InQbe News

Page 1


W NUMERZE

październik 2011

WYDARZENIA Lepiej wi(e)dzieć więcej GigaCon 2011 Zapłacimy telefonem Pitch Rally Warsaw powraca FELIETON Jeden procent na startup Zapraszamy do reklamy czy przepraszamy za reklamy?

7

RYNKOWE TRENDY Pomysł za dychę Zainwestowałeś? – Monitoruj efekty I want to be free Mobile independent Maklerem być Polityczny startup E-SPÓŁKA MIESIĄCA Exnui – przedsiębiorcom może być łatwiej DOSSIER Sukces wirusowy

NA OKŁADCE: ARTUR KURASIŃSKI ZDJĘCIE: OLA ANZEL

26

19

ROZMOWA MIESIĄCA Nie będę internetowym dealerem OKIEM INWESTORA Uwierz w anioły WARTO WIEDŹIEĆ Ogarnąć internet Podziel się wiedzą Lektura obowiązkowa Z bibioteki startupowca PO GODZINACH Rozrywka w sieci

37

12


OD REDAKCJI

W

Marek Dornowski

REDAKTOR NACZELNY

Wydawca: InQbe sp. z o.o. ul Towarowa 1, 10-416 Olsztyn NIP 524-256-87-12 REGON 140440822 KRS 0000250743 www.inqbe.pl <http://www.inqbe.pl> Redakcja: Marek Dornowski , Marta Przyłęcka, Małgorzata Zawadzka, Jerzy Kawa Projekt okładki i skład: Ateneo Korekta: ITEL Solution Tomasz Łukiańczyk

kraczamy powoli w tę porę roku, która ma chyba naj­ mniej fanów. Spadające liście, coraz krótsze dni, mało słońca i poczucie, że do lata tak daleko sprawia, że nasz optymizm topnieje. Postarajmy się zatem poszukać pozytywnych aspektów tego stanu rzeczy. Jednym z nich jest z pewnością to, że długie je­ sienne wieczory to dobra pora na dobrą lekturę. Przygotowaliśmy więc dla Was zestawienie serwisów, których – działając w e-biznesie – nie znać po prostu nie wypada. Dodatkowo, od tego numeru, będziemy polecać Wam wartościowe pozycje dotyczące szeroko rozumianej tematyki biznesowej, które warto mieć w swojej biblioteczce. A czytać warto, bo, jak twierdzą specjaliści, poprawia ono myślenie, a te w biznesie jest niezmiernie istotne. Dobrze pisze o tym w swoim felietonie Paweł Lipiec – niby banalnie proste i oczywiste, a jednak… W tym miesiącu przytrafią nam się kolejne wybory parlamentarne. Co to ma wspólnego z e-biznesem i startupami? Otóż jak pokazuje przykład serwisu Kandydacidosejmu.pl można, będąc nawet całkowicie apolitycznym, stworzyć „polityczny startup”. Pozostaje tylko odwieczne pytanie: czy da się na tym zarobić? Jeśli nawet nie na polityce to na giełdzie (no, może ostatnio to dość trudne zadanie) zarobić można na pewno i jest wielu, którzy tę właśnie zawodową drogę obierają. Z myślą o nich powstał serwis maklers.pl, który stawia sobie za cel edukację przyszłych maklerów. Śledzenie dalszych losów tego pomysłu powinno dać odpowiedź, czy czas na specjalistyczne portale edukacyjne już nastał czy może już przeminął. Ostatnio pisaliśmy na temat social mediów i w sumie planowaliśmy zrobić sobie od tematu mały urlop, ale opublikowany przez IAB Polska zbiór dobrych praktyk z ich wykorzystania w marketingu sprawił, że musieliśmy odłożyć go w czasie. Mamy nadzieję, że ta decyzja spotka się z Waszym uznaniem. Czasem w biznesie warto nabrać do siebie i swojego otoczenia lekkiego dystansu. Ci, którzy to potrafią, mają po prostu łatwiej. Jedną z takich osób jest z pewnością Artur Kurasiński i choćby dlatego rozmowa z nim, nawet jeżeli ma się w różnych kwestiach inne zdanie, jest bardzo ciekawym wyzwaniem intelektualnym. Mam nadzieję, że Nasze pismo również takim wyzwaniem będzie. Miłej lektury

3


WYDARZENIA IQ Partners wejdzie na giełdę 26 września 2011 roku Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) zatwierdziła prospekt emisyjny IQ Partners S.A. To oznacza, że w najbliższym czasie spółka przeniesie swoje notowania z NewConnect na rynek główny. „Przeniesienie notowań na rynek główny jest kolejnym etapem realizacji naszej strategii rozwoju i stanowi naturalny krok ku dalszej ekspansji biznesowej zarówno samej spółki, jak i całego portfela inwestycyjnego. Liczymy na to, że debiut na rynku głównym przyczyni się do wzrostu zainteresowania naszą spółką oraz pozyskania nowych akcjonariuszy, którzy nie byli zainteresowani rynkiem NewConnect. Dodatkowo, rynek regulowany to swego rodzaju awans do prestiżowej grupy dużych i wartościowych spółek oraz szansa na pozyskanie inwestorów instytucjonalnych“. – komentuje Maciej Hazubski, Prezes Zarządu IQ Partners S.A.

Lepiej wi(e)dzieć więcej

Zapłacimy telefonem?

Na rynek wszedł nowy serwis Laudio.pl skierowany do… osób niewidomych, słabo widzących oraz w wieku 50+. Ideą serwisu jest bezpłatne udostępnianie informacji zawartych w ulotkach farmaceutycznych, instrukcjach obsługi, publikacjach samorządowych czy książkach. Laudio.pl to przede wszystkim innowacyjnie i przystępnie podana informacja – mówi Jarosław Czyrko, Dyrektor Zarządzający. Projekt kierujemy do producentów wielu branż. Nie ukrywamy, że najważniejszą wśród nich jest branża farmaceutyczna, która jest szczególnie wrażliwa na działania społeczne, a jednocześnie zobowiązana do dostarczania informacji o swoich produktach, ratujących niejednokrotnie życie i zdrowie – dodaje. Serwis, wykorzystujący między innymi syntezator głosu, jest w pełni zgodny z wymaganiami osób niewidzących oraz z dysfunkcją wzroku.

Google Wallet to nazwa nowej usługi giganta z doliny krzemowej, dostępna na razie jedynie w bardzo ograniczonym zasięgu w USA. Na czym polega? To w największym skrócie mobilny system płatności oparty na technice zbliżeniowej, z tym że zamiast karty do czytnika zbliżymy swój telefon ze specjalnie wbudowaną aplikacją. Oczywiście wcześniej będziemy musieli podłączyć tam nasze karty płatnicze i kredytowe. Bankowcy już zacierają ręce, ale problemów do rozwiązania wciąż pozostaje bardzo dużo. Pierwszy z brzegu, jaki się nasuwa to kwestia bezpieczeństwa na wypadek gdyby nasz telefon trafił w niepowołane ręce. Tak czy inaczej nie mamy się czym przejmować, gdyż do czasu, kiedy nowe możliwości będą dostępne w Polsce, podstawowe problemy tego typu będą już musiały znaleźć swoje rozwiązanie.

Elektroniczny Obieg Informacji w Firmie GigaCon 2011

Pitch Rally Warsaw powraca Po wakacyjnej przerwie w Warszawie odbyło się kolejne, dziewiąte już spotkanie z cyklu Pitch Rally Warsaw. Tym razem gościem specjalnym był Carlo Blatz – doświadczony menadżer i przedsiębiorca. Założyciel i CEO agencji multimedialnej Powerflasher GmbH. Warsaw Pitch Rally to seria zamkniętych spotkań, na których przedstawiciele startupów mogą zaprezentować swoje pomysły potencjalnym inwestorom. Więcej o tej inicjatywie na stronie www.pitchrally.com

4

To nazwa konferencji, która odbędzie się już 25 października w Hotelu Orbis we Wrocławiu. Nasz magazyn objął patronat medialny nad tą imprezą. W planie konferencji znajdują się między innymi takie zagadnienia jak: Systemy pracy grupowej, Rozwiązania mobilne Zarządzania obiegiem dokumentów Systemy archiwizacji danych, Narzędzia back Office. Organizatorzy planują, iż w spotkaniu weźmie udział około 150 przedstawicieli z takich branż jak informatyczna, bankowa i finansowa, przemysł, telekomunikacja, ubezpieczenia, handel oraz administracja. Będzie to już XVII edycja konferencji. Więcej informacji na www.gigacon.org/eoif_wroclaw_2011.


FELIETON

Jeden procent na startup Zadzwonił do mnie stary znajomy. Jeden z tych, którzy mają milion pomysłów na minutę na stworzenie drugiego Alpple, Microsoftu lub chociaż Allegro. – Koniecznie musimy się spotkać. – Już wiedziałem, że ma kolejną genialną myśl, więc zrezygnowany przystałem na spotkanie. Mogłem się spodziewać powtórki z rozrywki.

Paweł Lipiec redaktor prowadzący ecommerce.edu.pl Bloger WebFan.pl

Bardzo prze­pras­­­zam hodowców i właścicieli chomików, ale

portal dla hodowców chomików stał się już sztandarowym przykładem głupoty.

– Mamy z kolegami świetny pomysł na portal dla właścicieli chomików. Po czym zafascynowany swoją ideą kolega rozpływa się na dym, jakie to innowacyjne (słowo klucz) funkcjonalności zaproponuje właścicielom i profesjonalnym hodowcom chomików jego portal. Dużo usłyszałem również o tym, jak to zrewolucjonizuje (kolejne słowo klucz do zapamiętania) hodowle chomików na świecie! – Michał – mówię – gdzie w tym wszystkim wasz zysk? Więcej, gdzie jakikol­wiek przychód?! – Zrobiliśmy resaerch i z naszych wyliczeń wynika, rynek hodowli chomików wart jest ok. 100 mln zł. Jeśli uda nam się zdobyć choćby 1% tego tortu (te słowa również proszę sobie zanotować) to jesteśmy w domu: to będzie około miliona złotych! Żebyście widzieli jego dumę i błysk w oku, kiedy o tym mówił. Jednak im bardziej Michał był podekscytowany, tym bardziej ja byłem zrezygnowany. Coraz jaśniej rysował mi się kierunek tej rozmowy. Takie rozmowy

za każdym razem przebiegają tak samo... – Ile kosztuje w skali roku ta usługa, którą chcecie zaproponować? – pytam. – 50 zł... – Ile musicie ich sprzedać, żeby zarobić ten milion? Michał lekko skonsternowany zaczyna coś kalkulować w myślach. Chyba po raz pierwszy od momentu, kiedy pomysł na ten genialny biznes spadł na niego jak grom z jasnego nieba. – 20 tys. – odpowiadam sam na swoje pytanie. Widzę po minie przyjaciela, że właśnie zrozumiał, dokąd zmierza ta rozmowa. W kolejnym pytaniu zapytałbym o planowaną konwersję, liczbę odsłon i użytkowników, jaką serwis musi uzyskać, aby (przy założonej konwersji) dokonać 20 tys. transakcji ro­cznie. Oznaczałoby to sprzedanie ponad 1600 „abonamentów” w ciągu każdego miesiąca. Nie musiałem ich zadawać. Na wyobraźnie dobrze działają estymacje określające tzw. „wartość rynku”. Z drugiej strony 1% udziału w rynku? To tak mało, że uzyskanie tego nie może być trudne! To jest oszukiwanie samego siebie, że poprzeczka jest nisko zawieszona. Liczcie od drugiej strony: ile „pakietów” musisz sprzedać, aby uzyskać ten jednoprocentowy udział w rynku? 10, 50 czy może 10 tys.? Nie zakładaj, że się uda, bo to „tylko 1%”. Policz!

5


FELIETON

Zapraszamy do reklamy czy przepraszamy za reklamy?

Sylewster Kozak wydawca serwisów internetowych: e-biznes.pl wystartowali.pl

Niestety, rynek reklamy został niemalże zniszczony przez kampanie zasięgowe.

Rynek reklamy internetowej nie jest

będzie taki, że mniejsi wydawcy zdejmą kody,

łaskawy dla wydawców – coraz niższe

a mniejsi reklamodawcy poszukają innej plat-

stawki, bardziej inwazyjne formy, długie

formy.

terminy płatności. Na tym tle wyróżniał

Niestety, rynek reklamy został niemalże

się na rynku model zaproponowany

zniszczony przez kampanie zasięgowe, szko-

przez AdTaily, który w sposób szczególny

da nawet tutaj pisać o konkretnych stawkach,

traktował właścicieli mniejszych witryn.

jakie otrzymuje wydawca. Jeśli do tego

Pomysł i realizacja bardzo prosta – umie­

dołożymy preferencje reklamodawców do

szczamy boksy reklamowe na stro-

rozliczania kampanii w modelu CPC czy wręcz

nie i reklamodawcy mogą kupić u nas

CPA to niestety okaże się, że obecnie wiele

reklamę nawet na jeden dzień. Model

wartościowych stron nie ma szans na utrzy-

się sprawdzał, a dzięki stawce dziennej

manie się na rynku z prostego powodu. Aby

model rozliczeń był jasny. Serwis szedł

zapewnić minimalny przychód pokrywający

nieco pod prąd, jeśli chodzi o model

chociażby koszty serwera, trzeba generować

współpracy – preferował wydawców.

miliony odsłon – serwisy niszowe nigdy nie

Od jakiegoś czasu jednak wszystko

będą w stanie tego zrealizować.

zaczęło iść nie tak – domyślnie włączono

Dlaczego tak się stało? Po części z winy

reklamy w modelu CPC na stronach, co

samych wydawców, którzy akceptowali coraz

już powinno być sygnałem ostrzega­

to niższe stawki, kolejne modele rozliczeń

wczym. Jeśli napiszę, że dla mniejszych

i niestety mimo coraz większej oglądalności

stron (tych, co mają nieco więcej niż 100

wystawiali coraz mniejsze faktury. I niestety

tys. odsłon) taki model oznacza przy-

AdTaily musiało się dostosować do otoczenia.

chody rzędu kilku złotych miesięcznie, to

Kto traci najbardziej w całym tym wyścigu wydawca-reklamodawca? Czytelnik! Tak to właśnie on zobaczy coraz więcej reklam – jest to naturalnie posunięcie właścicieli serwisów. Skoro koszt reklamy spada, to muszą oni włączyć dodatkowe pole reklamowe. I co zrobi czytelnik w następnym kroku (szczególnie ten bardziej uświadomiony?) – włączy AdBlocka, żeby nie widzieć tej wojny…

nie będzie pewnie w tym wiele przesady. Nowy krok w rozwoju AdTaily to kolejny cios zarówno w wydawców, jak i w mniejszych reklamodawców – znika możliwość kupienia reklamy na krótki okres na mniejszych serwisach. Zoba­ czymy tylko opcję kupna na minimum 20 czy 30 dni. Według AdTaily taki model zapewni większą skuteczność. Trudno dyskutować – w mojej opinii skutek

6


RYNKOWE TRENDY

POMYSŁ za dychę Karolina Kłujszo 4studio

?

Innowacyjny pomysł na startup – kon-

Najlepsze produkty/usługi to te, które istniejącą lukę, zaspakajający zaistniałą powstały, aby zaspokoić jakąś potrzebę. cept prosty, idealnie wypełniający

potrzebę, a do tego unikalny. Dobrze przemyślany, trafiony pomysł

Jak znaleźć oraz zdefiniować taką potrzebę? Doświadczenie pracy z klienkiem rozpoczęcia prac nad serwisem, tami przy tworzeniu stron pokazało ale jednocześnie tylko jedną z wielu ogromny potencjał, jaki tkwi w tej gru­ składowych sukcesu startupu. pie docelowej. Osoby takie, z kilku po­ wodów, dostarczają znacznie lepszych Agencja Interaktywna 4STUDIO S.A. pomysłów na startup niż hard userzy wystartowała niedawno z projektem „RozkminiaczeZarabiacze”, którego celem jest wyłonienie najlepszego pomysłu na startup. Projekt zakłada dotarcie do osób niezwiązanych profesjonalnie z branżą internetową, a nagrodą za najlepszy pomysł jest 10 tys. zł. na startup jest zasadniczym warun­

Czy ten sposób szukania pomysłów ma prawo się udać? Odpowiadając sobie na to pytanie, trzeba się zastanowić, jak powstaje dobry pomysł na startup. Skąd czerpana jest inspiracja na zapełnienie luki na rynku oraz czy tylko unikalne pomysły mają szansę odnieść sukces?

internetu. Po pierwsze, dlatego że znają dogłębnie swoją branżę/temat, co daje im możliwość zdefiniowania rzeczywistej potrzeby oraz sprecyzowania, w jaki sposób ma być ona zaspokojona, np.: właściciel zakładu produkującego tkaniny sieciowe wie, że istnieje potrze-

ba sprawniejszej organizacji wymiany używanych maszyn przędzalniczych, doskonale zna swoją branżę i wie, w jaki sposób ta wymiana powinna być zorganizowana, aby inni użytkownicy mieli z niej korzyść. Po drugie: osoby takie często reprezentują tematy czy branże, które jeszcze nie istnieją zbyt rozlegle w internecie, np.: temat ana­lizy biznesowej i BPMN (Business Pro­cess Model and Notation). Tematy takie,

w porównaniu do branży interaktywnej (mocno eksploatowanej jeżeli chodzi o pojawianie się nowych produktów i usług w formie startapów), dają większe możliwości, gdyż na tym polu nie ma jeszcze tak wielu produktów.

7


Czy tylko unikalne pomysły mają Branża tak szybko ewoluuje, iż „za jakiś szansę odnieść sukces? czas” taki pomysł może być już nieaktualny. Może już nie zaspakajać potrzeb, Historia jednego z największych start­ w tak efektywny sposób jak teraz, apów ostatnich lat pokazała nam, mogą się zmienić trendy oraz zachowże nie. Najpopularniejszy polski ser- ania użytkowników w internecie. Istniewis społecznościowy, skierowany do je również zagrożenie, iż „za jakiś czas” osób chcących pozostać w kontakcie identyczny pomysł zostanie zrealizowze znajomymi ze szkolnej ławy, nie był any przez kogoś innego – bo skoro my pierwszym takim produktem na naszym wpadliśmy na pomysł, to czy nikt inny rodzimym rynku. na niego nie ma również prawa wpaść? Unikalny nie zawsze oznacza najlepszy. Po pierwsze, dlatego że sam pomysł nie jest gwarantem sukcesu, a po drugie chociażby dlatego, że czasami wystar­czy zmienić grupę docelową dla pomysłu i już powstaje zupełnie inny produkt.

Sam pomysł, chociażby wydawał się najtrafniejszym, nie jest gwarantem sukcesu, a jedynie jego składową. Na sukces startupu składa się także ciężka, często żmudna praca, finanse na jego budowę, promocję i prowadzenie, determinacja oraz wiedza osób zajmujących się startupem. Do tego na Jaką wartość ma pomysł trzymany sukces startupu, często duży wpływ ma w szufladzie? przypadek – pojawienie się w odpowCzy 10 tys. to adekwatna suma za iednim czasie, w odpowiednim dobry pomysł? Jeżeli te pytanie za­ miejscu. damy komuś, kto ma wiedzę, środki, czas, zespół – a co najważniejsze – determinację, aby taki startup tworzyć, to oczywiście, że odpowiedź brzmi – NIE. Co natomiast z tymi osobami, które nie mają jednego lub więcej z wyżej wymienionych? Co z posiadania super innowacyjnego pomysłu, jeżeli wiadomo, że nigdy nie zostanie on zrealizowany, z prostej przyczyny – braku czasu lub finansów? Czy pozostawienie takiego pomysłu w szufladzie, z nadzieją na to, że zostanie zrealizowany za jakiś czas ma sens?

8

Projekt „RozkminiaczeZarabiacze” nie jest pierwszym konkursem, podczas którego poszukiwany jest naj­ lepszy pomysł na startup. Podobne projekty prowadzone były i są nadal, jednak z założenia wszystkie kiero­ wane są do osób, które mają wiedzę, czas czy ochotę, aby zaangażować się w budowę serwisu. W chwili obecnej Rozkminiacze są na półmetku i w bazie jest około 200 zgłoszeń. Do końca projektu pozostał jeszcze miesiąc i w tym czasie planowanych jest kilka akcji off­ linowych, mających na celu wyjście jak najbliżej do grupy docelowej. Czy projekt zbierze wystarczającą liczbę dobrych pomysłów, aby móc wybrać jeden, idealny, zwycięski? We’ll see.


ZAINWESTOWAŁEŚ? monitoruj efekty Michał Sadowski brand24.pl

Żyjemy w czasach globalnej rewolucji social media. Rewolucji, która sprawiła, że każdy z nas ma głos. Głos donośny, bo zdolny do wpływania na losy i strategie największych firm, wydarzeń, czy postaci. Co więcej, głos liczny, bo od czasu popularyzacji mikroblogowania piszemy dosłownie o wszystkim. Z sieci społecznościowych korzysta już ponad miliard ludzi na całym świecie (ponad 50% wszystkich internautów). Co minutę na Facebooku pojawia się ponad 700 tys. nowych statusów i 0,5 mln komentarzy. W tym samym czasie na YouTube pojawia się 25 godzin nowych materiałów wideo. Internet stanowi więc – bardziej niż kiedykolwiek – potok informacji. Także informacji kluczowych dla biznesu.

Już ponad połowa użytkowników sieci społecznościowych obserwuje za ich pomocą marki lub produkty. Co więcej, 36% wszystkich korzystających z platform społecznościowych publikuje wpisy związane z markami. Pojawia się zatem ogrom wpisów zawierających potencjalnie opinie na temat produktów, usług lub marek. Biznes błyskawicznie zwietrzył szansę na lepsze niż kiedy­ kolwiek poznanie i zrozumienie klienta. Powstało zapotrzebowanie na narzędzia, które umożliwiają agre­ gowanie i analizę opinii pojawiających się w globalnej sieci. Dostępnych narzędzi monitoringu internetu jest sporo. Szczególnie na rynkach zachodnich. Począwszy od prostego Google Alerts, aż po potężne

kombajny jak Radian6 czy Scoutlabs. Zagraniczne usługi nie sprawdzają się jednak w polskich realiach. Spo­ wodowane jest to przede wszystkim brakiem możliwości koncentrowania się jedynie na wy­nikach polskojęzycznych. Dla większości marek narzędzia te zalewają nas obcojęzycznymi wynikami. Zagraniczne aplikacje monitoringu zupełnie pomijają lokalne źródła opinii, takie jak fora czy polskie serwisy web 2.0 (np. Wrzuta, Fotosik, Blip, Flaker). Dlatego zrodziła się potrzeba stworzenia narzędzia monitoringu szytego na miarę polskiego internetu. W ciągu ostatnich kilku miesięcy powstała garść projektów odpowiadających na to zapotrzebowanie. Na co zwrócić jednak uwagę przy wyborze narzędzia moni-

toringu internetu?

KLUCZOWE CECHY APLIKACJI MONITORINGU SIECI: Aktualizacja wyników w czasie rzeczywistym najlepiej, aby następowała co kilka minut. Jesteście wtedy w stanie zareagować znacznie szybciej. Czas reakcji szczególnie w sieci ma kolosalne znaczenie. Bardzo często zdarza się, że odpowiedź spóźniona nawet o kilka godzin to, mówiąc kolokwialnie, musztarda po obiedzie.

Zasięg narzędzie powinno zbierać wirtualnie wszystkie wyniki pojawiające się w sieci w kontekście wybranej marki, produktu czy usługi. Narzędzie nie powinno się ograniczać tylko do kilku popularnych

9


platform społecznościowych.

– szybko przekonasz się, że monitorŹródła ing i pomiar tych działań są bardzo przy okazji zbierania wyników ważne. Zastosowań narzędzi monitorzwiązanych z wybraną marką, produk- ingu internetu jest bardzo dużo. Poniżej tem lub usługą – warto archiwizować zestawienie tych najważniejszych. także informacje o źródle ich pochodze- KLUCZOWE ZASTOSOWANIA nia. Tak, aby możliwy był błyskawiczny NARZĘDZI MONITORINGU INdostęp do podstawowych informac TERNETU: ji o stronie, na której pojawił się wy­ Monitoring marki/ Brand monnik czy o autorze piszącym w ramach itoring jednej z platform społecznościowych. wiesz: co? i gdzie? mówi się na temat Mowa tu o takich parametrach, Twojej marki, produktu lub usługi. jak miesięczna liczba unikalnych Ponadto wiesz o tym w kilka minut •

jego brandu. Analizy pokazują, że wiele z ostatnich kryzysów wizerunku można było uniknąć. Przykład kaszek Nestle – produktu, którego wizerunek ucierpiał na masowo rozsyłanej na Facebooku wiadomości/ostrzeżeniu o rzekomym szkle w opakowaniach. Co ciekawe, pierwsze nieliczne wiadomości tego typu pojawiły się na miesiąc przed „wybuchem” całej afery. Było więc sporo czasu na reakcję i zdemento­ wanie plotki zanim zaczęto ją rozsyłać

.

użytkowników lub odsłon w przypadku witryn oraz liczba osób śledzących lub znajomych w przypadku autora z serwisu społecznościowego.

Analiza sentymentu zautomatyzowana analiza poziomu emocji związanego z wybranymi wypowiedziami. Narzędzie informuje nas wtedy o wpisach „podejrzanych” o to, że są pozytywami lub negatywami. Algorytmy automatycznego przypisywania sentymentu są bardzo złożone. Jednak nadal stanowią jedynie przybliżenie i ich skuteczność sięga w porywach 60–70%. Niezależnie od tego czy od dłuższego czasu aktywnie budujesz wizerunek Twojej marki w mediach społecznościowych, czy dopiero rozpoczynasz działania w social media

10

po oryginalnej wypowiedzi. Możesz więc działać i angażując się w dyskusję budować społeczność miniambasadorów marki. Naturalnie uzyskujesz także dostęp do bezcennego źródła insightów będących podstawą budowania strategii. Wiesz nie tylko, kim są Twoi klienci, co lubią i skąd pochodzą, ale również gdzie w sieci spędzają najwięcej czasu. Monitoring marki to także recepta na potencjalne kryzysy wizerunku. Możliwe jest błyskawiczne wychwytywanie negatywnych opinii z potencjałem do rozniesienia się po sieci. Pojawia się okazja do załagodzenia sprawy. Co więcej, w niektórych przypadkach szybka reakcja potrafi przeistoczyć osobę krytykującą Twoją markę w prawdziwego promotora Two-

z częstotliwością kilkudziesięciu tysięcy wpisów dziennie. Poniżej szczegółowa analiza sytuacji kryzysowej Nestle: http://www.slideshare.net/brand24/ sytuacja-kryzysowa-kaszki-firmy-nestle

Obsługa klienta/ Social Customer Service biznes coraz częściej dostrzega także social media jako nowy kanał komunikacji z klientem. Kanał wymagający, bo to klient wybiera miejsca, w których chce publikować opinie na temat marki. To zadaniem biznesu jest wychwycenie tej opinii (gdziekolwiek w sieci się pojawiła) i wejście w interakcję z klientem. Społeczność, widząc responsywność wybranych firm/marek, jest skłonna darzyć je większym zaufaniem. Ostatnie miesiące budowania doświadczeń


z obsługą klienta za pośrednictwem social media pokazały, że klienci nie oczekują od Ciebie bycia doskonałym. Oczekują jedynie, żebyś ich słuchał – poświęcał im uwagę. Bardzo dobrze rozumie to Dell, który po kryzysie wizerunku z przed kilku lat (Dell Hell) zdał sobie sprawę z potęgi mediów społecznościowych. Dziś Dell zatrudnia już kilkanaście osób, których zadaniem jest obsługa klienta przez internet. Konsultanci wchodzą z nimi w interakcję zarówno na forach, blogach, jak i portalach społecznościowych, takich jak Facebook czy Twitter. Stosunkowo niedawno, otwarto także pierwsze Social Media Command Center, które jest swoistego rodzaju centrum dowodzenia działaniami w mediach społecznościowych firmy Dell. http://www.youtube.com/watch?v=ch VI4crPCEg&feature=relmfu

Wsparcie sprzedaży aplikacje monitoringu internetu mogą być również wykorzystywane do identyfikacji potencjalnych klientów wybranych marek. Przykładowo firma ubezpieczeniowa może monitorować frazę „ubezpieczenia”, która sygnalizuje w czasie rzeczywistym o nowych dyskusjach, w których ktoś przykładowo pyta: jakie „ubezpieczenie” polecacie wybrać? lub które „ubezpieczenie” będzie najkorzystniejsze. Korzystający z narzędzia otrzymuje wtedy błyskawiczny dostęp do internautów aktualnie poszukujących ubezpieczenia – można się do tych dyskusji włączać i przekonywać do swoich produktów.

Wykorzystaniem narzędzie monitoringu sieci w celu wsparcia sprzedaży mogą się zainteresować także mniejsze podmioty, o których nie mówi się dużo w sieci, ale których klienci są w internecie obecni, a wspomniane dyskusje pozwalają ich identyfikować. Łatwo sobie wyobrazić np. pośredników finansowych, którzy w ten sposób targetują potencjalnych klientów po zapytaniach w stylu:

wybranych osób. Tego typu aplikacje powinny stanowić obowiązkowe wyposażenie szefów sztabów wybor­ czych znanych partii i polityków. Tema­ tem mogą zainteresować się także celebryci, a także inne osoby publiczne. Dokąd zmierzamy? wydatki związane z marketingie social media rosną w tempie 35% ro­cznie. Przychody spółek sektora monito­ ringu sieci rosną jeszcze szybciej (Radian6 podwoił swoje przychody w

Pomiar efektywności kampanii ostatnich 2 latach). Social media marreklamowych/ działań promo- keting w ciągu 3 lat osiągnie poziom cyjnych 14 mld dolarów. Co więcej, ponad monitoring poziomu dyskusji związanych z naszą marką lub produktem to także pomiar efektywności realizowanych dla nas kampanii reklamowych. Jeszcze do niedawna, bardzo trudno było także zmierzyć efekty działań w social mediach. W chwili obecnej umożliwia to zaawansowany monitoring mediów społecznościowych. wykresy natężenia dyskusji bardzo dobrze obrazują skoki liczby dyskusji, które są spowodowane bardzo często obecnością w mediach czy akcją promocyjną.

Personal brand monitoring przy użyciu narzędzie monitoringu internetu możemy też naturalnie śledzić dyskusje pojawiające się w kontekście

60% firm określa monitoring social media jako jedno z najważniejszych zadań w nadchodzących latach. Na rozwój branży wpływa także rosnąca świadomość samych internautów na temat nowych możliwości komunikacji z markami. Coraz więcej użytkowników globalnej sieci ma ambicje wpływania na losy i postać marek lub produktów. Kolejne kryzysy wizerunku, jak również success stories firm korzystających z usług monitoringu internetu pokazują, że w przyszłość biznesu będzie mocno powiązana z tą branżą. Z prostego względu: firm nie będzie stać na pomijanie monitoringu


I want to be free … Freelan O tym, czym jest freelancing i jak rozwija się w internecie rozmawiamy z Sylwią Konik, właścicielką serwisu Freelancity.pl. Znasz hymn Stanów Zjednoczonych? Powiedzmy, że kojarzę – ale mam nadzieję, że nie poprosisz, bym zaśpiewała? Pytam, bo ostatnie słowa pierwszej zwrotki hymnu o’er the Land of the free bardzo skojarzyły mi się z nazwą Freelancity. Ciekawy jestem skąd wzięliście pomysł na nazwę? Najpierw chcieliśmy nazwać się „Adidas”, ale okazało się, że ktoś już zajął taką domenę. Później ktoś rzucił: To może Nokia. Ale taka firma też już jest. Uwierzysz? A naprawdę to chcieliśmy, aby serwis kojarzył się z ciekawym miejscem – podróżą do przyszłości no i wolnością oczywiście. Jak w Polsce wygląda sytuacja freelancerów, ilu ich tak naprawdę jest? Czy gdyby to wirtualne Freelancity zasiedlić to powstałoby miasteczko wielkości Zakopanego czy aglomeracja taka jak Warszawa? Do tej pory nikt nie oszacował dokładnie liczby freelancerów – tym bardziej, że wielu z nich za takich się nie uważa. Według definicji freelancerem jest ten, kto... mówi o sobie freelancer. Podo-

12

bno co piąty pracujący w Polsce wybiera elastyczną formę zatrudnienia. Gdyby wziąć pod uwagę wszystkich pracujących niezależnie oraz etatowców dorabiających wieczorami to spokojnie zbudujemy metropolię... Wierzycie, że freelancing stanie się modny? Nie, nie wierzymy. My **wiemy**, że on **już** jest modny! Niezależność, interdyscyplinarność, dostęp do projektów z każdego zakątka świata – to kusi, żeby spróbować budować własną markę. A portal Freelancity ma się do tego przyczynić? To jest system naczyń połączonych – portal powstał, ponieważ freelancing robi się coraz bardziej popularny, a dzięki serwisowy więcej osób o nim wie i postaramy się, aby były to pozytywne informacje. Jak Wam idzie budowa waszego wirtualnego miasta frellancerów, macie już pierwszych mieszkańców? Jak za komuny... Robimy 400% normy! Nasze miasto już się za­ ludnia. W tej chwili jest ok. 4 tys. osób, czyli większe osiedle. Pokaż mi innych budowniczych, którzy za­ ludnili osiedle w pół roku.

Jakie są u Was z koszty utrzymania się – ile jako freelancer muszę zapłacić, aby w pełni wykorzystać potencjał, który oferujecie? Jestem pewna, że Cię stać: to około złotówki dziennie. W roczny abonament inwestujesz 400 zł. Dla doświadczonych freelancerów to niewielka inwestycja, pod warunkiem, że uda nam się rozkręcić tablicę ogłoszeń. Freelancerzy cały czas obserwują rozwój portalu i mocno punktują każdą zmianę. Jesteś freelancerką? W tej chwili mam już na utrzymaniu kilkuosobową firmę, która działa w duchu freelancingu, ale rozkręcałam ją, pracując w domu i wynajmując sale na spotkania w biurach coworkingowych. Co w tym wszystkim jest najlepszego? Najlepszy szef jakiego możesz sobie wymarzyć (bo to Ty sam) i możliwość wybrania sobie nagrody za udany dzień w pracy. A z mniej przyziemnych to pewność, że każdego dnia uczę się czegoś nowego. I poczucie spełnienia po udanym projekcie – który sama wynegocjowałam, sprzedałam i realizowałam z sukcesem.

Foto: andrzejmarczuk.com

Rozmawiał Marek Dornowski


Mobile independent Rafał Dubrawski Save up

Foto: materiały prasowe

To, że na rynku dominuje tendencja odchodzenia od jednostek stacjonarnych na rzecz urządzeń mobilnych, nie podlega dyskusji. Zmienia się także podejście do kwestii przechowywania i przesyłania danych. Jak przemiany technologiczne wpływają na naszą codzienność?

W chwili obecnej większość z nas wciąż podłącza swoje urządzenia mobilne do innego centralnego urządzenia. Kopiujemy na nie muzykę, dokumenty do po­ czytania w autobusie czy filmy. Wymaga to powtarzania serii uciążliwych i monotonnych czynności i jest bardzo niewygodne. Przeciętnie zorientowa­ nego technologicznie użytkownika iPhone’a irytuje to, że musi obsługiwać swój telefon przez iTunes lub inny dowolny program pośredniczący. Dziś jed-

nak wiadomo już, że smartfony i tablety są o krok od uzyskania pełnej niezależności. Co o tym świadczy i jakie wymagania muszą zostać spełnione, by tak się stało? Po pierwsze potrzebna jest infrastruktura, która pozwoli na szybką transmisję danych. Ta rozwija się bar­dzo dynamicznie – ledwo upowszechniła się sieć 3G, a już na horyzoncie pojawił się standard LTE. Drugą kwestią jest system. Przykład Windowsa8, który

ma być uniwersalnym systemem dla urządzeń wszystkich typów, pokazuje, że producenci oprogramowania zdają sobie z tego sprawę. Wszystko dąży więc do tego, by tablety nie były jedynie sprawnymi narzędziami do przeglądania treści, ale również maszynami do ich tworzenia. Wydaje się, że problemem nie jest także popyt na urządzenia mobilne. Mówi się, że zapotrzebowanie na tablety jest niewielkie, ale przykład wyprzedaży

13


Touchpada HP (w USA sprzedano ok. 350 tys. egzemplarzy w jeden weekend po obniżeniu ich ceny do 99$) pokazał, że jest to wyłącznie kwestia ceny. Podobnie będzie z wspomnianą wcześniej transmisją danych – z czasem jej koszty spadną do minimum. Wtedy w naszych smartfonach zaczną królować usługi typu SaaS (Software as a Service) lub oparte na podobnych modelach chmury obliczeniowej. Będziemy mieli dostęp do wszystkich prywatnych da­ nych z dowolnego miejsca, bez potrzeby podłączania się do centrali w postaci domowego komputera. Oczywiste jest, że równolegle do przemian technicznych wykreowane zostaną nowe zachowania konsumenckie. Przeniesienie sprzedaży ze sklepów stacjonarnych do internetu idzie w Polsce opornie, ale w zachodniej części kontynentu w zasadzie już się dokonało. Tam wielkie koncerny już lata temu pozbyły się sklepów sta­ cjonarnych na rzecz internetowych. Przykładowo grupa Virgin już w 2007 sprzedała wszystkie 125 punktów na terenie Wielkiej Brytanii, by całkowicie wycofać się z handlu tradycyjnego na rzecz sieciowego. Przemiana ta dokona się również w naszym kraju, jest to tylko kwestią czasu. Co to oznacza w praktyce? Powstanie nowa nisza – obsługa zakupów mobilnych. O tym, że na zajęcie jej czyhają najwięksi gracze, także świadczy wiele symptomów. Technologia rozpoznawania obrazów użyta w Bing Vision już teraz pozwala na rozpoznawanie określonych produktów. W tyle nie pozostaje Google, który wciąż rozwija swoją aplikację Goggles, a prezes por-

14

talu aukcyjnego eBay sam niedawno przyznał, obserwując rosnącą siłę konkurencyjnego Amazona, że jego firma przegapiła odpowiedni moment na wejście w sprzedaż mobilną i wyraził zainteresowanie kupnem technologii rozpoznawania obrazów. Szkopuł w tym, że zagraniczni giganci, gdy już stworzą aplikacje obsługujące zakupy produktów na podstawie zdjęć robionych telefonem, skupią się w pierwszej kolejności na rynku USA. Przez długie lata nie będą posiadali w swoich bazach lokalnych produktów z innych obszarów geograficznych. W Polsce jednak mało kto myśli o przyszłości. Pomimo że w środowiskach wydawniczych mówi się o malejącej z roku na rok sprzedaży, nie bierze się pod uwagę nowych kanałów docierania do klientów. Sieć Empik szuka wciąż nowych rozwiązań, ale głównie na starych gruntach – ogranicza się więc do eksperymentalnego wprowadzenia sprzedaży produktów używanych, jakby wychodząc z założenia, że sprzedaż spada tylko pod wpływem czynnika ekonomicznego (wysokich cen). Czy jednak nie jest to zbyt zachowawcza taktyka?

do identyfikującej dzieła sztuki aplikacji Art4Europe. Co ciekawe, zwycięstwo zostało odnotowane właśnie w kategorii „Projekt o największej wartości biznesowej”. Innym wykorzystaniem rozpoznawania obrazów firmy jest aplikacja SaveUp. Pobrać mogą ją wszyscy użytkownicy iPhone’ów oraz urządzeń wykorzystujących system Android. Służy do natychmiastowych zakupów książek wynajdywanych na podstawie zdjęcia zrobionego aparatem smartfona. Program jest dopiero w fazie rozwojowej, ale już teraz oferuje ciekawe funkcjonalności. Może okazać się ciekawą innowacją, gdy do jego bazy danych zostaną wprowadzone także multimedia. SaveUp to także jeden z pierwszych polskich projektów, które miały szanse zaprezentować się w trakcie wydarzenia Techcrunch Disrupt 2011 w San Francisco. Można przewidywać, że niedługo pojawi się cała masa podobnych firm technologicznych. Dziś nie jest tajemnicą odpowiedź na pytanie: czy zakupy mobilne dotrą również do Polski?. Należy raczej zapytać: kiedy?. Może się okazać, że nie jest to perspektywa tak odległa, We właściwym kierunku idzie nato- jak nam się wydaje. miast polska spółka iTraff Technology, która wydaje się podążać w stronę opisywanej niszy. Stworzyła już między innymi technologię rozpoznawania zdjęć, która została nawet nagrodzona za zwycięstwo w konkursie Fundacji Europeana przez Neelie Kroes, komisarz europejską do spraw agendy cyfrowej. Wyróżnienie przyznano po tym, jak programiści firmy wdrożyli swoją technologię


MAKLEREM BYĆ Wszystko zaczęło się parę lat temu, gdy dzisiejszy prezes Prawomaniacy sp. z o.o. – Tomasz Ostrowski – przygotowywał się do jednego z egzaminów w branży nieruchomości i szukał w internecie materiałów do nauki. Zobaczyłem, że na rynku brakuje serwisu oferującego przykładowe testy czy materiały. Pomyślałem sobie, że skoro jest popyt to trzeba zatroszczyć się o podaż – mówi Ostrowski.

Foto: materiały prasowe

Rozmawaiła Małgorzata Zawdzka

Skontaktowałem się z moim przyjacielem Arkadiuszem Howarą, do którego wiedzy programistycznej miałem pełne zaufanie. Zaczęliśmy rozmawiać, planować i tak w naszych głowach zrodziła się idea serwisu Ars­ Lege.pl – dodaje. Serwis jest obecnie największą bazą testów z rożnych dziedzin prawa w polskim internecie. Codziennie portal odwiedza kilkanaście tysięcy użytkowników głównie aplikantów, studentów, pra-

cowników służby cywilnej i tych, którzy przygotowują się do różnego rodzaju egzaminów na uprawnienia zawodowe. Skala użytkowników stała się tak duża, że twórcy serwisu podjęli decyzję o wdrożeniu biznesowego modelu współpracy z istniejącymi portalami ukierunkowanymi tematycznie dla poszczególnych grup odbiorców. Na pierwszy ogień poszli maklerzy i serwis Maklers.pl.

O idei wspólnego projektu, nowych funkcjonalnościach wynikających ze współpracy i planach rozwoju rozmawiamy z Mariuszem Śliwińskim – właścicielem serwisu Maklers.pl. Nosisz czerwone szelki? MŚ: Chciałem kupić, ale nigdzie nie mogłem znaleźć... Chyba zacznę je sprzedawać Wiele osób ciągle tak właśnie wyobraża sobie maklera. Młode 30 – letnie wilki

15


z komórką przy uchu przekrzykujące się nawzajem i robiące szybko duże pieniądze. Czy te stare wyobrażenia z początku lat 90-tych mają jeszcze coś wspólnego z rzeczywistością? MŚ: Maklerzy nadal robią duży szum, ale w XXI wieku nie muszą już przekrzykiwać się – do składania zleceń służy komputer. Makler to ciągle jeden z zawodów o dość wysokim statusie społecznym, trudno jest dziś zostać makl­­e­ re­m? Komórka i szelki już chyba nie wystarczą? MŚ: Zgodnie z wymogami polskie­ go prawa makler mający dostęp do systemu giełdowego, musi mieć licencję maklerską, a podstawowym warunkiem jej otrzymania jest zdanie państwowego egzaminu na Maklera Papierów Wartościowych. Nie jest to proste. Stąd zrodził się pomysł na serwis maklers.pl? MŚ: Podobnie jak w przypadku Arslege.­pl dostrzegłem, że na rynku nie ma oferty, którą sam byłbym za­ interesowany. Bezpośrednio po zrobieniu licencji maklerskiej, zabrałem się za naukę do jeszcze trudniejszych egzaminów na 1. Doradcę Inwestycyjnego. Czyli najbardziej prestiżowego tytułu na polskim rynku kapitałowym.

Maklers.pl w zamierzeniu, miał spełniać kilka funkcji: - Dać miejsce, gdzie można znaleźć pomocne materiały w nauce do egzaminów na Maklera Papierów Wartościowych, Doradcę Inwestycyjnego. - Dać dochód, z prowadzonych kursów maklerskich, rozwiązań historycznych zadań, etc. - Być bazą wszelkich działań związanych z edukacją finansową, jakie mi tylko przyjdą do głowy Dlaczego zainteresowałeś się współpracą z Arslege.pl, czego po niej oczekujesz? MŚ: Arslege.pl zaproponowało swoim klientom niepowtarzalną możliwość nauki on-line za pomocą wielu testów. Początkowo moja propozycja współpracy dotyczyła możliwości wzajemnej wymiany linków, reklam, etc. Tomek Ostrowski (prezes spółki będącej właścicielem ArsLege.pl przyp. red.) zaproponował coś ekstra – na kształt połączenia sił w stworzeniu wspólnego projektu, gdzie osoba przygotowująca się do egzaminu maklerskiego znaj­ dzie zbiory testów z prawa i zadań pozaprawnych. Arslege.pl i Maklers. pl świetnie się uzupełniało. Arslege.pl dawało program (silnik) do tworzenia testów i bazę testów z prawa. Maklers. pl dysponował branżową wiedzą oraz opracowaniami zadań pozaprawnych z egzaminów maklerskich z ostatnich kilku lat. Stworzyła się szansa podjęcia współpracy i dobrej synergii między serwisami. Efektem naszych wspólnych działań jest serwis ­www.maklers.ar-

slege.pl. Po współpracy z Arslege.pl oczekuję nie tylko wspólnego tworzenia niepowtarzalnych na rynku pomocy w nauce do licencji Maklera czy Doradcy, lecz także wspólnej realizacji innych ciekawych projektów edukacyjnych w obszarze rynku kapitałowego. O tym, że liczę na wspólne zyski chyba nawet nie musze wspominać To wygląda na typowy projekt synergii dwóch biznesów. Jakie korzyści odniesie użytkownik, jaka będzie wartość dodana, którą otrzyma? MŚ: W serwisie Maklers.arslege.pl osoba poszukująca wsparcia w nauce do licencji Maklera Papierów Wartościowych, w bardzo przystępnej cenie dostanie: - wysokiej jakości platformę do samodzielnej nauki za pomocą pytań autorskich z prawa i wszystkich zadań z ostatnich 6 lat z egzaminów maklerskich. - podpięte do każdego pytania z prawa, odniesienia do konkretnych zapisów w konkretnym przepisie prawnym. - podpięte do każdego pytania pozaprawnego, wytłumaczenie rozwiązania zadania i odnośniki do wymaganej przez Komisję Nadzoru Finansowego literatury, wraz z podaniem dokładnego numeru strony. - konsultacje on-line w razie potrzeby. Dzięki powyższym funkcjonalnościom – wiele osób może traktować tą platformę jako podstawowy materiał do nauki do egzaminu maklerskiego. Dodam, iż trwają prace nad wdrożeniem kolej­ nych funkcjonalności, usprawniających


naukę. Ponadto całkiem możliwe, że platforma ta w przyszłości znacznie bardziej się rozwinie. Jak duży i przede wszystkim, jak chłonny jest w Twoim przekonaniu obecnie rynek? MŚ: Szacuję, iż w skali rocznej ok. 2 tys. osób może być zainteresowanych zrobieniem licencji maklerskiej. Nie­które z tych osób wybiorą samodzielną naukę,

się o moduł dla osób uczących się do egzaminu na Doradcę Inwestycyjnego, zaś sam moduł do nauki dla Maklera Papierów Wartościowych, w przypadku wystarczającego zaintere­ sowania, może zostać rozszerzony o wiele nowych funkcjonalności. Mamy wiele pomysłów, ale będziemy chcie­ li skonsultować je jeszcze z naszymi użytkownikami. Ten serwis musi być

osoby, ale dziesiątki tysięcy dziennie nie mogą. Dlaczego tak samo nie miałoby być w przypadku naszego projektu? Mamy rozwiązania techni­czne, doświadczenie i fachową wiedzę – praktycznie wszystko to, czego potrzebujemy by odnieść sukces. Jesteśmy na niego skazani. Czego dziś najbardziej sobie życzysz? MŚ: Kilku rzeczy. Przede wszystkim,

Arkadiusz Howara – Viceprezes Zarządu Prawomaniacy sp. z o.o. Od dłuższego czasu zastanawialiśmy się jak dalej rozwijać serwis w kierunku jeszcze większej specjalizacji. Myśleliśmy jak dostosować go do wymagań poszczególnych grup naszych odbiorców, które przecież są bardzo szerokie. Rozmowy z maklers.pl potwierdziły nasze przypuszczenia, że potencjał drzemie we współpracy z serwisami tematycznymi. Można powiedzieć, że my mamy czołg, a oni amunicję, nie ma sensu by maklers.pl budował drugi czołg, a my otwierali zakłady produkujące pociski. Razem możemy pójść na rynkowy front i odnieść na nim sukces.

inne zakupią podstawowe materiały, jeszcze inne skorzystają z jednego z kursów maklerskich, nato­miast zapewne znajdą się też wśród nich osoby, które za główne wsparcie uznają platformę maklers.arslege.pl. Zdradzisz nam, jakie cele postawiliście przed sobą i przed projektem? MŚ: Podstawowym celem jest obecnie rozpowszechnienie informacji o tym serwisie wśród potencjalnie zainteresowanych osób. Powinno się to przełożyć na wzrost liczby użytkowników, co z kolei utwierdzi nas w przekonaniu o potrzebie dalszego rozwoju serwisu. Całkiem możliwe, iż w przyszłości serwis powiększy

przede wszystkim dla nich. Rozważamy też inne ciekawe przedsięwzięcia, ale jeszcze nie czas wystawiać ich na światło dzienne. Wynika to z tego, że jesteście ambitni czy macie jakieś inne argumenty, które pozwalają wam optymistycznie patrzeć w przyszłość? MŚ: Mimo iż wiele osób wciąż jeszcze wybiera naukę z tradycyjnego papieru –> internet to przyszłość. Od tego nie ma odwrotu. Arslege.pl skupiając się na pewnym obszarze rynku, szybko stał się jego liderem. Dziś ktoś, kto szykuje się do aplikacji, a nie korzysta z możliwości portalu szkodzi sam sobie. Może pomylić się jedna czy dwie

żeby Polacy dostrzegli potrzebę podnoszenia swojej wiedzy finansowej, gdyż jest ona w naszym społeczeństwie na bardzo niskim poziomie. Poza tym, żeby politycy dostrzegli, że licencja maklerska bardzo dobrze weryfikuje wiedzę kandydatów do pracy w tym zawodzie i nie ma usilnej konieczności zmian obecnie obowiązujących regulacji i wreszcie, żeby osoby uczące się do egzaminu maklerskiego, dostrzegły platformę Maklers.arslege.pl – i to, że z nią nauka może być szybsza i dużo przyjemniejsza.

17


POLITYCZNY

startup

Kolejne wybory już wkrótce. Czym będą różnić się one od ostatnich, sprzed 4 lat? Po raz pierwszy możliwe będzie oddanie głosu poprzez internet. Zanim jednak to nastąpi warto poznać tych, którzy ubiegać się będą o nasze głosy. Jak to zrobić? Można oczywiście odwiedzić oficjalną stronę Państwowej Komisji Wyborczej lub …zajrzeć na stronę startupu Kandydacidosejmu.pl Marek Dornowski

18

przez siebie okręgu wyborczym. Problem zaczyna się, gdy o danym kandydacie chciałbym dowiedzieć się czegoś więcej. Poza uzyskaniem informacji o wieku, wykształceniu i wykonywanym zawodzie mam na to – w większości wypadków – bardzo małe szanse. Urodził się ponad 54 lat temu w miejscowości Gdańsk. Stan cywilny: żonaty, mieszka w miejscowości Sopot. Ukończył następujące szkoły: Uniwersytet Gdański, Wydział Humanistyczny – mgr historii, wykonywany zawód: historyk. Tak wyczerpujące informacje można znaleźć w „profilu” jednego z najbardziej znanych kandydatów. Dla większości wyborców żadna z nich nie będzie jednak wystarczającym argumentem „za” lub „przeciw”. Tu chyba

tkwi największy potencjał rozwojowy projektu. Stworzyć realny komunikator, który będzie działał w dwie strony, a przestanie być tylko internetową tablicą ogłoszeń. Wówczas jest realna szansa, by stworzyć faktyczną społeczność, która będzie w stanie utrzymać się przy życiu przez następne 4 lata. Chyba, że twórcy serwisu przewidują, że wybory będą odbywały się znacznie, znacznie częściej. Jeśli taki scenariusz miałby się sprawdzić, to chyba jako nieliczni będą z tego powodu szczęśliwi.

Źródło: sejm.gov.pl

Model biznesowy jest prosty. Idą wybory, partie wydają miliony na kampanię i zaklejanie plakatami naszych miast, dlaczego więc nie miałyby „zaklejać” internetu? Ponad 7 tys. kandydatów, jeśli każdy z nich wykupiłby usługę „wizytówki reklamowej”, którą oferuje serwis to mamy potencjał od 70 do 350 tys. zł (w zależności od rodzaju wizytówki cena wacha się od 10 do 50 zł). Dostępne są też opcje Premium z możliwością wykupienia Prezentacji na stronie głównej za 1000 zł. Całość projektu od strony funkcjonalności wydaje się być prosta…. nawet można odnieść wrażenie, że zbyt prosta. Owszem, bez problemu jestem w stanie wyszukać wszystkich kandydatów startujących ze wszystkich zarejestrowanych komitetów w dowolnie wybranym


E-SPÓŁKA MIESIĄCA

PRZEDSIĘBIORCOM MOŻE BYĆ ŁATWIEJ Lidia Skrzyniecka Pracują kilkanaście godzin dziennie, często bez świąt i urlopów, spędzając większość czasu na wypełnianiu ton papierologii, zawsze w biegu, z telefonem w gotowości – polscy przedsiębiorcy. Producenci oprogramowań od lat próbują stworzyć z różnym skutkiem coś, co ułatwiłoby im pracę. Czy mamy w końcu szansę na produkt, który sprawi, że rzeczywiście będzie łatwiej?

Czytelnicy e-Profit doskonale zdają sobie sprawę, jak trudno jest prowadzić własny biznes i jak niewiele osób potrafi docenić naszą pracę. Większość zauważa jedynie efekt końcowy naszych starań. Konferencje, spotkania biznesowe, kampanie promocyjne – to tylko jedna strona medalu, druga, mniej przyjemna – systematyczna praca nad własną firmą, czyli zarządzanie. Dostawcy oprogramowania dla firm już wiele lat temu zauważyli potencjał w tej kwestii i szansę na pewny biznes. W efekcie tego dysponujemy dziś li­ cznymi narzędziami, które pomagają nam w wykonywaniu codziennych obowiązków. Czy potrafilibyśmy znów powrócić do liczydła? Przy dzisiejszym poziomie zarządzania firmą, na wiele by się ono nie zdało.

Exnui udowadnia, że może być jeszcze łatwiej W tym miesiącu bierzemy pod lupę spółkę Exnui. Sp. z o.o., której podstawowym przedmiotem działalności jest dostarczanie oprogramowań wspomagających zarządzanie firmą. Obecnie spółka znajduje się na końcowym etapie prac nad aplikacją online (Exnui Express Office) umożliwiającą całościowe administrowanie i kontrolowanie działań przedsiębiorstwa. Głównym celem tego oprogramowania jest maksymalne skrócenie czasu, jaki poświęca przedsiębiorca na wykonywanie codziennych zadań. Wiąże się to między innymi z integracją wszystkich modułów dostępnych w oprogramo­ waniu: Poczta Biznesowa, Organizer, moduł Finanse, Zespół oraz Dokumen-

ty. Dzięki temu dane prowadzone przez użytkownika w jednym z modułów, będą automatycznie gotowe do użycia w pozostałych. Oprogramowanie to działa w modelu SaaS (Software as a Service). To zna­ czy, że z tej aplikacji można korzystać z każdego miejsca na świecie. Wystarczy do tego internet. Jest to równoznaczne z brakiem konieczności długotrwałej instalacji, wdrażania systemu do firmy i kupowania licencji. Teraz aplikacje mogą być dostępne z pozio­ mu przeglądarki i gotowe do użytku tuż po dokonaniu zakupu. Dostęp do oprogramowania i danych firmy mają wszyscy użytkownicy, których wprowadzi do systemu właściciel. Dzięki oprogramowaniu SaaS wykupo­ wanie licencji przechodzi do historii,

19


tak jak koszmarnie drogie programy. Za nowoczesne aplikacje pobierana jest opłata abonamentowa. A kiedy oprogramowanie przestaje nam być po­­trzeb­ ne, możemy zrezygnować z jego użytkowania. Płacimy tylko za czas, kiedy jest ono dla nas użyteczne, w przeciwieństwie do oprogramowań tradycyjnych („pudełkowych”), które kupujemy raz na zawsze, za co producenci każą sobie słono płacić. Obecnie Exnui jest na etapie testów generalnych nowego produktu. Czytelnicy e-Profit również mogą się przekonać, jak będzie funkcjonowała aplikacja. Wystarczy odwiedzić stronę spółki (http://www.exnui.com) i poprosić o zaproszenie do testów. Po wprowadzeniu na rynek finalnej wersji aplikacji, Exnui w pierwszej kolejności planuje dotrzeć do klientów na rynku krajowym. Z kolei, w dalszej perspektywie, spółka ma zamiar trafić na rynki zagraniczne. Model biznesowy firmy jest skierowany zarówno w stronę relacji b2b, jak i b2c. Nieoficjalnie wia­ domo, że jeszcze na długo przed startem wersji testowej, spółka rozpoczęła poważne rozmowy z partnerami biznesowymi. Rynek potrzebuje oprogramowań w modelu SaaS Firmy zawsze szukały oszczędności i możliwości zysku. To się nigdy nie zmieni. Jednak w ostatnim czasie, głównie za sprawą globalnego kryzysu i konieczności cięcia wydatków, ludzie

20

zaczęli zauważać i przyzwyczajać się do tego, że może być taniej. Ma to dwojaki wpływ na firmy. Z jednej stro­ny przedsiębiorcy szukają źródeł większych oszczędności, z drugiej zaś ich klienci robią to samo. Dlatego mile widziane są obniżki cen, a to z kolei ponownie wiąże się z poszukiwa­ niem oszczędności. Jest to oczywiście tylko jeden z powodów wzmożonego oszczędzania przez firmy. Dodatkowo, żyjemy w czasach, w których stały dostęp do internetu w firmie oraz szybkie łącze stały się podstawą i niewiele jest miejsc, w których nie odgrywałby on kluczowej roli. Polscy przedsiębiorcy nabrali również w ostatnich latach przeko-

pryzmat zagrożeń. Obecnie widzimy w nowych technologiach szansę, konkurencyjność i rozwój. Są to warunki idealne do wzrostu zainteresowania cloud computingiem i możliwościami, jakie on ze sobą niesie. Spółka Exnui idealnie wpasowała się ze swoim produktem w rodzący się trend. Oprogramowanie, które dostarczy rynkowi będzie pozwalało zaoszczędzić pieniądze, czas, zapewni potencjał konkurencyjności, a to wszystko na bazie internetu i z przekonaniem, że „może być łatwiej”. 3 pytania do Marcina Sznyry – Prezesa Zarządu Exnui Jak zamierzacie przekonać zwykłego Kowalskiego, żeby zaczął korzystać z EEO? To spora zmiana mentalnościowa. Komputer przestaje być dla mnie miejscem przechowywania danych, a staje się jedynie „wtyczką” do sieci gdzie te dane są. Teoretycznie w skrajnych przypadkach laptop jest zastępowany przez telefon z dostępem do netu. Myślicie, że Polacy są już gotowi na taką rewolucję? Nie zgodzę się z tezą, że to rewolucja, raczej nazwałbym ten proces naturalną ewolucją. Ewolucją wynikającą z coraz większych potrzeb dostępu do informacji – zawsze i wszędzie. Wszyscy jesteśmy świadomi zmian jakie następują i konieczności podążania za

nania i odwagi do nowych rozwiązań i technologii, które mogą ułatwić im pracę. To, co nowe i nieznane przestaje być postrzegane pejoratywnie, przez

nimi. Oczywiście, reagujemy na nie z różną szybkością, ale przekonanie o istotności dostosowania się do naj­ nowszych trendów jest popularne wśród przedsiębiorców. Prędzej czy


później dostrzegą oni korzyści jakie

wszystkich użytkowników i wyświetla

Choć trzeba powiedzieć że dotychc-

oferują rozwiązania typu EEO. Przecież

je w uporządkowany sposób – coś na

zasowy feedback specjalnie nas nie

każdy dąży do tego, by ułatwić swoją

zasadzie ściany Facebooka tyle tylko,

zaskoczył, co najwyżej potwierdził to

pracę.

że dostosowanej do potrzeb firmy. Cały

czego się spodziewaliśmy. To dobrze.

w

pakiet to w chwili obecnej prawie 20

Pomysłów mamy naprawdę dużo, trze-

„chmurze” EEO różni się od typowego

zintegrowanych aplikacji, ale to tylko

„pudełkowego” systemu CRM?

początek. Nasza filozofia działania

ba z nich wybierać to co rzeczywiście

Express Office nie jest systemem

zakłada, że tworzymy rozwiązania

CRM, to środowisko aplikacji biz-

odpowiadające realnym potrzebom

nesowych, w pakiecie jest kilka ele-

użytkowników, dlatego to oni mają

mentów wspomagających zarządzenie

decydujący głos w kwestii tego, co

relacjami, jednak to zupełnie inne

znajdzie się w ostatecznym pakiecie.

oprogramo­wanie. Stworzyliśmy EEO z

Inaczej mówiąc, jeżeli wypróbujesz

myślą o dostarczeniu klientom zestawu

Exnui Express Office i stwierdzisz, że

na wiele drobnych rzeczy, które mogą

narzędzi do sprawnego zarządzania

czegoś w nim brakuje, wystarczy nam

ułatwić pracę, a o których wcześniej

swoją firmą. Tak, aby mogli efektywniej

o tym powiedzieć, a stworzymy takie

nie pomyśleliśmy. Przykładem może

wykonywać swoje obowiązki i być na

rozwiązanie.

być bardzo prosta funkcja kolorowania

bieżąco poinformowani o tym, co dzie-

Przeprowadzaliście

je się w firmie, a przede wszystkim żeby

jakościowe systemu, czy wniosły one

jeden

nasi klienci mieli dostęp do szerokiego

dużo zmian do ostatecznego „utili-

jesteśmy na etapie końcowych testów

wachlarza programów biznesowych za

ties”, kiedy oficjalnie EEO pojawi się

wersji Alpha i planujemy uruchomienie

rozsądną cenę. Jednym z wyróżników

na rynku w wersji, o której będziecie

wersji Beta na początku listopada.

EEO będzie funkcją strumienia infor-

mogli powiedzieć, że to już jest to?

macji, która na bieżąco zbiera dane od

Właściwie cały czas coś zmieniamy!

Czym,

oprócz

tego,

że

jest

ostatnio

testy

jest w pakiecie potrzebne. Feedback bardzo w tym pomaga. O użyteczności oprogramowania

decydują

zwykle

szczegóły i to właśnie na ich punkcie jesteśmy najbardziej wyczuleni. Dotychczasowy feedback zwrócił naszą uwagę

plików w folderze, którą zasugerował z

użytkowników.

Obecnie

Wojciech Sypko – Dyrektor Sprint Data Center Exnui Express Office to kolejne, nowe rozwiązanie wpisujące się w silnie kształtujący się trend, który można określić jako pęd do mobilności. Nie jest to chwilowe zauroczenie, ale efekt trwającej cały czas ewolucji technologii informatycznych. Parę lat temu takie rozwiązanie nie byłoby możliwe ze względu na koszty i szybkość transmisji danych. Dzisiaj transmisja danych jest szybka, tania i bezpieczna (pod warunkiem przestrzegania kilku prostych zasad, niewiele różniących się od zwyczaju zamykania drzwi na klucz przy wyjściu z mieszkania). Na naszych oczach powstaje nowa definicja bezpieczeństwa. Dokumenty elektroniczne są w komputerze bezpieczne do momentu utraty tego komputera (kradzież, upadek, zalanie, awaria). Dokumenty przechowywane w Data Center są bezpieczne na zawsze. Wniosek nie jest intuicyjny i łatwy do zaakceptowania, ale… dane i dokumenty są bezpieczniejsze, jeśli znajdują się poza komputerem osobistym. Ta świadomość rośnie zarówno wśród użytkowników firmowych, jak i prywatnych. Odtwarzanie danych z własnych kopii zawsze będzie bardziej kłopotliwe (o ile w ogóle możliwe), niż odzyskanie ich z kopii stanowiących z definicji element architektury Data Center. Nie do pominięcia jest również dostęp do danych z dowolnej lokalizacji oraz nowe możliwości licencjonowania, bazujące na użytkowaniu, a nie posiadaniu oprogramowania. Dokładnie w ten trend wpisuje się Exnui Express Office, dołączając do coraz szerszej rodziny rozwiązań bazujących na chmurze. Polecam.

21


DOSSIER

Sukces wirusowy

Jak odnieść sukces w sieci? Jak zwiększyć sprzedaż? Sposobów jest wiele, a niepewność, czy wybrany sposób sprawdzi się w konkretnej sytuacji stanowi o istocie i jednocześnie pięknie biznesu. Warto jednak podpatrywać i uczyć się od naj­­­le­pszych. Ciekawym materiałem szkoleniowym jest z pewnością zbiór case studies kampanii w polskiej Sieci w 2010 oraz 2011 roku opracowany przez działającą w ramach IAB Polska Grupę Roboczą Social Media i WoMM. Raport powinien stanowić lekturę obowiązkową dla wszystkich tych, którzy zajmują się profesjonalnie marketingiem w sieci. Przykłady, analizy wy­ niki – z tym wszystkim zapoznać się możemy na stronie www.iabpolska.pl. My tymczasem zachęcamy do lektury tego, co o rynku, użytkownikach i prowadzonych kampaniach sądzą Ci, którzy mają z nimi do czynienia na co dzień. Czy wykorzystanie social media do e-reklamy gwarantuje wirusowy sukces? W którym kierunku rozwija się rynek? Jak o przeprowadzonych przez siebie z sukcesem kampaniach opowiadają ich twórcy? Przeczytajcie sami.

Opracowanie Maciej Wernicki IAB Polska

Norbert Kilen, Strategy Director agencji Think Kong

Joanna Nieminuszc­­ zy, Sales Director Społeczności.pl, Szef grupy roboczej „Social Media&Womm” działającej w ramach IAB Polska Serwisy

ale przede wszystkim poprzez wciąż debiutujące serwisy oraz coraz bardziej innowacyjne możliwości reklamowe umożliwiły dotarcie do nowych grup celowych. Mając do wyboru tak szerokie spektrum narzędzi social media, rekla­ modawca stoi przed trudnym wyborem odpowiedniego kanału marketingowego. Z jednej strony kampania powinna zapewnić odpowiedni zasięg, z drugiej musi być przede wszystkim skuteczna i wpasowana w strategię produktu. Przedstawione przez nas działania w ramach Społeczności.pl są na to świetnym przykładem – w kampanii „Playboy Flirty”, użytkownicy przesłali łącznie 1,5 mln powiadomień. Ta ogromna liczba świadczy o dużym zaangażowaniu użytkowników. Pozostałaby jednak jedynie imponującą liczbą, gdyby nie kilkunastoprocentowy wzrost sprzedaży promowanych produktów podczas launchowej kampanii, która odbyła się wyłącznie na Fotka.pl. Ostatecznie nawet najbardziej niestandardowa kampania w social media musi przynieść odpowiedni zwrot z inwestycji. W przedstawionym przez nas zbiorze, reklamodawca może poznać mechanizm wielu skutecznych kampanii, co powin-

22

ketingu social media wyszedł w Polsce z fazy raczkowania i powoli zaczyna stawać na

społecznościowe

nie tylko zmieniły sposób komunikacji z konsumentem,

no go szczególnie zachęcać do lektury.

Rynek usług w zakresie mar-

nogi. Jestem jednak umia­ rkowanym optymistą – stanęliśmy już, ale stawiamy jeszcze niepewne kroki. Problemów jest sporo – od podstawowych (definicyjne, np. co to jest social media marketing?) po systemowe (ciągle niejasny podział kompetencji między agencjami różnych specjalności oraz stosunkowo niewielkie budżety). Mimo to uważam, że najbliższe lata będą przynosiły zmiany na lepsze. Już teraz, obserwując, np. kampanie prowadzone przez agencje w Polsce widać, że wyszliśmy z etapu zupełnie podstawowych działań podejmowanych „przy okazji”, „dodatkowo”, „w uzupełnieniu” na rzecz naprawdę kreatywnych kampanii. Jeśli chodzi o najbliższy rok, jestem przekonany, że jednym z wiodących tematów będzie nadal efektywność i szukanie nowych dróg wsparcia dla sprzedaży. Myślę też, że czeka nas sporo nowych możliwości. W Polsce pojawia się sieć afi­ liacji kontentowej eBuzzing, która na pewno zmieni sposób myślenia o marketingu w social mediach. Google+ zapowiada otwarcie na biznes i powoli odsłania API. NK wprowadza wreszcie samoobsługową reklamę. Jest wiele powodów, z których będziemy się cieszyć w najbliższym czasie.


Łukasz Misiukanis, Prezes zarządu Socializer S.A.

Anna Robotycka, Chief Communication Officer w agencji faceADDICTED.

W ciągu ostatnich 3 lat

Media społecznościowe są

potencjał marketingowy social

odmieniane przez wszystkie

media wzrósł o kilkaset pro-

przypadki, ale pamiętajmy, że

cent. W 2008 roku niewiele

najważniejsza jest strategia

firm prowadziło kampanie w mediach społecznościowych,

oraz dopasowanie właściwego kanału do celu, jaki chcemy

aktualnie większość prowadzi już działania marketingowe

osiągnąć. Pierwsze zachłyśnięcie się, m.in. Facebookiem,

lub wizerunkowe w mediach społecznościowych. Szczegól-

mamy już za sobą i m.in. dlatego coraz mniejsze efekty

nie efektywny jest serwis Facebook, który oferuje bardzo

przynoszą wszelkiego rodzaju aplikacje konkursowe, które

szeroki wachlarz narzędzi dla marketera z niewielką barierą

przyciągają kolekcjonerów nagród, a niekoniecznie lojal-

wejścia i możliwością osiągnięcia różnorodnych celów.

nych fanów.

Za każdym razem dzięki sprawnemu wykorzystaniu Face-

To, co jeszcze nie jest wystarczająco widoczne na polskich

booka i odpowiednio skrojonej kampanii udawało się nam

fanpage’ach to akcje nastawione na cross promocję: gdy

osiągnąć cele wyznaczone przez klienta, bez względu na to,

kilka marek organizuje jedną akcję lub wspólnie oferują one

czy było to pobranie voucherów rabatowych, rejestracje

wartość dodaną fanowi. Przykładem takiej akcji był projekt

w zewnętrznym serwisie, czy, np. pozyskanie grupy osób

dla magazynu InStyle, w który zaangażowanych było ponad

pasjonującym się bieganiem. Każda złotówka zainwestow-

60 różnych marek.

ana w dobrą kampanię w mediach społecznościowych się

Warto też pamiętać, że same media społecznościowe nie

zwraca, jeśli nie bez pośrednio poprzez sprzedaż produktów

są oderwane od innych aktywności, więc bez dokładnych

(np. z wykorzystaniem voucherów dla fanów) to w dłużej

analiz i statystyk nie jesteśmy w stanie określić stopy zwro-

perspektywie przez budowanie wizerunku marki, kontakt

tu z inwestycji w media społecznościowe. Sama tzw. rado-

z produktami czy umacnianie się marki w świadomości kon-

sna twórczość na Facebooku bez dokładnych analiz wpływu

sumenta.

aktywności w społecznościach na świadomość marki, ekwi­

Z pewnością branża mediów społecznościowych będzie się

walent reklamowy, itp. mija się z celem. Narzędzia anali-

rozwijała, świadczy o tym dynamika wzrostu ich zasięgu

tyczne rozbudowują się coraz bardziej, więc można nawet

w ostatnich latach. Marketerzy muszą pamiętać, że nawet

pokusić się o próbę określenia, ilu widzów programu tele­

jeśli ich firma oficjalnie nie prowadzi działań w social me-

wizyjnego faktycznie zostało fanami produktu na Facebooku

dia, to ich konsumenci sami tworzą jej obecność, poprzez

po jego emisji. Jako agencja takie próby podejmowaliśmy

dyskusje dotyczące marki.

przy obsłudze finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, ale z pewnością można je powtarzać także do celów komercyjnych.

Patrycja Sass-Staniszewska, Dyrektor biura IAB Polska Związek Pracodawców Branży Internetowej działa od 2000 roku i skupia największe w Polsce podmioty gospodarcze, których obszarem działalności jest internet. IAB ma wymierny wpływ na rozwój polskiej Sieci, a działające w jego ramach grupy robocze skupiają specjalistów z różnych dziedzin marketingu interaktywnego. Zadaniem każdej z nich jest edukacja oraz samoregulacja rynku: poprzez tworzenie poradników, dobrych praktyk czy, tak jak w tym przypadku, opracowywanie zbiorów case study. Dzięki takim działaniom marketerzy, specjaliści ds. komunikacji czy brand managerowie mogą czerpać inspiracje dla własnych projektów. Edukacja oraz rozwój rynku to główne cele statutowe IAB Polska. Poniższy zbiór kampanii to doskonałe źródło wiedzy, jak i inspiracji dla wszystkich tych, którzy dostrzegają potencjał marketingowy w tym kanale komunikacji.

23


Cezary Sense

Kramp,

Deep-

Gdyby dzisiejszym użytkownikom dać dostęp do serwisów społecznościowych w takiej postaci, jakiej były kilka lat temu, nie spędziliby na nich dużo czasu. A przecież większość z nich z tych serwisów wówczas korzystała. Media społecznościowe rozwijają się w zawrotnym tempie, a wraz z nimi użytkownicy i firmy korzystające z social media. Użytkownicy stają się coraz bardziej wymagający, a za ich potrzebami muszą nadążyć firmy. Wystarczy przeczytać wybrane przykłady Case Study ze Zbioru IAB i porównać je z przykładami działań sprzed kilku lat, by zobaczyć różnicę. Mówimy też o zupełnie innej skali. Zaledwie kilka lat temu w Naszej Klasie rejestrowały się pierwsze osoby i rozpoczynały swoją przygodę z social media, dziś mało kto nie ma konta w serwisie społecznościowym, a NK.pl i Facebooka miesięcznie odwiedza po 11 mln osób. Dziś więc firmy mają szansę poprzez media społecznościowe poprowadzić dialog z milionami potencjalnych i obecnych klientów/zwolenników marki, poznać ich potrzeby i odpowiedzieć na nie. Rozwój mediów społecznościowych zmierza cały czas w kierunku mobilności, w Polsce największy boom w tym zakresie nastąpi dopiero za około 2 lata. Dziś po prostu nadal wiele osób korzysta z telefonów, których funkcje dalekie są od możliwości, jakie dają smartphone’y. Połączenie społecznościowej mobilności z rywalizacją, czyli to, co obecnie pokazuje foursquare, na szerszą skalę pozwoli markom jeszcze bardziej zbliżyć się do użytkowników. Nie da się też ukryć, że firmy i agencje obsługujące je będą musiały wspinać się na wyżyny kreatywności, by serwować użytkownikom coraz to ciekawsze formy roz­ rywki i komunikacji. Po przykładach ze Zbioru Case Study IAB widać, że na razie ta sztuka się udaje. Nie możemy jednak zapominać o tym, że oprócz dobrze znanych serwisów społecznościowych, powstają mniej­

24

sze, skierowane do ściśle określonej grupy odbiorców. Przykładem może być tu LigaMTB.pl – serwis dla amatorów startujących w rowerowych zawodach MTB – który zaledwie po czterech miesiącach od startu skupia już 15% wszystkich biorących udział w tych zawodach. Takie mini­ serwisy społecznościowe dają poczucie elitarności, czyli to, co już trudno znaleźć na NK.pl, Facebooku czy nawet na GoldenLine.

Robert Sosnowski, Dyrektor zarządzający, Biuro Podróży Reklamy Biuro Podróży Reklamy powstało w 2003 roku. Już wtedy wiedzieliśmy, że świat pójdzie w tę stronę, bo jedyną alternatywą były emisje i mailingi w CPM. Początki były trudne, dlatego że podczas rozmów niektórzy klienci dziękowali nam, ponieważ… ludzie nie chcieli mieć zawirusowanych komputerów. Mówili, że mają zainstalowane oprogramowanie antywirusowe! Tylko około połowa marketerów, do których dzwoniliśmy, wiedziała, czym jest viral marketing. Tym bardziej powinniśmy być wdzięczni marketerom kilku dużych brandów, którzy wiedzieli w czym rzecz i od początku nam zaufali. Na przestrzeni tych 8 lat rozwinęły się serwisy społecznościowe i przestały być domeną internetowych freaków lub administratorów, którzy nie mogą znaleźć dziewczyny i dlatego spędzają noce na forach. Naj­pierw Nasza-klasa.pl (obecnie nk.pl), Fotka.pl, Grono.net, YouTube.pl, ale również komunikatory internetowe, a potem Facebook wprowadziły serwisy społecznościowe pod strzechy. Pytanie: ale po co ja mam tam być? – nie jest już aktualne. Wraz z przyrostem użytkowników w serwisach społecznościowych dosyć dynamicznie wzrastała świadomość marketerów oraz potrzeby korzystania z narzędzi bardziej skutecznych niż reklama odsłonowa. Era social media marketingu w Polsce zaczęła się na dobre w momencie, gdy marketerzy sami zaczęli korzystać z Facebooka i na własnej skórze przekona-


li się o przydatności i zastosowaniach tego serwisu. Mamy do czynienia z niewątpliwym trendem. Jednak do działań trzeba zawsze podchodzić na chłodno, przez pryzmat celów marketingowych. Dlatego wśród naszych case’ów znajdziemy 3 różne akcje (przykłady opisane w raporcie IAB Polska – przyp. red.). Społecznościową grę detektywistyczną z elementami realu (Samsung Game), która służyła wprowadzeniu na rynek nowego produktu Samsung (nagrodzona w Mixx Awards 2010 w kategorii Launch produktu oraz wyróżniona na Golden Arrow 2010 w kategorii Experimental marketing). Klasyczny marketing wirusowy z obiektem video zrealizowany przy okazji ubiegania się przez Mini Mini (Canal +) o Telekamerę (180 tys. obejrzeń na YouTube). A także akcję z wykorzystaniem nowatorskiej technologii – augmented reality (tzw. rzeczywistość roz­szerzona) z okazji wprowadzania na rynek przez Samsung telewizorów opartych o technologię 3G (ponad 96 tys. pobrań aplikacji, ponad 190 tys. wizyt na stronie). Każda z tych akcji zawiera w sobie element social media, ale przede wszystkim jest dopasowana do celów marek. Żadna z nich nie jest typową akcją stworzoną w efekcie podejścia: „to może zróbmy coś na Facebooku”.

Paweł Suchocki, Dyrektor zarządzający Buzz Media Od kilku lat mamy do czynienia z prawdziwym social mediowym szaleństwem. Kiedyś nowinka, do której zarówno marki, jak i marketerzy podchodzili z rezerwą – dziś profil w serwisie społecznościowym to must have dla każdej firmy. Każdy chce mieć Like Page na Facebooku, często nawet małe przedsiębiorstwa decydują się na prowadzenie mikro­bloga na Blipie lub Twitterze – widać to na ich stronach, na których roi się od widgetów zapraszających do podzielenia się contentem ze znajomymi na ulubionym serwisie społecznościowym.

Jednocześnie możemy również obserwować zmianę strategii wykorzystywania tego rodzaju narzędzi. O ile z początku media społecznościowe były traktowane przez marki jako kolejne kanały jednostronnej komunikacji, o tyle dziś już prawie każdy rozumie, czym jest interakcja i jak cenny jest dialog z zaangażowanymi fanami. Polskie social media zmieniają się dynamicznie – profile marek prześcigają się w kolejnych pomysłach na dostarczenie użytkownikom rozrywki. Like Page na Facebooku to już nie kilka wpisów opatrzonych zdjęciem czy linkiem tygodniowo – to coraz częściej element zaawansowanej strategii, łączącej różne koncepcje, mechanizmy i narzędzia. Ostatnie kampanie wykorzystujące social media pokazują, jak to zrobić – jak spójnie i interesująco wykorzystać potencjał wielu kanałów, jak łączyć on-line z off-linem, by zwrócić uwagę odbiorców. Urocze postaci Serca i Rozumu, które zawładnęły zbiorową wyobraźnią Polaków i płynnie przeszły z telewizji do internetu trwale zmieniły wizerunek TP. Gra detektywistyczna Samsunga wyciągnęła internautów na ulicę, angażując w „terenowe” poszukiwania ukrytych nagród, dosko­ nale wykorzystując mechanizm mieszania wirtualnej rzeczywistości z przestrzenią realną. Case serialu Gra o tron HBO pokazał, jak można dzięki odpowiedniej komunikacji pozyskać dla marki całe środowisko internautów zainteresowanych określoną tematyką. Wystarczyło postawić moderatora Like Page w roli fana, równego innym użytkownikom, tak samo zaangażowanego oraz pozwolić pasjonatom powieści i filmu na pochwalenie się swoją wiedzą dzięki aplikacji konkursowej. Polski rynek social media klasycznie i w dalszym ciągu jest pół kroku za rynkami zachodnimi. Zarówno marki, jak i marketerzy wciąż uczą się otwartości i szero­ kiego spojrzenia na możliwości, które oferują media społecznościowe. Case’ów wykorzystujących coraz bardziej skomplikowane aplikacje, wykraczających poza jeden serwis, proponujących angażujące formy rozrywki i wyciągających internautów na wycieczki po mieście będzie coraz więcej – i to dobrze, że wszystko zmierza w takim kierunku!

25


ROZMOWA MIESIĄCA

Nie będę internetowym dealerem Rozmawiał MAREK DORNOWSKI Zdjęcia OLA ANZEL

Podobno każdy człowiek ma wiele twarzy. Może to i do­ brze, bo inaczej zdefiniowano by nas jednym słowem. Mieliśmy ostatnio okazje porozmawiać z człowiekiem, którego zdefiniowanie sprawiło nam spory kłopot. Z je­d­ nej strony na pewno przedsiębiorca. Od pewnego czasu również frontman projektu inwestycyjnego, obserwator rynku, bloger. W jego głowie rodziły się pomysły wielu projektów, współorganizator spotkania przedsiębiorców z branży internetowej. Inicjator, konsultant, krytyk i wie­ rny fan Justina Biebera w jednym – rozmawiamy dziś z człowiekiem, z którym zgadzać się nie trzeba, ale nie znać nie wypada – Artur Kurasiński.


Podobno jesteś fanem Justina Biebera? AK: Podobno e-profit.tv ma plany przejęcia telewizji publicznej… Wyczuwam ironię, to znaczy, że będę musiał zmienić opis przedstawiający Twoją osobę, który sobie przygotowałem… AK: Zostaw, jak roboty Google wyłapią to nazwisko w naszej rozmowie to tysiące jego fanek rzucą się, by ją przeczytać. Zwiększysz sobie wskaźniki czytelnictwa.

No to się rozczarują, bo nie o Justinie chciałem z tobą porozmawiać. Artur chciałbyś móc sprzedawać narkotyki przez internet? AK: Jeśli przez “narkotyki” rozumiesz to, co obecnie jest prawnie zabronione to tak. Jestem zdania, że państwo penalizując dostęp do narkotyków (miękkich ale również i tzw. twardych) robi większe kuku sobie (społeczeństwu jako organizmowi) niż nam obywatelom. Raport ONZ (http://news.money. pl/artykul/raport;onz;zalegalizujmy;m arihuane,34,0,843298.html),

którego

nie można zbagatelizować nazywa rzeczy po imieniu: państwo walcząc z narkobiznesem tak, jak to robi do tej pory daje zarabiać przestępcom a nie pomaga obywatelom. W podobnym tonie wypowiadałem się na temat walki z „dopalaczami” (http:// blog.kurasinski.com/2010/10/mamyprawo-do-dopalaczy/). Polski rząd dał ciała, niestety nie po raz pierwszy, w tym wypadku próbując rozwiązać problem, niszcząc skutek a nie przyczynę. To niestety dość powszechny proceder w naszym katolickim kraju – zamieść problemy pod dywan. Narkotyki, aborc-

ja, wychowanie seksualne – „samo się

konsekwencje – wizytę panów z miasta

jakoś zrobi”. Odpowiem od razu na kano­

albo z policji. Kto chce maksymalizować

niczne pytanie: A swojemu dziecku byś

swój zysk pewnie wybierze drugą opcję.

dał narkotyki?. Nie, nie będę zachęcał,

Dla mnie kasa nie jest celem, więc trzy-

ale edukował – wybór należy do niego.

mam się pierwszej.

Czy jeśli zabronimy czegoś to problem

szkodliwych substancji? W Apteo.pl

A tak poważnie, jeśli jakiś inwestor przyszedłby do ciebie i powiedział: Artur masz milion złotych, chcę znaleźć interesujący pomysł na biznes w sieci, gdzie mógłbym go zainwestować. Ty masz mi go znaleźć. Od czego rozpocząłbyś poszukiwania?

legalnie sprzedajemy wiele produk-

AK: Oczywiście od swojej szuflady.

zniknie? Czy chciałbym sprzedawać narkotyki? Tak, ponieważ sprzedaje się tytoń, alkohol i inne używki – dla­ czego (powtarzam, co jest potwier­ dzone naukowo) nie sprzedawać mniej

tów, które w odpo­ wiednim połączeniu dają „kopa”, „haj”, wprowadzają „śmieszny

w

nastrój”.

Wiedzą o tym studenci podkręcający się przed sesją i ki-

Wynajmuję willę na miesiąc, zapraszam wszystkich zainteresowanych (oferując nocleg, imprezę non stop, dziewczyny i wszelakie używki) w zamian za to, żeby w momentach trzeźwości “zmóżdżyć się” i kreatywnie popracować nad pomysłami.

bole przed ustawką. Każdemu

z

nich

sprzedaję leki, cza-

Dlaczego miałby dawać komuś zarobić?

sami mając podejrzenie, że nie są one

:) Inwestor miałby pewność, że jestem

do celów leczniczych – i co? I nic – nie

odpowiednią gwarancją – nie ucieknę

kupią u mnie, kupią u konkurencji.

na czas sesji do piwnicy, nie mam 19 lat, nie śnią mi się wygrane w branżowych

W jednym z wywiadów stwierdziłeś, że seks, przemoc i narkotyki sprzedają się najlepiej. Pierwsze dwa rynki w sieci są już całkiem mocno obstawione, tylko ten trzeci jakoś się nie rozwija. AK: Nie chcę się dzielić publicznie informacjami na temat “drugiego obiegu” leków, odżywek, dopalaczy tworzonych w piwnicach młodych chłopców w blokach. Powiedzmy, że są rzeczy za które bym się chętnie wziął bo są bardzo “chodliwe” (odżywki, suplementy, zioła) i “czyste” etycznie. Są też produkty, których sprzedaż pociąga za sobą

konkursach, w których za tanim poklas­ kiem nic nie idzie. Mam 37 lat, rodzinę i wizję zwiększających się wydatków wraz z dorastaniem dziecka. W pewnym okresie życia postawa materialistyczna jako jeden z kierunków na “osobistej busoli” jest bardzo pociągająca, ale i zdroworozsądkowa. Nie działam dla kasy, ale w celu jej pomnożenia. Każdy inwestor spodziewa się, że włożone X złotych zaprocentuje – to jest zdrowe i piękne w tym biznesie. Jeśli skończyłyby mi się pomysły z mojej szuflady to bym ogłosił, że wynajmuję willę na miesiąc,

27


zapraszam wszystkich zainteresowa­

unijnych i trwa wyścig, żeby je szybko

co zawsze: pewność siebie i wiara w

nych (oferując nocleg, imprezę non

wydać. A wydać można bez konsek-

swój projekt (chociażby wszyscy mówi-

stop, dziewczyny i wszelakie używki)

wencji praktycznie na każdy głupawy

li, że jest głupi i nie ma sensu), dobranie

w zamian za to, żeby w momentach

pomysł – kto to sprawdzi czy robimy

odpowiednich osób do zespołu (naj­

trzeźwości “zmóżdżyć się” i kreaty-

klona X czy Y? Urzędnik w PARPIE? Nie

lepiej lepszych, mądrzejszych i bardziej

wnie popracować nad pomysłami.

ma zamkniętego obiegu – robię biznes,

pracowitych) oraz umiejętności tzw.

Efekt byłby zapewne zaskakujący, ale

dostaję kasę od inwestora, wychodzę

miękkie – umiejętność podejścia i

pozyskany tanimi kosztami.

z firmy, inwestuję w kolejną. Na razie

pogadania z dowolnie wybraną osobę

Zetknąłem się ostatnio z opinią, że polski rynek start­ upów i generalnie nowych technologii przypomina trochę nasz futbolowy świat. Niby wszyscy są eks­ pertami, ale żeby znaleźć jedenastu profesjonalistów to jest problem. Zgadzasz się z tym, że ilość nie przekuwa się u nas w jakość?

na konfie branżowej, bycie

Sam do siebie mam często pretensje, że zamiast kłapać dziobem i odwiedzać konferencje powinienem siedzieć w piwnicy i klepać te swoje pomysły, o których tyle mówię

AK: Na startupy jest obecnie moda. Na Powiślu chłopaki mają ostre koło, stare podkoszulki i robią zdjęcia lustrzankami kupionymi na Kole. W centrum chłopaki w swetrach siedzą w domach i “kodzą” kolejny swój startup. Ci pierwsi na imprezach wyrywają marksistow­skie intelektualistki, a Ci drudzy wracają do domów gdzie mają 300GB dziewczyn na dysku. Coraz częściej słyszę: Co robisz? Mam startup. A na kolejnej imprezie: Co robisz? A mam już nowy startup. I to wcale nie od nastolatków.

od–do, przełożeni i koledzy w biurze. Rośnie pokolenie ludzi, którzy myślą, że dzięki API Google zmienią świat, bo komuś za oceanem dali 1 mln $ za jego

28

uważam za decydujące – można zrobić zaj…y team, mieć super pomysł i go zrealizować i co z tego,

Mało osób przerobiło sensowne

I do końca życia będziemy jeździli po

exity. Czy w Polsce nie ma specja­

branżowych spotkaniach i mówili: ...a

listów? Nie ma, bo wyjechali zagranicę

ja to wymyśliłem Facebooka zanim to

i tam zarabiają miliony euro. Więc dla

zrobił Zuckerberg. Smutne, nie?

dziennikarzy z różnych mediów zostaje

Artur, ale tak szczerze, jest wiele osób, które uważa Cię za człowieka, który odniósł sukces w branży, są też tacy, którzy twierdzą, że tak naprawdę jesz­ cze niczego wielkiego nie pokazałeś. Powiedz, jak sam to oceniasz, czujesz się już człowiekiem sukcesu czy najlepsze dopiero przed Tobą?

ten sam garnitur osób do przepytania. Ja jestem taką osobą, bo potrafię z sensem sklecić parę zdań, umiem dobrze wypaść przed kamerą i jestem w stanie spotkać się w 15 minut z dzie­n­nikarzem, jeśli naprawdę jest taka potrzeba. Cała tajemnica bycia ekspertem branżowym w Polsce.

AK: Powtórzę się, ale wymienię to samo

są obowiązki, realne zadania, praca

tymi dobrymi radami szczęści

cja i to ich projekt wypali a nasz nie.

W Polsce jest dużo kasy z programów

wis tylko za koszt domeny”), gdzie

innej okazji. Niestety poza

wszyscy się uczą, jak pozyskiwać kasę.

głupi, nikomu nie potrzebny pomysł.

jest wycenialna (“zrobiliśmy ten ser-

potrzeba, a asertywnym przy

kiedy przyjdzie konkuren­

Masz spore doświadczenie przy roz­ wijaniu nowych projektów. Wymień proszę trzy czynniki, które według Ciebie są kluczowe do tego, by startup osiągnął sukces. Ale weź pod uwagę tylko te, na które możemy mieć realny wpływ. Wiadomo, że potrzeba dużo szczęścia, a to niestety jest niezależne od nas.

To jest ucieczka od świata, gdzie praca

„bratem łatą” wtedy kiedy

AK: Zgadzam się z obiema grupami, ale zapewne tych drugich jest więcej :). Sam do siebie mam często pretensje, że zamiast kłapać dziobem i odwiedzać konferencje powinienem siedzieć w piwnicy i klepać te swoje pomysły, o których tyle mówię :). Wierzę (a co mi pozostało), że rzutem na taśmę zgarnę złoto w kategorii oldboyów grubo po tych wszystkich „super się zapowiadających i monetyzujących”


biznesach. Z każdym projektem, który

Internecie 1 mln to by się okazało, że

wie, ludzie źli z natury, zwykłe mydłki i

kładę albo kładzie mi go konkurenc-

na forach i na Fejsie rozmawia ze sobą

dupki pojawią sie automatycznie, żeby

ja, uczę się. To jest niezła radocha

grupa 3–5 gości. Byłoby jakoś smutno

Ci dokopać nawet, jeśli będziesz Panem

popatrzeć do tyłu i powiedzieć: kurde,

i pusto na barcampach przy pizzy. Mój

Bogiem. Czasami też moja chęć poma-

ale rzeczy zrobiłem już – szkoda, że

branżowy sukces (lub też pseudosukces

gania, bycia miłym uznawana jest za

tylko taka mała część z nich działa. Nie

jak twierdzą życzliwi) zbudowałem per-

wadę i wykorzystywana – tutaj niestety

muszę czytać książek o tym, jak się robi

fidnie i z premedytacją – od samego

cały czas popełniam błędy. Jestem

biznes, wrzucać jakiś cytatów z Jobsa

początku prowadzenia bloga, udzie-

zbyt ufny. Polskie bagienko zasysa z

na swojego fejsa – ja większość z tych

lania się i lansowania świadomie

niesamowitą siłą a młodych wilczków,

rzeczy przećwiczyłem na własnym tyłku

budowałem go wokół swojej osoby.

którzy będą kopać i gryźć Cię po kos­t­

w praktyce. Nie będę mówił o tym,

A popularność „w branży”? Ma swoje

kach jest zawsze cała masa. Najlepiej

co zrobiłem, z kim i za ile – proponuję

dobre strony. Parafrazując wieszcza: na

przecież wyróżnić się z tłumu, plując na

użyć Google’a, a wszystko znajdziecie.

moje skinienie sto kibitek leci. Zebrałem

osobę znaną, n’est-ce pas?

No to teraz chwila samokrytyki. Twój z moich firmy do tak spektakularnego z kimś powalczyć, to nie boję się używać największy biznesowy błąd. Coś, co sukcesu jak Allegro czy Nasza Klasa (co swoich „kanałów” do tego. Paru fir- na pewno zmieniłbyś, gdybyś mógł mi często się zarzuca), ale naprawdę mom zalazłem za skórę, paru politykom cofnąć czas. Jest coś takiego? Nie doprowadziłem (na razie) żadnej

wokół siebie pewne zaplecze i jeśli chcę

nie wiem, dlaczego nie miałbym

zagrałem na nosie i z paroma osobami

AK: Powinienem był odkupić

krytykować innych, którzy są wyżej

„z branży” nie mówimy sobie: cześć.

Nuta.pl od Prokomu w 2000 roku. Da-

ode mnie – czy nie mogę powiedzieć,

Umiem wierzgnąć i się odgryźć. Bar­

wali całą firmę za 1 zł, ale uznałem, że

że dana potrawa jest gówniana, nie

dzo późno nauczyłem się, że nie można

nie pociągnę wraz ze wspólnikami za-

będąc kucharzem z zawodu? Gdybyśmy

mieć tylko samych przyjaciół – wrogo­

plecza, redakcji i prowadzenia serwisu.

odmawiali prawa do krytyki wszyst-

Szkoda, bo teraz wiem, że ten serwis

kim, którzy nie zarobili w Polsce na

29


dałoby się szybko postawić na nogi i

rynek bez ryzyka, że ktoś się dowie,

można zarobić jak cholera. Obecnie in-

zrobić z niego fajną platformę do in-

kim są. Dałem się namówić, podkładam

ternet nasycił się naturalnymi serwisa-

nych projektów. Błąd, błąd, błąd...

pod to swoją „twarz”, kontakty i

mi: porównywarki cen, serwis z oceną

Pytanie tak na szybko. Wymień trzy startupy, z którymi w żaden sposób nie jesteś związany, a które zapadły Ci ostatnio w pamięć jako naprawdę perspektywiczne i ciekawe pomysły?

wiarygodność. Jeśli ktoś, coś skrewi to

samochodów, serwis z rekomendacja-

powieszą Kurasińskiego. Taka jest cena

mi dla smakoszy itd. Czas na mniej oczy­

ale no pain no game. Metafund to fir-

wiste rzeczy, czasami bardziej skomp-

ma, która bazuje na poziomie domeny.

likowane technologicznie. Nadal to jest

Nie mamy siedziby, sekretarki, kosz-

Terra Incognita z masą zalet i wad. Ja

tów. Sam odpisuje na e-maile, a jeśli

bym jej nie zamienił na nic innego (te­

jest coś ciekawego, przekazuję dalej

raz). Jeśli natomiast mógłbym wybrać

z rekomendacją – czasami nawet do

swoją ścieżkę zawodową wybrałbym

moich partnerów tylko do innych pol-

branżę bardziej „namacalną”, jak na

skich VC czy inkubatorów. I tak to się

przykład franczyza stacji napraw samo-

kręci. Na razie inwestuje własne środki

chodów. To jest dopiero biznes! Albo

we własne projekty (w m.in.: Kosz.edu.

sprzedawanie wody do biur. Ha!

AK: Nie znam obowiązującej w tym tygodniu definicji startupu, więc pozwolisz, że wybiorę po prostu młode, kilku­letnie firmy. Z polskich? Żadna. Spoza naszego pięknego kraju: AirBnB, Dropbox, Khan Academy.

Dlaczego?

Czyli póki co nie wybierasz się do fler.pl. Na Metafund nie spodziewam podziemia, by sprzedawać narkotyki, rea­lny problem, a nie jest farmą linków, się zarobić w bliskiej perspektywie. Po przemoc i seks? fikuśną domeną z której kierowany AK: Bo każda z tych firm rozwiązuje

jest ruch. Nie udają niczego, tylko to robią i zarabiają grubą kasę. Mnie nie interesują pomysły, które są obiecujące tylko jako inwestycja – chciałbym żeby „coś” zmieniały. Wiem, wiem – ambitnie. Wiesz, pytam, bo chciałbym wiedzieć, na co zwracasz uwagę, w końcu jesteś twarzą czegoś, co dziś jest być może tylko takim „balonem próbnym”, ale jutro, kto wie. Domyślasz się zapewne, o czym chciałbym porozmawiać.

AK: Niech zgadnę? Hmmm... O inwestowaniu w startupy? Dokładnie. Metafund to jest… No właśnie, jakbyś dokończył to zdanie? Fundusz, benchmark, koncept, który powstał z nudów, Twój pomysł na życie?

30

pl, Naturalniej.pl, Webtrender.pl, Szu-

jakości zgłaszanych projektów widzę, że

AK: Za leniwy już jestem. Kamerki

żeby naprawdę dostać do ręki świetny

wideo, handlowanie koksem, jakieś fil-

pomysł i „tylko” go zasilić kasą trzeba

mowanie ustawek czy walk – to są fajne

będzie poczekać parę lat, aż rynek się

rzeczy dla młodego wilka w tej branży,

wyedukuje. Na razie jest szlam, błoto i

który musi na czymś wypłynąć. Ja mam

wodorosty. Pereł jakoś nie widać.

swoje plany, swoje targety i powolutku

Ostatnio znajomy zadał mi pytanie:

bez wychodzenia nad radar je realizuje.

czy w Internecie da się zarobić? Nie

Nie kusi mnie łatwa ścieżka.

chodziło mu oczywiście o projekty,

W takim razie, gdy kiedyś usłyszę, że uruchomiłeś projekt typu „Kupdragi.pl” mam rozumieć, że w sieci nie ma już w co inwestować i rynek jest totalnie nasycony…

które już są od dawna i świetnie sobie radzą tylko takie, gdzie ktoś budzi się z pomysłem i odkrywa, że jest potrzeba, której nikt nie zaspokaja. Nagle okazuje się, że w internecie jest biała plama, którą można pokolorować i zarobić. Czasy, kiedy internet był jedną wielką plama już minęły, ale powstają podmioty chcące inwestować w ciekawe pomysły, pytanie czy Twoim zdaniem dużo jest takich „białych plam”?

AK: Mikro czy wręcz nano fundusik in-

AK: W 2000 roku powiedziałbym, że

westycyjny stworzony po to, aby paru

na Internecie nie da się zarobić, ale

panów spoza naszego kraju mogło wy-

można wiele oszczędzić. Teraz, 10 lat

godnie, bezpiecznie testować polski

później, śmiało mogę stwierdzić, że

AK: Nie usłyszysz bo domena będzie miała inną końcówkę :) Poza tym ja lubię spać do późna, a panowie w kominiarkach wpadają około 6.00 – zdecydowanie za wcześnie jak dla mnie. Jeszcze mi dziecko obudzą.

Artur dziękuję za rozmowę. Powodzenia


OKIEM INWESTORA

UWIERZ W ANIOŁY Nie szukają rozgłosu, często pozostają w cieniu. Inwestują swoje pieniądze w nowo powstałe firmy lub dobrze rokujące przedsięwzięcia. Poszukują innowacyjnych pomysłów oraz ludzi gotowych do ich realizacji. W zamian otrzymują udziały w firmie oraz część zysków. Kim są?

Foto: materiały prasowe

Marek Dornowski To Anioły. Anioły Biznesu. Pozostaje jednak pytanie, czy zawsze jest to naj­ lepsza forma finansowania innowacyjnych przedsięwzięć? Anioły Biznesu (z ang. Business Angels) to szczególny rodzaj nieformalnych inwestorów – z reguły dobrze rozwijających się przedsiębiorców – którzy inwestują swój własny kapitał w innowacyjne przedsięwzięcia. Działalność Aniołów Biznesu opiera się nie tylko na wkładzie pieniężnym, lecz przede wszystkim na wnoszonych do przedsiębiorstwa kompetencjach oraz doświadczeniu, a także trudnej do ocenienia pomocy w nawiązywaniu kontaktów i budo­waniu relacji z kluczowymi partnerami w branży. W zależności od danej inwestycji poziom aktywności w bieżącym

procesie zarządzania jest zróżnicowany. Aniołów Biznesu szczególnie interesują małe przedsiębiorstwa oraz ludzie z dobrym pomysłem na biznes. Tacy, którzy są gotowi do realizacji działań, jednak nie posiadają odpowiednich środków finansowych. We wczesnej fazie kluczową rolę odgrywa ustalenie zasad współpracy. To one mówią, ile inwestor przeznaczający środki finansowe na nowy biznes oczekuje w zamian udziałów oraz zysków.

i Aniołów Biznesu, jest Ponadregionalna Sieć Aniołów Biznesu – Innowacja. Skupia ona inwestorów prywatnych oraz inne podmioty (m.in.: uczelnie wyższe, agencje rozwoju, parki technologiczne, firmy doradcze). Głównym celem jej działalności jest kształtowanie gotowości inwestycyjnej przedsiębiorców, a także szeroko rozumiany rozwój przedsiębiorstw prywatnych. O tym jak wygląda działalność Aniołów Biznesu w Polsce rozmawiamy z Przemysławem Jurą – kierownikiem projektu PSAB Innowacja.

Jedną z nowo powstałych sieci, która zrzesza zarówno pomysłodawców, jak

31


Jesteście jedną z kilku tego typu sieci działających w Polsce. Nie obawiacie się konkurencji w tej dziedzinie, trudności z pozyskaniem inwestorów?

uczestnictwem w naszych strukturach. Instytut Nauk Ekonomicznych i Społecznych jako koordynator sieci do wykorzystuje pozyskiwania inwestorów także swoje wieloletnie relacje ze PJ: Zdecydowanie nie. Nastawieni środowiskiem przedsiębiorców w wielu jesteśmy na współpracę z innymi sie- regionach kraju. ciami i rozwój rynku kapitałowego, dlatego też nie traktujemy innych sieci Czy obecna sytuacja na rynku nie jako konkurencję. Rynek indywidual- zniechęca Aniołów Biznesu do nych inwestorów kapitałowych silnie inwesty­cji w nieznane? się w Polsce rozwija, dlatego można stwierdzić, że jest miejsce dla wie- PJ: Według naszych obserwacji takie lu inicjatyw o charakterze sprawnie zjawisko nie występuje, choć faktycz­ działających sieci Aniołów Biznesu. W nie w niektórych przypadkach można tej branży liczą się wysokie standardy powiedzieć, że aktualna sytuacja gosoraz pełne wsparcie w zakresie prowa­ podarcza skłania indywidualnych indzonych inwestycji kapitałowych, a westorów do większego zaintereso­ o to z naszej strony jestem spokojny. wania inwestycjami kapitałowymi w Współpracujemy zresztą z wieloma przedsiębiorstwa o wysokim potencjale organizacjami nastawionymi na ro- rozwoju, dzięki czemu prowadzona jest zwój rynku kapitałowego, co daje nam dywersyfikacja ryzyka posiadanych akdodatkową wiedzę i doświadczenie tywów finansowych. Liczą się projekty, w skutecznym animowaniu i roz- których wdrożenie może przynieść woju relacji pomiędzy indywidual- bardzo wysokie stopy zwrotu także w nym inwestorem kapitałowym, a okresie spowolnienia gospodarczego. pomysłodawcą planującym rozwijać przedsięwzięcie o wysokim potencjale Czy Polska to dobry teren inwestycyjny rynkowym. dla Aniołów Biznesu? Jak będziecie pozyskiwać inwestorów? Czy chcecie sami ich poszukiwać i zachęcać do działania, czy zamierzacie czekać aż sami się do Was zgłoszą?

biznesowe oraz jego doświadczenie menadżerskie i rynkowe. Aniołowie Biznesu nie są ludźmi z nikąd, którzy inwestowane pieniądze wygrali w totka. W większości przypadków wywodzą się z grupy właścicieli rentownych przedsiębiorstw oraz menadżerów wysokiego szczebla. Wnosi to dużą wartość dodaną do nowo rozwijanych przedsięwzięć. Należy też pamiętać, iż horyzont czasowy inwestycji dokonywanych przez indywidualnych inwestorów kapitałowych to zazwycz­ aj 3–7 lat. Wysokie zyski nie muszą pojawić się od razu. Czy taki Biznesowy Anioł stróż to zawsze najlepsze rozwiązanie dla każdego? PJ: Nie ma rozwiązań idealnych dla każdego. Biznes to ludzie, a każdy z nas jest inny. Są przedsiębiorcy dla których najlepszym źródłem finansowania rozwoju biznesu jest zwykła pożyczka bankowa czy oszczędności i trzeba się z tym pogodzić. Jednak w większych biznesach, gdzie liczy się doświadczenie, wiedza czy kontakty bank może już nie wystarczyć. Tu potrzeba rozwiązań systemowych, kompletnych. Takich jak inkubatory czy właśnie Anioły Biznesu. Takie jest nasze zadanie – prowadzić przedsiębiorców do biznesowego raju. Choć trzeba mieć świadomość, że nikt nie robi tego za darmo. Warto znać te mechanizmy, by uruchamiając własny biznes, zdecydować się na określony model finansowania w pełni świadomie.

PJ: Tak, mogę to potwierdzić z całą stanowczością. W naszym kraju jest bardzo wiele pomysłów o wysokim potencjalne rynkowym, dających duże szanse na rozwój rentownych PJ: Czekanie z założonymi rękoma to przedsięwzięć budowanych wspólnie zdecydowanie nie jest rozwiązanie w przez pomysłodawcę i Anioła Biznesu. naszym stylu. Prowadzimy w całym kraju szereg działań edukacyjnych i in- Inwestor finansując przedsięwzięcie, formacyjnych nastawionych na pod- oczekuje w zamian udziałów w firmie noszenie świadomości w zakresie i wysokich zysków. Na co może liczyć Dziękuję bardzo funkcjonowania sieci Aniołów Biznesu. pomysłodawca? Jak długo będzie on Konferencje, Szkolenia i inne działania zależny od Anioła? zaczynają przynosić już pierwsze owoce. Pojawia się zainteresowanie PJ: Przede wszystkim na kontakty

32


WARTO WIEDZIEĆ

OGARNĄĆ INTERNET

Większość z nas pamięta z czasów szkolnych wypracowania na lek­ cjach języka polskiego na temat: Jak będzie wyglądał świat za X lat? Roboty, kosmiczne statki startujące z dachów wieżowców i wiele innych dziwacznych pomysłów ograniczanych jedynie przez dziecięcą wyobraźnię. Tak to wyglądało. Tomasz Szulgo

W jednym z takich wypracowań kolega napisał, że po włączeniu telewizora dostępnych będzie wiele kanałów. Niby nic, ale w czasach, w których za jedyne źródło rozrywki telewizyjnej służyły dwa kanały publicznej telewizji, mówienie o kanałach, gdzie non stop można oglądać przygody myszki Miki i kaczora Donalda zakrawało na sci­ence ­fiction. Dziś problemem nie jest już nudny film puszczony na jednym czy drugim kanale, dziś stajemy przed wyzwaniem znalezienia interesujących nas rzeczy w zalewie medialnego szumu. O ile jednak ogarnięcie wszystkich dostępnych programów telewizyjnych jest zadaniem karkołomnym, acz­­ko­l­ wiek możliwym, o tyle ogarnięcie lub nawet tylko próba ogarnięcia całej zawartości internetu jest absolutnie poza zasięgiem zwykłego śmiertelnika. Wystarczy prosta wyliczanka. Jeśli przyjmiemy, że statystyczny człowiek żyje 80 lat to (pomijając lata przestępne) daje mu to około 42 mln minut życia, czyli jakieś 2,5 mld sekund. Wpiszmy teraz w wyszukiwarkę Google literkę „a”. W ciągu 0,14 sekundy

Google zaindeksuje nam ponad 25 mld stron, czyli 10 razy więcej niż jesteśmy w stanie przejrzeć przez całe nasze życie, nie śpiąc i nie robiąc nic innego, jak tylko przeglądając strony internetowe poświęcając na każdą z nich aż całą 1 sekundę. W Polsce codziennie rejestruje się około 3 tys. nowych domen. Statystycznie oznacza to, że jedna nowa domena powstaje co 0,5 minuty. Jeśli zatem przyjmiemy, że lektura tego artykułu zajmie Ci minutę i założymy, że każde państwo na świecie rozwija internet w takim samym tempie jak Polska (jest to oczywiście nieprawdziwe, gdyż są kraje, w których rozwija się on zdecydowanie wolniej, ale również i takie, w których zdecydowanie szybciej – ale przyjmijmy takie założenie) to w tym czasie powstałoby w sieci około 400 nowych stron (w rzeczywistości uwzględniając realne tempo rozwoju internetu w najbardziej rozwiniętych technicznie krajach będzie to większa liczba). Trzymając się jednak tylko tych robionych „na kolanie” wyliczeń, otrzymujemy wynik, iż dziennie powstaje 576 tys. nowych stron. Jeśli zatem Twój

przełożony wydałby Ci polecenie, aby zapoznać się z treścią tego, co powstało w ciągu tego jednego dnia w sieci i na każdą z tych stron poświęciłbyś wyłącznie minutę, to aby wykonać polecenie przełożonego potrzebowalibyśmy (nie chodząc na żadne urlopy i pracując po 40h/ tygodniowo) ponad 4,5 roku. W tym czasie (przy zachowaniu tego samego tempa rozwoju) w sieci powstanie 821 mln nowych stron. Przebrnięcie przez ten gąszcz informacji będzie już zupełnie niemożliwe. Statystycznie pracując przez 40 lat przyjętym do naszych wyliczeń tempem pracy (bez żadnych urlopów, świąt itp.) przejrzelibyśmy niecałe 5 mln stron. Tyle stron według przyjętych przez nas wskaźników powstaje w niecałe 9 dni. Czy biorąc powyższe pod uwagę, możemy stwierdzić, że ktokolwiek jest ekspertem od internetu? Jedno jest pewne – nie ma na świecie człowieka, który choćby w telegraficzny sposób zapoznał się z 1% dostępnego obecnie w sieci kontentu.

33


PODZIEL SIĘ WIEDZĄ

Dla właściciela startupu dostęp zarówno do aktualnych informacji rynkowych, jak i do porad na temat prowadzenia firmy, jest szalenie istotny. Jednak nie zawsze szybko i skutecznie można znaleźć to, co nas interesuje. Cezary Bochniewicz

O tym, że dla każdego przedsiębiorcy informacja to podstawa chyba nikogo nie trzeba przekonywać. Szczególnie w kontekście nowych technologii stwie­ rdzenie: informacja to potęga brzmi jak truizm. Z tego powodu każdy, kto prowadzi swoją firmę jest zaintere­ sowany jak najlepszym (najszybszym, najpełniejszym) dostępem do informacji. Nie inaczej jest ze startupami. Informacje na temat rynkowych trendów, pojawienia się konkurencji i jej poczynań są niezwykle ważne. Jednak dla młodych firm (szczerze mówiąc nie tylko dla nich) – oprócz wiadomości o tym: kto?, co?, gdzie? i dlaczego? – powinna być również ważna wiedza, dzięki której będą mogły spełniać ocze­kiwania swoich klientów, szybciej reagować na zmiany zachodzące na rynku oraz skuteczniej prowadzić swoje przedsięwzięcia. Wiedza związana z zarządzaniem firmą, zatrudnianiem pracowników, zdobywaniem klientów, promowaniem produktu i pozyskiwaniem finansowania jest niezbędna. Skoro ogromna większość startupów nie jest w stanie przetrwać pierwszego roku swojej działalności, chyba warto skorzystać z doświadczeń innych, aby nie znaleźć się w tym mało optymistycznym gronie.

Sposobów i miejsc na zdobywanie informacji mamy całe mnóstwo. Poczynając od serwisów branżowych, takich jak TechCrunch, ReadWriteWeb, Inc., Mashable, Young Entrepreneur, MamStartup.pl, poprzez blogi (np. QuickSprout, A VC, AntyWeb, Both Sides of the Table, Arek Skuza, Venture Hacks, Seth Godin) na serwisach społecznościowych skończywszy (np. profile na Google+ Bartka Pucka i Bartka Goli czy na Twitterze Krzyśka Kowalczyka i Kuby Filipowskiego). Oczywiście to tylko drobny wycinek z morza możliwości. Są jeszcze serwisy internetowe, które nie zajmują się bezpośrednio start­ upami, ale sporadycznie podejmują ten temat. W wersji ekstremalnej można też śledzić na Twitterze wszystkie wpisy otagowane słowem start­ up. Generalnie na brak informacji nie można narzekać. Jednak ze względu na ogromną liczbę dostępnych źródeł, można mówić o „klęsce uro­dzaju”. Trudno „opanować” wszystkie nowe materiały pojawiające się na temat startupów i wybrać to, co jest warte naszej uwagi. Na dodatek nigdy nie mamy pewności, czy dotarliśmy do wszystkich interesujących nas infor-

macji i czy ktoś nie opublikował czegoś wartościowego na swoim prywatnym profilu na Facebooku, do którego nie mamy dostępu. Łącząc potrzebę zdobywania informacji przez startupy oraz konieczność odfiltrowania części napływających materiałów, powstał pomysł na Start­ upInfo.pl. Idea jest prosta i nawiązuje do serwisów typu social news (Digg, Wykop): użytkownicy serwisu dzielą się znalezionymi przez siebie, ciekawymi linkami do materiałów związanych z branżą startupów. Mogą to być newsy, wywiady czy też artykuły. Najważniejsze to możliwość i chęć dzielenia się wiedzą z innymi. Nieprzypadkowo jednym z haseł promujących serwis jest: „Start­ ups 4 Startups”. StartupInfo oferuje nie tylko możliwość dodawania linków. Każdy użytkownik, jeśli tylko czuje się na siłach, może również napisać własny news bądź artykuł i umieścić go w serwisie. Niemniej zdobywanie wiedzy to nie tylko czytanie lub słuchanie (prezentacji na barcampach), ale też zadawanie pytań. Z tego powodu tak ważny w działalności startupu jest networking. Idąc tym tropem na StartupInfo, można zamieszczać pytania, dzięki którym można dowiedzieć się, co inni mają do powiedzenia na wybrany temat. Aby ułatwić odwiedzającym odnalezienie najciekawszych informacji, serwis oferuje możliwości ich oceny. Oczywiście na temat wszystkich materiałów można dyskutować z pozostałymi użytkownikami w komentarzach. Czy serwis ma szansę zostać startupowym „wykopem”? Z całą pewnością na sukcesie takiego projektu wszyscy byśmy skorzystali.


LEKTURA Marek Dornowski

Przeczytać wszystkie ciekawe materiały z interesującej nas branży jest praktycznie niemożliwe. Warto zatem wiedzieć, gdzie szukać, aby znaleźć to, co jest naprawdę interesujące. Przedstawiamy przygotowane dla naszych czytelników subiektywne zestawienie blogów i portali poświęconych startupom i ciekawym projektom technologicznym, które każdy startupowiec znać powinien. Oczywiście nasze zestawienie nie obejmuje wszystkich serwisów poświęconych tej tematyce. Pełną listę serwisów, które dla Was przejrzeliśmy, znajdziecie obok. Poniżej pokazujemy wybrane przez nas i naszym zdaniem najciekawsze (w kolejności alfabetycznej).

Antyweb.pl marka, której wielu nie trze-

Ecommerce.edu.pl

ba przedstawiać. Prowad-

polecamy szczególnie tym,

zony przez Grzegorza Marc-

którzy opierają swój model

zaka (twórcy między innymi Pytamy.pl) blog jest pierwszym

biznesowy o handel w sieci. Ciekawostki, artykuły i komen-

z branży, który znalazł inwestora (należący do IQ Partners

tarze – wszystko w jednym miej­scu. Z pewnością odwiedziny

fundusz Ventures Hub zainwestował w niego 0,2 mln zł). Na

na serwisie nie będą czasem straconym.

blogu znaleźć można opisy i komentarze do najciekawszych wydarzeń w polskim i światowym Internecie.

Interaktywnie.com Blog.kurasinski.com

nam najbardziej do gustu przypadły ciekawe rap-

AK 74 czyli Artur Kurasiński – osoba która łączy w sobie star-

orty dotyczące najróżniejszych zagadnień (od mediów

tupowca, inwestora i dziennikarza opisującego w charaktery-

społecznościowych po finanse w sieci). Ciekawa lektura na

styczny dla siebie sposób wydarzenia z takich obszarów, jak

dłuższe jesienne wieczory.

biznes, mobile, e-commerce czy nowe technologie. Można się z jego opi­niami zgadzać lub nie, ale znać na pewno warto.

Mambiznes.pl należący do grupy allegro serwis dedykowany w całości dla

E-biznes.pl

młodych przedsiębiorców. Połączenie przyjemnego (ciekawe

jest chyba najstarszym serwisem w Polsce poświęconym

newsy czy wywiady) z pożytecznym (fachowe porady, kodek-

prowadzeniu biznesu w internecie. Codziennie nowe infor-

sy itp.).

macje podane w fachowym stylu. Newsy zarówno z Polski, jak i z zagra­nicy. Serwis patronuje wielu wydarze­niom z branży IT.

35


Mamstartup.pl

WebFan.pl

chyba jeden z najbardziej dynam-

nie jest to zde-

icznie

cydowanie

rozwijających

się

portali

blog,

poświęconych w całości startupom. Codzienne informacje

który

trzeba

z kraju i ze świata dotyczące ciekawych projektów, inwesty-

odwiedzać trzy razy dziennie, żeby być na bieżąco, ale war-

cji i wszystkiego, co wiąże się ze słowem startup. Możemy

to raz na jakiś czas się pojawić. Można sobie zatem ustawić

zarekomendować z czystym sumieniem.

„przypominacz”, aby poniedziałkowy poranek zacząć właśnie tam, tak żeby odżyć po weekendzie i by zachciało nam się znowu chcieć.

Proseedmag.pl 14 – tyle numerów magazynu Proseed zostało dotychczas opublikowanych i póki co grono fanów stale się powiększa.

Techcrunch.com

Jakby powiedziała Edyta Geppert – „nie dziwi nic” – biorąc

Do You speak English? If You do, then www.techcrunch.com

pod uwagę jakość i fachowość przygotowanych przez

is a totally „must see”. Plenty of news from all over the world

redakcję Proseedu materiałów, również nie jesteśmy tym

that bring You to the center of the “startup world”. Simply,

wcale zdziwieni. Strona z kategorii tych, które warto dodać

can’t miss it.

do „ulubionych”.

Wystartowali.pl Spidersweb.pl

strach przed oceną łącznie zebranego jury Idola, Mam talent,

jeśli oglądaliście kiedyś western „Siedmiu wspaniałych” to

X Factor i Szansy na sukces jest niczym w porównaniu ze stra-

nie będziecie mieć problemów ze zrozumieniem dla­czego

chem, jakie budzi eksperckie jury Wystartowali.pl. No chyba,

akurat ten film skojarzył się nam ze spidersweb.pl. Obecnie

że ktoś ma bardzo dobrze przygotowany projekt. Prawdzi-

serwis jest zbiorem blogów siedmiu blogerów, których spoj­

wa cnota krytyki się nie boi. Jeśli chcecie się sprawdzić lub

rzenie na internetową rzeczywistość zaciekawi niejednego.

zobaczyć, jak ten sprawdzian zdali inni to …wejdźcie na

Czy Was również? Sprawdźcie sami.

Wystartowali.pl.

Większość z przedstawionych powyżej serwisów dostępna

Startupinfo.pl

jest również na Facebooku, dzięki czemu prościej jest

jeśli potrzebne są Wam obszerne i opasłe analizy z teore­

wyciągać najciekawsze smaczki ze startupowego świata i

tycznymi mądrościami, z pewnością nie jest to serwis dla

czytać je z zapartym tchem, popijając przy tym poranną

Was. Ale jeśli na szybko po­szukujecie ciekawych newsów

kawkę.

to nie ma szansy, żebyście opuścili ten serwis, nie znajdując

poświeconej na rozwój własnego startupu…

tego, czego szukacie.

36

Oczywiście

po

kolejnej

nieprzespanej

nocy


Rafał Janik | Z BIBLIOTEKI STARTUPOWCA

Nie sposób przeczytać wszystkie pozycje dotyczące prowadzenia biznesu w sieci. Nie czytać niczego też nie jest dobrym rozwiązaniem. W tym numerze rozpoczynamy cykl rekomendacji wartościowych lektur, które powinny stać na półce każdej bibiloteki startupu. Przeglądu lektur i rekomendacji dokonuje Rafał Janik.

Rework

Getting Real

Znakomita książka, w której twórcy 37sig-

Również napisana przez twórców 37signals.

nals bez teoretyzowania pokazują, jak

To jedna z pierwszych książek, która odcisnęła

można w prosty sposób podejść do start­

swoje piętno na zespołach tworzących start­

upy i stworzyć dobrze działający biznes.

upy w Polsce. Pamiętam przedsięwzięcie

Bez oglądania się na innych, bez szukania

grupowego tłumaczenia książki. Rzeczywiście

inwestora na siłę. Jest to zbiór prostych

jest to pozycja, która upraszcza prowadzenie

rad opatrzonych przykładami. Sami autorzy

projektów. Przyjmując opisane w niej za-

mają się czym pochwalić. Od podstaw zbu-

sady, można skupić się na fundamentach.

dowali świetnię prosperującą firmę. Chyba

Na podstawowej funkcjonalność projek-

każdy z nas spotkał się w swoim życiu z

tów, testowaniu na żywym organizmie, ale i

Basecampem przy prowadzonych projek-

porządkowaniu priorytetów. Bo żeby zrobić

tach. Na szczęście ten tytuł został zakupiony

samochód, najpierw trzeba mieć koło.

Foto: materiały prasowe

przez wydawcę w Polsce i mam nadzieję, że bardzo szybko zostanie wydany. A wtedy powinien wylądować w bibliotece każdego starupu.

37


PO GODZINACH

rOZrYwKa w SIeCI

Według przeprowadzonych w lutym 2011 roku badań, statystyczny Polak spędza dziennie w sieci 140 minut. Na co poświęca ten czas? Poszukiwanie istotnych wiadomości, przelewy bankowe, zakupy online, rezerwacje biletów, czytanie prasy i jeszcze wiele, wiele innych przydatnych i potrzebnych rzeczy? – na pewno tak. Sporo czasu poświęcamy też na rzeczy niepotrzebne, czasem głupkowate, błahe – ale przyjemne. Innymi słowy internet to nie tylko praca, ale również świetna rozrywka, choć przecież to, co u jednych wywołuje uśmiech relaksu u innych jest źródłem uśmiechu i zadowolenia z dobrze zrobionego biznesu. Marek Dornowski

Po ciężkim dniu pracy potrzebujesz motywacji? A może trochę demotywacji? Parodiując słynną wypowiedź Siary Siarzewskiego z filmu „Killer”, można powiedzieć: Demotywatory – i wszystko jasne. Prawie milion osób, które na Facebooku „polubiły” stronę – z najróżniejszymi plakatami, obrazkami, ciętymi komentarzami, które bawią, skłaniają do refleksji lub po prostu wbijają czytelnika w fotel – mówi same za siebie. Sam model zbioru mniej lub bardziej śmiesznych, pikantnych, głupkowatych czy wręcz przeciwnie – z przesłaniem, obrazków publikowanych w sieci jest coraz bardziej popularny. Inny tego typu serwis Kwejk.pl również zebrał całkiem imponującą liczbę 300 tys. fanów. W porównaniu z takimi wynikami normalnie imponująca przecież liczba 60 tys. fanów serwisu bebzol.com wygląda dość skromnie. Z marketingowego punktu widzenie liczy się jednak nie tyle liczba „like’ów” ale przede wszystkim ruch i generowany przez niego potencjał marketingowy. A ten jest ogromny.

38

Prawie 2 mln użytkowników. Biorąc pod uwagę ich strukturę, którą w ogromnej większości stanowią nastolatki w przedziale wiekowym 13–19 lat, można tu właściwie mówić o oddzielnej grupie e-klientów. Coraz częściej pojawia się tu nazwa Youngstersi, czyli już nie takie typowe nastolatki, ale jeszcze nie do końca dorośli. Oczywiście poziom ich przychodów jest niższy niż w przypadku osób pracujących, ale za to chęć do wydawania na produkty, które akurat są modne jest dość spora. Co więcej dla tej grupy osób, internet jest czymś tak naturalnym jak oddychanie, a przecież jest tylko kwestią czasu, gdy wejdą one na rynek pracy i zwiększą swoją zdolność konsumpcyjną. To świetny czas i grupa

do budowy lojalności wobec marek. Nie dziwi zatem, że Kwejk.pl dość szybko znalazł się w portfelu reklamowym Społeczności.pl, stając w jednym rzędzie z tak znanymi markami, jak Pracuj.pl czy fotka.pl. Obecność ta nie była przypadkowa. Serwis szybko znalazł reklamodawców, a o tym że Youngstersi to grupa warta inwestycji najlepiej przekonuje fakt, że jednym z reklamodawców został Deutsche Bank. Youngstersi posiadają jeszcze jedną istotną zaletę – wpływ na decyzje zakupowe rodziców. Oznacza to, że ich wartości marketingowej nie można wyliczać tylko na podstawie wydatków własnych. Wszystko to sprawia, że wszelkiego rodzaju serwisy rozrywkowe skierowane do tej grupy, które odniosły sukces, są świetnym kanałem komunikacji marketingowej. To daje pewność, że e-rozrywka w sieci ma potencjał do rozwoju. Jest nim sam klient. Gdyby tak nie było medialne grupy w stylu Społeczności.pl czy Arbo Network (ma w swoim portfelu między innymi Joemonster.org) nie interesowałyby się tym


rynkiem. Tymczasem jednak nie mogą go sobie odpuścić. Serwisy obrazkowe ewoluują zresztą w kierunku pewnych „specjalizacji”. Dobrym przykładem jest Inprl.pl, który dla wielu jest niczym innym jak sentymentalną podróżą do świata dzieciństwa, którego już nie ma. Pomysł – dla młodszych fanów może wydawać się dziwaczny – z marketingowego punktu widzenia jest genialnym posunięciem. Odbiorcami treści są osoby dla których PRL to nie tyle walka z systemem o lepsze jutro, lecz także młodzieńcze lata ze wspomnieniami Vibovitu, gum Turbo i fragmentów takich klasyków, jak „Miś” czy „Seksmisja” – niezrozumiałe dla dzisiejszych nastolatków. Kim są dziś ludzie urodzeni na przełomie lat 60 i 70-tych? Najkrócej mówiąc – idealnymi klientami. Są w pełni życia zawodowego, internet nie jest dla nich być może aż takim żywiołem jak dla młodych, ale doskonale sobie w nim radzą (ponad 100 tys. fanów na Facebooku o dużym wskaźniku interakcji) i będąc najczęściej wykształconymi mieszkańcami dużych miast mają całkiem spore potrzeby i wydatki konsumpcyjne. Co ciekawe 70% użytkowników stanowią kobiety, a 45% to kobiety w przedziale wiekowym 25–34, czyli bardzo atrakcyjne rekla­ mowo. Wszystko wskazuje zatem na to, że niedługo wśród zdjęć i filmów rodem z PRL pojawią się reklamy firm, które z ustrojem realnego socjalizmu nie mają nic wspólnego. Taki paradoks naszych czasów. Różne są gusta, różne poczucia humoru. Miłośnicy tradycyjnego humoru z pewnością odwiedzą serwisy typu Jeja. pl, podczas gdy Ci, których śmieszy to, co większość oburza, dobrze poczują się, przeglądając serwisy w stylu Cham-

sko.pl. Dużą popularnością cieszą się też portale generujące realny kontent internetowy. Przykładem może być serwis o dość wymownym tytule: Kretyn. com – jego idea to publikacja śmiesznych cytatów z wszelkiego rodzaju środków komunikacji elektronicznej – IRC-a, czatów, Gadu-Gadu i innych. Pobieżna lek­ tura tych tekstów potwierdza tylko, że w większości generowane są one przez Youngstersów, którzy też stanowią główną grupę docelową. Podobnie zresztą jak w innym tego typu serwisie Bash.org.pl. Dobrze bawić się można, nie tylko oglądając radosną twórczość innych. Jeśli ktoś kiedyś marzył, by zostać scenarzystą filmowym, może to zrealizować. Wystarczy odwiedzić serwis Filmixxy.pl by dopasować własny scenariusz do wybranych scen znanych produkcji czy wywiadów z gwiazdami muzyki i sportu. W efekcie otrzymujemy komiczne zestawienie, w którym przywódca III Rzeszy wścieka się, że usunięto jego konto z Facebooka, a gwiazdy Manchesteru United zapewniają, że murowanym faworytem do zdobycia tytułu na EURO 2012 jest reprezentacja Polski. Rozrywka to jednak nie tylko same kawały czy mniej lub bardziej śmieszne obrazki. Niebywałą furorę robią też gry internetowe. Środek tygodnia, godziny pracy, wchodzimy (oczywiście w celach badawczych) na jeden z najbardziej popu­ larnych serwisów do gier, gdzie można za darmo pograć z innymi użytkownikami sieci – od Baśki po kółko i krzyżyk. Spodziewamy się dość umiarkowanego tłumu, ale …nic bardziej mylnego. Kurnik. pl, jak to kurnik, pełen jest internetowych amatorów gier. Kilkanaście tysięcy osób, które właśnie postanowiły zrobić sobie

„chwilę” odpoczynku i zrelaksować się przy wspólnej zabawie. Jeśli ktoś jednak preferuje grać sam, może wybrać takie serwisy, jak te należący do spółki Redefine serwis Poszkole.pl (sporo ponad mi­lion użytkowników) czy Zagraj.com. pl. Gry komputerowe są zresztą jednym z naj­bardziej popularnych produktów kupowa­nych przez Youngstersów. Przykładowo, serwis Gametrade.pl umożliwiający wymianę lub sprzedaż używanych gier w ciągu półtorarocznej działalności zebrał około 90 tys. graczy, którzy wymienili 130 tys. gier i przeprowadzili prawie 30 tys. transakcji. E-rozrywka to ten kawałek internetowego tortu, który ma duży potencjał na przyszłość. Myli się jednak ten, kto myśli, że do odniesienia na nim sukcesu wystarczy założyć prosta stronę wrzucić kilka śmiesznych fotek i oddać go internautom z hasłem „teraz wy”. W tej branży potrzebna jest permanentna „ucie­ czka do przodu”. Inaczej szybko zebrana popularność może bardzo szybko spaść. Dobrym przykładem jest serwis komixxy. pl. W zeszłym roku 3 mln internautów tworzyły i czytały umieszczane tam komiksy, obecnie czyni to już „tylko” ponad milion użytkowników. Ta grupa docelowa uwielbia nowości, można powiedzieć, że jest od nich uzależniona – mówi Dymitr Glouchtchenko – twórca Kwejk.pl. Zebrana przy jednym projekcie społeczność stanowi doskonałą podstawę do rozwoju kolejnych pomysłów. Od tej drogi nie ma odwrotu. Zresztą jak mówi, tak robi. Ostatnio prowadzony przez niego serwis wzbogacił się o… internetowe radio Kwejk.fm. W pierwszym dniu działalności słuchało go już kilka tysięcy osób.

39



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.