Kominek wzbudza emocje. Budzi pozytywne skojarzenia i jest elementem, bez którego wiele osób nie wyobraża sobie domu. Dlaczego? Kilka osobistych wypowiedzi znanych przedstawicieli różnych środowisk przybliża powody, dla których warto wprowadzić kominkowy ogień do naszych domów.
Jako architekt nie wyobrażam sobie domu jednorodzinnego bez kominka. Kominki były zawsze obecne w moim życiu. Pierwszy pamiętam z domu rodzinnego. Rodzice nigdy w nim nie rozpalali ognia, bo był źle zbudowany i dym wracał do środka. Kolejny znajdował się w domu, do którego jeździliśmy na wakacje, nie dawał on jednak ciepła. Za to sąsiadująca z nim opalana drewnem kuchnia stanowiła prawdziwe serce domu. Kolejne kominki pojawiały się w nowym domu rodziców zbudowanym pod koniec lat 90. Były to pieco-kominki, zwane przez nas kozami i piec chlebowy. Wkrótce dołączył do nich secesyjny piec kaflowy, a jedna z kóz zastąpiła kominek z domu wakacyjnego. Te transformacje i kolejne życia urządzeń są tylko jednym z dowodów na niezwykłość urządzeń ogniowych na tle innych elementów wyposażenia domów.
Mam bardzo osobisty stosunek do kominków. Jedne z najlepszych momentów mojego życia to te, które spędzam z moją rodziną i przyjaciółmi przy cieple rozżarzonych płomieni. To nie jest tak, że kominek sam w sobie daje mi taką przyjemność. Ja po prostu uwielbiam nosić drewno z drewutni i układać je uważnie przed wejściem do domu. Uwielbiam też rozpalać ogień. Lubię zwłaszcza ten moment, gdy z jednej zapałki powstaje imponujący płomień. Zawsze jestem bardzo dumny z „mojego” ognia. Z kolei widok wygaszonego paleniska w zimie napawa mnie smutkiem. Kominki kreują atmosferę i ciepło, dlatego robienie im zdjęć jest inspirujące.
Na zawsze zapamiętam cudowny piec chlebowy i zapach świeżo upieczonego chleba. Czy też późniejszy nabytek – kominek. Z jego względu zawsze cieszyłam się na zimę, bo wtedy w nim paliliśmy. Nie codziennie, bo rodzice dojeżdżali do pracy w mieście, więc palenie było świętem. Zdarzało się, że uruchamialiśmy go – jak to na wsi – z konieczności, gdy były przerwy w dostawie prądu. Wtedy przy kominku spędzaliśmy wieczory, odrabialiśmy lekcje, graliśmy, bawiliśmy się i rozmawialiśmy. Są to ciepłe i miłe wspomnienia.