Wydanie specjalne | Sierpień 2018
ZAJĘCIE DLA STUDENTA PATOLOGIE RYNKU PRACY
LIDER POTRZEBNY OD ZARAZ WARSZTATY Z PRZYWÓDZTWA
POWSTANIE WARSZAWSKIE POKOLENIE MILENIALSÓW PAMIĘTA O HISTORII
FELIETON
Wycieczka do PRL WIKTOR ŚWIETLIK
dyrek tor centrum monitoringu wolności prasy sdp
C
zy wiecie, kim był Stan Tymiński? Szczerze? Założę się, że część z was wie o nim niewiele. Stan Tymiński to facet, który uprzytomnił mi upływ czasu i to, że nie jestem już jakiś bardzo młody. Kiedy miałem kilkanaście lat, ten facet był na ustach wszystkich, bo będąc nikomu nieznanym przybyszem z Kanady, był bliski zostania prezydentem Polski. Ze względu na okulary w drucianej oprawce miałem nawet w szkole przez chwilę przezwisko Tymiński, którego autorów okrutnie zresztą zwalczałem, bo nie był to powód do dumy. Kilka lat temu odkryłem, że moi studenci Tymińskiego niemal w ogóle nie kojarzą. Banda ignorantów, którzy nie słyszeli o tym, czego nie ma na Facebooku – pomyślałem w pierwszej chwili. Ale potem uświadomiłem sobie, że na początku lat 90., kiedy egzotyczny dziwak był politycznym megacelebrytą, ich jeszcze nie było na świecie. Dla nich to była prehistoria. A co dopiero powiedzieć o PRL-u? Zmarła właśnie Kora powiedziała, że końcówka komunizmu w Polsce to był mrok. No więc ja tyle z niego pamiętam. Końcówkę. Czarno-biały film z pustymi półkami sklepowymi,
chamskimi milicjantami, kolejkami do wszystkiego, nawet do taksówek i pogadankami, przepraszam za słowo, sukinsyna z wielkimi uszami w telewizji. Z biedą. Jak to wszystko wytłumaczyć komuś młodemu? Właśnie na to wpadłem. Ten felieton piszę na przejściu granicznym pomiędzy polskim Hrabennem a ukraińską Rawą Ruską. Przeczytałem w internecie, że czeka się 4 godziny w samochodzie, więc spodziewałem się wielkiej kolejki. Kilkanaście samochodów, które po prostu stoją, polsko-ukraińsko mówiący celnik, który chamskawo tłumaczy, że nie ma łazienki. Siedem różnych instancji w okienkach i poza nimi, by wjechać, a i tak z rejestracją i paszportem ze znaczkiem PL jest się uprzywilejowanym. Biedni ludzie, choć już nie Polacy, chcący za wszelką cenę zarobić, czasem choćby na kilku kartonach fajek schowanych pod podłogą. Tak właśnie wyglądał PRL. Jak chcecie się dowiedzieć jak, jedźcie więc na wschodnią granicę. Trochę dowiecie się też ją przekraczając. Szczególnie w kierunku Białorusi. Grodno ładnie odnowione, ale milicjanci nie do podrobienia, jak z PRL. Zresztą nie trzeba i wyjeżdżać.
Jak chcecie się dowiedzieć, jak wyglądał PRL, jedźcie na wschodnią granicę
Dużo więcej na temat PRL-u niż z jakiegokolwiek muzeum dowiecie się, zaglądając na niektóre stacje kolejowe. Część z nich różni się tym, że jednak za komuny pociągi na nie wjeżdżały, teraz stoją opuszczone, bo za poprzednich władz uznano, iż taka Łomża na pociąg nie zasługuje. Dojazd szosami też dość marny, więc miasto kawałek od Warszawy, a już Polska B pełną gębą. PRL poznacie też w niektórych, coraz szczęśliwie rzadszych urzędach, gdzie wciąż bywają damy wystawiające karteczkę „przerwa śniadaniowa” i jedzące za okienkiem kanapkę, pogardliwie patrząc na sznur petenta. No i jeszcze w jednym małym sklepiku w Międzyzdrojach, gdzie sprzedawczyni ochrzania klientki oglądające kostiumy, krzycząc, że po pierwsze, nie wolno dotykać, po drugie, to sklep tylko dla klientów „zdecydowanych”. Łatwo spotkać się z PRL-em w sądach, gdzie orzekający patrzą na świadków jak na psy, bo przecież ci ostatni nie należą do najbardziej uprzywilejowanej i nieomylnej kasty w historii ludzkości. A także w niektórych szpitalach, gdzie lekarz nie udzieli rodzinie informacji, bo przecież nie od tego jest. Minęło prawie 30 lat, ale PRL, który wydaje się wielu z was czymś tak odległym jak bitwa pod Grunwaldem albo żywe pterodaktyle, znajdziecie wokoło siebie. Szczególnie w innych. Wystarczy poszukać.
NA POCZĄTEK
Słodkie nieróbstwo
nasze poczucie zrozumienia, przybliża nasze narody, nadając w ten sposób kruchemu bytowi Wspólnoty coraz trwalszy charakter. Jednak gdy tak leżę i nic nie robię (no, może oprócz pociągania przez słomkę orzeźwiającego prosecco), docierają do mnie informacje wywołujące dreszcz, oburzające, wręcz nieprzystające cywilizowanemu człowiekowi! Oto jeden z drugim marudzi, że mu gorąco, że mu się nie chce, że to niedobrze. Prawdziwy skandal! Mnie też się nie chce! Co więcej, chętnie wtedy idę za tym wewnętrznym głosem i z uporem maniaka oddaję się najmilszej z czynności – robieniu niczego. I w duchu dziękuję tej tropikalnej aurze, uśmiechając się do niej, by została z nami jak najdłużej. Wtedy źli ludzie rzucają we mnie kapciami i krzyczą: „bumelant!”. Długo myślałem, czy nie wytłumaczyć tym biedakom, że czas wreszcie skończyć z wyniszczającym nałogiem pracy, obowiązków, samorealizacji. Jednak – z całym szacunkiem – w obecnych warunkach pogodowych, poza myśleniem o ich smutnym losie, nic innego zrobić dla tych ludzi po prostu nie mogę (lub zwyczajnie nie chcę). Za to posłużę się prostym chwytem erystycznym, argumentum ad verecundiam i odwołam się do bezsprzecznie prawdziwej (tak, tak), cytowanej przez serwis naukawpolsce.pl, wypowiedzi dr Marty Kucharskiej z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Łódzkiego: „Nuda daje nam możliwość pewnej ref leksji, doświadczania, też trochę ćwiczenia uważności, czyli koncentrowania się
MATEUSZ ZARDZEWIAŁY
redak tor naczelny konceptu
J
esteśmy w samym środku lata albo w samym środku jakiegoś ogromnego piekarnika. Sam już nie wiem. Bo dające się we znaki upały sprawiły, że ogólnie wiem dość mało. W sumie to ograniczam się do cyklicznej kontroli zawartości lodówki (pod kątem liczby dostępnych napojów chłodzących) i stanu naprężenia lin podwórkowego hamaka. Jeśli posiadam wiedzę pozwalającą na odsunięcie tych trosk z dala od mózgu – wiedza ta mi w zupełności wystarcza. Dowodzi to niezbicie, że tu i teraz życie biegnie nieśpiesznie. A wszystko przez te upały. Czy może raczej – dzięki nim. Bo przecież taki skwar lejący się z nieba może być też błogosławieństwem. To właśnie dzięki niemu możemy poznać na własnej skórze troski naszych towarzyszy z cieplejszych rejonów Unii Europejskiej. Włosi czy Hiszpanie o sjeście wiedzą wszystko, a powieka naturalnie opadająca w gorące nadwiślańskie popołudnia pozwala nam spojrzeć na świat również z ich perspektywy. A to sprzyja integracji, zwiększając
na »tu i teraz«. I lepszego obserwowania własnego organizmu i odpowiadania na jego zapotrzebowanie w danym momencie”. Dlatego jeśli jest gorąco i wam się nie chce (choć powinniście), i nie macie ochoty (choć macie obowiązek), to po prostu… posłuchajcie swojego organizmu i odpowiedzcie na jego zapotrzebowanie! Prawda, że to zgrabna wymówka? Nie musicie dziękować.
„KONCEPT” MAGAZYN AKADEMICKI Wydawca: Fundacja Inicjatyw Młodzieżowych Adres: ul. Solec 81b; lok. 73A, 00-382 Warszawa Strona: www.FundacjaInicjatywMlodziezowych.pl www.gazetakoncept.pl E-mail: redakcja@gazetakoncept.pl Redakcja: Mateusz Zardzewiały (red. nacz.), Mikołaj Różycki, Dominika Palcar, Wiktor Świetlik, Monika Wiśniowska, Tomasz Lachowski, Marcin Malec i inni. Skład i łamanie: Shine Art Studio | Korekta: Mirosława Lenart Aby poznać ofertę reklamową, prosimy o kontakt pod adresem: redakcja@gazetakoncept.pl Chcesz dystrybuować „Koncept” na swojej uczelni? -> PISZ: redakcja@gazetakoncept.pl
ZNAJDŹ NAS:
@GazetaKoncept
@FundacjaFIM
/fundacjainicjatywmlodziezowych
HISTORIA
Powstanie millenialsów HUBERT KOWALSKI
student prawa na Uniwersy tecie Łódzkim, dziennik arz Dodatku Łódzkiego Gaze t y Polskie j Codziennie
Koszulki z kotwicą Polski Walczącej, wizerunki powstańców warszawskich, symbole Armii Krajowej. Od kilku lat ogromna część polskich dwudziestokilkulatków kultywuje pamięć o Powstaniu Warszawskim. Dlaczego millenialsi, którzy mieli być pokoleniem indywidualistów, potrzebują pamięci zbiorowej o narodowych bohaterach?
M
illenialsi to my, czyli ci, którzy urodzili się między 1980 a 2000 r. Gdy w godzinę „W” słyszymy syreny, mieszkańcy wielu polskich miast zatrzymują się na chwilę, żeby w zadumie oddać hołd warszawskiej młodzieży, która 1 sierpnia 1944 r. przystąpiła do beznadziejnej walki o wolność Polski. – Cześć i chwała bohaterom! – krzyczą każdego roku millenialsi, którzy zbierają się na rondzie im. Romana Dmowskiego w Warszawie, by następnie pójść we wspólnym marszu pamięci. Są ich tysiące, a wielu z nich przyjeżdża do stolicy z najdalszych zakątków Polski. Wśród nich idą również powstańcy. To fenomenalny tłum, w którym widzimy zarówno współczesnych dwudziestokilkulatków, jak i tych, którzy byli w ich wieku w 1944 r. Mimo upływu lat rozumieją się bez słów. Wieczorem rozpoczyna się wyjątkowy koncert „(Nie) zakazane piosenki”. „Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój, za każdy kamień Twój, Stolico, damy krew!” – śpiewają głośno polscy studenci, którzy wychowali się w spokojnych czasach XXI w., a jedyną bronią, z jaką mieli styczność, były karabiny-zabawki, które dostawali od rodziców jeszcze kilka lat temu. Niedawno poznali historię bohaterskiego Powstania, Żoł-
nierzy Wyklętych, rotmistrza Pileckiego i wielu innych. Dziś czytają wspomnienia swoich dziadków, zakładają koszulki z kotwicą Polski Walczącej i idą dumnie ulicami stolicy. Robią to od kilku lat, tworząc nową godzinę „W”, czyli czas historii, o której chcą przypomnieć.
Koszulki i gadżety patriotyczne wkroczyły na ulice polskich miast jako moda, która o dziwo nie skończyła się po jednym sezonie, ale trwa już od kilku lat. W MUZEUM, NA EKRANIE, W GŁOŚNIKU Muzeum Powstania Warszawskiego to miejsce wyjątkowe. Mimo że odwiedzenie instytucji edukacyjnej to najbardziej klasyczna forma zetknięcia się z historią, to jednak muzeum, które powstało w 2004 r., czyli w 60. rocznicę wybuchu Powstania, jest zdecydowanie najpopularniejszą tego typu placówką wśród millenialsów. To właśnie z myślą o nich zbudowano to niepowtarzalne miejsce, czego skutkiem było stworzenie licznych atrakcji historycznych. Odwiedzający muzeum mogą poznać przebieg Powstania, zbierając specjalne kartki kalendarzowe z opisami przebiegu walk. W placówce można zobaczyć m.in. broń powstańczą, obejrzeć krótkie filmy dokumentalne, a także wejść do kanału stylizowanego na te, którymi przemieszczali się mieszkańcy Warszawy, by uniknąć schwytania przez Niemców. Bronek, Władek, Michał i Janek, czyli bohaterowie serialu „Czas honoru” stali się postaciami bardzo popularnymi wśród młodego pokolenia. To pierwszy tego typu serial, który został przedstawiony w nowoczesny i przystępny, ale jednocześnie wartościowy edukacyjnie sposób. Walka serialowych „cichociemnych” jest wyjątkowo wciągająca, trzymająca w napięciu i obfitująca w niespodziewane zwroty akcji. Popularni polscy aktorzy przyciągnęli młodą widownię, początkując jednocześnie fascynację wojennymi zmaganiami cza-
sów konspiracyjnych. Ważnym filmem, który na pewno zapadł w pamięć wielu millenialsów, jest „Miasto 44”. Walory edukacyjne tej dużej produkcji są na pewno mniejsze niż „Czasu honoru”, jednak dzięki emocjonującej formule, która obfituje w liczne efekty specjalne, film ten stał się popularny wśród młodego pokolenia Polaków. „Między sierpem, młotem a ze swastyką kowadłem, żył od wieków naród, który nigdy nie upadnie. Nie upadnie, jeśli w młodych pokoleniach będzie wiara, jeśli każdy z nas dla wszystkich choć trochę się postara” – tak od kilku lat rapuje Tadeusz „Tadek” Polkowski, który wcześniej wchodził w skład grupy Firma znanej z ulicznego stylu i wulgaryzmów. „Tadek” ostatecznie porzucił dresiarski wizerunek i zaczął tworzyć rap patriotyczny, angażując się jednocześnie w upamiętnianie polskich bohaterów. Zespołem, który zaczął tworzyć nowoczesną muzykę patriotyczną, zanim to stało się modne, jest Lao Che, który uwiódł młodą publiczność takimi rockowymi piosenkami, jak „Barykada” czy „Stare Miasto”. Nieco niespodziewanym zjawiskiem jest godzina „W” na Przystanku Woodstock. Mimo że jest to ogromnych rozmiarów impreza muzyczna, której głównym celem bynajmniej nie jest upamiętnianie bohaterów narodowych, to jednak ogólna tendencja, która panuje wśród millenialsów, nie ominęła tego miejsca. Było to widać wyraźnie już w 2012 r., kiedy zarówno na festiwalowej scenie, jak i przed nią zaśpiewano: „Warsaw, city at war. Voices from underground whispers of freedom”. Wówczas w Kostrzynie zagrał szwedzki zespół Sabaton, który znany jest z heavymetalowych utworów, nawiązujących m.in. do Powstania Warszawskiego i innych ważnych wydarzeń z historii Polski. SEKTORÓWKI PAMIĘCI Środowisko kibicowskie, które jest społecznością przeważnie młodzieżową, budzi kontrowersje. Wynikają one z licznych sprzeczności, którymi cechuje się ta specyficzna grupa. Z jednej strony wykrzykują wulgaryzmy i spożywają dużo alkoholu, bywa również, że nie stronią od przemocy. Jednak drugą stroną medalu jest ich
HISTORIA
działalność społeczna i patriotyczna. „During the Warsaw Uprising Germans killed 160 000 people. Thousands of them were children” – taki napis pojawił się 2 sierpnia 2017 r. na płocie tzw. Żylety, czyli trybuny fanatyków Legii Warszawa. Kibice zaprezentowali również wizerunek niemieckiego żołnierza, który przystawia pistolet do głowy polskiego dziecka. Oprawę przedstawiono tuż przed rozpoczęciem meczu kwalifikacyjnego do piłkarskiej Ligi Mistrzów, co spowodowało, że przekaz kibiców Legii został zauważony w mediach na całym świecie i był istotnym głosem w szerokiej dyskusji na temat odpowiedzialności za zbrodnie z czasów II wojny światowej. Jednak środowiska kibicowskie nie od wczoraj, oprócz kibicowania swoim drużynom, zajmują się tematami historycznymi. Od lat młodzi fani wielu klubów piłkarskich z całej
Nastolatki i dwudziestokilkulatki noszą koszulki z motywami historycznymi nie tylko przy okazji 1 sierpnia, ale również na co dzień.
Polski biorą udział w wydarzeniach rocznicowych, opiekują się kombatantami, sprzątają groby żołnierzy, a także organizują pomoc materialną dla polskich mniejszości poza granicami kraju.
które nie niosą głębszego przekazu. Koszulki i gadżety patriotyczne wkroczyły na ulice polskich miast jako moda, która o dziwo nie skończyła się po jednym sezonie, ale trwa już od kilku lat.
TO TYLKO MODA? Jeszcze kilka lat temu grafiki powstańcze były charakterystyczne wyłącznie dla odzieży kibicowskiej i ulicznej. Jednak moda na odzież patriotyczną zatoczyła znacznie szersze kręgi. Dziś już nikogo nie dziwią ludzie ubrani w koszulki z kotwicą Polski Walczącej, którzy pojawiają się w restauracjach, kinach czy centrach handlowych. Odzież patriotyczna stała się standardowym elementem garderoby polskich millenialsów. Nastolatki i dwudziestokilkulatki noszą koszulki z motywami historycznymi nie tylko przy okazji 1 sierpnia, ale również na co dzień. Rozwój wiedzy historycznej wśród młodych Polaków jest zjawiskiem niewątpliwie pozytywnym, jednak nie sposób nie zauważyć drugiej strony medalu, która powinna budzić pewien niesmak i zaniepokojenie. Symbole narodowe nabrały bowiem charakteru masowego i komercyjnego. Z tym faktem wiąże się zmiana reakcji społecznych na owe symbole, które stają się motywami nieróżniącymi się od takich,
COUNTER-STRIKE TO ZA MAŁO Eksperci twierdzą, że jesteśmy pokoleniem ludzi bardzo pewnych siebie, indywidualistów ze smartfonem w ręku, którzy od życia wymagają dużo więcej, niż wymagali ich rodzice. Możliwe, że wiele z tych cech rzeczywiście się sprawdza, jednak fenomen kultywowania pamięci historycznej nie pasuje do hedonistycznego wizerunku pokolenia Y. Za jedną z głównych cech, która miała nas wyróżniać, uznaje się bowiem brak potrzeby posiadania autorytetów. Jednak okazało się, że to właśnie dzisiejsze dwudziestokilkulatki zapoczątkowały modę na patriotyzm. Jesteśmy pierwszym pokoleniem po roku 1989, które mogło poznać prawdziwą historię Polski. Grając w komputerowe strzelanki, dowiedzieliśmy się, że nasi dziadkowie trzymali w rękach prawdziwe pistolety, a skutki II wojny światowej odczuwamy do dnia dzisiejszego. Wielu mówi, że to tylko moda. Czy jednak modą jest zjawisko, które utrzymuje się przez lata i wciąż się rozwija? Dziwni z nas millenialsi.
RELACJA
Bez liderstwa nie ma sukcesu DOMINIKA PALCAR
Dyrek tor Fundacji Inicjat yw Młodzieżowych
„Mieć ambicje trzeba chcieć, bo czas szybko leci. Każda chwila jest drogocenna. To jest bogactwo, które trzeba pielęgnować. Bez liderstwa nie ma sukcesu.” – To słowa mera Zdzisława Palewicza z Solecznik.
W
dniach 16-20 lipca na Litwie odbyła się II wymiana międzynarodowa w ramach projektu „Liderzy Wspólnoty”, w której wzięła udział młodzież z Litwy oraz z Polski. Szkoła Letnia była zakończeniem rocznego projektu, który wspólnie realizowaliśmy z Samorządem Rejonu Soleczniki. PRZYKŁAD IDZIE Z GÓRY Podczas naszego pobytu mieliśmy niepowtarzalną okazję wysłuchać prelekcji
wspaniałych gości. Wśród nich znalazł się wiceminister gospodarki Elijus Civilis, który opowiedział nam o cyklu digitalizacji, począwszy od indywidualnych kompetencji po możliwości rządowe. II sekretarz Ministerstwa Spraw Zagranicznych Mindaugas Stanys mówił o liderach we współczesnym świecie. Równie ciekawą tematyką okazała się branża kolejowa Polski i Litwy, do której nawiązał dyrektor generalny „PKP Energetyka” Zbigniew Chyliński, którego tematem przewodnim była przedsiębiorczość. O typach ludzi i skutecznej komunikacji międzyludzkiej oraz o kształtowaniu wpływu opowiedział nam Justas Gavenas, trener zarządzania LEGO Serious Play. Ważne dla nas było spotkanie z merem Zdzisławem Palewiczem z Solecznik (naszym partnerem projektu), który opowiedział nam o leaderships i którego słowami rozpoczęłam ten artykuł : „Mieć ambicje trzeba chcieć, bo czas szybko leci. Każda chwila jest drogocenna. To jest bogactwo, które trzeba pielęgnować. Bez liderstwa nie ma sukcesu”.
TRENING CZYNI MISTRZA Projekt nie mógłby zakończyć się sukcesem bez treningu i warsztatów z udziałem uczestników, którzy brali udział w debacie oksfordzkiej prowadzonej przez Andrzeja Skibę, prezesa Instytutu Debaty Publicznej. Młody lider nie może także opuścić zajęć z wystąpień publicznych i wystąpień przed kamerą, dlatego też uczestnicy poszerzyli także z tego zakresu swoje umiejętności. Jako przyszły lider każdy młody człowiek musi posiadać wiedzę, w jaki sposób zarządzać zespołem. W tym warsztacie, który miałam przyjemność poprowadzić, ćwiczyliśmy naszą kreatywność, przypisywaliśmy cechy prawdziwego przywódcy, dowiedzieliśmy się, jakie mamy style komunikowania się i style kierowania grupą. Skoro zarządzanie zespołem, to i praca w grupie, która była tutaj podstawą, stąd też podjęliśmy wyzwanie Marshmallow challenge. Uwierzcie na słowo, ale tutaj kreatywność uczestników nie znała granic FIM jest organizacją stworzoną z myślą o młodych i dla młodych, dlatego też
RELACJA chcieliśmy zaszczepić w liderach chęć do udzielania się w organizacjach pozarządowych podczas warsztatu prowadzonego przez prezesa FIM-u Tomasza Skorupskiego o rozwoju NGO. Ciekawą formą pracy w grupach i nie lada wyzwaniem była gra terenowa, którą zorganizował i poprowadził Konrad Pytlakowski – kierownik projektu ALRP.
„W czasach zmian świat należy do tych, którzy się uczą, podczas gdy Ci, którzy już się «nauczyli» okazują się świetnie przygotowanymi do życia w świecie, który już nie istnieje”. (Eric Hoffer) NIE ZAPOMNIELIŚMY TEŻ O ROZRYWKACH Trzeci dzień obozu poświęciliśmy na zwiedzanie stolicy Litwy, podczas którego towarzyszyła nam pani przewodnik z niewyczerpaną wiedzą na temat Wilna. Na chwilę relaksu mogliśmy także liczyć podczas rejsu statkiem dookoła zamku w Trokach, wsłuchując się w opowieść o jego historii. W ramach tego projektu zorganizowany został konkurs dziennikarsko-fotograficzny o tematyce 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Podczas wymiany odbyło się oficjalne wręczenie nagrody dla zwycięzcy, a nagrodzoną pracę można było podziwiać w „Koncepcie” w wydaniu czerwcowym. A NA KONIEC Na łamach „Konceptu” pragnę serdecznie podziękować całemu zespołowi z Solecznik na czele z Beatą Pietkiewicz, która była także koordynatorem tego projektu i dzielnie nad nim czuwała, a także wszystkim uczestnikom, którzy z nami byli podczas tych dwóch wymian, oraz instytucji partnerskiej – Administracji Rejonu Soleczniki za chęci do współpracy przy kształtowaniu liderów przyszłości. Organizator:
Sponsor:
EDUKACJA EKONOMIA EKONOMICZNA
Przedsiębiorczość w pigułce, czyli o działalności gospodarczej słów kilka
Chcę być dla siebie szefem, ale od czego zacząć? MONIKA WIŚNIOWSKA
dziennik ark a Konceptu
Każdy z nas może w którymś momencie życia zdecydować, że chce rozpocząć prowadzenie własnej działalności gospodarczej. Czasem może to być zaraz po uzyskaniu świadectwa dojrzałości, czasem po ukończeniu studiów, a – jak często bywa – po kilku latach przepracowanych w korporacjach albo u kogoś przychodzi taki moment, kiedy chcemy zacząć pracować i zarabiać tylko na własny rachunek.
P
odejmowanie, wykonywanie i zakończenie działalności gospodarczej jest wolne dla każdego na równych prawach, z zachowaniem warunków określonych przepisami prawa. Ta podstawowa zasada wolności rozumiana jest jako brak przymusu i możliwość, w której możemy dokonywać wyborów spośród wszystkich dostępnych opcji. Istotą tych dostępnych opcji są ograniczenia związane z tzw. interesem społecznym, państwowym czy wreszcie wymagania co do posiadanych kwalifikacji przez przedsiębiorcę. Każda z tych kategorii ograniczeń jest płynna. Przeszłość wskazuje jednoznacznie na zmienność sfer, które państwo raz uwalnia, a raz ogranicza. Najczęściej dzieje się to na zasadzie sinusoidy: powoli wprowadzane są różne ograniczenia, aż do momentu, w którym następuje refleksja i dochodzi do deregulacji, o której wiele mówiło się i robiło w ostatnich latach. Co do zasady, działalność gospodarcza nie wymaga zgody. Jej rozpoczęcie musi być jednak zgłoszone do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej. Uzyskanie tego wpisu jest darmowe i formalnie rozpoczyna
byt przedsiębiorcy. W tym przypadku istnieją jednak dwa wyjątki, w przypadku których nie ma konieczności zgłaszania działalności: • po pierwsze, jeśli osoba rozpoczynająca działalność jest osobą fizyczną, a przychody z prowadzonej działalności nie przekroczą w żadnym miesiącu 50 proc. kwoty minimalnego wynagrodzenia – w 2018 roku jest to 1050 zł, • po drugie – jeśli dana osoba nie prowadziła wcześniej działalności gospodarczej albo prowadziła ją, ale przed 30 kwietnia 2017 roku jego firma została wykreślona z ewidencji przedsiębiorców. Istnieją jeszcze pewne obszary działalności gospodarczej, które nie wymagają zgłoszenia do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej. Jest to np. działalność rolnicza w zakresie agroturystyki, a także rolniczy handel detaliczny. SWOBODA DZIAŁALNOŚCI GOSPODARCZEJ Ustawa o swobodzie działalności określa dziedziny aktywności gospodarczej (zarobkowej): działalność wytwórcza, budowlana, handlowa, usługowa oraz poszukiwanie, rozpoznawanie i wydobywanie kopalin ze złóż, a także działalność zawodowa wykonywana w sposób zorganizowany i ciągły. Te ostatnie określenia wskazują na to, że działalność gospodarcza nie ma mieć charakteru incydentalności, a (choć z założenia) ma być trwałą, zarobkową (tj. obliczoną na zysk, utrzymanie siebie/rodziny). Ze względu na cele działalności i jej otoczenie naczelną dewizą prowadzenia działalności gospodarczej jest zasada uczciwej konkurencji. Pojęcie to odnosi się zarówno do relacji przedsiębiorca – klient, ale również (a może przede wszystkim) do powiązań wzajemnych pomiędzy przedsiębiorcami. Ważną cechą własnej działalności jest również to, że ma ona charakter zorganizowany. Bardzo często do prowadzenia takiej działalności wynajmujemy pomieszczenia (np. biuro), prowadzimy również promocję swojej działalności albo wytwarzanego efektu. Co najważniejsze – taki typ działalności prowadzo-
ny jest we własnym imieniu i na własną odpowiedzialność. Funkcjonowaniem takiego minibiznesu nie zarządza nikt z zewnątrz, ale właściciel sam odpowiada za ewentualne skutki swoich błędów albo złych decyzji. MOJA WŁASNA FIRMA Bez względu na to, czy planujesz rozpocząć działalność na szeroką skalę, czy też jedynie sprzedajesz swoje rękodzieło w Internecie, działalność przynosząca dochody powinna zostać zalegalizowana. Po podjęciu decyzji o tym, że chcesz założyć działalność, powinieneś wypełnić formularz CEIDG-1 dostępny na stronie ministerstwa lub e-PUAP. Możesz go złożyć zarówno elektronicznie, jak i osobiście w urzędzie miasta lub gminy. NUMER NIP Jest to Numer Identyfikacji Podatkowej i jest niezbędny do tego, aby kontakty z urzędem skarbowym przebiegały bez zakłóceń. Jeśli dana osoba prowadziła już wcześniej działalność, zamknęła ją i po jakimś czasie chce otworzyć kolejną firmę, NIP pozostanie taki sam. SKŁADKI ZUS Jeśli zgłaszasz swoją działalność na druku CEIDG-1, jest to jednocześnie wniosek o rejestrację przedsiębiorcy jako płatnika składek do ZUS. W trakcie 7 dni od momentu rozpoczęcia działalności (zgłoszenia jej) przedsiębiorca ma obowiązek zgłosić, że będzie odprowadzał za siebie składki do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Służą do tego dwa rodzaje druków: ZUS ZUA (ubezpieczenie społeczne i zdrowotne) lub ZUS ZZA (tylko składka zdrowotna). Składki ZUS opłaca się do 10 dnia każdego miesiąca, chyba że przedsiębiorca zatrudnia pracowników i odprowadza od wypłat potrącone składki. W takim przypadku termin przesuwa się do 15 dnia miesiąca. Co ważne, przedsiębiorca zatrudniony również na umowy o pracę, który osiąga miesięczne oskładkowane wynagrodzenie równe lub wyższe niż minimalne w 2018 r. – 2100 zł brutto, nie opłaca żadnych obowiązkowych składek na ubezpieczenie społeczne. Z racji prowadzonej działalności gospodarczej ma obowiązek odprowadzać tylko pełne
EDUKACJA EKONOMIA EKONOMICZNA
ubezpieczenie zdrowotne. Dlatego też wielu początkujących przedsiębiorców łączy własną działalność z regularną pracą etatową. Powodem jest nie tylko wspomniana powyżej kwestia podatkowa, ale również chęć przetestowania własnej działalności w bezpieczny sposób – jeśli coś nie wyjdzie, wciąż otrzymują wówczas wynagrodzenie z tytułu regularnej pracy etatowej. Istnieją również inne opcje dla początkujących przedsiębiorców. Polegają one na tym, że przez pierwsze 24 miesiące, liczone od dnia rozpoczęcia jednoosobowej działalności gospodarczej, przedsiębiorca płaci tzw. Mały ZUS. Ulga nie przysługuje tym przedsiębiorcom, którzy w ramach swojej działalności świadczą te same usługi na rzecz byłego pracodawcy (ograniczenie do 2 lat wstecz, przed rozpoczęciem działalności), którzy w okresie 60 miesięcy przed dniem rozpoczęcia prowadzenia działalności gospodarczej prowadzili już inną działalność gospodarczą w każdej formie. Jednoosobowo czy też w formie spółki cywilnej. KONTO BANKOWE Ważnym elementem własnej działalności jest posiadanie konta firmowego – czyli konta, na które będą wpływały płatności za wykonane produkty lub
usługi, ale także z tego konta wykonywane są przelewy np. za składki ZUS. Większość banków oferuje dedykowane konta dla małych, średnich czy dużych firm, które posiadają jednocześnie możliwość założenia firmowej karty kredytowej, czy też czasem otrzymania kredytu na rozwój działalności. O konkretną ofertę najlepiej zapytać w bankach, a później porównać warunki i wybrać taką opcję, która najbardziej będzie odpowiadała potrzebom konkretnej działalności. LICENCJA? Niektóre rodzaje działalności wymagają określonej wiedzy i umiejętności, by wykonywać je zgodnie ze sztuką i bez szkody dla klientów – warto wcześniej rozważyć, czy posiadana wiedza jest wystarczająca do tego, by rozpoczynać działanie na własny rachunek i firmować swoim nazwiskiem czy nazwą własnej firmy. Są jednak takie rodzaje firm, które poza wiedzą i umiejętnościami do funkcjonowania zgodnie z prawem potrzebują również uzyskania licencji. Należy do nich np. ochrona osób i mienia, a także wytwarzanie, przetwarzanie, magazynowanie, przesyłanie, dystrybucja i obrót paliwami i energią. Żeby więc nie porwać się z motyką na słońce, warto najpierw dokładnie
przeanalizować branżę, w której chcemy funkcjonować. PIECZĄTKA FIRMOWA Choć nie ma obowiązku posiadania pieczątki firmowej, z pewnością ułatwia ona wiele elementów prowadzenia działalności, takich jak: podpisywanie umów, wystawianie dokumentów czy podpisywanie zeznań podatkowych. Przyjmuje się, że pieczęć firmowa powinna zawierać pełną nazwę firmy, dane kontaktowe, takie jak telefon, e-mail czy adres, numer NIP czy logo firmowe (przy większych pieczątkach). LOGO I NAZWA Podczas projektowania logotypu czy nazwy firmy warto wziąć pod uwagę następujące elementy: • czytelność – nazwa i logo powinny być dość proste i łatwe do zapamiętania dla klientów, • dopasowanie – w szczególności do typu działalności i rodzaju firmy. Prowadzenie własnej działalności może być przygodą życia albo bardzo poważnym problemem, z którego będziemy chcieli szybko się wycofać. Lepiej więc dokładnie przemyśleć wszystkie „za” i „przeciw”, przeanalizować rynek, potencjalne ryzyko, a dopiero potem rozpoczynać działalność na własny rachunek.
EDUKACJA EKONOMIA EKONOMICZNA
Z czym muszę się liczyć będąc na swoim? MONIKA WIŚNIOWSKA
dziennik ark a Konceptu
Własna działalność może być idealnym rozwiązaniem wszystkich zawodowych problemów albo… ich początkiem. Wiele osób pracujących na etacie z zazdrością patrzy na niezależnych przedsiębiorców. Przed podjęciem trudnej decyzji o założeniu własnej działalności zastanów się jednak nad tym, czy znasz jej możliwe konsekwencje.
J
est pomysł, są umiejętności, może nawet środki finansowe na start. Wydawać by się mogło, że właśnie spełniłeś warunki niezbędne do idealnego startu, jednak wymarzona droga usłana różami może okazać się kamienistą ścieżką. Nie każdy czuje się dobrze w korporacji, podobnie jest w własną działalnością – może to być upragniona niezależność, ale może się okazać również gigantycznym problemem. Dlatego warto najpierw odpowiedzieć sobie na kilka zasadniczych pytań i zastanowić się nad tym, czy faktycznie wiesz, z czym musisz się liczyć będąc na swoim. SAMODYSCYPLINA Wizja braku szefa czy określonych godzin pracy może brzmieć jak senne marzenie, szczególnie wtedy, kiedy z szefem łączą cię nie najlepsze relacje. Określone godziny pracy mają swoich zwolenników i przeciwników, bo z jednej strony zmuszają do siedzenia w pra-
cy nawet wtedy, kiedy nie ma zbyt wiele rzeczy do zrobienia albo w dni, kiedy z produktywnością jest ci zupełnie nie po drodze. Jest to szczególnie frustrujące w zawodach wymagających kreatywności i przysłowiowej „weny”, która nie pojawia się każdego dnia. Warto jednak pamiętać o tym, że najczęściej po godzinach pracy mamy już czas wolny – tylko dla siebie, a to najczęściej daje gwarancję realnego odpoczynku. Własna działalność wymaga ogromnej samodyscypliny – nawet jeśli lubimy branżę, którą mamy się zajmować, jeśli nie ma szefa, zawsze pojawia się pokusa, by dać sobie odrobinę „luzu”. Jednym z pierwszych pytań, które należy sobie zadać, jest więc to – czy masz na tyle samodyscypliny, żeby zmobilizować się do regularnej i wydajnej pracy? GODZINY PRACY Własna działalność to nie tylko potencjalne pokusy skracania czasu pracy, ale wręcz przeciwnie – możliwe potrzeby jego wydłużania. Co zrobisz, jeśli pojawi się świetny klient, który będzie wymagał zaangażowania po 10-12 godzin dziennie? Czy zdecydujesz się na taką współpracę? Czy masz inne zobowiązania (np. rodzinne), które wykluczają nadgodziny? BRAK POCZUCIA BEZPIECZEŃSTWA Etat daje wielu osobom poczucie bezpieczeństwa ze względu na benefity takie jak długi okres wypowiedzenia umowy, zwolnienia lekarskie czy możliwość opieki nad dziećmi w kryzysowych sytuacjach. Prowadzenie własnej działalności powoduje (szczególnie na początku!), że mogą zdarzyć się lepsze i gorsze miesiące – takie, w których będziesz pracować i zarabiać dużo oraz takie, w których będziesz z wyczekiwaniem wypatrywał klienta, a zarobek będzie niewielki. Czy koszty dodatkowe – kredyty, opłaty albo osoby na utrzymaniu – pozwalają ci zrealizować śmiały krok, jakim jest praca na własny rachunek? ZMIANY PRZEPISÓW I ZAWIROWANIA RYNKU Bywa tak, że przepisy zmieniają się dynamicznie – pojawiają się nowe regulacje, nowelizowane zostają ustawy, według których przez dłuższy czas funkcjonowały przedsiębiorstwa. Prowadzący firmy najczęściej decydują się na jedno z dwóch rozwiązań – albo próbują sami być na bieżąco i śledzić zmiany prawa (co jest opcją dość ryzykowną,
jeśli nie ma się odpowiedniej wiedzy), albo korzystają z usług biur księgowych czy radców prawnych. Powierzają wówczas trudniejsze tematy osobom albo firmom wyspecjalizowanym, które są w stanie również odpowiedzieć na pojawiające się pytania albo wątpliwości. Druga opcja jest zdecydowanie bezpieczniejsza (pod warunkiem, że zdecydujesz się na kompetentnych doradców), jednak wiąże się z opłatami. FINANSE To kolejne pytanie, które trzeba sobie zadać na początku – czy twoja młoda działalność będzie w stanie z uzyskanych dochodów utrzymać potencjalne miejsce (np. biuro) czy też możesz i chcesz pracować w domu; funkcjonowanie firmy wymaga sprzętu, możliwości kontaktu (np. telefonu służbowego) czy promocji. Czy masz finansowanie na początek, a jeśli nie – skąd chcesz je uzyskać? Oczywiście istnieją branże, w których można rozpocząć działalność niemal bez konieczności posiadania jakichkolwiek środków, w większości jednak, młodzi przedsiębiorcy korzystają z własnych funduszy, dotacji na założenie działalności, pożyczek od rodziny czy znajomych albo zbierają fundusze za pośrednictwem portali crowdfundingowych. CHOROBY Wypadek albo choroba może przytrafić się każdemu. W przypadku osób pracujących na umowie o pracę zwolnienie lekarskie daje pewną gwarancję bezpieczeństwa wtedy, kiedy zdrowie nie pozwala na aktywność zawodową. Nie chodzi tylko o poważne i przewlekłe choroby, ale również o zwykłe złamanie, które może wyłączyć z aktywności zawodowej na kilka tygodni. Co wtedy? Czy będziesz w stanie się utrzymać? Jak zachowają się klienci? Warto zastanowić się wcześniej nad wpływem wypadków losowych na konkretną działalność. NIŻSZA EMERYTURA Wielu przedsiębiorców, żeby zwiększyć swoje aktualne dochody, decyduje się na odprowadzanie minimalnych zgodnych z prawem składek emerytalnych. Niektórzy podejmują decyzję, że będą oszczędzać na własną rękę, inni żyją „tu i teraz” i nie zastanawiają się nad konsekwencjami takiego wyboru. Warto mieć tego świadomość już na początku biznesowej drogi i umiejętnie zarządzać swoimi finansami w perspektywie długoterminowej.
EDUKACJA EKONOMIA EKONOMICZNA
Dobry start własnego biznesu, czyli jak nie zgubić się w gąszczu informacji MIKOŁAJ RÓŻYCKI
DZIENNIKARZ KONCEPTU
Wbrew pozorom uzyskanie sensownej, w miarę szybkiej, praktycznej informacji o możliwościach finansowania dopiero co założonej firmy (spółki czy działalności gospodarczej) nie jest aż takie oczywiste.
P
rawie w każdej gazecie, którą bierzemy do ręki, i prawie na każdym portalu w sieci napotykamy informacje związane z funduszami, środkami europejskimi czy programami dla przedsiębiorców. Przesianie tego morza słów to czasochłonne zadanie. I nie zawsze dające gwarancję. Dlatego warto rozważyć posiłkowanie się wsparciem konkretnych osób i instytucji: rozmowa telefoniczna, e-mail, spotkanie, konsultacje, udział w specjalnie organizowanym z myślą o nas przedsięwzięciu. Kogo i co warto sprawdzić? Jak nie natrafić na sprytnie skonstruowaną ofertę firmy komercyjnej? Oto nasz krótki przewodnik: 1. Nasz lokalny urząd dzielnicy, gminy, powiatu i urząd pracy. Blisko czasem kogoś znamy, a sprawy środków na rozwój z reguły umiejscowione są w wydziałach związanych z działalnością gospodarczą lub sprawami europejskimi. 2. Nasz uczelniany inkubator przedsiębiorczości, który może pomóc nam bezpośrednio lub przekierować do właściwej instytucji. 3. Nasz lokalny (a czasem regionalny) Punkt Informacyjny Funduszy Europejskich. To ogólnopolska sieć stworzona i nadzorowana przez Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju, której celem
jest kierowanie informacji na najniższy możliwy poziom i szczebel. Warto zajrzeć na portal www.funduszeeuropejskie.gov.pl/strony/o-funduszach/ punkty i sprawdzić, gdzie jest najbliższe biuro (na przykład w województwie lubelskim oprócz stolicy regiony mieszczą się one jeszcze w czterech lokalizacjach). Ponadto sam portal www.funduszeeuropejskie.gov.pl/ jest największym, zarządzanym przez sektor publiczny narzędziem, gdzie zbierane są wszystkie możliwe konkursy i programy dla przedsiębiorstw (zarówno te z poziomu wojewódzkiego, jak i ogólnopolskiego, finansowe i niefinansowe, na szkolenia, jak i na zakup twardej infrastruktury). 4. Biura Regionalne Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK) rpo.bgk.pl/ kontakt/- , które mają obowiązek informowania o możliwościach pożyczek dla przedsiębiorców w ramach programów krajowych czy europejskich. Czasem lepiej skorzystać z tańszej niż komercyjna mikropożyczki, niż angażować czas i inne zasoby w dotacje czy dofinansowania.
5. Portal www.startup.pfr.pl/pl/ prowadzony przez Polski Fundusz Rozwoju (PFR), który grupuje w jednym miejscu ofertę instytucji takich jak: Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP), Agencja Rozwoju Przemysłu S.A. (ARP), Polska Agencja Inwestycji i Handlu (PAIH). Instytucje te, zwłaszcza PARP, zarządzają dużymi programami publicznymi i europejskimi, które mają charakter ogólnopolski. Dość przyjazne, intuicyjne kryteria wyszukiwania pozwalają szybko odnaleźć to co, jest dla nas interesujące (i nie trzeba odwiedzać każdej ze stron www z osobna). 6. Warto skontaktować się także z wybraną tzw. Instytucją Otoczenia Biznesu (IOB), która podlega regularnej ocenie jakości świadczonych usług ze strony Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii. Są to z reguły fundacje lub spółki, które w ramach działalności statutowej udzielają bezpłatnego doradztwa przedsiębiorcom lub tym, którzy chcą nimi zostać. Lista IOB znajduje się tu: www.mpit.gov.pl/strony/ aktualnosci/akredytowane-osrodki-innowacji-w-bazie-uslug-rozwojowych/.
EDUKACJA EKONOMIA EKONOMICZNA
Wsparcie nie tylko finansowe finansowe lub niefinansowe może temu skuteczniej przeciwdziałać i obniżyć te dość drastyczne statystyki. MIKOŁAJ RÓŻYCKI
DZIENNIKARZ KONCEPTU
Założenie spółki lub uruchomienie działalności gospodarczej to skok na prawdziwie głęboką wodę. Pełna odpowiedzialność, tysiąc spraw do ogarnięcia, dbanie o przychody i koszty, zobowiązania społeczne (np. ZUS czy NFZ) i podatkowe… Angażujesz czas i jakąś część środków własnych (oszczędności), rodziny lub znajomych.
W
tej sytuacji warto zastanowić się nad ofertą państwa i jego licznych instytucji. Nad czymś, co może zastąpić tradycyjną, ewentualną pożyczkę z banku lub kasy oszczędnościowej. Mowa o środkach publicznych, w tym europejskich, i różnych narzędziach, instrumentach, po które można sięgnąć. Nie odpowiemy za Was na pytanie, czy się na to zdecydować, ale spróbujemy pomóc odnaleźć się w gąszczu informacji, zasad, czasem nieprzyjaźnie brzmiących słów i sformułowań. DLACZEGO WARTO? Badania rynku dowodzą, że zaledwie dwie trzecie wszystkich nowych firm potrafi przetrwać dwa pierwsze lata działalności. Z kolei mniej niż 50% funkcjonuje po czterech latach od założenia. Przyczyną upadku – jak wynika z raportu „Innowacyjna przedsiębiorczość w Polsce” opracowanego przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP) – jest najczęściej brak funduszy do dalszego rozwoju, co prowadzi do utraty płynności finansowej, ale również brak specjalistycznej wiedzy, tzw. know-how. Wsparcie
JAKIE INSTRUMENTY WSPARCIA SĄ NAM DOSTĘPNE Oficjalna, urzędowa definicja mówiąca wprost o podziale instrumentów dzieli je na: • dłużne, czyli kredyty, pożyczki i mikropożyczki (pochodzą one ze środków publicznych, a nie kapitału prywatnego, korporacyjnego jak w przypadku banku komercyjnego); • udziałowe, czyli po prostu wejście kapitałowe w naszą firmę; • pośrednie czyli gwarancje i poręczenia; • specyficzne, czyli np. dotacja na spłatę odsetek od naszego komercyjnego kredytu, dofinansowanie kosztów gwarancji czy poręczenia, które wynoszą na przykład 2% wartości tego co nam gwarantują); • dotacje, czyli coś, co praktycznie kojarzą wszyscy i z tym utożsamiają przede wszystkim narzędzia i instrumenty wsparcia przedsiębiorców. Nie ma idealnego modelu, który gwarantowałby nam największe korzyści i najmniejsze koszty zastosowania danego instrumentu wsparcia. Spróbujmy znaleźć ich podstawowe wady i zalety, a także zastanowić się, na którym etapie rozwoju naszego biznesu (i kroczących za nim potrzeb) próbować sięgnąć po jeden z nich. WADY I ZALETY, CZYLI CO TRZEBA BRAĆ POD UWAGĘ PRZY WYBORZE DANEGO INSTRUMENTU WSPARCIA Podstawową zaletą dotacji jest fakt, że otrzymujemy pieniądze, których nie musimy oddawać i które są neutralne dla urzędu skarbowego. Na konto albo zanim zaczniemy działać (zaliczka) lub gdy już część wydamy (refundacja). Ale wydać je trzeba z zegarmistrzowską precyzją dokładnie na to, co opisaliśmy w dokumentacji złożonej do instytucji finansującej – np. NCBR, PARP czy Regionalny Program Operacyjny dla naszego województwa. Czasy, gdy mogliśmy otrzymać nawet do 100%
naszych wydatków, minęły wraz z 2013 rokiem bezpowrotnie – teraz musimy zawsze wyłożyć co najmniej 20% żywej, własnej gotówki. Jest to relatywnie łatwy i tani pieniądz, ale pamiętajmy, że nie zawsze rzeczywistość idzie w parze z naszymi oczekiwaniami i może być tak, że projekt dotacyjny sobie, a nasz biznes… sobie. Innymi słowy podpisujemy umowę, zobowiązując się do
Spłata rat to oczywiście upływ realnej gotówki, którą z trudem zarabiamy.
EDUKACJA EKONOMIA EKONOMICZNA
Nie ma idealnego modelu, który gwarantowałby nam największe korzyści i najmniejsze koszty zastosowania danego instrumentu wsparcia. zrobienia konkretnego projektu, ale w międzyczasie okazuje się, że nasza firma potrzebuje jednak innych działań. Co wtedy? Koncentrujemy się na realnym biznesie czy dokańczamy projekt, ale de facto wypadamy z rynku lub robimy coś, co nie jest przedmiotem naszej działalności? To dylematy każdej firmy, która zetknęła się z problemem dotacyjnym, tego, że rodzi ona długoterminowe zobowiązania. Z kolei z pożyczkami, nawet tanimi, jest tak, że kiedyś i tak trzeba je oddać. A jak nie oddamy, to zmuszeni będziemy do sprzedaży lub oddania części majątku by zaspokoić roszczenia. Z drugiej strony nie mamy aż
tak mocno związanych rąk jak ci, co zawarli umowę dotacyjną. Pożyczamy, wydajemy szybko na to, co ma przyspieszyć rozwój i zwiększyć przychody i… liczymy, że wprowadziliśmy firmę na ścieżkę zakorzenienia na rynku. Spłata rat to oczywiście upływ realnej gotówki, którą z trudem zarabiamy. A z drugiej strony pożyczkodawca stara się na czymś wymiernym zabezpieczyć, by zminimalizować swoje ryzyko. Maszyny, patent, ziemia to najczęstsze przykłady, ale – przykład daje Agencja Rozwoju Przemysłu S.A. z jej „innowacyjną pożyczką” – spotkać się można też z zabezpieczeniem na kontrakcie, który zawarliśmy z odbiorcą naszych towarów czy usług. AKCJE, UDZIAŁY, KAPITAŁ Wejście kapitałowe – czyli kupienie części naszych udziałów (spółka z o.o.) lub akcji (jeżeli mamy spółkę akcyjną) – to bardzo szybki przypływ wolnej gotówki i szansa na szybkie przeprowadzenie planu na dalszy rozwój naszej firmy. Ale też jest to błyskawiczny sposób na utratę naszej suwerenności, decyzyjności i samodzielności w kie-
rowaniu firmą i konieczność dzielenia się zyskami. W zamian za tani kapitał wpuszczamy do nas de facto nowych współwłaścicieli: w postaci funduszy inwestycyjnych lub tzw. aniołów biznesu, czyli osób, które same i bezpośrednio inwestują środki w rokujące ich zdaniem pomysły biznesowe. Gwarancja czy poręczenie to instrument, który umożliwia nam sięgnięcie po pożyczkę/kredyt przy braku lub bardzo niskim poziomie majątku i przychodów. Instytucja poręcza za nas, że w momencie problemów to ona weźmie na siebie ciężar spłaty raty kredytów, leasingu czy pożyczki. Nie robi tego zupełnie za darmo, bo musimy zapłacić jej pewną prowizję, stanowiącą na przykład 2% kwoty, którą za nas gwarantuje. Zwróćmy uwagę, że oprócz konieczności spłaty raty dochodzi naszej firmie jeszcze dodatkowy koszt tej gwarancji czy poręczenia. A MOŻE TAK BEZPŁATNE USŁUGI DORADCZE? Reasumując, państwo poprzez swoje instytucje i agencje, np. (PARP, ARP, BGK, RPO, PFR, NCBR) prowadzi politykę wspierania firm i przedsiębiorców. Stosuje różne instrumenty, w tym te opisane powyżej. Każde z nich niesie swoje ryzyko, ale też i konkretne, wymierne korzyści. Czasem warto sprawdzić też, czy znana nam uczelnia, fundacja lub inny podmiot nie oferuje jeszcze innej formy pomocy: bezpłatnych usług doradczych, za które płaci instytucja finansująca taki projekt dla przedsiębiorców. Przykładem może być Fundacja CI FIRE z Warszawy, która dzięki środkom europejskim w latach 2017-2018 pomogła 25 przedsiębiorcom, świadcząc samodzielnie lub przy zewnętrznym wsparciu konkretne usługi prawne, marketingowe, pomagające uzyskać dofinansowanie czy nawiązać współpracę z uczelnią wyższą lub jednostką badawczą. Korzystający dostają zaświadczenie mówiące, że otrzymana pomoc warta była określoną kwotę.
PRACA
Śmieciowi studenci HUBERT KOWALSKI
student prawa na Uniwersy tecie Łódzkim, dziennik arz Dodatku Łódzkiego Gaze t y Polskie j Codziennie
Młodzi łączą pracę z nauką. Jedni robią to, bo muszą, drudzy, bo chcą – to znak naszych czasów.
S
ylwia, 21-letnia studentka zaoczna, pracowała na podstawie umowy-zlecenia jako konsultantka infolinii. Posiadając status studenta na umowie cywilnoprawnej, otrzymywała wyższą stawkę niż pozostali, którzy byli obciążeni składkami na ubezpieczenia społeczne. Była zadowolona z dobrego wynagrodzenia, nie myślała o ryzyku choroby, a w związku z tym o niezdolności do pracy. Pracowała od poniedziałku do piątku, by zarobić na opłacenie wynajmowanego mieszkania, a w weekendy uczęszczała na zajęcia. Mimo licznych obowiązków dawała radę. Robiła wszystko, żeby uzyskać wykształcenie wyższe i zyskać szansę na lepszą przyszłość. Jednak wszystko to stanęło pod dużym znakiem zapytania, kiedy Sylwia złamała nogę. Lekarz założył jej gips na okres trzech tygodni. Sylwia nie mogła wychodzić z domu, musiała przerwać pracę. Okazało się również, że nie otrzyma zasiłku chorobowego, ponieważ jest… studentką. Wyłącznie dzięki wsparciu rodziców udało się jej opłacić czynsz za mieszkanie. Uczniowie gimnazjów, szkół ponadgimnazjalnych, szkół ponadpodstawowych oraz studenci do ukończenia 26 lat, wykonujący pracę na podstawie umowy-zlecenia, nie podlegają ubezpieczeniom społecznym z tego tytułu. Osoby te, do ukończenia 26. roku życia, nie są obejmowane ubezpieczeniami z tytułu umowy-zlecenia ani obowiązkowo, ani dobrowolnie. W związku z tym nie mogą być również zgłoszeni do ubezpieczenia chorobowego – informują pracownicy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Jeżeli osoba do 26. roku życia posiada status studenta, to nie ma możliwości podlega-
nia ubezpieczeniu chorobowemu z tytułu umowy-zlecenia. Jeżeli nie zgłosiła informacji do zleceniodawcy i została przez niego zgłoszona do wszystkich składek ubezpieczenia (w tym dobrowolnej składki chorobowej), to zasiłek chorobowy będzie wypłacony. Wypłata takiego zasiłku będzie traktowana jako niesłusznie wypłacone świadczenie pieniężne z ZUS-u – podkreślają urzędnicy. Wynika z tego, że jeżeli student nie zechce skorzystać ze swojego statusu i nie poinformuje o nim zleceniodawcy, a w konsekwencji otrzyma świadczenia z ZUS-u, to będą one nienależne, co będzie wiązało się z koniecznością ich zwrotu. W czyim zatem interesie było wprowadzenie wyłączenia studentów od podlegania ubezpieczeniom? STUDENT, CZYLI KTO? Student to osoba kształcąca się na studiach pierwszego lub drugiego stopnia albo na jednolitych studiach magisterskich, prowadzonych przez uczelnię posiadającą stosowne uprawnienia, kończące się uzyskaniem odpowiedniego tytułu zawodowego: licencjata, inżyniera, magistra lub tytułu równorzędnego. Osoba przyjęta na studia nabywa prawa studenta z chwilą immatrykulacji i złożenia ślubowania. Student traci swój status z dniem ukończenia studiów lub skreślenia z listy studentów. Studentami nie są natomiast uczestnicy studiów doktoranckich oraz podyplomowych. Zleceniodawca powinien jednak zgłosić zleceniobiorcę do ubezpieczeń społecznych i do ubezpieczenia zdrowotnego z tytułu wykonywania umowy-zlecenia od następnego dnia po obronie pracy dyplomowej lub po odbyciu ostatniego egzaminu, nawet jeśli student
Student zaoczny jest traktowany tak samo, jak student dzienny i nie podlega on ubezpieczeniom ani obowiązkowo, ani dobrowolnie.
nie ukończył jeszcze 26. roku życia, również od następnego dnia po wykreśleniu z listy studentów, a także od dnia ukończenia 26. roku życia. Ustawa o szkolnictwie wyższym wskazuje również, że studia mogą być prowadzone w systemie dziennym, wieczorowym, zaocznym i eksternistycznym w uczelniach prywatnych oraz państwowych. Jednak z punktu widzenia ubezpieczeń społecznych nie ma to żadnego znaczenia. Student zaoczny jest traktowany tak samo, jak student dzienny i nie podlega on ubezpieczeniom ani obowiązkowo, ani dobrowolnie. PROMOCJA CZY DYSKRYMINACJA? Wielu absolwentów uczelni wyższych przez lata nie mogło znaleźć pracy w Polsce. Brak doświadczenia powodował, że niewielu pracodawców zatrudniało studentów. Duża część absolwentów wyjechała za granicę w poszukiwaniu lepszego losu. W 2016 r. wszedł w życie obowiązek odprowadzania składek na ubezpieczenia społeczne od umów-zleceń do wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę. Odpowiedzią na problem bezrobocia wśród studentów miało być wyłączenie ich od podlegania ubezpieczeniom na umowach-zleceniach, co dziś stanowi istotną ulgę dla zleceniodawców, u których pracują studenci. Powyższe odstępstwo jest ulgą o tyle większą, że duża część prac, szczególnie biurowych, które wykonują studenci, odbywa się w warunkach stosunku pracy, co zgodnie z prawem powinno rodzić obowiązek zawierania umów o pracę, w przypadku których nie można wprowadzić żadnych odstępstw od ubezpieczeń. W praktyce studenci rzadko pracują na podstawie umowy o pracę. Odejście od obowiązku składkowania na umowach-zleceniach miało być również szansą dla żaków na zdobycie doświadczenia na przyszłość. Istotnie, wielu młodych stawia swoje pierwsze kroki zawodowe, będąc zleceniobiorcami, dzięki czemu zyskują umiejętności, które mają zaprocentować w przyszłości, w lepszej pracy. Jednak problem pojawia się, gdy nie wszystko pójdzie tak, jak zakładali. Najczęstszym ryzykiem, które spotyka studentów, jest choroba, która może ich dotknąć w każdej
PRACA
chwili, a której na swoją niekorzyść – nie biorą pod uwagę. Coś za coś – mówi wielu ludzi, którzy przypominają, że skoro istniał problem z pracą dla studentów, to należało zachęcić przedsiębiorców do ich zatrudniania. Warto jednak zastanowić się, czy ten problem jest jeszcze aktualny? Jeszcze kilka lat temu bezrobocie w Polsce było istotnym problemem. Wówczas uzasadniony był argument konieczności odciążenia pracodawców i zleceniodawców w postaci utrzymania elastycznych form zatrudnienia. Jednak stopa bezrobocia zarejestrowanego w maju 2018 r. wyniosła tylko 6,1 proc. W największych miastach Polski nie pracują najczęściej ci, którzy nie chcą tego robić. Pracodawcy coraz częściej narzekają na brak rąk do pracy, a niedobory pracowników są uzupełniane imigrantami. Czy w tej sytuacji uzasadnione są wyłączenia dogodne dla zleceniodawców, a które funkcjonują kosztem bezpieczeństwa socjalnego studentów? Warto również zwrócić uwagę na fakt, że ustawodawca uniemożliwił żakom
przystąpienie do ubezpieczenia chorobowego nawet dobrowolnie. Dopuszczenie dobrowolności umożliwiłoby studentom dokonanie wyboru, czy chcą ubezpieczyć się na wypadek choroby, czy wolą zaryzykować i zyskać wyższe wynagrodzenie. Jednak takiego wyboru polski student nie posiada. Czy w tej sytuacji nie dochodzi do naruszenia zasady zakazu dyskryminacji, która obowiązuje w prawie ubezpieczeń społecznych? BIERNI PREKARIUSZE Młody żak nie myśli o zagrożeniach, w efekcie nie walczy o swoje prawa, bo liczy wyłącznie na jak najwyższą pensję, co jest na rękę jego zleceniodawcy, który nie musi martwić się o ubezpieczenia. Nie walczą o swoje prawa również dlatego, że studia trwają stosunkowo krótko, kilka lat i po wszystkim. Studenci słusznie myślą o przyszłości, nie skupiając się na teraźniejszych formalnościach. Po ukończeniu studiów najczęściej otrzymują umowy o pracę i zapominają o śmieciowym zatrudnieniu, które jed-
Młody żak nie myśli o zagrożeniach, w efekcie nie walczy o swoje prawa, bo liczy wyłącznie na jak najwyższą pensję, co jest na rękę jego zleceniodawcy, który nie musi martwić się o ubezpieczenia. nak wciąż istnieje i obejmuje kolejnych nieświadomych żaków. Guy Standing, brytyjski ekonomista, wyodrębnił prekariat jako część społeczeństwa, której członkowie utrzymują się z pracy na tzw. umowach śmieciowych, czyli cywilnoprawnych. Zjawisko prekariatu w Polsce stopniowo zmniejsza się w związku z faktem, iż polski rynek nabiera cech rynku pracownika. Jednak studentów, którzy pracują na podstawie umów cywilnoprawnych bez prawa do ubezpieczeń, jest wciąż bardzo wielu.