SZKOŁA OSZCZĘDZANIA „KONCEPTU” oszczędzanie aktywne:
-
DODATEK EKONOMICZNY
-
Akcje i fundusze
Skuteczne inwestowanie na giełdzie to nie jest łatwy kawałek chleba. Jednak co zrobić, kiedy zyski z lokat bankowych są bardziej symboliczne niż realne? Potrzeba odpowiedzi na to pytanie rodzi zainteresowanie giełdą. Można na niej zarobić dużo więcej niż na lokatach. Ale niestety i dużo więcej stracić. Nie tylko pieniędzy, ale i czasu oraz nerwów. WIOLETA BIAŁOWĄS
POLITOLOG I KULTUROZNAWCA , ZAJMUJE SIĘ MARKETINGIEM W SEKTORZE BANKOWYM
Skuteczne inwestowanie na giełdzie to nie jest łatwy kawałek chleba. Jednak co zrobić, kiedy zyski z lokat bankowych są bardziej symboliczne niż realne? Potrzeba odpowiedzi na to pytanie rodzi zainteresowanie giełdą. Można na niej zarobić dużo więcej niż na lokatach. Ale niestety i dużo więcej stracić. Nie tylko pieniędzy, ale i czasu oraz nerwów. Na giełdzie dobrze zarabiają nieliczni, głównie ci, którzy wiedzą, jak to robić. Dlatego dobrze zastanów się, czy jesteś na to gotowy. Ważne jest również to, aby realistycznie założyć, jaka stopa zwrotu cię satysfakcjonuje, a może nawet, co ważniejsze na początku przygody z giełdą, jaki poziom strat możesz zaakceptować. Zanim zaczniesz grać, przygotuj sobie rezerwę finansową. Nigdy nie graj, nie mając takiego zabezpieczenia. Bo co zrobisz, kiedy nagle będziesz szybko potrzebować gotówki i będziesz musiał wycofać się z giełdy, na której akurat jest dołek? W ta-kich sytuacjach możesz naprawdę dużo stracić. Sam musisz sobie określić wielkość tej rezerwy. Jednak z pewnością jednej reguły warto przestrzegać: nigdy nie pożyczaj, aby inwestować. Instrumenty finansowe
dobieramy w zależności od odporności na ryzyko, wiedzy, a także czasu, jakim dysponujemy. Na giełdzie możesz inwestować samodzielnie lub poprzez fundusze akcji. Te drugie są często dobrym rozwiązaniem, bo zarządzają nimi eksperci. To oni dobierają spółki, w które zainwestują pieniądze klientów. Zaletą funduszy, poza dywersyfikacją spółek i tym samym zmniejszeniem ryzyka, często jest również to, że mają dostęp do większej gamy produktów inwestycyjnych zarówno w Polsce, jak i na świecie niż inwestor indywidualny. Ale za taki „luksus” trzeba niestety zapłacić: za zarządzanie (kilka procent zainwestowanych pieniędzy rocznie), czasem dodatkową prowizję od zysku. Dodatkowo taką inwestycję trudniej zakończyć i
Zanim zdecydujesz się na wybór takiego rachunku, porównaj dostępne oferty. Różnice w pobieranych prowizjach mogą być znaczące. Przy wyborze biura maklerskiego istotne jest, aby dostarczało one również serwis informacyjny. Jednak należy wtedy wziąć poprawkę na serwowane nam komentarze czy analizy. W końcu biura zarabiają na prowizjach od wartości czy liczby dokonanych transakcji, więc klientów chcą często zachęcić. Dzięki rachunkowi maklerskiemu masz również dostęp m.in. do
Ważne jest to, aby realistycznie założyć, jaka stopa zwrotu cię satysfakcjonuje, a może nawet, co ważniejsze na początku przygody z giełdą, jaki poziom strat możesz zaakceptować. nie mamy pełnej kontroli nad sposobem zarządzania naszymi pieniędzmi. Samodzielnie inwestując, wiemy, co mamy w portfelu, ale nie zawsze wiemy tyle samo na temat giełdy, co wykwalifikowani pracownicy. Aby rozpocząć samodzielną grę na giełdzie, musisz otworzyć rachunek maklerski, dzięki któremu można obracać m.in. akcjami na giełdzie czy obligacjami skarbowymi.
obracania instrumentami pochodnymi, kontraktami terminowymi (futures), opcjami, produktami strukturyzowanymi. Nie zalecamy ich jednak początkującym inwestorom. Kupić jedną spółkę, czy kilka? Zainwestowanie w kilka spółek jest bezpieczniejsze, ale wtedy płacimy większą prowizję i potrzebujemy więcej pieniędzy na start. Natomiast zakup akcji jednej spółki to znowu ryzykowne przed-
sięwzięcie. Najlepiej zdywersyfikować swój portfel inwestycji. Jeśli masz taką możliwość, podziel środki na te przypisane własnym inwestycjom w akcje, w obligacje, a część oddaj w zarządzanie przez fundusze. Codzienna analiza wyników spółek, wskaźników makroekonomicznych i wiele innych danych finansowych to podstawa skutecznego inwestowania na giełdzie. Warto zawsze przeanalizować sytuację finansową spółki, w którą chce się zainwestować. Badanie jej fundamentów, czyli tego co decyduje o jej stabilności i możliwościach rozwoju, mocnych i słabych stronach i jej wynikach finansowych powinno służyć wspomaganiu decyzji inwestycyjnych. Co ważne, taka analiza musi obejmować okres nawet 3 lat. W takiej dłuższym perspektywie – co zostało dowiedzione – występuje silna korelacja pomiędzy wzrostem zysków spółki, a jej wyceną rynkową Dlatego też analiza fundamentalna spółek ma szczególne znaczenie przy inwestycjach średnio i długoterminowych. I oczywiście nie zapomnij z zysków rozliczyć się z fiskusem. Choć rozliczenie podatku z zysku z giełdy jest nieskomplikowane, to jednak sam fakt jego odprowadzenia znacznie obniża rentowność transakcji giełdowych. PIT-38 trzeba składać także w przypadku poniesienia straty, którą można potem odliczać od zysków w kolejnych latach.
|
KONCEPT
|
11
Jak oszczędzać?
Konta oszczędnościowe, lokaty, obligacje i bony skarbowe
Jeśli nie wydajemy wszystkiego na bieżąco, mamy oszczędności i chcemy, żeby przynajmniej nie traciły one na wartości, to najbezpieczniej ulokować je na dwa sposoby. Pierwszy to lokata bankowa lub konto oszczędnościowe w banku. Drugi: bony skarbowe czy też obligacje Skarbu Państwa. JACEK KRZEMIŃSKI
DZIENNIKARZ EKONOMICZNY. PRACOWAŁ W „RZECZPOSPOLITEJ”, „FORBES”, „NEWSWEEKU”, OBECNIE PISZE DLA „GAZETY BANKOWEJ”
Warto zacząć od tego, że najgorszy sposób przechowywania naszych oszczędności czy comiesięcznych nadwyżek finansowych to trzymanie ich w domu czy akademiku. Po pierwsze - nie jest to sposób bezpieczny, bo
tak trzymane oszczędności łatwo stracić, np. w wyniku kradzieży czy pożaru mieszkania. Po drugie - tracą one na swej wartości, „pożera” je inflacja, czyli wzrost cen. Wprawdzie inflacja zamieniła się ostatnio w Polsce w deflację (czyli ceny spadają, a nie rosną), ale wszystko wskazuje na to, że jest to zjawisko przejściowe. Że inflacja prędzej czy później do nas wróci. Tak przynajmniej każe sądzić dotychczasowa historia gospodarcza krajów rozwiniętych, do
12 | KONCEPT | 2015
których Polska już się zalicza. Jak uniknąć lub przynajmniej pomniejszyć „zjadanie” naszych oszczędności przez inflację? Najprostsza i zarazem bezpieczna metoda to założenie lokaty bankowej lub konta oszczędnościowego w banku. To drugie nie jest tym samym (choć tak może się kojarzyć), co tzw. ROR – rachunek oszczędnościowo-rozliczeniowy. Bo ROR-y są zwy-
Najgorszy sposób przechowywania naszych oszczędności to trzymanie ich w domu czy akademiku. „Materac” to nie jest najlepszy sposób na pomnażanie pieniędzy. kłymi kontami osobistymi i jako takie na ogół nie są oprocentowane. A te, które są, mają zwykle bardzo niskie oprocentowanie i nalicza się je tylko od kwoty, która została na koncie pod koniec miesiąca. W jednym z działających w Polsce banków jest to 0,4
proc. dla kwot do 3 tys. zł, 1,2 proc. – od 3 do 10 tys. zł i 1,5 proc. – powyżej 10 tys. zł. To mało, tym bardziej, że dochody z odsetek bankowych obłożone są tzw. podatkiem Belki, czyli podatkiem od dochodów kapitałowych, wynoszącym 19 proc. Ten podatek zapłacimy też w przypadku kont oszczędnościowych i lokat bankowych (od naliczonych nam przez bank odsetek). Z drugiej jednak strony te konta i lokaty mają zdecydowanie wyższe oprocentowanie niż ROR-y, zwykle dużo większe niż wskaźnik inflacji. Sięga ono obecnie w Polsce 3 proc. w przypadku kont oszczędnościowych, których sporym atutem jest też fakt, że możemy z nich wypłacać pieniądze czy np. przelewać je na konto osobiste wtedy, kiedy chcemy (jednak bank może od tych wypłat pobierać prowizję – na ogół to kilka złotych od operacji). Inaczej jest w przypadku lokat bankowych, z których pieniądze możemy wycofać dopiero po ustalonym z bankiem terminie. I tak np. jeśli lokata jest roczna, to pieniądze możemy wypłacić z niej – wraz z należnymi odsetkami – dopiero po roku od jej założenia. Jeśli chcielibyśmy pieniądze z lokaty zabrać wcześniej, to wówczas tracimy prawo do odsetek. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że oprocentowanie lokat jest dużo wyższe niż kont oszczędnościowych – obecnie dochodzi ono w Polsce do 4-4,5 proc. Mimo to, zarówno w przypadku
kont oszczędnościowych, jak i lokat bankowych, po obłożeniu podatkiem Belki naliczonych nam przez bank odsetek, może się okazać w wielu przypadkach, że zarobiliśmy mniej niż wynosił wskaźnik inflacji. Alternatywnym, chroniącym nasze oszczędności przed „zjadaniem” przez inflację, rozwiązaniem są bony skarbowe i obligacje Skarbu Państwa. Będące czymś w rodzaju oprocentowanej pożyczki, jaką zaciąga państwo u tych, którzy od niego te bony i obligacje kupują, z (na ogół) stałym oprocentowaniem i określonym z góry terminem ich wykupu przez państwo. W przypadku bonów skarbowym to od jednego tygodnia do maksimum jednego roku, a obligacji – od 2 do 20 lat. Jak wygląda ich oprocentowanie? Na im dłuższy są okres udzielane, tym oprocentowanie wyższe. Obecnie dla obligacji 2-letnich wynosi ono 2 proc. (takie odsetki są naliczane co roku, czyli np. w przypadku obligacji o nominale 10 tys. zł, zarobimy 200 zł rocznie), a 4-letnich – 2,3 proc. Dystrybucją obligacji SP oraz bonów skarbowych zajmuje się Ministerstwo Finansów. Obecnie nie oferuje ono bonów skarbowych, a obligacje sprzedaje przez internet, specjalną infolinię lub za pośrednictwem PKO BP (więcej informacji na www.obligacjeskarbowe.pl.). Zastanawiając się nad tą opcją ulokowania naszych oszczędności, należy uwzględnić również to, że w razie potrzeby obligacje jeszcze przed terminem ich wykupu przez państwo można komuś odsprzedać lub zbyć je w punkcie sprzedaży obligacji, korzystając z przedterminowego wykupu. Choć wtedy zarobimy na nich mniej niż początkowo planowaliśmy.
Inwestować w kruszce, ziemię, nieruchomości? Jasne, ale… „W krótkich okresach rynek działa jak gorące powietrze w balonie – winduje ceny w górę. W dłuższych jak balast, który sprowadza je do realnego poziomu” – to jeden z kluczowych cytatów z Warrena Buffeta, legendy świata inwestorów, miliardera, osoby na której działania patrzą wszystkie media i maklerzy. zreflektować się i słuszMIKOŁAJ RÓŻYCKI nie stwierdzić: „Sytuacja życiowa zmusiła mnie ABSOLWENT PODYPLOMOWYCH do zakupu mieszkania, a STUDIÓW W WARSZAWSKIEJ SGH . domu bez działki się nie KOORDYNATOR PROGRAMÓW wybuduje”. Pełna zgoda. REALIZOWANYCH PRZEZ FUNDACJĘ Ale czy warto zaciągać ROZWOJU SYSTEMU EDUKACJI . wieloletnie zobowiązanie Kruszce, ziemia i w banku lub wydawać cały nieruchomości to jedne z najstarszych sposobów po- dorobek rodziców i kupomnażania majątku. Różni wać aby kupić, bo trzeba? Nie zawsze. Warto rozje to, że dwa ostatnie są ważyć różne scenariusze. potrzebami pierwszego rzędu: zawsze trzeba mieć I piszę to z perspektywy własnych doświadczeń. W gdzie mieszkać i posiakontekście ziemi i nierudać własną przestrzeń. chomości emocje i czas są Kruszce są dodatkiem, najgorszym z możliwych bez którego da się żyć, ale doradców. Lepiej czasem bez którego nie działałby przemęczyć się parę lat i żaden system pieniężny. wynajmować jakieś lokum Niby wszyscy wiedzą, niż przeznaczać połowę że najlepiej jest je tanio kupić i drogo sprzedać. Ale dochodów na raty bankoCi, którzy wykażą się zimną krwią i przez dłuższy czas będą obserwować ceny danego dobra, będą wygrani. tylko nieliczni robią tak w praktyce. Co na temat mówi cytowany wcześniej Buffet?: „Zasada numer jeden: nigdy nie trać pieniędzy. Zasada numer dwa: zawsze pamiętaj o punkcie numer jeden”. Kiedy najlepiej kupować złoto, mieszkanie czy działkę? W kryzysie! Tak, drogi czytelniku, w kryzysie. Ale tylko nieliczni w takim czasie decydują się na takie działania. Po pierwsze, mało osób ma wtedy wystarczające zasoby czy zdolność kredytową, po drugie, mało kto decyduje się wtedy ryzykować. Ale czytelnik może
we. W latach 2005-2008 ceny mieszkań w Polsce sięgnęły rekordowych kwot w historii naszego kraju, prawie dorównały tym w najbogatszych krajach Europy. Jak wynika z raportów Narodowego Banku Polskiego od tamtej pory nastąpiła stabilizacja cen, a w ostatnich latach odnotowywano ich spadek.
tkwi zasadniczy problem w możliwości nabycia takiego dobra, otrzymania kredytu, czasu spłaty, metrażu na jaki stać przeciętnego najemnego pracownika czy rodzinę. Warto jednak pamiętać, że zakup, nawet na wieloletni kredyt nieruchomości jest jedną z najlepszych inwestycji, zwłaszcza w kontekście posiadania rodziny czy dzieci. Taka nieruchomość będzie służyć nie tylko nam, ale też i naszym dzieciom czy krewnym. Oczywiście nie jest to inwestycja rozumiana w sposób bezpośredni czyli dająca korzyści finansowe, lecz jest inwestycja w bezpieczeństwo bytowe nasze i naszych bliskich. Pierwszorzędną zasadą nabywania nieruchomości jest możliwość utrzymania przez nią wartości (a nawet jej zwiększenie) w długoletniej perspektywie. Dlatego ciężko doradzić zakup mieszkania w starym blokowisku. Tam ceny z pewnością spadną. Drugą kwestią jest nie poddawanie się emocjom i patrzenie na ceny również przez pryzmat dłuższego czasu. Tu pomocne są media, raporty np. Narodowego Banku Polskiego i inne źródła, które dla cierpliwego internauty nie będą kryć tajemnic. Piszę o tym dlatego, by pokazać, że Ci którzy wykażą się zimną krwią i przez dłuższy czas będą obserwować ceny danego dobra, ra-
czej częściej będą wygrani niż stracą. Dlatego na pytanie o to kiedy kupować kruszce, nieruchomości czy ziemię odpowiedź brzmi: wtedy gdy jest szansa nie stracić dużo, ale na pewno nie przepłacić. Dobra te mają taką cechę, że można postrzegać i oceniać je tylko w długiej, a na nawet bardzo długiej perspektywie. Coś co 20 lat temu budziło uśmiech politowania, dziś jest potężnym majątkiem - np. działka w okolicach dużych miast. Trzeba spojrzeć na historię cen tego, co nas interesuje i regularnie ją monitorować. W przypadku kruszców warto robić to częściej, w przypadku nieruchomości spokojnie można sprawdzać je co parę miesięcy. Kiedy kolega ze studiów lub ulubiony wujek, którzy do tej pory nie wiedzieli nawet, że gazety mają strony ekonomiczne wspominają, że może warto by kupić trochę złota lub mieszkanie na wynajem – musi zapalić nam się ostrzegawcza lampka w głowie. To znak, że wspomniane przez Buffeta powietrze w balonie jest właśnie najgorętsze z możliwych. A balon zaraz może pęknąć z hukiem.
Główny ból głowy w polskich realiach wynika z dużo niższej wartości nabywczej wynagrodzeń w stosunku do ceny 1 metra kwadratowego mieszkania czy działki ziemi. Tu
|
KONCEPT
|
13
Karty kredytowe, czyli cukier w kieszeni marynarki Karty kredytowe zaczynały swoją karierę w czasach tektury i bywalców nowojorskich restauracji. Gdy w latach 70. wdarły się do portfeli Amerykanów, było niemal pewne, że następnym etapem będzie podbój świata. KAROL JEDLIŃSKI
ABSOLWENT WYDZIAŁU DZIENNIKARSTWA I NAUK POLITYCZNYCH UNIWERSYTETU WARSZAWSKIEGO.
DZIENNIKARZ „PULSU BIZNESU”.
Pierwsze karty kredytowe były metalowe lub z mieszanki kartonu i celuloidu. Jednak ich podstawowa funkcja wciąż była ta sama co dziś: posiadacz karty mógł przez określony czas wydawać nie swoje pieniądze, ale zaciągnięty w ten sposób kredyt musiał spłacić w określonym terminie. Obecnie, w czasach pieniądza elektronicznego, karty kredytowe stały się jeszcze bardziej wyrafinowanym narzędziem płatniczym. W portfelach Polaków jest ich już 6 mln. Te małe kawałki plastiku z wytłoczonym, wypukłym numerem oraz imieniem i nazwiskiem posiadacza, wciąż są w mniejszości w stosunku do kredyt debetowych. Dlaczego? M.in. dlatego, że nie ma darmowych lunchów. Zatem bankowy kredyt niesie za sobą nie tylko luksus wydawania pieniędzy bez posiadania ich na koncie ale również ciężar lub ryzyko dodatkowych opłat. Obecnie banki nie mają większych oporów przed wydawaniem kart kredytowych, pomimo tego, że przecież nie wymagają one rachunku bankowego. Oczywiście, osoby ze złą historią kredytową w przypadku wniosku o kartę obejdą się smakiem. Bank owszem, bierze
14 | KONCEPT | 2015
na siebie ryzyko i koszt obsługi karty ale z drugiej strony zabezpiecza się przed stratami i wymaga terminowych spłat zadłużenia. Pierwszą barierą zabezpieczającą w przypadku „kredytówki” jest limit wysokości transakcji w danym miesiącu. Za-
mi na niektóre produkty czy usługi w przypadku płatności kartą. Warunek jest zazwyczaj jeden: co miesiąc należy przeprowadzać minimum kilkanaście operacji na karcie lub wydać za jej pomocą określoną kwotę. Karta kredytowa wygrywa z debetową także w przypadku zakupów internetowych, szczególnie na zagranicznych serwisach. Wiele banków w Polsce oferuje takie płatności w sieci kartą bez dodatkowych prowizji, pod-
zestawienie płatności za pomocą kart i daje posiadaczowi kawałka plastiku 3-4 tygodnie na całkowitą spłatę zadłużenia. Jeśli zostanie ono pokryte w terminie (zwykle za pomocą przelewu z rachunku bankowego), wówczas bank umarza odsetki jakie naliczył. Jeśli przekroczymy termin spłaty to bank automatycznie nalicza odsetki, w zależności od terminu danej transakcji. Wysokość odsetek w przypadku kart kredytowych ograniczona jest ustawowo (to maksymalnie 4-krotność stopy lombardowej). Obecnie najwyższe możliwe oprocentowanie kart wynosi 10 proc. w skali roku ale można spotkać „kredytówki” z oprocentowaniem na poziomie 9 proc. – Nie zgłosiłem bankowi zaginięcia mojej karty kredytowej. Ktokolwiek ją znalazł lub ukradł i tak na pewno będzie wydawał mniej niż moja żona – tak w latach 80. żartował sobie Illie Nastase, tenisowy mistrz rodem z Rumunii.
Przyjemność z płacenia na kredyt ma swoje mniej przyjemne strony. Nieprzypadkowo bankowcy powtarzają, że karta kredytowa to narzędzie dla osób, które tak naprawdę nie chcą żyć na kredyt… zwyczaj, w zależności od banku jest to 3-10 tys. zł. Posiadacze kart kredytowych muszą też pamiętać o tym, że już na wstępie, przy wydaniu karty bank może naliczyć jednorazową opłatę, zwykle jest to kilkadziesiąt złotych. Coraz częściej zdarza się jednak, że karty przez pierwszy rok użytkowania zwolnione są z wszelkich jednorazowych opłat. Więcej: niektóre banki kuszą specjalnymi zniżka-
czas gdy karty debetowe działają zazwyczaj tylko w polskim internecie. Przyjemność z płacenia na kredyt ma też jednak swoje mniej przyjemne strony. Nieprzypadkowo bankowcy powtarzają, że karta kredytowa to narzędzie dla osób, które tak naprawdę nie chcą żyć na kredyt. Ta opinia bierze z twardych liczb: po zakończeniu danego okresu rozliczeniowego (zwykle jest to miesiąc) bank robi
– To jak dawanie cukru cukrzykom – grzmiał zaś doradca prezydenta Johnsona na wieść o tym, że banki masowo wysyłają Amerykanom – także tym z marginesu społecznego, bez dochodów – karty kredytowe. Te dwie opinie nie wzięły się z niczego. Warto pamiętać, że np. branie drugiej karty kredytowej na spłatę zadłużenia na pierwszej to krok w stronę pętli zadłużenia. W chwilach kłopotów finansowych najlepiej skontaktować się z bankiem. Każdy z nich oferuje kredyty ratalne, przy których spłata zadłużenia rozkładana jest nawet na 4 lata.