nr 52 KWIECIEŃ 2017
KILKU BOGACZY I RESZTA ŚWIATA AGNIESZKA NIEWIŃSKA
IDŹ WŁASNĄ DROGĄ
SPECJALNIE DLA „KONCEPTU”
MAREK KAMIŃSKI
WODNA MAJÓWKA MIKOŁAJ RÓŻYCKI
STUDENCKI TEATR NIE ISTNIEJE? ELŻBIETA LEWAK
SPECJALISTA VS. CZŁOWIEK RENESANSU O PRZYSZŁOŚCI RYNKU PRACY MONIKA WIŚNIOWSKA I MARTYNA KOŚKA
RELACJA
Polska nie może istnieć bez PWSZ-ów! DOMINIKA PALCAR
Kierownik projek tów Fundacji Inicjat yw Młodzieżowych
W dniach 9-12 marca 2017 roku Tarnów stał się stolicą polskich PWSZ-ów. Do miasta przyjechali studenci z całej Polski, aby wziąć udział w XXIX Forum Sprawozdawczo-Wyborczym Komisji Państwowych Wyższych Szkół Zawodowych.
F
orum, które odbyło się w Tarnowie, polskim biegunie ciepła, było już 29. edycją tego wydarzenia. Skupia się ono na edukacyjnych aspektach szkół zawodowych w Polsce oraz debacie poświęconej wyzwaniom stojącym przed studentami. Wydarzenie zostało objęte patronatem Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. PODYSKUTUJMY O SPOŁECZNEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI NAUKI
MINISTER O SZKOŁACH ZAWODOWYCH Gościem specjalnym Forum był wicepremier Jarosław Gowin, Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego, który zapewnił,
Ustawa 2.0 będzie zawierała sugestie i uwagi studentów. iż Ustawa 2.0 będzie zawierała sugestie i uwagi studentów. Podczas swego wystąpienia wicepremier mówił o zmianach, jakie zostały wprowadzone w finansowaniu uczelni wyższych. Zaznaczył także, iż dzięki dostępnym dotacjom uczelnie będą nagradzane. Największy wydźwięk miały wypowiedziane przez wicepremiera słowa: „Nie wyobrażam sobie Polski lokalnej bez PWSZ-ów”. NOWE WŁADZE FORUM PWSZ PSPR W Tarnowie odbyły się obrady Komisji PWSZ, podczas których zostały wybrane nowe władze, które przez kolejny rok będą kierować organizacją. Osobami głosującymi byli przedstawiciele z ponad 30 szkół zawodowych z całej Polski. „KONCEPT” NA FORUM Miałam przyjemność uczestniczyć w Forum wraz z Tomaszem Grzywaczewskim, z którym opowiedzieliśmy o „Koncepcie” jako medium studenckim oraz o inicjatywach, które wspieramy jako
fundacja oraz wydawca Magazynu. Szczerze gratulujemy koordynatorowi, którym był Kamil Spędzia – przewodniczący
Największy wydźwięk miały wypowiedziane przez wicepremiera słowa: „Nie wyobrażam sobie Polski lokalnej bez PWSZ-ów”. Rady Uczelnianej Samorządu Studentów PWSZ w Tarnowie, tak wspaniałego i bogatego merytorycznie wydarzenia! ODROBINA RELAKSU Zwieńczeniem tegorocznego Forum był uroczysty bal przy dźwiękach muzyki kwartetu smyczkowego Con Fuoco, a kolejne Forum Sprawozdawczo-Wyborcze Komisji Państwowych Wyższych Szkół Zawodowych odbędzie się już w październiku w Jarosławiu. Do zobaczenia! Kwartet Con Fuoco to młoda formacja muzyczna założona rok temu. Tworzą go przyjaciółki ze szkoły muzycznej w Tarnowie, której znajomość utrwaliła orkiestra kameralna „Divina in Misericordia”. Kwartet tworzą: Karolina Kowal, Joanna Jachimek, Patrycja Strejczek, Magdalena Bujak oraz wokalistka Natalia Kawa. Wykonują utwory klasyczne, ale ich misją jest prezentowanie utworów rozrywkowych w wyjątkowych aranżacjach. Przyszłe koncerty są w trakcie organizacji i odbędą się prawdopodobnie w okresie wakacyjnym. Więcej informacji o Kwartecie można znaleźć na naszym fanpage’u Kwartet Con Fuoco.
FOT. GRZEGORZ KWIEK
Ważnym elementem Forum dla środowiska studencko-akademickiego była debata poruszająca temat reformy szkolnictwa wyższego, w której wzięli udział eksperci oraz przedstawiciele organizacji pozarządowych. Panel był
moderowany przez Arkadiusza Michalika oraz Jakuba Kajmowicza. Gościnnie wystąpił Grzegorz Kądzielawski, Dyrektor Gabinetu Politycznego Wiceprezesa Rady Ministrów, radny Sejmiku Województwa Małopolskiego.
ORGANIZATORZY:
PATRONAT:
PATRONI MEDIALNI:
BEZPŁATNY DWUTYGODNIK | KONTAKT: 519 656 771
2 | koncept | kwiecień 2017
GAZETA KAŻDEGO MIESZKAŃCA
NA POCZĄTEK
Specjalista ds. kulturoznawstwa TOMASZ GRZYWACZEWSKI
redak tor naczelny „konceptu”
R
zadko rozmawiam ze studentami socjologii, ale kiedy już to robię zawsze zamawiam duże frytki”. Tak kilka lat temu czarująco cyniczny, siwobrody „najbardziej interesujący człowiek świata” ze słynnej serii internetowych memów, skomentował niezbyt wesołe perspektywy zawodowe absolwentów kierunków humanistycznych. Wielcy intelektualiści zamiast zmieniać świat kończyli jako maszynka do wydawania fast foodów. Kiedy sam zdawałem na studia, wielu moich rówieśników drzwiami i oknami waliło na atrakcyjnie brzmiące kierunki typu dziennikarstwo, kulturoznawstwo, politologia, europeistyka czy właśnie socjologia. Miało być ciekawie i elitarnie, a niestety często kończyło się frustrującymi pielgrzymkami do „pupów”, czyli Powiatowych Urzędów Pracy. Znawcy rynku pracy ze złośliwą satysfakcją stwierdzili więc, że w erze technologii potrzeba nam nie pięknoduchów, ale pragmatycznych specjalistów mających przysłowiowy fach w ręku. Zamiast produkować poetów produkujmy, dajmy na to, programistów. Z pomocą w udowodnieniu tej tezy przyszła niezastąpiona statystyka. Autorzy raportu „Quo vadis humanisto” wyliczyli, że w Warszawie na kilkaset tysięcy zarejestrowanych bezrobotnych, w ciągu całego ubiegłego roku, pojawiła się 1 (tak, słownie: jedna) oferta pracy dla politologa, 5 ofert dla
socjologów, a w przypadku kulturoznawców bida przegoniła nędzę, bo w 2016 r. nie poszukiwano ani jednego smakosza sztuki. Spalona ziemia i kamieni kupa. Humaniści zostali zaorani do zera tak, że nie ma czego po nich zbierać. Niby wszystko jasne, a tu nagle znany amerykański inwestor Mark Cuban w wywiadzie dla Bloomberga z fantazją godną miliardera wypalił: „Osobiście uważam, że w ciągu 10 lat będzie większe zapotrzebowanie na absolwentów nauk humanistycznych. Większe niż na programistów czy nawet inżynierów”. To w końcu co jest grane? Czy w pojedynku specjalista vs. człowiek renesansu ten drugi naprawdę jest z góry skazany na porażkę? Sprawa jest chyba bardziej skomplikowana, niż pokazuje medialnie nośny raport „Quo vadis…”. Bo przecież absolwenci niespecjalistycznych kierunków przeważnie szukają pracy nie na stanowiskach stricte typu „starszy specjalista ds. kulturoznawstwa”, tylko w różnych miejscach luźno związanych z ich zainteresowaniami. A przysłowiowe hamburgerowe sieciówki niekoniecznie są ich głównymi miejscami pracy. Różne oblicza tego zawodowego starcia zbiera dla Was Monika Wiśniowska, a Martyna Kośka o jego wynik pyta Pawła Gniazdowskiego, partnera w jednej z największych w Polsce firm konsultingowo-headhunterskich. I okazuje się, że humaniści mają jednak całkiem niezłe perspektywy dojścia naprawdę wysoko. Na dokładkę Wiktor Świetlik piórem felietonisty oświadcza, że pomimo hucznych
zapowiedzi zawód dziennikarza nie tylko nie umarł, ale ma się całkiem dobrze. Czyżby więc przedwcześnie odtrąbiono koniec człowieka renesansu? Jakby statystycznie nie liczyć, szerokie horyzonty pozwalają bowiem lepiej zrozumieć świat. To szczególnie istotne w dobie robiącego furorę fenomenu „fake newsów”, o których szerzej pisze w swoim artykule Michał Kolanko. Więcej wiesz, trudniej Cię oszukać. Świadomy obywatel to zawsze spory kłopot. Jak w którymś z odcinków kabaretu „Posiedzenie rządu” zauważył minister edukacji: „już od małego produkujemy takich małych głąbów, żeby miał kto w kołchozach pracować”. Słynny polarnik, zdobywca obu biegunów Marek Kamiński, w rozmowie z Oliwią Kacprzak mówi wprost: „Warto więc krytycznie podchodzić do wizerunków promowanych przez media, znajomych czy nawet uczelnie. Nie ufać im bezgranicznie. Najważniejsze to poznać siebie i starać się być sobą”. Proste? Nie sądzę. Ale chyba warto zaryzykować. Tymczasem jednak odłóżmy na bok zawodowe rozterki i cieszmy się nadchodzącymi Świętami Zmartwychwstania Pańskiego. Wielkanoc to najbardziej radosny czas w roku, kiedy największy humanista wszechczasów Jezus z Nazaretu zwyciężył śmierć. To doprawdy godny powód do świętowania. I z tej okazji, w imieniu całej Redakcji, życzę Wam Drodzy Czytelnicy: Wesołego Alleluja!
„KONCEPT” MAGAZYN AKADEMICKI Wydawca: FIM, adres red.: ul. Solec 81b; lok. 73A, 00-382 Wa-wa Redakcja: Tomasz Grzywaczewski (red. nacz.), Mikołaj Różycki (zast. red. nacz.), Marta Rybicka (sekr. red.), Dominika Palcar, Wiktor Świetlik, Mateusz Zardzewiały, Monika Wiśniowska, Tomasz Lachowski, Marcin Malec i inni Projekt graficzny: Shine Art Studio Korekta: Ewa Rżysko E-mail: redakcja@gazetakoncept.pl, www.gazetakoncept.pl Druk prasowy wykonuje Drukarnia Kolumb z siedzibą w Siemianowicach Śląskich. Aby poznać ofertę reklamową prosimy o kontakt pod adresem: reklama@gazetakoncept.pl, osoby zainteresowane dystrybucją „KONCEPTU” na uczelniach prosimy o kontakt pod adresem: redacja@gazetakoncept.pl
3
SPIS TREŚCI
NR 52 KWIECIEŃ 2017
TEMAT NUMERU 6 | SPECJALISTA VS. CZŁOWIEK RENESANSU MONIKA WIŚNIOWSKA
8 | KARIERA TO UMIEJĘTNOŚĆ ODERWANIA SIĘ OD MOCNEJ SPECJALIZACJI Z PAWŁEM GNIAZDOWSKIM ROZMAWIA MARTYNA KOŚKA
NA POCZĄTEK
NZS
HISTORIA
2 | POLSKA NIE MOŻE ISTNIEĆ BEZ PWSZ-ÓW!
14 | KIERUNEK: WROCŁAW
20 | PATRONI (PO)NA(D) MIARĘ CZASU
DOMINIKA PALCAR
3 | SPECJALISTA DS. KULTUROZNAWSTWA TOMASZ GRZYWACZEWSKI
JUSTYNA PELC
PODRÓŻE 15 | WODNA MAJÓWKA MIKOŁAJ RÓŻYCKI
5 | BYŁO JEST BĘDZIE
MARTA RYBICKA
ŚWIAT
ALEKSANDRA RADOMSKA
MICHAŁ KOLANKO
KULTURA 12 | JAK DOSTAĆ SIĘ DO TEATRU, KTÓRY NIE ISTNIEJE? – CZYLI SŁÓW KILKA O TEATRZE STUDENCKIM ELŻBIETA LEWAK
13 | MIŁOŚĆ NAM WSZYSTKO WYBACZY OLIWIA KACPRZAK
22| ZRÓB ZAKUPY ON-LINE, ODBIERZ PACZKĘ PO DRODZE
26 | KATHPUTLI COLONY
9 | NAJBARDZIEJ POŻĄDANA UMIEJĘTNOŚĆ? ZARZĄDZANIE PROJEKTAMI!
10 | PRAWDA O „FAKE NEWS” NIEWYGODNA DLA POLITYKÓW
DODATEK EKSPERCKI
FOTOREPORTAŻ
EDUKACJA EKONOMICZNA
SPOŁECZEŃSTWO
KORDIAN KUCZMA
WYWIAD NUMERU 16 | „IDŹ WŁASNĄ DROGĄ” Z MARKIEM KAMIŃSKIM ROZMAWIA OLIWIA KACPRZAK
EDUKACJA EKONOMICZNA
28 | KILKU BOGACZY I RESZTA ŚWIATA AGNIESZKA NIEWIŃSKA
29 | PO JAKICH STUDIACH NAJŁATWIEJ O PRACĘ?
PRSP 30 | RADA STUDENTÓW OPINIUJE! ŁUKASZ RUSAJCZYK
18 | BANKI SPÓŁDZIELCZE Z EDUKACYJNĄ MISJĄ
FELIETON
19| SEKTOR FINANSOWY NA RZECZ NOWOCZESNEJ EDUKACJI
GAZETA WYŁAŻĄCA Z TRUMNY
31 | JESTEM LEMINGIEM?
NA POCZĄTEK
BYŁO JEST BĘDZIE: STUDIA – BRAKUJĄCE OGNIWO Polskie uczelnie powinny oferować krótkie cykle kształcenia. – O oczko wyższe niż matura, a o oczko niższe niż licencjat – proponują przedstawiciele Fundacji Rektorów Polskich (skupiającej m.in. byłych rektorów uczelni publicznych i prywatnych). Pomysłodawcy argumentują, że takie rozwiązanie funkcjonuje w większości krajów Europy i jest bardzo popularne w USA (system college’ów). – Trzeba ludziom pomóc, by znaleźli swoje miejsce w życiu. To miejsce niekoniecznie musi znajdować się na studiach wyższych. Czasami „ciągniemy za uszy” naszych studentów do egzaminu licencjackiego, naruszając zasady jakości i wiarygodności kształcenia. Gdybyśmy mogli zaoferować im dyplom wcześniej, byłoby to znakomite rozwiązanie – uważają byli rektorzy. NAJLEPSI ZAGRANICZNI STUDENCI WYBRANI Sowmya Thottambeti z Indii, Vadym Melnyk z Ukrainy, Seyed Mohammadreza Sadr z Iranu, Omar Al-Obaidi ze Szwecji/ Iraku, Sabina Brazevic z Litwy i Anastasiya Niakrasava z Białorusi to zwycięzcy
7. edycji konkursu na najlepszego studenta zagranicznego w Polsce (Interstudent 2017). Organizatorzy szukali ludzi, których działalność wzbogaca środowisko akademickie i wspiera wymianę kulturową. Warunkiem udziału w konkursie była aktywność w lokalnym środowisku studenckim – kulturalna, społeczna, ekologiczna, sportowa – oraz dobre wyniki w nauce czy też udział w ciekawych projektach badawczych. Kandydatów zgłaszać mogli ich profesorowie, opiekunowie, władze uczelni, biura współpracy zagranicznej, samorządy studenckie, a także koleżanki i koledzy.
BARDZIEJ NIŻ NORMALNIE: • Rozpoczął się właśnie okres tzw. dni otwartych na uczelniach. Różne są sposoby zachęcenia tegorocznych maturzystów do studiowania w tej, a nie innej szkole wyższej. Na przykład, Lubelski Uniwersytet Medyczny zorganizował warsztaty, w trakcie których można spróbować „szycia chirurgicznego” oraz „cewnikowania”. • Inny wabik stosuje Wyższa Szkoła Oficerska Wojsk Lądowych we Wrocławiu. Tam płacą za studiowanie. Pierwszoroczni studenci mogą liczyć na żołd w wysokości 1120 zł/mies. Jest tylko jedno „ale” – trzeba mieszkać… w koszarach.
Sowmya Thottambeti (Indie) – elektronika i telekomunikacja na Politechnice Poznańskiej Vadym Melnyk (Ukraina) – informatyka stosowana w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie Seyed Mohammadreza Sadr (Iran) – psychologia na Uniwersytecie Warszawskim Omar Al-Obaidi (Szwecja/Irak) – kierunek lekarsko-dentystyczny Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego Sabina Brazevič (Litwa) – doktorantka na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu Anastasiya Niakrasava (Białoruś) – doktorantka w Instytucie Muzykologii Uniwersytetu Warszawskiego
Comiesięcznik grantowo-stypendialny Na co?
Kto daje?
Ile?
Termin?
Stypendium wyjazdowe
University of Alberta
27 000 dolarów kanadyjskich
do 11 kwietnia
Konkurs na prace naukowe z zakresu ochrony klienta na rynku finansowym
Rzecznik Finansowy
Nagrody finansowe i rzeczowe
do 28 kwietnia
Nagrody dla studentek i badaczek
L’Oréal Polska w ramach konkursu L’Oréal Polska dla Kobiet i Nauki 2017
Stypendia po 35 000, 30 000 i 25 000
do 30 kwietnia
Stypendia na wymianę z Ukrainą
Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego
Stypendia na pokrycie kosztów podróży i pobytu
do 23 kwietnia
Wymiana w ramach programu Maria Skłodowska-Curie
Komisja Europejska
Sfinansowanie pobytu
do 15 kwietnia
Opracował: Janusz Wdzięczak. Masz pytanie? Pisz: js.wdzieczak@vp.pl
5
TEMAT NUMERU
Specjalista vs. człowiek renesansu o przyszłości rynku pracy MONIKA WIŚNIOWSKA
dziennik ark a i miŁośniczk a mediów społecznościowych
Wszechstronne wykształcenie, szerokie horyzonty, rozległa wiedza – choć takie hasła nam imponują, trudno je pogodzić ze specjalistyczną wiedzą, tak potrzebną w wielu zawodach. Czy człowiek renesansu ma szansę sprostać wymaganiom XXI w.?
C
złowiek renesansu potrafiący dyskutować na każdy temat – do tego przygotowuje nas w szkole wszechstronna edukacja – musi poznać podstawy zarówno nauk ścisłych, jak i humanistycznych, być w stanie rozwiązać równania matematyczne i wypowiedzieć się o sztuce baroku. – Próbujemy wszystkiego, żeby wiedzieć, w czym się spełnimy, w czym czujemy się najlepiej. I dopiero po takim uszczknięciu możemy wybrać swoją specjalizację. Nie bez powodu właśnie studia zaczynają się od podejścia kognitywistycznego, żeby dać studentowi możliwość wyrażenia siebie. Jest tam wszystkiego po trochu. Gdy już wchodzą specjalizacje, zazwyczaj wiemy, gdzie jest nam dobrze – twierdzi Michalina, studentka Uniwersytetu Zielonogórskiego. – Patrząc na swój przyszły zawód (archiwista), wiem, że muszę być wszechstronna i to nie tylko z wiedzy typowo humanistycznej, ale z technicznej i mate-
6 | koncept | kwiecień 2017
matycznej również. Trochę musimy być obecnie „ludźmi renesansu”, nie możemy nastawiać się na jedną specjalność – dodaje Weronika, studentka Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. WIEK SPECJALISTÓW W ostatnich latach coraz częściej słyszymy jednak opinie, że nie jesteśmy w stanie opanować dogłębnie całej wiedzy, jakiej dostarcza nam XXI wiek, a chcąc poradzić sobie na rynku pracy, musimy być konkurencyjni na danym stanowisku. – Trudno być dobrym neurologiem, kardiologiem i ginekologiem jednocześnie – obrazowo argumentuje Kasia, studentka Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wtóruje jej Patrycja, absolwentka prawa na tym Uniwersytecie: – Patrząc z perspektywy studenta, który skończył jednolite pięcioletnie studia magisterskie mające w teorii nauczyć go wszystkiego, myślę, że specjalizacja jest bardziej wartościowa. Warto popatrzeć na to, jak działa system boloński na uniwersytetach w innych krajach, gdzie pierwsze trzy lata to podstawy, ogólna wiedza, a dwa lata magisterki są już bardziej specjalizacją. I uważam to za dużo lepsze rozwiązanie. EKSPERCI I MENADŻEROWIE 71% pracodawców w Polsce deklarowało, że w chwili przeprowadzania badania rekrutowało specjalistów i menadżerów, a 68% planowało rekrutację w ciągu następnego kwartału – tak wynika z 18. edycji raportu Antal Global Snapshot, badają-
cego dynamikę zatrudniania i zwalniania specjalistów i menadżerów w kluczowych sektorach w Polsce i na świecie. – Ważna jest dla mnie rekrutacja specjalistów – trudno być jednocześnie wspaniałym grafikiem, copywriterem i handlowcem, a kiedy poszukuję osoby na określone stanowisko, liczą się dla mnie kompetencje, które pozwolą jej najlepiej wypełniać obowiązki. W wielu zawodach
Osobiście uważam, że w ciągu 10 lat będzie większe zapotrzebowanie na absolwentów nauk humanistycznych – stwierdził ostatnio inwestor i miliarder Mark Cyban. wymagana jest specjalistyczna wiedza, nie wystarczy ogólne pojęcie o wielu tematach, trzeba być ekspertem w tej jednej dziedzinie, którą chcemy się zajmować – mówi Hanna, specjalistka ds. HR. – Skończyły się złote czasy, kiedy ludzie całe życie pracowali w jednym zawodzie, a syn rzeźnika zostawał rzeźnikiem. Teraz liczą się umiejętności i to w jak największej liczbie, na każdej rozmowie o pracę się tego dowiemy. W praktyce bycie dobrym redaktorem to chałturzenie za kilkaset złotych miesięcznie. Połączenie umiejętności graficznych, językowych, projektowych, ekonomicznych i znajomości procesów drukarskich pozwala wyżyć – przeciwnie ocenia Kasia, studentka UJ. Rzeczywiście w przypadku niektórych kierunków studiów statystyki są bardzo niepokojące. W Warszawie, gdzie jest kilkaset tysięcy zarejestrowanych bezrobotnych, w ciągu całego roku pojawia się jedna oferta pracy dla politologa, pięć ofert dla socjologów, ale ani jedna dla kulturoznawców. Jak można przeczytać w raporcie „Quo vadis humanisto”: „Liczba umysłów humanistycznych
Ważna jest dla mnie rekrutacja specjalistów – trudno być jednocześnie wspaniałym grafikiem, copywriterem i handlowcem – mówi Hanna, specjalistka ds. HR. szukających pracy po studiach nie jest adekwatna do zapotrzebowania polskiej gospodarki. Duża konkurencja wśród nich na rynku pracy powoduje, że pracodawcy mogą przebierać w kandydatach i swobodnie ustalać stawki wynagrodze-
TEMAT NUMERU nia. Wyjątkiem są jedynie osoby biegle władające (niestandardowymi) językami obcymi, posiadające rzadkie umiejętności i kwalifikacje. Jednak wynagrodzenia takich magistrów znacznie odbiegają od wynagrodzeń absolwentów kierunków ekonomicznych czy technicznych”. HUMANIŚCI KONTRATAKUJĄ? Czy rzeczywiście jest tak źle? Przy negatywnym PR-ze, jaki ostatnio mają kierunki humanistyczne, dziwić może przekaz wywiadu, jakiego miliarder i inwestor Mark Cuban udzielił dziennikarzowi Bloomberga, Cory’emu Johnsonowi. Zdaniem miliardera zmiany technologiczne postępują tak szybko, że już wkrótce roboty zastąpią w pracy dużą część pracowników – niektóre ze stanowisk mogą zniknąć zupełnie, w ich miejsce mogą pojawić się nowe. Nie to jest jednak zaskakujące, ale inna wypowiedź Cubana na temat humanistów, którą warto zacytować dosłownie: „Osobiście uważam, że w ciągu 10 lat będzie większe zapotrzebowanie na absolwentów nauk humanistycznych. Większe niż na programistów czy nawet inżynierów, ponieważ kiedy otrzymasz [od systemu komputerowego - red.] analizę danych, swoich opcji, będziesz potrzebował innej perspektywy, z której będziesz mógł na nie spojrzeć.
Dlatego przyda ci się ktoś, z szerzej otwartym umysłem”. Co ciekawe, owe „otwarte umysły” zajmują bardzo wiele kierowniczych stanowisk, a także pracują w administracjach rządowych wielu krajów. Przykładowo, jak wynika z danych Sedlak & Sedlak z 2011 r., w ówczesnym sejmie było aż 82 nauczycieli i wykładowców akademickich, 29 politologów, 23 historyków i 13 socjologów. Wśród prezesów firm i menadżerów można znaleźć zarówno ekonomistów, prawników i inżynierów, jak i humanistów – dziennikarzy, historyków sztuki czy politologów. Okazuje się więc, że sam wybór konkretnego kierunku studiów lub stopień wyspecjalizowania nie determinują bynajmniej sukcesu albo jego braku. CO WIĘC ZROBIĆ, ABY PORADZIĆ SOBIE NA RYNKU PRACY? Rekruterzy i specjaliści zajmujący się HR-em bardzo duży nacisk kładą na kompetencje miękkie takie jak komunikatywność, umiejętność pracy w grupie czy realizacji zadań pod presją czasu. Warto akcentować takie umiejętności w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej oraz informować o nich w wysyłanym CV. Nie bez znaczenia jest również doświadczenie zawodowe – staże, praktyki
czy zwykła praca wakacyjna umieszczona w CV pokazuje potencjalnemu pracodawcy, że chcesz się rozwijać i szukasz ku temu okazji. Tego typu dodatkowe zajęcia mają jeszcze jedną zaletę – możesz spróbować swoich sił w różnych środowiskach, wśród odmiennych ludzi i spróbować znaleźć swoją dziedzinę. Jeśli okazuje się, że dane stanowisko zupełnie nie jest dla ciebie, dużo łatwiej jest z niego zrezygnować, kiedy jesteś na stażu, niż gdy masz już pracę etatową – na stażu można pozwolić sobie na błędy.
Wśród prezesów firm i menadżerów można znaleźć zarówno ekonomistów, prawników i inżynierów, jak i humanistów – dziennikarzy, historyków sztuki czy politologów. Duża grupa pracodawców deklaruje także, że u potencjalnego kandydata najważniejsza jest dla nich chęć do pracy i umiejętność dostosowania się do specyfiki danego stanowiska. Reszty można się nauczyć.
7
TEMAT NUMERU
Kariera to umiejętność oderwania się od wąskiej specjalizacji O specjalistach, pracy zespołowej i filologach skandynawskich, którzy zostali księgowymi z Pawłem Gniazdowskim, partnerem w firmie Lee Hecht Harrison DBM, od 2011 r. zajmującym w niej także stanowisko Country Head, rozmawia Martyna Kośka.
PAWEŁ GNIAZDOWSKI Martyna Kośka: Czy można wskazać na jakieś uniwersalne cechy, których pracodawcy szukają u kandydatów? Paweł Gniazdowski: Podzielę je na kilka kategorii. Pierwsza to umiejętność współpracy. W jej skład wchodzi wszystko, co wiąże się z komunikacją, udzielaniem informacji zwrotnej, aktywnym (nie tylko powierzchownym!) słuchaniem. To wszystko prowadzi do tego, że człowiek współdziała, a nie gra do swojej bramki. Pracodawcy deklarują, że poszukują członków zespołów, którzy będą potrafili rozwiązywać konfliktowe sytuacje.
Naprawdę wysoko dochodzą ludzie, którzy potrafią więcej. Na drugim miejscu postawiłbym umiejętności związane z nowymi technologiami. Są zawody, w których są one mniej potrzebne, niemniej zdolność odnalezienia się w świecie, w którym istotną rolę odgrywają media (w tym społecznościowe) jest istotna. Wciąż pojawiają się nowe programy komputerowe i pracownicy powinni szybko uczyć się ich obsługi. Chodzi także o otwartość na tzw. cyfryzację kolejnych czynności czy dziedzin życia. Wskazałbym też na coś, co określa się mianem resilience. W fizyce rozumiemy przez to cechę materiału, który pomimo oddziaływania na niego różnych sił nie ulega zniszczeniu, gdy zaś mówimy o rynku pracy, myślimy o umiejętności adaptowania się do zmian. Nie chodzi
8 | koncept | kwiecień 2017
tylko o nowości technologiczne, ale też zmiany w firmach. Ulegają one przecież nieustannym przekształceniom z powodu choćby restrukturyzacji. Od pracowników wymaga się, by mimo zachodzących zmian, dobrze wykonywali obowiązki, a sam proces zmian traktowali jako coś naturalnego. Wreszcie trzeci zestaw cech, o którym się rzadko mówi, bo wielu uważa ich posiadanie za oczywistość: sumienność, uczciwość, rzetelność. Jak ocenić rzetelność 24-latka, który stara się o pierwszą pracę? Warto spojrzeć w jego indeks, zapytać, w jakich nieobowiązkowych aktywnościach uczestniczy. Jeśli zdobywa dobre oceny i do tego ma czas na dodatkowe zajęcia, można założyć, że jest pracowity. Ta ostatnia grupa to zasady wyniesione z domu, których na późniejszym etapie życia trudno się nauczyć, w przeciwieństwie do pozostałych (może z wyjątkiem umiejętności pracy zespołowej). Osobną kwestią pozostaje to, czy wspomniane przeze mnie cechy może łączyć w sobie jedna osoba. Raczej nie. Przykładowo, umiejętność szybkiego odnajdowania się w zmiennych warunkach to z reguły cecha ludzi energicznych, którzy z kolei mogą mieć problem z dokładnym wykonywaniem zadań na dłuższą metę. Nie bez przyczyny zespoły składają się z ludzi, którzy się wzajemnie uzupełniają. Pracy szuka wielu ludzi, lecz pracodawcy skarżą się, że nie mają kogo zatrudniać. Wynika to z faktu, że chcą kandydatów, którzy łączą w sobie możliwie wiele wspomnianych przeze mnie cech. Do kogo należy rynek pracy: do specjalistów w wąskich dziedzinach czy, nazwijmy to, ludzi renesansu, a więc osób o szerokich, dość uniwersalnych umiejętnościach? Na rynku pracy bezpieczniej jest być specjalistą. Działa on zazwyczaj schematycznie. W CV czy w serwisie LinkedIn mamy zestaw informacji o człowieku, a firma rekrutacyjna najpierw patrzy na te
umiejętności, które łączą się ze stanowiskiem, na którym jest wakat. Choćby kandydat dysponował cechami, o których na początku mówiłem, ale nie miał konkretnych umiejętności, rekruter raczej do niego nie dotrze. Chyba, że kandydatem jest student, którego można przyuczyć do nowego stanowiska. Z drugiej strony to jednak pracownicy bardziej uniwersalni robią bardziej spektakularne kariery. Nie chodzi o to, że muszą być jednocześnie księgowymi i specjalistami od PR-u, ale raczej ludźmi, którzy lepiej rozumieją zawiłości i specyfikę różnych branż, sprawniej dogadują się z klientami i kolegami. Kariera to umiejętność oderwania się od wąskiej specjalizacji. Naprawdę wysoko dochodzą ludzie, którzy potrafią więcej. Czy może Pan zobrazować to konkretnym przykładem? „Twarde umiejętności” zawsze idą jako pierwsze. Podam przykład firmy outsourcingowej, która do pracy w centrum usług szukała księgowych władających jednym z języków skandynawskich. Gdy
Trzeba wybrać to, co człowieka interesuje. W większości przypadków kierunek jest mniej ważny, natomiast istotne jest, by była to dobra, rozpoznawalna uczelnia. to się nie udało, firma ta skierowała się na wydział filologii miejscowego uniwersytetu i zaproponowała studentom rodzaj stypendium i przeszkolenie z zakresu podstaw rachunkowości, tak by po zakończeniu studiów mogli podjąć pracę. Studenci posiadali konkretną umiejętność – znali język obcy, a reszty można ich było nauczyć. W którą stronę powinni zatem iść młodzi ludzie? Znajomi pytają, co ich dzieci powinny studiować, ale przewidzenie na jakie zawody będzie zapotrzebowanie za 5 lat tak naprawdę nie jest możliwe. Zawsze im odpowiadam, że trzeba wybrać to, co człowieka interesuje. W większości przypadków kierunek jest mniej ważny, natomiast istotne jest, by była to dobra, rozpoznawalna uczelnia. Dla pracodawcy może to być ważna wskazówka, zwłaszcza jeśli jest absolwentem tej uczelni lub zna i ceni jej innych absolwentów.
EDUKACJA EKONOMICZNA
Najbardziej pożądana umiejętność? Zarządzanie projektami! tu, a także stworzenie zespołu projektowego. Cele projektu warto określić za pomocą modelu SMART, co pozwoli na skuteczną autoewaluację działań oraz kontrolę postępów w trakcie realizacji projektu.
ALEKSANDRA RADOMSKA
Koordynator projek tu „Eduk acja ekonomiczna w ramach Ak ademii Liderów Rzecz ypospolite j”
Jeżeli chcemy podjąć ciekawą pracę, powinniśmy zwrócić uwagę na trendy rynku. Cenione są umiejętności miękkie i zarządzanie projektami, jednak w procesie edukacji nie mamy możliwości przyswojenia sobie tych kompetencji. Na czym polega zarządzanie projektem?
Z
arządzanie projektem jest procesem, czyli rozciągniętym w czasie działaniem, które prowadzi do osiągnięcia celów projektu. Tak wynika z definicji, jednak jak wygląda to w praktyce? ETAPY REALIZACJI PROJEKTU Pierwszy etap pracy nad projektem to tzw. inicjalizacja projektu. W skład etapu inicjalizacji wchodzą: pomysł na projekt, określenie grupy docelowej i celów projek-
Kolejnym krokiem jest szczegółowe planowanie. Do zadań osoby koordynującej projekt oraz jej zespołu należy przygotowanie harmonogramu, analiza zasobów oraz wybór partnerów. Na tym etapie często weryfikuje się projekt pod kątem szans na uzyskanie wsparcia i poszukuje się optymalnego źródła funduszy dotacyjnych. Aby otrzymać dofinansowanie, należy opracować wniosek i przygotować budżet finansowy projektu. Planujemy wówczas koszty, jakie poniesiemy w trakcie realizacji projektu i tworzymy kosztorys. Poszczególne pozycje w preliminarzu segreguje się na kategorie, które porządkują dokument i ułatwiają późniejsze z niego korzystanie. Pamiętajmy, aby określić okres objęty budżetem oraz sprawdzić możliwości realizacji budżetu z punktu widzenia płynności finansowej organizacji czy przedsiębiorstwa. Dopiero po etapie planowania możemy brać się do pracy. Ta faza nazywa się
Wilno
Opole
Po zakończeniu działań przechodzimy do zamknięcia projektu. Jest to czas przygotowania raportów końcowych i rozliczeń, bilansu prowadzonych działań, a także podsumowania tego, co udało się osiągnąć i wyciągnięcia wniosków. GDZIE MOŻNA SIĘ TEGO NAUCZYĆ? Współczesny rynek pracy potrzebuje osób, które potrafią zarządzać projektami i efektywnie koordynować działania zespołu. Jak zdobyć takie umiejętności? Na przykład biorąc udział w bezpłatnym projekcie „Edukacja ekonomiczna w ramach Akademii Liderów Rzeczypospolitej”, który jest dofinansowany ze środków Narodowego Banku Polskiego. Jego uczestnicy poznają pracę metodą projektu, która jest elementem przedsiębiorczości, a w ramach tej metody: narzędzie do tworzenia budżetu, zabezpieczanie finansowania oraz sposób realizacji i rozliczania projektów. Więcej informacji na temat projektu znajdziesz na stronie: www.akademialiderowrp.pl/edukacja-ekonomiczna
NAJBLIŻSZE SZKOLENIA: Na trasie szkoleń I stopnia znajdują się:
Olsztyn
Kielce
realizacją projektu. Niektórzy nazywają realizację spotkaniem projektu z rzeczywistością. Mamy możliwość zestawienia tego, co chcemy i planujemy zrobić z tym, co faktycznie możemy osiągnąć. W trakcie realizacji projektu warto na bieżąco zbierać dokumenty finansowe, które będą niezbędne na etapie rozliczania i zamknięcia projektu.
Lublin
Kraków Rzeszów
Gdańsk – 01.04.2017 (rekrutacja zakończona) Wrocław – 08.04.2017 (zgłoszenia do 02.04) Lublin – 13.05.2017 (zgłoszenia do 07.05) Rzeszów – 27.05.2017 (zgłoszenia do 21.05) Wilno – 03.06.2017 (zgłoszenia do 28.05) Olsztyn – 14.10.2017 (zgłoszenia do 08.10) Białystok – 21.10.2017 (zgłoszenia do 15.10) Opole – 28.10.2017 (zgłoszenia do 22.10) Kraków – 18.11.2017 (zgłoszenia do 12.11) Kielce – 25.11.2017 (zgłoszenia do 19.11)
Organizator:
9
SPOŁECZEŃSTWO
Prawda o „fake news” niewygodna dla polityków MICHAŁ KOLANKO
Autor jest współ założ ycielem serwisu 300polit yk a
– To, co pan napisał, to kolejne „fake news” – usłyszałem pewnego razu od jednego z polityków w Sejmie. To była jedna z setek rozmów, które toczyły się tego dnia na sejmowym korytarzu. Nie chodziło oczywiście o to, że opublikowałem fałszywą informację. To, co napisałem było po prostu politycznie bardzo szkodliwe dla tego polityka i jego partii.
B
yło jednocześnie prawdziwe – przez to należało mój tekst zdyskredytować w najszybszym możliwym tempie. Nie trzeba było nawet specjalnie zaprzeczać, wystarczyło użyć zaklęcia „fake news” na TT i w rozmowach prywat-
nych. I już wszyscy wiedzą, o co chodzi. W ten sposób nawet prośby o sprostowanie stały się niepotrzebne. W sytuacji, w której politycy nie mogą porozumieć się przede wszystkim co do faktów, nazywanie czegoś „fake news” działa lepiej niż jakikolwiek inny atak na media. Wystarczy, aby odciąć się od niewygodnej rzeczywistości. NIC NOWEGO POD SŁOŃCEM Dlatego trudno o termin, który robi większą karierę niż „fake news”. Od kilku miesięcy jest na ustach wszystkich: trafił do powszechnie używanego słownika. Jednak jak zwykle w tego typu przypadkach, nie oznacza nic nowego, a jego nadużywanie prowadzi do jeszcze większej destrukcji debaty publicznej niż same fałszywe informacje. „Fake news” stało się kolejnym orężem w walce zwalczających się środowisk. Orężem stosowanym przez polityków i dziennikarzy. Orężem bardzo wygodnym, bo pozwalającym na odcięcie się od tego, co jeszcze niedawno było wspólną dla wszystkich rzeczywistością. Widać to w polskiej debacie publicznej i w tweetach Donalda Trumpa.
To wynik coraz bardziej polaryzującego się świata, w którym politycy i ich zwolennicy – od tych mniej lub bardziej zadeklarowanych w mediach po anonimowych opluwaczy w mediach społecznościowych – żyją w coraz większym stopniu w odrębnych rzeczywistościach. Media o nich piszące nie tylko coraz bardziej tracą funkcję prowadzenia bezstron-
„Fake news” stało się kolejnym orężem w walce zwalczających się środowisk. Orężem stosowanym przez polityków i dziennikarzy. nej kontroli, ale też jawnie wspierają jedną lub drugą opcję. To prowadzi do sytuacji, w której wszyscy podejrzewają wszystkich o działania będące zakamuflowaną akcją polityczną. I to jest też jedna z przyczyn, dla których ten termin zrobił tak zawrotną karierę: gdy fakty stają się niewygodne, politycy nie muszą ich nawet tłumaczyć. „FAKE NEWS” JAK „FALSE FLAG” Już sama nazwa „fake news” kojarzy się ze słownictwem, które bardziej dotyczy operacji służb specjalnych i działań politycznych. Wspomniany Donald Trump często używa innego zwrotu – operacje „false flag”. Tak Trump nazwał ostatnią falę antysemickich incydentów w USA. „False flag”, czyli działania pod przykryciem, udawanie i przejmowanie czyichś barw dla wykonania odpowiedniej prowokacji – typowe dla operacji wojskowych. „Fake news” temu towarzyszy. Tymczasem, jak już zostało wspomniane, nie ma w tym nic nowego. Tak jak polityce zawsze towarzyszył populizm, tak mediom zawsze towarzyszyły sytuacje, w których publikowane informacje nie pokrywały się z prawdą. Czasami to był ludzki błąd, czasami – nadużycie, a czasami – świadoma próba wpłynięcia na rzeczywistość. W grze, która zawsze jest na pograniczu mediów i polityki dzien-
10 | koncept | kwiecień 2017
SPOŁECZEŃSTWO
nikarze nierzadko idą na skróty. Bywa, że to wymóg czasu. W końcu, nie ma chyba drugiej branży, w której wszyscy się ze wszystkimi ścigają o tak niewielkie zasoby. Bywa, że to kwestia chwili, skrótu między czasem niezbędnym do publikacji artykułu, a czasem, w którym trzeba sprawdzić wszystkie dane. W każdym razie rezultaty są te same – zdarza się, że nawet bardzo poważne redakcje publikują rzeczy, które nie oddają rzeczywistości.
Byłoby źle, gdyby Facebook czy inne serwisy przy okazji walki z „fake news” zajął się wprowadzaniem cenzury. Dlatego nadużywanie tego terminu jest tak niebezpieczne dla debaty publicznej. Jeszcze bardziej prowadzi do rozbicia jej na osobne rzeczywistości, w których media – niemal zawsze z wrogimi intencjami – opisują jej wybrane fragmenty bez
związku z innym. Oczywiście sytuacje, w których ktoś działa nierzetelnie powinny być piętnowane. Ale poza tym, że teraz informacje rozchodzą się szybciej, niż przed rozpowszechnieniem się Internetu i mediów społecznościowych, nie ma w tym nic szczególnie zaskakującego, że media się mylą (świadomie lub nie). OBOWIĄZKI DZIENNIKARZY SIĘ NIE ZMIENIŁY Debata o „fake news” ma jednak jeden pozytywny skutek. Chociaż ten termin to po prostu przetworzenie i inne nazwanie tego, co już wcześniej funkcjonowało, to przynajmniej zmusza platformy społecznościowe – takie jak Facebook – do baczniejszego przyglądania się temu, co publikowane jest na ich serwisach. Wiele z tekstów, które określa się jako „fake news” to po prostu mniej lub bardziej udane próby przyciągnięcia kliknięć, które przekładają się na zyski reklamowe. Ich obecność w sferze publicznej jest oczywiście szkodliwa, ale byłoby źle, gdyby
Facebook czy inne serwisy przy okazji walki z „fake news” zajął się wprowadzaniem cenzury. Na pewno „fake news” sprawiło, że takie kwestie jak etyka i zasady dziennikarskie stały się ponownie przedmiotem dyskusji. I dobrze. Rozmowa o tym, jakie zasady obowiązują media w sytuacji, gdy są tak spolaryzowane, jest cenna. Zarówno przed, jak i po pojawieniu się „fake news” te zasady były i są takie same. Przynajmniej dla dziennikarzy, którzy chcą być kimś więcej niż tylko słabo zakamuflowanymi agentami jednej czy drugiej strony. Wiadomości mogą być uznawane za fałszywe, ale problem powstały przez nadużywanie tego terminu – zwłaszcza, gdy posługują się nim politycy – jest jak najbardziej prawdziwy. Nie możemy o tym zapominać, gdy rozważamy przyszłość mediów i całej sfery publicznej. Nawet Donald Trump, który uważa, że media to wróg, nie mógłby przecież bez nich istnieć.
Z wiosną nadzieje rosną
Krzyżówka
11
KULTURA
Jak dostać się do teatru, który nie istnieje? – czyli słów kilka o teatrze studenckim ELŻBIETA LEWAK
DOKTORANTKA WYDZIAŁU „ARTES LIBERALES” UNIWERSYTETU WARSZAWSKIEGO, REPORTER, AKTORKA I ANIMATORKA KULTURY
Teatr studencki nie istnieje. Tak twierdzą niektórzy teatrolodzy. Studenci, słysząc takie stwierdzenia, uśmiechają się pod nosem i zapraszają na kolejne premiery. Bo teatr ten w Polsce istnieje, a zespoły są coraz odważniejsze w doborze tematów i form.
MAT. PRAS. STOWARZYSZENIA MIĘDZYNARODOWYCH INICJATYW KULTUROWYCH
M
ogą to potwierdzić widzowie IV edycji festiwalu START (odbył się w Warszawie w marcu br.). Tam studenckie zespoły pokazały, że chcą i potrafią zabierać głos w sprawach współczesnych, że są aktywnymi obserwatorami, że będą mówić o tym, co ich najbardziej porusza. A o to – domyślam się – przede wszystkim chodziło krytykom XX-wiecznego teatru. Czyżby współczesne teatry studenckie wyglądały im na „zespoły przyuczelniane”, tworzone przez osoby z niespełnionymi aspiracjami aktorskimi, a mało czym przypominały ruch studencki XX wieku? TEATR – STUDENCKI, ALE JUŻ NIE TEN Czy należy jednak oczekiwać od współczesnych studentów wypowiedzi artystycznych podobnych do twórczości ich poprzedników? Teatr studencki przeżył kryzys w latach 90., ale teraz znów
nabiera rozpędu. Po 1989 r. zmieniło się znaczenie „statusu studenta” i pojęcia „studiowania”, a poczucie studenckiej jedności niejednokrotnie wystawiane jest na próbę. Jednak cały ten czas od 1989 r. młodzi chcieli „robić teatr” – wystawiać sztuki, organizować wieczory poetyckie, śpiewać, pochylać się nad tekstami publikowanymi albo dzielić się własnymi.
Teatr studencki przeżył kryzys w latach 90., ale teraz znów nabiera rozpędu. Niektóre zespoły zachowały swoją ubiegłowieczną tradycję, inne powstały w latach 90. lub w pierwszych dekadach tego wieku. Rosną i pęcznieją, dojrzewają do tego, by mówić o rzeczach coraz poważniejszych. I również do tego, by spotykać się, poznawać, wymieniać opiniami i doświadczeniami. Między innymi na festiwalach. POMÓWMY SZCZERZE „Komentowanie współczesności” brzmi super, ale nurtowało mnie pytanie, czy to na pewno jedyny cel grających studentów? Żeby nie „gdybać”, zapytałam o to samych zainteresowanych. Część pojawiła się jako widz i zakochała się w energii ludzi na scenie. Inni w zespole studenckim spełnili marzenie o aktorstwie. Ktoś chciał dzielić się przemyśleniami, ktoś – zrozumieć, kim jest, a jeszcze inny – przełamać bariery. Dla kogoś to była okazja do pracy, dla kogoś innego – dobra zabawa w gronie podobnie myślących osób. JAK GRZYBY PO DESZCZU Dziś taki zespół ma niemalże każda uczelnia. Na co warto zwrócić uwagę, chcąc do niego dołączyć? Najważniejsi są ludzie. To z nimi będzie się dzieliło przemyśleniami, przełamywało bariery i spędzało długie wieczory. Niektórymi teatrami kierują zawodowi reżyserzy, osoby po teatrologii, wykładowcy, czasem – zawodowcy albo twórcy polskiego teatralnego offu. Rzadziej są to zespoły „oddolne” organizowane, reżyserowane
12 | koncept | kwiecień 2017
POLECANE TEATRY Teatr Hybrydy UW www.teatr.hybrydy.uw.edu.pl/historia/ Warszawa. Teatr nawiązujący do tradycji studenckiego klubu „Hybrydy” z XX w. Reaktywowany w 2005 roku. Teatr ITP itp.kul.lublin.pl/o-teatrze,1984.html Lublin. Skupia studentów z różnych wydziałów. Tworzą autorskie musicale. Inspiracje czerpią głównie z dwóch źródeł: Biblii i światowej literatury. Studencki Teatr Klasyków „Sfinga” ifk.amu.edu.pl/dla-studenta/dla-studenta/teatr-studencki-sfinga Poznań. Prezentują głównie komedie lub tragedie antyczne, często w niepublikowanych wcześniej przekładach. i grane przez studentów. Każdy z tych zespołów ma inne kłopoty, najczęściej niestety finansowe. Wspierają je uczelnie, indywidualni sponsorzy, ale częściej teatr studencki uczy, jak zrobić dobry spektakl przy minimalnym budżecie. ZANIM PÓJDZIESZ NA CASTING Warto zbadać teren. Wybrać się na spektakl teatru, do którego chcesz się dostać. Można w ten sposób nie tylko zobaczyć poziom zespołu, ale i to, jakie tematy porusza. Warto zajrzeć do archi-
Wspierają je uczelnie, indywidualni sponsorzy, ale częściej teatr studencki uczy, jak zrobić dobry spektakl przy minimalnym budżecie. wum, przejrzeć jego stronę internetową i Facebooka. Niektórzy przykładają wagę do tego, czy kandydat wie, dokąd przychodzi i dlaczego właśnie ten teatr wybrał. Często odpowiedź „zobaczyłem plakat i w ostatniej chwili zdecydowałem się przyjść” otwiera wiele drzwi i serc. Ważne są umiejętności, warsztat, wiedza, ale tak naprawdę ludzie, którzy siedzą po drugiej stronie, chcą cię najzwyczajniej w świecie poznać. Nie wiedzą o tobie nic, a to, co im przedstawisz, będzie twoją wizytówką. Przygotuj tekst, dzięki któremu usłyszą ciebie, twoje zainteresowania, oczekiwania, marzenia, przeżycia, twoją wrażliwość. Pokaż, co cię porusza, z czym się zgadzasz, a z czym – nie. Potraktuj przesłuchanie jako okazję do opowiedzenia o sobie.
KULTURA
FOT. M. HUECKEL
Miłość nam wszystko wybaczy
OLIWIA KACPRZAK
STUDENTKA ANTROPOLOGII KULTUROWEJ NA UŁ, SPECJALIZUJE SIĘ W TEMATYCE AZJATYCKIEJ
Co chce dziś powiedzieć widzom polski teatr? Przesłanie spektakli zaprezentowanych podczas XXIII Międzynarodowego Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych w Łodzi podsumować można prostym stwierdzeniem: kochajcie się, bo nienawiść to prawdziwie niszczycielska siła.
P
rzegląd ten, nawet jeśli z konieczności wybiórczy, pozwala wychwycić tendencje kierujące dramaturgami i reżyserami. Co zatem mówiła polska scena AD 2016? REWOLUCJA I ZAGŁADA W spektaklach „Żony stanu, dziwki rewolucji, a może i uczone białogłowy” (Teatr Polski w Bydgoszczy, reż. W. Rubin, scen. J. Janiczak) i „Punk zero. Łaskawe” (Teatr Provisorium w Lublinie, reż. i scen.
Lekarstwem na rezygnację w obliczu straty i przemijania może być tylko miłość. Naiwne? Takie miało być. J. Opryński) twórcy sięgnęli do przeszłości, by opowiedzieć o społeczno-politycznym tu i teraz, które może i głośniej mówi o problemach, ale wcale nie dąży usilniej do ich rozwiązania. W „Żonach…” powraca motyw feminizmu, ukazując z perspektywy kobiet działających w czasie
Rewolucji Francuskiej społeczny mechanizm wyparcia gwarantujący zachowanie status quo. Jednocześnie ze sceny płynie przestroga: nie można zmienić istniejącego systemu, wykorzystując jego własne narzędzia. Jak zatem dokonać przełomu? Z czasem historia sama dochodzi do mo-
Czy odpowiedzią na kres faktycznie może być miłość, czy to tylko kpina z naiwnej wiary w skuteczność społecznej psychoterapii? mentu zwrotnego. W „Łaskawych” twórcy sięgają do tematu Zagłady, analizują biografię hitlerowskiego kata, żeby postawić pytanie o to, co nastąpiło potem. Czy właściwie zrozumieliśmy mechanizmy kierujące bezwzględną wojenną machiną? Czy wywiązaliśmy się z obowiązkowego rachunku sumienia? ZAMKNIĘCI „Sceny myśliwskie z Dolnej Bawarii” (Teatr Polski w Poznaniu, reż. G. Kania, scen. M. Sperr) odpowiadają na powyższe pytania smutnym wzruszeniem ramion. W spektaklu niezrozumienie prowadzi do tragedii – dowodu nieprzetrawionych traum i niewyciągniętych wniosków. Zamknięte społeczności – lokalne, rówieśnicze czy nawet wirtualne – wyznaczają kodeksy niedopuszczające żadnych form odmienności. Choć w teorii jesteśmy bardziej otwarci, trwamy w niechęci, bo na niej budujemy swój bezpieczny świat – tak, jak czyni to bohaterka sztuki „Matki i synowie” (Teatr Polonia w Warszawie, reż. K. Janda, scen. T. McNally). Wprawdzie chodzi tu przede wszystkim o niełatwe relacje między matką a zmarłym już
synem, jednak tym, co je komplikowało, był brak akceptacji tej pierwszej dla homoseksualizmu tego drugiego. Serwowana przez twórców konkluzja jest za to prosta: lekarstwem na rezygnację w obliczu straty i przemijania może być tylko miłość. Naiwne? Takie miało być. ROZRACHUNEK ZE ŚMIERCIĄ „Wszystko o mojej matce” (Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie, reż. M. Borczuch, scen. T. Śpiewak) i „Garderobiany” (Teatr Narodowy w Warszawie, reż. A. Sajnuk, scen. R. Harwood) to całkiem różne spektakle podejmujące podobny temat rozrachunku z życiem i śmiercią. W krakowskiej odsłonie dwóch synów żegna swoje zmarłe przedwcześnie matki, wskrzeszając strzępy wspomnień i realia Polski przełomu wieków za pomocą almodóvarowskich figur. W wersji warszawskiej umieranie aktora stanowi pretekst do refleksji nad ideą wielkości i ideą teatru, ale też do studium międzyludzkich relacji i wewnętrznego wypalenia. Czy tak trudno przyjąć nam perspektywę śmierci, choć obecnie pozornie wszędzie jej pełno? Czemu retoryczny nadmiar nie może przełożyć się na współodczuwanie? GDY NIE MA BARIER Najpełniej panoramę ludzkich emocji i zachowań oraz zagrożeń i nadziei współczesnego świata oddaje otwierający festiwal „Triumf woli” (Narodowy Stary Teatr w Krakowie, reż. M. Strzępka, scen. P. Demirski). Moment krytyczny stanowi tu rozbicie samolotu na bezludnej wyspie, łączące we wspólnej niedoli gamę postaci skupiających w sobie miniaturę naszego społeczeństwa. Co zatem wychodzi z nas, gdy znikają wszelkie bariery? Jak się okazuje – niekoniecznie frustracja, złość i nienawiść. Jest tu bowiem miejsce i na spełnione po latach marzenia, i na chęć zmiany przebrzmiałego porządku, i na pragnienie wspólnoty. Czy odpowiedzią na kres faktycznie może być miłość, czy to tylko kpina z naiwnej wiary w skuteczność społecznej psychoterapii? Podświadomie chcemy przecież finału jak u Strzępki i Demirskiego – autentycznie optymistycznego, a nie jedynie ubarwionego sztucznym, pastelowym filtrem. Polski teatr nie wydaje nam pozytywnej diagnozy. Za dużo w nas jeszcze lęku – przed innością, przed bliskością, przed własnymi wadami. Dobrze jest więc otworzyć się na krytykę, a przy okazji trochę na resztę świata. Scena pozostaje zaś wciąż wyjątkowo dobrym zwierciadłem zarówno tego, co na zewnątrz, jak i wewnątrz.
13
NZS
Kierunek: Wrocław JUSTYNA PELC
studentk a Automat yki i Robot yki, związana z Niezależnym Zrzeszeniem Studentów
Świetne połączenia kolejowe, autobusowe i lotnicze z innymi miastami w Polsce sprawiają, że mimo oddania tytułu Europejskiej Stolicy Kultury, Wrocław wciąż jest chętnie odwiedzanym miastem. Stolica Dolnego Śląska oferuje bogaty wachlarz atrakcji dla każdego i zdecydowanie będzie strzałem w dziesiątkę, jeśli planujecie weekendowy wypad.
Z
wiedzanie najlepiej zacząć od Starego Miasta i okolicznych uliczek – oprócz sztandarowego Ratusza, będącego pierwszym punktem wszystkich wycieczek, warto zajrzeć do Galerii Neonów. Podwórko wypełnione starymi neonami jest niezwykle klimatycznym miejscem, zwłaszcza po zachodzie słońca. Niedaleko rynku, na placu Solnym urzędują słynne wrocławskie kwiaciarki – tylko tam o dowolnej porze dnia i nocy nabyć można przepiękne kwiaty. Z placu Solnego kilka kroków dzieli nas od Zaułku Solnego, którym wychodzimy na ulicę Kazimierza Wielkiego. MULTIKULTUROWE MIASTO Po drugiej stronie ulicy trafiamy do Dzielnicy Czterech Wyznań. Nazwa nieprzypadkowa, bo na małym obszarze znajdują się prawosławny sobór, synagoga oraz kościoły rzymskokatolicki i ewangelicko-augsburski. Uwagę zwraca też ogromna liczba kawiarenek, restauracji i klimatycznych pubów – taki mały Paryż we Wrocławiu – dlatego każdy fan
OŚWIETLONE BUDYNKI UNIWERSYTETU WROCŁAWSKIEGO
kawy, dobrego wina i pysznego jedzenia znajdzie tu dla siebie idealne miejsce. Kolacja w takiej okolicy smakuje podwójnie dobrze. Kontynuując spacer, zajdziemy do niedawno wybudowanego Narodowego Forum Muzyki. Atrakcją najbardziej cieszącą turystów nie jest jednak filharmonia, ale rzeźba przedstawiająca orkiestrę krasnoludków – te małe stworki są niejako symbolem miasta. Jest ich we Wrocławiu tak dużo, że ciężko je zliczyć, a ich szukanie to świetne zajęcie dla małych urwisów. Z placu Wolności widzimy Pałac Królewski, w którym mieści się muzeum. Warto do niego zajrzeć, aby dowiedzieć się więcej o historii miasta, tym bardziej, że jego wystawy stałe są bezpłatne dla zwiedzających. CENTRUM WROCŁAWIA Idąc dalej, dotrzemy na najbardziej znaną i obleganą wrocławską przecznicę – ul. Świdnicką. Mijamy przepiękny gmach Opery Wrocławskiej, a kierując się z powrotem w stronę Ratusza – ogromną kolejkę do Starej Pączkarni. Na drugim końcu Starego Miasta wita nas znany z pocztówek, wieczorami przepięknie oświetlony kampus Uniwersytetu Wrocławskiego. Po takim maratonie warto chwilę odpocząć na Wyspie Słodowej. Latem odbywają się tu pokazy filmowe, organizowane są koncerty oraz inne atrakcje dla wszystkich – od najmłodszych do najstarszych. Z Wyspy jest już tylko rzut kamieniem do bulwaru, z którego można udać się w rejs statkiem po Odrze. Ale to jeszcze nie koniec, bo nieopodal czeka Ostrów Tumski. To wyjątkowa wysepka, na której ubrany w tradycyjny strój latarnik codziennie zapala 96 zabytkowych gazowych latarni. Ostrów jest wprost usiany gotyckimi zabytkami, w tym Kolegiatą Świętego Krzyża i kościołem św. Bartłomieja w jednym – w tym samym budynku, powstałym w XIII wieku mieszczą się dwa kościoły.
HYDROPOLIS – CENTRUM WIEDZY O WODZIE
14 | koncept | kwiecień 2017
OGRÓD JAPOŃSKI
Kolejną ostrowską perełką architektoniczną jest Archikatedra św. Jana Chrzciciela uchodząca za pierwszą w pełni gotycką świątynię na ziemiach polskich. WYPRAWY W GŁĄB MIASTA W trakcie włóczęgi po Wrocławiu warto zahaczyć o Panoramę Racławicką – długie na 114 metrów malowidło, przedstawiające zwycięską bitwę Polaków z Rosjanami pod Racławicami. Niedaleko znajdziemy też Muzeum Architektury i Muzeum Narodowe. Swoje kroki skierujmy następnie w stronę Hali Stulecia. Ten budynek, wraz z pobliską Iglicą to jeden z symboli miasta. Znajdziemy tam też Pawilon Czterech Kopuł, w którym otwarto nowy oddział Muzeum Narodowego. Do Hali przylega wrocławska Pergola, na
Gotycki Ostrów Tumski to wyjątkowa wysepka, na której ubrany w tradycyjny strój latarnik codziennie zapala 96 zabytkowych gazowych latarni. której o każdej pełnej godzinie odbywają się pokazy fontann (warto sprawdzić terminy pokazów specjalnych!), a na jej końcu znajdziemy wejście do przepięknego Ogrodu Japońskiego. Po drugiej stronie ulicy widać wrocławskie ZOO wraz z wielokrotnie nagradzanym Afrykarium, które dostarczą niesamowitych wrażeń i dadzą zajęcie na cały dzień. WRÓCIMY TU JESZCZE Wrocław ma wiele do zaoferowania turystom, a opisane atrakcje to jedynie początek idealny na weekendowy wypad. Dla czujących niedosyt miejscem godnym polecenia jest między innymi punkt widokowy w Sky Towerze, wyścigi konne na Partynicach czy Hydropolis – Centrum Wiedzy o Wodzie. Warto zajrzeć na stronę visitwroclaw.eu po więcej informacji. Przyjedź do Wrocławia na chwilę, a gwarantuję, że będziesz chciał zostać na dłużej!
AFRYKARIUM WE WROCŁAWSKIM ZOO
PODRÓŻE Ciekawym miejscem są okolice Czaplinka i jeziora Drawskiego, pokrytego aż dwunastoma wyspami. Polecane adresy: www.podrawie.pl, www.nadrawie.pl, www.mrowka.pl.
Wodna majówka MIKOŁAJ RÓŻYCKI
POLITOLOG, ZASTĘPCA REDAKTORA NACZELNEGO „KONCEPTU”
A gdyby tak podziwiać przyrodę, architekturę i krajobrazy bez zgiełku i niejako od wewnątrz? Wiosna to wbrew pozorom dobry czas na tratwy czy kajaki. Tłumów nie ma, a natura odsłania to, co najpiękniejsze: ptaki, kwitnące łąki, żerujące zwierzęta. Latem czy jesienią nie zobaczycie żerujących żurawi, batalionów ani człapiących łosi – zakryją je skutecznie wysokie trawy.
Z
imno? Wystarczy dobrze się ubrać i mieć porządnie zabezpieczone zapasowe ubranie. Ceny? Niskie. Emocje? Gwarantowane. Przedstawiamy Wam subiektywny redakcyjny przegląd ciekawych miejsc i tras na „majówkowe” wodne wyprawy. 1. BIEBRZA Mekka ornitologów i wielbicieli ciągnących się po horyzont łąk i przestrzeni. Warta sprawdzenia zarówno z wnętrza kajaka, jak i z tratwy. Na tych drugich można nawet biwakować. Rzeka ta wije się przez prawie całe Podlasie. Ciekawa jest trasa łącząca Wroceń z twierdzą w Ossowcu czy Brzostowo w kierunku Wizny. Polecane adresy: www.dolinabiebrzy.pl, www.carskitrakt.pl, www.rumcajsy.com. 2. NAREW Zobaczyć Tykocin, okoliczne atrakcje takie jak Pentowo – Wioska Bociania, zamek czy osadę w Kiermusach, a potem skosztować rejsu łodzią, zaczynającego się przy tykocińskim moście z bardzo pog-
4. SŁUPIA
matwaną historią (legenda głosi, że składa się on z elementów porzuconych w przez Sowietów). Narwią można dopłynąć nawet do Strękowej Góry, gdzie rozegrał się jeden z dramatyczniejszych epizodów kampanii wrześniowej 1939 roku. Fantastyczne krajobrazy i meandrująca rzeka. Polecane adresy: www.tratwy.pl, www.tykocin.lento.pl, FlisakPark, Przewodnik turystyczny, numer telefonu: 505 725 160. 3. DRAWA Królowa Pomorza Zachodniego, kilkakrotnie odwiedzana przez Jana Pawła II w ramach jego wypraw kajakowych jeszcze w latach 60. Sporo atrakcji w postaci zwężeń, zwalonych drzew, polodowcowych głazów. Spore odcinki leśne gwarantują kontakt z typowymi dla tej części Polski lasami bukowymi, które kapitalnie współgrają kolorami z odcieniem wody.
Nietypowa i zalesiona, wpadająca do… morza i na dodatek z odcinkami górskimi (!). Kończy bieg w Ustce, a po drodze można podziwiać konstrukcje elektrowni wodnych z przełomu XIX i XX wieku (na przykład w Gałąźni Małej). Co więcej, jej „morskość” powoduje, że żyją w niej takie ryby jak łosoś czy troć wędrowna, a i czarny bocian zamieszkuje tam chętnie. Polecane adresy: www.slupia-kajaki.pl, www.kajaki.swornegacie.biz, www.kajaki. slupsk.pl. 5. WISŁA Tak, tak, mowa o największej polskiej rzece. Kto poznawał ją z wysokości burty tratwy lub kajaka? Ha, no właśnie! Niewielu. A jest to fantastyczna rzeka, pełna łach i plaż, na których można się w trakcie podróży zatrzymać i odpocząć. Coraz popularniejsze stają się ostatnimi laty kilkudniowe spływy tratwą lub kajakami kończące się w środku dużego miasta – na przykład w Warszawie w okolicy Stadionu Narodowego. Rok 2017 ogłoszono rokiem Wisły – inicjatyw i wydarzeń ją przybliżających będzie więc sporo. Może warto ją odkryć zupełnie na nowo?
Niemal na każdej rzece w Polsce istnieje możliwość zorganizowania spływu kajakowego. Nie trzeba jechać na drugi koniec Polski! Jest to sport dla każdego: nie wymagający olbrzymiej kondycji fizycznej, specjalnych przygotowań, no i jest przystępny finansowo. Pływać kajakami można cały rok, ale zachęcamy do wiosennych wypraw. Dlaczego? Wyobraźcie sobie delikatny szum wody przerywany rytmicznym uderzaniem wiosła o taflę, szum drzew na brzegu, śpiew ptaków w oddali, a do tego niepowtarzalne kolory i zapach wiosny... TEN OPIS TAK BARDZO KONTRASTUJE Z GŁOŚNYM MIASTEM, A JEST NA WYCIĄGNIECIE RĘKI! Ja zachęcam do pływania po naszej Królowej Rzek – Wiśle: zakochałem się w jej środkowym odcinku – pięknych plażach, wyspach, zieleni. Nawet nie przeszkadza mi to, że jest mnóstwo płycizn. Taki jej urok! Kto się nie odważy, nie uwierzy! Wisła przeżywa obecnie swój renesans. Dzięki nowoczesnym oczyszczalniom ścieków, stworzeniu infrastruktury turystycznej (plaże, ścieżki piesze i rowerowe) po wielu latach zapomnienia Wisła na nowo staje się bliska ludziom. Pojawiły się tradycyjne drewniane łodzie (pychówki), promy, kajaki i SUP-y. Warto wiedzieć, że 2017 rok jest rokiem Wisły. Kamil Wojciechowski, współwłaściciel firmy kajakWstolicy.pl
15
WYWIAD NUMERU
„Idź własną drogą” Z Markiem Kamińskim, polskim podróżnikiem, autorem książek, założycielem fundacji i przedsiębiorcą, pierwszym zdobywcą obu biegunów Ziemi w ciągu jednego roku bez pomocy z zewnątrz rozmawia Oliwia Kacprzak. liczy się ono właśnie jako wyzwanie, coś niebezpiecznego i nieznanego. W 1996 roku, a więc rok po zdobyciu obu ziemskich biegunów, założył Pan działającą do dziś fundację pomagającą niepełnosprawnej młodzieży spełniać marzenia. Co stało za taką decyzją?
MAREK KAMIŃSKI Oliwia Kacprzak: Wróćmy do początków. Dziś jest Pan jednym z najsłynniejszych podróżników w Polsce – ale jak to się zaczęło? Marek Kamiński: Myślę, że wszystko zaczęło się od książek, które czytałem w dzieciństwie. To one ukształtowały świat mojej wyobraźni, a przecież najważniejsze jest to, co mamy w głowie. Dzięki temu, że dla mnie powieściowe wyprawy stały się bardziej realne niż to, co mnie otaczało, zapragnąłem prowadzić właśnie takie życie. Bardzo silnie przeżywałem książki Amundsena, Verne’a czy Shackletona, czułem się jednym z ich bohaterów, wyobrażałem sobie, że płynę, jestem kapitanem Nemo… Dziś myślę, że świadczyło to o potędze wizualizacji, która jest jednym z narzędzi motywacyjnych. Skoro już w dzieciństwie wyobrażałem sobie takie rzeczy, to później podświadomie je realizowałem. W życiu podświadomość jest niezwykle ważna, wszystko wynika z wiary w marzenia. Wiele osób czyta książki, ale traktuje je jak fikcję, a ja byłem przekonany, że one opisują prawdę. Zaczęło się więc od tego, że uwierzyłem w bajki. A skąd bieguny, góry? Zawsze ciągnęło Pana do śniegu i zimna? Zawsze ciągnęło mnie do jakichś wyzwań, a takie wyprawy były po prostu ich formą. Pamiętam wprawdzie scenę z dzieciństwa, gdy podczas Wigilii wyszedłem przed dom i położyłem się na lodzie, ale było to raczej podświadome działanie. Wszyscy zawsze bali się chłodu, gór czy biegunów i może w tym sensie mnie one pociągały. Nigdy nie dostrzegałem jednak w zimnie szczególnej wartości. Dla mnie
16 | koncept | kwiecień 2017
Z wykształcenia jestem filozofem i świat traktuję jako całość. Nie dzielę swojego czasu na podróże, pasję, pracę, bo to wszystko stanowi integralne części mojego życia. Dlatego właśnie szybko poczułem, że samo zdobywanie biegunów dla siebie i udowadnianie własnych możliwości ma swoje ograniczenia. Zawsze pozostawało pytanie: co dalej?, a nie mogłem przecież robić wciąż tego samego.
Zaczęło się od tego, że uwierzyłem w bajki. Wtedy pomyślałem, żeby przez wyprawy zacząć pomagać innym. Już jako dziecko czytałem książki nie tylko podróżnicze, ale traktujące w ogóle o życiu i trudach, z jakimi muszą zmagać się ludzie – „Obcego”, „Dżumę”, „Upadek” oraz wiele innych. To zagadnienie było dla mnie szczególnie ważne, więc postanowiłem połączyć je z wyprawami, a dzięki temu one również stały się pełniejsze. Czy również to filozoficzne zaplecze popchnęło Pana do wyprawy na „Trzeci Biegun”, czyli odtworzenia trasy świętego Jakuba z Kaliningradu do Santiago de Compostela w 2015 roku?
Podczas mojego niedawnego pobytu w Izraelu wspiąłem się na Górę Synaj z kamiennymi tablicami przedstawiającymi Dekalog, co było symbolicznym dopełnieniem właśnie tej podróży do Santiago. Ponieważ wiedziałem, że będę stąpał śladami Chrystusa, przed wyjazdem zapytałem mojego syna, który ma dziewięć lat i niedługo przystąpi do sakramentu Pierwszej Komunii, o co powinienem spytać Jezusa, gdybym Go spotkał na swojej drodze. W odpowiedzi usłyszałem dwa pytania: po co żyć? po co istnieje świat? Wtedy zdałem sobie sprawę, że sam od dziecka również zadawałem sobie te dwa pytania i wokół nich tak naprawdę ogniskuje się moje życie oraz wszystko, co robię. Oczywiście, z wykształcenia jestem filozofem, ale każdy stanowi przecież całość, której filozofia jest jedynie częścią. Przede wszystkim jestem człowiekiem i jako człowiek zadaję sobie wciąż te dwa pytania. Na każdym etapie życia próbuję na nie odpowiedzieć w inny sposób – bo przecież zmieniam się, coraz więcej wiem – i wędrówka śladem świętego Jakuba była jedną z takich prób. Zbliżył się Pan do tych odpowiedzi? Myślę, że tak. Dzięki drodze do Santiago de Compostela zrozumiałem przede wszystkim, jak ważne są trzy pojęcia: akceptacja, wdzięczność i uważność. Akceptacja tego, co przynosi życie, wdzięczność za to, że w ogóle żyjemy i uważność, czyli bycie tu i teraz. Na czym w takim razie polega metoda Biegun, którą opracował Pan po powrocie z tej wyprawy? 31 maja w Warszawie odbędzie się konferencja pod hasłem „Discover The World and Yourself”, podczas której przedstawię szczegółowe założenia metody Biegun. Opisuję ją także w mojej najnowszej książce „Idź własną drogą”. W skrócie składa się ona z dziesięciu kroków, które opracowałem na podstawie wszystkich swoich
WYWIAD NUMERU wypraw. Chciałem w ten sposób wyjaśnić, jak to się stało, że przeciętnemu chłopakowi z przeciętnej polskiej rodziny – bo moi rodzice nie mieli szczególnie wysokiej
Warto krytycznie podchodzić do wizerunków promowanych przez media, znajomych czy nawet uczelnie. Nie ufać im bezgranicznie. Najważniejsze to poznać siebie i starać się być sobą. pozycji społecznej czy dużego zaplecza finansowego – udało się zdobyć dwa bieguny. Zawsze postępowałem według jednej metody, którą udoskonalałem przez całe życie, a po raz pierwszy spisałem przy okazji wyprawy z Jaśkiem Melą i projektu „Razem na biegun”. Pierwszy krok to „odkryj swój biegun”, ostatni – „poznaj samego siebie”, a po drodze są takie etapy jak „mapa drogi”, „wizualizacja przygotowań”, „najlepszą praktyką jest dobra teoria”, „dwa bieguny”… Metoda ta związana
jest przede wszystkim z motywacją oraz tym, jak mimo przeciwności podążać do celu i osiągnąć go lub radzić sobie z tym, że się to nie udało. Wydaje się Pan współczesnym człowiekiem renesansu. Żeby podróżować, założył Pan firmę, stworzył Pan też wspomnianą fundację. Jest Pan więc podróżnikiem, przedsiębiorcą, pisarzem, edukatorem, a przy tym również mężem i ojcem. Wiele osób w takiej sytuacji rezygnuje ze spełniania marzeń lub realizacji pasji, a Pan dowodzi, że można to łączyć. W jaki sposób? Podstawą jest wyznaczenie priorytetów. Trzeba określić, ile czasu poświęca się na różne obszary swojego życia i jakie role się w nich spełnia, bo inna jest przecież rola ojca i podróżnika, a inna założyciela firmy. Należy pamiętać, że każdy ma swoją drogę, a w życiu nie chodzi o to, by koniecznie godzić różne działania – ważne, by podążać za intuicją i przede wszystkim być sobą. Z drugiej strony nie oznacza to też, że musimy skupić się na poszczególnych zadaniach, a bycie ojcem i przedsiębiorcą wyklucza spełnianie marzeń. Wydaje mi się to dużym uproszczeniem, bo robić można przecież znacznie więcej. Wymaga to oczywiście odpowiedniej wiedzy, treningu i organizacji życia, ale z pewnością jest to możliwe. Stąd właśnie między innymi metoda Biegun i wspomniana konferencja. Jakich wskazówek mógłby Pan zatem udzielić młodym ludziom, którzy chcieliby podążyć podobną drogą do Pańskiej? Żeby zawsze dążyli do bycia sobą, a nie kimś innym. To, że w wywiadach czy filmach widzą, że ktoś coś robi, nie oznacza,
że oni mają robić to samo. Młodzi ludzie często postępują tak, jak mówią inni – choćby rodzice, którzy sugerują: „musisz mieć pieniądze, określone wykształcenie, być tym lub tamtym” – a później, po latach, stwierdzają nagle, że inaczej wyobrażali sobie swoje życie. Tylko wtedy jest już za późno. Każdy człowiek ma zapisane przeznaczenie, posiada określone pre-
Podróż przez życie przecież nigdy się nie kończy i na każdym kroku czeka na nas coś nowego. dyspozycje, czegoś chce i o czymś marzy, więc jeśli nie może być sobą, pozostanie nieszczęśliwy. Z zewnątrz jego życie zawodowe czy rodzinne może wydawać się udane, ale jeśli nie będzie robił tego, co jest dla niego ważne, pozostałe sfery również przestaną mieć znaczenie. Warto więc krytycznie podchodzić do wizerunków promowanych przez media, znajomych czy nawet uczelnie. Nie ufać im bezgranicznie. Najważniejsze to poznać siebie i starać się być sobą. Zaczęliśmy od przeszłości, więc na koniec pytanie o przyszłość. Wiemy już o konferencji i książce „Idź własną drogą” – a co z planami podróżniczymi? Gdzie teraz Pana ciągnie? Obecnie kręcę film dokumentalny „Dziesięć dni w Izraelu z Dekalogiem”. Myślę też o podróży dookoła świata, ale bardzo nowatorskiej, w duchu nowoczesnego nomada – elektrycznym samochodem. To projekt „No Traces Expedition”, czyli ekspedycja bez śladu, która nie wywiera negatywnego wpływu na środowisko. Właśnie przygotowuję trasę prowadzącą między innymi przez Syberię, Japonię i Stany Zjednoczone. Nad projektem pracuję wspólnie z Mateuszem Kusznierewiczem, który organizuje przyjazną ekologicznie wyprawę jachtem dookoła świata. Poza tym jesienią planuję wydać książkę dla dzieci pod tytułem „Marek i Czaszka Jaguara”, której akcja toczy się w Meksyku. Obecnie uczę się też jednocześnie hebrajskiego i japońskiego, co stanowi spore wyzwanie. Myślę o kolejnych książkach, kolejnych filmach… Przede mną wiele różnych wypraw, bo podróż przez życie przecież nigdy się nie kończy i na każdym kroku czeka na nas coś nowego.
17
EDUKACJA WYWIAD EKONOMICZNA NUMERU
Banki spółdzielcze z edukacyjną misją R
ola banków spółdzielczych w Polsce w umacnianiu nowoczesnych społeczności lokalnych wykracza daleko poza wykonywanie klasycznych operacji finansowych, depozytowych czy doradczo-konsultingowych. Odpowiadając na potrzeby i oczekiwania społeczne co do poprawy stanu wiedzy w zakresie finansów, banki spółdzielcze od wielu lat aktywnie uczestniczą także w procesie budowy świadomości ekonomicznej dzieci i młodzieży. Postawione przed nimi zadania edukacyjne realizują za pomocą różnych projektów, dzięki którym również młodzi mieszkańcy mniejszych miejscowości mają możliwość poznania podstawowych zasad zarządzania swoimi finansami. Jedną z idei aktywnie propagowanych przez banki spółdzielcze jest znana od lat w sektorze bankowym Szkolna Kasa Oszczędności. Banki zrzeszone w Spółdzielczej Grupie Bankowej umożliwiają najmłodszym posiadanie minikonta z książeczką oszczędnościową, w której rodzic zapisuje zgromadzone pieniądze. Jednocześnie uczestnik programu może kontrolować ich stan poprzez specjalne wirtualne konto na stronie internetowej. Swoją propozycję dla dzieci i młodzieży ma również Grupa Banku Polskiej Spółdzielczości. Celem projektu „TalentowiSKO” jest nie tylko rozwijanie wiedzy na temat oszczędzania i planowania wydatków, ale także nabywania kompetencji sprzyjających skutecznemu podejmowaniu pracy w przyszłości dzięki np. umiejętności przygotowania własnego CV czy autoprezentacji. Program jest realizowany na trzech poziomach: podstawowym, gimnazjalnym oraz ponadgimnazjalnym. W ostatniej edycji rozstrzygniętej na koniec poprzedniego roku szkolnego do konkursów w ramach Programu przystąpiło ponad 36 tys. uczniów z blisko 300 szkół podstawowych i gimnazjalnych oraz prawie 50 uczniów ze szkół ponadgimnazjalnych pod patronatem banków spółdzielczych z Grupy BPS. Najmłodsi mierzyli się w konkursie „Oszczędzanie w SKO procentuje w Banku Spółdzielczym”, w ramach którego m.in. wystawiali przedstawienie o oszczędzaniu
18 | koncept | kwiecień 2017
i w turnieju sprawdzali swoją wiedzę na temat finansów. Gimnazjaliści rywalizowali w konkursie „Spółdzielnia dobrych serc”, w ramach którego mieli za zadanie zorganizować zbiórkę pieniędzy na ważny społecznie cel. Uczniowie szkół ponadgimnazjalnych do konkursu „Inkubator szkolnych biznesów” zgłaszali pomysły na własny biznes. Banki spółdzielcze chętnie angażują się także w inicjatywy ogólnośrodowiskowe, potwierdzając tym samym, że wyzwania edukacji finansowej traktują jako wspólne zadanie, którego efekty mogą przynieść wzajemne korzyści. Przykładem wspólnego przedsięwzięcia są działania dedykowane uczniom w wieku 13-16 lat w ramach projektu „Bankowcy dla Edukacji” organizowanego przez Warszawski Instytut Bankowości. W samym tylko 2016 r. odbyły się 973 lekcje dla blisko 23,8 tys. uczestników. Mocną stroną inicjaty-
wy jest fakt, że zajęcia te są prowadzone przez specjalnie wyszkolonych wolontariuszy, którzy na co dzień są pracownikami bankowości. Warto też podkreślić, że banki spółdzielcze są istotnym filarem całego przedsięwzięcia, stanowiąc 25 z 37 instytucji zaangażowanych w projekt. Grupa BPS nie zapomina również o nieco starszych uczestnikach życia ekonomicznego, realizując swoją edukacyjną misję w szkołach wyższych m.in. za sprawą Programu „Nowoczesne Zarządzanie Biznesem” i modułu wykładowego „Nowy wymiar bankowości spółdzielczej”. Jego celem jest prezentacja podstawowych zagadnień dotyczących banków spółdzielczych w Polsce, specyfiki ich funkcjonowania oraz szczególnej pozycji na rynku bankowym. Słuchacze modułu dowiadują się jakie są różnice pomiędzy bankami spółdzielczymi a innymi uczestnikami rynku bankowego – bankami komercyjnymi i SKOK-ami. *** Grupa BPS jest partnerem programu edukacyjnego „Nowoczesne Zarządzanie Biznesem” w module „Nowy wymiar bankowości spółdzielczej”. Więcej: www.nzb.pl oraz www.facebook.com/ NowoczesneZarzadzanieBiznesem
EDUKACJA EKSPERCI EKONOMICZNA
Sektor finansowy na rzecz nowoczesnej edukacji O kluczowych wyzwaniach w zakresie nowoczesnej edukacji ekonomicznej dyskutowało 28 marca br. na PGE Narodowym w Warszawie ponad 300 przedstawicieli reprezentujących ok. 150 instytucji i podmiotów z obszaru finansów, edukacji i szkoleń. Podczas pierwszej edycji Kongresu Edukacji Finansowej podpisano również porozumienie o partnerstwie w projekcie „Bezpieczeństwo w Cyberprzestrzeni”, zainicjowanym przez banki, firmy infrastrukturalne i technologiczne.
K
ongres został zainaugurowany debatą pt. „Konsument XXI-wieku – wyzwania edukacji finansowej”,
w której udział wzięli m.in. Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Rozwoju – Paweł Chorąży, p.o. Prezesa Zarządu Giełdy Papierów Wartościowych S.A. – Jarosław Grzywiński, Prezes Zarządu Citi Handlowy – Sławomir S. Sikora oraz Prezes Związku Banków Polskich – Krzysztof Pietraszkiewicz. Podczas premierowej edycji Kongresu organizowanej wspólnie przez czołowe instytucje zajmujące się tematyką edukacji ekonomicznej – Warszawski Instytut Bankowości, Fundację GPW, Fundację im. Lesława A. Pagi oraz Fundację Rozwoju Społeczeństwa Wiedzy Think! – dyskutowano nie tylko nad poprawą poziomu wiedzy samych obywateli, ale także podnoszeniu kwalifikacji pracowników wszystkich instytucji sektora finansowego i instytucji publicznych. – Funkcjonujemy w rzeczywistości, w której podstawy praktycznych umiejętności z zakresu finansów czy usług bankowych, z racji wszechobecności tematyki finansowej w naszym życiu osobistym są absolutnie niezbędne i towarzyszą nam przez zdecydowaną większość życia. Stąd też należy z jednej strony doprowadzić do koordynacji działań różnych podmiotów związanych z edukacją finan-
sową, w tym sektora pozarządowego, prywatnego i publicznego, a z drugiej – konsekwentnie zwiększać skalę i jakość realizowanych programów edukacyjnych, w tym szczególnie dla grup zagrożonych wykluczeniem społecznym i ekonomicznym – powiedział Wiceprezes Zarządu Centrum Prawa Bankowego i Informacji, Waldemar Zbytek. W części popołudniowej odbyła się z kolei uroczystość podpisania porozumienia o partnerstwie w projekcie na rzecz szerokiej budowy podstawowej wiedzy z zakresu cyberbezpieczeństwa, z uwzględnieniem zapewnienia ochrony systemów, infrastruktury teleinformatycznej oraz samych informacji. Jak podkreślali przedstawiciele sygnatariuszy tego porozumienia, jego siła i znaczenie będą rosły z dołączaniem każdego kolejnego podmiotu zaangażowanego w jego realizację. Pod dokumentem inicjującym podpisy złożyli przedstawiciele: Związku Banków Polskich, Banku Pekao S.A., Banku Zachodniego WBK S.A., ING Banku Śląskiego S.A., Fundacji KIR na rzecz Rozwoju Cyfryzacji Cyberium oraz firm technologicznych: IBM Polska i MICROSOFT. Kongresowi towarzyszyło również centrum wystawiennicze – Aleja Edukacji Finansowej, w której zaproszone instytucje prezentowały swoje projekty edukacyjne. Kongres Edukacji Finansowej odbył się pod patronatem medialnym „KONCEPTU”.
19
HISTORIA
Patroni (po)na(d) miarę czasu CASANOVA ZAKOCHANA W POLSCE KORDIAN KUCZMA
dok tor nauk polit ycznych, pracownik PAP, ekspert Forum Inicjat yw Bezpieczeńst wo-Rozwój-Energia (FIBRE), publicysta „Sk arpy Warszawskie j”
W polskich realiach nadawanie ulicom nazw to bardziej rzemiosło niż dziedzina sztuki. Z każdym rokiem mnożą się dziesiątki ulic Lazurowych, Widokowych i Mickiewicza. Mają być łatwe do zapamiętania i nie budzić kontrowersji, ponieważ narażanie mieszkańców na kosztowne zmiany może skończyć się dla samorządowców utratą mandatów.
Z
darzają się jednak przypadki, kiedy radni próbują uczynić z nazewnictwa odbicie specyfiki danego regionu i jego przeszłości, ewentualnie uczcić osoby względnie mało znane, a godne naśladowania.
20 | koncept | kwiecień 2017
Nazwy ulic na poznańskim osiedlu Strzeszyn zwyczajowo noszą imiona wybitnych literatów. 12 lipca 2016 r. nazewnictwo tej okolicy uległo wyraźnej feminizacji. Wśród pięciu nowych patronek zdecydowanie najbardziej znana jest Sofia Perez Eguia y Casanova (1861-1958). Wywodziła się ona z hiszpańskiej elity społecznej, co zapewniło jej wszechstronną edukację pod okiem wychowawcy dzieci z rodziny królewskiej. Ojciec dziewczynki prawdopodobnie utonął na statku płynącym do USA, choć... nie było go na oficjalnej liście pasażerów. Spadkobiercy nigdy nie próbowali rozwiązać tej zagadki. Sofia była jedną z pierwszych Hiszpanek, która zwróciła na siebie uwagę współczesnych talentem poetyckim. Planowała poświęcić się całkowicie sztuce, lecz w 1886 r. poznała Wincentego Lutosławskiego. Ich małżeństwo przetrwało dwadzieścia jeden lat. Wybitny filozof opuścił ją, nie doczekawszy się męskiego potomka. Rodacy tak wysoko cenili jej wiersze i powieści, że w latach międzywojennych wysuwali kandydaturę Casanovy do literackiej Nagrody Nobla, planowali
też wystawić jej pomnik. Pozbawiona wsparcia męża, musiała jednak zebrane na ten cel pieniądze wykorzystać na utrzymanie siebie i czterech córek. Mimo to pozostała wierna Polsce, o której niepodległość walczyła za młodu w publicystyce. Przetłumaczyła na hiszpański m.in. „Quo vadis” i przez ponad dwadzieścia lat przesyłała korespondencje z Warszawy do madryckiego dziennika „ABC”. Po drugiej wojnie światowej tracąca wzrok, ale wciąż pełna siły ducha po mężu Lutosławska przeniosła się do Poznania. Można półżartem powiedzieć, że swoim piórem w pełni wynagrodziła wybryki swojego włoskiego imiennika Girolamo na polskiej ziemi. Sławny uwodziciel w 1764 r. złamał lokalne prawo, pojedynkując się pod Warszawą z hetmanem Franciszkiem Ksawerym Branickim, a w pamiętnikach skarżył się na rzekomo wyjątkową brzydotę Polek.
Poetka Sofia Perez Eguia y Casanova przetłumaczyła na hiszpański m.in. „Quo vadis” i przez ponad dwadzieścia lat przesyłała korespondencje z Warszawy do madryckiego dziennika „ABC”. MIĘDZY SALONAMI A PROWINCJĄ Im większa miejscowość, tym więcej przestrzeni do zagospodarowania, dlatego oryginalne nazwy ulic to głównie domena metropolii. Można jednak znaleźć
HISTORIA sporo wyjątków od tej reguły, np. lubuski Żagań. We wrześniu ubiegłego roku w garnizonowym mieście deptak nad kanałem rzeki Bóbr nazwano bulwarem księżnej Doroty de Talleyrand-Périgord (1793-1862). Skojarzenie z nazwiskiem szefa napoleońskiej dyplomacji Charlesa-Maurice’a de Talleyranda jest całkowicie uprawnione. Córka księcia Kurlandii
Jedna z przecznic ulicy Nakielskiej w Bydgoszczy otrzymała imię Augustyna i Romana Trägerów, obywateli Niemiec, którzy w czasie II wojny światowej okazali wydatną pomoc alianckiemu wywiadowi. Piotra Birona była bowiem żoną jego bratanka Edmonda. Jednak mąż, oficer, ją zdradzał, dlatego szukała pocieszenia w ramionach Charlesa, któremu, dzięki wrodzonej inteligencji i urokowi osobistemu, często pomagała w negocjacjach międzypaństwowych. Na początku XIX wieku nic nie wskazywało na to, że należący do Bironów Żagań znajdzie się kiedyś w granicach Polski. Dorota miała jednak różnorakie związki z naszym krajem. Do chrztu trzymała ją księżna Luiza Radziwiłł, a wychowywał sekretarz Stanisława Augusta ksiądz Scypion Piattoli. Plotka głosiła, że prawdziwym ojcem księżniczki był sekretarz poselstwa Rzeczypospolitej w Berlinie Aleksander Batowski. W sferze planów pozostał jej mariaż z Adamem Jerzym Czartoryskim. Korespondowała z Fryderykiem Chopinem i Aleksandrem Fredrą. Arystokratka wróciła do Prus w 1840 r. po śmierci obydwu Talleyrandów. Od 1844 r. posiadała pełnię władzy nad księstwem żagańskim. Poświęciła się wzbogacaniu kolekcji sztuki i rzemiosła artystycznego w rodowym pałacu. W jego sąsiedztwie założyła park krajobrazowy. Zdobyła też uznanie poddanych działalnością charytatywną, obejmującą m.in. założenie szpitala, kilku szkół oraz odbudowę kościoła i wieży ratuszowej.
dowi. Posiadający austriackie korzenie kupiec Augustyn Träger (1896-1957) jeszcze w okresie pokoju współpracował z Oddziałem II Sztabu Generalnego. Po wkroczeniu hitlerowców działał w podziemnej organizacji „Miecz i Pług”. W 1943 r. jego służący w Wehrmachcie na wyspie Uznam syn Roman uzyskał informacje na temat odbywających się tam testów broni rakietowej. Umożliwiły one w ramach operacji „Hydra” zbombardowanie tajnego ośrodka Luftwaffe w Peenemünde przez lotnictwo brytyjskie w sierpniu tego roku. Po wojnie Augustyn był więziony przez NKWD i UB, a większość kopii raportu Romana, który podjął pracę w fabryce telefonów, uległa zniszczeniu. Warto dodać, że Trägerowie nie byli jedynymi urodzonymi w Polsce antyhitlerowcami udającymi lojalnych obywateli III Rzeszy. W ubiegłym roku jedna z ulic Szczytna otrzymała imię Emila Leyka (1893-1972). Mimo, że za młodu został dotkliwie pobity przez Niemców za działalność na rzecz
społeczności mazurskiej, ten inżynier budownictwa doszedł do wysokich godności w niemieckim przemyśle wojskowym na terenie okupowanej Grecji. Wykorzystywał to do przeprowadzania akcji dywersyjnych, których nie powstydziłby się legendarny Jerzy Iwanow-Szajnowicz. Czynił to na tyle umiejętnie, że zamiast trafić do celi, został przeniesiony na równorzędne stanowisko do Danii, gdzie nadal służył sprawie aliantów. Polscy komuniści byli tak samo nieprzyjaźni podkreślaniu odrębności przez Mazurów jak niemieccy nacjonaliści, Leyk nie uniknął więc aresztowania w 1950 r. Nazwanie ulicy jego imieniem można więc potraktować jako formę zadośćuczynienia. Oby takich przejawów dbałości o lokalną historię pojawiało się więcej, ponieważ Polska może poszczycić się licznymi, niekoniecznie bardzo znanymi bohaterami, a postaci z jej przeszłości mogą i powinny inspirować kolejne pokolenia.
NIEPOSŁUSZNI PODDANI HITLERA W ostatnich latach upamiętnienia w rodzinnym mieście doczekało się wielu bydgoszczan. Np. jedna z przecznic ulicy Nakielskiej otrzymała imię Augustyna i Romana Trägerów, obywateli Niemiec, którzy w czasie II wojny światowej okazali wydatną pomoc alianckiemu wywia-
21
DODATEK EKSPERCKI
Zrób zakupy on-line, odbierz paczkę po drodze 22 | koncept | kwiecień 2017
Zmiany stylu życia i nowe rozwiązania technologiczne sprawiły, że zakupy robimy zupełnie inaczej niż kilka lat temu. Ze sklepów e-commerce korzysta już połowa polskich internautów, coraz częściej zamiast kuriera wybierając odbiór przesyłki w punkcie. Najwiekszą, liczącą ponad 7000 lokalizacji sieć click&collect zbudowała Poczta Polska. Prawdziwa rewolucja jednak dopiero puka do drzwi.
C
oraz szybsze tempo jakie towarzyszy mieszkańcom miast w codziennym funkcjonowaniu tworzy popyt na nowe usługi i produkty. Ośmiogodzinny lub dłuższy dzień pracy, rodzina, pasje, podróże, spotkania towarzystkie, zdrowy styl życia, a do tego konsumpcja wylewających się z elektronicznych urządzeń strumieni informacji – tak wygląda lista zajęć coraz większej liczby osób. Jesteśmy bardziej niż kiedykowlwiek skłonni cenić każdą minutę, aby mieć czas na aktywności, na których naprawdę nam zależy. Doba jest zdecydowanie zbyt krótka, by tracić czas na stanie w kolejce czy siedzenie w domu w oczekiwaniu na kuriera. Dlatego coraz większą popularnością cieszą się zakupy przez Internet z wygodnymi opcjami doręczenia. Aż 62% konsumentów deklaruje, że do częstszych zakupów w sieci skłoniłyby ich niższe koszty dostawy, 28% przekonałaby jej szybkość, 21% wskazuje na większy wybór sposobów dostawy (paczkomaty, stacje itp.), a 16% na możliwość szybkiego odbioru w punkcie np. w centrum handlowym, kiosku – wynika z badania „E-commerce oczami internautów”, przeprowadzonego w 2016 r. przez Gemius dla e-Commerce Polska. Wniosek nasuwa się sam – klienci sklepów e-commerce planują kupować coraz więcej, ale chcą dostawy taniej, szybkiej i elastycznej, a to oznacza duże rynkowe szanse dla firm logistycznych, które będą w stanie podążać za preferencjami klientów.
DODATEK EKSPERCKI
*
23
DODATEK EKSPERCKI
24 | koncept | kwiecień 2017
DODATEK EKSPERCKI
DUCH ZMIAN Kilka lat temu powszechną praktyką zakupową było robienie wstępnego researchu w Internecie, a następnie wizyta w sklepie w celu przetestowania produktu i ewentualnego kupna. Trend ten ulega jednak dynamicznym zmianom. Zakupy w Internecie są przeważnie tańsze, ze względu na oszczędności w ekspozycji towaru i obsłudze sklepu rzeczywistego. Obecnie częściej decydujemy się na pójście do sklepu w celu obejrzenia produktu, a następnie powrót do Internetu w celu znalezienia najtańszej oferty i sfinalizowania transakcji. Zniecierpliwieni konsumenci wymagają coraz szybszej obsługi. Klikasz i za kilka godzin odbierasz produkt. Nawet sklepy internetowe z produktami szybkozbywalnymi takimi jak żywność czy środki czystości zyskują na popularności. Przyspieszony czas dostawy, w który silnie inwestują handlowcy, przekonuje nas coraz bardziej do takiej metody. Znika największa z dotychczasowych obiekcji klientów wobec kupowania żywności w internecie, jaką było niebezpieczeństwo zepsucia się jedzenia w trakcie dowozu. ROZWIĄZANIE KORZYSTNE DLA WSZYSTKICH Rozwiązanie click&collect świetnie funkcjonuje w przypadku sklepów stacjonarnych, posiadających szeroką sieć własnych placówek. Z kolei sklepy stricte internetowe coraz częściej decydują się na oferowanie klientom dostawy przez operatorów logistycznych dysponujących własnymi punktami odbioru. Pozwala to na wyeliminowanie kosztów tzw. ostatniej mili, które wiążą się z dostawą bezpośrednio do rąk klienta. Znika też problem związany z tym, że godziny pracy kurierów i listonoszy bardzo często pokrywają się z zawodowymi obowiązkami klientów. Dostawa do jednego z współpracujących z Pocztą kiosków Ruchu czy stacji benzynowej Orlenu pozwala na odbiór produktu we właściwie każdym punkcie większego miasta. Ze względu na gęstą sieć tych placówek nie jest trudno wybrać taką, która znajduje
się po drodze do domu czy w pobliżu pracy. Rozwiązanie to jest korzystne dla wszystkich stron transakcji. Sprzedawca internetowy w tani i szybki sposób dostarcza swój produkt klientowi. Poczta oszczędza czas listonoszy i kurierów, którzy nie muszą pukać do zamkniętych drzwi. Klient nie denerwuje się awizem pozostawionym w skrzynce i może dostosować miejsce odbioru paczki do indywidualnych preferencji. Zyskują również kioski i stacje benzynowe, ponieważ klienci bardzo często decydują się na dokonanie drobnego zakupu w miejscu odbioru przesyłki. ZAKUPY PRZYSZŁOŚCI Analizy obecnych trendów wykazują szybkie tempo zmian zachowań konsumenckich Polaków. Eksperci przewidują, że do 2025 roku profil działania sklepów stacjonarnych zmieni się diametralnie. Staną się jedynie show roomami, do których przychodzić będą klienci pragnący obejrzeć produkt na żywo przed dokonaniem zakupu online. Już w tej chwili prawie 30% klientów na Zachodzie robi świąteczne zakupy w Internecie, a odbiera je w sklepach stacjonarnych. Kreuje to ogromny rynek dla firm zajmujących się logistyką handlu e-commerce. W branży nie brak śmiałych pomysłów takich jak dostarczanie paczek bezpośrednio do bagażnika samochodu czy budowanie specjalnych skrzynek na paczki analogicznych do skrzynek pocztowych. Usługą logistyczną, która ma realne szanse upowszechnić się w najbliższym czasie jest możliwość elastycznego przekierowywania przesyłki i zmiany sposobu jej odbioru w każdym momencie transportu. Prawie każdy pamięta sytuację, kiedy nie zdążył wrócić do domu na umówioną godzinę wizyty kuriera. Już niedługo jednym klinknięciem w aplikacji będzie można zmienić termin, miejsce i sposóbu odbioru przesyłki. Stworzenie takich rozwziązań wymaga bardzo dobrych systemów informatycznych, optymalizujących w czasie rzeczywistym trasę kurierów, jednak biorac pod uwagę perspektywy rozwoju dla branży e-commerce jest to bez wątpienia opłacalna inwestycja.
25
FOTOREPORTAŻ
KATHPUTLI COLONY Czyli „kolonia marionetek” – to największa na świecie społeczność artystów ulicznych, która mieści się w zachodnich slumsach Delhi. Przez ostatnie 50 lat jest domem dla prawie 3000 rodzin przeróżnych tancerzy, magów, akrobatów, połykaczy ognia, kuglarzy, zaklinaczy węży, śpiewaków ludowych, a przede wszystkim artystów teatru marionetek, którzy przybyli tu z różnych części Indii, głównie z pustynnego Radżastanu, w poszukiwaniu lepszego życia, tworząc swoistą, artystyczną kastę.
26 | koncept | kwiecień 2017
FOTOREPORTAŻ
MARTA RYBICKA FOTOGRAF DOKUMENTALNY, WSPÓŁZAŁOŻYCIEL HORIZON AGENCY
Obecnie Agencja Rozwoju Miasta Delhi regularnie wysiedla prawie 20 000 mieszkańców slumsów zapowiadając budowę luksusowych apartamentowców i sklepów, co wywołuje liczne protesty i brutalne starcia. www.martarybicka.com
27
ŚWIAT
Kilku bogaczy i reszta świata AGNIESZKA NIEWIŃSKA
reporter, współpracuje z t ygodnikiem „do rzecz y”
Ośmiu najbogatszych ludzi na świecie ma łącznie taki majątek jak 3,6 mld najbiedniejszych – wynika z dorocznego raportu organizacji Oxfam. A badacze podkreślają, że nierówności majątkowe nie zmniejszają się, ale z roku na rok są coraz większe.
W
yobraź sobie, że pracujesz zawodowo już 10 lat. W międzyczasie zmieniałeś pracę, awansowałeś na lepsze stanowisko. Były podwyżki, może nawet premie. Po tej dekadzie sięgasz po PIT-y ze wszystkich lat, sumujesz to, co udało ci się zarobić. Wychodzi duża suma? To wyobraź sobie, że jest w twoim kraju osoba, która dziennie wzbogaca się o większą kwotę niż ta, którą tobie udało się zgromadzić w ciągu tych długich 10 lat. Abstrakcja? Nie w Wietnamie. Jak donosi tegoroczny raport międzynarodowej organizacji humanitarnej Oxfam najbogatszy Wietnamczyk zarabia więcej w jeden dzień, niż jego najbiedniejszy rodak w ciągu 10 lat. OD GATESA DO BLOOMBERGA Oxfam szokował w tym roku nie tylko wietnamskim przykładem. Organizacja wyliczyła także, że dyrektor generalny w dużej amerykańskiej spółce notowanej na giełdzie w ciągu roku zarabia tyle, co 10 tys. osób zatrudnionych w fabryce ubrań w Bangladeszu. W latach 1988-2011 10% najbiedniejszych mogło liczyć na wzrost dochodu zaledwie o 3 dolary rocznie. W tym samym czasie przychody 1% najbogatszych wzrosły 182 razy. W dodatku majątek tego 1% najbogatszych jest taki jak pozostałych 99% osób. W porównaniu z poprzednimi raportami Oxfam spadła liczba osób, których majątek jest równy temu posiadanemu przez biedniejszą połowę ludzkości. Jeszcze w 2016 r. Oxfam podawał, że chodzi o 62 najbogatszych ludzi na ziemi. W tym roku za sprawą dostępu do bardziej szczegółowych danych wyliczył, że majątek 8 najbogatszych miliarderów na świecie jest równy temu, co posiada 3,6 mld ludzi. Chodzi o współzałożyciela Microsoftu – Billa Gatesa (ma-
28 | koncept | kwiecień 2017
jątek szacowany na 75 mld dol.), założyciela grupy odzieżowej Inditex – Amancia Ortegę (67 mld dol.), słynnego inwestora – Warrena Buffetta (60,8 mld dol.), potentata handlowego z Meksyku – Carlosa Slima Helú (50 mld dol.), założyciela Amazona – Jeffa Bezosa (45,2 mld dol.), szefa Facebooka – Marka Zuckerberga (44,6 mld dol.), współzałożyciela koncernu informatycznego Oracle – Larry’ego Ellisona (43,6 mld dol.) oraz właściciela koncernu Bloomberg – Michaela Bloomberga (40 mld dol.). ‒ – To robi duże wrażenie, wręcz szokuje – oceniła prof. Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego w rozmowie z PAP. – Ten raport eksponuje to, co jest dyskutowane na forum w Davos od kilku lat, czyli negatywne konsekwencje dla gospodarki, które wynikają z takiego podziału bogactwa. Nie chodzi tu o hasła typu „wszyscy mamy jednakowe żołądki”, nie chodzi o jakieś socjalistyczne trendy, chodzi o ochronę rynku i gospodarki – stwierdziła ekonomistka. UKRAIŃSKI DRAMAT Jane Muthoni z organizacji Shining Mothers wspierającej Oxfam w Kenii stwierdziła, że różnice między bogatymi i biednymi w jej kraju są czasem bardzo upokarzające. ‒ Widać, że to nic innego jak mur, który oddziela jednych od drugich. Dzieci z bogatszych rodzin czasem jeżdżą samochodami i kiedy przejeżdżają obok ciebie pokrywa cię kurz, a kiedy pada – ochlapują cię wodą z kałuży. Żeby zobaczyć rażące dysproporcje, jeśli chodzi o poziom życia nie trzeba jednak wcale wyjeżdżać daleko poza Europę do krajów trzeciego świata. Straszną biedę tuż obok nieprzyzwoitego bogactwa można zobaczyć za wschodnią granicą Polski, na Ukrainie, gdzie jeszcze niedawno media pokazywały imponujące rezydencje notabli.
Organizacja Oxfam wyliczyła, że majątek 8 najbogatszych miliarderów na świecie jest równy temu co posiada 3,6 mld ludzi. ‒ – Dysproporcje między ludźmi są ogromne. W Kijowie może jest to mniej uderzające, bo po ulicach rzeczywi-
ście jeździ dużo mniej starych ład niż w innych miejscach kraju. Poza Kijowem bardzo rzucają się w oczy mijające się z ładami ekskluzywne range rovery – mówi Przemysław Miśkiewicz, przewodniczący Stowarzyszenia Pokolenie, które w czasie protestów na Majdanie i w trakcie rosyjskiej agresji włączyło się w pomoc Ukraińcom, a także ukraińskiej armii. Dziś Pokolenie wspomaga Polaków mieszkających na Ukrainie. ‒ Sytuacja się ustabilizowała, więc przestaliśmy wspierać ukraińską armię, której brakowało nawet butów i bielizny. Czas, aby państwo opodatkowało oligarchów. Pomagamy Polakom, głównie starszym osobom, których sytuacja jest bardzo trudna – podobnie jak i przeciętnych Ukraińców, jednak Ukraińcy mają duże rodziny, Polacy niestety nie. Brakuje im pieniędzy na podstawowe rzeczy. Dlatego dostarczamy nie tylko paczki żywnościowe, ale i leki, opatrunki, bardzo drogie tam pieluchy. Ostatnio zawieźliśmy worki stomijne. Osoba ze stomią potrzebuje ich minimum 30 miesięcznie, a jeden kosztuje 60 hrywien. Wydatki na nie pochłaniają całą emeryturę. A ta jest zazwyczaj bardzo niska – 1200-1300 hrywien, czyli około 200-250 zł. Nie da się za to przeżyć, bo ceny wcale nie są niższe niż w Polsce, a w przypadku niektórych produktów są one wręcz wyższe niż u nas. Nabiał jest nieco tańszy, ale mięso jest już droższe. Bieda na Ukrainie jest nieporównywalna z tą w Polsce. Sytuacja wielu rodzin jest
Bieda na Ukrainie jest nieporównywalna z tą w Polsce. Sytuacja wielu rodzin jest absolutnie dramatyczna – opowiada Przemysław Miśkiewicz, przewodniczący Stowarzyszenia Pokolenie. absolutnie dramatyczna – opowiada Przemysław Miśkiewicz. Pomoc medyczną Stowarzyszenie Pokolenie dostarcza w ramach projektu finansowanego przez Senat, ale ma też specjalne konto i przyjmuje wpłaty od darczyńców, chcących pomóc mieszkańcom Ukrainy. APPLE I PODATKI Co jest powodem pogłębiających się z roku na rok nierówności majątkowych na świecie? Oxfam wskazuje kilka przyczyn –‒ między innymi wyzyskiwanie pracowników przez duże firmy, korumpowanie polityków, prymat globalnych korporacji, które pomnażają zyski, uni-
ŚWIAT kając opodatkowania lub wywierając na rządy presję, by przyznawać im specjalne preferencje podatkowe. W ten sposób bogaci stają się jeszcze bogatsi. Oxfam podał w swoim raporcie, że firma Apple w 2014 r. z tytułu swoich europejskich przychodów zapłaciła zaledwie 0,005% podatku. Kraje rozwijające się tracą co roku 100 mld dol. z powodu unikania przez firmy płacenia podatków. Kenia z tego tytułu traci 1,1 mld dol. rocznie. To dwukrotność wydatków tego kraju na opiekę medyczną – podaje Oxfam. W Polsce w zakresie nierówności też
jest wiele do zrobienia, bo jak wynika z ostatnich danych NBP choć nierówności dochodowe w ostatnich latach się zmniejszyły, to narastają różnice w wysokości posiadanego majątku. Forum w Davos zajmuje się tematem nierówności od kilku lat. – Niestety, zajmuje się nieskutecznie, bo gdyby zajmowało się skutecznie, to nierówności by się zmniejszały, a one w skali świata narastają – stwierdziła prof. Mączyńska. I przywoływała słowa szefowej MFW: „ Ileż jeszcze ci bogaci mogą kupić jachtów, nieruchomości, brylantów?”.
Stowarzyszenie Pokolenie, skupiające ludzi z dawnej opozycji PRL, organizuje pomoc dla starszych Polaków na zachodzie Ukrainy. Za przekazane środki zostaną zakupione kolejne lekarstwa i środki czystości. Nie zostawiajmy ich samych. Prosimy o wpłaty tytułowane „Polacy”. Adres do przelewu: Stowarzyszenie Pokolenie ul. Drzymały 9/4 40-059 Katowice Numer konta: 79 1050 1214 1000 0023 6430 9860
Po jakich studiach najłatwiej o pracę?
O
swoją przyszłość najmniej martwią się studenci kierunków medycznych, wśród których aż 70% osób dobrze lub bardzo dobrze ocenia perspektywy na znalezienie pracy po studiach. Na kolejnych miejscach znajdują się przede wszystkim kierunki z „obozu nauk ścisłych” przede wszystkim elektronika, elektryka, telekomunikacja, na których 61% studentów dobrze lub bardzo dobrze ocenia swoje perspektywy na rynku pracy. Kolejne miejsce zajmują kierunki: matematyka, informatyka itp., gdzie odsetek ten wynosi 60%. W zestawieniu najniższe miejsca zajmują przedstawiciele nauk humanistycznych, wśród których jedynie 39%
dobrze lub bardzo dobrze ocenia swoje perspektywy na rynku pracy po studiach. Wśród studentów tej grupy kierunków znajduje się też najwięcej osób krytycznie oceniających swoje studia pod tym kątem, tj. 25% studentów uznaje, że pespektywy na znalezienie pracy po ich kierunku są złe lub bardzo złe.
jesteś zadowolony z wysokiego wyniku, to pamiętaj, że to wyniki z badania realizowanego wśród studentów, ich ocena i oczekiwania. Nie jest to gwarancja zatrudnienia lub bezrobocia. Zależy to przede wszystkim od twoich kompetencji, jakie nabyłeś w trakcie studiów, zarówno na uczelni jak i poza nią.
Zaskakujące jest miejsce przedstawicieli kierunków ekonomiczno-finansowych, gdyż w niektórych przypadkach urosły one do rangi synonimu niepotrzebnych studiów. Tymczasem aż 58% studentów uznaje, że perspektywy na pracę po ich kierunku są dobre lub bardzo dobre. Jeśli jednak za bardzo przejąłeś się słabym wynikiem swojego kierunku lub
Badanie zrealizowane przez Fundację Inicjatyw Młodzieżowych w styczniu 2017 r. na ogólnopolskiej, reprezentatywnej dla 12 grup kierunków, próbie studentów w ramach programu Start na Rynku Pracy. Artykuł powstał dzięki wsparciu Fundacji PZU.
Jak oceniasz swoje studia pod kątem perspektyw na pracę? Kierunki medyczne
3%7%
20%
3% 9%
26%
Matematyka i Informatyka itp.
4% 8%
28%
3%8%
32%
Kierunki inzynierskie, niewymienione powyzej Fizyka, Biologia, Chemia itp. Prawo, administracja, bezpieczenstwo itp.
3% 11%
Geografia, Geologia, Kartografia, Geodezja, itp.
3% 13%
Nauki humanistyczne, niewymienione powyzej
7% 7%
Nauki o zyciu (life science) itp.
39%
Źle
36%
9%
35%
9% 9%
30%
38% 30%
10%
31%
36%
15%
10%
28%
40%
18%
11%
35% 40%
16%
15% 40%
41%
Bardzo źle
16%
43%
40%
0%
!
44%
17%
3% 11%
4%
21%
36%
Lingwistyka itp.
Nauki polityczne i spoleczne, niewymienione powyzej
28% 40%
4% 11% 5%
n=6150
42%
Elektronika, Elektryka, Telekomunikacja itp.
Ekonomia, finanse, zarzadzanie itp.
9%
34% 60%
Trudno powiedzieć
6% 90%
Dobrze
120%
Bardzo dobrze
29
PSRP
Rada Studentów opiniuje! ŁUKASZ RUSAJCZYK
RZECZNIK PRASOWY PSRP
W styczniu i lutym odbyły się dwa Posiedzenia Rady Studentów. Pierwsze w murach Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, a drugie na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Omawialiśmy wiele tematów – najważniejszymi z nich były: Ustawa 2.0, Komisje Parlamentu Studentów RP oraz opiniowanie projektu ustawy dot. powołania Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej. KOMISJE PARLAMENTU STUDENTÓW RP Jako mocno rozbudowana struktura o szerokim zakresie kompetencji potrzebujemy silnych zespołów, które będą wspierać nasze działania. W związku z tym powołaliśmy 6 komisji pokrywających się z głównymi dziedzinami naszych działań. Są to: •K omisja ds. Dydaktyki i Jakości Kształcenia, • Komisja ds. Informacji i Promocji, • Komisja ds. Prawno-Socjalnych, • Komisja ds. Przedsiębiorczości, • Komisja ds. Projektów, • Komisja ds. Osób z Niepełnosprawnością. Zakończyliśmy już etap zgłoszeń, który trwał około tygodnia i jego wynik bardzo pozytywnie nas zaskoczył – otrzymaliśmy ponad 130 kandydatur. Jest to silne potwierdzenie tezy, że młodzi
ludzie są gotowi poświęcać swój czas wolny dla innych. USTAWA DOT. POWOŁANIA NARODOWEJ AGENCJI WYMIANY AKADEMICKIEJ Kolejną kwestią poruszaną w ramach prac Rady Studentów była opinia w sprawie ustawy dot. Powołania Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej. Nasze główne uwagi do projektu, sformułowane na bazie opinii nadesłanych nam w ramach Konsultacji Studenckich, dotyczyły następujących zagadnień:
Kolejną kwestią poruszaną w ramach prac Rady Studentów była opinia w sprawie ustawy dot. Powołania Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej. • Wśród zadań agencji jako celu brakuje rozpowszechniania polskiej kultury; • Przepis dot. przyznawania środków finansowych przez Narodową Agencję Wymiany Akademickiej powinien zostać rozszerzony tak, aby uwzględnić organizacje pozarządowe wspierające programy międzynarodowych wymian studenckich. W obecnej formule projekt nie przewiduje, by beneficjentami środków mogły stać się organizacje studenckie takie jak BEST, ESN Polska czy AIESEC, które działają na rzecz rozwoju mobilności studenckiej; • Dyrektor Agencji powinien obowiązkowo znać język angielski na poziomie proficient i powinno być to potwierdzone stosownym dokumentem, co jest w naszej opinii niezbędne w pracy na rzecz jednostki takiej jak NAWA;
• Dodatkowo, wyraziliśmy obawę co do struktury finansowania Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej oraz dysponowanych przez nią środków. W ocenie skutków regulacji projektu w/w ustawy brakuje oceny finansowej wpływu powstania Agencji na obecne działania i programy związane z umiędzynarodowieniem szkolnictwa wyższego. Naszą opinię przekazaliśmy do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach opiniowania projektu ustawy. POWOŁANIE ZESPOŁU DS. USTAWY 2.0 I ZBIERANIE OPINII Na Posiedzeniu Rady Studentów na Uniwersytecie Śląskim został przez nas powołany Studencki Zespół ds. Ustawy 2.0. Studenci uczęszczający na zajęcia na polskich jednostkach akademickich z jednej strony mają już doświadczenie w zagadnieniach związanych ze szkolnictwem wyższym (często wieloletnie), a z drugiej strony świeżą, innowacyjną perspektywę. Studencki Zespół ds. Ustawy 2.0 ma za zadanie wypracować na Krajową Konferencję Parlamentu Studentów Rzeczypospolitej Polskiej projekt Studenckich Założeń, które zostaną później przekazane na ręce Wiceprezesa Rady Ministrów, Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego Jarosława Gowina. Nasz projekt będzie reprezentować interesy blisko półtora miliona Polaków, dotykając problemów jakie
Na Posiedzeniu Rady Studentów na Uniwersytecie Śląskim został przez nas powołany Studencki Zespół ds. Ustawy 2.0. trapią szkolnictwo wyższe z perspektywy środowiska studenckiego, które jest jego największą grupą udziałowców. Praca zespołu będzie przebiegała w trzech etapach: • Zbieranie postulatów, założeń, pomysłów i opinii środowiska – do końca marca; • Prace nad finalnym projektem Studenckich Założeń do Ustawy 2.0 – w kwietniu; • Oficjalna prezentacja Studenckiego Projektu Założeń do Ustawy 2.0 na Krajowej Konferencji Parlamentu Studentów RP – pod koniec kwietnia. Więcej na ten temat można przeczytać na naszej stronie internetowej – www.psrp.org.pl.
30 | koncept | kwiecień 2017
FELIETON
Gazeta wyłażąca z trumny WIKTOR ŚWIETLIK
dyrek tor centrum monitoringu wolności prasy sdp
Nie jest wcale idealnie, ale i tak jest fajnie – myślę, że tym szlagierem z „Pingwinów z Madagaskaru” można podsumować sytuację studentów dziennikarstwa.
P
isząc ten felieton, przygotowuję się do spotkania ze studentami poświęconego temu, jak znaleźć pracę w dziennikarstwie. Szczerze mówiąc, gdybym taki panel miał prowadzić pięć lat temu, musiałbym kłamać albo szczerze powiedzieć, że najlepiej zająć się PR-em, pisaniem scenariuszy albo produkcją telewizyjną, bo w dziennikarstwie roboty nie ma i nie będzie. Tymczasem nagle okazuje się, że robota jest. Ci szukają reporterów, tamci szukają kogoś, kto będzie chodził na konferencje, ci pracowników redakcji. Jeśli ktoś potrafi pisać, jest obrotny, to może nie znajdzie pracy marzeń, ale pracę znajdzie. Jak będzie miał dużo szczęścia, to może i na etat. Wszystko to stoi w całkowitej, pełnej i stuprocentowej sprzeczności z tym wszystkim, co o przyszłości dziennikarstwa słyszę od kilkunastu lat i co powtarzają zgodnym chórem medioznawcy, dziennikarze i inne mądre głowy. Gdybyście widzieli kiedyś bardzo znanego dziennikarza, autora dwóch świetnych
książek, Igora Janke, jak przychodził na moje zajęcia i informował przerażonych dwudziestolatków, że „źle wybrali” i żeby „sobie poszukali innego zainteresowania”. A gdybyście widzieli miny tych biednych dzieciaków. I co? Okazuje się, że nie jest z tym wcale tak źle. Pierwszy raz o tym, że dziennikarstwo się skończy usłyszałem w drugiej połowie lat 90. na studiach, a jakże, dziennikarskich. W związku z wkraczaniem internetu, który wtedy pisało się jeszcze dużą literą i z którego początkowo można było korzystać tylko w jednym budynku na całym Uniwersytecie Warszawskim, nadejść miała „śmierć papieru” i miało to nastąpić w ciągu kilku lat. W międzyczasie nastąpiła wielka erupcja polskiego rynku prasowego. Tytuły rodziły się i rozwijały. Śmierć prasy przypominała relację peerelowskiego aparatczyka, który wyjechał na Zachód i po powrocie zdawał kolegom relację z tego, co tam widział: – I co, Zachód umiera Towarzyszu? – Umiera, umiera, zdecydowanie umiera. Ale w jakim stylu! Definitywna „śmierć papieru” miała nadejść w 2008 roku kiedy gospodarkę dopadł kryzys, a pierwsi ochotnicy zaczynali używać dość powolnych jeszcze wtedy tabletów. Z tego, co pamiętam gazety codzienne miały zniknąć około 2013, no maksymalnie 2015 roku. Potem jeszcze media miały w ogóle zniknąć, bo wszystko przejmą blogerzy, vlogerzy i kanały youtubowe. Tak wiem, Drodzy Czytelnicy „Konceptu”, większość z Was nie czyta prasy drukowanej, a duża część do gazet nie
zagląda nawet na ekranie telefonu, chyba że coś im się przypadkowo wciśnie przy okazji włączania Snapchata. Nie zmienia to faktu, że jak rozejrzycie się po ulicach, to zauważycie, że kioski z prasą nadal istnieją. Pewnie drukarnie gazet nie są najbardziej przyszłościowym biznesem i w papierze niedługo niewiele zostanie, ale jak się okazuje ludzie chcą czytać profesjonalną prasę. Czy będą robić to w telefonie, czy może w przyszłości dzięki chipowi wszczepionemu w głowę, nie ma większego znaczenia. Swoją drogą, kiedy zaczynałem studia za najbardziej „chodliwy” kierunek uważano prawo. Potem była ekonomia. Dziś z badań wynika, że absolwenci tych dwóch kierunków mają największe
Z tego, co pamiętam gazety codzienne miały zniknąć około 2013, no maksymalnie 2015 roku. Potem jeszcze media miały w ogóle zniknąć, bo wszystko przejmą blogerzy, vlogerzy i kanały youtubowe. problemy ze znalezieniem pracy. Studenci dziennikarstwa mogą za to szukać pracy choćby w rozmaitych instytucjach jako rzecznicy. Tak więc przyszłość jest niezbadana, ale jedno można o niej powiedzieć na pewno: z reguły wygląda inaczej, niż wszyscy mówią, że będzie wyglądać.
31
SPRAWDŹ, SPRAWDŹ,jak jakto todziała! działa! directmail.poczta-polska.pl directmail.poczta-polska.pl
Cała kampania kampania zasięgowa zasięgowa DIRECT DIRECT MAIL MAIL w w kilka kilka kliknięć! kliknięć!
TY TYKLIKASZ, KLIKASZ,MY MYDORĘCZAMY! DORĘCZAMY!
••Monitoring Monitoringonline onlinestatusu statusurealizacji realizacjikampanii kampanii
••Płatność Płatnośćzazausługę usługęprzelewem przeleweminternetowym internetowym ••Wydruk Wydruki idystrybucja dystrybucjadruków drukówbezadresowych bezadresowych
zzopcją opcjądodawania dodawaniawłasnych własnychprojektów projektów
••Przyjazny Przyjaznykreator kreatormateriałów materiałówreklamowych reklamowych
obszaru obszarudystrybucji dystrybucji
••Interaktywna Interaktywnamapa mapado doplanowania planowania
WYKORZYSTAJ WYKORZYSTAJPRZYDATNE PRZYDATNE FUNKCJE: FUNKCJE:
Nowa Nowaaplikacja aplikacjaWWW WWWPoczty PocztyPolskiej Polskiejtoto proste w obsłudze narzędzie, dzięki proste w obsłudze narzędzie, dziękiktóremu któremu wwkilka kilkachwil chwilstworzysz stworzyszi iuruchomisz uruchomiszcałą całą kampanię kampanięreklamową reklamowąwwoparciu oparciuoowysyłkę wysyłkę druków drukówbezadresowych. bezadresowych.
Poznaj Poznajprosty prostysposób sposóbdotarcia dotarciado doklientów klientów lokalnie lokalnielub lubwwcałej całejPolsce. Polsce.