Raport „Znakowanie żywności wolnej od GMO – propozycja dla Polski”

Page 1

Znakowanie żywności wolnej od gmo propozycja dla Polski



Znakowanie żywności wolnej od GMO propozycja dla Polski

Inst y tut Spraw Oby watel sk ich Federac ja Zielonych – Gr u pa Krakow sk a Ł ód ź –Kraków 2015 r.


Raport przygotowany został w ramach inicjatywy „Wolne od GMO? Chcę wiedzieć!”(www.chcewiedziec.pl), podczas realizacji projektu „Chcemy wiedzieć – projekt partycypacji obywateli na rzecz wprowadzenia systemu znakowania żywności wolnej od GMO” przez Federację Zielonych – Grupa Krakowska. Projekt dofinansowany ze środków Programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich.

Autorzy Dorota Metera Monika Stasiak Marlena Zacharek Kancelaria Juris (Agata Paprocka, Jan Andrzej Stefanowicz)

REDAKCJA i korekta Łucja Oś-Goś

REDAKCJA merytoryczna Rafał Górski Przemysław Stańczak

SKŁAD Konrad Wójcik

WYDAWCy Instytut Spraw Obywatelskich ul. Pomorska 40, 91-408 Łódź tel./fax: 42 630 17 49 e-mail: biuro@inspro.org.pl www.inspro.org.pl

Federacja Zielonych – Grupa Krakowska skr. poczt. 691 30-960 Kraków

ISBN 978-83-936035-9-6 Publikacja na licencji Creative Commons by-nc-nd 3.0 Treść raportu można publikować w celach niekomercyjnych z podaniem źródła. Wersja elektroniczna publikacji znajduje się na stronie internetowej: www.chcewiedziec.pl

Wesprzyj nas! Wpłać darowiznę – Bank Spółdzielczy Rzemiosła w Łodzi, 11 8784 0003 0005 0010 0013 0001 Przekaż 1% swojego podatku – KRS 0000191928

Serdecznie dziękujemy za współpracę przy przygotowaniu raportu rozmówcom wywiadów oraz Małgorzacie Jankowskiej i Marii Jaraszek.


spis treści Wstęp

4

O Autorach

6

Do czego dążymy? Infografika „Znakowanie żywności »wolne od GMO« w Polsce. To możliwe!”

9

Ruchy konsumenckie jako narzędzie zmiany społecznej

11

Znakowanie żywności „wolne od GMO” w wybranych krajach UE

21

Działając wspólnie, możemy odnieść sukces – rozmowa z Alexandrem Hisstingiem z niemieckiego stowarzyszenia VLOG

41

Założenia do zmiany ustawy w celu uregulowania znakowania produktów „wolne od GMO” – opinia Kancelarii Juris

51

Czas na polski znak „wolne od GMO” – rozmowa z prof. Katarzyną Lisowską

59

O Wydawcy

71


str.

4

wstęp W s p ó ł c z e ś n i ko n s u m e n c i c h c ą w i e d z i e ć , c o t r a f i a n a i c h talerze. W Polsce wyszczególnianie na opakowaniach żywn o ś c i „t r a dycy j n yc h ” s k ł a d n i kó w c z y d o dat kó w n a o g ó ł n i e s ta n o w i p r o b l e m u . Z e s w o i s tą s a m o w o l k ą i b r a k i e m o d g ó r n yc h r e g u l ac j i m a m y d o c z y n i e n i a d o p i e r o w p r z ypa d ku ż y w n o ś c i p r o d u ko wa n e j b e z g e n e t yc z n i e m o dy f i ko wa n yc h s k ł a d n i kó w ( GMO ) lu b p o c h o d z ąc e j o d z w i e r z ąt k armionych pa szami wolnymi od GMO (jaja , mięso, nabiał).

Rafał Górski Przemysław Stańczak

Jesteśmy przekonani, że konsumenci w Polsce powinni mieć zagwarantowaną możliwość wyboru odpowiednio oznaczonej żywności wytworzonej bez udziału GMO. Czytelne etykiety warto promować, gdyż wciąż mamy niepełną wiedzę na temat długofalowego wpływu tej technologii na nasze zdrowie i środowisko, w którym żyjemy. Przedstawiamy Państwu raport przygotowany w ramach kampanii „Wolne od GMO? Chcę wiedzieć!”. Jest on wynikiem wspólnej pracy Instytutu Spraw Obywatelskich (INSPRO) i Federacji Zielonych – Grupa Krakowska. Historia naszych wspólnych działań w obszarze GMO sięga 2009 roku – zainicjowaliśmy wtedy działania pod szyldem kampanii „Naturalne geny”. Od tego czasu niezmiennie walczymy o podstawowe prawo obywateli-konsumentów do rzetelnej informacji i świadomego wyboru. Gdy

zaczynaliśmy, zdawaliśmy sobie sprawę, że czeka nas wieloletnia batalia. Kampanie obywatelskie wymagają czasu. Od kilku lat przestaliśmy wdawać się w bezproduktywne spory, które tylko marnowały naszą energię i nie pozwalały skoncentrować się na celu. Faktem jest, że nie ma konsensusu co do bezpieczeństwa technologii modyfikacji genetycznych. Zagrożenie ze strony GMO ukazuje się również w kontekście gospodarczym i społecznym – jako znaczące przemodelowanie struktury gospodarstw rolnych w kierunku upraw wielkoobszarowych i monokulturowych. Polecamy wywiad z dr hab. Katarzyną Lisowską, która naświetli stanowiska świata nauki wobec GMO. Kilka razy wydawało nam się, że jesteśmy blisko osiągnięcia celu. Pod koniec 2012 roku przekazaliśmy w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów ponad 17 ty-


str.

5

sięcy podpisów pod petycją na rzecz znakowania żywności z GMO/wolnej od GMO. Daliśmy się wtedy zwieść obietnicą „szybkiej interwencji” i współpracy z Ministerstwem Środowiska. Pytanie, czy to władze były niegotowe na uporządkowanie tak trudnej materii, czy może nam zabrakło determinacji, żeby już wtedy cieszyć się sukcesem? A może po raz kolejny dały o sobie znać wielkie korporacje, których interesy byłyby zagrożone wprowadzeniem regulacji prawnych w zakresie znakowania produktów „wolne od GMO”? Przypomnijmy, że w Stanach Zjednoczonych największe koncerny wydają miliony dolarów na zwalczanie inicjatyw znakowania żywności zawierającej GMO. Z każdego doświadczenia należy wyciągać wnioski. Dziś zdajemy sobie sprawę, że do wygrania kampanii nie wystarczy aktywistyczny zapał poparty statystykami z badań opinii publicznej, świadczącymi o społecznej akceptacji. Choć ta akurat jest niezmienna. Polacy wyraźnie przeciwstawiają się GMO – 65% respondentów domaga się zakazu upraw GMO1, 56,8% – mając wybór – wybrałoby produkt od zwierząt karmionych paszą wolną od GMO2, 74% badanych jest przeciwnikami stosowania GMO do produkcji pasz dla zwierząt, od których pochodzą takie produkty jak mleko, sery czy jaja3. Czego się domagamy? Chcemy czytelnego systemu znakowania żywności „wolne od GMO”. Ilustracją drogi, przed którą stoimy, jest infografika zamieszczona w raporcie. Na świecie zorganizowane ruchy konsumenckie stanowią potężną siłę nacisku na decydentów czy producentów. W Polsce wciąż brakuje wiary w to, że to od

nas – konsumentów – tak wiele zależy. Na szczęście ten stan powoli się zmienia. O narzędziu wpływu społecznego, które stanowią ruchy konsumenckie, przeczytacie Państwo w tekście autorstwa Moniki Stasiak. W raporcie podkreślamy, że zmiana społeczna jest możliwa tylko dzięki nawiązywaniu szerokich koalicji. Potrzeba szczególnego sojuszu z udziałem konsumentów, organizacji społecznych, rolników, producentów i dystrybutorów żywności i pasz oraz decydentów. W jedności siła. Skoro w wielu krajach (m.in. w Niemczech, Francji i Austrii, ale również w Słowenii) oraz prywatnych sieciach handlowych (np. Carrefour) wprowadzono omawiane znakowanie, to dlaczego nie w Polsce? Jako punkt wyjścia do dyskusji i dalszych prac legislacyjnych prezentujemy opinię prawną przygotowaną przez Kancelarię Juris. Więcej informacji o znakowaniu w wybranych krajach UE znajdziecie Państwo w tekście Doroty Metery, a szerszy opis modelu niemieckiego, stanowiącego dla nas inspirację, w rozmowie z Alexandrem Hisstingiem, dyrektorem Stowarzyszenia VLOG, które zarządza w Niemczech systemem znakowania „Ohne Gentechnik”. Stowarzyszenie liczy obecnie blisko 300 członków: od wielkich sieci handlowych po indywidualnych producentów rolnych i żywności. Jest więc od kogo się uczyć. Zapraszamy do lektury, refleksji i zaangażowania w kampanię „Wolne od GMO? Chcę wiedzieć!”. Wszyscy jesteśmy konsumentami. I mamy prawo wiedzieć.

1. CBOS, Polacy o bezpieczeństwie żywności i GMO, Warszawa 2013, [online:] <http://www.cbos.pl/SPISKOM. POL/2013/K_002_13.PDF> [dostęp: 8.09.2015]. 2. Millward Brown, Polacy o GMO, 2013. 3. Tamże.


str.

6

O autorach

Dorota Metera Członkini Rady Programowej Zielonego Instytutu. Absolwentka Wydziału Ogrodniczego SGGW, od 1999 roku koordynatorka projektów w Fundacji IUCN-Poland (Światowej Unii Ochrony Przyro-

Monika Stasiak Absolwentka Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Łódzkiego. Jako badaczka zafascynowana pograniczem, szukająca możliwości łączenia nauki z zaangażowaniem społecznym i ekologicznym.

dy) w biurze w Warszawie i w Brukseli, pracowała w projektach Instytutu Badawczego Komisji Europejskiej IPTS w Sewilli (Hiszpania), Ministerstwa Rolnictwa, Zarządzania Środowiskiem i Rybołówstwa Królestwa Holandii, Fundacji Heinricha Bölla i Fundacji EuroNatur (Niemcy) oraz WWF – Światowego Funduszu na rzecz Przyrody. Zajmuje się problemami ochrony środowiska i przyrody w rolnictwie w kontekście integracji europejskiej i rozwoju obszarów wiejskich. Od ponad 20 lat interesuje się i profesjonalnie zajmuje rolnictwem ekologicznym.

Z INSPRO związana od 2009 roku. Brała udział w pracach zespołów Obywatele Decydują i Kuźnia Kampanierów, Łodzianie Decydują, Wolne od GMO? Chcę wiedzieć! oraz INSPRO-wnia. Absolwentka Uniwersytetu Ludowego Rzemiosła Artystycznego w Woli Sękowej, z upodobaniem oddająca się tkactwu i haftowi krzyżykowemu. Związana ze stowarzyszeniem Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot, m.in. w ramach akcji Rykowisko dla Jeleni. Bliskie jest jej myślenie i czucie w duchu głębokiej ekologii. W wolnym czasie karmi swoją dziką naturę wyprawami do lasu, pracą w ogrodzie, pisaniem i muzyką etniczną.


str.

7

Agata Paprocka Absolwentka Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Podczas studiów działała w Klinice Prawa, w sekcji prawa cywilnego; praca magisterska nosiła tytuł: Stosunek prawny łączący klub piłkarski i zawodnika profesjonalnego.

Marlena Zacharek Absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego. Historyk sztuki, kulturoznawca Europy Środkowo-Wschodniej. Absolwentka studiów podyplomowych „CSR. Strategia odpowiedzialnego biznesu” na Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie.

Odbyła praktyki w kancelarii notarialnej oraz kancelarii doradztwa podatkowego, przez trzy lata była asystentką radcy prawnego Sławomira Wiktora Wnuka. Studiowała również iberystykę (specjalizacja hiszpańska) w Instytucie Studiów Iberyjskich na Uniwersytecie Warszawskim oraz otrzymała Dyplom w Szkole Prawa Hiszpańskiego. Specjalizuje się w prawie administracyjnym, prawie geologicznym i górniczym, prawie cywilnym, prawie handlowym oraz prawie konstytucyjnym.

W przeszłości pracując w sektorze kultury, m.in. przemierzała długie korytarze galerii Muzeum Narodowego w Warszawie. Z działalnością dla dobra wspólnego związana od czasu aktywności w młodzieżowych organizacjach, przez zaangażowanie w studenckie projekty, aż po świadomy wybór drogi zawodowej. W INSPRO od 2013 roku, razem z zespołem fund­ raisingowym zajmuje się sztuką pozyskiwania funduszy. Wierzy, że świat można zmienić, tylko działając razem, dlatego niestrudzenie buduje międzysektorowe koalicje. Prywatnie miłośniczka architektury, babskich spotkań i dobrego rosołu.


str.

8

Jan Andrzej Stefanowicz Absolwent Wydziału Prawa Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Współzałożyciel Kancelarii Juris. Ekspert w Gabinecie Marszałka Senatu RP, Członek Komitetu Zrównoważonej Gospodarki Surowcami Mineralnymi PAN, Członek zespołu badawczego ISP PAN w Zakładzie Studiów Strategicznych i Bezpieczeństwa Międzynarodowego. Współpracownik Instytutu Gospodarki Surowcami Mineralnymi i Energią PAN. Członek-założyciel Towarzystwa Ekonomistów Polskich w 1995 roku. Ekspert w Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego. W latach 2002–2012 Przewodniczący Rady Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Przewodniczył radom nadzorczym LAKMA SA i Zielona Budka SA. Przewodniczący Komitetu Audytu Trion SA, w latach 2006–2010 był Przewodniczącym i Wiceprzewodniczącym

Rady Nadzorczej Grupy LOTOS SA oraz Przewodniczącym Komitetu Audytu GL SA. W latach 2004–2008 sprawował funkcję Przewodniczącego Komisji ds. adwokatów i radców prawnych Naczelnej Rady Adwokackiej, uczestnik prac legislacyjnych nad wieloma ustawami, konsultant komisji sejmowych i senackich oraz Biura Studiów i Ekspertyz Sejmu RP. Od 1992 roku był wykładowcą prawa handlowego i papierów wartościowych na aplikacjach adwokackiej i radcowskiej, był także wykładowcą prawa cywilnego, handlowego, własności intelektualnej, prasowego, dostępu do informacji publicznej, m.in. w Fundacji Centrum Prywatyzacji, Szkole Finansów i Zarządzania, Centrum Kreowania Liderów, Wyższej Szkole Dziennikarskiej im. M. Wańkowicza, w Instytucie Zarządzania. Specjalizuje się w sprawach legislacji, zarządzania zasobami publicznymi, informacją publiczną, prawie handlowym, odpowiedzialności menadżerów, problematyce karno-skarbowej, prawie mediów, własności intelektualnej, prawie geologicznym i górniczym, regulacjach w sektorze naftowo-paliwowym. Opublikował wiele artykułów w czasopismach: Prawo Spółek, Przegląd Sądowy, Monitor Prawniczy, Sympozja i Konferencje IGSM PAN, Zeszyty TEP, Zeszyty BIP-PIB i innych, ma także w dorobku publikacje książkowe.


Znakowanie żywności „wolne od GMO”w Polsce. To jest możliwe!

Osiągnięcie sukcesu wymaga współpracy kilku grup

73,1% Polaków

domaga się znakowania żywności „wolne od GMO” Wśród rodziców

dzieci w wieku

poniżej 2 lat

takiego znakowania

żywności chce aż

9osób na 10

KONSUMENCI

ROLNICY

PRODUCENCI ŻYWNOŚCI

SKLEPY I SIECI HANDLOWE

DECYDENCI

AKTYWIŚCI I NGO

POROZUMIENIE

WSPÓŁPRACA

Europa

— Przykładowe krajowe i prywatne systemy znakowania żywności „wolne od GMO” NIEMCY

CARREFOUR

HOLANDIA

WIELKA BRYTANIA „wo l n e o d

LUKSEMBURG

GMO ”

FRANCJA

AUSTRIA SŁOWENIA

SZWAJCARIA CHORWACJA

WŁOCHY

GRECJA

przykładowy sposób znakowania, wzór znaku nie jest jeszcze ustalony

dane statystyczne na podstawie wyników badań „Polacy o GMO” przeprowadzonych przez Millward Brown na zlecenie INSPRO (wrzesień 2013 r.)



Monika Stasiak

Ruchy konsumenckie jako narzędzie zmiany społecznej


Znakowanie żywności wolnej od GMO str.

12

4. Z. Bauman, Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy, Kraków 2006. 5. M. Małczyńska-Biały, Konsumeryzm w Stanach Zjednoczonych Ameryki, „Polityka i Społeczeństwo” 2012, nr 10, s. 100–108.

Być może stwierdzenie to zabrzmi jak truizm, ale nie byłoby ruchów konsumenckich, gdyby nie konsumenci. Lub może raczej – gdyby nie konsumenci w bardzo konkretnym tego słowa znaczeniu, które zaczęło się krystalizować wraz z XIX-wiecznym przeniesieniem akcentów społeczno-gospodarczych z etosu pracy na etos konsumpcji. Pisał o tym zjawisku Zygmunt Bauman, który w rosnącej nadprodukcji dóbr dopatrywał się przyczyn wykształcenia się zupełnie nowych wzorców tożsamości i związanych z nimi zachowań4. O ile jako wytwórcy byliśmy nastawieni przede wszystkim na to, by dobrze wykonywać swoją pracę i do niej odnosić wszystkie pozostałe wartości, o tyle jako konsumenci staliśmy się świadomi możliwości dokonywania wyboru między różnymi elementami oferty rynkowej oraz wynikającej z niej mocy sprawczej. Takie postawienie sprawy rodzi oczywiście wiele pytań, m.in.: na ile chcemy aktywnie korzystać ze swojej szansy wpływania na rynek, a na ile jesteśmy jedynie jego biernymi odbiorcami? Czy potrafimy w takim wpływie wyjść poza partykularnie pojmowane dobro i skłonić się ku szerszym wartościom? Czy nasze „ja” konsumenckie nie jest przypadkiem nadrzędne wobec „ja” obywatelskiego? Wreszcie zaś – nawet, jeśli już zdecydujemy się wyjrzeć poza własne podwórko i działać na rzecz konsumpcji zdrowszej, bardziej przyjaznej społecznie i ekologicznie – czy producenci rzeczywiście będą chcieli nas wysłuchać? Do tego, że konsumpcja może, a wręcz powinna być nie tyle celem samym w sobie, ile raczej instrumentem ułatwiającym realizację pewnych celów nadrzędnych, a także że może ona stanowić skuteczne narzędzie obywatelskiego wpływu, będę starała się tutaj przekonać. Zanim jednak o tym, jak wygląda ruch konsumencki dzisiaj, wrócić należy do samych jego początków. Ułatwi nam to prześledzenie zmian, które zachodziły na przestrzeni lat w jego strukturze, formach działania, napędzających go wartościach. Jak pisze Mira Małczyńska-Biały5, początki konsumeryzmu bardzo silnie splatają go z kapitalistyczną ideą gromadzenia dóbr, globalnego rozwoju i dostatniego życia. Również to, co moglibyśmy dziś określić mia-

nem konsumenckiego aktywizmu, wiązać należałoby raczej z dążeniem, by kupowane dobra spełniały szereg kryteriów, które wyznaczają im ich nabywcy, na przykład bezpieczeństwo dla zdrowia czy zgodność towaru z opisem nadanym przez producenta. Pierwsza, datowana od końca XIX wieku do lat 20. XX wieku, fala konsumeryzmu wiązana jest z nagłym wzrostem produkcji dóbr i przeniesieniem ciężaru produkcji z popytu na podaż. Wzmożone wytwarzanie towarów pociągało za sobą również mniejszą uważność producentów na to, czy ich wyroby są bezpieczne dla zdrowia i życia nabywców. W związku z tym zaczęły powstawać pierwsze na świecie organizacje broniące praw konsumentów, jak chociażby amerykańska Consumers League (1891). Ich działania opierały się w głównej mierze na ogólnie pojętej edukacji na rzecz konsumentów oraz na próbach wpływania na obowiązujące ustawodawstwo w zakresie warunków produkcji towarów i praw socjalnych robotników. Dla poparcia swoich zarzutów ówcześni działacze prowadzili również działalność z pogranicza dziennikarstwa śledczego, jak na przykład Upton Sinclair, który w 1906 roku wydał książkę Grzęzawisko obrazującą fatalne warunki sanitarne panujące w chicagowskich zakładach mięsnych. Publikacja miała bezpośrednie przełożenie na legislację, jeszcze w tym samym roku bowiem amerykański kongres uchwalił dwa istotne akty prawne: Ustawę o czystości żywności i leków oraz Ustawę o kontroli mięsa. Dokumenty nie były tylko czystą formalnością. Dawały one agendom rządowym prawo do kontroli produkowanych leków i jedzenia, które to kontrole były warunkiem niezbędnym dopuszczenia towarów na rynek. Kolejny, przypadający w USA na drugą połowę dwudziestolecia międzywojennego, okres konsumeryzmu sprzyjał dalszemu rozwojowi wykorzystywanych przez konsumentów narzędzi. Wtedy właśnie powstała Consumers Research Inc., niezależna organizacja zajmująca się testowaniem dostępnych na rynku towarów pod kątem ich szkodliwości oraz nieprawidłowości związanych z ich produkcją. Początkowo CRI (funkcjonująca wówczas jeszcze jako Klub Konsumencki) zaj-


Ruchy konsumenckie jako narzędzie zmiany społecznej str.

13

mowała się jedynie rozpowszechnianiem i weryfikacją wyników badań znajdujących się w posiadaniu rządu i biur federalnych. Z czasem jednak organizacja zaczęła samodzielnie testować produkty i publikować wyniki badań w wydawanym przez siebie biuletynie, zwiększając tym samym przejrzystość łańcucha wytwórczego na różnych jego etapach. Na ten sam okres przypada też działalność organizacji zajmujących się edukacją konsumencką. Do szerokiego obiegu przedostają się wówczas takie mechanizmy zabezpieczania praw konsumenta, jak poręczenie i gwarancja. Duży nacisk kładzie się też na przekazywanie nabywcom wiedzy związanej z bezpieczeństwem produktów. Oba te aspekty ówczesnego ruchu konsumenckiego: empiryczno-ekspercki oraz edukacyjno-informacyjny wyznaczają zatem pewne przeniesienie akcentów ze sfery prawodawczej, rządowej na jednostkową i obywatelską. Wynikać to może z jednej strony z urastania w siłę samych konsumentów, z drugiej – ze słabnącej pozycji państwa względem coraz bardziej od niego niezależnych podmiotów rynku. O ile jednak ten ostatni mechanizm miał w większości negatywne konsekwencje dla kontroli sektora produkcyjnego, o tyle

poczucie niedostatków działań ze strony rządu dało obywatelom tym większy asumpt, by domagać się poszanowania ich praw, samodzielnie weryfikować dostępne na rynku towary i żądać, aby nie traktowano ich jak królików doświadczalnych6.

Istotna dla trzeciej fali konsumeryzmu jest prezydentura Johna Kennedy’ego, który w swoim przemówieniu do Kongresu w 1962 roku i w słynnym haśle „Wszyscy jesteśmy konsumentami” zawarł samą istotę tego, jak bardzo zmieniła się społecznie i politycznie postrzegana rola obywateli-konsumentów. I choć postrzeganie takie wiązało się z licznymi negatywnymi konsekwencjami7, miało jednak również pozytywny skutek w postaci zwrócenia uwagi na konsumentów jako realną siłę gospodarczą i polityczną, z którą należy się liczyć. W tym samym przemówieniu prezydent domagał się respektowania czterech podstawowych praw nabywców, do których w jego opinii należały: 1. Prawo do bezpieczeństwa – gwarancja wolności oferowanych towarów od substancji zagrażających zdrowiu i życia. 2. Prawo do bycia informowanym – rzetelna reklama i zgodność sprzedawanych produktów z rzeczywistością. 3. Prawo do wyboru – zapewnienie, że konkurencyjne ceny produktu nie będą kolidować z jego elementarną jakością. 4. Prawo do bycia wysłuchanym – uwzględnianie interesu konsumentów przez organy ustawodawcze, wykonawcze i sądownicze.

6. Właściwie to świnek morskich, bo do postępowania z konsumentami w taki właśnie sposób nawiązywał tytuł jednej z kluczowych publikacji tego okresu, książki Arthura Kalleta i Fredericka J. Schlinka, Sto milionów świnek morskich. Niebezpieczeństwo w produktach żywnościowych codziennego użytku, lekach oraz kosmetykach. Zob. A. Kallet, F. J. Schlink, 100,000,000 Guinea Pigs: Dangers in Everyday Foods, Drugs, and Cosmetics, New York 1933. 7. O „obywatelskiej schizofrenii” i o tym, że obecny system społeczno-gospodarczy wpływa na przedkładanie postaw i wartości konsumenckich nad obywatelskimi, pisał interesująco Benjamin Barber w swoich Skonsumowanych. Zob. B. Barber, Skonsumowani. Jak rynek psuje dzieci, infantylizuje dorosłych i połyka obywateli, Warszawa 2008.


Znakowanie żywności wolnej od GMO str.

14

8. Zob. Polskie Stowarzyszenie Sprawiedliwego Handlu Trzeci Świat i My, Historia, [online:] <http://www.sprawiedliwyhandel.pl/web/guest/historia/-/ asset_publisher/tT3C/content/ powstanie-i-rozwoj-sprawiedliwego-handlu> [dostęp: 28.08.2015].

Poszerzone o prawo piąte – do reprezentacji i uczestnictwa w pracach organów tworzących politykę konsumencką, postulaty Kennedy’ego stały się podstawą zapisów przyjętych w 1975 roku przez Międzynarodową Organizację Pracy, a także Rezolucji ws. Ochrony Konsumentów uchwalonej w 1985 roku przez ONZ. O ile jednak wcześniejsze fale konsumeryzmu to ciągle jeszcze ustalenia na poziomie makro-polityki, o tyle szybkie przemiany społeczne i technologiczne lat 80. i 90. stanowią prawdziwy pokaz siły konsumentów w starciu z korporacyjnym goliatem. Echa kontrkulturowej rewolucji z jednej strony i coraz większy dostęp do informacji i nowych rozwiązań komunikacyjnych z drugiej złożyły się na obserwowalne zmiany w sposobie funkcjonowania ruchów konsumenckich. Rosnąca łatwość kontaktowania się ze sobą wpłynęła na sieciowanie się konsumentów wokół wspólnej sprawy, a coraz szerszy dostęp do wiedzy na temat warunków, w jakich wytwarzane są ich produkty, umożliwił z kolei nabywcom wychodzenie „poza własne podwórko”. Już nie tylko względy bezpośredniego bezpieczeństwa kupujących pełnią obecnie rolę kryterium wyboru danego pro-

duktu, lecz także coraz częściej poruszane kwestie ochrony środowiska naturalnego, poszanowania praw ludzi i zwierząt. Rozkwitowi globalnej świadomości towarzyszy zaś rozwój narzędzi, które ułatwiają konsumentom realizację założonych przez nich celów. Aby jednak nie być gołosłowną, przytoczę kilka przykładów działań, które pojawiały się w tym czasie w obszarze konsumeryzmu. Miałam wprawdzie zamiar zacząć od bardziej spektakularnych z punktu widzenia czytelnika bojkotów konsumenckich, jednak nie sposób odmówić rozmachu również ruchowi Fair Trade (z ang. Sprawiedliwy Handel). Ten miał swoje początki już w latach 60. i 70. XX wieku8. Wówczas opierał się on głównie na imporcie z krajów Trzeciego Świata wyrobów rzemieślniczych, których sprzedaż pozwalała kontynuować projekty rozwojowe. Taki system umożliwiał ominięcie łańcucha pośredników, a dzięki temu zapewnienie producentom bardziej sprawiedliwego wynagrodzenia i godnych warunków pracy. Wraz z upływem czasu (i ze światowym kryzysem kawy) rynek towarów pochodzących ze Sprawiedliwego Handlu poszerzył się również o produkty spożywcze. Rozwój


Ruchy konsumenckie jako narzędzie zmiany społecznej str.

15

zarówno oferty Fair Trade, jak i związanej z nią sieci sklepów spowodował konieczność utworzenia Międzynarodowej Organizacji Certyfikującej Sprawiedliwego Handlu (ang. Fairtrade Labelling Organizations International). Dziś już nie tylko w małych sklepikach, lecz także w supermarketach możemy trafić na towary z charakterystycznym ludzikiem ze wzniesioną ręką wpisanym w niebiesko-zielone koło. Ta etykieta gwarantuje konsumentom, że ich towary będą bezpieczne dla zdrowia i dla środowiska naturalnego oraz wytwarzane z poszanowaniem podstawowych praw pracowniczych. O ile jednak w przypadku Sprawiedliwego Handlu mieliśmy do czynienia z pewną fuzją zapotrzebowania na etyczne towary z możliwościami lokalnych rynków zbytu, o tyle nie wiadomo, co zrobić w przypadku tych „złych i potężnych”, którzy zarówno prawa pracownicze, jak i dobro środowiska naturalnego traktują co najmniej lekceważąco. Za ilustrację niech posłużą historie Nestlé i Coca-Coli, będące dowodem na to, że nawet prawdziwi giganci mogą ulec konsumenckiemu oporowi. W przypadku Coca-Coli zaczęło się od suszy w indyjskim stanie Kerala, w którym znajdowała się jedna z wielu fabryk światowego producenta napojów gazowanych. Jak relacjonuje Daniel Goleman: „Kiedy wieśniacy cierpieli z powodu niedoboru wody, miejscowa rozlewnia coca-coli […] nie uskarżała się na jej brak, a nawet zwiększyła produkcję”9. Taka sytuacja pociągnęła za sobą dwuletni (!) protest miejscowej społeczności, wspierany przez indyjskie media, a nawet lokalne władze, które zdecydowały się zamknąć zakład na siedemnaście miesięcy. Nietrudno sobie wyobrazić, że taki stan rzeczy raczej nie przysporzył Coca-Coli klientów. Choć protesty rozgrywały się w Indiach, straty dotyczyły całej marki. Dlatego firma postanowiła przyjrzeć się całemu śladowi wody, pozostawianemu w procesie wytwórstwa i dystrybucji napojów. W ciągu kilku lat wykonała olbrzymi skok w kwestii zwiększenia przejrzystości własnego łańcucha dostawczego i sposobu gospodarowania wodą na wszystkich etapach produkcji.

Historia Nestlé to już z kolei nieodrodne dziecko epoki nowych mediów, bo rozegrała się przede wszystkim w internecie. Jak opisuje Anna Rok: Kampania skierowana była przeciwko firmie Nestlé, która wykorzystywała olej palmowy pochodzący z plantacji powstałych na miejscu wyciętych lasów deszczowych do produkcji m.in. batoników KitKat. Dostawcą Nestlé była firma Sinar Mas, największy indonezyjski producent oleju palmowego oraz pulpy drzewnej i papieru, od dawna krytykowana przez organizacje ekologiczne za zupełny brak poszanowania dla środowiska naturalnego. […] Poprzez kupno oleju palmowego pozyskiwanego przez Sinar Mas, Nestlé zgadzało się de facto na wycinanie indonezyjskich lasów deszczowych, ponosząc odpowiedzialność za niszczenie naturalnego środowiska zagrożonych wyginięciem orangutanów i postępujące zmiany klimatu w wyniku deforestacji10. W odpowiedzi na to Greenpeace przygotował międzynarodową mobilizację uderzającą w markę Nestlé. Jej najbardziej widowiskowym aspektem było opublikowanie na portalu YouTube szokującego filmu11, udającego reklamę batona KitKat. W sfingowanej reklamie główny bohater robi sobie w pracy przerwę na batonika, a zamiast niego zaczyna zajadać się broczącym krwią palcem orangutana. Tej nieco makabrycznej konwencji towarzyszy komentarz organizacji ekologicznej, odnoszący się do wpływu na zagładę lasów deszczowych podczas pozyskiwania oleju palmowego przez Nestlé. Film zrobił w sieci taką furorę, że w ciągu zaledwie pierwszej doby od zamieszczenia obejrzało go 180 tysięcy osób! Na samym oglądaniu się jednak nie skończyło. Oglądający komentowali i udostępniali film na swoich profilach na portalach społecznościowych. Polubili też fanpage firmy Nestlé na Facebooku, tylko po to, by zamieszczać na nim swoje negatywne opinie na temat praktyk tej firmy. Próba cenzurowania tych komentarzy przez korporację wywołała jeszcze większą falę niechęci pod adresem Nestlé.

9. D. Goleman, Inteligencja ekologiczna, Poznań 2009, s. 167. 10. A. Rok, Niegrzeczni konsumenci dostają to, czego chcą, [online:] <http:// www.crnavigator.com/art36/ niegrzeczni_konsumenci_dostaja_to_czego_chca.html> [dostęp: 28.08.2015]. 11. Greenpeace – kitkat – Ask Nestlé CEO to stop buying palm oil from destroyed rainforest, [online:] <https:// www.youtube.com/watch?v=1BCA8dQfGi0> [dostęp: 28.08.2015].


Znakowanie żywności wolnej od GMO str.

16

12. Zob. Greening Ava’s Downtown Market!, [online:] <http://www.carrotmob. org/avasdowntownmarket> [dostęp: 28.08.2015]. 13. A. Rok, Niegrzeczni konsumenci dostają to, czego chcą, dz. cyt. 14. Zob. Chronimy morza i oceany, [online:] <http://www. greenpeace.org/poland/pl/ co-robimy/Chronimy-morza-i-oceany/> [dostęp: 28.08.2015]. 15. D. Goleman, Inteligencja ekologiczna, dz. cyt., s. 105.

Zdyskredytowane Nestlé po dwóch miesiącach zdecydowało się poddać medialno-konsumenckiemu naciskowi. Firma ogłosiła publicznie, że do 2015 roku 100% pozyskiwanego przez nią oleju palmowego będzie pochodziło wyłącznie z zaufanych źródeł. O tym jednak, że producentów można zachęcać do pozytywnych zachowań nie tylko groźbami, świadczy idea tzw. carrotmobów. W skrócie można je określić jako akcje mające pokazać przedsiębiorcom, że robienie odpowiedzialnego biznesu może być nie tylko etyczne, lecz także opłacalne. „Kup voucher o wartości 20$ na zakupy na Ryneczku Ava’s w Mountain View, a 15% zysku zostanie zainwestowane w poprawienie efektywności energetycznej tego miejsca” – zachęca klientów jedna z takich akcji12. Równie ciekawy przykład opisuje Anna Rok: Mieszkańcy Freiburga w Niemczech […] ogłosili konkurs dla lokalnych kawiarni, pytając, jaki procent dziennego utargu są one gotowe przeznaczyć na inwestycje ekologiczne. […] Po ogłoszeniu zwycięzcy, ruszyła miejska kampania promocyjna namawiająca wszystkich mieszkańców, żeby jednego wybranego dnia wpadli koniecznie do zwycięskiego baru. W wyznaczoną czerwcową sobotę bar mm.. lecker! odwiedziło ponad 300 osób, które łącznie wydały prawie 1600 EUR. Kolejnym krokiem był audyt energetyczny pomieszczeń baru, w ramach którego zidentyfikowano potrzebne inwestycje i zaplanowano ich realizację. Dzięki inwestycjom sfinansowanym przy wsparciu klientów w skali roku właściciele baru zaoszczędzą 800 EUR na rachunkach za prąd, emitując jednocześnie o 3,3 t mniej dwutlenku węgla do atmosfery i oszczędzając 9 tys. litrów wody pitnej. A klienci będą mieli za rogiem przyjazny środowisku bar13. Brzmi to może aż nazbyt optymistycznie, jednak nie jest zupełnie oderwane od rzeczywistości ekonomicznej. Większość aktywizmu konsumenckiego opiera się na jednym z dwóch mechanizmów – „Bądź pionierem” (jak w przypadku carrotmobów) albo „Nie bądź dinozaurem” (do której z kolei odsyłają nas wszelkiego rodzaju bojkoty). Nawet jeśli dany

producent niekoniecznie marzy o tym, by stać się liderem zielonych technologii, to już zdecydowanie nikt nie chce być najgorszy w swojej kategorii. Swego rodzaju połączeniem carrotmobu z bardziej radykalnymi formami protestu jest trwająca w Polsce od kilku lat kampania rybna Greenpeace. Organizacja zaczęła swoje działania od ankiet rozsyłanych do czołowych supermarketów, z pytaniami dotyczącymi ich polityki rybnej. Były takie, które nie tylko unikały odpowiedzi, lecz także lekceważyły sobie napomknienia organizacji o bardziej przejrzysty system informacji o źródle pochodzenia sprzedawanych ryb. Te bardzo rychło spotkały się z serią akcji bezpośrednich, które z całą pewnością nie przysporzyły im klientów. Trafili się jednak i tacy sprzedawcy, którzy nie tylko odpowiedzieli na próbę kontaktu, lecz także nawiązali z Greenpeace długofalową współpracę, celem uczynienia własnej oferty rybnej bardziej przyjazną dla środowiska naturalnego. Ci, którzy pracowali najwytrwalej, rychło stali się liderami w swej kategorii, a ci, którzy znaleźli się na samym krańcu czarnej listy, również podjęli działania na rzecz choćby minimalnego wspięcia się w tej hierarchii14. Oczywiście ani jeden, ani drugi sposób nacisku nie mógłby istnieć bez udziału świadomych, zdeterminowanych konsumentów. Jak pisze Goleman w odniesieniu do historii ruchu konsumenckiego: przejrzystość pierwszej generacji [konsumentów] pojawiła się w rezultacie ujawnienia danych, wymuszonego przez takie akty jak prawa do wiedzy, które pozwalały obywatelom wydobywać informacje od instytucji rządowych. Również przejrzystość drugiej generacji została wprowadzona odgórnie, przez ustanowienie zasad zmuszających przedsiębiorstwa produkcyjne do ujawniania takich trudnych do wykrycia zagrożeń, jak zawartość […] alergenów w pożywieniu. Przejrzystość trzeciej generacji wykracza poza dobrowolne i nakazane przez władze ujawnianie informacji o produktach i jest wynikiem działań czujnych aktywnych konsumentów15.


Ruchy konsumenckie jako narzędzie zmiany społecznej str.

17

Taka przejrzystość osiągana może być na wiele sposobów, a wszystkie one są w jakiejś mierze istotną częścią całego łańcucha działań. Mamy tu zatem monitoring działań producentów, tworzenie nowych systemów certyfikacji czy też domaganie się uczciwego oznaczania towarów pod kątem ich wpływu na środowisko lub zawartości substancji szkodliwych. Dobrym, tym razem rodzimym, przykładem takich działań jest stworzony przez Polską Zieloną Sieć projekt Kupuj Odpowiedzialnie, mający na celu szeroko pojmowaną edukację konsumencką. Jego istotną część stanowi poradnik „Dobre zakupy”16, będący swego rodzaju „mapą etyczną” kupowanych przez nas produktów. Przejrzysta, trójstopniowa ocena pozwala nam sprawdzić wpływ, który dana marka wywiera na jeden z kilku możliwych obszarów, m.in.: zanieczyszczanie środowiska, energia atomowa, eksperymenty na zwierzętach, prawa pracownicze czy nieodpowiedzialny marketing. Przeglądając poradnik, kupujący ma możliwość porównania, które z dostępnych na rynku towarów w danej kategorii17 zasługują na zakup, a które należy omijać szerokim łukiem.

Na stronie projektu Kupuj Odpowiedzialnie regularnie zamieszczane są też inne materiały z zakresu odpowiedzialnej konsumpcji czy praw konsumenta. Znajdziemy tu nie tylko ogromną bazę informacji na temat produkcji ubrań, żywności czy sprzętu elektronicznego, lecz także materiały dydaktyczne do pracy z dziećmi i młodzieżą. Dzięki informacjom zawartym z kolei w dziale „Aktualności” możemy zapoznać się z toczącymi się w danym momencie kampaniami konsumenckimi albo samodzielnie się do nich przyłączyć. Skoro zaś już została wywołana powyższa kampania, warto poświęcić chwilę na powiedzenie o tym, jak sprawy świadomej i odpowiedzialnej konsumpcji mają się w Polsce. Z jednej strony możemy mówić o niebywałym wręcz skoku, jeżeli wziąć pod uwagę stopień kontroli organów państwowych nad rynkiem dóbr konsumpcyjnych, w porównaniu ze stosunkowo chaotycznym okresem po 1989 roku. Mamy obecnie Ustawę z dnia 16 lutego 2007 roku o ochronie konkurencji i konsumentów (Dz. U. 2007 r. Nr 50, poz. 331 ze zm.)18 oraz szereg innych rozporządzeń regulujących prawa przysługujące konsumentom. Istnieją również w naszym kraju instytucje zajmujące się obroną praw nabywców, jak chociażby Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (i podlegająca mu Inspekcja Handlowa), Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, Powiatowy (Miejski) Rzecznik Konsumentów. Mamy wreszcie takie oddolne organizacje wspomagające kupujących, jak chociażby Stowarzyszenie Konsumentów Polskich czy Federacja Konsumentów. Jak pokazują badania, zmienia się również w nieznacznym stopniu samo podejście konsumentów do własnych decyzji. Według raportów UOKiK, jeszcze w 2007 roku zaledwie 15% kupujących przy podejmowaniu decyzji o nabyciu towaru zwracało uwagę na informacje dotyczące składu i metody produkcji, a jeszcze mniej – bo zaledwie 8% – na znaki jakości i systemy certyfikacji. Za to już w 2009 roku proporcje te wyniosły odpowiednio – 35% dla składu i metody oraz 23% dla oznaczeń dotyczących jakości19.

16. Związek Stowarzyszeń Polska Zielona Sieć, Dobre zakupy. Poradnik odpowiedzialnego konsumenta, tłum. P. Znaniecki, Kraków 2006, [online:] <http://www.ekonsument.pl/materialy/publ_18_ poradnik_dobre_zakupy.pdf> [dostęp: 28.08.2015]. 17. Kategoriami są tutaj na przykład kawa czy soki, ale też środki czyszczące i kosmetyki. 18. Zob. Ustawa z dnia 16 lutego 2007 roku o ochronie konkurencji i konsumentów (Dz. U. 2007 r. Nr 50, poz. 331 ze zm.), [online:] <http://isip. sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU20070500331> [dostęp: 28.08.2015]. 19. Zob. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Konsumentów portret własny – raport z badań, Warszawa 2007, [online:] <https://uokik. gov.pl/download.php?id=206> [dostęp: 28.08.2015]; Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Znajomość praw konsumenckich oraz analiza barier utrudniających konsumentom bezpieczne i satysfakcjonujące uczestnictwo w rynku – raport z badań, Warszawa 2009, [online:] <https://uokik.gov. pl/download.php?plik=9394> [dostęp: 28.08.2015].


Znakowanie żywności wolnej od GMO str.

18

20. Główny Inspektorat Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, Sprawozdanie roczne 2012, Warszawa 2013, [online:] <http://www.ijhar-s. gov.pl/pliki/A-pliki-z-glownego-katalogu/ethernet/2013/SME/ Sprawozdanie%20roczne%20 2012.pdf> [dostęp: 28.08.2015], s. 20. 21. D. Goleman, Inteligencja ekologiczna, dz. cyt., s. 107.

Z drugiej jednak strony ciągle jeszcze głównym kryterium decydującym o nabyciu produktu jest cena, nawet jeśli łączy się to ze znaczącym obniżeniem jakości. Kategorie takie jak globalna odpowiedzialność, troska o prawa ludzi i zwierząt czy o stan środowiska naturalnego w ogóle nie są w badaniu wyróżnione. A nawet z samą jakością produktów też bywa różnie, czytamy w Sprawozdaniu rocznym Inspekcji Jakości Artykułów Rolno-Spożywczych z 2012 roku: „Badania laboratoryjne wykazały jakość handlową niezgodną z wymaganiami określonymi w przepisach lub z deklaracją producenta w przypadku 598 próbek artykułów rolno-spożywczych (tj. 17,2% ogółu zbadanych w ramach urzędowych kontroli przeprowadzonych w trybie planowym i doraźnym)”20. Jeśli przyjrzeć się stronom instytucji zajmujących się ochroną konsumenta, to ciągle jeszcze królują na nich porady dotyczące wszelkich form łamania prawa przez sprzedawców i bezsilności bądź nieświadomości nabywców w starciu z jawnym pogwałceniem legislacji. Odpowiedzialna konsumpcja to ciągle jeszcze nisza zarezerwowana głównie dla organizacji pozarządowych i oddolnych ruchów na rzecz konkretnych zmian (np. eko-rodzice walczący o bezpieczeństwo i przyjazność dla środowiska produktów, które kupują swym dzieciom). Ścieżki – które zachodni konsumenci już dawno sobie poprzecierali, dla nas ciągle zarośnięte – są gąszczem nie do końca jasnych przepisów, niedostatecznej edukacji konsumenckiej i obywatelskiej. Jednak nie wszystko przecież stracone. W swoich działaniach coraz częściej wzorujemy się na postępowaniu bardziej doświadczonych kolegów (jak pokazuje chociażby przytaczany przed chwilą przykład z działań Polskiej Zielonej Sieci), a obecnie dzięki znacznie łatwiejszemu dostępowi do informacji nasza perspektywa patrzenia na konsumpcję powoli również poszerza się i wychodzi poza własne podwórko.

Rzecz jasna, takie inicjatywy jak Kupuj Odpowie­ dzialnie czy kampania rybna Greenpeace to ważny, ale nie ostateczny krok na drodze do uczynienia naszej konsumpcji bardziej transparentną. Stanem idealnym, opisywanym przez jednego z rozmówców Daniela Golemana jest taka sytuacja, w której „będziesz mógł podejmować szlachetniejsze decyzje bez stwarzania sobie kłopotu”21. Autor Inteligencji ekologicznej odnosi wprawdzie ten postulat do bardzo już zaawansowanych technologii wspierających świadomą konsumpcję, ale na naszym polskim gruncie zdecydowanie powinniśmy pracować nawet nad podstawowymi elementami tego procesu. Sytuacją niedopuszczalną z punktu widzenia społecznej i ekologicznej przejrzystości jest chociażby pomijanie na produktach ważnej dla konsumenta informacji, że zawierają one składniki modyfikowane genetycznie. Nie ma znaczenia, czy informacja ta jest dla nas cenna ze względu na nasze zdrowie, środowisko naturalne czy sprawiedliwość społeczną. Istotne jest to, że mamy prawo do tej wiedzy i że nikt nie może nas owego prawa pozbawiać. Jeżeli zaś usiłuje się to robić, wówczas chwytamy za wszystkie dostępne sobie narzędzia, domagając się dostępu do niezafałszowanych danych i możliwości wyboru tego, co uznamy za słuszne.


str.

19

Pełna przejrzystość potrzebuje bowiem nie tylko gotowych do współpracy producentów i ustawodawców, ale przede wszystkim – aktywnych, bezkompromisowych konsumentów, gotowych stawać w obronie własnych wartości i przekonań. Tylko wówczas, gdy uzyskamy globalną perspektywę patrzenia na swoją własną konsumpcję i postrzegania jej w szerokim społeczno-ekologicznym kontekście, będziemy mogli traktować ją nie jako cel sam w sobie, ale jako skuteczne narzędzie obywatelskiego wpływu na rzeczywistość. Jako świadomi konsumenci będziemy mogli z pełnym przekonaniem stwierdzić nie tylko: „Chcę kupić”, ale przede wszystkim: „Chcę wiedzieć!”.



Dorota Metera

Znakowanie żywności „wolne od GMO” w wybranych krajach UE


Znakowanie żywności wolnej od GMO str.

22

Od ponad 20 lat rośliny i żywność modyfikowane genetycznie budzą emocje konsumentów, rolników i naukowców. Ciekawe, że grupy te ustawiają się po przeciwnych stronach: większość konsumentów w Unii Europejskiej nie chce GMO w produkcji rolniczej i na talerzu, natomiast wielu naukowców jawnie promuje GMO, inni są raczej ostrożni. Podzieleni są także rolnicy: rolnicy tradycyjni i ekologiczni dramatycznie ostrzegają, że „GMO to koniec tradycyjnego i ekologicznego rolnictwa”, a tzw. nowocześni nie mają nic przeciwko GMO i powszechnie stosują pasze oparte na modyfikowanej soi i kukurydzy.

Krótko o przepisach prawnych 22. European Commission, Genetically Modified Organisms. EU Register of authorised GMOs, [online:] <http://ec.europa.eu/ food/dyna/gm_register/index_ en.cfm> [dostęp: 31.08.2015]. 23. European Commission, Biotechnology. Report, [online:] <http://ec.europa.eu/ public_opinion/archives/ebs/ ebs_341_en.pdf> [dostęp: 31.08.2015].

Ponieważ wokół GMO narosło wiele niedomówień – od słynnych w mediach „pomidorów z genem karpia” i „sałaty z genem szczura” do promowanego przez pseudonaukowców hasła: „człowiek od tysięcy lat modyfikował rośliny” – warto przypomnieć definicję GMO z dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 2001/18/WE w sprawie zamierzonego uwalniania do środowiska organizmów zmodyfikowanych genetycznie i uchylającą dyrektywę Rady 90/220/EWG. W Unii Europejskiej od 1997 roku istnieje obowiązek znakowania produktów żywnościowych i pasz zawierających GMO, a od 2003 roku sposób znakowania określony jest w Rozporządzeniu w sprawie genetycznie zmodyfikowanej żywności i pasz nr 1829/2003 (art. 12 i 14). Żywność i pasze muszą być znakowane jako „zmodyfikowane genetycznie”, jeśli: • są organizmami zmodyfikowanymi genetycznie lub zawierają organizmy zmodyfikowane genetycznie, • są wytworzone z organizmów zmodyfikowanych genetycznie. Wyjątkiem niewymagającym znakowania są śladowe ilości GMO, gdy: • pochodzą z przypadkowego lub technicznie nieuniknionego zanieczyszczenia,

• ich obecność nie przekracza wartości granicznej 0,9%. W przypadku, gdy cały produkt jest genetycznie zmodyfikowany, powinien być oznakowany informacją: „produkt genetycznie zmodyfikowany”, takie oznakowanie jest określane jako „znakowanie pozytywne”. Jeśli tylko niektóre składniki są genetycznie zmodyfikowane, na etykiecie obok nazwy składnika należy dodać napis „genetycznie zmodyfikowany”. Napisy powinny być czytelne i zapisane czcionką tej samej wielkości, co nazwa składnika lub produktu. Za brak tych informacji grożą kary. Produkty GMO dopuszczone do obrotu w Unii Europejskiej wymienione są w rejestrze prowadzonym przez Dyrekcję Generalną ds. Zdrowia i Konsumentów i są to: bawełna, kukurydza, mikroorganizmy, rzepak, soja, buraki cukrowe22. Nie ma zatem na rynku europejskim ani pomidorów GMO, ani modyfikowanych karpi, a gdyby były, musiałyby być usunięte z rynku, a na firmę, która by je wprowadziła, zostałaby nałożona kara. Nawet produkty wytworzone z GMO – np. olej sojowy, skrobia lub lecytyna – muszą być również oznakowane jako GMO. Obowiązek znakowania nie dotyczy jednak substancji pomocniczych, używanych w produkcji żywności, np. enzymów i witamin, ani produktów zwierzęcych pochodzących od zwierząt żywionych paszami GMO, tj. mięsa, jaj i mleka.

Co na to konsumenci? Mimo tego, że najczęstszym czynnikiem wyboru produktu podczas zakupów jest cena, konsument powinien interesować się składem podanym na opakowaniu, czytać wnikliwie etykiety, a nawet być podejrzliwy. Według współczesnego prawa, klient powinien otrzymać pełną informację o produkcie i nie być wprowadzony w błąd. Dotyczy to zwłaszcza informacji o składnikach zmodyfikowanych genetycznie (GMO), których nie chce spożywać ponad 60% konsumentów europejskich. Według raportu Eurobarometru z października 2010 roku23, większość


str.

23

Organizm genetycznie zmodyfikowany to organizm inny niż organizm człowieka, w którym ma­ teriał genetyczny został zmieniony w sposób niezachodzący w warunkach naturalnych wskutek krzyżowania lub naturalnej rekombinacji. (definicja GMO z dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 2001/18/WE)


Znakowanie żywności wolnej od GMO str.

24

24. Centrum Badania Opinii Społecznej, Polacy o bezpieczeństwie żywności i GMO, BS/2/2013, Warszawa 2013, [online:] <http://www.cbos.pl/ SPISKOM.POL/2013/K_002_13. PDF> [dostęp: 1.09.2015]. 25. Do European Consumers Buy GM Foods? („Consumerchoice”), [online:] <http://www. kcl.ac.uk/consumerchoice> [dostęp: 1.09.2015].

konsumentów europejskich jest przeciwko użyciu GMO w rolnictwie i produkcji żywności oraz uważa, że GMO nie jest dobre dla nich ani bezpieczne dla przyszłych pokoleń. Prawie 85% polskich konsumentów zadeklarowało, że nie kupuje żywności zawierającej GMO, gdyż ma obawy co do jej bezpieczeństwa. Konsumenci zapytani o zalety żywności modyfikowanej genetycznie, np. „atrakcyjny wygląd”, „niska cena”, „kontrolowane”, odpowiadali, że żadna zaleta żywności modyfikowanej genetycznie nie skłoni ich do jej kupna i 60% ankietowanych stwierdziło, że „nie kupiłoby żywności modyfikowanej genetycznie”. Według komunikatu z badań CBOS opublikowanych w 2013 roku, zdecydowana większość ankietowanych (72%) – mając możliwość wyboru – skłania się do zakupu produktu niemodyfikowanego genetycznie i niezawierającego GMO, nawet gdyby był on znacznie droższy od produktu zawierającego GMO24.

Jednocześnie większość z nich przyznała, że nie jest w stanie rozpoznać produktów modyfikowanych genetycznie. Nic dziwnego – oznakowanie produktów żywnościowych zawierających GMO nie jest jasne dla laika, który stoi przed półką sklepową. Według raportu „Wybór konsumencki”25 produkty modyfikowane genetycznie stanowią zaledwie 2,7% rynku żywności w Polsce i jest to przede wszystkim olej sojowy. Ponieważ trudno znaleźć na rynku produkty żywnościowe oznakowane jako modyfikowane genetycznie (oprócz powszechnie dostępnych i oznakowanych pasz dla zwierząt gospodarskich), nie powinno być zaskoczeniem, że większość konsumentów nie jest w stanie odróżnić produktów zawierających GMO od produktów wolnych od GMO. Rzetelna informacja dla konsumentów jest podstawą do podjęcia decyzji przez konsumenta podczas zakupów, zwłaszcza gdy chodzi o GMO.

W Unii Europejskiej żywność zawierająca powyżej 0,9% GMO musi być oznakowana, jednak obowiązek ten nie dotyczy produktów zwierzęcych pochodzących od zwierząt żywionych paszami GMO. W konsekwencji tej luki prawnej, świadomości konsumentów umyka fakt, że przemysł paszowy importuje miliony ton soi i kukurydzy GMO do żywienia zwierząt, głównie świń i kur, ponieważ konsumenci nie są poinformowani, że wieprzowina, mięso drobiowe i jaja mogą pochodzić od zwierząt żywionych paszami GMO. Oprócz tego producenci, którzy nie chcą używać pasz GMO, ale są zależni od dostaw gotowych mieszanek paszowych zawierających importowaną, modyfikowaną genetycznie kukurydzę i soję, mają coraz większe trudności w zdobyciu pasz wolnych od GMO, które są droższe niż importowane surowce paszowe.


Znakowanie żywności w wybranych krajach UE str.

25

W marcu 2009 roku w Parlamencie Europejskim w ramach prac nad znakowaniem produktów pochodzących od zwierząt żywionych paszami zawierającymi GMO przyjęto poprawkę do rozporządzenia o znakowaniu tzw. nowej żywności, przewidując, by produkty uzyskane ze zwierząt żywionych paszami zmodyfikowanymi genetycznie były znakowane „wyprodukowano ze zwierząt karmionych genetycznie zmodyfikowaną paszą”. W ten sposób Parlament Europejski podkreślił prawo konsumentów do informacji o społecznych, ekologicznych i etycznych aspektach produkcji żywności. Jednak prac nad takim znakowaniem nie podjęto, a szkoda. Gdyby kiedykolwiek poprawka ta została wprowadzona do rozporządzenia, mięso, mleko, jaja od zwierząt żywionych paszami GMO musiałyby być odpowiednio oznakowane. Wprowadzenie tego obowiązku pokazałoby w praktyce poziom akceptacji takich produktów przez europejskich konsumentów.

Znakowanie „wolne od GMO” By konsumenci mieli prawdziwy wybór produktów żywnościowych sygnowanych jako „wolne od GMO”, konieczne jest zapewnienie producentom pasz wolnych od GMO i właściwej informacji w znakowaniu żywności. We wszystkich krajach, które wprowadziły oznakowanie żywności „wolne od GMO”, czyli tzw. „znakowanie negatywne”, przed ogłoszeniem przepisów krajowych konsumenci domagali się takiej informacji, istniały prywatne deklaracje producentów i różne logotypy używane przez różne firmy i organizacje. Jednak wiele organizacji konsumenckich i ekologicznych prowadziło kampanie przeciw GMO, a znakowanie żywności wyprodukowanej bez użycia GMO było jednym z elementów tych działań.

W Austrii przełomem było referendum w 1997 roku, kiedy 1,2 miliona obywateli (21% wyborców) wypowiedziało się za wykluczeniem GMO z rolnictwa i produkcji żywności, co stało się podstawą do wprowadzenia znakowania „wolne od GMO”. Wielu producentów, zwłaszcza w Niemczech i w Austrii, z powodu własnych przekonań oraz możliwości wyróżnienia produktów na rynku, co spełniało oczekiwania konsumentów, również podjęło taką inicjatywę. W takiej sytuacji niektóre kraje członkowskie UE: Austria (1998 roku)26, Niemcy (od 27.05.2008 roku 27 , od 10.08.2009 roku – logo „ ohne Gentechnik”28) i Francja (od 1.07.2012 roku)29 podjęły prawne kroki, by umożliwić znakowanie produktów wolnych od GMO i niektórzy producenci zaczęli korzystać z takich rozwiązań. W Austrii30 i Niemczech31 opracowano logotypy dla produktów wolnych od GMO, we Francji i Holandii wskazane są konkretne słowa mówiące o tym, że produkt jest wyprodukowany bez GMO. W całej UE istnieją także oznaczenia produktów, które z zasady są wolne od GMO, jak produkty rolnictwa ekologicznego oraz produkty zarejestrowane w systemach jakości, np.: Chronione Nazwy Pochodzenia, Chronione Oznaczenia Geograficzne oraz Gwarantowane Tradycyjne Specjalności. We Włoszech i Słowenii prywatne organizacje opracowały własne kryteria i logotypy dla produktów wolnych od GMO, z kolei w Szwecji i Belgii znakowanie produktów oznaczeniem „wolne od GMO” jest niedopuszczone, gdyż uznaje się to za

26. Bundesministerium für Gesundheit, Das Österreichische Lebensmittelbuch (Codex Alimentarius Austriacus), Richtlinie zur Definition der „Gentechnikfreien Produktion” von Lebensmitteln und deren Kennzeichnung, 1998, [online:] <http://www.lebensmittelbuch. at/richtlinie-zur-definition-dergentechnikfreien-produktion-von -lebensmitteln-und-deren-kennzeichnung/> [dostęp: 3.09.2015]. 27. Gesetz zur Durchführung der Verordnung der Europäischen Gemeinschaft auf dem Gebiet der Gentechnik und über die Kennzeichnung ohne Anwendung genetischer Verfahren hergestellter Lebensmittel (EG-Gentechnik-Durchführungsgesetz – EGGenTDurchfG), 2008, [online:] <http://www.gesetze-im-internet. de/bundesrecht/eggentdurchfg/ gesamt.pdf> [dostęp: 1.09.2015]. 28. Bundesministerium für Ernährung und Landwirtschaft, Aigner begrüßt Erteilung der Nutzungserlaubnis für das Logo „Ohne Gentechnik”, 2009, [online:] <http:// www.bmelv.de/SharedDocs/ Pressemitteilungen/2009/188AI-OhneGentechnikLogoVergabe. html> [dostęp: 1.09.2015]. 29. Décret n° 2012-128 du 30 janvier 2012 relatif à l’étiquetage des denrées alimentaires issues de filières qualifiées „sans organismes génétiquement modifiés”, [online:] <http://www.legifrance. gouv.fr/affichTexte.do?cidTexte=JORFTEXT000025241412&dateTexte=&categorieLien=id> [dostęp: 1.09.2015]. 30. Gentechnik-frei, [online:] <http://www.gentechnikfrei.at/> [dostęp: 1.09.2015]. 31. Ohne Gentechnik, [online:] <http://www.ohnegentechnik. org/> [dostęp: 1.09.2015].


Znakowanie żywności wolnej od GMO str.

26

32. Zottarella, [online:] <http:// www.zottarella.de/> [dostęp: 1.09.2015]. 33. Zott, [online:] <http://www. zott.pl/pl/show/page/id/88> [dostęp: 1.09.2015]. 34. European Commission, Directorate General for Health and Consumers, Evaluation of the EU legislative framework in the field of GM food and feed, Brussels 2010, [online:] <http:// ec.europa.eu/food/plant/docs/ plant_gmo_legislation_executive_summary_food-and-feed_en.pdf/> [dostęp: 4.08.2015]. 35. European Commission, Directorate-General for Health and Food Safety, State of play in the EU on GM-free food labelling schemes and assessment of the need for possible harmonisation. Final report, London 2015. 36. Greens/EFA, GMO-free labelling of food products: a way to increase GMO-free supplies for animal feed?, 2013, [online:] <http://www.greens-efa.eu/ gmo-free-labelling-of-food-products-8459.html> [dostęp: 1.09.2015].

wprowadzanie w błąd konsumentów, gdyby jednak produkt zawierał GMO. Prywatne systemy kontroli produktów i znakowania wprowadziły sieci handlowe (np. Carrefour we Francji) lub producenci (np. Zott w Niemczech32 i w Polsce33). Większość modeli znakowania produktów określa wymagania co do produkcji, a monitoringiem i kontrolą objęte są surowce, a nie produkt gotowy, natomiast we Francji bada się gotowe produkty żywnościowe. W Austrii wymagana jest certyfikacja producenta, musi on wprowadzić system własnej kontroli i podlega obowiązkowemu monitoringowi. W Niemczech producent musi przedstawić wyniki własnej kontroli i dokumentację do sprawdzenia przez inspekcję federalną. We Francji producenci kontrolowani są przez niezależne jednostki i sprawdzani przez urzędy krajowe. W Holandii urzędy krajowe kontrolują producentów na podstawie analizy ryzyka. Węgry przygotowują się do wprowadzenia takiego znakowania, wybierając najlepsze rozwiązania z aktualnie istniejących w innych krajach. Ponieważ istnieją duże rozbieżności między znakowaniem „pozytywnym” produktów GMO a znakowaniem „negatywnym” produktów niezawierających GMO lub wyprodukowanych bez GMO w całym cyklu produkcyjnym, Komisja Europejska w 2010 roku przeprowadziła przegląd prawa dotyczącego znakowania żywności i pasz34. Według tego raportu, większość właściwych urzędów w krajach członkowskich popiera niektóre formy znakowania „negatywnego”, np. „wolny od GMO”, jednak z poglądem tym nie zgadza się większość producentów, którzy są za dobrowolnym znakowaniem i harmonizacją na poziomie europejskim. Według przeprowadzonego w 2013 roku przeglądu wdrożenia znakowania „wolne od GMO” w UE 2/3 właściwych urzędów uważa, że należy skończyć z krajowymi systemami, które mogą wprowadzać w błąd konsumentów i dążyć do harmonizacji reguł „znakowania negatywnego”, istniejącego równolegle ze „znakowaniem pozytywnym”35.

Przyszłość znakowania produktów „wolne od GMO” W dniu 6 marca 2013 roku w Parlamencie Europejskim grupa Zielonych/EFA zorganizowała konferencję: „Jak znakowanie produktów wolnych od GMO może wpłynąć na podaż pasz wolnych od GMO”36. Celem jej była wymiana doświadczeń producentów z różnych krajów oraz dyskusja na temat tego, jak przyspieszyć wprowadzenie znakowania produktów wolnych od GMO we wszystkich krajach członkowskich UE. Konferencja pokazała, że nadszedł właściwy moment do wznowienia dyskusji nad znakowaniem produktów wolnych od GMO, po tym, jak nie udało się wprowadzić do Rozporządzenia 1829/2003 obowiązkowego znakowania produktów zwierzęcych od zwierząt żywionych paszami GMO. Jako odpowiedź na brak obowiązku takiej informacji w prawie UE powstały prywatne i krajowe systemy znakowania, różniące się od siebie, co zmusza Komisję do zaproponowania praktycznego i zrozumiałego systemu jednolitego dla wszystkich krajów. Dotychczasowy obowiązek znakowania produktów GMO nie może ograniczać się jedynie do produktów roślinnych. Toteż, by zapobiec nierównej konkurencji między producentami i produktami z różnych krajów członkowskich na wspólnym rynku, Komisja Europejska miała podjąć działania w kierunku harmonizacji znakowania. Grupa Zielonych/EFA zapowiedziała, że będzie naciskać na Komisję, by zaproponowała rozporządzenie, oraz zamierza prowadzić kampanię informacyjną w całej Europie, by wyróżnić produkty wolne od GMO. Kampania się toczy, w 2014 roku wybrano nowy Parlament Europejski, zmienił się skład Komisji Europejskiej, jednak w sprawie takiego znakowania produktów nie podjęto żadnych kroków. Dlatego rację miały kraje, które nie czekając na decyzje na poziomie europejskim, zapewniły obywatelom swoich krajów jasne oznakowanie i rzetelny system kontroli i certyfikacji.


Znakowanie żywności w wybranych krajach UE str.

27

W przyszłości możliwe są różne scenariusze: • wprowadzenie przepisów prawnych na poziomie UE, regulujące „negatywne” znakowanie i „pozytywne” znakowanie na poziomie krajowym, • stworzenie ram prawnych na poziomie europejskim w celu harmonizacji systemów znakowania produktów „wolne od GMO” i ułatwienia handlu takimi produktami między państwami członkowskimi, • usunięcie luki prawnej w Rozporządzeniu 1829/2003 i wprowadzenie znakowania produktów zwierzęcych pochodzących od zwierząt żywionych paszami GMO jako „wyprodukowano ze zwierząt karmionych genetycznie zmodyfikowaną paszą”. Świadomi konsumenci mają nadzieję, że politycy okażą się odpowiedzialni i nie zawiodą nadziei, że właściwie skonstruowane prawo umożliwi im wybór dobrze oznakowanych produktów takiej jakości, jakiej oczekują.

Przegląd systemów znakowania żywności „wolne od GMO” w wybranych krajach UE Znakowanie żywności oznaczeniami wskazującymi na fakt, że produkty są „wolne od GMO”, jest dobrze postrzegane przez konsumentów, aczkolwiek to duży skrót myślowy, który wymaga rozwinięcia, by dobrze zrozumieć intencję producenta używającego takiego oznakowania. Oznaczenia wskazują na to, że produkty te w rzeczywistości są „wolne od GMO” na możliwym do oznaczenia i ściśle okre-

ślonym poziomie lub pochodzą od zwierząt, które nie były żywione paszami GMO, lub w procesie ich produkcji nie stosowano GMO, w tym także jako substancji dodatkowych i wspomagających przetwarzanie. Oznaczenia takie nie tylko dostarczają konsumentom informacji o sposobie produkcji i jakości produktu oraz ułatwiają wybór, lecz także – jeśli są właściwie uregulowane – służą ochronie konsumenta przed wprowadzającym w błąd znakowaniem deklaratywnym i bez pokrycia, tj. bez standardów, kontroli i monitoringu. Ponieważ w Unii Europejskiej obowiązuje znakowanie żywności i pasz wyprodukowanych z GMO oraz przy użyciu GMO w przypadku, gdy zawierają one powyżej 0,9% GMO, ten rodzaj znakowania dopełnia wyraźny podział produktów na dwie grupy: „GMO” i „wolne od GMO”. Oznakowanie to wspiera wybory konsumentów, a tym samym – producentów produkujących żywność wolną od GMO. Istniejące w krajach członkowskich systemy znakowania i przepisy prawne różnią się od siebie istotnie, a jednocześnie mają pewne wspólne elementy. Do tych ostatnich należy to, że żywność i pasze muszą spełniać następujący wymóg: nie muszą być znakowane zgodnie z Rozporządzeniem (WE) nr 1829/2003 Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 22 września 2003 roku w sprawie genetycznie zmodyfikowanej żywności i paszy, toteż wówczas możliwe jest znakowanie „wolne od GMO” pod warunkiem odpowiedniej kontroli. Różnice w systemach polegają na zakresie regulacji prawnych, np. dotyczących składników, okresu przejściowego w przypadku zwierząt żywionych paszami wolnymi od GMO oraz na innych systemach kontroli.

37. H. Gaugitsch, A. Heissenberger, Comparison of regulatory Framework of Austria, Germany, France and South Tyrol for GMO free labeling of food products, 2012, [online:] <http://www. umweltbundesamt.at/fileadmin/ site/umweltthemen/gentechnik/ pdfs/Umweltbundesamt_gmo_ free_comparison_study_2012. pdf> [dostęp: 1.09.2015].

W ocenie ekspertów37 system austriacki jest najbardziej szczegółowy i najlepiej rozwinięty, natomiast system niemiecki wydaje się łatwy do zastosowania w praktyce dla producentów. System francuski wprowadza dwie możliwości znakowania produktów pochodzenia zwierzęcego: od zwierząt żywionych paszami poniżej 0,1% oraz poniżej 0,9% GMO.


Znakowanie żywności wolnej od GMO str.

28

Tabel a 1. P oz i o my o b ecno ści G MO w p r odu k tac h

38. GM(O)-free labelling in the EU: comparison of existing schemes. Conference on GMO-free labelling of food products, 6 March 2013, European Parliament, [online:] <http://www.greens-efa.eu/ fileadmin/dam/Documents/ Events/06_03_2013_GMO_ free_labelling_of_food_products/Elta%20Smith_ICF%20 GHK_GM-free%20labelling_EP%20conference_6%20 Mar%202013.pdf> [dostęp: 1.09.2015]. 39. M. Vigani, A. Olper, GM-free private standards, public regulation of GM products and mass media, [online:] <http:// journals.cambridge.org/action/ displayAbstract?fromPage=online&aid=9402208> [dostęp: 1.09.2015]. 40. Österreichisches Lebensmittelbuch, [online:] <http:// www.lebensmittelbuch.at/> [dostęp: 1.09.2015].

H olandia

N iemcy

F rancja

A ustria

Ż ywność

< 0,1%

< 0,1%

< 0,1%

< 0,9%

P asze

< 0,1%

< 0,1%

< 0,1% i < 0,9%

< 0,9%

Oprócz tego wprowadzona jest minimalna odległość pasiek pszczelich od upraw roślin GMO – promień 3 km, tak samo jak w przepisach regulujących produkcję ekologiczną. W kilku krajach przyjęto również poziomy obecności GMO w produktach, co prezentuje tabela 1. Systemy uregulowane przepisami prawnymi istnieją w: Austrii, Niemczech, Francji, Holandii, Grecji, Luksemburgu, Chorwacji, Szwajcarii i Południowym Tyrolu. W Belgii i Szwecji przepisy zabraniają znakowania produktów jako wolnych od GMO. Także przepisy regulujące produkcję ekologiczną oraz znakowanie w ramach systemów jakości: PDO/ PGI, a także marki regionalne zawierają przepisy dotyczące niestosowania GMO. Oprócz systemów uregulowanych przepisami prawnymi istnieją prywatne systemy znakowania wprowadzone np. przez Carrefour, Auchan, COOP, Loué, UNI, IKC UM (Słowenia), REWE lub będące częścią standardów takich jak np. Heumilch, Lidl, Loué, COOP, Coldiretti, Rondeel, Svenk Mjölk oraz prywatnych systemów wprowadzonych przez handlowców i producentów w Wielkiej Brytanii38. Na świecie jest ponad 40 prywatnych standardów grup handlowych, z czego 26 grup znajduje się w Europie, 16 – w Ameryce Północnej, 2 – w Oceanii; mają sklepy w 53 krajach na wszystkich kontynentach39. Niektórzy właściciele prywatnych standardów ograniczają znakowanie produktów wolnych od GMO tylko do produktów od określonych gatunków zwierząt, np.: • COOP – produkty pochodzenia zwierzęcego i produkty przetworzone,

• Carrefour – mięso, jaja, ryby z akwakultury, • Loué – mięso drobiowe i jaja. Niektóre systemy wymagają certyfikacji, kontroli i monitoringu. Większość systemów opiera się na spełnieniu warunków podczas procesu produkcji, a monitoring i kontrola dotyczą raczej surowców i składników niż produktów gotowych, za wyjątkiem Francji, w której kontroluje się GMO w żywności. W Austrii wymagana jest certyfikacja producenta oraz spełnianie wytycznych kontroli wewnętrznej oraz obowiązkowy monitoring. Z kolei w Niemczech obowiązują wytyczne do kontroli wewnętrznej, a dokumentacja jest sprawdzana przez oficjalne organy kontroli w landach. We Francji kontrolę przeprowadzają jednostki zewnętrzne kontrolowane przez urzędy krajowe. W Holandii kontrolę przeprowadzają urzędy krajowe na podstawie oceny ryzyka. Natomiast w przypadku prywatnych systemów producenci podlegają audytom lub kontrolom w całym łańcuchu dostaw przez firmę handlową lub przetwórczą lub przez stronę trzecią.

Austria Status prawny: • rozporządzenie Ministra Zdrowia, część Austriackiego Kodeksu Żywnościowego40. Zakres: • żywność, w przypadku której znakowanie, reklama, prezentacja lub dokumenty handlowe mogłyby wywołać wrażenie, że jest ona wyprodukowana bez GMO lub produkty wyprodukowane


Znakowanie żywności w wybranych krajach UE str.

29

z lub przy użyciu GMO. W każdym przypadku dotyczy znakowania „wolne od GMO” lub podobnych, np. „wyprodukowane bez inżynierii genetycznej”.

• w jednostkach produkcyjnych produkcja wolna od GMO musi być wyraźnie rozdzielona od produkcji konwencjonalnej w czasie lub w przestrzeni.

Zasady produkcji: • GMO i produkty wyprodukowane z lub przy użyciu GMO nie mogą być używane jako żywność, pasza, dodatki ani substancje wspomagające przy produkcji żywności, środki ochrony roślin, nawozy, środki poprawiające właściwości gleby, wegetatywny materiał rozmnożeniowy, mikroorganizmy oraz zwierzęta z produkcji wolnej od GMO, • pasza dla zwierząt – dodatki paszowe i substancje wspomagające przy produkcji pasz nie mogą być GMO, nie mogą zawierać GMO i nie mogą być wyprodukowane z GMO, • wyjątek stanowią produkty medycyny weterynaryjnej, • nie można używać żywności, paszy, nasion i wegetatywnego materiału rozmnożeniowego, które są oznakowane zgodnie z Rozporządzeniem (WE) nr 1829/2003 Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 22 września 2003 roku w sprawie genetycznie zmodyfikowanej żywności i paszy lub odpowiedniego austriackiego rozporządzenia, • nie jest konieczny dowód, że nie używa się produktu wolnego od GMO, jeśli produkty wolne od GMO są zakupione od strony trzeciej w postaci deklaracji, że produkt nie jest wyprodukowany z lub przy użyciu GMO. Dla produktów, w przypadku produkcji których w praktyce nie stosuje się modyfikacji genetycznej, takie potwierdzenie nie jest konieczne (np. minerały, substancje chemiczne w środkach ochrony roślin).

Specjalne wymagania dotyczące żywności: • składniki pochodzenia roślinnego mogą być użyte, tylko jeśli nasiona lub materiał rozmnożeniowy nie były GMO i jeśli nie ma ryzyka obecności GMO w zebranym plonie, • składniki pochodzenia zwierzęcego mogą być użyte tylko wtedy, gdy zwierzęta, od których zostały uzyskane, nie były GMO ani nie były hodowane przy użyciu GMO od urodzenia lub w przypadku ssaków od odstawienia od matki, • w przypadku jaj i mięsa kurczęta użyte w produkcji muszą być w wieku do 3 dni, • w przypadku akwakultury narybek musi pochodzić ze stada wolnego od GMO, • okres konwersji dla zwierząt, które nie były chowane zgodnie z tym rozporządzeniem, wynosi: –– dla cieląt i koniowatych do produkcji mięsa – 12 miesięcy, –– świnie – cały okres tuczu, –– zwierzęta do produkcji mlecznej – 2 tygodnie, –– zwierzęta w akwakulturze – cały okres odchowu, • wyjątki mogą być stosowane przez 5 lat od wejścia w życie tego rozporządzenia. Po tym okresie należy ocenić konieczność ich stosowania, • jako wyjątek i przedmiot akceptacji Komitetu Kodeksu należy potraktować dodatki do żywności, substancje wspomagające, aromaty i enzymy, a także aminokwasy i inne mikroskładniki, które mogą być używane, jeśli można udowodnić, że nie są one dostępne stale w jakości wolnej od GMO, ich zastosowanie jest konieczne i zostało to sprawdzone przez ekspertów.

Wymagania ogólne: • całe gospodarstwo musi być prowadzone zgodnie z zasadami produkcji wolnej od GMO. Jednak gospodarstwo może być podzielone na dwie wyraźnie oddzielone jednostki lub sektory produkcji,


Znakowanie żywności wolnej od GMO str.

30

Specjalne wymagania dla paszy dla zwierząt: • dodatki paszowe i substancje wspomagające przetwarzanie pasz dla zwierząt nie mogą być GMO ani zawierać GMO, ani być wyprodukowane z GMO.

41. Bundesminister der Justiz und für Verbraucherschutz, Gesetz zur Durchführung der Verordnungen der Europäischen Gemeinschaft oder der Europäischen Union auf dem Gebiet der Gentechnik und über die Kennzeichnung ohne Anwendung gentechnischer Verfahren hergestellter Lebensmittel (EG-Gentechnik-Durchführungsgesetz – EGGenTDurchfG), <http:// www.gesetze-im-internet.de/ eggentdurchfg/BJNR124410004. html> [dostęp: 1.09.2015].

Wyjątki: • pewne substancje mogą być użyte, pod warunkiem, że nie są dostępne w jakości wolnej od GMO i ich zastosowanie jest konieczne z uwagi na dobrostan zwierząt, wymogi prawne lub jeśli produkcja danego produktu nie jest możliwa bez ich zastosowania. Wyjątki muszą być zaakceptowane przez Komitet Kodeksu, który jest wspierany przez grupę ekspertów. Dowody: • polegają głównie na możliwości prześledzenia procesu produkcji i dokumentacji, • opierają się na stałej samokontroli oraz kontroli zewnętrznej opartej na analizie ryzyka, prowadzonej przez akredytowane jednostki certyfikujące, • celem jest utrzymanie obecności GMO na możliwie najniższym poziomie. Przypadkowa i technicznie nieunikniona obecność GMO nie może być brana pod uwagę. Wartości graniczne określone w odpowiednich Rozporządzeniach (nr 1829/2003 i nr 1830/2003 oraz austriacka ustawa o nasiennictwie i znakowaniu) dotyczą wyłącznie przypadkowej i technicznie nieuniknionej obecności GMO. Znakowanie, prezentacja i reklama: • żywność: określenie na etykiecie może być wybrane przez producenta, • pasza: należy używać określenia „dopuszczone do produkcji żywności wolnej od GMO”, • na etykiecie musi znajdować się nazwa jednostki kontrolnej i numer rozporządzenia. Znakowanie wprowadzające w błąd jest niedozwolone.

Grupa ekspertów: • jest określony skład i zadania grupy ekspertów. Kary: • nie są przewidziane w tym rozporządzeniu.

Niemcy Status prawny: • §3a – §7 Ustawy wprowadzającej przepisy Unii Europejskiej: EGV 1946/2003 (CELEX Nr: 32003R1946), EGV 178/2002 (CELEX Nr: 32002R0178), EGV 1829/2003 (CELEX Nr: 32003R1829)41. Zakres: • żywność wprowadzana do obrotu lub reklamowana ze wskazaniem na produkcję bez użycia procesów inżynierii genetycznej. Dozwolone jest znakowanie tylko w postaci tekstu: „ohne Gentechnik” – bez inżynierii genetycznej. Zasady produkcji: • w produkcji nie wolno używać składników lub paszy, które gdyby były wprowadzane do obrotu, musiałyby być znakowane zgodnie z Rozporządzeniem (WE) nr 1829/2003 lub nr 1830/2003, • w przypadku produktów żywnościowych: składniki, dodatki do żywności lub substancje wspomagające nie mogą być stosowane, jeśli zostały wyprodukowane przy użyciu GMO, • wyjątek: produkty medycyny weterynaryjnej, • nie wolno używać żywności i pasz znakowanych zgodnie z Rozporządzeniem (WE) nr 1829/2003 lub 1830/2003. Żywność i składniki żywności nie mogą być stosowane, jeśli znajdują się w zakresie Rozporządzenia (WE) nr 1829/2003, ale są wyłączone z obowiązku znakowania, np. zawierają GMO poniżej wartości granicznej 0,9% i obecność ich jest przypadkowa i technicznie nieunikniona.


Znakowanie żywności w wybranych krajach UE str.

31

Przykł ad Oznakowani a „ o h ne G e nt ech ni k ”

Specjalne wymagania dotyczące żywności: • w przypadku żywności lub składników żywności pochodzenia zwierzęcego – zwierzęta, od których pozyskano te produkty, nie mogą być GMO i mogą być żywione paszą, która nie musi być znakowana zgodnie z Rozporządzeniem (WE) nr 1829/2003 lub nr 1830/2003, • okres przed zastosowaniem do produkcji żywności, w czasie którego jest zabronione stosowanie paszy modyfikowanej genetycznie, wynosi: –– 12 miesięcy (w każdym przypadku ¾ życia zwierząt) – bydło i konie, –– 6 miesięcy – małe przeżuwacze (np. kozy i owce), –– 4 miesiące – świnie, –– 3 miesiące – zwierzęta produkujące mleko (np. krowy, kozy, owce),

–– 10 tygodni – drób mięsny (rozpoczęcie chowu przed trzecim dniem życia piskląt), –– 6 tygodni – drób do produkcji jaj (np. kury nioski), –– wszystkie zwierzęta niewymienione w tym rozporządzeniu – cały okres życia (np. akwakultura). Ustawa ta weszła w życie bez odstępstw w czasie w 2008 roku. Specjalne wymagania dla paszy dla zwierząt: • pasze stosowane w produkcji żywności pochodzenia zwierzęcego nie są znakowane ani wprowadzane do obrotu i nie muszą być znakowane zgodnie z Rozporządzeniami (WE) nr 1829/2003 oraz 1830/2003.


Znakowanie żywności wolnej od GMO str.

32

42. Décret n° 2012-128 du 30 janvier 2012 relatif à l’étiquetage des denrées alimentaires issues de filières qualifiées „sans organismes génétiquement modifiés”, dz. cyt.

Wyjątki: • odniesienie do Rozporządzenia (WE) nr 834/2007 w sprawie produkcji ekologicznej […] art. 22 ust. 2 (g). Wyjątki są możliwe tylko po uzyskaniu decyzji Komisji Europejskiej i dla dodatków do żywności i pasz, substancji wspomagających, aromatów, wody, soli, preparatów mikroorganizmów i enzymów, witamin i aminokwasów, jeśli muszą one być zastosowane i jeśli są niedostępne na rynku w postaci innej niż wyprodukowane z GMO. Dowody: • polegają na możliwości prześledzenia procesu produkcji i dokumentacji, • odniesienie do niemieckiego prawa żywnościowego, • odpowiedzialność za kontrolę żywności i znakowania żywności mają odpowiednie urzędy krajów federalnych, • potrzebne są świadectwa z badań w celu sprawdzenia warunków znakowania. Wymagane są w przypadku żywności i składników żywności, które znajdują się w zakresie Rozporządzenia (WE) nr 1829/2003, ale są wyłączone z obowiązku znakowania, np. zawierają GMO poniżej wartości granicznej 0,9% i obecność ich jest przypadkowa i technicznie nieunikniona. Znakowanie: • jedynym dopuszczonym znakowaniem jest „ohne Gentechnik” (bez inżynierii genetycznej). Kary: • są określone, np. kara za nieprawidłowe znakowanie, kara pozbawienia wolności za nieprawidłowe wprowadzanie do obrotu produktów żywnościowych, które są uregulowane tą ustawą.

Francja Status prawny: • dekret Ministra Gospodarki, Finansów i Przemysłu (2012-128) od 1 lipca 2012 roku42. Zakres: • reklama, znakowanie i prezentacja materiałów odnoszących się do żywności, zakwalifikowanych jako „wolne od GMO”, na podstawie art. L.532-2-1 Francuskiego Kodeksu Środowiska. Zalety organoleptyczne i odżywcze lub jakość zdrowotna i środowiskowa są poza zakresem. Definicje: • nie ma definicji. Są odniesienia do Rozpo­rządzenia (WE) nr 1829/2003 oraz do Roz­porządzenia (WE) nr 834/2007 w sprawie produkcji ekologicznej, a także do Francuskiego Kodeksu Środowiska. Zasady produkcji: • składniki niemodyfikowane genetycznie i składniki pochodzące z surowców zawierających poniżej 0,1% GMO, przy założeniu, że jest to obecność przypadkowa lub technicznie nieunikniona (skrót: a/ta), • następujące substancje są niedozwolone, jeśli są wyprodukowane z lub przy użyciu GMO: substancje wspomagające przetwarzanie, dodatki do żywności lub nośniki aromatów, • specjalne odniesienie do pasiek – określenie „wolny od GMO” dotyczy miodu z pasiek zlokalizowanych w promieniu 3 km: –– wszystkie źródła nektaru i pyłku w promieniu 3 km pochodzą od roślin niebędących GMO, –– dokarmianie spełnia wymogi produkcji wolnej od GMO, –– nie ma wymogów znakowania produktów zgodnie z Rozporządzeniem (WE) nr 1829/2003, –– zgodność produkcji z zasadami przez co najmniej jeden rok.


Znakowanie żywności w wybranych krajach UE str.

33

Wymagania ogólne: • produkcja tak samo jak w przypadku innych produktów: działania zapobiegające ryzyku zanieczyszczenia. Zwierzęta muszą być utrzymywane i pasza przechowywana w osobnych jednostkach, • jeśli w procesie przetwarzania zostały podjęte właściwe działania w celu zapobiegania śladom GMO, uznaje się obecność GMO jako przypadkową i technicznie nieuniknioną.

• jeśli nie jest dostępna pasza wyprodukowana zgodnie z warunkami, obowiązują minimalne wymagania dotyczące żywienia zwierząt: –– produkcja mleczarska – 6 miesięcy przed wyprodukowaniem mleka, –– drób na jaja – od 3. dnia życia i co najmniej 6 tygodni przed wyprodukowaniem jaj, –– inne zwierzęta gospodarskie o okresie życia krótszym niż rok – co najmniej ¾ życia przed ubojem lub odłowieniem.

Specjalne wymagania dotyczące żywności: • nie jest dopuszczone znakowanie „wolne od GMO” w przypadku, gdy składniki pochodzą z roślin, których odmiany GMO nie są w obrocie, • dla składników pochodzenia zwierzęcego określenie „wolne od GMO” może być użyte razem z określeniem „zgodnie z rozporządzeniem”, • drób do produkcji mięsa – może być znakowany od 3. dnia życia,

Specjalne wymagania dotyczące paszy: • „żywione paszą bez GMO (< 0,1%)” lub „żywione paszą wolną od GMO (< 0,1%)”: nieprzetworzone składniki za wyjątkiem jaj, jeśli zwierzęta były żywione materiałami paszowymi zawierającymi mniej niż 0,1% GMO (a/ta), • „od zwierząt żywionych paszą bez GMO (< 0,1%)” lub „od zwierząt żywionych paszą wolną od GMO (< 0,1%)”: dla jaj – jw.

Przykł ad Oznakowani a „ sans O G M ”


Znakowanie żywności wolnej od GMO str.

34

• warunek w przypadku pasz opartych na trawach – nie ma w obrocie odmian GMO, • alternatywnie: „żywione paszą bez GMO (< 0,9%)”: nieprzetworzone składniki za wyjątkiem jaj, pochodzące od zwierząt żywionych wyłącznie paszą niepodlegającą obowiązkowi znakowania zgodnie z Rozporządzeniem (WE) nr 1829/2003, • „od zwierząt żywionych paszą wolną od GMO (< 0,9%): dla jaj – jw., • w rolnictwie ekologicznym: te określenia mogą być użyte pod warunkiem dodania określenia „zgodnie z rozporządzeniem”. Wyjątki: • w przypadku substancji wspomagających przetwarzanie, dodatków do żywności lub nośników aromatów: jeśli nie są dostępne substancje inne niż wyprodukowane z lub za pomocą GMO, substancje te mogą być zastosowane. Lista substancji przygotowana przez Komisję Europejską zgodnie z Rozporządzeniem (WE) nr 834/2007 w sprawie produkcji ekologicznej lub przez właściwego ministra francuskiego. Dowody: • możliwość prześledzenia: system i procedury potwierdzające zgodność muszą być przechowywane do sprawdzenia przez oficjalną kontrolę przez okres 5 lat, • pasieki: dokładna dokumentacja lokalizacji uli musi być przechowywana przez 5 lat. Znakowanie: • zastosowanie określenia „bez GMO” („sans OGM”), • żywność pakowana: oznakowanie na liście składników lub bezpośrednio na opakowaniu, • żywność luzem: etykieta na każdym produkcie lub opakowaniu zbiorczym,

• żywność wieloskładnikowa – oznakowanie w głównej, widocznej części, po nazwie składnika i jeśli składniki stanowią co najmniej 95% masy produktu. Kary: • nie są przewidziane, • Minister Gospodarki, Finansów i Przemysłu, Minister Rolnictwa i Minister Środowiska są odpowiedzialni za wdrożenie rozporządzenia.


Znakowanie żywności w wybranych krajach UE str.

35

Prawo polskie o znakowaniu produktów „wolne od GMO”

W Polsce najważniejszym aktem prawnym regulującym sprawy związane z GMO jest Ustawa z dnia 22 czerwca 2001 roku o organizmach genetycznie zmodyfikowanych. Na jej podstawie organem właściwym do spraw GMO jest Minister Środowiska, który wydaje zezwolenia na uwalnianie GMO do środowiska. Zgodnie z art. 47 ww. ustawy produkty zawierające GMO, wprowadzane do obrotu, powinny być właściwie oznakowane. Jednak ani w obecnie obowiązującej ustawie dotyczącej GMO, ani w innych przepisach powszechnie obowiązujących nie ma uregulowań dotyczących znakowania produktów wolnych od GMO. Pomimo tego kilku producentów samodzielnie zaczęło już stosować takie oznaczenia. Stało się to w 2013 roku powodem wielkiego poruszenia producentów jaj i było tematem oświadczenia Senatora Przemysława Błaszczyka i posiedzenia Senatu43. Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz oraz indywidualni producenci skarżyli się na trudności w sprzedaży jaj z powodu reklam jaj „wolne od GMO”, podczas gdy wszystkie jaja są wolne od GMO, bez względu na rodzaj skarmianej paszy. Nieporozumienie wynikło raczej z wzajemnego niezrozumienia się obydwu stron sporu: firma wprowadzająca na rynek jaja zamiast napisać na etykiecie, że pasza, którą były żywione kury, jest wolna od GMO, na co posiadała dowody, użyła „skrótu myślowego”, że jaja są wolne od GMO,

natomiast pozostali producenci jaj także mieli rację, ponieważ jaja od kur żywionych paszami zawierającymi GMO w rzeczywistości nie zawierają nawet śladowych ilości DNA zmodyfikowanego. Producenci jaj zadali ważne pytanie: czy istnieją podstawy prawne do informowania konsumentów o rodzaju skarmianej paszy? Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi udzielił odpowiedzi – słusznej zresztą – że w UE ani w Polsce nie ma przepisów, „które regulowałyby zasady znakowania produktów pochodzenia zwierzęcego informacją, że w trakcie chowu zwierząt stosowano bądź nie stosowano pasz genetycznie zmodyfikowanych oraz genetycznie zmodyfikowanych produktów leczniczych”. Tymczasem prawo do uzyskiwania informacji przysługuje każdemu jako prawo człowieka.

43. Oświadczenie Senatora Przemysława Błaszczyka, 37. Posiedzenie Senatu w dniu 12 lipca 2013 roku, Odpowiedź Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Odpowiedź Prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Odpowiedź Głównego Inspektora Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych.


Znakowanie żywności wolnej od GMO str.

36

W Niemczech – właśnie po to, by zapewnić konsumentom prawo do informacji – do prawa krajowego zostały wprowadzone przepisy UE: Rozporządzenia 1946/2003, 178/2002 i 1829/2003, by zapewnić także producentom możliwość znakowania produktów „ohne Gentechnik” („bez techniki genetycznej”). Czyżby Polska była w innej Unii Europejskiej niż Niemcy? Powstaje również pytanie, o czyje interesy dba niemieckie Ministerstwo Żywności i Rolnictwa – wydaje się, że zarówno producentów, jak i konsumentów. Dlaczego w Polsce te same przepisy Unii Europejskiej są interpretowane odmiennie w celu ukrywania informacji istotnych dla konsumentów? Takie podejście reprezentuje również Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który w odpowiedzi użył stwierdzeń, że „prawodawstwo celowo nie nakazuje informowania w oznakowaniu o stosowaniu pasz GMO” oraz że „sugerowanie konsumentom, że żywność pochodząca od zwierząt żywionych paszami wolnymi od składników modyfikowanych genetycznie jest dzięki temu wolna od GMO, jest zdaniem Prezesa UOKIK niedopuszczalne […]”. Konkluzję tego sporu może stanowić odpowiedź Głównego Inspektora Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych: „producent umieszczając w oznakowaniu środka spożywczego informacje typu wolne od GMO, nie zawiera GMO, Non GMO itp., podczas gdy dany wyrób zawiera chociażby śladowe ilości GMO, podaje niezgodne z prawdą dane dotyczące składu wyrobu, przez co w sposób istotny narusza interesy konsumentów”. Otóż jaja

będące przedmiotem sporu nie zawierały „chociażby śladowych ilości GMO”, a więc producent podawał zgodne z prawdą „dane dotyczące składu wyrobu”, a tym samym w żaden sposób nie naruszał interesów konsumentów. Z pewnością nie mogło to podobać się producentom jaj, którzy do żywienia kur niosek używają pasz zawierających składniki GMO.

Zmiana prawa jest możliwa Przy obecnie pogłębiającej się w UE niechęci konsumentów do GMO, także w Polsce żywność oznaczana jako „wolne od GMO” może być postrzegana jako produkt o większej wartości odżywczej lub zdrowotnej niż żywność bez takich oznaczeń. Ważnym motywem wyboru dla wielu konsumentów jest światopogląd lub przekonania religijne, z powodu których nie chcą kupowaniem produktów GMO lub pochodzących od


Znakowanie żywności w wybranych krajach UE str.

37

zwierząt żywionych paszami GMO przyczyniać się do rozwoju upraw roślin GMO. Może to być więc dla producentów żywności skutecznym sposobem na zwiększenie swojego udziału w rynku, zwłaszcza że stosowanie pasz wolnych od GMO jest nieco droższe, a więc ma wpływ na cenę produktu. Jednak brak uregulowań prawnych może prowadzić do naruszania obowiązku udzielania konsumentom rzetelnej, prawdziwej i pełnej informacji o sprzedawanych produktach, a tym samym wprowadzać konsumentów w błąd oraz naruszać zasady uczciwej konkurencji. Zdaniem Kancelarii Juris: obecna praktyka oznaczania niektórych produktów jako „bez GMO” jest niezgodna z art. 46 Ustawy z dnia 25 sierpnia 2006 roku o bezpieczeństwie żywności i żywienia, gdyż może ona sugerować, iż sprzedawany produkt spożywczy z takim oznaczeniem posiada szczególne właściwości, a w rzeczywistości wszystkie podobne produkty spożywcze mogą posiadać takie same właściwości44. Aby zapewnić, że zamieszczane na opakowaniach i etykietach oznaczenia są zgodne z prawdą, konieczne byłoby wprowadzenie mechanizmu kontroli, czy rzeczywiście w składzie danego produktu nie ma składników GMO ani niepochodzących od zwierząt żywionych paszą genetycznie zmodyfikowaną. Wprowadzenie oznaczeń produktów spożywczych „wolne od GMO” zapewniłoby konsumentom możliwość świadomego wyboru żywności jedynie naturalnego pochodzenia, niemodyfikowanej lub pochodzącej od zwierząt żywionych paszą składającą się z naturalnych, niemodyfikowanych składników. Gdyby politycy wykazali wolę do uregulowania znakowania „wolne od GMO” lub podobnego, zgodnie z opinią Kancelarii Juris, można byłoby wprowadzić zmiany w Ustawie z dnia 25 sierpnia 2006 roku o bezpieczeństwie żywności i żywienia dotyczącej znakowania produktów znakiem „wolne od GMO”. Trzeba byłoby jednak ustalić, jakie warunki musiałby spełnić producent, by móc stosować takie znakowanie, np.: • niestosowanie w produkcji żywności składników GMO,

• w przypadku produktów roślinnych niestosowanie w ich produkcji środków ochrony roślin, nawozów, środków poprawiających właściwości gleby, wegetatywnego materiału rozmnożeniowego oraz mikroorganizmów będących GMO, • w przypadku produktów żywnościowych w całości lub wyprodukowanych ze składników pochodzenia zwierzęcego – wykluczenie żywienia zwierząt paszami GMO, • niestosowanie w produkcji substancji dodatkowych i wspomagających przetwarzanie, antybiotyków będących GMO lub wyprodukowanych z GMO. Można byłoby również – odwołując się do Rozporządzenia (WE) nr 1829/2003 Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 22 września 2003 roku w sprawie genetycznie zmodyfikowanej żywności i paszy oraz Rozporządzenia (WE) nr 1830/2003 Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 22 września 2003 roku dotyczącego możliwości śledzenia i etykietowania organizmów zmodyfikowanych genetycznie oraz możliwości śledzenia żywności i produktów paszowych wyprodukowanych z organizmów zmodyfikowanych genetycznie – uznać, że produkty mogą być oznaczane jako „wolne od GMO”, jeżeli nie muszą być oznaczane zgodnie z ww. rozporządzeniami. Wzorując się na systemach znakowania w innych krajach, można byłoby również określić pewne wyjątki, w przypadku których zastosowanie nieznacznej ilości (śladowych) składników GMO przy produkcji nie wykluczałoby oznaczania produktu finalnego znakiem „wolne od GMO”, np.: • produkty medycyny weterynaryjnej, jeśli można udowodnić, że nie są one dostępne stale w jakości wolnej od GMO, a ich zastosowanie jest konieczne, • dodatki do żywności i substancje wspomagające, jeśli można udowodnić, że nie są one dostępne stale w jakości wolnej od GMO oraz ich zastosowanie jest konieczne, • produkty, których składniki pochodzą z surowców zawierających poniżej 0,1% GMO, przy założeniu, że jest to obecność przypadkowa lub technicznie nieunikniona.

44. Kancelaria Juris, Założenia do zmiany ustawy w celu uregulowania znakowania produktów „wolne od GMO”. Opinia prawna, Warszawa 2014 (całość w rozdziale 4 raportu).


Znakowanie żywności wolnej od GMO str.

38

Wzór znaku stosowanego do znakowania mógłby być uregulowany, podobnie jak w Niemczech, rozporządzeniem Ministra Środowiska lub Ministra Rolnictwa w porozumieniu z Ministrem Zdrowia. W celu zapewnienia wiarygodności takiego znakowania wydaje się również uzasadnione wprowadzenie systemu certyfikacji i kontroli producentów w całym łańcuchu produkcji: od surowców i substancji wspomagających przetwarzanie przez cały proces przetwarzania aż do produktu końcowego i monitoringu. Podmiotami uprawnionymi do kontroli mogłyby być organy Państwowej Inspekcji Sanitarnej oraz organy Inspekcji Weterynaryjnej (w przypadku produktów pochodzenia zwierzęcego) lub jednostki certyfikujące. Ostatnim elementem systemu powinny być sankcje za znakowanie produktów jako „wolne od GMO” bez spełnienia przesłanek, np. przez wprowadzenie do ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia odpowiednich przepisów karnych, ze zróżnicowaniem na działania umyślne i brak staranności producenta. Proponowane rozwiązania mogłyby wpłynąć na konkurencyjność gospodarki i rozwój przedsiębiorczości producentów oraz zwiększyć świadomość społeczeństwa co do jakości żywności.

P r zy k ł a d Ozn a kowa n i a „ oh n e Gen tec h n i k ”

Inicjatywy konsumentów i producentów Prowadzona od kilku lat kampania informacyjna Fundacji Zielony Instytut i Instytutu Spraw Obywatelskich na razie pokazały, że chociaż konsumenci oczekują takiego oznakowania produktów żywnościowych, a niektórzy producenci i handlowcy są tym również zainteresowani, przy obecnym stanie prawa może to być problemem dla producentów.


Znakowanie żywności w wybranych krajach UE str.

39

O ile konsumenci być może oczekiwaliby oznakowania uwiarygodnionego przepisami prawnymi i kontrolą, to producenci i handlowcy skłaniają się raczej do wprowadzenia dobrowolnego systemu prywatnego, własnych logotypów i deklaracji wzmocnionej podpisaniem porozumienia lub dokumentu będącego kodeksem dobrych praktyk. Tak w 2013 roku umówili się przedstawiciele wielkich sieci handlowych i producentów, podpisując „Deklarację Brukselską dotyczącą soi”, deklarując dalszy rozwój produkcji wolnej od GMO i wspieranie uprawy soi w Brazylii i innych krajach45. W tym samym kierunku zmierzają sygnatariusze „Deklaracji Soi Dunajskiej”, którą od 2013 roku podpisało już 15 Ministrów i Sekretarzy Stanu z 14 krajów, w tym Polski46. Czas na kolejny krok – wprowadzenie oznakowania produktów „wolne od GMO”, ponieważ my – konsumenci mamy prawo wiedzieć! „Wolne od GMO? Chcę wiedzieć!”

45. ProTerra Foundation, Brussels soy Declaration, Brussels 2013, [online:] <http://proterrafoundation. org/files/Brussels-Soy-Declaration-EN-May-2013.pdf> [dostęp: 1.09.2015]. 46. Danube Soya, [online:] <http://www.donausoja.org/ en-en/Pages/Erklaerung.aspx> [dostęp: 1.09.2015].



Działając wspólnie, możemy odnieść sukces

rozmowa Marleny Zacharek z Alexandrem Hisstingiem z niemieckiego stowarzyszenia VLOG

3


Znakowanie żywności wolnej od GMO str.

42

Alexander Hissting Z wykształcenia inżynier rolnictwa. Ekspert w dziedzinie zrównoważonego rozwoju. Od 2010 roku dyrektor zarządzający w niemieckim Stowarzyszeniu Verband Lebenmittel ohne Gentechnik e.V. („Żywność bez techniki genetycznej”, w skrócie VLOG). Przez wiele lat był siłą napędową w Greenpeace Niemcy w programach dotyczących zrównoważonego rolnictwa i produkcji żywności, z naciskiem na działania prowadzące do wprowadzenia oznakowania dla produktów bez GMO – „Ohne Gentechnik”. Przepłynął dwa oceany żaglówką, a na Twitterze ma więcej obserwujących niż niejedna duża firma.

MZ: Niemieccy konsumenci są bardzo wymagający i często podawani za wzór konsumenckiej świadomości. Dlatego chciałabym zapytać, jaki mają stosunek do żywności modyfikowanej genetycznie (GMO)? AH: Niemieccy konsumenci stanowczo sprzeciwiają się żywności zawierającej GMO. Dlatego też nie dokonują podziałów na żywność wytworzoną z organizmów modyfikowanych genetycznie oraz na produkty mięsne, jaja i mleko otrzymane ze zwierząt karmionych paszami z GMO. Czy ich stosunek zmieniał się w ostatnim czasie? Już od 20 lat ok. 70–80% konsumentów nie akceptuje takich produktów. Czy stosunek niemieckich konsumentów różni się od podejścia rządu? Czy istnieje zagrożenie, że pod wpływem decyzji, które zapadają na szczeblu UE podejście niemieckiego rządu może ulec zmianie? Tak klarowna postawa obywateli ma oczywiście wpływ na działalność partii politycznych. Niektóre z nich – jak np. Zieloni – bezpośrednio sprzeciwiają się GMO. W szeregach Socjaldemokratów (SPD) widoczny jest podział na różne szkoły myślenia, które wykształciły się w ostatnich latach. Obecnie przewagę mają przeciwnicy GMO, sama Partia Socjaldemokratyczna wystosowała zaś kilka pism z oficjalnym stanowiskiem, w których opowiada się za wprowadzeniem oznakowania „wolne od GMO” (w Niemczech „Ohne Gentechnik”, czyli „bez inżynierii genetycznej” – przyp. red.) oraz ogólnokrajowym zakazem upraw z wykorzystaniem GMO. Największa partia polityczna – Chrześcijańscy Demokraci (CDU) z kanclerz Angelą Merkel na czele – jest przeważnie przychylna GMO. Obecnie jednak członkowie tej partii nie do końca mogą otwarcie wypowiadać się w tej kwestii. Z kolei partią, która od najdłuższego czasu opowiadała się za GMO, są Liberałowie (FDP). W ostatnich wyborach ponieśli oni jednak, niedostrzeganą dotychczas, druzgocącą klęskę – przez co dziś nie mają swojego przedstawiciela w parlamencie.


Działając wspólnie, możemy odnieść sukces str.

43

Obecnie nasz rząd tworzą przedstawiciele CDU i SPD. Jednak za kulisami (i nie tylko) toczą oni nieustanną walkę o to, które stanowisko ws. GMO powinno przeważyć. Oficjalnie rząd popiera wprowadzanie ogólnokrajowych zakazów, jednak frakcja konserwatywna próbuje zahamować ten proces. Co oczywiste, stanowisko rządu może się jeszcze zmienić. Będzie to jednak raczej efektem zmian w składzie parlamentu, aniżeli decyzji podejmowanych na szczeblu Komisji Europejskiej. Istnieje niemała szansa na to, aby po wyborach w 2017 roku w skład gabinetu weszli wyłącznie przedstawiciele CDU bądź koalicji CDU z FDP. W całej UE istnieje obowiązek znakowania produktów zawierających GMO. Co zatem spowodowało Twoim zdaniem, że Niemcy i inne kraje zdecydowały się na wprowadzenie znakowania produktów wolnych od GMO, np. niemieckie oznakowanie „Ohne Gentechnik”?

Aktualne prawodawstwo europejskie z zakresu znakowania GMO zawiera ogromną lukę. Otóż mięso, jaja oraz mleko nie muszą być znakowane nawet wówczas, gdy zwierzęta karmione były paszą zawierającą organizmy modyfikowane genetycznie. Mając na uwadze to, że ponad 90% GMO importowanych do Unii Europejskiej trafia do pasz, konsumentom brakuje informacji o tym, które produkty zostały wytworzone z wykorzystaniem GMO, a które nie. W efekcie nie są oni w stanie wpłynąć na rynek produktów modyfikowanych genetycznie przez swoje decyzje zakupowe.


Znakowanie żywności wolnej od GMO str.

44

Na szczeblu europejskim brak jest obecnie większościowej frakcji, która byłaby w stanie tę lukę zlikwidować. Jednak akt prawny wprowadzający rozszerzony, ogólnokrajowy obowiązek znakowania produktów z GMO byłby sprzeczny z prawem wspólnotowym. Dlatego też rząd niemiecki dał producentom żywności możliwość znakowania swoich produktów – o ile zostały one wytworzone bez użycia GMO. Takie rozwiązanie częściowo eliminuje opisany problem prawodawczy i daje konsumentom możliwość oddziaływania na rynek produktów GMO przez swoje decyzje zakupowe. Czy mógłbyś opowiedzieć krótko o Waszej drodze do wprowadzenia oznakowania „Ohne Gentechnik”? Jakie kroki milowe i przeszkody pokonaliście? Ogólnokrajowe przepisy dotyczące znakowania „Ohne Gentechnik” zostały wprowadzone w 1998 roku. Niestety, były one skonstruowane dość kiepsko. Ich zadaniem miało być zachęcanie do znakowania wyrobów symbolem „Ohne Gentechnik” – a w praktyce były źródłem niepewności prawnej i utrudniały prowadzenie działalności. Aż do 2008 roku, kiedy to wprowadzono obowiązujące dziś przepisy dot. tego znakowania, zaledwie jedna firma wytwarzająca żywność pochodzenia zwierzęcego – bardzo mała i bardzo wyspecjalizowana mleczarnia – mogła pochwalić się stosowaniem takiego certyfikatu. Przepisy UE dotyczące znakowania produktów spożywczych i pasz modyfikowanych genetycznie (1829/2003), które weszły w życie w kwietniu 2014 roku, nie zapewniły dostatecznej przejrzystości co do stosowania pasz modyfikowanych genetycznie w produkcji żywności pochodzenia zwierzęcego. W celu osiągnięcia przychodów rekompensujących wyższe koszty produkcji, wytwórcy niestosujący GMO musieli zapewniać o braku organizmów modyfikowanych genetycznie w swoich produktach oraz o korzyściach z tego płynących. Również organizacje prowadzące kampanie na rzecz rolnictwa i żywności wolnych od GMO musiały odwoływać się do takich zapewnień.

Najlepszą metodą na wywarcie presji na producentach żywności jest podkreślanie istnienia innych, lepszych praktyk rynkowych. W miarę upływu lat stworzenie przepisów regulujących znakowanie produktów wolnych od GMO, które znalazłyby zastosowanie w praktyce, stało się celem nieformalnej koalicji producentów żywności, organizacji konsumenckich, podmiotów prowadzących kampanie społeczne oraz polityków. W 2005 roku rządy w Niemczech objęła koalicja CDU i SPD. Z inicjatywy CDU dokonano reformy Ustawy o inżynierii genetycznej, której celem było wspieranie upraw modyfikowanych genetycznie. W trakcie prac nad brzmieniem nowego aktu prawnego SPD zdołała wynegocjować także reformę przepisów dot. znakowania „Ohne Gentechnik” z 1998 roku. Było to swego rodzaju ustępstwo w zamian za zgodę na reformy z zakresu upraw modyfikowanych genetycznie. Zmienione przepisy dot. „Ohne Gentechnik” weszły w życie w maju 2008 roku. Wkrótce potem powołano do życia grupę roboczą składającą się z przedstawicieli sektora detalistów, przemysłu spożywczego i paszowego oraz różnych organizacji pozarządowych, której zadaniem było przeanalizowanie nowych przepisów pod kątem ich praktycznego wdrożenia. Jednym z postulatów wysuniętych przez tę grupę było stworzenie jednorodnego znakowania „Ohne Gentechnik”. Minister rolnictwa Ilse Aigner wyraziła na to zgodę i publicznie zaprezentowała takie znakowanie, będące własnością rządu, w sierpniu 2009 roku. Jego stosowanie było dobrowolne, a skorzystać z niego mógł każdy, kto zgodził się przestrzegać zasad przedstawionych w nowych przepisach. Rząd


Działając wspólnie, możemy odnieść sukces str.

45

niemiecki nie chciał zarządzać procesem licencyjnym i preferował powierzyć go jednemu ze stowarzyszeń branżowych. Właśnie to było powodem powołania do życia takiego stowarzyszenia – które składać się miało z członków funkcjonującej już grupy roboczej. VLOG zostało utworzone przez 30 firm i osób fizycznych w maju 2010 roku i przejęło proces udzielania licencji „Ohne Gentechnik” w sierpniu 2010 roku. W jaki sposób zatem funkcjonuje VLOG? VLOG jest stowarzyszeniem branżowym, które reprezentuje producentów żywności, detalistów oraz innych uczestników łańcucha dostaw w sektorze żywnościowym. VLOG prowadzi akcje promocyjne na rzecz wyrobów wolnych od GMO, angażuje się w edukację konsumentów, a także udziela licencji na stosowanie standaryzowanego znakowania „Ohne Gentechnik” na produktach żywnościowych, wytworzonych z zachowaniem stosownych norm. Naszym wyłącznym źródłem finansowania są składki członkowskie oraz opłaty licencyjne. Kierownictwo VLOG składa się z pięciu honorowych członków zarządu, wybieranych co dwa lata przez walne zgromadzenie. Biuro stowarzyszenia prowadzone jest przez niewielką agencję konsultingową, Grüneköpfe Strategieberatung. Obecnie VLOG reprezentuje ok. 290 członków i licencjobiorców, jednak liczba ta z każdą chwilą rośnie. Ile czasu potrzebowaliście i czyjego wsparcia, by kampania mogła odnieść sukces? To trudne pytanie. Nie była to bowiem klasyczna kampania, z określonym momentem startu i z góry ustalonym harmonogramem. Dodatkowo, VLOG nie brało udziału w tworzeniu ram prawnych. Zostaliśmy oficjalnie powołani do życia dopiero później. Oczywiście, od tamtego czasu działamy z pełnym zaangażowaniem, odnosząc sukcesy dzięki przepisom dot. znakowania „Ohne Gentechnik”, a wielu ludzi, którzy tworzyli interesujące nas przepisy, dziś należy do struktur VLOG.

Jaką rolę odegrały organizacje pozarządowe zajmujące się tą tematyką? Organizacje pozarządowe odegrały istotną rolę w procesie lobbowania na rzecz nowych regulacji dot. znakowania. Wśród zaangażowanych podmiotów wspomnieć należy m.in. o Greenpeace, Verbraucherzentrale Bundesverband / vzbv (duża organizacja konsumencka) oraz Bund für Umwelt und Naturschutz / BUND (Przyjaciele Ziemi), a także o Bund Ökologische Lebensmittelwirtschaft / BÖLW (zrzeszenie branżowe sektora ekologicznego) i Arbeitsgemeinschaft bäuerliche Landwirtschaft / AbL (unia rolników małorolnych). Chciałabym kontynuować wątek społecznej aktywności. Jak wygląda wpływ ruchów konsumenckich w Niemczech na decyzje podejmowane przez decydentów? W jaki sposób ruch konsumencki się organizuje? Jakich narzędzi używają jego przedstawiciele w swoich kampaniach? Oczywiście. Istnieje szereg organizacji, które można by zaliczyć do szeroko pojętego „ruchu konsumenckiego”. Z reguły cieszą się one dużą wiarygodnością – zarówno w mediach, jak i wśród społeczeństwa – dzięki czemu mogą skutecznie oddziaływać na ustawodawców. Najbardziej wpływowe organizacje pozarządowe utworzyły stałe forum do dyskusji, na którym omawiane są kwestie strategiczne związane z GMO. To bardzo pomocna inicjatywa – gdyż nawet, jeśli organizacje pozarządowe preferują odmienne podejścia, to przynajmniej mogą osiągnąć porozumienie co do wspólnych celów. Narzędzia stosowane podczas prowadzenia kampanii są tak różne, jak różne są struktury organizacyjne i środki, którymi dysponują organizacje pozarządowe. Wykorzystuje się przeróżne metody – począwszy od działalności czysto lobbystycznej, przez konsumenckie kampanie informacyjne, konsultacje branżowe, aż do bezpośrednich działań. Naturalnie, te narzędzia uzależnione są od przyjętej strategii i fazy realizacji danego projektu.


Znakowanie żywności wolnej od GMO str.

46

Bardzo ważnym elementem strategii naszych działań jest próba zainteresowania przemysłu oraz świata polityki kwestią GMO – bo gdy społeczeństwo zainteresuje się tą tematyką, automatycznie stanie się ona problemem wizerunkowym dla przemysłu i polityki. Wtedy też dużo łatwiej będzie wprowadzić alternatywne rozwiązania. Spraw, aby inni zdali sobie sprawę z istnienia problemu, określ zainteresowane strony i zaproponuj rozwiązanie! Jaka jest najlepsza droga Twoim zdaniem do wprowadzenia jednolitego oznakowania „wolne od GMO”? Czy lepiej jest przekonywać władze do wprowadzenia centralnego oznakowania, czy też rozpoczynać oddolnie współpracę z producentami żywności? Nie znam zbyt dobrze świata polskiej polityki oraz polskiego rynku, dlatego też moja ocena będzie oparta na moich doświadczeniach z Niemiec. Politycy będą zazwyczaj szukać mało rewolucyjnych, bezpiecznych rozwiązań. Z tego względu współpraca z kilkoma producentami żywności z różnych sektorów, którzy gotowi będą na to, aby dowieść, że produkcja wolna od GMO faktycznie może odnieść sukces, na pewno pomoże przekonać polityków do wprowadzenia znakowania „wolne od GMO”.

Jak w prowadzenie oznakowania „Ohne Gentechnik” wpłynęło na niemiecki rynek produktów spożywczych i samych konsumentów? Dziś już mogę powiedzieć, że wpływ ten jest większy i bardziej pozytywny, niż kiedykolwiek mógłbym przypuszczać. Po pierwsze, zaletą wprowadzenia oznakowania „wolne od GMO” jest dużo większe zaangażowanie wytwórców w produkcję wolną od GMO. Od zawsze mieliśmy u siebie firmy zapewniające, że wykorzystują pasze bez organizmów modyfikowanych genetycznie – i może faktycznie tak robiły. Jednak nigdy nie mieliśmy na to dowodów, a co więcej – mogły one odejść od takiej polityki w każdym momencie, a konsument nie dostrzegłby różnicy na półce w supermarkecie. Najlepszy przykład: większość dostawców drobiu od lat deklarowała stosowanie pasz wolnych od GMO – jednak niemal żaden z nich nie uzyskał certyfikatu „Ohne Gentechnik”. W lutym 2014 roku branżowe zrzeszenie producentów drobiu ogłosiło wycofanie się ze swoich wcześniejszych zapowiedzi. Taką drogą poszły niemal wszystkie firmy – z wyjątkiem nielicznych, dostarczających mięso kurze oznaczone certyfikatem „Ohne Gentechnik” firmie detalicznej REWE. Potrzebne były trzy kwartały i ogromny wysiłek, aby sektor mógł wrócić na właściwe tory. Dziś wszyscy jego uczestnicy w pełni wspierają produkcję wolną od GMO i wszyscy dostarczają detalistom certyfikowane mięso kurze. Nie do pomyślenia byłoby dziś powtórzenie sytuacji z 2014 roku – ponieważ wiązałoby się to z koniecznością wytłumaczenia konsumentom, dlaczego z opakowań oferowanych im produktów nagle zniknęło oznaczenie „Ohne Gentechnik”. Po drugie, umieszczanie odpowiednich oznaczeń na niektórych produktach stanowi zachętę dla innych do pójścia tą samą drogą. Czasem dzieje się tak, ponieważ firmy z danego sektora widzą w tym oczywistą korzyść, jednak najczęściej jest to spowodowane presją ze strony detalistów. Gdy już zdecydowali się oni umieścić certyfikat „Ohne


Działając wspólnie, możemy odnieść sukces str.

47

Gentechnik” na części swoich wyrobów, wkrótce będą chcieli umieścić go na całym swoim asortymencie. Jakiekolwiek inne działanie byłoby trudne do wytłumaczenia. A ponieważ w Niemczech to właśnie detaliści decydują o kształcie rynku spożywczego, mogą spodziewać się spełnienia swoich żądań.

Spodziewamy się, że na koniec bieżącego roku niemal cały asortyment mięsa kurzego w niemieckich supermarketach, sprzedawany przez detalistów, będzie oznaczony „Ohne Gentechnik” – podobnie, jak większość mięsa indyczego. Wszystkie jaja wytwarzane będą bez użycia GMO, a wiele z nich uzyska certyfikaty. Certyfikaty te są także umieszczane na rosnącej liczbie wyrobów drobiarskich – w sklepach Lidl i Aldi (dwa największe dyskonty) w Bawarii nie można już kupić innego mleka niż to oznaczone jako „Ohne Gentechnik”. Ponadto, w 2016 roku będziemy mogli odnaleźć certyfikaty „wolne od GMO” na znacznej części sprzedawanej wieprzowiny (która stanowi zdecydowanie największą część rynku mięsa w Niemczech, a 50% soi paszowej ostatecznie zużywane jest do produkcji wieprzowiny).

Dla wielu obserwatorów te nowe kierunki rozwoju są efektem zaangażowania się stowarzyszeń branżowych w produkcję wolną od GMO i znakowanie „Ohne Gentechnik”, które umożliwiło firmom odniesienie zysku z produkcji wolnej od organizmów modyfikowanych genetycznie – dzięki wykorzystaniu znakowania w kampaniach reklamowych i posługiwaniu się nim jako cechą odróżniającą dany produkt od wyrobów konkurencji oraz budowaniu bardziej „zielonego” wizerunku w oczach konsumentów. Jakie wskazówki mogą być najcenniejsze dla polskiego środowiska dążącego do wprowadzenia znakowania „wolne od GMO”? Pomocne może okazać się podzielenie obowiązków w ramach różnych organizacji, wchodzących w skład ruchu na rzecz znakowania „wolne od GMO”. Część z nich musi wywierać presję na przemysł spożywczy i polityków. Muszą sprawić, żeby temat GMO w produkcji żywności stał się ważnym problemem dla konsumentów i mediów. Część zaś powinna zaoferować swoje wsparcie podmiotom z branży. Należy znaleźć grupę firm zainteresowanych produkcją wolną od GMO. Należy odbyć z nimi dyskusję na temat jednolitych standardów produkcyjnych. Na świecie funkcjonuje już wiele podobnych systemów, z których można zaczerpnąć potrzebne rozwiązania. Dobrym pomysłem jest zasięgnięcie opinii prawnej na temat znakowania w Polsce, bez konkretnych uregulowań ustawowych w tym zakresie. Myślę, że wprowadzenie znakowania powinno być możliwe – o ile tylko nie istnieją przepisy wprost tego zabraniające. A jakich niemieckich błędów powinniśmy unikać, biorąc pod uwagę to, że w Polsce jesteśmy na początku drogi? Nie popełnijcie błędu polegającego na dążeniu do wprowadzenia niezwykle restrykcyjnych standardów produkcji wolnej od GMO za wszelką cenę. Takie działanie mija się z celem – jeśli wymogi są zbyt rygorystyczne, nikt nie będzie chciał się im podporządkować.


Znakowanie żywności wolnej od GMO str.

48

Czy dostrzegasz jakieś minusy wprowadzenia znakowania „Ohne Gentechnik”? Nie. Czy mógłbyś powiedzieć, jak wygląda wprowadzanie znakowania dla produktów wolnych od GMO w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej, np. na Węgrzech? Uczestniczyłem ostatnio w konferencji – m.in. na temat znakowania produktów wolnych od GMO – w Budapeszcie, organizowanej przez rząd węgierski. Miałem szansę wypowiedzieć się na temat sytuacji w Niemczech, pozostali zaś podzielili się wiedzą na temat innych państw. Jestem także członkiem grupy eksperckiej pracującej nad zharmonizowanym standardem znakowania produktów wolnych od GMO dla Regionu Sojowego Danube. Projekt ten został zainicjowany przez Danube Soya, finansowany jest przez GIZ i koordynowany przez Austriacką Agencję Środowiska (Umweltbundesamt). Kryteria i standard certyfikacji zostaną opublikowane prawdopodobnie jeszcze przed końcem roku. Materiał ten będzie mógł być wykorzystany przez każdy zainteresowany podmiot. Członkowie grupy eksperckiej pochodzą z Austrii, Węgier, Słowenii, Serbii, Rumunii i Niemiec. Dodatkowa grupa recenzentów składa się z przedstawicieli rządów państw, w których działa Danube Soya. Kraje te nie są zobligowane do wprowadzenia standardów „wolne od GMO”, jednak mogą to uczynić. Węgry ogłosiły już, że wprowadzą oznakowanie produktów pozbawionych organizmów modyfikowanych genetycznie jeszcze przed końcem roku. Na jakie główne przeszkody napotykały te kraje? W przypadku Słowenii wiem, że tamtejszy rząd bardzo się wahał przed wprowadzeniem nowych przepisów. Dlatego też standard, oparty o austriackie regulacje dot. produktów wolnych od GMO, został wprowadzony przez prywatny podmiot certyfikujący. Znam przypadek mleczarni, która z powodzeniem stosuje oznakowanie „wolne od GMO” – właśnie na podstawie owego standardu. Firma ta toczy

jednak nieustanne spory z rządem, który próbuje zablokować wprowadzanie znakowania podobnych produktów. Jakie są główne zadania VLOG dzisiaj? Na czym się skupiacie? Skupiamy się przede wszystkim na rozwoju odpowiedniego programu zapewnienia jakości w celu zapobieżenia naruszeniom kryteriów znakowania i dalszego budowania zaufania ze strony przemysłu i konsumentów. Ciągle ulepszamy standard certyfikacji produktów wolnych od GMO i lobbujemy na rzecz zmiany istniejących przepisów. Nie zapominamy także o umacnianiu pozycji VLOG jako uznanego gracza w branży. Na koniec chciałabym zapytać o właśnie negocjowane umowy pomiędzy USA, Kanadą a Unią Europejską. Negocjacje dot. umowy z USA, tzw. „TTIP” pokazują jednak, że UE może mieć znaczący wpływ na politykę wewnętrzną kraju ws. GMO. Jakie działania powinniśmy podejmować w takiej sytuacji – zarówno na poziomie krajowym, jak i europejskim? Sądzę, że najbardziej perspektywicznym działaniem jest wspieranie rozwoju sektora produkcji wolnej od GMO w waszym kraju.

Jeśli na waszym rynku istnieje już kilku znaczących graczy, którzy potrafią wygenerować zysk z upraw wolnych od GMO i z odpowiedniego znakowania wytwarzanych produktów, to z pewnością będą oni chcieli wykorzystać


Działając wspólnie, możemy odnieść sukces str.

49

swoje wpływy w celu osiągnięcia tych samych celów, na których zależy i wam. Jeśli taka sytuacja zaistnieje w kilku państwach Europy, to łatwiej będzie wpłynąć na decyzje podejmowane przez Komisję Europejską. Zdaję sobie sprawę, że to strategia wybitnie długoterminowa – ale ani my, ani wy prawdopodobnie nie macie takiej mocy, aby wpłynąć na działania polityczne w tym zakresie bez wsparcia ze strony branży. Ale połączenie sił organizacji pozarządowych, ruchów konsumenckich i branży sprawi, że stanie się to możliwe.



4

Założenia do zmiany ustawy w celu uregulowania znakowania produktów „wolne od GMO” opinia Kancelarii Juris – sporządziła: st. pr. Agata Paprocka zatwierdził: adw. Jan A. Stefanowicz


Znakowanie żywności wolnej od GMO str.

52

47. Informacje zawarte w tekście odnoszą się do stanu prawnego na dzień 5 maja 2014 roku.

Opinia została przygotowana przez Kancelarię Juris dla Fundacji Zielony Instytut w ramach projektu finansowanego przez Grassroots Foundation47

I.

Wprowadzenie 1. W Polsce na podstawie Rozporządzenia (WE) nr 1829/2003 w sprawie genetycznie zmodyfikowanej żywności i paszy dopuszczalne jest wprowadzanie do obrotu żywności genetycznie zmodyfikowanej, a więc żywności wyprodukowanej z GMO lub zawierającej GMO. Produkty genetycznie zmodyfikowane muszą być odpowiednio oznaczone na podstawie Rozporządzenia 1830/2003 Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 22 września 2003 roku. Nie dotyczy to jednak środków spożywczych zawierających, składających się lub wyprodukowanych z GMO w części nie większej niż 0,9% składników żywności, jak również artykułów żywnościowych z surowca (produktu) pochodzących od zwierząt karmionych paszami z roślin genetycznie modyfikowanych. W polskich przepisach zagadnienie tzw. „GMO” uregulowane jest przede wszystkim w Ustawie z dnia 22 czerwca 2001 roku o organizmach genetycznie zmodyfikowanych. Na podstawie tej ustawy organem właściwym do spraw GMO jest Minister Środowiska. Na podstawie art. 10 pkt 2) ppkt a) wydaje on zezwolenia na wprowadzanie do obrotu produktów GMO. Oprócz tego utworzona została Komisja do spraw GMO, do zadań której należy m.in. opiniowanie wniosków w sprawach wydania zezwolenia na wprowadzanie do obrotu produktów GMO.

Zgodnie z art. 47 ww. ustawy produkty zawierające GMO, wprowadzane do obrotu, powinny być właściwie oznakowane. Rozdział 7 ww. ustawy reguluje z tego tytułu zasady odpowiedzialności cywilnej i karnej. Obecnie Ministerstwo Środowiska przygotowało nowy projekt ustawy dotyczący GMO: Prawo o organizmach genetycznie zmodyfikowanych. Jednak ani w obecnie obowiązującej ustawie dotyczącej GMO, ani w innych przepisach powszechnie obowiązujących, ani w ww. projekcie ustawy nie ma uregulowań dotyczących oznaczania produktów „wolne od GMO”, „bez GMO” etc. Pomimo tego kilku producentów samodzielnie zaczęło już stosować takie oznaczenia. W związku z powyższym zachodzi potrzeba uregulowania znakowania w ten sposób produktów żywnościowych. Powodować to może szereg niekorzystnych zjawisk dla obrotu, konkurencji i zapewnienia praw konsumentów oraz prowadzić do błędów w ocenie i wyborze produktów. 2. Wprowadzenie oznaczeń produktów spożywczych „wolne od GMO”, „bez GMO” ma na celu przede wszystkim zapewnienie konsumentom możliwości świadomego wyboru między żywnością składającą się z produktów jedynie naturalnego pochodzenia, niemodyfikowanych lub pochodzącą od zwierząt karmionych paszą składającą się z naturalnych, niemodyfikowanych składników, a żywnością, która może składać się lub być wyprodukowana z GMO w części nie większej niż 0,9% składników żywności oraz od artykułów żywnościowych pochodzących od zwierząt karmionych paszami genetycznie modyfikowanymi. Wprowadzane na rynek produkty powinny być w pełni, jednoznacznie i odpowiednio


Założenia do zmiany ustawy str.

53

etykietowane. Żywność oznaczana jako „wolna od GMO” może być postrzegana jako artykuł o korzystniejszych właściwościach odżywczych czy zdrowotnych niż żywność nieposiadająca takich oznaczeń. Z drugiej strony wprowadzenie możliwości oznaczenia produktów „wolne od GMO” może być dla producentów skutecznym sposobem na zwiększenie udziału w rynku, uwzględniając, iż stosowanie pasz wolnych od GMO jest droższe, a tym samym wpływa również na cenę produktu.

Brak uregulowań w tym zakresie może prowadzić, po pierwsze, do naruszania obowiązku udzielania konsumentom rzetelnej, prawdziwej i pełnej informacji o sprzedawanych produktach, a tym samym wprowadzania konsumentów w błąd, a z drugiej strony naruszać zasady uczciwej konkurencji. Konsumenci powinni mieć zapewnioną możliwość uzyskania niezbędnych

informacji umożliwiających porównanie nabywanego artykułu rolno-spożywczego z innymi artykułami rolno-spożywczymi tego samego rodzaju. Niezbędne jest również zapewnienie właściwej jakości handlowej artykułów, które miałyby być oznakowane jako „wolne od GMO”. Obecna praktyka oznaczania niektórych produktów jako „bez GMO” jest niezgodna z art. 46 ustawy z dnia 25 sierpnia 2006 roku o bezpieczeństwie żywności i żywienia, gdyż może ona sugerować, iż sprzedawany produkt spożywczy z takim oznaczeniem posiada szczególne właściwości, a w rzeczywistości wszystkie podobne produkty spożywcze mogą posiadać takie same właściwości. W związku z powyższym, niezbędne jest wprowadzenie pewnych ograniczeń dotyczących produktów opatrzonych takimi oznaczeniami. Aby zapewnić, że zamieszczane oznaczenia są zgodne z prawdą, konieczne jest wprowadzenie mechanizmu kontroli, który będzie miał na celu sprawdzanie, czy rzeczywiście skład danego produktu nie zawiera „GMO” ani nie pochodzi od zwierząt karmionych paszą genetycznie zmodyfikowaną.


Znakowanie żywności wolnej od GMO str.

54

II.

Obowiązujące w Polsce regulacje prawne dotyczące znakowania artykułów rolno-spożywczych Należy wskazać, iż wymóg oznakowania artykułów rolno-spożywczych wprowadzonych do obrotu wynika z art. 6 ust. 1 Ustawy z dnia 21 grudnia 2000 roku o jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych. Oznakowanie to powinno zwłaszcza zawierać nazwę, pod którą artykuł rolno-spożywczy jest wprowadzany do obrotu oraz inne dane umożliwiające identyfikację artykułu rolno-spożywczego oraz odróżnienie go od innych produktów rolno-spożywczych. Ww. ustawa reguluje m.in. oznakowanie produktów rolno-spożywczych znakiem jakości, gdy produkty takie charakteryzują się specyficznymi cechami jakości handlowej lub wymaganiami jakości handlowej, w szczególności w zakresie sposobu produkcji, składu lub właściwości organoleptycznych. Znak jakości przyznaje minister właściwy do spraw rynków rolnych, w drodze decyzji, po zasięgnięciu opinii Głównego Inspektora Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. Szczegółowe kwestie znakowania środków spożywczych zostały uregulowane w Rozporządzeniu Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 10 lipca 2007 roku w sprawie znakowania środków spożywczych. Rozporządzenie to reguluje szczegółowy zakres informacji podawanych w oznakowaniu opakowanych środków spożywczych i środków spożywczych bez opakowań przeznaczonych bezpośrednio dla konsumenta finalnego lub do zakładów żywienia zbiorowego oraz sposób znakowania tych środków spożywczych. Kolejną ustawą regulującą wymagania i procedury niezbędne dla zapewnienia bezpieczeństwa żywności i żywienia jest Ustawa z dnia 25 sierpnia 2006

roku o bezpieczeństwie żywności i żywienia. Dział II ww. ustawy reguluje wymagania zdrowotne oraz znakowanie żywności. Zgodnie z art. 46 ww. ustawy oznakowanie środka spożywczego nie może wprowadzać konsumenta w błąd, w szczególności co do charakterystyki środka spożywczego, w tym jego nazwy, rodzaju, właściwości, składu, ilości, trwałości, źródła lub miejsca pochodzenia, metod wytwarzania lub produkcji, przez przypisywanie środkowi spożywczemu działania lub właściwości, których nie posiada, przez sugerowanie, że środek spożywczy posiada szczególne właściwości, jeżeli wszystkie podobne środki spożywcze posiadają takie właściwości. Organami urzędowej kontroli żywności są organy Państwowej Inspekcji Sanitarnej oraz w przypadku produktów zwierzęcego pochodzenia organy Inspekcji Weterynaryjnej.

III.

Uregulowania znakowania produktów „bez GMO” w innych państwach W regulacjach unijnych nie ma obecnie ujednoliconych przepisów, które dotyczyłyby znakowania żywności jako produktów „wolne od GMO”. W związku z tym powstaje coraz więcej prywatnych i krajowych systemów znakowania, różniących się od siebie. Przykładowo w Austrii i w Niemczech opracowano logotypy dla produktów wolnych od GMO, natomiast we Francji i Holandii na opakowaniach wskazuje się opisowo, iż produkt jest wyprodukowany bez GMO. We Włoszech i Słowenii prywatne organizacje opracowały własne kryteria i logotypy dla produktów wolnych od GMO. Natomiast w Belgii i Szwecji przepisy zabraniają znakowania produktów jako „wolne od GMO”. Prywatne systemy kontroli


Założenia do zmiany ustawy str.

55

produktów i znakowania wprowadziły także sieci handlowe, np. Carrefour, Auchan, Lidl lub producenci, np. Zott w Niemczech i w Polsce. Większość modeli znakowania produktów określa wymagania co do produkcji, a monitoringiem i kontrolą objęte są surowce, a nie produkt gotowy. Natomiast we Francji bada się gotowe produkty żywnościowe. W Austrii wymagana jest certyfikacja producenta, który musi prowadzić system własnej kontroli i podlega obowiązkowemu monitoringowi. W Niemczech producent musi przedstawić wyniki własnej kontroli i dokumentację do sprawdzenia przez inspekcję federalną. We Francji producenci kontrolowani są przez niezależne jednostki i sprawdzani przez urzędy krajowe. W Holandii urzędy krajowe kontrolują producentów na podstawie analizy ryzyka. Poniżej przedstawiamy skrócony opis wybranych regulacji zagranicznych.

Austria Producent może oznaczać produkt jako wolny od GMO, jeżeli składniki takiego produktu nie zostały wytworzone przy użyciu GMO, a w przypadku produktów zwierzęcego pochodzenia, również nie może być stosowana pasza GMO. Przy produkcji produktów oznaczonych jako „wolne od GMO” nie można stosować dodatków ani substancji wspomagających, środków ochrony roślin, nawozów, środków poprawiających właściwość gleby, wegetatywnych materiałów rozmnożeniowych i mikroorganizmów. Całe gospodarstwo musi być prowadzone zgodnie z zasadami produkcji wolnej od GMO. Jako wyjątek i przedmiot akceptacji traktuje się dodatki do żywności, substancje wspomagające, aromaty i enzymy, jak również aminokwasy i inne mikroskładniki, które mogą być używane, jeśli można udowodnić, że nie są one dostępne stale w jakości wolnej od GMO, a ich zastosowanie jest konieczne i zostało to sprawdzone przez ekspertów. W przypadku paszy pewne substancje mogą być użyte, pod warunkiem, że nie są dostępne w jakości wolnej od GMO i ich zastosowanie jest konieczne z uwagi na dobrostan zwierząt, wymogi prawne.

Niemcy Uregulowane jest oznaczanie produktów znakiem „ohne Gentechnik” – bez inżynierii genetycznej. Oznaczenia tego nie można używać, gdy przy produkcji użyto składników lub paszy, które, gdyby były wprowadzane do obrotu, musiałyby być znakowane zgodnie z rozporządzeniem (WE) nr 1829/2003 lub nr 1830/2003. Wyjątki są możliwe dla dodatków do żywności i pasz, substancji wspomagających, aromatów, wody, soli, preparatów mikroorganizmów i enzymów, witamin i aminokwasów, jeśli muszą one byś zastosowane i jeśli są niedostępne na rynku w postaci innej niż wyprodukowane z GMO. Odpowiedzialność za kontrolę żywności i znakowania żywności mają odpowiednie urzędy krajów federalnych. Poza tym producenci muszą wykazać się świadectwami z badań w celu sprawdzenia warunków znakowania. System niemiecki wprowadza również sankcje m.in. za nieprawidłowe znakowanie i za nieprawidłowe wprowadzanie do obrotu produktów żywnościowych (na podstawie §3a – §7 Ustawy wprowadzającej przepisy Unii Europejskiej: EGV 1946/2003 (CELEX Nr: 32003R1946), EGV 178/2002 (CELEX Nr: 32002R0178), EGV 1829/2003 (CELEX Nr: 32003R1829).

Francja Uregulowane jest oznaczanie produktów „wolne od GMO” („sans OGM”). Żywność może być zakwalifikowana jako wolna od GMO, gdy jej składniki nie były modyfikowane genetycznie lub pochodzą z surowców zawierających poniżej 0,1% GMO, przy założeniu, że jest to obecność przypadkowa lub technicznie nieunikniona. Dopuszczalne jest stosowanie substancji wspomagających przetwarzanie, dodatków do żywności lub nośników aromatów: jeśli nie są dostępne substancje inne niż wyprodukowane z lub za pomocą GMO. Nie jest dopuszczone znakowanie jako „wolne od GMO” w przypadku, gdy składniki pochodzą z roślin, których odmiany GMO nie są w obrocie – na podstawie dekretu Ministra Gospodarki, Finansów i Przemysłu (2012-128).


Znakowanie żywności wolnej od GMO str.

56

IV. Założenia

Wprowadzenie Rozdziału 6a do Działu II Ustawy z dnia 25 sierpnia 2006 roku o bezpieczeństwie żywności i żywienia dotyczącego znakowania produktów znakiem „wolne od GMO”. Założenie 1: Normatywne uregulowanie przesłanek niezbędnych do spełnienia w celu umieszczania na produktach żywnościowych oznakowania „wolne od GMO”. Uregulowanie przepisu, w hipotezie którego określone będzie kto, kiedy i po spełnieniu jakich warunków będzie mógł ubiegać się o oznaczenie danego produktu jako „wolne od GMO”. Założenie to powinno być realizowane przez ścisłe określenie w ustawie zakresu podmiotowego i przedmiotowego oraz przesłanek, które musi spełnić producent lub wprowadzający produkt do obrotu, aby mógł umieszczać na produktach oznakowanie „wolne od GMO”. Przesłankami tymi mogą być m.in.: • status producenta rolno-spożywczego, • produkcja artykułów żywnościowych na określonych obszarach i warunkach, • brak stosowania w produkcji żywności składników GMO, • w przypadku produktów roślinnych brak stosowania przy ich produkcji środków ochrony roślin, nawozów, środków poprawiających właściwości gleby, wegetatywnego materiału rozmnożeniowego oraz mikroorganizmów, • w przypadku produktów żywnościowych w całości lub wyprodukowanych ze składników pochodzenia zwierzęcego niedopuszczalność karmienia tychże zwierząt paszami GMO, • brak stosowania w produkcji substancji dodatkowych i wspomagających przetwarzanie, antybiotyków.

Możliwe jest również w części odesłanie do Rozporządzenia (WE) nr 1829/2003 Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 22 września 2003 roku w sprawie genetycznie zmodyfikowanej żywności i paszy oraz Rozporządzenia (WE) nr 1830/2003 Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 22 września 2003 roku dotyczące możliwości śledzenia i etykietowania organizmów zmodyfikowanych genetycznie oraz możliwości śledzenia żywności i produktów paszowych wyprodukowanych z organizmów zmodyfikowanych genetycznie, przez wskazanie, iż produkty mogą być oznaczane jako „wolne od GMO”, jeżeli nie muszą być oznaczane zgodnie z ww. Rozporządzeniami. Założenie 2: Wprowadzenie wyjątków, w przypadku których zastosowanie nieznacznej ilości (śladowych) składników GMO przy produkcji nie wyklucza oznaczania produktu finalnego znakiem „wolne od GMO”. Założenie to powinno być realizowane przez uregulowanie przepisu określającego możliwe przypadki, w których przy produkcji użyto składników genetycznie modyfikowanych, a pomimo tego produkt finalny będzie mógł być oznaczony jako „wolny od GMO”. Przykładowo mogą to być: • produkty medycyny weterynaryjnej, • dodatki do żywności i substancje wspomagające, jeśli można udowodnić, że nie są one dostępne stale w jakości wolnej od GMO oraz ich zastosowanie jest konieczne, • produkty, których składniki pochodzą z surowców zawierających poniżej 0,1% GMO, przy założeniu, że jest to obecność przypadkowa lub technicznie nieunikniona. Założenie 3: Uregulowanie statusu i postaci znaku „wolne od GMO”. Produkty, które będą spełniały przesłanki określone w założeniu nr 1, będą mogły być oznaczone na opakowaniach znakiem „wolne od GMO”. Założenie to powinno być realizowane dzięki wprowadzeniu przepisu upoważniającego Ministra Środowiska lub Ministra Rolnictwa w porozumie-


Założenia do zmiany ustawy str.

57

niu z Ministrem Zdrowia do wydania rozporządzenia, w którym zostanie określony wzór znaku „wolne od GMO”. Założenie 4: Wprowadzenie systemu certyfikacji i kontroli producentów. Niezbędne jest określenie sposobów certyfikacji, kontroli i monitoringu, bądź podmiotowo producentów lub także produktów u źródła, w toku produkcji, u producenta i wprowadzającego do obrotu. Założenie to będzie zrealizowane dzięki: 1. uregulowaniu przedmiotu kontroli – bądź kontrola spełniania warunków oznaczania „wolne od GMO” podczas procesu produkcji, a więc monitoring i kontrola surowców i składników, bądź kontrola produktów już gotowych lub wprowadzonych do obrotu, 2. określeniu podmiotów uprawnionych do kontroli: –– zgodnie z ustawą o bezpieczeństwie żywności i żywienia takimi organami są organy Państwowej Inspekcji Sanitarnej oraz organy Inspekcji Weterynaryjnej w przypadku produktów zwierzęcego pochodzenia; w przypadku uznania, iż również te organy są uprawnione do kontrolowania produkcji produktów wolnych od GMO, wystarczającym, dla realizacji niniejszego założenia, będzie odpowiednie odesłanie do przepisów Działu V ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia, –– możliwym (oraz rekomendowanym ze względu na niezbędność stałej kontroli produkcji produktów wolnych od GMO) jest ustanowienie akredytowanych jednostek certyfikujących bądź innych organów, które taką kontrolą będą się zajmowały. Założenie 5: Wprowadzenie sankcji za znakowanie produktów jako „wolne od GMO” bez spełnienia przesłanek. Aby zapewnić skuteczność wprowadzanego rozwiązania, a więc umieszczania przez producentów uprawnionych lub wprowadzających do obrotu na

opakowaniach lub w ofertach produktów rolno-spożywczych oznakowania „wolne od GMO”, konieczne jest określenie sankcji za używanie bezprawnie takiego oznakowania wobec niespełnienia podmiotowo lub przedmiotowo wymogów. Założenie to powinno być realizowane przez dodanie do Działu VIII ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia odpowiednich przepisów karnych, ze zróżnicowaniem w hipotezach stanów umyślności przy działaniu w ogóle bez certyfikacji i stanów braku staranności wobec naruszenia przesłanek stwierdzonych przez kontrolera.

V.

Przewidywane skutki

Proponowany projekt zmian nie spowoduje żadnych dodatkowych obciążeń dla finansów publicznych, natomiast może wpłynąć na konkurencyjność gospodarki i rozwój przedsiębiorczości. Poza tym wywoła on pozytywne skutki społeczne w postaci zwiększenia świadomości społeczeństwa w zakresie zdrowych nawyków żywieniowych.



Czas na polski znak „wolne od GMO” rozmowa Marleny Zacharek z prof. Katarzyną Lisowską

5


Znakowanie żywności wolnej od GMO str.

60

Dr hab. Katarzyna Lisowska Jest absolwentką Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Ma tytuł doktora habilitowanego w specjalności biologia medyczna. Pracuje jako biolog molekularny, na stanowisku profesora, w dziale badawczym Centrum Onkologii w Gliwicach. Jest także członkiem Komisji ds. Mikroorganizmów i Organizmów Genetycznie Zmodyfikowanych przy Ministerstwie Środowiska oraz członkiem Rady Programowej INSPRO.

MZ: Na samym początku chciałabym zapytać, dlaczego Pani Profesor jako biolog molekularny zajęła się także tematyką upraw GMO i żywnością GMO? I dlaczego stanęła Pani Profesor po mało popularnej stronie barykady? KL: Tematem GMO w rolnictwie i produkcji żywności zainteresował mnie prof. Mieczysław Chorąży, były kierownik Zakładu Biologii Nowotworów, z którym związana jest moja cała ścieżka zawodowa. Temat GMO zrobił się gorący w chwili, kiedy Polska miała przystąpić do Unii Europejskiej i było wiadomo, że przepisy unijne wymuszą zgodę na uprawy roślin modyfikowanych na naszych polach. Przyznam, że na początku zupełnie nie rozumiałam, dlaczego Profesor włączył się w kampanię przeciwko GMO. Dla mnie GMO to były bakterie czy komórki nowotworowe, które sama od wielu lat modyfikowałam genetycznie i wykorzystywałam w moich badaniach, m.in. nad rakiem piersi czy rakiem jajnika. Takie GMO nie kojarzyło mi się z żadnym zagrożeniem. Trzeba było mądrości Profesora, z jednej strony wybitnego naukowca, a z drugiej – człowieka wywodzącego się ze wsi i mającego mądrość ludzi żyjących blisko natury. To Profesor uświadomił mi, że GMO w eksperymentach laboratoryjnych a GMO wypuszczone do środowiska i stosowane w produkcji żywności – to zupełnie co innego. Tym bardziej GMO w rękach wielkich koncernów, dążących do monopolizacji rynków, patentowania środków produkcji rolnej, do kontroli nad produkcją żywności. Zaczęłam współpracować z prof. Chorążym, wspólnie jeździliśmy z wykładami, pisaliśmy publikacje. Ta droga doprowadziła mnie m.in. do członkostwa w Komisji ds. GMO przy Ministerstwie Środowiska i do tego, że jestem w Polsce rozpoznawalna jako specjalista od zagadnień związanych z GMO. Chciałabym kontynuować wątek naszej rozmowy poświęcony światu naukowemu. Konsumenci czują się zagubieni, dlatego że jednocześnie docierają do nich sprzeczne informacje. Jak środo-


Czas na polski znak „wolne od GMO” str.

61

wisko polskich naukowców odnosi się do kwestii upraw GMO? Co polscy konsumenci powinni brać pod uwagę, analizując informacje płynące ze świata nauki? Tak jak już mówiłam, kwestia modyfikacji genetycznych, które stosujemy w laborato­riach do celów badawczych, raczej nie budzi kontrowersji – ani w społeczeństwie, ani w środowisku naukowym. Natomiast wśród biotechnologów i biologów molekularnych istnieje pewna poprawność polityczna, która sprawia, że większość środowiska akceptuje uprawy GMO i żywność wytwarzaną z roślin modyfikowanych genetycznie. Jest kilku naukowców, którzy jawnie prezentują sceptyczny stosunek do upraw GMO, ale wielu brakuje cywilnej odwagi, by taki stosunek ujawnić.

W nauce światowej wyraźnie widać, że badacze sprzeciwiający się GMO są narażeni na ostracyzm naukowy. To sprawia, że przeciwnicy GMO bardzo rzadko ujawniają swoje prawdziwe poglądy. Nie dziwi zatem fakt, że społeczeństwo ma wrażenie, że naukowcy popierają GMO. Z czego zatem wynika poprawność polityczna, która sprawia, że nie wypada być przeciwnikiem GMO? Nie wypada być przeciwnikiem GMO, gdyż jest to jedno z podstawowych narzędzi badawczych, którym dysponujemy jako biolodzy molekularni. Trzeba też przyznać, że jest to fascynujące odkrycie biolo-

gii – możliwość wprowadzania modyfikacji w genomie żywych organizmów. Wówczas badacz trochę wchodzi w rolę kreatora. Muszę przyznać, że jest to coś, co mnie przyciągnęło do tej dziedziny nauki. Właśnie to, że można gen przenieść, spowodować zmiany jego ekspresji, badać funkcje. Temat GMO jest zresztą niezwykle szeroki, poczynając od wykorzystywania mikroorganizmów do produkcji leków za pomocą modyfikacji genetycznych, przez badania funkcji genów, aż do produkcji tzw. szczepionek przeciwnowotworowych… To jest morze tematów. Opinia społeczna kojarzy przede wszystkim GMO związane z uprawą roślin i produkcją żywności. Natomiast dla wielu naukowców zakwestionowanie GMO oznacza zakwestionowanie tego narzędzia badawczego, którego nikt by nie chciał kwestionować. Bo idzie za tym obawa, że będą jakieś zakazy dotyczące prac laboratoryjnych, ograniczenie finansowania. Co oczywiście jest nieprawdą. W środowisku naukowym brakuje również szerszej refleksji. Eksperymentatorzy pracują w laboratorium i robią te modyfikacje w próbówce, na szalce Petriego; rzadko kiedy nasza refleksja wychodzi poza laboratorium. Wielokrotnie spotkałam się z taką postawą zwolenników GMO. Kiedy zaczynam mówić o rolnictwie, o tym, że w Argentynie przy produkcji soi GMO do obróbki 1000 hektarów upraw wystarczy zatrudnić dwóch robotników w ciągu roku i że jest to sprzeczne z modelem rolnictwa rodzinnego, które jest wpisane w Konstytucję RP, to w tym momencie pojawiało się wielkie zdumienie. Bo to są różne poziomy myślenia o GMO. Rasowy biotechnolog kiedy słyszy, że ktoś jest przeciwko GMO, to od razu wizualizuje sobie swoje laboratorium i codzienną pracę, granty, które musi zdobywać, żeby mieć finansowanie dla swoich badań. Od razu myśli, że ktoś zablokuje jego pasję, codzienne życie badawcze. W ogóle nie myśli o tym, że wprowadzenie upraw GMO wpływa na dramatyczne przekształcenia struktury społecznej na wsi, że tworzy się bezrobocie na wsi, a polska gospodarka nie byłaby w stanie przejąć rzeszy nowych bezrobotnych.


Znakowanie żywności wolnej od GMO str.

62

Bezrefleksyjny zachwyt nad GMO u wielu biotechnologów wynika z braku szerszej perspektywy. Braku zastanowienia się nad tym, jakie konsekwencje przynosi oddanie rolnictwa w ręce wielkich koncernów biotechnologicznych. Oczywiście biznes jest po to, żeby zarabiać pieniądze i koncerny mają prawo poszukiwać zysków. Ale po to stworzono różne regulacje prawne i po to mamy polityków, żeby podejmowali decyzje osłaniające tych słabszych w starciu z wielkim agrobiznesem. Tej myśli, tej refleksji często brakuje w środowisku naukowym, które daje się uwieść różnym sprytnym hasłom marketingowym głoszącym np., że GMO pomoże rozwiązać problem wyżywienia ludzkości. A czy ta analogiczna sytuacja występuje w naukowym środowisku europejskim lub amerykańskim? Ta sytuacja wygląda podobnie na całym świecie. Technologia modyfikacji genetycznych wywodzi się ze Stanów Zjednoczonych i to tak naprawdę jest biznes amerykański. Wielkie koncerny agrochemiczne, które sprzedają nasiona GMO i całą technologię włącznie z herbicydami, które są masowo stosowane w tych uprawach, to są firmy ponadnarodowe, ale jednak zakorzenione w USA. Tam ta technologia pojawiła się najszybciej, najbardziej się rozprzestrzeniła i wydaje się, że jest też najbardziej akceptowana. W Europie jest silny opór ze strony konsumentów. Natomiast jeżeli chodzi o naukowców, to myślę, że

to wygląda podobnie jak w Stanach. Chociaż tak kontrowersyjny badacz jak prof. Gilles-Éric Séralini po opublikowaniu swojej publikacji, w której wykazał szkodliwość paszy GMO w doświadczeniu na szczurach, uzyskał poparcie naukowców. Ponad 400 europejskich naukowców podpisało się pod listem otwartym broniącym Séraliniego. Czy mogłaby Pani Profesor opowiedzieć więcej o badaniach Érica Séraliniego? Séralini opublikował swoje badania w renomowanym czasopiśmie naukowym „Food and Chemical Toxicology”. Potem na łamach tego czasopisma toczyła się debata, ponieważ umożliwiło ono zgłaszanie krytycznych uwag przez innych naukowców. Pojawiało się bardzo wiele uwag w stosunku do badań naukowca. Podważano nawet nie same wyniki badań, ale sposób przeprowadzenia badań? Tak, pojawiło się bardzo dużo zastrzeżeń pod kątem metodyki. Oczywiście większość publikacji ma ograniczenia metodyczne, ale dotąd nigdy to nie prowadziło do takiej sytuacji, żeby czasopismo wycofywało opublikowany artykuł, a tak się stało w tym przypadku. Zazwyczaj jeśli wyniki są kontrowersyjne albo pojawiają się zarzuty metodyczne, jest to wskazanie do tego, żeby te badania powtórzyć. Wraca się do tego tematu, drąży się go. Tutaj była taka sytuacja, że próbowano temat zamieść pod dywan. Wycofano artykuł z czasopisma. Ten ruch miał sprawić, że wyniki tych badań znikną z przestrzeni naukowej. Bo jeśli nie ma artykułu, nie można go zacytować. W tym momencie powstał list otwarty, gdzie część naukowców poparła Séraliniego, argumentując, że nie można stosować podwójnych standardów – prace, które wskazują, że pasze GMO nie szkodzą zwierzętom doświadczalnym, a mają błędy metodyczne, pozostają w druku, a praca, która wykazała coś niepokojącego i spotyka się z tymi samymi zarzutami metodycznymi, jest nagle wycofywana. Jakie były reakcje redakcji i środowiska naukowego na ten list poparcia?


Czas na polski znak „wolne od GMO” str.

63

Losy tej publikacji potoczyły się w ten sposób, że Séralini zgłosił ją do innego czasopisma – „Environmental Sciences Europe”, które opublikowało je w tej samej postaci i bez ponownej recenzji. Artykuł przed pierwszą publikacją był recenzowany przez czterech niezależnych naukowców – jest to normalny standard w publikacji naukowej. Oznacza to, że tych czterech niezależnych ekspertów uznało, że praca jest wykonana prawidłowo, nie gorzej niż 99% innych publikacji, które znajdują się w obiegu naukowym. Drugie czasopismo uznało, że skoro ta praca przeszła przez normalny proces recenzji, to nie ma powodów, żeby jeszcze raz ją recenzować. Dzięki ponownej publikacji praca Séraliniego funkcjonuje w obiegu naukowym i jest cytowana przez innych badaczy. Można też powiedzieć, że Séralini odniósł jeszcze jeden sukces. Jakiś czas później EFSA (Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności) wprowadził zalecenia dotyczące wpływu żywności i dodatków do żywności na człowieka, który powinien być poddany analizie w badaniach długoterminowych. To bardzo istotne, ponieważ większość badań, które pokazują, że żywność GMO jest nieszkodliwa, to są badania

krótkoterminowe, nastawione jedynie na wychwycenie efektu ostrej toksyczności, czyli takiego efektu, który pojawia się bardzo szybko pod wpływem szkodliwego czynnika. Tak skonstruowane badania nie pozwalają wyłapać efektów szkodliwych, które mogą być odsunięte w czasie i pojawić się po kilku latach stosowania niewielkich dawek substancji o nieznacznej szkodliwości. Przypomina to proces ujawniania się szkodliwych efektów palenia papierosów. W badaniu 30-dniowym niczego nie wykażemy, dopiero po 30 latach widać, jakie są konsekwencje palenia. Dotychczasowe badania nad bezpieczeństwem zdrowotnym GMO są w większości badaniami, które poszukują ostrej toksyczności. Takiej toksyczności nie wykazano w przypadku tych produktów GMO, które są dopuszczone do spożycia przez ludzi i zwierzęta. Natomiast pytania zasadnicze brzmią: Czy nie ma toksyczności chronicznej, przewlekłej? Czy nie będzie efektów długoterminowych, które ujawnią się po wielu latach? Na te pytania nie znamy odpowiedzi, dlatego jest wskazana pewna ostrożność. Dlatego cały przemysł biotechnologiczny reżyseruje sytuację tak, by nie pojawiały się badania dotyczące wpływu długotrwałego.

Moim zdaniem przyczyną ewentualnych szkodliwości nie jest sama technologia modyfikacji genetycznej, ale fakt, że w uprawie tych roślin masowo używa się środków chwastobójczych. Pozostałości takich środków jak glifosat w ziarnie w soi i kukurydzy GMO są bardzo duże. Europa, w momencie gdy na rynku pojawiła się soja GMO, musiała zwiększyć normy dla pozostałości tych substancji, bo wcześniejsze normy zaczęły być przekraczane. Z całą pewnością jedzenie herbicydów nie jest zdrowe. Dlatego uważam, że jeżeli istnieje szkodliwość, to wiąże się ona z chemią, która jest masowo stosowana w uprawach GMO.


Znakowanie żywności wolnej od GMO str.

64

Chciałabym Panią Profesor zapytać o wpływ upraw GMO na rolnictwo? Czy możemy mówić o korzyściach, które mogłoby odnieść np. polskie rolnictwo z zastosowania upraw GMO? Europejski konsument jest bogaty i wybredny. To są realia. Jeśli polskie rolnictwo ma być konkurencyjne na rynku europejskim, to powinniśmy iść w stronę upraw ekologicznych albo przynajmniej obciążonych chemią w jak najmniejszym stopniu. Taka produkcja spożywcza sprzedaje się w Europie. Polska produkcja spożywcza ma dobrą markę. Żywność to jeden z naszych głównych składników eksportu, na którym zarabiamy. Jeśli zaczniemy sprzedawać coś, co ma domieszkę GMO, to stracimy rynki zbytu. Nie możemy tego fetysza postępu, technologii bezrefleksyjnie zaakceptować i powiedzieć: „Tak, będziemy uprawiać GMO, bo jesteśmy nowocześni”. Potem powstanie problem ze sprzedażą takiej żywności. Mówi się kolokwialnie, że w Polsce rolnictwo konwencjonalne jest bardziej naturalne niż rolnictwo ekologiczne z Europy Zachodniej. To dlatego, że w Europie znacznie wcześniej zaczęła się chemizacja rolnictwa, my byliśmy pod tym względem „zacofani”. Dzięki temu nasze gleby są w znacznie lepszym stanie, nie są zdegradowane, mają więcej mikroelementów. Żywność produkowana w ten sposób jest lepszej jakości, zawiera więcej składników odżywczych. I jest to coś, na co warto postawić. Dlatego nie widzę plusów, które mogłaby mieć Europa z technologii GMO. W Europie konsument ma dużą siłę decyzyjną. Decyzje konsumenckie wpływają na kształt rynku, kształt produkcji. I chyba nie warto z tym walczyć w imię źle rozumianego postępu. Jak sytuacja konsumentów wygląda w Stanach Zjednoczonych? W kraju, o którym mówi się, że jest matką demokracji. Chciałam nawiązać do sytuacji, w której pod wpływem lobbingu wielkich koncernów biotechnologicznych udało się przegłosować poprawkę tzw. „DARK Act” (skrót od Denying Americans the Right to Know – Odmawianie Amerykanom Prawa do Wiedzy) zakazującą znakowania produktów z GMO.

W USA nasila się ruch na rzecz znakowania produktów. Bo przemysł biotechnologiczny zadbał o to, by nie było tam tego obowiązku znakowania produktów zawierających GMO, który występuje w Europie. Kuriozalnie, koncerny amerykańskie uważają, że to byłaby nieuczciwa konkurencja, gdyby ktoś pisał na produktach „nie zawiera GMO”. Powstało więc wiele ruchów konsumenckich, działających na rzecz takiego oznakowania, mówiących, że konsument ma prawo wiedzieć, co kupuje. W zasadzie tu dochodzimy do meritum.

W debacie publicznej wiodący temat to wpływ GMO na zdrowie. Moim zdaniem, dyskusja jest sztucznie przekierowywana na te obszary. W ferworze tej debaty o zdrowiu zapominamy bowiem, że za GMO kryją się ogromne pieniądze. Ogromny biznes, agrobiotechnologia, walczy o swoje zyski. Tu naprawdę nie chodzi o obiektywną prawdę, tylko o zyski koncernów.


Czas na polski znak „wolne od GMO” str.

65

To są firmy, które dysponują dużym kapitałem. Firmy, które stać na lobbing, na dofinansowanie partii politycznych, na wynajmowanie agencji PR, na reklamę w mediach, a także na skuteczne wpływanie na decyzje urzędników. Zdarza się, że wynajęte osoby piszą na forach internetowych krytykę pod adresem naukowców, którzy dowodzą, że GMO jest szkodliwe. Świadomość tego, że w rzeczywistości mamy do czynienia z ostrą walką ekonomiczną, często gdzieś nam umyka. Może dlatego, że powszechnie stosuje się humanitarny argument dotyczący tego, że GMO pomoże nakarmić głodujący świat, że kończą się zasoby ziemi uprawnej, że liczba ludności na świecie przyrasta i nie ma wyjścia – musimy uprawiać GMO. Wobec takich argumentów większość z nas jest skłonna ulec. W mojej opinii, jest to jednak tylko element strategii marketingowej, opierającej się na ludzkich uczuciach humanitarnych – argument daleki od prawdy. Kontynuując wątek amerykański, chciałam nawiązać do właśnie negocjowanych umów handlowych pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Kanadą a Unią Europejską, tzw. „TTIP” oraz „CETA”. Rozmowy toczą się za zamkniętymi drzwiami bez udziału strony społecznej. Nie znamy zatem treści zapisów. Politycy europejscy i niektórzy ekonomiści podkreślają, że kwestia GMO w umowach nie pojawia się w ogóle lub jest marginalna. Czy zdaniem Pani Profesor faktycznie tak jest? Nie ufałabym tym zapewnieniom, bo jest to z całą pewnością element gry ekonomicznej pomiędzy Stanami a Europą. Tajne depesze ujawnione przez portal WikiLeaks jasno pokazywały, że ambasady amerykańskie w Europie jako jeden ze swoich celów strategicznych przyjmują właśnie propagowanie upraw GMO i żywności GMO w Europie. W ujawnionych dokumentach były użyte sformułowania, że Stany Zjednoczone są gotowe prowadzić wojnę gospodarczą z Europą w celu wpłynięcia na rządy poszczególnych krajów, by te zaakceptowały uprawy i import GMO. Te naciski są i będą. Światowa

Organizacja Handlu jest z całą pewnością uwikłana w wywieranie tych nacisków na Europę. Wszystko to dzieje się pod pretekstem wolnego handlu. Co oczywiście nie ma wiele wspólnego z wolnym rynkiem. Bo jak można mówić o niezakłóconej konkurencji, jeśli z jednej strony mamy takich gigantów finansowych, a z drugiej – rodzinne rolnictwo. Jestem więc sceptyczna i obawiam się, że w tym porozumieniu aspekt importu żywności GMO ze Stanów do Europy z całą pewnością jest brany pod uwagę. Jest jeszcze jedna kwestia dotycząca tego, jak koncerny będą próbowały obejść europejski sprzeciw wobec GMO. W tej chwili biotechnologia dysponuje nowymi metodami modyfikacji genetycznej. Mówiąc najogólniej, te techniki nazywamy „metodą edytowania genomu”. Nowa metoda różni się od dotychczasowych metod tym, że nie jest konieczne wprowadzanie obcego genu do rośliny, np. genu bakterii czy zwierzęcia. I oczywiście od razu pojawił się pomysł, żeby za pomocą metody edytowania genomu stworzyć rośliny odporne na herbicydy – z nadzieją, że wówczas można będzie ominąć europejskie prawo, które dotyczy tylko roślin modyfikowanych genetycznie, czyli takich, do których wprowadzono konstrukt genowy, zawierający obcy gen. Pojawił się kolejny argument, że w nowych roślinach nie stosowano transgenezy, jedynie zmieniono odrobinę naturalny genom rośliny. Problem jednak nie jest w technice, tylko w tym, że obydwa sposoby dają ten sam efekt – rośliny odporne na herbicydy. Upowszechnianie się zaś uprawy takich roślin jest ze wszech miar niekorzystne. Prowadzi to do zwiększenia chemizacji rolnictwa, do zatruwania środowiska, do produkcji skażonej żywności, do powstawania „superchwastów” odpornych na herbicydy, których nie ma jak usunąć. I to jest kolejne zagrożenie, które widzę na horyzoncie. W najbliższym czasie nie będziemy dyskutować o GMO, tylko spotkamy się z problemem takich samych modyfikacji zrobionych inną metodą. To już nie będzie GMO i powstanie problem, w jaki sposób się przed tym bronić.


Znakowanie żywności wolnej od GMO str.

66

Czyli w niedalekiej przyszłości będziemy mieć do czynienia z tym samym problemem, ale funkcjonującym pod nową nazwą? Tak. Jeszcze nie wiemy, jak dokładnie będzie się to nazywało, ale jest to pewnie nowa strategia koncernów dotycząca tego, w jaki sposób pokonać przeciwników GMO. Będzie inna nazwa, inna technologia, ale efekt – ten sam. Koncern będzie sprzedawał opatentowane ziarno siewne, które daje rośliny odporne na herbicydy. I znowu koncern będzie mógł sprzedawać jednocześnie herbicyd i nasiona. Większość zysków wraca do koncernów. Istnieje możliwość, że termin GMO w umowie „TTIP” i „CETA” faktycznie się nie pojawia, ale jest tam już uwzględniana nowa nazwa? Być może. To jest spekulacja, ale jest to możliwe. Jak zatem konsumenci mogą się skutecznie bronić przed wielkim biznesem dysponującym nieograniczonymi środkami? Przed zawieranymi sojuszami pomiędzy światem biznesu a światem polityki, na które bezpośrednio nie mamy wpływu? Jak działać skutecznie – to jest bardzo trudne pytanie. Ruchów społecznych jest wiele. Jest ich coraz więcej i są coraz skuteczniejsze. Przecież GMO to był pierwszy projekt, dla którego zebrano 1 milion podpisów pod Europejską Inicjatywą Obywatelską, wkrótce po wprowadzeniu tego mechanizmu przez Parlament Europejski. Parlament Europejski chyba nie spodziewał się, że obywatelom uda się uzbierać tyle podpisów. Struktury biurokratyczne zawsze będą się bronić przed tym, że społeczeństwo próbuje wpłynąć na losy pewnych kwestii takich jak GMO – ale i tak warto to robić. Należy też pamiętać, że każdego dnia każdy z nas głosuje przy kasie sklepowej. To, co wkładamy do koszyka i za co płacimy w sklepie, jest naszym konsumenckim wyborem.

Bycie świadomym konsumentem to jest mechanizm, który mamy w zasięgu ręki. Wybieranie określonych produktów, bojkotowanie innych – to są ogromne mechanizmy nacisku, które w zachodniej Europie działają naprawdę skutecznie. Przecież we Francji i Anglii wprowadzono przepisy dotyczące nie tylko znakowania żywności „wolne od GMO”, lecz także mięsa zwierząt, które były karmione paszą wolną od GMO. I to wywalczyli sobie konsumenci. To jest ten kierunek, w którym powinniśmy iść.


Czas na polski znak „wolne od GMO” str.

67

Innych mechanizmów nie mamy. Możemy oczywiście jeszcze zadawać pytania politykom i głosować na takich, którzy w parlamencie krajowym bądź europejskim będą reprezentować nasze stanowisko. Jeśli mówimy o tym, że tak ważne są nasze decyzje podejmowane w sklepie, co jeszcze możemy zrobić, żeby maksymalnie ułatwić wybór konsumentom na podstawie rzetelnej informacji o składzie i pochodzeniu produktów? Może powinniśmy wprowadzić oznakowanie wzorem innych krajów europejskich dla produktów wolnych od GMO? Z całą pewnością wprowadzenie takiego oznakowania to dobry pomysł i działania ruchów konsumenckich powinny wywierać presję w tej materii. Co ciekawe – spotkać na półkach sklepowych produkt oznakowany „zawiera GMO” jest wyzwaniem. I rodzi się pytanie, czy takich produktów rzeczywiście nie ma w handlu, czy jest to zaniedbanie producentów, którzy nie stosują oznaczeń mimo takiego obowiązku? Czy ktoś to kontroluje? Jeśli nie, możemy wymusić na agencjach rządowych, żeby to rzetelnie sprawdzały, warto w Polsce przeprowadzić akcję społeczną, która odbyła się we Francji i Anglii, a polegała na wysyłaniu masowych listów do sieci handlowych z pytaniem, czy dają gwarancję, że konkretne produkty nie zawierają GMO. Jeśli będą masowe naciski tego typu, to w pierwszym momencie sieć odpowie, że wszystko jest super i nie ma się o co martwić. Jak się zażąda dowodów, to się okaże, że nie mogą przedstawić dowodów, a jak się zagrozi bojkotem wyrobów sprzedawanych u nich, to w końcu ulegną i zagwarantują sobie dostawy atestowanych produktów, wolnych od GMO. Wiemy z doświadczeń, np. niemieckich, że kiedy pojawiają się produkty oznakowane „wolne od GMO”, cieszą się dużą popularnością wśród konsumentów. Co może oznaczać wybór marki „wolne od GMO”?

Wybór marki „wolne od GMO” nie zawsze jest wyrazem obaw przed żywnością GMO. Często jest podyktowany np. wolą wspierania lokalnych producentów żywności, a nie wielkich koncernów. Dlatego oznakowania są tak ważne, żeby konsument miał możliwość wyboru produktów zgodnie ze swoimi zapatrywaniami. W Polsce pojawiają się pierwsze jaskółki. Carrefour wprowadził pod swoją marką kurczaka karmionego paszą wolną od GMO, Zott – mozzarellę, a Bonduelle – kukurydzę… Gdziekolwiek jestem za granicą, to patrzę na to, co jest na półkach sklepowych i na oznakowaniach. Najbardziej mnie pasjonuje sytuacja na Ukrainie. Tam jest mnóstwo produktów oznakowanych „wolne od GMO”. Jest papier toaletowy wolny od GMO, czekolada wolna od GMO, piwo wolne od GMO. Naprawdę mnóstwo produktów, co pokazuje siłę tego wyróżnika. Ktoś wpadł na pomysł, że jest to dobry chwyt marketingowy. Z Gruzji przywiozłam


Znakowanie żywności wolnej od GMO str.

68

etykietkę serka wiejskiego, na którym było oznakowanie „wolne od GMO”. Zatem nie tylko w zachodniej Europie, w której ruchy konsumencie są silne, działające od wielu lat, dobrze zorganizowane, lecz także w krajach, z naszej perspektywy bardziej peryferyjnych, jest świadomość, że marka „wolne od GMO” tworzy przewagę konkurencyjną. Dlatego wcale się nie dziwię koncernom biotechnologicznym, że boją się oznakowania „wolne od GMO”. Może skoro coraz więcej krajów wprowadza oznakowanie dla produktów wolnych od GMO, to przyszedł czas na Polskę? Mam wielką nadzieję.




IN STYTUT SPRAW OBYWATE LSKICH str.

71

instytut spraw obywatelskich Głos Obywateli

Jak działamy?

Instytut Spraw Obywatelskich (INSPRO) jest organizacją pozarządową niezależną od partii politycznych. Od 2004 roku słuchamy głosu obywateli i zamieniamy go w czyn. Naszym celem są systemowe zmiany społeczne. Marzy nam się Polska szczęśliwych obywateli, którzy czują się odpowiedzialni za swoją rodzinę, dom, ulicę, miasto i państwo. Marzy nam się Polska ułatwiająca obywatelom dbanie o dobro wspólne i angażowanie się w życie publiczne. Marzy nam się Polska, w której władza słucha obywateli i razem z nimi polepsza jakość codziennego życia.

Wprowadzamy zmiany społeczne dzięki łączeniu działań eksperckich (think tank) z oddolną mobilizacją obywatelską (action tank). Naszą specjalnością są kampanie obywatelskie oraz działania rzecznicze i strażnicze. Przeprowadzamy akcje mobilizacyjne, organizujemy debaty i konferencje, animujemy zbiórki podpisów pod petycjami, opracowujemy ekspertyzy i raporty, inicjujemy happeningi i pikiety, monitorujemy i kontrolujemy, szkolimy i doradzamy, prowadzimy dialog z decydentami.

Inicjatywy INSPRO


str.

72

Dołącz do nas!

Twoja cegiełka

Zapraszamy do społeczności INSPRO, którą tworzą aktywni Obywatele. Łączą nas marzenia i pragmatyzm przekuwania ich w czyn. Jeśli są Ci bliskie nasze cele i szukasz przestrzeni do działania, dołącz do nas! Oferujemy wyzwania i przygodę. Oferujemy know-how i doświadczenie. Oferujemy ciekawość i radość działania. Czekamy na tych, którzy chcąc zmieniać Polskę, zaczynają od siebie. Czekamy na Ciebie.

INSPRO swoją niezależność w osiąganiu celów opiera na czterech źródłach finansowania. Działamy dzięki wsparciu darczyńców indywidualnych, biznesowych, publicznych oraz dzięki klientom kupującym nasze usługi. Szczególnie ważne jest dla nas wsparcie od Sympatyków naszych inicjatyw – aktywnych Obywateli.

Więcej o INSPRO Chcesz wiedzieć więcej, odwiedź naszą stronę internetową: www.inspro.org.pl. Jesteśmy też na: @fundacja.inspro

@INSPROmedia

@Rafal_Gorski

Pomóż nam wygrywać w sprawach ważnych dla nas wszystkich. • Przekaż darowiznę na numer konta INSPRO: 11 8784 0003 0005 0010 0013. Kwotę darowizny możesz odliczyć od podstawy swojego opodatkowania! • Przekaż nam 1% swojego podatku: KRS 0000191928. • Zamów usługę oferowaną przez Grupę INSPRO, która jest spółką działającą dla zysku społecznego: www.grupainspro.pl.


str.

73

JAK MOŻESZ POMÓC?

ZOSTAŃ NASZYM DARCZYŃCĄ ZOSTAŃ NASZYM WOLONTARIUSZEM POLEĆ NAS ZNAJOMYM

ZAMÓW NASZE USŁUGI

WWW.INSPRO.ORG.PL


Federacja Zielo nych – Grupa Krakowska str.

74

Federacja Zielonych – Grupa Krakowska Federacja Zielonych – Grupa Krakowska to stowarzyszenie, którego główne obszary działania to poprawa jakości życia (w tym promocja zdrowej żywności wolnej od GMO), ochrona środowiska, aktywizacja obywateli, zrównoważony transport. Realizowane przez Federację działania kierowane są do społeczności lokalnych, aktywistów, decydentów oraz innych organizacji pozarządowych. Mają zarówno lokalny, jak i ogólnopolski zasięg. FZGK współpracowała i/lub współpracuje z wieloma podmiotami, m.in. Koalicją na Rzecz Obrony Polskiej Wsi, Polskim Klubem Ekologicznym,

Stowarzyszeniem Kraków Miastem Rowerów (KMR), Stowarzyszeniem Zielone Mazowsze. FZGK ma także duże doświadczenie w działaniach monitorujących, aktywizacyjnych i partycypacyjnych. Działacze organizacji interweniują w obronie praw obywatelskich, przygotowują i wysyłają do odpowiednich organów miejskich, urzędów i instytucji pisma, analizy, stanowiska i apele. Stowarzyszenie jest rozpoznawalną w Krakowie grupą, zapraszaną do zabierania głosu w mediach, współpracuje z przedstawicielami władz, z lokalnymi autorytetami, naukowcami.



Jesteśmy przekonani, że konsumenci w Polsce powinni mieć zagwarantowaną możliwość wyboru odpowiednio oznaczonej żywności wytworzonej bez udziału GMO. Czytelne etykiety warto promować, gdyż wciąż mamy niepełną wiedzę na temat długofalowego wpływu tej technologii na nasze zdrowie i środowisko, w którym żyjemy. Przedstawiamy Państwu raport przygotowany w ramach kampanii „Wolne od GMO? Chcę wiedzieć!”. Jest on wynikiem wspólnej pracy Instytutu Spraw Obywatelskich (INSPRO) i Federacji Zielonych – Grupa Krakowska. [...] W raporcie podkreślamy, że zmiana społeczna jest możliwa tylko dzięki nawiązywaniu szerokich koalicji. Potrzeba szczególnego sojuszu z udziałem konsumentów, organizacji społecznych, rolników, producentów i dystrybutorów żywności i pasz oraz decydentów. W jedności siła. Skoro w wielu krajach (m.in. w Niemczech, Francji i Austrii, ale również w Słowenii) oraz prywatnych sieciach handlowych (np. Carrefour) wprowadzono omawiane znakowanie, to dlaczego nie w Polsce? (fragment Wstępu do raportu)

ISBN 978-83-936035-9-6 Publikacja bezpłatna


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.