J.During Jestescie sola nie zupa

Page 1

Ojciec dr Jonathan Düring OSB, ur. 1960, jest mnichem Opactwa Benedyktynów Münsterschwarzach (Niemcy). Od 2009 roku ten długoletni szkolny duszpasterz żyje w prioracie „St. Benedikt” w Damme / Oldenburg.

ISBN: 978-83-60998-76-2

www.homodei.com.pl

Je s t e ś c i e s o l ¹ , n i e z u p ¹

Przeciwko zalewowi obojętności potrzeba nie tylko wielkich religijnych wydarzeń, ale przede wszystkim czerpiącej siły z Ewangelii radości, która ukazuje się w codziennym życiu. O. Jonathan Düring zachęca, aby zaufać sile tego, co niepozorne. Potrzeba zaangażowania w najprostszych sprawach, aby życie chrześcijan było dla świata tym, czym sól dla zupy.

Jo n a t h a n D ü r i n g O S B

Jesteście solą ziemi – powiedział Jezus do pierwszych chrześcijan w Kazaniu na górze. Być chrześcijaninem znaczy być solą dla społeczeństwa! Jednak większość chrześcijan jest dzisiaj bardziej zupą bez smaku niż solą...

Jonathan Düring

OSB

Jesteście sol¹, nie zup¹ O wyzwalaj¹cej sile radosnej wiary



..

Jonathan During OSB

Jesteście solą, nie zupą



.. Jonathan During OSB

Jesteście solą, nie zupą O wyzwalającej sile radosnej wiary

Tłumaczenie Dorota Jankowska


Tytuł oryginału: Ihr seid das Salz, nicht die Suppe © by Vier-Türme GmbH, Verlag, D-97359 Münsterschwarzach Abtei © for the polish edition: 2010 Wydawnictwo Homo Dei Korekta: Paulina A. Lenar Dtp: Tomasz Sekunda Okładka: Małgorzata A. Batko Nihil obstat: Ryszard Bożek CSsR, Prowincjał L.dz.: 77/3/10 Wydawnictwo Homo Dei ul. Zamojskiego 56, 30-523 Kraków tel. 12 656-29-88, fax 12 259-81-21 www.homodei.com.pl e-mail: dystrybucja@homodei.com.pl ISBN: 978-83-60998-76-2 Druk i oprawa: Poligrafia Inspektoratu Towarzystwa Salezjańskiego


Wszystkim tym, którzy życie znaczą śladami Wielkanocy.

Jeśli od czasu do czasu zdarza się, że promień światła przebija twoje mury, może być nawet i tak, iż twoja najgłębsza ciemność zacznie świecić i oślepi cię.



Spis treści Przedmowa ............................................................... 11 Dlaczego sól i dlaczego zupa? Renate Lahrsow .......................................................................... 17 Kiedy wiara wypala się, a sól już nie nadaje smaku, lecz piecze .................. 23 Tęsknota za prawdziwym życiem .................................. 25 Przyznać się do mrocznych stron ................................... 27 Chrześcijanin i wiara chrześcijańska w oczach współczesnych .............................................. 31 Dlaczego odpowiedzi Kościoła nie spotykają się już z zainteresowaniem ............... 33 „Nie zatrzymuj Mnie!” ......................................................... 35 Żywa nadzieja w ciemności ............................................. 36 Rzeczywistość chrześcijańska ......................................... 38 Pierwsi świadkowie Jezusa jako zachęcające wzory ................................................. 39 Do wewnętrznej wolności wiedzie długa droga ...... 41 Na nowo ukierunkować życie ......................................... 43 „Wy jesteście światłem świata” ........................................ 44 Przewodnie światło wiary ................................................. 46 Bogu chodzi o człowieka .................................................. 49 Miłosierdzie ............................................................................ 51 Droga przez krzyż ................................................................ 52 Pielgrzymi szlak serca ......................................................... 55 Kiedy życie dotknie cię bardziej, niż ci się to podoba ......................................................... 56 W niepojęty sposób rzeczywisty .................................... 57 7


Od nicości po wszystko ..................................................... 58 Odczuwana nicość czy przepełniona nicość ............. 59 Wiara chrześcijańska zawsze jest nieuzasadniona i niepojęta .................. 60 Zły świat i codzienność jako próba wiary .............. 61 Wszystko, co czynisz z miłości, ciebie samego czyni jasnym ........................................ 64 Moc cichej delikatności – każde pękniecie zaczyna się od rysy .......................................................... 65 Prawa marnowania energii ............................................... 68 Wychodząc poza dobrobyt .............................................. 70 Człowiek powołany jest do czegoś więcej niż do zadowolenia ......................................................... 71 Gdzie są ukryte prawdziwe skarby ................................ 73 Krach w gospodarce ........................................................... 75 Potrzeba odtrucia ................................................................ 76 Co rusza świat z posad? ..................................................... 79 Nie pozwól się poganiać ................................................... 81 Siła, która zaczarowuje serca i przemienia ludzi ....... 81 Siła, która przemienia tęsknotę w nadzieję ................ 82 Cenny skarb wieku dojrzałego ........................................ 84 Solidarna rzeczywistość powstaje w przeżywanej codzienności ...................................... 85 Pismo Święte jako źródło inspiracji i siły ............... 87 W życiu wiecznym jesteś tym i otrzymujesz to, co zostawiasz ..................................................................... 88 Królestwo Boże jest rzeczywistością bardzo konkretnie doświadczalną na ziemi ........... 90 Jakie wyobrażenia łączymy z królestwem Bożym? ... 91 Królestwo Boże nie jest namacalne i pojmowalne, ale istniejące i skuteczne ............................................... 93 Po czym rozpoznać królestwo Boże i jak je znaleźć .................................................................... 95

8


Tym, co liczy się w królestwie niebieskim, jest zawsze tylko t e r a z ............................................... 97 Działaj we mnie, Boże! ........................................................ 98 Iść drogą do samego końca .......................................... 100 Czasami prawdziwą rzeczywistość da się zobaczyć tylko przez łzy ............................................. 104 To nazywam przyjaźnią .................................................. 108 Jak powraca smak .................................................. 113 Radosna wiara jako źródło ochoty i radości życia .. 114 Nie ma rzeczy niemożliwych – w każdym czasie w s z y s t k o jest możliwe ......................................... 115 Jak gwiazda nocą .............................................................. 116 Noc jako Święta Noc ........................................................ 117 Co dla serca jest punktem orientacyjnym ............... 118 Kiedy ziemia pełna jest nieba ....................................... 118 Ciemność pragnie być pielęgnowana ....................... 119 Doświadczenia i spotkania na końcu przestrzeni i czasu ................................................................................ 121 Dotknięty przez niebo .................................................... 122 Im bliżej „bezpieczeństwo”, tym większy strach ..... 123 Moje życie z umierającym drzewem .......................... 125 Naznaczony śmiercią ....................................................... 126 Śladem serca ....................................................................... 126 Koniec, który nie jest końcem ...................................... 127 Przesłanie, polecenie i przykład – tym, co pozostaje, jest wdzięczność ...................... 128 Liczy się wszystko, co daje twoje serce ..................... 129 Oznaką naszej godności jest chodzenie z podniesioną głową ................................................... 130 Wykorzystanie „bezpłatnych źródeł energii” ........... 131 Zasada modlitwy i błogosławieństwa ....................... 132 Zasada gromadzenia ...................................................... 133 Zasada życzliwości ........................................................... 133 Zasada (dobrego) napięcia ............................................ 134 9


Zasada powtarzania ......................................................... 135 Zasada dziękowania ........................................................ 136 Zasada pojednania ........................................................... 137 Zamiast posłowia ................................................... 141


Przedmowa „Co ja tutaj właściwie robię? Absolutnie nie nadaję się do tego zadania! W żaden sposób nie sprostam przecież wymaganiom, wywołam tylko nieporozumienia i kłopoty!” W tych słowach zupełnie znienacka znajdował we mnie upust długo odsuwany i przez to spotęgowany stan frustracji wywołanej brakiem sukcesów w głównym obszarze mojej działalności jako szkolnego duszpasterza. Pełen gniewu jednym ruchem ręki zrzuciłem z biurka leżące przede mną prace pisemne. Usłyszałem, jak przerażająco głośno i jasno, nawet dla mnie samego, mówię: „Mam tego po dziurki w nosie! Poszukaj sobie kogoś innego do tej roboty – albo zrób to sam! Ja zdecydowanie jestem tutaj niewłaściwą osobą!”. Długo wpatrywałem się w małą ikonę Chrystusa wiszącą w moim biurze. „Dzisiaj musisz wymyślić rzeczywiście coś wyjątkowego, żeby mi poprawić humor!”, mówiłem w przestrzeń, bardziej zrezygnowany niż wymagający. Nie minęło nawet pięć minut, a ktoś zapukał do drzwi mojego biura. Zawołałem: „Wejść!”, ale drzwi się nie otworzyły. Zamiast tego ktoś zapukał raz jeszcze – trochę głośniej. Odpowiedziałem również głośniej: „Wejść!”. Drzwi nadal się nie otwierały. W końcu ktoś uderzył pięścią. Wstałem zdenerwowany i otworzyłem. Przed drzwiami stało dwóch małych piątoklasistów i z przerażeniem spoglądało na mnie ku górze. „Czego chcecie?”, spytałem nie11


mal gburowato. „Och – powiedział jeden z chłopców o jasno błyszczących oczach – chcieliśmy tylko zapytać, jak się ojciec miewa, ojcze Jonathanie!”. Byłem zupełnie osłupiały i wymamrotałem coś w stylu: „No cóż, akurat nieszczególnie, ale jakoś to będzie”. „Miłego dnia. Cześć!”, usłyszałem w odpowiedzi i już ich nie było. Stałem tam i czułem, jak po moim policzku toczy się łza. Miała smak soli. Zakłopotany odwróciłem się w stronę ikony w moim biurze: „OK, wygrałeś, a zatem będę działał dalej! Dziękuję!”. Sądzę, że przedtem rzadko czułem się tak bardzo poważnie potraktowany przez Boga jak w tym drobnym wydarzeniu dnia codziennego. Nie było to ani rozwiązanie denerwujących mnie problemów, ani odpowiedź na moje wątpliwości i pytania. Tym, co pozostało, było pełne zakłopotania poruszenie spowodowane tak „precyzyjnym lądowaniem” w mrocznej piwnicy mojej złości. Błyszczące oczy chłopców i naturalnie dźwięczne brzmienie ich pytania przemieniły ciemność moich uczuć w jasną pewność, że ON jest obecny w moim życiu. Bardzo konkretnie i doświadczalnie. I że jest ON obecny ze swoją niedającą się opisać miłością, aby z nieomal żartobliwą wiernością i szelmowską gotowością oszołomić mnie tym, jak poważnie mnie traktuje. Don Camillo i jego rozmowy z Chrystusem nagle okazują się rzeczywistością wiary możliwą do doświadczenia na sobie samym.

12


Zdarzenie to niczym soczewka skupiająca promienie słońca wypaliło w moim sercu dziurę nadziei, przez którą ciągle na nowo może padać na nieodkupione myśli i uczucia niespodziewane światło. Umocniła się przez to we mnie głęboka pewność, iż na przekór wszystkim trudnościom i niemożliwościom opłaca się wierzyć, że również w naszym dzisiejszym świecie i społeczeństwie istnieje ślad Jezusa, i że opłaca się go szukać – bez względu na to, gdzie i jak. Można oczywiście przedstawione właśnie przez mnie zdarzenie zbyć ze znaczącym uśmiechem jako miłą historyjkę lub pobożną interpretację przypadkowego zajścia. To już pozostawiam każdemu z osobna. Dla mnie niesie ono w sobie prawdę wiary i rzeczywistość, która w moim życiu stała się i ciągle na nowo staje się skutecznością jej działania. W każdym razie moje życie nabiera przez to siły, barwy i żywotności, radości i wdzięczności – niezależnie od tego, czy moje osobiste zamiary kończą się powodzeniem czy nie. Niezależnie od tego, jakie trendy w Kościele i świecie, w polityce i społeczeństwie zdają się pojawiać na horyzoncie czy zyskiwać na uznaniu. To, że na drodze mego poszukiwania Boga i mojej tęsknoty za żywotnością coraz częściej wolno mi odczuwać i doświadczać owej wolności serca, czyni mnie szczęśliwym i wdzięcznym. W często cytowanym wierszu Lothara Zenettiego odnajduję również siebie samego z moimi doświadczeniami:

13


„Ludzie, którzy żyją nadzieją, widzą dalej. Ludzie, którzy żyją miłością, widzą głębiej. Ludzie, którzy żyją wiarą, widzą wszystko w innym świetle”. Możliwe jest wejrzenie na wszystkie te na pozór tak nieubłagane i często tak przygnębiające rzeczywistości naszych doświadczeń na różnych płaszczyznach naszego bycia. Sól wylewanych nad nimi łez jest przy tym czymś więcej niż znakiem bezsilności i smutku. Może być również zwiastunem nowej nadziei, nadziei na życie, które ma smak czegoś więcej niż mdłej dowolności, rozcieńczonej wolności czy powierzchownej ulgi. Droga wiodąca ku życiu z Bogiem to droga, która pragnie zostać przebyta pieszo. Potrzeba wielu kroków, wszystko jedno, czy są drobne i zalęknione, czy wielkie i dziarskie. Jest to droga, która otwiera, a nie odurza różne zmysły. Kto w naszym świecie i społeczeństwie (i w Kościele) żyje z takimi właśnie otwartymi zmysłami, nimi postrzega i świat, i społeczeństwo ze wszystkim, co się w nich dzieje, ten często działa jak sól – piekąc, a jednak nadając smak, ożywiając. Znaleźć przy tym każdorazowo dobrą miarę to sztuka, której trzeba się uczyć. Kto tę umiejętność posiądzie, tego nie da się już opanować, ten działa w sposób uczciwy i wolny; zdolny jest do odpowiedzialności i tworzenia związków, do miłości, namiętności i szczęścia.

14


Jest to dla nas, ludzi, tęsknota Boga, a Jezus z Nazaretu swoim życiem w sposób niezatarty umieścił ją w naszym świecie. Jestem głęboko przekonany, że od Jego Dobrej Nowiny ciągle na nowo zapalać się będzie pokrzepiająca wiara, niezależnie od tego, w jakim stanie znajduje się instytucja Kościoła jako całości lub tylko lokalnie. Dzięki dobrej i wyzwalającej nowinie Jezusa w ludziach ciągle otwierane są na oścież „okna nadziei” i uwalniana jest niespodziewana siła miłości. Tą książką pragnę spowodować, aby jeszcze wielu innych ludzi doświadczyło tego również na własnej skórze. Jest to „pamiętnik pielgrzyma” na bezdrożach, na drodze, która powstaje dopiero dzięki temu, że się nią idzie. Opisuję w nim to, czego na niej doświadczyłem, jakie ślady we mnie zostawiła oraz czego dokonała i dokonuje z moim życiem i z moim spojrzeniem na nie. Niektóre opisane sprawy mogą na pierwszy rzut oka wydać się naiwne, jednak w swej istocie i sile są zupełnie czymś innym. Moje zapiski i rozważania powstały w drodze ćwiczeń, z wzajemnego przeplatania się prób i błędów, pragną animować do „próby na samym sobie”. Wiara żyje z tego, że się ją ćwiczy. Rzeczywiście ćwiczy, to znaczy pozwala się jej oddziaływać i wejść w osobistą codzienność. Im mniej obszarów naszego życia wyłączamy z owej praktyki ćwiczeń, tym wyraźniej i bliżej doświadczamy JEGO cichej bliskości w tym, co czynimy, i w tym, czego zaniechamy. Życie – nawet bardzo skromne i proste, ale 15


również stawiające wyzwania – staje się doświadczeniem pełnym smaku i siły. A kto raz pozna ten smak, nie będzie już chciał, aby go brakowało. Iść drogą śladami Jezusa we własne życie nie jest oczywiście łatwo, ale warto (ciągle na nowo) ją zaczynać. Pod śmieciami i rozbitymi skorupami wszystkich rozczarowań i rezygnacji kryje się jasno błyszczący skarb niedającej się opisać żywotności i szczerej radości życia. Wolno mi było i od wielu lat dane jest mnie samemu i w towarzystwie innych ludzi ciągle bardzo konkretnie doświadczać, jak to jest, kiedy radosna wiara staje się rzeczywistością we własnym życiu. Moim pragnieniem jest, aby ta książka mogła przybliżyć owo doświadczenie wielu innym poszukującym ludziom. Chce ona inspirować do ciągłego spoglądania na drogę Jezusa. Na nieposkromioną siłę i nieobliczalną miłość, które od Niego emanują. Tej energii, tej radości i ochoty do życia życzę nam z całego serca. Zaufajmy naszej tęsknocie. Pielęgnujmy siłę naszej nadziei. Poszerzajmy nasze horyzonty. Stawiajmy sobie ciągle pytania, które zaprowadzą nas do samych siebie. Wiedząc, że rozpoczęta droga do życia opłaca się i że możliwe na niej będą rzeczy nieoczekiwane. Z nami i przez nas. Po to jesteśmy, na przekór wszystkim „życzliwym”, wszystkim rozczarowaniom i przykrościom, w drodze do celu, do prawdziwego celu. Damme / Oldenburg, lato 2009 o. Jonathan Düring OSB


Dlaczego sól i dlaczego zupa? Renate Lahrsow Sól jest nie tylko najważniejszą przyprawą. Jest tak samo ważna dla naszego życia jak woda, albowiem bez niej nie moglibyśmy istnieć. Dzięki swoim szczególnym właściwościom sól jest w stanie pełnić w naszym organizmie ważne życiowo funkcje. Osmoza, podstawa komórkowej przemiany materii, sterowana jest przez stężenie soli w komórkach. Dopiero dzięki jej obecności możliwa staje się wszelka aktywność naszego ciała. Bez soli nie może pracować mózg i centralny układ nerwowy, kierujący naszymi ruchami oraz całym działaniem i postępowaniem. Włókna nerwowe mogą przewodzić impulsy tylko w obecności zawartych w soli elementów, takich jak potas i sód. Dlatego wypowiedź Jezusa „Wy jesteście solą ziemi” (Mt 5, 13) nabiera egzystencjalnego sensu w najbardziej dosłownym znaczeniu tego słowa. Sól była przede wszystkim w dawnych czasach niezmiernie cenna. Była wartościowym towarem. Kto ją posiadał, był możny i bogaty. Określano ją mianem „białego złota”. Istniały ważne trakty handlowe, szlaki solne, którymi transportowano sól, na przykład z Lüneburga do Lubeki. Wydobycie i handel solą przynosiły miastom położonym przy szlakach solnych dobrobyt i bogactwo. Do roku 1933 istniał osobny podatek solny. Jak ściśle sól związana była z dobrobytem, pokazuje stare słowo „salarium”. 17


Oznaczało pierwotnie wypłatę wynagrodzenia czy żołdu w postaci soli. Elementarne znaczenie soli uwidacznia się również w potocznych zwrotach języka niemieckiego. „Przesolić komuś zupę” znaczy zaszkodzić komuś, zepsuć mu coś lub obrzydzić, zniweczyć jego plany. „Nie życzyć komuś soli w zupie” oznacza być zazdrosnym. Nie życzyć drugiemu tego, co czyni jego życie ciekawym i barwnym, bo może własne jest jałowe. „Solą ziemi” jesteśmy wówczas, gdy pozwalamy się przeniknąć duchowi Jezusa, nieskończenie cennemu dla nas i dla innych. On dodaje naszemu życiu tej przyprawy, dzięki której dane nam jest smakować je w całej pełni. Przyprawa ta działa też pociągająco na innych. Jeżeli odrzucamy ofertę Boga, nasze życie traci aromat, a tym samym to, co czyni je wartym przeżycia dla nas i dla innych. Nie smakuje nam, bo jest mdłe i nudne, a zatem również dla innych staje się pozbawione znaczenia i nieciekawe. Ważna rola, jaką sól odgrywa w naszym życiu, uwidacznia się także w tym, iż znamy osobny smak określany jako „słony”. Możemy go poczuć dzięki kubkom smakowym na języku. Większość innych przypraw „smakujemy” przez nos. To bardzo praktyczne, ponieważ nos może nas ostrzegać. Jeśli coś pachnie źle, zbyt intensywnie lub w jakikolwiek sposób podejrzanie, nie musimy tego koniecznie zjeść, aby wiedzieć, jak smakuje. Inaczej rzecz ma się z solą: co do tego, czy jest jej zbyt mało, wystar18


czająco czy za dużo, orientujemy się dopiero, kiedy skosztujemy zupy. Jeśli jest przesolona, możemy ją już tylko wypluć. Doprawiać własne życie solą – czyli zgodzić się na życie z Jezusem – oznacza zatem również zawsze godzić się na nieznane, podejmować ryzyko. Soli nie da się właściwie zastąpić innymi przyprawami. Uświadamia to sobie ten, kto musi jeść potrawy mało albo całkiem niesłone. Można wprawdzie nadać jedzeniu inne nuty smakowe, zawsze jednak ma się poczucie, że czegoś brakuje. Sól jest elementarna. Inne przyprawy są tylko uzupełniającym lub ozdobnym dodatkiem. Jeżeli zna się jej siłę przyprawiania, nie można z niej już zrezygnować. Takie same odczucia można mieć w doświadczeniu z Jezusem. Kolejna właściwość soli była bardzo ważna przede wszystkim w dawnych czasach, gdy nie znano jeszcze lodówek czy konserwantów chemicznych. Mięso i wędliny konserwowano przez poddawanie ich działaniu soli kuchennej. Metoda ta, zwana peklowaniem, znana była już w starożytności. Dzięki peklowaniu zahamowana zostaje aktywność bakterii gnilnych i innych szkodliwych mikroorganizmów, ponieważ sól usuwa wodę z ich plazmy komórkowej. W ten sposób potrawy stają się trwałe i nie psują się. Sól ziemi, o której mówi Jezus, chroni również nas przed rozkładem i zepsuciem. To, co oferuje nam Jezus, nie jest łatwo psującym się, lecz trwałym pożywieniem. Nie ma daty przydat19


ności do spożycia. Powinniśmy jednak tej soli rzeczywiście używać, rozsypywać ją, a nie pozostawiać w solniczce. Sól może całkowicie rozpuszczać się w wodzie. Powstaje wówczas coś zupełnie nowego, coś, co nie jest ani solą, ani wodą: solanka. Jeżeli odparuje się z niej wodę, ponownie uzyska się sól. Jeśli pozwalamy całkowicie przeniknąć się działaniu Jezusa, wówczas nic nie pozostaje takie, jakie było, lecz powstaje coś zupełnie nowego, nie jakaś zwykła mieszanka składająca się z Boga i człowieka, ale zupełnie nowy człowiek, człowiek całkowicie przeniknięty tym, co Boże. A Bóg zawsze pozostaje Bogiem. Wnika w nas, ludzi, rozpuszcza się w nas, a my w Nim. A jednak zawsze pozostaje Bogiem, a człowiek – człowiekiem. Kiedyś sypano sól na krwawiące rany, aby je zdezynfekować i zatamować upływ krwi. Co prawda paliło to piekielnie, ale trzeba było się z tym pogodzić dla dobra gojenia się rany bez powikłań. Sypanie soli na ranę jest dosłownie i w przenośni bardzo bolesne, może przecież raz jeszcze rozerwać strup źle czy tylko powierzchownie zagojonych ran. Czasami jednak pod cienkim strupem rozwija się jeszcze ognisko zapalne. Może ono zniknąć, tylko jeżeli strup pęknie i w ten sposób rana będzie mogła goić się od środka. Wejście na drogę Jezusa może być bardzo bolesne. Jezus ordynuje nam nie zawsze jakiś łagodny balsam czy tanie „plastry pocieszenia”, lecz prawdziwe końskie kuracje. Otwierają się wów20


czas stare rany, wychodzą znowu na powierzchnię zranienia, o których sądzono, że dawno się zagoiły, odpadają strupy odsłaniające skaleczone miejsca. Jeśli poddajemy się Jego niekiedy bolesnej i długotrwałej terapii, nasze rany goją się od wewnątrz, od swego podłoża. Kiedyś, przede wszystkim u ludzi biednych i prostych, w przeciwieństwie do warstw zamożnych, zupa nie była przekąską, lecz samodzielnym i pełnowartościowym daniem głównym. Zależnie od dostępności odpowiednich składników mogła różnić się co do zawartości i konsystencji (papka, zupa jednogarnkowa). Mięso w zupie było kiedyś rzadkością, podawano je – jeżeli w ogóle – tylko w niedziele i święta. Tym bardziej ważna była w zupie sól, która czyniła ją przyprawioną i smaczną. Jeśli już prawie zawsze zupa, to przynajmniej nie powinna być jałowa. Zupa miała jednak zawsze i ma również dzisiaj jeszcze jedno ważne znaczenie w odżywianiu, mianowicie jako pożywienie dla chorych, kiedy ciało w chorobie lub po niej nie toleruje jeszcze stałego pokarmu. Pożywna zupa była najlepszym rozwiązaniem jako pożywienie wzmacniające podczas rekonwalescencji lub po jakichś nadwerężających siły procesach. Przez długi czas był zatem taki zwyczaj, że po porodzie sąsiedzi przynosili położnicy ugotowaną na mięsie, pożywną zupę. Orędzie Jezusa nie jest elitarnym pokarmem dla jakiejś uprzywilejowanej grupy, lecz podstawowym 21


artykułem żywnościowym, na który stać wszystkich, nawet słabych i chorych. Dla nich orędzie Jezusa stanowi wzmacniającą dietę, zawierającą wartościowe składniki odżywcze w formie rozpuszczonej, aby mogła zostać strawiona i przyjęta przez osłabione ciało, i aby jako niestrawiona nie została wydalona.


Kiedy wiara wypala się, a sól już nie nadaje smaku, lecz piecze W historii rozwoju chrześcijaństwa i jego pobożności coś musiało pójść nie tak. W oczach znacznej większości społeczeństwa chrześcijanie uchodzą najczęściej za ludzi grzecznych, beznamiętnych i bezkrwistych. Trochę pobożnych i ostatecznie nie całkiem zdatnych do życia. Zawodowi przedstawiciele religii chrześcijańskiej, duchowni – także młodzi – mają społeczną rangę starszych pań. Jeśli jest się człowiekiem uprzejmym, daje się im pierwszeństwo. Pastoralna umiejętność wczuwania się duszpasterzy w sytuację innych stała się ulubioną karykaturą religii, której właściwie wcale nie trzeba już brać całkiem serio, bo aktualnym, naglącym problemom życia i społeczeństwa nie ma do przeciwstawienia prawie nic, poza kilkoma pobożnymi zdaniami i apelami. A przecież nie zawsze tak było. Historia Kościoła pełna jest ludzi, którzy z pasją, twórczo i w najwyższym stopniu efektywnie angażowali się w nieszczęścia swoich czasów i społeczeństw. Dlaczego dzisiaj, w naszych czasach, wydaje się, że już tak nie jest? Być może wiąże się to z tym, iż udało nam się pozbawić cierpienie jego oczywistości. Credo dzisiejszego społeczeństwa brzmi: cierpienie jest złe. Cierpienia należy się wystrzegać i unikać go – w każdych okolicznościach. Odwrotna strona medalu jest taka: również pasja stała się nieprzyzwoita 23


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.