4 minute read

Superstore

Śmiech przez łzy, czyli recenzja sitcomu „Superstore“

„Superstore“ to serial, który jest produkowany przez telewizję NBC od 2015 roku (obecnie emitowany jest szósty, ostatni sezon). Za produkcję odpowiada Justin Spitzer, czyli koproducent serialu „The Office“ (za którą otrzymał trzy statuetki Primetime Emmy Awards) w latach 2008-2013, a także autor scenariuszy do seriali „Scrubs“ czy „The Office“. Jest to naprawdę dobra pozycja wyjściowa do dobrej produkcji. A jak wyszło?

Advertisement

~Solaris

Jest dobrze, a nawet bardzo dobrze, patrząc na oceny kolejnych sezonów na serwisie Rotten Tomatoes. Po przeciętnych serialach jak „Constantine“, „Parks and Recreation“ czy słabych „Welcome to the Family“, „The Voice“ czy „Sean Saves the World“, NBC zdecydowało, że trzeba zrobić roszady i postawić wszystko na jedną kartę – wyprodukować serial komediowy, biorąc do tego gościa, który zna się na rzeczy. Spitzer nie chciał żadnych gwiazd w obsadzie, wolał postawić na mniej znane aktorki i aktorów, takich jak America Ferrera („Ugly Betty“), Ben Fleldman („Mad Men“), Lauren Ash, Nico Santos, Colton Dunn, Nichole Sakura czy Mark McKinney („The Kids in the Hall“). Okazało się to strzałem w dziesiątkę.

Serial opowiada perypetie pracowników sklepu fikcyjnej sieci Cloud 9. Fikcyjnej jedynie z nazwy, bo sam wystrój sklepu, uniformy pracowników czy interkomy wyraźnie nawiązują do realnie istniejących amerykańskich sieci sklepów, a zwłaszcza Walmartu, który dzieli z serialowym Cloud 9 te same barwy.

Można przyjąć, że jest to zwykła komedia, jednak pod jej płaszczykiem poruszane jest całe spektrum problemów, z którymi mierzy się współczesne amerykańskie społeczeństwo. Często na własne życzenie. Głównym wątkiem przewijającym się przez wszystkie sezony jest sama praca, która jest pracą za najmniejsze pieniądze, często bez jakichkolwiek perspektyw i przyszłości.

Fabuła kręci się wokół dwójki głównych bohaterów, czyli Amy, która w momencie rozpoczęcia serialu jest zastępcą kierownika sklepu, Glenna oraz nowego pracownika w osobie Jonaha, studenta szkoły biznesu, robiącego sobie tak zwany „gap year“ i który próbuje wprowadzić w wypalony zespół odrobinę energii i pokazać, że nawet praca w sklepie może być ciekawa i zabawna. Dwa różne punkty widzenia, które prezentują Amy i Jonah ścierają się wielokrotnie w serialu, powodując różnorodne komedie omyłek czy konflikty, które jednak mają podwójne dno.

W tej kwestii „Superstore“ przypomina „Scrubs“, brakuje jedynie egzystencjalnych podsumowań, jakie wymawiał JD pod koniec odcinka. Nie zmienia to faktu, że problemem, który przewija się przez wszystkie sezony są ważne dla amerykańskiego społeczeństwa: od przedmiotowego traktowania niepełnosprawnych jako maskotki firmy, poprzez niskie płace, brak ubezpieczenia zdrowotnego, brutalne rozprawianie się z potencjalnymi strajkowiczami, problem imigrantów pracujących nielegalnie, zwalnianie starszych osób z powodu niewydajności w pracy, wyciskanie pracowników jak przysłowiową cytrynę, kombinowanie przez pracowników jak zarobić dodatkowe pieniądze do marnej pensji aż po starcie z korporacyjną ścianą traktującą swoich pracowników jak Jeff Bezos pracowników Amazona.

Fani będą też ukontentowani jeśli chodzi o ogrywanie typowo „scrubsowych“ wątków jak ten JD i Elliot lub JD i Turka. Nie jest to może przełożenie w stosunku 1:1, ale wciąż bawi niesamowicie, zwłaszcza relacje między Jonahem a Garretem, gdzie ogrywany jest wątek rasowy i podkreślanie absurdalności współczesnej politpoprawności.

Serial, pomimo tego, że tworzony jest w takich, a nie innych czasach, nie jest do końca poprawny politycznie i bawi do łez przykładowymi scenami:

Ludzie rzucają się nagle na elektronikę i wywiązuje się następujący dialog: - Co się dzieje? - Może rozruchy na tle rasowym?

Uwaga, klienci. Nawet market musi się kiedyś zamknąć i właśnie nadchodzi ta pora. Gdy Pandora zamknęła swą słynną puszkę, w środku zostało już tylko jedno. Nadzieja. Ciekawe, co zostanie w środku tego sklepu. Może Grace? Mam nadzieję, że nie. Jeśli jesteś rodzicem Grace, odbierz ją z punktu obsługi klienta.

- Co byś zrobiła na moim miejscu? - Zabiłabym się lata temu.

- Zarząd kazał mi zwolnić sześć osób. - Będą zwolnienia? - Nie mów nikomu. - Dowiedzą się, jak przestaną dostawać wypłatę.

Latynoscy rodzice są inni. Nie potrzebujemy, żeby dzieci nas lubiły. Łamiemy je, zanim zrobi to świat.

Dodatkowo Justin Spitzer nie próżnował i wykorzystał swoje koneksje ze „Scrubs“ i zatrudniał w rolach epizodycznych aktorów znanych z tego serialu, m.in. Elizę Coupe (Denise „Jo“ Mahoney), Aarona Ikedę (Rex), Michaela Bununa (Jerry), Sonal Shah (Sunny), Seana Whalena (Laddy) a także innych aktorów i celebrytów, takich jak Howie Mandel, Brendę Song, Seana Gunna czy McKaylę Maroney.

Kolejnym smaczkiem, którego można doświadczyć w „Superstore“ jest swego rodzaju fiksacja na punkcie Polaków – w serialu bohaterowie noszą polsko brzmiące nazwiska, takie jak Dubanowski, Staskiewicz czy Sikowicz.

Pozytywnym zaskoczeniem jest tu także ścieżka dźwiękowa, gdyż producenci nie szczędzili na nią pieniędzy, wybierając bardzo znane piosenki: „… Baby One More Time“ Britney Spears, „Take On Me“ A-ha, „Hush“ Deep Purple, „Bad Reputation“ Joan Jett, „Roots Bloody Roots“ Sepultury, „Can’t Feel My Face“ i „I Feel It Coming“ The Weeknd, „Rock You Like a Hurricane“ Scorpionsów, „In da Club“ 50 Centa, „Time After Time“ Cyndi Lauper, „Rockin’ Robin“ Michaela Jacksona, „September“ Earth, Wind & Fire czy „The Final Countdown“ Europe.

Serial znalazłem przez przypadek i nie żałuję ani sekundy spędzonej z tą produkcją, czuje się wpływ starych, dobrych seriali pokroju humoru, a zarazem poruszania ważnych tematów społecznych „Scrubs“, konceptu wziętego z „The Office“, czyli pracy w pewnym określonym środowisku, a także wyłożeniem większych funduszy na dopracowanie serialu poprzez zatrudnianie do ról epizodycznych znanych aktorów, a także zapewnienie świetnej ścieżki dźwiękowej. Jeśli lubicie rzeczy wymienione wyżej to polecam „Superstore“.

This article is from: