KURIER
POLISH WEEKLY MAGAZINE
NUMER 1538 (1838) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 3 MARCA 2024
NUMER 1538 (1838) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 3 MARCA 2024
➭ Walentynkowe wsparcie dzieci – str. 3
➭ Jak ubezpieczalnie broni¹ siê przed odszkodowaniami... – str. 5
➭ Jeñcy polscy w Japonii – str. 8-9
➭ Wieczór w ogrodzie Ewy Zeller – str. 10
➭ Co siê stanie jeœli przekroczysz limit... – str. 13
➭ Miasto nad rzek¹ – str. 15
Zgodnie z przewidywaniami Trump zdeklasowa³ w Po³udniowej Karolinie Nikki Haley, swoj¹ jedyn¹ rywalkê do nominacji, uzyskuj¹c poparcie na poziomie 60 procent. Haley otrzyma³a oko³o 20 proc. g³osów mniej, co mo¿na uznaæ za kompromituj¹c¹ wrêcz pora¿kê zwa¿ywszy, ¿e w przesz³oœci, przez dwie kadencje, by³a ona gubernatorem tego stanu.
Jeœli spojrzeæ na historiê republikañskich prawyborów widaæ wyraŸnie, ¿e wyborcy tej partii maj¹ tym razem jednego, zdecydowanego faworyta. Trump z podobn¹, albo nawet wiêksz¹ przewag¹, wygra³ wszystkie dotychczasowe prawybory, co spowodowa³o, ¿e jego konkurenci do nominacji, w tym Ron DeSantis, promowany przez sk¹p¹, ale wci¹¿ obecn¹ w Partii Republikañskiej elitê niechêtn¹ by³emu prezydentowi, wycofali siê z prawyborów.
Nikki Haley pomimo dotkliwej pora¿ki (w przesz³oœci tylko raz kandydat na prezydenta przegra³ w stanie, w którym by³ gubernatorem) zapowiedzia³a, ¿e bêdzie nadal prowadziæ kampaniê. Z sonda¿y w kolejnych stanach, w których odbêd¹ siê prawybory, wyraŸnie jednak wynika, ¿e rezultat
bêdzie podobny. Wszêdzie z du¿¹ przewag¹ prowadzi Trump. Haley nie ma praktycznie szans na nominacjê i jej kampania jest – mówi¹c wprost – strat¹ czasu i pieniêdzy zbieranych od donatorów.
By³a gubernator Po³udniowej Karoliny, nie ma te¿ raczej szans na zostanie kandydatk¹ na wiceprezydenta. Trump w swoim przemówieniu po wygraniu prawyborów, ani razu nawet nie wspomnia³ jej z nazwiska, nie pozostawiaj¹c w¹tpliwoœci, ¿e jako partnera do walki o prezydenturê wybierze kogoœ innego. W tej chwili wymieniane s¹ g³ównie dwa nazwiska: gubernator Po³udniowej Dakoty Kristi Noem, wychowanana rancho w tym stanie faworytka republikañskich konserwatystów i przedsiêbiorca z hinduskimi korzeniami, Vivek Ramaswamy, by³y rywal Trumpa w prawyborach, a obecnie jeden z jego najzagorzalszych zwolenników. Kto ostatecznie zdobêdzie tê nominacjê przekonamy siê zapewne po tzw. Super Wtorku, kiedy prawybory odbywaj¹ siê jednoczeœnie w kilkunastu stanach. W tym roku bêd¹ one zorganizowane 5 marca.
10 paŸdziernika 1991 roku oko³o 21.20 dy¿urny Komendy Rejonowej Policji Kraków-Zachód odebra³ zg³oszenie, ¿e na parkingu przy ulicy W³óczków dosz³o do strzelaniny i prawdopodobnie s¹ ofiary œmiertelne. Przyby³y na miejsce zdarzenia lekarz pogotowia stwierdzi³ zgon mê¿czyzny, a stan kobiety okreœli³ jako agonalny. Mimo prób uratowania jej ¿ycia, kobieta zmar³a zaraz po przywiezieniu jej do szpitala.
Przyby³a na miejsce policja stwierdzi³a, ¿e martwym mê¿czyzn¹ jest znany polski piosenkarz Andrzej Zaucha. Chwilê pó¿niej okaza³o siê, ¿e jego zabójca odda³ siê w rêce policji. Zabójc¹ okaza³ siê obywatel Francji Yves Goulais-Leœniak, a kobieta, która w wyniku ran postrza³owych zmar³a w szpitalu by³a jego ¿on¹ – Zuzann¹. Sensacyjna informacja o tym tragicznym wydarzeniu nie schodzi³a z czo³ówek gazet przez nastêpne kilka dni. Andrzej Zaucha mia³ w Polsce lat 90-tych status gwiazdy estrady. By³ samorodnym talentem i sam nauczy³ siê graæ niemal¿e na ka¿dym instrumencie. Œpiewa³ w zespole „D¿amble”, sk¹d trafi³ do grupy „Anawa”. W tym czasie by³ ju¿ ¿onaty. Jego ¿on¹ by³a El¿bieta Witkowska, w której zakocha³ siê maj¹c 17 lat. Andrzej Zaucha uwa¿a³ j¹ tak¿e za swojego najlepszego przyjaciela i konsultowa³ z ni¹ ka¿d¹ swoj¹ decyzjê zawodow¹. Koledzy z zespo³u ze wszystkim sprawami jakie doty-
czy³y Zauchy przychodzili do jego ¿ony. El¿bieta by³a zdecydowanie kobiet¹ jego ¿ycia, a on sam mimo statusu gwiazdy by³ zdecydowanym monogamist¹. Obydwoje byli od siebie uzale¿nieni, ale tak¿e ogromnie o siebie zazdroœni. Z tego zwi¹zku przysz³a na œwiat ich córka Agnieszka.
Mimo talentu i popularnoœci Zaucha nie potrafi³ okreœliæ siê muzycznie i œpiewa³ wszystko: od standardów jazzowych po przedwojenne szmoncesy. Brawurowo zaœpiewa³ przedwojenny przebój „Czarny Alibaba”, a tak¿e czo³ówkê do serialu dla dzieci pt. „Gumisie”. Jan Kanty Pawluœkiewicz zaanga¿owa³ go do opery Wies³awa Dymnego pt. „Kur zapia³”, gdzie Zaucha okaza³ siê lepszy od zawodowych œpiewaków operowych. Profesor Bardini powiedzia³, ¿e Zaucha „jest tak naprawdê aktorem, który gra piosenkarza”. Jedn¹ z ról w operze „Kur zapia³” zagra³a Zuzanna Leœniak.
➭ 12
Oddychaj g³êbiej w miejskim œwiecie:
BosMed® w walce z zespo³em zatokowo-oskrzelowym
W miastach, gdzie zgie³k i poœpiech, zanieczyszczone powietrze nieustannie towarzysz¹ mieszkañcom, wiele osób zmaga siê z dolegliwoœci¹ nazywan¹ zespo³em zatokowo-oskrzelowym (SBS).
Schorzenie to dotyka wielu osób, zw³aszcza w okresie jesienno-zimowym. Jego objawy, takie jak mokry kaszel, ból zatok, œluzowo-ropna wydzielina z nosa i zatok, bóle g³owy, a tak¿e bóle i zapalenia ucha, przykry zapach z ust, znacz¹co obni¿aj¹ jakoœæ ¿ycia.
SBS wymaga holistycznego podejœcia w leczeniu, ³¹cz¹cego medycynê konwencjonaln¹ z metodami alternatywnymi. Przy SBS czêsto wystêpuj¹ nawracaj¹ce zapalenia zatok, oskrzeli i p³uc, a tak¿e bóle i zapalenia ucha. Leczenie SBS wymaga podejœcia holistycznego, które nie tylko koncentruje siê na ³agodzeniu symptomów, ale tak¿e na ustaleniu jego przyczyn. W œwiecie suplementów diety, które maj¹ na celu wspieranie zdrowia uk³adu oddechowego, szczególnie w kontekœcie zespo³u zatokowo -oskrzelowego (SBS), produkt BosMed spiratory Support*- Terry Naturally wy ró¿nia siê unikaln¹ kompozycj¹ sk³adni ków. Ka¿dy z nich wnosi coœ wyj¹tko wego, tworz¹c synergiczny efekt, który mo¿e wspomagaæ osoby borykaj¹ce siê z objawami SBS.
Pierwszym sk³adnikiem BosMed® Respiratory Support* jest ekstrakt z ¿ywicy Boswellii serrata (BOS-10®). Ta roœlina, znana równie¿ jako kadzid³owiec, od wieków jest u¿ywana w ajurwedzie. Boswellia jest ceniona za swoje w³aœciwoœci przeciwzapalne, co czyni j¹ istotnym elementem w leczeniu stanów zapalnych zwi¹zanych z SBS. Jest to zwi¹zane z obecnoœci¹ kwasów bosweliowych, w tym AKBA (kwas acetylo-11-keto-beta-bosweliowy), które s¹ aktywnymi sk³adnikami przyczyniaj¹cymi siê do zmniejszenia stanu zapalnego. W³aœciwoœci te mog¹ byæ pomocne w ³agodzeniu bólu zatok i innych symptomów zapalnych w SBS. Nastêpnie mamy olejek z liœci ravintsary (Cinnamomum camphora) – cenny ze wzglêdu na w³aœciwoœci antywirusowe i antybakteryjne. Jest to szczególnie wa¿ne kontekœcie SBS, poniewa¿ infekcje wirusowe i bakteryjne czêsto przyczyniaj¹ siê do nasilenia objawów. Olejek z ravintsary mo¿e wspieraæ uk³ad oddechowy, ³agodz¹c symptomy zwi¹zane z infekcjami i wspomagaj¹c naturaln¹ obronnoœæ organizmu. Olejek z tymianku (Thymus satureioides) – kolejny sk³adnik, znany z w³aœciwoœci antyseptycznych, przeciwbakteryjnych i przeciwgrzy-
biczych. Tymianek jest stosowany w leczeniu infekcji dróg oddechowych oraz w ³agodzeniu kaszlu i innych objawów zwi¹zanych z zespo³em zatokowo-oskrzelowym. Jego dzia³anie wykrztuœne mo¿e byæ pomocne w oczyszczaniu dróg oddechowych z zalegaj¹cej wydzieliny.
Ostatnim, wa¿nym sk³adnikiem jest olejek z liœci mirtu (Myrtus communis). Myrta, wykorzystywana w medycynie od wieków, ma w³aœciwoœci antyseptyczne i wykrztuœne. Pomaga ona w oczyszczaniu dróg oddechowych i ³agodzeniu kaszlu, co jest istotne w przypadku zatokowych i oskrzelowych problemów zdrowotnych.
Dziêki przeciwzapalnym, antybakteryjnym, antywirusowym i wykrztuœnym w³aœciwoœciom, ten produkt mo¿e byæ szczególnie skuteczny w ³agodzeniu objawów zwi¹zanych z zespo³em zatokowo-oskrzelowym, pomagaj¹c w utrzymaniu zdrowia zatok i oskrzeli. BosMed® Respiratory Support* firmy Terry Naturally, ³¹cz¹c te cztery naturalne sk³adniki, staje siê niczym symfonia natury, harmonijnie wspieraj¹c uk³ad oddechowy. Warto jednak pamiêtaæ, ¿e leczenie SBS wymaga wiêcej ni¿ tylko suplementacji. W³¹czenie do terapii zmian w stylu ¿ycia, jak odpowiednia dieta, regularna aktywnoœæ fizyczna oraz techniki relaksacyjne, mo¿e znacz¹co przyczyniæ siê do poprawy stanu zdrowia osób cierpi¹cych na SBS. Wa¿ne jest, aby pacjenci byli œwiadomi wp³ywu takich czynników jak zanieczyszczenie powietrza, alergeny w domu i miejscu pracy, a nawet zmiany pogodowe, które mog¹ wywo³ywaæ lub nasilaæ objawy SBS. Dlatego wa¿ne jest, aby podj¹æ odpowiednie œrodki, minimalizuj¹ce te czynniki ryzyka.
Podsumowuj¹c, zespó³ zatokowo-oskrzelowy jest schorzeniem wymagaj¹cym wielop³aszczyznowego podejœcia terapeutycznego. Zarz¹dzanie SBS wymaga nie tylko stosowania farmakoterapii, ale tak¿e zmian w stylu ¿ycia, œwiadomego unikania czynników ryzyka. Suplementy takie jak BosMed® Respiratory Support* mog¹ odgrywaæ kluczow¹ rolê w ³agodzeniu objawów i wspieraniu ogólnego stanu zdrowia dróg oddechowych.
Od prawej: prezes Joanna GwóŸdz, Janusz Skowron i Wojtek Maœlanka. Do tañca nie
Tegoroczna najwa¿niejsza akcja charytatywna Children's Smile Foundation jak¹ jest doroczny Bal Walentynkowy mia³a miejsce w piêknej sali Terrace On The Park na Queensie.
Wziê³o w nim udzia³ oko³o 180 osób. Wœród nich byli dyrektorzy i wolontariusze Fundacji Uœmiech Dziecka, jej sympatycy, jak równie¿ dzia³acze ró¿nych organizacji i firm. Polskie w³adze reprezentowa³ wicekonsul Wawrzyn Warkocki. W gronie goœci specjalnych pojawili siê przedstawiciele Polsko-S³owiañskiej Federalnej Unii Kredytowej na czele z Krzysztofem Matyszczykiem, przewodnicz¹cym Rady Dyrektorów. Byli równie¿ jej inni reprezentanci: sekretarz – dr Iwona Korga oraz dyrektorzy Leszek Wojtkowski i Mariusz Œniarowski, a tak¿e przewodnicz¹cy Rady Nadzorczej PSFCU Artur Do³êga i jej cz³onek Leon Fuks. Zarz¹d Centrum Polsko-S³owiañskiego reprezentowa³a sekretarz Bo¿ena Konkiel, dyrektor Bo¿ena Piekarz-Lesiczka oraz dyrektor wykonawcza Agnieszka Granatowska. Obecny by³ tak¿ew Wielki Marsza³ek Parady Pu³askiego Piotr Praszkowicz. Jednak najwa¿niejsz¹ osob¹ by³ Goœæ Honorowy – Janusz Skowron, któremu towarzyszy³a ¿ona Anna.
Tegoroczny bal swoj¹ gr¹ uœwietni³ znakomity saksofonista jazzowy Krzysztof Medyna.
PRZEMOWY I WYRÓ¯NIENIE
Dyrektor wykonawczy Children's Smile Foundation Wojciech Maœlanka, przywita³ uczestników balu oraz przedstawi³ goœci specjalnych i cz³onków Rady Dyrektorów organizacji, któr¹ reprezentuje. PóŸniej g³os zabra³ kapelan fundacji, ks. Grzegorz Markulak. W swoim przemówieniu zwróci³ uwagê na szczytny cel walentynkowej imprezy oraz zachêci³ wszystkich do hojnoœci. Przy tej okazji przypomnia³ s³owa œw. Jana Paw³a II: „Wiêcej szczêœcia jest w dawaniu, ani¿eli w braniu”.
Prezes Children’s Smile Foundation Joanna GwóŸdŸ w swoim wyst¹pieniu przybli¿y³a cel i misjê fundacji, której przewodzi od ubieg³ego roku. Wspomnia³a o jej najwa¿niejszych charytatywnych akcjach i osi¹gniêciach. Przedstawi³a równie¿ dzia³alnoœæ Janusza Skowrona, którego w tym roku zarz¹d Children’s Smile Foundation wyró¿ni³ tytu³em Goœcia Honorowego. W ten sposób zosta³a mu okazana wdziêcznoœæ za wsparcie jakiego od wielu lat okazuje chorym i potrzebuj¹cym dzieciom. Prezes fundacji przybli¿y³a te¿ historiê ch³opca który w tym roku by³ g³ównym beneficjentem Balu Walentynkowego. To 9-letni Frank
Rudak z Brooklynu, którego wychowuje 67letnia babcia; jego mama zmar³a w czerwcu ub. r., a ojciec, nigdy siê nim nie interesowa³ i ostateczne zrzek³ siê praw rodzicielskich.
HOJNE WALENTYNKOWE SERCA
Tegoroczny bal zosta³ zorganizowany dziêki pomocy finansowej Polsko-S³owiañskiej Federalnej Unii Kredytowej, która by³a g³ównym sponsorem tego dobroczynnego wydarzenia. Poza tym poprzez wpisy w Ksiêdze Pami¹tkowej bal wspar³o wiele firm i osób prywatnych. Swoj¹ hojnoœæ okazali równie¿ donatorzy, wœród, których byli m. in.: FDNY Pulaski Association, L&Z Restoration, Albany Polish Community Center, Polska Szko³a im. œw. Jadwigi Królowej z Ridgewood, SWAP, Siedlecki Construction, Dr Iwona Mienko, Alicja Winnicka, Marta Œmigielska, Krystyna Pitu³a i Richard Mazur. Poza tym, niektórzy donatorzy przekazali fanty na loteriê, w której g³ówn¹ nagrod¹ by³ Thermomix ufundowany przez Radê Dyrektorów Children's Smile Foundation, a tak¿e m.in.: karton ¯ubrówki podarowany przez dystrybutora, certyfikat do Doktor Dêbski Clinic w Warszawie ufundowany przez Iwonê i Czes³awa Weissów, certyfikaty do salonów piêknoœci Opulence Glamour Skin Clinic na Middle Village i do Williamsburg Facial and Waxing Studio, certyfikat do kwiaciarni Rosehip Social Florist na Williamsburgu oraz do restauracji Amber Steak House na Greenpoincie, a tak¿e kosze z ró¿nymi produktami ufundowane przez Pewex Pharmacy z Ridgewood oraz Fortunato Brothers Café & Pasticceria i Valrhona Chocolate z Greenpointu.
Z aukcji uzyskano 4900 dolarów. Zlicytowano na niej trzy obrazy przekazane przez ich twórców – dwa autorstwa Janusza Skowrona (po 1000 dolarów ka¿dy), oraz jeden Bogdana Kujawskiego (za 900 dolarów) – a tak¿e koszulkê z autografem Roberta Lewandowskiego ufundowan¹ przez redakcjê „Nowego Dziennika” (za 800 dolarów), koszulkê z autografem Kuby B³aszczykowskiego podarowan¹ przez Barbarê i Paw³a Majewskich (za 600 dolarów) oraz pi³kê z autografami komentatora sportowego Dariusza Szpakowskiego, prezesa PZPN Cezarego Kuleszy i selekcjonera reprezentacji Polski Micha³a Probierza przekazan¹ przez Wojciecha Maœlankê (za 600 dolarów). W sumie Bal Walentynkowy przyniós³ Fundacji zysk wynosz¹cy ponad 33 tys. dolarów, które zostan¹ przeznaczone – wsparcie chorych i bêd¹cych w potrzebie dzieci.
ZDJÊCIA ARCHIWUM CHILDREN'S SMILE FOUNDATION
ki
Maria Bielski, Andrzej Józef D¹browski, Ma³gorzata Ka³u¿a, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel, Weronika Kwiatkowska, Chris Miekina, Jolanta Szczepkowska, Katarzyna Zió³kowska
John Tapper
Zofia Doktorowicz-K³opotowska Adam Mattauszek
: 176 Java Street Brooklyn, NY 11222 Pokój numer 10
: (718) 389-3018 : kurier@kurierplus.com : www.kurierplus.com
Zbli¿a³a siê pora Paschy ¿ydowskiej i Jezus przyby³ do Jerozolimy. W œwi¹tyni zasta³ siedz¹cych za sto³ami bankierów oraz tych, którzy sprzedawali wo³y, baranki i go³êbie. Wówczas sporz¹dziwszy sobie bicz ze sznurów, powypêdza³ wszystkich ze œwi¹tyni, tak¿e baranki i wo³y, porozrzuca³ monety bankierów, a sto³y powywraca³. Do tych zaœ, którzy sprzedawali go³êbie, rzek³: „Zabierzcie to st¹d i z domu mego Ojca nie róbcie targowiska!” Uczniowie Jego przypomnieli sobie, ¿e napisano: „Gorliwoœæ o dom Twój poch³onie Mnie”. (J 2, 13-17)
Amerykañska pisarka Anne Tyler w powieœci „Œwiêty byæ mo¿e” przedstawia ciekaw¹ historiê ¿ycia Iana Bedloe. Poczucie winy sk³oni³o m³odego cz³owieka do szukania sposobu zadoœæuczynienia za czyny, którymi siê obwinia³. Jako 18-latek Ian prowadzi³ beztroskie ¿ycie do momentu, kiedy to starszy brat Danny pope³ni³ samobójstwo po k³ótni z nim. ¯ona Danny’ego, pogr¹¿ona w depresji, wkrótce równie¿ pope³nia samobójstwo, zostawiaj¹c trójkê dzieci. Rozdarty poczuciem winy Ian porzuci³ studia w college‘u i szuka³ ukojenia we wspólnocie koœcio³a. W ramach zadoœæuczynienia postanowi³ zaj¹æ siê wychowaniem trójki dzieci brata. Przez 20 lat Ian ca³y swój czas poœwiêci³ dzieciom brata. Dorastaj¹cy wychowankowie dostarczali mu wielu powodów do zmartwienia. Jednak Ian nie poddawa³ siê, dostrzega³ g³êbszy sens w swoim na pozór zmarnowanym ¿yciu. Zadba³ nie tylko o wykszta³cenie dzieci, ale wychowa³ je na wspania³ych i wra¿liwych ludzi.
Ian od³o¿y³ na bok w³asne ¿yciowe marzenia, aby wychowywaæ dzieci. To zaniedbanie by³o widaæ w jego w³asnym, zaba³aganionym domu. W trosce o wujka wdziêczna trójka rodzeñstwa zatrudni³a Ritê, która mia³a doprowadziæ do porz¹dku zapuszczone gospodarstwo wuja.
Rita wyrzuca³a wszystko co niepotrzebne zgromadzone by³o w pokojach, na strychu i piwnicy. Trwa³o to kilka dni. Na pocz¹tku Ian z przera¿eniem patrzy³, jak Rita wyrzuca jego „skarby”. W koñcu pogodzi³ siê i z coraz wiêksz¹ ¿yczliwoœci¹ patrzy³ na poczynania Rity. W koñcu uporz¹dkowany dom lœni³ czystoœci¹. Ten ³ad domu wdziera³ siê do jego serca radoœci¹, pokojem i nadziej¹ piêkniejszego jutra.
Pamiêtam przed wielkanocne sprz¹tanie w moim rodzinnym domu. Porz¹dki zaczyna³y siê od usuniêcia zagaty. By³o to zimowe ocieplenie domów. Otó¿ jesieni¹ obk³adano drewniane œciany domów suchymi liœæmi, igliwiem z lasu, mchem lub s³om¹ i drewnianymi palami i deskami zabezpieczano, aby zagata trzyma³a siê œciany. Ogacony dom nie wygl¹da³ zbyt ³adnie, ale za to by³o w nim ciep³o, gdy ziemiê œciê³y mrozy. Przed œwiêtami Wielkanocnymi koniecznie trzeba by³o usun¹æ zagatê, a chatê wybieliæ wapnem na zewn¹trz i wewn¹trz. Najbardziej uci¹¿liwe by³o bielenie wewn¹trz. W czasie, gdy wynoszono wszystkie meble, na kuchni nie
pachnia³y gotowane potrawy. Dla nas dzieci by³ to koszmarny czas, b³¹kaliœmy siê jak bezpañskie psiaki, czekaj¹c, kiedy wreszcie mo¿na bêdzie wróciæ do domu i zjeœæ coœ gor¹cego.
Po tym wielkim sprz¹taniu dom pachnia³ œwie¿ym wapnem i œwieci³ czystoœci¹. Ogromna radoœæ przebywania w takim domu miesza³a siê radoœci¹ nadchodz¹cych œwi¹t. Przypomina³a tak¿e o rekolekcyjnym porz¹dkowaniu naszej duszy.
Ewangelia na Trzeci¹ Niedzielê Wielkiego Postu mówi o wielkim „sprz¹taniu” Œwi¹tyni Jerozolimskiej. Sprz¹taniem zaj¹³ siê sam Chrystus: „Wówczas sporz¹dziwszy sobie bicz ze sznurów, powypêdza³ wszystkich ze œwi¹tyni, tak¿e baranki i wo³y, porozrzuca³ monety bankierów, a sto³y powywraca³”. Przez oczyszczenie œwi¹tyni Jezus pragnie przywróciæ jej w³aœciwe przeznaczenie jako domu modlitwy. Handlarze targowali siê i przekrzykiwali wzajemnie. Gwar, ha³as i nieporz¹dek profanowa³y œwiête miejsce. Œw. Augustyn, komentuj¹c tê scenê napisa³: „Którzy swego szukaj¹ w koœciele, a nie tego, co jest Jezusa Chrystusa. Za towar przeznaczony do sprzeda¿y uwa¿aj¹ wszystko ci, co nie chc¹ byæ odkupieni: nie chc¹ byæ nabyci, a tylko sprzedawaæ”.
Chrystus przypomina nam, ¿e œwi¹tynia ma byæ domem Bo¿ym, miejscem, gdzie przebywa Jezus w Sakramencie Eucharystii. Tu przychodzimy, by wielbiæ Boga, dziêkowaæ Mu za otrzymane dobrodziejstwa, prosiæ o nowe ³aski oraz przepraszaæ Go za pope³nione grzechy.
Postêpowanie Jezusa nie by³o w smak nie tylko handlarzom, ale tak¿e starszyŸnie ¿ydowskiej. Pytali Go zatem: „Jakim znakiem wyka¿esz siê wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz?” W odpowiedzi us³yszeli: „Zburzcie tê œwi¹tyniê, a Ja w trzy dni wzniosê j¹ na nowo”.
Samo mówienie o zburzeniu Œwi¹tyni Jerozolimskiej brzmia³o jak bluŸnierstwo. Zgorszeni ¯ydzi powiedzieli do Jezusa: „Czterdzieœci szeœæ lat budowano tê œwi¹tyniê, a Ty j¹ wzniesiesz w ci¹gu trzech dni?” Zapewne i dla uczniów Jezusa brzmia³o to niedorzecznie. Jak mówi Ewangelia dopiero po zmartwychwstaniu Jezusa zrozumieli s³owa swego Mistrza o zburzeniu Œwi¹tyni Jerozolimskiej: „On zaœ mówi³ o œwi¹tyni swego cia³a. Gdy zmartwychwsta³, przypomnieli sobie uczniowie Jego, ¿e to powie-
dzia³, i uwierzyli Pismu i s³owu, które wyrzek³ Jezus”. Tê myœl podejmuje i rozszerza œw. Pawe³ w Liœcie do Koryntian: „Czy¿ nie wiecie, ¿e jesteœcie œwi¹tyni¹ Boga i ¿e Duch Bo¿y mieszka w was? Je¿eli ktoœ zniszczy œwi¹tyniê Boga, tego zniszczy Bóg. Œwi¹tynia Boga jest œwiêta, a wy ni¹ jesteœcie”.
Okres Wielkiego Postu jest przygotowaniem do œwi¹t Zmartwychwstania Pañskiego przez porz¹dkowanie œwi¹tyni naszego cia³a.
Nasze cia³o mo¿e byæ œwi¹tyni¹, ale te¿ z³otym cielcem. Ksiêga Wyjœcia mówi¹c o zbudowaniu Przybytku Boga mówi w tym kontekœcie o orgii wokó³ z³otego cielca. Mo¿emy uczyniæ swoje cia³o œwi¹tyni¹ dla Boga albo z cia³a uczyniæ bo¿ka, co jedna z piosenek wyra¿a w tytule „Bogini seksu”. Nadaj¹cy tytu³ stawia seks na pierwszym miejscu w kobiecie, wa¿ne jest, aby ona sama widzia³a w sobie coœ wiêcej. Ten skrót myœlowy mo¿na prze³o¿yæ na wiele innych dziedzin naszego ¿ycia. Oczyszczenie œwi¹tyni naszego cia³a to przede wszystkim wyrzucenie ba³wochwalstwa.
A na koniec przyjrzyjmy siê z czego zbudowana jest œwi¹tynia naszego cia³a i co Dla u³atwienia spójrzmy na œwi¹tyniê cia³a naszego bliŸniego. Dojrzymy tam lêki
o ludzk¹ ocenê. a nie bo¿¹, nieposkromione ambicje, chciwoœæ, ¿¹dzê w³adzy, zazdroœæ, pychê, dumê, pró¿noœæ i tak w nieskoñczonoœæ. A teraz wystarczy tê ocenê przy³o¿yæ do samych siebie i zacz¹æ porz¹dki wielkanocne. Bo w tak zaba³aganionej budowli nie da siê zdrowo ¿yæ.
Trzeba zburzyæ toksyczne i zagrzybione œciany i zacz¹æ odbudowywaæ w nas œwi¹tyniê Ducha Œwiêtego. ❍
Zapraszamy na stronê Autora: ryszardkoper.pl
Zapraszamy do udzia³u w Krucjacie Ró¿añcowej Matki Bo¿ej z Fatimy w obronie ¿ycia poczêtego. 2 marca o 17:00 przed koœcio³em Œw. Antoniego i Alfonsa, 862 Manhattan Ave., Greenpoint. Bêdziemy modliæ siê z transparentami o ca³kowite zaniechanie aborcji.
Info: brat Jan 347 938 8362
Pracownik budowlany pracowa³ przy remoncie osiedla mieszkaniowego nale¿¹cego do miasta Nowy Jork, gdzie dozna³ obra¿eñ na skutek dwukrotnego uderzenia przez wisz¹ce elektryczne rusztowanie. Pracodawca poszkodowanego zosta³ wynajêty przez zarz¹d gospodarki mieszkaniowej miasta Nowy Jork w celu wykonania prac remontowych.
W dniu wypadku, zadaniem pracownika by³o przetransportowanie cementu i cegie³ za pomoc¹ transportera typu bobcat, z miejsca ich sk³adowania w pobli¿e wisz¹cego rusztowania, na którym pracowali jego koledzy. Gdy tam przyby³, zobaczy³, ¿e jeden koniec rusztowania by³ podniesiony na wysokoœæ oko³o trzech i pó³ stopy od powierzchni gruntu, podczas gdy drugi na nim spoczywa³. Pracownik wy³adowa³ cement i ceg³y na rusztowanie. Po roz³adunku, wycofa³ transporter na odleg³oœæ oko³o czterech stop od rusztowania i go zaparkowa³. Jeden ze wspó³pracowników poprosi³ go przytrzymanie jednego koñca rusztowania, gdy podnoszono drugi. Strona rusztowania znajduj¹ca siê trzy i pó³ stopy ponad gruntem by³a podtrzymywana przez balustradê, na której by³a oparta. Gdy pracownicy zaczêli podnosiæ ich koniec rusztowania, drugi koniec uniós³ siê z balustrady i rusztowanie zako³ysa³o siê w kierunku pracownika, uderzaj¹c go i powoduj¹c jego upadek do ³y¿ki transportera. Nastêpnie rusztowanie przekrêci³o siê uderzaj¹c w budynek, i zawaha³o siê z powrotem w kierunku pracownika,
uderzaj¹c go ponownie, gdy le¿a³ w ³y¿ce transportera. W wyniku zdarzenia, pracownik dozna³ powa¿nych, trwa³ych obra¿eñ lewej nogi. Poszkodowany pracownik pozwa³ zarz¹d gospodarki mieszkaniowej miasta Nowy Jork na podstawie artyku³u 240 (1) Prawa Pracy. W trakcie postêpowania, jego prze³o¿ony zezna³, i¿ nigdy nie widzia³ rusztowania ustawionego tak, jak w dniu wypadku. Poszkodowany pracownik powo³a³ eksperta w dziedzinie bezpieczeñstwa budowlanego, który stwierdzi³, i¿ zarz¹d gospodarki mieszkaniowej zaniedba³ odpowiedniego wsparcia lub zakotwiczenia rusztowania, co spowodowa³o jego nag³e zako³ysanie siê i uderzenie poszkodowanego. Po zakoñczeniu postêpowania dowodowego, pracownik zawnioskowa³ do s¹du o wydanie orzeczenia bez rozprawy w sprawie jego roszczenia na podstawie §240 (1) Prawa Pracy. Argumentowa³, ¿e zarz¹d gospodarki mieszkaniowej, bêd¹cy w³aœcicielem placu budowy, zaniedba³ wyposa¿enia go w odpowiednie urz¹dzenia zabezpieczaj¹ce, gwarantuj¹ce w³aœciw¹ ochronê przed zagro¿eniami grawitacyjnymi na miejscu pracy. Pozwany zarz¹d twierdzi³, ¿e pracownik nie podlega³ zagro¿eniu grawitacyjnemu w momencie wypadku, poniewa¿ w momencie uderzenia poszkodowanego rusztowanie zako³ysa³o siê „w p³aszczyŸnie poziomej”.
§240 (1) Prawa Pracy chroni pracowników przed zagro¿eniami grawitacyjnymi, takimi jak upadek z wysokoœci lub uderze-
Polski Instytut Naukowy w Ameryce serdecznie zaprasza na
wieczór z
Tancerk¹, aktork¹ i choreografem
Spotkanie poprawadzi Agata Galanis dziennikarka „Twojego Stylu”
Spotkanie odbêdzie siê 14 marca 2024r. o godz. 19:00 w siedzibie PIASA, 208 E 30th Street, NY, NY
Violetta Klimczewska, ur. w Polsce. Ukoñczy³a Wy¿sz¹ Szko³ê Baletow¹ w Warszawie. Wyst¹pi³a w ponad 3000 sztukach teatralnych na Broadway’u, Metropolitan Opera, off-Broadway (Niektóre ze sztuk w których wyst¹pila Violetta: „Metro”, „Contact”, „Brigadoon”, „D Train” i wielu innych)
RSVP – piasany@gmail.com
Serdecznie zapraszamy
nie przez spadaj¹cy obiekt, w trakcie wykonywania przez nich ró¿nych prac budowlanych. Prawo mówi, ¿e w³aœciciele budowy i generalni wykonawcy ponosz¹ bezpoœredni¹ odpowiedzialnoœæ na naruszenia Art. 240 (1), niezale¿nie od tego czy wykonywane prace pozostaj¹ pod ich nadzorem. Aby pozwaæ na podstawie tego artyku³u, powód musi wykazaæ, ¿e w czasie wypadku wykonywa³ jedn¹ z czynnoœci podlegaj¹cych ochronie na podstawie § 240 (1). W niniejszej sprawie, s¹d orzek³, ¿e tak powód jak i jego ekspert wykazali, ¿e odniesione obra¿enia by³y bezpoœrednim nastêpstwem dzia³ania si³ grawitacji na wisz¹ce rusztowanie. Nigdy niekwestionowane zeznania poszkodowanego wykaza³y, i¿ rusztowanie by³o uniesione w powietrze w momencie jego zako³ysania i uderzenia pracownika. Dodatkowo, ekspert potwierdzi³, ¿e obra¿enia zosta³y spowodowane grawitacyjnym przemieszczeniem rusztowania w kierunku poszkodowanego, z chwil¹, gdy zosta³o podniesione z balustrady. Ekspert wykaza³ równie¿, ¿e pozwany nie dope³ni³ obowi¹zku wyposa¿enia pracownika we odpowiednie urz¹dzenia maj¹ce chroniæ go przed tego typu zagro¿eniem. Sprzeciwiaj¹cemu siê tej argumentacji, pozwanemu zarz¹dowi nie uda³o siê podwa¿yæ wiarygodnoœci stanu faktycznego i udowodniæ, i¿ rusztowanie porusza³o siê tylko w p³aszczyŸnie poziomej. W efekcie, s¹d przychyli³ siê do wniosku powoda i wyda³ orzeczenie bez rozprawy w sprawie roszczenia na podstawie
Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wypadku, lub znaj¹ kogoœ kto potrzebuje pomocy prawnej po wypadku, to zapraszamy do bezp³atnej konsultacji pod numerem telefonu 212-514-5100, emaliowo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w naszej kancelarii na dolnym Manhattanie. Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie internetowej (www.plattalaw.com) u¿ywaj¹c emaila lub czatu, który jest dostêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie, w której bêdziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ.
§ 240 (1) Prawa Pracy i nakaza³ rozprawê tylko w aspekcie wysokoœci odszkodowania nale¿nego za doznane przez powoda obra¿enia cia³a.
Przemiany polityczne w Polsce zapocz¹tkowane po œmierci Stalina mia³y g³êboki wp³yw na rozwój ¿ycia kulturalno – artystycznego. Spo³eczeñstwo ¿ywi³o nadziejê na demokratyzacjê systemu, a artyœci i literaci na swobodê twórczoœci. Proces ten uleg³ przyspieszeniu w latach 1955-1956.
Du¿e znaczenie mia³ Festiwal M³odzie¿y w Warszawie w lipcu 1955 roku. Do stolicy przyby³o ponad 30 tysiêcy m³odych ludzi z ca³ego œwiata. Przez dwa tygodnie Warszawa by³a miejscem spontanicznych spotkañ i nieskrêpowanych dyskusji.
W drugiej po³owie lat 50-ych do g³osu doszli m³odzi artyœci, pisarze, filmowcy, którzy zerwali z kanonami socrealizmu i na co najmniej dziesiêæ lat zdominowali krajow¹ kulturê. Grupa ta zostanie okreœlona z czasem jako Pokolenie 1956.
W sierpniu 1955 r. Adam Wa¿yk opublikowa³ w tygodniku Nowa Kultura „Poemat dla doros³ych”. Utwór demaskowa³ fa³sz propagandy stalinowskiej oraz demoralizacjê obyczajow¹ robotników i zosta³ okreœlony jako „bomba politycznej odwil¿y”.
Do grupy m³odych poetów Pokolenia 1956 mo¿na zaliczyæ Jaros³awa Marka Rymkiewicza, Andrzeja Bursê, Zbigniewa Herberta, Stanis³awa Grochowiaka. Ich wiersze zawiera³y refleksjê nad cywilizacj¹ i granicami cz³owieczeñstwa we wspó³czesnym œwiecie.
Olbrzymi¹ rolê w literackiej i artystycznej odwil¿y odgrywa³y czasopisma. Poza wspomnian¹ Now¹ Kultur¹ by³ to Przegl¹d Kulturalny, Twórczoœæ, Wspó³czesnoœæ oraz Po prostu. Ten ostatni tygodnik zajmowa³ wyj¹tkowe miejsce krytykuj¹c autorytarne metody rz¹dzenia, upadek moralny spo³eczeñstwa lub fa³szywe chwyty propagandy.
W Po prostu publikowa³ swe pierwsze opowiadania Marek H³asko nazywany niekiedy literack¹ gwiazd¹ odwil¿y. Jego utwory opisywa³y zjawiska, które do tej pory by³y bardzo rzadko poruszane, jak np. chuligañstwo, alkoholizm, zdziczenie relacji spo³ecznych, brak ¿yciowych perspektyw u m³odego pokolenia, itp.
Z innych pisarzy krytykuj¹cych aluzyjnie stalinizm mo¿na wymieniæ Jerzego Andrzejewskiego („Ciemnoœci kryj¹ ziemiê”) oraz Tadeusza Konwickiego („Z oblê¿onego miasta”).
Dotychczasowa kampania wyborcza przebiega w³aœciwie bez ¿adnych niespodzianek i wszystko zmierza do fina³u, w którym ponownie w walce o Bia³y Dom zmierz¹ siê Joe Biden i Donald Trump. Scenariusz ten dla wyborców nie jest specjalnie intryguj¹cy. Sonda¿e pokazuj¹, ¿e wielu Amerykanów chcia³oby jakichœ innych kandydatów. Z drugiej strony jest to wymarzony fina³ dla Partii Demokratycznej, której liderzy uwa¿aj¹, ¿e Biden najwiêksze szanse na reelekcjê ma w³aœnie w starciu z Trumpem. W szeregach demokratów coraz wyraŸniej widaæ jednak obawy, czy ich 81-letni lider podo³a zadaniu. Joe Biden jest rekordowo niepopularnym prezydentem. W po³owie lutego jego pracê aprobowa³o jedynie 36 proc. badanych, a niezadowolenie z prezydentury Bidena wyra¿a³o 59 proc. wyborców. Im bli¿ej listopadowych wyborów, tym sonda¿owe szanse obecnego prezydenta malej¹. Dodatkowym problemem Bidena jest jego zaawansowany wiek. W przypadku wygranej mia³by on sprawowaæ urz¹d do 86 roku ¿ycia, co nie podoba siê zdecydowanej wiêkszoœci wyborców. W badaniu Quinnipiac University z pocz¹tku lutego, a¿ 64 proc. zarejestrowanych do g³osowania Amerykanów stwierdzi³o, ¿e Biden, „ani fizycznie, ani mentalnie” nie jest przygotowany do pe³nienia drugiej kadencji.
Sam Biden, który ma wyraŸne k³opoty z chodzeniem i wielokrotnie przewraca³ siê na schodach do samolotu, czy te¿ podczas schodzenia ze sceny, w czasie ró¿nych publicznych wystêpów utrzymuje,
¿e jest w znakomitej formie. Po opublikowaniu raportu prokuratury ze œledztwa dotycz¹cego nieprawid³owoœci przy przechowywaniu przez niego tajnych dokumentów, prezydent zorganizowa³ konferencje prasow¹, na której oœwiadczy³, ¿e „jego pamiêæ jest w porz¹dku,” po czym pomyli³ prezydenta Meksyku z prezydentem Egiptu. Ostatnio zaœ, on sam i jego zwolennicy, rozpowszechniaj¹ informacje, ¿e sekretem jego udanego ma³¿eñstwa z Jill Biden „jest seks.” Pisze o tym w swojej ksi¹¿ce (American Woman: The Transformation of the Modern First Lady, from Hillary Clinton to Jill Biden) korespondentka z Bia³ego Domu, Katie Rodgers. S¹dz¹c z wpisów mediach spo³ecznoœciowych ma³o kto wierzy jednak w te przechwa³ki. Widmo przegranej zagl¹da te¿ w oczy mediom robi¹cym wszystko, by pomóc Bidenowi w jego kampanii. Jeden z m³odszych dziennikarzy New York Timesa, Ezra Klein, autor popularnego podcastu The Ezra Klein Show, zaproponowa³ niedawno na ³amach gazety, by konwencja demokratyczna, która odbêdzie siê w sierpniu w Chicago, wybra³a jako kandydata na prezydenta kogoœ innego. Jedynym wydarzeniem, które mo¿e utrudniæ Trumpowi marsz do prezydentury jest ewentualny wyrok skazuj¹cy, w którymœ z wytoczonych mu karnych procesów. Gdyby taki wyrok zapad³, Trump nie bêdzie automatycznie wykluczony z wyborów, ale czêœæ jego zwolenników mo¿e zmieniæ zdanie i nie poprzeæ go w ostatecznym g³osowaniu.
W latach 1956-1963 powsta³o szereg wybitnych filmów reprezentuj¹cych nurt polskiej szko³y filmowej. Nazwê nowego stylu kinematografii przypisuje siê znanemu krytykowi Aleksandrowi Jackiewiczowi, który w roku 1955 pisa³: „Chcia³bym, aby nasz film przygotowa³ siê do wielkiej rozprawy historycznej, spo³ecznej i moralnej z otaczaj¹cym nas ¿yciem, z naszym czasem, aby powsta³a polska szko³a filmowa godna wielkiej tradycji naszej sztuki”. Polska szko³a kierowa³a siê stylem filmowym w³oskiego neorealizmu.
Za najwybitniejszych twórców szko³y filmowej uwa¿a siê Andrzeja Wajdê, Andrzeja Munka, Jerzego Kawalerowicza, Kazimierza Kutza oraz Wojciecha Hasa. Wiêkszoœæ dzie³ polskiej szko³y filmowej dotyczy tematyki wojennej, co by³o typowe dla krajowej kinematografii przez pierwsze dwie – trzy powojenne dekady. Niektóre obrazy zawieraj¹ w¹tek rozliczenia z „bohaterszczyzn¹” i polskim s³omianym ogniem prowadz¹cym do nierozs¹dnego przelewu
Wtorek
krwi. Jest to widoczne miêdzy innymi w „Kanale” Andrzeja Wajdy i w „Eroice” Andrzeja Munka. Inne filmy dotykaj¹ zagadnieñ spo³ecznych i psychologicznych („Ósmy dzieñ tygodnia” Aleksandra Forda oraz „Poci¹g” Jerzego Kawalerowicza).
Intryguj¹c¹ kwesti¹ jest wczesna i czêsto tragiczna œmieræ szeregu twórców i artystów Pokolenia 1956. Andrzej Bursa zmar³ w wieku 25 lat na atak serca, Andrzej Munk zgin¹³ w wypadku samochodowym w roku 1961. Wybitny aktor Zbigniew Cybulski (g³ówna rola w „Popiele i diamencie” Wajdy) zgin¹³ w wieku 39 lat skacz¹c do odje¿d¿aj¹cego poci¹gu na dworcu we Wroc³awiu. Marek H³asko zmar³ maj¹c 35 lat prawdopodobnie wskutek przedawkowania œrodków nasennych.
Wielu krytyków i badaczy uwa¿a, ¿e Pokolenie 1956 by³o bardzo istotne w rozwoju literatury polskiej drugiej po³owy XX wieku a jego dorobek jest ci¹gle obecny w œwiadomoœci wielu czytelników. ❍
Donald Trump pewnie zmierza ku nominacji do prezydentury.
Po sobotniej wygranej w Karolinie Po³udniowej, gdzie pokona³ Nikki Haley 60-39, dzisiaj w Michigan kolejny nokaut – 68-26. Piêæ zwyciêstw Trumpa i droga do Bia³ego Domu stoi otworem. Znaczy do walki o prezydenturê, bo – moim zdaniem – o ile stan Joe Bidena siê nie pogorszy i nie zrezygnuje on z zaostrzenia polityki na granicy z Meksykiem (by³by samobójc¹, ale kto wie), to wygraæ Donaldowi T. bêdzie trudno. Choæby w³aœnie dlatego, ¿e wielu zwolenników Haley, Republikanów, mo¿e mieæ wielkie problemy z g³osowaniem w listopadzie na by³ego prezydenta.
Bo MAGA i zwolennicy Haley, to niemal dwie ró¿ne partie w jednej partii. Jak napisa³ w komentarzu Gram Slattery z Reuters: walka Trump-Haley to zderzenie dwóch Partii Republikañskich.
Jedna, reprezentowana przez Trumpa, obiecuje uwolnienie Ameryki od kosztowanych zaanga¿owañ zagranic¹, obiecuje wysokie c³a, chroni¹ce rynek w³asny.
Druga, „sprzed Trumpa”, a reprezentowana przez Haley, jest za wolnym rynkiem, aktywnoœci¹ na arenie miêdzynarodowej oraz mniejszym pañstwem. Ten partyjny od³am zwany jest tak¿e „skrzyd³em Reagana”.
Nie jest przypadkiem, ¿e bezpoœredni kandydat GOP na prezydenta przed Trumpem, Mitt Romney mówi³ w kampanii ju¿ w 2012 roku, ¿e Rosja „bez w¹tpliwoœci jest naszym geopolitycznym wrogiem numer 1”, za co spotka³y go drwiny ze strony Demokratów, którzy przeprowadzali wówczas „reset” z Moskw¹. „Haley apeluje do Partii Republi-
Odk¹d sta³em siê pe³nospektaklowym emerytem, czujê siê tak, jakbym codziennie chodzi³ na wagary. Stale wydaje mi siê, ¿e powinienem jeszcze coœ daæ z siebie – coœ istotnego pisaæ i wyk³adaæ. A przecie¿ ju¿ niczego nie muszê. Mogê oddawaæ siê teraz tylko czystej egzystencji i zaleg³ym lekturom. Moi wierni czytelnicy pytaj¹, kiedy w koñcu wydam „Mieszkañców mojej pamiêci” i „Okna pe³ne nadziei”. Niektórzy uwa¿aj¹, ¿e „Kartki z przemijania” te¿ powinny byæ wydane w formie ksi¹¿ki. I to nie s¹ tylko komplementy, jak wielokrotnie siê przekona³em. Parali¿uj¹ mnie jednak w¹tpliwoœci, czy te moje dokonania zainteresuj¹ szersze grono czytelników. Sensacji bowiem w nich niewiele, historii mi³osnych prawie nie ma, w¹tków kryminalnych zero, erotyki, plotek i anegdot tycio, tycio, deklaracji politycznych i ideologicznych te¿ niezbyt du¿o. A jeœli ju¿, to wolnomyœlicielskie. Oczywiœcie w tym wszystkim, co napisa³em widaæ równie¿ i mnie, ale czy jestem na tyle interesuj¹cym osobnikiem, ¿eby epatowaæ sob¹ czytelników? Niektórzy tak twierdz¹, ale ja sam siebie postrzegam jako kogoœ bardzo zwyk³ego, ¿eby nie powiedzieæ beznadziejnie normalnego i normatywnego. Beznadziejnie! Perwersje poci¹gaj¹ mnie g³ównie w sztuce. Zasadnicz¹ wartoœci¹ mojej wieloletniej publicystyki jest pokazywanie ludzi, którzy z ró¿nych powodów powinni byæ doceniani lub przypominani. I to nie tylko tych s³awnych.
Coraz czêœciej laptop pyta mnie, czy nie jestem robotem. I wtedy uœwiadamiam sobie, ¿e robot niemal do wszystkiego bardzo by mi siê przyda³, bo za spraw¹ sztywnego krêgos³upa robiê siê coraz mniej ruchliwy. Robot, który nie tylko wykonywa³by wszystko, o co proszê, ale tak¿e i to, co w ogóle powinno byæ zrobione. A gdyby jeszcze móg³by byæ moim sekretarzem i wiedzia³, gdzie co mam w biurku i co mogê w internecie to ju¿ by³oby idealnie.
Z mojej gospodarczej szuflady wysypuj¹ siê przydasie. Przydasie, czyli przedmioty, które mog¹ siê przy-
kañskiej, która ju¿ nie istnieje” konkluduje Slattery. Faktycznie, nie istnieje, kiedy najbardziej g³oœna czêœæ polityków partii pod wodz¹ Trumpa grzêŸnie w izolacjonizm, przeciwstawiaj¹c siê pomocy finansowej dla Ukrainy i bredz¹c przy okazji o wielkich mo¿liwoœciach negocjacji z Putinem. Dzisiaj Ukraina, a jutro „nie
daæ. A wœród nich pude³ka z zapa³kami sztormowymi, zapalniczki do papierosów, których nie palê, sznurowad³a, sznurki, wst¹¿ki, kleje, haczyki, zawiasy, gumki, k³ódki, œruby i œrubeczki, korki i koreczki, druty i druciki, itp, itp. W stoj¹cym obok sekretarzyku mam jeszcze papierosy dla goœci, opakowania na wina i prezenty, zapasy po¿ó³k³ych ju¿ kartek i kopert, wizytówki firmowe oraz wizytówki osób, których nie pamiêtam. Powinienem wyrzuciæ co najmniej dwie trzecie tych¿e przydasiów, ale nie mogê siê zdecydowaæ, bo a nu¿ mog¹ siê przydaæ. Nawet w nastêpnym ¿yciu.
Zmar³ profesor Jerzy Jarzêbski, wybitny polonista zwi¹zany z Uniwersytetem Jagielloñskim, wymieniany jednym tchem z najs³ynniejszymi powojennymi znawcami literatury ojczystej, m.in. z Kazimierzem Wyk¹ i Janem B³oñskim. Niezwykle przenikliwie analizowa³ dzie³a literackie, œwietnie interpretuj¹c œwiat myœlowy ich autorów. Jego ksi¹¿ki o Witoldzie Gombrowiczu, Stanis³awie Lemie i Brunonie Schulzu bardzo mi pomog³y w g³êbszym rozumieniu twórczoœci tych pisarzy. Na dzie³a, którymi siê zajmowa³em na ró¿nych etapach swojego ¿ycia patrzy³em przez pryzmat Jego przemyœleñ, opublikowanych w „Powieœci jako kreacji”, „Apetycie na przemianê”, „Prozie dwudziestolecia”, „Grach poetyckich i teatralnych”. Szczególnie bliska jest mi praca „Miasta-rzeczy-przestrzenie”, albowiem wspó³brzmi z moim podejœciem do poznawania miejsc, które z ró¿nych powodów mnie interesuj¹. Mia³em sposobnoœæ rozmawiaæ z Profesorem podczas Jego bytnoœci w Genewie i Lozannie. Mówiliœmy m.in. o nauczaniu literatury w taki sposób, by przez ni¹ wychowywaæ m³odych czytelników i pobudzaæ ich do samodzielnego myœlenia. Zgadza³em siê z Nim w pe³ni, kiedy napisa³ o nas dzisiejszych – „Kultura gotowych >ja<, osobowoœci prefabrykowanych i narzucanych jednostkom przez politykê, ideologiê, system reklamy. >B¹dŸ sob¹, pij pepsi! < – to nieœwiadomie chyba ironiczne has³o jest doskona³ym wyrazem procesu, w którym >ja< zaw³aszczane jest przez wytwórców postaw i towarów”. Namawia³em Profesora na kontynuowanie wyk³adów z historii literatury polskiej na Harvardzie, ale nie uda³o mi siê, bo uczelnia ta nie zapewnia³a Mu odpowiednich warunków ani odpowiedniego honorarium. Jednej z naszych rozmów na ten temat przys³uchiwa³ siê w Lozannie wspomniany profesor B³oñski, który stwierdzi³ kategorycznie, ¿e Jerzy Jarzêbski powinien byæ w Polsce i zast¹piæ go w Krakowie. Ja jednak optowa³em przy Harvardzie, bo chcia³em, ¿eby na tej uczelni literatura nasza by³a wyk³adana na najwy¿szym poziomie i ¿eby dotychczasowy jej wyk³adowca Stanis³aw Barañczak mia³ godnego nastêpcê. Obaj uczeni wypytywali mnie o wystawienia sztuk Gombrowicza i Mro¿ka na scenach amerykañskich.
warto umieraæ za Rzeszów i Lublin?” zakrzykn¹ Trumpo-Tuckerzy?
Œroda W Polsce trwa protest rolników. Przeciw dumpingowemu wrzucaniu produktów rolnych z Ukrainy, ale i przeciw – antyrolniczej i szalonej, zdaniem protestuj¹cych – polityce Unii Europejskiej.
Widzia³em kilka premier, tedy mog³em coœ niecoœ o nich powiedzieæ. Doda³em te¿ kilka uwag o wystawieniach paryskich. Wspólnie orzekliœmy, ¿e ci dwaj twórcy byli w XX wieku najbardziej uniwersalnymi polskimi dramatopisarzami na œwiecie. Ja dorzuci³em jeszcze Witkacego, czym ucieszy³em profesora B³oñskiego, autora wspania³ej monografii o tym „Wariacie z Krupówek”. Podczas naszych spotkañ ujmowa³ mnie wielce opiekuñczy stosunek ucznia do mistrza, czyli profesora Jarzêbskiego do profesora B³oñskiego, leciwego ju¿ wówczas i niezbyt sprawnego po niedawnej œmierci ma³¿onki. Bywa³o, ¿e uczeñ czujnie wspomaga³ pamiêæ mistrza i pomaga³ mu formu³owaæ zdania. Czyni³ to z uœmiechem, cierpliwoœci¹ i w³aœciwym sobie ciep³em. Bywa³o, ¿e mistrz przytomnie dope³nia³ lub korygowa³ to, co powiedzia³ za niego uczeñ. Zdarzy³o siê, ¿e z ho³downiczego rozpêdu poca³owa³em mistrza B³oñskiego w rêkê. Zastydzi³em siê trochê tego wiernopoddañczego gestu, ale uczeñ Jarzêbski uspokoi³ mnie informacj¹, ¿e niemal wszyscy tak czyni¹. Przedtem ho³d taki z³o¿y³em Antoniemu S³onimskiemu i Jerzemu ksiêciu Giedroycowi.
Ca³e ¿ycie wielbi³em i nadal wielbiê m¹drzejszych od siebie. ❍
„Na czwartek zwo³a³em szczyt rolniczy w Centrum Dialog w Warszawie; spotkam siê z liderami wszystkich protestuj¹cych grup – zapowiedzia³ w œrodê premier Donald Tusk. Doda³, ¿e pierwsza transza œrodków z KPO powinna byæ wyp³acona rolnikom w najbli¿szych dniach, mo¿e nawet jutro; to 1,5 mld euro.
Pytany o to, ¿e do protestu rolników 6 marca planuje siê przy³¹czyæ NSZZ „Solidarnoœæ”, premier pozwoli³ sobie na arogancki ton: „Mam wra¿enie, ¿e rolnicza „Solidarnoœæ” by³a aktywna od pocz¹tku w tych protestach, wiêc nie musi do³¹czaæ. Chyba zawsze by³a obecna we wszystkich akcjach protestacyjnych – powiedzia³ szef rz¹du, dodaj¹c: „to nic nowego”. Do tego, odpowiedzialnoœci¹ za szukanie korzystnych rozwi¹zañ dla polskich rolników obarczy³ ich samych. Tusk powiedzia³, ¿e dla niego wa¿ne jest to, aby „partnerzy po stronie prostuj¹cych rozmawiali o konkretnych rozwi¹zaniach, ¿eby zejœæ z tego najwy¿szego pu³apu hase³”. Oskar¿a³ ich tak¿e, ¿e na protestach pojawia³y siê wrogie has³a. „Ostatnio pojawi³y siê has³a o tym, ¿e Polska ma wyjœæ z Unii Europejskiej – na przyk³ad na manifestacji
w Warszawie – albo ¿e ma kompletnie zamkn¹æ granicê z Ukrain¹. Nie po to jestem premierem, ¿eby Polska wysz³a z Unii Europejskiej, albo ¿eby sta³a siê pañstwem blokuj¹cym granicê – mówi³ premier.
W wypowiedzi premiera pad³y te¿ konkrety, zapowiadaj¹ce ochronê polskich rolników: Tusk powiedzia³, ¿e „limity, które zaproponowa³a Bruksela i Kijów, s¹ dla nas nie do zaakceptowania”. „Polska bêdzie proponowa³a w Brukseli i bêdê tutaj oczekiwa³ pe³nej solidarnoœci wszystkich, ¿eby tym okresem referencyjnym nie by³y lata 2022-2023, czyli ju¿ wojna, tylko czas sprzed wojny, ¿eby te limity na produkty rolne z Ukrainy by³y o wiele bardziej restrykcyjne, czyli nie zagra¿a³y polskim producentom w takim stopniu – przekaza³ premier. No to zobaczymy, co z tego wyniknie. Obawiam siê, ¿e nie tak wiele, a rolnicy nie dadz¹ siê zasypaæ „kas¹ z Brukseli”. Jest œwiadomoœæ, ¿e wyœrubowane limity ekologiczne wraz z dumpingiem taniej ¿ywnoœci z Ukrainy – niepodlegaj¹cym restrykcyjnym regulacjom unijnym – mo¿e za³atwiæ polskie rolnictwo na cacy… ❍
W maju 1904 roku przyby³ do Tokio, twórca Narodowej Demokracji, Roman Dmowski. Za zgod¹ w³adz japoñskich odwiedzi³ obóz jeniecki w Matsuyamie na wyspie Sikoku, gdzie przebywa³o 89 jego rodaków. Towarzyszy³ mu Toshitsune Kawakami, dyplomata i radca w japoñskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych, który w 1920 r. zosta³ pierwszym pos³em Japonii w Polsce. Dmowski wspomina³:
„Wed³ug regulaminu wojskowego musia³em byæ przede wszystkim przedstawiony jeñcom, co by³o na pó³zabawn¹, na pó³przykr¹ operacj¹. Oficer objaœni³ t³umaczowi, kim jestem, ten powtórzy³ to samo po rosyjsku jednemu z ¿o³nierzy, któremu wyznaczono rolê „starszego”, ów zaœ równie¿ po rosyjsku wyg³osi³ zawiadomienie uszeregowanym przed nami ¿o³nierzom, sam on, wszak¿e, zdaje mi siê, nic z tego nie rozumia³, nie rozumieli go ¿o³nierze i ja sam nawet nic nie rozumia³em. Ch³opaki odpowiedzieli równie¿ urzêdowo czemœ w rodzaju: „Zdrawia ¿e³ajem…”. Wtedy Zapytawszy oficera czy mogê przejœæ do nieurzêdowej czêœci programu, zdj¹³em kapelusz i przywita³em ich po naszemu: – Niech bêdzie pochwalony!... – Na wieki wieków! Twarze siê od razu rozjaœni³y. Z tego prostego powitania dowiedzieli siê wiêcej ni¿ z d³ugiego urzêdowego wstêpu. Natychmiast prosta linia, w któr¹ byli uszeregowani, znik³a, i z szeregu ¿o³nierzy rosyjskich zrobi³a siê gromada polskich ch³opaków. – Có¿, dobrze wam tu? – zapyta³em. – Dobrze! – us³ysza³em zbiorow¹ odpowiedŸ. Jeden, wszak¿e œmielszy w obejœciu, a w zdaniach widocznie ostro¿niejszy, wysun¹³ siê przed innych uœmiechniêty:
– Jak dot¹d dobrze, proszê pana. – nie wiemy jak dalej bêdzie. – Zawsze polski ch³op pamiêta o przysz³oœci, pomyœla³em sobie. Byli prawie wy³¹cznie jeñcy znad Jalu, wziêci ca³o do niewoli lub ju¿ z ran wyleczeni. Przyblad³e twarze niektórych œwiadczy³y, ¿e œwie¿o ich wypuszczono ze szpitala. Mia³em tedy przed sob¹ przedstawicieli najnowszego pokolenia naszego ludu, nie wyj¹tkowych, nie wybranych, ale przeciêtnych tak, jak ich dobra³y komisje wojskowe. Nawet mniej ni¿ przeciêtnych, bo je¿eli najgorszy materia³ zosta³ odrzucony
jako niezdatny do wojska, to z drugiej strony, lepszy poszed³ do gwardii, a nawet pu³ków armii za³oguj¹cych w Rosyi europejskiej. Ci byli z pu³ków wschodnio-syberyjskich. Z tej sposobnoœci pragn¹³em skorzystaæ, poznaæ ich bli¿ej, wytworzyæ sobie pojêcie o ich stanie umys³owym i moralnym, znaleŸæ s³owem odpowiedŸ na szereg pytañ, maj¹cych dla mnie i niew¹tpliwie dla wielu moich rodaków wielkie znaczenie. W tym celu prosi³em w³adze wojskowe w Tokio, a¿eby mi pozwolono zabawiæ wœród nich d³u¿ej i rozgadaæ
siê swobodniej. Przyrzeczono mi wszystko zrobiæ w granicach obowi¹zuj¹cego regulaminu i przyrzeczenia dotrzymano. Doœwiadczy³em wielkiej uprzejmoœci i uczynnoœci. Zrobiono mi rzecz najwa¿niejsz¹, nie przeszkadzaj¹c mi rozmawiaæ z jeñcami jêzykiem, którego nikt z obecnych [Japoñczyków] nie rozumia³.
Oddzielaj¹c Polaków od Rosjan, w³adze japoñskie nie mog³y siê zajmowaæ badaniem stanu œwiadomoœci narodowej. Po prostu oddzielono katolików. Tym sposobem wœród pierwszych 47, których umieszczono w Unsand¿i – tak siê nazywa owa œwi¹tynia – znalaz³ siê jeden tylko obcy, Niemiec znad Wo³gi. Pozostali sami nasi, w tej liczbie kilku Litwinów.
Nie trac¹c wiele czasu na rozmowê ogóln¹, która niewiele mnie mog³a pouczyæ, zacz¹³em rozmawiaæ z ka¿dym z osobna, wypytuj¹c go o to, jak siê czuje i czego potrzebuje w niewoli, jak mu by³o w wojsku, jakie ma wra¿enia z bitwy itd. Pyta³em te¿ i o inne rzeczy i o to, czy umie czytaæ i pisaæ, w jaki sposób siê uczy³, czy czytywa³ ksi¹¿ki i gazety itd. Z odpowiedzi ich nauczy³em siê du¿o, wiêc cz¹stk¹ z czytelnikami siê podzielê. […] Spoœród tej setki ¿o³nierzy, z którymi rozmawia³em, oko³o 70 umia³o czytaæ a oko³o 50 tak¿e i pisaæ. Nie by³o, wszak¿e nawet 20 takich, którzy by tê umiejêtnoœæ zdobyli w szkole. Uczyli siê w domu. […] U wszystkich, nawet u tych, co czytaæ nie umieli, widzia³em silne poczucie polskie, czêsto nieuœwiadomione, nie nazwane po imieniu, ale niemniej przeto œwiadcz¹ce, i¿ s¹ czynniki g³êbsze od wszelkiej propagandy, sprawiaj¹ce, ¿e ch³op w Królestwie z ogromn¹ szybkoœci¹ staje siê dzisiaj mocnym Polakiem. [...] W tych prostych, szczerych duszach tkwi¹ takie wy-
sokie zadatki, widzi siê w nich taki cenny materia³ na ludzi cywilizowanych, na dzielnych, rozumnych obywateli, wreszcie na pierwszorzêdnych ¿o³nierzy!”.
Dmowski swoje wra¿enia z wizyty w obozie Matsuyama opisa³ po powrocie z Japonii na ³amach lwowskiego „S³owa Polskiego”, które póŸniej przedrukowa³ wydawany w Gliwicach „G³os Œl¹ski”.
Polacy przebywaj¹cy w japoñskiej niewoli byli bardzo religijni, chcieli siê spowiadaæ i przystêpowaæ do komunii œwiêtej. Niestety, w Japonii brakowa³o katolickich ksiê¿y, a tym bardziej polskich duchownych. W tej sytuacji Japoñczycy poprosili m. in. francuskiego misjonarza ks. Maxime’a Puissant’a pracuj¹cego na misji w Osace, aby odwiedza³ pobliski obóz dla jeñców rosyjskich na nadbrze¿u Hamadera w mieœcie Sakai, gdzie pod namiotami koczowa³o ponad 22 tys. osób (najwiêcej spoœród wszystkich istniej¹cych obozów) i pe³ni³ pos³ugê kap³añsk¹ dla Polaków. Poniewa¿ nie zna³ jêzyka polskiego, przygotowano mu specjaln¹ tabliczkê, na której po polsku wypisane zosta³y pytania do osoby przystêpuj¹cej do spowiedzi. Polacy wskazywali palcem, z którego przykazania chc¹ wyznaæ grzechy.
Duchownemu towarzyszy³ jako ministrant ma³y japoñski ch³opiec Paul Manji Jim, który bêd¹c urzeczony wiar¹ Polaków, po ich wyjeŸdzie z Japonii przez wiele lat przechowywa³ jak relikwiê drewnian¹ tabliczkê u¿ywan¹ przez ks. Maxime’a Puissant’a (zmar³ 18 maja 1932 w Sakai, pochowany na katolickim cmentarzu w Osace). W³aœnie tê tabliczkê 96letni Paul Manji Jim podarowa³ Ojcu Œwiêtemu Janowi Paw³owi II w Nagasaki 25 lutego 1981 roku.
Informacja o polskich jeñcach w Japonii dotar³a te¿ na Wyspy Brytyjskie. Londyñski „Daily Mail od swojego sprawozdawcy z Tokio otrzyma³ nastêpuj¹cy telegram, który przedrukowa³a 24 lipca 1904 roku „Gazeta Lwowska” /zachowano oryginaln¹ pisowniê/: „Powróci³em w³aœnie z Metsujama, gdzie odwiedzi³em jeñców i rannych rosyjskich, na co otrzyma³em specyalne zezwolenie generalnego sekretarza ministerstwa wojny, gen. Ishimoto. Jeñcy w liczbie przesz³o 1 500 s¹ rozmieszczeni w 5 œwi¹tyniach buddyjskich, w ró¿nych stronach miasta. Zwiedzi³em wszystkie. Jeñcy okazuj¹ wielk¹ uleg³oœæ swym zwyciêzcom. ¯o³nierze rosyjscy s¹ przewa¿nie s³usznego wzrostu, ³agodni. Milcz¹cy. Oficerowie i stra¿ japoñska zachowuj¹ siê wobec jeñców bardzo uprzejmie. Kilku oficerów i kadetów japoñskich mówi biegle po rosyjsku. Japoñczycy dali jeñcom nowe mundury letnie; ¿ywnoœæ otrzymuj¹ przyrz¹dzon¹ na sposób rosyjski. Jeñcy dostaj¹ porcyje trzy razy wiêksze ani¿eli ¿o³nierze tutejsi. Rosjanie s¹ bardzo zadowoleni z wiktu i obchodzenia siê z nimi.
Ustanowiono osobny urz¹d, który siê zajmuje przesy³aniem za granicê wiadomoœci o jeñcach i ich listów; poœredniczy w tem legacya francyska z ministrem Harmandem na czele. Jeñcy nale¿¹ do 7 narodowoœci i 5 wyznañ. S¹ tu: Rosjanie, Polacy (w wielkiej liczbie), Niemcy, Tatarzy, ¯ydzi, Gregoryanie i Ormianie.
Polakom (nie tylko oficerom, ale i ¿o³nierzom) okazuj¹ Japoñczycy na ka¿dym kroku wielk¹ sympatyê i uszanowanie. Miêdzy jeñcami jest 20 do 30 procent Polaków. Jeñcy polscy s¹ trzymani z dala od Rosjan i zgromadzeni w osobnej œwi¹tyni. Polaków poznaj¹ Japoñczycy przede wszystkim po sposobie ¿egnania siê. Jeñcy polscy s¹ bardzo zadowoleni z „niewoli” japoñskiej. Panie przynosz¹ im codziennie mnóstwo kwiatów. Polacy okazuj¹ wielk¹ wdziêcznoœæ w³adzom wojskowym za umieszczenie wszystkich pospo³em.
Rozmawia³em z oficerami rosyjskimi. Przyznaj¹ oni otwarcie, ¿e Rosji brak dobrych dowódców; genera³owie trac¹ g³owê i pope³niaj¹ bezustannie wielkie b³êdy,
tem fatalniejsze, o ile nie znaj¹ kraju. Wielu jeñców wierzy w zwyciêstwo Rosji; jest jednak sporo i takich, którzy tej wiary nie podzielaj¹.
Zwiedzi³em te¿ szpital z rannymi rosyjskimi; jest ich tam 400. Porz¹dek, czystoœæ wzorowa. Polacy maj¹ nad ³ó¿kami katolickie obrazki. Chorych dogl¹daj¹ nale¿¹ce do arystokracyi damy „Czerwonego Krzy¿a”. W owym czasie Japonia przechodzi³a wielk¹ transformacjê, kraj siê modernizowa³ i przyswaja³ do swoich potrzeb zachodni¹ kulturê i zwyczaje. Japonia w 1899 r. przyjê³a tzw. konwencjê hask¹ o traktowaniu jeñców wojennych i skrupulatnie przestrzega³a tych postanowieñ, chc¹c pokazaæ œwiatu, ¿e jest pañstwem nowoczesnym i w pe³ni cywilizowanym. Najbardziej zyskali na tym jeñcy z rosyjskiej armii, a wœród nich i Polacy, którzy w latach 1904-1905 znaleŸli siê w japoñskiej niewoli. Znawca tego tematu Marek Bêbenek pisz¹c o japoñskich obozach dla tych¿e jeñców stwierdza:
„W Japonii by³y to miejsca pobytu jeñców, ¿o³nierzy i marynarzy rosyjskich, którzy zachowywali wielk¹ swobodê w poruszaniu siê i spêdzaniu czasu wolnego. Nie byli wykorzystywani tudzie¿ zmu-
szani do pracy niewolniczej, ani te¿ w jakikolwiek sposób przeœladowani. Zapewniono im opiekê medyczn¹, pozwalano czytaæ prasê, a kadrze oficerskiej odbywaæ wycieczki po mieœcie i okolicy w asyœcie t³umacza. Ponadto mieli mo¿liwoœæ dokonywania zakupów w kantynach i miejscowych sklepach zgodnie z obowi¹zuj¹cym ogólnie cennikiem. Wolno im by³o nawet kupowaæ i spo¿ywaæ alkohol. Jeñcom pozwolono pisaæ listy do bliskich i odbieraæ od nich przesy³ki. Oczywiœcie podlega³y one cenzurze pod wzglêdem ograniczania dostêpu do informacji wojskowych i dotycz¹cych prowadzonych dzia³añ wojennych. By³o to naturalne i oczywiste w warunkach wojennych. Wielu spoœród jeñców przebywaj¹cych w niewoli podkreœla³o w korespondencji wysy³anej do krewnych, ¿e Japoñczycy zapewnili im tak¹ swobodê i zachowali tyle przywilejów, o których mogli tylko pomarzyæ, ¿yj¹c na ziemiach okupowanych przez rosyjskiego zaborcê”.
Na potwierdzenie tej opinii Marek Bêbenek przytacza m. in. list Jana Kluczewskiego, który pisa³ 22 wrzeœnia 1904 r. do rodziców mieszkaj¹cych w okolicy Olkusza w guberni kieleckiej:
„Donoszê Wam, ¿e jestem w niewoli w Japonji. Dziêki Bogu Najwy¿szemu, jest mi bardzo dobrze. W mieœcie Himed¿y jest nas przesz³o 800 chrzeœcijan i ¿ydów. Samych Polaków jest nas 90. Jesteœmy wszyscy razem. Ludzie ka¿dej wiary s¹ oddzieleni od innej wiary, a ludzie ka¿dego jêzyka s¹ te¿ razem oddzieleni. Zajmujemy dwie kamienice o dwóch piêtrach. We wszystkich izbach pe³no. Wydali nam Japoñczycy odzie¿ – gacie, spodnie, daj¹ nam jeœæ dobrze; chleb bia³y trzy razy na dzieñ, herbaty ile kto chce, barszcz z miêsa dwa razy na dzieñ. S³owem, jest mi tu dobrze”.
Po zakoñczeniu wojny, upokorzona Rosja porozumia³a siê z Japoñczykami w kwestii powrotu do Rosji jeñców z armii rosyjskiej przetrzymywanych w obozach w Japonii. Jeñców tych sukcesywnie przemieszczano to trzech nadmorskich miast: Nagasaki, Kobe i Jokohamy, sk¹d rosyjskimi statkami byli przewo¿eni do
W³adywostoku. Nastêpnie kolej¹ transsyberyjsk¹ wracali do Europy. W owym czasie podró¿ kolej¹ z W³adywostoku do Warszawy trwa³a oko³o trzech tygodni. W rzeczywistoœci powroty trwa³y znacznie d³u¿ej. W przypadku polskiego jeñca Rocha Dzieciaszaka, pochodz¹cego z D¹browy Górniczej, by³y to dwa lata! W japoñskim mieœcie Matsuyama do dziœ znajduje siê najwiêkszy i najlepiej zachowany cmentarz 98 ¿o³nierzy rosyjskich z czasów tej wojny 1904-1905, na którym spoczywaj¹ równie¿ Polacy, np. Pawe³ Korkowicz, urodzony w powiecie janowskim, guberni lubelskiej, szeregowy 16 kompanii 53 wo³yñskiego pu³ku piechoty. Zmar³ 19 kwietnia 1905 r. Grób nr 59. Cmentarzem opiekuj¹ siê spo³ecznie uczniowie pobliskiego gimnazjum i studenci miejscowego uniwersytetu.
Ps. Autor dziêkuje siostrze Julii (z domu Marta Knurek) ze zgromadzenia sióstr Sercanek, pracuj¹cej jako archiwistka w Oœrodku Dokumentacji i Studium Pontyfikatu Jana Paw³a II w Rzymie, za wykonanie i udostêpnienie dobrej jakoœci fotografii drewnianej tabliczki z rachunkiem sumienia z lat 1904-1905, ofiarowanej Ojcu Œwiêtemu w Nagasaki w 1981 r.
Ÿród³a:
Marek Bêbenek, rozprawa doktorska pt. Udzia³ Polaków w wojnie rosyjsko-japoñskiej 1904-1905 r. i ich pobyt w obozach internowania w Japonii w œwietle prasy polskiej, Zielona Góra 2020. Michihiro Yasui, Ex oriente lux: Roman Dmowski w Japonii, [w:] Nowa Polityka Wschodnia, Toruñ 2014, nr 1 (6). „G³os Œl¹ski. Codzienna gazeta polska dla ludu polsko-katolickiego”, Nr 207, Gliwice 9 wrzeœnia 1904. Jeñcy polscy w Japonii, [w:] „Gazeta Lwowska”, Lwów, 24 lipca 1904. Ewa Pa³asz-Rutkowska, In search of Polish traces in Japan in the 21st Century; University of Warsaw, [w:] Silva Iaponicarum. Fasc. 23/26 (2010).
Biogram ksiêdza Maxime’a Puissant’a za: https://irfa. paris/en/missionnaire/2414puissant-maxime/ [dostêp: 7 lutego 2024].
Redakcja: Jolanta Szczepkowska
Teofil Lachowicz
Adres redakcji: P.A.V.A. of America, District 2 , 17 Irving Place, New York, NY 10003
e-mail: pava.swap@gmail.com
tel. 212-473-0580, www.pava-swap.org
Na cmentarzu ¿o³nierzy rosyjskich w Matsuyama znajduj¹ siê równie¿ groby Polaków. Fot. Google. Grób polskiego ¿o³nierza Paw³a Korkowicza na cmentarzu w Matsuyama. Fot. Google ks. Maxime Puissant. Fot. IRFAW minion¹ sobotê, w Centrum Polsko S³owiañskim na Greenpoincie odby³ siê kolejny wieczór z muzyk¹ i sztuk¹. Tym razem swoje obrazy – w wiêkszoœci du¿ych formatów – prezentowa³a znana w polonijnym œrodowisku malarka Ewa Zeller.
Dotychczas wydawa³o siê, ¿e zainteresowania Artystki skupiaj¹ siê wokó³ kwiatów, by³y wrêcz jej znakiem firmowym. Na obrazach Ewy królowa³y nasturcje, lilie, s³oneczniki i irysy, uk³adaj¹c siê w wysmakowany, bezpieczny, secesyjny zielnik, który podoba siê zawsze i wszystkim. Owszem, na omawianej wystawie by³y i one, mo¿e nawet w wiêkszoœci – jak zawsze przyci¹ga³y oko, wabi³y subtelnoœci¹ kszta³tów i intensywnoœci¹ kolorów.
Mnie jednak zaintrygowa³y portrety – zdaniem wielu krytyków wy¿sza szko³a malarskiej jazdy. Na wystawie Ewy by³o ich kilka, œwiadcz¹cych o doskonal¹cym siê warsztacie i umiejêtnoœciach siêgniêcia w g³¹b modela. Czu³o siê nastrój chwili i psychologiczn¹ g³êbiê postaci.
Ciekawy jest obraz „anielski” – ogl¹dany ju¿ na kurierowej Sztuce pod choinkê – pokazuj¹cy relacje rodzinne, z twarzami artystki i jej mê¿a – obraz z kluczem.
Jeœli dotychczas Ewie brakowa³o pewnoœci siebie i malarskiej odwagi, to wydaje siê, ¿e je odnalaz³a i... jeszcze nie raz jej malarstwo nas zadziwi.
Œpiewaj¹cy i graj¹cy na keyboardzie
Janusz Smulski, kabareciarz z New Jersey mia³ wœród zebranych wielu swoich zwolenników, którzy znali go z wczeœniejszych wystêpów. Moim zdaniem sprawdzi³by siê lepiej w mniejszym, bardziej kameralnym i nastrojowym wnêtrzu. Z przyjemnoœci¹ i z kronikarskiego obowi¹zku odnotujê, ¿e spotkanie prowadzi³ Jakub Polaczyk, dyrektor klubu seniora Jana Pawla II na Manhattanie. Obecni byli równie¿ cz³onkowie Rady Dyrektorów CPS w osobach Zbigniewa Solarza z ¿on¹ i Izabelli Kobus Salkin, a tak¿e dyrektor finansowy Centrum Igor Wieczorkowski. Z artystycznej braci zauwa¿y³am: dawno niewidzian¹ Ismenê Halkiewicz, Janusza Skowrona, Janusza Obsta. Ryszarda Semko i Krzysztofa Medynê. Jeœli kogoœ przegapi³am z góry przepraszam.
Goœci by³o wielu, a impreza artystycznie i towarzysko bardzo udana.
ZDJÊCIA: ZOSIA ZELESKA-BOBROWSKI
➪
dla osób pracuj¹cych powy¿ej 20 godzin tygodniowo – ubezpieczenia zdrowotne, wakacyjne i dni chorobowe oraz plan emerytalny
➪ Gwarantujemy darmowe szkolenie w celu uzyskania certyfikatu (Home Health Aid) i dogodne godziny pracy o ró¿nych porach
Zainteresowane osoby musz¹ mieæ pobyt sta³y.
Proszê dzwoniæ 718-389-7060 ext. 121
5102 21st Street, Long Island City, NY 11101 (za mostem Pulaski Bridge)
(sic!) za d³ugo siê nie trzymajmy – t³umaczy, przedstawiaj¹c swoje kompozycje:
Do ósmego stycznia
by³em zapalonym cyklist¹ i jeœli chodzi o sport w tym roku, to ju¿ w³aœciwie wszystko.
W lutym nikt ju¿ nie pamiêta o noworocznych postanowieniach. Wracaj¹ stare nawyki zanim nowe zd¹¿¹ okrzepn¹æ. Szybko okazuje siê, ¿e picie na czczo soku z jarmu¿u, regularne æwiczenia i pilnowanie higieny snu – nie przynosz¹ natychmiastowych i spektakularnych efektów. I wtedy ³atwo siê zniechêciæ. Wywiesiæ bia³¹ flagê. Spuœciæ z tonu. Wraz z pierwszym podmuchem wiosny wraca na moment zapa³ i nadzieja, ¿e mo¿e uda siê zrzuciæ kilka kilogramów nim nadejdzie sezon pla¿owy, pozbyæ siê opuchlizny na twarzy i drugiego podbródka, usun¹æ pelikany (fa³dy skóry nonszalancko zwisaj¹ce na ramionach) oraz wyrzeŸbiæ ³ydkê, ale zaraz nadchodz¹ œwiêta, mazurki, serniczki, jaja z majonezem i ochota na kator¿nicz¹ dietê i morderczy trening mija bezpowrotnie. A potem jest ju¿ za póŸno.
Marcin Orliñski z „Przekroju” proponuje „noworoiki” – gatunek usprawiedliwiaj¹cy nasze s³aboœci. Wersy raczej cztery. Rytm silny jak nasza wola w styczniu. Rym, powiedzmy: abcb. Ale tych ustaleñ
Po Nowym Roku uczy³em siê graæ na skrzypcach –trwa³o to mniej wiêcej do czternastego stycznia.
Do dziesi¹tego stycznia by³em na œcis³ej diecie, a potem trafi³em na pizzê w promocji. I sami wiecie.
Podejmujê wyzwanie i piszê w³asne czterowierszowe pomniki pora¿ki na odcinku obróbka skrawaniem, z nadziej¹, ¿e przy wysi³ku intelektualnym te¿ mo¿na spaliæ kilka kalorii.
W styczniu jeszcze chcia³am zrzuciæ trochê sad³a ale z T³ustym Czwartkiem silna wola pad³a.
Do po³owy stycznia wygina³am cia³o teraz æwiczê bezruch i ci¹gle mi ma³o.
Od Nowego Roku by³am na redukcji waga ani drgnê³a dosz³o do obstrukcji.
*
W sobotê jedziemy odwiedziæ ró¿e w Planting Fields Arboretum. To jedno z moich ulubionych miejsc na Long Island. Piêkne o ka¿dej porze roku. Szczególnie wiosn¹, gdy kwitn¹ azalie. Ale doceniam te¿ surow¹ ods³onê zimowego parku. Kiedy jest ca³kiem pusto. A po d³ugim spacerze mo¿na odpocz¹æ w cieplarnianych warunkach, wdychaj¹c zapach kwiatów i torfu w ogrodzie ró¿anym, podziwiaj¹c sukulenty w sekcji: preria i owoce kakaowca w tropikach. Ale najbardziej wzrusza mnie œwiat³o wpadaj¹ce przez pobielone szyby palmiarni. Jest w nim jakieœ odleg³e wspomnienie. Têsknota za ¿yciem, które siê nie wydarzy³o. Wieczorami ogl¹dam europejskie kino. All of Us Strangers (re¿. Andrew Haigh) to opowieœæ o wyobcowaniu, têsknocie i lecz¹cej sile mi³oœci, inspirowana powieœci¹ japoñskiego pisarza Taichi Yamady. Andrew Scott, którego kocham od czasu „Fleabag”, nawet gdy siê uœmiecha pozostaje najsmutniejszym z ludzi, najdotkli-
Weronika Kwiatkowskawiej zranionym i w tym zranieniu samotnym, osobnym. Trauma, któr¹ prze¿y³ w wieku 12 lat, wraca po latach. Nieodbyte rozmowy z rodzicami przypominaj¹ sesjê psychoanalityczn¹, po której przez kilka tygodni nie mo¿na dojœæ do siebie. P³aka³am przez wiêksz¹ czêœæ filmu. A na koñcu pêk³o mi serce.
Drugim tytu³em, którego nie wolno przegapiæ, jest The Zone of Interest (re¿. Jonathan Glazer) najwa¿niejszy film tegorocznego festiwalu w Cannes. Opowieœæ o Zag³adzie, która wydarza siê – dos³ownie – za p³otem. I, jak siê wydaje, nie wp³ywa na ¿ycie komendanta Auschwitz i jego rodziny. Trwa gor¹ce lato. W ogrodzie kwitn¹ kwiaty i dojrzewaj¹ owoce. Dzieci wybieraj¹ siê z ojcem nad rzekê. P³ywaj¹ kajakiem. £owi¹ ryby. Opalaj¹ siê na brzegu. I tylko czasem coœ zak³óca ten bukoliczny obrazek. Komendant znajduje ludzk¹ szczêkê w strumieniu, dzieci pod ko³dr¹ bawi¹ siê z³otymi zêbami, a nocami s³ychaæ straszliwe krzyki i ³unê ognia unosz¹c¹ siê nad obozem. Banalnoœæ z³a, o której pisa³a Hannah Arendt, jest pokazana niemal¿e bez kostiumu. I bez patyny, która w przypadku filmów opowiadaj¹cych o Shoah dystansuje widza, sprawia, ¿e ³atwiej uwierzyæ, ¿e takie rzeczy dzisiaj nie mog³yby siê zdarzyæ. ¯e to przesz³oœæ, historia. ¯e to wszystko za nami. Czy na pewno? Wra¿enie potêguj¹ zdjêcia £ukasza ¯ala i œcie¿ka dŸwiêkowa, za któr¹ odpowiada Mica Levi. Z seansu wychodzi siê z dziur¹ w g³owie. ❍
Zapraszamy na stronê Autorki: www.stanywewnetrzne.com
Nareszcie jestem w prawdziwej, egzotycznej Azji Po³udniowo-Wschodniej, a nie w jakiejœ by³ej kolonii hiszpañskiej, znanej z seksturystyki i postkolonialnego, md³ego jedzenia. Wreszcie rozpoznajê intensywne aromaty, soczyste kolory, szum nieustannej aktywnoœci, pracy i handlu. Jestem w nocy w wet market, najwiêkszym i najtañszym targowisku w Angeles City. Przyjació³ka o imieniu, powiedzmy, Jenny, pyta mnie, czy mia³bym ochotê zobaczyæ ten targ, ale musia³bym rano wstaæ, gdzieœ o trzeciej. Market jest bowiem czynny tylko w nocy, bodaj¿e od pó³nocy do ósmej rano. Przystajê na to z ochot¹. Nawet nie k³adê siê spaæ. O trzeciej spotykam siê przed hotelem z Jenny i znanym nam ju¿ kolesiem, 30-letnim Lance (Lanz?), który u Jenny pomieszkuje, a ona teraz za³o¿y³a z nim dwuosobowy biznes cateringowy. Przyjechali pod hotel tanim (25c) autobusikiem jeepney Od hotelu jedziemy ju¿ motocyklem z przyczepk¹. Do wet market jest daleko, p³acê wiêc trzy dolary za przejazd. Jenny najpierw prowadzi mnie na boczne ulice, ju¿ poza terenem targu, gdy¿ tam bêdzie jeszcze taniej, a ona liczy ka¿de peso. Kupuje ciep³e jeszcze, pieczone na blasze
na naszych oczach, placki ry¿owe. Du¿o kupuje, w hurcie, kilka paczek. Przechodzimy na targ w³aœciwy. Jest on relatywnie nowy – stary wyburzono i powstaje tam teraz szpital. Na tym nowym zbudowano chroni¹ce przez s³oñcem i deszczem wiaty nad g³ównymi alejkami. Ruch jest tu du¿y. Kupuj¹ w³aœciciele restauracji, hurtownicy, sklepikarze – ale te¿ osoby prywatne, które musz¹ oszczêdzaæ na ka¿dej g³ówce kapusty.
W³aœnie kapusty kupujemy du¿o, równie¿ marchwi i innych, nieznanych mi warzyw i przypraw. Bêdzie to farsz do spring rolls, zwanych tu lumpia, a w Polsce sajgonkami, choæ zak¹ska pochodzi z Chin.
Warzywa i owoce s¹ jak je Pan Bóg stworzy³: dorodne, aromatyczne, niekszta³tne, z defektami, zabrudzone ziemi¹. Ludzie o typowej aparycji i zachowaniu sprzedawców w warzywniaku: zaniedbani, niedospani, zmêczeni prac¹, szorstcy w obejœciu. Ale nie niegrzeczni: doceniaj¹ du¿e zakupy, który robi Jenny. Nie ma tu targowania siê, ale ceny s¹ niskie: sa³ata – nie wiedzieæ czemu droga na Filipinach – kosztuje na bazarze trzy razy mniej ni¿ w supermarkecie.
Op³aca siê wiêc nam wydaæ szeœæ dolarów w obie strony na motocyklow¹ taksówkê i za³adowaæ j¹ warzywami i bananami, a tak¿e kupionymi na wyspecjalizowanym straganie plastikowymi kubeczkami, sztuæcami i talerzami.
Po godzinie zakupów (na targu jest wiele innych stoisk: z miêsem, rybami, przyprawami; s¹ te¿ kioski, gdzie mo¿na coœ zjeœæ) wsiadamy w trike’a, czyli trójko³owca. Jenny ko³o mnie w przyczepie,
Lanz za kierowc¹. Przyczepka ma baga¿nik, który za³adowujemy zakupami.
Dalszy ci¹g trochê ju¿ opisa³em przed tygodniem. Matka czeka w kuchni. Razem z córk¹ przystêpuj¹ do pracy. Jenny myje warzywa, skrobie i kraje w drobne paski marchew i kapustê; wszystko no¿ykiem, rêcznie, na stole, szybko i sprawnie. Od dziecka by³a nauczona pomagaæ w domu.
To jest ten moment, kiedy ja, nieprzydatny w kuchni, idê spaæ do sypialni Jenny. Gdy wstajê o siódmej rano, praca jest zakoñczona. Rolki s¹ wype³nione farszem, podobnie, wype³nione s³odkim bananem torones.I te i te bêd¹ usma¿one na patelni, na oleju kokosowym.
Lanz budzi siê, ³aduje po 60 sztuk zak¹sek i jedzie na ruchliw¹ ulicê Walking Street. G³ównie bêdzie sprzedawa³ barowym dziewczynom, które mo¿e i nauczy³y siê nazw drogich marek butów i perfum, ale jadaj¹ tak samo jak u siebie na wsi w domu.
Spring rolls i torones s¹ smaczne, domowej roboty, jeszcze ciep³e. Wiem, bo jad³em je na œniadanie. Wszystkie zostaj¹ sprzedane ze stoiska/motoru Lanza – po 30 centów za sztukê.
Gdy Lanz sprzedaje, Jenny spêdza kolejne dwie godziny gruntownie myj¹c naczynia i kuchniê.
Dwuosobowa korporacja Jenny/Lanz zainwestowa³a w nowy biznes kupuj¹c u¿ywan¹, spor¹ lodówkê. (Do tej pory w mieszkaniu Jenny i jej matki lodówki nie by³o.) Dziel¹ siê na pó³ tym sporym wydatkiem ($300). Nastêpnie kupuj¹ pó³produkty, p³ac¹ za taksówki – i przyjmijmy, ¿e ich praca w kuchni i przy sprzeda¿y jest za darmo.
Po kilku dniach biznesu ju¿ nie ma. Lanz, ten leniwy, 30-letni byk, którego Jenny goœci³a na pod³odze i karmi³a, oznajmia, ¿e zamyka firmê. Faktycznie, zyski – jeœli w ogóle jakieœ – by³y minimalne i chyba niewarte w³o¿onej pracy i nieprzespanych nocy. A amortyzacja lodówki? A op³ata za wk³ad pracy matki?
Przy tak ma³ych biznesach, niskim kapitale i ubóstwie klientów, wiele sklepików i straganów ledwo siê utrzymuje, nawet jeœli operuj¹ tylko gotówk¹ i nie p³ac¹ podatków czy za – nieistniej¹ce tu – miejskie pozwolenia. Czêsto wiêcej sensu ma nie robiæ nic, czy raczej tylko tyle, by utrzymaæ siê na powierzchni, mieæ jedzenie i dach nad g³ow¹.
Lanz wywêdrowa³ z mieszkania, teraz sprz¹ta, szykowan¹ do otwarcia, restauracjê kuzynki. Znalaz³ tam te¿ tymczasowe zajêcie dla Jenny i jej brata. Po tygodniu Jenny rezygnuje: czyszczenie z drabiny sufitów i wentylatorów to dla kobiety za ciê¿ka praca. Zrezygnowa³ tak¿e jej brat.
Jenny zosta³a z lodówk¹, któr¹ powinna teraz – ze strat¹, ale zawsze – sprzedaæ. Niezadowolona z tego jest jednak matka – przyzwyczai³a siê do myœli, ¿e ma lodówkê w kuchni. Z³y jest na ni¹ 20letni brat, bo nie ma znowu zajêcia.
I tak to zacz¹³em od zmys³owego, reporterskiego opisu egzotycznego, azjatyckiego nocnego bazaru z jego feeri¹ barw i bukietem aromatów, a skoñczy³em na wizycie u dysfunkcyjnej, biednej filipiñskiej rodziny. Jak ona mieszka i ¿yje – opowiem za tydzieñ. ❍
➭ 1
Tymczasem zdrowie ¿ony Andrzeja Zauchy – El¿biety – znacznie siê pogorszy³o. Wykryto u niej têtniaka w mózgu i nieoczekiwanie dla wszystkich zmar³a w 1989 roku. Dla piosenkarza by³o to prawdziwy cios. Nie chcia³ dalej ¿yæ, a jego przyjaciele dostrzegli wówczas jak bardzo by³ uzale¿niony od swojej zmar³ej ¿ony. Nosi³ siê nawet z zamiarem porzucenia kariery muzycznej. Okaza³o siê tak¿e, ¿e sam nie by³ okazem zdrowia. Mia³ zaledwie 40 lat, ale mocno zu¿yte nerki i mia¿d¿ycê. Przyjaciele uznali, ¿e najlepszym lekarstwem na jego depresje bêdzie praca i przekonali go aby zgodzi³ siê zagraæ g³ówn¹ rolê w najnowszym musicalu Wies³awa Dymnego pt. „Pan Twardowski”. Zaucha siê zgodzi³, a „Pan Twardowski” okaza³ siê wielkim sukcesem. Na ka¿dym z wystêpów by³a pe³na sala i wspania³a atmosfera. Wszyscy wiedzieli jednak, ¿e Zaucha nie mo¿e byæ sam, a przygodne romanse z wielbicielkami jeszcze bardziej pog³êbiaj¹ jego depresjê. W koñcu jego wybór pad³ na m³odsz¹ o 16 lat aktorkê z Nowego S¹cza, Zuzannê Leœniak, która zaprzyjaŸni³a siê z córk¹ artysty, co mia³o dla niego ogromne znaczenie.
Sukces „Pana Twardowskiego” podbudowa³ Zauchê psychicznie. Zacz¹³ robiæ plany na przysz³oœæ, a tak¿e dostrzegaæ w Zuzannie kogoœ wiêcej ni¿ tylko kole¿ankê z pracy. Jednak oprócz du¿ej ró¿nicy wieku istnia³ tak¿e inny, znacznie bardziej powa¿ny problem. Zuzanna by³a mê¿atk¹, a jej m¹¿ by³ cz³owiekiem ogromnie zazdrosnym.
Mê¿em Zuzanny Leœniak by³ francuski re¿yser teatralny Yves Goulais. By³ zafascynowany polskim teatrem i zosta³ sta¿yst¹ w Pañstwowej Wy¿szej Szkole Teatralnej w Krakowie. To w³aœnie wtedy pozna³ Zuzannê Leœniak i po kilku miesi¹cach znajomoœci postanowili siê pobraæ. Yves do swojego nazwiska do³¹czy³ nazwisko ¿ony co by³o jego deklaracj¹, ¿e chce zwi¹zaæ swoje losy z Polsk¹. Intensywnie uczy³ siê polskiego wiedz¹c, ¿e bez znajomosci jêzyka nie ma szans na pracê w Polsce. Polskiego uczy³a siê tak¿e jego matka uznaj¹c, ¿e to jedyny sposób aby moc rozmawiaæ z przysz³ymi wnukami. Wszyscy widzieli w nich idealny zwi¹zek, ale z czasem coœ zaczê³o siê miedzy
nimi psuæ. Zuzanna by³a rozczarowana tym, ¿e Yves nie odnosi sukcesów zawodowych i zaczê³a uwa¿aæ go za nieudacznika. Pracowa³ co prawda w Teatrze Starym, ale jako asystent re¿ysera nie mia³ tam nawet pe³nego etatu. Panowa³a opinia, ¿e jest przemi³ym cz³owiekiem, ale kompletnie bez talentu. Za to by³ zamroczony mi³oœci¹ do Zuzanny. Tymczasem ona potrzebowa³a idola i mentora i kogoœ takiego znalaz³a w osobie Andrzeja Zauchy i wkrótce zostali kochankami.
Ca³a sytuacja eksplodowa³a bez ostrze¿enia. Yves wróci³ w³aœnie z Rzymu, wszed³ do w³asnego mieszkania i zasta³ w nim Andrzeja Zauchê. W otwartych drzwiach sypialni zobaczy³ siedz¹c¹ na ³ó¿ku Zuzannê. W porywie gniewu uderzy³ Zauchê dwa razy w twarz, ale artysta szybkim krokiem wyszed³ z mieszkania. Najbardziej zdumiewaj¹ce by³o to, ¿e Zuzanna wiedzia³a kiedy jej m¹¿ pojawi siê w Krakowie i celowo doprowadzi³a do jego konfrontacji z Zauch¹! Yves rozmawia³ o tym z Zuzann¹ dzieñ wczeœniej. Nie móg³ zrozumieæ dlaczego jego ¿ona doprowadzi³a do takiej sytuacji. Domyœli³ siê jednak, ¿e jej romans trwa³ ju¿ od jakiegoœ czasu. Za wszelk¹ cenê chcia³ siê rozmówiæ z Zauch¹, ale ten ze wzglêdu na zobowi¹zania estradowe nie mia³ na to czasu. Tymczasem dla Yvesa to, co zasta³ w swoim mieszkaniu by³o silniejsze od niego samego i nie potrafi³ wyrzuciæ z pamiêci ani tego co zobaczy³, ani wybaczyæ ¿onie.
Do Zauchy wreszcie zaczê³a docieraæ powaga sytuacji i zaproponowa³ Zuzannie zawieszenie znajomosci, ale siê na to nie zgodzi³a mówi¹c, ¿e nie mo¿e ¿yæ bez piosenkarza. Jednoczeœnie nie potrafi³a rozstaæ siê z mê¿em. Robi³a tak¿e wszystko aby nie dopuœciæ do spotkania Yvesa z Andrzejem. Mê¿owi powiedzia³a nawet, ¿e spodziewa siê z nim dziecka, co nie by³o prawd¹. Powiedzia³a mu tak¿e, ¿e zerwa³a z piosenkarzem, co tak¿e by³o k³amstwem. Dla Yvesa wizja zdradzaj¹cej go ¿ony stanowi³a katusze z czym coraz trudniej dawa³ sobie radê. Wreszcie postanowi³ co zrobi dalej.
Wyjecha³ do Francji, po¿egna³ siê z rodzin¹ i zakupi³ broñ, któr¹ przemyci³ do
Polski. Pokaza³ karabin Zuzannie, ale ona nikogo o tym nie poinformowa³a. Na procesie s¹dowym Yves zeznawa³, ¿e zapewne nie dosz³oby do zabójstwa, gdyby Zaucha siê z nim spotka³ i porozmawia³, ale artysta unika³ spotkania. Doprowadzony do skrajnej rozpaczy, z karabinem ukrytym pod p³aszczem, rozpocz¹³ polowanie na artystê. Zamierza³ go zastrzeliæ i nastêpnie oddaæ siê w rêce policji. To polowanie sta³o siê jego obsesj¹.
10 paŸdziernika 1991 roku pod Teatrem STU, gdzie wystêpowa³ Zaucha, Yves Goulais dostrzeg³ jego samochód obok samochodu swojej ¿ony. Krew uderzy³a mu do g³owy. Zaparkowa³, a na bocznym siedzeniu swojego auta po³o¿y³ karabin i zapasowe magazynki. Po spektaklu zobaczy³ artystê zmierzaj¹cego do
swojego auta. Kilka kroków za nim sz³a jego ¿ona Zuzanna. Yves chwyci³ za karabin i ruszy³ w kierunku kochanków. Zaucha siedzia³ ju¿ za kierownic¹, a Zuzanna mia³a w³aœnie wsiadaæ do jego auta, gdy dostrzeg³a id¹cego w ich kierunku mê¿a. Natychmiast ruszy³a mu na przeciw chc¹c go zatrzymaæ. Odepchn¹³ j¹ brutalnie i w tym momencie zobaczy³ go Zaucha, który wysiad³ z samochodu i zacz¹³ biec w stronê napastnika. Francuz wyci¹gn¹³ spod p³aszcza broñ i z wysokoœci biodra zacz¹³ strzelaæ do Zauchy. Trzy kule œciê³y artystê z nóg, a Yves podszed³ do le¿¹cego cia³a i oddal jeszcze jeden strza³ w jego g³owê. Za cia³em Zauchy le¿a³a jego ¿ona. Yves s¹dzi³, ¿e tylko zemdla³a, ale okaza³o siê, ¿e i ona zosta³a trafiona kilkoma kulami. Tymczasem Francuz wymieni³ magazynek w swojej broni i wpakowa³ w martwego piosenkarza jeszcze piêæ kul. Nastêpnie wsiad³ do swojego samochodu i pojecha³ na posterunek policji. Andrzej Zaucha zgin¹³ na miejscu, a Zuzanna zmar³a krótko potem w szpitalu. Artystê pochowano na cmentarzu Batowickim u boku ¿ony. W czasie pogrzebu radio RMF FM gra³o jego przebój pt. „By³aœ serca biciem”. Zuzannê pochowano w jej rodzinnym grobowcu w Nowym S¹czu. Yves przyzna³ siê do winy i nie chcia³ poprosiæ o ³agodny wymiar kary. Mimo, ¿e prokurator ¿¹da³ dla niego 25 lat wiêzienia, s¹d skaza³ go na piêtnaœcie. W wiezieniu Francuz okaza³ siê byæ wzorowym pensjonariuszem. By³ bezkonfliktowy i kole¿eñski. Mimo apelacji jego matki nie zgadza³ siê na wczeœniejsze zwolnienie z wiêzienia. By³ przekonany, ¿e powinien do koñca odbyæ swoj¹ karê. W wiêzieniu krêci³ filmy krótkometra¿owe i eksternistycznie ukoñczy³ studia na Uniwersytecie Stendhala w Grenoble uprawniaj¹ce go do nauczania obcokrajowców jêzyka francuskiego.
Ostatecznie Yvesa Goulaisa zwolniono z wiêzienia w grudniu 2005 roku, na dziesiêæ miesiêcy przed koñcem kary.
Mieszka obecnie w Polsce, w Warszawie, gdzie przez wiele lat pracowa³ pod pseudonimem jako scenarzysta. Zaproponowano mu napisanie ksi¹¿ki o tych wydarzeniach, ale ofertê odrzuci³.
Ka¿dy z nas, otwieraj¹c kartê kredytow¹, dostaje limit kredytowy na podstawie swojej historii kredytowej, dochodów i innych czynników.
Im solidniejszym klientem wydajemy siê bankowi, tym wy¿szy dostaniemy limit kredytu. Niektóre karty maj¹ inne limity dla regularnych zakupów, a inne dla zaliczek gotówkowych. Banki oferuj¹ ochronê przeciw przekroczeniem limitu, ale zanim siê na ni¹ zdecydujesz, oto co powinieneœ wiedzieæ.
Ochrona przed przekroczeniem limitu
Over-limit protection to us³uga oferowana przez wystawców kart kredytowych (najczêœciej banki), która pozwala na dokonanie zakupów przekraczaj¹cych twój limit kredytowy za okreœlon¹ op³at¹. Stanowi ona swego rodzaju sieæ bezpieczeñstwa na wypadek przypadkowego wydania wiêcej ni¿ masz dostêpne na swojej linii kredytowej. Wiêkszoœæ banków ma tê us³ugê, bo jest dla nich kopalni¹ z³ota.
Przed wprowadzeniem ustawy Credit Card Accountability Responsibility and Disclosure Act (CARD) z 2009 r. posiadacze kart byli automatycznie rejestrowani w programach ochrony przed przekroczeniem limitu i p³acili za ka¿dy przypadek przekroczenia limitu. Teraz ustawa CARD zakazuje tej praktyki.
Gdy przekroczysz limit
Przekroczenie limitu kredytowego wi¹¿e siê z szeregiem konsekwencji, m. in.: ➦ P³atnoœæ jest odrzucona, wiêc za zakup musisz zap³aciæ w inny sposób albo z niego zrezygnowaæ. Niektóre banki zatwierdzaj¹ transakcjê dobrym klientom bezp³atnie w indywidualnych przypadkach, ale musia³byœ wtedy natychmiast sp³aciæ nadwy¿kê. Nie licz na to. Czasem warto mieæ over-limit protection, bo wtedy transakcja przejdzie, ale bêdzie ciê kosztowaæ.
➦ Karne op³aty. Gdy masz ochronê przed przekroczeniem limitu, bank pozwoli na transakcje przekraczaj¹ce twój limit, ale obci¹¿y ciê op³at¹ w wysokoœci od 25 do 35 dolarów. Op³ata ta nie mo¿e jednak przekroczyæ kwoty transakcji. Na przyk³ad, jeœli przekroczy³eœ limit kredytowy o 10 dol., op³ata nie mo¿e byæ wiêksza ni¿ 10 dolarów. Równie¿ nie mo¿esz zostaæ obci¹¿ony wiêcej ni¿ jedn¹ op³at¹ za przekroczenie limitu w cyklu rozliczeniowym.
➦ Zwiêkszone oprocentowanie. Jeœli przekroczysz limit zbyt wiele razy, bank podniesie twoj¹ stopê procentow¹. Rezultat mo¿e byæ bardziej katastrofalny
finansowo ni¿ karne op³aty, szczególnie je¿eli masz na karcie znaczny d³ug. Ogólnie rzecz bior¹c, przekroczenie limitu kredytowego pokazuje, ¿e wydajesz ponad swoje mo¿liwoœci i zachowujesz siê w sposób nieodpowiedzialny. Banki tego nie lubi¹.
Co siê stanie z twoj¹ zdolnoœci¹ kredytow¹ Przekroczenie limitu kredytowego miewa nie tylko krótkoterminowe skutki, ale te¿ d³ugoterminowe. Mog¹ one obejmowaæ:
➦ Pogorszenie zdolnoœci kredytowej Wysoki wspó³czynnik wykorzystania kredytu powoduje obni¿enie punktacji FICO, a przekroczenie limitu – jeszcze bardziej.
➦ Obni¿enie limitu kredytowego. Jeœli zwykle przekraczasz limit kredytowy, bank mo¿e twój limit obni¿yæ. Prawdê mówi¹c, je¿eli bank da³ ci na pocz¹tek hojn¹ liniê kredytu, bazuj¹c na twoich znacznych zarobkach, a ty tego limitu korzysta³eœ tylko w niewielkim stopniu, to bank mo¿e twój limit zredukowaæ do wykorzystywanego do tej pory poziomu.
➦ Zamkniêcie karty. Jeœli obci¹¿ysz kartê ponad limit zbyt wiele razy, mo¿esz utraciæ dostêp do swojego konta. Banki maj¹ prawo zamkn¹æ. Wydawcy kart kredytowych maj¹ swobodê zamkniêcia lub zamro¿enia konta z ró¿nych powodów.
Jak unikn¹æ blokady
Istnieje kilka strategii, których mo¿esz przestrzegaæ, aby mieæ pewnoœæ, ¿e nigdy nie przekroczysz limitu na swojej karcie. Nie zapisuj siê na ochronê przed przekroczeniem limitu. Je¿eli masz pe³n¹ kartê, to p³atnoœæ zostanie odrzucona i kary ¿adnej nie zap³acisz. Pos³u¿ siê wtedy inn¹ kart¹ lub gotówk¹.
Ustaw powiadomienia o karcie kredytowej np. tak, aby informowa³y ciê, gdy zbli¿asz siê np. do 50 proc., 70 proc. limitu kredytowego. W ten sposób nie pozwo-
lisz, aby wydatki wymknê³y ci siê spod kontroli. Mówi¹c o alertach: przyda siê mailowe powiadomienie o ka¿dej twojej transakcji. Bêdziesz wtedy wiedzieæ, gdyby ktoœ u¿y³ karty bez twojej wiedzy. Co miesi¹c p³aæ za wszystko, czyli nie zaci¹gaj d³ugów. Przyzwyczaj siê do sp³acania salda w ca³oœci za ka¿dym razem, gdy otrzymasz rachunek. W ten sposób karta s³u¿y ci tylko do u³atwienia p³atnoœci (po co nosiæ ze sob¹ gotówkê), ale nie do zaci¹gania d³ugów. Wtedy u¿ytkowanie karty nie bêdzie ciê nic kosztowaæ, a karta nigdy nie wype³ni siê po brzegi.
Nie czekaj do terminu p³atnoœci. Je¿eli mia³eœ w danym miesi¹cu du¿e wydatki na granicy limitu karty, to nie czekaj na rachunek, lecz poœlij bankowi nale¿noœæ wczeœniej, najlepiej wtedy, gdy dokona³eœ zakupu. Przez Internet robi siê to bardzo ³atwo.
Poproœ o zwiêkszenie linii kredytowej. Bank oceni twoj¹ wierzytelnoœæ i dotychczasowe zachowanie i mo¿e podwy¿-
nie jest prawnikiem, a artyku³ ten nie powinien byæ uwa¿any za poradê prawn¹. Jest autork¹ wielu ksi¹¿ek-poradnikówo profilu finansowym i konsumenckim, m.in. „Jak oszczêdzaæ na podatkach”, „Jak chowaæ pieni¹dze przed fiskusem”, „Podrêcznik w³aœciciela domu” i wielu innych.
S¹ one dostêpne w ksiêgarni Polonia, 882 Manhattan Ave., Greenpoint, albo bezpoœrednio od wydawcy
Poradnik Sukces, 255 Park Lane, Douglaston, NY 11363, tel. 1-718-224-3492
www.PoradnikSukces.com poczta@poradniksukces.com
szyæ limit, choæ nie jest to gwarantowane. Ale niczego nie ryzykujesz, pytaj¹c. Przygl¹daj siê swojej zdolnoœci kredytowej. Wystawca twojej karty kredytowej pewnie daje ci bezp³atny dostêp do twojej punktacji FICO. Mo¿esz tak¿e uzyskaæ bezp³atne cotygodniowe raporty kredytowe z trzech g³ównych biur informacji kredytowej: TransUnion, Equifax i Experian.
Uwa¿aj na kasy kasjerskie (terminale), które s¹ offline, czyli nie pod³¹czone do Internetu. Terminale maj¹ funkcje „offline”, z której sklepy korzystaj¹ w razie utraty pod³¹czenia do sieci albo w odleg³ych lokalizacjach. Przechowuj¹ one wszystkie transakcje i wysy³aj¹ je pod koniec dnia albo po uzyskaniu po³¹czenia. Nie maj¹c ³¹cznoœci z systemem informatycznym banku, transakcja jest dokonana bez zastosowania limitu kredytowego, tym samym limit mo¿e zostaæ przekroczony i unikasz blokady. ❍
Nie ubiegaj siê o emeryturê zanim nie poznasz przepisów i pu³apek Labirynt emerytur imigranta
wyjaœniaj¹ unikalne ksi¹¿ki El¿biety Baumgartner
„Emerytura polska i amerykañska” – ich ³¹czenie i skutki Umowy o zabezpieczeniu spo³ecznym. Cena $35 + $5 za przesy³kê.
„WEP: Jak walczyæ z redukcj¹ Social Security dla Polaków”. Unikalne informacje. Cena $30 + $5 za przesy³kê.
“Ubezpieczenie spo³eczne Social Security”. Dowiedz siê, jak maksymalizowaæ œwiadczenia swoje i rodziny. $35 +$5 za przesy³kê.
Równie¿: “Powrót do Polski” ($35+$5), „Emerytura reemigranta w Polsce” – dla seniorów wracaj¹cych do kraju ($35+$5), „Obywatelstwo z przeszkodami” ($35+$5).
Ksi¹¿ki s¹ uaktualnione na rok 2023 i dostêpne w ksiêgarni Polonia, 882 Manhattan Ave., Greenpoint, albo od wydawcy: Poradnik Sukces, 255 Park Lane, Douglaston, NY 11363, tel. 718-224-3492 www.PoradnikSukces.com
● INSTALACJA NOWYCH BOILERÓW
● ZAMIANA BOILERÓW OLEJOWYCH NA GAZOWE
● USUWANIE GAS, NATIONAL GRID, DEPT OF BUILDINGS VIOLATIONS
● RPZ/BACKFLOW PREVENTER INSTALACJA & COROCZNE SERWISY
● CON ED/ NATIONAL GRID GAS SERVICE RESOTRATION
● INSPEKCJE SYSTEMÓW LINII GAZOWYCH ZGODNIE Z LOCAL LAW 152
57-53 61st Street, Maspeth, N.Y. 11378
Tel. 718-416-0645, Fax 718-416-0653
✓ Bilety Lotnicze ✓ Wysy³ka pieniêdzy i paczek ✓ T³umaczenia ✓ Sprawy imigracyjne
✓ Notariusz
289 MANHATTAN AVE. (blisko Metropolitan Ave.) BROOKLYN, N.Y. 11211; Tel. 718-387-2281 Fax: 718-387-7042
CAFFE - PASTICCERIA ESPRESSO - SPUMONI GELATI - CAKES
W³oska ciastkarnia czynna do 22:00, a w pi¹tek i sobotê do pó³nocy. Zapraszamy.
Zapraszamy do s³uchania Radio RAMPA na czêstotliwoœci WSNR 620 AM w NY, NJ, CT w soboty od 15:00 do 21:00
Zasiêg Radio RAMPA 620 AM to piêæ dzielnic Nowego Jorku, a tak¿e Long Island, stany New Jersey i Connecticut, czyli najwiêksze skupiska Polonii na Pó³nocno-Wschodnim Wybrze¿u USA. Ponadto, sobotni¹ audycjê, bez zmian, s³uchaæ bêdzie mo¿na za poœrednictwem naszej strony internetowej www.RadioRAMPA.com oraz aplikacji RAMPA na telefony komórkowe. Wszystko bezp³atnie.
✓ Rozliczenia podatków indywidualnych i biznesowych (jeden w³aœciciel, partnerstwo, korporacja), ✓ Pe³n¹ ksiêgowoœæ ✓ Rejestracjê i rozwi¹zywanie biznesów 110 Norman Ave, Brooklyn, NY 11222 718-383-0043 lub 917-833-6508
„Piaskarze” Aleksandra Gierymskiego z niedawnego tekstu przypomnieli mi o jednej z podstawowych zasad zak³adania miast: nad rzek¹, przy wodzie – nad jeziorem albo morzem. Chodzi³o o sta³e, niezale¿ne Ÿród³o wody dla mieszkañców, a tak¿e i o szlak transportowy. Dla handlu, dla ³¹cznoœci ze œwiatem; dla celów cywilnych i militarnych; rzeka stanowi³a naturalny rów obronny.
Nad Tamiz¹
Obraz anonimowego autora przedstawia widok starego Londynu, choæ uwaga artysty koncentrowa³a siê (s¹dz¹c po tytule obrazu) na starej katedrze œw. Paw³a. Gotycka budowla góruje nad innymi, strzelistymi zabudowaniami tej czêœci miasta. Gdy rozpoczêto przebudowê dawnej katedry i oblepiono j¹ ju¿ drewnianymi rusztowaniami, wybuch³ potê¿ny po¿ar (w 1666 r.), który zniszczy³ czêœæ miasta, w tym i œwi¹tyniê. Szczelnie otulona drewnem pali³a siê tym gwa³towniej. Na jej miejsce wzniesiono koœció³ projektu Christophera Wrena, który stoi do dzisiaj. Stolica Anglii – jej czêœæ widziana z góry z przeciwnego brzegu Tamizy –prezentuje siê wspaniale. W górê strzelaj¹ wie¿e koœcio³ów, mo¿e jakichœ zamków czy warownych budowli. Malarz przedstawi³ widok „ogólny”, zak³adam, ¿e wiernie oddaj¹cy wygl¹d miasta; innymi s³owy, ¿e nie domalowa³ paru wie¿, bo a¿ siê wierzyæ nie chce, i¿ w starym Londynie by³o ich tyle.
Drugi brzeg miasta – widziany z perspektywy artysty – nie wygl¹da tak okazale. Zabudowania skromniejsze, ale solidne z ceg³y czy z kamienia. Domy mieszkalne, a do tego i jakieœ osobliwe konstrukcje obwarowane murem. Miêdzy nimi spaceruj¹ ludzie. Czytelnik „Kuriera” zna ju¿ ten wygl¹d dawnych miast – niespieszny ruch; raczej wolny, swobodny tryb ¿ycia. Tylko na rzece mnogoœæ jednostek p³ywaj¹cych – wiêkszych ¿aglowych statków, ³odzi (rybackich? transportowych?) i ca³kiem ma³ych ³ódek do przewo¿enia ludzi. W starym Londynie, jak i w wiêkszoœci podobnych miast, najszybszy transport by³ ³ódk¹ po rzece. Œwiadcz¹ o tym zreszt¹ zabudowania brzegu Tamizy po „tamtej” stronie. Wszystkie domy nad wod¹ maj¹ rodzaj pomostów wychodz¹cych w g³¹b, aby ³atwo by³o przybiæ do nich, wsi¹œæ i wysi¹œæ such¹ nog¹. Ten sposób poruszania siê po mieœcie skraca³ drogê. Na obrazie z XVII w. Londyn œciœniêty, o zwartej zabudowie, nie wygl¹da na du¿y, a przecie¿ by³ najwiêkszym, po Pary¿u, miastem Europy. Ale to mo¿e tylko kwestia perspektywy. Przedni plan przyjazny dla mieszkañców: plac, sporo zieleni; dalszy, miasto jako takie, surowe, zwarte, ceglano-betonowe. Wygl¹da nieco jak obwarowane od brzegu rzeki.
Nad Wschodni¹ Rzek¹
Zmiana czasu i miejsca. Widok bli¿szy naszym czasom i bardziej znajomy. Perspektywa na dolny Manhattan widziany z Brooklynu. Tak¿e artysta, Collin Campbell Cooper (1856-1937) nie powinien byæ obcy czytelnikom tej rubryki. Przy ró¿nych okazjach prezentowa³em wygl¹dy jego dzie³. Obraz powsta³ oko³o 1910 roku, ale jeszcze z lat osiemdziesi¹tych pamiêtam strasz¹ce pustk¹ i ruin¹ zabudowania nad-
brze¿ne od strony Brooklynu – dzisiejszego arcy-modnego Dumbo. Rozebrano je znacznie póŸniej, kiedy urbaniœci w œlad za zmianami gospodarczymi, postanowili przekszta³ciæ oba brzegi East River z przemys³owej infrastruktury w miejsca budynków mieszkalnych, terenów spacerowych, odpoczynku, zabaw na wolnym powietrzu. W pocz¹tkach XX wieku Nowy Jork by³ miastem przemys³owym, a East River (podobnie jak i Hudson) by³a wa¿nym
szlakiem transportu wodnego. Przy nadbrze¿u brooklyñskim cumuj¹ barki, holowniki. Nastêpuje roz³adowanie albo za³adunek towaru, wywo¿onego b¹dŸ dostarczanego do rzecznego portu poci¹gami (widoczny w lewym dolnym rogu). Na dachach hal sk³adowych spaceruj¹ ludzie. Ubrani raczej lekko, przychodz¹, aby popatrzeæ na prace portu, na rzekê. Na rzece wielki ruch parowych jednostek p³ywaj¹cych. Znak rozkwitu przemys³u epoki wêgla i stali.
Dolny Manhattan, dystrykt finansowy, ³atwo rozpoznawalny, choæ zupe³nie nie przypomina dzisiejszej, wspó³czesnej zabudowy wie¿owcami ze szk³a. Zasada jednak ju¿ wtedy istnia³a ta sama: wobec braku miejsca na tym skrawku wyspy budowano w górê, coraz wy¿ej. Inwestorzy przeœcigali siê w pomys³owoœci, a budowniczy – w wynajdowaniu coraz doskonalszych materia³ów noœnych, aby na jak najmniejszym skrawku ziemi wznieœæ jak najwy¿szy obiekt. Im wiêcej pomieszczeñ biurowych da siê zaprojektowaæ, tym wiêkszy zysk dla w³aœciciela.
Trudno dziœ rozpoznaæ ówczesne, przedstawione na p³ótnie Coopera, budowle. Zapewne wiele ju¿ do naszych czasów zburzono, aby zbudowaæ nowoczeœniejsze, bardziej funkcjonalne; byæ mo¿e ponios³a artystê trochê fantazja –podobnie jak anonimowego twórcê XVII-wiecznego Londynu i domalowa³ parê wie¿owców, aby stworzyæ wra¿enie nowoczesnego miasta, które pnie siê w górê. Jeœli jednak wci¹¿ stoj¹, tak jak budynek municypalny (na lewo od przysadzistej budowli usytuowanej centralnie), czy gmach Woolwortha (na prawo), to s¹ dziœ ca³kowicie zakryte nowymi drapaczami chmur. Miasto w porannej, mglistej poœwiacie, jak¹ czêsto widzimy latem, prezentuje siê atrakcyjnie. Cooper namalowa³ tylko niewielk¹ czêœæ Nowego Jorku: ruchliwy, przemys³owy Brooklyn i finansow¹, biurow¹ czêœæ Manhattanu. To miasto, par excellence ówczesnych czasów, gdzie wre praca, funkcjonuje przemys³, gdzie obraca siê du¿ymi pieniêdzmi. Tu powstaje nowoczesna Ameryka, tutaj kszta³tuje siê wp³yw na losy œwiata. ❍