2 minute read
Gitara przy ognisku
Zastanawiała mnie od pewnego czasu jedna rzecz. Co tak naprawdę przyciąga ludzi z taką pasją do świata „Stalkera“?
~M.C.
Advertisement
Właśnie odbyła się premiera „Diuny“, a cała akcja reklamowa przez ostatnie kilka miesięcy pokazała, jak wielu oddanych fanów nadal ma ta seria. Ludzie masowo oglądali coraz to nowsze trailery i nie mogli usiedzieć na miejscu, czekając na nadchodzący film.
Z filmami Marvela nie ma co nawet dyskutować, każda premiera, nawet ich najbardziej nudnego i przewidywanego filmu, przyciąga miliony ludzi, którzy nie mogą się doczekać, by obejrzeć, jak to woah kolejny superbohater woah pokonuje złego typa woah.
Nawet w bardziej podobnym klimacie, fani „Falloutów“ to ludzie, którzy potrafią mieć już własne rodziny (fani od „Fallouta“ 1 i 2) aż po młodych, którzy dopiero co w ten świat wkraczają („Fallout 4“ i blargh 76), a i tak dalej wszyscy ramię w ramię oddają się temu fandomowi.
I te wszystkie ugrupowania da się wytłumaczyć. Dekady materiałów, książek, filmów, komiksów, spotkania na konwentach, publiczne rozmowy z różnymi twórcami w takich miejscach jak Comic-Con, było zawsze z czego wybierać, by taki fandom mógł dalej żyć i się rozwijać.
„Stalker“ jako seria tak naprawdę nie ma wiele do zaproszenia. Mamy 3 gry, które, nie ukrywajmy, mają swoje bolączki, „Piknik na skraju drogi“ z ‘72 roku, 1 niszowy film z ‘79 i duża ilość książek luźno powiązanych z grami, które nie są nawet powiązane z sobą nawzajem, a w dodatku większość nawet nie otrzymała tłumaczenia na język angielski. „Stalkera 2“ na YT osiągnął prawie 2 mln wyświetleń, istnieje ciągle żywa strefa modowa, która wydaje coraz to nowsze tytuły do gier, z których najstarsza ma już 14 lat na karku, ciągle żywe dyskusje – zanim pojawiła się pierwsza oficjalna informacja, ludzie dyskutowali cały czas, czy „Stalker 2“ w ogóle powstanie. Na różnych konwentach na całym świecie można było dalej zobaczyć ludzi poubieranych w stroje Wolności czy Powinności. Masooooowe ilości memów.
Mam swoiste wrażenie, że nawet mimo swoiście niszowego statusu, bo nie ukrywajmy, „Stalker“ jakoś nigdy nie wybił się bezpośrednio do „mainstreamu“, ta wolność, jaką oferuje Zona, ten brak poczucia kompletnego zniszczenia jak w zwykłym postapo, a świadomość, że poza Zoną jest dalej normalne życie, to braterstwo, które można poczuć, siadając przy ognisku i śpiewając sobie piosenki dla umilenia wieczoru, to działa właśnie motywująco na fanów. Nawet do teraz powstają utwory od entuzjastów, które można sobie puścić przy ognisku.
Na pewno do fanów „Stalkera“ z naszych „domowych“ rejonów przemawia jeszcze bliskość, jak i możliwość zrozumienia wielu rzeczy. Ciężko nam jednak w pełni powiązać się z „Falloutem“, który dzieje się w losowym miejscu w USA, nową republiką Kaliforni czy z podejściem niektórych postaci. A w „Stalkerze“? Wódeczka? Kiełbasa i chlebek jako przekąska przy grillu? Siedzenie przy ognisku i śpiewanie jakichś dziwnych piosenek? Nazwy miejsc, których może nie odwiedziliśmy osobiście, ale zdecydowanie kojarzymy? Możemy po prostu poczuć się jak na własnym podwórku.
A jednak, ludzie dalej masowo ciągną do tego świata. W trakcie pisania tego tekstu trailer do No i nie ukrywajmy, once you go cheeki breeki, you never go v damkie.
Baner: https://cs.stalker-game.com/en/?page=screens&game=2&subpage=1