NR 5 2007/2008R(19) MAJ/CZERWIEC
ZESPÓŁ SZKÓŁ W MICHAŁOWIE
www.sumrozowy.republika.pl
Cena: 1.20zł
Koniec. Koniec roku szkolnego. Dla innych początek. Zaliczanie, poprawianie, cała ta bieganina wykańcza i uczniów, i nauczycieli. Mnie w sumie ten wstępniak też wytraca w obecnej chwili z równowagi. Literki w klawiaturze mi się poprzestawiały, zamiast uczyć się z biologii, zastanawiam się, o czym mam tu znowu pisać. Maj od dawna jest uznawany za miesiąc książki, a więc nie dziwcie się, że nasz numer w dużej mierze poświęcony został książkom. Przeprowadziliśmy z Wami sondę na ten temat, jak pamiętacie. Kilka stron poświęcamy literaturze, a może dzięki temu nie zapomnicie o niej na wakacjach. Nasza była redaktor naczelna Luiza Gobiec napisała coś od siebie ( ale nie wiem co, w tym biegu nie zdążyłam przeczytać , porozmawialiśmy z trzecioklasistami i takie to buty. To już ostatni numer w tym składzie, opuściły nas Monika z Luizą, a na ich miejsce od września wskoczą nowe agentki, a może i agenci . W takim razie myślę, że wszyscy możemy spodziewać się jakichś zmian i nowości.. Kończę, nie zatrzymuję. Czytajcie nasze dzieło…Życzę wyśnionych wakacji, dla Was i dla Siebie J PS. Namiętne pozdrowienia dla Elżbiety Szycik:*
STR. 2
KRONIKA
KRONIKA Jak ten czas szybko leci…już zaraz mamy długo oczekiwane wakacje i żeby przez ten czas nie zapomnieć o naszej szkole mamy dla Was najważniejsze wydarzenia minionego miesiąca: * 16 kwietnia nasi uczniowie brali udział w Podlaskich Potyczkach Informatycznych. Gratulujemy za zajęcie II miejsca Web Master dla Łukasza Kondrusika (IIa), Tomasza Tomaszuka (IIIa) i Marcina Malskiego (IIIa). Naszą szkołę reprezentowali też: Kamil Dołżyński (IIa), Mateusz Toczko (Ia), Mateusz Stecewicz (Ia), Piotr Oziabło (Ia), Patrycjusz Bajgus (IIIa), Anna Bura (Ia), Katarzyna Malenda (Ia), Emilia Gryniewicz (Ia). * 17 kwietnia 4 uczniów LO wzięło udział w wojewódzkich eliminacjach XX Ogólnopolskiego Konkursu
Wiedzy o Filmie. Jakub Olszewski i Izabela Groblewska zajęli drugie miejsce i zakwalifikowali się do kolejnego etapu, w konkursie tym brali również udział Adam Czaban (IIa) i Elżbieta Szycik (IIa). *12 kwietnia W Białymstoku miał miejsce Konkurs Poezji Rosyjskiej XIXw. Wzięli w nim udział: Basia Kamieńska (IIa) –finalistka, Agnieszka Jarocka (IIa), Anna Monach (Ia). Uczestników przygotowywała pani profesor Miraida Pych. * 25 kwietnia odbyło się uroczyste zakończenie roku szkolnego klas maturalnych. Szkołę ukończyło 79 uczniów szkoły dziennej- liceum ogólnokształcącego, technikum ekonomicznego i technikum samochodowego.
AKCJA
PRZECIWPOŻAROWA STR. 3
* Początek maja to gorący okres dla maturzystów. W tym roku do matury przystąpiło: LO- 35 absolwentów Technikum(technik mechanik i technik ekonomista) - 44 absolwentów Pisemne egzaminy maturalne uczniowie zdawali z: 1. LO Język polski- 100% Język angielski- poziom podst.57,1%, poziom rozszerzony- 8,6% Wiedza o społeczeństwie- poziom podst.- 11,4%, poziom rozszerzony17,1% Geografia- poziom podst.- 40%, poziom rozszerzony- 22,9% Biologia- poziom podst.- 5,7%, poziom rozszerzony- 11,4% Matematyka- poziom podst.- 2,9% Fizyka i astronomia- poziom rozszerzony- 2,9% Historia sztuki- poziom podst.2,9% Chemia- poziom podst.- 5,7%, poziom rozszerzony- 2,9% Język rosyjski- poziom podst.- 37,1%. 2.Technikum (samochodowe i ekonomiczne) Język polski- 100% Język angielski- 40,9% Wiedza o społeczeństwie- 11,4% Geografia- 47,7% Biologia- poziom podst.- 34,1%, poziom rozszerzony- 2,3% Historia- 2,3% Chemia- 2,3%
STR. 4
Język rosyjski- 63,6% * 29 kwietnia 6 osobowa drużyna z naszej szkoły zajęła IV miejsce w Rejonowych Mistrzostwach I Pomocy PCK. W jej składzie byli: Agata Kazberuk(IIa), Magdalena Kazberuk(IIa), Dariusz Charyło (IIa), Dominika Miksza(IIIa), Daniel Abramowicz(IIIe). Do konkursu młodzież przygotowywali koledzy z drużyny: Dominika Miksza i Daniel Abramowicz. * 15 maja- Sukces młodych poetów z Koła Młodych Twórców. Dorota Gryka(IIa) i Szymon Trusewicz (IIa) zostali laureatami w konkursie O Srebrne pióro zorganizowanym przez Miejski Dom Kultury w Białymstoku. Gratulujemy! *27 maja w Zespole Szkół przy ul.Gródeckiej miała miejsce niecodzienna akcja przeciwpożarowa, w której uczniowie i pracownicy szkoły ćwiczyli sprawną ewakuację. *7 kwietnia nasza męska drużyna trenowana przez pana profesora Eugeniusza Ziniewicza zajęła w Łapach II miejsce w Mistrzostwach Powiatu Białostockiego w Piłce Siatkowej Chłopców Szkół Ponadgimnazjalnych. To samo miejsce wywalczono w Supraślu w Mistrzostwach Powiatu Białostockiego Szkół Ponadgimnazjalnych w Piłce Nożnej Siatkowej.
I ŻE NIE OPUSZCZĘ JEJ AŻ DO ŚMIERCI... Po pierwsze, nie płaczcie, po drugie, to jeszcze nie koniec, po trzecie... Po trzecie zawsze jest dla ozdoby. Wszystko, co ma swój początek ma także, niestety, lub stety, swój koniec. „Sum Różowy” był kawałkiem mego życia, moje teksty kawałkiem mojej duszy, 3 lata minęły jak z bicza strzelił. Teraz właśnie piszę swój ostatni artykuł jako redaktor naczelny, „pałeczkę” przekazuję na dzień wczorajszy z rozkoszą, na dzień dzisiejszy z żalem Agnieszce Jarockiej. Zaiste godnej następczyni. Bądź światłem tej gazetki, wspieraj naszą dostojną Panią Opiekun i nie pozwól, by taka Elka wlazła Ci na głowę (taka mala aluzjaJ). W tym momencie miliony refleksji przychodzą mi na myśl, wspomnienia tak cudowne i zabawne, że łzy same cisną się do oczu, a choć jestem raczej osobą „w skorupie”, wzruszam się, gdy tylko poczuję taką potrzebę. W życiu maturzystów nastąpił etap tak zwanej wegetacji, każdy dzień jest świetną okazją do oblewanie czegokolwiek. We własnych czterech kątach obmyślają plan zagłady świata, gromadzą pomysły na przyszłość i czekają na jakiś przełom w ich marnej egzystencji, którą prezentuje każdy przeciętny przedstawiciel homo sapiens. Typowe. Matura nie szarpie nami już tak bardzo, choć wyniki to wciąż jedna, wielka niewiadoma. Jak na razie wszyscy nadal trzymają się w jednej zwartej kupie, ale czas pokaże, co to znaczy „rozproszenie”. Każdy pójdzie wkrótce w swoją stronę, nic nie będzie takie samo jak kiedyś. To, co piszę jest banalne, ale prawdziwe i dotknie was wszystkich, bez względu na to, jakie postanowienia sobie założyliście. Że nigdy się nie rozstaniecie i całe życie będziecie patrzeć na siebie z czułością i zachwytem. Bądźmy
realistami, takich cudów nie ma, nie piszę tego w żadnym akcie desperacji, ale wróćmy do bardziej optymistycznej części tekstu. To, że nie jestem już uczennicą Liceum w Michałowie nie znaczy wcale, że się z wami żegnam. Za tydzień wylatuję do Londynu, zakładam sobie, że uda mi się dostać tam na studia, praca wypełni resztę mego czasu, poznam nowych fantastycznych ludzi i w ogóle będę szczęśliwa. Cóż za naiwna istota ze mnie, ale twarda jestem, dam radę. W wolnych chwilach na prośbę Pani Doroty Sulżyk - opiekuna gazetki będę prowadzić swoisty pamiętnik, w którym zawarte będą moje dokonania, osiągnięcia, a także wtopy, klapy i inne porażki. A to wszystko pod zgrabnym tytułem: „Z pamiętnika nałogowej karierowiczki”. Cykl będzie niezwykle wciągający, szykujcie się więc na moc wrażeń, he, he, he, jeszcze nic nie napisałam, ale deklaracje, jak widzicie, już są. A więc ja niżej podpisana Luiza Gobiec zobowiązuję się do dalszej ingerencji w prowadzenie gazetki szkolnej: „Sum Różowy” i że nie opuszczę jej aż do śmierci. Luiza Gobiec
STR. 5
WYWIAD
NERWY, JEJKU W ciemnym korytarzu widzę kilka spiętych twarzy. I nadal nie mogę dojść do siebie, to tegoroczna klasa maturalna, czyli III a. Zdają dziś ustny egzamin z języka polskiego. Z nadzieją, że podczas matury mieli szczęście (dzięki koniczynkom, które dostali w pożegnalnym prezencie od swoich młodszych kolegów), chciałam im zadać kilka pytań, tradycyjnych: jak matura ( choć dla wielu to był dopiero początek): Sum Różowy: Jakie uczucia towarzyszyły wam podczas pisania egzaminów dojrzałości? Dawid: Nie towarzyszyły. Dominika: No właśnie nie towarzyszyły nam. Nerwy, jejku. Basia: No, nerwy. Monika: Ja bym w ogóle maturę zniosła. Stres. S.R.: Kiedy zdaliście sobie sprawę, że to już jest matura? Dorota: Kiedy weszłam na salę i zobaczyłam ławki, odświętnie ubranych ludzi. Basia: Dzień przed. Monika: Godzinę. Iza: Kiedy zobaczyłam arkusz maturalny. Luiza: Dawno zdałam sobie sprawę. S.R.: Na co zwróciliście najpierw uwagę wchodząc na salę? Dominika: Jak daleko ławki stoją od siebie. Dawid: Gdzie jest moje miejsce. A potem, kto siedzi dookoła. Dominika: Następnie modliliśmy się, żeby tematy maturalne były przystępne, jak widać nasze modlitwy poszły na marne. Basia: Spodziewałam się, że będzie "Lalka", ale że nie taki trudny temat. Monika: Ja to mam w ogóle coś takiego, że jak wchodzę na salę to patrzę na buty, ludzi..., zajmuję się zupełnie czym innym. Odpływam. S.R.: Jak wyglądał wasz ostatni dzień przed maturą? Monika: uczyłam się chyba trochę. STR. 6
Luiza: Leżałam brzuchem do góry. A koniczynki ogromnie mi pomogły. Dorota: Ilość posiadanej nauki nie zależy zupełnie od wyników. Trzeba mieć szczęście. S.R.: W jaki sposób odreagowywaliście stres przed maturą? Stosowaliście jakieś wspomagacze - czekolada, muzyka? Luiza: To raczej nie było potrzebne. Nic szczególnego nie robiłam. Dla mnie to jak klasówka, dopiero potem dochodzisz do tego, co to w ogóle jest, Basia: Oglądałam telewizor, odpoczywałam. Dorota: Przez stres nic nie jadałam kilka dni. Dla nich to już koniec, a dla nas to przyszłość, która męczy jak grypa i jest konieczna jak przejście ospy wiecznej. Poza tym to była moja ostatnia rozmowa z nimi zamieszczona w „Sumie Różowym”. Chlip... Aga
HEY HEY OVERDAY!!! Zespół OVERDAY powstał na początku 2006 roku z inicjatywy Darka. Głównym celem zespołu (jak twierdzą sami artyści) jest czerpanie jak największej przyjemności z tworzenia i grania. W obecnym składzie grają od sierpnia 2007 roku: Michał - wokal, Darek – gitara solowa, Borys – gitara rytmiczna, Grzesiek - gitara basowa, Karol - perkusja. Muzyka, jaką tworzą to rock z elementami punka i regeea. Borys… i Grzesiek…. są uczniami kl. III e w Zespole Szkół w Michałowie. Po głośnym sukcesie zespołu na konkursie „Zgrzyty” - festiwalu „młodej” sceny w białostockim klubie Gwint, „Sum Różowy” wziął ich pod swoją lupę… Sum Różowy: Skąd wzięło się Wasze zainteresowanie muzyką rockową? Grzesiek: Ze środowiska, w jakim się obracaliśmy. Zawsze ze znajomymi słuchaliśmy muzyki rockowej i po jakimś czasie postanowiliśmy założyć własny zespół, aby w jakiś sposób zrealizować się w tym, co lubimy robić. S.R: Czym jest dla Was muzyka rockowa? Borys: Muzyka rockowa jest dla mnie przyjemnością i pasją. Lubię grać dla ludzi i widzieć, że dobrze się bawią przy naszej muzyce. G: Bardzo wciągającym hobby, w które bardzo się angażujemy. S.R: Jak zaczynaliście naukę gry? B: Wszyscy jesteśmy samoukami. G: Jestem z rodziny muzyków. Mój tato gra, mama śpiewa, brat grał w Rimie, a siostra gra w Asperze. Dużo się nauczyłem właśnie od nich. S.R: Czy doświadczyliście jakiegoś bodźca, po którym uświadomiliście sobie, że gra w zespole rockowym to jest właśnie to, co chcecie robić w życiu? B: Coś takiego pojawiło się już na sa-
mym początku naszej przygody z muzyką, a wygranie „Zgrzytów” utwierdziło nas w tym przekonaniu. S.R: Jak powstał Wasz zespół? Kto był głównym pomysłodawcą? B: To był kompletny przypadek. G: Dokładnie. Wszystko zaczęło się od zwykłej rozmowy o instrumentach. Powiedziałem Darkowi, że mam w domu gitarę basową, a on, że ma gitarę akustyczną i wpadł na pomysł założenia zespołu. I tak Darek stał się inicjatorem całego przedsięwzięcia. S.R: Skąd więc wzięła się nazwa Waszego zespołu? G: <śmiech> Trudno powiedzieć… Jakoś tak wymyśliliśmy. B: Zupełny przypadek. Ktoś rzucił hasło Overday, nie pamiętam już nawet, kto to był, stwierdziliśmy, że fajne i tak już zostało. S.R: Jak sformułował się skład zespołu? Czy jest on od początku ten sam? B: Ja, Grzesiek i Darek znaliśmy się ze szkoły, a perkusistę przyprowadził na próbę nasz były już wokalista. Michał dołączył do nas jako ostatni. G: Nie, przez nasz band przewinęło STR. 7
się już czworo wokalistów. S.R: Co uważacie za największy sukces zespołu? G: Oczywiście wygrana „Zgrzytów”. B: Tym bardziej, że większość zespołów z naszej kategorii „punk rock hard” posiadała o wiele dłuższy staż od nas. S.R: Jak znaleźliście się na tym konkursie? Czy spodziewaliście się sukcesu? G: Dowiedzieliśmy się o „Zgrzytach” i wysłaliśmy zgłoszenie. B: Wysłaliśmy swoje demo, ale nawet nie przyszło nam do głowy, że zostaniemy przyjęci, więc sam fakt dostania się na koncert był dla nas wielkim zaskoczeniem. S.R: Co dał Wam udział w tym konkursie? B: Wygraliśmy perkusję. G: Upewniliśmy się, że nasza praca nie idzie na marne. Było to ciekawe doświadczenie. S.R: Niewątpliwie należycie do pewnej subkultury. Czujecie się z tego powodu jakoś wyobcowani? Czy ludzie inaczej Was traktują, czy macie wrażenie, że jesteście źle odbierani przez społeczeństwo? G: Nie przeszkadza mi to, że czasem ktoś na mnie „krzywo” spojrzy. Moim zdaniem jest to kwestia indywidualnego gu-
STR. 8
stu, kto jak się ubiera i jakiej muzyki słucha i nie powinno to tworzyć między ludźmi barier. Staram się nie zwracać na takie zachowania uwagi. Ważne, że moi rodzice i znajomi akceptują mnie takim, jakim jestem. S.R: Co na to Wasi rodzice? Mieli jakieś opory w przełamaniu stereotypu „złych” punkrockowców? B: Wiadomo, początki zawsze są trudne. Słyszałem :”Co Ty robisz? Po co Ci to? Lepiej weź się za książki!”. Ale z czasem przekonali się, jak jest naprawdę. S.R: Czy wiążecie z muzyką swoją przyszłość? W jaki sposób? G: Jak na razie chcę, aby rozwijał się nasz zespół. A w przyszłości marzy mi się profesjonalizm w tej branży. B: Wydaje mi się, że ciężko by było utrzymać się z takiej pracy, ale jeżeli lubi się coś robić, to się z tego łatwo nie rezygnuje. Może nie będę w przyszłości profesjonalnym muzykiem rockowym, ale grać będę już do końca
uczymy się także od innych, starszych zespołów. S.R: Czy w tym wszystkim mają rację bytu jakieś minusy? G: Jest mniej czasu na naukę, to na pewno. B: Jest to czasochłonne zajęcie i czasem wynikają jakieś konflikty w grupie. S.R: Jak powstają życia. S.R: Co jest dla Was najfajniejsze w byciu muzykiem? G: Przede wszystkim granie sprawia mi przyjemność. Robię to dla siebie, ale staram się też coś przekazać poprzez swoją muzykę. Chcę znaleźć w tym wszystkim swoje miejsce. B: Dla mnie przyjemność sprawia, gdy widzę , że ludzie się dobrze bawią. Wtedy i ja dobrze się bawię. S.R: Jak postrzegacie swoje umiejętności? Staracie się je pogłębiać? W jaki sposób? B: To co umiemy jest wierzchołkiem góry lodowej. Cały czas się doskonalimy. Ćwiczymy, bierzemy szkółki. Staramy się poznawać wiele nowych technik, wyszukując ich np. w Internecie. G: Przed nami jest jeszcze dużo pracy. Mamy próby, ale codziennie ćwiczymy w domu. Ważna jest systematyczność. Tylko wtedy widać efekty. Dużo
utwory zespołu? G: Nasze piosenki najczęściej są o miłości. W zależności od charakteru tekstu tworzymy do niego odpowiednio zaaranżowaną muzykę. B: Ale nie zawsze tak jest. Czasami najpierw mamy pomysł, a dopiero pod muzykę wokalista układa tekst. Chłopakom oczywiście gratulujemy i życzymy dalszych sukcesów. Drodzy czytelnicy, pamiętajcie: Jeżeli się coś lubi, towarzyszy temu pasja i dąży się uparcie do upragnionego celu to nic nie jest niemożliwe i można spełnić wszystkie marzenia. Wystarczy nie poddawać się i brnąć do przodu, a świat stanie dla nas otworem. konsumentka_rozumów
STR. 9
SONDA
A NA WAKACJACH... Wakacje!- chyba każdy z nas teraz tym żyje, nie wspominając już o poprawianiu pał i dwój oraz wyciąganiu ocen na celujące. No cóż, z pewnością nie idzie to teraz najlepiej, bo kto normalny siedziałby w domu w książkach i zakuwał? A mówili nauczyciele: ucz się teraz, bo potem nie będzie się chciało! No, ale kto słucha nauczycieli... E tam szkoła, wakacje to lepszy temat. Ale co my będziemy na nich robić? Ciągłe leżenie brzuchem do góry na słońcu znudzi się już po dwóch tygodniach, a wakacje trwają dwa miesiące! Zapytałam więc ludzi ze szkoły, jakie mają pomysły, aby ten czas jakoś wykorzystać... Justyna i Agnieszka: Planujemy podróżować. Wyruszamy podbijać świat! Agata i Emilka: My będziemy jeździć do Białegostoku i podrywać chłopaków (śmiech). Szymon: Będę pił i spał, na pewno pójdę do jakiejś bezsensownej pracy, do lasu albo polbruk układać. Krzysiek i Ania: Wyjeżdżamy do Belgii do pracy. Będziemy pracować jako opiekunka do dziecka (Ania) oraz pomocnik na budowie (Krzysiek). Ernest: Wyjeżdżam do Dublina, będę tam pracował, ale podstawą jest imprezowanie. Marlena: Ja będę się bawić, jeździć na ogniska do Cisówki, ale i też pracować jako ekspedientka w sklepie, żeby sobie dorobić. oże pojadę na Ukrainę, ale wątpię, że to wypali. Agnieszka: Moje wakacje zaczynają się już 15 czerwca- wyruszam na pielgrzymkę do Jabłecznej, potem jadę na Litwę do największego aqua-parku w Europie, potem czas na zarobienie pieniędzy na sukienkę studniówkową - będę zbierać jagody. Potem jadę do STR. 10
Belgii do cioci na 5-ciodniowy wypoczynek, kupię sobie tam jakieś ciuszki. Pod koniec wakacji pielgrzymka na Grabarkę. Iwona: Będę śpiewać w zespole i jeździć na koncerty razem z Justyną, a także najprawdopodobniej będę pracować w sklepie u rodziny. Ela: Głównie chodzi o to, aby pojechać do rodzeństwa, bo dawno ich nie widziałam. Zamierzam również zwiedzić różne wystawy, muzea i jeżeli mi się uda, to zobaczę Pompeje we Włoszech. Także moje wakacje mają być twórcze. Adam: Mam zamiar pracować i koncertować z zespołem, ale głównie oczywiście imprezować. Hubert: Po prostu nie będę robił NIC… A więc ludzie jednak robią coś sensownego na tych wakacjach! Praca, wycieczki, załatwianie spraw, których nie dało się załatwić w roku szkolnym. I kto powiedział, że wakacje to bezużyteczne marnowanie czasu?? Magdalenka
Z NOTATNIKA MŁODEGO RYBAKA
RYBKA LUBI PŁYWAĆ Rybka lubi pływać… i ja też…. Nadeszło lato… a wraz z nim koniec okresu ochronnego na szczupaka oraz karpia. Dwie ryby, które najbardziej chciałbym złapać i zarazem jest to najmniej prawdopodobne. Skoro rozpoczął się sezon na zębatego, najlepszym wyjściem byłoby pojechanie w miejsce, gdzie jest go najwięcej, czyli na Siemianówkę Lake… zbiornik, który widać i czuć z odległości kilku kilometrów. Na szczęście w niektórych miejscach zaczęto specjalnie go „oczyszczać”. Swoją niezastąpioną maszyną, której nie zatrzymają żadne piaski pustyni, zajechałem na wspaniałą miejscówkę na szczupaka. A więc rozkładam się. 3 sekundy i zestaw złożony, w sam raz na wymiarowego szczupaka. A więc podsumujmy… Słońce pada pod kątem 57°, co sprawia, że gdy przynęta będzie ciągnięta z prędkością 7km/h, to teoretyczny szczupak atakujący od dołu ma szansę na zobaczenie mojej przynęty 3 na 7 rzutów, z czego teoretycznie 1 może zakończyć się atakiem i co drugi pozytywnym efektem zacięcia ryby…Z moich obliczeń wynika, że rybę powinienem złapać po 15 minutach w zależności od tego, czy ryba jest na żerowisku. Jak zwykle zaczynam od rytualnego zarzuceniu przynęty w krzaki… ale to nic… jakoś wyplątałem, w międzyczasie żyłka mi się zaplątała… ale to też nic nie szkodzi. Rzut, powolne ściąganie przynęty ku sobie wraz z falującym ruchem szczytówki na boki. Próbuję „zaczarować” rybę. Bach, jest, ła! to moja najszybciej złapana ryba w życiu… bez problemów wyciągam na brzeg 4 metrowego szczupaka…. Hmmm, przyzwoity…. Ale dzisiaj jest idealny dzień na ryby dużej miary… całus w ogon i do wody, „zawołaj mamę”
powiedziałem jej na do widzenia. Drugi rzut, pusto, jakieś zielsko się przyczepiło, blah nienawidzę tych glonów…. Trzeci rzut…. Jest ryba!!! O dzieee…. Szczytówka trzeszczy… plecionka daje z siebie wszystko, adrenalina sprawia, że wszystkie zmysły są wyostrzone…. Nie zobaczyłem, kiedy zszedłem na śliski grunt. Ryba mocniej szarpnęła, a ja na glinie poślizgnąwszy się wpadłem do wody… jednak wędkę wciąż trzymam w ręku, ryba nie daje za wygraną… czuję jak mnie ciągnie za sobą pod wodę, ale nie, nie, nie tak prędko bestyjko…. Hamulec zakręcony, stoper włączony, powoli kręcę kołowrotkiem, 3 metry plecionki zakręcam, a ona odwija 5… nie spostrzegłem, kiedy żyłka na szpuli mi się skończyła. Wraz z końcem plecionki nastąpiło gwałtowne odbicie ryby i ryba pociągnęła mnie pod wodę za sobą. Jednak przed tym zdążyłem nabrać w płuca powietrza. Ryba ciągnie mnie w dół, czuję jak ciśnienie rozsadza mi czaszkę. Naglę spostrzegłem, poznałem, szczupak, którego wcześniej wypuściłem, powiedział do mnie, że aby pokonać rybę Lucyfera należy dźgnąć ją harpunem Posejdona. Skąd ja mam wytrzasnąć na Siemianówce harpun greckiego Boga mórz i oceanów?! Potem „mój” szczupak pokazał mi na dnie zatopiony posąg Posejdona, który w ręku miał właśnie ten harpun. Zaczepiłem się szczupaka, a on mnie podholował do owego posągu. Chwytam za harpun, a tu nagle rozstępuje się cały zalew i na ziemię schodzi Posejdon i przemawia do mnie: SYNU! SYNU! SYNEK! SYNEK! Pobudka… haloo, czas do szkołłłyyyy! I nagle się budzę….
Łukasz
STR. 11
WSPOMNIENIA Z NASZEGO LO
ŁAWKA W PARKU tam, ale chyba na każdej lekcji z nim mieliśmy jakieś bardzo ciekawe doświadczenie. Był nauczycielem wymagającym i nigdy nikt nie odważył się przyjść na lekcje nieprzygotowany, bo zawsze kończyło się to komentarzem, ale lekcje prowadził bardzo ciekawie. Drugim nauczycielem, którego bardzo lubiłam, i chyba cała moja klasa również, był Leszek Nos, autor monografii o Michałowie i inicjator budowy Szkoły Podstawowej przy ulicy Sienkiewicza. Uczył tak jak ja, geografii. Lata nauki w liceum zawsze mijają niepostrzeżenie, a z roku na rok sprawy edukacji ulegają ogromnym zmianom. "Kiedyś było zupełnie inaczej" – wspomina swoje dawne szkolne lata pani profesor Krystyna Greś – nauczycielka geografii.
Przerwy spędzaliśmy spacerując po korytarzach. Nie mogliśmy robić coś indywidualnie. Trójkami chodziliśmy w tę i z powrotem. Opowiadaliśmy różne śmieszne historie, niektórzy robili żarty np. przypinali kartki do pleców z dowcipami. Obowiązkowy spacer.
„Moją wychowawczynią od ostatniej lub przedostatniej klasy podstawówki była pani profesor Adela Nazarczuk i uczyła matematyki. Jeżeli chodzi o lata nauki, to było zupełnie inaczej. Skończyłam siedmioletnią szkołę podstawową i czteroletnie liceum, więc gdy je kończyłam, byłam w 11 klasie. Liczby osób w klasie zupełnie nie pamiętam, ale wiem, że uczniów było dużo. Bardzo trudno było dostać się do liceum, na początku pisało się dość trudny egzamin, a chętnych było o połowę więcej niż miejsc. Wielu moich kolegów nie dostało się za pierwszym razem, dopiero po roku przerwy udało im się. Sporo moich kolegów zostało nauczycielami. Moją przyjaciółką była sąsiadka, mieszkała obok mnie- M. Ostaszewska, druga koleżanka, to pewnie znana przez was pani N. Hajduczenia, która uczyła u nas historii i teraz jest na emeryturze.
Jedyne wagary, które pamiętam odbyły się jakąś niezbyt ciepłą porą roku, jesienią albo wiosną. Nasza klasa dowiedziała się, że nauczyciela, który miał mieć z nami lekcję, nie ma w szkole. Trzeba jednak dodać, że nigdy nie było tak, by lekcja się nie odbyła, zawsze znalazło się jakieś zastępstwo. No, ale ktoś wtedy powiedział: " nie będzie żadnej lekcji, a jak będzie, to po co" i mieliśmy iść koniecznie wszyscy. No to poszliśmy do parku, siedzieliśmy na ławkach, rozmawialiśmy i po godzinie poszliśmy. Jednak nasza wychowawczyni mocno się zdenerwowała, zorganizowała jakąś radę pedagogiczną. Była wielka dyscyplina, naprawdę. No jak to – wagary? To jest niemożliwością. Za karę musieliśmy 3 albo i więcej dni pod rząd przychodzić do szkoły po lekcjach na wyznaczoną godzinę myć podłogi. A podłogi były drewniane , konserwowane czymś czarnym. Więc szorowaliśmy je, codziennie inny korytarz. To była kara za wagary i nikt nie odważył się nie przyjść”. Aga
Z całą pewnością nauczycielem, który prowadził najciekawsze lekcje był pan Wiesław Marciniak. Nie wiem, czy dobrze pamię-
STR. 12
WSPOMNIENIA Z NASZEGO LO
MASZEROWANIE ZE ŚPIEWEM Uczęszczałam do LO w Michałowie w latach 1981-1985. Szkoła mieściła się na ostatnim piętrze budynku ZS przy ul. Sienkiewicza, a pokój nauczycielski był w obecnym pomieszczeniu Klubu Przedsiębiorczości. Dzięki temu, że szkoła była mała, panowała w niej miła i sympatyczna atmosfera. Tu, gdzie dzisiaj jest „środkowa” pracownia komputerowa, była pracownia języka angielskiego, a gdzie pracownia przedsiębiorczości - pracownia matematyki. Uczyli mnie następujący nauczyciele: j. polski – dr Teresa Laskowska, matematyka – mgr Zofia Greś, fizyka i wychowawstwo – mgr Wiesław Marciniak, j. angielski – mgr Stanisława Krućko, j. rosyjski – mgr Taissa Subieta, wf i PO – mgr Czesław Barszczewski, technika – mgr Antoni Kalinowski, geografia – dr Leszek Nos, historia i wychowanie obywatelskie – mgr Nina Hajduczenia, biologia i chemia – mgr Irena Przyłożyńska. W mojej klasie było 39 osób. Kiedy zaczynam wspominać lata liceum, to staje mi przed oczami kilka obrazów. Jeden z nich to zajęcia z pierwszej pomocy. Ja brałam udział w zawodach drużyn sanitarno medycznych, ale cała klasa uczyła się bandażowania, wkładania masek gazowych i przenoszenia „rannych” na noszach – niejedni z nas wylądowali na „glebie” przy przenoszeniu przez przeszkody. Nie strzelaliśmy z „kbksów”, jak nasi starsi koledzy, bo to były lata zaraz po stanie wojennym, ale były zajęcia z musztry – niezła zabawa – bardzo podobało mi się maszerowanie ze śpiewem. A wszystko to w ciepłe wiosenne i letnie słoneczne dni. Pamiętam też lekcje z zajęć technicznych – uczyliśmy się, jak obsługiwać tokarkę i
toczyliśmy jakieś nogi do stołu lub coś w tym stylu. A innym razem lutowaliśmy pudełka z metalu i robiliśmy proste układy elektryczne – wszystko to w liceum ogólnokształcącym! Pamiętam też lekcje fizyki – szczególnie podobały mi się zajęcia, na których wykonywaliśmy w grupach różne doświadczenia. Trzeba było potem je opisać i wyjaśnić zjawiska fizyczne. Chciałam studiować fizykę i zostać poważnym fizykiem. Zostałam nauczycielką angielskiego, ale do dziś mam sentyment do zasad mechaniki, szczególnie tej kwantowej. A na angielskim pamiętam swoją recytację fragmentu „Romea i Julii” Szekspira – pani profesor pozwoliła mi wczuć się w rolę i popisać egzaltowaną sztuką aktorską, ale potem poprosiła, żebym wyrecytowała wyuczony na pamięć fragment już „bez wygłupów”. Co Szekspir na moje popisy – do dziś nie wiem! Po lekcjach chodziło się na SKS, albo na koło języka Esperanto, albo sami sobie organizowaliśmy czas wolny. Ja np. robiłam gazetkę ścienną na temat muzyki – zmieniałam ją co tydzień. A kiedyś z kolegami „sami z siebie” wpadliśmy na pomysł i zorganizowaliśmy wieczór poezji mówionej i śpiewanej – własnej i obcej przy świecach i gitarze. Po zajęciach szkolnych chodziło się też na lekcje religii do przykościelnej sali katechetycznej – miało to swój urok i czar. No i na koniec przypomniały mi się przygotowania do studniówki – popołudniami malowaliśmy dekoracje i oklejaliśmy nimi salę. To były piękne dni… Edyta Rosiak
STR. 13
KWESTIONARIUSZ PROUSTA Tym razem naszym pytaniom stawiła czoło pani profesor Bożena Ławrynowicz, nauczycielka matematyki i informatyki. 1. GŁÓWNE CECHY MOJEGO CHARAKTERU: Jak każdy człowiek mam zarówno cechy negatywne jak i pozytywne. Pozytywne to: pracowitość, uczciwość. Trochę gorzej jest z punktualnością, gospodarowaniem czasu, zorganizowaniem. 2.CECHY, KTÓRYCH SZUKAM U MĘŻCZYZN: Na pewno nie ma mężczyzn idealnych. Uważam, że mężczyzna powinien być opiekuńczy, nie zazdrosny (może troszeczkę), kochający. Taki właśnie jest mój mąż. 3.CECHY, KTÓRYCH SZUKAM U KOBIET: Kobieta powinna być delikatna, skromna, ale stanowcza, nie poddająca się. 4. CO CENIĘ U PRZYJACIÓŁ: Lojalność oraz to, że można na nich liczyć w trudnych sytuacjach. 5. MOJA GŁÓWNA WADA: Niekonsekwencja w działaniu. 6. MOJE ULUBIONE ZAJĘCIE: Gry logiczne, rozwiązywanie krzyżówek. 7.MOJE MARZENIE O SZCZĘŚCIU: Aby nie było wojny i innych klęsk żywiołowych. 8. CO WBUDZA WE MNIE OBSESYJNY LĘK: Lęk przed szybko mijającym czasem, nadejściem starości. 9. CO BYŁOBY DLA MNIE PRAWDZIWYM NIESZCZEŚCIEM: Śmierć lub choroba bliskiej osoby. STR. 14
10. KIM (LUB, CZYM) CHCIAŁBYM BYĆ, GDYBYM NIE BYŁ TYM, KIM JESTEM: Paradoksalnie po szkole podstawowej chciałam uczyć się w Technikum Przemysłu Spożywczego, na kierunku mięsnym, ale mnie nie przyjęto. Wtedy trudniej było dostać się do technikum niż do liceum. Dostałam się do liceum. Interesowałam się matematyką i zostałam nauczycielką matematyki. Lubię pomagać innym. 11. KIEDY KŁAMIĘ: Jeżeli kłamię, to nikomu nie robię krzywdy. 12. SŁOWA, KTÓRYCH NADUŻYWAM: Chyba PRAWDA. 13. ULUBIENI BOHATROWIE LITERACCY: Barbara i Bogumił Niechcicowie z „Nocy i dni”. 14. CZEGO NIE CIERPIĘ PONAD WSZYSTKO: Gdy ludzie narzekają, choć tak naprawdę nie powinni. 15. DAR NATURY, KTÓRY CHCIAŁABYM POSIADAĆ: Chciałabym umieć ładnie rysować, malować obrazy. 16. JAK CHCIAŁABYM UMRZEĆ: Być w łasce uświęcającej, ponieważ jestem osobą wierzącą oraz być w otoczeniu najbliższych. 17. BŁĘDY, KTÓRE NAJŁATWIEJ WYBACZAM: Dotychczas w moim życiu nie było takiego zdarzenia, żebym komuś czegoś nie wybaczyła, ale najłatwiej wybaczam błędy moich dzieci.
FELIETON
SĄ TACY, KTÓRZY CZYTAJĄ Tak więc są tacy, którzy czytają książki. Czytają, bo lubią. Są też tacy, którzy nie czytają. Czemu? Bo nie lubią. No to wszystko ładnie, pięknie, prosto, ale to jeszcze nie koniec moich przełomowych odkryć. Książki się czyta, bo są mądre, pożyteczne i wartościowe. To jest oczywiste i każdy to wie. Na wieki wieków zapamiętane. Ja osobiście nie chcę nikogo przekonywać do czytania, ja w sumie nie chcę nikogo przekonywać do niczego. Jesteśmy dorosłymi ludźmi i każdy człowiek wie, co jest dla niego dobre. I jeżeli jakiś inteligent uważa, ze książki są niepotrzebne, to ma do tego prawo, takie jest jego zdanie i już. Ja to mogę najwyżej dla własnej rozrywki wyśmiać i uznać, że to kolejna wypaczona osoba na tym świecie. Chciałam jednak podkreślić, że każdy człowiek uważający się za inteligentnego powinien po prostu czytać książki, ale nie jestem tu od wyprowadzania kogokolwiek z błędu. Czytanie książek to jedna z najlepszych form spędzania wolnego czasu. Człowiek się wycisza i przynamniej na jakiś czas zapomina o problemach siedzących mu na karku. A w dzisiejszych czasach taka chwilowa ucieczka to całkiem fajna sprawa. Zapomniałabym i wyobraźnia też się uaktywnia, która niestety przeważnie pozostaje w uśpieniu. Aha i z czytania książek można też się dowiedzieć tego, czego się wcześniej nie wiedziało, myślę, że zamiast robić tysiące innych głupot można sobie w spokoju poczytać, no można też ciasto upiec, albo uwolnić Tybet spod władzy komunistycznych Chin, ale to tylko dla „kozaków”. Wracając do tematu polecam książki Kapuścińskiego, bo wszystkie są świetne, yyy… polecam też „Mistrza i Małgorzatę” Bułhakowa. Jest jeszcze dużo książek, które mogłabym polecić, ale nie chce mi się pisać. A dla tych,co naprawdę nie mają, co robić polecam „Lalkę” Prusa, słowniki poprawnej polszczyzny, biografię Jana Pawła II. Tak, ja czytam książki, bo lubię, bo widzę w tym sens. Zawsze trzeba widzieć sens w tym, co się robi, trzeba mieć przekonanie. Dobra, i
miałam nikogo nie przekonywać, ale nie mogę się powstrzymać. Trzeba czytać, cholera, nie tyle, co trzeba, ale chcieć trzeba. Bo czytanie z przymusu to pomyłka, to efekt odwrotny od zamierzonego. A tu nie o to chodzi, czytamy dla siebie, dla własnej przyjemności. I piszę to wszystko, bo uważam, że naprawdę warto czytać, i piszę to, bo mi cały czas chodzi o książki, nie o twoje myśli, gdy to czytasz, czy o to, że Agata chodzi i śpiewa: „trzepała Zośka dywan”, ale o książki. Wiec może czas odpocząć trochę od tych przeżytych prymitywnych rozrywek, które dają poczucie jedynie chwilowego szczęścia?? No i pewnie i tak nikt tego nie przeczyta, a ja tu tak ładnie, że warto, że miło, ajj. Marnie mi to wychodzi. Ostatni apel do was, zatrzymajcie czas w tym miejscu i pozwólcie mu płynąć zupełnie gdzie indziej razem z waszą wyobraźnią między kartkami, a palcami. Ja wiem, że przełomu żadnego nie będzie i związku z moim melancholijnym upojeniem 11 za zwężone horyzonty i za poczucie własnej wartości, które można zamknąć w majonezie. To dziwne, że panuje moda na wypaczenie, a ja liczyłam, że z wiosną będą rewolucje. A tu tylko dresiarze zrzucili dres. Świat staje na głowie, po co komu książki?? Hmm. Mam nadzieję, że nie obraziłam was bardziej niż wy sami siebie obrażacie i zatem, co się tyczy książek, to … to róbcie, co chcecie. A kogo to obchodzi. Tak, tak to wszystko niesłuszne. I w ramach nienaturalnej euforii pozdrawiam wszystkich. Ela.
STR. 15
LEKTURY
LEKTURY NA NOWY ROK Co prawda wakacje tuż-tuż i nikt nie myśli już o nauce, ale nie łudźmy się- niedługo znowu wrzesień! Przedstawiamy na łamach „Suma...” nowe propozycje na przyszły rok szkolny, po które nadgorliwi i ciekawi mogą sięgnąć już po wakacjach.
3)Z. Krasiński „Niebieska komedia” Krwawa historia i czarny humor w niebieskim, smerfnym wydaniu. Zły czarownik Gargamel porywa Smerfetkę w celach badawczych i naraża się w ten sposób i tak rozsierdzonym już niebieskim stworkom. Postanawiają one odbić zakładniczkę i zemścić się na Gargamelu. Bohaterskiej misji na ochotnika podejmuje się Smerf Ciamajda. No cóż,
1)Sofokles „Król Edzik” Nieskomplikowana powieść z wątkiem sensacyjno-kryminalnym. Król Edzik, podobnie jak Król Maciuś I, jest niepełnoletnim władcą niewielkiego królestwa, utopijnej krainy, w której zawsze świeci słoneczko, jest zielono i latają kolorowe motylki. Od czasu do czasu zdarzają się morderstwa, gwałty i rozboje, które są skutecznie ukrywane przez władzę. W końcu jednak na światło dzienne wychodzi makabryczna zbrodnia popełniona na królewskim 4)A. Mickiewicz „Konrad Wazeliniarz” Typowa powieść młodzieżowa o nielubianym przez rówieśników i uwielbianym przez nauczycieli wazeliniarzu i lizusie Konradzie. Nie radzi on sobie z uporczywym i palącym problemem- grzybicą stóp. I nie tylko stóp. Ale o tym autor nie mówi wprost, aby nie zepsuć nam zupełnie opinii o tym i tak odrzuconym już siedemnastolatku. Emila 2)M. Konopnicka „Menel gdański” Opowiadanie to porusza bardzo ważny temat przynależności do subkultur. W całej Polsce i w każdym miejscu na świecie żyją menele. Ale nigdzie nie ma takich meneli jak w Gdańsku. Przekonuje się o tym Anglik Fred, który zwiedza trójmiejskie bary i piwiarnie. Po jednej z alkoholowych libacji zostaje przyjęty w poczet gdańskich meneli. Organizują oni pojedynki miedzy gangami menelskimi. Kto przegra, wraca za ósmą Milę. STR. 16
SONDA
MOI MILI CZYTELNICY Tym razem postanowiliśmy przeprowadzić sondę na temat książek: kto? gdzie? ile? Sonda została przeprowadzona w klasie I i II liceum, Wzięło w niej udział 48 uczniów. Polecane książki to: - „Pachnidło”( Patrick Suskind ), - „Władca Pierścieni” (J. R.Tolkien) - „ Ogniem i mieczem” ( Henryk Sienkiewicz), - „11 minut” (Paulo Coelho ), - „ Śmierć wśród róż” (Clark Mary Higgins), - „ Wichrowe Wzgórza” ( Emily Bronte ), - „ Alchemik”( Paulo Coelho ), - „ Mistrz i Małgorzata” ( Michaił Bułhakow ), - „ PS. Kocham Cię” ( Cecelia Ahern), - „ Niehalo”(Ignacy Karpowicz ), - „ Cesarz” (Ryszard Kapuściński ), - „ Wiedźmin” ( Andrzej Sapkowski ), - „ Dziesięciu murzynków” ( Agata Christie ), - „ Oskar i pani Róża”( EricEmmanuel Schmitt ), - „ Plotkara” (Cecily von Ziegesar ), - „ Dziewczyny się zakochują” (Jacqueline Wilson) - „Ala Makota” ( Małgorzata Budzyńska), - „ Kiedy pęka tama” ( Kellerman Jonathan) - „ Pielgrzym” ( Paulo Coelho ), - „ Płatki śniegu” ( Maxence Fermine ), - „ Podaruj mi księżyc” ( Bell Joyce ),
- „ Harry Potter” ( J. K. Rowling ), - „ Hera moja miłość” ( Anna Onichimowska ), - „ Pamiętnik narkomanki” ( Barbara Rosiek ), - „ 6 czerwca 1945’” ( Ambrose Stephen ), - „ Biały wilk” ( Janusz Christ ), - „ Prawiek i inne czasy” ( Olga Tokarczuk). Jakie z tego wnioski moi mili czytelnicy? Jest nas w tej szkole bardzo mało…nie wiem, może powodem jest era komputera, Internetu, TV. To bardzo przykre spostrzeżenie, ponieważ w ten sposób wiele ciekawych i naprawdę dobrych rzeczy umyka naszej uwadze. Jeśli już sięgamy po książkę to na pewno nie jest to poezja-zazwyczaj wybieramy formy epiki. Książek nie kupujemy, wypożyczamy je w bibliotekach ( a później ich nie oddajemyJ), gdzie przy wyborze sugerujemy się opinią innych. Justyna
STR. 17
ILE KSIĄŻEK PRZECZYTAŁEŚ W CIĄGU ROKU (NIE LEKTUR):
powyżej 6 15
żadnej 4 żadnej od 1 do 3 18
od 1 do 3
CZYM SUGERUJESZ SIĘ PRZY WYBORZE KSIĄŻEK:
od 3 do 6 powyżej 6
od 3 do 6 11
autor 9
grubosc 7
okladka 13
grubosc okladka polecana przez kogos autor
polecana przez kogos 31
MÓJ ULUBIONY GATUNEK TO: poezja 1
literatura faktu 9 obyczajow a 13 romans 13
fantasy 21
fantasy sensacja romans obyczajow a
sensacja 14
literatura faktu poezja
SKĄD NAJCZĘŚCIEJ MASZ KSIĄŻKI:
od znajomego 10 z biblioteki
z ksiegarni 1
z ksiegarni od znajomego z biblioteki 41
STR. 18
NOWOŚCI Od stycznia 2008 roku w bibliotece przybyło 215 woluminów, z czego 151woluminy to literatura piękna(w tym 98 książek – to lektury), 8 pozycji encyklopedycznych i 32 pozycje podręcznikowe oraz inne pomocne w przygotowaniu się do matury. Najbardziej na uwagę zasługują następujące tytuły:
♦ ♦ ♦ ♦ ♦
Paw królowej Masłowskiej); Podróże z Ryszardem Kapuścińskim(pod red. B.Dudko); seria Wiedźmin Sapkowskigo); Pachnidło (Suskind); Prawiek i inne czasy(Tokarczuk). INFORMACJE
1.
♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦
♦ ♦ ♦ ♦
100 piękności w malarstwie; seria Ala ma kota (Budzyńskiej); Pielgrzym (Coelho); Płatek śniegu (Fermine); Na dnie nie (Gretkowskiej); Cesarz, Heban, Imperium ,Kapuściński- nie ogarniam świata, Podróże z Herodotem (Kapuścińskiego); Cud, Niehalo, Nowy kwiat cesarza (Karpowicza); Wyjątkowo długa linia, Żal (Krall); Gnój (Kuczoka); Lato przed zmierzchem, Mrowisko, Pamiętnik przetrwania (Lessing);
Dziękuję bardzo Pani mgr Edycie Rosiak za książki podarowane bibliotece ( książki Gombrowicza – 8 tomów). Weźmy z Niej przykład i uwolnijmy swoje półki. Podzielmy się ciekawą lekturą. Książki żyją gdy się je czyta. 2. Proszę o zwrot książek do biblioteki do 13 czerwca włącznie. 3. Z przykrością stwierdzam, że w tym roku szkolnym zdarzały się kradzieże książek i podręczników. 4. Proszę zgłaszać propozycje tytułów do zakupienia w najbliższym czasie Alicja Samociuk
STR. 19
BOOKS YOU’LL NEVER FORGET · Wuthering Heights [Wichrowe Wzgórza] · Emily Brontë TYPE OF WORK · Novel [powieść] Gothic novel (designed to both horrify and fascinate readers with scenes of passion and cruelty; supernatural elements; and a dark, foreboding [złe przeczucie]atmosphere); also realist fiction dealing mostly with the relationships of the characters to one another LANGUAGE · English (including bits of Yorkshire dialect) TIME AND PLACE WRITTEN · In 1846–7, Emily Brontë wrote Wuthering Heights in the parsonage [probostwo] of the isolated village of Haworth, in Yorkshire. SETTING (TIME) · the story begins in the 1770s; SETTING (PLACE) · All the action of Wuthering Heights takes place in or around two neighbouring houses on the Yorkshire moors [wrzosowiska]—Wuthering Heights and Thrushcross Grange. PROTAGONISTS [bohaterowie] · Heathcliff, Catherine MAJOR CONFLICTS · Heathcliff’s great natural abilities, strength of character, and love for Catherine Earnshaw all enable him to raise himself from humble [skromne] beginnings (an orphan [sierota] found by Hindley and mistreated [źle traktowany] by him) to the status of a wealthy [bogaty] gentleman, but his need to revenge himself for Hindley’s abuse and Catherine’s betrayal [zdrada] leads him into a twisted life of cruelty and hatred; Catherine is torn between her love for Heathcliff and her desire to be a gentlewoman [dama, kobieta z wyższych sfer] (once Heathcliff hears Cathy say it would “degrade” her to marry him), and her decision to marry the genteel Edgar Linton drags almost all of the novel’s characters into conflict with HeathTHEMES · The destructiveness of a love that never changes; the precariousness [nietrwałość] of social class cliff. SYMBOLS · The moors, ghosts QUOTATIONS · “I cannot live without my soul”; “I am surrounded with her image!” FULL TITLE
AUTHOR GENRE ·
"SENSE" My eyes got heavy I'm still watching you So I Laid them on your shoulders One for your left and one for your right I gave you my sense Without it I came home and darkness came upon me
The truth is in our heads But the untruth is in our hearts I’m weighed down with your love I’ll always love you, but please Tell me where did all go wrong Let’s speak honestly Take my hand Taste the broken heart Don’t turn my head I’m still waiting for you on the Wuthering Heights Once again you give my one salted kiss.
You went home with my eyes It started badly My eyes almost fell down when you were jumping and dancing. Do you know what I was doing then? I was trying to cover two eye sockets Because they were bleeding It didn't work And I stained my carpet My eyes saw an all nothing day in your life In the corner of a dark room two eye sockets were crying Fortunately the tears washed the carpet My eyes went with you to the bathroom And saw you in the mirror - I couldn't talk That was a good time to stay blind With the image burnt on my mind Maybe you'd like to order my hearing or my touch Without any senses it makes sense to me I've got my sense in you by Szymon Trusewicz
STR. 20
by Elżbieta Szycik
“Wuthering Heights” a song by Kate Bush watch and listen at: miangielski.republika.pl/ wuthering_heights
Out on the wiley, windy moors We'd roll and fall in green. You had a temper like my jealousy: Too hot, too greedy. How could you leave me, When I needed to possess you? I hated you. I loved you, too. Bad dreams in the night. They told me I was going to lose the fight, Leave behind my wuthering, wuthering Wuthering Heights. Heathcliff, it's me--Cathy. Come home. I'm so cold! Let me in your window. Ooh, it gets dark! It gets lonely, On the other side from you. I pine a lot. I find the lot Falls through without you. I'm coming back, love. Cruel Heathcliff, my one dream, My only master. Too long I roam in the night. I'm coming back to his side, to put it right. I'm coming home to wuthering, wuthering, Wuthering Heights, Heathcliff, it's me--Cathy. Come home. I'm so cold! Let me in your window. Ooh! Let me have it. Let me grab your soul away. Ooh! Let me have it. Let me grab your soul away. You know it's me--Cathy! Heathcliff, it's me--Cathy. Come home. I'm so cold! Let me in your window.
RECENZJA
„KOLONIE” Na wysokiej półce, wśród kurzu leży album. Otwieram, w środku zdjęcia, suszone kwiaty, obrazki dziecinne, papierki po cukierkach. Przede wszystkim dużo zdjęć, nie tylko z pięknej plaży. Zdjęcia z kolonii. Czytanie ,,Kolonii” Tomasza Różyckiego wygląda trochę jak oglądanie takiego albumu, tyle, że zdjęcia są ruchome. I szalone. Przynajmniej trochę bardziej niezwykłe. Poeta rozpoczyna spokojnie. Szkicuje sytuację, miejsce. Plaża, dom, ulica, metro, kawiarnia. Rzuca podmiot liryczny w akcję, miejsce, gdzie zaczyna robić się coraz dziwniej. Pojawia się krew, wiatr, leci woda, coś pożera coś. Nagle szaleństwo się uspokaja i pozostaje śmierć, wypalone ognisko, wraca stateczność, odpoczynek po akcji. Taką powtarzalność zauważam w większości wierszy. Bardzo piękna powtarzalność, w różnych sceneriach i klimatach. Bywają to wietrzne plaże i duszne pokoje. Bywają metra i chodniki. Czytając wiersz odtwarzam w głowie film. Autor zawiera dużo czasowników, widzę w głowie te metafizyczne akcje. Są to cudowne obrazy, które pachną wakacjami i podróżą. Słońcem, wiatrem i morzem. Nie ma tu jednak monotematyczności. Różycki pisze też o dzieciach, tematach prostych, a kilka wierszy jest o szczęściu i nieszczęściu poety. Wiersze zaczynające się od słów „Kiedy zacząłem pisać…” mówią o zachowaniu tego, co ulotne w wersach, albo robią z pisania nałóg, z którego trzeba się leczyć. Innym razem poeta to ,,gubernator”, który w każdej chwili może mieć wszystko, co sobie zażyczy. Wiersze to sonety, ale tylko z powodu 14
wersów. Zdania często kończą się w połowie następnej zwrotki, jednak nie sprawia to problemu w czytaniu. Różycki nie eksperymentuje. Forma jest jednolita, nie ma tu jakiejś awangardy i zabawy słowem. Uważam ,,Kolonie” za bardzo przystępną poezję. Czytając, sięgamy daleko do magicznych krain jak w bajkach, tyle, że w bajkach dla dorosłych. Szymon
Woda ognista Kiedy zacząłem pisać, nikt mi nie powiedział, że to taka choroba, że mnie będą leczyć znajomi i rodzina, a także kobiety, których dotknę tym piórem, będą mnie odwiedzać potem w celach klinicznych. Że dostane przydział do zakładu na odwyk, że zacznę niestety symulować poprawę, udawać przed dziećmi i dyrektorem zdrowego, a w nocy ukrywać się w kuchni i to robić, pisać, otoczony przez te wszystkie potworki, kuchenne demony, zjawy i paranoje, omamy, obsesje, trzęsącymi rękami. Nikt przecież nie mówił, że to aż taki wstyd jest, i jak trzeba być głupim, żeby dać się zarazić przez kontakty we śnie. Tomasz Różycki
STR. 21
WIERSZE Północ - południe to jego droga. Cofnie się z kamieniem twarzy owiewanym przez zimny wiatr, albo pójdzie w drugą stronę z przeprosinami na ustach, by grzać się w cieple idącym z najwyższego punktu nieba. Tylko dwa wyjścia, chłód z honorem i ciepło z pokorą. Na prawo i lewo nic nie ma.
Wręczenie nagród w Konkursie Poetyckim w Białymstoku
*** Jestem najszczęśliwszy Dowiedziałem się właśnie, że mogę mieć kartę kredytową ze sobą. Tam nawet mnie nie ma. Nie poznaję się. Ale mogę mieć. Oni się pokazują. A mógłbym mieć też. Wytrzeźwiejcie. Moja kuchnia Wtoczył się do domu, upadł na stół. Zsunął się, ratował się krzesłem. Upadło razem z nim. Leży. Niebieskie dżinsy z dziurami i błotem na kolanach. Ostatnio ciągle prosił. W białej koszuli żadnych dziur. Jedna plama hemoglobiny na lewej kieszeni piersi. Poodrywane guziki. Znalazł pióro, mętnym wzrokiem. Napisał: ,,Żyj długo. Nie dajcie jej prać koszuli" Wśród piasków i traw Stał długo wiatr zwiewał wszystko z jego twarzy. Między północą a południem. Nie ma szans żeby poszedł w tę stronę gdzie słońce nadgryzało góry, albo w tę gdzie słońce zapanuje nad równiną rano. STR. 22
Wstęp Siedział wsłuchując się w odgłosy rozklejającego się drewna szuflad Wpatrywał się w chwilę, gdy firanka da mu znak Gdy zmieni odblask z księżyca na słońce. Drgnęło. *** Całkowicie niekompatybilny. Całkowicie poobrywany, gdy inni w całości. Całkowicie w całości, gdy inni daleko. Całkowicie daleko, gdy ktoś chwyta za dłoń. Odwraca mocno mocno głowę gdy ktoś jest blisko. Leży mocno z rękami szeroko gdy ktoś pali. Pyta siostrę o przyjaciół gdy ktoś pije. Pyta siostrę o sens gdy ktoś bije chłopców. Uśmiecha się w zielone oczy gdy ich nie widzi. Rozmawia o wczorajszych liściach i jutrzejszych chmurach Gdy ktoś o rąbaniu drzewa i wczorajszym narąbaniu. Rozmawia sam. Wśród śniegu Siedział na kamieniu Obejrzał się na południe skąd przyszedł Ślady po tobie szybko znikają Spojrzał na ręce Ślady na tobie nie tak szybko Spojrzał w dół, w białości już nie widać kostek Wziął wdech powietrza, o którym marzył Połknął trzy miliony śnieżynek i trochę powietrza Niech ochładza krew jeszcze bardziej I niech żyły pękną od siły albo od chłodu I niech oczy zobaczą duszę albo Czerwienią przyszłości będzie tylko krew na śniegu
Szymon Trusewicz
Myślisz, że jesteś bardziej wolny niż ja? Człowiek nie jest wolny nawet gdy jest na wolności Wyjdzie na podwórko i oblepi go śnieg A potem będzie leżał krwią przyklejony do prześcieradła Bo śnieg z natury jest topiący się Zostań dzisiaj w domu Poleżysz przyklejony do prześcieradła wolnością
Wstać, Przebiec, Przefarbować skrzydła Lotną barwą denaturatu. Anielską. I polerować metalową obrączkę Gołębia. A potem spaść z wysoka Nie na grunt. Gruntem jest lotnym skrzydłem lecieć. Na zawsze gołębia nie spotkać- Metalicznej łapy W metalicznym śnie
Twarda deska podniebnej krainy Sześć kilometrów i trzydzieści minut. Usiądę na miękkim krześle. Wstanę. Usiądę na twardej desce Podniebnej leśnej drabiny. Znowu będę bała się spaść. Noc będzie jaśniejsza. Ja nieruchoma. O trzeciej nad ranem korzystający z wolności Przeleci żuraw rycerz jednej gwiazdy. W podniebnej samotności. Też jest już za nim Sześć kilometrów i trzydzieści minut. Spadłam. A pod drabiną rosła sosna. Wiszę sześć kilometrów i trzydzieści minut. A ona nie znika. Znowu boję się spaść. Podciągam się na podniebnej drabinie. Sześć kilometrów i trzydzieści minut Znowu przeżyłam. Ja nieruchoma i nieruchomy rycerz.
Nie na grunt A ja bym chciała uciec stąd. Wysoko, ale na zawsze. Usiąść w przestrzeni,
Wysoko, ale na zawsze. Na zawsze, ale na pewno. Farba Farba „Erytrocyt” maluje ciapki. Jaki wybitny artysta! Czarowna sztuko trwaj dalej. Idziesz na wojnę? To idź. Ja poczekam. Może tu w fotelu. Sztuka pochłania.
Dorota Gryka
Szymon i Dorota —laureaci Konkursu Poetyckiego w Miejskim Domu Kultury w Białymstoku
STR. 23
Siemandero! Lato się rozkręca. Rozkręcają się poprawy. Kończy się rok szkolny. Kończą się pomysły na ściąganie. Zaczyna się czas walki z lenistwem. Argumenty lenistwa przychodzą same. Sam się dzwoni telefon do znajomych. Nogi same wkładają buty i wychodzą buszować w trawie. Oczy same patrzą przez okno zamiast w książki. Wąsy się robią same… Ważna sprawa, aby wyrównać ze szkołą rachunki. Odpłacić jej tym samym, co nam dała. Dokonać ostatecznego rozrachunku. Obudzić w sobie siłę i …zdać z pięknymi ocenami. Co, jeśli będziecie musieli pisać poprawkę w sierpniu jak Henio? Sory, on nie pisał. Na w-f się nie pisze. Ile on się napracował na wakacjach i zaćwiczył, żeby zdać ten przewrót w przód! Cóż wzory skróconego mnożenia! Cóż funkcje trygonometryczne i monotoniczność! Ale Heniek wykazał się honorem, uderzył się w piersi bardzo mocno i krzyknął ,,Moja mea culpa! Teraz muszę to wypić” i pociągnął browara. Udało się i zdał. Ale po co te bezsenne noce? Po co płacz i zaglądanie do kieliszka z powodu natłoku samobójczych myśli? Nie zdarzyłoby się to, gdyby Heniek postąpił właściwie i zdał od razu. Wybierzcie dobrą drogę. Szkoła wam tego nie zapomni! Klemens czeka na mnie pod domem. To znak, że muszę się pouczyć. Dziś już kończę, więc przeznaczcie zaoszczędzone na czytaniu dłuższego tekstu 22 sekundy z życia i rozszerzajcie w tym czasie horyzonty. Życzę wam opłacalnej pracy dorywczej na wakacjach. Trzymajcie się! Andrzej Perełka