ZESPÓŁ SZKÓŁ W
vyvyw
€E"",€l
powrót do Michałowa Rozmowa z bokserem ,,Ferdydurke"
Jesteśmy w bardzo waznym okresie
la naszej szkoły. Iuż za kilka dni roz-
/\ /\
i1
ń
oczną 5ię matury. Dla naszych maturzyńw to okres wytrwałego zmuszania do ; na wysokich obrotacĘ swych mó. Dla nas, ucmiów klas młodszycĘ czas większego luzu, bo w końcu zblisię okres majówkowego leniuchowaią no i ocrywiście początek wielkiego ia do wakacji. Jednak mimo tak i ż chce się napisać prawie wainej annosfery uczniowie ( nawet iowie młodszych klas) zaczynają zasię nad przyszłościąW końcu i ft§ z czasęm dopadnie maturalny szał nauki. Myślio wyborze zawodu" jaki chce-
my robić pvsz, resńę naszego Ęcia.
- ,|Trudnę decyzje, alę też w pewny stopniu bardzo wyjątkowe, bo wreszcie to my weżrriem} ż}cie w swoje ręce.-No, właśnie przed mafurzystami stoi wybór kierunku dalszego kształcóniąale nietylko oni muszą podjąć taką decyzję. Przed nią stoją również gimnazjaliści, których ostatnio sęrdeczrrie zapoznawaliśmy z murźtmi naszej śzkoły-podpzasDnia otwartego. Mamy nadzieję, że się im spodobało i że l września2}l}zavlitają do nas jako nowi uczniowie naszej szkoły. Na końcu przypadło mi w udziale pożegnanie trzech człoŃów redakcji ,,sum Różowy". Moi drodzy żegnajcie więc i powodzęnia. Mam nadzieję, Z, pru"ę nad tą gazetką będziecie miło wspominać w dalszych etapach *arrógo rozwoju J Miło było z wami tworzyć. W imieniu całej redakcji dziękujemy i zyczymy sukcesów. Zobowiązujemy się równieź dbać o ,,Suma Różowego'' pamiętając Ó pracy, jaką włozyliściew tę gazetkę. I dla wsrystkich mafurzystów - uśmięohów na twarzy po wypeŁrieniu arkuszy egzaminacyjnych, sprawdzeniu wyników mafur i listy osób prł,jętych na studii. Życzymy wam, żeĘściewsrysrybyli na tych listacń wymarzonyci, ti".,-ło.r. Adios amigos!
5U^^
szKoll\ly
ZŻYClAsZKoŁY ó
marca klasy mundurowe wzięĘ udział w ,,Biegu na orientację". Trwał on od godziny 8.00 do 13.00, odbywał się na terenach pieńkowskich lasów. Opiekunami byli pan profesor Marcin Pogorzelski oraz puni profesor Janina Karanowska. 7 marca klasy maturalne (w ramach
prrygotowania do matury z WOS-u) pod opieką pani profesor Ireny Kuleszy miały okazjęwziąć udział w dwóch rozprawach w Sądzie Rejonowym w BiaĘmstoku.
panią profesor Danutą Kowalską obejrzĄ spektakl ,,Wesele", a22 marcallla (również z wychowawczynią panią profesor Dorotą Sulżyk) J'Ferdydurke". z wychowawczynią
l6 marca klasy maturalne pod opieką pani profesor Julity Bajgus orazpar:a profesora Waldemara Baj gusa uczestniczyĘ w Dniach OtwarĘch WSAPu w BiaĘmstoku.
8 marca Samorząd Szkolny zorganizował apel z okazji Dnia Kobiet. Nie zabrakło przedstawień jak i występów wokalnych. Wszyscy świefrriesię ba-
wili.
13 marca klasa Ia zorganizowała rryjazd do kina Helios w Galerii Białej na film pod tytułem "Odrobina nieba",
natomiast 2l marca klasa IVe obejrzała w tym samym kinie "Boga zemsty".
15 marcaAdrian Arciuch, Justyna Nowicka, Iza Gajko i Mariusz Romańczuk reprezentowali naszą szkołę w konkursie "Mistrz Gramatyki Języka Rosyjskiego2012" w BiĄmstoku. Uczniów do konkursu przlgotowała pani profesor Miraida Pych.
W marcu miaĘ miejsce dwa rryjazdy do Teatru DramaĘlcznego W BiaĘmstoku. l5marca klasy: It i Ie wraz
21 marca Angęlika Mińko, Agnieszka Nikołajczuk oraz Barbara Szuścik jeźdzĘ na eliminacje koŃursu "Ośmiu wspaniaĘch" , który odbył się w BiaĘmstoku, Miło nam donięść,że Angelika została jego finalistką . Do konkursu młodzież przygotowywa|a pani profesor Julita Baj gus.
2 kwietnią lzabęla Gajko oraz Rado-
sław Kulesza (uczniowie kl. IIa) reprezentowali naszą szkołę w eliminacjach ogólnopolskich "Turnieju czytania tekstów cerkiewnosłowiań§kich", lćóre miĄ miejsce w Centrum Kultury Prawosławnej w BiaĘmstoku. Izab ela zdobyła wyróżnie-
sUM szKoLNy nie, natomiast Radek może poszczycić się zajęciem 3 miejsca. Gratulujemy!
Po podsumowaniu wynikórr nasza szkołazajęła III miejsce . Do konkursu uczniów przygotowyw,ał pan proflesor Jerzy Stpiczyński. 3 kwietnia grupa uczniów naszej szko-
Ę pod opiekąks. Jarosława Szczerbacza zwiędziła męski klasztor św.
Onufrego w Jabłecznej oraz cerkiew
w Terespolu.
17 kwietnia w BiaĘmstoku miały miejsce "PoĘczki informatyczne". Nasi uczniowie zajęli poszczególne miejsca w danych kategoriach:
5{J^^
Już od wielu lat nasi uczniowie i naucryciele organizują Dzień Otwańy, podczas którego chcemy z jaknallepszej strony zaprezentować naszą szkołę, aby przekonać do niej potencjalnych licealistów. W tym roku gościliśmy gimnazjalistów klas trzecich z Michałowaoraz Gródka. Pierwsry etap polegał na zwiedzeniu szkĄ, a oprowadzający opowiadali co nieco o,poszczególnej sali i nauczycielu prowadzącym w niej lekcje. Po Ęm krótkim przedstawieniu powabów naszych muróĘ nasi młodsi koledzy wypełnili salę gimnastyczną prawie,,po same brzegi". W pierwszych rzędach zasiedli gościezaproszeni m.in. Starosta Wiesław Pusz, pani Maria Marciszewska (dyrektor wydziału SSiZK)pani Anna Grycuk (dyrektor Gimnazjum w Gródku oraz przewodnicząca komisji oświatowej w Powiecie), redaktor,,Gazety Michałowo" pan Mikołaj Greś,Radny Powiatu pan Jan Kaczanoraz gościeze Strazy Granicznej. No i zaczęło się. Prowadzące z kl. IIIa Bura i Gabrysia Leszczyńska -Ela zapowiedziaĘ mnóstwo atrakcji przygotowanych przez uczn|ów i nauczycie-
li... Uczennice klasy IIa zaprezerltowały po angielsku kurs parzenia angielskiej herbaty. Aby uatrakcyjnić pokaz, pr4ygotowĄ również koŃurs. Oczywiście, że z nagrodami, których tego
szKoLM
dnia rozdaliśmy sporo - były to gadżeĘ z logo naszej szkoły. Gimnazjaliści mogli w koŃursach pochwalić się swoją znajomością języka rosyjskiego oraz wiedzą na temat budowy silnika. Nie obyło się również bez "Śpiącej Królewny" i "Pięknej i Bestii" w całkiem odmiennej wersji w porównaniu z tą wsrystkim nam znaną-tradycyjną w
wykonaniu naszej młodziezy. Klasa IIIa przygotowała świetną prezentację o tym jak to jest w nasrym liceum. Publiczność wyraziła gorący aplauz, więc myślę,że autorzy i aktorzy są dumni ze swego dzieła. Na koniec krótki konceń. Śpiew Pawła Makarewicza i Moniki Kalinowskiej , której akompaniował Sebastian Paszko na gitarze spotkał się z zachwytem w! dzów.
Tojeszcze nie koniec zaplanowanych atrakcji. Przed budynkiem szkolnym fuŃcjonariusze ze Strazy Granicznej udowadniali, jak ważną rolę w ich pracy odgrywa pies. Dorzućmy do tego gadZety długopisy z logo naszej szko-
gustowne
Ę kalendarzyki
,,Suma Różowego" (które otrzymał każdy gimnazjalista) oraz pyszne ciasto i Dni Otwarte zamknijmy.
Aleksandra Ia
sun szrolNy
wIosENNE poRzĄDKI w NAszyM
żvcla
WIOSNA! Tak długo wyczekiwana (szczególnie przez maturzystów) - wszystko budzi się do żrycia. Czy ludzie budzą się do podjęcia nowych kroków w swoim życiu, zmian w sposobie bycia, zmiany starrych nawyków? Slońce, cieplo, kolory powinny być moĘwujące w dokonaniu maĘch czy dużych zmian.,,Sum Różowy'postanowil przekonać się, czy nasza wspaniała mlodzież podjęla jakieśnowe zadania wraz z nowym, cieplutkim okresem w ich
Ęciu.
§um Różowy: Czy wiosna może spowodować chęć zmian? D|aczego?
Edyta: Nie, bo ja nie czuję wiosny.
Ewa: TĄ wiosną każdy się zrnienia na szego człowieka. Działa na to słońce.
rymi kojarzy Ci
Iwona: Nie, a poco się zrnieniać? Ja idealna! (śmiech)
lep-
jestem
Sum Różowy: Cztery slowa, z któsię wiosna.
Ewa: Słońce, majofika, woda i wolne dni.
lwona: Trawa, drzewą słońce, niebo, Józek Tak, gdyżmożnaspojrzećnaróżnie rzeczy ziwtej perspektywy. wlaz7zlelgJ6zek: Zielony,żóĘ, ciepło, świeżość. niejącym się otoczeniem dostaje się świeżościumYsfu!
Krzysiek: Zielony,zielony, zielony, zielony.
KrzYsiek: ChYba tak.
Radek: Radość, miłość,ciepło, duuuużo
Radek: Raczej tak. Ciepło nastawia człowieka do nowYch wYzwń.
Monika: Tak, bojest
to nowY.okres w ciu, który inspiruje do działania.
Andżela: Może, dlatego się Piękne
uczucia.
żY-
że wiosną rodzą
kolorów.
Monika: Słońce, radość,zaufanie, drzewo. Andżela: pogoda, kwiaty, zazdrość, miłość, Tomek: SEX, DRUGS &
Darek
! Mosna to pora roku, która niesie ze sobą cośnowego. Zmańwychwstały Jezus motywuje nas do ciągłych zmian na nowe w naszym życiu doczesnym. Radujmy się i wychwalajmy Pana! Amen.
Tomek TAK
"i""a"zrri"
oa'ń-,Jioń.-'
Pawel: Tak, dzięki niej moźma zaczń nowe -
Ęcie.
Ęcie, zielony.
pawel: Ciepło, zielone rośliny, duża trawa, dużo zielska na łąkach.
Edyta: kwiaĘ wielkie sprątarri ąpszczoĘ i muchy.
Darelc Poł na poł. Jak ktośchce cośzrnienić to zrobi to
ROCK'N'ROLL.
+25 stopni, słońce,
Twoje Postanowienia
""*"j,"":*11owY: Ewa: Rzucam nałogi!
SUM MATURZYsTA Iwona: Żadne, przecieżjestem Józek: Krzysiek:
idealna,
Darek: Nie posiadan,.
Nie mam. Zdaó maturę
Tomek: Zdać maturę!
!
Radek: Zdanie do następnej
klasy.
Edyta: Zadbać o swoją kondycję
Monika: Uratować nieśmiałądusze.
CZAS
NACIEBIE.,
dzie ciężko. Studia? Ponoć to tylko strata czasu. Może wstąpienie do zakonu? Też nie, celibat. Tomek zachlipał delikatnie, otarł perliste łzy ze swego wydatnego nosa i sturlał się z łóżka. Chwiejnym krokiem ruszl do łazienki. Obmył twarz wodą i wtedy zobaczył w lustrze swoje odbicie. ,,Co zamierzasz?!" krzyknął, w duszy licząc na to, że otrzyma odpowiedź. Na próżno. Jego oczy w kolorze oceanu spokojnego błysnęĘ przerżeniem i po chwili zaszkliły się jak tafla jeziora. ,,Kap... kap,.," to łzy powolutku leciĄ na podłogę, Chłopak wiedział, że niedługo przestanie być dzieckiem i będzie musiał się usamodzielnió. Rozumiał, że dorosĘ człowiek zmuszony jest sam podejmowaó decyzje, dokonywdó łvybory.Zdawał sobie z tego sprawę, ale w głębi duszy nie potrafił się z tym pogodzić. Puszczenie rąbka maminej spódnicy oznaczńo zakończenie jakiegoś etapu jego ży-
Tomasz Gryniewicz
,oco BĘDZIE, To BĘDZIE" Ostatni Ędzień w szkole, to czas podsumowań. Sama nie wierzę, jak to szybko zlecialo, W pierwszej klasie łydawalo się, źc nauka w liceum będzie ciągnęla się bez końca, a tu nagle m€ta, Trzy lata uplynęty w zawrotnym tempie i przyszedł czas na rozstanie. ostatni dnon€k, ostatni artykul, którym żegnam się z redakcją Suma Różowego. Dziękuję, bo bawiłam się świetnie i przy okazji wiele się nauczylam. Jak już mówilam, jest to podsumowanie naszej nauki w liceum. Sonda, w której wzięli udział maturryści, pokaruje ich obecnc nastawienie do nauki, al€ takźe to co czirli w piemszej klasie i to co p|anują po zakończe_ niu szkoĘ. Wspominajmy naszą szkolę jak najmilej i cieszmy się wszyscy zdaną maturą. Tego wam (tegoroczni maturzyści) i sobie życzę. Ela Bura zaprasza do lektury!
SR: Jak wyobrażałeśsobie naukę w o§tatniej klasie rok temu i jak te wyobrażenie pokr},\ilają się z rzeczywistością? Beata: Jakośszczególnie sobie nic nie wyobrażńam. Myślałam,że ucmiowie dużo zakuwająi ogólnie. Hmm, słabo się to poĘwa z rzeczywistością. Tomek Rok temu myślałem,że hzecia klasa to będzie koszmar. Dużo nauki przed mafurą ciąłe siedzenie w ksiąźkach. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Rozleniwiłem się do tego stopnia, że ocknąłem się dwa miesiące przed maturą że warto pójść na korepeĘcje z matematyki,
Kasia: Rok temu myślałam,że w 3 klasie będziemy się bardziej skupiaó na przedmiotach, które będziemy zlawń na mafxze. Owszem częściowoto się sprawdziło, gdyż z nieklórych właśnie przedmiotów, że tak delikatrrie powiem l'na§ cisną'. Z drugiej jednak strony nadal mamy w planie przedmioty, które z mafurąnie mająraczej nic wspólnego, ale póki co nie jest źle. Krystian: Wcale nie myślałem jak to będzie:) Gabrysia: Miałam nadzieję, że ilośćlekcji się zmniejszy i tak teżjest. Szybko wracamy do domu, a na lekcjach nic nie robimy (no oc2ywiście poza lekcjami języka polskiego). Grzesiek: Jest dokładnie tak jak myślałemwięcej luzu. Adam: Ogólnie to miałem się ucżJó cĄ rok, co się nie bardzo sprawdziło. Kasia: Sądziłam , że trzeciaklua to będzie taki "wyścig szczurów", ale CFIYBA tak nie jest. Chociaz biorąc pod uwagę tempo przerabiania lektur z polskiego to był istny HARDKOR. Kiedyś za tym zatęsknię. Patryk: Wyobrżałem sobie, że będę szczę-
śliwy, a nie jestem. SR: Od kiedy i jak intensywnie uczysz się do majowych egzaminów? Beata: WsĘd powiedzieć, ale jakośnie za bardzo się uczę. Zawsze jest "odjutra". Tomek Dwa miesiące ,,przed" zacząłem powtarzŃ cĄ materiał z matematyki i powiem tyle, że wystalczą chęci, żeby zrozumieó królowąnauk. Co do intensywności,to muszę powiedzieó, że z tymjest ciężko. Posiadam za mało samozaparcia. Kasia: Hmmm oto jest pytanie... Od kiedy i jak intensywnie się uczę? To temat odpowiedni do następnego odcinka "Trudnych Spraw" Krystian: Jeszcze wcale nie zaglądałem do książek. Gabrysia: Jak zacznę się uczyó,to dammać. Grzesiek: Jeszcze nie zaczĄem, mam przecież czas. Adam: Od jutra zaczynam intensywnie uczyć się z matmy, a reszta lajcik, Kasia : Tak, szczerze to na,wet jeszcze nie zaczęłam się do nich ucryó, bo te wsrystkie vademeca i repetytoriajakoś do mnie nie przemawiają. Patryk: Jeszcze nie zaczĄem. SR: Mój sposób na zdanie matury to,.. Beata: Nie mam sposobu. Ogólnie głowa do góry, będzie do przodu, Tomek: Jeszcze jej nie zdałem, więc nie wiem jaki sposób. Kasia: ,..nie denerwowaó się. Choó jak na razie podchodzę do tego z iściestoickim spokojem, myślę,że przed samąmaturąmoje nastawienie zmieni się całkowicie. Krystian: Pójść,napisaó i wyjść.
Gabrysia: Ela Bura xD Grzesiek Pójście i zdanie, tylko z matanatyki trzeba Ędzie tochę przyfarcić;) Adam: Zakuwanie. Kasia; Opanowanie do perfekcji techniki ściąganiana matematyce ; ) Patryk Szczęście. SR: Co najmilej, a co najgorzej będziesz wspominał ze szkolnych lat? Beata: Raczej tych sz.kolnych lat nie rozdzielam na najmilsze i najgorsze. Wiadomo bywały i te gorsze momenĘ, ale mimo wsrystko cĄ ten okres będę wspońinać pozytywnie. Tomek: Najmilsze wspomnienia będę wiązał z panią profesor Tekień. Lekcje fizyki niekiedy miaĘ wymiar lekcji zycia. A najgorsze wspomnienie. Hmm. Tak to było w marcu roku pamiętnego, kiedy prawie połamałem nogę schodząc ze schodów. Kasia: Bez wątpienia najmilej będę wspominaó lekcje fizyki z Panią Tekień, jak to ona thlmaczyła wszystko na "chłopski rozum" i te "jedenastki". Aż się miło robi. Jeślichodzi o drugą częśó pytanią dla własnego bezpieczeństwa nie odpowiem na nie, póki jeszcze się uczę w naszej szkole. Krystian: Najmilej b$ę wspominał przerwy w szkole i zajęcia na warsźatach. Gabrysia: Najfajniejsze było to, gdy nie musiałam poprawiać klasówki z matematyki (czasami serio tak było), a na że wspomnienia w naszej szkole nie ma miejsca ;) Adam: Najmilej Ędęwspominał ludzi i niektórych nauclycieli xD. PrzyĘch wspomnień raczej mieó nie będę. Kasia: Najmilej bę.dę wspominać ludzi, bo to chyba logiczne, że, przozte 3 lata się ze sobą zżyliśmy ( fak! że zjednymibardziej, az drugimi w ogóle, ale mniejsza o to), Mam nadzieję, że zrrajomości, które tutaj powstaĘ nie skońcą się wraz z zakończeniem naszej kariery w tej szkole i przetrwająjeszcze wiele, wiele lat. Jedyną rzecąjaką będę źle wspominać to chyba kradzież moich sanurówek. Patryk Najmilej Ewę Karpuk i futsal, a najgorzej to poniedziałek w szkole.
Sk
Jakie mesz plany na nejdłuższr wlkacje w swoim Ęciu? Beata:,W sumię nie mam planóq co bę&ie !o będzie. Tomek Moje palny to wyjazd za granicę na wczasy, zrralezieniejakiejś pracy po to, ażeby można było chodzić na imprezy i balowaó do białego rana za własne pieniądze. Kasia: Faktyczrie, takie wakacje tojest coś. Jakje spędzę? Nie mam pojęcią pewnie trochę popracuję, odwiedzę anajomych i mimo, że Ędą najdłuższymi wakacjami w moim życiu i tak pewnie okaĘ się zakrótkie. Krystirn: Jeszcze nic nie planowałem. Gabrysia: Zamierzam stać się najbogatsrym
cżowiekiem na świecie. Grzesiek: Będę się cieszył wolnym czasem, jak na każdych wakacjach, których
bym nie wspominał
.
Adam: Trzeba sie ogamąć i maleźćjakąś robotę.
Kasia: Jakoś nie mogę sobie wyobrazić dnią w którym wstanę wczśnie rano i nie Ędę musiała iśó do s*oły. Nie wiem czemu, ale cĘba dziwnie będę się z tym czrła- Naju,ażniejsze to dobrze się wyspać i naładorvac akumulatory, ńy w październiku mieć siłę na dalsze pochłanianie wiedzy ; ) Patryk Imprtzą praca zapeĘ,ne. SR: Co dalej? §tudia, praca? Beata: MiaĘ byó studia, ale raczej jednak praca.
Tomek Kiedy
pytają mnie m dalej? Odpo, wiadam: nie wiem. Studia na pewno, ale jakie? Czas i wyniki mafur to zobrazują. Kasia: Studia? Tak. Praca? Pewnie też, jśli Ęlko uda mi się to ze sobą pogodzić. Krystian: Na pewno praca i nauka zaocanie.
Gabrysia: Rządzenie światern. Grzesiek Studia! Artam: Kombo => studia+praca? Kasia: Jeśli będzie mi dane zdaó maturę to pójdę na sudią ajak nie to nie.
Petryk Tak!)
(WIELKI CZŁowmK o wmLU TALENTACH-CZYLI W naszej szkole jest wielu uczniów, których sytwetki przydałoby się przybliżyć. Są to osoby mające niekiedy wiele ta|entów, z których większość z nas nie zdaje sobie nawet śpraĘy.Dzisiaj na warsztat wzięliśmyucznia klasy IIIa, Tomasza Cechę. Tomek jest znanym na całe Szymki i częśćMichałowa młodym człowiekiem. Interesuje się malarsfwem,
muzyką, ponadto zasiada w radzie sołectwa Szymek, należy do
Ochotniczej Straży Pożarnej i jest naszym gazetkowym SR: Witaj. Jesteś bezsprzecznie wielkim czlowiekiem o wielu talentach. Nikt nie wątpi, że Twoje dzie}a zawisną kiedyś w znanych światowych galeriach. Opowiedz nam o tym, jak zaczęła się Twoja prrygoda ze sztuką. TC: Już od dziecka interesowałem się malarstwem. Rysowałem i malowałem na kartkach, ścianachi płótnie. Doszło do tego, że mama musiała chowaó przede mną kredki, bo cały dom zaczynĄ pokrywać moje małe "arcydzieła". W podstawówce pan od plastyki powiedział mi, że widzi w moich oczach i pracach niesamowity błysk. Błysk talentu. To mnie szalenie zainspirowało do rozwijania swojej pasji. SR: Jakie obiekty najbardziej lubisz malować? TC: Najbardziej skupiam się na ikonografii. Uczestniczyłem w obozach ikonografi cznych i ćwiczyłem kreskę oraz cierpliwość niezbędną prry tworzeniu malowideł tak poważnych, Swoje zdolności mam zapisane w genach. Moja ciociajest artystką. Cała moja rodzina od pokoleńjest uzdolniona plasĘcznie i muzycznie. Niekiedy siadamy wieczorami z rodzicami i braćmi i wspólnie śpiewamyróżne piosenki prry akompanialnencie muryki z VIVY. Muszę przymać, że to fantastyczna zabawa, którą wszystkim polecam.
SR: Jaką murykę Iubisz najbardziej? 'I'C: Jestem zvlolennikiem każdego rodzaju muzyki oprócz dennego czźrnego rapu. Preferuję muzykę symfoniczrrą, gdyż taka mnie uspokaja. Często po ciężkim dniu w szkole siadam w ciemnym kącie z kubełkiem lodów, zapycham się nimi i czując delikatny
ilustratorem.
chłód spĘwający po moim ciele, włączam którąś z części "Cźerech pór roku Vivaldiego". Moją prawdziwą miłościążycia, której nie zamieniłbym nawet na miss Tajlandii jest chór. Śpiewam w nim, uwielbiam próby, kocham dobrą akustykę i bycie drugim głosem. Bywam na festiwalach chóralnych jako słuchacz, ale przede wszystkimjako uczestnik. Interesuje mnie dyrygentura. SR: Wiążesz z tym jakieś plany na przyszlość? TC: Tak coraz częściej zastanawiam się nad zńożeniem własnego chóru. Myślę o chórze a capella. Ten rodzaj śpiewu wymaga wiele pracy, gdyżkażdy dźwięk instrumentu zastępowany jest dźwiękiem wydobywanym przez cńowieka SR: Masz już na swoim koncie jakieś sukcesy w dziedzinie muzyki lub plasty-
ki? TC: Oczywiście. Kilka
lat temu moja świetna praca (obraz) została doceniona przez jurorów konkursu,,Zachowaj trzeżwy
umysł". Wtedy po raz pierwszy mój talent dostrzegło szersze audytorium. Wy,grałem wówczas drukarkę. Ponadto rysowałem do ,,Gazety Michałowa". Jeślichodzi o śpiewanie, póki co nie udało mi się odnieśćżadnych sukcesów. Brałem jednak udział w różnych festiwalach i koncertach, między innymi w Tomaszowie Lubelskim iBiałymstoku.
SR: Jcstcś czlonkicm rady soleckiej Szymck. Nl czym polcga twoja rola, czym znjmuje się osoba na takim stanowisku? 'fC: No cóż, rada sołeckajest taką matkąopiekunką, która czuwa nad całą wsią. Widzi problemy ludzi oraz poznaje ich potrze_
soĘsem i radnymi gminy podejmujemy decyzje doĘczące zmian na terytorium sołectwa. SR: Jako rada pracujecie teraz nad jakimś projektem? TC: Tak. Chcemy wybudować okolicmym dzieciom prawdziwy plac zabaw. Sam wychowywałem się na wsi (z czego jestem dumny) i wiem, jak bywa tu nudno. Lubię rano wyjśćna świeżepowietrze, bez koszulki, w samych spodenkach i czując delikatny wiatr we włosach poroznawiać z przejeżdżającymi na rowerkach dziećmi, zapewniającje, żejuż niedługo będą mogĘ całe dnie spędzać na fantasĘcznej zabawie. by. Wspólnie z
POWRÓT
To mnie podbudowuje.
SR: Czy planuje§z wykorzystać swoje pa-
sje w przyszĘm życiu zawodowym? TC: Owszem. Mam nadzieję, że uda mi się
dostać na architekturę. Wówczas mógłbym spełniaó się w wielupłaszczymach. Póki co pokomie uczę się do matury, mam nadzieję, że przysńość przedstawi mi śię w jak najjaśniejszychbarwach. Być może kiedyś nawet zaprojektuję operę, w któĘ sam będę występował. SR: Serdecznie dziękujemy za wywiad. Zyczymy, aby w przyszłoŚci Twoje rysunki stĄ się dziełami sztuki. - rozmawiał Tomasz Gryniewicz
DO MICHAŁOWA
Dr Helena Glogowska przy okazji konferencji naukowej ,Dialog wielokulturowy' zorganizowanej 17 grudnia 201I w Michalowie tak wspominala nasze liceum swoim ańykule pt, ,Powrót do Michałowa" wydrukowanym w,Czasopisie". Sentyment do Michałowa siedzi we szej klasy. Większośćucmiów w liceum pomnie z kilku powodów, głównie zaś zs wzg|ę- chodziła z miasteczka i okolic. Kolejną grupę du na wybór tego miejsca na ziemi na średnią stanowiła młodzi eż doleżdżająca z Gródka i edukację. Trudno mi powiedzieć,co otymza- WaliŁStacji. Intemat stanowiły drvie drłudziedecydowało w 1974 r., gdy końcryłam szkołę stoosobowe sale dla dziewczyn na drugim piępodstawową w Bobrownikach. Rodzice? Było trze. Chłopcy mieszkali na pańerze. Poniervaż w okoli- stanowili zdecydowanąmniejsmść u,śród to najbliższe liceum ogólnokszlałcące cy, a do tego z intematem. Przecież gdzieś uczniów liceum, więc i ich sale byĘ mniejsze. Trzeba było się prryt*ryczaić do ,},cia trzeba było mieszkać, ucząc się poza domem. Poza tym liceum w Michałowie dwa lata wcześniej Ńończyła dziewczyna mego brata. Dużo wcześniej w Michałowie kszrałcili się nieżyjący już kuzyni mego ojca Mikołaj Szapiel z Jaryłówki i Mikołaj Naliwajko ze gĘ ja zabieraSkroblak, którzy wówczas - zajmowali eksłam się za średnią edukację ponowane stanowiska w Warszawie, w Ministerstwie Handlu Zagraniczrrego i w RadiowoTelewizyjnym Centrum Nadawczym w Krynicach pod BiĄmstokiem. Pamiętam, jak na spotkaniach rodzinnych podkreślano ich naukę w liceum w Michałowie, Potem poznałam wie-
mój drugi dom" poza domem. ,Jntemat takie hasło propagowano na łamach tygodnika ,,}{a przełaj". W naszrym prrypadku nierviele miał on wspólnego z domem, więcĄ zaś zwielodzietną rodżną i z dośćostrym rygorem, co zarrlierzaĘśmyopisać, zazdroszcząc innym,
mającym lepsze od nas warunki. Nie chcę wspominać niekórych drasĘczrych scen, ale dodam, że i wychowankowie nie byli ,,żoci". A ktoś musiał przecież panowaó na młodzieńczymi porywami i za nie ponosió odpowiedzialnośó. Od początku nauki w liceum prowanaiwny, śmiesmy, ale dziłam dziennik le osób, które uczyły się w Ęm liceum. Było wówczasjak najbardziej serio. Nawet dziśna ono wizytówką całej okolicy, nie tylko gminy. jego podstawie możnaodt:vrorzyć Ęcie licealPrzypominam sobie o trzy lata starsą nej młodzieżry w połowie lat 70. w miasteczku koleżankę Alicję Ejsmont z Kruszynian, z któ- ze szkołą średnią, gdzie poza nią była szkoła rą zaprzljuźniłam się, gdy poszłam do pierw- zawodowa, a w domu kultury organizowano
sTR.12
mawiał, dyskoteki. Nauka w internacie odbywała się w Gródek: Tam zusim inszry narod ramach ,,odrabianek". Od godziny 22.była ci- wspominając dawne czasy. A liceum zajmosza nocna. Wychowankowie intematu chodzili wało szczególne miejsce wśród insĘtucji w maturę i umożliwiało do szkoły w kapciach i to chyba był najwięk- Michałowie. Dawało na lekcje można stań w dorosłe żf cie. Wielokrotnie zaskakiwaszy urok mieszkania w nim łam wiele osób, mówiąc że ukończyłam szkołę było przyjść w ostatniej chwili. Mieszkając przez cżery lata w liceum średnią w prowincjonalnym miasteczku. Wieogólnoksźałcącym trudno było się nie ucryć, lokrotnie wśród rówieśników na studiach na nłłaszczażepasję uczenia się wyniosłam jesz- Wydziale Dziennikarstwa i Nauk PolĘczrych na Uniwersytecie Warszawskim miałam powoczs ze szkoĘ podstawowej oraz z domu, w dydodumyztegotytułu.Byómożejesttosuktórymzachowałysięprzedwojenneencyklopedie, dzieła Adama Mickiewicza i Eliry biektywne odczucie ,,prymuski", ale wspomnę Orzeszkowej, prrywiezione przez babcię Kse- od razl, że nie |ylko nauką zajmowałam się w nię z domu w Brześciu, który opuściła z dzieć- liceum. Angżowałam się w życie szkoły (byłam gospodarzem klasy, działałam w harmi po 17 września1939 r. Poza Ęm nauka centwie). Z perspektywy czasu oceniam, że zawsze była dla mnib wielką frajdą. I tylko niektórzy nauczyciele zdołali zamienićjąw dzięki moim bardzo dobrym wynikom w nauce mało przyjemną katorgę. Ale poza szkolą było i aktywności przezpalce patłzono na niektóre jeszcze Ęcie młodzińcze z zauroczeniami, ,,grzechy" młodości. Za chodzenie po Michałowie w białych d:żinsotych spodenkach miłościami.,. Mimo że szkoła była polska i *ychowy- (uszyĘch przez moją mamę) w upalne dni wano nas na patriotów PRL, dialog wielokul- wrześniowe groziło mi wezwanie na dywanik
turowy miał także miejsce święta były tego do dyrektora za niemoralne prowadzenie się. - prawosławne, któ- W końcu wybroniła mnie moja wychowawwyruem. Zawsze na święta re oficjalnie nie były dniami wolnymi, jeźdńli- czyni, nie widąc w tym niczego gorśącego. Miało być o dialogu wielokulturowym, śmy do domu. Ponieważ środowisko było mieszane, więc przenikanie kultur było czymś na- a opanowĄ mnie licealne wspomnienia. Moturalnym. Na miejscu naszego liceum wcze- że dlatego, że liceum było insĘtucją edukacyjśniej stała kircha, którą rozebrano i wybudo- ną o charakterze wielokulturowym ze względu wano z niej naszą szkołę. Nawet l listopada chodziliśmy wiecmrem na cmentarz katolicki, a takżr odwiedzaliśmy zachowany grób na cmentarzu poewangelickim, którym ktoś się
na zróżnicowanie narodowościowowyzlaniowe kadry pedagogicznej i uczniów. Zanim zacąłam w nim naukę, nauczano tam także języka białoruskiego i łaciny. Mnie już
prof. Stanisława Krućko uczyłajęzyka angielLiceum w Michałowie było fenome- skiego. Języka niemieckiego nie było, mimo że nem, którego wówczas nie byłam w stanie zro- przed wojną w Michałowie działała s'zkoła niemiecka! Dziwi mnie, że obecnie, kiedy można zumieć. Dopiero po latach histońę jego porvstania opowiedział mi Mikołaj Hajduk, rootrrymać dotację ministerialną na naukę języdem z Kobylanki. Wokół mrocma rzeczywi- ka mniejszości, w szkołach Michałowa nie nastośó powojenna, a tu nagle oddolna inicjatywa ucza sięjęzyka białoruskiego. Przecieżjęzyk edukacyjna. Niegdyśod dr Marii Marliczowej to podstawa kultury. ze Szczeciną córki Nadziei i Teodora lljaszerł,iczów, otrzymałam grupowe zdjęcie michałowskich naucrycieli z 1946 r. Zrozumiałam \łtedy, że tylko w tym miasteczku mogła porrstać szkoła średnia. Zres*ąmój ojciec ciągle Helena Glogowska (z domu I(ozłowska) ("Czasopis" 01/12) powtarzą że pod względem intelektualnym i i<ulturalnym Michałowo zawsze przewyższńo
BIEG NA ORIENTACĘ
!
Wtorek ó marca 2012 roku. Dzieńjak co nia. Ostatnim chyba najłatwiejszym zadadzień z jednym mĄm wyjątkiem. Wszystkie niem było przeniesienie naszych pięknych trzy klasy mundurowe zebrĄ się w szeregu dziewczyn na koniec naszej trasy. Odcinek narozkaznaszseo Pana Chorążego - Pana ten nie był zbyt długijednak, trochę śniegui Marcina Pogorzelskiego, aby udaó się na lodu nie ułatwiĄ nam tego zadania. marsz po naszych pięknych lasach. Jeszcze Na mecie.czekało na nas ognisko i tylko kilka wskazówek i jesteśmy gotowi do
wymarszu.
Wędrowaliśmy najpierw ulicą Fabryczną by dojśćdo głównej ulicy prowadzącej nas do Pieniek. Na miejscu podzielono nas na 3 grupy, do każdej z nich dostaliśmy jednego opie-
kazzudziałempsaznaszejstraĘ
mĄ
PoGranicz_
nej. Pierwszy pokazał nam jak pies ścigagrupę osób po lesie, a kolejny jak tropi poszuki-
wanego. Spisał się on znakomicie w obydwu zadaniach. Jeszcze tylko zdjęcie grupowe na pamiątkę i moźna było wracać. W drodze po-
kuna, kompas i mapę, która wskarywała nam wrotnej też nam się nie nudziło. Mnóstwo
gdzie mamy dalej iść.Kżda z tras była inna, upadków na lodzie jeszcze bardziej nas podlecz tej samej długości.Po drodze czekały kręciło i wprawiło w przekonanie, że ten nas różne zadania. Pierwszym z nich było marsz był naprawdę udany. Wspólnie poodnalezienie kańki ztrzemapytu|iami, na licryliśmy, że wyniósł on około 15km, jedktóre należało pózniej odpowiedzieó. Następ- nak mimo tego nie odczuwaliśmy zĘtnio nym zadaniem było strzelanie z wiatrówki. zmęczenia. Wszyscy wróciliśmy cali i zdroWszystko byłoby pięknie, gdyby w któĘś z wi, w przekonaniu, że w przyszłości ponow-
grupna14osóbniewyszło160pkt.namoż-
nieprzydarzysiętakaokazjadowspólnejza-
liwych 140 J. Kolejnąmisją do wykonania baor.y. jakąmieliśmy był rzut kamieniem do celu. Jednak również i tu byĘ małe niedomówie-
Adam
WYROK ODROCZONO 7 muca20lZr. około godziny 8.00 wybraliśmy się na wycieczkę do Sądu Rejonowego w Białymstoku. Nasz skład to 11 osób klasy IIIa, 8 osób klasy IVe oraz dwóch opiekunów: pani profesor kena Kulesza (główny organizator wycieczki) oraz pani profesor Miraida Ęch. W sądzie byliśmy około godziny 8.40. Pod przewodnictwem pani profesor I. Kuleszy poszliśmy w shonę Sali nr 1, gdzie o 9.00 miałazzcząć się rozprawa z artykułu 185 par."1t(odeksu Kamego. Na salę rozpraw zostaliśmy zaproszeni parę minut wcześniej i mieliśmy pierwsze spotkanie z sędzią, która w skócie przyblĘła swoją pracę. Następnie rozpoczęła się rozprawa. DoĘczyła ona pobicia dwóch osób przez hzy osoby. W czasie postępowania karnego został przesłuchany ochroniarz dyskoteki, pod któą miało dojśćdo owego zdarzertia. Świadek zamiast odpowiadać na pytanią snuł własne hipotezy - zupehrie mieszał w zeznaniach. potem sąd wysłuchał opisu biegłego, który miał ustalió stopień uszkodzenia ciała osoby poszkodowanej na podstawie zdjęć i dokumentacji medycarej. Następnie pani prokurator wniosła o karę pozbawienia wolności na okes sześciumiesięcy w zawieszeniu na trzy lata dla oskarżonych. Potem wystąpił obrońca rych nzech młodych chłopaków. Moją uwagę przykuĘ bardzo logicane i przerny-. ślane argunanty, którymi odpierał oskarżenia prokurafury. Nieśety dla nas, sąd odroczył rozprawę i nie usłyszeliśmy wyroku. Rozprawa zakończyła się. Po rozprawie zostaliśmy w Sali, aby z sędziną. Odpowiadapytanią np. ,Placzego dziś nie było wyroku?" , ,"Iakie są zarobki sędziego?". Dowiedzieliśrny się od niej wielu zrrów porozmawiać ła na nasze
ciekawych rzeczy. Była bardzo sympatyczna i wyraziła chęć przyszłej współpracy z nami (pytała, kto ma zamiar zostać studentem prawa). Następnie pozwoliła zasiąść nam w ławie oskażonych lub w miejscach przeznacznnych dla obrońców i prokuratury.
Po tym spotkaniu mieliśmy chwilę przerwy przed następną rozprawą. Mogliśmy samodzielnie zwiedzió sąd i stawić się przed właściwą salą na dziesięć minut przed kolejną rozprawą, która rozpoczęła się o godzinie 11.30. Dotycryła aĘkułu 300 par. 2 Kodeksu Karnego, byłazwięana z defraudacja pieniędzy. Oskarżona (przeciwko któĘ toczyło się ż 16 dochodzeń) prowadziła własną frrrnQ, kupiła dwa
\
\
pojazdy i,przyczepę. Z powodu niewypłacalności oddałaje pod zastaw, a ftrma, z którą podpisała kontrakt na paliwo uznała, że ma wysoki dług. Ta rozprawa strasznie się dfuzyła i wsrysry odczuwaliśmy dyskomfoń z pbwodu małej sali sądowej. Sędzina dokładnie przepytała kilku świadków. Ten proces także został odroczony z powodu koniecmości przesfuchania jeszcze jednego świadka. Wsryscy poczuliśmy ulgę, kiedy mogliśmy opuścić salę. Pędem zajęliśmy miejsca w autobusie i nie mogliśmy się doczekać powrotu do
Michałowa. Około godziny 14.00 byliśmy na miejscu i rozeszliśmy się do swoich domów Uwżam, że wycieczka była bardzo pouczająca. Teorię, któę wkuwamy w szkole - wcieliliśmy w praktykę. Taka wycieczka może pomóc osobom, które wiążą swą prryszłość z sądownictwem.
Kamil Zwoliński kl, IIIa
JABŁECZNA 3 kwietnia prawosławni
uczniowie
klasy 3a,2a i 4t wybrali się na zorganizowaną przezks. Jarosława szczerbaczawycieczkę do Terespola i Jabłecznej. podróż rozpoczęła się już o godzinie 6.00 rano, Trąy godziny pózniej dotarliśmywreszcie
jakim była Jabłeczna. Tam odwiedziliśmy monaster św onufrego i również wysłuchaliśmy historii i ciekawostek o cerkwi opowiedzianych przezjednego z mnichów, ale takze o ich życiu za murami klasztoru. Mo-
gliśmy kupió pamiątki oraz zobacryć, jak
cerwyrabia się świecez parafiny i wosku. Nakwii pod wezwaniem Świętego Apostoła stępnie zostaliśmy zaproszeni do altanki, Ewangelisty Jana Teologa pomodlić się ńy zleśćzabrane żb sobą kanapki i zregeprzed ikoną Matki Boźej Szybko Spełniają- nerować siły przed dalszą podróĄ. Po krótcej prośby. wysluchaliśmy również historii kim odpoczynku nadeszła pora powrotu do cerkwi oraz historii cudownej ikony, klóra domu. Mam nadzieję, że wycieczka w te dzięki zjawisku pĘnących z oczu oleistych święte miejsca oraz modlitwy do Matki Bodo pierwszego celu-Terespola,
aby w
łez, ptzyciągaliczne rzesze prawosławnych żej pomogą nam szczęśliwie zdać maturę i orazkatolików.Poskończonej mszy,zafa- zakończyószkołę. scynowani cudowną historią, udaliśmy się Milena Wlodkowska k|.IIIa w dalsą drogę, do drugiego naszego celu,
sTR.16
sultA
^MIELS§
As spring replaces winter, we have a second chance to make resolutions. Clean the storm gutters, plan a garden, change somethino in our llves. Let's look at some advice given by a person of great knowledge passed from 9eneration to generation. The Nobel Peace Prize laureate, the spiritual and political leader of Tibetan people, whose country lost independence some 50
Dalai Lama's Rules for Living .Take into account that great love and .weź pod uwagę, że wielka miłośćw wielkie great achievements involve great osi€nięcia niosą ze sobą wielkie ryzyko. . Kiedy pzegryWasz, nie traĆ lekcji płynącej z risk. . When you lose, don't lose the lesson. przegranej. . Follow the three Rs: . stosuj zasadę 3 s: . Respect for self . szacunek dla siebie . Respect for pthers . szacun€k dla innych . ResponsibiliĘ fOr all your . odpowiedzialność za wszystkie swoje czyactions . Remember that not getting what vou . pamlll;, że nie otrzymywanie tego czego want is sometimes a wondeńul chcesź, to gzasem wspaniały łut szczęścia stroke of luck. Ucz się Zasad, abyś Wiedział jak je mądrze/ . Learn the rules so you know how to właściwiełamać break them properly. . Nie pozwól, aby małe nieporozumienie znisz. Don't let a little dispute injure a 9reat czyło wielką pnyjaźń friendship, kiedy uświad'omiśzsobie, że popełniłeśbłąd, , niv.ńńiurto*ó r..orł, aby 9o popra_
H[i:-§i#'l1"J"TJ.:"
T.:'r:
i"
correct it. . Spend some time alone eV( . open your arms to change;?"t1'"'",, let go of your values. . Remember that silence is sometime' the best
answer.
Then when fou get older ana tninlbact,' you'll be abte to enloy it a second'time.
is
fot" your iife, With loved ones, deal only With the current situation. Don't bring up the past. . Share youi knowleÓge. It's a way to achieve immortality. . Be gentle with the earth. .Once a year,90 someplace you've never been before. . Remember that the best relationship is one in Which your love for each other exceeds your need for each other. .Judge your success by what you had to give up in order to get it.
the fouńdation
.In disagreements
,:nffX::l'
każdego dnia, na zmiany, ale nie pofzucaj swo-
, Pamiętaj, że cisza
wledzlą
jest czasem najlepszą odpo-
honorowe życie, Kiedy się ze99Łr.1 i będziesz je wspominał, przeżyjesz :!urz:ję:i je z radoŚcią.jeszcze raz, . Atmosfera miłoŚci W t\łOim domu jest podstaWą twoje9o życia, . Podczas kłótni z kochanymi osobami, zajmuj się tylko bieżącymi sprawami. Nie przYwo_ łuJ przeszłoscl, , Dziel się swoją wiedzą. To sposób na osiągnięcie nieśmieńelności. . BądŹ łagodny/dobry dla Ziemi Raz W roku pojedŹ do miejsca, w którym jeszcze nigdy nie byłeś. . Pamiętaj, że najlepsze partnerst\rvo.to takie, W którym wasza wzajemna miłość przewYższa Wasze Wzajemne potrzeby. . oceniaj swój sukces Poprzezto, z czego musiałeś zrezygnować, aby go osiągnąć.
,
. Live a good, honorable life.
. A loving atmosphere in your home
r"#:r,u
, SDedzai troche czasu samotnie
T::i9Ź
NASZE PASJE
BoKSER Sum Różowy ruszył szkolnymi korytarzami w poszukiwaniu kolejnego talentu. Wśród mlodzieży można znaleźć prawdziwe ,,perelki". Jedną z nich jest uczeń klasy III t , a mianowicie Karol Wojciechow§ki. Jest to zawodnik w kategorii 70-75W, reprezentant białostockiego bok§erskiego Klubu Cristal. Rozegrał on już ponad trzydzieści walk w kraju, jak i zagranicą. W tym calym zgiełku i natloku zajęć zna|azl czas, aby porozmawiać z naszą redakcją. Pokrótce przybliżyl nam swoje zainteresowania. przegrałem (zadna z nich nie była pzegrana nokautem). Były to walki na szczeblu wojewódzkim, kajowym orz międzynarodowym. Za swój największy sukces uważam wygraną Grand Prix w Koszalinie, którą uzyskałem po wygraniu czterech walk, Sum Różowy: Co uważasz za swoją najrviększą porażkę? K,W: Na|większąporaźką dla mnie była przegrana walka w Grodnie z Białorusinem, Przeważ},ł mnie 6 punktmi. Dzięki tej walce dostzegłem slroje slabe strony i zacząlem nad nimi pracolrać, Sum Różowy: Czy Twoje plany na pzł,szlość są związane z boksem czy jest to Ęlko i w!,lącznie hobby? K.W: Boks traktuję jako hobb.v, ale rv przl,szłości nie wykluczm pzejścia t},lko i rvlłącznie na zajmowanie się nim zawodolvo. M!,,ślę. żę to byłoby dobre źródło utrzymania,
Sum Różowy: Jak zaczęla się Twoja pnygoda z boksem? Skąd takie zainteresowanie? Karol Wojciechowski: Moja przygoda zaczęła się od tego, iż na urodziny dostałem od znajomego rękawice boksemkie, następnie kupiłem worek i na nim trenowałem, Następnie zacząłem oglądać walki zawodowę i uznałęm, żę boks jęst czymś, czym chcę się zajmować, a w dodatku mm do tego zajęcia predyspozycje, Sum Różowy: Jak trafileś do bialostockiego klubu? K.Wl W Intemecię odszukałem informacje, że Klub Clistal Białystok poszukuje chętnych na treningi. Pasował mi dojazd, uznałem, że to jest to. I tak zaczęła się moja przygoda z tym klubem, Sum Różowy: Opowiedz cośo swoich osiągnięciach. Co uważasz za swój największy sukces? I(W: Pzeprowadziłem 32 walki, z czego tylko 5
Sum Różowy: Jak rodzina, nauczyciele i koledzy reagują na Twoje zainteresoryanie? K.W: Rodzice są dumni z moich osiągnięć, Cieszą się, że odnalazłem swojąpasję Nauczvciele i koledzy szanują moje zainteresowanię, Często p}taja, o wyniki rozegrmych walk, o teminy następn\ ch. Nikt nie ma zastrzeżeń do tego, co robię,
Sum Różowy: Dziękuję za rozmowę, K.W.: Dziękuję,
sU^Ą
KULTUR^Lł.Iy
DoNJUAN Nie mam zamiaru streszczać wamżry- ale we mnie wciąz jest ta dziwna woń ucisku, a i bardzo brudnego smutku. ciorysu kolejnego sławnego i wartościowegoartysty polskiego, który juz Ale to bynajmniej mi nie przeszkadza nie Ąje. Jego biografię to możmaz po- tylko nadaje specyfiki, która inĘguje i zachęca do zagłębienia się w jego twórwodzeniem w google znaleźć (mi się udało). Moim celem jest uświadomie- czość. Pytanie jest jedno; Za co niby go nie, nie tego, że ktoś taki istniał, ale, że może był on ciekawy i wart nawet dzi- szanowŃ, lubić, cenić? A no za to, że z siejszej waszej i mojej uwagi. A rzecz jego twórczości pĘnie uniwersalizm tyczy się Jacka Kaczmarskiego. W tym apelu, jakże w tych czasach aktualnego roku minęła ósmą rocznica jego śmier- i w kolejnych zapewne też. To cńoci. Myślę, ze jego osobajest dość znana wiek, który fakt faktem, nie zachwycał w kulfurze osób starszego rocznika, ale barwą głosu, więc musiało w takim rachyba nie tak bardzo jak nam. Chociaź zie chodzić o przesłanie w jego piosenkach. Więc nie dziwię się, że nie jest na pewno coś wam w głowie świta. Muszę prtyznać, że mi zawsze koja- zbytnio rozpoznawany przez młodych, rzył się on ze stanem wojennym i co by bo bynajmniej nie tego oni oczekują od nie powiedzieć, ale starociem, nie naj- muzyki. A szkoda, bo to, co śpiewał bylepszymi okularami i dziwnie trzymaną ło bardzo pouczające i dobijało się do gitarą klasyczną. Trochę mnie jego wi- naszej twardej skorupy pokrytej powierzchownością i manierą. W jego zerunek peszy. Nie mówię, żew z pewnościąmacie takie same odczucia czasach właśnieta skorupa była bardzo do jakichkolwiek artystów z tego cza§u, odkryta i narażona na bodźce, które nas
Aprze-
one teraz w ogóle nie ruszają. tych czasach, to co uciśnionym głowom cież w jego twórczości była ciągła mo- pomagało. Niektóre utwory są w moim wa o potrzebie powściągliwości wobec mniemaniu bardzo osobiste i czasami zbyt pochopnego oceniania aż mi wstyd ich słuchać. Tak jak na
ludzi:
,,Dajcie Ęć po swojemu grzesznemu, a przykład,,Konfesjonał", którego tekst i święĘm żyć będzie prąyjełn"". Często był tak naprawdę jego swoistą spowieodwoływał się w swojej twórczości do dzią, a jak wiadomo, jak się spowiadać bogatej literatury polskiej ,czerpńz tojak najszrybciel,najrzadziej i po ciniej inspiracje i z wielu wydarzeń hi- chu. Atu masz coś takiego. Zkolęi storycznych. Wszystko to jest wyjątko- ,,Obława" czy ,,Mury" nie niosą wcale wo charakterystyczne dlajego działal- ani to nawet odrobinę lżejszego ładunności aĘstycznej. Nieustannie koegzy- ku emocjonalnego. W obliczu jego stował ze sźuką, wykorzystywał ją w utworów, moje jakiekolwiek określenia potrzebie Wrażenia się wobec tego, co emocji towarryszących podczas ich czuje i dawał do wglądu w swoich słuchania stają się po prostu błahe i utworach. Swietnym przykładem tego wręcz źałosne.Częstojego osobę uwazjawiska jest pioseŃa pt.: ,,Krzyk", żano zapljaka niezłego don juana cry której inspiracją niewąĘliwie był obraz miało się wręcz pretensje co do jego Edvarda Mtrncha o takiej samej nazwie "udawanego" patriotyzmu, którego fi(tu do koniecznego wglądu cover ze_ nałem był wyj azd la stale do Australii. społu Habakuk owej piosenki). Rzecz w Ęm, żę to ludzie zrobili z nieWjego piosenkach czuje się poetyc- go głos zniewolonego społeczeństwa, kość,no cóż, zapewne dlatego, że był co niekoniecznie Kaczmarski miał na przede wszystkim poetą, a tego wiele celu. osób nie wie, a nawet jak wie, to nie Ale pewnym i być może bliZszym bierze szczególnie pod uwagę. Kiedyśdla was fenomenem jego twórczości w jednym z wywiadów powiedztał, ze będą covery. Naprawdę dawno nie było jego muzyka to taka jakby bułeczka tak wielu dobrych aranżacjim:uzyaz(chodzi o dochody pienięme), a szy- nych Jacka Kaczmarskiego. Karolina neczką są właśniejego ksiązki. Kiedy Cicha, Habakuk, Strachy naLachy cry słucha się Kaczmarskiego, powinno się Zakopower w wykonaniu ,,Obławy" odczuwaó wielkie przejęcie, porusze- niesamowicie zaskakują. Myślę, że aunie, obnaźenie i wołanie. Rzecz jasna, tor nie ma bynajmniej potrzeby przenikt nikomu co do uczuć nie może na- wracania się w grobie. Wniosek można rzucić, ale ma się ochotę wręcz tak zro- ztego wyciągnąć jeden- aby zniszczyć bić. Chociaż często i chyba za często coś tak dobrego i ponadczasowego poludzie nie rozumieli jego tekstów pio- trzeba wyjątkowej pracy i zaciętości, a senek. To było trochę tak jakby, on najprawdopodobniej i to jest niemożliśpiewałswoje, a ludzie swoje sĘszeli, we, jeślistoi za tym Kaczmarski. to czego potrzebowali najbardziej w Dominika T.
SUM KULTURALM
GRYVIDEO SĄ O MIŁOŚCI Niedawno przeczylałam, że książkę Jaku- cie miłości ijako takiej, chociaz bardzo ba Zulczyka ,,Zrób mi jaĘś krzywdę" trudnej do Ńazania wrażliwości. można nazwać powieścią młodzieżową. Perfekcyjna zabawaŻulczyka z językiem, jego smakiem :,,[..,J w kążdym otwiera się Może jest to i prawda, jednak myślę, że gdyby tak wyglądałakażda ksiąZka dla tunel potrzeb, wysylanie serii żarliwycll młodych ludzi, to spocone nastolatki miały- próśb, aby w twoim życiu stało się coś,co by trochę inne wyobraźenie o wrażliwościnaprawdę zapamiętasz, i aby było to rzei innych wartościach. Pod warunkiem, że czywiste, dotykowe, z całą gamq zmysłów. by je w ogóle czytaĘ.Dla mnie jednak ta Żebyśnaprawdę kochal, przeZyval, uptjał lristoriajest przede wszystkim o miłości. się, zarażał wysypkami, nabawiął raka skóTemat miłościjest akurat wszędzie i nigry i gubil dokunenĘ. I to nie chodzi o nabidzie go nie brakuje. Szczerze został zbrŃa- cie serii punktólu doświadczenia, o kolekny, porąbany na kawałki i wydawany w po- cjonowanie prżeżyć. Tu chodzi o jedno staci rózrrych "o znaków" literatury. Ale prawdziwe tqpnięcie". zdarza się tak, że pośród tysięcy przecięt- ,,Ta kobieta stoi za ladą, w której niczym n;,ch książek maldzie się ta jedna nowa pe- stare kotlety w barze dworcowym są powiełka. I właśnieniąjest ta ksiązka. stolv,idne moje pragnienia, marzenia i potrzeby, i mówi: ,,niestety, nie może pan być ,,Zrób mijakąśklzywdę" w wielkim w skócie, jak już napomknęłam, jest historią mi winien dziesięciu groszy. Nie sprzedam miłosną, która zdarza się bardzo przeciętne- panu nic". mumężczlźnie,dwudziestopięcioletniemu ,,Ja potrzebuję kogoś,ko się dla mnie postudentowi prawa i o wiele młodszej, a święci. konkretnie piętnastoletniej dziewcrynie. Kogoś, kto naprcrwdę będzie miał siłę i Teraz pozostaje tylko westchnąó, jakie to ochotę, żeby wziqć mnie za pysk, nakarmić piękne. Nic z Lychrzeczy. Historia napawa mnie, cicho, bez pasji, bezgłośnie; bezpromnie absurdem. Książka przedstawia bru- blemowo, bez szumów i bez sprzężeń dla talno śó miło ści,a zaT azem delikatnośó, któ- mn ie ży ć. ra z niej wypływa. Potęguje jej specyfikę, Moze ona byłaby ze mnq szczęśliwa. Może nie lv sposób tandetny, wyświechtany, ale kiedyś.Ale chyba nie warto tego sprawdzać uczciwie piękny. Uczucia stają się namacal- moim kosztem". ne. ale nie przez licme metafory, epitety. Także wielka szkoda, że ksiązki .Jakuba \\liele wewnętrmych przemyśleń, wypoZulczyka nie sprzedają się tak obficie, jak rliadanychjest w dosyó prostacki sposób. populame romansidła Grocholi lub inne Tutaj nie ma mowy o crystej poetyckości i książki z aniołami na okładkach. Jednak myśle, że właśniew tym tkwi fenomen. myślę, że ten typ, ryp Żulczyka może być Skomplikowana w swojej prostocie. To jest przede wszystkim zajęly d|a ludzi mudzocoś,Idealne połączenie współczesności i nych pompatyczną literaturą (podręcariki
wpasowaniewniątaknaprawdębardzopo- szkolneobfitującewnią).,,Zróbmijakąś ważnej sfery uczuć. Sporo przekleństą du- krzywdę" rzeczywiście może dotknąć, ale
żo ciężkostrawnych monologów w głowie chyba właśnie o to w tym rvszystkim chogłównego bohatera, a pomimo całej dośó dzi. obleśnej, bo ludzkiej i przede wszystkim polskiej otoczki, jest pięknie opisane uczuDominika T,
s|Jl^ KULTURAII{y
,,GoMBRowIcZowsKA KI]PA NADAL INSPIRUJE, Trzecia klasa liceum to ciąg}a wa|ka z czasem, szczególnie na lekcj ach j ęzyka polskiego. Po dokładnym omówieniu wsz.ystkich lektur ze starożTtności, średniowiecza, romantyznu czy pozyĘwizmu, na literaturę z okresu wojennego i międzywojennego pozostaje już niewiele czasu. Przerabiane w szybkim tempie, niewątpliwie ważne i ciekawe utwory takie jak FerĘdurke, Inny świat czy Zdqlyć przed panem Bogiem niezbyt długo goszczą w naszej pamięci. Warto dlatego ,,próbować" tych dzieł w różnych formach, nie tylko wydaniach książkowych, ale także filmach, sztukach teatralnych czy komiksach. Możliwośćtaką daje nam Teatr Dramatyczny w BiĄmstoku, na deskach którego po raz kolejny możemy obejrzeć
proces gombrowiczowskiego upupiania. Sześcioosobowa ekipa aktorska, w której składzie znal'eź|i się: Monika Zaborska-Wróblewska, Katarzyna Mikiewicz, Piotr Półtorak, Sławomir Popławski, Maciej Radziwanowski, Tadeusz Sokołowski; wraz z reży serem Jackiem Milczanowskim podjęli się szalenie trudnego zadania. Kazdy, kto przeczytał choć fragmęnt Ferdydurke Witolda Gombrowicza, przyznamirację, że oddanie klimafu, który panuje w tej powieści i nieskrzywdzenie jej treści graniczy z cudem. Po przeczytaniu informacji zarnieszczonych na stronie teatru osobiście spodziewałam się ,,wielkiej kupy". Niemożliwe wydawało mi się stworzenie porządnego spektaklu trwającego niespełna póhorej godziny i w dodatku na malutkiej scenie teatru, gdzie w tym wszystkim zmieśció Gombrowicza i jego Ferdydurke?
Na szczęścieto wszystko mi się tylko wydawało, a spektakl nie okazał się kupą. Reżyser zaznaczatrzy świaĘw których porusza się główny bohater - Józio (Piotr PóhoraĘ, czyli szkołę, nowoczesny dom Młodziaków i dwór Hurleckich w Bolimowie. Trzydziestoletni Józio ponownie trafia do szkoĘ, która okazuje się być instytucją prow adzącą do "upupiania" uczniów i narzucania im "gęby" zdziecinnia-
łych. Jedną z ciekawszych i najbardziej znanych szkolnych scęnjest lekcjajęzyka polskiego z profesor Bladaczką (tutaj belfer staje się kobietą i jest to zarazem najmocniejsze wcielenie Moniki Zaborskiej - Wróblewskiej), która próbuje wytłumaczyć żakom, dlaczego "Słowacki wzbudza w nas zachwyt i miłośó?". Oczywiście dlatego, że "Słowacki wielkim poetą był". Jeszcze śmiesznieji bardziej komicznie wypada "pojedynek na miny". Ta pełna dramatyzmu i humoru scena przedstawiona w konwencji bokserskiej walki i opatrzona komentarzem, w której mierzą się Miętus i Syfon (brawurowi Sławomir Popławski i Maciej Radziwanowski) to chyba najbardziej dynamiczny moment całego przedstawienia. Drugi świat to dom Młodziaków, gdzie zafascynowany młodą pensjonarką Zutą Józio próbuje udowodnić dziewczynie, że jest równie nowoczesny co ona. Szybko przekonuje się, że "nowoczesność" Młodziaków polega na obyczajowej swobodzie. Zasiadają do stofu, spożywają obiad z papierowej zastawy i namawiają córkę do nieślubnego dziecka, "poczętego przygodnie, łatwo, śmiało,hardo, w krzakach. na spońowej vrycieczce z rówieśnikiem". Z kolei MięsTR.22
sł/A KULTUR^[I{, tus marzy o spotkaniu z parobkiem, o brataniu się ze stanem chłopskim. Zachęca więc Józią by wyjechali na wieś. W Bolimowie spefoii się jego marzenie - aktorski
prym wiedzie tutaj odgrywający rolę parobka Maciej Radziwarrowski. Natomiast Józio spotyka tam Zosię, "przeciętną panienkę, jakich tysiące po dworach". CĄ spektakle jest zabawny i przyjemny w odbiorze. Ku mojemu, ńńwie, niu sześcioosobowa ekipa wyśmienicie radzi sobie z cĄm spektaklem. Dzięki te_ mq że w§zy§cy oprócz Póhoraka (Józio) wcielają się przynajmniej w dwie ńżne role, możrmy podziwiać ich wspaniaĘ aktorski kunsź. Symbolizowac moglo to również prrybieranie gęb, opisywane w powieści przez Gombrowicza. Na szczęście spektakl pozostałwierny reściFerdydurke i to właśnie ńądrości i przesłania w niej zawarte odgrywajĘ w nim główną rolę. Oszczędna scenografią skromne animacje, elementy teatru cieni, stonowane kostiumy to tylko dodatki. Naplan pierwszy wysuwa się całe bogactwo gombrowiczowskiego języka i spotkanie z groteskową pełną absurdu rzeczywistością. Spektakl tenjest zachęĘ do przeczytania całej powieści,a tak,że idealną alternatywą dla tych, któnry książek nie lubią. Zdecydowanie polecam!
SIEMANKo! Nie tak dawno przyszedłem do naszej szkoły po raz pierwszy. Wtedy wydawało mi się, żetrzy lata nauki będą ciągnęły się w nieskończoność.Dziśjuż wiem, że było to na szczęście zfudne uczucie. U kresu swej przygody z michałowskim liceum chciałĘm podzielić się kilkoma refleksjami na jego temat. Pierwsze, co przychodzi mi na myśl, to fenomen geniuszu uczniów. Bardzo często robią sobie wagary, prawie wcale się nie uczą, na lekcjach śpią,albo są zajęci wszelkimi możliwymi rozrywkami (od rozmów po granie w karĘ), a mimo to zdają do następnej klasy i rzadko ki edy ob lew aj ą egzariny maturalne. Kolejne o czymmyślę, kiedy ktośpowie "ZS Michałowo", to nauczyciele. W gimnazjum uczniowie byli często traktowani jak dzieci. Tutaj pedagodzy mają do siebie dużo większy dystans, lubią wdawać się w dyskusje, ich racje nie są "mojsze" niż nasze. Co prawda często nic nie potrafią wytfumaczyć, a sprawdziany i kartkówki robią beznadziejnie trudne, ale mimo wszystko uczniowie darząichwielkim szacunkięm (w
jakichś90%).
Mówiąc o ZS ciężko nie wspomnieć również o naszych paniach sprzątaczkach. Mimo, że denerwują je peł rzucarre na polbruk, że często muszą Wzyczeć nanal zaniezmienianie butów, że swoim zachowaniem doprowadzarrry je niekiedy do czamej rozpaczy) wciąż są dla nas miłe i można znimipożartować i miło pogadaó. To chyba tyle.Żegnan się z wami i powiadam waln,że ostatnia strona beze mnie nie będzie już "TĄ" ostabrią stroną. Zdania matur maturzystom, dostania promocji do następnych klas innym uczniom, dużo zdrowia, uśmiechu, itd. itp. Ęcry Gienadij J. Redakcja: Elżbieta Bura, Tomasz Gryniewicz, Tomasz Cecha, Małgorzata Miruć , Radek Kulesza, Beata Gąsowską Dominika Trusewicą Aleksandra Szarejko, Monika Kalinowska Opiekun gazetki: Dorota Sulżyk, Strona angielska: Edyta Rosiak Emaih sumrozolvy@}Ę.p| Adres: ZS w Michałowie ul. Sienkiewicza 5