Klamra 2017 - nr 5/8

Page 1

Toruń, Akademickie Centrum Kultury i Sztuki „Od Nowa” NUMER 5/8

18 - 25 marca

KLAMROWA GAZETKA FESTIWALOWA

NIE Z TEGO ŚWIATA Czwartego dnia trwania festiwalu Klamra – zasnąłem. Tak, dobrze przeczytaliście. Zasnąłem, a przynajmniej tak mi się wydawało, bo to co miałem przed oczami nie mogło być z tego świata. Kiedy zająłem miejsce na widowni, a spektakl jeszcze się nie zaczął, od razu zwróciłem uwagę na scenografię i coś się we mnie poruszyło. Jakaś ukryta głęboko część mnie wiedziała, że zaraz wydarzy się coś niezwykłego, coś co przyjdzie mi zapamiętać na bardzo długo. Nie myliłem się. Spektakl Kantor_Tropy: Collage teatru Amareya przeniósł mnie w niezwykły świat, który ciężko mi porównać do czegolwiek. Owszem, możnaby przytoczyć tu Kantora i Hijikatę, ale... NIE! To jest coś więcej. Może przez taniec? Może przez połączenie spojrzenia dwóch kultur? Możliwe, że jeszcze przez coś innego. Tego do końca nie wiem, wiem jednak napewno, że ten spektakl ma w sobie pewną magię oraz tajemnice które mnie urzekły. Zastanawiałem się jak potraktować tę recenzję. Jest ona dla mnie sporym wyzwaniem, bo opisać coś, co mówi o rzeczach, o których nie potrafią opowiadać słowa jest naprawdę trud-

22 MARCA, 2017

no. Postanowiłem więc opowiedzieć Wam o tym spektaklu tak jak dobremu koledze – prosto i szczerze. Opowiem snując przypuszczenia dlaczego pewne sprawy pokazano tak, a nie inaczej, ale również bez sztucznego udawania, że wszystko było dla mnie jasne, a więc... do dzieła! Jak już wcześniej wspomniałem czułem się jakby spektakl był snem. Projekcją moich lęków i niepewności, zlepkiem

macie takie skojarzenia, ale mi wydaje się ona conajmniej niepokojąca. Innym elementem wywołującym skojarzenia ze senem są nieruchome pozy aktorów, którzy patrzą przed siebie pustym wzrokiem. Takie chwile ciszy, zawieszenia czasu, które wydają się nienaturlne i niespotykane w codziennym życiu. Kolejną sprawą jest muzyka. Zaryzykuję stwierdzeniem, że każdy z czytelników ma takie chwile, że nie może zasnąć. Próbuje,

losowych obrazów z mojego życia, pewną przygodą, a także walką z samym sobą. W tym że śnię utwierdziła mnie kołysanka śpiewana przez aktorkę na scenie. Zresztą bardzo straszną kołysankę: Na Wojtusia z popielnika. Nie wiem czy Wy również

ale mu to nie wychodzi- ja też tak mam. Na ratunek przychodzi mi wtedy muzyka. Słucham kilku piosenek i to sprawia, że przenoszę się do tego drugiego świata. Co jakiś czas słyszę jednak fragmenty muzyki jakby we śnie. W tym spektaklu to

1


właśnie było pokazane. Urwane fragmenty powracające co jakiś czas jakby z drugiego świata, ze słuchawek które założyliśmy na uszy, przed snem. Wspomniałem o lękach i niepokojach. Pisząc to miałem na myśli sceny takie jak uczta, na której podano kości, mięso przywiązane do szyi, owijanie bohatera papierem lub obrusem z wcześniej wspomnianej uczty. Spytajcie znajomych o najstraszniejsze sny jakie mieli. Zróbcie taki eksperyment. Sądzę, że coś z tych rzeczy może się tam znaleźć. Mnie prześladował w dzieciństwie pewien sen w którym nie mogłem wyjść z klatki schodowej, starałem się wejść na samą górę lub zejść na sam dół, ale ona nigdy się nie kończyła, co powodowało we mnie ogromny strach. Nie rozumiem tego snu a mimo to wiem, że ma jakiś sens, że jest projekcją moich lęków. Tak samo było w spektaklu. Była to też przygoda. Chcia-

łem oglądać ją jak najdłużej, pragnąłem aby się nie skończyła. Wielkie wrażenie wywarła na mnie scena, w której aktorzy próbowali przerywać niewidzialne ściany. Najpierw była to ściana oddzielająca podest od parkietu, a później parkiet od widowni. Brali oni rozbieg i starali się przebić siłą tę barierę. Pierwszą udało im się pokonać, drugiej już niestety nie. My, widzowie byliśmy innym światem, niedostępnym dla tych postaci. Nie da się przenosić rzeczy ze snu do r z e c z y w i s to ś c i tak samo, jak nie da się powrócić ze świata zmarłych do świata żywych. Chciałbym odwołać się jeszcze do dwóch rzeczy: do tańca i do kostiumów. Oba elementy wydawały mi się pierwotne albo rytualne. Może nawet jedno i drugie. Wyobraziłem sobie, że taki stróje nosiłby czło2

wiek, który jest wykrztałcony i inteligentny, znany ze swojej racjonalności, jednak w pewnym momencie przeniesiony na grunt, którego nie może wytłumaczyć nauką. Gdzieś, gdzie jego myślenie na nic się nie przydaje i staje się człowiekiem pierwotnym, został do tej roli zdegradowany. Taniec zaś skojarzył mi się, w połączeniu z muzyką, z rytuałem który ma coś przywołać i sprawić, żeby coś zaistniało. Może żeby ubłagać kogoś o przebaczenie lub za coś podziękować. Wszystko tu było wieloznaczne, tajemnicze i pociągające. Według mnie ten spektakl był czymś niezwykłym. Czułem się jakbym istniał poza czasem, jakby ktoś zaprosił mnie w inny świat, który zrozumiem dopiero po śmierci. Mam nadzieję, że nie nadejdzie ona zbyt szybko, bo chciałbym żeby Klamra jeszcze nie raz zapewniła mi taką dawkę emocji. Bartłomiej Zaleśkiewicz


TRUDNO ZNALEŹĆ POWÓD, DLA KTÓREGO ZACZĄŁEM TAŃCZYĆ WIĘC GO WYMYŚLIŁEM Czwarty dzień Klamry został zwieńczony filmem pt.: Mr. Gaga w reżyserii Tomera Heymanna. Maksymalnie wypełniona sala Niebieskiego Kocyka z napięciem oczekiwała na pierwsze ujęcia traktujące o izraelskim wizjonerze tańca, choreografie, twórcy Gaga – Omarze Naharinie. Naharin jest bez wątpienia jednym z czołowych przedstawicieli świata tańca współczesnego. Jego podejście do kwestii ruchu w znaczący sposób odmieniło cały obecny świat tej dziedziny. Izraelczyk do 22 roku życia bazował jedynie na własnych wyobrażeniach w temacie tańca. Dopiero po osiągnięciu tego wieku zapisał się do grupy Batsheva Dance Company, którą po powrocie ze Stanów Zjednoczonych objął jako dyrektor artystyczny.

żeniami osiągnął w dziedzinie tańca szczebel, który zatkał usta wszystkim wysnuwającym teorie na temat odpowiedniego wieku na rozpoczęcie profesjonalnej kariery tanecznej. Bez wątpienia ogromny wpływ na rozwój artystyczny Naharina miała jego żona – wspaniała tancerka odznaczająca się niecodziennym wyczuciem rubato. Ową płynność znajdziemy przecież także w języku Gaga, będzie ona jednym z podstawowych założeń tejże gramatyki tańca. Oprócz mistrzowskiego warsztatu nie można nie zwrócić uwagi na sposób myślenia Izra-

(swoją drogą skąd, jak nie z myślenia o tańcu wziął się warsztat?). Zapadającym w pamięć był moment, w którym opowiadał On o swoim głuchoniemym bracie bliźniaku, z którym rodzina porozumiewała się za pomocą tańca. Przez większą część filmu widz był przekonany, że właśnie na tym gruncie wykiełkowała u młodego Izraelczyka miłość do wszelkich form ruchu. W późniejszym czasie Naharin demaskuje swoje kłamstwo, które nie zostaje jednak suchym faktem – pozwala widzowi na dostrzeżenie niezwykle skomplikowanej, dążącej do motywacji wszelakich zachowań, osobowości. Trudno znaleźć powód, dla którego zacząłem tańczyć więc go wymyśliłem. Przytoczona histora zdaje się być najlepszą alegorią, najdokładniejszym opisem istoty języka tańca Gaga. Ruch tancerza ma wynikać z komunikacji. Komunikacji wnętrza z zewnętrzem, pasjonującej rozmowy psychiki z fizycznością. Każdy gest bazujący na Gaga, każdy ruch musi być wykonany z największą precyzją. Nie sięgamy jednak po półśrodki, W znakomity sposób ukazu- elczyka o tańcu. Myślę, że wiele nie oszukujemy widza maskoje to ewenement jakim było osób zgodzi się ze mną w twier- waniem niedoskonałości. Tanjego samokształcenie w tej dzeniu, że to właśnie dzięki nie- cerz powinien słuchać swojego materii. Podążając za własny- mu, a nie perfekcyjnej techni- ciała, rozumieć jego motywacje mi odczuciami oraz wyobra- ce, Naharin osiągnął tak wiele i dopiero wtedy przekuwać je 3


w ruch. Aby być w tańcu i z tańcem szczerym, trzeba odnaleźć w sobie wenętrzne determinanty – bez tego nawet najlepszy tancerz będzie tylko tanią imitacją prawdy o ruchu. Mr. Gaga jest dokumentem zrealizowanym w niezwykle osobliwy sposób. W pewnym sensie łamie zasady klasycznego filmu dokumentalnego. Poprzez swoją malarskość czy teatralność, która wybiega również poza ujęcia stricte ukazujące teatr tańca, film Heymanna sprawia, że widz ma ochotę po prostu patrzeć i podziwiać. Trudno mi zaliczyć ten film również do kategorii typowej biografii. Oglądający jest porwany w świat Omara Naharina rękami jego własnej twórczości, która zdaje się nie być tylko treścią filmu, ale wychodzi poza, obejmuje formę, otacza ją. Kolorowe kadry ze spektakli przeplatane archiwalnymi nagraniami, dokumentującymi ścieżkę kariery Naharina pozwalają na realną, pozbawioną iluzji podróż w niezwykły świat nie tylko tańca, ale również idei. Monika Sieklucka

REDAKTOR NACZELNY: Grzegorz Kaźmierski

ZESPÓŁ REDAKCYJNY: Iza Radtkowska, Monika Sieklucka, Monika Muchlado, Natalia Wójcik, Bartek Zaleśkiewicz, Kamil Syryczyński, Paweł Kostrzewa

BOGACTWO JUBILEUSZU

aktorską utworami wykonywanymi na żywo, a Maciej Adamczyk rozbawił publiczność do łez popzez stand-up, Za nami półmetek festiwalu. w którym szukał odpowiedzi Przez cztery dni mogliśmy nana pytanie Jak nie oszaleć ze sycić się różnorodnością treści, szczęścia. Czym zaskoczą nas ale warto zauważyć – w jeszcze twórcy w kolejnych dniach fewiększej mierze formy. Jubilestiwalu? Pozostaje nam czekać usz Klamry wybrzmiewa z niez niecierpliwością. małą siłą na płaszczyźnie doPrzed nami jeszcze drugie tyle boru środków artystycznego wspaniałych, teatralnych przewyrazu przez zespoły teatralżyć i artystycznych zaskoczeń. ne. Na scenie do tej pory wiW dzisiejszym dniu natomiast downia miała styczność z najrusza głosowanie na nagrodę różniejszymi obliczami teatru. publiczności. Na stoisku, osoby Poprzez taniec, swoje historie posiadające karnet na wszystwyrazili Katarzyna Chmielewkie spektakle, będą mogły ska, spacerująca po emocjoodebrać karty do głosowania. nalnych pomieszczeniach oraz W sobotę natomiast nastąpi Amareya, którą z zapartym uroczyste wrzucenie głosów tchem oglądaliśmy na klamrodo urny. wej scenie ubiegłego dnia. TeCzy zwycięzca zaprezentoatr Kana wplótł w swój spekwał się w pierwszych dniach takl element lalkowy w postaci festiwalu? A może dopiero go pacynek będących reprezentazobaczymy? Tego wszystkiecją bohaterów. Parantela w wygo dowiemy się już niebawem, konaniu Wrocławskiego Tea tymczasem serdecznie zaatru Radioaktywnego zabrała praszamy do oddania swojego nas w podróż po „widzialnym głosu! słuchowisku”, włączając w to Monika Sieklucka również elementy plastyczne. Gdynia Główna/Stajnia Pegaza raczyła swoich odbiorców zakrawającymi na piosenkę FESTIWAL DOFINANSOWANY ZE ŚRODKÓW:

PATRONAT MEDIALNY:

KOREKTA: Monika Sieklucka KOORDYNACJA: Magdalena Szymańska ZDJĘCIA: Paula Gałązka

SKŁAD: Daria Murawska

WYDAWCA: ACKiS „Od Nowa”

PARTNERZY FESTIWALU:

Kod dostępu do wersji rozszerzonej: https://www.facebook.com/skt.umk/

4


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.