MAGAZYN Nr 2/2016 (7) ISSN 2353-1142 www.folk24.pl www.folk24.org Bezpłatny
I ZATAŃCZYŁEM Rozmowa z Jackiem Hałasem
KIM JEST LEGENDA FOLKU Sonda FOLK24
HERE’S TO STAN O ostatnim pracującym szantymenie FELIETONY
R. Chojnacki, T. Konador, W. Ossowski, M. Świątek, R. Zieliński 2/2014 (3) Magazyn FOLK24
1
W FOLKOWYM NA POCZĄTEK TONIE
LEGENDA Z LEGENDĄ W tym numerze Magazynu FOLK24 postanowiliśmy się zmierzyć m.in. z tematem „legendy folku”. Kilku autorów poprosiliśmy o obszerniejsze opisanie swoich idoli, swoich legend folku (witam na łamach Rafała „Zielaka” Zielińskiego!). Z kolei nieco krócej prezentują je przedstawiciele kilkunastu wykonawców, których poprosiliśmy o odpowiedzi na pierwszą w historii Magazynu sondę. Padały różne. Zależały one od stażu muzycznego, wieku respondenta, czy wreszcie od rodzaju folku jaki uprawia. Wyszło, co było w sumie do przewidzenia, że „turyści” mają swoje legendy, a muzycy uprawiający tradycyjny folk morski, folk bałkański czy polską muzykę ludową, swoje. Polska scena folkowa jest naprawdę różnorodna i bogata w inspiracje, stąd i sporo legend.
MAGAZYN Nr 2/2016 (7) ISSN 2353-1142 www.folk24.pl www.folk24.org Bezpłatny
I ZATAŃCZYŁEM Rozmowa z Jackiem Hałasem
KIM JEST LEGENDA FOLKU Sonda FOLK24
HERE’S TO STAN O ostatnim pracującym szantymenie FELIETONY
W wypowiedziach nt. światowej sceny folkowej, wymieniono kilka razy Boba Dylana. Również dla mnie to wielka postać folku (nieco inaczej definiowanego w Ameryce, niż u nas). W moich czasach studenckich żadna śpiewanka w górach nie obyła się bez „Blowin in the Wind”, „Knockin on Heaven’s Door” czy „The Times They Are a Changin”. Gdy ze Sztokholmu przyszła wiadomość o tym, że Dylan dostanie Nobla, ucieszyłem się niesamowicie. Folkowiec Noblistą! Czyż może być piękniej? Sięgnąłem – po długiej, długiej przerwie, przyznaję - znów do zbioru jego dawnych tekstów, które kiedyś męczyłem nieustannie z gitarą, by przekonać się ze zdziwieniem, że większość nadal jest aktualna. Mimo upływu lat świat dalej się zbroi, prowadzi nieuczciwą politykę, ludzie głodują, chorują, biedują, cierpią. Niektóre stare zagrożenia, zastąpiły nowe. Słowem Dylan i jemu podobni wciąż są potrzebni. Ot, życie. Czy wobec tego Nobel dla Dylana pomoże światu, czy folk znów stanie się prawdziwym głosem ludu? Zdaniem Wojtka Ossowskiego („Z Dylanem czy Baez”) – na razie folk od ludu się odwrócił. Czy dzięki nagrodzie dla Boba Dylana to się zmieni? Czas pokaże. Ja nieustająco zachęcam do lektury kolejnego wydania Magazynu, w którym oprócz wspomnianej sondy, recenzji, felietonów, relacji czeka na Was m.in. moja opowieść o innej Wielkiej Legendzie folku – ostatnim pracującym szantymenie Stanie Hugillu, kolejna dawka opowieści o bębnach Patrycji Napierały (tym razem obręczowych), no i oczywiście pierwsza część naszego „wykonawców spisu powszechnego”. Dotknęliśmy czubka góry lodowej (nasza baza to już ponad 300 artystów). Będziemy ją w kolejnych wydaniach odsłaniać (oraz w naszym dziale „Wykonawcy” na Folk24.pl), bo jak pisałem, scena folkowa w Polsce jest przebogata i wykonawców u nas setki. Aż żal, że tylko część z nich widać i słychać na polskich festiwalach. Mam nadzieję, że nasza lista zwróci uwagę organizatorów, menedżerów na tych mniej znanych, czy wręcz rozpoczynających przygodę z folkiem. A tych folkowców, którzy jeszcze nie wysłali do nas ankiety proszę o kontakt mailowy z redakcją.
R. Chojnacki, T. Konador, W. Ossowski, M. Świątek, R. Zieliński 2/2014 (3) Magazyn FOLK24
1
MAGAZYN FOLK24 Nr 2/2016 (7) Wydawca: Fundacja Folk24 Adres redakcji: 41-902 Bytom, ul. A. Józefczaka 49 tel. 32 722 03 07 mail: redakcja@folk24.pl Redaktor naczelny: Kamil Piotrowski Projekt: Robert Derda Skład dtp: Marcin Łęczycki – MUZO Redaguje zespół: Ewelina Grygier, Monika Samsel-Chojnacka, Anna Wilczyńska, Rafał Chojnacki, Tomasz Drozdek, Tadeusz Konador, Wojciech Małota, Wojciech Ossowski, Maciej Świątek, Witt Wilczyński Współpraca: Patrycja Napierała, Rafał „Zielak” Zieliński, Aneta Okupska-Pońc Na okładce: Jacek Hałas, zdj. Mariusz Jagniewski Numer zamknięto: 29.10.2016 Nakład: 5000 egz. Dystrybucja i reklama: Agencja INVINI tel: 32 722 03 07 | mail: biuro@invini.pl
ZAPRASZAMY NA WWW.FOLK24.pl
Kamil Piotrowski Redaktor naczelny Bytom, 26 października 2016
2/2016 (7) Magazyn FOLK24
3
SPIS TREŚCI CMYK 0 18 99 0
WIEŚCI 6 Newsy, zapowiedzi, ogłoszenia
Wejdź na fspieram24.org Wybierz nagrody
ZYN MAGA16 (7)
Nr 2/20 42 2353-11 .pl ISSN lk24 .org ww w.fo lk24 ww w.fo ny Bezpłat
W FOLKOWYM TONIE
Podwójny album grupy SZELA, w tym wznowiona, legendarna płyta „Pani pana zabiła” oraz premierowa „Szelawi”
7 Moja legenda folku WYWIAD 8 I zatańczyłem
Kufel z twoim imieniem i indywidualnym numerem
SONDA 12 Kim jest legenda folku?
2/2014
W FOLKOWYM TONIE
azyn (3) Mag
FOLK24
Słoneczna koszulka Fundacji Folk24
Fundacja Folk24
Zbieramy na wydanie Magazynu FOLK24 oraz podwójnego albumu grupy Szela
19 Nie byli Szelą
w w w. f ol k 2 4 . org
Fundacja Folk24
26-27
w w w. f ol k 2 4 . org
WEJDŹ. FSPRZYJ
FESTIWALE 20 Na dziedzińcu Arsenału
WYWIAD
21 Jednoczący Duch Gór
I ZATAŃCZYŁEM ETNO-FITNESS PO POLSKU
22 Górale i Nomadzi
Rozmowa z Jackiem Hałasem, tancerzem myzykiem, propagatorem kultury tradycyjnej.
WYDAWNICTWA TU
JEDNOCZĄCY DUCH GÓR
Sonda wśród wykonawców sceny etno-folkowej
Urmuli i Trebunie-Tutki, Skrzyżowanie Kultur, 30.09.2016, Warszawa
Opracowanie: Kamil Piotrowski | Zdjęcia: archiwa zespołów
Tekst: Ania Wilczyńska | Zdjęcie: Jerzy Kosiuczenko
W naszej pierwszej sondzie na łamach Magazynu FOLK24 ponad setce przedstawicieli wykonawców wysłaliśmy następujące pytania: 1. Co dla was oznacza termin „legenda folku“? 2. Kogo uważacie za legendę światowej sceny folkowej? 3. Kogo uważacie za legendę polskiej sceny folkowej? Poniżej publikujemy najciekawsze z odpowiedzi, w tym też dwa głosy od Czytelniczek.
Koncert „Kolektyw Europa”, w ramach tegorocznego Skrzyżowania Kultur, nęcił wizją spotkania dwóch odległych, górskich światów. Premiera „Ducha Gór” – wspólnej płyty zespołów Trebunie-Tutki i gruzińskiego kwartetu Urmuli, przyciągnęła tłumy do festiwalowego namiotu.
1. Legendą muzyki jest ktoś, czyja twórczość i przesłanie przetrwa próbę czasu. Istnieje wielu muzyków, którzy są niezwykle utalentowani, ale nie są to legendy. Status legendy nadawany jest przez czas. 2. Ravi Shankar 3. Władysław Trebunia–Tutka Michał Czachowski (Viva Flamenco, Indialucia):
WYDAWNICTWA TAM WYKONAWCY TU
KIM JEST LEGENDA FOLKU?
Małgorzata Babiarz (Megitza Trio):
23 Recenzje płyt polskich
25 Recenzje płyt zagranicznych
Rozmawiał: Tadeusz Konador | Zdjęcia: Kamil Piotrowski Absolwent ASP, muzykant, śpiewak, tancerz. Współtwórca zespołów Bractwo Ubogich, Muzykanci, Ket Jo Barat, Lautari, Kwartet Wiejski, Nomadzi Kultury, projektów artystycznych oraz teatralnych. Zajmuje się też tradycjami wędrownych śpiewaków, tańcem korowodowym, działalnością warsztatową i edukacyjną.
8
Magazyn FOLK24 2/2016 (7)
1. Legenda folku to artysta lub zespół, który inspiruje innych ludzi do podążania jego drogą lub
str. 8
INSTRUMENTY 41 Bębny obręczowe
Kacy & Clayton „Strange Country” New West Records 2016
Kacy Anderson i Clayton Linthicum to kuzynostwo, dorastające razem na farmie rodziców Claytona w kanadyjskim okręgu Saskatchewan. Wspólne muzykowanie stało się dla nich czymś naturalnym. Ale kiedy w 2009 roku odkryli ogromne zasoby skarbnicy brytyjskiego folku, artystyczna droga poprowadziła ich w głąb brzmień, które dziś zwykło się określać jako „vintage”. Na płycie usłyszymy już ich własne piosenki. Większość z nich dotyczy całkiem współczesnej, czy też może raczej uniwersalnej tematyki: problemów codziennego życia, spraw damsko-męskich, ale również kwestii lokalnych, takich jak życie na prowincji. Niektóre piosenki Kacy, takie jak „Dyin’ Bed Maker”, ciągną klimat płyty w stronę bardziej mrocznych zakamarków. To typowa „murder ballad”. Również gra Kacy na skrzypcach ma w sobie coś niepokojącego. Mimo że Kacy & Clayton to duet, ich drugi album jest pełen muzyki. Spora w tym zasługa ciekawych głosów obojga wokalistów, ale również Claytona, który sprawnie akompaniuje na gitarze i melodeonie. R.Ch.
Kate Rusby „Life in a Paper Boat”
Majornas 3dje Rote „Välkommen hem”
Pure Records 2016
Kakafon Records 2016
Łagodny, lecz pełen pasji głos Kate Rusby towarzyszy nam już od 30 lat, najpierw w The Poozies, później w licznych solowych projektach. Tym razem powraca z płytą, jednocześnie wyciszoną i przebojową. Choć dominują tu ballady, większość z utworów bez problemu mogłaby całkiem nieźle poradzić sobie np. na Liście Przebojów Programu 3. Tytułowy „Life in a Paper Boat”, mógłby nawet powalczyć o pierwszą dziesiątkę. Choć nie brakuje tu zwiewnych nutek, wygranych na banjo i gitarach, jest trochę skrzypiec czy miłych dla ucha brzmień akordeonu diatonicznego, to jednak nie brakuje też syntezatorowych smaczków i drobnych eksperymentów rytmicznych. Wszystko to sprawia, że produkcja nie brzmi tak sucho i konserwatywnie. Paradoksalnie, najbardziej tradycyjnie brzmi tu głos Kate, która po raz kolejny udowadnia, że jest jedną z najciekawszych brytyjskich pieśniarek folkowych. Wystarczy posłuchać przejmującego „The Witch of Westmoreland”, by nie mieć co do tego żadnych wątpliwości. R.Ch.
Pochodząca z Göteborga szwedzka grupa Majornas 3dje Rote to już wiekowa dość formacja, powstała w 1977 r., cztery lata później przyjmując obecną nazwę. Miała jednak po drodze sporą przerwę w graniu, a w obecnym wcieleniu funkcjonuje od 1996 roku. Muzyka zespołu to oczywiście wypadowa zainteresowań różnych członków grupy. Mamy więc do czynienia z mieszanką szwedzkiego folku, z graniem w stylu elektrycznego Dylana i elementami americana, z domieszkami tradycji celtyckiej. Autorskie piosenki, śpiewane w rodzimym języku króla Zygmunta, są jednak na tyle ciekawe, że słucha się tej płyty bez żadnych stylistycznych zgrzytów. Najwyraźniej przez lata zespół wypracował sobie własne brzmienie i teraz korzysta z możliwości, jakie daje doświadczenie z wspólnego grania. Autorem większości tekstów i melodii jest skrzypek i wokalista, Göran Premberg, związany ze sceną folkową od końca lat 70. Niektóre utwory są trawestacjami melodii tradycyjnych, aranżowanych na nowo przez grupę. Brzmi to szczególnie ciekawie, gdy siegają po szwedzkie melodie. R.Ch.
JEST NAS WIELU Folkowców spis powszechny, cz. 1. Opracowanie: Anna Wilczyńska Zdjęcia: archiwa zespołów W naszej redakcyjnej bazie danych jest ponad 300 nazw zespołów sceny folkowej, drugie tyle krąży gdzieś w mailach, nieuporządkowane. Ponieważ ostatnimi laty co rusz pojawiały się na scenie kolejne rzuciliśmy się z motyką na słońce i postanowiliśmy jakoś to ogarnąć i stworzyć, na tyle na ile możemy, listę wykonawców sceny etno-folkowej. Obok prezentujemy Wam pierwszą pięćdziesiątkę tych, którzy najszybciej i najpełniej odpowiedzieli na naszą ankietę. Pełniejszy ich opis systematycznie będziemy publikować w naszym dziale „Wykonawcy” na portalu Folk24.pl. U celu tego dzieła marzy nam się wielka lista wykonawców folkowych, może osobne wydawnictwo, folkowa księga, encyklopedia? Może połączymy siły z Ossowerem? Tych, do których nie dotarła jeszcze nasza ankieta prosimy o kontakt mailowy z redakcją Folk24. Tym wykonawcom, którzy wsparli naszą pracę, wykupując reklamy – bardzo dziękujemy, a są to: Arek Zawiliński, Blokowioska, Core 6, Krzikopa, Sąsiedzi, Szkocka Trupa, Wiano, Yejku, Zagan Acoustic i Zawiało.
W FOLKOWYM TONIE
48 Americana i folk razem
str. 21 WYKONAWCY TAM
Agata Siemaszko i Kuba Wilk (Zakopane) folk bałkański, etnojazz, muzyka romska Duet rozpoczął działalność w 2010 r. Rok później zgarnęli Grand Prix i nagrodę im. Cz. Niemena na festiwalu Nowa Tradycja. Ich jedyna płyta „Ogień i Woda” (2013) została Folkowym Fonogramem PR2. Występują na festiwalach w Polsce i zagranicą. Skład: Agata Siemaszko (śpiew), Kuba „Bobas” Wilk (gitary). Kontakt: Agata Siemaszko – siemaszko.agata@gmail.com, tel. 606 110 828
2/2016 (7) Magazyn FOLK24 25
WĘGIERSKI KOŁODZIEJ
Jak powstał Kerekes Band? Według oficjalnej wersji, Kerekes Band został założony 21 lat temu, aby ukazywać piękno i hard-rockowe melodie zawarte w autentycznej, węgierskiej muzyce ludowej. Trzeba również wspomnieć, że członkowie grupy mieli wtedy po 16 lat i myśleli, że posiadanie własnego zespołu pomoże im w poderwaniu dziewczyn ;). Niestety, prawda leży gdzieś pośrodku, albo - jeśli mówimy o dalekosiężnych celach - szczęście w nieszczęściu, zespół przetrwał dzięki niepowodzeniu w podrywaniu koleżanek ;). Czy słowo „kerekes” coś oznacza? Kerekes to transylwański taniec tańczony w kole, wykonywany przez populację Csángó w Gyimes [region w Rumunii-przyp.red.], której członkowie są górskimi pasterzami. To była też pierwsza melodia na flecie, której nauczyłem się grać. Kerekes to również kołodziej - rzemieślnik dawniej wytwarzający wozy i koła. Kerekes to dobra nazwa, ponieważ w języku węgierskim – podobnie jak w polskim - jest dużo dziwnych liter, a w słowie kerekes nie ma żadnej z nich. To słowo nie tylko dobrze brzmi, ale jest też łatwe do wymówienia dla obcokrajowca!
Arek Zawiliński (Gorlice) songwritting, blues, folk
Rozmowa z Zsomborem Fehérem, flecistą i liderem formacji Kerekes Band Rozmawiała: Anna Wilczyńska Zdjęcie: Robert Vozary
50 Z Dylanem lub Baez
2/2016 (7) Magazyn FOLK24 39
str. 25
str. 28
str. 39
INSTRUMENTY
PIEŚNI MORZA
W FOLKOWYM TONIE
BĘBNY OBRĘCZOWE
HERE’S TO STAN
Instrumenty perkusyjne, cz. 2
Stanowi Hugillowi, ostatniemu pracującemu szantymenowi
ŚMIERĆ FOLKLORU? Od tradycji do rozrywki
Tekst i zdjęcia: Kamil Piotrowski Odgrywały kluczową rolę w starożytnych wierzeniach (Judaizm, Chrześcijanizm, Islam), obrzędach religijnych na całym świecie czy wykorzystywane były w walce. Instrumenty te są przedstawione na obrazach i w tekstach z Sumeru (współczesny Iran i Irak) około 2000 r. p.n.e. Jednakże najstarsze wizerunki bębnów pojawiają się w sztuce Mezopotamii z 3000 r. p.n.e., gdzie są o wiele większe niż te używane w muzyce popularnej końca XX wieku. Pokazują one głównie bębny okrągłe i kwadratowe. Początkowo instrumentalistkami były kobiety, głównie kapłanki i osoby związane z tradycjami religijnymi, natomiast bęben był wyznacznikiem ich pozycji w hierarchii religijnej. Pierwszą bębniarką, udokumentowaną w zapisach historycznych, była arcykapłanka Lipushua, przewodnicząca świątyni boga księżyca (Nanna) w sumeryjskim mieście Ur, około 2300 r. p.n.e. Obecnie bębny obręczowe można znaleźć w wielu kulturach. Przykładem, który nasuwa się jako pierwszy to tradycje szamańske, postrzegane jako najstarszy obrzęd duchowy świata. Tutaj bęben odgrywa pierwszoplanową rolę w uzdrawianiu, jest to bardzo istotny rekwizyt używany przez szamanów. Bębny obręczowe posiadają różne kształty oraz rozmiary, w zależności od pochodzenia bębna lub od kultury, która w ciągu wieków rozwinęła jego wykorzystanie. Instrumenty te mają jednak
jedną wspólną cechę - bardzo prostą konstrukcję, jaką jest rama i skóra naciągnięta na nią. Rozmiary i konstrukcja bębnów Ich rozmiar występuje w zakresie od 4’’ (Kanjira, występująca w południowych Indiach), przez 22” (irlandzki Bodhran), aż do 30 cali (Pandeiro, bęben pochodzący z Brazylii). Rama bębna najczęściej jest okrągła, ale również spotyka się instrumenty z ramą kwadratową, owalną czy sześciokątną. Wykonana jest zazwyczaj z różnego rodzaju drewna, sklejki bądź metalu czy gliny. Z kolei tradycyjny naciąg to głównie skóra zwierzęca (krowa, koza, ryba, jeleń, jaszczurka, wieloryb, wąż itd). Obecnie stosuje się również naciągi syntetyczne, które są odporne na zmiany wilgotności i temperatury powietrza. Skóra jest przymocowana do bębna za pomocą kleju oraz pinezek. Dzisiaj bębny obręczowe mają całą masę różnych systemów strojenia naciągów, zarówno zwierzęcych jak i syntetycznych, co bardzo ułatwia muzykom trzymanie odpowiedniego tonu (dźwięku) bębna. Instrumenty te mogą również posiadać blaszki/jingle (głównie mosiężne), przyczepione do ramy. Nazewnictwo Bębny obręczowe, w zależności od regionu, z którego pochodzą, posiadają odmienne nazwy, np. Bendir (Afryka północna, Turcja), Bodhrán (Irlandia), Bębenek (Polska), Buben (Rosja), Daf (Iran, Kurdystan, Azerbejdżan, Turcja), Dayereh (Iran, Centralna Azja, kraje bałkańskie), Kanjira
W listopadzie, a dokładnie 19, minie 110 rocznica urodzin jednego z najbardziej znanych badaczy kultury marynistycznej, zbieracza szant i historii o nich, doskonałego rysownika i przede wszystkim ostatniego aktywnego i pracującego w zawodzie szantymena – Stana Hugilla.
Nie wszystkim miłośnikom żeglarskich pieśni w Polsce dane było spotkać Hugilla (był na krakowskim festiwalu „Shanties” w 1986 r. Polskę i Polaków bardzo lubił). Niewielu zna jego publikacje nt. szant, a tylko garstka miała okazję go bliżej poznać. Jednym z nich był Marek Szurawski. Lider legendarnych już Starych Dzwonów, uznawany dziś za jednego ze współtwórców t.zw. „polskiej sceny szantowej”. Siurawa wraz z zespołem, i solo, jako jeden z pierwszych prezentował na festiwalach tradycyjne szanty, które zdobywał m.in. z opracowań Stana Hugilla. Znał go zresztą dobrze. Obaj szantymeni korespondowali ze sobą. Ostatni list dotarł do Marka tuż przed śmiercią Stana. Niemal 20 lat po jego otrzymaniu Szurawa zrobił z niego użytek. Stan (Stanley James) Hugill (19.11.1906 – 13.05.1992) muzyk folkowy, marynista i historyk morski, znany jako „Last Working Shantyman”, za życia chodząca legenda morskiej Anglii, w wieku 16 lat porzucił szkołę i następne 26 lat spędził w morzu. Śpiewał zawodowo na ostatnich żaglowcach początku XX wieku, w tym na „Garthpool”, ostatnim brytyjskim pełnorejowcu,
2/2016 (7) Magazyn FOLK24 41
str. 41 4
Magazyn FOLK24 2/2016 (7)
Jesteście grupą world music, łączącą tradycyjną nutę ze współczesną oraz akustyczne instrumenty z elektronicznymi. Co dziś Was inspiruje, gdy tworzycie? Zaczynam komponować na ulicy, jeśli tylko mogę wyobrazić sobie jako efekt końcowy piosenkę zespołu. Lubię piosenki, które mogę opisać jako „szorstki utwór w stylu Jimi’ego Hendrixa” albo ciężką nutę typu Rage Against the Machine. W głowie słyszę już, które instrumenty odezwą się w danym momencie piosenki, ale prawdziwa praca zaczyna się w pokoju prób. Mamy trzy folkowe instrumenty i żaden z nich nie jest używany tak, jak powinien. Ákos gra na altówce jak na syntezatorze, lutnia brzmi jak gitara w rękach
28 Magazyn FOLK24 1/2016 2/2016 (6) (7)
Tekst: Patrycja Napierała | Zdjęcia: fotolia.pl
WATS’ON
Węgierska grupa Kerekes Band to zespół wielokrotnie nagradzany w swoim kraju, występowali też na całym świecie, w tym trzykrotnie w Polsce. Łączą inspiracje muzyką tradycjną z własnymi pomysłami. Na koncie mają już 9 folk-rockowych płyt. Ostatnia, to „Back to Folk”.
Annutara (Gdańsk) etno, folk bałkański, szaman folk Powstali w 2013 r. Zespół eksploruje kultury bałkańską, romską, ukraińską, polską, ale też inspiruje się muzyką żydowską, arabską, kuchenną, leśną i szamańską. Na koncie płyta „Ulisi” (2015). Skład: Alina Jurczyszyn (śpiew), Kamila Bigus (skrzypce, śpiew), Michał Zeltman (gitara), Michał Mantaj (akordeon), Tomasz Koper (bębny, instr. perkusyjne), Tomasz Nowik (bas), Dawid Lipka (trąbka). www.annutara.pl, kontakt: Jakub Malinowski – manager.annutara@gmail.com, tel. 509 023 868
Występuje od 1997 r. Bluesmen, kowboj, poeta drogi – autor muzyki, tekściarz, wokalista, gitarzysta posługujący się technikami fingerpicking, slide i bottleneck. Koncertował na festiwalach w Polsce, Francji, Czechach, Słowacji, jak i grywał na ulicach Amsterdamu. Ma za sobą koncerty live m.in. w studiu radiowej Trójki. Laureat wielu festiwali. Twórca formacji Na Drodze. Na koncie 4 płyty, ostatnio wydana to „Na Rozdrożu” (2015). arekzawilinski.pl kontakt: zawilinskiarek@op.pl
43 Here’s to Stan
COUNTRY
w górach jest wiele przestrzeni i podobnej energii. Był czas na zabawę i tańce, zwłaszcza przy wiosennym redyku, który podobnie obchodzi się w Tatrach, jak i na Kaukazie. Zalotne przyśpiewki, solówki na fujarce, gwizdy i skoczna nuta spowodowała, że członkowie obu zespołów poszli w tany. Publiczność była zachwycona (zwłaszcza popisami gości) i dała temu wyraz, nie szczędząc oklasków. Był też moment, gdy zespoły wystąpiły oddzielnie. Gruzini w pieśni wielogłosowej a cappella zabrzmieli fantastycznie! Trebunie równie udanie zagrali swój przejmujący hit „Hej, Hanko”. Publiczność doceniła kunszt obu grup, domagając się bisów, a potem ustawiając się w długą kolejkę po płyty i autografy. Od strony muzycznej utwory zostały starannie dobrane i stanowią całość, mimo że często zbudowane są z dwóch pieśni, wykonywanych w różnych językach. Należy to docenić, bo z powodu odległości nie było zbyt wielu okazji do wspólnych prób. „Duch Gór” to udany projekt, ukazujący, jak wiele wspólnych cech ma pasterska kultura naszych górali podhalańskich z kulturą górali z Kaukazu.
2/2016 (7) Magazyn FOLK24 21
WYKONAWCY TU
PIEŚNI MORZA
46 Śmierć folkloru?
Mikołaj „Miki” Flis (Leśne Licho) 1. Zespół lub wykonawca, który tworzy w oparciu o pasję i wiedzę, sięga do legend, podań ludowych lub układa własne historie związane z folklorem. Jednak to co najbardziej cenię, to warstwa muzyczna, która powinna być skrupulatnie skomponowana, przemyślana i połączona z tekstem utworu. Nie znając jeszcze tekstu, słuchacz po zamknięciu oczu i usłyszeniu pierwszych dźwięków powinien wiedzieć z jaką tre-
Zespołu Trebunie–Tutki fanom world music przedstawiać nie trzeba. Gruzini są już znani polskim słuchaczom – byli w Polsce kilkakrotnie, m. in. podczas festiwalu „Nowa Tradycja” w 2009 r. Wtedy też miałam okazję zachwycić się harmonią i brzmieniem ich głosów, więc z niecierpliwością czekałam na premierę zapowiadanego albumu. Na początku namiot festiwalowy wypełniło mistyczne, niebieskie światło, a na ekranie zamajaczyła okładka płyty, utrzymana w mrocznej stylistyce. Rozpoczęli Gruzini tęsknym, wielogłosowym śpiewem a cappella. Potem dopiero włączyły się instrumenty i swojskie głosy z Podhala. „Powstańcie przodkowie....” zabrzmiało jak modlitwa i credo. Powolne, dostojne nuty i solo na pięknie brzmiącym duduku sprawiło, że myśli szybowały ku tatrzańskim i kaukaskim szczytom. Kolejne utwory były bardziej dynamiczne. W„Hej, moja dziewcyno” prym wiodły smyczki. Góralski rytm, kojarzony z muzyką Podhala był wygrywany również przez, egzotyczne dla nas, strunowe instrumenty gruzińskie. Głośne zawołania „hej, hej” dały poczuć, że w muzyce ludzi mieszkających
str. 12
WYDAWNICTWA TAm
39 Węgierski kołodziej
wyznacza nowe trendy w tej muzyce wzbogacając ją o indywidualne i nowatorskie elementy. Taki artysta staje się autorytetem, swoistym guru dla kolejnych pokoleń słuchaczy i miłośników folku. 2. Dla mnie legendą będzie zawsze Paco de Lucia. Wyciągając etniczną formę ekspresji Cyganów andaluzyjskich na sceny świata i wzbogacając ten nurt o nowe elementy jakimi jest jazz, latino i muzyka klasyczna. 3. W mojej opinii to Orkiestra Świętego Mikołaja. Zespół, który w Polsce rozwinął scenę folkową nie tylko poprzez własną działalność sceniczną, ale także tworząc festiwal. Dzięki nim wiele młodych ludzi zobaczyło, że prawdziwy folk to radość grania i tworzenia czerpiąc z elementów ludowych – nie tylko polskich.
12 Magazyn FOLK24 2/2016 (7)
28 Jest nas wielu WYKONAWCY TAM
WYDAWNICTWA FESTIWALE TU
SONDA
2/2016 (7) Magazyn FOLK24 43
str. 43
Tekst: Tadeusz Konador Ostatnio zapanowała moda na słuchanie i granie muzyki ludowej, tylko pytanie czy w naszych czasach ma to jeszcze sens? I co w związku z tym z tym folkiem?
Muzyka ludowa istniała od zawsze, od czasu, gdy człowiek zaczął śpiewać, i w zależności od regionu różniła się diametralnie. Od bardzo śpiewnych melodii wschodniej słowiańszczyzny do wybijanych mocno rytmów Afryki. Generalnie trzeba powiedzieć, że ta muzyka przede wszystkim była muzyką taneczną, ale spełniała też role obrzędowe, kultowe a i śpiewana była przy pracy. Ten ostatni przypadek pokazał Edward Redliński w „Konopielce”, gdzie opisał śpiewy dziewcząt przy żniwach. Gdy nie było radia ani telewizji W dawnych czasach nie było takiej unifikacji kultury, jak dziś. Każda wspólnota miała swoją własną tradycję, która często ewoluowała po spotkaniach z sąsiednimi grupami. Oczywiście, na większym terenie, zawsze istniały jakieś elementy wspólne, rytmiczne czy melodyczne. Znamy dobrze też przypadki, że muzyka z bardzo odległych regionów jest do siebie bliźniaczo podobna. Gdyby nie inny język, to nie odróżniło by się pieśni robotników syberyjskich, od pieśni robotników amerykańskich (work songs). Od dawna też znamy związek muzyki ludowej z muzyką wyższych sfer. Nuty ludowe pobrzmiewają w chorale gregoriańskim, starej muzyce cerkiewnej, u wielu kompozytorów muzyki klasycznej (m. in.: Mozarta, Chopina, Czajkowskiego, Rachmaninowa,
Góreckiego czy Gershwina), a nawet w naszej Bogurodzicy. Blues, reggae, gypsy, folk Dziś znamy już dobrze przypadki, gdy muzyka jakiejś wspólnoty (dzięki radiu, telewizji czy wreszcie internetowi), zdobyła wielką popularność na całym świecie. Choćby fenomen bluesa? To przecież muzyka ludowa niewolników amerykańskich, która powstała z połączenia muzyki krajów afrykańskich z muzyką europejską. Najpierw wyśmiewany, później wszedł na estrady całego świata i żyje do dzisiaj a przecież z tego gatunku, w prostej linii wywodzi się jazz, a później rock&roll. Fenomen reggae? To przecież także muzyka ludowa, która przyszła z Jamajki i szybko zawojowała cały świat, przy czym wszyscy śpiewają ją i grają na swój sposób. Jest też momentalnie rozpoznawalna na całym świecie. Każdy z nas również od pierwszych dźwięków pozna muzykę żydowską czy cygańską. A fenomen ludowych tańców latynoskich? Nie ma chyba kraju, w którym nie byłoby szkoły tanga, salsy, cha-chy. I te gatunki stają się własnością całego świata. W Polsce mamy też fenomen muzyki ukraińskiej, którą wykonują etniczni Polacy. Nie mówiąc już o dużej popularności muzyki celtyckiej.
46 Magazyn FOLK24 2/2016 (7)
str. 46
WSTĄP do KLUBU FOLK24 JEŚLI CHCESZ otrzymywać KOLEJNE wydania Magazynu FOLK24
BEZPŁATNIE przyślij nam swoje dane do wysyłki mailem na: redakcja@folk24.pl JEŚLI CHCESZ zdobyć poprzednie wydania Magazynu ZAJRZYJ na folk24.pl/sklep
Uwaga wydawcy, wykonawcy! Jeśli WYDALIŚCIE PŁYTĘ w 2016 roku i CHCIELIBYŚCIE, by uwzględnić ją w opisie, który pojawi się w Magazynie Folk24 nr 1/2017 prosimy o kontakt z redakcją. Przesłanie danych jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na ich marketingowe przetwarzanie przez Fundację FOLK24 oraz Invini sp. z o.o. na potrzeby realizacji powyższych usług.
WIEŚCI
S.I.E. MAŁE I… DUŻE
brzmienia, przyjrzeć się technice gry, czy zobaczyć w jaki sposób funkcjonują one w kulturach, z których pochodzą. Można też spróbować zagrać na kilku. Kuratorem wystawy jest Maria Szymańska-Ilnata.
MEX 2017 odbędzie się w Polsce, w Katowicach! Cieszy nas to niezmiernie i gratulujemy!
DYCHA ETHNO JAZZ FESTIVAL
NOWY KLIP HANKI
W połowie września b.r. światło dzienne ujrzała niezwykła, debiutancka płyta formacji Małe S.I.E. pt. „7 bajek”. To płyta, na której „dzieci są sobą i przez pryzmat własnych, kolorowych osobowości opowiadają historie dla rodziców i ich pociech” – pisze Piotr „Stiff” Stefański ze Studium Instrumentów Etnicznych, który stoi za projektem Małe S.I.E.. Dodajmy, że także Duże S.I.E. wydało płytę tej jesieni. O „3-5-7” więcej poczytacie na portalu Folk24.pl.
STREFA DŹWIĘKÓW W MUZEUM
Jesienią Kapela Hanki Wójciak przedstawiła fanom nowy teledysk, do utworu „Do syta”, który pochodzi z debiutanckiej płyty „Znachorka”. Okazją do wypuszczenia klipu było ukazanie się reedycji płyty, z nową okładką i dwoma bonustrackami.
FILM DLA FUNDACJI FOLK24
W ramach promocji naszej akcji crowdfundingowej „Fspieram24. org”, która ruszyła na początku października, wyprodukowaliśmy pierwszy w naszej historii film reklamowy. Nakręcił to i zmontował Marek Piguła (Green Wood), a w rolę wcielili się redaktorzy i redaktorki Folk24 oraz kilkoro Czytelników. Efekt można oglądać na stronie Fspieram24.org. Tam też wyjątkowe nagrody dla wspierających (więcej na str. 26-27).
WOMEX W KATOWICACH W Muzeum Azji i Pacyfiku w Warszawie, 24 września, otwarto pierwszą stałą wystawę, pt. „Strefa dźwięków”, na której wystawiono blisko 120 instrumentów z różnych zakątków Azji i Oceanii o różnorodnej konstrukcji i pochodzeniu, często o bardzo bogatej formie, dekoracji i kolorystyce. To największa kolekcja tego typu w Polsce. Dzięki specjalnej aplikacji można m.in. posłuchać ich
6
Magazyn FOLK24 2/2016 (7)
Prawdziwą bombę ogłosili w Katowicach Prezydent Miasta, Dyrektor Instytucji Kultury Katowice Miasto Ogrodów, Dyrektor Targów WOMEX oraz przedstawiciel Agencji ICP Group z Warszawy. Otóż WO-
W tym roku swój okrągły jubileusz 10-lecia obchodzi wyjątkowy festiwal, Ethno Jazz we Wrocławiu. Wyjątkowy, bo trwa niemal przez cały rok, a składają się na niego koncerty małe i duże. Kulminacja obchodów nastąpi w listopadzie, a zaproszono nad Odrę znów wyjątkowych gości. Czekają nas m.in. koncerty: Angelique Kidjo (8.11), Katie Melua (13.11), The Terence Blanchard E-Collective (14.11), Asaf Avidan (16.11), Dona Rosa (17.11) i Mariza (29.11). Więcej szczegółów znajdziecie na nowej stronie www.ethnojazz.pl
SPROSTOWANIE
Redakcja Folk24 przeprasza Czytelników, i przede wszystkim autorkę, Patrycję Napierałę, za błędne zamieszczenie zdjęcia w jej artykule o Darabuce, w Magazynie FOLK24 nr 1/2016 (6). Zamiast darabuki, trafiło tam djembe. Nasz błąd, wybaczcie, darabuka wyglada tak:
W FOLKOWYM TONIE
MOJA LEGENDA FOLKU Levellers, czyli jak dostaliśmy łomot od Anglików Tekst: Rafał „Zielak” Zieliński Żywioł, szaleństwo, bunt, energia, rewolucja – te określenia pod ich adresem kierowano już w momencie debiutu. Kwintet z Brighton (obecnie grają jako sekstet) w 1988 roku przebojem wdarł się na angielską scenę muzyczną. Łącząc energię celtyckiego folku i rocka podbijali kolejno poszczególne hrabstwa, począwszy od rodzimego Sussex. Nie tylko muzyką jednali sobie fanów - Levellers dodali do niej punkową ideologię i hasła głoszone przez angielskich purytan w XVII wieku. Na koncertach otwarcie mówili o obaleniu monarchii, o braku wolności religijnej w ich ojczyźnie, o niesprawiedliwości społecznej. Wciąż zresztą angażują się w akcje społeczne. Ale Levellers to przede wszystkim muzyka - „England My Home” i „I Have No Answer” to hymny pokolenia końca lat 80., a płyty, jak debiutancka „A Weapon Called the Word”, drugi, rewelacyjny album „Levelling the Land” z 1991 roku czy „Levellers”, ze słynnym „Belaruse” błyskawicznie pięły się na szczyty sprzedaży. Zniżkę formy zarzucano im w 2000 roku po „Hello Pig”, płyty różnej od tego, co do tej pory robili. W odpowiedzi, dwa lata później, wypuścili „Green Blade Rising”, a w 2005 rewelacyjny „Truth & Lies”. I po dyskusji. Choć Levellers złagodnieli, wyczyścili brzmienie i trochę zwolnili obroty, to czuć, że ciągle zmierzają w swoim folkowo-buntowniczym kierunku. Może nie ma już na koncertach słynnej gitary Marka Chadwicka, z przystawką z ramienia starego gramofonu (na takim cudzie zaczynał) i skrzypiec Jona Sevinka, sklejanych z trzech innych instrumentów, może klawisze Matta Savage’a nie pasują idealnie do wszystkich punkowo-celtyckich numerów... Ale niech tylko ze sceny popłyną dźwięki
kultowego „One Way of Life” z „Levelling...” albo „Exodusa”, „This Garden” i „Barrel of the Gun”, to fani dostają po prostu folkowego amoku. Mnie też to spotkało. W 2006 roku Brytyjczycy grali we wrocławskim Łykendzie. Klub był pełen, większość fanów stanowili Anglicy, którzy od pierwszych nut tańczyli i głośno śpiewali. Głównie panowie - w sile wieku, wystrojeni w sprane koszulki Levellersów, wytatuowani - zdzierali gardła przy „For us All”, „Beautiful Day”, „Far from Home” i „One Way...”. Przy drugim kawałku, wciągnięty w młyn pod sceną, skakałem jak opętany. Było głośno, biesiadnie, ale bez agresji, a stereotyp flegmatycznych, powściągliwych Anglików legł w gruzach. Przez ponad dwie godziny muzycy napędzali publiczność, a jej zabawa nakręcała muzyków. Każdemu zespołowi życzę takich fanów - spontanicznych, oddanych, którzy przyjechali z odległych miast i dziękowali nie tylko muzykom, ale i sobie za wspaniałą zabawę. Było rewelacyjnie. I znów dostaliśmy łomot od Anglików, tym razem nie na boisku, tylko w Łykendzie, w rytm hitów Levellersów. Tematem lekcji było „jak się bawić na koncercie”. Koszulkę kupioną wtedy mam do dziś. Dla mnie to relikwia.
2/2016 (7) Magazyn FOLK24
7
WYWIAD
I ZATAŃCZYŁEM ETNO-FITNESS PO POLSKU Rozmowa z Jackiem Hałasem, tancerzem myzykiem, propagatorem kultury tradycyjnej.
Rozmawiał: Tadeusz Konador | Zdjęcia: Kamil Piotrowski Absolwent ASP, muzykant, śpiewak, tancerz. Współtwórca zespołów Bractwo Ubogich, Muzykanci, Ket Jo Barat, Lautari, Kwartet Wiejski, Nomadzi Kultury, projektów artystycznych oraz teatralnych. Zajmuje się też tradycjami wędrownych śpiewaków, tańcem korowodowym, działalnością warsztatową i edukacyjną.
8
Magazyn FOLK24 2/2016 (7)
WYWIAD
Jacku, dziś jesteś wielkim, uznanym muzykiem. Powiedz, jak to się zaczęło? Zaczęło się wiele lat temu w czasach poznańskiego liceum plastycznego, gdzie trafiłem na znakomitą „ekipę” niepokornych i poszukujących młodych ludzi. Tam właśnie zacząłem grać w pierwszym „alternatywnym” zespole „Reportaż” (przydały się wcześniejsze lekcje pianina). Tam też – jako wykładowca – pojawił się Krzysztof Czyżewski (obecny szef Fundacji „Pogranicze” w Sejnach), który był ówcześnie w pierwszym składzie Teatru Gardzienice. Zebrał on wokół siebie grupę młodzieży, którzy poszli z nim „tropem gardzienickim”, przez co zaczęliśmy poznawać, że jest coś takiego jak muzyka, kultura tradycyjna. Potem, z tymże Krzysztofem, trafiliśmy do Teatru Węgajty, gdzie poznaliśmy m.in. Anię i Witka Brodów, Janusza Prusinowskiego, Remka Hanaja, Agatę Harz, Adama Struga. Tam też spotkałem po raz pierwszy Andrzeja Bieńkowskiego, który pokazywał swoje unikalne filmy. „Coś” między nami zaiskrzyło i powstało „Bractwo Ubogich” - owoc odkrycia i zauroczenia polską muzyką ludową. Ty dziś grasz muzykę z wielką pieczołowitością. Ja bym powiedział, że jesteś takim wiejskim muzykantem. Powiedz, jakie są Twoje źródła, od kogo się uczyłeś, jak się uczyłeś? To nie jest tak zupełnie, to byłoby przekłamanie. Rzeczywiście, w czasach działalności Bractwa uczyliśmy się od muzykantów na Roztoczu, i później spotkanych w drodze, ale ja zawsze chętnie korzystałem i korzystam z różnych źródeł, takich jak nagrania archiwalne, zapisy nutowe czy wręcz opisy obyczajów. Tak samo w przypadku tańca. No właśnie. Jeżeli chodzi o taniec – jak się go uczysz, bo tańczysz go, jakby to była twoja natura. Jak do tego doszedłeś? To była podobna ścieżka, jak z muzyką. Jedno z drugim było integralnie związane. Jak już zaczęliśmy grać muzykę, która w dużej części była muzyką taneczną, okazało się, że można ją do-
brze zagrać dopiero wtedy, gdy przepuści się ją przez ciało. Wtedy rozumie się współpracę z tancerzami, rozumie się w jakim tempie zagrać, jak można przyspieszyć, zwolnić, jak można budować energię spotkania. To jakby początek – poznawanie tańca równolegle z muzyką. Potem zaczęliśmy podróżować po świecie i zauważyłem, że w wielu miejscach w Europie, ta muzyka jest jeszcze żywa, lub odradza się, tak jak w Polsce. Z czasem odkryłem, że te – różne na pierwszy rzut oka tradycje, są ze sobą w dużej mierze powiązane – melodią, rytmem a nawet krokiem. Mnie najbardziej interesują tańce, które nie wymagają dużego przygotowania i umiejętności, ale budują pewien rodzaj wspólnoty. Takie tańce „kolekcjonuję” i korzystam z nich prowadząc warsztaty. Jak długo prowadzisz warsztaty taneczne? Trudno mi określić taki moment, wszystko wyszło bardzo naturalnie. Często prowadziłem taniec, na przykład chodzony, na koncertach - taki wodzirej - i w tej roli znajdowałem się bardzo naturalnie. W pewnym momencie zacząłem prowadzić spotkania, wieczory taneczne. Po prostu uczę i prowadzę zabawę. Im większa była moja wiedza, i muzyczna i ruchowa, tym więcej elementów wprowadzałem w zabawę. W pewnym momencie zauważyłem, że potrzebne są takie warsztaty i po prostu zacząłem to praktykować. Po warsztatach rozmawiałem z Twoją żoną Alicją, a ona powiedziała, że jest to po prostu „etno-fitness”. Co o tym myślisz, czy jest możliwość by pod takim szyldem rozpowszechnić tego rodzaju zajęcia? Ja uważam, że to znakomity pomysł. Bo co to jest fitness? Są to po prostu ćwiczenia fizyczne związane z muzyką i z sekwencjami ruchu, które uruchamiają różne części ciała. Nie bał bym się nazwać wydarzenia w ten sposób korzystając – na przykład – z tańców, których m.in. uczyłem w Czeremsze. To korowody „Csangoszy” - mniejszości węgierskiej, od stuleci mieszkającej w Rumunii. Nie są one bardzo trudne ani wymagające, angażują całe ciało, są tam sekwencje ruchów 2/2016 (7) Magazyn FOLK24
9
WYWIAD
głosu, że nie potrafią się poruszać, rytmicznie wykonać jakiegoś kroku, że to jest za trudne dla nich. Staram się, żeby ludzie nawet nie myśleli o tym, że muszą się odblokowywać, by przychodziło im to samoistnie, żeby mocno zaangażowali się we wspólną zabawę. I cudowne jest, że po dwóch godzinach warsztatów dochodzi do nich: „ja zatańczyłem”, „ja zatańczyłam”, co wcześniej wydawało im się niewykonalne. Nagle okazuje się, że te napięcia gdzieś znikają. nogami, rękoma, które trzeba wykonać, przez co faktycznie jest to swego rodzaju „etno-fitness”.
Czy uważasz, że warto rozpowszechniać „etno-fitness”?
O tych Twoich zajęciach uczestnicy też mówili, że to jest również swego rodzaju joga, ponieważ trzeba oddychać całym ciałem, skoordynować go z ruchem, trzeba wejść wtedy całym sobą w muzykę, w ruch. Co Ty na to?
Termin „taniec ludowy” może - wciąż jeszcze – odstraszać, kojarząc się ludziom z zespołem ludowym albo jakimś hermetycznym środowiskiem etnochoreologów. Może właśnie tym kluczem łatwiej będzie do ludzi trafić, bo „fitness” jest czytelnym, pozytywnym hasłem. Myślę, że natchnieniem dla Alicji było na pewno miejsce, które okazało się świetną lokalizacją naszych warsztatów tanecznych – czyli czeremszański „fitnesspark” przy Ośrodku Kultury.
Ludzie, którzy po raz pierwszy przychodzą na warsztaty, opisują swoje doznania pojęciami, które są dla nich czytelne. Rzeczywiście: oberka na przykład można nazwać „medytacją w ruchu”, jest to jakaś forma naszej, słowiańskiej medytacji, która została wypracowana przez tradycję. Albo określić nowocześnie, jako „fitness” czy nawet „bodybuilding” (no, może przesadziłem). Patrząc na Twoje zajęcia z boku, widzę, że ludzie zaczynając je byli często przestraszeni, zażenowani, ale szybko zmieniali się w trakcie warsztatów. Zaczęli się czuć bardziej swobodnie, nie bali się robić pomyłek, wszyscy byli uśmiechnięci I, nie wiem, czy zauważyłeś, że do tańca zaczęli się podłączać widzowie. Najpierw pojedynczo, a później zaczął się tworzyć nowy szereg, który z wielką lekkością powtarzał ruchy tancerzy. Tak, na tych spotkaniach to jest dla mnie bardzo ważne, bez względu na to, czy są to zajęcia śpiewacze czy taneczne. Nie wiem, czy nie najważniejsze jest dla mnie właśnie odblokowywanie uczestników, bo ludzie mają w sobie bardzo dużo zażenowania, wstydu, że nie potrafią wydobyć 10 Magazyn FOLK24 2/2016 (7)
Jak na dzień dzisiejszy widzisz kadry? Czy są ludzie, którzy by mogli poprowadzić takie zajęcia, ewentualnie czy jest możliwe wykształcenie instruktorów? To dosyć trudne pytanie. Trzeba powiedzieć, że polskie tańce ludowe nie należą do najłatwiejszych, i dlatego ja dla swoich potrzeb (w kontekście, o którym rozmawiamy, czyli w kontekście
WYWIAD
etno-fitness) korzystam z różnych tańców, zebranych z całej Europy. Takich, które nie wymagają warsztatów specjalnych, poświęconych technice wykonania tego tańca, tylko akcent położony jest bardziej na wspólną zabawę i spotkanie. A wracając do Twojego głównego pytania, ja osobiście nie znam nikogo, kto by, w taki sposób jak ja, zajmował się tym tematem. Mamy fantastycznych tancerzy, wielu ze znakomitym doświadczeniem i zapleczem dydaktycznym (bo też trzeba umieć prowadzić takie warsztaty), lecz oni są skupieni raczej na pewnych konkretnych stylach czy rodzajach tańców regionalnych, są specami od oberka, salsy czy tanga. Nie znam nikogo, kto by zajmował się grupą, spotkaniem i tym, co poprzez taniec się dzieje w samych ludziach i między nimi. Pytasz czy jest możliwość by wykształcić instruktorów etno-fitness? Mam przyjemność prowadzić co jakiś czas zajęcia w szkole, która generalnie kształci ludzi, którzy zajmują się terapią tańcem, ruchem i pracują z niepełnosprawnymi, wykluczonymi, z małymi, zamkniętymi środowiskami, z dziećmi. Nie uczę ich tańca ludowego, chodzi mi raczej o to, by zapoznać ich z rodzajem myślenia o tańcu, jako języku komunikacji. Proponuję pewne narzędzia, za pomocą których można uspokoić (bądź pobudzić) oddech, odblokować głos, ciało. To jest na pewno zaczątek nowej „kadry” - tyle, że oni wykorzystają te doświadczania przede wszystkim w swojej pracy pedagogicznej, terapeutycznej.
POLECAMY!
Wywiad z braćmi Feher (Kerekes Band) na portalu Folk24.pl.
Proszę wytłumaczcie, kogo macie w swoim logo. Czy to jakaś znana postać? Viktor Fehér: To tzw. betyar czyli zbójnik, albo pasterz, który dobrze się bawi. Kapelusz z dużym rondem i luźne spodnie to typowe części stroju węgierskich pasterzy. Logo odzwierciedla fakt, że muzyka Kerekes Band przede wszystkim oparta jest na węgierskich tradycjach zbójnickich i pasterskich.
Warto by chyba trafić do szerszego grona ludzi, którzy z takich warsztatów mogliby skorzystać? Może dobrym pomysłem byłoby zrobienie letniego, tygodniowego „Art Taboru”, (nawiązując do znakomitych regionalnych taborów Warszawskiego Domu Tańca) – gdzie będziemy uczyć, jak korzystać współcześnie ze swojej wiedzy i praktycznych umiejętności związanych z tradycją – w działaniach oscylujących gdzieś między edukacją, sztuką, a terapią (czyli szeroko pojęte etno-fitness). Dziękuję za rozmowę. 2/2016 (7) Magazyn FOLK24 11
SONDA
KIM JEST LEGENDA FOLKU? Sonda wśród wykonawców sceny etno-folkowej Opracowanie: Kamil Piotrowski | Zdjęcia: archiwa zespołów W naszej pierwszej sondzie na łamach Magazynu FOLK24 ponad setce przedstawicieli wykonawców wysłaliśmy następujące pytania: 1. Co dla was oznacza termin „legenda folku“? 2. Kogo uważacie za legendę światowej sceny folkowej? 3. Kogo uważacie za legendę polskiej sceny folkowej? Poniżej publikujemy najciekawsze z odpowiedzi, w tym też dwa głosy od Czytelniczek.
Małgorzata Babiarz (Megitza Trio): 1. Legendą muzyki jest ktoś, czyja twórczość i przesłanie przetrwa próbę czasu. Istnieje wielu muzyków, którzy są niezwykle utalentowani, ale nie są to legendy. Status legendy nadawany jest przez czas. 2. Ravi Shankar 3. Władysław Trebunia–Tutka Michał Czachowski (Viva Flamenco):
guru dla kolejnych pokoleń słuchaczy i miłośników folku. 2. Dla mnie legendą będzie zawsze Paco de Lucia. Wyciągając etniczną formę ekspresji Cyganów andaluzyjskich na sceny świata i wzbogacając ten nurt o nowe elementy jakimi jest jazz, latino i muzyka klasyczna. 3. W mojej opinii to Orkiestra Świętego Mikołaja. Zespół, który w Polsce rozwinął scenę folkową nie tylko poprzez własną działalność sceniczną, ale także tworząc festiwal. Dzięki nim wiele młodych ludzi zobaczyło, że prawdziwy folk to radość grania i tworzenia czerpiąc z elementów ludowych – nie tylko polskich. Mikołaj „Miki” Flis (Leśne Licho)
1. Legenda folku to artysta lub zespół, który inspiruje innych ludzi do podążania jego drogą lub wyznacza nowe trendy w tej muzyce wzbogacając ją o indywidualne i nowatorskie elementy. Taki artysta staje się autorytetem, swoistym
12 Magazyn FOLK24 2/2016 (7)
SONDA
1. Zespół lub wykonawca, który tworzy w oparciu o pasję i wiedzę, sięga do legend, podań ludowych lub układa własne historie związane z folklorem. Jednak to, co najbardziej cenię, to warstwa muzyczna, która powinna być skrupulatnie skomponowana, przemyślana i połączona z tekstem utworu. Nie znając jeszcze tekstu, słuchacz po zamknięciu oczu i usłyszeniu pierwszych dźwięków powinien wiedzieć z jaką treścią ma do czynienia. Oprócz tego wszystkiego, w folku cenię sobie klimat, technika zdecydowanie odchodzi na drugi plan, więc jeśli wszystkie wyżej wymienione elementy pasują do siebie, tworząc harmonię, to wówczas zespół/ wykonawca staje się w moich oczach legendą. 2. Norweski zespół Storm. Słuchając ich wyraźnie odczuwam wszystkie wymienione elementy. Jest to zespół mało znany, wydał jedną płytę pt. „Nordavind”, lecz jest to coś naprawdę wielkiego. Czuć w niej norweskiego ducha dawnych czasów, ostrość tamtejszego klimatu. Ich muzyka jest jak ciosanie bloków skalnych, jest toporna, prosta, ale jakże piękna. 3. Żywiołak. Ich pierwsze koncerty robiły piorunujące wrażenie. Energia, szamanizm, ciekawe teksty, genialna warstwa muzyczna, wszystko to było w jednym miejscu. Edek Hańcza (Trzy Majtki): 1. Ktoś (osoba lub zespół), kto tworzył, budował nasz folkowy światopogląd. Kogo piosenki i utwory są śpiewane i na których bazują inni wykonawcy. Ktoś, kto jest inspiracją dla innych. Do kogo chętnie się wraca i słucha. 2. Niezbyt dobrze znam światową scenę szantową – słucham, ale na dziś nie potrafię jednoznacznie wskazać legendy. Polska scena jest wystarczająco bogata, aby z niej czerpać. 3. Zdecydowanie Marek Szurawski – nie tylko autor czy tłumacz/adaptator wielu uwtorów, ale aktywny propagator całego ruchu szantowego, autor książek, audycji radiowych, marynista potrafiący słowem i dźwiękiem zaczarować i zafascynować publiczność. Podobnie jak pozostali członkowie grupy Stare Dzwony – wszyscy razem i każdy z osobna, są dla mnie chodzącymi legendami. Mechanicy Shanty – w starym składzie. Któż nie zna ich pierwszej płyty, prak-
tycznie z samymi evergeenami. No i zaczynali jako zespół z Gdyni :). Kontynuując trójmiejski patriotyzm – Gdańska Formacja Szantowa. Przepiękne utwory, nietuzinkowe teksty, fantastyczne aranżacje. Maciej Harna (Matragona)
1. To twórcy-wykonawcy, którzy wprowadzali ten nurt na swoim gruncie – w U.S.A. czy analogicznie później w Europie w innych krajach. To muzyka buntu i alternatywa – artystyczna i społeczna. Legenda to także wykonawca, który przecierał szlaki, niepomny na modę i komercję, a inspirował później wielu innych idących za nim. Na miano legendy zasługują więc pionierzy ale także najbardziej odrębne, charakterystyczne zjawiska, które zaistniały na przestrzeni czasu mając stale swoich odbiorców i wywierają /wywierały/ wpływ na innych lub mimo krótkiego istnienia przez swoją jakość przetrwały w pamięci odbiorców. 2. To raczej przesądzone samą definicją folku, czasem i miejscem jego narodzin. Trudno tu kwestionować legendarność takich twórców jak Pete Seeger czy Bob Dylan (i wielu innych w U.S.A.) Bardziej współcześnie np. The Dubliners, czy Loreena Mc Kennith, Mari Boine, Hedningarna. 3. Kwartet Jorgi, Osjan, potem Orkiestra Św. Mikołaja. Oni byli pierwsi i mieli wpływ na wizerunek folkowej muzyki w Polsce. Nurt wyznaczony zwłaszcza przez „Mikołajów” doczekał się wielu naśladowców. Kwartet Jorgi i Osjan to legendy, które jednak, bliższe world music, nie łatwo dały się szufladkować, a ich formuła, opierająca się na muzyce instrumen2/2016 (7) Magazyn FOLK24 13
SONDA
talnej, improwizacji, wydaje się bardziej otwarta, eksperymentalna. Ze względu na aktywność i obecność na rynku muzycznym także poza krajem na miano legendy może też zasługiwać Kapela ze Wsi Warszawa, choć dla mojego pokolenia będą to wpierw wymienione na początku zespoły, które mają zasługi pionierskie, wyrazistą osobowość i wciąż grają.
Adrianna „Aminae” Janusz (Runika):
Krzysztof Janiszewski (Smugglers):
1. Wykonawca, którego słucha nie tylko pokolenie jego równieśników, ale również młodsi, nie tylko krajanie, ale także ludzie z zagranicy. 2. Fairport Convention – są prekursorami elektrycznego folku, ich płyta „Lieg&Lief” (1969) to jeden z kamieni milowych muzyki folk – do dziś dobrze się jej słucha. Przybliżyli (dzięki atrakcyjnej formie) muzykę folk ludziom z różnych środowisk i o różnych muzycznych fascynacjach. Ich coroczna impreza w Cropredy gromadzi tysiące ludzi, a występują nie tylko członkowie różnych składów zespołu, lecz również inne gwiazdy folkowe (stare i nowe), a nawet wykonawcy spoza kręgu muzyki folk (Robert Plant / Ian Anderson). 3. Kwartet Jorgi – jako jedni z pierwszych (o ile nie pierwsi) zagrali polską muzykę ludową lub utwory nią inspirowane w sposób, który można nazwać „korzennym”. Stworzyli podwaliny dla następców takich jak KzWW i inni, których przybywa. Trudno przecenić wagę ich roli w tej kwestii. Agata z Gdyni (Czytelniczka): Dla mnie Dikanda i Shannon. Istnieją wiele lat. Ciągle się rozwijają, każda płyta jest lepsza od poprzedniej. Jestem dumna, że są takie grupy w Polsce :). 14 Magazyn FOLK24 2/2016 (7)
1. Legenda folku to solista, zespół, który nie tylko otworzył nowe drzwi w muzyce folkowej, ale najpierw je znalazł i odczarował zamek. 2. Hagalaz Runedance – kobieta, której zazdroszczę głosu, choć wiem, że to nieładne ;). Czaruje nie epatując nim, maluje słowami emocje, a to potrafią nieliczni. Tworzy magię. 3. Percival (historyczny). Za aranżacje ludowych piosenek z całej Europy i granie ich w taki sposób, że żałuje się tego, iż nie urodziliśmy się kilka stuleci wcześniej. Jolanta Kossakowska (Mosaik):
1. Legenda folku to ktoś, kto swoją twórczością inspiruje innych, w życiu i w muzyce. Czerpie z tradycji, ale przekazuje tę tradycję w taki sposób, że potrafi wzruszyć nawet najbardziej odporne na tradycje serce. 2. Za legendę uważam Lhasę de Sela. Ta wrażliwość muzyczna od pierwszej nuty mnie obezwładniła. Nie mogę odżałować, że już nie można jej posłuchać na żywo. Wiem, że na jej koncert przyszliby nie tylko fani folku, bo w tym głosie jest coś takiego, że nie można go zapomnieć.
SONDA
3. Legenda polskiego folku to dla mnie Czesław Niemen. Z różnym skutkiem flirtował z muzyką popową, ale był zakochany w muzyce tradycyjnej. Nie bał się krzyczeć i eksperymentować. Potrafił wyśpiewać taką przestrzeń w muzyce, że wciąż wracam do jego piosenek. Krzysiek Kłos (Glassgo, Menele): 1. Legenda folku to wykonawca ponadczasowy, którego wiele lat później się wspomina, oczywiście w pozytywny sposób. Taki wykonawca, o którym się marzy by jeszcze kiedyś ujrzeć go na scenie. 2. Ze względu na preferencje muzyczne jako legendę uważam zespół The Pogues. Zespoły do dziś czerpią inspiracje z ich wykonań i wciąż miło się ich słucha. 3. I tu jest problem. Nie wiem czy są zespoły, które uważam za legendę... Jest duża część wykonawców, których szanuję i lubię sposób w jaki grają, ale chyba na legendę to jeszcze za mało... Grzegorz Krzysztofik (WIANO)
przedstawić tę mieszankę stylów w małych, akustycznych wersjach, oraz z potężnym gitarowym tłem. Nie tylko nie bał się łączenia stylów, ale miał odwagę poruszać w swoich tekstach ważne społeczne, obyczajowe, oraz polityczne tematy. Był i nadal jest inspiracją dla kolejnych pokoleń muzyków z przeróżnych scen muzycznych. 3. Dla mnie to Wojciech Waglewski, który w swojej muzycznej karierze czerpie z inspiracji kulturą Azji i Dalekiego Wchodu. Współtworzył zespoły Zen, Nirwana. Był członkiem pierwszego polskiego zespołu grającego muzykę z pogranicza improwizacji, folku i word music, czyli Osjan. Komponował w legendarnym projekcie I Ching. Dziś to założyciel i lider Voo Voo. Jako muzyk, bardzo szeroko czerpie z inspiracji folkiem z różnych stron świata. W Voo Voo słychać nuty bałkańskie, słowiańskie, klimaty Azji, rytmy Afryki. Grupa świetnie wypada na scenach rockowych, bluesowych, ale również folkowych. Dowodem Fryderyk w kategorii „Album Roku Folk/Muzyka Świata” w 2011 r. Waglewski aktywnie wspiera zespoły, projekty, które również wnoszą folkowe inspiracje do współczesnych brzmień. Jakub Malinowski (Annutara):
1. To twórca, który z jednej strony potrafi czerpać inspiracje z „muzyki źródeł”, z drugiej sam jest inspiracją dla innych, dla kolejnych pokoleń poszukiwaczy tradycji. Twórca, który w poszukiwaniu inspiracji sięga po wpływy u swoich korzeni, ale nie boi się szukać u obcych sobie kulturowo. Potrafi łączyć muzykę wielu kultur i tworzyć z nich nowe brzmienia. 2. Bob Dylan! Stworzył zupełnie nowy, indywidualny styl muzyczny oparty na bluesie, country, folku. Z inspiracją gospel, rock and roll, jazz, swing, muzyką szkocką, irlandzką itp. W ciągu pół wieku swojej kariery, potrafił
1. Zespół, który przez lata tworzył scenę muzyki FOLK. 2. Bob Dylan. Prekursor gatunku, człowiek legenda. 3. Dikanda. 20 lat na scenie. Najważniejsza polska kapela folkowa. 2/2016 (7) Magazyn FOLK24 15
SONDA
Jacek Marynowski (Dair): 1. Legenda folku to osoba lub grupa, której działalność artystyczna zmieniła postrzeganie danego stylu muzycznego z siermiężnego grania w wiejskiej świetlicy do klubów i festiwali. To są również ludzie, którzy odnajdują i adoptują stare lub odległe kulturowo instrumenty na potrzeby własnego brzmienia. 2. Takich legendarnych jest wielu. Szczególnie wyróżniłbym, z bliskiego nam folku celtyckiego, grupy The Dubliners – za całokształt działania, Planxty – za wciąż świeże brzmienie i fantastyczne aranżacje, The Chieftains – za popularyzacje i najlepsze artystyczne kolaboracje, Clannad – za popularyzację muzyki irlandzkiej na świecie i Matta Molloya – za sesje. Spoza czysto celtyckiego kręgu to: Bob Dylan – za teksty i evergreeny, Johnny Cash – za głos i artystyczną płodność, Leonard Cohen – za głos i evergreeny. 3. Myślę, że nadal czekamy na taką formację, która zrobi coś przełomowego dla polskiego folku. Trochę ciekawych rzeczy zrobił Grzegorz z Ciechowa, Trebunie–Tutki, ale nie są to rzeczy na miarę „legendy”. Z okolic poezji śpiewanej z pewnością bliskie legendy jest Stare Dobre Małżeństwo – za ożywienie Stachury i spopularyzowanie śpiewania i grania „turystycznego”, Wolna Grupa Bukowina i Wojtek Belon – za fantastyczne teksty i obecność we wszystkich śpiewnikach. Helena Matuszewska (InFidelis, Same Suki):
1. „Legendami folku” są dla mnie ludzie, którzy mają niepowtarzalną energię i charyzmę, któ16 Magazyn FOLK24 2/2016 (7)
rzy potrafią zarażać miłością do muzyki nie tylko słuchaczy, ale też innych muzyków do tworzenia. „Legenda” to ktoś, kto w tworzeniu nie boi się przekraczać granic muzycznych i swoich własnych, jednocześnie widząc i szanując tradycję. 2. Ross Daly – człowiek, który przejechał cały świat w poszukiwaniu muzyki. Prowadzi warsztaty „zarażając” chęcią poszukiwań innych. Jest jak Zeus – kiedy gra, cały świat skupiony jest na nim. Kayhan Kalhor – podobne skojarzenia, bóg sceny. Mistrz perskiego kemanche. Potrafi wyzwolić we mnie nieskończoną ilość dziwnych, przejmujących, mocnych i wcale niełatwych uczuć i wrażeń podczas swojego koncertu. Mari Boine – kolejna legenda i bogini. Scena folkowa nie istniałaby bez kobiet takich jak Mari. Jest szamanką, swoją muzyką otwiera w głowie ogromne przestrzenie. 3. Yerba Mater, Trebunie-Tutki & Twinkle Brothers, Kapela ze Wsi Warszawa – to zespoły, które wywarły na mnie bardzo duży wpływ. Słuchałam ich, fascynowałam się ich pomysłami na czerpanie z tradycji, a jednocześnie zupełne od niej odchodzenie, i marzyłam, żeby robić to, co oni – grać muzykę inspirowaną muzyką tradycyjną, muzykę świata. :) Joanna „Berenika” Nitefor (Sudarynja): 1. Dla mnie „legenda” to zespół/osoba, która swoją twórczością, charyzmą i działaniem na stałe wpisała się w ten nurt albo wnosząc świeży powiew na już utarte szlaki, albo kultywując tradycję w taki sposób, że zyskuje ona na jakości i inspiruje innych do własnych działań i poszukiwań. 2. Goran Bregović – za duży wkład w to, że o bałkańskiej, ognistej muzyce usłyszał świat. 3. Będzie bardzo subiektywnie. Kapela ze Wsi Warszawa – zdecydowanie, za wszystko, co robią. Dikanda – za brak ograniczeń w twórczości, odwagę w eksperymentowaniu i niewiarygodnie pozytywną energię podczas koncertów. Werchowyna – za czysty, staranny i niezwykle piękny przekaz pieśni tradycyjnych.
SONDA
Jerzy Ozaist (North Wind, Cztery Refy):
1. To osoba/zespół/grupa zespołów, ogólnie znane, będące punktem odniesienia i wyznacznikiem kursu, kierunku działania, dla wielu wykonawców. „Legenda” pozwala Wykonawcy mówić: „naśladujemy”, „jesteśmy bardziej od... ”, „jesteśmy mniej od... ” itd. I odbiorcom to wystarcza, rozumieją – bo „legendę” znają wszyscy. 2. Zespoły (i osoby), które w latach 60‘ i 70’, głównie (ale nie wyłącznie) w Anglii, równolegle do „wybuchającej” wtedy młodzieżowej muzyki „mocnego uderzenia”, spróbowały ożenić tę stylistykę z tradycyjnymi na wyspach motywami tanecznymi, tekstami ballad sprzed wielu stuleci i pieśniami istniejącymi dotąd jedynie w ludowych, „wiejskich” i innych, nieelitarnych przekazach. Steeleye Span, Albion Band, Fairport Convention, itp. Dzięki nim, w ogromnej ilości nawet współczesnych przebojów, wprawne ucho usłyszy znajomy rytm ludowego tańca, lub „wiejski” instrument. A dział „world music” jest obecny w każdym muzycznym sklepie. 3. Bardzo subiektywnie: Open Folk w działce „muzyka celtycka”, która to muzyka miała w Polsce decydujący wkład w pojawianiu się „folku” na dużych scenach, oraz (nieco później) Kapela ze Wsi Warszawa, oswajająca szeroki krąg odbiorców z opcją: „nie wstydzimy się słowiańszczyzny!”.
Kamil Rogiński (ŜANĜO)
1. Folk to określenie pojemne, ale zawiera w sobie też pewne ograniczenia, spowodowane odniesieniami do konkretnego folkloru regionalnego. Świat poszatkowany jest precyzyjnie przez znawców i autochtonów w konkretną i zawiłą układankę, różnorodność jest wielka jak cała planeta, ale wszystko posegregowane tu jest precyzyjnie. Nurt, o którym mowa wysuwa propozycję swobodnego łączenia odległych regionów w nowe, synergiczne formy. W inspiracjach artystycznych folk oznacza otwarcie na świat i na jego różnorodność. Ten koloryt już nie musi mieścić się w ramach regionalnych reguł i granic. Wolność twórcza pozwala czerpać z tego bogactwa bez kompleksów. W tak barwnym kociołku rodzą się również i legendy. 2. Ravi Shankar jest dla muzyki folk ikoną o randze niedoścignionej. Jego połączenie tradycji indyjskiej z muzyką rozrywkową uważam za najbardziej spektakularne i przełomowe. Potem wszystko zaczęło się już dziać lawinowo. Wiele znaczących na światowej estradzie tuz, odważnie zaczęło sięgać po inspiracje w korzennych tradycjach planety. 3. Jest sporo błyszczących legend tego nurtu. Bez zająknięcia wymieniam: Antoni Kania, Józef Broda, Maciej Rychły. Są to wielcy artyści, których otwarte spojrzenie na różnorodne kultury etniczne powoduje powstawanie nowych jakości i lawinę inspiracji dla młodych twórców. Szczególnie w takich czasach jak dziś, dokonania tych twórców są warte prześledzenia, aby dostrzec to, że poszukiwania artystyczne w kulturach etnicznych świata mogą być również podyktowane czymś głębszym niż łatwy dostęp do światowego folkoru poprzez internet. 2/2016 (7) Magazyn FOLK24 17
SONDA
Arek Rurarz (Old Marinners):
podchodzę do muzyki bałkańskiej, ale gdzieś pozostaje w mojej pamięci pierwszy raz zasłyszane (w polskiej wersji) „Jovano Jovanke” czy „Ajde Jano” :). Aleksander Woźniak (Yejku)
1. Termin jest formą docenienia zasług wykonawcy dla propagowania muzyki tradycyjnej. 2. Clannad, The Dubliners, Irish Rovers, The Chieftains, Bellowhead... wymieniać można wiele ;). Każdy z wymienionych na swój sposób dotyka muzyki tradycyjnej, odtwarzając ją, wzorując się na niej i (co najważniejsze) popularyzując na mistrzowskim poziomie. 3. Cztery Refy, Shannon, Szela, Drewutnia... Każdy penetruje i popularyzuje od lat sobie właściwy rodzaj muzyki folkowej, będąc często prekursorem myśli brzmieniowych, artystycznej formy wyrazu. Jan Trojanowski (Sharena): 1. Legenda folku to zespół istniejący nie od wczoraj, z którego twórczości uczyliśmy się stylu, brzmień. Zespół, który wprowadzał nas w świat muzyki folkowej. 2. Tu musiałbym wymienić wiele, choć ograniczę się do krajów byłej Jugosławii. Brakuje mi tu lidera, ale z wielkim sentymentem słucham pieśni macedońskich Jonce Hristovskiego czy bośniackich sevdalinek Himzo Poloviny. Z kolei stylem najbardziej odpowiada mi Synthesis (dawniej DD Synthesis), w których muzyce jestem zakochany. Myślę, że można ich uznać za legendę, bo istnieją od 1995 r., czyli czasów kiedy byłem nastolatkiem... ;). 3. Dla mnie np. Orkiestra Św. Mikołaja. Przy ich kasetach magnetofonowych dojrzewałem i cenię ich muzykę do dzisiaj. W świat muzyki klezmerskiej czy pierwszych brzmień bałkańskich wprowadził mnie z kolei zespół Kroke. Wprawdzie obecnie zupełnie inaczej 18 Magazyn FOLK24 2/2016 (7)
1. Legenda to pewność artystyczna, mająca wzloty i upadki ale niezmiennie trwająca w określonym stadium twórczym i wykonawczym. 2. Pałam niezmienną miłością do zespołu Varttina – było to jedno z pierwszych doznań etno– muzycznych w moim życiu. Na studiach otrzymałem z Finlandii przesyłkę, w której obok płyty „Aitara” był jeszcze krążek Angelin Tytöt. Słucham tego do dziś i nie mogę wyjść z podziwu nad genialnością i świeżością zapisanych tam dźwięków. A może to tylko sentymenty... 3. Poznałem Grzegorza z Ciechowa w czasie jego wycieczek w stronę folku i dobrze mi z tym było kiedyś. Dobrze mi z tym i dziś. Aleksandra z Kołobrzegu (Czytelniczka): 2. Dla mnie legendą jest Kapela ze Wsi Warszawa, w związku z całokształtem działalności w Europie i na świecie. Nie sposób pominąć Dikandę, która z perspektywy stażu i regionu (Szczecin, województwo zachodniopomorskie – brak swojego folkloru, czym często inspirowany jest folk), jest już dla mnie legendą. Zespołem tworzącym historię jest Orkiestra św. Mikołaja, z której też wywodzi się Maria Natanson, nieprawdopodobna postać muzyki cyganskiej, wraz z grupą Caci Vorba. Kapela Hałasów, na czele z postacią Jacka Hałasa i jego wszelką działalnością warsztatową. Rzepczyno Folk Band – choć przechodził lata świetności w okresie „Czerwonych korali” Brathanków, pozostanie dla mnie pierwszą kapelą wykonującą folk–rock w Polsce.
W FOLKOWYM TONIE
NIE BYLI SZELĄ Moja koncertowa legenda Tekst: Rafał Chojnacki W 1992 roku Bałtycki Festiwal Piosenki Morskiej był imprezą, której nie da się zapomnieć. Duża scena, oparta o burtę „Daru Pomorza”, zagraniczni szantymeni, którzy przypłynęli na jachtach w ramach Cutty Sark Tall Ships’ Races, i taka masa muzyki, że do dziś trudno to ogarnąć. Pamiętam, że był to dobry czas dla folk-rocka, kwitnącego na łonie piosenki żeglarskiej. W tym stylu grali już Krewni i Znajomi Królika, odkryciem byli The Bumpers, nawet Mechanicy Shanty (w co może dziś trudno uwierzyć) grali wówczas z perkusją. Najbardziej intrygująco wypadł wówczas zespół Szela, którego nazwa absolutnie nic mi nie mówiła. Wprawdzie na scenie pojawił się gitarzysta Jarek Nadstawny, którego kojarzyłem już z Królików i Mechaników, a zaraz po nim wyłowiłem za perkusją Adama Skrzyńskiego, również kojarzonego z Królikami, ale reszta... Zagrali dziwnie. Zupełnie inaczej niż pozostałe, zelektryfikowane grupy. Polskie nuty były zupełnie nowe nie tylko dla mnie. Przyjęcie zespołu było dość ciepłe, ale mam wrażenie, że dało się wyczuć pewną rezerwę. Zwłaszcza w porównaniu z reakcją na „Hieland Laddie”, tradycyjną szantę, zaaranżowaną na folk-rockowo, którą Krzysztof Jurkiewicz zapowiedział: „żeby nie było, że swego nie znacie, cudzego też nie znacie: utwór w języku obcym, o chłopaku z gór, który popłynął na morze, gdzie czekało na niego ciężkie życie”. Przynajmniej tak to zapamiętałem. Byłem wówczas dobrze osłuchany w wydawnictwach z tzw. „sceny szantowej”, więc wszystko od razu było jasne. Przecież to Smugglers, z kasety o enigmatycznym tytule „Nagroda publiczności”... zajeżdżonej na moim koreańskim walkmanie. Jako że już wówczas gromadziłem skrzętnie informacje o lubianych przeze mnie wykonawcach, pio-
senkach, od tej pory na nazwę Szela byłem szczególnie wyczulony. Zaowocowało to kolejnymi ciekawymi koncertami tej formacji, których dane mi było posłuchać. No i oczywiście nie da się nie wspomnieć o kultowej kasecie „Pani pana zabiła...” (wznowienie wkrótce na CD – przyp.red.), o której można powiedzieć, że wyprzedziła swoją epokę. Mam wrażenie, że gdyby ukazała się w czasie gdy debiutowały zespoły takie jak Brathanki, to może losy tej kapeli potoczyłyby się inaczej. A i folk-rockowa scena muzyczna wyglądałaby w Polsce może ciut poważniej. Dlatego dziś, z oddaniem trzymam kciuki za zespół, który nie składa broni. Choć to już zupełnie inne, łagodniejsze, nieco jazzujące brzmienia, to przecież nadal idą w parze z naprawdę dobrą jakością. Koncertowe wspomnienie o Szeli warto zakończyć anegdotką. Podczas jednego z koncertów na gdańskim Jarmarku św. Dominika, wypatrzyliśmy z kolegą zapowiedź występu grupy Szela. Przyszliśmy o ustalonej godzinie. Wyszło jakichś dwóch facetów z gitarami. Jeden to nawet podobny do Jurkiewicza z Szeli, więc słuchamy. A tymczasem oni śpiewają coś o jakichś górach, piwie i nie wiadomo czym jeszcze. Zniechęceni poszliśmy do domu, bo stwierdziliśmy, że Szela zeszła na psy... Kolega nawet świeżo otrzymanego szczeniaka płci żeńskiej nazwał wtedy Szela. Później okazało się, że Szeli wówczas nie było, a tych dwóch panów, to był podstawowy skład twórczy Słodkiego Całusa od Buby... Dziś jestem ich wiernym fanem, ale wtedy... cóż, nie byli Szelą. 2/2016 (7) Magazyn FOLK24 19
WOKÓŁ FESTIWALE ETNO-FOLKU
NA DZIEDZIŃCU ARSENAŁU 33A i Vołosi, 17.08.2016, Wrocław Tekst i zdjęcie: Kamil Piotrowski Nasi wykonawcy folk, etno, world music mają coraz więcej okazji do poznawania świata i współpracy z zagranicznymi grupami. Taką szansę wykorzystali Vołosi i gruzińska grupa 33A. Choć współpraca obu zespołów została nawiązana już w 2011 r. nie mieliśmy w Polsce okazji do zbyt częstego widywania ich na scenie. Dotąd wystąpili w Polsce raptem... raz. Tym razem nie mogłem tego odpuścić. - „Nasza przyjaźń z kultową, gruzińską grupą 33A, prowadzoną przez charyzmatycznego Niaza Diasamidze, narodziła się podczas polsko-gruzińskiego festiwalu ArtZona w Tbilisi, na którym po raz pierwszy zagraliśmy razem na scenie” – opowiadał mi o początkach polsko-gruzińskiej współpracy Stanisław Lasoń. Oba zespoły szybko przypadły sobie do gustu. Okazało się, że emocjonalność górali karpackich w zestawieniu z kaukaską energią tworzy ciekawą mieszankę, a połączenie instrumentarium klasycznego z rockowym, na dodatek z elektryczną wersją ludowego panduri na pierwszym planie, to piorunujący efekt. Jeśli dołożyć jeszcze do tego brzmienie głosu Niaza Diasamidze, wspaniałe otoczenie koncertu - dziedziniec Arsenału Miejskiego we Wrocławiu, wypełniony po brzegi, w ciepły, sierpniowy wieczór - efekt końcowy
okazał się – jak się zresztą spodziewałem - niesamowity. Nie powinno to dziwić, bo na scenie spotkały się naprawdę wyjątkowe formacje. Gruzińska 33A to grupa, która stała się legendą współczesnej muzyki gruzińskiej. Współtworzyli największy w regionie festiwal muzyki etnicznej „Art Gene”. Brzmienie tego zespołu jest wynikiem połączenia różnych stylów muzycznych, m.in. reggae, folku, rocka. O samych Vołochach chyba wiele pisać nie trzeba, poza tym, że znaleźli swój klasyczno-etniczny sposób na interpretację muzyki Karpat (i nie tylko). To był piękny koncert! Pomijając już występy każdego z zespołów z osobna, a każdy był cudowny i inny – Vołosi klasyczni, akustyczni, 33A wręcz rockowi (klawisze zalatywały momentami Deep Purple) - to to, co panowie zrobili na scenie razem, to było coś! Utwory, które wcześniej przygotowali, robiły wrażenie, ale mnie najbardziej zaimponowali tymi, których nie przygotowali, a zaimprowizowali je podczas kilku bisów. Porozumienie na scenie, lekkimi gestami, intonacją, wspólne budowanie utworu i klimatu. Mistrzostwo! Bisom nie było końca. Niesamowity był też efekt wizualny koncertu. Świetne oświetlenie oraz dekoracyjne efekty rzucane z multiprojektora na ściany Arsenału podkreślały klimat miejsca. Czekam z niecierpliwością na wspólną płytę obu zespołów i kolejne koncerty w Polsce. Koncert zorganizowała Instytucja Kultury Katowice Miasto Ogrodów, w ramach projektu „Koalicja Miast dla kultury” ESK Wrocław 2016.
20 Magazyn FOLK24 2/2016 (7)
WYDAWNICTWA FESTIWALE TU
JEDNOCZĄCY DUCH GÓR Urmuli i Trebunie-Tutki, Skrzyżowanie Kultur, 30.09.2016, Warszawa Tekst: Ania Wilczyńska | Zdjęcie: Jerzy Kosiuczenko Koncert „Kolektyw Europa”, w ramach tegorocznego Skrzyżowania Kultur, nęcił wizją spotkania dwóch odległych, górskich światów. Premiera „Ducha Gór” – wspólnej płyty zespołów Trebunie-Tutki i gruzińskiego kwartetu Urmuli, przyciągnęła tłumy do festiwalowego namiotu. Zespołu Trebunie-Tutki fanom world music przedstawiać nie trzeba. Gruzini są już znani polskim słuchaczom – byli w Polsce kilkakrotnie, m.in. podczas festiwalu „Nowa Tradycja” w 2009 r. Wtedy też miałam okazję zachwycić się harmonią i brzmieniem ich głosów, więc z niecierpliwością czekałam na premierę zapowiadanego albumu. Na początku namiot festiwalowy wypełniło mistyczne, niebieskie światło, a na ekranie zamajaczyła okładka płyty, utrzymana w mrocznej stylistyce. Rozpoczęli Gruzini tęsknym, wielogłosowym śpiewem a cappella. Potem dopiero włączyły się instrumenty i swojskie głosy z Podhala. „Powstańcie przodkowie....” zabrzmiało jak modlitwa i credo. Powolne, dostojne nuty i solo na pięknie brzmiącym duduku sprawiło, że myśli szybowały ku tatrzańskim i kaukaskim szczytom. Kolejne utwory były bardziej dynamiczne. W„Hej, moja dziewcyno” prym wiodły smyczki. Góralski rytm, kojarzony z muzyką Podhala był wygrywany również przez, egzotyczne dla nas, strunowe instrumenty gruzińskie. Głośne zawołania „hej, hej” dały poczuć, że w muzyce ludzi mieszkających
w górach jest wiele przestrzeni i podobnej energii. Był czas na zabawę i tańce, zwłaszcza przy wiosennym redyku, który podobnie obchodzi się w Tatrach, jak i na Kaukazie. Zalotne przyśpiewki, solówki na fujarce, gwizdy i skoczna nuta spowodowała, że członkowie obu zespołów poszli w tany. Publiczność była zachwycona (zwłaszcza popisami gości) i dała temu wyraz, nie szczędząc oklasków. Był też moment, gdy zespoły wystąpiły oddzielnie. Gruzini w pieśni wielogłosowej a cappella zabrzmieli fantastycznie! Trebunie równie udanie zagrali swój przejmujący hit „Hej, Hanko”. Publiczność doceniła kunszt obu grup, domagając się bisów, a potem ustawiając się w długą kolejkę po płyty i autografy. Od strony muzycznej utwory zostały starannie dobrane i stanowią całość, mimo że często zbudowane są z dwóch pieśni, wykonywanych w różnych językach. Należy to docenić, bo z powodu odległości nie było zbyt wielu okazji do wspólnych prób. „Duch Gór” to udany projekt, ukazujący, jak wiele wspólnych cech ma pasterska kultura naszych górali podhalańskich z kulturą górali z Kaukazu.
2/2016 (7) Magazyn FOLK24 21
WOKÓŁ FESTIWALE ETNO-FOLKU
GÓRALE I NOMADZI Festival Góra Kolorów & Etnopole, 25-28.08.2016, Ustroń Tekst: Aneta Okupska-Pońc | Zdjęcie: Edyta Molęda Przez cztery lata w Beskidzie Śląskim rozbrzmiewała muzyka świata podczas Folk Festivalu „Etnopole”, organizowanego przez Etno Chatę „Topolej”. W tym roku na Górze Czantoria w Ustroniu został zorganizowany czterodniowy Festival Góra Kolorów & Etnopole. Piękna, słoneczna pogoda i rozpościerające się widoki na Beskid Śląski i Żywiecki sprawiły, że na Festiwalu pojawiło się mnóstwo ludzi. Stworzono tam dla nich górskie miasteczko festiwalowe, w którym w ciągu dnia odbywały się animacje dla dzieci, joga na łące, salsa, warsztaty bębniarskie, artystyczne i relaks na największej zielonej plaży w Polsce. Na scenę zaproszono takie zespoły jak: Gooral, Magda Navarrete & Caravana Banda, Otava-Yo i Rura z Rosji oraz młodych uczestników warsztatów muzycznych „Sing it Out” z Ustronia. Przez cały czas festiwalu, muzycznie i artystycznie, obecny był zespół Nomadów z Sahary w Maroku – Chigaga Group. Muzycy zbudowali namiot Nomadów, w którym każdy mógł zostać ugoszczony saharyjską herbatą, przygotowaną w tradycyjny sposób, wziąć udział w warsztatach bębniarskich i spróbować sił w wiązaniu nomadzkich turbanów. W ramach projektu „Górale na Saharze - Nomadzi w Beskidach”, Chigaga Group przyjeżdża co roku do Polski na zaproszenie Stowarzyszenia Współpracy Polsko-Marokańskiej „Africae Deserta Project”, które ma swoją siedzibę w Etno Chacie. Jednym z sukcesów tego projektu były wspólne występy Fundacji Braci Golec, muzyków z zespołów „Dudy-Skrzypce” oraz „Po pieronie” z muzykami z Sahary. W tym roku niespodzianką dla festiwalowej publiczności było pojawienie się na scenie Góralskiej Hory i wspólne zaśpiewanie żywieckiego utworu „Hej, jak ta sarna”. Podobnie jak wykonanie utworu w dialekcie darija (dialekt arabski używany 22 Magazyn FOLK24 2/2016 (7)
w Maroko) przez Kamilę i Martynę Pońc, podopieczne Fundacji Braci Golec, z muzykami z Chigaga Group (na zdjęciu poniżej). Dzięki takim występom, oraz za sprawą rozrzucanych, różnokolorowych barwników, które stworzyły kolorową chmurę, a w niej kolorową, bawiącą się świetnie publiczność, Czantoria stała się prawdziwą górą dźwięków i kolorów. Na koniec festiwalu, każdego dnia odbywało się after party z muzykami w Etno Chacie Topolej. Całą imprezę prowadzili Szymon Pilch oraz Dj Bo. Pierwsza edycja Festiwalu Góra Kolorów & Etnopole była barwnym i bogatym w różne style muzyczne wydarzeniem. Festiwal Góra Kolorów & Etnopole powstał przy współudziale Kolei Linowych „Czantoria” i Urzędu Miasta Ustronia.
WYDAWNICTWA TU
Trebunie-Tutki & Kwintet Urmuli „Duch Gór”
Serencza „oj le lem / ой ле лем”
Unzipped Fly Records 2016
Serencza 2015
Płyta rozpoczyna się klimatycznym utworem „Powstańcie przodkowie”, będącym modlitwą i hołdem złożonym poprzednim pokoleniom, dzięki którym trwamy. Następnie „Duch Gór”, ten z Tatr i ten z Kaukazu, przeplata się muzycznie ze sobą, wyłapując to, co wspólne, i to, co wyróżniające. W utworach polskie teksty (śpiewane góralską gwarą) i gruzińskie następują po sobie podobnie jest z muzyką. Głębokie, męskie głosy Urmuli i charakterystyczne dla Podhala, wysokie zaśpiewy naszych górali bardzo dobrze się tu uzupełniają. Podobnie jak instrumentarium obu stron, np. basy i koza podhalańska z dudukiem i gruzińską odmianą dud gudastviri. I Gruzini, i Podhalanie podkreślili to, co mają w swoim folklorze najlepszego i najwznioślejszego (m.in. wspomniana pieśń o przodkach, „Hej Giewoncie”, „Ballada o śmierci Janosika”), ale też sięgnęli po treści bardziej codzienne (m.in. „Do tańca”, „Moja frejerka ciupazka”, „Redyk”). Trebunie-Tutki, jako jedna z nielicznych w Polsce kapel folkowych, kontynuuje na „Duchu Gór” drogę tworzenia muzyki autorskiej, głęboko zakorzenionej we własnym folklorze. Płyta ta pokazuje, że muzyka tradycyjna z gór i ta wywodząca się z niej ma wiele wspólnych elementów, które pozwalają na wspólne granie, mimo oczywistych różnic związanych z odległościami, różnicami językowymi i uwarunkowaniami geograficznymi. I, że to ze sobą dobrze gada. Witt
Za rok minie dwadzieścia lat istnienia pierwszego folkowego zespołu złożonego z samych Łemków. Zaskakujące jest to, że do momentu powstania
Dikanda „Live in Zakopane” (DVD) Dikanda 2013
Ubogo u nas z koncertowymi folkowymi DVD. Nagrany trzy lata temu koncert Dikandy i gości (Andrzej „Fiś” Jarząbek, Paweł Trebunia-Tutka, Krzysztof Czech, Szymon Bobrowski) to chlubny wyjątek. Ponad 100 minut muzyki, 19 utworów, znanych z płyt „Usztijo”, „Jakhana Jakhana”, „Ajotoro”, w nowych aranżacjach. Są też piosenki, zapowiadające płytę „Dikti”. A na scenie żywioł, energia, ale i smutniejsze nuty. Bo taka jest Dikanda, różnorodna, potrafiąca grać nastrojami. Materiał zawodowo zmontowany. Jedyne co mi przeszkadza, to wyciemnienia obrazu pomiędzy utworami. Brak tej koncertowej ciągłości. Ale finał, z gośćmi na scenie, i żywiołowo reagującą publicznością pod sceną, wynagradza wszystko. I ten Teatr Witkacego w Zakopanem. Obraz klimatu nie odda. KP
folkową muzykę łemkowską grały jedynie grupy polskie. W chwili debiutu zespół wypadł znakomicie, zapowiadał się naprawdę na gwiazdę, ale okazało się, że zapowiadał się długo, bo prawie dziesięć lat i dopiero mniej więcej po tym czasie wyszedł z kręgu tradycyjnej, ortodoksyjnej muzyki łemkowskiej i zaczął poszukiwania własnych brzmień. Serencza zmieniła się nie do poznania. Rok temu ukazała się czwarta płyta zespołu – pt. „oj le lem / ой ле лем”. Wybrano na nią piosenki śpiewane od ponad stu lat, a zapisane w śpiewniku Filareta Kolessy z 1929 r. Nie odchodząc od wybranej przez siebie stylistyki, Serencza pokazuje te stare melodie w bardzo interesujący sposób. Mamy tutaj bardzo dużo elementów muzyki rozrywkowej, rockowej, a nawet jazzowej. Tytułowa piosenka „oj le lem” to aranżacja prawie tradycyjna, z kolei w piosence „Czerwena róża” mamy ostinatowe, powtarzające się, prawie medytacyjne frazy. Niezwykle ciekawa aranżacja pojawia się w „Żebym ne poznała”, z bardzo trudnym rytmem 11/8, a mimo to słucha się jej bardzo przyjemnie. Zwracam też uwagę na „Żeniłbym sia”, zaśpiewaną tak, jak popularne wtedy piosenki rekruckie. Poza tym tematyka płyty, jak to bywa w muzyce ludowej, obraca się wokół wielkiej miłości i oczywiście wódeczki. Mimo używania wielu stylistyk muzycznych, wielu instrumentów spoza tradycji, nawet słowiańskiej, płyta wychodzi z tego zwycięsko. Łemkowskie melodie, mimo ich wieku, brzmią bardzo współcześnie i to chyba jest ich siła i jedna z przyczyn tak wielkiej popularności. Jak pisze zespół: „Próbujemy pogodzić ten swoisty ‚misz-masz‘ i trzeba przyznać, że wyszło im to znakomicie. Tadeusz Konador
2/2016 (7) Magazyn FOLK24 23
śpiewniki, nuty, partytury, podręczniki do nauki gry, gadżety muzyczne, struny, akcesoria muzyczne.
KOMPUTEROWE PRZEPISYWANIE, EDYCJA NUT I PARTYTUR PROJEKTOWANIE GRAFICZNE
WYDAWNICTWO MUZYCZNE SKŁAD DTP redakcja, korekta, skład i łamanie czasopism, książek, katalogów, folderów, ulotek, itp. www.muzo.com.pl • www.sklep.giszowiec.org tel. 32 411 07 85 • 601 44 69 12
24 Magazyn FOLK24 2/2016 (7)
organizyjemy:
aIMPREZY
- FIRMOWE - RODZINNE - INTEGRACYJNE
aWESELA aKONFERENCJE
aKONCERTY aFESTIWALE aWYPRAWY DO MAROKA
www.topolej.pl
607 272 831
Goleszów k. Ustronia, ul. Wiejska 22 a
KSIĘGARNIA MUZYCZNA
Miejsce, które łączy ludzi
WYDAWNICTWA TAm
Kacy & Clayton „Strange Country” New West Records 2016
Kacy Anderson i Clayton Linthicum to kuzynostwo, dorastające razem na farmie rodziców Claytona w kanadyjskim okręgu Saskatchewan. Wspólne muzykowanie stało się dla nich czymś naturalnym. Ale kiedy w 2009 roku odkryli ogromne zasoby skarbnicy brytyjskiego folku, artystyczna droga poprowadziła ich w głąb brzmień, które dziś zwykło się określać jako „vintage”. Na płycie usłyszymy już ich własne piosenki. Większość z nich dotyczy całkiem współczesnej, czy też może raczej uniwersalnej tematyki: problemów codziennego życia, spraw damsko-męskich, ale również kwestii lokalnych, takich jak życie na prowincji. Niektóre piosenki Kacy, takie jak „Dyin’ Bed Maker”, ciągną klimat płyty w stronę bardziej mrocznych zakamarków. To typowa „murder ballad”. Również gra Kacy na skrzypcach ma w sobie coś niepokojącego. Mimo że Kacy & Clayton to duet, ich drugi album jest pełen muzyki. Spora w tym zasługa ciekawych głosów obojga wokalistów, ale również Claytona, który sprawnie akompaniuje na gitarze i melodeonie. R.Ch.
Kate Rusby „Life in a Paper Boat”
Majornas 3dje Rote „Välkommen hem”
Pure Records 2016
Kakafon Records 2016
Łagodny, lecz pełen pasji głos Kate Rusby towarzyszy nam już od 30 lat, najpierw w The Poozies, później w licznych solowych projektach. Tym razem powraca z płytą, jednocześnie wyciszoną i przebojową. Choć dominują tu ballady, większość z utworów bez problemu mogłaby całkiem nieźle poradzić sobie np. na Liście Przebojów Programu 3. Tytułowy „Life in a Paper Boat”, mógłby nawet powalczyć o pierwszą dziesiątkę. Choć nie brakuje tu zwiewnych nutek, wygranych na banjo i gitarach, jest trochę skrzypiec czy miłych dla ucha brzmień akordeonu diatonicznego, to jednak nie brakuje też syntezatorowych smaczków i drobnych eksperymentów rytmicznych. Wszystko to sprawia, że produkcja nie brzmi tak sucho i konserwatywnie. Paradoksalnie, najbardziej tradycyjnie brzmi tu głos Kate, która po raz kolejny udowadnia, że jest jedną z najciekawszych brytyjskich pieśniarek folkowych. Wystarczy posłuchać przejmującego „The Witch of Westmoreland”, by nie mieć co do tego żadnych wątpliwości. R.Ch.
Pochodząca z Göteborga szwedzka grupa Majornas 3dje Rote to już wiekowa dość formacja, powstała w 1977 r., cztery lata później przyjmując obecną nazwę. Miała jednak po drodze sporą przerwę w graniu, a w obecnym wcieleniu funkcjonuje od 1996 roku. Muzyka zespołu to oczywiście wypadkowa zainteresowań różnych członków grupy. Mamy więc do czynienia z mieszanką szwedzkiego folku, z graniem w stylu elektrycznego Dylana i elementami americana, z domieszkami tradycji celtyckiej. Autorskie piosenki, śpiewane w rodzimym języku króla Zygmunta, są jednak na tyle ciekawe, że słucha się tej płyty bez żadnych stylistycznych zgrzytów. Najwyraźniej przez lata zespół wypracował sobie własne brzmienie i teraz korzysta z możliwości, jakie daje doświadczenie z wspólnego grania. Autorem większości tekstów i melodii jest skrzypek i wokalista, Göran Premberg, związany ze sceną folkową od końca lat 70. Niektóre utwory są trawestacjami melodii tradycyjnych, aranżowanych na nowo przez grupę. Brzmi to szczególnie ciekawie, gdy sięgają po szwedzkie melodie. R.Ch.
2/2016 (7) Magazyn FOLK24 25
N
AZY
MAG
) 016 (7 N r 2/2 -1142 2353 l ISSN 24.p .folk www 4.org olk2 .f w ww łatny Bezp
zyn F
4 2/201
aga (3) M
4
O L K2
Fundacja Folk24
Zbieramy na wydanie Magazynu FOLK24 oraz podwójnego albumu grupy Szela
WEJDŹ. FSPRZYJ
w w w. f ol k 2 4 . org
Fundacja Folk24 w w w. f ol k 2 4 . org
Wejdź na fspieram24.org Wybierz nagrody Podwójny album grupy SZELA, w tym wznowiona, legendarna płyta „Pani pana zabiła” oraz premierowa „Szelawi” Kufel z twoim imieniem i indywidualnym numerem
Słoneczna koszulka Fundacji Folk24
WYKONAWCY TU
JEST NAS WIELU Folkowców spis powszechny, cz. 1. Opracowanie: Anna Wilczyńska Zdjęcia: archiwa zespołów W naszej redakcyjnej bazie danych jest ponad 300 nazw zespołów sceny folkowej, drugie tyle krąży gdzieś w mailach, nieuporządkowane. Ponieważ ostatnimi laty co rusz pojawiały się na scenie kolejne rzuciliśmy się z motyką na słońce i postanowiliśmy jakoś to ogarnąć i stworzyć, na tyle na ile możemy, listę wykonawców sceny etno-folkowej. Obok prezentujemy Wam pierwszą pięćdziesiątkę tych, którzy najszybciej i najpełniej odpowiedzieli na naszą ankietę. Pełniejszy ich opis systematycznie będziemy publikować w naszym dziale „Wykonawcy” na portalu Folk24.pl. U celu tego dzieła marzy nam się wielka lista wykonawców folkowych, może osobne wydawnictwo, folkowa księga, encyklopedia? Może połączymy siły z Ossowerem? Tych, do których nie dotarła jeszcze nasza ankieta prosimy o kontakt mailowy z redakcją Folk24. Tym wykonawcom, którzy wsparli naszą pracę, wykupując reklamy – bardzo dziękujemy, a są to: Arek Zawiliński, Blokowioska, Core 6, Krzikopa, Sąsiedzi, Szkocka Trupa, Wiano, Yejku, Zagan Acoustic i Zawiało.
Agata Siemaszko i Kuba Wilk (Zakopane) folk bałkański, etnojazz, muzyka romska Duet rozpoczął działalność w 2010 r. Rok później zgarnęli Grand Prix i nagrodę im. Cz. Niemena na festiwalu Nowa Tradycja. Ich jedyna płyta „Ogień i Woda” (2013) została Folkowym Fonogramem PR2. Występują na festiwalach w Polsce i zagranicą. Skład: Agata Siemaszko (śpiew), Kuba „Bobas” Wilk (gitary). Kontakt: Agata Siemaszko – siemaszko.agata@gmail.com, tel. 606 110 828 Annutara (Gdańsk) etno, folk bałkański, szaman folk Powstali w 2013 r. Zespół eksploruje kultury bałkańską, romską, ukraińską, polską, ale też inspiruje się muzyką żydowską, arabską, kuchenną, leśną i szamańską. Na koncie płyta „Ulisi” (2015). Skład: Alina Jurczyszyn (śpiew), Kamila Bigus (skrzypce, śpiew), Michał Zeltman (gitara), Michał Mantaj (akordeon), Tomasz Koper (bębny, instr. perkusyjne), Tomasz Nowik (bas), Dawid Lipka (trąbka). www.annutara.pl, kontakt: Jakub Malinowski – manager.annutara@gmail.com, tel. 509 023 868 Arek Zawiliński (Gorlice) songwritting, blues, folk
Występuje od 1997 r. Bluesmen, kowboj, poeta drogi – autor muzyki, tekściarz, wokalista, gitarzysta posługujący się technikami fingerpicking, slide i bottleneck. Koncertował na festiwalach w Polsce, Francji, Czechach, Słowacji, jak i grywał na ulicach Amsterdamu. Ma za sobą koncerty live m.in. w studiu radiowej Trójki. Laureat wielu festiwali. Twórca formacji Na Drodze. Na koncie 4 płyty, ostatnio wydana to „Na Rozdrożu” (2015). arekzawilinski.pl kontakt: zawilinskiarek@op.pl 28 Magazyn FOLK24 1/2016 2/2016 (6) (7)
WYKONAWCY TU
Balkanscream (Kraków) folk bałkański/ethno jazz Powstali w 2014 r, a ich fuzja inspiracji to hip–hop, rytmy bałkańskie i jazzowe improwizacje. Wystąpili m.in. na Slot Art Festival czy Pannonica Folk Festival. Na koncie płyta „Street Melodies” (2015), trwa praca nad drugą. Skład: Piotr Nowak (rap, trąbka), Mateusz Chmiel (klarnet, saksofon sopranowy), Ludwik Zamenhof (mandola, elektronika), Adrian Górka (gitara), Mateusz Frankiewicz (bas), Tomasz Czaderski (perkusjonalia), Michał Pamuła (bębny). www.balkanscream.com, kontakt: Mateusz Chmiel – band@balkanscream.com, tel. 783 858 980 Blokowioska (Katowice) folkbit Powstała w 2012 r. Gra autorską muzykę opartą na ludowych tekstach (m.in. polskie pieśni tradycyjne) i organicznych podkładach, inspirowanych współczesną muzyką taneczną oraz trochę… Bałkanów. Zagrali ponad 100 koncertów, w tym na Festiwalach „Folkowisko”, „Ogrody Dźwięków” i „Turnieju Muzyków Prawdziwych” (wyróżnienie). Na koncie EP i CD „Folkbity z betonowej płyty” (2014). Skład: Olga Kukuła (śpiew, flet prosty, okaryna), Andrzej Teofil (akordeon, śpiew, bitbox), Paweł „Pepe” Podsiadło (bitbox, cajon, didgeridoo, instr. etniczne). Kontakt: Andrzej Teofil – blokowioska@gmail.com, tel. 798 830 045 Brzezica (Katowice/Kraków) folk słowiański, pieśni tradycyjne, etno-trans Powstali w 2014 r. Wykonują najdawniejsze pieśni Słowian, sięgając do tradycyjnych technik wokalnych. Repertuar pochodzi z różnych części Polesia, Polski nizinnej oraz okazjonalnie z Bałkanów. Niedawno dodali też transowe dźwięki liry korbowej oraz prostych instrumentów perkusyjnych i dętych. Na koncie płyta „Jarzyca” (z Jarem, 2016). Skład: Sylwana Kasperczyk (śpiew, instrumenty perkusyjne), Karolina „Świerada” Socha–Duśko (śpiew, instrumenty perkusyjne, flet, końcówka karpacka, drumla), Agnieszka „Lubomira” Łapaj (śpiew, instrumenty perkusyjne), Jakub „Sobierad” Sobas (lira korbowa, drumla). Kontakt: Świerada – tel. 691 664 472
Celtic Tree (Toruń) piosenka autorska, muzyka celtycka Zespół powstał w 2009 roku. Jest kontynuacją muzycznej działalności założyciela i lidera Tomka Fojgta. Repertuar to autorskie teksty i muzyka, ale też tłumaczenia m.in. tradycyjnych pieśni Irlandii i Szkocji we własnych aranżacjach. Na koncie płyta „Listki” (2014), druga „Wiatr i deszcz” lada moment. Skład: Irlandia Matuszkiewicz (śpiew), Agnieszka Kalisz-Dzik (skrzypce, śpiew), Jakub Szczygieł (whistle, flet irlandzki), Paweł Rewucki (bodhran, instr. perkusyjne), Tomasz Fojgt (gitara, irish bouzouki, śpiew). www.celtictree.pl, kontakt: Tomasz Fojgt – fojcio@gmail.com; celtusie@gmail.com Chłopcy kontra Basia (Warszawa/Gdańsk) jazz, etnojazz Zespół powstał w 2009 r. w Krakowie. Wykonuje autorskie kompozycje do tekstów B. Derlak w oparciu o dawne pieśni tradycyjne, legendy, gawędy, apokryfy i inne, dawne formy literackie. Inspirują się muzyką świata, jazzem, melodiami tradycyjnymi Polski, Ukrainy, Bałkanów. Początkowo trio (kontrabas, perkusja, śpiew), dziś eksperymentują z bogatszym instrumentarium. Wydali dwie płyty: „Oj tak!” (2013) i „O” (2015), obie nominowane do Fryderyków. Trwają prace nad dwoma nowymi płytami. Na koncie też muzyka do spektakli. Skład: Barbara Derlak (tekst, śpiew, harfa), Marcin Nenko (kontrabas), Tomasz Waldowski (perkusja), Mateusz Modrzejewski (perkusja), Łukasz Korybalski (trąbka, instr. klawiszowe), Sebastian Wielądek (lira korbowa, ney, duduk). Kontakt: Barbara Derlak – chlopcykontrabasia@wp.pl, tel. 512 299 979 Core 6 Dominik Strycharski (Warszawa) etnojazz, polska muzyka ludowa
2/2016 (7) Magazyn FOLK24 29
WYKONAWCY TU
Projekt powstał w 2014 jako twórcza wizja i interpretacja tradycyjnych pieśni kaszubskich, zaaranżowanych przez jedną z ciekawszych postaci polskiej sceny improwizowanej – Dominika Strycharskiego. Słychać tu inspiracje Afryką czy Indonezją oraz muzyką poważną i free jazzem. Na koncie jedna płyta „Czôczkò” (2015). Skład: Dominik Strycharski (flety proste), Wacław Zimpel (klarnety), Ksawery Wójciński (kontrabas), Zbyszek Kozera (kontrabas), Krzysztof Szmańda (perkusja), Hubert Zemler (perkusja). www.doministry.blogspot.com, kontakt: Agata Rutkowska – core6.music@gmail.com, tel. 607 960 733 Cronica (Jaworzno) folk-metal Zespół powstał w 2014 r. Łączy ciężkie gitarowe riffy z liniami melodycznymi instrumentów oddających klimat średniowiecznych ballad, żeglarskich pieśni i innych utworów ludowych. Na koncie płyta „Na tej ziemi” (2016). Koncerty na wielu festiwalach folkmetalowych. Skład: Dariusz Dąbek (śpiew, gitara), Katarzyna Cisek (śpiew, flet), Remigiusz Majcher (gitara), Magdalena Hałas (skrzypce), Adrianna Kania (klawisze), Maciej Rzyman (gitara basowa), Dawid Dubiel (perkusja, wokal). Kontakt: Dariusz Dąbek – cronica.management@gmail.com, tel. 696 809 892 Czeremszyna (Czeremcha) folk słowiański, podlaski Zespół powstał w 1993 r. Repertuar to folklor słowiański, przede wszystkim pieśni ludowe z Podlasia, w gwarze. Środowisko skupione wokół kapeli
30 Magazyn FOLK24 2/2016 (7)
od 1996 roku organizuje festiwal „Z wiejskiego podwórza”. W 2004 r. wspólny projekt z muzykiem białoruskim Z. Wajciuszkiewiczem. Na koncie setki koncertów, w kraju i zagranicą, programy w TV i radio, ilustracje do filmów, utwory na składankach. Wydali 1 kasetę i 5 CD (dwie nagrodzone Wirtualnymi Gęślami). Ostatnie CD: „Uśmiechnij się” (2008) i Czeremszyna/Todar „co na sercu” (2010). Skład: Barbara Kuzub–Samosiuk (śpiew, akordeon, sopiłki, fujara słowacka, cymbały białoruskie), Mirosław Samosiuk (śpiew, bałałajka basowa), Joanna Grabowska (śpiew), Maria Zdrajkowska (śpiew), Magdalena Zinkow– Antoniuk (śpiew, instrumenty perkusyjne), Marek Ławreszuk (skrzypce), Romuald Rakowski (zestaw perkusyjny), Krzysztof Sawicki (gitara, mandolina, irish bouzouki). www.czeremszyna.pl, kontakt: Barbara Kuzub–Samosiuk – czeremszyna2@wp.pl; tel. 602 739 584 Dair (Szczecin) muzyka celtycka: irlandzka, bretońska Zespół powstał w 2004 r. Grupa interpretuje tradycyjne irlandzkie melodie, które przetwarza i nadaje im nowe brzmienia. Ostatnio muzycy koncentrują się na dokończeniu dwóch albumów: „10 lat Dair” i „100%”. Występy na festiwalach celtyckich i żeglarskich. Skład: Małgosia Opaluch (flety, akordeon diatoniczny, śpiew), Grzegorz Opaluch (gitara, skrzypce, flety, bouzouki, śpiew), Jacek Marynowski (bas, cajon, bodhran), Marek Taudul (gitara akustyczna). www.dair.art.pl, kontakt: Jacek Marynowski info@dair.art.pl, tel. 603 633 916
WYKONAWCY TU
Danar (Warszawa/Wiedeń) muzyka irlandzka, celtycka, etnojazz Zespół powstał w 2004 r. w Poznaniu i wykonuje muzykę irlandzką w energetycznych, etnojazzowych interpretacjach. Koncertowali na najważniejszych festiwalach muzyki celtyckiej w Polsce i zagranicą. W 2013 roku reaktywowali się, a do składu dołączył austriacki skrzypek Paul Dangl. Na koncie jedna płyta „Danar” (2009). Skład: Małgorzata Mycek (śpiew, bodhran, instrumenty perkusyjne), Ewelina Grygier (drewniany flet poprzeczny, whistle), Paul Dangl (Austria) (skrzypce, śpiew), Tomasz Biela (gitara akustyczna, gitara elektryczna, śpiew), Andrzej Kowalski (gitara basowa), Maciej Wojcieszuk (perkusja). www.danar.art.pl, kontakt: Tomasz Biela – tomasz@danar.art.pl, tel. 724 793 076 Drum Work (Poznań) muzyka afrykańska, reggae, etnofusion Zespół powstał w 2011 r. i łączy tradycyjne rytmy grane na afrykańskich instrumentach z nowoczesną, taneczną elektroniką. Warsztaty, prezentacje dla dzieci, koncerty w Wielkopolsce. Trwają prace nad debiutancką płytą. Skład: Maciej „Mustafa” Giżejewski (djembe, sabary, elektronika), Łukasz Jasiak (dununy, sabar, talking drum, sample), Rafał Pakuła (balafon, sabar), Maciek Czarnecki (balafon, octopad), Piotr Jaraszkiewicz (perkusja). www.drumwork.com.pl, kontakt: Maciej Giżejewski – afropolski@gmail.com, tel. 604 342 694 Duo Grygier/Biela (Warszawa) muzyka bretońska, etnofusion, world music Zespół powstał w 2012 r. To fletowo – gitarowy duet wykonujący taneczną muzykę bretońską, irlandzką, tańce z innych krajów Europy oraz autorskie kompozycje. Koncerty na festiwalach muzyki celtyckiej oraz na potańcówkach (fest– noz i bal–folk) w Polsce i Austrii. Trwają prace nad debiutancką płytą. Skład: Ewelina Grygier (drewniany flet poprzeczny, sanza), Tomasz Biela (gitara akustyczna). Kontakt: Tomasz Biela – tomasz@danar.art.pl, tel. 724 793 076
Foliba (Brzeg) muzyka afrykańska, etno, world music Grupa powstała w 2005 r. odnajdując inspiracje w transowym brzmieniu afrykańskiej muzyki perkusyjnej. Energetyczne rytmy i żywiołowy taniec oraz charakterystyczne dla tamtych obszarów (konkretnie Afryki Zachodniej) pieśni i instrumentarium, to ich wizytówka. Na koncie ponad 300 koncertów, na wielu scenach pojawiali się z muzykami i tancerzami z Afryki, uznanymi na światowych scenach world music. Wydali jedną płytę „Tan”. Skład: Ablaye Badji (kora, djembe, tama, shekere, śpiew), Łukasz Dembiński (djembe, śpiew), Sławek Janus (balafon, djembe, dunduny, śpiew), Jędrzej Kuziela (dunduny, śpiew), Darek Mikłasz (djembe, śpiew). Kontakt: Łukasz Dembiński – biuro@folibamanagement.com, tel. 513 378 671 Glassgo (Warszawa) folk rock, folk punk Zespół powstał w 2014 r. Łączy ostre gitarowe brzmienie, perkusję i bas z delikatnymi melodiami mandoliny, skrzypiec i akordeonu. Trwają prace nad debiutancką płytą. Skład: Mariusz Kuczewski (śpiew, gitara), Krzysztof Kłos (śpiew, gitara), Krzysztof Szmytke (śpiew, skrzypce, mandolina, lira korbowa), Wojciech Polesiak (akordeon, instr. klawiszowe), Jarosław Piątkowski (perkusja), Tomasz Gliner (śpiew, gitara basowa, kontrabas). www.glassgo.pl, kontakt: Krzysztof Kłos – zespol@glassgo.pl, tel. 606 737 112 Gwerenn (Warszawa/Poznań) muzyka bretońska, etnofusion, muzyka celtycka Zespół powstał w 2008 r. Grają muzykę głównie z Bretanii, łącząc ją z jazzem i world music. Występują na najważniejszych festiwalach muzyki celtyckiej w Polsce. Współpracują z wieloma wybitnymi muzykami z Bretanii i Francji. Skład: Julia Sielicka (flet poprzeczny), Wojciech Braszak (saksofon), Tomasz Biela (gitara akustyczna, gitara elektryczna), Andrzej Kowalski (gitara basowa), Patryk Hołoga (cajón, bongosy, bodhrán, darabuka, instr. perkusyjne). Kontakt: Tomasz Biela – tomasz@danar.art.pl, tel. 724 793 076
2/2016 (7) Magazyn FOLK24 31
WYKONAWCY TU
Hanka Rybka (Poronin) folk, etno, muzyka góralska Zespół założony w 1992 r. jako „Rybka i Przyjaciele”, później „Hanka Rybka”. Nagradzani na wielu folkowych festiwalach. Na koncie solowe płyty: „Gwiozdkowo Opowiostka” (2005) i „I to, i to” (2004) – nominacja do Fryderyka 2004. Trwa praca nad nowym materiałem. Skład: Hanka Rybka (śpiew), Andrzej Jarząbek Fiś (skrzypce), Paweł Trebunia-Tutka (skrzypce, altówka), Robert Czech (kontrabas), Leszek Szczerba (saksofon sopranowy), Sławomir Berny (perkusja). www.hankarybka.pl, tel. 600 378 737, kontakt: manager@hankarybka.pl, InFidelis (Warszawa) muzyka świata, folk słowiański, muzyka ludowa Zespół powstał w 2015 r. Nazwa znaczy „niewierne”. To instrumentalny duet, na sukę biłgorajską i fidel płocką, które spotykając się na scenie z looperem. Repertuar inspirowany melodiami ludowymi z całej Polski, z założenia nie dotrzymują wierności żadnemu gatunkowi muzycznemu. Laureat wielu folkowych festiwali. Na koncie płyta „Projekt. Kolberg” (2015). Skład: Helena Matuszewska (suka biłgorajska, loop station), Marta Sołek (suka biłgorajska, fidel płocka, wiolonczela). www.infidelis.pl, kontakt: Helena Matuszewska – infidelisduo@gmail.com, tel. 698 626 113 Karczmarze NaNowo (Rzeszów) folk rock, folk słowiański, muzyka ludowa Zespół powstał w 2011 r. Ich repertuar to melodie ukraińskie, rosyjskie, węgierskie, macedońskie, słowackie, łemkowskie, jak i polskie. Występowali na wielu festiwalach w Polsce, nie tylko folkowych. Na koncie płyta „Karczmarze NaNowo” (2014), trwają prace nad kolejną. Skład: Kamil Niemiec (skrzypce, śpiew), Tomasz Pyzik (skrzypce, śpiew), Szymon Tadla (cymbały rzeszowskie), Tomasz Pisaniak (akordeon guzikowy, śpiew). www.karczmarze-nanowo.pl, kontakt: Tomasz Pisaniak – info@karczmarze-nanowo.pl, tel. 508 109 717 Kipikasza (Sandomierz) folk słowiański, muzyka ludowa, etnofusion Zespół powstał w 2013 r. To żeński duet, czer32 Magazyn FOLK24 2/2016 (7)
piący inspirację z polskiej muzyki tradycyjnej i pieśni dziadowskich, ale bardzo nowatorski w formie. Eksperymenty z tradycyjnymi i elektronicznymi instrumentami nasuwają skojarzenia z muzyką psychodeliczną. Nagrody i wyróżnienia na festiwalach folkowych. Z muzykiem Snowidem tworzą Dziadowski Projekt. Skład: Karolina Balmas-Pęczuła (śpiew, klawisze, djembe, instrumenty autorskie), Aleksandra Członka (śpiew, instrumenty perkusyjne, melodyka, talerze, lira korbowa). Kontakt: Aleksandra Członka – ola899@op.pl, tel. 691 123 451, Karolina Balmas – karolinabalmas@gmail.com Krzikopa (Silesia) folk, elektro fusion, folk rock
Zespół powstał w 2010 r. Inspiruje się muzyką ludową Górnego Śląska. Do tradycyjnych „spiywek” dodaje nowe brzmienia i rytmy. Lubią grać do tańca. Koncertują na festiwalach folkowych i rockowych. Na koncie EP „Backwoods” (2016). Skład: Katarzyna Dudziak (śpiew), Karina Przewłoka (śpiew), Adam Romański (skrzypce), Mateusz Dyszkiewicz (akordeon), Dominik Kalamarz (elektronika), Jakub Jantos (perkusja). www.krzikopa.pl, kontakt: Mateusz Dyszkiewicz – krzikopa@gmail.com, tel. 789 047 682 Kuczeryki (Katowice) folk słowiański Zespół powstał w 2011 r. W repertuarze pieśni polskie z różnych regionów kraju, jak również Słowian wschodnich i południowych, śpiewane a cappella. Na koncie demo „Kuczeryki” (2016) Skład: Dorota Paruze, Renata Lipczak, Izabela Hajduk, Agnieszka Lubomira Łapaj, Sylwia Sylvana Kasperczyk, Michał Prusek, Nina Wolska, Joanna Kustwan, Jo-
WYKONAWCY TU
lanta Misiarz, Barbara Ziemer, Paulina Turek, Aleksandra Wital, Anna Adamkiewicz, Irena Borek, Weronika Ratajska i Łucja Cieślar. Kontakt: Łucja Cieślar – lucja.cieslar@gmail.com Leśne Licho (Warszawa) folkmetal Zespół powstał w 2007 w Podkowie Leśnej z inicjatywy Mikołaja Flisa. Wiosną 2008 r zagrali pierwszy koncert. Do dziś zagrali na dużych imprezach, jak i w małych klubach. Rok 2016 powitali z nowym składem i debiutancką płytą „Pieśni Starego Lasu”. Kompozycje zespołu koncentrują się na motywach słowiańskich oraz skandynawskich z tekstami inspirowanymi podaniami ludowymi, legendami, mitologią, jak również literaturą fantasy. Inspirują się twórczością m.in. grup Storm, Bathory, Finntroll, czy Hagalaz Runedance. Skład: Agnieszka Grala (śpiew), Mikołaj „Miki” Flis (perkusja), Rafał Grudziński (gitara), Rafał „Ravi” Hornowski (gitara), Michał „Miero” Miernik (klawisze), Grzegorz „Grzesiu” Maj (bas), Ola Shonhor (przeszkadzajki, chórki). www.lesnelicho.com, kontakt: lesnelicho.official@gmail.com, tel. 728 522 211 Macalla Trio (Warszawa) muzyka irlandzka, muzyka celtycka Stworzyli go w 2012 r. muzycy z zespołu Danar, by pokazać piękno irlandzkich i szkockich ballad w minimalistycznej formie. W repertuarze również tańce, a w okresie świątecznym program kolędowy „Celtic Carols”. Od 2015 współpracują z Grupą Studnia O. Skład: Małgorzata Mycek (śpiew, bodhran, instrumenty perkusyjne), Ewelina Grygier (irlandzki flet poprzeczny, whistle, mandolina, sanza), Tomasz Biela (gitara akustyczna, śpiew) Kontakt: Tomasz Biela – tomasz@danar.art.pl, tel. 724 793 076 Mamadu & Sama Yoon (Warszawa) ethno, reggae, afrobeat, world music Grupa powstała w 2014 r. z inicjatywy senegalskiego artysty Mamadou Dioufa oraz saksofonisty Grzegorza Rytki. Nazwa czytana jako „sama jon” w języku wolof znaczy „moja droga”, „mój wybór”. A droga ta prowadzi przez world music, afrobeat, ethno, reggae oraz opowieści głównie
w języku wolof. Rytmiczna, płynna, wibracyjna, taneczna muzyka łączy w sobie także inspiracje nurtami współczesnymi. Wydali płytę „Umbada” (2016). Skład: Mamadou Diouf (śpiew), Patrycja Napierała (perkusja, cajon, darabuka, udu), Ania Patynek (chórki, djembe, conga, instrumenty perkusyjne), Michał Marecki (instrumenty klawiszowe), Paweł Mazurczak (chórki, kontrabas), Grzegorz Rytka (chórki, saksofony tenorowy i barytonowy, melodyka). www.samayoon.com, kontakt: Jakub Tytman – info@samayoon.com, tel. 797 807 735 Matragona (Sanok) muzyka świata, etnofusion, soundscape music Grupa powstała w 1992 r. To zespół multi-instrumentalistów tworzący autorską muzykę, umykającą definicjom. Ich koncerty mają charakter spektaklu, teatru instrumentów. Zwycięzcy festiwali Mikołajki Folkowe (1993) i Nowa Tradycja (1999). Nagrali 4 płyty, a ostatnio EP „Balnicki księżyc” (2012). Skład: Malwina Zych-Oklejewicz (śpiew, psalterium, harfa gotycka), Ewa Wojtyńska Kiczorowska (skrzypce, gusle, kemanche), Jacek Dusznik (tabla, cajon, daf, marimbula, perkusjonalia), Ernest Drelich (kalimba, didjeridoo, djembe, darabuka, cymbały), Jakub Kowalewicz (gitara, gitara basowa, rawap), Konrad Oklejewicz (flet, flety podłużne, bansuri, drumla), Maciej Harna (oud, rawap, ukulele, lira korbowa). www.matragona.pl, kontakt: Maciek Harna – ojgmatragona@gmail. com, tel. 509 311 094; menedżer: Julia Kubica – julkakubica@gmail.com, tel. 602 598 765 Mechanicy Shanty (Polska) folk morski (w tym szanty), piosenka żeglarska, blugrass Zespół wyłonił się z warsztatów marynistycznych ok 1986 r. Dziś to jedna z topowych grup muzyki morza, laureaci większości festiwali. W repertuarze największe żeglarskie hity, muzyka blugrass i folk irlandzki, amerykański. Na koncie setki koncertów, w tym w USA, Finlandii, Holandii i 3 płyty – ostatnia „W granicach folku” (1999). Skład: Henryk Czekała „Szkot” (śpiew), Andrzej Bernat „Bebik” (akordeon, chórki), Michał Karczewski „Misiek” (banjo, chórki), Maciej Łuczak (gitara, chórki), Jacek Ledworowski (gitara basowa, chór2/2016 (7) Magazyn FOLK24 33
WYKONAWCY TU
ki), Piotr Ruszkowski „Picek” (mandolina, śpiew). www.mechanicy.shanty.pl, kontakt: Henryk Czekała „Szkot” – szkocki3@o2.pl, tel. 602 623 602 Megitza Trio (Zakopane) trans-folk, Americana, etno Zespół powstał w 2008 r. w Chicago z inicjatywy Megitzy. W 2012 r artystka wróciła do Polski i rozpoczęła współpracę z polskimi muzykami. Przy użyciu tradycyjnych i elektronicznych instrumentów tworzy kompozycje w oparciu o góralskie korzenie i swoje doświadczenia muzyczne. Finaliści „Must be The Music”, półfinaliści „Mam Talent”. Na koncie 7 płyt, ostatnie to „Gra folk” (2015) i „Happy Metal” (2016). Skład: Małgorzata Babiarz „Megitza” (śpiew, kontrabas, wavedrum), Stasiu Rzadkosz (śpiew, akordeon, electronic beat machine), Marcin Leśniak (śpiew, gitara akustyczna, skrzypce). www.megitza.com, kontakt: Małgorzata Babiarz „Megitza” – booking@megitza.com, tel. 668 685 405 Menele (Warszawa) folklor warszawski Zespół powstał w 2010 r. Ich muzyka nawiązuje do folkloru przedwojennej Warszawy, wykonywana jest w sposób tradycyjny, bez użycia instrumentów „na prąd”. Oprócz znanych warszawskich szlagierów (m.in. z repertuaru S. Grzesiuka) zespół tworzy też autorskie kompozycje. Na koncie albumy: „Menele” (2013) i „Za każdy kamień twój...” (2014). Trwają prace nad trzecią płytą. Skład: Dariusz Wołosewicz „Grzywa” (śpiew, gitara basowa), Mariusz Kuczewski (śpiew, gitara), Krzysztof Kłos (śpiew, gitara), Piotr Walewski (akordeon). www.menele.com.pl, kontakt: Krzysztof Kłos – zespol.menele@gmail.com, tel.: 606 737 112 Mosaik (Warszawa) muzyka świata, etnofusion, muzyka ludowa Zespół powstał w 2007 r, jako Mosaic. Wykonuje muzykę świata na instrumentach historycznych i etnicznych, łącząc nutę polską z elementami tradycji bliskowschodniej i śródziemnomorskiej. Nagradzani na festiwalach folkowych, koncertują na festiwalach w Polsce i zagranicą, także z za34 Magazyn FOLK24 2/2016 (7)
granicznymi i polskimi gwiazdami world music. Nagrali 4 płyty, ostatnia „Wolno!” (2016). Skład: Jolanta Kossakowska (śpiew, skrzypce, fidele średniowieczne), Zofia Kolbe-Wojdyr (dudy galicyjskie, flety, instrumenty perkusyjne, śpiew), Mateusz Szemraj (lutnia arabska, cymbały polskie, instrumenty szarpane), Wojciech Lubertowicz (instrumenty perkusyjne, duduk), Bart Pałyga (wspak, drumla), Gwidon Cybulski (ngoni, balafony, śpiew). www.mosaik.pl, kontakt: Jolanta Kossakowska – info@mosaik.pl; tel. 691 016 863; menedżer Monika Graf tel. 733 757 707 North Wind (Węgorzewo) folk morski (w tym szanty), muzyka celtycka Zespół powstał w 2005 r. Jeden z najbardziej klasycznych i tradycyjnych, stara się ilustrować muzykę dawnych marynarzy starymi rycinami i archiwalnymi zdjęciami. Laureaci nagrody za wierność szancie klasycznej (festiwal „Shanties” 2010). Na koncie dwie trasy koncertowe w Anglii i dwie płyty: „North Wind 0” (2005) i „North Wind 1” (2006). Obecnie pracują nad kolejną. Skład: Emil Kulbacki (śpiew, klarnet, chalumeau), Piotr Lasko (śpiew, akordeon, biniou kozh (dudy), flety), Jerzy Ozaist (śpiew, bodhran), Przemek Maruchacz (śpiew, gitara). www.northwind.art.pl, kontakt: Jerzy Ozaist – ojerzy@wp.pl, tel. 606 838 081 Old Marinners (Skarżysko-Kamienna) folk morski, piosenka żeglarska, muzyka celtycka Zespół powstał w 2008 r. Ich twórczość opiera się na muzyce tradycyjnej z różnych stron świata. Wykonują też utwory autorskie. Laureaci kilku festiwali piosenki żeglarskiej, m.in. Grand Prix na Rafie (2009). Na koncie płyta „Set Sail” (2015). Skład: Arkadiusz Rurarz (banjo tenorowe, mandolina, bohdran, śpiew), Magdalena Bolechowska (skrzypce, śpiew), Martyna Mik (tin whistle, flet poprzeczny, śpiew), Grzegorz Ziętkowski (gitara akustyczna, śpiew), Andrzej Filipiak (gitara basowa, śpiew). www.oldmarinners.pl, kontakt: Arkadiusz Rurarz – aru102@wp.pl, tel. 506 079 498
WYKONAWCY TU
Runika (Warszawa) folkmetal Zespół powstał w 2014 r. Wykonuje melodie inspirowane folkiem, w mocnej, metalowej oprawie, przenosząc słuchaczy do czasów dawnych bitew i sutych biesiad przy kupalnym ogniu. Zagrali kilkadziesiąt koncertów i zdobyli wierne grono fanów. Na koncie Demo (2015). Skład: Adrianna „Aminae” Janusz (śpiew), Piotr „Rax” Raksimowicz (bas), Maciej „Sigal” Daniluk (gitara), Artur „Kudłacz” Ściechowski (gitara), Michał „Młody” Łukaszewicz (klawisze), Marcin „Łapa” Łapiński (perkusja). Kontakt: runikaband@gmail.com ŜANĜO Zmiana Wibracji Ziemi (Wrocław) world music Zespół powołany przez Kamila Rogińskiego w 2011 r., by prezentować elementy tradycji wszystkich kontynentów kuli ziemskiej jako zintegrowanej wspólnoty. Artyści to globtroterzy, uczący się gry od mistrzów z Afryki, Ameryki, Azji, Australii i Europy. Koncertowali w Polsce i w Europie. Na koncie płyta „Zmiana Wibracji Ziemi” (2014). Skład: Kamil Rogiński (saz turecki, cytra chińska, flety, gitara basowa, djembe, didgeridoo, kalimba, śpiew), Łukasz Dembiński (djembe, bębny basowe, perkusjonalia), Sławek Janus (djembe, bębny basowe, balafon), Darek Mikłasz (djembe, bębny basowe, perkusjonalia), Tomasz Lewiński (klawisze), Bogusz Stępak (perkusja), Radek Łukaszewicz (kontrabas). Kontakt: Łukasz Dembiński – biuro@folibamanagement.com, tel. 513 378 671 Same Suki (Warszawa) folklor, ethno Grupa powstała w 2012 r, jako żeńska formacja folkowa grająca muzykę kobiet z miasta inspirowaną muzyką ludową; wykorzystując w niekonwencjonalny sposób tradycyjne instrumenty akustyczne. Sięgają też do ethno, klasyki, rozrywki, piosenki aktorskiej. W dorobku mają kilka nagród najważniejszych festiwali folkowych, a także nagrodę dla teledysku oraz jedną płytę „Niewierne” (2013). Skład: Magdalena Wieczo-
rek-Duchewicz (śpiew), Marta Sołek (suka biłgorajska, fidel płocka, gadułka), Helena Matuszewska (suka biłgorajska, rebab turecki, skrzypce), Justyna Meliszek (wiolonczela, śpiew), Patrycja Napierała (bębny obręczowe, cajon, log drum, djembe). www.samesuki.pl, kontakt: samesuki@gmail.com, Patrycja Napierała – tel. 605 137 013, Helena Matuszewska – tel. 698 626 113 Sarakina Balkan Band (Białystok) folk bałkański, etnojazz, etnofusion Zespół powstał w 1999 r. To polsko-bułgarsko-czeska grupa, łącząca muzykę bałkańską z folkiem, jazzem i world music. Ich kompozycje pełne są improwizacji oraz wpływów muzyki bułgarskiej. Koncertują w Polsce i w Europie. Nagradzani na wielu festiwalach (m.in. Mikołajki Folkowe, Nowa Tradycja). Wydali 5 płyt (dwie to Folkowe Fonogramy Roku PR 2). Ostatnio wydana: „Live in studio” (2015). Skład: Jacek Grekow (akordeon, kaval, gajda), Jan Mlejnek (klarnet, tambura), Mateusz Bielski (kontrabas), Krzysztof Ostasz (perkusja, tupan), Anna Klebus (śpiew). www.sarakina.art.pl, kontakt: Jacek Grekow – grekowj@wp.pl, tel. 601 831 048 Sąsiedzi (Gliwice/Bytom) folk morski (szanty), celtycki, piosenka żeglarska Powstali w 2001 r. Wykonują tradycyjny folk morski, w tym szanty a cappella, instrumentalną muzykę irlandzką, inspirują się też folklorem śląskim. Sześć różnorodnych głosów i bogate instrumentarium to ich atut. Laureaci najważniejszych żeglarskich festiwali. Występowali z największymi szantymenami na świecie m.in. w USA, Niemczech, Norwegii. Są gospodarzem Festiwalu Morza „Nad Kanałem” w Gliwicach. Na koncie 3 płyty, ostatnia „Sąsiedzi – Folk & szanty | 2001-2011” (2011). Skład: Elżbieta Król (skrzypce, śpiew), Dominika Płonka (flety, śpiew), Kamil Piotrowski (mandolina, śpiew), Piotr Świeściak (gitara, śpiew), Mirosław Walczak (skrzpyce, śpiew), Marek Wikliński (śpiew, koncertina, drumla, bodhran). www.sasiedzi.art.pl, kontakt: Invini Management – biuro@invini.pl, tel. 32 722 03 07 2/2016 (7) Magazyn FOLK24 35
WYKONAWCY TU
Sharena (Warszawa) folk bałkański, słowiański, muzyka świata Zespół powstał w 2004 r. Grupa aranżuje tradycyjne melodie z różnych stron Bałkanów, wzbogacając je improwizacją i rozmaitymi gatunkami muzycznymi. Koncerty na festiwalach etno-folkowych, laureaci II nagrody festiwalu „Mikołajki Folkowe” (2004). Na koncie płyta „Zdravo!” (2015). Skład: Jan Trojanowski (flety, gitara, śpiew), Małgorzata Pałubska (skrzypce, śpiew), Zofia Kolbe-Wojdyr (śpiew, gajda, darabuka), Paweł Stępień (akordeon), Łukasz Owczynnikow (kontrabas, gitara basowa), Maciek Wojcieszuk (perkusja). www.sharena.art.pl, kontakt: Jan Trojanowski – sharena@o2.pl, tel. 603 553 099 Smugglers (Trójmiasto) piosenka żeglarska, folk morski (w tym szanty) Powstali w 1989 r. po rozpadzie zespołu Packet. Momentem przełomowym było „urockowienie” składu w 1991/2 r. Uważani za prekursora morskiego folk-rocka (sea-maritime folk-rock). Z jedną przerwą (1993-95 – Szela) istnieją do dziś. Występowali na najważniejszych, polskich festiwalach żeglarskich oraz w Finlandii, Niemczech, Holandii, Anglii. Na koncie 4 płyty, ostatnio wydana to podwójna „Sól i mgła” (2012). Dziś muzycy tworzą też zespół Szela. Skład: Beata Bartelik (śpiew, flety), Adam Golicki (perkusja), Krzysztof Janiszewski (bas), Krzysztof Paul (gitary), Mariusz Wilke
www.sasiedzi.art.pl
Folk & szanty
36 Magazyn FOLK24 2/2016 (7)
2001-2016
(gitary), Łukasz Zięba (śpiew, skrzypce). Kontakt: Krzysztof Janiszewski – tel. 501 500 159. Sudarynja / Sudarynja Electro (Racibórz) muzyka świata, etnofusion, folk bałkański Zespół powstał w 2011 r. i tworzy nowe aranże pieśni tradycyjnych ze wsch. i płd. Europy, sięgając do elektroniki i muzyki współczesnej. Pojawiają się w 2 odsłonach: tradycyjnym i klubowym (electro). Prowadzą warsztaty śpiewu, koncertują na festiwalach. Płyta lada moment. Skład: Joanna Berenika Nitefor (śpiew), Katarzyna Janas (śpiew), Jakub Tul (śpiew, instr. klawiszowe, saksofon, elektronika), Rafał Gładysz (programowanie). Kontakt: Joanna Berenika Nitefor – sudarynja@sudarynja.com, tel. 787 006 787 Szela (Trójmiasto) polska muzyka ludowa, folk rock Zespół powstał w 1993 r. i w tym samym roku wydał debiutancką kasetę „Pani pana zabiła” (będzie wznowiona w 2017). Najważniejsze koncerty: na małej scenie w Jarocinie i na festiwalu „Energia Sztuki” w Żarnowcu. Przestali istnieć w 1995 r., aby reaktywować się w 2004 r. Nowa płyta „Szelawi” za chwilę. Muzycy tworzą też zespół Smugg-lers. Skład: Beata Bartelik (śpiew, flety), Adam Golicki (perkusja), Krzysztof Janiszewski (bas), Krzysztof Paul (gitary), Mariusz Wilke (gitary), Łukasz Zięba (śpiew, skrzypce). www.szela.pl, kontakt: Krzysztof Janiszewski – tel. 501 500 159
WYKONAWCY TU
Szkocka Trupa (Bytom) piosenka żeglarska, szanty, folk Luźny projekt muzyczny, założony ok 2004 r. przez Henryka Czekałę „Szkota”, lidera Mechaników Shanty, w którym biorą udział muzycy znani bardziej z innych zespołów szantowych. Zwykle jest triem, a czasem kwartetem, bywa, że rozrasta się do kwintetu, ale można też posłuchać ich jako duetu. Koncertują głównie na scenie żeglarskiej, ale zdarza się im też wystąpić na imprezach turystycznych czy folkowych. Skład: Henryk Czekała „Szkot” (śpiew, gitara), Jacek Kądziołka (bas akustyczny, chórki), Kamil Piotrowski (mandolina, harmonijka ustna, chórki) oraz inni muzycy. Kontakt: kontakt: Invini Management K. Piotrowski – biuro@invini.pl, tel. 32 722 03 07 / 516 067 476 Trzy Majtki (Trójmiasto) piosenka żeglarska, muzyka irlandzka Zespół powstał w 1999 r. w Sopocie i wykonuje współczesną, autorską piosenkę żeglarską. Na koncie trzy płyty, ostatnio wydana to „40 Years Old” (2015). Występowali na wielu żeglarskich festiwalach. Skład: Roman Chojnacki (skrzypce, śpiew), Edek Hańcza (gitara klasyczna, harmonijki, śpiew), Witold Przyklęk (gitara basowa), Paweł Sokolski (gitara elektryczna, śpiew). www.trzymajtki.gda.pl, kontakt: Edek Hańcza – TrzyMajtki@trzymajtki.gda.pl, tel. 509 046 391
Wiech (gitara, śpiew), Leszek Nowotarski (flet poprzeczny, saksofon tenorowy), Krzysztof Czech (skrzypce), Piotr Gołębiowski (gitara basowa), Damian Kocur (instr. klawiszowe, śpiew), Michał Baraniewicz (perkusja). www.turnioki.pl, kontakt: Danuta Korcińska koncerty@turnioki.pl, tel. 883 882 668 Viva Flamenco! (Gliwice) flamenco, etnojazz Zespół założony w 1992 r. przez Michała Czachowskiego. Grają mieszankę tradycyjnego flamenco ze współczesnym, łącząc je z wpływami indyjskimi, arabskimi i jazzem. Repertuar to żywiołowe kompozycje najbardziej znanych gitarzystów flamenco i tradycyjne, jak też autorskie. Współpracują z tancerzami. Laureaci wielu nagród. Zagrali setki koncertów w Polsce i zagranicą. Skład: Michał Czachowski (gitara flamenco, cajón), Anna Patkiewicz (taniec flamenco, palmas), Agata Teodorczyk (taniec flamenco, palmas), Michał Żak (flety poprzeczne, saksofon, bansuri), Grzegorz Skiba (gitara flamenco, cajón, palmas), Krzysztof Nowakowski (cajón, instrumenty perkusyjne), Andrzej Kowalski (gitara basowa). www.flamenco.art.pl, kontakt: Magdalena Mazur – magda_mazur@poczta. onet.pl, tel. 601 457 661
Turnioki (Skoczów) folk-rock Zespół powstał w 2000 r. Od samego początku zespół rozpowszechnia muzykę polskich i słowackich gór we własnych, współczesnych aranżacjach, niejednokrotnie zapuszczając się w rejony muzyki rock we wszystkich jej odmianach z elementami charakterystycznymi dla muzyki góralskiej. Na koncie trzy programy artystyczne, współpraca m.in. z Krzesimirem Dębskim i orkiestrą symfoniczną, oraz wieloma innymi muzykami. Na koncie ponad 900 koncertów, w Polsce, Meksyku, Indiach, Niemczech oraz 4 płyty, ostatnia „Folk Atak” (2016). Skład: Anna Malacina-Karpiel (śpiew), Arkadiusz 2/2016 (7) Magazyn FOLK24 37
WYKONAWCY TAM
Wiano (Tychy) etnofusion, funky, soul Zespół powstał w 2015 r. Gra mieszankę funky, soulu i chilloutu, łącząc nowoczesne formy muzyczne z tekstami ludowymi i brzmieniem liry korbowej. Na koncie płyta „Wiano” (2016). Skład: Agnieszka Mucha (śpiew), Arkadiusz Piela (gitara), Przemysław Rosak (bas), Grzegorz Krzysztofik (perkusja, instr. perkusyjne), Jakub Kabus (lira, chórki), Michał Lipiński (instr. klawiszowe). www.wiano.net, kontakt: Grzegorz Krzysztofik – g.krzysztofik@interia.pl, tel. 509 869 017 Yejku (Chorzów) folk, etno-pop Grupa powstała w 2010 r., zainspirowana działalnością jednego z członków rodziny, znanego w latach 60. XX w. beskidzkiego muzyka i kierownika zespołu regionalnego. Na koncie płyta „Etno-miasto” (2012), trwają prace nad drugą. Skład: Alicja Mikołajczyk (śpiew), Marzena Mikołajczyk (śpiew, skrzypce), Jan Swoboda (śpiew, gitara), Adam Niesobski (śpiew, akordeon), Adam Jendrzyk (perkusjonalia). www.yejku.com, kontakt: kontakt@yejku.com, tel. 799 342 982 Zagan Acoustic (Gdańsk) muzyka klasyczna, etno, folk Grupa powstała w 2006 r. z inicjatywy Joachima Łuczaka i Pawła Zagańczyka. W repertuarze muzyków znajdują się głównie autorskie kom
38 Magazyn FOLK24 2/2016 (7)
pozycje, inspirowane muzyką ludową. Koncertują nie tylko w kraju, na festiwalach muzycznych, ale i na Litwie, Słowacji, w Szwecji, Niemczech i Szwajcarii. Ich muzyka gościła w audycjach radiowych i telewizyjnych. Na koncie dwie płyty: „3:1” (2012), „Folk&Roll” (2015), na tej ostaniej gościnnie zagrał Krzesimir Dębski. Otwarta formuła sprawia, że zespół współpracuje ze znakomitymi solistami, zespołami czy orkiestrami. Zespół otrzymał wyróżnienie za kunszt wykonawczy na festiwalu Polskiego Radia „Nowa Tradycja”. Skład: Paweł Zagańczyk (akrodeon), Joachim Łuczak (skrzypce), Andrzej Wojciechowski (klarnet), Jarosław Stokowski (kontrabas). www.acoustic.zagan.pl, kontakt: Paweł Zagańczyk – zagan@o2.pl, tel. 602 806 407 Zawiało (Rybnik) folk słowiański, bałkański, muzyka ludowa Zespół powstał w 2009 r. z zamiłowania do pieśni tradycyjnych z Karpat i Bałkanów, jak też pieśni Romów oraz polskiej muzyki i poezji międzywojnia. Wystąpili na wielu etno–folkowych festiwalach. Płyta w trakcie realizacji. Skład: Mariola Rodzik-Ziemiańska (śpiew), Justyna Dzierbicka-Przeliorz (skrzypce i chórki), Estera Manderla (akordeon), Mateusz Paszek (kontrabas), Tomasz Rodzik (djembe, darabuka, didgeridoo). www.zawialo.art.pl, kontakt: Mariola Rodzik -Ziemiańska – zawialo@gmail.com, tel. 503 070 813
WYKONAWCY TAM
WĘGIERSKI KOŁODZIEJ
Węgierska grupa Kerekes Band to zespół wielokrotnie nagradzany w swoim kraju, występowali też na całym świecie, w tym trzykrotnie w Polsce. Łączą inspiracje muzyką tradycyjną z własnymi pomysłami. Na koncie mają już 9 folk-rockowych płyt. Ostatnia to „Back to Folk”. Jak powstał Kerekes Band? Według oficjalnej wersji, Kerekes Band został założony 21 lat temu, aby ukazywać piękno i hard-rockowe melodie zawarte w autentycznej, węgierskiej muzyce ludowej. Trzeba również wspomnieć, że członkowie grupy mieli wtedy po 16 lat i myśleli, że posiadanie własnego zespołu pomoże im w poderwaniu dziewczyn ;). Niestety, prawda leży gdzieś pośrodku, albo - jeśli mówimy o dalekosiężnych celach - szczęście w nieszczęściu, zespół przetrwał dzięki niepowodzeniu w podrywaniu koleżanek ;). Czy słowo „kerekes” coś oznacza? Kerekes to transylwański taniec tańczony w kole, wykonywany przez populację Csángó w Gyimes [region w Rumunii – przyp. red.], której członkowie są górskimi pasterzami. To była też pierwsza melodia na flecie, której nauczyłem się grać. Kerekes to również kołodziej – rzemieślnik dawniej wytwarzający wozy i koła. Kerekes to dobra nazwa, ponieważ w języku węgierskim – podobnie jak w polskim – jest dużo dziwnych liter, a w słowie kerekes nie ma żadnej z nich. To słowo nie tylko dobrze brzmi, ale jest też łatwe do wymówienia dla obcokrajowca!
Rozmowa z Zsomborem Fehérem, flecistą i liderem formacji Kerekes Band Rozmawiała: Anna Wilczyńska Zdjęcie: Robert Vozary
Jesteście grupą world music, łączącą tradycyjną nutę ze współczesną oraz akustyczne instrumenty z elektronicznymi. Co dziś Was inspiruje, gdy tworzycie? Zaczynam komponować na ulicy, jeśli tylko mogę wyobrazić sobie jako efekt końcowy piosenkę zespołu. Lubię piosenki, które mogę opisać jako „szorstki utwór w stylu Jimiego Hendrixa” albo ciężką nutę typu Rage Against the Machine. W głowie słyszę już, które instrumenty odezwą się w danym momencie piosenki, ale prawdziwa praca zaczyna się w pokoju prób. Mamy trzy folkowe instrumenty i żaden z nich nie jest używany tak, jak powinien. Ákos gra na altówce jak na syntezatorze, lutnia brzmi jak gitara w rękach 2/2016 (7) Magazyn FOLK24 39
WYKONAWCY TAM
Csabiego, a ja gram gitarowe solówki na flecie. Jestem zainspirowany faktem, że nikt przed nami nigdy tak bardzo nie zelektryfikował tych instrumentów. Gdy dźwięk mojego fletu opuszcza głośniki, jest już przepuszczony przez 40 kg efektów (octaver, chorus, wah, phaser, delay stb). Czy myśleliście kiedyś o zaangażowaniu wokalisty czy wokalistki? Moim zdaniem „samotny” wokalista stojący na scenie to najbardziej nudny widok na świecie. Jednakże jeśli ten wokalista trzyma w rękach gitarę albo organki, to już staje się muzykiem. W ten sposób zostałem wokalistą zespołu - ponieważ trzymałem w ręku flet ;). Nigdy nie wybieramy prostej, łatwej drogi, a każdy wie, że znacznie trudniej jest zostać sławnym, gdy gra się muzykę instrumentalną, bez śpiewu. Nam ciągle udaje się poruszyć publiczność i sprawić, że będzie tańczyła, niezależnie czy występujemy na Jamajce czy na Litwie.
Wystąpiliście w Polsce w 2012 podczas dużej imprezy - Open Air Festival w Gdyni. Jakie były Wasze wrażenia po koncercie i w ogóle po wizycie w naszym kraju? Zachód słońca, który przeżyliśmy na scenie festiwalowej na zawsze pozostanie w naszej pamięci, a jedną z moich najśmieszniejszych polskich historii jest ta, w której usiłowałem rozmawiać z kierowcą busa. Cała nasza konwersacja mogła być streszczona w dwóch zdaniach. Powiedziałem mu „Polonez dobrze auto”, a on odpowiedział „tak”. Co ciekawe, gdy przekroczyliśmy granicę polską, mój brat i ja w pewnym sensie wróciliśmy do domu, ponieważ malowniczy zamek w Niedzicy był wybudowany przez naszych przodków, rodzinę Berzeviczy. Uważam to za fascynujące, że mamy polskie korzenie. Z tego co wiem, Ambasada Følklāndu już się skontaktowała z zamkiem w Niedzicy :). Dziękuję za rozmowę i życzę zatem wielu koncertów w Polsce.
“THIS BAND IS CERTAINLY ONE TO CATCH” TOP OF THE WORLD ALBUM SONGLINES MAGAZINE
“ORIGINAL-POWERFUL-EPIC and ON TOP WITH a HUGE PORTION OF HEART&SOUL.”
FRUZSINA SZÉP - FESTIVAL DIRECTOR, LOLLAPALOOZA BERLIN (FORMER PROGRAM DIRECTOR OF SZIGET) 40 Magazyn FOLK24 2/2016 (7) MANAGEMENT@kerekesband.hu
www.youtube.com/kerekesband
www.kerekesband.com
INSTRUMENTY
BĘBNY OBRĘCZOWE Instrumenty perkusyjne, cz. 2 Tekst: Patrycja Napierała | Zdjęcia: fotolia.pl
Odgrywały kluczową rolę w starożytnych wierzeniach (Judaizm, Chrześcijanizm, Islam), obrzędach religijnych na całym świecie czy wykorzystywane były w walce. Instrumenty te są przedstawione na obrazach i w tekstach z Sumeru (współczesny Iran i Irak) około 2000 r. p.n.e. Jednakże najstarsze wizerunki bębnów pojawiają się w sztuce Mezopotamii z 3000 r. p.n.e., gdzie są o wiele większe niż te używane w muzyce popularnej końca XX wieku. Pokazują one głównie bębny okrągłe i kwadratowe. Początkowo instrumentalistkami były kobiety, głównie kapłanki i osoby związane z tradycjami religijnymi, natomiast bęben był wyznacznikiem ich pozycji w hierarchii religijnej. Pierwszą bębniarką, udokumentowaną w zapisach historycznych, była arcykapłanka Lipushua, przewodnicząca świątyni boga księżyca (Nanna) w sumeryjskim mieście Ur, około 2300 r. p.n.e. Obecnie bębny obręczowe można znaleźć w wielu kulturach. Przykładem, który nasuwa się jako pierwszy to tradycje szamańskie, postrzegane jako najstarszy obrzęd duchowy świata. Tutaj bęben odgrywa pierwszoplanową rolę w uzdrawianiu, jest to bardzo istotny rekwizyt używany przez szamanów. Bębny obręczowe posiadają różne kształty oraz rozmiary, w zależności od pochodzenia bębna lub od kultury, która w ciągu wieków rozwinęła jego wykorzystanie. Instrumenty te mają jednak
jedną wspólną cechę – bardzo prostą konstrukcję, jaką jest rama i skóra na nią naciągnięta. Rozmiary i konstrukcja bębnów Ich rozmiar występuje w zakresie od 4’’ (Kanjira, występująca w południowych Indiach), przez 22” (irlandzki Bodhran), aż do 30 cali (Pandeiro, bęben pochodzący z Brazylii). Rama bębna najczęściej jest okrągła, ale również spotyka się instrumenty z ramą kwadratową, owalną czy sześciokątną. Wykonana jest zazwyczaj z różnego rodzaju drewna, sklejki bądź metalu czy gliny. Z kolei tradycyjny naciąg to głównie skóra zwierzęca (krowa, koza, ryba, jeleń, jaszczurka, wieloryb, wąż itd). Obecnie stosuje się również naciągi syntetyczne, które są odporne na zmiany wilgotności i temperatury powietrza. Skóra jest przymocowana do bębna za pomocą kleju oraz pinezek. Dzisiaj bębny obręczowe mają całą masę różnych systemów strojenia naciągów, zarówno zwierzęcych jak i syntetycznych, co bardzo ułatwia muzykom trzymanie odpowiedniego tonu (dźwięku) bębna. Instrumenty te mogą również posiadać blaszki/jingle (głównie mosiężne), przyczepione do ramy. Nazewnictwo Bębny obręczowe, w zależności od regionu, z którego pochodzą, posiadają odmienne nazwy, np. Bendir (Afryka północna, Turcja), Bodhrán (Irlandia), Bębenek (Polska), Buben (Rosja), Daf (Iran, Kurdystan, Azerbejdżan, Turcja), Dayereh (Iran, Centralna Azja, kraje bałkańskie), Kanjira 2/2016 (7) Magazyn FOLK24 41
INSTRUMENTY
(Indie), Mazhar (Egipt), Pandeiro (Brazylia), Riq (kraje arabskie), Tamborim (Brazylia), itd. Style Gry Lap Style. W 1970 roku wirtuoz gry na bębnach obręczowych, Glen Velez stworzył nowoczesny styl gry, który jest wykorzystywany do dziś. Łącząc wiele tradycji perkusyjnych (indyjskich, Bliskiego Wschodu, włoskich czy brazylijskich), stworzył niepowtarzalny i złożony zestaw technik, tworząc szeroką gamę dźwięków i rytmów. Lap style polega na trzymaniu bębna na lewej nodze. Lewy nadgarstek należy położyć na korpusie bębna tak, aby trzymał w jednej pozycji instrument. Ręka oraz palce muszą być luźne, aby mogły wykonywać różne uderzenia. Podstawowy dźwięk (Doum – dźwięk basowy) wydobywany jest z kciuka prawej ręki. Dźwięk Tek wydobywany jest z serdecznego palca prawej ręki. Natomiast Kah z serdecznego palca lewej ręki. Oprócz wyżej wymienionych dźwięków istnieje kilka innych dodatkowych, które wzbogacają brzmienie instrumentu. Oriental style. W tej technice instrumentalista trzyma bęben na lewej ręce tak, aby palce, oprócz kciuka były na tyle swobodne, by móc wykonywać różne uderzenia. Kciuk prawej ręki podtrzymuje bęben z prawej strony, a palce są tak samo swobodne, jak w przypadku lewej ręki. Free hand position. Technika gry spopularyzowana przez Johna Bergamo w USA. Polega na trzymaniu instrumentu między nogami. W ten sposób obie ręce mogą być wykorzystywane do gry. Ta technika pozwala na wykorzystywanie lap style oraz free hand style jednocześnie, co jest często bardzo ciekawym rozwiązaniem. Inne. Na bębnach obręczowych można również grać, wykorzystując pałeczki, szczotki, miotełki, kijki itd. Niektóre z nich, jak na przykład tradycyjny irlandzki bodhran, posiadają wewnątrz ramy dwa, skrzyżowane ze sobą, drewniane progi, służące do trzymania instrumentu jedną ręką, natomiast druga wystukuje rytm za pomocą obu końcówek pa-
łeczki (tipper). Bardzo podobną technikę gry możemy zaobserwować w polskim bębenku (tamburyn), wykorzystywanym w ludowej muzyce. Mistrzowie bębnów obręczowych Z pewnością do największych mistrzów i wirtuozów bębnów obręczowych zaliczyć możemy Zohara Fresco oraz Glena Veleza. Oczywiście jest jeszcze wielu innych, wybitnych instrumentalistów, których mogłabym wymieniać np. Murat Coşkun, Andrea Piccioni, David Kuckermann. Odsyłam jednak do internetu i poszukania własnego mistrza. Gdzie szukać najlepszych bębnów? W internecie można znaleźć mnóstwo wytwórców bębnów obręczowych. Tak naprawdę ogranicza nas tylko, albo aż, budżet. Po pierwsze, należy się zastanowić jakiej techniki gry chcemy się nauczyć. Jeśli będzie to „lap style” polecam bębny z szerszą ramą oraz w rozmiarach pomiędzy 14”–20”. Z kolei do techniki „oriental style” przydadzą się instrumenty lżejsze, o węższej ramie, tak aby instrument wygodnie leżał w dłoni oraz nie był za ciężki. Najtańsze instrumenty to takie, które posiadają naturalny naciąg (często niestety źle wyprawioną skórę) i nie mają możliwości strojenia instrumentu. Takie bębny będą reagować na zmiany wilgotności oraz temperatury powietrza. Dlatego polecam od razu zakupić bęben z możliwością regulacji naciągu bądź instrument posiadający sztuczny naciąg. Z producentów zarówno polskich, jak i zagranicznych polecam: Cooperman www.cooperman.com David Roman www.davidromandrums.com Eckermann www.eckermanndrums.com Schlagwerk www.schlagwerk.de Ania Szyszka Oczywiście znane marki perkusyjne również produkują przeróżne bębny obręczowe oraz akcesoria. Polecam odnaleźć w internecie filmiki porównujące różne modele instrumentów. Z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie.
Patrycja Napierała – pedagog, perkusjonistka (m.in. z Sama Yoon, Shannon, Same Suki, Hoboud, Kayah & Transoriental Orchestra). Od końca 2011 roku jest oficjalną endorserką bodhranów Roberta Forknera, a od 2015 roku polskiej firmy AW Cajon. Wspólnie z Anią Szyszką i Jarulą opracowują i produkują bębny obręczowe, strojone bodhrany oraz inne instrumenty perkusyjne. Patrycja prowadzi też indywidualne oraz grupowe warsztaty bębniarskie dla dzieci, młodzieży oraz dorosłych. www.patrycjanapierala.pl 42 Magazyn FOLK24 2/2016 (7)
PIEŚNI MORZA
HERE’S TO STAN Stanowi Hugillowi, ostatniemu pracującemu szantymenowi Tekst i zdjęcia: Kamil Piotrowski
W listopadzie, a dokładnie 19, minie 110 rocznica urodzin jednego z najbardziej znanych badaczy kultury marynistycznej, zbieracza szant i historii o nich, doskonałego rysownika i przede wszystkim ostatniego aktywnego i pracującego w zawodzie szantymena – Stana Hugilla.
Nie wszystkim miłośnikom żeglarskich pieśni w Polsce dane było spotkać Hugilla (był na krakowskim festiwalu „Shanties” w 1986 r. Polskę i Polaków bardzo lubił). Niewielu zna jego publikacje nt. szant, a tylko garstka miała okazję go bliżej poznać. Jednym z nich był Marek Szurawski, lider legendarnych już Starych Dzwonów, uznawany dziś za jednego ze współtwórców t.zw. „polskiej sceny szantowej”. Siurawa, z zespołem i solo, jako jeden z pierwszych prezentował na festiwalach tradycyjne szanty, które zdobywał m.in. z opracowań Stana Hugilla. Znał go zresztą dobrze, widywali się na festiwalach, korespondowali ze sobą. Ostatni list dotarł do Marka tuż przed śmiercią Stana. Niemal 20 lat po jego otrzymaniu Siurawa zrobił z niego użytek. Stan (Stanley James) Hugill (19.11.1906 – 13.05.1992) muzyk folkowy, marynista i historyk morski, znany jako „Last Working Shantyman”, za życia chodząca legenda morskiej Anglii, w wieku 16 lat porzucił szkołę i następne 26 lat spędził w morzu. Śpiewał zawodowo na ostatnich żaglowcach początku XX wieku, w tym na „Garthpool”, ostatnim brytyjskim pełnorejowcu, 2/2016 (7) Magazyn FOLK24 43
PIEŚNI MORZA
który rozbił się w listopadzie 1929 roku. Był też utalentowanym pisarzem malarzem-marynistą. Jego książka „Szanty z siedmiu mórz” uważana jest za „szantową Biblię” świata, a wiele z jego ponad 300 obrazów zdobi galerie najważniejszych Muzeów Morskich na świecie. W latach 50. XX wieku uczył żeglarstwa (i śpiewania szant) na żaglowym statku szkolnym „Pamir”, ale na szczęście dla niego i całego świa-
przykładem człowieka, który dzięki pasji, aktywności, wiedzy i erudycji sięgnął pełni życia. To była wielka postać folku morskiego, znająca setki morskich pieśni, szant, ballad. Był ich badaczem, kolekcjonerem i wykonawcą ale przede wszystkim był człowiekiem, który za pomocą szant i pieśni morza starał się przekazywać współczesnym prawdę o morzu.
Marek Szurawski i jego wydawnictwo o Stanie Hugillu
towego ruchu szantowego, nie brał udziału w jego ostatnim rejsie, zakończonym katastrofą. Prowadził program BBC „Dance and Skylark” w latach 1965-1966, również comiesięczną kolumnę „Bosun’s Locker” w liverpoolskim magazynie folkowym Spin. Mówił biegle po hiszpańsku, a także po maorysku, malajsku, chińsku i różnymi dialektami polinezyjskimi, pracował także jako tłumacz języka japońskiego w latach 1951-1959. Stan Hugill, uważany za Ojca Szantymenów przez kultywującą ten rodzaj muzyki i pieśni „szantową rodzinę” na świecie, jest dla wielu 44 Magazyn FOLK24 2/2016 (7)
Stan kilka miesięcy przed śmiercią, przysłał Markowi Szurawskiemu list, który stał się kanwą dla pewnego dwupłytowego wydawnictwa. Podczas naszego, wtedy jeszcze nie wiedziałem, że ostatniego spotkania ze Stanem, na festiwalu w Liverpoolu, latem 1991 r, zostawiłem mu pytania do wywiadu z prośbą, by krótko na nie odpowiedział. Długo się nie odzywał, aż pół roku później otrzymałem od niego 70 stronicowy list (sic!), w którym nie tylko odpowiedział obszernie na moje pytania, ale poruszył także kwestie jego zdaniem ważne, o których chciał opowiedzieć. On wiedział już wtedy, że umiera.
PIEŚNI MORZA
Szybko ten list przetłumaczyłem, jednak Stan zmarł zanim zdążyłem z nim o tym porozmawiać - opowiada o genezie powstania swojego wydawnictwa Marek Szurawski. Idea jak wykorzystać zapisaną opowieść Hugilla dojrzewała niemal 20 lat. Dwie płyty - opowieści Marka o Stanie Hugillu oraz nagranie z jednego z pobytów Hugilla na Cutty Sark, gdzie snuje on swoje opowieści i wykonuje kilka szant - ukazały się bowiem dopiero w 2011 roku. Więcej o tym wielkim człowieku znajdziecie w audio-booku Marka Szurawskiego „Stan Hugill. Ostatni Szantymen” (na podstawie listów, spotkań i rozmów). Dziesięć lat temu, w 2006 roku miałem okazję uczestniczyć w ogólnoświatowym spotkaniu kursy które miało miejsce w Liverpoolu. szantymenów, rejsy W setną rocznicę urodzin mistrza, nad świeżo imprezy wyremontowane doki przybyli szantymeni z całego niemal świata, z Europy i zza Oceanu. Była ¿eglarskie także dwójka Polaków – wyżej podpisany i Irek Herisz, wtedy z zespołu Segars (dziś Brasy). Nie było jakichś specjalnych uroczystości ot, spotkanie, wspomnienia, i dużo, dużo wspólnego śpiewania. Nigdy więcej nie miałem okazji spotkać w jednym miejscu tak wielu uznanych wykonawców tradycyjnego folku morskiego (w tym jednego z synów Hugilla). Wielu niestety już odeszło w ślad za Hugillem, do Hilo. Mnie z tamtego mistycznego dla mnie weekendu pozostała sprana już do granic możliwości, pamiątkowa koszulka i wspomnienia.
SYC.zagle.pl
kursy rejsy imprezy ¿eglarskie
SYC.zagle.pl
o szantach i piosenkach żeglarskich wiemy sporo
kursy.rejsy.imprezy.¿eglarskie
SYC.zagle.pl
Kiedy polscy countrowcy ogłosili rok temu, że ostatni dzień września będzie Polskim Dniem Muzyki Country (swoją drogą coś ciche były obchody w tym roku – sic!), naszła mnie refleksja, że może „Dzień Szantymena” nie byłby złym pomysłem? W tym roku (19 listopada) przypada 110 rocznica urodzin Stana Hugilla. Na światowy zlot szantymenów już nieco za późno, ale apeluję do szantowej i całej folkowej braci, by w tym dniu wspomnieć Ostatniego Szantymena. A może za rok, w 111 urodziny mistrza, będziemy już obchodzić International Shantyman‘s Day? 2/2016 (7) Magazyn FOLK24 45
W FOLKOWYM TONIE
ŚMIERĆ FOLKLORU? Od tradycji do rozrywki Tekst: Tadeusz Konador Ostatnio zapanowała moda na słuchanie i granie muzyki ludowej, tylko pytanie czy w naszych czasach ma to jeszcze sens? I co w związku z tym z tym folkiem?
Muzyka ludowa istniała od zawsze, od czasu, gdy człowiek zaczął śpiewać i w zależności od regionu różniła się diametralnie. Od bardzo śpiewnych melodii wschodniej słowiańszczyzny do wybijanych mocno rytmów Afryki. Generalnie trzeba powiedzieć, że ta muzyka przede wszystkim była muzyką taneczną, ale spełniała też role obrzędowe, kultowe i śpiewana była przy pracy. Ten ostatni przypadek pokazał Edward Redliński w „Konopielce”, gdzie opisał śpiewy dziewcząt przy żniwach. Gdy nie było radia ani telewizji W dawnych czasach nie było takiej unifikacji kultury, jak dziś. Każda wspólnota miała swoją własną tradycję, która często ewoluowała po spotkaniach z sąsiednimi grupami. Oczywiście, na większym terenie, zawsze istniały jakieś elementy wspólne, rytmiczne czy melodyczne. Znamy dobrze też przypadki, że muzyka z bardzo odległych regionów jest do siebie bliźniaczo podobna. Gdyby nie inny język, to nie odróżniło by się pieśni robotników syberyjskich od pieśni robotników amerykańskich (work songs). Od dawna też znamy związek muzyki ludowej z muzyką wyższych sfer. Nuty ludowe pobrzmiewają w chorale gregoriańskim, starej muzyce cerkiewnej, u wielu kompozytorów muzyki klasycznej (m. in.: Mozarta, Chopina, Czajkowskiego, Rachmaninowa, 46 Magazyn FOLK24 2/2016 (7)
Góreckiego czy Gershwina), a nawet w naszej Bogurodzicy. Blues, reggae, gypsy, folk Dziś znamy już dobrze przypadki, gdy muzyka jakiejś wspólnoty, dzięki radiu, telewizji czy wreszcie internetowi, zdobyła wielką popularność na całym świecie. Choćby fenomen bluesa? To przecież muzyka ludowa amerykańskich niewolników, która powstała z połączenia muzyki afrykańskiej z europejską. Najpierw wyśmiewany, później wszedł na estrady całego świata i żyje do dzisiaj a przecież z tego gatunku, w prostej linii wywodzi się jazz, a później rock&roll. Fenomen reggae? To przecież także muzyka ludowa, która przyszła z Jamajki i szybko zawojowała cały świat, przy czym wszyscy śpiewają ją i grają na swój sposób. Jest też momentalnie rozpoznawalna na całym świecie. Każdy z nas od pierwszych dźwięków rozpozna też muzykę żydowską czy cygańską. A fenomen ludowych tańców latynoskich? Nie ma chyba kraju, w którym nie byłoby szkoły tanga, salsy, cha-chy. I te gatunki stają się własnością całego świata. W Polsce mamy też fenomen muzyki ukraińskiej, którą wykonują etniczni Polacy. Nie mówiąc już o dużej popularności muzyki celtyckiej.
W FOLKOWYM TONIE
To samo, a nie to samo Dziś zostało już niewiele miejsc, gdzie muzyka tradycyjna jest jeszcze żywa, grana przez autentycznych muzyków ludowych. Na szczęście ci starzy mistrzowie nadal chętnie przekazują swoją wiedzę młodemu pokoleniu, choć trzeba przyznać, że to już nie to, co kiedyś. Muzyka ludowa, tak jak wszystko inne, podlega stałemu rozwojowi, zmianom. Młodzi wykonawcy są już tylko jej odtwórcami, oczywiście często bardzo dobrymi, ale jednak tylko odtwórcami. Było to wyraźnie słychać na jednym z Jarmarków Jagiellońskich w Lublinie, gdzie najpierw zagrali młodzi adepci ludowego muzykowania, a potem ich nauczyciele – starzy mistrzowie. Różnica była kolosalna – niby to samo, a nie to samo. Młodzi grali pięknie, poprawnie. Jednak prawdziwą energię można było odczuć dopiero przy „prawdziwkach”. I należy tu niestety powtórzyć za Martą Trębaczewską, która w książce „Między folklorem, a folkiem” napisała: Ale autentyczna muzyka ludowa, występująca w swoim pierwotnym otoczeniu i pełniąca pierwotne funkcje, należy do rzadkości i zapewne niebawem zniknie z polskiego krajobrazu. Trzeba przyznać, że ta muzyka to już historia. Na pewno nie będą się tworzyły nowe melodie, nowe teksty, nowe obrzędy. Ten rozdział jest już zamknięty.
1 Szersze: każda muzyka inspirowana folklorem, albo zawierająca jego elementy, w tym także twórczość autorska. 2 Węższe: folk jako wyraźne przetwarzanie ludowych motywów, lub przywoływanie całych utworów ludowych w nowej aranżacji. O ile ten pierwszy rodzaj folku przyjął się u nas bardzo szybko, co było widać po popularności takich zespołów jak Syrbacy, Osjan, Varsovia Manta, Kwartet Jorgi czy Kapela ze Wsi Warszawa, to węższe podejście do muzyki tradycyjnej spotkało się z dużym oporem. Pamiętna płyta Grzegorza Ciechowskiego „ojDaDana” została przyjęta bardzo sceptycznie, a nawet była ostro krytykowana. Dziś już takich oporów nie ma. Publiczność przyzwyczaiła się do różnorodności na rynku estradowym. Bardzo eksperymentalny zespół Kwadrofonik został dobrze przyjęty i ciągle cieszy się popularnością. Obok nich pojawiają się kolejni wykonawcy, czerpiący garściami z naszej, i nie tylko naszej kultury. Rosnąca popularność folku, duża ilość festiwali folkowych, cieszących się sporą frekwencją, no i przede wszystkim media i elektroniczne nośniki, nie pozwolą nam zapomnieć o naszej lokalnej tradycji, przybliżając nam też jednocześnie muzykę ludową innych krajów.
Zatem - co dalej z tą muzyką? Na szczęście nic od razu nie ginie, brama nagle się nie zatrzaskuje. Prawie cała tradycja jest zapisana w nutach albo w nagraniach. Nadal działają badacze, specjaliści, miłośnicy folkloru, którzy docierają do starych ludzi, noszących w pamięci pieśni swojej młodości. Dzięki temu, tak jak dawniej muzyka ludowa przenikała do muzyki klasycznej, to teraz bardzo mocno wchodzi do muzyki rozrywkowej. Powstał nawet kierunek muzyki rozrywkowej zwany folkiem. Tomasz Rokosz w swojej książce „Od folkloru, do folku” tak definiuje muzykę folkową: 2/2016 (7) Magazyn FOLK24 47
COUNTRY
AMERICANA I FOLK RAZEM Epokowa zmiana w tygodniku Billboard Tekst: Maciek Świątek | Zdjęcie: Billboard Od 24 maja b.r. amerykański tygodnik Billboard do notowań albumów folk dodał również albumy americana. Lista nosi w tej chwili nazwę Americana/Folk Albums Chart. Związki americany z folkiem dla znawców od dawna były naturalne i oczywiste. Kilka słów o samym Billboardzie, jako że w Polsce nie jest to pismo powszechnie znane. Tygodnik powstał w 1894 roku w Los Angeles. Zawiera wiele treści o tematyce muzycznej, ale najważniejszą jego częścią są notowania albumów i singli różnych gatunków muzycznych, od muzyki klasycznej po dance. Kolejność na listach ustalana jest na podstawie sprzedaży albumów i liczby odtworzeń
Cóż zatem znaczy powiększenie listy albumów folk o płyty americany? Z pewnością jest to efekt wzrastającego znaczenia tego drugiego gatunku, ale też zauważenie bliskości obu. Nic dziwnego, przecież od wielu lat nagrody Grammy w kategorii albumów folk przypadają wykonawcom posiadającym countrowe korzenie, którzy jednak nie ulegają pokusie pójścia w pop. W ostatnich latach byli to The
w mediach (kiedyś też w szafach grających, obecnie również w Internecie). Notowania ograniczają się do rynku amerykańskiego, ale jest też kilka narodowych list, m.in. z Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, a nawet Chin i Japonii. Przez ponad 100 lat swojego istnienia Billboard stał się czymś w rodzaju muzycznej Biblii, obowiązkowej dla prezenterów muzycznych i wszystkich tych, którzy działają w muzycznej branży. Polscy wykonawcy rzadko trafiają na billboardowe listy, choć gościł tam Behemot, a obecnie wśród najbardziej obiecujących wykonawców obecnych na Twitterze notowana jest Margaret.
Civil Wars, Guy Clark czy Old Crow Medicine Show (o tych ostatnich pisaliśmy w Magazynie nr 4 - przyp. red.), a wcześniej, w wyodrębnionych wówczas kategoriach Traditional i Contemporary Folk Albums, tacy wykonawcy jak: Steve Earle, John Prine, Alison Krauss, Lucinda Williams, Caroline Chocolate Drops, June Carter Cash i nawet sam Johnny Cash.
48 Magazyn FOLK24 2/2016 (7)
Americana powstała w wyniku wyraźnego podziału w muzyce country. Countrowy mainstream bardzo zbliżył się do współczesnej muzyki popularnej, goniąc za coraz większą sprzedażą płyt. W tej pogo-
COUNTRY
ni nie chcieli uczestniczyć artyści mocno zakorzenieni w tradycji i nieulegający chwilowym modom czy trendom, stawiający wyżej wartości artystyczne niż komercyjną popularność. Do tej tradycyjnej, aczkolwiek często nie dającej się w ogóle gatunkowo zaszufladkować grupy dołączyli, trzymający się również korzeni, wykonawcy bluesa i rocka, część artystów identyfikowanych z folkiem, wreszcie ci, którzy w swojej twórczości od dawna łączyli wszystkie te korzenne gatunki. Przez te korzenie związki americany z folkiem stały się naturalne i oczywiste. Połączenie ich na jednej liście wydaje się zasadne i sprzyjające dynamice rozwoju obu gatunków. Co więcej, na aktualnej liście Americana/Folk znajdują się tak wybitne indywidualności jak: Chris Stapleton, Paul Simon, Bob Dylan, Sturgill Simpson i takie zespoły jak: The Lumineers, Avett Brothers, Alabama Shakes i Mumford & Sons. To rzeczywiście czołówka tej ambitniejszej muzyki amerykańskiej.
Warto na to amerykańskie połączenie zwrócić uwagę i zastanowić się, czy i u nas gatunki czerpiące z amerykańskich korzeni, ale i z rodzimej tradycji nie mają ze sobą więcej wspólnego niż nam się to wydaje. Autor jest wydawcą i redaktorem Gazety Autorskiej „Dyliżans”, której bezpłatną, elektroniczną prenumeratę można zamówić pisząc na maila: stagecoach@dylizanse.pl.
ZAPRASZAMY DO ZAKOPANEGO WYJĄTKOWA ZIMOWA I ŚWIĄTECZNA SCENERIA STOKI NARCIARSKIE I TRASY BIEGOWE GÓRALSKA MUZYKA, REGIONALNE PRZYSMAKI I RĘKODZIEŁO TRADYCYJNA PASTERKA I BOŻONARODZENIOWA SZOPKA
04.12.2016 - MIKOŁAJKI 25.12.2016 - 02.02.2017 - FESTIWAL KOLĘD, PASTORAŁEK I PIEŚNI BOŻONARODZENIOWYCH 31.12.2016 - SYLWESTER NA NAJWYŻSZYM POZIOMIE
www.zakopane.eu
2/2016 (7) Magazyn FOLK24 49
WATS’ON
Z DYLANEM LUB BAEZ Folk odwraca się tyłem Tekst: Wojciech Ossowski Młodsi zapewne nie pamiętają (ja sam, jak przez mgłę), jaka rozpętała się awantura po występie Boba Dylana z zespołem The Band. The Band to zespół rockowy, jeden z prekursorów amerykańskiego elektrycznego grania, daleki od eksperymentów Hendrixa, ale solidnie brzmiący i cieszący się solidną marką. Folkowcy, długoswetrzybitnicy, śpiewający przy wtórze gitary akustycznej, banjo czy skrzypiec, gromadzący się w małych klubikach i tam odprawiający swoje rytuały, nagle musieli się zmierzyć z wyzwaniem, jakie zafundował im najsłynniejszy Bard, wyprowadzając folk z matecznika i objawiając go zwykłym zjadaczom chleba, nieświadomym istnienia takiego gatunku. Folk, jako wyznanie wiary w społeczną utopię i oręż w walce o nią, nagle stał się muzyką masową czy nawet modną. Angażując się w wydarzenia, jakie działy się wówczas na muzycznej scenie, rywalizując z dobrym skutkiem z rodzącym się rockiem, muzyką popularną i jazzem (przypomnijmy triumfy i Dylana, i Simona & Garfunkela, i Fairport Convention czy Donovana z naszej strony oceanu), folk włączał się w nurt muzyki rozrywkowej. Jako folk-rock stał się muzyką chętnie uprawianą i słuchaną, muzyką żywą, sztuką, która wraz ze zmieniającym się szybko powojennym światem, równie szybko się zmieniała. Kolejne pokolenia słuchaczy, przychodząc „na gotowe” nie oburzały się już na Dylana i nie odsądzały go od czci i wiary. Folk-rock stał się czymś oczywistym, jak raczkujący, acz okrzepły już rock. Jako konwencja, folk-rock zakłada połączenie muzycznej wsi z miastowym graniem. Swego czasu dokonało się to i w chicagowskim bluesie, gdy muzycy z Delty zawędrowali do „wietrznego miasta”.
50 Magazyn FOLK24 2/2016 (7)
Sądzę więc, że folk-rock był raczej naturalnym procesem i ta fuzja dokonałaby się wcześniej czy później z Dylanem lub bez (Baez). Patrzę teraz na konsekwencje obudzenia folku. Minęły dekady, przez folk przewinęło się parę muzycznych pokoleń. Czy dziś oburzają eksperymenty na ludowych tematach? Chyba nie. Ani ambitne etno, ani mariaż z hip hopem nie wzbudzają już takich emocji. W roli muzyki środka ustawił się ethnojazz, muzyka miła dla ucha, ale nie przykuwająca uwagi, budowana prostymi środkami rodem z synkopowanej tradycji. Słucham World Music – pięknych melodyjek, czarownych kobiecych wokali i męskich chórków (lub na odwrót), muzyki uładzonej i poprawnej politycznie i, by powtórzyć za antycznym, chińskim księciem, wydaje mi się, że zasnę. Stosunkowo najbardziej ożywczy okazał się ludowy rap – być może ze względu na gminną proweniencję sztuki mistrzów plebejskich rymowanek, ale gdzie mu do afery z Dylanem? Szukam w pagan-folk-metalu i dark-folku i wydaje mi się, że to jedyna chwilowo dziedzina, która nie zyskuje społecznej akceptacji. Tworzona w niszach, ma swoich wyznawców i kto wie, może tu trafi się jakiś „Dylan”, który wyciągnie te gatunki za uszy na wielką scenę, ku zgorszeniu wszystkich. Na świecie tyle zamieszania, wojen i rewolucji. Bałagan coraz bliżej, a folk? Ani w treści, co chyba jest łatwiejsze, ani w formie nie nawiązuje do rzeczywistości. Słowem nie dostraja się do rewolucji, oddając pole hip hopowym kaznodziejom czy artystom pokroju Kazika. Folk odwraca się tyłem do rzeczywistochy i zamyka w skansenie czekając na ministerialne uznanie i duchową emeryturę.
Kiedy po jednym z organizowanych przez nas koncertów, ktoś w komentarzach napisał: „dziękuję, że spełniacie cudze marzenia”, trochę się zdziwiliśmy. Dotąd myśleliśmy, że spełniamy tylko nasze. Okazało się, że można spełniać marzenia innych, wychodząc od własnych. Muzyka folkowa, inspirująca się lokalną tradycją, to dla nas jeden z cudów świata. Jest ciekawa, różnorodna, nie zamyka się w schematach i co najważniejsze, inspiruje od wieków. Chcemy to bogactwo pokazać jak największej liczbie ludzi, sprawić by w świadomości zbiorowej folk zyskał co najmniej taką samą rangę jak blues czy jazz, bo uważamy, że na to zasługuje. Dlatego
ROZWIJAMY FOLKOWE MEDIA
MAGAZYN MIŁOŚNIKÓW PIEŚNI MORZA
Egzemplarz bezpłatny
MAGAZYN 1/2013 CENA 15.90 zł (w tym 5% VAT) www.folk24.pl
1 (27)/ 2012
Michał czachowski o Indialucii i nowej płycie
o czYM ŚPiEwa DziaD i RaPER pieśni dziadowskie a hip-hop
ThE DublinERs N
AZY MAG
koniec legendy
A
SZ N KUPI lk w.fo ww
24.p
ep l/skl
RoŚniE naM
polska scena muzyki celtyckiej
Partnerzy wydania:
FEliEToNy
R. Chojnacki, T. Konador, W. Ossowski 1/2013
Magazyn Folk24
1
ORGANIZUJEMY KONCERTY I FESTIWALE Możesz pomóc
WWW.FOLK24.ORG