NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS
ER KURI P L U S
NUMER 1530 (1830)
W E E K L Y
ROK ZA£O¯ENIA 1987
M A G A Z I N E
TYGODNIK
Paragraf 3
6 STYCZNIA 2024
í Zmar³a Jagoda Przybylak – str. 3 í Wypadek wypadkowi nierówny – str. 5 í Podró¿ genera³a Józefa Hallera po USA – str. 8-9 í Wyró¿nienie autorki Kuriera przez Marsza³ka Senatu – str. 10 í Maria Kapuœciñska - wspomnienia – str. 11 í 10 sposobów uproszczenia finansów – str. 13
Tomasz Bagnowski
FOT. KATARZYNA BUCZKOWSKA
P O L I S H
PE£NE WYDANIE KURIERA W INTERNECIE: WWW.KURIERPLUS.COM
15 stycznia poznamy pierwszy fragment rzeczywistego poparcia dla kandydatury Donalda Trumpa. Rok 2024 jest rokiem wyborów prezydenckich, które mog¹ powa¿nie zmieniæ polityczny krajobraz Ameryki. Demokraci, zdecydowani na drug¹ kadencjê, rekordowo niepopularnego Joe Bidena, zagro¿eni s¹ utrat¹ nie tylko Bia³ego Domu, ale tak¿e kontroli nad kongresem. Wybory mo¿e wygraæ Donald Trump, który w sonda¿ach deklasuje innych republikañskich pretendentów do prezydentury i co wa¿niejsze, wygrywa tak¿e hipotetyczny pojedynek z Bidenem. Trump jest na tyle pewny siebie, ¿e nie kwapi³ siê nawet do udzia³u w debatach prezydenckich, daj¹c do zrozumienia, ¿e decyzja o zatwierdzaniu go jako kandydata Partii Republikañskiej, powinna w³aœciwie zapaœæ przez aklamacjê. Patrz¹c na sonda¿e ma do tego powody. Od pocz¹tku kampanii prezydenckiej utrzymuje ogromn¹ przewagê nad rywalami, siêgaj¹c¹ nieraz 40-50 procent. Sonda¿e nie zawsze siê jednak sprawdzaj¹. Nie sprawdzi³y siê na przyk³ad przewidywania, ¿e to Hillary Clinton zostanie prezydentem, a nie Donald Trump, co przed wyborami w 2016 roku g³osi³y przecie¿ wszystkie najwa¿niejsze media. New York Times na swojej stronie internetowej umieœci³ nawet spe-
cjalny wskaŸnik prawdopodobieñstwa, który po dobrych dla Trumpa wynikach g³osowania, sp³ywaj¹cych z pierwszych stanów wci¹¿, uparcie pokazywa³, ¿e to Clinton wygra wybory. Dlatego 15 stycznia warto œledziæ doniesienia z mroŸnego stanu Iowa, gdzie odbêd¹ siê pierwsze republikañskie prawybory. Poznamy wówczas rzeczywiste poparcie dla Trumpa. Czy faktycznie, tak jak mówi¹ przewidywania, wygra on z DeSantisem i Nikky Hailey ró¿nic¹ kilkudziesiêciu procent, czy ró¿nica ta bêdzie jednak mniejsza? Wyniki w Iowa z pewnoœci¹ pilnie œledziæ bêd¹ demokraci, którzy coraz powa¿niej obawiaj¹ siê zwyciêstwa Trumpa, co widaæ m.in. po rabanie podnoszonym przez liberalne media, strasz¹ce widmem tego zwyciêstwa. Historycznie rzecz bior¹c Iowa w wiêkszoœci przypadków poprawnie wskazywa³a przysz³ego kandydata na prezydenta. To znaczy ten kto wygra³ prawybory w tym stanie, zdobywa³ ostatecznie nominacjê swojej partii. Wygrana w Iowa nie gwarantuje oczywiœcie prezydentury, ale skupia uwagê i mo¿e nadaæ ton dalszej czêœci kampanii. í6
l 6 stycznia – Trzech Króli w barokowej szopce w nowojorskim Metropolitan Museum.
Zima stulecia (1979) Bo¿e Narodzenie 1978 roku by³o wyj¹tkowo deszczowe, ale i ciep³e, a temperatura w niemal¿e ca³ej Polsce pokazywa³a piêæ stopni plus. Nic nie zapowiada³o klêski ¿ywio³owej do jakiej mia³o dojœæ w nastêpnych dniach.
Chris Miekina
Œ
nieg zacz¹³ padaæ w Sylwestra, w ostatni dzieñ roku. Temperatura gwa³townie spad³a do minus 20, ale nikt siê tym nie przejmowa³, bo ca³y kraj szykowa³ siê do noworocznej zabawy. W telewizji co chwila przedstawiano reporta¿e z przygotowañ do sylwestrowych balów. Pokazywano migawki z Zakopanego i raport z rozlewni miodów pitnych informuj¹cy, ¿e odpowiednie iloœci trunku s¹ ju¿ w sklepach. Tymczasem do padaj¹cego œniegu do³¹czy³ silny wiatr wzniecaj¹cy zawieje i zamiecie œnie¿ne. W pewnym momencie przesta³a kursowaæ komunikacja miejska. Ludzie szli pieszo na umówione spotkania. Znacznie gorzej by³o z nich powróciæ. W wielu miejscach wysiad³o centralne ogrzewanie i nie dociera³ pr¹d elektryczny.
M
iasta nagle opustosza³y i kompletnie ucich³y. a mróz i œnieg unieruchomi³y wiêkszoœæ pojazdów. W swoim noworocznym orêdziu I Sekretarz PZPR, Edward Gierek nie wspomina³ o zimie, za to du¿o mówi³ o kosmosie i wyczynie Miros³awa Hermaszewskiego, który rok wczeœniej jako pierwszy Polak patrzy³ na nasz¹ planetê z orbity oko³oziemskiej. W tym samym czasie, w tysi¹cach domów od mrozu pêka³y rury ciep³ownicze, rozsadzane przez zamarzaj¹c¹ wodê. Awarie tego systemu by³y notoryczne, bo pompowana rurami woda z rzeki by³a oczyszczana chemicznie, ale nie odsalana. Sól w b³yskawicznym tempie tworzy³a korozjê i niszczy³a rury. W czasie ciê¿kich mrozów wodê podgrzewano do stanu niemal¿e wrzenia i pod ciœnieniem pompowano j¹ do skorodowanych rur i kaloryferów, które tego nie wytrzymywa³y.
C
iœnienie gazu by³o za to tak niewielkie, ¿e z trudem da³o siê zagotowaæ wodê na herbatê. Ludzie ubierali siê w najcieplejsze ubrania i nie zdejmowali ich nawet do snu. W wielu mieszkaniach, zw³aszcza w tych z nieocieplonej, wielkiej p³yty, temperatura spad³a poni¿ej dziesiêciu stopni, a œciany pokrywa³y siê szronem. í 12
KURIER PLUS 6 STYCZNIA 2024
2
www.kurierplus.com
Fermentowane Beta-Glukany Nowa era wsparcia immunologicznego i metabolicznego Beta-glukany, naturalne polisacharydy wystêpuj¹ce w œcianach komórkowych dro¿d¿y, grzybów oraz w zbo¿ach tj. owies i jêczmieñ, od dawna budz¹ zainteresowanie naukowców ze wzglêdu na swoje wyj¹tkowe w³aœciwoœci zdrowotne. Jednak to, co wyró¿nia „Fermented Beta Glucans” firmy Dr. Mercoli, to innowacyjny proces fermentacji, znacz¹co wzmacniaj¹cy ich korzyœci zdrowotne. Fermentacja, stosowana w produkcji tego preparatu, przekszta³ca beta-glukany w sposób, zwiêkszaj¹cy ich biodostêpnoœæ i aktywnoœæ biologiczn¹. To wa¿ne, poniewa¿ struktura beta-glukanów – d³ugie ³añcuchy molekularne glukozy – ró¿ni siê w zale¿noœci od Ÿród³a. Beta-glukany z dro¿d¿y i grzybów maj¹ bardziej rozga³êzion¹ strukturê ni¿ te pochodz¹ce ze zbo¿, co wp³ywa na ich zdolnoœæ do interakcji z uk³adem odpornoœciowym i metabolizmem. Najwiêksz¹ zalet¹ beta-glukanów jest ich zdolnoœæ do modulacji uk³adu odpornoœciowego. Stymuluj¹ one aktywnoœæ makrofagów, komórek dendrytycznych, neutrofili oraz naturalnych komórek zabójczych (NK), co zwiêksza odpornoœæ organizmu na infek-
cje i potencjalnie wspomaga walkê z komórkami nowotworowymi. Dziêki fermentacji, beta-glukany w preparacie Dr. Mercoli mog¹ byæ bardziej efektywne aktywizuj¹c tych kluczowe elementy uk³adu immunologicznego. Korzyœci beta-glukanów nie ograniczaj¹ siê jedynie do wsparcia uk³adu odpornoœciowego. S¹ równie¿ cenione za obni¿anie poziomu cholesterolu LDL, zwanego „z³ym cholesterolem”. Obni¿enie tego typu cholesterolu ma kluczowe znaczenie w profilaktyce chorób sercowo-naczyniowych. Ponadto, w³aœciwoœci beta-glukanów w regulowaniu poziomu cukru we krwi mog¹ byæ pomocne w zarz¹dzaniu cukrzyc¹ typu 2, co jest szczególnie wa¿ne, bior¹c pod uwagê rosn¹c¹ liczbê osób dotkniêtych t¹ chorob¹. W kontekœcie dietetyki i ¿ywienia, beta-glukany s¹ znane z wysokiej zawartoœci b³onnika i zdolnoœci do zwiêkszania uczucia sytoœci. To sprawia, ¿e s¹ cennym sk³adnikiem produktów dietetycznych, wspieraj¹cym zarz¹dzanie wag¹ i poprawiaj¹cym ogólny stan zdrowia. „Fermented Beta Glucans” firmy Dr. Mercoli, dziêki swojej unikalnej formule, mo¿e zapewniaæ te korzyœci w jeszcze wiêkszym stopniu, oferuj¹c skuteczn¹ pomoc w utrzymaniu zdrowego stylu ¿ycia. Bezpieczeñstwo i tolerancja beta-glukanów s¹ dobrze oceniane. S¹ uwa¿ane za bezpieczne i dobrze tolerowane przez wiêkszoœæ ludzi, chocia¿, mog¹ wchodziæ w interakcjê z niektó-
rymi lekami, zw³aszcza tymi wp³ywaj¹cymi na uk³ad odpornoœciowy. Dlatego, przed rozpoczêciem suplementacji, zawsze warto skonsultowaæ siê z lekarzem, szczególnie w przypadku osób z chorobami autoimmunologicznymi lub przyjmuj¹cych leki immunosupresyjne. W kontekœcie badañ klinicznych, „Fermented Beta Glucans” firmy Dr. Mercoli wyró¿niaj¹ siê na tle innych produktów zawieraj¹cych beta-glukany. Ich unikalna, fermentowana forma sprawia, ¿e mog¹ byæ bardziej efektywne w stymulowaniu uk³adu odpornoœciowego, obni¿aniu poziomu cholesterolu oraz regulacji poziomu cukru we krwi. To stanowi wa¿n¹ informacjê dla osób poszukuj¹cych naturalnych sposobów wsparcia swojego zdrowia. Podsumowuj¹c, fermentowane beta-glukany firmy Dr. Mercoli reprezentuj¹ now¹ erê w suplementacji naturalnej. Dziêki wykorzystaniu procesu fermentacji, ten innowacyjny produkt nie tylko wzmacnia naturalne w³aœciwoœci beta-glukanów, ale tak¿e otwiera nowe mo¿liwoœci w dziedzinie profilaktyki i leczenia ró¿nych schorzeñ. Jego potencjalne korzyœci zdrowotne, po³¹czone z dobrym profilem bezpieczeñstwa, czyni¹ go obiecuj¹cym dodatkiem do codziennej diety. W œwiecie, w którym naturalne metody wsparcia zdrowia s¹ coraz bardziej cenione, „Fermented Beta Glucans” Dr. Mercoli mog¹ odgrywaæ kluczow¹ rolê. Marek Wójcicki
KURIER PLUS 6 STYCZNIA 2024
www.kurierplus.com
3
Jagoda Przybylak 1929-2023 Czêsto spotyka³em Jagodê Przybylak. Zaczê³o siê od rozmowy z ni¹ dla „Nowego Dziennika”, która przekszta³ci³a siê w najd³u¿szy wywiad, jaki kiedykolwiek zrobi³em; póŸniej na rozmaitych artystycznych i towarzyskich spotkaniach w Nowym Jorku. By³a jedn¹ z postaci prê¿nego œrodowiska polskich artystów w mieœcie i okolicach. Zawsze pe³na werwy i uœmiechu, ale te¿ w³adczej nieco postawy. Ta jej autorytarna cecha wynika³a zapewne z poczucia w³asnej wartoœci – nie tylko z dokonañ w dziedzinie fotografii, ale i z g³êbokiej refleksji nad sztuk¹. Bo Jagoda by³a nie tylko wybitn¹ fotografk¹, przedstawicielk¹ prê¿nej w Polsce grupy konceptualistów w czasach wielkiego fermentu w polskiej fotografii. By³a wa¿n¹, cenion¹ artystk¹ tamtego œrodowiska. Nowy Jork, dok¹d przyby³a jesieni¹ 1981 roku by po wprowadzeni stanu wojennego w Polsce zostaæ ju¿ w Ameryce na sta³e, zmieni³ j¹ powa¿nie. Mo¿e przyczyn¹ by³ kontakt z artystami œwiata; do tego miasta przecie¿ zd¹¿aj¹ wszyscy twórcy, aby siê zmierzyæ z najlepszymi w ich dziedzinie i z najnowszymi pr¹dami w sztuce; mo¿e lata nauczania na tutejszych wy¿szych uczelniach nakierowa³y jej uwagê na fenomen sztuki fotograficznej; artysta po prostu robi zdjêcia – Jagoda zaczê³a zastanawiaæ siê nad istot¹ fotografii. Mo¿e powodem by³ wiek – choæ zawsze m³odzieñcza nie chcia³a s³yszeæ o przemijaniu: w czapce-kaszkiecie zawadiacko naci¹gniêtym na g³owê, rzuca³a wyzwanie latom – i rosn¹cy dystans wobec tego, co by³o przez dziesiêciolecia jej ¿ywio³em. Mo¿e wreszcie przyczyn¹ by³y nowoczesne technologie rewolucjonizuj¹ce fotografiê. – Wszyscy fotografuj¹ – mówi³a. – Ale nikt na wykonane zdjêcia nie patrzy. Toniemy w zalewie zdjêæ rejestruj¹cych ka¿d¹ sekundê rzeczywistoœci miliardów ludzi na ziemi, ale w istocie na te utrwalone chwile nikt nie patrzy. Robimy kolejne i dalsze. Co w tej sytuacji ma robiæ wyrafinowany fotograf, jak Jagoda Przybylak? Po pierwsze, uchwyciæ atmosferê wydarzenia. Ale to robi¹ wszyscy, którzy pstrykaj¹ zdjêcia. I na tym siê ich – tych „wszystkich” – rola koñczy; uwieczniæ wydarzenie, zarejestrowaæ obraz. Jagoda stale podkreœla³a, i¿ sam fakt zrobienia zdjêcia i ewentualnego zachowania go nie wystarcza, bo na znakomit¹ wiêkszoœæ zrobionych zdjêæ nikt ju¿ nigdy nie spojrzy. Tymczasem sztuka fotografii to nie tyle zrobienie zdjêcia – mówi³a. Wspó³czeœnie ka¿dy wyposa¿ony w przystêpny sprzêt zrobi dobre zdjêcie – dobre w sensie technicznym; dobre, poniewa¿ utrwalony zosta³ wycinek rzeczywistoœci.
NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS
KURIER P L U S
P O L I S H
W E E K L Y
M A G A Z I N E
redaktor naczelna
Zofia Doktorowicz-K³opotowska ki
Jagoda Przybylak
Dla Jagody Przybylak zrobienie zdjêcia to dopiero pierwszy etap pracy. Nastêpnie trzeba uzyskany obraz przeanalizowaæ, przyjrzeæ siê mu, wydobyæ ze zdjêcia to, co w nim charakterystyczne dla portretowanej sceny, albo to, co artystka chcia³a z niej wydobyæ. Wykadrowaæ, skoncentrowaæ siê na momencie, który najlepiej oddaje istotê wydarzenia. Wielu dzisiejszych fotografów obrabia surowe zdjêcie na komputerze, coœ doda, coœ ujmie, wyostrzy, zaciemni, wykadruje. I oto mamy piêkn¹, interesuj¹c¹ fotografiê. Trudno odró¿niæ amatora od zawodowca. Jagoda Przybylak dodaje do tego procesu jeszcze trzeci, w³asny etap pracy nad zdjêciem – wydobycia zeñ relacji miêdzyludzkich, trudnej do uchwycenia nici powi¹zañ miêdzy postaciami, rzeczami, zagubionych w zgie³ku codziennoœci nieustannie uwiecznianej przez coraz lepsze aparaty fotograficzne/telefony. Ka¿de zdjêcie rejestruje to, co chcemy i to czego nie zamierzamy. Jest kombinacj¹ celu i przypadku; zarówno obiektu naszego zainteresowania, jak i kontekstu, w którym siê on znajduje. Owe „niechciane” elementy to mo¿e byæ, a czêsto jest – istota fotografii: w tle przejecha³ cz³owiek na rowerze. Zaistnia³ na moment i na wiecznoœæ zosta³ utrwalony. DoraŸny przechodzieñ wchodzi przecie¿ w relacjê z innymi osobami na zdjêciu; elementy stroju, cienie, przedmioty – jeœli im siê przyjrzeæ uwa¿niej, ujawniaj¹ nieoczekiwane fragmenty istnienia. Gubimy siê w g¹szczu wizerunku, giniemy poœród tego, co niezbêdne i przypadkowe w zapisie fotograficznym. Jagoda Przybylak tworzy ze swej fotografii obraz. Wchodzi niejako w g³¹b zdjêcia. Specyficzn¹ dla siebie technik¹ wymazuje, zas³ania to, co uwa¿a za zbêdne na wizerunku, niepotrzebne, bo zaciemniaj¹ce nam widzenie tej w³aœnie g³êbokiej rzeczywistoœci. Wydobywa z obrazu to, co uwa¿a w nim za najwa¿niejsze. Pokazuje, o co naprawdê w danym ujêciu idzie, co w nim jest istotne. Pokazuje te¿ nam, widzom, co to znaczy fotografia jako sztuka pokrewna ma-
sta³a wspó³praca
Maria Bielski, Andrzej Józef D¹browski, Ma³gorzata Ka³u¿a, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel, Weronika Kwiatkowska, Chris Miekina, Jolanta Szczepkowska, Katarzyna Zió³kowska
larstwu. Jest ni¹ podwójne zatrzymanie siê: artysta zatrzymuje siê nad wycinkiem rzeczywistoœci, chwilowym, ulotnym wydarzeniem, które wkrótce przeminie. Dziêki fotografii mamy niepowtarzaln¹ szansê je zachowaæ na wiecznoœæ, zatrzymaæ siê, przyjrzeæ siê temu, co trwa krótko i przemija. Po drugie, zatrzymuje widza w biegu, w pogoni ¿ycia, atakowanego nieustannie ogromn¹ iloœci¹ informacji wzrokowych i sk³ania go, by przyjrza³ siê temu w³aœnie wycinkowi rzeczywistoœci, na który albo nie zwraca uwagi, albo w g¹szczu obrazów w jego oczach, w tym, co nazywam zgie³kiem wizualnym, przestaje tak naprawdê widzieæ otoczenie, zauwa¿aæ je. Spojrzyjmy uwa¿niej na zdjêcie, a przezeñ – na œwiat; ta chwila siê ju¿ nie powtórzy. By³a, minê³a, jak twarze na starych fotografiach. Jagoda coraz mniej czasu poœwiêca³a na fotografowanie, a wiêcej – na przygl¹danie siê zdjêciom, starym fotografiom, grupowym „stra¿ackim” ujêciom. Analizowa³a szczegó³y, wpatrywa³a siê w twarze ludzi – byli kiedyœ, istnieli,
fotografia
Zosia ¯eleska-Bobrowski
wydawcy
John Tapper Zofia Doktorowicz-K³opotowska Adam Mattauszek
przeminêli wraz z t¹ momentaln¹ chwil¹, kiedy utrwalono ich na zdjêciu. Wynikiem takiej analizy by³a ostatnia jej wielka wystawa – twarzy dzieci „wyci¹gniête” ze starej fotografii przedstawiaj¹cej wielk¹ grupê polskich uczniów szko³y w chiñskim Charbinie. W tym podwójnym zatrzymaniu jest wiecznoœæ, mówi Jagoda Przybylak, wiecznoœæ – najwa¿niejsza cecha sztuki. By³a jedn¹ z najciekawszych przedstawicielek polskiej fotografii konceptualnej. Urodzi³a siê w Aninie pod Warszaw¹. Studiowa³a architekturê na Politechnice Warszawskiej. Po studiach podjê³a pracê zawodow¹ w biurze architektonicznym i równoczeœnie zainteresowa³a siê fotografi¹, której z czasem ca³kowicie siê poœwiêci³a. Pracowa³a jako reporta¿ystka, podró¿niczka, wspó³pracowa³a z pismami o wysokiej randze artystycznej, jak „Ty i Ja”. W 1969 roku zorganizowa³a swoj¹ pierwsz¹ wa¿n¹ wystawê zatytu³owan¹ „Sto razy siatka”. W 1970 r. zosta³a cz³onkiem Zwi¹zku Polskich Artystów Fotografików.
Czes³aw Karkowski
Kurier Plus, Inc. Adres: 176 Java Street Brooklyn, NY 11222 Pokój numer 10
Tel: (718) 389-3018 E-mail: kurier@kurierplus.com Internet: www.kurierplus.com Redakcja nie odpowiada za treœæ og³oszeñ.
KURIER PLUS 6 STYCZNIA 2024
4
www.kurierplus.com
Na drogach Prawdy Bo¿ej
Ks. Ryszard Koper
Gwiazda w naszej duszy Gdy zaœ Jezus narodzi³ siê w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto mêdrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: „Gdzie jest nowo narodzony Król ¿ydowski? Ujrzeliœmy bowiem Jego gwiazdê na Wschodzie i przybyliœmy oddaæ Mu pok³on”. Skoro to us³ysza³ król Herod, przerazi³ siê, a z nim ca³a Jerozolima. Zebra³ wiêc wszystkich arcykap³anów i uczonych ludu i wypytywa³ ich, gdzie ma siê narodziæ Mesjasz. Ci mu odpowiedzieli: „W Betlejem Judzkim, bo tak zosta³o napisane przez proroka: „A ty, Betlejem, ziemio Judy, nie jesteœ zgo³a najlichsze spoœród miast Judy, albowiem z ciebie wyjdzie w³adca, który bêdzie pasterzem ludu mego, Izraela”. (Mt 2, 1-6)
J
ohn Mgliola pisze o ma³ym ch³opcu, który w ciemn¹ noc spogl¹da³ na gwiazdê i w pewnym momencie zacz¹³ p³akaæ. Gwiazda zapyta³a go: „Ch³opcze, dlaczego p³aczesz?”. Na co odpowiedzia³: „Jesteœ piêkna ale tak bardzo daleka, ¿e nigdy nie bêdê móg³ ciê dotkn¹æ”. Gwiazda powiedzia³a: „Ch³opcze, gdybym nie by³a ju¿ w twoim sercu, nie widzia³byœ mnie”. Mo¿emy powiedzieæ, ¿e w duszy ka¿dego cz³owieka jest pragnienie dotkniêcia najcudowniejszej gwiazdy, któr¹ jest Bóg, mo¿e nie zawsze nazwany po imieniu. Jest On daleki, a zarazem bardzo bliski, Dziêki pragnieniu „dotkniêcia gwiazdy” mo¿emy odkryæ i duchowo doœwiadczyæ obecnoœci Boga w naszym ¿yciu.
wezwani do otwarcia siê na znaki Bo¿e i poszukiwania jaœniejszej wizji tego, dok¹d te znaki prowadz¹. Jesteœmy tak¿e wezwani do ofiarowania Nowonarodzonemu nas samych aby po powrocie do domów uk³adaæ nasz¹ codziennoœæ w blaskach œwiat³oœci, której doœwiadczyliœmy w czasie spotkania z Nowonarodzonym Królem.
W
T
o pragnienie towarzyszy cz³owiekowi od zawsze. Ju¿ w czasach przedhistorycznych cz³owiek by³ istot¹ religijn¹. Odkrycia paleontologiczne szcz¹tków kopalnych, dotycz¹ce m. in. sposobu grzebania cia³, narzêdzi kultu, miejsca ofiar, a tak¿e malowid³a w pieczarach prehistorycznych œwiadcz¹, ¿e ówczesny cz³owiek by³ istot¹ religijn¹, bo uznawa³ i czci³ ponadludzkie moce. Odkryte przed kilkunastu laty w Alpach szwajcarskich na wysokoœci dwóch tysiêcy metrów pieczary, a w nich, w kamiennych skrzyniach czaszki niedŸwiedzi, sk³adane w ofierze najwy¿szej istocie, s¹ dowodem, ¿e cz³owiek neandertalski, ¿yj¹cy w Europie przed 40-80 tys. lat by³ istot¹ religijn¹. O religijnoœci cz³owieka staro¿ytnego pisa³ przed wiekami Plutarch, grecki filozof, historyk, eseista i kap³an w œwi¹tyni Apolla w Delfach: „Wêdruj¹c po œwiecie, mo¿esz natrafiæ na miasta bez murów, bez nauk, bez w³adców, bez pa³aców, bez skarbów, bez z³otych monet, bez sal sportowych i teatru, ale ¿aden œmiertelnik jeszcze nie widzia³ i nie bêdzie ogl¹da³ miasta bez œwi¹tyñ dla bogów, bez modlitwy, bez przysiêgi i bez przepowiedni”.
O
cz³owieku œredniowiecznym i nowo¿ytnym wiadomo, ¿e religia odgrywa³a wa¿n¹ rolê w jego ¿yciu. W ogromnej wiêkszoœci religijny jest równie¿ cz³owiek wspó³czesny. Nasz wybitny poeta Zbigniew Herbert pisa³: „Proszê ksiêdza – ja naprawdê Go szuka³em / i b³¹dzi³em w noc burzliw¹ poœród ska³ / pi³em piasek, jad³em kamieñ i samotnoœæ / tylko Krzy¿ p³on¹cy w górze trwa³”.
Herbert na swój sposób ca³e ¿ycie szuka³ Boga. Przed œmierci¹ powiedzia³ do ksiêdza, który go odwiedzi³: „Chrystusa potrzebowa³em zawsze, bo On rozumia³ moje cierpienie”. Zbigniew Herbert przez ca³e ¿ycie prosi³ o pe³ne odnalezienie Boga. Wszystko wskazuje na to, ¿e jego proœba zosta³a wys³uchana.
T
o tyle tytu³em wstêpu do dzisiejszej uroczystoœci Objawienia Pañskiego, zwanej uroczystoœci¹ Trzech Króli. Objawienie w jêzyku greckim oznacza „pojawienie siê”. Uroczystoœæ Trzech króli upamiêtnia przede wszystkim objawienie siê Chrystusa poganom, czyli naszym przodkom w wierze. W osobach Mêdrców s¹ reprezentowane ludy ca³ego œwiata, wszystkich jêzyków i krajów, które wezwane przez Pana wyruszaj¹ w drogê, by adorowaæ Nowonarodzonego w Betlejem. Mêdrców wiedzie gwiazda, która oœwietla im drogê wiod¹c¹ do Betlejem. Mêdrcy dotarli do Betlejem, poniewa¿ pos³usznie pod¹¿ali za gwiazd¹, która zapowiada³a narodzenie Kogoœ nadzwyczajnego. Na tej drodze musieli pokonaæ wiele przeszkód. Gdy w koñcu dotarli do miejsca, gdzie zatrzyma³a siê ich przewodnia gwiazda z³o¿yli ma³emu Dzieciêciu królewskie dary: z³oto, kadzid³o i mirrê. Z³oto symbolizowa³o to, co piêkne, chwalebne, warto-
œciowe. Oznacza³o godnoœæ Jezusa jako króla. Kadzid³o by³o u¿ywane w œwi¹tyniach podczas sk³adania ofiar jako symbol modlitwy. Oznacza³o, ¿e Jezus jest Bogiem. Mirra to balsam, którym namaszczano zmar³ych, a dodany do wina dodawa³ mu mocy. Taki napój podawano skazañcom. To zapowiedŸ mêki Chrystusa i Jego pogrzebu. Na pami¹tkê tych darów œwiêci siê w koœciele z³oto, kadzid³o i mirrê oraz kredê, któr¹ znaczy siê drzwi domów na znak otwartoœci naszych serc i domów na ³askê sp³ywaj¹ca z betlejemskiego nieba.
szukaniu Boga trzeba pamiêtaæ, ¿e Bóg tak¿e szuka nas z uszanowaniem naszej wolnej woli. O tym jest poni¿sza historia. Katarzyna Borowska w ksi¹¿ce „Wiara skazanych” zadaje wiêŸniowi pytanie czy szuka³ Boga, na co on odpowiedzia³, ¿e to Bóg szuka³ go i odnalaz³. Wiêzieñ wspomina: „Zaczê³o siê to w 1999 roku. By³ czerwiec, pielgrzymka Jana Paw³a II do Polski. Moje ma³¿eñstwo siê rozpierdoli³o, zawis³a nade mn¹ groŸba, ¿e opieka spo³eczna zabierze mi dzieci. Siedzia³em w fotelu z piweczkiem, podchmielony. Ogl¹da³em w³aœnie transmisjê z tej wizyty. W pewnym momencie… to wszystko jakoœ mnie z³ama³o. Pobecza³em siê jak baran. Nawet teraz wzrusza mnie ta historia. To by³ prze³om w moim ¿yciu. Bóg przemówi³, przyszed³ do mnie poprzez Jana Paw³a II. Nie pamiêtam, co papie¿ wtedy powiedzia³, w jakim mieœcie akurat by³. Pamiêtam tylko, ¿e to mn¹ wstrz¹snê³o. Wywali³a siê ze mnie ca³a rozpacz. Wtedy pierwszy raz poczu³em dzia³anie Boga”. m
Zapraszamy na stronê Autora: ryszardkoper.pl
H
istoria magów to tak¿e opowieœæ o ró¿nych sposobach objawiania siê Boga w Starym i Nowym Testamencie oraz w naszym ¿yciu. Magowie mog¹ byæ inspiracj¹ w odkrywaniu i rozumieniu naszych osobistych objawieñ. Byli oni otwarci na rzeczywistoœæ nadprzyrodzon¹. Mieli w sobie pragnienie „dotkniêcia gwiazdy”, któr¹ by³ Bóg. Wpatrywali siê w niebo, aby jeszcze pe³niej odnaleŸæ Boga. To wpatrywanie by³o wype³nione studiowaniem œwiêtych ksi¹g, religijn¹ refleksj¹ i modlitw¹. To pozwoli³o im odkryæ w nowej gwieŸdzie zapowiedŸ narodzenia nadzwyczajnego Króla. Odkryta gwiazda wskazywa³a im kierunek ¿yciowej wêdrówki. Z tej drogi nie zboczyli mimo wielu przeszkód. Podobnie jak trzej królowie, jesteœmy
Grupa Pro-Life œw. Maksymiliana Kolbe Zapraszamy do udzia³u w Krucjacie Ró¿añcowej Matki Bo¿ej z Fatimy w obronie ¿ycia poczêtego. 6 stycznia o 17:00 przed koœcio³em Œw. Antoniego i Alfonsa, 862 Manhattan Ave., Greenpoint. Bêdziemy modliæ siê z transparentami o zaniechanie aborcji. Info: brat Jan 347 938 8362
KURIER PLUS 6 STYCZNIA 2024
www.kurierplus.com
5
Wypadek wypadkowi nierówny K
iedy niewinna osoba staje siê ofiar¹ wypadku, stara prawda daje o sobie znaæ – ¿e taka osoba ma „pod górê”. Dzieje siê tak niezale¿nie od tego czy chodzi o wypadek budowlany, samochodowy lub jakikolwiek inny. Karty zawsze uk³adaj¹ siê niekorzystnie dla osoby, która dozna³a obra¿eñ. W normalnym œwiecie, du¿e firmy ubezpieczeniowe, producenci oraz wielkie jednostki ekonomiczne takie jak miasta i stany, wsp³czu³yby tym, którzy zostaj¹ poszkodowani. Niestety, w naszych realiach to nie istnieje. Co gorsza, w wiêkszoœci przypadków te firmy uzyskuj¹ czêstokroæ wiêksz¹ ochronê prawn¹ ni¿ zwykli ludzie. Jak siê to dzieje? Przez lata lobbingu prowadzonego przez ogromne korporacje, s¹ one w stanie zmieniæ prawo na ich korzyœæ, czyni¹c dla ofiar wypadków praktycznie niemo¿liwym uzyskane odszkodowania. W efekcie stworzono system, w którym, od pocz¹tku, poszkodowani pracownicy musz¹ „iœæ pod górê”. Jako doskona³y przyk³ad tego fenomenu mo¿e s³u¿yæ jedna z ostatnich decyzji s¹du apelacyjnego w Nowym Jorku. W naszym stanie s¹ trzy poziomy s¹dów. S¹d apelacyjny stanowi drugi ich poziom i sk³ada siê z grupy sêdziów, do których nale¿y ocena prawid³owoœci obowi¹zuj¹cego prawa. Na szczêœcie w tym przypadku stanêli oni na wysokoœci zadania i na stra¿y osób poszkodowanych. Ta sprawa dotyczy³a pasa¿era nowojorskiego autobusu. Zaraz po tym jak do nie-
go wsiad³, upad³, poniewa¿ kierowca zahamowa³ bardzo gwa³townie i nieoczekiwanie. W wyniku tego wypadku, poszkodowany pasa¿er dozna³ powa¿nych obra¿eñ cia³a. Autobus nale¿a³ do nowojorskiego systemu komunikacji miejskiej. Ich prawnicy zamiast pomóc poszkodowanej osobie, z³o¿yli wniosek do sêdziego o oddalenie ca³ego pozwu. To jest normalna taktyka prawników broni¹cych pozwanych. Oni bardzo czêsto u¿ywaj¹ prawa, które ca³y czas jest zmieniane na niekorzyœæ osób poszkodowanych w wypadkach, aby zmniejszyæ wartoœæ ich obra¿eñ lub te¿ ca³kowicie oddaliæ ich sprawê. Prawnicy komunikacji miejskiej u¿yli specjalnego przepisu prawa, który stanowi³, i¿ autobus musia³by zatrzymaæ siê w sposób „niezwyczajny oraz gwa³towny” aby osoba poszkodowana mog³a zaskar¿yæ komunikacjê miejsk¹ o odszkodowanie. Nale¿y tu zwróciæ szczególn¹ uwagê na fakt, i¿ zwykli kierowcy samochodowi nie maj¹ a¿ tak daleko posuniêtej ochrony prawnej jak kierowcy komunikacji miejskiej. Oznacza to, ¿e przepis ten nie chroni³by kierowcy takiego jak my przed pozwem s¹dowym, ale chroni „przewoŸników”. W tym procesie prawnicy komunikacji miejskiej nie tylko stwierdzili, ¿e ich kierowca nie zatrzyma³ siê w „niezwyczajny” sposób, ale poszli dalej, twierdz¹c, i¿ ich kierowca, jeœli nawet zatrzyma³ siê w sposób gwa³towny, to by³o tak z powodu jakiejœ emergency. Najproœciej mó-
wi¹c, prawnicy komunikacji twierdzili, i¿ ich kierowca nie zrobi³ nic z³ego, ale jeœli nawet zrobi³, to by³a ku temu jakaœ przyczyna. Tego rodzaju podwójna obrona jest popularna wœród prawników broni¹cych pozwanych w procesach, szczególnie zaœ tych których prawo otacza dodatkow¹ ochron¹ jak w tym przypadku. W wielu procesach, kiedy brakuje doœwiadczenia prawnikowi reprezentuj¹cemu osobê poszkodowan¹, taka obrona mo¿e okazaæ siê bardzo skuteczna. Na nieszczêœcie tego pasa¿era, sêdzia w pierwszej instancji uwierzy³ w argumenty prawników komunikacji miejskiej i oddali³ pozew. Z tego dok³adnie powodu, osoby poszkodowane potrzebuj¹ silnych prawników. Gdyby nie z³o¿ona apelacja, ta sprawa by³aby stracona. W apelacji, sêdziowie uznali, ¿e prawnicy miejscy u¿yli niew³aœciwej argumentacji i zmienili decyzjê s¹du pierwszej instancji, pozwalaj¹c na kontynuacjê procesu poszkodowanego pasa¿era. Pozwani, a w szczególnoœci du¿e korporacje, ubezpieczalnie oraz miasta walcz¹ w ten sposób w s¹dach ka¿dego dnia. Liczba ofiar wypadków, które zostaj¹ w ten sposób wykorzystane przez system gwa³townie wzrasta. Doœwiadczony prawnik, który zna prawo i wszelkie kruczki prawne które stosuj¹ prawnicy broni¹cy tych najwiêkszych korporacji, mo¿e zmieniæ losy procesu. Dlatego tak wa¿ne jest, aby Pañstwo znali swoje prawa i mieli
Jan Latus Nie przypominam sobie, by kiedykolwiek w niedzielê wieczorem w barze Paradise w Angeles City by³o tak pusto i smutno. By³em tym zaskoczony, gdy¿ by³a to sylwestrowa noc. Jak¿e to, filipiñska stolica nocnych uciech, rywalizuj¹ca pod tym wzglêdem z miastem Pattaya w Tajlandii, nie bawi siê na sylwestra? Z doniesieñ turystów oraz zamieszczanych przez nich filmików wynika, ¿e turystów jest w Tajlandii zatrzêsienie, choæ ceny tam ostatnio wzros³y. Bangkok pozostaje najpopularniejszym turystycznie miastem na œwiecie, bij¹c Pary¿, Londyn, Nowy Jork czy Dubaj. Rosjanie, ignoruj¹c chyba fakt, ¿e s¹ ignorowani, bawi¹ siê w najlepsze w kurorcie Phuket. Ogl¹dam te¿ zdjêcia z Nowego Jorku: t³umy ludzi na Times Square i na ulicach, a moi znajomi bawi¹ siê w mniejszym gronie po domach – w bogato, poœwi¹tecznie wygl¹daj¹cych wnêtrzach, przy suto zastawionych sto³ach. Równie ³adne s¹ wnêtrza w Polsce, a ludzie elegancko, stosownie do okazji, ubrani. Co siê sta³o na Filipinach ze œwiêtami? Zapewne przeczytam nied³ugo lamenty miejscowej prasy (jest czêsto po angielsku) nad nieudanym sezonem turystycznym i analizy, co jest tego przyczyn¹. COVID zosta³ pokonany (choæ niektórzy nadal chodz¹ w maseczkach, mo¿e z nawyku),
pogoda dopisuje. Jest zwykle 30-32 C w dzieñ, 24-26 C w nocy; nie pada. Tradycyjnie grudzieñ i styczeñ to szczyt sezonu – jest wzglêdnie niegor¹co i sucho. Szczytem w szczycie jest zaœ okres Bo¿ego Narodzenia i Nowego Roku, co potwierdzaj¹ s³one ceny biletów lotniczych. Ju¿ od pocz¹tku grudnia zauwa¿a³em, ¿e przyby³o samotnych, starych i w œrednim wieku facetów z krajów zachodnich – tradycyjnej klienteli barów w Angeles. Jednak na œwiêta zniknêli, gdzieœ siê podziali. W moim hotelu? Jest pe³niejszy, ale bynajmniej nie zape³niony. Barowe tancerki i masa¿ystki, uœwiêcon¹ (?) tradycj¹, albo pojecha³y na œwiêta do rodziny na wsi, albo zosta³y licz¹c na wielk¹ kasê. Chyba siê rozczarowa³y – w Wigiliê pochodzi³em sobie po barach, oczywiœcie z reporterskiego obowi¹zku – by³y puchy. A w Bo¿e Narodzenie wiêkszoœæ przybytków, w tym nastawionych na turystów restauracji i sklepów, by³a zamkniêta. No dobrze, to jednak chrzeœcijañskie œwiêta, wiêc tradycja znana przybyszom ze Stanów i Niemiec – mo¿e, jeœli nawet ju¿ nie s¹ religijni, powstrzymywali siê przed obrazoburczym sposobem spêdzania Bo¿ego Narodzenia. Bêdê nas³uchiwa³ komentarzy. W³aœciciele i pracownicy barów narzekaj¹, ¿e w tym roku by³o beznadziejnie, ale oni zawsze tak mówi¹. No dobrze, to pewnie odbijali to sobie na sylwestra. Ten dzieñ nie ma przecie¿ konotacji religijnych, kojarzy siê na ca³ym œwiecie z zabaw¹ (choæ przyznajmy, ¿e Rosjanie czy Chiñczycy maj¹ inne kalendarze, wiêc i Nowy Rok w inny dzieñ ni¿ nasz 1 stycznia). Niestety, w moim ulubionym barze-raju, dy¿urowa³y tylko trzy kelnerki. Keyboard
FOT. JAN LATUS
Co roku od nowa Walking Street w Nowy Roku o 7 wieczorem
na ciemnej estradzie by³ przykryty kap¹; ciemno by³o te¿ w umieszczonych po s¹siedzku barach z dziewczynami. W ogóle ciemno by³o na Walking Street, s³yn¹cej przecie¿ z czerwonych latarni. Czêœæ barów by³a zamkniêta; te posiadane przez Amerykanów i Australijczyków zamknê³y – z wyj¹tkiem jednego – podwoje równo o pó³nocy. Dlaczego tak, nie wiem. W Paradise Bar na ekranach widaæ by³o zegary z ró¿nych stref czasowych na œwiecie. Gdy nadesz³a nasza, azjatycka pó³noc, kelnerzy, kucharz i sprz¹tacz zaczêli robiæ ha³as, wal¹c ³y¿kami w garnki i upuszczaj¹c brytfanny na trotuar. Bywalcy baru, tej nocy zdziesi¹tkowani, podchodzili do siebie i stukali siê szklankami. Obœciskaliœmy siê z kelnerkami. Szampany nie strzela³y, bo chyba nawet nie ma ich w karcie. Poprzesta³em na – zawsze tym samym – lokalnym d¿inie z tonikiem ($1,8) i gdzieœ tak o pierwszej grzecznie wróci³em do hotelu, gdzie przy stolikach przy basenie nie by³o ju¿ nikogo. S¹dzi³em, ¿e o ile w sylwestra, z tajemniczych powodów, wiele osób siê nie bawi³o po lokalach, odbij¹ to sobie w Nowy Rok. Nic nie przygotowa³o mnie do widoku ciemnej Walking Street, z po³ow¹ barów zamkniêt¹, nielicznymi pa³êtaj¹cymi siê po ulicy turystami, g³ównie koreañskimi i z wygaszonymi w zwi¹zku z tym (!) niektórymi latarniami.
Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wypadku, lub znaj¹ kogoœ kto potrzebuje pomocy prawnej po wypadku, to zapraszamy do bezp³atnej konsultacji pod numerem telefonu 212-514-5100, emaliowo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w naszej kancelarii na dolnym Manhattanie. Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie internetowej (www.plattalaw.com) u¿ywaj¹c emaila lub czatu, który jest dostêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie, w której bêdziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ.
The Platta Law Firm, PLLC 42 Broadway, Suite 1927, NY, NY 10004
www.plattalaw.com tel. 212 – 514 – 5100
kancelariê której prawnicy s¹ nie tylko doœwiadczeni, ale równie¿ posiadaj¹ wspó³czucie dla swoich klientów. m
Mój poczciwy Raj by³ otwarty z niedobitkami kelnerek i klientów z poprzedniego dnia. Nawet nie wszed³em. W hotelu zrobi³em sobie drinka i rozczuli³em siê wspominaj¹c polskie i amerykañskie sylwestry. Ten w czasie zimy stulecia (1978/79), gdy z kolegami z klasy, przedzieraj¹c siê przez zaspy, szliœmy na prywatkê. W ogóle w wiêkszoœci bawiono siê po domach. Strzela³y radzieckie szampany, na balkonach pito zmro¿on¹ wódkê, zagryzano kabanosami, kanapkami z jajkiem na twardo i szprotkami. Tañczy³o siê do Pink Floydów z taœmy. ¯y³o siê! Albo mo¿na by³o pójœæ do jakiegoœ s³awnego w œwiecie lokalu, jak Budapeszt czy Adria i tam w gronie mieszanym, siedzieæ przy stole i popijaæ wódk¹ galaretkê wieprzow¹ oraz tatara. I tañczyæ do ¿ywej muzyki. W latach 90-ych popularne sta³o siê u wzbogaconych Polaków chodzenie na bal do eleganckich restauracji, zw³aszcza hotelowych. Dziœ wysz³o to z mody, tak samo zreszt¹ jak „domówki”. Honoru bawi¹cych siê do upad³ego Polaków broni³a, jestem tego pewien, amerykañska Polonia. W odró¿nieniu od Amerykanów, którzy uprawiaj¹ banalny bar hopping, czyli ³a¿enie od baru do baru w pojedynkê lub w grupce, Polonusi zawsze ochoczo wykupowali, kosztuj¹ce od stu lat sto dolarów, bilety na bale: w kapi¹cej z³otem sali bankietowej, w oœrodku kultury, w salce przykoœcielnej. Ach, jak¿e chcia³bym siê z nimi pobawiæ! Zasi¹œæ przy jednym stole z za¿ywnym kontraktorem-dzia³aczem i jego reprezentacyjn¹ ¿on¹. Polewaæ sobie Finlandiê, jeœæ flaki, kotleta i popijaæ nad ranem barszczyk. Tañczyæ zmys³owo z pani¹ Ziut¹, podniecony œpiewem wokalisty o majteczkach w kropeczki. A potem, stan¹wszy z innymi biesiadnikami w kole lub formuj¹c wê¿a, poczu³bym znowu, ¿e my, Polacy to jedna, wielka rodzina. m
KURIER PLUS 6 STYCZNIA 2024
6
www.kurierplus.com
Polskie wczoraj i dziœ
Kazimierz Wierzbicki
Dyplomata i gentleman W krêgach siermiê¿nych, niewykszta³conych komunistycznych notabli wyró¿nia³ siê inteligencj¹, dobrymi manierami, znajomoœci¹ jêzyków obcych. Mówi³ biegle po w³osku. Angielski zna³ na tyle, ¿e niekiedy poprawia³ t³umaczy. W latach 1956-1968 pe³ni³ stanowisko ministra spraw zagranicznych. Adam Rapacki urodzi³ siê w roku 1909 we Lwowie w rodzinie o zapatrywaniach lewicowych. Ojciec przysz³ego ministra by³ dzialaczem ruchu spó³dzielczego. W 1919 r. rodzina przeprowadzi³a siê do Warszawy gdzie Adam uczêszcza³ do renomowanego Gimnazjum im. Adama Mickiewicza. W roku 1929 rozpocz¹l studia w Wy¿szej Szkole Handlowej, które ukoñczy³ trzy lata póŸniej. Na uczelni zwi¹za³ siê z m³odzie¿owym ruchem socjalistycznym. W 1934 r. podj¹³ pracê w Spó³dzielczym Instytucie Naukowym. W latach 1937-1938 przebywa³ na stypendium we W³oszech, gdzie zbiera³ materia³y o w³oskim ruchu spó³dzielczym. Po powrocie do kraju uzyska³ tytu³ magistra nauk ekonomicznych.
Bra³ udzia³ w kampanii wrzeœniowej jako podporucznik rezerwy i dowódca plutonu w 1 Kompanii Strzeleckiej 36 Pu³ku Piechoty Legii Akademickiej. Do niewoli niemieckiej dosta³ siê 22 wrzeœnia 1939 na przedpolach Modlina i ca³y okres II wojny œwiatowej spêdzi³ w oficerskich obozach jenieckich. W oflagach prowadzi³ szerok¹ dzia³alnoœæ oœwiatow¹, artystyczn¹, publicystyczn¹ i polityczn¹ o charakterze antyhitlerowskim i lewicowym. Organizowa³ tzw. ko³a zagadnieñ spo³ecznych i pisywa³ w legalnych i tajnych gazetkach obozowych. Po zakoñczeniu wojny, w lipcu 1945 r. Rapacki wraca do kraju i kontynuuje dzia³alnoœæ w ruchu spó³dzielczym. Wstêpuje równie¿ do koncesjonowanej Polskiej Partii Socjalistycznej, która wspó³pracuje z komunistycznym PPR. Wkrótce zostaje cz³onkiem naczelnych w³adz PPS. Od kwietnia 1947 r. do maja 1950 r. by³ ministrem ¿eglugi. Kieruj¹c tym resortem dba³ o odbudowê i rozbudowê gospodarki morskiej. W latach 1950–1956 by³ ministrem szkó³ wy¿szych i nauki. By³ to chyba najciemniejszy okres w ¿yciu Rapackiego. Chocia¿ bezpoœrednio nie by³ odpowiedzialny za terror stalinowski, to jednak wchodzi³ w sk³ad rz¹du, który taki terror przeprowadza³. Warto dodaæ, ¿e premierem tego rz¹du by³ równie¿ by³y przywódca PPS Józef Cyrankiewicz. W roku 1956 Rapacki opowiada siê za si³ami odnowy i demokratyzacji. Zostaje ministrem spraw zagranicznych. Jako szef polskiej dyplomacji Rapacki zdoby³ miêdzynarodowe uznanie za opracowanie planu rozbrojenia w Europie œrodkowej. Plan ten, nazwany planem Ra-
Paragraf 3 í1 Na razie strategia przeciwników Donalda Trumpa oscyluje wokó³ uniemo¿liwieniu mu startu w wyborach. W kilkunastu stanach z³o¿one zosta³y pozwy domagaj¹ce siê uznania go za niezdolnego do kandydowania z powodu udzia³u w insurekcji. W czêœci stanów pozwy te wci¹¿ s¹ rozpatrywane, czeœæ ju¿ je odrzuci³a. Pod koniec grudnia stany Kolorado i Maine, jako pierwsze uzna³y, ¿e Trump powinien byæ zdyskwalifikowany i jego nazwisko nie mo¿e byæ w zwi¹zku z tym umieszczone na kartach do g³osowania. Czy wyroki te utrzymaj¹ siê w wy¿szych instancjach, na razie nie wiemy. Najprawdopodobniej nie obejdzie siê bez decyzji S¹du Najwy¿szego w tej sprawie. Sk¹d jednak w ogóle pomys³ ¿eby Trumpa zdyskwalifikowaæ? Jego przeciwnicy odgrzebali zapomnian¹ od czasów wojny secesyjnej 14 poprawkê do konstytucji, a konkretnie paragraf 3 (Section 3) tej¿e poprawki. Mówi on, ¿e nikt kto uczestniczy³ w insurekcji nie mo¿e pe³niæ urzêdu federalnego. Paragraf ten zosta³ wpisany do 14 poprawki po to, by uniemo¿liwiæ start w wyborach zwolennikom Konfederacji. Teraz mia³by byæ u¿yty przeciwko Trumpowi. By³y prezydent, a tak¿e Partia Republikañska, widz¹ w tym naturalnie intrygê polityczn¹ i pretekst do pozbycia siê go jako rywala. „To nie jakaœ poprawka z czasów wojny secesyjnej, tylko wyborcy powinni
zdecydowaæ, kto mo¿e byæ prezydentem” – mówi¹ zwolennicy Trumpa. Dyskwalifikacja nie jest oficjaln¹ lini¹ Partii Demokratycznej, ale w sprawie g³os zabra³ ju¿ sam Biden, który powiedzia³, ¿e Trump by³ uczestnikiem insurekcji. Problem w tym, ¿e nie ma w tej sprawie ¿adnego wyroku. Trump w tocz¹cych siê przeciwko niemu procesach nie jest nawet oskar¿ony o udzia³ w insurekcji. Zarzuca siê mu najrozmaitsze czyny, ale insurekcji wœród nich nie ma. Problemem jest równie¿ to czy wspomniany paragraf w ogóle Trumpa dotyczy. Wymienia on czêœæ funkcji, których uczestnicy insurekcji nie mog¹ pe³niæ, prezydenta wœród nich jednak nie ma. S¹d Najwy¿szy bêdzie wiêc musia³ wypowiedzieæ siê w tej sprawie. Generalnie, to dobra wiadomoœæ dla Trumpa. Najwa¿niejszy w USA s¹d jest jak wiadomo mocno konserwatywny. Szeœciu z dziewiêciu jego sêdziów nominowali prezydenci republikañscy. Sam Trump nominowa³ troje. Zwolennicy by³ego prezydenta oczekuj¹ wiêc, ¿e próba dyskwalifikacji zostanie zablokowana. Jest wielce prawdopodobne, ¿e tak siê stanie, nie tylko ze wzglêdu na sk³ad s¹du, ale równie¿ dlatego, ¿e paragrafu 3 nie stosowano od 1870 roku. To z kolei kiepska wiadomoœæ dla Bidena, który co prawda jest rekordowo niepopularny, ale pamiêtajmy, na razie tylko w sonda¿ach.
Tomasz Bagnowski
packiego, proponowa³ wycofanie broni nuklearnej z Polski, Czechos³owacji, NRD i RFN i zosta³ przedstawiony na sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ w pa¿dzierniku 1957 roku. Za realizacj¹ planu opowiedzia³y siê Czechos³owacja, NRD i ZSRR. Propozycja wzbudzi³a równie¿ zainteresowanie wœród wielu zachodnioeuropejskich partii politycznych o profilu socjalistycznym i socjaldemokratycznym. Spotka³a siê jednak ze sprzeciwem RFN, USA i Wielkiej Brytanii, które dostrzeg³y, ¿e plan uderza³by w równowagê si³ – NATO równowa¿y³o bowiem wówczas przewagê konwencjonaln¹ ZSRR swoim potencja³em j¹drowym. W uznaniu wysi³ków Rapackiego na rzecz rozbrojenia, w roku 1964 zg³oszono jego kandydaturê do Pokojowej Nagrody Nobla. Dziêki staraniom Rapackiego dosz³o do wizyty genera³a De Gaulle’a w Polsce jesieni¹ 1967 r. Wizytê francuskiego prezydenta nad Wis³¹ zapowiada³y znamienne s³owa Rapackiego wyg³oszone wczeœniej w stolicy Francji: „Oczekujemy pana. Mówiê to nie tylko w imieniu tych, którzy mnie tu wys³ali. Wszyscy w Polsce, od najm³odszych do najstarszych, pana oczekuj¹”. W sprawie planu rozbrojenia Rapacki spotyka siê co najmniej dwukrotnie z dyrektorem Radia Wolna Europa Janem Nowakiem-Jeziorañskim. Kurier z Warszawy by³ starym znajomym ministra z gimnazjum. Córka Rapackiego Maria Wierzbicka wspomina³a: „Ojciec uwa¿a³, ¿e emigracja ma swoj¹ misjê, on swoj¹. Nie ujmowa³ im patriotyzmu nigdy. Oczywiœcie, ¿e czytywa³ parysk¹ „Kulturê”, choæ przecie¿ nie podziela³ jej linii politycznej”. Nagonka antysemicka rozpoczêta w marcu 1968 r. oznacza³a koniec kariery Rapackiego. Minister zaprotestowal przeciw wyrzucaniu z pracy polskich dyplo-
Minister Adam Rapacki
matów pochodzenia ¿ydowskiego i uda³ siê na kilkumiesiêczny urlop zdrowotny. Oficjalnie zosta³ usuniêty z rz¹du w grudniu 1968 r. Rapacki cierpia³ przez wiele lat na chorobê serca, która by³a przyczyn¹ jego przedwczesnego zgonu. Kiedy lekarze zabronili mu palenia tytoniu, minister znany by³ z tego, ¿e trzyma³ w rêku niezapalonego papierosa, którego po jakimœ czasie ³ama³. W ten sposób „wypala³” dziennie ponad dwie paczki papierosów. Adam Rapacki umiera jesieni¹ 1970 roku, a na jego pogrzebie pojawiaj¹ siê nie tylko osoby ze œwiata w³adzy. W ceremonii uczestniczy³ m.in. znany ju¿ wówczas z oryginalnych pogl¹dów Janusz Korwin-Mikke. Serdeczny list kondolencyjny otrzyma³a rodzina od Ludwika Cohna, represjonowanego w czasach stalinowskich dzia³acza PPS, ju¿ wkrótce jednego z za³o¿ycieli Komitetu Obrony Robotników. Polski poeta pochodzenia ¿ydowskiego Arnold S³ucki, który wyjecha³ z Polski w 1968 roku, uczci³ pamiêæ ministra wierszem „Na œmieræ Adama Rapackiego”. m
Tydzieñ na kolanie Jeremi Zaborowski Œroda Nie jestem ju¿ fanem Donalda Trumpa ani nie zamierzam na niego g³osowaæ. Uwa¿am, ¿e merytorycznie by³ bardzo dobrym prezydentem USA, który zniszczy³ swój dorobek poprzez zachowania godne rozbrykanego nastolatka. No có¿, stateczni politycy nie zdobywaj¹ dzisiaj popularnoœci, aby dostaæ siê na szczyty w³adzy. W dzisiejszej kulturze narcyzmu trzeba mieæ w sobie przynajmniej odrobinê psychopaty… Nie zmienia to faktu, ¿e to, co wyczyniaj¹ przeciwnicy Trumpa, przechodzi ludzkie pojêcie. Po próbie zarzucenia go sprawami kryminalnymi (91 zarzutów w czterech ró¿nych sprawach, z których kilka skazañ gwarantuje mu w praktyce pobyt w wiêzieniu do koñca ¿ycia), z których czêœæ jest wyci¹gniêta z partyjniackiego, prawnego kapelusza, przyszed³ czas na próby uniemo¿liwienia mu startu w listopadowych wyborach. Otó¿
S¹d Najwy¿szy Kolorado i sekretarz stanu Maine usunêli go z kart do g³osowania, powo³uj¹c siê na 14 poprawkê do Konstytucji, czyli udzia³ w antyrz¹dowej rebelii. Chodzi oczywiœcie o atak z 6 stycznia 2021 r. na Kapitol. A ju¿ inni Demokraci przebieraj¹ nó¿kami, aby „wykluczaæ Trumpa”. Miejmy nadziejê, ¿e S¹d Najwy¿szy raz na zawsze odrzuci te próby. Raz – nikt nawet nie zaj¹kn¹³ siê skazaniem czy postawieniem w stan oskar¿enia, jest tylko domniemanie, ¿e Trump sta³ na czele szturmu. Zaiste, wspania³y standard na przysz³oœæ – nie skazanie, ale czyjeœ widzimisiê. Dwa – to przecie¿ groŸny precedens. Ju¿ oto pojawia siê informacja, ¿e po Trumpie, aktywiœci Partii Demokratycznej chc¹ na tej samej podstawie usun¹æ z list wyborczych kongresmena republikañskiego, Scotta Perry z Pensylwanii. Cieszycie siê Demokraci, tak? A co powiecie, jak np. Teksas uzna, ¿e prezydent Joe Biden ³amie prawa imigracyjne wpuszczaj¹c miliony nielegalsów i wyma¿e jego nazwisko z list wyborczych w listopadzie? Zaczniecie krzyczeæ, ¿e to nielegalne, bo, bo, bo… No w³aœnie, nie rób politycznemu rywalowi tego, co uzna³abyœ za bardzo nie-
KURIER PLUS 6 STYCZNIA 2024
www.kurierplus.com
7
Kartki z przemijania
Przez dno kielicha œwiat wygl¹da lepiej. Przekona³em siê o tym podczas ostatniego Sylwestra, którego po raz pierwszy w ¿yciu spêdzi³em samotnie. Tak siê jakoœ przykro w tamtym/tym roku z³o¿y³o. Pierwszego stycznia, który by³ Miêdzynarodowym Dniem Kaca, ja tego¿ kaca nie mia³em, bo ¿adnego alkoholu nie nadu¿y³em. Tradycyjnie obejrza³em i wys³ucha³em Koncertu Noworocznego z Wiednia i odpisywa³em na ¿yczenia noworoczne, których dosta³em tak wiele, ¿e zajê³o mi to kilka godzin, licz¹c z oddzwanianiem i sk³adaniem ¿yczeñ przez telefon. Cieszê siê, ¿e jestem jeszcze pamiêtany, choæ jest ju¿ mnie znacznie mniej w przestrzeni medialnej, publicznej i towarzyskiej z racji przejœcia na emeryturê oraz choroby krêgos³upa i bioder.
$
Ta¿ choroba uniemo¿liwi³a mi wziêcie udzia³u w gali z okazji 50. lecia „Nowego Dziennika”. Z t¹ gazet¹ by³em zwi¹zany przez wiele lat, najpierw jako redaktor dzia³u polskiego, a póŸniej jako czêsty wspó³pracownik „Przegl¹du Polskiego”. Dziêki „Nowemu Dziennikowi” otrzyma³em zielon¹ kartê i pozna³em wielu interesuj¹cych ludzi ze œwiata polityki, nauki i kultury. Niektórymi zajmowa³em siê siê tak¿e poza redakcj¹. A w tej¿e redakcji mia³em tak¿e swoich przeciwników, którzy Ÿle znosili autonomiê przyznan¹ mi przez redaktora naczelnego Boles³awa Wierzbiañskiego. Najmilej wspominam wspó³pracê z Julit¹ Karkowsk¹, znakomit¹ redaktork¹ wspomnianego „Przegl¹du Polskiego” – kulturalno-spo³ecznego dodatku do gazety. Julita zapewni³a mu wysoki poziom, który utrzymywa³a przez trzydzieœci lat pracy, pozyskuj¹c autorów, nierzadko o s³awnych nazwiskach, którzy mieli coœ istotnego do powiedzenia. Nie tylko ich pozyskiwa³a, ale utrzymywa³a z nimi wieloletni¹ wspó³pracê za niewielkie honoraria. W rezultacie „Przegl¹d Polski” by³ czytany przez bardzo wielu czytelników legi-
Andrzej Józef D¹browski
tymuj¹cych siê wy¿szym wykszta³ceniem i nale¿¹cych do intelektualnej elity. By³ chlub¹ polskiego i polonijnego piœmiennictwa w Stanach Zjednoczonych. Podkreœla³ to w rozmowach ze mn¹ ksi¹¿ê redaktor Jerzy Giedroyc – szef „Paryskiej Kultury” i Instytutu Literackiego. Kiedy go odwiedza³em, przywozi³em mu kilka numerów „Przegl¹du” i kilka wydañ gazety codziennej, m. in. z moimi artyku³ami. Ksi¹¿ê ceni³ mnie za niezale¿noœæ myœli i odwagê w podejmowaniu tematów niebezpiecznych lub kontrowersyjnych. Redaguj¹c „Dzia³ Polski” i pisz¹c artyku³y z dziedziny kultury, czu³em siê na swoim miejscu. Donosy i intrygi doprowadzi³y do tego, ¿e musia³em siê z „Nowym Dziennikiem” po¿egnaæ, co by³o dla mnie dramatem. Niebawem zosta³em redaktorem naczelnym dwutygodnika „G³os” wydawanego przez Centrum Polsko-S³owiañskie i Polsko-S³owiañsk¹ Federaln¹ Uniê Kredytow¹. PóŸniejsze w³adze „Nowego Dziennika” chcia³y, ¿ebym wróci³ na swe dawne stanowisko, ale nie by³o to ju¿ mo¿liwe.
Jagoda (Jadwiga) Przybylak
28 grudnia zmar³a Jagoda (Jadwiga) Przybylak, nestorka polskiej fotografii artystycznej. Prze¿y³a prawie 95 lat. By³a jedn¹ z najbardziej wyrazistych i najinteligentniejszych postaci w œrodowisku polskim i polonijnym w Nowym Jorku. Jako widz uczestniczy³a w wielu wydarzeniach kulturalnych i wnikliwie jej komentowa³a. Prezentowa³a w Nowym Jorku swoje tematyczne fotogramy, utrzymuj¹c jednoczeœnie kontakt z galeriami sztuki w Polsce. Jej obrazy, zakwalifikowane jako konceptualne, by³y z du¿ym powodzeniem wystawiane w Berlinie. Z uznaniem spotka³y siê zdjêcia pokazuj¹ce strukturê ró¿nych siatek i obrazy du¿ych grup ludzkich w ró¿nych sytuacjach. Ze zbiorowoœci artystka wybiera³a ciekawi¹ce J¹ twarze lub ca³e osoby, które przy odpowiednim powiêkszeniu znalaz³y siê w innej sytuacji ni¿ na zdjêciu zbiorowym. Ich oblicza oderwane od t³umu stawa³y siê inne ni¿ w tym¿e t³umie. Takie wy³uskiwanie osób i sytuacji z pierwotnych obrazów przynosi³o zdumiewaj¹ce rezultaty, tworzy³o nowe rzeczywistoœci i nierzadko pog³êbia³o wymowê ca³ego dzie³a. Jagoda by³a bystr¹ obserwatork¹ codziennego ¿ycia, charakterów i zachowañ ludzi. Niektórych fotografowa³a w ró¿nych sytuacjach. Niektórych portretowa³a, ³api¹c to, co w ich wygl¹dzie jest charakterystyczne. W okresie m³odoœci próbowa³a godziæ pracê architekta miejskiego w Warszawie z fotoreporta¿ami z podró¿y i wypraw wysokogórskich. Ostatecznie poœwiêci³a siê fofografii, zdobywaj¹c du¿e uznanie znawców i sympatiê
wielu widzów oraz swoich amerykañskich studentów. Ze mn¹ ³¹czy³a j¹ intensywna przyjaŸñ wynikaj¹ca ze wspólnej potrzeby konfrontowana myœli na ró¿ne tematy, pocz¹wszy od obejrzanych wspólnie wystaw, przedstawieñ, filmów i wys³uchanych koncertów. Omawialiœmy te¿ nowoœci ksi¹¿kowe, najnowsze zdjêcia Jagody i Jej scenariusze wystawowe. Jak¿e czêsto zmieniane. Moja biblioteka pe³na albumów o sztuce by³a do Jej dyspozycji. Jagoda lepiej ode mnie rozumia³a sztukê najnowsz¹ i dopatrywa³a siê w niej znaczeñ, których ja nie widzia³em. Ciekawi³y J¹ ró¿ne performanse i eksperymenty. Liczy³a siê z moim zdaniem i radzi³a w wielu sprawach. Du¿ych i ma³ych. Wzywa³a mnie do siebie w trybie natychmiastowym lub telefonowa³a ¿¹daj¹c pe³nego wys³uchania jej najnowszych przemyœleñ, co niekiedy trwa³o kawa³ w noc. Sprzeczaliœmy siê ostro w ocenie ludzi z naszego otoczenia. Nierzadko Jagoda krytykowa³a niesprawiedliwie nawet najbli¿szych przyjació³, bezgranicznie jej oddanych i spe³niaj¹cych ka¿de Jej ¿yczenie. Œwietnie rozumia³a moje artyku³y w „G³osie”, „Nowym Dzienniku” i „Kurierze Plus”. Szczegó³owo je za mn¹ omawia³a. Lubi³a mnie tak bardzo, ¿e nie kry³a swej têsknoty do spotkañ ze mn¹ i wyra¿a³a j¹ w przepiêknych i wyrafinowanych formach. Ja nie zawsze mog³em sprostaæ Jej oczekiwaniom. Nie mog³em te¿ przykroiæ swego prywatnego ¿ycia li tylko do kontaktów z Jagod¹, co sta³o siê problemem w naszych relacjach. Robi³em jednak wiele, ¿eby nasza przyjaŸñ trwa³a, co mi/nam siê w du¿ym stopniu uda³o. By³a ona wa¿nym rozdzia³em mojego ¿ycia. m
$
mi³e dla siebie, bo mo¿esz to szybko staæ siê. Ale zdajê siê Demokraci, jak wiêkszoœæ polityków lewicowych lub lewicuj¹cych na œwiecie uwierzyli, ¿e prawo i Konstytucja s¹ dobre, ale tylko wtedy, kiedy s³u¿¹ ich interesom.
owe „boskie” znaki i tradycje. Przecie¿ DEI to jest to samo brzmienie, co „Bóg” po ³acinie, tyle ¿e w dope³niaczu liczby pojedynczej, albo mianowniku mnogiej. No i – oczywiœcie – zawsze musi byæ œwiêta trójca pojêæ, a jak¿e…
Czwartek Znów, kolejny dowód, ¿e kto ma kontrolê nad s³owami, ma w³adzê. Po to zmienia siê znaczenie s³ów, aby za pomoc¹ tego triku przejmowaæ kontrolê ne tylko nad jêzykiem, ale ca³ym mózgiem, ba, nawet nad ca³ym cz³owiekiem. Nie wierzycie? Otó¿, nasi postêpowcy, po kilku pora¿kach swojej – wciskanej w gard³o spo³eczeñstwa niczym gêsiom przeznaczonym do ot³uszczania w¹troby – polityki DEI (diversity, equity, and inclusion czyli Ró¿norodnoœæ, Równoœæ i w³¹czenie spo³eczne, albo w jêzyku fajnopolaków – inkluzywnoœæ) cofaj¹ siê o krok. Krok w ty³, ¿eby wykonaæ skok w przód. Jak? Ano zmiana nomenklatury. Zamiast DEI teraz bêdzie well-being and inclusion. A wiêc, dobre samopoczucie i inkluzywnoœæ. Dobre, co? Bo kto nie chce siê dobrze czuæ i ¿eby wszyscy mieli dostêp? Ale pod tym kryje siê to samo, co by³o wczeœniej w trójcy DEI. Zreszt¹… zauwa¿yliœcie Pañstwo, jak oni, choæ przecie¿ nie wierz¹ w Boga, bo go nie ma, jednoczeœnie stale staraj¹ siê naœladowaæ
*** G³os w dyskusji o polskich sprawach. Dajê, bo ciekawy ze wzglêdu na autora i treœæ. Pisze oto Aleksander Hall, kiedyœ konserwatysta w szeregach Unii Wolnoœci. „Brak silnej formacji konserwatywnej w Polsce negatywnie odbija siê na naszej polityce. Tym bardziej, ¿e w ostatnich wyborach wiêkszoœæ Polaków zademonstrowa³a pogl¹dy centroprawicowe b¹dŸ prawicowe. Ponadto wbrew zapowiedziom ostatnie wybory w Polsce nie okaza³y siê rewolucj¹ w sferze œwiatopogl¹dowej – w tym sensie, ¿e zdecydowana wiêkszoœæ mandatów trafi³a do pos³ów maj¹cych pogl¹dy sytuuj¹ce ich w politycznym centrum lub na prawo od niego. WyraŸny jest sygna³, ¿e Polacy nie chc¹ w kraju ¿adnych obyczajowych wojen, radykalnego przestawiania ideowego wahad³a z prawej strony na lew¹. Pod wzglêdem œwiatopogl¹dowym od mocnych zmian wol¹ utrzymaæ status quo”. No i dalej: „Czy to znaczy, ¿e polska polityka jest zdominowana przez konserwatystów? Zdecydowanie nie. Zawsze
mnie irytuje, gdy ogl¹daj¹c francusk¹ czy brytyjsk¹ telewizjê, s³yszê, ¿e Prawo i Sprawiedliwoœæ jest w nich okreœlana jako partia konserwatywna”, bo to nie ma nic wspólnego z rzeczywistoœci¹. PiS jest ugrupowaniem prawicowym, nie konserwatywnym. We wspó³czesnej polskiej polityce mo¿na znaleŸæ przedstawicieli konserwatywnego myœlenia, choæ ci politycy nie tworz¹ jednej oddzielnej formacji, s¹ rozrzuceni po ró¿nych strukturach politycznych i samorz¹dowych. Mówiê przede wszystkim o œrodowisku Centrum dla Polski, które tworz¹ m.in. Kazimierz Ujazdowski, Ireneusz Raœ, Jacek Tomczak. Intelektualne role odgrywaj¹ w nim prof. Jacek Wojnicki i Marek Tokarczyk. Generalnie widaæ, ¿e we wspó³tworzonej przez PSL Koalicji Polskiej jest przestrzeñ dla tego rodzaju pogl¹dów. Tak¿e œrodowisko, które zosta³o wierne Jaros³awowi Gowinowi, ma konserwatywne korzenie. Podobnie mo¿na powiedzieæ o czêœci pos³ów Konfederacji – choæ w jednej partii funkcjonuj¹ razem z prawicowymi radyka³ami i libertarianami. Trudno natomiast dziœ znaleŸæ konserwatystów w Koalicji Obywatelskiej. Moim zdaniem ¿aden ideowy konserwatysta nie móg³ siê tam znaleŸæ w chwili, gdy lider tej partii, Donald Tusk, za warunek kluczowy postawi³ kwestiê akceptacji radykalnej koncepcji liberalizacji ustawy
aborcyjnej. Wolnoœæ w³asnego sumienia, szacunek dla ludzkiego ¿ycia to s¹ wartoœci dla konserwatystów niezwykle wa¿ne, dlatego nie mogli siê znaleŸæ na listach wyborczych tego ugrupowania.” Sporo tu Hallowego chcieizmu, ale niech bêdzie. No i mocny koniec: „Po wyborach 15 paŸdziernika 2023 r. rozpocz¹³ siê proces ponownego uk³adania relacji miêdzy prawic¹ i lewic¹ w Polsce. Ale jeœli nowy rz¹d zacznie realizowaæ silnie lewicow¹ agendê, to reakcja na to bêdzie dok³adnie taka, jaka pojawi³a siê na ideologiczne przegiêcie ze strony Prawa i Sprawiedliwoœci. Bo Polacy nie chc¹ rewolucji ideologicznej. Chc¹ przede wszystkim wolnoœci, mo¿liwoœci swobodnej dyskusji. Odrzucaj¹ ka¿d¹ formê indoktrynacji – bez wzglêdu na to, czy ma ona profil prawicowy, czy lewicowy. Potwierdzi³ to dobry wynik w wyborach Trzeciej Drogi – ugrupowania wewnêtrznie silnie zró¿nicowanego, w którym jednak funkcjonuje grupa polityków œwiadoma tego, ¿e próba narzucenia jakiegokolwiek skrêtu Polakom by³aby czymœ z³ym, zablokowa³aby mo¿liwoœæ osi¹gniêcia celu nadrzêdnego: pojednania Polaków. Bo ani Jaros³aw Kaczyñski, ani Donald Tusk nie maj¹ mo¿liwoœci odbudowy jednoœci narodowej. Mamy j¹ natomiast my wszyscy jako naród”. Amen. m
Nr 360
6 grudnia 2024
FOT. ARCHIWUM SWAP
Nowy Jork
Powitanie gen. Hallera w Los Angeles. Obok genera³a Pola Negri. Drugi z prawej kpt. Józef Sierociñski. Pierwszy z lewej: p³k dr Teofil Starzyñski.
P
o czterodniowym pobycie w San Francisco, po wspania³ych powitaniach i przyjêciach, genera³ Haller w sobotê, 20 paŸdziernika 1923 r. o godz. 7:45 rano, uda³ siê z ca³¹ œwit¹ do Los Angeles. – Przed odjazdem tak Amerykanie jak i Polacy urz¹dzili Genera³owi nadzwyczaj okaza³e i sympatyczne po¿egnanie. Nastêpnie Genera³ w swoim prywatnym wagonie uda³ siê z San Francisco do Los Angeles. – relacjonowa³ kpt. £ucjan Adamczak ze sztabu gen. Hallera. W Los Angeles – W sobotê wieczór o godzinie 8: 30, Jenera³ przyjecha³ do Los Angeles. Genera³a powitali na dworcu: oficerowie armii amerykañskiej i American Legion, przedstawiciele miasta, i grono Polaków miejscowych. Nie brak³o i naszej sympatycznej Polki – gwiazdy filmowej pani Poli Negri. Witaj¹c Jenera³a wrêczy³a bukiet kwiatów. Otoczy³y Jenera³a dzieci polskie w strojach narodowych. Powitaniom nie by³o koñca. Zosta³o zdjêtych mnóstwo fotografii. Pola Negri odda³a Jenera³owi, na czas pobytu, swój dom „zbudowany z kwiatów”. Z Jenera³em zamieszkali: pu³kow-
Podró¿ gen. Józefa Hallera po USA w 1923 roku (cz.4) nik King i kapitan Sierociñski. Zaœ pozostali oficerowie zamieszkali w œlicznym „bungalow” w pobli¿u. – relacjonowa³ kpt. £ucjan Adamczak – Los Angeles, zwane patetycznie miastem palm i kwiatów, urz¹dzi³o gen. Hallerowi nadzwyczaj szczere i sympatyczne przyjêcie. Wszystkie organizacje miejskie i kluby wprost dobija³y siê o to, aby goœciæ u siebie szanownego przedstawiciela z Polski. W niedzielê rano 21 paŸdziernika, genera³ uda³ siê ze sw¹ œwit¹ do koœcio³a, gdzie wys³ucha³ Mszy Œw. Z koœcio³a uda³ siê do rezydencji pañstwa Szel¹szkiewicz, gdzie zebra³o siê liczne grono rodaków, by powitaæ dostojnego goœcia. – pisa³ organ prasowy SWAP „Weteran”. W po³udnie, najwiêksza i najpowa¿niejsza organizacja amerykañskich prze-
mys³owców w Los Angeles, mianowicie Chamber of Commerce, wyda³a wspania³e œniadanie na czeœæ genera³a. W swym adresie organizacja ta zaznaczy³a, ¿e wita gen. Hallera jako cz³owieka wielkich zas³ug, który dla kraju polskiego, jest tak drogim, jak dla Ameryki genera³ Pershing. Na œniadaniu, które nazwaæ mo¿na bankietem, brali udzia³ wybitni miejscowi Amerykanie i Polacy. Wyg³oszono szereg mów, genera³ przemawia³ po polsku. Po œniadaniu genera³ z goœæmi uda³ siê na pole gry w pi³kê no¿n¹. O ósmej wieczorem odby³ siê bankiet i bal, w którym wziê³o udzia³ kilka tysiêcy osób. Ogromne starania nad urz¹dzeniem tego bankietu, po³o¿y³a polska artystka kinematograficzna, Pola Negri, której kosztem bankiet zosta³ wydany. Na bankiet zaprosi³a elitê miasta Los Angeles, a szcze-
gólnie artystów i artystki, którzy odnosili siê do genera³a nadzwyczaj sympatyczne. Amerykanie na Zachodzie w ogóle serdecznie odnosz¹ siê do Polaków, a obecnie, w czasie pobytu genera³a, wykazali w ca³ym tego s³owa znaczeniu, ¿e s¹ przyjacielami (sic!) Polski – informowa³ „Weteran”. – Na bankiecie w hotelu Biltmore, zebra³o siê liczne grono osób ze œwiata filmowego. Przemawia³ Jenera³, major miasta p. Boyle Workman, kongresman John D. Fredricks, toastmistrzem by³ p. Eyton, manager pani Negri. Piêknie mówi³ p. Fredricks, podnosz¹c zas³ugi Genera³a, i porówna³ Jenera³a do Washingtona. Jako przedstawiciel – mówi³ p. Fredricks – pewnej czêœci Ameryki w Kongresie upewniam Genera³a, ¿e w mej osobie masz przyjaciela i chcê byæ
FOT. ARCHIWUM SWAP Pola Negri (w³. Apolonia Cha³upiec)
FOT. ARCHIWUM SWAP
zawsze pomocnym. – Pan Bollina uj¹³ swe przemówienie z humorem dziennikarskim, to te¿ wszystkich zebranych pobudzi³ do œmiechu. Pyta³em siê – mówi – jak siê wymawia nazwisko Jenera³a. Jedni mówili, ¿e Haller, zaœ inni, a byli to wojskowi, powiedzieli: „Why he is a Heller”. W znaczeniu naszym znaczy to piekielnik. Jenera³ sam siê uœmia³, boæ naprawdê jako ¿o³nierz – jako Wódz, dla moskali i Niemców by³ piekielnym ¿o³nierzem, wysy³aj¹c wszystkich nieprzyjació³ w objêcia piek³a. – Dalej mówi³ – Polska nam da³a wiele ludzi, znamy i kochamy Paderewskiego, tu oto mamy najpiêkniejsz¹ Polkê – gwiazdê filmow¹ Polê Negri, i znów mamy Jenera³a Hallera ulubieñca Ameryki i wielkiego Goœcia. Tego, który wstrzyma³ nawa³ê bolszewick¹ pod Warszaw¹. Jenera³ siedzia³ przy stole w otoczeniu Poli Negri i pani Eyton. Muzyka gra³a same polskie kujawiaki, obertasy, to te¿ utworzy³a siê atmosfera mi³a – jakby polska. Wieczorem [tego samego dnia] o godz. 9:00 Jenera³ by³ na zebraniu w Domu Polskim. Na scenie zasiedli: Genera³ Haller, jego oficerowie, konsul francuski, pani Gibson matka ambasadora w Warszawie i Hallerczycy. Przemawiali: Genera³ Hal-
Gen. Haller z Pol¹ Negri w studiu filmowym w Hollywood. Za genera³em stoi p³k dr T. Starzyñski. Pierwszy z lewej siedzi kpt. £ucjan Z. Adamczak.
Gen. Józef Haller z rodakami na terenie posiad³oœci pañstwa Szel¹szkiewicz w Los Angeles.
ler, pan Szymanowski, p. Cylkowski, por. Sobañski, przewodniczy³ P. Miller. Na zebranie Genera³ przyjecha³ z pani¹ Pol¹ Negri, która te¿ towarzyszy³a Genera³owi do koñca zebrania. Dyrygowa³ chórem major wojsk amerykañskich, Polak p. Sherman. Pan Romanowicz wrêczy³ Genera³owi z³ot¹ wizytówkê jako upominek od Polonii w Los Angeles. Piêknie przemawia³a pani Wiœniewska. Genera³ prorokowa³ jej piêkn¹ przysz³oœæ. Œpiewa³a równie¿ pani Zebrowska. Choæ krótko, lecz serdecznie przemówi³a pani Gibson. Genera³ zdobywa sob¹ dla Polski, nowe sympatie, nowe ¿yczliwe serca. – Polska nic lepszego zrobiæ nie mog³a, przysy³aj¹c Jenera³a do Ameryki. Oto s³owa, które tak czêsto siê s³yszy od wielu ludzi powa¿nych. Rz¹dowi polskiemu czeœæ, ¿e Genera³a nam przys³a³. Bo to jedyny cz³owiek, który zacieœnia wêz³y przyjaŸni z Ameryk¹, jak niemniej rozgrzewa serca Polaków, które oddalone od kraju Ojczystego, dawno wzdycha³y i czeka³y tej chwili, by móc goœciæ u siebie cz³owieka ukochanego przez wszystkich. Przy Generale m³odniej¹ serca polskie, silniej¹ (sic!) ramiona do pracy, potê¿nieje mi³oœæ do Ojczyzny
FOT. DOMENA PUBLICZNA
Podró¿ gen. Józefa Hallera na trasie: San Francisco-Los Angeles-San Francisco-Portland. ród³o: Archiwum SWAP, Tour of General Josef Haller in The United States as guest of The American Legion and Polish Army Veterans` Association of America 1923, fragment mapy.
Hotel Biltmore w Los Angeles, 1923.
– pisa³ kpt. £ucjan Adamczak. O godz. 11:30 wieczorem [21 paŸdziernika] genera³ ¿egnany przez niezliczone t³umy, wsiad³ na poci¹g i odjecha³ w dalsz¹ podró¿ do Portland w Oregon – informowano na ³amach „Weterana”. Opracowanie: Teofil Lachowicz Ÿród³a: „Weteran”, nr 33, Cleveland, Ohio, listopad 1923, s. 13-15 „Weteran”, nr 35, Cleveland, Ohio, styczeñ 1924, s. 2
Redakcja: Jolanta Szczepkowska Teofil Lachowicz Adres redakcji: P.A.V.A. of America, District 2 , 17 Irving Place, New York, NY 10003 e-mail: pava.swap@gmail.com tel. 212-473-0580, www.pava-swap.org
10
KURIER PLUS 6 STYCZNIA 2024
www.kurierplus.com
Konkurs o Nagrodê Marsza³ka Senatu dla dziennikarzy rozstrzygniêty Celem konkursu pt. „Polki poza Polsk¹” by³o pokazanie roli, jak¹ odegra³y i odgrywaj¹ polskie kobiety poza granicami Polski dla podtrzymywania polskoœci i utrzymania wiêzi z krajem ojczystym. W tegorocznej, 18. edycji konkursu pierwsz¹ nagrodê – 15 tys. z³ – otrzyma³a Marzena Wróbel-Sza³a za reporta¿ radiowy w interesuj¹cy sposób przywracaj¹cy pamiêæ o polskiej pisarce emigracyjnej Danucie Mostwin pt. „Portrecistka emigrantów”, wyemitowany na antenie Polskiego Radia Zachód 29 listopada 2023 r. W tym roku na konkurs wp³ynê³o wiele prac, które prezentowa³y wyrównany poziom, dlatego jury zdecydowa³o o przyznaniu czterech równorzêdnych wyró¿nieñ po trzy tysi¹ce z³otych. Poœród wyró¿nionych jest tak¿e Danuta Œwi¹tek z portalu Dobra Polska Szko³a, która przeprowadzi³a rozmowê z Izabel¹ Laskowsk¹. Jest to ciekawa opowieœæ o budowaniu na nowo ¿ycia na emigracji. Wydawa³o siê, ¿e jêzyk dla aktorki mo¿e byæ barier¹ w kontynuowaniu ¿yciowej pasji i zawodowych celów. A jednak dziêki sile charakteru z tej bariery bohaterka artyku³u potrafi³a zrobiæ atut i zbudowaæ pasjonuj¹ce ¿ycie zawodowe. Dziœ z pasj¹ i zaanga¿owaniem kieruje polonijnym teatrem, promuje Polskê, polsk¹ kulturê i sztukê. Dla Kuriera Plus bardzo wa¿ne jest wyró¿nienie, które otrzyma³a nasza wieloletnia autorka Katarzyna Zió³kowska. Doceniono jej rozmowê w naszej gazecie zatytu³owan¹ – „Mia³am szczêœcie do lu-
Katarzyna Zió³kowska
dzi”, opublikowan¹ 14 paŸdziernika 2023 By³a to rozmowa z Krystyn¹ Dur¹, by³¹ w³aœcicielk¹ polskiej restauracji na Greenpoincie – Christina’s Restaurant. Praca pokazuje, jak Pani Krystyna z restauratorki staje siê propagatork¹ i animatork¹ polskiej kultury, jak polsk¹ przedsiêbiorczoœæ i operatywnoœæ mo¿na wykorzystaæ dla promocji polskiej kultury i sztuki, jak stworzyæ miejsce, gdzie przy tradycyjnej polskiej kuchni mo¿na porozmawiaæ z muzykami, fotografami, pisarzami i aktorami. Poczuæ atmosferê polskiego domu, który stworzony zosta³ na nowojorskim Greenpoincie. Kasiu, gratulujemy! O innych laureatach konkursu napiszemy w kolejnym numerze Kuriera Plus. PR
KURIER PLUS 6 STYCZNIA 2024
www.kurierplus.com
11
Maria Kapuœciñska - wspomnienia nadziejê, ¿e zostanie doceniona bohaterska postawa mojej teœciowej w czasie wojny i jej nazwisko zostanie umieszczona wœród „Sprawiedliwych”. W 1976 roku Maria Kapuœciñska zosta³a odznaczona medalem „Pro Fide et Patria, Wiernemu Bogu i OjczyŸnie ¯o³nierzowi Rzeczypospolitej”.
Niedawno spotka³a mnie niespodzianka, która bardzo mnie ucieszy³a. Po wielu latach, odezwa³a siê do mnie Alisia Rand, mieszkaj¹ca w Stanach Zjednoczonych. Nazwisko nosi po mê¿u. Alisia mia³a kilka nazwisk, miêdzy innymi Sawicka. W czasie wojny zmienia³a nazwiska kilka razy z powodu gro¿¹cego wtedy konsekwencjami rodowego nazwiska o brzmieniu ¿ydowskim. By³a przyjació³k¹ mojego mê¿a z dzieciñstwa, z okresu II wojny œwiatowej. Matka mojego mê¿a Maria Kapuœciñska w czasie okupacji niemieckiej mieszka³a w Warszawie przy ulicy Skorupki 10. Mój teœæ Stanis³aw Kapuœciñski, profesor, wybitny dermatolog i dzia³acz spo³eczny, zosta³ aresztowany, siedzia³ na Pawiaku, po czym zosta³ wywieziony do obozu w Oœwiêcimiu. Tam przebywa³ a¿ do uwolnienia obozu w 1944 roku. W obozie opiekowa³ siê chorymi i ratowa³ ich ¿ycie. Brat teœcia Stefan Kapuœciñski, dzia³acz Syndykalistów Polskich zosta³ rozstrzelany na Pawiaku. Wspomniana Alisia to ¯ydówka, która w listopadzie 1942 roku (mia³a wtedy siedem lat) uciek³a z getta i nie mia³a gdzie siê schroniæ. W ucieczce pomog³a jej przedwojenna bona panna Zofia Zawadka. Zna³a ona moj¹ teœciow¹ Mariê Kapuœciñsk¹ i wiedzia³a, ¿e nie odmówi pomocy opuszczonemu dziecku. Moja teœciowa przyjê³a do swojego domu przy ulicy Skorupki zarówno Alisiê jak i pannê Zosiê. Wiadomo by³o, ¿e w tym czasie za przechowywanie ¯ydów grozi³a Polakom kara œmierci. Przez dom na Skorupki przewija³o siê du¿o osób pochodzenia ¿ydowskiego. Mama organizowa³a im miejsca pobytu oraz papiery aryjskie. Tak by³o miêdzy innymi z Alin¹ Margolis póŸniejsz¹ ¿on¹ znanego dzia³acza ¿ydowskiego Marka Edelmana oraz Mari¹ Wyganowsk¹, która ju¿ przed wojn¹ przesz³a na katolicyzm, a pochodzi³a ze s³awnej rodziny Natansonów. W domu przebywa³y oprócz Janka, mojego mê¿a, dwie jego kilkunastoletnie siostry Hanna i Wanda. Janek i Alisia byli równolatkami urodzonymi w 1936 (Janek) i 1935 (Alisia) roku i bardzo siê zaprzyjaŸnili. Sytuacja w Warszawie by³a bardzo niebezpieczna i w 1943 roku Mama z rodzin¹, Alisi¹ i pani¹ Zosi¹ przeprowadzili siê do rodzinnego domu w Ostrówku ko³o Warszawy. Tam te¿ schroni³a siê Maria Wyganowska, która by³a kole¿ank¹ Marii Kapuœciñskiej z klasy gimnazjalnej. Pod koniec lipca 1944 roku przysz³a wiadomoœæ, ¿e Niemcy uciekaj¹, wojna siê koñczy i mo¿na wracaæ do Warszawy. I tak Mama Kapuœciñska z Jankiem, Alisi¹ i pani¹ Zosi¹ wróci³a na ulicê Skorupki. By³o to w przeddzieñ wybuchu Powstania Warszawskiego. Córki mojej póŸniejszej teœciowej: Wanda i Hania przebywa³y w Warszawie. By³y ¿o³nierzami 104 Kompanii Zwi¹zku Syndykalistów Polskich Zgrupowania RÓG. Wanda „Nina” uniknê³a œmierci, a Hania ps. „Hanka” ciê¿ko ranna, zmar³a 1 wrzeœnia 1944 roku w szpitalu na D³ugiej po upadku Starówki. Jej szcz¹tki nigdy nie zosta³y odnalezione. Gdy wybuch³o Powstanie mieszkañcy domu schronili siê w piwnicy. Warunki by³y straszne. Brakowa³o wody i jedzenia. W pewnym momencie spad³a bomba na dom, który siê zawali³, piwnica jednak ocala³a. Odkopani ludzie cudem ocaleli. By³a tylko jedna ofiara, lokator z czwartego piêtra, który poszed³ miêdzy bombardowaniami na górê do swojego mieszkania, aby odkurzyæ. Pani Maria najê³a ludzi, aby szukali jego zw³ok, ale bez skutku.
Maria Kapuœciñska
Jak wiadomo po klêsce Powstania wszyscy mieszkañcy Warszawy zostali wyrzuceni z miasta i zgrupowani w obozie tymczasowym w Pruszkowie. Alisia wspomina³a jakie to by³o straszne, gdy szli z tobo³kami wraz z t³umem warszawiaków przez ulice miasta, pokonuj¹c barykady, miêdzy p³on¹cymi domami. Opowiada³a te¿ jak¹ bohatersk¹ postawê wykazywa³a moja teœciowa Maria Kapuœciñska. Nigdy nie chcia³a te¿ ¿adnych pieniêdzy za przechowywanie
Maria Kapuœciñska z synem Jankiem
¯ydów, bo uwa¿a³a, ¿e to jej obowi¹zek, aby ich chroniæ. Alisia odnalaz³a mnie po wielu latach, bo jak napisa³a chce sp³aciæ d³ug wobec Marii Kapuœciñskiej i wyst¹pi³a dla niej o tytu³ nadawany przez izraelski Yad Vashem „Sprawiedliwy wœród Narodów Œwiata”. Bardzo siê ucieszy³am odnowionym kontaktem z Alisi¹ i jej inicjatyw¹ wyst¹pienia o odznaczenie dla mojej teœciowej. Wys³a³a do Izraela wszystkie potrzebne dokumenty i czeka na wiadomoœæ. Mam
* Alisia w marcu 1969 roku wyjecha³a z Polski z dokumentem podró¿y do Izraela, ale tam nie dotar³a, wyjecha³a do Stanów Zjednoczonych. Mieszka³a przez lata w USA, w Filadelfii. Tam wysz³a za m¹¿. Po przejœciu na emeryturê przenios³a siê z mê¿em do Laguna Niguel w Kalifornii, gdzie mieszka do tej pory. W latach osiemdziesi¹tych odwiedzi³a nas w domu w Carmel ko³o Nowego Jorku. By³o to radosne spotkanie przyjació³ Janka i Alisi. Alisia znalaz³a informacjê w intrenecie przekazan¹ przez Alinê Margolis w zwi¹zku z przyznaniem medalu „Sprawiedliwych” Wincentemu i Zofii Tomaszewicz. (https://sprawiedliwi. org. pl/story-of-rescue). Alisia napisa³a do mnie: Masz tu inne poœwiadczenie od osoby, której pani Maria pomog³a, choæ by³a zupe³nie obca, po prostu cz³owiek w potrzebie. Twoja teœciowa by³a cudownym, szlachetnym cz³owiekiem, by³a taka dobra… T³umaczenie z angielskiego (cytat):” Po raz drugi po „styczniowej operacji” w Getcie, Alina przesz³a na aryjsk¹ stronê. Alina wspomina, „Wstydzê siê powiedzieæ ¿e nie pamiêtam jak moja dzielna matka to zorganizowa³a”. Tym razem uda³a siê do Marii Kapuœciñskiej (b³êdnie podane imiê jako Janina) ¿ony prof. Stanis³awa Kapuœciñskiego. Tam ukrywa³a siê przez trzy tygodnie. Alina wspomina: ¯ona profesora otworzy³a drzwi i objê³a mnie. I natychmiast poczu³am ciep³o Jej przytulenia. Obydwie zaczê³yœmy p³akaæ. Ona mia³a najbardziej mi³¹ twarz jak¹ zna³am i najmilszy, delikatny uœmiech. ¯ona profesora za³atwi³a aryjskie papiery dla Aliny pod nazwiskiem Alicja Zacharczyk i zorganizowa³a inne miejsce kryjówki.” Alina Margolis (1922-2008), podczas powstania warszawskiego by³a pielêgniark¹, odznaczon¹ póŸniej Krzy¿em Walecznych. Po wojnie zosta³a lekarzem pediatr¹. Po wydarzeniach marcowych w 1968 roku wyjecha³a do Francji. Zna³am doktora Marka Edelmana (1919 -2009), mê¿a Aliny, jednego z przywódców Powstania w Getcie Warszawskim, który odwiedza³ i leczy³ Teœciow¹. By³ znanym nie tylko w £odzi lekarzem kardiologiem. Pomaga³ wielu ludziom, m. in z opozycji demokratycznej Dopiero teraz, po tylu latach dowiadujê siê, dziêki Alisi, jak¹ œwietn¹ mia³am teœciow¹. Umar³a w wieku 91 lat. Czêsto wspomina³a córkê Haniê, zamordowan¹ w powstaniu. Jej tablica pami¹tkowa umieszczona jest na rodzinnym grobie Kapuœciñskich na Starym Cmentarzu w £odzi, na którym pochowani jest mój m¹¿ Janek oraz jego rodzice Maria i Stanis³aw. Nie dziwiê siê postawie patriotycznej mojego mê¿a – wyniós³ to z domu – wybitnego naukowca, który ca³e ¿ycie walczy³ z komun¹, za co dwukrotnie siedzia³ w wiêzieniu. Pozbawiony mo¿liwoœci pracy naukowej w Polsce zosta³ zmuszony do opuszczenia Polski i w Stanach Zjednoczonych kontynuowa³ pracê naukow¹. Nie ¿yje ju¿ od przesz³o dwudziestu lat. Magda Kapuœciñska By³a prezes Instytutu Pi³sudskiego w Nowym Jorku
KURIER PLUS 6 STYCZNIA 2024
12
Zima stulecia (1979) í1 Cich¹ bohaterk¹ tej zimy by³a poczciwa grza³ka „Farelka”. Kto nie mia³ „Farelki” dogrzewa³ mieszkanie spiralow¹ kuchenk¹ elektryczn¹. Takie kuchenki w tamtych czasach posiadano w ka¿dym niemal¿e domu. By³a to reakcja ludzi na czêste awarie sieci gazowej i w czasie „zimy stulecia” te kuchenki ratowa³y ¿ycie i zdrowie. By³y tak¿e czasami przyczyn¹ po¿arów, bo ludzie zostawiali je w³¹czone przez ca³¹ noc.
Z
aspy na torach zatrzyma³y poci¹gi z wêglem, u¿ywanym w elektrociep³owniach. Od potê¿nego mrozu pêka³y szyny kolejowe, które wojsko odmra¿a³o miotaczami ognia. Media jednak nie sia³y paniki i zachêca³y do wzajemnej pomocy. Coraz czêœciej sytuacjê atmosferyczn¹ nad Polsk¹ porównywano do pola bitwy. Do odœnie¿ania rzucono wszystkie si³y, w tym wojsko, ORMO i tzw. Ochotnicze Hufce Pracy. Nierzadko u¿ywano do tego celu nawet czo³gów, które swoim ciê¿arem i g¹sienicami kruszy³y ubity œnieg, który odk³ada³ siê grub¹ warstw¹ na asfalcie. Wojskowe spychacze torowa³y drogê przez najwiêksze nawet zaspy, czasem razem ze œniegiem spychaj¹c do rowu porzuconego „malucha”. Zamarzniête ha³dy wêgla przy elektrociep³owniach wybuchami kruszyli saperzy. Jednak i tak wœród krytyków ówczesnej w³adzy popularne sta³o siê powiedzenie: „Nam nie trzeba Bundeswehry, nam wystarczy minus cztery”.
W
arszawa by³a kompletnie sparali¿owana, bo nie dzia³a³a komunikacja miejska. Jeœli jakiœ kierowca pojawia³ siê w zajezdni autobusów, mia³ za zadanie braæ taki pojazd jaki uda mu siê uruchomiæ i jechaæ nim przez miasto – nie wa¿ne gdzie – byleby zabraæ jak najwiêcej ludzi, którzy probowali dostaæ siê do pracy lub do domu. Rozk³ady jazdy przesta³y siê liczyæ, a zima prawie codziennie dosypywa³a jeszcze wiêcej bia³ego puchu.
Samochody nie chcia³y w takim zimnie odpalaæ, a ludzie nosili do domów akumulatory i stawiali je pod kaloryferem. Akumulator w tamtych czasach nie³atwo by³o kupiæ i by³ to przedmiot bardzo cenny. Ciep³y akumulator przyniesiony do samochodu wprost z domu odpala³ auto od „pierwszego razu”. W pañstwowych przedsiêbiorstwach samochodowych pojazdów w ogóle nie gaszono i by³y non stop „na chodzie” przez wiele tygodni. Oleje samochodowe w tamtych czasach by³y bardzo gêste i szybko zamarza³y. W niektórych ciê¿arówkach rozpalano ogniska pod miskami olejowymi, aby olej znów sta³ siê p³ynny.
L
udzi chodzili do pracy i wracali do domu pieszo, a niektórzy przemieszczali siê na nartach. W Warszawie wykupiono ze sklepów wszystkie narty i tylu narciarzy w stolicy nigdy wczeœniej, ani pó¿niej ju¿ nie widziano. Œnieg zsypywano na wielkie pryzmy i nie by³o kompletnie gdzie parkowaæ samochodów. Przeje¿d¿aj¹ce p³ugi œnie¿ne zasypywa³y auta tych, którym uda³o siê znaleŸæ miejsce do parkowania. Œwie¿y œnieg przysypywa³ wszystko równ¹ warstw¹. Kierowcy musieli wykuwaæ ca³e jaskinie aby dokopaæ siê do swoich samochodów. Po¿yczano sobie nawzajem taczki, ¿eby gdzieœ wywoziæ œnieg i nie zasypywaæ nim aut s¹siadów. Wykopanie samochodu z zaspy trwa³o zwykle pó³ dnia. W Warszawie nie tylko nie pracowa³a komunikacja miejska, ale w zaspach czêsto stawa³y samochody pogotowia ratunkowego. Bezdomnych i osób, które zamarz³y na œmieræ po spo¿yciu alkoholu nawet nie liczono.
O
ile w stolicy Polski ludzie byli w stanie siê przemieszczaæ, to tysi¹ce polskich wsi zosta³o kompletnie odciêtych od œwiata. Niektóre wsie œnieg zasypa³ kompletnie a¿ po dachy. Ludzie wychodzili z domu i nad g³owami nie widzieli nieba
tylko œnieg. Aby sprawdziæ co z s¹siadami kopano ³¹cz¹ce chaty tunele i pomagano sobie nawzajem czekaj¹c na odwil¿. W zasypanym œniegiem Zakopanem, tysi¹ce turystów szturmowa³o nieliczne poci¹gi aby wróciæ do domu. Polskie poci¹gi tamtych czasów nie by³y szczytem komfortu i wiele okien ze wzglêdu na mróz nie da³o siê ca³kowicie zamkn¹æ. Do œrodka wdziera³ siê lodowaty wiatr, ale za to grzejniki grza³y tak, ¿e mo¿na by³o sobie na nich usma¿yæ jajecznice, albo oparzyæ ty³ek. Klêska ¿ywio³owa sprawi³a, ¿e ówczesny minister oœwiaty i wychowania – Jerzy Kuberski – podj¹³ decyzjê o wstrzymaniu powrotu dzieci z zimowisk. By³o to wydarzenie bez precedensu.
Œ
nieg i zaspy sprawi³y, ¿e w zaopatrzeniu sklepów natychmiast pojawi³y siê braki wielu podstawowych artyku³ów. Mimo to nawet ich nie zamykano z powodu braku pr¹du i oœwietlenia. Ludzie szturmowali sklepy, wykupuj¹c wszystko co nadawa³o siê do jedzenia. Z pó³ek sklepowych b³yskawicznie zniknê³a kasza, m¹ka, cukier i ry¿. Sprzedawcy okutani w ciê¿kie ko¿uchy i czapki rozgrzewali siê tzw. „herbatk¹ z pr¹dem”. Pr¹du w sieci tymczasem nie by³o, bo obci¹¿one œniegiem drzewa ³ama³y siê i czêsto zrywa³y liniê elektryczn¹.
W
czwartek 15 lutego w godzinach popo³udniowych Polska Agencja Prasowa nada³a tragiczn¹ depeszê: „W Rotundzie gmachu PKO w Warszawie nast¹pi³ silny wybuch. S¹ zabici i ranni.” Od tego momentu wszystkie polskie media podawa³y informacje i meldunki z prowadzonej tam akcji ratunkowej, ale ludzie nie dowierzali oficjalnym komunikatom. Mówiono, ¿e Rotunda pad³a ofiar¹ ataku terrorystycznego z zemsty za t³umienie strajków robotników Ursusa i Radomia. Inna pog³oska mówi³a, ¿e w podziemiach rotundy sk³adowano materia³y wybuchowe, a iskra pochodzi³a z kó³ podziemnego tramwaju, którym przewo¿ono sowieckich ¿o³nierzy z ich bazy w Rembertowie.
www.kurierplus.com
Prawda by³a prozaiczna. Winna by³a wadliwa instalacja gazowa. Wiêkszoœæ ludzi, która straci³a ¿ycie w Rotundzie, straci³a je nie w wybuchu, a dlatego, ¿e z piêtra zaczê³y spadaæ ciê¿kie stalowe szafy, w których trzymano dokumentacjê bankow¹. Wybuch w Rotundzie by³ dla Polski szokiem, a jednoczeœnie prze³omowym wydarzeniem „zimy stulecia”. Œnieg przesta³ w koñcu padaæ i ¿ycie zaczê³o powoli wracaæ do normy. Natychmiast podjêto te¿ decyzjê o odbudowie Rotundy.
W
„zimie stulecia” najgorsze by³y pierwsze dwa tygodnie, gdy mróz dochodzi³ niekiedy do 30 stopni, a œnieg parali¿owa³ komunikacjê. Rekordowe opady œniegu z tamtej pamiêtnej zimy s¹ niepobite do dziœ. PóŸniej temperatura wzros³a, choæ nie na tyle by ogromne iloœci œniegu na ha³dach mog³y stopnieæ. Wywo¿ono go systematycznie, a w instalacjach gazowych zwiêkszono ciœnienie. Wreszcie mo¿na by³o siê wyk¹paæ w ciep³ej wodzie. 21 marca 1979 roku, w pierwszy dzieñ kalendarzowej wiosny pokrywa œniegu wynosi³a jeszcze 12 centymetrów, choæ w Suwa³kach wci¹¿ by³o go prawie pó³ metra. „Zima stulecia” nieoczekiwanie sta³a siê pierwszym powa¿nym ostrze¿eniem dla re¿imu komunistycznego. Na nic zda³o siê „pocieszanie”, ¿e Wielka Brytania ma piêciometrowe zaspy œniegu, ¿e Francuzi przez ostr¹ zimê ¿yj¹ w zwolnionym tempie i ¿e surowa zima nie zaskoczy³a Moskwy. Sonda¿e wykazywa³y spadek zaufania do w³adzy i spo³ecznego optymizmu. Okaza³o siê, ¿e kraj – jak w efekcie domina – zacz¹³ siê rozsypywaæ. Zima nauczy³a pokory w³adze PRL-u i obali³a mit komunistycznej potêgi. Naród zahartowany wiecznymi brakami i niedoborami przetrwa³ œnie¿ny kataklizm. Latem 1979 roku Polskê odwiedzi³ papie¿ Jan Pawe³ II, a rok pó¿niej komunistyczny system w³adzy zosta³ raz jeszcze sparali¿owany. Tym razem jednak nie przez œnieg, a przez strajki robotników, które zwiastowa³y rych³¹, polityczn¹ odwil¿. Chris Miekina
KURIER PLUS 6 STYCZNIA 2024
www.kurierplus.com
13
El¿bieta Baumgartner radzi
10 sposobów na uproszczenie swoich finansów
El¿bieta Baumgartner nie jest prawnikiem, a artyku³ ten nie powinien byæ uwa¿any
Nowy rok sprzyja wprowadzeniu pozytywnych zmian w ¿yciu. Warto uproœciæ jak najwiêcej spraw finansowych, by nie ton¹æ w papierach, nie spóŸniaæ siê z rachunkami, regularnie oszczêdzaæ pieni¹dze, a tak¿e czas. Uporz¹dkuj papiery Pierwszym krokiem jest wyrzucenie niepotrzebnych papierów i posegregowanie tych potrzebnych na kategorie. Je¿eli nie jesteœmy zasypani papierami i wiemy, gdzie co znaleŸæ, to za³atwimy swoje sprawy szybciej, nie przegapimy terminów p³acenia rachunków i bêdziemy mieli lepsz¹ kontrolê nad swoimi finansami. Jakie papiery nale¿y przechowywaæ i jak d³ugo, wyjaœnia broszura Urzêdu Podatkowego, IRS Form 552 pod tytu³em „Recordkeeping for Individuals”. Mo¿na j¹ otrzymaæ bezp³atnie, dzwoni¹c pod numer 1-800-829-3676, czyli 1-800-TAX-FORM albo pobraæ z Internetu: æ www.irs.gov/pub/irs-pdf/p552.pdf Zredukuj liczbê kont i kart kredytowych Mo¿e jesteœ zalewany papierami dlatego, ¿e masz za du¿o kont w bankach, funduszach powierniczych, u maklerów, za du¿o kart kredytowych, sklepowych, p³atniczych? Zastanów siê, które z nich s¹ ci naprawdê potrzebne, a które mo¿esz wyeliminowaæ. Zapisz siê na korespondencjê elektroniczn¹ ze swoimi instytucjami finansowymi, a unikniesz dostawania makulatury. Skonsoliduj konta emerytalne Czy masz kilka kont IRA, kilka kont 401 (k) w poprzednich zak³adach pracy? Nie tylko dostajesz niepotrzebne papiery, ale równie¿ ponosisz w ka¿dym miejscu niepotrzebne op³aty (maintenance fees). Rozwa¿ ich konsolidacjê w jedno konto IRA w renomowanej dyskontowej instytucji finansowej, która spe³nia wszystkie twoje potrzeby, np. takich jak Fidelity, Etrade czy Charles Schwab. Wyeliminuj nadmierne emaile Mo¿esz wyzbyæ siê niepotrzebnych maili na kilka sposobów. Przede wszystkim, skorzystaj z funkcji unsubscribe na koñcu ka¿dego maila, by wypisaæ siê z list adresowych. Ponadto Gmail, Outlook i Yahoo umo¿liwiaj¹ ci zablokowanie maili od niepo¿¹danych osób czy firm. Stosuj dwa adresy mailowe: jeden oficjalny, dla rodziny, znajomych, banków i innych firm z których us³ug korzystasz. Drugi adres niech bêdzie „œmieciowy”. Korzystaj z bankowoœci internetowej (online banking) Bankowoœæ elektroniczna jest wygodna, pozwala na przeprowadzanie transak-
za poradê prawn¹. Jest autork¹ wielu ksi¹¿ek-poradnikówo profilu finansowym i konsumenckim, m.in. „Otwieram biznes”, „Praca w Ameryce”, „¯ycie od nowa, jak uporz¹dkowaæ sprawy w urzêdach” i wielu innych. S¹ one dostêpne w ksiêgarni Polonia, 882 Manhattan Ave., Greenpoint,
cji, p³acenie rachunków, sprawdzenie salda, a nawet deponowanie czeków przez 24 godziny na dobê, siedem dni w tygodniu. Bank dla nas nigdy praktycznie siê nie zamyka, jest dostêpny przez komputer albo smartphone w dowolnym miejscu na œwiecie. Oszczêdzisz du¿o czasu unikaj¹c wizyt w oddziale banku. P³aæ najpierw sobie Metoda „najpierw p³aæ sobie” polega na tym, ¿e czêœæ wyp³aty odk³adasz na konto oszczêdnoœciowe, emerytalne, awaryjne lub inne, zorientowane na jakiœ cel, zanim zrobisz z ni¹ cokolwiek innego. W pracy skieruj depozyt wynagrodzenia na twoje konto bankowe. Je¿eli masz w pracy konto emerytalne 401 (k), to zleæ, ¿eby przelewano ci na nie pewn¹ sta³¹, jak najwiêksz¹ kwotê. Mo¿esz te¿ ustawiæ w banku czy w funduszu powierniczym regularny automatyczny transfer pewnej kwoty na konto inwestycyjne. W ten sposób oszczêdnoœci bêd¹ ci same rosn¹æ. Po miesi¹cu lub dwóch prawdopodobnie nawet nie zauwa¿ysz, ¿e ta suma „zniknê³a” z twojego bud¿etu. P³acenie najpierw sobie bywa skuteczne, poniewa¿ zapewnia oszczêdnoœæ w ka¿dym okresie rozliczeniowym i eliminuje mo¿liwoœæ wydania pieniêdzy, które zamierza³eœ zaoszczêdziæ. P³aæ rachunki automatycznie Maj¹c online banking, ustawiasz sobie automatyczne p³acenie rachunków. Przez komputer wpisujesz wszystkie firmy, od których dostajesz rachunki: kompaniê telefoniczn¹, wszystkie karty kredytowe, kompaniê kablow¹, po¿yczkê hipoteczn¹, itp. Rachunki, które s¹ zawsze sta³e ustawiasz na automatycznego pilota – co miesi¹c w wyznaczony dzieñ pieni¹dze bêd¹ przelewane z twego konta na konto danej firmy. Nie musisz nawet o nich pamiêtaæ. Co do rachunków o zmiennej wysokoœci, to az w miesi¹cu wstawiasz w sieci ich kwotê i œlesz p³atnoœæ za jednym klikniêciem myszki. Nie musisz wypisywaæ czeków, nalepiaæ znaczków ani nosiæ listów na pocztê. SprawdŸ historiê kredytow¹ Je¿eli odmówiono ci ostatnio wydania karty kredytowej czy abonamentu telefonu komórkowego, to przyczyn¹ mo¿e byæ zepsuta historia kredytowa. Masz prawo do bezp³atnego raportu kredytowego od ka¿dego z trzech du¿ych biur kredytowych, czyli
w sumie mo¿esz zajrzeæ do swojej kartoteki bezp³atnie trzy razy w roku. Pomaga w tym rz¹dowa witryna pod adresem: æ www.annualcreditreport.com Poznasz swoj¹ historiê kredytow¹ teraz, to oszczêdzisz sobie k³opotów w przysz³oœci. Uwolnij siê od d³ugów D³ug nie tylko kosztuje ciê pieni¹dze, ale tak¿e komplikuje ¿ycie. Nie tylko musisz spêdzaæ wiêcej czasu na p³aceniu rachunków, ale liczne d³ugi s¹ powa¿nym Ÿród³em stresu. Pomyœl o tym w ten sposób: ka¿dy d³ug, który wyeliminujesz, znosi jedn¹ komplikacjê w twoim ¿yciu. Jednym z najlepszych sposobów na uproszczenie ¿ycia finansowego jest wyjœcie z d³ugów. Nie stanie siê to z dnia na dzieñ, ale samo ustalenie planu jego realizacji mo¿e znacznie uproœciæ twoje ¿ycie. Inwestuj w fundusze, nie w pojedyncze akcje Inwestowanie w poszczególne akcje mo¿e byæ ekscytuj¹ce i intratne, ale zabiera czas. Musisz badaæ spó³ki, kupowaæ, monitorowaæ i sprzedawaæ w odpowiednim momencie ka¿d¹ akcjê w swoim portfelu. Jeœli masz ich dziesi¹tki, bywa to odpowiednikiem pracy na pó³ etatu.
albo bezpoœrednio od wydawcy Poradnik Sukces, 255 Park Lane, Douglaston, NY 11363, tel. 1-718-224-3492 www.PoradnikSukces.com poczta@poradniksukces.com
Mo¿esz unikn¹æ tych wszystkich k³opotów, inwestuj¹c w fundusze inwestycyjne na swoim koncie emerytalnym (IRA), a najlepiej w ETF-y, czyli fundusze notowane na gie³dzie (Exchange Traded Funds). Indeksowe ETF-y s¹ szczególnie atrakcyjne, poniewa¿ niewiele aktywnie zarz¹dzanych funduszy osi¹ga lepsze wyniki ni¿ rynek. Dziêki inwestowaniu na kontach emerytalnych unikasz koniecznoœci rozliczania podatków od zrealizowanych tam zysków. Podatki bowiem zap³acisz dopiero po wyp³acie funduszy z emerytalnego konta, albo wcale, je¿eli jest to Roth IRA. Na koniec Gdy dostosujesz siê do powy¿szych sugestii, to uproœcisz swoje sprawy, ustawisz je na automatycznego pilota, przez co unikniesz karnych op³at, niespodzianek i straty czasu. m
Nie ubiegaj siê o emeryturê zanim nie poznasz przepisów i pu³apek
Labirynt emerytur imigranta wyjaœniaj¹ unikalne ksi¹¿ki El¿biety Baumgartner „Emerytura polska i amerykañska” – ich ³¹czenie i skutki Umowy o zabezpieczeniu spo³ecznym. Cena $35 + $5 za przesy³kê. æ „WEP: Jak walczyæ z redukcj¹ Social Security dla Polaków”. Unikalne informacje. Cena $30 + $5 za przesy³kê. æ “Ubezpieczenie spo³eczne Social Security”. Dowiedz siê, jak maksymalizowaæ œwiadczenia swoje i rodziny. $35 +$5 za przesy³kê. æ Równie¿: “Powrót do Polski” ($35+$5), „Emerytura reemigranta w Polsce” – dla seniorów wracaj¹cych do kraju ($35+$5), „Obywatelstwo z przeszkodami” ($35+$5). æ
Ksi¹¿ki s¹ uaktualnione na rok 2023 i dostêpne w ksiêgarni Polonia, 882 Manhattan Ave., Greenpoint, albo od wydawcy: Poradnik Sukces, 255 Park Lane, Douglaston, NY 11363, tel. 718-224-3492
www.PoradnikSukces.com
14
KURIER PLUS 6 STYCZNIA 2024
www.kurierplus.com
Zamów og³oszenie drobne Cena $10 za maksimum 30 s³ów Do wynajêcia pokój biurowy, lub jedno, dwa biurka na Greenpoincie.
Anna-Pol Travel WYCIECZKI AUTOBUSOWE: Niagara, Waszyngton, Boston
896 Manhattan Avenue Suite 27 (na piêtrze) - Brooklyn, NY 11222 Tel: (718) 609-1560, (718) 383-6824 821 A Manhattan Ave. Brooklyn, NY 11222 Tel. 718-349-2423
Œrodki transportu posiadaj¹ zezwolenia i licencje federalne (US Department of Transportation) oraz wymagane ubezpieczenia.
ATRAKCYJNE CENY NA: Bilety lotnicze do Polski i na ca³y œwiat
E-mail:annapoltravel@msn.com WWW.ANNAPOLTRAVEL.COM
Centrum Seniora “Krakus” poszukuje osoby na stanowisko pomoc kuchenna. Wymagania: legalny pobyt, energiczne nastawienie, umiejêtnoœæ pracy w zespole. Oferujemy benefity w postaci ubezpieczenia zdrowotnego oraz wakacji.
Promocyjne ceny przy zakupie biletu przez internet
u
Pakiety wakacyjne: Karaiby, Hawaje, Floryda All-inclusive: Punta Cana, Meksyk od $699
v Rezerwacja hoteli v Wynajem samochodów v Notariusz v T³umaczenia v Klauzula “Apostille” v Zaproszenia v Wysy³ka pieniêdzy Vigo
896 Manhattan Avenue Suite 27 (na piêtrze) - Brooklyn, NY 11222 Tel: (718) 609-1560, (718) 383-6824, Fax: (718) 383-2412
MICHA£ PANKOWSKI
Zainteresowane osoby prosimy o zg³aszanie siê mailem na adres krakuspsc@gmail.com lub pod numerem telefonu 718-489-9394.
TAX & CONSULTING EXPERT Us³ugi w zakresie:
INSTALACJA NOWYCH BOILERÓW ZAMIANA BOILERÓW OLEJOWYCH NA GAZOWE l USUWANIE GAS, NATIONAL GRID, DEPT OF BUILDINGS VIOLATIONS l RPZ/BACKFLOW PREVENTER INSTALACJA & COROCZNE SERWISY l CON ED/ NATIONAL GRID GAS SERVICE RESOTRATION l INSPEKCJE SYSTEMÓW LINII GAZOWYCH ZGODNIE Z LOCAL LAW 152 l l
3 Ksiêgowoœæ 3 Rozliczenia podatkowe indywidualne i biznesowe, w tym samochodów ciê¿arowych
3 Rejestracja biznesu i licencje 3 Konsultacje 3 Bezpodatkowa zamiana domów 3 #SS - korekty danych
Email: Info@mpankowski.com
Nauka gry na fortepianie, gitarze i skrzypcach oraz lekcje œpiewu
ANIA TRAVEL AGENCY 57-53 61st Street, Maspeth, N.Y. 11378 Tel. 718-416-0645, Fax 718-416-0653
Szko³a z tradycjami Rejestracja Bo¿ena Konkiel tel. 718-609-0088
3 Bilety Lotnicze 3 Wysy³ka pieniêdzy i paczek 3 T³umaczenia 3 Sprawy imigracyjne 3 Notariusz
Acupuncture and Chinese Herbal Center Dr Shungui Cui, L.Ac, OMD, Ph.D – jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 47 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni.
Fortunato Brothers 289 MANHATTAN AVE. (blisko Metropolitan Ave.) BROOKLYN, N.Y. 11211; Tel. 718-387-2281 Fax: 718-387-7042
CAFFE - PASTICCERIA ESPRESSO - SPUMONI GELATI - CAKES W³oska ciastkarnia czynna do 22:00, a w pi¹tek i sobotê do pó³nocy. Zapraszamy.
email: Kobomusic@verizon.net
LECZY: l katar sienny l bóle pleców l rwê kulszow¹ l nerwobóle l impotencjê l zapalenie cewki moczowej l bezp³odnoœæ l parali¿ l artretyzm l depresjê l nerwice l zespó³ przewlek³ego zmêczenia l na³ogi l objawy menopauzy l wylewy krwi do mózgu l
alergie l zapalenie prostaty l rekonwalescencja po chorobach nowotworowych z zastosowaniem chiñskiego zio³olecznictwa itp.
Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku 144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354 Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 6:00 PM; tel. (718) 359-0956 1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223 Wtorek, czwartek i sobota: 12:00-6:00 PM, w niedziele 12:00 - 3:00 pm (718) 266-1018 www.drshuiguicui.com
www.kurierplus.com
KURIER PLUS 6 STYCZNIA 2024
15
Miejskie ¿ycie
Czes³aw Karkowski
Demokratyzacja ¿ycia miejskiego M
iasto od setek lat kojarzono z t³umem, mas¹ ludzi zgromadzonych w jednym miejscu, z t³okiem, zamieszaniem. Tradycyjne przeciwstawienie: miasto – wieœ zawsze wychodzi³o pod tym wzglêdem (i nie tylko) na korzyœæ wsi: spokój, cisza, bezludzie. Moralnoœæ egzystencji zgodnej z natur¹ – przeciw wystêpkom, nieprawoœci¹ miasta. „Wsi spokojna, wsi weso³a…” roztkliwia³ siê Jan Kochanowski. Tote¿ autorzy niektórych obrazów dotychczas reprodukowanych starali siê zatrzeæ te niekorzystne opinie i pokazaæ miasto równie¿ jako oazê relaksu i niespiesznej egzystencji. Jeszcze przy innej okazji do tej sprawy wrócê… Na pró¿no; zw³aszcza od XIX wieku, kiedy skupiska miejskie zaczê³y gwa³townie rosn¹æ jako oœrodki przemys³u, centra handlu, biznesu, zyska³y na d³ugo z³¹ s³awê tak¿e jako siedliska wystêpku, przestêpczoœci, moralnej degrengolady. Dziœ pogl¹d ten mocno siê zmieni³, miasto uwa¿a siê za po¿¹dane, przyjazne i wygodne miejsce do ¿ycia. T³um nie tylko przera¿a³, ale i fascynowa³ dawniejszych artystów. Na obrazie wziêtego amerykañskiego impresjonisty, Colina Campbella Coopera (1856-1937) Nowy Jork (jeden z jego ulubionych tematów malarskich) w godzinach najwiêkszego natê¿enia ruchu, wygl¹da doœæ atrakcyjnie. Ogromny t³um ludzi spieszy z pracy do domu. Przyjrzyjmy siê realiom. Jest to obraz fragmentu miasta – zapewne rozwidlenia Broadway’u i Amsterdam, w okolicach 71 St. – z 1906 r. Jeœli sobie przypominamy widok Warszawy, czy mniejszych miast Polski z tamtego okresu, to musimy przyznaæ, ¿e Nowy Jork móg³ uchodziæ za obraz cywilizacji przysz³oœci, tego, co z najwiêksz¹ zgroz¹ przepowiadali pesymiœci wieszcz¹cy upadek ludzkoœci. Tymczasem na p³ótnie Campbella Nowy Jork nie wygl¹da Ÿle. Masy ludzkie spiesz¹ do kolejki szybkiego ruchu – dalekiej poprzedniczki dzisiejszego metra. Kolejka jeŸdzi³a alejami, ale dla ludzi zbudowano wiadukty, aby nie przechodzili przez ulice. I bezpieczniej, i wielkie u³atwienie dla ruchu ko³owego. Tak¿e sprawniej dla mieszkañców pêdz¹cych do domu. Dwuwagonowa kolejka wygl¹da jak tramwaj i zapewne nie by³a specjalnie szybsza, ale jednak jako transport miejski stanowi³a wielkie udogodnienie. Zw³aszcza ¿e kursowa³a z du¿¹ czêstotliwoœci¹ – chyba. Widzimy jeden jasnopomarañczowy wagon poci¹gu, który ju¿ opuœci³ przystanek. Ta masa ludzka wylewaj¹ca siê z budynku po lewej, zbudowanego zapewne wy³¹cznie jako dogodne pomieszczenie na schody prowadz¹ce do wiaduktu, imponowa³a artyœcie. Jak sprawnie i bezkolizyjnie (niemal) miasto steruje t³umami mieszkañców. Oœwietlone s³oñcem wysokie budynki maj¹ ciep³y kolor przypominaj¹cy barwê wagonów. D³ugi cieñ sugeruje póŸne popo³udnie. Nastrój obrazu jest pogodny: w jesiennym/wiosennym popo³udniowym s³oñcu ludzie wracaj¹ z pracy i w³aœciwie oni, ów t³um, dominuje sceneriê. Zarówno na pierwszym jak i tylnym planie mrowie ludzkie: w kanionie ulicy (Broadway?) w g³êbi tak¿e cz³owiek przy cz³owieku. Tak¿e ich pe³no po prawej stronie, przy pawilonach nieznanego przeznaczenia – kioski? poczekalnie? Dla artysty nie jest wa¿ny detal, szczegó³, konkretna postaæ, ale wy³¹cznie rzesza, ci¿ba ludzka jako temat malarski, jako istota no-
l Collin Campbell Cooper – Codzienny szczyt ruchu woczesnego miasta. To dla niej wzniesiono wysokie domy, dla niej wszelkie udogodnienia transportu. Miasto nie tylko funkcjonalne, ale i piêkne w swym majestacie. Na dworcu William Powell Frith (1819-1909) by³ jednym z najwybitniejszych malarzy brytyjskich epoki wiktoriañskiej. Wraz z talentem artystycznym sz³y zaszczyty i korzyœci materialne. Nale¿a³ do plejady ówczesnych wziêtych portrecistów (co zapewnia³o renomowanemu artyœcie spory, sta³y dochód), ale jego specjalnoœci¹ by³y wielkie sceny przedstawiaj¹ce ludzi rozmaitych klas spo³ecznych zaludniaj¹cych uczêszczane miejsca zgromadzeñ, np. popularne pla¿e, albo wyœcigi konne. Lubi³ przedstawiaæ miasto jako miejsce demokratyzacji spo³eczeñstwa. Jednym z jego najs³ynniejszych dzie³ by³a „Stacja kolejowa”, przedstawiaj¹ca t³um na peronie popularnego londyñskiego dworca Paddington.
By³a to niezwykle nowoczesna jak na owe czasy (1862 r.) konstrukcja stalowa rzêsiœcie oœwietlona lampami gazowymi. Na peronie zebra³a siê ci¿ba ludzka. Kogó¿ tam nie mamy, ³¹cznie z samym artyst¹ i jego rodzin¹ (centralna grupa ¿egnaj¹cych dzieci, najwyraŸniej wyje¿d¿aj¹ce do szkó³). Obok nich zamo¿ny ewidentnie, brodaty mê¿czyzna w futrzanym p³aszczu, targuj¹cy siê o zap³atê za doro¿kê. Nieopodal panna m³oda udaj¹ca siê z mê¿em w podró¿ poœlubn¹ i jej druhny,. Tragarze, robotnicy, d¿entelmeni, ¿o³nierze, najzwyklejsi ludzie, dzieci i psy – wszyscy t³ocz¹ siê na peronie, za³atwiaj¹c ostatnie sprawy przed odjazdem poci¹gu. ¯egnaj¹cy i podró¿ni. Co mnie zadziwia w tym obrazie, to baga¿. Walizki, kufry, t³umoki uk³adane s¹ na dachu wagonów i przykrywane plandek¹. Przedzia³y poci¹gów by³y widocznie zbyt ciasne, a skrzynie podró¿ne – za du¿e, aby pomieœciæ je w œrodku, a o wagonach baga¿owych jeszcze wtedy nie myœlano.
Ubiory niewygodne, obfite w materia³ – czegó¿ to ludzie wówczas na siebie nie nak³adali. Postêp cywilizacji œledziæ mo¿na tak¿e po strojach: coraz mniej na siebie nak³adamy, coraz krócej i wygodniej. Obsesyjne zakrywanie cia³a ustêpuje coraz wiêkszej swobodzie. Jak wszystkie „t³umne” obrazy Fritha, równie¿ i „Stacja kolejowa” okaza³a siê wielkim sukcesem. Znany londyñski marszand kupi³ ten obraz za nadzwyczajn¹ wówczas sumê tylko po to, by go wystawiæ w swojej galerii i pobieraæ doœæ s³on¹ op³atê (jednego szylinga) za wstêp. Spekulacja artystyczna op³aci³a siê. T³um (ju¿ rzeczywisty) t³oczy³ siê, by obejrzeæ wizerunek mrowia podró¿nych na peronie Paddington Station. Gdy ju¿ wyczerpa³a siê ciekawoœæ londyñczyków, marszand ów ruszy³ z wystaw¹ objazdow¹ po Europie i Ameryce, m. in pokazywano obraz w Nowym Jorku i w Filadelfii. m
l William Powell Frith – Stacja kolejowa
16
KURIER PLUS 6 STYCZNIA 2024
www.kurierplus.com