IX WROTA-MARZEC/KWIECIEŃ

Page 1


SPIS TREŚCI

IX WROTA

Spis treści Wstępniak ..............................................................................................................................................................................3 Temat numeru: KULTURA KONTROWERSYJNA Bycie innym a bycie z innymi. Indywidualizm a potrzeba życia w społeczeństwie ............................................................. 4 Czarne plamki na piersiach. Nagość w teatrze ..................................................................................................................... 5 Człowiek z muzycznym ADHD: Mike Patton ........................................................................................................................ 6 Debata na temat konfliktów ..................................................................................................................................................8 Świat mizoginii ....................................................................................................................................................................... 9 Ist Vergewaltigung immer noch ein Tabuthema? ............................................................................................................. 10 Gesty, od których lepiej powstrzymać się za granicą .......................................................................................................... 13 Przekaz. Kolor orange .......................................................................................................................................................... 14 The Mad Revenant In Spotlight, czyli Oscary 2016.......................................................................................................16/21 Gryf. Komiks ........................................................................................................................................................................ 17 A jutro będzie futro ..............................................................................................................................................................26 Rób to, co kochasz! Rozmowa z Michałem Partyką ........................................................................................................... 27 Wielcy odchodzą! .................................................................................................................................................................29 Harper Lee: „Myślę, że jest tylko jeden rodzaj ludzi. Ludzie.” ......................................................................................... 30 Domowe ognisko - odcinek 3 .............................................................................................................................................. 31 Die Zeit .................................................................................................................................................................................32 Red Queen ............................................................................................................................................................................33 „Pokażemy Wam to, czego widzieć nie chcecie” .................................................................................................................33 Kącik humoru....................................................................................................................................................................... 35 Dom Kultury „Słowianin” zaprasza!....................................................................................................................................36

Redaktor naczelna: Jagoda Janeczek (2c) Teksty: Weronika Brocka (1c), Weronika Burzyńska (3ga), Ilona Dróbka (2c), Magdalena Drzazgowska (3d), Katarzyna Goździak (3gc), Natalia Kalemba (2e), Jakub Kędziora (3f), Kaja Kryc (2c), Aleksandra Miernik (1d), Marta Mostowska (3d), Kacper Przybylski (1d), Cezary Orłowski (2gb), Szymon Ruduś (3ga), Maria Tułecka (1c), Piotr Węcławik (1d), Joanna Winnicka (3d)

Skład i oprawa graficzna: Kuba Snop (2gb) Okładka: Katarzyna Goździak (3gc) Opieka merytoryczna i korekta: p. Romuald Kuźmitowicz Konsultacja tekstów w języku niemieckim: p. Urszula Tyborska

2


MARZEC/KWIECIEŃ 2016

WSTĘPNIAK

Wstępniak Drodzy Czytelnicy! Przygotowaliśmy dla Was marcowo-kwietniowe wydanie IX Wrót, poświęcone kulturze kontrowersyjnej. Temat przewodni prezentujemy na wielu płaszczyznach: od społecznej potrzeby indywidualności, przez politykę, problem gwałtów, międzynarodową mowę ciała, a na sztuce kończąc. W numerze znajdziecie także próby skreślenia sylwetek zmarłych niedawno twórców: Harper Lee i Umberto Eco, a także żyjącego wciąż i kontrowersyjnego Mike'a Patton'a. Czytając, nie omińcie oscarowej szermierki filmowej oraz wywiadu ze słynnym śpiewakiem operowym, Michałem Partyką. Stałym Czytelnikom polecamy drugi rozdział komiksu „Gryf” oraz kolejną część opowiadania "Domowe ognisko". Maturzystom, na ukojenie nerwów, zalecamy felieton "A jutro będzie futro" i życzymy powodzenia na egzaminie dojrzałości.

Jagoda Janeczek

TEMAT NUMERU: KULTURA KONTROWERSYJNA

3


IX WROTA

TEMAT NUMERU

KULTURA KONTROWERSYJNA BYCIE INNYM A BYCIE Z INNYMI INDYWIDUALIZM A POTRZEBA ŻYCIA W SPOŁECZEŃSTWIE NATALIA KALEMBA 2E Warto czasami przyglądnąć się ludziom. Popatrzeć na to, jak się zachowują, jak wyglądają, co robią. Każdy z nas jest inny, nie ma dwóch jednakowych pod każdym, fizycznym czy osobowościowym względem, osób. Pomimo tak ewidentnych różnic jako grupa, jako społeczeństwo, tworzymy całość. Ludzie nie tylko chcą, ale potrzebują być razem, jest to głęboko zakorzeniony instynkt stadny pozwalający na uniknięcie ataku drapieżnika: "Podążaj za grupą, rób to co inni, nie odstawaj od reszty". Kiedy jesteśmy porównywani, to najczęściej na tle ogółu. Kiedy dostaniemy złą ocenę, rodzice chcą wiedzieć: "A co dostali inni?", kiedy natomiast zrobimy jakieś głupstwo, wytartym już frazesem jest: "A gdyby on/ona skoczyła z dachu, też byś skoczył/a?!". Co więc robić? Starać się dopasować czy może wręcz przeciwnie, całkowicie odciąć się od grupy?

FELIETON

Często mówi się o "byciu kimś innym". Zachęca się do wytyczania własnych szlaków, wykraczania poza schematy oraz spoglądania poza horyzont. Mamy być nietuzinkowi i niekonwencjonalni, jest to warunek konieczny, żeby zostać zauważonym w szaleńczym wyścigu szczurów. Jednak spoglądając z perspektywy, w tłumie osób, w którym każda mówi: "Nie jestem taki jak reszta.", to osoba, która powie "Jestem Fot. firstcovers.com taki jak reszta", jest kimś wyróżniającym się. W pogoni za czymś, co uczyni nas wyjątkowymi, ową wyjątkowość tracimy w momencie, w którym okaże się, że tak naprawdę jesteśmy tylko jednym z wielu biegnących w maratonie. Uświadamiamy sobie zatem, że to jedynie błędne koło. Różnorodność jest niezwykle istotna, to fakt. I nie mowa tu tylko o różnorodności pod względem biologicznym, o niezbędnej rekombinacji genetycznej, pozwalającej na tworzenie nowych genotypów. W końcu nie od dziś wiadomo, że duży wpływ na to, jaką będziemy osobą, ma nasze środowisko. Środowisko różnych osobowości, w którym jednak owa "różność" jest umiarkowana. Sami stawiamy sobie moralne granice rozdzielające to, co jest dobre od tego, co jest złe, to co zgodne z normami od tego co niezgodne. Pojedyncze przesunięcia tych granic sprawiają, że napotykamy ludzi "innych". „Innych” w naszym a nie w ich mniemaniu. Nie zapominajmy, że dla nich to my jesteśmy tymi "innymi". Ale zwycięża opinia tłumu. A skoro tłum wykryje coś zagrażającego porządkowi, będzie dążył do usunięcia problemu bądź zmusi „innego” do zaadaptowania się. Najczęściej przybiera to formę szykan oraz wyzwisk. Wspomniany wcześniej instynkt stadny jest niezwykle silny, aczkolwiek istnieje tu niezwykle cienka granica pomiędzy instynktem a czystą ludzką złośliwością. A utrudniając komuś możliwość poczucia się częścią społeczeństwa, czasami popycha się go do skrajnych działań, nawet do samobójstwa. Spoglądając jednak wstecz, nie ma co ukrywać, to ci "inni" byli motorami napędowymi rozwoju. Kopernik, Darwin czy wielu innych uczonych, którzy zmienili oblicze świata - żaden z nich nie miał łatwego życia. Ich teorie były tak przełomowe, że uważane przez opinię publiczną za niedorzeczne, a jednak odegrały ogromną rolę w późniejszym i obecnym postrzeganiu świata. Ich indywidualność nie była jednak tak bardzo skrajna, charakteryzowała się raczej ogromną inteligencją oraz wiedzą, nie mniej jednak byli to ludzie potrafiący myśleć inaczej niż reszta, a więc różniący się do przeciętnego członka społeczeństwa. Ja także niekiedy przyglądam się ludziom. Przyglądam się różnicom oraz podobieństwom. Nie ma dwóch jednakowych osób. Każdy z nas stanowi indywidualność, która w potrzebie akceptacji każdego dnia staje się malutką częścią ogromnej całości. Człowiek zatem od najmłodszych lat uczy się sztuki godzenia w sobie dwóch przeciwności - sztuki znalezienia równowagi pomiędzy byciem innym a byciem z innymi. 4


MARZEC/KWIECIEŃ 2016

TEATR

CZARNE PLAMKI NA PIERSIACH NAGOŚĆ W TEATRZE JAKUB KĘDZIORA 3F

TEATR

Wierzcie mi lub nie, ale ja naprawdę, NAPRAWDĘ nie chciałem już pisać o polityce. Jakże jednak mogę to uczynić, skoro w tak interesującym i kontrowersyjnym temacie dotyczącym kultury państwo

„siedzi po szyję”? Kojarzycie może taki spektakl wrocławskiego Teatru Polskiego pt. "Śmierć i dziewczyna" w reżyserii Eweliny Marciniak? Stał się pod koniec zeszłego roku bardzo głośny, ponieważ jako pierwszy miał pokazywać sceny erotyczne z udziałem aktorów porno. Jeszcze przed premierą został silnie skrytykowany (a wręcz potępiony) przez część aktorów sceny politycznej. Postanowiono zrobić pikietę, grożono przerwaniem spektaklu i takie tam. Sam prezydent Duda w związku z tym zrzekł się patronatu nad inną sztuką tego teatru, nad "Dziadami" A. Mickiewicza jako jednego wielogodzinnego spektaklu. Prawo i Sprawiedliwość, gdy doszło do władzy, powiedziało, że nie będzie "dokładać" do pornografii w teatrach. W rezultacie 20mln złotych z budżetu państwa przeznaczonych właśnie na teatry poszło na szkołę ks. Rydzyka w Toruniu. Ale nie Wrocław i sztuka pani Marciniak nas interesuje. Ciekawszy jest temat samej nagości na deskach teatralnych. Weźmy taki spektakl: "Męczennicy" w naszym Teatrze Współczesnym. Pewnie sporo z Was go widziało, zarówno licealiści, jak i gimnazjaliści. Cały spektakl robi duże wrażenie, głównie dzięki debiutującemu Konradowi Becie, który przez pewną część pokazu chodzi nago, zasłaniając obiema dłońmi swoje przyrodzenie. Nie on jednak jest powodem opinii, jaką podzieliła się ze mną pewna osoba: "Naprawdę mi się podobał, świetny spektakl, niesamowita symbolika, zresztą wiadomo, Augustynowicz, ale po co ta dziewczyna pokazała piersi?!". Cóż, może dlatego, że "niesamowita symbolika" i "Augustynowicz" chodzą ze sobą w parze? Ciało jest podstawowym narzędziem gry aktorów. Jest też czymś, z czym większość z nas ma styczność na co dzień. To taka cecha naszej osobowości, jak wszystkie inne: można ją zmienić, ale nigdy do końca. Dlaczego jednak ma być to nagie ciało, które jest jedynie symbolem erotyzmu i niczego więcej? W przypadku „Męczenników” pokazanie piersi jest symbolem pokusy, wejścia na złą drogę oraz sprawienia, że główny bohater ją zobaczył (choć nie chciał), popełniając tym samym grzech. Przywodzi mi to na myśl greckie Menady. Uważny widz nie pomyśli o tej konkretnej dziewczynie, a o cesze osobowości (symbol pars pro toto). Ciężko uznać to za gorszące, kiedy jest to po prostu forma wyrazu w teatrze XXI wieku. Pojawiają się oczywiście głosy, że erotyzm przesiąka we wszystkie dziedziny kultury, więc należy "uchronić" przed nim chociażby teatry. Ale wiecie, co jeszcze należy? Zaakceptować szersze myślenie, zamiast wiązać nagość z erotyzmem. Oczywiście, warto taką sztukę opisać jako "zawierającą elementy nagości", żeby ostrzec rodziców skarżących się później na to, że "teatr gorszy ich dzieci". Niemniej XXI wiek i wolność wyrażania poglądów (oraz sposobów tegoż, o ile nie krzywdzą innych przy ich nieświadomości) zasługują na to, aby państwo nie ingerowało w twórczość artystyczną teatrów. Czy "Pięćdziesiąt twarzy Greya" miała problemy z byciem wydaną w Polsce? Wątpię. Ktoś powie "bo to słowo, tego nie widać". To by oznaczało, że niektóre treści można odczytywać jedynie za pomocą pewnych zmysłów (pomijając już, że książkę i nagość w teatrze odbieramy tym samym zmysłem). Reszta świata jest w tym względzie daleko przed nami. Artyści posługują się najróżniejszymi środkami, o wiele bardziej zdecydowanymi niż nagie ciało. To polska mentalność, napędzana na dodatek politykami sympatyzującymi z kościołem, stara się ograniczyć reżyserów w ich inwencji twórczej. Z rozmysłem unikam słowa "pornografia", bowiem (wg Słownika PWN) pornografia... ma na celu wywoływanie podniecenia seksualnego, a o to pani Anny Augustynowicz nie śmiałbym podejrzewać, podobnie jak pani Eweliny Marciniak. Ciężko jednak będzie teatrom oprzeć się presji, jeśli zostaną odcięte dotacje ze strony państwa. Jednakże, jak to się mówi, dobra sztuka powinna obronić się sama, czego najlepszym dowodem jest, że gdyby ktoś chciał pojechać do Wrocławia na "Śmierć i dziewczynę", to na wszystkie spektakle do końca kwietnia nie ma już miejsc.

5


TEMAT NUMERU

IX WROTA

CZŁOWIEK Z MUZYCZNYM ADHD MIKE PATTON KAJA KRYC 2C Kiedy słyszę gdzieś określenie "artysta", do głowy od razu przychodzi mi jedna osoba. Jest to Mike Patton, mężczyzna władający ogromną, największą we współczesnej muzyce, sześciooktawową skalą głosu, mężczyzna, który nie boi się żadnego gatunku muzyki i który nie przestaje zadziwiać coraz to nowszymi projektami. Jego przygoda z muzyką zaczęła się całkiem zwyczajnie. W dzieciństwie dostał od rodziców płytę, na której ktoś wydawał z siebie różnego rodzaju dźwięki, od jęków po wrzaski. Kilka lat później, w liceum, zaczął pracować w sklepie muzycznym, gdzie namiętnie słuchał heavy metalu i hardcore'u. Jego dwaj kumple, Trevor Dunn i Trey Spruance, często odwiedzali go w pracy. Cała trójka szybko zrozumiała, że chcą nie tylko słuchać muzyki, lecz także ją tworzyć - więc zaczęli grać. Tak powstał pierwszy zespół Pattona. Jego nazwa wzięła się od bohatera kreskówki edukacyjnej, wrednego gościa o nazwisku Mr Bungle. Natchniony jego obscenicznym zachowaniem, zespół postanowił śpiewać o sprawach najbardziej interesujących młodzież: horrorach, grach komputerowych i pornografii. Całości dopełniała prosta i surowa muzyka, łącząca hardcore i death metal. Z czasem, kiedy Patton odkrywał inne gatunki muzyczne, brzmienie zespołu wzbogaciło się o nowe dźwięki - od jazzu po ska. Podczas pierwszych występów Mr Bungle nie czuli się komfortowo, więc wpadli na pomysł przebierania się w dziwne stroje. Było to wszystko, zaczynając od policyjnych mundurów, a na maskach z sex shopu kończąc. Przez swoje stroje i niekonwencjonalną muzykę zespół nie miał łatwego życia. Kiedy pojawiła się szansa na kontrakt z dużą wytwórnią, Patton dostał propozycję od bardziej znanej kapeli z San Francisco. Mowa tu oczywiście o Faith no More, do której dołączył w styczniu 1989 roku. W dwa tygodnie napisał teksty piosenek do albumu „The Real Thing”, który został wydany pół roku później. Albumem tym grupa zdobyła sobie przychylność ludzi, a nawet supportowała Metallicę, jednak nie spowodowało to znacznego wzrostu ich popularności. Stało się tak dopiero po wydaniu singla „Epic”, którego kontrowersyjny teledysk stał się punktem zapalnym konfliktu między Pattonem a wokalistą Red Hot Chili Peppers, Anthonym Kiedisem. Kiedis zauważył podobieństwo w muzyce i w zachowaniu Pattona - wyglądzie, modulacji głosu, gestach. Poczuł się głęboko urażony i wypowiedział wiele nieprzychylnych słów w stronę Pattona. Początkujący wokalista Faith no More nie robił sobie nic z ostrych słów Anthony’ego, a zespół zyskiwał popularność z zawrotną szybkością. Energetyczna mieszanka ostrych riffów gitarowych, funkowych brzmień i zawodząco-skandowanych wokali podbiła serca słuchaczy po obu stronach Atlantyku. Nie zaszkodziły jej nawet protesty obrońców praw zwierząt, gdyż w teledysku do „Epic” torturowana była żywa ryba, podobno otrzymana od Björk. Rywalizacja między Faith No More a Red Hot Chili Peppers rozgorzała więc na dobre. Roddy Bottum, klawiszowiec Faith No More, powiedział, że to stek bzdur i nie widzi żadnych podobieństw między muzyką i zachowaniem frontmanów obu zespołów. Kiedis nie zapomniał jednak tej zniewagi. Gdy po dziesięciu latach jego grupa wyruszyła w trasę promującą album „Californication”, zobaczył, że na festiwalach ma ich poprzedzać Mr Bungle, gdyż Patton nie zrezygnował z grania z dawnymi kumplami. Zespół wydał nawet płytę o tytule… „California”. Kiedis momentalnie zażądał wyrzucenia zespołu ze wszystkich imprez, tak też się stało. Patton nie pozostał swojemu koledze dłużny i gdy grupa miała zagrać halloweenowy koncert w Michigan, przebrała się za Red Hot Chili Peppers. Jakby tego było mało, wykonali piosenki z repertuaru zespołu Kiedisa z przekręconymi tekstami. Kiedy frontman Red Hotów o tym usłyszał, po raz kolejny kazał wywalić Mr Bungle z programu festiwalu, tym razem aż w Australii. Po ogromnym sukcesie „The Real Thing” zespół w 1992 roku wydał płytę „Angel Dust”, przez wielu uważaną za najlepszą w ich dorobku. Album był eksperymentalny, pojawiły się na nim nieznane dotąd fanom grupy brzmienia, jednak został przyjęty bardzo dobrze. Niecałe trzy lata później zespół wypuścił album „King For A Day… Fool For A Lifetime”, którego piosenki miały w sobie cechy wielu gatunków muzycznych - post hardcore, country, jazz, bossa nova, trash metal, a nawet gospel. Album ten również został przyjęty bardzo

MUZYKA

6


MARZEC/KWIECIEŃ 2016

MUZYKA

dobrze, jednak liczba sprzedanych kopii była mniejsza niż poprzednich produkcji zespołu. W 1997 zespół wydał album „Album Of The Year”, który okazał się ostatnim przed rozwiązaniem formacji. Już w kwietniu 1998 roku zespół odwołał trasę z Aerosmith i ogłosił, że Patton odszedł z zespołu na rzecz innych projektów. Zespół powrócił jednak w trasę po jedenastu latach - grali głównie na festiwalach. Dwukrotnie odwiedzili wtedy Polskę - w 2009 roku na Open’erze, a w 2012 zagrali na poznańskiej Malcie. Po trzyletnim okresie koncertowania zespół znowu się wycofał, jednak w 2014 roku pojawiły się plotki o nowym materiale. I w końcu, po 18 latach przerwy w emisji nagrań, w 2015 wydał album „Sol Invictus”. Podczas grania z Faith No More Patton cały czas wdrażał nowe projekty. Jednym z nich była współpraca wokalisty z saksofonistą, Johnem Zornem. Najważniejszym owocem ich spotkania okazał się zespół Fantômas poza Pattonem i Zornem znaleźli się w nim także Dave Lombardo ze Slayera, Buzz Osborne z The Melvins i Trevor Dunn z Mr Bungle. Płyty grupy zawierają wszelkiej maści wariactwa - od ilustracji muzycznej wymyślonych kreskówek po reinterpretację filmowych soundtracków. Na początku lat 90. w życiu Mike’a pojawiła się kobieta - piękna włoszka, Cristina Zuccatosta, z którą ożenił się w 1994. Małżeństwo nie trwało jednak długo - rozeszli się w 2001. Zaraz po ślubie wyprowadzili się do Bolonii. Patton wspomina, że całe dnie siedział sam w domu i się nudził, więc postanowił nauczyć się włoskiego. Żeby to zrobić, lepiej poznać akcent i słówka, słuchał lokalnego radia. Oprócz tego poznał klasykę włoskiej piosenki. Z początku strasznie go irytowała, jednak po jakimś czasie zakochał się w tej stylistyce i postanowił, że kiedyś nagra własne wersje tych utworów. Dokonał tego po ośmiu latach. Tak powstał projekt Mondo Cane, który tym razem Patton firmował własnym nazwiskiem. Do współpracy zaprosił chór i orkiestrę. Efekty okazały się zaskakująco dobre. Wykonania Mike’a trudFot. musictimes.com no było nazwać coverami, właściwie były to jego reinterpretacje włoskich szlagierów. Wyruszyli z tymi piosenkami w trasę po Europie - grali w niewielkich salach, w których można było odtworzyć klimat tej muzyki. Pewnego dnia dowiedzieli się, że mają zagrać na festiwalu w Finlandii. Mimo złych przeczuć, Patton zgodził się. Okazało się, że jest to festiwal z muzyką metalową, a promotor zabukował koncert, gdyż skojarzył nazwisko Mike’a z Faith No More. Chcąc nie chcąc, musieli tam zagrać. Kiedy wyszli na scenę, zobaczyli tłum długowłosych, wytatuowanych facetów, którzy spodziewali się, że dadzą czadu. Zamiast tego usłyszeli włoskie kawałki. Ku zdumieniu Pattona, dwadzieścia tysięcy ludzi wysłuchało całego koncertu w skupieniu. Kiedy na miękkich nogach zeszli ze sceny, usłyszeli od fińskich technicznych podziękowania i zapewnienia, że była to najpiękniejsza muzyka, jaką słyszeli. W 1999 roku Mike wcielił w życie nowy projekt - Tomahawk. Muzykę tego zespołu ciężko zaszufladkować, gdyż każdy album prezentuje coś innego. Na swoich dwóch pierwszych albumach, „Tomahawk” i „Mit Gas”, grupa zaprezentowała oryginalną formułę muzyczną opartą na sekcji rytmicznej i nietuzinkowych partiach gitar. Natomiast na trzecim albumie, „Anonymous”, można usłyszeć wyraźne wpływy ludowej muzyki indiańskiej, a na ostatnim, „Oddfellows”, słychać wpływy stadionowego rocka z lat 70. Kolejnym projektem, który chcę wyróżnić, jest Peeping Tom. Miała to być grupa grająca muzykę popową, wyszedł z tego jednak triphop. Według krytyków jest to formacja, w której Mike gra najbardziej przystępną muzykę od czasów Faith No More. Jak dotąd grupa wydała tylko jedną płytę, w całości napisaną przez Pattona. Patton powiedział, że jest to dla niego całkowicie nowe doświadczenie - na ogół jego praca nad albumem przypominała cyrk, w tym wypadku była jednak zorganizowana i przebiegała w atmosfewrze harmonii. Efekty były bardzo dobre. Dużą rolę odegrał dobór gości: pojawiło się Massive Attack, brazylijska gwiazda bossa novy, Bebel Gilberto, oraz Norah Jones. Połączenie sił Pattona i norweskiego kompozytora, Johna Kaady, to rzecz niezwykła. W 2004 roku powstała z tego trudna, lecz przepiękna płyta - można ją pokochać albo jej zwyczajnie nie zrozumieć. Jest to kolejna ucieczka Mike’a w stronę awangardy, z inspiracji Chopinem i muzyką filmową, pełną dramatyzmu i grozy. Kaada postawił silny nacisk na instrumenty klasyczne. Całości dopełnia wokal Mike’a wykorzystany w formie chóralnych wokaliz. Nie jest to płyta w stylu Fantômasa - jest to album do przeżywania. Duet postanowił znowu połączyć siły i pierwszego kwietnia wydają kolejny album zatytułowany „Bacteria Cult”.

7


TEMAT NUMERU

IX WROTA

Ostatnim, najświeższym projektem, który opiszę, jest Nevermen, czyli trio składające się z Pattona, wokalisty TV On The Radio, Tunde Adebimpe oraz rapera, Adama Druckera. Zespół rozpoczął pracę nad albumem w 2008 roku, jednak został on wydany dopiero w styczniu tego roku. Muzyka formacji łączy hip-hop, indie rock i muzykę elektroniczną w zaskakująco spójną całość. Poza tymi projektami Patton angażował się w wiele innych muzycznych przedsięwzięć - współpracował między innymi z The X-Ecutioners, The Dillinger Escape Plan i oczywiście z wcześniej wspomnianym Johnem Zornem. Zaagngażował się również w muzykę filmową. Napisał ścieżkę do krótkometrażowej komedii kryminalnej „A Pefect Place” Derrick’a Scocchera, a nawet do większych produkcji, takich jak „Samotność liczb pierwszych” i „Drugie oblicze” z Ryanem Goslingiem. Słuchając tych kompozycji, można się przekonać, jak szerokie są horyzonty muzyczne Mike’a. Chyba nie ma gatunku muzycznego, z którym Patton nie miałby żadnych powiązań. Człowiek ten nie boi się eksperymentować i próbować nowych rzeczy, co moim zdaniem jest cechą prawdziwego artysty. Jedno pozostaje pewne - jest świetny w tym co robi i na pewno nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Moje top 5: Faith No More - “Midlife Crisis” Peeping Tom - “We’re Not Alone” Tomahawk - “God Hates A Coward” Mr Bungle - “Pink Cigarette”

DEBATA NA TEMAT KONFLIKTÓW JAKUB KĘDZIORA 3F Kiedy Ann wysiadała z samochodu, już powoli widniało. Poszła prosto do drzwi placówki oświaty. W środku nie było nikogo z wyjątkiem portiera odpowiadającego jej uprzejmie "dzień dobry", panował tam charakterystyczny dla takich miejsc zapach, który przybierał wręcz formę uosobienia motywacji lub zrezygnowania. Ann spojrzała jeszcze raz na swoje notatki oraz pracę pt. "Pacyfistyczna wizja przyszłości". Wszystko się zgadzało. Zamknęła na chwilę oczy w oczekiwaniu na zajęcia z profesorem Spencerem. Do sali, w której już wszyscy siedzieli na swoich miejscach, jako ostatni wtargnął Ian, w roztargnieniu przeprosił profesora, rzucając jakieś niedbałe wyjaśnienie, mrugnął do swojej dziewczyny, Ann, z którą to półtora roku wcześniej pierwszy raz przyobiecali sobie dozgonną wierność, i zasiadł na swoim miejscu.

PROZA

Rozpoczęto debatę na temat możliwych rozwiązań konfliktu zbrojnego na Bliskim Wschodzie jako powodu napływu imigrantów do Europy. Osoba chcąca zabrać głos w dyskusji musiała podnieść rękę, poczekać, aż otrzyma zieloną piłkę (prof. Spencer miał dość nowatorskie metody) i dopiero wówczas mogła się wypowiedzieć. Jako pierwsza głos zabrała Ann, wyjaśniając, że konflikt to sytuacja, w której jeden z podmiotów pierwotnej zgody postanawia się wyłamać ze swoich zobowiązań wobec reszty, a w tym przypadku uczynili to tzw. "islamiści". Ponadto konflikt zachodzi pomiędzy obywatelami Syrii, a cierpi na nim Europa, toteż władze Starego Kontynentu powinny zostać mediatorem tego sporu. To pozwoliłoby zażegnać spór i ustabilizować liczbę imigrantów napływających do Europy. / Niby jak? - zapytał Ian. Ciężko to w ogóle nazwać konfliktem zbrojnym. Jedni strzelają, a drudzy uciekają, trzeci zaś na tym cierpią. Zresztą jak prowadzić mediacje z fanat ykami, którzy zabijają dla zasady. Z Hit lerem też nikt nie negocjował. / To jak wobec tego wyobrażasz sobie pokojowe zakończenie tego "nierównego" sporu? - spytała Ann. / Nie wyobrażam sobie. Dlatego należy zamknąć granice, żeby nie dopuszczać wroga na swoje tereny, a na państwo islamskie przepuścić potężny atak powietrzny. / Ale wtedy zginęłyby setki tysięcy osób! / Żeby uchronić

8


MARZEC/KWIECIEŃ 2016

SPOŁECZEŃSTWO

od śmierci jeszcze większe liczby. / To nie liczby się chroni, tylko człowieka! Każdą pojedynczą, choćby nie do końca dobrą, jednostkę. / Ale jak chcesz zachować przy życiu tych, którzy pragną Twojej śmierci? Gdyby prof. Spencer wyciągnął teraz broń i mierzył w ciebie, zabiłabyś go? / Dlaczego miałabym? / Żeby przeżyć, chronić swoje życie! / Nie, nie zabiłabym. / Więc on zabiłby ciebie. Co byś z tego miała? Nic! / A co bym z kolei miała z zabicia niewinnego człowieka? Musiałabym z tym żyć do końca, rozumiesz to?! / Niewinnego? Przecież chciał cię zastrzelić! / Chciał, ale tego nie zrobił. To duża różnica. Tyle razy myślałeś pewnie o zdradzie, a jednak tego nie zrobiłeś. Może z tego powinnam cię rozliczać? / To co innego... Myśl a pokazanie chęci dokonania czynu to dwie różne rzeczy. / Ach, czyli ciągłe tańce z Jude, rozmowy szeptem na imprezach to tylko myśl? A może już podniesienie muszki? (Jude siedząca obok Iana zaczerwieniła się. Zielona piłka już dawno przestała krążyć.) / Całe szczęście, że wtedy wystrzeliłaś z Georgem. ("To może ja powinnam tak z nim, ekhem, rozmawiać?") Pamiętasz? Jednak umiesz strzelać. / Dobrze wiesz, że nigdy bym tego nie zrobiła! / Nigdy nie wiadomo. Dlatego każdy musi umieć poświęcić drugą osobę dla samej siebie. Ty także. Kiedyś będziesz musiała podnieść broń i strzelać - naboje czy słowa - za jedno. / Ale... Ale ja tego nie chcę. Chcę tylko, aby to wszystko skończyło się... W tym momencie zadzwonił dzwonek. Nikt nie dosłyszał ostatnich słów Ann. Wszyscy wstali, położyli prace na biurku profesora i wyszli. Jako pierwszy maszerował Ian - poirytowany wyszedł z budynku i nie wrócił na pozostałe zajęcia. Wieczorem otrzymał od Ann sms o treści: "Może powinniśmy zrobić sobie przerwę?". Tego samego wieczora prof. Spencer wpisał wszystkim pozytywne oceny za pracę na zajęciach, z tą różnicą, że Ann i Ianowi przypadły oceny z minusem.

ŚWIAT MIZOGINII ILONA DRÓBKA 2C Daryush Valizadeh, amerykański pisarz, twórca bloga Return of Kings, znany jako Roosh V, jest samozwańczym liderem ruchu, który sam nazywa „neomaskulinizmem”. Mimo że określiłam go jako „pisarza”, trudno tego autora porównać do takich amerykańskich klasyków jak Mark Twain czy Ernest Hemingway, ponieważ większość książek Valizadeha to poradniki dla mężczyzn dotyczące uwodzenia kobiet. W swoich „dziełach” oraz na blogu Roosh V promuje kulturę gwałtu i mizoginię. O dziwo, portal posiada wielu czytelników na całym świecie. Sam bloger jest zwolennikiem „legalizacji” gwałtów w Stanach Zjednoczonych, Daryush Valizadeh gdyż, jak twierdzi, gwałt może być dla kobiety „dobrym i rozwojowym doFot.metro.co.uk świadczeniem”. W styczniu bieżącego roku zrobiło się głośno o planowanych „zlotach fanów” bloga autora. Grupy mizoginów miały spotkać się szóstego lutego w 43 krajach, w 165 miejscach. Plan wydarzenia był starannie dopracowany, a na potencjalnych uczestników czekała lista pytań i odpowiedzi. Mile widziani byli tylko „heteroseksualni, prawdziwie męscy mężczyźni”, a organizatorzy ustalili nawet swoje rozpoznawcze hasła. Ideę spotkań zaaprobowało ponad 25 tysięcy mężczyzn ze wszystkich stron świata. Lista miejsc spotkań nie ominęła Polski, działacze mieli się spotkać w czterech miastach: we Wrocławiu, w Warszawie, w Gdańsku i w Katowicach. Sam inicjator wydarzenia miał brać udział w jednym z eventów w Australii. Informacja o wydarzeniu słusznie wywołała wrzawę w Internecie, gdzie swój sprzeciw wyraziło ponad 100.000 internautów, a głos zabrał nawet australijski rząd. Minister ds. emigracji zasygnalizował, że bloger nie zostanie wpuszczony do Australii. Mimo deklaracji, że nie ma szans, aby wydarzenia zostały odwołane, kilka dni przed 6. lutego w sieci pojawiła się informacja o tej właśnie treści. Powód? Roosh stwierdził, że (o, ironio!) nie będzie się czuł bezpiecznie

SPOŁECZEŃSTWO

9


TEMAT NUMERU

IX WROTA

i nie może zapewnić bezpieczeństwa uczestnikom. Trudno uwierzyć w to, że w naszych czasach, mimo zbliżania się do osiągnięcia równości płci wobec prawa w wielu krajach, takie wiadomości nie są tylko wyjątkowo nieśmiesznym żartem. Nie do przyjęcia jest, że istnieją mężczyźni, dla których kobiety są gorsze. Przez których są traktowane przedmiotowo. Przez których boimy się wychodzić z domu po ciemku. Którzy wychowują swoich synów w nienawiści do kobiet, a córki tak, aby wstydziły się własnego ciała. Żyjemy w XXI wieku i w strachu o same siebie. Takie rzeczy nie powinny mieć miejsca ani teraz, ani kiedykolwiek.

IST VERGEWALTIGUNG IMMER NOCH TABUTHEMA? CZY GWAŁT JEST WCIĄŻ TEMATEM TABU? MAGDALENA DRZAZGOWSKA 3D Am Anfang möchte ich die Definition einer Vergewaltigung erklären. Eine Vergewaltigung ist jegliches Eindringen in den Körper einer Person gegen ihren Willen. Vergewaltigung oder sexuelle Nötigung bedeutet für jede Frau und für jedes Mädchen eine massive Verletzung ihrer Persönlichkeit und körperlichen Unversehrtheit. Vergewaltigung ist ein schweres Verbrechen.

DEUTSCH

Jahr für Jahr werden tausende Mädchen und Frauen in Deutschland vergewaltigt. Die Kriminalstatistik zeigt, dass es in Deutschland jedes Jahr 15000 Fälle von dem sexuellen Missbrauch gibt. Die Statistik zeigt die Anzahl der polizeilich erfassten Fälle von Vergewaltigung und sexueller Nötigung pro 100.000 Einwohner in Deutschland in den Jahren von 2001 bis 2014. Im Jahr 2001 wurden in Deutschland 9,6 Fälle von Vergewaltigung polizeilich registriert. Im Jahr 2014 wurden knapp weniger Fälle der Vergewaltigungen, aber im Jahr 2015 und 2016 die Anzahl der Vergewaltigungen steigt bedeutend in Verbindung mit der Welle der Flüchtlinge. Wir sollen gewahr werden und wissen, dass diese Zahlen nur die Spitze des Eisbergs darstellen. Die Anzahl der undeklarierten Fälle wäre bedeutend höher. Es wird vermutet, dass in Indien, in Afrika oder in islamischen Ländern mehr Frauen als in Deutschland vergewaltigt werden. Diese Spekulation ist sehr schrecklich und nicht zur Kenntnis zu nehmen. Wie es sich herausstellt, alle paar Minuten sind Frauen weltweit sexuell nötigt. Deshalb sollten alle Frauen achten. Jede Frau kann zum Opfer werden. Wer meint: „Mir kann das nicht passieren“, irrt sich. Das Opfer einer Vergewaltigung kann jedes Mädchen und jede Frau werden – soziale Herkunft, Alter, Aussehen, Kleidung, Nationalität oder Religion. Das zählt nicht.Vergewaltigung kann im öffentlichen Raum, in der Schule oder am Arbeitsplatz stattfinden. Die meisten Täter sind ganz „normale Männer“. Täter sind sowohl Männer als auch Frauen, wobei die überwiegende Mehrheit der Täter männlich ist. In diesem Fall, was könnten wir machen,um uns den Vergewaltigungen entgegenzustellen? Fot. Creativemagazine.pl Selbstvertändlich ist es sehr schwer zu antworten. Trotz allem müssen wir den Versuch unternehmen, diese Grässlichkeiten zu bekämpfen. Vor allem sollte man gedemütigte Frauen aufklären, dass versetzte Gewalt keine Schuld dieser Frauen ist. Jede herabwürdigte Frau sollte zur Polizei anmelden. Trotz vieler Opfer der Vergewaltigung wird dieses Problem immer noch ungern berührt, weil die Opfer in der Offentlichkeit darüber nicht sprechen wollen. Sie fühlen sich schuldig und wissen, dass sie kein Verständnis bekommen. Die Mehrheit der höheren Stellungen wird von den Männern bekleidet, deshalb empfinden

10


MARZEC/KWIECIEŃ 2016

DEUTSCH

Frauen größere Angst vor dem Auslachen. Überdies bevorzugen Menschen zu schweigen, aber ein Tabu kann nur gebrochen werden wenn das schweigen gebrochen wird. Alle Menschen könnten auf der Welt eine Sache der Vergewaltigungen an die große Glocke hängen. Wir könnten auch glauben, dass Männer letztendlich begreifen, was sie tun, wenn sie die Wahrheit von anderen Menschen zu hören kriegen, weil Männer sich ungestraft fühlen, meinend, dass Frauen zur körperlichen Vereinigung anregen, mit ihrer provokativen Kleidung lockend. Die Folgen der Vergewaltigung sind schwerwiegend. Jede Vergewaltigung stellt eine tiefe körperliche und seelische Demütigung dar. Die sexuelle Selbstbestimmung wird verletzt, persönliche Grenzen gewaltsam überschritten. Körperliche Folgen sind beispielsweise Verletzungen im Genitalbereich, eine ungewollte Schwangerschaft oder eine Infektion mit übertragbaren Krankheiten. Die psychischen Folgen können gravierend sein. Nicht selten tauchen die schrecklichen Erlebnisse einer Vergewaltigung in der Erinnerung immer wieder auf. Häufig geht damit ein Verlust der Lebensqualität einher. Nichts mehr ist so wie vorher. Die Beschwerden reichen von Misstrauen, Scham, Schuldgefühlen, Depressionen, Angst- und Panikattacken bis hin zu Selbstmordversuchen. Diese Folgen sind nur ein Teilchen der echten Schindereien von vergewaltigten Frauen. In diesem Moment stellt es sich die Frage, warum Männer so grausam sein können? Wo die Grenze der menschlichen Niederträchtigkeit ist? Ich möchte nur hinzufügen, dass niemand ein Recht hat, menschliche Würde eines anderen Menschen abzuerkennen. Jeder Mensch hat die Berufung zu dem prallen Leben und dem Glück. Jeder von uns ist das wundabare Werk des Gottes und unsere Seele ist gut von Natur aus, deshalb sollten wir an das Gute im Menschen glauben. Abschließend möchte ich schöne Worte zitieren, die der heilige Johannes Paul II einst gesagt hat. „Kein Mensch kann wie Kain behupten, für das Schicksal seines Bruders nicht verantwortlich zu sein.“

Tłumaczenie Czy gwałt jest wciąż tematem tabu? Na początku chciałabym wyjaśnić prawdziwą definicję gwałtu. Gwałt jest zmuszeniem drugiej osoby do obcowania płciowego, poddania się innej czynności seksualnej lub wykonania takiej czynności przez jedną lub wiele osób posługujących się siłą fizyczną, przymusem czy podstępem lub wykorzystujących niemożność wyrażenia świadomej zgody przez daną osobę. Zmuszenie do stosunku płciowego jest dla każdej kobiety naruszeniem jej osobowości oraz cielesnej integralności. Gwałt jest ciężkim przestępstwem. Co roku tysiące kobiet jest gwałconych w Niemczech. Statystyka kryminalna pokazuje, że każdego roku dochodzi tam do około 15 tysięcy przypadków seksualnego wykorzystania. Statystyka przedstawia liczbę policzalnych, zarejestrowanych przypadków gwałtu. Jak się jednak okazuje, w roku 2014 liczba gwałtów spadła, natomiast w latach 2015 i 2016 wzrosła znacząco w powiązaniu z silną falą uchodźców, dlatego powinniśmy być bardziej świadomi, wiedzieć, iż te szacunki przedstawiają jedynie wierzchołek góry lodowej. Liczba niezgłoszonych przypadków z pewnością byłaby wyższa. Można spekulować, iż w Indiach, w Afryce czy krajach islamskich więcej kobiet jest gwałconych aniżeli w Niemczech czy w Polsce. Spekulacja ta jest zatrważająca i nie do przyjęcia. Prawdą jest, iż co parę minut kobiety gwałcone są na całym świecie. Dlatego wszystkie powinny zachować ostrożność. Każda dziewczyna może stać się ofiarą gwałtu, kto uważa: „mnie to nie dotyczy” – myli się. Ofiarą może zostać każda nastolatka czy kobieta - socjalne pochodzenie, wiek, wygląd, ubranie, narodowość czy religia - to wszystko nie ma znaczenia. Gwałt może odbyć się w publicznym pomieszczeniu, w szkole czy w pracy. Większość sprawców stanowią całkiem normalni mężczyźni. Sprawcami są zarówno mężczyźni, jak i kobiety, chociaż przeważającą większość stanowią mężczyźni.

11


TEMAT NUMERU

IX WROTA

Co my możemy zrobić, aby przeciwstawić się tym wszystkim okrucieństwom? Oczywiście, ciężko jest jednoznacznie odpowiedzieć, aczkolwiek mimo wszystko musimy podejmować próby zwalczania tych wszystkich okropności. Przede wszystkim powinniśmy uświadamiać poniżone kobiety, iż doznana przez nich przemoc nie jest ich winą, a każda upokorzona kobieta powinna natychmiast zgłosić przestępstwo na policję. Mimo wielu ofiar gwałtów problem ten jest wciąż niechętnie poruszany, być może z powodu niechęci ofiar do rozprawiania na ten temat, ponieważ paradoksalnie to ofiary czują się winne, wiedząc, że nie spotkają się ze zrozumieniem społeczeństwa, a jedynie z potępieniem. Większość wyższych stanowisk nadal piastowanych jest przez mężczyzn, dlatego też kobiety odczuwają większy strach przed wyśmianiem. Poza tym ludzie wolą milczeć, ale temat tabu może zostać przełamany tylko wtedy, gdy milczenie zostanie przerwane. Na całym świecie ludzie mogliby nagłośnić wciąż istniejący problem przemocy zadawanej kobietom. Możemy również wierzyć, iż mężczyźni wreszcie zrozumieją, co czynią, jeśli usłyszą prawdę od innych ludzi, ponieważ zazwyczaj czują się bezkarni, uważając, iż kobiety same zachęcają ich swym prowokującym ubiorem. Skutki gwałtu są bardzo poważne. Każdy gwałt oznacza głębokie psychiczne i cielesne upokorzenie. Integralność seksualna staje się okaleczona, a granice psychiczne siłą naruszone. Cielesnymi skutkami gwałtu mogą być obrażenia w okolicy genitaliów, niechciana ciąża czy infekcje wywołane zakaźnymi chorobami. Natomiast psychiczne skutki są znacznie poważniejsze. Nierzadko przykre przeżycia wciąż wracają w pamięci ofiar. Często idzie to w parze z obniżeniem jakości życia. Nic już nie jest takie, jakie było przedtem. Konsekwencje bywają rozmaite: od poczucia winy, nieufności, wstydu, depresji, ataków paniki, aż do prób samobójczych. Wymienione skutki są jedynie małą cząstką prawdziwej udręki zgwałconych kobiet. W tym momencie nasuwa się pytanie, dlaczego mężczyźni potrafią być tak okrutni? Gdzie są granice ludzkiej nikczemności? Chciałabym tylko dodać, iż nikt nie ma prawa odbierać godności drugiemu człowiekowi. Wszyscy zostaliśmy powołani do pełni życia i szczęścia. Każdy z nas jest cudownym dziełem Boga, a nasza dusza jest dobra z natury, dlatego powinniśmy wierzyć w dobroć ludzkiego serca. Kończąc swoją refleksję, pragnę zacytować słowa świętego Jana Pawła II, który rzekł niegdyś, iż „Żaden człowiek nie potrafi odebrać wolności drugiemu człowiekowi. Może człowieka upokorzyć, zamknąć do więzienia, do obozów koncentracyjnych. Jak długo człowiek ma świadomość Boga, jak długo Bóg jest z człowiekiem, nie potrafi godności człowiekowi odebrać żaden człowiek i żadna ludzka instytucja”.

Gwałty na świecie - statystyka, fot. natemat.pl 12


MARZEC/KWIECIEŃ 2016

ŚWIAT

GESTY, OD KTÓRYCH LEPIEJ POWSTRZYMAĆ SIĘ ZA GRANICĄ PIOTR WĘCŁAWIK 1D Podróżując za granicę, możemy wiele dowiedzieć się o innych kulturach w dużo ciekawszy sposób niż czytanie o nich w przewodnikach turystycznych czy książkach napisanych przez podróżników. Nie ma to jak nauka w praktyce. Na świecie istnieje wiele przeróżnych kultur, niektóre są do siebie zbliżone, inne mniej podobne, niektóre całkiem sobie nawzajem przeciwne. Mimo wielu, często rażących, różnic należy pamiętać, że każda ma coś ciekawego do zaoferowania. Jednym ze znaczących elementów kultury jest komunikacja. O ile w komunikacji werbalnej zazwyczaj wystarczy znać angielski, by dogadać się z ludźmi za granicą, tak z komunikacją niewerbalną bywa czasem trudniej. Przeróżne gesty, których uczymy się jako dzieci i dla nas oraz ludzi z tego samego kręgu kulturowego są one całkiem oczywiste, zrozumiałe, dla reprezentantów obcych kręgów kulturowych mogą być w najlepszym razie niezrozumiałe, a czasem nawet obraźliwe. Dlatego planując podróż za granicę, należy najpierw upewnić się, czy to co dla nas jest jak chleb powszedni, w miejscu, do którego zmierzamy, jest odbierane tak samo. Mowa ciała i źle odbierane gesty mogą nam przysporzyć problemów… Podróżując po naszym kontynencie, zapewne nie tak łatwo wpaść w tarapaty przez wykonanie „niefajnego” gestu. Dzięki globalizacji i integracji europejskiej w większości przypadków my, Europejczycy, nie będziemy mieli problemów, komunikując się mową ciała, choć i tu są wyjątki, które trzeba mieć na uwadze.

ŚWIAT

Pierwszy gest, który nie jest mile widziany we… Włoszech, zdziwi miłośników rockowych i metalowych koncertów. Popularny gest rogów pokazywany w środowisku fanów rocka i metalu! Nam, większości Europejczyków, kojarzy się on właśnie z koncertami, we Włoszech natomiast, pokazując go rozmówcy, dajemy mu znać, że jego żona go zdradza. Nie jest to też mile widziany gest w Afryce, gdzie rozumiany jest jako propagowanie złych mocy. Za to w Brazylii gest rogów ma pozytywne znaczenie, rozumiany jest jako trzymanie za kogoś kciuków. Uniesiony kciuk w większości krajów Europy, Stanach Zjednoczonych używany jest przez autostopowiczów lub oznacza, że u naszego rozmówcy wszystko okej. W Iranie i Grecji ma jednak wulgarną wymowę. Czasami bywa, że jesteśmy na tyle leniwi, że zamiast odpowiedzieć „tak” lub „nie”, wolimy pokręcić lub pokiwać głową. Nie tylko w Polsce, w większej części świata kiwanie oznacza „tak”, a kręcenie głową znaczy „nie”. Zwiedzając niektóre kraje bałkańskie, Bułgarię, Turcję czy Iran, można przeżyć prawdziwy szok, bo tam znaczenie tych gestów jest zupełnie odwrotne. Gest kółka. W krajach anglosaskich, w większości krajów Europy oznacza OK, w Japonii symbolizuje pieniądze, więc odebrany może być jako żądanie łapówki. W kraju kwitnącej wiśni można nabawić się kłopotów, pokazując go szczególnie przy załatwianiu formalnych spraw, jednak w Grecji po pokazaniu tego gestu można szykować się na ucieczkę, ile sił w nogach. Tam tym gestem określa się osobę homoseksualną. Zalecane jest także unikanie pokazywania go w Turcji, na Malcie i w Ameryce Południowej, gdzie pokazanie komuś tego gestu równoznaczne jest z pewną inwektywą. Panowie powinni powstrzymać się od pokazywania tego znaku osobom płci żeńskiej, gdyż tam oznacza on organy płciowe, a odbierany jest jako sprośna propozycja. Międzynarodowy, ale niesympatyczny znak dający wyraźny komunikat, aby ktoś zostawił nas w spokoju i odszedł - środkowy palec - znaczy wszędzie to samo, ale w krajach arabskich jest on nieco inaczej pokazywany: ręka jest wyprostowana, a środkowy palec skierowany jest do dołu.

13


TEMAT NUMERU

KULTURA

Z europejskiego punktu widzenia pozytywny gest symbolizujący zwycięstwo, gest Victorii, w Azji pokazywany wierzchnią stroną dłoni, oznacza to samo co wystawiony środkowy palec. W Europie trzymanie się za ręce osób tej samej płci wywiera niekiedy złe wrażenie, najczęściej są postrzegane jako homoseksualne, ale w Arabii Saudyjskiej, Tajlandii, Indiach czy Afryce Środkowej jest to zwykły przyjacielski gest, w dodatku bardzo powszechny. Jeden z najprostszych do pokazania gestów - gest otwartej dłoni - w większości krajów na świecie rozumiany jest jako przywitanie, nakaz zatrzymania się lub „przybij piątkę”, w Grecji jest jednym z najobraźliwszych znaków wyrażających, najłagodniej mówiąc, „idź do diabła”. Ostatni znak, jaki przywołam, popularny jest w Japonii, której mieszkańcy często lubią pośmiać się z jego powodu z niczego nieświadomych przyjezdnych. Lekkie uderzanie bokiem dłoni w tylny bok szyi pełni w Europie funkcję zaproszenia do picia, a u Japończyków jest to niewerbalne złożenie propozycji seksualnej.

PRZEKAZ. KOLOR ORANGE KASIA GOŹDZIAK 3GC obraz Wyobrażam sobie, że stoi przy murku, pochylona, pomarszczona i wyglądająca na starą. Patrzy na wprost, jednocześnie, miarowo przebierając palcami, tworzy - robi na drutach. Nie, teraz widzę, że jej wzrok kieruje się ku dołowi. Jest rozmarzony. Rozwarte lekko, bezzębne usta chcą kogoś przywołać. Wklęsłe policzki i lekko wykrzywiona linia brwi – chce coś opowiedzieć.

KULTURA

Pomarańcza, w starofrancuskim pomme d’orenge, teraz po prostu „orange”, to najbardziej rozpowszechniony owoc na świecie. Znany w Europie dzięki siedemnastowiecznemu pomysłowi ogrzewanego ogrodu pełniącego funkcję miejsca spotkań towarzyskich zwanego oranżerią. W Polsce określenie „pomarańcza” nie jest, jak w większości krajów europejskich, zapożyczone z arabskiego naranj /arandż/, ale ma na początku francuskie „pom”. Dlaczego nie po prostu „orańcze”? kolor siły Dynastia Orańska-Nassau powstała w 1544 roku po przyjęciu przez Wilhelma I z dynastii niemieckiej Nassau tytułu „The Prince of Orange” (Książę Orański). Nazwa pochodzi od miasta Orange, które znajduje się we francuskim departamencie Provence-Alpes-Côte d’Azur. Rodzina ta przejęła władzę w Niderlandach w 1609 roku, po wyzwoleniu się kraju spod władzy Habsburgów. W Holandii panował ród Bonapartów, a na początku XIX wieku została ona nawet włączona do Francji, ale z dynastii Orańskiej pochodzi też dzisiejszy Król Niderlandów, Wilhelm Aleksander. Chociaż miasto Orange nie miało związku z owocem, ale z celtyckim bogiem wody, którego imię „Arausio” wymawiało się w bardzo podobny sposób jak słowo „orange”, to kolorem rodu orańskiego stał się pomarańczowy i jest do dzisiaj kojarzony z Holandią. Przed panowaniem królowej Wilhelminy kolor ten obowiązywał obok niebieskiego i białego na fladze Holandii, jednak z powodu nietrwałości barwnika, który z czasem zmieniał kolor na ciemniejszy, dzisiaj widnieje na niej kolor czerwony. Pomarańczowy zobaczyć możemy na fladze

14


MARZEC/KWIECIEŃ 2016

KULTURA

RPA, która tak zapamiętała kolor bandery osadników niderlandzkich przybyłych do Przylądka Dobrej Nadziei w XVII wieku. kolor ostrzeżenia Oprócz pomarańczowych kombinezonów więziennych, pomarańczowych kół ratunkowych, pomarańczowych czarnych skrzynek w samolotach, kombinezonów astronautycznych i znaków drogowych (szczególnie w USA) istniały pomalowane na pomarańczowo beczki. Z jaką zawartością? Nazwane przez wojsko jako „Agent Orange” zawierały tęczowy herbicyd, jeden z sześciu istniejących. Substancja miała barwę ciemnobrązową i formę oleistej cieczy. Dziesięć milionów galonów (1 galon ≈ 4litry) tej paskudnej mieszanki pomarańczowej zostało rozlanych na cały Wietnam w czasie drugiej wojny indochińskiej (zwanej wietnamską). To konflikt trwający od 1957 do 1975 roku pomiędzy socjalistycznymi państwami: Wietnamem Północnym, Chinami i Aleksander Gierymski ZSRR, ale też Szwecją a Wietnamem Południowym, Stanami „Żydówka z pomarańczami”,1881r. Zjednoczonymi, Koreą Południową, Laosem i Kambodżą. Przyczyną wojny, mówiąc bardzo ogólnie, było Muzeum Narodowe w Warszawie „niewykonanie postanowień konferencji genewskiej”. Otóż w 1954 ustalono w Genewie, że podzieli się Wietnam wzdłuż 17. równoleżnika. Na północy powstała komunistyczna Demokratyczna Republika Wietnamu a na południu państwo Republika Wietnamu, którego prezydentem z woli Amerykanów został były premier, Ngô Đình Diệm. Wrócił do kraju z Belgii, gdzie przebywał kilka lat w klasztorze, obalił i tak łatwo kontrolowany przez Francuzów i Japończyków rząd cesarza Bảo Đại i wkrótce sam stał się dyktatorem. Nie pozwalał na wyznawanie wiary buddystom, którzy stanowili większość w kraju, a najważniejsze urzędy państwowe obsadził członkami swojej rodziny. Zgodnie z konferencją w 1956 roku po obu stronach równoleżnika miały zostać przeprowadzone wybory, aby zjednoczyć państwo. Jednak No Din Diem odwołał je, twierdząc, że niemożliwe jest przeprowadzenie ich w uczciwy sposób. Tak mniej więcej zaczęła się wojna, w której ogromne straty w ludziach poniosły przede wszystkim Stany Zjednoczone. Skutki zrzucania substancji chemicznych, które miały zniszczyć tamtejsze dżungle i ułatwić żołnierzom amerykańskim walkę, jeszcze długo będą widoczne. „Agent Orange” zawierał groźną dioksynę, która powoduje mutacje w genach ludzi i roślin. Najczęstsze efekty u osób mających z nią kontakt w czasie wojny to deformacje twarzy, nowotwory, niedorozwoje i upośledzenia. W 1978 powstał film „Łowca jeleni” w reż. Michaela Cimino i z Robertem De Niro w roli głównej. Rok później w hrabstwie Orange w Kalifornii uformował się punk-rockowy zespół „Agent Orange”. kolor odporności Natomiast w 1962 powstała powieść Anthony’ego Burgessa „Mechaniczna pomarańcza”. Hipnotyzująca rzecz napisana w charakterze „eksperymentu lingwistycznego”. W Polsce przetłumaczona dopiero w latach 90. w dwóch wersjach: „R” - z zapożyczeniami z języka rosyjskiego oraz w bliższej nam wersji „A”, przesiąkniętej angielszczyzną. Główny bohater, można powiedzieć, człowiek przerażająco fascynujący, ma nam wiele do powiedzenia: „Co to w ogóle za taki świat? Ludzie na Księżycu i ludzie krążą wokół Ziemi, jak te muszki koło lampy, a nie zwraca się już uwagi na ziemskie prawo i porządek.”. Poza podobnymi, czasem trudnymi, konstrukcjami pojawiają się też nagminnie najróżniejsze spolszczenia (ryjli, iwning, horror szoł i wiele innych), które jednak nie utrudnia-

15


TEMAT NUMERU

IX WROTA

ją lektury znającym język. Na okładce czytamy, iż bardzo możliwe, że za kilka lat w naszym języku będzie się roić od takich zapożyczeń. Możemy się dzisiaj zastanowić, czy nie jesteśmy w zaawansowanym stanie tego procesu. Książka czeka na Ciebie w Książnicy z fascynującą okładką... Stanley Kubrick, reżyser „Lśnienia”, na początku lat siedemdziesiątych nakręcił film na podstawie tej powieści. Poza tym pomarańcze pojawiają się w każdej scenie filmu „Ojciec chrzestny”, w której dokonywane jest morderstwo. Vito Corleone ginie, jedząc pomarańcze. kolor determinacji „Pomarańczowa Alternatywa” to polski ruch antykomunistyczny, którego znakiem rozpoznawczym były pomarańczowe krasnoludki. Organizowane były, głównie we Wrocławiu, manifestacje wyrażające „niezadowolenie” z absurdalnej rzeczywistości PRL’u. Uczestnicy zostawali często aresztowani. Manifestanci świętowali m.in. „Dzień Milicjanta”, podczas którego rozdawano milicjantom kwiaty. Jedną z najgłośniejszych łódzkich akcji był happening o tematyce ekonomicznej. Kilkanaście osób z tabliczkami "Galopująca inflacja" biegało ulicą. Działaniom towarzyszyły hasła "Żądamy byle czego!", "Niech żyje kryzys!", a działania służb porządkowych skomentowano słowami: "Łódzka milicja zatrzymała galopującą inflację" (przypominam: inflacja - wzrost cen, czego skutkiem jest spadek wartości waluty). Historia została przekazana. Pomarańcze, wysypując się z kosza, poturlały się na wszystkie strony i czasy. Pomarańczarka mówi dalej.

THE MAD REVENANT IN SPOTLIGHT KACPER PRZYPYLSKI 1D CZAREK ORŁOWSKI 2GB

FILM

Witamy w naszym kolaboracyjnym artykule! Po kolei omówimy wszystkie najważniejsze kategorie, w których przyznawane są Nagrody Akademii. Pod każdą kategorią wypowie się najpierw Czarek Orłowski, a potem Kacper Przybylski. Miłej lektury! Pogrubioną czcionką wśród nominowanych podkreślony jest zwycięzca. NAJLEPSZY DŹWIĘK Nominowani: Mad Max: Na drodze gniewu, Marsjanin, Zjawa, Sicario, Gwiezdne wojny: Przebudzenie mocy CO: Wielu kinomanów oraz “gwiezdnych fanów” na całym świecie z pewnością zelektryzowała premiera najnowszej części Gwiezdnych Wojen. Podzielam zdanie części fanów słynnej sagi, nie przypadła mi do gustu wizja J.J. Abrams’a, muszę jednak przyznać, że zaczarowały mnie dźwięk i efekty specjalne. Christopher Scarabosio, Stuart Wilson i Andy Nelson wykorzystali w Przebudzeniu Mocy nowatorskie zabiegi w sferze dźwięku. Dzięki ich pracy efekty specjalne nabierają głębszego znaczenia i przekazu, a wszystko to za sprawą idealnego dźwięku, który równie idealnie współgra z obrazem. KP: Mam w tym momencie przed oczami (i uszami) same wspaniałe momenty, podczas których przeszywał mnie dreszcz. Wpleciona do soundtracku gitara elektryczna (Z PŁOMIENIAMI), miecze świetlne i muzyka ze starej trylogii, prawie cały Marsjanin i jego alienowy feel (przepraszam za anglicyzmy). Ciężki wybór, naprawdę, ale usłyszenie mieczy świetlnych, myśliwców TIE i blasterów w nowym wydaniu to było to, a głos Kylo Rena ma szansę stać się tak legendarny jak głos Dartha Vadera. Mój typ to Gwiezdne Wojny. Mnie się podobało, Czarek, zostaw biednego JJ’a w spokoju.

16


STYCZEŃ/LUTY 2016

TEMAT NUMERU/ SZKOŁA

17


IX WROTA

SZKOナ、

18


STYCZEŃ/LUTY 2016

FILM

19


IX WROTA

LITERATURA

20


MARZEC/KWIECIEŃ 2016

FILM

NAJLEPSZY MONTAŻ Nominowani: Mad Max: Na drodze gniewu, Big Short, Spotlight, Zjawa, Gwiezdne Wojny: Przebudzenie mocy CO: Mam wrażenie, iż często pomija się tę kategorię lub uważa się ją za mało ważną, według mnie niesłusznie. W Hollywood mawia się, że “nawet jeśli materiał jest słaby, to dobry montaż zrobi z niego niezwykłe dzieło sztuki”. Choć z pewnością ta zasada nie sprawdza się dla mojego typu w tej kategorii. W Zjawie połączenie dobrego materiału z genialnym montażem zrobiło z filmu wielkie dzieło sztuki. Stephen Mirrione dzięki chaotycznemu montażowi czaruje widza i pozwala mu lepiej przeżywać film. KP: Zjawa może i była ładnie zmontowana, ale czułem się tą ładnością przytłoczony. Tak, Inarritu i spółko, zrozumiałem, jesteś geniuszem, idź nakręcić następnego Birdmana jednym ujęciem, czy coś. Mój Oscar za montaż wędruje do Big Shorta, za Selenę Gomez (i inne sławy), które nagle przerywały film, żeby wytłumaczyć mi, jak krowie na rowie, wielki kryzys. Zachwyciłem się płynnością, z jaką film przechodził między losami bohaterów a lekcją PP. Mad Maksie, nie płacz, ciebie też kocham, za twoje sceny akcji bardziej przejrzyste niż woda w szemrzącym górskim strumieniu i zmniejszanie ilości klatek na sekundę przy pościgach, ale to właśnie Big Short skradł me serce.

Fot. Filmweb.pl NAJLEPSZA MUZYKA ORYGINALNA Nominowani: Most szpiegów, Carol, Nienawistna ósemka, Sicario, Gwiezdne wojny: Przebudzenie mocy CO: Wzrusza, buduje emocje, sprawia, że “wchodzimy w film”. Muzyka. W tym roku niekwestionowanym zwycięzcą w tej kategorii jest film Tarantio Nienawistna ósemka. Niespełna 90-letni kompozytor, Ennio Morricone, który niedawno otworzył we Wrocławiu rok “Europejskiej Stolicy Kultury” jest prawdziwym geniuszem. Zaczął komponować już w wieku sześciu lat, ciężka praca przyniosła mu jak na razie jednego Oscara i sześć nominacji. KP: Znasz muzykę z Dobrego, złego i brzydkiego, nawet jeśli o tym nie wiesz. Nie wierzysz mi? Wpisz na YouTubie “The good the bad and the ugly”. Ten utwór skomponował Ennio Morricone, który w tym roku był odpowiedzialny za muzykę do Nienawistnej ósemki. Po seansie myślałem tylko “to był dobry film, ale najgorsze dzieło Tarantino” i “nie zapomnij wyszukać muzyki na Spotify”. Ennio czuje western jak nikt inny i idealnie połączył dziki zachód z dziwnym klimatem przywodzącym na myśl Dwunastu gniewnych ludzi. NAJLEPSZE KOSTIUMY Nominowani: Carol, Kopciuszek, Dziewczyna z portretu, Mad Max: Na drodze gniewu, Zjawa CO: Czy jest coś piękniejszego niż historia Kopciuszka gubiącego swój pantofelek i znajdującego prawdziwego księcia? Może. Są to kostiumy do tego czarującego filmu. Sandy Powell ujmuje nas kolorowymi i magicznymi strojami, a zarazem zostawia trochę tajemniczości. Inspirowane bajkami piękne suknie kontrastują z piękną scenografią, dając nam przy tym prawdziwą ucztę dla oka. KP: Kostiumy w Kopciuszku są jak z bajki. Wyglądają bardziej bajkowo niż animacja z 1950. Jest pięknie, jest magicznie, jest Robb Stark w kolorowych ciuszkach. Czego chcieć więcej?

21


TEMAT NUMERU

IX WROTA

NAJLEPSZE EFEKTY SPECJALNE Nominowani: Ex machina, Mad Max: Na drodze gniewu, Marsjanin, Zjawa, Gwiezdne wojny: Przebudzenie mocy CO: Gwiezdne Wojny. Klasyka nie tylko kina, ale też efektów specjalnych. To mówi więcej niż tysiąc słów! KP: Ja także za efekty specjalne Oscara przyznaję Gwiezdnym wojnom. Dawno nie widziałem filmu, który robiłby tak dobry użytek z efektów praktycznych. JJ Abrams nie bał się użycia kukiełek i prawdziwych kostiumów, nawet jeśli czasami wypadały trochę kiczowato. TAK TO SIĘ ROBI, LUCAS! NAJLEPSZA CHARAKTERYZACJA Nominowani: Mad Max: Na drodze gniewu, Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął, Zjawa CO: Z Kacprem, który upodobał sobie Mad Maxa nie mogę się zgodzić. Według mnie niezwykle realistyczne rany, szczególnie po scenie walki Glassa z niedźwiedziem w Zjawie, są warte Oscara. Myślę, że nie tylko będzie to szczególna statuetka dla tej produkcji, lecz również przybliży samego Leo do nagrody tak bardzo upragnionej. KP: Mamy dwa filmy z 2015 (Stulatek… wyszedł w 2013. O co chodzi? Pytajcie Akademię), z czego jeden pokazuje setki umalowanych od stóp do głów pustynnych bandytów i piratów drogowych, kilka klanów, z których każdy ma swój charakterystyczny styl, gościa, który nie ma oczu, jedzie wielkim wzmacniaczem i gra błogo na gitarze elektrycznej (Z PŁOMIENIAMI). Mad Max, dzięki wysiłkom charakteryzatorów, naprawdę potrafi wciągnąć w swój szalony świat. NAJLEPSZA SCENOGRAFIA Nominowani: Most szpiegów, Dziewczyna z portretu, Mad Max: Na drodze gniewu, Marsjanin, Zjawa CO: W tej kategorii chyba jesteśmy zgodni. Bardzo trzymam kciuki za Marsjanina. Nie tylko dlatego, że scenografię po części robiła grupa ze Szczecina, lecz także za niesamowite wrażenie, które wywarła na mnie kosmiczna scenografia kosmicznego świata. KP: Zawsze staram się wiedzieć jak najmniej o filmie, który będę oglądał. Nie miałem pojęcia, że za Marsjanina jest odpowiedzialny Ridley Scott, a mimo wszystko pierwsze, o czym pomyślałem, to jak bardzo ten film przypomina mi Obcego. Dlaczego, zapytacie. Po prostu. Ten film „emanuje” ręką (może bardziej wyobraźnią, przecież sam tych statków nie buduje) Ridleya Scotta i, mimo umiejscowienia akcji w mniej lub bardziej – to się jeszcze okaże – odległej przyszłości, wszystko wyglądało bardzo użytkowo i fizycznie. NAJLEPSZE ZDJĘCIA Nominowani: Carol, Nienawistna ósemka, Mad Max: Na drodze gniewu, Zjawa, Sicario CO: Emmanuel Lubezki chyba w tym roku trzeci raz z rzędu otrzyma złotą statuetkę. Jego zdjęcia do filmu Zjawa są nieziemskie. Masa filtrów i pięknych ujęć pozwalają nie tylko poczuć ten film, ale też w nim być. KP: Mad Max: Na drodze gniewu. Czarek, nie bij, ale za te kolory i idealnie uporządkowany chaos mu się należy! NAJLEPSZY SCENARIUSZ ADAPTOWANY Nominowani: Big Short, Brooklyn, Carol, Marsjanin, Pokój CO: Szafka, telewizor, łóżko, kuchnia. Dla nas to mało. Dla małego Jacka to cały świat. Pokój poruszył mnie najbardziej ze wszystkich filmów, które w tym roku widziałem. Świetnie opracowany scenariusz sprawia, że ani na sekundę nie mamy wątpliwości co do którejś sceny.

22


MARZEC/KWIECIEŃ 2016

FILM

KP: Pokój zmienia się podczas oglądania kilka razy, najpierw serwując nam kryminał ze szczyptą bardzo dobrej i emocjonującej akcji, potem pokazując nam obyczajówkę o tym, w jak skomplikowany sposób z odzyskaniem wolności zmaga się matka, która do “normalnego” świata wróciła po długiej nieobecności, i syn, który świat poza tytułowym pokojem dopiero poznaje. Swoją drogą, GDZIE JEST OSCAR DLA TEGO MALUCHA? Dziewięcioletni Jacob Tremblay jest, moim zdaniem, najlepszym aktorem 2015. NAJLEPSZY SCENARIUSZ ORYGINALNY Nominowani: Most szpiegów, Straight Outta Compton, Ex Machina, W głowie się nie mieści, Spotlight CO: Film chyba najbardziej w tym roku przez Akademię niedoceniony, Ex Machina, ma bardzo duże szanse na wygraną w tej kategorii. Jego rozbudowane dialogi i nieprzegadane wstawki powodują, że film jest ciastkiem z kremem i powinien być udekorowany Oscarem. KP: Ex Machina to na razie science fiction, jednak mówi o problemach, z którymi ludzkość będzie się zmagać jeszcze za naszego życia. Kiedy (i czy) maszyna staje się równa człowiekowi? Czy znęcanie się nad sztuczną inteligencją i poniżanie jej jest moralne? Film sprawia, że czasami zapominamy o tym, że postać androida Fot. Filmweb.pl (odgrywana przez piękną Alicię Vikander) tak naprawdę jest jedynie maszyną a okazywanie smutku, bólu czy miłości to tylko odzwierciedlenie komend zapisanych w kodzie. Film daje do myślenia. NAJLEPSZY DŁUGOMETRAŻOWY FILM ANIMOWANY Nominowani: W głowie się nie mieści, Anomalisa, Baranek Shaun, Chłopiec i świat, Marnie. Przyjaciółka ze snów CO: Jak wspaniałym filmem jest W głowie się nie mieści! Doznawanie uczuć nie tylko pozwala dzieciom przyzwyczajać się i godzić z emocjami. Pozwala też dorosłym na lepsze zrozumienie dziecka i samego siebie. Brawo Pixar! KP: Jakaś część mnie (ta, która lubi chwalić się oglądaniem ambitnych filmów) chce, żeby wygrała Anomalisa. Interesująca historia o człowieku, którego znudzili ludzie. Powiedzenie czegokolwiek więcej byłoby już spoilerem. Piękna animacja poklatkowa, która nie ukrywa, że mamy do czynienia z lalkami albo przedstawia je w taki sposób, że przestajemy myśleć o produkcji w kategoriach animacji, a raczej jak o pełnoprawnym filmie (nie zrozumcie mnie źle, dla mnie film aktorski znaczy tyle samo co animacja, jednak znajdzie się niejeden, który parsknie tylko “pff… bajka”- wtedy pokażcie mu Anomalisę). Tyle tylko, że ta część mnie jest zdecydowanie mniejsza od drugiej, która twierdzi, że W głowie się nie mieści zmiotło resztę nominowanych z powierzchni ziemi. Wzruszająca historia o dorastaniu, która przemówi do każdego. Starszym spodoba się bardzo szczere podejście do tematu młodzieńczego buntu, młodsi zaś będą oczarowani perypetiami bohaterów w kolorowym świecie wyobraźni.

23


IX WROTA

TEMAT NUMERU

NAJLEPSZY FILM NIEANGLOJĘZYCZNY Nominowani: Syn Szawła, Krigen, Mustang, Theeb, W objęciach węża CO: Od ponad trzydziestu lat Akademia nie przyznała Oscara w tej kategorii filmowi, który by nie opowiadał historii o Żydach lub holokauście. To, że wygra Syn Szawła, wiedzą chyba już wszyscy. KP: W tej kategorii jest dużo mocnych kandydatów. Może wygrać Syn Szawła lub Syn Szawła, jednak myślę, że największe szanse ma Syn Szawła. Cóż, pożyjemy, zobaczymy. NAJLEPSZY REŻYSER Nominowani: Alejandro González Iñárritu Zjawa, Adam McKay Big Short, George Miller Mad Max: Na drodze gniewu, Lenny Abrahamson Pokój, Tom McCarthy Spotlight CO: Jeszcze niedawno nikt o nim nie słyszał, a w tym roku Alejandro González Iñárritu pewnie zgarnie drugą z rzędu statuetkę w tej kategorii. Jego znakomita wizja Zjawy jest jedną z najlepszych pod względem reżyserskim, jakie widziałem do tej pory. Nic tylko czekać na kolejny oscarowy film za rok. Prawie jak u Allena. KP: Znakomita wizja Zjawy jest tak znakomita, że reżyser musiał mi tę znakomitość podkreślać w każdej scenie. Naprawdę, dawno nie widziałem tak „artystowskiego”, wydumanego filmu jak Zjawa. Mój typ to George Miller i jego Mad Max. Każda sekunda tego filmu jest opanowana przez jego umysł do granic ostateczności i ani gram szaleństwa w jego dziele nie jest przypadkowy. NAJLEPSZA AKTORKA DRUGOPLANOWA Nominowani: Alicia Vikander Dziewczyna z portretu, Rooney Mara Carol, Jennifer Jason Leigh Nienawistna ósemka, Rachel McAdams Spotlight, Kate Winsley Steve Jobs CO: Nominacja w tej kategorii dla Alicii Vikander była pomyłką! Powinna zostać nominowana w kategorii pierwszoplanowej. W Dziewczynie z portretu dała wielki popis swoich aktorskich umiejętności. Jest dla mnie bezkonkurencyjna. KP: Śmieszna sprawa z tą Nienawistną ósemką, bo jeśli brać pod uwagę film jako całość, to wychodzi siódemka, a jeśli wykonania aktorów każdego z osobna - dziewiątka. Jennifer Jason Jeigh miała do odegrania bardzo oklepaną rolę - wulgarnego babochłopa - ale zrobiła to perfekcyjnie. NAJLEPSZY AKTOR DRUGOPLANOWY Nominowani: Mark Rylance Most szpiegów, Christian Bale Big Short, Sylvester Stallone Creed: Narodziny legendy, Mark Ruffalo Spotlight, Tom Hardy Zjawa CO: Znakomita rola Marka Rylance’a w Moście Szpiegów była jak dla mnie jedynym pozytywnym aspektem tego filmu. Oscar należy mu się za tę i inne role, na

Fot. Filmweb.pl 24


MARZEC/KWIECIEŃ 2016

FILM

przykład w Inspektorze rządowym, w którym wcielił się w postać lekarza. KP: Wcale nie jedynym, bo Tom Hanks jest zawsze atutem filmu. Mogliby go zatrudnić do Zjawy, na przykład zamiast niedźwiedzia, chociaż nie wiem, czy cokolwiek może pomóc temu filmowi. Ale w jednym mogę ci przyznać rację - Mark Rylance także jest moim faworytem. NAJLEPSZA AKTORKA PIERWSZOPLANOWA Nominowani: Brie Larson Pokój, Charlotte Rampling 45 lat, Saoirse Ronan Brooklyn, Cate Blanchett Carol, Jennifer Lawrence Joy CO: Brie Larson urzekła mnie w filmie Pokój w stu procentach! Zakochałem się w tej aktorce, jak i w samym filmie, który powinien być nominowany, według mnie, za najlepszy obraz roku. KP: Film 45 lat jest z pozoru bardzo nudny. Nie dzieje się tu z pozoru nic ważnego, z pozoru cały czas fabularnie stoimy w miejscu. Charlotte Rampling mimiką i drobnymi gestami pokazuje nam jednak zmiany, które zachodzą w głowie bohaterki. Jeśli ktoś zdecyduje się na seans, niech zwróci uwagę na fakt, że oddalenie się postaci Charlotte od męża nigdy nie jest zasygnalizowane werbalnie. Ta kobieta nie gra, ona żyje życiem osoby, w którą się wciela. NAJLEPSZY AKTOR PIERWSZOPLANOWY Nominowani: Leonardo DiCaprio Zjawa, Eddie Redmayne Dziewczyna z portretu, Matt Damon Marsjanin, Michael Fassbender Steve Jobs, Bryan Cranston Trumbo CO: Po dwudziestu latach dajcie Leo tego Oscara. Niech ma i niech się cieszy! Należy mu się za Gilberta Grape’a, ale widocznie Akademia woli ból i cierpienie, które Leo w Zjawie wychodzą świetnie. Oby tylko niedźwiedź nie zgarnął mu go sprzed nosa! Takim niedźwiedziem może okazać się Eddie Redmayne. KP: Niech już dadzą temu Leosiowi. Ale tylko dla śmieszków, Zjawa wciąż jest kiepska, a dyszenia DiCaprio nasłuchałem się już wystarczająco dużo aż do końca mych dni! Prawdziwym zwycięzcą w tej kategorii jest dla mnie Jacob Tremblay. NAJLEPSZY FILM Nominowani: Spotlight, Big Short, Brooklyn, Mad Max: Na drodze gniewu, Marsjanin, Most szpiegów, Pokój, Zjawa CO: Choć zapewne wygra Zjawa, to mocno trzymam kciuki za Spotlight, który ma bardzo mocny przekaz dla świata i daje dużo do myślenia o wartościach dzisiejszej ludzkości. KP: Mocny przekaz to najważniejsza rzecz. Na przykład: MOŻNA ZROBIĆ PIĘKNY FILM AKCJI. Szkoda tylko, że akurat w tej kategorii Mad Max nie ma szans. Tak się składa, że wszystkie filmy, które dla mnie mogłyby zostać filmami roku (Mad Max, Big Short, Brooklyn, Pokój), nie mają zwolenników wśród członków Akademii. Wiecie, kto wygra? Spotlight albo Zjawa. W geście protestu przyznaję więc mojego najważniejszego Oscara 2015 Shrekowi (2001).

Fot. Ars.pl 25


IX WROTA

FELIETON

Dlaczego w ogóle tak wielu ludzi przejmuje się rozdaniem Oscarów? Przecież dzięki nagrodzie film nie stanie się w sposób magiczny lepszy lub gorszy. Czasami zdarzy się, że macie dobry gust i kibicujecie Mad Maxowi (6 Oscarów), ale nie każdy jest idealny - wśród Was, Czytelników, na pewno są zwolennicy gorszych filmów, takich jak Zjawa (jedynie 3 Oscary). Najważniejsze jest to, że film się Wam podoba i żaden Czarek, Kacper czy, tym bardziej, Akademia tego nie zmienią. Warto za to przemyśleć słowa Chrisa Rocka prowadzącego tegoroczną galę, który wyśmiał inicjatywę Willa Smitha i jego żony: #OscarsSoWhite. Dla niezaznajomionych: niektórych oburzył fakt, że wśród nominowanych nie ma ani jednej czarnoskórej osoby. Dla niezaznajomionych 2: Chris Rock jest czarny. Rock zwrócił też uwagę na fakt, który nigdy by mi nie przyszedł do głowy: dlaczego istnieje podział na kategorie damskie i męskie? Przed aktorami stoją przecież takie same wyzwania, niezależnie od płci. Poza tym myślę, że Chris Rock może i nie przebił pizzy Ellen, ale był bardzo dobry. 3<6.

A jutro będzie futro Joanna Winnicka 3d

FELIETON

Marzec marcem, ale niedługo maj, a dla wielu uczniów naszej szkoły miesiąc ten wiąże się z nieuniknionym i nieodwołalnym wyrokiem, który można streścić w jednym, acz dosadnym słowie: MATURA. Młodzież wyczekuje jej z wytęsknieniem. Wszyscy już żyją myślą tylko o niej. Pani naszego życia, ta jedyna, najpiękniejsza, doskonała dziewczyna. Chłopcy jej pragną, dziewczyny zazdroszczą. Ze względu na brak wad przygotowujemy się do spotkania z nią przez dużą część naszego życia. Tak samo jednak - jak hity Internetu - przeminie spotkanie z cudowną M. Co potem? Bliżej nieokreślona Przyszłość, na spotkanie z którą, miejmy nadzieję, pójdziemy pod rękę z Najwspanialszą. Rozmyślanie o tajemniczości i zagadkowości dnia następnego zajmuje nam wiele drogocennego czasu, który moglibyśmy wykorzystać w celach bardziej pożytecznych, ale czego się nie robi, by odsunąć karę za niegodne przyszłego maturzysty życie, prawda? Co zaskakujące, albo i nie, młodzież podzielić można na trzy grupy: tych, co mają plany, tamtych, którzy plany próbują stworzyć, i ostatnich, o których można powiedzieć jedynie to, że zestawienie ich imienia i słów „plany na przyszłość” w jednym zdaniu czyni je zgoła nielogicznym bądź ewentualnie paradoksalnym. U. I O. (uporządkowani i ogarnięci) patrzą na takie „sieroty życiowe” z góry. To zrozumiałe. Wiadomo, trzeba mieć plan na jutro, pojutrze, na za tydzień, za miesiąc i na następne życie. Niepewność jest zła, obojętność jeszcze gorsza, a zasada „Carpe diem” nadaje się tylko dla życiowych straceńców. Przepowiadanie przyszłości staje się powoli sportem olimpijskim na skalę światową. Prześcigamy się w tym nie tylko według zasady: „Kto pierwszy, ten lepszy”, ale również rozdajemy nagrody za innowacyjność w tej dyscyplinie. Moim zdaniem, powinna pojawić się nowa dziedzina naukowa, za którą można by było dostać nagrodę Nobla. Mogłaby nazywać się: „Profetyzm dnia codziennego” lub „Wróżenie z fusów”. Myślę, że rozwinęłaby się wielka konkurencja. Jeśli jednak zaistnienie czegoś takiego byłoby niemożliwe, to może chociaż jakieś telewizyjne show? Moimi pomysłami na nazwę takiego programu są np. „I Ty możesz zostać prorokiem!” albo „Co przyniesie jutro?”. No właśnie, co da nam dzień jutrzejszy? To odwieczny i nurtujący ludzi na całym świecie problem, w którym specjalizują się szczególnie ci, którzy chcą brać życie w swoje ręce i ci, którzy wiedzą, czego chcą. W żadnym wypadku nie ma to nic wspólnego z obawą o pannę (albo już niepannę) Przyszłość. Co ona zrobi, gdy spotka nas na swojej drodze? Czy będziemy potrafili poradzić sobie z sytuacjami, jakie nas spotkają? Może jednak popatrzeć na sprawę od innej strony. Czy odpowiedź na te pytania jest tak bardzo istotna? „Tak, przecież, gdy

26


MARZEC/KWIECIEŃ 2016

WYWIAD

przewidzę, co wydarzy się jutro, będę mógł się na to przygotować.” Moja odpowiedź, na takie patrzenie na świat jest dość prosta. „Powiem Ci tyle: guzik z pętelką.” Pomimo nadnaturalnych zdolności profetycznych człowiek nie jest w stanie przygotować się na to, co przyniesie mu młodsza siostra Teraźniejszości. Czegokolwiek by nie zrobił, nie uda mu się zapobiec wydarzeniom, które przemienią jego egzystencję w piekło w wersji podstawowej (rozszerzona dopiero po śmierci) albo raj na ziemi. Nie mówię w żadnym razie o zapisanym planie na życie (zanim ono w ogóle powstało) albo nieubłaganym fatum, a jedynie o zdarzeniach od nas niezależnych. Zarówno dobrobyt, jak i samo życie podlega w wielu sytuacjach czynnikom niezależnym od danej osoby. Osobiście mogę stwierdzić z całą pewnością: póki co wiadomo, że każdemu człowiekowi w pewnym niespodziewanym momencie panna Przyszłość wraz z jej koleżanką Kostuchą przyniosą śmiertelnie ważny podarek. Mózg i reszta organów przestaną działać. Jeśli będziesz trawić swój czas na zastanawianie się nad darami Przyszłości, nie zdążysz niczego dokonać przed końcowymi odwiedzinami przyjaciółek.

Rób to, co kochasz! Rozmowa z Michałem Partyką Czarek Orłowski 2gb

WYWIAD

Cezary Orłowski: Przeszedł Pan do historii naszej szkoły jako barwna osobowość i człowiek szczególnie uzdolniony muzycznie. Jakie wspomnienia pozostały w Pana pamięci po “Dziewiątce”? Michał Partyka: Często wspominam “Dziewiątkę”. Nawet teraz, tu, w Filharmonii, wspominam z kolegami szkolne lata. To był świetny czas naszej młodości, bo przede wszystkim dobrze się bawiliśmy! A do tego sporo się nauczyłem. (śmiech) C.O.: No właśnie! Ulubiony nauczyciel… M.P.: Oj! To trudno teraz powiedzieć! Ale raczej nikogo nie faworyzowałem. Na pewno lubiłem Panią Profesor Suwaj od historii oraz Panią Parchimowicz, od polskiego. Lubiłem również Panią Ewę Oniszczuk. Wbrew pozorom, oczywiście, bo byłem dosyć słaby z języka francuskiego (uśmiech) i Pani Profesor miała sporo pracy ze mną, żeby mnie zdyscyplinować, ale bardzo w niej sympatyzowałem i dużo jej zawdzięczam. Prócz tego było sporo nauczycieli, jedni bardziej wyjątkowi, drudzy trochę mniej. Jednak myślę, że w naszym liceum jest wiele różnych, barwnych osobowości, więc lekcje zawsze były bardzo ciekawe.

Po latach ze swoimi nauczycielkami, fot. Czarek Orłowski

27


IX WROTA

WYWIAD

C.O.: Już od najmłodszych lat wiązał Pan przyszłość ze śpiewaniem? M.P.: Na początku byłem pianistą i dopiero pod koniec liceum znalazłem przyjemność w śpiewaniu. Moim zdaniem gra na fortepianie wymaga trochę więcej pracy. A ponieważ byłem trochę leniwy, lubiłem grać utwory, które akurat mi pasowały, niekoniecznie te, które były w programie. Jednak po latach doceniam, że umiem grać na fortepianie, ponieważ bardzo ułatwia mi to dzisiejszą pracę. Jakoś tak się to potoczyło, że dziś śpiewam w Szczecińskiej Filharmonii! Uzmysławia mi to, że wybory dokonują się za nas. C.O.: Gdzie Pan do tej pory koncertował? M.P.: Trochę tego było! Koncertowałem na całym świecie, głównie w Polsce - oczywiście. Ponieważ mieszkam w Paryżu, przez ostatnie sześć lat często tam występuję. Ostatnio miałem wielką przyjemność śpiewać w La Scali w Mediolanie. C.O.: Jaka partia barytonowa sprawia Panu najwięcej satysfakcji? M.P.: Dzisiaj wydaje mi się, że Eugeniusz Oniegin, do którego mam sentyment, bo pisałem z niego pracę magisterską. Mam również okazję wykonywać go w przyszłym sezonie we Francji. Lubię grać skomplikowane postaci, czyli charaktery dosyć mroczne lub nie do końca oczywiste. Uwielbiam role, w których głębia postaci jest do odkrycia. Tak jak w „Don Giovannim”, w którym miałem okazję śpiewać niedawno. C.O.: Z jakimi słynnymi osobistościami Pan pracował, z którymi wiąże Pan najlepsze wspomnienia? M.P.: Śpiewałem ostatnio w La Scali z Elīna Garančą, z José Curą... W Paryżu było sporo tych nazwisk, lecz nie wyróżniam żadnego z nich. Często tak jest, że ci, którzy są gwiazdami, na świeczniku, są w rzeczywistości normalnymi ludźmi, tzn. przyjaznymi i nie są showmanami - przynajmniej w życiu. C.O.: Pod czyją batutą czuł się Pan najlepiej? M.P.: Każdy dyrygent co innego wnosi do muzyki, więc z każdym jest inne, cenne doświadczenie. W ten sposób się wzbogacamy. My, jako śpiewacy. C.O.: Na jakim śpiewaku się Pan wzorował? M.P.: Nie staram się wzorować na kimkolwiek. Każdy ma inną wrażliwość, każdy ma inny głos. Myślę, że to nie jest dobra droga, żeby kogoś naśladować. Sztuką w śpiewie jest odkrywanie samego siebie i operowanie swoim głosem jak najlepiej. C.O.: Co Pan sądzi o szczecińskiej filharmonii? M.P.: Przepiękna sala, świetna akustyka. Przyjemnością dla śpiewaka jest, kiedy głos wraca, tak jest tutaj. Jest to dla mnie olbrzymia przyjemność śpiewać tu, dla szczecinian, w Szczecinie - mieście, w którym dorastałem. C.O.: Gdyby Pan spojrzał wstecz, to jak bardzo różni się Pan od tego Michała, który niegdyś zasiadał w szkolnych ławach? M.P.: Myślę, że trochę się różnię! W naszym liceum był bardzo beztroski czas. Jak wszyscy byliśmy młodzi, to prócz nauki była zabawa, poznawanie świata. Teraz, kiedy mam trzydzieści lat, patrzę na to z innej perspektywy, ale mam nadzieję, że aż tak bardzo się nie różnię, bo bardzo lubiłem tamtego Michała!

28


MARZEC/KWIECIEŃ 2016

LITERATURA

C.O.: Jest jakaś recepta na taki sukces? M.P.: Wydaje mi się, że każdy ma swoją drogę. Jeśli się coś lubi, kocha, to trzeba robić swoje i iść do przodu, wtedy sukces przyjdzie sam. Kocham to, co robię, a do tego jeszcze mi za to płacą! Czasem nawet o tym zapominam. Recepta jest krótka: Rób to, co kochasz, i wyrażaj siebie! C.O.: W imieniu całej szkoły życzę Panu tego, aby dalej Pan kochał to, co Pan robi.

Fot. Czarek Orłowski

M.P.: Życzę wielu sukcesów! Dziękuję bardzo.

Wielcy odchodzą! Maria Tułecka 1c

LITERATURA

Nie żyje Umberto Eco. Wybitny włoski pisarz zmarł w wieku 84 lat. Umberto Eco odszedł w piątek wieczorem, 19 lutego – poinformował dziennik "La Repubblica". Umberto Eco urodził się w 1932 roku w Alessandrii we Włoszech. Jak można było przypuszczać, już we wczesnym dzieciństwie interesowały go zagadnienia związane z literaturą, ale niekoniecznie tworzenie własnych tekstów. Pasjonowało go rysowanie komiksów i karykatur. Kiedyś nawet zabrał je ze sobą na konferencję naukową o demistyfikacji obrazu i przekonał się na własnej skórze, jak wielka może być siła ilustracji komiksowej – dużą część kolekcji zabrali mu uczestnicy spotkania. Jego dziecięce hobby miało wpływ na późniejszą karierę – był autorem naukowych rozpraw poświęconych m. in. postaci Supermana w kulturze masowej, a jego rysunkowe historie stały się inspiracją "Tajemniczego płomienia królowej Loany" (2005). W 1954 roku ukończył filozofię na Uniwersytecie w Turynie, a jego praca doktorska poświęcona była św. Tomaszowi z Akwinu, więc śmiało można powiedzieć, że studia rozbudziły w nim zainteresowanie średniowieczem. Co ciekawe, podczas nauki przestał wierzyć w Boga i opuścił kościół katolicki. Następnie rozpoczął pracę jako redaktor w lokalnej rozgłośni włoskiej radio-telewzji RAI i jako wykładowca na uczelni, którą właśnie ukończył (lata 1956-1964). Tam poznał wielu awangardowych pisarzy, muzyków i malarzy, którzy mieli wpływ na karierę pisarską Umberto. Stało się to bardzo widoczne po publikacji jego pierwszej książki w 1956 roku, "Il problema estetico in San Tommaso", która była rozszerzeniem jego doktoratu. W 1959 roku zrezygnował z pracy w RAI i został redaktorem faktu w wydawnictwie Bompiani (do 1975). We wrześniu 1962 roku poślubił Renate Ramge, niemiecką profesor sztuki, z którą miał dwójkę dzieci. Do początku lat 80. znany był przede wszystkim jako człowiek pracujący w mediach, naukowiec. Ogólnoświatową sławę w 1980 roku przyniosła mu powieść "Imię róży" – kronikarskie relacje Adsona z Melku, austriackiego benedyktyna, opowiadające o szeregu zabójstw owianych tajemnicą niedostępnej biblioteki w jednym z włoskich opactw. Umberto, dzięki niezwykłym umiejętnościom i ogromnej wiedzy, stworzył wielowarstwową fabułę oraz zgodnie ze swoim przeświadczeniem, że podział na kulturę niską i wysoką nie ma uzasadnienia, połączył w niej sensacyjną akcję z erudycją i m. in. dlatego jest ona uznawana za jedno z arcydzieł XX wieku. Po raz pierwszy została nagrodzona w 1981 roku najbardziej prestiżową literacką nagrodą we Włoszech – Stega Prize. Dwa lata później napisał esej, w którym wyjaśnia niektóre kwestie powstawania dzieła

29


IX WROTA

LITERATURA

(np. pochodzenie tytułu; dołączono go do polskich wydań). W 1986 roku "Imię" doczekało się ekranizacji w reżyserii J. J. Annaud'a. W 1988 roku opublikował powieść sensacyjną "Wahadło Foucaulta", której tematem jest snucie hipotez o tajemniczych zamierzeniach templariuszy i różokrzyżowców przez trzech mediolańskich badaczy. Nie udzielając w niej odpowiedzi na nurtujące czytelnika pytania, podejmuje z nim grę intelektualną. W 1989 roku zdobył za nią włoską nagrodę Premio Bancarella. Po publikacji "Wyspy Dnia Poprzedniego" oblegany przez tłumy miłośników swojej twórczości przyjeżdża do Polski i zostaje uhonorowany przez warszawską Akademię Sztuk Pięknych tytułem doktora honoris causa (1996). Ważnym wyróżnieniem była też Austriacka Nagroda Państwowa na rzecz literatury europejskiej, którą otrzymał w 2001 roku – rok po premierze "Baudolino". Później wydał jeszcze trzy książki: "Tajemniczy płomień królowej Loany", "Cmentarz w Pradze" i "Temat na pierwszą stronę", w którym opisał szyderczy obraz współczesnego dziennikarstwa. W nocy 19 lutego bieżącego roku Umberto Eco zmarł w Mediolanie na raka trzustki, z którym walczył od dwóch lat. Śmierć w wieku 84 lat przerwała jego karierę emerytowanego profesora na Uniwersytecie w Bo-

Fot. Polskieradio.pl

lonii. 27 lutego została wydana we Włoszech jego ostatnia książka "Pape Satàn Aleppe", która jest zbiorem felietonów pisanych przez Eco dla tygodnika "L’Espresso".

Harper Lee: „Myslę, że jest tylko jeden rodzaj ludzi. Ludzie.” LITERATURA Weronika Brocka 1c Rok 2016 nie jest najszczęśliwszym z punktu widzenia świata literackiego. W ciągu zaledwie kilku tygodni światem wstrząsnęły wieści o śmierci dwóch uznanych pisarzy XX wieku – Umberto Eco oraz Harper Lee. Harper Lee urodziła się 28 kwietnia 1926 roku w Alabamie. W jej kontrowersyjnej książce pod tytułem „Zabić drozda” wielu specjalistów słusznie dopatruje się powiązań biograficznych z życiem autorki. Jako najmłodsza z czwórki dzieci prawnika Amasy Colemana Lee oraz Frances Cunningham dorastała w otoczeniu chłopców w małym miasteczku Monroeville. Jej najlepszym kolegą z dzieciństwa (z którym

30

Fot. Biography.com


MARZEC/KWIECIEŃ 2016

PROZA

kontakt utrzymała przez całe życie) był Truman Capote, autor słynnego „Śniadania u Tiffany’ego”, który stał się zarówno inspiratorem jej kariery pisarskiej, jak i pierwowzorem książkowego Dilla Harrisa. W liceum dołączyła do redakcji szkolnej gazety, gdzie stopniowo rozwijała swój talent. Kilka lat później została studentką prawa na uniwersytecie w Oksfordzie, jednak zrezygnowała po pierwszym roku, kiedy w jej głowie powstał zarys fabuły „Zabić drozda” i postanowiła zająć się pisarstwem. Otrzymała wtedy pomoc od przyjaciela Michaela Martina Browna oraz jego żony, którzy postanowili wspierać ją finansowo przez rok, by mogła całkowicie poświecić się pisaniu książki. Jej pierwsza powieść ukazała się w lipcu 1960 roku. Swój fenomen zawdzięcza między innymi właściwemu momentowi wydania - kiedy ruchy na rzecz praw obywatelskich przybierały na sile. Rok później autorka została laureatką Nagrody Pulitzera, a chwilę potem wycofała się z kariery pisarskiej. „Zabić drozda”, ze względu na poruszane w niej istotne kwestie oraz problemy, wciąż pozostała jedną z najbardziej cenionych książek, nie tylko w literaturze amerykańskiej, ale i światowej. Twórczość Lee była tematem wielu spekulacji i rozważań naukowych przez dziesięciolecia. Ważnym momentem w życiu pisarki było wydanie 14 lipca 2015 roku jej drugiej książki pod tytułem „Idź, postaw wartownika”, która jest kontynuacją problemów omawianych w debiutanckiej „Zabić drozda”. Po tym wydarzeniu zainteresowanie autorką osiągnęło zenit. Dlaczego po pięćdziesięciu pięciu latach milczenia na półkach ukazała się książka, która nie dość, że przewyższyła dotychczasowe wyniki sprzedaży, to jeszcze natychmiast została okrzyczana bestsellerem? Jak twierdzi sama autorka, po sukcesie wydawniczym jej pierwszego dzieła oraz uhonorowaniu jej samej nagrodą o tak wysokiej randze poczuła się przytłoczona i uznała, że nie zdoła kolejny raz osiągnąć tego, co udało jej się w przypadku „Zabić drozda”. Jednak okazało się, że była w błędzie. „Idź, postaw wartownika” stała się jedną z najbardziej pożądanych publikacji zaledwie kilka dni od premiery. Pisarka zmarła 19 lutego 2016 roku w wieku osiemdziesięciu dziewięciu lat w swoim rodzinnym mieście.

Domowe ognisko - odcinek 3. Marta Mostowska 3d

PROZA

- Dobrze, jeszcze raz, od początku - powiedział młody policjant do pana Kowalskiego. - Wrócił pan do domu i co dalej? - Usłyszałem kroki na górze, pomyślałem, że to żona, ale zważywszy na to, że od kilku dni ze sobą nie rozmawiamy, nie przywitałem się - głos pana Kowalskiego drżał. - Wszedłem do kuchni, wyjąłem garnek, nagle światło zgasło. Kiedy je z powrotem zapaliłem, zobaczyłem Joannę leżącą na ziemi i okno we krwi. Mam już dosyć, Tomasz... Zostaw mnie samego... Policjant usiadł na podłodze niedaleko miejsca, gdzie jeszcze przed paroma minutami leżała jego żona. - Niestety, Jan, nie możemy dać ci jeszcze spokoju. Zostało zbyt wiele spraw do wyjaśnienia, na przykład jak to możliwe, że nie zauważyłeś, jak twoja żona została zamordowana - mówił prokurator, Marian Prus. Niewiele dobrego mogli o sobie nawzajem z Janem powiedzieć. Od pamiętnej sprawy taksówkarza dwójka najlepszych przyjaciół poróżniła się. Nikt nie wie, o co poszło. Pewne jest jedynie to, że sprawa zatrzymała się w martwym punkcie. - Nie wiem, skąd mam wiedzieć! Mam prawo do żałoby, muszę porozmawiać z dziećmi, zaraz tu będą. Wynoście się z mojego domu. Dobrze wiem, że już wszystko macie - nie mógł znieść widoku tych oczu pełnych

31


IX WROTA

DEUTSCH

nienawiści i pogardy. Za dużo tego wszystkiego. - Dobrze, ale zobaczymy się jutro. Zbierajcie się chłopaki - mówiąc to prokurator nawet nie spojrzał na dawnego przyjaciela. Ruszając, zauważył córkę Kowalskich. Poznała go. Nie wyglądała na przestraszoną, smutną czy nawet zaniepokojoną, mimo że z jej domu właśnie wychodziła chmara obcych mężczyzn. Ukłonili się sobie. Elka nie wiedziała, co o tym wszystkim myśleć. Nigdy nie widziała ojca w takim stanie. To, co mówił, wydawało się nierealne, ale coś w jego głosie kazało jej przyjechać do domu. Nienawidziła tego miejsca. Musiała o wszystkim zapomnieć, żeby móc żyć dalej. Nie widziała się ojcem już od dwóch miesięcy, od kiedy wyznała mu swoją tajemnicę, a on wszystko zepsuł. To był ten moment, w którym przekreślił 18 lat wzajemnej miłości, troski i zrozumienia. Wtedy doszło do niej, że nigdy nie znała swojego ojca. Z matką też jej się nie układało. Jedna rozmowa telefoniczna tygodniowo zdecydowanie wystarczała. Od czasu do czasu spotykały się na kawę, ale tylko wtedy, kiedy Elka potrzebowała pieniędzy. Życie nikogo z rodziny Kowalskich nie rozpieszczało. Jedynie syn, Eryk Kowalski, mógł stwierdzić, że jego życie jest udane. Nie jest to jednak ideał, do którego większość osób dąży. Ironiczny uśmiech nigdy nie schodził mu z ust. Dlatego tak trudno było powiedzieć, że Eryk i Elka to bliźniacy. Jedyne, co ich łączyło, to kolor włosów i że kiedy potrzebowali pieniędzy, zwracali się do tych samych osób. Mimo to między nimi była jakaś więź, wiedzieli, że jedno zawsze stanie w obronie drugiego. I nie musieli sobie zbyt wiele mówić. Czuli, kiedy coś jest nie tak i zawsze wychodzili z kłopotów obronną ręką, bez pomocy rodziców. Ciąg dalszy nastąpi…

Die Zeit Zukunft, Morgen, morgig

Heute war Gestern,

Gegenwart, Heute, heutig

Heute wird Morgen.

Vergangenheit, Gestern, gestrig

Es hӓngt nicht von Dir ab,

Morgen ist es sonnig, heute schneit.

Was es früher gab

Wir existieren doch in der Zeit.

Und die Zukunft liegt nicht an Dir

Die Zeit existiert in uns.

Bitte, glaube mir.

Eine Frage, ob das so wichtig sein muss Was ist der Unterschied? Wo er eigentlich liegt? Wir sind nur die Leute. Wir leben nur Heute.

Magdalena Drzazgowska 3d

32


MARZEC/KWIECIEŃ 2016

ENGLISH/ TEATR

Red Queen

ENGLISH

Weronika Burzyńska 3ga Every couple of months in the vast there is one book which everyone loves. It's everywhere you look, everyone is raving about it and everyone is telling you to go and buy this book. Red Queen by Victoria Aveyard is this book. And I am here to tell you if it’s worth your attention. “Red Queen” takes place in a fantasy world where people are divided into different groups, depending on the colour of their blood. The silver blooded are blessed with extraordinary powers and live in the lap of luxury, whilst those with red blood are victims of extreme poverty and are treated as inferiors to the Silvers. Mare Barrow is a 17 year old Red-blooded girl, but through extreme circumstances discovers that despite the shade of her blood, she possesses an ability no one, not even a Silver, has ever seen before. This sweeping story of palace intrigue, class hierarchy, and deception will keep readers hurtling along, desperate to find out Mare’s fate. Her honesty and determination, quick wit, and noholds-barred attitude will surely make readers fall in love with her. “Red Queen” is an incredible start to an electrifying new series, managing to merge the two worlds of fantasy power and

Fot. Amazon.com

gripping action into one powerful gust of awesomeness. Victoria Aveyard writes with an iron fist, thrumming with veins of heart-stopping twists and turns, and she sure isn't afraid to use it to keep her readers on the edge of their seats for the duration of the book. For the first novel in a series, Red Queen is a fantastic debut which makes me extremely enthusiastic about the rest of the books to come. The character of Mare was such a joy to discover and unravel. She was so much more than what she seemed at the beginning. “Red Queen” is a unique blend of genres, and creates a concept which will make some of you hardcore fantasy fans weep with joy. If you're going to pick up a book, pick this one up.

„Pokażemy wam to, czego widzieć nie chcecie” TEATR

Czarek Orłowski 2gb

Piękny choć ponury styczniowy wieczór. Publiczność zbiera się już na widowni Teatru Polskiego w Szczecinie na premierze „Wieczoru w Teatrze”. Znajdują swoje miejsca, rozmawiają, w tle słychać hiszpańską muzykę. Kurtyna jest jeszcze opuszczona, lecz wszyscy z wielką niecierpliwością oczekują na moment, kiedy się podniesie.

33


IX WROTA

TEATR

Atmosfera bardzo podniosła – jak to w teatrze bywa. Nagle wchodzi spóźniona para, pięknie ubrani i uczesani – jak to w teatrze bywa. Lecz w chwili kiedy kurtyna ma już iść w górę, zza niej wyłania się człowiek, jak się okazuje – autor tego całego zamieszania. W niezwykle ciekawym dialogu z widzami nie tylko buduje z nimi więź, lecz także uświa-

Zdjęcie z przedstawienia, fot. Włodzimierz Piątek

damia ich o czymś ciekawym. Będąc w teatrze, dowiadujemy się, że wcale w nim nie jesteśmy. Słyszymy, że poczujemy to, na co nie mamy ochoty, że zobaczymy to, czego widzieć nie chcemy. A jak się okazuje, nie chcemy widzieć prawdziwego życia, życia takiego, do którego scenarzysta nie pisze scenariusza, bo on pisze się sam. Adam Opatowicz wspaniale wykorzystuje wątki rozmowy autora z publicznością. Choć nie jest ona dosłowna, choć odkrywa nasze słabości, widz w swoich oczach staje się elementarną częścią całego przedstawienia. Historia opowiedziana, choć szablonowa, intryguje i zmusza do refleksji nad znaczeniem miłości. Znajdziemy tu tragedię rodzinną, historię matki, która straciła już prawie wszystkich najbliższych, bo ktoś zamordował ich nożem. Nożem tak małym, że mieści się w dłoni… Mamy tu też historię niezwykłej, nieszczęśliwej miłości. Opatowicz trzyma nas w napięciu i w niepewności, zadajemy sobie pytanie: co zaraz się wydarzy? Pomimo tego, często podczas sztuki możemy zorientować się, że nie wiemy, o co chodzi. Zabrakło tutaj jakiegoś połączenia, spójności wszystkich scen, co może zaburzyć komunikację, jaką prowadzi reżyser pomiędzy aktorami a publicznością. Tę niespójność rekompensują nam aktorzy, którzy dali tutaj świetny pokaz swoich możliwości. Na szczególną uwagę zasługują role narzeczonej oraz narzeczonego, w których wcielili się Sylwia Różycka i Jakub Sokołowski. Warto też przyjrzeć się niezwykłej roli Leonarda, granego przez Sławomira Kołakowskiego, jak i dziewczynki, w wykonaniu Marty Uszko. Świetnych aktorów uzupełniają dwie małe, choć niezwykle kluczowe role: ojca i matki, czyli Jacka Polaczka oraz Małgorzaty Chyc-Filary. Hiszpańskie piosenki napisane przez Jana Kantego Pawluśkiewicza dają aktorom jeszcze większe pole do popisu, co skutecznie wykorzystują. Na brawa zasługuje duet akordeonowy, który przez całą sztukę muzykę gra

34


MARZEC/KWIECIEŃ 2016

ROZRYWKA

na żywo, czyli nikt inny jak Krzysztof Baranowski i Roman Rydz, którzy sprawiają, że czujemy blask i temperaturę hiszpańskiego słońca. Wisienką na torcie i zarazem dopełnieniem poetyckiej atmosfery są scenografia i piękne kostiumy według projektu Katarzyny Banuchy, a przede wszystkim wspaniała choreografia wybitnego Janusza Józefowicza. Najbardziej widocznym minusem spektaklu jest niespójność scen, choć gdyby pomyśleć głębiej, to całe życie wydałoby się nam jedną wielką niespójnością… Ta sztuka to, być może również przypadkiem, historia końca żywota autora, Frederica Garcii Lorci. Bowiem poeta został zamordowany podczas hiszpańskiej wojny domowej. Być może został zamordowany nożem. Nożem tak małym, że aż mieścił się w dłoni?

Kącik humoru Spotyka się chłopak z dziewczyną. On, bojąc się ją spłoszyć, nie wykonuje pożądanych gestów, co z kolei bardzo ją martwi. W końcu, kiedy odprowadza ją pod dom, ona postanawia przejąć inicjatywę i mówi: - Zimno mi - No cóż, w końcu mamy luty...

Ulubione ciastka: - hydraulików - rurki, - emerytów - pierniki, - górali - karpatki, - marynarzy - admirałki…

**************** Rozmawia dwóch przedszkolaków: - Poczęstowałbym cię cukierkiem, ale się boję ... - Czego się boisz? - Że weźmiesz. **************** Na randce. Ona się spóźnia, wreszcie jest: - Kochanie, przepraszam, dużo się spóźniłam? - Drobiazg, data się jeszcze zgadza. **************** - Tomku, dlaczego zjadłeś batonik przeznaczony dla Martyny? - Bo ja nie wierzę w przeznaczenie. *************** - Czemu płaczesz, kochanie? - Wyobraź sobie, upiekłam ciasto i postawiłam na stole, a nasz Burek wszedł do pokoju i je zjadł! - Nie martw się, kochanie, kupimy drugiego psa. Szymon Ruduś 3ga

*************** 35


MARZEC/KWIECIEŃ 2016

IX WROTA

Dom Kultury “Słowianin” zaprasza! 09.04.2016- Illusion, support: Nikt 15.04.2016- DEPECHE MODE - a broken party 22.04.2016- Nocny Kochanek, goście: Headbanger, Shredlust 23.04.2016- Maria Peszek w trasie z Karabinem 27.04.2016- Natalia Przybysz & Raphael Rogiński - Shy Albatross 30.04.2016- Percival Schuttenbach

Maria Peszek w trasie z KARABINEM Dom Kultury Słowianin 23.04.2016 godz. 19:00 Bilety w cenie: 60 zł w przedsprzedaży i 70 zł w dniu koncertu Nowa płyta Marii Peszek zatytułowana KARABIN ukazała się 26 lutego 2016 roku. Tym razem to jedenaście piosenek o wolności, nienawiści i prawie do bycia innym. Jedenaście piosenek na niespokojne czasy. Radykalnie pacyfistyczne treści przewrotnie zestawione z tytułem. „Pisząc te piosenki kilkanaście miesięcy temu nie zdawałam sobie sprawy, że rzeczywistość wyprzedzi to, o czym śpiewam, i nada tym słowom tak dramatyczny kontekst. Każdy artysta prędzej czy później mierzy się z tematem wolności, tolerancji, prawa do inności i nierozerwalnie wiążącej się z nimi nienawiści. Ale rzeczywistość jest zbyt brutalna a świat bezwzględny, żeby iść na czołgi z kwiatami. Można za to pisać piosenki. O nienawiści przeciw nienawiści. Bo słowa mogą więcej niż naboje. Karabin to pacyfistyczna płyta wyrażona militarnymi środkami. Marzyłabym, żeby te piosenki dodawały siły w tych niespokojnych czasach. Żeby dzięki nim ludzie mniej się bali. Bo strach i wolność to wykluczające się słowa". odważne treści / mocne teksty / zaskakujące brzmienie Nie bój się! Przyjdź na koncert.

GAZETA WYDAWANA DZIĘKI:

36


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.