Z ŻYCIA SZKOŁY Wiosna. Wszystko budzi się do życia, więc także i wydarzeń w naszej szkole powinno być więcej. Zdziwicie się jednak, gdyżjest ich dokładnie tyle samo, ile dwa miesiące temu. A to dlaczego? Bo w naszej szkolę ZAWSZE dużo się dzieje. Oto szczegółowy spis: *27 marca odbył się III Konkurs Gazetek Szkolnych Województwa Podlaskiego ,,Po prostu piszemy", gdzie gazetka, którą właśnietrzymasz w rękr; czyli wspaniały i niepowtarzalny'Sum różowy' zajęła III miejsce. Redakcję przy różowym stoisku, na finale konkursu w Łapach reprezentowały : opiekun gazetki, pani profesor Dorota Sulżyk, Agnieszka Jarocka, Joanna Romańczuk, Anna Bura, Mafia Bura oraz Kasia Kardasz, które wróciły z mnóstwem wspaniaĘch nagród, m.in. dyktafonem, czy pendrivem. *20 marca zorganizowano Dni Otwarte naszej szkoĘ gdzie poprzezrzntelne inlormacje o wylikach nauczania. przedstawienie walorów nauki w ZS w Michałowie, czy zabawę staraliśmy się przekonać gimnazjalistów z Michałowa, Gródka i Zabłudowa do wyboru właśnienaszej szkoły w dalszej drodze edukacji. *Takze 20 marca, w trakcie trwania Dni Onłartych wśród potencjalnych przyszłych uczniów klasy mundurowej, działające1 w Michałowie od przyszłego roku szkolnego, przeprowadzono głosowanie, w którym wybrano mundury dla tejze klasy. Wygrala propozycja nr1 (czama koszulka, spódnica,/spodnie moro). Projekty mundurów narysowała uczerrrrica klasy IIa- Aneta Kardasz.
SJA SZKOLNY
IV miejsce w Powiatowym Turnieju Tenisa Stołowego w Supraślu zdobyli Dariusz Charyło (IIIa), Kamil Dołżyński (IIIa), Paweł Tarasiewicz (IIa) i Adrian Wiliński (It) oraz Ill miejsce w
,,Piszcie - po prostu i wyjqtkowo, w prostocie i trud7ie, prosto i niezwyczajnie..." Ryszard KapuścińskL Zalązki pomysłów zasiane w naszych głowach, kiełkują, poparte przez resztę redakcji. Rozwijają się, wzbogacone o opinie i podpowiedzi ze strony innych ,,mądrych głóil'. Wypuszczają pierwsze młode listki, trafiając,,na brudno" na papier. Jak kwiat zapylany przezpszczoły, nabierają prawdziwego blasku za sprawą rozmówców, nadającym naszym artykusTR.4
grze podwójnej (tzw. debel) Dariusz Charyło i Paweł Tarasiewicz.
łom duszę i tę niepowtarzalnoś ć. Każdy taki kwiat z osobna trafia do samego serca,,Suma Róźowego", centrum koordynacji, ulegając tym samym obróbce, z którego wychodą już prawdziwe diamenty. Nie jestjednak tak pięknie i kolorowojakby wydawać się mogło. Przychodzi etap składanią tworzenie grafiki, kserowanie, składanie pojedynczych kartek, spinanie oraz żrnudne i pracochłonne ręczne kolorowanie okładki kazdego pojedynczego egznmplarza. Ulatnia się ma-
sul^ szKotNy
gia. Zwykła dystrybucja. Sprzeder:ż. Tak Beaty Hyży - Czołpińskiej z TVP BiaĘwłŃnie kafiają do Was wszystkie nume- stok. Uczestniczyliśmy równieź w bardzo ry naszej gazetki. Nie ukywajmy, nie la- ciekawych warsztatach na tęmat tworze-
dawyzwaniemjeststworzeniekolejnego niarepońażuipracydziennikarza,które
wydania, które będzie się przyjemnie i z poprowadziła Parri Beata. Mamy nadzieciekawością czytało. Najnowsze numery ję, że w najbliZszej przyszłości zawita zawszerozchodą sięjak ciepłe bułeczki, ona w progi naszej szkoĘjako kolejny bardzo nas to cieszy. Postanowiliśmyjed- gość. nak spróbowaó swoich sił Cnż po raz No i chwila najwńniejsza. ,,Sum Rótrzeci) w Trzeciej Edycji Konkursu Gazę- żollqy" znalazł się na III miejscu podium. tek Szkolnych Wojewódżwa Podlaskiego Zostaliśmy pochwaleni szczególnie za ,,Po prostu piszemy'', aby przekonać się, oryginalność, samodzielność, dobry huczy naszĄpracanie idzie na mame i zo- mor oraz oryginalną szatę graficzną. Mistaniemy docenieni równieżprzezzawo- ło było słuchać takich opinii osób, które do nas podchodziły. Wyprzedzili nas: ,,Z Wysłaliśmy trzy ostatnie numery §tułem" - II miejsce oraz wyglana
,,Suma"izabraliśmysięzaprzygotowa-.,,Lawt',którazdobyłarównieżnagrodę nie stoiska. Powstała anty.ramaze zdjęciami i historią gazetki oraz transparent. W Zespole Szkół Mechaniczrrych w Łapach zgrany zespół w składzie: Agnieszka Jarocka (redaktor naczelna), Joanna Romańczuk, Arrna Burą Marta Bura i Katarzyna Kardaszwrazz opiekunem Panią Dorotą Sulżyk godnie reprezentował całą redakcję. Nasze stoisko było najchętniej odwiedzanym spośród wszystkich dziewięciu uczestników. Najbardziej rzucało się w oczy z powodujak zwykle nieprzeciętnych zestawień kolorów oraz oczywiściejŃniejącej i uśmiechniętej od ucha do ucha redakcji. A mieliśmy nie byle jakich konkurentów W konkursie udział wzięły również gazetki: ,,Z tfi:ułem"- Z. S. Mechanicmych w Łapach, ,,Przęciek" - II LO w Łomży, ,,Lawa"- II LO w Bielsku Podlaskim, ,,W caery oczy'' -IY LO w BiĄmstoku, ,,Drugi rl:Jez - Z. S. nr 2 w Suwałkach, ,,Trójka na 6" - Z. S. w GĄewie,,,Oczy" - I LO w Łapach, ,luromińska" - 46 LO w Warszawie. Mieliśmy okazję zobaczyć fi lm dokumentalny,,Mastersi" autorstwa
publiczności. To dla nas naprawdę ogromny sukces. Największy w dziejach ,,Suma Różowego". Mimo wielu obaw co do konkursu, a bardziej jego wyników, dobrze zrobiło nam uczestnictwo w nim. Podejrzeliśmy, jak pracują irrne zespoły i naazym się skupiają. Mogliśmy skonfrontować swoje wyobra,żenia gazetki szkolnej z dziernikarzarrti z innych szkół orazjury. Aco najwa:źniejsze, utwierdziliśmy się w przekonaniu, że chociż uczymy się w małej w porównaniu do innych szkole, poziom naszej pracy nie odstaje od reszty, a większość nawet przewższą o czym świadczy zaszcztrne III miejsce. Oprócz tylu wartości duchowych, otrzymaliśmy również dyktafon cyfrowy, pendrive oraz masę ksiązek. Dzięki temu, że nasza praca zosta]a doceniona w szerszym gronie, tchnięci zostaliśmy nową energią i zapałem do dalszej pracy. Teraz może byó już tylko lepiej, więc z niecierpliwością czekamy na kolejną edycję konkursu. konsumentka
rozumów
JAK JEDEN DZIEŃ naprawdę nie wiadomo przed czym. lak już piszę tak szczerze, to muszę do czegoŚ się przymać - nie chciałam się tu uc4yć... Jednak przekonali mnie do tego rodzice. Patrąc na to z perspektywy 3 lat wiem, że gdybym miała jeszp oą ąć taką decy Ąę, nie miałabym zadnych wątpliwości.Jestem przekonana. że
c7E raz
Liceum w Michalowie to najlepszy wybór. PrzeĘłam tu wiele rewelacyjnych chwil,
Czas wydać kolejny numer naszej gazetki. Wydawało mi się, że podjęłam się napisania prostego tekstu, bo jak się tłumaczyłam - pilnie uczę się do matury i nie mam czasu na pisanie o crymś poważniejszym. Wymyśliłam sobie. że napiszę o swoich wspomnieniach z3lat nauki w tej szkole. Okazało się, ze nie jest to takie proste, na jakie wyglądało. Siedzę, myślę.zastanawiam się...i nie wiem od czego zacąć.Trzy |ata w liceum minęły jak jeden dzień. Może i to stwierdzenie jest absurdalne, proste, ale prawdziwe. Kompletnie nie zdaję sobie sprawy, żs za niecały miesiąc mam maturę, ze studniówka, na którą czeka się całe 3 lata też jest już za mną. Dokładnie pamiętam dzień, w którym pierwszy razprzeszłam próg tei szkoły. Wtedy był strach. lęk-tak
które juz 7Ąwszebędą w mojej pamięci. Prryszłam do liceum jeszcz,e, jako niesfomy dzieciak, a odchodą jako dojrzała osoba. D o1rzała nię przez swoj ą pełnoletniość,alę właśnie przez tę szkołę. Jestem dumna ztęgo, żE przEz3lata mogłam nalężr,ć do redakcji ,,SUMA ROZOWEGO". Dzięki gazetce miałam okazję pozrrać wiele interesują-
cych osób, brać udział w warsźatach dziennikarskich, mimo że ztym zawodem nie wiązę swojej przyszłości. Teraą kiedy zajęliśmy 3 miejsce w woj ewódzkim koŃursie gazetek szkolnych wiem. że nasza praca nie posz|a na mame i została doceniona.
Życzę, abyn rok ,,SUM ROZOWY" pokazał w Łapach, kto jest najlepszy i zajął 1 miejsce, bo z cała pewnością gazetka """ługuje na to! No i cóż, na koniec mogęjedynie powiedzieć tyle - aż zal odchodzić.. Asia .
sUM szKoll.ly
"JUZ NIEDŁUGO, coRAZ BLIŻEJ, JUŻ ZACHWILĘ...,, J§t 9 kwictnir 2009 rckU i a uiNrly miesiąc., MATURA! N. poź.gtrrnie "sum Rói5wy" po§t nowil adać mturłystom 3a, czyli moim koląom z kl.§y, pytania odnośni€ tak wiclkĘo prałomu w ich łciu, jakiń j6t picryszy Ęamin dojałości
spokojny, alejak będżie tydżien plzed maturą.lo podejrzesaĄ że aclnle mle
El.: Jajuź od pmątlo roku czulam sięjakoś niepewnie i ctągle był stra zwiąany ż § n że lego nie umierĄ tamtego się nię zążę Muczyć i, żę nie z.dafr Mtury ciągle Mm came myśli, rue wyobrażm sG bie, co będzie pred Mturą, :
ciągle
j6t ffki str6,
Beia: Biologiaj6t całkiem pzl,padkowa, język royj_ mzywiście nie, poniewż wybieram się ski rozszezony na Uniwers}tet
ŁUkĄz: J6zczejestem
Natalk
mie,,, Agata: Ja zdaję geografię, a ona badzo puydaje się na Polit@hnice, a ja właśniemm żmiar tam iść.
że
się nie wyrobię z
na-
uką,
Ela: Zdaję rozszerzony angielski i polski (śmiech), nie ukywarĄ żejest mi ciężko, ale będą mi potżebne, gdyż wybieram się m Filologię Polską. Asia: Moim prrypadkowym pzedmiotem jest geografia. hótej nie lubilam przez J lata, a zdaję,;ą m poziomie roazerzonym, Polski i rmyjskl tylko się wiąą z moimi §tudiami, Aha i.jeszcze zdaję woS rozszezony nie Wiadomo m co i po co, Natalkr: Wiąą §ię wjakinś stopniu, pójdę M takie studia, gdzie będą one wyMgane.
Agniczka:
Ja wybrałam WOS, bo koleanki wybrĄ, przez co się "wkopalam", Pewńe nawel ml się nre przyda
Agrt.: Tak szczerze? (śmirch) Jakju wszy§tko uńerą rydzień prred mturą pow4órzę i wysurczy
EIa: Aja się ciągle zbierarĄ żeby poMórzyc wychodżi,.,
Asił: Smm miej umten
i
jakoś nie
Agni6zka: od
tego,
cły mucz}ciele dadzą ściągać
(śmiech), Natalka:
od szczęścia-
ucryć, ale im więcej się ucżę, tym 1uż kwiecień, a Ja Jes7c/e nIe rum ustnej pracy mtumlnej, się
Luk sż: całkiem nieźle. Z biologii mogłem się lepiej postamć, ale myślę, że na właściwej Mturze pójdzie mi znacznie lepiei,
Łuktrz: Moje przedmioty Mtwalne ściślewążą się z moJa przy§złością, poniew zdaję biologię (pod,) i chemię (roz.) i wybieram się na Akademię Medyczną. W pĘyszłości chciałbym z6tać lekauen IJwńr\ ze mój wybór jest mbitny, może Mwd a ambitny dla
Elal Mogło pójść lepiej, ale teru przynajmniej wiem już, jakich tłędów nie robić, więc Ędżie dobże. Asie: Trzci pzedmiot to była kąt6rofa, dwa pierwsz€ w porądku.
sul^ szKo[Ny Nrt.lkr: Świetnie
sR: nir
ąy słyszyci€ §towo §1ATURAj prrychodą wrm do głowy?
jakic
§kojare-
cym w przysdości będzic wam się kojrrryć nr§a szkole? Będzicie t§knić?
sR: Z
Elł: słowo mtura kojarzy mi się ż czasem po mturze czyli parodniowym kacem,,, mm nadzieję, h będżie co uczcić, Łuk sz: Mi się
Basia: Z wakacjami, A8ete: Ze
będzie kojarzyć z różowym budynkiem / lrżema filarań, ( Cdy przypomimm l ukas/owl. /e nasza szkołajuż niejest różoM, odpowiada), ale był kiedyśi gdy tu prryszedłem piermzy raz tak go apamiętałem. A Ędę tęsknić a n6ą kŃhaĘ ijedyĘ wychowawczynią panią Sulzyk,
stresem.
Asia: Za
El9: Nie m czegośtakiego, swćj mózg,
a na salę
wezmę długopis
Agłti Nlc nle wezmę, prlecleżjest kkaż wn6żenia czegokolwiek
A§ia: szczęście przyno§i kolega albo kol€żnka a wezmę ze sobą dfugopis i |inijkę,
§woją
klaĘ,
i
ła się w ola kęci, Ja bdę tęsknić a nasą wspaniałą, różową gffitką szkolrĘ no i a swoją klasą boju nigdy więcej nie będziemy ze sobą Ęk złcijak terŁ, sżczególnie przed mtuą Zakończmy to piękĘ piGenką Perfslu: "J§4x nz żęnam Eas. nie §lntkrmy §ię.." Ach.,,
z tyfu,
Ma8dalenka
SUM SZKOLNY
WSPOMNIENIA O MATURACH Matura. Wsryscy trrecioklasiści wiedą, że jest to bardzo stresujący okr€s w życiu. A jak łyglądala matura kilkadziesiąt lat temu? Zapytalam o to dwie absolwentki naszego Liceum Ogólnoksztalcącego: panią Ludmilę Parvilcz i panią profesor Krystynę Greś.
Jaki jest wasz wymarzony prezent na l8 urodziny? Może samochód? Najnowsza kolekcja ubrań? Czy roczny zapas kosmetyków? A może jednak świadectwo matuIalne? Pmi profesor Klystyna Greś wspomina badzo pozytywnie swoją osiemnastkę, otóź w dniu swoich urodzin dostała czmo na białym, ze zdałamafurę z brdzo dobrymi wynikami: ,,W l966 roku, kiedy zdawałam maturę obcho-
dzono tysiąclecie pństwą więc nauczyciele przygotowujący nas do matury z polskiego, obstawiali. że może trafić sie temat związany włŃnie z Ąlm wydruzeniem". Nmza nauczycielka z uśmięchem na lwarzy wspomina sam moment pisania matury: ,,Pamiętam, że siedziałom w sali einlniltyczne.i prau ie na samym końcu, gdyż moje nzwisko panieńskie brzmi Tekień." Sięgając w pamięć głębiej pani profesor Greś przypomina sobie najbardziej charakterystycznego nauczyciela: Pana Pikulińskiego. ..Mój nauczyciel historii byl bardzo wymagający i starał się, aby wiedzajak najdłuej została w naszych głowach- Profesor miał hopla na punkcie ruchólv socj alistycznych or az ży ciory sów ludzi stojących na czele władzy w tamtych czasach. Muszę przyznać, ze z czasem zaczęło to być uci€liwe i nudne." W Iq66 roku obowiąkowa byla historia matemat_vka orź j. polski. Pani Greś otl7-ymała z matury z historii 4. więc bądź, co bądź musi być rv g m talze trochę zaslugi wymagająego proi Pikulińskiego. ,,Ta czwórka z historii to raczej łut szczęścia': wspomina nauczycielka. Kto by pomyślał, że nauczycielka geografii nie zdaWała tegoż prżedmiotu na maturze? Ajednak! Pani prolesor *ybrałą jako przedmiot dodatkowy ... biologię. Osobiście byłam zmkoczona. Poprosiłam Panią Greś także, o to, by przypomniala sobie jakieś ciekawostki zwięane z maturą. ,,Pamiętam, że uczniowie, kózy na świadectwie mieli 5 z przedmiotu, który zdawali byli zwolnieni z pisania matury. Przypominam sobie takze, Zejeśli komuś żleposzła pisemna matura z j. polskiego mógł ja poprarvić, przychodząc na maturę ustną."- dodale po chwili namysłu. No proszę, w 1966 nie było obowiązkowej matury ustnej z polskiego. Szczęściarze. Pmi profesor Krystyna Greś bardzo dobrze wspomina maturę, a chyba najlepiej swoje 1 8 urodziny. Bo ho z na nie chciałby dostać świadectwa maturalnego, jako prezent w pieruszym dniu dorosłego życia? Kasia,
sul^ szkottly
"wIOsNA, wIosNA, wIosNA, ACH To TY!"
trwa wprawdzie od dawna, Wiosna rozpoczęta się chyba już na dobre. Kalendarzowa nawct w \atvrzc. Z byly ani nie są prz€strzegane al€ wiadomo - terminy nie Zwsz€ i pyta lu(nie przłsadam?) w tlum na korytarru tejże okazji "Sum Różowy" wyrusa krótkie odpowiedzi na krótkie pytatypu dzi, co sądzą o tej pięknej porre roku. Sonda nia. Sum Różowy: Co Ci się kojarry z wiosną?
Adam: Wychodzić z kolegami na piwo.
Ela: Zakochane pary. Adam: Ładna pogoda.
Adrian: Uprawiać spon. Magrla: Lubię siedziec na podwórku popijając soczki.
Adrian: Ciepło. Magda: Pajączki, słoneczko i zielona trawka.
Kamil: Grać na komputeze.
Kamil: Język poIski. Mateusz: Kwiatki.
Olka: Polowrc na bobry.
olka: Chodzenie do Grkwi, bo dużo świąt j9st wiosną.
Natalka: Jeździć na rowerze i biegać
Piotrek: Ciepełko. SR: Gdyby nie bylo wiosny to... Ela: To by była ciągle zima Adam: Byłoby lato.
Magda: Byłoby nudno. Kamil: Zima?
i
O|ka: Nię byłoby kwiatków i radości z życia. Darek: To by furmmki po Michałowie nie jeździłv. Natalka: Ludzie by się nie zakochiwali. Piotrek
To lipa
SR: Co lubisz robić podczs Ela: Imprezować i w ogóle...
STR.10
wiosny?
Graniczmej w Białymstoku, Radni powiatu Białostockiego: Anna Grycukprzewodnicząca Komisji Oświaty i Dyrektor Gimnazjum w Gródku, Jan Ambrożej i Jan Kacznarek, prezes zakładu Ceramiki Budowlanej w Lewkowie Starym, Aleksander Bondaruk, Przewodnicący Rady Rodziców- Stefan Wowk, kierownik warsźżtów szkolnychAndrzej Kołosowski oraz Panie pedagog z Michałowa, Anna Rasiuk i z Gródka, Lila szerenos-
Następnie. brnąc dalej w historię i cenne informacje obejrzeliśmy przygotowaną przez Panie Profesor: Dorotę Sulżyk i Edytę Rosiak prezentację multimedialną. Dowiedzieć się z niej moźna było o m.in. pocątkach naszej szkoły. poziomie nauczania, a także o wynikach egzaminów maturalnych. Gimnazjaliści zapomali się także z wybitnymi osiągnięciami ucmiów Zespołu Szkoł oraz bujną ofertą zAJęć pozalekcyjnych. Filmiki. czy zdjęcia z uroczystości szkolnych oraz życia codziennego w naszej s*ole wzbudziły oglomny entuzjazrn
wśród słuchaczy.
Nie obyło się, oczywiście bez części ańystycmej, którą zapewnił nam szkolny kabaret (Mateusz i Agataz IIa) prezentując zabawne skecze. Także prowadące całą urocąystość : Ania i Ła z klasy IIa starały się, by atrakcji nie zbrakło. Przygotowały niesamowicie interesujący quiz który stał się przerywnikiem między poszczególnymi punktami imprezy oraz fil-
sUM szKoLlw miki (pomysł dziewczyn z Ie), w których przedszkolaki opowiadały o konkretnym zawodzie, zadaniem odpowiadających było natomiast domyślenie się, o kim mowa. Za każdą poprawną odpowiedź zdobywało się słodką nagrodę. Kolejnym interesującym punktem programu, były piosenki śpiewane przezdziewczyny z IIa (Anię, Izę,Ewę, polskim, Gosię, Agatę) w trzechjęzykach:
się dostanę, oczywiście. Ela: Zakochałam się. Cały czas o niej myślę... bo nie mogę się zdecydować, który profil wybrać. przyszła pora na Po części ańystycmej zwiedzanie. Grupa ochotników (obecnych licealistów) pokazała potencjalnym przytechników szłym licealistom iucmiom wszystkie zakamarki budynku, w którym
angielskim oraz rosyjskim się uczymy. Nie zabrakło westchnień W trakcie uroczystości gimnazjaliści ,,Aleee fajnie", zadziwień,,Taka wielka głosowali na propozycje mundurów dla klasa?", zainteresowania takze nie brakoprzywało ,,A co jest Tu?" (ruch ręka w stronę klas mundurowych, oblegali stoisko gotowane przeznasą Ea7ąlkę oraz z zacie- konkretnego miejsca). Po wyczerpującej kawieniem oglądali przygotowane atrakcje. wędrówce wraz z rozentuzjazrnowanymi Oto opinie kilkorga z nich o naszej szkole: gimnazjalistami udaliśmysię na słodki poczęstunek złożony zciastek i ciasteczek Justyna: Szkołajest OK! Właśniedo zęby coca-coli nie.j się wybieram. oraz rozpuszczalącej Po całym tym dniu i opiniach usĘszaKrysia: Jest dobrze, choćjak wiadomo nwsze może być lepiej, więc do paru rze- nych od końcących gimnazjum ucmiów czy można się przycrepić. Zastanawiam się mogę być pewna, że i września 2009 roku czeka nas niespotykane dotąd oblężenie. nad wyborem tej szkoły. Asia: Fajna atmosfera i nauczyciele. Ogól- Pozostaje mi tylko Ączyó wszystkim nanie bardzo miło, więc planuję naukę wła- uczycielom orazobecnym klasom I i II LO : "Niech moc będzie z Wami!". Do nośnie w tym LO. Mariusz: Szkoła bardzo mi się podoba. Mo- wo przybyłych ucmiów prryda się na pewja siostra się tu uczy, właściwiejuż kończy, no. i nigdy nie bo jest tegoroczną maturzystką Marta narzekała. Dni otwarte zorganizowane były takżebardzo ciekawie, więc sadzę, ze sporo gimnazjalistów wybierze tę szkołę.
Mateusz:
Ten profil
wojskowy to świetna sprawa, już nie mogę doczekać się 1 września(śmiech) O ile
STR.12
sułt szKoLNy
cZŁowIEK MA woLNĄ wolĘ... "Już niedługo przystąpicie do najważniejszego egzaminu w waszyn Ąciu. Będziecie modlić się o pomyślne zdanie matul szczególnie w t}łn okresie ogrom waszych rówieśników uczęszcza do cerkwi z takimi prośbami. Nie zapomnijcie
BoTaki-
jednakrównieżo podziękowaniu dla ga, gdy matury dobiegną końca..." . mi słowami 25 marca
ludzi, co weszłojużw ĘcienaZachodzie i USA. Arcńiskup podsumował długą wypowiedź, " Koniec świata jest bliski, a t§, żF te czipy :uż istnieją, jestjednym z dowodów
na tę tezę."
Dyskusje były długie, refleksyjne, życie duchowe okazało się zagmatwane i nie do końca jasne, jak cała sfera sacrum.
rozpocął spotkanie z tegorocaymi maturzystami
naszej
szką
Arcybiskup Prawosławny Diecezji Białostocko-Gdańskiej Jakub. Arcybiskup roznawiał z nami najpierw o sensie matur, duchowym nastawieniu do nich. A potem
przyszsdł czas naroz-
mowę.
Mogliśmy pytaó o wszystko, o nasze przemyślenia, wąęliwości, radości oraz smutki. P}tania okazaĘ się tak głębokię, żę starcryło czasu dytie na kilka. Jedno z nich dotyczlo
je- Wsryscy z zaciekawieniem sfuchali gościa zła. i szkodą że w spotkaniu uczesńiczyła zADlaczego Bóg dopuszcza w naszym Ąciu ledwie garstka młodzieĄ. Gdy nadszedł dojego przejawów, do cierpienia? Odpo- koniec, byliśmy zdziwieni,jak czzsszybwiedź była prosta:" Bóg dał człowiekowi ko leci. Po nasąm podziękowanią arcybiwolną wolę, przecieżnieuczyłgo zła,to skup pocieszył nas słowami: " Oczlrviście człowiek buduje zło i sam po nie sięga". będę się o was modlić. Pamiętajciejednak, Kolejne problemy doĘczyły przede jeżeli coś pójdzie nie tak i noga na egzawszystkim spraw nie wf aśnionych. Ktoś minie się powinie, wszędzie jest wola Boz nas zapytał, czy ludzie, którry nie poana- ża i czasem potzsbny jest również człoli nauki Bozej, bo z różnych względów nie wiekowi upadeĘ by z powrotem podnieść mogli, pojĄ do nieba czy nie. Ostahie na- się z podwójną siłą." tomiast pytanie zadane przez Adama dotyczyło sprawy związanej z apokalipsą Agnieszka mianowicie kodu "666" oraz czipowania STR.13
W drogę! Ju o siódmej mo wyjechaliśmy apakowanym po bzegi autokaem spod nruzej szkoły. Po kilku minutrch spraw orgmizacyjnych większość wybrała kontynuację wcześniej przerumego sną imi str$Znie podeksc}4owani, całą drogę spędzili w stmie pobudzonym. Oczywiście nie abrakło edukrcyjnego przerymika Spotkmie z ,,kulturą wysok{' to nie byle co i wymaga pźygotowmia Pmi profesr Dorota SuĘk nam mini wy^eruowała kład m temat wystawy i artystów oru sźuki leatralnej ,,Iwmow", która była końcowyn celem nazej wycieczki: ,,Szfuka nowoczesnajest awmgudową często sywołuje nawet emocje negatywne. Potrafi oburzać oraz budzić wstręt. Takie są jej prawa. Pmiętajcie o tym, aby się nie śmiać,mi nie dotykać eksponatów, chociż mogą na nie nie wyglądać. Zachowujmy się tĄ jak prrystało, saując prcę artystów, nawetjeżeli nie awsze zrozumiemy koncepcję ich dzieł." O wiele rreczy u dużo, by zmieścić w tak maĘm pudelku. Jest. Budynek Centrum Sźuki WsŃłczesnej. Wszyscy z niecierpliwością podązaliśmy w snonę wejścia"nad którym widnial napis.,o wie|e rreczy a dużs by zmieścić w tak małym pudełku", mijając słynne juź mumurowe ławki z wyr}.tymi mniej lub badziej amymi aforyzmami. Stilsre kl6y, juź w holu CSW uprredzały młodse, re mogą się bildzo Wystawą sTR.14
zdziwić. Pamiętm jak W tamtym roku po rz pierusry spotkałam się ze sztuką współcresną w wtrszawskiej Galerii Zachęta To było napraw. dę dzime spotkeie. Na pewno prełomowe i macące. Zdecydowmie otwoźyło mie na tego typu artystów oraz przygotowało na widok podobnych dzieł. Nie miałm pojęcią re niektórzy w taki sposób odzwierciedlają swoje iltystycae wizje. Obpopląprzdmiotów, rxTy z porozrzucllych tanych sznurków, czy kabli, prreróżnc dziwne kon§trukcje. Najbrdziej apadły mi w pamięci, a nawet obuzyły, pająki, których korpusy zobione były z prawdziwych bochenków chleba Był to niemany mi dotąd widok. CaŁ kowity szok. Po tych doświadcreniach byłam całkowicie prz7gotowma m mjdzimiejsze ekponaty. Tyle się mówiło o §m, aby mieć świadomośćtego, ż możemy zobrcryć dość niezwykłe rzeczy. Kżdy z ucrestników z pewnościąprzyma słuszność tych wszelkich prz€stróg. Bo, czy Llośmi powie, ż€ widok antycznego dremianego stołu z podniesioną do góry jedną nogą pod którą podstawiona jest lmpaekm wyświetlający głowę kobiety móWiącej dośćniespójnie, uĄwając albo smych pojedyncrych słów, albo dziwnych nielogicznych zdm, ubrmej w kwiecistą sukienkę równo ułożoną na podłodze, jest widokiem całkowicie ocrekiwmym i nomalnym? Niezwykle szokunad szkolną taiąca prrca godła awieszon€go blicą obraconego kolorową plmteliną w budżo dobitny sposb Ńwiadamia problem, jakim jest bmk srcmku do symboli nilodowych. Pzedziwne instalrcje, mieszĄ się z prcjekcjami filmowymi. Pme gmficzne czy fotograficzne uupehniaĘ kolorowe neony. Nie
sposób pmkazać treści, które ze sobą niosły, bez możliwości ujrzenia ich na własne oczy. Tym budziej jest to trudne. ze interpretacje indywidualne nie zawsze poĘvŃ się Ędą z myślą wykonawcy. Naprowadzić moż nasjedynie tytuł, chociaz. zazwymj tego typu prace mogą mieć wiele znaczeń i sensów- TĄ czy owak mieliśmy możliwość zobaczyć prace samych znacących ańystów, m.in. Znanego nam już Leona Tamewiczą Magdaleny Abakmowicą Katarzyny Kozyry, Romana Opałki, Zofii Kulig...Po rz kolejny przekonaliśmy się, że w sztuc€ nie ma kompromisów, ani sfer tabu. Inspiracje crerpie się zewsąd. Na kilku pracach widzieliśmy nagie ludzkie ciała zdrowycĘ a nawet chorych ludzi np. po amputacji końcryn. Niezwykle zaskakujący był film A. Zmijewskiego pokazujący muźrę nagich źołnierzy. Intrygującą pracą była stara drewniana ,4aczwowarla szŃa", która im badziej się chciało do niej pzez szyĘ zajueć. co pTzejawiało się gwałtowniejszymi ruchami, tym trudniej było mkolwiek w jej mętźu dostrrec , gdyż gasły światłana fotokomórkę. Zwiedza-
nie zajęło nam dwie godziny, co wydaje się stosmkowo dośćdfugim czasem, lecz minęło niepostrzeżenie bildrc szybko. Sercc Warszwy Po tak silnych emocjrch wszyscy potrzebowaliśmy trochę odpoczynku. Udaliśmy się więc na Stae Mi6to. Kżdy mógł spędzić wolny cm w odpowiedni dla siebie sposób.
Niektórzy przemaczyli go na gruntowny posiłeĘcry zakup pmiąteb inni zaśpostanowili poszukć klimatu starej, zapomnianej już Warszawy. I tak po kótkiej instrukcji od Pani profesor Edył Rosiak orz konketnej prestrogi od Pani profesor Doroty Sulżyk,Tylko nie wdawajcie się w żadne bójki!", ruzyliśmy spod Kolmy ZygmmĘ kzdy w swoją stronę, na podtńi stolicy. Mimo, iż był to jeden z piemszych słonecznych dni, nie brakowało stragmów z drobnymi pamiątkami. Nieodzownie kojarzone ze StarówĘ pomiki Adama Mickiewiczą Małego Powstańcą Jana Kilińskiego, Syrenki Warszawskiej przynosiły nm wspomnienia historycme z nimi zwięurc. Właściwego klimatu i charakteru nadają Warszawie jednak te wsrystkie wąskie brukowane uliczki, między którymi od lat wyrastają kololowe kamienice oraz zdobione latamie. wśród nich znaleźć można niezliczenie wiele restaumcji. buów, galerii sznki tradycyjnej i nowocresnej, sklepów orientalnych (głómie indyjskich), sklepów z antykami, ale również niezwykle wekających miejsc z rękodziełem. Kilkuosobową gnrpą płci źeńskiej hńĘśmy do sklepu z malmkmi m szkle. ll.{.ężnzymą który właśniez niego wychodził powiedział do nas: ,"Dobrze, fu tutaj frafiłyście, oto historia Waszwy." Coś niezwykłego, zmykając a sobą dźwi poczułyśmy się taĘ jakbyśmy się cofrrę}y w czasie. W małym pomiesrczeniq w k:tórym w powietm unosił się dym błoniowy, wszystkie ściany zapełnione byĘ szklanymi obrazkarni panoram miastą starych zwyczajów, retrospekcjami znanych dzieł oraz map. ZnstaĄ kasy wychylił się siwy Pan w podeszĘm wieku (Zbigniew Nasiorowski jak się poźniej okazało), którego nasza wizlta oderwała od pracy. ,,Mój sklep istnieje ju od l979 roku. W tym roku w maju obchodzić Ędzie trzydziestolecie. W dzieńjego otwilcia ściągnąłem tutaj moich znajomycĘ którry brali udział w pochodzie majowym i już na niego nie wrócili." ObiecĄśmy przyjechać z tortem i wrz z wyjściem na ulię powóciłyśmydo teraźniejszości. OdwiedziĘśmy rómież Dom Kultury Ludowej. Wemątrz biło różnorodnościąkolorów i wmrów. Począwszy od tradycyjnych stĄów ludowych, popuez kwieciste chusty, pmśliczne pisanki, słodkie lalki, a
skończywszy na ogromych ffiasrch i gobelinach. Po wielogodzimych podbojach czas na posiłek. Jedząc na piemsre zapiekmki, a na derer lody świderki, napawĄśmy się widokami obwłowal zmkowych, na których tle
przewijĄ się ogromne zesze pędzących ludzi Czas milaĘ nam dźwięki płynące z akordeonu. Można by było tak trwać w nieskończoność,lecz niestety musiała wybić godzim zbiórki. Ostatnie spojrzenia w stronę Zmku Królewskiego i kolej na najbłdziej wycreki_ wmy moment dnia Kwiatki kwitną co wiosnę, a srczęścia się nie powtarzają. Szybka zmima głderoby. pndrmowmie makijżu m wieczorny, zaklepmie jak najlepszych miejsc na widowni i oto wchodzimy do Teatru Naodowego. Wszyscy podeksc},towmi i elegmccyjak nigdy. Bilety drzą z niecierpliwości w naszych rękach. Od razu po wejściu lekko przytłoczył nm wystĄ. Niezwykle wyniosły, pełno luster, krysźałowych żyrmdoIi. Tuż pzed spektaklem cała sala zapełniła się lud:łni. Jedynie nieliczne fotele świeciły pustkmi. My w pievszych rzędach, Gaśnie światło, wszyscy milkną n6zym uszom daje się słyszeć dzwięk fortepimu i kontrabcu, z zapartym tchem czekmy na rozwój wydueń... Na senie pjawiło się móstwo sławnych aktorów i aktoleĘ mmych z seriali i filmów. W rolrch głómych wysąpili: Jm Frycz (iwaow), Dmuta Stenka (żona Iwmowa), JasTR.16
nusz Gajos, Grałna Szapołowską 6rura3"niuĘ Al-u 61ro*Oowską Kzysźof StelmaszyŁ Patrycja Solimm. Dzięki niezwykłemu wcieleniu się w odgrywme postacie widownia pzeżywała wszyslko rmm z bohałermi ,,Iwmowa". Piemsa część skończyła się wystlzałem fajerwerĘ z spnwą którego wielu o mało nie spadło z fotela Podczm sceny śmierci choĄ na suchoty żony lwmowa- Amy Pietromej, dziewczyny nie po_ wstrrymaĘ się od |ez Gra świateł,mosący się tuż md po_ wierzchnią sceny dym, cerkiewna muzyka w tle ,,światyj Boże, świĄj kepkij, światyj bćzsmiertnyj..." oraz widok ogromnych otwienjących się wót do Królestwa Bożego i koczącej w stronę Dmuty Stenki, przy1,1, 1"r1[lj.go o porądny dreszczyk --:Jprawił Zobaczyliśmy wspmiałe i porusająe widowi sko opowiadają€ o problemach mężczyzny w średnimwiekq niezadowolonego z Ęcią w klórym pzeminęła milośćdo żnny - Zydówki. która dla niego wlzekła się swojej wiary i zc stała odepchnięta pwzrcdzlnę, a wszystko pzyprawione było budzo hmorystyczną nudą Choć momentmi diatogi były dośćnieciekaw€, a nawet męcząe (ałorenia koncepcji sztuki), nie można było odemać oczu od wybitnych aklorów. Nie zepsuĘ one jednak odbioru całościprzedstawienią a nawet t[mogły w interpretacji dzieła Artyści zostali nagrodze_ ni gromkimi owacjami na sĘąco, a my choć zmęczeni po cĄm dniu wrżeń, zyskaliśmy tyle nowej energii, ze mimo późnejjużpory (przedstawienie kończyło się ok. godziay 22) porwaliśmy się na,,polowanie na autografo". Wyruale wyczekując pod tylnym wyjściemgłównych aktorów udało nam się jedynie trafić na Patrycję Solimm (odtwórczynię roli Kaliny w reńalu,,Pensjonat pod Różą"). Choć trochę awiedzni bmkiem zdjęć z Dmuą St€nką wszyscy byliśmy szczęśliwi z tak owocnej w nowe doświadczenia wycieczki, To był naprawdę niepowmlny dzień! konsumentka rozumów
Anton pavlovich chekhov born Jan. 29 [Jan. 17, old Style], 1860, Taganrog, Russia died July 14l15 |July 1l21, 1904, Badenweiler, Germany Major Russian playwright and master of the modern shoń story. He was also a physician. He is considered writers in world literature. His career aS a dramatist produced four classics and his best shoń Stories are held in high esteem by writers and critics. Chekhov practiced as a doctor throughout most of his literary career: "Medicine is my |awful wife," he once said, "and literature is my mistress." major - głóWny to be one of the greatest shoń-story
playwri ght -dramatopisaż esteem - szacunek Plays by Anton Chekhov: That Wońhless Fellow Platonov - on the Harmful Effects
* lvanov * of Tobacco The Bear - A Marriage Proposal " The Wedding " The Wood Demon. * The Seagull Uncle Vanya " Three Sisters - The Cherry orchard
/vanov (Russian,. lvanov: Drama v chetyryokh deystviyakh) is a four-act drama lvanov was written by Chekhov when he was 27 and first peńormed in 1887, when
Fiodor korsh, owner of the korsh Theatre in Moscow, commissioned chekhov to Write a comedy. Chekhov, however, responded With a fouract drama, which he wrote in ten days. The first version was not successful so Chekhov rewrote it and then it was a great success and offered a foretaste for the style and themes of his subsequent masterpieceS
ADAPTATIONS
The play is frequently produced in English and several translations are available. 1997 the Vivian Beaumont Theater at the Lincoln Center in New York 2002 - the National Theatre, London. 2008 - Wyndham's Theatre in London in 2008, starring Kenneth Branagh as lvanov. (|i§ten about Branagh's peńormance at
sUłł Poz^szKoLM AHroH Llexog l4gaxos ApaMa B .łeTHpex AeńcrBrnx AeńcTBre npor4cxoAt4T B oAHoM lłs y$AoB cpeAHeń nonocH Poccx14. ,Ęeńcrane nepaoe Ca4 a h&łeHnn l4saHoea. Cneaa QacaA AoMa c Teppacoń. oAHo oKHo oTKpblTo, nepeA Teppacoń t!rlpoKan nonyKpyrnac nnoqagKa, oT KoTopoń B ca4, npflMo 14 BnpaBo, t4AyT anneil. Ha npaBoń cTopoHe ca4oBHe AltBaHqńKA ń CTonvRA. Ha o4xot*ł rc nocneAH}lx ropnT naMna. Bevepeer. [lpu no4unrnn 3aHaBeca cnbl[lJHo, KaK B AoMe pa3yq[BapT Ay3T Ha poHne r Bl4oI1oH9enr. hgai{og cl4Al4t sa cTonoM il qnTaeT KHfiry, EooxtłH s 6onsu.ltłx canorax, c pyxbeM, noKa3hlBaeTcn s rny6rHe caAa; oH HaBecene; yBHAeB l4BaHoBa, Ha qUnoqKax ilAeT K HeMy h, nopaBHqBlll4cb c HhM, npilqenrBaeTc9 B efo nrlło, 14BaHoB (yBilAeB EopKt4Ha, B3AparnBaeT il BcKaKuBaeT). Mru.n, 6or sgaer r{To... Bbl MeH9 !4cnyrann,.. fl !a TaK paccTpoeH, a Bbl elłe c rnyndM}1 uyrKaMn,.. (Cagrrcn). Vcnyran n paAyeTcfl...
EoDrnH (xoxo,łer). Hy, Hy... B!4HoBaT, BńHoBaT. (CaAilTcF pFAoM.) He 6yAy 6onuu.le, He 6y4y... (Cnunłaer QypaxKy.) Xapxo, Bepme n{, Aytla MoF, B KaKreHtł6ygu rpn qaca ceMHa4qaTb BepcT oTMaxan,,, 3aMyL]ilncF... noU]ynańTe_Ka, KaK y MeHF cepAqe 6uercn,.. 1,1saHoe (vlaran). XopoLUo, nocne.,. Eopxtłrł, Her, Bbl ceńqac nou.łynańTe, (Eeper ero pyKy I nphKnaAblBaeT K ryyAil.) Cnslu.lutre? Ty-ry-ry-ry-ry-ry. 3ro, sHa.łnr, y MeHn nopoK cepAlła. KaxśAylo Mt4Hyry Mory cKoponocThxHo yMepeTb. [locnyuańre, aau 6y4er xans, ecnn n yMpy? l4BaHoB, ff cńTalo... nocne... EoD(ńH. HeT, cepb$Ho, BaM 6yAeT xanb, ecnri F BApyr yMpy? HtlKonań AneKceeBn,l, aatl 6y4er xans, ecnu n yMpy?
sTR.18
Anton checkhov
lVANoV
A play in four acts The play takes place in one of the provin_ ces of central Russia AcT
l
The garden of lVANoVs country place. on the left is a terrace and the facade of the house. one window is open, Below the terrace is a broad semicircular lawn, from which paths lead to right and left into a garden. on the right are several garden benches and tables. A lamp is burning on one of the tables. lt is evening, As the curtain rises sounds of the piano and Violoncello are heard.
lVANoV is sitting at a table reading, BoRKlN, in top-boots and carrying a gun, comes in from the rear of the garden. He is a litfle tipsy. As he sees lVANoV he co_ mes toward him on tiptoe, and When he comes opposite him he stops and points the gun At his face, lVANoV. lcatches sight of BoRKlN. shudders and jumps to his feet] Misha! What are you doing? You frightened me! l can't stand your stupid ]okes When l am so nervous as this, And having frightened me, you laugh! [He sits down.] BORKlN. [Laughing loudly] There, l am sorry, really, l Won't do it again. lndeed l Won't. lTake off his cap] HoW hot it is! Just think, my dear boy, l have covered tWeIVe miIes in the Iast three hours. l am worn out, Just fee| how my heań is beating. lVANoV. lcoes on reading] oh, Very
We|l,
l shall feel it later!
BoRKlN, No, feel it now. [He takes lVANoV's hand and presses it against his
breast] Can you feel it thumping? That means that it is weak and that l may die suddenly at any moment. Would you be sorry if l died? lVANoV, lam reading now. l shall aftend io you later. BoRKlN. No, seriously, would you be sorry if l died? Nicholas, would you be sorry if l
died?
,, NIEZNAJOMOSC 31 marca niewielĘ grupą osób z dwóch k|as maturalnych: liceum i technikum ekonomicznego pojechaliśmy do Sądu Rejonowego przy ul Mickiewicz. Teraz już wiem, źr rlo sądu lepiej się nie łybierać, chyba żt tak jak my - jako publiczność. Po pierwsze dlatego, re to bardzo stresujące (wiele osób miało wrażnie, ż oskarżeni nie chcą reznarvać, bo peszy ich publiczność). Po drugie, proces nigdy nie kończy się na jednej rozprarvie. Sprawiedliwość musi być. Wszyscy znamy to powiedzenie i wszyscy zyjemy według okeślonych zasaĄ aby tej sprawiedliwości przestrzegŃ. Chociaz nie kżdy zna prawo, wszyscy stosujemy się do tych samych zasad moralnych. Kiedy komń dzieje się krzywda ze strony innej osoby czujemy niesprawiedliwość, chcemy równowaltości poniesionych shat i czasami w naprawdę trudnych s},tuacjach potrzebnyjest sąd. Chyba wszyscy z nas znależli się w takim miejscu pierwszy raz i nikt nie wiedział, czego się tak do końca spodziewać. Sądowe realią z którymi się spotkaliśmy, znacząco odbiegają od czy antych przedstawionych w amerykńskich gielskich filmach, a nawet seriali: Anna Maria lllesołowska i Sqd Rodzinny. Rozprawa wcale nie jest spektakulamą na sali pmuje dyscyplina i powaga. Pierusza sprawa dotyczyła pobicia podczas festynu w Tykocinie. Oskarżeni byli w naszym wieku (17 - 19 lat) i to budziło chyba nąjwiększe emocje. Nikt z nich nie chciał się przyznać, tylko dwóch (z sześciu) zgodziło się zeznawŃ i odpowiadac na pltania. Świadkowie plątali wydarzenią sam oskarżony się nie stawił. Rozprawa została odroczona. Przyznam szcrerzel że trochę wynu&iłam się siedząc na sali. Tak samo nie ciekawiło mnie poźniejsze spotkanie zsędzią kóry zgodził się pzedstawić nm niewielki zrys polskiego prarva i odpowiedzieć na zwiąane z tym pytarria (wyjawił tez trochę faktów ze swojej pracy). Wiedziałmiuż wcześniej o wszystkim, co mówił, jednak u innych to spotkanie miosło wiele nowego i stało się pózniej, wz z wcześniejpzewodem szym sądowym, tematem do rozmów, porlczas nółtommdzimei orzeruv do na-
PRAWA
§ZKDDZI
"
stępnej rozprawy zwiedziliśmy specjalnie dla nas udostępnioną największą salę rozpraw w gdzie na ławie oskaźonychza BiĄmstokt1 specjalną pancemą srybą może zmieścić się nawet trzydzieści osób. Potem, bojeszcze zostało mnóstwo czasu, mogliśmy na własną rękę pochodzić po sądowych korytarzach. Warto było tyle czkac. Następna sprawa wydawała się błahą niewarta wszczynxiapostępowanią jednak wzbudzająca chyba wśród wszystkich współczucie dla oskarżonego. Powód sądowy - pani komomik pozwała starszego jej wtaz z przedstawicielem pana o zmknięcie jakiegoś banku na posesji masami oraz pchnięciem jej dzwiami próbując zamknąć ją w chłodni. Jak się później okazało, drzwi były sprężynowe, a chłodnia kilkanaście metrów dalej, Pani komomik tfumaczyłato tak:. oskarżony groził, żz mmlłtie ms w chłodni, pomieszczenie było chłodne, więc myślałam, że to chłodnia- Iako usprawiedliwienie, dlaczego nie mogła zapobiec przedstawionym w oskażeniu s}tuacjom, do znudzenia powtalzala,. bo jestem kobietq.Nie, mal kżdy z nre kiwał głową z niedowierzanią jak można stosować tak pozbawione logiki argumenty. Niestety, nie wiemy, jak skończyła się ta sprawą poniewż ogłoszenie wlroku zostało odroczone. Jak mówili stamźytni Rzymianie: Nieznajomość prawa szkodzl, dlatego dobrze, że chociń trochę mogliśmy nieć z nim do czynienia z bliska. Wżnym wnioskien, który mogliśmy wysnućjest fakt, zejeżeli kiedykolwiek znajdziemy się na ławie oskarżonych należy wynająć adwokatĄ w przeciwnym wypadku możemy nie zrozumieć, co specjalistycmym jęzrykiem mówi do nas sędzia Cieszę się, ze byliśmy w sądziejako publiczność, a nie na miejscu nmzych rówieśników z okolic Tykocina Dowiedzieliśmy się także kilku ciekawostek np. tego, że togę ma się jedną na całe życie. Jest ona własnością sadu i kosztuje ok dwóch tys zł.
Dorota
PAMIĘTNIK NAŁO GOWEJ KARIEROWICZK| śmiesznych tęru (paIrząc przez pryZmat przeszłości)trudnościach w otrzymmiu kedytu. Dla Anglików, którzy przywyklijuż do posiadmia przynajmniej 5 kredytów, to nie lada kłopot. Kto więc ponosi winę za tęn cały bajzel, Brown jeszcze niedawno mówił o Waszyngtonie. Terz cofa snoje sIoua. Czx mija a my cierpimy ito budzo. Jej! lm lvięcej o tym piszę, tym bardziej smętna się robię. Zmieńmy wiec 1en ponury tęmat_ oStatnio ZauWżyłam, że corz częściej wspominam czmy licealne. To "nic nie robienie" było takie cudowne, A teru dzwonię do mamy i
Zasługa r
niałomyś
dumnych manage rządu. Su,oją drogą lomyślny
większe większą lący problem.jest bowien] na ustach wSZystk Szczyt G20, głośnoo nin już od rana, lviększe głowy światazebrały się, aby podebatoWac o kryzysie, ślącprzy tym tuziny uśmiechów i marząc o lepszym jutrze, W tej samej chwili na ulicach City London apokalipsy" - taką włŃnie nzwę nosi cała akcja. Chociz całą akcję zaczęli chuligani, to nie oni tak naprawdę sprowokowali ten cały bieg cówki jak Bank ofEngland i są odpowiedzialne za to zamiesumie. ,,Spalmy, Wyblimy okną nie ZoSt konsekwenc_je" - kzyc Gdzieniegdzie lzą zmianę (e śl zmimą mozna to nzwać) plzybyło 8000 poli-
Znacznie ułatwiło całą sprawę, Od ostatniego tekstu nic raczej nie uległo zmianie, Wciąz pracuję, gdzie pracowałam (bez lviększych uniesień), ale za to zbliźam się ku końcowi swo.jego pierwszego życiowego projektu na studia. By dodać trochę pieprzyku do te.j całej rutyny, analizuję trochę staff, z którym prz-yszło ni pracować. A wicc są to ludzię różnych narodowości. Począwszy od Białorusi, kończąc na Ekwadorzę. Różni ludzie, różnę rozumolvanie. Czasami wręcz absurdalne, ale nie mnie ich osądzać. Choć przyznam szozęfzę przysłowiowe "kopanie dołków" wcią jest tutai na 1opie. DIatego gdziekolwiek jesteś,najlepiej być po prostu neutralnym. Przyjacielem byc tu trudno, ajeszcze trudniej stworzyć jakiś przyzwoity zwiąek (nie mylić z homoseksualnym), Uu,żaj więc, co mówisz, bo twój kolega za chwilę może obrócić się w największego wroga. Paradoks polega na tym, że im bardzie_i jesteś "fiiendly", Ęm badziej ulegmz zĘm wpły_ wom.
wmi na fajerwerk większa się wszystkich cóż... pewnie corz częśc do domu. Prawda jest ti ję się tutaj w Londynie_
bezrobotnych poRęcesia pogrąża maią trzymają Się
Jakby tak się bliżęj przyjrzeć - londvńska Izęczywistość wcale nie róźni się tak budzo od polskiej. Możę tylko sięga dalej. Jako nięustraj ej szukaj szona nałogowa kaięrowiczka dumnie podnoszę ą glowe, i nie Patrze już Pod noei ślą o powrocie - l: L l a trudnię_j ży-
Z PAMIĘTNIKA
trEsZCZE BEZRoBOTNEJ
DZIENNIKARI(
(cz.4)
zby fikuśna, ta 7Ąmę- -A chcesz amancie, bym zrobiła ci z tlka jesień średniowiecza ?- Dobry pocątek. -Czy godzinne spóźnienie na roznowę kwa_ -Wyobraż to sobie pani ! Pyta mnie, czy lifi kacyjną jest w stanie pomóc ci w jakikol- może przewiesić obraz z sypialni do pokoju, Ta, za ciemna ta ska... bo Bartka.
wiek sposób w zdobyciu Ę pracy ? -Nie, ale makijaż i owszem. Która bluzka, ta cudowna, czy ta genialna ?- Spytałam go, starając sie zapomniec choc na chwilę, że p}tam o zdanie w dziedzinie mody Bańka. -Obie są żółte- rzucił znudzony, nerwowo kęcąc klucrykami w ręku. Th jego opanowana do perfekcji mowa ciała. -Bez tego komentarza nie wiedziałabym, na którą się zdecydowaó. Jak nie dostanę p racy przez zły wybór bluzki, to cię poprzekli_ nam, zamorduję, każę mrańwychwstać, a potem poprzeklinaln mowu. Bańek z miną 'a nie mówiłóm' odwiózł
bo ma dość,że jego pierwszym widokiem po przebudzeniu są jakieś bawoĘ. Tak on
naąrła którąś tam wiecmą kopię obrazu
Rembrandta, która kosztowała mnie dwie wypłary i to moje własne wyfaty. Ja nie muszę patrzeó na ścianę,zeby bawoła ujrzeć . . . Wystarczy, że się odwrócę kiedy on stoi za mną. Co z2 zwźliwy introwertyk.- I to wszystko na bezdechu ... -Ja przysńam w sprawie pracy- Pani 'Chcesz poznać moje życie kliknij jeden, a jak nie klikniesą to i tak pomasz' zawstydziła się, ajej twarz bezpruderyjnie zaatzkowało stado rumieńców. To odwróciło
mnie do, możliwe, że przyszłego miejsca uwagę od czegoś,co miało przypominać pracy. Ja z mińą'wiem, że chcesz powie- fryzurę,która'zdobiła' jej głowę. dzieó, a nie mówiłem'wróciłam kolejno po -Pani Joanna Jurasik ? Może Pani wejśćza to po komórkę. Po kilku nieudachwilkę. nych próbach zralęzienia recepcji, cryli, Powinnam odetchnąć. No tak, to tylko wejścia na ważne posiedzenie, do dyżurki, chwilka i moim widokiem będzie cościegdzie poznałamjużjedną z nielegalnych, kawszego od panny z recepcji z problemami biurowych parek, chybą żr szukali ręczni- emocjonalnymi. Ale właśnieona mi udoków lub mopa w dośćabsurdalny sposób, aż wodniła, ile przezjedną chwilę może się w końcu dotarłam do właściwego biura. zdarzyć, a dokładnie, ile można usłyszeć. torebkę,
su/l^
śitIEszM
30 min; no może 31 min. pózniej. Dobra, może i wyglądajak młody Bóg, może i gamitury powstały z myślą o nim, ale przede wsrystkim mam robotę, Dumne stanowisko redaktorki i właścicielkimuzyczrrej kolumny, w której wyvalczyłam całe półtora strony. Azaczynaliśmy dyskusję od 15 linijek. -Ihaaaaaaaaa- krzyknęiam. a krzyczenie ma to do siebie, że nie sĘszysz go wyłącznie Ty. Ajakjuż dokonuje się tego na głównej ulicy Warszawskiej Pragi, to trzeba ponosió konsekwencję. A niech usĘsą, niech wiedzą. źe bezrobocie do mnie nie pasuje, że Żupełnie mi z nim nie do twarzy. -Mam nadzieję, że Pani aĄkuły będą miały więcej treści i głębi.- UsĘszałam od mojego nowego pracodawcy zupełnie przypadkowo wychodzącego z firmy za-
Jeżeli w biurre
-No miałem okazję rozmawiać z nlm nledawno. Prosił, żebym miał dla Pani szczególne względy. Ajakże miałbym nie uobić przysługi mojemu staremu kumplowi z jednego pokoju studenckiego ? -Kacper .,. Ze też wcześniej się nie domyśliłam. Czyli Bartek poprosił Pana, by mnie atrudnił ? -A tak od razu prosił, najpierw mnie upił. Wie, jaką mam słabośćdo szkockiej. Przepraszam, ale muszę lecieć. To co, dojutra,
ihnnn2
-Żadnę ihaaa, zadne do jutra. Niech Pan powie swojemu przyjacielowi, że zńatwi Pan pracę jego następnej pannie, bo takiej obecnie już nie posiada. Składam Panu najszybsze wymówienie świata i żadna a mnie nie skusi. Ani służ-bowe
wakacje.
Moma było mnie naz}vać kobietą pracującą przez 20 min: no może 2 I min. A... Najpieru zostawić obraźliwą wiadomość na sekretarce czy raczej zabraó sekretarkę, wciskając mu kit, że naleLry do mnie ?
wIosENNE
LEI(IURY
Chociaż niespodziewany atak wiosny skłania raczej do spędzania każdej wolnej chwili na świeĄm powietrzu niż do czytania książek, postanowiliśmy zaryzykować i zamieścić na łamach ,,Suma..." kilka lekkich książkowych proporycji.
-
cs1 {d -AJl ) t,l l,,1 ? /,// V
ffi
§./-,/Ł:d-*
IJaŃo nie wiedział, co go czeka na prakty-
Ikach w murach pewnej szkoły. Jednak wiIdok rozwzeszczanych. żądnych krui uczniowskich tłumów. które nieuważnych I pedagogów kneblują i zamykają w skladziI
lkach środków c4stości. bynajmniej nie lzniechęcił mężnego Janka. Odzyłva się w i przy wsparciu woźI nim natura komandosa placówkę przeksaałca zdemoralizowaną I nej w przedszkole o zaostrzonym rygorze. I
l l l l |
I
I
|
|
I
/-.ź\
F./",
@\
Emla'G
ffi
V
ISienkiewicz po raz kole.iny daje w swoim Idziele świadect*o wielkiego geniuszu. Tym Imzem napisał poradnik dla pocątkujących
in. Itenorystów- w którym zamieszcza m. lpiętnaście sposobów wniesienia wąglika do lmkoiu
ll
nauczvcielskieeo.
ł I
I
l I
l
ZIELONo Wiosna- zieleni się sosna, jakby to powiedział jakiś natchniony wieszcz. Jednak wiosenne promienie slońca wywierają wpływ nie tylko na twórczość wszelkiego rodzaju wierszokletów. Mózgi pospolitych licealistów oraz równie pospolitych nauczycieli także ulegają zupełnej metamorfozie. Najlepiej widoczne jest to zjawisko w zmianie nastawienia do kwestii nauki i ocen. Kiedy słońce przygrzeje i temperatula skoczy do dwunastu stopni, normalną rzecząjest, żekażdy szanujący się młody człowiek wybierze zdrou1 wypoczynek na łonie budzącej się do zycia, pokrytej pozostalościami zimowych brudów natury. a nie kolejne popoludnie spędzone w przyprawiającej o suchoty atmosferze prac domowych i klasówek. Jest to fakt tak dobrze znany. że nie powinien budzić oburzenia w środowisku nauczycieIskim. No cóż, niektórym z naszych szanownych pedagogów też zdarza się nie przygotować do zajęć. bo na przy: kład przemogła ich pokusa smażenia faworków... Przyjrzyjmy się również innemu intelesującemu procederowi wywołanemu zgubnym wpĘwem promieniowania UV I nie chodzi tu wcale o nowotwory i różnego typu przerażające sprawy natury Zdrowotnej, lecz o inny, z pozoru niewinny skutek słoneczka, a mianowicie o masowe ucieczki. Jestem właśnie w trakcie naukowego udowadniania Lezy, że Io właśnie wiosna jest głównym czynnikiem prowadzącym do zastraszająco niskiej frekwencji. Nic nie pomoże płacz wychowawczyni, że na następnej radzie pedagogicznej dyrekcja nałoży na nas wszystkich sankcje, poniewaź tak naprawdę my- biedni licealiści nie możemy nic poradzić. Prawa wszechświata nas przęrastaj ą-
Mając na uwadze, że Czyte|nicy starają się wykorzystać każdy wiosenny moment życia
sTR.24
MI...
WAZNE sprawy, aby czyNAPRAWDĘ tanie tego artykułu nie ajęło im zbyt wiele cennego czasu pragnę poruszyć ostatnią, ale chyba najważniejszą kwestię. To niewybacZalne. że kiedy wszystko inne teoretycznię promienieie radością i nabiera baru, maturzyści nikną w oczach, chudną i przepracowują się. będąc żywym zaprzeczeniem twierdzenia, jakoby praca miała czynić wolnym. Jaki geniusz wymyślil. żeby egzamin maturalny odbywał się właśnie wiosną?! Odpowiedzi na to pytanie proszę przesyłać na adres Ministerstwa Edukacji Narodowej. Na roycięzców czekają nagrody ufundowane przez sieć sklepów Biedronka. Ja tymczasem skladam wszystkim wkuwającym wyrazy szczefego współczucia i lecę na podwórko. na
Emila
,,TU REALNY
śwnr NIE MAZADNYCH
sZANs...,
Nie, nie przewracajcie strony ! ten czas oczekiwania potrafi się dłuZyć) Spokojnie, nie będę tu sobie mowu fry- zmierzanie w bardzo wolnym tempie do wolnie piać zzachwrĄu z jakichś wła- wejścia. ,,Szybciej do wejścia, szybciej, snych doznń muzycmych, zńowu. Dzi- bo póki dojdziemy do drzwi, to zdążę siaj was oszczędzę, tylko dlatego, że bilet zgubić !" mam o wiele więcej o czym innym do No i jesteśmy, za narni ludzie, na napisania. Dobra, słabo mam wyćwiczo- prawo ludzie, na lewo ludzie, a wszyscy ną zdolność budowania dramaturgii. i tak patrą wjednym kierunku. Kilka Na marzec, kwiecień i maj, czekają dymowych akcji dla podsycenia emocji wszyscy koncęrtowicze (teź mi się to (eszcze bardziej ?) i wchodą Ci najokęślenie okutnie nie podoba). A Ja na ważniejsi: Artur, WojteĘ Jacek, WojteĘ takiego aspiruję, a jak najlepiej praĘPrzemek. Gdybym nawet nie stała tak kować? Po prostu jeździć na te koncerty. blisko, by wychwycić, że już dotoczyli A jak mam okĄę zachv,.ycać się, jak się do tej sceny, to reakcja tłumu była pierwszorzędnie się bawiłam na nim w wystarczająco wymowna. ostatnim czasie, tak, że zobaczy totyle I ruszyli ! Każdy próbuje w czasie piosepar oczu (ilu czy,telników), to czemu nek wykorzystać pehy pakiet: machanie mam nie skorzystać. rękoma, śpiewanie głośniej niZ sąsiad i Pewnie, gdybym miała opisyrłać skakanie wyzej niż on. Zkdżdą minutą, taknajszczsrzej i najlepiej oddać wam najwytrwalsi mieli siły na dwie czynnonastrój koncertu Myslovitz, to duźo ści, a potem to i z wykonywaniem sucenzury by trzeba zastosować, albo w miennie jednej niektórzy mieli problem. ogóle władze wyższe by tego nie prze- Ale nikt nie brał pod uwagę czegoś tapuściĘ. A propos wolności słowa. kiego jak odpoczynek, wyjściew celu 28 lutego, tak naprawdęjuż od dziesiątej zaczerpnięcia powietrza, którego zkuzdą rano zacął się dla mnie ten koncert. Al- minutą brak był odczuwalny. To mogłobo nawet tydzień wcześniej, gdy wyby ich kosźować oglądaniem reszty kzykiwałam w słuchawkę zrajomej jak koncertu sprzed drzwi do sali z bardzo mnie cieszy, że bileciki jeszcze 'sympatycmymi' ochroniarzami. Wychoświeżutkie, dzierży w dłoniach. Oj, za- dzisz i automatycznie na TWoje miejsce ołaci spory rachunek za telefon. Ale do próbuje się wbić pięć irurych osób. Konmeritum, bo się mowu rozpanoszę. Ode- ceĄ się rądzą swoimi prawami. Czego zrvanie się na kilku forach, skonfronto- to ludzie nie zrobią by Rojka zobaczyć. rvanie swoich przed koncertowych huAle co Ja będę plumkać o jakichś przymorów z innymi internetowymi ziemnych problemach: słabej klimatyza'znajomymi'i można ruszać w rytmach cji,zbyt dużej liczbie sprzedanych bile..Peggy Brown". Oczyrviście na nasz tów, skoro po 9 latach jakiejśniemocy i szatański pomysł przyjechania wcześniej skutecznego omijania w swoich trasach lvpadło z pięćset innych osób, czego Białegostoku, Myslovitz wrócił i to w efektem było kilkunastominutowe Qak jakim stylu. Koncert to coś w rodzaju
sportu kontaktowego, a kaźdy inaczej ści". A My lepiej lub gorzej,wyraźnie postrzega dobrą zabawę. Co nie znaczy, lub mniej, śpiewamy caluĘ piosenkę, a źe przyjemnie jest dostać w twarz. Przed po reakcji zespołu widać, i:e się spisalinastępn}m koncertem trzeba by się kilka śmy. razy na siłownię rłrybraó i przypakowaó. Po bisie oczylviście my nie byle Ale Myslovitz skutecznie rekompenso- jacy fani, Zeby dziękować,jeszcze nie wał kaZó,ą niedogodność. Nie pamiętam teraz. My jesteśmy dalej nienasyceni i kolejności kawałkóW ani, w której mi- wołamy cośw rodzaju:jeszcze,jeszcze, jeszcze. Chociażkażdy ma w głowie ponucie pan z wąsem mnie popchnął. Wiem, że z każdą chwilą byłyśmy coraz żegnania chłopaków i wiemy, ze jestebliżej sceny, z małymi przygodami po śmy na straconej pozycii ,,Gramy 7Adrodze, ale podąźałyśmydo celu. Szyb- zwyczaj jeden bis, ale dziś 7:;gramy ko awansowałyśmy z peryferii sali, koń- dwa." Nienaturalnie taki bonus, drugi cząc oficjalnie naszą wędrówkę w miej- bis, wyrłalczony przez nas skutecznie i scu złożonym z najbardziej przeżywa:ą- rozpaczliwie, którego sam Rojek zapewcych koncert prz}padków i obszernie ne nie przewidyrłał, Tu się nikt nie
tymemanującyminajróZniejszymiultra- oszczędzzłiróżnecudasięprzyostat-
dźwiękami. Tak nieoficjalnie określoneniej piosence działy. ,,Noc" trafirie dojako piekiełko. Jak ma dojśćdo omdle- brana, bo gdyby wyskoczyli z kolejną nia, to tylko tam, jak ktośma zamiar do- szybką, to byśmy znowu ich nie puścili. staćjakiejś palpitacji, czy świętować w Potem wszyscy nibyjuż tak bardzo zmębardziej subiektylvny sposób niż wszy- czeniiwyczerpani bez problemu majduscy, to tylko tam. O, i w piekiełku prócz jemy w sobie pokłady sił na wykzykiskupienia się na ry.tmach Myslovitz, wanie: Dziękujemy! walczysz o zachowanie równowagi, koń- W czasie kilkugodzinnej kolejki do szar czącnacorazto nowszym kawałku cu- ni, w której niejednemu panu próbowali dzego ciała. Czyli tam najwięcej ma się wcisnąć damski płaszczyk, bu.ialiśmy się doznń i nie trzeba dopłacać. w wyniesionych rfimach. Ale do strony muzycznej migusiem wra- Można by tak po minięciu syrdromu pocam. Od początku było widać, że chło- koncertowego powiedzieć: A pogadali, pakom gra sprawiała niesamowitą przy- że cudna zabawa,.jak wszę dzie, a zajemność. Sama długośćkoncertu świad- szczycą nas sobą mowu za dobre kilka czy o tym, jak dobrze się bawili, a my lat. krzycząc jak jeden mąż: ,,Myslovitz", Nie tym razem ! Panowie nadrajuż się o to postaraliśmy. A, serwowali biają stracone lata bez nas, bo kolejna nam te cudne doznaniaprzez około dwie okazjajest, to wpadają. 2l maj, Juwenagodziny, plusjeden bis. No i najbardziej lia. chyba magiczny moment koncerh.r miał W takim tempie , jeszcze 10000 wystęmiejsce wtedy. Artur po kilkakotnym pów panowie i Mi spowszedniejecie. sprawdzaniu nas w znajomości tekstów i wykorzystywaniu jako chórki, oddaje nam całą,,Długośó dźwięku samotnoBernnadetta sTR.26
sUł^
KULTUMLM
Nie można było nie zobaczyć najnowkinowego (ak apowiadarro) hitu, piemszego w Polrce fimu tanecznego. Na ,,Kochaj i tańcz" pojechaliśmy z inicjatywy klasy IIa z wielkim apałem, ciekawością i nadziejąZezobaczymv napmwdę cośmńego uwagi. Dzięki bardzo głośnejkampanii reklamowej, m. in. za pośrednictwem stacjiT\N, fiIm zdobył ogromną rzeszę widńw. Mając pod ręką doświadczonych akorów, świetnych tancerzy (którym dzięki programom,,You Can Dance"i,,TanieczGwiazdami"udałosięzachęcić do tańca całą Polskę) oraz wysokiej klasy filmowców, wydawałoby się, że nie można tego zepsuć, ajednak... Zbyt banalna historia wzbudzała w nas co chwilę odruch ziewania" Młodą pocątkująca dziennikarka Hania (Izabella Miko) w nowej pncy dostała pierwsze poważne zlecenie wywiad ze światowej sławy tancerzem Janem Kettlerem (Jacek Komm). Jak się poźniej okaało, był jej ojcem, który opuściłPolskę w po_ goni a karierą. W międzyczasie odbywają się przygotowania do ślubuHmi ze strmznie flegmatycznym i nirco zbzikomnym na punkcie swoich zębów stomatologiem- Sławkiem (Wojciech Mecwaldowski). Z Wojtkiem (MateuszDamięcki)polączyłjąkonkursorganizowany przez Kettlera. Podczas prób \Ąlbucha między nimi goĘce uczucie... Już na samym pocątku Damięcki serwuje nam swój ,,taniec na rusztou€niach", który mało taniec przypomina. Miko nie zachwyca szczególnie swymi umiejętnościami, a mo_ mentami wydaje się nawet śmieszna. Niezbyt porywającą akcję i kiepską W czasie kilkugodzimej kolejki do satni, w której grę akorską dopełniają zupełnie nie trafione ujęcia w scenrch tmecmych. Oglądając najbardziej wyczekiwme chwile ze wspaniałymi tancezami (m. in. Anna BosaĘ Maria Foryś, Rafał Ka_ miński - Roofi, Kaol Nircikiowski-Niecik, Ewa Szabatin) nie da się zobaczyć nic konkretnego- Kamen jest w ciągłym ruchq niemalże skacze zjednej części ciała tancerzy na drugie. Mimo, że choieografia z pemością szego
mogłaby zachwycić niejednego fmą nie robi gdyżjest okrojona i uchwycona bardzo niekorzystnie. Film niejestjednak całkowitą klęską Zaciemniona ciężkimi rułonami sala tmeczna rodem z paryskich szkół tańcą drewniany, tżeszczący niecoparkiet, spracowmy wielokotnymi próbami. Promienie światłaz trudem przebijające się przez moszącą się mieszankę kurzu i dymu tytoniowego, przyprawioną wylewanym codziemie potem. Kilkmaście pa tworzącychwspólniejedność.Kobietywcharakterystycmych czamo-czerwonych sukniach orazmężczyźni w subtelnych czamych strojach, dostarczyli dreszczy zachwytu w pasodoble wzbogaconym o kłe. Oglądało się to z zapartym tchem. Na pochwałę ruługuje zdecydowmie sceną kiedy to głómi bohaterowie po szalonej imprezowej nocy, wyczekują na dachu budynku wschodu słońca Pozytywny wydźwięk ma rómież jedno z ostanich ujęć Hmia w sukni ślubnej na łą€. Muzyka zespołu Afromental takźe okazała się strzałem w dziesiątkę. Bardzo ciekawą i oryginalną postać stworryła Katarzyna Heman (rodem z Białegostoku), która zgmła asystentkę Jana Kettlera" Jej bohaterka przypominała wytwomą kobietęzlat30.Nawłosachtypowe,,fale",na ustach czerwona szminka omz nieodzomy element - dfugi, cienki papieros. Podsumowując, na pewno wielu się zawiodło, ale mniej wymagający widzowie filmem zdecydowanie nie pogardz+ Dużo szumu i krzyku, a w ostateczności zmamowany świetny pomysł i materiał. Do kina można się Wybmć, choćby po to, aby posłuchać fajnej muzyki i ujrzeć na duzym ekmie kalejdoskop gwiazd tych bafdziej i mniej znanych. Pierwsze koty za płoty. Czekamy na kolejny, miejmy nadzieję badziej przemyślmy Polski film tmecay. tego,
konsmentka
romów
Witojcie! Wchodzimy z Heniem do pokoju, a tam nasi koledzy. Siedzą, piją oranźadę bardzo guowaną. Bardzo zmęczeni tym piciem, pocą się. Więc, żeby się ochłodzić, piją dalej. Ale cóż to? Im więcej piją, tym bardziej się pocą! Im bardziej się pocą, tym więcej piją. Nie ma dla nich nadziei. Już widzę ich marny los. Oranżada wypita, oni spoceni, spoceni na śmieró. Póki co piją. Jedna, druga, trzecia szklanka, jedna, druga, trzecia. Oszukują butelkę, że niby znów od nowa każda szklanka. Jedna, druga, trzecia. Jedną drugą druga... O zgrozo! Maniek się pomylił. Butelka łypnęła denkiem. Tak, ona wie! Ona juz wie! A więc wściekła na nich jak wściekły po żniwach, bo bezrobotny kombajnista miota się w swoich okowach. Strzela butla gazem. Mocno strzela. Trzej koledzy już pod ścianą,jak do rozstrzelania dwutlenkiem węgla. Już śmierć w ich oczach, a najbardziej śmieńelna śmieró w oczach Mańka, Całe życie przed oczami. Wyjazd nad wodę, chwile przy kuwinowajcy najwspanialszego. chennym stole, gdy mama obierała jabłka, a on robił węże i był ich mistrzem; \łszystkie wypite mleka, strzaty z procy w nocy, żalty. ,,Komunijna oranżada..." och, ironio| Jak groteskowy wydaje się te.raz ten żart w obliczu śmierci z rąk...tfu! Z szyjki butelki. Niegroteskowa sytuacja. Bardzo nie. Swiatło. -Andrzej !... Andrzej! A te biurko nie za twarde do spania? -To biurko... -Tak, te biurko! Już mi wyłączaj ten komputer. Raz, dwa! Ile można, gotów noc pzespać z kIawiaturą, -Czytałem. j'Gom-bro-wicz. Trans -Tylko coś napiszę. -Wyłancaj mówię!
Redakcja:Agnieszka Ju@ka (redakor naczelna), J@nna Romńczuk, Elżbieta SzyciĘ szymn Trusewicz, Mtrek Bura, Magda Keberuk, AM Bura, Emilia Gryniewicz, Aneta Kardasz, Marta BWą Kaarzyna K8dasz, Bemadena Trusewicz opiekun gazetki: Dorota sulżylq strcna angiel§ka: Edyia R6iak Emeil: sumozowy@sp,pl Ad6: Lo w Mtchałowie ul, Sieniieu icza 5