ZASTYGŁE CIAŁA. O AKTORACH Aktor jaki jest, każdy widzi: „albo ekspresja, albo depresja” (IX_FGI_1). Jak pracuje nad postacią, osadza się w roli, gra, jest oglądany, buduje więź z publicznością – wtedy jest w swoim żywiole, zyskuje to, co go napędza, błyszczy! Jeśli nie może próbować i grać, jeśli zostaje odcięty od emocji swoich postaci, jeśli się nie wczuwa, nie ucieleśnia, nie uzewnętrznia, nie przeżywa – wówczas „zamyka się w sobie” (V_IDI_2), tęskni za kreowanymi rolami, za kondycją fizyczną i scenicznymi relacjami, ledwo czuje się sobą. Czas bez grania to doświadczenie, które uderza w tożsamość aktora, zabiera coś najważniejszego w tym zawodzie: To pierwsze doświadczenie w moim życiu, że ja nie będę na scenie osiem miesięcy, creepy trochę, po ośmiu miesiącach jest się już innym człowiekiem… (I_FGI_1). Kostium założyć, światło poczuć na twarzy…! To jest coś, od czego my jesteśmy uzależnieni. Więc jak tego przez długi czas nie ma, to się trochę robi niewygodnie. Jest to jakiś taki bodziec, tak jak ci, co skaczą na bungee, bo potrzebują wrażeń, albo chodzą na imprezy przebierane, tak my gramy spektakle. To jest to, co nas utrzymuje w poziomie adrenaliny na co dzień. Dziwnie jak tego nie ma (XI_IDI_3). Brak grania na scenie to powolne umieranie dla aktora (I_A_31). Istnieje pewien twórczy imperatyw, który cechuje artystów. Granie daje im energię, spełnienie, równowagę. Bycie kimś innym na scenie pozwala im czuć się sobą, odnaleźć się w aktorstwie. Dlatego aktor pozbawiony możliwości ekspresji scenicznej czuje się jakby nie na miejscu. Albo ekspresja, albo depresja! Opowieść o aktorach w pandemii to opowieść o zastygłych ciałach – nieużywanych narzędziach pracy, wyciszonych emocjach scenicznych i zapomnianych rolach teatralnych. To czas, który rodzi podszyte lękiem pytania i wątpliwości:
20