Rozdział 6
Chociaż Trumpet nieustannie głosił, że na Folwarku Dworskim powstają coraz to nowe znakomite maszyny rolnicze, a postęp, jaki rzekomo ma miejsce w innych majątkach nie jest aż tak nadzwyczajny, Franco wiedział, że Beech Tree oraz Pinchfield mechanizują się na potęgę. Rozdrażniony knur, pałając zawiścią, uznał przeto, że należy podjąć jakieś kroki, by poprawić sytuację. Psom i świniom patrolującym linię graniczną dzielącą Pinchfield na dwie części nakazano zwracanie szczególnej uwagi na wszelką aktywność po stronie pana Lawrence’a, zwłaszcza zaś baczne obserwowanie maszyn rolniczych. Należało gromadzić w pamięci jak najwięcej szczegółów technicznych dotyczących tych urządzeń, a także ich przeznaczenia oraz budowy. Owe przeszpiegi trwały kilka tygodni, 79
wkrótce jednak Franco zrozumiał, że ten dalekosiężny wywiad nie dostarczy mu informacji, jakich potrzebował. Postanowił więc postąpić znacznie śmielej. Trzeba było przedostać się do Pinchfield i obejrzeć maszyny z bliska. Świnie jednak, gdy przedstawił im ów projekt, zaprotestowały. Oświadczyły, że taki wypad nie ujdzie bezkarnie, nie ma takiej możliwości. Żadna z nich nie zgłosiła się ochotniczo do przekroczenia ogrodzenia i wejścia na terytorium sąsiada. Uznano również, że każdy wieprz kręcący się w pobliżu Pinchfield wzbudzi podejrzenie. Oczywiście po przekształceniu, jakie nastąpiło wiele lat temu, świnie i ludzie byli niemal nie do odróżnienia z wyglądu. Niemniej zaniepokojone wieprzki trwały przy swoim i nie wyłoniły spośród siebie chętnego do szpiegowania. Po długich dyskusjach uzgodniły, że byłoby najlepiej powierzyć tę ryzykowną misję któremuś z zatrudnionych na folwarku parobków, stronnikowi ich sprawy; przelazłby on niepostrzeżenie przez parkan, zakradłby się do budynków gospodarskich, obejrzał dokładnie maszyny i powrócił na folwark. Wybór padł na młodego i żwawego robotnika rolnego o nazwisku Nicholas Hardy, nazywanego Nick. Spotkał się on z Franco i dwiema 81
innymi świniami, które zapoznały go ze szczegółami zadania. A jako że należał do nielicznej grupy pracowników lojalnych wobec świń, zgodził się je wykonać. Wyposażony jedynie w latarkę, Nick przekroczył furtkę pomiędzy Folwarkiem Dworskim a Pinchfield, a potem wspiął się na ogrodzenie oddzielające od siebie dwie części Pinchfield. Choć obszar wzdłuż płotu po stronie Folwarku Dworskiego był nieustannie patrolowany, po stronie Beech Tree zachowywano daleko mniejszą czujność. Patrole wysyłano tam tylko od czasu do czasu, zaś „patrol” tworzył po prostu któryś z pracowników pana Verity, obchodzący teren wzdłuż parkanu, żeby sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Nick bez trudu przelazł przez płot i wszedł na teren Pinchfield. Prawdę powiedziawszy spodziewał się, że lada chwila usłyszy głuche warczenie psów, co na pewno by nastąpiło, gdyby przechodził w odwrotnym kierunku. Jednakże wokół panowała cisza i spokój. Była akurat pełnia księżyca, toteż Nick bez kłopotu dotarł do budynków. Kiedy znalazł się pod ścianą jednego z nich, na wszelki wypadek zajrzał do środka przez każde z okien. Wewnątrz nie było żywej duszy. Pewien zatem, że nikt go nie przyłapie, zaczął otwierać drzwi. Poszło mu to gładko, 82
panu Verity bowiem nawet przez myśl nie przeszło, że ktoś chciałby włamywać się do baraku, i pozostawiał jego drzwi otwarte. Nick zobaczył, że składowano w nim pług nowoczesnego typu oraz siewnik rzędowy. Wtedy uprzytomnił sobie, cokolwiek poniewczasie, że powinien zabrać ze sobą przybory do notowania. Uznał więc, że tej nocy wykonał już swoje zadanie i postanowił powrócić następnego wieczora z papierem i ołówkiem, by sporządzić szkice oraz szczegółowe notatki. Nazajutrz niebo zaciągnęło się chmurami, co pogorszyło widoczność i utrudniło Nickowi sforsowanie płotu i przebycie pola dzielącego go od zabudowań. Wreszcie mu się udało i po raz wtóry znalazł się w szopie, w której składowano maszyny. Przyświecając sobie latarką, sporządził rysunki oraz notatki. Z największą starannością odrysował i opisał każdy element, co zabrało mu sporo czasu. Tymczasem deski budynku trzeszczały i skrzypiały w podmuchach wiatru. Nickowi wydawało się co chwilę, że ktoś nadchodzi, było to jednak złudzenie. Na tej pracy zeszły mu bite dwie godziny, po których pomyślał, że wystarczy tego ryzyka jak na jedną noc. Zebrał więc papiery, schował ołówek oraz latarkę i powrócił na Folwark Dworski. Franco był bardzo zadowolony. Dzięki otrzymanym 83