NR 2 2011/2012 (36) LISTOPAD/GRUDZIEŃ
ZESPÓŁ SZKÓŁ W MICHAŁOWIE
∗
Wywiad z Hanną Kowalewską
∗
Tolerancyjny Wiśniewski
∗
Matura próbna
∗
Świat seriali
∗
Cena: 1,20 zł
SIEMKA! Jak tam mijają wam kolejne miesiące roku szkolnego? Ja mam nadzieję, że dobrze. Listopad i grudzień były pełne ciekawych wydarzeń w naszej szkole, postanowiliśmy je zebrać w całość i oto powstał nowy jeszcze ciepły numer „Suma Różowego”. Wspólnymi siłami redakcyjnymi, z ogromną pomocą techniki przekazujemy wam najświeższe newsy. W tym numerze możecie przeczytać coś o Hannie Kowalewskiej i Tomaszu Wiśniewskim. Sonda, którą zapuściliśmy w odmęty naszej szkoły pokaże, jak bardzo cenicie sobie seriale i co czujecie po stracie naszej kochanej Hanny Mostowiak. Zachęcam również do zajrzenia na strony kulturalne, gdzie znajdziecie coś o filmach i muzyce. Nie odciągam was już dłużej od lektury. Pamiętajcie, żeby przeczytać dokładnie całą gazetkę, bo następna dopiero za dwa miesiące . Niech moc będzie z wami!
Z okazji świąt Bożego Narodzenia redakcja Suma Różowego życzy wszystkim swoim czytelnikom, dyrekcji, uczniom, nauczycielom i pracownikom Zespołu Szkół w Michałowie zdrowia, szczęścia i miłości, a także pomyślności w nowym 2012 roku!
STR. 2
SUM SZKOLNY
Z ŻYCIA SZKOŁY 26 październik 2011 spotkanie autorskie z pisarką Hanną Kowalewską w ramach projektu II Podlaskie Spotkania z Pisarzami. 10 listopada 2011 uczniowie klas licealnych wraz z opiekunami paniami prof.: Agnieszką Pogorzelską, Ireną Kulesza i Urszulą Kaczmarek, przygotowali krótki apel poświęcony Narodowemu Świętu Niepodległości. 14-20 listopada 2011 Tydzień Edukacji Globalnej. • Uczniowie brali udział w internetowym quizie SZHOP – PATRZ na lekcjach informatyki i dyskutowali jego wyniki na lekcjach przedsiębiorczości i języka angielskiego. Więcej informacji na blogu edytar.blog.onet.pl Uczniowie klasy IIa Iza Gajko, Beata Gąsowska, Angelika Mińko i Radek Kulesza zebrali informacje i wykonali gazetkę ścienną na temat dzieli ulicy w Ugandzie (Afryka). 30 listopada gazetka została zgłoszona do konkursu fundacji Usłyszeć Afrykę „Pokaż Innym Ulicę”
16 listopada 2011 w VI LO w Białymstoku odbyła się Konferencja nauczycieli bibliotekarzy podsumowująca MMBS i rozdanie podziękowań i nagród . Pani dyrektor Dorota Burak i bibliotekarka Alicja Samociuk otrzymały podziękowania za zaangażowanie szkoły w organizację spotkania autorskiego z Hanną Kowalewską w ramach projektu II Podlaskie Spotkania z Pisarzami. 16 listopada 2011 Barbara Szuścik wystąpiła podczas rozdania nagród laureatom konkursu czytelniczego ,,Czy znasz twórczość Hanny Kowalewskiej?” (w kategorii szkoły ponadgimnazjalne). Została wyróżniona za ciekawy tekst, gratulujemy! 16 listopada 2011 Międzynarodowy Dzień Tolerancji
•
LIGHT THE CANDLES ALL AROUND THE WORLD – uczniowie klasy IT przyłączyli się do akcji szkoły w Newton Massachusetts (USA) – akcja propaguje tolerancję i zrozumienie i polega na tym, że uczniowie tworzą „łańcuch” zapalonych świec na całym świecie – zdjęcia zostaną zamieszczone na stronie szkoły w USA i na mapie na stronie Google Maps. (edytar.blog.onet.pl) •
Pokaz filmu poruszającego problem Żydów w Polsce - „Cud Purymowy” w klasie Ia.
•
Spotkanie z Tomaszem Wiśniewskim, autorem książki „Bóżnice Białostocczyzny”, założycielem Stowarzyszenia Szukamy Polski i założycielem Pracowni Filmu i Starej Fotografii z siedzibą w Michałowie (18.11)
•
„Flashmob” – (szybki tłum) – dziewczęta z klasy IIIa i IIIm zatańczyły do melodii piosenki o tolerancji zaskakując kolegów w czasie przerwy i zwracając uwagę na problem nietolerancji i potrzebę tolerancji. (uczestniczyły: IIIa – Bura E., Leszczyńska G., Ziniewicz A. Włodkowska M. , Doroszko K. IIIm – Ma-
•
STR. 3
SUM SZKOLNY
twiejczyk Beata, Nikołajczuk A., Bielenia Karolina). Filmik w sieci – wejście przez edytar.blog.onet.pl 22-25 listopad 2011 klasy maturalne pisały próbne matury z wydawnictwem Operon i Gazetą Wyborczą. 24 listopada 2011 uczennice: Ela Bura (IIIa) i Ania Sak(IIe) wraz z panią dyrektor Dorotą Burak wzięła udział w uroczystości rozdania stypendiów Prezesa Rady Ministrów, która odbyła się z Filharmonii Białostockiej. 29 listopad 2011 wyjazd klasy I a do kina na film „Zamiana Ciał”. Opiekunami wycieczki były panie prof.: Janina Lewszuk i Edyta Rosiak. 7 grudnia 2011 odbył się szkolny etap XLIII Olimpiady z Języka Rosyjskie-
go, w którym wzięło udział 10 uczniów z klas IIIa, IIa i IIIm. Największą ilość punktów uzyskała Izabela Gajko (klasa IIa) 14 grudnia 2011 uczniowie klasy IIIm odwiedzili białostocką strzelnicę, gdzie szkolili swoją celność i refleks. Wyjazd zorganizował pan profesor Marcin Pogorzelski. 14 grudnia 2011 delegacja naszej szkoły wraz z panią dyrektor Dorotą Burak, wzięła udział w uroczystości wręczenia nagród Polskiego Czerwonego Krzyża honorowym krwiodawcom. Odznaczono nas krzyżem PCK trzeciego stopnia w podzięce za częste organizowanie punktu krwiodawstwa w postaci Krwiobusa. 15 grudnia 2011 uczniowie klasy IIa i m wybrali się do kina.
INFO Z MUDNURÓWKI 24 listopada 2011 uczniowie klas II i III o profilu mundurowym zdobyli I miejsce w leśnym biegu na orientację w „Pucharze zimorodka”. Zawody zostały zorganizowane przez Nadleśnictwo Krynki. Podzielono je na dwie części. W jednej udział wzięli pracownicy Lasów Państwowych i funkcjonariusze Straży Granicznej z kilku placówek. W drugiej kategorii wystartowała młodzież gimnazjalna i ponadgimnazjalna ( w tym przedstawiciele klas mundurowych z Michałowa, Dąbrowy Białostockiej i Białegostoku). Bieg polegał na zaliczeniu wszystkich punktów kontrolnych (doskonale schowanych w terenie zalesionym) jedynie przy pomocy mapy. Każdy z uczestników startował indywidualnie, a następnie łączny czas całej drużyny dawał szansę na wygraną.
14 grudnia 2011 uczniowie klasy IIIm wzięli udział w zajęciach strzeleckich w V LO w Białymstoku. Dzięki wykorzystaniu bazy szkoleniowej tej szkoły mogliśmy zrealizować temat dotyczący strzelania z kbks-u (broń palna – sportowa). Zajęcia pozwoliły uczniom zapoznać się z obsługą i regulaminem posługiwania się bronią strzelecką wykorzystującą „ostrą amunicję”. Dystans, na którym odbyło się strzelanie wynosił 50 m do tarczy sportowej o niewielkim wymiarze, który wymagał pewnej ręki i dobrego skupienia się na celu. Radość ze strzelania i wyniesione doświadczenie okazało się o wiele większe, aniżeli wcześniejsze doznane podczas korzystania z tzw. „wiatrówek”. Marcin Pogorzelski
STR. 4
SUM SZKOLNY
KARTOTEKA STYPENDYSTÓW 2011/2012 Imię: Anna Nazwisko: Sak
Szkoła: Technikum Ekonomiczne Klasa: II e Wiek: 17 lat
Na co przeznaczysz otrzymywane stypendium? Jeszcze nie wiem, na co przeznaczę to stypendium, ale planuję dobrze je zagospodarować. Czy masz już skonkretyzowane plany edukacyjne? Wybrałaś kierunek studiów? Wiesz, czym chcesz się zajmować? Mam parę różnych szkół na oku, ale ostatecznie nie podjęłam jeszcze decyzji. Nim ukończę technikum, wszystko może się zmienić, czas pokaże. Jak stypendium pomaga uczniom w edukacji? Z pewnością ta nagroda mobilizuje do nauki. Pozwala na rozwijanie swoich pasji, a także umożliwia zakup materiałów edukacyjnych. W pewnym stopniu odciąża finansowo rodziców.
Imię: Elżbieta Nazwisko: Bura
Szkoła: Liceum Ogólnokształcące Klasa: III a Wiek: 18 lat
Na co przeznaczysz otrzymywane stypendium? Tak samo jak poprzednie przeznaczam na edukację i rozwój moich zainteresowań tanecznych. Posłużą mi one na opłacenie drugiego roku studium instruktorskiego z tańca nowoczesnego. Dzięki nim już za niecały rok, bez żadnych oporów będę mogła nazwać się dyplomowanym instruktorem tańca. Czy masz już skonkretyzowane plany edukacyjne? Wybrałaś kierunek studiów? Wiesz, czym chcesz się zajmować? Z uwagi na to, że w tym roku kończę szkolę, powinnam takowe plany mieć. I mam. Nadal chciałabym studiować matematykę i na tym się teraz skupiam, chciałabym jak najlepiej napisać maturę z matematyki rozszerzonej, bo to ona gwarantuje dostanie się na studia. Wiem jednak, że jest to plan trochę ryzykowny i szalony, dlatego mam tez plan B- pedagogika z animacją kultury lub pedagogika specjalna. Są to kierunki zapasowe, bo nie ukrywam, że nie wyobrażam sobie studiów bez matematyki (wiem, wiem dziwna jestem ;)) Jak stypendium pomaga uczniom w edukacji? Jak? Bardzo. Przede wszystkim pozwala skupić się na nauce, nie martwiąc się o to, że przeszkodzą nam w niej sprawy finansowe. Stypendium to pozwala na poszerzanie swojej wiedzy z zakresu przekraczającego program nauczania w szkole, a jak wiadomo to kosztuje. STR. 5
SUM ŚWIĄTECZNY
KTOŚ SIĘ TU ZNOWU RODZI Kolejne, aczkolwiek pierwsze w tym roku Boże Narodzenie, święta. Znowu karp, śledź, mak pomiędzy zębami i luzowanie paska za wigilijnym stołem. To też bieganie po galeriach handlowych w poszukiwaniu żelu pod prysznic lub skarpet jako prezentu dla bliskich. Inni z kolei świętują przy komputerze lub bloku filmów w telewizji. Pojawiają się czasopisma dla kobiet, które co roku nie wiedzą jak przygotować karpia w galarecie. Poradniki, które podsuwają nam magiczne porady na zgubienie kilogramów tłuszczu, który przytaszczyliśmy sobie podczas świąt. Najprawdopodobniej zima zaskoczy kierowców z powodu dość dziwnej anomalii pogodowej na naszym terenie w postaci, o zgrozo śniegu. Znajdą się też zapewne w naszym zasięgu „kazania” mówiące o nie przywiązywaniu zbytniej uwagi do całej otoczki związanej ze świętami i że najważniejsza jest płomienność naszych uczuć w tym pięknym czasie do swoich bliskich. I chyba ten punkt najbardziej pasuje do poszukiwanej przez niektórych prawidłowości spędzania świąt. Jednakże we wszystkim należy zachować umiar i nie brać niczego za prawdę absolutną. Nie znaczy to też, że wigilia powinna odbywać się w stodole z opłatkiem i jednym daniem wigilijnym. Zresztą, to chyba nie ma zbytnio znaczenia. Trudno mi jest konkretnie określić, jak mają się one odbywać. Wszystko chyba do tej pory zostało już powiedziane. Jak żyć podczas świąt, co gotować, czego nie. Co STR. 6
komu kupić jako prezent pod choinkę, co ma znaczenie w tym czasie, a czym nie powinniśmy się przejmować. Dla mnie chodzi chyba głównie o przyjemność i radość, a także skąd ją czerpiemy. Błyszczą ci oczy, gdy szukasz w nieskończoność prezentu dla mamy? Ostatkiem sił sklejasz uszka do barszczu? To dobrze. Jeśli sprawia ci to przyjemność i przede wszystkim wiesz po co to robisz, jaki jest cel podczas przyprawiania barszczu, to rób to i bądź po prostu szczęśliwy. To uczucie przygotowań powinno być wyjątkowe, lecz jeszcze szczególniejsze jest to, na co czekamy. Czy to na prezenty lub kutię, której nie jadłam przez cały rok, a może właśnie na to, co się stało powodem całego tego zamieszania. I mogę tylko zachęcać: szukaj w świętach czegoś więcej niż czujesz już teraz. Zatrać się w tym. To jest bowiem krótki czas dla każdego z nas. Nie kreuj swoich uczuć w ślepy sposób jak to pokazują w reklamach, programach telewizyjnych. Zrób to kompletnie sam, bez pomocy żadnych przekaźników. Zaufaj temu, co ci bliskie, rodzinie czy przyjaciołom. I się po prostu ciesz. Właśnie z tej okazji, Świąt Bożego Narodzenia (sama nazwa daje dużo do myślenia) życzę chociaż paru przemyśleń nad owym wydarzeniem i naprawdę dużo radości. Dominika
SUM ŚWIĄTECZNY
JAK SIĘ OBCHODZI ŚWIĘTA BOŻEGO NARODZENIA W RÓŻNYCH KRAJACH ŚWIATA? Filipiny Na Filipinach z palmowych liści i kwiatów robi się kolorowe girlandy, które umieszcza się na oknach oraz drzwiach domów. Potem przychodzi czas śpiewania kolęd. Przez dziesięć dni przed Bożym Narodzeniem, wczesnym rankiem, dźwięk trąbki budzi mieszkańców miast i wsi, aby uczestniczyli w uroczystej Mszy Św. Anglia W Anglii nie obchodzi się Wigilii. Świąteczny posiłek spożywają w pierwszy dzień Bożego Narodzenia. Tradycyjnym daniem jest pieczony indyk nadziewany kasztanami, zupa żółwiowa oraz christmas pudding. W drugi dzień świąt jest zwany dniem pudełek, gdyż otwiera się wtedy otrzymane prezenty. Grecja Wieczór wigilijny Grecy spędzają poza domem, spotykając się z przyjaciółmi w klubach oraz restauracjach. Domowa wieczerza wigilijna spożywana jest o bardzo późnej porze. Boże Narodzenie trwa aż 12 dni. W tym czasie Grecy obdarowują się nawzajem nieprawdopodobną ilością prezentów: w wieczór wigilijny i w noc sylwestrową. Indie Według zwyczaju, zawsze na święta kupują sobie nowe ubrania. Tradycyjnie około 10 dni przed Bożym Narodzeniem zaczynają się wielkie przygotowania świąteczne. Są dekorowane ulice, domy oraz kościoły, malują różne wzory na podłogach i przed domami. Podczas świąt organizowany jest konkurs na szopkę, ustawianą zazwyczaj w widocznym miejscu przed domem. Austria W Austrii znany jest obyczaj przygotowywania szopki, czyli figurek Świętej Rodziny i
małego Jezusa. Jedna z najpiękniejszych kolęd świata „Cicha noc, święta noc” powstała właśnie tam, w małej wiosce koło Salzburga w grudniu 1988 roku Czechy W Wigilię Bożego Narodzenia, Czesi odwiedzają cmentarze. Tego dnia groby najbliższych ozdabia się wieńcami, kwiatami, gwiazdami betlejemskimi oraz koszyczkami ze specjalnymi bożonarodzeniowymi ciasteczkami. W wielu czeskich domach podczas Bożego Narodzenia słucha się kolęd. Holandia W Holandii nie ma ani wieczerzy wigilijnej, ani postu, ani prezentów pod choinką. Święta obchodzone są 25 i 26 grudnia. Holendrzy pielęgnują tradycję pasterki, uroczystej mszy wigilijnej. Nie ma tu jednak specjalnych potraw świątecznych czy wypieków. Można jednak zauważyć przed domami choinki ozdobione sznurami lampek i świątecznie udekorowane okna. Litwa Wigilia Bożego Narodzenia jest podobnie obchodzona jak w Polsce/ obowiązuje tam jak w naszym kraju łamanie się opłatkiem, co nie znane jest w innych regionach Europy. Zjada się też 12 potraw, które symbolizują 12 miesięcy.
Źródło: http://www.gim2.malbork.edu.pl/ boze_narodzenie_gazetka2007.html
STR. 7
SUM KULTURALNY
„JESTEM PO PROSTU TAKIM BŁĘKITNYM PTAKIEM” 26 października gościliśmy w naszej szkole Hannę Kowalewską – pisarkę – autorkę powieści, opowiadań, słuchowisk, scenariuszy filmowych, dramatów, wierszy. Pani Hanna urodziła się w Wysokiem Mazowieckiem, ukończyła filologię polską na Uniwersytecie im. M. Skłodowskiej – Curie w Lublinie oraz Studium Scenariuszowe przy Państwowej Wyższej Szkole Filmowej w Łodzi. Przez kilka lat była nauczycielką i (krótko) bibliotekarką. Debiutowała w prasie w roku 1985. Książkowy Debiut poetycki przypadł na rok 1990 ukazaniem się tomiku wierszy „Anna tłumaczy świat”, w 1998 roku światło dzienne ujrzał kolejny tom wierzy „Winoroślinność”. W międzyczasie pojawiły się: zbiór opowiadań „Kapelusz z zielonymi jaszczurkami” (1995) i pierwsza powieść „Tego lata w Zawrociu” (1997), otwierająca cykl powieści o Matyldzie Malinowskiej, która wielokrotnie musi zmierzyć się z przeszłością rodzinną, o dworku w Zawrociu, o Warszawie… Książka ta zdobyła pierwszą nagrodę w konkursie na powieść polską organizowanym przez Wydawnictwo Zysk i S-ka oraz Świat Książki, stając się bestsellerem 1998 roku. O dalszych perypetiach Matyldy mogliśmy czytać w „Górze śpiących węży” (2001), Masce Arlekina (2006), Innej wersji życia (2010) i wydanym niedawno „Przelocie bocianów”. Hanna Kowalewska jest również autorką powieści „Julita i huśtawki” , która została uznana za książkę roku 2003 przez „Magazyn Literacki- Książki” Oraz 2 książek dla młodzieży Letnia akademia uczuć 1 - Anna i wodorosty (2000), Letnia akademia uczuć 2 - Pięć najważniejszych słów (2008). Podczas spotkania zadaliśmy pani Hannie Kowalewskiej wiele pytań dotyczących jej życia oraz pisarstwa. Jak zachęciłaby nas Pani do swojej twórczości? H.K: Mogę tylko powiedzieć, że nie są to książki o młodych ludziach i o problemach, które już przeżywacie, ale za chwilkę będziecie przeżywać. To nie jest jakaś starzyzna, gdzie są kosmiczne problemy nie związane z rzeczywistością, to jest po prostu życie. Moim głównym wyznacznikiem oddania książki czytelnikowi jest to, żeby nie nudzić. Staram się tak przekazać historię, aby wciągnęła ona czytelnika do swojego świata, aby się chciało ją przeczytać. Dla mężczyzn zbyt wielu propozycji w swojej twórczości nie mam, natomiast będę się starała jeszcze coś dla nich napisać. Jeżeli chodzi o dziewczyny, to moje książki są głównie dla nich. Piszę o świecie, w którym mogą się niewątpliwie odnaleźć, przejrzeć jak w lustrze. Poza tym ten wykreowany przeze mnie świat może być pewnego rodzaju azylem na te nieciekawe dni w naszym życiu. Którą swoją książkę najbardziej Pani lubi? H.K: Z tym jest problem, bo rzeczywiście najważniejszą i najlepszą moją książką jest „Julita i huśtawki” plus zbiór opowiadań „Kapelusz z zielonymi jaszczurkami”. Natomiast ja najbardziej chyba lubię bohaterów obu książek letnich. Ponieważ pierwszą część wymyśliłam właśnie na takim obozie letnim, który jest w nich opisany. STR. 8
Bardzo byłam do tych bohaterów przywiązana. Dla mnie każda moja książka jest naj… tylko pod innym względem. Na pewno wszystkie swoje książki pisałam z sercem i pełnym zaangażowaniem. Z czego czerpie Pani inspiracje? H.K: Po części czerpię je z własnego życia, ale tylko po części. Np. Matyldę- trzydziestoletnią kobietę wymyśliłam sobie, gdy miałam zaledwie szesnaście lat. Tak naprawdę to inspiracje czerpię z lektur, wszystkiego, czym jest moje życie, co widzę, co przeżywam, o czym marzę, za czym tęsknię, co mnie boli, co mnie uderza, wszystko potrafi zainspirować. Znam bardzo wielu pisarzy, którzy po prostu przepisują z życia. Ja tak nie tworzę, w moim przypadku najważniejszym czynnikiem jest tzw. wyobraźnia. Gdzieś tam w tyle głowy następuje proces lepienia tych wszystkich drobin, z których składa się nasze życie. Potem mnie w tzw. projekcji czy natchnieniu nagle uderza uczycie i wtedy wiem i czuję, że to jest jakiś tekst, fraza, bohater- to są takie olśnienia. I dlatego nie muszę przepisywać z życia, bo właśnie to zostało mi dane. W przypadku książki „Julita i huśtawki” przebiegało to dość dramatycznie, gdyż te projekcje dopadały mnie w nocy. Wyobraźcie sobie, jest trzecia w nocy, ja już zasypiam… i jest, wi-
SUM KULTURALNY
dzę na przykład kolejną odsłonę dotyczącą Bazylego, albo Metki. Tylko trzeba wtedy przemóc się, otworzyć oczy, zapalić lampkę i zapisać, ponieważ jeżeli tego nie zrobię, następnego dnia nie ma po tym śladu, tak jak po śnie. Więc zapalam, zapisuję, ponownie usiłuję zasnąć i jest… drugi fragment. I tak można „tańczyć” do rana. To nie znaczy, że każdą książkę tak piszę, kiedyś zawsze tak było. Uzupełniałam tylko potem luki pomiędzy „sennymi wizjami” już na jawie. Śmieję się czasami, że im więcej wiem o życiu, tym mniej mi ono dyktuje i tym mniej projekcji miewam. Co osobiście lubi Pani czytać? H.K: Skończyłam polonistykę, więc wpadło mi do głowy mnóstwo klasycznych dzieł. Kiedyś zaczytywałam się w książkach, gdzie autor nie tylko opisuje świat, ale robi jeszcze coś z językiem, stylem pisaniagra formą. Natomiast w tej chwili nie mam czasu na czytanie, z racji tego, że bardzo dużo piszę. Nie czytam w trakcie pisania powieści, aby mi się „nie przyklejał” cudzy styl, ponieważ mam własny i wolę się go trzymać. W przerwach między kolejnymi powieściami sięgam często po dzieła, które opierają się przede wszystkim na faktach, czyli pamiętniki, biografie, jakieś reportaże. Pomimo tego, że jestem pisarką, to twierdzę, że najbardziej interesującą księgą, jest jednak samo życie. Dlatego muszę to życie zgłębiać, kiedy „wynurzam się z fikcji” własnej książki, gdybym tego nie robiła, zostałabym całkiem w tyle. Interesuję się także twórczością znajomych mi pisarzy. Ostatnio czytałam na przykład bardzo dobrą książkę „Zróbmy sobie raj” M. Szczygła, czy też Olgi Tokarczuk „Prowadź swój pług przez kości umarłych”, którą naprawdę bardzo warto przeczytać. Takie książki lubię, książki, które pokazują tak zwane drugie dno. Dlaczego losy Bogdana i Anny z „Letniej akademii uczuć” tak się zakończyły? Dlaczego ich miłość nie przetrwała próby czasu?
H.K.: Starałam się napisać coś takiego, co byłoby przekrojem przez różnego rodzaju uczucia i emocje. Zdarza się, że przeżywamy same szczęśliwe rzeczy, a raz na jakiś czas niektórym zdarza się coś naprawdę bardzo, bardzo przykrego. Chciałam po prostu pokazać, jak sobie radzi w takich momentach bohater, który był właściwie ideałem: najlepszy w klasie; który jest inteligentny; który do tej pory dobrze sobie radził z dziewczynami i nagle staje na jego drodze historia innego typu, bo tak się czasem zdarza. Życie nas czasami sprawdza. W tym przypadku padło na Bogdana. Cała ich historia jest bardo dramatyczna. Chciałam, żeby tak było, ponieważ takie emocje i takie uczucia są interesujące, więc dlaczego ja miałabym ich nie opisać? Widzę, że ta historia wzbudza emocje i o to mi właśnie chodziło, żeby moja powieść poruszała. Czy ma Pani już pomysł na kolejne dzieło? H.K.: I tak i nie. Posiadam w domu takie „szuflady”, w których czeka na mnie wiele powieści do dokończenia. Pisałam przez większość swojego życia, jednak często tylko zaczynałam opisywać jakąś historię i po czasie odkładałam ją właśnie do szuflady. Od pewnego czasu zaczynam je kończyć. Jednak w moich szufladach jest tych nie dokończonych powieści mnóstwo i one wręcz krzyczą do mnie ”teraz się zajmij mną”. Mam taką jedną powieść, do której wracam po każdej napisanej książce. Wymyśliłam ją ze dwadzieścia lat temu, a od ponad dziesięciu próbuję ją zakończyć. Tak jak zwykle mam zakończenie powieści, tak w tej jest wszystko, co trzeba. Liczy już ponad siedemset stron, a zakończenie nadal „nie chce do mnie przyjść”. Mam też również nowe pomysły. To nie jest tylko tak, że ja ciągle sięgam tylko do starych szuflad, nie. Smuci mnie jednak fakt, że nie zdążę już napisać tych wszystkich rzeczy. Musiałabym mieć chyba jeszcze ze trzy dodatkowe życia. Ponieważ pisanie książek nie jest wcale prostą pracą, trzeba się nad tym trochę natrudzić. W tej chwili ciągnie mnie STR. 9
SUM KULTURALNY
najbardziej w kierunku takich powieści, które pokazują świat za kilkaset lat. Powstał już w mojej głowie bohater, który przez ten przyszły świat będzie sobie kroczył i zobaczymy, co z tego wyniknie. Jestem po prostu takim błękitnym ptakiem, który żyjąc tak właśnie sobie tworzy. Powiedziała Pani, że lubi książki, które mają oryginalną formę. A czy czytała Pani książki Doroty Masłowskiej? Ona właśnie lubi się „bawić” językiem i formą. Co Pani o nich sądzi? H.K.: Tak, przeczytałam dwie jej książki „Wojnę polsko- ruską” i „Pawia królowej”. Podczas kiedy toczyła się taka dość gorąca dyskusja „za” i „przeciw” jej twórczości, ja byłam „za”. Jak na swój wiek, napisała coś wspaniałego językowo. Świat, który wykreowała jest dość trudny, ponieważ atakuje wszystkie polskie przyzwyczajenia i mity w dość zaskakujący sposób. Podobnie jak Gombrowicz też budzi pewien sprzeciw. Mnie w młodości szalenie interesowała biografia Gombrowicza, jego zdanie o świecie, to jak komentował sprawy Polski. Czy jest Pani zadowolona ze swoich osiągnięć? H.K: We mnie się kłócą części mojej osobowości, bo jedna lubi to Zawrocie, jedna chciałaby pisać inne rzeczy, a trzecia jeszcze inne. Ja piszę książki, które są popularne, bardzo chętnie czytane, przez niektórych nawet kochane. To, że żyję wyłącznie z pisania jest pewnego rodzaju osiągnięciem, ponieważ w Polsce jest niewielu takich pisarzy. Moje książki są kupowane i pod tym względem jestem usatysfakcjonowana, bo mam dla kogo pisać. Chciałabym tylko jeszcze zdążyć z tymi innymi książkami, żeby one też zaistniały i znalazły swoich czytelników. Także jestem zadowolona, tylko niektóre części mojej osobowości chciałyby się spełnić jeszcze lepiej i będę starała się to zrobić. Jak radzi sobie Pani z krytyką? H.K: Choć za wiele jej nie doznaję, krytyka raczej mnie mobilizuje. Zwróćcie uwagę na to, że coraz mniej się mówi o książkach i coraz mniej się o nich pisze. Rzadko gdzie można znaleźć o nich informacje, a jak już się ukazują, to są to jakieś krótkie notki w prasie. Najczęściej mam do czynienia z krytyką moich znajomych jeszcze na etapie pracy nad książką, tzn. pierwszą wersją.
STR. 10
Mam swój krąg osób, które ją wtedy czytają. Podczas tworzenia muszę zyskać dystans, a żeby to zrobić, to muszę spojrzeć na książkę cudzymi oczyma. Ja się przyglądam tej krytyce. Analizuję słuszne i niesłuszne spostrzeżenia i wtedy już powstaje ta druga wersja. Jestem osobą, która lubi się zmierzać z życiem i mam w sobie trochę odwagi do nietypowych rozwiązań. Zresztą zawsze żyłam nietypowo i nie boję się krytyki. Co robi Pani poza pisaniem książek? H.K: Poza pisaniem książek maluję amatorsko, co mi w duszy gra. Pół roku temu kupiłam sobie wielki blejtram, który czeka na chwile, kiedy go zapełnię. Oprócz tego kocham góry i morze. Wdrapałam się nawet, nie wiem jakim cudem na Kasprowy ostatnio. Lubię spacerować, lubię przyrodę i ją fotografuję. Natomiast pisanie powieści to jest zawód bardzo wymagający. Ja muszę bardzo dużo pracować, żeby napisać książkę w ciągu dwóch lat. To wygląda w ten sposób, że w fazie, kiedy ja piszę książki, to żyję tylko w świecie swojej fikcji. Raz na jakiś czas wychodzę do sklepu, czy na spacer, a potem już tylko piszę, albo myślę o tym, co mogłabym napisać. I trwa to tak miesiącami. Nieciekawy jest to żywot, choć często pisze się rzeczy fascynujące. Jeszcze dodatkowo przechodzę w tryb nocny- śpię w dzień, a budzę się wieczorem. I te dwa, trzy miesiące tworzenia są taką senną magmą. Teraz kiedy nie piszę, to jeżdżę na spotkania autorskie i tym się głównie zajmuję. Jaki jest pani stosunek do prowincji? H.K: Zawsze bardzo chętnie jeżdżę na prowincję. Śmieję się, że jestem takim wąchaczem, bo gdy wyjeżdżam do takiego miejsca jak Michałowo, to zawsze najpierw robię taki ogromny wdech i wreszcie czuję, że coś pachnie, ponieważ w Warszawie, każda pora roku pachnie tak samo, a właściwie wcale nie pachnie. Ja bardzo kocham prowincję, bardzo dobrze mi się tam pisze jednak nie mogłabym tam żyć. Czasem jak mam zastój w tworzeniu, jadę do rodzinnego domu i tam się zawsze odblokowuję, od razu wraca natchnienie. Natomiast pojedynczej osobie na prowincji żyje się źle, szczególnie takiej jak ja, która ma takie wymagania jak teatr czy kino. Więc ja się wyprowadziłam z prowincji wcale nie tak chętnie. Myślę, że najlepszym rozwiązaniem byłoby pisać na prowincji, a żyć w mieście, taki złoty środek.
SUM TOLERANCYJNY
„IT DOESN’T MATTER IF YOU’RE BLACK OR WHITE” Coraz częściej spotykamy się z problemem nietolerancji. Mimo wielu prowadzonych akcji, projektów i happeningów – większość z nas nie może wyzbyć się błędnych stereotypów. Przejawy nietolerancji wynikają dość często z niewiedzy o innej religii, rasie czy grupie społecznej. Sum Różowy postanowił dowiedzieć się, co o tym zjawisku myśli nasza wspaniała młodzież. Sum Różowy: Czy zauważyłeś problem nietolerancji wokół siebie? Jakie są jego przejawy? Tomek: Tak, ale nie mogę o tym głośno mówić… Łucja: Zauważyłam, ale wolałabym zachować to dla siebie. Justyna i Iza: Nietolerancja najczęściej ze względu na wygląd. Bartek: Nie zauważyłem. Ania: Nie doświadczyłam takowych zachowań, ale przecież dużo mówi się o tym w telewizji, czy w gazetach. Jakieś straszne pobicia tylko dlatego, że ktoś inaczej się ubiera czy ma dziwną fryzurę… Dawid: NIE! Wszyscy się kochają i jest ogólna sielanka. Darek: Tomek mnie nie toleruje codziennie rano… Paweł: Zauważyłem—Szuścik mnie bije. Ela: Tak, przejawia się ona przede wszystkim w chamskim zachowaniu młodych ludzi. Są oni często bezwzględni i nie akceptują ludzi innych niż oni sami. Często ci „odmieńcy” są niesłusznie karani np. za to, że się dobrze uczą, mają własne pasje/ zainteresowania itp.. Sum Różowy: Czy wszystko powinno się tolerować? Tomek: Nie, bo nie da się tak wszystkiego tolerować. Łucja: Zdecydowanie nie. Justyna i Iza: Nie, nie wszystko. Bartek: Nie, nie wszystko. Np. nie tolerowałbym tego jakby grożono dla moich przyjaciół czy coś w tym stylu. Ania: Uważam, że nie. Na pewno nie powinno się tolerować złego zachowania wobec swojej osoby.
Dawid: Wszystkiego nie. Złego zachowania i nietolerancji. (śmiech) Darek: Nie, np. wyzywania innych osób. Paweł: Nie, nie powinno się tolerować chamstwa. Ela: Na pewno nie wszystko. Nie da się przejść obojętnie obok chamstwa, przemocy i bezmyślności zadufanych w sobie „kozaków”. Ja osobiście nie toleruję takich osób i ich zachowania. Sum Różowy: Z czym Ci się kojarzy nietolerancja? Tomek: Może to jest i złe, ale ja uważam, że powinno się zachować odrębność. Łucja: Nietolerancja kojarzy mi się z nieakceptacją pewnych osób, sytuacji itp. Justyna i Iza: Kojarzy się ze złym stosunkiem do innych. Bartek: Nietolerancja kojarzy mi się z jakimiś chamskimi zaczepkami, żartami etc. Tylko dla tego, że ktoś jest inny. Ania: Beznadziejne żarty, prowokacje, przemoc. Dawid: Złym zachowaniem i nietolerancją. Darek: Obelgami i nietolerancją Tomka. Paweł: Nietolerancja kojarzy mi się z brakiem kultury! Z ludźmi, którzy nie potrafią zachować się w społeczeństwie. Ela: Pierwsze skojarzenie to rasizm. Słuchając o nietolerancji budzi się w mojej głowie obraz poniżanych, biednych i głodnych afro amerykanów. Nietolerancja kojarzy mi się również ze stereotypowym myśleniem o narodzie żydowskim. Denerwują mnie strasznie kawały o „Murzynach i Żydach”. Gośku STR. 11
SUM KULTURALNY
TOLERANCYJNY WIŚNIEWSKI W naszej szkole odbyło się spotkanie z Tomaszem Wiśniewskim. Jest to człowiek, który jak sam o sobie mówi, "ma w sobie bardzo dużo wątpliwości, strachu i lęku, a zwłaszcza teraz, kiedy podjął decyzję o zainwestowaniu wszystkiego co umie, co potrafi, czego nie potrafi, w Michałowo". Tomasz Wiśniewski - filolog polski, pracownik naukowy WSAP w Białymstoku, autor książki „Bóżnice Białostocczyzny”, założyciel Stowarzyszenia Szukamy Polski oraz pomysłodawca i założyciel Pracowni Filmu, Dźwięku i Fotografii z siedzibą w Michałowie. Posiadacz ogromnej kolekcji starych fotografii prezentujących wielokulturowość wschodnich obszarów Polski.
Pan Tomasz uświadomił nam, jak ważna jest tolerancja wobec innych i jak istotna jest nasza kultura. Opowiedział nam trochę o historii, między innymi o tym, że w naszym państwie, w dawnych czasach mieszkali obok siebie ludzie wielu narodowości i religii. Byli to żydzi, prawosławni, katolicy czy muzułmanie. I nie było to niczym niezwykłym. Każdy żył w zgodzie, przyjaźni. Panowała wielka tolerancja. Dzisiaj natomiast dzieje się inaczej. Nasz kraj jest nazywany państwem antysemitów, ksenofobów czy zagorzałych narodowców. Pan Tomasz oburza się i protestuje przeciwko takiej „ łatce”. Uważa, że jest to nieprawda i każdy z nas ma w sobie "gen jagielloński". Jest to gen tolerancji dla drugiego człowieka i dla innej kultury. „Kraj, w którym sąsiadują obok siebie różne kultury, zawsze będzie bogatszy” – podkreśla. Pan Wiśniewski posłużył się wieloma przykładami trafnie argumentującymi jego stanowisko. Dajmy na to dwujęzyczne nazwy niektórych miejscowości, o które w polskim sejmie są awantury. A co przeciętnemu obywatelowi to przeszkadza? Co mu przeszkadza, że miejscowość ma załóżmy nazwę polską i litewską? Zdaniem pana Tomasza to wzbogaca naszą kulturę. Innym przykładem są szkoły w Los Angeles. Wykłada się tam w 87 różnych językach. I czy komuś to przeszkadza? Nie. Nikt nie ma z tym żadnego problemu, ponieważ to jest bogactwo. Wychodząc na ulicę w Los AnSTR. 12
geles mamy knajpę chińską, turecką, żydowską, polską czy jakąkolwiek inną. Czy to nie jest lepsze niż restauracje tzw. łańcuchowe czyli KFC czy McDonald, w którym jedzenie produkowane jest w taki sposób, że widząc to, nie weszlibyśmy do tej restauracji już nigdy więcej. Również przykładem może być tu Nowy Jork. Jedno z najbogatszych miast świata. Znajduje się tam 17 tysięcy różnych kościołów różnych wyznań. To też jest bogactwo kultur.
SUM KULTURALNY
W naszych czasach wszystko wygląda ładnie i kolorowo. Żyjemy w plastikowej cywilizacji. Obecnie nie kupuje się towarów, tylko opakowania. Bo to one ładnie wyglądają i zachęcają nas do kupna produktu. Nieważne jest, co znajduje się w środku. Wielu z nas przekabaca reklama. I znów tu przykładem może być reklama coca-coli. 97% jej ceny to koszty, które idą na jej promocję. To w reklamę idą największe koszty. A co jest w środku, co jest produktem do spożycia. To już nikogo nie interesuje. Trzeba mieć do tego dystans. Nasz gość uświadomił nam, że dzisiaj nasza ziemia michałowska oraz wszystkie obszary wokół to swego rodzaju relikt, nie tylko naszego kraju, ale całej Unii Europejskiej. To u nas bogactwo kultur obok siebie się pojawia i jeszcze występuje. Dlatego też należy je chronić, walczyć o nie, awanturować się i protestować. Jeśli rozbierają piękny drewniany dom, czy obijają plastikiem jakąś piękną, starą chatę, należy interweniować, próbować coś z tym robić. Przed pokazaniem nam prezentacji pan Wiśniewski przekazał nam pewną dygresję. Naukowcy przeprowadzili ankietę na temat, o czym myślą ludzie podczas nabożeństwa w świątyni. Czy myślą o duchowym przeżywaniu nabożeństwa, czy o czymś innym. Okazało się, że ludzie myślą m.in.: o jedzeniu, o "tych" sprawach. 90% uczestników nabożeństwa, ma myśli w ogóle z nim nie związane. W żydowskiej synagodze nie jest to już takie proste. Imam, który prowadzi nabożeństwo, może w pewnym momencie poprosić któregoś z wiernych o skomentowanie przed chwilą przeczytanego fragmentu. Jeśli w synagodze będzie około 2 tysięcy ludzi, a ten wierny nie będzie wiedział o co chodzi, bo się zamyślił, bo myślał nie o tym co trzeba, to wszystko obróci się na jego niekorzyść. Tak więc przestroga. W synagogach zawsze trzeba zachować czujność.
Pan Tomasz pokazał nam prezentację zatytułowaną "Znaki". Miał tu na myśli znaki kulturowe. Przerzucał slajdy i kolejno opisywał nam kolejne obrazki, zadając nam przy tym mnóstwo, często podchwytliwych, pytań. Między innymi na dłuższą chwilę zatrzymał się przy fotografii domu, który był „kompletnie architektonicznie zrujnowany” (ładny stary dom został obity saidingiem). Pan Wiśniewski zapytał : "Kto dba o to piękno? Gdzie jest konserwator zabytków, przecież to wygląda jak koszmar, prawda?". Uświadamiał nam, że jeśli dla nas jest to obojętne, że coś wygląda okropnie, jeśli nie będziemy protestować, to będziemy żyć w świecie takich baraków – otoczeni supermarketami i innymi pudełkami. I nagle każdy zda sobie sprawę, że tęskni do naszych wspaniałych, dawnych, drewnianych cerkiewek i niedużych kościółków. Obecnie 90% domów obite jest seidingiem czy plastikiem, który w Europie Zachodniej jest zakazany. A u nas wszyscy tak robią. Jeżeli nie będziemy zwracać na to uwagi, będziemy żyć w świecie takiego „badziewia”. Inną sprawą jest opłacalność kultury. Pan Tomasz opowiedział nam tu o synagodze w Tykocinie. Odwiedza ją ok. 100 tysięcy ludzi rocznie. Wstęp do muzeum kosztuje 7 zł. Czyli wniosek z tego, że roczny dochód niekiedy przynosi prawie milion złotych dochodów. Na tym przykładzie widać, że kultura się opłaca i warto ją pielęgnować. Po tym spotkaniu, chyba każdy może powiedzieć, że argumenty pana Tomasza Wiśniewskiego były bardzo przekonujące i trzeba mu przyznać rację. Powinniśmy dbać o naszą kulturę i o nią walczyć oraz szerzyć tolerancję w naszym najbliższym otoczeniu. Monika
STR. 13
SUM ANGIELSKI
BULLYING Bullying is a systematic abuse of power. For some young people, it takes the form of repeated teasing and name-calling. For other young people, bullying can end up in social exclusion or verbal or physical assault. Bullying can also occur online – this is CYBERBULLYING Cyberbullying (or online bullying) is using modern communication technology to deliberately and repeatedly harrass, humiliate, embarrass, torment, threaten, pick on or intimidate someone. Cyberbullying happens in lots of different ways – by mobile phone, text messages, email, or through social networking sites such as Facebook. Examples of cyberbullying include sending anonymous threatening emails, spreading rumours on the school e-bulletin board to break up friendships, or setting up an unkind or unpleasant fake social networking account using real photos and contact details.
SIX steps to G.E.T. R.I.D. of the bully
•
Go block or delete the person engaging in cyberbullying. This helps stop the bully from posting or uploading offensive content.
•
Ensure you keep evidence of the bullying. Save and print out any bullying messages. Save text messages.
•
Tell a trusted adult or friend.
•
Report abuse. For example, click the ‘report abuse’ link on the website. If the messages are threatening, the local police could help.
•
Ignore bullying behaviour. It’s OK to tell the person who’s bullying to stop, but don’t respond aggressively.
•
Delete online messages (after saving a copy) so that others don't see the bullying. Don’t forward text messages to others as they might forward them on too.
Bullying - zastraszanie, tyranizowanie Abuse - nadużywanie Teasing– dokuczanie Name–calling—przezywanie Exclusion—wyłączenie Assault—atak Harass—szykanować
STR. 14
GLOSSARY Humiliate—poniżać Embarrass– zawstydzać Torment—dęczyć Threaten-grozić Pick on—czepiać się Intimidate-onieśmielać, zastraszać Rumours—plotki Fake– fałszywy
Get rid—pozbyć się Offensive—obraźliwy Evidence—dowody Trustem-zaufany Adult—dorosły Behaviour—zachowanie Forward—przekazywać dalej
SUM SZKOLNY
MIĘDZY ŻYCIEM A FIKCJĄ W dzisiejszej dobie ogłupiających mass mediów coraz częściej zaciera się granica między serialami a realnym życiem. Kto z nas nie był zmuszany przez babcię do wysłuchiwania opowieści o rodzinie Forrester’ów czy Mostowiaków? Wielu ludzi, zwłaszcza starszych, traktuje serialowych bohaterów jak własne rodziny. Niektórzy przestają już nawet zajmować się swoimi sprawami, tak bardzo martwią ich losy Marka lub Barbary. Czy to normalne? Od dawien dawna badano wpływ mediów na jednostki. W 1938 roku stacja radiowa CBS wyemitowała w USA audycję „Wojna Światów”. 30 października przygotowane przez Orsona Wellesa i Mercury Theatre słuchowisko wywołało prawdziwą panikę wśród mieszkańców New Jersey. W atmosferze napięcia społecznego i wzrostu poczucia zagrożenia poprzedzającego II wojnę światową, zostało ono potraktowane przez radiosłuchaczy jako faktoid - rzeczywisty reportaż inwazji Marsjan na Ziemię. Radiowa adaptacja powieści H. G. Wellsa stała się pierwszym obiektem badań socjologicznych Projektu Radio prowadzonych przez Rockefeller Foundation, skupiającej się na badaniu wpływu wywieranego przez mass media na społeczeństwo. W Polsce, zwłaszcza ostatnio, seriale wzbudzają wiele emocji. Słynną śmierć Hanki Mostowiak, zapowiadaną już na parę tygodni przed emisją odcinka, widzieli nawet ci, którzy na co dzień nie oglądają „M jak Miłość”. Od razu pojawiło się mnóstwo gagów na ten te-
mat, m. in.: „- Puk puk! – Kto tam? Hanka? – Pudło”, albo „- Ulubiony sport Hanki? Boxing.” W szkole, w pracy, na podwórku – wszędzie można było usłyszeć o śmierci Hani. Chociaż każdy miał już tego dość, nakręcało się to coraz bardziej i bardziej. Dopiero, kiedy nawet gimnazjaliści odkryli, że to już nie śmieszy tylko drażni, cały szum zaczął powoli ucichać. Nie zmienia to faktu, że TVP (która w audycji zamieściła lokowania produktu) miała z tego odcinka większy dochód niż Tony Montana z kokainy. Podobnie dzieje się z serialami „Dlaczego Ja?” i jego pochodnymi. Profil Piotra Florczaka (pana Dariusza z „Trudnych Spraw”) na facebook’u jest wciąż spamowany przez masę idiotów uważających go za zboczeńca mieszkającego w cudzych wannach. Przez jedną rolę normalny facet „zyskał” wizerunek psychopaty. Ciekawe, czy rodzina nazywa go jeszcze Piotrem, czy Dariuszem? Rozpoznawalność i sława to nic złego, dopóki nie zostanie się obiektem żartów dużej części społeczeństwa. Wszystko przez to, że ludzie pozbawieni ciekawego życia skupiają się na cudzym. Podobnych przykładów jest mnóstwo: Maciek i Rysiek z „Klanu”, Tomek z „W11”, Kacper z „rodzinka.pl” i dużo więcej. Na szczęście zdecydowana większość rozróżnia jeszcze świat realny od fikcji, ale sam znam kilka starszych pań, które śmierć Hanki Mostowiak przeżyły bardziej niż śmierć członka rodziny. T.G.
STR. 15
SUM SZKOLNY
„OCH ALVARO! ALEŻ TO JEST TWOJE DZIECKO!” Zdrady, powroty i tak tysiąc razy… Większość seriali ma jedną i tę samą fabułę. Czasem jednak można znaleźć perełkę wśród masowych, tępych tasiemców. „Sum Różowy” wyruszył na szkolne korytarze, aby dowiedzieć się, co nasza wspaniała młodzież myśli o takim typie rozrywki, jakim jest oglądanie seriali. Sum Różowy: Dlaczego warto oglądać seriale? Piotr: Nie warto, gdyż iż ponieważ jest to strata czasu. Krystian: Bo są bardzo interesujące. Tomek: Nie warto, ale ja oglądam. Krzysiek: Nie warto, bo są nudne. Adrian: Nie warto – ryją banię. Iwona: Nie warto, bo jest to szajka z ludzi. Np. „Moda na sukces”. Ziuta: Bo są życiowe! Opowiadają o problemach miłosnych… Emila: Nie oglądam seriali, to w sumie nie wiem. Dawid: Warto, gdyż zabijają czas w nudne zimowe wieczory. Można się pośmiać czy popłakać. PS. Polecam: „Dexter”, „Jak poznałem waszą matkę”, „On, ona i dzieciaki”. Angela: Są dla nas podpowiedzią na pytania: „jak można żyć?” i „jak rozwiązywać codzienne problemy?” Iza : Bo dają nam nową postawę na świat. Sum Różowy: Czy to nie wstyd oglądać seriale? Piotr: Pewnie, że nie. Ponieważ każdy ma swoje zainteresowania np. oglądanie „M jak miłość”. Krystian: Nie, można się dużo nauczyć z tego. Tomek: Wstyd, ale ja oglądam. Lubię się wstydzić. Krzysiek: Wstyd, choć zależy jakie. Np. „Rodzinkę.pl” – nie. Adrian: To zależy jakie, z niektórych można się wiele nauczyć np. „Doktora House’a”. Iwona: Nie wstyd, kto lubi – ten ogląda. Ziuta: Nieeee, jest to zaszczyt, aby poświę-
STR. 16
cić godzinkę na serial. Emila: Kto, co lubi. Dawid: Oczywiście, że nie. Wstyd to oglądać „M jak miłość” i „Modę na sukces” – ale to nie są seriale, tylko tasiemce. Angela: Oglądam seriale i jestem z tego dumna! Iza: No gdzież… w sumie to zależy jakie. Seriale rozwijają wyobraźnię, zmieniają nasz pogląd na świat itp. Sum Różowy: Jak odbierasz śmierć Hanki? Piotr: Płaczę po nocach; nie mogę spać. Krystian: Boję się jeździć samochodem, uważam na kartony na zakrętach. Tomek: Hania była dla mnie całym życiem. Dzięki niej poznałem świat. Pokazała mi jak przezwyciężyć problemy alkoholowe, jak przeżyć zdradę oraz jak żyć z Natalką pod jednym dachem… Krzysiek: Współczuję dla Marka. Adrian: Pudło! Iwona: Nie interesuje mnie ona. Ziuta: To było tragiczne, nosiłam żałobę przez 3 dni. Taka piękna kobieta! Emila: Szczerze, to wkurzają mnie ludzie, którzy powtarzają bezsensowne kawały. Dawid: Beznadziejnie, codziennie stawiam znicze na ołtarzyku w pokoju. Angela: Było to dla mnie szokiem, teraz będę kupować mleko w butelce, a nie w kartonie. Iza: Nie mogę spać, gdyż Hanka stoi mi przed oczami. Sum Różowy: Jak Twoim zdaniem będzie wyglądać koniec „Mody na sukces”? Piotr: Japońce siekną bombę atomową na plan filmowy. Krystian: Coś tam dla kogoś się przyśni
SUM MATURZYSTA
chyba. Tomek: Koniec nastąpi wraz z końcem świata. W ostatnim odcinku odnajdziemy sens życia, jaki odnalazła Brooke Logan. Krzysiek: Kazirodztwo i koniec. Adrian: „Końca nie widać”. Iwona: Wszyscy poumierają. Ziuta: Nigdy się nie skończy. Jest jak hor-
ror, albo tasiemiec- nigdy się nie kończy. Emila: … czy to się kiedykolwiek skończy? Dawid: Ridge zginie śmiercią tragiczną, a dzieci Brooke będą tworzyć dziesięciotysięczną rodzinną armię. Angela: Brooke nie będzie miała już z kim być i fabuła padnie.
MATURA, NAUKA? SPOKO, MAM CZAS… Matura… jest dla nas wciąż niby senny omam. Przeciętny maturzysta nie potrafi wbić sobie do głowy, że przystąpi do niej już w tym roku. Nie może, albo nie chce uwierzyć, że za 6 miesięcy, usiądzie w ławce i zacznie pisać… najpierw wypracowanie na polskim, potem „rozwali” parę zadań na matmie, wyduka parę zdań w obcym języku i będzie miał to nareszcie za sobą. Lecz to dopiero w maju, do tego czasu wypadałoby się trochę obkuć, żeby potem przez parę tygodni móc podziwiać całą rodziną niebieską kartkę z napisem „Świadectwo dojrzałości”. Kto z nas nie marzy o takim scenariuszu? A i żeby jeszcze przy każdym przedmiocie widniało piękne, okrągłe i tłuściutkie 100 %.... no to się rozmarzyliśmy. Jak na razie trzeba wziąć się do pracy: wykuć tabliczkę mnożenia, powtórzyć epoki, słówka i oczywiście napisać parę próbnych matur. Jedną z nich mamy już za sobą. Listopadową próbną maturę zorganizowało w naszej szkole jak co roku wydawnictwo Operon. Wzbudziła ona oczywiście nie mniej emocji niż egzamin właściwy. Już wiemy, że nie wszyscy byliby z takich wyników zadowoleni. A Ty zdałeś? S.R: Co sprawiło Ci największy problem na maturze próbnej? A co Cię najbardziej zdzzdziwiło/ przeraziło? Milena: Największy mój problem to oczywiście… matematyka. Strasznie zdziwił mnie arkusz z biologii rozszerzonej, w którym znalazły się pytania tylko ze świata roślin, a ja osobiście przygotowywałam się i byłam wręcz pewna, że większość pytań będzie dotyczyło człowieka. Jeżeli chodzi o matury obowiązkowe, to przeraziło mnie „Przedwiośnie”, które pojawiło się w jednym z tematów wypracowań, a my jeszcze go nie omawialiśmy. Na nasze szczęście był jeszcze drugi temat. Agnieszka: Wypracowania z lektur były straszne. Przemek: Matura próbna nie była trudna. Część matematyczna ogromnie mnie przeraziła, doprowadzając moje zwieracze do górnych granic wytrzymałości. Jak się okazało wiele muszę sobie jeszcze powtórzyć. Angelika: Matematyka…
Patryk: Największy problem na maturze sprawiły mi zadania otwarte z matematyki i „Przedwiośnie” na języku polskim. Agnieszka: Na maturze próbnej największy problem sprawiła mi "ogólnie" cała matematyka, gdyż jestem z niej słaba. Na języku polskim sprawiło też trudność napisanie wypracowania, bo nie pamiętałam dokładnie treści lektur. Mariusz: Nic. Tomasz: Największy problem – to ,to że można było wychodzić dopiero po połowie czasu. Nic mnie nie przeraziło. S.R: Czy Twoim zdaniem matury próbne są potrzebne i dlaczego? Milena: Tak, uważam, że są potrzebne, ponieważ pozwalają na sprawdzenie swojej wiedzy i zweryfikowania tego, co już wiemy i tego, czego powinniśmy się douczyć przed maturą właściwą. Agnieszka: Są potrzebne, żeby sprawdzić swą wiedzę i co poniektórych zagonić do nauki.
STR. 17
SUM MATURZYSTA
Mnie to i tak się nie da. Przemek: Tak, matury próbne są potrzebne i to w jak największej ilości. Ale ludzie, kto wpadł na pomysł wpisywania za nie ocen?! Jak sama nazwa mówi: mam sam siebie sprawdzić, zobaczyć nad czym mam popracować, gdyby nauczyciele zrezygnowali z ocen, to by odszedł jeden z czynników stresogennych. Angelika: Tak, ponieważ pozwalają nam wkroczyć w cały proces egzaminacyjny i sprawdzić nasze wiadomości. Próbne matury również pomagają w podjęciu decyzji co do zdawania niektórych przedmiotów. Ponadto wiemy, jak będą wyglądały mniej więcej zadania, ile czasu nam potrzeba na ich wykonanie i czy nam go wystarczy. Możemy również sprawdzić jak się poruszać po tablicach matematycznych... itp. Na pewno jestem za tym, aby jeszcze przed majem było kilka takich próbnych egzaminów. Patryk: Matury próbne są potrzebne, ponieważ pokazują nam, jakie mamy braki i co musimy poprawić. Agnieszka: Matury próbne są potrzebne, ponieważ przygotowują nas w jakiś sposób do właściwej tej majowej. Możemy zmierzyć się z trudnościami, dowiedzieć się co nas czeka, co umiemy, a co musimy jeszcze powtórzyć. Mariusz: Jak dla kogo. Tomasz: Są potrzebne, ażeby uczniowie Zespołu Szkół w Michałowie oswoili się z tego rodzaju wyzwaniami i nauczyli się radzić sobie ze stresem spowodowanym egzaminem. S.R: Czy Twoje wyniki Cię satysfakcjonują i czy są takie jakie chciałbyś osiągnąć w maju? Milena: Nie do końca… powiem szczerze, że rozwiązywanie arkuszy w domu szło mi lepiej. Sądziłam, że moja wiedza z biologii jest nieco na wyższym poziomie. Agnieszka: Wyniki zadawalające, ale myślę, żeby w maju machnąć 100%. Przemek: Gdyby nie matematyka, to bym nie narzekał na identyczne wyniki w maju. Nie miałbym jednak nic przeciwko, gdyby się okazały jeszcze lepsze. Angelika: Moje wyniki nie do końca mnie zadowalają. Mam nadzieję, że w maju pójdzie mi STR. 18
lepiej. Patryk: Wyniki mnie nie satysfakcjonują, pozostaje nadzieja, że w maju będzie o wiele lepiej. Agnieszka: Moje wyniki nie są najgorsze, ale nie jestem z nich zadowolona. Chciałabym, aby matura w maju poszła mi o wiele lepiej. Mariusz: Oczywiście. Tomasz: Moje wyniki mnie satysfakcjonują. W maju mogę mieć nawet niższe, albowiem nawet niższe wyniki mnie nie zmartwią. S.R: Co zmieniłbyś w egzaminie maturalnym, gdybyś mógł i dlaczego? Milena: Wróciłabym do systemu matur bez matematyki w egzaminach obowiązkowych. Jest to przedmiot bardzo trudny dla młodzieży. Z jego powodu wielu z nas zapewne będzie musiało przystąpić do egzaminu poprawkowego, co obniży nasze szanse na dobre studia. Agnieszka: Wyrzuciłabym zadania otwarte i wypracowania, bo nie można w nich strzelać. Przemek: Gdybym miał taką możliwość, to bym wywalił matematykę. Nie neguję matematyki samej w sobie. Wypadałoby posiadać podstawową wiedzę i z tego zakresu. Żyjemy jednak w demokratycznym państwie i dobrze by było mieć możliwość wyboru, a nie kierować się sztywno narzuconymi przez system regułami. Patryk: Gdybym mógł, zwiększyłbym ilość zadań zamkniętych z matematyki. Angelika: Ciężko sprecyzować, ale na pewno coś by się znalazło. Może trochę więcej pomocy naukowych pod ręką heh Agnieszka: Na maturze mogłoby nie być matematyki -tyle. Mariusz: Wyrzuciłbym matmę. Tomasz: Zlikwidowałbym obowiązkową matematykę. S.R: Kiedy zaczynasz, bądź zacząłeś uczyć się do matury? Milena: Ja naukę rozpoczęłam już na wakacjach. Tak poważnie to staram się przerabiać materiał z przedmiotów dodatkowych systematycznie przez całe liceum. Agnieszka: Do matury oczywiście uczę się już od zerówki.
SUM MATURZYSTA
Przemek: Właśnie próbna matura uświadomiła mi, że muszę zabrać się do roboty. Jeszcze nic nie zacząłem robić w tym kierunku, teraz przynajmniej wiem, że muszę. Pozdrawiam. Angelika: Do matur próbnych się nie przygotowywałam, chciałam sprawdzić swoją wiedzę oraz to, z czego muszę się jeszcze douczyć. Nadchodzi magiczny czas Świąt, będę miała zapewne dużo wolnego czasu jak i spokoju, dzięki czemu poczynię odpowiednie kroki, by się dokształcić. Patryk: Zacznę zaraz, mam czas…
Agnieszka: Hehee, miałam się uczyć od początku roku szkolnego, ale jakoś marnie to idzie. Od nowego roku na bank zacznę się uczyć, powiedzmy, że to takie noworoczne postanowienie. Mariusz: Nie zacząłem i nie zacznę. Tomasz: Do matury przygotowuję się systematycznie już od pierwszej klasy szkoły podstawowej i jestem mądry i nie robie już błendów (prawie ;)). Ela
MATEMATYKA OCZAMI HUMANISTY uczycieli. Zadanie 5 Spośród 100 zapytanych uczniów 30% ma ocenę niedostateczną z matematyki, 20%-ocenę dopuszczającą, 20%dostateczną, 15%-dobrą , 10% bardzo dobrą, 5% celującą. Oblicz prawdopoRozwiązanie: dobieństwo, że losowo wybrane dwie Prawdopodobieństwo tego, że limuzyną osoby z tej grupy mają co najmniej pojedzie co najmniej jedna blondynka jest ocenę bardzo dobrą. stosunkowo przeciętne. Ja natomiast pragnąłbym rozwinąć nieco inny problem po- Rozwiązanie: To zadanie porusza problem zidiocenia ruszony w tym zadaniu. Owy problem nawiązuje do różnic w społeczeństwie. naszego społeczeństwa. Z chęcią bym ten Czy psychika dziewczyny, która ma świa- temat rozwinął, jednakże jest to już kodomość, że jej przyjaciółka pojedzie na niec mojego sprawdzianu i przyszedł mobal limuzyną, podczas gdy ona sama w im zdaniem czas na niewielkie podsumoswej nowej lśniącej sukni musi tłuc się wanie . Jak Pani zauważyła, odpowiedź na autobusem, nie będzie wypaczona już na pytania znałem, postanowiłem jednak popoczątku studniówkowej zabawy? Być dejść do nich od strony stricte ludzkiej. może dziewczyna ta zamknie się w sobie Bo czyż jest w tym świecie coś ważniejaż do końca wieczoru, a po powrocie do szego niż człowiek? Czy te wszystkie domu ogoli się na łyso i zacznie słuchać wzory matematyczne mogą się równać z piosenek o treści satanistycznej. Spójrzmy naszym zdrowiem? Odpowiedź na to pyna to również z innej strony. W naszym tanie jest tylko jedna. Liczę na to, że moja przepełnionym goryczą i zazdrością spo- światła praca zostanie doceniona, a oceną łeczeństwie, dziewczyna wysiadająca z za nią będzie przynajmniej piątka, ewenlimuzyny będzie skarana na obelgi i tualnie piątka z minusem. Pozdrawiam. krzywe spojrzenia nawet ze strony naZadanie 4 Spośród 7 dziewcząt, 4 blondynek i 3 brunetek wylosowano 2, które pojadą limuzyną na bal studniówkowy. Jakie jest prawdopodobieństwo, że limuzyną pojedzie co najmniej jedna blondynka?
STR. 19
NASZE PASJE
„KIM JESTEM?” Od dziecka miałam bujną wyobraźnię, lubiłam tworzyć rymowanki o zabawnych treściach. I pewnego dnia moja mam zachęciła mnie, bym założyła zeszyt z moją twórczością. Podejrzewam, że głównym powodem było uciszenie mojej wiecznie niezamykającej sie buźki. Zawsze, kiedy ciekawa myśl pojawi się w mojej głowie, po pewnym czasie formuje się w wiersz. Piszę wiersze, bo bardzo to lubię. Choć słowa nie oddadzą całego uroku danemu tematowi np. miłości, to wiersze przekazują znacznie więcej niż sklejone w zdanie wyznanie. Aby przeczytać i zrozumieć dokładnie utwór, trzeba nauczyć się czytać między wierszami. Największą zaś satysfakcją z pisania jest to, że pisze się dla siebie, wyciąga morał i dzięki pisaniu wiemy, kim i jacy jesteśmy i czego pragniemy, ponieważ wiersze są odbiciem uczuć w nas tkwiących. Ulubiony poeta? Hmmm… niby proste pytanie, a jednak podchwytliwe. Cóż, myślę, że Adam Mickiewicz i Leopold Staff są najświetniejszymi poetami. Ich utwory różnią się od siebie stylem i czasem, w którym zostały napisane. Mimo wszystko obaj w swo„Słabe Serce” Nigdy nie zapomnę chwil z Tobą, cudownych i jedynych, wprowadziłeś urok do mego życia, gdy dotykiem otulałeś, pocałunkiem koiłeś ból, słowami leczyłeś rany samotności i zapewniałeś miłość po grób, chwil, spędzonych z kimś drogim sercu nie wyprze siła czasu i umysłu, bo zawsze będziesz jedyną miłością, jedyną, dla której chciałam żyć , i choć uciekłeś w biały panel, i choć zostawiłeś ze złamanym sercem, i choć nadal płyną łzy, zawsze będziesz drogidrogi memu słabemu sercu. STR. 20
jej twórczości przekazują to, co najważniejsze. "Deszcz jesienny" Staffa jest dla mnie najpiękniejszym utworem. Najważniejsze w życiu jest to , by żyć według swoich zasad, mieć obrany cel i żyć chwilą. Jak mawiał Henry J.Brown: Przeżyj życie tak, żeby twoim epitafium mogłobyć: "Nie żałuję."
„Kim jestem?” Kim jestem? Odwrotnością tego świata, Przeciwieństwem wszystkiego. Bielą i czernią. Nocą i dniem. Kim jestem? Odwrotnością chwili, Bez reguł i zasad. Delikatnością promieni, Burzą gradową. Tym jestem.
SUM KULTURALNY
CO DWA CZESŁAWY TO NIE JEDEN Czesław Mozil znany przede wszystkim z regularnego kaleczenia języka polskiego, „Maszynki do ćwierkania” i najprawdopodobniej z programu X-Factor. Zrobił on ostatnio bardzo przyjemną rzecz dla ludzkiego ucha. Otóż nagrał płytę „Czesław śpiewa Czesława”. A no właśnie. Śpiewa on na płycie poezję Czesława Miłosza i co więcej, wyszło mu to bardzo dobrze. Cała płyta składa się z dziesięciu utworów. Utrzymana jest po części w charakterystycznym, aczkolwiek
charakter i idealnie dostroił do nich resztę. Tak dobrze, że słuchając poszczególnych utworów po prostu czujesz tę poezję. Nastrój jest tutaj kluczem w pomocy zrozumienia wiersza, a nim jest muzyka. Czasami ma się wrażenie, że jest ona wręcz teatralna, magiczna. Muszę się jednak przyznać, że poświęciłam trochę czasu na przyswojenie sobie tej płyty. Aby wejść w ten konkretny nastrój, trzeba jej po prostu jakiś czas posłuchać. Bo przy bliższym, a raczej dłuższym kontakcie,
dobrze nam znanym nastroju Czesława Mozila, druga część to dźwięki kontrabasu, pianina i trąbki. Trzeba przyznać, że cała płyta jest genialnie zgrana, jednak każdy utwór jest całkowicie inny, tak jak każdy wiersz Czesława Miłosza. Muzyka akustyczna, głos Mozila i poezja tworzą genialną spójność, która wchodzi w ucho i cieszy. Są tu momenty niezwykle barwne, pełne namiętności, ale również melancholijne. I właśnie w tym rzecz. Słuchając poszczególnych utworów ma się bowiem wrażenie, że każda jest inną historią. I gdyby tak spojrzeć potem na same wiersze Czesława Miłosza, da się zauważyć, że Mozil świetnie wyczuł ich
zyskuje na wartości, i to baaardzo. Poza tym nie wiadomo co konkretnie skłoniło Mozila do zaśpiewania akurat Miłosza, lecz chwała mu za to. W jednym z wywiadów uznał bowiem, że na pewno wiele osób wkurzy tą płytą, bo według niego podział na kulturę wysoką i niską w Polsce jest dość sztuczny i zapewne wiele osób myślało, że tę poezję podejmie ktoś bardziej elitarny. Ale ja, nie należąca do elity, składam ukłon w stronę Mozila za próbę ''ujarzmienia'' poezji w sposób bardziej przyswajalny i zrozumiały dla zwykłych ludzi. Największym paradoksem jest to, że to człowiek z Danii nagrał poezję naszego rodaka, ten, który nie mówi STR. 21
SUM KULTURALNY
zbyt dobrze po polsku, to on dostrzegł jego piękno. W czasie kiedy my, Polacy z wąsem burzymy się, twierdząc, że jest to profanacja i niegodne Miłosza. I bardzo dobrze, kciuk w górę dla Mozila za tę płytę. Owszem, nie wiadomo jeszcze do jakiej grupy odbiorców trafi najbardziej i czy w ogóle to zrobi. Jednak dla mnie to powiew świeżości w dość zakurzonej poezji śpiewanej. I Czesław sam się przyznaje bez bicia, że właśnie to było najistotniejsze, mówiąc: Ale tak naprawdę biorąc te wiersze na warsztat i nagrywając "Czesław Śpiewa Miłosza" najważniejsze było to, żeby nie zrobić z Miłoszem tego, co robią niektórzy muzycy. Wiesz, widziałem i słyszałem wiele interpretacji. Niektóre z nich to po prostu masakrowanie wierszy. Zero uwagi na to, jaki jest nastrój wiersza, jak układają się zwrotki, nic! Ja w ogóle nienawidzę piosenki poetyckiej… Nie rozumiem tego. Czesław nie rozumie, ale Czesław zrobi. I wychodzi mu to ''przypadkiem'' bardzo dobrze. POSTÓJ ZIMOWY (jeden z wierszy Czesława Miłosza śpiewany przez Czesława Mozila) A kiedy ręka uchyla zasłony, I świat po nocy jawi się widzialny, Na śnieżnych wieżach kołyszą się dzwony I stoją w oknach szronu białe palmy, I puch opada pazurkiem strącony. Łaskawa zima codziennie nam sprzyja Pośrodku ogni niepewnego wieku, Zwierzęta dziwne mróz w niebie rozwija, Gwiazda osiada na biednym człowieku STR. 22
I tając grzeje, już blisko Wigilia. Idziemy w nasze wysokie pokoje, Dzwonki czy skrzydła za oknami brzęczą I słońce pada, siostrzyczko, na twoje Włosy, i zjeżdża jak chłopak poręczą, Ale ty inną jasność masz na czole. Przyjmij ode mnie tę gałązkę małą Mimozy, w nasze przywiezionej śniegi. Bo gdyby ciebie wszystko nie kochało, Tobym nie myślał, zamknąwszy powieki, Że piękne jest to, o czym się milczało. O Boże, jak niepewne nasze losy, Jaka potężna siła nami toczy, Ile złych godzin serca nam spustoszy, Zanim ty, wierna, zamkniesz moje oczy, Ty, przychodząca do mnie szarym rankiem, Jak matka senna z kopcącym kagankiem. Ogromne wody, zamglone stolice, Mroźny znak wojen, co w niebie się pali Ale ja niczym siebie nie nasycę I tak oboje będziemy czekali Na promień ostry, który nas otwiera, Nie wiem, czy gdy się żyje, czy umiera. Zimo dobra, bielą otul nas, Bo każda nasza chwila przebudzenia czeka, Z dawnych smutków oczyść naszą twarz, Bo mamy jechać razem, a droga daleka. I niech się spełni złotej łaski czas. Dominika
SUM KULTURALNY
„BÓG STWORZYŁ ŚWIAT W SIEDEM DNI, JA ROZTRZASKAŁEM SWÓJ W SIEDEM SEKUND” Niesamowita, trzymająca w napięciu i niewiedzy pozycja, którą warto zobaczyć. Fabuła, choć niebywale prosta, skupiająca się na jednym wątku, wciąga widza w pierwszych sekundach. Wspaniała gra aktorska osób takich jak : Will Smith, Rosario Dawson, Woody Harrelson sprawia, że film staje się realnym przekazem z prawdziwymi życiowymi pytaniami, na które odpowiedzieć musi już sam widz. Zagłębmy się teraz w świat wykreowany przez Gabriela Muccino w filmie „Siedem Dusz”. Akcja filmu opowiada o losach człowieka, który na swych barkach nosi ciężar podjętych przez niego de-
cyzji. Decyduje się on odkupić swoje winy, zmieniając życie siedmiu napotkanych osób. Ta niesamowita historia o miłości, życiu, przebaczeniu i przyjaźni, uczy nas odpowiedzialności i mądrości. Niesie za sobą ostrzeżenie, jednocześnie pytając, czy życie jednego człowiek równa się drugiemu. Nie chcę oceniać tego filmu pod kątem wyciskacza łez, według mnie są bezsensowne, a „Siedem Dusz” nie jest bezsensowny, choć potrafi wyciskać łzy. I to właśnie jest największy paradoks tego filmu, ma wątek miłosny, w niesamowity sposób pokazuje jak dwoje początkowo obcych sobie ludzi zaczyna łączyć wyrywające się spod kontroli uczucie, które później musi zgasnąć, a jednak nie jest to typowy łzawy film, który oglądają dziewczyny, kiedy mają „te dni”, Muccino stawia pytania, można by nawet powiedzieć, że są to pytanie egzystencjalne, ale zastanowi się nad nimi tylko ten, który naprawdę chce je dostrzec i zatruć nimi swój umysł. Ci, którzy czytają tę recenzję nie znajdą w niej dokładnych informacji na temat filmu, a wszystko przez jej niesamowitą budowę. Jeden zdradzony fakt burzy nastrój,jaki uzyskał reżyser tworząc ten film. Nie odważę się tego zrobić. Wszystko zależy od was, a ja mogę tylko zachęcić wszystkich do obejrzenia filmu „Siedem Dusz”. Beata
STR. 23
SIEMANOOOO! Wydawać by się mogło, że bardzo niedawno obchodziliśmy Sylwestra 2010, a tu już zleciał kolejny rok. Znowu idą święta, ferie, Nowy Rok. Pogoda może i nie jest zbyt zimowa i nie czuć jakiejś magicznej atmosfery, ale Boże Narodzenie lubią wszyscy. Powinien to być okres radości i spokoju. Ale czy jest taki w rzeczywistości? Badania specjalistów z uniwersytetu kalifornijskiego w San Diego mówią zupełnie co innego. Podczas Świąt Bożego Narodzenia umiera znacznie więcej ludzi niż w pozostałe dni w roku. Szczyt umieralności przypada na Wigilię i Nowy Rok. Dlaczego tak się dzieje? Oprócz naturalnych przyczyn typu: wychłodzenie, jest jeszcze kilka innych, wyjątkowo "świątecznych". Przede wszystkim: ciągły stres związany z kupowaniem prezentów i staniem w kolejkach, wypadki podczas świątecznych podróży oraz (jakie to polskie) zatrucie alkoholem. Takie wnioski nasunęły się badaczom po przeanalizowaniu aktów zgonów z lat 1979-2004. Wynika z tego, że ludzie zamiast cieszyć się ze Świąt, dostają małpiego rozumu, denerwują się i... umierają. Paradoksalnie, dni przeznaczone na odpoczynek spędzamy w biegu i ciągłym stresie. Tego niestety nie da się uniknąć. Mimo tych pesymistycznych faktów, życzę wszystkim, aby te Święta minęły spokojnie, Sylwester wesoło i bez niepotrzebnych "zgonów" i żeby rok 2012 był lepszy od poprzedniego. Pozdro.!
Gienadij.
Redakcja: Elżbieta Bura, Tomasz Gryniewicz, Tomasz Cecha, Małgorzata Miruć , Radek Kulesza, Beata Gąsowska, Dominika Trusewicz, Aleksandra Szarejko, Monika Kalinowska Opiekun gazetki: Dorota Sulżyk, Strona angielska: Edyta Rosiak Email: sumrozowy@wp.pl Adres: ZS w Michałowie ul. Sienkiewicza 5