Anna Rumińska
Wrocław, 27 X 2010 r.
Projektowanie uniwersalne w architekturze. Przykład Wrocławia Referat oparty jest na stosowanym przeze mnie skrócie UD dla oznaczenia filozofii universal design (w brzmieniu anglojęzycznym) i uniwersalnego dizajnu w brzmieniu polskojęzycznym, którego genezę wyjaśnię poniżej. TD to skrót opozycyjny wobec UD i oznacza typowy dizajn, co również wyjaśnię w dalszej części referatu. Książka, będąca uzupełnieniem referatu, dostępna jest w wersji papierowej w bibliotekach publicznych Wrocławia i Dolnego Śląska, a w wersji elektronicznej na: www.emsarelacje.pl www.issuu.com/emsa.relacje Pierwsze wydanie tej książki jest już archiwalne, zapraszamy więc partnerów, którzy chcieliby współpracować przy edycji II-go wydania, które przygotowujemy, również w wersji audio i w wersji angielskojęzycznej. Uzupełnieniem niniejszego referatu jest prezentacja (anty)przykładów w formacie PDF lub PPT oraz 3 artykuły nt. UD i TD opublikowane w „Zawód: Architekt” w numerach: 4/2009, 5/2009, 3/2010 www.zawod-architekt.pl
Niniejsze opracowanie ma trzy cele: 1. OPOZYCJA: przybliżenie filozofii UD w projektowaniu architektonicznym drogą autorskiej teorii opozycji binarnej UD/TD 2. DIAGNOZA: szkic diagnozy źródeł lub powodów trudności we wdrożeniu filozofii UD w projektowaniu architektonicznym w Polsce (pojęcie kultury, edukacja zawodowa, uwarunkowania kulturowe, mentalność studentów architektury i architektów) 3. ANTYWZORY: prezentacja i omówienie wybranych antywzorów UD we Wrocławiu i innych miejscach (miastach? nie tylko?) zawartych w książce „Uniwersalny Dizajn” mego autorstwa z rysunkami artysty grafika Tomasza Jakuba Sysło. OPOZYCJA Dla potrzeb tego referatu przywołam dwa skróty reprezentujące według mojej tezy dwie przeciwne metodologie projektowe: UD i TD. UD: uniwersalny dizajn - projektowanie przestrzeni z myślą o użytkownikach z rozmaitymi dysfunkcjami - by użyć transkrypcji terminu angielskiego, z rożnym rodzajem niesprawności. Dodajmy definicję publikowaną przez Center of Universal Design North Carolina State University: projektowanie produktów lub środowiska tak, by było użyteczne dla wszystkich ludzi, możliwe w najszerszym zakresie, bez generowania potrzeby adaptacji lub specjalistycznego projektowania.1 Owych 7 głównych zasad dotyczy użycia ww. produktów i środowiska, a konkretnie ma ono być: 1) przydatne i pokupne, 2) elastyczne względem preferencji, 3) zrozumiałe i intuicyjne, 4)
1
Praca zbiorowa: The Principles of Universal Design, 1997, http://www.ncsu.edu/www/ncsu/design/sod5/cud/about_ud/udprinciplestext.htm
1
zauważalne, 5) z minimalnym marginesem ryzyka, 6) łatwo osiągalne siłowo, 7) ekonomiczne przestrzennie i rozmiarowo. TD: typowy dizajn (ewentualnie tradycyjny, aczkolwiek ten przymiotnik może być dyskusyjny ze względu na konotacje kulturowe) - projektowanie w oparciu o indywidualizm twórcy i przeciętność użytkownika uzupełnione urządzeniami koniecznymi do zapewnienia dostępu osobom tzw. „niepełnosprawnym”, zgodnie z obowiązującymi przepisami architektoniczno-budowlanymi (ustawami, normami i in.). Jak wiemy, idea universal design w USA zrodziła się na bazie idei przestrzeni dostępnej związanej z przystosowaniem istniejących już budynków dla potrzeb osób tzw. niepełnosprawnych (disabled persons). Ta z kolei wyrosła z walki weteranów wojennych o swoje prawa, stając się tym samym kwestią polityczną. Promotorzy filozofii UD, np. Center of Universal Design w North Carolina State University, powołują się na dane statystyczne, które mówią o wzrastającej liczbie osób z rozmaitym typem niesprawności, a w szczególności o starzeniu się społeczeństwa amerykańskiego. To wystarczy, by odnieść problemy USA do współczesnych i przyszłych kłopotów naszego państwa. Wniosek jest dość szeroki, ale też i bardzo prosty: im bardziej wdrożymy w projektowanie ideę UD, tym mniej będzie nas kosztować organizacja życia. Istotny jest aksjomatyczny wręcz aspekt filozofii UD, mówiący o tym, że nie istnieje jednorodny model jednostki, której charakterystyka pozostaje stała przez całe jej życie.2 Oskar Wild stwierdził kiedyś, że „najwyższą niemoralnością dla człowieka kulturalnego jest przystosowanie się do przeciętnego poziomu swej epoki” - myśl ta mogłaby stanowić motto mojej binarnej opozycji UD i TD, a także kondycji projektowania w Polsce. UD to wyzwanie dla myślenia o przestrzeni w kategoriach empatii, pluralizmu, liberalizmu, a przede wszystkim skromności i szacunku dla wszystkich odmienności ludzkiej kondycji, której kwintesencją jest prawo do ułomności. Wobec codzienności tej ostatniej staje się ona zwyczajnością, tym samym przestaje być kategorią negatywną, a staje się przyczynkiem do myślenia uniwersalnego. UD nie troszczy się li tylko o osoby tzw. „niepełnosprawne” - dba o zadowolenie możliwie największej liczby odbiorców (bezcelowe jest mówić, że wszystkich - to w praktyce nierealne). UD głosi bowiem, że „many people have reduced abilities through birth, accident, or regular activities, such as carrying bags of groceries and trying to unlock a door in the dark.”3 TD to w mojej opinii, jako czynnego architekta, schizofrenia twórcza - z jednej strony twórca (architekt), czyniąc dyktat użytkownikom (o wiele rzadziej inwestorowi), pragnie wyrazić siebie poprzez architekturę, z drugiej czyni to w oparciu o normy i ustawy sformułowane na bazie wszechobecnej teorii przeciętności. W efekcie architektura staje się polem konfliktu między tymi dwiema kategoriami, wszak nie jest możliwe pogodzenie indywidualizmu i autorytaryzmu z przeciętnością i typowością. A jednak zmuszeni do projektowania typowego, czy to zmuszeni wewnętrznie (przez własne ograniczenia mentalne), czy też zewnętrznie (przez inwestora), tworzą architekci obiekty usiłujące stać się ikonami kreatywności i nowatorstwa, a jednocześnie próbującymi zaspokoić przeciętne potrzeby przeciętnych i często domniemanych użytkowników. TD funkcjonuje obecnie w Polsce (nie poruszamy teraz problematyki historii tego zjawiska) - nie tylko w praktyce projektowej, ale przede wszystkim w zawodowej edukacji architektonicznej, zarządzaniu nieruchomościami, zarządzaniu inwestycjami i wreszcie niestety w legislacji, ustawach i normach. Ten ostatni czynnik jest tym bardziej bolesny, że stanowi bazę pozostałych wymienionych. Istnieje głęboki i niestety utrzymywany rozdźwięk pomiędzy polskim rozumieniem specyfiki filozofii UD a rozumieniem zachodnim, w tym amerykańskim. W związku z moim referatem przygotowywanym na konferencję Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego w 2007 roku, na prośbę skierowaną przeze mnie do Center 2
ibidem.
3
Ograniczenie językowe w zrozumieniu znaczenia choćby tych słów stanowi model recepcji przestrzeni przez osoby z ograniczeniem dowolnej sprawności, nie tylko ruchowej. Podobną metaforę zastosowałam w książce UD. Słysząc teks t w obcym języku i niekoniecznie w pełni go rozumiejąc odbiorca może poczuć frustrację lub irytację. To odczucie jest podstawą zrozumienia ideologii UD. Słowa te oznaczają: „wiele ludzi ma obniżone możliwości (zdolności) w wyniku urodzenia, wypadku lub regularnych aktywności, takich jak noszenie toreb z zakupami lub usiłowania otwarcia drzwi w ciemnościach”, J. Nasar, J. EvansCowley, Universal Design and Visitability. From Accessibility to Zoning, The John Glenn School of Public Affairs, Columbus, Ohio, 2007.
2
of Universal Design uniwersytetu w Płn.Karolinie, o wskazanie innowacji technologicznych w sferze adaptacji przestrzeni i sprzętów, odpowiedziano: „(…) nie jestem pewna, czy nasza informacja jest tą z zakresu technologicznych innowacji, o których możesz myśleć. Nasze podejście do architektonicznego projektowania uniwersalnego nie skupia się na stosowaniu zaawansowanych technologicznie urządzeń elektronicznych. Sporadycznie rekomendujemy użycie takich środków, jak automatyczne otwieracze drzwiowe, ale są one powszechnie znane i nie uważam ich za innowacje. Zamiast tego skupiamy się na projektowaniu przestrzeni architektonicznej i zastosowaniu zwyczajnych produktów architektonicznych w taki sposób, by były użyteczne, bezpieczne i dostępne dla ludzi w każdym wieku, rozmiarze i sprawności (universal design). Usiłujemy edukować architektów, budowniczych i innych zainteresowanych, jak wybierać zwyczajne architektoniczne produkty, które są użyteczne dla każdego, w szczególności dla ludzi z ograniczeniem sprawności.”4 Otóż to - polska perspektywa projektowa i opiniotwórcza skupia się na pogoni za innowacjami. Urzędy, instytucje i organizacje są obecnie zobowiązane wdrażania innowacji, a dyktat Unii Europejskiej jest głównym motorem decyzyjnym. Unia żąda od nas, tzw. Nowej Europy5, podejmowania wyraźnych prób szybkiego doganiania Starej Europy w sferze legislacyjnej i technologicznej, nie wspominając o innych. Sądzę, że podział na nową i starą Europę jest dla nas irytujący, ale nie czas, by tutaj to rozważać. Odmienny, niż polski, model demokracji amerykańskiej narzuca coś zupełnie innego: rezygnację z innowacji technicznych generujących nadmierne koszty na rzecz zwiększenia wkładu intelektualnego, tj. większego wysiłku umysłowego i kreatorskiego ze strony projektantów generującego optymalizację kosztów inwestycji budowlanej. Ta rozbieżność jest na tyle trudna i bolesna, iż zmierzamy ku coraz głębszemu niezrozumieniu meritum UD oraz coraz bardziej oddalamy się od źródła i sedna tej filozofii. Wiele osób zastanawia się, dlaczego wciąż jest tak, że architekci projektują przestrzeń w sposób uniemożliwiający lub utrudniający doń dostęp osobom nieprzeciętnym lub okresowo sygnalizującym określone ograniczenia sprawności. Ta specyfikacja odbiorców oparta na szerokim wachlarzu niesprawności fizycznej lub kognitywnej jest kwintesencją UD - myśląc w tych kategoriach są to rozmaite osoby, a wiele z nich siedzi na tej Sali nie posiadając wszak orzeczeń niepełnosprawności: niedowidzący, cierpiący na choroby utrudniające funkcjonowanie w przestrzeni, osoby genetycznie niskie lub wysokie, obładowane laptopem i torbą podróżną, ciężarne, niedosłyszące, roztargnione, w butach na szpilkach, będące pod wpływem środków uspokajających, leworęczne, kulejące, chorzy na syndrom Marfana (w efekcie bardzo wysocy), chorzy na karłowatość przysadkową (w efekcie bardzo niscy), dzieci, seniorzy, osoby otyłe lub wyjątkowo postawne i wiele innych. Są też nowe kategorie użytkowników przestrzeni publicznej, np. podestrianie, tzn. osoby owiązane słuchawkami iPoda (i nie tylko tego urządzenia) narażone przez to na wypadki. Jak wspomniałam powyżej, nie tylko projektanci decydują o kształcie przestrzeni publicznej. Są też osoby-hybrydy poruszające się na łyżworolkach, deskorolkach, segwayu, hulajnogach lub z pomocą innych przedmiotów - osoby, których nie można sklasyfikować w oparciu o dotychczasowe przepisy, nienadążające za nowinkami technologicznymi. Co więcej, wśród projektantów są różne ich odmiany - są architekci, ale są też inżynierowie krajobrazu, inżynierowie drogowi oraz artyści. Wszyscy oni często realizują zlecenia w przestrzeni publicznej. Rola architekta, jako koordynatora branżowego, narzucona nam przez Prawo Budowlane (skutkująca tym, że wykonujemy pracę na dwóch stanowiskach za jedno wynagrodzenie), funkcjonuje tylko w tych inwestycjach, gdzie jest to wymogiem. W modernizacji choćby tzw. deptaktów, które są częścią pasa ruchu, a nie kubaturą, jest już inaczej, bo projekt koordynować może inżynier drogowy. Powinniśmy zatem kierować nasze zalecenia i zastrzeżenia, co do jakości przestrzeni publicznej i jej ogólnej dostępności dla użytkowników, również do innych grup zawodowych mających wpływ na kształt przestrzeni. Powiedzmy sobie szczerze, że polska przestrzeń nie będzie projektowana w sposób uniwersalny, dopóki nauczanie akademickie w zakresie edukacji architektonicznej nie przejdzie gruntownej reformy merytorycznej. Idea UD jest z nim bowiem całkowicie sprzeczna, tj. z kreowaniem etosu architekta, jako twórcy, indywidualisty i autorytetu w kwestiach ładu przestrzennego (de facto jest to pojęcie równie archaiczne, jak i profil zawodowej 4
korespondencja mailowa autorki z Nancy Hitchcock z Center of Universal Design North Carolina State University, 2007.
5
Określenie Michaela Palina, aktora i podróżnika, członka grupy „Monty Python”, autora serii podróżniczej „Nowa Europa”.
3
edukacji architektonicznej), przy jednoczesnym lekceważeniu obowiązków dydaktycznych zarówno przez wykładowców, jak i studentów. Jakość edukacji bezpośrednio wpływa na jakość późniejszej pracy. Filozofia UD zaprzecza monopolowi projektanta na słuszność i demokratyzując przestrzeń wyklucza etycznie dążenie do autopromocji. Misja projektanta to służba dla dobra publicznego, nie własnego - w tym kontekście UD sprowadza zawód architekta do jego źródeł, tj. profesji zaufania publicznego. Architekci mają więc w praktykowaniu UD własny interes. Rozpatrując temat bardziej szczegółowo, UD nakazuje nam rezygnować z wielu środków wyrazu architektonicznego, które budują etos obiektu architektonicznego, jako np. monumentu. Jest to jaskrawe w kwestii projektowania schodów, które są jednym z motywów kompozycyjnych najbardziej umiłowanych przez typowych architektów - typowych, czyli myślących w kategoriach egocentrycznej i autorytarnej estetyzacji otoczenia. Ból utraty motywu schodów jest ogromny i uwarunkowany kulturowo. W wielu kulturach i cywilizacjach świata schody są symbolem kontaktu z bóstwem, prowadzą do niebios, są gwarantem powagi i dystynkcji - jest tak zarówno w klasycznej architekturze starożytnej Grecji i Rzymu, jak i w kulturach prekolumbijskich. W tym kontekście tkwimy wciąż w mentalności klasycznej powielając starożytne wzorce myślenia i kreacji. Z drugiej strony warto pamiętać, że bazą są dla UD hasła o genezie starożytnej, nie tylko politycznej, lecz głównie społecznej, a funkcjonujące współcześnie, np. demokracja, pluralizm, czy zwykle opacznie rozumiany w Polsce liberalizm. Mówiąc w skrócie UD eliminuje schody, gdzie tylko można, na rzecz stosownej konfiguracji nawierzchni i zmyślnego rozwiązania stref wejściowych. Center of Universal Design opracował wytyczne do projektowania tzw. stepless entrances w zabudowie jednorodzinnej, pozbawionych tej uciążliwej bariery, zwracając jednocześnie uwagę na znaczenie kulturowe formy przestrzennej ganków, jako przestrzeni afirmacji i integracji.6 W przypadku, gdy projektantowi mentalnie daleka jest idea UD, ogromnego wysiłku intelektualnego i etycznego wymaga projekt uniwersalny. Wymaga on rezygnacji z kulturowych uwarunkowań projektowania i przejścia na „prostą stronę mocy”7. Z powodu braku umiejętności lub wiedzy może to skończyć się monotonią, której architekci nie znoszą. Podobną formę przybiera też projektowanie małych form ogrodowych w przestrzeni publicznej, gdzie projektanci korzystając z okazji intratnego zlecenia szpikują stosunkowo małą działkę ogromną liczbą gatunków i odmian, w myśl specyficznie pojmowanej estetyki tworząc w ten sposób teren kosztowny i czasochłonny w utrzymaniu - to jest również uniwersalny dizajn, tj. powściągliwość i skromność. Monotonia nie jest z gruntu zła, a jeśli jest pożądana w sensie społecznym, to staje się uzasadniona i prawomocna. W naszym kręgu kulturowym, szczególnie na obszarze Słowiańszczyzny, puryzm i prostota są kategoriami dość obcymi, ponieważ nasza mentalność tęskni za ornamentem i rozszczepieniem formy. Horror vacui, dotycząca nie tylko płaszczyzn pionowych, tkwi w nas głęboko, w odróżnieniu od sztuki i architektury japońskiej i chińskiej, gdzie pustka i prostota formy nie jest niczym zdrożnym (amor vacui), jest wręcz zdeterminowana metafizycznie. Legendarny Laozi, twórca taoizmu, głosił już w V wieku p.n.e.: „podobnie, jak czynimy użytek z tego, co istnieje, nauczmy się korzystać z tego, czego nie ma”.8 Architekt, który projektuje w sposób typowy i nie rozumie idei UD, powie "przecież nie może być wszędzie równo i płasko, bo będzie nudno". Wielu z nas tęskni za taką nudą! W sensie mentalnego przygotowania kadry akademickiej i zawodowej nie jesteśmy jeszcze niestety gotowi na UD. Nadzieję niosą młode pokolenia, u których skromność (mająca też negatywne skutki oboczne), dzięki licznym podróżom, ma szanse wybić się i stać się wartością bardzo istotną. Jednak bez zmiany treści nauczania akademickiego nic się w tej kwestii nie zmieni - student powróci ze Skandynawii lub Japonii do polskiej uczelni, gdzie trudno będzie mu wyrwać się z propagandy autorytaryzmu twórczego, gwiazdorstwa, indywidualizmu i egocentryzmu twórczego kojarzonego niestety publicznie z zawodem architekta, czego wyraz dają choćby wypowiedzi forumowiczów portalu Bryla.gazetadom.pl. DIAGNOZA 6
http://www.ncsu.edu/www/ncsu/design/sod5/cud/pubs_p/docs/acessiblemultifamilyhousing.pdf]
7
Parafraza określenia pochodzącego z filmu „Gwiezdne wojny” w reż. George’a Lucasa z 1977 roku (dalsze odcinki - w latach późniejszych), oznacza jeden ze sposobów stosowania mocy, w odniesieniu do UD przymiotnik ciemna zastąpiony prosta skierować powinien uwagę na walory prostoty. 8
arch. Tomasz Głowacki, Amor vacui. Kilka uwag o architekturze współczesnej, motto pracy doktorskiej za Laozi, http://www.slideshare.net/mik_krakow/tomasz-gowacki-amor-vacui-przestrzenie-pustki
4
Elementy diagnozy pojawiły się już w 1. rozdziale referatu. W tym poszukajmy innych źródeł trudności we wdrożeniu idei UD w Polsce. Twierdzę, że nie doczekaliśmy się jeszcze rzetelnej i skutecznej debaty publicznej na temat uniwersalnego dizajnu w kontekście architektury jako składnika kultury. Mało jest w Polsce rzetelnych publikacji na temat choćby genezy tej filozofii oraz znaczenia tych dwóch magicznych słów. Sądzę, że uniwersalny dizajn należy postrzegać w kategoriach związku frazeologicznego o określonym ściśle znaczeniu. Pomoc językoznawców byłaby w tej kwestii niezwykle cenna, brakuje bowiem wykorzystania ogromnej wiedzy humanistów na etapie promocji dowolnego neologizmu. Skutkuje to niestety nieporozumieniami lub nawet błędami. Uniwersalne projektowanie mylone jest z projektowaniem "architektury dostępnej dla osób <<niepełnosprawnych>>", mylone są też dwie metodologie projektowania, które nazwałam typową i uniwersalną. Szczegółowe wyjaśnienie tych kwestii znajdziecie Państwo w cyklu „Projektowanie uniwersalne czy typowe?” opublikowanym w trzech numerach czasopisma „Zawód: Architekt” (nr 4/09, 5/09 i 1/10 www.zawod-architekt.pl), tam również dostępne są dane statystyczne. Mając na względzie przepisy prawne, zawodową edukację architektoniczną i praktykę projektową jaskrawo widoczne jest, że to nie UD, lecz "architektura dostępna dla osób <<niepełnosprawnych>>" jest na miarę polskich możliwości mentalnych - bo nie finansowych, ponieważ uniwersalny dizajn musi być i jest z zasady tańsze, niż typowe. Pragnę też napomknąć tylko, że przymiotnik niepełnosprawny jest całkowicie sprzeczny z filozofią UD. Jeśli założyć, że wszyscy mamy okresowo pewne niesprawności, trzeba przyznać, że wszyscy jesteśmy okresowo lub trwale niepełnosprawni, tym samym nie istnieją osoby pełnosprawne, chyba że przyjąć, że są to astronauci, ale ci funkcjonują przecież w innej czasoprzestrzeni. Zatem przymiotnik ten przestaje mieć uzasadnienie jako określenie grupy mniejszościowej - podobnie jak wspomniałam na wstępie o ułomnościach. W pierwszym odcinku ww. cyklu tekstów przedstawiam regułę projektowania przez mniejszość dla większości. Życzyłabym sobie i społeczeństwu, aby przymiotnik „niepełnosprawny” spotkała taka przyszłość, jak jego poprzednika „inwalida/inwalidzki”. Przypomina to historię państwa Stefańskich opisaną w 2009 roku pod hasłem „niepełnoobywatele” i dramatyczną ignorancję sądów i policji na problemy, które zgłaszali.9 Przemiany językowe w tych kwestiach dokonały się już w obszarze anglojęzycznym, jednak w naszym języku zmiany te są jeszcze przed nami. Być może opinia publiczna uzna je za tak bezzasadne, ale nie znaczy to, że takie są. Transformacja określeń i terminów jest bowiem w kulturze jak najbardziej pożądana, ponieważ świadczy o rozwoju dojrzałości intelektualnej narodu. Kończąc ten wątek, twierdzę, że w Polsce nie ma jeszcze UD w skali publicznej, skoro ciągle używamy pojęcia "architektury dostępnej dla osób <<niepełnosprawnych>>". Transformacji wymaga też percepcja architektów i innych projektantów, ponieważ nasz współczesny tryb życia i pracy oraz z drugiej strony jednoczesna praca dla przeciętnego użytkownika wymagają zejścia z piedestałów do poziomu ulicy i chodnika. Mówienie o UD będąc projektantem lub urzędnikiem poruszającym się po mieście szczelnie zamkniętym samochodem to tak, jakby mówić o smaku lodów liżąc je przez opakowanie. Praktyka dowodzi jednak, że UD nie może się przebić tak łatwo, jakby można sądzić, mając na uwadze niezaprzeczalną słuszność i logikę tej filozofii. Typowy dizajn , o którym wspomniałam wcześniej, ma się bowiem doskonale i wcale nie chce ustąpić miejsca UD. Tym smutniejsze są reakcje moich codziennych rozmówców na moje refleksje nt. przestrzeni publicznej - psychologiczny aspekt przestrzeni jest w Polsce, szczególnie w kręgach starszych osób, zupełnie obcy. Tak jak dla wielu Polaków mało istotna wydaje się konieczność zakazu bicia dzieci, podobnie nieważne lub wręcz śmieszne są odczucia i frustracje osób mających problemy z funkcjonowaniem w przestrzeni publicznej. Nie mam tu na myśli osób zwanych niepełnosprawnymi, bo za chwilę udowodnię, że każdy z nas taki jest. Jadąc tramwajem z szybami oklejonymi perforowaną reklamą czuję frustrację wynikającą ze zmniejszonej widoczności - jest ona namiastką tej, którą czuje dziecko próbujące włączyć oświetlenie w pokoju (normatywna wysokość montażu włącznika: 140 cm od podłogi, praktyczna i pożądana: 90cm), osoba na szpilkach idąca po wrocławskim Rynku, seniorka cierpiąca z powodu drżenia dłoni poganiana przez kasjerkę, czy wreszcie osoba na wózku rehabilitacyjnym usiłująca dostać się do Muzeum Narodowego we Wrocławiu, zmuszona do bocznego wjazdu poprzez pomieszczenie magazynowe. Wszystkie te sytuacje generują konieczność proszenia o pomoc lub ściągania na siebie negatywnej uwagi otoczenia. Problem z wdrożeniem UD wynika też stąd, że osoby tzw. pełnosprawne rzadko posiadają zdolność zrozumienia, że bycie stale zmuszonym do proszenia obcych o pomoc może być frustrujące, że równie dyskomfortowe jest stałe wzniecanie wokół siebie zamieszania związanego np. z tak drobną koniecznością ułożenia dodatkowej serwetki przy szczycie stołu, przy którym nie przewidziano miejsca na wózek. Być może tzw. pełnosprawni zrozumieliby cudzą frustrację, gdyby np. boczne wejście dla osób na wózkach potraktować 9
http://wyborcza.pl/1,76842,7311424,Niepelnoobywatele.html
5
jako główne i rzekomo paradne. Zupełnie odmiennym problemem jest percepcja architektury w kategoriach estetyki i prestiżu. Dostęp doń wielu osób jest na tyle upośledzony, że swoiste podziwianie piękna architektury staje się przywilejem wyłącznie wybrańców. Swego czasu zastanawialiśmy się we Wrocławiu, co jest włącznikiem architektury dla osób niewidomych. Seminarium Switch On Project w 2007 roku we Wrocławiu potwierdziło, że jest nim zmysł dotyku, dla widzących - zmysł wzroku. Gdy zgasimy światło, architektury nie ma, również dla nich. Zastanawiające jest, jaką zaprojektowałby architekturę człowiek niewidzący. Każdy architekt wie, że właściwa koncepcja architektoniczna powstaje w wyobraźni, wzrok potrzebny jest tylko do jej rozwinięcia, a konkretnie narysowania, przetłumaczenia wyobrażonej wizji na język zrozumiały dla współprojektantów, branżowców i potem, dla inwestora i wykonawcy, ale… czy musi to robić architekt-twórca? Czy zatem egzamin wstępny z rysunku odręcznego i współczesna konfiguracja przedmiotów projektowych nie jest przypadkiem eliminacją szansy studiowania architektury przez geniuszów twórczych w postaci osób niewidzących, ale doskonale potrafiących widzieć architekturę inaczej? Nie do pomyślenia, prawda? W XV-wiecznej Europie nie do pomyślenia była Ziemia kręcąca się wokół Słońca. Przykłady te z pozoru zatem dotyczą tylko architektury. Są to elementy podstawy moralnej filozofii UD, jednak wyjątkowo często spotykają się z ironicznym uśmiechem. Moje rozważania oscylują również wokół innych aspektów życia, jednak ten psychologiczny wymiar im wszystkim przyświeca. Dopóki bowiem nie porzucimy tego przedawnionego już podejścia do człowieka i jego problemów, w znacznej części zdeterminowanego wydarzeniami wojennymi, dawnymi ograniczeniami wiedzy z zakresu psychologii oraz etosem „twardziela”10 i „Matki Polki”11, dopóty będziemy napotykać trudności w realizowaniu dowolnej praktyki UD. Winna jestem również wyjaśnienie określenia „uniwersalny dizajn”. Są dwa powody, dla którego promuję właśnie to określenie. Pierwszy to równoznacznik terminu „universal design” - angielski skrót UD jest popularny głównie za granicą. Pożądane jest moim zdaniem utrzymanie tego skrótu na polskiej płaszczyźnie użytkowej i językowej, co ułatwi i przyspieszy promocję samej filozofii UD. Drugi powód to kwestia transkrypcji wyrazu angielskiego na polski, z którą wiążą się dwa zagadnienia: pierwsze, to płaszczyzna lingwistyczna, drugie semiotyczna, znaczeniowa. Spolszczony dizajn to neologizm, który przechodzi obecnie fazę uprawomocnienia w języku polskim. Pojawia się on już np. w słowniku poprawnej polszczyzny J. Grzenia i oznacza m.in. projektowanie.12 W kwestii semiotycznej natomiast pragnę zdekonstruować zawłaszczenie pojęcia dizajn przez dyskurs artystyczny, szczególnie związany z wzornictwem przemysłowym, ale również obecnie z wszelkimi przejawami kreatywności twórczej zaliczanej do grafiki użytkowej i meblarstwa. W efekcie tego zawłaszczenia funkcjonuje termin dizajner oznaczający osobę z wykształceniem artystycznym praktykującą dizajn. Odwołuję się więc do angielskiego źródła, tj. terminu design, który w tłumaczeniu polskim oznacza projektować. Walka architektów o status artysty, która współcześnie nabrała na sile, wiąże się z powyższym konfliktem językowym. W tym kontekście bowiem każdy architekt jest również dizajnerem. Zawód architekta sprowadzony jest niesłusznie do profesji technicznej, rzadziej artystycznej, a już na pewno nie prospołecznej lub prokulturowej. Kłopoty z wdrożeniem UD w projektowanie wynikają właśnie z tego smutnego faktu. Zawód ten jest właśnie taki - holistyczny i interdyscyplinarny, podobnie jak kilka innych zawodów zaufania publicznego. Aby go kreatywnie uprawiać, trzeba inkorporować w swą pracę wątki z wielu dyscyplin. Przykładem niech będą nasze starania czynione podczas interdyscyplinarnych warsztatów nt. osiedla Plac Grunwaldzki, które mam przyjemność tworzyć i prowadzić w ramach festiwalu Sztuka po Przejściach przez Fundację Art Transparent, którego najbliższa edycja odbędzie się na przełomie listopada i grudnia tego roku we Wrocławiu (www.sztukapoprzejsciach.org). Wyrazem ograniczenia odbioru zawodu architekta i barier, jakie napotyka w rozwoju UD, jest też niestety fakt, że w większości instytucji kulturalnych istnieją działy malarstwa, rzeźby, grafiki, muzyki, teatru, tańca, literatury i filmu, lecz dział architektury nie istnieje. W kontekście wąskiego znaczenia terminu kultura nie jest ona postrzegana jako jej część. Ma to związek z funkcjonowaniem w naszym języku dwóch przymiotników: kulturalny i kulturowy, których znaczenie Państwo dobrze znacie, ale które determinują postrzeganie architektury jako sztuki kształtowania 10
Maciej Bernasiewicz, Popularne dyskursy światopoglądowe skierowane do młodzieży współczesnej (na przykładzie czasopism i tekstów muzycznych), praca doktorska, Katowice 2008, http://www.sbc.org.pl/Content/12742/doktorat2875.pdf 11
Adam Mickiewcz, Do Matki Polki, Wrocław 1989. Dodatkowe źródło: http://literat.ug.edu.pl/amwiersz/0055.htm
12
Jan Grzeń, Słownik poprawnej polszczyzny, Kraków 2004.
6
przestrzeni, a tym samym determinują ograniczone szanse UD na realizację i rozwój. Zauważmy, że ideologicznie UD dotyczy kreowania, głównie powinno dotyczyć zatem nowej architektury. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie często (jeśli w ogóle?) przyznaje odznaczenia lub nagrody za tworzenie nowej architektury. Częściej przyznawane są one za osiągnięcia w dziedzinie muzyki, literatury, sztuki (!), czy teatru i oczywiście zabytków, ale nie o zabytki tutaj chodzi, lecz o przestrzeń kształtowaną na nowo, gdzie UD ma szanse zaistnieć w pełni. Dział sztuki kształtowania przestrzeni (lub np. architektury) nie znajduje się w większości polskich instytucji kulturalnych lub placówek edukacji kulturalnej. Sporadycznie temat architektury pojawia się w programach audycji radiowych i telewizyjnych. Wielka szkoda, bo przecież regulaminy odznaczeń i nagród choćby ministerialnych mówią, że przyznaje się je m.in. tym osobom, które tworzą kulturę, z kolei ustawa o ochronie dóbr kultury mówi, że jest nimi m.in. przedmiot nieruchomy (czyli również architektura, choć ta bywa i ruchoma), również współczesny, mający znaczenie dla dziedzictwa narodowego i rozwoju kulturalnego - artykuł 5. wymienia tu wprost kategorię dzieł budownictwa, urbanistyki i architektury. Jednak kilka wyrazów dalej ustawa precyzuje: chodzi o obiekty zabytkowe, nie nowe. Skutkiem tego zawężenia są problemy z architekturą powojenną, np. z okresu PRL, która w swym wymiarze kompozycyjnym i funkcjonalnym bliższa jest idei UD o wiele bardziej, niż liczne zabytkowe lub współczesne realizacje. Innym słowem ustawodawca twierdzi, że współczesna architektura nie jest dobrem kultury. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego koordynuje udział polskich miast w konkursie na Europejską Stolice Kultury 2016, którego założeniem głównym jest integracja ze współczesną Europą - nie tylko promowanie dziedzictwa narodowego i zabytków, lecz w domyśle również architektury nowej, bowiem ta właśnie jest jednym z najsilniejszych czynników kulturotwórczych i miastotwórczych. Jest tu pewna nieścisłość wynikająca z definicyjnego konfliktu wspomnianego powyżej - ESK odnosi się do kultury w wąskim rozumieniu kilkunastu ww. dyscyplin, podczas gdy ustawa - do kultury w szerokim znaczeniu dorobku narodowego. Konsekwentnie jednak ESK i programy ministerialne pomijają architekturę nową lub współczesną (w tym powojenną), jako element kultury, mimo że konkurs ESK powstał z myślą o integracji na sposób całkowicie współczesny, tj. zintegrowany również z architekturą i obecny w przestrzeni. Europejskość, którą musi wykazać ESK, to m.in. współczesna architektura i współcześnie kształtowana przestrzeń, w tym przestrzeń publiczna, która jest jednym z punktów zainteresowań UD. Obszarem zaistnienia UD w ww. kontekście konkursu ESK 2016 wydaje się być kategoria „Miasto i obywatele”. Konkurs ESK mógłby stać się doskonałą płaszczyzną promocji architektonicznego UD w Polsce, a jednak tak się nie dzieje z ww. powodów. Innym słowem, gdyby dowolna organizacja pozarządowa zechciała w stosownym konkursie dotacyjnym zrealizować np. projekt służący promocji UD w projektowaniu architektonicznym, Ministerstwo miałoby pełne podstawy, bo odmówić finansowania. Działy urzędów wojewódzkich, marszałkowskich i gminnych lokują architekturę w problematyce infrastruktury, nie zaś kultury. Urząd Województwa Dolnośląskiego nie ma działu kultury, tymi sprawami zajmuje się urząd marszałkowski, ale tu również działu kultury z architekturą jako jego częścią nie znajdziemy. Projekty badawcze, promocyjne, edukacyjne lub projektowe skupione wokół architektury i tym samym UD, nie mają szans na finansowanie na poziomie wojewódzkim - doświadczyliśmy tego w gronie zespołu projektowego pewnej fundacji aplikując o dofinansowanie projektu, który zbadałby i zdiagnozował przestrzeń publiczną jako miejsce tworzenia i realizacji kultury, również w sensie jej kondycji w myśl idei UD. Znamienne jest, że czytając listy instytucji kultury uświadamiamy sobie, że wszystkie one mają swe siedziby w architekturze. Przez tę oczywistość być może dyscyplina architektury jest pozbawiona praktycznego statusu składnika kultury w wąskim rozumieniu. Jednak zauważmy: architektura pojawia się oczywiście w literaturze z zakresu historii sztuki, gdzie włącza się ją w nasz dorobek narodowy. Wśród instytucji kultury rekomendowanych przez MKiDN na stronie internetowej niejedna z nich ma ścisły związek z przestrzenią i architekturą, a wybrane wykazują aktywność w działaniach na rzecz współcześnie tworzonej lub funkcjonującej dobrej przestrzeni lub nowoczesnej architektury (np. MCK i czasopismo „Autoportret”). Jednak smutne jest, że na owej liście nie ma ani jednej instytucji kultury, która zajmowałaby się stricte architekturą i przestrzenią, a tym bardziej filozofią UD, jako ważnego elementu naszego intelektualnego dorobku kulturowego. Najwidoczniej takowa nie istnieje. Nie powinna więc dziwić słaba kondycja przestrzeni i architektury w Polsce, tym bardziej idei UD. Konkretnym dowodem niechaj będzie choćby fakt, że Park Łazienkowski, jak często podkreślano - muzeum czyli instytucja kultury, uzyskuje najczęściej najniższą ocenę w
7
badaniach dostępności, bezpieczeństwa i odwiedzalności (visitability).13 Nie tylko Warszawa ma problem z przestrzeniami publicznymi. Wrocławski ogród zoologiczny, dzięki stanowisku jego dyrekcji, powinien najwyraźniej być postrzegany jako zbiór miejsc analogiczny do wysokich gór, do których „nie każdy przecież musi dotrzeć”.14 Rzeczywiście tak jest, we wrocławskim ogrodzie botanicznym tym bardziej. Nie powinno to dziwić, skoro np. koszty przystosowania i adaptacji parków publicznych określa się na poziomie 1-1,5% kosztów inwestycji. Jeśli więc dyrektor parku lub ogrodu mając przed sobą perspektywę wydatku np. 5 mln złotych na inwestycję i dodatkowo 50 tys. na dostępność, to można zrozumieć dążenie do minimalizacji tych kosztów. W tym miejscu ważna jest rola projektantów projektujących zgodnie z zasadami UD, bo taki tryb projektowania daje eliminację z wydatkowania owych 50 tysięcy, a jednocześnie czyni założenie ogrodowe dostępnym dla wszystkich. Ten istotny argument finansowy, jeden z ważniejszych dla inwestorów, może otworzyć ich uwagę na szukanie projektantów kreujących obiekty zgodne z regułami UD. Oczywiście nie tylko w kontekście parków ma to wielkie znaczenie, ale również miejskiej przestrzeni publicznej związanej z ulicami, chodnikami, placami i skwerami. Wiąże się to także ze stosunkiem Polaków do ludzi w zaawansowanym wieku. Spróbujmy przykładowo znaleźć miejsca, gdzie seniorzy funkcjonują wspólnie z młodzieżą - jest to bardzo trudne, w Warszawie szansę przyniósł Dotleniacz, we Wrocławiu takim miejscem stał się plac Św. Macieja na Nadodrzu, gdzie młodzież rozmawia na ławkach (niestety nie ma innych możliwości aktywności), seniorzy grają w szachy plenerowe, a dzieci bawią się na trawnikach lub moczą nogi w fontannie. To są widoki wyjątkowo rzadkie i wyjątkowo cenne. Powinniśmy właśnie tak uniwersalnie projektować przestrzeń. Włoskie skwery i place są wypełnione takimi mieszankami wiekowymi, ale we Włoszech w kanałach telewizji RAI ujrzymy prezentera w wieku 60+, co w polskiej telewizji praktycznie się nie zdarza. W myśl prognoz Nowej Karty Ateńskiej opracowanej przez Europejską Radę Urbanistów w 2003 roku, w XXI wieku będziemy mogli żyć w mieście spójnym, które „zapewni również lepszy dostęp do obiektów służących edukacji, opiece zdrowotnej i innym usługom socjalnym.”15 Na 25 stronach tego dokumentu niewiele jednak mówi się o uniwersalności lub dostępności w sensie przestrzennym, a szkoda. Zeszłoroczny Kongres Kultury Polskiej dostarczył tym więcej dowodów na to, że architektura nadal pozostaje w tyle za literaturą, muzyką, rzeźbą, teatrem lub filmem, nawet mimo Kalendarium wydarzeń architektonicznych opracowane m.in. przez prof. Elżbietę Kuryłowicz mającą również zasługi w promocji idei UD. Kalendarium to jedynie 20 opinii o wybranych wydarzeniach, takich jak np. powstanie konkretnej pracowni projektowej lub wpisanie wrocławskiej Hali Stulecia na Listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. Kto wie, może w Kalendarium 2029 pojawi się wydarzenie polegające na realizacji założenia urbanistycznego zgodnego z filozofią UD? Na tym Kongresie zabrakło jednak rzetelnej analizy całokształtu kondycji kultury architektonicznej w postaci obszernego raportu, ujmującego przede wszystkim architekturę współczesną i przyszłą, prognozowaną. Wśród „Raportów o Stanie Kultury” publikowanych przy okazji KKP nie znajdziemy takiego raportu, tak jakby przestrzeń i architektura nie były częścią naszego dorobku - opublikowano jednak odrębny raport o tańcu współczesnym. „Raport o stanie i zróżnicowaniach kultury miejskiej” wymienia termin architektura dosłownie jeden raz, jako „składową wiedzy o kulturze obejmowanej mianem kulturoznawstwa”.16 Pozornie uspokoić może inny raport, w którym o architekturze mówi się więcej - „Raport na temat funkcjonowania systemu ochrony dziedzictwa narodowego w Polsce po roku 1989”, jednak temat ten porusza się wyłącznie w kontekście zabytków, tzw. zapotrzebowania na dziedzictwo narodowe w związku z rozwojem turystyki oraz - w niewielkim zakresie - planowaniem przestrzennym i procesami 13
Termin visitability stosowany jest przez Center of Universal Design. Wspominam tu nie tylko konflikt nt. zakazu biegania w parku, który po licznych artykułach prasowych i akcjach społecznych został wreszcie zniesiony w sierpniu 2009 roku, ale również wyniki badań M. Osewskiej i Cz. Wysockiego z Katedry Ochrony Środowiska Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, Możliwości wypoczynku osób z dysfunkcją wzroku na przykładzie parków i skwerów Warszawy, Nauka Przyroda Technologie 2009, t.3, Z.1. http://www.npt.up-poznan.net/pub/art_3_6.pdf 14
Parafraza wypowiedzi dyrektora ogrodu na konferencji „Przestrzeń publiczna - przestrzeń przyjazna” w kwietniu 2009 roku na Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu. 15
Nowa Karta Ateńska 2003: http://www.zabytki-tonz.pl/pliki/karta%20atenska%202003_pl.pdf
16
W. Burszta, M. Duchowski, B. Fatyga, J. Nowiński, M. Pęczak, E. A. Sekuła, T. Szlendak, Raport o stanie i zróżnicowaniach kultury miejskiej, Warszawa 2009.
8
inwestycyjnymi (a nie kulturowymi). Raport ten przytacza założenie niemieckie, które powinno być dla nas wzorcem: „przestrzeń jest najbardziej istotnym komponentem majątku narodowego”17, ale na tym koniec. Wygląda na to, że nie posiadamy, jako państwo, ogólnej strategii lub przynajmniej jej koncepcji rozwoju architektury, a tym samym nowatorskich u nas filozofii, np. UD, ani nawet włączenia architektury współczesnej i nowej w ogólny dorobek kulturowy narodu i państwa w myśl integracji z Unią Europejską (jeżeli już koniecznie ktokolwiek szukałby jakiegoś pretekstu). Lektura raportów pozwala przypuszczać, że problematyka przestrzeni i architektury tworzonej na nowo i w myśl nowych trendów po prostu nie istnieje. W tym miejscu trzeba rozwinąć drugi aspekt pracy projektanta - wpływ inwestora i wykonawcy na kształt realizacji projektu. Otóż niejeden projektant, w tym i architekt zgodzi się chyba ze mną, że grupa twórców nie może być jedyną oskarżaną za wady realizacji publicznych. Gromy za wadliwe funkcjonowanie przestrzeni i jej urządzeń nie powinny automatycznie spadać tylko na projektantów. Tym samym nie tylko architekci są winni złego stanu odwiedzalności (visitability) przestrzeni. Nie tylko w Polsce projektantem jest też inwestor, rzeczoznawca i wreszcie wykonawca, którego moc przekonywania inwestora jest ogromna, często większa niż architekta, ponieważ rozwiązania proponowane najczęściej przez wykonawców mają na celu obniżenie nakładów finansowych i tempa wykonawstwa kosztem etyki, funkcjonalności i estetyki. Subtelnym przykładem niech będzie oświetlenie ciągów pieszych - oprawy i źródła światła, z którymi użytkownicy przestrzeni mają bezpośredni kontakt, nie zawsze zastosowane są w takiej formie, w której wybrał je projektant, olśnienie, będące powodem inaczej, niż w projekcie, zamontowanych opraw, nie jest zatem winą projektanta. Taki przypadek ma miejsce we Wrocławiu i uciążliwe oprawy od kilku lat rażą światłem. Zastanawiające jest w tym kontekście, że na etapie gloryfikacji zakończonej realizacji rzadko kiedy promuje się projektantów i ich opinie, podczas gdy w momencie kłopotów lub wad realizacji szukając winnego wskazuje się często właśnie na twórców projektów. Ma to związek z PR-em zawodów projektowych, w tym wizerunkiem architekta, jako twórcy, oraz wizerunkiem architektury, jako jego dzieła. W kontekście odpowiedzialności za błędy, PR architektury i architektów jest wyjątkowo negatywny i czas najwyższy, aby profesjonaliści zajęli się jego poprawą. Wszystkie powyższe rozważania dotyczą rozumienia pojęcia kultura i funkcjonowania w jego zakresie architektów i innych projektantów. Debata na temat, czym jest kultura i czy architektura stanowi jej część, dopiero będzie podjęta, jednak stan obecny nie jest optymistyczny. Być może interesujące wnioski zapadną na zbliżającej się konferencji poświęconej temu problemowi, a zorganizowanej przez Politechnikę Wrocławską i jej Wydział Architektury i Urbanistyki. Jednak intuicyjnie przyznamy zapewne wszyscy, że tak! Architektura to część dorobku narodowego Polski! Czy mieści się w nim architektura współczesna, czy tylko zabytki, których dostosowanie dla tzw. niepełnosprawnych, a tym bardziej ich modernizacja w myśl UD, są zwykle trudne lub całkiem niemożliwe? W składach kapituł przyznających odznaczenia za wkład w kulturę lub tworzenie kultury sporadycznie występują eksperci w dziedzinie nowej (nowoczesnej, współczesnej) architektury. Aktywność w tej kwestii środowisk zajmujących się tworzeniem sztuk plastycznych i projektowych otworzyłaby z pewnością drogę dla większej troski tych samych o kulturową wartość swych projektów i realizacji, co jednocześnie ułatwiłoby rozwój filozofii UD w projektowaniu architektonicznym, bowiem wydaje się ona być dla naszych zawodów jedynym słusznym wyborem na najbliższą, tj. kilkusetletnią przyszłość. Poniższy diagram przedstawia główne moim zdaniem źródła trudności we wdrożeniu UD w mainstream projektowania i zarządzania przestrzenią w Polsce. Całkiem przypadkowo przypomina on zegar - ta metafora jest jednak istotna: czas płynie, problemy rosną, liczba ludzi również. Nie ma czasu czekać.
17
A. Boehm, P. Dobosz, P. Jaskanis, J. Purchla, B. Szmygin, Raport na temat funkcjonowania systemu ochrony dziedzictwa narodowego w Polsce po roku 1989, Kraków 2008.
9
11 Słaba promocja UD i zły PR
12 Niska świadomość sądów
1 Błędne rozumienie UD
2 Mylenie UD z TD
10 Niewłaściwe prawo i normy
problem
9 Brak architektury w kulturze
3 Ignorancja uczuć mniejszości
UD 8
4 Edukacja sprzeczna z UD
Prym modelu autorytarnego
7 Paradygmaty kulturowe
6 Populizm w zarządzaniu przestrzenią
5 Błędy partycypacji społecznej
ANTYWZORY Czas najwyższy na prezentację przykładów realizacji architektonicznych z Wrocławia, mojego miasta. Nie będą to niestety przykłady UD, ponieważ w moim mieście ich nie ma. Są natomiast nieliczne przykłady fragmentarycznie wdrażanej filozofii UD oraz liczne antywzorce UD, które wyjaśnione również pomagają w zrozumieniu tej filozofii. W szczegółach odsyłam Państwa do książki „Uniwersalny Dizajn” autorstwa mego i kolegi artysty grafika, Tomasza Jakuba Sysło, autora prostych kresek. Pierwsze wydanie książki miało miejsce w 2008 roku dzięki dofinansowaniu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego. II wydanie jest przygotowywane obecnie w nowym wydawnictwie. Wersja elektroniczna książki znajduje się na przekazanej Państwu CD oraz w Internecie.18 Część pierwsza książki skonstruowana jest w formie modelu trudności, na jakie napotyka odbiorca codziennej gazety - oczekując jak najprostszego podania mu informacji codziennych zderzą się Państwo z kłopotami 18
Anna Rumińska, Uniwersalny Dizajn, Wrocław 2008: www.issuu.com/emsa.relacje
10
w formie niewyraźnej czcionki, odwróconego akapitu, obcego języka, przerwanego tekstu lub zupełnego jego braku. Jest to graficzna metafora trybu funkcjonowania w przestrzeni osób z ograniczeniami sprawności - rzecz, która się należy, jest trudno osiągalna. Część druga to analiza przykładów realizacji nie tylko wrocławskich i nie tylko najnowszych, której fragmenty przytoczę za chwilę. Część trzecia to antropologiczne wyjaśnienie teorii daru, jako bazy metodologicznej mojej teorii uniwersalnego dizajnu, w której pragnę zwrócić Państwa uwagę na odwrócenie trójkąta Maslowa i pojęcie grupy docelowej.
uzupełnienie referatu stanowią: - prezentacja PPT/PDF - 3 artykuły nt. różnic między UD i TD opublikowane w czasopiśmie „Zawód: Architekt” - pierwsze archiwalne wydanie książki „Uniwersalny Dizajn” autorstwa Anny Rumińskiej (ilustracje: Tomasz Jakub Sysło) - zapraszamy partnerów, którzy chcieliby współpracować przy edycji II-go wydania, które przygotowujemy, również w wersji audio i w wersji angielskojęzycznej ------------
Anna Rumińska COPYRIGHT architektka, antropolożka kultury, eMSA Inicjatywa Edukacyjna emsa.relacje@gmail.com / www.emsarelacje.pl / tel.660.968.363
11