nr 15 18-31 października 2013
Znajdź nas na facebook.com
Dość kiepskiej edukacjI
Strzyżenie psów, wpływ aranżacji przestrzeni biurowej na wydajność pracowników według zasad Feng shui, etykieta przy lunchu – to tylko niektóre z kursów oferowanych nam przez rozmaitych prywatnych szkoleniowców bądź fundacje żywiące się eurofunduszami. Do tego dochodzą poważniejsze studia takie jak sprzątanie, dobre wychowanie i muzyka w hipermarketach. Uwzględniając fakt, że w najbliższych, a także dalszych latach, studentów będzie coraz mniej, a coraz większa liczba rozmaitej maści ośrodków szkoleniowych będzie o nich konkurować, liczba bezsensownych kursów i kierunków nie spadnie. Jak sobie z tym poradzić? Co zrobić, by nasze cenny czas i pieniądze nie zostały zmarnotrawione? Choć jednej złotej recepty nie ma, to kilka doświadczonych głosów staramy się Wam zaprezentować na łamach tego numeru „Konceptu”. Nasi autorzy - studenci, dziennikarze i doświadczeni wykładowcy akademiccy starają się też pokazać jak można na kursach czas zmarnować. W końcu, bądźmy szczerzy, znają to także z własnego doświadczenia: „Szkolenia są po to, aby się dobrze zabawić, coś zwiedzić,
dobrze zjeść, poderwać jakąś laskę z kursu albo docentkę” z taką opinią zapoznacie się między innymi zaglądając do środka. Ale znajdziecie też receptę, co zrobić, by za zabawę i podryw nie płacić, a ze szkoleń wynieść coś wartościowego. Staramy się też spojrzeć na polską naukę całościowo. Wnioski póki co nie napawają optymizmem: - Polska wydaje na naukę 0,74 procenta PKB – to prawie trzy razy mniej niż średnia unijna, nie mówiąc o czołówce: Szwecji i Finlandii. Liderem świata jest Izrael, który wydaje 4,5 proc. PKB. Polskę prześcignęły już niektóre kraje wschodzące np. Chiny i Rosja. Polską gospodarkę symbolizuje produkcja mebli, w której jesteśmy potentatem. Niestety taki przemysł ma niewiele wspólnego z innowacyjnością i wysokimi technologiami – czarno przedstawia sytuację doktor Grzegorz Kostrzewa-Zorbas. Mamy nadzieję jednak, że inicjatywy takie, jak powracający po wakacjach „Koncept” będą kroplami, które ostatecznie rozbiją skałę niemocy. To ona jest dziś największym problemem polskiej █ edukacji.
Studia dziennikarskie są niepotrzebne? Od lat wykładam na dziennikarstwie i żałuję, że niegdyś sam nie miałem możliwości studiować dziennikarstwa str.4 Marcin Rosołowski
Tegoroczne Forum w Krynicy-Zdroju upłynęło pod znakiem zadziwiających deklaracji politycznych rywali. Przypomnę tylko: premier Donald Tusk ogłosił str. 7 zakończenie kryzysu Antoni Niemczynowicz
Ludzie szukają 10-letniego auta, najlepiej z Niemiec, z przebiegiem 100 tys. km i w cenie do 8 tys. złotych. To niemożliwe. Ale str. 11 skoro jest popyt. Igor Zalewski
Istnieje taki program w telewizji, w którym ludzie namaszczonym głosem nauczają o rzeczach, o których nie mają zielonego pojęcia. Nazywa się on „Śniadanie mistrzów” i właściwie uświęca ignorancję. str. 12
W środku krzyżówka! Kamila Baranowska
Gadżetowe hity i bzdury
Dla tych, którzy każdego ranka z ciężkim sercem zamykają skamlącego zwierzaka w domu, pojawiło się rozwiązanie. iCPooch to urządzenie, dzięki któremu z każdego miejsca na Ziemi możemy podejrzeć co porabia nasz pies, zagadać do niego za pomocą darmowego konta na Skypie, co z pewnością uspokoi jego skołatane samotnością nerwy str. 11
str. 3-5
Tak wyglądamy?
Emilia Faszyn from Raszyn nie jest blo- mam misji społecznej w prowa- widzę. To, co widzimy na Faszyn Wiśniewska giem z głębokim przesłaniem, dzeniu bloga, nie nadałam sobie from Raszyn to, jak już w wielu autorka nie publikuje stylizacji „Look of the Day” i nie lansuje siebie. Pokazuje ubogą rzeczywistość. Jednak jest to ubóstwo umysłu, jak sama mówi. Z nutką ironii i humoru – dla niewtajemniczonych. – Nie
Dr. Marek Palczewski
prawa dyktowania co jest modne w tym sezonie, a co nie. Moje zdolności percepcyjnie nie pozwoliły mi przechodzić obojętnie obok tego, co mijamy na ulicy. Zaczęłam robić zdjęcia i pokazywać to, co
rozmowach podkreślałam, bieda umysłu. Ja - podobnie jak Beata Tyszkiewicz - uważam, że pięknie można wyglądać nawet w koralach z jarzębiny – mówi autorka FFR. █ str. 9
foto flickr.com/ Francis Bourgouin
foto flickr.com/ Kell Kell
ma nas wzbogacać! ma nas rozwijać! ma służyć ! u tw s ń e z c e ł o sp
w tym numerze:
3
2
starter było, jest, będzie Pieniądze na studenckie start-up’y
PAN rządzi wśród jednostek naukowych Wielce szacowne grono ekspertów wchodzących w skład Komitetu - o wdzięcznej reszcie nazwy - Ewaluacji Jednostek Naukowych sporządziło ranking wydziałów, instytutów naukowych i badawczych polskich uczelni. Pod lupę wzięto 963 jednostki. Przy ich ocenie (można było zdobyć max. 100 pkt) brano pod uwagę m.in. realizowane projekty, uzyskane nagrody i zastosowanie wyników badań w praktyce. Poniżej pierw-
Darmowy drugi kierunek dla nielicznych
Nawet kilkanaście tysięcy złotych będzie musiał zapłacić student, jeśli okaże się, że nie spełnia wymogów do darmowej nauki na drugim kierunku studiów. Nic więc dziwnego, że liczba osób zarejestrowanych na więcej niż jednym kierunku spadła na początku roku akademickiego aż o 28 tys. (33 proc.) - rok temu było ich 83 tys., obecnie tylko 55 tys. To skutek zmiany ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym. Wprowadziła ona ograniczenie w podejmowaniu kolejnego fakultetu. Zgodnie z nowymi przepisami kształcenie na drugich studiach stacjonar-
nych w przypadku uczelni publicznej jest płatne. Tylko te osoby, które spełnią kryteria potrzebne do otrzymywania stypendium rektora dla najlepszych studentów, mogą kształcić się za darmo. Jednak to, czy studenci za drugi kierunek rzeczywiście będą musieli płacić, rozstrzygnie ostatecznie Trybunał Konstytucyjny. Na rozpatrzenie czeka bowiem wniosek o sprawdzenie, czy ograniczenie to jest zgodne z ustawą zasadniczą, a konkretnie zapisem mówiącym o gwarancji bezpłatnego wykształcenia.
Podzielą uczelnie na Najpopularniejsze zawodowe kierunki 2013/14 i naukowe Z opublikowanych wstępnych danych o najbardziej obleganych kierunkach studiów w rozpoczętym właśnie roku akademickim, wynika, że coraz więcej osób celuje w tytuł inżyniera, a nie magistra. Oto wykaz najpopularniejszych kierunków na studiach stacjonarnych: Informatyka – 31233 osób Prawo - 21763 Zarządzanie - 21327 Budownictwo - 18926 Mechanika i budowa maszyn - 18294 Zarządzanie i inżynieria produkcji - 17234 Ekonomia - 17090 Automatyka i robotyka - 17062 Inżynieria środowiska - 16664 Pedagogika - 16227
Doctorka honoris causa, czyli Bez kozery Władimir powiem „pincet”! To news jeszcze sprzed waka-
cji, ale tak przebojowy, że trudno ochłonąć do tej pory. Uniwersytet Lipski (Niemcy) zapisał w statucie, że wszystkie zawody i tytuły na uczelni będą miały formę wyłącznie żeńską. Będzie zatem tylko "rektorka", "profesorka", "docentka", etc., z adnotacją, że zawody te wykonują także panowie. Inicjatywa wyszła od mężczyzny, profesorki doktorki fizyki, Josefa Kaesa. Ciekawe, czy znajdzie się jakiś znany mężczyzna, który odważy się odebrać tytuł doctorki honoris causa tej zacnej uczelni. Bo np. doctorka honoris
Nasze Ministerstwo Gospodarki dowodzone przez PSL-owców wpadło na pomysł, że przyciągnie na polskie uczelnie 500 tys. studentów z zagranicy. I to jakiej zagranicy! - To jest dobro rzadkie i cenne dla krajów Wschodu, czy Afryki, bo mogą się dostać na obszar UE – przekonują urzędnicy MG. Fakt, zawsze to lepiej i bezpieczniej przedostać się do Europy nawet poprzez nasze szkolnictwo niż w maszynowniach kutrów rybackich. Idea tego pół miliona ponoć zrodziła się po wizycie polskiej delegacji w Wietnamie. "Dziś jesz-
Już za 3 lata uczelnie wyższe będą się dzielić na akademickie (elitarne) i zawodowe (egalitarne). To pomysł
Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Uczelnie, które nie mają prawa do nadawania stopnia doktora będą mogły uruchomić wyłącznie studia o profilu praktycznym, a kształcące własną kadrę i uprawnione do doktoryzowania będą mogły prowadzić zarówno studia ogólnoakademickie, jak i praktyczne. Uczelnie zawodowe będą miały obowiązek organizowania co najmniej trzymiesięcznych praktyk dla swoich studentów w podmiotach gospodarczych współpracujących ze szkołą. – Pracodawcy potrzebują dobrze wykwalifikowanych pracowników, często na średnich stanowiskach w zakładach pracy. Tam jest wciąż duże zapotrzebowanie na konkretne umiejętności praktyczne – argumentują przedstawiciele MNiSW. W uczelniach ogólnoakademickich natomiast szczególny nacisk ma być położony na kształcenie z wykorzystaniem najnowszych badań naukowych.
Nie ma cudownych kursów wiktor Świetlik
redaktor naczelny
1,6 mln studentów rozpoczęło nowy rok akademicki 461 uczelni publicznych i prywatnych kształci studentów 91 mln zł wynoszą długi 38 uczelni publicznych znajdujących się pod kreską
Festiwal na cześć buntowników
cze jesteśmy beneficjantami tego, że kiedyś uczyliśmy studentów afrykańskich, czy wietnamskich. Okazuje się, że w wietnamskim rządzie można by rozmawiać po polsku" – nie mogą wyjść z zachwytu polscy urzędnicy. A to nie byłoby taniej przejść się do budki z azjatyckim żarciem i doświadczyć podobnego olśnienia?
Studencie, wyrzuć z siebie stres
O zdrowie psychiczne swoich studentów postanowił zadbać Uniwersytet Śląski. „Co nas spina? Studencie zadbaj o swoją psychikę!” - pod takim hasłem ruszyła w Katowicach dwumiesięczna kampania na rzecz radzenia sobie ze stresem. Następnie sesja i zapewne kolejna kampania.
źródła: własne; www.bgk.com; www.nauka.gov.pl; www.gazetaprawna.pl; www.pb.pl; www.naukawpolsce.pap.pl; www.us.edu.pl
V Festiwal Filmów Dokumentalnych „Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci” w Gdyni łączy w sobie kunszt filmu oraz pasje historii. Projekcji filmów towarzyszyły panele dyskusyjne z oraz występy muzyczne. Do konkursu o nagrodę „Złoty Opornik” zgłoszono ponad 30 filmów. W tym roku Festiwal odbył się w 3 miejscach równolegle: w Teatrze Miejskim w Gdyni, w DKF Żyrafa oraz w Klubie Muzycznym „Ucho”. Festiwalowi towarzyszyły pokazy specjalne w ramach „Panoramy Kina Europejskiego”, 8 dyskusji panelowych z udziałem m.in. prof. Jan Żaryna, Jan Pospieszalskiego, Michała Karnowskiego, Krzysztofa Dudka oraz Krzysztofa Skiby. Odbyły się również wystawa oraz kiermasz książek, a także koncerty „Panien Wyklętych” Maleo Reggae Rockers z udziałem Kasi Kowalskiej, Ani Brachaczek, Lilu oraz Mony, koncert Tadka Polkowskiego z orkiestrą symfoniczną oraz mini recitale Pawła Roszkowskiego i Lecha Makowieckiego. Festiwal zyskał prawdziwie między-
narodowy charakter dzięki panelowi prowadzonemu przez Krzysztofa Skibę. Dyskusja dotyczyła funkcjonowania subkultur po wschodniej stronie żelaznej kurtyny. W tematykę tę znakomicie wpisał się m.in. niemiecki film „To nie jest Kalifornia” opowiadający o środowisku deskorolkowców ze wschodnich Niemiec w latach 80-tych. Podczas festiwalu przyznano liczne nagrody. „Platynowy Opornik” przyznawany za całokształt twórczości odebrał scenarzysta i reżyser Grzegorz Królikiewicz. „Złoty Opornik” trafił do Jerzego Bojanowskiego za obraz „Bagaż Strachu”. Nagroda za II miejsce przyznana została Tadeuszowi Arciuchowi oraz Maciejowi Wojciechowskiemu za film „Było sobie miasteczko…”, III miejsce zajął obraz „Pani Weronika i jej chłopcy” w reżyserii Artura Pilarczyka. Nagroda "Źródło" trafiła do dr Krzysztofa Szwagrzyka. Nagrodę im. Janusza Krupskiego takżev otrzymali Tadeusz Arciuch i Maciej Wojciechowski za „Było sobie miasteczko…”.
„Od ludzi, których tu spotkasz, nauczysz się więcej niż na uczelni i bardziej ci się te kontakty przydadzą” – powiedział mi w połowie lat 90., kiedy zaczynałem studia, mój ładnych parę lat starszy kolega. Wówczas początkujący prawnik, dziś dość znany ekspert w swojej dziedzinie i były menadżer zarządzający tysiącami ludzi.
amerykański dziennikarz Bill Moyers, nieustannie pobierać publiczną edukację, korzystać z darmowych kursów dla dorosłych na bieżąco. To święta prawda. W gruncie rzeczy, każdy nowy napisany artykuł to poszerzenie własnej wiedzy (oczywiście, o ile nie wygląda on jak ostatnie książki jednego historyka zajmującego się dziejami Polski, który coraz częściej cytuje sam siebie). Jeśli ktoś spodziewa się, że na łamach tego numeru, wracającego po wakacjach „Konceptu” znajdzie złotą receptę na idealny kurs, idealną dyscyplinę, idealny
Było to w znanej wówczas każdemu studenNasze autostrady pozostawiają wiele do życzenia, ale dla kilku towi Uniwersytetu Warszawskiego „Norze” umierających branż, jak geologii, okazały się reanimacją. - pubie położonym jedną bramę przed głównym kampusem uniwersyteckim. Czy miał rację? Trudno dziś mi to ocenić czy bardziej przydała się wiedza z zajęć na rozlicznych kierunkach humanistycznych, na których zdarzyło mi się bywać, czy piwne, kawne lub papierosowe znajomości zawierane w pobliskich uniwersytetowi pubach, klubach i parkach, czy też praca w gazetach, którą dość szybko – jako student – zacząłem. Na studiach, oprócz masy nudziarstwa i banału, rozmaitych popłuczyn po amerykańskich teoriach socjologicznych albo dyscyplin wymyślonych specjalnie pod profesorów, a nie pod sens ich nauczania, mogłem natrafić na prof. Jana Baszkiewicza, ks. Waldemara Chrostowskiego czy prof. Jadwigę Staniszkis. Naukowców, którzy otwierali przed moim poznaniem nowe drzwi. W pobliskich knajpach oprócz nudziarzy, szpanerów i opowiadających ciągle te same historie bywalców, poznawałem ludzi z barwną przeszłością, a często jak się okazywało – i przyszłością. Wybitnych spe- dziewcząt z tą Najważniejszą włącznie. kierunek, to się zawiedzie. Na swoją obrocjalistów, podróżników, przedsiębiorców, Praca dziennikarza z kolei, oprócz roz- nę mamy jeden argument – wszyscy ci, dawnych opozycjonistów, czasem i typów licznych wad, ma pewną, istotną zale- którzy utrzymują, że istnieją genialne z półświatka, ale także kilka wspaniałych tę. Pozwala ona, jak zauważył słynny przepisy, cudowne kursy, dziedziny na
Rozpoczęty rok akademicki w liczbach
BARDZIEJ NIŻ NORMALNE causa Pani Prezydentka Federacji Rosyjskiej Władimir Putin może brzmieć bardzo nowatorsko.
90 tys. mniej studentów przyjęto na uczelnie w tym roku akademickim 7 średnio tylu kandydatów ubiegało się o jedno miejsce na najpopularniejszych uczelniach, politechnikach: Politechnice Warszawskiej, Gdańskiej i Poznańskiej 62 proc. Polaków uważa, że ukończenie studiów pozwala na "zdobycie kwalifikacji ułatwiających znalezienie pracy"
pewno „przyszłościowe” są albo naiwniakami albo oszustami. Wybór ścieżki edukacyjnej jest skokiem w przyszłość, a przyszłość nigdy nie jest znana. Kilkanaście lat temu mówiło się o deficycie specjalistów od zarządzania, dziś jest ich tylu, że i czasem dobry dyplom MBA nie pomaga. Z drugiej strony, przypomina mi się historia pewnego znajomego, mniej więcej mojego rówieśnika, człowieka zdecydowanie zainteresowanego bardziej zabawą niż nauką i mało ambitnie projektującego też swoje życie. Dziś o tym się nie pamięta, ale poważnym impulsem dla rozwoju prywatnego szkolnictwa w latach 90. była chęć uniknięcia służby wojskowej przez dużą część młodych mężczyzn, niestety, nie było to bez wpływu na jakość tego szkolnictwa. Ów znajomy, z tej dokładnie przyczyny zdał na geologię, bo ze względu na brak zainteresowania, przyjmowano tam wszystkich. Ta geologia nawet mu się spodobała, więc ją skończył. A potem zaczął się boom inwestycyjny, zaczęto budować autostrady, więc na pęczki potrzeba było firm geologicznych. Młody geolog odnalazł się w tym jak ryba w wodzie i stworzył sporą, prężną firmę. Nie ma jednolitej recepty na sukces edukacyjny. Decyzje każdy musi podjąć sam. Ale są sprawdzone rady jak nie zmarnować pieniędzy i czasu. Mam nadzieję, że znajdziecie je w tym numerze „Konceptu”, podobnie jak inspiracje dla siebie pośród różnych, czasem sprzecznych porad, które tu znajdziecie. Mam też nadzieję, że bez względu na to czy jesteście studentami pierwszego roku, czy profesurą walczącą ze zmurszałym systemem, ten dwutygodnik przyniesie wam w tym roku akademickim inspiracje, poszerzy horyzont, a także dostar█ czy dobrej rozrywki.
Polskie Ferrari na gąsienicach Jakub Biernat socjolog, dziennikarz TVP/TV Biełsat
Tam nie mogło nas zabraknąć, chociażby ze względu na fakt, że prototyp nowego polskiego czołgu PL-01 Concept, wyraźnie zapożyczył nazwę od naszego dwutygodnika. Ponieważ kibicujemy polskiej myśli technicznej, plagiat wybaczamy. Podgliwicki poligon doświadczalny Polskiego Holdingu Obronnego. Grupa dziennikarzy czeka w padającym deszczu na to coś. Wokół stoją czołgi, wozy bojowe, których konstrukcje pamiętają jeszcze czasy, gdy Polska należała do innego bloku obronnego. Nagle otwierają się drzwi hangaru i z chrzęstem gąsienic wyjeżdża niewielki czołg przypominający pojazdy znane z filmów science-fiction. Futurystyczny wygląd to dzieło jednego z tajemniczych Polaków pracujących przedtem dla zespołu projektantów Ferrari. Jest to efekt współpracy Polskiego
Holdingu Obronnego z międzynarodowym producentem broni BAE Systems. PL-01 Concept to wstępny projekt wozu wsparcia bezpośredniego – na polu walki będzie miał za zadanie wspieranie wozów piechoty nie dysponujących odpowiednimi środkami obrony. Firma planuje przygotować prototyp w 2016 r., a produkcję w 2018 r. Nowością będzie bezzałogowa wieża i nowo-
PL-01 Concept wyposażony jest w bezzałogową wieżę i system obrony przeciwrakietowej
czesny system aktywnej obrony przed nadlatującymi pociskami. Polski przemysł obronny ma cały czas szansę i potencjał, by odnieść sukces na wielu rynkach zagranicznych. By tak się jednak stało, musimy zaproponować partnerom tanie, niezawodne i nowoczesne rozwiązania techniczne. W tym celu trzeba odejść powoli od rozwiązań, jakie odzie-
dziczyliśmy z czasów Układu Warszawskiego i skierować niemałe środki na badania i rozwój. Branża zbrojeniowa to dziś jeden z największych potencjalnych motorów polskiej innowacyjności, rozwoju i wdrażania myśli technicznej. Oczywiście pod warunkiem, że projekty takie jak 01 Concept z krainy makiet przejdą w rzeczywistość, czyli █ masową produkcję.
foto Wikimedia
sza 10-tka „the best of the best”: Instytut Matematyczny Polskiej Akademii Nauk (93,30 pkt) Instytut Podstawowych Problemów Techniki Polskiej Akademii Nauk (90,90) Wrocławski wydział zamiejscowy Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie (87,07) Bank Gospodarstwa Krajowego Wydział Psychologii, Uniwersytet (BGK) podpisał umowę z miniWarszawski (86,36) sterstwem pracy na wdrożenie Wydział Farmaceutyczny Uniwerpilotażowego programu "Pierwsytetu Medycznego w Białymstoszy biznes - wsparcie w starku (84,79) cie". W ramach programu udzieKolegium Analiz Ekonomicznych, lane będą niskooprocentowane Szkoła Główna Handlowa (83,88) (0,69 proc. w skali roku) pożyczWydział Polonistyczny, Uniwersytet ki dla absolwentów i studenJagielloński (80,59) tów ostatniego roku. MaksymalInstytut "Pomnik - Centrum Zdrowia na wysokość pożyczki to 60 tys. zł i trzeba będzie ją spłacić w cią- Dziecka” (80,20) gu 7 lat. Co ciekawe, o pieniądze Wydział Inżynierii Materiałowej, mogą ubiegać się również osoby Politechnika Warszawska (79,93) zamierzające wspólnie prowadzić Wydział Elektroniki Mikrosystemów działalność gospodarczą – wów- i Fotoniki, Politechnika Wrocławska (79,28) czas, np. przy projekcie trzyosoWśród najgorzej ocenionych jedbowym istnieje szansa pozyskanostek naukowych znalazły się nia nawet 180 tys. zł. Pierwsze m.in. Wydział Matematyki i Informapożyczki powinny zostać udzietyki Uniwersytetu w Białymstoku, lone już jesienią. Program jest Wydział Fizyki, Matematyki i Inforrealizowany w dwóch etapach matyki Politechniki Krakowskiej początkowo wystartuje w województwach: małopolskim, święto- i Wydział Architektury Wnętrz warkrzyskim i mazowieckim, od 2014 szawskiej ASP. stanie się ogólnopolski. Warunkiem uzyskania pożyczki będzie m.in. złożenie uproszczonego biznes planu przedsięwzięcia.
temat numeru
4
5
temat numeru
temat numeru
W erze unijnych dofinansowań można niemal za darmo zrobić kurs ze wszystkiego. Szkoleniowy bigos powoduje, że nieraz po kursach ze wszystkiego w głowie ma się nic nowego. „Szkolenia? Są po to, aby się dobrze zabawić, coś zwiedzić, dobrze zjeść, poderwać jakąś laskę z kursu albo docentkę” – prowokuje jeden z internautów, przedstawiający się jako pracownik budżetówki. W ten sposób komentuje on zarzuty innych internautów, punktujących na jednym z portali nieraz wątpliwą zasadność i jakość szkoleń. Znalezienie obecnie kursu dla studentów czy absolwentów uczelni wyższych to kaszka z mleczkiem. Google wypluwa kilkadziesiąt internetowych baz, mających w swojej ofercie nieraz i ponad setkę płatnych i bezpłatnych kursów w całej Polsce, ruszających lada tydzień. Można nauczyć się groomingu (pielęgna-
cji zwierząt), odbyć szkolenie wojskowe czy optymalizować podatki i to wszystko niemal za darmo, w końcu Unia Europejska płaci. Problem w tym, że hojnie rozdawane dotacje na tzw. aktywizację młodych (to istotna część wartego 3,7 mld euro unijnego projektu) drastycznie obniżyły jakość oferowanych kursów. W szkoleniowym bigosie swoje dwa grosze zarobić chce cała masa spryciarzy skuszonych dopłatami za organizację kursów i szkoleń. I nierzadko jest tak, że na kursie strzyżenia psów, trenerzy z bożej łaski koncentrują się głównie na tym jak gładko i szybko ogolić kursantów oraz urzędników z pieniędzy. Czytelnicy „Konceptu” mają zapewne
Dobra jakość to nie catering od Gesslera w przerwie szkoleń czy pozłacany pendrive w prezencie. To przede wszystkim trenerzy, nauczyciele
Podręcznik harvardzkiego guru marketingu Philipa Kotlera kosztuje 70 zł. Za kurs, na którym ktoś go nam streści zapłacimy od 700 zł.
4. Tajna wiedza o sobie
Nie wymagaj tylko od trenera, szkoły, innych kursantów. Wymagaj też od siebie. Musisz dogłębnie przemyśleć swoje potrzeby, naszkicować sobie strategię ścieżki rozwoju zawodowego, osobistych zainteresowań. I z taką podbudową zdobywaj kompetencje. Nie rób kursu pisaw głowach zgoła odmienny koncept szkole- nia aplikacji na nia czy kursu od przedstawionego powyżej: smartfony tylko dlatego, że przecież wszyma być inspirująco, intensywnie, dogłębnie, scy teraz otwierają technologiczne startupy. idealnie niczym w harvardzkim podręczniku. W efekcie kwalifikacje i wiedza kursantów 5. Też jesteś krawcem wspiąć się mają na kolejny, wyższy poziom. Być może, pomimo przeguglania niemal Dlatego zebraliśmy 7 żelaznych zasad, któ- całego internetu, wciąż nie możesz znaleźć rych należy przestrzegać inwestując swój kursu o jakim marzyłeś. Renomowane szkoczas i pieniądze w samodoskonalenie. Tak by ły możesz traktować wówczas niczym dobre nie skończyło się tylko na „laskach z kursu”. restauracje: jeśli poprosisz ketchup do kawioru, kelner poda ci go bez mrugnięcia okiem. 1. Renoma, nie reklama A więc buduj swój własny, indywidualny tok Od kilku lat trwa zacięta walka o pierw- kursu, bazując na wszystkich dostępnych sze kilka wyników wyszukiwania w Google szkoleniach i trenerach w danym ośrodku. na wszystkie odmiany hasła „szkolenie” oraz Jeśli w odpowiedzi spotkasz się z zimnym „kurs”. Ci, pojawiający się na pierwszych miej- „nie”, to znaczy, że czas szukać od nowa. scach często wydają tysiące złotych miesięcznie, by zapewnić sobie miejsce na szczycie. 6. Przypadki chodzą po głowie Jednak tu sprawdza się stara, marketingoWiecie ile kosztuje podręcznik Philipa wa prawda, że produkt od reklamy nie sta- Kotlera - guru marketingu, legendy je się lepszy. Szukaj zatem opinii po forach Harvardu? 70 zł. Wiecie ile kosztuje kilinternetowych, pytaj znajomych na porta- kudniowy kurs z kimś, kto wam tę lach społecznościowych, szukaj instytucji książkę niezgrabnie opowie? 700 zł. Jeśli współpracujących z renomowanymi uczel- nie stać cię na kurs z samym Kotlerem za 1000 niami. I pamiętaj, że biednego (czytaj: stu- dolarów, szukaj jego naśladowców. Magia najdenta) nie stać na tandetę. lepszych trenerów to nie czysta koszula i „dr” przed nazwiskiem a umiejętność korzysta2. Asteroidom dziękujemy nia z potęgi analizy przypadków czyli groDobre ośrodki szkoleniowe to często te, madzonych samemu dziesiątek tzw. case’ów. istniejące przed falą unijnego dofinansowaZatem najpierw sam naczytaj się książek nia, uruchomionego w 2005 r. Przed tą datą za 70 zł, a potem szukaj trenerainspiratora a nie lektora. istniało zaledwie 25 proc. funkcjonujących dziś firm szkoleniowych (wg wyliczeń NIK). I jak widać, nie były to jednoroczne wystrza7. Papierek to mit ły, obliczone na szybki pieniądz, a długofaNie wydawaj biletów Narodowego Banku lowe projekty biznesowe. A te zwykle opiera Polskiego na bezwartościowy papier. Minęły się na dostarczaniu klientom odpowiedniej czasy, gdy pracodawcy i rekruterzy patrzyli na ilość certyfikatów, zaświadczeń dopiętych jakości za dobrą cenę. do CV. Możesz mieć „papierowo” skończone 3. Trener? Bez chandry kursy do zarządzania wszystkim i wszędzie Dobra jakość to nie catering od Gesslera w każdym języku świata, ale jeśli na rozmowie w przerwie szkoleń czy pozłacany pendrive z pracodawcą nie podeprzesz kwitów realną w prezencie. To przede wszystkim trenerzy, wiedzą, usłyszysz sakramentalne „zadzwo█ nauczyciele. Zawsze domagaj się spotkania nimy do pani/pana...”.
Bronię studiów dziennikarskich! dr. Marek Palczewski dziennikarz, medioznawca, nauczyciel akademicki
Moja teza jest prosta i oczywista: studia dziennikarskie są przydatne w zawodzie dziennikarza! Dlaczego? Odpowiedź znajdziecie poniżej. Sam nie studiowałem dziennikarstwa, i żałuję. Wielokrotnie czytałem, jakie to beznadziejne są studia dziennikarskie i zupełnie niepotrzebne, żeby uprawiać ten zawód. Piszą o tym zarówno dziennikarze, jak i studenci dziennikarstwa.
Najpierw przedstawię ich argumenty. Mit pierwszy: studia nie przygotują cię do zawodu, tylko praca w redakcji może cię tego nauczyć. Mit drugi: na studiach będziesz miał tylko nieprzydatną teorię i wiele przedmiotów, które nie są potrzebne przyszłemu dziennikarzowi. Mit trzeci: redakcje wolą same nauczyć warsztatu, chcą więc, żebyś miał wiedzę ogólną z jakiejś dyscypliny, a nie studia zawodowe. Mit czwarty: nie idźcie na studia dziennikarskie, bo po nich nie ma pracy! Wystarczy, by zniechęcić potencjalnego kandydata do studiowania dziennikarstwa. Tyle tylko, że te mity, jak to mity, w niewielkim stopniu odzwierciedlają rzeczywistość. Dziennikarzem jestem ponad 20 lat, nauczycielem dziennikarstwa od 14, i swoją wiedzę opieram na doświadczeniu. Nieprawdą jest, że studia nie przygotowują do zawodu! Uczę w niepublicznej uczel-
ni w Warszawie, gdzie 50 proc. przedmiotów to przedmioty praktyczne (warsztaty dziennikarskie), reszta to przedmioty ogólnorozwojowe (filozofia, prawo, ekonomia, socjologia, językoznawstwo, kulturoznawstwo, historia, politologia, psychologia, PR, retoryka, informatyka, itd.). Absolwent opuszcza mury uczelni, wiedząc jak napisać informację, przeprowadzić wywiad, znając prawo, rozumiejąc dylematy etyczne, będąc przygotowany również do zawodu w PR czy w reklamie. Po jakich innych studiach będzie tak dobrze przygotowany do zawodu dziennikarza? Po żadnych! Po drugie, w czasie studiów dziennikarskich pozna odpowiednich ludzi, fachowców od teorii i praktyki, zdobędzie niezbędną wiedzę, nauczy się pracy w redakcji wcześniej niż absolwenci innych kierunków. Po trzecie, redakcje wcale nie chcą przyuczać do zawodu – chcą, żebyś już coś umiał, a umiał będziesz właśnie po studiach dziennikarskich. Dziś nie potrzeba specjalistycznej wiedzy z jakiejś dziedziny, od tego są
eksperci, a dziennikarz powinien po prostu umieć wyszukiwać szybko informacje i je obrabiać. Kapuścińskim nie zostaje się ani w czasie studiów dziennikarskich, ani po 5 latach pracy w redakcji. A studia nie są przeszkodą, lecz pomocą w uzyskaniu wyższej jakości dziennikarstwa. Spójrzcie ile tekstów w internecie jest niskiej jakości – to one produkowane są przez „dziennikarzy”, którzy nie ukończyli studiów zawodowych. Ostatni argument: po studiach dziennikarskich nie ma pracy. A ja zapytam, a po których jest? I odpowiem: dla tych, którzy bardzo pragną pracować w zawodzie, na pewno się znajdzie! Co więcej, po studiach dziennikarskich możesz być nie tylko dziennikarzem, ale możesz pracować w wielu dziedzinach komunikacji społecznej: w PR, reklamie, placówkach oświatowych, instytucjach kulturalnych, itd. Dzięki studiom dziennikarskim masz większe pole manewru i większe szanse na pracę. Zatem, studiować dziennikarstwo █ naprawdę warto!
Po co nam w ogóle ta nauka? I po co nam humanistyka? Grzegorz Kostrzewa -Zorbas
dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas – politolog, wykładowca Wojskowej Akademii Technicznej na kierunku „Bezpieczeństwo narodowe”, absolwent m.in. Uniwersytu Georgetown i Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa w USA.
Czasami trzeba wrócić do pozornie banalnego pytania: po co właściwie nam nauka? Nawet te gałęzie wiedzy, które w obiegowej opinii uchodzą za niepraktyczne, odgrywają ważną rolę w społeczeństwie i gospodarce. Dla rozwoju
Nauki przyrodnicze oraz matematyczno-informatyczne są ważnym narzędziem innowacyjności, gdyż to one wykorzystane są głównie w pracach badawczo-rozwojowych (ang. Research nad Development). W świecie innowacyjność mierzy się m.in. poprzez sprawdzenie, jaką część PKB przeznacza jest właśnie na badania i rozwój – w którym rozwój to wdrażanie nowych rozwiązań do gospodarki i społeczeństwa. Sumuje się nakłady we wszystkich sektorach budżetu państwa, samorządów, przedsiębiorstw i organizacji pozarządowych. Polska wydaje na to 0,74 procenta – to prawie trzy razy mniej niż średnia unijna, nie mówiąc o czołówce: Szwecji i Finlandii. Liderem świata jest Izrael, który wydaje 4,5 proc. PKB. Polskę prześcignęły już niektóre kraje wschodzące np. Chiny i Rosja. Niskie nakłady oznaczają, że w Polsce istnieje niewielki rynek na produkty nauki i prace naukowców szczególnie młodych, a także inżynierów i innych, wysoko wykształconych ludzi zajmujących się zastosowaniem rozwiązań naukowych.
Polską gospodarkę symbolizuje produkcja mebli, w której jesteśmy potentatem - niestety taki przemysł ma niewiele wspólnego z innowacyjnością i wysokimi technologiami. A wzrost nakładów na badania i rozwój w ostatnich latach wyniósł jedynie setne procenta co oznacza, że nasze pokolenie nie ma szans na awans cywilizacyjny. Tej poprawy, jak widać, nie zapewnia w Polsce ani wolny rynek, ani władze państwowe.
Dla zdrowszego społeczeństwa i jego lepszego zrozumienia
Nauki społeczne i humanistyczne odgrywają niebagatelną rolę w gospodarce. Psychologia i socjologia są stosowane przy opracowywaniu nowych produktów, marketingu, reklamie. Badania politologiczne i socjologiczne służą lepszemu zarządzaniu w przedsiębiorstwach, a także organach władzy publicznej. Lepsze zarządzanie i rządzenie ma pozytywne skutki społeczne i gospodarcze. Innowacyjność to nie tylko czysta nauka, ale kwestia poznania i zrozumienia wartości społecznych. Japończycy, którzy w latach 90. wpadli w długotrwa-
łą stagnację po latach szybkiego rozwoju, uświadomili sobie, że muszą dokonać przemiany cywilizacyjnej na poziomie kulturowym i społecznym i wprowadzić do swojego społeczeństwa więcej indywidualizmu. Okazało się, że konfucjanizm przenikający japońską kulturę nie sprzyja konkurencji, ani nokonformizowi – konserwując hierarchię społeczną. To dzięki naukowcom społecznym odkryto, że wiele cech japońskiej kultury powinno ulec przebudowie, tak by społeczeństwo stało się bardziej kreatywne. Efekty tego już widać w różnych programach naukowych np. programie kosmicznym. By rządzący zdali sobie z tego sprawę, musieli sięgnąć do wiedzy socjologicznej, politologicznej czy nawet antropologii. Czyli dziedzin, które w Polsce kojarzą się wciąż z wieżą z kości słoniowej, w której siedzą oderwani od świata naukowcy. Tymczasem w Japonii to dzięki nim możliwy był skok technologiczny.
Dla zachowania ciągłościcywilizacyjnej
Są odłamy nauki, które nadal kojarzą się właśnie z takim oderwaniem od rzeczywistości i pozorną niepraktycznością, np. filozofia, filologia klasyczna. Takie pozornie niepraktyczne dziedziny również są potrzebne, bo bez nich nauka stałaby się niepełna. Ich brak prowadziłby do powstania systemowych dziur. Brak filozofii zubożyłby naukę obniżając jakość myślenia i jakość wiedzy. Z kolei usunięcie z uczelni filologii klasycznej zerwałoby więź z częścią
zasobu historycznego wiedzy i uniwersalnego dziedzictwa cywilizacyjnego, takiego jak np. prawo rzymskie. To zubożyłoby społeczeństwo i pośrednio gospodarkę. Oczywiście takie dziedziny nie mogą być nadmiernie rozwinięte ilościowo kosztem innych, trzeba znaleźć odpowiednią proporcję - ilu potrzeba nam takich naukowców i studentów. Z drugiej strony jest też kwestia zainteresowania społecznego. Elita i władza nie mogą narzucać z góry, co kto ma studiować. Jeżeli są kandydaci do pracy naukowej w tych dziedzinach, nie można im tego ograniczać.
Skok cywilizacyjny
Polska musi dokonać skokowego awansu w wyznaczanej przez innowacyjność światowej hierarchii, którą określa np. wspominany wskaźnik nakładów na badania i rozwój. Bez tego będziemy coraz bardziej podrzędni, gdyż inni idą do przodu. Nie jest tak, że nie ma na to środków. Unia Europejska ma wiele słabości, ale umie mocno docenić innowacyjność i naukę przeznaczając ogromne środki na ten cel. Gdy ustalono unijne ramy finansowe na lata 2014-20, przycięto środki na prawie wszystkie dziedziny. Jednak nakłady na badania i wdrażanie osiągnięć naukowych do gospodarki i społeczeństwa zwiększono około dwukrotnie. Niestety Polska nie umie z tego skorzystać. Już w poprzedniej budżetowej siedmiolatce nie wykorzystaliśmy odpowiednio swoich szans. Musimy więc wprowadzić rewolucyjne zmiany w wykorzystywaniu tych środków. █ notował Jakub Biernat
foto Wikimedia.org, Wikipedia.org
Witold Skrzat
z trenerem przed rozpoczęciem kursu, przekonaj się, czy jest to osoba z charyzmą, czy raczej chandrą. Sprawdź jej kompetencje, szperając np. w bazie naukowców, GoldenLine czy LinkedIn. Aha, jeśli jest młodszy od ciebie, to znaczy, że albo trafiłeś na geniusza (1 proc. szans) albo na sprawnego pozyskiwacza unijnych dotacji.
foto staticflickr.com/ Veerachit
Jak nie dać się zrobić w kurs – 7 żelaznych zasad
Japoński program kosmiczny był możliwy dzięki pracy humanistów
7
6
ekonomia i praca
Deklarują, straszą, biegają – co wydarzyło się w Krynicy i Nowym Sączu?
Z Zygmuntem Berdychowskim, przewodniczącym Rady Programowej Forum Ekonomicznego w Krynicy rozmawia Maciej Grubiński. Maciej Grubiński, Koncept: We wrześniu odbyło się XXVIII Forum Ekonomiczne. Czy płyną z niego konkretne wnioski bądź ustalenia pod kątem gospodarki i przedsiębiorców, które władze powinny wziąć pod uwagę?
Zygmunt Berdychowski: Na pewno Forum Ekonomiczne nie jest takim miejscem, w którym chcielibyśmy formować sugestie dotyczące kształtu ustawodawstwa. Ale takim wydarzeniem, które będzie miało ogromny wpływ na to, co będzie się działo w Polsce jest deklara-
cja premiera: „Kryzys się skończył”. Ta deklaracja ma znaczenie, bo w sytuacji kiedy ludzie bombardowani są tymi czarnymi scenariuszami, sami przestają wierzyć w to, że może być lepiej, że może być inaczej. Potrzeba było takiej deklaracji, bo to daje kolejny impuls, by
pobudzić gospodarkę. Jeżeli kupujemy na przykład zegarek, buty czy telewizor, to współuczestniczymy w kreowaniu nowych miejsc pracy. MG: Skoro już rozmawiamy o politykach - czemu są na Forum, jest
ekonomia i praca to dla nich okazja do pokazania się, czy może przyjeżdżają tu wziąć faktyczny udział w dyskusjach? ZB: Dla nas, jako dla organizatorów Forum, najważniejsze jest, że przyjeżdżają. A jakie przyświecają im intencje, to już nas kompletnie nie interesuje. Po pierwsze nie potrafimy tych intencji zbadać ani ocenić, a po drugie dla uczestników Forum zupełnie nie jest ważne, jakie intencje przyświecają zebranym gościom – ważne jest to, że oni [goście – przy. red.] są, że można z nimi rozmawiać. MG: Czy w takim razie na Forum jest miejsce, i czas, na merytoryczną dyskusję między politykami a przedsiębiorcami? ZB: Na pewno tak, zresztą ona miała miejsce. Ja brałem udział w zamkniętym obiedzie dla dwudziestu osób, w którym uczestniczył przedstawiciel rządu, przedstawiciel Kancelarii Prezydenta i nie mam żadnych wątpliwości, że Forum jest idealną okazją na tego typu rozmowy i tego typu spotkania. Podczas tych trzech dni odbyło się ponad 170 wykładów, różnego rodzaju spotkań, paneli dyskusyjnych, sesji i seminariów – to stwarza bardzo wiele możliwości do spotkań i rozmów. Niekoniecznie trzeba to czynić w blasku fleszy. MG: Równolegle z Forum Ekonomicznym od kilku lat odbywa się Forum Młodych Liderów, którego ostatni dzień przebiegał wspólnie z Forum Ekonomicznym. Czy widzi Pan sens większej, szerszej integracji
obu przedsięwzięć? ZB: Ten model, który wypracowaliśmy wspólnie z organizatorami Forum Młodych Liderów uważam za optymalny: pełna niezależność programowa, pełna niezależność organizacyjna i daleko idąca współpraca. To my dostarczamy mówców, to my gwarantujemy, że młodzi ludzie, którzy przyjeżdżają do Nowego Sącza mają te kilka dni całkowicie wypełnione. Osobiście chciałbym, aby młodzi ludzie każdego dnia byli w Krynicy, ale jak już wspomniałem, organizatorzy Forum Młodych Liderów mają pełną niezależność i im zależało, aby dwa pierwsze dni spędzić na własnych zajęciach. MG: Jest Pan zapalonym biegaczem i tu w Krynicy, zaraz po Forum Ekonomicznym, organizuje Pan Festiwal Biegowy. ZB: Jest to bardzo duże, jak na realia polskie, wydarzenie, na pewno największe tego rodzaju odbywające się poza Warszawą. Do startu w Festiwalu Biegowym zgłosiło się ponad osiem tysięcy trzysta osób. Ja sam biegam i chodzę po górach, chciałem więc zrobić w Krynicy coś, co będzie naturalnym uzupełnieniem tych trzech dni rozmowy o polityce i gospodarce. Festiwal Biegowy to duże wydarzenie, które skierowane jest do wszystkich. Najpierw ci bogaci muszą przyjechać do Krynicy, wydać trochę pieniędzy, żebyśmy mogli za te pieniądze zorganizować wielkie święto biegania dla wszystkich, którzy tutaj przyjeżdża█ ją (śmiech).
Na początku września odbyło się VIII Forum Młodych Liderów, impreza towarzysząca Forum Ekonomicznemu w Krynicy. Głównymi tematami były przedsiębiorczość młodych, zarządzanie biznesem, pakiety na rzecz zatrudnienia i edukacji młodzieży oraz rozmowy o europejskiej perspektywie dla Bałkanów i dla Ukrainy. W Forum wzięło udział prawie 350 młodych liderów z 39 krajów Europy oraz specjalni goście tacy jak m.in. Oleksandr Vilkul - wicepremier Ukrainy, Janusz Piechociński - wicepremier i minister gospodarki, Valdis Zatlers - były prezydent Łotwy, Alex Petriashvili - minister ds. europejskiej i euro-atlantyckiej integracji Gruzji, Boris Tadić - były prezydent Serbii, Jarosław Gowin oraz László Andor - komisarz UE ds. polityki socjalnej, zatrudnienia i wykluczenia społecznego.
Trzy kwadranse od Krynicy
MARCIN ROSOŁOWSKI
specjalista ds. komunikacji społecznej, menadżer
Tegoroczne Forum Ekonomiczne w Krynicy-Zdroju upłynęło pod znakiem zadziwiających deklaracji politycznych rywali. Przypomnę tylko: premier Donald Tusk ogłosił zakończenie kryzysu, pozostawiając ciekawskim pole do domysłów, na jakiej podstawie udało mu się dojść do tak optymistycznej deklaracji, będącej typowym przejawem wishful thinking. Przypominają się tu bohaterowie filmu „Upadek”, którzy z wielkim optymizmem twierdzili, że braki w uzbrojeniu, przeszkoleniu i ludziach nadrobią fanatyczną wiarą w zwycięstwo. Sama wiara w sukces i w czasie wojny, i w czasie kryzysu to jednak za mało. Jeśli już jesteśmy przy historycznych bon motach, to poprzedni premier nawiązał za to do Aleksandra II, który wierzącym w jego liberalne ciągoty Polakom rzekł twardo: „Żadnych marzeń, panowie, żadnych marzeń!”. Jeżeli ktoś liczył, że dla
Jarosława Kaczyńskiego obniżenie podatków za czasów jego rządów było czymś więcej, niż wypadkiem przy pracy, to się przeliczył. Przedsiębiorcy usłyszeli, że liczyć to mogą, ale tylko kwoty wyższych podatków, które zapłacą. Dostało się wielkim sieciom handlowym, które szef PiS chciałby obciążyć dodatkowym podatkiem. Sieci radzą sobie nieźle, fakt, mimo kryzysu zwiększają zatrudnienie (Biedronka jest tu niekwestionowanym liderem), są szansą na przetrwanie dla sporej grupy polskich producentów. Widać były premier wierzy w to, w co nie wierzą już nawet najbardziej fanatyczni zwolennicy Platformy – że hasło wyborcze tej partii „By żyło się lepiej. Wszystkim” naprawdę udało się zrealizować. A skoro żyje się im lepiej, to niech płaczą i płacą. Wystarczyło poświęcić trzy kwadranse, by znaleźć się poza Krynicą w zupełnie innej atmosferze. Już po
raz ósmy w Nowym Sączu odbywa się – towarzyszące krynickiemu forum – Forum Młodych Liderów. To impreza prawdziwie międzynarodowa, tak jak jego macierzyste Forum Ekonomiczne. Ponad trzystu uczestników z niemal czterdziestu państw, do tego specjalni (i ciekawi) goście. W tym roku z młodymi liderami rozmawiali m.in. wicepremier Janusz Piechociński, wicepremier Ukrainy Ołeksandr Wilkuł, były prezydent Łotwy Valdis Zalters, były prezydent Serbii Boris Tadić. Jako wisienka na torcie pojawił się świeżo upieczony dysydent z PO Jarosław Gowin. Misją Forum, jak czytamy na oficjalnej stronie internetowej, jest tworzenie idei dla przyszłości Europy. Najpierw warto stworzyć warunki, by takie idee mogły się wykluwać. Polscy decydenci najchętniej w takich sprawach oglądają się na Unię Europejską. Mówi się o projekcie „Gwarancji
dla młodzieży”, dzięki której w ciągu 4 miesięcy od ukończenia nauki młodzi Europejczycy będą mogli znaleźć pracę lub przynajmniej płatny staż. Same uchwały unijnych gremiów rzecz jasna nie rozwiążą tego problemu. Nie zbudują za polskich urzędników i polityków tak potrzebnych pomostów między ośrodkami naukowymi i światem biznesu. A przecież ta współpraca jest nie tylko dobrym sposobem na wyjście polskiej nauki i edukacji z zapaści, ale i na rozwiązanie problemu pracy dla młodych absolwentów. Oby Forum i jego uczestnicy skutecznie nie tylko pięknie debatowali, ale i skutecznie naciskali na decy█ dentów…
Stoisko "Konceptu" w Nowym Sączu
Jak pogodzić studia z pracą? KONCEPT: Myślicie, że można mówić dziś o tym, że tradycyjny model studiów dziennych odszedł całkowicie do lamusa? Obecnie już niewielu studentów zajmuje się tylko studiami, większość z nich pracuje. Zdarza się to nawet na uczelniach medycznych i politechnikach. Piotr Müller: Coraz trudniej wyobrazić sobie studentów zajmujących się tylko nauką, co bez wątpienia ma negatywny wpływ na zaangażowanie się w studia. Dziś wiele z tych osób, które pracują, nie byłoby w stanie się bez tego utrzymać na studiach. Agnieszka Sadowska: Rzeczywiście tak jest… Coraz więcej moich znajomych angażuje się w pracę zawodową. Nie zawsze są to jednak powody finansowe. Studenci dzienni mają także świadomość straconego czasu zawodowego. Ich konkurenci ze studiów zaocznych czy wieczorowych swoją karierę w pracy rozpoczynają przecież znacznie wcześniej. Nie można jednak wykluczyć, że wiele z tych osób mogłoby potrzebne doświadczenie zdobyć w trakcie staży czy praktyk. W utrzymaniu natomiast mógłby im pomóc w miarę dobrze funkcjonujący system kredytów studenckich. Żeby był on wydajny w perspektywie możliwości finansowych studentów, znacznie powinien zostać podniesiony próg maksymalnej kwoty miesięcznego wsparcia z kredytu. Dziś wynosi on zaledwie 600 złotych. K: Wspomniałaś tu o stażach i praktykach studenckich. Programy studiów wymagają odbycie praktyk, które zazwyczaj, a właściwie prawie zawsze, mają charakter bezpłatny. Może właśnie mała zmiana tego systemu mogłaby wpłynąć na możliwości finansowe studentów? A.S.: Wszyscy byśmy chcieli, żeby praktyki studenckie były płatne, ale w szerszym zakresie wydaje się to podobnie nierealne jak sytuacja, w której każdy student w naszym kraju dostanie na rozpoczęcie studiów nowy model BMW. Bezpłatne praktyki nie są tutaj problemem, choć w części pracodawcy powinni wynagradzać studentów za wykonaną pracę, nawet poza systemem praktyk. Praktykant jest w rzeczywistości inwestycją dla pracodawcy. Z tego zdobywania doświadczenia zawodowego powinno ponad wszystko coś wynikać. Zmiany w jakości kształcenia kładą nacisk na zdobywanie wiedzy, ale także pozyskiwanie kompetencji i umiejętności. Praktyki powinny bezwarunkowo przysługiwać się tym dwóm ostatnim. Moim zdaniem rzeczywistym problemem w tym aspekcie są ilości ogłoszeń proponujących bezpłatne staże. Ludzie najczęściej po studiach, bądź będący na ostatnim ich etapie, są największymi ofiarami obecnej sytuacji z brakiem pracy.
Piotr Müller
jest przewodniczącym Parlamentu Studentów RP. Studiuje Prawo w ramach Międzyobszarowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych i Społecznych UW. Jest także przedsiębiorcą.
Agnieszka Sadowska
pracuje w Radzie Wykonawczej Parlamentu Studentów RP, jest przewodniczącą Komisji ds. Przedsiębiorczości PSRP. Ukończyła Międzynarodowe Stosunki Gospodarcze i Stosunki Międzynarodowe, a wciąż studiuje Zarządzanie i inżynierię produkcji. W Parlamencie Studentów RP zajmuje się kwestiami współpracy z przedsiębiorcami, rynkiem pracy oraz nawiązywaniem współpracy z podmiotami zewnętrznymi. Chcąc zdobyć jakiekolwiek doświadczenie, decydują się na pracę za darmo, czym - można powiedzieć - „psują rynek”, a praca ta niewiele się różni od tej wykonywanej przez opłacanych pracowników. My w tym miejscu apelujemy do pracodawców: inwestujcie w stażystów, w przyszłości mogą być wspaniałymi elementami waszego przedsiębiorstwa. K: Ale w jakim kierunku powinno to pójść? Czy studenci i młodzi absolwenci szkół wyższych są przygotowani do tej roli, którą im proponujecie? P.M.: Oczywiście, że tak. Jako kraj mamy niepowtarzalną szansę rozwoju. Podstawowy zasób, jakim jest kapitał ludzki, stoi w Polsce na bardzo wysokim poziomie. Trzeba tylko uruchomić jego możliwości. Uruchomić w Warszawie, Poznaniu czy Rzeszowie, a nie w Dublinie, Londynie czy Monachium. Wracając do tematu staży. Pracodawcy powinni potraktować je jako szansę do znalezienia wspaniałej kadry na przyszłość, a nie, jak dziś jest często, na oszczędności w rubryce „Pracownicy”. A.S.: Tutaj muszę się wtrącić i zaznaczyć, że takie rzeczy dzieją się już z powodzeniem w niektórych branżach. Pozytywnym przykładem są przedsiębiorcy z branży konsultingowej, które rokrocznie organizują zmagania stażystów o kontrakt w ich firmie. Z tego co wiem podobnie dzieje się w niektórych firmach z branży IT. Zmiana tego poglądu wszystkich przedsiębiorców zatrudniających stażystów trochę potrwa, ale na pewno podniesie to poziom rekrutacji i spojrzenie studentów na ich pracę w trakcie okresu wstępnego. D.: Rozmawiamy dużo o kompetencjach studentów i absol-
wentów szkół wyższych, ale powiedzcie szczerze: czy gdybyście mieli zatrudnić ich w swoich potencjalnych firmach, zdecydowalibyście się na to? P.M., A.S.: Oczywiście! P.M.: Być może my jesteśmy osobami mało reprezentatywnymi w tej dziedzinie, ale znamy szerokie grono osób, które są warte zatrudnienia, nawet od zaraz. Nie wiem tylko czy byłoby mnie na nich stać. (śmiech) Wielu z nich to naprawdę kompetentni, i wyposażeni w wiedzę ze swojej dziedziny, ludzie. Codziennie jednak spotykam się z pytaniami o pracę. Często trudno mi uwierzyć, że konkretne osoby jej nie znalazły. Zastanawiam się w czym leży problem i szczerze powiem - nie znajduję odpowiedzi. Chciałbym dodać jeszcze jedno. To jaki ktoś skończył kierunek studiów, nie musi mieć wpływu na profil założonej działalności, choć zapewne powinno odgrywać jakąś w tym rolę. Obecna sytuacja na rynku pracy wymusza maksymalną elastyczność, dlatego tak negatywnie Parlament Studentów Rzeczypospolitej Polskiej odnosi się do wprowadzenia odpłatności za drugi kierunek studiów w zaproponowa█ nym przez rząd modelu. rozmawiał Stanisław Małolepszy
Apelujemy do pracodawców: inwestujcie w stażystów, w przyszłości mogą być wspaniałym wsparciem dla waszych przedsiębiorstw
8
historia
foto wikipedia.org
student europeistyki na UKSW
Pies biegnący w zapamiętaniu za własnym ogonem – choć to częsty widok, zawsze wywołuje uśmiech na twarzy. Jednak zapętlenie wokół jednego tematu nie w każdym przypadku jest rzeczą godną igraszki. Szczególnie, gdy sprawa dotyczy całego społeczeństwa. Właśnie takie uczucie wywołują wśród dzisiejszych czytelników wybrane teksty publicystyczne Bolesława Prusa. Sprawa bowiem dotyczyła fundamentu, czyli rodziny, a dokładnie zagadnienia: "Dlaczego mężczyźni nie żenią się? Dlaczego panny nie wychodzą za mąż?". Problemy te dziś też znajdują się na orbicie tematów poruszanych w debacie publicznej. Co więcej, nie tylko sama diagnoza, lecz również próba zrozumienia jej przyczyn, dają zaskakująco podobne rezlutaty. Mimo upływo 125 lat! "(...) dzięki warunkom ekonomicznym, które manifestują się z każdym rokiem wyraźniej, kawaler, choćby arcyinteligentny, z pracy swojej może mieć utrzymanie tylko dla siebie". Taka teza klaruje się w tekście Prusa zamieszczonym w 208. numerze "Kuriera Codziennego" z 1888 roku. Trudna sytuacja materialna osób ze "sfery inteligentnej" jest więc obecna w nadwiślańskim kraju tak w dniach wolności, jak i była udziałem Polaków skrępowanych zaborczym węzłem. Znacznie ciekawiej prezentuje się analiza małżeńskiej bierności wśród piękniejszej części społeczeństwa. Współcześni ludzie bar-
krzyżówka
dzo często uważają, że jeszcze 70 lat temu żadna niewiasta nie wyobrażała sobie życia poza trójkątem kuchnia, dzieci, mąż. Jaka naiwność promieniuje od tego przypuszczenia! "(...) sielankowe poglądy na małżeństwo, złożone z kapłana i kapłanki domowego ogniska, już się skończyły". Emancypacja była powodem, przez który kobietom "(...) nie wystarcza (...) miłość zakwitająca dopiero po błogosławieństwie rodziców i Kościoła". I tylko zataczająca coraz szersze kręgi aktywność
"Melancholia" Łukasza Cranacha Młodszego - singli i ich problemów nie wymyślono w 20 wieku
zawodowa jest współczesnym dodatkiem do omawianego problemu, choć jej zalążki obecne były i ponad wiek temu. Warto jednak wrócić do problemów fianansowych XIX wieku. Teraz jednak zostawmy "sferę inteligentną", koncentrując się na niezbędnych dla każdego społeczeństwa robotnikach. "(...) ludzie tu urodzeni emigrują do Niemiec (...) gdzie zajmują najlichsze sanowiska, są najgorzej płatni, a traktowani – nieledwie tak jak, Chińczycy w Ameryce". Sprawa
ta dotyczy robotników niewykwalifikowanych, których w ówczesnej Polsce było, zdaniem Prusa, zbyt wielu. Z kolei ich wykfalifikowani koledzy byli nad Wisłą tak nieliczni, że na zgoła lepiej płatne stanowiska, napływali do nas emigranci z Zachodu. "Gdybyśmy (...) potrafili nasze najniższe, najuboższe klasy kształcić na czeladź rzemielśniczą, Niemcy nie napływaliby do nas, a nieszczęśliwy proletariusz, szukający chleba za kordonem, nie potrzebowałby lękać się, że go lada dzień z Prus wypędzą!". Nie radzono sobie również z problemem koncentracji odpowiednich sił w odpowiednim kierunku. Tak jak dziś, McDonaldy zalewane są przez armie absolwentów europeistyki, tak wówczas kształcono w Polsce zbyt wielu "inżynierów wielkich przedsiębiorstw", zamiast "kierowników małych warsztatów". Naturalnie nie można się dziwić, że znacznie więcej osób pragnęło zostać poważanym szefem setek ludzi zamiast użerać się z kilkoma robotnikami. Jednak chęci brukują piekło, potrzeby – autostradę do nieba. Nietrudno zauważyć, że problemy obecne w zaborze rosyjskim Polski XIX stulecia, nie są obce również w wolnej Polsce AD 2013. Mimo upływu czasu, mimo wyciągnięcia odpowiednich wniosków, nadal – jako wspólnota – nie uporaliśmy się z tymi palącymi wprawami. Czy wiatr zmian poruszy w końcu skostniałe formy? Miejmy nadzieję. █
Emilia Wiśniewska studentka studiów podyplomowych SGH
Modowe faux pas może zdarzyć się każdemu, nawet celebrytom i aspirującym do miana ekspertów w dziedzinie mody – blogerkom modowym i „szafiarkom”. Ale kiedy nasz strój to już kicz i tandeta? Może wtedy, gdy nasze zdjęcie znajdziemy na blogu “Faszyn from Raszyn”… Legginsy w panterkę, białe kozaczki i torebka z logo znanego projektanta, kupiona na bazarku w Raszynie, Nadarzynie, czy jeszcze kilka lat temu na Stadionie Dziesięciolecia. Jawią mi się przed oczami lata 90., kiedy świat mody i tak lubiana przez celebrytów – ‘high fashion’ były odległą galaktyką dla przeciętnych mieszkańców Warszawy i innych miast Polski wraz z przedmieściami. Dziś już każdy z nas ma nieograniczony dostęp do trendów, pokazów mody, tego co jest HOT i co w modzie piszczy. Kolorowe magazyny i telewizje śniadaniowe pokazują nam jak należy się ubierać, a projektanci - nawet czwartej wody - są rozchwytywani. Ich rady okazują się niezbędne w codziennym życiu. Samozwańczy styliści robią nam wodę z mózgu.
Owczy pęd… za byciem HOT
:(
Ślepe podążanie za modą zauważyła autorka bloga „Faszyn from Raszyn”. Znajdziemy tu przesadzone, tandetne, a niekiedy szokujące i wywołujące śmiech stylizacje ludzi, których zdjęcia zrobiono z ukrycia,
a opublikowano anonimowo, bez pokazywania twarzy. Nie byłoby w tym nic rażącego, choć niektóre stroje wołają o pomstę do nieba, ale autorce bloga zarzucono, że traktuje ludzi przedmiotowo, jak obiekty, że śmieje się z ubogich, grubych, starszych, o niższym statusie społecznym. Można polemizować, ponieważ na blogu pojawiały się także osoby znane, nawet Joanna Horodyńska, która w świecie celebrytów jest uznaną stylistką. Nasuwa się więc pytanie czy blog naprawdę przedstawia polską rzeczywistość? Czy jesteśmy tak zaściankowi, bez inwencji, czy Polacy to bezguścia? A może za wszelką cenę chcemy pokazać, że wiemy co jest modne, ale nie potrafimy zastosować tej wiedzy w praktyce? – Każdy ma jakiś gust i zdecydowanie każdego stać na to, żeby umyć włosy i zadbać o paznokcie. Czy żeby dobrze wyglądać musimy mieć na sobie od góry do dołu marki z wyższej półki? Dobrze można wyglądać chociażby w bluzce z second handu – mówi Marta, autorka FFR. – Jestem baczną obserwatorką rzeczywistości. Ten, kto ma choć
odrobinę poczucia humoru, dystansu do świata, będzie wiedział, że strona ma zupełnie inny charakter. Chodzi o to, żeby było zabawnie to prawda, ale również prowokująco. To zestawienie okazało się interesujące dla wielu ludzi. W złym guście jest coś pociągającego, nie potrafię oderwać oczu od cekinowych sukienek czy białych kozaków, które zobaczę na ulicy. Nie mogę zrozumieć dlaczego ktoś się tak ubrał, połączył te elementy. Często mam ochotę podejść i zapytać: ale dlaczego? – wyjaśnia Marta.
Misja modowo-ratunkowa?
“Faszyn from Raszyn” nie jest blogiem z głębokim przesłaniem, autorka nie publikuje stylizacji „Look of the Day” i nie lansuje siebie. Pokazuje ubogą rzeczywistość. Jednak jest to ubóstwo umysłu, jak sama mówi. Z nutką ironii i humoru – dla niewtajemniczonych. – Nie mam misji społecznej w prowadzeniu bloga, nie nadałam sobie prawa dyktowania co jest modne w tym sezonie, a co nie. Moje zdolności percepcyjne nie pozwoliły mi przechodzić obojętnie obok tego, co mijamy na ulicy. Zaczęłam robić zdjęcia i pokazywać to, co widzę. To, co widzimy na “Faszyn from Raszyn” to, jak już w wielu rozmowach podkreślałam, bieda umysłu. Ja - podobnie jak Beata Tyszkiewicz - uważam, że pięknie można wyglądać nawet w koralach z jarzębiny – mówi autorka FFR.
Jak cię widzą tak cię piszą
To jak wyglądamy jest naszą wizytówką. Kreowanie własnego wizerunku ma wywołać określone reakcje otoczenia. Nie trzeba
zawsze może być gorzej
Policjanci z komisariatu w Redłowie zatrzymali na gorącym uczynku 31-letniego mieszkańca Gdyni, który kradł samochodowe lusterka. Żeby nie zostawiać śladów zakładał na ręce skarpety. Zaraz po zatrzymaniu złodziej trafił do policyjnego aresztu, a skradzione lusterka, które mężczyzna schował do kieszeni spodni czekają na odbiór przez właścicieli. Dalsze kilkanaście lusterek pochodzących od samochodów różnych marek, policjanci znaleźli w jego mieszkaniu podczas przeszukania. Podobnie
jak setki par skarpetek. Trwają ustalenia, czy one też pochodziły z kradzieży, bo jeśli tak, to co złodziej miał na rękach kradnąc skarpetki? Lusterka? 65-letni mieszkaniec Orzysza został zatrzymany i ukaranym 300-złotowym mandatem. Mężczyzna zbierał grzyby na poligonie w czasie ćwiczeń żołnierzy z użyciem ostrej amunicji. Mężczyzna, który przyjechał na grzybobranie skuterem, przekroczył bezprawnie szlaban poligonu ignorując wszelkie ostrze-
żenia. Grzyby zbierał pomimo ostrzału. Wojskowi musieli przerwać ćwiczenia strzeleckie, aby wezwać na miejsce policję. Starszy pan ma teraz zostać poddany badaniom słuchu. Pięć dni trwały poszukiwania zaginionego 58-letniego mieszkańca Pisarowiec (powiat sanocki), który wybrał się do lasu na grzyby i słuch o nim zaginął. Telefon milczał, mężczyzna nie nawiązał też żadnego kontaktu z nikim z najbliższej rodziny. Policję zawiadomiła zroz-
foto faszynfromraszyn.pl
Faszyn from Raszyn – czyli jak się nie ubierać
Kręcimy się w kółko – i to Prus przewidział
Mateusz Zardzewiały
9
Lajfstajl
się więc oszukiwać, że wygląd nie ma znaczenia, pierwsze wrażenie wywołują właśnie strój, makijaż, dodatki, fryzura. – Charakterystycznym rysem współczesności jest konieczność wykreowania własnego wizerunku, własnej tożsamości i zaprezentowanie jej światu. To jak wyglądamy, komunikuje innym, kim jesteśmy i jacy jesteśmy. W powszechnym odbiorze sami jesteśmy w pełni odpowiedzialni za wizerunek, który prezentujemy – ocenia Maja Sawicka, doktorantka w Zakładzie Psychologii Społecznej Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. – Na blogu prezentowani są ludzie, którzy, w moim odczuciu, nie tyle są „pogubieni z modą”, jak mówi blogerka, ile pogubieni w nowych i ciągle zmieniających się zasadach konstrukcji i prezentacji własnej tożsamości – dodaje. Być może panuje w nas poczucie ciągłego udoskonalania się, dążenia za tym, co światowe. Moda zmienia się i powraca. Na pocieszenie ciepłe słowa o gustach Polaków mają autorzy bloga Make Life Harder, którzy z ironią i sarkazmem mają się za pan brat: Naszym zdaniem, Polacy ubierają się najlepiej na świecie. Ustępujemy może tylko Łotwie. Jeszcze dwadzieścia lat temu przeciętny Polak wyglądał jak grahamka. Dziś wygląda co najmniej jak drożdżówka z kruszonką. Czyli ewidentnie idziemy po złoto. “Faszyn from Raszyn” nie jest dla nas po prostu kolejnym blogiem modowym, a raczej czymś pomiędzy "Kronikami" Jana Długosza a programem przyrodniczym Davida Attenborough. Naród powinien być autorce wdzięczny – Lucjan █ i Maciej z MLH.
:)
paczona żona. Policjanci przeczesali kawał lasu, ale nie znaleźli ani człowieka, ani jego samochodu. Po pięciu dniach od zniknięcia mężczyzny, do komendy zadzwoniła ponownie żona, przekazując informację, że jej mąż cały i zdrowy przebywa w jednej z miejscowości powiatu gorlickiego. W domu swojej kuzynki. Nie wiadomo jednak, która z informacji o mężu była bardziej tragiczna dla kobiety – ta o jego zaginięciu, czy kuzynce.
Źródła: www.to.com.pl; www.isanok.pl; www. olsztym.com.pl; www.gwe24.pl
11
10
lajfstajl XIII Dzień Papieski – 13 października 2013
„Okazja” czyli jak to jest, kiedy kupujemy używany samochód Antoni Niemczynowicz
student prawa na UW redaktor naczelny portalu SportStandart.pl
Papież Dialogu Buduj z nami żywy pomnik Jana Pawła II. Pomóż zdolnej młodzieży z ubogich rodzin! Wpłać na stypendia! Wyślij SMS „Pomoc” pod numer: 72 50 (2,46 zł z VAT), zadzwoń: 704 20 7250 (2,50 zł z VAT) lub wpłać na konto Fundacji „Dzieło Nowego Tysiąclecia”: 81 1320 1104 2979 6023 2000 0001 www.dzielo.pl
GŁÓWNI PARTNERZY
Rodzina Szkół im. Jana Pawła II
Przymierze Rodzin
Akcja Katolicka
Duszpasterstwa Akademickie
Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży
Kluby Inteligencji Katolickiej
Ruch „Światło – Życie”
Skauci Europy
Związek Harcerstwa Polskiego
Związek Harcerstwa Polskiego poza Granicami Kraju
Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej
Centrum Myśli Jana Pawła II
Związek Ochotniczych Straży Pożarnych RP
- Dzień dobry, ja w sprawie ogłoszenia (…) - Tego już co prawda nie mam, ale zapraszam, może Pan zobaczy jeszcze kilka innych sa mo cho dów, na p e w no coś dobierzemy. Wystarczy wejść na jakikolwiek portal aukcyjny, żeby zobaczyć zalew ogłoszeń dotyczących sprowadzonych aut, z małym przebiegiem i w niskiej cenie. Często pełnią one rolę wabików. Są jedynie pretekstem, aby zainteresować klienta i sprzedać mu to, co aktualnie handlarz ma na stanie. I to często działa, bo większość ludzi kupuje impulsywnie, pod wpływem emocji. Często jest też tak, że jako klient jedziemy pół Polski, żeby obejrzeć auto. Na miejscu okazuje się, że niestety ten konkretny egzemplarz już ktoś kupił, ale jest inny. W takiej sytuacji
Giętki jak smartfon
muzycznych i aparatu. Ekran Full HD ma 5,7 cala. Telefon wyposażony jest w 3 Samsunga Galaxy Round jako „pierwszy GB pamięci RAM, czterordzeniowy procesor i kamerę 13 Mpx. Ma 7,9 milimetra na świecie telefon z elastycznym ekranem". Czy to przełom na rynku smartfo- grubości i waży 154 gramy. Na razie Galaxy Round będzie dostępnów? Dzięki wklęsłemu wyświetlaczowi OLED, telefon będzie się lepiej „nosił" ny na rynku południowokoreańskim (za ok. tysiąc dolarów). Jak komentują eksw kieszeni spodni. Funkcja Round Inteperci nie jest to wciąż ten „giętki“ smartraction pozwoli szybko sprawdzić datę, fon, na który wszyscy czekają. To jednak godzinę, powiadomienia i poziom bateduży krok w kierunku rozwoju elastyczrii. Wystarczy przechylić urządzenie. █ nej technologii przyszłości. Łatwiej będzie też korzystać z aplikacji
Kamila Południowokoreański gigant z dumą Baranowska zaprezentował swoje najnowsze dzieło -
Co zrobić, że nie naciąć się przy zakupie? Przede wszystkim naszą wartością jest czas. Fora internetowe pełne są informacji o tym, na co zwracać uwagę podczas zakupu konkretnego samochodu. Poświęćmy chwilę, zainteresujmy się tematem, zacznijmy śledzić aukcje – gwarantuję Wam, że ten czas pozwoli zaoszczędzić wielu wydatków i stresów w przyszłości i cieszyć się autem! • Sprawdź ceny podobnych aut (model, rocznik, przebieg) na zachodnich portalach • Znajdź w internecie informacje, na co zwrócić uwagę • Zabierz ze sobą kogoś zaufanego, kto zna się na autach
Czasami "igła" z ogłoszenia wygląda jak ten Fiat Uno, tylko po wyklepaniu
Gadżet hit kit
Rozwiązanie krzyżówki z strony 8: „WELCOME BACK”
wie opisanego, z niekręconym licznikiem i ze znaną przeszłością) samochodu? Da się, ale jest to zadanie niełatwe. Większość aut, po których „Niemiec płakał jak sprzedawał” rozchodzi się wśród znajomych i rodzin handlarzy. Jeśli nie mamy nikogo takiego wśród swoich znajomych, to przede wszystkim powinniśmy uzbroić się w cierpliwość. I myśleć. W przeciwnym razie popełnimy dwa największe błędy w życiu: 1. Kupimy grata 2. Zaczniemy go █ naprawiać…
ludzie często dokonują zakupu, bo przecież nie jechali na darmo. Taką i podobne historie słyszeliście zapewne nie raz. Dlaczego więc ten proceder trwa w najlepsze? „Znajomy handlarz sprowadził Audi. Pełny serwis aż do końca, czyli 310 tys. km. Auto dobrze utrzymane. I nie mógł go sprzedać. Przekręcił licznik do 130 tys. km i poszło w trzy dni”. Działania handlarzy takie jak kręcenie liczników czy reanimowanie „zajeżdżonych trupów” tylko do sprzedaży są podyktowane zapotrzebowaniem klientów. Nie chcę w żadnym wypadku usprawiedliwiać niecnych zachowań osób sprowadzających auta, bo dorabianie książek serwisowych czy przebijanie numerów to kryminał. Ale sytuacja jest taka: ludzie szukają 10-letniego auta, najlepiej z Niemiec (bo tam
•
Jan Paweł II
Jeśli kiedykolwiek próbowaliście kupić auto z drugiej ręki, na pewno zetknęliście się z ogłoszeniami, w których samochody opisywane były jako „igła”, „okazja”, „bezwypadek”, miały niski przebieg i były w wyjątkowo korzystnej cenie. Dziś nawet dziecko wie, że to puste słowa. Zresztą takich sprawdzonych tekstów jest więcej, w ostatnim czasie na jednym z popularnych portali społecznościowych rekordy biła strona prezentująca handlarza Mirka – eksperta w dziedzinie handlu „używkami”.
podobno lepiej dbają o auta niż w Polsce…), z przebiegiem 100 tys. km i w cenie do 8 tys. złotych. To niemożliwe. Wystarczy wejść na niemiecki portal aukcyjny i zobaczyć ile tam kosztuje podobne auto z podobnego rocznika. I wystarczy zadać sobie pytanie: jak handlarz może zarobić, skoro tam samochód kosztuje x, a po transporcie do Polski, opłaceniu rejestracji itp. kosztuje ¾ x? Czy to oznacza, że nie da się kupić w Polsce dobrego (a przez to rozumiem uczci-
foto www.flickr.com/markhillary
AP/East News
auta i gadżety
Psi Skype Każdy właściciel psa wie, czego jego pupil nie lubi najbardziej. Samotności w domu, kiedy przez wiele godzin musi czekać na swojego pana lub panią. Dla tych, którzy każdego ranka z ciężkim sercem zamykają skamlącego zwierzaka w domu, pojawiło się rozwiązanie. iCPooch to urządzenie, dzięki któremu z każdego miejsca na Ziemi możemy podejrzeć co porabia nasz pies, zagadać do niego za pomocą darmowego konta na Skypie, co z pewnością uspokoi jego skołatane samotnością nerwy, a nawet za pośrednictwem dowolnie
wybranej głosowej komendy zdalnie uruchomić podajnik suchej karmy. Brakuje tylko funkcji zdalnego wyprowadzania na spacer i drapania za uchem. Gadżet składa się z małego serwera i zintegrowanego z podajnikiem pożywienia uchywtu na tablet bądź smartfon. Konstruktorzy iCPooch kończą zbierać pieniędze i niebawem ruszą z produkcją. Ma kosztować █ około 300 złotych.
Nasz „KONCEPT” jest monitorowany przez:
dwutygodnik akademicki, Wydawca: FIM, adres redakcji: ul. Solec 81b; lok. 73A, 00-382 Warszawa, Redakcja: Wiktor Świetlik (red. nacz.), Jarosław Gajewski (zast. red. nacz.), Anita Sobczak (sekr. red.), Jakub Biernat, Mateusz Zardzewiały, Emilia Wiśniewska i inni, projekt graficzny: Piotr Dąbrowski, email: redakcja@gazetakoncept.pl, www.gazetakoncept.pl Aby poznać ofertę reklamową prosimy o kontakt pod adresem: reklama@gazetakoncept.pl Osoby zainteresowane dystrybucją „konceptu” na uczelniach, prosimy o kontakt pod adresem: redakcja@gazetakoncept.pl
12
finisz
igor zalewski
lekcja zalewskiego
Śniadanie ignorantów Rzadko mi ktoś imponuje, ale ostatnio Ben Bernanke dostał ode mnie dużego plusa. Ponieważ zawód felietonisty polega na narzekaniu, limit plusów na tę dekadę uznaję za wyczerpany. Zacznijmy od tego, kto zacz ów Bernanke, bo przecież nie wszyscy muszą to wiedzieć (nie wiecie? Wstyd!). Jest to szef amerykańskiej Rezerwy Federalnej, czyli czegoś na kształt naszej Rady Polityki Pieniężnej czy też Narodowego Banku Polskiego. Jednym słowem jeden z najpotężniejszych ludzi na świecie, a na pewno najbardziej wpływowych. Może nie aż tak jak Tomasz Lis, ale blisko. W każdym razie to ten facet od paru lata zajmuje się walką z amerykańskim kryzysem, drukując na potęgę dolary. Ale nie tym mi Bernanke zaimponował, chociaż – przyznajmy – drukowanie zielonych jest bardzo sexy. Nie na darmo mówi się, że ktoś wygląda jak milion dolarów (ciekawe, że nie jak milion euro, które mają w sobie tyle sexapilu, co Jolanta Pieńkowska). Otóż
cykliczne_koncept2 copy.pdf
1
11/10/2013
szef Rezerwy Federalnej, czyli jeden z głównych guru od światowej ekonomii, miał odwagę powiedzieć coś takiego: „Nie rozumiem o co chodzi z tymi cenami złota. Nikt tego tak
zdarzyło mi się inwestować w złoto i od tej pory dostaję od rozmaitych krajowych mądrali, banków i innych pierdoośrodków pierdodoradczych raporty dotyczące cen owego tajemni-
się nie sprawdzają. Nie prowadzi ich to jednak do wniosku, do którego doszedł Bernanke, a wcześniej również Sokrates (choć jemu akurat nie chodziło o złoto). Nic z tych rzeczy. Żadne tam: przeprasza m, znowu się rypnąłem, może nie b ę dę s ię mądrzył w sprawie, która mnie przerasta. N i e , on i w następnym mies i ą c u z n o w u prz ysyłają kolej ne raporty i prognozy, które znowu są funta kłaków warte. A tak szczerze mówiąc – kłaki, i to cały funt kłaków ma jednak większą wartość niż te zawsze chybione dyrdymały. Oczywiście, dotyczy to nie tylko rynku złota. Gdybyż tak
Szef Rezerwy Federalnej, czyli jeden z głównych guru od światowej ekonomii, miał odwagę powiedzieć coś takiego: Nie rozumiem o co chodzi z tymi cenami złota naprawdę nie rozumie i ja też nie będę udawał, że wiem o co w tym chodzi”. Ciekawe, że Bernanke nie rozumie czegoś, co nasi krajowi analitycy finansowi mają w małym palcu. Swego czasu
czego kruszcu. I ci goście zawsze wiedzą po ile złoto będzie stało za miesiąc, za rok, a nawet 18 sierpnia 2021 roku. Żaden problem, wiedzą i już. Oczywiście, ich prognozy nigdy, ale to nigdy, przenigdy
było, byłby to maleńki problem. Tymczasem trend polegający na tym, że ludzie namaszczonym głosem nauczają o rzeczach, o których nie mają zielonego pojęcia, jest dość powszechny. Nawet istnieje taki program w telewizji, który dokładnie na tym polega. Nazywa się on „Śniadanie mistrzów” i właściwie uświęca ignorancję. Przychodzą do niego ludzie, którzy są aktorami albo prezenterami telewizyjnymi i mówią, co myślą na przykład o wyborach w Ameryce. I chociaż rzadko kiedy, rzadko komu udaje się tam powiedzieć coś, co ma choć odrobinę sensu, to jeszcze nikt nie zrobił tak jak Bernanke. To znaczy nie wyznał: „Sorry, ale ja się na tym nie znam”. Acz żyję w nadziei, że ktoś kiedyś to uczyni. Będzie to mój ulubiony celebryta do końca życia. █
16:05
ROZKŁAD JAZDY: WTORKI
C
M
Y
CM
Kolor opaski m—wi wszystko... NIEBIESKI - jestem singlem, chcę zaszaleć! CZERWONY - szukam drugiej połówki! BIAŁY - mam już towarzystwo
Ty wybierasz muzykę! Rzucasz kostką i zgarniasz gratisy! Wjazd tylko 7zł dla wszystkich!
Wjazd 10zł w tym piwo gratis!
MY
CY
CMY
CZWARTKI
ŚRODY
PIĄTKI
Wyselekcjonowana muzyka! Wjazd 8zł studenci, 12zł pozostali W cenie wjazdu darmowe piwo
SOBOTY
K
Gramy soul, funky, house, acid jazz
Wjazd 12zł studenci, 22zł pozostali
Wjazd 12zł studenci, 20zł pozostali
Imprezę prowadzi DJ SIN
zobacz więcej:
WWW.HYBRYDY.COM.PL