Koncept nr 61

Page 1

nr 61 kwiecień 2018

POLACY W KOSMOSIE DR KORDIAN KUCZMA

WYSWOBODZIĆ SIĘ Z KOKONA SPECJALNIE DLA „KONCEPTU”

MAGDALENA OGÓREK

POLESIE. W KRAINIE BEZKRESU MIKOŁAJ RÓŻYCKI

KOBIETY KIM DZONG-UNA. ŻYCIE OBOK TYRANA DR NICOLAS LEVI

TE KOBIETY NAS INSPIRUJĄ ALEXANDRA KOZOWICZ


Organizator:

Więcej na temat projektu na stronie: www.akademialiderowrp.pl/edukacja-ekonomiczna.pl

ZROZUM NOWOCZESNĄ

GOSPODARKĘ!

PRZEKONAJ SIĘ w jaki sposób możesz wpłynąć na wzrost gospodarczy kraju

NAUCZ SIĘ

ekonomicznych podstaw zakładania własnego biznesu

DOWIEDZ SIĘ

POZNAJ

jak zarządzać projektami, tworzyć budżet i prowadzić sprawozdawczość

politykę pieniężną, system podatkowy i prawo gospodarcze

Szkolenia o tematyce ekonomicznych aspektów funkcjonowania państwa, organizacji i środowisk akademickich, lokalnych oraz zagadnienia z zakresu własnego biznesu i zarządzania projektami

HARMONOGRAM NAJBLIŻSZYCH SZKOLEŃ 2018 12.05 – Warszawa

12.05 – Kraków

13.05 – Radom

13.05 – Katowice


NA POCZĄTEK

Coś się kończy, coś się zaczyna wypełniona banałami na temat życia żaków i ich kariery po opuszczeniu murów Alma Mater albo przesadnie naukowymi tekstami zmuszającymi czytelnika do błyskawicznego udania się w objęcia Morfeusza. Redaktorzy i dziennikarze „Konceptu” udowodnili, że można pójść trzecią drogą i stworzyć akademicki magazyn opinii. Czasopismo czasami na poważnie, czasami z „jajem” opowiadające o świecie widzianym oczami nas, młodego pokolenia próbującego znaleźć w tym świecie swoje miejsce. Wziąłem wtedy głęboki oddech, bo już wiedziałem, że lekko nie będzie. Miałem pokierować nie jakimś tam studenckim pisemkiem ale miesięcznikiem z prawdziwego zdarzenia o ogólnopolskim zasięgu i aspiracjach. Na dokładkę pałeczkę przejmowałem po doskonałym dziennikarzu i felietoniście Wiktorze Świetliku, który bez dwóch zdań znał się na swojej robocie. Spojrzałem jeszcze raz na gorejące oczy Geralta z Rivii i podjąłem decyzję. W styczniu 2016 r. na uczelniach pojawił się pierwszy numer „Konceptu” ze wstępniakiem mojego autorstwa. Tematem numeru był wywiad z Marcinem Mamoniem, polskim reporterem porwanym w Syrii przez Al-Kaidę. Nie miałem wtedy pojęcia, że właśnie zaczynam ponad dwuletnią przygodę ze światem mediów akademickich w najlepszym wydaniu. Od tego czasu „Koncept” przeszedł wiele mniejszych i większych zmian. Nowe działy, modyfikacje graniczne, konkursy. Jedne pomysły okazały się strzałami w dziesiątkę, inne kompletnymi niewypałami. Poruszaliśmy tematy

TOMASZ GRZYWACZEWSKI

redak tor naczelny „konceptu”

C

oś się kończy – powiedział Geralt z wysiłkiem. – Coś się kończy, Jaskier. - Nie – zaprzeczył poważnie poeta. – Coś się zaczyna.” pisał w jednym ze swoich opowiadań Andrzej Sapkowski. Wprawdzie nigdy nie śmiałbym porównywać się do twórcy sagi o wiedźminie a już tym bardziej do samego mistrza fechtunku i pogromcy potworów wszelakich, ale tym razem ja również wygłoszę lekko egzaltowane: coś się kończy coś się zaczyna. W grudniu 2015 r., wziąłem do ręki akademicki miesięcznik, z którego okładki spoglądał na mnie siwowłosy wojownik właśnie wyciągający z pochwy miecz pokryty żarzącymi się starożytnymi runami. Nagłówek głosił: „Doktorat z wiedźmina”. Może warto się przebranżowić przemknęło mi przez głowę kiedy przypomniałem sobie wyjątkowo zawiły tytuł mojej własnej leżącej odłogiem rozprawy doktorskiej z prawa międzynarodowego. W końcu kto by nie chciał zostać wiedźminem. Wprawdzie treść artykułu rozwiała moje marzenia o karierze ludowego bohatera ale już wiedziałem, że i tak nudno nie będzie. Szczególnie, że jeszcze wcześniejszy numer odpowiadał na pytanie „Czego dziś chcą polscy raperzy” i to między innymi ustami mojego ulubionego hip-hopowca Tadeusza „Tadka” Polkowskiego. Ze zdumieniem odkryłem, że gazeta studencka nie musi być

od wolności debaty akademickiej, przez cyfrowych nomadów i szukającego prawdy kina historycznego aż po Legię Akademicką czy kryzys migracyjny. Na naszych łamach gościli znani dziennikarze i publicyści. W ramach wywiadów numeru przepytywaliśmy osoby ze świecznika od pisarki Katarzyny Bondy i kompozytora Michała Lorenca, przez Bronisława Wildsteina i polarnika Marka Kamińskiego aż po posła Piotra „Liroya” Marca i ministra nauki i szkolnictwa wyższego Jarosława Gowina. Z lepszym bądź gorszym skutkiem próbowaliśmy opowiadać Wam o otaczającej nas rzeczywistości. Piszę cały czas „My”, bo ten miesięcznik tworzyła i nadal tworzy cała drużyna kapitalnych, zaangażowanych w swoją pracę dziennikarzy. Coś się kończy… Nawet nie wiem gdzie i kiedy minęły te dwa lata a tymczasem właśnie kończę pisać mój ostatni „konceptowy” wstępniak. Dlatego chciałbym bardzo podziękować sekretarz redakcji Marcie Rybickiej oraz mojemu zastępcy Mikołajowi Różyckiemu, bez których pomocy nigdy nie podołałbym temu wyzwaniu, kierownictwu oraz całemu zespołowi Fundacji Inicjatyw Młodzieżowych, którzy nieustannie udzielali mi kredytu zaufania, wszystkim naszym dziennikarzom oraz współpracownikom a przede wszystkim Wam Drodzy Czytelnicy za to, że jesteście z nami Coś się zaczyna… A z początkiem maja mam wielką przyjemność przekazać stery w ręce mojego następcy Mateusza Zardzewiałego. Powodzenia! Trzymam kciuki i z niecierpliwością czekam na kolejne numeru „Konceptu” :)☺

„KONCEPT” MAGAZYN AKADEMICKI Wydawca: Fundacja Inicjatyw Młodzieżowych Adres: ul. Solec 81b; lok. 73A, 00-382 Warszawa Strona: www.FundacjaInicjatywMlodziezowych.pl www.gazetakoncept.pl E-mail: redakcja@gazetakoncept.pl Redakcja: Tomasz Grzywaczewski (red. nacz.), Mikołaj Różycki (zast. red. nacz.), Marta Rybicka (sekr. red.), Dominika Palcar, Wiktor Świetlik, Mateusz Zardzewiały, Monika Wiśniowska, Tomasz Lachowski, Marcin Malec i inni. Skład i łamanie: Shine Art Studio | Korekta: Katarzyna Biersztańska Druk prasowy wykonuje Drukarnia Kolumb z siedzibą w Chorzowie. Aby poznać ofertę reklamową prosimy o kontakt pod adresem: redakcja@gazetakoncept.pl Chcesz dystrybuować „Koncept” na swojej uczelni? -> PISZ: redakcja@gazetakoncept.pl ZNAJDŹ NAS:

@GazetaKoncept

@FundacjaFIM

/fundacjainicjatywmlodziezowych

3


SPIS TREŚCI

NR 61 kwiecień 2018

TEMAT NUMERU 6 |  TE KOBIETY NAS INSPIRUJĄ ALEXANDRA KOZOWICZ

8 |  KOBIETA – CYBORG XXI WIEKU? MONIKA WIŚNIOWSKA

NA POCZĄTEK

LAJFSTAJL

PODRÓŻE

3 |  COŚ SIĘ KOŃCZY,

14 |  POLACY W KOSMOSIE KORDIAN KUCZMA

24 |  LWÓW, CZYLI STUDENCKA WYPRAWA MARZEŃ

COŚ SIĘ ZACZYNA

TOMASZ GRZYWACZEWSKI

RECENZJA 5 |  PRZYSZŁY WSPANIAŁY ŚWIAT OLIWIA KACPRZAK

PODRÓŻE 16 |  POLESIE. W KRAINIE BEZKRESU MIKOŁAJ RÓŻYCKI

PRACA

MNiSW

9 |  CZEGO MOGLIBYŚMY SIĘ NAUCZYĆ OD HINDUSÓW?

18 |  PROSTY PRZEPIS NA DOKTORAT WDROŻENIOWY

NZS

PSRP

13 |  BULDOG I FONETYKA, CZYLI… POEZJA ŚPIEWANA!

19 |  STUDENCIE, ZNAJ SWOJE PRAWA!

AGNIESZKA MADYS

MACIEJ WITKOWSKI

KATARZYNA ZAWADA

ŁUKASZ RUSAJCZYK

EKONOMIA 20 |  WIELKIE ŚWIĘTO EDUKACJI FINANSOWEJ 21 |  PO PIERWSZE WIARYGODNOŚĆ

FOTOREPORTAŻ 22 |  WSCHODNIE OPOWIEŚCI

WYWIAD NUMERU 10 |  WYSWOBODZIĆ SIĘ Z KOKONU

Z MAGDALENĄ OGÓREK ROZMAWIA ALEXANDRA KOZOWICZ

MARTA RYBICKA

HUBERT KOWALSKI

EDUKACJA EKONOMICZNA 26 |  CZYM JEST PATRIOTYZM GOSPODARCZY? DOMINIK DASZKIEWICZ

28 |  POSTAWY PATRIOTYCZNE, A GOSPODARKA POLAKÓW GRZEGORZ KOWALCZYK

30 |  JAKA JEST MOJA ROLA W BUDOWANIU POLSKIEJ GOSPODARKI? MONIKA WIŚNIOWSKA

ŚWIAT 32 |  KOBIETY KIM DZONG UNA. ŻYCIE OBOK TYRANA NICOLAS LEVI

HISTORIA 34 |  ZADOWOLIĆ (PRAWIE) WSZYSTKICH KORDIAN KUCZMA

FELIETON 35 |  CZOŁEM ZGREDZI WIKTOR ŚWIETLIK


RECENZJA

Przyszły wspaniały świat OLIWIA KACPRZAK

Studentk a antropologii kulturowe j na UŁ, Specjalizuje się w temat yce az jat yckie j

To o twoim życiu trochę jest gadka. […] To historia o nocy, o melanżach, o marzeniach i upadkach – pisze Sarmini. Faktycznie: trudno nie odnaleźć w jego powieści odrobiny siebie.

N

ie piszę rapów do szuflady, nie nagrywam vloga, nie pracuję w hipsterskiej burgerowni – ale znam wiele takich osób. Wy również. Chodzicie na imprezy, których potem nie pamiętacie; poznana w klubie osoba wydaje się miłością waszego życia; trudno wam obyć się bez szybkiego internetu i smarfona; snujecie plany na przyszłość i nie zawsze wszystko wam wychodzi. Bez przekazu stanowi wycinek z życia trójki mieszkańców Polszawy – państwa-miasta powstałego po okrojeniu terytorium Rzeczpospolitej do województwa mazowieckiego. Akcja toczy się w połowie

obecnego stulecia, choć łatwo o tym zapomnieć. Kajetan (początkujący raper Czarny Kajet), Kasia (jutuberka Ruda) i Maciek (nieznany słoik z Radomia) to młodzi ludzie z dość uniwersalnymi problemami. Ich losy składają się na opowieść o wewnętrznej prawdzie i życiu pozbawionym pastelowego filtra. Kajetan mówi, a nawet myśli, rapując – i ten styl przejmuje od niego narrator, dopełniając słodko-gorzki obraz rzeczywistości. Bez przekazu to z jednej strony jazda bez trzymanki nasączona alkoholem i narkotykami, lecz z drugiej – ponura wizja świata sterowanego przez media sprzedające bezpieczeństwo za cenę wolności. Niby to przerysowane, ale jednak niebezpiecznie podobne do tego, co sami już dobrze znamy. Rap staje się zatem głosem buntu, a Czarny Kajet w kolejnych fristajlach wyrzuca z siebie zarzuty wobec rzeczywistości. Ale czy ktokolwiek go słucha? Bohaterów jednoczy ostatecznie biały proszek, kapryśny tak jak sympatia tłumu. To wszystko pustosłowie, podsumowuje Maciek, po czym zostaje porwany przez imprezowiczów tańczących chocholi taniec w rytm Mazurka Dąbrowskiego. Na szczęście Sarmini to nie Wyspiański – pozostawia nam jeszcze epilog.

Comiesięcznik grantowy Na co?

P. SARMINI, BEZ PRZEKAZU, WYD. CZARNY KAJET, WARSZAWA 2018

Bez przekazu to pozycja nieoczywista – i dobrze. Całe szczęście, że powstają również takie powieści, twórczo przetwarzające tkankę współczesności. W końcu nudne już się staje odtwarzanie wzorców, które mutują i stają się swoją własną parodią. I z takim przekazem warto po tej lekturze pozostać.

Opracował: Janusz Wdzięczak. Masz pytanie? Pisz: js.wdzieczak@vp.pl

Kto daje?

Ile?

Termin?

Na stypendia naukowe dla humanistów

Fundacja Lanckorońskich

Stypendia naukowe na pobyt w Rzymie, Wiedniu lub Londynie

do 10 maja

Działania promujące matematykę

Fundacja mBanku

Do 8 tysięcy złotych

do 9 maja

Konkurs na prace naukowe zajmujące się zagadnieniami związanymi ze zrównoważonym rozwojem

Green Talents

Sfinansowanie wyjazdów na staż do Niemiec

do 23 maja

Studia magisterskie

Narodowa Agencja Wymiany Akademickiej

Stypendia 1500 zł miesięcznie

do 11 maja

Stypendia dla przyszłych studentów

Fundacja Jolanty i Leszka Czarneckich

Stypendia 1300zł miesięcznie

do 15 maja

5


TEMAT NUMERU

Te kobiety nas inspirują Kultura jest kobietą. Miniony rok należał do pań. Przedstawiamy wam dziesięć wyjątkowych kobiet, które nadały ton kulturze ostatnich miesięcy. Podziwiamy to, w jaki sposób potrafią łączyć wiele ról, spełniać się i być prawdziwymi, we wszystkim co robią, chwalimy za sukcesy, kibicujemy debiutom. Warto zapamiętać te nazwiska.

ALEXANDRA KOZOWICZ

dziennik ark a, kry t yk teatralny i muz yczny

JAGODA SZELC Uważa za zboczone wykonywanie ciągle tego samego zawodu. Ukończyła grafikę na Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu, później rozpoczęła studia reżyserskie w łódzkiej Filmówce. - Paszport „Polityki” traktuję raczej jako nagrodę dla filmu niż dla mnie – mówiła zaraz po zdobyciu nagrody. Przyda jej się, bo „Wieża. Jasny dzień” to bardzo niekonwencjonalny film, porównywany do szamańskiego rytuału, opowieść o relacjach w rodzinie, trochę thriller psychologiczny, trochę kino filozoficzne. Ma na koncie dziesięć krótkometrażowych etiud fabularnych i dokumentalnych. Tworzy kino autorskie, odkrywające pokłady aktorskich talentów – takim odkryciem jest świetna w jej filmie Anna Krotoska. Pracuje już nad drugą pełnometrażową fabułą „Monument”. Pierwsza właśnie weszła do kina. DOROTA KOBIELA „Twój Vincent” to pierwsza na świecie ręcznie malowana pełnometrażowa animacja. Pracowała nad nią ekipa licząca ponad 120 profesjonalnych malarzy, którzy przemalowywali każdy kadr. Jedno sekundowe ujęcie powstawało nawet tydzień, a praca nad filmem - 8 lat. Pomysł z gruntu szalony ale efekt jest olśniewający. Reżyserką filmu jest debiutująca w tej roli - Dorota Kobiela, którą wspierał Hugh Welchman, nagrodzony Oscarem za „Piotrusia i Wilka”. „Twój Vincent” to pierwsza polska

6 | koncept | kwiecień 2018

pełnometrażowa animacja nominowana do Oscara (a naszym zdaniem była znacznie lepsza niż nagrodzone „Coco”) a Dorota Kobiela jest zaledwie piątą kobietą w historii nominowaną w tej kategorii. JOWITA BUDNIK Zagrała epizod w świetnej „Cichej nocy” i zgarnęła szereg nagród za pierwszoplanową rolę w filmie „Ptaki śpiewają w Kigali” Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauzego. Znana z wcześniejszych znakomitych kreacji w „Papuszy” i „Placu Zbawiciela” aktorka otrzymała Złotego Lwa na Festiwalu Filmowym w Gdyni i na MFF w Karlowych Warach. W filmie (i na festiwalach, bo panie otrzymały nagrodę ex-aequo - niejako za duet) towarzyszyła jej debiutująca na wielkim ekranie Eliane Umuhire. O „Ptakach” mówi się, że to pierwsza rodzima produkcja o uchodźcach z Afryki, której tłem są wydarzenia z ludobójstwa w Rwandzie. URSZULA JABŁOŃSKA „- Znasz taki film „Titanic”? - pyta znienacka Anji. I zanim zdążę odpowiedzieć, mówi: - Tam jest taka scena, kiedy Rose, która mieszka na górnym pokładzie, prosi Jacka, żeby zabrał ją na dolny pokład. Tam widzi, jak żyje większa część ludzi na statku. Wraca na górny pokład, ale już nigdy nie będzie widzieć świata tak samo.” Anji wraz z rodziną od 25 lat realizuje swój pomysł na życie - wprowadza się do „najtrudniejszych” miejsc świata. Myśleli o Wietnamie, ale nie dostali wiz, więc pojechali na trzy miesiące do Tajlandii. Zamieszkali w slumsach Klong Toey w Bangkoku. O życiu tropem złych dzielnic, miejsc, od których chce się uciekać, a nie w nich osiedlać się - pisze Urszula Jabłońska. Jej książka „Człowiek w przystępnej ce-

nie. Reportaże z Tajlandii” to podróż, po której nie będziecie widzieć już świata tak samo. IZABELLA GUSTOWSKA Jest szalenie charyzmatyczna i charakterystyczna, począwszy od jej sylwetki z burzą białych włosów, po jej sztukę, w której stworzyła własny, czytelny styl. Profesor poznańskiej ASP, rocznik 1948’, dziś jedna z najbardziej znanych na świecie polskich artystek. Na przestrzeni kilku dziesięcioleci realizowała prace w obszarze różnych mediów: malarstwa i grafik, fotografii, instalacji czy video performance. Cała jej twórczość dotyczy doświadczania życia kobiety. Historyk sztuki dr hab. Paweł Leszkowicz uważa, że Gustowska stworzyła fundament dla współczesnej feministycznej historii sztuki w Polsce, choć ona sama protestuje, kiedy przykleja się jej etykietkę feministki. Warto odwiedzić jej ostatnią głośną wystawę „Nowy Jork i Dziewczyna”, bo to znakomita multimedialna wystawa. Perfekcyjnie posługuje się nowymi mediami i udowadnia, że ten pozornie odhumanizowany język można wykorzystać do afirmacji człowieka. JOANNA FRESZEL Rok 2017 był dla niej rokiem szansy – Freszel dostała rolę tytułową w najnowszej produkcji Opery Narodowej – w „Erosie i Psyche”, którą reżyserowała Barbara Wysocka. Stworzyła dla Freszel przestrzeń kreacji niemożliwą wydawałoby się do opowiedzenia przez debiutantkę – jej koncepcja to pięć różnych historii, w których Psyche jako aktorka wciela się w kolejne postacie: szalonej wędrownej śpiewaczki w czasach starożytnych, nękanej przez przełożone zakonnice, młodej rewolucjonistki i utrzymanki bogatego mężczyzny. Jej postać zmienia się, ewoluuje a finalnie – zapada się w sobie. Freszel nie tylko dźwignęła tę rolę bezbłędnie, ale stworzyła kreację uznaną przez krytyków za wybitną. Ta młoda sopranistka, nie tylko fantastycznie śpiewa, ale włada biegle kilkoma językami i ma niezwykłą sceniczną osobowość. Póki co warto zobaczyć jej „Psyche”, by opowiadać wnukom, że było się na debiucie wielkiej diwy. DARIA ZAWIAŁOW Jest świetnym przykładem, jak talentem, pomysłem na siebie można się przebić w czasach, arcypotężnej konkurencji. Wschodzi, kiedy inna wielka diwa polskiej sceny muzycznej –


TEMAT NUMERU

Kasia Nosowska z niej schodzi. Ponad rok temu wydała fajną płytę „A kusz!” z „Kundlem burym” na czele, a ostatnio wstrząsnęła listami przebojów (w tym długo utrzymującym się pierwszym miejscem słynnej listy w radiowej Trójce), po tym jak przytuliła słynny cover Wojtka Młynarskiego, Magdy Umer a także Macieja Maleńczuka – napisany przez samą Agnieszką Osiecką utwór „Jeszcze w zielone gramy”. Świetna aranżacja to jedno, ale żeby stanąć w szeregu z ikonami polskiej piosenki, to trzeba mieć osobowość. A jako jedyna spośród całej tej potężnej gromadki z piosenką wyszła na salony do świadomości masowego odbiorcy. I została dominowana do Fryderyka aż w pięciu kategoriach (w tym m.in. za debiut). PAULINA BIDZIŃSKA Młodziutka tancerka, która ma wszelkie predyspozycje by stać się primabaleriną – zresztą związana z zespołem baletowym Teatru Wielkiego Opery Narodowej w Warszawie, wkrótce z pewnością zostanie jego solistką. Ta zaledwie 19-letnia absolwentka Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej w Bytomiu w grudniu zrobiła furorę na Konkursie Eurowizji dla Młodych Tancerzy w Pradze. Od jej występu, na którym zatańczyła układ w choreografii Jacka Przybyłowicza z muzyką Antoni

Vivaldiego nie można było oderwać wzroku. Warto zobaczyć to na YouTubie. To zasługa jej plastyczności ruchów i nieprawdopodobnej charyzmy scenicznej, której nie zdradza niepozorna sylwetka, czy sposób wypowiadania się. Ale gdy Paulina zaczyna tańczyć, nawet niewtajemniczeni w techniki tańca wiedzą, że mają do czynienia z prawdziwym talentem. ANNA AUGUSTYNOWICZ Jedna z najwybitniejszych polskich reżyserek. Jej spektakle mają swój charakterystyczny idiom, który niektórzy identyfikują z ascetyczną formą - z minimalistyczną, czarno-białą scenografią i ciemnymi kostiumami. I niezawodnym, bardzo precyzyjnym poprowadzeniem aktorów. Często młodych, debiutujących, do których Agustynowicz ma oko. W zeszłym sezonie powstało we współpracy Teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu z Teatrem Współczesnym w Szczecinie arcydzieło inscenizacja „Ślubu” Witolda Gombrowicza, która została z miejsca okrzyknięta jednym z najwybitniejszych odczytań dramatu Gombrowicza ostatnich lat. Miesięcznik „Teatr”, najbardziej opiniotwórczy magazyn branży teatralnej w Polsce przyznał jej Nagrodę im. Konrada Swinarskiego dla najlepszego reżysera w sezonie 2016/2017. Właśnie za

„Ślub”. Reżyserka jest pierwszą kobietą z tą nagrodą w jej 41 - letniej historii. AGATA GRZYBOWSKA Kilka miesięcy temu wydała „9 bram, z powrotem ani jednej”. To debiut jednej z najbardziej utalentowanych młodziutkich fotoreporterek, opowieść o dziewięciu osobach, które postanowiły porzucić życie w mieście i osiedlić się w Bieszczadach, by żyć z dala od ludzi, bez prądu i bieżącej wody, w chatach, które sami zbudowali. Składają się na nią wyraziste portrety oraz krajobrazy, kolorowe polaroidy i wywiady, które przeprowadziła osobiście podczas kilku zimowych pobytów w Bieszczadach. -Pewnego dnia w listopadzie 2015 postanowiłam uciec od wszystkich i wszystkiego. Zapakowałam aparaty, negatywy, wyjechałam na kilka miesięcy. Zaczęłam tworzyć projekt o samotności, bo bardzo chciałam ją zrozumieć – mówi Agata Grzybowska, współzałożycielka kolektywu fotograficznego inPRO zajmującego się popularyzacją fotografii prasowej i foto-dziennikarstwa. W 2015 dostała nagrodę BZ WBK Press Foto za zdjęcie wykonane w Czarny Czwartek na kijowskim Majdanie. Jej fotografie były nominowane do wielu prestiżowych nagród - do Grand Press Photo (2014 r.) czy Amnesty International (2013 r.).

7


TEMAT NUMERU

Kobieta – cyborg XXI wieku? MONIKA WIŚNIOWSKA

Specjalistk a ds. PR i content marke tingu, dziennik ark a Konceptu

Inteligentna, wykształcona, mająca dobrą pracę i osiągająca sukcesy zawodowe, a jednocześnie poświęcająca czas rodzinie oraz na to, żeby mieć idealnie wysprzątany dom. Zawsze zadbana, wysportowana i dobrze wyglądająca. I – gdzieś pomiędzy tym wszystkim – znajdująca czas na realizację swoich pasji. Oto kobieta XXI wieku?

W

ydawać by się mogło, że katalog oczekiwań wobec współczesnych kobiet właściwie się nie kończy. Popularne media karmią nas wizerunkami tych „perfekcyjnych” – pani domu, u której nie ma ani grama brudu, sportsmenki, która wygląda jakby nie wychodziła z siłowni, celebrytki mającej idealny makijaż i fryzurę. W efekcie wiele kobiet dąży do ideału, który w rzeczywistości nie istnieje. - Skończyłam studia, mam dobrą pracę. Chciałam się wreszcie „wziąć za siebie” – opowiada Magda. – Kupiłam nowe ubrania, zapisałam się na siłownię, zmieniłam dietę i zapisałam się na kurs językowy. Efekt był taki, że kiedy musiałam dłużej zostać w pracy, nie byłam w stanie dotrzeć na inne zajęcia. A jeśli wszystko udało mi się zrobić, wracałam do domu i nie chciało mi się już dosłownie nic robić. Żadne sprzątanie czy inne obowiązki domowe nie wchodziły w grę – dodaje Magda.

8 | koncept | kwiecień 2018

WYGLĄDAJ PIĘKNIE – ZAWSZE! Mnóstwo obowiązków i szybkie tempo życia powodują, że czasem zwyczajnie nie jesteśmy w stanie wszystkiego pogodzić. - Niedawno urodziłam córeczkę – opowiada Marta. – Mała jest cudowna, ale przez pierwsze tygodnie sporo płakała i wiele nocy spędziłam na kołysaniu jej. Byłam z siebie bardzo dumna bo całkiem dobrze radziłam, ale nie miałam już siły na ćwiczenia i miałam o to do siebie pretensje. Jak to jest, że taka Ania Lewandowska niedługo po porodzie wyglądała pięknie, a ja zwyczajnie nie umiem się zmobilizować?! Wizerunek młodych, bogatych i atrakcyjnych ludzi bardzo przemawia do wyobraźni. Chcemy być tacy jak oni i czasem nie przyjmujemy do wiadomości, że prawdziwe życie wygląda inaczej, a to, co widzimy w mediach społecznościowych czy kolorowych pismach, to tylko starannie wykreowany przez sztab specjalistów urywek rzeczywistości.

To, co widzimy w mediach społecznościowych czy kolorowych pismach, to tylko starannie wykreowany przez sztab specjalistów urywek rzeczywistości. Niedawno w mediach dość dużym echem odbiło się zdjęcie trenerki, która pokazała jak wygląda po porodzie a do zdjęcia dodała komentarz: „Nigdy nie miałam oponki na brzuchu. Moje ciało przez większość życia było FIT przez duże „F”. Kto śledzi mojego bloga, wie jak wyglądała moja ciąża i jak trudny był dla mnie poród oraz połóg! Na zdjęciu w jego trakcie - 4 tygodnie po porodzie.

Są kobiety, które po porodzie już po chwili wyglądają jak „milion dolców”. Ja też takie znam! Ale wierzcie mi na słowo - każdy jest inny i nie powinniśmy się z nikim porównywać. Mój przekaz jest prosty - dajmy mamom czas!” Dlaczego tak proste stwierdzenie zostało uznane za „rewolucyjne”? Bo wiele kobiet boi się przyznać, że nie wróciły tak szybko do formy, jak celebrytki z pierwszych stron gazet. KTO JEST MOIM IDOLEM? Kogo chcemy naśladować? To pytanie wydaje się równie aktualne w odniesieniu do małych dziewczynek, jak i dorosłych kobiet. Ostatnio takie pytanie zadali sobie twórcy lalek Barbie – firma Mattel z okazji dla kobiet przygotowała specjalną kolekcję Barbie Shero („słowo” powstało z połączenia słów she – ona i hero – bohater). Jedną z wyróżnionych kobiet została Martyna Wojciechowska. „Podróżniczka, himalaistka, dziennikarka. Kobieta, która realizując wyprawy na krańce świata podróżuje do ludzi, nie do miejsc” – podkreślono w uzasadnieniu wyboru. „Taki tytuł otrzymałam dziś od firmy Mattel, za inspirowanie Kobiet i Dziewczynek w Polsce i na świecie do tego, by odważyły się marzyć i spełniać swoje marzenia” – napisała Wojciechowska na swoim profilu na Instagramie. Wyróżnienie podróżniczki spotkało się z jednej strony z bardzo pozytywnym odbiorem, z drugiej zaś pojawiły się głosy, że znów operujemy stereotypem: kobieta – lalka Barbie, bez względu na to, kogo ta lalka przedstawia. Można się oczywiście oburzać i stwierdzać, że znów kobieta stała się lalką. A może jest to wskazówka, żeby w dobie galopujących oczekiwań społecznych nie gonić za odległym „ideałem” i próbować dopasować się do innych, ale po prostu – jak Martyna Wojciechowska – spełniać swoje marzenia?


PRACA

Czego moglibyśmy się nauczyć od Hindusów? AGNIESZKA MADYS

dok torantk a Uniwersy te tu Szczecińskiego, afryk anistk a zakochana w Czarnym L ądzie

cyjne swoim kandydatom. Indyjski rząd rokrocznie przeznacza znaczne sumy na dofinansowanie i rozwój oświaty. Zapewnianie dzieciom oraz młodzieży dostępu do bezpłatnej edukacji na niższych szczeblach ma się przyczyniać

Indie, ogromny kraj azjatycki z wielobarwną kulturą, etnicznością oraz językami. Praojczyzna cywilizacji, która zaskakuje swoją dwubiegunowością. Z jednej strony bieda i społeczne problemy przeplatają się z wysoko rozwiniętym systemem edukacji

S

ilna dyscyplina hinduskiej duchowości naznaczyła prapoczątki systemu edukacyjnego w Indiach. Uporządkowanie, ład i harmonia bezbłędnie wpasowały się w przepych i indyjską wielobarwność. Uczeni hinduscy od niepamiętnych czasów legitymowali się nienagannymi manierami i praktycznym podejściem do nauki. Zachęcali młodych do doskonalenia się i poszerzania zarówno wiedzy teoretycznej jak i praktycznego doświadczenia. OŚWIATA NA 6! Placówki edukacyjne w Indiach stawiają bardzo wysokie wymogi rekruta-

do rozbudzania w nich chęci podejmowania i kontynuowania nauki płatnej na wyższych szczeblach edukacji. Uczelnie państwowe ograniczają opłaty związane z podjęciem nauki, jedynie do zakupu podręczników oraz różnego rodzaju pomocy naukowych. Na uczelniach prywatnych dodatkowo niezbędne jest uiszczanie opłat z tytułu wpisania na listę kandydatów a także comiesięczne

Hinduskie uwielbienie dla nauki może być inspirujące także dla nas, Europejczyków.

opłaty czesnego oraz zakup należytego mundurku szkoły. Edukacja w szkołach prywatnych w Indiach jest bardziej prestiżowa. Indie są azjatyckim krajem przodującym w zakresie poziomu nauczania. Kapłani hinduscy chętnie dofinansowują lokalne placówki czerpiąc z tego tytułu ulgi podatkowe. NARODOWY PROGRAM EDUKACJI WSPOMAGANEJ TECHNOLOGIAMI CYFROWYMI W Indiach dużą wagę przywiązuje się do nauk matematycznych. Najwięcej czasu poświęca się na naukę praktyczną, która w opozycji do teorii ma rozwijać najbardziej pożądane w życiu cechy. Chlubą Indii jest stworzona w latach 90. XX wieku specjalna platforma cyfrowa funkcjonująca pod nazwą Narodowego Programu Edukacji Wspomaganej Technologiami Cyfrowymi (ang. National Programme on Technology Enhanced Learning) w skrócie NPTEL. To rozwiązanie innowacyjne, usprawniające możliwości edukacyjne w Indiach. Platforma sprzyja także wyrównywaniu szans edukacyjnych między regionami. Umożliwia, bowiem edukację niepełnosprawnym studentom oraz tym, którzy pochodzą z prowincjonalnych terenów wiejskich. Cyfrowa platforma nadała nauce indyjskiej zupełnie nowy wymiar. Pozwala ona łączyć tak istotne w Indiach tradycyjne formy edukacji dając możliwość uczestnictwa w wykładach, sesjach plenarnych i debatach naukowych, równocześnie tworząc możliwość edukacji cyfrowej. Indyjska forma kształcenia „na odległość” stwarza możliwości edukacyjne dla wszystkich chętnych, niezależnie od ich miejsca zamieszkania oraz sytuacji życiowej. Taka platforma e-learningowa może okazać się także przełomowa w zakresie dokształcania oraz stałego poszerzania zakresu wiedzy w tych branżach, które nieustannie tego wymagają. Platforma e-learningowa to przejaw postępującego rozwoju nowoczesnych technologii. W dzisiejszych czasach cyfryzacja staje się coraz bardziej popularna. Podążanie za duchem czasu oraz wyznacznikami współczesnej rzeczywistości staje się, więc nieuniknione. Wielowiekowe tradycje, zjednoczone rodziny i miłość do nauki implikowana od najmłodszych lat stanowi wielką siłę Indii. Okazuje się, bowiem, że hinduskie uwielbienie dla nauki może być inspirujące także dla nas, Europejczyków.

9


WYWIAD NUMERU

Wyswobodzić się z kokonu Właśnie wydała swoją pierwszą książkę. Szturmem podbiła telewizję. Jej programy przyciągają tysiące widzów, a YouTube co tydzień wypełnia się fragmentami jej programów, w których potrafi zdrowo „zaorać” polityka. O kampanii prezydenckiej będącej doświadczalnym poligonem, dzięki którym dziś ze swadą porusza się w dziennikarskim fachu i płynie pod prąd, wbrew wizerunkowi wykreowanemu jej przed laty przez media, z Magdaleną Ogórek rozmawia Alexandra Kozowicz.

Alexandra Kozowicz: „Studio Polska” to tylko jeden z programów w TVP Info, w którym można panią ostatnio zobaczyć. Niektórzy porównują formułę „Studia” ze słynnym amerykańskim - „Jerry Springer Show”. Magdalena Ogórek: Nic dziwnego. Prowadzący nie znają publiczności, rozmówców, nie wiadomo z jakimi poglądami przyjdzie się zmierzyć. Nikt nie weryfikuje uczestników. „Studio Polska” to żywa materia, którą nie da się sterować, można tylko próbować ujarzmiać. I do tego trwa ponad 100 minut! W trakcie pracy nad tym programem okazało się, że prowadzenie takiego politycznego talk-show, to formuła wprost wymarzona dla mnie. Taka formuła wymaga od prowadzącego umiejętności improwizacji. Podobnej adrenaliny dostarcza pani program „W Tyle wizji”? Tam możemy się nieco przygotować, bo komentujemy informacje polityczne związane z bieżącym dniem. Robimy to w parach, zmieniamy się, ciągle współprowadząc program z kimś innym, co pozwala na pewnego rodzaju wymianę myśli. Widzowie pokochali tę satyryczną i spontaniczną formę dziennikarstwa i bardzo żywo reagują. Ze wszystkich produkcji, które współtworzę, to właśnie ten program wywołuje najwięcej emocji i jest rodzajem barometru ulicznego. W programie „O co chodzi” potrafi pani, mówiąc językiem YouTube’a „zaorać” polityka. To już nie kwestia

10 | koncept | kwiecień 2018

improwizacji, a znakomitego warsztatu dziennikarskiego. Dziennikarstwo traktuje pani jako rodzaj kolejnego wyzwania zawodowego czy misję? Jeśli jako misję, to pewnie nie wszyscy pamiętają, ale przygodę z telewizją rozpoczęłam na długo przed kampanią prezydencką. Swój pierwszy program prowadziłam w TVN24 Biznes i Świat. Był to „Świat”, prowadzony na zmianę z Bartoszem Węglarczykiem, a potem autorski „Atlas Świata”. A wcześniej zagrała pani kilka epizodów w serialach. Próbowano to wykorzystać przeciwko mnie, wyśmiewając ów fakt w czasie kampanii prezydenckiej. A praca na serialowym planie oswoiła mnie z kamerą, co przydało mi się później w niezliczonych sytuacjach. Wielu polityków płaci za szkolenia obejmujące takie praktyki, a ja dostałam taką możliwość w formie cennego doświadczenia zawodowego. Podobnie próbowano zdyskredytować praktyki i staże, które zaraz po studiach odbywałam w Kancelarii Prezydenta, tak jakby fakt, że nie ma się znajomości, układów i nie od razu za pracę dostaje się przyzwoite pieniądze był czymś niestosownym. Człowieka determinują doświadczenia. Co było takim najbardziej determinującym doświadczeniem? Kampania prezydencka. Była jak skok na głęboką wodę, codziennie odwiedzałam cztery, pięć miast. Rozmawiałam z setką ludzi, udzielałam wywiadów, wokół mnie było mnóstwo kamer. To był

żywioł w maksymalnym stężeniu przez prawie pół roku. Po takim doświadczeniu człowiek staje się odporny niemal na wszystko. Dotyczy to zarówno plotek na mój temat, jak i kłamstw grubszego formatu. Wektor stresu został przesunięty gdzie indziej. Gdzie? Nie wiem właściwie, co musiało by się stać, żeby mnie wyprowadzić z równowagi. Kampania jest doświadczeniem jedynym w swoim rodzaju. To ring najcięższego kalibru. Startując w tym ringu wierzyła pani, że uda się wygrać walkę? Prezydent Bronisław Komorowski był tak fatalnym prezydentem, że wiedziałam, że mogę być lepszym. Obserwowałam go, wiedziałam gdzie popełnia błędy i co można było zrobić lepiej. Sytuacja, w której prezydent wychodząc do ludzi, albo reprezentując Polskę poza jej granicami, potrzebuje suflera, który musi mu ciągle mówić, co ma powiedzieć lub kiedy się ukłonić to było kuriozum. A już najbardziej raziło mnie jego oderwanie od rzeczywistości. Względy formalne -

Hejt to istna plaga naszych czasów. konstytucja pozwalała mi wystartować: miałam ukończone 35 lat, zebraliśmy pół miliona podpisów i początek kampanii zapowiadał się optymistycznie. Każdy polityk, decydujący się na start w wyborach musi być przygotowany na ataki. Wiadomo, że będzie się działo wszystko. Pani była przygotowana? Nie byłam przygotowana na tak wysoki poziom mizoginizmu i seksizmu z jakim się wówczas spotkałam. Na ataki związane z aparycją, wszystkim, tylko nie tym, co związane jest z programem wyborczym; ataki tuzów dziennikarstwa, którzy ani na moment nie zechcieli spojrzeć z nieco innej perspektywy, wyswobodzić się z kokonu myślenia stereotypami. Paradoksalnie te ataki najbardziej mnie wzmocniły – czuję się silniejsza i to daje mi ogromną pewność siebie. Długo po tej kampanii nie zabierałam głosu na temat manipulacji i kłamstw jakie padły na mój temat. Jakie to były kłamstwa? Chyba łatwiej byłoby mi wymienić, co prawdziwego zostało powiedziane


WYWIAD NUMERU

wówczas na mój temat. Magda Ogórek, o której można było przeczytać wówczas w mediach, to był ktoś kogo nie znałam. Teraz z uśmiechem i dystansem patrzę na wizerunek wykreowany przez media. To nieprawdopodobne jak bardzo mogą go zniekształcić. Nie miałam za bardzo instrumentów, by obnażyć te kłamstwa. Myślę, że po czasie wszystko samo się zdemaskowało. W sprawach najbardziej rażących mój prawnik wystosował pozwy. Co było najtrudniejsze w tej kampanii? Brak odpowiedniego zaplecza. Z partią, która miała mnie poprzeć, toczyłam boje. Kampanii prezydenckiej nie da się prowadzić w pojedynkę, bo wiadomo, że pojawią się błędy i będziemy liczyć straty, których nie da się nadrobić. Sama jedna nie byłam w stanie osobiście dementować kuriozalnych nagłówków, jakie pojawiały się w liczbie czterdziestu dziennie - w prasie, telewizji czy internecie. Jak na to całe szaleństwo, wynik, który uzyskałam, był honorowy. Te kuriozalne nagłówki to był hejt? Tak, rodzaj wszechobecnej ostatnio w mediach, społecznościach, w ogóle w przestrzeni publicznej - niechęci i hejtu wobec wszystkich i wszystkiego. To istna plaga naszych czasów i nikt chyba nie ma pomysłu jak nad tym zapanować. Trochę potrwa, zanim zmienimy nasze myślenie, przestaniemy tabloizować życia innych ludzi, oceniać obrazkiem, bez wgłębiania się w istotę rzeczy. Druga sprawa, że jeśli kobietę uważa się za atrakcyjną, to niektórzy zawsze zaczynają się doszukiwać w tym okazji do drogi na skróty. Kobietom jest trudniej? Jako kobieta muszę czasem tłumaczyć się z tego, jak wyglądam lub z tego, jak się ubieram – mężczyzna nie musi odpowiadać na takie pytania. Siłą rzeczy atrakcyjny wizerunek jest zawsze infantylizowany. Nie ważne co przeczytałaś, ważne jak wyglądasz. Wiele osób postrzega kobiety przez pryzmat obrazka i odmawiając im pewnych zachowań, praw, wyborów. Inna sprawa, że odkąd stałam się rozpoznawalna próbuje się mnie za wszelką cenę wtłoczyć w celebrycki świat. A mój świat jest gdzie indziej. Nie jest to świat polityki ani mediów? W rubrykę „zawód” zawsze wpisuję – historyk. Gdybym miała jeszcze raz dokonać wyboru kierunku studiów jakiego dokonałam kilkanaście lat temu, niczego bym nie zmieniła. Czerpię z niego na każdym etapie pracy zawodowej. Historia jest królową nauk,

Wiele osób postrzega kobiety przez pryzmat obrazka. pozwala lepiej rozumieć mechanizmy jakie rządzą światem i polityką, pozwala na lepsze formułowanie myśli. Większość swojego czasu spędzam na badaniach historycznych. Praca nad ostatnią książką zajęła mi prawie cztery lata. Czytelnik portalu plotkarskiego nigdy się o tym nie dowie. Cztery lata się opłaciły, bo historia, którą opisała pani w „Liście Wachtera” to były badania, które doprowadziły do zwrotu zrabowanego w czasie wojny dzieła. Taka historia to marzenie każdego historyka!

Rozpoczynając pracę nad nią, nie spodziewałam się, że będzie to historia z tyloma dnami. A kiedy zorientowałam się, z jakim potencjałem mam do czynienia, nie mogłam uwierzyć, że to mnie przytrafiło się coś takiego. Był to efekt różnego rodzaju zbiegów okoliczności, ale i godzin mrówczej pracy. Ta historia mnie znalazła. Oswajam się z komplementami, jakie otrzymuje od czytelników - zdarza się, że ktoś porównuje moją książkę do prac Waldemara Łysiaka albo Dana Browna, co przyjmuję z niedowierzaniem, ale też z ogromną radością. A sama historia? Uważam, że jest ważna i warta przedstawienia szerokiej publiczności. Ciągle siedzę w historii rodziny Wachterów. Jeśli nazbieram dość materiałów, to jeszcze do niej wrócę. I napiszę kolejną książkę.

11


PRACOWNIA LIDERÓW NGO’S

ZOSTAŃ

LIDEREM PRAWA!

Jesteś przedstawicielem organizacji pozarządowych i chcesz aktywnie działać?

DOŁĄCZ DO NAS JUŻ DZIŚ! Weekendowe szkolenia z zakresu prawa gospodarczego, ekonomii z elementami polityki przemysłowej, prawa pracy i ekonomicznej analizy prawa. Naszym zadaniem będzie podniesienie Twoich kompetencji w zakresie niezbędnym do prawidłowego udziału w procesie stanowienia prawa. Najbliższe szkolenia: 25-27/05/2018 r. w Warszawie 15-17/06/2018 r. w Lublinie 29/06-01/07/2018 r. w Gdańsku Więcej informacji na stronie www.fundacjainicjatywmlodziezowych.pl w zakładce Projekt UE Projekt dofinansowany z Funduszy Europejskich


NZS

Buldog i Fonetyka, czyli… poezja śpiewana! MACIEJ WITKOWSKI

Student filozofii na UW, dziennik arz „Magaz ynu 204”, członek NZS UW. Fan kosz ykówki w wydaniu NBA.

Poezja śpiewana kojarzy się zwykle z galami języka polskiego i wieczorkami poetyckimi. W ostatnich latach powstały jednak dwie bardzo ciekawe inicjatywy promujące polskich mistrzów słowa. Mowa o zespołach Fonetyka i Buldog, które reinterpretują poezję Tuwima, Wojaczka, Barańczaka i wielu innych.

K

ondycja poezji polskiej w ostatnich latach jest kwestią dyskusyjną. Tym, co nie podlega jednak debacie jest fakt, że XX wiek obfitował w wielu polskich poetów, których kunszt jest powszechnie uznawany: Barańczak, Bursa, Staff czy Tuwim. Jednak większość ludzi zna ich tylko z lekcji polskiego. Jak dotrzeć z geniuszem polskiej poezji do

ludzi, którzy są w stanie ją docenić, ale nie mają w zwyczaju pożerać jednego tomiku poezji za drugim? Gdy „tradycyjne” sposoby zawodzą, na pomoc przychodzi muzyka. Dwie bardzo ciekawe inicjatywy prezentujące nową, zaskakującą twarz polskiej twórczości poetyckiej to zespoły Buldog i Fonetyka. PIES NA POEZJĘ Buldog powstał w 2004 roku z inicjatywy Piotra Wieteski i innych osób związanych z Kultem. Zespół gra połączenie muzyki punkowej i funk. Zaliczany jest też do przedstawicieli rocka alternatywnego. Początkowo wykonywał utwory własnego autorstwa, ale w 2009 roku odszedł Kazik Staszewski, a jego miejsce zajął Tomasz Kłaptocz (przez wiele lat związany z zespołem Akurat) i zespół zajął się popularyzacją klasyków polskiej poezji. Płyta „Chrystus miasta” wydana w 2010 roku składała się z utworów napisanych do tekstów Juliana Tuwima, Leopolda Staffa i Stanisława Barańczaka. Płyta jest zaskakującą, rockową aranżacją klasycznych tekstów tych wielkich poetów. W kolejnym krążku „Laudatores Temporis Acti” muzycy znów sięgnęli po poetycką inspirację. Tym razem możemy wysłuchać utworów stworzonych na podstawie Tuwima, Brodskiego, Osieckiej, Gajcego, Asnyka i Wojaczka. Słuchając drugiej płyty, można zauważyć, że styl grupy ewoluował. Szkoda, że zespół w 2014 roku zawiesił działalność i od tej pory nic nie wskazuje na to, by grupa powróciła na scenę w dotychczasowym składzie.

Okładka ostatniej płyty Fonetyki

DEPECHE WYKLĘTY W trochę innym klimacie prezentuje się Fonetyka. W ich muzyce słychać wpływy Depeche Mode oraz Obywatela G.C. Zespół powstał w 2010 roku. Do tej pory wydali dwa tzw. longplaye. Pierwszy z nich jest interpretacją wierszy jednego z największych polskich poetów przeklętych, Rafała Wojaczka. Brzmienie idealnie oddaje klimat jego wierszy. Ta estetyka literacka zresztą bardzo pasuje Fonetyce. Dlatego też na swojej drugiej płycie wzięli na warsztat twórczość Andrzeja Bursy. Jest to klimatyczny, nieco „garażowy” krążek. Płyty różnią się od siebie dość znacząco i mogą wywoływać odmienne uczucia u słuchaczy. To, co również jest znamienne dla zespołu to specyficzna barwa głosu wokalisty. W przypadku Fonetyki na szczęście nie ma większych przestojów w działalności. W 2016 roku na rynku pojawił się ich trzeci tytuł, czyli

Dają nowe życie polskim geniuszom pióra. Pozwalają im uciec od skostniałych środowisk literackich, niszowych wieczorków poetyckich i nudnych kart podręczników. „Ciechowski”. Jak sama nazwa wskazuje, tym razem zespół podjął wyzwanie zmierzenia się z twórczością legendarnego Obywatela G.C. Nie jest to jednak zbiór coverów. Fonetyka wzięła na warsztat teksty poetyckie Ciechowskiego, których on sam nigdy nie nagrał. Wynik jest co najmniej obiecujący. Działalność tych zespołów była, i w przypadku Fonetyki nadal jest, niezwykle pozytywnym nurtem na polskiej scenie muzycznej. Być może nie są one bardzo popularne (a szkoda!), ale mimo to dają nowe życie polskim geniuszom pióra. Pozwalają im uciec od skostniałych środowisk literackich, niszowych wieczorków poetyckich i nudnych kart podręczników. Twórczość poetycka dociera w ten sposób do większego grona ludzi wrażliwych na sztukę. Dzięki takim inicjatywom XX-wieczna poezja polska może zostać postawiona w nowym świetle, które jeszcze bardziej uwypukla jej wielkie zalety. Przy takich interpretacjach zupełnie nowego znaczenia nabierają słowa Woltera: „Poezja jest rodzajem muzyki, trzeba ją słyszeć, by móc o niej sądzić”. O poezji można sądzić jeszcze lepiej, gdy się ją prawdziwie zaśpiewa.

13


LAJFSTAJL

Polacy w kosmosie KORDIAN KUCZMA

dok tor nauk polit ycznych, pracownik PAP, ekspert Forum Inicjat yw Bezpieczeńst wo-Rozwój-Energia (FIBRE), publicysta „Sk arpy Warszawskie j”

Jak nietrudno zauważyć, gatunek ludzki cierpi na manię nazywania wszystkiego, co znajdzie się w zasięgu jego wzroku. Zasada ta dotyczy również kosmosu.

N

a przestrzeni ostatnich stuleci nazwy na ziemski obraz i podobieństwo otrzymały nie tylko gwiazdy czy planety, ale również znacznie drobniejsze kosmiczne obiekty. Jeżeli w innych galaktykach egzystują inteligentne cywilizacje, być może bawi je nasza pycha, jednak z bardziej oczywistego punktu widzenia terminy zatwierdzane przez Międzynarodową Unię Astronomiczną (IUA) stanowią pasjonujący podręcznik historii, mitologii i literatury. Dodajmy – niepozbawiony polskich wątków.

ARTYSTYCZNY MERKURY, KOBIECA WENUS Można zażartować, że swojscy patroni np. kraterów na Merkurym są beneficjentami poprawności politycznej, ponieważ IUA nadając im nazwy starała się docenić artystów niemal wszystkich narodowości. Spośród Polaków najwięcej szczęścia mieli Olga Boznańska, Fryderyk Chopin, Katarzyna Kobro-Strzemińska, Krzysztof Komeda i Adam Mickiewicz. Można więc doszukiwać się w ustalaniu tej nomenklatury parytetu profesji (po jednej osobie na malarstwo, rzeźbę, muzykę klasyczną, nowoczesną i literaturę), być może nawet płci. Czy pięciu naszych rodaków na 397 posiadających imiona kraterów to mało, czy dużo? Według strony internetowej Planetary Names patronami zagłębień po upadkach meteorytów na powierzchni najmniejszej planety Układu Słonecznego jest 35 Francuzów, 28 Rosjan i osób o rosyjskich korzeniach, ale tylko po dwóch Czechów, Kanadyjczyków i Szwedów. Dystansujemy także wszystkie nacje Ameryki Łacińskiej. Kratery Wenus ukazują historię naszych stron pod innym interesującym

ł awk a Marii Cunitz w świdnicy

14 | koncept | kwiecień 2018

kątem. Witryna UA kwalifikuje nazwy dwunastu spośród 900 jako związane z Polską. Cztery z nich to po prostu imiona żeńskie: Jadwiga, Janina, Wanda i Zosia, pięć – bardziej (Maria Konopnicka, Zofia Nałkowska) lub mniej znane artystki. Wanda Landowska doprowadziła w XX wieku do renesansu zainteresowania grą na klawesynie, Tekla Bądarzewska-Baranowska wykreowała pół wieku wcześniej pianistyczny przebój „Modlitwa dziewicy”. Zofia Oleśnicka uważana jest przez niektórych badaczy literatury za pierwszą

„Najwięcej polskich nazw można dopatrzeć się na Księżycu”. polską poetkę, choć inni uważają, że autorem przypisywanej jej pieśni religijnej z 1556 r. był Cyprian Bazylik. Pozostałe trzy patronki wywodziły się z obszarów pogranicza kulturowego: współpracująca z mężem Janeme Heweliuszem Elizabeth Koopman - z Gdańska, doskonaląca tablice Johannesa Keplera Maria Cunitz - ze Świdnicy, fizyczka jądrowa-noblistka Maria Goeppert-Mayer - z Katowic. Inne obiekty na tej planecie noszą imiona bogiń lub odwołują się do nazw Wenus w różnych językach, stąd corona (wulkan) Żywia i vallis (dolina) Jutrzenka. PLEJADA NAUKOWCÓW Najwięcej poloników można dopatrzeć się na Księżycu, co wydaje się dość oczywiste zważywszy, że IUA ochrzciła do tej pory aż 1618 kraterów na tym ciele niebieskim. Ich patroni to wybitni przedstawiciele nauk ścisłych, przede wszystkim astronomii. Rzeczpospolitą przedrozbiorową w tym gronie reprezentują: Kopernik, Heweliusz, śląski optyk i pionier psychologii Witelon, kartograf Bernard Wapowski, ariański badacz komet Stanisław Lubieniecki oraz Marcin Poczobutt-Odlanicki. Jan Śniadecki i Franciszek Armiński byli czołowymi postaciami polskich badań nad niebem w dobie Królestwa Kongresowego. Maria-


LAJFSTAJL

Wł adysł aw Dziewulski

nowi Smoluchowskiemu i Zygmuntowi Wróblewskiemu w zdobyciu światowej sławy w dziedzinie fizyki nie pozwoliła przedwczesna śmierć. Maria Skłodowska-Curie i dyrektor Obserwatorium Astronomicznego w Wiedniu Kazimierz Romuald Graff rozsławiali imię polskiej nauki za granicą. Spośród XX-wiecznych znawców kosmosu największe uznanie IUA zyskali Tadeusz Banachiewicz, Władysław Dziewulski, Jan Gadomski i Felicjan Kępiński. Unia pamiętała także o matematyku Wacławie Sierpińskim oraz urodzonym w Łodzi izraelskim elektrochemiku Aharonie Katzir-Katchalskym, który zginął wskutek ataku terrorystycznego na lotnisku Lod w 1972 r. Jego brat Ephraim rok później został prezydentem żydowskiego państwa. W kwietniu 2017 r. jeden z uczestników telewizyjnego show „Milionerzy” nie wiedział, że Grójec, Puławy, Puńsk i Rypin to nazwy kraterów na Marsie. Trudno powiedzieć, dlaczego akurat te miasta zostały wybrane przez IUA w latach 70. XX wieku. Być może preferowane były jak najkrótsze terminy, bodaj jedyny czterosylabowiec wśród nich to bliskie nam geograficznie Eberswalde. Dwa spośród największych kraterów na czerwonej planecie noszą dość przewidywalne nazwy Copernicus i Skłodowska (jest też Curie, ale upamiętnia Pierre’a). Na mapie Marsa znajdziemy także wśród podobnych terminów w innych językach obniżenie (cavus) Noc i dolinę Vistula. Na tym polskie ślady w przestrzeni

marsjański krater Kopernik

pozaziemskiej się nie kończą, ponieważ kratery na planetoidzie Gaspra zostały nazwane na cześć uzdrowisk, np. Krynicy, zaś krater Lublin na asteroidzie Matylda nawiązuje do niedalekiego zagłębia węglowego (na Silesię najwidoczniej nikt nie wpadł). W wielu przypadkach inspiracją dla kosmicznych onomastyków była mitologia różnych kultur. Niekiedy wyraźnie ponosiła ich wyobraźnia, trudno bowiem zgadnąć jakich „polskich rolniczych bożków” upamiętniają kratery Datan i Tawals na Ceres. Czyżby również i tu za wszelką cenę wymyślano jak najkrótsze i najprostsze w wymowie nazwy? OTWARTA LISTA Im dalej od Słońca, tym mniej polskich nazw, ponieważ obiekty położone na księżycach Saturna i Uranu noszą głównie nazwy zaczerpnięte z klasycznych dzieł literatury światowej: „Podróży Guliwera”, „Odysei”, „Baśni z Tysiąca i jednej nocy”, „Władcy pierścieni”, czy dramatów Szekspira. Nie ma zbyt wielu planetoid o tak urozmaiconej powierzchni, jak wyżej wspomniana Ceres czy Gaspra, lecz nazwy takich ciał niebieskich niemal zawsze mają interesujące pochodzenie. W ich nadawaniu wyróżnili się m.in. Czesi i Rosjanie. Niektórych nadwiślańskich skojarzeń łatwo się domyślić – Coppernicus, Curie, Chopin, Lem. Astronomowie pamiętali także o Smoluchowskim, Ignacym Domeyce, Ludwiku Zamenhofie oraz swoich kolegach po fachu – Wilhelminie Iwanowskiej, Bohdanie Paczyńskim,

W kwietniu 2017 r. jeden z uczestników „Milionerów” nie wiedział, że Grójec, Puławy, Puńsk i Rypin to nazwy kraterów na Marsie. a także Herkulesie (Ercole) Dembowskim, włoskim znawcy gwiazd podwójnych, będącym synem napoleońskiego generała zaczynającego karierę w Legionach Dąbrowskiego. Coraz więcej planetoid nosi imiona zaczerpnięte z kultury popularnej – od bohaterów Star Treka przez The Beatles po Davida Lyncha. Niewykluczone jednak, że nasi rodacy również nie dadzą o sobie zapomnieć. W ostatnich latach do katalogu asteroid zostały wpisane Sierpc i Świdwin, ochrzczone tak na cześć rodzinnych miast ich odkrywców – odpowiednio zespołu uczniów pracujących pod kierunkiem Józefa Urbańskiego oraz zatrudnionego w obserwatorium na Teneryfie Rafała Reszelewskiego. Dołączyły one do m.in. Wratislavii, Gedanii, Varsavii, Danzigu i Posnanii. Taka nazewnicza „małoojczyźnianość” to nic nowego – niektórzy badacze unieśmiertelnili swoich współmałżonków, dzieci, a niektórzy patroni „planetek” to zwycięzcy międzynarodowych konkursów dla naukowych talentów, którzy zapewne epokowe osiągnięcia mają dopiero przed sobą...

15


PODRÓŻE

Polesie. W krainie bezkresu MIKOŁAJ RÓŻYCKI

POLITOLOG, ZASTĘPCA REDAKTORA NACZELNEGO „KONCEPTU”

Gdy spojrzeć na mapy Polesia, krainy przez wieki układającej się pomiędzy Rzeczpospolitą, Litwą i Rusią, widać jak na dłoni tygiel Polski przedrozbiorowej i tej po 1918 roku. W granicach współczesnych mamy ledwie namiastkę, malutki fragment, niemalże ułamek tamtego poleskiego świata. Ale jak w soczewce skupia on to, co tak fascynowało przez stulecia artystów, poetów, podróżników, awanturników, reporterów i ludzi parających się wojaczką. To obszar Poleskiego Parku Narodowego, niecałą godzinę drogi od Lublina, umiejscowiony pomiędzy Sosnowicą, Włodawą i Łęczną.

J

uż sama nazwa ma w sobie pierwiastki różnych legend. Antoni Ossendowski pisał, że „(…) Jedni twierdzą, że ozna-

16 | koncept | kwiecień 2018

cza kraj lasów, drudzy, że – połać bagienno-leśną; inni znów dowodzą, iż nazwę tę nadano ziemi, gdy człowiek w walce o byt wytrzebił wysokopienne olbrzymy niedostępnych, błotnistych puszcz i na „polesiu” się osadził”. Dziś tereny te znajdują się przede wszystkim na Białorusi i na Ukrainie. Kto nie zna ballady Świteź? Powstała na brzegu jeziora o tej samej nazwie, dziś kawałek za naszą wschodnią granicą… Główną osią Polesia są rzeki i strumienie wpadające do większych – przede wszystkim do Prypeci. Oddajmy jeszcze głos Ossendowskiemu, który w dziele „Polesie. Cuda Polski” kreśli to tak: „(…) więc wbija się klinem pomiędzy krainę jeziorną Litwy i wyżynę Białoruską-od północy; od południa – graniczy z płytą podolską i wyżyną Wołynia, na wschodzie zaś, z rzadka przekracza Dniepr(…). Kraj ten po wojnie r. 1920-go został prawie w połowie przecięty nową granicą państwową. Polska posiadła trójkąt równy powierzchni Belgii (…)”. Więc mamy tu i Wołyń, Podole i Litwę itd. A Polska po wojnie z bolszewikami miała „już tylko” połowę tych ziem, będących wielkości średniego państwa europejskiego! KRESOWY TYGIEL Historia tych ziem może być dłuższa niż nam się wydaje. Swego czasu żywa była legenda o Owidiuszu, który po opuszczeniu Rzymu miał być pochowany w kurhanie przy ujściu Cny do Prypeci.

Według innych krajoznawców o swoistym morzu poleskim (może wtedy rzeczywiście jeziora były jeszcze połączone?) pisał Herodot i nawet podawał nazwy ludów tu żyjących. Historia współczesna to powstania, patriotyczne formacje, poezja, splecione losy narodu polskiego i żydowskiego, piętno Rosji białej i czerwonej a także tej stalinowskiej, polskie dwory będące emanacją i kwintesencją Rzeczpospolitej, wołyńskie ludobójstwo, walka z kościołem i kolektywizacja wsi, czyn żołnierzy wyklętych po 1945 roku… Nie musimy wybierać się za wschodnią granicę by skosztować Polesia. Na początek możemy zacząć od wyprawy na wschód od Lublina, od terenów pojezierza łęczyńsko-włodawskiego, liczącego ponad 40 jezior przez Poleski i Sobiborski CIEKAWSZE ADRESY WWW www.poleskipn.pl – witryna Parku Poleskiego, z dobrym i ciekawym opisem tras i atrakcji. Warto poczytać o ostoji żółwia błotnego. www.podolze.pl – autor tylko nad Biebrzą spał i mieszkał w porównywalnej przyrodniczo i architektonicznie kwaterze. Fenomenalni gospodarze. Jak spać to tylko tam. www.polesie.org – portal kwartalnika polskiego prowadzonego przez Polaków z Polesia białoruskiego i ukraińskiego. Kopalnia wątków i tematów.


PODRÓŻE Park Narodowy. Włodawa spina niejako klamrą ten obszar bo stanowi przedmurze i zarazem wierzchołek trójkąta pomiędzy granicami Polski, Białorusi i Ukrainy. Gdy spojrzy się na mapę to po stronie wschodnich sąsiadów rzucają się w oczy zapisane cyrylicą polsko brzmiące nazwy. Dla równowagi po naszej stronie granicy wiele miejsc przywołuje na myśl język ukraiński. Ten tygiel wciąż tu „kipi” ale tylko na kartach niedawnej stosunkowo historii. KRÓLESTWO DZIKIEJ PRZYRODY Przestrzeń, łąki, rzeki i bagna po horyzont, bezkres, trzęsawiska, torfy, błota, potoki, strumienie... Dziś ludzi przyciąga oprócz chęci dotknięcia dawnych Kresów także przyroda . Można wymieniać tak długo a i tak nie odda się tego poczucia, które towarzyszy obserwowaniu tych bezkresów. I to pomimo, że swoje zrobiła polityka i gospodarka: melioracja i osuszanie, nie zawsze z głową jak to w komunie bywa i bywało. W Polsce gierkowskie standardy architektury wiejskiej w latach 70-tych a na Białorusi wymogi ekipy Łukaszenki przeorały krajobraz ludzkich siedzisk. A jednak amatorzy różnych form przyrody, krajobrazów i architektury znajdą w Parku Poleskim coś dla siebie. Częstotliwość bocianich gniazd jest większa niż na Podlasiu. Dostępność tras pieszych i rowerowych co roku ulega poprawie. Ścieżka „Perehod” przyciąga zmieniającym się leśno-łąkowo-jeziornym krajobrazem z dwiema wieżami widokowymi, z których widać ptasie królestwo jak na dłoni. Z kolei „Spławy” to prawie 10km przygoda przypominająca Florydę bo praktycznie przez cały czas nie stawiamy stopy na ziemi tylko na drewnianej kładce, idąc przez bagna, którymi kiedyś „goniono” polskich Powstańców… Jeżeli ktoś ma ochotę

gdzie można spędzić noc na deskach wiatraku, są dni gdzie nie uświadczy się dosłownie nikogo. Tajemnicze i trudno dostępne, zwłaszcza wiosną aż do końca maja, są leśne jeziora do których prowadzą torfowiska leśne prawie pływające łąki. Nie ma tam klasycznego brzegu, czasem niemożliwe jest zbliżenie się do tafli wody. Jedno znajduje się w Parku w okolicach Woli Wereszczyńskiej. Tam na zakręcie drogi, od której odchodzi szutr prowadzący do wsi a potem do lasu, znajduje się miejsce gdzie pod koniec sierpnia bociany urządzają sobie sejmiki. Jeden wpis w wyszukiwarkę oddziela nas od dawnej leśniczówki, dziś zamienionej przez spadkobierców w dom mieszkalny i jedną z najlepszych, najpiękniej położonych kwater agroturystycznych – podolze. pl . Przelatujące gęsi, jelenie odbywające gody jesienią, bliskość tego leśnego jeziora a przede wszystkim ostoja…żółwia błotnego. Przy zachowaniu ciszy naprawdę da się je zobaczyć a we wrześniu pracownicy Parku zabierają stamtąd wszystkie złożone jajka i starają się je inkubować do wiosny. Gospodarze znają ten region na wylot, a także znają ukraińską historię tego miejsca. NA POGRANICZU Kilkadziesiąt minut drogi na wschód znajduje się Sobibór i Włodawa, swoista nadbużańska forpoczta Polesia ukraińskiego i białoruskiego. We Włodawie można poczuć spuściznę unii lubelskiej, konfederacji barskiej oraz wpływ społeczności żydowskiej. Są tam trzy synagogi, barokowa katedra i życie wplecione w kapryśny, nieprzewidywalny i malowniczy Bug. Z kolei Sobibór to widoczny znak tego co podczas II wojny światowej zrobili Niemcy. W samej wsi warto zatrzymać się i przejść przez nią aż do samej rzeki,

DO POCZYTANIA O POLESIU I DO POOGLĄDANIA POLESIA „Polesie”, Krzysztof Hejke, Wydawnictwo Zysk i s-ka, 2009 rok „Polesie. Cuda Polski”, F. Antoni Ossendowski, Wydawnictwo LTW, reprint wydania z 1934 r. „Usypać góry. Historie z Polesia”, Małgorzata Szejnert, Wydawnictwo Znak, Kraków 2015 r.

stanowiącej granicę państwa. Urok tego miejsca i oddanie charakteru tutejszych wsi podtrzymuje także Siedlisko Sobibór, jedna z najbardziej oryginalnych kwater w całej Polsce. To tu znajduje się słynna stodoła przerobiona na chatę z bocznymi ścianami w formie ruchomych przeszklonych drzwi, przez które stojąc na ulicy widać … nadbużańską łąkę.

Polesie kusi, Polesie wciąga, na koniec pewnie uzależnia. Na koniec oddajmy przestrzeń Krzysztofowi Hejce, który w „Polesiu” pisze tak: „To tu, w zaściankach szlacheckich, przetrwała świadomość lepszego pochodzenia, mimo, że mało kto potrafi dziś przywołać swoje zawołanie lub określić herb. Tu spotkałem szczery i szalony gniew przedwojennego wiarusa na zmianę języka w modlitwie (teraz obowiązuje białoruski). Bo polski od wieków swą melodią i oddaniem wpisywał się w krajobraz miejsko-wiejski.” Polesie kusi, Polesie wciąga, na koniec pewnie uzależnia. Ale gdyby każdy uzależniony miał taki nałóg…

Przestrzeń, łąki, rzeki i bagna po horyzont, bezkres, trzęsawiska, torfy, błota, potoki, strumienie... zobaczyć torfowisko takim, jak wyglądało kilkaset lat temu i dowiedzieć się co to spleja, i przyjrzeć się jeziorom zarastanym przez specyficzną roślinność – powinien zatrzymać się koło drogi „Dąb Dominik”. Otwarta jesienią 2017 roku ścieżka „Czahary” przyciąga gatunkami ptaków w tym widzianymi tu przez autora żurawiami, które na wieczór zlatują się na pobliską łąkę na nocleg a jesienią gromadzi się tu nawet 3000 sztuk tych ptaków. W fenomenalnym skansenie w Holi,

17


Prosty przepis na doktorat wdrożeniowy Informacje o II edycji programu na stronie: www.nauka.gov.pl.

TATRZAŃSKIE SPEŁNIENIE MARZEŃ „Podczas studiów na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie na kierunku Górnictwo i Geologia brałam udział w projekcie dotyczącym mineralizacji hydrotermalnej w Tatrach oraz górnictwa tatrzańskiego. Możliwość zajmowania się tym zagadnieniem była dla mnie spełnieniem marzeń, połączeniem pasji z badaniami naukowymi” – wspomina Magdalena Sitarz realizująca doktorat wdrożeniowy na AGH i w Tatrzańskim Parku Narodowym. „Tematyka tatrzańska towarzyszyła mi od II roku studiów, toteż zarówno tematem projektu inżynierskiego, jak i pracy magisterskiej było historyczne górnictwo tatrzańskie i mineralizacja hydrotermalna. Po obronie pracy magisterskiej myślałam nad kontynuacją badań w Tatrach w ramach doktoratu. Dostałam się wówczas na dziewięciomiesięczny staż w TPN. O doktoracie wdrożeniowym opowiedziała mi promotorka mojej pracy magisterskiej, dr hab. Bożena Gołębiowska. Pomysł stwarzał możliwość kooperacji pomiędzy jednostką naukową a TPN, przynosząc korzyści dla obu instytucji. I dla mnie. Rozprawa doktorska przyczyniłaby się nie tylko do rozwoju nauki, ale również do wdro-

18 | koncept | kwiecień 2018

żenia wyników mojej pracy. Co więcej, program zajęć jest tak skonstruowany, że pozwala na pogodzenie pracy zawodowej z zajęciami w ramach studiów III stopnia oraz przeprowadzeniem badań niezbędnych do ukończenia pracy doktorskiej. I tak w 2017 r. zostałam przyjęta na studia doktoranckie i zatrudniona w TPN.” DZIEDZICTWO KULTUROWE TATR Wraz z upływem czasu coraz trudniej odnajdywać pozostałości po górnictwie tatrzańskim. Z tego też powodu jego ochrona sprowadza się przede wszystkim do gromadzenia informacji na temat lokalizacji sztolni, szybów, hałd górniczych, dróg hawiarskich czy zasad eksploatacji złóż mineralnych. Badania zaplanowane w ramach doktoratu mają poszerzyć tę wiedzę. „Zagadnienia związane z występowaniem złóż mineralnych w polskiej części Tatr do dziś nie doczekały się zbiorczego opracowania wykorzystującego nowoczesne techniki badawcze. Zamiarem doktorantki jest kompleksowa ocena tego zagadnienia, inwentarz terenowy i konsekwentne badania” – mówi dr Gołębiowska. Ważnym elementem funkcjonowania TPN jest działalność edukacyjna. W ramach wdrożenia zorganizowane zostaną warsztaty geologiczne, ścieżka edukacyjna, a także publikacja popularnonaukowa. Realizacja doktoratu przyczyni się nie tylko do rozwoju nauki, ale również pozwoli w przystępny sposób przekazać tą wiedzę społeczeństwu. „Mineralizacja hydrotermalna jest ważnym zagadnieniem geologii tatrzańskiej, a historyczne górnictwo stanowi istotną część historii przemysłu i dziedzictwa kulturowego Tatr” – podkreśla mgr Maria Król, promotor pomocniczy z Tatrzańskiego Parku Narodowego.

FOT. M. MAZIK

Pasja + aktywność studencka + konsekwencja + wiedza = doktorat wdrożeniowy. Tak w skrócie można by opisać drogę do doktoratu wdrożeniowego Magdaleny Sitarz, zakopianki pasjonującej się Tatrami i ich geologią, uprawiającej sporty górskie ze wspinaczką i narciarstwem ski-turowym włącznie.

FOT. J. KYC

MNiSW

DOKTORAT WDROŻENIOWY CELE I KORZYŚCI Głównym założeniem programu jest przygotowanie rozprawy doktorskiej, która usprawni działanie przedsiębiorstwa. Doktorant współpracuje z dwoma opiekunami – naukowym i przemysłowym. Otrzymuje podwójne wynagrodzenie. Jedno – za pracę w przedsiębiorstwie, drugie – w ramach stypendium z MNiSW. Odpowiada ono minimalnemu wynagrodzeniu zasadniczemu asystenta na uczelni publicznej – i wynosi 2450 zł. Do I edycji przystąpiło w sumie 239 firm – w tym 61 spółek skarbu państwa. Przodują wśród nich: Grupa Azoty zatrudniająca 11 doktorantów, Comarch S.A. – 7 badaczy, a także Wrocławskie Centrum Badań EIT+ – 5 młodych naukowców. Najwięcej doktorantów wdrożeniowych – bo aż 64 – kształci się na Politechnice Warszawskiej i Politechnice Śląskiej. Na drugim miejscu znalazła się AGH, gdzie jest ich 53.


PSRP

Studencie, znaj swoje prawa! ŁUKASZ RUSAJCZYK

RZECZNIK PRASOWY PSRP, POLITECHNIKA GDAŃSKA

Pomiędzy 21-28 marca w całej Polsce trwała kampania społeczna na temat praw studenta. Samorządy studenckie na blisko 70 uczelniach w całym kraju prowadziły stanowiska, na których studenci nie tylko mogli zapytać się o przysługujące im prawa, ale też wypełnić anonimowe ankiety, za pomocą których zostanie zbadany poziom przestrzegania praw studenta w skali całej Polski.

P

arlament Studentów Rzeczypospolitej Polskiej, by móc lepiej poznać problemy dotykające studentów oraz promować prawa studenta stworzył akcję promocyjno-informacyjną mającą na celu poszerzenie świadomości praw wśród studentów i zidentyfikować obszary wymagające szczególnej uwagi. Jednym z kluczowych elementów kampanii jest portal http://prawastudenta.edu.pl, gdzie można przeczytać kilkadziesiąt przystępnych i treściwych artykułów na temat praw, jakie przysługują studentom. RZECZNIK PRAW STUDENTA Kampania miała na celu budowanie wśród studentów świadomości na temat roli, zadań i możliwości instytucji jakim jest Rzecznik Praw Studenta. W obecnej

kadencji Parlamentu Studentów RP funkcję tą pełni Paweł Kur. Jego głównym zadaniem jest obrona interesów studentów poprzez podejmowanie stosownych interwencji oraz merytoryczne wspieranie studentów w sytuacjach spornych z uczelniami. Rzecznik ma prawo do wniesienia skargi na decyzję każdej uczelni, która dyskryminuje studenta i łamie przepisy prawa. Może także reprezentować poszkodowanego studenta przed władzami uczelni. Rzecznik powoływany jest na dwuletnią kadencję przez Parlament Studentów RP. Studenci mogą zgłaszać się ze swoimi problemami do Rzecznika Praw Studenta drogą elektroniczną – poprzez Centrum Wsparcia Studenta – www. helpdesk.psrp.org.pl BADANIE O ŁAMANIU PRAW STUDENTA W CAŁEJ POLSCE W ramach całej akcji przeprowadzono także badanie, którego efektem będzie raport, mówiący o znajomości naszych studenckich praw oraz o realnym poziomie ich przestrzegania w skali całego kraju. Czy często spotykamy się z takimi zjawiskami jak mobbing, dyskryminacja, nielegalne naliczanie opłat, niesprawiedliwe ocenianie bądź też łamanie naszego prawa do pomocy materialnej? Czy problemy dotykają wszystkich studentów równo, a może najczęściej dotykają studentów pierwszego roku? Czy w wypadku zgłoszenia mobbingu na uczelni, zostały podjęte odpowiednie działania, eliminujące problem? Raport, który zostanie opracowany na bazie tysięcy odpowiedzi studentów z całej Polski odpowie na te i wiele innych, ważnych pytań.

LISTA UCZELNI BIORĄCYCH UDZIAŁ W AKCJI:

• Akademie: Morska w Gdyni, Muzyczna w Łodzi, Sztuk Pięknych w Łodzi i w Warszawie, Sztuki w Szczecinie, Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku, Wychowania Fizycznego we Wrocławiu. • Państwowe Wyższe Szkoły Zawodowe w: Tarnobrzegu, Pile, Oświęcimiu, Chełmie, Elblągu, Nysie, Wałczu, Nowym Sączu • Karkonoska Państwowa Szkoła Wyższa w Jeleniej Górze • Krakowska Wyższa Szkoła Promocji Zdrowia • Państwowa Wyższa Szkoła Informatyki i Przedsiębiorczości w Łomży • Państwowa Wyższa Szkoła Wschodnioeuropejska w Przemyślu • Państwowa Wyższa Szkoła Filmowa, Telewizyjna i Teatralna w Łodzi • Politechniki: Częstochowska, Gdańska, Koszalińska, Lubelska, Łódzka, Rzeszowska , Warszawska, Wrocławska. • SGGW w Warszawie • Uczelnia Łazarskiego w Warszawie • Uniwersytety: Artystyczny i Ekonomiczny w Poznaniu, Ekonomiczny w Katowicach, Ekonomiczny w Poznaniu, Gdański, Jagielloński w Krakowie, Jana Kochanowskiego w Kielcach, Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, Medyczny we Wrocławiu, Medyczny w Łodzi, Mikołaja Kopernika w Toruniu, Opolski, Przyrodniczy w Lublinie, Przyrodniczy w Poznaniu, Przyrodniczy we Wrocławiu, Szczeciński, Śląski w Katowicach, Technologiczno-Przyrodniczy w Bydgoszczy, w Białymstoku, Warmińsko-Mazurski w Olsztynie, Warszawski, Zielonogórski, Gdański Uniwersytet Medyczny, Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II, Śląski Uniwersytet Medyczny w Katowicach • Wojskowa Akademia Techniczna w Warszawie • Wyższe Szkoły: Bankowa w Poznaniu, Ekonomii i Innowacji w Lublinie, Ekonomii, Prawa i Nauk Medycznych im. prof. E. Lipińskiego w Kielcach, Oficerska Sił Powietrznych w Dęblinie, Zdrowia, Urody i Edukacji w Poznaniu • Zachodniopomorski Uniwersytet Technologiczny w Szczecinie.

19


EKONOMIA

Wielkie święto edukacji finansowej Ponad 400 przedstawicieli instytucji publicznych, jednostek samorządów terytorialnych i ich reprezentacji, uczelni, szkół, stowarzyszeń i organizacji pozarządowych oraz sektora finansowego i mediów, uczestniczyło w II Kongresie Edukacji Finansowej i Przedsiębiorczości, który 15 marca odbył się na PGE Narodowym w Warszawie.

D

ruga edycja Kongresu, podobnie jak premierowa odsłona w 2017 r., zorganizowana została przez cztery fundacje działające we współpracy z sektorem finansowym w tym Fundację Warszawskiego Instytutu Bankowości (operatora Projektu sektorowego „Bankowcy dla Edukacji”, powołanego z inicjatywy Związku Banków Polskich), Fundacje GPW, Fundację Think! oraz Fundację im. Lesława A. Pagi. Patronat nad wydarzeniem objęło Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii oraz Komisja Nadzoru Finansowego, odbywało się ono również w Europejskim Tygodniu Pieniądza. - Kongres Edukacji Finansowej i Przedsiębiorczości to ważne spotkanie organizacji publicznych oraz prywatnych, podczas którego omawiane są całoroczne programy edukacyjne. To czas podsumowania i wymiany doświadczeń oraz wzajemnych inspiracji wszystkich, dla których ważne jest podnoszenie wiedzy finansowej Polaków – powiedział Wiceprezes Warszawskiego Instytutu Bankowości, Waldemar Zbytek. Kluczowym elementem Kongresu (oprócz dedykowanych sesji panelowych) była część plenarna, której istotnym elementem była debata inauguracyjna pt. „Cyfryzacja gospodarki a edukacja ekonomiczna – wyzwania”. Uczestniczyli w niej m.in. Jacek Fotek,

20 | koncept | kwiecień 2018

wiceprezes zarządu Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie S.A.; Paweł Jaroszek, członek zarządu Zakładu Ubezpieczeń Społecznych; Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich oraz Łukasz Świerżewski, dyrektor Biura Komunikacji i Promocji Ministerstwa Finansów. Po raz pierwszy w ramach Kongresu, zorganizowano także Studencką Strefę Medialną. Inicjatywa Ogólnopolskiego Forum Mediów Akademickich, znana choćby z ubiegłorocznego Narodowego Kongresu Nauki w Krakowie, zgromadziła ponad 20 dziennikarzy studenckich. Uczestniczyli oni w m.in. konferencji prasowej z prezentacją wyników badań „Poziom wiedzy finansowej Polaków 2018” czy dedykowanych briefingach prasowych z Prezesem Związku Banków Polskich i Wiceprezesem Zarządu Giełdy Papierów Wartościowych. Ponadto, uczestnicy mieli okazję spotkać się z jednym z najbardziej rozpoznawalnych dziennikarzy ekonomicznych i blogerów – Maciejem Samcikiem, zaś redakcja Uniwerek.TV zrealizowała dodatkowo bezpośrednią transmisję on-line z otwarcia Kongresu. Wydarzeniu towarzyszyła Strefa Edukacji Finansowej – przestrzeń ne-

tworkingowa, w której przedstawiciele różnych podmiotów miały możliwość nawiązania kontaktów i przedstawienia efektów swoich działań na rzecz edukacji ekonomicznej.

Program sektorowy „Bankowcy dla Edukacji”, którego celem jest dostarczenie uczniom, studentom, osobom dorosłym, pracownikom bankowym i seniorom praktycznej wiedzy dotyczącej ekonomii, finansów, bankowości, cyberbezpieczeństwa i obrotu bezgotówkowego, realizowany jest z inicjatywy Związku Banków Polskich przez Warszawski Instytut Bankowości.


EKONOMIA

Po pierwsze wiarygodność Słowo „kredyt” nie powinno budzić obaw. Obawy powinny budzić słowa „kredyt bez BIK” – mówi Prezes Zarządu Biura Informacji Kredytowej, dr Mariusz Cholewa. O tym dlaczego warto rozpocząć budowę swojej wiarygodności finansowej jak najwcześniej i czym jest platforma Score Hunter opowiada specjalnie dla naszych czytelników. Panie Prezesie co o Biurze Informacji Kredytowej powinien wiedzieć każdy (młody) człowiek? Tak „życiowo”, operacyjnie, to chciałbym aby każdy młody człowiek jako czynny lub potencjalny uczestnik świata finansów wiedział, że BIK jest jego sprzymierzeńcem w ochronie jego tożsamości, budowaniu jego wiarygodności finansowej, że pomaga zapobiegać jego nadmiernemu zadłużeniu i chroni go przed wyłudzeniami kredytów. Pozostańmy na chwilę jeszcze przy wiarygodności finansowej. Wiarygodność to cecha kogoś lub czegoś niebudzącego wątpliwości i takiego, któremu można zaufać. Czy wiarygodność finansowa, kredytowa ma jakiekolwiek znaczenie w codziennym życiu?

Odpowiem pytaniem na pytanie: czy byłby Pan skłonny pożyczyć pieniądze komuś (osobie lub firmie), o której nic nie wie? Pewnie nie. Aby móc podjąć decyzję o pożyczce w odpowiedzialny sposób, potrzeba konkretnych informacji aby zweryfikować czy jest szansa, że dana osoba zwróci pożyczoną kwotę. W bazie BIK znajdują się informacje m.in. o kredytach na zakupy towarów, kredytach gotówkowych, studenckich, mieszkaniowych i odnawialnych, pożyczkach czy kartach kredytowych i debetowych. Ogromna liczba instytucji potrzebuje tych danych, analitycznie przetworzonych i na ich podstawie weryfikuje wiarygodność finansową firm i osób, które są ich potencjalnymi klientami. Ubiegając się o bankowy kredyt albo pożyczkę w SKOK-u lub firmie pożyczkowej dane każdej osoby w pierwszej kolejności trafiają do BIK. Słowo „kredyt” wśród wielu młodych ludzi budzi niechęć i obawy. Czy słusznie? Słowo kredyt nie powinno budzić obaw. Obawy powinny budzić słowa „kredyt bez BIK”. Weryfikacja historii jest jednym z elementów procedury kredytowej. Bank chce wiedzieć czy osoba, której pożyczy pieniądze będzie w stanie spłacać ratę kredytu, tzn. czy jej miesięczne dochody pozwolą na pokrycie standardowych miesięcznych kosztów oraz dodatkowo raty kredytu, o który wnioskuje. Chce również sprawdzić, czy potencjalny kredytobiorca już wcześniej korzystał z kredytów i czy terminowo się z nich wywiązywał. Tak więc osoby, które nie otrzymały kredytu w banku bądź obawiają się, że go nie otrzymają kierują swoje kroki właśnie do firm, które reklamują swoje usługi hasłem „bez BIK”. Jeśli widzimy hasło „Kredyt bez BIK” to do skorzystania z jej usług zachęca nas instytucja, która nie stosuje wspomnianej wyżej procedury. Oznacza to, że pożycza pieniądze każdemu, bez sprawdzenia czy poradzi sobie z takim obciążeniem. Konsekwencją takiego działania może być wpadnięcie w spiralę zadłużenia, której efekty mogą być bardzo dotkliwe.

Hunter to platforma edukacyjna, dzięki której udaje nam się edukować młode osoby czym jest wiarygodność finansowa. W lekki, przystępny a zarazem nowoczesny sposób, jakim jest gra, chcemy przekazać wiedzę na temat korzyści płynących z posiadania dobrej historii kredytowej, przypomnieć o konieczności chronienia swoich danych osobowych i pokazać, w jaki sposób kształtuje się wiarygodność finansową. Do współpracy przy produkcji filmów video, zaprosiliśmy blogerów i youtuberów, takich jak Jan Favre (Stay Fly), Marek Hoffmann (AdBuster), Adam Drzewicki (Matura to bzdura) oraz Natalia Tur (Nishka). Za wykonanie prostych zadań i quizów oraz prawidłowe odpowiedzi, przyznawane są punkty, które można wymienić na nagrody, o ile jest się szybszym niż inni gracze. Score Hunter to gra, która przenosi użytkownika w świat tematów niełatwych, lecz opowiedzianych w przystępny sposób, z lekkim przymrużeniem oka. Wystarczy zarejestrować się na scorehunter.edu.pl i włączyć do gry. Podsumowując: z BIK warto się zapoznać jak najszybciej, zanim zaczniemy podejmować poważne finansowe decyzje i zobowiązania… A platforma Score Hunter, podpowie jak budować swoją finansową wiarygodność, a także jak zadbać aby start w dorosłe życie był bezpieczny. Tak. To bardzo dobra puenta. *** Biuro Informacji Kredytowej jest partnerem programu edukacyjnego Nowoczesne Zarządzanie Biznesem, w module „Zarządzanie ryzykiem finansowym w biznesie i życiu osobistym”. Więcej: www.nzb.pl oraz www.facebook.com/ NowoczesneZarzadzanieBiznesem

Właśnie do tych młodych uczestników życia finansowego, do studentów kierują Państwo projekt Score Hunter. Na czym on polega? Jest podsumowaniem wszystkiego o czym powiedzieliśmy wcześniej. Score

21


FOTOREPORTAŻ

MARTA RYBICKA FOTOGRAF DOKUMENTALNY, WSPÓŁZAŁOŻYCIEL HORIZON AGENCY I MT REPORTERZY

WSCHODNIE OPOWIEŚCI „Międzymorze trzeba zacząć budować od kultury. Polityka to tylko powierzchnia a pod spodem jest gruba warstwa dorobku cywilizacyjnego. Nie da się mieć międzymorskiej śmietany bez wspólnoty kulturowego mleka.” Dwa dni spędzone w małej wiosce Przerośl na Suwalszczyźnie u prof. Bohdana i Małgorzaty Cywińskich okazał się niezwykłym spotkaniem z głęboką wizją Europy Środkowej. Wizją oderwaną od bieżących walk politycznych a skupioną na wspólnym wielowiekowym dziedzictwie, bez świadomości której nie udadzą się żadne szumne projekty Intermarium. Prof. Bohdan Cywiński jest autorem ponad tysiąca artykułów oraz kilkunastu książek, wśród których najważniejszą są Rodowody niepokornych (1971), która, ukazując postawy ideowe inteligencji wobec zaboru rosyjskiego na przełomie XIX i XX wieku, stała się ważną częścią formacji opozycji antykomunistycznej w Polsce.

22 | koncept | kwiecień 2018


FOTOREPORTAÅ»

23


PODRÓŻE była ubrana większość osób. W oczy rzucały się długie warkocze kobiet, co było ważnym elementem stroju ludowego.

Lwów,

czyli studencka wyprawa marzeń Piękne zabytki, wyśmienita kuchnia, mocne trunki, bardzo niskie ceny i nieco już zapomniany w Polsce uliczny chaos. Tak najkrócej można opisać Lwów z perspektywy Polaka – studenta. Miny wszystkich ludzi, którzy usłyszeli, że wybieramy się na Ukrainę były zawsze takie same. Lekko prześmiewcze spojrzenie z dodatkiem zaciekawienia i niedowierzania. – Tak, jedziemy do Lwowa – odpieraliśmy z ekscytacją, ale również z pewnym niepokojem. Fakt, byliśmy trochę niepewni.

HUBERT KOWALSKI

student prawa na Uniwersy tecie Łódzkim, dziennik arz Dodatku Łódzkiego Gaze t y Polskie j Codziennie

J

ednak my, czyli czworo dwudziestokilkulatków, postanowiliśmy obrać kierunek wschodni. Nie było problemu ze znalezieniem transportu do Lwowa. Duża liczba migrantów zarobkowych ze wschodu spowodowała, że ukraińscy przewoźnicy uruchomili wiele połączeń ze swoimi miastami. Przez Internet zakupiliśmy bilety autokarowe, a następnie zarezerwowaliśmy pokój w jednym z mniej

24 | koncept | kwiecień 2018

znanych lwowskich hoteli. Czteroosobowy pokój z łazienką w cenie około 20 złotych od osoby był dla nas prawdziwą okazją. Wyruszaliśmy z Łodzi. W autokarze byliśmy jedynymi Polakami. Pozostali to ukraińscy pracownicy, którzy wracali do swoich domów. – Szto u was? – zapytał mnie jeden z pasażerów. – Jedziemy na wakacje – odparłem. – Lwiw? Będziecie zadowoleni – zachęcił mężczyzna. Podróż przebiegała spokojnie, obudził nas dopiero postój na granicy. Kilkukilometrowy korek był lekkim szokiem, jednak dodatkowo pobudzał naszą ciekawość. Po czterech godzinach czekania wjechaliśmy na terytorium Ukrainy. Było to 24 sierpnia, czyli w Dzień Niepodległości Ukrainy, więc mieliśmy niepowtarzalną okazję, aby zobaczyć słynne stroje ukraińskie, w które

WEHIKUŁ CZASU Po godzinie jazdy od granicy dojechaliśmy do Lwowa. Na ulicach był spory tłok i charakterystyczny chaos, którego raczej już nie spotkamy w Polsce. Wszędzie panuje cyrylica, więc warto wcześniej zapoznać się z pisownią ukraińską, aby móc cokolwiek przeczytać. Z daleka było widać dużą kopułę, co wskazywało, że zbliżamy się do jakiegoś zabytkowego obiektu. Autokar zatrzymał się przed dworcem głównym zbudowanym na przełomie XIX i XX wieku. Autorem projektu był Władysław Sadłowski, polski architekt. Lwowski dworzec to perełka architektoniczna, która wymaga jednak generalnego remontu. Pierwszym szokiem, który spotkał nas na Ukrainie były publicznie toalety. W dworcowym WC nie zobaczymy bowiem… sedesów. Zamiast tego znajdziemy coś w rodzaju bidetu, z którego korzysta się kucając. Gdy opuściliśmy zabytkowe mury, od razu zajęli się nami miejscowi taksówkarze, którzy całkiem dobrze mówili po polsku. Przyglądaliśmy się ukraińskiej rzeczywistości, która wydawała się na pierwszy rzut oka nieco egzotyczną. W końcu dotarliśmy do hotelu. Nie znajdował się on w centrum, ale dzięki temu cena była jeszcze bardziej przystępna, a obiektowi niczego nie brakowało. Mimo zmęczenia szybko wyruszyliśmy zwiedzać Lwów. Nasz hotel znajdował się blisko pętli tramwajowej, więc skorzystaliśmy z transportu szynowego. Największe zdziwienie wywołały w nas kasowniki, które nie były automatyczne, a obsługiwano je ręcznie, jak dziurkacz. Bilet ulgowy kosztował jedynie 20 groszy. Po kilkunastu minutach jazdy znaleźliśmy się w okolicach starówki. Na ulicach było bardzo wielu turystów, dominowały języki ukraiński i polski. Rzeczą charakterystyczną dla miasta jest silne przywiązanie mieszkańców do ukraińskiej tożsamości i odrębności od Rosji. Było to widoczne, gdy próbowałem cokolwiek powiedzieć po rosyjsku, aby móc porozumieć się z miejscowymi, co robiłem instynktownie ze względu na moją znajomość podstaw języka rosyjskiego. Za każdym razem, kiedy lwowianie orientowali się, że jesteśmy Polakami, szybko podkreślali, że język rosyjski nie jest zbyt dobrze odbierany w mieście, po czym zaczynali rozmawiać z nami po… polsku. Lwów to miasto zabytkowe. Ogromne wrażenie wywarły na nas piękne świątynie prawosławne, greckokatolickie i rzymskokatolickie, które przypominają o wielokulturowej przeszłości miasta. We


PODRÓŻE

Lwowie nie ma problemu ze znalezieniem dobrego miejsca na spożycie pysznego posiłku w przystępnej cenie. Jednym z najlepszych lwowskich lokali jest restauracja Baczewskich, nawiązująca do historii polskiej rodziny Baczewskich, która od 1856 r. do 1939 r. prowadziła w mieście własną fabrykę alkoholi. W tym lokalu zjedliśmy przepyszny obiad. U Baczewskich można spróbować m.in. barszczu ukraińskiego czy egzotycznie brzmiących derunów i pielmieni. Te pierwsze to placki ziemniaczane ze śmietaną lub sosem grzybowym, natomiast drugie to niewielkie pierożki z mięsem, które smakują bardzo naturalnie. Rzeczą charakterystyczną dań ukraińskich jest ich sytość. Nawet niewielka potrawa sprawi, że poczujemy się naprawdę najedzeni. Za dwudaniowy, przepyszny obiad z napojem każdy z nas zapłacił równowartość dwudziestu kilku złotych. Po posiłku, przechadzając się wąskimi uliczkami starówki, natknęliśmy się na sklep z nalewkami i likierami. Setki starodawnych butelek z lokalnymi trunkami przyozdabiały ściany niewielkiego pomieszczenia. Zaskoczyła nas możliwość bezpłatnej degustacji dowolnego alkoholu, oczywiście w symbolicznych ilościach. Za 200 ml unikalnego ukraińskiego likieru zapłaciłem około 10zł. Z GÓRY NA DÓŁ Przez następne dni zwiedzaliśmy najciekawsze miejsca we Lwowie. W bliskim sąsiedztwie starówki znajdują się ruiny Wysokiego Zamku i Kopiec Unii Lubelskiej, który został usypany w 1869 r., czyli w trzechsetną rocznicę zawarcia Unii Lubelskiej. Jest to najwyższy punkt widokowy we Lwowie, z którego roztacza się piękna panorama miasta i okolic. Po nieco forsującym, ale jednocześnie ekscytującym spacerze, udaliśmy się na Rynok,

Kiedy lwowianie orientowali się, że jesteśmy Polakami, zaczynali rozmawiać z nami po… polsku. czyli rynek główny we Lwowie, który stanowi serce miasta i jego turystyczne centrum. Postanowiliśmy udać się na obiad do najbardziej kontrowersyjnego dla Polaków lokalu w mieście – restauracji „Kryjiwka”, której wystrój nawiązuje do Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii, czyli formacji, które w czasach II wojny światowej dokonały ludobójstwa na polskich mieszkańcach Wołynia i Małopolski Wschodniej. Z pewnymi obawami przekroczyliśmy próg starych drzwi w jednej z kamienic, gdzie przywitał nas mężczyzna ubrany w mundur UPA. Mężczyzna dał nam do zrozumienia, że Rosjanie nie są mile widziani w lokalu, jednak gdy poinformowaliśmy, że jesteśmy Polakami, ochoczo wręczył każdemu z nas blaszany kieliszek z bardzo mocnym trunkiem, a następnie zaprosił do środka. Restauracja znajduje się w piwnicach, które tworzą labirynt stylizowany na leśną kryjówkę partyzancką. Obok replik broni, mundurów i obrazów z wizerunkami ukraińskich nacjonalistów, znajduje się tam dużo symboli antykomunistycznych. Mimo, że symbolika tego miejsca może wydawać się antypolską, to nie spotkaliśmy się z jakimikolwiek przejawami wrogości, ale zjedliśmy pyszną kolację w przystępnej cenie. ŁYCZAKOWSKI Każdy turysta, który zwiedza Lwów, powinien odwiedzić cmentarz Łyczakow-

ski. Ta ogromna nekropolia została założona w 1786 r. Jest to jeden z najstarszych cmentarzy w Europie. Znajdziemy tam groby wielu ważnych osobistości związanych z historią Ukrainy i Polski, m.in. popiersie nagrobne Marii Konopnickiej, a także kwatery powstańców listopadowych i styczniowych. Część nekropolii, która zlokalizowana jest na wzgórzach, zajmuje cmentarz Orląt Lwowskich, na którym znajdują się mogiły polskich obrońców miasta z czasów konfliktu polsko – ukraińskiego w 1918 r. Tuż obok mieści się niewielki cmentarz ukraińskich Strzelców Siczowych. Po II wojnie światowej nekropolia została zniszczona przez władze sowieckie, dopiero w czasach rozpadu ZSRR udało się rozpocząć jego odbudowę. Lwów to skrzyżowanie Wschodu i Zachodu. Wielokulturowa przeszłość z czasów II Rzeczypospolitej miesza się z reliktami sowieckimi, płynnie przechodząc do obrazu Europy Zachodniej. Po sześciu dniach znów znaleźliśmy się w autokarze, wracaliśmy do domu. Na Ukrainie doznaliśmy pozytywnego szoku, który nie minął i zapewne nie minie nigdy.

25


EDUKACJA EKONOMIA EKONOMICZNA

Cykl artykułów: Różne oblicza patriotyzmu gospodarczego

Czym jest patriotyzm gospodarczy? DOMINIK DASZKIEWICZ

DZIENNIKARZ KONCEPTU

Słowo patriotyzm zna chyba każdy, jednak na przestrzeni lat sposób definiowania tej postawy zmienił się zdecydowanie. Z wielu prób jej wyjaśnienia przebijają wspólne akcenty. Samo słowo wywodzi się od greckiego „patria” oznaczającego ojczyznę. Większość definicji wskazuje na kierowanie się w swoim działaniu dobrem ojczystego kraju oraz gotowością do poświęcenia się dla niego. Współcześnie oddanie wobec ojczyzny rzadziej przejawia się poprzez ofiarowanie swojego życia. W toku zmian cywilizacyjnych ciężar odpowiedzialności za własny kraj jest przenoszony na codzienne sytuacje. Warto zatem pochylić się nad głównymi aspektami patriotyzmu gospodarczego, który jest jednym z ujęć tego bardzo szerokiego pojęcia.

P

rzymiotnik „gospodarczy” sprawia, że patriotyzm nabiera szczególnego znaczenia. Według Słownika Języka Polskiego PWN gospodarka to „całość mechanizmów i warunków działania podmiotów gospodarczych związana z wytwarzaniem i podziałem dóbr i usług”. Próbując zatem odszyfrować znaczenie patriotyzmu gospodarczego, należy skupić się na powyższej definicji, która mówi, że gospodarka to całokształt, ogół, suma wszystkich działań. To pojęcia, które najlepiej oddają kompleksowy charakter działań zgodnych z tą ideą. Szukając definicji patriotyzmu gospodarczego, na pewno natkniemy się na odwołania do codziennych konsumenckich wyborów. Świadomość ich wpływu na całą wspólnotę, z którą się identyfikujemy, jest podstawą tej idei. Poprzez codzienne decyzje każdy konsument może wspierać polskie produkty we własnym zakresie. Badania ankietowe wskazują, że

26 | koncept | kwiecień 2018

polskie pochodzenie produktu jest istotne dla 46% Polaków i pośród kryteriów selekcji produktów ustępuje tylko cenie i jakości. Co warte podkreślenia, w ciągu roku grupa respondentów kierujących się tym kryterium w codziennych zakupach zwiększyła się o 13 p. p. Dlaczego zatem w codziennych zakupach decydujemy się na produkty pochodzące z Polski? 47% badanych wskazuje, że kieruje się ich wysoką jakością wskazując, że są lepsze od produktów zagranicznych. Natomiast 43% respondentów wybiera polskie produkty, ponieważ ma świadomość, że w taki właśnie sposób wspiera krajową gospodarkę, poprawia kondycję rodzimych przedsiębiorstw i sytuację ich pracowników1. W dobie globalizacji zacierają się granice pomiędzy rynkami narodowymi. Następuje unifikacja zachowań konsumenckich i coraz więcej światowych przedsiębiorstw wprowadza swoje produkty lub inwestuje w Polsce. W takiej sytuacji ciężko odróżnić, którzy producenci mogą być uważani za rodzimych. Dobrym sposobem jest rozpoznanie systemu numerowego kodu kreskowego, który możemy odnaleźć na opakowaniach bądź metkach większości produktów. Pierwsze trzy cyfry w kodzie EAN-13 lub EAN-8 oznaczają kraj pochodzenia producenta

danego artykułu. Polskie produkty są znakowane numerem „590”. Kolejne cyfry zawierają informacje o wytwórcy i rodzaju asortymentu. Wprowadzenie jednolitego, globalnego systemu oznaczania towarów miało przede wszystkim ułatwić handel i logistykę. Niemniej to rozwiązanie może być przydatne także dla samych konsumentów chcących postępować według idei patriotyzmu konsumenckiego. Za pomocą darmowych aplikacji na telefon łatwo można sprawdzić kraj pochodzenia danego

Badania ankietowe wskazują, że polskie pochodzenie produktu jest istotne dla 46% Polaków. towaru oraz szczegółowe informacje o producencie. Wystarczy zabrać telefon na zakupy i np. zeskanować kod na opakowaniu wbudowanym aparatem (działa tak aplikacja Pola czy WspieramRynek. PL). Jeśli szukamy konkretnej rzeczy lub mamy przygotowaną listę zakupów, możemy skorzystać z wyszukiwarek polskich produktów, a aplikacja „Polskie Marki” zainstalowana na telefonie pozwoli nam


EDUKACJA EKONOMIA EKONOMICZNA nawet znaleźć rodzime odpowiedniki znanych zagranicznych marek. Na pewno warto przetestować dostępne rozwiązania. Pomagają one wspierać polską gospodarkę, kupować produkty lepszej jakości oraz w korzystnej cenie. Dzięki rewolucji technologicznej możliwości wydają się

podnosić płace i inwestować w rozwój. Co więcej, także ekspansja zagraniczna firm przynosi wymierne korzyści gospodarcze – obcy kapitał jest za ich pośrednictwem kierowany do Polski. Kontrowersyjne jest natomiast uznanie, że przejawem patriotyzmu gospodarczego jest płacenie podatków. Ponoszenie ciężaru świadczeń publicznych jest obowiązkiem obywateli zawartym w Konstytucji RP. Część osób uważa, że wypełnianie powinności względem kraju na tak podstawowym poziomie nie powinno być rozumiane jako element patriotyzmu – osoby, które starają się unikać podatków w sposób niezgodny z prawem narażają się na dotkliwe kary. Należy jednak pamiętać, że prawo podatkowe stwarza też wiele możliwości agresywnej optymalizacji podatkowej. Taka postawa, choć pozostająca w zgodzie z prawem, z pewnością nie kwalifikuje się do postaw patriotycznych. Patriotyzm gospodarczy może się przejawiać również poprzez prowadzenie odpowiedniej polityki gospodarczej. Poszczególne decyzje podejmowane w skali państwowej lub samorządowej mają znacznie silniejszy bezpośredni wpływ na gospodarkę, jednak ze względu na ich charakter są mniej powszechne. Zasady wolnorynkowe ograniczają co prawda możliwość faworyzowania

Całokształt naszych działań w różnych aspektach życia składa się na postawę patriotyzmu. nieskończone, a kierowanie się patriotyzmem w wydaniu konsumenckim przestaje być jakąkolwiek uciążliwością. Dlaczego warto podejmować decyzje zakupowe w ten sposób? Dzięki wybieraniu rodzimych produktów wydane pieniądze trafiają do krajowych podmiotów gospodarczych i pozostają w obrębie polskiej gospodarki. Zagraniczne koncerny zazwyczaj transferują swoje zyski poza Polskę, odprowadzają większość podatków w macierzystym kraju i zatrudniają w innych państwach, przez co długoterminowy udział w zyskach jest niewspółmiernie mniejszy. Wspierając polskie firmy, wzmacnia się pośrednio całą krajową gospodarkę. Rozwijające się przedsiębiorstwo może zwiększać zatrudnienie,

polskich przedsięwzięć przez władze, niemniej w dalszym ciągu istnieje szereg ciekawych instrumentów pomocowych skierowanych do rodzimych podmiotów. Powstają inicjatywy mające wspierać młodych polskich przedsiębiorców. Twórcy start-upów mogą liczyć na kredyty na preferencyjnych warunkach lub wziąć udział w konkursach na najlepsze biznesowe pomysły. Tworzone są strefy ekonomiczne, w obrębie których można uzyskać ulgi podatkowe. Choć tego typu praktyki ze strony organów państwowych wydają się czymś oczywistym, to nie zawsze stanowią codzienność. Należy pamiętać, że patriotyzm w sferze ekonomicznej to uzupełnienie tradycyjnego pojmowania tej idei, a nie jego alternatywa. Całokształt naszych działań w różnych aspektach życia składa się na postawę patriotyzmu lub jej brak. Jej przejawy gospodarcze mogą być uznawane za te najbardziej praktyczne. Wiąże się to bezpośrednio z pojęciem państwa obywatelskiego. Granice wolności są większe niż kiedykolwiek wcześniej, ale obowiązki względem całej społeczności także uległy zmianie. Bardzo ważna jest świadomość, że rozwój i funkcjonowanie państwa zależy od każdego z nas. Na podst. komunikatu CBOS „Patriotyzm gospodarczy” z listopada 2017; www.cbos.pl/SPISKOM. POL/2017/K_143_17.PDF 1

1 2

Krzyżówka

3 10

17

Poziomo: 2. Do kupienia na giełdzie 4. .... płatniczy powstaje wskutek kumulacji zadłużeń 7. Bywa ona zaporowa 8. Pobierany m.in. od dochodów 10. Zapotrzebowanie na towary 11. Tam wymienisz złote na euro 12. … na bank – występuje, gdy duża liczba klientów wycofuje swoje oszczędności w obawie przed ich utratą 14. .... pieniężny - to krótkoterminowy papier wartościowy emitowany przez bank centralny 15. Rozchód pieniędzy 17. Rynkowa, centralnie planowana lub mieszana 19. Inaczej bilon

19

4 15

5

6

7

9

8 9

21

1 12

13

10 11

12 6

11

Pionowo: 1. Waluta przez euro w Niemczech 3. W koszyku klienta 5. Różnica między ceną sprzedaży dobra i kosztem jego uzyskania 6. Gromadzenie i przechowywanie dóbr materialnych m. in. zapasów złota, pieniędzy kruszcowych, pieniędzy papierowych 8.Teoria podejmowania decyzji inwestycyjnych w warunkach ryzyka, oparta na technice dywersyfikacji 9. Nauka o tym, co, jak i dla kogo wytwarzać 13. Zysk osiągnięty z transakcji handlowej 16. Długotrwały trend wzrostowy cen papierów wartościowych 18. Długotrwały trend spadkowy cen papierów wartościowych

14

13

20

15 18 3

4

17 5

18

16

2

7

19 14

8 Hasło: 1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

16

27


EDUKACJA EKONOMIA EKONOMICZNA

Postawy patriotyczne, a gospodarka Polaków GRZEGORZ KOWALCZYK

Dziennik arz Konceptu

Patriotyzm jako umiłowanie ojczyzny jest pojęciem wzniosłym i patetycznym. Tymczasem okazuje się, że możemy go kultywować nie tylko poprzez uczestnictwo w marszach czy uroczystościach podczas ważnych rocznic. Równie ważne jest wspieranie polskiej gospodarki swoimi codziennymi wyborami konsumenckimi.

P

atriotyzm nierozerwalnie wiąże się z działaniem na rzecz dobra wspólnego. Jest dążeniem do rozwoju nie tylko swojego, lecz także innych, z którymi nasze losy są związane wspólną historią, językiem, dziedzictwem kulturowym czy obszarem, w którym żyjemy. Dlatego też postawa patriotyczna jest tak istotna w wymiarze gospodarczym. Wspieranie rodzimej gospodarki ma niemały wpływ na rozwój ojczyzny i przekłada się na inne dziedziny życia społecznego – takie jak sztuka czy edukacja. Co tak naprawdę kryje się pod pojęciem postawy patriotycznej w kontekście gospodarczym? Pierwszym krokiem do postępowania według jej idei jest poszerzanie własnej świadomości. Konieczna jest wiedza nie tylko o tym, które z przedsiębiorstw działają na terenie kraju, lecz również czy prowadzą one w Polsce działalność badawczo-rozwojową oraz czy wchodzą w skład większego międzynarodowego koncernu. Jednakże świadomość to dopiero początek. Po zdobyciu przydatnych informacji należy z nich odpowiednio korzystać i w miarę możliwości wybierać rodzime produkty. Naturalnie pierwsze zakupy, podczas których sprawdzimy kraj pochodzenia towarów zajmą więcej czasu niż stan-

28 | koncept | kwiecień 2018

dardowo. Po zdobyciu wprawy różnica nie jest już tak znacząca. Postawa patriotyczna nie polega na tym, żeby wybierać dany artykuł tylko dlatego, że jest polski. To zrozumiałe, że konsument wybiera to dobro, które uważa za najbardziej korzystne dla siebie. Ważne jest jednak, aby polskie pochodzenie traktować jako zaletę a nie wadę. Wybieranie samych produktów to nie wszystko – warto też zwrócić uwagę na to, czy sklep, w którym dokonujemy zakupu, reprezentuje polski kapitał, a jeśli nie, to czy przynajmniej poczuwa się do rzetelnego płacenia podatków w kraju, w którym sprzedaje swoje towary. Należy pamiętać, że aby faktycznie postawy patriotyczne odniosły zauważalny skutek, konieczne jest działanie rzeszy konsumentów. Dlatego nie wystarczy działać samemu – prawdziwie patriotyczna postawa polega również na uświadamianiu i przekonywaniu osób ze swojego otoczenia do podobnego postępowania. Dzięki temu możliwe będzie osiągnięcie efektu kuli śniegowej, która będzie oddziaływała na kształt całego rynku. Postawa patriotyczna w dziedzinie gospodarki nie jest celem samym w sobie. Choć zwiększa wiedzę i sprzyja kształtowaniu dyscypliny zakupowej, to jej efekty mogą być znacznie większe. Istotną zaletą takiego postępowania jest przyczynianie się do uszczelnienia polskiego systemu fiskalnego. Ufanie firmom płacącym podatki w Polsce ma przełożenie na późniejsze wpływy do budżetu. Większe obroty tych firm powodują wzrost dochodów budżetowych z tytułu podatku CIT, umożliwiając kształtowanie polityki fiskalnej. Nie bez znaczenia jest również fakt, że polskie firmy ze względów logistycznych korzystają z usług rodzimych dostawców, którzy także płacą podatki w kraju i zatrudniają miejscową ludność. W ten sposób tworzy się sieć powiązanych ze sobą przedsiębiorstw zapewniających miejsca pracy – co szczególnie ważne – zatrudniających często osoby z regionu zarówno na niższych, jak i kierowniczych stanowiskach.

Szeroka działalność firm wykraczająca poza samą dystrybucję czy składanie produktu na terenie kraju, przekłada się na jego rozwój na płaszczyźnie technologicznej i społecznej. Aktywne ośrodki badawczo-rozwojowe (B+R, ang. research and development) pozytywnie wpływają na postrzeganie pod kątem innowacyjności całego państwa i przyciągają innych inwestorów. Obecność firmy w danym państwie i regionie sprzyja też wytworzeniu więzi z miejscem w którym działa, a te budują aktywność obywatelską i tzw.


EDUKACJA EKONOMIA EKONOMICZNA

społeczną odpowiedzialność biznesu (CSR). Rozmaite akcje edukacyjne czy mecenat wydarzeń kulturalnych przez firmy pozytywnie oddziałują na małe miejskie czy gminne społeczności. Przedsiębiorstwa zakorzenione w lokalnym otoczeniu często dbają o środowisko naturalne oraz rozwiązywanie ważkich problemów danego regionu. Ponadto, międzynarodowy sukces polskiej firmy przekłada się na postrzeganie za granicą całego kraju. Narodowi czempioni mają wpływ na wizerunek państwa i jego odbiór

przez polityków, inne firmy i media. To szczególnie istotne w zglobalizowanym świecie, w którym swoją markę budują nie tylko korporacje, ale też całe państwa i narody. Konsumenci na całym świecie często postrzegają poszczególne kraje przez pryzmat produktów i usług z których słyną. Im więcej dóbr wysokiej jakości rodzimi producenci są w stanie wyeksportować, tym lepiej oceniane jest całe społeczeństwo. Dlatego wspieranie polskich firm ma duży wpływ na autorytet całego państwa i jego mieszkańców.

Gospodarcza postawa patriotyczna jest w wolnorynkowej rzeczywistości bardzo istotna i ma bezpośredni wpływ na sukcesy polskich przedsiębiorstw. Wspieranie podmiotów aktywnie działających w naszym kraju przekłada się także na wymierne korzyści, jakie może uzyskać cała wspólnota. Dlatego tak ważnym jest pamiętanie o tym, że wybór polskiego sklepu czy producenta ma realny wpływ na kształt otaczającej nas rzeczywistości. Prawdziwy patriota nie może zapominać o gospodarczym działaniu na rzecz własnej ojczyzny.

29


EDUKACJA EKONOMIA EKONOMICZNA

Praca w Polsce i płacenie tu podatków to jeden z najłatwiejszych i najbardziej oczywistych sposobów wspierania polskiej gospodarki.

Jaka jest moja rola w budowaniu polskiej gospodarki? MONIKA WIŚNIOWSKA

Dziennik ark a Konceptu

Choć gospodarka to niesamowicie złożony system zależności, warto uświadomić sobie, że wpływ na nią może mieć każde nasze działanie i podjęta decyzja. Co zrobić, żeby mądrze budować polską gospodarkę?

W

ydawać by się mogło, że pojedyncza decyzja zakupowa nie będzie miała żadnego wpływu na funkcjonowanie gospodarki. Jednakże decyzje konsumentów mają ogromny wpływ na jakość i rodzaj produkowanych towarów, a także na to, do kogo finalnie trafią wydawane środki.

PATRIOTYZM W FINANSACH OSOBISTYCH W kontekście gospodarczym bycie patriotą może oznaczać podejmowanie decyzji konsumpcyjnych, które wspierają sytuację finansową polskich firm i stan polskiej gospodarki. W praktyce oznacza to kupowanie produktów (np. żywnościowych), które pochodzą od polskich producentów. Dotyczy to zarówno towarów spożywczych, jak i wszelkich produktów codziennego użytku, których wytwarzanie pozwala na zatrudnienie osób w naszym kraju, a także pozytywnie wpływa na kondycję firm. PATRIOTYZM KONSUMENCKI Warto zauważyć, że coraz więcej przedsiębiorstw zaczęło podkreślać to, że dany produkt został wyprodukowany w Polsce. Dla przykładu, supermarkety często akcentują kraj pochodzenia warzyw i owoców, długoterminową współpracę z lokalnymi dostawcami oraz wysoką jakość rodzimych produktów rolnych. W mniej oczywistych sytuacjach można również po prostu przeczytać

etykietę danego produktu i sprawdzić, gdzie został wyprodukowany lub skorzystać z innowacyjnych rozwiązań jakim są aplikacje sprawdzające kraj pochodzenia produktów m.in. „Pola”. Co więcej, taka aplikacja wyświetli informacje dotyczące firmy produkującej. Podejście konsumenckie, które promuje polską gospodarkę, odnosi się do decyzji podejmowanych przed sklepową półką, ale również i do wyborów, których dokonujemy. Warto odpowiedzieć sobie wówczas na pytanie, czy firma, która oferuje daną usługę, przyczynia się do budowania polskiej gospodarki. Czy jest to firma polska, która płaci podatki w kraju i oferuje tutaj zatrudnienie? Decyzja o wyborze konkretnego produktu to początek całego ciągu przyczynowo-skutkowego, który przekłada się na realny wpływ na wartość danej firmy, na życie jej pracowników i w konsekwencji na całą gospodarkę. Z tego powodu powstaje wiele udogodnień (w tym wykorzystujących nowoczesne technologie) dla osób, które chciałyby być świadomymi konsumentami promującymi polskich producentów. ZRÓB TO SAM! Praca w Polsce i płacenie tu podatków to jeden z najłatwiejszych i najbardziej oczywistych sposobów wspierania polskiej gospodarki. Dlatego bardzo istotnym jest zatrzymywanie w kraju wysoko wykwalifikowanych pracowników, którzy ulegają zjawisku „brain drain” (polegającym na „skłanianiu” specjalistów do podejmowania pracy w krajach bardziej rozwiniętych poprzez zapewnienie im korzystniejszych warunków pracy). Pójściem o krok dalej jest prowadzenie własnej firmy, która z czasem – poprzez choćby zatrudnianie pracowników – wpłynie na rzeczywiste budowanie polskiej gospodarki. Skutecznie prowadzony biznes to korzyść dla wszystkich zainteresowanych stron – klient otrzymuje dobry produkt, a właściciel pomnaża zyski.

Organizator:

30 | koncept | kwiecień 2018


KONKURS dziennikarsko-fotograficzny w Koncepcie!

Temat:

„Obchody 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości” Zrób fotoreportaż, napisz krótki artykuł do zdjęć i wyślij swoją pracę na adres: redakcja@gazetakoncept.pl z dopiskiem KONKURS

Termin nadsyłania prac 31 maja 2018 r.

W YG R A

Prace konkursowe: 5 zdjęć min. 2480 x 3508 px i artykuł o objętości od 1,5 do 2 tys. znaków wraz ze spacjami.

J TA B L E

Uwaga! Prace zawierające treści nieobyczajne zostaną zdyskwalifikowane. Regulamin konkursu znajduje się na stronie www.gazetakoncept.pl/konkursy Rozstrzygnięcie konkursu w czerwcowym numerze „Konceptu”, na www.gazetakoncept.pl i na naszym profilu FB.

Organizator:

Projekt:

T!


ŚWIAT

Kobiety Kim Dzong Una. Życie obok tyrana NICOLAS LEVI

ADIUNKT W INSTYTUCIE KULTUR ŚRÓDZIEMNOMORSKICH I ORIENTALNYCH POLSKIEJ AKADEMII NAUK. AUTOR 6 KSIĄŻEK, M.IN. NIC NIE WIEM O KOREI PÓŁNOCNEJ (2018)

Czy Kim Dzong Un, dyktator sprawujący niepodzielną władzę nad swoim narodem, potrzebuję kobiety u swojego boku? A może kobiety potrzebne mu są do jakiś konkretnych celów? A właściwie kim one są i jaką funkcję spełniają w życiu młodego Kima?

K

obiety dyktatorów to temat, który wiele razy powracał m.in. w bestsellerze Kobiety Dyktatorów, której autorką jest Francuzka, Diane Ducret. Autorka tej książki udowadnia, że każdego z dyktatorów otaczały liczne kobiety, jednak każda z nich była jedynie instrumentem pomocnym w rozwiązywaniu spraw zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych. Kobiety Kim Dzong Una nie są wyjątkiem i również wpasowują się w tę zasadę. Każda z kobiet, która pojawia się w prywatnym życiu dyktatora Korei Północnej ma pełnić określoną funkcje u boku młodego przywódcy. MATKA: KOLEJNA GAŁĄŹ KULTU RODZINY KIMÓW Pierwsza kobieta pojawiająca się w życiu każdego człowieka – matka. O matce Kim Dzong Una nie wiadomo prawie nic. Jest nią Ko Young-hee, która urodziła się w japońskiej Osace, 16 czerwca 1953 r., czyli na pięć tygodni przez podpisaniem rozejmu między Koreami w sprawie zawieszenia trwającej trzy lata wojny. Od 1959 r. Kim Ir Sen zachęcał Koreańczyków, którzy mieszkali poza granicami Korei Północnej, aby wrócili do „ojczyzny”. i dwa lata później rodzina Ko wsiadła na statek do Korei. Dziewczyna uczyła się w Pjongjangu, gdzie została tancerką baletową i poznała

32 | koncept | kwiecień 2018

Kim Dzong Ila, który przeforsował jej przyjęcie do w elitarnego zespołu Mansudae. Później, jako tancerka, bardzo często przebywała za granicą. W 1983 roku ze związku z Kim Dzong Il urodził się Kim Dzong Un. Ten nie był w stałym kontakcie z matką. Uczył się samotnie w Szwajcarii. Tęsknił za matką, która mieszkała samotnie w Pjongjangu. Czasami odwiedzała go w Szwajcarii, lecz większość czasu spędzała w jednym z pałaców Kimów. Kontakty między Kim Dzong Unem a jego matką ograniczyły się jeszcze bardziej na początku lat dwutysięcznych, kiedy okazało się, że Ko choruje na raka piersi. Ostatecznie zmarła 24 maja 2004 roku w Paryżu. Co ciekawe, transport ciała matki został całkowicie sfinansowany przez władze południowokoreańskie. Do 2010 roku w prasie północnokoreańskiej nie pojawiła się żadna wzmianka o matce Kim Dzong Una. Dopiero gdy Młody Kim stał się przywódcą Korei Północnej w 2011 roku, Ko zaczęła być przedstawiana w prasie jako „Uszanowana Matka”, „Wielka Matka” i „Matka Wielkiej Wojskowej Korei”. Stała się kolejną gałęzią kultu rodzinnego, który jest wszechobecny w Korei Północnej. ŻONA: OCIEPLENIE WIZERUNKU RODZINNEGO Idąc w ślady ojca i dziadka, Kim Dzong Un nigdy nie stronił od kobiet. Podążając za ich przykładem, szybko się ożenił i czasem pokazuje się publicznie w towarzystwie żony. Ri Sol-ju, żona Kim Dzong Una, urodziła się 28 września 1989 r. w Chongjin, drugim najbardziej zaludnianym mieście w Korei Północnej. Ze względu na wysoką pozycję społeczną rodziców, przeniosła się do Pjongjangu, gdzie studiowała na Uniwersytecie im. Kim Ir Sena oraz w Chinach. Odbyła też liczne pobyty studyjne w Rosji. W 2009 r. Ri Sol-ju zaczęła pracować jako cheerleaderka i śpiewaczka w orkiestrze muzycznej północnokoreańskiej bezpieki oraz zespole muzycznym Pochonbo Electronic Ensemble dzięki czemu miała wielokrotnie okazję podróżować poza granicę Korei Północnej. Pod koniec pierwszej dekady XXI w. Kim zwrócił uwagę na Ri Sol-ju pod-

czas jednego z koncertów, na którym występowała. Według jednej z wersji młody Kim miał być zmuszony do ślubu z Ri przez własnego ojca (była to część misternego planu sukcesji). Dopiero 25 lipca 2012 r. północnokoreańskie media oficjalnie poinformowały o małżeństwie Kim Dzong Una z Ri Sol-ju, mimo że pobrali się trzy lata wcześniej. Niektórzy świadkowie twierdzą, że Ri Sol-ju jest nieszczęśliwą osobą, więzioną przez Dzong Una w jego licznych rezydencjach. Istnieją pogłoski, że Ri w chwili smutku wyznała kiedyś: „Jako kobieta nic nie mam z Kim Dzong Una”. Ri Sol-ju

Kim Dzong Un nigdy nie stronił od kobiet. nie raz miała oświadczać, że zamierza wyjechać do Pekinu, gdyż chce się tam dalej uczyć śpiewu. Zazdrosny i nieufny przywódca mógł wpaść wtedy w furię. Dlatego przyjmuje się wersję, że Ri Sol-ju mieszka w złotej klatce mając dostęp do produktów najwyższej jakości, nosi ubrania firmy Coco Chanel czy Dior i używa południowokoreańskich kosmetyków renomowanej firmy Laneige. Co ciekawe, w odróżnieniu od niej, jej mąż nosi typowe ubranie północnokoreańskie. Ri Sol-ju wykorzystywana jest jako element polityki wizerunkowej Kima. Dzięki niej przywódca może być kreowany na nie tylko twardego politycznego wojownika ale również troskliwego męża. Wiadomo również, że doczekali się jednego dziecka, lecz ta informacja nie została nigdy oficjalnie upubliczniona w północnokoreańskich mediach. Jest to prawdopodobnie celowy zabieg dbający o wizerunek młodego Kima, gdyż w przeciwnym razie społeczeństwo mogłoby się zastanawiać, czy Wódz ma czas na zajęcie się córką? Ponieważ Ri Sol-ju pojawia się publicznie w towarzystwie męża, jest ona również pewnego rodzaju ikoną oraz wzorem do naśladowania przez młode Koreanki. Uważa się, że Ri wyznacza trendy modowe, gdyż w Pjongjangu bardzo modna jest fryzura żony przywódcy, a młode mieszkanki stolicy Korei Północnej uważnie śledzą miejsca, gdzie mogą spotkać się ze swoją idolką. Media zagraniczne natomiast są bardziej zainteresowane tym czy Kim Dzong Un ma kochanki. Istnieje przepuszczenie, że starsza od niego o 11 lat śpiewaczka Hyon Song-wol, była jego kochanką, lecz nie sposób zweryfikować tej informacji…


ŚWIAT

Żona Kima wyznacza trendy północnokoreańskiej mody. Ri Sol-ju to piękna kobieta i dobrze dobrany instrument polityki Kima, lecz musimy brać pod uwagę, że może skończyć tak jak druga żona Kim Ir Sena, czyli w zapomnieniu. Taki sam los może czekać Ri Sol-ju, bo gdy okaże się, że przeszkadza ona w planach swojego męża lub zyskuje zbyt duże poparcie, może stracić swoją pozycje oraz wszystkie przywileje wynikające z bycia pierwszą Damą. SIOSTRA: OCIEPLENIE WIZERUNKU NA SCENIE MIĘDZYNARODOWEJ Wizerunek Kim Dzong Una na arenie międzynarodowej jest dodatkowo ocieplany dzięki jego młodszej siostrze, która po raz pierwszy pojawiła się zagranicą

u jego boku przy okazji ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Pjongczangu. Kim Jo Dzong tak jak brat uczyła się w Szwajcarii, studiowała w Korei Północnej i odbyła liczne staże zawodowe w strukturach politycznych oraz ekonomicznych swojego kraju. Koneksje rodzinne pomogły jej zdobyć stanowiska dyrektorskie w licznych spółkach północnokoreańskich, z których prawdopodobnie czerpie korzyści finansowe. Mówi po angielsku, a media północnokoreańskie nieraz przedstawiały Kim Kim Jo Dzong jeżdżącą konno. Jej obecność w Pjongczangu była strzałem w dziesiątkę dla wizerunku Kim Dzong Una. Ta urokliwa kobieta ociepliła zdecydowanie obraz rodziny dyktatorskiej Kimów, no bo przecież jak piękna kobieta może być współodpowiedzialna za zagrożenie bezpieczeństwa w Azji Wschodniej? Biznes to nie tylko działka Kim Jo Dzong, lecz także przyrodniej siostry Kim Sul-song. Urodzona w 1974 roku, z tego samego ojca i innej matki, Kim Sul-song

kształciła się tak jak reszta rodziny w Szwajcarii i Korei Północnej. Nie była chętna do zajmowania stanowisk politycznych, mimo że na początku kariery zawodowej pracowała w prestiżowym Departamencie Organizacji i Przywództwa Partii Pracy Korei. Bardziej interesują ją sprawy ekonomiczne, kieruje spółkami z sektora logistycznego w Pjongjangu. Tak jak wspomniano w przypadku Ko Young-hee lub Kim Sung-ae, kobiety rodziny Kimów nie mają łatwego życia u boku swoich mężów. Wiele z nich uciekło z Korei Północnej m. in. młodsza siostra Ko Young-hee, Ko Young-suk, która pod pretekstem szukania leków dla siostry, wyemigrowała z mężem do Stanów Zjednoczonych. Ri Nam-ok, kuzynka Kim Jong-una uciekła w 1992 roku za pomocą syna francuskiego szpiega, z którym później się ożeniła. Długo ukrywała się w Europie, a obecnie zarządza hotelami w Kambodży i Tajlandii. Życie kobiet w rodzinie Kimów, to nie tylko sława i sukces ale także wielka samotność…

33


HISTORIA oraz podbój kosmosu prezentowany jako okazja dla współpracy międzynarodowej ponad ideologicznymi podziałami. Przeglądając katalogi polskich znaczków, można prześledzić stopniowe łagodzenie cenzury. Ministerstwo Łączności nie było w stanie ignorować pontyfikatu Jana Pawła II i jego pielgrzymek do Ojczyzny. Choć komunistyczna prasa wielokrotnie atakowała klasztor w Niepokalanowie, w 1982 r. na znaczku znalazł się kanonizowany właśnie Maksymilian Kolbe. W tym samym roku w ramach serii z noblistami poczta pochwaliła się Czesławem Miło-

Zadowolić (prawie) wszystkich KORDIAN KUCZMA

dok tor nauk polit ycznych, pracownik PAP, ekspert Forum Inicjat yw Bezpieczeńst wo-Rozwój-Energia (FIBRE), publicysta „Sk arpy Warszawskie j”

Znaczki pocztowe – przedmioty z pozoru służące bardzo trywialnym czynnościom niejednokrotnie stanowiły instrument propagandy emitujących je państw.

T

rudno się temu dziwić, ponieważ prawo do druku znaczków od początku było uważane za atrybut władzy, podobnie jak bicie monety. Zarządy poczt są świadome, że we wielu przypadkach zapewniają one cudzoziemcom jedyny lub pierwszy kontakt z danym państwem, dlatego powinny budzić w nich pozytywne emocje. U zarania historii tej formy zapłaty za przesyłkę najpopularniejszym motywem graficznym stosowanym przy jej projektowaniu były godła państwowe, nieoficjalne symbole o podobnej randze, takie jak francuska Marianna, oraz wizerunki monarchów. Poczta Polska w II RP również stawiała na Orła Białego oraz portrety Józefa Piłsudskiego, Ignacego Mościckie-

34 | koncept | kwiecień 2018

go i Stanisława Wojciechowskiego. W 1938 r. seria trzynastu znaczków upamiętniła dwudziestolecie powrotu kraju na mapy. Interwencja dyplomatyczna III Rzeszy narzuciła korektę jednego z nich – spod nóg Jadwigi i Władysława Jagiełły zniknęły miecze symbolizujące klęskę krzyżaków pod Grunwaldem. ŁAGODNIEJSZA TWARZ SYSTEMU Poczta PRL, świadoma dużej popularności filatelistyki wśród młodzieży, starała się godzić częściowo sprzeczne potrzeby propagandy wewnętrznej i zagranicznej. Rodaków przez wiele lat musiała przekonywać o wyższości nowego ustroju nad przedwojennym i nieodwracalności jego wprowadzenia, obcokrajowców – że Polska nie jest ofiarą komunistycznego podboju, lecz krajem takim jak inne. Emitowano więc znaczki z okazji rocznic powstania PPR i Milicji Obywatelskiej, choć należy przyznać, że po śmierci Bolesława Bieruta nie próbowano utrwalać w ten sposób kultu jednostki. Władysław Gomułka został sportretowany dopiero w 1985 r. w ramach obchodów 40 rocznicy przyłączenia Ziem Zachodnich, zaś Wojciech Jaruzelski – jedynie jako rozmówca Jana Pawła II w 1987 r. Notabene, na tej samej zasadzie potraktowano w 2003 r... Fidela Castro. Wiele wydań promowało wykorzystywane instrumentalnie przez Kreml hasło walki o pokój, polską sztukę i przyrodę

W PRL emitowano znaczki z okazji powstania Polskiej Partii Robotniczej i Milicji Obywatelskiej. szem. Z okazji siedemdziesięciolecia odzyskania niepodległości uczczono zarówno Piłsudskiego (ale nie Romana Dmowskiego!), jak i Juliana Marchlewskiego... NAUKA ZE WSCHODU Oczywiście, w tamtych czasach „demoludy” musiały w dużym stopniu naśladować wzorce narzucane przez pocztę ZSRR. W pierwszych dekadach istnienia tego państwa zgodnie z komunistycznym hasłem kolektywizmu na znaczkach dominowały wizerunki anonimowych ludzi pracy. Co ciekawe, czwartą postacią historyczną przedstawioną na sowieckim walorze filatelistycznym po Leninie, uczonym Michaile Łomonosowie i uważanym w Rosji za wynalazcę odbiornika radiowego Aleksandrze Popowie był...polski Żyd Ludwik Zamenhof. M.in. tak obchodzono czterdziestą rocznicę stworzenia przez niego języka esperanto. Jakby na przekór poczuciu ideologicznej wyższości, po II wojnie światowej niejednokrotnie ZSRR emitował znaczki z podobiznami klasyków zachodniej kultury (czasami także dalekowschodniej lub arabskiej). Tym bardziej, że jednocześnie starano się ich „edukować” zdjęciami brytyjskich czy włoskich komunistów... Oczywiście, nie oznacza to, że poczty za Bugiem były kolorowe niczym wystawy w Baltonie. Przygnębiające wrażenie robiły np. serie dotyczące „osiągnięć” republik związkowych, prezentujące praktycznie jednakowe gmachy publiczne w ich stolicach. Z dwojga złego chyba jednak trudniej pogodzić się z niedawnymi emisjami poświęconymi najsławniejszym enkawudzistom...


FELIETON

Czołem Zgredzi WIKTOR ŚWIETLIK

dyrek tor centrum monitoringu wolności prasy sdp

Było kiedyś takie hasło, powitanie „czołem młodzieży!”, które starsi kierowali do młodych. Myślę, rozglądając się wokół, że dziś lepsze by było hasło „czołem Zgredzi”. Zgredzi, którzy myślą, że są młodzieżą. Widzę takich wszędzie.

I

zawsze wtedy przypominam sobie pewien kawałek. Bardzo lubię, od czasów szczenięcych, dużo starszy ode mnie utwór zespołu Dezerter – z lat 80 - o „czterdziestoletniej młodzieży”: – „Zgredzi w garniturach, zapleśniałe baby, śpiewają o problemach, których my nie znamy”. Słowa te zostały napisane przez Krzysztofa Grabowskiego (nie mylić z Grabażem ze „Strachów na Lachy” i „Pidżamy porno”), gdzieś w połowie lat 80. W czasach kiedy polskie media, dwa kanały telewizji reżimowej i gazety, o które ludzie zabijali się w kioskach, wypełniali partyjni, etatowi „młodzieżowcy” w rodzaju Aleksandra Kwaśniewskiego, albo rozmaite wyfiokowane damy, dostarczające rozrywkę z ekranu… no w sumie często te same co teraz. Oczywiście w latach 90. utwór był jak najbardziej aktualny, kiedy „Siema” Jurek Owsiak, rocznik 1953, zachowywał się w telewizji jakby zwiał

na wagary ze szkoły. I kiedy dobrze zaczętą w PRL karierę kontynuował „antysystemowy” młodzieniaszek Kuba Wojewódzki z prokuratorskiej rodziny, rocznik 1963. Tak czy siak, obserwując obydwu panów, ale też i moich niektórych znajomych, mam wrażenie, że jedna rzecz w piosence „Dezertera” się zmieniła. My teraz już mamy młodzież 50-letnią i 60-letnią i to – co najgorsze - ciągle o tych samych nazwiskach. Czasem ta młodzieżowość bywa naprawdę dość żałosna, jak widok wspomnianego pana Kuby W. wędrującego przed obiektywami paparazzi z opuszczonymi spodniami, na które moda wzięła się ponoć od amerykańskich więziennych „cweli”, a podbijała świat wraz z hip-hopem dwadzieścia lat temu. No dobrze, zejdźmy na chwilę ze staruszków i zajmijmy się moimi czterdziestoletnimi rówieśnikami. Proponuję koleżance bilety na koncert czeskiego barda Jaromira Nohavicy. – Zwariowałeś, nie jestem jakąś babcią, a potem sala na koncercie wypełniona w dużym stopniu ludźmi o 10 lat młodszymi od niej, bo przecież wielu ludzi słucha dużo starszej od nich muzyki. Z drugiej strony, właśnie mamy modę na muzykę retro, piosenkę przedwojenną, z hukiem wrócili pośmiertnie Niemen, wracają Skaldowie. Ale jak to wytłumaczyć komuś kto zatrzymał się na klubach techno? Znajomy z kolei wpada na poważne spotkanie biznesowe. Gadamy z poważnymi ludźmi o pie-

niądzach, a on jest w dresie! Ma niebieskie trampki i świetnie do niebieskiego dopasowaną jakąś bluzę w kolorach brazylijskiej reprezentacji piłkarskiej,

My teraz już mamy młodzież 50-letnią i 60-letnią i to – co najgorsze – ciągle o tych samych nazwiskach. kiedyś, mniej więcej w okolicach Mundialu we Francji, się takie nosiło. Ale nie ma już Mundialu we Francji i goście patrzą na niego jak na idiotę. Na spotkanie ze studentami przychodzi dziennikarz lajfstajlowy. Facet ładnych parę lat starszy ode mnie. Opowiada im – przeklinając – wyłącznie o seksie i narkotykach. Jakby media się do tego sprowadzały. Chce wyjść na luzaka. - Stary oblech – komentują potem zażenowane studentki. Można by tak mnożyć. Chyba więc lepiej nie być „czterdziestoletnią młodzieżą” z godnością spojrzeć na zmarszczki w lustrze, założyć koszulę i marynarkę, i czerpać z rozkoszy jakie nieraz dają doświadczenie i ten czy inny wiek. Nie da się ukryć, że pieniądze i zdrowie się do tego przydają. Ale i bez nich potrafi być nieźle. W końcu Was też to wszystkich kiedyś czeka. Młodszy niż jest nikt nie będzie.

35


M AT E R I A Ł M A R K E T I N G OW Y

To jest życie! Pomożemy Ci wziąć je we własne ręce. Zadbaj o ochronę tego, co ważne. Majątek, życie, zdrowie, oszczędności.

801 102 102

pzu.pl

Opłata zgodna z taryfą operatora

Możesz na nas polegać


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.