Spis treści numer 10 styczeń - luty 2014
Wydawałoby się, że dopiero witaliśmy Nowy Rok, a tu już koniec lutego… Za nami mnóstwo wydarzeń, ale jeszcze więcej przed nami. Na naszym horyzoncie wiele wyzwań do podjęcia, marzeń do spełnienia i chwil do uśmiechu. Mam nadzieję, że się ze mną zgadzasz. Z okazji naszego wspólnego święta, życzę Ci przede wszystkim czasu i sił na realizację tego wszystkiego, co masz w planach, ale również niespodzianek od losu. Pamiętaj, że życie stoi przed Tobą otworem, jednak tylko od Ciebie zależy, jaki ono obierze kierunek. Bierz swój los we własne ręce i podbijaj świat! Tego wszystkiego życzę przede wszystkim Tobie! Pozwól jednak, że te życzenia skieruję również całej redakcji Meritum. Oczywiście, nie mogę pominąć życzeń miłej lektury, jaką jest gazeta, którą trzymasz w rękach! Gdybym była w tradycyjnej sytuacji pisałabym „do zobaczenia w kwietniu!”… Jednak moja kończąca się edukacja w liceum i majowa matura, jak dobry duch na ramieniu, nie pozwala mi tego napisać. W tym miejscu, w imieniu całej redakcji, musze się z Wami pożegnać aż na 4 miesiące. Zobaczymy się w czerwcu ze zdwojoną siłą i, mam ogromną nadzieję, zdaną maturą (nie tylko moją, ale również Agnieszki). Do zobaczenia! Odeszła na wieczną wartę (Redakcja)
3
BĄDŹ NA T(r)OPIE (Redakcja)
4
O rodzinie w harcerstwie (D.Potasznik)
6
Harcerskie przeznaczenie (K.Potasznik)
8
Rok Myśli Braterskiej (P.Turbasa)
10
Sedno “Meritum” (A.Podhajska)
11
Węzły braterstwa (K.Potasznik)
12
Filmy na temat (P.Turbasa)
13
Azymut na książki (A.Podhajska)
14
Psychologia dla Ciebie (J.Borek)
15
Oswojona fizyka (D.Binek)
16
Harcoskop (Wróżka Agnieszka)
17
Wspomnienia dinozaura (J.Ruch)
18
mała, a Wielka (A.Podhajska)
20
Nowo narodzeni (Redakcja)
21
Zielono mi (A.Głodek)
22
Listy do M. (Redakcja)
24
Jeżeli marzy jedna osoba pozostanie to tylko marzeniem. Jeżeli będziemy marzyć wszyscy razem, będzie to początek nowej rzeczywistości.
Helder Camara
Gazeta Hufca Ostrów Wielkopolski im 2 Armii Krajowej Adres hufca: ul.Staszica 1, 63-400 Ostrów Wielkopolski
Strona internetowa: www.ostrow.zhp.wlkp.pl/index.php/meritum
Adres e-mail redakcji: redakcja.meritum@gmail.com
Redaktor naczelna: Julita Borek Z-ca redaktor naczelnej: Agnieszka Podhajska Skład: Agnieszka Podhajska Konsultacja: Katarzyna Potasznik Dodatki metodyczne: Aleksandra Derczyńska, Patrycja Szewczyk Redaktorzy: Dawid Binek, Arkadiusz Głodek, Dariusz Potasznik, Katarzyna Potasznik, Jarosław Ruch, Piotr Turbasa Korekta: Justyna Żulicka Rysunki: Arkadiusz Głodek Projekt okładki: Agnieszka Podhajska
Odeszła na wieczną wartę
3 stycznia odeszła na wieczną wartę harcmistrzyni Krystyna Sufryd. Druhna Krystyna urodziła się w 1958 r. Do ZHP wstąpiła w roku 1970, natomiast w roku 1978 złożyła Zobowiązanie Instruktorskie. Przez wiele lat pełniła funkcję opiekuna 8 Drużyny Starszoharcerskiej im. Emilii Plater, zaś w roku 1994 objęła funkcję drużynowej tej drużyny. Dwukrotnie reprezentowała ostrowski hufiec w roli delegata na Zjazd ZHP. W latach 1999-2007 pełniła funkcję komendantki hufca, natomiast od roku 2008 – funkcję przewodniczącej Kręgu Instruktorskiego im. Szarych szeregów. W roku 2012 brała czynny udział w organizacji Jubileuszu 100-lecia Harcerstwa Wielkopolskiego pełniąc funkcję komendantki Zlotu Seniorów i Starszyzny Harcerskiej Chorągwi Wielkopolskiej. Za swoją działalność została wyróżniona m.in.: Odznaką „Zasłużony dla Chorągwi Kaliskiej”, Honorową Odznaką „Harcerska Służba Wielkopolsce”, Srebrnym Krzyżem za Zasługi dla ZHP, Złotym Krzyżem dla ZHP, Medalem 100-lecia Harcerstwa Wielkopolskiego. Druhny i Druhowie – środowisko harcerskie poniosło dotkliwą stratę. Odchodzi na wieczną wartę instruktorka bez reszty zaangażowana w harcerską służbę – Całym Życiem!
Cześć Jej Pamięci! numer 10
3
MERITUM
WYDARZENIA Redakcja
BĄDŹ NA
T(r)OPIE TWARZE KOMISJI 31 stycznia członkowie Komisji oraz reprezentacja redakcji Meritum spotkali się ze Starostą Ostrowskim oraz Wicestarostą aby porozmawiać na temat swojej działalności, a także wymienić się spostrzeżeniami dotyczącymi dzisiejszego harcerstwa. Kilkanaście minut później w Galerii 33 odbył się wernisaż wystawy, która powstała z okazji 40-lecia Komisji Historycznej. Przez ponad tydzień można było zobaczyć tam “Twarze Komisji” oraz szkice i rysunki z wędrówek harcerskich. SMERFASTYCZNY BIWAK W SP w Szczurach w dniach 17-19 stycznia odbył się smerfastyczny biwak namiestnictwa zuchowego. W czasie jego trwania zuchy miały okazję zaprezentować swoje występy w I Przeglądzie Teatrów Zuchowych, którego zwycięzcami zostały zuchy 10 GZ “Jagodowe Smerfy”. Kolejnego dnia zuchy musiały wykraść Smerfetkę z rąk Gargamela i rozbroić bombę, którą ktoś podłożył pod Smerfną Wioskę! MISJA Z W lutym, nasze zastępy mają do wykonania drugie zadanie w ramach projektu „Misja Z”. Harcerze zmagają się z wymyśleniem formy upamiętnienia i przypomnienia jednego z wydarzeń zainicjowanych przez Szare Szeregi. Harcerze starsi natomiast mają odszukać w swojej okolicy miejsca pamięci związane z bohaterami i wydarzeniami II wojny światowej. Następnie stworzą, według własnego pomysłu, grę terenową, podczas której uczestnicy odwiedzą te miejsca i dowiedzą się, o jakich osobach i faktach warto pamiętać. Mamy nadzieję, że wszystkie zastępy zaangażują się w wykonanie zadań.
4
numer 10
MERITUM
BOHATER WŚRÓD NAS Harcerki ze 101 DHS IRINEN po raz kolejny pokazały, na co je stać. 8. edycja konkursu z wiedzy o życiu i twórczości Krzysztofa Kamila Baczyńskiego to przykład idealnej pracy ze swoim bohaterem. Dziewczyny co roku dają z siebie wszystko, organizując powiatowy konkurs, który cieszy się ogromnym zainteresowaniem wśród dzieci i młodzieży. W tegorocznej edycji, która odbyła się 27 stycznia, udział wzięło prawie 50 osób. TAK SIĘ BAWIĄ INSTRUKTORZY! W piątkowe popołudnie, 24 stycznia, odbyła się zbiórka Kręgu Instruktorskiego „Kuluary”. Tym razem spotkali się w kręgielni. Instruktorzy żwawo ruszyli do rywalizacji. Choć początki były trudne, to z upływem czasu instruktorzy znacznie lepiej trafiali i zdarzały się kompletne strącenia 10 kręgli. Rywalizację wygrał, jak przystało na przewodniczącego kręgu, dh Jurek. Na koniec odczytany został rozkaz i nowymi członkami kręgu stali się: dh Małgorzata Hnatyk, dh Arkadiusz Szymanek oraz dh Paweł Staszak. HARCERSKI WOŚP W Ostrowie już tradycją jest Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy organizowana przez harcerzy. To oni chodzą po mieście z puszkami, które wcześniej składają i przygotowują dla wolontariuszy, rozcinają serduszka, organizują sztab, w którym sami zasiadają, relacjonują finał, kontaktują się z mediami, a także liczą pieniądze i przeprowadzają licytacje. 12 stycznia HKR po raz kolejny odpowiedzialny był za przeprowadzenie szkoleń z pierwszej pomocy i pozoracji. Światełko do niebo wysłane poprzez fireshow także nie odbyłoby się, gdyby nie harcerze, którzy wchodzą w skład Teatru Ognia HANA HI. Relacjonowanie finału przypadło redaktorkom MERITUM.
ZIMOWE WYZWANIE Czwórka odważniaków z Ostrowa wybrała się na prawdziwą szkołę przetrwania do Baraniej Góry! 8-9 lutego to czas, kiedy wędrownicy podjęli wyzwanie i spotkali się, aby zasiąść przy wspólnym ognisku, zrobić pamiątkowe zdjęcie – tym razem w piżamach! – i spędzić noc w namiotach – mimo śniegu i mrozu, który im towarzyszył. Tak więc, Malaga, Borys, Jurek i Łukasz dostają od nas miano najodważniejszych wędrowników w ostrowskim hufcu! KROPLA BRATERSTWA Prawie 10 ostrowskich wędrowników po raz kolejny pokazało wielkie, szlachetne serca. 21 lutego wspólnie wzięli udział w harcerskiej akcji na DMB i oddali krew, mając świadomość, że w ten sposób ratują ludzkie życie. Już o 7:30 mundury pojawiły się w ostrowskim punkcie krwiodawstwa. Gratulujemy odwagi!
OSTROWSCY NIEZWYCZAJNI Miło nam poinformować, że do plebiscytu Niezwyczajni zostało zgłoszonych dwóch ostrowskich instruktorów. Pwd. Paula Borek w kategorii „Młody lider” oraz hm. Dariusz Potasznik w kategorii „Wspólny cel”. Już sama nominacja jest wielkim wyróżnieniem dla tych osób. Możemy być dumni, że nasz hufiec skrywa takie osobowości. PR LAB 17-19 stycznia redakcja Meritum spędziła w Krakowie. Redaktorki prowadziły tam zajęcia z pisania artykułów i prowadzenia harcerskiej gazety dla instruktorów z całej Polski, biorących udział w Warsztatach PR LAB. Organizowane one były przez Chorągiew Krakowską. Warto dodać, że podobne warsztaty już niedługo odbędą się w naszym hufcu!
WYDARZENIA Redakcja
SPOTKANIE NOWOROCZNE W pierwszą sobotę tego roku – 4 stycznia – odbyło się coroczne Noworoczne Spotkanie Instruktorskie. Była to okazja do wielu wyróżnień i podziękowań. Hm. Włodzimierz Mieloch oraz hm. Jan Czerwiński zostali odznaczenia Złotym Krzyżem „Za zasługi dla ZHP”. Komendant Hufca podziękował wszystkim zaangażowanym w zeszłoroczną pracę. Swój noworoczny prezent otrzymali także redaktorzy gazety hufcowej „Meritum” – państwo Maciejewscy wręczyli im redakcyjne koszulki. Pan Knopiński wręczył upominek w ramach podziękowania za współpracę z Gimnazjum nr 4. Na koniec spotkania odbył się premierowy pokaz filmu „Siwy Sokół”, który został zrealizowany przez Darię Cegiełkę i Michalinę Ruch pod opieką pana Piotra Grabarza.
POWSTANIE WIELKOPOLSKIE W dniach 28-29 grudnia 2013 roku delegacja naszego hufca brała udział w obchodach 95. rocznicy powstania wielkopolskiego, które odbywały się w Warszawie. Sobotę rozpoczęli udziałem we Mszy Św., a następnie przemarszem po ulicach Warszawy dostali się na miejsce uroczystości, jakim był Plac Piłsudskiego oraz Cmentarz Powązkowski. W niedzielę przed odjazdem zwiedzili Muzeum Powstania Warszawskiego.
ZIMOWISKA Ferie dla harcerzy z naszego hufca były bogate w doświadczenia, wrażenia i emocje. 02-08.02.2014r. odbyło się Zimowisko Szczepu “Jedenastka” w Białym Dunajcu. 4 lutego 58 DHS M.O.S.T miała Nockę Filmową. Wędrownicy oraz harcerze z 14 DHS 5 lutego wzięli udział w całodniowej zbiórce. Szczep „Jedyneczka” w dniach 9-14 lutego gościł w harcerskim schronisku „Głodówka” w Bukowinie Tatrzańskiej. Natomiast 14-16.02.2014r. odbył się VIII już Rajdo-biwak „Szlakiem Powstańców Wielkopolskich”. W wyjeździe wzięli udział harcerze z całej wielkopolski, a nasz hufiec reprezentowały ekipy ze Szczepu „Wigry”, „Szuwary” oraz z 72 DH im. Bohaterów Westerplatte. numer 10
5
MERITUM
SŁOWO KOMENDANTA hm.Dariusz Potasznik
6
O
rodzinie w harcerstwie harcerstwie w r o harcerskiej rodz dzinie inie
Do „rodzinnego” numeru Meritum poproszono mnie o rodzinny artykuł. Całkiem sensownie – pomyślałem – bo zapewne coś na ten temat mam do powiedzenia... Ktoś powie – no tak, jak się żyje w „uharcerzonej” rodzinie, to inna bajka, inny świat. Otóż tak się składa, że nie zawsze moja rodzina była „uharcerzona”. Po pierwsze – zarówno moi rodzice, jak i moje rodzeństwo z harcerstwem niewiele mieli do czynienia. W szkole podstawowej i średniej byłem sobie po prostu zuchem, potem harcerzem i tak jak większość z was czerpałem z tego wiele satysfakcji. Tak się szczęśliwie złożyło, że moja harcerska droga zeszła się z inną harcerską drogą i dalej poprowadziły nas razem, co jednak wcale nie oznacza, że postanowiliśmy założyć „harcerską rodzinę” – wręcz przeciwnie, tak się złożyło, że z chwilą, gdy stanęliśmy na ślubnym kobiercu zakończyliśmy aktywność harcerską. Ten rozbrat z harcerstwem trwał aż 10 lat, zaś impulsem do przetarcia na nowo harcerskiego szlaku był fakt, że zależało nam, by nasze dzieci, które właśnie trochę odrosły od ziemi, miały okazję wychowywać się w najlepszej szkole życia, jaką jest harcerstwo. Jest takie przysłowie – może nie najlepsze do harcerskiej gazety, mam jednak nadzieję, że nikogo nie zgorszy – „Jeśli chcesz się napić piwa, nie musisz kupować browaru”. Tak też i mnie się zdawało. Okazało się jednak, że ciężko znaleźć drużynę harcerską w okolicy. Nie było więc wyboru – trzeba było drużynę stworzyć. I takim to sposobem cała rodzina się uharcerzyła, co w gruncie rzeczy było efektem po trosze świadomych decyzji, po trosze przypadku, a po trosze również szczęścia. A’propos „uharcerzonej rodziny”, ktoś może się zastanawiać – czy oni przy kolacji rozmawiają o harcerstwie? Staramy się, żeby nie. Nie zawsze się udaje. Na szczęście jednak każdy z nas ma swoje sprawy, swoje życie, więc tak naprawdę mamy o czym rozmawiać i nie jest to wyłącznie harcerstwo. Nie ukrywam jednak, że zdarzają nam się czasami rozmowy, płomienne dysputy, a nawet spory, na tematy harcerskie. Ponieważ numer 10
MERITUM
jednak, każde z nas ma w harcerstwie „swoją działkę”, często więc jest tak, że nie wie jedno, co robi drugie. Zdarza się więc, iż słyszę zarzut „a dlaczego ja się o tym dowiaduję od druha tego, czy owego?”, a wtedy odpowiadam „dlatego, że to nie twoja działka”. Nie jest więc tak, że nie wstajemy od wigilijnego stołu póki nie napiszemy strategii ZHP na rok następny ;) Zamykając temat „rodzinny” spojrzeniem z pewnej perspektywy – zwracają uwagę dwie ciekawe kwestie. Z jednej strony – przypadki rodzin harcerskich w naszym hufcu nie są czymś odosobnionym, żeby nie powiedzieć, że są „na porządku dziennym”. Stanowią one sporą wartość dodaną w naszym środowisku harcerskim, kto wie nawet, czy siła naszego hufca w dużym stopni nie tkwi właśnie w tym systemie. Rodziny Dybałów, Hnatyków, Maciejewskich, Potaszników, Ruch i Szlachtów, to przykłady gdzie dwa pokolenia czynnie działają w ZHP, a 1/5 instruktorów hufca to członkowie tych właśnie rodzin. Z drugiej strony, nie doszukałem się przypadku, aby w naszej 100-letniej historii zdarzył się choćby jeden przypadek 3-pokoleniowej czynnej rodziny harcerskiej. Z czego to wynika? Trudno odpowiedzieć. Nie ulega jednak wątpliwości, że zdecydowana większość naszego hufca i całego harcerstwa to rodzina innego formatu – po prostu harcerska rodzina. Wszak „harcerz (...) za brata uważa każdego innego harcerza”. Trudno oczywiście ten punkt Prawa Harcerskiego interpretować dosłownie, jednak mam nadzieję, że większość z nas doświadczyła w harcerstwie braterstwa. Doświadczyła uczucia, że ta grupka, ci ludzie, z którymi się spotykam nadają na tych samych falach co ja. Że czasami rozumiemy się bez słów, że mój brat-harcerz, moja siostra-harcerka rozumie mnie najlepiej. To działa nia tylko na krótki dystans...
{
by wysłać rekordową liczbę harcerzy na ten niepowtarzalny zlot. W kolejnych miesiącach jeszcze wiele razy spotykaliśmy się w różnych miejscach, w coraz liczniejszym gronie. Efekt końcowy był taki, że na Jamboree w 2007 roku pojechała rekordowa liczba 800 harcerzy, w tym grupa kilkudziesięciu instruktorów – taka całkiem liczna rodzina... Minęło 6 lat. W czerwcu 2013 zmroziła mnie wiadomość:
Druhna Justyna Piotrowska choruje na bardzo rzadką chorobę ”tętnicze nadciśnienie płucne” jedynym ratunkiem dla niej jest przeszczep płuc w specjalistycznej klinice w Wiedniu. Potrzeba 150.000 euro. Termin – 1 lipca.
O rany! – pomyślałem. Co za nieszczęście... Jednak wiadomość ta dotarła nie tylko do mnie. Dotarła do tysięcy ludzi. Do tych, którzy ją znali i do tych, którzy jej nie znali. Uruchomiono lawinę kontaktów, na stronie internetowej wystartował licznik wskazujący, ile już mamy zebrane i ile potrzeba. Choć
{
{
wydawało się to nieprawdopodobne, to jednak udało się w ciągu dosłownie kilkunastu dni zebrać pieniądze w kwocie wyższej niż było potrzeba. W lipcu Justyna mogła wyjechać do Wiednia... Jesienią gruchnęła kolejna wiadomość:
SŁOWO KOMENDANTA hm.Dariusz Potasznik
Była jesień 2005 roku – jako delegat na Zjazd ZHP uczestniczyłem w spotkaniu delegatów w Załęczu Wielkim, na którym druh Rafał Bednarczyk zarażał ludzi ideą wysłania polskiego kontyngentu na Jamboree do Anglii na 100-lecie skautingu. Dałem się zarazić. Pierwsze spotkanie podobnie do mnie zarażonych odbyło się w Oławie. Gościła nas tam druhna Justyna Piotrowska. Dwa dni odpraw, narad, warsztatów – główny temat, skąd wziąć pieniądze,
{
Pomimo udanego przeszczepu organizm Justyny reaguje niestandardowo. Wymaga intensywnej terapii, której każdy dzień kosztuje 1.000 euro. Pieniądze zebrane w czerwcu szybko topnieją, zaś końca terapii nie widać...
I znów nastąpiło wielkie poruszenie i wielka „akcja ratunkowa”. I znów „wszystkie ręce na pokład”... Kilka dni temu w programie informacyjnym zobaczyłem Justynę przed swoim domem w Oławie, uśmiechniętą, choć umęczoną – dziękuje wszystkim za okazaną pomoc, za wsparcie, za braterstwo, którego doświadczyła. W tle całej tej historii jest jeszcze 6-letnia
córeczka Justyny – Blanka, która nie wszystko rozumie, ale bardzo chce być ze swoją mamą... To jeszcze nie koniec tej historii. Justyna jest bardzo osłabiona, każdy pyłek i każda bakteria stanowi dla niej zagrożenie. Dzisiaj jednak nikt nie wątpi, że finał będzie pozytywny – musi tak być, bo przecież Justyna ma dla kogo żyć, ma przecież tak liczną Rodzinę!
Bo wszyscy harcerze to jedna rodzina, Starszy czy młodszy, chłopak, czy dziewczyna! PS. Szczegóły historii Justyny prześledzić można na stronie http://plucadlajustyny.pl
numer 10
7
MERITUM
ROZMOWY Z... phm. Katarzyna Potasznik
Harcerskie E I N E Z C A N PRZEZ
To, że się poznali nie wystarczyło, żeby coś zaiskrzyło. Zadziałała tu zasada, że kto się zrazu czubi, ten później się lubi. Spuszczenie pewnego razu wraz z kolegą namiotu zastępu Aarinnen, w którym spała ona wydawało się to potwierdzić. „Sępienie” przez niego wraz z tym samym kolegą jedzenia na PZHS-ie w Gdyni też jakoś jej nie zachwyciło. Nawet wyprawa we dwoje na przystanek oddalony od obozu w Biedrusku dobry kawałek drogi nie wystarczył. Dopiero wspólny wyjazd na PZHS do Fromborka, sprawił że poszli razem na spacer i tak już zostali do dzisiaj. Jak to jest być małżeństwem harcerskim? Posłuchajcie historii tlącego się w duszy wiele lat harcerstwa, do którego powraca się ze zdwojoną siłą w powiększonym składzie. Przed Wami z innej niż zwykle strony:
8
Kasia: Jesteście małżeństwem harcerskim? Darek: Bardziej teraz niż wtedy, jak pytałaś o ślub na stanicy Wtedy nam by to do głowy nie przyszło, a teraz jesteśmy bardziej „uharcerzeni”. Iza: To się wtedy tak wszystko zbiegło, bo działaliśmy razem ze trzy, cztery lata … D: W międzyczasie zorganizowaliśmy jeden obóz, zimowisko… I: Przez jakiś czas wydawaliśmy też ręcznie pisaną harcerską gazetę, co akurat tutaj warto dodać. D: Niczym podczas wojny (śmiech). Zorganizowaliśmy obóz wędrowny po Wale Pomorskim i zimowisko w Górach Stołowych, a byliśmy wtedy instruktorami mającymi 18-20 lat… I: … tak, miałam 20 lat jak byłam komendantką obozu wędrownego po Wale Pomorskim . K: Co to znaczy, że teraz jesteście bardziej „uharcerzeni” niż wcześniej? I: W momencie kiedy zostaliśmy małżeństwem nasza działalność harcerska właśnie się kończyła. D: Wtedy tak było, że idąc na studiach działalność harcerska była zawieszana, jak ktoś był mocno nakręcony, to realizował się w kręgach akademickich. I: Co też ciekawe, zdążyłam jeszcze w międzyczasie trochę popracować na etacie w komendzie hufca. Później była długa przerwa, ale gdzieś tam chyba bardziej w duszy waszego taty to harcerstwo pobrzmiewało i w momencie, kiedy weszłyście w wiek szkolny... D: … poczekaj. Gdybyśmy wcześniej szukali epizodów harcerskich, to kiedyś Oskar (Krzysztof Maciejewski – przyp. Red.) zorganizował w harcówce Nieprzemakalnych spotkanie osób „niegdyś działających”, ale ta inicjatywa numer 10
MERITUM
Iza i Darek. Mama i Tata. przygasła, skończyło się na kilku spotkaniach. Z perspektywy osoby, która już nie działa, a której „coś w duszy gra” brakowało wówczas takiego impulsu albo informacji, że można wrócić, być, działać. Choć ciekaw jestem jak to teraz wygląda z tej perspektywy, czy wysyłamy czytelne sygnały dla takich osób? Koniec końców stanęło na tym, że jak trochę podrosłyście to wiedząc ile wartości niesie z sobą harcerstwo i wiedząc o działalności „Nieprzemakalnych” pokierowałem ciebie do ich drużyny – 4 DH. Chyba... K: Po wakacjach już zacząłeś sam działać… D: Nie tak zaraz. W międzyczasie twoja aktywność w „Nieprzemakalnych” spadła do zera. Ponieważ z jednej strony chciałem, by moje córki były harcerkami, a z drugiej strony ówczesny proboszcz naszej parafii ks. Kaniewski namawiał mnie na zorganizowanie w parafii drużyny harcerskiej, podjąłem w końcu decyzję o reaktywacji na Zębcowie „mojej” drużyny. We współpracy z proboszczem przeprowadziliśmy w listopadzie nabór i tak sobie chyba gdzieś do stycznia działaliśmy nielegalnie. K: Jak to nielegalnie? D: Tak byłem zaprzątnięty zbiórkami, że komendę hufca powiadomiliśmy o naszej działalności dopiero głęboką zimą. I: No i tak została reaktywowana 1 Drużyna Harcerska. D: Czyli ja się uruchomiłem trochę wcześniej, angażując w to was, a mama tak na zasadzie sympatyka. I: Tak. Działałam na zasadzie takiego wsparcia. Przez dłuższy czas tak było, z krótkim epizodem działalności w Komisji Historycznej.
za to przedłużanie młodości ;) K: Czy każde z was ma swój harcerski pomysł na siebie? I: Myślę, że tak, bo ja realizuję się w tym, że dużo się nauczyłam i dużo wiem, i jestem osobą kompetentną, jeżeli chodzi o finanse i wszystko co związane z księgowością hufca. D: A ja się zastanawiam, czy byłby możliwy scenariuszem taki, że ty masz swoją działkę w harcerstwie, zupełnie inną niż moja i jakby to wtedy wyglądało? K: Czyli sytuacja, w której ty jesteś komendantem hufca, a mama na przykład drużynową? D: To pół biedy, ale sytuacja w której mama jest na przykład skarbnikiem hufca, a ja jestem dajmy na to, członkiem rady chorągwi i mamy zupełnie inne harcerskie światy. K: Czyli sednem jest wspólna działalność, a nie fakt przynależności do ZHP? D: W tym co teraz robimy jesteśmy razem i wzajemnie się wspieramy, bo mama mi pomaga przez to, że prowadzi księgowość, a ja z kolei jej pomagam w księgowości, w tym w czym jestem bardziej biegły i tak się wspieramy, a gdyby tak.. no właśnie, ciekawe jakby to było, gdybyśmy nie byli takim zespołem i czy byłoby to równie ciekawe, ale wszystko przed nami. K: Czy z punktu widzenia każdego z was w kontekście poszukiwania drugiej połówki najlepsze co może zrobić harcerka to zakochać się w harcerzu i odwrotnie? Patrząc przez pryzmat pewnego podobieństwa czy to kwestia przypadku? I: Nie, ja myślę, że to zależy od osobowości. Na pewno wśród harcerzy jest dużo osób wartościowych i łatwiej znaleźć jakąś wspólną nić porozumienia, natomiast wśród harcerzy są też osoby, które zupełnie się nie rozumieją. K: Nie nadają się? I: Nie, że się nie nadają, bo każdy gdzieś tam tę swoją połówkę kiedyś znajdzie lub nie znajdzie. K: Jak to lub nie…? Każdy znajdzie! I: No znajdzie.. (uśmiech) D: Znajdzie, jeśli szuka, bo jeśli nie szuka to nie znajdzie. Odnośnie tego pytania to tak, oczywiście warto szukać wśród swoich, ale po pierwsze nie mamy porównania, bo nie wiemy jak to jest, kiedy harcerz ma żonę nie-harcerkę. Często słyszymy, że jest przynajmniej w dalszym życiu harcerskim jest trudniej. Jeden z instruktorów „uharcerzył” swoją żonę, być może właśnie po to żeby mieć łatwiej w domu. Teoretycznie zatem powinno być łatwiej znaleźć się w harcerstwie, ale może być różnie. Harcerstwo na pewno skupia ludzi o podobnych poglądach, których coś tam łączy, więc w tej grupie łatwiej wybrać i znaleźć drugą połowę, ale nie można z tego wyciągać wniosków, że jeśli ktoś jest harcerzem, to najlepiej, jeśli znajdzie kogoś w harcerstwie. Harcerstwo jednak buduje takie relacje, które w normalnych okolicznościach trudno wypróbować. Jeśli jesteśmy na obozie i przeżywamy różne chwile i trudne, numer 10
ROZMOWY Z... phm. Katarzyna Potasznik
K: Można powiedzieć, że w Waszym przypadku występuje pewna zależność harcersko-małżeńska? Ma znaczenie to, że druga połowa jest też w harcerstwie i patrzycie na świat w podobny sposób? I: Myślę, że jest nam dużo łatwiej dlatego, że działamy razem. Pewnie gdybyśmy nie angażowali się tak wspólnie, to mogłoby to wywoływać może jakieś tarcia. Na pewno łatwiej jest, jeżeli dwie osoby udzielają się w podobnym obszarze. Wtedy, jeśli jedziemy na obóz, to jedziemy razem, jeśli jest zimowisko to też razem. Gdyby tylko jedno z nas się udzielało, to pewnie jakieś ograniczenia by występowały i nie moglibyśmy się tak mocno zaangażować w harcerstwo. D: Ja też przy zakładaniu Jedynki miałem takie wrażenie, że jeżeli wszyscy się zaangażujemy, to będziemy nam łatwiej… K: Wszyscy, czyli cała rodzina? D: Jeśli sobie przypomnisz nasze wcześniejsze wyprawy trójkowe (tata i dzieci- przyp. Red.) do lasu, to była to taka namiastka harcerstwa i pewnie wspominasz milej obozy, na których byliśmy wspólnie we czwórkę z mamą. K: Nie wiem, bo ja to postrzegałam w innych kategoriach – w domu byłeś tatą a na zbiórce druhem. Powiedziałeś, że myślałeś o tym, że jeśli cała rodzina będzie zaangażowana to będzie łatwiej, dlaczego? D: Takie miałem poczucie, że jeśli będziemy działać wspólnie, zwłaszcza że mamy nie musiałem szczególnie przekonywać - wiedziałem, że w jej duszy też to gra to będzie dla rodziny i harcerskiej działalności lepiej. I: Tak naprawdę właśnie od tego pierwszego obozu „nowej Jedynki” w Siamoszycach to się zaczęła taka wspólna harcerska działalność, wtedy we dwójkę zrobiliśmy ten obóz. D: Gdyby tak liczbowo wyrazić nasze zaangażowanie i określić, że jest na poziomie „cztery”, to gdybym działał sam byłoby ono na poziomie 1. Z całą pewnością nie byłbym tak bardzo zaangażowany, a w tej sytuacji jest jeszcze druga strona tak samo zaangażowana, więc korzyść dla hufca jest jak z czterech pojedynczych instruktorów. K: To jest wasze oddziaływanie na harcerstwo – jak widzimy pozytywne, a jakie jest oddziaływanie harcerstwa na wasze małżeństwo? D: Fajne jest to, że jeździmy razem na wakacje. Gdyby moją pasją było harcerstwo, a mama zapisałaby się do koła miłośników kanarków i jeździła na jakieś wycieczki tam, to na pewno bylibyśmy inną rodziną. Dzisiaj też mnie tak naszło, że poprzez działanie w harcerstwie chyba młodość sobie przedłużamy. I: Chociaż czasami jak tak siedzimy tutaj i tak rozkminiamy te wszystkie rozliczenia… D: No, bo takie przyziemne sprawy jakie mamy z fakturowaniem i finansowymi sprawami hufca to jest masakra. Może jednak to jest cena, którą płacimy
9
MERITUM
HARCERSKI PUNKT WIDZENINA ćw.Piotr Turbasa
i śmieszne, i fajne to w ten sposób ludzie dobrze się poznają. Harcerstwo daje więc możliwość, żeby się lepiej poznać a przez to lepiej wybrać. Dużo trudniej osiągnąć to nawiązując znajomość np. na imprezie u znajomych. Ludzie “jak się ku sobie mają” to wiadomo, że czarują, odgrywają rolę i kreują się na takich, jakimi chcieliby być postrzegani, a jak się razem idzie na nocną wartę, to nie ma czasu na żadną kreację i jest się sobą. K: Co zawdzięczacie harcerstwu? D: Trudne pytanie, bo dotykach głębokich obszarów, ale odpowiem wykrętem: jak tworzyłem Jedynkę to przyświecała mi taka myśl, żeby spłacić swój dług wobec harcerstwa. D: (do Izy): A czym dla Ciebie jest harcerstwo? Masą faktur pewnie… (uśmiech) I: Nie, dla mnie to jest coś takiego, co pozwala mi się rozwijać cały czas, więc zawdzięczam rozwój osobisty harcerstwu. No i to, że mam takie wspaniałe dzieci, które się realizują w harcerstwie, między innymi. To, że naszej
przeszłości harcerskiej zawdzięczamy to, jak wygląda nasze życie teraz to jest oczywiste. Wszystko, co tutaj zostało powiedziane świadczy o tym, że dzięki temu, że w harcerstwie się poznaliśmy, jesteśmy spełnioną rodziną, natomiast znamy też małżeństwa, które się z harcerstwa wywodzą i już nie działają, a też są już razem tyle lat. D: Być może nie mieli impulsu, żeby wrócić. I: Myślę, że pokłosiem naszej działalności jest teraz wasza działalność. I może gdyby nie to, że my ciągle aktywnie działamy, to wasza droga harcerska dawno by się już skończyła. K: Może coś w tym jest, kiedyś też się nad tym zastanawiałam. I: A może dostałyście to z mlekiem matki i macie harcerstwo zaszczepione. D: Tak, macie dobre geny harcerskie. K: Dobre geny harcerskie.. i to jest bardzo dobra puenta.
ROK Czym jest dla mnie DMB? To pytanie pojawiło się w mojej głowie niemal natychmiast, gdy włączyłem komputer, by napisać ten tekst. Tematyka się zgadza – pomyślałem - więc czemu by nie spróbować? Może was to poruszy, ale DMB jest dla mnie tylko dniem. Jednym z 365, jakie mamy w roku. Nienaruszalną pozycją w planie pracy i od sierpnia tego roku także problemem. Jak zorganizować ciekawą zbiórkę, skoro z własnych doświadczeń uczestnika wiem, że temat jest niby piękny, niby pompatyczny, ale... No właśnie, chyba zbyt piękny i pompatyczny. Czy to porywa dzisiejszą młodzież? Tak! Pod warunkiem, że alternatywą jest praca w kamieniołomie... Oburzacie się? Przecież DMB to chyba najważniejszy dzień dla każdego harcerza. Dzień, w którym wszystkie nasze ideały zdają się krążyć w powietrzu w takim natężeniu, że wręcz moglibyśmy je schwycić dłonią! Dzień, w którym wszyscy się do siebie uśmiechamy! Dzień, który jest radosny i łączy harcerzy w jedną wielką rodzinę! Jednym słowem, dzień wyjątkowy! Tak, macie rację. Macie świętą rację, jednocześnie bardzo się myląc… To nadal jest kolejny, szary dzień,
10 numer 10
MERITUM
MYŚLI BRATERSKIEJ
w którym wstaniemy do pracy lub szkoły. Może niektórzy z nas będą mieli sprawdzian, kolokwium, ważne zebranie? Potem wrócimy do domu zmęczeni wydarzeniami ostatnich godzin. Zjemy coś, jakoś przewegetujemy godzinkę, dwie i do łóżka, zamykając codzienny, zaklęty cykl. Skoro to dzień, jak co dzień, czemu mamy podchodzić do innych harcerzy i skautów z nadzwyczajną bezinteresownością i uprzejmością? Mówię temu stanowcze: nie! Nie bądźmy nadzwyczajnie uprzejmi! Nie bądźmy nadzwyczajnie bezinteresowni! Nie twórzmy DMB dniem wyjątkowym! Dlaczego? Bo nie o to w DMB chodzi! Bo nie tak spełniamy jego ideę! Na początku napisałem, że jest to jeden dzień z 365. Odwróćmy to, niech rok składa się z 365 Dni Myśli Braterskiej. Niech uprzejmość i bezinteresowność nie pojawiają się w nas tylko 22 lutego, tylko dlatego, że tego dnia urodził się BP. Pozwólmy DMB zostać symbolem. Symbolem Roku Myśli Braterskiej, którego radości i wartości nie będziemy ograniczać tylko dla pozostałych „mundurowych”, ale które poniesiemy także do naszych domów, miejsc pracy, uczelni i szkół.
Może nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale trzymasz właśnie w rękach wyjątkowy numer Meritum. Jest to nasze 10 wydanie i dla nas, redakcji gazety, jest to magiczny i wspaniały moment. Cofnijmy się półtora roku wstecz.
Najprawdopodobniej był to początek sierpnia. Piękny letni dzień, błękitne niebo, wakacyjna aura. Razem z Kasią (moją opiekunką próby) układałyśmy zadania na przewodnika. Kiedy doszłyśmy do wymagania związanego z działalnością w hufcu, przed nami wyrosły góry nie do pokonania. Mimo szczerych chęci nie wdziałam tam dla siebie odpowiedniego miejsca. Nagle nad głową Kasi rozżarzyła się żarówka, oczy zaczęły błyszczeć, a na ustach pojawił się enigmatyczny uśmiech. Gazeta! Niestety, jej podekscytowanie zupełnie mi się nie udzieliło. Uznałam to za kolejny z setek „genialnych” pomysłów, które po chwili umierają śmiercią naturalną. Jednak żarówka nad Kasiną głową nie chciała znikać, a ja ku wielkiemu zdziwieniu i wbrew sobie, zaczęłam ulegać jej cukierkowym wizjom. Po chwili było nas już dwie. Dwie podekscytowane harcerki, jednak nie do końca wiedzące, co ze swoim pomysłem zrobić. Na naszym celowniku pojawiła się Julita. Do dziś często wspominamy rozmowę telefoniczną między rozentuzjazmowaną Kasią, a zdezorientowaną Julitą, kiedy Kasia powiedziała, że „czas to pojęcie względne i zawsze można go znaleźć” (też myślicie, że powinno to być motto instruktorów harcerskich?). Po niedługich namawianiach Julita stałą
MERITUM SPRAWY pwd.Agnieszka Podhajska
SEDNO MERITUM
się trzecim muszkieterem. Do zespołu dołączyła jeszcze Paula. No i możemy zaczynać! Ale jak? Nasze pierwsze spotkanie było jedną wielką burzą czterech mózgów, które uroiły sobie gazetę. Nasza namiętna dyskusja poruszyła chyba wszystko, co poruszyć mogła. Same siebie zasypywałyśmy tysiącem pytań. Dla harcerzy, czy instruktorów? Papierowa, czy elektroniczna? Co miesiąc, czy rzadziej? Kolorowa, czy czarno-biała? Jak będziemy drukować? Płatna, czy darmowa? Wtedy też powstała nazwa i pozwolicie, że oszczędzę i wam i nam przytaczania propozycji, które w czasie rozmowy padły. Jednakże podziękujcie naszym Aniołom Stróżom, którzy bezsprzecznie czuwali nad nami. Jak potoczyły się nasze dalsze losy? Nie pamiętam. Wszystko działo się z prędkością szybszą niż światła. Jednak sądzę, że warto poświecić kilka cennych linijek Meritum, aby przytoczyć postawę Komendanta naszego hufca. Druh Darek był do pomysłu gazety nastawiony oczywiście pozytywnie. Jednak nie za bardzo. Jak zawsze zachował zdrowy dystans mówiąc, że pogratuluje nam przy 5 numerze. Jednakże nie musiałyśmy długo czekać. Druh Darek widocznie nie mógł już wytrzymać, ponieważ gratulacje otrzymałyśmy już po drugim numerze. numer 10
11
MERITUM
HARCERSKI PUNKT WIDZENIA phm.Katarzyna Potasznik
Dziś, Meritum istnieje już około 550 dni. Jesteśmy znani w całej Polsce, a także w Armenii. Czytają nas instruktorzy w Głównej Kwaterze. Harcerze kojarzą nas z Wielkopolskiego wZlotu Wędrówników, Rajdobiwaku Szlakiem Powstańców Wielkopolskich, czy warsztatów PR Lab w Krakowie. Przez te 10 numerów, ponad 20 redaktorów, nie tylko z naszego hufca, napisało 139 artykułów. Nie będę skromna i nazwę to jednym słowem – SUKCES. Nie podważalny. Jednak nie jest to sukces wyłącznie nas, czyli redakcji. Jest to sukces nas wszystkich, całego hufca, bo każdy ostrowski harcerz w mniejszym bądź większym stopniu tworzy tę gazetę. O czym pisalibyśmy w „Bądź na T(r)OPIE”, gdyby w naszym hufcu nie działy się takie fantastyczne rzeczy? Kogo opisywałybyśmy w „małej, a Wielkiej”, gdyby w naszym hufcu nie było takich niesamowitych, młodych liderów? Kto opowiadałby swoje harcerskie przygody we „Wspomnieniach dinozaura”, gdyby w naszym hufcu nie było takich wyjątkowych instruktorów? I wreszcie, dla kogo mielibyśmy tę gazetę
tworzyć, gdyby nie WY? Dziś świętujemy, ponieważ wydanie 10 numeru gazety jest do tego świetnym powodem. Jednak nie boję się stwierdzić, że nikt z nas nie myślał półtora roku temu, że nam się uda. Bo jak? Jeśliby racjonalnie spojrzeć na całą sytuację, to nie miała ona prawa zakończyć się happy endem. 4 harcerki, które w zasadzie o tworzeniu gazety nie widziały nic. Nieposiadające żadnego zaplecza, dzięki któremu mogłyby coś drukować. Pomysł wydawałoby się utopijny. A jednak! A jednak się udało! Udało się, bo trzymasz w rękach już 10 numer, który jest niezbitym dowodem na to, że wszystko można zrobić, jeśli bardzo się chce. Niech Meritum będzie dla ciebie przykładem mówiącym, że marzenia należy spełniać. Więc nie czekaj na lepszy moment, bo takowy nigdy nie nadejdzie. Twój najlepszy moment na spełnianie marzeń jest właśnie tu i teraz. Dziś, w Dniu Myśli Braterskiej, życzę ci, żebyś za rok mógł także powiedzieć, że spełniłeś swoje marzenie.
braterstwa
Węzły Dawid, 19 lat (drużynowy)
Wbiega na zbiórkę przed czasem, a i tak już kilku czeka. Przychodzą, żeby wyjść bogatsi o to, co on na dzisiaj przygotował. Będzie gra albo gawęda, raczej ta pierwsza, bo gawęda przy specjalnych okazjach. Widzi te ich rozpalone oczy, niektóre trochę zmęczone, inne w gorszym nastroju, bezcenne uśmiechy na twarzach. Zaczyna. Baczność. Odliczają. Przyszło dzisiaj czternastu, o trójce nieobecnej wiedział, nie wiadomo co z resztą. Dzisiaj będą węzły powiązane z relacjami między ludźmi. Ciekawe, w jaki sposób oni to widzą. Które węzły przyporządkują do więzi z innymi? Jak powiążą siebie wzajemnie? Gdzie on znajdzie się między nimi? Każdy z nich inaczej to czuje, on ma wrażenie, że są jego podporą, chociaż nie opowie o swoich problemach, ale nie musi, wystarczy, że ich posłucha, że oni spojrzą się na niego z tą iskrą w oku i zapytają: „Tak może być?”, „A jak sądzisz?”.
12 numer 10
MERITUM
„Szczyt”, zastęp starszoharcerski
Szczep Azymut
Nareszcie. Tyle miesięcy przygotowań Jest 17:05, co znaczy, że się spóźnia. i dzisiaj się zaczyna. Tomek z ekipą jest już na miejscu, więc obóz stoi. Monika Zawsze to robi, chociaż tyle razy dopięła każdą minutę programu, więc o tym rozmawiali. Miał przynieść zbite przez dziadka deski do skrzyni, teraz tylko rola Przemka, żeby wszystktóre pomalują i uporządkują sprzęt ko na odbyło się na czas. Muszą tylko w harcówce. Jest. „Jestem! Mam przełożyć na wszystkich swoje nakręceskrzynię, zobaczcie jaka odjechana!” nie na ten obóz. Tak będzie. Kadra tak silnie połączona we wspólnym działamówi szczęśliwy, nie zważając na spóźnienie. Nieważne. Szybki podział niu i wsparciu, w każdym przypadku obowiązków: zamiatasz, układasz, omsknięcia i sukcesu da im swoją siłę. malujecie. Witek, zastępowy, zajmie Wszyscy wrócą do domów z głowami się wkręceniem zawiasów. Reszta pełnymi nowych pomysłów, które, choćby zrealizowali w połowie, to duma ich zajmuje się swoimi działaniami. będzie rozpierać. Wpadły dziewczyny, pojawiła się gitara, „śpiewam do was i do nieba, że przyjaźni mi potrzeba”.
Trzy oblicza harcerskich relacji, trzy punkty widzenia na to, kim dla siebie jesteśmy. W odniesieniu do zbiórki z pierwszej historii niesamowita jest ta różnorodność węzłów, które nas łączą i ich wzajemne powiązania z innymi. Węzły braterstwa często nieświadomie zaciągane, z siłą mniejszą lub większą, mają niebywałą moc. Mam wrażenie, że energia harcerskich serc działa jak perpetum mobile – urządzenie napędzane wewnętrzną siłą bez stymulacji zewnętrznej. Taka siła, której nie ma w żadnym innym miejscu na ziemi. Zdarza się mówić, że harcerstwo jest jak jedna wielka rodzina. Życzę każdej rodzinie tak silnie braterskich węzłów.
Wyjątkowy numer to i wyjątkowe teksty. Jak zdążyliście zauważyć, albo nie, zmienił się autor rubryki. Piotr Turbasa – pewnie niewiele Wam to mówi. Jest to przesympatyczny harcerz z Chorągwi Krakowskiej, który na co dzień jest liderem drużyny wędrowniczej i studentem filologii chorwackiej na I roku. Poznałam go na PR LAB w Krakowie i urzekł mnie swoim talentem dziennikarskim, dlatego też poniżej jego tekst. Jednak, koniec gadania i do czytania!
"Mroczny rycerz powstaje" Christopher Nolan
Pamiętam jakby to było wczoraj... Miesiące oczekiwania od zapowiedzi premiery, nerwowe surfowanie po Internecie w poszukiwaniu nowości z planu filmowego i ta piękna czerwcowa sobota, w którą wybrałem się nareszcie na zakończenie trylogii o moim ulubionych superbohaterze. Usiadłem i efekty specjalne wcisnęły mnie w fotel... Szkoda, że tylko one. Christian Bale trzymał niezły poziom, ale na przykład rola Anne Hathaway zupełnie nie przypadła mi do gustu. Fabuła na pierwszy rzut oka całkiem fajna, ale nie obyło się bez błędów merytorycznych i logicznych, które zauważyłem już przy pierwszym obejrzeniu. Przymknąłem jednak na to wszystko oko, wszak to moja ukochana trylogia! Patrząc z perspektywy czasu i powtórzonego ostatnio seansu, uważam, że film mimo błędów merytorycznych i obecnego miejscami kiczu jest umiarkowanie dobry. Ta stosunkowo niska ocena jest konsekwencją utraty mrocznego klimatu miasta Gotham i niepotrzebnego pójścia w patos. Ocena byłaby niższa, ale mimo wszystko film ten da się obejrzeć i wyjść z niego całkiem zadowolonym. Warunek jest jeden, nie przywiązuj wagi do szczegółów i daj się porwać akcji i fabule, bo to największe zalety. PS. Film zdecydowanie do jednokrotnego obejrzenia.
KULTURA I NAUKA ćw.Piotr Turbasa
FILMY na temat "Last Vegas" Jon Turteltaub
“Piotrek, lecimy do kina na 21?” Kiedy mój brat wpalił z takim pytaniem w któryś z listopadowych wieczorów z powątpiewaniem spojrzałem na zegarek. Kiedy usłyszałem jednak tytuł „Last Vegas”, zebrałem się i mimo 20 minut do rozpoczęcia seansu siedliśmy do naszego lśniącego rdzą poloneza. Pytacie dlaczego? Ano dlatego, że spodziewałem się filmu na podobieństwo Kac Vegas (każdy film z Vegas w nazwie to sugeruje;), którego jestem fanem (może nie ma się czym chwalić, ale podoba mi się prymitywny humor). Także obsada zrobiła spore wrażenie: Douglas, De Niro, Freeman, Kline. Tak naprawdę poza Douglasem każdy spełnił moje oczekiwania. Niespodzianką była dla mnie natomiast forma filmu. Spodziewałem się tępej komedii, na której będę po prostu mógł ryknąć śmiechem, nie trapiąc się tym, że całość nie ma większego sensu. Jednak nie, Last Vegas okazała się ciepłą historią czwórki (bardzo) starych przyjaciół, którzy wyruszają do Las Vegas, na... ślub jednego z nich! Komedia momentami przeradzała się w film familijny, a czasem nawet w coś graniczącego z dramatem (świetny w tych momentach De Niro!). Ku mojemu zdumieniu, kompletnie mi to nie przeszkadzało.Wręcz przeciwnie! Film poza tym, że poprawił mi humor przekazał mi coś jeszcze. Coś, czego w dzisiejszym kinie masowym (zwłaszcza w komediach) wprost nie da się uświadczyć. Co to jest? Nie mam pojęcia, jak Wam to wyjaśnić, po prostu trzeba zobaczyć ten film. numer 10
13
MERITUM
KULTURA I NAUKA pwd.Agnieszka Podhajska
azymut na
KSIĄŻKI "Mały Książe" Antonine de Saint-Exupery To najpiękniejsza książka o poszukiwaniu przyjaźni. Uniwersalna powieść dla dziecka i dla dorosłego, o poszukiwaniu tego, co w życiu naprawdę ważne. To opowieść o stwarzaniu więzów i o obowiązkach wynikających z oswajania drugiego człowieka. Opowiada w prosty, acz niezwykle mądry sposób o losach Małego Księcia, który zamieszkuje niewiele większą od siebie planetę. Książka pełna uroku, wzruszających chwil i pięknych słów, do przeczytania w jeden wieczór.
“Kamienie na szaniec” Aleksander Kamiński
Pewnie ze świecą szukać można harcerza, który nie przeczytał tej książki. Jednak nie ukrywajmy, że większość z nas kojarzy ją z przykrym, lekturowym obowiązkiem. Może warto, przy okazji Dnia Myśli Braterskiej, zajrzeć do niej ponownie? Spojrzeć z innej perspektywy na historię przyjaciół-harcerzy, których chlebem powszednim była wojna, śmierć i strach. Mimo codzienności, w jakiej przyszło im żyć, w ich sercach wciąż palił się ogień harcerskiego braterstwa i przyjaźni.
“Głaskologia” Miłosz Brzexiński
Książka wyjątkowa, książka, którą powinien przeczytać KAŻDY, książka dla tych, którzy chcą świadomie kierować swoim szczęściem i pozytywnie wpływać na innych ludzi, dawając im energetycznego kopa. Książka błyskawicznie wciąga, a po przeczytaniu, nie daje o sobie zapomnieć. Bogata merytorycznie, rzeczowa, dowcipna, mądra oraz konkretna.
14 numer 10
MERITUM
Towarzyszą nam wszystkim od zawsze. Często przez nie całymi dniami chodzimy zmęczeni i nieprzytomni, jednak równie często sprawiają, że mamy dobry humor. O czym mowa? Oczywiście, że o snach! Mimo że wydawać by się mogło, że wszystko z nimi w porządku, no może poza koszmarami, to jednak jest pewien problem… Wielu naukowców, pisarzy i wróżek twierdzi, że każdy nasz sen ma jakieś znaczenie, często niedosłowne.
W „Dream Central’s” możemy przeczytać, że „jeżeli we śnie oprzesz się pokusie zrobienia czegoś złego, możesz spodziewać się przypływu gotówki”, natomiast sen o jedzeniu makaronu „może oznaczać, że czekają cię różne, drobne straty”. Z kolei „Hipersłownik snów” ostrzega, że sny o mrówkojadzie „świadczą o tym, że możesz mieć do czynienia z nowymi czynnikami, ludźmi lub zdarzeniami o negatywnym wpływie na twoją aktywność i etykę zawodową”. Żarty żartami, ale wielu terapeutów wykształconych w tradycji freudowskiej długo przyjmowało pogląd, że kraina snów jest pełna symboli, które – jeśli się je właściwie zinterpretuje – mogą obnażyć tajemnice psychiki. Zygmunt Freud uznawał sny za „królewską drogę do zrozumienia nieświadomości”. Przekonywał, że koszmary oraz marzenia senne są przepełnione symbolami, które po odczytaniu mogą zdradzać sekrety najskrytszych pragnień i lęków. Freud jednak miał nieco sprzeczne podejście do uniwersalności tej symboliki. Z jednej strony twierdził, że jest ona indywidualna dla danego człowieka i należy badać ją przez swobodne skojarzenia i każda interpretacja musi być dostosowana do konkretnego człowieka. Z drugiej, pewne symbole były jego zdaniem całkowicie uniwersalne i przypisywał im ogólne znaczenie. Większość współczesnych psychologów odrzuca jednak pogląd, że pojawiające się w snach obrazy mają uniwersalne symboliczne znaczenie, a liczne badania i drobiazgowe anal-
KULTURA I NAUKA sam. Julita Borek
PSYCHOLOGIA dla Ciebie
izy potwierdzają, ze większość snów pozbawiona jest jakichkolwiek treści symbolicznych. Okazało się na przykład, że w pierwszych godzinach snu w trakcie fazy REM, zwanej też fazą szybkich ruchów gałek ocznych (REM – rapis eye movement), marzenia senne to przeważnie przetworzenie codziennych czynności i spraw, które nurtowały nas ostatnio, jak zbliżający się termin egzaminu czy płacenie podatków. Podczas fazy REM mózg przejawia ożywioną aktywność, a jej efektem są sny, które istotnie bywają nielogiczne i pełne emocji. Zdaniem Allana Hobsona sny w fazie REM to efekt możliwie najsprawniejszego działania mózgu, który z mieszaniny przypadkowych informacji próbuje sklecić jakąś sensowną historyjkę. Pojawiające się w snach obrazy nie mają więc znaczenia symbolicznego, a wszelkie próby ich interpretacji są jak próba wydobycia czegoś sensowego z nieskładnego bełkotu – rezultat będzie równie chaotyczny. Przepowiedni i wskazówek pomocnych przy podejmowaniu decyzji życiowych zawsze, rzecz jasna, możemy szukać w senniku, ale znacznie mądrzej postąpimy, jeśli sami rozważymy negatywne i pozytywne strony różnych działań lub poprosimy o radę kogoś, komu ufamy. A skoro już przy temacie snów jesteśmy – unikanie mrówkojadów pałaszujących spaghetti może być akurat całkiem rozsądnym pomysłem. Korzystałam z „50 wielkich mitów psychologii popularnej” O. Lilienfeld, J. Ruscio, L. Beyerstein numer 10
15
MERITUM
KULTURA I NAUKA pwd.Dawid Binek
oswojona
FIZYKA
Dawno temu król Syrakuz, Hieron II, zlecił swojemu najlepszemu złotnikowi, aby wykonał dla niego złotą koronę. Powierzył mu sztabkę złota, z której miała być ona zrobiona. Rzemieślnik zrobił najwspanialszą koronę, jaką dotychczas widziało państwo greckie. Bardzo podobała się ona Hieronowi, ale był to król bardzo chciwy i podejrzliwy, dlatego stwierdził, że złotnik ukradł odrobinę złota i zastąpił ją innym metalem. W celu rozwiania trapiących go wątpliwości zwrócił się do Archimedesa z prośbą o ustalenie, jak sprawa ma się dokładnie. Postawił mu jeden warunek. Nie mógł zepsuć misternie wykonanej korony. Długo, aczkolwiek nieskutecznie rozmyślał, ten starożytny fizyk nad sposobem wybrnięcia z sytuacji. Gdyby mógł stopić koronę, przetopić ją z powrotem w sztabę i porównać jej objętość z inną sztabką szczerego złota, od razu by wyszło na jaw, ponieważ ich objętości by się nie zgadzały. Jednak nie mógł tego zrobić. Podczas długich rozmyślań postanowił oderwać się od swojej pracy i udać się do miejskiej łaźni. Archimedes podczas napełniania jego wanny cały czas myślał o złotej koronie, a podczas tego, jak to miał w zwyczaju, chodził w kółko. Nagle dał się słyszeć głos: „Na Zeusa! Archimedesie! Uspokój się i odpręż się jak każe zasada, bo i nas zaczynasz denerwować!” Był to Sokrates. Z racji tego, że Sokrates nie był byle kim, Archimedes pokornie go posłuchał i wszedł do napełnionej po brzegi wanny. Gdy tylko zanurzył ciało w wodzie, jej część wypłynęła poza wannę. W tym momencie uczony zaczął myśleć: „Wchodząc do tego naczynia, do objętości wody doszła objętość mojego ciała. Skoro naczynie było pełne, to nie mogło wejść do niego więcej cieczy niż w nim było. Więc ilość wody, jaka wyleciała poza nie, musi być równa objętości mojego ciała, które zanurzyło się w wodzie. Więc tak samo będzie z koroną!” I w tym momencie głośno krzyknął: „Heureka”. Błyskawicznie wybiegł z łaźni. Nie zdążył nawet się ubrać czy przepasać ręcznikiem. Całkiem nagi biegł przez miasto krzycząc: „Heureka”. Tak powstało prawo, dzięki któremu, możemy zbudować potężne kontenerowce, tankowce, lotniskowce i statki pasażerskie, które mimo swojej wielkiej masy nie toną. Samo prawo Archimedesa słownie formułuje się
16 numer 10
MERITUM
w następujący sposób: „Siła wyporu działająca na ciało zanurzone w płynie jest równa ciężarowi płynu wypartego przez to ciało”. Mówiąc inaczej, gdybyśmy „wyrzeźbili” dokładnie takie samo ciało w wodzie, to ciężar tej rzeźby dałby nam dokładnie siłę wyporu wody, która nas unosi na jej powierzchni. Oczywiście, nie musimy mieć dokładnie takiej samej rzeźby. Wystarczy nam ta sama ilość wody, która będzie zużyta na tę rzeźbę (tyle ile wyleciało z wanny, gdy Archimedes się w niej zanurzył). Gdy wchodzimy do wody, czujemy ze nasze ciało jest lżejsze. To właśnie zasługa siały wyporu, ona „wypycha” nas z wody. Dlaczego, gdy wrzucimy grosik do fontanny on tonie, a o wiele większy od niego statek nie? Otóż istotną rolę odgrywa tutaj gęstość ciała, które wkładamy do wody i oczywiście gęstość wody. Podczas obliczania gęstości statku bierze się średnią wartość gęstości wszystkich materiałów, z których jest skonstruowany, a więc drewno, plastik, żelazo, a nawet powietrze, które znajduje się w pomieszczeniach i wiele innych. Ważne jest, aby siła ciężkości statku nie przekroczyła siły wyporu, bo wtedy statek by utonął. Dlaczego w morzu pływa się łatwiej niż w jeziorze? W morzu jest słona woda, która ma większą gęstość niż woda słodka, a więc jej siła wyporu jest większa. Tak proste i banalne prawo, a niesie za sobą tak kolosalne skutki. Archimedes chciał zmierzyć objętość korony, to było bodźcem do wymyślenia tego prawa. Ale czy przyszło mu do głowy, że dzięki temu będziemy mogli budować tak potężne maszyny pływające po wodzie?
OCHOTNICZKA/MŁODZIK TROPICIELKA/WYWIADOWCA
W nadchodzącym czasie uważaj na swoje słowa i podejmowane decyzje, nie wszystko będzie takie, na jakie wygląda. Zastanów się kilka razy zanim podejmiesz jakieś działania. Wiele spraw zacznie się wyjaśniać. Wykorzystaj to na zażegnanie skomplikowanych sytuacji między tobą a bliskimi ci osobami. Nie zważaj na przygnębiającą aurę za oknem. Zacznij się ruszać - bieganie, rower, basen, ćwiczenia w domu. Aktywność fizyczna poprawi twoje samopoczucie. RADA: Koniec z obijaniem się!
Zapowiada się nerwowy miesiąc. W twoim zastępie/ drużynie będzie się dużo działo, a czasu, jak zwykle, będzie brakować. Nie daj się stresowi i zachowaj zimną krew. Tylko twój wewnętrzny spokój może opanować sytuację. Ten niezwykle intensywny czas przyniesie ze sobą również wiele satysfakcji, wspólne działanie zbliży twoją ekipę, co będzie owocować w przyszłych działaniach. Bliska ci osoba będzie przechodzić ciężkie chwile, nie zawiedź jej. Niech wie, że ma w tobie oparcie. RADA: Nie poddawaj się!
ROZRYWKA Wróżka Agnieszka
H
HARCOSKOP PIONIERKA/ODKRYWCA
Twoja aktywność zostanie zauważona – trud w końcu się opłaci. Przed tobą do podjęcia trudne decyzje, przed zrobieniem jakiegokolwiek kroku porządnie się zastanów, a najlepiej przedyskutuj to z kimś bliskim. Musisz być konsekwentny/a w swoich działaniach. Kiedy już się na coś zdecydujesz, nie zmieniaj zdania. Pomoże ci to uniknąć błędów. Zwolnij trochę w życiu towarzyskim. Przełóż kilka spotkań na rzecz nauki, czy zwykłego odpoczynku. RADA: Dużo się uśmiechaj.
SAMARYTANKA/ĆWIK
Na sam początek mam dla ciebie dobrą wiadomość. W głębi mojej czarodziejskiej kuli widzę obok ciebie zieleń/szarość harcerskiego munduru. Nie zastanawiaj się za długo, tylko działaj. Twoja druga połówka nie będzie przecież czekać w nieskończoność. Kieruj swoimi myślami świadomie, w żadnej sytuacji nie pozwól sobie na użalanie się. Pamiętaj, że sukcesy powstają najpierw w naszej głowie. Uwierz w swoje siły i możliwości, a wszystko potoczy się tak, jak powinno. Czeka cię wiele niespodzianek, które pozytywnie wpłyną na twoją niedaleką przyszłość. RADA: Myśl pozytywnie!
HARCERKA ORLA/HARCERZ ORLI
Przed tobą czas spełniania marzeń! Wszystkie gwiazdy układają się dla ciebie korzystnie. Taka sytuacja szybko się nie powtórzy, więc korzystaj. Zrób to, co już od dawna planujesz, ale nigdy nie było dobrej okazji - właśnie nadeszła. Nie zastanawiaj się długo, tylko działaj. W tym intensywnym czasie nie zapomnij o sobie. Regularne i wartościowe posiłki tylko pomogą ci w działaniu. Warto też zrobić badanie krwi. Poświęć kilka dni tylko dla siebie – potrzeba ci wyciszenia i relaksu. Naładuj swoje wewnętrzne akumulatory i wypoczęta/y wracaj do dzieła. RADA: Działaj – nie analizuj!
HARCERKA RZECZYPOSPOLITEJ/ HARCERZ RZECZYPOSPOLITEJ
Przed tobą intensywny czas. Przełożony da ci nieźle popalić, jednak będą to zadania rozwijające i niosące ze sobą dużą satysfakcję. Czy czasem nie zapomniałeś o ważnej dla ciebie osobie? Jeśli tak, to odpowiedni czas, aby mimo intensywnej pracy znaleźć chwilkę na spotkanie i rozmowę. Ta osoba bardzo tego potrzebuje, tobie także dobrze to zrobi. To idealny czas, aby powoli i konsekwentnie zacząć realizować nowe pomysły. Jeśli zwlekasz z rozpoczęciem jakiegoś projektu – właśnie nadszedł czas, aby go rozpocząć. numer 10 RADA: Nie zwlekaj! MERITUM
17
NASI LUDZIE phm.Jarosław Ruch
wspomnienia dinozaura Że niby ja mam napisać wspomnienia do rubryki „Wspomnienia Dinozaura”? Za młody jestem! - tak zareagował na naszą propzycję
druh Jarek Ruch.
Jednak zgodził się opowiedzieć o swoich wspomnieniach.
Na pierwszy biwak pojechałem, będąc jeszcze przedszkolakiem, z moją Mamą i harcerzami z SP nr 4 (tam była nauczycielka, która prowadziła drużynę). Nic z tego nie pamiętam, ale podobno byłem zachwycony harcerstwem – stan ten trwa do dnia dzisiejszego, choć powody uwielbienia zmieniały się po drodze. Była radość dzikiego biegania po lesie, zainteresowanie pierwszymi zadaniami, zaangażowanie w pracę zespołu, organizacja „czegoś swojego”, duma z osiągnięć, obozowe miłości, wykuwanie własnego charakteru, więź z historią, odkrycie wspaniałości idei nauki przez zabawę i korzyści z pracy dla innych… Wiem, wiem – trochę to górnolotne, ale takie właśnie jest harcerstwo! Dlatego swego czasu śpiewałem swoim dzieciom „załóż mundur i przypnij lilijkę”. A najfajniejsze jest to, że „czapka jest troszeczkę na bakier i dusza rogata w niej”. Ale miały być wspomnienia… Hmmm… Dużo ich, a jedno piękniejsze od drugiego. W szkole (Zespół Szkół Zawodowych nr 1) uczniowie i nauczyciele mówili na mnie po prostu „Harcerz”. Początkowo z przekąsem, bo byłem jedynym „mundurowym” w czasach, kiedy harcerstwo po rozwiązaniu Harcerskiej Służby Polsce Socjalistycznej nagle przestało być obowiązkowe. Później udało mi się zorganizować drużynę, przez co stałem się jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci w szkole i określeniu „Harcerz” towarzyszyła już inna nuta… Obecnie często słyszę od kolegów z ławy szkolnej serdeczne: „Cześć Harcerz, co tam u ciebie?” Caaaaaaałe życie coś, gdzieś organizowałem. Jedną z rzeczy, która stała się „kamieniem milowym” w moim życiorysie była budowa pieca na obozie w Zagórzu Śląskim. Po dotarciu na kwaterkę ze zgrozą stwierdziłem, że o przewidzianych w projekcie cegłach szamotowych i innych materiałach to mogę sobie tylko pomarzyć… Nawet przywieziona z Ostrowa płyta wierzchnia nie była żeliwna, lecz stalowa, co skutkowało koniecznością wykonania dodatkowych
18 numer 10
MERITUM
wzmocnień paleniska. Jakimś cudem, ktoś załatwił kilka prętów rusztu, drzwiczki od pieca kaflowego i piekarnik. Oczywiście nic do siebie nie pasowało… Całe szczęście przed wyjazdem omówiłem projekt pieca oraz jego wykonanie ze zdunem (niemało się nabiegałem, by „namierzyć” tego unikalnego fachowca…), rozglądnąłem się więc za odpowiednimi „zamiennikami”. Padło na korpus z kamieni polnych sklejanych gliną i metalową rynnę w charakterze komina, podtrzymywaną drucianymi odciągami. Kamienie polne to nie cegły, ciężko je do siebie dopasować. Do tego „trochę” trzeba ich było zgromadzić oraz „zarobić” duuuuużo gliny do odpowiedniej konsystencji. To ostatnie wykonywaliśmy we trójkę, na zmianę udeptując wykopaną glinę w „zorganizowanej” wanience.
NASI LUDZIE phm. Jarosław Ruch
Po dwóch dniach przygotowań (w tym planowaniu na zboczu góry miejsca pod kuchnię i wykonaniu fundamentu pieca) umęczeni zabraliśmy się do właściwych prac budowlanych. W tym momencie przyjechali uczestnicy obozu i pierwsze słowa, jakie usłyszałem od dh Irka Kubiaka brzmiały: „Jarek, a gdzie piec?” (…) „Batory”, bo tak go nazwaliśmy, dymił dzielnie jeszcze tego samego dnia. Gotowaliśmy na nim dwudaniowe obiady dla 60 osób oraz piekliśmy placki w piekarniku. SANEPID nie tylko, że się do niego
„nie doczepił”, ale i zgarnęliśmy pochwałę za pomysłowość. Przy okazji opracowałem „Sprawność Zduna”, którą w efekcie naszemu zespołowi przyznano. Konstrukcję pieca udoskonalałem następnie na kilku kolejnych obozach. Ta historia ma również epilog – zdobyta przy tej okazji wiedza zaprocentowała przy budowie kominka w moim domu. Po dość długiej dyskusji, wykonujący go fachowiec zastosował moje rozwiązania i ku jego zdziwieniu działa on bezawaryjnie już 13 lat. Miałem szczęście uczestniczyć w odtwarzaniu 1 DH im Tadeusza Kościuszki oraz Akademickiego Kręgu Harcerskiego im. Heliodora Święcickiego przy UAM w Poznaniu, tamże zostałem drużynowym 78 PDH „Zagończycy”. Przyszło mi dorastać w „ciekawych czasach”, spotkałem ciekawych ludzi, uczestniczyłem w ciekawych wydarzeniach. I tak po dziś dzień – po podpisaniu kontraktu na organizację pierwszej polskiej firmy produkcyjnej w Armenii usłyszałem od kolegi: „Jarek, ty to chyba po prostu zawsze musisz mieć pod górkę…” Obecnie prace budowlane w Charentsavan „idą pełną parą”, przygotowuję się do rekrutacji kadr i wdrożenia produkcji – tego właśnie nauczyło mnie harcerstwo: „Z niczego zrobić coś”.
pożyczoM bawi się na andrzejkach w wy UA y prz i rsk rce Ha g Krą ki mic „Akade obecni na jąc przedwojenne tradycje AKH, nych z opery strojach. Kontynuu ści a, Orszy i wielu innych znamienito iak rcin Ma a rian Flo y” erc obi adk zdjęciu „sp f laboratoczyciele, pracownicy naukowi, sze nau ci, miś no eko , icy wn pra ś: dzi to tylko „bieganie po lesie”, dlatego nie to o rstw rce Ha ja. i no ki, on rium „Amica” Wr podobne inicjatywy. trzymam kciuki za Meritum i za
numer 10
19
MERITUM
NASI LUDZIE pwd.Agnieszka Podhajska
mała,
a
Wielka
Marta Tomalak
, z 22 Środowiskowej Drużyny Harcerskiej im. Zawiszaków, jest kolejnym dowodem potwierdzającym naszą tezę, że mała jak najbardziej może być wielka. Swoją harcerską przygodę zawdzięcza starszej siostrze, która przyprowadziła ją na zbiórkę zuchową i, jak opowiada, tak jej się spodobało, że już została. Od samego początku, czyli od 2009 roku jest nierozerwalnie związana ze swoim szczepem „Wigry”. W grudniu weszła na wyższy poziom swojego harcerstwa – została zastępową zastępu „Agraffki” w 22 ŚDH. Zapytana o swoje pierwsze odczucia związane z pełnieniem tej jakże istotnej i odpowiedzialnej funkcji bez wahania odpowiedziała, że świetnie, choć nie kryje małego zdziwienia, że to jej zaproponowano brązowy sznur. Marta uwielbia przebywać wśród ludzi i pracować z nimi. Mówi, że dzięki tej funkcji czuje, że żyje. Wprawiona w harcerstwie od samego początku, bo już od zucha, czuje się tu jak w domu. Mówi, że bycie harcerką daje jej wiele radości, szczęścia, a najcenniejszym dla niej profitem, który czerpie z przynależności do naszego związku, są ludzie: Jesteśmy po prostu jedną, wielką rodziną. Każdy z nas jest nie raz smutny, czy załamany i my możemy na siebie liczyć nawet w takich chwilach. Marta zdradziła mi także swoje harcerskie marzenie. Kocha pracę z zuchami i ma nadzieję, że kiedyś będzie jej dane założyć zielony sznur przybocznej gromady zuchowej. Mówi, że zajmowanie się najmłodszymi bardzo ją uszczęśliwia.
To bardzo energiczna i radosna dziewczyna. Ma głowę pełną po mysłów. Zawsze i wszędzie jej pełno. My ślę, że za parę lat, kiedy nauczy się trochę pokory i znajdzie odpowiedni au torytet wyrośnie z niej naprawd ę dobra wędrowniczka - pwd.Magda Frą szczak, była drużynowa 22ŚDH zmatycznym podejściem do Marta w pracy na funkcji zastępowej wyróżnia się wysoce chary h działań i wie, do czego dąży. osób, którymi w tej małej grupie przewodzi. Jest świadoma swoic ć ją w praktyce. Jest ambitna Umiejętnie przekazuje swoją wiedzę, a także potrafi wykorzysta osoby, które są w jej zastępie. i stanowcza, a zarazem potrafi obdarzyć troską i opieką wszystkie ć potencjał każdego, z kim Nie ma problemu z komunikacją i współpracą. Potrafi wykorzysta m”, jednak nie wywyższa się przyjdzie jej współpracować. Czerpie radość z bycia „małym lidere drużynowy 22ŚDH i szanuje odmienne zdanie innych - ćw. Andrzej Szusterkiewicz,
20 numer 10
MERITUM
NASI LUDZIE Redakcja
O W O N I N E Z D O NAR pwd. Przemysła w Pietrzak
Julia Lata
jk
a została pr zyboczną 4GZ “Przyja ciele Twittiego ” (6 stycznia 2014r.)
został drużyno wym 13 TDW “Koty” (9 grudnia 2013 r.)
Marta Mos
z
czyńska została pr zewodnik iem w rozkazie komendan ta hufca L11 /2013 (30 grudn ia 2013r.)
Paulina Marciniak została drużynową 131 LDH “Desant” (9 grudnia 2013r.)
Agnieszka Podhajska
Dawid Binek został
została przewodnikiem w rozkazie komendanta hufca L1/2014 (1 lutego 2014r.)
przewodnikiem enw rozkazie kom danta hufca L11/2013 13r.) (30 grudnia 20
Wojtek Adamski
Witek Woźnica
z 4GZ “Przyjaciele Twittiego” złożył Obietnicę Zucha (18 stycznia 2014r.)
z 4GZ “Przyjaciele Twittiego” złożył Obietnicę Zucha (13 lutego 2014r.)
Jakub Sikorski
Jagoda Chlasta
z 4GZ “Przyjaciele Twittiego” złożył Obietnicę Zucha (18 stycznia 2014r.)
została przyboczną 58DSH “M.O.S.T.” (6 stycznia 2014r.)
Laurencja Mioduszewska i została przyBartosz Sikorsk boczną 101DHS
le z 4GZ “Przyjacie (5 lutego 2014r.) ł Twittiego” złoży a ch Obietnicę Zu 14r.) (18 stycznia 20
Olga Gembala
z 1DH złożyła Przyrzeczenie Harcerskie (21 grudnia 2013r.)
Fryderyk Czaja
z 14 DSH “Nem esis” złożył Przyrzecz enie Harcerskie (26 stycznia 20 14r.) numer 10
21
MERITUM
Dominika Sadowska Wiktoria Baumann
z 14DSH “Nemesis” złożyła Przyrzeczenie Harcerskie (26 stycznia 2014r.)
we z 10GZ “Jagodo Smerfy”złożyła a Obietnicę Zuch r.) 14 20 (18 stycznia
Hypkae a z i l E dow
o Z “Jag ożyła G 0 1 z y” zł Smerf ę Zucha nic Obiet a 2014r.) yczni (18 st
Szymon Frąszczak z 10GZ “Jagodowe Smerfy”złożył Obietnicę Zucha (18 stycznia 2014r.)
ZIELONO MI Arkadiusz Głodek
Marta Rauk
z 1DH złożyła Przyrzeczenie Harcerskie 13r.) (21 grudnia 20
ka Agnieszka Cierp we
o z 10GZ “Jagod Smerfy” złożyła a Obietnicę Zuch i sk ń zy c w la K Filip ia 2014r.) we (18 styczn o d o ag “J Z G 10 z Wiktoria Smerfy”złożył a ch u Z ę ic tn ie b O Czechowska 14r.) (18 stycznia 20 z 1DH złożyła
Przyrzeczenie Harcerskie (13 lutego 2014r.)
Dzień Myśli Braterskiej to czas, w którym zastanawiamy się nad relacjami łączącymi nas z innym harcerzami i ludźmi. Zastanówmy się, czy wygodniej pracuje się z kimś z drugiego końca świata, czy z kimś kogo masz blisko siebie? Odpowiedź jest prosta! Wymienić przez Internet wiadomości ze skautem z samego końca Tajlandii to dziś żaden problem, ale jestem pewien, że łatwiej jest ci zorganizować coś z harcerzem, który jest w tym samym zastępie czy patrolu, co ty.
A K A T E I N D A Ł K O D CZY WIESZ, ŻE E I B E I C A N N I W O P SAMA RELACJA ? M E I N E Z D E J Z Ć ŁĄCZY I jasne jest, że zjeść czasem banana z odległej Kostaryki to żaden grzech. Ba! Niemała to przyjemność, ale czy regionalne jabłko jest w czymś gorsze od egzotycznego owocu? Podejmując wybory dotyczące żywności masz wpływ zarówno na swoje zdrowie, środowisko jak i na jakość życia ludzi, którzy mieszkają koło ciebie.
22 numer 10
MERITUM
Food miles (czyli żywnościokilometry) to odległość, jaką pokonuje jedzenie zanim trafi z pola na talerz. A dlaczego warto je ograniczyć? Pierwszym powodem jest fakt, że im więcej food miles, tym więcej spalonej benzyny i tym samym większa jest emisja dwutlenku węgla do atmosfery. Kolejnym argumentem opowiadającym się za ograniczeniem kilometrów, które przebywa jedzenie, jest to, że im ich więcej, tym więcej czasu upływa od momentu zbiorów do twojego zakupu – zmniejsza to świeżość i wartości odżywcze jedzenia. Im mniej food miles tym łatwiej sprawdzić, skąd dokładnie pochodzi żywność oraz monitorować cały przebieg produkcji. Mniej food miles oznacza niższe koszty transportu, które ponoszą konsumenci. Poza tym żywnościokilometry to także transport samolotem, poza zwiększoną ilością samochodów na drogach, a co za tym idzie wypadków, oznacza to hałas i ogromne zużycie paliwa. Kupując sezonowe owoce i warzywa możesz cieszyć się każdym z nich w swoim czasie i choć wiem, że truskawki w lutym mogą być kuszące, to czy na pewno warto transportować je tysiące kilometrów, kiedy można poczekać chwilę i za mniejszą cenę zajadać się tymi, które rosły niedaleko miejsca, w którym mieszkasz? A co ty możesz zrobić, aby ograniczyć żywnościokilometry twojego jedzenia? Jeśli jeszcze tego nie robisz, to zacznij zwracać uwagę na kraj pochodzenia kupowanych produktów. Myśl o tym, które warzywa i owoce mają teraz swój sezon. Rób zakupy niedaleko swojego domu, a do tego pytaj, skąd pochodzą towary, które kupujesz. Możesz także spróbować zasadzić swoje własne zioła np. pietruszkę, bazylię, szczypiorek czy oregano. Jeśli kupujesz jedzenie, które nie jest produkowane w twoim kraju, kup w pierwszej kolejności to, które było transportowane statkiem albo koleją. Te dwa środki transportu produkują najmniej zanieczyszczeń. Aby ci pokazać, że, niestety, postawa Polaków wobec żywności ekologicznej nie ma się najlepiej przytoczę wyniki badań przeprowadzonych przez Centrum Logistyczne Rolnictwa Ekologicznego Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Wynika z nich, że kupujący produkty żywnościowe Polacy zwracają uwagę na termin przydatności do spożycia (82% osób ankietowanych) oraz cenę (79%), natomiast w dalszej kolejności na zawartość witamin (56%), konserwantów (49%) i rodzaj opakowania (34%). Aż 41% badanych deklaruje, że kupuje żywność ekologiczną. Produkty ekologiczne są kupowane przede wszystkim przez mieszkańców miast, osoby z wykształceniem średnim i wyższym, o dobrej sytuacji materialnej, ale także przez uczniów i studentów. Podstawowym motywem zakupów żywności ekologicznej jest zdrowie własne i rodziny (94%), w mniejszym stopniu natomiast troska o stan środowiska (66%) oraz walory smakowe produktów ekologicznych (58%). Pojęcie żywności ekologicznej poprawnie zdefiniowało 49% badanych osób, wskazując, że jest to żywność wyprodukowana bez użycia środków chemii rolnej. Żywność ekologiczna wyprodukowana jest według zasad najbardziej zbliżonych do upraw naturalnych, bez użycia chemicznych środków ochrony roślin, nawozów sztucznych, dodatków do paszy. Tyle napisałem o żywności lokalnej, ale co to tak właściwie jest? Jest to żywność wyprodukowana i sprzedawana w obrę-
bie zidentyfikowanego obszaru (w Wielkiej Brytanii przyjmuje się, że jest to żywność wyprodukowana w promieniu 30 mil od miejsca jej zakupu) lub pozyskana z najbliższego źródła produkcji. Zakup żywności lokalnej nie tylko przyczynia się do zmniejszenia emisji spalin związanych z transportem, ale także stymuluje rozwój lokalnej gospodarki – kupując żywność lokalną, wspierasz rolników mieszkających obok ciebie, dając im pracę. A jak zdefiniować świeżą żywność? To ta, która jest pozbawiona konserwantów. Żywność nieprzetworzona, najczęściej pozbawiona opakowania, dzięki czemu minimalizuje ilość odpadów oraz koszty środowiska związane z przetwarzaniem. W związku ze swoim charakterem, tzn. krótkim terminem przydatności do spożycia, jest to właśnie zazwyczaj żywność lokalna. Łącząc w jedno te trzy definicje otrzymujemy treść zwartą w słowach „żywność zrównoważona”. Ta bowiem, to taka, która łączy w sobie własności żywności ekologicznej, lokalnej i świeżej. Żywność spełniająca te trzy aspekty jest żywnością, która najmniej szkodzi środowisku. Nietrudno sobie wyobrazić, że sprowadzanie ekologicznych ziaren słonecznika z Chin ma mało wspólnego z ochroną środowiska, patrząc na ilość wyemitowanych zanieczyszczeń związanych z ich transportem. Także spożywanie żywności lokalnej wyprodukowanej metodami upraw z wykorzystaniem dużej ilości pestycydów nie jest zgodne z ideą zachowania równowagi ekosystemu. Tak samo żywność ekologiczna i lokalna poddana znacznemu przetworzeniu straci swoje walory zdrowotne, a także stanie się źródłem dodatkowych odpadów. Jeżeli masz na uwadze ochronę środowiska i własnego zdrowia, jedz żywność świeżą, lokalną i ekologiczną! A gdzie możesz kupić żywność wyprodukowaną w sposób zrównoważony? Czy warto kupować w hipermarkecie? Wzrost ilości hipermarketów doprowadził do likwidacji bardzo wielu małych sklepów spożywczych. Drobni sprzedawcy zostali sukcesywnie wyeliminowani z centrów miast. Niestety, to, co zaczęło się jako „możliwość” kupowania w hipermarketach, szybko zamieniło się w konieczność. Dziś dla wielu ludzi życie bez nich jest niemożliwe. Rolnicy również stają się coraz bardziej zależni od tych „gigantów”. Wielkie sklepy chcąc korzystać z jak najmniejszej liczby dostawców, preferują największych producentów, nierzadko z drugiego końca świata. Zwiększa to destrukcję małych, lokalnych gospodarstw, które mają coraz większe problemy ze zbytem swoich produktów. Nawet ci rolnicy, którzy dostają kontrakty od hipermarketów, działają pod ogromnym naciskiem, aby produkować towary jak najtańszym kosztem, co nierzadko oznacza także gorszą jakość. Może lepszym pomysłem jest kupowanie warzyw, owoców, nabiału na bazarze, targu czy zieleniaku. Może warto je kupować bezpośrednio od ekorolnika, albo, jeśli jest to możliwe, dobrym wyjściem z tej sytuacji będzie uprawa i zbiory warzyw z własnego ogrodu? Myślę, że lokalny sklep, będący alternatywą dla gigantycznych hipermarketów, to nie tylko miejsce, dzięki któremu wiele lokalnych rolników, producentów i dostawców może zarabiać. To także miejsce z duszą, często ważne i cenne dla mieszkańców danego osiedla, miejsce spotkań, codziennych rozmów, podtrzymywania sąsiedzkich kontaktów. numer 10
23
MERITUM
Listy do M.
Redakcja: Moniko, zacznij od pierwszego kr oku, którym będzie u sunięcie z pola u wagi wszelkich jej „od wracaczy”: telew izora, komputera, kom órki. Jeśli przest rzeń do nauki zorganizu jesz w taki sposó b, aby móc oddać się ty lko jej to będzie dużo łatwiej. Nad myśl ami zapanujesz, jeśli przed nauką zała twisz sprawy, któ w czasie nauki m re ogą okazać się „b ardzo pilne”, poświęć te ż przed nauką c hwilę na to, żeby umysł tr ochę uspokoić, zr elaksować się i dać od płynąć tym niep otrzebnym myślom. P owodzenia!
problem oi M . um it er M jo kc da re ga “Dro iania się mem jest nieumiejętność skup od razu ć zy uc ę si am yn cz za dy G . ce na nau pomóżcie” zę os Pr . ym n in ś ym cz o lę yś m Monika a: Redakcj rdzo
M.! Ba Druhno ozytyp z ę i s y cieszym rnej e i w i i n i wnej op iękuz d i i k z czytelnic owo, ł s e r b o d jemy za e mobii z d ę b e któr alszej d o d s a n lizować pracy!
wasze artykuły. m ia lb ie w U ! um it er M e gi ro “D ę że Merisi zę es Ci !! A! EG M st je ka sz ie n A wróżka Ag tak rzadko :( że o lk ty da ko Sz . ła ia dz al ad tum n Pozdrawiam! “ Druhna M. Redakcja:
?”
ritum e m o d ć a s i p e ż “Czy każdy mo Kacper.
Kacprze, spieszymy z odpowiedzią, że każdy może przysłać swój artykuł na skrzynkę redakcji, który po konsultacji redaktorów z jego autorem ma szansę pojawić się w naszej gazecie.
Dziękujemy za wszystkie przesłane listy! Jeśli chcesz, aby Twój „“List do M.” również znalazł się w gazecie napisz na adres: redakcja.meritum@gmail.com.