15 minute read

Diaboł Boruta

Next Article
Bad Taste

Bad Taste

Słowiański tygiel

Tuż przed wydaniem nowego albumu dowiedzieli się, że ich wytwórnia ma problemy finansowe, tak więc o jego opublikowaniu nie ma mowy. Nie załamali się jednak i wydali tę płytę sami, a "Żywioły" to najbardziej urozmaicona i zarazem najmocniejsza pozycja w dyskografii Diaboła Boruty. Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na cztery utwory traktujące o żywiołach, o których basista i wokalista Paweł Leniart mówi, że każdy z nich jest inny, ale pokazuje szacunek Słowian do przyrody; cała zawartość "Żywiołów" też na pewno nie rozczaruje fanów folk metalu.

Advertisement

HMP: W roku 2019, krótko po premierze albumu "Czary " , opublikowaliście cyfrowego singla "Rzućże grosz Wiedźmakowi (historya prawdziwa)" i... zapadła cisza. Był to ten przełomowy dla wielu zespołów moment, że po trzeciej płycie pojawia się coś na kształt kryzysu, a u was doszły jeszcze do tego zmiany składu? Paweł Leniart: Cześć! Od razu do konkretów, tak bez przytulasków? (śmiech). Tak było, wrzuciliśmy singla, kryzysu nie było natomiast pojawił się srowid i wszystkie plany z kolejną płytą, koncertami i promocją wzięły w łeb, i nagranie "Żywiołów" przesunęło się pewnie o rok. Zmiany w składzie były, ale przeszliśmy je w miarę płynnie, choć wiadomo, że trzeba było ćwiczyć materiał od początku zamiast grać nowe numery. A na jesieni wiadomo co się podziało… ten chory, tamten na kwarantannie, za chwilę kolejny siedzi uziemiony, prób nie ma, materiał nie ćwiczony i tak zleciało do wiosny. Płytę zaczęliśmy nagrywać w zasadzie późną wiosną, skończyliśmy w lecie, potem miksy i mastering i zrobiła się kolejna jesień/zima, a czas niestety uciekał, ale suma summarum nie mieliśmy na to do końca wpływu. Do tego doszła przygoda z wytwórnią, która w dniu tłoczenia wycofała się ze współpracy i zostaliśmy z dylematem czy szukać kolejnego wydawcy i tracić znów czas, czy wydawać bez wytwórni - stanęło na tym drugim.

Istnienie zespołu nie było jednak w żadnym momencie zagrożone - po prostu potrzebowaliście nieco czasu na zwarcie szeregów, nowego materiału też nikt wam nie podarował, trzeba było go stworzyć i dopracować? Potrzebowaliśmy więcej czasu żeby materiał ograć, ale i tak część numerów została nagrana bez ćwiczeń (śmiech). Na przykład "Powietrze" umiałem tylko ja, ja nagrałem perkę i wersje demo, a potem chłopaki na szybkości dogrywali swoje partie (śmiech). Materiał powstawał już wcześniej, były i zalążki kawałków, i wersje grane na próbach, jak również powstała wersja demo całej płyty. W zasadzie robimy tak zawsze, żeby osłuchać się z kawałkami, pomyśleć co by w nich poprawić i na wersję do płyty wybrać najfajniejsze rozwiązania i pomysły. Na próbach wszystkich elementów idealnie nie usłyszysz, a taki tryb pracy daje fajny komfort odsłuchu. Dwa utwory - "Pył" i "Auha" wymyślił Tomek Grzesik - Grabarz, z którym grałem w Misterii, a obecnie Grabson gra w Thy Worshiper i nagrał je w swojej szopie przy domu w Irlandii. Dołożyłem do tego głosy, grzechotki i kilka pierdów i powstały dwa dobre, etniczne intra. Natomiast "Ziemia" to kawałek mojego brata, który powstał dla jego kapeli Carrion Crow (niestety już nie grają) i po wspólnych przeróbkach wy-

szedł nam chyba najbardziej thrash metalowo pinkfloydowy numer od zarania dziejów.

Kontrakt z Pure Underground Records opiewał tylko na trzy płyty, dlatego "Żywioły " wydaliście samodzielnie, nie szukając już innego wydawcy? Kontrakt z Pure był umową podpisywaną na każdą płytę osobno i właśnie w momencie tłoczenia napisali, iż nie podpisujemy umowy bo mają problemy finansowe. Szkoda trochę, no ale co zrobić. W Polsce płyty były do kupienia w sklepach sieciowych a teraz ich nie ma, niemniej jednak Pure nie robiło działań promocyjnych i w zasadzie jeśli sami tego nie robiliśmy to nikt o płytach nie wiedział. Ciężko w Polsce w tym momencie o dobrą wytwórnię, a takowej akurat znów szukamy ale nie dla "Żywiołów", a w planach mamy w tym roku nagranie i wydanie płyty, ale z wersjami akustycznymi - jeśli możesz kogoś polecić to bardzo proszę o kontakt. (śmiech)

Foto:DiabołBoruta

tego, że nowy album też miał się ukazać pod ich szyldem i nieoczekiwanie zostaliście na lodzie? Przyczynę podali ze dwa miesiące później przy okazji upominania się o wyłączenie naszych płyt ze streamingów. Zostaliśmy na lodzie w jeden dzień i stąd decyzja właśnie o nie przerywaniu prac nad albumem i wydanie go bez wydawcy. Do tej pory nie doczekaliśmy się rozliczenia za sprzedaż płyt i muzyki ze streamingów i, że tak powiem, "nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobisz". Tyle udało się zrobić, że zdjęli muzykę z internetów i będziemy ją sami wrzucać.

Czy ta umowa dała wam coś więcej, poza zachodnimi wydaniami waszych płyt na półce? Zyskaliście tam jakąś rozpoznawalność, zagraliście koncerty? Szczerze? Nic. Pure nie prowadzi menagerki, nie organizuje koncertów. Nasze płyty były recenzowane na Zachodzie, ale ze sprzedaży ich mieliśmy grosiki. Nie mamy menagera, więc tak na dobrą sprawę zespół dalej działa undergroundowo. Nasze państwo nie wspo-

maga kapel metalowych, więc czego sam nie zrobisz lub nie zrobisz we współpracy z innymi zespołami to będziesz w dupie. Oficjalne media też przecież rocka nie lubią, a były czasy, że transmisje z Metalmanii były w TVP! Patrząc na to, iż nasze teksty opowiadają o naszej historii to szkoda, iż folk metal nie jest w Polsce lubiany, ale w końcu historia tych terenów oficjalnie zaczyna się od chrztu i to nie Mieszka, a od razu całej Polski! Wcześniej była czarna dziura, a co było w tradycji zostało zamienione na odpusty.

Pytanie czy takiemu zespołowi jak wasz coś takiego jak kontrakt z wytwórnią jest potrzebne, zważywszy coraz mniejszą rolę tradycyjnej dystrybucji muzyki. Sami też przecież wspominaliście, że w Polsce z promocją ze strony tej niemieckiej firmy było tak sobie może faktycznie lepiej decydować o wszystkim samodzielnie, promować zespół własnymi kanałami i od czasu do czasu wybrać się na pocztę ze stosem kopert z kompaktami, skoro i tak trzeba dokładać do grania? Wytwórnia nie zawsze jest potrzeba, ale

potrzebna jest dystrybucja, a z tym jest problem. Ja osobiście wolę, gdy mogę pójść do sklepu i poganiać między półkami z płytami a w tym momencie Boruta na półkach nie znajdziesz. Płytę możesz zakupić u nas wysyłkowo lub na koncercie, a tych niestety za wiele nie ma i troszkę koło się zamyka. Bez znajomości też ciężko - owszem, jakąś pozycję sobie wypracowaliśmy, ale daleko nam do stałej bytności w mediach i sklepach. Ja też jestem bardziej oldskulowcem i lubię pooglądać okładeczkę, a płytki posłuchać na głośnikach, na przykład w samochodzie. Rozpoczęliśmy współpracę z Solid Rock, więc mam nadzieję, że przyniesie ona efekty i akustyczna płyta

będzie już miała dobrą dystrybucję. A po akustycznej zrobimy jakiegoś piekielnika (śmiech). Na pocztę gania i wysyła CD's Kondziu, ale i też Kondziu pracuje na poczcie. (śmiech)

No tak, to na pewno jest ułatwienie (śmiech). Gdyby nie pandemia "Żywioły " ukazałyby się szybciej czy przeciwnie, dzięki temu covidowemu spowolnieniu znaleźliście wreszcie czas na dokończenie tej płyty, a zagranie ze strony Pure tylko was dodatkowo zmobilizowało? No właśnie o covidzie już wspomniałem - czas na wydanie płyty przed covidem był dobry i pewnie Pure by to wydał, tymczasem stało się jak się stało. Dzięki temu, że było więcej czasu - chociaż nie, nie było więcej czasu - po prostu w czasie się to przeciągnęło, ale kawałki kończyliśmy z ostrym zapindolem, żeby zdążyć na jesień - efekt można posłuchać (śmiech). Dodatkowo kawałki zostały ciut pozmieniane pod Krystiana i dograne zostały zajebiste solówki, czego pewnie by nie było, gdybyśmy płytkę wydali przed covidem, tak więc wyszło inaczej, ale wcale nie znaczy, że gorzej. (śmiech)

Z każdym kolejnym wydawnictwem proces twórczy staje się dla was łatwiejszy, czy jednak musicie się coraz bardziej sprężać, żeby wymyślić kilka nowych fajnych riffów i aranżacji?

Foto:DiabołBoruta

Niekoniecznie proces staje się łatwiejszy. Aby kawałki się nie powtarzały i płyty nie były identyczne musisz się napracować. Popatrzmy na AC/DC - w zasadzie płyty podobne, Running Wild - dla mnie to na jedno kopyto ale wcale nie znaczy, że to są złe płyty. W naszym przypadku jednak monotonność jest niefajna, a materiał musi być urozmaicony bo sami się nim za szybko znudzimy (śmiech). Część rifosów i aranżacji to elementy bardzo przemyślane i dopracowane, inne natomiast powstają na spontanie na próbach lub na zasadzie eksperymentów. "Żywioły" powstawały na oba sposoby. Inaczej jest z tekstami, które muszą pasować do muzyki. Gdy mamy już skomponowany i nagrany kawałek w wersji demo to dopiero zasiadam do napisania historii i tutaj nie ma już miejsca na przypadek.

Folk, metal, nawet szanty - nietrudno zauważyć, że wasze kompozycje stają się coraz bardziej urozmaicone, tak jakbyście z premedytacją eksplorowali również te mniej oczywiste rejony, potwierdzając, że można grać chwytliwie, ale też z pomysłem? He, nooo... "Żywioły" są chyba naszą najmocniejszą produkcją i mamy ochotę na jeszcze mocniejsze przyładowanie (śmiech). Póki co zaczęliśmy jednak próby akustyczne i na płycie będą mocne kawałki zagrane spokojniej. Pewne znaczenie ma też jednak skład i pewnie podnoszenie swoich umiejętności i oczywiście to, że nie lubimy nudy. (śmiech) przeciwnie, coraz bardziej dokładacie do pieca - lata grania w różnych metalowych składach owocują? O to, to, to! (śmiech). Jak tylko skończymy materiał akustyczny to, zabierzemy się za nową rozpierduchę, a mam na to wielką ochotę (śmiech). Może nie będzie to black metal, ale nie będą to też ballady. Mamy ochotę na porządną, thrashową płytę z elementami death metalu i jak tylko wiatry pozwolą to taka płyta powstani. (śmiech). Ja działam - chociaż wolniej - w deathmetalowym Shade i blackmetalowym Mordschlag i tu materiały, które mam nadzieję, powstaną, dopiero będą ekstremalne, więc będę mógł się wyżyć w takim klimacie do woli.

Tradycyjnie też mamy na waszej płycie dwa utwory w języku angielskim - to ukłon w stronę słuchaczy zza granicy? Poniekąd tak, ale też nie do końca (śmiech). Na każdej płycie były utwory, które były angielskimi wersjami innych kawałków z danej płyty i było to celowe, aby zagramaniczny słuchacz mógł poznać teksty czyli słowiańskie historie przedstawiane przez Boruta. Na "Starych ględźbach" zrobiliśmy nawet skróty tekstów w języku angielskim właśnie w taki celu. Na nowej płycie w "…Of Black Fairies" mamy tylko język angielski, ale wynika on poniekąd z brzmienia - jak zauważyłeś zapewne, cały utwór jest zaśpiewany growlem - tak chciałem, bo też i kawałek ma klimat taki doomowo-oldskulowy ale po polsku ten tekst nie brzmiał za dobrze i stąd decyzja o zaśpiewaniu po angielsku. Efekt jest nawet zadowalający. Natomiast "Ziemia (Dreamtime)" to już efekt od początku do końca zamierzony "Ziemia" jest zamykającym utworem opowieści o żywiołach, a z Ziemią najdłużej związani są Aborygeni - w każdym razie jeśli chodzi o pozostałości kulturowe i zależało mi, by skoro już śpiewamy o Aborygenach, to jednak zrobić to po angielsku. Bardzo lubię ten kawałek. (śmiech)

Czyli na pocztę musicie się jednak trochę nabiegać? (śmiech). Ale to w sumie fajna sprawa, że ludzi z różnych stron świata interesuje wasza muzyka, nawet tak, że są skłonni kupić płytę? No właśnie biega Kondzio, (śmiech) a ja tylko podsyłam mu adresy do wysyłki, ale mimo to czasem płytki nie dochodzą i musi biec jeszcze raz (śmiech). Fajnie, że czasem ktoś zamówi płytkę, ale jak wiesz, żeby w Polsce utrzymać się z muzyki to trzeba napierdalać disko polko, więc sprzedane płytki to raczej powolne odrabianie kosztów produkcji, które jednak daje pewną satysfakcję i radochę. (śmiech). Co do biegania jeszcze, mamy taką zasadę w zespole - nie biegam bo nie lubię lepiej dostojnym krokiem iść po piwo…

Wcześniej na waszych albumach pojawiły się bardzo znane, ludowe piosenki "W moim ogródecku " i "Lipka " , teraz czegoś takiego zabrakło "Prawdziwa historya o Wiedźmaku " ma być waszą wersją takiego tradycyjnego utworu w dawnym stylu, balladą barda czy innego skalda? Ludowe kawałki w naszej wersji to też planowany efekt aby podzielić się nimi ze słuchaczami z Zachodu. "Wiedźmin" jest naszą reakcją na imperialistyczną propagandę sianą przez wraże społeczeństwa i mówimy jej stanowcze nie! Wiedźmak nie szlachtował

Kikimor, utopców i Bab Jag gdyż się z nimi kolegował!!! Razem z Kikimorą pili piweczko pod chatą, robili bimber z Jakubem Wędrowyczem i opiekowali się przyrodą! I my, jako śpiewacy, będziemy o tym przypominać! Na "Żywiołach" mamy dodatkowo dwa etniczne numery ale nie ma właśnie "typowego ludowego kołweru", gdyż płyta powstała w innym składzie, jest mocniejsza od poprzednich i jakoś ludowizna nie pasowała do ogólnego klimatu, ale nie znaczy to, że nie będzie kolejnych kołwerów w przyszłości. (śmiech)

Sapkowski wymieszany z Pilipiukiem, ciekawy patent. W dodatku mamy tu niewątpliwy walor edukacyjny, bo do momentu wysłuchania tego utworu nie miałem pojęcia, że w Bieszczadach żyją człekoświnie? (śmiech) Panie, no bo nie byłeś w Bieszczadach z taką kompaniją! To jest historyia prawdziwa, nie ma tam ani słowa wymyślonego, nie ma ściemy! I przede wszystkim jest to prawda. Kiedy ostatni raz byłeś w Biesach? Ale nie na zaporze tylko w jakichś krzaczorach, szlajałeś się jak przystało na prawdziwego alko turystę? No kiedy? A widzisz, a my byliśmy właśnie wtedy i całym zespołem uprawialiśmy prawdziwą alko turystykę, spotkaliśmy Wiedźmaka, Kikimorę i Jakuba i opowiedzieli nam swoją historię, a my to tylko zaśpiewaliśmy! Człekoświnię to akurat ubili bo to był mutas popromienny, który ganiał po górkach i obmacywał klempy. No to musieli interweniować. Ciekawe czy ta historia będzie miała ciąg dalszy… (śmiech)

Jak najbardziej powinna (śmiech). Takich przyrodniczych akcentów mamy w tym utworze więcej, ale one też zaskakują, bo na płycie, jednak w sumie metalowego zespołu, spodziewałbym się usłyszeć takiego kruka, ale... wróble? A wróble to złe? (śmiech) No i poza tym w Polsce już prawie niestety nie ma wróbli. Ale ponieważ my jesteśmy za ochroną przyrody to stąd i te sielsko-anielskie odgłosy lasu i łąki pasujące do klimatu Biesów i Wiedźmaka. Kruk też się może pojawić, kto wie, może nawet zniesie jajko i dołożymy je do następnej płyty. Na "Czarach" jest jeszcze więcej odgłosów natury, każdy kawałek przechodzi płynnie w kolejny ale i teksty są bardziej hmh mhmh… "leśne" (śmiech). "Żywioły" jednak mają większą moc, są bardziej thrashowe, tutaj takie intra po prostu nie pasowały, ale nie zamykamy sobie drogi twórczej i być może na następnej płycie będą odgłosy wielorybów łykających pizzę, śpiewających kamieni, a może nawet nagramy hymn człekoświni. Być może. Ale nie mogę ani potwierdzić ani zaprzeczyć. (śmiech)

Ten materiał składa się jakby z dwóch części - przy kasecie czy winylowej płycie byłyby to pewnie strony A i B, gdzie ta druga jest waszym spojrzeniem na cztery żywioły skąd ten pomysł, dodatkowo wzmocniony obudowaniem traktujących o nich utworów innymi kompozycjami? Pewnie dokładnie było by jak piszesz - taki podział na dwie części. Chciałem tak zrobić z CD, ale wiem, że niektóre odtwarzacze nie chcą grać gdy odwrócisz płytę. Nie wiem czemu, ale tak jest. Musieliśmy więc wymyślić jakąś sensowną kolejność by taki koncept album miał sens i stąd taki podział - część pierwsza z utworami, w których każdy ma swoją historię a później część druga, opowiadająca o słowiańskim spojrzeniu na żywioły. Pomysłów było więcej, ale też nie chcieliśmy z płyty robić jakieś bardzo długiej kobyły zatem skończyliśmy na czterych żywiołach ale w tekstach zawarłem fragmenty z legend z Bałkanów czy Rusi i starałem się zaśpiewać to w języku oryginalnym no i wyszedł taki miszmasz, w zasadzie to jak cała Słowiańszczyzna, która jest takim tyglem wierzeń, ludów i legend ale mających jednak wspólne cechy (śmiech). Jak byśmy mieli budżet to nakręcilibyśmy obrazy do tych czterech kawałków, no ale wiadomo jak jest więc musi wystarczyć muzyka. Polecam zapoznanie się z podejściem Słowian do natury i do żywiołów, to są naprawdę ciekawe historie.

Można traktować te cztery utwory jako najważniejszy, niejako tytułowy, punkt albumu, dzięki czemu dorobiliście się też czegoś na

Foto:DiabołBoruta

kształt suity? Niekoniecznie suity ale jako może mini koncept, gdyż to cztery kawałki opowiadające tylko o żywiołach, ale mimo, że lubię wszystkie kawałki z tej płyty to chyba najbardziej lubię "Ziemię" czyli jeden z żywiołów (śmiech). "Woda" jest klimatyczna, "Ogień" thrashmetalowy, "Powietrze" zapindala jak burza na płaskim Podlasiu i każdy z tych utworów jest inny, a jednak spaja klamerką szacunek Słowian do przyrody. No i oczywiście łączy to podejście z najstarszą kulturą świata czyli kulturą Aborygenów. I gdzie tam jakaś zjebana tysiącletnia rzesza i inni nadludzie przy 50 tysiącach lat Dreamtime…

Finał w postaci "Auha " jest transowo-plemienny - to zasygnalizowanie kierunku waszych kolejnych poszukiwań, nastawienia się na te właśnie elementy? "Auha" miała zamknąć płytę outrem nawiązującym do "Ziemi" i plemiennych tańców Aborygenów a jednocześnie - jeśli przełożysz CD na drugą stronę to outro przejdzie w intro i możemy słuchać płytę od nowa (śmiech). Na tej płycie akustycznej na pewno pojawią się elementy etniczne, ale jeszcze nie wiemy w jakim wymiarze. Mam nadzieję, że uda się zgromadzić kilka etnicznych instrumentów, aby klimat płyty był, akurat w tym przypadku, bardziej folkowy. Mamy ze starszych sesji nagrane cztery kawałki i wyszły całkiem ciekawie, planujemy kilka akustycznych koncertów i zobaczymy jak wyjdzie. Planowanie kolejnego albumu ciężkiego jest sprawą dość odległą i co wyjdzie nie wiadomo. Ale nawet jeśli pójdziemy w mocne, rockowe granie to z borucich klimatów nie zrezygnujemy.

Co teraz? Internetowa promocja, teledysk, do tego koncerty, jeśli zdołacie zgrać terminy i pojawią się jakieś możliwości, bo pewnie jesteście spragnieni grania po tak długiej przerwie? Powstał teledysk do "…z popiołów", chcemy dokręcić historię o Wiedźmaku, Ziemi, może o Pielgrzymie, ale czy to się uda… Oooo! koncertów przydało by się więęęęęcej! Niestety ja często pracuję na łikendach i czasem okazje przepadają. Dodatkowo z Podkarpacia jest

wszędzie daleko, ale staramy się grać i jeśli można to wspomnę o tych imprezach, które mam nadzieję, że się odbędą - 4 marca gramy w Lublinie, 2 kwietnia w Katowicach, planowany jest festiwal w Katowicach w czerwcu, w lecie mam nadzieję, że potwierdzą się koncerty akustyczne na Zamku w Przemyślu i w Radiu Lublin, natomiast 28 sierpnia zagramy na Rockowej Nocy w Rzeszowie. Zapraszamy na naszego fejsbuka - tam będziemy umieszczać informację, daty, linki i plany. No i dzięki za ciekawe pytania i możliwość poopowiadania o tym, co w trawie piszczy… Darz Bór! (śmiech)

Wojciech Chamryk

This article is from: