ISSN 2299-4580
bezpłatny magazyn mieszkańców
nR 8
Białystok fakty.bialystok.pl
Strony internetowe za 1zł WWW.TWOJASTRONKA.PL
W czterech prostych krokach załóż i wypromuj swoją stronę internetową CMS - panel administracyjny
Dodatkowa przestrzeń dyskowa
Zarządzalne konta mailowe
5 dni testowania za darmo
fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 3
nr 8 luty 2013 ISSN 2299-4580
6
14
5 6 8 10 12 13 13 14 16 18 20 22 24 26 28 30 31 32 32 34
spis treści WSTĘPNIAK
redaktor prowadzący Andrzej Matys redaktor@fakty.bialystok.pl Sekretarz redakcji Magdalena Szewczuwianiec redakcja@grupa-optima.pl
za co kochamy białystok
FOTO Piotr Narewski, Maciej Słupski
historia zatoczyła koło
ONLINE Ewelina Oszmian online@fakty.bialystok.pl
aleksandra dargiewicz photography wyznanie miłości Barmani little hell polecają – green garden 50 twarzy kocham cię walentynki w białostockiej bieliźnie odzyskaj czas na rzeczy ważne (nie)kulturalnie, czyli jak być w centrum… toyota rav4 wraca do gry pięcioro kandydatów, a kazanecki jeden chłop z ostrygami w kuchni przemoc domowa malowana bóg była kobietą
ZESPÓŁ Iwona i Rafał Bortniczukowie (Mr & Mrs Sandman), Grzegorz Chlebowicz, Paweł Mierzejewski, Krzysztof Romaniuk Agnieszka Sienkiewicz (aga’s stuff), Krzysztof Szubzda, Paweł Waliński REKLAMA reklama@grupa-optima.pl Maciej Kowalczuk maciej.kowalczuk@grupa-optima.pl Marketing Łukasz Słupski marketing@grupa-optima.pl projekt graficzny layoutu i skład Łukasz Słupski, Magdalena Szewczuwianiec BIURO Magdalena Różycka biuro@grupa-optima.pl druk: Buniak Druk Redakcja nie odpowiada za treść publikowanych reklam. Redakcja nie zwraca materiałów nie zamówionych i zastrzega sobie prawo do skracania oraz redakcyjnego opracowania tekstów przyjętych do druku. Opinie i poglądy autorów nie zawsze są zbieżne z opiniami i poglądami Redakcji. Copyright © Grupa Optima Sp. z o.o. Wszelkie prawa zastrzeżone. Przedruk materiałów w jakiejkolwiek formie i w jakimkolwiek języku bez pisemnej zgody Wydawcy jest zabroniony.
shortlist Reklamy nieoznaczone w numerze na str: 2, 3, 13, 16, 17, 31, 33, 35, 36
w węgierce #2 wykaz świąt powszednich kultura musi być! tu nas znajdziesz
28 reklama
to się czy ta
fakty.bialystok.pl tworzymy nowe miejsce w sieci, gdzie każdy z nas codziennie znajdzie coś ciekawego do poczytania. a to dopiero początek :) nowość! bezpłatne ogłoszenia
4 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl
Adres redakcji ul. Ciepła 1 lok. 16, 15-472 Białystok, tel. 85 87 121 80 www.fakty.bialystok.pl
wydawca Grupa Optima Sp. z o.o. ul. Ciepła 1 lok. 16, 15-472 Białystok
wstępniak
DOBREMIEJSCE .TO 25 prezenterów i 25 Dobrych Miejsc kryjących atrakcje na odwrocie wizytówek!
Każdemu wolno kochać…
Miłej lektury. Pozdrawiamy
JAK .TO DZIAŁA? .TO PROSTE:
1 Wybierz interesującą Cię wizytówkę...
reklama
Po Halloween, sylwestrze, Dniu Babci i Dziadka, mamy kolejne święto. Tym razem walentynki, czyli Dzień Zakochanych. Święto absolutnie komercyjne i w dodatku zagraniczne. Jakieś dwadzieścia lat temu Polacy dowiedzieli się, że 14 lutego nie wystarczy powiedzieć dziewczynie, narzeczonej czy żonie: Kocham Cię. Trzeba koniecznie kupić czerwone serce albo okazjonalne czekoladki (w kształcie serca), albo pluszaka, albo wysłać walentynkowego esemesa (bo kto by się bawił w pisanie kartek i noszenie ich na pocztę). Ale trzeba też zauważyć, że nie każdy w tak sentymentalny sposób okazywał uczucia. Taki Al Capone na przykład, amerykański (jak walentynki) gangster, z okazji dnia św. Walentego złożył swoim paru znajomym brzemienne w skutki wizyty. Odwiedzał ich w domach i choć nie dawał kwiatów czy czekoladek, to miłosne walentynki, które przysłał, zrobiły na owych znajomych tak wielkie wrażenie, że zapamiętali je do końca życia. My zaś, nie chcąc bezmyślnie kopiować zachodnich wzorców, wyszliśmy z redakcji na ulice naszego miasta. Nie rozdawaliśmy co prawda walentynek, ale sprawdzaliśmy, czy białostoczanie kochają swoje miasto. I dowiedzieliśmy się, że wbrew przysięgłym pesymistom – kochają. Podobnie jak wiele kobiet kocha bieliznę, którą produkują nasze lokalne firmy. Doszło nawet do tego (i słusznie), że to, co powstaje w białostockim zagłębiu bieliźniarskim, zakochane panie kupują specjalnie na spotkania ze swoimi mężczyznami. Z kolei inne białostoczanki i białostoczanie (i nie tylko) kupują bilety na przedstawienia w naszym szklanym sześcianie z drzewami na dachu, czyli w operze nie za trzy grosze zbudowanej. Dawane tam spektakle – jak mawiają w szpitalach – mają pełne obłożenie, ale czy Opera i Filharmonia Podlaska – Europejskie Centrum Sztuki musi służyć za miejsce zmagań kulturystów? Może nie musi, ale może. Lepiej zbierać ziarnko do ziarnka na utrzymanie obiektu, czy dać taki spektakl, o którym publiczność i krytycy będą rozmawiali przez długie zimowe wieczory? Czyli jednak dylemat być czy mieć, ale z prostą odpowiedzią – najlepiej mieć, żeby być. Oczywiście, nie wszyscy muszą takie dywagacje prowadzić, bo jak to w życiu bywa, jedni lubią arie i balety, a inni wolą grać w bitewniaki. To fenomenalne zajęcie i dobry sposób spędzania czasu – twierdzą znawcy tematu, a jest ich w Białymstoku całkiem sporo. Równie atrakcyjne może być gotowanie, szczególnie jeśli zajmuje się tym facet, który przygotowuje ostrygi. Warunki sukcesu w przypadku takiej kolacji (czyli znowu walentynki) są dwa: facet musi umieć gotować, a kobieta musi lubić ostrygi. Żeby zaś odnieść sukces w walce o nagrodę literacką im. Wiesława Kazaneckiego, trzeba wywołać zachwyt kapituły. Komu z pięciorga autorów-kandydatów się to uda, dowiemy się 1 marca. Czym sobie na nagrodę zasłużyli, piszemy w tym wydaniu Faktów Białystok.
2
– O Jezu, po co ci to? I ta czapka? – Nie podoba ci się. Tobie zapoznaj się z rabatem nigdy się nie podoba. – Ale przecież… na odwrocie... – Przecież idź i przynieś jeszcze tamto czerwone i to w paski. – A to nie jest na ciebie za małe? – Że niby przytyłam. Są ludzie, to nie powiem głośno jaka jesteś świnia. Idź i zapłać za te cztery. Ja będę przy spodniach. – Tyle rzeczy? – Jakie tyle? Dopiero przyszłam. Podasz w kasie kartę i już.
3
skorzystaj i wróć po więcej!
Fakty . Białystok Team
www.dobremiejsce.to www.facebook.com/DobreMiejsceto fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 5
:
temat n umeru
Za co kochamy białystok? W
alentynki to taki szczególny dzień, w którym emocje są najważniejsze i chętniej o nich mówimy. Z tej okazji postanowiliśmy zapytać mieszkańców naszego miasta, za co właściwie je kochają. Bo że kochają to nie ma wątpliwości. Okazało się, że każdy pytany chętnie przedstawiał powody, które są bliskie jego sercu. Wszyscy zgodnie twierdzili, że Białystok jest ich miejscem na ziemi, dobrze się tu czują i kochają je bezgranicznie.
Przygotowaliśmy również materiał video z naszej sondy
http://bit.ly/WyLUTU Jesteśmy bardzo ciekawi Twojej opinii, za co kochasz Białystok. Koniecznie odwiedź powyższy link i podziel się swoimi dobrymi emocjami. 6 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl
temat n umeru
Artur Za dobrą jakość uczelni.
Barbara Za wszystko. Białystok jest prześliczny, zielony i czysty.
Paweł Przede wszystkim za piękny ratusz i pałac.
Piotr Za Jagiellonię!
Eliza Za różnorodność, otwartych ludzi i możliwość rozwoju.
Michał Za atmosferę, która tutaj panuje. Fajni ludzie, dużo zieleni. To młode miasto, w którym jest dużo studentów. Czuję się tu dobrze.
Emilia Za to, że nie jest ani za mały, ani za duży. Że jest bardzo różnorodny i każdy tutaj może znaleźć coś ciekawego dla siebie. Za wspaniałych ludzi, którzy potrafią się integrować.
Grajek miejski z suraskiej Za dobrych ludzi i klimat. fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 7
ludzkie historie
historia zatoczyła koło Czyli nowy, upragniony dom – nasz Białystok tekst PJ foto Piotr Narewski
S
ą w Polsce od 26 stycznia. W pierwszych dniach lutego stali się obywatelami naszego kraju, choć ostatnie święta Bożego Narodzenia spędzali jeszcze w Kustanaj. Ale wtedy byli prawowitymi obywatelami Kazachstanu. Inka, Jurek i Kasia Ławrinowiczowie – to rodzina nowo upieczonych białostoczan. Można powiedzieć, że historia rodziny Ławrinowiczów zatoczyła koło. Był powojenny czas, druga połowa lat 40. ubiegłego wieku i Grodno, znajdujące się już w Białoruskiej Republice Sowieckiej. Dziadek Jerzego wdał się w słowną utarczkę z radzieckim żołnierzem i za złe słowa o Polsce napluł mu w twarz. Wyrok był szybki – 5 lat łagrów. Gdy wychodził z sądu i znowu zobaczył tego żołnierza ponownie napluł mu w twarz. Wyrok podwojono. Z grodzieńskiego dworca dziadka Jerzego wywieziono na długie lata na katorgę na nieludzką ziemię. Po odsiedzeniu wyroku przyjechał pod granicę Polski i… okazało się, że nie może jej przekroczyć, bo decyzja administracyjna uczyniła go obywatelem radzieckim. Z polskim pochodzeniem, po łagrach, nie miał złudzeń, że łatwo nie będzie. – To niech choć będzie ciekawe – pomyślał. Cała radziecka prasa pisała wtedy, ze w Kazachskiej Republice Sowieckiej jest pięknie, że na każdego czeka praca. Nie zastanawiał się długo, wsiadł do pociągu. Ponadtygodniowa
8 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl
ludzkie historie
droga nie upłynęła mu samotnie. Poznał piękną dziewczynę, która jechała w to samo miejsce. Pierwsze spojrzenia, pierwsze początkowo Życie we dwoje w tych nieznanych nieśmiałe rozmowy. Zaiskrzyło. Życie we dwoje w tych nieznanych przestrzeniach wydawało się przestrzeniach wydawało się łatwiejsze. Dojechali, pobrali się, zostali. łatwiejsze. Dojechali, pobrali się, Jurek urodził się w 1984 roku. Jest przedstawicielem trzeciego już zostali. pokolenia Polaków, którzy trafili do Kazachstanu. Choć historię swojej rodziny znał od dawna, dopiero od kilku lat mógł o niej mówić otwarcie. Polskę przez lata znał z opowieści, z filmów, z telewizji. Pierwszy raz przyjechał tu dwa lata temu. Chciał zobaczyć, wysondować, sprawdzić, czy aby na pewno – wpisując się wraz z rodzicami i bratem na listę repatriacyjną – podjął słuszną decyzję. Brat z żoną i synkiem trafili do Konstancina pod Warszawą. Jurek wraz z żoną Inką i córeczką Kasią przyjechali do Białegostoku. Jego rodzice też są już w Polsce, ale ich status prawny nie jest tak jasny, jak ich dzieci. Od pierwszych dni rodziną Ławrinowiczów opiekuje się białostocka Fundacja na rzecz Pomocy Dzieciom z Grodzieńszczyzny. Tłumaczenia dokumentów, wszelkie sprawy urzędowe, jak obywatelstwo, dowody osobiste, numery PESEL, zameldowanie, umowa najmu mieszkania w TBS, zakupy, to wszystko Inka i Jurek załatwiają sami, ale pod czujnym okiem pracowników fundacji. Jeszcze nie do końca wierzą, że tu są, że mają dwupokojowe mieszkanie (w Kazachstanie był to jeden pokój w mieszkaniu teściów Jurka), że już niedługo Jurek będzie mógł pochwalić się swoimi umiejętnościami przed potencjalnym pracodawcą. Inka pracować na razie nie będzie, bo późną wiosną urodzi drugie dziecko. Do tego czasu będzie doskonaliła język polski i poznawała swoje nowe miejsce na ziemi. Nowe miasto, które coraz bardziej staje się ich miastem. Ich Białymstokiem – ich małą ojczyzną. PS. Do historii rodziny Ławrinowiczów wrócimy. reklama
WIELKI JARMARK KAZIUKOWY INNY NIŻ WSZYSTKIE
OD RANA DO ZMIERZCHU PLAC PRZY TEATRZE DRAMATYCZNYM
ORGANIZOWANY WRAZ Z XIV DNIAMI KULTURY KRESOWEJ szczegóły: www.tpgiw.pl, www.fundacja.sos.pl Honorowy Patronat Prezydenta Miasta Białegostoku Honorowy Patronat Prezydenta Miasta
TOWARZYSTWO PRZYJACIÓŁ GRODNA I WILNA fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 9
pasje
Aleksandra Dargiewicz Photography Zainteresowała się fotografią, gdy miała 16 lat. Początkowo robiła zdjęcia natury i przedmiotów codziennego użytku. Do rozwijania pasji wystarczał jej aparat kompaktowy. Po jakimś czasie uznała, że flora i fauna nie są tak interesujące, jak ludzie. Zmieniła więc swoje fotograficzne zainteresowania, ale nie zmieniła marzeń, którymi ciągle są publikacje w Vogue’u czy Vanity Fair. Dziś Aleksandra robi zdjęcia fashion, glamour i portrety. Fotografując modelki czuje się, jakby kradła cząstki ich duszy. Fotografia jest nie tylko jej wielką pasją, ale też sposobem na zdobycie wykształcenia. W zeszłym roku obroniła pracę licencjacką na UwB, pt: „Relacja fotograf – model, czyli socjologia w obiektywie”. Studiowała też w Warszawskiej Szkole Filmowej na wydziale fotograficznym, pod okiem m.in. Lidii Popiel – znanej polskiej fotografki i redaktorki magazynu PANI. Aleksandra lubi tworzyć sesje zdjęciowe i historie fotograficzne z narracją. Inspiruje ją styl dawnych malarzy i fotografów, dlatego jej fotograficzni idole to Richard Avedon i mistrzyni portretów Zofia Nasierowska. Młoda artystka ma już za sobą pierwsze sukcesy: w 2011 roku została laureatką konkursu fotograficznego z okazji Podlaskich Dni Sztuki, tworzyła plakaty reklamowe dla krajowego eventu East Games United 2011 i współpracowała z Miss Polonia Rozalią Mancewicz. Prace białostoczanki można zobaczyć m.in. w: Glacier Magazine, Golden Age Magazine, FASHIONABLY MALE, MODO Magazine oraz na portalach bemodels.pl i thestylisto.com Jej sukcesem jest też facebookowy fanpage z 12 tys. fanów. Od niedawna Ola współpracuje z amerykańską firmą produkującą obiektywy do lustrzanek cyfrowych, a to oznacza, że jej zdjęcia mogą pojawić się na banerach reklamowych w USA.
10 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl
reklama
fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 11
w yznanie miłości
Kocham Cię! { } Opracowanie Święty Walenty
D
ostałem na Ciebie zlecenie. Już teraz wiem, jak to się skończy. Motyle w brzuchu, fruwające piórka i płatki wiśni, różowa aura. Bo czym jest miłość? Jak to kiedyś powiedział Andrzej Sapkowski, przyglądając się paterze z owocami: „O miłości wiemy niewiele. Z miłością jest jak z gruszką. Gruszka jest słodka i ma kształt. Spróbuj zdefiniować kształt gruszki.” Nie da się. Gruszka ma kształt wybitnie gruszkowaty, a miłość jest bezsprzecznie miłosna. Miłość czasami napada znienacka. Potrafi też skradać się miesiącami, popiskując nieśmiało w głębi duszy. Jest też trochę niedowidząca, dlatego należy ją traktować z szacunkiem. W końcu gdyby nie była tak ślepa, na niejedno musiałaby przymrużyć oko. Wielkim przeoczeniem byłoby, gdybym nie wspomniał tutaj o znanym wszystkim, ze swoich cytatów, Paulo Coelho, który kiedyś natchniony siedząc przez 11 minut na brzegu rzeki i przyglądając się czarownicy z Portobello rzekł: „Miłość nie jest pragnieniem ani wiedzą, ani uwiel-
12 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl
bieniem. Jest wyzwaniem, ogniem niewidzialnym.” Podejmij to wyzwanie. I nawet jeśli okaże się, że niezbyt ceniona przez Ciebie jednostka nagle stanie się obiektem Twoich płomiennych uczuć i powodem nieprzespanych nocy, to znaczy, że miłość zagościła w Twoim sercu. Martin Luther King powiedział mi kiedyś przy kawie: „Miłość to jedyna siła, zdolna przekształcić wroga w przyjaciela.” Myślę, że miał rację. Dlatego pamiętaj, że między miłością a nienawiścią podobno jest bardzo cienka linia, z resztą sam ją narysowałem. Jest jak miecz, którym władasz – jeśli robisz to nieumiejętnie, możesz się zranić. Ale podpowiadam, kochaj bezwarunkowo i bezgranicznie, a wszystko będzie dobrze. Bo za miłością zawsze stoi szczęście, a szczęście i miłość to ostatecznie najważniejsze wartości w życiu. Tak czy inaczej wiedz, że ten tekst oznacza jedno. Ktoś bardzo Cię kocha i chce Ci to powiedzieć. Ciao mi amore! :)
har mon ia smaków
Barmani Little Hell polecają Green Garden Green Garden to drink delikatny i orzeźwiający, z wyraźną nutą owocową. Kiwi i limonka łączą się w nim w specyficzny sposób dając mu „zieloną duszę”. Koktajl powstał spontanicznie w głowie Grzegorza pewnego ponurego wrześniowego wieczoru. Jedna z pań zamówiła drinka, w którym odnalazłaby smak lata i świeże owoce, ale koniecznie z nutką kiwi, które uwielbia. • 40 ml ginu • 20 ml likieru lichee • 20 ml likieru triple sec (pomarańczowy) • 80 ml soku jabłkowego • 60 ml soku pomarańczowego
Grzegorz Słaby Barman od 10 lat. Kocha to, co robi i uważa barmaństwo za swoją prawdziwą pasję. Niesamowitą satysfakcję daje mu uśmiech i zadowolenie gości, kiedy piją przyrządzane przez niego drinki.
• świeże kiwi • 4 cząstki limonki
Wspaniałe drinki, fantastyczną obsługę, wsparcie merytoryczne, i pomoc w realizacji zapewnił
fot. piotr narewski; opr. magdalena szewczuwianiec
Kiwi i limonkę wrzucamy do szklanicy barmańskiej i madlerujemy. Wlewamy pozostałe składniki i shakerujemy z lodem. Całość przelewamy na lód, znajdujący się w szklance typu long. Dekorujemy dowolnymi owocami. Drink na zdjęciu przybrany jest liśćmi ananasa, cykorią, karambolą i maraską.
Little Hell Pub & Coctail Bar
ul. Lipowa 4, tel. 881 694 441 y OBEJRZYJ PROCES POWSTAWANIA http://bit.ly/14SLjkS
50 twarzy kocham cię 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. 11. 12. 13. 14. 15. 16. 17. 18. 19. 20. 21. 22. 23. 24. 25.
Angielski Arabski Baskijski Brazylijski Bułgarski Celtycki Chiński Chorwacki Czeski Duński Esperanto Estoński Filipiński Fiński Francuski Grecki Hawajski Hebrajski Hindi Hiszpański Irański Islandzki Japoński Jugosłowiański Kataloński
I love you Kiedy znienacka trafi Cię strzała Amora i Twój wzrok akurat powędruję w stronę Ana ahebik napotkanego gringo, warto wiedzieć, jak Maite zaitut wypowiedzieć to ważne w naszym życiu Eu te amo wyznanie kocham cię w pięćdziesięciu różObicham te nych językach świata. Ta wiedza przyda Ta gra agam ort się, gdy na ulicy ktoś mówiący po chińsku Ai oi ngee wyzna Ci miłość – takiej sytuacji nie możJa te volim na przecież przegapić! :) W związku z tym Miluji te przygotowaliśmy zestaw wyznań miłoJeg elsker dig snych w pięćdziesięciu językach świata. Mi amas vin Mina armastan sind Iniibig kita (Ma") rakastan sua Je t' aime S agapo Aloha wau ia oe Anee ohev otakh Mai tumse pyar karta hoon Te amo Mahn doostaht doh-rahm Eg elska thig Kimi o aishiteiru Ja te volim T estimo
26. 27. 28. 29. 30. 31. 32. 33. 34. 35. 36. 37. 38. 39. 40. 41. 42. 43. 44. 45. 46. 47. 48. 49. 50.
Korsykański Kurdyjski Libański Litewski Łaciński Łotewski Macedoński Majów Niderlandzki Niemiecki Norweski Portugalski Rosyjski Rumuński Serbski Słowacki Słoweński Srilanka Szwedzki Thaiski Tunezyjski Turecki Ukraiński Węgierski Włoski
Ti tengu cara Ez te hezdikhem Bahibak Tave myliu Amo te Es tevi milu Te sakam in k aatech Ik hou van je Ich liebe dich Jeg elsker deg Eu amo-te Ja tiebia liubliu Te iubesc Ja vas volim Lubim ta Ljubim te Mama oyata arderyi Jag a"lskar dig Khao raak thoe Ha eh bak Sizi seviyorum Ja tebe kochaju Szeretlek Ti amo fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 13
moda
Walentynki w białostockiej bieliźnie TEKST Agnieszka Sienkiewicz – agasstuff.blogspot.com Nie bez powodu mówi się, że od nagiej kobiety dużo bardziej fascynująca jest ta w pięknej bieliźnie. To, co skrywamy pod ubraniem, wzbudza ciekawość i rozpala zmysły. Oferty producentów bielizny są coraz ciekawsze, coraz odważniejsze. Wśród firm bieliźniarskich prym wiodą podlascy przedsiębiorcy. To właśnie nasz region stał się zagłębiem bieliźniarskim i możemy być z tego dumni.
T
radycje związane z produkcją bielizny są w Białymstoku mocno zakorzenione. Nasze babcie i mamy często zaglądały do białostockiej spółdzielni Wzorcowa, która w poprzednim ustroju szyła bieliznę dla całej Polski. Jak łatwo się domyślić, ówcześnie wzorcowe staniki i majtki były równie szare, jak ówczesna rzeczywistość. Już w nowych czasach – po zamknięciu spółdzielni – kilku najbardziej doświadczonych pracowników postanowiło spróbować swoich sił na wolnym rynku. Znajomość branży i duże tzw. zasoby siły roboczej (wiele szwaczek po zamknięciu Wzorcowej zostało bez pracy), ułatwiły rozkręcenie biznesu. Tym oto sposobem, dziś na Podlasiu mamy wiele zakładów bieliźniarskich szyjących piękną, wysokogatunkową bieliznę. Mało kto zaś pamięta barchanowe gacie z Wzorcowej. W 2008 roku białostoccy producenci wykazali się odwagą i przedsiębiorczością. Zjednoczyli się w Podlaskim Klastrze Bielizny, a dzisiaj pod jego skrzydłami pracuje 16 firm, w tym m.in.: Gaia, Kinga, Mat, Gorteks, Kontri i Kostar. Dzięki wsparciu i funduszom z Unii Europejskiej znacznie poprawiła się konkurencyjność lokalnych przedsiębiorstw bieliźniarskich, nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Już kilkakrotnie białostockie marki (bo można już tak o nich mówić), uczestniczyły w największych bieliźniarskich targach na świecie odbywających się w Paryżu. – Obecność na paryskich targach to zdecydowanie najlepsza forma promocji zagranicznej, a Kinga jest firmą cieszącą się dużym zainteresowaniem zagranicą – przyznaje Kin14 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl
ga Lesisz, właścicielka firmy Kinga. – Dzięki dotacjom z Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych przynajmniej raz w roku możemy uczestniczyć w paryskich targach i prezentować nasze produkty. Z nieukrywaną dumą mogę stwierdzić, że dzięki tym wyjazdom nasz eksport wzrósł o około 12 proc. Sprawdziłam więc, jaki wizerunek wśród klientek mają białostockie firmy bieliźniarskie. Moja znajoma Ania nieśmiało przyzna-
moda
4999
zestaw 2 kubków Valentine
2499
kubek z kredą Valentine
4999
ramka Valentine
bieliznę, która im się po prostu podoba. Walory estetyczne i wygoda, to główne kryteria wyboru bielizny. Produktom białostockich firm nie sposób odmówić urody, ale wygoda to już kwestia bardzo indywidualna. Gdy o białostocką bieliznę zapytałam Kasię, znajomą fotomodelkę, odparła, że miała do czynienia z wieloma firmami, ale to właśnie nasze marki przekonują ją najbardziej. – Białostockie firmy podążają za światowymi trendami i, moim zdaniem, nie odbiegają jakością od producentów francuskich czy włoskich. Wystarczy obejrzeć zdjęcia najnowszych kolekcji – uważa Kasia. – Podlaskie firmy inwestują w profesjonalnie zorganizowane sesje zdjęciowe i nowatorskie rozwiązania. Trudno nie zgodzić się ze słowami modelki. Sesje zdjęciowe w egzotycznych sceneriach, stylizacje w stylu pin up girl lub kadry rodem z Jamesa Bonda, to tylko niektóre pomysły zrealizowane np. przez Kingę. – Zawsze kładłam duży nacisk na promocję i rozpoznawalność mojej marki. Z uwagą dobierałam magazyny, w których była drukowana nasza reklama i poświęcałam dużo czasu na przygotowanie wszelkich artykułów informacyjnych o naszych produktach – podkreśla Kinga Lesisz. – Już przed stworzeniem Podlaskiego Klastra Bielizny Kinga była dość znana, ale też faktem jest, że dzięki promocji przez klaster jeszcze mocniej ugruntowaliśmy naszą obecność na rynku polskim.
e v lo3D reklama
ła, że niedawno kupiła sobie seksowne body firmy Kostar: – Znalazłam je w sklepie internetowym, łatwiej mi było kupić tak odważny strój w sieci. Na żywo spaliłabym się ze wstydu – tłumaczy Ania. – Kostar produkuje świetną bieliznę, mam wiele rzeczy tej marki. Dodatkowym atutem jest to, że producent jest z Białegostoku, a ja uważam, że powinniśmy wspierać lokalnych przedsiębiorców. Jak dodała, nowy nabytek zamierza zaprezentować mężowi w wieczór walentynkowy. Trzeba przyznać, że to fajny pomysł na prezent. – Jest to jedna z niewielu firm, która oferuje duże rozmiary biustonoszy w dobrych cenach. Kobiety o dużych piersiach wiedzą, jaki to problem znaleźć stanik dobrze wyprofilowany, elegancki i jednocześnie atrakcyjny cenowo – pani Mariola, moja sąsiadka, zachwyca się produktami firmy Gaia. Rzeczywiście, biustonosz Gaii z serii Linea Maxima, dedykowanej dla pań z dużym biustem, to wydatek rzędu 100 zł. Dla porównania, zakup stanika znanej francuskiej marki zmusza do wyłożenia od 250 zł do 350 zł. – Do mojego butiku przychodzi wiele pań, które zwracają uwagę na pochodzenie producenta – wyjaśnia Ewa, która od kilku lat pracuje w sklepie z bielizną. – Szczególnie wśród starszych osób panuje przekonanie, że należy kupować rzeczy nasze, czyli polskie. Jednak większość klientek decyduje się na
od
499
pudełka Valentine
5499
zestaw Valentine
fot. mat. producent bielizny – kinga
nasz atut to kolor Białostockie firmy bieliźniarskie cieszą się dużą popularnością. Zdaniem Kingi Lesisz, bielizna z naszego regionu, czy w ogóle z Polski daje taki sam komfort noszenia i jest zrobiona z tej samej jakości materiałów, co bielizna europejskich potentatów.
– To, co nas jednak wyróżnia, to kolory; co prawda najczęściej oferujemy produkty stonowane i klasyczne, ale dużą radość daje nam tworzenie czegoś ognistego i odważnego. – mówi. Warto więc zainteresować się ofertą firm zrzeszonych
w Podlaskim Klastrze Bielizny. Warto, nie tylko dlatego, że są to nasi producenci, ale przede wszystkim dlatego, że mają fantastyczną bieliznę w bardzo zachęcających cenach.
4999
zegar Valentine
fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 15
styl życia
Odzyskaj czas na rzeczy ważne Odnalezienie czasu dla rodziny, przyjaciół czy dla nas samych może być obecnie nie lada wyzwaniem. Praca pochłania nam większość dnia, a kiedy przychodzi weekend zostają jeszcze domowe obowiązki, które skutecznie odbierają nam energię i szansę na relaks. Jak się w tym wszystkim odnaleźć, aby wciąż mieć czas dla najbliższych i czerpać z tego radość? Odpowiedzią mogą być zakupy internetowe.
N
Wszyscy w bdsklep.pl wierzymy, że każdy może odzyskać czas na rzeczy ważne. Umożliwiamy to naszym klientom ułatwiając im codzienne zakupy. Wierzymy w to tworząc nowoczesny i przyjazny sklep internetowy – Twojego osobistego doradcę. Zapraszamy na www.bdsklep.pl. Prezes bdsklep.pl Paweł Paszkowski
MMat i foto dostarczone przez mdsklep.pl
owoczesne rodziny nie poświęcają już swojego czasu na nużące wyjazdy do hipermarketów. W zamian wybierają zarówno różnego rodzaju aktywne formy wypoczynku, jak i wspólne chwile spędzone w zaciszu domowym. Zajęcia w fitness clubie, wycieczka rowerowa, spacer po parku czy też kolacja przy winie lub gra planszowa ze swoimi dziećmi są momentami, które zawsze będą mile wspominane. Takie scenariusze spędzania wolnego czasu nie są już niedostępnym luksusem i mogą dotyczyć każdego z nas. Wystarczy zdecydować się na zakupy w sieci z dostawą do domu. W bdsklep.pl możemy w zaledwie kilka minut zaopatrzyć się w najpotrzebniejsze produkty. Kurier dostarczy je pod wskazany adres, a my oszczędzimy czas i odzyskamy energię dla najbliższych. Gdy rozdziela nas dłuższy wyjazd służbowy lub staż w zagranicznym oddziale firmy, internet także przyjdzie nam z pomocą znacznie ułatwiając kontakt i dając niezwykłą szansę na zrobienie słodkiej, walentynkowej niespodzianki. Ulubione polskie czekoladki prześlemy za pośrednictwem bdsklep.pl, który realizuje przesyłki w każde miejsce na świecie.
Fundacja Polska Pomoc ul. Świętojańska 24 lok. 2 15-277 Białystok KRS: 0000360501 Tel: 85 732 37 70, kom. 511 687 687
PRZEKAŻ SWÓJ 1 % NA SZCZYTNY CEL
KRS 0000360501
Darowizny przeznaczamy na —— pomoc potrzebującym w kraju i za granicą, —— pomoc dla podopiecznych Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego dla Dzieci i Młodzieży w Bacikach Średnich, —— finansowanie rehabilitacji oraz zakup sprzętu rehabilitacyjnego dla chorych dzieci, —— organizację kolonii letnich dla dzieci, —— i wiele innych…
Fundacja Na Rzecz pomocy Dzieciom z GrodzieńszczyznY
Zwracamy się do Państwa z gorącym apelem o przekazywanie swojego 1% naszej organizacji. W latach ubiegłych całość wpływów, które otrzymywaliśmy z tytułu 1% przeznaczaliśmy na program ratowania zdrowia i życia dzieci. Opłacaliśmy rachunki za pobyty szpitalne, zabiegi i operacje, zakup leków, sprzętu medycznego i rehabilitacyjnego, pobyty na turnusach rehabilitacyjnych. za pomoc DZIĘKUJEMY!
KRS 0000000291 Fundacja na rzecz Pomocy Dzieciom z Grodzieńszczyzny ul. Świętojańska 24, 15-277 Białystok tel/fax: (85) 732 37 70 www.jedenprocent.sos.pl www.facebook.com/grodzienszczyzna
kultur a
(Nie)kulturalnie, czyli jak być w centrum sztuki Tekst Iwona i Rafał Bortniczukowie – Mr. & Mrs. Sandman
Dawno temu pewien satyryk stworzył następujący dialog: – Cześć, dokąd idziesz? – Do kina. – A co grają? – Quo vadis. – Co to znaczy? – „Dokąd idziesz”. – Ja? Do kina. – A co grają?…”
Jakie czasy, taka oferta Tak też wiele lat temu wyglądała oferta kulturalna naszego miasta: kilka koncertów, teatr, kino czy pomniejsze, osiedlowe festiwale (zostawmy już dożynki w spokoju). Od tego czasu jednak bardzo wiele się zmieniło. Zarówno w naszym podejściu do kultury, jej odbiorze, jak i dostępności jej wytworów. Białystok Pozytywne Wibracje Festival, Podlaska Oktawa Kultur, koncerty w Spodkach, Dni Sztuki Współczesnej, festiwale filmowe, Dni Hiszpańskie, imprezy komercyjne i niekomercyjne, zorganizowane przez miasto, jak i inne stowarzyszenia. Wygląda na to, że Białystok wypracował sobie oryginalną i urozmaiconą ofertę „dla ducha”. Kolejną propozycją jest nowo powstała Opera i Filharmonia Podlaska. Jeśli jednak w przypadku menu restauracji mówi się, że powinno 18 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl
być ono krótkie i wyważone, to nowe danie w karcie Białegostoku doskonale ją urozmaica. Opera jednak jeszcze przed inauguracją – ba! na długo przed wybudowaniem – zdążyła zdobyć zarówno całe rzesze zwolenników, jak i zatwardziałych przeciwników.
Na film do opery Opera w swoim założeniu zapowiadać miała świeże spojrzenie na to, co nazywamy kulturą i sztuką. Bo to, co w niej zobaczymy, to już nie tylko operowe arie, nie tylko wzniosła strawa duchowa, ale też np. innowacyjny w formie i przekazie musical „Korczak”. Warto przy tym powiedzieć nie tyle o samym wydarzeniu artystycznym (o nim bowiem napisano już dziesiątki recenzji), ale także o towarzyszącym mu przygotowaniach. Kilkudziesięciu małym aktorom zaoferowano konsekwentnie przemyślany program edukacyjny, który pozwolił im poznać tradycje i kulturę narodu żydowskiego oraz zrozumieć ich historię i tym samym, grane przez siebie postaci. Przyniesie to efekty nie tylko w postaci atrakcyjnego spektaklu, ale również zasieje ziarno świadomości, z którego plony będą zbierać wszyscy. Kilka słów należy się również Festiwalowi Filmowemu CAMERA!TA, podczas którego pokazano unikalny film z Polą Negri pt. „Mania. Historia pracownicy fabryki papierosów” z jedynej, odnalezionej ostatnio taśmy, do którego muzykę skomponował Jerzy Maksymiuk. Najwięcej kontrowersji, jeśli chodzi ofertę opery, wywołują zaś imprezy komercyjne, mistrzostwa świata w kulturystyce czy część oferty koncertowej. My jednak zamiast pytać czy wypada, pytamy: dlaczego by nie? Popyt czyni podaż. Swoje oblicze zmienia też Teatr Dramatyczny, z którym wiążą się nasze szkolne wspomnienia – opowiada na zmieniające się oczeki-
fot. opera i filharmonia podlaska
C
zy tak zilustrowany, zamknięty krąg białostockiej kultury jest w stanie przełamać oferta tworu o dumnie brzmiącej nazwie – Opera i Filharmonia Podlaska – Europejskie Centrum Sztuki? Należymy do pokolenia, które za młodu nie poznało jeszcze „kultury wychodzenia” czy „kultury obcowania z kulturą”. Czy wyjścia do teatru mogły odbywać się zupełnie bez powodu, ot tak, z czystej, prywatnej chęci? Raczej nie. Przez długi czas kojarzyły nam się z kontynuacją zajęć szkolnych, miały bowiem związek z omawianiem kolejnej lektury, poznawaniem biografii narodowego wieszcza bądź świętem narodowym. Wyjazdy do opery wspominamy zaś jako całodniowe, autokarowe wycieczki, które nie tyle samą sztuką przekonywały do siebie, a raczej spacerem po Starym Mieście czy obiadem w McDonaldzie.
wania publiczności oraz płynne definicje hasła: kultura. Wystarczy wspomnieć choćby o przemianie foyer w AudioVideoRoom, w którym będzie można posłuchać wybranych płyt i audiobooków; o ofercie warsztatowej dla seniorów oraz młodych adeptów sztuki aktorskiej i dziennikarskiej, o budkach-biblioteczkach książek, które znajdziemy w różnych punktach miasta. Pytanie, które należy więc sobie postawić, nie powinno brzmieć „Dlaczego nic się nie dzieje?”, ale raczej „Dlaczego nie korzystamy?”. Dlaczego kontakt z kulturą ograniczamy najczęściej do piątkowego wyjścia do kina? Mimo coraz bogatszej oferty kulturalnej, wciąż słyszymy głosy mówiące o tym, że w Białymstoku nie ma co robić. Wciąż pokutuje opinia, że skoro płacimy podatki, odpowiedzialność za zapewniane nam rozrywki spoczywa na władzach. Jednak, czy roszczeniowa postawa jest w tym przypadku na miejscu? Czy powinniśmy czekać aż ktoś za nas weźmie się do działania? Jak grzyby po deszczu pojawiają się interesujące oddolne inicjatywy, które aktywizują społeczeństwo: Podwórkowy Dom Kultury, wędrowne teatry, kiermasze robótek ręcznych – wymieniać można by bez końca. Obywatelu, zatem jeśli chcesz mieć czysty chodnik, odśnież go sobie sam, jeśli zaś marzysz o festiwalu kuchni karaibskiej, zajmij się jego organizacją. Możliwe, że stanie się on kolejną interesującą pozycją w kulturalnym menu Białegostoku.
Iwona i Rafał Bortniczukowie prowadzą blog lifestylowo-kulinarny www.mrmrssandman.blogspot.com Wielbiciele książek, nieznający się na literaturze. Praktycy gotowania, nieumiejący gotować. Miłośnicy kina, wybierający tylko nudne filmy. Połączyła nas nieumiejętność skupienia się na jednym, intelektualne ADHD oraz akceptacja faktu, iż lepiej nie zjeść lodów wcale niż zjeść nie najlepsze.
reklama
Sky is the limit
moto
Toyota RAV4 wraca do gry
RAV4 nowej generacji będzie najbardziej wszechstronnym i dopracowanym SUV-em na rynku. Tak twierdzi Toyota zapowiadając, że polska premiera tego modelu odbędzie się 9-10 marca.
Tekst: Paweł Mierzejewski
K
iedy 19 lat temu Toyota, prezentując pierwszą RAV4, tworzyła segment kompaktowych SUV-ów, ten trzydrzwiowy model miał 3,69 m. Od tego czasu segment mocno się zmienił, tak jak i popularna ravka. Dotychczas małego SUV-a Toyoty kupiło w 150 krajach 4,5 mln klientów, w tym 1,2 mln w Europie.
Oczywiście, można się spierać o to, czy RAV4 to prekursor kompaktowych SUV-ów. Prawda, inne marki długo po debiucie sportowo-użytkowej Toyoty zwlekały z prezentacją swoich pomysłów na ten segment, ale z czasem zaczęły grać w nim coraz ważniejsze role. Dziś wszyscy liczący się producenci mają kompaktowe SUV-y, łącznie z elitą z klasy premium, czyli BMW X3, Audi Q5, Volvo XC60 i Mercedesem GLK. Na nową RAV4 czekamy bodaj sześć lat. To było ryzykowne posunięcie i wygląda na to, że ryzyko Toyocie na dobre nie wyszło. W tym czasie na rynek wjechało wiele interesujących SUV-ów. Oprócz tradycyjnych rywali, czyli Hondy CR-V, Subaru Forestera i Suzuki Grand Vitara inne ciekawe alternatywy to: Nissan Qashqai, Mitsubishi Outlander, VW Tiguan, Chevrolet Captiva, Kia Sportage i Hyundai x35, Ford Kuga, często nagradzana debiutantka Mazda CX-5, a nawet wiekowy Nissan X-Trail.
Czy nowa RAV4 odzyska status rynkowej gwiazdy? Łatwo nie będzie, bo konkurentów jest tylu, co speców od medycyny i polityki. Pamiętajmy jednak, że dotychczasowe wersje RAV4 odniosły sukces. Na pewno nie sprawiła tego tylko moda na SUV-y, która trwa dopiero od 10 lat. Uterenowiona Toyota zyskała popularność głównie dzięki wszechstronności i technicznemu pokrewieństwu z odpornymi na usterki Corollami E100 i E110.
Czwarta generacja RAV4 zadebiutowała w zeszłym roku na salonie w Los Angeles. Inaczej niż dotychczas, wersja amerykańska będzie identyczna z europejską. Dla Europejczyków oznacza to, że dostaną
Designer RAV4 nawiązuje do innych Toyot za co odpowiada wspólny język stylistyczny Under Priority i Keen Look. O co chodzi, tak naprawdę nie ma znaczenia, bo wszystko i tak zależy od pomysłowości PR-owców. Jeśli uznają, że są to linie oddające styl dzika ryjącego w bagnie lub płynącej żabką eugleny zielonej – większość mediów to zacytuje. Tak jak w przypadku Mazdy CX-5, która stylistycznie ma przypominać skaczącego geparda. W nowej ravce chodzi zaś o dość dynamiczne i bardziej muskularne nadwozie z licznymi akcentami terenowymi. Jednak jego przód do najpiękniejszych nie należy, a poprzednia wersja robi dużo lepsze wrażenie. Tył to poprawiony nowy Auris, co przy wyższym nadwoziu oznacza lepsze proporcje.
auto o 20,5 cm dłuższe od obecnego modelu i z rozstawem osi większym o 10 cm (2660 cm). Dzięki temu pasażerowie tylnej kanapy (składana i przesuwana dzięki systemowi Easy Flat) zyskają więcej miejsca, a Toyota obiecuje o 4 cm więcej przestrzeni wokół kolan i bardziej komfortową kanapę z głębszym siedziskiem. Kierowca będzie siedział niżej niż obecnie, mogąc korzystać z dużo większego zakres regulacji fotela i kierownicy. Przybędzie też miejsca na bagaż: pojemność bagażnika wzrośnie bowiem do 547 l (dziś min. 410 l), a schowek pod podłogą –
Bagażnik standardowo mieści teraz tyle (547 l), co w poprzedniej ravce przy maksymalnie przesuniętej do przodu tylnej kanapie. Miejsca na bagaż było dużo, ale z tyłu mało kto się zmieścił.
Toyota nie zareagowała na kolejne liftingi i nowe generacje CR-V i Outlandera. Tymczasem główni konkurenci zmienili styl i zaproponowali więcej komfortu i bogatsze wyposażenie. I wielu potencjalnych klientów wybierało nową Hondę czy Mitsubishi albo Kię. Szczególnie to ostatnie było łatwe, bo kompletnie wyposażony koreański SUV jest tańszy i ma dłuższą gwarancję. Nie dziwi więc, że rekreacyjna Toyota, do niedawna pierwszoplanowy aktor sceny, zaczęła grać halabardnika. Może nie ostatniego, ale jednak. 20 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl
fot. toyota
Z sobie tylko znanych powodów
moto
do 100 l. Do bagażnika (o najniższej krawędzi załadunku w klasie) będzie można dostać się nie przez otwierane w prawo drzwi, a przez podnoszoną klapę. W ten sposób z tyłu RAV4 zniknie koło zapasowe – podstawowy wizualny atrybut terenówki.
Na początku sprzedaży RAV4 zaoferuje tylko wersję 2.0 D4-D/125 KM z napędem na przednią oś (4x2). Reszta gamy, czyli 2.0 Valvematic/158 KM (6-bieg. skrzynia mech. lub automat CVT) i 2.2 D4-D/150 KM (6-bieg. mech. lub automat.) będzie już 4x4. Za trakcję odpowiada tu nowa generacja układu Integrated Dynamic Drive System z nową funkcją Sport. System kontroluje jednocześnie pracę napędu 4x4, układ stabilizacji toru jazdy VSC i wspomagania kierownicy. Moment obrotowy będzie rozdzielany na przednią i tylną oś od 100:0 do 50:50 proc. (przód/tył). Tak jak teraz będzie można zblo-
kować 4x4 i wykorzystać funkcje asystenta zjazdu i podjazdu. Nowa RAV4 standardowo otrzyma komplet systemów bezpieczeństwa, a w bogatszych wersjach m.in. system automatycznego włączania i wyłączania świateł drogowych i ostrzegania o nagłej zmianie pasa ruchu. Wersja bazowa ma mieć m.in. klimatyzację, elektr. szyby i lusterka, światła przeciwmgielne i LED-owe do jazdy dziennej. Bogatsza opcja otrzyma 2-strefową automat. klimatyzację, radio z dotykowym ekranem i kamerą cofania, skórzaną kierownicę i boczki drzwi oraz tempomat. Najdroższa zaoferuje zaś m.in. skórzaną tapicerkę i podgrzewane fotele. Ile ma kosztować RAV4 jeszcze nie wiadomo, ale generalnie, cena nowego modelu nie powinna się znacząco różnić od CR-V, Outlandera, Tiguana czy CX-5.
reklama
Zupełnie zmieniło się wnętrze, które poza większymi rozmiarami stało się – według Toyoty – bardziej eleganckie i ukierunkowane na kierowcę. W środku dominują materiały wykończeniowe najwyższej jakości z licznymi przeszyciami skórzanymi. Nowa stylistyka deski jest bardziej amerykańska, czyli bardziej efekciarska niż efektowna, co w Europie nie musi się podobać.
fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 21
liter atur a
Pięcioro kandydatów, a Kazanecki jeden Tekst Krzysztof Romaniuk
N
agroda Literacka im. Wiesława Kazaneckiego to od 22 lat najważniejsze wyróżnienie w świecie białostockiej literatury. W tym roku kapituła konkursowa zdecydowała, że spośród 20 kandydatur nominuje pięć osób. Najliczniejszą reprezentację mają poeci. W wybranej piątce są aż trzy tomiki wierszy, jedna powieść i jeden zbiór dramatów. Dodajmy, że zdobywca nagrody Kazaneckiego zyskuje nie tylko sławę, ale też ma szansę zaistnieć w świadomości czytelników z całej Polski. Choć nagroda jest ściśle związana z Białymstokiem (przez biografię autora lub jego twórczość), może też otworzyć laureatowi drzwi do dalszych sukcesów. Nic więc dziwnego, że artyści chętnie o nią walczą.
22 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl
Ciekawych powiedzonek jest też bez liku w powieści Krzysztofa Gedroycia pt. „Piwonia, niemowa, głosy”. Można tu znaleźć sporo podlaskiego żargonu. Autor pisze, jak słyszy, a słuch ma świetny. Jego bohaterowie mówią więc: odbudowujo, piszo, w pierszym rzendzie, szpiegoskie operacje, oczy odemknoł, itd. Z pewnością takie zabiegi słowotwórcze dodają powieści kolorytu. Akcja dzieje się w latach 50. XX wieku na wschodzie Polski. Milicjant Piwonia prowadzi śledztwo w sprawie morderstwa. Zamieszany w nie jest Urząd Bezpieczeństwa, a podejrzany lokalny ksiądz. Fabuła szybko się rozwija, książkę czyta się jednym tchem. To na pewno obowiązkowa pozycja dla tych, którzy za młodu zaczytywali się kultowymi dziś milicyjno-sensacyjnymi komiksami, jak np. „Kapitan Żbik”. Tu też można poczuć klimat tamtych lat i to zza szyb milicyjnej suki.
Podróż w czasie można też odbyć czytając tomik „Biały stok” Miry Łukszy. To druga w jej dorobku książka po polsku (znamy ją z białoruskich wierszy) i trzeba przyznać, że bardzo udana. Poetka bierze pod lupę różne miejsca w Białymstoku i snuje związane z nimi historie. I tak np. o rondzie Lussy pisze, że przed laty doszło tam do przypadkowego spotkania późniejszych, czołowych białostockich literatów. Jeden z nich powiedział: „A wystarczyłaby na nas jedna seria z karabinu”. Żadnej broni jednak nie było, no może z wyjątkiem książek, które rozmówcy mieli ze sobą. Mira Łuksza po mistrzowsku odmalowuje też obraz podlaskiej wsi, jako miejsca, o którym stale myśli. Najważniejszy jest dom rodzinny – gniazdo, w którym wykluwamy się, by zmagać się ze światem. A ten bywa nieraz bardzo okrutny, jak np. w niezwykle dramatycznym wierszu „Bondary”. Chodzi w nim o bardzo głośne w czasach PRL-u wysiedlenie mieszkańców pięciu wsi. Ludzie stracili swoje domy tylko dlatego, że władza chciała, by akurat w tym miejscu powstał zalew Siemianówka. Mieszkańców przesiedlono do bloków stojących – jak pisze poetka – na „osiedlu umarłych” w Bondarach.
fot. mat. prasowe
Na przykład Tadeusz Słobodzianek, uznany w Polsce dramaturg i reżyser (i dyrektor Teatru Dramatycznego im. Holoubka w Warszawie), autor „Naszej klasy”, za którą w 2010 roku dostał nagrodę Nike – najbardziej znane wyróżnienie polskiej literatury. Do nagrody im. Kazaneckiego została zaś zgłoszona (wydana w 2012 roku) „Śmierć proroka i inne historie o końcu świata”. Jest to zbiór trzech znanych dramatów, które składają się na tzw. cykl wierszaliński. Autor z różnych stron patrzy na sprawę słynnego na Podlasiu proroka Ilji. Jeśli ktoś nie słyszał tej historii, musi przeczytać dramaty Słobodzianka. W latach 30. XX wieku w gminie Krynki, niedaleko wsi Grzybowszczyzna, powstała osada o nazwie Wierszalin. Założył ją Eliasz Klimowicz, niepiśmienny chłop prawosławny, który ogłosił się wysłannikiem Boga, a przystających do niego ludzi mianował świętymi. Mieliśmy więc podlaską Matkę Boską, św. Piotra, itd. Prorok wieścił, że Wierszalin zostanie stolicą świata. Nawet ci, którzy czytali już o proroku w innych książkach (np. genialny „Wierszalin. Reportaż o końcu świata” Włodzimierza Pawluczuka) powinni poznać dramaty. Poza ciekawymi historiami (np. o tym, że oprócz proroka Ilji Podlasie gościło też cudownie uratowanego cara Mikołaja II) znajdziemy tu wiele innych smaczków. Oto przykład: do Ilji przychodzi sołtys i prosi o błogosławieństwo, prorok mówi: „Boże Ojcze Wszechmogący, pobłogosław sołtysa Ignaciuka, rodzinę jego i siostry jego Chlebcewicz, co z prawosławnych zrobili się katolikami, a z katolików, jak będzie trzeba zrobią się bolszewikami. Pobłogosław, żeby dobrze im się żyło, bo lepiej, żeby na ranie starej napite krwią muchy siedzieli, niż przyszli nowe głodne”.
liter atur a
Zupełnie inny klimat mają utwory z tomiku „Gub, trać, porzucaj” Dariusza Adamowskiego. Tu czytelne odwołanie do Podlasia jest obecne tylko w jednym wierszu. Podmiot liryczny niby spaceruje ulicą Lipową, ale jego myśli opuszczają ciasne granice geograficzne i osiadają w Indiach. Tomik jest zresztą pełen rozważań opartych na bogatej kulturze Dalekiego Wschodu. W wierszu „Varanasi – decydujące starcie” poeta pisze np.: „Zdechła święta krowa, wyzwolona, będzie żeglować Gangesem, aż stanie się rzeką-matką. Lub rzeką”. Ciekawe, że wschodnia filozofia jest tu często konfrontowana z popkulturą. Mamy tu więc takie stwierdzenia jak choćby: „manga sfrustrowanych Europejczyków”.
Laureatów Nagrody Literackiej
Ostatnim z nominowanych jest Wojciech Roszkowski za tomik „Dworzec św. Łazarza”. Również i tu mamy wiele odwołań do podróży po całym świecie, choć nie ma ich tyle, co u Adamowskiego. Jest za to sporo postmodernizmu, gdzie z wielu klisz autor wybiera i przerabia te, które najbardziej go ciekawią. Dlatego w tomiku można znaleźć takie ciekawe frazy jak ta: „Płoniesz, gdy przyjmujesz jak wiatr drobną monetę w usta. Taniec godowy, ta sama gra, wstępna wyliczanka: Tequila Sunrise, Martini, 69 Specjal…”
Prezydenta Miasta Białegostoku im. Wiesława Kazaneckiego na najlepszą książkę 2012 roku poznamy 1 marca – podczas gali. Wartość nagrody wynosi 32 tys. zł i kwota ta może zostać podzielona między kilka osób. Rok temu laureatami zostali: Michał Androsiuk za książkę „Biały koń” i Jan Kamiński za powieść „Książka meldunkowa”. Nagrodę przyznaje kapituła, której zespół stały tworzą: literat Dariusz Kiełczewski, literaturoznawcy Marek Kochanowski i Jolanta Sztachelska (przewodnicząca). Doradzają im Halina Kazanecka, krytyk literacka Justyna Sobolewska i literaturoznawca Katarzyna Sawicka-Mierzyńska. Ich wybór rozpatrzy prezydent Białegostoku, ale dotychczas nie zdarzyło się, by go zakwestionował.
reklama
fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 23
na taler zu
Ostrygi w cieście na młodym szpinaku z sosem holenderskim
Chłop z ostrygami w kuchni
foto arch autora
TEKST szef kuchni Grzegorz Chlebowicz
Wszyscy pragniemy poznawać nowe smaki i lubimy urozmaicać repertuar dań w naszym domowym menu. Jednak sztuka kulinarna wymaga nieco wiedzy, umiejętności i opanowania przynajmniej podstawowych technik. Tylko skąd mamy taką wiedzę czerpać? W szkole podstawowej i średniej uczymy się mnóstwa przydatnych w dorosłym życiu umiejętności. Wszyscy przyznamy przecież, że wyciąganie pierwiastków i działania różniczkowe przydadzą się nam, żeby dobrze obliczyć resztę w sklepie. Z kolei poznanie anatomii pantofelka może wznieść nasze pożycie małżeńskie na wyższy poziom. Szkoda tylko, że nikt nas nie uczył, jak mamy karmić najbliższych, żeby wspólne posiłki były przyjemnością, a smaczna i urozmaicona dieta napawała nas chęcią do życia i podnoszenia jakości pożycia. W tej sytuacji nie mamy innego wyjścia i gotowania musimy się uczyć od rodziców i dziadków. Na szczęście, takie rozwiązanie ma też swoje dobre strony. Najsmaczniej gotującą osobą, jaką znam, jest moja babcia Irenka, która przygotowując te same pięć potraw przez 60 lat, doprowadziła je do perfekcji. Nawet jakiś ułamek tych umiejętności przekazała swojej córce, czyli mojej mamie (Mamusiu pamiętaj, że Cię kocham). Jednak to, że liczba dań, jakie serwowane były w moim rodzinnym domu, dawała się policzyć na palcach jednej ręki, sprawiło, że o istnieniu np. polędwiczki wieprzowej lub steku wołowego dowiedziałem się po dwudziestym roku życia. Bywały też takie niedziele, gdy kuchenne „stery” przejmował tata, który zawsze wtedy dawał upust swoim niespełnionym zapędom artystycznym. Przyrządzał więc tak awangardowe dania, jak kurczak pieczony z jabłkami i brzoskwiniami albo pieczone ziemniaki faszerowane mięsem. I choć nie zawsze wszystko się udawało – a w kuchni często robiła się „jesień średniowiecza” – była to jakaś odskocznia od monotonii i powtarzalności domowych obiadów. Więc panowie, do garów. Z doświadczenia wiem, że nic nie zbliża dwojga ludzi bardziej niż wojsko i umiejący smacznie gotować facet. Gdy za oknem zima – rozpalmy nasze damy, np. ostrygami w cieście na młodym szpinaku z sosem holenderskim. 24 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl
składniki • • • • • •
10 żywych ostryg na parę (czyli 2 osoby) 250 g młodego szpinaku 2-3 szalotki 250 g klarowanego masła 150 ml białego octu winnego 2 żółtka
• • • • • •
1 mały ząbek czosnku 6 łyżki mąki pszennej 3 łyżki mąki ziemniaczanej około 50 ml wody gazowanej sól, pieprz, gałka muszkatołowa, kilka kropel soku z cytryny
przygotowanie Ciasto
Szpinak:
Składniki wyrabiać ręcznie lub w robocie około 15 min., aż ciasto będzie elastyczne. Następnie szczelnie zafoliować i odstawić na minimum 30 min. do lodówki.
Na patelni zeszklić na maśle pół pokrojonej szalotki i ząbek czosnku. Dodać umyty i osuszony szpinak; przyprawić solą, pieprzem i gałką muszkatołową. Gdy szpinak opadnie, przełożyć na sito i odsączyć z nadmiaru płynu.
Sos holenderski: Ocet winny zagotować z obranymi i pokrojonymi szalotkami. Całość gotować aż zredukuje się do około 50 ml płynu. W niewielkim garnku zagotować szklankę wody; do metalowej miski wlać dwa żółtka i 3 łyżki zredukowanego octu. Żółtka z octem ubijać nad parą aż utworzą jasną i gęstą zawiesinę. Do masy wlewać małym strumieniem ciepłe masło energicznie mieszając trzepaczką. Jeżeli sos wyjdzie za gęsty dodać kilka łyżek ciepłej wody. Sos przyprawić solą, pieprzem i sokiem z cytryny – odstawić w ciepłe miejsce.
Ostrygi w cieście (tempura): Ostrygi otworzyć, wyjąć i osączyć na papierowym ręczniku, zachowując muszle. Rozrobić mąkę pszenną i ziemniaczaną z wodą gazowaną do konsystencji ciasta naleśnikowego. Posolone ostrygi zamoczyć w cieście i smażyć w głębokim tłuszczu do uzyskania chrupkiej skórki.
Sposób podania: Na muszlę wykładamy ciepły szpinak, na szpinak ostrygę w cieście, na ostrygę sos holenderski – enjoy.
reklama
TNE BEZPŁA ERENIE T A N ZY DOWO STOKU PRZY O BIAŁEG MÓWIENIU MIN. ZA
30 ZŁ
...Odrobina sake, nietuzinkowy smak oraz doznania estetyczne towarzyszące degustacji tworzą niepowtarzalną atmosferę...
Pragniesz nowych doznań kulinarnych? W FUTU SUSHI zasmakuj niebagatelnej przyjemności i poznaj piękno smaku tradycyjnej kuchni japońskiej! Zapraszamy, Zespół FUTU SUSHI Białystok, ul. Lipowa 12, www.futusushi.pl tel. 690 990 212
fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 25
hobby
Przemoc domowa malowana Tekst Paweł Waliński FOTO Maciej Słupski
Nie, nie chodzi o to, że zupa była za słona. Chodzi o kolejny po planszówkach sposób na spędzanie wolnego czasu, gdy za oknem deszcz, śnieg czy mróz, czyli pogodowa tragedia.
K
tóż z nas będąc berbeciem nie marzył, by oto z koroną na głowie decydować, gdzie i kiedy przeprowadzić szarżę rycerstwa albo dyrygować eskadrą czołgów? I choć wiadomo, że wojna to zło, tu możemy zupełnie bezkrwawo uczestniczyć w bojowym konflikcie. Nie ruszając się z domu. Gry bitewne, jakkolwiek mało jeszcze popularne w Białymstoku, wciąż zdobywają sobie nowych zwolenników.
niewielkich drużyn futurystycznych agentów, czy raczej sycić oko zatrzęsieniem kolorowych proporców zdobiących liczne szeregi armii naszego królestwa. Cel gry jest prosty. Trzeba pokonać przeciwnika definitywnie albo zadać mu straty na tyle poważne, by ratował się rejteradą – jak to w bitwie.
To nie komputer – Gry bitewne umożliwiają grę z żywą osobą. Spotykamy się przy jednym stole i gramy sobie. Trzeba się naprawdę spotkać, więc istnieje aspekt towarzyski. Nie za pomocą aplikacji na Facebooku czy awatara w cyberświecie. Mamy do wyboru naprawdę dużo klimatów i formuł: są gry osadzone historycznie, są gry dziejące się w światach fantasy, w tym tych znanych z książek czy gry science fiction – wylicza Błażej Kubacki, redaktor naczelny portalu www. grybezpradu.pl I faktycznie. Zaczynając domowe zmagania wojenne trzeba zdecydować, jaki świat i jaka skala będą nas interesowały. Czy wolimy poprzestać na dynamicznej potyczce dwóch 26 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl
Trzeba grać, tworzyć, myśleć – To fenomenalne zajęcie i dobry sposób spędzania czasu. Poza aspektem towarzyskim gry bitewne pozwalają oderwać się od rzeczywistości, ale nie są głupią rozrywką. Tu trzeba myśleć, tworzyć własną strategię – chwali bitewniaki Marlena Bigosińska ze sklepu „GryFan” przy Lipowej 6.
– Poza zbiorem zasad, gry bitewne to także aspekt modelarski. Zbieranie, sklejanie, malowanie. To też plus gier, szczególnie dla tych, którzy byli kiedyś modelarzami – przychodzi jej w sukurs mąż Marek. – Choć nie wymaga to wieloletniej wprawy. Organizujemy w sklepie wieczorki malarskie i przychodzi na nie chłopak, który dwa miesiące temu kupił armię, był zupełnie zielony. A teraz podciągnął się tak, że trudno odróżnić jego figurki od tych, którymi zajmowali się gracze z wieloletnim stażem. Maluje jak fachowiec. Do tego trzeba tylko chęci i cierpliwości. No, może kilku rad od bardziej doświadczonych. Ale skoro armia, to i podręczniki, i malarski przybornik. Czy gry są zatem bardzo drogie? – Zależy – kontynuuje nasz rozmówca. – Są systemy wymagające poważnych nakładów finansowych, jak te najpopularniejsze: „Warhammer Fantasty Battle” i „Warhammer 40000”. Ale są i mniejsze: „Dystopian Wars” czy „Infinity”, gdzie wystarczy kupić sześć, siedem modeli i już można grać. Z czasem ewentualnie dokupując jedną czy drugą figurkę rozszerza się skalę konfliktu i gry.
hobby
Od Tolkiena po Wietnam Wszystko zależy od tego, jaki wydatek planujemy i z jakimi klimatami jest nam po drodze, bo możliwości jest mnóstwo: od klimatów tolkienowskich w „Lord of the Rings”, przez „Ogniem i mieczem”, po systemy, które odtwarzają bardzo niedawne konflikty, np. wojnę w Wietnamie. Zacząć możemy od wydania 200-300 zł, a dojść do gier, na które musimy wydać ponad tysiąc. Niby dużo, ale rozrywka jest powtarzalna. Rzeczywiście, swoją armią możemy bić się za każdym razem z innym przeciwnikiem. Każda bitwa ma inny przebieg, a zwykle dochodzi do tego także element losowości – bitewniaki opierają się na rzutach kośćmi, które decydują, czy nasze jednostki zdały testy na celność, morale, czy ich siła ognia przebiła pancerz wroga. Jedynym ograniczeniem wydaje się czas, bo bitewniaki wymagają dużo uwagi. Bitwy potrafią trwać godzinami i niejednego już entuzjastę nad stołem zastał świt. – Organizujemy konkursy malarskie, przy okazji których wychodzi, że całkiem dużo ludzi w Białymstoku zbiera i maluje figurki. Dużo osób angażuje się w te gry, choć może
nieszczególnie często wychodzi z tym do ludzi – opowiada pani Marlena. – Ale teraz jest sklep, są organizowane spotkania z bitewniakami, można poznać ludzi, zawiązać przyjaźnie i czerpać radość z gry. Regularnie grających po klubach osób jest około sześćdziesiąt, ale gdyby zebrać wszystkich, także i tych, którzy grywają rzadziej, w mieście pewnie byłoby ich 500 albo i 600. Jest więc z kim grać – dodaje.
Gry bitewne pozwalają oderwać się od rzeczywistości, ale nie są głupią rozrywką. Tu trzeba myśleć, tworzyć własną strategię
*** Może więc zamiast spędzać wieczór w towarzystwie elektronów dzielnie śmigających przez nasz komputer, lepiej zdobyć się na odwagę, kupić sobie figurki, spędzić kilka nocy szykując je na wysoki połysk, a potem – choćby i przy piwku – w towarzystwie znajomych oddać się epickim starciom? Bo czyż może być coś fajniejszego, niż adrenalina szarży na wroga, kiedy jedyny kurz, jaki może po tym zostać, to ten, który zbierzemy domowym odkurzaczem? Kto żyw i kto krew ma w żyłach nie wodę, niech goni więc po swoje pierwsze figurki! Na pohybel wrogowi! Gloria i chwała! reklama
fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 27
muzyk a
Bóg była kobietą O muzyce, prozie życia, z którą w Białymstoku zmagać się musi twórca i tym, że cudze chwalicie, a swojego nie znacie z Joanną Zubrycką – znaną jako Miss God – rozmawia Paweł Waliński
Brak profesjonalizmu, czy może zła wola? JZ Na pewno brak profesjonalizmu. Osoby pracujące w danej instytucji nie wiedzą, do czego ona służy. Kompletnie nie inicjuje się kultury. Polityka jest taka, żeby robić jak najmniej, żeby było jak najmniej problemów. Kreatywnych ludzi nie brakuje, ale jeśli od marszałka dostają marne grosze, to nie ma o czym mówić. Polska B to przede wszystkim mentalność tych naszych „opiekunów”, którzy pracują dla nas i za nasze pieniądze, bo żyją z podatków. Z projektem Miss God 28 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl
kilkakrotnie starałam się o dofinansowanie z urzędu marszałkowskiego i z urzędu miasta. Chodziłam do BOK-u i WOAK-u (Białostocki Ośrodek Kultury i Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury – red.), żeby zaproponować zagranie koncertu. Nikt nie był zainteresowany. Dopiero, gdy projekt zauważyła radiowa „Trójka”, nagle te instytucje się obudziły. Ludzie są wszędzie tacy sami, ale projekty artystyczne powinny być ciągnięte przez kogoś, kto może je finansować i promować.
religijne (śmiech). Nie, żartuje. Kiedyś ktoś po prostu mnie tak nazwał. Spodobało mi się, że w tej nazwie mieści się jakaś przestrzeń duchowa i mistyczna, czyli to, co jest mi bliskie. Nie tylko plan ziemski, materialny, ale odnoszący się do ducha. Na pewno to element kontrowersji. Na pewno zwrócenie uwagi na kobiecy element duchowości.
Ale z drugiej strony ta Polska B jest, skoro w Miss God jedziesz Euniką. Czyli pochodzenie jest również atutem?
JZ Różnie. U nas w katolicyzmie jest Matka
JZ Na pewno. Zawsze to podkreślam. Szcze-
gólnie, że w Białymstoku jest stosunkowo pusto. Czegokolwiek się tu nie zrobi, to „coś” się robi. W Krakowie czy Warszawie wystarczy pójść na rynek. Spotykasz znajomych, są turyści i masz wrażenie, że coś się dzieje. Tu jest pusto, więc może i łatwiej wyjść z jakąś ofertą. Zainteresować ludzi i czuć ich wsparcie, co też daje energię do tworzenia. A samo miejsce? Mam pomysł na hasło reklamowe: „Białystok czakramem Polski”, bo tu jest tak specyficznie, mistycznie, ezoterycznie. Ezoterycznie. Miss God to tylko nazwa czy jakaś feministyczna deklaracja, prowokacja artystyczna? JZ Zorientowałam się, że w Białymstoku naj-
większe dofinansowania dostają instytucje
Ale tak etnicznie? Szeptuchy, wiedźmy. Czy u nas etniczna religijność jednak ma mocny aspekt kobiecy? Boska. Dziewica. Czyli cała seksualność została jej odebrana, została jakoś wykastrowana. A ja będąc osobą poszukującą wartości duchowych w ten sposób oddaję hołd sferze, która w patriarchalnych systemach została zepchnięta na dalszy plan, stłumiona. No i sama jestem kobietą, więc interesuje mnie realizacja aspektów duchowych przez i z perspektywy kobiety. A muzycznie jak byś nazwała to, co tworzysz? Trochę w tym etno, trochę trip hopu i dalekie echa minimalnej elektroniki… JZ Myślałam, że wymyśliłam własny gatunek
muzyczny – ethno-step. Ale po krótkiej wizycie na Soundcloudzie okazało się, że już coś takiego jest! (śmiech) Sama się gubię. Atmospheric, etno, 2-step, trans, biały głos, korzystanie z energii, która jest w etnice, w mroku
foto Kasia Znana
Ktoś z Białegostoku przebił się w ogólnopolskich mediach. To dobrze, ale czy nie jest tak, że w ten sposób wychodzi z nas prowincja? Że skoro od nas, to nie miał prawa się przebić, a jeśli już, to wielkie wydarzenie. Jesteśmy Polską B i u nas rzeczywiście jest trudniej? Joanna Zubrycka Oczywiście, że jest trudniej. I nie chodzi o ludzi, którzy tu żyją, którzy tu coś robią, a przede wszystkim o polityków i lokalne instytucje. Jest ciężko. Realizowałam niedawno kilka różnych projektów we współpracy z lokalnymi instytucjami i dopiero za piątym podejściem dostałam stypendium. Gdy produkowałyśmy z koleżanką spektakl „Iluzje” okazało się, że współpraca z jakimikolwiek lokalnymi instytucjami, to makabra i skandal. Dużo większe zainteresowanie znajdziesz u prywatnych osób, niż u organów, których statutowym zadaniem jest, żeby tu coś nakręcać. Żeby nie było tu Polski B.
muzyk a
PROMUJ SWOJĄ MUZYKĘ Z FAKTAMI BIAŁYSTOK
– jakby śpiewały istoty z przeszłości – i przetwarzanie tego z zachowaniem szacunku do źródła. To, co mi w duszy gra. Moja menażerka napisała, że to „głos i kosmos”. To, że zauważyła Cię radiowa „Trójka” konkretnie przekłada na promocję? JZ Dostałam już kilka propozycji występów. Trochę ludzi usłyszało mnie po raz pierwszy i dołączyło do grona fanów, co cieszy i daje artyście potwierdzenie, że to, co robi ma sens. Że dalej się chce.
Jakie masz teraz plany? JZ Właśnie przerzucam pliki na okładkę do
mojej epki. To jednocześnie ścieżka dźwiękowa do spektaklu „Iluzje”. Wydaję to w ramach stypendialnego programu Prezydenta Miasta Białegostoku „Młodzi Twórcy”. Potem koncert na festiwalu „Underground”. Realizujemy też teledysk do jednego kawałka, który właśnie trafił do montażu. Potem będą pewnie kolejne teledyski. Cały czas śpiewam z formacją Vshood, gościnnie z grupą Upside. Mam dużo materiału, więc fajnie byłoby wydać jeszcze kilka epek, a potem może longplay. I cały czas promocja w sieci: Soundcloud i Youtube.
Masz zespół? Grywacie we wszystkich możliwych klubach, ale nadal jest o Was cicho? A może dłubiesz sobie w samplach w cichości domowych pieleszy? Ekipie faktów Białystok marzy się, by nasz magazyn i serwis www były dla Ciebie i Tobie podobnych platformą promocji. Napisz do nas, podeślij swój materiał albo linki do niego, a my zastanowimy się, co zrobić. Może napiszemy recenzję? Może zapowiemy Twój koncert? Może umówimy się, żeby porozmawiać o Twoich planach? Jeśli chcesz pojawić się na naszych łamach, pisz na adres: redakcja@grupa-optima.pl z dopiskiem: MUZYKA Z FB Czekamy na Twego maila, Redakcja
reklama
fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 29
shortlist Sztuka Mięsa • 5 marca
Mężczyźni są lepszymi kucharzami, a kobiety w kuchennym fartuszku wyglądają bardziej ponętnie? Sprawdź to! Drugie spotkanie z cyklu Sztuka kulinarna w Sztuce Mięsa zamieni się w prawdziwą arenę kulinarnej walki pomiędzy płcią piękną a mniej urodziwą. Panie pokażą, że w kuchni niczym nie ustępują panom, panowie zaś otrzymają praktyczny kulinarny poradnik słomianego wdowca. W programie warsztatów: krótki przewodnik po romantycznej kuchni włoskiej, anatomia miłości oraz anatomia kury, tajemnice afrodyzjaków. Całość zwieńczy romantyczna kolacja, podczas której dowiemy się, dlaczego kuchnia i wino są jak stare, dobre małżeństwo. Blogerzy Mr. & Mrs. Sandman oraz Restauracja Sztuka Mięsa zapraszają przedstawicieli obu płci (pary bardzo mile widziane!). Zapisy i szczegóły wkrótce na: www.facebook.com/ SztukaMiesa oraz na blogu: www.mrmrssandman.blogspot.com.
Najgorsze filmy świata – Bo to zła kobieta była Kino Forum • 8 marca, godz. 21.
Recital solowy Basi Maj – Pół żartem – pół serio WOAK „Spodki” • 10 marca, godz. 17.
Czesław Śpiewa Opera i Filharmonia Podlaska • 27 lutego, godz. 19.
Basia Maj – piosenkarka, artystka kabaretowa, z wykształcenia architekt wnętrz, która z kabaretem Widelec przemierzyła cały kraj. W latach 2001-2003 pracowała w Radiu Akadera, a następnie w 2003-2007 w Polskim Radiu Białystok. Obecnie znów można ją usłyszeć na falach Akadery. Basi akompaniuje Agnieszka Glińska – pianistka i kompozytorka, absolwentka Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie (filia w Białymstoku). Agnieszka jest autorką wszystkich aranżacji muzycznych w tym recitalu. Tytuł recitalu „Pół żartem – pół serio” to po pierwsze, tytuł ulubionej komedii Basi Maj, a po drugie, zapowiedź repertuaru. Usłyszymy utwory nie tylko poważne i refleksyjne, lecz także wykonania i monologi kabaretowe. Jeden z amerykańskich pisarzy stwierdził, że „człowiek traci grunt pod nogami, kiedy traci ochotę do śmiechu”. Nie ryzykuj więc niemożności twardego stąpania po ziemi i wybierz się na recital „Pół żartem – pół serio”. Informacje i bilety 609 406 902
Wesele Teatru Malabar Hotel Specjalista od filmów złych i najgorszych – Jacek Rokosz oraz BOK – DKF „GAG” zapraszają na IV edycję unikalnego przeglądu filmowego, prezentującego najgorsze i najbardziej absurdalne dzieła. Nagie kobiety zamieszkujące księżyc, tancerki go-go uciekające przed gumowym potworem, czarownice w Meksyku oraz kobieta-gigant kontra amerykańska armia. W sam raz na Dzień Kobiet :) 30 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl
Wesele Teatru Malabar Hotel pozostaje bardzo blisko dramatu Wyspiańskiego. Wychodząc od pytań o jego aktualność, twórcy postanowili nie opakowywać go w nowoczesność, ale szukać dzisiejszego pulsu głębiej. W relacjach międzyludzkich, w charakterach i obsesjach. Spektakl jest współprodukowany przez Akademię Teatralną im. A.Zelwerowicza, Wydział Sztuki Lalkarskiej w Białymstoku. Wsparcia udzieliły BTL oraz Teatr Dramatyczny im. A.Węgierki w Białymstoku.
Białostocki Teatr Lalek • 26-28 lutego
Duńscy muzycy z polskim frontmanem Czesławem Mozilem na czele zapewnią wielobarwne widowisko z wirtuozerskimi popisami instrumentalnymi oraz freestyle’ową konferansjerką rodem z kabaretu artystycznego. Tutaj muzyka przeplata się z autobiograficznymi anegdotami i nietuzinkowymi żartami. Bo Duńczycy z Czesław Śpiewa potrafią stworzyć klimat intymnego spotkania z publicznością, zarówno w kameralnej przestrzeni knajp, jak i przepastnych salach koncertowych. W koncertowym repertuarze poza piosenkami z najnowszej płyty znajdują się także przeboje z dwóch poprzednich krążków zespołu: „Debiut” i „Pop” oraz dorobku pierwszego zespołu Czesława Mozila – Tesco Value. Muzycy zabierają swoich słuchaczy w zwariowaną podróż do krainy finezyjnych dźwięków tanga, popu, folku i awangardy.
materiały prasowe organizatorów; Fot. kulinarne warsztaty – piotr narewski; graf. 50ft. woman – reynold brown
Miłosna Sztuka Kulinarna w Sztuce Mięsa
patronat
patronat
dzieje się w mieście
w inwęgierce icjaty wa
fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 31
felieton
Kultura musi być!
Wykaz świąt powszednich TEKST Krzysztof Szubzda
32 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl
I
nie chodzi tu bynajmniej o to, że klient w krawacie jest mniej awanturujący się. Chodzi o to, że kultura nie jest – jak by się wydawało – marnotrawstwem i fanaberią. A jeszcze bardziej chodzi też o to, że można na niej zarabiać i dzięki niej rozwijać miasto. Granty, stypendia, dofinansowania, konieczność przekazywania ileś tam % podatku. Większość instytucji, urzędów i polityków myśli o tym, jak o rekurencyjnym koszmarze, a „ludzi kultury” ma za bandę pasożytów, która niczego konstruktywnego nie robi, a kasę z budżetu jak kleszcz wysysa. Drogi trzeba łatać, biedne dzieci dokarmiać, a tu nagle ktoś się domaga, żeby utrzymywać muzeum, do którego nikt nie chodzi. Żeby wydawać książki, których nikt nie czyta i organizować obchody ku czci postaci, których ani nikt nie zna, ani nikt nie potrzebuje. Jasne, jest i takie oblicze kultury. Jest jednak i takie, które żyje, drga. Jest dla ludzi ważne i wcale nie musi być tak bardzo niedochodowe. Wszystko zależy od spojrzenia, od pomysłu i od energii ludzi, którzy się wokół danego projektu skupią. Banalny przykład – festiwal muzyczny. Nawet, jeśli jest to zejście z postumentu kultury wysokiej i uśmiech do kultury pop, może być świetnym pomysłem na promocję regionu. Gdynia doskonale promuje się Open’erem, Płock Audioriverem. Jak? Tak, że ludzie ściągający do miasta na festiwal dają żyć lokalnym przedsiębiorcom, choćby właścicielom knajp, hoteli, restauracji. Tak, że raz odwiedziwszy miasto może znajdą coś dla siebie: ładny widok, klimatyczne miejsce, fajną energię… I może wrócą. I znów zostawią po sobie kilka groszy. Jak jeszcze? Tak, że impreza, to konieczność promocji owej. A kto promowałby imprezę nie podając, gdzie się ona odbywa. A usłyszeć dziesięć razy, to zapamiętać. Także miasto. Do miasta, w którym dzieje się kultura, ściągną też ludzie. Ludzie fajnego sortu: studenci, przedstawiciele wolnych zawodów, artyści, twórcy. Ludzie lepiej wykształceni. Z wysubtelnionymi potrzebami. Czyli tacy, którzy nie będą czekać aż ktoś otworzy wielką fabrykę czy hipermarket i za psie pieniądze posadzi ich przy kasie, ale tacy, którzy albo doskonale poradzą sobie sami, albo wręcz miejsca pracy będą generować. Czyli ludzie Zaradni, Aktywni, Przedsiębiorczy. A za takimi ludźmi przychodzą inwestycje. Bo czego się lokalni włodarze spodziewają? Że zjawi się wróżka zębuszka i nocą pod poduszką zostawi im nakręconą koniunkturę? A po co miałby ktoś inwestować w nudne miasto. W którym nic się nie dzieje, z którego ludzie prędzej uciekają niż doń zjeżdżają? Działanie musi być odwrotne. Najpierw wkładamy, a potem wyjmujemy. Parafrazując klasyka z Youtube’a: „Kultura nie jest pieprzem do gówna, ale jest podstawą”! I miło byłoby, gdyby za rok ktoś odpowiedzialny za budżet na kulturę w końcu się ogarnął. Że to pisanie mu w tym pomoże – nie spodziewam się. Mam jednak nadzieję, że część z Was, naszych Czytelników, zrobi, co może, by na rzeczonych włodarzach trochę zdrowego rozsądku wymusić. Bo zaprawdę, jednym festiwalem, plus jasełkami i pochodem na Trzech Króli wojewódzkie miasto stać nie może. Największe miasto w regionie. Miasto i jego mieszkańcy, którzy aż się proszą…
fot. z arch. autorów
K
iedy czytacie ten tekst, jest pewnie zwykły lutowy wtorek lub zwyczajna środa. Ślizgacie się po zaśnieżonej jezdni, przeklinając te same dziury, stajecie na tych samych światłach. Można powiedzieć: „dzień, jak co dzień”, ale niekoniecznie, bo w lutym mamy wiele nieznanych świąt. Sprawdźcie, może mamy akurat Międzynarodowy Dzień Kota. Jeśli ktoś woli poważniej, to jest też w lutym Światowy Dzień Sprawiedliwości Społecznej i Dzień Fajczarzy. Jest Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego i pod koniec miesiąca – Światowy Dzień Powolności. Można się już POWOLI szykować. W tym dniu, jak zaleca instrukcja obchodów, należy wyłączyć komórkę, wolno spacerować po mieście lub sącząc wino czytać Dantego. Instrukcja jest włoska, więc w naszej szerokości geograficznej chodzi pewnie o czytanie „Dziadów” przy wódce. Każdy dzień jest wyjątkowy i praktycznie non stop trwa nieustanne święto czegoś. Zrozumiałem to, kiedy zacząłem pracować jako konferansjer i los począł mnie rzucać na przeróżne dożynki, otwarcia, bankiety, dni świń, chmielu, miodu, tataraku i czego tam kto sobie zażyczy. Wszystkie obchody z grubsza polegają na tym samym, czyli na spożywaniu w dużej ilości waty cukrowej, kiełbasek i piwa oraz na przemówieniu wójta, śmiesznych konkursach z balonem i szalonej zabawie z zespołem muzycznym. Z tym, że niektóre święta nieco się wyróżniają, jak choćby Familiada Gazowników. Byłem tam zaproszony tylko dla tego, że Karol Strasburger odmówił, a ja miałem… takie same inicjały. Serio, zarobiłem na sławnych inicjałach!! Uczestniczyłem też w święcie bituminu, połączonym z poświęceniem tegoż przez księży dwóch obrządków. Nie wiem, czy jakikolwiek modlitewnik przewiduje tak specjalistyczny rytuał, ale księża poradzili sobie fantastycznie. Siedemsetpięćdziesięciolecie podpisania Umowy w Dzierzgoniu. Nikt z dzierzgonian nie kojarzył, kto z kim się umawiał, ale wszyscy zgodnie świętowali. Spotkania z Piosenką Death-metalową. Z tego festiwalu do końca życia zapamiętam lidera zespołu, który wszedł na scenę z reklamówką kamieni. Ze względów bezpieczeństwa poinformowałem o tym publiczność. Lider jednak rozłożył na scenie teksty piosenek, a kamienie położył w narożnikach kartek. Uspokoiłem widzów, że kamienie są po to, by przekaz dotarł do nich w formie ustnej, a nie pisemnej. Potem lider oskarżał, klął, wył i bluźnił przez pół godziny, aż wreszcie zszedł ze sceny i poprosił mnie speszonym głosem, czy mógłbym załatwić mu klucz do sali z piłkarzykami, bo sam się trochę krępuje. Bal Wiertnika. W ramach, którego miały się odbyć zawody w rzucie babą do celu. W tej niezwykle dowcipnej zabawie chodziło o to, by upuścić własną żonę na plastikowy kubek do piwa i to tak, by rozgniotła go pośladkami. Konkurs nie odbył się ze względu na wysoki stan zamroczenia uczestników. Uroczyste rozdanie nagród dla pracowników firmy sprzedającej maszyny do badania płynów ustrojowych. Do dziś pamiętam, jak w akompaniamencie podniosłych fanfar i z efektowną wizualizacją w tle, mówiłem słowa: W kategorii „mocz” nominowano… Krótko mówiąc, nieustannie trwa zabawa, więc nie ma co się smucić. Ale jeśli już ktoś musi, to też ma swoje święto – Dzień Walki z Depresją. To chyba w ostatnią sobotę. Idealne święto na weekend!
TEKST Paweł Waliński
fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 33
tu nas znajdziesz
7 POKUS Słonimska 2
SZKOŁA JĘZYKÓW OBCYCH
ABC szkoła języków obcych KEN 52 lok. 2
Leszczynowa 25
FREE – WAY św. Rocha 14a lok. 11
Zamenhofa 19
KAMELEON
FUKS PIZZERIA
KAWELIN
Grochowa 3
Legionowa 10
GUNGA CAFE p. 0 lok. 13 ESPRESSO BAR p. 2 lok. 27
FUTU SUSHI
KLUB ROTUNDA
Lipowa 12
Żelazna 9
Alfa szkoła jazdy
GOSPODA PODLASKA
Składowa 7 lok. 103
Żelazna 9
Kalinowskiego 1
PRUSZYNKA
Białówny 4 lok. 19 Białówny 5 lok. 11 Malmeda 13 lok. 25
AKCENT
Białostocki Teatr Lalek
poliklinika ARCISZEWSCY
JUBILECH Słonecznikowa 21
Rynek Kościuszki 17
alfa centrum
BTL
FITNESS PLACE PEJO
Grochowa 3 Berlinga 17a
QMEDICA Waszyngtona 30/1U
quattro pizzeria Wysoki Stoczek 54
GRAM OFF ON Malmeda 17
KPKM
SFERA TAŃCA
Składowa 11
Jurowiecka 52
KSIĄŻNICA PODLASKA
Sponti Galeria Alfa
Kilińskiego 16
BIERHALLE
gran via
KULA HULA
Rynek Kościuszki 11
Lipowa 6
Jurowiecka 31
BOK
GRODNO
LABALBAL
Legionowa 5
Sienkiewicza 28
Warszawska 21 lok. 3
STUDIO LINE Słonimska 12
SUPERNOVA DENTAL CLINIC Warszawska 39 lok. 8
Centrum zdrowia KEN 50/U4 Mickiewicza 39/U7
Gryfan
LATIN STUDIO
Lipowa 6
Choroszczańska 33
COLOSSEUM
Gusto Italiano
LIPCOWY OGRÓD
Kopernika 5
Sienkiewicza 46
27 Lipca 24/1
TAKE2GO Atrium Biała
teatr dramatyczny Elektryczna 12
Country Avenue Malmeda 29
CZARCI PUB&JADŁO Skłodowskiej-Curie 3
HIALURON
Little hell
Starobojarska 12 lok. 8u
Lipowa 4
HomeSchool
LONDON ACADEMY
Żelazna 9 lok. 12a
Hetmańska 8
D3 STUDIO
HOTEL 3 TRIO
MANIAC GYM
Jaroszówka 63
Hutowa 3
Warszawska 79a
HOTEL BRANICKI
OLIVIERO AUTO HANDEL
Efekt Proffessional Częstochowska 3 Św. Mikołaja 1 lo. 7
EMPIK
Zamenhofa 25
Hotel pod herbem
Sienkiewicza 3 Świętojańska 15 Miłosza 2 Hetmańska 16
Wiejska 49
ENERGY ZONE
HOTEL PODLASIE
Kawaleryjska 22a
27 Lipca 24/1
Składowa 11
OPERA I FILHARMONIA PODLASKA Odeska 1
OPRAWA OBRAZÓW RAMKO Ciepła 1
ESKULAP Nowy Świat 11c Malmeda 6 Białówny 9/1
INSTYTUT URODY Warszawska 57 lok. 4
PIZZA SAVONA Rynek Kościuszki 8 Pogodna 11F Legionowa 9/1
TOKAJ Malmeda 7
TOTEM STUDIO TOTEM STUDIO
27 lipca 30
VILLA TRADYCJA Włókiennicza 5
VOC Szkoła dźwięków Elektryczna 1
WARSZAWSKA 39 Warszawska 39
WILLA PASTEL Waszyngtona 24a
WINoteka Sami swoi Galeria Alfa
fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 35
Serdecznie zapraszamy! W ofercie duży wybór wina z Hiszpanii, Włoch, Francji, Niemiec, Gruzji, Chile, Argentyny, Afryki Południowej i innych krajów. Szampan, tequila, wódka, whisky, koniak i brandy. Mnóstwo rodzajów piwa zagranicznego. Kawior w najlepszych cenach w mieście. Między innymi napoje z aloesem, kwasy chlebowe, soki naturalne, oliwy, kawa, słodycze oraz mnóstwo innych produktów w atrakcyjnych cenach. Adres: ul. Świętojańska 15 (CH ALFA, I piętro) tel.: +48 508 539 838 e-mail: winotekasamiswoi@wp.pl Adres: ul. Gen. Wł. Andersa 40, 1/12 (GIEŁDA) tel.: +48 508 393 954 e-mail: winotekasamiswoi4@wp.pl
Dodajmy smaku pięknym chwilom... 36 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl
www.winoteka-samiswoi.pl