1111

Page 1

Wywiad z Robertem Więckiewiczem znajdziecie na stronie 4!


IX W ROTA

S PIS T REŚCI

S PIS T REŚCI Wstępniak ....................................................................................................................................................................................... 3 Aktorstwo z przypadku................................................................................................................................................................... 4 Po właściwej stronie wrót ............................................................................................................................................................. 6 Niespodziewana wygrana ............................................................................................................................................................ 7 Projekty samorządu ...................................................................................................................................................................... 8 Młodzieżowa Rada Miasta ......................................................................................................................................................... 10 Warsztaty z blogowania .............................................................................................................................................................. 12 Ból przemija .................................................................................................................................................................................. 13 Od kilobajta do terabajta ............................................................................................................................................................ 10 Ach, ta dzisiejsza młodzież ........................................................................................................................................................... 12 Absolwenci. Aleksander Kwietniak .............................................................................................................................................. 19 Mowa ciała ................................................................................................................................................................................... 15 Ludzie to lubią.............................................................................................................................................................................. 19 Catcalling ...................................................................................................................................................................................... 21 Kącik humoru ............................................................................................................................................................................... 22 Sir Nils Olav.................................................................................................................................................................................. 24 Krzyżówka .................................................................................................................................................................................... 24 Wszystko i nic. Meandry języka ................................................................................................................................................ 24

TO MY ROBIMY DLA WAS TĘ GAZETĘ: Redaktor naczelny: Mariusz Winnicki (3C)

Z-ca redaktora naczelnego: Natalia Wąsik (3C) Teksty: Cezary Orłowski (1GB), Szymon Ruduś (2GB), Patrycja Białowolska (1BD), Ola Tkacz (2C), Gabriela Łapkiewicz (2E), Jagoda Janeczek (1C) Antonina Kaliciak (3C) , Adrianna Piechowicz (3C), Natalia Wąsik (3C), Mariusz Winnicki (3C), Agata Chamuła (3F)

Skład i oprawa graficzna: Kuba Snop (2GB) Opieka merytoryczna i korekta: p. Romuald Kuźmitowicz, p. Elżbieta Korzeniewska Okładka: Ola Szwajda (3A)

2


G RUDZIEŃ 2014/ S TYCZEŃ 2015

W STĘPNIAK

W STĘPNIAK Drodzy Czytelnicy! W kolejnym roku szkolnym wita Was nowa redakcja. Wprawdzie dopiero w wydaniu listopadowym, ale od września udało nam się wprowadzić wiele zmian. Prezentujemy Wam nowe logo "IX Wrót" autorstwa Oli Szwajdy. Pierwszy raz od trzech lat pracę gazety koordynuje naczelny z zastępcą - mamy nadzieję, że będziemy równie skuteczni jak duet Tyziniec, Giewoń. Naszym pierwszym sukcesem jest niewątpliwie papierowe wydanie gazety. Jesteśmy chyba pierwszą redakcją, która zdecydowała się na przeniesienie drukowania gazety poza szkołę.

Chcielibyśmy podziękować panu Kowalikowi za zainspirowanie nas do rozpoczęcia działalności także na Facebooku. Cieszymy się, że wchodzicie z nami w interakcje. Dziwi nas, że czytają nas tam nawet byli uczniowie naszej szkoły. Cieszy nas również, że w życiu redakcji biorą udział coraz młodsi uczniowie, którzy niejednokrotnie zaskakują nas chęciami i siłą przebicia.

Jeśli chcecie brać udział w współtworzeniu gazety, serdecznie zapraszamy. Kontaktujcie się z nami bezpośrednio w szkole lub poprzez stronę "Wrót" na Facebooku. Czekamy też na Wasze uwagi dotyczące treści artykułów. Pamiętajcie, że gazetę tworzymy dla Was.

Następne wydanie "Wrót" już pod koniec listopada.

Życzymy przyjemnej lektury

Natalia Wąsik Mariusz Winnicki

3


IX W ROTA

AKTORSTWO Z PRZYPADKU

Aktorstwo z przypadku Czarek Orłowski (1GB)

megaczarek12@gmail.com

We środę, 29 października, w nowej Szczecińskiej Filharmonii zaprezentowano słuchowisko w reżyserii Krzysztofa Czeczota. W Sali Kameralnej pojawił się Robert Więckiewicz, czytał fragmenty książki Rafała Molędy pt. „Błękitna Pustynia”, która w grudniu ma zostać wydana jako audiobook. Oprócz Roberta Więckiewicza w produkcji udział wzięli także Olga Bołądź oraz kilkudziesięciu aktorów szczecińskich scen. Robert Więckiewicz w tym roku został odznaczony Orderem Odrodzenia Polski. Zadebiutował w filmie Przed słuchowiskiem fot. Cezary Orłowski „Ferdydurke” jako Poppy w 1991 roku, wtedy jeszcze studiował we Wrocławiu. W 2013 roku zagrał w filmie „W ciemności”, który był nominowany do Oscara. W filmie Andrzeja Wajdy pt. „Wałęsa” zagrał główną rolę. Złapałem Go w Filharmonii piętnaście minut przed słuchowiskiem, znalazł chwilkę, żeby zemną porozmawiać. Cezary Orłowski: - Co było powodem, dla którego został Pan aktorem? Robert Więckiewicz: - To był zupełny przypadek, nawet o tym nie myślałem. Nigdy nie wycinałem sobie aktorów z gazety.

„Nigdy nie wycinałem sobie aktorów z gazety( …)To był zupełny przypadek”

CZ: - Czyli w moim wieku nie interesował się Pan aktorstwem? RW: - Na pewno nie. CO: - Jaką rolę ceni Pan sobie najbardziej?

RW: - Trudno jest odpowiedzieć na to pytanie. Każda rola jest dla mnie jakimś wyzwaniem, nawet ta najmniejsza. Są role, do których jestem bardziej osobiście przywiązany, są również takie, do których troszeczkę mniej, ale staram się zawsze podchodzić tak samo poważnie do

4


G RUDZIEŃ 2014/ S TYCZEŃ 2015

N OWY KONZERTHAUS

każdej. Gdybym wyróżnił jedną, to ta druga mogłaby się poczuć trochę urażona i dlatego nie chcę tego robić (śmiech). CO: - Jakie wrażenia wywarła na Panu gala rozdania Oscarów, na której był Pan z filmem „W ciemności”? RW: - Bardzo pozytywne. Przede wszystkim było ciepło (śmiech). To jest taka uroczystość, która ma swoje dobre i trochę gorsze strony, ale jednak możność bycia tam, a przede wszystkim spotkań i rozmów z ludźmi z branży, były dla mnie najważniejsze. Sama gala wygląda jak gala, więc ona specjalnie na mnie nie zrobiła wrażenia, natomiast spotkania z ludźmi, aktorami, reżyserami - tak. To było najważniejsze, a taka okazja, która pojawiła się w moim życiu, była absolutnie bezcenna i myślę, że to długo pozostanie we mnie. CO: - Jak się Panu podoba nowa Szczecińska Filharmonia? RW: - Jest super! Wiem, że są pewne kontrowersje dotyczące tego budynku, ale mnie się bardzo podoba. To jest takie nieoczywiste, nowoczesna architektura, aczkolwiek lekko stylizowana na nie taką nowoczesną. Wnętrza też, jestem bardzo pozytywnie nastawiony do tego projektu. Nie widziałem jeszcze Sali Symfonicznej, ale mam ją dziś zobaczyć. Wszystko jest nowe, świeże, pachnące. Budynek to jest jedna sprawa, ale najważniejsze to, co dzieje się w środku. CO: - Bardzo dziękuję za rozmowę. RW: - Dzięki śliczne.

Słuchowisko „Błękitna Pustynia” z Robertem Więckiewiczem w roli głównej fot. Czarek Orłowski

5


IX W ROTA

SZKOLNE WIEŚCI

Po właściwej stronie wrót Kasia Goździak (?)

nienienie38@yahoo.co.uk

Zdjęcia koła fotograficznego Na początku listopada na szkolnym korytarzu, obok sali nr 14, wyeksponowano nowe zdjęcia przygotowane przez kółko fotograficzne. Robią wrażenie zrobionych na siłę. Uważam, że zdjęcie powinno pozostawać w świadoOstatnie mości odbiorcy, przede wszystkim wyzwalać myślenie. W drugim rzęwydarzenia dzie chodzi o estetykę. Dla każdego coś innego jest piękne, więc idzie o szkolne to, do kogo chcemy dotrzeć. A dopiero w dalszej kolejności ważne są okiem Kasi „przyciąganie oka”, oryginalność, a nawet kadr. Przyznaję, że polubiłam te gąsienice/owady, ale najlepsze są, moim zdaniem, zdjęcia robione za pomocą prostej metody, a często dzięki temu właśnie z piorunującym efektem. Na podstawie kilku zdjęć nie można wyrabiać sobie ogólnej opinii, ale mogę powiedzieć, że twórczość nas, kilkunastoletnich, zmierza w złym kierunku. Uważam, że skupiamy się na niewłaściwych sprawach. Przez to, że sama jestem w tym gronie, nie wiem jeszcze, w czym tkwi problem, ale zgłębiam go i szukam odpowiedzi.

Dzień Życzliwości Dwudziestego pierwszego listopada obchodziliśmy w naszej szkole Dzień Życzliwości. Była to jedna z lepiej zorganizowanych w ostatnim czasie akcji. Miejmy nadzieję, że przyniosła więcej niż tylko ciekawie spędzony szkolny dzień, bo sam pomysł zorganizowania akurat tego „święta” jest zdecydowanie dobry. Istnieje jednakże pewne ryzyko: nie możemy zapomnieć, że bycie miłym dla drugiego człowieka powinno być szczere i przed wszystkim nie traktowa- Dzień życzliwości fot. Karol Skiba ne jako święto, ale jako normalne zachowanie. Przytrzymanie komuś drzwi, przywitanie się, ustąpienie miejsca powinny być czymś zwyczajnym, a zaniechanie tego – co najmniej czymś zastanawiającym… Miło jest być zauważonym i myślę, że nawet najbardziej zatwardziali przeciwnicy jakiejkolwiek komunikacji międzyludzkiej choć raz się w tym dniu uśmiechnęli. 6


G RUDZIEŃ 2014/ S TYCZEŃ 2015

SZKOLNE WIEŚCI

Zdjęcia klasowe Ponad tydzień później, w pierwszym tygodniu grudnia, odbyły się zdjęcia klasowe. Moja opinia na ich temat jest taka, że zachowania uczniów w czasie ich przygotowywania nie mają nic wspólnego z koleżeństwem. Oczywiście, są wyjątki i może tylko u mnie tak to wygląda. Aczkolwiek przyznaję, że to świetna pamiątka, bo związana ze wspomnieniami ze szkoły, ale za duże pieniądze. Uważam ponadto, że równie dobrze można się spotkać całą klasą naprawdę, poza szkołą i spędzony mile czas uwiecznić zdjęciem. Poza tym, nie wiem, jak to się dzieje, że wszyscy zawsze na tych zdjęciach wychodzą brzydko.

Niespodziewana wygrana Kuba Snop (1GB)

kuba.snop@gmail.com

Uczniowie naszej szkoły mają wiele talentów. Niektórzy grają na gitarze, inni pięknie malują, jeszcze inni mają uzdolnienia sportowe. Natomiast Czarek Orłowski, uczeń klasy 1Gb, robi zdjęcia, dzięki którym wygrywa konkursy. – Pewnego dnia poszedłem na inaugurację Filharmonii Szczecińskiej, zabierając oczywiście ze sobą aparat – mówi – wtedy w oczy rzuciło mi się kilka ciekawych rzeczy do sfotografowania. Dopiero po miesiącu pani od matematyki powiedziała mi o konkursie ”Matematyka w obiektywie”. Uznałem, iż Fot.1 wezmę w nim udział - opowiada Czarek. I była to słuszna decyzja, ponieważ nasz kolega znalazł się w gronie wyróżnionych. Zdziwiłem się, że zostałem wyróżniony. Wiedziałem, że mam poważną konkurencję. Była to już piąta edycja konkursu rozwijającego zainteresowanie wśród młodzieży matematyką. W tym roku konkurs po raz pierwszy odbył się na arenie międzynarodowej, do organizatorów wpłynęło aż 5 tys. prac, co jest absolutnym rekordem. Wyróżnione zdjęcie przedstawia przestrzeń wystawienniczą Filharmonii, zaś zdjęcie nominowane do kalendarza - podświetloną fasadę budynku w kolorach Floating Garden. Pierwszą fotkę zatytułowaną „Wnętrze prostopadłościanu”(fot.1) będzie można oglądać w Rektoracie Uniwersytetu Szczecińskiego. Natomiast „Proste w nieskończoności”(fot.2), jak autor nazwał drugie zdjęcie, zobaczymy w oficjalnym kalendarzu konkursu, który ukaże się przed Nowym Rokiem. Oczywiście, nie mogło zabraknąć Czarka na uroczystej gali rozdania nagród, która odbyła się 28 listopada w sali Senatu. Na zwycięzców czekały nagrody, główną z nich był tablet, który Fot. 2 otrzymała Nela Sobotnik, zwyciężczyni konkursu i autorka zdjęcia pt. „Kąt ostry”. Nagrodą dla naszego kolegi był wspaniały termos oraz prestiżowe miejsce w kalendarzu w miesiącu grudniu. Zachęcam do zakupienia tego kalendarza. Teraz kolej na następnych uczestników w przyszłorocznej edycji konkursu, do wzięcia w nim udziału zachęcam uczniów naszej szkoły. Miejmy nadzieję na podobny sukces. 7


IX W ROTA

SZKOLNE WIEŚCI

Projekty samorządu Małgorzata Magiera (?)

? Jakiś czas temu poprosiłam przewodniczącą Samorządu Uczniowskiego, pełniącą tę funkcję już drugi rok, Antonię Janczak (2c) oraz opiekuna SU, Pana Profesora Łukasza Kowalika, o odpowiedź na kilka istotnych pytań. Przedstawię je Wam w zaaranżowanym wywiadzie w nadziei, że i Wasze wątpliwości zostaną rozwiane. 1.Jakie cele chce osiągnąć samorząd w tym roku? ŁK: Chcemy, żeby bycie członkiem społeczności uczniowskiej ZSO nr 6 napawało Was radością i dumą. Chcemy, żebyście angażowali się w życie szkoły, nauczycieli, uczniów itp. i stali się jeszcze bardziej otwarci i kreatywni. Mamy już kilka pomysłów, jak to zrobić. Sądzę, że ściślejsza współpraca z redakcją IX Wrót w tym nam pomoże. AJ: Przede wszystkim chcemy zaangażować więcej Opiekun SU, Pan Łukasz Kowalik uczniów w życie szkoły. Przypomnę, że Samorząd fot. Przemysław Stychlerz Uczniowski stanowi ogół uczniów naszej szkoły, wybrana w wyborach dziewiątka (liczba osób przypadkowa!:)) stanowi tylko Radę Samorządu Uczniowskiego, czyli jesteśmy przedstawicielami samorządu. Zdaję sobie sprawę z tego, że wielu z nas ma multum obowiązków na głowie, dodatkowe zajęcia, pasje, rodzinę, ale wierzę (i widzę), że jest coraz więcej uczniów, którzy znajdują czas i chęci do tego, aby z nami współpracować, podrzucać pomysły, angażować się. Doceniam każdą osobę, która zgłosi się do mnie z jakąkolwiek sprawą, nawet najmniejszą. Dlaczego to jest nasz cel? Sami zdziałamy niewiele, ale z Wami możemy zrobić bardzo dużo ciekawych rzeczy, które odmienią oblicze naszej szkoły. Jeśli w życie szkoły zaangażują się uczniowie, wspólnie osiągniemy nasz cel – sprawimy, że nasza szkoła będzie kolorowa, pełna wspaniałych i kreatywnych osób, które chcą coś razem robić.

Przewodnicząca SU, Antonia Janczak fot. Przemysław Stychlerz

2.Jakie projekty i akcje będą realizowane w tym roku szkolnym?

8


G RUDZIEŃ 2014/ S TYCZEŃ 2015

SZKOLNE WIEŚCI

ŁK: Jednym z najważniejszych zadań, które postawił sobie w tym roku SU, jest zwiększenie zaangażowania rodziców w życie klas, szkoły i samych uczniów. W tej chwili pracujemy nad kilkoma pomysłami i jesteśmy otwarci na sugestie zarówno uczniów liceum, jak i gimnazjum. Można przynosić je w „old-schoolowej” formie na papierze do przewodniczącej, Antonii Janczak lub do mnie, do sali 210, można też napisać wiadomość przez fanpage SU: https://www.facebook.com/samorzadyolo9.Poza tym będziemy starali się wypełniać rok szkolny akcjami zarówno w realu, jak i w sieci. Szczegóły niebawem na naszym „wallu”, tym na parterze, no i tym na FB. AJ: Wiele projektów jest wynikiem naszych „Wiele projektów jest obserwacji podczas trwania całego roku szkolnego, działamy na bieżąco. Jednak jest kilka wynikiem naszych pomysłów, które mamy w planach obserwacji (…) (zapraszam do zaglądania do naszej gazetki – działamy na bieżąco” tam można zobaczyć nasz harmonogram działań). Będzie się działo, ale musiałabym poświęcić godziny, aby wymienić wszystkie działania – jest ich bardzo wiele. W toku jest organizacja konkursu na logo Samorządu – już teraz mogę powiedzieć, że nagrody będą konkretne, regulamin przedstawimy już niedługo! 3.Jakie trudności napotyka samorząd przy realizacji swoich działań? AJ: Nie będę słodzić, trochę ich jest. Od finansowych, przez czysto techniczne (np. brak okien w pomieszczeniu, w którym chcieliśmy zorganizować „pokój ucznia”), do prawnych. Zdarza się, że nasze pomysły spotykają się z negatywnym odbiorem. Na szczęście są w Dziewiątce ludzie, którzy nas wspierają i można liczyć na ich pomoc. Chciałabym tu wspomnieć o Panu Łukaszu Kowaliku (nasz nowy opiekun), który ma w sobie niesamowitą energię i moc pomysłów. Bardzo się cieszymy, że po Macie koncepcje na zmiany w przerwie powrócił do naszej szkoły. Minęły dopiero dwa miesiące, a już widzę, że samorząd działa zupełnie inaczej - robimy więcej i lepiej. szkole? Zgłoście się do Tosi Oczyma wyobraźni już widzę Pana Kowalika zawstydzonego tymi słoJanczak luba wami, ale musiałam o tym wspomnieć. Podsumowując, mogę stwierPana Kowalika! dzić: problemy są, ale są też chęci do ich pokonywania!

?????????? 9


IX W ROTA

MŁODZIEŻOWA RADA MIASTA

Młodzieżowa Rada Miasta Natalia Wąsik(3C) ?

Alicję Szyszkowską z klasy 2f znacie ze szkolnego korytarza. Nie będziemy więc robić przydługich wstępów. Zachęcamy natomiast do przeczytania wywiadu, z którego dowiecie się, czym zajmuje się Młodzieżowa Rada Miasta i co skłoniło Alicję do zostania jej członkinią. Alicja zdradza nam jak działa Młodzieżowa Rada Miasta, której jest członkiem

Natalia Wąsik: Z jakich powodów zdecydowałaś się kandydować do Młodzieżowej Rady Miasta? Alicja Szyszkowska: Od zawsze lubiłam działania społeczne. Lubię organizować wydarzenia. Działam też w Make it Funky, jestem tam wolontariuszką. Stwierdziłam, że MRM da mi szansę przyczyniać się do rozwoju kultury w Szczecinie. Może brzmi to bardzo patetycznie, ale wydaje mi się, że poprzez organizowanie małych wydarzeń, wystaw będę mogła zachęcić młodzież do uczestniczenia w tym, co dzieje się w

mieście. NW: Kadencja radnego trwała dwa lata, obecnie aż trzy. Za dwa zaczniesz studia. Co wtedy? AS: Na pierwszym spotkaniu dowiedziałam się, że dużo osób przychodziło na spotkania w trzeciej klasie, kadencja trwała dwa lata, ale ludzie wyjeżdżali na studia. Zawsze można zrezygnować. NW: Ilu jest członków MRM? AS: W radzie jest dwudziestu ośmiu radnych, a w ciągu miesiąca musimy wybrać przewodniczącego i prezydium. NW: Jak wyglądały wybory? AS: Każdy mógł zgłosić się do Tosi Jańczak, czyli naszej przewodniczącej. Ona dała nam dokument, który był oświadczeniem, że chcemy startować w wyborach do Rady. Zgłosiły się cztery osoby. Członkiem Rady stawała się osoba, która uzyskała największą liczbę głosów w „Od zawsze lubiłam szkole. W tym roku została wprowadzona zmiana. Wcześniej były to osoby, które zostały działanie społeczne zaproponowane przez dyrektora szkoły. (…)działam w Make it NW: Jakie są cele działalności MRM? Na stronie szczecin.pl można przeczytać kilka Funky ” wzniosłych haseł - dotyczących promocji kultury, kształtowania postaw prospołecznych. Co to właściwie oznacza? AS: Na pierwszym spotkaniu przedstawiono nam różne projekty, w których brała udział Rada Miasta XIII kadencji. M.in. było tam kilka weekendów, w czasie których młodzież miała darmowe wejścia do muzeów, na basen, na łyżwy. Wiadomo, że bardzo często ludziom nie chce się płacić 10zł za wstęp, mimo że to nie jest dużo, ale typowy szczecinianin w naszym wieku może mieć inne wydatki. Kiedy zaoferujemy takim osobom możliwość poznania czegoś nowego, myślę, że będą one na to otwarte. Zwłaszcza, że to będzie za darmo. 10


G RUDZIEŃ 2014/ S TYCZEŃ 2015

MŁODZIEŻOWA RADA MIASTA

NW: Jak wygląda organizowanie akcji charytatywnych? AS: Była organizowana pomoc ubogim. W czasie XII kadencji członkowie MRM chodzili po mieście i rozdawali jabłka, a także ubrania bezdomnym. Były organizowane koncerty, w czasie których zbierano pieniądze i rzeczy przydatne biedniejszym osobom. NW: Czy można się do MRM zgłosić jako osoba prywatna, niebędąca jej członkiem? AS: Dowiedziałam się, że można napisać do Rady Miasta i zaproponować jakiś pomysł na projekt, własne wydarzenie. MRM jest na to otwarta. NW: Co to znaczy dla osoby, która nie interesowała się wcześniej tego typu działalnością, ale chciałaby zacząć? Czego może oczekiwać? AS: Może oczekiwać pomocy w realizacji tego projektu, ponieważ MRM może uzyskać poparcie miasta. Jeśli będziesz miała pomysł na wydarzenie, możesz uzyskać środki na jego organizację. Rada pomoże ci znaleźć sponsorów. Jeżeli chcesz na przykład zorganizować wystawę fotografii, wtedy Rada pomaga ci w znalezie- Członkini Młodzieżowej Rady Miasta, Alicja Szyszkowska niu miejsca, w którym może się ona fot. ? odbyć, a także wskazuje osoby, które mogą ci przy tym pomóc oraz promuje to w mediach. NW: Chciałabyś w przyszłości zajmować się w jakiś sposób polityką? AS: Przyszło mi to na myśl, ale głównie przychodzę tam po to, żeby robić coś fajnego. Pewne rzeczy rozwinąć. Polityka niespecjalnie mi się podoba. Jestem osobą, która szanuje politykę. Zobaczymy, co będzie dalej. NW: Lubisz Szczecin? AS: Tak. Muszę przyznać, że w podstawówce słyszałam wciąż tylko o tym, że w Szczecinie nic się nie dzieje. Kiedy poszłam do gimnazjum, zaczęłam brać udział w różnych wydarzeniach, m.in. chodziłam na koncerty, ale też na WOŚP. Przełomowym momentem był dla mnie czas między gimnazjum a liceum, kiedy poszłam na pierwsze inSPIRACJE - to była dziewiąta edycja - i od tamtego czasu w miarę regularnie pracowałam w Make it Funky jako wolontariuszka. Wtedy zobaczyłam, jak dużo dzieje się w Szczecinie. Jeżeli się chce, znajdzie się tu dużo interesujących inicjatyw. Wystarczy wziąć do ręki Echo czy poszukać w Internecie. NW: Mamy nadzieję, że "IX Wrota" staną się niedługo taką wskazówką. AS: Byłoby super. 11


IX W ROTA

WARSZTATY Z BLOGOWANIA

Warsztaty z blogowania Adam Markowski(3C) ?

We środę wróciłem do szkoły po krótkiej chorobie: dopadła mnie angina. Zupełnie niespodziewanie dowiedziałem się o warsztatach w Inkubatorze Kultury. Korzystając z okazji, a posiadając przy tym relatywnie mało informacji, postanowiłem wziąć w nich udział. Razem z redakcją „IX Wrót” dotarliśmy na miejsce i co się okazało? Warsztaty dotyczące publikowania w Internecie przygotował jeden z moich ulubionych bloggerów, Pan Paweł Krzych (Szczecin blog). Niezwykle ciekawe i pomocne zajęcia, przeprowadzone w luźnej atmosferze, okazały się bardzo przydatne, tym bardziej, że niebawem nasza redakcja reaktywuje własnego bloga. Otrzymaliśmy nie tylko ważne porady dotyczące formy i treści przyszłych publikacji, ale także kilka przykładów tego, w czym blog może pomóc nam i innym. Nie był to jałowy wykład – wszystko, o czym była mowa, poparte było przykładami z osobistych doświadczeń Pawła, których, czemu nie można zaprzeczyć, mógł podawać bez liku. Po wykładzie mogliśmy także sami, w losowo dobranych drużynach, spróbować swoich sił w konstruowaniu własnych blogów. Pod presją czasu mieliśmy stworzyć projekt obejmujący tematykę publikowanych treści, wygląd strony i sposób działania. Ciekawe było ostatnie z wyznaczonych nam działań, bowiem mieliśmy przewidzieć rozwój swoich blogowych karier w ciągu następnych sześciu miesięcy. Pomysły wszystkich zespołów były ciekawe - popisaliśmy się kreatywnością i zapałem, ale nie tylko nimi, bo grupowa współpraca przebiegała bez żadnych przeszkód i dała nam dużo satysfakcji i dobrej zabawy. Prezentacja każdego z projektów podsumowana została oceną pozostałych grup oraz notą profesjonalisty. Dowiedzmy się, jak skomentowali warsztaty niektórzy spośród uczestników: „Treści przedstawione zostały w usystematyzowany i klarowny, a co najważniejsze przyjemny sposób. Pana Pawła Krzycha docenić należy nie tylko ze względu na świetną znajomość tematu, ale także przygotowanie do prowadzenia warsztatu. Co bardzo ważne, dystans pomiędzy prowadzącym a słuchaczami został ograniczony do minimum – praktycznie nie był odczuwalny, co stworzyło swobodną atmosferę sprzyjającą pracy. Bardzo pozytywna w moim odczuciu była też otwartość Pana Pawła Krzycha na rozmowę również podczas przerw oraz informacja o możliwości kontaktu w razie pytań i wątpliwości.” Małgosia Magiera "Warsztaty w INKU bardzo mi się podobały. Dowiedziałem się wiele o blogowaniu oraz mediach społecznościowych. Niestety, gonił nas czas i nie zdążyliśmy obejrzeć całej prezentacji. Powinniśmy częściej uczestniczyć w takich wydarzeniach, było super. ;-)" Kuba Snop To tylko dwie z licznych pozytywnych opinii, którymi dzieliliśmy się po warsztatach. Pozostaje mi tylko dodać własną. Bloggowanie, które do tej pory mnie nęciło, lecz wydawało mi się za trudne, po wtajemniczeniu, którego dokonał ktoś z branży, odkryło przede mną wiele perspektyw, co może zaskutkuje stworzeniem czegoś własnego w przyszłości. Jeśli tak się stanie, wiedza zaczerpnięta dzięki środowemu wykładowi będzie miała dla mnie naprawdę duże znaczenie. 12


G RUDZIEŃ 2014/ S TYCZEŃ 2015

P AMIĘĆ CZYNI NAS LUDŹMI

Ból przemija Ola Tkacz (2C)

reyveena@gmail.com

Siedząc pod pachnącym świerkiem w tym melancholijnym dniu zadumy obserwuję tłumy ludzi, którzy spotkali się, by wspomnieć zmarłych bliskich. Niestety, po przejażdżce potwornie zatłoczonym pojazdem komunikacji miejskiej i dostaniu się w końcu na cmentarz można zapomnieć, czym naprawdę jest to święto. Zmęczenie po “podróży” powoduje, że ograniczamy się do szybkiego odwiedzenia grobów i wracamy do rzeczywistości żywych ludzi. Niektórzy jednak przebywają na cmentarzu trochę dłużej. Są niezauważalni w zbiegowisku dorocznie odwiedzających… Śmierć to najpewniejsza rzecz w naszym życiu. Spotka każdego bez wyjątku. Mimo tej pewności, nie można przewidzieć, kiedy i jak to się dokona, dlatego często nas zaskakuje. Strata kogoś bliskiego zawsze sprawia ból i niełatwo się z nią pogodzić. Ból przemija, lecz pustka zostaje. Moja babcia po 25 latach wspomina dziadka, brakuje jej jego obecności. Łatwiej uporać nam się ze śmiercią osoby, która przeżyła długie życie i umarła spokojnie we śnie, niż z odejściem istotki w kwiecie wieku, z którą mieliśmy wiele planów na przyszłość. W czasie żałoby nie możemy być sami. I nie jesteśmy. Ta osoba znała nie tylko nas. Łatwiej to zaakceptować, gdy porozmawiamy z jej przyjaciółmi bądź rodziną. Oni też to przeżywają, a wymiana refleksji na temat cierpienia i wspomnień pozwoli na oczyszczenie duszy z tego, co tłumiliśmy w sobie. Nasi przyjaciele również pełnią ważną rolę. Jeśli jesteś przyjacielem osoby w żałobie, nie mów “wiem, co czujesz”, nawet gdy też przeżyłeś żałobę. To doświadczany indywidualnie proces, a tego rodzaju komentarze mogą złościć. Bądź dobrym słuchaczem, a Grafika Agata Chamuła jeśli ktoś nie chce mówić, nie zmuszaj. Wystarczy Twoja obecność, niech ten ktoś wie, że w każdej chwili może się przy Tobie wypłakać, wykrzyczeć, porozmawiać czy po prostu się do Ciebie przytulić. Może nawet nie okazywać za to wdzięczności i czasem się na Ciebie zdenerwować bez powodu. Pozwól mu na to, tego rodzaju emocje są naturalną reakcją na frustrację i bezradność. Zanim zdecydujemy się na rozmowę, opiszmy sobie wszystko, co nas dręczy, nasze myśli, wspomnienia. Przelejmy cały ból na papier. Napiszmy list do zmarłego, w którym powiemy mu wszystko, czego nie zdążyliśmy, również to, jak się bez niego czujemy. To dobra forma terapii. Gdy nie pomaga nam nic i 13 nie ma sił, by wołać o pomoc, dobrym rozwią-


IX W ROTA

K ODOWANIE I ODKODOWANIE PAMIĘCI

zaniem może okazać się terapia grupowa. Wysłuchanie osób, które mogą naprawdę czuć to samo, co my, sprawi, że poczujemy duchowe wsparcie. Jeśli nie czujemy się na siłach, by wyjść z domu, książka “Balsam dla duszy w żałobie” może być pierwszą pomocą, a jej lektura etapem, po którym zdecydujemy się na terapię grupową. Czasem nie może się obejść bez leków uspokajających, łatwo jednak o przedawkowanie, dlatego warto powiedzieć o tym komuś zaufanemu, kto będzie nam dawał lek zgodnie z wyznaczonymi dawkami. To nic złego, gdy zachowujemy umiar w cierpieniu. Jeśli żałoba powoduje, że nie możemy normalnie funkcjonować, a przecież musimy i mamy dla kogo (rodzice, rodzeństwo, przyjaciele, partner/ Grafika Agata Chamuła partnerka), dobrym sposobem jest wyznaczenie sobie jednego dnia w tygodniu (np. dzień, w którym ta osoba zmarła) na całkowite pogrążenie się w rozmyślaniach o bliskim, o smutku i innych uczuciach nam towarzyszących. Przez resztę dni jednak, starać się trzeba wyznaczać sobie jakiś mały cel, powód, dla którego wstaniemy z łóżka. Nikt nie chce, żeby ktoś z jego powodu cierpiał (w każdym razie rzadko kto i to raczej nie bliscy, którzy nas opuszczają). Ci często mówią nam przed śmiercią, że chcieliby, byśmy ich wspominali i zachowali w pamięci najlepsze chwile wspólnie spędzone, ale byśmy nie rozpaczali, a raczej nadali sens ich odejściu. Tak, sens. Nie trzeba być wierzącym, by szukać znaczenia cierpienia, które przeżywamy. Odpowiedź nie nadejdzie tak szybko, albowiem nawet dopiero po paru latach możemy zdać sobie sprawę z tego, co śmierć bliskiej osoby zmieniła znacząco w naszym życiu. I znaleźć pozytywne aspekty! Opłakiwanie zmarłego każdy przeżywa indywidualnie, lecz psychologowie wyróżniają cztery główne fazy żałoby. Przywołam fragmenty książki prof. Martina Herberta „Żałoba w rodzinie”. FAZA 1 Szok i otępienie Ten etap następuje przeważnie tuż po śmierci bliskiej osoby. Może mu towarzyszyć wstrząs psychiczny, szok, który objawia się np. zaprzeczaniem temu, co się stało. Czasem człowiek nie chce w ogóle dopuścić do świadomości tragicznej prawdy – tego typu reakcje pojawiają się najczęściej wtedy, gdy śmierć była nagła i niespodziewana. Wstrząs może być łagodniejszy (ale wcale nie musi!), jeżeli śmierć poprzedzała długa, nieuleczalna choroba. FAZA 2 Tęsknota i żal Osoba pogrążona w żałobie tęskni za zmarłym: płacze, szuka go, wspomina, czasem wydaje się jej nawet, że go spotyka. Jednocześnie odczuwa gniew na siebie i los, a także poczucie winy, że nie mogła zrobić niczego, by uratować bliską jej osobę. Czasami odczuwa się rozgoryczenie i chęć oddania życia za tę osobę. To znaczy zastanawiamy się, czemu to ona akurat musiała umrzeć, a my nie mogliśmy wziąć jej cierpienia na siebie. Ta faza wiąże się często z najintensywniejszym smutkiem. 14


G RUDZIEŃ 2014/ S TYCZEŃ 2015

Ć WICZYĆ PAMIĘĆ

W tym czasie mogą też powracać przykre wspomnienia o wcześniejszych bolesnych rozstaniach. Człowiek opłakujący stratę cierpi bowiem najbardziej nie tuż po śmierci bliskiej osoby, a później – kiedy przestają go już absorbować sprawy „przyziemne” (związane np. z pogrzebem). Kiedy w końcu zostaje sam... FAZA 3 Dezorganizacja i rozpacz Człowiek pogrążony w żałobie nie potrafi powrócić do normalnego życia. Dręczy go uczucie beznadziejności, bezradności, osamotnienia, lęku i smutku. Izoluje się od ludzi, w niczym nie widzi sensu. Żałoba pozbawia go poczucia bezpieczeństwa, tożsamości i celowości, ponieważ została zerwana bliska więź uczuciowa i zaburzone poczucie zależności od tej drugiej osoby. Pojawia się wtedy w człowieku irracjonalna nadzieja na ujrzenie zmarłej osoby, usłyszenie wiadomości, że to była fatalna pomyłka. Faza 2. i 3. przez jakiś czas przenikają się FAZA 4

Reorganizacja Na tym etapie ludzie zwykle akceptują stratę i powoli powracają do równowagi. Ból jest już mniej dotkliwy, więc poczucie straty staje się możliwe do zniesienia. Nawet jeśli czas nie wydaje się nam w tej sytuacji najlepszym lekarzem, to przecież płynie, a życie stawia przed nami coraz to nowe zadania. Przeszłość oddala się – i chociaż nigdy nie zostanie wyparta z pamięci, to człowiek, który przeżył śmierć bliskiej osoby, na nowo układa sobie życie, już bez niej. Nie ma jednoznacznej recepty na całkowite katharsis z bólu. Nie próbujmy zapomnieć lub wymazać z pamięci zmarłej osoby, bo nawet gdy skończyła się nasza jedna rola życiowa (np. siostry, małżonka, rodzica), pozostajemy w innych, równie ważnych. Dbajmy już teraz o pozytywne relacje z innymi i szczerze mówmy, co mamy do powiedzenia innym. Starajmy się spędzać każdy dzień w sposób wyjątkowy i zróbmy sobie listę spraw do dopełnienia przed śmiercią, by jak najlepiej przeżyć nasz czas. Przecież nie wiadomo, kiedy ten czas upłynie...

Od kilobajta do Terabajta Kuba Snop (1GB)

kuba.snop@gmail.com

Jeszcze kilka lat temu nikt by nie pomyślał, że nowe technologie będą miały taki wpływ na życie człowieka. Dzięki nim w dzisiejszym świecie łatwo i szybko można skontaktować się ze znajomym na drugim końcu globu, wyszukać odpowiedzi do zadania domowego czy wstawić oceny uczniom. Najbardziej jednak niesamowitym wynalazkiem okazało się stworzenie pamięci komputerowej. Pierwsza wersja pamięci przenośnej, która powszechnie znana jest jako pamięć flash, powstała w 1950 roku i została wymyślona przez Konrada Zuse pod nazwą „taśma dziurkowana”. Przez 30 lat ta metoda przechowywania danych nie miała sobie równych i trwało to aż do lat 80., a wykorzystywana była głównie przez agencje rządowe. Tę metodę z czasem zastąpiła ośmiocalowa dyskietka powstała w 1969 roku. Nośnik miał pojemność 80kb, co było w tamtych czasach wielkim krokiem naprzód. Zapoczątkowało to nową erę: spakowa15


IX W ROTA

Ć WICZYĆ PAMIĘĆ

nia jak największej ilości danych na jak najmniejszej powierzchni. W 1976 roku pojawił się nowy model dyskietki, która była o wiele mniejsza, a mieściła aż 1,2MB. Z czasem prace doprowadziły do wynalezienia 3,5-calowych dyskietek, ich egzemplarze niektórzy z naszych rodziców trzymają jeszcze w zakamarkach swoich biurek. Wynalazek dyskietki to kamień milowy na drodze rozwoju nośników pamięci. Postęp w tym zakresie dokonywał się z dnia na dzień w podobnym tempie co zmiany w dzisiejszej technologii. Nie był to jednak koniec rewolucji. Kolejnym wielkim osiągnięciem był dysk CD, który został wyprodukowany pod koniec lat 70. XX wieku przez firmy Philips i Sony. Znaczącym atutem tego rozwiązania była pojemność płyty, ponieważ ściśle upakowana ścieżka danych po rozwinięciu miała aż 60 km! Do odczytu informacji służyła wiązka lasera, która cechuje się bardzo długą wytrzymałością. To rozwiązanie przetrwało do obecnych czasów, chociaż z Taśma dziurkowana, pl.wikipedia.org pewnością i ono odejdzie wkrótce do lamusa. Na przykład powszechnie znana firma Microsoft, która produkuje oprogramowanie dla komputerów, zrezygnowała już ze sprzedaży systemów na dyskach CD. Innym przykładem są wielkobudżetowe produkcje gier, w których pudełku nie zobaczymy już łatwo rozpoznawalnego CD, tylko kartkę z nieskomplikowanym kodem dostępu. Wielu użytkowników ma jednak do płyty pewien sentyment. Szkoda, że powoli odchodzimy od tego rozwiązania. Świat jednakże musi iść do przodu. Specjaliści z branży, szczególnie z koncernu Sony, ciągle próbowali udoskonalić swoje rozwiązanie. Jednak dwa następne ich pomysły okazały się nieudane. Pierwszy, dysk MO (magneto-optyczny), miał na celu zastąpienie nośników CD. Rozwiązanie to miało być bezpieczniejsze dla przechowywania informacji. Ta innowacja nie przyjęła się na rynku. Kolejną próbą udoskonalenia technologii pamięci była dyskietka ZIP, która cechowała się sporą pojemnością (750MB). Nośniki te jednakże łatwo się psuły, a zapisane na nich informacje w nieznanych okolicznościach znikały. Przyszła wreszcie pora na zupełnie nowe odkrycie – pendrive. Przyczyną jego powstania była słaba mobilność dysków CD i wygoda w użytkowaniu nowego rozwiązania. Ten powszechnie dziś znany nośnik pamięci wynalazł w 1969 roku Dov Maron. Technologia ich opiera się na metodzie (plug and play), co znaczy, że pamięć wkładamy bezpośrednio do wejścia USB. Wielkim atutem „pena” jest możliwość bardzo szybkiego transferu danych i praca jednocześnie w kilku plikach nieznajdujących się w pamięci komputera. Pierwsze nośniki tego typu miały pamięć rzędu 16MB i posiadały charakterystyczny przełącznik zapisu danych, podobnie jak w przypadku dyskietki. Z czasem ilość dostępnego miejsca powiększała się. Dzisiaj najpopularniejsze rozmiary to 4, 8, 16GB, można jednak znaleźć urządzenie, które pomieści 512GB. Cena takiego - to ponad dwa tysiące złotych. Dzięki różnym kształtom pendrivy stały się popularnym źródłem reklamy. Dalsza historia nośników stanowi intrygującą zagadkę. Czy już za parę lat nasze dokumenty elektroniczne w całości będziemy zapisywać w „chmurze danych” albo na mikro chipach? Jedna kwestia jest pewna: przyszłość na pewno przyniesie ciekawe rozwiązania. 16


G RUDZIEŃ 2014/ S TYCZEŃ 2015

Ć WICZYĆ PAMIĘĆ

Ach, ta dzisiejsza młodzież! Marta Mostowska(2D)

?

Grafika Agaty Chamuły

Piją, palą, biorą narkotyki, włóczą się po dyskotekach… tak postrzegana jest polska młodzież XXI wieku. Statystyki szokują, przedstawiciele starszych pokoleń łapią się za głowy. Jednym słowem – apogeum zła. Apokalipsa całej ludzkości, bo jak takie osoby mają pracować, kierować świat ku dalszemu rozwojowi? Ale czy te problemy dotyczą tylko młodzieży? Młodzież coraz częściej brana jest na celownik przez statystki, psychologów, media. Sprawdzana jest pod wieloma aspektami, np. ile książek czyta, ile wie o historii Polski, o społeczeństwie. Wyniki są mało pocieszające. Przeciętny nastolatek nie przeczytał ani jednej książki w ciągu roku, historię Polskie zna jak historię Stanów Zjednoczonych, a może jeszcze gorzej, nie ma pojęcia o podstawowych kwestiach społecznych. Młodzi nie potrafią samodzielnie myśleć, wypowiedzi ich są chaotyczne, a język rani uszy. Oglądając serwisy informacyjne (jeśli w ogóle je oglądają), nie zastanawiają się nad podaną informacją, nie weryfikują, nie porównują, ponieważ nie mają z czym. Ich życie osadzone jest w wirtualnej rzeczywistości, która nie wymaga, niczego nie żąda, jest przeciwieństwem szkoły, rodziców, społeczeństwa, którzy wyznaczają coraz to nowe cele oraz oczekują jak najlepszych rezulta17


IX W ROTA

Ć WICZYĆ PAMIĘĆ

tów. Może ten spadek wiedzy młodych ludzi jest wynikiem pewnego rodzaju buntu, którym chcą pokazać dzisiejszym dorosłym, że życie nie kończy się na nieustannej pracy, udowadnianiu innym swojej wartości czy przewagi. Oczywiście, jest to bardzo duże uogólnienie, od każdej zasady są wyjątki. Można jeszcze spotkać młodych, którzy poszerzają swoją wiedzę, rozwijają swoje umiejętności. Czy jednak te proporcje nie powinny być odwrotne? W czasach kiedy nauka jest powszechna, kiedy informacje z jednego kontynentu na drugi dochodzą w mniej niż minutę, czy społeczeństwo nie powinno być bardziej świadome aktualnego stanu rzeczywistości i mieć wiedzę o podstawowych faktach historycznych? Coraz więcej nastolatków posługuje się komputerem czy telefonem lepiej niż językiem polskim. A Internet to także pewne kompendium wiedzy, budzące wątpliwości, często mało rzetelne, ale niezwykle bogate w róznorodne informacje. ...statystyki pokazują, Dlaczego więc statystyki pokazują, że wiedza że wiedza polskiej polskiej młodzieży jest tak nikła? Niegdyś szkoły, uczelnie były dostępne niewielu. Polamłodzieży jest nikła cy mieszkający na wsiach nie umieli czytać ani (…) dlaczego?... pisać, nie interesował ich zatem wielki świat. Pozytywiści postanowili postawić temu kres. Wzięli sobie za cel podniesienie świadomości, edukację polskiego społeczeństwa. Teraz można zadać pytanie: czy upowszechnienie szkolnictwa miało jakikolwiek sens, skoro młodzi i tak wiedzą swoje, a szkoła uczy niepotrzebnych w praktyce rzeczy. Oczywiście, niektórzy podnieśliby larum, że każdy ma prawo do nauki, każdemu należy się równy w dostęp do wiedzy. Nauka jest jak zdrowie… Jedno jest pewne, nie ma idealnego społeczeństwa. Każdy ma prawo wyboru i cóż można poradzić, że człowiek od początku wybiera źle? Zastanówmy się jednak teraz, gdzie ten „koniec polskiego społeczeństwa” miał swój początek. Przyjrzyjmy się statystykom trakującym o starszym pokoleniu. Jak podaje Biblioteka Narodowa: w 2013 roku 61% Polaków nie miało w rękach książki! Nie dziwmy się więc, że młodzież nie garnie się do czytania. Coraz więcej dorosłych nie potrafi funkcjonować bez komputera, telefonu, w których zapisane jest praktycznie całe ich życie. Intenret napędza dorosłe życie, to tutaj gromadzi się dane, notatki, prace, to z niego czerpana jest wiedza. Ta wirtualna sieć, niekontrolowana, sprawia, iż społeczeństwo przestaje samodzielnie mysleć. Już od dłuższego czasu zmierzamy do uproszczenia życia, każdą informację mamy podaną jak na tacy. Nie oszukujmy się, jest to „łatwe”, a do „łatwego” człowiek szybko się przyzywczaja, cżęsto porzucając dawne - lepsze - nawyki. Z tego wynika, że „ogłupiona” młodzież nie jest sama w pułapce. Paradoksalnie, całe społeczeństwo przez szybki postęp technologiczno-informacyjny dąży do zatrzymania, a może nawet cofania się w rozwoju. Mimo to jest wiele racji w tym, by właśnie na młodzieży oraz dzieciach skupiać uwagę, bo, jakby nie patrzeć, to oni są przyszłością naszego społeczeństwa, a to społeczeństwo jest za nie odpowiedzialne. Dlatego słuszne jest dążenie polityków, organizacji pozarządowych i innych do nowego uświadamiania młodych. Coraz modniejsze są różnego typu zabawy, festyny, spotkania, które mają na celu zachęcić młode pokolnie do wyjścia poza granice wirtualności, do poznawania świata na nowo. Nie powinno się zapominać przy tym, że żyjemy w innych realiach niż poprzednie generacje. Świat nieubłaganie idzie naprzód, a my wraz z nim, czy nam się to podoba, czy nie.

18


IX W ROTA

P ROBLEM Z HISTORIĄ

Studiować w Marsylii... Elżbieta Niciejewska(?) ?

Uczniowie przez prawie całe liceum snują plany na przyszłość. Co będą studiować, w jakim mieście, na której uczelni, gdzie i z kim będą mieszkać i jaką pracę wykonywać. Wielu absolwentów Dziewiątki decyduje się na studiowanie trochę dalej niż w Poznaniu czy Wrocławiu. Rozpierzchają się po całym świecie w celu zdobycia upragnionego wykształcenia i spełnienia marzeń, przy czym wykazują się niesamowitą odwagą i determinacją. Jedną z takich osób jest Aleksander Kwietniak z ubiegłorocznej klasy 3B, który jakiś czas temu odwiedził naszą szkołę i opowiedział o swoim obecnym życiu w przepięknej Marsylii. Wywiad z Aleksandrem Kwietnikiem

Ela Niciejewska: - Z czym kojarzy Ci się Dziewiątka? Aleksander Kwietniak: - Dziewiątka kojarzy mi się z taką śmieszną akcją, która, myślę, każdemu zapadła w pamięć, a mianowicie… „Elton John”. Nie wiadomo, kto to zainicjował, bo autorzy nie chcieli się ujawnić. Podejrzenia były, padły nawet na naszą klasę, 3B. Na pewno było to zabawne i szkoda, że ta akcja umarła. Ale z tym na pewno będzie kojarzyć mi się liceum. - Dlaczego zdecydowałeś się na studia we Francji? - Francja od jakiegoś czasu, chyba jeszcze przed liceum, jakoś mnie interesowała. Dlatego też zdecydowałem się uczyć tutaj, w „Dziewiątka kojarzy mi Dziewiątce, przyjechać z Goleniowa, bo nie się ze śmieszną akcją jestem przecież ze Szczecina i pójść do (…) a mianowicie „Elton klasy francuskojęzycznej. W procesie nauki tego języka stwierdziłem, że warto byłoby John” ” się zdecydować na wyjazd do Francji na studia i wykorzystać ten język, którego mogę się nauczyć, żeby nie skończyć na filologii i nie pracować jako nauczyciel. No, Francja… Jest to miejsce, które każdemu się dobrze kojarzy. - Dlaczego akurat Marsylia? - Super klimat, południe Francji jest piękne, to trzeba przyznać. Ludzie są o wiele bardziej otwarci, nawet w porównaniu z północą. Dużo częściej się uśmiechają, są naprawdę bardzo pomocni. Zupełnie inaczej niż w Polsce. - Co i gdzie studiujesz? - Studiuję muzykologię na Aix-Marseille Université w Aix-en-Provence. Jest to nieduże miasto położone trzydzieści kilometrów od Marsylii. Bardzo piękne, klimatyczne miejsce ze starym centrum, wieloma parkami i fontannami. - Czym różnią się studia we Francji od tych w Polsce? 19


G RUDZIEŃ 2014/ S TYCZEŃ 2015

P ROBLEM Z HISTORIĄ

- Nie wiem, bo nigdy nie studiowałem w Polsce. Myślę, że podejście do studenta jest na pewno trochę inne. Z tego, co mi się wydaje, we Francji o wiele bardziej profesorowie czy też sama uczelnia, starają się wychodzić w kierunku studenta z różnymi ułatwieniami. Student jest jakąś wartością. To nie on jest dla uczelni, lecz uczelnia dla studenta, który chce się rozwijać. Dostarczają jak najwięcej możliwości ku temu. Bardzo widoczna jest specyficzna relacja między profesorem a studentem. Wykładowcy starają się jak najbardziej pomóc. Gdy dowiedzieli się, że jestem jedynym obcokrajowcem na moim roku, wyczułem chęć pomocy, troskę. - Jak reagują Francuzi na jedynego Polaka na roku? - Bardzo przyjemnie! Podobnie jak profesorowie, starają się pomóc, pytają, jak sobie radzę. Są zaciekawieni i na pewno też zdziwieni, że ktoś z zagranicy zdecydował się do nich wybrać. Większość studiujących tam obcokrajowców rekrutuje się z Erasmusa (ludzie ci przyjechali na wymianę), więc na pewno są zaskoczeni, ale w jak najbardziej pozytywny sposób. - A czy Francuzi wiedzą cokolwiek o Polsce? - Zaskakująco dużo wiedzą! Wiele osób, z którymi miałem okazję rozmawiać, gdy dowiedziało się, skąd jestem, opowiadało, że było w Polsce. Widzieli Warszawę, Kraków, Gdańsk. Mówili, że są to piękne miasta. Ale gdy wspominam, że jestem ze Szczecina, muszę wyjaśniać, że to na północy, że koło morza, blisko granicy z Niemcami - wtedy dopiero kojarzą. Mają też wiedzę o znanych Polakach, najczęściej wspominają Chopina, Marię CurieSkłodowską i Wałęsę. Wiedzą także, że Polska bardzo ucierpiała podczas II wojny światowej i w okresie komunizmu. Czasem chwalą się też, że znają polskie wulgaryzmy i polską wódkę. - Co zaskoczyło Cię na studiach we Francji? - Co mnie zaskoczyło? Na pewno to, że na muzykologii nie ma ludzi, którzy znają się na muzyce. Są tam głównie gitarzyści, którzy pograli sobie jakieś covery i stwierdzili „O, to ja pójdę postudiować muzykologię”. To mnie trochę zdziwiło i zasmuciło. Poza tym nie było jakichś problemów, że wszystko nagle wygląda inaczej. Nie wiem, wszystko się układa i jest po mojej myśli. - Planujesz podjąć pracę podczas studiów? - Nie wiem, ile będę musiał pracować nad materiałem, żeby zaliczyć egzaminy. Gdy się dowiem, ile czasu będę musiał poświęcić na siedzenie nad książkami, notatkami, to myślę, że w drugim semestrze zdecyduję się na pójście do pracy. Na razie mam taki etap przygotowawczy, potrzebuję jeszcze trochę czasu. - Nie bałeś się wyjechać z Polski? Oczywiście, uczyłeś się języka, ale nie jest on tak powszechnie znany, jak na przykład angielski, przez co komunikacja mogła być utrudniona. Ponadto nie są to studia w Berlinie, z którego można przyjechać do domu w dwie godziny. - W ogóle o tym nie myślałem. Dość dużo podróżowałem, często byłem poza domem. Ale zupełnie nie myślałem o tym, że będę musiał na nowo zaczynać życie w zupełnie innym miejscu, jako ktoś zupełnie nieznany w środowisku, ktoś obcy. Dotknęło mnie to dopiero wtedy, gdy się tam znalazłem. Uderzyło mnie dość mocno i było mi ciężko, ale to już minęło. Język też stał mi się bliższy i nie mam praktycznie problemów z komunikacją, które na początku się pojawiały. No tak, to mój pierwszy poważny wyjazd z domu, bo na stałe. Mam 20


IX W ROTA

R ECENZJA

wiele spraw do samodzielnego załatwienia, na przykład administracyjne czy organizacyjne. To sprawiało trochę kłopotów, ale na szczęście przebrnąłem przez wszystko. Jestem już spokojny i wszystko gra. - I wyjechałeś tam sam? Beż żadnych znajomych, bez nikogo? - Tak, wyjechałem zupełnie sam. Dlatego też na początku dopadło mnie poczucie osamotnienia i to było dość kłopotliwe. Wiadomo, bez przyjaciół, bez rodziny, bez kogoś, kogo znam, do kogo mógłbym się odezwać... Jednak bardzo szybko zacząłem poznawać nowych ludzi, wielu Polaków i to mi pomogło przetrwać ten najcięższy okres. - Na Twoim profilu na Facebooku udostępniasz linki do prowadzonego przez Ciebie bloga. Czemu jest poświęcony i dlaczego zacząłeś go prowadzić? - Kiedy człowiek ma zbyt wiele wolnego czasu, trochę się nudzi i z tej nudy biorą się różne idee. Jedną z nich było to, żeby coś robić, coś pisać. Postanowiłem opowiedzieć o tym, jak wygląda życie obcokrajowca we Francji, jak wygląda przestrzeń, w której się znalazłem, bo jest to coś innego i dobrze o tym pisać, choćby dla samego siebie. To naprawdę dobrze robi człowiekowi, gdy może zastanowić się, co i w jaki sposób powiedzieć, jak najlepiej sprzedać to miejsce. Myślę, że będą pojawiać się opisy Francuzów z południa, którzy bardzo różnią się od Polaków. Uważam, że jest to ciekawe. Sądzę, że pojawi się też wpis o tym, jak czułem się, przyjeżdżając na chwilę tutaj, do Polski - jakie to przyniosło emocje i jaką energię. Na blogu ma się bardzo dużą dowolność w zakresie tego, co chce się pisać, dlatego będzie się tam pojawiało dużo różnych, bardzo różnych wpisów. - Pozostaje mi życzyć Ci powodzenia. Dziękuję za rozmowę. - Dziękuję!

21


G RUDZIEŃ 2014/ S TYCZEŃ 2015

O D STRONY ZAPLECZA KUCHNI

Od strony zaplecza kuchni Ada Piechowicz (3C)

ada41996@o2.pl Nie byłam w Szczecinie od dwóch lat. Nie stęskniłam się. Szkoła ponadgimnazjalna minęła szybko i w całym zamieszaniu dorosłego życia zapomniałam o tym mieście. Mam ważną sprawę, więc wybiegam z pociągu i gnam przed siebie. Dworzec, parking, Tobruk… Nagle… Zatrzymuję się i wyostrzam węch. Świat wokoło mnie dalej się spieszy, hałasuje i żyje, a ja… Stoję w miejscu i czuję znajomy zapach. Przecież to czekolada! Zawsze wczesnym rankiem, kiedy podążałam do mojego LO9, nuta czekolady rozbudzała moje zmysły. O… jak przyjemnie się szło do szkoły! Czasami spacerowałam tamtędy z kolegą. Trzymał mnie mocno za rękę, bo zmarzła od siarczystego mrozu. Jego uśmiech był pełen radości, dokładnie taki, gdy po raz pierwszy przyszedł do mnie na obiad, a ja, nie mając żadnych konkretnych składników, zrobiłam mało pomysłowe naleśniki, które, o dziwo, nigdy nie smakowały lepiej, no może z wyjątkiem tych, które przyrządzał kucharz na obozie w Hiszpanii. Nie do wiary, że ciągle czuję ten smak. Oczyma wyobraźni widzę naszą grupę, zaspaną, ale szczęśliwą, podążającą w kierunku kuchni, która cała przeszła zapachem ciepłych naleśników polanych pysznym sosem. Kucharz wiedział, jak wywabić nas z łóżek. Dokładnie jak mój dziadek. Byłam małą dziewczynką i nocując u dziadków, przeżywałam wyjątkowe chwile. Rano, zwlekając się z łóżka, słyszałam krzątaninę babci i zapach kawy. Witała mnie zawsze promiennym uśmiechem, który był ze mną przez cały dzień. Na stole czekało śniadanie. Jajko na miękko w domu nigdy nie smakowało tak samo! Może dlatego, że dziadek w przygotowania wkładał całe swoje serce? Nawet mimo roku szkolnego byłam szczęśliwa, tak samo, jak na wakacjach w Częstochowie, gdzie uwielbiałam jeździć. Głównie z powodu, że prababcia robiła najlepsze lane kluski na świecie. Brała swój ulubiony garnuszek, wrzucała dwa jajka, po czym rozbijała je, hałasując na całą chałupę, dając znak domownikom, że śniadanie się robi. Do tego szczypta soli, trochę wody, trzy łyżki mąki i już można było wylać masę na zagotowane mleko. Ona zawsze robiła to przez widelec, ja, niestety, nie opanowałam tej sztuki. Odczekała chwilę i przelewała danie na talerze. Wystarczyło posłodzić. Mój prawdziwy smak dzieciństwa… Próbowałam go odtworzyć w domu, jednak to nie to samo. Zabrakło najważniejszego składnika, którego nie da się zastąpić: mojej prababci. Żadne ręce nie są w stanie zastąpić tamtych rąk, które robiły to bajeczne śniadanie. Teraz ten smak zostanie już na zawsze tylko w mojej pamięci. Kiedyś zapytałam moją babcię: „A co ty pamię-

22


IX W ROTA

O D STRONY ZAPLECZA KUCHNI

zapytałam moją babcię: „A co ty pamiętasz? Jaki jest twój smak dzieciństwa?”. Odpowiedziała: „Moja mama robiła pyszne krówki. Zanosiłam je do szkoły i wszyscy się zajadali. Nie zdążyłam zapisać przepisu. Mama zabrała go ze sobą.” Po jej policzku spłynęła łza…

Ruszyłam z miejsca szybkim krokiem, podążając w otchłań szarego miasta i mając przed oczyma uśmiechniętą prababcię, bełtającą głośno masę na kluski w swoim garnuszku.

23


G RUDZIEŃ 2014/ S TYCZEŃ 2015

G DZIE SIĘ TAK SPIESZYSZ ?

Gdzie się tak spieszysz? Patrycja Białowolska (1BD)

rish-owata@wp.pl

- Gdzie się tak spieszysz?! – pyta starsza pani, machając za mną ręką w obraźliwym geście. W jej głosie słychać pretensję, gdy biegnę przed siebie, trącając ją niechcący ramieniem. Przepraszam, nadal w biegu, pędząc w znanym moim rówieśnikom kierunku. Czas zacząć nowy dzień. Czas pójść do szkoły. Korytarze tego dnia jak zwykle przepełnione są młodymi ludźmi, którzy pchając się we wszystkie strony, utrudniają przedostanie się do sal. Powiedziałabym pod nosem coś brzydkiego, ale nauczyciele dyżurujący na tym piętrze mają wyjątkowo dobry słuch. Jakoś udaje mi się pozbyć kurtki i z szatni dotrzeć do sali, w której zaczynam zajęcia. Dzwonek dzwoni. Pozostało mi tylko czekać na kolejny… Nie każdy dzień w szkole jest nudny. Właściwie prawie żaden i chyba każdy uczeń powie, że są rzeczy, które umilają naukę. Znajomi- chyba to oni utrzymują uśmiech na moich ustach. Warto przychodzić do budynku pełnego obcych osób, jeśli gdzieś tam wśród nich znajduję swoich przyjaciół. Razem spędzamy te krótkie minuty pomiędzy zajęciami i pomagamy sobie jakoś przetrwać odpytywanie, kartkówki, sprawdziany i prace klasowe. Jesteśmy wolni. Spotykanie się na zajęciach to nie wszystko. Znajomości należy rozwijać, a do tego potrzeba więcej czasu niż krótkie dziesięć minut przerwy. Tak więc od czasu do czasu wychodzi się na miasto. Szczecin. Chyba tylko tu jednocześnie czuć czekoladę, mocny powiew wiatru, promienie słońca i krzyki mew. Wystarczy wyjrzeć za okno, by zakochać się w tym miejscu. Spacer nad Odrą kończy się wypadem na kawę i tak mijają beztroskie chwile wolnego, z dala od szkoły i obowiązków. Najgorzej jest wtedy, gdy siadam sama w pokoju, wyciągam nogi na łóżku i patrzę w przestrzeń. Nie mam siły na naukę, nie potrafię się na niczym skupić. Co wtedy robię? Wyciągam zeszyt i piszę. Tworzę coś, czego nie mogę przeżyć, rozpisuję swoje marzenia i przez chwilę żyję nimi, zupełnie jakby były spełnione. Później, gdy za oknem nie widać już nawet konturów drzew czy płotu, odkładam zeszyt, przecieram zmęczone oczy i ziewam głośno, przeciągając się. Zerkam na książki, które w równym stosiku czekają na chwilę, w której poświęcę im choć odrobinę swojej uwagi. Niestety, ta chwila nie nadchodzi. Jest już zbyt ciemno, ręka boli mnie od pisania, a następnego dnia muszę wcześnie wstać. Dosłownie chwilę zastanawiam się nad tym, czy może nie powinnam choć trochę się przygotować. Przeczytanie kilku tematów w podręczniku nie zajmie mi dużo czasu, prawda? Dręczona wyrzutami sumienia siadam w końcu na łóżku, z książką na kolanach, i mruczę cicho pod nosem, śledząc wzrokiem tekst, który z każdą chwilą blaknie coraz bardziej, rozmywa się i z czasem zaczyna znikać. Budzę się w niewygodnej pozycji, z potarganymi włosami, w szlafroku, z pogniecioną

24


IX W ROTA

G DZIE SIĘ TAK SPIESZYSZ ?

książką na kolanach. Cicho jęczę, patrząc na wyświetlacz telefonu. Krzyczę, widząc, jak bardzo jestem spóźniona. Jak mogłam zapomnieć nastawić budzik?! Biegnę pomiędzy ludźmi, którzy w wolnym tempie zmierzają w tylko sobie znanym kierunku. Trącam ich ramieniem, przepraszając cicho, lecąc dalej, byle zdążyć na lekcje. - Gdzie się tak spieszysz?! Czas zacząć nowy dzień. Czas pójść do szkoły.

25


26


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.