Amdg2

Page 1

AMDG Szkoła Domowa im. św. Benedykta z Nursji

“Ad maiorem Dei goriam.”

WARSZAWA

13 LISTOPADA 2016

Słowo od Redakcji Od jakiegoś czasu uczniowie oraz Pani Nauczycielka zmagają się z wirusem. Raz nawet z tego powodu odwołane były lekcje. Nauki bowiem nie ułatwiają ani cieknące nosy ani drapiące gardła, ani ból głowy. Pewnego rodzaju pociechę stanowi fakt zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia. Wybiegając w przyszłość Uczniowie już snują plany aktywnego włączenia się w proces ich przygotowywania, zastanawiając się jednocześnie, co też w tym roku znajdzie się pod choinką. A tymczasem nauki nadal sporo. Uczy się nawet Pani Nauczycielka, która celującą oceną ukończyła kurs pt. Pedagogika Twórczości i tym samym zdobyła kolejny certyfikat. Gratulujemy! Pani Nauczycielka vel Redakcja ;)

Swoboda, a nie jarzmo szkolnej ławki

Kącik poezji

Maria Montessori

Jabłoń

W zeszłym numerze naszej gazetki przybliżyłam Ci Drogi Czytelniku postać Celestyna Freineta. Pisałam między innymi iż ten francuski pedagog zgłębiał teorię Marii Montessori. Nie tylko on fascynował się teorią tej niezwykłej kobiety. Ja także od lat pozostaję pod nieprzemijającym urokiem myśli włoskiej lekarki.

Co dzień, zawsze Kiedy wstaję Na jabłoń zerkam ospale Mówię: “O jabłonko ma kochana Daj owoców kilograma…” Nadszedł wrzesień Znowu patrzę… Ach! Cudowne! Niebywałe! Na jabłonce błyszczą jabłka. jm

Słońce Słońce grzeje Nas cieplutko Swoim blaskiem Razi nas A ja śpiewam Dziś cichutko By dziś słońce nie poszło spać jm

Maria Montessori urodziła się 31 sierpnia 1870 r. we włoskim Chiaravalle. W 1873 r. rodzina małej Marii przeniosła się do Florencji, a w 1875 r. do Rzymu. Rok później Maria rozpoczęła naukę w państwowej szkole podstawowej. Mimo iż pierwsze lata nauki : ”nie zasługiwały na szczególną uwagę” w wieku lat 16 ukończyła szkołę techniczną z bardzo dobrymi wynikami. Rozpoczęła naukę w Regio Istituto Tecnico Leonardo da Vinc, którą ukończyła także z bardzo dobrymi wynikami. Pierwotnie zamierzała studiować inżynierię. W ostateczności podjęła studia

medyczne. W 1896 roku jako jedna z pierwszych kobiet we Włoszech otrzymała dyplom lekarza medycyny. Początkowo pracowała w klinice psychiatrycznej z dziećmi opóźnionymi umysłowo. Ja jednak w odróżnieniu od moich współpracowników, wyczułam, że kwestia dzieci z opóźnieniem intelektualnym jest w głównej mierze natury pedagogicznej, a nie medycznej. Ta poczyniona przez Marię Montessori obserwacja stała się przełomem w jej życiu oraz zaowocowała tzw. metodą Montessori. Cd na str 2.


Swoboda, a nie... – cd ze str 1. Osobiście bardzo cenię metodę Montessori za jej naukowe podejście. Nie jest ona bowiem efektem umysłowej spekulacji jak np. metoda steinerowska, ale jest oparta na obserwacji. Pracując z dziećmi miałam okazję przekonać się wiele razu o jej słuszności i prawdziwości. „Uczyłam się dziecka. Wzięłam to, co dziecko mi przekazało i wyraziłam to, i tak powstała metoda zwana metodą Montessori.” Dr Maria Montessori Metoda Montessori zwraca uwagę na występowanie okresów sensytywnych podczas których dziecko koncentruje się na nabywaniu pewnych określonych umiejętności. To dlatego nauczyciel/rodzic powinien uważnie obserwować dziecko, by umiejętnie pomóc mu w sprostaniu temu wewnętrznemu wyzwaniu. Podobnie pomóc może także specjalnie przygotowane otoczenie oraz materiał rozwojowy. W centrum jednak jest dziecko. Montessori twierdziła, że bardzo ważny jest rozwój we wszystkich strefach dziecka: fizycznej, kulturowej, umysłowej, społecznej, emocjonalnej oraz duchowej. Spotkałam się z zarzutem stawianym metodzie Montessori, iż jest zbyt podobna do naturalizmu głoszonego przez Rousseau, a taki światopogląd jest sprzeczny z nauką chrześcijańską. Rzeczywiście istnieją podobieństwa między metodą Montessori a naturalizmem Rousseau, jednak należy pamiętać iż ojciec naturalizmu odrzucił naukę o grzechu przyjmując że dziecko zostawione samo sobie, wychowywane swobodnie, nieskażone cywilizacją (chrześcijańską), zakazami, niejako samo z siebie dojdzie do poznania dobra. Inaczej jest w przypadku metody Montessori, która zwraca uwagę na osobę nauczyciela, który poza towarzyszeniem dziecku pomaga mu także w rozwoju wewnętrznej dyscypliny.

Jak mówi Pismo Święte: “po owocach ich poznacie” spójrzmy zatem na dzieci.

Dziecko, któremu dano szansę samodzielnego rozwoju, wykazuje następujące cechy: • zamiłowanie do porządku, • zamiłowanie do pracy, • spontaniczną koncentrację, • umiłowanie rzeczywistości i własnego otoczenia, które prowadzą do rozwoju twórczych możliwości, • zamiłowanie do ciszy i pracy w pojedynkę • wysubtelnienie zmysłu posiadania, • posłuszeństwo, oparte na swobodnych aktach decyzji, • niezależność i inicjatywę, • wzajemną pomoc, bez egoistycznej rywalizacji, • spontaniczną samodyscyplinę, • radość, która była centrum zainteresowania Montessori.

To prawda, że niektórzy pedagodzy – np. Rousseausformułowali fantastyczne zasady dotyczące dziecięcej wolności. Lecz prawdziwa idea wolności jest w zasadzie nieznana pedagogom. Maria Montessori I na zakończenie jeszcze jeden ciekawy cytat Marii Montessori, dzięki któremu zapewne zagościła na stałe wśród tzw. pedagogów wolności. Represyjne zasady, które niemalże można porównać do niewolnictwa, kształtują dużą część pedagogiki. Są również obecne w szkołach. Dobrym tego przykładem jest szkolna ławka. […] Ławka jest tak skonstruowana, żeby dziecko było jak najbardziej unieruchomione... [...] Ławka miała chronić dziecko przed skoliozą. […] Z pewnością najbardziej racjonalnym środkiem przeciw skoliozie uczniów byłaby zmiana formy ich pracy w taki sposób, by nie byli zmuszani do przyjmowania szkodliwej pozycji przez wiele godzin dziennie.

jm


Szkoły na świecie

Za oknem aura jesiennozimowa. To czego potrzeba najbardziej w takie dni, to dobre, rozgrzewające jedzenie. SPAGHETTI Z BOCZKIEM (dla 10 osób) 2 paczki spaghetti*, 1/2kg boczku, 2 średnie cebule, 2 łyżki oliwy z oliwek extra virgine, sól i pieprz, 4-5 łyżek śmietany, kilka łyżeczek gęstego, koncentratu pomidorowego.

Niestrudzona Irys Szybsza od Hermesa

Iris była pokojówką Hery. Pomagała królowej niebios przy nocnej oraz porannej toalecie, a także ścieliła jej łóżko. Sama nigdy się nie kładła. Nie zdejmując trzewików ani nie rozwiązując pasa, drzemała gdziekolwiek, zawsze czujna na każde wołanie. Miała szerokie skrzydła i latała nawet prędzej od Hermesa. Nieraz posyłano ją na ziemię, a wówczas wyglądała tak, jak opisał ją Juliusz Słowacki w poemacie “Król Duch”: Czy Irys, którą na świat znosi szklanny Obłok? A tęcze świecące nad niwą Tyle kolorów i słońc tyle mają, Że ją nad ziemią na światłach trzymają? Irys jako bogini tęczy rozpinała ów cudny łuk siedmiobarwny, co ziemię łączy z niebem. jj Na podstawie Mitologii Jana Parandowskiego

Pokroić drobno boczek i cebule, a następnie zrumienić na patelni na oliwie. Doprawić solą i pieprzem i wymieszać drewnianą łyżką do otrzymania jednolitej, kremowej masy. jeśli to konieczne, dodać odrobinę bulionu lub wody.

Muzeum Nauki Ola i Antek wiedzieli jak iść drogą do muzeum, ale Sowa zajęła im miejsce. Powiedzieli więc: - Sówciu, idź stąd, bo chcemy iść do Muzeum Nauki. Sowa odpowiedziała: - Idź, idź…, To jest droga do Muzeum Malarstwa... - To w którą stronę musimy iść do Muzeum Nauki? - Za wami jest Muzeum Nauki… - To ma być Muzeum Nauki? To przecież jest jeleń… - Nauka jest wszędzie wokoło, wystrczy otworzyć oczy I uważnie patrzeć… łk

Ugotować makaron. Odcedzić i krótko podsmażyć na patelni z sosem i dodać koncentrat i śmietany. * makaron pełnoziarnisty

jj

AMDG - to pisemko tworzone przez uczniów oraz nauczycieli edukacji domowej. Radakcja: Redakcja Autorzy: bh, bj, jj, jm, linum, łk Korekta: Pani Nauczycielka Układ graficzny: Linum Kontakt: amdgredakcja@gmail.com


Zakon Siedmiu Miast Rozdział 1 Misja, nowi przyjaciele i dziwny oficer. - I myślisz że to nie jego wina? To już kolejny raz gdy mój podporucznik musiał interweniować. - To nie jest moja wina, że masz najlepszych ludzi w całej armii, jeśli można to tak nazwać. A poza tym, czy nasz ptaszek się obudził? - Nie wiem. Nie przypominaj mi o tym ciapciaku. - Ojej... Elmir, wyluzuj. Ani misja nie była twoja ani zastęp. Za bardzo się wszystkim przejmujesz. - Masz rację Morlan, to twoja wina... W tej chwili skrzypnęły jakieś drzwi i ktoś wszedł do pokoju, już do progu oznajmiając ściszonym głosem: - Panowie, ściany mają uszy, a obok nas ktoś już nie śpi... Elmir i Morlan przestali się kłócić i wyszli z gabinetu do przed pokoju, gdzie Mol udawał że śpi. Elmir kopnął gniewnie ławkę na której znajdowało się legowisko uśpionego rycerza i wrzasnął: - Ty nikczemna ofiaro! Co ty sobie wyobrażasz jeśli jeszcze masz mózg! Wstawaj, wstawaj! Szukaj go! Tak jak te trzy zastępy które rozebrałeś w dwa miesiące! Elmir wciąż zaciekle kopał nieszczęsną ławkę tak, że Mol został zmuszony ewakuować się do gabinetu, gdzie wpadł na jakiegoś oficera który szybko złapał go za rękę i puścił dopiero wtedy gdy Mol okręcił go i znów wpadł na sam środek przedpokoju. - Biedaku, naprawdę AŻ TRZY ZASTĘPY? Przecież jeden taki zastęp liczy sobie... no cóż, około 50 zbrojnych szlachciców. No no a w jakich to misjach, chłopcze? Mieli złapać w pułapkę przemytników, ale Mol chciał sobie kupić bułkę przed atakiem i... zrobił jatkę na bazarze – Elmir przestał kopać ławkę i zaczął wyliczać winy i przewinienia Mola. - Potem mieli pilnować przebiegu aresztowania Szajki zza morza,

ale (jakimś niezwykłym cudem ) udało im się rozpętać nową bijatykę. Wreszcie miał przysłać swoich ludzi leśniczemu, który zlokalizował kłusowników, ale zza krzaków wypadły szkielety i czarny smok, które skutecznie skopały cztery litery Molowi i zgadnij jakim cudem przeżył? No nie wiem... - Ooo... szkoda, bo to takie łatwe. Liluś zrobił wpyad z Kokoskiem i rozłożyli Czarnych Jeźdźców na łopatki. - Nie przechwalaj się że masz świetnych ludzi, Kokos jest akurat moja. Twoja, moja. Mój podporucznik jest najlepszy. Morlan pokazał Elmirowi język i podszedł do swojego biurka skąd wyciągnął jakieś papierki i podał je Elmirowi. Elmir patrzył na nie przez chwilę potem przewiną sześć kartek i czytał w myślach. - Zwołaj „Lilkę i Kokosa”. powiedział w końcu. Elmir i Morlan nie musieli długo czekać, bo jakaś wysoka dziewczyna właśnie dostała się do pokoju i stanęła na jego środku jak gdyby nigdy nic w nim nie stało. Dziewucha przecierała lufę pistoletu i do czasu do czasu chuchała na niego. W drzwiach staną ten sam oficer który oznajmił Elmirowi i Morlanowi że „ściany mają uszy” i pokazał Molowi, że nie ma z nim żadnych szans. Mol przypatrywał się ciekawie dziewczynie z pistoletem. Teraz dopiero zauważył że jest wysoka i smukła. Ciemne oczy skupiła na lufie, czerwone usta mamrotały coś, czasami kasztanowy kosmyk włosów opadał jej na oczy, ale nie zważała na to. Ubrana była w jasną beżową bluzkę z długim rękawem na którą nałożyła skórzane ochraniacze, oprócz tego miała na sobie brązowe spodnie i kaftan. Wysokie buty, które sięgały pod kolana.

Od razu rzucał się w oczy jasny Krzyż przypięty na kaftaniku. Morlan uśmiechał się na jej widok lecz po chwili wrzasnął: - Kokos! Masz misję z bandą niedorajdów! Na dziewczynie (bo to ona nosiła miano Kokosa) jego krzyki nie wywarły pożądanego wrażenia, gdyż pokiwała tylko głową na znak że rozumie i chuchnęła na czystą lufę swojej pukawki. - I jedzie z tobą ten bufon Liluś! wrzeszczał dalej Morlan. Kokos poruszyła się oderwała oczy do pistoletu i przemówiła: Kiedy ruszamy? Morlan wyszczerzył zęby. Elmir wydawał się być niewzruszony lecz w nim coś się kotłowało. Kokos gapiła się teraz w otwarte drzwi, gdzie nadal stał ten okropny laluś, który popisał się kosztem Mola przed dowódcami. W ogóle co Kokos w nim widzi? Jest wysoki jak reszta żołnierzy, chodzi o jego zielone oczy czy tą nienaturalną bladość? Lilka nosił niebieską bluzę i skórzane ochraniacze takie same jak Kokosa, ale od nich dłuższe, oprócz tego brązowe buty nad kolana i niebieskie spodnie. Dziwnie wyglądał opatrunek na jego szyi, na którym wisiał błękitny Krzyż. Pas przewieszony przez lewe ramie. Wyglądał trochę jak anioł. Chłopak tymczasem oparł głowę o framugę i czekał. Mol patrzył na tę postać jak na ducha. Teraz dopiero spostrzegł drugi Krzyż, granatowo-fioletowy, zaczepiony o skrzyżowane wsuwki na zupełnie białych włosach. Wsuwki było bardzo trudno dojrzeć ponieważ były zakryte gęstymi włosami i ułożone w dwa zakazy. Elmir zaciskał zęby, a Morlan wyraźnie rozbawiony wyrwał mu papiery i wręczył dziwakowi z progu. Dziwak przekartkował papierki i stwierdził, że zgadza się na nową misję bo potwornie mu się nudzi. Cdn...


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.