HIRO 46

Page 1

46


butiki swiss.com.pl


WSTĘPNIAK Krz ysztof Grabań

Bóg. Honor. Ojczyzna. Jaką przyszłość mają szczytne hasła, które najczęściej dzielą Polaków na prawdziwych i sztucznych? Wykorzystaliśmy je w stylizacji sesji zdjęciowej Osi Ugonoh, zwyciężczyni ostatniej edycji programu Top Model. Oczywiście jest to poniekąd prowokacja, ale do zaakceptowania piękna w różnorodności, którego Osi jest czystym przykładem. Czy zbierzemy lajki? Przyszłość, która jest hasłem tego numeru wkrótce to pokaże. Tymczasem przesyłamy wyrazy uznania dla głosujących w programie Top Model. Pozostając w świecie mody odsłaniamy mechanizm prognozowania trendów,

czyli jak to działa, że nasz indywidualizm jest tak ściśle projektowany? Dzisiaj przewidywanie przyszłości przynosi dużo lepszy rezultat niż w wykonaniu futurystów lub ich następców, scenarzystów filmów sci-fi. Kiedyś myślałem, że gdy dorosnę wszyscy będą latać po bułki na deskolotce. Tymczasem napęd wodorowy nadal jest domeną Japończyków i to niewielu. Przemieszczamy się i dogrzewamy używając prymitywnej reakcji spalania. No dobra bilety lotnicze wciąż tanieją, więc zabukujcie czas, bo jedynym sposobem poznania przyszłości jest jej zaplanowanie.

hiro.pl

kontakt: halo@hiro.pl facebook.com/hirofree.fb W Y DAW NIC T WO In n a k o r p o r a c j a s p. z o.o. ul. Chmielna 7/14 00-021 Warszawa

O PR AWA G R AF IC ZNA Michał Dąbrowski michal.dabrowski@hiro.pl PR & M ARK E TIN G Ja k u b Wr ó b e l jakub.wrobel@hiro.pl

W Y DAWC A / RE DAK TO R NAC ZE LN Y Krz ysztof Grabań kris@hiro.pl

PRO M O C JA Dorota Iskrzyńska dorota.iskrzynska@hiro.pl

DY RE K TO R S TR ATE G IC ZN Y D a m i a n Ja n B o r e c k i damian.borecki@hiro.pl

INTE RNE T H e l e n a Ły g a s helena.lygas@hiro.pl

RE DAK TO R PROWADZ ĄC A Ju s t y n a S z c z e p a n ik justyna.szczepanik@hiro.pl

NE W B U SINE SS K u b a Ru d k i e w i c z kuba@hiro.pl

RE K L A M A Anna Pocenta – dyrektor anna.pocenta@hiro.pl M a r t a St r o c z k o w s k a marta.stroczkowska@hiro.pl

WSP Ó Ł PR AC OW NIC Y Dominika Charytoniuk, Justyna Chrobot, Justyna Czarna, Kamil Downarowicz, Justyna Frąckiewicz, Maciej Grzenkowicz, Karolina Kaim, Julia Kiecksee, Ewa Korzeniowska, Marta Kudelska, Paweł Kuhn, Sebastian Kulis, Piotr Łaziuk, Edmund Magdebursky, Gleb Mikhalchuk, Magdalena Myrlak, Monika Nowińska, Mateusz Panek, Justyna Rembiszewska, Sebastian Rerak, Magdalena Sękowska, Karolina Skrzyniarz, Damian Słowioczek, Jacek Sobczyński, Nela Sobieszczańska, Adam Tuchliński, Grzegorz Zduniak, Alicja Zielińska

Redakcja nie zwraca tekstów nie zamówionych i zastrzega sobie prawo do ich redagowania, skracania oraz opatrywania własnymi tytułami. Redakcja nie odpowiada za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za prawdziwość podawanych w ogłoszeniach i reklamach informacji.


SPIS TREŚCI

8 . FANTA S T YC ZN Y R ANK IN G 12 . PR Z YSZŁO Ś Ć NA S Z A P OWSZEDNIA 14 . RECENZ JE F IL M OW E 2 2 . Ś W IĘ TO K INA NIE Z AL E ŻNEG O 3 0 . SE APUNK Z ATO NĄŁ

6.

Asia Argento

Próbowała swoich sił jako aktorka, ale znacznie lepiej odnajduje się w roli reżyserki. W wywiadzie dla „HIRO” opowiada o swoim najnowszym filmie, dzieciństwie i punku.

Röyksopp

26. 34.

Jeden z najbardziej cenionych zespołów elektronicznych na świecie opowiada o swoim najnowszym albumie i skandynawskiej mentalności.

3 2 . ZU -RÜ CK . W Y W IAD 3 6 . JÓ G A . EL EK TRO NIK A P O ŚL Ą SK U 4 0 . RECENZ JE MUZ YC ZNE 4 2 . RECENZ JE L ITER AT UR A

HV/NOON

Oryginalny projekt dwóch producentów. Połączenie analoga i cyfry. NOON i Hatti Vatti opowiadają o nowym albumie i celebrowaniu muzyki na tradycyjnym nośniku.


48.

Osi Ugonoh Zwyciężczyni ostatniej edycji programu Top Model w ekskluzywnej sesji zdjęciowej dla magazynu „HIRO”.

5 8 . K AL ENDARIUM 6 0 . JUS T Y NA CHRO B OT. KO L A Ż 70 . DA MN G O O D

74.

78 . P O NAD W S Z YS TK IM 8 0 . W E ARE PRIO RIT Y

TAT ART

Na stałe wdarł się do popkultury. Przyglądamy się ekspancji tuszu w formie geometrycznej, malarskiej i graficznej.

86.

88 . N OWA F ILOZO F IA 9 0 . TRENDY 10 2 . JAWS DRO P 10 6 . P O PRO S T U O RO S JI 114 . WS Z YS TKO MUSI SIĘ Z MIENIĆ

Chamstwo niekontrolowane

Kultura osobista powoli staje się towarem deficytowym. Piszemy o tym, jak poradzić sobie z epidemią chamstwa.


6

FILM W Y WIAD

Przemawia przeze mnie wyższa siła

DEBIUTOWAŁA W BRANŻY JAKO DZIECKO, STAJĄC PRZED KAMERĄ NA PLANIE PEWNEGO KULTOWEGO FILMU GROZY. MINĘŁO BLISKO TRZYDZIEŚCI LAT, A ASIA ARGENTO WCIĄŻ WYDAJE SIĘ BYĆ POSTRZEGANA JAKO NIESFORNE DZIECKO WŁOSKIEGO KINA. MIANO TO UMOCNIŁA JEDYNIE SWYM OSTATNIM FILMEM „DZIEWCZYNKA Z KOTEM”, SŁODKO (RZADZIEJ) – GORZKĄ (CZĘŚCIEJ) OPOWIEŚCIĄ O PIEKIEŁKU DORASTANIA. ROZMAWIALIŚMY O TEJ PRODUKCJI, DZIECIŃSTWIE I PUNKU. WYBACZCIE FANI HORRORU, O SWYM WIELKIM PAPIE ASIA DYSKUTOWAĆ NIE CHCE. Rozmawiał: Sebastian Rerak, Ilustracja: Michał Dąbrowski


7

FILM W Y WIAD

Dzieciństwo w Dziewczynce z kotem dalekie jest od sielanki. Dzieciństwo jest jak życie w ustroju totalitarnym. Nie bez powodu mówi się, że w domu i w szkole nie ma miejsca na demokrację. Dla mnie dzieci są na swój sposób święte. Powinno się chronić ich niewinność i wrażliwość, a więc cechy, które tracimy jako pierwsze, dorastając w tym gównianym świecie. Mówiąc o niewinności nie mam też na myśli tego, co utożsamiamy z „grzecznym zachowaniem”. Chodzi mi raczej o pewną cechę ducha, swoiste wyczulenie na magię rzeczywistości. Dziś dziecko jest przede wszystkim postrzegane jako klient, łakomy kąsek dla korporacji usiłujących sprzedawać zabawki, muzykę, filmy, ubrania itd. W konsumpcyjnym społeczeństwie nie ma miejsca na dialog czy zrozumienie. Tym bardziej więc uważam, że należy chronić niewinność dzieci. Dzieci oraz zwierząt.

Deceitful Above All Things. Kosztowały mnie one masę czasu i utratę poczucia pełnej kontroli. Ponowne stanięcie przed kamerą nie wchodziło więc w grę. Wolałam zapewnić sobie więcej spokoju, skupić się na opowiadaniu historii i nawiązać jak najlepszą relację z ekipą.

Asia Arge nto

Głównym powodem, dla którego dzieci czują się niezrozumiane nie jest ich „naiwność”, lecz idealizm? Tak. Ludzie z wiekiem stają się interesowni, co jest naprawdę straszne. Każdy z nas nosi w sobie dziecko, nie da się go zabić, można o nim jedynie zapomnieć. I to jest w moim odczuciu najcięższy grzech. Gdybyśmy pamiętali o swojej wrażliwości, byłoby w nas o wiele więcej zrozumienia i miłości, a świat stałby się przyjemniejszym miejscem. Zrozumienia i miłości z pewnością brakuje we Włoszech lat 80., które przedstawiasz na ekranie. Obecnie jest jeszcze gorzej! Tak naprawdę ludzie zawsze byli dla siebie podli. Kiedy jakaś osobliwa siła wyposażyła nas w świadomość i wmówiła nam, że różnimy się od zwierząt, człowiek stał się egotyczny i samolubny, wiecznie przerażony i zakłamany. Historia ludzkości jest historią jej upadku.

Tak, ale mówię teraz o bardzo konkretnych scenach w filmie, jak np. ta, w której sprzeczający się kierowcy przechodzą od razu do okładania się pięściami. Niemal wszystkich rozsadza agresja. To prawda, świat otaczający moją bohaterkę pełen jest przemocy. Nie tylko zresztą fizycznej, ale też werbalnej czy psychicznej. Pomimo brutalności otoczenia, zachowuje ona jednak niewinność i ciekawość, jest niemal nadnaturalnie wyczulona na piękno. Zwróć uwagę na jedną scenę, gdy Aria trafia na bratnie dusze, a okazują się nimi wyrzutki społeczeństwa – prostytutki, transwestyci, punki. W środku nocy w parku, gdzie może grozić jej niebezpieczeństwo spotyka freaków, jedynych ludzi zdolnych do wyciągnięcia pomocnej dłoni i okazania empatii. Jest też w filmie trochę kiczu i przesady typowej dla epoki. Właśnie tak zapamiętałaś lata 80.? Nawet trochę to umniejszyłam. Lata 80. były wręcz niedorzecznie kiczowate, więc nie musiałam niczego przejaskrawiać. Tamta estetyka przeżywała zresztą niedawno swój renesans, a teraz na topie są raczej lata 90. Nawet moja córka słucha Nirvany, co dowodzi, że młode pokolenie ma tendencję do oglądania się wstecz. Z jakiegoś powodu cofamy się wciąż o dwie dekady. Biorąc pod uwagę jak osobista jest historia pokazana w Dziewczynce z kotem, nie rozważałaś powrotu przed kamerę? Nie chciałaś stać się częścią tej opowieści? Nie, zrezygnowałam z kariery aktorskiej na dobre. Moim wielkim błędem były występy w moich wcześniejszych filmach, Scarlet Diva i The Heart Is

À propos ekipy, jak pracowało Ci się z dziecięcymi aktorami? Znakomicie, bardzo wiele się od nich nauczyłam. Zgadzam się z powiedzeniem, że każdy jest aktorem. Dzieci mają jednak tę przewagę, że nie boją się nieznanego, są zawsze ciekawe nowych wyzwań i potrafią wykreować wyjątkową atmosferę na planie. Noszą w sobie pewną magię i szeroki repertuar uczuć, dostępnych niemal na zawołanie. Jest to dla mnie niezmiernie ważne, ponieważ często modyfikuję dialogi już w trakcie zdjęć, aby trzymać aktorów w pewnej niepewności. Daje to efekt niedoskonałości, który jest moim zdaniem o wiele cenniejszy od sztucznego perfekcjonizmu. Jednocześnie nie rozumiem jakichś etycznych oporów przed zatrudnianiem dzieci w filmach, co jest dziwnym pokłosiem politycznej poprawności. Absolutnie kochałam grać w filmach jako dziecko! Nie sądzisz, że twórcze osoby generalnie przypominają dzieci? Podobnie jak one, muszą nieraz stawać do konfrontacji z całym światem. Zgadzam się, ale dostrzegam innego rodzaju podobieństwo. Zarówno przez dziecko, jak i przez artystę zdaje się przemawiać jakaś wyższa siła. Nazwij ją jak chcesz – kolektywną świadomością, bogiem albo wszechświatem. W każdym razie to jej zawdzięczamy niezwykły dar przekazywania innym opowieści i obrazów. Kreatywność zależy od nas w takim samym stopniu co kolor oczu. Z tym po prostu się rodzisz. Dzieci mają zgoła ponadnaturalną umiejętność, nie mają barier ani oporów przed igraniem z czymś wielkim i świętym. Artysta powinien być podobny. Minęło pół roku od premiery Dziewczynki z kotem. Film był wyświetlany w wielu krajach. Zauważyłaś jakieś różnice w jej odbiorze? O tak, jak najbardziej! Zwłaszcza w Azji napotykałam na ciekawe reakcje, publiczność zadawała mi dość zaskakujące pytania. Odbiór różni się, tak jak i różne jest podejście do relacji międzyludzkich lub spojrzenie na dzieciństwo. Cieszę się jednak, że film okazuje się na tyle uniwersalny, że widz w dowolnym zakątku świata jest w stanie jakoś się do niego odnieść. Jako „stary punkowiec” z przyjemnością usłyszałem w filmie piosenkę Misfits i zobaczyłem jak jeden z bohaterów maluje na ścianie graffiti z nazwą Septic Death. To hołd dla dawnych fascynacji czy nadal masz związek z punkiem? Mam kontakt z punkiem nieprzerwanie od czasów, gdy byłam nastolatką. Cieszę się, że moja córka słucha dziś Misfits czy Sex Pistols, bo dzięki temu mamy wspólną pasję. Ogólnie jestem wciąż głodna wrażeń – muzyki, literatury, sztuki. Punk wciąż mi towarzyszy, zwłaszcza ten oldschoolowy.

Czarny kot jest czymś, co pozwala twojej bohaterce nie zwariować. Co było w dzieciństwie Twoim czarnym kotem? Właśnie czarny kot (śmiech)! Od zawsze uwielbiam te zwierzęta. Przez wieki prześladowane jako pomiot szatana, czarne koty nauczyły się ostrożności i niezależności. Mają silną osobowość, są samotnikami i to bardzo mi odpowiada. Ogólnie jestem totalną kociarą. Teraz zresztą też mam czarnego kota, który nazywa się Rambo.


8

FILM R ANKING

FA N TA S T YC Z N Y RANKING!

Tekst: Jacek Sobczyński Zdjęcia: materiały promocyjne

Stalker (1979) reż. Andriej Tarkowski Arcydzieło kina postapokaliptycznego, które nie zestarzało się ani na trochę – wizja Tarkowskiego wciąż robi piorunujące wrażenie. Wspólny projekt reżysera i braci Strugackich (Stalker to adaptacja słynnego Pikniku na skraju drogi, klasyki literatury science fiction, jednak znacznie się od niej różniąca) opowiada o człowieku, przeprowadzającym nielegalnie ludzi do tajemniczej Strefy. Kino zdecydowanie filozoficzne (konflikt racjonalizmu z romantyzmem). Jeżeli nie do końca pasują wam długie, statyczne ujęcia i niemal całkowity brak akcji, może lepiej wybierzcie inny tytuł.

Ostatni brzeg (1959) reż. Stanley Kramer Trochę niedocenione sci-fi z okresu zimnej wojny, z którego do masowej kultury przedostała się tylko scena pocałunku na plaży, po latach sparodiowana przez twórców Shreka. Kramer przedstawia w nim niewesołą przyszłość Ziemi, planety po trzech wojnach światowych, niemal całkowicie (poza Australią) pokrytej nuklearnymi odpadami. To, co w Ostatnim brzegu chwyta najbardziej to sugestywne ukazanie postaw ludzi skonfrontowanych z rychłą zagładą atomową. Niby można pokusić się o szukanie ostatnich pozytywów i radości życia, ale po co, skoro to i tak na nic? W rolach głównych Gregory Peck, Ava Gardner i Fred Astaire – tym razem nie tańczy.

50 LAT TEMU INTERNET, SMARTFONY CZY KOMPUTERY POKŁADOWE W SAMOCHODACH JAWIŁY SIĘ LUDZIOM JAKO NIEZŁE SCIENCE FICTION. ZRESZTĄ WRÓĆ! JAKIE 50 LAT TEMU. KIEDY W LATACH 90. W JEDNYM Z ODCINKÓW "JETSONÓW" MAŁY ELROY OGLĄDAŁ FILM NA SWOIM ZEGARKU, DZIECIAKOM PRZED TELEWIZORAMI OPADAŁY SZCZĘKI. CO BĘDZIE ZA PÓŁ WIEKU? NIE WIADOMO. JEDNAK WARTO ZOBACZYĆ JAK PRZEDSTAWIANO PRZYSZŁOŚĆ W KULTOWYCH FILMACH SCI-FI. PREZENTUJEMY NAJLEPSZĄ DZIESIĄTKĘ.


9

FILM R ANKING

Metropolis (1927) reż. Fritz Lang Z jednej strony ekspresjonizm, z drugiej prawdziwie socjalistyczne idee. Podobno Goebbels polubił Metropolis głównie ze względu na wymierzenie policzka burżuazji. Recenzja to akurat marna, natomiast sam film, choć nieco nadszarpnięty zębem czasu, obejrzeć trzeba, głównie ze względu na doskonałe zdjęcia i nieprawdopodobny jak na tamte czasy rozmach (po realizacji wytwórnia UFA niemal zbankrutowała). Może i brakuje mu trochę cechującej kino ekspresjonistyczne subtelności, ale to jednak jest pomnik kina.

Wojna światów: następne stulecie (1981) reż. Piotr Szulkin Wybór najlepszego polskiego filmu science fiction to niekoniecznie zabawa dla ambitnych – w grę wchodzi przede wszystkim Przekładaniec Wajdy, filmy Piotra Szulkina i Klątwa Doliny Węży, jeśli oczywiście mówimy o rankingu bardziej bekowym. Jednak nie wstawiamy Wojny światów wyłącznie z pobudek patriotycznych. Poza oryginalną interpretacją prozy Wellsa obraz Szulkina jest czytelnym komentarzem do ówczesnej sytuacji politycznej (Marsjanie jakoś dziwnie przypominają tu Rosjan) oraz satyrą wymierzoną w reżimowe media. A poza tym ten film ma naprawdę fantastyczny, bigbrotherowski klimat. Donnie Darko (2001) reż. Richard Kelly Niby to film młodzieżowy, a w rzeczywistości fantastyka pełną gębą, w dodatku wyjątkowo inteligentnie łącząca gatunki, czyli klasyczne sci-fi i fantasy z elementami horroru. Scenariusz plącze się i zawija, ale jest spójny. Może do podobnego wniosku dojdziecie po dziesiątym seansie. Co jednak jest najpiękniejsze w Donnie Darko? Chyba ukłon dla romantyków kosmosu, wszystkich zagubionych młodych ludzi, którzy czują się źle w swoim świecie i marzą o portalu, poprzez który mogliby przenosić się w czasie. Byliście tacy? No pewnie, każdy był.

Ciemna gwiazda (1974) reż. John Carpenter Wielka zgrywa z filmu 2001: Odyseja kosmiczna Kubricka, czyli przygody kilku lekko przymulonych kosmonautów, których misja polega na niszczeniu niebezpiecznych asteroid. Jest naprawdę hipisowsko i zabawnie, a najlepsze sceny kradnie Obcy, który skacze po statku pod postacią piłki plażowej. Skoro już mowa o Obcych – jedną z ról w Ciemnej gwieździe gra Dan O'Bannon, późniejszy scenarzysta Obcego Ridleya Scotta.


10

FILM R ANKING

Podróż na Księżyc (1902) reż. Georges Méliès Oto pierwszy wysokobudżetowy przedstawiciel X Muzy, będący wyrazicielem olbrzymiej fascynacji Georgesa Mélièsa pogardzaną wówczas sztuką i jej niesamowitymi możliwościami. Ogląda się go z ogromnym uśmiechem na twarzy – obojętnie czy w oryginale, czy na przykład w remiksie – teledysku The Smashing Pumpkins Tonight, Tonight. 14 minut, od których zaczęło się filmowe science fiction.

Brazil (1985) reż. Terry Gilliam

Wynalazek (2004) reż. Shane Carruth Absolutnie najbardziej zawiły scenariusz w historii kina. Jeśli na Interstellar od myślenia bolały was głowy, lepiej darujcie sobie ten film. Chyba najszczerszą jego recenzją mogłoby być zdanie: „OK, to o facetach, którzy przenoszą się w czasie”. Z drugiej strony, wszystko w tym taniutkim, nakręconym za 7 tysięcy dolarów filmie jest logiczne i pozbawione scenariuszowych dziur. Chociaż po seansie ma się wrażenie, że w takową dziurę zamienił się nasz mózg. Bez efektów specjalnych, bez potworów i Marsjan, za to z nieprawdopodobnie dobrym konceptem, którego i tak nie rozszyfrujecie bez pomocy internetu.

Śmieszno-straszny film, będący ucieleśnieniem cudownego umysłu Terry'ego Gilliama, bodaj najbardziej czułego na warstwę wizualną twórcy na świecie. W Brazil Gilliam łączy orwellowsko-kafkowski schemat jednostki inwigilowanej i ciemiężonej przez system z humorem a’la Monty Python. Efekt jest rewelacyjny. Kino wizjonerskie, przepyszne i nieco antycypujące dzisiejszą rzeczywistość – przyjrzyjcie się chociażby postaci uzależnionej od operacji plastycznych.

Inwazja porywaczy ciał (1956) reż. Don Siegel W czasach zimnej wojny groza płynąca z Inwazji porywaczy ciał uderzała z podwójną siłą. Lęk społeczeństwa spowodowany wyścigiem zbrojeń i widmem kolejnego krwawego konfliktu został zobrazowany w postaci inwazji kosmitów. Jednak nie mówimy tutaj o typowym ataku obcych, któremu towarzyszą kule ognia, masowa histeria i demolka ziemskiej sielanki. Kosmici wkeadają się bowiem pomiędzy ludzi, przybierając ich wygląd. Nagle nieznana forma życia duplikuje po cichaczu Ziemian. Planetę zaczyna zamieszkiwać coraz więcej bytów pozbawionych emocji. Pomimo przemycania w filmie mniej lub bardziej widocznych głupotek, pełna tajemnic i politycznych aluzji Inwazja porywaczy ciał jest tak dobra, że spokojnie broni się do dzisiaj.



12

FILM ART YKUŁ

NIE LICZĄC WYBITNYCH JEDNOSTEK POKROJU WRÓŻBITY MACIEJA, PRZECIĘTNA OSOBA NAJWIĘKSZĄ WIEDZĘ O PRZYSZŁOŚCI ZDOBYWA OGLĄDAJĄC PROGNOZĘ POGODY. W SUMIE PORÓWNYWALNYM STOPNIEM „JASNOWIDZENIA” MOGĄ POCHWALIĆ SIĘ FILMOWCY. SPORO Z PRZEWIDZIANEJ PRZEZ NICH PRZYSZŁOŚCI STAŁO SIĘ NASZĄ TERAŹNIEJSZOŚCIĄ. CHCĄC DOWIEDZIEĆ SIĘ CO JESZCZE PRZED NAMI, WYSTARCZY SPOJRZEĆ WSTECZ NA NAJZNAMIENITSZE PRZYKŁADY FILMOWEGO FUTURYZMU.

Od zaistnienia futuryzmu, czyli manifestu z 1909 roku, teoretycy sztuki dopatrywali się w nurcie bezpośredniej reakcji na niedawny wynalazek szybko zdobywający poklask tłumów – kinematograf. Już wcześniej za sprawą fotografii wynalazcy odebrali malarzom monopol na utrwalanie obrazów rzeczywistości, a teraz do tego wszystkiego doszło wprawienie ich w ruch. Techniczne nowinki zmusiły artystów do pokazania, że potrafią osiągnąć dużo więcej. Futuryzm miał ambicję odebrać z powrotem widownię nickelodeonom na rzecz galerii sztuki. Manifest futurystów przede wszystkim wychwalał ruch, postęp i prędkość. To one były głównym zagadnieniem ich malarstwa, które walczyło z filmem o widza. O jego wyższości nad wynalazkiem braci Lumière miał stanowić fakt zdolności ukazania płynnego ruchu nie przy użyciu 24 klatek taśmy filmowej, ale w ramach pojedynczego obrazu. Przez kolejne lata futurystów zirytował anachronizm kina, które jako przełomowy wynalazek służyło filmowcom jedynie do odtwarzania istniejącego stanu rzeczy, zamiast do wybiegania w przyszłość i kreowania nowej

Przyszłość nasza powszednia

Tekst: Damian Słowioczek Grafika: materiały promocyjne

rzeczywistości – eksperymentalnej, abstrakcyjnej, wolnej od kulturowych naleciałości, tradycji i historii. Dlatego w 1916 roku wzięli sprawy w swoje ręce. Manifest Futurist Cinema prezentował przepis na film futurystyczny, który miał odrzucać wszystko to, co przeszłe i skupiać się na patrzeniu w przyszłość. Tylko w niej zdaniem futurystów leżały „niezmierzone artystyczne możliwości kina”. W ten sposób narodziła się pierwsza filmowa awangarda. Niestety jedynym jej owocem, jaki przetrwał do naszych czasów, jest ocalała połowa filmu Thaïs Antona Giulio Bragagliego z 1917 roku. Uwagę zwracają tutaj elementy scenografii malowane na biało-czarne pasy układające się w geometryczne kształty. W chwilę potem grupa futurystów zostaje rozbita przez Wielką Wojnę. Jednak ich dokonania szybko inspirują innych, w szczególności twórców niemieckiego ekspresjonizmu filmowego – Friedricha Wilhelma Murnau, Fritza Langa czy Roberta Wiene. Ten ostatni w Gabinetcie Doktora Caligari dosłownie nagiął symetryczną, futurystyczną scenografię, aby pokazać deformację umysłu szaleńca.


13

FILM ART YKUŁ

„Niezliczona ilość rozwiązań technologicznych i gadżetów codziennego użytku rodem z kina sci-fi już teraz ułatwia nam życie.”

MIASTO JEST NASZE! To jednak inne dzieło ekspresjonizmu niemieckiego dało kinu podwaliny pod tworzenie fantastycznych wizji przyszłości – Metropolis F. Langa (1927). Inspirowane pracami z cyklu La Città Nuova autorstwa architekta-futurysty Antonio Sant’Elia, będące w ciągłym ruchu tytułowe Metropolis, rozświetlone halogenami, z pociągami mknącymi wiaduktami pomiędzy drapaczami chmur na czele z Nową Wieżą Babel, było spełnieniem mokrych snów futurystów, którzy w swoim manifeście pisali: „Będziemy wyśpiewywać na cześć wielkich tłumów (...) w nowoczesnych miastach, arsenałów i fabryk wibrujących nocą pod (...) blaskiem elektrycznych księżyców, na cześć żarłocznych dworców, wężów, które kopcą, (...) mostów skaczących jak gimnastyk, (…) żelaznych koni zaprzęgniętych do długich rur...” Metropolis stworzyło wzór miasta przyszłości powielany i modyfikowany w niezliczonych filmach po dziś dzień – od Everytown w Things to Come wg H.G. Wellsa, poprzez skąpane w deszczu stylistyki noir Los Angeles w Blade Runnerze R. Scotta, Nowy York w Piątym elemencie L. Bessona, Waszyngton w Raporcie mniejszości S. Spielberga aż po New New York w animowanej Futuramie M. Groeninga. PRZYSZŁOŚĆ NIE TAKA WCALE ŚWIETLANA Idealne miasto przyszłości często bywa jednak tylko zwodniczą błyskotką, bo kino futurystyczne zwykło pod płaszczykiem atrakcyjnych obrazków skrywać pesymistyczną wizję dystopii i przestrogę przed zachłyśnięciem się rozwojem. To drugie dno wyraźnie pokazuje już Metropolis, w którym podziemną część miasta zaludnia szary tłum robotników zaharowujących się na śmierć, aby dostarczyć energię do elit zamieszkujących luksusowe, naziemne miasto. Podobnie było w niedawnym Elizjum Neilla Blomkampa. Inne scenariusze pesymistycznej przyszłości rodzaju ludzkiego zakładają m.in. niewolę u robotów (THX-1138 G. Lucasa), globalną bezpłodność (Ludzkie dzieci A. Cuaróna), katastrofę ekologiczną i kosmiczną tułaczkę (Wall-E A. Stantona, Interstellar C. Nolana) czy nieco przyjemniejszą opcję feminizacji świata rodem z Seksmisji Juliusza Machulskiego (z pewnością najlepszego i niestety obok dokonań Piotra Szulkina jednego z nielicznych reprezentantów polskiego kina futurystycznego). Duże obawy budzi widmo powrotu totalitaryzmu (Farenheit 451 F. Truffauta i dużo późniejsze, również oscylujące wokół książki Bradbury’ego Equilibrum K. Wimmera, Alphaville J-L. Godarda, Rok 1984 w adaptacji M. Radforda, do którego w swoim Brazil nawiązał potem T. Gilliam). Ciekawą wizję futurystycznego totalitaryzmu przedstawia argentyńska Antena E. Sapira (2007), będąca przy okazji hołdem dla kina niemego (a w szczególności Metropolis),

w której reżim Pana TV odebrał ludziom głos i karmi ich śmieciowym, telewizyjnym żarciem. Hmm... czy to jeszcze przyszłość? Granice futurystycznego pesymizmu wyznaczają wizje (post)apokaliptycznej rzeczywistości, w której człowiek walczy o przetrwanie w gruzach naszej cywilizacji. Przykładami mogą tu być serie Planeta Małp i Mad Max czy niedawne Droga, Księga ocalenia i Niepamięć. Jedynym, który zdaje się dostrzegać światełko nadziei jest chyba Spike Jonez, który w ubiegłorocznym filmie Ona uderzył w kanoniczne tematy futuryzmu w znacznie lżejszym tonie, nie unikając jednak przy tym kilku gorzkich spostrzeżeń. Bezlitośnie cyniczny był za to Mike Judge. Bohater jego Idiokracji – delikatnie mówiąc średnio inteligentny facet – w ramach testu poddany zostaje rocznej hibernacji. Eksperyment nie do końca się udaje – bohater budzi się po 500 latach i odkrywa, że społeczeństwo zidiociało na tyle, że teraz on jest najmądrzejszym żyjącym człowiekiem. POD CHOINKĘ – DESKOLOTKA Mając nadzieję, że żadne z powyższych się nie spełni, warto poprawić sobie humor przeglądem już spełnionych filmowych wizji przyszłości. Niezliczona liczba rozwiązań technologicznych i gadżetów codziennego użytku rodem z kina sci-fi już teraz ułatwia nam życie. Mamy zbliżeniowe karty płatnicze, a od przyszłego roku MasterCard wprowadza biometryczne karty z potwierdzeniem płatności przy pomocy odcisku palca (w 2004 Will Smith miał taką w filmie Ja, Robot A. Proyasa). Mamy Skype’a, urządzenia sterowane głosem, dotykowe ekrany i aplikacje obsługiwane przy pomocy gestów. Coś co kiedyś było zarezerwowane tylko dla Toma Cruisa w Raporcie mniejszości teraz bombarduje nas z byle reklam leków na biegunkę. Film Spielberga okazał się także profetyczny w mniej przyjemnej kwestii – celowanych kampanii reklamowych. Sieć Tesco wprowadza właśnie do sklepów w Wielkiej Brytanii system ekranów reklamowych skanujących twarze klientów. Program potrafi rozpoznać płeć oraz wiek klienta. Dzięki temu ekran może wyświetlić reklamę lepiej dopasowaną do odbiorcy. Jednak nie dajmy się zwariować! Wynalazki pokroju sterowanych za pomocą myśli protez bionicznych kończyn czy oka, rekompensują wszystko. Na deser spełnienie marzeń – niby mało istotny gadżet, a jednak będący kwintesencja filmowej przyszłości, której spełnienia pragniemy – deskolotka z Powrotu do przyszłości II właśnie stała się faktem. Nazywa się Hendo i testuje ją nie kto inny jak sam Tony Hawk. Wprawdzie na razie bateria starcza na siedem minut, ale to mało istotne. Do sprzedaży ma trafić końcem przyszłego roku, dzięki czemu przynajmniej w tej kwestii dościgniemy rok 2015, w którym dzieje się akcja filmu R. Zemeckisa.


14

F I L M R EC E N Z J E

Dziewczynka z kotem

reż.: Asia Argento dystrybucja: Spectator

Dziewięcioletnia Aria jest najmłodszym dzieckiem rozwodzących się rodziców. Podczas gdy ojciec z matką obudowują się w okopach wzajemnej nienawiści przy udziale córek z poprzednich związków, dziewczynka przemierza samotnie Rzym. Dla rodziców zdaje się być jedynie niemiłą pamiątką po nieszczęśliwym związku, dla przyrodnich sióstr kimś gorszym. Dziewczynka tuła się więc między mieszkaniami rodziców, dzierżąc w dłoni klatkę ze swym jedynym towarzyszem – znalezionym na ulicy czarnym kotem. W tle widać szkolne konflikty i pierwsze miłości, Wieczne Miasto pozbawione romantycznych naleciałości, ale przede wszystkim balzakowsko nakreślone portrety typów ludzkich. Mamy więc niestroniącą od używek neurotyczną matkę (w tej roli, jak zawsze wyśmienita Charlotte

Gainsbourg), która zmienia garderobę i światopogląd z każdym kolejnym chłopakiem, a także pochodzącego ze Stanów ojca – amanta filmowego i narcyza. W tym przerysowanym świecie masek i maseczek Aria wydaje się być jedyną prawdziwą postacią. Najnowszy film Argento szczęśliwie został pozbawiony tanich chwytów, tak charakterystycznych dla wszelkich portretów opuszczonych dzieci. Aria nie rozumie reguł rządzących światem dorosłych, co paradoksalnie chroni ją, a jednocześnie czyni emocjonalnie podatną na zranienie. Patrząc na świat z tej perspektywy reżyserka rysuje z dużą maestrią świat dorosłych – pełen wzajemnych roszczeń i nieusprawiedliwionej agresji. Asia Argento to jedno z cudownych dzieci kina – córka uznanego reżysera (Daria Argento, włoskiego mistrza thrilleru),

8/10 która debiutowała na ekranie zaledwie jako 9-latka i od tamtej pory nie przerwała przygody z dziesiątą muzą. Dziewczynka z kotem jest zdecydowanie najlepszym filmem Włoszki, bardzo prawdziwym emocjonalnie, ciekawie wystylizowanym, dobrze zagranym i noszącym znamiona kina autorskiego. Argento z gracją przemieszcza się między filmowymi konwencjami oscylując między rodzajem melancholijnej slapstickowości, a niedokończoną historią z gatunku „coming of age”. Kiczowata stylistyka i czarny humor z pewnością przypadną do gustu wszystkim fanom Wesa Andersona. Dziewczynka z kotem jest opowieścią o wszystkim tym, czego z wiekiem bezrefleksyjnie wyzbywamy się jako zbędnego balastu – naiwności, niewinność i naturalności. Helena Łygas



16

F I L M R EC E N Z J E

Mapy gwiazd reż.: David Cronenberg dystrybucja: Monolith Films

8/10 Cronenberg sprostał wszelkim oczekiwaniom. Są przebrzmiałe gwiazdy chwytające się kurczowo ostatniej szansy, zepsute rodziny, w których szaleństwo kisi się, kotłuje i zostaje przekazane z pokolenia na pokolenie. Młode gwiazdki wychowane na planie filmowym w obiektywach największych kamer, których zarobki przerastają zdolności ich pojmowania. Obecne jest też zadufanie w sobie, egocentryzm i zachłyśnięcie własnym ulotnym i wątpliwym sukcesem. Nie zabrakło oczywiście zakrawających o mistycyzm form terapii, duchowych przewodników, czczonych niczym bóstwa, którzy z powodzeniem mogliby zostać nakreśleni

przez Palahniuka. Nie zabrakło również narkotyków, broni, ton leków, samobójstw, krwi, a także młodych i niewinnych rudzielców. Sam film, jak i każdy z bohaterów, niesamowicie irytuje. Amerykański sen w wersji przerysowanej, wyolbrzymionej i zniekształconej, a może po prostu pokazany aż nazbyt adekwatnie. Jest i płytki romans, i pojedyncze gesty, wystudiowane oraz iście filmowe, dramatyczne starcia, tak trywialne i brudne, śmieszne w swoim patosie i urzeczywistnionym fałszu. Cronenberg odziera ze skóry gwiazdorską fasadę wysyłając ją na masaż, zakupy, imprezy czy do łóżka. W całym tym szaleństwie noszącym

wykrzywioną karykaturalnie i zmęczoną twarz Julianne Moore, panuje klimat iście tragiczny. Gdzieś ponad wszystkim czuwa fatum, ukryte pod różnymi postaciami. Historia nie może skończyć się dobrze, bo też nigdy dobrze się nie zaczęła. W dynamicznym dziele o stolicy zepsucia śmierć przewija się dość często, plasując się na co najmniej drugim planie, stając się niemalże niezauważalną, nieistotną, epizodyczną. Wartości zmieniają się miejscami, mieszają się role i wygłaszane kwestie, a jednak w tym wszystkim wciąż pobrzmiewa miłość do dawnego kina i kultowych klasyków. Dorota Iskrzyńska

dokumentu można odnieść wrażenie, że społeczeństwo ze wszystkich sił stara się z niego wydostać. Niestety jest to tak samo trudne, jak zastąpienie wyburzonego niegdyś monumentalnego pomnika Stalina innym, który poprowadzi Pragę ku lepszej przyszłości. Pomysł stworzenia podobizny Michaela Jacksona jest z jednej strony komiczny i przerysowany, a z drugiej pokazuje nieudolne próby zmian i oddzielenia się od starych zapisanych przeszłością kart. Krótkie reportaże niosą ze sobą kawał trudnej, a jednocześnie wciągającej historii. Opisują losy ludzi, którzy wpłynęli na jej kształt świadomie jak Zdenec Adamec

lub trochę mniej jak Lida Baarova. Odnalezienie, rozkopanie i podanie w formie ciekawych dokumentów historii nie jest prostym zadaniem. Podołali temu młodzi autorzy podążając ścieżką wyznaczoną przez Mariusza Szczygła. Każda opowieść do końca trzyma w napięciu i pokazuje nowe przewartościowane spojrzenie na minione wydarzenia. Książka oczywiście jest obowiązkową bazą do filmu Gottland, który kontynuuje pracę polskiego reportażysty. Po seansie w myślach nieraz powraca pytanie: „Czy Zdenec Adamec jest bohaterem czy obłąkanym indywiduum?”. Monika Nowińska

Gottland reż.: Lukáš Kokeš, Petr Hátle, Viera Čákanyová, Rozálie Kohoutová, Klára Tasovská, Radovan Síbrt dystrybucja: Wrocławska Fundacja Filmowa

6/10 Studenci dokumentalistyki z praskiej szkoły filmowej FAMU podążają tropem polskiego dziennikarza Mariusza Szczygła. Rozmawiają z osobami, które przybliżają zaburzoną tożsamość swojego narodu. Wyruszają w głąb Czech, by zobaczyć jak zmieniała się filozofia produkcyjna obuwniczej marki Bata, sukcesywnie pomniejszającej swoje aspiracje. Autorzy odwiedzają Lidę Baarovą – emigrantkę, kolaborantkę, aktorkę, w końcu kochankę Josepha Goebbelsa. Przemierzają ponury kraj, który jedną nogą nadal tkwi w stanie świadomości wykreowanym na potrzeby poprzedniego reżimu. Po obejrzeniu



18

F I L M R EC E N Z J E

20 000 dni na Ziemi reż.: Jane Pollard, Iain Forsyth dystrybucja: Gutek Film

8/10 Enigmatycznego artysty jakim jest Nick Cave nie trzeba przedstawiać. Twórcy 20 000 dni na Ziemi pozwalają, by sam mówił o sobie. Narracja poety i spokojna muzyka odkrywa kolejne nieuporządkowane i niesklasyfikowane warstwy jego życia. Dzień 20 000 nie jest szczególny, nie rozpoczyna się od fanfar tylko od typowego dźwięku budzika, trywialnych porannych czynności, naznaczonych patetycznymi rozmyślaniami o życiu i przemijaniu, o pamięci i jej braku, o miłości i pasji tworzenia. Artystyczny obraz skrojony na miarę samego bohatera niczego nam nie narzuca, jest całkowicie otwarty. Nie stara się sztucznie uwznioślać

persony, która przecież takiego zabiegu nie potrzebuje. Przypomina impresjonistyczny obraz wypełniony słowem i dźwiękiem. Twórcy przedstawili nam ikonę i kazali patrzeć. Kto może oceniać muzyka? Tylko byli lub obecni członkowie zespołu czy współpracownicy, jak Kylie Minogue. Dostali oni na to szansę we wnętrzu samochodu, przypominającego pokój zwierzeń. Jednocześnie fikcyjna rozmowa z psychiatrą pozwala, by artysta wykrawał fragmenty swoich myśli czy przeszłości i odkrywał je przed publiką. Podobną rolę spełnia odwiedzane archiwum. Nagle Cave staje się rozczochranym nastolatkiem, chomikującym

najróżniejsze rzeczy: dewocjonalia, dzienniki i skarby z plich targów. Odczarowuje owo gromadzenie, sentymentalne przywiązywanie się przedmiotów i nadawanie im niezrozumiałej wartości. Nie samym jednak słowem karmią Pollard i Forsyth. Zwolennicy muzyki mogą napawać się nagraniami do płyty Push the sky away czy koncertem z The Bad Seeds, by na końcu z sali koncertowej przenieść się do spokojnego, wieczornego Brighton, gdzie Cave, nie przerywając swoich rozmyślań, przechadza się, aby wreszcie skryć się w mroku, kończąc 20 000 dzień na Ziemi. Dorota Iskrzyńska

Macondo reż.: Sudabeh Mortezai dystrybucja: Vivarto

6/10 Tytuł fabularnego debiutu Mortezai, reżyserki zajmującej się dotychczas kinem dokumentalnym, nie jest intertekstualnym nawiązaniem do powieści Márqueza, a nazwą obozu dla uchodźców pod Wiedniem. To właśnie tu mieszka 11-letni Ramasan, który wraz z matką i młodszymi siostrami uciekł z Czeczenii po śmierci ojca. Na obraz mężczyzny w oczach chłopca składają się statyczne zdjęcie w garniturze wiszące na honorowym miejscu w mieszkaniu oraz hasło „bohater wojenny”, które zdaje się być jedynym, co Aminat ma do powiedzenia na temat męża. Dni upływają bohaterowi na beztroskiej zabawie, a także opiece nad siostrami i pomocą

nieznającej niemieckiego matce. Pewnego dnia rodzinę odwiedza Isa – okaleczony mężczyzna podający się za przyjaciela zmarłego. Ramasan zaczyna spędzać z nim coraz więcej czasu, powoli redefiniując swoje wyobrażenie o zmarłym ojcu. Sympatia do Isy ustępuje jednak miejsca wrogości, gdy chłopiec zauważa, że mężczyzna interesuje się Aminat... Emigranci są grupą społeczną portretowaną z zewnątrz, tematem medialnej debaty, toczącej się bez udziału samych zainteresowanych. Mortezai, odwołując się do swoich doświadczeń, udziela im odmawianego zazwyczaj głosu. Reżyserka robi dyskretne zbliżenie na codzienne zmagania bohaterów.

Warto docenić próbę uchwycenia życia wielokulturowego getta w jak najmniej przekłamany sposób – żadna z występujących w filmie osób nie jest zawodowym aktorem, zdjęcia kręcono w obozie dla uchodźców, a wszystkie dialogi zostały zaimprowizowane. Historia Ramasana jakkolwiek ciekawa, w tej konwencji nie porywa. Film, który mógł być znakomitym dokumentem został zaledwie poprawną fabułą. Sudabeh Mortezai przyjmuje bowiem rolę nie demiurga a dokumentalistki, usiłującej skłonić bohaterów do opowiedzenia kolejnej historyjki o dojrzewaniu. Helena Łygas



20

F I L M R EC E N Z J E

Czarny węgiel, kruchy lód reż.: Yi’nan Diao dystrybucja: Aurora Films

7/10 O co chodzi z tym tytułem? To metafora społeczeństwa chińskiego, pozornie twardego, ale w rzeczywistości rozpadającego się przy każdym silniejszym tąpnięciu. Olbrzymie państwo jest kompletnie pozbawione kręgosłupa, a jego mieszkańców pogrążyła ogólnonarodowa apatia. I gdzieś pomiędzy tymi setkami milionów ludzi kluczy znajduje się tajemniczy morderca, pozostawiający za sobą kolejne ofiary. Działa od pewnego czasu. Kilka lat wcześniej Zhang, niegdyś policjant, obecnie upadły ochroniarz, starał się zastawić na niego sidła, czego efekty okazały się katastrofalne. Pomimo tego Zhang planuje

jednak przeprowadzić kolejne śledztwo, tym razem na własną rękę. To rzadkość, że film gatunkowy wygrywa najważniejsze festiwale filmowe na świecie, a tak właśnie stało się z Czarnym węglem, kruchym lodem, triumfatorem tegorocznego Berlinale. Zapożyczeń i nawiązań do kina noir jest w tym filmie naprawdę sporo. Chociaż sam Zhang z Bogartem nie ma wiele wspólnego. Zamiast uwodzicielskiego detektywa mamy tu człowieka wypalonego wewnętrznie, jakby przezroczystego, któremu dobro i zło zlało się w jedną masę. Zresztą to właśnie ten efektowny mariaż gatunków przyniósł twórcy fantastyczne opinie

wśród krytyków. To bowiem kino autorskie, jak powiedzieliby laicy „artystyczne”, a równocześnie sporo jest w nim chwytów zarezerwowanych dla produkcji nieco bardziej masowego sortu. To, w jaki sposób reżyser bawi się nimi, jak inteligentnie tworzy kinowe puzzle z szeregu klisz, budzi podziw. Ale zaraz czy aby czarny, szlachetny kryminał nie był w ten sam sposób rodzajem artystycznego kina masowego? Jego niespodziewany powrót nastąpił w takim razie tam, gdzie nikt się tego nie spodziewał. Jeśli rewolucja ma zacząć się od Chin i rozlać na cały świat – nie ma sprawy. Jacek Sobczyński

pojawiają się równie ciekawe postaci drugoplanowe. Energiczny Brazylijczyk Wilson zgrabnie wymykający się wszelkim przeszkodom i zatracająca się w profesjonalizmie Manu. A także cały zestaw pracownic ośrodka imigranckiego, które są współuczestniczkami najzabawniejszych momentów w filmie. Historia czarnoskórych emigrantów we Francji to problem dość zgrany, jednak reżyserskiemu tandemowi udaje się uniknąć sztampy. Największą siłą obrazu jest to, że wychodząc od schematu, nie kontynuuje go. Twórcy zgrabnie przenikają oba światy, nieco wygładzając oczywiste różnice. Nie ma tu podziału ani na

roszczeniowych przyjezdnych i zastraszonego społeczeństwa, ani na pogardzanych czarnych i wyniosłych Francuzów. Umiejętne zrównoważenie elementów humorystycznych, melodramatycznych i realnych decyduje o wartości drugiej produkcji duetu Olivier Nakache i Eric Toledano. „Co jeśli w końcu zapomnę, jak naprawdę się nazywam?” – pyta główny bohater w końcowej scenie, nawiązując do ciągłych wymian podrabianych kart pobytu. Samba to opowieść stawiająca pytanie o to, jak wiele można poświęcić w walce o lepsze jutro i gdzie właściwie leży granica. Dominika Charytoniuk

Samba reż.: Olivier Nakache, Eric Toledano dystrybucja: Gutek Film

7/10 Imigrant z Senegalu i była pracownica korporacji z syndromem wypalenia zawodowego. On pracuje na zmywaku w restauracji hotelowej, ona jest wolontariuszką. Ich drogi przecinają się, gdy on zostaje aresztowany i dostaje nakaz opuszczenia kraju, a ona próbuje mu pomóc. Tytułowy Samba Cissé (Omar Sy) jest rosłym mężczyzną o ciepłym spojrzeniu, a Alice (Charlotte Gainsbourg) – rozedrganą drobną kobietą, walczącą z bezsennością. Już w jednej z pierwszych scen pomiędzy tą dwójką zawiązuje się historia miłosna. Poprowadzona jednak z dużym smakiem i bez nachalności. Obok głównych bohaterów


S T R E E T FASH ION C U LTU R E S NE A K E RS TR E N D S

H S TR E E T. PL


22

FILM REL ACJA

Święto kina niezależnego Niedawno odbył się jeden z najważniejszych festiwali kinowych w Polsce. W warszawskiej Kinotece zakończyła się już 13. edycja Międzynarodowego Forum Niezależnych Filmów Fabularnych. Przez aż pięć dni widzowie mieli możliwość przyjrzenia się jak w różnych częściach świata kształtuje się kino niezależne. Pokazom towarzyszyły spotkania, dyskusje oraz warsztaty filmowe. Tekst i zdjęcia: materiały prasowe

Tegoroczną edycję poza 23 filmami konkursowymi z całego świata i 25 nominowanymi do Nagród im. Jana Machulskiego uświetniła nowa sekcja Fashion Film, ciesząca się ogromnym zainteresowaniem. Wszystkie obrazy pokazywane podczas festiwalu łączy jedno – całkowicie niekomercyjny charakter. Pokazywano zarówno etiudy studenckie, jak i profesjonalne filmy pełnometrażowe. Obok sekcji modowej widzowie mogli wybierać również spośród krótkometrażowego kina słowackiego i niemieckiego, a także udać się na pokaz filmów nagrodzonych podczas 12. Multimedia Happy End – Festiwalu Filmów Optymistycznych. W ramach 25. rocznicy demokratycznych przemian w Polsce odbyła się debata pt. Wyśnione wolności. Kino wolności czy wolność w kinie? zainicjowana projekcją brawurowego mockumentu o Polsce Jana Holoubka Pocztówki z Republiki Absurdu, w której nie nastąpił przełom demokratyczny. Grand Prix tegorocznego Cinemaforum otrzymał Piotr Domalewski za film Obcy – kameralną fabułę, osadzoną na popegeerowskich terenach małej wsi pod Łomżą, w której udało się opowiedzieć historię o społeczności w zagrożeniu. „Prostymi środkami filmowymi zostało osiągnięte bardzo udane połączenie napięcia i tajemnicy” – uzasadniało decyzję Jury w składzie: reżyser i scenarzysta Janusz Zaorski, aktorka filmowa i teatralna Małgorzata Buczkowska-Szlenkier, operator filmowy Marcin Koszałka, fotograf Witek Orski. Nagrodę specjalną, ufundowaną przez Polski Instytut

Sztuki Filmowej, otrzymał (również student katowickiej filmówki) Paweł Maślona – „za perfekcyjny warsztat i niekonwencjonalne ujęcie dramatu jednostki wobec machiny korporacyjnej w filmie »Magma«, magnetyzującej opowieści o sprzedawcy w sklepie meblowym. Obok konkursu głównego tradycyjnie podczas Cinemaforum odbył się również przegląd filmów nominowanych do Nagród Polskiego Kina Niezależnego im. Jana Machulskiego, które walczą o uznanie OFFowej Akademii Filmowej, podsumowującej dorobek młodego kina, wyłaniającej najzdolniejszych artystów i najlepsze filmy powstałe w minionym roku. W obecnej edycji w jej gronie wzięli udział: reżyser Adrian Panek, aktor Wojtek Solarz, dziennikarka filmowa Anna Wróblewska, montażysta filmowy Rafał Listopad, operator filmowy Andrzej Wolf oraz filmoznawca Marcin Adamczak. Nagrodę za najlepszy film otrzymał student łódzkiej szkoły filmowej Matej Bobrik za jedenastominutową etiudę dokumentalną Odwiedziny – jak co roku Cinemaforum udowodniło, że nawet w bardzo krótkim metrażu z powodzeniem można opowiedzieć pełną historię. Młodzi, polscy artyści zostali nagrodzeni jeszcze w ośmiu kategoriach: Julia Kolberger – za najlepszą reżyserię, Jakub Pączek – najlepszy scenariusz, Weronika Bilska – najlepsze zdjęcia, Wojciech Włodarski – najlepszy montaż, Lidia Olszak – najlepsza aktorka, Rafał Fudalej – najlepszy aktor, Mateusz Głowacki – najlepszy film dokumentalny, Jakub Wroński – najlepszy film animowany.


FILM W Y WIAD

23


NAJWAŻNIEJSZA W ŻYCIU JEST PASJA Marcin Pendowski to jeden z najlepszych polskich basistów oraz kompozytor, który poznawał tajniki grania na gitarze pod opieką Jacka Niedzieli. Gra obecnie trasę koncertową z Waglewskimi (Fish Emade Tworzywo). W przyszłym roku, w sklepach, ukaże się jego solowa płyta -Pendofsky.

Jan Paweł Trzaska to wszechstronnie wykształcony operator filmowy i fotograf. Jego największą dumą jest nagroda za najlepsze zdjęcia przyznana pełnometrażowemu filmowi fabularnemu Mikołaja Haremskiego pt. Gabriel na festiwalu Cinerockom w Malibu i w Los Angeles.

4

Jan Szarecki – muzyk, producent i DJ. Stanowi połowę duetu ERR BITS i jest członkiem live bandu, który towarzyszy Pezetowi od czasów wspólnie nagranej, koncertowej płyty Live In 1500. Był suportem przed koncertem Die Antwoord na iFestival w Warszawie.

3

Wojtek Miecznikowski to muzyk i basista, który niedawno odkrył w sobie pasję do rapu. Obecnie gra na basie w takich zespołach jak: Neo Retros i Yaka Band. Pracuje również nad autorskim, rapowym projektem.

1

Mateusz Karasiński to wielki miłośnik fotografii. W lipcu zorganizował pierwszą w Polsce wystawę instagramów, na której pokazał swoje „zdjęcia” z podróży. Obecnie Mateusz zaczął szukać własnego stylu i rozpoczął eksperymenty z fotografią panoramiczną 360 stopni.

2

1

2

Łukasz Bujno – uznany DJ. Może pochwalić się też współpracą z wieloma artystami takimi jak: PARIAS i ZIP Skład, których podziwia i nigdy nie sądził, że dane mu będzie poznać ich osobiście! Rafał „Rav” Szymański zajmuje się montażem, postprodukcją i animacją łącząc rzeczywistość z kreatywnym światem wyobrażeń. Po umieszczeniu na YouTubie własnej animacji do muzyki zespołu Łąki Łan, sam lider kapeli odezwał się do niego z gratulacjami stworzenia obrazu tak bliskiego założeniom i koncepcji artystów.

6 7

5

3

4

5

6

7


25

Niepokorni, energiczni i zdeterminowani. Uparcie dążą do celu. Trzynastu młodych-zdolnych, dla których pasja stała się całym życiem, zostało ambasadorami kultowej marki BACARDI. Poznajcie kolektyw genialnych ludzi! Tekst : materiały prasowe Zdjęcia: Mateusz Karasiński, Bartosz Mienik

8

Łukasz Stępniak obcuje ze światem muzyki już ponad 10 lat. Obecnie jest wokalistą i frontmanem w dwóch kapelach: The Black Hearts oraz Dead Sirens. Nick Sinckler jest muzykiem i wokalistą. Z pochodzenia jest Amerykaninem, ale od 2007 roku mieszka i tworzy w Polsce. Jego rodzice pochodzą z Karaibów, dlatego w domu rozbrzmiewały dźwięki reggae, merengue czy salsy. Z amerykańskiej okolicy zaczerpnął z kolei jazz, R&B czy soul.

9

Bartek Gamracy jest multiinstrumentalistą, aranżerem i kompozytorem. Jego główny instrument to perkusja. Gra na niej w zespołach Spirit oraz Big Noise Mama. W 2015 roku ukażą się 3 płyty z jego udziałem, z czego jedna z nich będzie stworzona od początku do końca tylko przez niego.

10 11

Bartek Bratos entuzjasta dźwięków i stania za konsolą. Ewidentnie jego świat kręci się wokół płyt winylowych. W sierpniu zagrał w prestiżowym Ministry of Sound w Londynie.

8

9

Robert „DrySkull” Krawczyk producent i kompozytor. Współtwórca najnowszego albumu Mroza, obecnie pracujący nad autorskim materiałem projektu Grizzlee/ DrySkull, który ukaże się już w marcu 2015. Ponadto wspólnie z Aleksandrem Milwiw-Baronem (git. Afromental) tworzą duet producencki Karate Basstards.

12

Paweł Hołderny to wszechstronnie utalentowany tancerz. Polskim fanom może być znany z udziału w programie You Can Dance, w którym przedstawiał się jako Lovelas. Występował razem z FUNKCROCKASS przed 50 Centem, podczas wizyty rapera w Polsce w kwietniu.

13

facebook.com/BacardiPolska

10

11

Koktajle BACARDI ORZEŹWIAJĄCE I KULTOWE. SPRÓBUJ KUBAŃSKICH KOKTAJLI BACARDI BACARDI CUBA LIBRE Wysoką szklankę typu highball napełniamy kostkami lodu, wyciskamy na nie sok z dwóch ćwiartek limonki. Wlewamy 40 ml rumu BACARDI Gold oraz 100 ml schłodzonej coli. Podajemy delikatnie zmieszane. BACARDI DAIQUIRI W szejkerze umieszczamy 40 ml rumu BACARDI Superior, 20 ml świeżo wyciśniętego soku z limonki, 2 łyżeczki cukru, kilka kostek lodu i pokruszony lód. Potrząsamy nim energicznie. Przelewamy drinka przez gęste sitko do kieliszka typu coupette lub koktajlowego. BACARDI MOJITO Zgniatamy 2 kawałki limonki z cukrem. Dodajemy roztarte listki mięty. Napełniamy szklankę do połowy kruszonym lodem, wlewamy rum BACARDI Superior i mieszamy. Dopełniamy szklankę kruszonym lodem, wlewamy 40 ml rumu, dodajemy nieco wody sodowej i gałązkę mięty dla dekoracji.

12

13


26

MUZ YK A W Y WIAD

RÖYKSOPP

WHAT THE FUCK IS WRONG WITH YOU? TORBJŘRN BRUNDTLAND I SVEIN BERGE TWORZĄ JEDNĄ Z NAJBARDZIEJ CENIONYCH FORMACJI ELEKTRONICZNYCH NA ŚWIECIE. NAWET JEŚLI NIE MASZ POJĘCIA KIM SĄ TWÓRCY RÖYKSOPP, NA PEWNO ZNASZ ICH MUZYKĘ. Z ROZMOWY DOWIECIE SIĘ JAK NAJLEPIEJ SŁUCHAĆ ICH NOWEGO ALBUMU, NA CO ZWRÓCIĆ SZCZEGÓLNĄ UWAGĘ I JAKĄ ROLĘ W JEGO TWORZENIU ODGRYWAŁA SKANDYNAWSKA MENTALNOŚĆ DUETU. Rozmawiała: Justyna Czarna Zdjęcie: materiały promocyjne


27

MUZ YK A W Y WIAD

„Muzyka to jedno z najpotężniejszych mediów. Wszyscy, którzy ją tworzą, musza mieć świadomość, że dzięki niej są w stanie wpływać na ludzi.” Zacznę pytaniem, które jest jednocześnie tytułem utworu na nowym albumie. What the fuck is wrong with you? Torbjørn Brundtland: Jest jedna dziwna rzecz. Z roku na rok staje się coraz bardziej uciążliwa. Nie posiadam umiejętności rozpoznawania obiektów. Możesz otworzyć drzwi, pokazać miasto i wskazać budynek. Każdy go widzi, a ja go nie zauważam, mimo, że stoi przed moimi oczami. Możesz sobie wyobrazić, jakie mam problemy z szukaniem przedmiotów codziennego użytku, np. z komputerem. Takie rzeczy gubię najczęściej i to we własnym mieszkaniu. Na szczęście to jedyna rzecz która mówi, że coś jest ze mną nie tak. Właśnie ukazał się Wasz album The Inevitable End. Czy uważacie go za najlepszy krążek w Waszej karierze? W sumie nasi fani mogą dojść do takiego wniosku. Jednak zanim odpowiem na to pytanie muszę dodać, że każdy nasz album jest inny od poprzednich. Sami nie jesteśmy w stanie ich porównać do siebie. Chociaż czuję, że nowy album ma w sobie coś takiego, co pozwala mi uznać go za ten najlepszy. Co najbardziej wyróżnia Wasz ostatni album? Teksty. W pracy nad najnowszą płytą główny nacisk położyliśmy właśnie na teksty. Podobno są bardzo osobiste, szczere i jednocześnie… smutne. Czy to oznacza, że jesteście smutnymi ludźmi? Jak każdy miewamy w życiu trudniejsze chwile. Przecież nie zdarza się to tylko nam. W najnowszym albumie poruszamy głównie temat egzystencji, oczywiście na własnym przykładzie. W życiu różnie bywa, więc i ten smutny wydźwięk kiedyś musiał się pojawić. Jak Twoim zdaniem najlepiej słuchać The Inevitable End? Słuchanie muzyki w samotności zawsze powoduje, że lepiej ją odbieramy. Osobiście bardzo lubię słuchać tego albumu w samochodzie. Ewentualnie polecam odtwarzać go spacerując. Najważniejsze, aby chwilę nad nim pomyśleć. Czym kierujecie się dobierając artystów do współpracy? Kierujemy się głównie dwoma aspektami. Najważniejsze jest brzmienie. Szukamy ludzi z interesującymi wokalami. Można to porównać do malowania obrazu. Masz wizję,

jednak aby ją zrealizować musisz użyć odpowiednich kolorów. Głos jest absolutną podstawą. Jednak równie ważne jest to, abyśmy pracowali z ludźmi, których lubimy, którzy oprócz głosu mają ciekawą osobowość i angażują się w projekt całym sercem. Muzyka jest całym Waszym życiem, ale czy w procesie jej tworzenia jest coś co nie pozwala Wam się nią cieszyć? Dużo mówi się o tym, że branża muzyczna jest zła. Osobiście nie mam z tym żadnego problemu. Natomiast zauważam problem w sposobie słuchania muzyki, który niekoniecznie spełnia moje oczekiwania. Słuchanie muzyki z duża ilością basu odbywa się na kiepskim sprzęcie, przez co ciężko dogłębnie ją poczuć. Małe głośniki lub słuchanie muzyki z laptopów nie wystarcza, aby odkryć głębie dźwięku. Żałuję, że nie ma jakiejś magicznej rzeczy, która sprawia, że muzyka zostaje przekazana do całego ciała i sprawi, że słucha się jej całym sobą. Wiadomo, że są imprezy, gdzie wibracje ogarniają całe ciało, ale chodzi o to, żeby czuć to samo siedząc samemu w pokoju. Współcześnie niemal wszystko można nazwać muzyką. Gdzie Twoim zdaniem leży granica, po której przekroczeniu nie jesteś w stanie zgodzić się z tym, że to, co słyszysz, jest muzyką? W mojej definicji muzyka to wytwór ludzki. Oni ją tworzą i stwierdzają co nią jest, a co nie. Nie wszystko musi mi się podobać, ale dopóki zawiera pierwiastek ludzki – nadal pozostaje muzyką. Lubię śpiew ptaków, jeszcze bardziej szelest liści drzew, ale nigdy nie nazwałbym tego rodzaju dźwięków muzyką. Czy macie świadomość tego, że dzięki swojej muzyce i temu co do tej pory osiągnęliście możecie kreować wizje i wpływać na myślenie innych ludzi? Muzyka to jedno z najpotężniejszych mediów. Wszyscy, którzy ją tworzą, musza mieć świadomość, że dzięki niej są w stanie wpływać na ludzi. W jednym z magazynów przeczytałem list naszego fana, który napisał, że nasz utwór pomógł mu wziąć się w garść i zacząć nowe życie. Jeśli słyszysz, że twoja muzyka komuś pomogła, uświadamiasz sobie, jak wiele możesz zdziałać. To cudowne uczucie, że masz wpływ na tworzenie w ludziach dobrych postaw.


28

MUZ YK A W Y WIAD

się prosto do Anglii. I co najważniejsze od początku szukaliśmy własnego brzmienia. Nie chcieliśmy nikogo naśladować. Wierzymy, że zapoczątkowaliśmy nowy sposób myślenia i postawy w stosunku do międzynarodowej sceny. Wiele osób przekonało się do tego, że nie wolno ukrywać swojego pochodzenia, ale użyć go tak, aby ludzie uwierzyli, że dzięki niemu tworzymy nową jakość.

Jaki utwór z Waszego dorobku poleciłbyś osobie, która nigdy wcześniej nie słyszała Waszej muzyki? Na początku próbowałbym dowiedzieć się w jakiej muzyce gustuje ta osoba. Posiadamy na swoim koncie muzykę w wielu gatunkach i stylach. Takie rozeznanie byłoby zatem kluczowe. Jeśli wspomniana osoba lubiłaby pop czy dance to chciałbym, żeby posłuchała The Girl and the Robot. Jeśli bardziej wolałaby muzykę instrumentalną poleciłbym jej utwór Forever. Mieszkacie w jednym z najpiękniejszych państw na świecie, ale gdzie znajduje się Twoje happy place? Nie mam żadnego konkretnego miejsca, które mógłbym tak nazwać. Wiem tylko, że na pewno znajduje się ono w górach. Nie jestem wielkim fanem morza, za to kocham góry. Cicha wioska z najczystszą, źródlaną wodą. Tak wygląda to miejsce. Coraz częściej wspomina się o skandynawskiej mentalności, która formuje wielu współczesnych artystów. Czy według Ciebie coś takiego istnieje i jak definiujesz to określenie? Faktycznie to określenie często się pojawia. Nie potrafię zdefiniować co to takiego, tym bardziej, że patrząc w przeszłość nigdy nie byliśmy krajem odnoszącym wybitne sukcesy na polu muzycznym czy filmowym tak, aby nasza twórczość stała się międzynarodowa. W dodatku nie zaryzykowałbym stwierdzenia, że istnieje jedna mentalność dla wszystkich państw skandynawskich. Nigdy czegoś takiego nie było, a z pewnością nic takiego nie gwarantowało sukcesu i międzynarodowej kariery. My zrobiliśmy po prostu coś, czego w tamtych czasach nikt nie robił. Wtedy tworzenie muzyki polegało na kopiowaniu wzorców amerykańskich i angielskich. Artyści wyobrażali sobie, że brzmią międzynarodowo. Próbowali przekonać wytwórnię norweską, że ich materiał sprzeda się na całym świecie, licząc, że ta przekona inne światowe wytwórnie do wydania ich muzyki. To tak nie działa. Nigdy nie działało, dlatego norweską zostawiliśmy tylko nazwę, a z muzyką udaliśmy

Wyobraź sobie, że ma powstać film biograficzny o Waszym duecie. Jaki okres Waszego życia stanowiłby główny temat obrazu? Najbardziej interesujący byłby okres między dziewiętnastym a dwudziestym piątym rokiem życia. Wtedy zaczynaliśmy naszą muzyczną przygodę. Nie mieliśmy pieniędzy ani sławy. Byliśmy niesamowicie zdeterminowani. Mieliśmy w sobie wiele chęci nawet do bardzo ciężkiej pracy. Te lata byłyby dla widzów najciekawsze.

„Wierzymy, że zapoczątkowaliśmy nowy sposób myślenia i postawy w stosunku do międzynarodowej sceny.” Gdybyś dowiedział się, że jutro nastąpi koniec świata. Jak spędziłbyś ostatnie godziny życia? Najważniejsze byłoby dla mnie, aby dowiedzieć się w jaki sposób nastąpi koniec świata. Zakładam, że będzie to szybka i bezbolesna śmierć spowodowana jakąś eksplozją lub inną katastrofą. Mimo to, nie potrafię wyobrazić sobie, że nagle wszyscy umieramy. Dlatego szukałbym miejsca, z którego mógłbym obserwować koniec świata. Odkrywanie przyczyn takiego zdarzenia i obserwowanie go byłoby dla mnie fenomenem. Znalazłbym jakiś szczyt, na który mógłbym się wspiąć i mimo, iż widok byłby przerażający, chciałbym to zrozumieć patrząc z boku. I oczywiście chciałbym, aby byli tam ze mną moi bliscy i wszystkie osoby, na których mi zależy. Chyba nikogo nie zaskoczyłem, bo każdy chciałby spędzić ostatnie godziny swojego życia wśród ludzi, których kocha najbardziej. Jakiej piosenki chciałbyś posłuchać w ostatnich chwilach swojego życia? Europe The Final Countdown.


FOLLOWUJ NAS NA INSTA:


30

MUZ YK A ART YKUŁ

SEAPUNK ZATONĄŁ Kto w 2014 roku pisze jeszcze o seapunku? Morskie towarzystwo zdążyło już wyleźć na ląd, porzucić turkusowe ubrania i znaleźć sobie inne zabawki. I może właśnie dlatego warto poświęcić chwilę na refleksję nad fenomenem dowodzącym, że na oceanie informacyjnego szumu wiele jest jeszcze bezludnych wysp do zaanektowania.

Tekst: Sebastian Rerak Ilustracja: MIchał Dąbrowski „RIP Seapunk 2011-2011” informuje mem, wyprawiając epitafium scenie, która nie zdołała na dobre zaistnieć. Cała ta fluorescencyjna subkultura i tak doczekała się uwagi mediów niewspółmiernej do swych rozmiarów. Wszyscy dowiedzieli się, że wykluła się ze snu brooklyńskiego DJ-a, w którym objawiła mu się skórzana kurtka ćwiekowana skorupiakami. Wewnętrzny żart łyknęła tumblrowa brać z całą jej postironią i miłością do wszystkiego co retro. Cyberfetyszami stały się wypłowiałe od soli morskiej pastelowe kolory, rozpikselowane portrety wodnej fauny i stosowna muzyka. W tej ostatniej zapanowała właściwie pełna dowolność. Trochę chiptune’ów rodem z Amigi, oddech witch house’u, puls drum’n’bass czy nawet jakiś ambientowy dryf, postrockowe plumkanie lub brudnopołudniowy trap, a wszystko przefiltrowane przez narkotyczny klimat new age. W poczet mikrosceny zaliczono cały zastęp wykonawców znanych przede wszystkim subskrybentom co bardziej hermetycznych grup na last.fm, projekty o nazwach zapisywanych z fantazją nastoletniej krejzolki: MIL3¥ $3RI•VS, $PLΔ▲$H ¢LUB 7, †HAT WAS †HEN †HIS IS NOW czy ARPEGGI8. Głównym ośrodkiem nurtu stała się jednak chicagowska wytwórnia Coral Records Internazionale. Wbrew informacji jakoby label założyli „koloniści seapunkowego oceanu przyszłości”, spiritus movens oficyny jest Albert Redwine, znany również jako DJ Ultrademon. „Nowa estetyka, która przekracza kulturowe granice. Tekstura, styl, język” – podawał swoją definicję zjawiska sam zainteresowany. Wydawnictwo, w barwach którego ukazują się nagrania Zombelle czy Fire for Effect, producenckiego wcielenia Redwine’a działa jak undergroundowa bozia przykazała. Jego płyty dostępne są w wersji cyfrowej i jako limitowane CD-Ry, z okładkami przypominającymi obwoluty ezoterycznych podręczników samodoskonalenia sprzed dwudziestu lat. Cóż, podziemie podziemiem, ale na chwilę cała scena doczekała się pewnej uwagi mainstreamu, gdy jej firmową estetykę podchwyciło kilka znanych gwiazdeczek, a Azealia Banks ogłosiła, że jest syrenką. Czy to był początek końca? Niewykluczone, bo ilekroć do sekretnego klubu zaczynają wpraszać się przypadkowi goście, zabawa przestaje być ekscytująca.

Rzut ucha na nowe produkcje szumiące cyfrową bryzą. Czy to jeszcze seapunk czy już waporwave albo kolejny subgatunek o żywotności jednosezonowego owada? Granice są – nomen omen – płynne. „Ile jeszcze nazw pojawi się dla tego bulgoczącego elektronicznego gówna granego przez łatwowierne dzieciaki z zielonymi włosami?” – pytanie pewnego użytkownika last.fm zdaje się wyrażać konfuzję epoki trendów zmieniających się wraz z kolejnymi odświeżeniami przeglądarki. Już dwa lata temu lider projektu Bubblegum Octopus z New Jersey (który sam określa swoją muzykę jako „spazzpop / piconoise / tweegrind”) nie mógł się nadziwić, że i jego ktoś cisnął do seapunkowego baseniku. „Podobno w całym tym seapunku standardem stało się wykorzystanie »bąbelkowych« sampli i nagle mój materiał sprzed ponad dwóch lat wpisuje się w ów nurt” – stwierdzał na Facebooku – „Może członkowie tego... hmmm… ruchu zaproszą mnie do jakiegoś inner sanctum swojej podwodnej, zamieszkałej przez delfiny, obracającej się piramidy. Może nawet obsadzą mnie na jakimś niższym szczeblu w gronie morskich adeptów. Pomarzyć wolno”. Nade wszystko seapunk to po prostu przykład mikrokultury. Bardzo ściśle wyselekcjonowanej społeczności zjednoczonej przez wspólne kanały komunikowania oraz cele. Dla seapunka kanałem komunikacji będzie dowolne social medium, celem – zwykła zabawa. Trudno odbierać ten efemeryczny fenomen inaczej niż jako wyraz tęsknoty do czasów, gdy subkultury były bardziej makro- niż mikro. Do partyzanckich działań i imprez na nielegalu, które dziś transplantowano do internetu, a w tym jednym wypadku pozwolono, by zalała je słona woda i oblepiły rozgwiazdy. Swoiste rave party na Atlantydzie wirtualnie zlokalizowanej w odmętach mediów społecznościowych. Kiedyś rozpierani energią młodzi ludzie wydawali ziny albo podawali sobie z rąk do rąk mikstejpy. Teraz kreują własne subkultury, nawet jeśli te nie wytrzymują próby czasu. Fanpage Hejtujemy seapunk dla beki od roku milczy, a skoro nie zostało nic do obśmiania, to najwidoczniej ta Atlantyda zdążyła już zatonąć.


14. Międzynarodowy Festiwal Filmowy

WatCh DoCs

Prawa Człowieka w Filmie łatne p z e b y t e l i b www.watc hdocs.pl

Warszawa, 5 - 14 grudnia 2014


32

-

MUZ YK A W Y WIAD

ZUrü ck „CZASEM TRZEBA SIĘ ZATRZYMAĆ I SPOJRZEĆ NA SWOJE ŻYCIE Z DYSTANSEM. DOPIERO WTEDY MOŻNA ODNALEŹĆ NA NOWO MOTYWACJĘ I SIŁĘ DO DZIAŁANIA.” MASSIMO PUPILLO Z CZOŁOWEJ FORMACJI NOISE'OWO-JAZZOWEJ AWANGARDY ZU OPOWIADA O REAKTYWACJI ZESPOŁU PO DWULETNIEJ PRZERWIE ORAZ O TYM, DLACZEGO SZCZEGÓLNIE CENI SOBIE POLSKĄ PUBLIKĘ.

Rozmawiał: Kamil Downarowicz Zdjęcia: materiały promocyjne

Czy Zu jest bardziej zespołem noise’owym czy jazzowym? Ani tym, ani tym (śmiech)! Naszej muzyki nie da się łatwo zaszufladkować, przez co niektórzy dziennikarze tracąc grunt pod nogami, wymyślają dla nas dziwne opisy. Tak naprawdę z jazzem łączy nas chyba tylko to, że używamy saksofonu. Tyle, że spełnia on całkowicie inną rolę niż w zespołach stricte jazzowych. Zatem to taki jazz nie jazz. Staramy się przekraczać graniczne estetyczne i własne upodobania, wchodzić na zupełnie nieznane tereny, eksplorować nowe muzyczne krainy. Jeżeli chcesz opisać naszą muzykę przy pomocy krótkich epitetów to przykro mi, ale raczej Ci się nie uda. Wasz zespół reaktywował się w tym roku po dwuletniej przerwie. Co Was skłoniło do powrotu? W 2012 roku, po 12 latach nieustannej działalności, 14 albumach i ponad dwóch tysiącach koncertów niemal w każdym zakątku świata, poczuliśmy, że jesteśmy na skraju artystycznego wypalenia. Byliśmy zmęczeni naszą muzyką i sobą nawzajem. Dlatego postanowiliśmy zawiesić działalność Zu. Jednak w głębi duszy wierzyłem, że ten stan się kiedyś odmieni. I rzeczywiście nadszedł taki dzień. Rozmawiałem z Lucą przez Skype’a i poczuliśmy, dosłownie w tym samym momencie, że chcemy reaktywować zespół.

Zaczęliśmy o tym rozmawiać z entuzjazmem, którego tak bardzo mi brakowało. Dotarło do nas, że mamy jeszcze wiele wspólnych rzeczy do przekazania światu i że historia Zu jeszcze się nie zakończyła. Czasem trzeba się zatrzymać i spojrzeć na swoje życie z dystansem. Dopiero wtedy można odnaleźć na nowo motywacje i siłę do działania. Z nami dokładnie tak było. Gabe Serbian zastąpił Jacopo Battaglia w roli perkusisty zespołu. Skąd taka zmiana? Dlaczego zdecydowaliście się akurat na Serbiana? Jacopo odszedł z zespołu, by realizować się w zupełnie innej działce show biznesu. Szanujemy jego decyzję. W jego miejsce chcieliśmy znaleźć osobę, z którą doskonale się zrozumiemy. Od razu pomyśleliśmy o Gabrielu, którego widzieliśmy w akcji wiele razy. Według nas jest jednym z najlepszych perkusistów na świecie! Gabe to bardzo miły gość, z którym znakomicie się współpracuje i – co jest dla nas niezwykle ważne – nie ma w nim ani krzty ściemy i nieszczerości. Zmiana perkusisty to nie jedyna nowość w Zu. Zgoliłeś swoją brodę… Tak. I nadal nie mogę się do tego przyzwyczaić. Potrzebowałem jakiejś zmiany i padło akurat na brodę. I powiem Ci, że wkurza mnie też ta obecna


33

MUZ YK A W Y WIAD

moda „na drwala” . Nagle wszyscy stwierdzili, że nie będą się golić, bo to jest takie fajne. Zawsze odczuwałem potrzebę, aby odróżniać się od mas, a nie być typowym kolesiem. W nowym składzie ruszyliście w trasę koncertową. Energia i entuzjazm sprzed lat powróciły? Zdecydowani tak! Czujemy się, jakbyśmy wskoczyli na nowy level w jakiejś grze komputerowej. To niesamowite uczucie. Zdążyliście już wydać nie tylko nową EP-kę Goodnight, Civilization, ale nagraliście także wspólny album z Eugene S. Robinsonem, zatytułowany The Lef t Hand Path. Jak doszło do Waszej współpracy? Eugene jest naszym przyjacielem od co najmniej 10 lat. To wyjątkowy człowiek, artysta i performer, którego osobiście bardzo szanuję. Kiedy przyszedł z propozycją nagrania wspólnego albumu, nie zastanawialiśmy się ani chwili. Zaproponował, żebyśmy zrobili zupełnie coś nowego i zarazem przewrotnego – stąd taki, a nie inny tytuł płyty. Co ciekawe, materiał na album stworzyliśmy, grając na instrumentach, z którymi na co dzień nie mamy do czynienia. Z początku trochę się tego obawiałem, ale wyszło to ostatecznie całkiem nieźle. Można powiedzieć, że z pomocą Eugene’a wkroczyliśmy na zupełnie nowe muzyczne terytoria, które nas zafascynowały. Wszyscy moi ulubieni artyści postępowali podobnie – stawiali w swojej twórczości na nieprzewidywalność i ryzyko. A ryzyko jest spore, bo przekraczając swoje własne ograniczenia i uprzedzenia, możesz nieraz wylądować w bardzo dziwnym miejscu. Czy planujecie w najbliższym czasie współpracę z innymi artystami? Cóż, nie będę zaprzeczał. Niedługo światło dzienne ujrzy projekt, który współtworzymy z pewnym znanym zespołem, ale nie mogę nic więcej Ci dzisiaj powiedzieć… Może jednak? Gdybym Ci powiedział, później musiałbym Cię zabić. To może rzeczywiście sobie odpuszczę… Powiedz w takim razie co z innym pobocznym projektem Zu, czyli Black Engine? Black Engine to, póki co, zamknięta sprawa. Nie chcemy przedobrzyć i skupiamy się wyłącznie na Zu. Co nie oznacza, że jest to definitywnie zamknięta sprawa. Kto wie, może będzie podobnie, jak z Zu i nagle poczujemy, że chcemy znowu działać pod sztandarem BE. Zobaczymy, co czas pokaże. Czyli doczekamy się nowego long playa Zu? Nowy album jest już nagrany! Udało nam się wejść do studia w czasie ostatniego lata i zarejestrować oraz zmiksować materiał. Płyta trafi do sklepów w pierwszych miesiącach 2015 roku przy wsparciu wytwórni Ipeac. Jestem strasznie podekscytowany tym faktem! Co znajdziemy na tej płycie i jak będzie się nazywała? Przykro mi, mam bana na zdradzanie szczegółów odnosnie nowego krążka…

„Muzyka nie zna przecież granic, jest uniwersalnym językiem, który rozumiemy wszyscy, obojętnie w jakiej części świata żyjemy.” Czy utrzymujecie jeszcze kontakty z Mike’em Pattonem? W końcu grywaliście razem koncerty i tworzyliście wspólne kawałki. Oczywiście, że tak. Mike jest przede wszystkim właścicielem wytwórni płytowej Ipeac, która wydaje nasz nowy album i która wydawała nas już wcześniej. Poza tym on naprawdę lubi naszą muzykę i co ważne rozumie ją. Zawsze lubimy z nim obgadywać nasze pomysły. Wiemy, że dobrze nam doradzi. Teraz Mike nagrywa nowy materiał z Faith No More, co jest fantastyczną sprawą. Według mnie jest to jedna z najważniejszych kapel w historii rocka. Zmieniając temat, nie kusi Was czasami, aby zaprosić do Zu wokalistę? Szczerze? Nigdy mi to nawet nie przyszło do głowy. Myślę, że nasza muzyka jest tak rozbudowana i kompleksowa, że dokooptowanie wokalisty zwyczajnie by nam tylko zaszkodziło. Poza tym znamy się kupę lat i doskonale się nawzajem rozumiemy. Czasami wystarczy zwykłe spojrzenie jednego z nas, by reszta skumała o co chodzi. To rzadka więź, którą bardzo łatwo naruszyć. Dlatego niezbyt chętnie chcemy dobierać kogoś „z zewnątrz”. No i chodzi jeszcze o sprawy prozaiczne. Dużo łatwiej jest organizować próby czy wymieniać się pomysłami na nowe kompozycje, kiedy jest Was tylko troje, a nie pięcioro. W Polsce występowaliście już kilka razy, m.in. na OFF Festivalu w Katowicach i na Asymmetry Festivalu we Wrocławiu. Jak wspominacie te występy? Polska to bardzo, bardzo dobre miejsce do grania koncertów. Jeszcze nie pożarła Was ta amerykańska bezużyteczna hipsterka, która objawia się m.in. tym, że na gigi przychodzi się tylko po to, aby się pokazać w modnych ciuchach, a nie po to, by wziąć udział w istotnym artystycznym wydarzeniu. Jest na świecie kilka krajów, w których naprawdę uwielbiamy grać i Polska jest zdecydowanie jednym z nich. Stojąc na scenie, wiem że polska publika rozumie to, co staramy się przekazać. Ta świadomość jest dla mnie niesłychanie ważna. Znasz jakieś polskie zespoły? Przyznam się, że rzadko kiedy zwracam uwagę na to z jakiego kraju pochodzi dany zespół. Jest to dla mnie jedynie coś w rodzaju ciekawostki. Muzyka nie zna przecież granic, jest uniwersalnym językiem, który rozumiemy wszyscy, obojętnie w jakiej części świata żyjemy. Ale faktycznie cenię sobie kilku polskich wykonawców z Krzysztofem Pendereckim na czele… Tego się nie spodziewałem. A widzisz! Kiedyś puszczaliśmy ścieżkę dźwiękową do jednego z moich ulubionych filmów Dziecko Rosemary przed naszymi koncertami, zanim wyjdziemy na scenę. Chcemy w ten sposób wytworzyć odpowiedni nastrój. Pendereckiego lubię słuchać przede wszystkim wieczorami.


34

FILM W Y WIAD

G D Z I E Ś W POLSCE W ŚRODKU N O C Y…

DWÓCH PRODUCENTÓW-POSZUKIWACZY, JEDEN PROJEKT, ANALOG I CYFRA. EFEKT: ALBUM WYJĄTKOWY. HV/NOON.

Rozmawiał: Sebastian Rerak, Zdjęcie: materiały promocyjne W jakich okolicznościach zapadła decyzja o Waszej współpracy? Zadecydował impuls, przeskok iskry czy dojrzewało to powoli? HV: Pamiętam to bardziej jako impuls, który pojawił się przy okazji innych wydarzeń, choć nie jestem już pewny kto komu zaproponował ten projekt. NOON: Propozycja padła ze strony Piotrka, wcześniej zupełnie nie wyobrażałem sobie pracy nad wspólną muzyką. Najbardziej zainteresowała mnie możliwość wzbogacenia moich brzmień o dźwięki cyfrowe, wygenerowane w całości w komputerze, a to jego specjalność. HV: Zapytałem Mikołaja czy kiedykolwiek myślał o współpracy z kimś, bardziej z ciekawości niż pod kątem zrobienia czegoś razem. Później temat jakoś sam wykiełkował. Jeśli chodzi o okoliczności, to zakładam, że był to środek nocy gdzieś w Polsce. Rok temu. Myślę, że to wiele tłumaczy. Trochę się to wszystko samo potoczyło.

z tych elementów jednego wymiaru było niezwykle trudną częścią pracy nad albumem. Brzmienia np. dubowe takie, jak z albumu Algebra bardzo mi się podobają i ta współpraca na pewno będzie miała wpływ na moją solową twórczość. HV: Głównie cyfrowo, ale przy okazji użyłem także samplingu winylowego, co było pewną nowością i ciekawym doświadczeniem. Zbieram winyle od lat i w końcu mogłem ich użyć w jakimś nowym celu. Jest też sampel z irańskiej płyty CD i field-recording robiony na szczycie wrzeszczańskiego wieżowca, kłania się więc trochę płyta Algebra. Natomiast moje partie powstawały z zamiarem przekształcenia przez zewnętrzne maszyny. W chwili powstawania płyty używanie cyfrowych efektów było najwygodniejsze, ale przy okazji nagrań coraz bardziej intrygujące okazywały się brzmienia i techniki omijające komputer, co jest już niewątpliwie zasługą Mikołaja.

NOON preferuje analog, HV pracuje cyfrowo. Uczyliście się jakoś od siebie nawzajem, wymienialiście know how czy każdy trzymał się swojej własnej platformy? NOON: Na naszej płycie mamy kilka światów brzmieniowych, a więc sample ze źródeł analogowych oraz cyfrowych, syntezatory cyfrowe i analogowe, automaty perkusyjne oraz oczywiście wokale. Stworzenie

Współpraca musiała być chyba bardzo swobodna, bo na płycie czuć wibracje typowe dla muzyki Was obu. Nie ma poczucia zderzenia, jest osmoza. HV: Cieszę się. Taki był zamysł. To nie jest płyta NOONa ani Hatti Vatti, tylko premierowy LP nowego projektu HV/NOON. Mam nadzieję, że udało się uniknąć zderzenia jak z płyty Pole z raperem Fat Jon, która jakieś piętnaście


35

MUZ YK A W Y WIAD

lat temu ukazała się nakładem Mute. Nie zrozum mnie źle, to ciekawy projekt, ale słuchając go czuję, że spotkały się w nim dwa różne światy. NOON: Gdyby ktoś mnie spytał jak to zrobić, to nie byłbym w stanie odpowiedzieć. Zaczęliśmy pracować i po roku okazało się, że mamy album, z którego mimo wszystko żadnego utworu nie mógłbym przenieść na jakąkolwiek własną płytę. Nie jest to również składanka ani klasyczny album producencki, z czego się bardzo cieszę. Słucham tej płyty jako odrębnej i spójnej opowieści. Pracowało Wam się w miarę szybko? W końcu w tym roku byliście obaj wyjątkowo zajęci. HV: Raczej powoli. Pracowaliśmy na dwóch różnych DAW-ach, w momencie powstawania płyty mieszkałem w Sopocie, a Mikołaj w Warszawie. W projekcie HV/NOON uczestniczyło blisko dziesięć osób, mieszkających w różnych częściach Polski. Dodatkowo w tym roku ukazała się debiutancka płyta HV Worship Nothing, a po jej wydaniu zaliczyłem sześćdziesiąt występów w siedmiu krajach. Pewna część materiału powstała więc w podróży, np. szkic do utworu 1% sporządzony w czeskim PKS-ie. Natomiast firma przewozowa z bocianem w logo powinna chyba zostać sponsorem strategicznym płyty. NOON: Naiwnie myślałem, że kiedy nad projektem pracują dwie osoby to pracy będzie dwa razy mniej, a stało się dokładnie odwrotnie. Dla mnie, poza ciągłą pracą studyjną niezwiązaną z albumem, był to też rok przygotowań do grania live na festiwalu OFF oraz dalszych występów. Pomimo wyczerpania, słucham jednak skończonej płyty, co nie jest wcale dla mnie normą. Jak wyglądała realizacja nagrań od strony technicznej? Dzieliliście się obowiązkami? Totalna wymiana czy suma działań realizowanych przez każdego na własną rękę? NOON: Odpowiedzią na te pytania mógłby być bodajże siedemdziesięciogigabajtowy katalog ze wszystkimi szkicami, wersjami czy próbnymi miksami utworów z albumu. Kiedy myślę o tym jak powstała pyta, widzę początkowe sceny z filmów National Geographic o kosmosie, gdzie wiruje masa gwiezdnego pyłu, z którego po miliardach lat formują się gwiazdy i planety. Skala naszego przedsięwzięcia trochę mniejsza, ale zasada taka sama. HV: Raczej suma działań. No może odstępstwem był fakt, że to Mikołaj realizował miks płyty, realizacje wokali, ogólnie rzeczy stricte techniczne. Natomiast mi zdarzyło się przygotować pierwsze kilkanaście demówek jako plany i przymiarki do płyty. Zdecydowanie za większość sampli odpowiada Mikołaj, natomiast ja dużo czasu spędziłem nad syntezatorami. Jednak w kontekście całej płyty, była to wymiana, poszerzające horyzonty połączenie sił i wspólne decyzje. Piliśmy też dużo dobrych piw. W tej kwestii poza porterem bałtyckim nasze gusta są dość zbieżne. Odnośnie gości, jakich zaprosiliście do współpracy. Czy wszystkich wybieraliście wspólnie? HV: Tak. Nie było tu doboru środowiskowego, myśleliśmy o naszych gościach po prostu jako o wokalistkach / wokalistach i autorach tekstów. Jest różnorodnie, ale każdy nagrał świetny kawałek. NOON: Bardzo ważny był dla nas głos jego melodia. Dość łatwo wyselekcjonowaliśmy gości, potem konkretnie do nich dobieraliśmy muzykę konkretnie.

To pytanie bardziej do Jotuze, ale czuję, że muszę je zadać, bo jego featuring najbardziej intryguje słuchaczy. Czy to tylko jednorazowa sytuacja? Zrobił dla Was wyjątek? NOON: Uważam, że to najlepszy głos w całym polskim rapie. Megacharakterystyczny, ciemny i bardzo pasujący do muzyki, którą chcieliśmy stworzyć. Bardzo się cieszę, że jest na tej płycie. Jest Jotuze, jest Eldo... Odżył duch Grammatik? NOON: W ogóle nie odbierałem pomysłu zaproszenia Eldo i Jotuze w tym kontekście. HV: Może warto wspomnieć, że i Eldo, i Jotuze nagrali dwa niezależne numery, a podkłady stworzyli dwaj producenci. Zostawiacie gościom zupełnie wolną rękę w kwestii tekstów? Bardzo mnie to ciekawi, bo być może tekst cudzego autorstwa różni się totalnie od Waszych wrażeń płynących z muzyki? NOON: Założyliśmy, że klimat muzyki wymusi tematykę i tak też się stało. Nie było żadnych sugestii z naszej strony. Taki system miał też bardzo fajny efekt uboczny, czyli moment kiedy ktoś zaczynał nagrywać, a my pierwszy raz słyszeliśmy tekst. Po kilku taktach czuliśmy, że mamy numer.

„Cyfrowość kojarzy mi się z wizją przyszłości, w której takie rzeczy jak muzykę będzie się bezpośrednio wgrywać do implantu w mózgu jako informację. Na razie trzymam się sprawdzonych i ludzkich rozwiązań.” Mikołaj, napisałeś w jednej z notek: „Chciałbym, żebyście zamówili sobie ten album tak, jak w czasach, kiedy na płyty się czekało”. Sądzisz, że ludzie nie celebrują już samego zakupu muzyki? Przywiązujesz dużą wagę do opracowania graficznego i sposobu wydania, więc czy zwyczajny download kilku plików odziera Twoją muzykę z czegoś? NOON: Nie mam nic przeciwko temu, że ludzie chcą kupować muzykę w formie wyłącznie cyfrowej, o ile w ogóle chcą. Natomiast osobiście wolę kupić muzykę lub film na nośniku. Oczywiście również ze względu na oprawę graficzną. Ogólnie preferuje rzeczy nazwijmy to „realne”. Wolę zdjęcia na kliszy, książki zamiast e-booków czy rozmowę z kimś na żywo zamiast telefonu czy Skype’a. Cyfrowość kojarzy mi się z wizją przyszłości, w której takie rzeczy jak muzykę będzie się bezpośrednio wgrywać do implantu w mózgu jako informację. Na razie trzymam się sprawdzonych i ludzkich rozwiązań. Czy miniaturka Dysk, jakby przedwcześnie wyciszona, to efekt awarii dysku? HV: Raczej długość dyskietki 1,44 MB w formacie MP3. Taki amigowy skit.



37

MUZ YK A W Y WIAD

JÓGA

Elektronika po katowicku SĄ MŁODZI, PRZYSTOJNI I DIABELSKO ZDOLNI. NIEDAWNO WYDALI DEBIUTANCKĄ EP-KĘ „SKIN”, KTÓRA ZDOBYŁA SERCA SŁUCHACZY I RODZIMYCH DZIENNIKARZY. MÓWI SIĘ, ŻE GRAJĄ „SKANDYNAWSKI FOLK PO KATOWICKU”, ALE NIE DAJCIE SIĘ ZMYLIĆ, ICH MUZYKĄ OTULICIE SIĘ PRZYJEMNIEJ NIŻ BABCINYM KOCEM. POZNAJCIE KAMILA ŁUKASIUKA I RAFAŁA SKOWROŃSKIEGO Z KATOWICKIEGO DUETU JÓGA.

Rozmawiał: Kamil Downarowicz, Zdjęcia: materiały promocyjne

Skąd pomysł, aby nazwać Wasz duet JÓGA ? Kamil: Zainspirowała nas piosenka Björk o tytule Jóga. Po prostu obaj uwielbiamy tę piosenkę ponad wszystkie inne. Jest pełna emocji, z niezwykle charakterystyczną, zapodającą głęboko w pamięć melodią. No i te linie skrzypiec oraz wiolonczeli. Po prostu magia. Jóga to też kompozycja, która pokazuje na jak wiele stać Björk, jeżeli chodzi o możliwości wokalne. Muzyka Björk stanowi dla Was największą inspirację? Rafał: Niezwykle cenimy twórczość Björk, ale islandzka wokalistka nie jest zdecydowanie naszą największa inspiracją. Równie duży, a może nawet większy wpływ wywarło na nas kilku innych wykonawców. Po prostu los tak chciał, że bardzo podoba nam się kawałek Jóga. Jacy inni wykonawcy mieli największy wpływ na Waszą twórczość i dlaczego? Rafał: Duży wpływ miała na mnie muzyka polska. W gimnazjum słuchałem dużo takich zespołów, jak: Myslovitz, Hey, Peszek, Muchy, Coma. Wydaje mi się, że poza Björk, największy wpływ miał na mnie zespół The Knife. Kamil: Na mnie największy wpływ miał zespół Crystal Castles za prawdziwość i emocje. Jak doszło do założenia Waszego zespołu? Kamil: Przed założeniem i funkcjonowaniem naszego zespołu udzielałem się w różnych muzycznych projektach, w których grałem na basie. Pewnego razu Rafał zaśpiewał mi cover zespołu The Knife i tak postanowiliśmy razem tworzyć wspólnie muzykę.

Styl muzyczny, który prezentujecie, określa się często jako „skandynawski folk po katowicku”? Czy to określenie jest według Was trafne? Rafał: Bardziej pasuje mi określenie „skandynawska elektronika po katowicku”. Od folku raczej już odchodzimy i słychać go w naszych piosenkach coraz mniej. Za to coraz więcej jest elektronicznych i rockowych zagrywek. Kamil: To jest tak, że obaj słuchamy i podobnej, i zarazem różnej muzyki. Rafał bardziej siedzi w skandynawskich dźwiękach, a ja w gitarach. Kiedy spotykamy się na próbach, to każdy z nas próbuje przemycić coś swojego. Dlatego czasami przeważa w naszych kompozycjach elektronika, a innym razem dźwięki wydobywane przy pomocy strun. Rafał: Co ciekawe, na samym początku naszej działalności używaliśmy tylko gitary akustycznej. A to z prostego powodu – nie mieliśmy kasy na inne instrumenty. Dopiero jak poszliśmy do pracy i zarobiliśmy parę groszy dokupiliśmy inny sprzęt. Dlatego brzmienie JÓGI ciągle ewoluuje i wciąż nabiera nowego kształtu. Skąd pomysł na soulowy wokal? To efekt zamierzony czy wyszło to całkowicie przypadkiem? Rafał: Raczej to drugie. Nie chodziłem nigdy na lekcje śpiewania. Pamiętam, że gdy na początku nagrywaliśmy nasze próby na komórkę i później to odsłuchiwaliśmy, nie mogłem zdzierżyć swojego głosu. Wydawał mi się obrzydliwy! Naprawdę! Dopiero z czasem mój wokal zaczął się zmieniać i brzmieć coraz czyściej; nabrał charakteru. Także ten soul pojawił się tak jakby sam z siebie.


38

Rafał, swoje teksty śpiewasz po angielsku. Czasami zastanawiam się, czemu nasze rodzime zespoły tak bardzo unikają polskich tekstów w swoich kompozycjach? Chodzi o to, że angielski lepiej brzmi? A może łatwiej w nim przekazać szczere emocje? Rafał: Tak naprawdę bardzo trudno jest napisać dobry tekst po polsku. Język angielski jest bardziej plastyczny, elastyczny i wieloznaczny. Łatwiej w nim ukryć niektóre ważne myśli i emocje. Może to rzeczywiście jest jakiś rodzaj kamuflażu. Na pewno nie jest też tak, że całkowicie odrzucam to, że w przyszłości będę pisał teksty po polsku, wręcz przeciwnie! Jednak, aby to się stało, muszę poczuć w sobie taką autentyczną potrzebę, muszę być przekonany w 100%, że to jest to. Dla mnie w tworzeniu muzyki niezwykle istotna jest kwestia szczerości w stosunku do siebie i do słuchaczy. Nie chcę robić nic na siłę ani nikogo oszukiwać. Powracając do tematu Katowic… Jak żyje się dwóm wrażliwym chłopakom na Śląsku? Kamil: Żyje nam się tutaj dobrze, nie mogę narzekać. Śląsk to nasz dom, miejsce z którego pochodzimy i do którego przynależymy. Zawsze, kiedy jesteśmy poza naszym rodzinnym miastem dłużej niż tydzień zaczynamy za nim tęsknić. Wszystko, co się dzieje na ulicach tj. spieszący się ludzie, samochody, tramwaje, budynki w jakiś sposób działa na nas inspirująco. Katowice to niezwykle ciekawe miejsce, pełne niezwykłych ludzi. Kto pomieszka tu dłużej, szybko dostrzeże urok tego miasta. No i nie zapominajmy o tym, że sporo się tu dzieje, jeżeli chodzi o kulturę. Mamy całe mnóstwo festiwali, koncertów, imprez. Nie sposób się tu nudzić. Jako zespół istniejecie dopiero od stycznia i macie już na koncie jedną ciepło przyjętą EP-kę zatytułowaną Skin. Chociaż wiadomo, że fani czekają na long playa. Kiedy będą mogli go włożyć do odtwarzacza? Rafał: Myślę, że będzie to przyszły rok. Wcześniej nie ma szans. Chociaż powiem Ci szczerze, że gdybyśmy się uparli, to mielibyśmy już dzisiaj gotowy materiał na całą płytę. Jednak nie chcemy się spieszyć. Nie jesteśmy nawet do końca zadowoleni z naszej EP-ki… dlatego teraz wolimy działać ostrożnie. Kamil: Z drugiej strony tak to już chyba jest, że zawsze ma się poczucie, że jakiś kawałek mógłby brzmieć lepiej, inaczej… Co usłyszymy na tej płycie? Rafał: Dużo elektroniki. To będzie coś innego niż Skin. Do tego może nam przyjść jeszcze do głowy kilka świeżych pomysłów, więc sami do końca nie wiemy, czego się spodziewać. Ta świadomość jest zresztą całkiem ekscytująca.

MUZ YK A W Y WIAD

Planujecie nagrać album w profesjonalnym studiu? Kamil: Na razie chyba nie czujemy takiej potrzeby. „Domowe” środki, którymi dysponujemy, całkowicie spełniają nasze obecne potrzeby. Natomiast szukamy wydawcy, dzięki któremu będziemy mieli możliwość trafienia z naszą muzyką do sporej grupy odbiorców. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Jaki jest według Was największy, dotychczasowy sukces JÓGI? Granie w roli supportu Myslovitz lub Low Roar? Występ na imprezie Before Tauron? A może udział w programie X Faktor? Rafał: Postawiłbym na supportowanie Low Roar. Graliśmy wtedy w krakowskiej Alchemii i był to naprawdę udany wieczór. Zostaliśmy bardzo ciepło przyjęci przez publikę, a i z samymi członkami Low Roar znaleźliśmy wspólny język. Nie boicie się przylepienia łatki w rodzaju „to ten zespół z talent show”? Rafał: Przyznam, że tak, baliśmy się tego. Jednak powoli, małymi kroczkami odklejamy tę łatkę od siebie. Chociaż wciąż zdarzają się sytuacje, w których ludzie zaczepiają nas na ulicy czy w knajpie i pytają czy jesteśmy „tym zespołem z »X Factor«. Szczególnie nas to jakoś nie boli, ale przyznaję, że mamy większe ambicje. W takim razie po co w ogóle wzięliście udział w programie? Rafał: Wyglądało to tak, że zadzwonił do nas ktoś z produkcji X Factor z propozycją wzięcia udziału w programie. Było to dla nas spore zaskoczenie i na początku nie wiedzieliśmy co z tym fantem zrobić. Nie ukrywam, że podeszliśmy dość sceptycznie do tej sprawy, nie było tak, że krzyknęliśmy „hura” i przybiliśmy sobie piątkę. Dopiero z czasem zaczęliśmy rozmawiać o tym ze znajomymi, z rodziną i wyszło na to, że jednak warto spróbować. Kamil: I wyszło z tego całkiem fajne doświadczenie. Casting był lekko stresujący, ale udało nam się przez niego przebrnąć. Później zostaliśmy świetnie przyjęci przez publikę i widzów, którzy nas bardzo wspierali, za co jesteśmy im niezwykle wdzięczni. Wiele młodych zespołów narzeka, że nie dostaje należytego wsparcia od polskich mediów. Czujecie podobnie? Kamil: Hmm nie odczuwamy braku wsparcia ze strony polskich mediów. Zawsze się cieszymy jeżeli ktoś chce z nami porozmawiać o muzyce albo chce o niej napisać. Tak, jak teraz Ty. W końcu media to nie tylko te wielkie koncerny, ale całe mnóstwo mniejszych, wartościowych stacji radiowych, gazet czy serwisów internetowych, a te stoją w Polsce na dość wysokim poziomie i nie mają problemów, by promować młode kapele, takie jak nasza.


rentmini.pl

rezerwacja@rentmini.pl

Pierwsza w Polsce Wypożyczalnia MINI

Poznaj nas na rentmini.pl facebook.com/rentmini

Marka rentmini.pl należy do Premium Fleet Sp. z o.o. Przy Bażantarni 11 lok.F , 02-793 Warszawa


40

M U Z Y K A R EC E N Z J E

Flying Lotus

HV / NOON

BΔSTILLE

You’re Dead!

-

VS. (Other People’s Heartache, Pt III)

9/10

9/10

Nie minęły nawet dwa lata odkąd Steve Ellison zdobył poklask słuchaczy i krytyków, wypuszczając znakomity krążek Until The Quiet Comes, a już powraca z nowym wydawnictwem. Najwyraźniej ten 31-letni producent, ukrywający się pod pseudonimem Flying Lotus, nie lubi próżnować. Co może tylko cieszyć. Nagrywając bowiem takie majstersztyki jak You’re Dead! zgłasza on jednocześnie swoją kandydaturę do miana jednej z najbardziej wyrazistych postaci w muzycznym show-biznesie. Tym razem mamy do czynienia z koncept-albumem obracającym się wokół zagadnień śmierci i przemijania. Smutno? Ani trochę! Ellison nie popada w mroczny, patetyczny ton, którego moglibyśmy oczekiwać, ale podchodzi do tematu z dystansem. Znajdziemy na nim przede wszystkim klimatyczne, kipiące od emocji, wielowarstwowe kompozycje jazzowe, do których artysta przemyca mnóstwo smaczków z rejonów hip hopu, R&B czy rocka. I to właśnie ta niezwykła umiejętność operowania własnym stylem robi największe wrażenie. Nie dajcie się zmylić You’re Dead! to niezwykle żywa porcja muzyki, która z pewnością pomoże Wam przetrwać mroźne, zimowe wieczory. Kamil Downarowicz

Z jednej strony Noon ze swoją analogową alchemią i hiphopowym backgroundem, z drugiej Hatti Vatti, jeden z błyskotliwszych macherów w kręgu okołodubowej elektroniki. Twórcza wymiana na linii Warszawa – Sopot zaowocowała absolutnie zjawiskowym albumem. Nie jest to typowa płyta producencka, nie ma poczucia zetknięcia dwóch gości z innymi modi operandi i różnym „oprogramowaniem” pod czaszką. Mamy za to masę wciągających dźwięków, opowiadających swoiste mikrohistorie przy pomocy świetnie dobranych sampli, niepokojących bitów i eterycznych melodii syntezatorów. Są i goście, zarówno rapowej proweniencji, a więc Hades, Małpa, O.S.T.R., Eldo czy Jotuze (ten ostatni to wciąż klasa, na pewno nie zdążył zardzewieć), jak i Misia Furtak wprowadzająca trochę triphopowych nastrojów do Nadważkości. Wyjątkowo podeprę się cytatem z serwisu, na którym na co dzień obsmarowuje się polskie rapsy, a którego użytkownik pysznie sparafrazował pewną znaną tyradę: „Może idźmy tą drogą, a nie dyskotekowymi bimbaniami, które mają 0,2% poparcia wśród dorosłych, świadomych słuchaczy”. Amen. Sebastian Rerak

7/10 Zadebiutowali w 2010 roku z inicjatywy wokalisty Dana Smitha, który charakterystycznym głosem oczarował słuchaczy już od pierwszego singla Flaws. Zespół szybko zdobył listy przebojów. Największy hit Pompeii stał się drugim po Get Lucky Daf t Punk najczęściej odsłuchiwanym utworem 2013 roku. Po 4 singlach ukazał się studyjny album Bad Blood, który zyskał status platyny. Następnie grupa popełniła składankę Other People’s Heartache part I i II. Pochodzą z nich unowocześnione covery przebojów z lat 90. m.in.: Of The Night bazujący na Rhythm Of The Night zespołu Corona, Rhythm Is A Dancer Snap, No Angels z gościnnym udziałem Elli Eyre, będący balladową odsłoną piosenki No Scrubs TLC czy Dreams Fletwood Mac. Trzecia część składanki Bastille Vs. (Other People’s Heartache Pt III) to kolaboracja m.in. z MNEK, Grades, Angel Haze i Haim. Na albumie jest dużo więcej dance’owych numerów o klubowym brzmieniu. Są tu także taneczny Torn Apart czy Weapon z naleciałościami gothelektroniki. Smithowi udało się porzucić noszoną do tej pory etykietkę balladowego wokalisty. Nie zabrakło również mocnego akcentu w postaci The Driver. Nela Sobieszczańska



42

L I T E R AT U R A R EC E N Z J E

Demokracja: przepraszamy za usterki

A hipopotamy żywcem się ugotowały

Iwan Krastew Wydawnictwo Krytyki Politycznej W najnowszej analizie Demokracja: przepraszamy za usterki Iwan Krastew dokonuje rozkładu niemalże globalnego, przejrzałego ustroju. Dostrzegamy coraz więcej jego wad, coraz więcej z nich potrafimy uściślić i nazwać, ale nie potrafimy im przeciwdziałać. Cywilizację ogarnął duch rewolucji, pozbawiony jednak ideologii, teorii, pomysłów i planów. Globalna klasa średnia, a więc nowopowstały twór oparty na międzynarodowych porównaniach, aspirujący wciąż do czegoś więcej. Przecież po drugiej stronie trawa jest bardziej zielona. Ludzie nie mają pomysłu na przyszłość, nie mają alternatyw, a w kulminacyjnym momencie wymagającym definicji i dookreślenia rozchodzą się do domów, bo „wiedzą jedynie czego nie chcą”. Autor opiera rozważania na protestach mających miejsce w takich krajach, jak: Rosja, Tajlandia, Turcja, Hiszpania czy Bułgaria. Chociaż również w Polsce mamy już swoje marsze. Nie okupujemy Wall Street, ale także Polakom obecny stan podoba się coraz mniej. Również chcemy zmian, kłócimy się, debatujemy, szkalujemy rządzących, by wreszcie nie pójść na wybory. Jednak to nie wyborów chcemy. Polityka

William S. Burroughs, Jack Kerouac Wydawnictwo Czarne Wreszcie po śmierci Luciena Carra można przeczytać owiane legendą dzieło Williama S. Burroughsa i Jacka Kerouaca o morderstwie, które stworzyło beatników. Morderstwo, które było zaledwie początkiem, tu stanowi koniec. Osoba, oderwana od czołowych przedstawicieli pokolenia beatu, autorów owej publikacji oraz Allena Ginsberga, tu staje się gwiazdą, główną osią wydarzeń. Powieść stworzona epizodycznie przez dwóch autorów przypomina raczej film aniżeli dzieło literackie. Przed czytelnikiem rozwijają się scenerie surowo i naturalistycznie opisane przez narratorów. Nie ma tu miejsca na zbędne rozwinięcia czy dygresje. Autorzy przenoszą nas do Greenich Village z końca II wojny światowej, gdzie nie liczą się odległe ideały i chociaż nigdy nie ma pieniędzy to zawsze znajdzie się ktoś, kto zdoła zapłacić za jedzenie i niekończący się alkohol. Gdzie o morfinę łatwiej niż o marihuanę, a mężczyźni pożądają bardziej osobników swojej płci aniżeli przeciwnej. Tutaj każdy pragnie tworzyć, unikając hańbiącej pracy, poezja jest najważniejsza jako środek i jako cel, a świat zdominować ma

// ma niewiele do zaoferowania, demokratyczne wybory nie daje już realnej władzy, również poszczególne grupy społeczne są niewłaściwie reprezentowane. Nauczyliśmy się już jak bezcelowe są kolejne elekcje. Nie jesteśmy Amerigo Ormeą, nie oczarowują nas już i nie rozbudzają wyobraźni, służą jedynie upokorzeniu władzy panującej. Krastew określa to jako „rewoltę niegłosujących”, jednocześnie podtrzymującą tę wieczną demokrację, która co i rusz się odnawia, zyskując co najwyżej nową twarz. Mamy do czynienia z tłumnymi protestami występującymi jedynie w formie zbiorowości, pozbawionymi liderów i organizatorów. Ich zaletą jest spontaniczność, wadą mała skuteczność. Protesty miałyby stać się nową formą kontroli władzy. Formą niepozostawiającą przemówień, a jedynie happeningi i nagrania wideo, internetowe ślady bytności w postaci eventów na Facebooku i twitterowych haseł. Autor sprawnie podsumowuje i określa aktualny marność aktualnego stanu rzeczy, bardziej intuicyjnego niż konkretnego, nieprowadzącego do niczego, ponad to, co już mamy. Dorota Iskrzyńska

// cywilizacja artystów. Pośród scenek rodzajowych została przemycona filozofia, dylematy, rozważania i przemyślenia przedstawicieli beat generation. Oś czasu została zakrzywiona. Trudno określić wiek bohaterów. Młodość nie oszczędza, a starość i miażdżąca odpowiedzialność przychodzą nagle. Tak jak przyjaciele stają się męczarnią, tak mentor zmienia się w prześladowcę. Według opinii publicznej historię zabójstwa dokonanego przez Carra przedstawiono jednostronnie, jako ochronę godności i młodości, wolności tłamszonej przez otumanionego pożądaniem. Kerouac i Burroughs przedstawili negatywnie nie tylko Davida Kammerera czy Ala, także Lucien Carr, a więc Phillip, nie budzi sympatii. Beatników trudno jest polubić, choć nie można im odmówić uroku XX-wiecznej bohemy. Jednak nie o lubienie czy zrozumienie ich chodzi, a o odbiór i odczucie, bo właśnie z obarczonych znaczeniem scen Kerouac i Burroughs zbudowali historię, w której hipopotamy dopiero rozpoczynają powoli się gotować. Dorota Iskrzyńska


W cenie biletu poczęstunek oraz kieliszek wina

Musical „Mamma Mia!” prezentujemy w porozumieniu z Music Theatre International (MTI), 421 West 54th Street, New York, New York 10019 - tel.: (212) 541-4684, www.mtishows.com

2014

PREMIERA: LUTY 2015 BILETY JUŻ W SPRZEDAŻY! TeatrMuzycznyRoma

www.teatrroma.pl

#MAMMAMIAPL

Oficjalny przewoźnik teatru:

Scenariusz i reżyseria: Paweł Paszta

im

Ce

Tea

.E

ntr

ste

um

ry

tr Ra

Ku

ch

Żyd

el

ltu

i Id

ry

ow

yK

am

Jid

s iń k sk

ysz

i ich

Na po ds „Króle tawie Ha no stwo w szech cha Lev wanny . Proz ina a, ske cze

, piose

Sce Ruc nogra h s fia: cen Ew iczn eli SP y: J na B EK oan rud na nic TA Lic ka KL hor E2 ow Muzy icz ka 3, : To m 2

4,

25

asz

.01

.20

15

KUP BILET ONLINE www.teatr-zydowski.art.pl www.facebook.com/teatr.zydowski

Jak

ub

nki, p

Opa

łka

oezja”


44

L I T E R AT U R A R EC E N Z J E

B jak Bauhaus

Pejzaże metropolii śmierci

Deyan Sudjic Wydawnictwo Karakter

//

Od starożytności wszechświat napawał ludzi lękiem i niepewnością. Natomiast ci, dla których stanowił inspirację, a nawet wyzwanie okazywali się być jednostkami wybitnymi. Umierali w chwale bohaterów lub okryci niesławą szaleńca. Jakim mianem określić człowieka porywającego się na definiowanie uniwersum współczesności? Z pewnością słowami Deyan Sudjic. Ten autor wprawia w zakłopotanie stopniowo. Najpierw uderza jego ranga. Światowej sławy brytyjski krytyk designu, a także dyrektor popularnego wśród inteligencji i artystów Design Museum. Bynajmniej, jego dzieło nie nosi tytułu S jak Sukces, a B jak Bauhaus. Zwykły śmiertelnik odniesie wrażenie, że równie dobrze można określić te wywody słowami B jak Bzdety, ale tylko dopóki nie zacznie czytać o mosiężnych zamkach i sznurku, istocie autentyczności. Oszukiwanie podczas lektury i manewrowanie między rozdziałami dozwolone, ponieważ sam pisarz może zostać oskarżony o poważne przewinienie czy też naginanie prawd powszechnie uznanych. W alfabecie litery nie występują

wielokrotnie. Widocznie absolutność na papierze tego wymagała w celu kompresji dwudziestego pierwszego wieku do słów pisanych na maszynie. Sudjic wspomina o najróżnorodniejszych czynnikach, z których każdy kształtuje ich odbiorcę. Dzieje się to nieuchronnie. Niesamowitym doświadczeniem jest wejście w skórę artysty, pisarza – tej wybitnej jednostki. Zdawałoby się, że filtr nałożony na jego oczy jest sztuką w najczystszej postaci. Po raz pierwszy widzi się, jak upokorzenie i wstyd może zyskać grację, oszustwo prawe motywy, piękno bezcelowość, a brzydota unikalność. Nic nie jest takie, jakim się wydaje. Droga od czaru kolekcjonowania (jak c) może prowadzić do przestworzy, a może do slumsów (jak s). Jednak wyznając Sudjica odkrywa się plejadę wartości w rzeczach zarówno niepozornych, jak i monumentalnych. Qwerty ubogie w przekaz, Jumbo Jety maszynami z charakterem, YouTube selekcją nowoczesną... Szampańska klasyfikacja świata, której nie powstydziłby się sam Bauhaus. Karolina Kaim

Otto Dov Kulka Wydawnictwo Czarne Autor prowadzi czytelnika ścieżką własnych rozmyślań pośród kafkowskiej rzeczywistości obozów zagłady. Kreśli przy tym niezwykle zawiłą i chaotyczną mapę. Jego strumień świadomości jest jednak gęsto podzielony na fragmenty, starające się jakoś poukładać, uporządkować całość. To właśnie takiego ładu poszukuje sam autor. Wciąż chwyta się nawet najlżejszych związków i połączeń. Temat jakiego się podjął, niezwykle osobisty i trudny, przedstawił w zupełnie inny sposób niż jemu podobni. Odbywa podróż w poszukiwaniu śmierci, która towarzyszy mu zawsze i wszędzie, mimo upływu lat spodziewa się jej na każdym kroku, bo przecież niemalże wszyscy inni zginęli, a jego szczęście zdaje się niedorzeczne. Niedorzeczne i groteskowe, jak i wszystkie przeżycia, nadające dziełu absurdalną naturę, niepozbawioną ironii. Kulka zmusza czytelnika do ciągłego przeczuwania rychłego końca. To oczekiwanie, że autor-bohater w końcu umrze przy pierwszej, drugiej czy trzeciej okazji, szybko spotyka się ze spostrzeżeniem, że

// przecież nie mógł zginąć, bo kto inaczej wszystko mógłby spisać. Historyk posługuje się chaotycznym językiem. Tworzy zawiłe, niejasne zdania. Choć miałoby się ochotę go poprawić, to przecież on odpowiedzialny jest za niekwestionowany autentyzm opisów, odzwierciedla uczucia i rozbudza emocje. Sprawiają one wrażenie dyskursu, monologu myśliciela, dziejącego się tu i teraz, w czasie i miejscu rzeczywistym, jak gdyby siedział on przed czytelnikiem i rozwijał kolejne zakręty własnego umysłu. Pejzaże metropolii śmierci nie są kolejną relacją, nie są rozbudowaną fabułą zawierającą przeżyte zdarzenia. Są raczej próbą zrozumienia, przemyślenia wszystkiego. Stanowiła raczej ogólną ucieczkę, w te radosne, piękniejsze momenty, od cierpienia i od śmierci, w bieżące wydarzenia, w kulturę, rozwój, zawierane znajomości. Książka prezentuje inne od dotychczasowych spojrzenie na trudny temat, którego wciąż nie jesteśmy w stanie przetrawić, o którym stale boimy się rozmawiać. Dorota Iskrzyńska


49. MFF W KARLOWYCH WARACH SEKCJA HORYZONTY

14. MFF T – MOBILE NOWE HORYZONTY WE WROCŁAWIU

Giulia Salerno Charlotte Gainsbourg

GRAPHISM: ALETEIA COMMUNICATION CONCEPT:

Gabriel Garko

REZYSERIA

Asia Argento

DZIEWCZYNKA Z KOTEM Z TYM FILMEM ZOBACZYSZ ANIMACJec MIZANTROPIA W REzYSERII EWY SOBCZAK

W KINACH OD 5 GRUDNIA PATRONI MEDIALNI

PARTNER


46

L I T E R AT U R A R EC E N Z J E

Drach

Szczepan Twardoch Wydawnictwo Literackie Od fantastyki, poprzez okres konserwatywny, aż po (w Polsce raczej metaforyczne) literackie salony – Szczepan Twardoch przebył nietypową drogę, jak na polskiego pisarza młodego pokolenia. To, co łączy jego poczynania to bezkompromisowość. Zarówno, kiedy w wywiadzie określa nową polską klasę średnią mianem wypindrzonych, wykastrowanych dupków, jak i bezkompromisowość literacka. W nowej powieści objawia się ona choćby pod postacią trójjęzyczności – dialogi zapisano nie tylko po polsku, ale też po śląsku, niemiecku i rosyjsku. Bez żadnych przypisów. Taki wybór wzbudza w czytelniku nie tylko poczucie obcości, ale też pozwala na pełniejsze zanurzenie się w kreowanym świecie, funkcjonującym na styku kultur i języków. Drach jest osadzoną na Śląsku historią o człowieczeństwie. Jednak nie tym humanistycznym, a biologicznym, opartym na popędach; niezrozumiałych, ale dominujących nad intelektem. Humanizm w ujęciu Twardocha jest napięciem między przyrodzoną człowiekowi zwierzęcością, a momentami jej przekraczania. Dla Twardocha mądrość rozumiana jako wiedza czy bystrość nie istnieje, jest nią raczej umiejętność słuchania ciała, poddawania się impulsom. Bohaterowie Twardocha dzielą się na umiejących

Koktajl z maku

Marta Syrwid Wydawnictwo Lampa i Iskra Boża Do klubu szkoda wychodzić, bo nie jesteś tam w stanie znaleźć sobie rozmówców o równie wysokim IQ co ty, nikt nie rozumie twojego sarkazmu, a ceny drinków powodują, że pretensjonalnie unosisz brew? Nic prostszego Koktajl z maku idzie z pomocą, a raczej z całą serią wysokoironicznych tekstów z bezpruderyjnych surowców, nierzadko podsyłanych przez osoby, w których interesie było wydanie wyroku sprawiedliwości nad książkami, brukającymi dorobek rynku wydawniczego. Każdy rozdział to jeden „shot”, który odziera z godności coraz to kolejnych samozwańczych pisarzy i poetów. Autorka (pełnoprawnie i niebezpodstawnie) naśmiewa się z ludzi takich, jak: pełen empatii Paweł Pomorski, który rozwodzi się nad zdychającymi łabędziami czy Tomasz Lektorny, spod którego pióra wyszła książka Teofil Zraszacz ha ha ha. Aż trudno uwierzyć, że tyle jest bezsensownych i zarejestrowanych tytułów o mrożących krew w żyłach treściach. Kolejne części książki to gatunek

// żyć i myślących o życiu. Drach to rodzinna saga o przeplatających się losach dwóch śląskich rodzin, opowiedziana w sposób nielinearny. Na sąsiadujących kartach książki spotykają się więc górnik Josef Magnor w przededniu I wojny światowej ze swoim praprawnukiem – Nikodemem, wziętym architektem, który wiedziony pożądaniem właśnie opuścił umierającą na raka żonę. Narratorem jest tytułowy Drach. Stanowi on rodzajem panteistycznego bóstwa, opowiadającego losy ludzi i saren na równorzędnej płaszczyźnie – bez uczuć i resentymentów. Tym samym jest śmierć człowieka i zwierzęcia. Polityką, narodowością czy historią rządzi chaos. Powieść składa się z mistrzowsko pociętych fabularnych miniatur. Brak tu początku, rozwinięcia i zakończenia czy tezy. Bohaterowie są marionetkami nieświadomymi bezsensu podejmowanych działań. Szczepan Twardoch opowiada o podstawowych ludzkich popędach i namiętnościach jak o zwyczajnych zdarzeniach, na pierwszy plan wysuwając koncepcję świata – pełnego wiecznego krążenia materii, bez Boga. To jeden z nielicznych polskich pisarzy, który pozwala przyjrzeć się człowieczeństwu w sposób filozoficzny, ale daleki od filozofii w ujęciu akademickim. Helena Łygas

// pośredni między recenzją a felietonem. Jej treść to krytyka literacka i poetycka, niezostawiająca na nikim suchej nitki. Nawet jeśli jest to krakowska filozofka Agnieszka Wypych i jej Trawka Brzuszkowa. Wyrachowanie autorki w jej ciętych ocenach i mistrzowskie operowanie słowem sprawiają, że odbiorca minimalnie rozumiejący zasady działania czarnego humoru po kilkunastu stronach zaśmiewa się do rozpuku. Krzysztof Cezary Buszman, Mikołak Mickle, Roman Ciepliński, Katarzyna Bonda i wiele innych nazwisk tworzy mapę „ciemnej” literaury. Koktajl z maku jest przewodnikiem po bagnach, a jednocześnie przestrogą, by nie pisać. Ciarki przechodzą po plecach na samą myśl, że nasze autorskie teksty mogłyby trafić na biurko autorki, która jest groźniejszą, mniej powściągliwą wersją anioła stróża, stojącego na straży literatury. Koktajl z maku to zimny prysznic: pisać nie każdy potrafi i nie każdy powinien. Karolina Kaim


KINO W CENTRUM WARSZAWY WYSELEKCJONOWANY REPERTUAR ATRAKCYJNE CENY Z KARTĄ KINOMANA

POKAZY PRZEDPREMIEROWE ELEGANCKIE WNĘTRZE I KAMERALNA ATMOSFERA

WWW.KIN OATL ANTIC.PL FACEBOOK.COM/KINOATLANTIC

UL . CHMIELNA 33, WARSZAWA



49

Osi Ugonoh Z DJĘCIA : ŁUK A SZ DZIE WIC A SYS TENT FOTOG R AFA : DOMINIK A RUTKOWSK A , MARCEL BOROWSKI MODELK A : OSI UGONOH/D' VISION S T YLIZ AC JA : JANEK KRYSZCZ AK MAKE-UP: K ATAR Z YNA SOBUR A WŁOSY: EMIL ZED/ VAN DORS EN TALENTS PRODUCENT: JAKUB WRÓBEL

SPEC JALNE P ODZIĘKOWANIA DL A : RE S TAUR ACJI BANJALUK A S TUDIA VIDOQ W WAR SZ AWIE SKLEPU WARSAW S NE AKER S TORE W WAR SZ AWIE PR Z Y UL . CHMIELNE J 20



Top - ZuoCorp Sp贸dnica - H&M


Kombinezon - Rita Ora for Adidas Buty - Nike


Okulary - MiuMiu/Exclusive Optique Kurtka - Jeremy Scott for Adidas Sukienka - Gosia Strojek Buty - Dr.Martens


Okulary - MiuMiu/Exclusive Optique Kurtka - Jeremy Scott for Adidas Sukienka - Gosia Strojek

Kurtka - ZuoCorp Top - Misbhv Sp贸dnica - Acne Studios



56

SPONSOR

ENDLESS NIGHT PARTY DESPERADOS SPONSORUJE NAJBARDZIEJ BOSKĄ IMPREZĘ ROKU

PRAGNIENIE KAŻDEGO IMPREZOWICZA - IMPREZA, KTÓRA NIE MA KOŃCA, URZECZYWISTNIŁO SIĘ DZIĘKI MARCE DESPERADOS. PONAD 2500 WYBRAŃCÓW PRZYBYŁO NA ENDLESS NIGHT PARTY, BY PRZENIEŚĆ SIĘ W LABIRYNT CZASU, KTÓRY ZGUBIŁ SWÓJ UPORZĄDKOWANY, LINIOWY WYMIAR. TA ZASKAKUJĄCA NOC NALEŻAŁA DO PRAWDZIWYCH IMPREZOWYCH BOGÓW.

Tekst i zdjęcia: materiały promocyjne

Czas i przestrzeń w nowej odsłonie W tym roku imprezowe szaleństwo w stylu Desperadosa zatoczyło znacznie szersze kręgi. Wydarzenie stworzone dla polskich fanów piwa o smaku tequili, miało swoją odsłonę nie tylko w Warszawie, ale też w Londynie i Mediolanie. Polska edycja pod nazwą Endless Night Party udowodniła, że Desperados przenosi imprezowanie na wyższy poziom, łącząc w sobie elementy wielowymiarowego eventu, koncertu i klubowej imprezy. To wydarzenie wyzwala w jej uczestnikach nieznane wcześniej pokłady fantazji i sprawia, że czas nie ma dla nich znaczenia. Przez całą noc boscy imprezowicze, podążający za własnym imprezowym instynktem odkrywali kolejne atrakcje, łamiące linearny porządek czasu i przestrzeni. Tej nocy bowiem wskazówki zegara cofały się o godzinę, wydłużając czas dany uczestnikom na niczym nieskrępowaną zabawę. Za ukrytymi drzwiami czekały sekretne bary, bezkresne pustynie, zamaskowane pokoje. A wszystko razem mieszało się z dzikością mocnych uderzeń, o które dbali przez całą noc najlepsi polscy i zagraniczni DJ-e.


57

Mocne uderzenie gwiazd W tym roku, podobnie jak w poprzednich latach na imprezach The Wildest Night Party, organizator przyciągnął DJ-ską elitę, dbającą o dzikie muzyczne klimaty od zmierzchu do świtu. Na dwóch scenach imprezy zagrała śmietanka polskiej sceny DJ-skiej: DJ FALCON1, TOM ENCORE, AURICOM, MORTEM, KIXNARE, BLCKSHP i kolektyw WARSAW CALLING. O ekstremalnie mocne uderzenie zadbały gwiazdy Endless Night Part światowego formatu: Chase & Status DJ set oraz Netsky DJ set & script MC. Imprezą Endless Night Party jej sponsor – Desperados potwierdził swoją pozycję najbardziej imprezowej marki, która jest w stanie pokonać czas i zaburzyć postrzeganie przestrzeni. Najbardziej imprezowe wydarzenie 2014 r. już za nami, ale tak naprawdę Endless Night Party nigdy się nie kończy. Zwłaszcza, jeśli dba o to Desperados.


58

K A L E N DA R I U M

Architektura cienia. Szalety i bazary 12.12.2014 – 01.02.2015, Warszawa Wystawiona w Muzeum Sztuki Nowoczesnej Architektura cienia to elementy wyparte z oficjalnego dyskursu, jak toalety, szalety miejskie, bazary i stragany uliczne. Ich forma i miejsce w przestrzeni miejskiej stanowią lustro odzwierciedlające rozwój ekonomiczny i kulturowy społeczeństwa oraz jego stosunek do cielesności, rytuałów i polityki. Kolaż przestrzennych artefaktów zwyczajowo postrzeganych jako „formy nieczyste”, tu przedstawia miejskie fetysze: Parlamenty Bazaristanu, Pomniki Kupczenia, Muzea Ablucji, Świątynie Dumania. Wystawie towarzyszy publikacja II tomu książki Architektura cienia, pod redakcją Aleksandry Wasilkowskiej, kuratorki i architektki wystawy, z tekstami między innymi Zofii Krawiec i Slavs and Tatars, poezją Andrzeja Szpindlera, komiksem Macieja Sieńczyka, wywiadami przeprowadzonymi przez Annę Kaplińską z kupcami i szale ciarkami, a także dokumentacją współtworzonego przez kupców, artystów i architektów Bazaristanu.

Wystawa Budowli z Klocków LEGO 13.12.2014– 15.02.2015, Warszawa Dziesięć tirów wypełnionych klockami i sprzętem, fantastyczne budowle oraz praca niemal 100 osób. Na 2300 m2 powierzchni powstaną niezwykłe budowle złożone z kilku milionów elementów. Wśród ponad 150 makiet zaprezentowana zostanie najbardziej spektakularna, a także jedna z największych na świecie. Konstrukcja, która pochłonęła ponad 500 000 klocków, ma 3 metry wysokości i 11 metrów długości, przedstawiając TITANICA w skali 1:25. Koniecznie wybierzcie się na Stadion Narodowy.

ADORACJA SŁODYCZY 20.12.2014 – 01.02.2015, Warszawa W Narodowej Galerii Sztuki Zachęta niebawem będzie można wybrać się na wystawę zainspirowaną twórczością zmarłej w 2006 roku Krystiany Robb-Narbutt – malarki, rysowniczki, autorki instalacji i ulotnych obiektów. Artystka w pracach wykorzystywała banalne, nietrwałe przedmioty. Malowała na przedmiotach codziennego użytku, pudełkach od zapałek, deseczkach, opłatkach wigilijnych. W jej sztuce obecna jest czułość dla rzeczy przemijających, byle jakich, niezgoda na pomijanie świata, który błąka się po obrzeżach. W jej pracach w 2000 roku pojawiły się słodycze, mocowane na deseczkach. Adoracja słodyczy pokazuje prace artystów, którzy podobnie jak Krystiana Robb-Narbutt mierzą się z pozornie sielskim, a w gruncie rzeczy przewrotnym i często bolesnym widzeniem świata. Na wystawie znalazły się dzieła: Małgorzaty Dmitruk, Izabelly Gustowska, Zuzanny Janin, Katarzyny Józefowicz, Marka Kijewskiego, Edmunda Monsiela, Macieja Osiki, Doroty Podlaskiej, Krystiany Robb-Narbutt, Magdaleny Shummer, Wisławy Szymborskiej, Bogdana Ziętka.


59

K A L E N DA R I U M

8. FESTIWAL FILMÓW ROSYJSKICH SPUTNIK NAD POLSKĄ 20-30.11.2014, Warszawa Pokazy odbędą się w Kinotece oraz Iluzjonie. Tegoroczna edycja poświęcona będzie rosyjskiej fantastyce, przedstawi m.in ekranizacje powieści Braci Strugackich oraz Władimira Sorokina. Dopełnieniem pokazów filmowych będą prelekcje na temat twórczości Pawła Kłuszancewa, wystawa petersburskiego artysty Aleksieja Andriejewa Odrębna rzeczywistość oraz muzyka elektropunkowego zespołu Barto. Ważnym punktem Festiwalu będzie Retrospektywa filmów Fiodora Bondarczuka. Nowość stanowi sekcja Okno na Europę, stworzona we współpracy z Festiwalem Filmów Rosyjskich w Wyborgu.

Koncert ZAZ 5.12.2014, Warszawa W Progresja Music Zone w warszawskim Forcie Wola, w ramach cyklu muzyki aktualnej Francophonic wystąpi gwiazda piosenki francuskiej. Pochodząca z Bordeaux, początkowo artystka kabaretowa, później gwiazda Montmartre, po osiągnięciu światowego sukcesu promuje trzecią już płytę Paris, która ukazała się 10 listopada. W jej tworzeniu wzięła udział kanadyjka Nikki Yanofsky czy wielki Charles Aznavour. ZAZ wspomógł także producent Quincy Jones, czego efektem jest połączenie jazzu, folku, chancons francaise i tanga. Jako pierwsza płytę promuje przeróbka utworu Maurice’a Chevaliera Paris sera toujours Paris.

Teatr XL 5.12.2014, Warszawa Stadion Narodowy będzie miał swój własny Teatr. Regularny repertuar rozpoczyna się już 6 grudnia, natomiast dzień wcześniej o 19.00 odbędzie się specjalny pokaz spektaklu Lekarz mimo woli. Teatr XL powstał dzięki Stowarzyszeniu Międzynarodowych Inicjatyw Artystycznych EduTeArt. O nawiązaniu współpracy zadecydowały wspólne cechy: międzynarodowość, wielokulturowość i pomysłowość. Będzie śmiesznie (Lekarz mimo woli reż. Serguei Timofieev) i tajemniczo (Panny Dworskie reż. Andre de la Cruz, inspirowane Sznurem Hitchcocka), nie zabraknie też propozycji dla najmłodszych.


60

S Z T U K A KO L A Ż

J u s t y n a C h r o b o t


61

S Z T U K A KO L A Ż

Justyna Chrobot

Studiuje fotografię w Łódzkiej Szkole Filmowej. Buduje narracje o strukturze i rytmie odzwierciedlającym jej temperament. Kieruje się intuicyjnym kreowaniem struktury obrazu poprzez jego barwę i geometrię. Lubi lekkość formy przy prostych, nieprzeładowanych komunikatach. Posługuje się różnorodnymi środkami artystycznego wyrazu. Fotografie dla niej to przede wszystkim intymne wizualne notatki o relacjach z drugim człowiekiem.


62

S Z T U K A KO L A Ż


S Z T U K A KO L A Ż

63


64

DESIGN

TECHNOLOGIA UKRYTA W ELEGANCJI

Kolekcję „Impressione” można wyposażyć w sterowaną elektrycznie funkcję relaksu oraz regulowane zagłówki. Pozwala to na płynne przejście z pozycji siedzącej do wygodnej półleżącej. Mebel jest wyposażony w system audio oraz stację dokującą iPhone. Można wybrać typ przeszyć siedziska i oparcia oraz rodzaj podłokietników – od szerokiego obramowania zamykającego bryłę, po smukły i owalny bok. Integralną częścią siedziska jest elegancki, obracany stolik. Kolekcja dostępna jest w salonach Agata Meble w dwóch klasycznych kolorach – czarnym i białym. agatameble.pl

KRZESŁO ICON DIMPLE HOLES Krzesła Kubikoff Lab to innowacyjne spojrzenie na obiekty codziennego użytku. Kompozycja pionierskiej formy podstawy oraz prostego siedziska inspirowanego zabytkowymi miejscami wyścigów samochodowych wyróżnia model spośród innych. Podstawa projektu Sandera Muldera wykończona drewnem nadaje całości charakteru. momastudio.pl

PATERA ACREN

Niesamowita patera wykonana z kompozytu mineralno-akrylowego firmy Acren, produkowanego w Polsce. Nieporowata struktura zabezpiecza ją przed wchłanianiem soków, kwasów, płynów itp. Jest odporna na uszkodzenia (nietłukąca). Bez problemu można myć ją w zmywarce. Idealny prezent na święta dla każdej kobiety! materpol.pl


65

DESIGN

MEBLE NA IMPREZĘ W salonach Agata Meble można już zamówić sofę lub fotel z odporną na brud tkaniną Aquaclean®. Specjalna warstwa nanocząsteczek chroni materiał przed zniszczeniem i wytarciem, a w konsekwencji zwiększa jego trwałość. By przywrócić meblom ich pierwotny wygląd wystarczy zebrać brud papierowym ręcznikiem i przetrzeć powierzchnię wilgotną ściereczką. Z takimi meblami w salonie życie towarzyskie kwitnie. agatameble.pl

FUNKCJONALNY DESIGN Dormax Design jest niekwestionowanym specjalistą od zacieniania wnętrz i ogrodów. Sprawdź, jak łatwo można stworzyć przytulne, ciepłe i stylowe miejsce, wykorzystując nowoczesne i sprawdzone rozwiązania. Oryginalne wzornictwo oraz najwyższa jakość wykonania sprawią, że mieszkanie nabierze zupełnie nowego charakteru. Zimą firma otwiera showroom na stołecznym Żoliborzu przy ulicy Rydygiera 13. Czym zaskoczą tym razem? dormaxdesign.pl

LAMPY SETTE NANI Tym razem Matteo Ugolini projektuje bardzo oryginalne lampy. Kolekcja Sette Nani (Siedem Krasnoludków) to siedem lamp – siedem różnych kształtów i życzeń. Wszystkie modele przypominają bohaterów baśni Braci Grimm. Lampy są wykonane z betonu z matową strukturą. Z miłości do szczegółów Matteo odciska wzory tkanin, tworząc niepowtarzalną fakturę na betonowych lampach. Niektóre z produktów kolekcji Sette Nani mogą być stosowane zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. Lampy zewnętrzne są wyposażone w najnowszej generacji LED, co gwarantuje ich niezwykłą wydajność. momastudio.pl

ŚCIENNE KWIATY Wyobraź sobie, że ściany pokoju zamieniają się w letnią łąkę, pokrytą barwnymi kwiatami. Już teraz możesz zapewnić sobie takie doznania przy wykorzystaniu płytki cementowej. Jej wyrazista faktura daje efekt przyjemnego i odprężającego klimatu natury. Ponadto nadaje się także do udekorowania przestrzeni zewnętrznej, która również nabierze nieco folklorystycznego stylu. Dodatkowym atutem jest charakter DIY, płytki nadają się do samodzielnego malowania. elkaminodom.pl


66

LAMPA FORK To nowoczesny design zaprojektowany przez firmę Diesel dla Foscarini. Fork to połączenie mocnej podstawy z lekkim płóciennym abażurem.

JULIUS Jest wyjątkowym fotelem o lekkim, nowoczesnym designie. Jego praktyczność została osiągnięta dzięki minimalistycznej formie i niezwykłemu stylowi. Ciekawy kształt oparcia pozwala idealnie wypocząć, gwarantując prawdziwy komfort użytkowania.

SOFA OSCAR Dzięki swej modułowej konstrukcji daje możliwość skomponowania elementów, które będą idealnie pasować do każdego wnętrza. Wysoka rama sofy wzbogacona o poduszki wypełnione pianką elastyczną pozwala na komfortowy odpoczynek.


67 QR CODE

Wygenerowano na www.qr-online.pl

CASSINO Jest nowoczesnym krzesłem, o lekkim designie. Minimalistyczna forma oraz delikatna tkanina obiciowa mebla doskonale sprawdzi się w każdym pomieszczeniu. Krzesło idealnie komponuje się w nowoczesnych oraz tradycyjnych wnętrzach.

SOFA QUATTRO Daje wiele możliwości wyboru rodzaju nie tylko siedziska, ale również wykończenia. Lekka, zaokrąglona podstawa w połączeniu z masywnymi podłokietnikami nadaje całości niezywkłej elegancji. Minimalizm formy pozwala na aranżację w różnorodnych pomieszczeniach.

FOTEL MICHAEL To idealne połączenie stylu nowoczesnego z tradycyjnym, dlatego mebel pasuje do różnego rodzaju pomieszczeń – od biura po pokój dzienny. Szerokie i głębokie siedzisko kontrastuje z piękną drewnianą podstawą.

SOFA MODUŁOWA LIAM

CUBO WOOD Jest krzesłem o nowoczesnej linii wzorniczej, inspirowanym świeżą kolorystyką oraz prostą formą. Bardzo dobry gatunek obicia oraz precyzja wykonania każdego szczegółu gwarantuje wysoki komfort użytkowania.

To niezwykle wygodna propozycja. Składa się z blisko dwudziestu modułów. Minimalistyczna forma idealnie podkreśli charakter zarówno tradycyjnych, jak i nowoczesnych wnętrz. W kolekcji dostępna obszerna liczba elementów wolnostojących w licznych rozmiarach i układach.


M A N O F T O D AY BOSS BOT TLED. Tekst i zdjęcie: materiały prasowe

Pełen pasji, zaangażowania, charakteryzujący się empatią, wykazujący niebywałą odwagę, rycerskość oraz nienaganne maniery. Brzmi wspaniale? Ten ideał przestaje być już tylko marzeniem i powoli staje się rzeczywistością, bowiem tak właśnie zapach BOSS BOTTLED. charakteryzuje współczesnego mężczyznę w kampanii jesienno-zimowej. Na ambasadora zapachu wybrano szkockiego aktora Gerarda Butlera, który zarówno na ekranie, jak i w życiu prywatnym idealnie wpisuje się w definicję mężczyzny XXI wieku. Jak twierdzi sam aktor: „Odczuwam dumę z tego kim jestem, ale jednocześnie staram się odczuwać empatię wobec innych. Współczesny mężczyzna nie żyje tylko dla siebie samego, ważne jest to, jak inspiruje i pobudza innych ludzi wokół siebie.”. Aktor znany z takich filmów jak 300 czy P.S. Kocham Cię ukazuje wartości ideowe zapachu BOSS BOTTLED. Jest to mężczyzna pewny siebie, odważny, ambitny i zmotywowany, który poszukuje nowych doświadczeń, by na nich budować swój sukces. Butler czerpie z życia pełnymi garściami, ponieważ cechują go przede wszystkim pasja i wewnętrzna motywacja,

stanowiące podstawę jego działań. Nie bez przyczyny więc marka BOSS uczyniła go ambasadorem klasycznego zapachu BOSS BOTTLED., który od ponad 15 lat wskazuje mężczyznom drogę do sukcesu. Gerard Butler wraz z ponadczasowym zapachem stanowią idealnie dopasowany duet. Osobowość oraz wizerunek aktora w połączeniu z oryginalnymi akordami kompozycji to kwintesencja nowoczesności i elegancji. Przenikliwy w swojej ciepłej, drzewnej głębi BOSS BOTTLED. podkreśla męski charakter. Owocowo-cytrusowe nuty jabłka, cytryny i śliwki oraz kwiatowo-korzenne serce kompozycji, w którym dominuje nuta geranium, podkreślone zostało cynamonem i goździkami. Rozgrzewające nuty bazowe sandałowca, wetiweru i cedru równoważone są przez wanilię. Tak jak idealnie skrojony garnitur, którym współczesny mężczyzna podkreśla swój nienaganny wygląd, podobnie wanilia sublimuje zapach, w wyrafinowany sposób przenikając pozostałe składniki. Kontrast męskich nut korzennych i niekonwencjonalnych owoców oraz wanilii intryguje, ale nigdy nie zaburza równowagi kompozycji.



70

DA M N G O O D

Tribal Elephant cityherowear.com SKY cityherowear.com

MA-1 JACKET hazel21.com

Admirable X YIELD TSHIRT admirable.com

CITIES SMALL DUFFLE stussy.com

Fontesi diemmefootwear.com

BLACK/GOLD mvmtwatches.com


71

DA M N G O O D

Michael Kors swiss.com.pl Mariusz Przybylski mariuszprzybylski.com/pl

CAYO COCO herzlichwillkommen.pl RĂ–RA -RĂ–1 polazag.com

Blk Maxi Leather Hoodie hmbd.bigcartel.com

Crossbag chain strap beltbag.pl All That She Wants Pants lettherebegold.com


72

FILM W Y WIAD

Klasyczne buty i nowe płyty

„Jeśli chcesz wiedzieć, co naprawdę dzieje się w modzie miejskiej, (..) rozejrzyj się po ulicach.”


73

FILM W Y WIAD

REEBOK CLASSIC OD ZAWSZE AKTYWNIE WSPIERA AMBITNĄ MIEJSKĄ MUZYKĘ ZARÓWNO W POLSCE, JAK I NA ŚWIECIE. TRUDNO SIĘ ZATEM DZIWIĆ, ŻE WŚRÓD LOKALNYCH AMBASADORÓW MARKI ZNALEŹLI SIĘ IZA LACH, JIMEK, ONAR I ZEUS. OBECNIE WSZYSCY PRACUJĄ NAD NOWYMI PŁYTAMI. POMIMO, ŻE SĄ MEGA ZAJĘCI UDAŁO SIĘ ICH ZEBRAĆ W JEDYNYM MIEJSCU. EFEKTEM TEGO SPOTKANIA BYŁA SESJA ZDJĘCIOWA, PROMUJĄCA NAJNOWSZĄ KOLEKCJĘ JESIEŃ/ZIMA 2014. Tekst i zdjęcia: materiały promocyjne

Ekipa ambasadorów Reebok Classic to niezwykły kolektyw, w którego skład wchodzą ludzie z różnych biegunów miejskiej muzyki: wokalistka, producent i dwóch raperów. Całą czwórkę łączy uznanie dla klasycznego stylu i oldschoolowego designu – elementów, które są fundamentami Reebok Classic. We wrześniu czwórka ambasadorów spotkała się przy okazji kampanii promującej ich ulubione modele butów. Efektem są wyjątkowe zdjęcia promujące kultowe Pumpy oraz odzież z tej linii, a także nowe kolorystyki retrorunnunera GL 6000 i ubrań z kolekcji Heritage. Zeus jest ambasadorem marki od zeszłego roku. „W dzieciństwie nie załapałem się na modę na Pumpy, może dlatego że nie były osiągalne ani dla mnie, ani dla moich kolegów. Teraz Pumpy towarzyszą mi bardzo często. Gram w nich koncerty. Chodzę w nich na co dzień.” – mówi łódzki raper, pompując języki w swojej parze Reebok Pump. To nie przypadek, że na sesję wybrał ten model. Trudno powiedzieć w czyjej szafie jest więcej par klasycznych sneakersów wokalistki Izy Lach czy producenta JIMKA (Radzimira Dębskiego). Oboje uwielbiają Pumpy

– retrobasketowy klasyk, który premierę pierwszej wersji miał ćwierć wieku temu. „To jest kawał historii, naprawdę oldschoolowa rzecz, ale dla mnie te lata to ważne źródło inspiracji. Zresztą nie tylko dla mnie…” – tłumaczy JIMEK. „Jeśli chcesz wiedzieć, co naprawdę dzieje się w modzie miejskiej, nie trać czasu na sprawdzanie katalogów, tylko rozejrzyj się po ulicach.” – dodaje Iza Lach. Z kolei pochodzący z warszawskiego Ursynowa raper Onar jest fanem GL 6000. „Lubię buty krótkie, niewychodzące za kostkę, z typowo oldschoolowo-sportowym sznytem. Ważne, żebym mógł czuć się w nich komfortowo i stylowo zarówno podczas występu na scenie, jak i spaceru po Warszawie.” – wyjaśnia ze śmiechem Onar. Kolekcja PUMP dostępna jest w sklepach stacjonarnych Reebok w Warszawie (Arkadia), Wrocławiu (Pasaż Grunwaldzki), Kielcach (Galeria ECHO), Krakowie (Galeria Kazimierz i Galeria Krakowska), Łodzi (Galeria Łódzka i C.H. Łódź), Zielonej Górze (C.H. Focus Park), Radomiu (Galeria Słoneczna), a także w Worldboksie oraz online na www.worldbox.pl, www.basketzone.pl, www.sklepkoszykarza.pl,www.urbancity.pl,www.runcolors.pl


74

STREET ART YKUŁ

TAT ART ODKĄD OPUŚCIŁ WIĘZIENIA I WDARŁ SIĘ DO POPKULTURY, NIEWIELE SIĘ W NIM ZMIENIŁO. NIE PRZEBIŁY SIĘ TAKIE WYMYSŁY, JAK TATUAŻE UV, BIAŁE CZY TEŻ KRÓTKOTRWAŁE. NADAL PREFERUJEMY STARY DOBRY TUSZ ZARÓWNO POD STARSZĄ, JAK I MŁODSZĄ SKÓRĄ.

Tekst: Dorota Iskrzyńska Zdjęcia udostępnione dzięki uprzejmości artystów praca DotsToLines


75

STREET ART YKUŁ

„Często za tatuaż biorą się wykształceni malarze, którym nieożywiona twórczość nie wystarcza. Nic więc dziwnego, że nie tak już grube konturowanie we wzorze, imitować może szkic ołówkiem, co aż prosi się o kolorystyczne wzbogacenie.”

Dziś tatuaż chce mieć niemal każdy. Choć nie każdy potrafi to swoje chcenie sprecyzować czy ucieleśnić i oczywiście nie każdy powinien. W Warszawie zaopatrzenie się w mniejsze lub większe dzieło sztuki nie stanowi problemu. Pośród licznych ogłoszeń reklamujących proszki do prania, sieci telekomunikacyjne czy polityków, kandydujących w wyborach samorządowych, można natknąć się na te dotyczące studiów tatuażu, jak i domorosłych wanna-be artystów. Nie do każdego miejsca warto wstępować, ale na pewno nie należy przechodzić koło wszystkich obojętnie. Stylów jest niemalże tyle ilu twórców, toteż w każdej lokalizacji z pewnością coś nas zaskoczy. SYMETRIA – ASYMETRIA Z reguły ludzie nie tatuują się już tradycyjnymi metodami. O ile nie obawiają się samookaleczeń i zakażeń raczej wybiorą się do profesjonalisty, dzierżącego w dłoni maszynkę elektryczną. Chociaż w sumie tatuaże kojarzone z tymi plemiennymi (lub je imitujące) zdobyły sobie pewne grono odbiorców. Często pokrywały znaczną powierzchnię ciała. Aktualnie w dobie minimalizmu, zainspirowane nimi dzieła są znacznie bardziej ograniczone zarówno przestrzennie, jak i ilościowo. Jednobarwne wzory i kształty, geometrzyczne figury, kropki i linie stanowią dosyć charakterystyczny styl. Artystą, który doskonale odnajduje się w tego rodzaju tatuażach jest 33-letni Chaim Machlev, znany szerszej publiczności jako Dotstolines. Pochodzi z Izraela, obecnie tworzy w Berlinie i mimo krótkiego stażu cieszy się niemałym zainteresowaniem, co widać chociażby po obleganym przez fanów profilu na Facebooku czy czasie oczekiwania na sesję, sięgającym niemal dwóch lat. Jego prace można łatwo rozpoznać. Ograniczone niemal wyłącznie do czerni są jednocześnie dominujące i precyzyjnie wkomponowane w ciało osoby. Zajmują najczęściej znaczną powierzchnię skóry, szczelnie jej nie pokrywając. Jak mówi sam Chaim: „Swoje wzory dostosowuję do struktury ciała. Nigdy nie mogę zrobić szkicu przed spotkaniem, ponieważ większość z klientów dojeżdża z daleka i nie mam szansy zobaczyć ich wcześniej. Im bardziej dana osoba jest otwarta, tym bardziej

indywidualny wzór mogę dla niej przygotować. Najlepiej czuję się tworząc pracę ludziom, którzy kompletnie nie mają pojęcia co chciałyby sobie wytatuować. Zależy im jedynie na tym, aby projekt był mojego autorstwa. Robię dużo odręcznych prac, przede wszystkim linearnych. Sam proces projektowania zajmuje więcej czasu niż tatuowanie. (…) Przeważnie ciało nie jest symetryczne, zatem umieszczenie na nim symetrycznego wzoru najczęściej kończy się tym, że całość wygląda niczym tania imitacja naklejki. Jeśli zdecydujesz się na zmagania z geometrycznymi wzorami, muszą one mieć odpowiedni rozmiar i znajdować się we właściwym miejscu. W przeciwnym wypadku to nie zadziała. Na co dzień często eksperymentuję, co jest nieco ryzykowne w przypadku nieodwracalnej sztuki, ale wydaje mi się, że jest to jedyny sposób na wypracowanie własnego stylu i tworzenie czegoś indywidualnego. Wykorzystuję czerń jako główny kolor w swoich tatuażach, ponieważ wydaje mi się ona jedyną barwą, która będzie prezentować się ponadczasowo. Myślę, że wygląda na ciele lepiej niż jakikolwiek inny kolor. Czasem używam czerwieni, ale to rzadkość. (...) Zawsze staram się zrównoważyć moje wzory, podobnie jak natura. Kiedy projekt jest zbyt geometryczny często wyzwala chłodne uczucia. Celem jest znalezienie złotego środka. Gdy zabieram się za projekt, zawsze staram się stworzyć coś, co będzie z daleka super wyglądać, a gdy ktoś zacznie przyglądać się mu z bliska zauważy wielowymiarowość tatuażu, absorbując odbiorcę. Nie musi być zbyt skomplikowany, może składać się nawet z jednej linii, która płynie przez całe ciało, wszystko zależy od osobowości klienta, tego jak się porusza, jak mówi, za kogo się uważa i jak chce być odbierany przez otoczenie.” WYMALOWANE PĘDZLEM Niemalże standardem jest już mówienie o sztuce tatuażu. Skóra zmieniła się w płótno, czekające na wykorzystanie. Oczywiście wciąż popularnością cieszą się prace oldschoolowe, ograniczone kolorystycznie, często wyłącznie do czerni i konturu, skropione ewentualnie dotworkiem. Choć przypominają proste stickery albo dzieła zrobione przeterminowaną henną na


76

„W dobie graficznego rozwoju również tatuaże przypominające skrupulatne, a jednak nieco nonszalanckie ilustracje czy grafiki cieszą się dosyć dużym powodzeniem.”

polskim wybrzeżu zdobią znaczny procent nie tylko polskiego społeczeństwa. Nie zwracają uwagi szczególną dokładnością, często po uważnym przyjrzeniu się wykazują fikuśne niedociągnięcia, co jednocześnie gwarantuje im niekwestionowany urok. Często za tatuaż biorą się wykształceni malarze, którym nieożywiona twórczość nie wystarcza. Nic więc dziwnego, że nie tak już grube konturowanie we wzorze, imitować może szkic ołówkiem, co aż prosi się o kolorystyczne wzbogacenie. Choć wielu wciąż ma zastrzeżenia, prace zaledwie nim muśnięte nie muszą równać się niedokończonym. Marta Lipinski, działająca w Lipsku jako Dead Romanoff Tattoo, tworzy właśnie takie projekty. Wzory, których nie sposób nazwać „dziarami”, charakteryzują się znaczną dozą symboliki i abstrakcji, niosą ze sobą pokłady uczuć i emocji. Często łączą kilka elementów, wśród których przewijają się, poza liniami i innymi figurami, twarze, ptaki etc. Artystka nie koloruje ich, a opatruje

STREET ART YKUŁ

praca Łukasza Zglenickiego

plamami, maźnięciami barw, ożywiającymi całość. Specjalizuje się w pracach rozłożonych na większej powierzchni ciała. „Dla mnie ważne jest posiadanie przestrzeni, im więcej, tym lepiej. Jedynie, gdy mam jej konkretną ilość, moja praca w pełni przedstawia to, co chcę stworzyć.” Projekty Marty trudno określić jako modyfikację ciała. Nie stanowią one byle ozdoby. Nie wkomponowują się w ciało, raczej tworzą dzieło sztuki godne zawieszenia na ścianie, które powinno zostać oprawione i odpowiednio podświetlone. GRAFIKA INSPIROWANA W dobie graficznego rozwoju również tatuaże przypominające skrupulatne, a jednak nieco nonszalanckie ilustracje czy grafiki cieszą się dosyć dużym powodzeniem. Często wiążą się także ze znacznymi pokładami czerni, niemalże w myśl hasła „ładni ludzie ubierają się na czarno”.


77

STREET ART YKUŁ

praca DotsToLines

praca Dead Romanof f Tattoo

„W tym momencie środowisko tatuażu jest na tyle chłonne, że za inspiracje może posłużyć absolutnie wszystko.”

Grube, rozstrzelone kreski, przytłaczające, ciężkie, a jednak piękne i z całą pewnością przyciągające wzrok. Łukasz Zglenicki na co dzień dziarający w warszawskim Cykada Tattoo nie boi się wyrazistych prac. Wszystkie są niezwykle spójne, wykonywane w jednej konwencji. Sam o swojej twórczości wypowiada się następująco: „(...) mam słabość do szkicowości formy i tak samo mocno pociągają mnie wizerunki tajemniczych postaci czy motywy zwierzęce. Mógłbym wykonywać je w nieskończoność. Lubię tworzyć historie, które można odkryć, poświęcając zaledwie małą chwilę na studiowanie wzoru. Jednak tak naprawdę najważniejszy jest dla mnie aspekt estetyczny, to jak komponują się poszczególne fragmenty tatuażu albo wręcz przeciwnie, gdy są »przełamane« elementem pozornie niepasującym do całości. Staram się czerpać inspirację ze wszystkiego, co mnie wizualnie otacza. Często natchnieniem są dla mnie motywy z książek, filmów czy mniej lub

bardziej znanych legend. W tym momencie środowisko tatuażu jest na tyle chłonne, że za inspiracje może posłużyć absolutnie wszystko. Staram się jednak nie powielać formy, kompozycji czy ułożenia motywu. Najprzyjemniej wykonuje mi się prace, które można skończyć na jednej sesji. Odpowiada to mniej więcej formatowi A4, który według mnie idealnie pozwala stworzyć coś interesującego. Krążę pomiędzy czernią, bielą a kolorem, choć tak naprawdę najbardziej urzekają mnie czarno-szare prace. Uważam, że gradacją czarnego moża uzyskać każdy efekt i powiedzieć wszystko. Niemniej jednak nie unikam akcentów kolorystycznych, ożywiających tatuaż.”. Reasumując: z motywami, barwami, geometrią i sztuką można eksperymentować, podobnie z preferencjami. Pasuje tu więc banalne wręcz stwierdzenie, że „każdy znajdzie coś dla siebie”, a nawet jeśli nie to zawsze może sam stworzyć coś odpowiadającego jego wyobrażeniu.


78

PONAD WSZYSTKIM

FILM W Y WIAD

Wreszcie światło dzienne ujrzał wielki projekt Monstera i DIG BMX. Po zdawkowych, kilkunastosekundowych zapowiedziach poświęconych poszczególnym riderom, a także krwistym trailerze widzowie w Londynie mogli podziwiać pierwszy pełnometrażowy film poświęcony w całości BMX-om. Najlepsi podopieczni sponsora prezentują nie tylko swoje umiejętności, ale dotkliwą cenę jaką często muszą płacić za swoją pasję. Tekst i zdjęcia: materiały promocyjne


FILM W Y WIAD

„Osiągnięcie celu nie jest łatwe, a realizacja marzenia, ciągła praca nad sobą i poprawa jazdy żmudna i bolesna”

Przygotowanie filmu trwało zaledwie dziesięć miesięcy, podczas których grupa najlepszych riderów przemierzała świat, czyniąc progres przed kamerą świetnego i zasłużonego dla DIG BMX Richarda Forne’a. Ben Lewis aka Benny L – rider prosto z ulic Liverpoolu, Dakota Roche – nominowany przez pięć lat z rzędu do nagrody Ride BMX’s Number One Street Rider, młody i zdeterminowany Fernando Laczko, świetny Ed Zunda, pracowity, biorący udział w licznych produkcjach – Nathan Williams i trzaskający największe tróje ze schodów – Dan Lacey. Tymi nazwiskami już od jakiegoś czasu twórcy filmu przyciągali uwagę spragnionych widzów na swoich stronach i fanpage’u. Całość podzielona jest na dwie części. Pierwsza z nich Above to typowy popis umiejętności, świetny edit wypełniony spektakularnymi przejazdami i niesamowitymi trickami. Istnieje też oczywiście jego ciemna strona, a więc Below. Osiągnięcie celu nie jest łatwe, a realizacja marzenia, ciągła praca nad sobą i poprawa jazdy żmudna i bolesna. Riderzy pokazują, jak ciężkim sportem się zajęli i do jakich poświęceń są skłonni, po to by zakrwawionymi rękami ponownie ścisnąć kierownicę i zrobić trik jeszcze raz tak, jak trzeba. Film jednocześnie delikatnie przeraża i niesamowicie inspiruje. Poświęcenie wszystkiego dla własnych marzeń oraz ciągła walka z nieprzychylnym asfaltem motywują i budzą potrzebę działania. Jeżeli chcesz wejść na sam szczyt nie można się poddawać, zniechęcać, nie wolno odpuszczać. Należy ciągle próbować, stale się przełamywać, pokonywać kolejne bariery i blokady, aby poczuć największą z możliwych satysfakcję, poznać czym jest prawdziwa zajawka i jak silnego kopa może dawać. Światowa premiera odbyła się na londyńskim Leicester Square w kultowym Prince Charles Cinema. Obecne były oczywiście wszystkie gwiazdy filmu, twórcy, ich rodziny, a także pasjonaci BMX-ów. Podczas pobytu w Londynie udało nam się porozmawiać z najmłodszym riderem, dziewiętnastoletnim Fernando Laczko, który do ekipy Monstera dołączył już w wieku szesnastu lat. Pół-Niemiec, pół-Czech podbija aktualnie ulice Malagi.

79

Twoja mama pokazała Ci, czym jest BMX. Jak do tego doszło? Moja mama lubiła kiedyś oglądać BMX-y. Wydaje mi się, że pewnego dnia po prostu zabrała mnie do skateparku. Wtedy nagle zapragnąłem mieć taki rower. Zacząłem więc oszczędzać. Po jakimś czasie udało nam się uzbierać na pierwszy rower 6-calowy. Część kasy oczywiście dołożyła mi mama, która od początku zawsze mnie wspierała. Zawsze zabierała mnie do skateparków, na zawody itd. Czy jazda na BMX-ie pomogła ci na przykład w wyładowywaniu agresji? Dobre pytanie. Nie czuję się agresywny, jeżdżę też raczej chillowo. Czasami, gdy mam jakiś problem czy coś mnie gryzie łapie rower i gdy zaczynam jeździć od razu o wszystkim zapominam. Tak samo robiłem, kiedy całe dni musiałem siedzieć w szkole. Często wkurzałem się na nauczycieli. Wtedy po zajęciach szedłem pojeździć, by o wszystkim zapomnieć. To jest sposób na oderwanie się od szarej rzeczywistości. Po prostu tylko jeździsz po mieście i nic więcej. Masz jakąś radę dla osób zaczynających zabawę z BMX-ami? Staraj się jeździć dla siebie, dla zabawy i zobacz co z tego wyjdzie. Nie oczekuj, że się wybijesz. Na początku po prostu rób to dla samego siebie.


80

FILM W Y WIAD

Zdjęcia: Julia Kiecksee www.juliakiecksee.com Asystenci fotografa: Richard Szmidt, Caroline Zenker Stylizacja: Maureen de Coven Asystent stylisty: Juan Barba Make-up, Fryzury: Gudrun Müller @ Bigoudi Make-up, Fryzury - asystent: Christian Olivier Modele: Marc Richter, Kate Shushakova, Alexandra Z. @Modelwerk

MARC koszula: French Connection kurtka Pyrate Style MARC spodnie: G-Star koszula: French Connection buty: Dr. Martens kurtka: Pyrate Style spodnie: G-Star czapka: H&M buty: Dr. Martens KATE kapelusz: H&M KATEsweter: Tibi sweter: Tibi Muuba kurtka: kurtka: Muuba spodnie: Pyrate spodnie: Pyrate StyleStyle buty:buty: Jef frey Jef frey Campbell Campbell



ALEXANDRA kurtka: Versace top: Dimitri


ALEXANDRA top: Rika sukienka: (drunter) Bellstaf f bransoletka: Pyrate Style buty: Jef frey Campbell KATE top: Sandro kurtka: Armani Jeans sp贸dnica: & other stories naszyjnik: Pyrate Style buty: Dr. Martens szalik: Stud/en/place


MARC kurtka: Fred Perry czapka:H&M


MARC płaszcz: Henrik Vibskov top: G Star Raw spodnie: Paige buty: Dr. Martens bransoleta: Pyrate Style ALEXANDRA kurtka: Porsche Design top: Ganni legginsy: 5Prewiev szalik: Stud/en/place buty: Dr. Martens KATE top: Tibi spódnica: Sandro (wewnętrzna) spódnica: Henrik Vibskov (zewnętrzna) buty: Jef frey Campbell


86

SOCIAL ART YKUŁ

Chamstwo niekontrolowane „REPREZENTUJE PAN SOBĄ NIC, CZYLI ZERO”. JEDNO PRZYPADKOWO ZASŁYSZANE ZDANIE URUCHAMIA LAWINĘ. JAK W KLASYCZNYM DRESZCZOWCU – TYLKO ZAMIAST AGRESYWNYCH PTAKÓW, DZIOBAMI KŁAPIĄ STRAŻNICY DOBRYCH OBYCZAJÓW.

Tekst: Dominika Charytoniuk Ilustracja: Michał Dąbrowski

Irena Krzywicka podzieliła się kiedyś ze światem opinią, że w życiu poradzić można sobie ze wszystkim, chyba że staje przed nami chamstwo. Z nim walczyć się nie da, a przynajmniej ona nie zna żadnej skutecznej broni. Teza przedwojennej skandalistki być może nie chwyta dziś mocno za serce, ale potrafi spowodować ucisk w żołądku. Na przykład kiedy idziecie ulicą i słyszycie za plecami donośne: „E, mała, fajne cycki!” albo jesteście gospodarzem imprezy, na którą wbija stado niezaproszonych gości i natychmiast czuje się w mieszkaniu jak u siebie, demolując co się da. Zetknięcie się z takimi sytuacjami ciągle jeszcze funduje szok kulturowy.

PAN TU NIE STAŁ

SZELEST SUKNI I SZAL Z LISA

JAZDA BEZ TRZYMANKI

Jakie czasy, taka kultura. Poradniki dobrych manier z lat 20. i 30. pełne są szczegółowych opisów tego, jak się zachować, żeby nie narobić wiochy. Nie wolno studzić zupy dmuchając na łyżkę, kłócić się z mężem na ulicy, zwierzać się nieznajomym, zbyt długo wlepiać wzroku w witryny sklepowe albo głośno chichotać. To tylko nieliczne z poważnych przewinień, na które na pewno nie pozwalała sobie Pola Negri. Idę o zakład, że większość osób w dzisiejszych czasach ma jakieś na sumieniu. Pogratulujcie sobie, w międzywojniu bylibyście skończeni.

Obecnie nasze położenie na osi czasu znajduje się idealnie pośrodku niczego. Konwenanse zniknęły. Wypada powiedzieć i zrobić wszystko. Żyjemy w internecie, w którym zasady są płynne i każdy może czuć się zaproszony do ich tworzenia. Co robią trzynastolatki, którym nie poszła kartkówka z przyry? Odpalają laptopa i piszą pod dowolnym artykułem, że ich nauczycielka ma dałna. Jesteś zdolna i udało ci się zagrać w dobrym filmie? Życzliwa sieć zauważy, że masz łeb jak koń, krótką szyję i na pewno puściłaś się z producentem. Jesteś wysoką, ładną blondynką? Na pewno masz krzywe nogi.

PRL to zupełnie inna para kaloszy. Słowem-kluczem jest kontrola, czyli jesteśmy grzeczni, bo przyjdzie ZOMO i nas zje. W wersji bardziej prawdopodobnej: spałuje, spisze, zabierze na dołek. Przed zalewem chamstwa bronią ludu pracującego panowie milicjanci. Przeciętny obywatel Polski Ludowej doskonale zdaje sobie sprawę z tego co może, a czego nie. Czasy naszych rodziców są trochę jak wyrób czekoladopodobny – tandetna masa, udająca produkt ekskluzywny.


87

SOCIAL ART YKUŁ

„Od zarania dziejów wszyscy wiedzą, że nie ma ludzi bez wad. A jak ktoś ma problem z ich znalezieniem, bezinteresowny Polak chętnie go poratuje.”

Facet, który wie o ciuchach więcej niż to, że mają być czyste z pewnością jest pedałem. Od zarania dziejów wszyscy wiedzą , że nie ma ludzi bez wad. A jak ktoś ma problem z ich znalezieniem, bezinteresowny Polak chętnie go poratuje.

/ Podróż z marginesu do centrum niebezpiecznie nabiera tempa. „Taka sama wariatka jak ja, pije, dże mordę” – komplementuje koleżankę uczestniczka programu typu reality show. Opłacamy ten cyrk i głośno klaszczemy, bo nadal czujemy się lepsi. To nie nasze prostactwo, zobaczcie jacy są żałośni! Jednak czy rachunek za tę zabawę jest na naszą kieszeń?

POKAŻ JĘZYK FUTURYSTYCZNY (NIE)PORZĄDEK Do tej pory pamiętam szok, jakiego doznałam kiedyś na zajęciach z Kultury Języka Polskiego. Dowiedziałam się wtedy, że forma „chłopacy” przestała być oczywistym błędem. Dość wyśmiewania tych, którzy mówili tak, zanim to było modne. Masa (i to bynajmniej nie krytyczna) wpłynęła na kształt języka. W czasach, gdy słowo „kurwa” pretenduje do roli pełnoprawnego przecinka, a zwrotem „ja pierdolę” wyraża się zdumienie, podziw i gniew jednocześnie można zrobić wszystko. Oto społeczeństwo karmione rozrywką najniższych lotów prezentuje swoją moc sprawczą. Drżyjcie niedowiarki! Zasada mówiąca o tym, że gorszy pieniądz wypiera lepszy nie dotyczy przecież tylko ekonomii. Oczy ze zdziwienia wypada zacząć przecierać już. Rozsiądźmy się wygodnie i czekajmy – już za chwilę tłumaczenie różnicy między „poszedłem” (daleko) a „poszłem” (blisko) przestanie być nieśmiesznym żartem. AUTOBUSY I TRAMWAJE Statystycznie w komunikacji miejskiej spędzamy dziennie około 40 minut. Ograniczona powierzchnia autobusu czy tramwaju to ziemia jałowa na mapie kultury osobistej. Właśnie tu stykamy się z ludźmi-żółwiami, niezdejmującymi plecaków nawet w największym ścisku, bywalcami fast foodów z McZestawami na wynos i ekstrawertykami relacjonującymi życiowe dramaty przez telefon. Raz na jakiś kurs trafi się Don Kichot, który zacznie natrząsać się z kogoś, kto nie ustąpił miejsca ciężarnej. Nieważne, że właśnie wysiada. I tak usłyszycie, że jesteście chamami i pewnie pierwszy raz podróżujecie czymś, co jeździ po szynach, bo na co dzień poruszacie się furmanką (historia prawdziwa!). Jak źle musi być, skoro na arenę walki z prostactwem wszedł ZTM? Póki co straszakiem mają być pastelowe plakaty, promujące kulturę podróżowania. SCHODAMI W GÓRĘ Nie od dziś wiadomo, że o wartości czegokolwiek świadczy to, czy ktoś chce za to zapłacić. A sprzedawać trzeba się drogo albo wcale. Idąc tym tropem, odpowiedź na pytanie dokąd zmierza chamstwo, brzmi: na sam szczyt.

Być może czekają nas czasy, gdy kultura osobista stanie się towarem deficytowym, na który stać będzie nielicznych. Z kolei snoba poznamy nie po tym, że co tydzień biegnie do Zachęty, tylko po tym, że nie spluwa na chodnik. Mój kolega z tak zwanej gimbazy zapytał mnie ostatnio bardzo poważnie, co ja właściwie robię z tym nadmiarem śliny w ustach. Dziś prychnęłam, jutro przyznam mu rację? Do tej pory rozpychanie się łokciami było niewyszukaną metaforą, mało kto się łudzi, że pozostanie tylko tym. Już we wczesnych latach dwutysięcznych wieszcz śpiewał o braku granic. Oto dzieje się! KTO MA WŁADZĘ Przeżyliśmy dyktaturę proletariatu, teraz czeka nas kolejna – nieokrzesania. Obserwowanie, jak łatwo się jej poddajemy byłoby nawet zabawne, gdyby nie było tak straszne. Połączyliśmy geny z czasów kolejek po mięso i świat internetowego hejterstwa. I czekamy. No właśnie na co? Aż wyrośnie nam bardzo ciężkostrawny placek? Dyktatury narzucone odgórnie prędzej czy później padają. Jednak tę stworzymy wspólnie, siłą naszych obojętnych rąk. Bojąc się reagować, sukcesywnie zmienimy się w trzy małpy, które zasłaniając oczy, czynią problem niewidzialnym. Wejdziemy na ścieżkę odwróconej ewolucji. BAROMETR NIEKORZYSTNY Za dziesięć lat będziemy dla siebie jeszcze bardziej niemili. To truizm. Wszelkie zasady wyrastają przecież z empatii. Dając przyzwolenie na zdeformowany egoizm, obudzimy się w rzeczywistości pozbawionej nawet szczątków altruizmu. Wszystko trzeba będzie sobie wyszarpać, a stemplem rozpoczętej zmiany stanie się spryt. Kto szybciej, lepiej, więcej. Przed nami wyścig szczurów, w którym liczy się już tylko efekt. Bez pęt w rodzaju „wspólnego dobra”. Czy nie o tym marzyli twórcy rewolucji neoliberalnej? Nie trzeba będzie się starać o wykrojenie jak najlepszego kawałka z tortu. Jeśli ktoś zdoła zabrać cały dla siebie jego zysk. Chamstwo założyło siedmiomilowe buty i pokona czasoprzestrzeń szybciej niż nam się wydaje.


88

M O DA R E L A C J A

Nowa filozofia

pokaz Karoliny Marczuk

pokaz Klaudii Markiewicz

NIEWAŻNE CZY JESTEŚ FANEM MODY ROZPOCZYNAJĄCYM DZIEŃ OD FASHION TV LUB ŁYKAJĄCYM NIUSY BLOGOSFERY O MOTYWACH MODOWO-MOTORYZACYJNYCH, CZY TWOJA WIEDZA O UBRANIACH OGRANICZA SIĘ DO TEGO, CZY SĄ CZYSTE. TAK CZY OWAK POWINIENEŚ WIEDZIEĆ KTO, CO POKAZAŁ I GDZIE, ŻEBY ZABŁYSNĄĆ W TOWARZYSTWIE.

Tekst: Monika Nowińska Zdjęcia: Sebastian Kulis


89

M O DA R E L A C J A

„Projekty są coraz bardziej dopracowane, a jakość materiałów coraz wyższa.”

pokaz Kast Kryst

Najlepsze pokazy tej jesieni odbyły się w Łodzi, głównie na wybiegach Studio i Of f Out of Schedule. W ramach tej pierwszej sekcji zaprezentowała się miedzy innymi marka IKI, której sety są rezultatem połączenia odległych od siebie kultur. Mieszanka wpływów afrykańskich plemion przeplata się na zmianę z japońskimi kimonami i hawajskimi nadrukami palm. Julia Piotrkowska głowę pozostawiła w chmurach przez co kolekcja to głównie połączenie bieli z odcieniami niebieskiego. Karolina Marczuk pokazała modę uliczną we własnym wydaniu. Żywa paleta barw została zaaranżowana w oryginalne formy. Część Studio zamknęła Klaudia Markiewicz, która przeszła na ciemną stronę mocy. Kolekcja Vanitas została podporządkowana motywowi śmierci. Analiza budowy owadów została przełożona na konstrukcje ubrań. Dużą rolę odegrały ręcznie wykonane, unikatowe wzory i dzianiny, a niektóre ubrania pochłonął metaliczny i holograficzny połysk. Mimo przygnębiającego tematu przewodniego pokaz był bardzo dynamiczny. Fabryka Monopolis wykreowała niesamowity klimat dla awangardowych projektów sekcji Of f Out of Schedule. Na pierwszy ogień poszła Paulina Ptashnik, która zderzyła nowoczesność z tradycją. Biele oraz beże z gdzieniegdzie pojawiającym się seledynem pojawiły się na wybiegu w rytmie granej na żywo muzyki folkowej. Kas Kryst jak co sezon na Of f Out of Schedule pozamiatała ciekawymi sylwetkami. Wielbicielka czerni, pokazała jak bawić się

formą i sprawić, żeby czerń nie była tylko „czarna”. Błysk, transparentność i mieniące się cekiny. Kilka ostatnich sylwetek pokazało jak projektantka wzbogaca swoje awangardowe kolekcje o kobiecość. The Puppies pokazało swoją własną wizję świętości. Motyw dewocyjny towarzyszył modelom w postaci niebieskiego pojemnika na wodę święconą w kształcie Matki Boskiej. Ponownie przezroczyste materiały zostały połączone z obszernymi spodniami i płaszczami zapinanymi na białe zatrzaski. Stonowane kolory skonfrontowano z energetycznym żółtym i niebieskim. Maksymilian Gorockiewicz zdecydowanie przełamał dość przewidywalną modę męską. Monika Gromadzińska zaskoczyła przezroczystą sukienką całą przyozdobioną kolorowymi, ikonicznymi naszywkami również łódzkich klubów sportowych, zyskując zainteresowanie w postaci pogróżek kibiców. Wszyscy czekaliśmy na pokaz Oli Bajer na Designer Avenue. Bola popisała się charakterystyczną dla niej indywidualnością, a ubrania zostały zainspirowane ograniczonością. Tradycyjnie najwyższy poziom zaprezentował Michał Szulc, tytan pracy ostatnich miesięcy pod względem ilości przygotowanych kolekcji. Wszystkie wspomniane kolekcje potwierdziły, że w polskiej modzie wiele się dzieje, a pozytywne komentarze zwłaszcza zagranicznych mediów dotyczą głównie Of fów. Z roku na rok przybywa młodych-zdolnych. Projekty są coraz bardziej dopracowane, a jakość materiałów coraz wyższa.


90

M O DA A R T Y K U Ł

WRÓŻENIE Z CIUCHÓW JAK FUNKCJONUJĄ FIRMY PROGNOZUJĄCE TRENDY, SKĄD CZERPIĄ INSPIRACJE I KTO KORZYSTA Z ICH USŁUG. OTO KILKA TAJEMNIC, O KTÓRYCH WIEDZĄ NIELICZNI. OPRÓCZ ODROBINY TEORII ODSŁANIAMY KILKA TRENDÓW, KTÓRE NASZYM ZDANIEM Z PEWNOŚCIĄ BĘDĄ OBECNE W NAJNOWSZYCH KOLEKCJACH NA WIOSNĘ/LATO 2015.

Tekst: Marlena Woolford Ilustracja: Michał Dąbrowski

Niewiele osób spoza branży mody słyszało o firmie WGSN. Tajemniczej broni biznesu mody. Efekty jej pracy widzą jednak wszyscy w sklepach i na ulicach. Z usług tej firmy korzystają prawie wszystkie największe marki modowe na świecie i to niezależnie z jakiej półki cenowej pochodzą ich produkty. Wśród nich znajdują się zarówno H&M, Zara, Marks&Spencer, Nike, LVMH, jak i Reserved, Cropp Town, Smyk czy Vistula. WGSN przygotowuje prognozę nawet z ponad dwuletnim wyprzedzeniem. Ponadto klienci mają również dostęp do komputerowo rozrysowanych sylwetek, printów, detali itp. Wszystko jest udostępniane klientom z prawami autorskimi i w formacie wektorowym. Dzięki temu dany projektant może wziąć gotowy wzór i szybko go przerobić, zmieniając kształt lub położenie kieszonki, suwak, długość, kolorystykę i już gotowy jest projekt. To

jeden z powodów dlaczego we wszystkich sklepach możemy znaleźć podobne rzeczy. Kiedyś wydrukowałam kilka printów rozrysowanych przez WGSN i przeszłam się wzdłuż Oxford Street – największej ulicy handlowej w Londynie. Prawie każda firma miała u siebie jakąś interpretację tych printów. Zostały zastosowane na różnych ubraniach, z trochę zmienionymi proporcjami, kolorami lub wybranymi pojedynczymi elementami skomplikowanych wzorów. By uniknąć identyczności projektów, a jednocześnie niczego istotnego nie przeoczyć największe firmy mają subskrybcję kilku firm prognozujących trendy. Dodatkowo same prowadzą własne analizy. Czy to firmy prognostyczne dyktują co jest modne? I tak, i nie. To dość skomplikowana pajęczyna różnych powiązań. Oczywiście na trendy wpływają wielkie domy


91

M O DA A R T Y K U Ł

„Czy to firmy prognostyczne dyktują co jest modne? I tak, i nie. To dość skomplikowana pajęczyna różnych powiązań.” mody i ich kreatorzy. Ogromne znaczenie mają media, blogi, portale społecznościowe i ulica. Zwiększyła się też rola dobrych stylistów. Wpływają oni na gusta ludzi, ubierając celebrytów czy tworząc kostiumy do filmów lub stroje na występy i koncerty artystów czy po prostu komunikując co jest modne, a co nie na swoim profilu Facebooka czy blogu. Firmy modowe również w pewnym stopniu oddziałują na rynek mody poprzez kampanie reklamowe i witryny. Dzięki internetowi trendy stały się dobrem „ogólnodostępnym”. Oczywiście ogromne znaczenie na obowiązujące trendy mają celebryci. Jednak nie wszyscy, a jedynie ci, którzy zwracają uwagę ludzi swoim stylem. Ponadto prognozwanie trendów nie jest zawieszone w próżni i musi trafić na podatny grunt. Istnieje duch czasu, który pewnej estetyce daje przyzwolenie, a inną odrzuca. Osoby prognozujące trendy patrzą na wszystko: sztukę, ulicę, film, teledyski, graffiti, wielkich kreatorów mody oraz trendsetterów ulicy. Bardzo ciekawym miejscem znalezienia nowych trendów, które szybko przełożą się na ulicę jest obserwacja strojów osób wpływowych, które odwiedzają najlepsze pokazy mody podczas największych tygodni mody w Paryżu, Londynie, Mediolanie i Nowym Jorku. By trochę lepiej pokazać metodologię pracy firm prognozujących trendy, przytoczę ciekawą historię z mojej pracy w WGSN. Gdy dużo mniej wiedziałam o trendach wybrałam się w Wielkiej Brytanii na festiwal muzyczny Latitude. Tam przyjrzałam się głównym trendom widocznym wśród odwiedzających. Gdy wróciłam do biura i przeczytałam artykuł WGSN o trendach na Latitude okazało się, że nie znalazłam żadnego z trendów przeze mnie tam zauważonego. Dlaczego? Artykuł był prognozą trendów, a nie ich analizą. Prognostycy wybrali z tłumu tych, którzy byli ubrani w coś nowego i świeżego, co było zajawką tego, co pojawi się za rok czy dwa lata, a nie na tych, którzy byli odzwierciedleniem dużego trendu już istniejącego. Wybranie właściwych rzeczy w tej mniejszości to sztuka. Jednak należy pamiętać, że nie wszystko co oryginalne i ciekawe stanie się trendem. Spójrzmy więc na kilka wybranych trendów. Obecnie wiele osób stawia na prostotę. Ubrania są raczej gładkie, bez printów. Zarówno w modzie damskiej, jak i męskiej

szczególne miejsce zajmuje ostatnio czerń. Cała stylizacja w tym kolorze nikogo już nie dziwi. Modne są także ubrania bez rękawów, szczególnie bluzki z szerokimi ramionami lub sukienki jak ta z sową Anny Dello Russo. Z kolei przyszły sezon wiosna/lato 2015 minie pod znakiem sporych wpływów lat 70. Pojawią się bardziej eleganckie połączenia: dzwony mniej rozwarte, patchwork pomimo zestawień różnych wzorów bardziej wysublimowany, długie, wąskie apaszki na szyję, czasem kolorowe, a czasem po prostu czarne. Zarówno Prada, jak i marka Coach pokazały chodaki na obcasach. Pierwsza z wymienionych pokazała też długie patchworkowe skarpety i skórzany płaszcz inspirowany latami 70. Inspiracje tym samym dziesięcioleciem można zaobserwować również u takich marek, jak: Saint Laurent, House of Holland, Alberta Ferretti, Etro, Dries Van Noten, Chloé, Paul & Joe, Gucci, Just Cavalli, Max Mara, Trussardi i Matthew Williamson. Warto spojrzeć na różne inspiracje z tego okresu, np. wpływy bohemy woodstokowej, hipisów, błyszczące disco, modę sceniczną żywcem wziętą z koncertów Davida Bowiego z lat 70. Oczami wyobraźni widzimy dzwony, buty na platformach o grubej, drewnianej podeszwie, długie, bawełniane sukienki inspirowane wsią, szerokie ściagane rękawy, robótki na szydełku czy aksamitny żakiet Jimiego Hendrixa. W przyszłym roku lub nawet w 2016 hipsterzy zamienią się w hipisów. Niektórzy mężczyźni będą przypominać członków zespołu Led Zeppeline, a kobiety zaczną zakładać szersze spodnie o długości ¾ lub spódnico-spodnie (cullotes). Kolejne ciekawe trendy w modzie męskiej to stylistyka kowbojska, inspiracje nomadami, pustynią czy beduinami. Z kolei dla kobiet – fanów popkultury idealna wydaje się coraz popularniejsza estetyka Barbie. Wystarczy zwrócić uwagę chociażby na pokaz Moschino na wiosnę/lato 2015. Natomiast kolorem roku stanie się PANTONE 18-1438 marsala lub oberżyna/bakłażan. To tylko kilka z trendów, które prawdopodobnie będą obecne nie tylko na wybiegach, ale również na ulicy. Warto poszukać w sieci i znaleźć własną interpretację tego, co dzieje się w modzie. Za kilka lub kilkanaście miesięcy okaże się czy mieliśmy rację.


92

PREZENT Y DL A NIEJ

MARC BY MARC JACOBS Zakręcona, świeża i pełna stylu linia zegarków Marc by Marc Jacobs jest bardziej swobodną i przystępną cenowo interpretacją luksusowej linii Marc Jacobs. Reprezentuje młodzieńczy styl, inspirowany vintage z domieszką czegoś nieoczekiwanego. Odważne kolory, niezwykły humor i uwielbienie mody, które przejawiają się w produktach Marc by Marc Jacobs, docierają do ludzi skoncentrowanych na modzie, pewnych siebie i nielubiących nosić tego, co wszyscy. Dzięki temu zegarkowi wyróżnisz się z tłumu! swiss.com.pl

NOWOŚĆ OD GOSHICO – BIG BAG! Lekka jak puch, duża shopperka. Wykonana z ortalionu (w wersji czarnej lub ciemnozielonej) została wykończona elegancką skórą. Absolutny hit sezonu oraz obowiązkowy świąteczny podarunek! Jeżeli jeszcze nie napisałaś listu do Świętego Mikołaja to teraz już wiesz, o co powinnaś poprosić. goshico.com

LADY MILLION EAU MY GOLD! PACO RABANNE Rozkoszna, kapryśna i zmysłowa. Jej żywiołowość i beztroska swawola nie ujmują ani odrobiny zmysłowości. Kobieta Lady Million Eau My Gold! znajduje się bowiem zawsze w centrum zainteresowania, na niej koncentrują się wszystkie spojrzenia, to ona staje się obiektem powszechnego pożądania. Zuchwale koncentruje się wyłącznie na przyjemności, chlubi się swoim udziałem w widowiskowym spektaklu, odrzuca nudę i przeciętność. Skąpana w luksusie zapomina o codzienności. Znakomity prezent dla wymagających kobiet! pacorabanne.com


93

PREZENT Y DL A NIEJ

PRALINY MERYBARBERY CHOCOLATE Przecież wszystko, czego potrzebujemy do szczęścia to miłość i odrobina czekolady. Korzystając ze świeżych, najwyższej jakości produktów Marysia i Basia stworzyły unikatową linię czekoladek. Postawiły na oryginalne i nietypowe połączenia smakowe: zielona herbata jaśminowa, tytoń Black Cavenish, bazylia z limonką czy ananas z pieprzem. Takie zestawienia sprawiają, że ich pralinki na długo zapadają w pamięć. facebook.com/MeryBarberyChocolate

ANIMALZ SWTR Masz dosyć przeciętnych ubrań, nudnych printów i kiepskich krojów? To świetnie! Przedstawiamy markę EVC DSGN i ich bluzę Animalz SWTR. Najwyższej jakości dzianina, klasyczny krój w mocno streetowej aranżacji. Wyróżniaj się z tłumu nietuzinkowym ubiorem. EVC DSGN to nieoczywisty duet, tworzący z pasją niesztampowe kolekcje odzieży i akcesoriów. Jesteście gotowi na więcej? evcdsgn.pl

CZARUJĄCY UPOMINEK Szukasz niepowtarzalnego prezentu? Nic prostszego! Oryginalna biżuteria zawsze będzie odpowiednim upominkiem. Ręcznie wykonane bransoletki z wygrawerowaną osobistą dedykacją to wyjątkowy podarunek. Zawsze można do niej dobrać odpowiednie kolczyki, pierścionek czy naszyjnik. Odwiedź sklep stacjonarny przy ulicy Chmielnej 9 w Warszawie. Tylko teraz wszystko dostępne jest w rewelacyjnej promocji – 50%. dedicated-charms.pl

JOGGERY OD DIAMANTE WEAR Po materiałowych odsłonach w kilku kolorach przyszła pora na absolutny sztos – odsłonę jeansową w dwóch odcieniach. Z góry i z dołu ściągacze z gumką zapewniające komfort i wygodę nawet najbardziej aktywnym. Na tylnej kieszeni stylowy haft – na tym koniec dodatków. Klasycznie. Spodnie uszyte w Polsce z najlepszych materiałów. Opcja unisex – dla każdego. diamante-wear.com

BEEEEEEE… Miękka, miła w dotyku, ciepła i lekka bluza wełniana. Zaprojektowana specjalnie na mroźną zimę. Distense to przede wszystkim kolorowe i wzorzyste bluzy w sportowo-miejskim stylu. Na równi z designem stawiają komfort noszenia. Szyją wyłącznie z naturalnych materiałów najwyższej jakości, które są przyjemne w dotyku, nie tracą koloru i co najważniejsze nie deformują się. Dobrze leżą na sylwetce i nie ograniczają ruchów. pl.distense.com


94

PREZENT Y DL A NIEJ

FIRST LIFT! Jeśli nie możesz pogodzić się z wiotką skórą, workami pod oczami, zmarszczkami mimicznymi czy rozstępami, wypróbuj nici PDO First Lift! Cały zabieg trwa mniej godzinę i jest całkowicie bezbolesny. Już następnego dnia zobaczysz niesamowite efekty! Skóra stanie się gładka i napięta, pory zostaną znacznie zmniejszone, zmarszczki wygładzone, a po rozstępach nie będzie ani śladu. Te wszechstronne nici dostępne są w gabinetach w całej Polsce, np. princessacademy.pl. Spis gabinetów znajdziesz na croma.pl

LAID BARE EYE PALETTE LILY LOLO Niezwykły zestaw ośmiu cieni do powiek w neutralnych odcieniach sprawdzi się przy każdego rodzaju karnacji. Jaśniejszymi cieniami bez problemu stworzysz naturalny, dzienny makijaż, z kolei przy pomocy ciemniejszych z łatwością uzyskasz uwodzicielskie smoky eye. Naturalne cienie Lily Lolo wyróżniają się łagodną, naturalną formułą oraz lekką i jedwabistą konsystencją. Nie zawierają substancji zapachowych ani talku. Są łatwe do blendowania i wyjątkowo trwałe. Produkt odpowiedni dla wegan. costasy.pl

MANY MORNINGS Dostaliście kiedyś na święta skarpety od babuni? Wełniane, ciepłe, robione na drutach i cholernie brzydkie? W każdej szafie jest czarna dziura, wciągająca w swe czeluście „udane” prezenty. Jeśli obawiacie się kolejnego podarunku tego rodzaju wystarczy, że podsuniecie bliskim pod nos link do strony Many Mornings i po kłopocie. Producenci tworzą skarpetki takie, jakie sami chcieliby nosić. Wyróżniają się oryginalnym wzornictwem, wysoką jakością materiałów i unikalnym podejściem do designu. Kup parę skarpet, a drugą Many Mornings przekaże potrzebującym. Dołącz do akcji SHARE A PAIR! manymornings.com/sklep

LEKCJE MAKIJAŻU BOBBI BROWN Piękno powinno być ogólnodostępnym dobrem. Każda kobieta może wyglądać i czuć się wspaniale, dzięki wiedzy i odpowiednim narzędziom. Dlatego marka Bobbi Brown oferuje szeroki wachlarz bezpłatnych lekcji makijażu, które mają zaopatrzyć kobiety w narzędzia, wiedzę oraz pewność siebie potrzebne, aby stać się własnymi wizażystkami i specjalistkami w dziedzinie pielęgnacji skóry. Lekcje makijażu Bobbi Brown są dostosowane do indywidualnego stylu życia i cech osobowych. Prowadzą je wyszkoleni wizażyści. bobbibrowncosmetics.com


PREZENT Y DL A NIEJ

95


96

P R E Z E N T Y D L A N I EG O

JERZY DUDEK WYBRAŁ CITIZEN Zastanawiasz się nad wyjątkowym prezentem dla bliskiej osoby? Wybierz zegarek Citizen z serii Radio Controlled z funkcją automatycznego dostrajania falami radiowymi i mechanizmem Eco-Drive, który umożliwia ładowanie baterii energią słoneczną. Innowacyjny, pełen detali i niezwykle wytrzymały gadżet będzie idealnym podarunkiem. Wysoką jakość zegarków Citizen potwierdza sam Jerzy Dudek, który stał się nowym ambasadorem marki. swiss.com.pl

KOSZULA DICKIES SACRAMENTO

Klasyczna flanelowa koszula drwala od Dickies. Wykonana w 100% z bawełny, dyskretne nieduże logo na kieszeni. Idealna na każdą okazję. Koszula dostępna w kilku wersjach kolorystycznych. Lista sklepów oferujących kolekcję streetwearową Dickies dostępna jest na stronie firmy. dickies.pl

WILD DSQUARED2 Współczesny mężczyzna funkcjonuje według zasad określanych przez nowoczesny styl życia i środowisko miejskie. Zawsze idzie pod prąd, poszukując prawdziwej wolności. Idealnym pokreśleniem jego buntu jest wyrafinowana kompozycja Wild od DSQUARED2. Wyrazista, intensywna nuta Opoponaxu, połączona z akcentami nowoczesnego bursztynowego Neolabdanum znakomicie wyraża męskość, siłę i wytrzymałość. Doskonały prezent dla indywidualistów. dsquared2.com


97

P R E Z E N T Y D L A N I EG O

MAKE THEM LOOK FIT! Szukasz pomysłu na niebanalny prezent? Wyślij swoich bliskich na trening! W zdrowym ciele zdrowy duch, a regularny wysiłek fizyczny nie tylko wyrzeźbi kształty, ale również doda sił i energii do życia. Zamień znajomego marudę w optymistę! Jak? Wystarczy, że sprezentujesz mu kartę podarunkową Fitness Club S4 – jedyną customową fit-ofertę na rynku! Kartę możesz „doładować” wybranymi przez ciebie zajęciami, dobierając je pod osobiste preferencje osoby, którą chcesz obdarować. fitnessclubs4.pl

WYGRAJ PODRÓŻ DO FINLANDII

Bezkresne, białe pejzaże, lasy, jeziora, nieskazitelnie czysta woda i niezwykle przejrzyste powietrze. Na horyzoncie wyprawa psim zaprzęgiem, łowienie ryb w przeręblu, jazda skuterem przez ośnieżone góry, a po pełnym wrażeń dniu – wieczór w saunie. Brzmi nieźle? Weź udział w konkursie i wygraj wyjazd do Finlandii! Dwie osoby będą mogły zabrać aż trójkę swoich przyjaciół w prawdziwie zimową przygodę za koło podbiegunowe. kierunekfinlandia.pl

GOGLE MAJESTY SPECTRUM Dla wszystkich uprawiających sporty zimowe, ceniących sobie doskonałą widoczność polecamy gogle wyposażone w podwójną, wentylowaną szybę, która dzięki sferycznemu kształtowi nie zniekształca obrazu. Konstrukcja bezramkowa świetnie się prezentuje i zapewnia szerokie pole widzenia. Gogle występują w 6 wersjach kolorystycznych, a każda para zawiera dodatkową szybę na pochmurną pogodę. Dostępne w Showroomach MAJESTY. majestyskis.com

TRUSSARDI BLACK EXTREME

Nowa kompozycja dla mężczyzny, poszukującego mocnych wrażeń. Zapach oparty na arystokratycznym akordzie czarnej skóry, który przenikają aromaty ciemnych drzew, wetiweru i paczuli, otwarcie manifestuje wyrafinowaną elegancję. Z kolei owocowa nuta śliwki połączonej z włoskim irysem dodaje pewności siebie. Uwodzicielski, tajemniczy i niezwykle czarujący. Trussardi Black Extreme – oto nowoczesność i tradycja w idealnej harmonii. trussardi.com


98

ALEX ABSOLUTNIE JEŚLI SĄDZICIE, ŻE WAKACYJNE PRZYGODY ALEXA, ODKRYWAJĄCEGO RZECZYWISTOŚĆ NA NOWO JAKO PRZEDSTAWICIELA PODZIEMNEGO KLUBU DOBIEGŁY KOŃCA, JESTEŚCIE W BŁĘDZIE. ZARÓWNO BOHATER, JAK I ZWYCIĘSKIE POSTACI WYŁANIANE W KOLEJNYCH CASTINGACH ZOSTAŁY UWIECZNIONE NA SPECJALNYCH, LIMITOWANYCH TUBACH, W KTÓRYCH UKRYTO PRODUKTY SZWEDZKIEJ MARKI. Tekst i grafika: materiały promocyjne Akcja Absoluta w ramach globalnego projektu TRANSFORM TODAY, inspirującego do wprowadzania zmian w swoim życiu i odkrywania twórczego ducha, miała na celu przedstawienie idei, którym hołduje firma. Po raz kolejny marka doceniła polskich artystów, dając im szansę tworzenia komiksu „na żywo”, pojawiającego się co tydzień na specjalnej stronie Życia Alexa. Tym razem do projektu wybrano scenarzystę komiksowego, serialowego, jak i filmowego – Bartka Sztybora, odpowiedzialnego m.in. za album Szanowany i It’s Not About That oraz rysownika Marka Oleksickiego, autora Odmieńca. Przez kilka tygodni lipcowe i sierpniowe poniedziałki urozmaicono przygodami młodego architekta niegodzącego się na codzienną nudę. Alex dzielnie walczył nocami z szarą rzeczywistością polskich miast, zmagał z reklamami zaśmiecającymi Łódź, sfrustrowanym dyrektorem kreatywnym agencji reklamowej, czarnym bohaterem zabraniającym organizacji imprez we Wrocławiu czy „moherowymi”

babciami zawłaszczającymi park. Oczywiście ów śmiałek nie mógłby poradzić sobie bez pomocy innych postaci, wyłanianych w cotygodniowych castingach on-line spośród chętnych fanów przez specjalną komisję, w której skład weszli twórcy komiksu oraz przedstawiciel marki ABSOLUT. Przeniesione w rysunkowy świat osoby mogą wraz z głównym bohaterem odnaleźć się na specjalnych tubach dostępnych w wybranych polskich sklepach. Na opakowaniach rozpoznawalną kreską odwzorowany został wizerunek Alexa oraz zwycięskich charakterów. Projektem zajął się oryginalny twórca postaci, a więc Marek Oleksicki. Jest to zdecydowanie must have dla fanów komiksu, a także świetny i niesztampowy prezent pod świąteczną choinkę, dodający odrobiny inspiracji przy okazji postanowień noworocznych. Jeśli przegapiłeś któryś z odcinków, zapoznaj się z całą historią na stronie www.zyciealexa.pl.


99

NOWA NOWAKARTA

KARTA

Najlepsza bałkańska kuchnia w bliżej nieokreślonej okolicy! Best Balkan cuisine in an unnamed neighborhood!

Najlepsza bałkańska kuchnia w bliżej nieokreślonej okolicy! Best Balkan cuisine in an unnamed neighborhood!

Szkolna 2/4, 00-006 Warszawa | 22 828 10 60 | kontakt@banjaluka.pl | www.banjaluka.pl polub!

www.fb.com/Banjaluka.WWA | www.instagram.com/Banjaluka_warszawa

śledź!

Szkolna 2/4, 00-006 Warszawa | 22 828 10 60 | kontakt@banjaluka.pl | www.banjaluka.pl polub!

www.fb.com/Banjaluka.WWA | www.instagram.com/Banjaluka_warszawa

śledź!


100

Rozwiązania, które ułatwiają życie

SWOBODNE KORZYSTANIE Z INTERNETU, STREAMING WIDEO W JAKOŚCI HD CZY ZABAWA W GRY MMO TO ZADANIA, KTÓRYM MUSI SPROSTAĆ DOMOWY ROUTER. W TEJ ROLI IDEALNIE SPRAWDZI SIĘ URZĄDZENIE Z SERII TP-LINK ARCHER, KTÓRE OBSŁUGUJE POŁĄCZENIA BEZPRZEWODOWE W NOWYM I SZYBKIM STANDARDZIE AC. NATOMIAST, GDY POTRZEBUJECIE INTERNETU MOBILNEGO WYSTARCZY SPRAWIĆ SOBIE PRZENOŚNY HOTSPOT 3G. WKŁADASZ KARTĘ SIM WYBRANEGO OPERATORA SIECI KOMÓRKOWEJ I CIESZYSZ SIĘ DOSTĘPEM DO SIECI NA WSZYSTKICH URZĄDZENIACH. Tekst i zdjęcia: materiały promocyjne

TP-LINK M5360 HOTSPOT 3G Z BANKIEM ENERGII

TP-LINK ARCHER D7 Urządzenie wyposażone jest m.in. w wbudowany modem ADSL2+, dwa moduły radiowe pracujące w zakresie 2,4 oraz 5 GHz, cztery gigabitowe porty LAN, trzy dwupasmowe anteny o wysokim uzysku. Taka konfiguracja, w połączeniu ze wsparciem dla standardu 802.11ac, umożliwia zestawienie bardzo szybkiej sieci bezprzewodowej umożliwiającej przesyłanie danych z sumaryczną prędkością do 1750 Mb/s. Router wyposażony jest w uniwersalny port LAN/WAN, co pozwala użytkownikom na korzystanie z różnorodnych łącz internetowych, takich jak łącza ADSL, modem kablowy lub modem światłowodowy. Dodatkowym atutem D7 są dwa porty USB 2.0, za pomocą których udostępnimy w sieci drukarkę i zasoby zapisane na zewnętrznej pamięci masowej.

Jest to urządzenie dla wszystkich, którzy lubią mieć zawsze w zasięgu internet. Pojemność akumulatora na poziomie 5200 mAh umożliwia do 17 godzin pracy samego urządzenia, a w międzyczasie doładowanie baterii smartfona czy tabletu. Router, po zainstalowaniu w nim karty SIM, udostępni łącze wszystkim naszym urządzeniom, zabezpieczy je, a jednocześnie pozwoli na dzielenie się łączem ze znajomymi lub współpracownikami. Oczywiście tylko tym, którym ten dostęp przyznamy.

TP-LINK TL-PB10400 PRZENOŚNE ŹRÓDŁO ENERGII Rozładowana bateria w smartfonie i żadnego gniazdka elektrycznego w pobliżu? Najlepszym zabezpieczaniem przed tego rodzaju sytuacją jest zakup banku energii TP-LINK TL-PB10400. Urządzenie wyposażono w bardzo mocny akumulator, którego pojemność wynosi aż 10400 mAh. Pozwala to na przeprowadzanie od 3 do 5 pełnych cykli ładowania standardowego smartfonu. Poza tym TL-PB10400 posiada dwa porty USB (5V/2A oraz 5V/1A) umożliwiające jednoczesne podłączenie do ładowania dwóch urządzeń.


NICI PIĘKNA NICI PIĘKNA

101

NIEINWAZYJNA POPRAWA ESTETYKI TWARZY NIEINWAZYJNA POPRAWA ESTETYKI SKÓRY SKÓRY TWARZY I CIAŁA:I CIAŁA: OD KOREKTY DROBNYCH ZMARSZCZEK AŻ PO OD KOREKTY DROBNYCH ZMARSZCZEK AŻ PO LIFTINGLIFTING

Wchłanialne w pełni bezpieczne dla organizmu First Lift to skuteczne rozwiąz Wchłanialne i w pełni ibezpieczne dla organizmu nici PDO nici FirstPDO Lift to skuteczne rozwiązanie każdego problemu estetycznego, tj.: utrata jędrności i napięcia skóry, zmiana owalu każdego problemu estetycznego, tj.: utrata jędrności i napięcia skóry, zmiana owalu twarzy. tw sprawdzają się do podnoszenia podbródka, brwi, zmian linii konturu linii policz DoskonaleDoskonale sprawdzają się do podnoszenia podbródka, brwi, zmian konturu policzków i żuchwy. Nici PDO First Lift stanowią sprawdzoną alternatywę dla zabiegów chirurgicz i żuchwy. Nici PDO First Lift stanowią sprawdzoną alternatywę dla zabiegów chirurgicznych – gwarantują natychmiastowy i spektakularny efekt, nie narażając pacjenta na – gwarantują natychmiastowy i spektakularny efekt, nie narażając pacjenta na powikłaniapowik lub skutki uboczne. lub skutki uboczne. ZALETY ZABIEGU PDO FIRST LIFT: ZALETY ZABIEGU PDO FIRST LIFT: - szybki i bezbolesny (ok. 30 min.) - szybki i bezbolesny zabieg (ok.zabieg 30 min.) - natychmiastowe rezultaty, utrzymujące się 2 nawet - natychmiastowe rezultaty, utrzymujące się nawet do lat do 2 lat - brak cięć-ibrak blizncięć i blizn - nici są całkowicie wchłaniane przez organizm - nici są całkowicie wchłaniane przez organizm - brak widoczności i wyczuwalności nici - brak widoczności i wyczuwalności nici - brak okresu rekonwalescencji - brak okresu rekonwalescencji - możliwość powtórzenia - możliwość powtórzenia zabiegu zabiegu

Nici Happy Lift otrzym Nici Happy Lift otrzymały Perłę Dermatologii Estetycznej 2 Perłę Dermatologii Estetycznej w kategorii2014 Najlepszy Prod w kategorii Najlepszy Produkt do Niechirurgicznego Liftin do Niechirurgicznego Liftingu.

RODZAJERODZAJE NICI: NICI: First Lift – First poprawa delikatnej delikatnej skóry Lift –struktury, poprawa gęstości struktury,i elastyczności gęstości i elastyczności skóry First Lift Screw – do odnowy grubszej skóry First Lift Screw – doi silniejszej odnowy i stymulacji silniejszej stymulacji grubszej skóry First Lift Barb nić Barb z haczykami do rewitalizacji skóry i delikatnego liftingu liftingu First–Lift – nić z haczykami do rewitalizacji skóry i delikatnego First Lift Barb lifting i ujędrnienie dzieki specjalnemu systemowi systemowi haczyków wokół nici wokó First4D Lift– natychmiastowy Barb 4D – natychmiastowy lifting i ujędrnienie dzieki specjalnemu haczyków

CROMA-PHARMA • ul. Ryżowa 31 • 02-495 • tel. +48 22 853 3422 • fax 8822 • WWW.CROMA.PL CROMA-PHARMA • ul. RyżowaWarszawa 31 • 02-495 Warszawa • tel.02 +48 853+48 02 22 34 853 • fax27 +48 853 27 88 • WWW.CROMA.PL

zawsze na najwyższym poziomie

WARSZAWA, UL POZNAŃSKA 7 bawsiedobrze@leniviec.pl www.leniviec.pl


102

JAW S D R O P

SODASTREAM. UWOLNIJ FANTAZJĘ! Ekspres, który sprawi, że uzyskasz napój dokładnie taki, jak lubisz! Wybierz stopień nagazowania wody, dodaj wybrany syrop smakowy SodaMix i ciesz się oryginalnym smakiem bąbelkowego orzeźwienia. Szybko, prosto i przyjemnie. SodaStream uruchomia wyobraźnię i zapewnia świetną zabawę! Urządzenie wyróżnia się także nowoczesnym designem, ma niewielkie gabaryty i jest łatwe w obsłudze. Na polskim rynku dostępne są cztery modele ekspresu SodaStream w różnych wariantach kolorystycznych. sodastream.pl

BLUE MICROPHONE SNOWBALL Dziecinnie prosty w użyciu, a brzmi jak zawodowa, studyjna pojemnościówka. Blue Snowball to pierwszy na świecie profesjonalny mikrofon USB. Nieważne czy nagrywasz w domu, czy w studiu nagrań, dzięki temu urządzeniu uzyskasz krystalicznie czysty dźwięk ze wszystkimi detalami brzmienia. Snowball należy do sprzętów typu plug-n-play, co oznacza, że wystarczy podłączyć mikrofon do komputera PC lub Mac i od razu można go używać bez konieczności instalowania dodatkowego oprogramowania. nutron.pl

SAMSUNG GALAXY GEAR S To urządzenie następnej generacji, które przenosi możliwości smartfonów na nadgarstek. Gear S to inteligentny zegarek z łącznością 3G i innymi funkcjami, które spełniają rosnące potrzeby konsumentów. Zaprojektowany w połączeniu z eleganckim, zakrzywionym wyświetlaczem Super AMOLED i elastyczną opaską smartwatch, wygodnie mieści się na nadgarstku użytkownika. Dzięki łączności 3G urządzenie oferuje nowe możliwości i zapewnia konsumentom swobodę życia w ruchu. samsung.com/pl


103

JAW S D R O P

LIVE LTE

Oto pierwszy w ofercie Kruger&Matz smartfon wyposażony w standard łączności 4G LTE, zapewniającej użytkownikom szybki dostęp do sieci internetowej. Jest to model posiadający system Android 4.4 KitKat, za którego płynne działanie odpowiada czterordzeniowy procesor Snapdragon 400 (MSM8926), taktowany zegarem 1,2 GHz i wspierany 1GB pamięci RAM. Wyróżnia go tylna kamera 13Mpix, gwarantująca doskonałą jakość zdjęć i nagrań. Dodatkowo, z myślą o fanach selfie, LIVE LTE wyposażono w przednią kamerę 5Mpix. lechpol.eu

AIAIAI TMA-1 DJ BLACK Profesjonalne osiągi i jakość wykonania idące w parze ze współczesnymi trendami wzornictwa. TMA-1 powstały we współpracy z 25 profesjonalnymi i uznanymi DJ-ami (wśród nich znaleźli się m.in. James Murphy, A-Trak, Seth Troxler, Madlib i inni). Testowane zarówno w studiach, jak i podczas światowych tras przez światową czołówkę wymagających DJ-ów,TMA-1 są wyspecjalizowanym narzędziem dla intensywnie pracujących muzyków i audiofilów. Wykorzystują dynamiczne, 40-milimetrowe tytanowe przetworniki dla osiągnięcia czystego i wiernego dźwięku w pełnym zakresie pasma akustycznego. nutron.pl

SAMSUNG GALAXY ALPHA

Wyróżnia się eleganckim designem i starannie dopracowaną, kompaktową obudową. Model jest przykładem harmonijnego połączenia przeciwstawnych elementów – łagodnego, miękkiego, matowego wykończenia i przyciągającej wzrok, błyszczącej metalowej ramki. GALAXY Alpha ma niecałe 7 mm grubości, co oznacza, że jest również jednym z najcieńszych smartfonów na rynku. Pomimo smukłej i lekkiej konstrukcji GALAXY Alpha oferuje użytkownikom wydajne podzespoły i funkcje, których użytkownicy oczekują od flagowych urządzeń mobilnych z serii GALAXY. samsung.com/pl

HERO4 SILVER Pierwsza GoPro z wbudowanym ekranem dotykowym. Sterowanie kamerą, kadrowanie ujęć i odtwarzanie nagrań jest teraz banalnie proste. Kamera rejestruje filmy w 4K i zdjęcia 12MP w oszałamiającej jakości. Nowe funkcje sprawiają, że urządzenie jest niezwykle przyjazne dla użytkowników. Dodatkowo HiLight Tag pozwala oznaczać kluczowe momenty podczas nagrywania filmu. Z kolei wodoszczelna obudowa do 40m łączy wszechstronność z profesjonalną jakością obrazu i udogodnieniami ekranu dotykowego. freeway.com.pl


104

BMW X3 Tekst i zdjęcie: @annmisi

Dwa dni przed testem BMW X3 czułam podekscytowanie jak przed pierwszą randką. Strasznie obawiałam się tego spotkania. Koniec końców było rewelacyjnie! Wiecie jak to jest, gdy po spotkaniu wiesz, że to prawdziwa miłość, w dodatku od pierwszego wejrzenia. I nagle zdajesz sobie sprawę z tego, że po 5 dniach będziecie musieli się rozstać. BMW X3 wędruje z powrotem w ręce właściciela… Jednak wracając do pięknych chwil, spędzonych razem. Postanowiłam pojechać do Szczyrku. Wyruszyłam po śniadaniu. Piękne granatowe X3 w dieselu powitało mnie na parkingu. Tak jak w czasach liceum, tak i teraz ten znaczek wywołuje lawinę skojarzeń, jak żaden inny. Najciekawsze jest to, że bez względu na to czy mamy do czynienia z trójką, piątką czy siódemką BMW to po prostu BMW. Wabik na laski charakternych chłopaków z miasta. W skrócie dzięki BMW człowiek nigdy się nie zestarzeje, podobnie jak kibic Legii. Jedyna miłość i to jest nie tylko moje zdanie. Ziomki na mieście mają podobne zdanie. Jeden z nich mówi: „BMW kojarzy się przede wszystkim z precyzją i niezawodnością. Przyśpieszeniem, prędkością, ale też komfortem. BMW jest trochę jak iPhone, ekskluzywny i elitarny, a jednocześnie dostępny dla mas.” Z kolei inny: „BMW to elegancja połączona ze sportowym sznytem. Auto dla ludzi, którzy

nie boją się wyzwań. Są odważni, dynamiczni i często nieobliczalni. BMW kojarzy mi się trochę z diabłem tasmańskim z bajek Looney Tunes. Ponadto BMW jest synonimem komfortu podróży i pozytywnych doświadczeń. Jeździłem wieloma modelami od starych rzęchów ze zderzakami przymocowanymi na pianki montażowe po najnowsze modele i jedno muszę przyznać jechało się nimi bardzo wygodnie. W ogóle nie czuje się prędkości, dołów itd. Nic więc dziwnego, że naturalnym skojarzeniem jest bardzo wysoka jakość wykonania.” Nowe BMW X3, którym pocięłam w góry nabrało jeszcze bardziej wyrazistego wyglądu dzięki podwójnym reflektorom, mocniej narysowanemu grillowi, nowym zderzakom oraz lusterkom bocznym. Hitem dla mnie okazała się automatyczna klapa bagażnika otwierana i zamykana z kluczyka, którą bawiłam się dobrą godzinę, nagrywając filmiki na Instagram. Z kolei nagłośnienia nawet nie miałam odwagi przetestować na full. Konkretny charakter to konkretny charakter i tyle w tym temacie. Ogólnie wyprawa bardzo się udała, prowadzenie tego auta w górach to wielka frajda. Razem zrobiliśmy około 800 km i to na jednym baku! Nie wiem jak to będzie dalej. Chociaż podobno od złamanego serca się nie umiera.


18 km

11

8

Ośrodek Narciarski Kotelnica Białczańska Sp. z o.o. ul. Środkowa 181 B, 34-405 Białka Tatrzańska Tel. +48 18 26 541 33 www.bialkatatrzanska.pl

22 3 4,5km

CEN

IE

NETNEJ CYJ

KUP K WPROM AR O

a.pl nsk za

www.b ialk ata tr


106

TRIPY ART YKUŁ

Po pr o st u o R o sj i

OGLĄDAM POCZTÓWKI Z MOSKWY I PETERSBURGA. SĄ ŁADNE, PRZYJEMNE, ZNAJDUJĄ SIĘ NA NICH CIESZĄCE OKO BUDOWLE I ZASTANAWIAM SIĘ CZY FAKTYCZNIE ROSJA TO KRAJ ZAPIJACZONYCH MENELI BEZGRANICZNIE UFAJĄCYCH SWOJEMU NAJWYŻSZEMU WODZOWI, KTÓRZY NAWET NIE SĄ ŚWIADOMI TEGO, ŻE ŻYJĄ W SKRAJNEJ BIEDZIE? ZNAJDUJĄCY SIĘ WE MNIE KSENOFOB NIE BIERZE INNEJ OPCJI POD UWAGĘ. Z DRUGIEJ STRONY LEWACKO-KOSMOPOLITYCZNA CZĘŚĆ MOJEJ DUSZY ZAPRZECZA TEMU, ARGUMENTUJĄC, ŻE TO TAKI SAM KRAJ, JAK POLSKA, TYLKO WIĘKSZY. I TOŁSTOJA MIELI, I DOSTOJEWSKIEGO, I CZAJKOWSKIEGO. PRZECIEŻ TO OJCZYZNA GENIUSZY, A KOMUNIZM BYŁ W SUMIE IDEĄ ŚWIATŁĄ. KTÓRA Z TYM DWÓCH SKRAJNYCH OPINII JEST PRAWDZIWA? W MOMENCIE NAJWIĘKSZEJ NAGONKI MEDIALNEJ ORAZ WSZECHOBECNEGO HEJTU NA ÓW KRAJ OKAZUJE SIĘ, ŻE ŻADNA.

Tekst: Krzysztof Grabań, Maciej Grzenkowicz

Po pierwsze: polityka. Gorący temat. Właściwie chyba jedyny, jaki poruszają obecnie polskie media w kwestii Rosji. Czy Rosjanie są zindoktrynowani? Po zapoznaniu się z obecnymi nastrojami społeczeństwa okazuje się, że niestety tak. Ludzie bez żadnych problemów mówili o Krymie jako części Rosji. Polakom trudno zrozumieć takie bezkrytyczne rozumowanie. Z kolei Rosjanie nie mogą pojąć naszego przeświadczenia o tym, że Krym należy się Ukrainie. Twierdzenia o zasadności istnienia państwa ukraińskiego spotykają się z dezaprobatą, bo właściwie to przecież Rosja. Wspólne korzenie, wspólna historia, język też taki prawie wspólny, więc w sumie to wszystko wspólne. Takie opinie nie są wymysłem mojej wyobraźni. Tego rodzaju komentarze były wygłaszane bez żenady. Mimo to, trudno oprzeć się wrażeniu, że Polacy są w sumie bardziej zindoktrynowani od Rosjan, oprócz niechlubnych wyjątków. Przeciętny Rosjanin interesuje się polityką w stopniu umiarkowanym. Jak słyszy, że gdzieś tam na Zachodzie jacyś ludzie walczą, aby przyłączyć się do Rosji, to im kibicuje, ale nie bierze do rąk karabinu

i nie kupuje biletu na następny pociąg do miejscowości, położonej jak najbliżej granicy rosyjsko-ukraińskiej. Oczywiście wierzy w to, że jego kraj jest tym dobrym, ale poza tym nic więcej nie robi. Nie da się ukryć, że propaganda rosyjska doznała drastycznej przemiany, co widać przede wszystkim na przykładzie kultury. Istnieje kult wojny. Światowe można nazwać wręcz tematami wiodącymi. Powodzeniem cieszy się także 1917 rok. Bolszewicy – byli bohaterowie – obecnie są przedmiotem szykan. Komunizm, który wcześniej uchodził za ideologię-cud został zdeprecjonowany i uznany za haniebny. To w nim odnajdowane jest wszelkie zło, okrucieństwo, niewola. Rolę bolszewików przejmują białoarmiści, szlachta, ideały narodowe i tradycja. Jednak na Placu Czerwonym ciągle jest jeszcze więcej czerwonych gwiazd niż prawosławnych krzyży. Podobno są plany, aby je zdjąć… kiedyś. Rodzi się pewien paradoks. W jeszcze konkretniejszej opozycji do trendu prawicowego znajduje się mauzoleum Lenina, czyli najbardziej mistyczne miejsce w Moskwie. Tam nie można po


107

„Po krótkiej rozmowie proponujesz »Dawaj paznakomimsia«, rozmówca odpowiada »Nu dawaj«. Budki z wódą na kieliszki na każdym rogu. Były jeszcze dziesięć lat temu, ale zlikwidowali.” prostu wejść. Najpierw należy przejść przez dwie kontrole, wyjąć ręce z kieszeni, zdjąć czapkę i nie uśmiechać się, a już pod żadnym pozorem nie fotografować. Po wejściu do budzącego grozę, czarnego wnętrza można doświadczyć obecności Lenina, którego sylwetka skąpana jest w czerwonym świetle. Plany zburzenia mauzoleum i pochowania Lenina zgodnie z jego wolą zostały odrzucone. Dlaczego? Nie wiadomo. Jego kult jest ciągle żywy. Niemało instytucji nadal jest nazwanych jego imieniem, na ulicach można spotkać jego sobowtóry gotowe przyjąć opłatę za zrobienie selfie. Poza tym pomniki, kubki i koszulki. Ludzie, którzy myślą, że Rosjan obchodzą zachodnie sankcje, są w błędzie. Dotyczy to przynajmniej Rosjan z Moskwy i Petersburga. Na logikę półki powinny być puste, ale nie są. W Rosji wszystko jest 10 razy większe, więc i towarów w sklepach jest 10 razy więcej. Pojęcie pustej półki nie istnieje, panuje dobrobyt. Rosjanie nie szczędzą pieniędzy na dodanie splendoru najważniejszym miejscom przez ich renowację, nie zaniedbują także oświetlenia. Jak coś ma robić wrażenie, to robi. Mylą się też ci, którzy głoszą tezę o moralnym upadku i genetycznie uwarunkowanym alkoholizmie obywateli Rosji. Styl życia w miastach niczym nie różni się od europejskiego. Trudno spotkać pijanego na ulicy. Zresztą przecież jakiś czas temu został wprowadzony zakaz sprzedawania alkoholu w godzinach 22.00-11.00, zatem w trunki wysokoprocentowe można się zaopatrzyć wyłącznie w barach i restauracjach. Tak przynajmniej jest w centrum. Im dalej od głównego punktu turystycznego tym ciemniej, bardziej brudno, a i alkohol łatwiej dostępny. Trochę jak w niektórych zapuszczonych częściach Warszawy późną nocą. Najważniejsza sprawa to chyba jednak ludzie. Co oni czują? Czy nienawidzą? Czy tolerują Polaków? Nie tylko tolerują, w większości przypadków zapewniają nawet o swoim przyjaznym nastawieniu: "My was lubimy". Raz tylko ochroniarz w klubie usłyszawszy od naszych rosyjskich przyjaciół, że jesteśmy z Polski skwitował to słowami „polska kurwa”, jednak później byliśmy traktowani jak bracia. Mity o tym kraju nie mówią o cechach wspólnych. Raczej dzielą ludzi, za pożywkę mając plotki i historie patologiczne, w rzeczywistości jest zupełnie inaczej, czyli tak samo. Mnóstwo osób ignorując antypatriotyczny charakter tego czynu chodzi w zachodnich ubraniach, spożywa posiłki w sieciowych amerykańskich fast foodach, których jest na ulicach o wiele więcej niż w Polsce. Najpopularniejsze filmy w kinach też są produkcji amerykańskiej. Tamtejszy lifestyle to zachodni i bratni nam kulturowo konsumpcjonizm.

DAWAJ PAZNAKOMIMSIA Mówisz do współpasażera w autobusie „Chodź się zapoznamy”, a ten patrzy na ciebie jak na kretyna. W jego oczach czytasz słowo na s… W Rosji jest całkowicie inaczej. Po krótkiej rozmowie proponujesz „Dawaj paznakomimsia”, rozmówca odpowiada „Nu dawaj”. Budki z wódą na kieliszki na każdym rogu. Były jeszcze dziesięć lat temu, ale zlikwidowali. Przejadą mnie na pasach? Nie przejechali. Mówiono mi, że w Moskwie nikt nie zwalnia na widok pieszego na pasach. Wyszedłem więc nocą na jezdnię bez pasów i nie przejechali. Nie polecam na głównych arteriach. Najszersze mają po siedem pasów w każdą stronę. Kult Putina. Oczywiście, że jest. Jednak podobizny na gadżetach raczej nie znajdziecie. Widziałem T-shirty z wodzem w kilku miejscach i jeden słaby sklep z kubkami. Jednak nie ma co się dziwić w końcu ten gość przywrócił Rosjanom wiarę we własny kraj zrujnowany za czasów Jelcyna. Styl. Fakt, w Moskwie można wyciągnąć aparat i nie patrząc w obiektyw zrobić zdjęcie co najmniej kilku Mercedesów na każdej ulicy. Na Ig obowiązuje foto z torbami zakupowymi drogich marek, Lambo, riwierą Francuzką itd., ale są też berlińskie looki. W Petersburgu na przykład moda na gołe kostki u chłopaków trzyma się nawet przy zerowej temperaturze. Gey skate rulez. Kultura osobista. „Uważajemyje Pasażyry, ustąpcie miejsca starszym, inwalidom i kobietom w ciąży” – mówi głos w moskiewskim metrze. Pęd tłumu znacznie przewyższa warszawski. Schody ruchome jadą szybciej i jak nie ogarniasz to stara baba może cię z nich zepchnąć. Za jedynie 4 zł możesz jeździć metrem w kółko cały dzień i masz internet free. Najważniejsze arterie komunikacyjne Moskwy to Koło Sadowe i linia metra okalające centrum. Petersburg. Miasto piękne, ale nie polecam odwiedzin jesienią. Weje tak zimny wiatr, że południowcom chyba krew zamarza. Relacja Petersburg – Moskwa jest identyczna jak stosunek warszawiaków do krakowian i wzajemnie. Jak spędza się czas wieczorem? Przy ulicy Łomonosowej znajdziecie baro-dyskotekę. Na dole dusza rosyjska wydziera się z płuc gawiedzi śpiewającej karaoke, a na górze gra zaskakująco dobra muzyka oraz podają drinki zmieszane z azotem podawanym w balonach… Gdy ładniejsze od pozostałych dziewoje zapraszają cię na sziszę, to nie dlatego, że jesteś zajebistym gościem. Po prostu wchodzisz na wyższy poziom wydatków.


108

TUAN DAY SPA Tuan Day SPA to wyjątkowe miejsce stworzone z myślą o osobach, dla których witalność, uroda i dobre samopoczucie są ważnymi elementami życia codziennego. Nowoczesne wnętrza skąpane w relaksujących, orientalnych zapachach olejków i spokojnej muzyce pozwolą się odprężyć. Fachowa kadra z zakresu: kosmetologii, medycyny estetycznej, dietetyki, fryzjerstwa, masażu oraz pielęgnacji dłoni i stóp pomoże zadbać o harmonię duszy i ciała nawet najbardziej wymagającego klienta. Wysokiej jakości sprzęt, profesjonalne kosmetyki oraz innowacyjne zabiegi mechaniczne zapewniają imponujący efekt. Rezultaty można zauważyć już po pierwszej aplikacji specyfików czy kilkanaście minut po zabiegu. Usługi są wykonywane przez samych profesjonalistów: od drobnej kosmetyki, przez masaże orientalne, pielęgnację ciała włącznie z dłońmi i stopami, fantazyjne fryzury damskie i męskie, aż po zabiegi medycyny estetycznej. Z menu zabiegowego można skomponować indywidualne pakiety. Wybierając kurację warto puścić wodze fantazji. dayspa.tuanclub.pl Tuan Day Spa, Józefosław, ul. Geodetów 23e, 05-500 Piaseczno, tel.: +48 22 380 21 34

STUDIO PEMODELAN Genialne studio masaży, terapi naturalnych i modelowania ciała, mieszczące się w samym centrum Warszawy, wyróżnia holistyczne podejście, dbanie jednocześnie o ciało i duszę. Wszystkie zabiegi dobierane są indywidualnie w zależności od potrzeb. Na ofertę składają się rozmaite masaże, zabiegi modelujące, antystresowe czy lecznicze, a także terapie naturalne. Specjalnie na święta studio przygotowało promocje, które można wykorzystać osobiście bądź też podarować bliskiej osobie. Godne polecenia są pakiety Wspomnienie lata, obejmujący space tunel, masaż orientalny całego ciała, szklanymi kulami twarzy, szyi, dekoltu i pilingujący stóp czy Błogi relaks, zapewniający żurawinowy lift twarzy, akupresurę głowy oraz masaż gorącymi kamieniami. Każdy czytelnik HIRO może liczyć również na 35% rabat na pozostałe usługi. pemodelan.pl Pemodelan, ul. Wilcza 25 lok 8, 00-544 Warszawa tel.: +48 22 622 31 28


109

DOM PIĘKNA Salon urody specjalizujący się w wykonywaniu zabiegów trwałej epilacji przy wykorzystaniu najnowocześniejszego lasera diodowego Vectus. Jako jedyny jest on wyposażony w inteligentny czytnik poziomu melaniny w skórze, Skintel, przesyłający dane do analizy. Pozwala to na dobór optymalnych parametrów zabiegu i zastosowanie wyższej energii, zwiększając skuteczność, a jednocześnie zapobiegając ryzyku poparzenia. Dom Piękna oferuje ponadto zabiegi kosmetyczne, przeciwzmarszczkowe i wyszczuplające Maximus Trilipo, jak również ekspresową pielęgnację Geneo. W salonie jest też wykonywana pełna stylizacja i kosmetyka dłoni oraz stóp – w tym manicure tytanowy – a także strzyżenie, koloryzacja i stylizacja włosów. dompiekna.com.pl Dom Piękna, Al. Niepodległości 92/98 (róg ul. Wiktorskiej) 02-585 Warszawa, tel.: +48 605 265 265

CENTRUM ESTETYKI CIAŁA Kameralny salon piękności, w którym można kompleksowo zadbać o całe ciało. W ofercie salonu posiada zabiegi ujędrniające, nowoczesne metody odmładzania, a także relaksujące masaże wykonywane przy użyciu kosmetyków renomowanych marek, w tym OPI, lidera na rynku produktów do profesjonalnej pielęgnacji dłoni, stóp i paznokci. Centrum Estetyki Ciała jest skierowane głównie do osób zapracowanych, które oczekują spektakularnych efektów w krótkim czasie. Dzięki zastosowaniu najnowszej technologii i znajomości technik medycyny estetycznej, goście Centrum są pod stałą, profesjonalną opieką. Personel zadba również o dobre samopoczucie, pomagając w osiągnięciu harmonii ciała oraz duszy. Oferuje zabiegi jednocześnie skuteczne i bezpieczne, dostosowane do indywidualnych potrzeb, poprawiające kondycję każdego obszaru ciała. centrumestetykiciala.pl Centrum Estetyki Ciała, ul. Wileńska 37, Praga Płn, 03-414 Warszawa tel.: +48 22 245 43 13


110

THAISUN Spraw swoim bliskim nietuzinkowy prezent: Tylko do końca grudnia promocja -25% na vouchery i pakiety w ThaiSun. Sieć salonów masażu tajskiego, działającą na terenie Warszawy. Tworzą go certyfikowane masażystki z Tajlandii, których umiejętności potwierdzone są pieczęcią królewską, wydawaną w najlepszej szkole masażu tajskiego – Wat Pho w Bangkoku. Specjalizują się w unikalnych technikach uciskowych z różnych zakątków Azji. Masaż tajski łączy w sobie hinduską ajurwedę (skoncentrowaną na leczniczych właściwościach zabiegu), japońskie shiatsu, rytmiczną akupresurę (ucisk tętniczy), a siłą porównywany jest do masażu chińskiego. Można przy nim odreagować wszystkie stresy i genialnie się zrelaksować. Jeśli nie masz pomysłu na unikalny prezent świąteczny, masaż w ThaiSun będzie idealnym rozwiązaniem. thaisun.pl ThaiSun Salon „Centrum” ul. Łucka 20/1402, 00-845 Warszawa, tel.: +48 22 870 50 60

MAGIA DOTYKU Magia Dotyku Esthetic Clinic & Day Spa to centrum opieki nad skórą, sylwetką, zdrowiem, pięknem zewnętrznym i fantastycznym samopoczuciem. Zapewniamy profesjonalne zabiegi pielęgnacyjne na twarz i ciało, zabiegi medycyny estetycznej, relaksujące masaże połączone z regeneracją w strefie spa, manicure i pedicure, rewelacyjne stylizacje włosów i pielęgnację skóry głowy, indywidualne programy dietetyczne oraz opiekę trenera personalnego. PODARUJ PIĘKNO NA GWIAZDKĘ Wyjątkowy pomysł na prezent: Masaż dla Dwojga – uspokaja umysł, rozbudza duchowo i przywraca naszą naturalną energię. Zapraszamy w grudniu po świąteczne pakiety i karty podarunkowe w specjalnej ofercie -20% www.magiadotyku.pl Magia Dotyku, Warszawa-Raszyn, ul. Szkolna 9a, tel.: +48 22 702 20 00 e-mail: spa@magia-dotyku.pl


Relaks idealny 511m.n.p.m ODPOCZYNEK IDEALNY? DLA WIELU OSÓB TO PRZEDE WSZYSTKIM CZAS SPĘDZONY NA ŁONIE NATURY, CZYLI DUŻO RUCHU NA ŚWIEŻYM POWIETRZU. DO TEGO DOBRE JEDZENIE I WYKWINTNE WINO, KTÓRYM DELEKTUJESZ SIĘ PRZY DŹWIĘKACH NASTROJOWEJ MUZYKI. W TEN SPOSÓB MOŻNA GODZINAMI SIEDZIEĆ PRZY STOLE. KAŻDA KOBIETA LUBI O SIEBIE ZADBAĆ. NIC WIĘC DZIWNEGO, ŻE SPORĄ POPULARNOŚCIĄ CIESZĄ SIĘ MIEJSCA, KTÓRE SĄ W STANIE ZAOFEROWAĆ PRAKTYCZNIE WSZYSTKO, CO TYLKO MOŻNA SOBIE WYMARZYĆ... Tekst i zdjęcia: materiały promocyjne Znajomi polecili mi Poziom 511, odszukałam adres – super, blisko Krakowa! Zresztą, teraz już wiem, że równie dobrze hotel mógłby być na drugim końcu Polski – i tak warto tam pojechać. Poziom 511 znajduje się 511 metrów nad poziomem morza, w samym sercu Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Idealnie, na mojej ulubionej trasie rowerowej – Szlaku Orlich Gniazd.

Buszuję dalej po stronie internetowej hotelu i klikam aktywnie. Co mnie uwiodło absolutnie? Fantastyczne trasy rowerowe od wczesnej wiosny do późnej jesieni, a zimną super przygotowane trasy do narciarstwa biegowego, wszystko pięknie oznaczone na mapach, wiją się kusząco wokół hotelu. To lubię. Sprzęt można wypożyczyć w hotelu – od rowerów, po kije do nordic walking oraz narty biegowe. A dla preferujących nieco spokojniejszy wypoczynek, okolice hotelu oferują kilometry tras spacerowych i biegowych. Poziom 511 i jego personel to dość wyjątkowe „zjawisko”, wymagające osobnego omówienia. Nie sposób bowiem nie wspomnieć o samym miejscu, które mimo że wkute w designerskie formy geometryczne, na swój sposób ujarzmia naturę, wcale jej nie ujmując, a całość prezentuje się bardzo przytulnie. Hotel urządzony jest z niekwestionowanym smakiem, dość

nowocześnie, ale dokładnie tak, jak lubię – czyli bardziej eko niż modern. Dużo szkła, ale w sercu budynku imponujący jurajski ostaniec, skała mająca z milion lat. Współczesny wystrój baru i do tego kolorowe pieńki zamiast hokerów. Na architekturze się nie znam, ale całość zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Podobnie jak oszklony basen widoczny z holu głównego, od razu masz ochotę zrzucić ubranie i zanurzyć się w spokojnej tafli. Urzekła mnie także restauracja – przestronna i przytulna, a w głośnikach muzyka, która koi i z pewnością dodaje apetytu na więcej. Karta taka jak lubię: mało i konkretnie. Z szacunkiem dla mojego czasu i żołądka. Restauracja A’la carte, oprócz smaku stawia oczywiście na prezentację. Talerz pachnie już z daleka, podawany przez uśmiechniętego kelnera w nieco hipsterskim, luźnym uniformie. Żadnych sztywnych koszul i rączek z tyłu, klasa jest na talerzu, nie ma potrzeby dodawać sobie animuszu zbędnym blichtrem. Animuszu zdecydowanie dodaje natomiast karta win. Dużo tego, ale ścisła selekcja powoduje, iż karta składa się tylko z dwudziestu ośmiu win, będących kwintesencją poszczególnych regionów. I, o Bachusie! Jestem zachwycona, że mają moje ukochane chilijskie Merlot, w bardzo zacnym wydaniu: Requinda Los Boldos Grand Reserve. Jestem w raju. Czas na małe podsumowanie: albo czytają w myślach gości, albo faktycznie mają niesamowite wyczucie potrzeb klienta. Jestem dość ciężkim przypadkiem. Oczywiście nie z tych awanturujących się, wiecznie niezadowolonych – raczej z takich, którym się podoba, ale… czegoś brakuje. A tu znalazłam wszystko, a nawet więcej. Spokój i ogromną przestrzeń, kiedy potrzebowałam oddechu. Godną „strawę i napitek”:

wykwintnie, lecz bez przerostu formy nad treścią. Zapomniałam dodać, że w Poziom 511 oprócz wyrafinowanych win można skosztować też regionalnego piwa, co oczywiście uczyniłam, lokując się w lobby kominkowym przy skale. Poziom 511 ma też to coś, co wystaje ponad poziom standardów. Umiejętnie łączy wysoką jakość usług z totalną przystępnością. Nie mylić luzu i gościnności z nonszalancją, okiełznać żywioł natury, nie zagłuszając jej – to sztuka, która się tu udała. Ja wrócę na pewno – na najwyższy poziom relaksu.

Poziom 511 Design Hotel & SPA www.poziom511.com Bonerów 33, 42-440 Podzamcze tel: 32 746 28 00


112

Make water exciting! SZUKASZ ORZEŹWIENIA, ALE GOTOWE NAPOJE NIE SPEŁNIAJĄ TWOICH OCZEKIWAŃ? NIC PROSTSZEGO. PRZY POMOCY EKSPRESU SODASTREAM STWORZYSZ IDEALNĄ, NISKOKALORYCZNĄ, GAZOWANĄ MIESZANKĘ O DOWOLNYM SMAKU. ZASKOCZ WSZYSTKICH NIE TYLKO ŚWIETNYMI NAPOJAMI, ALE RÓWNIEŻ DESIGNERSKIM GADŻETEM.

Tekst i zdjęcia: materiały promocyjne

Wyobraź sobie, że budzisz się rano, masz ochotę czegoś się napić, a tu jak na złość lodówka pusta. Pragnienie rośnie, a ty zamiast cieszyć się upragnionym orzeźwieniem, musisz wyjść z ciepłego domu, pójść do sklepu i kupić gotowy napój. Cała wycieczka trwa co najmniej kilkanaście minut. Ten dzień nie zaczął się dobrze… Jednak jest też inny scenariusz poranka. Możesz obudzić się, pójść do kuchni i tam ugasić pragnienie orzeźwiającym napojem, który przygotujesz zaledwie w kilka minut. Pssst… Słyszysz dźwięk ulatujących bąbelków i już wiesz, że ten dzień będzie dobry. Proste. SodaStream to ekspres, który pozwoli ci przygotować wodę sodową lub napój gazowany o ulubionym smaku łatwo, szybko i przyjemnie. Puść wodze fantazji i zrób napój

dokładnie taki, jak lubisz! Dostosuj poziom nagazowania wody do własnych preferencji. Dodaj do niej jeden z syropów smakowych SodaMix lub zaszalej i wymieszaj je ze sobą wedle uznania, odkrywając zupełnie nowe smaki. SodaStream może okazać się świetnym gadżetem podczas spotkań z przyjaciółmi. Ekspres jest nie tylko funkcjonalny, ale również designerski. Z pewnością będzie stanowił ozdobę niejednej kuchni. Woda sodowa przygotowana za pomocą tego ekspresu stanowi dobrą alternatywę dla mocno słodzonych, kolorowych napojów, które znajdują się na sklepowych półkach. Syropy oferowane przez SodaStream zawierają nawet o 2/3 mniej cukru niż te, z którymi mamy do czynienia na co dzień.

w w w. s o d a s t r e a m .p l


113

McFIT już w Polsce ! Chcesz zadbać o formę, ale nie możesz się zdecydować, gdzie ćwiczyć? Odwiedź McFIT – jedną z największych sieci studiów fitness w Europie, czynnych całą dobę. Niedawno na przedpremierowych pokazach treningowych, które odbyły się przy ulicy Ostrobramskiej 79, pojawiło się wiele polskich gwiazd. Wielkie otwarcie nowego studia McFIT w Warszawie przyciągnęło m.in. panczenistę Zbigniewa Bródkę czy aktorkę Joannę Jabłczyńską, która z entuzjazmem ćwiczyła z ambasadorem marki, bokserem

Władimirem Kliczką. Mistrz świata pokazywał, na czym polega specjalna atrakcja studia – CYBERTRAINING – czyli zajęcia, które prowadzą wirtualni trenerzy. Swoje umiejętności prezentował również w sekcji Box Workout, gdzie zainteresowani mogli na żywo zobaczyć, jak wygląda trening króla wagi ciężkiej. Oprócz tego rodzaju atrakcji można było oczywiście zobaczyć sale treningowe, wśród których znajdują się między innymi: strefa maszyn, wolnych ciężarów i kardio, Shape It oraz Streching Area. Robi wrażenie!

Byłeś kiedyś w Restauracji Loft? Jeśli nie ewidentnie musisz to nadrobić! Niepowtarzalny klimat, rewelacyjnie skomponowane menu, bajeczne trunki oraz świetna ekipa restauracji sprawiają, że jest to jedna z najciekawszych knajp w centrum Warszawy. Idealne miejsce na lunch czy spotkanie ze znajomymi. Nie znosisz rutyny, powtarzalności i schematycznego myślenia? Tutaj ich nie uświadczysz. Absolutny brak zblazowanych ludzi! Jednak sama atmosfera miejsca to nie jedyny jego atut. Wykwintne potrawy

spełnią oczekiwania nawet najbardziej wybrednych smakoszy. Spróbuj wyjątkowych dań łączących tradycję z nowoczesnością oraz kuchnię azjatycką ze śródziemnomorską. Skosztuj bezalkoholowych koktajli oraz świetnych drinków, po których impreza rozkręci się na dobre. Restauracja Loft to wyjątkowa knajpa. cafeloft.pl Loft, ul. Złota 11, tel: 668 016 964


Wszystko musi się zmienić Tekst: Jakub Wróbel

Człowiek nigdy nie szanował drugiego człowieka. Podobnie jak nigdy nie szanował wolnej woli. Niby najbardziej rozwinięty gatunek, a jednak głupi jak krowy idące na rzeź. Podobno rzeczą ludzką jest dążyć do podporządkowania. Wmówiono nam, że jednostka będzie w stanie normalnie funkcjonować jedynie pod rządami innych, mądrzejszych, bardziej światłych. To nic, że zazwyczaj to kanalie w garniturach o mentalności dresiarzy z krakowskiej Nowej Huty. W 3145 roku ludzie nadal sobą gardzą, nadal władza decyduje za nich praktycznie w każdej dziedzinie życia, nadal ślepo podążają za wartościami, które z człowieczeństwem mają tyle wspólnego co bezglutenowe bułki z pieczywem. W sumie czemu się tu dziwić? Teoretycznie zmieniło się wszystko, jednak procesy funkcjonowania świata pozostały takie same. Państwa przekształciły się w gigantyczne organizacje z jedną władzą. Opłaciło się to tak, jak rebeliantom w Libii obalenie Kadafiego. Krótko mówiąc wyszedł z tego burdel jak na Żelaznej w Warszawie. Na całym świecie istnieją teraz cztery kraje skupione wokół uwarunkowań kulturowych. Oczywiście nie zwrócono uwagi na różnice regionalne. Prawo ustala się odgórnie, wybuchają powstania, które tłumi się w tempie ekspresowym i po sprawie. W XX wieku Chiny zrobiły porządek z Tybetem, teraz takich Tybetów są setki. Z pozoru superpaństwa współpracują ze sobą, jednak robią wszystko, aby negatywnie wpłynąć na swoich tzw. „partnerów”. Co jakiś czas wybucha wojna, wszyscy okładają się wzajemnie po ryjach i bawią się w mini Napoleonów. Oczywiście obraz po wojaczce wygląda tak: pół świata w gruzach, 250 milionów ofiar, bieda, nędza i że tak powiem, Sosnowiec, a rządzący: smutnażaba.png. Władcy dusz palą Janusza mówiąc, że tego wymagała sytuacja, że potęga, wyższe cele, rurki z kremem. Potem każdy zamienia się w peacemakera i podpisuje z chwałą zawieszenie broni. Koniec końców w 3145 roku światem rządzi

Przenieśmy się do 3145 roku. Z pozoru świat wygląda zupełnie inaczej. Podróż z kontynentu na kontynent zajmuje 30 minut. Największe miasta zajmują terytoria stokroć większe niż 1000 lat temu, a choroby leczy się za pomocą jednego kliknięcia, jednak ludzkość nadal nie przejrzała na oczy. czterech gości podobnych do tego, na którego w 2014 mówiono Fiutin. Społeczeństwo głupie, bo myśli, że wygra wojnę, która z pewnością będzie ostatnią batalią w dziejach ludzkości, powstania się skończą i wtedy world is yours. A tu klops, cykliczność historii. Polityka i urzędy to jedna wielka biurokracja. Wszystkie dziedziny życia podlegają regulacji w imieniu wspólnego dobra. Nie stosujesz się to cię ukażą, władza wie lepiej niż ty. Nie możesz decydować jakim środkiem transportu podróżujesz, jakiego koloru nosisz ubrania czy o jakiej porze chodzisz spać. Jeżeli wykazujesz aktywność w czasie ciszy nocnej zabierają cię na kurs socjalizacyjny, a jeśli posiadasz za dużo przedmiotów, musisz je oddać administracji. Nie masz wyboru jak piloci kamikaze. Mimo to społeczeństwo zadowolone i dumne. Wszystko jest poukładane. Nie ma nierówności społecznych. Nie ma bogatych, nie ma biednych, wszyscy są na tym samym poziomie. Jeżeli jesteś bardziej utalentowany niż inni, to i tak będziesz miał tyle samo, co oni. Urzędnicy wiedzą lepiej od ciebie, co zrobić z twoim życiem i majątkiem. Mentalni potomkowie kasjerek z dworca centralnego decydują na co pozwolić, a na co nie. Utopia doskonała, prawda? Taka wizja przyszłości nie jest wcale wybitnie odległa. Jeżeli nie będziesz dbał o swoją wolność, jeżeli nie zaczniesz warczeć na władzę i nie przestaniesz ślepo jej ufać to twoi potomkowie obudzą się właśnie w takiej rzeczywistości. Przejrzyj na oczy i zacznij decydować za siebie. Nie pozwól nigdy wmówić sobie, że ktoś wie lepiej, czego chcesz. Chodź na wybory, nie dawaj nigdy drugiej szansy tym, którzy byli kiedyś przy korycie i się nie sprawdzili. Stawiaj na młodych, aparatczyków wyrzuć do kosza. Przestań chłonąć kretyńską popkulturę, która wmawia ci, że powinieneś podziwiać tyłek Kim Kardashian. Nie daj się ogłupić i stworzyć z siebie trybik w maszynie.




Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.