56.KFF - Gazeta Festiwalowa nr 2

Page 1

2 4 31 MAJA - 1 CZERWCA 2016 | WWW.KRAKOWFILMFESTIVAL.PL

SMOK SMOKÓW DLA POLSKIEGO MISTRZA DOKUMENTU

KWARTET OSOBOWOŚCI

Konkurs dokumentalny w 56. odsłonie powierzono Klausowi Ederowi. Niemiecki krytyk filmowy przez lata opowiadał o kinematografii w różnorakich mediach: radiu, telewizji, kinie, literaturze, a nawet internecie. Międzynarodowa Federacja Krytyków Filmowych doceniła jego zasługi i od 1987 piastuje tam urząd sekretarza generalnego. W tegorocznej edycji wraz z: Karoliną Bielawską, Hussainem Currimbhoyem, Amirem Labakiem oraz Michelem Nollem wybierze najlepszy tytuł dokumentalny. Najbardziej wyczekiwany przez rodzimych widzów werdykt to ten dotyczący polskiej produkcji. Przewodzenie jury składającemu się z takich

osobistości, jak: Enrico Vannucci, Nancy Phelps, Aleksandra Maciuszek i Benjamin Cleary, powierzono Joannie Kos-Krauze. Reżyserka i scenarzystka najbardziej znana jest z kooperacji ze swoim mężem Krzysztofem Krauzem, z którym zrealizowała wielokrotnie nagradzane obrazy, jak „Mój Nikifor”, „Papusza” czy „Plac Zbawiciela”. Nad wyłonieniem zwycięzcy wśród krótkich metraży czuwa Ewa Puszczyńska. Producentka filmowa, wykładowczyni łódzkiej PWSFTViT oraz słynnej Szkoły Wajdy. Jednym z największych sukcesów jest wyprodukowanie nagrodzonej Oscarem „Idy”. Agnieszka Glińska, Stefan Laudyn, Agnieszka Zwiefka, Ewa Sobolewska to pozostali członkowie jury krótkometrażowego. Ostanim, czwartym konkursem jest DocsMusic, do przewodniczenia którego zaproszono Michaela Lindsaya-Hogga. Człowiek-orkiestra: re-

Żeby nie bolało

Cztery konkursy, kilkanaście tytułów w każdej sekcji. Jednocześnie ogromna odpowiedzialność, ale i radość z możliwości przekazania ostatecznego werdyktu. Kto w tym roku decyduje o zwycięzcach?

żyser teatralny, filmowy, teledysków, scenarzysta, producent, a po godzinach i malarz. Rolling Stonesi, Beatlesi i The Who to zespoły, których muzyka została okraszona jego realizacjami. W selekcji pomagają Johannes Klein i Elizabeth Radshaw. Z niecierpliwością czekamy na wszystkie werdykty. A poznamy je już w sobotę. Angelika Ogrocka

A gdyby tak się stało

A gdyby tak się stało

Marcel Łoziński jest niezaprzeczalnie jednym z rekordzistów KFF-u. Pierwszy raz został uhonorowany za film „Wizyta” w 1975 roku nagrodą specjalną w konkursie ogólnopolskim. Już w roku następnym otrzymał Grand Prix festiwalu, nagrodę Złotego Lajkonika za swój film dyplomowy „Zderzenie czołowe”. Od tego czasu zdobył 12 nagród i 2 dwie nominacje. Ostatnią nagrodę – Srebrnego Smoka – otrzymał w 2013 roku za pełnometrażowy film „Ojciec i syn w podróży”. Krótko mówiąc, przyszedł najwyższy czas na ostateczne uhonorowanie całokształtu jego twórczości. Profesor Tadeusz Lubelski tak tłumaczy decyzję kapituły: „Rada Programowa postanowiła przyznać tegorocznego Smoka Smoków Marcelowi Łozińskiemu za absolutną wierność filmowi dokumentalnemu, a w ramach tej wierności - za poszerzenie jego możliwości wyrazowych. Najpierw, przez wiele lat poszerzenie to dotyczyło badania, środkami kina dokumentalnego, stanu świadomości społeczeństwa poddawanego ustrojowej opresji. Potem, począwszy od lat 90. - zadawania przez dokumentalistę pytań ostatecznych, o strach, przemijanie, związki z najbliższymi, i zarazem o uprawnienia do ich zadawania”. Zanim w 1967 rozpoczął studia na wydziale reżyserii łódzkiej szkoły filmowej, w 1965 ukończył Wydział Łączności na Politechnice Warszawskiej i przez kilka lat pracował w warszawskiej Wytwórni Filmów Dokumentalnych jako inżynier dźwięku. W 1980 roku jego dwa filmy zostały zablokowane przez cenzurę, z powodu czego został wyrzucony z Wytwórni Filmów Dokumentalnych. Mimo że

tego samego roku został przywrócony do pracy, w okresie stanu wojennego, nie nakręcił ani jednego autorskiego filmu dokumentalnego. Prowadził jednak filmową dokumentację najważniejszych momentów z okresu działania „Solidarności”. Powrócił w 1986 roku filmami „Moje miejsce” czy „Ćwiczenia warsztatowe”. Jego najszerzej znany film, za który otrzymał nominację do Oscara – „89mm od Europy” – powstał już w nowym ustroju politycznym, w roku 1993. „89mm” pojawiające się w tytule to różnica w szerokości torów między krajami byłego ZSRR a krajami Europy. Ta mityczna granica rozdzielająca dwa zupełnie inne światy przebiega w polskim mieście Brzeście. Ten film, jak i również dwa inne – równie szeroko znane i nagradzane – „Wszystko może się przytrafić” i „Poste Restante” – zobaczymy podczas ceremonii wręczenia nagrody Smoka Smoków w Kinie Kijów 31 maja o godzinie 18:00. Anna Mazurek CEREMONIA WRĘCZENIA NAGRODY SMOKA SMOKÓW wtorek, 31 maja, godz. 18:00, Kino Kijów

Próba mikrofonu

Nagrodę Smoka Smoków otrzyma w tym roku wybitny dokumentalista Marcel Łoziński. Jego filmy zalicza się do ścisłej czołówki polskiego dokumentu. Nagradzany na całym świecie reżyser otrzyma nagrodę na wyjątkowo ważnym w jego karierze Krakowskim Festiwalu Filmowym.


ZA KULISAMI FILMOWEJ BRANŻY. KFF INDUSTRY ZONE Krakowski Festiwal Filmowy to dla twórców nie tylko możliwość pokazania swoich dzieł na srebrnym ekranie i szansa na odebranie nagrody w trakcie gali zamknięcia. To także KFF Industry Zone – szereg branżowych imprez i projektów, które pomogą filmowcom wrócić w przyszłym roku z jeszcze lepszymi filmami, bądź postawić swoje nogi po raz pierwszy na kolejnej edycji Krakowskiego Festiwalu Filmowego. Jedną z głównych części KFF Indsutry Zone jest Krakow Film Market - targi filmowe (trwające od 30 maja do 4 czerwca, przez większość czasu festiwalu), w trakcie których filmowcy z Polski i całego świata mają okazję zaprezentować swoje filmy i projekty, nawiązać kontakty z innymi osobami z branży filmowej, czy wymienić się doświadczeniami z innymi twórcami. Organizatorzy wybrali ponad 250 dzieł z krajów całego świata, w tym Polski, Szwecji, Danii czy Grecji, które będzie można obejrzeć w ramach cyfrowej wideoteki. Twórcy będą mieli także możliwość spotkania z ekspertami, zajmującymi się dystrybucją, czy programowaniem festiwali filmowych. Niezwykle intrygującą częścią tegorocznego KFF Indsutry Zone jest KRK Interactive – sekcja poświęcona opowieściom z pogranicza filmu oraz sztuki interaktywnej (4.06, 12:-14:30, MOS) Zaprezentowany zostanie projekt Storm, który za pomocą technologii VR wrzuca odbiorcę do samego środka burzy śnieżnej i stawia mu za cel przetrwanie. Następnie ze swoją prezentacją wystąpi Carl Guyenette, współtwórca efektów specjalnych do największych hollywoodzkich produkcji (Skyfall, Kingsman: Tajne Służby czy Wyścig to tylko niektóre z filmów w jego CV), który opowie o możliwościach zastosowania wirtualnej rzeczywistości w rozwoju ludzkiej empatii. Jednak jedną z najważniejszych części KFF Industry Zone pozostają pitchingi, dzięki którym polscy twórcy mają okazję zaprezentować oraz opowiedzieć o swoich filmach w momencie, gdy znajdują się jeszcze w fazie produkcji. W pitchingach uczestniczą co roku między innymi reprezentanci festiwali, telewizji, dystry-

butorzy oraz agenci sprzedaży z polski i świata – wszystkie instytucje, które mogą włączyć się w produkcję filmów i pomóc im ujrzeć światło kinowe. W tym roku są to trzy prezentacje: jedna dla filmów animowanych (które odbędzie się 31 maja) i dwie dla dokumentów (2 i 3 czerwiec). Animated in Poland to filmy animowane w ostatnich fazach produkcji. Dzieła debiutantów, jak i weteranów kina animowanego, absolwentów i, w wielu wypadkach, jeszcze młodych studentów szkół artystycznych. Wśród nich znajduje się między innymi „Samotność” Igora Krawieckiego i Betiny Bożek – film animowany na podstawie prozy Brunona Schulza. Docs to Start to dokumenty we wczesnych fazach produkcji, na etapie rozwoju i pierwszych zdjęć. Pitchingi dla ich twórców to okazja do pozyskania koproducentów i inwestorów. Na swoją realizację czekają tak fascynujące projekty jak film o gwieździe Drag Queen z okresu PRLu („Boyleska” Bogny Kowalczyk), Jerzym Górskim - narkomanie, który po rzuceniu nałogu został mistrzem świata w triathlonie („Bieg” Kacpra Lisowskiego), czy o byłej miss piękność, obecnie kierowcy tira, która postanawia wyruszyć z pomocą humanitarną do obozu w Libanie („Truckling Girl” Edyty Wróblewskiej). Ostatnie pasmo to Docs to Go, poświęcone filmom dokumentalnym w ostatnich już etapach produkcji, znajdujących się na ostatniej prostej w drodze na ekrany filmowe. Reprezentowane zostaną między innymi filmy takie jak: „Miłość bezwarunkowa” Rafała Łysaka – film o miłości pomiędzy 80 letnią konserwatywną katoliczką, a jej wnukiem gejem, czy „Sztuka zrozumienia” Mateja Bobrika o grupie japońskich studentów rozpoczynających studia na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu w Tokio. Mam nadzieję, że wszystkie projekty trafią za rok na 57. edycją KFFu. Trzymam kciuki! Konrad Kyrcz

Ucho wewnętrzne

WEWNĘTRZY ŚWIAT MIKOŁAJA TRZASKI Bohater filmu „Ucho wewnętrzne” Szymona Uliasza i Magdaleny Gubały to uznany saksofonista-samouk, kompozytor muzyki do filmów Wojciecha Smarzowskiego, członek legendarnego zespołu Miłość. Barwny życiorys bohatera, dużo muzycznej improwizacji, dopracowane kadry to przepis na wciągający muzyczny dokument. ANNA MAZUREK: Urzekła mnie scena, w której Trzaska wyznaje, że zawsze miał problem z nutami. Niektórzy twierdzą, że muzyka jest logiczna, matematyczna ale według waszego bohatera muzyka ma chyba zupełnie inne źródło? MAGDALENA GUBAŁA: Chodzi o jego podejście do samego muzykowania. Nie szkolił się w akademiach muzycznych, sam docierał do tego improwizując. Choć w naszym filmie występuje wielu muzyków po akademiach, myślę że ich wspólne muzykowanie jest bardziej spontaniczne i związane z relacją, przeżywaniem, próbą ekspresji siebie. Myślę że u Mikołaja to jest podstawa. On szuka ujścia do wyrażenia swoich emocji, jest bardzo ekspresyjnym człowiekiem. SZYMON ULIASZ: U Miko-

łaja to wychodzi z jego świata wewnętrznego. A.M.: Zastanawiał mnie też tytuł. S.U.: A to jest ciekawa historia. Tytuł wymyśliła Magda. M.G.: Rzecz polega na tym, że wpadłam na ten tytuł dużo wcześniej, zanim dowiedziałam się, że Mikołaj ma zespół Inner Ear. S.U.: I gdy po jakimś czasie dowiedzieliśmy się, że Mikołaj ma zespół, który nazywa się ucho wewnętrzne, uznaliśmy, że to jakiś znak i tak musi zostać. M.G.: Mikołaj gdy usłyszał, że wymyśliliśmy taki właśnie tytuł powiedział tylko: Ja nie wierzę w przypadki. A.M.: To film o dźwiękach, o obrazach czy o osobie, o pasji. Może o czymś zupełnie innym. M.G.: Myślę, że o dźwiękach i o relacjach. Jestem też przyzwyczajona do wydobywania mowy ciała, to w jaki sposób film był później montowany, miało podkreślić jak muzyka płynie razem z ich ruchami. Staraliśmy się, żeby to nie było kanciaste, żeby oglądało się to nie jak dokument ale jako historie prowadzoną w rytmie muzyki ale przy okazji też przenoszącą treść. S.U.: Dla mnie istotne było to, żeby to był film muzyczny. Mimo tego, że mamy przewodnika, bohatera, żeby nie był to

film biograficzny, by muzyka była tym bohaterem. I dlatego film zaczyna się improwizacją. Frapowało mnie to jak Mikołaj postrzega rzeczywistość – przenikanie się materii życia i przeżyć ze sztuką, jak przebiegają te granice. A.M.: Wasz wcześniejszy film „Ścinki” otrzymał nagrodę Andrzeja Munka za „odwagę i siłę osobowości”. Wrócicie jeszcze do tego stylu? Planujecie kolejną fabułę? Czy raczej dokumenty. M.G.: Zdecydowanie fabuła. S.U.: Magda nienawidzi dokumentów, szczerze mówiąc. M.G.: Aż takiego mocnego słowa bym nie użyła (śmiech), ale dla mnie jest to na pewno trudniejsze. S.U.: Bardzo chcielibyśmy zrobić fabułę. Mogę zdradzić hasłowy temat. Chcielibyśmy zrobić film o rezygnacji. M.G.: O radosnej rezygnacji. A.M.: Bardzo postmodernistyczny pomysł. Dziękuję bardzo za rozmowę. KONKURS POLSKI/KONKURS DOCFILMUSIC Ucho wewnętrzne, reż. Szymon Uliasz, Magdalena Gubała środa, 1 czerwca, godz. 20:30, Kino Kijów

WAJDA JEDNAK NIE ZNANY ROZMOWA Z PROF. TADEUSZEM LUBELSKIM MATYLDA BADERA: Prowadzi Profesor cykl skupiający się na postaci Andrzeja Wajdy, co zaważyło o wyborze filmów, które będą wyświetlane w ramach festiwalu? PROFESOR TADEUSZ LUBELSKI: Nasz festiwal jest festiwalem, nie chce powiedzieć filmów dokumentalnych, ale wszystkich innych niż te, które są pokazywane w kinach jako główne seanse filmowe, fabularne, a to jest domena Andrzeja Wajdy. Powszechnie znanego z filmów, które tworzą seanse filmowe ( od „Pokolenia”, po

2

„Wałęsę”), więc wydawałoby się, że nie jest on reżyserem, którego twórczość jest dla naszego festiwalu. Jest to jednak twórczość tak wielostronna, że znaleźliśmy wiele filmów, które wpisują się w jego konwencję. Pierwszą moją intencją było pokazać filmy mało znane, wśród nich film najmniej znany, a w moim przekonaniu najwybitniejszy dokument Wajdy, pt.: „Zaproszenie do wnętrza” (1978) o Ludwiku Zimmererze. Ten film świetnie pokazuje metodę dokumentalną Wajdy, polegającą na skupieniu się na osobie bohatera i na wspaniałym połączeniu obrazu z dźwiękiem. Zimmerer oprowadza po najwspanialszej kolekcji sztuki ludowej, którą zgromadził w ciągu kilkudziesięcioletniego życia w Polsce, a która już nie istnieje. Gdyby nie było tego filmu, to już nie byłoby do niej dostępu. Film jest najlepszym przykładem tego, jak Wajda rozumiał funkcję dokumentu, ma on ocalać coś, co może zniknąć, on ze swoim wyczuciem to zrozumiał. Filmy wyselekcjonowane do przeglądu to dzieła, do których nie ma ogólnego dostępu. Dobrym przykładem jest „Pan dziad z lirą”, który jest kompletnie nieznany, a jest doskonałym materiałem do pokazania metody pracy Wajdy. Opowiada on o głównych fazach tworzenia jednej ze scen z „Wesela”, o tworzeniu się pomysłów realizatorskich.

M.B.: Wyświetlany będzie film o przedwcześnie zmarłym Wróblewskim; na 2017 rok zapowiedziana jest premiera filmu „Powidoki” o Strzemińskim. W czym upatruje Profesor źródła inspiracji, jaki jest powód fascynacji artysty artystą? T.L.: W Polskiej Szkole Filmowej było kilku wybitnych reżyserów, który byli zakorzenieni w innych sztukach. Andrzej Munk był melomanem, miał t a k ą wyobraźnię muzyczną. Kazimierz Kutz zanurzył się w pisarstwie, a Wajda był niespełnionym malarzem, który świadomie porzucił swoją twórczość malarską. Jednak jak to bywa z takimi młodzieńczymi marzeniami, z których się rezygnuje, nigdy do końca one człowieka nie opuszczają. Wajda nawet w okresie największego powodzenia filmowego, nie całkiem potrafił zrezygnować z myśli, że jest zdrajcą, że porzucił swoje pierwotne marzenie. Zawsze mówił, że coś, co go najbardziej inspiruje do wszelkiej twórczości, to zapach farb. M.B.: 90. rocznica urodzin i ponad połowa życia przeznaczona na realizowanie filmów, jak opisałby Pan dojrzewanie twórcze Wajdy? T.L.: Tematyka jego filmów wynikała z potrzeb. Początek przypadł okres Polskiej Szkoły Filmowej, której sednem było późne opowiedzenie o swojej młodości, która przypadła na II wojnę światową.

Po październiku 56 roku, można było w warunkach względnej wolności te historie zacząć opowiadać („Kanał”, „Popiół i diament”). Później, kiedy sytuacja się stabilizowała, a społeczeństwo dojrzewało do zmiany ustrojowej , Wajda zareagował na to filmami: „Człowiek z marmuru” i „Człowiek z żelaza”. M.B.: Są jednak jeszcze filmy takie jak na przykład moi ulubieni „Niewinni czarodzieje”. T.L: No właśnie, albo filmy opisujące nastrój, albo takie próbujące refleksji uniwersalnej, metafizycznej jak „Panny z Wilka”. M.B.: Jak ocenia Profesor wpływ twórczości Wajdy na światowe kino? T.L.: Bezpośrednio o tym wpływie mówił Andriej Tarkowski, który wspominał parokrotnie, że „Popiół i diament”, wywarł na nim ogromne wrażenie, bo uświadomił mu, że także w warunkach ograniczonej wolności i cenzury można zrobić tak osobisty film, który używa siły obrazu, nowoczesnego aktorstwa- aktorstwa operującego tak dużym diapazonem emocji. Myślę, że tu gdzieś w tym operowaniu obrazami, emocjami, w kinie malarskim można szukać wpływu Wajdy na światowe kino.

2/4 GAZETA FESTIWALOWA 56. KRAKOWSKI FESTIWAL FILMOWY


NIEZNAJOMA MAMA Matka i córka. Dwie istoty, które powinny być sobie najbliższe. Więzi, która narodziła się między nimi od chwili poczęcia, nic nie powinno naruszyć. W przypadku tych dwóch kobiet jest zgoła inaczej. Mamusia, mommy, majka, maman, ima i wiele innych. Na całym świecie i w każdej rodzinie funkcjonują unikalne określenie, którymi zwracamy się do naszych mam. Zawsze gotowe wysłuchać problemów, głaszczące po głowie, ale też autorki konstruktywnej krytyki, kiedy zachodzi na to potrzeba. Nie każdy z nas może jednak pochwalić się tak bliską więzią z tą, zdawałoby się najbliższą ze wszystkich osobą. . Z okazji 60-tych urodzin swojej mamy, reżyserka filmu „Refleksy”, Sara Broos, organizuje wyjazd do łotewskiego spa. Ma nadzieję, że uda jej się odbudować relacje, które są dalekie od ideału. Dla Karen Broos, sławnej szwedzkiej malarki była to pierwsza wyprawa sam na sam z córką. Z zapisu tego wyjazdu powstał niezwykle intymny film, szczerze oddający relacje panujące w artystycznej rodzinie autorki. Konfrontacja dwóch światów- młodej i dojrzałej kobiety prowadzi do uwypuklenia występujących między nimi różnic. Wzajemna analiza doświadczeń, przeżyć , podejścia do życia. Rozmowy o sprawach fizycznych i psychicznych. Na jaw wychodzą wstydliwe sekrety, skrywane dotąd kwestie erotyczne, o któ-

rych do tej pory nie każda matka potrafi rozmawiać z córką otwarcie. „Refleksy” będą czymś w rodzaju filmowego katharsis, oczyszczenia atmosfery między obiema kobietami. Od przywoływania obrazów z życia codziennego, przez wplecione materiały archiwalne, aż do zapisków z pamiętnika, Sara Broos stopniowo sprawi, że widz poczuje się czynnym uczestnikiem wydarzeń, a nie tylko biernym gapiem. Czy możliwym jest, by nie znać osoby, którą zna się od lat ? Jak wielu słów potrzeba, by zbliżyć się do siebie na nowo? Rozmowy mogą trwać godzinami, ale co stanie się, jeśli usta pozostaną zamknięte? Seans „Refleksów” już we środę 1.06.2016, w Małopolskim Ogrodzie Sztuki o godzinie 19:30. Będzie to pokaz konkursowy z cyklu filmów dokumentalnych. Martyna Tarnawska KONKURS DOKUMENTALNY 15 „Refleksy”, reż. Sara Broos, 80’, środa, 1 czerwca, godz. 19:30 Małopolski Ogród Sztuki (MOS 2)

Let me start with the father, who is a bit older than me but we are from the same generation. We have met here, there and everywhere in the last decades, on Bornholm at the Balticum Film & TV Festival, at festivals, at the Wajda School. Our conversations have been in French, easier for him than for me. When I was asked by the film magazine Sight & Sound to nominate ”My Greatest Docs Ever”, 10 titles should be there, ”Anything Can Happen” was an obvious choice. I wrote this short motivation: ““Anything Can Happen”… is a… playful and clever interpretation of what Life and Death, Joy and Sorrow is - the director’s charming son runs around in a park, where he meets old people and ask them all kind of questions in the direct way that we grown-ups would never dare. The result is touching and great fun at the same time.” The filmography of Marcel Lozinski is impressive, but let me stop at one that proves him a master in finding the adequate style for a difficult, this time personal subject. I refer to ”Tonia and Her Children” (Vera and Marcel), that is all held in a very controlled style with close-ups of the three, with faces expressing emotions to what is being read and talked about. … a painful journey in memories for the two, who also have had a complicated relationship as grownups… Pawel Lozinski, a master as well, I met him on Bornholm, where his “Birthday” (“Miejsce urodzenia”) (1992) deservedly took the first prize in that

FELIS: ZAGĘSZCZAĆ RZECZYWISTOŚĆ Marcel Łoziński, tegoroczny laureat Smoka Smoków, wzbudzał kiedyś zdumienie ortodoksyjnych kolegów po fachu, gdy mówił o swojej metodzie na dokument: „zagęszczanie rzeczywistości”. Dziś, w czasach powszechnego rejestrowania wszystkiego i wszędzie, wydaje się to oczywiste. Sama kamera, obraz, nawet ciekawy bohater lub ważny moment to zbyt mało. Dokumentalista nie łapie ekskluzywnych ujęć, słów, gestów – on przetwarza rzeczywistość, przekuwa autentyczne doświadczenie w kino.

TUE STEEN MÜLLER: LOZINSKI If any name is connected to Polish documentary this is the one: Lozinski. Marcel and Pawel. Father and son.

21 x Nowy Jork

year’s competition. Many say that the film about the holocaust survivor Grynberg is quite as important as Lanzmann’s “Shoah”. I agree. Pawel is extremely precise in his storytelling. His “Chemo” from 2009 is a unique example of how to deal with a sensitive theme with no sentimentality. Through close-up observations and dialogues between patients, and between patient and relatives, he conveys a beautiful hymn to life. Framed as Life as a Theatre with superb cinematography. His filmography is impressive and also includes shorts like the lovely “Sisters”, which lasts 12 intense minutes with two, who love each other to the extent, that one of them thinks she is responsible for the other demanding her walking around in their courtyard. Hilarious! A couple of years ago Pawel as producer suggested to his father Marcel that they should make a film together. Pawel wrote a fine synopsis, here is a small quote: “My father and I get into an old camper and head for Paris where, 23 years ago, he dispersed his mother’s ashes in the Luxembourg Garden. Our trip will take two weeks…”. They went on the trip, they came home and as you know, surprisingly, two films came out of it. Both ”Father and Son” films have been awarded, in Krakow with the Silver Horn in 2013. Great filmmakers, a privilege to know their works.

2/4 GAZETA FESTIWALOWA 56. KRAKOWSKI FESTIWAL FILMOWY

Myślę o tym, gdy oglądam pierwsze konkursowe filmy krakowskiego festiwalu: w pewnym sensie nie sposób odróżnić w nich prawdy od fikcji, rzeczywistości od jej „zagęszczonej” wizji. Czy to możliwe na przykład, by bezrobotni ze znakomitego belgijskiego filmu Charlotte Grégoire „Urząd pracy” aż tak otwierali się przed reżyserem (i zarazem urzędnikiem biura zatrudnienia), opowiadali o intymnych emocjach, obnażali w swoim zapętleniu, czasem nieporadności, to znów podszytym agresją bólu? Na ile samodzielny jest głos dzieci, którym Bahman Ghobadi w „Życiu na granicy” oddał kamery i pozwolił opowiedzieć o traumatycznych doświadczeniach, sprzedawaniu dziewczynek za 10 dolarów i patrzeniu na mordowanych rodziców – a na ile to głos dyskretnie wyreżyserowany i sfabularyzowany? Odpowiedzi nie ma, bo być nie może: w pewnym sensie samo stawianie tego rodzaju pytań trąci dziś myszką. I chyba dlatego tak mocno poruszył mnie wyświetlony na otwarcie dokumentalny esej Piotra Stasika „21 x Nowy Jork” – film, o którym jego autor mówi wprost: „Szukałem do tej historii nowej, swojej własnej formy. Posłużyłem się czymś na pograniczu dokumentu i fabuły. Niektórzy bohaterowie są częściowo stworzeni. A jednocześnie ten film jest absolutnie prawdziwy i szczery”.

Zaczyna się i kończy w nowojorskim metrze, w którym to, co najbardziej ekscentryczne, jest zarazem najbardziej zwykłe i oczywiste. Niektórzy sprawdzają telefon, inni czytają książkę, słuchają muzyki, piją kawę. Są „przezroczyści”, ogląda się ich – również dzięki efektownym kadrom i muzyce – jak w transie, jak w półśnie. Ale Stasik tę przezroczystość przełamuje: wychodzi razem z bohaterami z podziemi, pozwala im mówić, skłania do intymnych wyznań. Głównie o swoich miłosnych niespełnieniach, trudnych relacjach, tęsknocie za fizycznym dotykiem. Nie ma znaczenia, że nie są to filozoficzne mądrości. Nie ma też znaczenia, że być może część tych wyznań została napisana albo przynajmniej odegrana na potrzeby filmu – podobnie jak, podejrzewam, podglądana z ukrycia erotyczna sytuacja w bloku. Stasik zrobił przecież hipnotyczny film o pewnym doświadczeniu, które z trudem daje się ubrać w słowa, którego sens najlepiej oddają właśnie migotliwe, nieostre kadry, zamglone, kolorowe neony. I ruch, niekończący się pęd za wciąż nieuchwytnym celem. „Kiedy spędzam zbyt wiele czasu w Internecie, przez dwie, trzy godziny szukam czegoś bez znaczenia, przeglądam plotki, strony pornograficzne – czuję się, jakbym zjadł wielki kubek lodów. Chce mi się rzygać” – mówi jeden z bohaterów. W „21xNowy Jork” czuje się ten przesyt bodźców, wrażeń, możliwości. Ale czuje się przede wszystkim głód, by właśnie zwolnić, wybrać, na czymś – na kimś – się skupić. „Jestem Sebastian, i jestem tobą” – słyszymy w pewnym momencie z ekranu. I myślimy: zapewne chodzi o reżysera. Ale to zdanie długo nie daje spokoju. Bo może chodzi jednak o mnie? Paweł T. Felis

Tue Steen Müller

Życie na granicy

3


ZNAKOMITA SZWECJA Inauguracja cyklu Spojrzenie na Szwecję już za nami, ale nie zwalniamy obrotów i w następnych dniach czeka na Was dawka dobrego kina z tamtego regionu Europy. Już tylko dziś i w środę możecie zobaczyć filmy dotykające ( bardzo aktualnej) tematyki uchodźstwa: „Nice people” i „The girl who save my life”. To opowieści o ludziach uciekających ze swojego kraju, lub wracających do niego po latach. W środę w Kinie pod Baranami czeka na Was „MonaLisa Story” w reżyserii Jessici Nettlbladt. Temat wydawałoby się samograj- ludzkie zmagania się z uzależnieniem od heroiny i innych substancji odurzających. Szwedzka reżyserka (Jessica Nettelbladt) znana z intymnych wywiadów, decyduje się przedstawić problem w formie dokumentu, podejmując rozmowę z Moną, rejestrując kek codzienne zmagania z uzależnieniem, upadki jak i wzloty. Historia bohaterki porusza. Ilością złych rzeczy, które ją spotkały, można by spokojnie obdarować całą salę kinową ( nawet kina Kijów. Centrum). Wyliczanie ich na potrzeby recenzji odebrałoby Państwu możliwość samodzielnego przeżycia tworzonego przez 8 lat projektu. Ciekawa jestem, jakie reakcje wywoła postać Mony? Przez 90 minut projekcji mieszały się we mnie emocje od początkowej obojętności, poprzez obrzydzenie, aż to finalnego zrozumienia (?). Intymny kontakt, który reżyserka buduje podczas trwania filmu, powoduje, że staramy się usprawiedliwiać niektóre działania bohaterki, a pewnych momentach mamy ochotę wejść w ekran i powiedzieć: STOP.

tytuł. „Mona Lisa”- kanon kobiecego piękna minionej epoki, kobieta intrygująca swoim uśmiechem, a na ekranie zniszczona uzależnieniem dziewczyna, walcząca z nienawiścią do samej siebie. Złość rodzi się w niej, ponieważ ma świadomość tego, ile osób na swojej drodze zawodzi. To jednak nakręca błędne koło uzależnienia. Przykre jest obserwowanie, jak niewiele wystarczy, by wrócić do nałogu. Wielkim atutem filmu jest decyzja o tym by nie pokazywać scen z odwyku, scen upodlenia i wielkiego cierpienia, z jakim zmagają się narkomani podczas detoksu. W historii Lisy nie potrzebujemy takich obrazów, by pokazać, jak głęboko bohaterka jest w swoim nałogu. Wystarczy zestawienie rejestrowanego materiału z jej zdjęciami z przeszłości. Młoda nauczycielka, z dwójką dzieci, widać- szczęśliwa, zestawiona z żyjącą z socjalu ćpunką. Ciężko doszukać podobieństwa między tymi dwoma przestawieniami. Całemu filmowi towarzyszy ogromny żal, z jakim zmaga się bohaterka- dziewczyna porzucona przez biologiczną matkę ( Mona jak sama mówi urodziła się już za haju), przeżywająca śmierć brata, a przede wszystkim to, że zawodzi swoje dzieci. Z pełną świadomością, że to dokument i łatwo ( jak to w życiu) nie będzie, czekałam niecierpliwie, aż bohaterka się obudzi i zrozumie, pogodzi się z dziećmi i będzie żyć happily ever after.

Wyjątkowe jest też imię głównej bohaterki dokumentu, to ona stało się podstawą genialnego

Matylda Badera SPOJRZENIE NA SZWECJĘ, „Historia MonaLisy”, środa, 1 czerwca, godz. 19:00 Kino Pod Baranami

Historia MonaLisy

Wierszyki domowe

KRAKOWSKI FESTIWAL FILMOWY DZIECIOM Poniedziałkowy poranek, godzina 9:00. W stronę Kina Mikro zmierzają maluchy wraz z rodzicami. Tuż za nimi panie przedszkolanki prowadzą dzieci z pobliskiego przedszkola. Na roześmianych twarzyczkach widać podekscytowanie. 30 maja rozpoczął się cykl „Kids and Youth Fest” skierowany w stronę najmłodszych miłośników kina. Filmowa adaptacja książki Astrid Lindgren o przygodach Emila ze Smalandii została zaprezentowana dzieciom w „Ach, ten Emil!”. Opowiada o przygodach małego urwisa, który uwielbia płatać innym figle. Mieszkańcy Lönnebergi, małego szwedzkiego miasteczka, z pewnością nie mogą narzekać na nudę. Ciekawy świata Emil, blondyn w niebieskim ubranku, coraz to popada w jakieś tarapaty. W jego małej głowie pojawia się tysiąc pomysłów na minutę. Śmiech na sali wywołała między innymi akcja, podczas której chłopiec złapał w pułapki na myszy własnego tatę. Innym razem wciąga swoją małą siostrę Idę na maszt i wkłada głowę do wazy ze świeżo ugotowanym rosołem. Po serii kolejnych psot zostaje za karę zamknięty w drewutni. Nie rozpacza jednak z tego powodu. Wykorzystując zgromadzone w niej drewno, poświęca czas na struganie drewnianych figurek. Ta szwedzka pełnometrażowa animacja swoją premierę miała w 2013 roku. Wykorzystuje ona oryginalne ilustracje Björna Berga. Dla mnie niesamowite było również to, że w roli narratorki swego głosu użyczyła sama Astrid Lindgren, w książkach której zaczytywałam się jako dziecko. W kolejnych dniach (wtorek i środa) zostaną wyświetlone dwie kolejne animacje. „Biuro Detektywistyczne Lassego i Mai. Sekret rodziny von

Broms”. Małe miasteczko Valleby to miejsce z pozoru zwyczajne. Jednak nie dla głównych bohaterów – Lassego i Mai, którzy odnajdują w podziemiach kościoła starą szkatułę należącą do rodziny Von Broms. Skrywa ona w sobie tajemniczy list. Od tej pory ta nierozłączna para wcieli się w rolę detektywów, próbując rozwikłać sekret znaleziska. Sprawy zaczną się komplikować, kiedy do miasteczka powrócą potomkowie Alexandra Von Bromsa. „Wierszyki domowe” to nasza polska animacja, na którą składają się zabawne historyjki napisane przez Michała Rusinka, z ilustracjami wykonanymi przez Joannę Rusinek. To opowiastki o tym, że przedmioty, które posiadamy w domu, prowadzą drugie życie. Martyna Tarnawska KIDS & YOUTH FEST 1 „Ach, ten Emil”, reż. Lasse Nina Persson, Per Åhlin, Alicja Jaworski Björk, 63‘, poniedziałek, 30 maja, godz. 9:00, Kino Mikro KIDS & YOUTH FEST 2 „Biuro Detektywistyczne Lassego i Mai. Sekret rodziny von Broms”, reż. Walter Söderlund, Pontus Klänge, 80’, wtorek, 31 maja, godz. 9:00, Kino Mikro KIDS& YOUTH FEST 3 „Wierszyki domowe”, reż. Mikołaj Pilchowski, 22’, środa, 1 czerwca, godz. 9:00, Kino Mikro

KRAKÓW STREET BAND NA KAZIMIERZU „W życiu muzyka najczęściej pracuje się w weekendy, więc pomysł polegał na tym, aby zapełnić sobie czymś poniedziałki, wtorki i środy, a przy okazji zebrać trochę do kapelusza − ale bardziej dla zabawy niż zarobku. Szybko jednak okazało się, że wesołe nastroje na streecie udzielają się słuchaczom, i zespół zdobył rozgłos znacznie większy niż przewidywaliśmy.” − tak o sobie mówi Kraków Street Band. Nie samym filmem człowiek żyje…dlatego już w środę 1 czerwca

KFF zaprasza na Noc na Kazimierzu, tym razem na spotkanie z unikatową krakowską grupą muzyczną, która da koncert na dachu „okrąglaka” na placu Nowym. Zespół składa się z dziewięciu profesjonalnych muzyków, którzy zbierają się w słoneczne dni, by występować na krakowskim Rynku. Swoją pozytywną energią grupa podbiła serca lokalnej publiczności i tym samym stała się muzyczną wizytówką miasta MARZENKA KOZAK: Mijają 3 lata od waszych pierwszych występów. Jak się czujecie, wychodząc z waszą twór-

2/4 GAZETA FESTIWALOWA 56. KRAKOWSKI FESTIWAL FILMOWY

czością na ulice, i jak przez te 3 lata zmienia się reakcja ludzi na was? KSB: Zespól cały czas rozwija się i ewoluuje. Bardzo cieszy nas fakt, że coraz więcej fanów nam w tym towarzyszy. Widzimy też, że publiczności najbardziej podobają się nasze autorskie utwory i w pracę nad nimi kierujemy największą część naszej energii. Mamy nadzieję, że kolejna płyta będzie w przeważającej większości autorska. MK: Czego możemy spodziewać się w środę? KSB: Bardzo cieszymy się z zaproszenia na Krakowski Festiwal Filmowy.

Występ na imprezie o tak długiej tradycji i tak wielkim rozmachu to dla nas wielki zaszczyt i wyróżnienie. Przede wszystkim spodziewamy się doskonałej pogody! Mamy nadzieję, że aura dopisze i będziemy mogli wreszcie znów zagrać dla krakowskiej publiczności, gdyż ostatnio mieliśmy dłuższą przerwę. Na pewno będziemy się świetnie bawić. Gdyby jednak okazało się, że pogoda nie pozwala na występ plenerowy, występ odbędzie się w Alchemii (róg placu Nowego i Estery). MK: Jeśli włóczycie się po nocach, bo swędzą was mózgi, nie śpicie, bo uczy-

cie się do sesji, albo po prostu jesteście fanami dobrej muzyki, zapraszamy na jedyny w swoim rodzaju wieczór z Kraków Street Band. Do zobaczenia. Marzenka Kozak środa, 1 czerwca, Plan Nowy

4


STUDENCI ROBIĄ TO DOBRZE

Mellow Yellow

Oscarowe noce co roku ogląda cały świat, Cannes gromadzi filmową śmietankę, Meryl Streep była jurorką na Berlinale, a nowe „Gwiezdne Wojny” są absolutnym blockbusterem. Czy jest tu ktoś, kto chce oglądać etiudy studenckie, skoro w jakimś multipleksie leci akurat kolejna wybitnie niezabawna komedia lub jakiś kawałek nieudolnie nakręconej historii Polski?

Zresztą, filmy kręcone przez studentów, debiutantów, amatorów bardzo często nie mogą się same obronić. Kojarzą się z poetyckimi kadrami płynących po niebie chmur, garażowymi koncertami, gdzie więcej jest taniego piwa niż muzyki, lub z tymi filmami typu – „nakręcę historię swoich przeżyć, dojrzewania, bólu istnienia!”. Przekleństwa niewinności, kumple, księżycowi kochankowie. I tak dalej.

A z drugiej strony, czego mamy wymagać od osób, które od roku wiedzą, jak montować w czymś innym niż Movie Maker? Czekając na nowego Kieślowskiego z pobłażaniem na twarzy jesteśmy tak samo żałośni jak ludzie, którzy ostentacyjnie wychodzą w połowie sztuki teatralnej. Oczywiście, lubimy znane nam historie, pewnie dlatego tęsknimy za Hogwartem, a w estetycznym świecie Wesa Andersona czujemy się bezpiecznie jak w bajce. Ale otwarcie się na nowy obraz, nieznane nazwiska zbliża nas do aktywności, którą śmiało można nazwać odkrywaniem. A przynajmniej dla mnie zawsze jest to bardzo fascynujące. Każdy ma jakiś swój początek. Studenci szwedzkich i polskich szkół filmowych będą mieli swoje debiuty już we wtorek i w środę o 21 w Kinie Pod Baranami. Te dwie noce poświęcone będą naturszczykom, którzy, jak się okazuje, mają do zaoferowania o wiele więcej niż hipsterską muzykę w połączeniu z kampowymi kadrami. Wśród filmów znajdą się oczywiście lepsze i gorsze, ale większość z nich

z pewnością ucieka wyobrażonym konwencjom „filmu dwudziestokilkulatka”. We wtorek wyczekujcie krótkiego, feministycznego dokumentu Joanny Karlberg i Ellen Fiske „Uchroń mnie”. To kilkunastominutowy obraz życia młodych dziewczyn, które przebywają w ośrodku dla młodych ludzi z emocjonalnymi problemami. Intymne, świeże, smutne, a jednocześnie bardzo delikatne. A to nie koniec pozytywnych zaskoczeń, czeka nas jeszcze etiuda Idy Lindgren, „W kręgu życia”. Podczas tych przejmujących 12 minut zobaczymy historię powstania małej trumny dla dziecka. Głos dziewczynki jakby tuż zza naszego ramienia wyszepcze przejmującą, a jednak wcale nie kiczowatą i cukierkowo-smutną historię bliskiej relacji z jej zmarłą siostrą. Tym, którzy z zapartym tchem oglądali pijaną Effy ze „Skins”, spodoba się „Mellow Yellow” – imprezowanie licealistów, papierosy, alkohol i bunt w stylu – jak to nie mogę, skoro mogę wszystko? Wszystko w wersji bardziej prawdziwej; z pryszczami, za to bez modnych fatałaszków. Zmęczeni dzikim światem

młodych będziemy mogli odetchnąć, oglądając zabawne, absolutnie oryginalne animacje. Moim faworytem jest „Ciało obce” Marty Magnuski. Historyjka o dziewczynie, której jedna noga pasowałaby bardziej do Parku Jurajskiego niż reklam błyszczyków, w których występują uśmiechnięte blondynki z wąskimi taliami. O poszukiwaniu relacji między ciałem a jakimś tam ja. Słodko-gorzko, z dużą przewagą tego pierwszego. Mgnienia obrazów, kilkanaście historii i kilkanaście nowych nazwisk. Może żadna z nich nie będzie zapamiętana, a może któraś przeskoczy w rankingu wszystkie TOP Filmweba? Cokolwiek się wydarzy, czeka Was podróż w różne światy i zaskakujące losy. Julia Smoleń NOC ETIUD STUDENCKICH wtorek, 31 maja, środa, 1 czerwca godz. 21:00 Kino Pod Baranami, Sala Niebieska

Z POGRANICZA I O POGRANICZU

TO, CO (NIE)WIDOCZNE Z pogranicza cudu

Opowieść o poszukiwaczu i badaczu duchów spod Krakowa i historia lekarza opiekującego się chorymi na dalekiej Syberii. Historie na granicy życia i śmierci, jawy i snu to kolejne propozycje konkursów dokumentalnych „Ikona” i „Z pogranicza cudu” to dwa filmy spośród kilkuset zgłoszonych polskich produkcji dokumentalnych i krótkometrażowych, które można zobaczyć podczas tegorocznej edycji Krakowskiego Festiwalu Filmowego. Ciekawy motyw z pogranicza ezoteryki, egzorcyzmów i zjawisk paranormalnych zaprezentuje film „Z pogranicza cudu” Tomasza Jurkiewicza. To opowieść o panu Wiesławie, na pozór zwyczajnym emerycie. Film opowiada o niezwykłych zdarzeniach, jakich doświadczył przez całe swoje życie Wiesław Konieczny. Opiera się na procesie powstawania książki, książki wyjątkowej, ponieważ bodźcem do jej powstania było niezwykłe wydarzenie. Pewnego razu nasz bohater zjawił

5

się w kopalni, a właśnie tego dnia na jego stanowisku pracy zdarzył się tragiczny wypadek. Teraz emerytowany górnik gromadzi podobne historie przekazywane pomiędzy starszymi ludźmi. Wszystko to jest swego rodzaju spotkaniem z siłami nadprzyrodzonymi i co chwilę można to poczuć, oglądając film Tomasza Jurkiewicza. Z kolei „Ikona” to bardzo dobrze zrealizowany film Wojciecha Kasperskiego przy udziale takich twórców jak Łukasz Żal (nominowany do Oscara w kategorii zdjęcia za film „Ida”) czy Antoni Komasa-Łazarkiewicz. To także kolejny film ocierający się o metafizyczną tematykę. Starszy pan, lekarz, główny bohater filmu, poświecił swoje życie pracy w szpitalu psychiatrycznym. Dodatkowo szpital ten mieści się na syberyjskiej prowincji, tam gdzie diabeł mówi dobranoc. Miejsce to tej pory było tak niedostępne, że cała historię możemy poznać tylko dzięki mieszkańcom, a zarazem byłym rezydentom szpitala.

Film Kasperskiego to dyskretne, a zarazem wnikliwe obserwacje codziennego życia pacjentów, które zamieniają się w medytację na temat nieprzeniknionej ludzkiej natury. Niech zachętą będą pytania lekarza/opiekuna „Gdzie znajduje się dusza? W sercu? W mózgu? A może gdzie indziej?”. Na to pytanie można będzie odpowiedzieć sobie po seansie. Magdalena Grynczel „Z pogranicza cudu”, reżyseria: Tomasz Jurkiewicz; „Ikona”, reżyseria: Wojciech Kasperski, Konkurs polski (9) wtorek, 31 marca, godz. 19.30, MOS-1

Czechy większości kojarzą się z piwem, knedlami, Karelem Gottem i mostem Karola w Pradze. Jednak współcześni twórcy czeskiej sztuki mają do zaoferowania o wiele więcej W poniedziałek w kawiarni Pauza in Garden odbędzie się wernisaż jednego z ciekawszych wydarzeń towarzyszących tegorocznego Krakowskiego Festiwalu Filmowego. Mowa tu o otwarciu wystawy „(In) Vissible Life – Czech Science Docs in 20th Century”. To niezwykły projekt, który w bezpośredni sposób dotyczy czeskiego dokumentu naukowego. Opiera się na dokonaniach Czechów w tej dziedzinie w XX wieku. Oprócz tematyki również forma całego przedsięwzięcia jest niezwykle interesująca – to instalacja wideo składająca się z filmów popularnonaukowych. Kuratorką wystawy jest Lucie Cesalkova, która w starannym procesie wybierania fragmentów instalacji zdecydowała się pokazać zarówno zjawiska oczywiste, jak i te, których nie uświadamiamy sobie na co dzień. Co za tym idzie w prezentacji będzie można zobaczyć zachowania zwierząt, fizjonomię roślin, zjawiska fizyczne, chemiczne i astronomiczne, jak również filmy poświęcone zagadnieniom społecznym. Cała instalacja postara się odpowie-

dzieć na wiele pytań i wskazać, co jest najważniejsze – rzeczywistość realna, czy może wręcz przeciwnie – życie opierające się na metaforach. Dodatkową zaletą tego wydarzenia jest również fakt, iż wśród autorów znajdują się najważniejsze nazwiska związane z czeskim dokumentem naukowym, a całość pokazuje rozwój tego gatunku u naszych sąsiadów w XX wieku. Wystawę będzie można zobaczyć przez cały czas trwania Krakowskiego Festiwalu Filmowego. Magdalena Grynczel “(In) Vissible Life – Czech Science Docs in 20th Century”, otwarcie wystawy poniedziałek 30 maja, Pauza in Garden

2/4 GAZETA FESTIWALOWA 56. KRAKOWSKI FESTIWAL FILMOWY


NIEWAŻNE, GDZIE STAWIA SIĘ KAMERĘ, WAŻNE JEST – PO CO? Czarno-biały obraz, szum pracujących urządzeń i nawoływanie: „Panie, proszę wstać do gimnastyki!”. Tymi słowami rozpoczyna się dyplomowy film dokumentalny Krzysztofa Kieślowskiego, zrealizowany w 1969 roku pod pieczą Kazimierza Karabasza. Czujnym okiem kamery młody adept łódzkiej Filmówki obserwuje codzienne życie mieszkańców Łodzi. Ukazuje pracę robotnic, które spędzają dnie na monotonnej pracy przy maszynach włókienniczych. Mężczyźni z papierosami w ustach skupieni w grupkach na ulicach, dzieci beztrosko biegające po podwórkach. Szybkie spojrzenie na budynki dotknięte zębem czasu i te, które czasy swej świetności mają dopiero przed sobą. Duet Krzysztofa Kieślowskiego i Andrzeja Titkowa dał widzom dokument pt. „Byłem żołnierzem”. Zrealizowany w 1970 roku, został poświęcony weteranom wojennym, którzy utracili wzrok.. Dokument podzielony na cztery części („Pytam lekarzy, która jest godzina”, „Nieraz takie się śnią sny”, „Trzeba było wtedy walczyć”, „Wojna winna kto więcej”) powstał według powtarzającego się schematu: słyszymy muzykę, później pojawia się biała plansza i na końcu napis. Koniec filmu składa się tylko z muzyki i czarnej planszy, na której po upływie kilkunastu sekund pojawiają się napisy końcowe. Pozwala to widzowi wczuć się w sytuację żołnierzy. Ogłuszeni dźwiękami otwierali oczy, ale nie mogli już niczego zobaczyć. „Pogrzeb, czyli zabawa w chowanego” − taki roboczy tytuł nosił dokument z 1972 roku, który ostatecznie zatytułowano „Refren”. Opowiada o typowym dniu pracy w zakładzie pogrzebo-

wym. Brak tu miejsca na współczucie czy słowa otuchy. Pełno za to biurokracji, przedstawiania taryfy opłat za konkretne usługi oraz prezentacji „aż” trzech trumien do wyboru. Kieślowski poświęcił Józefowi Malesie nakręcony w ciągu jednego dnia (1 maja 1972 roku) dokument „Murarz”. Tytułowy murarz był również aktywistą partyjnym, działaczem młodzieżowym, aż wreszcie awansował w strukturach organizacyjnych. Przytłoczony nową rzeczywistością odrzuca wszystko i wraca do zawodu murarza. To gorzkie wyznanie 45-letniego człowieka, którego w młodości omamiły propagandowe hasła. Jeden z najbardziej osobistych filmów w dorobku reżysera, nakręcony w Sokołowsku w 1974 roku dokument „Prześwietlenie” poświęcono chorym na gruźlicę. Wykluczeni ze społeczeństwa, drżący o swoją przyszłość, niepewni, czy przeżyją kolejny dzień. Kieślowski podejmuje próbę wniknięcia w świat ludzi dotkniętych chorobą płuc. Martyna Tarnawska CRICOTEKA, Kieślowski w dokumencie 2, wtorek, 31 maja, , godz. 17:00, WSTĘP WOLNY „Z miasta Łodzi” reż. Krzysztof Kieślowski (POL 1969, 17’) „Byłem żołnierzem”, reż. Krzysztof Kieślowski, Andrzej Titkow (POL 1970, 16’) „Refren”, reż. Krzysztof Kieślowski (POL 1972, 10’) „Murarz”, reż. Krzysztof Kieślowski (POL 1973, 16’) „Prześwietlenie”, reż. Krzysztof Kieślowski (POL 1974, 13’)

Wystawa zdjęć „Krzysztof Kieślowski. Fotografie z miasta Łodzi” fot. Tomasz Korczyński

GDZIE JEST JANUSZ? KONKURS POLSKI O RÓŻNEJ, ALE WCIĄŻ POLSCE. Człowiek hipnotyzujący kury, dziarska babcia wykorzystująca na swój sposób „metodę na wnuczka”, tajemniczy Janusz, wytrwali rybacy, rodzina nie mogąca znaleźć porozumienia po śmierci syna, doświadczony przez życie Piotr i… Polska. Oto bohaterowie filmów prezentowanych we wtorkowym bloku konkursu polskiego. Są i animacje i fabuły, dokumenty długie i te całkiem krótkie.

Nauka chodzenia

6

Szczególnie przypadł mi do gustu dokument Side Roads (reż. Julia Skotnicka. Na film składają się wypowiedzi kierowców nagrane przez reżyserkę podczas podróży autostopem i ujęcia przewijającego się za oknem przydrożnego krajobrazu. Disco Polo, krzykliwe bilboardy, różańce i obrazki świętych zawieszone pod lusterkami, posępne motele i hostele dla tirowców pamiętające epokę Gierka- wszystko to stanowi uderzająco trafny portret polskiego społeczeństwa, o którym zazwyczaj się nie mówi i do niego nie przyznaje. Wszak to, co w drodze uzyskuje dziwny status nieistnienia, zawieszenia, tymczasowości i bycia pomiędzy. Niby Polska, ale jakby strefa niczyja. Dwie animacje - „Super rzecz” i „Czarna wołga”- choć podobnie oszczędne w kresce i humorystyczne, opowiadają o dwóch różnych momentach w powojennej rzeczywistości. „Super rzecz’ w reżyserii Piotra Kabata stanowi zlepek obrazów, których źródłem są amerykańskie kreskówki dostępne w polskiej telewizji

w latach 90.Czarna wołga ( reż. Marta Wiktorowicz) przypomina natomiast popularną ostatnio grę „Czarne historie”, gdzie zilustrowane są legendy miejskie dotyczące seryjnych morderców, krwiożerczych wołg, konszachtów zakonnic z Niemcami itp. Tajemnicza postać Janusza pozostaje tajemnicza nawet po obejrzeniu animacji. Film fabularny reprezentują „Adaptacja”( reż. Bartosz Kruhlik) i „Dzień babci”( reż. Miłosz Sakowski), obrazy zupełnie sobie przeciwstawne. „Adaptacja” stanowi wnikliwą analizę skrajnych stanów emocjonalnych towarzyszących rodzinie, której przyszło stawić czoła wzajemnym pretensjom i poczuciu winy związanym ze śmiercią syna i jednocześnie brata. „Dzień babci” z kolei zaczyna się jak stare dobre amerykańskie kino akcji, z montażem symultanicznym i sceną pościgu przy dźwiękach hitu „Podaruj mi trochę słońca”. Mamy wrażenie, że, grająca rolę obrzydliwej staruchy Anna Dymna za moment rozepnie koszulę nocną i naszym oczom ukaże się koszulka ze znaczkiem Batmana. Wartka, dobrze poprowadzona akcja rozwija się bardziej niż zaskakująco, przeradzając się ostatecznie w uważną analizę psychiki i potrzeb dwójki głównych bohaterów. „Ostatni sezon” (reż. Sławomir Witek) to krótki, surowy i oszczędny obraz rybaków łowiących na polskich wodach Bałtyku. Film smutny i jednocześnie poetycki . Podobny rodzaj uważności i wrażliwości można zauważyć w „Da-

rze”( reż. Przemysław Kamiński) , portrecie Jurija cudotwórcy. Stopniowo sceptycyzm towarzyszący oglądającemu przeradza się w zaciekawienie i akceptację. Reżyser nie ocenia, nie stara się dotrzeć do prawdy o czynionych przez Jurija cudach, a do prawdy o nim jako człowieku. W podobny sposób Marcin kopeć w dokumencie „Nauka chodzenia” stara się dotrzeć do wnętrza człowieka z przestępczą przeszłością. Każdy z wymienionych obrazów filmowych stanowi wypowiedź, czasem pokrętną, o polskiej rzeczywistości. Która wyda się najtrafniejsza widzom i konkursowemu jury? Zobaczymy za kilka dni, tymczasem oglądajmy, ile można. Natalia Włodarczyk Side Roads, reż./dir. Julia Skotnicka, (POL) 17’D Dzień babci / Grandma’s Day, reż. / dir. Miłosz Sakowski, (POL) 30’F Dar / The Girft, reż./ dir. Przemek Kamiński, (POL) 56’ D Ostatni sezon/ Last Season, reż. / dir. Sławmoir Witek, (POL) 13’ D Czarna Wołga/ Black Volga, reż./ dir. Marta Wiktorowicz, (POL) 24’F Adaptacja / Adaptation, reż./ dir. Bartosz Kruhlik, (POL) 24’F Super Rzecz/ Super Film, reż./dir. Piotr Kabat, (POL) 5’A Nauka chodzenia/ Walking Spark, reż./ dir. Marcin Kopeć, (POL) 52’ D

2/4 GAZETA FESTIWALOWA 56. KRAKOWSKI FESTIWAL FILMOWY


Martyna Gibek Wydarzenia towarzyszące: Prezentacja DVD z serii Polska szkoła dokumentu. Bogdan Dziworski wtorek, 31 maja , godz. 16:00, Pauza In Garden

TYLKO PRAWDA SIĘ LICZY Czy boksowanie ma coś wspólnego z malowaniem? Jaki wpływ na twórczość artysty mają wydarzenia dziejące się w jego życiu? Na czym polega geniusz współczesnego twórcy? Odpowiedzi na te i inne pytania można odnaleźć w filmie dokumentalnym „All You Need Is Me”. Wim van der Aar stworzył barwny portret malarza, dla którego najważniejszą wartością była prawda. Na przekór czasom, w których żył, tworzył w otoczeniu natury. Widz ma szansę poznać artystyczny kolektyw „After Nature” od kulis. Kamera towarzyszyła Aad Donkerowi i jego braciom

w codziennych chwilach. Szczególnie cenne są sceny przedstawiające artystów podczas procesu tworzenia ich najbardziej znanych dzieł. Gra barw, interesujące ujęcia i przemyślenia malarzy na temat walki, miłości, podróży i działalności malarskiej zachęcają do pochylenia się nad filmem. Trudne relacje z ojcem, uczucie, które tak wiele zmieniło, i prawda, o którą warto walczyć, składają się na tragiczny obraz holenderskiego artysty. Poruszony został problem sprzedaży dzieł, reakcji odbiorców na nietypowy rodzaj sztuki oraz współpracy między braćmi. Widz poprzez doku-

All You Need Is Me

2/4 GAZETA FESTIWALOWA 56. KRAKOWSKI FESTIWAL FILMOWY

ment „All You Need Is Me” ma szansę odbyć podróż zarówno po wielu zakątkach Ziemi, jak i własnej duszy. Warto zagłębić się również w inne obrazy Wim van der Aara, który w prostocie potrafi dostrzec i ukazać prawdziwe piękno. Martyna Gibek Konkurs dokumentalny „All You Need Is Me” Wim van der Aara środa, 1 czerwca, godz. 12:00, ARS REDUTA

KRZYSZTOF KWIATKOWSKI WPROST

JANUSZ WRÓBLEWSKI POLITYKA

niczym bohater spełnić swoją misję i zostać wziętym do nieba. Bogdan Dziworski pokazuje różne perspektywy spojrzenia na świat. Film „Hokej” ukazuje rzeczywistość widzianą przez krążek hokejowy. Pozwala to zaakcentować dynamikę, przestrzeń, najdrobniejszy ruch. Ten ostatni często bywa decydujący w zdobyciu zwycięstwa nie tylko na boisku hokejowym, ale także w procesie spełniania marzeń. O tym, jaka trudna to sztuka, przekonał się Franz Klammer, który spotyka na swojej drodze wiele trudności. W jaki sposób je pokonuje? Czy się poddaje? O tym przekona się każdy, kto zechce zapoznać się z twórczością Bogdana Dziworskiego. Warto. Choć jego filmy mówią wiele o nim samym, to mnóstwo spraw wciąż pozostaje zagadką. Może czas je rozwikłać?

PAWEŁ FELIS GAZETA WYBORCZA

zagości na wydarzeniu gromadzącym rzesze widzów, pragnących zasmakować również jego twórczości. Jego dokumenty są niezwykle poruszające, a także kreacyjne. Niczym zegarmistrz obserwuje najdrobniejsze struktury mechanizmu, przedstawiając je w autentyczny i autorski sposób. Pochyla się nad każdym człowiekiem, nie bojąc się dotknąć niemodnego w tych czasach problemu cierpienia. „Kilka opowieści o człowieku” wzrusza, ale też napawa nadzieją, że wszystko jest możliwe, o ile się tego bardzo pragnie. Granice są tylko w naszej głowie. Kaleki sportowiec korzysta z uroków życia, pokonując własne ograniczenia i słabości. Ciężką pracą osiąga rzeczy na pozór niemożliwe. Żyje na pełnej petardzie. Ujęte w niezwykle artystycznej formie czynności sprawiają, że pełnosprawny widz zaczyna dostrzegać, jakim jest ignorantem wobec własnego szczęścia. Pragnie zacząć afirmować każdy dzień, aby

TRULS LIE NY TID

31 maja 2016 r. Bogdan Dziworski udzieli wywiadu Tadeuszowi Sobolowskiemu, który jest redaktorem cyklu „Polska Szkoła Dokumentu”, prezentującego filmy czołowych przedstawicieli polskiego kina dokumentalnego. Wielokrotnie nagradzany reżyser, operator filmowy i fotograf podzieli się z innymi tajnikami swojego spektakularnego sukcesu. Zdobywca nagrody Smoka Smoków na Krakowskim Festiwalu Filmowym w 2014 r. ponownie

SPECJALNIE DLA NASZEGO FESTIWALU FILMY Z KONKURSU DOKUMENTÓW OCENIAJĄ WYBITNI KRYTYCY:

WILL TIZARD VARIETY

ŚWIAT POD LUPĄ

Urząd pracy

1

2

4

2

2

All You Need Is Me

3

4

3

4

3

21 x Nowy Jork

4

4

4

4

4

Curumim

2

3

3

3

4

Życie na granicy

3

4

3

3

2

4

3

1

1

3

TITLE

Mój przyjaciel Borys Niemcow Martwe Uszy

Ojciec i jego głuchoniemy syn żyją samotnie na wschodnioeuropejskiej prowincji. Skazani na siebie, mimo trudności, próbują znaleźć wspólny język.

Powodzenia, Tashi!

18-letni mnich staje przed trudnym wyborem – pozostać w klasztorze czy wrócić do domu?

Kto mnie teraz pokocha?

Młody Żyd opuszcza kibuc z powodu swojej homoseksualności. Swoje miejsce odnajduje w Londynie.

Dziewiątka

Reżyserka z czułością portretuje mieszkańców jednej z najgorszych ulic w kalifornijskim mieście Modesto.

Homo sacer: święty czy wyklęty

Film podejmuje problem destrukcyjnej strony internetu. Tłem jest internetowa mistyfikacja, której ofiarami mogli stać się imigranci.

Sempervirens

Historia Claude`a którego wypadek na rowerze przykuł do szpitalnego łóżka.

Nasz dom

Zapis ostatnich dni pacjentów w likwidowanym szpitalu psychiatrycznym Manoir Gaulin.

Ikona

Kolejna historia o pacjentach szpitala psychiatrycznego. W tym wypadku połączona z przedstawieniem Rosji na terenach dalekiej Syberii.

Za pogranicza cudu

Wiesław Koneczny, emerytowany górnik, postanowił poświęcić życie pisaniu kompletnie nietypowej książki.

Romeo i Julia

Szekspirowska tragedia rozgrywająca się wśród Romów zamieszkujących przedmieścia Rzymu.

Ciężar dowodu

Nielegalni imigranci ubiegają się o status uchodźców. Muszą stawić czoła biurokracji i przekonująco udowodnić konieczność decyzji o ucieczce z kraju.

Alisa w krainie wojny

Studentka szkoły filmowej w Kijowie wyrusza w osobistą wyprawę z kamerą na ogarnięty wojną wschód Ukrainy.

Refleksy

Intymna relacja z odzyskiwania utraconych więzi reżyserki z matką w czasie wspólnego wyjazdu do łotewskiego spa.

NA PORANNE KRYZYSY REŻYSER, JAJECZNICA I KRYTYCY! Szczerze polecam rozpocząć dzień od, utrzymanego w luźnej, ale niebłahej atmosferze, Krytycznego poranka. Codziennie o 11:00, w Pauzie in Garden, zaspokoić można głód wiedzy i zjeść pyszną jajeczniczkę z dyrektorem festiwalu Krzysztofem Gieratem i zaproszonymi do dyskusji twórcami. W poniedziałek o Nowym Jorku, inspiracjach i kulisach powstawania filmu „21x Nowy Jork” z Piotrem Stasikiem rozmawiała Anita Piotrowska. W kameralnym gronie mogliśmy dowiedzieć się o przerażeniu światem owładniętym wojną, które towarzyszyło twórcy podczas podróży z kinem objazdowym po bliskim wschodzie i które sprawiło, że tegoroczny film jest tak odmienny od radośnie afirmującego życie „Dziennika z podróży”. Następnie reżyser opowiadał jak znalazł się w Nowym Jorku i dał pożreć się temu miastu i historiom kryjącym się za intuicyjnie wybieranymi przez niego bohaterami dokumentu. Publiczność zadawała pytania dotyczące konsekwencji ekstremalnej bliskości emocjonalnej z napotykanymi ludźmi oraz technicznych aspektów powstawania filmu (hipnotyczny montaż Tomka Wolskiego i muzyka Karola Rakowskiego). Stasik zdradził również co nieco o kolejnym projekcie zatytu-

łowanym „Opera o Polsce”, który będzie „kontemplacją twarzy i krajobrazów Polski”- trochę o polityce, a trochę nie. Czego można spodziewać się po kolejnych Krytycznych porankach? We wtorek Joanna Ostrowska rozmawiać będzie z Erikiem Gandinim, reżyserem filmu „Szwedzka teoria miłości”, który w prezentowanym w tym roku obrazie stara się odnaleźć prawdziwą szwedzką naturę ukrytą za idealistyczną wizją krajów nordyckich. Będzie więc okazja do porozmawiania o samym filmie, jak i do dyskusji o kulturze i naturze Szwedów. W środę natomiast, po ceremonii wręczenia Nagrody Smok Smoków, wypić poranną kawę można będzie z Marcelem Łozińskim, tegorocznym laureatem Nagrody. Konwersację poprowadzi Jerzy Armata. Na Krytycznych Porankach wszystkie pytania dozwolone, zapraszamy więc na codziennie o 11:00 do Pauzy in Garden. Nie ma nic lepszego niż poranna merytoryczna pogawędka w familiarnym klimacie Krakowskiego Festiwalu Filmowego. Natalia Włodarczyk

7


56. KFF W OBIEKTYWIE TOMASZA KORCZYŃSKIEGO

FLAGOWA GAZETA 56. KRAKOWSKIEGO FESTIWALU FILMOWEGO KRAKÓW, 29 MAJA - 5 CZERWCA 2016 REDAKCJA: Matylda Badera, Magdalena Grynczel, Martyna Gibek, Marzena Kozak, Konrad Kyrcz, Anna Mazurek, Angelika Ogrocka, Weronika Panecka, Zuzanna­Rzeźnik, Julia Smoleń, Martyna Tarnawska, Natalia Włodarczyk REDAKTOR NACZELNY: Rafał Romanowski gazeta@kff.com.pl +48519636121

KREACJA I SKŁAD: Klaudyna Schubert kontakt@klaudynaschubert.eu

WIĘCEJ NA: kff.com.pl krakowfilmfestival.pl facebook.com/krakowfilmfest twitter.com/krakowfilmfest

8

2/4 GAZETA FESTIWALOWA 56. KRAKOWSKI FESTIWAL FILMOWY


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.