POLISH WEEKLY MAGAZINE
NUMER 1554 (1854) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 22 CZERWCA 2024
Tomasz BagnowskiNUMER 1554 (1854) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 22 CZERWCA 2024
Tomasz BagnowskiKraje grupy G7 uzgodni³y po¿yczkê dla Ukrainy, która ma zostaæ sp³acona z odsetek od 300 mld dolarów rosyjskich pieniêdzy zamro¿onych w zachodnich bankach.
Sytuacja na froncie od wielu miesiêcy jest bardzo z³a dla Ukrainy. Zgodnie z przewidywaniami ekspertów (niestety nie tych, których s³ucha Biden) wojska rosyjskie w ostatnich tygodniach zajê³y kilka wa¿nych strategicznie miejscowoœci, kontrolowanych dot¹d przez si³y ukraiñskie i kontynuuj¹ powolne wyniszczanie ukraiñskiej armii i tak ju¿ mocno zdziesi¹tkowanej przez nieudan¹ ofensywê i cierpi¹cej na brak nowych ¿o³nierzy. Przewaga Rosji na froncie, która od dawna kontroluje ok. 20 proc. ukraiñskiego terytorium jest oczywista i z czasem bêdzie siê powiêkszaæ. Rosja ma trzy, cztery razy wiêcej zmobilizowanych ¿o³nierzy, kilkukrotnie wiêksze zasoby amunicji i sprzêtu, a tak¿e du¿o wiêksze mo¿liwoœci dalszej mobilizacji. Zachód nie chce jednak zaakceptowaæ tych realiów i odrzuca propozycje powa¿nych rozmów pokojowych ³udz¹c siê, ¿e Ukraina jakimœ cudem zdo³a odbiæ stracone tereny i pokonaæ Rosjê. Desperacjê krajów zachodnich, skupionych wokó³ Stanów Zjednoczonych, widaæ po decyzjach o wydawaniu kolejnych
miliardów dolarów na wojnê i po przekraczaniu kolejnych barier, które na pocz¹tku konfliktu mia³y byæ nieprzekraczalne. Mowa tu m.in. o zgodzie na u¿ycie zachodniej broni do atakowania celów w g³êbi Rosji, czy przekazywanie Ukrainie coraz bardziej zaawansowanych systemów rakietowych lub myœliwców F-16, których jak pamiêtamy na pocz¹tku Ukraiñcom odmawiano. Teraz Zachód reprezentowany przez klub najbogatszych krajów œwiata znany jako G7 (USA, Kanada, Niemcy, Japonia, W³ochy, Francja i Wielka Brytania) zdecydowa³ o przyznaniu Ukrainie po¿yczki na dalsze prowadzenie wojny w wysokoœci 50 mld dolarów. Pieni¹dze te, które po czêœci wy³o¿yæ maj¹ Stany Zjednoczone, a po czêœci Europa, maj¹ pójœæ na zakup broni i amunicji dla Ukrainy, a ich sp³ata ma zostaæ wygenerowana przez odsetki od rosyjskich œrodków znajduj¹cych siê w zachodnich instytucjach finansowych w momencie rozpoczêcia wojny, w lutym 2022 roku.
➭ 85-lecie Krakowianek i Górali – str. 2
➭ Ile warte sa sprawy legalne z zakresu wypadków... – str. 5
➭ Pora¿ka w starym stylu – str. 5
➭ Gala Fundacji Uœmiech Dziecka – str. 10
➭ Problemy ze spadkiem i jak ich unikaæ – str. 13
➭ Babiloñskie ma³¿eñstwa i œwiête koty – str. 15
czerwca – Noc Œwiêtojañska. Obraz
Ksi¹dz Leopold Moczygemba, franciszkanin, sprowadzi³ do Teksasu Polaków
Chris MiekinaW 1819 roku, obywatel Dolnej Saksonii – Friedrich Ernst – za zas³ugi w wojnie przeciwko Napoleonowi z polecenia ksiêcia Oldenburga zosta³ naczelnikiem tamtejszej poczty Dziesiêæ lat póŸniej z poczty zniknê³a du¿a suma pieniêdzy i kiedy Ernstowi grozi³o wiêzienie, zabra³ ¿onê, pi¹tkê dzieci i wsiad³ na statek do Nowego Jorku. Na statku przeczyta³ folder, w którym rodzina Austinów zachêca³a do osiedlania siê w meksykañskim Teksasie. Miejsce to przesz³o najœmielsze oczekiwania Ernsta. W listach wysy³anych do rodziny pisa³, ¿e w tym wielkim kraju brakuje tylko niemieckiego geniuszu. W ci¹gu kilku nastêpnych lat sprowadzi³y siê tam tysi¹ce Niemców.
Dziêki nowym osadnikom dzikie tereny Teksasu o¿y³y. Do przyjazdu Niemców uwa¿ano, ¿e nie da siê w teksañskim klimacie uprawiaæ pszenicy i zrobiæ mas³a, ale nowym osadnikom nikt o tym nie powiedzia³ i robili jedno i drugie sprzedaj¹c swoje produkty z ogromnym zyskiem. Jak grzyby po deszczu zaczê³y powstawaæ kolejne osady i ju¿ w 1850 roku Niemcy stanowili 30 procent ca³ej ludnoœci Teksasu. W 1853 roku w miasteczku New Braunfels zorganizowano pierwszy Oktoberfest. To tam, dwa lata wczeœniej dotar³ urodzony pod Opolem polski franciszkanin, Leopold Moczygemba. Teksas by³ dla niego prawdziw¹
„ziemi¹ obiecan¹”, a on sam mia³ g³owê pe³n¹ planów tworzenia nowych misji i koœcio³ów.
Moczygemba w 1844 roku z³o¿y³ œluby zakonne i zachêcony przez biskupa Galveston, Jean Marie Odina, wyruszy³ do Teksasu, gdzie zosta³ proboszczem katolickiej parafii najpierw w New Braunfels, a potem Castroville. Z podziwiem obserwowa³ dobrobyt w jaki op³ywali przybywaj¹cy do Teksasu Niemcy. To wtedy w tego g³owie powsta³ pomys³ aby sprowadziæ na tê ziemiê tak¿e Polaków.
W niedzielê, 9 czerwca, aby godnie uczciæ zakoñczenie jubileuszu Dzieciêcego Zespo³u Ludowego przy Parafii Œw. Stanis³awa Kostki, dzieci zaprezentowa³y spektakl wiosenny w dwóch ods³onach.
Na œlicznie udekorowanej scenie auli Akademii Œw. Stanis³awa Kostki rodzice i goœcie podziwiali tañce i piosenki ludowe m³odszej i starszej grupy. Po przerwie i poczêstunku, na scenie zakwit³a wiosna w ca³ej swej okaza³oœci. Powitana by³a przez kwiaty, motylki i pszczó³ki wraz z biedronk¹, a tak¿e przez zaj¹czki, kotka i misia. S³oneczko z pomoc¹ wiatru i deszczu, energicznie ponagla³o wiosnê, a ca³y ogród popisa³ siê zachêcaj¹c¹ piosenk¹:
To wiosna, to wiosna, zielona wiosna, Razem z deszczem, ciep³ym deszczem, Kwiaty nam przynios³a.
Widownia gor¹co oklaskiwa³a recytacje i solówki doceniaj¹c odwagê i talent najm³odszych artystów.
Starsza grupa przedstawi³a s³ynn¹ inscenizacjê „Przysiêga Koœciuszki na Krakow-
skim Rynku”. Na scenie czeka³y na genera³a Koœciuszkê przekupki, mieszczki i szlachta. Gdy wkroczy³ Koœciuszko, a z nim kosynierzy, i z³o¿y³ historyczn¹ przysiêgê, oklaskom nie by³o koñca. Ten patriotyczny ak-
Zapobieganie utracie pamiêci oraz wspieranie funkcji poznawczych jest kluczowe i wrêcz niezbêdne w dzisiejszym dynamicznym œwiecie.
W miarê jak siê starzejemy, nasze mózgi nara¿one s¹ na liczne wyzwania zwi¹zane z utrat¹ pamiêci, spadkiem koncentracji oraz ogólnym os³abieniem funkcji poznawczych. Dlatego tak wa¿ne jest, abyœmy dbali o nasz umys³ ju¿ teraz, a jednym z najlepszych sposobów na to jest regularna suplementacja odpowiednimi sk³adnikami od¿ywczymi, które mog¹ wspieraæ zdrowie naszego mó zgu. W tym kontekœcie „Bakobil” firmy Œwiat Zdrowia wyró¿nia siê jako wyj¹tko wy produkt, który dostarcza wszystkiego, czego potrzebuje nasz umys³, aby dzia³aæ na najwy¿szych obrotach.
„Bakobil” to suplement diety, który dziêki unikalnej kompozycji sk³adników aktywnych oferuje wsparcie pamiêci, koncentracji oraz funkcji poznawczych.
G³ówne sk³adniki tego preparatu to standaryzowane wyci¹gi z mi³orzêbu japoñskiego
(Ginkgo biloba) oraz bakopy drobnolistnej (Bacopa monnieri), a tak¿e magnez, witamina B6, tiamina (witamina B1) i kwas pantotenowy. Wszystkie te sk³adniki zosta³y starannie dobrane, aby zapewniæ maksymalne korzyœci dla naszego umys³u.
Mi³orz¹b japoñski (Ginkgo biloba) ma w³aœciwoœci poprawiaj¹ce kr¹¿enie obwodowe oraz wspomagaj¹ce funkcje poznawcze, pamiêæ i koncentracjê.
Ekstrakt z mi³orzêbu jest bogaty w flawonoidy terpenoidy, dzia³aj¹ce jako przeciwutleniacze, chroni¹c komórki przed uszkodzeniami oksydacyjnymi. Bakopa drobnolistna (Bacopa monnieri). kolejny niezwykle wartoœciowy sk³adnik „Bakobilu”. Zawiera bacozyny, które s¹ odpowiedzialne za poprawê transmisji nerwowej i synaptogenezy. Dziêki swoim w³aœciwoœciom neuroprotekcyjnym, bakopa wspomaga regeneracjê neuronów i poprawê ich funkcji, co przek³ada siê na lepsz¹ pamiêæ zdolnoœci poznawcze. Badania wskazuj¹, ¿e regularne spo¿ywanie ekstraktu z bakopy mo¿e znacznie poprawiæ zdolnoœci poznawcze, szczególnie u osób starszych. Magnez, kluczowy minera³ zawarty w „Bakobilu”, odgrywa istotn¹ rolê w wielu procesach biologicznych, w tym w funk-
➭ 14
cent pochwalony zosta³ listownie przez samego prezydenta Rzeczypospolitej Polski, Andrzeja Dudê, wraz z ¿on¹ Agat¹ Kornhauser Dud¹. We wpisie do jubileuszowego pamiêtnika zespo³u tak napisa³:
cjonowaniu uk³adu nerwowego. Jest niezbêdny do syntezy neurotransmiterów, regulacji impulsów nerwowych oraz skurczów miêœni. Suplementacja magnezem mo¿e pomóc w redukcji zmêczenia, poprawie nastroju oraz wsparciu funkcji poznawczych.
Witamina B6 (pirydoksyna) wspomaga metabolizm aminokwasów oraz produkcjê neurotransmiterów, takich jak serotonina i dopamina, które s¹ kluczowe dla regulacji nastroju i funkcji poznawczych.
Tiamina (witamina B1) jest niezbêdna do metabolizmu glukozy, która jest g³ównym Ÿród³em energii dla mózgu, wspieraj¹c prawid³owe funkcjonowanie uk³adu nerwowego i zdrowie psychiczne.
Kwas pantotenowy (witamina B5) jest kluczowy dla metabolizmu energetycznego komórek, redukuje zmêczenie oraz wspomaga funkcje poznawcze.
„Bakobil” firmy Œwiat Zdrowia to produkt, który kompleksowo wspiera nasz mózg. Ten suplement diety nie tylko poprawia pamiêæ i koncentracjê, ale tak¿e zmniejsza uczucie zmêczenia i znu¿enia, co czyni go idealnym wyborem dla ka¿dego, kto pragnie zachowaæ sprawnoœæ umys³ow¹ na najwy¿szym poziomie.
Nie czekaj, zadbaj o swój umys³ ju¿ dziœ i doœwiadcz korzyœci p³yn¹cych z regularnego stosowania „Bakobilu”.
W Centrum Polsko-S³owiañskim na Greenpoincie impreza goni imprezê.
Ostatnio mieliœmy okazjê uczestniczyæ w Festiwalu Jazzowym. Sala przy Kent Street jest trochê za du¿a, jak na muzykê jazzow¹, z za³o¿enia klubow¹ i kameraln¹, ale organizatorzy zadbali o ocieplenie wystroju wnêtrza. Ma³e stoliki ze œwieczkami zgrabnie grupowa³y s³uchaczy i ociepla³y atmosferê.
Podczas Festiwalu wyst¹pi³y trzy zespo³y sk³adaj¹ce siê z miêdzynarodowych muzyków, ale co ciekawe, ka¿dy z polskim liderem.
Jako pierwszy wyst¹pi³ Daniel Sky Quartet, z Danielem Szczepañskim graj¹cym na tr¹bce. Towarzyszyli mu: Benito Gonzales – fortepian, Miguel Russel perkusja i Stefano Battaglia – bas. ¯ywio³owy wystêp by³ w du¿ej mierze ho³dem z³o¿onym nie¿yj¹cemu ju¿ znakomitemu polskiemu jazzmanowi Tomaszowi Stañko. Nastêpnie wyst¹pi³a odznaczaj¹ca siê wspania³ym g³osem, dobrze znana w polo-
redaktor naczelna
Zofia Doktorowicz-K³opotowska
nijnym œrodowisku Ma³gorzata Staniszewska z Margo’s Ensemble. Towarzyszylo jej czterech muzyków: Willerm Delisfort (zdobywca dwóch nagród Grammy) – fortepian, Stefano Battaglia – kontrabas, Daniel Szczepañski tr¹bka i Curtis McPhatter Jr. – perkusja. Ma³gorzata œpiewa³a standardy jazzowe, a tak¿e znany, dramatyczny utwór z repertuaru Stana Borysa do tekstu Cypriana Norwida „Coraz to z ciebie, jako z drzazgi smolnej…”. Zwieñczeniem wystêpu Staniszewskiej by³o wykonanie legendarnej piosenki Stana Borysa „Jaskó³ka uwiêziona” – oba utwory mia³y jej now¹, w³asn¹ aran¿acjê.
Jako ostatnie wyst¹pi³o Trio Improvolyptic, w sk³adzie Nick Demopolous, który gra³ na instrumencie w³asnego pomys³u, nazwanym Smomid, a odznaczaj¹cym siê niezwyk³ymi walorami dzwiêkowymi, Jeremy Carlstedt, uchodz¹cy za jednego z najbardziej innowacyjnych perkusistów w Nowym Jorku i lider zespo³u, charyzmatyczny multiinstrumentalista Marcin Steczkowski.
sta³a wspó³praca
Maria Bielski, Andrzej Józef D¹browski, Ma³gorzata Ka³u¿a, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel, Weronika Kwiatkowska, Chris Miekina, Jolanta Szczepkowska, Katarzyna Zió³kowska
Tel. 718-387-2281 Fax: 718-387-7042
CAFFE - PASTICCERIA
ESPRESSO - SPUMONI
GELATI - CAKES
W³oska ciastkarnia czynna do 22:00, a w pi¹tek i sobotê do pó³nocy. Zapraszamy.
Trio wykonywa³o muzykê tylko lekko kojarz¹c¹ siê z jazzem, ale niezwyk³¹ i intryguj¹c¹. Mo¿na w niej by³o us³yszeæ odg³osy miasta i placu budowy, ale i nostalgiê tatrzañskiej po³oniny. Wszystkie te skontrastowane muzycznie brzmienia zgrabnie siê z sob¹ przenika³y i dope³nia³y. Steczkowski zmienia³ saksofony, flety i fileciki, wydobywaj¹c z nich niezwyk³e dŸwiêki, a zaskoczy³ i wzruszy³ zebranych koñcz¹c wystêp rzewn¹ kurpiowsk¹ piosenk¹ „Matulu moja”.
To by³ bardzo udany, zmienny w nastrojach liryczny i dynamiczny wieczór. Wy-
fotografia
Zosia ¯eleska-Bobrowski wydawcy
John Tapper
Zofia Doktorowicz-K³opotowska
Adam Mattauszek
raŸna radoœæ muzyków ze wspólnego grania udziela³a siê publicznoœci, która mia³a okazjê pos³uchaæ ciekawych utworów i intryguj¹cych wykonawców.
Jazz to uniwersalna, zw³aszcza w Stanach Zjednoczonych, które s¹ jej kolebk¹, forma muzyczna. W wykonaniu polskich muzyków i ich przyjació³ ma ona wszelkie szanse przyci¹gn¹æ do CPS równie¿ publicznoœæ amerykansk¹. Warto nad tym popracowaæ. Z
Kurier Plus, Inc.
Adres: 176 Java Street Brooklyn, NY 11222 Pokój numer 6
Tel: (718) 389-3018
E-mail: kurier@kurierplus.com
Internet: www.kurierplus.com
Owego dnia, gdy zapad³ wieczór, Jezus rzek³ do swoich uczniów: „Przeprawmy siê na drug¹ stronê”. Zostawili wiêc t³um, a Jego zabrali, tak jak by³ w ³odzi. Tak¿e inne ³odzie p³ynê³y z Nim. A nagle zerwa³ siê gwa³towny wicher. Fale bi³y w ³ódŸ, tak ¿e ³ódŸ ju¿ siê nape³nia³a wod¹. On zaœ spa³ w tyle ³odzi na wezg³owiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: „Nauczycielu, nic Ciê to nie obchodzi, ¿e giniemy?” On, powstawszy, zgromi³ wicher i rzek³ do jeziora: „Milcz, ucisz siê!” Wicher siê uspokoi³ i nasta³a g³êboka cisza. Wtedy rzek³ do nich: „Czemu tak bojaŸliwi jesteœcie? Jak¿e brak wam wiary!” Oni zlêkli siê bardzo i mówili miêdzy sob¹: „Kim On jest w³aœciwie, ¿e nawet wicher i jezioro s¹ Mu pos³uszne?”. (Mk 4, 35-41)
Polski poeta i prozaik ¿ydowskiego pochodzenia Boles³aw Leœmian napisa³ wiersz w którym s¹ s³owa „Bóg mnie opuœci³ – nie wiem czemu…”. W tym sformu³owaniu mo¿emy dopatrywaæ siê ró¿nych podtekstów. Patrz¹c jednak na ¿ycie poety, a szczególnie na jego bulwersuj¹ce momenty mo¿emy odnieœæ wra¿enie, ¿e poeta bywa³ nieraz daleko od Boga. Ale zewnêtrzne zachowania nie œwiadcz¹, ¿e Bóg opuœci³ poetê. Os¹dzanie bliŸniego nale¿y do Boga, a nie do nas. A na dylemat poety „Bóg mnie opuœci³ – nie wiem czemu…” mo¿emy daæ odpowiedŸ, która odnosi siê do ka¿dego z nas, bo przecie¿ nieraz czujemy jakby Bóg by³ g³uchy na nasze wo³anie, jakby nas opuœci³. OdpowiedŸ jest jedna, Bóg nas nie opuœci³, On jest z nami w chwilach radoœci i smutku, tylko my o tym zapominamy i odchodzimy od Niego.
Pierwsze czytanie z Ksiêgi Hioba naprowadza nas na trop obecnoœci Boga w naszym ¿yciu, nawet w momentach najtrudniejszych doœwiadczeñ ¿yciowych. Biblijny Hiob by³ cz³owiekiem sprawiedliwym i bogobojnym, który nigdy grzechem nie obrazi³ Boga. Mia³ siedmiu synów i trzy córki, ¿y³ w dostatku, cieszy³ siê dobrym zdrowiem, posiada³ niezliczone stada trzód i byd³a. Nigdy nie zapomina³ o Bogu, któremu oddawa³ chwa³ê. Bóg widzia³ niez³omn¹ i bezinteresown¹ wiarê Hioba. Jednak szatan twierdzi³, ¿e Hiob jest wierny Bogu, bo cieszy siê bo¿ym b³ogos³awieñstwem. Bóg, aby pokazaæ szatanowi, ¿e wiara Hioba nie zale¿y od tego pozwoli³ mu podaæ próbie wiernego s³ugê. Hiob straci³ ca³y maj¹tek, zginê³y jego dzieci, a on sam zachorowa³ na tr¹d. Hiob z pokor¹ przyj¹³ cierpienie, ¿ali³ siê jednak Bogu i prosi³ o œmieræ. Potêpili go przyjaciele, ¿ona namawia³a go do z³orzeczenia, ale on nadal ufa³ Bogu i wierzy³, ¿e w tym wszystkim jest jakiœ
Wed³ug drugiego czytania z Listu œw. Paw³a do Koryntian Bóg interweniuje z mi³oœci do nas i œwiata, w którym ¿yjemy, co psalmista wyra¿a w s³owach: „Wo³ali w nieszczêœciu do Pana, a On ich wyzwoli³ od trwogi. Zamieni³ burzê w powiew ³agodny, umilk³y morskie fale”. Wróæmy do aposto³ów, którzy niezbyt dobrze przeszli próbê wiary. Obecnoœæ Chrystusa nie uwolni³a ich od lêków przed zagro¿eniem. Niedowierzaj¹ boskiej mocy Chrystusa. Prawdopodobnie budz¹ Chrystusa nie dlatego, aby On bosk¹ moc¹ uciszy³ burzê, tylko wzi¹³ udzia³ w zmaganiu siê z ¿ywio³em. Gdy jednak Chrystus ucisza burzê, zaskoczeni zadaj¹ pytanie: „Kim w³aœciwie On jest, ¿e nawet wicher i jezioro s¹ Mu pos³uszne?” Jezus skarci³ ich niedowiarstwo: „Czemu tak bojaŸliwi jesteœcie? Jak¿e brak wam wiary!” Widzimy jednak, ¿e nawet szczere wo³anie niedowiarka dociera do Boga. ¯yciowe burze uderzaj¹ w ka¿dego z nas z ró¿nym natê¿eniem. Nieraz s¹ tak potê¿ne, ¿e tracimy wiarê i wo³amy jak aposto³owie: „Nauczycielu, nic Ciê to nie obchodzi, ¿e giniemy?” Myœlimy nieraz, ¿e Bóg nas opuœci³, ¿e nie istnieje. Burze ¿yciowe mog¹ mieæ ró¿ne formy. Mog¹ to byæ problemy ma³¿eñskie i rodzinne, problemy w pracy, finansach i relacjach miêdzyludzkich, mo¿e je nieœæ nieuleczalna choroba i œmieræ. Trzeba jednak zdaæ sobie sprawê, ¿e nigdy nie mo¿emy mieæ pewnoœci, ¿e nasze ¿ycie bêdzie ca³kowicie wolne od burz. W tym stwierdzeniu jest jednak jasny promyk: Bóg nas nie opuœci³, jest z nami i doœwiadczymy Jego mocy, gdy w wierze i ufnoœci bêdziemy przy Nim trwali, zarówno w chwilach radoœci jak i chwilach bolesnych doœwiadczeñ ¿yciowych. ❍ Na drogach Prawdy Bo¿ej Ks. Ryszard Koper
cel. Ta niez³omna wiara i ufnoœæ przynios³y zwyciêstwo Hiobowi, co autor biblijny wyra¿a przez podwojenie maj¹tku, narodziny dzieci i powrót Hioba do zdrowia. Zapewne umocnieniem wiary Hioba w czasie tych bolesnych doœwiadczeñ by³y s³owa, które Bóg skierowa³ do niego, a które s³yszymy w dzisiejszym pierwszym czytaniu: „Kto bram¹ zamkn¹³ morze, gdy wysz³o z ³ona wzburzone, gdy chmury mu da³em za ubranie, za pieluszki – ciemnoœæ pierwotn¹? Z³ama³em jego wielkoœæ mym prawem, wprawi³em wrzeci¹dze i bramê”.
Bóg jest Panem Wszechœwiata, On go stworzy³, nadal czuwa nad nim i nic nie dzieje siê bez Jego woli. Jego Opatrznoœæ wyci¹ga nad nami mi³uj¹ce rêce. Opatrznoœæ Bo¿a wed³ug Biblii, ogólnie ujmujc to zatroskanie Boga o wszystkie stworzenia z cz³owiekiem na czele. Hiob mimo bolesnych burz ¿yciowych do koñca pozosta³ wierny Bogu.
W podobn¹ tematykê rozwa¿añ wprowadza nas tak¿e dzisiejsza Ewangelia. Aposto³owie maj¹ za sob¹ piêkny dzieñ. Towarzyszyli Chrystusowi, gdy naucza³ i uzdrawia³ chorych. W sposób szczególny doœwiadczali obecnoœci mocy bo¿ej w swoim ¿yciu. A gdy zapad³ wieczór postanowili przep³yn¹æ na drugi brzeg, aby odpocz¹æ. Ka¿dy kto choæ raz przep³ywa³ ³odzi¹ Jezioro Galilejskie wie, ile piêkna i spokoju jest w tym ¿eglowaniu. Zapewne ten spokój by³ udzia³em aposto³ów. A¿ nagle zerwa³a siê burza. Aposto³om wydawa³o siê, ¿e uton¹. S¹ przera¿eni, jakby zapomnieli, ¿e jest z nimi Chrystus, którego œwiadkami mocy byli w ci¹gu dnia. Obudzili Chrystusa i skierowali do Niego s³owa pe³ne wyrzutu: „Nauczycielu, nic Ciê to nie obchodzi, ¿e giniemy?” Jezus uciszy³ burzê.
Tak jak pierwsze czytanie z Ksiêgi Hioba tak i Ewangelia œw. Marka na dzi-
siejsz¹ niedzielê przypomina, ¿e Bóg jest stwórc¹ œwiata. Jest Panem si³ naturalnych, fizycznych i duchowych, kieruj¹cych œwiatem. Ma w swoich rêkach ca³y œwiat i kieruje biegiem naszego ¿ycia i histori¹ tego œwiata. Wie, kiedy interweniowaæ zarówno w naszym ¿yciu osobistym, jak i w historii ca³ego œwiata. Jest to widoczne w Jego reakcji na sytuacjê Hioba i aposto³ów na wzburzonym jeziorze.
Zapraszamy na stronê Autora: ryszardkoper.pl
Zapraszamy w niedzielê 23 czerwca o godz 12:15 na spotkanie z dr hab. Danut¹ Pi¹tkowsk¹ autork¹ ksi¹¿ki „Polski akcent w American Expeditionary Forces. Historie prawdziwe, fascynuj¹ce i prawie zapomniane”.
Koœció³ Œw. Stanis³awa B. i M. 101 E 7 Str., Manhattan miêdzy 1 Av i Av A. Tel: 212 475 4565 www.stanislauschurch.us
Ka¿dego roku ma miejsce ponad 500,000 wypadków budowlanych.
Jeden z piêciu takich wypadków dotyczy rusztowañ. OSHA wymienia normy oraz wytyczne odnosz¹ce siê do wznoszenia rusztowañ, jednak firmy budowlane i zarz¹dcy bardzo czêsto ignoruj¹ te zasady. Je¿eli nie przestrzegasz powy¿szych wytycznych dlatego, ¿e mog¹ Ciê one kosztowaæ wiêcej pracy lub wiêcej czasu, bêdziesz musia³ wzi¹æ na siebie odpowiedzialnoœæ za wypadki, które mog¹ byæ konsekwencj¹ takiej postawy. Na prawdopodobieñstwo wyst¹pienia wspomnianych zdarzeñ sk³ada siê: wadliwy sprzêt, nieprawid³owa konstrukcja, brak zabezpieczeñ lub zaniedbanie.
Rodzaje wypadków na rusztowaniach, którymi mo¿e zaj¹æ siê prawnik specjalizuj¹cy siê w tego typu sprawach Istniej¹ ró¿ne rodzaje wypadków na rusztowaniach, które s¹ wspólne dla wiêkszoœci pracowników budowlanych. Prawnik specjalizuj¹cy siê w wypadkach na rusztowaniach mo¿e zaj¹æ siê Twoj¹ spraw¹ i pomóc w przygotowaniu najw³aœciwszej dla Ciebie linii obrony.
Upadki. Rusztowania sk³adaj¹ siê z wysokich platform. Musz¹ byæ one odpowiednio zabezpieczone, aby unikn¹æ upadku – miêdzy innymi s¹ to porêcze. Odpowiadaj¹ one za ochronê pracowników przed spadniêciem z rusztowania.
Zawalenia siê. Konstrukcja rusztowania, która nie jest prawid³owo zamontowana lub podtrzymywana, mo¿e ulec zawaleniu. Dlatego te¿, rusztowania powin-
Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wypadku, lub znaj¹ kogoœ kto potrzebuje pomocy prawnej po wypadku, to zapraszamy do bezp³atnej konsultacji pod numerem telefonu 212-514-5100, emaliowo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w naszej kancelarii na dolnym Manhattanie. Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie internetowej (www.plattalaw.com) u¿ywaj¹c emaila lub czatu, który jest dostêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie, w której bêdziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ. Euro 2024
W pi³karskich mistrzostwach Europy rozgrywanych w Niemczech reprezentacja Polski przegra³a z Holandi¹ 1:2 i praktycznie ju¿ odpad³a z dalszego turnieju. Nie mo¿na przecie¿ spodziewaæ siê, ¿e wygra (czy choæby zremisuje) z faworyzowan¹ Francj¹. Zaœ wynik pi¹tkowego meczu z Austri¹ nie bêdzie mia³ praktycznego znaczenia, choæ Ÿle wró¿y postawa naszych przysz³ych przeciwników, którzy doskonale postawili siê Francuzom – o czym poni¿ej.
Archaiczna taktyka gry pozycyjnej Kibice mog¹ zarzuciæ mi defetyzm i skazywanie naszego ulubionego zespo³u z góry na przegran¹. Prawda, ale nie ja dyskwalifikujê narodow¹ reprezentacjê, ale trener (Micha³ Probierz) i PZPN. Niemal od pocz¹tku niedzielnej gry w Hamburgu by³o widaæ s³abe strony Polaków. Znane, powtarzane b³êdy od dziesi¹tków lat. Jakie? Po pierwsze wiara w drug¹ liniê, czyli nacisk na rozgrywaj¹cych zawodników. Ci¹gle „zapomina siê”, i¿ pi³ce no¿nej chodzi o zdobywanie bramek.
ny byæ konstruowane w sposób uwa¿ny. W momencie zawalenia siê rusztowania, wszystkim pracownikom na nim przebywaj¹cym grozi upadek. Zapadniêcie siê rusztowania mo¿e nast¹piæ w wyniku przekroczenia limitu wagowego osób oraz sprzêtu na nim siê znajduj¹cego. Pracownicy musz¹ przestrzegaæ zasad OSHA podczas budowy rusztowañ. Spadaj¹ce przedmioty. Czêsto zdarza siê, ¿e ró¿ne przedmioty zrzucane s¹ z rusztowañ. Mog¹ one równie¿ spaæ na platformê i w konsekwencji spowodowaæ upadek wszystkich pracowników znajduj¹cych siê na platformie rusztowania. Odpady budowlane wystêpuj¹ czêsto w miejscach pracy. Gruz budowlany stanowi du¿y odsetek spadaj¹cych obiektów. Pora¿enie pr¹dem elektrycznym. Jest to szczególnie ryzykowne, je¿eli w pobli¿u rusztowania znajduj¹ siê przewody napowietrzne. Niezabezpieczone okablowanie stanowi ryzyko pora¿enia pr¹dem. Powszechnym zjawiskiem s¹ omdlenia. Je¿eli pracownik znajduj¹cy siê wysoko na rusztowaniu zemdleje w wyniku pora¿enie pr¹dem, grozi to jego upadkiem. Zapobieganie wypadkom Wszyscy pracodawcy powinni byæ na tyle odpowiedzialni, aby przestrzegaæ przepisów szczebla lokalnego, stanowego oraz federalnego, zapobiegaj¹cych wypadkom. Pracodawcy powinni podj¹æ nastêpuj¹ce kroki, aby zawsze: ➦ Zapewniæ baldachim lub siatkê w celu wy³apywania przedmiotów spadaj¹cych ze struktury rusztowania, bowiem
ochrona osób znajduj¹cych siê poni¿ej rusztowania ma kluczowe znaczenie.
➦ U¿ywaæ porêczy, poniewa¿ dodatkowo ochrania ona osoby przed spadniêciem z rusztowania.
➦ U¿ywaæ w³aœciwego systemu zabezpieczaj¹cego przed upadkiem.
➦ Przestrzegaæ limitów wagowych rusztowania, a co za tym idzie – nie umieszczaæ zbyt du¿ej iloœci sprzêtu oraz pracowników na platformie rusztowania.
➦ Zabarykadowaæ obszar znajduj¹cy siê pod rusztowaniem.
Wszyscy pracodawcy powinni posiadaæ wiedzê dotycz¹c¹ regularnych kontroli bezpieczeñstwa, aby upewniæ siê, ¿e spe³niaj¹ oni wszelkie wymagane przez standardy bezpieczeñstwa OSHA.
Jak postêpowaæ po wypadku
Po wypadku nale¿y natychmiast uzyskaæ pomoc medyczn¹. Wa¿ne jest zgromadzenie wszelkich dowodów z miejsca wypadku. Istotnym jest równie¿ udokumentowanie miejsca zdarzenia oraz znajduj¹cych siê na nim sprzêtów. Nastêpnie nale¿y zg³osiæ wypadek firmie budowlanej oraz w³aœcicielowi danej nieruchomoœci. Kolejnym krokiem powinna byæ konsultacja z doœwiadczonym prawnikiem. Korzystanie z odpowiedniego sprzêtu jest istotne w zapobieganiu wypadkom. Wa¿ne jest, aby zainstalowaæ oraz umieœciæ sprzêt w miejscach bezpiecznych oraz, aby osoba pracuj¹ca na rusztowaniu przesz³a odpowiednie szkolenie. Pracownik budowlany ka¿dego dnia zmaga siê z potencjalnymi zagro¿eniami.
wadzi³ œwie¿ego napastnika, który zdoby³ zwyciêsk¹ bramkê. Aby nie przegraæ trzeba atakowaæ. Kunktatorstwo nie pop³aca – nie tylko w pi³ce no¿nej.
Byle nie przegraæ
Prawda, druga linia jest najwa¿niejsz¹ bodaj formacj¹, ale o tyle, o ile potrafi skutecznie poprowadziæ do ataku na bramkê przeciwnika. Nic takiego w niedzielê siê nie dzia³o. Rozgrywanie pi³ki dla niej samej, czyli faworyzowana przez szkoleniowców, a przestarza³a „gra pozycyjna”, to pewna recepta na jej (pi³ki) utratê i kontratak rywala. W nowoczesnym futbolu nikt tak ju¿ nie gra. Vide Holendrzy, którzy z ³atwoœci¹ przejmowali „rozgrywane” pi³ki Polaków i szturmowali bramkê Wojciecha Szczêsnego. By³ on obok Bartosza Salamona najlepszym zawodnikiem reprezentacji. Niestety, od lat najlepsi w polskiej dru¿ynie s¹ zawodnicy „ostatniej” obrony. Kiedy zobaczy³em pod koniec meczu, jeszcze przy stanie 1:1, ¿e trener wymienia jednego zawodnika œrodka na innego, wiedzia³em, ¿e mecz jest przegrany. Sk¹d? Micha³ Probierz wyraŸnie (i rozpaczliwie) postawi³ na utrzymanie wyniku. Tymczasem powinien wzmocniæ liniê ofensywn¹. A to w³aœnie zrobi³ trener holenderski – mniej wiêcej w tym samym czasie wpro-
To drugie schorzenie polskiego futbolu, na które cierpi od lat. Kult nie przegranej. Zadowoliæ siê ma³ym. Druga linia jest tak¿e o tyle potrzebna, o ile potrafi skutecznie rozbijaæ szar¿e przeciwnika. Polacy tego nie potrafili, tote¿ nic dziwnego, ¿e Holendrzy buszowali pod bramk¹ Szczêsnego i tylko dobrej fortunie (i umiejêtnoœciom bramkarza) zawdziêczaæ nale¿y, ¿e pora¿ka nie by³a wy¿sza. Os³awiona „druga linia” nie istnia³a, a Polacy w pop³ochu pêdzili natychmiast pod w³asna bramkê rzucaj¹c siê kup¹ do rozpaczliwej obrony.
Rezultat: chaos na boisku, bez³adne wykopywania pi³ki, nieumiejêtne przejmowanie jej i równie nieudolne podania do partnera, brak umiejêtnoœci wyprowadzenia ataku pod bramkê przeciwnika tworzy³y smutne widowisko bezradnych pi³karzy miotaj¹cych siê po murawie. Polacy cofniêci pod w³asn¹ bramkê oddali pole Holandii, która mia³a do dyspozycji ca³e boisko do rozwijania swoich akcji.
A mo¿e – powie ktoœ – Polacy to po prostu s³aby zespó³. W rankingu reprezentacji narodowych Holandia jest notowana znacznie wy¿ej – na siódmym miejscu, od Polski – na 28. Bez w¹tpienia. W eliminacjach nie
Praca w bran¿y budowlanej staje siê coraz bardziej niebezpieczna, a Nowy Jork jest tego najlepszym przyk³adem. Pracownicy czêsto znajduj¹ siê tu na du¿ych wysokoœciach, zatem obecnoœæ rusztowañ jest konieczna. Wiêkszoœci wypadków na rusztowaniach mo¿na zapobiec, jednak¿e zdarza siê, ¿e deweloperzy oraz przedsiêbiorcy nie przestrzegaj¹ okreœlonych wymogów, bowiem zale¿y im na jak najszybszym wykonaniu danej pracy. Prawnik, który dok³adnie zna lokalne przepisy, bêdzie w stanie okreœliæ, która strona jest odpowiedzialna za wyrz¹dzone szkody. Profesjonalny prawnik zajmuj¹cy siê sprawami z zakresu wypadków na rusztowaniach bêdzie w stanie uzyskaæ najkorzystniejsze dla Ciebie odszkodowanie za wypadek. ❍
mog³a poradziæ sobie z taka¹ potêg¹ futbolow¹, jak¹ s¹ Wyspy Owcze, a bezbramkowym ¿a³osnym zmaganiom z Wali¹ (dru¿yn¹, która z Niemcami przegra³a g³adko 5:1) zawdziêcza, ¿e ledwie, ledwie przedosta³a siê do mistrzostw Euro 2024 jako trzecia w grupie, w której zwyciê¿y³a Albania. Najlepszy zespó³ „polskiej” grupy eliminacyjnej przegra³ w pierwszym mieczu mistrzostw z W³ochami 1:2.
Pocieszenia
Ku zaskoczeniu, w kraju pisz¹ z uznaniem o grze narodowej reprezentacji. Gdyby grali dobrze, to by nie przegrali – dowieŸliby do koñca pierwsz¹ bramkê, któr¹ zdoby³ Adam Buksa (graj¹cy w lidze tureckiej) do koñca, jak to zrobili opanowani S³owacy przeciwko renomowanej Belgii. Tak samo prêdko uzyskali prowadzenie i potrafili utrzymaæ wynik do koñca. Wprawdzie w tym dramatycznym meczu œwietny weteran boisk Romelu Lukaku, dwa razy trafia³ do bramki, ale sêdzia nie uzna³ obu goli. Gdyby Polacy grali dobrze, to zaprezentowaliby postawê Austriaków przeciwko faworyzowanej Francji, która z mozo³em wygra³a ten mecz 1:0 i to dziêki samobójczej bramce przeciwnika. Mecz ten i jego wynik Ÿle bardzo wró¿y i tak niewielkim szansom Polakom. Zaostrzy³ bowiem apetyty obu zespo³ów do zdobycia trzech punktów na „s³abeuszu” grupy, czyli Polsce.
Pysznych pokora niech uzbroi, Pokornym gniewnej dumy przydaj, Poucz nas, ¿e pod s³oñcem Twoim „Nie masz Greczyna ani ¯yda”. Julian Tuwim, „Kwiaty polskie”
Po zawarciu unii lubelskiej w 1569 r. Rzeczpospolita by³a jednym z najwiêkszych krajów Europy. Powierzchnia pañstwa wynosi³a prawie 1 mln km kwadratowych, a liczba ludnoœci siêga³a dziesiêciu milionów.
Chocia¿ Polska przyje³a chrzeœcijañstwo w obrz¹dku rzymsko-katolickim, to po aneksji olbrzymich terenów dzisiejszej Ukrainy i Bia³orusi katolicy stanowili nie wiêcej jak 50 procent ludnoœci kraju.
Prawos³awie wyznawa³o oko³o 35 proc. mieszkañców kraju. Wraz z og³oszeniem Unii Brzeskiej w roku 1596 wiêkszoœæ duchownych i wiernych koœcio³a wschodniego uzna³a w³adzê papie¿a zachowuj¹c swoj¹ liturgiê, jêzyk i obyczaje. Byli to g³ównie Rusini mieszkaj¹cy na wschodnich obszarach kraju. Powsta³ koœció³ greckokatolicki w Polsce zwany równie¿ unickim.
Du¿y wp³yw na stosunki religijne nad Wis³¹ i Niemnem wywar³a Reformacja. Ludnoœæ pochodzenia niemieckiego stanowi¹ca olbrzymi¹ wiêkszoœæ mieszkañców Gdañska, Torunia, Elbl¹ga i innych miast przesz³a prawie w ca³oœci na luteranizm. Wyznanie to sta³o siê równie¿ dominuj¹ce na Pomorzu, czyli w Prusach Królewskich. Du¿a czêœæ szlachty na Litwie i w Ma³opolsce przyje³a protestantyzm w formie wyznania kalwiñskiego. Polska na tle innych krajów Europy XVI wieku znana by³a z tolerancji. Zygmunt August mia³ powiedzieæ swo-
jego czasu: „Nie jestem królem waszych sumieñ”. Pawe³ Jasienica w swej znanej pracy historycznej „Rzeczpospolita Obojga Narodów” pisa³: Dyskryminacji narodowej, ksenofobii, narzucania przemoc¹ jakiejkolwiek b¹dŸ mowy Rzeczpospolita nie zna³a. Odrêbn¹ grupê stanowi³a ludnoœæ ¿ydowska wyznaj¹ca judaizm. Pierwsze, wiêksze skupiska ¯ydów na ziemiach polskich pojawi³y siê w XIII wieku. Król Kazimierz Wielki (1333-1370) zapewni³ gminom ¿ydowskim bezpieczeñstwo oraz swobodê prowadzenia handlu i dzia³alnoœci gospodarczej. Nieco póŸniej znalaz³o schronienie w Polsce tysi¹ce ¯ydów wygnanych z Austrii, Hiszpanii, Wêgier, Francji i innych krajów. W po³owie XVI wieku mieszka³o w Rzeczpospolitej 80 procent ¿ydowskiej ludnoœci œwiata. Rabin krakowski Moj¿esz ben Izrael oznajmi³: „Jeœliby Bóg nie da³ ¯ydom Polski jako schronienia, los Izraela by³by rzeczywiœcie nie do zniesienia”.
Po odzyskaniu niepodleg³oœci w 1918 r. katolicy stanowili zdecydowan¹ wiêkszoœæ. Konstytucja marcowa z 1921 r. przyznawa³a wolnoœæ wyznania wszystkim obywatelom, lecz dawa³a Koœcio³owi rzymskokatolickiemu specjaln¹ pozycjê w kraju. Mniejszoœci religijne reprezentowa³y jednak w dalszym ci¹gu conajmniej 1/3 spo³eczeñstwa.
Zgodnie ze spisem powszechnym z roku 1931 osoby wierz¹ce stanowi³y ³¹cznie ponad 99 proc. ludnoœci. Byli to przedstawiciele piêciu wyznañ: katolicy obrz¹dku ³aciñskiego (64,8%), prawos³awni (11,8 proc.), grekokatolicy (10,4 proc.), wyznawcy judaizmu (9,8 proc.) oraz protestanci (2,6 proc.). Do protestantów zaliczano luteran, kalwinistów, metodystów i baptystów.
II wojna œwiatowa spowodowa³a olbrzymie zmiany w liczbie wyznawców ró¿nych religii. Ogromna wiêkszoœæ ludnoœci praktykuj¹cej judaizm zginê³a w Zag³adzie. Z ponad trzech milionów obywateli RP pochodzenia ¿ydowskiego ocala³o ok. 300 tys. osób, z ktorych prawie wszyscy wyjechali do Izraela i innych krajów. Obecnie najwiêksz¹ grup¹ wyznaniow¹ s¹ w dalszym ci¹gu katolicy, lecz ich liczba powoli siê zmniejsza. Zgodnie z danymi statystycznymi w roku 2011 ponad 87 proc. obywateli RP deklarowa³o przynale¿noœæ do Koœcio³a rzymskokatolickiego. W 2021 r. odsetek ten spad³ do 71 procent. Nale¿y równie¿ dodaæ, ¿e mniej ni¿ po³owa wyznawców katolicyzmu uczestniczy regularnie
Kraje zachodnie, w ramach retorsji i sankcji gospodarczych na³o¿onych na Rosjê, zamrozi³y te pieni¹dze i nie ma ona do nich dostêpu. Legalnoœæ tego rodzaju dzia³añ mo¿e budziæ w¹tpliwoœæ. Rosja mówi zreszt¹ wprost, ¿e jest to zwyk³a kradzie¿, która spowoduje utratê zaufania do zachodnich banków. USA i Europa twierdz¹ natomiast, ¿e odsetki od zamro¿onych pieniêdzy nie nale¿¹ do Rosji i zgodnie z prawem mo¿na ich u¿yæ. Kto ma w tej sprawie racjê jest w gruncie rzeczy ma³o istotne. Wa¿niejsze jest pytanie czy pieni¹dze te w jakikolwiek sposób zmieni¹ dynamikê konfliktu? Na pewno pomog¹ one Ukraiñcom broniæ siê nieco d³u¿ej. Nie ma chyba jednak ¿adnego szanuj¹cego siê analityka militarnego, który twierdzi³by, ¿e dziêki nim Ukraina pokona Rosjê. Nie
nale¿y zatem spodziewaæ siê jakiegoœ prze³omu w wojnie, a jeœli ju¿ to powiêkszenia liczby ofiar konfliktu, przede wszystkim po stronie ukraiñskiej. Oprócz po¿yczki podczas spotkania krajów grupy G7, w którym udzia³ wzi¹³ równie¿ prezydent Ukrainy Wo³odymyr Ze³enski, USA podpisa³y z tym krajem dziesiêcioletnie porozumienie obronne. Przewiduje ono miêdzy innymi amerykañskie szkolenia ukraiñskich ¿o³nierzy i d³ugoterminowe inwestycje w ukraiñski system obronny, tak by w przysz³oœci by³a ona w tym zakresie bardziej niezale¿na. „Naszym celem jest wzmocnienie ukraiñskiego systemu obronnego i d³ugofalowa pomoc wojskowa. Trwa³y pokój musi by oparty na ukraiñskich mo¿liwoœciach militarnych i jej zdolnoœci do samoobrony” – powiedzia³ Joe Biden, t³umacz¹c cel podpisanej
w praktykach religijnych, a zw³aszcza w niedzielnych nabo¿eñstwach.
W zwi¹zku z powojennym przesuniêciem granic na zachód, Polska utraci³a miliony osób wyznania prawos³awnego. Koœció³ prawos³awny zrzesza obecnie oko³o 150 tys. wyznawców. Liczba ta nie obejmuje setek tysiêcy Ukraiñców, którzy przebywaj¹ w Polsce tymczasowo lub na sta³e.
Odsetek osób nale¿¹cych do ró¿nych Koœcio³ów protestanckich wynosi nieco ponad 0.3 procent. W Polsce mieszka równie¿ ok. 2,200 muzu³manów. S¹ to w wiêkszoœci polscy Tatarzy ze wschodnich terenów Podlasia. Polska jest obecnie krajem prawie jednolitym pod wzglêdem etnicznym i religijnym. Mniejszoœci narodowe i religijne stanowi¹ mniej ni¿ dwa procent ludnoœci. Nale¿y jednak pamiêtaæ, ze przez kilkaset lat Rzeczpospolita by³a pañstwem wielowyznaniowym. ZnaleŸli tu schronienie i wolnoœæ wyznania ¯ydzi, protestanci i przedstawiciele innych grup. W Polsce nie palono innowierców na stosach jak to mia³o miejsce w wielu krajach Europy. Panowa³a tu tolerancja religijna. ❍
umowy. Trzeba jednak zwróciæ uwagê, ¿e porozumienie to nie ma rangi miêdzynarodowego traktatu, nie musi zostaæ ratyfikowane przez parlamenty obu krajów i w zwi¹zku z tym z ³atwoœci¹ mo¿e zostaæ zmienione przez ewentualnego nastêpcê Joe Bidena w Bia³ym Domu. Donald Trump nie jest jak wiadomo zwolennikiem dalszego zaanga¿owania USA w wojnê na Ukrainie i zapowiada, ¿e po dojœciu do w³adzy, szybko zakoñczy ten konflikt. Wzrost podobnych nastrojów widaæ równie¿ w czêœci krajów Unii Europejskiej, co pokaza³y niedawne wybory do europarlamentu. W Niemczech i Francji, dwóch kluczowych krajach UE, bardzo dobre rezultaty zanotowa³y partie prawicowo – narodowe, które za g³ówny cel stawiaj¹ sobie zatrzymanie „inwazji” imigrantów na Europê, a nie wojowanie z Rosj¹. We Francji maj¹ siê odbyæ w zwi¹zku z tym przyspieszone wybory parlamentarne, które wed³ug sonda¿y mo¿e wygraæ Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen, czyli partia tradycyjnie bêd¹ca
blisko Rosji, która w przesz³oœci korzysta³a nawet z rosyjskiej po¿yczki. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz i jego rz¹d jest mocno niepopularny, podobnie jak Rishi Sunak, premier bêd¹cej ju¿ poza UE Wielkiej Brytanii. Wszystko to nie wró¿y dobrze sytuacji na Ukrainie, która zw³aszcza jeœli listopadowe wybory w USA wygra Trump, mo¿e zostaæ zmuszona do zawarcia rozejmu z Rosj¹ na niekorzystnych warunkach. Mowa o rozejmie, a nie trwa³ym pokoju, bo na taki nie ma w tej chwili wiêkszych szans.
Konflikt na Ukrainie potencjalnie mo¿e ci¹gn¹æ siê przez d³ugie lata. USA, nawet z Trumpem jako prezydentem, nie odpuszcz¹ Rosji i bêd¹ robiæ wszystko by podkopaæ jej pozycjê w Europie i na œwiecie. Rosja z kolei nie wycofa siê z w³asnej woli z zajêtych ju¿ terenów i nie zaakceptuje Ukrainy w NATO. W najlepszym razie, jeœli w którymœ momencie dojdzie do zawieszenia broni, bêdziemy mieæ rozejm, z ci¹g³ym ryzykiem eskalacji do wojny.
Nie rozpaczam z powodu klêsk ponoszonych przez naszych pi³karzy. Nie upajam siê te¿ ich zwyciêstwami. To samo dotyczy naszych zawodników w innych dyscyplinach sportu. Dziœ sukces, jutro remis, pojutrze klêska. Normalka, nie ma siê czym przesadnie podniecaæ. Ciekawe, ¿e skoki narciarskie, p³ywanie, lekkoatletyka, koszykówka i siatkówka nie przyci¹gaj¹ kiboli, w wyciu których na i po meczach miêdzynarodowych s³ychaæ szowinizm. Nie oczekujê w ¿yciu wy³¹cznie wygranych. Nie spodziewam siê, ¿e kolejna ksi¹¿ka pisarza bêdzie lepsza od poprzedniej, kolejny film, czy kolejne przedstawienie oka¿e siê wiêkszym sukcesem od poprzedniego, nowa rola aktora stanie siê kreacj¹ przebijaj¹c¹ jego wczeœniejsze dokonania, a nastêpny obraz malarza wprawi mnie w bezgraniczny zachwyt. Od siebie te¿ nie oczekujê, ¿e nowy artyku³, czy felieton bêdzie hitem. Nie mam zmys³u i potrzeby rywalizacji. Nigdy mi nie zale¿a³o, by byæ najlepszym w jakiejœ dziedzinie. Cieszy³em siê opini¹ inspiruj¹cego nauczyciela, niez³ego re¿ysera teatralnego oraz rzetelnego publicysty i to mi wystarcza³o. Nie zabiega³em o s³awê, nie kreowa³em siê na kogokolwiek i nie robi³em szu-
Czwartek
mu wokó³ siebie. Lans i autopromocja by³y mi obce. Liczy³ siê poziom wykonanej przeze mnie pracy, pocz¹wszy od wagi podjêtych zagadnieñ, jakoœci myœli i formy oraz istotnoœci przes³ania.
Jeœli nasz, to zawsze ma racjê, choæby jej nie mia³. Jeœli nie nasz, to nigdy nie ma racji, choæby j¹ mia³. Obiektywizm ju¿ nie istnieje w rozmowach prywatnych iw mediach. Polityka poszczególnych redakcji to nic innego, jak tylko manipulowanie prawd¹. To przemilczeæ, to przedstawiæ z jedynie s³usznym komentarzem, to wyci¹æ, ¿eby siê nikomu nie naraziæ. Zawsze te¿ mo¿na przypisaæ autorowi podejrzane intencje. Nawet wtedy, kiedy prawdê widaæ go³ym okiem. I zawsze s¹ ró¿ne ograniczenia i zale¿noœci oraz uk³ady, uk³adziki i uk³adzi¹dka, nie mówi¹c ju¿ o osobistych sympatiach i antypatiach. A ta¿ prawda stoi za drzwiami albo w k¹cie. Nie mam z³udzeñ, ¿e to siê kiedykolwiek zmieni.
Gustaw Le Bon, francuski socjolog i psycholog, twórca psychologii spo³ecznej – „Masy nigdy nie pragnê³y prawdy. Ktokolwiek mo¿e dostarczyæ im z³udzeñ, z ³atwoœci¹ bêdzie ich panem, kto zaœ próbuje podwa¿yæ ich iluzje zawsze bêdzie ich ofiar¹”. Ano!
W Polsce trwa wymiana nieswoich na swoich. W 2015 roku te¿ tak by³o. Wzajemnym oskar¿eniom o wszystko nie ma koñca. I tak te¿ bêdzie po kolejnej zmianie w³adzy. Dlaczego jednak nie mog¹ dochodziæ do niej najlepsi z najlep-
oraz libera³ów z Renew, pod wodz¹ prezydenta Emmanuela Macrona.
„I dalej, co jest dla mnie smutne, bêdziemy tkwili w PO-PiS-owej dupie, nieustannych k³ótni”. Ten komentarz, Krzysztofa Stanowskiego – twórcy Kana³u Zero na YouTube – najlepiej oddaje, moim zdaniem, nastrój po niedzielnych wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Œroda
„Meloni wysadzi³a w powietrze wstêpnie uzgodniony podzia³ najwy¿szych stanowisk w Unii Europejskiej” – napisa³ na platformie X Jacek Saryusz-Wolski. Wspomniany podzia³ to: Ursula von der Leyen jako szefowa KE, Antónia Costa jako szef RE i Kaja Kallas jako szef dyplomacji UE, a które to funkcje ju¿ podzielili sobie liderzy trzech grup koalicyjnych w UE: EPL (ludowców, pod przywództwem Niemców, do których nale¿y partia Tuska i PSL), socjalistów (przewodzi im kanclerz Niemiec, Olaf Scholz)
„Chce zapewniæ sobie/dla W³och stanowisko tzw. wiceprzewodnicz¹cego wykonawczego KE, argumentuj¹c ¿e grupa EKR uros³a i jest wiêksza ni¿ grupa Renew. Czyni to na konto grupy EKR, nie pytaj¹c o zdanie innych delegacji narodowych, chce te¿ przej¹æ kontrolê nad grup¹ EKR i zamiast, jak dot¹d, byæ w opozycji do g³ównego nurtu, wejœæ w koalicjê z EPL – podkreœli³ Saryusz-Wolski.
Oczywiœcie W³oszka walczy o swoje i pewnie wymusi fuchê dla reprezentanta Rzymu. G³os by³ego ju¿ europos³a PiS, cz³owieka o najwiêkszej wiedzy o Unii w Polsce, brzmia³oby mocniej, gdyby nie zosta³ on wyœlizgany przez grupê politycznych emerytów z PiS.
Opisa³ to w portalu „Nowy £ad” Jan Fiedorczuk: „W wyborach do Parlamentu Europejskiego Jaros³aw Kaczyñski powtórzy³ te same b³êdy, jakie pope³ni³ pó³ roku temu. Listy wyborcze by³y konstruowane w celu zadowolenia prezesa, a nie wyborców, w efekcie czego bastiony PiS-u zaczynaj¹ kruszeæ, a zwyciêstwo w wyborach prezydenckich coraz bardziej siê oddala. Je¿eli natomiast w 2025 r. Belweder
Andrzej Józef D¹browskiszych, tylko dochodz¹ mierni, ale wierni? Czy¿by ju¿ nie by³o tych najlepszych z najlepszych? W Ameryce te¿ jakoœ nie widaæ ich w polityce i ¿yciu spo³ecznym. A tyle tu s³ynnych uczelni…
Wœród dawnych teatralników uchodzê za wspominkarza. S³usznie, albowiem wspominaj¹c wskrzeszam na chwil parê miniony czas i osoby, których ju¿ nie ma. Niedawno do³o¿y³em kilka swych cegie³ek do ksi¹¿ki o Ninie Andrycz i Józefie Cyrankiewiczu oraz do rozdzia³u o El¿biecie Barszczewskiej w ksi¹¿ce „Amantki II Rzeczypospolitej”. Teraz mam wspominaæ Adama Hanuszkiewicza z okazji setnej rocznicy jego urodzin. Nie³atwo mi to idzie, bo osobnik ten budzi³ we mnie skrajne emocje: od fascynacji do niechêci. Statystuj¹c czasem w jego przedstawieniach widywa³em go od kulis. Bli¿si mi byli: Dejmek, Axer, Jarocki i Swinarski. Na razie wykpi³em siê anegdot¹ o Panu Bogu, który przegl¹daj¹c siê w lustrze, zapyta³ anio³ów: „czy to prawda, ¿e jestem równie przystojny jak Adam Hanuszkiewicz”? A by³o siê z kim porównywaæ, o czym œwiadczyæ mo¿e zamieszczone zdjêcie.
W 85 rocznicê urodzin Krzysztofa Zanussiego wspominam go jako m¹drego re¿ysera, tyle¿ filmowego, co teatralnego i jako znakomitego wyk³adowcê sztuki filmowej w warszawskiej PWST (obecnie Akademia Teatralna). Jako re¿yser jest mi bliski, bo przypomina lub stawia niewygodne pytania pryncypialnej natury, a jako nauczyciel akademicki by³ dla mnie niedoœcig³ym wzorem. Podziwia³em precyzjê, z jak¹ formu³owa³ myœli i przeka-
wpadnie w rêce KO, to dopiero wówczas Donald Tusk zrobi prawdziw¹ depisyzacjê bez trzymanki.”I pisze dalej „prof. Ryszard Legutko zosta³ publicznie poni¿ony, a po latach wspó³pracy de facto wyrzucony z partii i zast¹piony partyjnym zabijak¹ – Dominikiem Tarczyñskim. Do tego z Bruksel¹ musia³ siê po¿egnaæ profesor Zdzis³aw Krasnodêbski. (…) Jak mo¿na wyt³umaczyæ oddanie warszawskiej „jedynki” Ma³gorzacie Gosiewskiej? Albo forsowanie do Brukseli (bez zmian od 20 lat!) Ryszarda Czarneckiego? Dlaczego Jacek Saryusz-Wolski, jeden z niewielu merytorycznych europos³ów, zosta³ zepchniêty na drugie miejsce w lubelskim, zamiast otwieraæ listê (choæby zamiast Gosiewskiej)?”
Wyborcy, nie idioci, wbrew wierzeniom dyktatury emerytalnej PiS, przerzucili czêœæ g³osów na bardziej wiarygodn¹ dla eurosceptyków Konfederacjê. Dobrze to widaæ na przyk³adzie „bastionu PiS” czyli Godziszowa w województwie lubelskim. „PiS piêæ lat temu cieszy³o siê tam niemal 90 proc. poparciem, a obecnie ten wynik spad³ do 72 procent. Z kolei Konfederacja uzyska³a tam niemal 20 proc. g³osów, a w 2019 r by³o to zaledwie… 3 procent. Godziszów, to wa¿ny przyk³ad, gdy¿ mówimy o totalnym bastionie kaczyzmu (i nie jest to jedyna gmina œwiadcz¹ca o trendzie s³abniêcia PiS-ui wzrostu Konfederacji).” Ditto.
zywa³ wiedzê oraz niebywale eleganck¹ polszczyznê. Jego filmy ogl¹da³em m.in. wœród nowojorskich studentów, którzy twierdzili, ¿e ich akcja mog³aby siê równie dobrze toczyæ nie tylko w Polsce, ale tak¿e w Ameryce, a problemy polskich postaci s¹ tak¿e ich problemami. Podczas bezpoœrednich spotkañ z mistrzem byli nim urzeczeni. Z jego lekcji zapamiêta³em m.in. stwierdzenie, i¿ „m¹droœæ pojawia siê tylko tam, gdzie cz³owiek ma odwagê powiedzieæ: >nie wiem<”. I przypomnienie, ¿e „nikt w pe³ni sensownie nie odpowiedzia³ dotychczas na pytanie, które mo¿e paœæ przy lekturze „Ksiêgi Hioba”: jaki¿ to Bóg, który pozwoli³ na to wszystko, co siê z Hiobem dzia³o?”. Ostatnio jubilat pytany o sytuacjê w Polsce po przejêciu w³adzy przez Koalicjê 15 PaŸdziernika odrzek³: „ona mi niestety przypomina smutn¹ anegdotê o kozie i rabinie. Czyli coœ, co by³o szalenie dolegliwe przez ostatnich osiem lat, ust¹pi³o, ale to nie znaczy, ¿e naprawdê jest lepiej”. Nic dodaæ, nic uj¹æ.
Œroda póŸniej
Jak pisze portal wpolityce.pl, szef resortu sprawiedliwoœci Adam Bodnar nie tylko ³apie przebrzyd³ych pisowców. Oto dokument, który ludzie Bodnara wysy³aj¹ do s¹dów okrêgowych w ca³ej Polsce. Ide¹ akcji jest zmiana zwyczajowego nazywania ³awników „paprotkami”. Funkcja ³awnika jest bowiem niezwykle wa¿n¹ z perspektywy sprawnego dzia³ania wymiaru sprawiedliwoœci. Dlatego chcielibyœmy przypomnieæ kompetencje i odpowiedzialnoœæ, jakie s¹ zwi¹zane z jej pe³nieniem – pisze wiceminister sprawiedliwoœci Dariusz Mazur. Tak dalej byæ nie mo¿e, pomyœla³a ministerialna g³owa i wysma¿y³a planik zaradczy. Pisze wiêc pan wiceminister: W ramach akcji dostarczymy Pañstwu roœliny-paprotki, które z s¹dów bêdzie mo¿na wynieœæ do domów. W ten sposób „odczarujemy” stygmatyzuj¹ce przezwisko i „wyniesiemy paprotki z s¹dów”. Do pi¹tku 21 czerwca 2024 r. do godziny 15:00 dostarczymy do sekretariatów s¹dów przesy³ki zawieraj¹ce 20 sztuk paprotek oraz 20 sztuk zadrukowanych tabliczek do wsadzenia w ziemiê – napisa³ wiceminister Paprotka-Mazur. Niedowiarki niech zajrz¹ na portal – tam zdjêcie paprotkowego listu. Zawalone sprawami s¹dy, d³ugotrwa³oœæ przewodów s¹dowych i chaos prawny…, wa¿ne ¿e dzia³amy, ocieplamy wizeruneczek. Zdziecinnienie level hard, ale przyk³ad idzie od samego premiera. ❍
Ostatnim cmentarzem odwiedzonym podczas tej pielgrzymki by³ Polski Cmentarz Wojenny w Bolonii – San Lazzaro di Savena, zwany po w³osku Cimitero di guerra polacco.
To najwiêkszy z czterech polskich cmentarzy wojennych we W³oszech. Pochowano na nim 1432 ¿o³nierzy 2. Korpusu poleg³ych w walkach na Linii Gotów, w Apeninach, nad rzek¹ Senio i przy wyzwalaniu Bolonii. Cmentarz ten powsta³ z inicjatywy ówczesnego dowódcy 2. Korpusu Polskiego gen. dyw. W³adys³awa Andersa, a wybudowany by³ w okresie od 1 lipca do 15 grudnia 1946 roku przez ¿o³nierzy 10 Batalionu Saperów przy pomocy w³oskich kamieniarzy. Cmentarz zaprojektowa³ ppor. in¿. arch. Zygmunt Majerski, elementy dekoracyjne to dzie³o architekta i rzeŸbiarza Micha³a Paszyny. Budowê cmentarza nadzorowa³ in¿. Roman Wajda. Cmentarz zosta³ poœwiêcony 12 paŸdziernika 1946 roku. Wziêli w nim udzia³ duszpasterze wszystkich wyznañ pod przewodnictwem biskupa polowego Józefa Gawliny w obecnoœci gen. Andersa. Odnowiony w latach 1969-72 staraniem Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Kanadzie, cmentarz obecnie jest pod opiek¹ W³oskiego Generalnego Komisariatu Cmentarzy Wojennych. Co roku odbywaj¹ siê tu uroczystoœci w Dzieñ Zaduszny, oraz w dzieñ wyzwolenia Bolonii – 21 kwietnia.
Wed³ug informacji od naszego przewodnika, Mario Jackowskiego, akcja wojenna na tym terenie odby³a siê nastêpuj¹co. Do marca 1945 roku 2. Korpus Polski prowadzi³ walki pozycyjne. Oddzia³y obsadza³y obronê nad rzek¹ Senio, prowadzi³y rozpoznanie przeciwnika i pojedynki ogniowe artylerii. Dowódca 8 Armii gen.
Mac Creery przydzieli³ 2. Korpusowi jednostki brytyjskie. W marcu korpus, dzia³aj¹cy w ramach brytyjskiej 8 Armii, otrzyma³ zadanie sforsowania Senio na pó³noc od Faenzy i nacierania na g³ównym kierunku uderzenia armii.
We wspó³dzia³aniu z dywizj¹ nowozelandzk¹ Polacy mieli rozwin¹æ natarcie, przeci¹æ drogi odwrotu na kierunku Ferrara – Bolonia, po czym odci¹æ Boloniê od niemieckich si³ g³ównych manewrem oskrzydlaj¹cym z pó³nocy. Dowódca korpusu postanowi³ forsowaæ Senio si³ami 3 Dywizji Strzelców Karpackich, rozwin¹æ wy³om uderzeniem 5 Kresowej Dywizji Piechoty i dalej, przy wsparciu 2 Brygady Pancernej, opanowaæ rejon na pó³noc od Bolonii. 9 kwietnia 1945 roku, 3 Dywizja Strzelców Karpackich rozpoczê³a forsowanie Senio i prze³ama³a niemieck¹ obronê. Sukcesy oddzia³ów polskich i brytyjskich walcz¹cych w ramach 8 Armii od wschodu i amerykañskiej 5 Armii od po³udnia, zmusi³y Niemców do odwrotu. 2 Korpus przeszed³ do dzia³añ poœcigowych.
Na kierunku pomocniczym dzia³a³o zgrupowanie „Rud” pod dowództwem p³k. Klemensa Rudnickiego. W jego sk³adzie walczy³y 3 Brygada Strzelców Karpackich i 4 Wo³yñska Brygada Piechoty. Prowadz¹c poœcig po szosie Nr 9, zgrupowanie odciê³o niemieckie pozycje rozmieszczone w górach i 17 kwietnia zdoby³o Castel San Pietro. 21 kwietnia o 6:05 rano 9 Batalion Strzelców Karpackich wkroczy³ jako pierwszy do Bolonii i zawiesi³ nad miastem polsk¹ flagê. Sam cmentarz, na którym pochowano ofiary tych nataræ, po³o¿ony jest na p³askim terenie za imponuj¹c¹ marmurow¹ bram¹ z napisem: ¯O£NIERZOM 2 POLSKIEGO KORPUSU POLEG£YM NA
ZIEMI W£OSKIEJ W WALCE O WOLNOŒÆ POLSKI. Po wejœciu na teren nekropolii stanêliœmy przed kamiennym o³tarzem na jego wielkich schodach, pod wysokim kamiennym baldachimem zamykaj¹cym du¿y pusty plac. Mimo ¿e wszystko to by³o sk¹pane w mocnym w³oskim s³oñcu, sprawia³o wra¿enie ch³odnego osamotnienia i dziwnej, przejmuj¹cej pustki.
W ciszy i skupieniu z³o¿yliœmy wieniec i parami oddaliœmy czeœæ poleg³ym. Panowa³o ogólne wzruszenie, które spotêgowa³o siê widokiem za o³tarzem. Te równo i bardzo surowo rozmieszczone groby ¿o³nierzy, wœród nich 56 wyznania prawos³awnego, 7 ¿ydów i 1 buddysty, przyprawi³o wszystkich obecnych o g³êbokie przygnêbienie, pocieszone jedynie widokiem piêknej tablicy upamiêtniaj¹cej wizytê œw. Jana Paw³a II w 1982 r. Wspania³ym dodatkiem nekropolii w Bolonii jest ma³a kaplica, gdzie mo¿na znaleŸæ misternie wykonan¹ mozaikê W³och z zaznaczonymi wszystkimi polskimi cmentarzami na ziemi w³oskiej – od lewej Cassino, Loreto, Bolonia i Cassa Massima. Tam, pod flagami obu narodów znajdowa³o siê mnóstwo zniczy, wieñców i wi¹zanek, dowód, ¿e Polacy nie zapominaj¹ o swych poleg³ych. Przy wyjœciu natknêliœmy siê na ciekaw¹, sta³¹ tablicê z tytu³em „2. Korpus Polski – 2 Corpe d’Armata Polacco” – z dziesi¹tkami pami¹tkowych zdjêæ ¿o³nierzy, dowódców i chwalebnych akcji wojennych. D³ugo staliœmy przed tym naocznym dowodem istnienia piêknych pol-
skich ch³opców i dziewcz¹t, którym nie dano nigdy wróciæ do Ojczyzny, wpatruj¹c siê w fotografie ze ³z¹ w oku.
Ca³kiem niespodziewanym akcentem patriotyzmu i nadziei na przetrwanie tradycji odwiedzania polskich cmentarzy by³o spotkanie na cmentarzu motocyklowego oddzia³u ¿o³nierzy-pielgrzymów z Polski, a konkretnie z Wroc³awia. Tego samego dnia ujechali ju¿ 80 kilometrów i trzy razy napad³a ich ulewa. Jednak twardzi i niepokonani, pokonuj¹c wszelkie trudy, postanowili zrealizowaæ, i to nie po raz pierwszy, misjê odwiedzania polskich wojennych cmentarzy we W³oszech, by oddaæ czeœæ bohaterom. Buduj¹ce.
Do³¹czaj¹c do tegorocznej Pielgrzymki Weteranów wraz z kole¿ank¹ harcmi-
strzyni¹ Magd¹ Rudnik-Nieroda, prze¿y³am wiele wznios³ych chwil. Nawet nie zdawa³am sobie sprawy jakie g³êbokie
wra¿enie wywr¹ na mnie odwiedziny tych poszczególnych polskich cmentarzy wojskowych we W³oszech, poczynaj¹c od amerykañskiego pod Anzio, przez Monte Cassino, Loreto i na koñcu Boloniê. Mimo tego, ¿e sama jestem poniek¹d weterank¹ niezliczonych patriotycznych uroczystoœci, ho³dów poleg³ym, dedykacji pomników i rocznicowych obchodów na ziemi polskiej i amerykañskiej, i nawet w Anglii; na cmentarzach, w œwi¹tyniach, przy akademii wojskowej, na malutkich skrawkach cmentarzy, obok ogromnych grobowców oraz w mauzoleach, stanowi³o to dla mnie szczególnie znacz¹ce prze¿ycie. Byæ czêœci¹ krêgu osób oddanych ca³¹ dusz¹ tej wielkiej sprawie utrzymania pamiêci dzielnych bohaterów pochowanych na obcej i dalekiej od ojczyzny i rodziny ziemi, którzy zginêli w m³odym wieku walcz¹c o wolnoœæ Nasz¹ i Wasz¹, to wielki zaszczyt, to nigdy nie zapomniane chwile wzruszenia i dumy. Przecie¿ od m³odoœci mówili mi, ¿e wolnoœæ krzy¿ami siê mierzy.
Redakcja: Jolanta Szczepkowska Teofil Lachowicz
Adres redakcji: P.A.V.A. of America, District 2 , 17 Irving Place, New York, NY 10003
e-mail: pava.swap@gmail.com tel. 212-473-0580, www.pava-swap.org
Joanna Przedworska wziê³a udzia³ w uroczystoœci razem z piêciorgiem swoich dzieci
Krzysztof Rostek wrêczy³ Order Uœmiechu dzieciom i wnuczêtom doktor Joanny Lis
W czêœci artystycznej wyst¹pi³y sopranistki (od lewej): Juney Li, Yohji Daquio oraz Patrycja Pos³uszna. Akompaniowa³ im pianista Nicholas Kaponyas
Srebrny jubileusz Children's Smile Foundation by³ okazj¹ do wspólnego spotkania obecnych i by³ych pracowników, wolontariuszy oraz sponsorów tej charytatywnej organizacji. Podczas uroczystej gali wrêczono tak¿e Order Uœmiechu przyznany dr Joannie Barbarze Lis.
Jubileusz Fundacji Uœmiech Dziecka zosta³ zorganizowany 6 czerwca i mia³ miejsce w Konsulacie Generalnym RP na Manhattanie. Prócz przypomnienia historii i misji jaka od 25 lat przyœwieca dzia³alnoœci Children's Smile Foundation by³ te¿ okazj¹ do wielu wspomnieñ oraz przekazania podziêkowañ i gratulacji. Jedn¹ z osób, która wyrazi³a s³owa uznania dla pracowników, wolontariuszy i darczyñców fundacji by³a pierwsza dama RP Agata Kornhauser-Duda. Swoje gratulacje przes³a³a w formie listu, który zosta³ zamieszczony w jubileuszowej Ksiêdze Pami¹tkowej oraz w nagraniu wideo, odtworzonemu na du¿ym monitorze. Z ca³ego serca dziêkujê za to bezwarunkowe oddanie w pracy na rzecz wspierania dzieci i m³odzie¿y zmagaj¹cych siê bardzo czêsto z powa¿nymi chorobami i wieloma przeciwnoœciami losu. Wysi³ek, z jakim zabiegaj¹ Pañstwo o szansê na powrót do zdrowia, czy poprawy jakoœci ¿ycia podopiecznych fundacji, jest nie do przecenienia – podkreœla pierwsza dama RP. – Dum¹ napawa fakt, ¿e jest tak wielu ludzi dobrej woli nieszczêdz¹cych swojej ofiarnoœci. Jestem wdziêczna, ¿e pomimo dziel¹cej nas odleg³oœci równie¿ mogê byæ czêœci¹ tych szlachetnych dzia³añ – doda³a Agata Kornhauser-Duda, która od kilku lat wspiera Children's Smile Foundation m.in. poprzez osobist¹ bi¿uteriê przekazywan¹ na aukcje odbywaj¹ce siê podczas Balu Walentynkowego oraz patronat nad organizowan¹ wspólnie z Polsko-S³owiañsk¹ Federaln¹ Uni¹ Kredytow¹ akcj¹ „Œwi¹teczny Uœmiech Dziecka”.
List gratulacyjny przes³a³ tak¿e ambasador RP przy ONZ Krzysztof Szczerski, który nie móg³ osobiœcie uczestniczyæ w ceremonii. Wszystkim zaanga¿owanym w funkcjonowanie fundacji przesy³am serdeczne ¿yczenia dalszych sukcesów w tej szlachetnej pracy. Mam nadzieje, ¿e jubileuszowe obchody dostarcz¹ wielu niezapomnianych prze¿yæ i wzruszeñ – napisa³ ambasador RP przy ONZ.
Gratulacje przes³a³ równie¿ nowojorski radny Robert Holden. Z ogromn¹ dum¹ i serdeczn¹ wdziêcznoœci¹ przy³¹czam siê do wspólnego œwiêtowania 25-lecia Children's Smile Foundation. Ten niezwyk³y kamieñ milowy jest œwiadectwem nieza-
Rada Dyrektorów Children's Smile Foundation. Od lewej: kapelan ks. Grzegorz Markulak, sekretarz Romana Naro¿nik, za³o¿yciel Krzysztof Rostek, Mariusz Œniarowski, konsul generalny Adrian Kubicki, wiceprezes Karol Liszewski, prezes Joanna GwóŸdŸ, Waldemar Rakowicz, Aldona Trzeciak, Joanna Mróz-Rakowicz, Andrzej Grzegorzewski i dyrektor wykonawczy Wojciech Maœlanka
chwianego poœwiêcenia i pe³nych wspó³czucia wysi³ków wszystkich osób zaanga¿owanych w tê szlachetn¹ sprawê – podkreœli³ polityk z Queensu. – Przez æwieræ wieku fundacja niestrudzenie pracowa³a, aby zapewniæ pomoc, wsparcie i mo¿liwoœæ rozwoju tym, którzy tego najbardziej potrzebuj¹– doda³ zachêcaj¹c jednoczeœnie wszystkich do kontynuowania dzia³alnoœci charytatywnej i zaanga¿owania siê w dzia³alnoœæ polonijnej organizacji. Podziêkowania oraz s³owa zachêty do wspierania polonijnej fundacji pada³y tak¿e z ust osób przemawiaj¹cych podczas oficjalnej czêœci uroczystoœci. Prowadzi³a j¹ Joanna GwóŸdŸ, prezes Fundacji Uœmiech Dziecka, która przybli¿y³a jej cel i misjê. Jesteœmy przepe³nieni dum¹ i wdziêcznoœci¹ zwi¹zan¹ z niesamowitym wp³ywem, jaki Children's Smile Foundation wywar³a na ¿ycie niezliczonej liczby dzieci – podkreœli³a Joanna GwóŸdŸ. Doda³a, ¿e jest to realizowane zarówno poprzez zapewnienie opieki medycznej chorym dzieciom jak i wsparcie finansowe tych, które pochodz¹ z biednych i potrzebuj¹cych rodzin. O pocz¹tkach organizacji opowiedzia³ jej za³o¿yciel Krzysztof Rostek, który przy tej okazji wspomina³ rodzinn¹ wizytê w Polsce, któr¹ z ¿on¹ i synem odby³ w 1999 r. Wówczas odwiedzili m.in. sierociniec w Stalowej Woli. Poruszony sytuacj¹ i warunkami w jakich mieszka³y tam dzieci postanowi³ w jakiœ sposób je wesprzeæ. Po powrocie do Nowego Jorku – z grup¹ przyjació³ m.in. z dzia³aj¹c¹ do tej pory w fundacji Aldon¹ Trzeciak oraz nie¿yj¹cym ju¿ Rafa³em Chojnowskim – powo³a³ do ¿ycia charytatywn¹ organizacjê, która przyjê³a nazwê Children's Smile Foundation i dzia³a do dnia dzisiejszego.
Podczas czêœci oficjalnej g³os zabra³ tak¿e kapelan ks. Grzegorz Markulak. Mówi³ o znaczeniu Fundacji oraz dziêkowa³ jej za³o¿ycielowi Krzysztofowi Rostkowi za jej stworzenie. S³owa wdziêcznoœci skierowa³ te¿ do by³ych i obecnych dyrektorów fundacji, wolontariuszy, sponsorów i donatorów oraz tych, którzy byli i s¹ z ni¹ zwi¹zani. Kapelan odmówi³ równie¿ krótk¹ modlitwê. Bardzo ciekawe wyst¹pienie mia³ konsul generalny Adrian Kubicki, który przybli¿y³ zebranym statystyki zwi¹zane z ubóstwem, które dotyka najm³odszych nie tylko w krajach Trzeciego Œwiata, ale równie¿ w tych najbardziej rozwiniêtych. „Co pi¹te dziecko w Ameryce ¿yje w ubóstwie. Wiele z nich cierpi z powodu g³odu” – podkreœli³ dyplomata. – W Polsce ponad 300 tys. dzieci ¿yje w permanentnym ubóstwie”. Zwróci³ uwagê na znaczenie dzia³alnoœci Children's Smile Foundation i pomocy jak¹ okazuje potrzebuj¹cym. Zachêci³ tak¿e wszystkich sponsorów do wspierania tej charytatywnej organizacji oraz podziêkowa³ tym, którzy robili to przez æwieræwiecze jej istnienia. O tym jak wa¿na jest tego typu pomoc mówi³a Joanna Przedworska, samotna matka piêciorga dzieci, które od 2014 roku s¹ podopiecznymi fundacji. Pani Joanna, której m¹¿ zmar³ przed urodzeniem pi¹tego dziecka, opowiedzia³a o swojej rodzinie, o problemach z jakimi musi siê zmagaæ, a tak¿e o wsparciu jakie od dekady otrzymuje od Children's Smile Foundation oraz od indywidualnych donatorów. Przekaza³a równie¿ podziêkowania dla fundacji oraz jej za³o¿yciela Krzysztofa Rostka i jego ¿ony Agnieszki, a tak¿e Ma³gorzaty i Andrzeja Natkañców oraz Ewy i Janusza Natkañców, którzy wspieraj¹ jej dzieci indywidualnymi donacjami. „Te osoby maj¹
szczególne miejsce w sercu mojej rodziny i jestem im dozgonnie wdziêczna za pomoc jakiej nam udzielili” – podkreœli³a pani Joanna. Zachêci³a tak¿e zebranych do wspierania polonijnej, charytatywnej organizacji.
Wa¿n¹ czêœci¹ jubileuszowej uroczystoœci by³o wrêczenie Orderu Uœmiechu przyznanego dr Joannie Barbarze Lis na wniosek polonijnych dzieci.
Przekazanie Orderu Uœmiechu odby³o siê z zachowaniem specjalnego ceremonia³u. Tak wiêc by³ herold, dzieci w strojach ludowych, specjalna przysiêga oraz sok z cytryny, który nale¿a³o wypiæ z uœmiechem na twarzy. Niestety dr Joanna Barbara Lis ze wzglêdu na chorobê i pobyt w szpitalu nie mog³a odebraæ odznaczenia osobiœcie. Order Uœmiechu przekaza³ jej rodzinie Krzysztof Rostek, który równie¿ jest Kawalerem tego „najs³oneczniejszego z odznaczeñ”. Dama Orderu Uœmiechu podziêkowa³a w nagraniu wideo odtworzonym podczas ceremonii za to niezwyk³e odznaczenie, a tak¿e wyrazi³a nadziejê na szybki powrót do zdrowia i spotkanie ze swoimi pacjentami i przyjació³mi. „Przed moim odejœciem na emeryturê zrobimy wielkie po¿egnanie” – doda³a Dama Orderu Uœmiechu. Czêœæ oficjaln¹ zakoñczy³ wystêp artystyczny przygotowany przez zasiadaj¹cego w Radzie Dyrektorów Children's Smile Foundation pianistê Nicholasa Kaponyasa. Przy jego akompaniamencie swoje wokalne umiejêtnoœci zaprezentowa³y trzy sopranistki: Yohji Daquio, Juney Li oraz Patrycja Pos³uszna. Ich wystêpy zosta³y nagrodzone gromkimi brawami. Artystycznie zaprezentowa³ siê tak¿e skrzypek £ukasz Pliœ, który gra³ podczas póŸniejszego poczêstunku.
Jubileuszowa gala Children's Smile Foundation cieszy³a siê ogromnym zainteresowaniem. Udzia³ w niej wziê³o ponad 200 osób, wœród których prócz wolontariuszy i obecnej Rady Dyrektorów byli jej byli cz³onkowie, przedstawiciele polonijnych organizacji i instytucji, a tak¿e donatorzy i sponsorzy, spoœród których najwiêkszym jest Polsko-S³owiañska Federalna Unia Kredytowa. Instytucjê tê reprezentowa³ przewodnicz¹cy jej Rady Dyrektorów Krzysztof Matyszczyk wraz z wiceprzewodnicz¹cym Mariuszem Œniarowskim, a tak¿e dyrektor dr Iwona Korga i g³ówny radca Anna Florek-Scarfutti. W uroczystoœci, jako goœcie specjalni, uczestniczyli równie¿ konsul generalny Adrian Kubicki i jego zastêpca konsul Stanis³aw Starnawski.
ZDJÊCIA WOJTEK MAŒLANKA
Dzieñ jest przestronny, jasny. Czerwcowy poranek zapowiada ciê¿kie od s³oñca popo³udnie. Ale powietrze jeszcze nie zd¹¿y³o zgêstnieæ. Jest po ósmej. Wysiadam na stacji Bryant Park / 42 Ulica. I wchodzê w zielony tunel. Przy stolikach pusto. Turyœci wyroj¹ siê dopiero za jakiœ czas. Tymczasem pracownicy pobliskich biur korzystaj¹ z ostatnich chwil przed odbiciem karty sygnalizuj¹cym pocz¹tek pracy. Mê¿czyzna w garniturze je kanapkê z ³ososiem. Inny przysypia wyci¹gniêty na w¹skim krzese³ku. Elegancka kobieta w kremowym garniturze, z teczk¹ pod pach¹, stuka obcasami. Pracownik zieleni miejskiej opró¿nia kosze na œmieci. S³ychaæ syk rozsuwaj¹cych siê drzwi autobusu. Klaksony taksówek. Przeje¿d¿aj¹c¹ w oddali karetkê na sygnale. Przypomina mi siê scena z „Delicatessen”,
kiedy sprê¿yny ³ó¿ka pod naporem kopuluj¹cej pary wybijaj¹ takt i kolejne instrumenty – trzepaczka uderzaj¹ca o dywan, pompka do roweru, pêdzel, którym jeden z mieszkañców maluje sufit – dostrajaj¹ siê, synchronizuj¹. Manhattan te¿ ma swoj¹ melodiê. Która zmienia siê w zale¿noœci od pory dnia. I roku. Ale której têtno pulsuje zawsze w tym samym rytmie.
Przyje¿d¿am wystarczaj¹co wczeœnie, ¿eby nie musieæ siê spieszyæ. Bo – jak mawiaj¹ filozofowie – poœpiech upokarza. Szczególnie z samego rana. Ale gdy tylko w³¹czam siê w strumieñ przechodniów, zmieniam tempo. Nie mogê siê guzdraæ. Bo mnie stratuj¹. Kiedyœ na chodniku w East Village przeczyta³am zdanie: jeœli przyby³eœ do Nowego Jorku w pogoni za szczêœciem, musisz nauczyæ siê szybko chodziæ
Znajdujê wie¿owiec, przed wejœciem do którego le¿y cz³owiek na kartonie, ob³o¿ony szmatami. W œrodku marmurowe posadzki, roz³o¿yste ¿yrandole, z³ote drzwi. Przebrzmia³y splendor, który, gdy siê dobrze przyjrzeæ, pokazuje krzywe zêby
i lekko cuchn¹cy oddech. Meldujê siê u portiera. Wyszukuje nazwisko w systemie. Wrêcza przepustkê. Jadê wind¹ na 32 piêtro. Poczekalnia wygl¹da jak u dentysty. Szare wyk³adziny. Kiepskie reprodukcje na œcianach. Kolorowe czasopisma sprzed kilku miesiêcy. Rachityczna roœlina w ogromnej donicy. Pamiêtam pierwsz¹ wizytê w jednym z biur mieszcz¹cych siê w Empire State Building i zdziwienie na widok pomieszczeñ ca³kowicie pozbawionych charakteru. Podobnie by³o w The New Yorker Hotel, gdzie odwiedza³am gabinet niewidomego osteopaty pochodzenia kubañskiego. Pokój nie ró¿ni³ siê niczym od podobnych miejsc na Ridgewood czy Greenpoincie. Tylko cena za us³ugê by³a dwa razy wy¿sza. Wiadomo – za adres w dobrej dzielnicy s³ono siê p³aci.
Dr. J. spóŸnia siê na pierwsze spotkanie. Co prawda tylko trzy minuty. Ale jednak. Uœcisk d³oni. Wymienienie grzecznoœci. Siadam na niewielkiej sofie, któr¹ –gdybym siê po³o¿y³a – œmia³o mo¿na by nazwaæ kozetk¹. I zaczynamy proces ewaluacji. Ju¿ wczeœniej wype³niam kilka formularzy, w których pytania wydaj¹ siê byæ wymierzone s¹ z chirurgiczn¹ precyzj¹. Oceñ stopieñ zadowolenia z pracy, zwi¹zku, relacji rodzinnych, sytuacji finansowej, zdrowia. Czy masz myœli samobójcze? Czy nadu¿ywasz substancji?
Jaka jest twoja relacja z jedzeniem? Czy jesteœ/ by³aœ na diecie? Jak d³ugo? Na jakiej? Podaj listê schorzeñ. Przyjmowanych leków. Przebytych chorób zakaŸnych. Operacji. Na niektóre pytania nie umiem odpowiedzieæ. W kilku miejscach nie mówiê ca³ej prawdy. Albo wpisujê: it’s complicated. Czujê siê jak u lekarza. Co – w przypadku wizyty u psychiatry –nie powinno specjalnie dziwiæ. Ale ja jestem tutaj w innej sprawie. Poprzedni terapeuta, którego stratê nadal op³akujê, poruszy³ niebo i ziemiê, ¿eby „przekazaæ mnie w dobre rêce”. I znalaz³ fundacjê, która oferuje pracê z psychoanalitykiem za kwotê – w porównaniu do cen rynkowych – symboliczn¹. Jesteœ idealn¹ kandydatk¹ – przekonywa³ Frank. Niebywale anga¿ujesz siê w proces. Nie boisz siê zapuszczaæ sondy g³êboko – ¿artowa³. Maj¹c pewnie na myœli pokrêcone sny o zabarwieniu erotyczno-makabrycznym, które rozbieraliœmy – nomen omen –na czynniki pierwsze. Dziêki jego staraniom jestem tutaj. I patrzê w ³agodne oczy Doktora J., dla którego nie zd¹¿y³am jeszcze wymyœliæ przezwiska. Pierwsze zdanie, które wypowiadam brzmi: wygl¹da na to, ¿e po raz pierwszy w ¿yciu, op³aci³o mi siê bycie „trudn¹ i wymagaj¹c¹”. Klinicysta nieznacznie unosi brew. I zamienia siê w s³uch.
Zapraszamy na stronê Autorki: www.stanywewnetrzne.com
Jan Latus
To ju¿ ostatni odcinek relacji z filipiñskiej wioski, no bo ile¿ mo¿na pisaæ o ¿yciu w biedzie i beznadziei.
By³em ciekaw tego wyjazdu. Jenny pyta³a, czy naprawdê wytrzymam, francuski piesek, w takich warunkach. Odpowiada³em, ¿e w podobnych warunkach wytrzyma³em miesi¹c w chatynce z pustaków w prowincji Samar, najbiedniejszej w kraju. Faktycznie, dom w Bicol by³ trochê wiêkszy i wygodniejszy, ale zdumia³o mnie zacofanie ca³ego miejsca. Tylko na niektórych odcinkach dróg po³o¿ono –nierówno – betonowe p³yty. Reszta to wertepy, niemal nieprzejezdne po ulewnym deszczu. Naliczy³em tylko kilka latarni, tak wiêc w nocy jest absolutnie ciemno. Idzie siê na czuja, albo pos³uguje siê latark¹ w telefonie. W ca³ej wsi jest kilka samochodów; posiadaczem jednego jest brat naszego gospodarza. Bêdziemy mu p³acili, ¿eby zabra³ Jenny i mnie do miasta; korzystaj¹c z okazji do atrakcyjnej wycieczki, do vana pakuje siê szóstka kuzynów. Wiêkszoœæ ludzi ma zdezelowane motocykle. Gdy siê zepsuj¹, trzeba jechaæ do miasta. Jest kilka sklepików sari sari, w których mo¿na kupiæ kolorowo opakowane badziewie: colê, cukierki, saszetki detergentów, rum. Jest tu jednak i szko³a
podstawowa i œrednia, z rodzajem boiska. Jest plac do gry w koszykówkê, koœció³ek i to chyba wszystko. Do najbli¿szego miasteczka jest 15 kilometrów i dopiero tam s¹ dwa bankomaty, sklepy z plastikowymi miskami i plastikowymi butami, jeden fast food oraz targ, gdzie kupi siê œwie¿¹, niepaczkowan¹ ¿ywnoœæ: cebulê, czosnek, pomidory, kapustê, miêso. Po wiosce przemieszcza siê, w motorze z przyczep¹, sprzedawca ryb. Jak siê go poprosi, to po³o¿y rybê na ziemi i j¹ pociacha tasakiem. Zapomnia³bym: jest te¿ cmentarz. Wygl¹da on jak osiedle murowanych domków. Na parterze – otwartym, choæ zakratowanym – umieszczony jest grób. Schodki prowadz¹ na piêtro, gdzie odwiedzaj¹cy grób bliscy mog¹ przenocowaæ. Niektórzy zmarli maj¹ tylko urny i tablice wmurowane w œcianê. Jenny odnajduje na takiej œcianie wspomnieñ tablicê upamiêtniaj¹c¹ jej dziadków. Obyczajem jak w buddyzmie, ale na pewno nie w katolicyzmie, rodzina zapala œwieczki i zostawia jedzenie – jakieœ krakersy – i kubeczki z lemoniad¹ Sprite. (Pamiêtam, jak we Wszystkich Œwiêtych uczty z alkoholem urz¹dzali na cmentarzu Cyganie, budz¹c rozbawienie lub zgorszenie prawdziwych Polaków.)
Jak ju¿ pisa³em, w katolicyzmie Filipiñczyków jest wiele elementów ich pierwotnych wierzeñ i innych religii.
Czy stawianie zmar³ym grobowców przewy¿szaj¹cych czasem wartoœci¹ domy, w których mieszkali, jest logiczn¹ konsekwencj¹ studiowania Pisma Œwiêtego? Niekoniecznie, ale takie pa³ace z trupami w œrodku znajdziemy te¿ w katolic-
kiej Argentynie, na cmentarzu Recoleta w Buenos Aires.
Jak pisa³em, czu³em siê tam jak na nieustaj¹cej imprezie. Ale nie zawsze tak tam jest. Zbieg³y siê w czasie tradycyjne œwiêto Fiesta, chrzest dziecka ciotki i jej urodziny. (No i przyjecha³ – na pewno bogaty! – boyfriend Jenny.) To dlatego zabito œwiniê, a potem drug¹. Dlatego wynajêto ogromn¹, wielkoœci komercyjnej pralki, maszynê do karaoke z gigantycznymi g³oœnikami niskotonowymi, p³ac¹c dziesiêæ dolarów dziennie. Dlatego od rana donocy dr¿a³y œciany mojej sypialni.
A czy mo¿na gdzieœ wyjœæ wieczorem? Zrobiliœmy to dwa razy. W pi¹tek w nocy by³a potañcówka na wybetonowanym boisku do koszykówki. Zap³aci³em za wstêp, a biedniejsi ludzie obserwowali nas przez p³ot. (Jak ja w dzieciñstwie ogl¹da³em przez p³ot z metalowej siatki mecze drugoligowej Gwardii Warszawa.)
Najpierw ³adna hostessa w miniówie wrêcza³a nagrody m³odzie¿y – zwyciêzcom konkursu na wystêp taneczny. Potem wypiliœmy po kilka mocnych piw Red Horse i sami zaczêliœmy tañczyæ, z ró¿nymi rezultatami. Jenny nigdy nie tañczy³a w parze; idzie jej to nieporadnie, chichocze. Za to jej ciocia, niepozorna ¿ona rolnika, wykazuje siê wielk¹ gibkoœci¹ i muzykalnoœci¹. Po prostu, niektórzy ludzie maj¹ wrodzony talent do tañca. Zza p³ota obserwuj¹ nas podpici m³odzieñcy. Jenny jest efektown¹ dziewczyn¹, w dodatku ubra³a siê w szorty i mocno wydekoltowan¹ górê. Wyrostki patrz¹ na ni¹ i na mnie z zazdroœci¹ i niechêci¹. Dobrze, ¿e jestem w du¿ej grupie ciotek. Do
Jenny przykleja siê pijany facet i koniecznie chce z ni¹ zatañczyæ. Odwiedziony przeze mnie od tego pomys³u, idzie do nastêpnego stolika poprosiæ inn¹ kobietê. Typowe sceny z wiejskiej zabawy. Nastêpnego dnia jedziemy do innego miejsca. W blaszanej hali ta sama hostessa w tej samej miniówie po angielsku prowadzi spotkanie zrzeszenia rolników. Wrêczane s¹ nagrody, a miejscowi notable wyg³aszaj¹ niekoñcz¹ce siê mowy. Koñczy siê uroczystoœæ, zaczynaj¹ siê tañce. T³umaczê Jenny, ¿e na trzeŸwo bêdzie mi siê gorzej z ni¹ tañczy³o. Wœciek³a na mnie, ostentacyjnie nalewa mi pó³ szklanki ginu. No i tañczy nam siê lepiej. Miejscowi ludzie tañcz¹ swój lokalny taniec i œpiewaj¹ w lokalnym dialekcie. Dziwna to muzyka i miêkkie, p³ynne ruchy, jakby nie z tego miejsca, raczej z Hawajów, a mo¿e to œpiewa Cesaria Evora? Ludzie znaj¹ tu oficjalny jêzyk Filipin, tagalog, ale miêdzy sob¹ rozmawiaj¹ w lokalnym dialekcie, do niczego niepodobnym. Jenny, która tu mieszka³a pierwsze dziesiêæ lat ¿ycia, rozmawia ze wszystkimi p³ynnie, jakby to by³ jej pierwszy jêzyk. Dopiero wtedy zdajê sobie sprawê, ¿e równie¿ w tym dialekcie rozmawia z matk¹ i braæmi ju¿ tu, w Angeles City. Plus angielski, jest wiêc trzyjêzyczna. Jenny sprowadza mnie na ziemiê: te wieczorne potañcówki odbywaj¹ siê… raz do roku. Poza tym na wsi nie dzieje siê nic. Jak to na g³êbokiej prowincji, nuda, beznadzieja, brak perspektyw – i ja jako rzadki goœæ z wielkiego œwiata, promyk nadziei, szansa na sukces. Boj¹c siê o mnie, Jenny nie pozwala mi w³óczyæ siê samemu po wiosce. Mo¿e nie wszyscy s¹ tu wobec bia³ych ¿yczliwi? Nie wiem. Jestem tu jedynym bia³ym, ale nigdy nie okazano mi wrogoœci czy nawet nadmiernego zainteresowania.
Teksas by³ ogromny i pusty, a w³adzom koœcielnym zale¿a³o na krzewieniu chrzeœcijañstwa, dlatego sprzyjaly sprowadzaniu na te ziemie europejskich osadników i tworzeniu dla nich nowych osad i parafii.
Ojciec Moczygemba zapali³ siê do tego pomys³u i pisa³ listy do krewnych, w których zachêca³ ich do emigracji. W 1854 roku do Teksasu wyruszy³ kuzyn franciszkanina, Józef Moczygemba z ¿on¹ Thecl¹ i piêciorgiem dzieci. Towarzyszy³ mu Stanis³aw Kio³bassa, by³y pose³ do niemieckiego parlamentu. Za ich przyk³adem poszli inni.
W 1854 roku z Bremy wyp³ynê³y dwa statki: „Weser” i „Ammerland”, na których do Ameryki p³ynêli œl¹scy ch³opi ze wsi P³u¿nica Wielka pod Strzelcami Opolskimi. Rejs trwa³ piêæ tygodni i niektórzy pasa¿erowie po drodze zmarli. Przez kilka dni wiatr by³ tak mocny, ¿e pêdz¹ce przed siebie ¿aglowce k³ad³y siê na burcie, a fale co jakiœ czas wdziera³y siê na ich pok³ad. Na nieobeznanych z morzem Œl¹zaków pad³ strach i trzymaj¹c siê rodzinami za rêce modlili siê g³oœno przekonani, ¿e s¹ to ich ostatnie chwile ¿ycia. Marynarze g³oœno siê z nich œmiali, t³umacz¹c przera¿onym pasa¿erom, ¿e przy takim wietrze statek szybciej dotrze do celu.
3 grudnia 1853 roku oba statki dotar³y do Galveston w Zatoce Meksykañskiej. Wœród przybyszy zarejestrowano takie nazwiska jak: Moczygemba, Przybysz, Weiss, Dziuk, Gabrys, Janta, Manka, Kuhel, Bomba, Rzeppa, Kyrish, Urbanczyk, Kniejski, Czerner i Krawiec. Mieli ze sob¹ wszystko co da³o siê zabraæ: pierzyny, narzêdzia rolnicze, woreczki ze œl¹sk¹ ziemi¹ i krzy¿ z koœcio³a parafialnego w P³u¿nicy. Dla urzêdników amerykañskich byli zaskoczeniem, bo spodziewano siê Niemców, a tymczasem pojawi³a siê kolorowo ubrana grupa mówi¹ca s³owiañsk¹ gwar¹. Nie wszyscy wysiedli w Galveston. Niektórzy za porad¹ niemieckich emigrantów pop³ynêli dalej na zachód do portu Indianola, sk¹d by³o znacznie bli¿ej do San Antonio. Dziœ po Indianoli nie ma ju¿ œladu, bo miasto zosta³o dwukrotnie zdmuchniête z powierzchni ziemi przez huragan.
Ci, którzy w pierwszym œl¹skim kontyngencie dotarli do Indianoli po wyjœciu na l¹d byli przera¿eni. Kraj, który zobaczyli nie tylko ró¿ni³ siê klimatem, ale nawet ludzie byli ca³kiem inni. To tam po raz pierwszy Œl¹zacy spotkali amerykañskich Indian i Murzynów. Do tego dochodzi³y zwierzêta takie jak sprowadzone do Ameryki wielb³¹dy, których Œl¹zacy siê bali. Ojciec Moczygemba mia³ swoim rodakom wyjœæ w Galveston na spotkanie, ale siê nie pojawi³. Wielu Œl¹zaków z ulg¹ opuœci³o statek i ruszyli w stronê San Antonio, gdzie mia³a czekaæ na nich ziemia. Bogatsi wynajêli od Meksykanów wozy ci¹gniête przez wo³y, biedniejsi szli na pó³noc pieszo. Prerie Teksasu a¿ po horyzont zia³y pustk¹. Nie by³o nawet wyznaczonej drogi i trzeba by³o j¹ sobie torowaæ, Œl¹scy osadnicy spali na go³ej ziemi, kijami oganiaj¹c siê od dzikich kotów i grzechotników. Kilkoro zmar³o od uk¹szeñ. Na dodatek nie by³o nic do jedzenia i aby przetrwaæ wynajmowali siê do pracy u Amerykanów. Ci czêsto im nie p³acili i wypêdzali gro¿¹c rewolwerami, ale Œl¹zacy mimo to z optymizmem patrzyli w przysz³oœæ szukaj¹c swojego miejsca na ziemi. Pisali listy do rodzin na Œl¹sku, opisuj¹c kraj, w którym przysz³o im ¿yæ. Listy te kr¹¿y³y póŸniej po ca³ej rodzinie i przechowywano je jak relikwie. W³adze pruskie w Oleœnie narzeka³y, ¿e: „chêæ wyemigrowania do Ameryki rozprzestrzenia siê jak zaraza”. Pomiêdzy 1854, a 1870 rokiem w Teksasie osiedli³o siê 3470 osób z Górnego Œl¹ska.
Kiedy Œl¹zacy wysiadali na l¹d w teksañskim Galveston Leopold Moczygemba odprawia³ msze w swojej parafii w Castroville. Od niemieckich osadników dowiedzia³ siê o dziwacznej, kolorowej grupie ludzi id¹cej w stronê San Antonio. Natychmiast domyœli³ siê, ¿e to jego rodacy ze Œl¹ska i wyruszy³ im na przeciw. Kiedy siê wreszcie spotkali odprawi³ dla nich pierwsz¹ mszê pod go³ym niebem. Œl¹zacy wyobra¿ali sobie, ¿e czeka na nich maleñkie miasteczko z koœció³kiem w centrum, ale ojciec Moczygemba rozwia³ resztkê ich z³udzeñ. Okaza³o siê, ¿e teksañsk¹ ziemiê trzeba ujarzmiæ w³asnymi rêkami i wszystko zbudowaæ od zera.
Moczygemba uzyska³ zgodê miejscowego w³aœciciela ziemskiego Johna Twohiga na stworzenie œl¹skiej osady i wydzielenie dzia³ek rolnych pod uprawê. Œl¹zacy za akr ziemi p³acili Twohigowi po siedem dolarów, choæ inni osadnicy p³acili tylko po dolarze za akr.
Ksi¹dz Leopold zaproponowa³ aby osadê nazwaæ Panna Maria wierz¹c, ¿e Matka Bo¿a weŸmie Œl¹zaków pod swoj¹ opiekê. By³ on tak¿e jedynym, który zna³ jêzyk angielski i móg³ nawi¹zaæ kontakt z otaczaj¹cymi ich ludŸmi. Dzia³ki rolne dzielono na sposób meksykañski: by³y one w¹skie i d³ugie. W centrum osady zaplanowano budowê koœcio³a, plebanii i szko³y.
By³y to ciê¿kie czasy dla œl¹skich osadników. Dla wszystkich byli obcy i przez to ³atwi do oszukania lub wykorzystania. Wiele aktów posiadania ziemi okaza³o siê fa³szerstwem. Œl¹zacy nie mieli co jeœæ i z g³odu ¿ywili siê grzechotnikami. Ich dzieci bez szko³y wyrasta³y na kompletnych dzikusów. Niestety na Œl¹sk nie by³o ju¿ powrotu. 24 grudnia 1854 roku Anna Jendrej urodzi³a syna. By³o to pierwsze dziecko jakie przysz³o na œwiat w osadzie Panna Maria i nadano mu imiê Adam. Zasiano pierwsz¹ pszenicê, która wyda³a zaskakuj¹co dobry plon. Po sprzeda¿y zbo¿a ka¿da rodzina osadników mia³a conajmniej sto dolarów oszczêdnoœci (dziœ jest to równowartoœæ 3600 dolarów). Obrodzi³y tak¿e pierwsze posadzone tu ziemniaki. Te przywiezione ze Œl¹ska, ale tak¿e te lokalne, s³odkie, na które polscy osadnicy mówili patety.
Rok póŸniej w osadzie Panna Maria postanowiono wybudowaæ koœció³, który mia³ staæ na rogu ulic Pu³askiego i Koœciuszki, których w tamtym czasie jeszcze nie wyznaczono. Nastroje sta³y siê optymistyczne i po wielu entuzjastycznych listach do rodzin na Œl¹sku, w 1855 roku do Galveston i Indianoli dotar³y nastêpne grupy œl¹skich emigrantów. Niektórzy mieli ze sob¹ w³asne, rozmontowane na czêœci wozy, które sk³adano na l¹dzie i ruszano niezw³ocznie w stronê Panny Marii. Czeœæ z nich kupi³o ziemiê 30 kilometrów na wschód od miasta, zak³adaj¹c kolejn¹
œl¹sk¹ osadê, której nadali nazwê St. Hedwig, czyli œwiêta Jadwiga, najwa¿niejsza œwiêta na Œl¹sku.
Do Panny Marii trafi³ murarz Jan Gawlik i dziêki niemu budowa koœcio³a wyraŸnie przyspieszy³a. 29 wrzeœnia 1856 roku Leopold Moczygemba odprawi³ w nowym koœciele pierwsz¹ mszê. Wkrótce dotar³ tam zamówiony przez rodzinê Rzeppów dzwon. Nie u¿ywano go jednak, bo kiedy dzwoni³ to œciany budynku chwia³y siê i obawiano siê, ¿e siê zawali. W koœciele nie by³o ani ³awek ani posadzki. Wierni stali na piasku, ale pierwsza polska parafia w Ameryce sta³a siê faktem. Nastêpny rok by³ jednak dla osadników z Panny Marii prawdziwym wyzwaniem. Katastrofalna susza sprawi³a, ¿e nie by³o plonów i w oczy Œl¹zaków zajrza³ g³ód. Wielu z nich uwa¿a³o, ¿e to wszystko wina ksiêdza Moczygemby, który ich omami³ i wywiód³ nateksañskie stepy. Byli nawet i tacy, którzy chcieli go za to powiesiæ.
W ogromnym poczuciu winy Leopold Moczygemba opuœci³ w 1857 roku Pannê Mariê i Teksas na zawsze. Przez resztê ¿ycia dzia³a³ na rzecz polskich emigrantów zak³adaj¹c polskie szko³y i parafie. Zmar³ w Dearborn w stanie Michigan w 1891 roku, ale ostatecznie jego cia³o spoczê³o w Panna Maria przy koœciele, który zbudowa³.
Tydzieñ temu w poprzednim artykule wyjaœni³am, co nale¿y zrobiæ, ¿eby po naszej œmierci nasz maj¹tek trafi³ w rêce wybranych osób i ¿eby unikn¹æ potencjalnych nieporozumieñ (w sieci szukaj „¯eby spadkobiercy nie k³ócili siê o twoje pieni¹dze”). W tym tekœcie omówmy potencjalne problemy i sposoby ich unikniêcia.
Testament to k³opot
Konta w finansowych instytucjach zarejestrowane na nazwisko zmar³ego i bez wyznaczonego beneficjenta zostaj¹ zamro¿one.
A¿eby spadkobiercy mogli przej¹æ maj¹tek przekazany testamentem albo pozostawiony bez testamentu, musz¹ udaæ siê do s¹du i przejœæ przez procedurê, która nazywa siê probacj¹ (probate). S¹d spadkowy (surrogate court albo probate court) potwierdza wa¿noœæ dokumentu testamentu i nadzoruje przekazanie spadkobiercom udzia³ów spadkowych, nale¿nych im zgodnie z zapisem testamentowym. Zajmuje siê tym wykonawca testamentu (executor) wyznaczony w ostatniej woli. Dopiero na podstawie odpowiednich dokumentów wydanych przez s¹d (letter of testamentarny) wykonawca (albo wyznaczony przez s¹d administrator w razie braku testamentu) mo¿e przej¹æ masê spadkow¹ i rozdzieliæ pomiêdzy spadkobierców. Je¿eli testament okaza³ siê niewa¿ny lub zmar³y nie zostawi³ ostatniej woli, maj¹tek spadkowy jest dzielony zgodnie z prawem danego stanu.
Najlepszy testament to taki, w którym nic nie ma
Probacja to du¿y k³opot, szczególnie gdy maj¹tek jest w Stanach, a rodzina w Polsce. O wiele proœciej jest wyznaczyæ beneficjantów bankowych i emerytalnych kont.
Przepisy niektórych stanów równie¿ zezwalaj¹ na bardzo proste przekazanie nieruchomoœci po œmierci przy pomocy Transfer on Death Deed (TOD Deed). S¹ to Alaska, Arizona, Arkansas, California, Colorado, Hawaii, Illinois, Indiana, Kansas, Maine, Minnesota, Missouri, Montana, Nebraska, Nevada, New Mexico, North Dakota, Ohio, Oklahoma, Oregon, South Dakota, Texas, Utah, Virginia, Washington, West Virginia, Wisconsin and Wyoming. W niektórych stanach, np. w Illinois, mo¿na te¿ zapisaæ beneficjentowi samochód (TOD beneficiary for the car).
Równie¿ wspó³w³aœciciele maj¹tku (joint owners) przejmuj¹ go przewa¿nie bez zbêdnych formalnoœci po œmierci drugiego wspó³w³aœciciela.
Uwa¿aj na wspólne rachunki bankowe Uwaga: Przepisy niektórych stanów, np. Nowego Jorku, wymagaj¹, ¿eby w dokumentach bankowych by³o jasno napisane, ¿e wspó³w³asnoœæ jest z prawem dziedziczenia – joint ownership with the right of survivorship (JTWROS). Je¿eli takiej pe³nej adnotacji nie ma, œrodki na koncie mog¹ zostaæ zaliczone do masy spadkowej, szczególnie je¿eli zosta³y wp³acone przez zmar³¹ osobê, a wspó³w³aœciciel zosta³ dodany tylko dla jej wygody.
Czy testament jest zbêdny? Nie, nale¿y go mieæ, ¿eby rozporz¹dziæ w nim pozosta³ymi przedmiotami maj¹tkowymi.
Gdy chcesz kogoœ wydziedziczyæ
Je¿eli twoj¹ intencj¹ jest wydziedziczenie kogoœ, musisz byæ bardzo ostro¿ny, gdy¿ osoby wydziedziczone bywaj¹ rozczarowane i staraj¹ siê obaliæ testament, a po obaleniu testamentu obowi¹zuje dziedziczenie ustawowe. Ponadto s¹dy czasem dzia³aj¹ na korzyœæ osób pominiêtych.
Nie wystarczy kogoœ pomin¹æ w testamencie, by go wydziedziczyæ. S¹d uzna, ¿e zapomnia³eœ wymieniæ tê osobê i przyzna jej tyle, ile nale¿y jej siê ustawowo, tzn. gdybyœ nie pozostawi³ testamentu. Zapisz swoj¹ intencjê wyraŸnie: „Jest moj¹ wol¹, by mój syn nie otrzyma³ niczego w spadku po mnie”. Musisz równie¿ podaæ, kto ma w zamian otrzymaæ maj¹tek. Nie mo¿esz pozostawiæ ¿adnych niedomówieñ, by nie przydarzy³o ci siê to, co pewnemu zgorzknia³emu ojcu. Zawsze ¿y³ bardzo oszczêdnie i nie móg³ pogodziæ siê z niefrasobliwoœci¹ i rozrzutnoœci¹ swojej córki. Napisa³ w swojej ostatniej woli: „Jest moim najwiêkszym ¿yczeniem, by moja jedyna córka Maria nie otrzyma³a po mnie niczego, gdy¿ okaza³a siê bezwartoœciow¹ osob¹, przepuszczaj¹c¹ ka¿dego dolara na rozrywki i stroje”. Kto otrzyma³ maj¹tek? Córka w³aœnie. Ojciec nie sprecyzowa³, kto zamiast córki mia³by otrzymaæ spadek, wiêc s¹d przekaza³ maj¹tek ustawowemu spadkobiercy, czyli córce.
Gdyby ojciec wyznaczy³ przyjaciela czy organizacjê charytatywn¹ jako beneficjenta swoich bankowych czy inwestycyjnych kont, to oni, a nie córka, dostaliby maj¹tek.
Wydziedziczenie ma³¿onka?
Uwaga: Nie mo¿esz wydziedziczyæ wspó³ma³¿onka, niczego mu nie pozostawiaj¹c. Ma³¿onek ma prawo wyboru pomiêdzy zapisem testamentowym, a ustawowym, dyktowanym przepisami stanu.
Je¿eli m¹¿ nic nie pozostawi ¿onie lub pozostawi niewiele, ma ona prawo do wyboru zapisu ustawowego, który zale¿y od przepisów danego stanu, przewa¿nie od po³owy do 1/3 maj¹tku spadkowego. Mo¿e ona natomiast przyj¹æ mniej ni¿ zezwala prawo stanowe, je¿eli jest to jej ¿yczeniem. Porozmawiaj na ten temat z prawnikiem.
Podwa¿enie testamentu
Ustawowy spadkobierca mo¿e podwa¿yæ testament, by otrzymaæ to, co przewiduje ustawa. Kilka procent testamentów jest podwa¿anych w s¹dzie, przewa¿nie
przez bliskich krewnych, którzy czuj¹ siê pominiêci. Je¿eli testament zostanie skutecznie podwa¿ony, to s¹d go uniewa¿nia i wtedy zaczynaj¹ obowi¹zywaæ zasady dziedziczenia ustawowego. Prawo nakazuje, by wspó³ma³¿onek uczestniczy³ w spadku – jego wydziedziczyæ nie mo¿na. Ma³¿onek pominiêty w testamencie dostanie tyle, ile nakazuj¹ przepisy stanowe. Dzieci natomiast dziedziczyæ po nas nie musz¹, je¿eli tego nie chcemy. Je¿eli chcemy dziecko wydziedziczyæ, to powinniœmy napisaæ to w testamencie wyraŸnie, by sêdzia nie mia³ wra¿enia, ¿e dziecko zosta³o pominiête przez nieuwagê.
A¿eby obaliæ testament, ktoœ musi udaæ siê dos¹du i udowodniæ, ¿e prawd¹ jest jedna z poni¿szych mo¿liwoœci:
➦ Zapisy testamentu s¹ wynikiem czyjegoœ nielegalnego postêpowania (np. oszustwo, podrobienie podpisu).
➦ Spadkodawca by³ niekompetentny w momencie, gdy podpisywa³ akt ostatniej woli. ➦ Spadkodawca znajdowa³ siê pod czyj¹œ presj¹.
Takie oskar¿enia jest ³atwo robiæ, lecz trudno udowodniæ w s¹dzie.
Uwaga: Je¿eli obawiasz siê procesów s¹dowych, powinieneœ przedyskutowaæ z prawnikiem odpowiedni¹ strategiê. Prawo spadkowe (probate law) daje krótki czas na podwa¿enie testamentu, a œwiadkowie podpisania ostatniej woli mog¹ ³atwo poœwiadczyæ, ¿e by³eœ poczytalny.
Czasem probacja pop³aca Ludzie stosuj¹ ró¿ne metody, by unikn¹æ probacji: oddaj¹ maj¹tek za ¿ycia, zak³adaj¹ kosztowne i k³opotliwe trusty, itp. Jednak zdarza siê, ¿e metody te stwarzaj¹ wiêcej problemów ni¿ korzyœci.
Najwa¿niejsz¹ zalet¹ przekazania maj¹tku w spadku (czyli drog¹ probacji) jest fakt, ¿e maj¹tek przejdzie na spadkobierców z podwy¿szon¹ podstaw¹ podatkow¹, przez co zap³ac¹ oni po sprzeda¿y przedmiotów maj¹tkowych mniej podatku, a nawet zero. Szczegó³y wyjaœniam w ksi¹¿kach Planowanie spadkowe oraz Podrêcznik ochrony maj¹tkowej
W przypadku drugiego ma³¿eñstwa
Problem: Ojciec zapisa³ dom i oszczêdnoœci swojej drugiej ¿onie, maj¹c nadziejê, ¿e ona przeka¿e je jego dzieciom z pierwszego ma³¿eñstwa. Po jego œmierci druga ¿ona zostawi³a maj¹tek swoim zstêpnym, a nie jego. Dzieci ojca czuj¹ siê
nie jest prawnikiem i nie udziela porad prawnych. Niniejszy artyku³ zosta³ napisany wy³¹cznie w celach informacyjnych. Jest autork¹ wielu ksi¹¿ek-poradnikówo profilu finansowym i konsumenckim, m.in. „Planowanie spadkowe, czyli jak uporz¹dkowaæ swoje sprawy w Stanach i w Polsce”, „Podrêcznik ochrony maj¹tkowej” i wielu innych. S¹ one dostêpne w ksiêgarni Polonia, 882 Manhattan Ave., Greenpoint, albo w wersji elektronicznej w witrynie Poradnika Sukces. tel. 1-718-224-3492 www.PoradnikSukces.com
rozczarowane, ¿e jego dorobek przeszed³ w obce rêce. Sugestia: Ojciec móg³ zostawiæ uzgodnion¹ kwotê dzieciom z pierwszego ma³¿eñœtwa przez wskazanie ich jako beneficjentów bankowych czy inwestycyjnych kont. Dom natomiast móg³ przekazaæ jako Life Estate, czyli maj¹tek w u¿ytkowaniu do¿ywotnim. To rodzaj wspólnej formy w³asnoœci, ale ze szczególnymi uprawnieniami. Life Estate da³oby drugiej ¿onie prawo do u¿ytkowania domu a¿ do jej œmierci, po czym w³asnoœæ przesz³aby na wyznaczonego beneficjenta, czyli dzieci z pierwszego ma³¿eñstwa. Life Estate jest nieco podobne do polskiego do¿ywocia, ale ró¿nic jest sporo, co wyjaœniam w ksi¹¿ce „Planowanie spadkowe”. Inne rozwi¹zanie, to trust ma³¿eñski zwany Qualified Terminable Interest Property (QTIP). Porozmawiaj na ten temat z prawnikiem.
Wyznacz bezstronnego wykonawcê testamentu Zwiêkszysz szansê na spokojn¹ sukcesjê maj¹tkow¹, je¿eli wyznaczysz kompetentnego wykonawcê testamentu. Najczêœciej wykonawc¹ testamentu bywa to z doros³ych dzieci, które najbardziej pomaga³o rodzicom w prowadzeniu spraw podatkowych i finansowych. Sprawa komplikuje siê jednak w przypadku drugiego ma³¿eñstwa. Je¿eli ktoœ wyznaczy na dwóch wykonawców testamentu (co-executors), np. drug¹ ¿onê i starszego syna z pierwszego ma³¿eñstwa, to mo¿e tym samym bardzo zaogniæ rodzinne stosunki. Lepiej w takim przypadku wyznaczyæ osobê ca³kowicie niezale¿n¹: zaufanego prawnika czy starego przyjaciela. ❍
Wiemy, ¿e zespó³ przygotowuje w³aœnie spektakl poœwiêcony insurekcji i wspólnemu bohaterowi Polski i Ameryki. Dziêkujemy za ten jeszcze jeden dowód patriotycznego zaanga¿owania i wra¿liwoœci. ¯yczymy kolejnego scenicznego sukcesu, a wszystkim osobom tworz¹cym zespó³ oraz wspieraj¹cym jego pracê sk³adamy ¿yczenia satysfakcji i spe³nienia planów na przysz³oœæ.
Redaktorka piêknego pamiêtnika ufundowanego przez rodziców, Aleksandra Dziedzic-Idec, prosz¹c o ¿yczenia dla zespo³u z okazji 85-cio lecia, przypomnia³a Panu Prezydentowi jak podczas jego wizyty we wrzeœniu 2023 r., Krakowianki i Górale powita³y Prezydenck¹ Parê na Queensie œpiewem i muzyk¹ gor¹co przez nich oklaskiwan¹.
W finale, uwieñczonym Polonezem, chór dziewcz¹t i ch³opców zaœpiewa³ ciekawy kanon „Orkiestra” oraz kilka patriotycznych piosenek, zachêcaj¹c widowniê do wspólnego œpiewu.
Proboszcz Parafii Œw. Stanis³awa Kostki, i wielce ¿yczliwy mentor zespo³u, Ksi¹dz Grzegorz Markulak, ciep³ymi s³owami podziêkowa³ dzieciom i nauczycielkom oraz rodzicom, za utrzymanie cennych narodowych tradycji przez d³ugie 85 lat. Panie El¿bieta Hetnar – kierowniczka, Halina Kalitka – muzykolog, Maria Bielska – re¿yser, i Joanna Bis – choreograf, równie¿ wyrazi³y sw¹ wdziêcznoœæ rodzicom za zaufanie i wsparcie zespo³u. z zespo³em tak¿e pracuje m³oda asystentka, Emilia Idec. Specjalne podziêkowania nale¿¹ siê sponsorom: Home of the Alliance – Zjed-
noczenie Polaków, Kiszka Meat Market, Syrena Bakery i Cafe Riviera. Tak¿e chcemy podziêkowaæ za wpisy do pamiêtnika Polskiej Unii Kredytowej, Centrum Polsko S³owiañskiemu, Ksiêdzu Markowi Sobczakowi, Parafii Œw. Stanis³awa Kostki, Nowodworski Foundation, Polskiej Szkole Dokszta³caj¹cej im. Marii Konopnickiej, Polskiemu Domowi Narodowemu, ZHP, Marie Sk³odowska Curie Professional Women’s Association, Kobo Music Studio, Stanowi Borysowi z Ann¹ Maleady, El¿biecie Pop³awskiej, Dariuszowi Knapikowi – Victoria Restoration, Grace ¯ukowskiej – International Preschools, KG Business Services – Katarzynie Gnatek, Dolores Buoncore Real Estate, E&H Sky Flowers, Capri Jet Realty, Cafe Riviera i wszystkim rodzicom obecnych i by³ych cz³onków zespo³u. Szczególne podziêkowania sk³adamy Administracji St. Stanislaus Kostka Academy za u¿yczanie lokum na próby i przedstawienia i drukarni Solarz Brothers za szybkie i fachowe wydanie pamiêtnika.
ZDJECIA MARIUSZ BERNATOWICZ
po³o¿ony w górach Catskill nad piêknym jeziorem Mohican Lake, 100 mil od NYC, zaprasza na weekendowy relaks, urlop wypoczynkowy, wakacje i okolicznoœciowe spotkania
Atrakcje: Bezpoœrednie dojœcie do jeziora, wêdkowanie, ³ódki wios³owe, kajaki, rowery wodne, ognisko, BBQ, siatkówka, sala gier, plac zabaw, sosnowy las, zdrowe powietrze i mikroklimat. Akceptujemy goœci z pieskiem.
Oferyjemy: Mieszkania: studio dla 1-4 osób, 2-pokojowe 1-7 osób, bungalows 1-4 osób i prywatny dom do 8 osób, ka¿de ma kuchniê z du¿¹ lodówk¹, ³azienkê, TV, A/C, Wi-Fi. Op³aty przystêpne uzale¿nione od d³ugoœci pobytu i iloœci osób, prosimy dzwoniæ po wiêcej informacji.
Adres: Mohican Lake Resort, 97 Leers Road, Glen Spey, NY 12737, Tel: 1(845) 858-8784, E-mail: MohicanLakeResort@comcast.net, www.MohicanLakeResort.com
● INSTALACJA NOWYCH BOILERÓW
● ZAMIANA BOILERÓW OLEJOWYCH NA GAZOWE
● USUWANIE GAS, NATIONAL GRID, DEPT OF BUILDINGS VIOLATIONS
● RPZ/BACKFLOW PREVENTER INSTALACJA & COROCZNE SERWISY
● CON ED/ NATIONAL GRID GAS SERVICE RESOTRATION
● INSPEKCJE SYSTEMÓW LINII GAZOWYCH ZGODNIE Z LOCAL LAW 152
Walka o awans rozstrzygnie siê miêdzy tymi zespo³ami i trzeci¹ Holandi¹, maj¹c¹ ju¿ jeden zwyciêski pojedynek za sob¹. Gdybanie i „numerologia” to nie dla mnie, ale ró¿ne rzeczy jeszcze mog¹ siê zdarzyæ, zw³aszcza wobec niespodziewanie s³abej Francji. Pytanie, na które odpowiedŸ otrzymamy w pi¹tek, w dniu, kiedy wychodzi „Kurier Plus”: czy jest to zespó³ przereklamowany, Ÿle przygotowany do turnieju, czy te¿ mecz z Austri¹ by³ przypadkiem chwilowej niedyspozycji dru¿yny?
Poza tym, nie znoszê polskiej propagandy klêski. „Z honorem lec” wydaje siê dewiz¹ obowi¹zuj¹c¹ w polskiej pi³ce no¿nej. Pochwalne opinie po meczu interpretujê dwojako: 1. Jak na Polaków zagrali dobrze; 2. Przegrali w dobrym stylu. W obu przypadkach – w pierwszym: tary-
821
fa ulgowa; w drugim: przegraliœmy (jak zawsze), ale z honorem – w istocie jest przyznaniem siê (innymi s³owy), ¿e Polska ma fataln¹ reprezentacjê pi³karsk¹, której nie pomo¿e „trener-Piast” – jak brzmia³y nawo³ywania o krajowego selekcjonera po serii nieudanych eksperymentów z zagranicznymi trenerami. Krótko o innych meczach. Najbardziej rozczarowali faworyci. Anglia, typowana na mistrza Euro 2024, z trudem wygra³a 1:0 z Serbi¹. O Francji – numer dwa w notowaniach, ju¿ wspomnia³em. Hiszpania i Niemcy brawurowo rozpoczê³y mistrzostwa wysokimi wygranymi – odpowiednio: 3:0 z Chorwacj¹ i 5:1 ze Szkocj¹. Rumunia rozegra³a bardzo dobry mecz wygrywaj¹c wysoko 3:0 z Ukrain¹.
❖ Zaproszenia ❖ Wysy³ka pieniêdzy Vigo WWW.ANNAPOLTRAVEL.COM
– jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 47 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni.
● katar sienny ● bóle pleców ● rwê kulszow¹ ● nerwobóle ● impotencjê
● zapalenie cewki moczowej ● bezp³odnoœæ ● parali¿ ● artretyzm ● depresjê ● nerwice
● zespó³ przewlek³ego zmêczenia ● na³ogi ● objawy menopauzy ● wylewy krwi do mózgu ● alergie ● zapalenie prostaty ● rekonwalescencja po chorobach nowotworowych z zastosowaniem chiñskiego zio³olecznictwa itp.
Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku
144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354
Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 6:00 PM; tel. (718) 359-0956
1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223
Wtorek, czwartek i sobota: 12:00-6:00 PM, w niedziele 12:00 - 3:00 pm (718) 266-1018 www.drshuiguicui.com
✓ Bilety Lotnicze ✓ Wysy³ka pieniêdzy i paczek
✓ T³umaczenia ✓ Sprawy imigracyjne ✓ Notariusz 57-53 61st Street, Maspeth, N.Y. 11378 Tel. 718-416-0645, Fax 718-416-0653
Herodot opisywa³ nie tylko historie, wydarzenia, ale i obyczaje. Oto jeden z takich fragmentów „Dziejów”.
(I, 196) „Istniej¹ u nich [u Babiloñczyków] takie zwyczaje. Najm¹drzejszy, naszym zdaniem, jest ten, który, jak s³yszê, maj¹ te¿ iliryjscy Enetowie. W ka¿dej wsi raz do roku zwyk³o dziaæ siê co nastêpuje. Skoro dziewice dojrzej¹ do zam¹¿pójœcia, wszystkie zbiera siê i prowadzi razem na jedno miejsce, a doko³a nich ustawia siê t³um mê¿czyzn. Nastêpnie ka¿e herold jednej po drugiej powstaæ i kolejno je licytuje, naprzód najurodziwsz¹ ze wszystkich, potem, gdy ona wiele zdobêdzie z³ota i zostanie sprzedana, wywo³uje inn¹, która po tamtej jest najurodziwsza. Tak sprzedaje siê je dla wspó³¿ycia ma³¿eñskiego. Ilu wiêc zamo¿nych Babiloñczyków zdolnych jest do ¿eniaczki, ci wszyscy wzajemnie siê przeœcigaj¹, aby zakupiæ najpiêkniejsz¹, zdolni zaœ do ¿eniaczki mê¿czyŸni z ludu, którym nie zale¿y na piêknoœci, otrzymuj¹ pieni¹dze i brzydsze dziewice. Skoro bowiem herold przelicytuje najurodziwsze z dziewic, wtedy ka¿e powstaæ najniekszta³tniejszej, albo takiej, co mo¿e jest kalek¹ i te wywo³uje: „Kto, otrzymawszy najmniej z³ota, chce siê z ni¹ o¿eniæ? a¿ temu ona przypadnie, który gotów jest najmniej wzi¹æ. Te wiêc pieni¹dze pochodz¹ od urodziwych dziewic i w ten sposób dziewczêta brzydkie i kaleki wyposa¿one s¹ przez piêknoœci. Nikomu nie by³o wolno wydawaæ swej córki za tego, kogo chcia³, nie móg³ te¿ kupuj¹cy bez porêczyciela zabraæ dziewczyny do domu, lecz musia³ postawiæ rêcz¹cych, ¿e chce j¹ poœlubiæ i dopiero wtedy móg³ j¹ zabraæ; je¿eli jednak nie znosili siê nawzajem, prawo ¿¹da³o zwrotu pieniêdzy. Kto chcia³, móg³ te¿ z innej wsi przybyæ i kupiæ sobie ¿onê. By³ to najpiêkniejszy u nich zwyczaj, ale nie utrzyma³ siê a¿ do dzisiejszych czasów (…) Odk¹d bowiem, podbici, znaleŸli siê w nieszczêœliwym po³o¿eniu i utracili swój maj¹tek, ka¿dy cz³ek z ludu, z braku œrodków do ¿ycia, ¿eñskie swe potomstwo przeznacza do nierz¹du.”
Modny orientalizm
Herodot miesza w swych „Dziejach” anegdoty z opisem historycznych wydarzeñ, plotki i legendy, ze sprawdzonymi faktami, opis obyczajów, coœ w rodzaju rodzimego folkloru, etnograficznych notatek z elementami prawdziwie socjologicznych analiz.
Nie bêdê siê tu rozwodzi³ nad dramatycznym po³o¿eniem kobiet w dawnych czasach, bo sprawa jest oczywista. W ka¿dym razie, opisanym przez Herodota babiloñskim targiem dziewcz¹t zainteresowa³ siê brytyjski artysta, Edwin Long (182918910, który namalowa³ ogromne p³ótno (znany by³ z tworzenia wielkich, panoramicznych wizerunków historycznych czy religijnych) „Babiloñski targ œlubny”. Ju¿ na pierwszy rzut oka widaæ, i¿ malarz odszed³ od narracji Herodota: przedstawi³ ów targ w pomieszczeniu (krytycy twier-
dz¹, i¿ odwzorowa³ najbardziej znany w Londynie dom aukcyjny), nie zaœ poœrodku wsi.
Po drugie, dziewczêta na sprzeda¿ do zam¹¿pójœcia nie siedz¹ jakby w œrodku otoczone przez t³um chêtnych mê¿czyzn, ale ustawione s¹ równo rz¹dkiem pod podestem, na którym prezentuje siê kobiety na owej specyficznej licytacji. Cel artystyczny – oczywisty. Takie ustawienie dyktowa³ naturalny artystyczny zamys³: mo¿na by³o przedstawiæ urodê m³odych kobiet, a wiadomo, ¿e by³ to motyw i najchêtniej ogl¹dany (mimo i¿ artysta zrezygnowa³ z atrakcyjnej nagoœci), i wysoko oceniany przez krytyków. I rzeczywiœcie, dzie³o Longa spotka³o siê z bardzo do-
brym przyjêciem, a w konsekwencji sprzedane zosta³o za wysok¹ cenê. Po trzecie, widaæ w tym dziele wyraŸny wp³yw modnego w XIX wieku orientalizmu w sztuce. Wschodnia dekoracyjnoœæ obrazu i ewidentne odniesienie do znanych w sztuce przedstawieñ handlu niewolnikami, zw³aszcza kobietami, pozwoli³o artyœcie na podczepienie siê pod czepi¹cy siê wziêciem u krytyków i publicznoœci trend. Jedna z dziewcz¹t, zapewne z grupy najpiêkniejszych, w³aœnie pokazuje siê chêtnym do nabycia. Prezenter ma ciemn¹ skórê (wœród potencjalnych nabywców s¹ tak¿e czarni – na tylnym planie), pochodzi wiêc zapewne z Afryki, gdzie jak wiedzieli mi³oœnicy orientalizmu, handel ko-
bietami trwa w najlepsze. Ods³ania kolejno jej wdziêki, a poœród kupuj¹cych najwiêksz¹ ochotê na ów „towar” zdradza ów mê¿czyzna ze srebrn¹ szkatu³k¹, zapewne najbogatszy.
Inne dziewczêta o egzotycznym wygl¹dzie czekaj¹ w kolejce. Wygl¹daj¹ na raczej zrezygnowane perspektyw¹ takiego handlu; jedna z nich przegl¹da siê w lusterku sprawdzaj¹c jakby swoje szanse na zyskanie bogatego mê¿a. Kolejna do wejœcia na podium, pó³naga, od³o¿y³a ju¿ lusterko, zdaje siê na los. Nabywcy, ludzie o ewidentnie arabskim wygl¹dzie, czekaj¹ na licytacjê innych, mo¿e tañszych kobiet, a biedacy licz¹ na jakiœ grosz za wziêcie ca³kiem nieefektownej ¿ony.
Chytry wybieg z kotami
Zmiana tematyki na temat pó³zdaniowej uwagi Herodota rozwiniêtej póŸniej (niezale¿nie) przez innego dawnego historyka na temat sprytnej taktyki króla Kambizesa (o nim za tydzieñ), która pozwoli³a mu na zdobycie egipskiego miasta Pelusium. Poniewa¿ Egipcjanie uwa¿ali miêdzy innymi koty na zwierzêta œwiête, tote¿ w³adca macedoñski nakaza³ swym ¿o³nierzom nosiæ przy sobie koty podczas ataku, na skutek czego Egipcjanie nie odwa¿yli siê strzelaæ z ³uku do napastników w obawie, by nie zraniæ œwiêtych zwierz¹t. I tak z ³atwoœci¹ miasto zdobyto. W innej wersji tej opowieœci, któr¹ do swego obrazu wykorzysta³ mniej znany francuski artysta, Paul-Marie Lenoir (1843-1881), król nakaza³ zebranie wszystkich kotów z okolicy i nastêpnie katapultowa³ je ponad murami. Egipcjanie, rozbiegli siê po mieœcie, aby ratowaæ œwiête zwierzêta i tak nie bronione Pelusium zosta³o zdobyte.