2
hiro.pl kontakt: halo@hiro.pl facebook.com/hirofree.fb Wydawnictwo:
Wstępniak
INNA KORPORACJA Sp. z o.o. ul. Chmielna 7/14 00-021 Warszawa
::::::++++++++====++++++++++++++?????II. ::::::====+++++====+++++++???IIII?????I. :::::::=+I7?+++===+++++++++?+++++??I?II. :::::::I7ZOOZ?++===+++++++??+++===+??II. :::::::+IZOO$O?+==++++???I$$II$$I++++??. :::::::=??8Z8~D?===++++??7I7NDDO$7I????. ::::::~==+OZZO7+=====++++?ZO7IZDIZ7?+??. :::::~~~~+?+~==~=~~~~==~~??O$OZN7II$?++. :::~~~~~~~=============~~==?DDDI??+?+++. ::~~~~~~~~~~~~==========~~=~=I??++=====. ~~~~~~~~~~~~~====+???====~~~~~~~~~~====. ~~~~~~~~~~~~~==~+?II7?=~~~~~~~~~~~~===+. ~~~~~~~~~~~~=++++++?III~~~~~~~~~~===+++. ~~~~=~~~~~~~=++?88D????=~~~~~~~====++++. ~~~~====~~~~~=~+???+??+~~~~~~~====+++++. ~~~~=======~~=~~~~~~~~==~~~~~~===+++++?. ~~~~~=+=+===========~~===~~~~~===++????. ~~~~~=++??II?++++++==+=========+++?????. ::::::+++?II?+7I????????++====+++????II. :::::::++?+====~=ZZ$$OZ77?++++++????III. ::::::::?++=======+===+++==++++????IIII. ~::::::::=?++=====++++++++==+++???IIIII. ~::::::::==?+==++++++++++++==++?III7777.
Wydawca/Redaktor naczelny: KRZYSZTOF GRABAŃ kris@hiro.pl Dyrektor strategiczny: DAMIAN JAN BORECKI damian.borecki@hiro.pl Redaktor prowadząca: JUSTYNA SZCZEPANIK justyna.szczepanik@hiro.pl Grafik: MICHAŁ DĄBROWSKI michal.dabrowski@hiro.pl Asystentka grafika: ANNA OLCZAK anna.olczak@hiro.pl
Krzysztof Grabań
PR & Marketing: JAKUB WRÓBEL jakub.wrobel@hiro.pl
3
Promocja: INEZ ALI inez.ali@hiro.pl Internet:
Spis treści
WERONIKA DUTKIEWICZ weronika.dutkiewicz@hiro.pl New business: KUBA RUDKIEWICZ kuba@hiro.pl Reklama: ANNA POCENTA – DYREKTOR anna.pocenta@hiro.pl MAGDALENA RYCHLIK magdalena.rychlik@hiro.pl IGGY BOCHIŃSKI iggy.bochinski@hiro.pl MARTA STROCZKOWSKA marta.stroczkowska@hiro.pl Współpracownicy: Przemek Dankowski, Kamil Downarowicz, Justyna Frąckiewicz, Karolina Kaim, Marta Kudelska, Paweł Kuhn, Piotr Łaziuk, Helena Łygas, Edmund Magdebursky, Sandra Miller, Małgorzata Mitura, Magdalena Myrlak, Mateusz Panek, Justyna Rembiszewska, Sebastian Rerak, Magdalena Sękowska, Karolina Skrzyniarz, Jacek Sobczyński, Adam Tuchliński, Anna Wawszkiewicz, Wiktor Zawisza, Grzegorz Zduniak, Alicja Zielińska, Patrycja Zielińska, Wioleta Żochowska
04. Parada psychodeli 10. Dozwolone od lat... 14. Found footage 16. Mądrość człoweka dorywnywała głupocie 18. Recenzje filmowe 26. Chwytliwe melodie, zrozumiałe teksty 28. Szamani parkietu 30. Bądź niezależny 32. Recenzje muzyczne 34. Recenzje książek 36. O tym, co dziewczynka znalazła w komórce na podwórku... 44. Burning Man 46. Nowe wcielenie selfie 48. Lucid dream 50. Minimalizm to nie są rzeczy proste 58. Pablo's girlfriend 72. Bajka Hiro 74. Ani to miłe, ani przyjemne
Parada psychodeli Trudno sobie wyobrazić, żeby podczas seansu „Żółtodziobów” czy produkcji z Cheechem i Chongiem nie puścić lekkiego dymka. Jednak są na świecie filmy, które można oglądać wyłącznie na trzeźwo, bez jakichkolwiek umilaczy, w przeciwnym razie to może być najgorszy seans w waszym życiu. Oto i one!
Tekst: Jacek Sobczyński Zdjęcia: materiały prasowe
film | ranking 2001: ODYSEJA KOSMICZNA (1968) reż. Stanley Kubrick Nie chodzi o to, co w filmie zostało opowiedziane. Historie ukazujące powstanie człowieka i jego kontakty z kosmosem nie są, mówiąc oględnie, przyswajalne przez fanów wieczornego kina na Polsacie. Słynna 10-minutowa sekwencja z gwiezdną bramą to kompletna miazga. Takiej eksplozji barw nie było na wielkim ekranie ani przed 1968, ani po.
ŚWIĘTA GÓRA (1973) reż. Alejandro Jodorowsky Nie wiem, co można napisać o tym filmie, by nie trąciło banałem. Może wszystko? Fabuła skoncentrowana jest wokół dziewięciu najbogatszych przemysłowców i polityków naszej planety, którzy podążają na tytułową górę, by wydrzeć mędrcom sekret nieśmiertelności. Zresztą, bądźmy szczerzy, jaka fabuła? Film Jodorowsky’ego to ciąg narkotycznych, opierających się na pojęciu podświadomości scen, poszerzający definicję kinowej awangardy o ładnych parę kilometrów.
5
KOT FRITZ (1972) reż. Ralph Bakshi Zboczony kocur, który ćpa, zalicza tabuny panienek, a gdzieś po drodze snuje swoje rozważania na temat upadku rzeczywistości. Ten wywrotowy film animowany jest opus magnum w karierze Ralpha Bakshiego, jednego z najważniejszych mózgów w historii komiksu. Chciałbym zobaczyć Fritza w gościnnym występie u Filemona i Bonifacego.
DZIKA PLANETA (1973) reż. Roland Topor, René Laloux Rzecz, której można nie kojarzyć. Warto zwrócić na nią uwagę, ponieważ Dzika planeta to klasyka europejskiej animacji oraz dowód na wszechstronność talentu Rolanda Topora. Na odległej planecie dwie grupy ludzi – dzicy i oswojeni – mieszkają z człekokształtnymi Draagami. Wizja jest absolutnie oszałamiająca, wyobraźcie sobie miks animacji Monty Pythona i Żółtej łodzi podwodnej.
film | ranking
6
WKRACZAJĄC W PUSTKĘ (2009) reż. Gaspar Noé „Mój Boże, to tak będzie przez całe trzy godziny” – jęknąłem po kilku pierwszych ujęciach Wkraczając w pustkę. Pomazany obraz, przedzielany mrugnięciami oczu głównego bohatera. To nie mogło zadziałać. Nagle film zmienił się w niebywale inteligentną wariację na temat Tybetańskiej Księgi Umarłych, podaną w hipnotyzującym pop-stylu. Nienawidzę wyświechtanego sloganu „Film zabierze was w podróż bez powrotu...”, ale tu faktycznie coś takiego się dzieje. I tylko jedno pytanie: kto Noému dał kasę na tak wywrotowy pomysł?
ŚCIANA (1982) reż. Alan Parker Ściana, coś, co odgradza głównego bohatera, Pinka, od reszty świata. Czy to jako zagubione dziecko, czy gwiazda rocka, mężczyzna zawsze pozostawał z boku, kompletnie niezrozumiany przez resztę. Jestem w stanie pojąć, dlaczego dzieło Alana Parkera owiano takim kultem wśród wyznawców nie do końca legalnych specyfików. W żadnym innym filmie muzyka tak wspaniale nie współgra z obrazem, jak właśnie w Ścianie. W końcu na początku była płyta, dopiero potem powstał inspirowany nią film. Aha, mówi to człowiek, który nie znosi Pink Floyd. PRZEZ CIEMNE ZWIERCIADŁO (2006) reż. Richard Linklater Linklater zastosował tutaj technikę rotoskopową, czyli tworzenie kadrów poprzez odrysowywanie konturów z obrazu zrealizowanego „klasyczną” kamerą. Przez ciemne zwierciadło jest animacją z wyraźnymi postaciami aktorów. I nie mówimy tu o żadnej fanaberii reżysera! Do historii gubiącego własną świadomość agenta ds. narkotykowych ten rodzaj animacji pasuje jak ulał. Wszystko jest umowne, a rosnący z biegiem fabuły niepokój zaczyna powoli udzielać się także widzom.
film | ranking ŻÓŁTA ŁÓDŹ PODWODNA (1968) reż. George Dunning W tym zestawieniu nie mogło zabraknąć Beatlesów. I tu już kończy się wskazywanie psychodelicznych elementów, a zaczyna wybieranie ulubionych, narkotycznych scen. Która jest najlepsza? Dla mnie chyba Eleanor Rigby i lewitująca na drugim planie łódź. To zarazem jeden z niewielu przykładów halucynogenu pozytywnego, być może dlatego tak niepopularnego na ekranie, że wręcz zachęcającego do spróbowania tych i owych substancji przed kolejnym seansem. A są tacy, którzy obejrzeli ten film kilkanaście razy. CZARNOKSIĘŻNIK Z OZ (1939) reż. Victor Fleming, King Vidor, Meryyn LeRoy, George Cukor, Norman Taurog Pewnie mała Dorotka nigdy by nie przewidziała, że na początku XXI wieku stanie się gwiazdą narkotycznych imprez. Poszukajcie na YouTube filmików z potańcówek sponsorowanych przez pigułki, ozdabianych wizualizacjami z produkcji Fleminga. A z drugiej strony Skrzydlate Małpy, Tchórzliwy Lew...
7
ODMIENNE STANY ŚWIADOMOŚCI (1980)
reż. Ken Russell Nie próbujcie tego w domu. Film Kena Russella jest prawdopodobnie najbardziej psychodelicznym obrazem w dziejach kina. Sceny działania halucynogenów są totalnie szokujące. Jestem pewien, że już nigdy nie zapomnicie obrazu kozła na krzyżu. Całość opowiada o naukowcu, który testuje na sobie narkotyki, wywołujące zaburzenia świadomości. Coś dla tych, którzy chcą walczyć z uzależnieniem od LSD. LAS VEGAS PARANO (1998) reż. Terry Gilliam Szef trupy Monty Pythona pojechał konkretnie. Adaptacja książki Huntera S. Thompsona jest ciągiem psychodelicznych scen, które mogą przyśnić się w nocy. Jakieś obślizgłe jaszczury, piekło w hotelowej łazience, a już najbardziej psychodeliczny jest pojawiający się na drugim planie Tobey Maguire. Ów autostopowicz bezwzględnie kojarzy się ze stukniętym ćpunem z kanału ciepłowniczego.
film | ranking
8
NAGI LUNCH (1991) reż. David Cronenberg
HEAVY METAL (1981) reż. Gerald Potterton
Scena z gwałcącym człowieka karaluchem to chyba najgorsze, co może przytrafić się w kinie ludziom panicznie bojącym się robactwa. Ale to niejedyny obrzydliwy robal u Cronenberga. Kiedy pisarz Bill po naćpaniu się środkiem dezynfekującym karaluchy przenosi się do Międzystrefy, z miejsca odzyskuje wenę twórczą. Widz sam do końca nie wie, na ile Nagi Lunch jest zbudowany z urojeń. To chyba najlepszy komplement dla filmu psychodelicznego!
Kolejna ekstrawagancka animacja dla dorosłych, w dodatku opatrzona mocną ścieżką dźwiękową. W Heavy Metal usłyszycie wiązankę przebojów z playlist waszych ojców: Black Sabbath, Devo, Nazareth... Główny motyw filmu dotyczy zabójczej, zielonej kuli, która przemieszcza się po świecie siejąc zło i zniszczenie. Produkcja wykonana jest w formie kilku retrospektyw, które traktują o żądzy, pysze, zawiści i zachłanności.
DUMBO (1941) reż. Norman Ferguson, Ben Sharpsteen, Samuel Armstrong, Wilfred Jackson, Jack Kinney, Bill Roberts, John Elliotte Klasyka gatunku. O psychodelicznych wątkach w Dumbo pisano już książki, a oglądany setny raz taniec różowych słoni dalej kopie w czaszkę. Jak? Po co? I w ogóle kto go wymyślił? Nie oglądajcie tego przy dzieciach.
film | ranking GŁOWA DO WYCIERANIA (1977) reż. David Lynch Film-koszmar. Podobno Lynch wpadł na pomysł nakręcenia Głowy do wycierania na studiach, gdy wynajmował mieszkanie w paskudnej, postapokaliptycznej dzielnicy Filadelfii. Jeśli szukacie najgorszego prezentu dla młodego ojca, sięgnijcie po wspomniane dzieło.
PODRÓŻ (1967) reż. Roger Corman Ach, lata 60., wszechobecna pacyfka i dostępne na każdym kroku halucynogeny, poprawiające recepcję rzeczywistości. Tak przynajmniej uważa grany przez Petera Fondę reżyser reklamówek, zabijający depresję po rozwodzie z żoną przy pomocy solidnej porcji LSD. Sama śmietanka starego, dobrego aktorstwa! Obok Fondy w Podróży grają Bruce Dern i doskonale obeznany z tematem Dennis Hopper. Ciekawość podsyca dodatkowo łatka filmu zakazanego na rynku angielskim przez 35 lat. Przed 2002 rokiem uważano, że obraz Cormana zachęca do brania LSD.
9
NIE MA SPRAWIEDLIWOÂCI BEZ GRZECHU
RE˚YSERIA ROBERT RODRIGUEZ & FRANK MILLER
SCENARIUSZ FRANK MILLER
film | artykuł
Dozwolone od lat ... 10 Abstrakcja, czarny humor i świetna kreska. Sztandarowy serial animowany Cartoon Network „Pora na przygodę” ściąga przed ekrany miliony widzów. I nic dziwnego. Wizja postapokaliptycznej Ziemi, którą zamieszkują wampiry, mutanty, magiczne psy, gobliny i w sumie jeden człowiek, jest dość „ciekawa”. Zwłaszcza jeżeli dodamy do tego miks filozoficznych wywodów, pochwały uniwersalnych wartości oraz krytyki ogólnie funkcjonujących w społeczeństwie stereotypów.
Tekst: Anna Wawszkiewicz Zdjęcia: TM & © 2014 Cartoon Network
Chociaż jest jednym z najbardziej popularnych seriali animowanych ostatnich lat to jego początki nie były łatwe. Pomysłodawca Pory na przygodę musiał nieźle się namęczyć, aby doszło do realizacji tej produkcji. Talentu Pendletona Wa r da n i e s p o s ó b k w e s t i o n o w a ć . Zamiłowanie do estetycznej animacji wyssał wręcz z mlekiem matki, która była aktywnie działającą artystką. Już w szkole podstawowej chłopiec ujawnił swoje umiejętności, rysując genialne komiksy. Tuż po zakończeniu studiów, dotyczących tworzenia animacji,
Ward stworz ył odcinek pilotażow y Pory na przygodę dla Nickelodeon. Stacja nie była jednak zainteresowana tworzeniem serialu. Nieemitowany nigdzie pilot, choć nominowany w konkursie Annie Award, nie zdobył żadnego wyróżnienia. Pomocny okazał się dopiero internet. Umieszczenie odcinka na YouTube poskutkowało wirusowym zainteresowaniem internautów. Jak stwierdził pomysłodawca serialu w jednym z wywiadów – „warto było zaryzykować”. Ward nie miał przecież nic do stracenia, a jak się okazało zyskał więcej niż mógł sobie
wyobrazić. Animacją zainteresował się Cartoon Network. Stacja zaryzykowała i zdobyła jedną z najbardziej popularnych produkcji w historii. Obecnie serial ogląda 132 miliony widzów na całym świecie, w tym 38,5 milionów dzieci. Jego premiera w Stanach Zjednoczonych miała miejsce w kwietniu 2010 roku. Szósty sezon zostanie wyemitowany w Polsce w 2015. 30 lipca br. Cartoon Network dał zielone światło na produkcję siódmej serii animacji. Obecnie nad produkcją pracuje około 120 osób na całym świecie. Jednak Pora na przygodę to nie tylko serial.
Wizerunki postaci trafiają na ubrania, bieliznę, zabawki, gadżety, a nawet artykuły spożywcze. Fani piszą o nim piosenki, tworzą filmiki. Serial zaczął żyć własnym życiem i to za sprawą nie tylko niezwykłej popularności wśród dzieci, ale głównie dorosłych. W yraźną inspiracją do s t wor zenia Pory na przygodę były gry fabularne i wideo, anime oraz japońskie kino grozy. Te specyficzne inspiracje przyprawione niesamowitą dawką c zarnego humoru, absurdalnymi wydarzeniami, surrealistycznym światem oraz motywami zaczerpniętymi z horroru sprawiły, że produkcja została świetnie przyjęta przez dorosł ych, stanowiących obecnie większą część fanów serialu. Akcja Pory na przygodę rozgrywa się około 1000 lat po Wielkiej Wojnie Grzybów w Krainie Ooo, która znajduje się na postapokaliptycznej Ziemi, zniszczonej w wyniku prowadzonych walk nuklearnych. Jeden z twórców – Pendleton Ward – określa ów krainę mianem kontynentu, z kolei inni – Adam Muto i Rebecca Sugar – stwierdzają, że to duża wyspa, położona w okolicach dawnego bieguna północnego. Składa się kilku potężnych królestw: Lodowego, Słodkiego, Malinowego, Ogniowego, Chmur oraz Grudkowego Kosmosu. Kraina Ooo jest domem głównych bohaterów animacji, czyli Finna i Jake’a. Pierwszy z nich jest prawdopodobnie jedynym ocalał ym c złowiekiem po Wielkiej Wojnie Grzybów. W pierwszym
sezonie ma 13 lat i strasznie pragnie zostać bohaterem. U boku swojego przybranego brata oraz wielkiego przyjaciela Jake’a walczy z wszelkim złem, nękającym Krainę Ooo. Z kolei Jake jest magicznym, żółtym psem, który potrafi dowolnie zmieniać kształt swojego ciała, na przykład powiększać i rozciągać kończyny czy też zmieniać je w różnego rodzaju broń. Uwielbia grać na altówce. W jednym odcinku był królową goblinów, a Finn pełnił wtedy funkcję króla. Razem stanowią prawdziwie zabójczy tandem. Pora na przygodę jest animacją, której głównym elementem napędzającym fabułę jest paradoks. Oglądając poszczególne odcinki widz ma wrażenie, że wszystko jest jednym niekończącym się żar tem. Twórcom nie można odmówić osobliwego poczucia humoru. Krytyka wielu stereotypowych zachowań przejawia się w postaci genialnego dowcipu sytuacyjnego czy słownego. Sarkazm sączy się niemal z każdego dialogu. Jest on jednak na tyle delikatny, że większość dzieci, w odróżnieniu od dorosłych, nie zdaje sobie sprawy z prawdziwego przesłania płynącego z poszczególnych scen czy rozmów bohaterów. Bajka nie operuje tandetnym, wulgarnym dowcipem. Jest idealnym nośnikiem treści dla bardziej wymagającego odbiorcy, nawet tego młodszego. Oglądaj Porę na przygodę w Cartoon Network codziennie o 21:00.
11
film | artykuł
Bohaterowie przygody Tekst: materiały prasowe Zdjęcia: TM & © 2014 Cartoon Network
Królewna Grudkowego Kosmosu Marcelina Królowa Wampirów
12
Jest w jednej trzeciej człowiekiem, w jednej trzeciej demonem i w jednej trzeciej wampirem. Ma ponad 1000 lat. Jej ojciec jest władcą Nocosfery. Nie odzywała się do niego przez długi czas, ponieważ zjadł jej frytki. Napisała o tym nawet piosenkę. Potrafi lewitować, stać się niewidzialna oraz zmienić w nietoperza, wilkołaka i wielkiego czarnego potwora. Nie żywi się krwią tylko kolorem czerwonym. Wysysa go z wszelkich przedmiotów, a potem wyrzuca nieprzydatną rzecz. Uwielbia grać na gitarze basowej. Jest najlepszą przyjaciółką Finna i Jake’a.
Głośna, kłótliwa i awanturnicza. Szybko wpada w złość. Czasem potrafi jednak być uprzejma i pomocna. Wygląda jak fioletowa chmurka ze złotą gwiazdką na czole. Nie ma nóg, cały czas lewituje. Podobno składa się z napromieniowanego pyłu gwiezdnego. Jeśli kogoś ugryzie i wstrzyknie mu jad biedak zmieni się w grudkę. Non stop kłóci się z rodzicami. Od połowy drugiego sezonu jest bezdomna, uciekła od rodziców, mieszka w lesie i żywi się fasolą z puszki. Jest nieogarniętą, zbuntowaną nastolatką. Marzy o tym, aby być sexy.
Królewna Balonowa Jest władczynią Słodkiego Królestwa i byłą sympatią Finna. Pasjonuje się nauką. Ciągle konstruuje rakiety i przeprowadza eksperymenty chemiczne. Wynalazła wodne fajerwerki. Hoduje żółwie i szczury. Jeden z jej zwierzęcych podopiecznych wabi się Nauka i potrafi zrobić antidotum dla zombie. Królewna z wyglądu przypomina człowieka, jednak składa się z różowej gumy balonowej. Uwielbia spaghetti. Należy do chóru gwiżdżącego. Pod koniec drugiego sezonu została opętana przez Króla Złego. Przeżyła wtedy śmierć kliniczną, a potem przez chwilę miała trzynaście lat zamiast osiemnastu.
Lodowy Król Chce znaleźć żonę za wszelką cenę, dlatego non stop porywa królewny, aby zmusić którąś z nich do ślubu. Jego faworytką jest Balonowa. Finn i Jake często niweczą plany Lodowego Króla. Potrafi latać, dzięki swojej brodzie, która działa jak skrzydła. Z kolei korona daje mu możliwość władania wszelkimi formami lodu i śniegu, bez niej jest bezsilny. Potrafi grać na różnych instrumentach, pisze opowiadania i jest fanem ninja. Umie spać z otwartymi oczami. Prowadzi pamiętnik. Ma wytatuowanego pingwina na pośladku. Według Kosmicznej Sowy jest socjopatą.
Panna Jednorożek Jest połączeniem jednorożca i tęczy. Mówi po koreańsku. Rozumieją ją tylko rodzice, najlepsza przyjaciółka Królewna Balonowa i jej chłopak Jake. Uwielbia grę na altówce i mrożoną latte. Jest w stanie przechodzić przez ściany. Można ją przeniknąć na wylot. Pod koniec czwartego sezonu dowiadujemy się, że jest w ciąży z Jakem. Natomiast w odcinku Tata Jake okazuje się, że urodziła pięcioro jednorożko-psów: Charlie, Violę, Kim Kil Whana, T.V. oraz Jake’a Juniora.
13
BMO Współlokator oraz przyjaciel Finna i Jake’a. Jest antropomorficznym komputerem, który potrafi odtwarzać gry i filmy. Posiada wbudowaną kamerę, odtwarzacz kaset VHS i budzik. Jest bardzo uczuciowy. Czasami obraża się na Jake’a, gdy za bardzo mu dokucza. Chętnie włącza głośną muzykę i do niej tańczy. Kocha piłkę nożną. Potrafi przenieść bohaterów do świata gier. Zna tajemniczą sekwencję ruchów, dzięki której można pokonać każdego przeciwnika w grze. Jest jedyny w swoim rodzaju, nie ma drugiego takiego komputera w całej Krainie Ooo.
film | artykuł
found footage Widzimy spłoszoną Kate Moss, potem buteleczkę perfum marki Calvin Klein na tle jej drobnej piersi i wątłego ramienia. Słychać odgłos pędzącego pociągu. Huczenie nadaje dzikiego tempa kolejnym kadrom. Widać umięśnionych sportowców, następnie posągowe ciała modeli z reklamy. Po minucie pojawia się archaiczna kamera, za którą stoi umundurowany hitlerowiec, filmujący nagie ciała kobiet z obozów koncentracyjnych. Jednak zamiast nich widać zagubioną Kate Moss, ściągającą na siebie spojrzenie widza-podglądacza. Tekst: Marta Wróblewska
14
Maciej Toporowicz w kontrowersyjnym 5-minutowym filmie pt. Obsession z 1993 roku zestawia fragmenty znanej reklamy perfum marki Calvin Klein przesyconej erotyką i cielesnością z filmami propagandy nazistowskiej. Czynności z planu filmowego reklamy kontrowersyjnie korespondują z czynnościami, jakie wykonywali zbrodniarze wojenni. Wychudzone ciała więźniarek dialogują z sylwetką jednej z najbardziej uznanych i uwielbianych modelek. Totalitarne rzeźby Arno Brekera, powstałe na potrzeby szerzenia propagandy hitlerowskiej, harmonizują z posągowymi ciałami anonimowych modeli występujących w reklamie, podkreślając kult męskości. W oczywisty sposób artysta manipuluje rozpoznawanymi w kulturze masowej obrazami. Pragnie bowiem przekazać nowe treści, podkreślić pewną ideę, która powstała w jego głowie na bazie szokującego zestawienia obydwu estetyk zaskakująco do siebie podobnych, sugerując alternatywny odbiór znanych już motywów nigdy dotąd razem niezestawianych. Prace found footage Toporowicza prezentowane był y obszernie w latach 20 07 i 20 09 w gdańskim Inst y tucie Sztuki Wyspa. W tym samym miejscu w 2008 roku miała wystawę także Bogna Burska. Jej tytuł: Gra z przemieszczającymi się zwierciadłami nawiązywał do kalejdoskopowych chwytów literackich Borgesa,
manipulującego światami, obrazami i czasoprzestrzeniami. Burska, stosując technikę found footage, zestawiała motywy znanych filmów hollywoodzkich z niszowymi produkcjami, prezentując je na nowo w zintegrowanym dziele, któremu nadawała wybrany przez siebie motyw przewodni. W tym roku found footage ponownie zawita do Stoczni Gdańskiej jako jedna z kategorii konkursowych I edycji Festiwalu Form Komunikacji Wizualnej Interference. Skomplikowana historia i palimpsestycznie skomponowana architektura tego miejsca, a także silnie zideologizowana przestrzeń o ogromnym ładunku historycznym, politycznym i emocjonalnym, współgrająca z kontrastową estetyką postindustrialną, budują niezwykle atrakcyjną, ale też złożoną symbolikę i wielowątkowość miejsca, stanowiącego wprost idealny grunt dla nieokiełznanej i bezkompromisowej formy jaką jest found footage. Te obrazy znalezione, autorsko przetworzone i ponownie twórczo wykorzystane, dające nową integralną lecz zupełnie odmienną od pierwotnej całość, są niejednokrotnie odkrywcze, olśniewające, ale też zaskakujące i w pewnym sensie niebezpieczne. Artyści twórczo zestawiając cytaty istniejących już filmów, ingerują w raz ustalone całości, kontestują je, zmieniają sens, oferując częstokroć zupełnie nową formułę ich postrzegania.
O tyle dwuznaczna jest to technika, iż nawet jeśli wynika z fascynacji i inspiracji artysty danymi utworami, polega na burzeniu pewnych zastanych wartości, w zamian za oferowanie swojego własnego, nowego, subiektywnego spojrzenia. Podważanie struktur, alternacja, twórczy recykling, służą nie tylko jako forma ekspresji, ale także mogą być sposobem manipulacji, narzucania obranego punktu widzenia, sterowania emocjami. Jest to w pewnym sensie odpowiedź na ponowoczesny przesyt istniejącymi narracjami i poczucie wyczerpania wszystkich środków wyrazu. Postmodernistyczne konstruowanie nowych bytów i kategorii na bazie wcześniej stworzonych, stanowi idealną bazę, z której wyrosła kultura samplingu i remiksu. O obecnym w nowoczesnym świecie sztuki uznaniu dla found footage niech świadczy główna nagroda Złotego Lwa na Biennale w Wenecji z 2011 roku, która przypadła Christianowi Marclayowi za pracę The Clock. Marclay w 24-godzinnym wideo przywraca życie wielu niekiedy kompletnie zapomnianym realizacjom filmowym, samplując tysiące kadrów przedstawiających zegary, które w każdej kolejnej minucie filmu wskazują realny czas. Do kogo zaś trafi główna nagroda Inter ference Festival w kategorii found footage dowiemy się już 14 września w Gdańsku.
15
ORGANIZATOR:
PARTNERZY:
film | artykuł
Mądrość człowieka dorównywała głupocie 16 „Ewolucję planety małp” zapowiada efektowny zwiastun o wojnie między małpami a ludźmi. Jest tu sporo walki, gruzu, karabinów maszynowych. Dzięki 3D możesz wręcz odnieść wrażenie, że strzelają do ciebie. Jeśli ktoś lubi takie spędzenie czasu, to jest film idealny dla niego. Dziwna to rozrywka. Tekst: Paweł Kuhn - autor bloga gdybymbylaktorem.pl Zdjęcia: materiały prasowe Pod wieloma względami film jest lepszy niż się spodziewałem. Owszem, dużo tu strzelania i operowania strachem, ale można w nim dostrzec całkiem sporo niezłego aktorstwa, choć niestety nie w rolach ludzkich. Jason Clarke, jego filmowa partnerka Keri Russell, a nawet Gary Oldman (jeśli nie liczyć jednej czy dwóch niezłych scen) prezentują wybitnie drewniane aktorstwo. Za to absolutnie znakomity jest Andy Serkis (Gollum z Władcy Pierścieni), który występuje tutaj jako Caezar, lider małp. Tak naprawdę to właśnie on ratuje ten obraz, choć nie wiadomo, gdzie kończy się jego gra aktorska, a gdzie zaczyna się technologia. Jednak nie ma co się oszukiwać, większość osób pójdzie na ten film nie dla aktorstwa ani trzymającej
się kupy historii, lecz po to, żeby nacieszyć „Caezar kocha ludzi bardziej niż małpy”. To się naparzanką, odpocząć w klimatyzowa- dość ciekawy wątek. Na myśl nasuwa się wiele pytań. Czy małpy pozwolą ludziom nej sali, pochrupać popcorn oraz pogapić się na skaczące i strzelające małpy. Szkoda, działać? Czy ludzie zaatakują małpy, jeśli te nie pozwolą uruchomić elektrowni? Czy bo jest tu nieco głębszych treści. Z Genezy planety małp z 2011 roku do- małpy przejmą od ludzi tendencję do wyniszczania własnego gatunku? A może nawiadujemy się, że ludzi zdziesiątkował stąpi po prostu starcie dwóch sił? Niestety, wirus opracowany z chęci zysku przez ma miejsce ta ostatnia opcja. Ludzie zbroją laboratorium farmaceutyczne, w którym się, małpy to odkrywają, organizują naurodził się Caezar. W Ewolucji… istnieją już tylko małe grupki ludzi, żyjące w spar- gonkę, ludzie bronią się atakiem. Pomijam tańskich gettach, jakie pozostały z miast. liczne niekonsekwencje i nonsensy. Grunt, że niezły film przeradza się w tanie widoLudzie z San Francisco muszą uruchomić wisko. Może tego właśnie potrzebujemy… elektrownię wodną, która znajduje się na Powieść Pierre’a Boulle’a Planeta małp terenie małp. Caezar i jego ekipa chcą na oraz liczne jej adaptacje filmowe i teleto pozwolić. Część małp obawia się jednak wizyjne mówią o upadku ludzkości. Ich bliskich relacji z ludźmi. Przeciwnik lidera sukces opiera się na fobii, z którą nie człekokształtnych Koba stwierdza, że
potrafimy sobie poradzić. Mianowicie, zdzierżyć, że inny gatunek mógłby dominować nad ludźmi. A w tych oto dziełach małpy zajmują naczelne miejsce, ponieważ człowiek sam się wyniszcza. Film F. J. Schaffnera z 1968 roku mówi o tym metaforycznie, więc pewnie byłby zbyt nudny dla dzisiejszego widza. Nawet obraz Tima Burtona z 2001 roku, choć słaby z powodu niedbałości o szczegóły i fatalnego aktorstwa, jeśli nie liczyć małpiej roli Heleny Bonham Carter, jest ładną opowieścią o tym, że lepsza (pokojowa, małpia) cywilizacja wyparła gorszą (ludzką). Małpy nie zabijają małp. Nie wiedzą, do czego służy broń i nie rozumieją głupawego tłumaczenia człowieka: „Służy do obrony”. Z kolei u Schaffnera pada zdanie: „Mądrość człowieka dorównywała głupocie. Walczył i zabijał dla przyjemności.”. W sumie czy to nie jest wspólna idea całego gatunku science fiction? Zastanowić się nad kondycją człowieczeństwa przez pryzmat wymyślonej przyszłości? Przeważnie ludzkość malowana jest w czarnych barwach. W filmie S. Kubricka 2001: Odyseja Kosmiczna historia zatacza koło. Małpa staje się człowiekiem, gdy zabija małpę. Człowiek tworzy komputer. Komputer staje się człowiekiem, gdy zabija człowieka. Kultowe Gwiezdne wojny oparte są w całości na walce jednych ludzi przeciw drugim. W Grze Endera, świetnej powieści O. S. Carda zekranizowanej przez Gavina Hoo da , zdominowani przez wojsko i polityków ludzie zbroją się przeciw kosmicznym stworom, a gdy zdobywają ich siedliska okazuje się, że to oni sami sprowokowali wojnę. W doskonałym Kongresie futurologicznym Stanisława Lema oraz jego fabularno-animowanej adaptacji Ariego Folmana wszystko stoi na głowie. Ludzie przyszłości żyją na permanentnym haju. Nie wiadomo co jest prawdą, a co snem. Na wszystko jest środek chemiczny, nawet znajomi nie są już konieczni: „Istnieje środek zwany duetyną, który rozdwaja osobowość tak, że prowadzi się dyskusje z samym sobą”. Zarówno książka, jak i film zapewniają znakomitą zabawę, ale to jednak śmiech przez łzy. Czy rzeczywiście człowiek jest zły i dąży do samozagłady? Nie wiem. Na pewno pragnie wygody, przyswajania łatwych treści. Dlatego tłumnie pójdzie na Ewolucję planety małp. I może nawet nie zauważy niezłych stron tego filmu.
17
film | recenzje
Uciekinier z Nowego Jorku
18
5/10
reż.: Michael Obert premiera: 4 lipca dystrybucja: Against Gravity
W latach osiemdziesiątych Amerykanin Louis Sarno trafił do osady ludzi Bayaka, zamieszkujących tropikalne lasy środkowej Afryki, by nagrywać ich muzykę. Tak pokochał bliski naturze tryb życia, że ożenił się z autochtonką, ma z nią syna, nauczył się mow y Pigmejów i mieszka w lesie do dziś. Sarno rzeczywiście sprawia wrażenie ciekawego człowieka. Mówi dużo o wyciszeniu, spokoju i wartości życia w kulturze Bayaka. Jeszcze więcej mówią obraz y i muz yka: średniowieczne chorały europejskie (pasja Louisa), przepiękne śpiewy polifoniczne Pigmejów, improwizowane rytmy wygrywane na baniakach po wodzie, drewienkach, tafli jeziora… I właśnie muzyka
jest najważniejszym elementem filmu. Historia opowiedziana w filmie jest niezwykle prosta. Sarno zabiera swojego 13-letniego syna do USA. Spełnia w ten sposób daną przed laty obietnicę. Jest to emocjonujący wyjazd dla nich obu. Niektóre sceny są tu dość przejmujące. Na przykład spotkania z dawnymi przyjaciółmi Louisa, prośby Samediego, by tata kupił mu prawdziwy pistolet czy strach ojca przed zbyt nonszalanckimi zabawami syna w domu brata. Jednak nic głębszego z tych wątków nie wynika. Wiele piękna widzę w tym obrazie. Niewiarygodnej urody las tropikalny. Uśmiechnięte twarze ludzi Bayaka. Przepiękną muzykę śpiewaną i graną na czymkolwiek. Jednak
zbyt wielu wątków tu brakuje. Czemu nie przeciwstawiono spokoju Pigmejów politycznym niepokojom, które trawią Republikę Środkowoafrykańską od dziesięcioleci? Dlaczego ledwie przeleciano nad problemem wycinania lasów tropikalnych? Jaką przemianę przeszedł chłopiec pod wpływem wizyty w USA? Jakie znaczenie ma scena, w której Sarno dowiaduje się, że choruje na zapalenie wątroby? Niby fabuła na kanwie życia Sarno już powstała (Oka! z Krisem Marshallem), ale na film dokumentalny to zdecydowanie za mało. Daję pięć punktów za wspaniałą muzykę i piękne obrazy. Paweł Kuhn – autor bloga gdybymbylaktorem.pl
Sobota. Czas relaksu po tygodniu pracy. Co robić? Słońce, plaża, miasto… Lumia Summer Vibes to pomysł. Pomysł na spędzenie wolnego czasu w miejscach otwartych w zasadzie tylko latem. Weekendowe wakacje bez wyjeżdżania z miasta. W ciągu dnia pograsz z nami w badmintona czy bule, ustawisz plażową Jengę, ale i poleżysz na leżakach. Zażyjesz zasłużonego odpoczynku w gronie przyjaciół tak, jak lubisz najbardziej. Natomiast wieczorami będziesz mógł uczestniczyć we współorganizowanych przez nas koncertach muzyki elektronicznej.
Lumia Summer Vibes
Zamelduj się Foursquare – sprawdź, kto już tu był i co poleca. Znajdź kuchnię tajską na warszawskiej Pradze z Gastronautami. Idź do kina z Filmwebem i Multikinem. Z wakacji wyślij Wideo Pocztówkę. Zdjęcia popraw w Instagramie. Zobacz też co w oferuje Lomogram + iPhotofunia. Shazzam pomoże rozpoznać nowy bit, Cyclometer sprawdzi jak szybko dojedziesz na imprezę, a NxtBike pomoże zaopatrzyć się w odpowiedni pojazd. Wszystkie aplikacje znajdziesz w sklepie Windows Phone.
Aplikacje
Znajdziesz nas tam, gdzie bez opuszczania miasta można znaleźć namiastkę wakacyjnego relaksu: Pomost 511 w Warszawie, KonterArt w Poznaniu, Kontener Cooltury w Katowicach i już od sierpnia w Forum Przestrzenie w Krakowie.
Miejscówki
film | recenzje
Frank reż.: Lenny Abrahamson premiera: 11 lipca dystrybucja: Gutek Film
6/10
20
Gorzka satyra na błyskawiczne kariery w przemyśle muzycznym. Zamieszkały w nadmorskiej mieścinie Jon (Domnhall Gleeson, znany bardziej jako „ten rudy z Czasu na miłość”) marzy o byciu muzykiem. Niestety jego talent pozwala mu co najwyżej tworzyć ambitniejsze wersje piosenek w rodzaju Wlazł kotek na płotek. Gdy więc do jego miasta przyjeżdża grająca psychodeliczne indie kapela, dowodzona przez tajemniczego Franka, człowieka z wielką maską na głowie, Jon zrobi wszystko, by móc się z nimi spotkać. Ku jego zdziwieniu muzycy dobierają go do swojej kapeli. To nic, że chłopak nieco odstaje od nich zainteresowaniami. Ważne, że tak chciał Frank, lider i mentor
formacji. Zespół zamyka się zatem w górskim domku i przez prawie rok usiłuje nagrać płytę, chociaż w sumie raczej antypłytę. Szydera Abrahamsona z najbardziej wykręconych eksperymentów pokroju nienadających się do słuchania odrzutów z Animal Collective jest aż nazbyt widoczna. Nieakceptowany w swoim „starym” życiu Jon liczył, że wspólne granie zjednoczy go z zespołem oraz da poczucie spełnienia. Tak się nie dzieje. Toksycznymi relacjami, jakie panują pomiędzy członkami bandu, można by obdzielić ze trzydzieści patologicznych rodzin. W dodatku przywódca zespołu ma potężne kłopoty psychiczne. Pytacie, skąd maska? No właśnie stąd... Frank nie
jest filmem wybitnym. Zwyczajnie w gitarze Abrahamsona w pewnym momencie pękła struna. Cała środkowa część filmu dłuży się wprost niemiłosiernie, zupełnie jakby reżyser sam chciał zamanifestować, że proces kryzysu twórczego jest nieunikniony. Udaje mu się za to celnie pokazać środkowy palec mitologii rocka i wszystkim przekonanym o przyjacielskich fundamentach zespołu muzycznego. Wiecie, o co mi chodzi, „Gramy razem już 20 lat, a wciąż jesteśmy najlepszymi kumplami”. Nie, nie jesteście. Kiedy w grę wchodzą różnice artystyczne, członkowie kapeli stają się dla siebie śmiertelnymi wrogami. Wystarczy tylko jeden źle zagrany riff. Jacek Sobczyński
akcji stają się Włochy. Dwójka głównych bohaterów spotyka się ponownie, aby konkurować ze sobą o tytuł najlepszego nurka. Mimo upływu lat mężczyźni nie zmieniają się. Enzo to wielokrotny mistrz świata, który zdobywa kolejne tytuły podbudowując przy tym swoje ego. Jacques nadal nurkuje z zamiłowania. Mimo uczucia do Johanny (Rosanna Arquette) nie potrafi przedłożyć ich związku ponad hobby. Luc Besson bardzo wyraźnie nakreślił wszystkie postaci, jednakże to Jacques staje się bohaterem, który najbardziej zmusza do refleksji. Jego postać skłania do rozważań nad tym czy relacja człowieka z żywiołem, jakim jest woda, może być aż tak silna. Widzimy przecież mężczyznę, który spokój i wytchnienie
odnajduje pod wodą, a jego najlepszym przyjacielem jest delfin. W jego duszy rozgrywa się cały czas walka pomiędzy tym, co realne, a tym, co dzieje się w jego głowie. Końcowa scena pokazuje, że Jacques od rzeczywistości woli jednak wodę. Wielki błękit to niesamowite dzieło ze wspaniałą muzyką, stworzoną przez Érica Serrę i Billa Contiego. Stanowi niepowtarzalny obraz podwodnego i obcego dla ludzi świata. Wielki błękit to zdecydowanie kino dla ludzi ambitnych, zdolnych do czytania między wierszami. Wartość filmu jest nie do przecenienia. Do takiego wniosku można dojść zwłaszcza podczas oglądania końcowych scen, demaskujących psychikę głównych postaci. Przemek Dankowski
Wielki błękit reż.: Luc Besson premiera: 8 sierpnia dystrybucja: Art House
9/10 Luc Besson to reżyser, który swoimi filmami zawsze wywoływał u widza konsternację. Nie inaczej jest w przypadku produkcji Wielki błękit. Jest to niesamowita opowieść o miłości, jednak nie o uczuciu pomiędzy dwojgiem ludzi, lecz pasji człowieka do jednego z żywiołów – wody. Wielki błękit opowiada historię dwójki przyjaciół, których poznajemy na początku filmu dzięki retrospekcji. Twórcy przenoszą nas w lata 60. XX wieku na malowniczą grecką wyspę. Poznajemy tam młodego, włoskiego cwaniaczka Enzo (Jean Reno) oraz cichego, nieśmiałego Francuza Jacquesa (Jean-Marc Barr). Dwie kompletnie odmienne osobowości połączyło zamiłowanie do nurkowania. Kolejne sceny przenoszą widza w lata 80., tłem dla
SodaStream. Bąbelkowa rewolucja Na rynku trwa prawdziwa, bąbelkowa rewolucja. Firmy od lat działające na rynku napojów gazowanych zmieniają swoje strategie biznesowe. Producenci butelek PET coraz poważniej myślą o zamknięciu swoich linii produkcyjnych. Drastycznie rośnie liczba osób, które wybierają nowy sposób zaspokajania pragnienia. A to wszystko za sprawą jednego produktu – SodaStream. Tekst i zdjęcia: materiały promocyjne
21
Jest lato. Potrzebujesz orzeź wienia, ot wierasz lodówkę w poszukiwaniu napoju gazowanego, a tu pusto. Nie pozostaje nic innego, jak pójść do marketu. W sklepie wrzucasz kilka butelek do swojego koszyka i stoisz w kolejce do kasy. Zapłaciłeś. Teraz pozostaje tylko zanieść zakupy do domu i można cieszyć się orzeźwieniem. A co byś powiedział na to, że od teraz nie musisz przechodzić tego całego, żmudnego procesu, aby zaspokoić pragnienie? SodaStream. Ekspres do samodzielnego przygotowania napojów gazowanych. Alternatywa dla kolorowych, gazowanych napojów, które codziennie znajdujemy na sklepowych półkach. Korzystanie z SodaStream to prawdziwa przyjemność.
Wygodne w użytkowaniu urządzenie pozwala łatwo i szybko przygotować świeży napój gazowany. Dzieje się to poprzez nasycenie wody znajdującym się w naboju dwutlenkiem węgla. Ekspres umożliwia również dostosowanie poziomu nagazowania napoju do własnych preferencji. Sam decydujesz o tym, ile CO2 wpuścisz do swojego napoju, dzięki temu określasz czy woda ma być lekko, średnio czy mocno gazowa. Widzisz jakie to proste? SodaStream oferuje również syropy, za pomocą których możesz przygotować napój gazowany o ulubionym smaku. Mają one nawet o 2/3 mniej cukru niż niektóre ich odpowiedniki dostępne w sklepach. Obecnie SodaStream oferuje w Polsce 10 różnych syropów. Wśród nich
znajdują się uwielbiane przez Polaków syropy o smaku coli, ice tea, lemoniady, pomarańczy czy czarnej porzeczki. SodaStream to idealne rozwiązanie na spotkania z przyjaciółmi. Organizujesz imprezę i potrzebujesz sporej ilości orzeźwiających napojów? Nic prostszego! Przy pomocy SodaStream przygotujesz je w 30 sekund. Gdy któregoś z nich zabraknie, zawsze możesz zrobić kolejną partię w parę chwil. Po prostu nalewasz wodę do butelki, wkładasz do ekspresu i wciskasz przycisk. Raz, dwa, trzy i woda gazowana gotowa. Jeśli chcesz na końcu możesz dodać syrop smakowy. Zaskocz gości oryginalnym orzeźwieniem. Od teraz napój będzie dokładnie taki, jak lubisz. Przyłącz się więc do bąbelkowej rewolucji!
film | recenzje
Bobry reż.: Hubert Gotkowski premiera: 15 sierpnia dystrybucja: Spectator
6/10 32-letni mężczyzna, będąc o krok od samobójstwa, postanawia po 12. latach reakty wować swój punkow y zespół. Brzmi absurdalnie? No cóż. Tak oto rozpoczyna się najnowszy film Huberta Gotkowskiego. Główny bohater Marcin rozpoczyna zatem poszukiwania dwóch pozostałych członków kapeli o wdzięcznych ksywach Smród i Klocek. Za nim podąża Kosiarz, zdegenerowane wcielenie samej Śmierci, która pracuje w korporacji Żniwiarzy, zajmującej się odnajdowaniem samobójców i kończeniem ich żywota.
Mimo dość osobliwej fabuły ten film ma spory potencjał. Szkoda tylko, że nie do końca wykorzystany. Półtorej godziny to wcale nie jest mało i spokojnie można było z czegoś zrezygnować na korzyść rozbudowania niektórych wątków. Tym bardziej, że niektóre z nich są naprawdę ciekawe i aż prosi się o ich kontynuację. Choć szczerze mówiąc zastanawiam się czy autorzy nie chcieli celowo uzyskać pewnego efektu „niedociągnięcia”. W sumie taki zamysł sugeruje chociażby sposób kręcenia i gra niektórych aktorów,
pasowałoby to też klimatycznie do historii z punkiem w tle. Zwłaszcza, że ten punk jest ujęty bardzo stereotypowo. Mimo całej swojej chaotyczności film nie nudzi. Pewnie duży wpływ na to ma muzyka, która jest naprawdę świetna. Przypomina mi trochę Defekt Muzgó czy KSU, ale jest też zbliżona do Końca Świata – zwłaszcza flagowa piosenka Malowane pawiem. Koniec końców warto ten film obejrzeć, choćby dla samej ścieżki dźwiękowej. Małgorzata Mitura
Hotel 22 reż.: Lisa Langseth premiera: 29 sierpnia dystrybucja: Aurora Films
7/10 Dziecko Eriki na skutek niedotlenienia mózgu podczas przedwczesnego porodu rodzi się z powikłaniami. Perfekcyjna bohaterka nie jest w stanie poradzić sobie z nieplanowanym zwrotem akcji w jej poukładanym życiu. Odmawia jakiegokolwiek udziału w opiece nad synem i wypiera fakt, iż została właśnie matką. Zmagając się z depresją poporodową szuka wsparcia na terapii grupowej. Nie bierze jednak czynnego udziału w spotkaniach, a jedynie zdystansowana słucha cudzych historii. Pewnego dnia coś w niej jednak pęka – zauważa, że z pozornie obcymi ludźmi łączy ją chęć ucieczki od dotychczasowego życia. Wraz z czworgiem innych pacjentów postanawia wyjechać na weekend i odpocząć nie tyle od codzienności, co od siebie. Bohaterowie chcą wykrzyczeć światu swoją wściekłość na zastane schematy, do których w XXI wieku należy już
nawet psychoterapia, mająca rzekomo otwierać na podświadome pragnienia. Wspólny weekend przekształca się w rajd po duńskich hotelach, a także przepracowanie traum, poza psychologicznymi modelami i społecznymi oczekiwaniami. Bohaterowie wykorzystują nowe miejsca, aby udawać ludzi, którymi nie są, a z czasem odkryć przed sobą tłumione namiętności. Zdziecinniały Ricard jest masochistą, Pernilla pomimo statecznego wyglądu i pięćdziesiątki na karku marzy o przygodnym seksie z obcymi mężczyznami, a znudzony mieszczańskim życiem, w którym squash przeplata się z delegacjami, Peter wcale nie potrzebuje pomocy psychologa. Otwartość i bliskość są w stanie pomóc lepiej niż najdroższa terapia. Film Lisy Langseth zaczyna się ciężko – niczym jeden z tych, których walory co prawda doceniamy, ale niekoniecznie chcemy go
oglądać do końca. Hotel jest słodko-gorzkim obrazem człowieka współczesnego, jednak portretowanego z nowej perspektywy. Reżyserka daje swoim bohaterom prawo do natręctw i szału, nie wartościując ich wyborów i zachowań. Na uwagę zasługuje również gra Miry Eklund (AnnSofi). Komediowy przebłysk w dramacie Langseth nie bez przyczyny został nagrodzony przez szwedzki instytut filmowy Złotym Żukiem za najlepszą rolę drugoplanową. Trzeci film w dorobku Szwedki nie jest może dziełem przełomowym, ale to jedna z historii, którą warto opowiedzieć. Głęboko humanistyczna i oczyszczająca. ,,Byłoby wspaniale być kimś innym przez jakiś czas” – mówi jedna z bohaterek filmu w kluczowej scenie. Hotel to film pokazujący, że od siebie samego można próbować uciekać, ale nie uciec. Helena Łygas
23
film | recenzje
Blue Ruin reż.: Jeremy Saulnier premiera: 29 sierpnia dystrybucja: Gutek Film
8/10 Paul Claudel stwierdził kiedyś, że od muzyki piękniejsza jest tylko cisza. Słowa dość abstrakcyjne, jednakże po obejrzeniu Blue Ruin zyskują na wartości. Jeremy Saulnier zbudował charakter filmu na ciszy. Pozostawił aktorów ze szczątkową liczbą dialogów, aby mogli zagrać gestem, mimiką czy emocjami widocznymi w oczach. Doskonale z tym zadaniem poradził sobie Macon Blair, który wcielił się w rolę Dwighta. Jego postać poznajemy na samym początku filmu. Jest zaniedbanym i stroniącym od ludzi mężczyzną, który mieszka na plaży w samochodzie. Jego życie zmienia się pod wpływem informacji, która zmusza go do powrotu w rodzinne
strony. Tragiczne wspomnienia wracają. Okazuje się, że mężczyzna skazany za zabójstwo rodziców Dwighta opuszcza więzienie. Główny bohater odkrywa wtedy swoje mroczne oblicze, próbując zemścić się za to, co mu niegdyś zabrano. Dwight zaczyna przypominać psychopatycznego mściciela, który boi się, że koszmar rozpoczęty w dzieciństwie, nigdy się nie skończy. To niesamowita historia, obudowana bardzo dobrą muzyką (Brooke i Will Blair), która doskonale ilustruje stany emocjonalne bohaterów. Film od samego początku trzyma oglądającego w napięciu. Kluczowe informacje dostarczane są szczątkowo i bardzo nieregularnie, co
w efekcie nadaje obrazowi niebagatelnej enigmatyczności. Wydarzenia z przeszłości Dwighta oraz jego rodziców owiano tajemnicą. Strzępy informacji przekazywane widzowi wzmagają w nim poczucie niepewności. Gęstą atmosferę filmu reżyser uzyskał także dzięki wielowymiarowym postaciom. Trzeba przyznać, że mistrzowska gra aktorska, zwłaszcza Macona Blaira odtwórcy roli Dwighta, stawia ów thriller na zupełnie innym poziomie niż pozostałe obrazy tego gatunku, stworzone na przestrzeni ostatnich lat. Bez wątpienia jest to nowe spojrzenie na mrożące krew w żyłach produkcje. Przemek Dankowski
twórców X Muzy – bliżej jest do ciekawego świata dzieciaka aniżeli umysłu, rozkładającego teorie Chomsky’ego na czynniki pierwsze. Narracja reżysera może drażnić część widzów. Czuć, że Gondry nie do końca rozumie o czym w filmowym w y wiadzie-rzece mówi jego bohater. Reżyser stara się wydobyć z jego zdań te najbardziej uniwersalne, najłatwiejsze do zrozumienia fragmenty. A już zupełnie ożywia się, gdy może zapytać uczonego o jego życie osobiste, czyli coś, o czym Chomsky niekoniecznie chce mówić. Nie ukrywa swoich kłopotów w porozumieniu, delikatnych braków w języku angielskim. Jest bardzo chaotyczny i jeszcze bardziej w owej chaotyczności uroczy. Może
właśnie dlatego ten dokument ogląda się tak ciekawie. Oryginalności narracji dopełniają animacje autorstwa samego reżysera, czasem poszerzające znaczenie słów jego rozmówcy, czasem w interesujący sposób stające wobec nich w kontrze. Są proste i naiwne, tak samo zresztą jak sposób podejścia Gondry’ego do wybitnego naukowca. Francuz wie jednak, że w inny sposób nie można by zainteresować mas rozmową z uczonym. Czy zatem jego najnowszy film sprawi, że widzowie przechwycą trend na naukę tak, jak stało się to w przypadku serialu Teoria wielkiego podrywu? Nie, bo wciąż mówimy o półtoragodzinnym wywiadzie z uczonym. Jacek Sobczyński
24 Czy Noam Chomsky jest wysoki czy szczęśliwy? reż.: Michel Gondry premiera: 5 września dystrybucja: Against Gravity
7/10 Noam Chomsky to facet, którego chciałaby mieć u siebie każda uczelnia na świecie. Obrzydliwie wręcz inteligentny, bystrością umysłu konkurujący z największymi myślicielami w dziejach historii. Jego teorie będą interpretowane przez dziesiątki lat, a sam Chomsky już wygodnie rozpostarł się w panteonie gwiazd globalnej nauki. A przy tym jest niezłym ekscentrykiem. Nie przepada za wywiadami, woli porozmawiać z członkami redagowanej przez 10-latków szkolnej gazetki niż prestiżowym pismem. Dlaczego zgodził się pogadać z Michelem Gondrym? Bo ów Francuzowi – choć przecież ma w domu Oscara i jest powszechnie uważany za jednego z najważniejszych współczesnych
25
muzyka | wywiad
26
CHWYTLIWE MELODIE, ZROZUMIAŁE TEKSTY
Londyńskie duo z premedytacją określa swój styl przy pomocy nader wirtualnej łatki „bass music”. Nie oznacza to jednak, że ambicją producenta Maksa Rowata i wokalistki Katie Boyle jest zdzielenie słuchacza po łbie wielkim młotem z decybeli. W muzyce Koven znajdziecie przede wszystkim melodię, nastrój i wdzięk, które z pewnością okażą się dobrą odtrutką w przypadku przedawkowania basowych dopalaczy. Przed wami wywiad z ładniejszą połową duetu.
Rozmawiał: Sebastian Rerak Zdjęcia: materiały prasowe
Max pozostaje w cieniu i może zająć się W muzyce elektronicznej opartej na muzyką. Pod tym względem także doskobasie panuje dzisiaj swoisty w yścig nale się uzupełniamy. zbrojeń. Wszyscy chcą brzmieć ciężej i głośniej. Koven jednak nie podąża za Kariera Koven rozwija się zadziwiająco tym trendem. szybko. Nie minęły nawet trzy lata od Zdecydowanie nie. Festiwale i wszelkie wydania pierwszych nagrań. duże imprezy rzeczywiście zdominowane są dziś przez ciężkie brzmienie – zarów- Zwłaszcza ja mam czasem problemy no na koncertach, jak i w setach didżejów. z nadążeniem. Dołączyłam do Koven Jako Koven nie chcemy jednak rywalizo- niedawno i od tamtego momentu żyję na wariackich papierach. Mogę jednak śmiawać z wykonawcami, których filozofią jest ło powiedzieć, że jesteśmy szczęściarzami „więcej basu!”. Staramy się zaprezentować bardziej przyjazną stronę bass music. – gramy w tym roku na wielu niesamowiMelodia i pozytywna wibracja to najważ- tych imprezach, wśród których Audioriver jest jednym ze szczególnych. Nasze życie niejsze składniki naszego brzmienia. nabrało wyjątkowego tempa, ale stało się też o wiele bardziej ekscytujące. Kiedy Pewna fanka nagrała nawet akustyczną wokół ciebie tyle się dzieje masz pewność, wersję jednego z utworów Koven. To że cały twój wysiłek ma sens. dowodzi, że tworzycie raczej piosenki niż tracki. To pytanie raczej do Maksa, ale może jeJak najbardziej! Trzymamy się klasycznej struktury piosenki – ze zwrotką, refre- steś w stanie przybliżyć powody zmiany nem, mostkiem itd. Myślę, że dobra muzy- nazwy z Coven na Koven? ka elektroniczna nie musi być pozbawio- Do Maksa zgłosili się członkowie amerykańskiego zespołu Coven z lat 60. (grająna chwytliwej melodii ani zrozumiałego tekstu, który może zaśpiewać z nami pu- cego zresztą zupełnie inną muzykę – sataniczny occult rock) z żądaniem zmiany bliczność. Sprowadzanie całego utworu do jednej repetycji jest zwyczajnie jałowe. nazw y. Nie dali mu zbyt wiele czasu – w ciągu tygodnia miała ukazać się jego EP-ka i nagle musiał zaczynać wszystko Niektórzy przypisują Tobie zasługę „ u p i o s e n ko w i e n i a” m u z y k i Kove n . od początku. To była ciężka próba, ale na szczęście zdołał z tego wybrnąć bez użeMają rację? Powiedziałabym raczej, że jest to rezul- rania się z prawnikami. tat dobrej chemii panującej między mną Co jeszcze w tym roku czeka Koven? a Maksem. Do tego stopnia pracuje nam się znakomicie, że nie nadążamy z reali- Wspomniałaś o nowej EP-ce... EP-ka jest praktycznie gotowa, czekazacją wszystkich pomysłów. Niebawem my teraz na jej premierę. Już niebawem zresztą ukaże się nasza nowa EP-ka, na można wyglądać zapowiedzi w necie. której zaprezentowaliśmy zupełnie nowe Niesamowicie cieszy nas ta płyta, bo znabrzmienie, poszerzone instrumentarium lazły się na niej naprawdę udane utwory. oraz elementy różnych gatunków. Moje Poza tym koncerty – masa gigów i festidołączenie do Koven było więc o tyle wali. Do końca roku będziemy pewnie ważne, że udało mi się stworzyć wraz promować EP-kę. z Maksem całkiem twórczy duet. Dobrą chemię udaje się przenieść ze studia lub sali prób także na scenę? Tak, ja osobiście wolę nawet występy na żywo od pracy w studiu. Max preferuje to drugie, ale to zrozumiałe, bo jego konikiem jest produkcja, jest mózgiem i siłą napędzającą Koven. Kiedy w trakcie koncertów uwaga ludzi jest skupiona na mnie,
PUNKOWA LEKKOŚĆ BYTU
27
Czemu na tak wielu waszych zdjęciach pojawiająsię butelki Jägermeistera? Jesteście endorserami tej marki czy po prostu smakoszami? Max jest maniakiem Jägermeistera (śmiech). Ale czasem dostajemy od firmy mały zapas. Nie powiem, bardzo miło z jej strony (śmiech).
W KINACH OD 15 SIERPNIA 2014
muzyka | artykuł
** SZAMANI
** PARKIETU ** Tekst: Sebastian Rerak
28
monotonne bębnienie, zdolne – jak dowodzą neurolodzy – do Czytając recenzje premier płytowych pewnie nieraz natykacie się na odmieniane przez wszystkie przypadki słówko „trans”. oddziaływania na mózg poprzez desynchronizację neuronów. Nieważne czy recka dotyczy nowego odkrycia undergroundowe- Ten efekt znany był zresztą w wielu kulturach – od mistyków sufickich, poprzez medytujących mistrzów zen aż po słowiańgo dubstepu czy monumentalnego albumu torturujących swoje skich Wołchwów przyzywających duchy. „Sztuka i religia, karnagitary postmetalowców. Transowość jest tyleż wszechobecną wał i saturnalia, taniec i słuchanie oratoriów” – wyliczał Aldous jakością współczesnej muzyki, co i jej wielkim banałem. Huxley w kultowych Drzwiach percepcji – „Wszystko to służyOK, ale czym jest trans? Amerykańska badaczka Judith Becker ło jako drzwi w ścianie”. Portal do totalnej transcendecji lub definiuje go jako stan umysłu charakteryzujący się wzmożonym skupieniem przy jednoczesnym przytępieniu świadomości i „do- ekstatycznego odlotu. stępie do wiedzy i doświadczeń niedostępnych w innych stanach”. No dobra, ale jaki związek mają tajemne ceremonie sprzed wieInnymi słowy chodzi o ten szczególny rodzaj „fazy”, w trakcie któ- ków ze swojskimi baunsami w sobotni wieczór? Abstrahując od tego, że parkietowe wygibasy są swoistą formą niekończącego się rej intelekt przełącza się na autopilota, a wrażliwość na bodźce rozregulowuje się jak układ nerwowy maklera podczas załama- karnawału, możemy przyjąć, że monotonne rytmy na część klubowiczów oddziałują w podobny sposób, co dudnienie magicznego nia giełdy. „Czas stanął blisko obok mnie, miał nabrzmiałą grubą kotła na młodego Indianina, przechotwarz i jadł ser” – rekapitulował ongi dzącego wtajemniczenie na czarowniswój własny trans zespół Bielizna. ka (szczegół, że ten ostatni być może Istnieją dwa rodzaje transu – ten wyBędzie trochę o transie. Nie o trance, zdążył już wcześniej golnąć sobie soku woływany psychoaktywnym stuffem choć o nim może też odrobinę. z pejotlu). Zmienia się rytuał, inne są do zajadania, łykania bądź palenia W każdym razie ani słowa o prozaklęcia, ale trans pozostaje ten sam. oraz trans naturalny, najczęściej łądukcjach niderlandzkich Tiësto– Nie trzeba być muzykologiem, aby czony z muzyką. Są oczywiście tacy, Buurenowskich i wielkich spędach zauważyć, że rodowód pewnych subktórzy stawiają na oba, zarzucając gatunków EDM obejmuje transowe garść dropsów w drodze do miejspod znaku rękawiczek i gwizdków. tradycje znacznie starsze niż dzieje scowej imprezowni, ale nas nie inteZamiast tego proponuję zastanowić samplera i sekwencera. Weźmy choćby resuje „chemia, coś takiego, proszki się co łączy starożytnych czarownigoa trance sięgający do muzyki indyjkurde” ani inna hemoglobina. Już nasi ków z producentami tripowej elekskiej, dub przywołujący echa karaibpra-pra-pradziadowie przekonali się, skich misteriów czy wszelkie kwaśne że w specyficzny stan potrafi wprotroniki i dlaczego sekwencer jest odjazdy będące duchowym spadkiem wadzać nawet rytmiczne bicie kijem dalekim krewnym rytualnego bębna. po hipisowskim odlocie Lata Miłości. w wydrążony pień drzewa. Ale uwaga, bo taneczna maligna może K siążka La Musique et la transe: być niebezpieczna. Przekonali się Esquisse d'une théorie générale des relations de la musique et de la possession ma już ponad trzydzieści lat, o tym uczestnicy tzw. epidemii tańca w lipcu 1518 roku. Blisko ale zasygnalizowane w tytule zagadnienie ogólnej teorii związ- czterystu mieszkańców Strasburga całymi dniami i nocami wyku muzyki z transem nie doczekało się lepszego opracowania. cinało wówczas obłędne hołubce na ulicach miasta. Trwająca Badający przez wiele lat kultury pierwotne francuski etnomuzy- ponad miesiąc plaga zakończyła się dla niektórych śmiercią z wykolog Gilbert Rouget przekonywał w niej, że „wydarzenie dźwię- czerpania, a wśród teorii wyjaśniających osobliwy fenomen pojawiła się i taka, która kładła go na karb rytualnego transu pewnej kowe” wprawia słuchacza w odmienny stan umysłu za sprawą heretyckiej sekty. Ostrożnie zatem. Może nie tyle z samym transwej rytmicznej organizacji. Po prostu good beat = good trip. Tak też szamańskim inicjacjom, rytuałom duchowego oczyszcze- sem, co z dziwnymi ideologiami, które nikomu na parkiecie do szczęścia potrzebne nie są. nia czy magicznym procesom leczniczym towarzyszyło nieraz
**
29
muzyka | wydarzenie
Badź niezależny! 30
Audioriver to wydarzenie, które już od 2006 roku udowadnia, że taneczne brzmienia nie muszą być proste, a muzyka ambitna nie musi być trudna. To największy w Polsce festiwal z elektroniką, prezentujący niemal wszystkie jej odmiany: od techno i house’u, przez drum & bass, dubstep, electro, a na IDM i popie kończąc. Tekst i zdjęcia: materiały prasowe Dwie noce na plaży pośród elektronicznej, niezależnej muzyki to jednak nie wszystko, co czeka na uczestników festiwalu w Płocku. W piątek i sobotę, w ciągu dnia na Starym Rynku, odbędą sięTargi Muzyczne Audioriver, na których wystawiają się firmy i organizacje zajmujące się muzyką alternatywną. Wszystkiemu przygrywają występy na Independent Market Stage, sprawiające, że nie ma w Polsce bardziej roztańczonego wydarzenia biznesowego. Nie będą to jednak jedyne targi na tegorocznym festiwalu. W sobotę 26 lipca między terenem imprezy i zalewem Sobótka odbędzie się Audioriver Fashion Day, podczas którego zaprezentuje się około 50 wystawców, a wśród nich znajdą się między innymi Madox, SI-MI, Staff By Maff, Mozcau, Bola, ROWK, Karolina Mika czy Jakub Pieczarkowski. Fani biżuterii także się nie zawiodą, ponieważ do wystawców właśnie dołączyły
marki moma, Monopolka, Mua, Saskia Art i Unikke Design. Na Audioriver znajdziemy także saszetki, torby i plecaki firmy Huba oraz ręcznie robione drewniane przyborniki, stojaki pod komputer i organizery autorstwa Manomano. Tuż obok stanie zupełnie nowa scena muzyczna, prezentująca lekkie plażowe brzmienia od downtempo po house. Kolejną nowością tego roku jest fakt, że festiwal jest w pełni trzydniowy. W niedzielę wieńczy go wyjątkowa impreza o nazwie Audioriver Sun/Day, która odbędzie się w Ogrodzie Miejskiego Zespołu Obiektów Sportowych w Płocku. Bilety na nią wyprzedały się jeszcze w styczniu! Być może będą jeszcze dostępne wejściówki na bramce – w zależności od wolnego miejsca. Nieodłącznym elementem Audioriver od lat jest również kino festiwalowe, które świetnie się sprawdza jako alternatywa dla koncertów, targów i zabaw.
Tym bardziej, że można w nim zobaczyć niezależne produkcje w większości niedostępne nigdzie indziej. Dwa wyświetlane na Audioriver filmy to absolutne nowości: Beatz miał światową premierę na czerwcowym Sónarze w Barcelonie, zaś A Burning Dream dopiero jesienią wejdzie do dystrybucji. Pierwszy z wymienionych filmów to rezultat trzyletniej pracy reżysera, Eduardo De La Calle, znanego także z wydawnictw muzycznych, choćby w słynnej wytwórni Cadenza. Sceny dokumentu pochodzą z Berlina, Tokio, Barcelony, Nowego Jorku, Amsterdamu i Paryża, a temat dzieła to swego rodzaju podsumowanie sceny elektronicznej – od jej początków do profesjonalizacji, od ery analogowej do cyfrowej. Film porusza aktualne problemy i odnosi się do gorących dyskusji toczonych zarówno przez artystów, jak i fanów. W Beatz zobaczymy m.in. takie gwiazdy, jak Derrick May, Kenny Larkin czy Craig Richards.
muzyka | wydarzenie
W tegorocznym programie znajdziesz zarówno nazwiska z list przebojów, jak i zupełnie niszowe postaci. Oto kilka topowych artystów, na których koncerty naprawdę warto się udać:
Camo & Krooked Reprezentanci energetycznych odmian muzyki drum & bass. Co prawda duet ten regularnie odwiedza nasz kraj, ale jak dotąd tylko w wersji DJ-skiej. Koncert 25 lipca na Last.fm Hybrid Tent będzie wyjątkowy, bowiem artyści wystąpią wyłącznie ze swoim materiałem, który pochodzi z ich najnowszego krążka Zeitgeist. Spodziewajcie się nie tylko wrażeń muzycznych, ale i wizualnych.
Maribou State
Nina Kraviz Obecnie jedna z topowych i najbardziej charakterystycznych postaci w tanecznej elektronice, która słynie również z ciętego języka. Nie można jej jednak odmówić wdzięku i talentu. Wystarczy posłuchać debiutanckiego albumu lub zobaczyć występ, w k tór ym ar t ys tka zap rezentuje głównie mocne i głębokie brzmienia techno. 25 lipca, Circus Tent.
Brytyjski duet, który być może nie jest jeszcze znany w naszym kraju, ale na pewno war to z wrócić na niego uwagę. Artyści w unikalny sp osób łączą elementy popu, jazzu i tanecznej elektroniki, tworząc muzykę świeżą i bardzo melodyjną. Warto posłuchać chociażby remiksu Praise You dla Fatboy Slima lub zobaczyć ich występ 25 lipca na Wide Stage.
Kangding Ray live O b o w i ą z ko w a p o z y c j a dla fanów mrocznych i hipnotyzujących odmian muzyki techno, charakterystycznych dla wytwórni Stroboscopic A r tefac t s i Raster-Noton. Artysta od kilku lat należy do ścisłej czołówki gatunku, a w tym roku wydał fantastyczny album, który można będzie usłyszeć podczas koncertu 25 lipca na Wide Stage.
Little Dragon Szwedzka grupa z pogranicza popu, trip hopu, R&B i tanecznej elektroniki, znana szerszej publiczności dzięki czterem albumom oraz współpracy z Gorillaz i SBTRKT. Zespół przyjedzie na Audioriver, by promować swój najnowszy album Nabuma Rubberband, który docenili m.in. Zane Lowe, Jimmy Kimmel czy David Letterman. 26 lipca, Main Stage.
Brodinski Jeden z najbardziej popularnych przedstawicieli sceny electro ostatnich lat. Francuski DJ i producent jest artystą bardzo wszechstronnym oraz nieprzewidywalnym. W jego setach i produkcjach można znaleźć również elementy techno, hip hopu i trapu. Świętną okazją, by się o tym przekonać, będzie jego występ 26 lipca w Last.fm Hybrid Tent.
31
muzyka | recenzje
Jack White Lazaretto Sonic Distribution Kyla La Grange Cut Your Teeth Sony Music Entertainment
8/10
32
Muzyka gitarowa nie ma obecnie tak dużego wzięcia jak choćby jeszcze 12 lat temu, kiedy w modnych zachodnich klubach królował indie rock. Są jednak artyści, którzy bez względu na zmieniający się z zawrotną szybkością gust młodych ludzi, kurczowo trzymają się swoich sześciu strun i wciąż pozostają na topie. Jednym z nich jest z pewnością Jack White, który wydał właśnie swój drugi solowy album. O byłym liderze The White Stripes można mieć różne zdanie. Jedni nazywają go geniuszem, drudzy megalomanem, kolejni go kochają, a jeszcze inni nie znoszą. Jednego natomiast Mr. White’owi nie sposób odmówić – ogromnego talentu. Pochodzący z Detroit muzyk posiada fenomenalne wyczucie melodii i potrafi tak idealnie wyważyć proporcje między rockiem, popem a bluesem, że niemal każdy z nas odnajdzie w jego twórczości coś dla siebie. Lazaretto pod tym względem nie zaskakuje i nie zawodzi. Charakterystyczne zadziorne riffy ozdobione od czasu do czasu jazgoczącymi syntezatorami czy partią skrzypiec, surowość brzmienia i spora dawka przebojowości – to główne atuty tego albumu. Płyty, która z pewnością pojawi się w zastawieniach najlepszych krążków 2014 roku. Kamil Downarowicz
Deadmau5 While (1<2) Universal Music Polska
7/10 7/10 Zmiany, zmiany. Z podanego z rozmachem folk-rocka, jaki wypełniał debiutanckie Ashes ostała się tylko piosenkowa esencja, obficie podlana teraz elektroniką. Skoro jednak producencką pieczę nad nowym albumem 29-letniej Br y tyjki przejął Jakwob, a więc spec od brzmień post-dubowych, słuchanie Cut Your Teeth nie powinno powodować opadu szczęki ze zdziwienia. Kyla wciąż ociera się o nienachalny dramatyzm (Cannibals, Fly) i umie sklecić zgrabny przeboik (I Don’t Hate You, Get It), ale tłem dla jej głosu przejętego podlotka są teraz nie zawsze najświeższe dźwięki synth popu, trip hopu i electro. Bywa niekonwencjonalnie, jak w pluskającym seapunkowo White Doves z etnicznym pobrzękiwaniem karaibskich kotłów czy w utrzymanym w rytmie Calypso The Knife, ale generalnie obcujemy z niezłymi utworami utrzymanymi w wyczerpanej już mocno konwencji. Jeśli Kyla chce rywalizować o fanów z Ellie Goulding, Foxes czy Grimes to jest na dobrej drodze. Jeżeli jednak nowy long jest efektem dalszych poszukiwań własnego stylu, to chyba trochę pobłądziła. Sebastian Rerak
„To dobry miks całego gówna, który pragnąłem stworzyć przeciwko gównianym ludziom oczekujących usłyszeć to, czego się spodziewali.” Takimi słowami zapowiadał swój siódmy studyjny album jeden z najbardziej znanych producentów muzyki klubowej – Deadmau5. I słowa dotrzymuje. Zamiast typowych dla tego elektronicznego artysty parkietowych wymiataczy tym razem otrzymujemy zestaw 25 kompozycji, zamkniętych na dwóch płytach CD, w większości naznaczonych mrokiem, niepokojem i specyficzną melancholią. Remiksy dwóch nagrań Trenta Reznera (Survivalism, Ice Age), które znalazły się na traciliście While (1<2) nie są przypadkowe. Wpływ lidera NIN słychać w całym albumie. Zwłaszcza gdy na pierwszy plan wybijają się dość częste partie pianina i charczących syntezatorów. Co prawda typowo taneczne motywy nie zniknęły zupełnie z twórczości Kanadyjczyka, jednak nie posiadają tak dużego powera, jakiego moglibyśmy się spodziewać. Czy to źle? Świetne melodie, bogate aranżacje i stylistyczny luz Deadmau5a sprawiają, że nawet ortodoksyjni wyznawcy tłustych beatów powinni dać temu wydawnictwu szansę. Kamil Downarowicz
muzyka | recenzje
Glass Animals ZABA Universal Music Polska Kasabian 48:13 Sony Music Entertainment
Maja Koman Pourquoi pas Warner Music Poland
7/10 8/10 Uważani są za jeden z najbardziej bezczelnych zespołów brytyjskich w historii i właśnie wracają z nowym albumem. Paradoksalnie nie jest to dobra wiadomość dla fanów brzmień spod znaku Oasis czy The Beatles, stanowiących do tej pory główną bazę odbiorców muzyki Kasabian. Dlaczego? Otóż czwórka z Leicester postawiła tym razem zdecydowanie na elektronikę, spychając gitary na dalszy plan. Już zapowiadający płytę singiel Eez-eh narobił sporo zamieszania. Pulsujący agresywny rytm, beat prosto z dyskotekowych parkietów i momentalnie wyczuwalny luz. Podobnie jest z Doomsday i Treat, kawałkami, które śmiało można określić mianem szalonego punk-disco. Solidny zastrzyk adrenaliny podany bez znieczulenia. Jak wspomniałem wyżej, gitary pojawiają się tutaj wyjątkowo rzadko ale treściwie. Np. taki Bumblebee to epicki, stadionowy wymiatacz, a Bow przywołuje na myśl brzmienie zespołu z początku kariery. Mała rada, jeśli szukacie we współczesnej muzyce popularnej świeżości, pomysłowości i polotu, to sięgnijcie po 48:13. Nie zawiedziecie się. Kamil Downarowicz
7/10 Niektóre media piszą o niej jako o kolejnym odkryciu zawdzięczanym telewizyjnym talent shows, ale prawda jest taka, że jeszcze przed startem w Mam Talent Maja Koman była samonośną muzyczną konstrukcją. Debiut poznanianki w pełni to potwierdza. Pourquoi pas to nieobliczalny zestaw stylowych piosenek, świetnie łączących ży we instrumentacje (kontrabas, ukulele, nastrojowo szepczące skrzypce) z elektronicznym mikrobrzmieniem. Jeśli na jednej płycie możecie znaleźć barokowy pop niczym z angielskich wrzosowisk (My Dear Deer, Dear Sadness), francuski kabaret (Kika), krotochwilną Americanę (It’s Not Mine), reggae’ową pulsację (znany już dobrze przebój Babcia mówi), a nawet para-rapową nawijkę w sosie swojskiej cepelii (Dziad), to najbardziej na miejscu będzie tu chyba termin „muzyka autorska”. Intrygujące, z nienaganną kulturką, a i czepia się ucha. Sebastian Rerak
Co musiało się stać , że po w ydaniu dwóch średnich EP-ek i trzech niczym nie wyróżniających się singli, chłopcy z Glass Animals nagle stali się „odkryciem angielskiej sceny elektronicznej”? Mogli uczyć się na błędach i dążyć do doskonałości. Mogli zostać przygarnięci pod skrzydła Paula Epwortha, jednego z lepszych producentów muzycznych, któr y w ypuścił w świat takie sław y, jak: Adele, Florence and the Machine czy Crystal Castles. Oczywiście mogli też zrealizować te trzy rzeczy naraz. Najnowszy krążek zespołu ZABA nie jest (na szczęście) urzeczywistnieniem master planu producenta, a raczej ulepszoną i usprawnioną kontynuacją wcześniejszej działalności. A wcześniejsza działalność zespołu zaczyna się w momencie, w którym jako 14-latkowie – Dave Bayley, Drew MacFarlane, Edmund Irwin-Singer i Joe Seaward stają się podwórkowymi kumplami i współtwórcami pierwszych melodii. Jeśli szukacie plemiennych rytmów przeplatanych odgłosami natury i lekkim wokalem to jest to strzał w dziesiątkę. Włączając „play” wpadniecie w wir funky-eksperymentalnych brzmień. Ostrzegam – grozi zapętleniem. Anna Wawszkiewicz
33
litaratura | recenzje
34
Zgubione, znalezione
Shaun Tan
Pod tajemniczym tytułem Zgubione, znalezione ukrywają się trzy niezwykłe opowieści: Czerwone Drzewo, Zguba i Króliki. Chociaż każda z nich przedstawia całkowicie odrębną historię to jednak wszystkie łączy uczucie niepokoju, zagubienia, straty czy zaburzenia poczucia tożsamości. Czerwone drzewo opowiada o zgnębionej problemami dziewczynce, której nikt nie rozumie. Świat jest dla niej „bezduszną maszyną”, a ona sama nie widzi sensu własnej egzystencji. Poczucie osamotnienia jest wręcz nieznośne. Dziecko odnajduje jednak w szarej rzeczywistości iskierkę nadziei. Z kolei Zguba opowiada o nietolerancji, obojętności i ogólnej znieczulicy, którym przeciwstawiono dziecięcą naiwność, ciekawość, inwencję twórczą i otwarty umysł. Porusza kwestie społecznego wyizolowania i odczłowieczającej polityki gospodarczej. Samotny stwór wędrujący przez betonowe miasto jest idealnym odzwierciedleniem apatii panującej we współczesnym społeczeństwie. Na zakończenie pojawiają się
Króliki, napisane przez Johna Marsdena, zaś ilustrowane przez Shauna Tana. Główny motyw historii oscyluje wokół odwiecznego konfliktu pomiędzy technologicznym postępem a naturą. Wszystko zostaje doprawione różnicami politycznymi, rasowymi i oczywiście brakiem porozumienia pomiędzy stronami konfliktu. Otwarte zakończenie potęguje tylko poczucie bezsilności wobec kryzysu środowiskowego oraz braku wyobraźni istot wszelakich, przyczyniających się do upadku świata czy to fikcyjnego, czy rzeczywistego. Shaun Tan w niezwykły sposób portretuje ludzkie przywary, ukazuje świat oczami przerażonego dziecka, które nie jest w stanie zrozumieć postępowania dorosłych. Znakomite teksty ilustrowane surrealistycznymi obrazami na długo zostają w pamięci. Nic dziwnego, że ekranizacja Zguby otrzymała Oscara w 2011 roku za najlepszy film krótkometrażowy. Znakomita twórczość! Alicja Zielińska
Kultura Gniewu
Sońka Po ko n t r o w e r s y j n e j powieści Ości Ignacy Karpowicz zmienia konwencję i powraca z intymną opowieścią o wojnie i miłości. Sztampowy temat został przedstawiony w dość nietypowy sposób. Tytułowa Sońka to kobieta ciężko doświadczona przez życie. Pewnego dnia przypadkowo spotyka na drodze warszawskiego reżysera teatralnego – Igora Grycowskiego, który z powodu awarii samochodu został zmuszony do zrobienia sobie nieplanowanego postoju. Cierpiący na niemoc twórczą reżyser widzi w osobie staruszki inspirację do stworzenia nowej sztuki. Historia Sońki przenosi do czasów wojny, w których „nażyła się i nauczuła tyle, że potem ani żyła, ani czuła”. Jest to opowieść o wielkiej miłości do niemieckiego oficera SS, daleko wykraczająca poza słowa, nienawiść czy upokorzenie. Niebezpieczny związek z Joachimem, na przekór wszystkim i wszystkiemu, przynosi bohaterce najpiękniejsze wspomnienia. Cena, jaką przyjdzie jej zapłacić
Jalo Pióro i kartki na stoliku – za kratami. Czy w ten sposób można spędzić całe życie? Jalo jest zagubiony w każdym dniu, minucie i sekundzie. Stara sie stworzyć swoją historię na nowo i odkryć nieznane za pomocą tuszu i papieru. Spisuje zeznania. W pewien sposob przypominajaca Proces Kafki książka Jalo wykorzystuje technikę chaosu i dezorientacji stosowaną na przykład przez pisarza Dona DeLillo w Cosmopolis. Jalo wprawia czytelnika w prawdziwy trans. Podczas tej wielowymiarowej lektury, ukazującej rzeczywistość w nietuzinkowy sposób, zawroty głowy i skonfundowanie są niemal gwarantowane. Żyjemy w czasach, kiedy jedynie
Ignacy Karpowicz Wydawnictwo Literackie za krótkie chwile szczęścia, to ogromne cierpienie i wyizolowanie z wiejskiej społeczności. Sońka jest także opowieścią o Igorze, warszawskim hedoniście, który w pogoni za karierą i sławą, traci swoją tożsamość. Spotkanie ze staruszką przywołuje wydarzenia z przeszłości, które tak skrzętnie ukrywał przed światem. Igor stając się powiernikiem Soni, ocala jej historię od zapomnienia, pozwalając tym samym, spokojnie jej odejść. Jest to najbardziej osobista książka Karpowicza, której akcja rozgrywa się w małej, podlaskiej wsi (rodzinnej miejscowości autora). Inspiracją dla powstania książki była autentyczna historia opowiedziana przez malarza Leona Tarasewicza. Wielowątkowość pozycji oraz kipiące z niej emocje nie pozwalają o Sońce zbyt szybko zapomnieć. Opowieść skłania do głębszej refleksji nad istotą miłości, okrucieństwem ze strony najbliższych czy konsekwencjami życiowych wyborów. Karpowiczowi udało się zgrabnie opowiedzieć o tematach, przeważnie pomijanych milczeniem. Uniknął przy tym zbędnego patosu, który często towarzyszy pisaniu o ludzkich dramatach. Wioleta Żochowska
Iljas Churi Wydawnictwo Karakter wartości niematerialne moga ochronić przed utratą zmysłów czy sensu istnienia. Jedną z nich jest literatura która, mimo że spisana na materii, odtwarzana jest w eterycznej wyobraźni. Odwieczna walka religii, opinii i uczuć to główne motywy w publikacji Iljasa Churiego. Jak niejasną trzeba mieć przeszłość, aby nawet biegły śledczy się w niej pogubił? Wielka Historia pochłonęła znaczną cześć rodziny Jalo, niosąc ze soba płacz, płomień miłości, a także udrękę rozstania. Pielgrzymka głównego bohatera składa sie z krwawych szlakow, ucieczek i różnych wyznań, aby w końcu powrócić do korzeni i chrześcijaństwa. Próżno doszukiwać się jakiejkolwiek spójności w tej parodii ludzkiego pożądania przeplatanej niewyobrażalną brutalnością. Jalo to prawdziwe wyzwanie dla prozy, nowy gatunek wyrastajacy ponad literaturę piekną. Karolina Kaim
35
Natalia Bażowska, Spacer, prace udostępnione dzięki uprzejmości artystki
sztuka | artykuł
O tym, co dziewczynka znalazła w komórce na podwórku...
Tekst: Marta Kudelska
N
a ciemnej uliczce leżał przedziwny przedmiot. Trudno było jednoznacznie stwierdzić, czy ktoś go porzucił, czy też może niepostrzeżenie wypadł z torebki jakiejś roztargnionej starszej pani, która spieszyła się do mieszkania przed zapadnięciem zmroku. „W końcu pewnie ktoś ciekawski przystanie na moment pod pretekstem znalezienia kluczy i zauważy małe zawiniątko wciśnięte w róg chodnika” – pomyślała mała dziewczynka, przyglądając się z balkonu całej tej scenerii. Oparła zaciekawioną buzię o zardzewiałą balustradę, brudząc podbródek i policzki brązowym nalotem. Akurat zastanawiała się nad tym leniwym wieczorem, gdy usłyszała dziwny trzask. Na świecie jest pewien rodzaj dźwięków, które słyszą tylko koty i małe dzieci. Gdy maluchy zaczynają dorastać tracą tę umiejętność, ponieważ ich uszy są już znacznie wyżej niż wcześniej, co zwyczajnie wszystko komplikuje. Nie jest jednak tak, że znika ona bezpowrotnie. Czasem, gdy dzieci stają się już dorosłymi ludźmi, a ich dłonie zaczynają się marszczyć jak porzucone skórki owoców, znów do ich uszu dochodzą tajemnicze trzaski, skrzypnięcia podłogi czy szepty. Niektórzy mówią, że dzięki tym dźwiękom łatwiej jest odejść z tego świata, bo podobno wszystkie pochodzą z ponurego miejsca, ukrytego w zakrzywieniu rzeczywistości... „Ciekawe co tam leży?” – zastanawiała się dziewczynka patrząc na zawiniątko. Pomyślała, że dziwny dźwięk, który przed chwilą usłyszała, był w jakiś sposób związany z tym leżącym na chodniku „czymś”. Nie wiedziała tego na pewno, ale bolące ją głęboko w środku ucho było sygnałem, że tak może być w rzeczywistości. Oblizała języczkiem wargi, a po chwili niczym mały, nocny ptak przefrunęła z balkonu na konary drzewa i zsunęła się po jego chropowatej korze na chodnik. Gdyby jakiś dorosły zauważył całą tę sytuację bez wątpienia stwierdziłby, że widział zwierzątko, które uciekło właścicielowi, a nie małą dziewczynkę. Niestety dorośli
zapominają o wszystkich magicznych sztuczkach, które potrafili robić jako dzieci. Tylko, że w przeciwieństwie do umiejętności słyszenia dziwnych głosów ten dar zanika bezpowrotnie. Dziewczynka opadła delikatnie na popękaną płytę chodnika, przykucnęła i szturchnęła lekko tajemnicze zawiniątko. Z bliska wyglądało jak kawałki pozszywanych ze sobą gałganków, jednak były znacznie bardziej twarde i szorstkie. Dziewczynka przyglądała się im z zaciekawieniem, aż spostrzegła, że spomiędzy szmatek wystaję mały kluczyk. Obok kamienicy, w której mieszka rodzina dziewczynki, na podwórku stoi opuszczona komórka. Dorośli uwielbiają straszyć nią dzieci. Mama pewnego rudowłosego chłopca powiedziała kiedyś, że kto raz tam wejdzie, ten zostanie w niej uwięziony na zawsze. Inne mamy przytakiwały jej, chociaż doskonale wiedziały, że to najzwyklejsza bajka. Po prostu w dzieciństwie mama rudowłosego chłopca straciła siostrzyczkę. Okoliczności wypadku były tajemnicze, więc sąsiadka stworzyła straszną historię o opuszczonej komórce, z której nie można się wydostać, tłumacząc, że to potworne miejsce pochłonęło jej biedną siostrę. Z kolei ojcowie powtarzali, że ten składzik pewnie należał do któregoś z dawnych mieszkańców i jest przepełniony przeróżnymi śmieciami. Jednak było coś tajemniczego w tej rozpadającej się od kilku lat komórce. Za każdym razem, gdy próbowano ją zburzyć lub do niej wejść, działy się dziwne rzeczy, przyprawiające o gęsią skórkę na plecach. Wewnętrzny głos podpowiadał dziewczynce, że pomiędzy zawiniątkiem a komórką jest jakiś związek. Zresztą tak już w bajkach bywa, że jeden tajemniczy przedmiot idealnie łączy się z drugim. I tak rzeczywiście było. Kluczyk z dziwnego zawiniątka pasował jak ulał do zamka w drewnianych drzwiach. No, może nie aż tak idealnie, bo dziewczynka musiała kilka razy podważyć patyczkiem cały mechanizm. Po kilku próbach w końcu jej się udało i ostrożnie
37
sztuka | artykuł popchnęła drzwi. Tuż za progiem, dzielącym jej świat od krainy za drzwiami komórki znajdował się niewielki niczym niewyróżniający się przedsionek. Pełno w nim było szmat, podobnych do tych, w które zawinięty był kluczyk, gdzieniegdzie poniewierały się pędzle, stare puszki po farbie i jasne kości. Jednak dziecko nie bało się zbytnio. Jak większość małych dziewczynek nie raz oglądała rozkładające się za szybką skarbczyka zwłoki zdechłego kreta czy myszy. Za tą całą rupieciarnią zauważyła jednak trzy pary drzwi. Serce zaczęło jej bić jak oszalałe. Które powinna wybrać? Wzięła głęboki wdech, zamknęła oczy i jej mała dłoń przekręciła jedną z trzech, tajemniczych klamek. Otworzyła drzwi po lewej stronie...
Natalia Bażowska, Entropia, prace udostępnione dzięki uprzejmości artystki
Magdalena Franczak, Sekrety/Widoczki 2007-2013, prace udostępnione dzięki uprzejmości artystki
38
Drzwi pierwsze W niewielkim pomieszczeniu znajdowały się wielkie obrazy. Dziewczynce zdawało się nawet, że są większe od niej. Szczelnie wypełniały całą ścianę od podłogi aż po sufit. Przez moment miała wrażenie, że to wcale nie są obrazy, jakie mama pokazywała jej często w kolorowych albumach, ale olbrzymie lustra. Postaci zdawały się spoglądać na dziewczynkę z jakiś ukrytych pomieszczeń. Dziecko pomyślało, że właśnie spotkało dawne księżniczki, o których babcia opowiadała jej bajki przed snem. Bohaterki obrazów były ubrane w przepiękne, błyszczące suknie, mieniące się tysiącem barw. Kolory zmieniały się jak w kalejdoskopie: złoto przenikało się błękitem, by po chwili zmienić się w soczystą zieleń, następnie karminową czerwień i zgaszony brąz. Niektóre wielobarwne suknie robiły wrażenie tak gęstych i ciężkich, że dziewczynka miała wrażenie, że mogłaby się w nich schować przed tym przypominającym gąbkę mężczyzną, który co jakiś czas pojawiał się na ich podwórku. Stała tak kilka chwil oczarowana, gdy nagle spostrzegła, że każda z tych postaci wcale nie jest księżniczką, jak z początku jej się zdawało, a przynajmniej nie jest nią do końca. Zamiast misternych loków, zaplatanych o wschodzie słońca, z ich głów wyrastały przedziwne narośle. Dama w niebieskiej sukni zamiast uśmiechniętej twarzy miała olbrzymią hubę. Zupełnie jakby ktoś spłatał jej psikusa i założył na głowę odrobinę upiorną maskę. Z kolei buzię innej pokrywały gęste pukle, tak że nie było widać nawet koloru jej oczu. Następna dama ukrywała twarz za wielkim białym stożkowatym czepcem, z którego filuternie wystawała kępka włosów. Ostatnia z portretowych pań spoglądała na coraz bardziej zaintrygowaną dziewczynkę zza kwiatowego bukietu. Przyglądając się kolejno tym niezwykłym kobietom, dziewczynka zastanawiała się, dlaczego żadna z nich nie ma twarzy? Było jej trochę nawet smutno z tego powodu. Przecież skoro nie miały twarzy to nie posiadały też ust, więc nie mogły ze sobą porozmawiać, a ona była tak ciekawa ich historii, skąd się tu wzięły oraz kto i dlaczego pozbawił je możliwości mówienia? Pomyślała nawet, że chciałaby coś o nich wiedzieć, a wydawało jej się, że musiałaby zejść jeszcze głębiej, by znaleźć odpowiedzi na te pytania. Spojrzała jeszcze raz na wszystkie te nieme kobiety i nie zamykając za sobą drzwi wyszła z dziwnego pomieszczenia. Coś jej podpowiadało, że lepiej tych drzwi już nie zamykać, że pewnie znajdzie się ktoś, kto tu wejdzie i rozszyfruję ową zagadkę... Drzwi drugie Znów była w opuszczonej komórce. Tym razem postanowiła otworzyć środkowe drzwi. Gdy tylko delikatnie je uchyliła poczuła chłód. Zimno ma to do siebie, że przypomina ostre igiełki wbijające się w skórę. Jej białe ząbki uderzyły kilka razy o siebie, góra – dół,
sztuka | artykuł góra – dół, a na rączkach i pod kolanami pojawiła się gęsia skórka. Drugi pokój był odrobinę większy i wyglądał trochę jak z bajki o Królowej Śniegu. Dziewczynka miała wrażenie, że znalazła się w autentycznym lodowym pałacu. Przy jednej ze ścian znajdowała się wielka kryształowa bryła, która odbijała jej postać. W całym pomieszczeniu słychać było cichy dźwięk, jednak nie potrafiła odgadnąć jego źródła. Gdzieś w rogu znajdował się przedziwny obiekt, pachnący ziemią i korzeniami. Dziewczynka wciągnęła mocno powietrze noskiem i zobaczyła coś, co wydało jej się bardzo znajome. Podekscytowana podbiegła do jednej ze ścian, pod którą w czarnej ziemi mieniły się kolorowe szkiełka. „Sekrety!” – pomyślała i paluszkiem ostrożnie zaczęła odgarniać z nich ziemię. Jej oczom zaczęły się ukazywać koraliki, plastikowe figurki, kolorowe papierki po cukierkach, lekko gnijące płatki kwiatów, ktoś nawet zakopał złotą monetę. Gdy tak przyglądała się znalezionym sekretom na jej dłoń spadła zimna kropla. Mimowolnie spojrzała w górę. Z lodowego sufitu powoli spływały kryształowe łezki. Jedna po drugiej, najpierw wolno, potem coraz szybciej i szybciej, by w końcu zmienić się w wiosenny deszcz. Dziewczynka wiedziała, że to znak. Możliwe, że Lodowa Pani tego zamku, uznała, że wizyta skończona. A przecież czekały na nią jeszcze trzecie drzwi. Drzwi trzecie Gdy była jeszcze bardzo, bardzo mała ojciec zabrał ją do lasu. Dobrze pamiętała zapach i smak jeżyn, miękki mech i słowa taty, że czasem warto zejść z leśnej ścieżki. Nie wiedziała jeszcze, dlaczego tak powiedział, ponieważ mama i babcia zawsze powtarzały, że tego nie powinno się robić. Jednak czuła, że kiedyś rozwiąże tę zagadkę. Ostatnie drzwi skrywały za sobą najmniejszy pokój. Na kamiennych ścianach wisiało kilka niedużych obrazów. Były na nich wilki, gęste i mocne linie przypominające knieje lasu. Na jednym z nich stała odwrócona plecami czarnowłosa dziewczyna, przed którą rozpościerał się niesamowity, ale i dobrze znany las. Dziecko pomyślało, że to pewnie ta dziewczyna, która zeszła z leśnej ścieżki, jak mówił jej tata. Obok obrazów na ziemi stały małe, przedziwne stworzenia. Przypominały jej trochę bardzo włochate pieski, a że była bardzo ciekawa czy są milusie, wyciągnęła do nich rączkę. Ich futerko było rzeczywiście miękkie, czuła pod paluszkami poskręcane włosy i... nagle dotknęła czegoś ostrego. Przesunęła po tym czymś jeszcze raz palcami. Nie była pewna co to właściwie jest. Dotknęła delikatnie drugi raz... Zęby! Ostre kły! Tego się nie spodziewała po włochatych, milutkich stworzeniach. Pomimo swojej odwagi była wciąż małą dziewczynką, rozpłakała się i uciekła. Biegła przez wąski korytarzyk, zostawiając za sobą i smutne damy bez twarzy w pięknych sukniach, i topniejący pałac Lodowej Królowej, i wreszcie dziwne stwory z zębami w futerku... Obudziła się obok trzepaka. Poranek był pochmurny, trochę ciężki. Niebo wyglądało jakby spadło na ziemię i rozsypało się na tysiąc kawałków, a ktoś przerażony tym faktem poskładał je bardzo nieporadnie i przykleił jeszcze raz tam na górze. Za murem powoli budziło się miasto. Tramwaje, autobusy, chłopcy z mlekiem zamiast z wąsem, dziewczynki z iPadami zamiast lalek i cały ten zabiegany świat zaspanych dorosłych. Mała dziewczynka przewróciła się na plecy i pomyślała, że musi wracać, bo mama będzie się denerwować, gdy nie znajdzie jej w kolorowej pościeli. Przecież mama mówiła, że wie, co znajduje się za drzwiami opuszczonej komórki.
39
Magdalena Franczak, Zejście 2014, fot. Diana Kołczewska, prace udostępnione dzięki uprzejmości artystki oraz Galerii Labirynt
Natalia Bażowska, Spokój, prace udostępnione dzięki uprzejmości artystki
OTWÓRZ MIASTO Z HEINEKENEM! Przedstawiamy Wam najciekawsze miejsca i wydarzenia tego lata w Warszawie. Nie może Cię tam zabraknąć! -
OTWÓRZ MIASTO 40
Zapraszamy na najgorętsze imprezy, koncerty i wydarzenia kulturalne tego lata. Tu dowiesz się, dokąd w mieście warto trafić, co zjeść i gdzie bawić się od rana do... następnego rana. Tu znajdziesz miejsce lub wydarzenie dla siebie i swoich przyjaciół, polecane przez Heinekena i redakcję HIRO. Dołącz do nas!
CUD NAD WISŁĄ x HEINEKEN CITY NIGHTS
Heineken wspólnie z warszawskim klubem Cud Nad Wisłą zaprasza na wyjątkową serię klimatycznych koncertów – Heineken City Nights. Tego lata, w każdy sobotni wieczór zagrają tam artyści reprezentujący brzmienia największych światowych metropolii. Nie przegap żadnej imprezy w cyklu Heineken City Nights! Odkryj muzykę miejskich imprez i otwórz się na swoje miasto. Dowiedz się więcej o artystach, którzy wystąpią na Heineken City Nights i śledź aktualne trendy i wydarzenia na otworzmiasto.pl, kompendium życia miejskiego, które w jednym miejscu gromadzi najciekawsze wydarzenia oraz miejsca z 11 największych miast Polski. Cykl rozpocznie się już 14 czerwca i potrwa do końca sierpnia.
-
OTWÓRZ MIASTO Z HEINEKENEM
KURORT Latem Warszawa przenosi się w plener a warszawski plener to przede wszystkim Wisła. Wszystkich fanów pikników nad rzeką i relaksowania się w słońcu zapraszamy do Kurortu. Nasze miejsce to nie tylko przestrzeń do leniuchowania ze szklaneczką zimnego napoju w ręku. Nazwa i bliskość wody zainspirowałą nas do uruchomenia wyobraźni w temacie zagospodarowania wolnego czasu warszawiaków.
CAFE KULTURALNA Kulturalna to zdecydowanie jedno z ważniejszych miejsc na klubowej mapie Warszawy. Działamy stabilnie już 10 lat biorąc aktywny udział w tworzeniu warszawskiej kultury. Atmosfera została zbudowana również dzięki starannie dobieranemu repertuarowi koncertów. Na scenie Kulturalnej występują najciekawsze polskie zespoły, które powinien znać każdy, kto twierdzi, że polska muzyka jest gorsza od zagranicznej.
PIES CZY SUKA Pies Czy Suka PURE BAR możesz skosztować najwyższej klasy autorskie koktajle przyrządzone według najnowszych trendów współczesnej miksologii oraz klasyki koktaljowe z całego świata. Pure Bar jest kontynuacją naszego podejścia do przestrzeni i dizajnu - otwarty, nowatorski, eksperymentyjący, ale przede wszystkim trzymający wysoką jakość.
PLAC ZABAW Trzecia (letnia) odnoga trójcy: Powiększenie – Plan B – Plac Zabaw. Kto był ten wie, kto nie był... sorry, nie ma takich. Każdy, kto w sezonie letnim zabłąkał się na Agrykolę nie mógł do nas nie trafić. Park, drzewka, trawka (nie rzucać petów!), ptaszki i wiśnia z sałerem. Do tego mnóstwo koncertów i kozackich imprez do rana.
4132
SOHO FACTORY Awangardowa przestrzeń dla kultury i biznesu jakiej nie znajdziecie nigdzie indziej. Warszawski odpowiednik nowojorskiego SOHO, w którym artyści zamienili pofabryczne budynki na galerie sztuki i lofty, gdzie duch Warhola obecny jest do dzisiaj. Dzielnica artystyczna nabiera ducha, a kalendarz przyszłych inicjatyw napełnia ludzkim żywiołem te jeszcze niedawno martwe mury.
PATIO KREDYTOWA 9 Nowe miejsce w Warszawie. Klubokawiarnia. Bar. Położone na patio czarującej kamienicy przy Kredytowej 9. Stworzone przez i dla warszawiaków. Tu chcemy spędzać letnie wieczory, pić poranne kawy, spotykać znajomych i przyjaciół, imprezować, hasztagować i czekinować się.
42
BAR STUDIO BAR z ambicjami (społeczno–kulturalno– politycznymi) w samym środku miasta. Napoje, przekąski, sztuka. Od rana do ciemnej nocy. Socrealistyczne wnętrza, imponujące płaskorzeźby w łukach między kolumnami i fantazyjne żyrandole z epoki. Twórcy Chłodnej 25 kolejny raz udowadniają za co ich lubimy.
TARG ŚNIADANIOWY Targ Śniadaniowy to nowy pomysł na zakupy i spędzanie czasu podczas weekendu. Jest połączeniem handlu zdrową żywnością, oraz działań rozrywkowo warsztatowych przeznaczonych zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Wszystko w atmosferze śniadania na świeżym powietrzu.
-
OTWÓRZ MIASTO Z HEINEKENEM
OCH-TEATR Och-teatr od trzech lat zaprasza na spektakle odważne, zastanawiające, ale i zabawne, wzruszające. A także na koncerty i wieczory kabaretowe. Jednym słowem to centrum rozrywek teatralnych na wysokim poziomie.
PKP POWIŚLE WARSZAWA POWIŚLE PKP Powiśle to nowe miejsce na towarzysko-kulturalnej mapie Warszawy. Wypełnione niepowtarzalnymi muzycznymi brzmieniami, zaczynając od jazzu, reggae, funk, soul, R&B po hip-hop. Oferujące pełen wybór plażowych cocktaili oraz karaibskie barbeque.
43
GDZIE TERAZ? ZAMIAST PYTAĆ, WEJDŹ NA OTWORZMIASTO.PL I SPRAWDŹ, CO JESZCZE CZEKA NA CIEBIE W TWOJEJ OKOLICY.
BURNING MAN
Lada chwila – na przełomie sierpnia i września – na pustyni w północnej części stanu Nevada po raz kolejny będzie miało miejsce niesamowite zjawisko. Już zaledwie kilka tygodni dzieli nas od tegorocznej edycji Festiwalu Burning Man. Tekst: Wera Dutkiewicz Ilustracja: Anna Olczak
44
Wyobraź sobie ogrom ciągnącej się po horyzont, nieprzyjaznej pustynnej równiny. Pomyśl o temperaturze w nocy spadającej do kilku stopni powyżej zera, w ciągu dnia zaś dochodzącej nawet do 60 o C w słońcu. Każdy kawałek cienia jest na wagę złota. Do jedzenia i picia masz wyłącznie przygotowane wcześniej zapasy. Komercyjny handel jest tu ograniczony do minimum na rzecz wzajemnej, niezobowiązującej wymiany dóbr. Na miejscu nie kupisz więc nic poza kawą, herbatą, lemoniadą i lodem. Biorąc jednak pod uwagę tutejszy klimat, lód to nie lada gratka. Trzy dolce i masz go cały worek, kruszony lub kostkach – jak sobie życzysz! Myślisz, że mowa o obozie harcerskim na Księżycu? Nie, ten opis dotyczy najbardziej odjechanego festiwalu na świecie. Burning Man to cykliczne święto stanowiące zwieńczenie całorocznej pracy najróżniejszych artystów: rzeźbiarzy, performerów, twórców instalacji, ekspertów od kostiumów i cosplayowych klimatów. Stanowi unikatowe, światowe społeczno-kulturowe zjawisko, którego szkieletem i motorem napędowym jest niepowtarzalna społeczność.
Według oficjalnych danych w zeszło- podejście imprezowiczów do narkotyków i innych używek. rocznej edycji wydarzenia udział wzięło Burning Man można porównać do uliczponad 69 tysięcy osób. Od 1986 roku nego, kuglarskiego widowiska, tworzow ostatni poniedziałek sierpnia na osiem nego w równym stopniu przez wszystkich dni uczestnicy budują na piaszczystym pustkowiu miasteczko Black Rock City. uczestników. Bez granic, podziałów, rozCo więcej, tworzą oni na ten czas niezwy- różnienia na artystów i widownię. W wielu aspektach przy wołuje on na myśl kle zgraną społeczność, swego rodzaju uwspółcześnioną wersję pogańskich obspontanicznie i oddolnie inicjowany twór dużo silniejszy od wielu tradycyjnych i ty- rządków. Znajdziemy tu pochwałę radości życia, wolnej miłości, nieskrępowanej powych komórek społecznych. swobody, wyrażania siebie przez sztukę, Niezwykły charakter festiwalu Burning Man to skła dowa wielu c z ynników. zjednoczenia z naturą i poszanowania dla środowiska. Kulminacyjnym punkW znacznym stopniu tworzą go sami tem wydarzenia jest spalenie ogromnej uczestnicy wydarzenia poprzez swoją kreatywność, swobodę obyczajów, kul- człekokształtnej kukły przy akompaturową i etniczną różnorodność, otwar- niamencie śpiewów i tanecznej zabawie tość, chęć wzajemnej współpracy, soli- – rytuał w oczywisty sposób kojarzący się z symbolicznym oczyszczeniem i przeddarność i samowystarczalność. Kolorytu chrześcijańskimi praktykami religijnywydarzeniu dodają różnorodne stylizacje mi. Z drugiej strony relatywna bliskość począwszy od misternych cosplayowych Doliny Krzemowej przyciąga tu coroczprzebrań w steampunkowym stylu, przez nie całe zastępy spragnionych wrażeń, zwiewne stroje dzieci-kwiatów wyjęte rodem z kolorowych lat 60. i 70., a koń- wolności i solidnego zastrzyku kreatywcząc na nieskrępowanej nagości niektó- nych inspiracji pracowników korporacji. Dla wielu z nich osiem dni nieskrępowarych uczestników w pełni korzystających z uroków tej pozbawionej sztywnych re- nej swobody i intensywnych doznań to rekompensata za całą resztę roku spęguł społeczności. Nie bez znaczenia jest dzoną pod ciasno zawiązanym krawatem. także, eufemistycznie mówiąc, otwarte
RABAT
50%
Zrób zdjęcie tej strony, przyjedź do nas, pokaż fotkę i skorzystaj z 50% rabatu na usługi EventBoats! Promocja ważna do 31.08. tylko dla czytelników HIRO. e ve n t b o a t s . p l
Ruszaj na wodę z EventBoats Jest piątkowe popołudnie. Temperatura dobija prawie trzydziestu stopni Celcjusza. Nie masz siły się ruszyć, ale nie chcesz spędzić całego weekendu w domu. Po głowie chodzi tylko jedna myśl: woda… jechać nad wodę…, ale gdzie? Morze – za daleko na weekendowy wypad, Wisła – prawie codziennie tam bywasz, więc przydałaby się jakaś nowa miejscówka. A może Zalew Zegrzyński?
Tekst i zdjęcia: materiały promocyjne
Weekendowy wypad ze znajomymi nad jezioro jest idealnym pomysłem! Do Zalewu Zegrzyńskiego można dojechać zarówno samochodem (45 min.), jak i komunikacją miejską (około 75 min.). Zatem nic nie stoi na przeszkodzie, aby wsz ysc y urządzili sobie imprezow y weekend. Koniec z wyliczanką kto tym razem będzie prowadzić samochód po imprezie. Wystarczy wsiąść do autobusu i co prawda potelepać się trochę dłużej i mniej komfotowo, ale wtedy nikt nie cierpi wieczorem z powodu niedoboru procentów. Jednak Zegrze to nie tylko dobra impreza. W ciągu dnia można nieźle poszaleć na wodzie. EventBoats proponuje na przykład jazdę na nartach wodnych, wycieczkę motorówką w roli kapitana (i to bez żadnych dodatkowych uprawnień!), rejs
kole lub bananie za pędzącą motorówką. gondolą po malowniczych zakątkach To istne wodne rodeo! Prędkość jest naNarwi czy bardziej pokręconą jazdę na kole lub bananie za pędzącą motorówką. prawdę niezła. Poziom adrenaliny rośnie Naprawdę warto udać się do niewielkiej – zwłaszcza na zakrętach! Taki rejs zostaje w pamięci na dłuuugo. Jeżeli niektórzy przystani PZW Wierzbica, aby spróbować z twoich znajomych nie są zbyt chętni tych atrakcji. Narty wodne to mega opcja na narty czy rejs na kole to zawsze mogą dla każdego. Co prawda potrzebne jest szkolenie wykwalifikowanego instrukto- stanąć za sterem motorówki. Wystarczy krótkie szkolenie z obsługi najważniejra, aby w ogóle zacząć na nich jeździć, ale w sumie zajmuje ono kilka chwil i wybit- szych urządzeń, kilka podstawowych zasad bezpieczeństwa i jedziesz! Po kilku nej filozofii w tym nie ma. Potrzebna jest minutach za plecami masz port, a przed jedynie odrobina cierpliwości, ponieważ raczej nikomu nie uda się wyjść na po- sobą malowniczy szlak w stronę Mazur. wierzchnię wody na nartach za pierw- Genialny patent! Po całodniowej zabawie z EventBoats szym razem. Przeważnie dopiero po kilku z a w s ze m o ż n a p r ze m i e ś c i ć s i ę n a próbach zaczyna cokolwiek człowiekowi p o łudniową stron ę Zalew u i rozp owychodzić, ale koniec końców ubaw jest cząć wieczorną imprezę. Piękny finał niezły. Z kolei dla tych, którzy poszukują wyczerpującego dnia. większych wrażeń idealna będzie jazda na
45
social | artykuł
46
Nowe wcielenie selfie Jeśli wciąż postujesz popularne „outfit selfies” na Instagramie lub Facebooku, SKOŃCZ! Teraz: „the living - room shot is the new selfie”!
Tekst: Magdalena Myrlak Zdjęcie: Justyna Frąckiewicz
social | artykuł Według amerykańskich obserwatorów trendów w mediach społecznościowych można ostatnio zauważyć pewną wyraźną tendencję względem publikowanych przez użytkowników treści, a właściwie wrzucanych przez nich zdjęć. Otóż nowa moda dotyczy przeniesienia ciężaru z prezentowania samego siebie, czyli zdjęć wyglądu zewnętrznego w różnych sytuacjach, na pokazywanie tego, jak mieszkam i co posiadam. Przejawia się to głównie w demonstrowaniu nowych sposobów aranżacji pomieszczeń, ewentualnie przedstawianiu nowoczesnych i gustownych przedmiotów. Wystawianiu na pokaz miłych dla oka miejsc w mieszkaniu np. ładnie zaaranżowanego miejsca pracy, strefy przygotowywania posiłków czy przestronnej garderoby. Idąc tym tropem niebawem może okazać się, że kolejne zdjęcia twojego outfitu prawdopodobnie nie będą dłużej zdobywać serc i lajków internautów, co innego trendy bałagan z porozrzucanych książek czy poduszek albo fajne ujęcie stylowego gadżetu np. maszyny do pisania. Tu prawdopodobnie będziesz miał więcej szczęścia. Zjawisko bardzo popularne w Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej w Polsce jest wciąż jeszcze stosunkowo słabo reprezentowane. Zauważalna w tym zakresie aktywność Polaków ma jednak spory potencjał. Udowadnia to na przykład portal Pinterest, na którym najczęściej dają oni wyraz swoim upodobaniom.
Choć lubimy oglądać piękne wystroje wnętrz i śledzić najnowsze tendencje w dziedzinie designu, sami wciąż rzadko dzielimy się własnymi pomysłami. Częściej wrzucamy to, czym się inspirujemy, co nam się podoba. Natomiast propozycje, którymi chwalą się internauci za granicą są niejednokrotnie naprawdę zachwycające. Nowe spojrzenie na meblościankę Największą popularnością cieszą się nowoczesne aranżacje pomieszczeń, stylizowane według konkretnego nurtu i nadające im niepowtarzalny styl. W zależności od upodobań użytkownicy fotografują klasyczną prostotę lub skomplikowaną mnogość szczegółów. Chwalą się subtelnym uporządkowaniem lub kontrolowanym chaosem, stonowanymi pastelami lub soczystymi, pobudzającymi kolorami. Do tego proponują nowe wzorce w łączeniu struktur, materiałów, stylów i odcieni. Dużą popularnością cieszą się także wyszukane dodatki (lampy, krzesła, fotele), będące często unikalnym prototypem projektanta, nadające wnętrzu osobliwego charakteru. Hitem są meble stylizowane na takie z minionej epoki lub celowo odrestaurowane, by tchnąć w nie drugie życie np. odświeżona wersja wiekowego stołu czy stare radio itp. Poza meblami ważną rolę spełniają także przedmioty (książki, gadżety, naczynia, tkaniny), będące szczegółami subtelnie wskazującymi na jakieś określone cechy właściciela np.
zainteresowania czy status materialny. Wszystko to zazwyczaj jest piękne, lśniące, idealnie wyważone, zaprezentowane w odpowiednim rzucie, dzięki temu może spełniać swoją funkcję, czyli „opisania siebie” za pomocą obrazów. Zdjęcia tego rodzaju są zatem nową formą lansowania własnej osoby, zaznaczeniem statusu dzięki prezentacji posiadanych przedmiotów. Są potwierdzeniem bycia na czasie i podążania za aktualnymi trendami oraz idealną możliwością wyeksponowania swojego wyrafinowanego gustu i dobrego smaku. Oprócz prezentowania pewnych propozycji i wizji otaczania się określonymi rzeczami, autor takiego ujęcia każdorazowo przemyca definiujące go elementy, wskazując na to, co mu się podoba, czym się interesuje, co posiada. Na podstawie takiej prezentacji można wnioskować na przykład o stylu życia czy sposobie bycia właściciela. Z kolei sam zainteresowany może zakomunikować co lubi i kim jest oraz to, jakie ma pomysły. Jednak przede wszystkim może wzbudzić podziw i zyskać uznanie. Ukazać swoje oblicze w nieco innym niż zwykle – nieodbitym w lustrze łazienki – świetle. Skoro popularne selfie nastawione jest na prezentowanie fizyczności i zewnętrznego oblicza czy living-room shot odkrywa wnętrze?! Czyżby był to zwrot w kierunku uwznioślenia wizerunku, czy może raczej kolejna próba zdobycia kilku dodatkowych punktów do fejmu?
47
social | artykuł
Lucid Dream Teraz już nie trzeba pomagać sobie garścią kolorowych proszeczków czy toną zielska, aby wprawić się specyficzny stan świadomości. Wystarczy nauczyć się świadomie śnić. Niezła alternatywa dla szarej rzeczywistości. Wprowadzenie się w taki „trans”, chociaż proste nie jest, to ponoć nie wymaga wybitnego wysiłku, więc czemu nie! Tekst: Mateusz Panek Ilustracja: Anna Olczak Jasny sen trwa zaledwie kilkanaście minut. Rozpoczyna się w fazie REM. W tym stanie można wyróżnić trzy etapy: świadomość śnienia, senną reżyserię, świadomość szerszą niż na jawie. Samo pojęcie świadomego snu zostało udokumentowane dopiero w latach 70. Z kolei pod koniec lat 80. dr Keith Hearne postanowił zbadać aktywność mózgu podczas tego stanu. Znalazł sposób na aktywną komunikację pomiędzy osobą badaną a doktorem. Podczas snu ciało ulega paraliżowi sennemu. Jest to działanie chroniące przed niekontrolowanymi odruchami. Okazuje się, że nie obejmuje on oczu, które pozostają cały czas aktywne. Keith postanowił to wykorzystać. Poprosił osoby biorące udział w eksperymencie, by w czasie świadomego snu poruszały oczami osiem razy w lewo i osiem w prawo. Dzięki temu udało się nawiązać kontakt z osobami śpiącymi i zbadać aktywność umysłu w interesującym go czasie. Z badań wynika, że aktywność mózgu jest dużo wyższa podczas świadomego snu niż w trakcie zwykłego. Stan ten angażuje więcej obszarów. Jednym z nich jest ten odpowiadający za logikę, który przy normalnych snach jest nieaktywny. Nikogo przecież nie dziwi fakt, że śnimy o abstrakcyjnych rzeczach. Prawdopodobnie rozmowa pączka z niedźwiedziem też nie zrobiłaby na nas żadnego wrażenia. Wynika to właśnie z tego, że obszar odpowiedzialny za logikę podczas zwykłego snu jest nieaktywny.
Inaczej jest w trakcie snu kontrolowanego. Czy taki stan pozwala odpowiednio wypocząć i zregenerować się naszemu umysłowi? Niestety w tej dziedzinie nie mamy zbyt szerokiej wiedzy i większość zagadnień pozostaje nadal zagadką. Opracowano pewną metodę, dzięki której można wprowadzić się w jasny sen. Ustawiamy alarm tak, aby obudził nas w nocy. Będziemy wtedy wciąż niewyspani. Kluczem do sukcesu jest ponowne zaśnięcie, ale z myślą i głębokim nastawieniem na świadome śnienie. Możemy również postarać się przypomnieć sobie z jakiego snu zostaliśmy przebudzeni i spróbować do niego wrócić. Ważne, aby rozluźnić ciało, za dużo nie myśleć tylko poddać się obrazom, które zobaczymy. Natomiast jak zdać sobie sprawę z tego, że właśnie śnisz? Spróbuj coś przeczytać i sprawdź czy rozumiesz tekst. We śnie nie będzie on mieć sensu. Innym sposobem jest spoglądanie kilka razy na zegarek. Jeśli śnisz za każdym razem będziesz widział zupełnie inną godzinę (nawet jeśli tylko na chwile odwrócisz głowę). Można też spojrzeć na swoje dłonie, we śnie są zniekształcone i dziwne. Zawsze warto podjąć próbę lewitacji. Oczywiście tylko podczas snu zakończy się ona powodzeniem. I na koniec patent z lustrem. Podczas snu bez trudu przez nie przejdziemy. Wszystkie metody wydają się banalne. Jednak problem polega zastosowaniu ich podczas snu.
Droga do osiągnięcia świadomego snu nie jest prosta. Warto zastanowić się nad profitami, jakie możemy dzięki temu uzyskać. Najbardziej oczywistymi jest możliwość zrobienia rzeczy, które na co dzień są poza zasięgiem. I mowa tutaj nie tylko o lataniu, ale dosłownie o wszystkim. Możemy przenieść się w dowolne miejsce, zamieniać rzeczy (np. wodę w ogień), odczuwać wachlarz wszystkich możliwych emocji. Jedynym ograniczeniem jesteśmy my sami, czyli nasza wyobraźnia. Kto by nie chciał wybrać się w podróż dookoła świata na latającym dywanie czy grzbiecie wielkiego psa niczym w Niekończącej się opowieści. Podczas tego stanu można także lepiej poznać samych siebie i skupić się na nurtujących problemach. Jeszcze inni znajdują w nich ukojenie po śmierci bliskich. Przywołanie utraconej osoby i odbycie z nią rozmowy przynosi ulgę. Zapamiętane wizje i historie mogą być również źródłem niekończącej się inspiracji. Świadomy sen możemy przeznaczyć na naukę czy rozwiązywanie wszelkich problemów merytorycznych. Wielu uczonych opowiadało jak we śnie odnaleźli rozwiązanie problemu czy pewien wzór. Wiele aspektów świadomego śnienia nadal pozostaje nieznane. Niezbadane są zarówno jego możliwości, jak i negatywne skutki. Wiele osób samoistnie miało już z nim styczność, jednak chęć przejęcia nad nim panowania wymaga ćwiczeń i samokontroli.
49
moda | wywiad
50
moda | wywiad
Minimalizm to nie są proste rzeczy!
Jakub Pieczarkowski zadebiutował w 2012 roku na OFFie podczas FashionPhilosophy Fashion Week Poland. Swoimi projektami zyskał uznanie wielu osób, a ubrania z jego metką nosi m.in. Monika Brodka. Połączył siły z marką ODIO, a efekty ich współpracy od dwóch sezonów możemy oglądać na Designer Avenue. Najnowsza kolekcja na sezon jesień/zima pojawiła się na wybiegu w Holandii, a to z pewnością nie koniec sukcesów młodego projektanta. Rozmawiała: Sandra Miller
Idąc do liceum plastycznego od razu wiedziałeś, że chcesz projektować ubrania? Wtedy jeszcze nie wiedziałem co chcę robić. Wybrałem tę szkołę w Zakopanem, ponieważ uważałem, że mogę się tam wyszaleć. Nie należałem do najspokojniejszych nastolatków, lubiłem wagarować. Wybrałem inne miasto, żeby rodzice mogli odetchnąć. Byłem zły gdzie indziej. Poza tym Zakopane to miasto z tradycją rzeźby w drewnie, meblarstwa artystycznego i lutnictwa. Wybrałem rzeźbę. Mniej więcej w połowie liceum doszedłem do wniosku, że nie chcę się tym do końca zajmować. Moim zdaniem, jeśli chodzi o sztukę użytkową najbardziej do rzeźby zbliżona jest odzież. Właściwie różnią się tylko funkcją. Jedno po prostu jest, a drugie jest i możesz to na siebie założyć. Tak samo jest to forma przestrzenna. To że miałem styczność z rzeźbiarstwem na pewno pomogło mi w kompozycyjnym rozplanowywaniu wszystkich sylwetek. Uważam, że kompozycja jest w każdej dziedzinie sztuki rzeczą najważniejszą. Jest absolutną podstawą. Dlaczego na studia wybrałeś Łódź? Chciałem studiować projektowanie, a czas wtedy jedynie Akademia Sztuk Pięknych w Łodzi oferowała dzienne studia magisterskie o tym profilu w Polsce. Dopiero, gdy byłem na drugim roku, taki kierunek otworzono w Warszawie. Poza tym stolica nie
jest dla mnie. To nie mój klimat. Kiedy muszę jechać do Warszawy na 2-3 dni, myślę tylko o tym, żeby jak najszybciej wrócić do Łodzi. Jak zaczęła się Twoja współpraca z Aleksandrą Ozimek z ODIO? Przyjaźnimy się i często sobie pomagaliśmy. Kiedyś Ola zrobiła mi na urodziny bluzę. Od razu wiedzieliśmy, że mamy to samo poczucie estetyki. Przy tworzeniu pierwszej wspólnej kolekcji zrobiliśmy tak, że zamykaliśmy się w pracowni na trzy dni i składaliśmy ubrania na hałdy. Doskonale się rozumiemy. Do tego stopnia, że przychodzę do Oli z rysunkiem, a ona wyciąga z torebki taki sam. Znamy się kilka lat, bardzo lubimy i możemy sobie zaufać. Uzupełniamy się. Mogę na przykład jechać na targi, a Ola zostaje w pracowni. Czasem zostawiam jej zarys projektu, który wymyśliłem i jak wracam, zastaję gotowy projekt dokładnie taki, jak chciałem. Świetnie nam się razem pracuje. W swoich offowych kolekcjach proponowałeś tradycyjnie futra i skóry na zimę lub zwiewne, jasne sukienki na lato. W kolekcjach z ODIO już nie trzymacie się tych ram, pojawiają się pastele na zimę i czerń w kolekcjach letnich. Kiedy zacząłem tworzyć z Olą, powstał plan na trzy kolekcje. Zarys ich wszystkich powstał zanim zaczęliśmy robić pierwszą z nich. To co robimy zostało trochę opacznie zrozumiane.
51
moda | wywiad
Mogę o tym mówić teraz, kiedy została już jedna kolekcja. Założyliśmy sobie, że pierwszą kolekcję oprzemy tylko i wyłącznie na druku. Była wykonana z jednego materiału. Nie ma tam nic więcej poza dzianiną. Jest niewykończona i jedyną rzeczą jaka tam się działa jest druk. Ja w taki sposób rozumiem minimalizm. To jest tak samo zdeprecjonowane słowo jak „inspiracja”. Teraz proste rzeczy są nazywane minimalistycznymi. A to nie jest tak. W minimalizmie chodzi o minimum środków, a maksimum wyrazu. W naszej pierwszej wspólnej kolekcji chcieliśmy, aby główną bazą była czerń. Natomiast w drugiej nie ma już czerni w ogóle. Pewne rzeczy z poprzedniej kolekcji usuwamy, zastępując je zupełnie nowymi aspektami, żeby to było maksymalnie różne, a jednocześnie żeby było widać, że jest nasze. I wydaje mi się, że to nawet wychodzi. Trzecia kolekcja będzie na przykład trochę exclusive. Kto nas podejrzewa o jedwabie i skóry? W maju 2013 Twoje nastawienie do polskiego tygodnia mody nie było pozytywne. Skąd ta zmiana? Chodziło mi wtedy o sekcję Off Out of Schedule. Nie ma już takiej tożsamości „offa”. Wciąż jest tak, że prezentowane są tam małe kolekcje i robi się z tego taka rozbiegówka przed Designer Avenue. Teraz powstała jeszcze sekcja Studio, która tworzy dodatkowy etap dla projektantów przed dostaniem się na aleję. To nie na tym powinno polegać. Każda z sekcji powinna się różnić
52
estetycznie, po co robić jakieś udziwnienia. De facto jeśli chodzi o to, jak wyglądają nasze kolekcje, pasują bardziej na wybieg offowy. Moja zmiana nastawienia wynika z tego, że jestem bardzo zadowolony z przygotowania Designer Avenue. Nie mam żadnych zastrzeżeń do organizacji, super garderoba, modelki. Czy planujecie współpracę z Michałem Witkowskim? Tak, mięliśmy już spotkanie w tej sprawie. On jest fanatykiem mody. Chyba tak to można nazwać. Podoba mu się nasza twórczość, a jeśli nie chce wybierać rzeczy z kolekcji zamawia sobie spersonalizowane rzeczy. Teraz będziemy mu robić pierwszy outfit, ale przypuszczam, że to będzie dłuższa współpraca. Dlaczego nie ubierasz blogerek? Na pewno nie odmówię osobie, która będzie chciała coś ode mnie kupić. Chociaż zdarzało mi się też powiedzieć, że „nie chcę, żeby to pani miała”. Jednak tylko dlatego, że ewidentnie ta osoba źle wyglądała w projekcie. Nie zależy mi na tym, żeby ktoś kupił ode mnie ubranie i wyglądał w tym tak, że później już żadna inna osoba nie będzie chciała tego kupić. Jeśli chodzi o blogerki to cóż… Nie interesuje mnie współpraca na zasadzie dam ci ubranie, a ty sobie zrobisz w nim brzydkie zdjęcia. Dla mnie to jest wręcz uwłaczające, żadna promocja. W czerwcu pokazywaliście swoją najnowszą kolekcję na festiwalu Fashionclash w Holandii. Jakie są Twoje wrażenia? To było jedno z najcudowniejszych wydarzeń, w których brałem udział. Odbyło się na zasadzie konkursu zgłoszeń. Fashionclash jest międzynarodowym konkursem dlatego atmosfera była przecudowna. Szacunek do ubrań, do projektanta, nawet ze strony modelek, które po wystylizowaniu nie chodziły i nie siadały, żeby nie zepsuć niczego przed wyjściem na wybieg. Nigdy wcześniej nie pracowałem z fryzjerami i makijażystami na tak wysokim poziomie, jak wtedy w Holandii. Przed samym pokazem podchodzili do modelek ze specjalnymi latarkami, aby upewnić się, że makijaż będzie dobrze wyglądał w oświetleniu wybiegowym. Pokazy odbywały się blokami. Na każdy z nich przypadała ta sama fryzura i makijaż. Wszystko było dopracowane na tyle, że każdemu z projektantów w danym bloku dana charakteryzacja pasowała do kolekcji. Pełen profesjonalizm i świadomość, że osoba firmuje to swoim nazwiskiem. Co Wam dał udział w festiwalu Fashionclash w Holandii? Nawiązaliśmy kontakty z kilkoma fajnymi magazynami. Wykazały duże zainteresowanie, wysłaliśmy im lookbooki i mięliśmy nawet publikacje. To jeszcze za wcześnie, żeby mówić o jakichś sukcesach, ale niesamowicie inspirujące jest w ogóle być w takim miejscu. Każda rzecz, która tam jest, w jakiś sposób jest po prostu dobra. Łącznie z tym, że na wybiegu można obejrzeć czasem dość kontrowersyjne performance'y. Ludzie tam przychodzą po to, żeby zobaczyć coś ładnego, a nie po to, żeby się pośmiać. Chcesz tworzyć wyłącznie w Polsce. Czy myślałeś o przeprowadzce? Chciałbym wyjechać z Polski na stałe. Czuję, że z tym co tutaj robimy może zyskamy ogólne uznanie, ale chciałbym dalej to robić i żyć normalnie, a nie liczyć każdą złotówkę. Nie
moda | wywiad sądzę też, żeby sponsor był dobrym rozwiązaniem, bo taka sytuacja zawsze otwiera jedne drzwi, ale zamyka inne. Myślimy o przeprowadzce w przyszłym roku. To jeszcze nic pewnego, ale na początek chcielibyśmy wyjechać do Berlina. Mamy tam wielu znajomych i czujemy się zdecydowanie lepiej niż na przykład w Warszawie. Planujesz jeszcze tworzyć sam pod metką Jakub Pieczarkowski? Na pewno. Ale na razie musimy się skupić na tworzeniu trzeciej kolekcji. Funkcjonujemy, sprzedajemy nasze rzeczy, mamy publikacje, ale nie jest to jeszcze to, na co wydaje mi się, że zasługujemy. Sama wiesz jak wygląda ten nasz świat wielkiej mody. Gdzie można aktualnie kupić ubrania z Waszych kolekcji? O b e cnie t ylko w Warszawie w Młodzi Polsc y Projektanci i w Tymczasowym Butiku. W Łodzi niestety jeszcze nie, ale wynajmujemy dom, gdzie jest przestrzeń na pracownię i sklep. Tam w ciągu dwóch miesięcy planujemy otworzyć pierwszy showroom w Łodzi. Głównie nasze rzeczy można odstać na targach, ale chcemy od tego powoli odejść. Takie targi odbywają się teraz dwa razy w tygodniu, mam dosyć oglądania szarych bluz i koszulek z napisami. Był Idol i wszyscy nagrywali płyty, był Master Chef i wszyscy gotowali. To samo dzieje się teraz z projektowaniem ubrań.
Jakie jest Twoje zdanie na temat programów takich jak Project Runway lub Projektanci na Start? Byłem nawet umówiony na próbne nagranie do Project Runway. Pewna pani namówiła mnie przez telefon, ale finalnie chyba tak naprawdę nie chciałem wcale brać w tym udziału. Nie poszedłem na spotkanie. W ogóle nie żałuję tej decyzji. Nie wiem co ja sobie w ogóle myślałem, zgadzając się początkowo na to próbne nagranie. Czuję, że odpadłbym w pierwszym odcinku. Takie wyreżyserowanie działania nie są dla mnie. Poza tym zawsze zostaje się wtedy modelką z Top Model, piosenkarką z Idola i projektantem z Project Runway. To jest takie działanie na skróty. Można dobrze zacząć, ale później taka doklejona metka często przeszkadza.
zdjęcia: Michał Polak włosy i makijaż: Ada Tobiasz modele: Dominika/unitedformodels Jakub Wolski scenografia: Kiki i polakpolak.com pomoc ogromna: Janek Kwiatkowski
Jakie masz plany na przyszłość? Teraz mamy kilka zamówień , między innymi to dla Michała Witkowskiego. Poza tym dla zespołu Sorry Boys, którzy są już naszymi stałymi klientami. Będziemy też realizować zamówienie dla Doroty Masłowskiej z zespołem. I to jest chyba prawdziwe wyzwanie, ponieważ nie jest przekonana czego chce. To są plany na najbliższy miesiąc. I oczywiście trzecia kolekcja. Poprzedni fashion week odbył się trochę później, dlatego teraz mamy czas do lipca, aby się zgłosić. Chyba, że zostaniemy zaproszeni. Tak czy inaczej, czeka nas dużo pracy.
53
moda | trendy
NAMRATA JOSHIPURA BEADED PATTERNED TURBAN SHOPBOP.COM
WILDFOX TWIGGY SUNGLASSES WILDFOX.COM OURBAN OUTFITTERS NEVIS SWIMSUIT URBANOUTFITTERS.COM
54
MYFLASHTRASH NECKLACE MYFLASHTRASH.COM
MOSCHINO CHEAP AND CHIC PRINTED CREPE T-SHIRT FARFETCH.COM
H & M LEATHER SHOULDER BAG HM.COM
DIANE VON FURSTENBERG ELEANOR DRESS DVF.COM
STEVE MADDEN DOUBLE BUCKLE CUTOUT BOOT STEVEMADDEN.EU
RAG & BONE JEANS RAG-BONE.COM
moda | trendy
OKULARY MYKITA X MAISON MARTIN MARGIELA SUNGLASSES MYKITA.COM
damn
good!
GOLDEN GOOSE DELUXE BRAND 'HAWAII' CAP GOLDENGOOSEDELUXEBRAND.COM
KENZO FISH PRINT SWEATSHIRT KENZO.COM
DSQUARED2 DENIM JEANS dsquared2.com
NIKE 'AIR MAX 180 QS' SNEAKER NIKE.COM
MOSCHINO LOGO BRANDED BACKPACK moschino.com
GIVENCHY WATER COLOUR PRINT T-SHIRT. FARFETCH.COM
DSQUARED2 DENIM JEANS dsquared2.com GIUSEPPE ZANOTTI DESIGN MULTI PRINT HI TOPSNEAKERS GIUSEPPEZANOTTIDESIGN.COM
55
moda | must have
Designerski case Zapomnij o wyszczerbionych kluczach i połamanych zapalniczkach. Wystarczy, że sprawisz sobie megafunkcjonalny, designerski case na telefon z otwieraczem do piwa. Idealny sprzęt na wieczorny wypad ze znajomymi, może okazać się wręcz niezbędnym dodatkiem.
Smokey Nudes Eye Palette Limitowana paleta od Bobbi Brown to piętrowo umieszczone dwa rzędy cieni do powiek. Pozwolą wykończyć wakacyjną stylizację delikatnym, zawsze modnym makijażem. W tym zestawieniu każda kobieta znajdzie coś dla siebie.
56
Volks Machine Works Kultowa, amerykańska marka Levis znana jest z klasycznych krojów i ekstrawaganckich dodatków do swoich kolekcji. Jeansowa kurtka to świetny i modny dodatek na chłodne, festiwalowe wieczory.
Printy Niekonwencjonalne printy były jednym z głównych motywów, które mogliśmy oglądać w pokazach na obecny sezon. Trend trafił do twórców kanadyjskiej marki ALDO. Wygodne tenisówki to must have na każdy wakacyjny wypad.
moda | must have
Ray-Ban® Wayfarer Leather Jesteś wyjątkowo wytrwały, idziesz pod prąd i ryzykujesz, aby dopiąć swego? Cenisz sobie wolność i zawsze masz własne zdanie? Jesteś kwintesencją indywidualizmu! Legendarny model Wayfarer w całości pokryty naturalną skórą w klasycznych kolorach: czarnym lub brązowym to okulary dla ciebie!
Awangarda włoskiego wzornictwa
Dermo men do zadań specjalnych
Awangarda włoskiego wzornictwa jest już dostępna w salonach Agata Meble. Linia krzeseł marki SCAB idealnie pasuje do nowoczesnych wnętrz. Kolekcja to sztuka użytkowa bazująca na lekkich, transparentnych i ekologicznych materiałach.
ICE-WATCH kolekcja Ice-Sunshine Eksplozja kolorów na wakacje ożywi każdą stylizację. Kolekcja IceSunshine to magia czterech kolorów królujących w sezonie letnim, dostępnych w rozmiarze unisex i small. Ice-Sunshine – absolutny MUST HAVE tego lata!
Marka tołpa stworzyła specjalną linię dermokosmetyków dla wrażliwej skóry mężczyzn, wymagającej ekstremalnej ochrony. To idealne produkty, które łagodzą podrażnienia, zaczerwienienia oraz regenerują mikrouszkodzenia spowodowane czynnikami zewnętrznymi, jak temperatura, UV i wolne rodniki. www.tolpa.pl
57
PABLO'S GIRLFRIEND
zdjęcia: Bibi & Jacob modelka: Natalia @United for Models opracowanie graficzne: Bibi & Jacob stylizacja i włosy: Kazik Stolarczyk makijaż: Bibi
59
body SOWIK MATYGA sukienka HERZLICH WILLKOMMEN daszek RÓŻENA GREY
60
61
top SONIA KITKA spodnie HANGER torba HERZLICH WILLKOMMEN
body SOWIK MATYGA spódnica HERZLICH WILLKOMMEN daszek RÓŻENA
body SOWIK MATYGA sukienka HERZLICH WILLKOMMEN daszek RÓŻENA GREY
płaszcz NENUKKO legginsy HERZLICH WILLKOMMEN okulary PRADA MILANO
63
64
65
szorty KAS KRYST top SONIA KITKA okulary RAY BAN
spodnie NENUKKO buty NIKE / IDEA KIX
Odwiedzając w te wakacje Półwysep Helski nie można przeoczyć nadmorskiej strefy jabłkowego orzeźwienia. Specjalnie dla fanów lata nad morzem, biwakowiczów, wind i kitesurferów oraz wszystkich spragnionych fal, słońca i wypoczynku, magazyn „HIRO” razem z Cydrem Lubelskim otworzył Cydrowy Domek. To tutaj spotkasz najlepszych ludzi, napijesz się zimnego Cydru i spędzisz miłe chwile w strefie chillout. Zrelaksuj się przy dobrej muzyce. Skorzystaj z Happy Hours i odbierz cydrowe gadżety.
W Cydrowym Domku zawsze wieje – oczywiście jabłkową świeżością Cydru Lubelskiego ;) Odwiedź koniecznie Cydrowy Domek. Czekamy na Was pod adresem Chałupy 5,5 przy wjeździe do kempingu Albatros. Oznacz Cydrowy Domek na Instagramie #cydrowydomek i czekaj na ciekawe nagrody! Do zobaczenia!
DO STREFY
wheels
68
Mazda CX-5 Tekst i zdjęcia: materiały prasowe
CX-5 to pierwszy model Mazdy wyposażony w technologię SKYACTIV, w tym nowe silniki, skrzynie biegów, nadwozie i podwozie. Ten kompaktowy samochód napędzany silnikiem diesla spala zaledwie 4,6 l/100 km i emituje 119 g CO2 na km. Unikalne podejście Mazdy do spalania wewnętrznego zapewnia przodującą w segmencie sprawność silników. CX-5 został zaprojektowany zgodnie z nową filozofią stylizacji „KODO – Dusza ruchu”. Ogólnie Mazda przyjęła strategię „Odpowiedzialny Zoom-Zoom”, w której głównym punktem jest optymalizacja spalania wewnętrznego. „Odpowiedzialne Zoom-Zoom” obejmuje również lekkie konstrukcje i obniżanie wagi pojazdu tam, gdzie to tylko możliwe. Mazda dąży do tego, aby każdy model nowej generacji
był o 100 kg lżejszy niż jego poprzednik. Celem ostatecznym, jaki ma być osiągnięty do 2015 roku jest obniżenie średniego zużycia paliwa globalnej gamy samochodów Mazdy o 30% w stosunku do poziomu z 2008 roku. CX-5 oprócz technologii SKYACTIV posiada również wiele innych atutów. Na przykład w modelach z automatycznymi skrzyniami biegów został dodany przełącznik kick down (wciśnięcie pedału gazu do oporu). Zastosowanie czujnika kick down pomaga zapobiegać niechcianej redukcji biegów oraz ułatwia zmianę biegu na niższy, gdy wymagany jest większy moment obrotowy. Jednocześnie silniki CX-5, dzięki ulepszeniu ich sterownika, mają jeszcze większą zdolność do szybszego zwiększania obrotów niż
kiedykolwiek. Unowocześniono również obrotomierze, aby odpowiadały nowym, wyższym parametrom. Ponadto nowości we wnętrzu CX-5 koncentrują się na ułatwieniu kierowcy obsługi pojazdu. Udoskonalona technologia Bluetooth, dostępna w zestawie audio, obejmuje funkcję poleceń głosowych do zarządzania muzyką, jak również wyświetlanie i odczytywanie wiadomości e-mail oraz SMS otrzymanych na smartfona z aktywnym połączeniem Bluetooth. Mazda CX-5 zyskała niewiarygodną popularność na całym świecie dzięki połączeniu niezrównanej oszczędności paliwa, osiągów zapewniających radość z jazdy, rozbudowanego systemu bezpieczeństwa oraz jednego z najbardziej funkcjonalnych wnętrz w swoim segmencie.
STARANNE POŁĄCZENIE NAJNOWSZEJ TECHNOLOGII, NOWOCZESNEGO DESIGNU I FUNKCJONALNOŚCI.
Ergonomiczny projekt zapewnia możliwość ustawienia fotela w różnych płaszczyznach. Z kolei akcesoria przyczynią się do podwyższenia standardu, zapewniając niezwykły komfort pracy. Wśród innowacyjnych gadżetów znajdują się: poduszka lędźwiowa, zagłówek, podstawka pod laptop DXRacer AR06 czy podstawka pod myszkę DXRacer AR/02.
Wyeliminuj przewlekłe schorzenia spowodowane długotrwałą pracą przy biurku lub z komputerem w nieodpowiedniej pozycji! Koniec problemów zdrowotnych w postaci długotrwałego nadwyrężenia nadgarstka, szyi, barku, ramienia czy odcinka lędźwiowego kręgosłupa, ogólnego zmęczenia i przewlekłego bólu.
Więcej modeli na stronie internetowej
w w w.dxracer.pl
DXRACER Sp. z o. o. / ul. Tarnowska 169 / 33-300 Nowy Sącz / tel. 018 441-56-84 / e-mail: dxracer@dxracer.pl
technika | jaws drop
Rhino Shield LG Tone Infinim
To najcieńsza, posiadająca zaledwie 0.029 cm grubości osłona na wyświetlacz telefonu. W testach wytrzymałości wypada całkiem nieźle. Po upuszczeniu żelaznej kulki o masie 255 g z wysokości 48 cm szkło gorilla glass 2 pokryte Rhino Shield nie posiadało ani jednego zadrapania. Bez osłony rozsypało się w drobny mak. Producent zapewnia, że szkło pokryte Rhino Shield może wytrzymać pięć takich uderzeń! To idealny gadżet dla sierot, którym non stop smartfony lecą z rąk.
Najnowsze słuchawki od LG to efekt ich współpracy z wiodącymi producentami sprzętu audio – Harman/Kardon®. Doskonały dźwięk i nowoczesny design sprawiają, że ten sprzęt chce mieć absolutnie każdy. Ciesz się muzyką przed 14 godzin odtwarzania! Dodatkowo LG Ton Infinim jest wyposażony w alarm wibracyjny, informujący o przychodzących wiadomościach, aktualny czas i stan baterii.
Nokia Lumia 630 70 4,5 calowy wyświetlacz z twoją tapetą i układem kafelków, 5Mpix aparat wzbogacony o Nokia Kreatywne Studia i Storyteller zapakowane w kolorową obudowę.
Nowa era telewizorów Siedząc naprzeciw telewizora Samsung UHD HU8500 dostrzeżemy cztery razy więcej szczegółów niż w sprzęcie FullHD. Zakrzywienie ekranu daje poczucie głębi, a nasycenie kolorów i wierność oddania detali wyróżniają telewizory UHD Samsung spośród innych. Dodatkowo mamy też możliwość podłączenia go do internetu, sterowania głosem oraz użycia ponad 120 polskich i 300 globalnych aplikacji, dzięki którym można oglądać filmy. samsung.com/pl
technika | jaws drop
Boon Glo Różnobarwna lampa, posiadająca iluminowane, przenośnie elementy? Czemu nie! Zdecyduj się na konkretny kolor lub włącz automatyczną zmianę barwy i ciesz się subtelnym światłem. W każdej chwili możesz zdjąć kulki z lampy i ustawić je w dowolnym miejscu. Będą świecić jeszcze około 30 minut. Zarówno lampka, jak i same kulki nie nagrzewają się. Generują niskie zużycie energii.
Wielofunkcyjny pierścionek Nokia MD-12
NOD to nie tylko designerski pierścionek, ale również urządzenie kontrolujące wszystkie twoje elektryczne gadżety. Zarządzaj swoimi zabawkami za pomocą jednego ruchu. Urządzenie jest kompatybilne z systemami Android, iOS, Windows PCs, GoPro , LG TV oraz Google Glass. W sprzedaży dostępne są cztery rozmiary pierścionka i kilka wkładek dopasowujących.
Niewielki głośnik, który można zabrać ze sobą absolutnie wszędzie. Postawiony na płaskiej powierzchni wykorzystuje ją jak pudło rezonansowe i podbija dźwięk. Z dowolnym smartfonem można go połączyć za pośrednictwem Bluetooth lub NFC. Może odtwarzać muzykę 15 godzin bez przerwy.
ROBOT ROMO Przedstawiamy wam ROMO – genialnego robota o zabawnej mimice. Jest kompatybilny z każdym iPhonem. Działa za pomocą aplikacji w systemie iOS. ROMO reaguje na dotyk ekranu. Posiada między innymi takie funkcje, jak: wykrywanie ruchów twarzy, podążanie za obiektem czy poruszanie się po ścieżce. Niezliczona liczba możliwości sprawia, że tą zabawką nie można się znudzić.
71
BAJKA
Gdy nastał mrok, ulicę Chmielną zalała mgła. I spośród tej mgły wyłonił się czarny kot. Kot, który potrafił mówić ludzkim głosem, miał ważną wiadomość do przekazania. Wówczas z bramy wyskoczył tajemniczy pan. Amarantowy amant amortyzował amorficzną armaturę arkadyjskiej Artemidy. Amarantowy amant poszedł na rower, bo no cóż rower jest super, prawda? Ale czy był wystarczająco naoliwiony, czy dojechał? Mój współlokator używa oliwki, gdy wraca z siłowni. Oliwki pomagają w budowaniu masy.
felieton
Tekst: Jakub Wróbel
74
Stoisz/tańczysz na koncercie/imprezie i widzisz, że kilka osób „Daj na luz człowieku i lepiej zapal blanta” – powie wiele osób po przeczytaniu leadu. Sorry, nara. Trzeba postawić sprawę jasno. obok ciebie ma miny, jakby przemierzały właśnie kosmos na Narkotyki nie są dla ludzi, którzy mają potrzebę nadmiernej eks- deskorolce. Stoisz dalej, błagasz w myślach, żeby nie zaczęli do presji swoich uczuć w tłumie lub są nader towarzyscy. Gorzej, ciebie gadać. Nie ma szans. Oni muszą. Gdy zaczynają gadkę to zazwyczaj mają taki ton głosu, jakby podczas uroczystego obiadu że praktycznie tylko tacy je biorą. Najbardziej wkurzające są naćpane dzieciaki. Serio! Nie ma nic bardziej irytującego niż gim- u Elżbiety II starali się przekazać, że gospodyni nie ma bielizny. nazjaliści/licealiści ostentacyjnie palący trawę nad Wisłą. Wiesz, Nie rozumiesz nic, więc uśmiechasz się jak debil i dalej robisz swoje. Jednak oni nie odpuszczają. Teraz na pewno będziesz wysiedzisz sobie na bulwarach, spokojnie konsumujesz co masz do spożycia, gdy nagle podbiega 17-letni szwagron o aparycji białe- słuchiwał co najmniej 10-minutowego monologu o tym, że oni totalnie nie wiedzą co się dzieje, bo są go Soulji Boya, który krzycząc najgłotak wykręceni przez lecące z głośniśniej jak się da, pyta czy nie dasz mu ków dźwięki. Oczywiście cały czas łyka piwa. Oczywiście patrzysz się Czy w Polsce mamy problem z narkomuszą patrzeć swoimi przećpana niego jak Jarosław Kaczyński na nymi gałami prosto w twoje oczy. tykami? Spór o to pozostawię przedRadosława Sikorskiego, gdy on nagle Odwrócenie wzroku i tak nic nie da, zaczyna jeszcze głośniej „Mordo, bo stawicielom policji, socjologom od prooni po prostu staną tak, żeby dalej tak się z ziomkami ujarałem, że mi blemów społecznych oraz aktywistom się na ciebie lampić, jak w święty ślina wyparowała. Spaliliśmy tyle fundacji maści wszelakiej. Wiem tylko obrazek. I weź tu człowieku dobrze i tyle”. Oczywiście siada obok ciebie jedno, w naszym kraju ludzie po drasię baw. Ostatnio byłem świadkiem, i nawija dopóki nie wykrzyczysz mu jak jedna laska przez całą imprezę w twarz, że nic cię to nie obchodzi. gach stanowią nieodłączny, ale też musiała znosić towarzystwo takieUtylizować takich. bardzo denerwujący element imprego delikwenta. Gość nie odpuszczał Mega irytujące są też akcje, które zowego klimatu. Na tyle irytujący, że aż do chwili, gdy wyszła na przystaodwalają znajomi, którzy są pod czasami człowiek ma ochotę założyć nek nocnego autobusu. Składam jej wpływem dragów. Podczas jednej wyrazy głębokiego współczucia. z eskapad do Krakowa poszedłem czarną koszulkę Punishera, przejechać Jaki płynie z tego wniosek? Jeżeli z dwoma współtowarzyszami do się do każdego dilera w mieście i przed zachowujesz się tak, jak powyżjednego z klubów. Wiadomo, byliśmy egzekucją zadać mu pytanie „dlaczego sze przykłady, ćpaj w domu i nie trochę podpici, oni coś tam przysmaprzez ciebie muszę to znosić?”. denerwuj innych. Daleko mi do żyli. Usiedliśmy przy stoliku, by zapamoralizowania, że narkotyki są złe, lić papierosa. Nagle jeden z kolegów, a ci którzy je biorą, powinni płonąć wyglądający jak milion funtów szterw piekle. Po prostu chodzi mi o to, lingów, palący Marlboro Gold, pijący że ani to miłe, ani śmieszne w danym momencie. Także pamiętaj, whisky z lodem wstał i wykrzyczał na cały klub „Mam dość życia że nie jesteś pępkiem imprezy. Serio, mało kogo obchodzi co tam w tej nędzy”. Godzina tłumaczenia mu, że jego życie nie ma nic wspólnego z biedą. Wzrok ludzi siedzących obok oraz dziewczy- sobie palisz czy wciągasz i jakie masz po tym jazdy. A jak jeszcze robisz przy tym wstyd swoim znajomym to już w ogóle proponuny odsuwające się od nas w pośpiechu – czeski film. Wyćpani ludzie, znajdujący się w alternatywnej rzeczywistości, ję, abyś udał się do Puszczy Kampinoskiej i pomyślał chwilę nad to klasyk, który drażni jak informacja o rozpadzie Death Grips. swoim życiem.
75
76