Meritum14

Page 1

NUMER 14 styczeń-luty 2015

jestem zmęczony jest za późno nie chce mi się jest brzydka pogoda jest za zimno

do dzieła!


meritum

o l l he

styczeń-luty 2015

Dzień Myśli Braterskiej to szczególna data w harcerskim kalendarzu. To dzień, gdy 40 milionów młodych ludzi na całym świecie jeszcze bardziej niż, na co dzień czuje się jednością. Jednością ruchu skautowego, którego my także jesteśmy ważną, wciąż rozwijającą się, cząstką. Myślę, że wielu z nas sięgnie tego dnia do pudełka z pamiątkami, otworzy album ze zdjęciami, spotka się z harcerskimi przyjaciółmi. Spróbujmy przeżyć ten dzień trochę inaczej, niż zawsze. W końcu to nasze święto! Z tej okazji życzę Ci zapału i energii do dalszej pracy. Wiary, abyś nie zapomniał o tym, jak niesamowite, wartościowe i ważne rzeczy robisz każdego dnia. Cudownych harcerzy, współpracowników i przyjaciół, którzy będę Twoją siłą napędową. Ale życzę Ci również chwil spokoju i odpoczynku, czasu na regenerację i inspirację, a przede wszystkim życzę Ci spełnienia i szczęścia. By, to, co robisz owocowało uśmiechem na Twojej twarzy i abyś czuł, że jesteś na odpowiednim miejscu i nigdy nie żałował podjętych decyzji. Żywię ogromną nadzieję, że 14. numer Meritum będzie dla Ciebie inspiracją i pomocą, w szukaniu szczęścia i dążeniu do spełnienia. Spraw, aby te dwa ważne słowa, za którymi kryje się tak wiele, były skrojone idealnie na Twoją miarę, stworzone od podstaw przez Ciebie i dla Ciebie. Dotrzyj do nich swoją własną drogą i krocz nią własnym tempem, a artykuły, które znajdziesz na kolejnych stronach naszej gazety, niech będą impulsem do startu, bądź drogowskazem na rozpoczętej już wędrówce.

pwd. A.Podhajska BĄDŹ NA T(r)OPIE (Redakcja)

3

Psychologia (K. Potasznik)

14

Spełnienie (D. Potasznik)

5

Fizyka (D. Binek)

15

Szczęście i spełnienie jako... (Redakcja rozmawia z K. Razik)

6

Harcoskop (Wróbita Andrzej)

16

8

Wspomnienia dinozaura (Ewa Dybała)

Odwróćmy kota ogonem (P. Rodzoch)

17

CCC (A. Głodek)

Spełnienie to TY (K. Potasznik)

10

18

12

mały, a Wielki (P. Szewczyk)

Filmy (D. Grzegorczyk)

20

13

1% dla harcerzy (Redakcja)

Książki (A. Podhajska)

22


BĄDŹ NA T(r)OPIE OSTROWSKI FINAŁ WOŚP Jak co roku, tak i przy 23. Finale WOŚP, harcerze wykazali wzmożoną aktywność. Chodzili z puszkami po ulicach miasta, ale nie tylko. Przygotowali OCK do finału, liczyli pieniądze, prowadzili sklepik „Dar serca”, zuchowaci przeprowadzili zabawy i zajęcia dla najmłodszych, Harcerski Klub Ratowniczy uczył pierwszej pomocy, a członkowie Zespołu Promocji i Informacji na bieżąco prowadzili stronę i fanpage ostrowskiego sztabu. Harcerzy nie zabrakło także w programie artystycznym – Teatr Ognia „Hann Hi”, który przygotował światełko do nieba w dużej części składa się z ostrowskich harcerzy. W tym roku w Ostrowie udało się zebrać 65623 zł.

ŻYCZENIA NOWOROCZNE DO CAŁEGO ŚWIATA Szczep „Jedyneczka” tradycyjnie spotkał się 31 grudnia o godzinie 12:00 na ostrowskim Rynku, aby wysłać życzenia noworoczne do CAŁEGO ŚWIATA! Atmosfera jak zwykle była magiczna. W tym roku obrzędowość odrobinę wyewoluowała i zamiast wysyłać czerwone balony z przyczepionymi życzeniami, wysyłaliśmy listy do domów dziecka z życzeniami dla tych, którzy witają kolejny rok bez rodziców i rodziny.

BETLEJEMSKIE ŚWIATŁO POKOJU W kalendarz miasta już na dobre wpisało się przekazanie Betlejemskiego Światła Pokoju przez harcerzy. 20 grudnia podczas Jarmarku Bożonarodzeniowego na Rynku zaprosiliśmy mieszkańców Ostrowa do Świetlistego Happeningu! W jednym momencie nasz ostrowski Rynek rozbłysnął setkami zimnych ogni, a magia BŚP rozpłynęła się na całe miasto. W ten sam dzień odbyła się harcerska Msza Święta, podczas której Światło z rąk Komendanta Hufca Dariusza Potasznika odebrała Prezydent Miasta Beata Klimek. Po Mszy harcerze roznieśli Światło do każdej parafii na terenie miasta.

SPOTKANIE NOWOROCZNE Instruktorzy naszego hufca spotkali się na 10. Spotkaniu Noworocznym, aby podsumować miniony rok. Odwiedził nas komendant naszej chorągwi hm. Tomasz Kujaczyński. Podczas spotkania instruktorzy obejrzeli kilka videorelacji oraz zdjęć z różnych harcerskich wyjazdów w roku 2014. Coroczne Spotkanie Noworoczne jest okazją do rozmów, wspomnień, ale także planowania działań.

DZIEWIĄTY RAZ O BACZYŃSKIM Konkurs o Krzysztofie Kamilu Baczyńskim i jego twórczości stał się tradycją nie tylko 101 DHS IRINEN, ale także całego ostrowskiego powiatu! 29 stycznia odbyła się już 9 edycja tego wydarzenia (za rok mamy jubileusz!), w której wzięło udział ponad 60 uczestników. W tym roku konkurs po raz pierwszy zagościł w Klubie Nauczyciela i Galerii Sztuki Nowoczesnej przy ul. Królowej Jadwigi. Klimat był niesamowity, wręcz bajeczny! Poziom konkursu znowu wskoczył na poziom wyżej, ale uczestnicy świetnie sobie z tym poradzili, a różnice w punktach były naprawdę niewielkie, nie wspominając o zaciętej rywalizacji w recytacji czy rysowaniu. Rozstrzygnięcie odbyło się 6 dni później (04.02) w czytelni Biblioteki Publicznej. Fundatorami nagród był Starosta Powiatu Ostrowskiego, a także Biblioteka Publiczna im. Stefana Rowińskiego.

numer 14

3

MERITUM


PRZYGODA ZYCIA DLA HS! Harcerze Starsi! Nie pozwólcie, aby ominęła was przygoda życia i zgłoście się na Polową Zbiórkę Harcerzy Starszych. Impreza odbędzie się na przełomie kwietnia i maja w Imiołkach k. Gniezna. Wszystkie informacje znajdziecie na stronie www.zhp.pl/2015/pzhs. Nie ma na co czekać! NADANIE IMIENIA IZBIE TRACYDJI Na uroczystości nadania imienia Izbie Tradycji Harcerstwa na Ziemi Ostrowskiej spotkało się duże grono harcerskich instruktorów. Swoją obecnością zaszczyciła nas również córka Mariana Grześczyka, viceprezydent Ewa Matecka, starosta Paweł Rajski oraz vicestarosta Tomasz Ławniczak. Po obejrzeniu wystawy rysunków Mariana Grześczyka w Izbie Tradycji goście przeszli do sali w OSP, aby, przy kawie i poczęstunku, porozmawiać o osobie harcmistrza Mariana Grześczyka, a także pośpiewać i powspominać.

HARCERZE W AFRYCE Namiestnictwo harcerskie z naszego hufca wybrało się na kolejną edycją, znanego wszystkim, biwaku SIMUL. 50 harcerzy spotkało się w Dębnicy, aby się pobawić, zintegrować, a także dowiedzieć czegoś nowego. Uczestnicy podzieleni na plemiona poznawali afrykańskie instrumenty, kuchnię regionalną oraz typowe zajęcia afrykańskich dzieci. Stworzyli obrzędowość swych plemion, wybrali wodza, a także brali udział w afrykańskim pokazie mody, na którym prezentowali tradycyjne stroje. Wzięli także udział w grze terenowej zorganizowanej przez zaprzyjaźnioną drużynę z Kępna. SPOTKANIE U STAROSTY Na zaproszenie Starosty Pawła Rajskiego i V-ce starosty Tomasza Ławniczaka w sali historycznej im. Lipskiego w siedzibie starostwa, 2 stycznia odbyło się spotkanie Komisji Historycznej Hufca ZHP w Ostrowie z władzami powiatu ostrowskiego. W czasie spotkania do Komisji został przyjęty hm. Tadeusz Wange a druhna Klaudia Woszczyńska została odznaczona Honorową Odznaką Komisji.

4 numer 14 MERITUM

ISKRA TV IskraTV – harcerska telewizja – powstała dzięki warsztatom PR LAB, które odbyły się w Ostrowie. Grupa ostrowskich wędrowników odkryła swoją pasję i postanowiła działać. Stworzyli swoje miejsce, w którym nie tylko się spełniają, ale także zdobywają doświadczenie w tworzeniu klipów i videorelacji. Pracują intensywnie – sondy uliczne, całodzienna relacja z 23. Finału WOŚP w Ostrowie, klipy z harcerskich wyjazdów. Już wkrótce ukaże się klip promujący ogólnopolską Polową Zbiórkę Harcerstwa Starszego ich autorstwa.

ZUCHY NA MADAGASKARZE W ostatnim tygodniu stycznia odbył się biwak namiestnictwa zuchowego, w którym wzięła udział także zaprzyjaźniona Gromada Zuchowa z Pleszewa. Zuchy wybrały się na Madagaskar, gdzie poznały samego Króla Juliana oraz innych bohaterów z afrykańskiej wyspy. Zaraz po przyjeździe wszyscy zabrali się za dekorowanie szkoły, aby wyglądała „jak z filmu”. Kolejny dzień był bardzo pracowity, zuchy robiły owocowe koktajle, tworzyły własny sprzęt szpiegowski, a wieczorem wzięły udział w balu u Króla Juliana! Jedząc sałatki, tańcząc i bawiąc się, Król Julian przyznał wszystkim Złoty Patent Pingwina!

ŚMIERTELNIE ZABAWNA KAWIARNIA 12 lutego na poddaszu II LO w Ostrowie odbył się charytatywny spektakl teatralny. Harcerscy aktorzy przedstawili „Śmiertelnie poważną kawiarnię” – sztukę w reżyserii Angeliki Janas napisaną na podstawie utworu „Wdowy” S. Mrożka. Zebrane pieniądze przekazane zostały na leczenie Kuby, który cierpi na wrodzoną wadę hipoplazję ciała modzelowatego. Wydarzenie odniosło nieoczekiwanie duży sukces – na widowni zasiadło ponad 100 osób!

Redakcja


Spełnienie...

Czy warto je osiągnąć, czy też do niego dążyć?

Warto dobrze to sobie rozważyć, szczególnie wtedy, gdy dopada nas frustracja z powodu tego, że znów nie wszystko poszło tak, jak to sobie zaplanowaliśmy. Bo jak głosi poeta: nie o to chodzi by złapać króliczka, ale by gonić go. Dużo większą zatem satysfakcję czerpać będziemy z dążenia do celu, niż z jego osiągnięcia. Działanie! To jest to, co wyzwala w naszym organizmie endorfiny, które sprawiają, że odczuwamy radość i satysfakcję. Gdy dołożymy do tego nasze wyobrażenie o tym jak to będzie wspaniale, gdy już osiągniemy nasz cel, okazuje się, że właśnie „gonienie króliczka” sprawi nam dużo więcej radości niż jego złapanie. Cieszmy się zatem naszym działaniem, bez względu na jego finał, a gdy króliczek ucieknie, nie twierdźmy że nie było warto, bo każde działanie jest lepsze od braku działania! Zgadzając się z powyższą tezą, wszystko w zasadzie byłoby dobrze i bylibyśmy niezmiernie szczęśliwi, gdyby nie jedna drobnostka. Otóż samo ganianie za króliczkiem, mimo iż daje nam przeogromną satysfakcję, ma dwa słabe punkty. Pierwszy z nich to nasze otoczenie – prędzej czy później znajdzie się ktoś, kto z troską w głosie zapyta: A czego ty tak ganiasz bez sensu? No i zacznie się udowadnianie, że zachowujemy się jak nie przymierzając dzięcioł na metalowym słupie... Jeśli nawet udałoby nam się uniknąć jakoś tych jakże nieuzasadnionych docinków, to i tak z pewnością odezwie się taki robal, co siedzi w naszej głowie i jątrzy:

A co ty się tak wysilasz? Poczekaj aż ci przejdzie! I tak

nas gryzie i męczy, aż w końcu zamęczy... Zaczniemy mieć wątpliwości, odpuszczać, kalkulować. W jednym i drugim przypadku koniec jest ten sam – lądujemy w fotelu trzymając w dłoni urządzenie z przyciskami, w wersji standardowej będzie to pilot do telewizora, w wersji sportowej – jakiś smartfon. Jak zatem uchronić się przed tak dramatycznym finałem naszej aktywności? Otóż od czasu do czasu króliczka trzeba złapać! Złapanie króliczka skutecznie zamyka usta „życzliwemu” otoczeniu, jak również skutecznie ucisza robala, sprawiając, że dalej z dziką radością możemy się rzucać w wir kolejnej gonitwy! Może zatem wyłapywać wszystkie króliczki? Błąd! To niestety nie jest dobra droga do Spełnienia. Jeśli złapiemy każdego króliczka, którego zaczniemy gonić, zamiast satysfakcji szybko poczujemy wypalenie. Zaraz, zaraz! ktoś powie, zawsze przecież można gonić coraz większe króliczki. No niby tak, jednak prędzej czy później nasz „życzliwy” znajomy z troską w głosie zapyta: Na jakie licho ci tyle króliczków?. Jeśli uciekniemy przed znajomym, to i tak nasz robal zacznie nam marudzić: Ty je tak łapiesz i łapiesz, a ja mam alergię na króliki. – i tak prędzej czy później znienawidzimy te sympatyczne zwierzątka. Koniec zaś będzie wiadomy – fotel + urządzenie z przyciskami.

Podsumowując: w poszukiwaniu Spełnienia, ganiajmy! Od czasu do czasu coś złapmy! A przede wszystkim pamiętajmy, by czerpać radość z tego, co robimy!!! hm. Dariusz Potasznik Komendant Hufca Ostrów Wlkp.

numer 14

5

MERITUM


Szczęście i spełnienie jako

najwyższa forma zdrowia psychicznego Katarzyna Razik – coach, trener biznesu, psychoterapeuta, doradca zawodowy, socjolog, a także filozof – na swoim przykładzie opowiada jak dążyć do celu, czym jest spełnienie i jak czuć się szczęśliwym. Tematem naszej rozmowy jest spełnienie. W jaki sposób możemy je zdefiniować? Czy jest to pojęcie uniwersalne, czy każdy sam definiuje je indywidualnie? Ja definiuję spełnienie jako zaspakajanie swoich pragnień – to ogólna i uniwersalna definicja pojęcia. Natomiast indywidualnie każdy z nas może, lub chce, inaczej zaspakajać swoje pragnienia. Żyjemy w hedonistycznym paradygmacie, który wmawia się nam, czego mamy pragnąć. A mamy pragnąć głównie konsumować rozmaite dobra kulturowo-globalizacyjne. Dominujący styl życia polega przede wszystkim na dążeniu do przyjemności. Podpisuję się pod słowami Agnieszki Chylińskiej, która powiedziała: Nie ma czegoś takiego jak artystyczne spełnienie. Jak się spełnię to umrę. Agnieszka jest zresztą świetnym przykładem tego, jak nie stać się produktem! Potrafiła zmienić, poszerzyć swój wizerunek sceniczny, pokazując, że rockowa ikona

kiedyś najbardziej lubiliśmy robić. Kilka lat temu miałam takie zawodowe marzenie, aby pracować na pewnej uczelni. Podobał mi się jej profil, kadra, klimat – chciałam być wykładowcą tam i nigdzie indziej. Więc wyszłam poza sferę marzeń, poszukałam możliwości, umówiłam się z Kanclerzem i Rektorem, a na spotkanie pojechałam w zaawansowanej ciąży – wszystko doprowadziło do rozpoczęcia współpracy. Jednakże stało się coś przedziwnego. W trakcie prowadzenia pierwszych warsztatów dotarło do mnie brutalne pytanie: „Co ja tutaj robię?”. Dlaczego? Nie wiem, może wpływ na moje odczucia miałystudentki – dziewczyny w stylu Barbie przeglądające katalog firmy kosmetycznej w czasie mojego wprowadzenia. Może faceci żujący gumę z tępym wyrazem twarzy. Tak wiem, sala była pełna, a ja skupiłam się tylko na kilku najbardziej irytujących studentach. Jednak podjęłam

Z perspektywy swojego życia myślę, że wszystko jest jednak po coś.

może zaśpiewać nawet w rytmie dance! Jeśli tylko chce! Może także zostać autorką książek dla dzieci.

6

Wydaje się, że w życiu należy robić to, co się kocha, a jednak wiele osób nie potrafi tego znaleźć. Jak szukać, aby znaleźć? Odpowiem pytaniem na pytanie. Co łączy Koziołka Matołka, Paulo Coelho, Kubusia Puchatka, buddyzm oraz inne prądy religijne i filozoficzne? Te inspiracje pokazują, że nie ma, co szukać gdzieś bardzo daleko tego, co tak naprawdę mamy w sobie. Sens życia? Coś takiego nie istnieje! To my indywidualnie nadajemy sens i znaczenie. Jednak musimy mieć do siebie elementarne, podstawowe zaufanie, musimy odszukać zakopane w sobie prawdy. Przypomnieć sobie, co numer 14

MERITUM

wówczas decyzję – koniec z uczeniem na tym szczeblu edukacji. Chcę pracować tylko dla biznesu i zarabiać pieniądze! Brzmi okropnie? Po kilkunastu latach łączenia pracy w edukacji, stowarzyszeniach i biznesie – sama przed sobą przyznałam, że wolę szkolić ludzi, którzy mi za to płacą. Uważam, że wtedy lepiej słuchają. Mamy tak, że jak dostajemy coś za darmo, to myślimy, że jest to gorsze i mniej to szanujemy. Zostawiam sobie pole na działalność non profit, ale tylko dlatego, że mnie też jest to potrzebne do samorozwoju. W marcu, na przykład wygłoszę wykład motywacyjny na Uniwersytecie Wrocławskim w ramach projektu Drogowskazy Kariery. Zrobię to bezpłatnie i z wielką przyjemnością. Dlaczego? Ponieważ wykład jest tylko dla chętnych!


Pracując z młodzieżą być może zrodziły się w Pani spostrzeżenia na temat tego, co przeważnie staje nam na drodze do poczucia szczęścia i spełnienia. Co to jest najczęściej, a przede wszystkim, jak tego unikać? Może zaskoczę, ale odpowiem tak – najczęściej jesteśmy to my sami! Sami potrafimy sobie zrobić największą krzywdę! Jednak siebie trudno unikać. Co zatem robić? Dbać i pielęgnować nie tylko swoje ciało, ale co najważniejsze GŁOWĘ. To w niej wszystko się kończy i zaczyna. Co jest najważniejsze, aby osiągnąć sukces? Wytrwałość? Plan? Odwaga? Właśnie tak! Potrzebne są składniki takie, jak te wymienione w pytaniu. Tylko w indywidualnych proporcjach. Przyjrzyjmy się teraz spełnieniu na co dzień. Czy ma Pani sprawdzone sposoby, z których można skorzystać codziennie, aby czuć się szczęśliwym? Zasadniczo jestem wrogiem poradników w stylu: „Jak żyć?”. Mimo tego sama je czytuję z wielu powodów: są inspiracją, wiem, co słychać u konkurencji. Takie książki mają wiele wad i zalet, jednak najbardziej boję się tego, że ludzie biorą pomysły stamtąd tak 1:1, nie bacząc na to czy pasują do ich sytuacji, środowiska itd. Znam takie ortodoksyjne podejścia, ktoś coś przeczytał i stosuje wbrew wszystkiemu. Widzę, że ludzie biorą to do siebie i sami przestają myśleć, zwalniają się od odpowiedzialności, a może nawet od życia? Moim sprawdzonym sposobem jest… brak sprawdzonego sposobu. Stale cieszy mnie coś innego, a punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Niedawno nie miałam córki, tylko cudnych synków – marzyłam o córeczce. Teraz mam moją wymarzoną dziewczynkę, ale nie miałabym jej, gdybym spoczęła tylko na wyobrażeniach i marzeniach. Znajomi pukali się w czoło mówiąc:

Chce ci się w tym wieku wchodzić jeszcze raz w pieluchy? Masz pozycję zawodową, pacjentów, chcesz wypaść z rynku szkoleń? Ale wiecie, to jest tak, jak mawia prof.

Bartoszewski na temat podejmowania różnych działań: Nie wszystko się opłaca, ale czasem warto! Zakończmy marzeniami. Czy Pani zdaniem marzenia się spełniają? Moje zawsze! Aż boję się już myśleć o tym, czego bym chciała. Ale dzieje się to pod jednym wszak warunkiem – do marzenia trzeba dołączyć plan działania. Trzeba pracować i wtedy efekty są prawie zawsze. Są także i takie sytuacje życiowe, losowe, kryzysowe, które uniemożliwiają lub opóźniają realizację planów. One najczęściej są po coś. Choć w danym momencie, kiedy na nas spadają, myślimy, że są przeciwko nam, to z perspektywy swojego życia myślę, że wszystko jest jednak po coś. Czytałam o takich ogólnoświatowych badaniach, których wyniki potwierdziły moje myślenie o naszej sprawczości. Upraszczając: wnioski są takie, że ludzie bogaci uważają, że sami są kowalami swego losu, natomiast ludzie niezamożni uważają, że wszystko zależy od losu…

Etapy realizacji celu: 1. Oddzielnie, czyli Kopciuszek, co to w ziarenkach grzebie… Młody człowiek, a i starszy zresztą też, musi się zastanowić czy to, w co wierzy jest jego? Może to wypływa bardziej z mamy i taty, a może z Facebooka, reklamy, znajomych? 2. Odświeżanie Jak już oddzielisz swoje od cudzego, dalej musisz się zastanowić nad tym, czy dalej ci się to podoba? Może stare marzenie się już zakurzyło i jest już dla nas nieadekwatne, nieambitne, nieatrakcyjne? To tak, jakby 15 latek miał się czuć dobrze w pokoju z tapetą z Bobem Budowniczym czy Hello Kitty. Kiedy miał 6 lat to i owszem, piszczał z radości, ale teraz? Przydałby się remont pokoju, prawda? A czy ty sobie takie remonty w głowie, czy aktualizujesz swoje oprogramowanie? 3. Pragnienie Aby coś osiągnąć należy tego bardzo, bardzo chcieć! Trzeba mieć pozytywną motywację. Jeśli chce się schudnąć to nie należy myśleć, że nie chce się już być grubym – tylko, że chce się być szczupłym! I wystarczy zacząć działać… 4. Realizacja Zacznij od zastanowienia się nad tym, czego chcesz, kiedy chcesz to mieć, i jak chcesz do tego dotrzeć. Następnie wróć znów do etapu I – zastanów się czy na pewno jest Ci to potrzebne.

Redakcja numer 14

7

MERITUM


Odwróćmy

kota ogonem Zastanawiam się czasem czy we współczesnym świecie jest jeszcze miejsce na harcerstwo. Czy moje miasto potrzebuje mnie jako harcerza? Czy pracodawca bierze to pod uwagę? Czy inni ludzie, moi znajomi lub też nowopoznane osoby, będą o mnie myśleć lepiej, jeżeli będą wiedziały, że jestem harcerzem? Chyba każdy z nas miał podobne dylematy. A gdyby spojrzeć na to z innej strony, mniej egoistycznej… Zostawmy to i odwróćmy kota ogonem! Jak wyglądało moje życie zanim wstąpiłem do ZHP? Prosto. Szkoła, dom, kumple, trzepak, ławka, piłka, szkoła, dom i tak dalej. Niby nic złego, ale jak się temu przyjrzeć z perspektywy czasu to wiele by mnie ominęło. Co się zmieniło? Wszystko. Przede wszystkim w harcerstwie ktoś w końcu czegoś ode mnie wymagał. Pomijam kwestie szkoły, bo zawsze byłem w opozycji do naszego systemu edukacji, jednak w drużynie było inaczej. Nie było tu zastraszania – przepiszesz to 100 razy albo pała! – tu działanie miało sens. Spójrzmy na prosty przykład – sprawność kuchcika: mimo że wymagano ode mnie realizacji zadań punkt po punkcie, to było tu coś jeszcze. Robiłem coś dla innych. Zwykła potrawa, sałatka, prowadzenie zbiórki i zadbanie o wyżywienie na rajdzie dla całej drużyny. Czułem się potrzebny, a nagrodą tylko pozornie był sam znaczek sprawności i odczytanie w rozkazie. Poklepanie po ramieniu, uśmiech dopiero co poznanego kolegi z drużyny i cała frajda z robienia czegoś samemu. Nigdy wcześniej nie rozpisywałem posiłków dla 10 osób, nie zarządzałem listą zakupów, nie gotowałem na kuchni polowej. Niby nic, zwykła sprawność, jedna z wielu, a jak bardzo potrafi zapaść w pamięć. Co ważniejsze, ile można się nauczyć i ile daje satysfakcji. Przypomnijcie sobie swoją pierwszą sprawność . Polecam, naprawdę wiele fajnych wspomnień potrafi wypłynąć na powierzchnię. Jednak to dopiero początek mojej drogi harcerskiej. Sprawności sprawnościami, potem przyszła pora na stopnie harcerskie. Kolejne próby, zadania, wyzwania, im wyższy stopień tym trudniejsze, ale i dające większą satysfakcję. Odnoszę wrażenie, że wraz z pędem całego społeczeństwa, które odbija się na działalności organizacji harcerskich, zanika zarówno chęć do realizacji sprawności jak i stopni, ale to temat na inny artykuł… Wracając do moich pierwszych kroków w harcerstwie, nigdy nie zapomnę tego, jak zaraz po starcie pierwszego rajdu, w którym brałem udział, dostałem do ręki mapę, busolę i komendę – prowadź! „Jak?!” – zapytałem druha, którego pierwszy raz widziałem na oczy. W ciągu kilku minut dostałem instruktaż jak poruszać się po mapie, co to za linia, jak wyznaczyć azymut i tak dalej. To był mój chrzest. Później zdarzyło się wiele sytuacji, w których mimo kilkuletniego stażu w harcerstwie, znowu sprowadzały mnie do parteru. Był to chociażby udział w I Trasie Harcerskiego Rajdu Świętokrzyskiego. Kiedy decyzja zapadła, rozpoczęliśmy ostre przygotowania: kilka długich wędrówek, pakowanie na czas, dobieranie ekwipunku, wspólne treningi fizyczne. Eh, wspomnienia… Możecie wierzyć lub nie, ale zagotowałem wodę we własnoręcznie

8

numer 14

MERITUM

zrobionym „naczyniu” z kartki papieru! Tak mijał mi czas harcerski, skacząc z jednego szczebelka na drugi, aż pewnego dnia otrzymałem granatowy sznur. To było jedno z najtrudniejszych zadań, jakie miałem przed sobą. Przełóżmy to na typowego nastolatka, czy wyobrażacie sobie żeby wasz kolega ze szkolnej ławki był w stanie prowadzić drużynę rówieśników? Zapewniając im atrakcyjne zajęcia, takie, które rozwiną nie tylko jego, ale i całą resztę? Śmiem twierdzić, że funkcja drużynowego na pewnym etapie ma dużo większy wpływ na rozwój młodego człowieka niż doświadczenia, jakie zbierze w szkole. Całe zdobyte doświadczenie w prowadzeniu drużyny wywarło niesamowity wpływ na moje przyszłe życie. Do tego stopnia, że po pewnym czasie od oddania drużyny, podjąłem to wyzwanie po raz drugi. Gdzieś w międzyczasie pojawiła się ścieżka instruktorska, która pokazała mi, że funkcja drużynowego to nie koniec rozwoju. W owym czasie w moim hufcu, bycie instruktorem oznaczało coś… wielkiego. Będąc w drużynie nigdy nie zastanawiałem się kto w hufcu jest instruktorem, poza drużynową. Nosili jakieś podkładki, lilijki, ale nie było to dla mnie interesujące z perspektywy szaraczka. Jednak dopiero, gdy wszedłem w posiadanie granatowej podkładki, zobaczyłem jak istotne i ważne jest bycie instruktorem. Praca z ludzmi, drużynowymi, pełnienie różnych funkcji w hufcu, kolejne wyzwania, organizowanie coraz większych imprez – to niesamowicie mnie rozwinęło i to nie tylko w obszarze moich pasji i zainteresowań, ale wpłynęło także na wszelkie możliwe umiejętności interpersonalne, a to wszystko w tej bezgranicznie radosnej harcerskiej atmosferze i to właśnie jest TO, co mnie tu trzyma. Tak więc czego nauczyło mnie harcerstwo? Wszystkiego, co potrafię. Skończyłem tyle kursów i warsztatów, że nie jestem w stanie tego nawet już zliczyć, bo miejsce w książeczce instruktorskiej na ich wpisywanie skończyło się po roku od złożenia zobowiązania. Potrafię ułożyć i rozpalić ognisko o każdej porze dnia i roku, w praktycznie każdych warunkach pogodowych, ugotuję na nim każdą potrawę i nikt nie umrze po jej zjedzeniu. Umiem pracować w grupie ludzi bez względu na wszelkie bariery, potrafię także zarządzać powierzonym mi zespołem. Elementem jednej z moich prób było zrobienie prawa jazdy, posiadam uprawnienia kierownika wypoczynku, ukończyłem kurs kadry kształcącej, dwukrotnie byłem drużynowym – przez harcerstwo rozwinąłem się wszechstronnie w wielu innych dziedzinach. Dziś pracuję we własnej firmie, którą założyłem wraz ze znajomymi, prowadzimy punkt


przedszkolny i pomagamy dzieciom niepełnosprawnym. Piszemy różne projekty i podejmujemy szereg innych wyzwań, które nie przyczyniają się do poprawy naszego bytu, lecz dbamy o innych. Odwróciłem wspomnianego wcześniej kota – nikt nie musi wiedzieć, że jestem dobrym, zadowolonym z życia człowiekiem dzięki temu, że jestem harcerzem. Zmieniam świat na lepsze i to mi wystarczy. Jestem sumiennym pracownikiem, bo tego nauczyło mnie harcerstwo. Nie spóźniam się, bo tego nauczyło mnie harcerstwo. Potrafię dobrze zarządzać finansami, bo tego nauczyło mnie harcerstwo. Potrafię z uśmiechem wychodzić na spacer nawet w deszcz, bo tego nauczyło mnie harcerstwo. Jeżeli trafię na problem, to nie uciekam od niego tylko szukam tak długo rozwiązania, aż w końcu wszystko będzie dobrze, bo tego nauczyło mnie harcerstwo. A ciebie? Gdy opowiadam komuś o tym, co zrobiłem, dlaczego, skąd to potrafię pada zawsze pytanie – Skąd ty masz na to czas i energię? – a ja odpowiadam – To proste, jestem harcerzem. Nigdy nie spotkałem się z negatywną reakcją na „przyznanie” się do bycia w ZHP. Wręcz przeciwnie! Zazwyczaj jest to początek długiej rozmowy na temat tego, czym jest harcerstwo. Po czym okazuje się jak mało ludzie wiedzą o naszej organizacji i z jak wieloma stereotypami musimy się jeszcze zmierzyć. Jednak nigdy nie chowam głowy w piasek. Tłumaczę tak samo każdemu, kto zapyta, z uśmiechem na ustach, a kończąc mam satysfakcję, że gdy kolejny raz mój rozmówca zobaczy kogoś w mundurze harcerskim, będzie wiedział, że jest to osoba, na której może polegać. Może jestem wyjątkiem? Harcerz pełną gębą? NIE! Nie jestem sam. Każdy z nas ma w sobie niewyczerpane pokłady pozytywnej energii, którą dobrze wykorzystując może zmienić świat. Naprawdę. To nie są tylko puste hasła. Tak naprawdę „robienie” dobra tak nam spowszechniało, że nie dostrzegamy już tego, które pochodzi od nas samych. Zastanów się proszę, co dobrego zrobiłeś/zrobiłaś w minionym tygodniu. Ilu osobom pomogłeś/aś? Ile razy w ciągu dnia się uśmiechasz? Ile razy kogoś przytulasz, pożyczasz coś, dorzucasz koledze 10gr, bo zabrakło mu w sklepie, pomagasz koleżance nieść ciężki plecak, dzielisz się kawałkiem kanapki? Organizujesz biwak, rajd, zimowisko, zbiórkę dla zuchów? To wszystko

sprowadza się do sensu harcerstwa, ponieważ jako harcerze powinniśmy zostawić świat odrobinę lepszym niż go zastaliśmy. A jak inaczej tego dokonać, jeżeli nie rozsiewając dobro we wszelkiej możliwej postaci? Zaczynamy od prostych, drobnych rzeczy, aby wraz ze zdobywanym doświadczeniem podejmować coraz to większe wyzwania i przeprowadzać akcje o coraz większym zasięgu. Takie jest harcerstwo! To właśnie to, co ja dostrzegłem już dawno. Na początku była tylko ciekawość, ale potem zobaczyłem jak proste uczynki przyczyniają się do sprawiania radości innym ludziom. W całym tym tworzeniu lepszego świata wpadłem w błędne koło. Czasami mam wrażenie, że więcej czasu poświęcam dla innych niż powinienem, bo mi przecież też coś się od życia należy. Mimo tego, satysfakcja z bycia dobrym człowiekiem jest tak wielka, że jestem w stanie poświęcić ostatki własnego czasu tylko po to, żeby dzięki mojej pracy usłyszeć zwykłe dziękuje, czy zobaczyć uśmiech na czyjejś twarzy. Tego nauczyło mnie harcerstwo. Żyję tak, jak umiem i tak, jak chcę. A co najważniejsze, nie robię tego wszystkiego, bo tak każe mi Prawo i Przyrzeczenie Harcerskie, Kodeks czy Dewiza Wędrownicza, Zobowiązanie Instruktorskie. Staram się żyć w zgodzie z wartościami, jakie się z nich wywodzą i dostrzegam tego zalety, ponieważ kierując się tymi wartościami wiem, że mogę zmienić świat na lepsze. Nie, dlatego że ktoś mi każe, tylko dlatego, że widzę jak moje postępowanie ma wpływ na świat, na moje otoczenie, środowisko, na samego siebie. Jestem harcerzem, jestem instruktorem Związku Harcerstwa Polskiego, mężem, synem, obywatelem Polski. Jestem dumny z tego kim jestem i tego, co osiągnąłem. Nie zazdroszczę innym. Cieszę się szczęściem drugiego człowieka. Wiem, że gdybym nie wstąpił do harcerstwa, moje życie potoczyłoby się zupełnie inaczej. Nie wiem czy gorzej, ale po ponad 10 latach służby w organizacji, wiem, że to były i nadal są to najpiękniejsze chwile w moim życiu, a zdobytych doświadczeń i wspomnień nie zgromadziłbym nigdzie indziej i nie zamieniłbym na nic innego. Śmiało mogę podsumować moje życie słowami Dewizy Wędrowniczej: Wyjdź w świat, zobacz, pomyśl, pomóż - czyli działaj! Dopisałbym jeszcze na jej końcu „i czerp z tego ogromną satysfakcję”! .

phm. Piotr Rodzoch numer 14

9

MERITUM


spełnienie to T Y Dobrze, że jesteś. W miejscu, w którym obecnie się znajdujesz i generalnie na świecie. Fakt Twoich narodzin bezpośrednio wpłynął na kształt pewnego świata. Nie ma możliwości przejścia przez życie niezauważonym, w ciągu tylko kilkunastu lat odciskasz masę znaczących śladów w życiorysach innych osób, miejscach, wydarzeniach. Nie dzieje się tak dlatego, że wtapiasz się w tłum i istniejesz dla samego istnienia. Jeśli spojrzysz na swoje życie to myślę, że od razu potrafisz wskazać kilka ważnych powodów potwierdzających to, że dobrze, że jesteś. Niekiedy nawet bardzo dobrze, a często wspaniale. Wspaniale, że akurat wtedy, kiedyś byłeś w tamtym miejscu stało się właśnie to, a kiedy indziej spotkałeś właśnie tego człowieka. Na pewno z perspektywy czasu potrafisz dostrzec wielki sens, jaki miało twoje przyjście na świat. Jeszcze większy sens jest w tym, że jesteś teraz i będziesz w przyszłości. Zastanawiałeś się kiedyś dlaczego akurat w tym miejscu Ziemi się znajdujesz? Jest nas tylu na świecie, a Ty znajdujesz się właśnie w tej konkretnej szerokości geograficznej. Nie wiem jak to się dzieje, ale

10 numer 14

MERITUM

przypadków nie ma, jesteś potrzebny tam gdzie teraz jesteś. Toteż dobrze, że jesteś właśnie Ty. Mimo przeogromnej liczby ludzkich istnień Ty stanowisz ważną dla świata odrębność. Z tego właśnie powodu możesz poczuwać się do bycia wspaniałym człowiekiem – już, po prostu. Nic się nie zmieniło w tej sekundzie prawda? Po prostu to czytasz, po prostu jesteś i to wystarczy. Nic nie musisz. Jesteś wspaniałą osobą nie dlatego, że coś dla kogoś zrobiłeś, ktoś cię kocha, albo dlatego, że coś osiągnąłeś. Nie musisz tego usłyszeć od kogoś ważnego albo znajdować codziennego potwierdzenia. Nie musisz na to pracować ani zasługiwać, nie. Jesteś człowiekiem o stuprocentowej wartości bez względu na to co masz, czego nie masz, co robisz, czego ci się nie chce, a w zasadzie właśnie dlatego. Z tym, że jesteś sympatyczny albo zupełnie nie. Z uśmiechem i smutkiem, pięcioma samochodami albo pustą lodówką. Nie ma rzeczy, która stanowi o Twojej wartości, bo tylko Ty nią jesteś. Jesteś człowiekiem znaczy jesteś wspaniały.


1. Twoim najważniejszym życiowym zadaniem jest wieść

spełnione życie.

2. Jesteś wyjątkowy, wspaniały, cudowny, jedyny i niepowtarzalny bez względu na wszystko. Masz o tym pamiętać. 3. Jesteś podstawą wszystkiego co Cię otacza – od

Ciebie wszystko się zaczyna.

4. To, do czego dążysz i czego chcesz może wynikać z zewnętrznych bodźców, które wpływają na Ciebie przez cały czas. Warto rozpoznać co należy do Ciebie, a co zostało przyjęte od innych. 5. Nieustannie obdarzaj się akceptacją, potrzebujesz jej do tego, aby w pełni się realizować.

Zachwycaj się sobą

6. : własną niepowtarzalnością, tym co robisz, kim jesteś i swoim życiem. 7. Orientuj się na siebie, inspiruj się do tego, zrób coś ze sobą! 8. Mów do siebie.

pozbądź swoich ograniczeń i wyjdź

9. Obudź się, z własnych schematów.

Zaufaj życiu

10. i otwórz się na to co ma Ci do zaoferowania, korzystaj, bo oferta jest all inclusive.

phm. Kasia Potasznik numer 14

11

MERITUM


filmy Być pierwszoplanową postacią w filmie pt: “Moje życie”. Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się nad sensem życia, szczęściem, spełnieniem wewnętrznym, to pewnie już wtedy odbywaliście pierwszy casting. Każdy z nas odgrywa swoją rolę w większym lub mniejszym stopniu na tej ziemi. Warto byłoby jednak nadać temu wszystkiemu jakiś sens, wartość. Dziś przed wami 4 propozycje, które inspirują pozytywnie moich przyjaciół i mnie.

Nazywam się Khan,

2010, reż. Karan Johar. Zaczniemy od pięknej, bollywoodzkiej historii. Wg mnie – arcydzieła. Tytułowy Khan (muzułmanim) chce spotkać się z prezydentem USA aby wyjaśnić mu, że nie jest terrorystą. Ale to nie jest film o polityce, choć nie brakuje tam jej. Jest konieczna na tyle, na ile jest potrzebna do obiektywnego spojrzenia na obydwie strony. Najważniejsza w tym filmie jest walka o dobro i prawdę. Po obejrzeniu tego filmu, aż chciałoby się powiedzieć: “Chciałbym być taki jak Khan.” Moja ocena: 10/10.

Choć goni nas czas, 2007, reż. Rob Reiner. Ed-

ward Cole (Jack Nicholson) i Carter Chambers (Morgan Freeman) poznają się w sali szpitalnej. Dowiadują się, że ich życie dobiega powoli końca. Umierają. Jeśli uderzyło was to określenie, zrobiło wam się niedobrze, to spieszę z wyjaśnieniem. Paradoksalnie film nie jest dramatem, tylko ciepłą komedią. Zdziwilibyście się ile mądrych myśli o szczęściu, marzeniach, wyzwaniach można dowiedzieć się historii dwóch umierających mężczyzn. Moja ocena: 10/10.

12 numer 14 MERITUM

Validation, 2007, reż. Kurt Kuenne. 16-minu-

towy film o uśmiechu? No, może nie tylko. Kojarzycie T. J. Thyne z serialu “Kości” jako dr. Hodginsa? Jego czarujący uśmiech i komplementowanie w “Validation” to podstawa filmu. Jest z tego słynny, ludzie tłumnie przychodzą do niego, aby usłyszeć od niego dobre słowo na swój temat. Cudowną passę przerywa tajemnicza Victoria, która jest jedyną osobą, u której nasz bohater nie jest w stanie wywołać uśmiechu. Moja ocena: 10/10.

Siedem dusz, 2008, reż. Gabriele Muccino. Czas

na coś mocniejszego. Kolejne arcydzieło, o którym można rozmawiać i rozmawiać. Wiele razy słyszałem, że z każdej sytuacji idzie znaleźć jakieś wyjście, znaleźć coś pozytywnego, światło w tunelu, działać, zrobić coś dobrego. Łatwo się mówi, ale nie wiem czy stać by mnie było na taki akt odwagi i szlachetności, na jaki zdobył się bohater filmu, Ben Thomas (Will Smith). Warto do niego wracać, daje porządnego “kopa” do działania, ale przede wszystkim do przemyślanego, dobrego działania. Moja ocena: 10/10.

pwd. D. Grzegorczyk


książki Bóg zawsze znajdzie Ci pracę, Regina Brett

Trzecia książki Reginy Brett to jak zwykle ciepła i optymistyczna pozycja o poszukiwaniu własnej drogi. Jak sama mówi: Moja najnowsza książka to coś dla tych, którzy przestali kochać to, co robią. I dla tych, którzy kochają swoją pracę, ale pragną odnaleźć głębszy sens także poza pracą – w innych sferach życia. Dla tych, którzy przeszli na emeryturę albo nie mogą już dłużej pracować, a pragną wieść pełniejsze życie. Dla tych, którzy kochają swoją pracę tak bardzo, że chcą zainspirować innych i pomóc im odnaleźć życiową pasję.

O szczęściu, Władysław Tatarkiewicz

Nie jest to książka należąca do najprostszych i najlżejszych, jednak kryje w sobie wiele dobra i mądrości. Profesor Tatarkiewicz zastanawia się nad tym, czym jest szczęście. Zadowoleniem z życia? Intensywnością przeżyć? Pomyślnym losem? Jaką funkcję w szczęściu odgrywa cierpienie? W roli bohaterów, wzorów, przykładów występują reprezentanci chyba wszystkich czasów: wielcy myśliciele, politycy, artyści, pisarze, a każdy z nich prezentuje inny punkt widzenia. Książka motywuje do myślenia o tym, nad czym jeszcze nigdy wcześniej nie rozmyślaliśmy!

Żyj wystarczająco dobrze, A. Jucewicz, G. Sroczyński

To zbiór rozmów z najlepszymi polskimi psychoterapeutami, lekarzami psychiatrii, psychologami, którzy starają się odpowiedzieć na pytania dziennikarzy, pytania, na które każdy z nas chciałby znać odpowiedź. Dlaczego boimy się być sobą? Jak docenić to, co mamy? Każda rozmowa krąży wokół jednego zagadnienia, każdy rozmówca ma inny bagaż doświadczeń i zaplecze teoretyczne, każdy prezentuje inny punkt widzenia i podejście do życia. Dzięki świeżemu spojrzeniu i ciekawym osobowością jest to książka, która potrafi zmienić dotychczasowe podejście do życia i skierować myśli na zupełnie inny tor.

pwd. A. Podhajska

numer 14

13

MERITUM


psychologia W kierunku spełnionej dojrzałości! Człowiek idąc przez życie rozwija się na każdym jego etapie, a mimo to nie zawsze osiąga stan, który jest w zasięgu jego możliwości. Czym jest „stan doskonały” i dlaczego warto o niego zawalczyć? Według kryteriów rozwoju dojrzałej osobowości, wyróżnionych przez P. Olesia, można wskazać następujące elementy (warto zatrzymać się na moment przy każdym z nich podejmując refleksję nad tym, co każdy z nich oznacza konkretnie dla ciebie):

- powiększanie wewnętrznego bogactwa, - dążenie do szczęścia, - wybór celów i realizowania dążeń życiowych, - ćwiczenie giętkości adaptacyjnej i adekwatności reagowania, - zwiększanie odporności na frustrację, - zaangażowanie na rzecz dobra wspólnego, - wykraczanie poza indywidualne granice, - kształtowanie szacunku wobec drugiego człowieka, - wyrabianie odpowiedzialności, - dążenie do rozsądnej autonomii, - budowanie dojrzałości moralnej.

Rzecz jasna, każdy z nich realizowany jest na poziomie adekwatnym do wieku, nie mniej warto wiedzieć, do czego się zmierza, jeśli ktoś miałby z tym problem. Trochę inaczej o takim „dążeniu do...” pisał Abraham Maslow, według którego najwyższym poziomem ludzkich potrzeb jest samorealizacja. Polega ona na spełnianiu swojej indywidualnej potencjalności, czyli drzemiącego w tobie potencjału. Taka osoba dzięki samorealizacji nie odczuwa przymusu takiego działania, robi to w sposób naturalny. Dzięki temu doświadcza szczęścia i realizuje przy okazji wartości takie jak: dobro, piękno i prawda, a za tym idzie wzrost wartości istnienia takiej jednostki.

To co? Jesteś przekonany do takiego rozwiązania?

14 numer 14 MERITUM

phm. Kasia Potasznik


fizyka Wewnętrzne szczęście, spełnienie, pozytywna energia. Chyba mało komu te określenia kojarzą się z fizyką. Czuję, że większość z was, gdy usłyszy słowo „fizyka” czuje skręt kiszek, co powoduje raczej uczucie skrętu kiszek, a nie wewnętrznego szczęścia. Też tak kiedyś miałem. Co sprawiło, że teraz jest inaczej? To, że fizykę odnajduję w codziennym życiu, a co najważniejsze, poprzez znanie rządzących nią zasad, potrafię ją wykorzystać na swoją korzyść, chociażby po to, żeby wygrać zakład. Zima w tym roku nie przyniosła nam wiele śniegu. W zeszłym wyglądało podobnie, ale nie przeszkodziło to mojej rodzinnie w wyjeździe na narty. Moi rodzice wraz z bratem potrafili już jeździć na nartach natomiast ja nie. Jak się domyślacie na początku więcej czasu spędziłem tarzając się w śniegu niż faktycznie jeżdżąc. Kiedy w końcu załapałem o co chodzi było już, że tak powiem „z górki”. Jednakże mój młodszy brat był ode mnie lepszy. Nie miałem z nim najmniejszych szans w „kto pierwszy na dole”. W końcu wpadłem na pewien pomysł. Tym razem to ja go wyzwałem na pojedynek, ale na moich zasadach. Podjechaliśmy na mniej stromy i odpowiednio krótki stok, ustawiliśmy się w jednej linii, a następnie mieliśmy się zsunąć po stoku w dół, bez odpychania oraz bez żadnych kroków pomocniczych. Ten, który wygra miał w następnym dniu kupić drugiemu całodniowy karnet. Na „start” przestaliśmy się podpierać kijkami i zaczęliśmy powoli się zsuwać. Odcinek nie był stromy, więc dało się po prostu z niego ześlizgnąć bez wykonywania zwrotów. Już po kilku metrach brat musiał stwierdzić, że jestem lepszym narciarzem od niego (a może raczej fizykiem). W połowie trasy już miałem kilka metrów przewagi. Obojętnie jakich sposób nie próbował, to wciąż ja miałem dużą przewagę. W taki oto sposób początkujący narciarz pokonał takiego, co już trochę umiał jeździć. Ale

czy to świadczy o mojej technice jazdy czy raczej więcej do powiedzenia miała tu fizyka? Oczywiście, że to drugie! Zjazd ze stoku możemy porównać do ruchu ciała na równi pochyłej. Spójrzcie na rysunek. Na narciarza podczas swobodnego zjazdu ze stoku działają takie siły: siła ciężkości (FC), siła nacisku na podłoże (FN) oraz siła powodująca zjazd narciarza (FZ). Oczywiście w rzeczywistości działają jeszcze dwie siły: siła tarcia oraz siła oporu powietrza, ale pominiemy je w naszych rozważaniach, ponieważ one mocno komplikują sprawę, więc zajmiemy się nimi kiedy indziej. Jak myślicie, dlaczego szybciej się zsunąłem? Odpowiedz jest bardzo prosta – jestem cięższy. Spowodowało to większe przyspieszenie, co znów spowodowało większy przyrost prędkości. Może trochę rachunków. Najbardziej interesuje nas siła FZ, bo to ona powoduje zsuwanie się narciarza. Natomiast siłą, którą możemy policzyć jest siła FC=m∙g. Aby policzyć siłę FZ potrzeba trochę trygonometrii: sinα=FZ/FC. Kąt α jest kątem nachylenia stoku. Po prostych przekształceniach otrzymamy: FZ=FC∙sinα. Jeśli za wartość FC wstawimy masę razy przyspieszeni ziemskie to otrzymamy: FZ=m∙g∙sinα. Załóżmy, dla wygody w rachunkach, że mam dwa razy większą masę niż mój brat. Oznaczymy siłę, która powodowała zjazd mojego brata jako: FZB, a siłę, która powodowała mój zjazd jako: FZD oraz masę mojego brata jako: m. Teraz otrzymamy takie dwa wzorki: FZB=m∙g∙sinα FZD=2m∙g∙sinα Jeśli chcemy znaleźć stosunek miedzy tymi siłami to wystarczy je przez siebie podzielić: FZB/FZD =(m∙g∙sinα)/(2m∙g∙sinα )=1/2 Czyli : 2FZB=FZD A wiec wychodzi nam, że siła powodująca mój zjazd jest dwa razy większa niż siła działająca na mojego brata! To dlatego, że jestem dwa razy cięższy. Jak widzicie trochę fizyki może przynieść szczęście i wpłynąć nawet na wygraną zakładu. Kto nie był by z siebie zadowolony i naładowany pozytywną energią, gdyby pokonał kogoś, kto zjeżdżał na nartach już ze 100 razy, gdy samemu umie się to robić dopiero do 3 godzin?

pwd. Dawid Binek numer 14

15

MERITUM


harcoskop OCHOTNICZKA/MŁODZIK

Z niecierpliwością oczekujesz nadejścia wiosny mając nadzieję, że przyniesie ci ona jeszcze więcej pozytywnej energii niż zima? Jednak do wiosny jeszcze trochę, a już niedługo czeka cię miłe zaskoczenie. Nie spełnią się w prawdzie twoje najskrytsze marzenia, ale wydarzy się coś, co zawsze będziesz miło wspominać. Czas spędzany z przyjaciółmi staraj się wykorzystać w pełni, bo to właśnie on wywołuję najszczerszy uśmiech na twojej twarzy.

TROPICIELKA/WYWIADOWCA:

Gwiazdy wskazują na to, że masz przed sobą trudny czas. Nie zniechęcaj się jednak do wszystkiego, co robisz. Każdemu zdarza się chwila słabości, jednak twoja nie będzie trwała długo. Szybko poradzisz sobie ze wszystkimi problemami, a zaraz po tym spotka cię coś miłego. W końcu po każdej burzy wychodzi słońce, a twoje słońce będzie wyjątkowo ciepłe i długo będziesz się cieszyć jego promieniami.

PIONIERKA/ODKRYWCA:

Księżyc powiedział mi, że czasem z góry zakładasz, że coś ci się nie uda. Pora to zmienić! Zacznij działać zamiast się zastanawiać, a efekty będą lepsze niż mógłbyś się spodziewać. W kontaktach z ludźmi mów wprost co czujesz, a twoje przyjaźnie z pewnością staną się jeszcze lepsze, a może nadchodząca wiosna przyniesie ze sobą coś więcej niż tylko cieplejsze dni.

SAMARYTANKA/ĆWIK:

W ostatnim czasie z trudem przychodzi ci zmotywowanie się do działania. Dostrzegasz więcej negatywnych cech we wszystkim, co cię otacza. Zacznij cieszyć się nawet najmniejszymi rzeczami. Doceń to, jak bardzo inni starają się byś był szczęśliwy i daj im pozytywną cząstkę siebie, a z pewnością ci się to opłaci. Pamiętaj, że poszukiwanie szczęścia musisz zacząć wewnątrz siebie, a nie wśród innych, a więc poświęć trochę więcej czasu na własne przyjemności.

HARCERKA ORLA/HARCERZ ORLI:

Nadmiar zajęć i niekończąca się lista obowiązków zdaje się być przytłaczająca. Powoli zaczyna brakować ci sił i cierpliwości do tego wszystkiego. Znajdź w tym wszystkim coś dobrego. Potraktuj to jak wyzwanie, a nie jak karę. W końcu, kto da radę jak nie ty? A po uporaniu się ze wszystkimi obowiązkami pomyśl o chwili dla siebie. Może kilka dni w górach pozwoli ci na odprężenie się i chwilę spokoju.

HARCERKA RZECZPOSPOLITEJ/HARCERZ RZECZPOSPOLITEJ:

Magiczna kula mówi, że zima sprzyja twojemu rozwojowi i poczuciu szczęścia. Nie oznacza to jednak, że nieuniknione nadejście wiosny będzie dla ciebie złe. Ale pamiętaj, że nic nie przychodzi samo. Każdy twój sukces będzie wymagał od ciebie wiele wysiłku. Wsparcie przyjaciół z pewnością pomoże ci w osiągnięciu wszystkiego, czego pragniesz. Może jakiś kurs, na którym nauczysz się czegoś nowego wprowadzi w ciebie trochę pozytywnej energii?

16

numer 14

MERITUM

Wróżbita Andrzej


wspomnienia dinozaura Tym razem swoimi wspomnieniami podzieliła się z nami druhna Moja przygoda z harcerstwem zaczęła się, gdy byłam w drugiej klasie szkoły podstawowej. Pewnego dnia znalazłam w torbie szkolnej kopertę z narysowaną stokrotką, a w niej list: Jeśli chcesz zostać zuchem, to przyjdź w dniu .... o godz.

.... na boisko szkolne. Pod trzecim kasztanem będzie stał druh, który wskaże Ci dalszą drogę. Pamiętaj, że list ten to tajemnica, którą możesz wyjawić tylko rodzicom. Nie bardzo wiedziałam, o co chodzi. Była to wielka zagadka, bo nikt z mojej rodziny nigdy wcześniej nie był w harcerstwie. Okazało się, że drużyna będzie nazywała się „Polne Kwiatki”, a moja szóstka to „Stokrotki”. Były jeszcze „Maczki”, „Kaczeńce” i „Modraczki”. Była to prawie cała nasz klasa, a drużynową była nasza wychowawczyni. Wszystko działo się w Szkole Podstawowej Nr 4. Na początku wszystko było nowe. Tyle trudnych słów: czuj, zbiórka, totem, krąg rady, lista spraw, a na dodatek do Pani trzeba było mówić Druhno. Od początku bardzo mi się to spodobało. Do dzisiaj mam wielki szacunek do naszej wychowawczyni, że potrafiła oddzielić prowadzenie klasy od harcerstwa. Miałam przed sobą 3 wspaniałe lata systematycznych i ciekawych zbiórek. Obietnicę Zucha złożyliśmy w pierwszy dzień wiosny 1969 roku. Zdobywanie sprawności, szczególnie zespołowych, to było coś! Wielka zabawa tematyczna trwająca kilka zbiórek. Plastusia, Doktora Ojboli, Wicherka, czy Czerwonego Bratka pamiętam do dzisiaj. Przepis na Czerwonego Bratka był taki: należy zerwać kilka białych bratków, a ich łodygi włożyć do czerwonego tuszu zamiast do wody na kilka dni. Płatki nabiorą wtedy trwałego czerwonego koloru. Po zasuszeniu kwiatków kolor pozostaje na wiele lat. A w sprawności chodziło przede wszystkim o przyjaźń dzieci z różnych kontynentów. Nie ukrywam, że pomysły ze zbiórek wykorzystywałam później w pracy swojej drużyny. Szczególnie zapadł mi w pamięć biwak w Sławinie, mój pierwszy biwak pod namiotami. Taki prawdziwy bez prądu i bieżącej wody, na polanie w zakolu Ołoboku. Wszystko było świetnie, aż do nocy. Wtedy rozpętała się wielka burza i ulewa. Mieszkaliśmy w starych małych namiotach i bardzo się baliśmy, więc całą noc spędziło z nami, w tym ciasnym namiocie, sześć zuchenek. Niestety namiot przeciekał. Do domu wróciłam całkiem przemoczona, ale dumna że przetrwałam tę burzę. Miałam na sobie wszystkie rzeczy, które zabrałam ze sobą. Zamiast zdjąć mokre i założyć suche, ja zakładałam kolejną warstwę i nie rozumiałam, dlaczego mama na mój widok

hm. Ewa Dybała

Ewa Dybała.

miała dziwna minę. Dużym przeżyciem był dla zuchów udział w wielkiej uroczystości, jaką było nadanie hufcowi sztandaru i imienia 2. Armii Wojska Polskiego w 1970 roku. Defilada ulicami miasta i apel na rynku. Zobaczyliśmy wtedy, jaki wielki był nasz hufiec. W piątej klasie wyrośliśmy już z zuchów i prawie wszyscy przeszliśmy do 107 Drużyny Harcerskiej. Przyrzeczenie złożyliśmy 12 października 1971 roku (Dzień Wojska Polskiego był wtedy również świętem hufca). Ciekawostką jest, że moimi drużynowymi były: Maria, mama dh. Jarka Rucha i Zofia, żona dh. Włodka Mielocha. Pozdrawiam Druhny serdecznie. Miałam, więc dobre podstawy i do dziś uważam, że czego nauczysz się w czasie próby harcerza, zostaje na całe życie. Przez cały czas interesowała mnie praca z zuchami i udało się. Przez rok byłam przyboczną 3 Drużyny Zuchów „Słoneczna Gromada”, a gdy skończyłam 16 lat przejęłam drużynę. Mój pierwszy kurs instruktorski kończył się we wspaniałym zamku w Oleśnicy. Mieściła się tam wówczas Centralna Szkoła Instruktorów ZHP. Tam złożyłam Zobowiązanie instruktorskie. Było jak w bajce. Drużynę zuchową prowadziłam przez 7 lat. Do dzisiaj, gdy spotykam moje dawne zuchy, przypominają mi niektóre zbiórki, a ja, wstyd się przyznać, nie zawsze pamiętam ich szczegóły. Drużyn zuchowych było w hufcu kilkadziesiąt. Braliśmy udział w Zuchowych Igrach, złazikach zuchowych, festiwalach piosenki. Brzmi znajomo? Dobre imprezy bronią się latami. Zmieniają się pokolenia, a tradycja ich organizowania pozostaje. Po drodze był też Młodzieżowy Krąg Instruktorski „Dąbrowa”, a później przez prawie 30 lat Szczep „Szuwary”. Ale to już zupełnie inna historia…

numer 14

17

MERITUM


CCC

Cena czyni cuda – to powszechnie rozpoznawalny slogan sieci sklepów obuwniczych. Jednak ja proponuję zupełnie inne rozwinięcie tego skrótu. Atrakcyjna cena obuwia i skórzanych toreb to dla większości ludzi atut tej sieciówki. Fajnie jest cieszyć się możliwością kupienia ubrania za niską cenę, ale czy zastanawiałeś się kiedyś jak to możliwe? Może warto zamienić CCC na Clean Clothes Consuming? Często zmieniająca się i rozpowszechniająca się moda pociąga za sobą rozwój wielkich firm odzieżowych, poszukujących tanich metod produkcji. Kupując sportową koszulkę z metką znanej marki może zdarzyć się, że będziemy wspierali dyktaturę lub finansować koncern wycinający lasy tropikalne, tudzież zmuszający swoich pracowników do pracy ponad siłę. Nawet media głównego nurtu podjęły w swoich przekazach temat odpowiedzialności konsumenckiej związanej z kupnem odzieży. Wszystko to za sprawą katastrofy w Bangladeszu 24 kwietnia 2013r. Tego dnia w Szabharze zawalił się ośmiokondygnacyjny budynek. W wyniku katastrofy zginęło 1127 osób, a około 2500 odniosło obrażenia. Została ona uznana za największą katastrofę budowlaną pod względem liczby ofiar śmiertelnych w czasach współczesnych. W zawalonym wieżowcu mieściło się kilka fabryk odzieży, bank i wiele sklepów. Większość ofiar to kobiety, które pracowały jako szwaczki. Według prowadzących śledztwo przyczyną zawalenia się budynku były wibracje wielkich generatorów. Architekt, który projektował budynek powiedział, że miał on mieć pięć pięter, a nie osiem (bez jego wiedzy, nielegalnie dobudowano 3 piętra). Ponadto nie przewidziano w nim tak ciężkich urządzeń jak maszyny tekstylne i wielkie generatory.

Banglijska tragedia nie sprawiła, że wszystko zaczęło wyglądać inaczej. Działacze Clean Clothes, organizacji walczącej o poprawę warunków pracy szwaczek, w maju zeszłego roku opublikowali raport mówiący o fabrykach szyjących m.in. dla polskich marek odzieżowych – LPP (właściciel Reserved, House, Mohito, Cropp, Sinsay, Monnari i Carry). Płynące z niego wnioski były zatrważające. Osoby pracujące w fabrykach to najczęściej ludzie mający od 18 do 25 lat. Kilka przepytywanych osób przyznało się, że nie są jeszcze pełnoletnie. Większość z nich zakończyła naukę na piątej, czyli ostatniej, klasie szkoły podstawowej. W fabryce New Generation Fashion Ltd. (dostawca LPP) na tablicach informacyjnych jest umieszczony regulamin pracy, zasady BHP i zasady przeciwpożarowe, jednak większość pracowników nie umie czytać i pisać lub robi to bardzo słabo, więc nie jest w stanie zrozumieć komunikatów. Zarobki większości z nich były poniżej płacy minimalnej. Choć od publikacji raportu minęło już dziewięć miesięcy, w fabrykach niewiele się zmieniło. Po raz kolejny w mediach zawrzało, gdy norweska gazeta „Aftenposten” wyemitowała miniserial dokumentalny, którego głównymi bohaterami byli czterej młodzi blogerzy modowi. W „Sweatshop* - Deadly Fashion” można zobaczyć ich zderzenie z rzeczywistością azjatyckich szwalni.

Płace wszystkich pracowników zatrudnionych przez firmę Nike w Indonezji stanowią 3% jej rocznego budżetu reklamowego. To znaczy, że płacąc za produkt płacisz przede wszystkim za jego reklamę.

18 numer 14

MERITUM


Czy wiesz, że:

- większość ubrań sportowych produkowanych przez znane firmy nie pochodzi z Europy, ani Ameryki, ale powstaje w fabrykach krajów Trzeciego Świata? Pozwala to omijać europejskie i amerykańskie normy prawa pracowniczego i ochrony środowiska, - wg danych organizacji Global Exchange, płace wszystkich pracowników zatrudnionych przez firmę Nike w Indonezji stanowią 3% jej rocznego budżetu reklamowego? To znaczy, że płacąc za produkt płacisz przede wszystkim za jego reklamę, - w niektórych krajach, np. w Chinach i Birmie, do produkcji odzieży wykorzystuje się obozy pracy i więzienia, w których przebywają również więźniowie polityczni karani za swoje przekonania, walkę o prawa człowieka lub wyznawaną religię? Prawa robotników do zrzeszania się w związkach zawodowych są tłumione, albo nawet zakazane (Chiny, Indonezja), - produkcja tekstyliów w krajach ubogich odbywa się często w skandalicznych warunkach ochrony środowiska? Skutkuje to skażeniem powietrza, wód, gleby, naraża ludzi i zwierzęta na kontakt z toksycznymi substancjami, - aby wyprodukować jedno futro trzeba specjalnie w tym celu zabić od kilkunastu do kilkudziesięciu zwierząt? Lisy i szynszyle całe swoje życie spędzają stłoczone w ciasnych, drucianych klatkach, po czym zabijane są przez zagazowanie, porażenie prądem czy łamanie karku.

Co jesteśmy w stanie zrobić, by naszych ubrań nie trzeba było prać z odpowiedzialności za tę sytuację? Przede wszystkim ograniczyć kupowanie w sieciówkach. Trudno nam w pełni zaangażować w przeciwdziałanie tej sytuacji. Z pewnością wielu z nas wyraża taką chęć, ale koniec końców trzeba zmierzyć się z rzeczywistością, opłacić czynsz, zapłacić za obiad i kupić kurtkę czy buty. Możesz próbować kupować ubrania uszyte w Polsce, unikając kupowania tych produkowanych w krajach znanych z brutalnego łamania praw człowieka (Birma, Chiny, Indonezja) – na etykiecie towaru znajdziesz informację gdzie został on wyprodukowany. Nie wyrzucaj swoich starych ubrań, puść je w drugi obieg. To działa również w drugą stronę, całkiem przyjemne rzeczy można znaleźć w second handach, czy wymienić się za inną rzecz na targach różności. Możesz

sprzedać swoje ubrania w Internecie na portalach szafiarskich, możliwości jest naprawdę wiele. Żeby było to jednak możliwe musisz szanować swoje ubrania. Nie majsterkuj przy samochodzie i nie przesadzaj kwiatów w swoich najlepszych ubraniach. Nie kupuj futer, może spróbujesz sam coś uszyć z naturalnych tkanin, jak len czy juta? *Sweatshop to pejoratywne określenie na fabrykę w jakiejś biednej części świata, gdzie ludzie muszą pracować za głodowe stawki i w tragicznych warunkach. Kiedyś mieliśmy je w Europie i Stanach Zjednoczonych, dziś ludzie pracują w takich warunkach w Azji.

Arkadiusz Głodek numer 14

19

MERITUM


mały,

a Wielki

Myślę, że

Filipa Gembali nie trzeba nikomu przedstawiać, prawda? Co zrobiłbyś, gdybyś wygrał milion złotych?

Chyba opłaciłbym ludziom składki na jakiś czas i jakąś nową gitarę bym kupił.

Co w harcerstwie podoba Ci się najbardziej?

Przyjazna atmosfera panująca na każdym wyjeździe, każdej zbiórce, a także uczenie poprzez zabawę.

Jaką umiejętność zdobytą w harcerstwie uważasz za najważniejszą? Umiejętność pracy zespołowej, zauważania potrzeb innych i reagowania/pomocy.

Co jest Twoim największym marzeniem? Kariera muzyczna lub brak konfliktów na świecie.

20 numer 14

MERITUM


Filip obecnie pełni dwie funkcje – zastępowego zastępu „Gryzli” w 111 DHS im. płk. Witolda Pileckiego oraz przybocznego w 1 DH im. Tadeusza Kościuszki. Jest bardzo charakterystyczną osobą, zarówno ze względu na blond włosy do pasa, jak i dzięki nietuzinkowej osobowości. Filip zaczął swoją harcerską przygodę, kiedy był w czwartej klasie szkoły podstawowej, najpierw w 6DH, a niewiele później, dzięki Przemkowi M., pojawił się w Szczepie „Jedyneczka”, w którym działa do dziś. Ma niesamowitą łatwość w nawiązywaniu nowych kontaktów i budowaniu relacji, dlatego jest tak wspaniałym zastępowym i przybocznym. Stworzył zastęp, który dziś jest paczką przyjaciół, a jako przyboczny ma cudotwórczy wpływ na swoich podopiecznych. Może poszczycić się znajomością technik harcerskich na wysokim poziomie. Jednak cechą, z którą wszyscy go kojarzą i którą widać już po pierwszej krótkiej rozmowie z nim, jest bezgraniczne poczucie humoru połączone ze zdolnościami aktorskimi. Filip ma żart na każdą okazję, na każdy dzień roku i każdą minutę w godzinie, a co jest w tym najlepsze, nie wyklucza to obowiązkowości i dotrzymywania terminów. Jako osoba blisko współpracująca z Filipem śmiało mogę powiedzieć, że jest kimś, na kim zawsze można polegać, a każde przedsięwzięcie z nim wnosi coś nowego, jest czystą przyjemnością i zawsze towarzyszy temu ogromna dawka śmiechu.

Konrad, drużynowy 111DHS: Filip jako zastępowy jest odpowiedzialny, godny zaufania, konsekwentny w działaniu, powierzone mu zadanie zawsze będzie wypełnione. Umie pracować w grupie, jest dobrym przywódcą mającym sporą wiedzę, umie dobrze prowadzić zastęp, jest lojalny i uczciwy.

Przemek, członek zastępu: Filip G. to najlepszy zastępowy, jakiego można mieć. Dba o nas jak matka o swoje rozwydrzone bachory, jest pomysłowy i kreatywny, nieraz uratował nam tyłki. Nie zamieniłbym go na żadnego innego zastępowego – po prostu jest za dobry.

pwd. Patrycja Szewczyk

Zuzia, komendantka szczepu: Filip to wulkan dobrego humoru. Jeszcze nigdy nie spotkałam kogoś, kto sypałby żartami jak z rękawa. Zaraża śmiechem wszystkich w towarzystwie. 8 punkt PH to zdecydowanie jego domena.

Patrycja, drużynowa 1 DH: Filip jest chodzącą rewelacją!

Karol, członek zastępu: Filip jest wzorem do naśladowania, jest przykładnym harcerzem i katolikiem. Jest dobrze zorganizowany i przyjacielski.

numer 14

21

MERITUM


1%

dla harcerzy! Co zrobimy z otrzymanym 1%?

- Sfinansujemy kształcenie instruktorów - harcerskich wychowawców. - Będziemy rozwijać harcerskie jednostki specjalnościowe, które wprowadzają młodych ludzi w świat pasji, przyszłego rozwoju zawodowego i wielkiej przygody. - Poprawimy komfort i standard Stanicy Harcerskiej "Zielona Polana", która jest podstawowym miejscem spędzania czasu przez ostrowskich harcerzy. - Dofinansujemy wyjazdy i zakup umundurowania dla harcerzy z ciężką sytuacją finansową.

Chcąc przekazać swój 1% konkretnie ostrowskim harcerzom należy wpisać KRS: 000266321 oraz cel szczegółowy: Hufiec ZHP Ostrów Wlkp.

Związek Harcerstwa Polskiego ma na celu kształtowanie postaw i charakterów dzieci i młodzieży. Odbywa się to zgodnie z harcerskimi wartościami, które zawarte są w Obietnicy i Prawie Zucha, jak i w Prawie i Przyrzeczeniu Harcerskim.

Związek Harcerstwa Polskiego to największa organizacja wychowawcza w Polsce. Drużynowi ZHP przepracowują społecznie łącznie 8 mln godzin w ciągu roku. W ciągu roku organizujemy ponad 18 tys. form kształceniowych. Gdyby jedna osoba chciała wziąć udział we wszystkich, musiałaby przeznaczyć na to 2 lata. Corocznie w obozach harcerskich bierze udział ponad 70 000 osób. 22 numer 14

MERITUM

Redakcja


numer 14

23

MERITUM


Gazeta Hufca Ostrów Wielkopolski redakcja.meritum@gmail.com Redaktor naczelna:

pwd. Agnieszka Podhajska Z-ca redaktor naczelnej:

phm. Kasia Potasznik Skład i projekt okładki:

pwd. Agnieszka Podhajska Rysunki:

Arkadiusz Głodek Wkładka zuchowa:

pwd. Aleksandra Derczyńska Wkładka harcerska:

pwd. Patrycja Szewczyk Redaktorzy:

Dawid Binek, Ewa Dybała, Arkadiusz Głodek, Damian Grzegorczyk, Dariusz Potasznik, Piotr Rodzoch, Patrycja Szewczyk, Andrzej Szusterkiewicz


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.