14 minute read
➭ Fast food- œmiercionoœne zauroczenie – str
www.kurierplus.com
Dooko³a sto³u
Advertisement
KURIER PLUS 20 SIERPNIA 2022 15
Adam Ma³osolny
Fast food– œmiercionoœne zauroczenie
Nasza cywilizacja, tempo jej rozwoju sprawia, ¿e mamy dla siebie coraz mniej czasu. Obowi¹zki coraz szczelniej wype³niaj¹ 24 godzinn¹ dobê i próbuj¹c z niej wykroiæ coœ dla siebie, okradamy siê nie tylko ze snu, ale tak¿e z dobrego, domowego jedzenia. Przygotowanie porz¹dnego obiadu zabiera czas, a przecie¿ trzeba jeszcze kupiæ wszystkie potrzebne produkty, a na koniec pozmywaæ naczynia i uporz¹dkowaæ kuchniê. Czy dziœ ktoœ mo¿e sobie na to pozwoliæ? OdpowiedŸ jest zaskakuj¹co prosta. Wiêkszoœæ ludzie nie gotuje ju¿ w domu i aby to wiedzieæ nie trzeba przeprowadzaæ skomplikowanych i pracoch³onnych badañ statystycznych i wysy³aæ ankiet, bo wystarczy wyjœæ na ulicê – w któr¹ stronê nie spojrzeæ, widaæ restauracje serwuj¹ce tzw. fast food. Restauracje te tworz¹ licz¹ce sobie tysi¹ce punktów sieci, a w ich menu znajduj¹ siê g³ównie hamburgery, pizza, frytki, precle i wysokokaloryczne napoje. Jest to jedzenie g³êboko przetworzone i zawiera minimaln¹ iloœæ sk³adników od¿ywczych. Ma w sobie wiele toksyn w formie sztucznych barwników, chemicznie stworzonych smaków, substancji zabezpieczaj¹cych przed psuciem, pestycydów czy chemicznych zagêszczaczy. Sk³adniki te nadaj¹ produktowi wygl¹d i po¿¹dan¹ konsystencjê. Mimo to, w USA popularnoœæ „fast foodów” nieustannie roœnie i w przysz³oœci nie nale¿y spodziewaæ siê wiêkszych zmian tego trendu.
Amerykanie kochaj¹ jeœæ fast food. Statystyczny Amerykanin, wydaje na takie jedzenie ponad 2300 dolarów rocznie! Fast food serwuj¹ nie tylko restauracje, ale tak¿e bufety na stacjach benzynowych, w sklepach szybkiej obs³ugi, supermarketach, sto³ówkach szkolnych i koszarach wojskowych. Tylko cztery procent Amerykanów utrzymuje, ¿e nie je fast food!
Ka¿dy cz³owiek musi jeœæ. Chce zjeœæ tak¿e jak najszybciej, jak najtaniej i wymaga aby jedzenie mia³o dobry smak. Fast food idealnie mieœci siê w takich kryteriach. Tyle, ¿e takie jedzenie na d³u¿sz¹ metê rujnuje zdrowie, staj¹c siê najwiêksz¹ przyczyn¹ oty³oœci, a co za tym idzie, wielu chorób. Nikt nie ma w¹tpliwoœci, co do szkodliwoœci palenia papierosów, ale ma³o kto wie, ¿e jedzenie „fast foodu” ma o wiele gorszy wp³yw na zdrowie ni¿ nikotyna.
Na Harvardzie przeprowadzono szeroko zakrojone badania nad du¿¹ grup¹ ludzi ¿ywi¹cych siê w sieciach fast foodu. Po³owa z tych osób dla celów badawczych zadeklarowa³a porzucenie takiego stylu ¿ycia i okaza³o siê, ¿e w tej grupie iloœæ chorób serca spad³a o 90 procent! Na University of Minnesota ustalono, ¿e jedzenie „fast foodu” trzy razy w tygodniu podnosi ryzyko ataku serca o 50 proc., a cztery razy w tygodniu ju¿ o 80 procent! Gwa³towna absorpcja kalorii z takiego jedzenia zwiêksza produkcjê dopaminy w mózgu, destabilizuje hormony i doprowadza do uzale¿nienia. Nadprodukcja insuliny, która pozwala na rozk³adanie cukru w organizmie powoduje odk³adanie siê t³uszczu, wzrost wagi, zaburza procesy komórkowe i wywo³uje nowotwory. Najbardziej niebezpieczne dla zdrowia s¹ produkty zawierajace m¹kê pszenn¹. Komercyjnie sprzedawany chleb, pizza czy ciasta to jak ¿ywienie siê kostkami cukru woduje zwiêkszenie jego konsumpcji, doprowadzaj¹c do œmiercionoœnego cyklu.
Oprócz cukru fast food zawiera wiele toksycznych substancji chemicznych, przez co doprowadza do rozregulowania metabolizmu, stanu zapalnego systemu pokarmowego, a co za tym idzie powa¿nych problemów gastrologicznych. Te œrodki chemiczne s¹ niemal¿e we wszystkim co jemy. M¹ka na tani chleb jest pe³na bromku potasu, który jest odpowiedzialny m.in. za choroby tarczycy. Taka m¹ka zakazana jest w Europie, Indiach, a nawet Chinach. W USA jest powszechnie u¿ywana od p³atków œniadaniowych, przez chleb, po torciki urodzinowe. Do ciasta dodaje siê fosforan sodu, dziêki czemu pieczywo jest miêciutkie i delikatne, ale niszczy w tym procesie pracê nerek. Fosforan sodu sprawia, ¿e dodany sztuczny kolor rozk³ada siê równomiernie po ca³ym produkcie. Chemiczne barwniki s¹ równie truj¹ce dla organizmu. Ta œmiercionoœna trójca os³abia system immunologiczny i jest powodem wszelkich alergicznych reakcji organizmu. Obni¿a IQ i niszczy trzustkê. Czêsto wiele problemów medycznych zrzuca siê na wiek, bo korporacje nie s¹ zainteresowane aby badaæ bezpoœredni zwi¹zek pomiêdzy tymi sk³adnikami chemicznymi a zdrowiem. W koñcu chory cz³owiek utrzymuje armiê lekarzy, firmy ubezpieczeniowe, przemys³ farmaceutyczny, domy opieki itd.
Restauracje fast food s¹ bardzo dochodowym i lukratywnym biznesem. Nie trzeba koñczyæ kulinarnej akademii, aby sprzedawaæ nieskomplikowane i tanie jedzenie. Na ca³ym œwiecie tego typu restauracje tworz¹ 770 miliardów dolarów rocznego zysku! Tylko w USA fast food generuje 150 miliardów dolarów zysku ka¿dego roku. A¿ trudno uwierzyæ, ¿e jest to tak potê¿ny biznes, ale s¹ ku temu powody. 90% amerykañskich dzieci wieku od trzech do dziewiêciu lat odwiedza „McDonald’s” co najmniej raz w miesi¹cu. „McDonald’s” jest najwiêksza na œwiecie sieci¹ „fast food”, drugi jest Starbucks” a trzecie miejsce zajmuje chiñska sieæ „Yum”. „McDonald’s” ma swoje punkty w ponad stu krajach œwiata! Franczyzy takie jak „McDonald’s” tworz¹ w³asne, korporacyjne imperia. To korporacja decyduje, gdzie i w którym miejscu powstanie kolejna restauracja sieci. Ziemia na której stoi budynek nie nale¿y do w³aœciciela takiego punktu, a do korporacji. By³y szef finansów „McDonald’s”, Harry J. Sonneborn, opisa³ to tak: „Tak naprawdê nasz biznes nie dotyczy jedzenia. Jesteœmy biznesem handluj¹cym nieruchomoœciami. Jedyny powód dlaczego sprzedajemy wart 15 centów hamburger jest to, ¿e jest to najlepsze Ÿród³o zysku dla ludzi, którzy wynajmuj¹ od nas te nieruchomoœci.” Cena wynajmu i franczyzy nie jest niska i czêsto siê zdarza, ¿e w³aœciciel „McDonaldsa” po prostu nie jest w stanie p³aciæ za wynajem. Mimo to „fast foodowe” biznesy, takie jak „McDonalds” czy „Wendy’s” powstaj¹ jak grzyby po deszczu i wypelniaja sob¹ krajobraz. Nie ma ju¿ miejsca na niezale¿ne punkty gastronomiczne, które nie s¹ w stanie wytrzymaæ konkurencji w której za pracê p³aci siê najni¿sze stawki. Osoby, znajduj¹ce zatrudnienie w „McDonaldsie” najczêœciej s¹ przypadkowe, bo nie potrzebne s¹ tam ¿adne umiejêtnoœci. Ca³y proces przygotowywania hamburgerów i frytek jest zautomatyzowany. Wystarczy nacisn¹æ odpowiedni guzik i wszystko robi siê samo. Pracownicy nie przywi¹zuj¹ siê do takiego miejsca pracy i z byle powodu je porzucaj¹. W „McDonaldsie” w ci¹gu jednego roku mo¿e zmieniæ siê sto procent za³ogi i nie jest to niczym zaskakuj¹cym. Taka praca nie tylko nie daje satysfakcji, ale nie tworzy ¿adnych szans na lepsz¹ przysz³oœæ. To z tego powodu korporacja chce maksymalnie zredukowaæ udzia³ cz³owieka w ca³ym procesie. Innymi s³owy maszyny maj¹ tworzyæ produkt, a cz³owiek ma je tylko kupowaæ i bogaciæ korporacjê.
Restauracje fast food s¹ tak¿e w ra¿¹cym konflikcie ze œrodowiskiem naturalnym. U¿ywa siê tam jednorazowych sztuæców i naczyñ, co sprawia, ¿e ka¿da z nich produkuje codziennie ciê¿arówkê œmieci! Produkcja plastiku tworzy te¿ gazy cieplarniane odpowiedzialne wed³ug naukowców za zmiany klimatu i co ciekawe, to my, konsumenci, jesteœmy uznawani za winnych tworzenia tego plastiku a nie korporacje, które plastikiem handluj¹.
Czy jesteœmy w stanie powstrzymaæ zalew „fast foodu”? Jest to mo¿liwe, ale wymaga ogromnego, indywidualnego wysi³ku aby wyrwaæ siê z tego na³ogu. Potrzebna jest tak¿e edukacja, bo wiêkszoœæ ludzi jest ignorantami w kwestii prawdziwej natury jedzenia i uwa¿a, ¿e taka wiedza jest im zbêdna. Niemiecki filozof Ludwig Feurbach powiedzia³ kiedyœ: „jesteœmy tym co jemy” i wszystko wskazuje na to, ¿e mia³ racjê.
Restauracje sprzedaj¹ce fast food
lub s³odyczami. Wysokie spo¿ycie cukru ma silny zwi¹zek z nowotworami jelita grubego, rakiem piersi, p³uc, prostaty i trzustki. Wywo³uje cukrzycê, problemy z sercem a nawet depresjê.
Cukier w fast food pochodzi najczêœciej z syropu kukurydzianego. Ponad po³owa tego syropu stanowi skoncentrowana w nieznanych przez naturê iloœciach – fruktoza, która powoduje ot³uszczenie w¹troby, bo organ nie jest w stanie przerobiæ tak ogromnych iloœci tego sk³adnika. Fruktoza z syropu kukurydzianego doprowadza do nadprodukcji insuliny w trzustce, co koñczy siê uszkodzeniem tego organu. Eksplozja cukrzycy typu 2 jest bezpoœrednim efektem spo¿ywania tego sk³adnika.
Obecnie w USA choruje lub jest zagro¿one tym rodzajem cukrzycy 83 mln osób. Wkrótce ma to byæ 1/3 ca³ej populacji. Syrop kukurydziany odpowiedzialny jest tak¿e za gwa³towny wzrost cholesterolu w organizmie i wzrost ciœnienia têtniczego. Jakby tego by³o ma³o syrop kukurydziany w wyniku technologii, dziêki której jest produkowany, zawiera tak¿e rtêæ. Z tego powodu zjedzenie donutsa z popularnej sieci kawowych bufetów jest jak poca³unek œmierci. American Heart Association ustali³o, ¿e bezpieczna iloœæ dziennego spo¿ycia cukru to 25 g, gdy tymczasem najwiêksza szklanka Coca Coli w „Mac Donaldsie” to 200 g cukru, czyli 50 ³y¿eczek!
Mo¿na za³o¿yæ, ¿e takie dane s¹ ³atwe do sprawdzenia, dziêki czemu ³atwo jest zrezygnowaæ z takiej niebezpiecznej diety, ale okazuje siê, ¿e fast food uzale¿nia, bo chce siê jeœæ wiêcej i wiêcej takiego jedzenia. Ogromna iloœæ spo¿ywanego cukru sprawia, ¿e s³abnie aktywnoœæ kubków smakowych. Dzieci wychowane na „fast foodzie” nie chc¹ jeœæ owoców czy warzyw, bo s¹ dla nich bez smaku. Cukier uzale¿nia w taki sam sposób jak kokaina czy inne narkotyki. Fast food je siê nie po to, aby zaspokoiæ g³ód a po to, aby prze¿yæ przyjemne doœwiadczenie. Tymczasem nadprodukcja dopaminy powoli niszczy mózg takiej osoby. Iloœæ receptorów tego hormonu maleje aby zwiêkszyæ tolerancjê na olbrzymi¹ iloœæ dostarczanego organizmowi cukru. To po-
Pink slime – miêso na hamburgery.
16 KURIER PLUS 20 SIERPNIA 2022
PowieϾ w odcinkach
St. Fleszarowa - Muskat
Lato nagich dziewcz¹t
Lato nagich dziewcz¹t
odc. 52
Lato nagich dziewcz¹t przenosi nas do Sopotu lat 50. Trwa gor¹ce lato, pachn¹ce rozpalon¹ s³oñcem pla¿¹ i olejkiem do opalania. Monciak têtni ¿yciem – rz¹dzi nim barwny t³um spragniony kawiarnianych romansów i klubowych przygód. Grzegorz, znany rzeŸbiarz, przyjecha³ tutaj w poszukiwaniu natchnienia i modeli do swoich prac. Otoczony kobietami, które zabiegaj¹ o jego wzglêdy i uczucia, walcz¹c o chwilê uniesienia, odnajdzie wreszcie mi³oœæ. Odbêdzie siê to jednak w doœæ zaskakuj¹cych okolicznoœciach...
Ca³owali siê d³ugo, tak jakby nie mieli ju¿ za sob¹ wielu wspólnych nocy i wci¹¿ byli ciekawi siebie, swoich ust i dotkniêæ.
Uderzy³a ich nagle dziwna cisza. Ulka i Marek zachowywali siê w umywalni obok, jakby ich nie by³o. – Co oni tam robi¹? – szepnê³a Be. – Daj spokój – Kamyk by³ pe³en przyjaznych uczuæ do ca³ego œwiata. – Pewnie to samo, co i my.
Zaœmiali siê i ca³owali siê znowu.
Ulka sta³a z d³oni¹ na kranie. W umywalni moczy³y siê butelki i ró¿e.
– To dla matki – powiedzia³a poprawiaj¹c bukiet. – By³am dla niej trochê niedobra. – Naprawdê masz ochotê na tê wycieczkê? – spyta³ cicho Marek. – Czy jedziesz dlatego, ¿eby im nie przeszkadzaæ?
Odwróci³a siê powoli.
Marek dotkn¹³ d³oni¹ okularów, poprawi³ je na nosie, prze³kn¹³ szybko œlinê. Wyda³ siê Ulce bardzo mi³y i bardzo wzruszaj¹cy. On jeden kocha³ j¹ i nie chcia³ jej uwodziæ, nigdy nie odwa¿y³ siê nawet jej poca³owaæ. – Poca³uj mnie! – powiedzia³a. – Zaraz mnie poca³uj!
Marek zadr¿a³ i nie ruszy³by siê mo¿e z miejsca, gdyby sama nie przytula³a siê do niego.
Wyczekuj¹co podnios³a ku niemu twarz, wtedy dopiero pochyli³ g³owê i dotkn¹³ ustami jej ust. Ulka objê³a go za szyjê i zrozumia³a nagle, ¿e Marek ca³owa³ po raz pierwszy.
Po raz pierwszy ca³owa³ dziewczynê i w³aœnie tê, któr¹ kocha³.
Stali przy sobie nie maj¹c odwagi siê odezwaæ ani odetchn¹æ, gdy w pracowni rozleg³o siê otwieranie drzwi, kroki i gwar wielu g³osów. – Oczywiœcie, ¿e mam ochotê na tê wycieczkê – powiedzia³a Ulka. – Pojedziemy przez Mazury do Warszawy, musimy zd¹¿yæ na œlub. Bêdê musia³a pomóc mamie w ró¿nych przygotowaniach, sama nie bêdzie mia³a g³owy do niczego. No, chodŸ¿e! Musimy siê pokazaæ.
Stanê³a na progu, kiedy w pracowni byli ju¿ wszyscy: panowie z prezydium, matka, M-lle Eugenie, ach! – i pani Basia, i dyrektor z „Polcargo”! Skupili siê wokó³ podium, na którym sta³... GwóŸdŸ. GwóŸdŸ z czerwon¹ ró¿¹ w pysku, uœmiechniêty uszami i ogonem, dr¿¹cy prawie ca³y od pragnienia skoku ku komuœ, komu pragn¹³ oddaæ kwiat.
Anna, M-lle Eugenie, Be, pani Basia i Kamyk wstrzymywali uœmiech b³¹kaj¹cy siê wokó³ ust.
Panowie z prezydium wpatrywali siê w rzeŸbê lekko skonsternowani. Grzegorz poszuka³ wzrokiem tego, który podczas pierwszego zebrania wysun¹³ pod jego adresem sugestie artystyczne. Sk³oni³ mu siê z uœmiechem, wskazuj¹c na cztery ³apy GwoŸdzia. – Jak pan widzi, pana ¿yczenie przynajmniej w po³owie zosta³o uwzglêdnione. Za rêce nie mog³em gwarantowaæ, ale nogi s¹ a¿ cztery.
Wszyscy rozeœmieli siê, a GwóŸdŸ prawdziwy przyskoczy³ do rzeŸby i zaszczeka³. Nie móg³ znieœæ zainteresowania, które ludzie okazywali psu na podium. Nie by³ w stanie zrozumieæ, ¿e to jest jego portret i po¿era³a go zazdroœæ tym namiêtniejsza, ¿e tamten pies sta³ w pe³ni wdziêku swoich kud³ów, a on by³ ostrzy¿ony przy skórze, jak salonowe psiaki, których nigdy nie uwa¿a³ za prawdziwe, szanuj¹ce siê psy.
Pan nie tylko, ¿e nie rozumia³ jego udrêki, ale przechodzi³ sam siebie, aby tamtego drugiego uczyniæ jak najbardziej uroczym. – Chcia³em, ¿eby w Sopocie zosta³a po mnie jakaœ pami¹tka – mówi³ Grzegorz. – Pami¹tka dla miasta i dla mnie. By³em tu szczêœliwy. Byæ mo¿e stanie tu kiedyœ rzeŸba bardziej reprezentacyjna dla mojej twórczoœci. Ale teraz ofiarowujê wam ¿art w postaci mego psa, który w moim imieniu podaje ró¿ê wszystkim kobietom tego miasta.
Rozleg³y siê brawa, panowie byli wyraŸnie udobruchani. Okaza³o siê nawet, ¿e jeden z nich jest cz³onkiem Towarzystwa Opieki nad Zwierzêtami. Ulka wnios³a kieliszki, ch³opcy otwierali butelki z winem.
Atmosfera sta³a siê mniej oficjalna i Grzegorz móg³ raz po raz patrzyæ na Annê, w jej oczy uœmiechniête i szczêœliwe.
Wyjaœnia³ teraz swoim goœciom, ¿e rzeŸba zostanie przekuta w granicie, ¿e w tym celu zabiera model do Warszawy, a najpóŸniej za dwa miesi¹ce powinien stan¹æ ju¿ gotowy w plenerze.
Marek nape³ni³ kieliszki, zaczêto wznosiæ toasty. Be ca³owa³a siê ukradkiem z Kamykiem, GwóŸdŸ szczeka³. – Jeszcze jeden toast trzeba wznieœæ – powiedzia³ Grzegorz, wci¹¿ patrz¹c w oczy Anny. – Za zdrowie lata! Za zdrowie morza! Za zdrowie radoœci, któr¹ oby ka¿dy móg³ tu znaleŸæ!
*
I znów przysz³o lato, nadmorski skwer kwitnie, stary ogrodnik przychodzi o œwicie i wk³ada w uœmiechniêty pysk GwoŸdzia czerwon¹ ró¿ê. Z zielonej konewki poi psa i kwiat, aby nie zwi¹d³ do nastêpnego ranka.
Ludzie przechodz¹c obok przystaj¹ i opowiadaj¹ sobie o rzeŸbiarzu, który zakocha³ siê w tym mieœcie. Kto wie? Mo¿e tak samo jak oni...
Stoi wiêc GwóŸdŸ na nadmorskim trawniku, ³owi w nozdrza wiatr wiej¹cy znad zatoki, a kiedy pada deszcz, to GwóŸdŸ moknie i czeka na s³oñce.
www.kurierplus.com
Stanis³awa Fleszarowa-Muskat
KONIEC
Przebudzone Hollywood
Strach pad³ na „fabrykê snów”. Strach, jaki budz¹ „przebudzeni” dla sprawiedliwoœci. Poczuje to ca³y œwiat, skoro Hollywood dostarcza globalnej rozrywki. Masz pecha byæ bia³ym mê¿czyzn¹? Trudno bêdzie ci znaleŸæ pracê. A powiesz coœ niepoprawnego, to mo¿esz w ogóle wypaœæ z zawodu. Zniszcz¹ ciê w mediach spo³ecznoœciowych, albo w prasie bran¿owej.
Studia maj¹ pracê g³ównie dla kobiet i mniejszoœci seksualnych, rasowych i etnicznych. O kwalifikacje pyta siê niechêtnie. Powsta³a baza danych filmowców: kobiet i ró¿nych mniejszoœci, w tym LGBT. Z tej bazy nale¿y braæ pracowników produkcji, kamerzystów, czy oœwietleniowców. Akademia Filmowa przyznaj¹ca Oscary zaleca w procentach udzia³y mniejszoœci w realizacjach. Trzeba je spe³niaæ, bo inaczej film nie bêdzie brany pod uwagê do nagrody.
By³y prezes Akademii Howard Koch przyznaje, ¿e wielu utalentowanych artystów nie ma pracy bo ani nie s¹ czarnymi, ani Indianami, ani kobietami, ani gejami w ró¿nych odmianach. Biali filmowcy boj¹ siê o tym rozmawiaæ nie ufaj¹c kolegom. Za to czarny scenarzysta Rochefee Jeffery ma to gdzieœ. Wiele razy musia³ gryŸæ siê w jêzyk, mówi, ¿eby nie obraziæ bia³ych, to teraz nie obchodzi go, ¿e s¹ nerwowi.
Panuj¹cy strach wp³ywa na treœæ filmów i seriali. Nie wolno pokazywaæ mniejszoœci w z³ym œwietle. Staj¹ siê zakazane filmy klasyczne. „Tootsie” z Dustinem Hoffmanem o transwestycie rzekomo ich obra¿a. „Rocky” jest z³y, bo z³oczyñca nie mo¿e byæ czarny. Najwa¿niejszy serial lat 1970 „Wszystko w rodzinie” odpada, gdy¿ g³ówny bohater móg³by byæ dzisiaj wyborc¹ Donalda Trumpa.
Chodzi te¿ o pieni¹dze. Hollywood du¿o zarabia³o na powtórkach filmów i widowisk w telewizji. Od ka¿dej emisji bra³o op³aty, a twórcy dostawali tantiemy. W ostatniej dekadzie serwisy, jak Netflix, czy Amazon podwa¿y³y finanse kina. Filmowcy mniej zarabiaj¹. A to wzmacnia konflikt rasowy, klasowy i seksualny. Kinu bije dzwon, jak uwa¿a Quentin Tarantino. Ideologia staje siê wa¿niejsza od sztuki i twórczego wysi³ku.
Co robiæ? Sposób znalaz³a wielka firma jubilerska.
Audrey Hepburn, graj¹c kobietê raczej lekkomyœln¹, wpatrywa³a siê w wystawê sklepu z bi¿uteri¹ w filmie „Œniadanie u Tiffany’ego. Ceny w tym sklepie s¹ niemal dla ka¿dego, od 300 dolarów za wisiorek dla nastolatki do milionów za klejnoty dla kobiet dojrza³ych. Sklep ma te¿ swój rodowy klejnot. To ¯ó³ty Brylant wart 130 milionów dolarów razem z naszyjnikiem ze 128 brylantami. Milion za ka¿dy karat. Nawet w Nowym Jorku chyba nikogo na to nie staæ. Lady Gaga tylko po¿yczy³a klejnot na ceremoniê rozdania Oscarów.
Beyonce jest pierwsz¹ kolorow¹ kobiet¹, która za³o¿y³a ¯ó³ty Brylant z okazji z kampanii promocyjnej.
Legendê amerykañskiej bi¿uterii wykupili Francuzi. Nowy szef jest 30-latkiem. Chce odœwie¿yæ wizerunek firmy dzia³aj¹cej 185 lat. Tak powsta³o wymowne zdjêcie. Beyonce stoi w czarnej sukni Audrey Hepburn i naszyjniku z ¯ó³tym Brylantem. Obok siedzi m¹¿ Jay-Z w czarnym smokingu z w³osami w dredach. W tle obraz Jean Michele Basquiata pod tytu³em „Równa siê pi”.
Pi to liczba okreœlaj¹ca stosunek obwodu ko³a do œrednicy. Nie da siê jej obliczyæ, a tylko podaæ wartoœæ przybli¿on¹ 3,14 z nieskoñczonym ci¹giem dalszych cyfr. To podobne do wartoœci bi¿uterii, te¿ mo¿e nieskoñczenie rosn¹æ.
Co wspólnego z brylantami ma obraz Basquiata? T³o w firmowym kolorze Tiffany. To akwamaryna. Kupiony za miliony wisi w eleganckim wnêtrzu sklepu. Basquiat zmar³ maj¹c 27 lat wskutek przedawkowania narkotyku. Ten artysta uliczny wyniesiony do s³awy w latach 1980 zaprzecza³ wszystkiemu, co wyra¿a kultura korporacji. W sztuce i w ¿yciu szar¿owa³ przeciwko hierarchiom i rasizmowi. Stworzy³ wyj¹tkowy jêzyk z bazgro³ów grifitti. Prace sprzedawa³ za tysi¹ce dolarów. Ale kilka lat temu obraz pod tytu³em „Bez tytu³u” poszed³ na aukcji za 110 milionów. Przedstawia g³owê Murzyna w gniewie. Dzisiaj bardzo to szykowne.
Has³o kolejnej kampanii promocyjnej brzmi: „To nie jest Tiffany twojej matki”. Czy Audrey Hepburn w grobie siê przewraca?