Gorzów Bez Cenzury - Numer 1

Page 1

redakcja@gazeta-gorzowska.pl

Nr 1 (01) maj 2015 r. | Bezpłatny dwutygodnik

Przeczytaj: Nowe przepisy drogowe.

/gazeta-gorzowska www.gazeta-gorzowska.pl

MiLoG - Nein! Ring polityczny, wydanie pierwsze. Starcie: Sebastian Pieńkowski kontra Jerzy Synowiec

Strona 2, 5 i 10-11

Można...?

Polityczny Kingsajz po gorzowsku Już tylko tygodnie dzielą nas od kolejnej edycji serialu pod osobliwie brzmiącym tytułem „Stołeczność Gorzowa”. Dziwne, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że stołeczność na prowincji, to nie jest pojęcie geograficzne, ale przede wszystkim socjologiczne. Walka o pozycję miasta odbywała się dotychczas na poziomie mediów i kłamliwych deklaracji polityków, a powinna się rozpocząć w umysłach, by dopiero później przekroczyć „granicę skóry”, wchodząc na poziom słów i konkretnych działań. Dzisiaj jest już za późno. To przykre, ale los Gorzowa jako ośrodka o powiatowej sile oddziaływania został już przesądzony, a mówienie o jego stołecznym charakterze, należy włożyć między bajki. Najlepiej tam, gdzie znajduje się „Koziołek Matołek”, bo on również szukał Pacanowa za oceanem, podczas gdy znajdował się on tuż za rzeką i lasem. Nie jest zatem wykluczone, że gdy w 2020 roku skończą się unijne środki, a gorzowskie tramwaje zaczną w końcu dojeżdżać do nowo wybudowanej galerii Władysława Komarnickiego, hasło Małe nie znaczy gorsze, będzie towarzyszyło kampanii społecznej mającej przekonać biednych emerytów z południowej części regionu do zamieszkania w domach spokojnej starości, które powstaną w budynkach po Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej im. Jakuba z Paradyża. To racja, że południowa część województwa była faworyzowana kosztem tej północnej i za nasze wspólne pieniądze inwestowano tam dużo więcej: w port lotniczy w Babimoście, kierunek lekarski na Uniwersytecie Zielonogórskim, obwodnice miast oraz mosty na rzekach. To jednak nie wiatr wiał w oczy biednemu Gorzowowi, ale pluli mu w twarz tutejsi politycy. Były prezydent Gorzowa, Tadeusz Jędrzejczak, ma swoje miejsce w historii i regionalnych encyklopediach. Za swoje dokonania zostanie pozytywnie w przyszłości oceniony, ale gdyby karano za zaniechania i zaniedbania, czekałby go pluton egzekucyjny lub dożywotnie osadzenie w wieży widokowej w Santoku. Stamtąd najlepiej widać, że Reklama

gród będący potęgą, szybko może stać się ledwie osadą. Rzecz dotyczy wszystkich gorzowskich polityków ostatniego dziesięciolecia, którzy byli mocni w gębie, ale słabi w działaniu. Skuteczności nie można odmówić im tylko w jednym: realizacji zdefiniowanej niegdyś przez politycznego klasyka zasady TKM – teraz k... my. Po latach można im zadedykować konstatację z „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego: Miałeś chamie złoty róg. Wszystko dlatego że w pozycjonowa-

niu Gorzowa jako ważnego ośrodka zawiedli jak jeden mąż. Testy były trzy i wszystkie oblali: przyłączenie do miasta okolicznych gmin, powołanie Akademii Gorzowskiej oraz elektryfikacja linii kolejowej Kostrzyn – Gorzów – Krzyż. Rachunki za działania eksprezydenta i parlamentarzystów Platformy Obywatelskiej, przyjdzie zapłacić prezydentowi Jackowi Wójcickiemu, ale jeśli znajdzie dla miasta nowy model funkcjonowania, inny niż sen o stołeczności, będzie niczym biblijny Mojżesz: wyprowadzi politykę z kurnika stereo-

typów i snów o potędze, na ścieżkę ku miastu z mniejszymi możliwościami, ale sporym kapitałem społecznym. Reszcie polityków przyjdzie uprawiać to, co potrafią najlepiej: dowcip na miarę Himmlera, powagę godną Paździocha oraz inteligencję Forrest Gumpa. Mieszkańcy zaś będą świadkami scen jak z „Kingsajzu” Juliusza Machulskiego: duży i nieosiągalny partner z Zielonej Góry oraz latające dookoła krasnoludki z Gorzowa. – Dziobnął mnie! Widziałeś? Dziobnął mnie – to jedyne, co będziemy słyszeć codziennie w mediach. Polityka to podobno jedna wielka sztuka teatralna, a jej uczestnicy to aktorzy. Parafrazując stwierdzenie Kazimierza Dejmka, że: dupa jest od srania, a aktor od grania, można by skonstatować, iż w kwestii pozycji Gorzowa w regionie politycy grali słabo, a swoich wyborców mieli właśnie w dupie. Ich niezmącone myśleniem twarze wciąż będą się prezentować powabnie, a miasto stanie w miejscu, w którym znajdują się mieszkańcy ulicy Drzymały – przed „Schodami Donikąd”. Dzisiaj, niestety, podział idzie na tych od Jędrzejczaka i tych od Wójcickiego, jedni hamletyzują i apoteozują dokonania pierwszego, a drudzy uważają, iż wszystko sami zrobią – inaczej i lepiej. Problem w tym, że zaniedbań nadrobić już się nie da. Może zatem nie warto krytykować nowej władzy za pomysł wybudowania obserwatorium astronomicznego, skoro już wkrótce będzie to jedyne miejsce skąd młodzi mieszkańcy będą mogli wypatrywać swojej przyszłości.

Robert Bagiński

Przyzwyczajeni do nacisków politycznych dziennikarze, doskonale wiedzą, że wyłącznie tekst napisany zgodnie z linią ideową redakcji ma szansę na pojawienie się w druku. Znakomita większość tytułów taką linię ma, pominąwszy zupełnie fakt, że z reguły są to gazety zagranicznych wydawców, ponieważ stricte polskich pozostało niewiele. Mówię oczywiście o tzw. „płatnej prasie opiniotwórczej”, będącej zbitkiem biznesu i polityki i przez to bardzo politycznie też sprzedajnej… „Gorzów Bez Cenzury” to lokalny pomysł, aby chociaż u nas, na naszym podwórku, panowała różnorodność i wolność wypowiedzi. Ten numer jest tego wstępnym dowodem. Mam pełną świadomość, że do ideału mu daleko, ale start jest albo trudny, albo go nie ma. A ten jest! Popatrzcie na nazwiska autorów, którzy nie bez wahań podjęli wyzwanie. Są to osoby często bardzo od siebie odległe poglądowo. Zamieszczamy ich wypowiedzi i felietony bez ingerencji w ich treść. Pewien pluralizm myśli, często skrajnych, może chwilami przeszkadzać osobom, które przyzwyczaiły się do czytania wyłącznie o tragediach i wypadkach, czy o sukcesach władzy – bądź ich braku (zależy to od opcji gazety). My pomieszamy wszystko, zachowując wyłącznie zasady Prawa Prasowego (w jego kategorycznej treści). Do zobaczenia za dwa tygodnie!

Marek Sawicki


02

Informacje z miasta

Aktualności Poniedziałek 25 maja 2015 9.00 Akademia muzyki/Uwaga Geniusz! 10.00 Antonin Dvořák: genialny syn rzeźnika, CEA – FG/sala kameralna 12.00 Książki mojego dzieciństwa – spotkanie czytelnicze dla najmłodszych z udziałem aktorki gorzowskiego teatru Bożeny Pomykały-Kukorowskiej w Filii nr 5 WiMBP (wstęp wolny) 18.00 Koncert Jubileuszowy z okazji 25-lecia Szkoły Muzycznej I i II stopnia im. W.J. Ciesielskiego w Teatrze im. J. Osterwy (cegiełka – 5 zł)

Porada prawna? Skorzystaj z tej bezpłatnej Od ponad roku Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje nad projektem darmowej pomocy prawnej. Projekt przewiduje, że w kraju powstaną 1524 punkty, w których będzie świadczona pomoc prawna. Program bezpłatnej informacji prawnej kierowany jest przede wszystkim do osób otrzymujących, w ostatnim roku, świadczenia z pomocy społecznej. Również do posiadaczy Karty Dużej Rodziny, do osób w trudnej sytuacji, ofiar przemocy w rodzinie, kombatan-

Wtorek 26 maja 2015 9.00 Akademia muzyki/Uwaga Geniusz! 10.00 Antonin Dvořák: genialny syn rzeźnika, CEA – FG/ sala kameralna (dziecko – 5 zł, opiekunowie – wstęp wolny) rezerwacja i zapisy 95 7392750 16.00 Montaż słowno-muzyczny pt. ”Kochamy nasze Mamy” w Klubie „Jedynka” MCK (wstęp wolny) 17.00 Program poetycko-muzyczny pt. „Ona mi pierwsza pokazała księżyc” w Klubie „Pogodna Jesień” MCK (wstęp wolny) 17.00 – 21.00 Senior Dance, MCK (wstęp 7 zł)

Środa 27 maja 2015 10.00 Antonin Dvořák: genialny syn rzeźnika, CEA – FG/ sala kameralna (dziecko – 5 zł, opiekunowie – wstęp wolny) rezerwacja i zapisy 95 7392750 16.00 Koncert z okazji Dnia Matki w wykonaniu zespołu Elora Klub „Zodiak” MCK (wstęp wolny) 17.00 Program pt. „Dziękujemy Ci, Mamo”, wystąpi grupa ze Studia Teatralnego, Klub „Jedynka” MCK (wstęp wolny)

Czwartek 28 maja 2015 10.00 Antonin Dvořák: genialny syn rzeźnika, CEA – FG/ sala kameralna (dziecko – 5 zł, opiekunowie – wstęp wolny) rezerwacja i zapisy 95 7392750 18.00 Film „Xenia” w Dyskusyjnym Klubie Filmowym Megaron (wstęp: 6 zł/seans 20 zł/karnet na cztery seanse) 20.00 Slam poetycki w ramach 33. Interdyscyplinarnych Warsztatów Artystycznych Gorzów – Garbicz 2015 w Miejskim Centrum Kultury, org.: Robotnicze Stowarzyszenie Twórców Kultury (wstęp wolny)

Piątek 29 maja 2015 19.00 Koncert „Odgłosy wiosny” w CEA – Filharmonii Gorzowskiej, organizator: Gorzowskie Towarzystwo Muzyczne im. Henryka Wieniawskiego, program w notatkach (bilety 15zł/20zł) 20.00 Koncert „Ciepło żarem ociera dni” oraz Noc Poetów w ramach 33. Interdyscyplinarnych Warsztatów Artystycznych Gorzów – Garbicz 2015 w WiMBP, org.: Robotnicze Stowarzyszenie Twórców Kultury (wstęp wolny)

tów, ofiar represji wojennych oraz osób po 75. roku życia. Osoby, które będą pracowały w takich punktach to przede wszystkim radcy prawni i adwokaci. Każda udzielona informacja prawna będzie opisana w karcie nieodpłatnej pomocy prawnej. Takie dokumenty będą wskazywały konkretny obszar, w jakim porada została udzielona. W całej Polsce takich punktów, które będą oferowały darmową poradę, powstanie ponad 1,5 tysiąca. Za stworzenie punktów prawnych odpowiedzialne będą władze powiatowe, to na ich barkach spocznie obowiązek zawarcia umowy z Okręgową Radą Adwokacką oraz Radą Okręgową Izby Radców Prawnych. W Gorzowie takich punktów ma powstać pięć. Jak taka pomoc będzie wyglądała? W pierwszej kolejności przedstawione zostanie rozwiązanie sprawy, z którą dana osoba przyjdzie, następnie zostanie przygotowane pismo, w jakim trybie ma się odbyć rozwiązanie problemu.

– Przeciętnie w każdym powiecie będzie możliwe utworzenie dwóch punktów bezpłatnych porad prawnych. Z naszych wstępnych symulacji wynika, że taką pomocą może być objętych ponad milion osób. W skali roku takich porad może być udzielonych około półtora miliona. Funkcjonowanie punktu bezpłatnych porad to minimum cztery godziny dziennie, przez pięć dni w tygodniu – powiedział poseł Witold Pahl. Nowy rządowy program to nie tylko bezpłatne porady prawne, to także ogólnodostępna infolinia telefoniczna. Infolinia ma być w każdym regionie, a odpowiedzialny za nią będzie urząd wojewódzki. Obsługą mają zająć się organizacje pozarządowe, które wojewodowie wybiorą w otwartym konkursie ofert. Z darmowych porad prawnych można korzystać w naszym mieście od dawna. Jednym z takich miejsc jest biuro poseł K. Sibińskiej, mieszczące się przy ulicy Warszawskiej 6, lokal nr 107 (I piętro).

Z porad można korzystać jeden dzień w tygodniu, we wtorek od godziny 16.00 do 18.00. – Takie porady są bardzo potrzebne, widzę to chociażby po ilości osób korzystających z pomocy udzielanej w moim biurze. Mieszkańcy przychodzą z różnymi problemami, sprawy rodzinne, rozwody czy alimenty. Przychodzą też, żeby prosić o pomoc w napisaniu pisma do urzędu – powiedziała nam poseł Krystyna Sibińska Program rządowy przewidziany jest na 10 lat, na prowadzenie pomocy prawnej przeznaczone zostanie 100 milionów złotych.

Joanna FrąckowiakPoczaj

Nowe przepisy drogowe. Dobre zmiany? Kilka dni temu weszły w życie nowe przepisy ruchu drogowego. Nowelizacja przepisów ma spowodować zmniejszoną liczbę wypadków drogowych, mniejszą liczbę nietrzeźwych kierujących oraz spowodować, że pojazdami będą kierowały tylko osoby z uprawnieniami. Taryfy ulgowej nie będzie. Na łamiących przepisy czeka kara. A co dokładnie uległo zmianom? Przekroczysz prędkość o więcej niż 50 km/h lub przewieziesz zbyt dużą liczbę pasażerów – stracisz prawo jazdy. Kierowca, który przekroczy dozwoloną prędkość o więcej niż 50 km/h w obszarze zabudowanym, straci prawo jazdy na trzy miesiące. Jeśli kierowca zdecyduje się wsiąść za kółko bez uprawnień to 3-miesięczny okres będzie przedłużony do 6 miesięcy. Jeśli sytuacja powtórzy się po raz drugi, starosta wyda decyzję o cofnięciu uprawnień do kierowania pojazdem. Żeby odzyskać utracone prawo jazdy, trzeba będzie zdać egzamin ponownie. Kierowcy, którzy przewożą zbyt dużą liczbę osób, czyli przekraczającą liczbę miejsc określoną w dowodzie rejestracyjnym, również stracą uprawnienia do prowadzenia pojazdów na okres trzech miesięcy.

Zaostrzone kary dla pijanych kierowców Piłeś? Nie jedź! Okres, na jaki orzekany jest zakaz prowadzenia pojazdów został wydłużony z 10 do 15 lat, minimalną karą będą 3 lata. Osoby kierujące pojazdem w stanie nietrzeźwości zostaną również ukarane wysokimi mandatami. Sąd będzie stosował karę w wysokości nie mniejszej niż 5 tysięcy złotych w przypadku osoby, którą złapano po raz pierwszy oraz nie mniejszej niż 10 tysięcy złotych dla recydywistów. Pieniądze uzyskane z tego tytułu będą przekazywane na rzecz osób poszkodowanych w wypadkach. Kierowanie bez uprawnień Kierowcy, którzy będą prowadzili pojazd, pomimo tego, że prawo jazdy zostało im wcześniej odebrane przez starostę, popełnią przestępstwo. Kara to grzywna, ograniczenie wolności lub pozbawienie wolności do 2 lat.

Blokady alkoholowe w pojazdach Nowe przepisy przewidują także możliwość zmiany przez sąd orzeczonego wcześniej zakazu prowadzenia pojazdów na konieczność posiadania blokady alkoholowej, tzw. alkolocka w pojeździe. Z takiej możliwości będzie można skorzystać dopiero po upływie połowy zakazu, a w przypadku, gdy zakaz prowadzenia pojazdów orzeczono dożywotnio, po upływie co najmniej 10 lat. Już pierwszego dnia po wejściu w życie nowych przepisów drogowych, patrole ruchu drogowego zatrzymały na terenie województwa lubuskiego trójkę kierujących, którzy znacząco przekroczyli dozwoloną prędkość jazdy. Pierwszą z tych osób był kierowca z Zielonej Góry, który w mieście jechał samochodem z prędkością 101 km/h. Tego samego dnia w Gorzowie policja zatrzymała motocyklistę. Mężczyzna prowadzący KTM-a jechał w mieście

z prędkością 105 km/h. Nieco później w Białczu (gm. Winnica) podczas kontroli radarowej zatrzymana została kierująca samochodem KIA Rio. Kobieta przejeżdżała przez miejscowość z prędkością 102 km/h. Wszystkim tym kierowcom policjanci zatrzymali uprawnienia do prowadzenia pojazdów. Prawa jazdy przesłane zostały do starosty, który wyda decyzję o ich natychmiastowym zatrzymaniu. Niestety, co najważniejsze, nie wszystkich kierujących obowiązują te przepisy. Dokładnie wyżej wymienione kary nie dotyczą posłów, senatorów i sędziów. Dlaczego? Powodem jest immunitet, który posłowie, senatorzy i sędziowie posiadają. Procedura odebrania uprawnień politykom i sędziom jest bardzo długotrwała. Jeśli senator, poseł czy sędzia nie zrzeknie się immunitetu, jego sprawa jest głosowana przez całą izbę.

Joanna Frąckowiak-Poczaj

Reklama

Wydawca: RankUp, ul. Podmiejska 21a, 66-400 Gorzów Wlkp. Redaguje zespół. Redaktor naczelny: Marek Sawicki. Nakład: 35.000 egz. Skład: własny. Druk: Polskapresse Oddział Poligrafia. Drukarnia Łódź, ul. Ks. I. Skorupki 17/19, 90-532 Łódź


03

Informacje z miasta

Gorzowskie wraki zostają

Darmowa sobota?

Kto z nas nie natknął się, chociaż raz, na wrak samochodu stojący na osiedlowym parkingu? Z pewnością takie osoby możemy zliczyć na palcach jednej ręki.

Pierwszym pomysłem było pierwsze 15 minut parkowania za darmo. Takie plany przedstawili w marcu radni Platformy Obywatelskiej. Minęły trzy miesiące i plany się zmieniły.

Problemem gorzowskich wraków zajęli się radni Platformy Obywatelskiej. Żeby ich działania były jeszcze bardziej widoczne, uruchomili nawet specjalną stronę na Facebooku pod nazwą „Gorzowskie wraki”. Tam też umieszczają zdjęcia zdezelowanych i zajmujących miejsce na parkingu samochodów. Do tej pory radni, na ostatniej sesji rady miasta złożyli do prezydenta interpelację w sprawie usunięcia wraków pojazdów z listą 38 pojazdów do usunięcia. Co prawda kilka pojazdów zostało usuniętych, niestety sprawa nie jest tak prosta jak się może wydawać. Nie wszystkie samochody, które zajmują cenne miejsca parkingowe mogą być usunięte. Strażnik miejski ma uprawnienia do wydania dyspozycji usunięcia pojazdu, gdy samochód jest pozostawiony bez tablic rejestracyjnych, lub którego stan wskazuje na to, że nie jest używany. Wtedy pojazd może zostać

usunięty z drogi przez straż gminną lub policję na koszt właściciela lub posiadacza. Pamiętać należy, że nie podlega usunięciu w tych trybach pojazd, który jest pozostawiony na drodze wewnętrznej lub w innym miejscu, gdyż przepisy te mają zastosowanie na drogach publicznych, w strefach zamieszkania oraz w strefach ruchu. Tu przykład z mojego „podwórka”. Plac Słoneczny, skupisko bloków, a parking malutki. Tu co najmniej trzy miejsca są zajmowane przez samochody, które nie jeżdżą. Z jakich powodów nie są używane? Tego nie wiem. Te trzy samochody: mercedes, opel i kia, znajdują się na liście radnych Platformy Obywatelskiej. Co najważniejsze, nie zostaną one usunięte z parkingu osiedlowego, ponieważ właściciele tych pojazdów opłacili ubezpieczenie, a samochody posiadają tablice rejestracyjne. Ku niezadowoleniu mieszkańców Placu Słonecznego,

samochody wciąż będą zajmować trzy miejsca. Cóż począć… Jeśli chcemy zgłosić samochód, który powinien zostać usunięty, należy złożyć pismo, w którym: dokładnie opiszemy, gdzie stoi samochód; musimy też podać markę, kolor samochodu oraz numery tablic rejestracyjnych, o ile takie pojazd posiada. Pismo kierujemy do Straży Miejskiej, która ustala czy taki wrak może zostać usunięty. Jeśli już nieużywany pojazd zostanie usunięty, to trafia na parking wyznaczony na podstawie art. 130a ust. 5f Ustawy Prawo o ruchu drogowym. Całość kosztów związanych z usunięciem pojazdu z drogi, jego postojem, kosztami sądowymi, oszacowaniem, sprzedażą lub zniszczeniem od momentu usunięcia do zakończenia procedury ponosi właściciel pojazdu solidarnie z osobą, która dysponowała pojazdem w dniu usunięcia.

Joanna Frąckowiak-Poczaj

Nowy administrator cmentarza? Urząd Miasta ogłosił zamówienie dotyczące administrowania i utrzymania Cmentarza Komunalnego przy ul. Żwirowej 5 w Gorzowie Wlkp. Otwarcie przetargu w połowie czerwca. Administrator Cmentarza Komunalnego przy ul. Żwirowej w Gorzowie Wlkp. wyłaniany był zawsze w drodze przetargu nieograniczonego. W wyniku przeprowadzonego postępowania przetargowego w 2011 r. na administrowanie i utrzymanie Cmentarza Komunalnego przy ul. Żwirowej w Gorzowie Wlkp. zawarto umowę z wyłonionym Administratorem na czas określony, tj. od 01.07.2011 r. do 30.06.2015 r. W tym roku Urząd Miasta zgodnie z ustawą Prawo Zamówień Publicznych ogłosił przetarg na usługę polegającą na administrowaniu i utrzymaniu Cmentarza Komunalnego przy Reklama

ul. Żwirowej w Gorzowie Wlkp. – Dotychczasowy Administrator administruje cmentarzem od czerwca 1998 r. i wywiązywał się należycie ze swoich obowiązków – powiedziała Ewa Sadowska z biura prasowego Urzędu Miasta. Jakie jest zainteresowanie administrowaniem i utrzymaniem Cmentarza Komunalnego przy ulicy Żwirowej? Otwarcie ofert zaplanowano na 17 czerwca br. W tym dniu, po otwarciu przetargu znane będzie zainteresowanie oferentów. Zgodnie z Ustawą Prawo zamówień publicznych maksymalny okres usługi to

4 lata. Obecny przetarg ogłoszony jest na 18 miesięcy, ponieważ obecnie analizowane są alternatywne metody zarządzania Cmentarzem Komunalnym. Cmentarz Komunalny przy ulicy Żwirowej to największy i najnowszy cmentarz gorzowski. Powstał w 1962 roku. Obecnie obszar cmentarza zajmuje ponad 30 hektarów i są plany powiększenia go o przylegające do cmentarza tereny popoligonowe. Na cmentarzu pochowanych jest ponad 40 tysięcy osób. Nekropolia gorzowska posiada alejkę zasłużonych i Zaułek Twórców Kultury.

Joanna Frąckowiak-Poczaj

Plan, by parkować w centrum za darmo przez 15 minut. Pomysł wiązał się z ożywieniem centrum Gorzowa, które – mówiąc wprost – od dawna „nie żyje”. Ceny wynajmu lokali w centrum są tak duże, że większość budynków świeci pustkami. Właściciele, których wciąż jeszcze stać na wynajem, narzekają na brak klientów, ponieważ za parking trzeba zapłacić, co większości zwyczajnie się nie opłaca. – Apelujemy o to i będziemy się tego domagali, żeby pierwsze 15 minut w strefie płatnego parkowania były za darmo – tak mówił miesiąc temu przewodniczący Rady Miasta Robert Surowiec. Chcąc zrobić zakupy w galerii handlowej, możemy zostawić samochód na parkingu za darmo. Przedsiębiorcy mający swoje lokale w centrum, uważają, że takie rozwiązanie przyciągnie i zachęci mieszkańców do robienia

zakupów w centrum. Po trzech miesiącach jest progres. Tym razem pomysł jest trochę inny, mianowicie radni chcą by w soboty można było parkować za darmo. Taka uchwała trafi pod głosowanie na najbliższej sesji. Do tej pory każdy, kto chciał zaparkować samochód w centrum, musiał w sobotę uiścić opłatę od godziny 8.00 do 14.00. Pomysł nie jest zły, biorąc pod uwagę, że sobota dla części mieszkańców jest dniem wolnym od pracy. Być może darmowe parkowanie w soboty wpłynie na większą liczbę klientów lokali znajdujących się w centrum Gorzowa. Sesja, na której radni będą decydować, czy przyjąć pomysł darmowych sobót – już w najbliższą środę, 27 maja.

Joanna Frąckowiak-Poczaj


04

Reklama


05

Felieton

Bezwstyd lokalnego MiLoG – Nein! partyjniactwa

Felieton

Czy ustawa o płacy minimalnej w Niemczech, która weszła w życie 1 stycznia 2015 (MiLoG) rzeczywiście ma na celu ochronę pracowników? Odpowiedź jest banalnie prosta: Nein!!!

Polityka wciąż pozostaje atrakcyjnym miejscem dla cwaniaków i ludzi pozbawionych właściwości. Jest doskonałą przystanią dla miernot, nieudaczników i frustratów, miejscem w którym doskonale realizują się wirtuozi lansu i nicnierobienia.

Mylą się jednak ci, którzy uważają iż patologie maja miejsce głównie w stolicy, bo w rzeczywistości woda jest najbardziej mętna na prowincji, a płynące z prądem na pół zdechłe intelektualnie ryby, uwielbiają ją szczególnie. Region lubuski jest tego najlepszym przykładem. Tu już dawno rozmyły się granice pomiędzy tym co publiczne i prywatne, a panujące w nim obyczaje, to groteskowy przykład obrazu w którym bohaterowie poklepują się po plecach - by ugrać coś dla siebie, ale nie dla regionu i miasta. To przykład zdeformowania pojęcia misji publicznej, a także prezentacja „systemu”, który w obronie żerowiska i miejsca w kolejności dziobania, gotów jest na wszystko. Przykłady można mnożyć. Syn byłej wojewody, a obecnie senator Heleny Hatki zostaje wicedyrektorem departamentu w Urzędzie Marszałkowskim. Córka przewodniczącej gorzowskich struktur Platformy Obywatelskiej Krystyny Sibińskiej bez konkursu otrzymuje posadę szefowej wydziału zamiejscowego tej instytucji, mąż lubuskiej liderki PO Bożenny Bukiewicz otrzymuje posadę posadę u inneggo działacza PO TomaReklama

sza Mozejki w Agencji Nieruchomości Rolnych, a szwagier tego ostatniego dostaje posadę w Wojewódzkim Zarządzie Melioracji. Można także wymienić córkę radnego PO Lecha Turczyniaka, która bez konkursu została dyrektorem w podległym platformerskiej marszałek Elżbiecie Polak urzędzie, a także rzesze „psiapsióek” z Platformy Obywatelskiej już tam zatrudnionych. Są też takie „kwiatki” jak posada wicekuratora dla nauczyciela bez jednego dnia doświadczenia w zarządzania zespołami ludzkimi, posada rzecznika Wojewódzkiej Inspekcji Sanitarnej dla Dariusza Wieczorka, czy dziesiątki etatów dla niekompetentnych działaczy PO i PSL w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych oraz innych instytucjach państwowych w regionie.

Robert Bagiński

Po pierwsze, zastosowanie takiej ustawy jest zawsze niekorzystne dla pracowników, ponieważ pracodawcy, wypłacając pensje, nie będą się kierować poziomem kwalifikacji i wydajności pracowników, ale będą wykazywać naturalną skłonność do płacenia mniej, czyli dążyć do kwoty minimalnej. Po drugie, każda płaca minimalna ma na celu zagwarantowanie odpowiednich wpływów do budżetu państwa z tytułu podatku dochodowego, składek na (nie)dobrowolne ubezpieczenie społeczne itd., itp. Każde podniesienie kwoty płacy minimalnej to większe wpływy do dziurawego jak ser budżetu, a korzyść dla pracownika symboliczna. Tak dla przykładu, w Polsce w 2015 r. podniesiono płacę minimalną o 70 złotych z kwoty 1680 do 1750 zł. Pracownik, po opłaceniu wielu podatków, otrzyma 48,96 zł. Ile zgarnie budżet? – 84,53 zł!!! Wykorzystanie instrumentu płacy minimalnej ma duże znaczenie w łataniu budżetów zdecydowanej większości państw w Europie, a już szczególnie takich jak Niemcy, Francja, Włochy. Polska oczywiście nie jest wyjątkiem i jest równie mocno zadłużona, jak pozostałe kraje, o ile nie bardziej. Szacuje się że nasz ukryty dług publiczny jest trzykrotnie wyższy od znanego oficjalnie blisko 60% PKB. Mając na uwadze powyższe, należy stwierdzić, że płaca minimalna to kolejny sposób sięgania do kieszeni podatników pod pretekstem poprawienia ich sytuacji bytowej. Po trzecie i najważniejsze, MiLoG w Niemczech to przede wszystkim oręż do walki z polskimi firmami transportowymi i budowlanymi. Powszechnie wiadomo, że polskie firmy od momentu wstąpienia Polski do Unii Europejskiej w 2004 r. zdominowały sektor budowlany i transportowy w Niemczech. Dziś polska branża transportu samochodo-

wego, pod względem przewozów towarowych wyrażonych w tonokilometrach, to druga siła w Europie. Pierwsze miejsce zajmują Niemcy, z tą różnicą, że polskie firmy w okresie od 2006 – 2011 r. niemal podwoiły posiadanie rynku przewozów europejskich i w 2011 r. opanowały już 20,9% rynku. Dynamika rozwoju polskich firm transportowych w dłuższej perspektywie czasu doprowadzi do załamania rynku transportu samochodowego w Niemczech. Dodatkowo niemieckie firmy transportowe od lat borykają się z brakiem kierowców. Wprowadzenie MiLoG ma również na celu drenaż polskich kierowców z polskich firm. Nie ma najmniejszej wątpliwości co do słuszności powyższych zarzutów, bo jak inaczej rozpatrywać wszystkie wymogi wobec zagranicznych przewoźników oraz kary do wysokości 500 tys. euro? W celu sprostania MiLoG należy przez 2 lata przechowywać ewidencję czasu pracy wykonywanej na terenie Niemiec. Pracodawca jest zobowiązany, z tytułu ustawy, do przechowywania dokumentacji umożliwiającej kontrolę, w tym potwierdzenie wpłat. Wszystko

w języku niemieckim. No i koronne, pracodawca jest zobowiązany powiadomić niemiecki urząd celny o zamiarze świadczenia usługi na terenie Niemiec przed jej rozpoczęciem, przesyłając zgłoszenie faxem! Dla porównania, rejestracji pojazdu w systemie toll collect dokonujemy online. Mając pełny obraz sytuacji, zdumiewająca jest dla mnie postawa OPZZ, które pomimo otwartego ataku na polskie firmy, popiera działania Niemiec w sprawie MiLoG. Dlaczego OPZZ nie wymusza na Niemcach wprowadzenia niemieckiej płacy minimalnej w firmach z niemieckim kapitałem, które zainwestowały u nas tylko i wyłącznie ze względu na tanią siłę roboczą?

Jan Kielec


06

Felieton

Felieton

Prezydent chce mieć kontrolę nad miejskimi spółkami, w tym miejscu jego wzrok skierowany jest na rady nadzorcze. – Rady nadzorcze nie do końca odwzorowują nasze postrzeganie funkcjonowania spółek i też trzeba się temu przyjrzeć – powiedział w Radio Gorzów Jacek Wójcicki. Czy spostrzeżenia prezydenta są prawidłowe? Otóż tak. Przeglądając wykaz spółek i fundacji z udziałem miasta Gorzowa Wielkopolskiego, według stanu na dzień 07.10.2014 r., możemy zauważyć pewną powtarzalność w nazwiskach osób zasiadających w radach Reklama

Bardzo kochają Gorzów W Gorzowie mamy 9 spółek miejskich. Nie tak dawno, bo w kwietniu, prezydent Jacek Wójcicki zapowiedział, że skończył już reorganizację magistratu i teraz czas na miejskie spółki.

nadzorczych. Powoływanie do rad nadzorczych osób z wąskiego grona, czyli „zaufanych profesjonalistów”, nie jest niczym nowym. Oczywiście nie można odmówić doświadczenia osobom zasiadającym w radach nadzorczych spółek miejskich. Jak to wygląda w naszym mieście? Zaczniemy od Centrum Sportowo-Rehabilitacyjnego „Słowianka” Sp. z o. o. Tu prezesem jest Joanna Kasprzak-Perka, która niegdyś pełniła funkcję wicewojewody lubuskiego. Wiceprezesem zarządu jest Jacek Jeremicz, który 9 stycznia 2015 roku odszedł ze stanowiska sekretarza miasta i objął stanowisko wiceprezesa „Słowianki”, które zaproponował mu Jacek Wójcicki.

W Radzie Nadzorczej „Słowianki” zasiadają trzy osoby: Wojciech Woropaj, były wicewojewoda zielonogórski i lubuski; Renata Rój, prywatnie żona Włodzimierza Roja, dyrektora Ośrodka Sportu i Rekreacji w Gorzowie. Ostatnią osobą zasiadającą w radzie nadzorczej jest Eugeniusz Pławski. Zakład Utylizacji Odpadów, który powstał w ramach kompleksowego planu zagospodarowania odpadów, realizowanego przez miasto Gorzów Wlkp. Tu prezesem zarządu jest Marek Wróblewski. W Radzie Nadzorczej również mamy trzy osoby: Krzysztof Spychaj, przewodniczący rady, kiedyś członek PZPR, były prezydent miasta w latach 80. XX w.; drugą osobą zasiadającą w Radzie Nadzorczej ZUO jest Roman Maksymiak, dyrektor Miejskiego Zakładu Komunikacji Sp. z o. o. w Gorzowie; Trzecia osoba to Maciej Symeryak. Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji Sp. z o.o. w Gorzowie Wlkp. Prezesem PWiK jest Bogusław Andrzejczak, który w 1998 roku był prezydentem Gorzowa. O ile nazwiska osób zasiadających w Radzie Nadzorczej spółki nie budzą żadnych skojarzeń, o tyle nazwisko dyrektora PWiK pojawia się w innej spółce. Otóż Bogusław Albin Andrzejczak jest przewodniczącym Rady Nadzorczej Gorzowskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego Sp. z o. o. w Gorzowie. Czy dodanie drugiego imienia to zabieg zamierzony, żeby nie rzucać się w oczy? Gorzowski Rynek Hurtowy S.A. w Gorzowie. Prezesem zarządu jest znany przynajmniej połowie mieszkańców Mariusz Domaradzki. Rada Nadzorcza GRH posiada aż pięciu członków. Z tego dwa nazwiska są bardzo dobrze znane mieszkańcom Gorzowa. Przewodnicząca Rady Nadzorczej Ur-

szula Stolarska, zwolniona ze stanowiska wiceprezydent Gorzowa, która nadzorowała budowę filharmonii, gdy dochodziło tam do nieprawidłowości. Ryszard Kneć, członek rady nadzorczej GRH i były sekretarz miasta Gorzowa. Gorzowskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego Sp. z o. o. Prezesem zarządu jest Mariusz Guzenda, były wiceprezydent Gorzowa i prezes Stali Gorzów, uniewinniony z zarzutu o zdefraudowanie 250 tys. zł, jakie miał przyjąć od sponsora Stali Gorzów w 2002 roku. Rada nadzorcza ma w składzie trzy osoby. Jak wcześniej pisałam, przewodniczącym Rady Nadzorczej są: Bogusław Albin Andrzejczak, prezes Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Gorzowie; Marek Sancewicz, były wiceprezes „Słowianki” i Jan Robak. Kostrzyńsko-Słubicka Specjalna Strefa Ekonomiczna S.A. Prezesem zarządu jest Artur Malec, a wiceprezesem Roman Dziduch. W Radzie Nadzorczej KSSSE jest pięć osób: Jolanta Fedak, w latach 2007 – 2011 minister pracy i polityki społecznej; Ryszard Bodziacki, wiceprzewodniczący Rady Nadzorczej, w latach 1991 – 1997 oraz od 2002 roku do 2010 roku burmistrz Słubic; Leszek Statkiewicz, sekretarz; do Rady Nadzorczej należą również Tomasz Stupienko i Wojciech Szymczak. Miejski Zakład Komunikacji w Gorzowie Wlkp. Sp. z o. o. Prezesem zarządu jest Roman Maksymiak, który jest również w Radzie Nadzorczej Zakładu Utylizacji Odpadów w Gorzowie. Tu w Radzie Nadzorczej są trzy osoby: Piotr Mielcarek, Grzegorz Golczak i Ewa Piekarz, przewodnicząca Rady Nadzorczej i była wiceprezydent Gorzowa Wielkopolskiego. Gorzowski Ośrodek Technologiczny Park Naukowo-Przemysłowy Sp. z o. o.

Prezesem zarządu jest Marek Wróblewski, który jest również prezesem zarządu Zakładu Utylizacji Odpadów Sp. z o. o. Członkami zarządu są: Piotr Marek Gramza i Urszula Stolarska, przewodnicząca rady nadzorczej Gorzowskiego Rynku Hurtowego. W Radzie Nadzorczej mamy dwie osoby: Romana Gawroniaka, przewodniczącego i kanclerza Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Gorzowie Wielkopolskim oraz Andrzeja Graczykowskiego, prezesa Lubuskiego Klastra Metalowego w Gorzowie Wlkp. Lubuska Fundacja Zachodnie Centrum Gospodarcze w Gorzowie Wielkopolskim. Prezesem zarządu jest Józef Teofil Finster, były gorzowski radny. W skład rady fundacji wchodzą: Tadeusz Tomasik, zastępca byłego prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka, Irena Cichońska, Zenon Banaś i Bogusław Bukowski, który jest także dyrektorem Biura Obsługi Inwestora Urzędu Miasta w Gorzowie. Ocena kondycji miejskich spółek powinna być jednym z najważniejszych elementów bilansów otwarcia. Raport miał pokazać w jakim stanie jest miasto, miejskie inwestycje i spółki oraz urząd. Jednak nie padło w nim ani jedno słowo o spółkach, prezydent potrzebuje ponoć czasu i decyzje co z nimi zrobić poznać mamy najwcześniej w połowie czerwca.

Joanna FrąckowiakPoczaj


07

Felieton

Obywatel Władek

Felieton

Otumaniony wyborczą atmosferą ostatnich dni prawie zapomniałem o niezwykłym człowieku, którego niespożyta ambicja pcha do osiągnięcia statusu żywej legendy – Honorowego Obywatela Miasta Gorzowa Wielkopolskiego.

To pan Władysław Komarnicki, którego w tym dążeniu wspiera niezwykle liczne grono organizacji pozarządowych, klubów sportowych, instytucji i lokalnych polityków. Nic w tym dziwnego. W powszechnej i podzielanej również przeze mnie opinii, pan Władysław Komarnicki jest wspaniałym człowiekiem, fanem sportu żużlowego, menadżerem, hojnym mecenasem i filantropem. Generalnie jest swojakiem, któremu „się udało”. Również ja poczuwam się do obowiązku przybliżenia sylwetki tego niezwykłego człowieka. Jego życiorys to kwintesencja „gorzowskości”. Urodził się w okolicach Lwowa, jako niemowlę przybył z rodziną na Ziemie Odzyskane. Brał w życiu to, co komunistyczne państwo dawało i odwdzięczał się pracą, jak podają archiwa początkowo w ZWCh Stilon jako montażysta i w ZM Gorzów jako frezer. W końcu związał się z gorzowską „Przemysłówką” (Gorzowskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Przemysłowego). Odnalazł się również na niwie partyjnej. W młodym wieku został – zaangażowanym ideowo – członkiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. W tych „wspaniałych” czasach pracował dzięki temu między innymi na budowach w bratniej Niemieckiej Republice Demokratycznej. Został sekretarzem zakładowej organizacji swojej partii i był tak ceniony, że z racji doświadczenia robotniczego doradzał nawet Albinowi Siwakowi – członkowi KC PZPR i działaczowi komunistycznych związków zawodowych! Dzisiaj już prawie absolutnie nikt nie pamięta, co i jak działo się na początku lat 90. XX wieku w naszym kraju. A jeśli nie pamiętamy euforii i radości po upadku systemu, to jak mielibyśmy pamiętać, że ktoś taki jak pan Władysław Komarnicki był w gorzowskiej Reklama

„Przemysłówce” sekretarzem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej? To smutne. Co prawda są kibice. Oni pamiętają i przy rozmaitych okazjach pokrzykują „(…) z komuną”. Sądzę jednak, że robią to już chyba tylko z przyzwyczajenia. W każdym razie owa „Przemysłówka” nie była jakimś tam byle przedsiębiorstwem. Ta państwowa firma, działająca od 1953 roku, została powołana specjalnie do stawiania wielkich obiektów przemysłowych, jakie w kolejnych dekadach budowano w województwie zielonogórskim, a potem gorzowskim. Przedsiębiorstwo miało nawet własną zakładową gazetę. „Przemysłówka” miała też swój wydział eksportowy, który odpowiadał za budowy w odległych rejonach kraju oraz za granicą. W owych czasach na czele takiego działu mógł stać tylko wyjątkowo zasłużony i wierny władzom człowiek. Stanowisko to z pewnością było też nadzorowane przez odpowiednie służby, które przecież nie mogły dopuścić, żeby jakiś nielubiący komunizmu robotnik jechał budować za granicę. Na szczęście odpowiedni człowiek był na miejscu! Jak onegdaj podawała „Gazeta Lubuska”, to właśnie on, pan Władysław Komarnicki, pełnił funkcję kierownika eksportu w „Przemysłówce” jeszcze na przełomie lat 80. i 90. XX wieku! Niesamowite! Kiedy komunistyczny system zaczął się walić, pan Władysław Komarnicki wykorzystał sytuację i swój zakład pracy. Myślicie, że znalazł lepsza pracę, wziął kredyt i wykupił „Przemysłówkę”? Nie bądźcie śmieszni! W tamtych czasach nie było banków! Pan Władysław Komarnicki bohatersko przejął po prostu część ludzi i sprzętu. Można śmiało powiedzieć, że ich uratował. Bez niego padliby niechybnie ofiarą

bezrobocia i nałogów. Ważne jest, że kiedy pan Władysław Komarnicki miał już ludzi i sprzęt, mógł, jak onegdaj pisała „Gazeta Lubuska”, zupełnie sam, bez Ryszarda Dyraka i od absolutnego zera, zbudować firmę budowlaną INTERBUD-WEST! I zrobił to zwykły robotnik! Jednocześnie Władysław Komarnicki angażował się w światłe projekty polityczne. Choć wcześniej był związany z PZPR, to w końcu odważnie poparł Kongres Liberalno-Demokratyczny i Unię Wolności – partie stanowiące matecznik dzisiejszej Platformy Obywatelskiej. Wszystkie te marności i ziemskie sprawy nie przeszkodziły mu w nauce. Nie każdy potrafiłby przecież skończyć w tak krótkim czasie studia, prawda? A przecież, jak sam mówi, nie musiał! Miał firmę. Słuchało go 50 inżynierów! Zwykłego robotnika!

Rozmiar sukcesów pana Władysława Komarnickiego był tak wielki, że w pewnym momencie postanowił oddać pole w biznesie innym i zająć się sportem. Na prośbę swojego przyjaciela, prezydenta Gorzowa, w stworzonej tylko przez siebie i od zera firmie został jedynie prostym prezesem rady nadzorczej i skupił się na kierowaniu klubem Stal Gorzów. Kiedy dzięki własnej zaradności i skromnym milionom z kasy miasta i to mu się udało, chciał jeszcze naprawić kraj. Mając szczytne cele, jako kandydat niezależny, wystartował w wyborach do Senatu. Niestety, źli ludzie złośliwie zagłosowali inaczej i pozornie pokrzyżowali te plany. Ta drobna niedogodność nie wpłynęła jednak negatywnie na jego dążenia i tylko dała impuls do dalszej ciężkiej pracy. Dzięki niej, w 2014 roku, pan Władysław Komarnicki dostał się jako „nie-

zależny reprezentant nas wszystkich z listy PO”, do Sejmiku Województwa Lubuskiego i dziś może spokojnie planować kolejne ważne zadania w Senacie RP. Ba! Jego myśl sięga z pewnościa dalej: Bruksela, Genewa, Nowy York... Pan Władysław Komarnicki wszędzie jest niezbędny. Czyż ten wspaniały człowiek, o przeszłości jaką można obdzielić niejednego, niezasłużenie aspiruje do tytułu Honorowego Obywatela Miasta Gorzowa Wielkopolskiego? ABSOLUTNIE NIE!

dr nauk społecznych Piotr Klatta

Fot. Maria Jolanta Gorzkowska


08

Ring Polityczny Lubuski Ring Polityczny składał się z trzech rund po trzy pytania każda. Specjalnie dla Was, czytelników, przedrukowaliśmy rundę, w której zaproszeni radni, mieli możliwość wzajemnego zadania pytań przeciwnikowi, jak również odpowiedzieli na pytania wysłane do naszej redakcji przez gorzowian. Pytania od gorzowian. Pierwsze pytanie, kierowane było do Jerzego Synowca. Gorzowska gospodarka: Jakie pomysły miałby Pan dla gorzowskiej gospodarki, żeby ją pobudzić. Jakich instrumentów by Pan użył, żeby funkcjonowała lepiej? Jerzy Synowiec: Każdemu radnemu, obojętnie, z jakiej opcji, bardzo trudno jest wpływać na działania gospodarcze, ponieważ tutaj działa niewidzialna ręka rynku. Administracyjnie w niewielkim stopniu radni mogą działać. Ale oczywiście mogą obniżyć podatki lokalne,

Jerzy Synowiec - adwokat, radny Rady Miasta Gorzowa, prezes Towarzystwa Miłośników Gorzowa, wiceprezes Towarzystwa Miłośników Polesia, radny Rady Miasta Gorzowa. Gorzowianin od urodzenia, absolwent II Liceum Ogólnokształcącego w Gorzowie, oraz Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu (Wydział Prawa). W adwokaturze od 1979 r. W latach 1980 - 1986 obrońca w kilkudziesięciu procesach politycznych. Prezes i wiceprezes Stali Gorzów (1991 2001), szef Rady Sponsorów Gorzovii Gorzów (2006 -2012), sponsor KS Stilon Gorzów od 2012r. Członek 6 kadencji Okręgowej Rady Adwokackiej w Zielonej Górze, wicedziekan tejże rady 2 kadencji (2004 - 2010). Prywatnie szczęśliwy mąż Anny oraz ojciec Aleksandry. Miłośnik sportu, kina, muzyki i literatury. Laureat Nagrody im. Janusza Słowika, Odznaka „Adwokatura Zasłużonym”, Srebrny Krzyż Zasługi, Medal „Solidarności”, Medal Ministra Sprawiedliwości RP, Odznaka zasłużony dla Gorzowa, Nagroda Rotary Club, Nagroda „Duch Polesia”.

Ring Polityczny

Pierwszy odcinek Lubuskiego Ringu Politycznego za nami. one nie są wielkie, ale mogą to zrobić. Ja jak najbardziej jestem za takim działaniem. A tak coś do załatwienia od razu, szybko, zlikwidowałbym większość miejskich spółek i oddał je w prywatne ręce. To stworzy i miejsca pracy i da nową inicjatywę dla tych, którzy patrzą na to wszystko i ścierpieć tego nie mogą. Dzisiaj miejskie spółki handlują rzodkiewką, zniczami, prowadzą hotele itd. Tak być nie powinno, myślę, że to jest taka rzecz, którą prezydent miasta, może zrobić w ciągu jednego miesiąca, co da sygnał do kolejnych działań. Pytanie do obu Panów: Jaki jest Państwa stosunek do Straży Miejskiej, czy w obecnym kształcie powinna zostać zachowana, czy na przykład wcielona w ramach struktur policji i czy Straż Miejska spełnia swoją rolę. Sebastian Pieńkowski: Ja w tamtej kadencji, mając właśnie taki problem przedstawiony przez jednego z mieszkańców Gorzowa, napisałem interpelację w tej sprawie. Dostałem odpowiedź, czym zajmuje się straż miejska i powiem tak, sam miałem taki przypadek, gdzie policja nie chciała wywiązać się ze swoich ustawowych obowiązków i wyręczała się strażą miejską. Do momentu, kiedy państwo polskie nie naprawi systemu działania policji i ta policja nie będzie zajmowała się, tak jak tu pan radny wspomniał, dzieleniem przestępstw i statystyką, nie wyjdzie na ulicę i nie będzie pilnowała porządku, który w ramach obowiązującego prawa, powinna robić, do tego momentu niestety, czy stety, potrzebna jest straż miejska. Więc na dziś, w związku z tym, że policja działa tak, że właściwie nie działa, jestem za tym żeby straż miejska w Gorzowie została, ponieważ ona porządkuje te sprawy, z których nie wywiązuje się państwowa policja. Jeśli państwowa policja zacznie się z tego wywiązywać, oczywiście straż miejska nie będzie potrzebna. Jerzy Synowiec: Ja mam inne zdanie. Te wszystkie funkcje porządkowe, które wykonuje straż miejska, powinna wykonywać policja. Na całym świecie tak jest, że to policja jest od pilnowania porządku, na wszystkich etapach i na tym najważniejszym i na tym najniższym jak wlepianie mandatów za złe parkowanie. Straż miejską zlikwido-

wałbym natychmiast, środki, które są na nią przeznaczone, przeznaczyłbym na kolejne dodatkowe etaty dla policji, aby wypełniała te funkcje. Jestem przekonany, że wypełni ją lepiej. Pytania, które wzajemnie zadali zaproszeni radni: Jerzy Synowiec: To jedno pytanie będzie zawierało dwa elementy. Interesuję się tym tematem, interesuje się tym tematem wiele milionów Polaków. Proszę mi powiedzieć, czy będzie możliwe leczenie niepłodności metodą in vitro, jeśli prezydentem będzie Andrzej Duda, czy nie będzie to możliwe. I podpytanie drugie, czy w pobliży Pana prezydenta Andrzeja Dudy będą tacy ludzie jak Pani Żuraw, która jest za kamienowaniem kobiet za cudzołóstwo. (Pani Magdalena Żuraw to asystentka Andrzeja Dudy – przyp. red.)

Sebastian Pieńkowski – Może zacznę od drugiego pytania. Ciężko mi się ustosunkować do tego pytania, ponieważ nie znam Pani Żuraw, nie znam sprawy ani wypowiedzi. Jeśli tak się wypowiedziała, to oczywiście mogę jasno powiedzieć, że można to potraktować, jako żart, a nie poważną wypowiedź. Żyjemy w chrześcijańskiej cywilizacji i to nie wchodzi w rachubę. Jeśli chodzi o pierwsze pytanie, to ja uważam, również uważa tak nasz kandydat Pan Duda, że zgodnie z naszą wiarą zarodek to jest życie, a życia nie wolno niszczyć. Jest partner u nas w ramach koalicji prawicowej, czyli Polska Razem Pan Gowin, który proponuje kompromisowe rozwiązanie i jeśli ta ustawa powstanie, która będzie pozwalała na to, że te zarodki nie będą niszczone, czyli życie ludzkie będzie szanowane, to oczywiście jesteśmy gotowi do dyskusji. Tak jak mówi jeden z filarów

obecnej kampanii Pana Dudy jest dyskusja i my do tej dyskusji jesteśmy jak najbardziej gotowi, jeśli ten warunek zostanie gotowy, ponieważ my stoimy na straży życia, szanujemy życie, nie chcemy niszczyć tego życia. Jerzy Synowiec: Krótko mówiąc te 4 miliony Polaków będą musiały długo czekać na dyskusję, być może z tej dyskusji urodzą się dzieci. Sebastian Pieńkowski: Ja może zanim zadam to pytanie, chciałbym przedstawić pewien fakt i nawiązać jakby do tego, co by zrobił Pan Radny, jako mecenas, jeśli w Gorzowie, doszłoby do podobnej sytuacji, jeśli chodzi o jednego z ministrów Platformy Obywatelskiej. Jak wiecie Państwo, swego czasu minister Radosław Sikorski zakupił dwadzieścia osiem krzeseł po 10 tysięcy sztuka. My dzisiaj siedzimy na fotelach,

Reklama

550 x


09

Ring Polityczny

Na łamach naszej gazety, przedstawimy najciekawsze pytania. Obywatelskiej to się nie rusza, mogą sobie kupić za milion złotych sto krzeseł, a jeśli oczywiście są z innej opcji to trzeba rozważyć, czy czasem nie popełnili przestępstwa. Jerzy Synowiec: Absolutnie nie, każdy obywatel również my tu siedzący, może napisać zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, minister nie korzysta z żadnych immunitetów, takich, które by go chroniły przed odpowiedzialnością karną. Na koniec debaty, każdy z radnych miał chwilę na wypowiedź, kierowaną do mieszkańców Gorzowa. Sebastian Pieńkowski: Ja chciałbym powiedzieć, że Prawo i Sprawiedliwość, które reprezentuję w mieście, będzie w tej kadencji walczyć o kilka spraw, które mam nadzieję pomogą gorzowianom. Między innymi będziemy dalej naciskać na reformę administracji. Mam nadzieję, że tą propozycję, którą przedstawi prezydent Wójcicki da efekt finansowy, bo tylko po tym możemy ocenić, czy ta reforma, którą zaproponował jest efektywna czy nie. Jeśli się okaże, że nie, będziemy zgłaszać poprawki do budżetu, żeby administracja nas tyle nie kosztowała. Będziemy walczyć o niższe podatki od nieruchomości, tak jak to robiliśmy w tamtej kadencji. Będziemy sprzyjać przedsiębiorcom i czekamy teraz na jedną z uchwał, które kosztują od 600 do 800 złotych są bardzo ładne i użyteczne. Gdyby dzisiaj prezydent Wójcicki kupił 100 krzeseł za milion złotych do Urzędu Miasta, czy Pan uznałby to za niegospodarność i czy pan, jako mecenas żądałby ukarania prezydenta. Bo to, co zrobił Pan Sikorski przeszło bez echa, nikt nie wystąpił z postulatem żeby ten człowiek odszedł z polityki i te standardy, o których mówi Platforma Obywatelska nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Jak Pan, jako prawnik by zareagował? Jerzy Synowiec: W kodeksie karnym istnieje taki przepis artykułu 230, który mówi o niegospodarności urzędników państwowych. Oczywiście każdy przypadek należy oceniać indywidualnie, ale jeśli urzędnik państwowy podejmuje decyzje, przekraczając swoje kompetencje, czy niedopełniając obowiązków, albo działając

x 55

też nierozumnie, nierozważnie, czy głupio. Jeżeli powoduje wydatki niewspółmierne do rzeczywistych potrzeb i to w taki sposób rażący to wtedy należy zawiadomić prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa o niegospodarności. To powinno dotyczyć każdego wójta, burmistrza, prezydenta miasta, ministra itd. itd., Bo niegospodarność ma wiele twarzy, oczywiście nie wszystkie są karane. Tam gdzie to można przenicować przez prokuraturę, tam się to powinno robić. Jeśli gdzieś nie można jak na przykład monstrualnych wydatków Jarosława Kaczyńskiego na ochronę, mimo iż nie jest urzędnikiem państwowym, tam trzeba to wskazać, napiętnować publicznie, bo nie można go ukarać. Sebastian Pieńkowski: Czyli ja rozumiem, że mamy równych i równiejszych, tych, co należą do Platformy

Ring Polityczny która ma obniżyć czynsze w centrum, żeby ożywić to centrum, wiem, że prezydent Szymankiewicz nad tym pracuje, więc mam nadzieję, że do czerwca ten projekt uchwały zostanie przedstawiony, jeśli nie to po wakacjach Prawo i Sprawiedliwość zgłosi swój projekt. W związku z tym my się nastawiamy na to, żeby ożywić miasto, żeby stworzyć przyjazny klimat gospodarczy, co spowoduje, że gorzowianie będą się bogacić, ale z drugiej strony będą mieli więcej ofert i będą może przyciągać przedsiębiorców, którzy spowodują, że miasto będzie się szybciej rozwijać. Jerzy Synowiec: Jestem dumny z tego, że jestem gorzowianinem. Tutaj się urodziłem, tutaj zapewne umrę. Moim największym marzeniem jest, aby moja córka, mam ją tylko jedną, chciała w przyszłości tutaj mieszkać i pracować.

Sebastian Pieńkowski - urodzony 8 kwietnia 1973 r. Pochodzi z rodziny żołnierzy Armii Krajowej. Dziadek podoficer AK, wujek – oficer AK odznaczony Orderem Virtuti Militari. Absolwent Politechniki Poznańskiej 1993-1998, ukończył Wydział Technologii Chemicznej z tytułem mgr inż. W latach 2001-2004 ukończył The Nottingham Trent University – Executive Master of Business Administration (MBA). W październiku 2007 r. został Przewodniczącym Zarządu Komitetu II PiS w Gorzowie Wlkp., który na początku liczył 19 osób, obecnie po podziale i powstaniu III komitetu PiS w sumie oba liczą ok. 100 członków. W listopadzie 2010 r. został wybrany na Radnego Miasta Gorzowa Wlkp. z 4 - tym wynikiem w mieście i pierwszym w gorzowskim PiS. Obecnie wice - przewodniczący Rady Miasta z ramienia PiS. Hobby: Gorzów, historia Polski i świata, zarządzanie i finanse przedsiębiorstwa, polityka.


10

Felieton

Felieton

Obywatele bez państwa

Akademia jak bumerang

Co pewien czas klasa polityczna musi nadstawić uszu i posłuchać swoich wyborców. Przesiadają się wtedy z służbowych limuzyn z przyciemnianymi szybami do politykobusów. Siadają dostojnie po prawej stronie kierowcy na pierwszym siedzeniu jak kiedyś konduktor w pekaesie albo pilot wycieczki szkolnej. Ruszają w Polskę, autobus jedzie wolniej, nie trzeba się spieszyć, bo i po co.

Wszędzie scenariusz taki sam, powitanie, przemowa, obietnice, uściski, selfi, wójt się pochwali, emeryt się poskarży, dziecko się pogłaszcze. Czasem samo pojawienie się kandydata jest nie mniejszym wydarzeniem niż możliwość zobaczenia autobusu którym przyjechał, bo w gminie jest już kilka roczników młodych wyborców, które wyrosły po likwidacji ostatniego połączenia pekaesem do większego miasta. Ten prosty schemat kampanii wyborczej jest niezmiennie skutecznie stosowany od lat. Jednak ostatnie wybory samorządowe, a jeszcze bardziej prezydenckie, pokazują nową postawę wyborców wyrażaną na różne sposoby. Jest to postawa niechęci nie tyle do polityki, bo to wyraziłoby się spadkiem frekwencji, jest to niechęć do klasy politycznej. Dlatego wzrasta liczba głosów nieważnych, kart ze skreślonymi wszystkimi kandydatami lub bez zaznaczenia któregokolwiek. Wydaje się, że jest to skutek ukształtowania się powszechnej świadomości Polaków poglądu, że życie w Polsce to dżungla. Gdyby wyborcy mieli swoje hasło wyborcze to brzmiałoby ono: Jeśli masz na kogoś liczyć, licz na siebie.

Dlatego mamy w rodzinach czasami po trzy samochody, bo zlikwidowano połączenia kolejowe, autobusowe, a komunikacja miejska nie dojeżdża na przedmieścia. Nie segregujemy śmieci, bo nie możemy się połapać, które do jakiego pojemnika wrzucić jeśli przed blokiem stoi ich kilkanaście. Wszystkim musimy zaprzątać sobie głowę sami, bo nikt nam nie pomaga, nikt nas nie broni w starciu z urzędem, bankiem, firmą ubezpieczeniową, nieuczciwym lekarzem czy aptekarzem. Trudno się dziwić takiej postawy 3040 latków. Politycy bez względu na partyjną przynależność i sprawowaną funkcję są utożsamiani z państwem, które nie ma udziału w sukcesach i nie pomaga podczas życiowych porażek. Narasta poczucie, że prawie wszystko co wydarza się w życiu rodzinnym i zawodowym Polaków zawdzięczają sobie samym. Zdecydowana większość z nich odbywa się bez udziału państwa lub wręcz wbrew państwu. Przeciętny obywatel kiedy zakłada rodzinę musi dla dzieci wywalczyć miejsce w żłobku i przedszkolu, kiedy posyła je do szkoły musi im zapewnić lekcje angielskiego, tańca i śpiewu, bo w szkole ich nie ma, kiedy starają się o dobre studia kupuje im korepetycje, kiedy są studentami dorabia po godzinach aby kupić im książki i zapewnić dach nad głową, kiedy szukają pracy musi znaleźć znajomych. Jeśli jest nauczycielem kupuje sobie komputer i papier do kserokopiarki bo pracodawca go nie zapewnia. Jeśli jest przedsiębiorcą wynajmuje doradcę podatkowego i prawnika, bo oni potrafią się porozumieć z urzędnikami. Studenci zwalniają się z zajęć bo muszą iść do pracy aby utrzymać się na studiach.

Można zwielokrotnić listę wydarzeń w życiu zwykłych ludzi przy których nie ma państwa, od których państwo umyło ręce. Dlatego trudno się dziwić, że obywatele nie szanują prezydenta, parlamentarzystów, polityków, samorządowców, bo w niczym im nie pomagają. Wybierając polityka, który nie ma żadnego doświadczenia, ani zaplecza politycznego demonstrują niechęć wobec klasy politycznej. Pokazują w niedzielę środkowy, sprężyście wyprostowany palec z uniesionym w górę ramieniem, bo to jedyna okazja, od poniedziałek politycy odpowiadają im tym samym i tak do następnej kampanii wyborczej. Można mieć jedynie wątłą nadzieję, że nadejdzie polityczna refleksja, opamiętanie i politycy zaczną służyć społeczeństwu. Bo jeśli nie to sami zbudujemy sobie państwo, które eliminuje przeszkody i pomaga każdemu obywatelowi na równych zasadach rozwijać siebie, rodzinę i otoczenie. Państwo, które jest niczyje, a zarazem należy do każdego, bo jest w nim miejsce dla lewicowca i konserwatysty, dla katolika i agnostyka, dla młodych i starszych, dla hydraulika i profesora, dla singla i wielodzietnej rodziny.

dr Michał Bajdziński

Temat Akademii Gorzowskiej wraca jak bumerang, a przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi wróci na pewno z siłą młota. Szkoda, że przez dekadę nie wyszedł z fazy deklaracji, ustaleń i politycznego lansu.

Apetyt na dyskusję o akademickości Gorzowa był wyostrzony kilka lat temu, gdy głód uczelni na północy województwa był planem na rozwój subregionu, a nie – jak teraz - manifestem partii politycznych oraz postulatem „związku zawodowego PWSzZ”. Po latach politycznych „obiecanek cacanek”, to projekt spóźniony, a co za tym dalej idzie - zdeprecjonowany niezrozumiałą postawą jego propagatorów. Efekt jest taki, że w Gorzowie akademia nie powstanie. Może i dobrze, bo w całej dyskusji o Akademii Gorzowskiej nigdy nie chodziło o młodzież, ale ambicje decydentów. Skoro więc Gorzów jest miastem przede wszystkim przemysłowym, a PWSZ nie zdała w tym segmencie egzaminu, to może lepiej inwestować w Centrum Edukacji Zawodowej, aniżeli w uczelnię dla nielicznych, ale z ambitną kadrą naukową, która po studiach wróciła do miasta i teraz obawia się utraty pracy. W tej sytuacji lepiej jest doprowadzić do powstania w Gorzowie wydziału zamiejscowego liczącej się uczelni, albo powrócić do idei Uniwersytetu Lubuskiego, niż silić się na niemożliwe.

Jeśli jedyną ambicją akademickich „bajkopisarzy” są kolorowe pochody w pelerynach z gronostajami, to sensowniej będzie zainwestować w pochody przebierańców: koszty mniejsze, a splendor i rozgłos większe niż pozycja PWSzZ na mapie uczelni wyższych. Poza tym, akademickość to nie tylko budynki oraz utytułowana kadra, ale klimat i środowisko, którego w Gorzowie od wielu lat już nie ma. Prężąca muskuły PWSZ jest w stanie zorganizować atmosferę rekolekcji, ale nie merytorycznych dyskusji. Opinia byłego wykładowcy Wojciecha Wyszogrodzkiego, implikuje całą prawdę o akademickości Gorzowa: „Uczelnia z Teatralnej nie pełni żadnej roli kulturotwórczej w mieście. Wszyscy rektorzy pochodzą z wydziału humanistycznego, ale nie pamiętam nikogo ani na premierze w teatrze, ani na koncercie w filharmonii”. Nic dodać i nic ująć.

Robert Bagiński


11

Felieton

Lotnisko-pośmiewisko, co z dotacji żyje Dobrobyt bierze się z pracy, twórczości i zaangażowania, a nie z dotacji, zasiłków czy ulg. Tej prostej zasady nie mogą zrozumieć władze województwa lubuskiego, które grubymi milionami utrzymują żywego trupa zwanego Zielona Góra Airport.

O tym lotnisku napisano i powiedziano już wiele, ale wciąż chyba za mało, bo babimojski absurd trwa w najlepsze. Nie wiadomo jakich jeszcze znaków na niebie i ziemi potrzeba, by Urząd Marszałkowski zrozumiał, iż regularne rejsowe loty z Babimostu nie mają ekonomicznej racji bytu. Skala marnotrawstwa publicznych środków – jak na możliwości finansowe województwa – jest ogromna. Lubuskie to jedno z najbiedniejszych województw w Polsce pod względem wysokości dochodów na osobę i drugie od końca pod względem liczby ludności. Roczna dotacja w wysokości 7,5 mln na przeloty do Warszawy, wbrew fałszywym zapewnieniom Elżbiety Polak, jest bardzo wysoka. Wprawdzie to mniej niż 2 proc. budżetu regionu, ale dopiero spojrzenie na to z bliska pokazuje faktyczną skalę marnotrawstwa. Gros środków to wydatki sztywne (zadania własne i zlecone), które niejako z urzędu muszą zostać wydane na poszczególne cele. Jeśli więc wziąć pod uwagę, ile faktycznie województwo może wydać – jest to już kilkanaście procent. Warto odnotować, iż do tej studni bez dna dodatkowe 2 mln zł dopłaca Urząd Miasta Zielona Góra. Parafrazując słynne zdanie Churchilla, dotyczące lotniczej (sic!) bitwy o Anglię „jeszcze nigdy tak niewielu nie dokładało tak wiele, by polatać mogło niewielu”. Biorąc pod uwagę, iż średnio liczba pasażerów odprawianych na lotnisku wynosi ok. 12 tys. Podatnik dotuje jedną osobę wylatującą z Babimostu kwotą prawie 800 zł. Powyższe dane o dotacjach do lotów nie uwzględniają olbrzymich nakładów na infrastrukturę lotniska, jakie poniosło województwo. W ostatnich latach zainstalowano tam system ILS, który pozwala samolotom m.in. na lądowanie we mgle, ten sam, którego nie było na lotnisku w Smoleńsku. Ponadto miliony poszły na terminal pasażerski. Konfucjusz mówił, że naprawę państwa należy rozpocząć od naprawy pojęć. Naprawę życia publicznego w Polsce, i w naszym regionie, należy rozpocząć od naprawy pojęcia „inwestycja”. Nakłady na lotnisko w Babimoście na pewno nie są inwestycją. Jak podaje Encyclopaedia Britannica inwestycja to „proces wymiany dochodu w czasie na aktywa, które spodziewa się, Reklama

że przyniosą zyski w przyszłości”. Mówiąc prościej: wkłada się, by wyjąć w przyszłości więcej. W przypadku lotniska w Babimoście nikt nie wierzy, że nakłady się kiedykolwiek zwrócą, bo przeloty są skrajnie nierentowne, czyli co roku podatnicy będą musieli jeszcze dokładać do przedsięwzięcia. Potwierdziły to wcześniej dwa raporty prywatnych firm – jeden o potencjale towarowym, drugi o potencjale pasażerskim lotniska. Co ciekawe, w przypadku tego drugiego Urząd Marszałkowski nie chciał zapłacić firmie, gdyż nie zgadzał się z jej konkluzjami. Finalnie w raporcie zawarto pomysły na lotnisko. Według autorów, lotnisko powinno być rentowne już w 2040 r. Pytanie, czy to długoterminowe podejście, czy tylko odkładanie gorącego kartofla na ad calendas grecas. Jak na razie jednak prognozy się nie sprawdzają. Według nich w 2015 roku lotnisko miało obsłużyć 90 tys. pasażerów. Ponadto buntować zaczyna się operator lotniska, czyli Polskie Porty Lotnicze, który również musi dokładać do biznesu. Argumenty ekonomiczne, niestety, nie docierają do władz województwa. Nic dziwnego. Gdy wydaje się cudze, a w dodatku publiczne (czyli niczyje) pieniądze, idzie to jakoś łatwiej. W zamian za to marszałek województwa może spotkać się aktorami z rodzinki.pl, którzy w jednym z odcinków lądują w Babimoście (audycja zawierała lokowanie produktu) czy wystąpić za nasze pieniądze w porannym show TVP „Pytanie na Śniadanie”. Gdy przegrywa się starcie z logiką i ekonomią, pozostaje odwołanie się do patosu, czyli tzw. celu publicznego. Marszałek Elżbieta Polak nieraz porównywała skrajnie nierentowne połączenia lotnicze Babimost – Warszawa z transportem kolejowym czy szpitalem w Gorzowie, do których też trzeba dokładać. Niezależnie od tego czy w sferze gospodarki ma się socjalną, czy liberalną wrażliwość – tego typu porównanie wywołuje wewnętrzny opór. Dopłacanie kilku złotych do jednego przejazdu koleją to jednak spora różnica od dopłaty kilkuset złotych do podróży samolotem, która uznawana jest za najdroższy środek transportu. Porównanie leczenia ludzi do latania też ciężko obronić sensownymi racjami. Jest jeszcze jeden, bardzo często przy-

taczany, argument obrońców lotniska. Miało ono jak magnes przyciągać inwestorów. Według raportu Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, lubuskie plasuje się na 11. miejscu w Polsce pod względem atrakcyjności dla inwestycji. Co ciekawe, jesteśmy na 4. miejscu pod względem dostępności transportowej, ale to chyba raczej z powodu oddanych niedawno dróg S3 i A2 niż lotniska. Jeden lot dziennie do Warszawy i z powrotem i tak nie umożliwia potencjalnemu inwestorowi załatwienia wszystkich spraw w jeden dzień, bez konieczności noclegu. Pada więc ostatni mit, czyli oszczędność czasu. Babimost raczej nie ma nigdy szansy, by stać się międzynarodowym portem lotniczym, gdyż lubuskie otoczone jest lotniskami w Berlinie, Poznaniu, Szczecinie i Wrocławiu, które obsługują wszystkie najbardziej obłożone połączenia. Jak widać dalsze dotowanie lotów

z Babimostu to tylko marnotrawstwo publicznych pieniędzy. Widzą to nawet politycy Platformy Obywatelskiej, którzy otwarcie, jak np. Jerzy Synowiec czy Władysław Komarnicki, mówią o zakończeniu finansowania Babimostu. W kuluarowych rozmowach prawie wszyscy krytykują to wydawanie publicznych pieniędzy na Babimost. Kilka lat temu Zarząd Województwa Lubuskiego starał się nakłonić włodarzy gmin i powiatów do poparcia lotniska. Akcja nie przyniosła wielkiego sukcesu, mimo groźby w postaci nieprzyznania dotacji unijnych przez Urząd Marszałkowski, który nimi dysponuje. Lotnisko w Babimoście, a właściwie w Nowym Kramsku, zwane oficjalnie Zielona Góra Airport, nie grzeje nawet zbyt wielu osób w samej Zielonej Górze. Nic dziwnego, od Winnego Grodu oddalone jest o ponad 38 km (dla porównania lotniska w Lipkach Wielkich jest ok. 24 km od centrum

Felieton

Gorzowa, a lotnisko Przylep ok. 8 km od centrum Zielonej Góry). Na dobrą sprawę nie wiadomo, czy poza zwykłym uporem hazardzisty władzom województwa pozostaje jeszcze jakiś argument. Ku przestrodze Nieudane projekty infrastrukturalne, w tym lotniska, to żadna nowość. Na świecie było wiele spektakularnych upadków lotnisk, które budowano bądź modernizowano z wielką pompą. Castellón – Ciudad Real Central, Costa del Azahar , Huesca-Pirineos w Hiszpanii, Montreal-Mirabel International w Kanadzie, Sheffield City w Wielkiej Brytanii czy Yangyang International w Korei Południowej to tylko najbardziej spektakularne przykłady. Kwestią czasu jest, kiedy do tej listy dołączy lotnisko Babimost.

Michał Obiegło


12 Nasze porady

Nasze porady

Google AdWords – znajdź tych, którzy cię szukają!

W poprzednim numerze omówiliśmy potencjał reklamowy Internetu. Jak go wykorzystać? To proste, wystarczy uruchomić kampanię reklamową w ramach programu Google AdWords.

Oto jak AdWords może pomóc osiągnąć najczęstsze cele biznesowe: Więcej odwiedzin w sklepie stacjonarnym AdWords pomoże ci zwiększyć popularność twojego sklepu stacjonarnego i zachęcić do odwiedzin więcej potencjalnych klientów. Możesz kierować reklamy na określone lokalizacje, tak by wyświetlały się one osobom w twojej okolicy. Możesz też przyciągnąć potencjalnych klientów, umieszczając w reklamie adres firmy, numer telefonu i mapę. To sprawi, że twoją firmę będzie łatwiej znaleźć. Takie ułatwienie zachęci też do odwiedzin. Więcej telefonów od klientów AdWords może sprawić, że klienci będą częściej dzwonić do twojej firmy. Wystarczy podać w reklamie numer telefonu, co ułatwi im szybki kontakt z tobą. Użytkownicy komórek będą mogli się połączyć, naciskając jeden przycisk. Większe obroty online Jeśli sprzedajesz produkty online, możesz skorzystać z AdWords, by otrzymywać więcej zamówień. Wystarczy, że twoja reklama wyświetli się klientom dokładnie wtedy, kiedy szukają danego produktu i przekieruje ich do strony, z której mogą go kupić. Możesz także śledzić, kiedy kliknięcie reklamy prowadzi bezpośrednio do złożenia zamówienia w twojej witrynie. Pomoże to zmierzyć i zwiększyć zwrot z inwestycji (ROI) twoich reklam. Generuj potencjalną sprzedaż online Jeśli chcesz, aby potencjalni klienci wypełnili formularz kontaktowy w twojej witrynie, możesz ich przekierować do strony z formularzem bezpośrednio z reklamy. Dzięki temu kliknięcie

może zmienić się w potencjalną sprzedaż. Możesz także wyróżnić w reklamie oceny wystawiane twojej firmie lub opinie zewnętrzne, aby zachęcić do odwiedzin.

Jak działa program AdWords? Aby zrozumieć, jak działa AdWords i w pełni wykorzystać budżet reklamowy, trzeba poznać kluczowe elementy tego narzędzia, tj. słowa kluczowe, miejsca docelowe, ranking reklamy, stawki i tzw. wynik jakości. Jak słowa kluczowe wyświetlanie reklam?

powodują

Słowa kluczowe to wybrane przez ciebie wyrazy lub wyrażenia, które mogą powodować wyświetlanie reklam w wyszukiwarce lub w innych witrynach. Jeśli na przykład sprzedajesz kwiaty, możesz użyć w kampanii AdWords słowa kluczowego „świeże kwiaty dostawa”. Kiedy użytkownik szuka informacji w Google z pomocą wyrażenia „świeże kwiaty dostawa” albo podobnego, twoja reklama może pojawić się w wynikach wyszukiwania Google. Może także zostać wyświetlona w innych witrynach w sieci Google, które są tematycznie powiązane z dostawą ciętych kwiatów. Porada: Stwórz listę słów kluczowych, które są najbardziej odpowiednie dla twojego produktu lub usługi. Aby zwiększyć szanse na wyświetlanie reklamy użytkownikom, którzy są najbardziej zainteresowani twoim produktem lub usługą, użyj precyzyjnych, a nie ogólnych, słów kluczowych. Na przykład użyj wyrażenia „świeże kwiaty dostawa”, zamiast po prostu „kwiaty”. To poprawia skuteczność reklamy

i pozwala lepiej wykorzystać jej budżet. Miejsca docelowe: reklama w witrynach poza siecią wyszukiwania Słowa kluczowe mogą powodować wyświetlanie reklam w wynikach wyszukiwania Google, ale także w innych witrynach wyszukiwania. Mogą też powodować wyświetlanie reklam w innych witrynach, np. w usługach Google, takich jak YouTube, czy w witrynach partnerskich, jak Onet.pl. Są to tak zwane miejsca docelowe, będące częścią sieci reklamowej. Google może automatycznie wybierać miejsca docelowe dla twoich reklam, dopasowując twoje słowa kluczowe do treści witryn w sieci reklamowej. Możesz też wybierać je samodzielnie, aby mieć większą kontrolę nad tym, gdzie wyświetlają się reklamy. Dla każdego miejsca docelowego możesz określić stawki i wybrać witryny, w których mogą wyświetlać się twoje reklamy. Ranking reklamy: jak określa się pozycje reklam Google? Załóżmy teraz, że wielu reklamodawców używa tego samego słowa kluczowego do wyświetlania reklam lub chce, aby ich reklamy były wyświetlane w tych samych witrynach. Do określenia, czyja reklama wyświetli się i w jakiej kolejności, Google używa rankingu reklamy. Twój ranking zależy od: • stawki, która oznacza, ile chcesz wydać np. za pojedyncze kliknięcie w twoją reklamę, • jakości twoich reklam i witryny, • przewidywanego wpływu rozszerzeń reklam i innych formatów reklamy.

Informacje o stawkach i jakości reklamy Działanie stawek i obliczanie jakości reklamy może być nieco różne w różnych rodzajach kampanii. Poniżej kilka przykładów, które pomogą to zilustrować. W przypadku reklamy kierowanej na słowa kluczowe w Google i witrynach partnerskich, stawka oparta jest na maksymalnym koszcie kliknięcia (maks. stawka CPC), czyli maksymalnej kwocie, jaką zgadzasz się zapłacić za każde kliknięcie reklamy (mimo że ostateczna kwota, jaką zapłacisz za kliknięcie, czyli rzeczywiste CPC – może być mniejsza). Jakość reklamy jest obliczana na podstawie składników Wyniku Jakości: przewidywanego współczynnika klikalności, trafności reklamy i jakości strony docelowej. Ile więc ostatecznie zapłacę? Za każdym razem, gdy reklama AdWords zostanie uznana za odpowiednią do wyświetlenia w wynikach wyszukiwania, przeprowadza się aukcję reklam. Kwota do zapłaty (rzeczywiste CPC) jest często niższa niż twoja maksymalna stawka CPC, gdyż dzięki aukcji AdWords zapłacisz minimalną kwotę potrzebną do utrzymania pozycji twojej reklamy i wyświetlanych z nią formatów, np. linków do podstron.

Inne usługi Google dla twojej firmy System AdWords udostępnia mnóstwo formatów reklam, narzędzi i funkcji ułatwiających działania reklamowe, ale pomóc osiągnąć sukces w biznesie mogą także inne produkty Google. Warto się z nimi zapoznać, aby spraw-

dzić, czy rzeczywiście ułatwią rozwinięcie działalności online oraz zwiększenie przychodów i komfortu użytkowania witryny. Poniżej omówimy tylko kilka z nich. Pełną listę wszystkich usług Google dostępnych w twoim regionie możesz znaleźć na stronie http://www.google. pl/options. Docieranie do miejscowych klientów •

Pokaż swoją firmę w Mapach Google: skorzystaj z usługi Google Moja Firma, aby dotrzeć do klientów, którzy szukają lokalnych usług w Mapach Google. Zobaczą oni twoją firmę zaznaczoną na mapie, co ułatwi im dostęp do informacji o niej, zdjęć i opinii.

Przyciągaj potencjalnych klientów ze swojej okolicy: program AdWords Express – usługa rozdzielna od standardowego systemu AdWords – umożliwia wyświetlanie reklam w Google i Mapach Google, aby docierać do klientów. AdWords Express w większym stopniu wyręcza reklamodawcę: ustalasz budżet, wybierasz kategorie reklam z uwzględnieniem swoich produktów lub usług, przygotowujesz przekaz reklamowy, a resztą zajmują się już automatyczne systemy.

Znając powyższe zasady, można przystąpić do konfiguracji pierwszej kampanii w ramach programu reklamowego Google AdWords. W kolejnym wydaniu naszego dwutygodnika opiszemy krok po kroku jak to zrobić.


13

Felieton

12 prac Jędrzejczaka

Felieton

I Herkules dupa, kiedy głupich kupa. Co łączy mitologicznego Herkulesa z prezydentem Tadeuszem Jędrzejczakiem? Pozornie nic…

Według mitologii greckiej Herakles – którego rzymskim odpowiednikiem jest właśnie Herkules – był jednym z herosów, synem boga Zeusa i kobiety śmiertelnej, Alkmeny. Znany był z wielkiej siły, męstwa, zapaśnictwa i umiejętności wojennych, zwłaszcza celnego strzelania z łuku. Tadeusz Jędrzejczak jest nasz, gorzowski, rzymskiego odpowiednika jeszcze nie ma, nie jest też herosem i nie uprawia na razie zapaśnictwa i nie strzela z łuku. Jest jednak człowiekiem wielkiej siły umysłowej, męstwa i odwagi w kwestii stawiania czoła przeciwnościom w walce o dobro miasta, a także ma umiejętność strategicznego i wizjonerskiego myślenia, co jest cenniejszą cechą niż herkulesowe celne strzelanie – nie wiadomo po co i w jakim celu tak chętnie uprawiane przez jego politycznych, bądź osobistych wrogów. Dlaczego więc piszę o Tadeuszu Jędrzejczaku w kontekście mitu o Herkulesie? Głównym powodem są analogie, które pomiędzy mitycznym bohaterem a prezydentem Jędrzejczakiem widzę. Szczególnie w aspekcie wykonania dwunastu prac, które Herkules zrealizował w następstwie kary nałożonej nań przez wyrocznię delficką za wymordowanie swojej rodziny. A Tadeusz Jędrzejczak więcej niż owe dwanaście prac wykonał nie w następstwie kary, a z poczucia misji i kosztem swojej rodziny właśnie, gdyż oddał wiele swojego prywatnego czasu dla dobra miasta, w którym się urodził. Dodam też, że zadania te – zarówno w przypadku Herkulesa jak i prezydenta Jędrzejczaka – przewyższały siły jednego człowieka. Herkules miał wykonać ich dziesięć, ale dwie nie zostały mu zaliczone, więc ich ostateczna liczba wyniosła dwanaście. Tadeusz Jędrzejczak wykonał natomiast tych prac trzydzieści, z czego dwanaście,

o których wspomnę, tylko w latach 2010 – 2014. Najpierw jednak nadmienię, że ubolewam, iż nie udało się Jędrzejczakowi usunąć lwa nemejskiego, który twardą ma skórę, odporną na ciosy, i który trwa i trwa… honorowo. Jest jednak nadzieja, że jesienią ów lew nemejski zniknie, a pamięć o jego istnieniu zaginie, gdyż terytorium, które sobie upatrzył nadal będzie zajęte przez lwicę z Lipek Wielkich. Żałuję też, że Jędrzejczak nie unieszkodliwił Hydry lernejskiej, ogromnego węża-potwora morskiego, który zabija swym trującym oddechem i jadem. Hydra ta ma, co prawda, jedną a nie dziewięć głów, ale jest nieśmiertelna i odrasta w każdej kadencji, raz wśród niezależnych, to znów wśród rolników… Myślę jednak, że gdyby tę Hydrę udałoby się usunąć, to i tak zadanie nie zostałoby zaliczone Tadeuszowi, gdyż tak jak w przypadku Herkulesa, to nie on zadawał ciosy. Nie udało się też Tadeuszowi Jędrzejczakowi przepędzenie ptaków stymfalijskich. Stwory te, to osobniki, które żywią się ludzkim mięsem, co oznacza, że są zwykłymi sępami. Ptaki te o każdej porze dnia pieją inaczej. Rano pytają jak mogą pomóc i trzymają kciuki, a po południu szukają dogodnej klatki dla tego, którego rano wychwalały. Współczesna nazwa tego padlinożerczego stada w Gorzowie to „3 S” Udało się jednak Tadeuszowi Jędrzejczakowi najważniejsze! Oczyszczenie stajni Augiasza, jaką był Gorzów przed 30 października 1998 roku. W przeciwieństwie do Herkulesa, Jędrzejczak nie robił tego za żadną opłatą i oczywiście nie zrobił tego w ciągu jednej doby, ale teraz Gorzów może się równać z miastami europejskimi. A to, że pan Synowiec (ten od

gaciowego koloru), twierdzi inaczej i przytacza słowa jakiegoś gangstera, ponoć największego w Polsce, (którego woził prywatnym samochodem po Gorzowie, sprowadzając zagrożenie na jego mieszkańców, co chyba z prawem zgodne nie jest), można między bajki włożyć. Jędrzejczak postawił na wielkie inwestycje, które sprawiły, że nasze miasto może równać się z innymi miastami w Polsce i Europie. Postawił na operację uzdrawiającą, a nie na pokrycie starości i szpetoty makijażem, które proponują nam obecni, pożal się Boże, miejscy rajcy. Jędrzejczak najpierw sięgnął po kasę unijną, by do tego miasta można było dojechać, by to miasto miało czym oddychać, by w tym mieście ktoś chciał mieszkać, bo trzyma go tu kultura, rozrywka, szkoła i praca. W następnej kolejności zamierzał robić wnętrze. Bo wbrew temu, co mówią miejscy mądrale, jak się stawia dom, to najpierw trzeba zbudować solidne fundamenty, zrobić podpiwniczenie, zapewnić dostępność wszelkich mediów, zadbać o przepływ czystego powietrza, ocieplenie i dojazd, a potem myśleć o podłogach, kafelkach, panelach, kranikach, dywanikach i duperelkach. Wielkich przywódców cechuje wielki rozmach i myślenie przyszłościowe. Taki był Tadeusz Jędrzejczak. Odważnie szedł do przodu, a mimo to miasto zostawił niezadłużone, bo przypomnę, że na koniec października 2014 roku Gorzów był drugim miastem w Polsce, z najmniejszym wskaźnikiem zadłużenia. Wskaźnik ten wynosił 31,89 procent. Mniejszym wskaźnikiem mógł się wtedy pochwalić tylko Olsztyn. Dwanaście prac z ostatniej kadencji Tadeusza Jędrzejczaka takie właśnie było. 1. Budowa Filharmonii Gorzowskiej. Filharmonia Gorzowska zdo-

była główną nagrodę w prestiżowym konkursie „Budowa Roku 2011”, organizowanym przez Polski Związek Inżynierów i Techników Budownictwa. Ponadto Filharmonia Gorzowska staje się jednym z wyznaczników kultury w naszym mieście. 2. Rozbudowa stadionu żużlowego. To miejsce, gdzie 15 tysięcy kibiców co roku świętuje zwycięstwa lub porażki swojej ukochanej drużyny w komfortowych warunkach, w miejscu o europejskim standardzie. 3. Modernizacja oczyszczalni ścieków. 4. Modernizacja Zakładu Utylizacji Odpadów. Gorzowski ZUO jest jedną z najlepszych firm w Polsce. W środę, 6 maja 2015 roku, zakład nasz otrzymał z rąk Prezydenta RP jedno z najbardziej prestiżowych wyróżnień w kraju, które z kilkuletnią przerwą wręczane jest od 1998 roku. Od 2014 roku otrzymują je polskie firmy w pięciu kategoriach: innowacyjność, obecność na rynku globalnym, ład korporacyjny i społeczna odpowiedzialność biznesu, zielona gospodarka oraz trwały sukces. 5. Modernizacja amfiteatru. 6. Rewitalizacja Bulwaru Wschodniego. 7. Budowa mieszkań socjalnych. 8. Budowa pola golfowego. 9. Budowa miasteczka ruchu drogowego. 10. Przebudowa Kanału Siedlickiego. Wbrew ostatnim zapewnieniom nowych rajców i szumnemu otwarciu przez pana Wójcickiego, ta inwestycja od początku do końca zrealizowana była przez Tadeusza Jędrzejczaka. 11. Budowa Archiwum Państwowego. 12. Budowa Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej Komendy Miejskiej PSP. Z tych dwunastu prac Tadeusza Jędrzejczaka, które zakończone zostały w ciągu ostatnich czterech lat, korzyści czerpią wszyscy mieszkańcy Gorzowa oraz ościennych gmin. Z osiemnastu prac, powstałych w latach 1998 – 2009 mieszkańcy korzy-

stają nawet nie myśląc, że gdyby nie Jędrzejczak, toby tych obiektów nie było. Przypomnę tu tylko kilka, bo mi się limit znaków skończy i nasz naczelny mi wytnie:-) Słowianka, Bulwar Zachodni, Wojewódzki Sąd Administracyjny, Plac Targowy przy Cichońskiego, dwa cudne parki: Górczyński i 750-lecia, Przedszkole Miejskie nr 17, Most Staromiejski, Aleja RMN przez Park Kopernika, czteropasmowa Grobla, ulica Kasprzaka, Podmiejska, Inkubator Przedsiębiorczości, KSSSE. Program KAWKA, czyli „Likwidacja niskiej emisji wspierająca wzrost efektywności energetycznej i rozwój rozproszonych odnawialnych źródeł energii”. Za tym programem kryje się 65 milionów zł dotacji na to, aby do każdego domu i mieszkania w śródmieściu Gorzowa doprowadzić ogrzewanie i ciepłą wodę. KAWKA obejmie aż 380 budynków w śródmieściu Gorzowa pomiędzy ulicami: Jagiełły, Drzymały, Kosynierów Gdyńskich, Wyszyńskiego i Roosevelta i dzięki niej powstanie 7,5 km sieci ciepłowniczych oraz 6,5 km przyłączy wewnątrz kwartałów mieszkalnych. Czyli dużo, z rozmachem i wizją. Jak na prezydenta miasta wojewódzkiego, a nie miasta powiatowego przystało. Ale co tam. Chłopiec z plakatu, który wdzięczy się do mieszkańców w darmowej reklamie zapewnionej przez szefa Radia Gorzów, chwaląc się nie swoją KAWKĄ, jest cool. Wiwat chińska tandeta. Truje, ale jest tańsza.

Monika Twarogal


14

Zdrowie

Zdrowie

Piękne usta…

Od zawsze były atutem kobiecej twarzy. Soczyste, zmysłowe, przyciągające wzrok... Aby ich świeżość i koloryt oraz kontur trwał, należy pamiętać, aby stały się codziennym elementem pielęgnacji domowej... Usta ze względu na swoją budowę są delikatniejsze od pozostałych części naszej twarzy. Mają siedmiokrotnie cieńszy naskórek niż nasze dłonie. Są pozbawione melaniny oraz warstwy rogowej, czyli ochronnej, co sprzyja utracie wilgotności, często stają się szorstkie, popękane oraz blade. Za koloryt ust odpowiada sieć naczyń krwionośnych połączonych z nerwami, dlatego tak bardzo wrażliwe są na dotyk, np. na pocałunek:-) Dlatego, chcąc zachować ich nieskazitelny wygląd, należy je odpowiednio pielęgnować. Należy codziennie rano i wieczorem wykonać masaż przy pomocy miękkiej szczoteczki do zębów, zamoczonej w wodzie mineralnej – poprawi to mikrokrążenie, a wargi nabiorą świeżości i odpowiedniego koloru. Można do masażu użyć tłustego kremu lub balsamu do ust, co pozwoli na dotarcie substancji odżywczych w głębsze warstwy naskórka. Nadmiar kremu można wmasować w skórę wokół warg. Codziennie wieczorem można posmarować usta naturalnym miodem, zabieg ten pozwoli odpowiednio zregenerować naskórek warg i zapobiec utracie wody. Przynajmniej dwa razy w tygodniu należy pokusić się o maseczkę poprzedzoną peelingiem, która nawilży naskórek i doda mu świeżości. Do tego typu zabiegu używamy peelingu enzymatycznego, który pozostawiamy na ok. pięć minut, po czym go delikatnie zmywamy. Można użyć także cukru połączonego z odrobiną miodu i przy użyciu miękkiej szczoteczki masować przygotowaną papką przez około pięć minut. Po tym czasie delikatnie zmyć. Na tak przygotowane usta położyć maseczkę z tłustego kremu czy balsamu do ust lub też przygotowaną z dwóch rozkruszonych kostek lodu połączonych z łyżeczką śmietany i kilkoma kroplami cytryny. Po upływie dwudziestu minut delikatnie ją zmyć i posmarować usta sztyftem do pielęgnacji ust. Dzięki tym zabiegom usta będą wygładzone i napięte. Należy pamiętać, że z biegiem lat skóra wokół ust starzeje się i pojawiają się pierwsze zmarszczki. Dlatego, aby zapobiec temu procesowi, należy codziennie używać kremu przeciwzmarszczkowego – przeznaczonego Reklama

do tych okolic twarzy. Kremy te powinny zawierać retinol, koenzym Q lub witaminę C. Skóra ust nie posiada gruczołów łojowych, dlatego przed każdym wyjściem na zewnątrz należy smarować je sztyftem lub pomadką zawierającą w składzie substancje na bazie tłuszczowo-woskowej, natłuszczającej i zatrzymującej wilgoć. Oprócz tych składników mogą zawierać naturalne woski pszczele, oleje roślinne oraz witaminy. Należy także pamiętać, że skóra ust, pozbawiona warstwy ochronnej, łatwo ulega poparzeniu, zwłaszcza latem, można wtedy chronić je sztyftem, który w swym składzie posiada filtry przeciw szkodliwemu promieniowaniu, przynajmniej z faktorem o numerze 15. Dla wzmocnienia efektu powyższych zabiegów można pokusić się o gimnastykę ust, która polega na powolnym wymawianiu głosek „a”, „e”, „o”, „u” – stojąc przed lustrem. Można też masować usta kostką lodu – przynajmniej przez dziesięć minut raz w tygodniu. Reasumując, należy pamiętać o codziennej pielęgnacji ust, aby ich koloryt i świeżość cieszyły oko rozmówcy. Ich naturalne piękno nadaje zmysłowości, a co za tym idzie wyraża uczucie naturalnego kobiecego piękna. Usta dodają nam pewności w trakcie rozmów. Według wróżbitów i ezoteryków kształt ust, ich położenie i sposób ruchu podczas mówienia świadczy o niektórych cechach osobowościowych człowieka...

Agnieszka Sawicka Dermokosmetyczka

Mammografia – metoda bez korzyści? O zaprzestaniu prowadzenia przesiewowych badań mammograficznych opowiedziała się Szwajcarska Rada Medyczna (ang. Swiss Medical Board). Po przeanalizowaniu danych z szeroko zakrojonych badań, eksperci wskazują, że mammografia nie ratuje życia, gdyż nie jest skuteczną metodą diagnostyczną, co więcej – może wręcz zaszkodzić.

Jedno z badań prowadzących do takiego wniosku wykonali kanadyjscy naukowcy ( tyt. Badania: „Canadian National Breast Screening Study“), którzy przez prawie 30 lat obserwowali 90 000 kobiet między 40. a 59. rokiem życia. Jest to, zatem, jedno z największych i najbardziej szczegółowych badań nad efektywnością mammografii, jakie kiedykolwiek przeprowadzono. Kobiety kwalifikowano do dwóch grup: kontrolnej (gdzie wykonywano samo badanie palpacyjne piersi – 44 190 pań) i badanej (mammografia + badanie palpacyjne – 44 925 pań). Diagnozę inwazyjnego raka piersi w okresie badania usłyszało praktycznie tyle samo kobiet w obu grupach. Alarmują-

cym jednak okazał się fakt szkodliwości badania przesiewowego (mammografii), bowiem 1 na 5 zdiagnozowanych nowotworów piersi nie stanowił żadnego zagrożenia dla zdrowia kobiet oraz nie wymagał inwazyjnego leczenia, jak chemioterapia, naświetlanie czy operacja. Zatem 1 na 424 kobiety poddano nadmiernemu leczeniu, które nie jest wolne od poważnych skutków ubocznych. Szwajcarscy eksperci zestawili też rezultaty powyższego oraz kilku innych badań, m.in. opublikowanego w 2012 r. na łamach magazynu medycznego British Medical Journal, które pokazuje iż kobiety obciążone mutacją genu BRCA 1, 2, są szczególnie wrażliwe na promieniowanie, a co za tym idzie – rozwinięcie się nowotworu. Nosicielki zmutowanego genu są dwukrotnie bardziej narażone na zachorowanie na raka piersi, jeśli ich organizm zostanie wystawiony na promieniowanie przed 30. rokiem życia. Zależne jest to również od dawki, jaką przyjęły – im większa, tym ryzyko rozwinięcia nowotworu znacznie wzrasta. Wnioskiem płynącym z tego badania jest ukłon w stronę technik diagnostycznych, które nie opierają się o promieniowanie jonizujące, czyli USG i rezonans magnetyczny, jednocześnie posiłkując się niezastąpionym badaniem palpacyjnym.

W świetle ukazanych rezultatów, słusznym jest poddanie w wątpliwość zasadności napromieniowywania piersi co roku, biorąc pod uwagę nie tylko fakt wysokiego odsetka nadrozpoznawalności, w wyniku czego wiele kobiet otrzymuje fałszywe diagnozy raka piersi – który pozostawiony sam sobie nie wyrządziłby im żadnej krzywdy –, ale również należy obawiać się skutków ubocznych samego promieniowania jonizującego ze względu na jego właściwości kancerogenne. Jak zatem powinna postąpić Polka w tym całym zamieszaniu? W sytuacji, gdy Polscy lekarze – kierując się wytycznymi WHO – nadal zalecają tę metodę i nie mają zamiaru się z niej wycofać? Z pewnością kobieta powinna nie zapominać o palpacyjnym badaniu piersi oraz poddawaniu się regularnym badaniom USG.

Magdalena Niedzwiecka


15

Na luzie

Seks po polsku Czy półtora tysiąca złotych za seks to dużo? Cóż, nie jest to pytanie, którym można – czy w ogóle należy – zagajać rozmowę lub rozładowywać krępującą ciszę na imprezie. Niemniej spróbujmy – 1500 zł to adekwatna cena? Co tu dużo mówić – nie jest to mało, ale latem można sobie pozwolić na taki wydatek. I udowodnię, że czasem warto tyle zapłacić za seks. A okazji, żeby go uprawiać nie brakuje. Okazuje się, bowiem, że to wcale nie na wiosnę, ale latem kochamy się częściej i bardziej intensywnie. Aż o 20 procent „bardziej” niż w czasie jakiejkolwiek innej pory roku. Letnie słońce oznacza szczęście – produkcja hormonów rusza w iście stachanowskim tempie, feromony gęstą chmurą unoszą się w powietrzu, a pod- niecenie i ochota na igraszki rosną, rosną i rosną... A skoro coś rośnie, sumuje się i mnoży, to pora na miłosną matematykę – królową dowodów. Z badań wynika, że przeciętny Polak (jak i Polka) kocha się w ciągu roku około 143 razy. Czyli jakieś 12 razy w miesiącu, co 2,5 dnia. Tymczasem 20 procent „ekstra” oznacza, że w ciągu trzech wakacyjnych miesięcy 12 razy zamienia się w 14,4. Wiedząc

Na Wesoło

- Po czy m poznać , że jesteśm y już naprawdę starzy? -? - Gdy wychod zimy z muzeum , włącza się alarm...

cho: e tacie na u Ja siu szepcz ychę, to pow iem ci, d i m y, - Ja k dasz naszej mam stonosz do co mów i li . eś w pracy . gdy ty jest 10 złotych e sy n kow i aj d c ie Ojc i? do - I co mów c z ep em rzutu osz br y, poczta z o d tr eń is zi M D trenera: rekord!! swojego d la pan i. szę pobić oja teściowa! u m j ia - d zis ed z i m unach si Na tr yb cisz .... u rz o d -eee...n ie

Mały Jasiu ma urodziny i wypatruje przez okno gości. Nagle mówi do mamy: - Mamo wujek i ciocia idą! - Nie mówi się wujek i ciocia tylko wujostwo. Wygląda dalej. - Mamo kuzyn i kuzynka idą! - Jasiu nie mówi się kuzyn i kuzynka tylko kuzynostwo. Patrzy dalej i zauważył babcie i dziadka i mówi do mamy: - Mamo dziadostwo idzie.

Wracam do domu z pracy i co widzę: żona w kuchni, lewą ręką miesza zupę, prawą przeciera blat ścierką, jednym okiem zerka na bawiącego się synka, drugim śledzi swój ulubiony serial, nogami froteruje podłogę, prawym policzkiem przyciska do ramienia telefon i mówi: - Nie, Krysiu, w tej chwili nic nie robię, dobrze, że zadzwoniłaś.

Krzyżówka

Na luzie to idźmy do nauk medycznych. Lekarze mają twarde i naukowe dowody, że seks jest zdrowy. Każde godzinne miłosne igraszki to jakieś 200 kalorii mniej. Co więcej, każdy orgazm to o 30 procent zwiększona produkcja przeciwciał, które chronią nas przed chorobami, a także przyspieszona akcja serca i poprawione krążenie, ładniejsza cera, zredukowane ryzyko przerostu prostaty i silniejsza relacja emocjonalna z ukochaną osobą. Z kolei seks z dreszczykiem, na przykład na łonie natury, stymuluje to wszystko w jeszcze większym stopniu. Wniosek – seks wydłuża życie i polepsza zdrowie, także psychiczne. A co na to prawnicy? Pewnie to, że zgodnie ze 140 artykułem kodeksu wykroczeń za igraszki w plenerze zapłacimy... 1500 zł. A to całkiem dobra cena za długie życie w zdrowiu i w dobrej relacji z ukochaną, prawda?

Powyborcze memy z sieci

EMSA


16

Reklama


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.