Zakończenie
/ 70
wartości pojawiają się ciągle w odnowionej szacie. Tylko ten, kto naprawdę do nich tęskni, rozpozna je, często w najbardziej nieoczekiwanej formie. Wtedy okaże się, że jest mnóstwo pomysłów i że są one realne, gdy – jak pisał Ortega y Gasset – wystarczająco dużo ludzi zmieni przekonanie o kształcie „dobrobytu”. Kiedy widzimy z jednej strony ogromne i bogate korporacje, tępych i sprzedajnych polityków, wszechobecne i ogłupiające massmedia, a z drugiej garstkę egzaltowanych dzieciaków, odwołujących się do taniego sentymentalizmu i pikietujących jakiś sklep (a tylko takie akcje pokazują media, siedzące w kieszeni u zamawiającego reklamy wielkiego biznesu), to rzecz może wydawać się beznadziejna. Ale nie zapominajmy, że podobne wrażenie mógł mieć obserwator walki Dawida z Goliatem, pierwszych chrześcijan z Imperium Romanum, Gandhiego z Imperium Brytyjskim, Piłsudskiego z carem i wielu innych. To, co uważamy za rzeczywistość i tak zwane realia, często przypomina pień wielkiego drzewa czy potężny mur. Wystarczy kopnąć czy „walnąć głową”, a okaże się, że drzewo jest spróchniałe, a mur popękany, pod starą formą nie ma już bowiem treści i prawdziwej wiary. Dlatego stale warto próbować i to z różnych stron. Świadomie tak obficie i być może ze stratą dla oryginalności tego tekstu powoływałem się na wielkich naszej kultury. Postąpiłem tak dlatego, żeby pokazać, że źródła kryzysu były przez nich widziane już wiele dziesiątków lat temu. Jeżeli dzięki temu udało mi się dodać komuś otuchy i uświadomić, że – być może – nie jest tak osamotniony, jak się dzisiaj wielu krytycznie myślącym wydaje, a przez to zachęcić do takich upartych i „nierealnych” działań, to zadanie tej pracy będę uważał za spełnione.