Marek Warecki Wojciech Warecki
Copyright © 2011 FRONDA PL Sp. z o.o. Copyright © 2011 Marek Warecki,Wojciech Warecki ISBN: 978-83-62268-73-3 Redakcja i korekta: Robert Jankowski Ilustracje i projekt okładki: Piotr Promiński Opracowanie graficzne i skład: Ania Kierzkowska Wydawca: FRONDA PL Sp. z o.o. 02-220 Warszawa, ul. Łopuszańska 32 tel. 22 836 54 44, 22 877 37 35, fax: 22 877 37 34 email: fronda@fronda.pl www.facebook.com/FrondaWydawnictwo www.wydawnictwofronda.pl Druk: Drukarnia im. A. Półtawskiego 25-701 Kielce, ul. Krakowska 62 tel. 41 349 50 49 WYDANIE I
Spis treści I. Punkt wyjścia – kontekst i historia
9
Zakończenie 11 Jaki jest cel tej książki?
13
Prawdziwy początek
16
Nasz Mistrz
18
Czy trzeba wymyślić coś innego niż media, żeby przeżyć i nie stracić autonomii i rozumu?
22
Tolerancja nietolerancji
24
Jakie sprawy są przedmiotem medialnej manipulacji?
25
Co to jest prawda: rozmowa św. Tomasza z Piłatem 27 Prawda (2)
28
Podstępni encyklopedyści
29
Lenin 33 „Zapluty karzeł reakcji” – narodowe pranie mózgu. Czy wiesz, kim są Żołnierze Wyklęci?
II. Producenci błędnych ogni i bagiennych miraży
40
47
Od stanu wojennego poprzez Okrągły Stół – iluzja przemian
49
„Jesień ludów” – symulakrum
52
Symulakrum Rumunia
55
Przykład drugi: Czechosłowacja
57
Okrągły Stół
61
„Głębokie przechwycenie”
65
Trzeci porządek pozorowania
72
5
Sowieckie wzorce dezinformacji
74
Zoologiczny antykomunizm, ludzie honoru i demoniczny Kubuś Puchatek („potwór, to powinien mieć twarz potwora”)
78
Agentura wpływu
85
Wojna informacyjna
89
Patriotyzm, media, wojna informacyjna
93
Metody walki informacyjnej przeciwko państwu
95
III. Samoobrona ludu miast i wsi – śmierć medialnym imperialistom! 101 Jak się bronić przed agresją informacyjną?
103
Zmysł medialny
104
Jak telewizja wpływa na Twoje życie?
106
Konsument wpływu (1): co sprzyja sile wpływu mass mediów, a zwłaszcza telewizji, na nas?
116
Konsument wpływu (2): a co nas broni przed wpływem mass mediów? 121 Konsument wpływu (3): co jeszcze jest ważne?
122
Kim jest sofista? Strzeż się ludzi Protagorasa
123
Co jest manipulacją, czyli „kamasutra” robienia w konia
125
Typy manipulacji – Atlas diabła
129
„Szatańskie wersety”. Ćwiczenia nr 1 z erystyki politycznej
141
Ćwiczenia nr 2 z semiotyki politycznej, czyli kody wojny jako chroniczne umiłowanie pokoju
146
Ćwiczenia nr 3 z semiotyki politycznej, czyli tragedia smoleńska 153 Dysonans poznawczy i radio
IV. Codzienne pranie mózgu (z wirowaniem) Złodzieje pamięci – biesy 6
155
161 163
Orwell 166 Demokracja, wolność, mediokracja
174
Wolności i równości
179
Agenci i dziennikarze
184
Dlaczego dziennikarze kłamią?
190
Volkoff, logomachia i intoksykacja
198
„GazWyb” (1) – intoksykacja i logomachia w praktyce: mózgi zalane betonem 201 „GazWyb” (2) – wróg wolności
V. Terroryzm medialny oraz kochające nirwanę i krew tłumy
215
229
Granflon 231 Le Bon wiecznie żywy – epoka tłumów
232
Terroryzm medialny – Jan Olszewski, Lech Kaczyński i inni
237
Afery i media
246
Demony neuromarketingu i przekaz podprogowy
262
Mity i prawda
269
Ekspert 277 Ekonomia i opinia publiczna
280
Harry Potter podprogowy
284
Ludyczna superkontrola
293
Propaganda socjologiczna
298
Spin doktorzy i ich cienie
307
VI. W pogoni za rozumem i wolnością
317
Internet (1) – na co może się przydać?
319
Internet (2) – w czym może zaszkodzić?
322
Internet (3) – jaka na to rada?
331
Edukacja medialna, czyli sztuka budowania Arki
335
Podsumowanie 337 7
W pogoni za rozumem i wolnością
Internet (1) – na co może się przydać? Przez jednych internet traktowany jest jako zbawienie i jedyna gwarancja wolności, przez innych jako droga do nieskończonego zła lub dobra; źródło wszechwiedzy („doktor Google”). Tymczasem internet zwyczajnie jest odzwierciedleniem ludzkich motywacji i celów, życia takim, jakim ono jest; ani lepszym, ani gorszym. Żeby wymienić co najważniejsze, internet: 1. Służy do zaspokajania naszej ciekawości oraz potrzeby informacji – dzięki niemu mamy nieporównanie większy i szybszy dostęp do wiedzy i danych. Niemniej od nadmiaru informacji możemy łatwo polec i zagubić się w nich z kretesem. 2. Pomaga w rozpowszechnianiu ludzkiego ego – czemu po części służą na przykład blogi. Jako, że największą siłą głupiego jest to, że nie waha się głośno mówić tego, co myśli, internet jest pełen wynurzeń głupców i megalomanów. Stanisław Lem zauważył, że gdyby nie internet, to by nie wiedział, że na świecie jest tylu idiotów. 3. Dzięki niemu możemy zarabiać pieniądze i handlować (na eBay’u czy Allegro). internetowe banki są dla nas otwarte w dzień i w nocy. 4. Możemy wspólnie robić interesy, prowadzić projekty nawet nie znając się osobiście. internet umożliwił nowy wymiar pracy zespołowej. 5. Jesteśmy w stanie komunikować się na wiele sposobów dzięki poczcie elektronicznej i komunikatorom internetowym. 6. Możemy świadczyć wiele usług jako: prawnicy, psycholodzy czy konsultanci z wielu innych dziedzin oraz sami z nich korzystać. 7. Szukać pracy lub wykonywać telepracę. 8. Zaspokajamy potrzeby społeczne: poznajemy nowych i szukamy starych znajomych –służą temu serwisy społecznościowe. Ba, możemy 9. Możemy bawić się grając w wiele gier internetowych on line.
W pogoni za rozumem i wolnością
10. Internet ma też swoją ciemną stronę. Dla wielu rozpoczyna się i koń-
319
nawet poszukać męża czy żony.
czy na oglądaniu stron pornograficznych.
11. Różni dranie mogą nas w internecie okraść z pieniędzy albo tożsamości. 12. Hakerzy i terroryści napadają w internecie na rozmaite instytucje i państwa. 13. Hazard świetnie funkcjonuje w sieci. Internet to przedłużenie życia, jego zalet i wad, niemniej występują istotne różnice dotyczące czasu, dostępu do informacji, prezentacji siebie i swojej tożsamości i partycypacji w wirtualnych projektach i zespołach: Oszczędzamy wiele czasu i możemy szybciej niż w realu docierać wirtualnie do miejsc i osób, Mamy dostęp do dużej ilości danych, W wielu sytuacjach możemy sądzić, że zachowujemy anonimowość, Możemy mieć wiele osobowości wirtualnych (awatarów), Możemy uczestniczyć w wielu społecznościach. Cyberprzestrzeń nie udoskonaliła pod względem moralnym człowieka (mit postępu), ludzie nie stali się mądrzejsi czy bardziej moralni tylko dlatego, że korzystają z internetu. Podobnie telefon komórkowy w gruncie rzeczy nie zwiększył osobistej efektywności wielu osób. Zmiany technologiczne nie tyle wytwarzają presję na moralne czy inne doskonalenie człowieka, co raczej należy je traktować jako zmianę warunków środowiska, stwarzające nowe zagrożenia i szansy, które można wykorzystać zarówno do złego oraz dobrego moralnie działania, bynajmniej nie jako obiektywne prawa historii, dzięki którym kroczymy po nieuchronnej drodze postępu i doskonalenia społeczeństwa i człowieka. Konsolidacja mediów powoduje, że coraz mniej ludzi decyduje o tym, czeW pogoni za rozumem i wolnością 320
go wszyscy inni mają się dowiedzieć i czym żyć. Stwarza to nieuchronną pokusę manipulacji i kontroli społecznej. Internet jest jeszcze pewną sferą wolności, choć na pewno jest kontrolowany przez coraz doskonalsze maszyny, zaglądające nam do naszych komputerów. Analizują one nasze upodobania oraz preferencje konsumenckie i polityczne.
Jeszcze istnieje szansa na to, aby przy jego pomocy przeciwstawić się korporacjom politycznym i biznesowym i zachować zdrowy rozsądek i autonomię. Bynajmniej nie jest jednak wcale pewne, czy wiele osób ceni sobie wolność bardziej niż rozrywkę i święty spokój, mimo że już Iwan Pawłow zaliczał ją do odruchów pierwotnych. Erich Fromm wieszczył ucieczkę od wolności w stronę bezrefleksyjnego bytowania, bezpieczeństwa i ludyczności. Może wolność się zdewaluowała lub zmieniła swoje pierwotne znaczenie? Może oznacza nie tyle suwerenność narodową, ekonomiczną czy osobistą, ale swobodę wybrania kanału w telewizorze lub meczu do oglądania oraz gatunku piwa, jakie się przy tej okazji pije? Przykładem wolnościowych działań może być Tea Party, która odegrała sporą rolę w wyborach do amerykańskiego Kongresu w 2010 roku. Tea Party to konserwatywny ruch społeczny – powstał w 2009 roku, jako protest przeciwko rządom Obamy. Stawia sobie za cel aktywizowanie ludzi na poziomie lokalnym. Ruch ten jest przeciwny reformie służby zdrowia i nadmiernemu fiskalizmowi państwa. Składa się nań wiele środowisk i organizacji. Do końca trudno je zdefiniować. (…) społeczeństwo amerykańskie oczekiwało na ruch zdrowego rozsądku, ruch powrotu do amerykańskiej konstytucji, ruch sprzeciwu wobec rozrosłej do rozmiarów monstrum amerykańskiej politycznej i ekonomicznej biurokracji, i to zarówno ze strony tradycyjnie przychylnej „monstrum biurokratycznemu” partii demokratycznej, ale również partii republikańskiej, nie potrafiącej jej obezwładnić nawet gdy prezydentem był George W. Bush. Po amoku i zachłyśnięciu się gwiazdą Obamy w roku 2008, dla wielu osób, w tym również zwolenników nowego prezydenta, wytworzyła się wielka pustka która domagała się wypełnienia. W tę pustkę wkroamerykańskich mass mediów zaczął był postrzegany jako autentycz-
W pogoni za rozumem i wolnością
ny głos amerykański, głos z ulicy, głos z kościoła, szkoły i sklepu, głos
321
czył właśnie ruch Tea Party, który nagle i ku wielkiemu zaskoczeniu
przeciętnego Amerykanina. (…) Gdy pada pytanie, czego oczekuje
i dokąd zmierza Tea Party, myślę, że najbardziej istotnymi elementami Tea Party jest powrót do amerykańskiej konstytucji, balansu budżetowego, cięć podatkowych, odrzucenia bzdurnego liberalnego wymysłu Cap and Trade (handel emisjami gazów), uproszczonego systemu podatkowego, odejścia od progresywnego nurtu, jaki zaczął się uwydatniać poprzez politykę Obamy i jego ekipy.1
Ruch ten chce powrócić do źródeł i walczyć o wolność polityczną i ekonomiczną, ponieważ wolność osobista i ekonomiczna jest wzajemnie powiązana i wynika jedna z drugiej. Jedną ze składowych ruchu Tea Party jest bezpartyjna organizacja Tea Party Patriots, która w 2010 roku ogłosiła program ideowo-polityczny („Contract from America”). Tea Party zorganizowało w 2010 już ponad 250 protestów, z których każdy zgromadził od kilkuset do kilku tysięcy ludzi (dane te uwzględniają jedynie protesty, które zostały później opisane w prasie. Oficjalna liczba protestów zwolenników Tea Party Movement sięga rzędu kilku tysięcy. Jedynie 15 kwietnia [tzw. Tax Day] odbyło się w Stanach Zjednoczonych około 2000 protestów przeciw polityce rządu prezydenta Obamy). Organizacja nie ma jednego lidera i posiada 1000 klubów. Głównym jej koordynatorem jest Ryan Hecker. Organizacja ma dwa organy: Tea Party Patriots, Inc. (zajmuje się organizacją, mobilizacją i edukacją obywateli wokół trzech haseł: ograniczonego konstytucyjnie rządu, odpowiedzialności fiskalnej oraz wolnego rynku) otaz The National Tea Party Federation (propaguje wiedzę dotyczącą działań Tea Party i nagłaśnia błędne decyzje rządu, polemizując z krytykami).
Internet (2) – w czym może zaszkodzić? W pogoni za rozumem i wolnością 322
Istnieją manipulacje specyficzne dla internetu:
1 C. Jamer, Tea Party – partia herbaciana, http://klubpolski.mixxt.us/networks/content/index. Polonia+Tea+Party.
Kłamstwo on line – to znaczy sprawy zmieniające się w rzeczywistym czasie zgodnie z potrzebami manipulatora czy raczej manipulatorów. Kłamstwa, plotki czy insynuacje pojawiają się na stronach, w serwisach, forach i listach dyskusyjnych stosownie do potrzeb i rozwoju sytuacji. Wszystko wskazuje na pracę zespołową większej liczby dobrze koordynowanych osób, synchronicznie do wydarzeń rozpracowujących daną sprawę w sieci. Było to doskonale widać w wypadku katastrofy smoleńskiej, kiedy praktycznie od razu podano gotową wersję do wierzenia (jakby było to przygotowane już wcześniej). Tworzono szum informacyjny i za wszelką cenę chciano narzucić fałszywe przesłanki wnioskowania; taką wizję świata, z której odbiorca miał wyciągnąć określone wnioski co do natury i przyczyny wypadku. Brały w tym udział agencje informacyjne, media internetowe, politycy, pozornie przypadkowi uczestnicy forów internetowych. Te działania spotykały się z rezonansem pośród pożytecznych idiotów i ludzi niedoinformowanych. W tej całej smoleńskiej kampanii on line można wyróżnić kilka celów i wątków: Tworzenie szumu informacyjnego, w którym miały tonąć naprawdę istotne i ważne fakty, Operowanie jawnym kłamstwem, które miało na zasadzie dysonansu poznawczego zmusić odbiorcę o ile nie do przyjęcia punktu widzenia manipulatora, to przynajmniej zasiać niepewność i wątpliwości, Podawanie wielu sprzecznych informacji tworzących chaos, Wbijanie w głowy odbiorców stereotypów i gotowych schematów interpretacji (rozsiane przesłanki). Niemniej warto zauważyć, że gdyby polski rząd działał tak, jak winien działać rząd suwerennego państwa, poczynania te miałyby mniejsze znaczenie, krajowe i zagraniczne zachowywały się tak, jakby zawarły porozumienia w tej
W pogoni za rozumem i wolnością
sprawie dotyczące jej interpretacji i ugodę, o czym nie wolno zapominać.
323
ale rzadko się zdarza, że prawie wszystkie czynniki polityczne i opiniotwórcze
Orwellowskie archiwa – to ideał Ministerstwa Prawdy, ponieważ już dość często elektroniczne archiwa gazet czy innych mediów zmieniają się stosownie do potrzeb danej chwili i zdarza się, że nie ma w nich wersji artykułów wydanych na papierze. Fałszywa opinia publiczna – wynajęci dyskutanci prezentują określone zdaWiele partii ma swoich wynajętych pyskaczy, buszujących po internecie i piszących zadane im przez zleceniodawców opinie.
nie na listach dyskusyjnych lub portalach społecznościowych, takich jak Facebook. Specyficzną formą jest „wyklikiwanie” kogoś na tym portalu i blokowanie strony, zgłaszając naruszenia regulaminu. Wiele partii ma swoich wynajętych pyskaczy, buszujących po internecie i piszących zadane im przez zleceniodawcę opinie. Listopad 2010 osobliwie obfituje w wiele dramatycznych zdarzeń, w których rola internetu i mediów jest ogromna, jednak do końca trudna do wyjaśnienia ze względu na ich niejawny przebieg. Oto pojawiają się głosy, że Benedykt XVI zezwolił na używanie prezerwatyw i tym samym zmienił naukę Kościoła, która użycie ich uważa za grzech ciężki. Media jedno po drugim podają tę wiadomość i zaczyna ona krążyć po całym świecie i żyć swoim życiem. Dużo wskazuje na to, że największą – o ile nie całkowitą – winę ponosi za to dziennik „L’Osservatore Romano”: Być może po raz pierwszy w historii mainstreamowi dziennikarze łączą się z konserwatywnymi katolikami w krytyce redakcji katolickiego „L’Osservatore Romano” – pisze LifeSiteNews. Watykańską gazetę krytykują za stworzenie w ostatni weekend wiru medialnego wokół papieskiej wypowiedzi na temat prezerwatyw. Słowa Ojca Świętego były jedynie niewielkim fragmentem obszernej wypowiedzi z wywiadu z Peterem Seewaldem. Dziennikarze
W pogoni za rozumem i wolnością
nazywają to »zdradą papieża« oraz przyjętych standardów etyki dziennikarskiej.2
324 2 „L’Osservatore Romano” zdradziło papieża?, Fronda.pl, 25 listopada 2010.
Na skutek niekompetencji gazety (wielu ludzi sądzi, że było to coś więcej niż brak przezorności) miliony ludzi na świecie uważają, że papież zmienił nauczanie Kościoła. Oto fragment książki – wywiadu rzeki niemieckiego dziennikarza Petera Seewalda z Benedyktem XVI, który został tendencyjnie zrelacjonowany i zinterpretowany: Peter Seewald: Przy okazji podróży do Afryki w marcu 2009 r. watykańska polityka w sprawie AIDS po raz kolejny stała się celem krytyki mediów. 25 proc. wszystkich ofiar AIDS na całym świecie jest leczonych w katolickich obiektach. W niektórych krajach, takich jak np. Lesotho, statystyki mówią o 40 proc. W Afryce, jak stwierdził Wasza Świątobliwość, to tradycyjne nauczanie Kościoła okazało się jedynym, pewnym sposobem na powstrzymanie rozprzestrzeniania się HIV. Krytycy, w tym niektórzy w szeregach Kościoła, uważają, że szaleństwem jest zabranianie używania prezerwatyw grupom wysokiego ryzyka. Odpowiedź papieża: Media całkowicie zignorowały resztę podróży do Afryki, tylko ze względu na tę jedną wypowiedź. Ktoś mnie zapytał, dlaczego Kościół katolicki przyjmuje nierealistyczne i nieskuteczne stanowisko w sprawie AIDS. W tym momencie czułem, że zostałem sprowokowany, gdyż Kościół czyni więcej niż ktokolwiek inny w tej materii. Sprostowałem tę wypowiedź, ponieważ Kościół jest jedyną instytucją, która jest blisko tych ludzi i konkretnie im pomaga poprzez prewencję, edukację, pomoc, radę i towarzyszenie im w chorobie. A także dlatego, że nie ma sobie równych w leczeniu tak wielu ofiar AIDS, zwłaszcza dzieci z AIDS. Miałem okazję odwiedzić jeden z obwodów i rozmawiać z pacjentawiek inny, bo nie mówi z trybunału gazet, ale pomaga swoim bra-
W pogoni za rozumem i wolnością
ciom i siostrom, którzy faktycznie cierpią. W mojej wypowiedzi nie
325
mi. To była prawdziwa odpowiedź: Kościół czyni więcej niż ktokol-
wyraziłem ogólnego stanowiska w kwestii stosowania prezerwatyw,
ale powiedziałem tylko – i to właśnie wywołało tak wielką agresję – że nie jesteśmy w stanie rozwiązać tego problemu poprzez dystrybucję prezerwatyw. Wciąż jest wiele do zrobienia. Musimy być blisko ludzi, musimy pouczać ich i im pomagać zarówno przed, jak i po nabawieniu się przez nich tej choroby. W rzeczywistości ludzie mogą dostać prezerwatywy wszędzie i kiedy chcą. Ale to tylko dowodzi, że same prezerwatywy nie rozwiążą tego problemu. Trzeba zrobić więcej. Tymczasem w sferze świeckiej opracowano tzw. Teorię ABC: Abstynencja – Bycie wiernym – Prezerwatywa, zgodnie z którą stosowanie prezerwatyw dopuszcza się tylko w ostateczności, kiedy dwa inne punkty nie są spełnione. Oznacza to, że sama fiksacja na punkcie prezerwatyw oznacza banalizację seksualności, która mimo wszystko jest niebezpiecznym źródłem postawy niepostrzegającej seksualności jako wyrazu miłości, ale jedynie jako swego rodzaju uzależnienie. Dlatego walka z banalizacją seksualności jest także walką o to, aby seksualność traktowano jako wartość pozytywną i aby mogła ona mieć pozytywny wpływ na całą istotę człowieka. Mogą zaistnieć uzasadnione przypadki – gdy na przykład męska prostytutka korzysta z prezerwatywy – to może stanowić pierwszy krok do umoralnienia: drobny wyraz odpowiedzialności, by przywrócić świadomość tego, że nie wszystko jest dozwolone i nie można robić wszystkiego, co się chce. Jednak to nie jest sposób na radzenie sobie ze złem zakażenia wirusem HIV. Rozwiązaniem tego problemu jest wyłącznie humanizacja seksualności. Peter Seewald: Czy zatem Wasza Świątobliwość mówi, że KoW pogoni za rozumem i wolnością 326
ściół katolicki faktycznie nie sprzeciwia się zasadzie stosowania prezerwatyw? Odpowiedź papieża: Oczywiście, nie jest to realne czy moralne rozwiązanie problemu. Jednak, w jednym czy drugim przypadku zamiar,
by ograniczyć zagrożenie zarażeniem, może stanowić pierwszy krok na drodze do inaczej przeżywanej, bardziej ludzkiej seksualności.3
Sens wypowiedzi Benedykta XVI jest zupełnie jasny i doprawdy trzeba było dużo złej woli, żeby wydedukować z tego, że papież zezwolił na użycie prezerwatyw. Interesujące jest, kto podjął decyzję, że warto wykorzystać taki pretekst do rozpętania tej kampanii? Tego się chyba jednak nie dowiemy. Jednakże przełom listopada i grudnia 2010 zaznaczył się jeszcze innymi zdarzeniami „wyciekowymi”. Portal WikiLeaks 28 listopada opublikował drugą serię poufnych dokumentów dyplomacji amerykańskiej, mimo groźnych ostrzeżeń rządów rozmaitych krajów (zwłaszcza USA) na temat konsekwencji tego kroku dla wielu niewinnych ludzi. Serwis uzyskał około 400 tysięcy dokumentów amerykańskich na temat wojny w Iraku i nie tylko. Cześć z nich jest tajna. Jako, że hakerzy po zapowiedzi opublikowania danych zaatakowali strony serwisu, właściciel zdecydował się przekazać informacje prasie: Materiały od WikiLeaks otrzymali m.in. „The Bureau of Investigative Journalism”, „Guardian”, „Der Spiegel”, „The New York Times”, „Le Monde”, Al Jazeera, Chan4, szwedzka telewizja SVT, CNN, BBC, itp. Al Jazeera nie dotrzymała „warunków” i opublikowała materiał przed innymi: „WikiLeaks Iraq files reveal torture”. W efekcie WikiLeaks „zdjęło” embargo dla wszystkich pozostałych, informując następnie, które media opublikowały informacje o ujawnionych dokumentach na swych głównych stronach (splashes out). I tak wymieniono brytyjskiego „Guardiana” (który umieścił materiał “Secret files reveal how US turned blind eye to Iraq torture”), „The New York Times” (materiał “The War Logs”), „Bureau of Investigative Journalism” (które umieściło materiał „Biggest document leak in history exposes real war”), „Le Monde” („Irak: l’horreur ordinaire révélée par Wikileaks”), SVT („Nya dokument avslöjas fran Irak-kriget”), również niemiecki
W pogoni za rozumem i wolnością 327
3 Jacek2, Afera kondomowa: Winne „L’Osservatore Romano”, Kosciol.pl, 24 listopada 2010.
„Der Spiegel” („Die Irak-Protokolle”). Jest też materiał w BBC („Huge Wikileaks release shows US »ignored Iraq torture«”).4
Wypisz wymaluj przypomina to otwieranie puszki Pandory. Coraz więcej zadziwiających spraw ukazuje się w pełni światła dziennego i sporo polityków poczuło się mało komfortowo czytając swoje charakterystyki: „teflonowa i mało kreatywna” Merkel, Berlusconi „poputczik Putina i orgiasta”. O Rosji też jest kilka zdań: Z dokumentów opublikowanych przez WikiLeaks rosyjskiego premiera Władimira Putina amerykański dyplomata nazywa „Alpha Dog” – to najprawdopodobniej nawiązanie do amerykańskiego filmu o przywódcy młodzieżowej bandy. Rosję określono jako bandyckie państwo. Chodzi tu o silne związki pomiędzy rosyjskimi specsłużbami a mafiosami. Według amerykańskiej dyplomacji są one tak silnie powiązani ze sobą, że można mówić o bandyckim państwie.5
Wiele wskazuje na to, że jedynym źródłem przecieku mógł być 22-letni szeregowiec, niejaki Bradley Manning, który był osiem miesięcy w Iraku i miał dostęp do jednego z serwerów, na którym miały się znajdować owe dokumenty. Miał ponoć przynosić na służbę muzykę nagraną na pendrive, a potem wymieniał ją na tajne dokumenty. Nawet napisał do kolegi w tej sprawie: Hillary Clinton i parę tysięcy dyplomatów dostaną zawału, jak się pewnego ranka zbudzą i odkryją całe swoje tajne archiwum w internecie – pisał Manning po wprowadzeniu tych danych na stronę WikiLeaks. Ale w ocenie „Guardiana” skandale nie są aż tak wielkie – nie W pogoni za rozumem i wolnością 328
na skalę afery Iran-Contras, czy spisków politycznych CIA.6
4 P. Waglowski, Przełamane embargo informacyjne WikiLeaks: społeczna inżynieria obiegu informacji, VaGla.pl, 22 października 2010. 5 T. Zdunek, „Rosja to państwo bandyckie”, GazetaPolska.pl, 29 listopada 2010. 6 Skąd wzięły się wycieki WikiLeaks?, PolskieRadio.pl, 29 listopada 2010.
Prof. Krasnodębski uważa, że ujawnione materiały to w większości powszechna wiedza dla służb dyplomatycznych i że wszystko wskazuje na to, iż żyjemy w świecie fikcji, traktując słowa polityków poważnie, podczas gdy za kulisami robią to, co robią. Niewątpliwie jednak wycieki osłabią prestiż USA i niektóre ujawnione informacje mogą być traktowane jako pretekst do pretensji i roszczeń. Miedzy innymi w przeciekowych materiałach można znaleźć informację, że „według ujawnionych dokumentów rząd Chin prowadził »skoordynowaną kampanię komputerowego sabotażu« wymierzoną w USA i ich sojuszników, a saudyjscy donatorzy pozostają najważniejszym źródłem finansowania terrorystycznej Al-Kaidy”.7 Potwierdzałyby to informacje dotyczące zadziwiającego faktu, że w dniu 8 kwietnia 2010 roku na 18 minut został przechwycony ruch internetowy pomiędzy rządem USA i armią. Miało to dotyczyć 15 proc. całości przekazu i trwać właśnie około 18 minut. Jeżeli było to uczynione intencjonalnie, mogło wystarczyć do sporządzenia kopii zapasowej oraz zidentyfikowania numerów IP komputerów, co bardzo ułatwia atakowanie ich złośliwym oprogramowaniem.8 W internecie można wykorzystać kilka unikalnych narzędzi, aby rozpoznać preferencje internautów i ewentualnie użyć tej wiedzy do manipulowania ludźmi: 1. Personalizacja Historia wyszukiwania – umożliwia zapisywanie każdej aktywności z użyciem usług Google, Wyszukiwanie spersonalizowane i spersonalizowana strona główna – umożliwia tworzenie indywidualnych wyników wyszukiwania użytkownika oraz osobistej strony głównej wyszukiwarki Google.
7 Przecieki z Wikileaks na stronach „NYT”, PAP, 28 listopada 2010. 8 Chiny przechwyciły ruch internetowy USA, TheInquirer.net. Cyt. za Hacking.pl, 19 listopada 2010.
W pogoni za rozumem i wolnością 329
2. Marketing behawioralny Konsolidacyjne wyszukiwanie (collaborative-filterning), Analiza zwyczajów w odniesieniu do poczty elektronicznej, Analiza treści w darmowych skrzynkach pocztowych. 3. Sponsoring Pozycjonowanie – umieszczanie na liście rezultatów wyszukiwań wyszukiwarki adresów tych stron, których właściciele wnieśli opłaty (tu ciekawa uwaga: w wywiadzie udzielonym „Financial Times” pracownik Google’a, Amit Singhal, ujawnił się jako jedna z osób odpowiedzialnych za manipulowanie wynikami PageRank, czyli tak zwany „human rater”. Jak to określił Singhal, manipulacja wskaźnikiem PageRank jest konieczna, aby przeciwdziałać efektom sztucznego pozycjonowania. Efekt ten polega na prowadzeniu do wzrostu znaczenia firm i należących do nich witryn w tych dziedzinach biznesu [rejonach internetu], w których z natury nie są silne, czyli tam gdzie PageRank dla nich jest niekorzystny. Z założenia więc „korygowanie” statystyk miałoby wywrzeć pozytywny efekt. Pytanie jednak – jak Google dba o bezstronność tych modyfikacji. I jeśli zmiana wyniku PageRank jest możliwa, to czy nie nadużywa się jej także w drugim kierunku9), Zwiększanie popularności określonej witryny przez liczbę wskazanych linków na innych stronach, Blokada
–
wykupywanie
słów
kluczowych
strategicznych
dla konkurencji.
10
W pogoni za rozumem i wolnością 330
9 K. Żebruń, Google manipuluje wynikami wyszukiwania, benchmark.pl, 14 lipca 2010. 10 M. Wieczorek-Tomaszewska, Kontrola obrazu – o manipulacji, edukacjamedialna.pl, 4 luty 2009.
Internet (3) – jaka na to rada? Mimo, że internet jest tak samo, jak inne media, pełen manipulacji i kłamstw, posiada dwie cechy, które go odróżniają: Nie jesteśmy w nim całkowicie pozbawieni głosu i możemy dyskutować i wymieniać opinie niekiedy bardzo intensywnie, Możemy się organizować bez względu na to, gdzie się fizycznie akurat znajdujemy. Może to iluzja a może nie, ale wydaje się, że internet jeszcze nie do końca jest kontrolowany i kto wie, czy nie jest ostatnią wolną przestrzenią, gdzie możemy się przeciwstawić korporacjom medialnym, mafiom politycznym, tajnym służbom i rządom, niekiedy nawet światowym. Są to działania w sferze symbolicznej, niemniej praktyka historii i matematyka chaosu dowodzą, że ci, którzy myśleli, iż wszystko kontrolują, już wielokrotnie w ciągu kilkunastu lat byli zasypani ruinami swoich organizacji i nieludzkich doktryn, takich jak np.: Tysiącletnia Rzesza, nieśmiertelny Związek Sowiecki, a ostatnio bardzo niepewnie stojąca na swych nogach Unia Europejska. Europa stała się taką, jaką była, dzięki zakonnikom i zakonom. Działalności św. Benedykta, patrona Europy, nie sposób przecenić. Jego reguła polegała do XII wieku byli zaczynem duchowym Europy. Stworzyli kilka tysięcy klasz-
W pogoni za rozumem i wolnością
torów. Dzięki nim powstało wiele innych rodzin zakonnych. Regułę Benedykta
331
na umiarze i służbie bożej: Ora et labora – Módl się i pracuj! Benedyktyni od VI
można określić jako pierwszą konstytucję europejską.
Na marginesie – choć jest to może nieco opodal tematu, o jakim mówimy, jednak jako psychologom wydało nam się warte zauważenia, kiedy rozpoczął swoją drogę św. Benedykt: Mieszkał tam trzy lata w całkowitej samotności w grocie, która – począwszy od późnego średniowiecza – stanowi „serce” benedyktyńskiego klasztoru, nazwanego „Sacro Speco” [Święta Jaskinia]. Pobyt w Subiaco, czas samotności z Bogiem, był dla Benedykta okresem dojrzewania. Tu musiał znieść i przezwyciężyć trzy podstawowe pokusy każdej istoty ludzkiej: pokusę samopotwierdzania się i pragnienia umieszczenia siebie w centrum, pokusę zmysłów i w końcu pokusę gniewu i zemsty. Benedykt był bowiem przekonany, że dopiero przezwyciężywszy te pokusy, mógłby powiedzieć innym słowo przydatne w ich potrzebach.11
Internet jest takim samym polem ewangelizacji, jak każde inne. Ciekawe jest, czy powstanie formacja misjonarzy internetowych, którzy szerzyliby prawdę i walczyli z manipulacjami i kłamstwem oraz nieśli pomoc ofiarom terroru medialnego. Póki co, na razie mamy do czynienia z instytucją błędnych rycerzy, takich jak np.: Stanisław Michalkiewicz, Andrzej Wronka, Aleksander Ścios i wielu innych. W realu, ale też w internecie niestrudzenie i z determinacją i odwagą walczą oni o prawdę wierni ewangelicznej zasadzie, że tylko prawda może uczynić nas wolnymi, oraz tej sformułowanej przez Józefa Mackiewicza, że tylko prawda jest ciekawa. Po drugie warto tworzyć portale i stowarzyszenia, zajmujące się tematyką manipulacji w mediach. Wiele osób i portali robi to w mniejszym czy większym zakresie. Chodzi o to, by takiemu ruchowi (konsumentów wpływu) W pogoni za rozumem i wolnością
nadać możliwie dużą popularność i spowodować, aby stał się liczącą siłą społeczną. Naszym projektem jest Antymanipulator. Celem portalu jest wskazywanie i „rozbrajanie” manipulacji, pojawiających się w życiu publicznym.
332 11 Św. Benedykt z Nursji – patron Europy. Katecheza Benedykta XVI z 9 kwietnia 2008, Wiara.pl, 16 maja 2008.
Manipulacje nie są żadną wiedzą tajemną. Bazują na różnych mechanizmach i prawidłowościach psychologicznych. Niektóre prawa psychologiczne są równie powszechne i działają równie silnie, co prawo grawitacji. Wedle szacunków prof. Duana P. Shultza, autora wielu publikacji z zakresu psychologii, każdego dnia oddziałuje na nas 1500 apeli perswazyjnych (tzn. komunikatów, mających na celu wpłynięcie na zmianę naszych przekonań, postaw). Nie znaczy to wcale, że jesteśmy wobec nich bezradni. Jeżeli nauczymy się je rozpoznawać, to możemy je w większym stopniu poddać świadomej kontroli, zatem najlepszym sposobem jest nauczenie się rozpoznawania manipulacji.
Każdego dnia oddziałuje na nas 1500 apeli perswazyjnych.
Aby stać się świadomym własnych poglądów, nie wystarczy tylko uważne śledzenie życia politycznego i toczących się – w coraz bardziej gorącej atmosferze – dyskusji. Trzeba także wyrobić w sobie umiejętność, wręcz uodpornić się na pojawiające się w nim (nie zawsze do końca etyczne) sposoby wywierania wpływu na nasze poglądy, postawy, a w efekcie i głosy wyborcze. W serwisie internauci zamieszczaliby wszelkie wychwycone manipulacje oraz udostępniali swoje przemyślenia i spostrzeżenia, dotyczące szeroko rozumianych prób manipulowania, poddając je przy tym pod dyskusję. Tylko zespołowym wysiłkiem można postawić tamę manipulacjom i kłamstwom osób publicznych (polityków, urzędników państwowych, dziennikarzy etc.), które przynajmniej w Polsce są całkowicie bezkarne. Media i politycy działają zespołowo, dysponując dużymi możliwościami rozpowszechniania swoich poglądów za pomocą sztabów specjalistów i medialnych pudeł rezonansowych, dlatego tylko powołanie swego rodzaju pospolitego ruszenia może zmienić tę sytuację. Serwis społecznościowy poświecony wszelkim aspektom funkcjonowania człowieka w świecie mass mediów musiałby być również zaproszeniem do dyskusji dotyczących wykreowania standardów pracy dziennikarskiej. Takie zadanie uda się wtedy, gdy ludzie będą mieli ochotę „wrzucać” konkretne dzie to działanie masowe, ponieważ nawet najbardziej dowcipna i elokwent-
W pogoni za rozumem i wolnością
na grupa specjalistów sama w sobie nie spowoduje zatrzymania tej lawiny.
333
przykłady manipulacji mediów w formie pisemnej lub audiowizualnej i bę-
Może jednak inspirować ten proces i namawiać ludzi do refleksji. Docelowo
serwis stałby się żywym forum dyskusji, wymiany myśli i refleksji nad mediami, rolą dziennikarzy i wpływem mass mediów na odbiorców w szerokim aspekcie tego słowa. Oto, jakie kwestie musiałby zawierać taki portal: Jak używać mass mediów, żeby zachować autonomię i tożsamość? Jak korzystać z telewizji, internetu, prasy, żeby nie ulegać manipulacji? Aksjologia mediów. Wymiar rodzinny oddziaływania mediów (dzieci, internet, gry komputerowe, formy spędzania czasu w rodzinie), Jak można się bronić przed manipulacjami mass mediów i ich oddziaływaniem, którego sobie nie życzymy? Jakie praktyczne i możliwe do użycia metody można zastosować? Jak być inteligentnym konsumentem wpływu? Do tego portal taki powinien zawierać opisy manipulacji (być może w forW szkołach koniecznie musi pojawić się przedmiot, jak korzystać z mediów.
mie graficznej) i testy typu: „Czy jesteś podatny na manipulację?”, aby każdy mógł sprawdzić, na ile jest podatny na manipulację mass mediów i jak może ona wpływać na jego decyzje, postawy. Po trzecie w szkołach koniecznie musi pojawić się przedmiot, jak korzystać z mediów, uczący o korzyściach i możliwościach, jakie niosą media oraz o zagrożeniach, jakie powodują. Zdaniem dr. Piotra Drzewieckiego edukacja medialna powinna być: Kształtowaniem podstawowych umiejętności w społeczeństwie informacyjnym, Ruchem społecznym rodziców i nauczycieli, Nową wizją reformy edukacji strategii mediów.12
W pogoni za rozumem i wolnością 334
Powinna nauczyć refleksyjnego stosunku i dystansu do mediów; ocenianie wiarygodności nadawców, retoryki i metod manipulacji medialnych to doprawdy rola dla sporej ilości kompetentnych nauczycieli. 12 P. Drzewiecki, Media Aktywni. Dlaczego i jak uczyć edukacji medialnej?, Otwock-Warszawa 2010, s. 70. Cyt. za http://presscafe.eu/images/MediaAktywni.pdf.
Stąd jeden z głównych postulatów współczesnej pedagogiki mediów: edukacja medialna jako odrębny, obowiązkowy i powszechny przedmiot szkolny, prowadzony przez odpowiednio przygotowanych do tego nauczycieli. Odrębny, bo wymaga kompetentnego przygotowania nauczycieli, którzy znają media w praktyce i teorii. Obowiązkowy, bo to kształcenie podstawowych umiejętności komunikacyjnych i posługiwania się środkami komunikacji, przygotowanie umysłu do poznawania innych dziedzin wiedzy wzorem tradycji nauczania trivium.13 Dopiero połączenie tych wszystkich elementów, to znaczy: odważnych działań misjonarzy, czy – jak kto woli – „rycerzy internetowych”, nacisku społecznego organizowanego za pomocą serwisów społecznościowych czy innych stosownych do tego celu narzędzi internetowych i rozpowszechnienie edukacji medialnej, może stworzyć szansę zapanowania nad medialną armią ciemności, roszczącą sobie pretensje do władania naszymi duszami.
Edukacja medialna, czyli sztuka budowania Arki Otwartą pozostawimy kwestię, czy wpływ mass mediów upodabnia ludzi do zombie, czy też może jest odwrotnie: ludzie – niczym w powieści Wehikuł Czasu Herberta G. Wellsa – degenerują się do poziomu Elojowów i*/lub* (* – niepotrzebne skreślić) zamieszkujących podziemia kanibalów Morloków, a telewizja jest tylko skutkiem, a nie przyczyną całego procesu degrengolady. Tak jak już istnieje zmodyfikowana żywność, tak i my, odbiorcy, stajemy się coraz bardziej modyfikowani. Klonów przed ekranami, ale i przed kamerami TV zdaje się przybywać w tempie geometrycznym.
W pogoni za rozumem i wolnością 335
13 Tamże, s. 73.
Jak się przed tym demonem (albo: czarownicą) bronić, który jednego dnia potrafi wywołać świńską/ptasią grypę, by następnego ją w równie cudowny sposób zażegnać? Że nie wspomnimy już o „efekcie cieplarnianym”, którego za oknem nijak nie można dostrzec, a jedynie króluje on w mass mediach (na skutek, jak się okazało, bardzo brzydkiej manipulacji „autorytetów” klimatoloSkoro młodzież uczy się odczytywać sens utworów literackich, dlaczego nie miałaby analizować audycji telewizyjnych?
gicznych, co ujawniły ich wydobyte na światło dzienne maile). W Europie przeważa pogląd (np. Karl Popper, Jürgen Habermas), że należy pójść drogą zakazową i nakazową. Nie wchodząc w szczegóły, wierzy się, że poprzez ingerencję państwa można kształtować ład medialny. Być może w tzw. Europie Zachodniej – tak. Pozostaje jednak pytanie – czy już się to udało? I jeśli nie, to dlaczego? Bo jakoś ani rzeczonych regulacji, ani tym bardziej efektów niespecjalnie widać… Jaka jest natomiast skuteczność kolejnych uregulowań prawnych, to w naszej miłującej pokój (no i – nie bójmy się tego słowa – socjalizm) Ojczyźnie – wiemy aż za dobrze. Gaszenie pożaru benzyną nie wydaje nam się skuteczne… Znacznie bardziej pragmatyczne – i zaznaczmy, przynoszące pożądane efekty – jest podejście Amerykanów. Grzegorz Górny przedstawił to tak: Inne jest podejście Amerykanów. John Condry sądzi, że z telewizją należy nauczyć się żyć. I to nauczyć się w sensie jak najbardziej dosłownym – przez rozpowszechnienie edukacji medialnej. Obecnie w wielu stanach USA prowadzone są w szkołach fakultatywne zajęcia na ten temat. Ich podstawą jest założenie, że skoro ludzie tak często obcują z mediami elektronicznymi, to powinni umieć się nimi posługiwać. W szkołach przecież omawiane są lektury książkowe. A ile książek może przeczytać w swym życiu człowiek? Niektórzy kilka, inni kilkaset. Tymczasem liczba oglą-
W pogoni za rozumem i wolnością 336
danych filmów czy programów telewizyjnych idzie w tysiące. Skoro więc młodzież uczy się odczytywać sens utworów literackich i odkrywać ich głębsze znaczenie, dlaczego nie miałaby analizować audycji telewizyjnych lub rozpoznawać technik manipulacyjnych? Doświadczenie pokazuje, że tam, gdzie prowadzone
są zajęcia z edukacji medialnej, zwiększa się dystans i krytycyzm wobec telewizyjnej oferty.14
I to jest ta droga, którą powinniśmy podążać. Trzeba budować Arkę. Natychmiast.
Podsumowanie Jak kominiarz Tak dziennikarz Zawód diable trudny; Czyści – a sam brudny /Aleksander hrabia Fredro/ Podczas naszej krótkiej przechadzki przez świat mediów, parających się często manipulacją i dezinformacją, analizowaliśmy je i drążyliśmy na wiele sposobów, a wszystko po to, aby zbadać mechanizmy i zneutralizować zagrożenia – znaleźć jakieś środki zaradcze. Używaliśmy do tego celu semiotyki, politologii, filozofii, psychologii społecznej i historii oraz tego wszystkiego, co tylko może się nam przydać. Jedno jest całkowicie pewne. Zaufanie pokładane w mediach przez niektórych ludzi jest najzupełniej nieracjonalne i pozbawione podstaw. Media, dziennikarze, mają swoje interesy finansowe i polityczne, które realizują bez jakichkolwiek skrupułów i jest to walka (często na śmierć i życie) dokładnie taka sama i równie bezkompromisowa oraz bezwzględna, jak na rzeczywistym polu walki. Możliwy jest każdy podstęp i zasadzka. Trup ściele się gęsto. Media stanowią odbicie życia ze wszystkimi jego jasnymi i ciemnymi stronami. Podobne są do oceanu. Na morzu, jak to na morzu: są piraci, korsarze, armie, szpiedzy i skarby. Bywają burze i huragany; czasem jest spokojnie
W pogoni za rozumem i wolnością 337
14 G. Górny, Anioł Północy, Warszawa 2010, s. 65.
i leniwie pod pogodnym niebem, ale zawsze gdzieś głęboko ukryte prądy dążą w sobie tylko wiadomym celu. Gdyby ktoś spytał, czy masz zaufanie do morza, zapewne pomyślałbyś, że jest to pytanie niemądre i źle postawione. Czy można ufać mediom i opierać na nich swoje życiowe decyzje i rozeznanie, skoro pełne są kłamców, agentów wpływu, niekompetentnych ekspertów, sprzedajnych państwowych urzędników, wdzięczących się przed wyborami polityków, i proroków dnia wczorajszego? Nie, po wielokroć nie. Jednak tak, jak można żeglować po morzu w miarę bezpiecznie, podobnie można to zrobić z mediami, tylko trzeba być zaopatrzonym w stosowne przyrządy i wiedzę. Inaczej będą z nami robiły, co zechcą i zaprowadzą nas do portów, do jakich wcale nie chcielibyśmy przybić. Media są przestrzenią grzechu, nie bardziej niż inne sfery działania człowieka. Pycha, chciwość, nieczystość, zazdrość, nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, gniew, lenistwo lub znużenie duchowe są w nich tak samo obecne, jak i wszędzie, tyle tylko, że może tu są bardziej widoczne. Posłużmy się metodą ignacjańską, aby podsumować nasze rozważania. Określmy, jaki jest kontekst naszej sytuacji, na czym polega nasze doświadczenie, dokonajmy refleksji a potem przejdźmy do działania.
Kontekst Analizując preferencje wyborców w mieście Olsztyn w toku ostatnich wyborów samorządowych można poczuć się zaniepokojonym: Ostatnie wydarzenia w Olsztynie pokazały, że degeneracja moralna naszego społeczeństwa powoli sięga zenitu. Przykład Olsztyna, gdzie I turę W pogoni za rozumem i wolnością
wyborów prezydenckich wygrał podejrzany o gwałt na ciężarnej, były komunistyczny cenzor, pokazuje, jakimi wartościami się kierujemy. I niech ten przykład będzie ostrzeżeniem dla innych miast w Polsce.15
338 15 Ł. Adamski, Jesteśmy coraz bardziej zdegenerowani moralnie, Fronda.pl, 27 listopada 2010.
Tak długo póki rząd gwarantuje pewien poziom konsumpcji i rozrywki, kiedy z bankomatowej dziury wysypują się pieniądze – nic się nie zmieni. Wszystko wskazuje na to, że recydywa saska rozkwita w pełni. Niemniej jest pewna różnica. Otóż podówczas Polacy byli ludźmi majętnymi (bodaj czy nie najbardziej w skali Europy), a dziś są zadłużeni po czubek głowy. Stan państwa jest rozpaczliwy, na co mamy liczne dowody, poczynając od katastrofy smoleńskiej przez dziesiątki mniejszych i większych afer produkowanych dzień po dniu przez niesprawną, niekompetentną i skorumpowana władzę (piszemy to na przełomie roku 2010 i 2011), działającą w interesie bynajmniej nie polskim… Sytuacja międzynarodowa też nam nie sprzyja. Putin robi wszystko, żeby Związek Sowiecki Bis – ze wszystkimi jego niewątpliwymi „zaletami” – znów pojawił się na scenie politycznej. Dla nas, dla Ukrainy, państw bałtyckich czy narodów Kaukazu ma gotową receptę i rolę. Nie wydaje się, abyśmy mogli liczyć na NATO, zaś gwarancje bezpieczeństwa mamy dużo gorsze, niż przed II wojną światową. Zapewne naiwni myślą, że jesteśmy zabezpieczeni przed powtórną wizytą pancernika Schleswig-Holstein u brzegów Westerplatte. Sęk
Naiwni myślą, że jesteśmy zabezpieczeni przed powtórną wizytą pancernika SchleswigHolstein u brzegów Westerplatte. Sęk w tym, czy on już dawno tam nie przypłynął.
w tym, czy on już dawno tam nie przypłynął. Historia zawsze bowiem przychodzi z boku i nie tak, jak się tego spodziewamy… Pod powierzchnią gospodarki światowej czai się kryzys zasypywany pieniędzmi pożyczanymi gdziekolwiek i jakkolwiek albo kreowanymi wprost z powietrza. „Obyś żył w ciekawych czasach”… nawet w bardzo ciekawych!
Doświadczenie Profesor Andrzej Zybertowicz w swoim wykładzie: Tajne służby III RP jako pasożytnicza grupa interesów16 powiedział, że można mówić o wielkiej zdradzie mediów w Polsce, polegającej na tym, że świadomie kierują naszą uwagę na rzeczy i sprawy marginalne, a odciągają nas od problemów naprawdę ważnych i decydujących o naszej przyszłości. Z dnia na dzień media kreują panią Krzywonos na zastępczy obraz Anny Walentynowicz lub nagłaśniają beztreściowe „niedywagacje” rozłamowców z PiS. Nie zwracają w tym czasie uwagi na naprawdę kluczową
W pogoni za rozumem i wolnością 339
16 ������������������� Zob. YouTube.com, http://www.youtube.com/watch?v=nfcCOceRbfU.
informację, że jesteśmy najbardziej podsłuchiwanym narodem w całej Europie, z której to można wyciągnąć bardzo niebezpieczne wnioski. W Polsce media w znacznym stopniu są powiązane z tajnymi służbami i kapitałem zagranicznym. Najlepszym miernikiem tego jest zwrócenie uwagi, czyje interesy realizują poprzez swoją treść programową, układ wiadomości i rozkład akcentów w programach informacyjnych. Na co kierują dzień po dniu naszą uwagę. Wyjątków jest doprawdy niewiele: pozostają media redemptorystów kierowane przez o. Rydzyka, „Gazeta Polska”, „Tygodnik Solidarność”, „Najwyższy Czas!”, Fronda… Służby specjalne są pozostawione bez żadnego praktycznie nadzoru. Jest ich bez liku: zależy, jak liczyć – jedni twierdzą, że dziewięć, inni, że dziesięć formacji. Jedynie w CBA nie było agentów wywodzących się z PRL i dzięki temu było szczelne, ale przecież zapewne właśnie dlatego zostało ono zniszczone. Opanowanie naszego życia społecznego przez struktury mafii, rozumianej jako powiązanie tajnych służb, polityków i grup interesu, zauważali nawet tacy politycy, jak: Marek Belka, Jerzy Hausner czy Andrzej Celiński, których nie można posądzić o sprzyjanie na przykład Antoniemu Macierewiczowi. Warto też pamiętać o tym, że w naszym systemie korporacyjnym istnieje jeszcze inna sfera pozbawiona jakiejkolwiek kontroli. Jest nią sądownictwo, gdzie jeszcze wciąż można znaleźć ludzi powiązanych ze służbami specjalnymi starymi i nowymi. Dlaczego media nie eksploatują tematu służb poza kontrolą? Dlaczego dziennikarze śledczy –poza wyjątkami – nie dotykają się naprawdę trudnych spraw, takich jak tragedia smoleńska? Powtórzmy: można mówić o wielkim oszustwie mediów, stanowiących główny zwornik układu i III RP. Media nie spełniają w żadnym wypadku swojej roli kontrolnej i są IV władzą w tym sensie, że mogą spacyfikować niepokornych i dezinformować resztę. Dziennikarze są inwigilowani i usuwani z pracy. Media W pogoni za rozumem i wolnością 340
publiczne są kontrolowane prawie całkowicie przez władze (PO), o prywatnych nie wspominając. Istnieje poważna tendencja, aby w internecie zastosować chiński wariant, czyli żeby zaprowadzić totalną kontrolę sieci. Skoro już udało się to w Państwie Środka, to dlaczego ma się nie udać i u nas?
Refleksja Wskazywać kłamstwo i zło oznacza egzorcyzmować je, dlatego nie ustawajmy w naszych wysiłkach, bo jak wiadomo „nic tak nie pomaga złu, jak bezczynność dobrych ludzi”. Nasza sytuacja jest zła, ale jeszcze nie całkowicie beznadziejna. Trzeba za wszelką cenę podjąć bitwę o media, o świadomość społeczną, tożsamość i historię. Kultura polska w czasach, kiedy traciliśmy niepodległość, była najsilniejsza i najbardziej prężna, dzięki czemu mogliśmy przetrwać niewolę i zbudować państwo, które pokonało bolszewików. Wiadomo, że na wiek XIX przypadają szczytowe osiągnięcia kultury polskiej. W żadnym innym okresie naród polski nie wydał takich geniuszów pióra jak Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Zygmunt Krasiński czy Cyprian Norwid. Nigdy przedtem muzyka polska nie osiągnęła takich poziomów jak w twórczości Fryderyka Chopina, Stanisława Moniuszki i wielu innych kompozytorów, którzy to dziedzictwo artystyczne XIX wieku przenieśli w przyszłość. To samo odnosi się do sztuk plastycznych, malarstwa czy rzeźby: XIX stulecie to wiek Jana Matejki i Artura Grottgera, a na początku wieku XX pojawia się Stanisław Wyspiański, niezwykły, wielostronny geniusz, czy też Jacek Malczewski i inni. Wiek XIX to także wiek pionierski dla polskiego teatru: zapoczątkował go jeszcze Wojciech Bogusławski, a potem został rozwinięty przez wielu innych, zwłaszcza na południu Polski, w Krakowie i we Lwowie, który wówczas należał do Polski. Teatry przeżywały swój złoty okres, dokonywał się rozwój teatru mieszczańskiego i ludowego. Należy też stwierdzić, że ów rozwój kultury duchowej w XIX wieku przygotował Polaków do tego wielkiego wysiłku, który przyniósł narodowi odzyskanie niepodległości. Polska, skreślona z map Euczasu istnieje na nich ciągle. Nie zdołało zniszczyć tej obecności
W pogoni za rozumem i wolnością
nawet szaleństwo nienawiści, które wybuchło na Zachodzie i na
341
ropy i świata, w roku 1918 zaistniała na nich z powrotem i od tego
Wschodzie w latach 1939-1945.
Widać z tego, że w obrębie pojęcia „ojczyzna” zawiera się jakieś głębokie sprzężenie pomiędzy tym, co duchowe, a tym, co materialne, pomiędzy kulturą a ziemią. Ziemia odebrana narodowi przemocą staje się niejako głośnym wołaniem w kierunku „ducha” narodu. Duch narodu się budzi, żyje nowym życiem i z kolei walczy, aby były przywrócone ziemi jej prawa. Wszystko to ujął Norwid w zwięzłej formie, mówiąc o pracy: „(...) Piękno na to jest, by zachwycało do pracy – praca, by się zmartwychwstało”.17
Teraz pod wieloma względami nasza sytuacja jest gorsza, co nie zwalnia nas jednak z obowiązku podjęcia walki o wolność myśli i przeciwstawienie się zalewającej nas powodzi kłamstwa, dezinformacji i manipulacji, a także anomii i relatywizmu. Musimy zrobić wszystko, aby być wolnymi. Raz jeszcze przywołajmy słowa Jan Pawła II: Czym jest ludzka wolność? Odpowiedź znajdujemy już u Arystotelesa. Dla Arystotelesa wolność jest własnością woli, która urzeczywistnia się przez prawdę. Jest zadana człowiekowi. Nie ma wolności bez prawdy. Wolność jest kategorią etyczną. Tego uczy Arystoteles przede wszystkim w swojej Etyce nikomachejskiej, zbudowanej jako system etyki filozoficznej18.
W pogoni za rozumem i wolnością 342
Działanie Doceniając w pełni wysiłki jednostkowe wielu dziennikarzy (że wymienimy tylko dla przykładu: Stanisława Michalkiewicza, Tomasza Sakiewicza, panów Terlikowskiego i Górnego) i polityków, tylko działanie wespół w zespół może postawić tamę zalewającej nas fali kłamstw i dezinformacji. Składać się powinno ono z kilku elementów: Po pierwsze: zaprowadzenie edukacji medialnej w szkołach, aby już młodzi ludzie poznali mechanizmy i wiedzieli, kto i jak ich może oszukiwać i byli 17 Jan Paweł II, Pamięć i tożsamość, Kraków 2005, s. 27. 18 Tamże, s. 19.
sami zdolni do wyboru nadawcy w dobrze pojętym swoim interesie. Na pewno nie zaszkodziłby taki przedmiot, jak historia komunizmu. Po drugie: powstanie w internecie i poza nim ośrodków, zajmujących się oceną wiarygodności nadawców i osób publicznych, takich jak: dziennikarze, politycy, celebryci. Niekonieczni muszą z tego płynąć prawne konsekwencje. Dużo ważniejsza jest wiedza o tym, kto jest kim i co robi(ł). W końcu jak ktoś chce słuchać bałwana czy manipulatora, nie można mu tego zabronić. Po trzecie: wynika to z dwóch poprzednich punktów: propagowanie wiedzy o mediach dokładnie tak samo, jak o higienie. Jakie mogą być konsekwencje jedzenia przeterminowanego jedzenia czy niemycia rąk…? Dokładnie takie, jak wysłuchiwanie co poniektórych programów telewizyjnych czy ekspertów, a być może nawet na dłuższą metę gorsze. Po czwarte: Naszą główną bronią jest bojkot konsumencki, ponieważ tylko materialne bodźce wobec ludzi zlej woli dają szansę obrony przed nimi. Jeżeli staniemy do nich tyłem i nie będziemy oglądać ich programów i kupo-
Naszą główną bronią jest bojkot konsumencki.
wać reklamowanych przez nich towarów, zyskamy przewagę. Inna sprawa to pytanie: jak wielu odbiorców mass mediów jest gotowych tak uczynić? Niewolniczy system, w którym żyjemy, uformował niestety mentalność wielu ludzi, którzy mają w pogardzie wolność i liczy się dla nich wygoda i święty spokój. Niemniej, jakby nie było, nie ma powodu z własnej woli dać się ogłupiać przez etatystów, socjalistów i innych „istów”, zabierających nam wolność polityczną, osobistą i ekonomiczną. Po piąte: Znakomicie sprzyja naszym celom system polityczny oparty na wolnym rynku, czyli libertarianizm (podkreślmy: w sferze ekonomicznej, nie obyczajowej), który jest filozofią oraz stylem politycznego myślenia, postulującym nieograniczoną swobodę dysponowania własną osobą i własnością pod warunkiem, że postępowanie to nie ogranicza swobody dysponowania swoją osobą i własnością komuś innemu. Zgodnie ze znanym powiedzeniem: „Twoja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się moja”. Nadto konserwatyzm
W pogoni za rozumem i wolnością
takim, jak go widział Edmund Burke, czyli taka orientacja polityczna, która
343
„Wolność twojej pięści musi być ograniczona bliskością mojego nosa” lub też:
bazuje na hasłach obrony istniejącego porządku społeczno-gospodarczego
(dotyczyło to XIX wieku oraz zachowywania i umacniania tradycyjnych wartości, takich jak: religia [katolicka], naród, państwo, rodzina, hierarchia, autorytet, własność prywatna). Socjalizm – nie mówiąc o komunizmie – ze swojej natury czynią nasz program niemożliwym, ponieważ zawłaszczają wolność człowieka w sensie ekonomicznym, osobistym i politycznym, a media są dla nich narzędziem służącym realizacji tego celu.