Kurier Plus - e-wydanie 17 sierpnia 2024

Page 1


POLISH WEEKLY MAGAZINE

NUMER 1562 (1862) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 17 SIERPNIA 2024

Huzia na imigrantów

Setki aresztowanych, spalone samochody, dziesi¹tki rannych i ogólnokrajowy niesmak to efekt antyimigracyjnych rozruchów w Wielkiej Brytanii.

Do trwaj¹cych ponad tydzieñ zamieszek, które ogarnê³y ³¹cznie kilkanaœcie du¿ych miast, dosz³o po morderstwie trzech dziewczynek w wieku od szeœciu do dziewiêciu lat, zasztyletowanych podczas lekcji tañca w mieœcie Southport, w œrodkowej Anglii. Napastnik z no¿em, 17-letni Axel Rudakuban, rani³ jeszcze oœmioro innych dzieci, w tym piêcioro ciê¿ko i dwie doros³e osoby. Zabójstwo wstrz¹snê³o ca³¹ Angli¹, nikt jednak nie przypuszcza³, ¿e stanie siê ono pretekstem do rozruchów i jeszcze wiêkszego wstrz¹su z powodu antyimigracyjnej nienawiœci, jawnie demonstrowanej przez uczestników zamieszek. Wed³ug brytyjskiej i amerykañskiej prasy do wywo³ania burd przyczyni³y siê dezinformacje rozprzestrzeniane w mediach spo³ecznoœciowych przez brytyjsk¹ skrajn¹ prawicê, mówi¹ce o tym, ¿e napastnik jest muzu³maninem i azylantem, który przedosta³ siê do Anglii nielegalnie przy pomocy ³odzi. W rzeczywistoœci Axel Rudakuban urodzi³ siê w Wielkiej Brytanii, choæ w rodzinie pochodz¹cej z Rwandy.

W Southport, nazajutrz po zabójstwie dziewczynek, setki osób napad³y na miejscowy meczet, dosz³o te¿ do podpaleñ samochodów i ulicznych walk z policj¹. Oko³o 50 funkcjonariuszy zosta³o rannych. Zamieszki wkrótce przenios³y siê do innych miast, w tym do Londynu, a nawet Belfastu, w Irlandii Pó³nocnej. W Liverpoolu napastnicy atakowali sklepy, podpalono tak¿e kilka sk³adów z ¿ywnoœci¹ dla imigrantów i bibliotekê. W mieœcie Rotherham t³um demonstrantów wdar³ siê do hotelu Holiday Inn, w którym zakwaterowano osoby oczekuj¹ce na rozpatrzenie podañ azylowych. W budynku powybijano szyby, atakuj¹cy próbowali go te¿ podpaliæ.

➭ Jak zmniejszyæ stres? Najlepiej na Karaibach – str. 2

➭ Wypadek na drabinie w nowojorskiej szkole – str. 5

➭ 5 wrzeœnia “Podró¿” w Galerii Kuriera – str. 5

➭ Zwyciêstwo pancernej husarii pod Falaise – str. 8-9

➭ Z drugiej rêki z korzyœci¹ dla portfela i planety – str. 10

➭ Dwie opowieœci – str. 15

Premier Keir Starmer w specjalnym przemówieniu potêpi³ zamieszki nazywaj¹c ich uczestników „zorganizowanymi bandytami” i zapowiedzia³, ¿e ³ami¹cy prawo zostan¹ surowo ukarani. Wezwanie premiera do zachowania spokoju, wysi³ki policji, a tak¿e kontrmanifestanci, którzy pojawili siê na ulicach, by chroniæ imigrantów, doprowadzili w koñcu do opanowania sytuacji.

➭ 6

Fa³szywa Anastazja

Franciszka Czenstkowska d³ugo siedzia³a przed lustrem drobiazgowo przygl¹daj¹c siê swojej twarzy i zerkaj¹c przy tym na trzyman¹ na kolanach fotografiê, na której znajdowa³y siê cztery m³ode kobiety. By³y to córki ostatniego cara Rosji, Miko³aja II: Olga, Tatiana, Maria i Anastazja. Wszystkie patrzy³y wprost w obiektyw kamery bez cienia uœmiechu i wszystkie zosta³y zamordowane przez bolszewików trzy lata wczeœniej w Jekaterynburgu.

Franciszka ze szczególnym zainteresowaniem przygl¹da³a siê najm³odszej z arcyksiê¿nych Romanowych – Anastazji. Uwagê przykuwa³y jej du¿e i piêkne oczy, otoczone d³ugimi rzêsami – takie same, jakie mia³a Franciszka. Dziewczyna jeszcze raz spojrza³a w lustro, d³oni¹ zakrywaj¹c usta. W swoim odbiciu zobaczy³a córkê cara Rosji – Anastazjê. Kiedy jednak opuœci³a d³oñ, podobieñstwo poznika³o. W porównaniu z delikatnymi ustami Anastazji, usta Franciszki by³y zbyt du¿e, a zêby zbyt szerokie. Im d³u¿ej Franciszka studiowa³a twarz najm³odszej córki cara, tym bardziej zdeterminowana by³a w swojej decyzji. Mocno zacisnê³a w d³oni oprawion¹ w srebro ciê¿k¹ szczotkê do w³osów i z ca³ych swoich si³ uderzy³a ni¹ w swoje zamkniête usta. Powtarza³a ciosy tak dlugo, a¿ poczu³a, ¿e jej zêby zaczê³y siê ruszaæ. O œwicie wij¹c siê z bólu posz³a do dentysty, który szybko usun¹³ rozchwiane uderzeniami zêby Franciszki.

Franciszka by³a córk¹ drobnego w³aœciciela ziemskiego Antoniego Czenstkowskiego i Anny Marianny z domu Witzke. Urodzi³a siê 16 grudnia 1896 roku w Borowym Lesie na Kaszubach. Mia³a czworo rodzeñstwa, a tak¿e starsze przyrodnie rodzeñstwo z pierwszego ma³¿eñstwa ojca. Rodzina ¿y³a w biedzie, ledwie wi¹¿¹c koniec z koñcem. Czenstkowscy czêsto zmieniali miejsce zamieszkania ze wgl¹du na pracê, której nieustannie szukali aby siê utrzymaæ. Od swojego rodzeñstwa Franciszka wyró¿nia³a siê ³atwoœci¹ z jak¹ przyswaja³a ksi¹¿kow¹ wiedzê. Dziêki temu sta³a siê ulubienic¹ ojca, który nie ¿a³owa³ pieniêdzy na jej edukacjê. W 1911 roku zda³a maturê jako pierwsza ze swojego rocznika. Ojciec by³ z niej dumny i zwalnia³ j¹ z wszelki prac domowych aby mia³a czas na czytanie ksi¹¿ek. Rodzeñstwo jej za to nie lubi³o, a jej siostra Gertruda oskar¿y³a j¹ nawet o to, ¿e udaje osobê z wy¿szych klas, któr¹ nie jest.

Wejœcie na górê Waszyngtona. New Hampshire.
Franciszka Czenstkowska
Chris Miekina

anina zwiêksza poziom neuroprzekaŸników takich jak GABA, serotonina i dopamina, które wspieraj¹ poczucie spokoju i dobrego samopoczucia. Co wiêcej, L-teanina sprzyja wytwarzaniu fal alfa w mózgu, co jest zwi¹zane z relaksacj¹ i czujnym spokojem – stanem, który jest idealny do radzenia sobie z codziennym stresem, bez utraty energii i motywacji do dzia³ania.

W dzisiejszym œwiecie, w którym ka¿da chwila jest wype³niona informacjami, media nieustannie zalewaj¹ nas nowinkami pe³nymi niepokoju, strachu i chaosu z wyj¹tkiem tygodnika,, Kurier Plus”... :)

W pogoni za sensacj¹ i klikniêciami, wiado moœci podsycaj¹ nasze lêki, a stres staje siê nieod³¹cznym towarzyszem naszego codzien nego ¿ycia. Umys³y s¹ bombardowane nega tywnymi informacjami, co wp³ywa na na strój, samopoczucie, a ostatecznie na W tej z³o¿onej rzeczywistoœci, gdzie stres jest niemal wszechobecny, coraz wiêcej osób szuka naturalnych sposo bów na wyciszenie i poprawê jako œci ¿ycia. I tutaj pojawia siê pro dukt „Ashwagandha z Teanin¹ z Zielonej Herbaty” od firmy Œwiat Zdrowia.

Ashwagandha, znana równie¿ jako „indyjski ¿eñ-szeñ”,

jest roœlin¹ stosowan¹ w medycynie ajurwedyjskiej. Jej g³ówne sk³adniki to witanolidy, a w szczególnoœci witanolid A i withaferyna A, odgrywaj¹ kluczow¹ rolê w jej dzia³aniu.

Witanolidy s¹ znane z silnych w³aœciwoœci przeciwzapalnych, adaptogennych i neuroprotekcyjnych, co oznacza, ¿e pomagaj¹ organizmowi radziæ sobie ze stresem, chroni¹c jednoczeœnie uk³ad nerwowy przed negatywnymi skutkami przewlek³ego napiêcia. Withaferyna A, bêd¹ca jednym z najpotê¿niejszych sk³adników ashwagandhy, wykazuje dzia³anie przeciwnowotworowe, przeciwzapalne i antyoksydacyjne. Pomaga w ochronie komórek przed uszkodzeniami spowodowanymi stresem oksydacyjnym, co jest kluczowe w zapobieganiu wielu chorobom przewlek³ym. Dodatek L-teaniny z zielonej herbaty czyni ten preparat wyj¹tkowym.

L-teanina to aminokwas, który dzia³a na uk³ad nerwowy, powoduj¹c relaksacjê bez wywo³ywania uczucia sennoœci. L-te-

Kombinacja ashwagandhy i L-teaniny w jednym preparacie to po³¹czenie, które oferuje synergiczne korzyœci dla naszego zdrowia.

Ashwagandha pomaga organizmowi adaptowaæ siê do d³ugoterminowego stresu, stabilizuj¹c poziom kortyzolu, podczas gdy L-teanina zapewnia natychmiastowe uczucie relaksu, poprawiaj¹c jednoczeœnie koncentracjê i funkcje poznawcze. Razem te sk³adniki tworz¹ potê¿ne narzêdzie w walce ze stresem, który sta³ siê nieod³¹cznym elementem wspó³czesnego ¿ycia.

W obliczu wszechobecnego stresu, podsycanego przez media, wa¿ne jest, abyœmy znaleŸli naturalne sposoby na wyciszenie i ochronê naszej psychiki.

Produkt „Ashwagandha z Teanin¹ z Zielonej Herbaty” od Œwiata Zdrowia to idealne rozwi¹zanie dla ka¿dego, kto chce zadbaæ o spokój ducha i wzmocniæ organizm w walce z codziennymi wyzwaniami. Dziêki synergii dzia³ania ashwagandhy i L-teaniny mo¿emy osi¹gn¹æ harmoniê, której tak bardzo potrzebujemy w dzisiejszym, pe³nym stresu œwiecie.

Jubileusz chóru „Jutrzenka”

Chór „Jutrzenka”, cz³onek #226 Zwi¹zku Œpiewaków Polskich w Ameryce zaprasza na Jubileuszowy Bal zwi¹zany z 90-t¹ rocznic¹ dzia³alnoœci.

Bal odbêdzie siê w niedzielê 8 wrzeœnia w piêknej sali bankietowej Bay Ridge Manor, przy 476 76 Street, Brooklyn NY. Pocz¹tek uroczystoœci zaplanowany jest na godz 1:00 po po³udniu. Op³ata za wstêp

pokrywa gor¹cy posi³ek, jubileuszowy tort i napoje. Jako atrakcje ofiarujemy krótki wystêp chóru, wspólne œpiewanie z publicznoœci¹ i loteriê. Graæ bêdzie DJ Wojtek.

Wstêp 100 dolarów od osoby.

Dla goœci bêdzie Valet parking. Serdecznie zapraszamy.

Wiêcej informacji pod numerem: (917) 439- 5163

Zapraszam w imieniu Instytutu Pi³sudskiego i swoim w³asnym na projekcjê filmu, pokazywanego z sukcesem w ubieg³ym roku w konsulacie.

Film nosi tytu³ „TO BE” i opowiada o Krzysztofie Wielickim, wybitnym himalaiœcie i o wspania³ym okresie polskigo alpinizmu.

Obecni bêd¹ twórcy filmu.

Spotykamy siê 22 sierpnia o godz. 18 Instytut Pilsudskiego 138 Greenpoint Ave, Brooklyn NY 11222

New York immigration law firm seeks a computer savvy, detail oriented Legal Assistant to support attorneys on immigration and visa cases. Daily tasks include completing forms, researching, printing, copying, and archiving, among other tasks. English fluency a must.

Full time. Salary plus benefits. Submit resume to anna@rplaw.nyc

Office location: 227 West 29th Street, New York, NY 10001

redaktor naczelna

Zofia Doktorowicz-K³opotowska

sta³a wspó³praca

Maria Bielski, Andrzej Józef D¹browski, Ma³gorzata Ka³u¿a, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel, Weronika Kwiatkowska, Chris Miekina, Jolanta Szczepkowska, Katarzyna Zió³kowska

fotografia Zosia ¯eleska-Bobrowski wydawcy

John Tapper Zofia Doktorowicz-K³opotowska Adam Mattauszek

Kurier Plus, Inc.

Adres: 176 Java Street Brooklyn, NY 11222 Pokój numer 6

Tel: (718) 389-3018

E-mail: kurier@kurierplus.com Internet: www.kurierplus.com

Redakcja nie odpowiada za treœæ og³oszeñ.

Na drogach Prawdy Bo¿ej

Dom Bo¿ej m¹droœci

Jezus powiedzia³ do t³umów: „Ja jestem chlebem ¿ywym, który zst¹pi³ z nieba. Jeœli kto spo¿ywa ten chleb, bêdzie ¿y³ na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje cia³o za ¿ycie œwiata”. Sprzeczali siê wiêc miêdzy sob¹ ¯ydzi mówi¹c: „Jak On mo¿e nam daæ swoje cia³o na po¿ywienie?” Rzek³ do nich Jezus: „Zaprawdê, zaprawdê powiadam wam: Je¿eli nie bêdziecie spo¿ywaæ cia³a Syna Cz³owieczego i nie bêdziecie pili krwi Jego, nie bêdziecie mieli ¿ycia w sobie. Kto spo¿ywa moje cia³o i pije moj¹ krew, ma ¿ycie wieczne, a Ja go wskrzeszê w dniu ostatecznym. Cia³o moje jest prawdziwym pokarmem, a krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spo¿ywa moje cia³o i krew moj¹ pije, trwa we Mnie, a Ja w nim”. (J 6, 51-56)

Niemiecki pisarz Jean Paul powiedzia³: „Dzieciñstwo pe³ne mi³oœci pozwala prze¿yæ po³owê ¿ycia w tym zimnym œwiecie.”

Ka¿dy z nas potrzebuje poczucia bezpieczeñstwa, mi³oœci, spokoju i wewnêtrznej równowagi, szczególnie w okresie dorastania. Miejscem realizowania tych potrzeb jest dom rodzinny. Jest to wyj¹tkowe, prawie magiczne miejsce, do którego czêsto wracamy zarówno fizycznie jak i duchowo. To tam odnajdujemy rodzinne szczêœcie lat dzieciñstwa i m³odoœci. To tam kszta³tuje siê osobowoœæ cz³owieka. Rodzinny dom to przede wszystkim kochaj¹ca siê rodzina, która daje poczucie bezpieczeñstwa, uczy szacunku i mi³oœci do innych, wpaja system wartoœci. Rodzina to wspólne doœwiadczenia i wspomnienia, to najpiêkniejsza i bezgraniczna rodzicielska mi³oœæ. To, czym przesi¹kniemy w rodzinnym domu oddzia³ywuje na ca³e nasze ¿ycie. Takiej roli nie spe³niaj¹ rodziny dotkniête patologi¹, a takich nie brakuje. Maj¹ tak¿e swoje miejsce w literaturze, ot chocia¿by w „Granicy” Zofii Na³kowskiej.

Zofia Na³kowska w „Granicy” sugestywnie ukazuje rolê domu w ¿yciu cz³owieka. ¯ycie rodziców g³ównego bohatera Zenona Ziembiewicza przesi¹kniête jest zak³amaniem. Jego ojciec, zubo¿a³y ziemianin, wdawa³ siê w liczne romanse z wiejskimi dziewczynami, matka, aby nie wywo³ywaæ skandalu udaje, ¿e nie dostrzega zdrad mê¿a. Ta patologiczna sytuacja budzi w bohaterze wewnêtrzny sprzeciw i obrzydzenie. Irytuje go zarówno zbytnia tolerancja i biernoœæ matki, jak i zdrady ojca. Przez ca³e ¿ycie Zenon stara siê uciekaæ od tego co kojarzy³o mu siê z rodzinnym domem. Ucieka przed ob³ud¹, zak³amaniem, niewiedz¹, udawaniem rodzinnego domu. Ukszta³towany przez patologiczn¹ atmosferê rodzinnego domu

Zenon staje siê osob¹ s³abego charakteru i w¹tpliwej moralnoœci. To popycha go do romansu z Justyn¹, któr¹ doprowadza do psychicznego za³amania. W jego ma³¿eñstwie z El¿biet¹ Bieck¹, które zawar³ ze wzglêdu na swoj¹ karierê nie ma mi³oœci ani radoœci domu rodzinnego.

Dzisiejsze czytania biblijne proponuj¹ zaproszenie do budowy naszego domu wyj¹tkowego Budowniczego, dziêki któremu nasz dom bêdzie odporny na ró¿nego rodzaju patologie i bêdzie mia³ kontynuacjê w wiecznoœci. W pierwszym czytaniu z Ksiêgi przys³ów s³yszymy: „M¹droœæ zbudowa³a sobie dom, wyciosa³a siedem kolumn, nabi³a swych zwierz¹t, namiesza³a wina i zastawi³a stó³. (…) ChodŸcie, nasyæcie siê moim chlebem, pijcie wino, które zmiesza³em. Odrzuæcie naiwnoœæ, a ¿yæ bêdziecie, chodŸcie prosto drog¹ rozs¹dku”. Te s³owa przypisane s¹ królowi Salomonowi, który s³yn¹³ z m¹droœci. O jak¹ to m¹droœæ chodzi?

S³owo „m¹droœæ” wystêpuje prawie we wszystkich ksiêgach m¹droœciowych Starego Testamentu. Jest ono u¿ywane w kilku ró¿nych znaczeniach. Po pierwsze jest to pewna cecha lub dobro, istniej¹ce poza cz³owiekiem, którego powinien on po¿¹daæ. W takim znaczeniu prawdziw¹ i pe³n¹ m¹droœæ posiada jedynie Bóg. Po drugie uosobiona M¹droœæ zaczê³a istnieæ przed wszelkim stworzeniem i prowadzi do Boga, tych którzy j¹ odnajd¹. Po trzecie wydaje siê ona uczestniczyæ w ¿yciu i naturze Boga.

Nowy Testament okreœla Chrystusa jako M¹droœæ Boga. W Liœcie do Koryntian œw. Pawe³ pisze: „Dla tych zaœ, którzy s¹ powo³ani, tak spoœród ¯ydów, jak i spoœród Greków, Chrystusem, moc¹ Bo¿¹ i m¹droœci¹ Bo¿¹”. Zaœ w Liœcie do Kolosan ten sam autor pisze: „Aby pocieszone by³y serca ich, a oni po³¹czeni w mi³oœci

zd¹¿ali do wszelkiego bogactwa, pe³nego zrozumienia, do poznania tajemnicy Bo¿ej, to jest Chrystusa, w którym ukryte s¹ wszelkie skarby m¹droœci i poznania”. Œw. Jakub podpowiada co robiæ, gdy prze¿ywamy rozterki w budowaniu naszego domu m¹droœci: „Je¿eli ktoœ czuje, ¿e nie posiada m¹droœci potrzebnej do w³aœciwego ustosunkowania siê do prób ¿ycia – zreszt¹ ¿aden cz³owiek nie posiada tej m¹droœci – niech prosi o ni¹ Boga”.

Budowanie tego domu trzeba zacz¹æ od swego serca. W Liœcie do Efezjan œw. Pawe³ pisze: „Aby Chrystus przez wiarê mieszka³ w sercach waszych”. Budujemy zatem ten dom niewidzialn¹ materi¹ jak¹ jest wiara w Chrystusa, która przenika widzialne struktury naszego serca i naszego rodzinnego domu. To przes¹czenie mo¿e nas ustrzec przed ró¿nymi patologii w budowaniu rodzinnego domu.

W Ewangelii s³yszymy s³owa „chleb”, „spo¿ywanie”, które kieruj¹ nasz¹ uwagê na stó³, który odgrywa bardzo wa¿n¹ rolê w ¿yciu rodziny.

Z dawnych lat utrwali³ siê w mojej pamiêci bardzo sugestywny obraz sto³u, a na nim bochenek chleba. By³ on jak zaproszenie do wspólnego ucztowania. Ten obraz kojarzy³ siê ze sto³em w koœciele parafialnym, zwanym o³tarzem, na którym sprawowana jest Eucharystia, o której mówi dzisiejsza Ewangelia. Eucharystia g³êboko zakorzenia nas w Chrystusie. W Ewangelii czytamy: „Kto spo¿ywa moje cia³o i krew moj¹ pije, trwa we Mnie, a Ja w nim”. I tak Eucharystia staje siê pokarmem na naszej drodze ku wiecznoœci: „Jeœli kto spo¿ywa ten chleb, bêdzie ¿y³ na wieki”. Nasze serce, nasz rodzinny dom przes¹czone m¹droœci¹ Chrystusa, m¹droœci¹ Eucharystii g³êboko zapuszczaj¹ korzenie wiecznoœci. Mówienie, pisanie o Eucharystii zawsze dokonuje siê w cieniu jej tajemnicy, co podkreœlaj¹ s³owa wypowiadane w czasie jej sprawowania. Kap³an po podniesieniu mówi: „Oto wielka tajemnica wiary”, na co wierni odpowiadaj¹: „G³osimy œmieræ Twoj¹, Panie Jezu, wyznajemy Twoje zmartwychwstanie i oczekujemy Twego przyjœcia w chwale”. Œw. Jan Pawe³ II przemawiaj¹c w Bolonii do m³odzie¿y powiedzia³: „Eucharystia jest tajemnic¹ mojego dnia. Nadaje si³ê i sens ca³ej mojej dzia³alnoœci w s³u¿bie Koœcio³owi i ca³emu œwiatu… Niech Jezus obecny w Najœwiêtszym Sakramencie przemówi do waszych serc. To On jest prawdziw¹ odpowiedzi¹ na ¿ycie, której szukacie”. ❍

Zapraszamy na strony Autora: ryszardkoper. pl i nytravelclub.pl

Wypadek na drabinie w nowojorskiej szkole

Pracownik budowlany mia³ wypadek w szkole (Nowy Jork), w wyniku którego zosta³ ranny.

Kiedy schodzi³ po drabinie, zaczê³a siê ona zsuwaæ, przez co straci³ równowagê i zarówno on, jak i drabina spadli na tward¹ cementow¹ posadzkê. W wyniku upadku robotnik z³ama³ piêtê i odniós³ obra¿enia pleców i szyi. Pracownik skorzysta³ z leczenia zachowawczego, w tym z fizjoterapii. Nie przynios³o to jednak po¿¹danych rezultatów i by naprawiæ œciêgna konieczna by³a operacja.

Prawnik pracownika z³o¿y³ pozew w zwi¹zku z wypadkiem na drabinie W dniu wypadku poszkodowany robotnik mia³ 55 lat. Po wypadku nie wiedzia³, w jaki sposób móg³by zarabiaæ na ¿ycie i czy bêdzie w stanie zapewniæ byt swojej rodzinie. Co gorsza, ten wypadek w ogóle nie powinien by³ siê wydarzyæ.

Niebezpieczna drabina

W Nowym Jorku podczas prac budowlanych drabiny musz¹ byæ zabezpieczone tak, aby nie dosz³o do tego rodzaju wypadku. Niestety, pozwani w tej sprawie nigdy nie zabezpieczyli drabiny. Mieli wiele opcji: mogli j¹ przywi¹zaæ, poinstruowaæ ludzi, aby j¹ przytrzymali lub przymocowaæ drabinê na dziesi¹tki innych sposobów. Nie zrobili tego. W rezultacie drabina i pracownik runêli na ziemiê. By³o to naruszenie prawa budowlanego. Pozwani wiedzieli, ¿e zrobili coœ z³ego. To do nich nale¿a³o upewnienie siê, ¿e miejsce pracy jest bezpieczne. Jednak nie przyznali siê do winy. Zamiast tego, próbuj¹c zaprzeczyæ zeznaniom powoda, znaleŸli „œwiadków”, którzy powiedzieli, ¿e drabina by³a w tamtym czasie zabezpieczona. „Œwiadkowie” posunêli siê nawet do stwierdzenia, ¿e drabina nigdy nie upad³a. Stanowi³o to ca³kowite przeci-

wieñstwo tego, co widzieli œwiadkowie bêd¹cy na miejscu zdarzenia oraz œledczy. Jakby tego by³o ma³o, „œwiadkowie” twierdzili, ¿e robotnik powiedzia³ im, ¿e po prostu siê poœlizgn¹³.

Próba unikniêcia odpowiedzialnoœci jest typowa dla pozwanych w sprawach dotycz¹cych wypadków na budowie. W takim przypadku poszkodowany pracownik ma tylko jeden wybór: spotkaæ siê z nimi w s¹dzie, korzystaj¹c przy tym z pomocy firmy prawniczej, której mo¿e zaufaæ. Robotnik szybko zda³ sobie sprawê, ¿e do reprezentacji w tym procesie potrzebuje prawnika, który jest bardziej doœwiadczony w sprawach dotycz¹cych wypadków budowlanych. Zdecydowa³ siê zatrudniæ Kancelariê Platta, poniewa¿ zale¿a³o mu na kancelarii, która zajê³aby siê zarówno spraw¹ o odniesione obra¿enia, jak i roszczeniem o odszkodowanie. Przed rozpraw¹ prawnicy pozwanych zaoferowali 1 000 000 dolarów w ramach ugody w sprawie wypadku na drabinie . Chocia¿ jest to du¿a suma, nie by³a ona wystarczaj¹ca, aby zapewniæ pracownikowi bezpieczeñstwo do koñca ¿ycia, którego w tej sytuacji potrzebowa³. Przed wypadkiem by³ on cz³onkiem zwi¹zku i dobrze zarabia³. Oferta pozwanych by³a wiêc niewystarczaj¹ca, aby zrekompensowaæ mu straty, dlatego naciska³ na proces.

Wybór ³awników do procesu Pierwsz¹ czêœci¹ ka¿dego procesu jest wybór ³awników. Przy wyborze jury prawnicy obu stron wybior¹ osoby, które ostatecznie rozstrzygn¹ sprawê. Wybór dobrego jury jest najwa¿niejsz¹ czêœci¹ ka¿dej sprawy. W Kancelarii Platta ka¿d¹ spraw¹ zajmuje siê zazwyczaj dwóch prawników. Ta taktyka pomaga dostrzec ukryte uprzedzenia ³awników i wyeliminowaæ potencjalne problemy w trakcie procesu. Sprawy i rozprawy naszych klientów traktujemy

bardzo powa¿nie i ograniczamy ryzyko, na jakie s¹ oni nara¿eni na sali s¹dowej. Kiedy zaczêliœmy wybieraæ przysiêg³ych do sprawy, pozwani zaoferowali wiêcej pieniêdzy. Najpierw proponowali 1 100 000 dolarów. Powód odrzuci³ tê ofertê. Nastêpnie pozwani zaoferowali 1 250 000 dolarów. Kiedy i to zosta³o odrzucone, zaoferowali 1 650 000 dolarów, które równie¿ odrzucono. Nasi prawnicy dali jasno do zrozumienia, ¿e ta sprawa nie zakoñczy siê ugod¹ poni¿ej 2 000000 dolarów. Za¿¹daliœmy równie¿ od pozwanych zrzeczenia siê zastawu na odszkodowaniu pracowniczym powoda. W tym miejscu w parze id¹ znajomoœæ prawa dotycz¹cego odszkodowañ pracowniczych i przepisów dotycz¹cych obra¿eñ cia³a. W naszej kancelarii zajmujemy siê nie tylko sprawami dotycz¹cymi obra¿eñ cia³a, ale tak¿e ka¿dym aspektem powi¹zanej z nimi sprawy o odszkodowania pracownicze dla naszych klientów.

Kwestia zastawu na odszkodowaniu pracowniczym Ogólnie rzecz bior¹c, jeœli odniesiesz obra¿enia w pracy (jak w wypadku na drabinie w szkole w Nowym Jorku), odszkodowanie dla pracownika pokrywa koszty leczenia i utracone zarobki. Wiele osób nie wie jednak, ¿e jeœli otrzymasz odszkodowanie w wyniku procesu s¹dowego, musisz sp³aciæ 2/3 zastawu na odszkodowaniu pracowniczym. Mo¿e to skutkowaæ zabraniem setek tysiêcy dolarów z kieszeni poszkodowanego pracownika. W tym przypadku na odszkodowaniu pracowniczym istnia³ zastaw w wysokoœci prawie 240 000 dolarów To by³o nie do przyjêcia. Aby sprawa zakoñczy³a siê pomyœlnie, zobowi¹zaliœmy pozwanego do zap³acenia 2 000 000 dolarów i zrzeczenia siê prawie ca³ego prawa do zastawu na odszkodowaniu pracowniczym. Chocia¿ nie jest to mo¿liwe w ka¿-

5 wrzeœnia “Podró¿” w Galerii Kuriera

Drodzy czytelnicy, po wakacyjnej przerwie w czwartek 5 wrzeœnia o godz. 18:00 zapraszamy na kolejn¹ wystawê w naszej Galerii.

Tym razem przedstawimy pañstwu obrazy dwójki utytu³owanych artystów z Polski: prof. dr hab. Mariusza Woszczyñskiego i prof. Joannê Stasiak.

Zaprezentujemy malarstwo na jedwabiu Joanny Stasiak, profesor nauczaj¹cej studentów w Instytucie Edukacji Artystycznej APS w Warszawie, oraz rysunki i grafiki profesora Mariusza Woszczyñskiego, prowadz¹cego pracowniê rysunku i malarstwa na Wydziale RzeŸby warszawskiej Akademii Sztuk Piêknych. Tytu³ ich wspólnej wystawy pod tytu³em „Podró¿”, stanowi klamrê spinaj¹c¹ wybrane prace artystów, mo¿e byæ odbierany dos³ownie – jako przemieszczanie siê w bli¿sze lub dalsze zak¹tki w potrzebie oderwania siê od szarej rzeczywistoœci, b¹dŸ bardziej metaforycznie – jako Ÿród³o inspiracji. To tak¿e wêdrówka do w³asnego wnêtrza w poszukiwaniu najw³aœciwszej formy zapisu dla prze¿ycia,

kalejdoskopu obejrzanych i zapamiêtanych fragmentów rzeczywistoœci, zespolonych z wyobraŸni¹.

Obrazy na jedwabiu Joanny Stasiak pochodz¹ z ostatnich lat. To przewa¿nie wyimaginowane pejza¿e, zrodzone z wyobraŸni, zdradzaj¹ce inspiracje ro¿nymi, czêsto odleg³ymi œwiatami. Pejza¿ jest tematem dominuj¹cym, postrzeganym przez autorkê jako najwa¿niejszy dla w³asnej twórczoœci. Za jego pomoc¹ zapisuje sposoby rozumienia i definiowania œwiata. W nasyconych barw¹ kompozycjach utrwala widoki zarówno z rodzimych okolic, jak i z odleg³ych podró¿y.

W szerokich kadrach zestawia ze sob¹ dwa ¿ywio³y: niebo i wodê. Czasami przestrzeñ urozmaicona zostaje sztafa¿em, kiedy indziej staje siê t³em dla sylwetki ludzkiej b¹dŸ dla postaci zwierz¹t – psów, ma³p, smoków czy ryb o wieloznacznej symbolice.

Malarka doceni³a walory jedwabiu w 2010 roku podczas pobytu w Indiach, w Delhi. Tam, na dachu domu, w którym mieszka³a, w asyœcie zaciekawionych ma³p po raz pierwszy zaczê³a malowaæ na

Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wypadku, lub znaj¹ kogoœ kto potrzebuje pomocy prawnej po wypadku, to zapraszamy do bezp³atnej konsultacji pod numerem telefonu 212-514-5100, emaliowo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w naszej kancelarii na dolnym Manhattanie. Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie internetowej (www.plattalaw.com) u¿ywaj¹c emaila lub czatu, który jest dostêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie, w której bêdziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ.

zwiewnym podobraziu. Wczeœniej utrwala³a kompozycje z idyllicznym pejza¿em w technice olejnej na p³ótnie. Jedwab okaza³ siê byæ doskona³ym noœnikiem opowieœci o przemijaniu i przemianie. Barwne rysunki i grafiki Mariusza Woszczyñskiego pochodz¹ z ró¿nego okresu – od lat 90. po czasy wspó³czesne. Nawi¹zuj¹ do jego sta³ego repertuaru przedstawieñ z uproszczonymi postaciami, jak i do wieloletniej fascynacji specyfik¹ i barwnoœci¹ pejza¿u œródziemnomorskiego. Od kilku dekad bowiem autor wielokrotnie podró¿owa³ na po³udnie Francji: do miejsc przez siebie odkrytych, ale te¿ chêtnie odwiedzanych przez francuskich artystów XX wieku, jak i polskich kapistów czy twórców z École de Paris. Woszczyñski da³ siê poznaæ ju¿ na studiach, na prze³omie lat 80. i 90. XX wieku, jako baczny obserwator przejawów ¿ycia, ze swoistym poczuciem humoru, zapisywa³ absurdy egzystencji w Polsce koñca PRL-ui okresu transformacji. W rysunkach, grafikach i obrazach ze scenami rodzajowymi pojawia³y siê szkicowo utrwalane zdeformowane sylwety: tu-

dym przypadku, tym razem byliœmy w stanie zagroziæ kontynuacj¹ procesu, aby uzyskaæ najlepszy mo¿liwy wynik. W obliczu zbli¿aj¹cego siê procesu pozwani w koñcu ust¹pili. Zgodzili siê zap³aciæ 2 000 000 dolarów, a my wynegocjowaliœmy, ¿e zastaw na odszkodowaniu pracowniczym zostanie obni¿ony do nieco ponad 6 000 dolarów (z pocz¹tkowych 240 000 dolarów). Chocia¿ wiele spraw udaje siê zakoñczyæ jeszcze przed rozpraw¹, czasami – tak jak w tym przypadku – konieczne jest, by pozwany poniós³ odpowiedzialnoœæ. Koñcowy wynik tego procesu zapewni³ bezpieczeñstwo poszkodowanemu pracownikowi i jego rodzinie. ❍

rysty, sportowca, rowerzysty, fryzjerki, wêdrowca, kloszarda, portiera, i tp.. W latach 90. XX wieku krystalizuj¹ siê dwa obszary jego zainteresowañ twórczych. Sytuuj¹ siê na dwóch biegunach –Wschodu i Zachodu, w Prowansji i na Kresach, symbolizuj¹c dwie nieosi¹galne, utracone Arkadie. Pamiêæ o nich artysta utrwala w formie uproszczonych zapisów malarskich i rysunkowych w duchu lat 80. Jednym razem s¹ pe³ne humoru i ironii, kiedy indziej melancholijne i nostalgiczne. Woszczyñski jest twórc¹ o ogromnej wra¿liwoœci na œwiat, z umiejêtnoœci¹ widzenia i prze³o¿enia obserwacji na sugestywny wyraz artystyczny. Oddzia³uje na widza feeri¹ ¿ywych barw, walorami faktury oraz kompozycj¹ obrazu, kiedy indziej zaœ rysunkiem oddaj¹cym w sposób trafny sylwety ludzi, wpisane w ró¿norodne konteksty, otoczenie czy architekturê. Tak o przedstawianych artystach i ich pracach pisze Magdalena Durda-Dmitruk – kurator wystawy. Zapraszamy.

Polskie wczoraj i dziœ

Waszyngton wobec wojny polsko-sowieckiej 1920 r.

Utworzenie niepodleg³ego pañstwa polskiego by³o jedn¹ z zasad amerykañskiej polityki zagranicznej. Jeden z „Czternastu punktów” prezydenta Wilsona wyra¿a³ koniecznoœæ powstania niezale¿nego pañstwa polskiego, które obejmowa³oby wszystkie terytoria zamieszka³e przez ludnoœæ zdecydowanie polsk¹.

Delegacja amerykañska popiera³a polsk¹ sprawê na konferencji pokojowej w Wersalu. Jednak¿e po zajêciu Wilna przez oddzia³y polskie w kwietniu 1919 r. prezydent Wilson wyrazi³ dezaprobatê w zwi¹zku z ofensyw¹ Pi³sudskiego na wschód. Na ziemiach tych Polacy stanowili mniejszoœæ. Waszyngton troszczy³ siê o prawo do samostanowienia mieszkaj¹cej tam ludnoœci bia³oruskiej i ukraiñskiej.

W lutym1920 r. sekretarz stanu Lensing oœwiadczy³, ¿e Ameryka nie mo¿e „wzi¹æ odpowiedzialnoœci za doradzanie Polsce w sprawie jej stosunków z Rosj¹”. Byæ mo¿e dlatego administracja Wilsona zajê³a neutralne stanowisko wobec polskiej ofensywy na Kijów.

W czerwcu bolszewicy rozpoczeli kontrofensywê, a w pocz¹tkach sierpnia Armia Czerwona dochodzi³a do Warszawy. De-

partament Stanu USA powtórzy³, ¿e Stany Zjednoczone popieraæ bêd¹ niepodleg³oœæ Polski wszelkimi, mo¿liwymi sposobami. Praktycznie pomoc amerykañska oznacza³a dyplomatyczne poparcie i dzia³alnoœæ charytatywn¹. Dostawy sprzêtu wojskowego nie wchodzi³y w rachubê. Pomimo oficjalnego stanowiska nieingerowania w konflikt polsko – sowiecki, amerykañski niszczyciel „Pittsburgh” wp³yn¹³ do portu w Gdañsku pod koniec sierpnia, kiedy dokerzy odmówili roz³adunku materia³ów wojennych dla Polski. Pose³ RP w Waszyngtonie pisa³: „Ukazanie siê flagi amerykañski ponad wodami Gdañska s³u¿y dobrze naszemu krajowi w czasie powa¿nej sytuacji, w której znajduje siê Polska”.

Kontrofensywa wojsk polskich rozpoczêta w po³owie sierpnia zakoñczy³a siê pe³nym sukcesem. Armia Czerwona zosta³a odrzucona daleko na wschód. Departament stanu przestrzega³ rz¹d polski przed przekroczeniem linii Curzona (linia Bugu). Waszyngton obawia³ siê, ¿e dalsze dzia³ania Polaków przyczyni¹ siê do wzmocnienia nastrojów nacjonalistycznych w Rosji. Rz¹d warszawski odpowiada³, ¿e linia Curzona jest zabójcza dla Polski pod wzglêdem militarnym.

Amerykañski pose³ w Warszawie Gibson oœwiadczy³, ¿e zatrzymanie polskiej ofensywy na linii Bugu stworzy³oby korzystn¹ sytuacjê dla bolszewików. Opinia ta zgadza³a siê z pogl¹dami zachodnich obserwatorów wojskowych.

W paŸdzierniku nast¹pi³o zawieszenie broni na froncie polsko-sowieckim, a nastêpnie rozpoczêto rokowania w Rydze zakoñczone podpisaniem traktatu pokojowego w marcu 1921 r.

W czasie dzia³añ wojennych prasa amerykañska informowa³a szeroko o sytuacji na froncie. Wiêkszoœæ dzienników

Huzia na imigrantów

Pytanie jednak na jak d³ugo? Pod³o¿e rozruchów, które ogarnê³y Wielk¹ Brytaniê jest bowiem du¿o szersze ni¿ same tylko kwestie imigracyjne. Kryzys, o którym mowa widoczny jest w Anglii od d³u¿szego czsasu. Stagnacja gospodarcza, trudnoœci na rynku mieszkaniowym, brak perspektyw dla ludzi m³odych, nadmierna biurokracja, wszystko to od lat spêdza sen z powiek Brytyjczykom. Do niedawna problemy te w du¿ej mierze zwalono na Uniê Europejsk¹, a czêœæ si³ politycznych wykorzysta³a to umiejêtnie do przeforsowania wyjœcia Anglii z UE, czyli do tzw. Brexitu. Po Brexicie jednak sytuacja gospodarcza zamiast siê polepszyæ pogorszy³a siê jeszcze bardziej, a imigranci próbuj¹ przedostaæ siê do Wielkiej Brytanii tak samo jak wczeœniej. Dlaczego? Dlatego, ¿e za procesy te, wbrew temu co mówi¹ politycy chc¹cy akurat zdobyæ w³adzê, nie odpowiada ani Unia Europejska, ani lewica, ani prawica, tylko stale powiêkszaj¹ca siê przepaœæ po-

miêdzy krajami biednymi i bogatymi. Po prostu, ludzie z krajów biedniejszych próbuj¹ polepszyæ swój los i wyemigrowaæ do krajów bogatszych. Nie ma w tym ¿adnego spisku, ¿adnej zmowy, ani ¿adnego planu zast¹pienia bia³ej cywilizacji zachodniej cywilizacj¹ kolorowych imigrantów. Nie ma te¿ wreszcie ¿adnego z³otego œrodka, który móg³by to nagle zatrzymaæ. Wznoszenie barier, budowanie murów, czy deportacje imigrantów, którym uda siê mimo wszystko przedostaæ, pomog¹ tu raczej niewiele. Poprawê mo¿e przynieœæ tylko szeroko zakrojona wspó³praca miêdzynarodowa (migracja jest dziœ kwesti¹ globaln¹) i gigantyczne inwestycje w krajach biedniejszych, w celu polepszenia ich w³asnej sytuacji gospodarczej, po to by ludzie nie musieli szukaæ szczêœcia gdzie indziej. Tego jednak nie proponuj¹ ani zwolennicy, ani przeciwnicy imigrantów. Sensownego programu imigracyjnego nie ma zreszt¹ nie tylko Wielka Brytania, czy ogólnie Unia Europejska, ale tak¿e

wyra¿a³a opinie przychylne Polsce. Jednak¿e zdarza³y siê wyj¹tki. Komentator Washington Post pisa³ na pocz¹tku sierpnia, ¿e „agresja polska z³¹czy³a wszystkich Rosjan w obronie ojczyzny”. Sowiecka ofensywa powa¿nie zaniepokoi³a Poloniê amerykañsk¹. W decyduj¹cych dniach sierpnia odbywa³y siê wiece, na których przedstawiciele œrodowisk polonijnych podejmowali rezolucje domagaj¹ce siê natychmiastowej pomocy dla Polski. Setki ochotników wyra¿a³o chêæ wst¹pienia do armii polskiej. Amerykañscy piloci-ochotnicy stworzyli eskadrê im Tadeusza Koœciuszki. Odegra³a ona wa¿n¹ rolê, szczególnie w rozpoznawaniu pozycji Armii Czerwonej. Polska uzyska³a równie¿ wielk¹ pomoc od amerykañskich organizacji charytatywnych. American Relief Administration (ARA) dostarczy³a tysi¹ce ton ¿ywnoœci

dla polskich dzieci, materia³y medyczne i inne niezbêdne rzeczy. Amerykañski Czerwony Krzy¿ wys³a³ piêæ poci¹gów sanitarnych z personelem medycznym w celu otoczenia opiek¹ rannych ¿o³nierzy. Po odrzuceniu Traktatu Wersalskiego przez senat Stanów Zjednoczonych, Waszyngton unika³ aktywnego udzia³u w sprawach europejskich. Kwestia utrzymania niepodleg³oœci Polski traktowana by³a przez przywódców amerykañskich bardziej jako sprawa honoru ni¿ wa¿ny problem polityczny.

Zwyciêstwo Polaków w wojnie 1920 r. dowiod³o jednak, ¿e Polska by³a istotnym czynnikiem na arenie polityki europejskiej. Dlatego te¿ zas³ugiwa³a na coœ wiêcej ni¿ poparcie dyplomatyczne i pomoc charytatywn¹. Wydaje siê, ¿e politycy amerykañscy nie potrafili tego zrozumieæ. ❍

Antyimigracyjne protesty odby³y siê w ca³ej Wielkiej Brytanii

Stany Zjednoczone, gdzie antyimigracyjne nastroje s¹ niebezpiecznie blisko eksplozji do jakiej dosz³o w Anglii. Donald Trump na przyk³ad regularnie obci¹¿a imigrantów za wszelkie z³o i zapowiada, ¿e w przypadku zdobycia prezydentury przeprowadzi najwiêksz¹ w historii USA akcjê deportacyjn¹ ludzi bez papierów. Trump mówi g³ównie o nielegalnych imigrantach, ale przecie¿ jego plan nie zawiera ¿adnej reformy imigracyjnej, czy pomys³u zwiêkszenia legalnych mo¿liwoœci imigracji. Innymi s³owy nie ma w nim nic, co faktycznie mog³oby pomóc. To szczególnie smutne, zw³aszcza ¿e Stany

Zjednoczonego jak i Europa, g³ównie starzej¹ca siê na potêgê Europa Zachodnia, potrzebuj¹ imigrantów, których nap³yw jest generalnie rzecz bior¹c korzystny. Nie tylko demograficznie, ale tak¿e finansowo. Wed³ug Congressional Budget Office, czyli agencji dostarczaj¹cej analizy finansowe kongresowi, 8,7 mln nowych imigrantów, których Ameryka przyjmie do roku 2026, w ci¹gu dziesiêciu lat zap³aci w podatkach 1,2 bln dolarów, podczas gdy koszt ich akomodacji, g³ównie opieki medycznej, wyniesie jedynie oko³o 300 mld dolarów.

Kazimierz Wierzbicki
Amerykañscy ochotnicy z eskadry im. Koœciuszki

Kartki z przemijania

Jestem fizjonomist¹. Zawodowym, gdy¿ przygl¹dam siê ludziom jako cz³ek pióra i dawny re¿yser teatralny. Przygl¹dam siê im tak¿e jako esteta, wyszukuj¹c piêkne lub ciekawe fizjonomie. Niekiedy siê zastanawiam, jakimi s³owami je opisaæ lub do jakich ról pasuj¹ w znanych mi dramatach i scenariuszach. Nauczony doœwiadczeniem, nie wyci¹gam zbyt daleko id¹cych wniosków z czyjegoœ wygl¹du, acz podœwiadomie wyszukujê w piêknym ciele piêknych dusz i takich¿e charakterów. A jeœli dysponuj¹cy nimi osobnicy maj¹ wdziêk, to obserwujê ich z przyjemnoœci¹. Bywa, ¿e za spraw¹ ich inteligencji, wiedzy i pasji wchodzê z nimi w bli¿sze relacje. Bywa, ¿e przeradzaj¹ siê one w wierne i d³ugoletnie przyjaŸnie. Dla jasnoœci obrazu dodam, ¿e przyjaŸñ ceniê sobie w równym stopniu jak mi³oœæ i staram siê w niej nigdy nie zawodziæ. I chyba mi siê to udaje.

Ile¿ piêknych dziewczyn i takich¿e ch³opaków zginê³o w Powstaniu Warszawskim! Serce mi siê kraje, kiedy patrzê na ich fotografie lub widzê ich w kronikach filmowych. Kiedy o nich czytam, utwierdzam siê w przekonaniu, ¿e w Powstaniu zgin¹³ kwiat m³odzie¿y warszawskiej. Tym bardziej mnie wzrusza i cieszy widok uduchowionych m³odych twarzy, które widzê podczas telewizyjnej transmisji dorocznych koncertów „Warszawiacy œpiewaj¹ (nie) zakazane piosenki”, organizowanych 1 sierpnia przez Muzeum Powstania Warszawskiego. Œpiewaj¹ dziesi¹tki tysiêcy ludz, a ja w domu wraz z nimi, ocieraj¹c niejednokrotnie ³zy, kiedy na telebimach pokazywane s¹

twarze Powstañców. Nie ja jeden, jak parê razy zauwa¿y³em. I na ekranie, i kiedyœ osobiœcie w realu.

Kiedy patrzê na m³odych ludzi siedz¹cych w nowojorskich restauracjach i pubach, nierzadko urodziwych, kiedy widzê jak ze sob¹ rozmawiaj¹, jak siê œmiej¹ i jak siê wzajemnie sob¹ ciesz¹, to mam wra¿enie, ¿e widzê ludzi szczêœliwych. Mo¿e z³udne. Na ich tle, ze swoj¹ powag¹ i braniem wszystkiego serio, czujê siê osobnikiem zbyt ciê¿kiego kalibru. Odczuwam te¿ ¿a³oœæ, ¿e nie jestem ju¿ m³ody i wœciek³oœæ, ¿e nie by³em w ¿yciu dostatecznie lekki i zabawowy. Stale w³¹cza³ mi siê czujnik przypominaj¹cy, ¿eby byæ w porz¹dku i ¿eby nie marnowaæ czasu. I w³¹cza siê nadal. A tak bardzo chcia³bym za¿yæ beztroski…

„Brakuje odrobiny szaleñstwa” – mawia³ profesor Aleksander Bardini oceniaj¹c moje próby literackie i re¿yserskie, „mniej uwznioœleñ i wiêcej odwagi” – dorzuca³ profesor Bohdan Korzeniewski. „Za du¿o poetyzowania za ma³o realizmu” – twierdzi³ Erwin Axer, „mniej interwencjonizmu, a wiêcej dr¹¿¹cych pytañ” – doradza³ Zygmunt Hübner. „S³owa to parawany, cz³owiek istnieje tak¿e od pasa w dó³” – przypomina³ Konrad Swinarski. Owszem, bra³em pod uwagê te i inne opinie moich mistrzów, ale i tak zosta³em podsumowany jako publicysta i re¿yser „który pokazuje ludzi nie takich, jakimi s¹, tylko takimi, jakimi powinni byli byæ”. No có¿, snadŸ drzemi¹cej we mnie belferskiej duszy nie uda³o mi siê do koñca wyt³umiæ. Podobnie jak i naiwnego idealizmu.

Moje serce jest lepsze niŸli g³owa. Ostatnio widzê to i odczuwam coraz wyraŸniej. Przygl¹dam siê obecnemu sobie i wnioski nie s¹ buduj¹ce. Niestety.

Tak siê przywi¹za³em do panoram widzianych z moich manhattañskich okien i z mojego balkonu, ¿e nie umiem siê od nich odwi¹zaæ. S¹ to ¿ywe obrazy, które fascynuj¹ mnie od 35 lat. Codziennie dostrzegam w nich coœ, czego nie widzia³em wczeœniej. Œwiat³o wydobywa

Tydzieñ na kolanie

Poniedzia³ek wczeœniej

Z Pary¿a wróci³a grupa polskich olimpijczyków na czele z siatkarzami i bokserk¹ Juli¹ Szeremet¹, którzy wywalczyli srebrne medale. Na lotnisku Okêcie czeka³ na nich t³um kibiców. „Julia jest królow¹ Polski!”; „Julia, kochamy Ciê!”; „Julia, Julia!” – skandowali kibice. Sk¹d takie powitanie 21-letniej bokserki? Nie doœæ, ¿e wywalczy³a pierwsze olimpijskie srebro dla Polski od olimpiady w Moskwie w 1980 r., to w ogóle pierwszy bokserski medal od 32 lat. Zrobi³a to w piêknym stylu, po kilku walkach, zawsze z uœmiechem i radoœci¹, zdobywaj¹c serca kibiców. „Lecia³am tam po medal, tak to uczyni³am. Chcia³am wiêcej, chcia³am z³otego medalu, to by³y ³zy troszkê szczêœcia, troszkê pora¿ki, bo myœla³am, ¿e uda siê przywieŸæ z³oto do Polski – powiedzia³a na lotnisku Szeremeta.

Problem z tym, z kim przegra³a, czyli Yu Ting Lin z Tajwanu. Zdaniem wielu, Lin w ogóle nie powinna walczyæ z kobietami, bo raczej wygl¹da na mê¿czyznê. Tajwanka i Algierka Imane Khelif zosta³y przez Miêdzynarodow¹ Federacjê Boksu zdyskwalifikowane ju¿ w trakcie ubieg³orocznych mistrzostw œwiata, a dok³adnie po ich pó³fina³owych walkach. IBA argumentowa³a, ¿e nie zda³y testu maj¹cego na celu ustalenie p³ci, bo mia³y zbyt wysoki poziom testosteronu. Jednak w amoku poprawnoœci politycznej Miêdzynarodowy Komitet Olimpijski dopuœci³ do rywalizacji w Pary¿u Lin i Khelif, bo testy przeprowadzone przez IBA uzna³ za bezprawne i pozbawione wiarygodnoœci. W ten sposób nowoczeœnie do³¹czy³ siê do niszczenia kobiecego sportu, w imiê lewackiej poprawnoœci politycznej, dopuszczaj¹c do bicia… kobiet przez facetów (nawet jeœli jest to forma obojnactwa).

Generalnie nie by³ to udany wystêp polskiej reprezentacji. Mo¿na rzecz prawdziwy dramat, najgorszy wynik od kilkudziesiêciu lat. 211 reprezentantów zdoby³o jedynie dziesiêæ medali. Jedno, jedyne z³oto – we wspinaczce sportowej wywal-

Andrzej Józef D¹browski

z nich coraz to inne fragmenty i szczegó³y. Dosz³o ju¿ do tego, ¿e czujê siê klaustrofobicznie w pomieszczeniach, z których nie ma rozleg³ych widoków.

W soboty i niedziele w Tompkins Square Park na East Village odbywa siê festiwal ró¿noœci i dziwnoœci. Wytatuowañcy, wykolczykowañcy i obszarpañcy przys³uchuj¹ siê raperom, którzy œwiatu wszystko maj¹ za z³e. Nieco dalej wyj¹ piosenkowi prorocy. Ich z kolei zag³usza niby kosmiczna muzyka elektroniczna. Pe³na kakofonia. S³uchaczy nie brakuje. Ciszy tu chyba nikt nie pragnie.

Tego lata wpad³em w jakiœ przedziwny niebyt wynikaj¹cy z tego, ¿e ju¿ nie jestem potrzebny ani konieczny. Mój stan psychiczny najlepiej oddaje wiersz Urszuli Kozio³ pt. „Z wizyt¹”: „pukam do siebie nikogo dobijam siê nikt dzwoniê nic gdzie ja jestem gdzie siê podziewam”

Bojê siê ju¿ niemal wszystkiego.

czy³a Aleksandra Miros³aw. Srebro: kajakarka Klaudia Zwoliñska, reprezentacja Polski w siatkówce mê¿czyzn, Julia Szeremeta i wystêpuj¹ca w kolarstwie torowym Daria Pikulik. Br¹z, we wspinaczce sportowej na czas, Aleksandra Ka³ucka oraz w szpadzie dru¿yna: Martyna Swatowska-Wenglarczyk, Alicja Klasik, Renata Knapik-Miazga i Aleksandra Jarecka. Taki sam kr¹¿ek dosta³a czwórka w wioœlarstwie mê¿czyzn: Dominik Czaja, Mateusz Biskup, Miros³aw Ziêtarski i Fabian Barañski oraz tenisistka Iga Œwi¹tek i lekkoatletka Natalia Kaczmarek. Prawdziwa klêska lekkiej atletyki (jedynie br¹z) i facetów: bez indywidualnego medalu dla mê¿czyzny. A wiêc dzisiaj mê¿czyzn, Polaków na igrzyskach, ju¿ nie ma? Ale¿ s¹. Ca³e masy dzia³aczy, z rodzinami wyleg³o na paryskie stadiony, czêsto kosztem sportowców i ich wspó³pracowników. Czyli, jak zawsze, wyjazd dzia³aczy zwi¹zkowych na imprezê – to dyscyplina, w której Polacy zawsze s¹ dobrzy…

Poniedzia³ek

No ktoœ chyba w koñcu wyt³umaczy³ Trumpowi: „ch³opie, jak bêdziesz tak dalej postêpowa³, to przegrasz wybory na prezydenta na w³asne ¿yczenie! WeŸ siê w garœæ, wiêcej dyscypliny, ataki na Ka-

malê Harris powinny byæ merytoryczne, skupiamy siê: gospodarka, imigracja, gospodarka, imigracja…” Po dwóch, trzech tygodniach hasania Kamali – umówmy siê, przy zachwycie dziennikarzy z mediów g³ównego nurtu – Trump w koñcu zacz¹³ coœ robiæ dobrze. Pojawi³ siê w koñcu jakiœ sta³y przekaz. Po pierwsze – wielki powrót na Twittera czy jak go tam zw¹ (X). Pierwszy od stycznia 2021 r. wpis, w³aœciwie kilka krótkich filmików biograficznych, z których najbardziej ogl¹dany uzyska³ 24 miliony obejrzeñ w siedem godzin. No i przekaz:

„Czy jest Ci lepiej teraz ni¿ wtedy, kiedy by³em prezydentem?

Nasza gospodarka w gruzach. Wymazali nasz¹ granicê. Jesteœmy krajem w stanie upadku.

Uczyñmy Amerykañski Sen znowu OSI¥GALNYM. Uczyñmy Amerykê znów BEZPIECZN¥. Uczyñmy znów Amerykê WIELK¥”. Czyli MAGA bez zaczepek i personalnych wycieczek… Mo¿na? Mo¿na. A ju¿ potem, gdy skoñczy³em pisaæ te s³owa: danie g³ówne – wywiad na ¿ywo z w³aœcicielem X Elonem Muskiem.

Mo¿e jednak Trumpowi uda siê nie przegraæ tych wyborów? Mo¿e?

Jeremi Zaborowski

Marsz, marsz Polonia

Zwyciêstwo pancernej husarii pod Falaise

„Dziêkujê Wam, bracia Polacy, za wyzwolenie mojej ojczyzny” – to zdanie wpisa³ do pami¹tkowej ksiêgi na Polskim Cmentarzu Wojennym w Grainville-Langannerie m³ody cz³owiek samotnie odwiedzaj¹cy groby ¿o³nierzy 1. Dywizji Pancernej gen. Stanis³awa Maczka. Cmentarz znajduje siê przy szosie Caen – Falaise, w Normandii. Na ka¿dym z 696 grobów z bia³ym krzy¿em ze znakiem dywizji roœnie krzew czerwonej ró¿y. Panuje tu niezwyk³a cisza i spokój.

7 sierpnia minê³o 80 lat od rozpoczêcia najwiêkszej z normandzkich bitew stoczonej podczas II wojny œwiatowej, a zakoñczonej zwyciêstwem aliantów, która przesz³a do historii jako kocio³ Falaise. W walkach prze³amano niemieck¹ obronê w Normandii i zniszczono wiêkszoœæ si³ nieprzyjaciela w tamtym rejonie. Zwyciêska bitwa otworzy³a aliantom drogê na Pary¿, ale mia³a zaskakuj¹cy i dramatyczny przebieg. W ciê¿kich starciach pod Falaise, trwaj¹cych od 7 do 21 sierpnia 1944 roku, ws³awili siê ¿o³nierze 1. Dywizji Pancernej genera³a Stanis³awa Maczka, walcz¹cy w sk³adzie 2. Korpusu 1. Armii Kanadyjskiej.

Po przegranej wojnie obronnej w 1939 roku pu³kownik Stanis³aw Maczek ze swoj¹ nieustraszon¹ 10. Brygad¹ Kawalerii wyl¹dowa³ na Wêgrzech. Nie zagrza³ tam jednak zbyt d³ugo miejsca. Ju¿ 22 paŸdziernika zameldowa³ siê w Pary¿u u Naczelnego Wodza – W³adys³awa Sikorskiego. W uznaniu zas³ug zosta³ awansowany na genera³a brygady i otrzyma³ funkcjê komendanta obozu Coetquidan, gdzie formowano Wojsko Polskie we Francji. W krótkim czasie rozpocz¹³ te¿ starania o reaktywowanie swojej formacji, tym razem w postaci lekkiej dywizji zmechanizowanej. Plan ten by³ tym bardziej realny, ¿e wiêkszoœæ jego by³ych podkomendnych równie¿ przebywa³a ju¿ nad Sekwan¹. Jednak dopiero w maju 1940 roku – a wiêc po inwazji Niemców – Francuzi zgodzili siê na utworzenie polskiej jednostki pancernej. Zmusi³a ich do tego trudna sytuacja na froncie.

Ostatecznie sformowano z wydzielonych pododdzia³ów zgrupowanie bojowe, któremu nadano szumn¹ nazwê 10. Brygady Kawalerii Pancernej. Jej dowództwo powierzono oczywiœcie genera³owi Maczkowi. Jednostka zosta³a skierowana na front do Szampanii, lecz jej aktywnoœæ sprowadza³a siê tam w zasadzie do os³ony Francuzów wycofuj¹cych siê pod naporem Niemców. Jedynym jaœniejszym punktem podczas walk polskich pancerniaków na francuskiej ziemi by³o zdobycie przez nich miasteczka Montbard 16 czerwca 1940 roku. Ostatecznie jednak brygada znalaz³a siê w okr¹¿eniu i genera³ zosta³ zmuszony do jej rozformowania. Rozkaza³ wówczas swoim ¿o³nierzom, by

przedarli siê do niezajêtej przez hitlerowców czêœci kraju, a stamt¹d do Wielkiej Brytanii, „wyspy ostatniej nadziei”, sam równie¿ tam dotar³.

1 Dywizja Pancerna zosta³a sformowana w Wielkiej Brytanii rozkazem Naczelnego Wodza gen. W³adys³awa Sikorskiego z 25 lutego 1942 r. By³a kontynuatork¹ tradycji 10 Brygady Kawalerii Zmotoryzowanej z kampanii wrzeœniowej oraz 10 Brygady Kawalerii Pancernej z kampanii francuskiej 1940 r. Formowanie dywizji rozpoczêto w lutym 1942 r. By³a ona rozlokowana na terenie Szkocji. Jednostka liczy³a 16 100 ¿o³nierzy, mia³a 381 czo³gów, 470 dzia³ i ok. 4000 pojazdów mechanicznych. Dywizja cieszy³a siê du¿ym zainteresowaniem w³adz polskich i brytyjskich. Odwiedzili j¹ m.in. król Jugos³awii Piotr, minister Spraw Zagranicznych Wielkiej Brytanii Anthony Eden, marsza³ek Bernard Montgomery oraz król Wielkiej Brytanii Jerzy VI z ma³¿onk¹.

W dniach 29 lipca – 4 sierpnia dywizja przyby³a do Normandii. Wesz³a w sk³ad 2 Korpusu Kanadyjskiego, dowodzonego przez genera³a Guya Simmondsa. Mia³a wzi¹æ udzia³ w operacji opracowanej przez marsza³ka Montgomerego, której celem by³o okr¹¿enie w Normandii znajduj¹cych siê tam niemieckich zgrupowañ pancernych i motorowych oraz otworzenia drogi na Pary¿. Zamkniêcie kot³a planowano w rejonie Falaise. Polska dywizja mia³a nacieraæ wspólnie z brytyjsk¹ 3 Dywizj¹ Piechoty oraz kanadyjsk¹ 4 Dywizj¹ Pancern¹.

Zanim ¿o³nierze gen. Maczka stoczyli pierwsze walki, us³yszeli od swojego dowódcy motywuj¹ce s³owa. „Ta dywizja staje dziœ na polu bitwy, naprzeciw tych, którzy og³aszali ca³emu œwiatu, ¿e przestaliœmy istnieæ (…). Bijcie siê tak, jak bi³ siê zawsze ¿o³nierz polski w ci¹gu naszej historii. Bijcie siê twardo, ale po rycersku! (…). I pamiêtajcie wszyscy o jednym

¯o³nierz Polski bije siê o wolnoœæ narodów, ale umiera tylko dla Polski. Wierzymy wszyscy, ¿e z trudu naszego i znoju Polska powstanie, by ¿yæ”.

D³ugotrwa³a i krwawa bitwa pod Falaise – Chambois sk³ada³a siê z trzech faz. Pierwsze wspólne natarcie Polaków i Kanadyjczyków ruszy³o w nocy z 7 na 8 sierpnia. Atak nie przyniós³ jednak spodziewanych efektów. Zaciêta obrona niemiecka spowodowa³a, ¿e w ci¹gu pierwszego tygodnia alianci posunêli siê do przodu tylko o ok. 10 kilometrów. W miêdzyczasie wojska sprzymierzonych czêœciowo okr¹¿y³y si³y III Rzeszy. Pozosta³ ok. 30-kilometrowy korytarz, który mia³a zablokowaæ 1 Dywizja Pancerna. 14 sierpnia rozpoczê³a siê druga, decyduj¹ca faza bitwy. Polska dywizja dosta³a rozkaz opanowania miasteczka Chambois i wzgórza Mont Ormel (262). Na sztabowych mapach przypomina³ on maczugê i tak te¿ zacz¹³ go nazywaæ gen. Maczek. Od si³ US Army w prostej linii dzieli³o ich ju¿ tylko 30 km. Niemcy zrozumieli, ¿e lada moment mog¹ zostaæ okr¹¿eni. W oczy zajrza³o im widmo klêski. Postanowili wiêc jak najprêdzej wycofaæ swoje si³y ku wschodowi. Tymczasem gen. Maczek us³ysza³ nowe dyspozycje – nale¿y jak najszybciej przeci¹æ korytarz, którym uciekaj¹ niemieckie wojska. Pancerne zagony skrêci³y wiêc na po³udnie. Maczkowcy przebili siê przez linie niemieckie i osi¹gnêli najwa¿niejsze punkty terenowe dla zablokowania ucieczki niemieckiej z kot³a Falaise. Po czterech dniach walk, podzielona na trzy zgrupowania dywizja (zgrupowania mjr. Stefanowicza i pp³k. Koszutskiego) i Chambois (zgrupowanie mjr. Zgorzelskiego), opanowa³a Mont Ormel. Kanadyjczycy zajêli Trun. Niemcy byli jakby w butelce, a polska dywizja by³a korkiem, który ich w niej zamyka³. W zdobytym Chambois Polacy zetknêli siê z oddzia³ami amerykañskiej 90. Dywizji Piechoty z XV. Korpusu. Spotkanie z sojusznikami zza oceanu by³o bardzo serdeczne. Jak pisze w swojej ksi¹¿ce Krzysztof Jab³onka: „Porucznik Jan Karcz odkry³ w rozbitym niemieckim samochodzie, pe³nym zrabowanych przedmiotów, polsk¹ wódkê. Wzniesiono wiêc ni¹ uroczysty toast, na pohybel Niemcom, z okazji spotkania siê obu armii.” W kotle pod Falaise znalaz³y siê przetrzebione wczeœniejszymi walkami m.in: 1. Dywizja Pancerna SS „Leibstandarte Adolf Hitler”, 2. i 116. Dywizje Pancerne oraz niedobitki innych formacji – ³¹cznie oko³o 70 tysiêcy ¿o³nierzy – które, usi³uj¹c siê przebiæ, atakowa³y polskie stanowiska obrony od zachodu. Jednoczeœnie od pó³nocy i wschodu naciera³y wœciekle te jednostki niemieckie, którym uda³o siê wczeœniej wyrwaæ z okr¹¿enia: 2. Dywizja Pancerna SS „Das Reich”, 9. Dywizja Pancerna SS „Hohenstaufen”, 10. Dywizja Pancerna SS „Frundsberg” oraz 21.

Genera³ Stanis³aw Maczek podczas dowodzenia dywizj¹.
Niemiecka kolumna rozbita przez 1 Dywizjê Pancern¹ gen. Maczka.

Dywizja Pancerna. Jednostki te, mocno ju¿ poszczerbione w boju, nie mia³y pe³nych stanów. Polska 1. Dywizja Pancerna odpiera³a te silne niemieckie uderzenia na froncie o d³ugoœci oko³o 7 kilometrów. Natarcia na polskie zgrupowania nasila³y siê. Wzgórze Mont Ormel sta³o siê centralnym punktem bitwy 19 i 20 sierpnia 1944 r. Na polskie pozycje wychodzi³y wspierane przez artyleriê ataki czo³gów i piechoty. Zdarza³y siê momenty, w których Polaków atakowano z trzech stron. Zapasy amunicji topnia³y w zastraszaj¹cym tempie, a dostawy nie by³y mo¿liwe. Próby dostarczenia zaopatrzenia dla odciêtych zgrupowañ kosztowa³y ¿ycie wielu ¿o³nierzy i oficerów oraz du¿o sprzêtu. Na Mont Ormel ros³a iloœæ zabitych i rannych, brakowa³o amunicji, ¿ywnoœci, wody i lekarstw. By³o coraz wiêcej jeñców do pilnowania. Ponawiane proœby o odsiecz ze strony kanadyjskiej 4. Dywizji Pancernej nie przynosi³y rezultatu. Tak¿e próby dostarczenia zaopatrzenia drog¹ powietrzn¹ nie powiod³y siê – amerykañskie Dakoty zrzuci³y ³adunek na pozycje Kanadyjczyków, niemal 10 km dalej. Tymczasem wœród polskich oddzia³ów narasta³o zmêczenie. „Sierpieñ 1944 by³ w Normandii s³oneczny i upalny. ¯o³nierzom bardzo ci¹¿y³y he³my na g³owach, nogi w ciê¿kich buciorach nielitoœciwie piek³y, odzie¿ przylepia³a siê do cia³a. Rozgrzane pojazdy mechaniczne parzy³y przy lada dotkniêciu. Za³ogi czo³gów i samochodów, zlane potem i odurzone spalinami silników, przy zamkniêtych klapach w³azów, z ogromnym trudem trwa³y na stanowiskach. Tumany kurzu i py³u unosi³y siê w powietrzu, boleœnie wgryzaj¹c siê w oczy, uszy i gard³o. Ale jeszcze dokuczliwsi od pogody okazali siê niemieccy snajperzy. Byli wszêdzie. Ukrywali siê w snopach zbo¿a, na wie¿ach koœcielnych, pod mostkami. Ich strza³y by³y celne. Maskowali siê wspaniale” – wspomina³ jeden z ¿o³nierzy cytowany w publikacji Jadwigi Nadziei.

Oddzia³y polskie topnia³y. Niektóre mia³y ju¿ 30 procent strat, a szczególnie nara¿one kompanie stopnia³y do 30 ¿o³nierzy. Amunicja by³a na ukoñczeniu – zarówno do broni strzeleckiej jak i dzia³ czo³gów. ¯o³nierze padali ze zmêczenia, atakowani ze wszystkich stron.

Spoœród bitew w Normandii ¿adna inna nie przedstawia³a takiego obrazu piek³a, zniszczenia i œmierci jak bitwa o Falaise. Jak wspomina p³k Stanis³aw Koszutski; „Wszyscy wygl¹dali jak upiory. Czarni od kurzu. Zapadniête policzki. Czerwone zaognione oczy. W kombinezonach poplamionych krwi¹ w³asn¹ i kolegów. Tak wygl¹da³o to fasonowe wojsko, znane z szyku i elegancji na ulicach Edynburga, Glasgow i zamków szkockich jeszcze szeœæ tygodni temu. Ale im wiêcej zmêczenia, im wiêcej ognia, im wiêcej nieprzespanych nocy, im wiêcej ognia, im czêstsze ataki Niemców – tym wiêksza zaciêtoœæ i determinacja ¿o³nierzy I Dywizji Pancernej”. Podczas krwawych walk, pomimo ostrza³u artyleryjskiego i szturmów dwukrotnie liczniejszych si³ nieprzyjaciela, polskiej dywizji uda³o siê utrzymaæ pozycje a¿ do nadejœcia odsieczy kanadyjskiej. 21 sierpnia przed po³udniem na Maczugê wjecha³ pierwszy czo³g kanadyjski. 4. Kanadyjska Dywizja Pancerna nadesz³a nareszcie z pomoc¹. Z czo³gu wyszed³ kpt. Pierre Sevigny i jak wspomina pp³k Koszutski, ze ³zami w oczach podszed³ do polskich brudnych, oberwanych i wyczerpanych zwyciêzców – stan¹³ na bacznoœæ i zasalutowa³: „What a bloody spectacle! This is a real Polish Battlefield. My God! (Co za krwawe przedstawienie! To jest prawdziwe polskie pole bitwy. Mój Bo¿e!).

„Wasze walki przejd¹ do historii, a poœwiêcenie przyczyni siê do ustanowienia praw Polski na niezniszczalnej podstawie” – napisa³ 23 sierpnia 1944 r. gen. Kazimierz Sosnkowski, Naczelny Wódz polskich si³ do gen. Stanis³awa Maczka. Polski wk³ad

w zwyciêstwo w bitwie docenili tak¿e Brytyjczycy. Ministerstwo Informacji poda³o wówczas, ¿e to polska dywizja pancerna odegra³a g³ówn¹ rolê w przypieczêtowaniu alianckiego sukcesu w Normandii. – „Przez szeœæ dni ciê¿kich walk polska dywizja opiera³a siê furii dwóch korpusów pancernych SS” – napisali brytyjscy wojskowi. Historycy nie maj¹ w¹tpliwoœci co do znaczenia bitwy pod Falaise. Zwyciêstwo doprowadzi³o do prze³amania obrony niemieckiej w pó³nocnej Francji. Alianci rozbili w kotle pod Falaise wiêksz¹ czêœæ otoczonych tam niemieckich si³. Z okr¹¿enia uda³o siê wydostaæ tylko dywizjom pancernym, które utraci³y jednak wiêkszoœæ czo³gów. Polska 1. Dywizja Pancerna, która skupi³a na sobie ca³¹ furiê niemieckich ataków, wziê³a do niewoli ponad 5 tysiêcy jeñców oraz zniszczy³a 55 nieprzyjacielskich czo³gów, 44 dzia³a polowe, 38 samochodów pancernych i 207 innych pojazdów. Szacuje siê, ¿e Niemcy stracili od 10 do 30 tys. zabitych i rannych oraz 40 tys. wziêtych do niewoli. Zap³acono za to wielkimi dla Dywizji stratami 325 zabitych, 1002 rannych i 114 zaginionych. Jeszcze kilka tygodni póŸniej okolice Chambois przedstawia³y wstrz¹saj¹cy widok. Gen. Maczek wspomina³: „Na ³ysym wzgórzu 262 […] stercza³ wysoki maszt z tablic¹ „Polish battlefield” – polskie pobojowisko. Sta³y jeszcze nieusuniête z miejsc zniszczone Pantery i Tygrysy, Ferdynandy, Shermany i Cromwelle. Droga z Chambois do Vimoutiers by³a przetarta buldo¿erami, jak po burzy œnie¿nej przeciera siê drogi p³ugami œnie¿nymi”. S³u¿by sanitarne krok po kroku usuwa³y rozk³adaj¹ce siê cia³a ¿o³nierzy i zwierz¹t. Z powodu wysokich temperatur alianci uznali Maczugê za strefê zagro¿enia epidemiologicznego.

Kilka dni po klêsce pod Falaise alianci wkroczyli do Pary¿a, a do koñca wrzeœnia wojska si³ sprzymierzonych wyzwoli³y ca³¹ Francjê.

Po uzupe³nieniu strat, dywizja genera³a Maczka powróci³a na pierwsz¹ liniê frontu i wziê³a udzia³ w poœcigu za wycofuj¹cymi siê wojskami niemieckimi. Ze wzglêdu na szybkoœæ i skutecznoœæ dzia³ania oraz czarne naszywki na mundurach Niemcy nazywali 1. Dywizjê „czarnymi diab³ami”. Polscy ¿o³nierze przeszli przez Belgiê, Holandiê i pó³nocne Niemcy, by zakoñczyæ swój szlak bojowy w bazie marynarki wojennej w Wilhelmshaven, gdzie w maju 1945 roku genera³ Maczek przyj¹³ kapitulacjê niemieckiego dowództwa. Przez nastêpne dwa lata Polacy pe³nili zadania okupacyjne w pó³nocno-zachodnich Niemczech. W czerwcu 1947 r. dywizja zosta³a przerzucona do Anglii i rozwi¹zana. Po wojnie na Wzgórzu 262 powsta³o muzeum bitwy z wieloma eksponatami dotycz¹cymi ¿o³nierzy gen. Maczka. Jest ono tak¿e pomnikiem tej batalii. W 2014 r. w Chambois ods³oniêto popiersie dowódcy Czarnej Dywizji, upamiêtniaj¹ce jego wk³ad w wielkie zwyciêstwo. W pobli¿u miejsca walk, w Grainville-Langannerie, znajduje siê polski cmentarz wojenny, na którym spoczywa niemal 700 ¿o³nierzy genera³a Maczka. Bitwa jest te¿ upamiêtniona na jednej z tablic na Grobie Nieznanego ¯o³nierza w Warszawie. Dziœ tradycje Maczkowców kultywuje 11 Lubuska Dywizja Kawalerii Pancernej z ¯agania.

FOT. NAC

Redakcja: Jolanta Szczepkowska Teofil Lachowicz

Adres redakcji: P.A.V.A. of America, District 2 , 17 Irving Place, New York, NY 10003

e-mail: pava.swap@gmail.com tel. 212-473-0580, www.pava-swap.org

¯o³nierz 1 Dywizji Pancernej obok zniszczonego kanadyjskiego Shermana.
Droga Turn – Chambois po zakoñczeniu walk – cmentarzysko pojazdów, zwierz¹t oraz ludzi
Polski oficer kieruje grup¹ jeñców po bitwie
¯o³nierze Maczka walczyli dalej wyzwalaj¹c Francjê i Holandiê. 11 listopada 1944 r. defiluj¹ w Bredzie, mieœcie zdobytym po ciê¿kich walkach.

El¿bieta Baumgartner radzi

Z drugiej rêki z korzyœci¹ dla portfela i planety

Ka¿da wyprodukowana rzecz, któr¹ kupimy, u¿ywamy i wyrzucamy, pozostawia œlad na naszej planecie. Osoby zatroskane zmianami klimatycznymi i zanieczyszczeniem œrodowiska uwa¿aj¹, ¿e zakupy z drugiej rêki s¹ istotnym rozwi¹zaniem tych zagro¿eñ.

Reduce, reuse, recycle

Wiêkszoœæ z nas s³ysza³a ju¿ o motcie trzech „R”: reduce, reuse, recycle, czyli „redukuj, u¿ywaj ponownie, poddawaj recyklingowi”, jako jednej z metod wiod¹cych do zrównowa¿onej, odnawialnej gospodarki.

Redukuj. Po pierwsze, powinniœmy ograniczyæ liczbê rzeczy, które nabywamy. Wiêkszoœæ przedmiotów kupujemy nie dlatego, ¿e s¹ nam absolutnie niezbêdne, lecz z powodów zmieniaj¹cej siê mody, czy ukazania siê nowego modelu jakiegoœ sprzêtu czy samochodu. Warto zapoznaæ siê z minimalistyczn¹ filozofi¹ ¿ycia. Minimaliœci rezygnuj¹ z gromadzenia przedmiotów, konsumpcji i robienia zbêdnych zakupów. Skupiaj¹ siê na idei posiadania mniej, czerpania zadowolenia i korzyœci z tego co ju¿ siê ma, robienia tego, co daje prawdziwe szczêœcie.

U¿ywaj ponownie. Staraj siê kupowaæ rzeczy z drugiej rêki, czyli lekko u¿ywane, a nawet nowe i niechciane przez pierwotnego w³aœciciela, a pomo¿esz planecie Ziemi. To, co kupujemy, powinno byæ dobrej jakoœci i s³u¿yæ nam jak najd³u¿ej. Postaraj siê u¿ytkowaæ rzeczy co najmniej dwa razy du¿ej ni¿ do tej pory: odzie¿, obuwie, elektronikê. Na przyk³ad, nie warto kupowaæ co roku najnowszego modelu smartfona, mo¿na u¿ywaæ go dwa, trzy lata, nawet d³u¿ej. Ciuchy nie powinny byæ na raz czy dwa, bo dobrze dobrane ubrania mo¿na nosiæ do biura czy na imprezy wiele lat, zmieniaj¹c tylko dodatki. Poddawaj recyclingowi. Segreguj œmieci, kompostuj odpady ¿ywnoœci. Dobre rzeczy puszczaj dalej w obieg: oddawaj rodzinie, przyjacio³om, wystaw do wziêcia na Internecie (patrz poni¿ej). Staraj siê ponownie wykorzystaæ towary, by zbyt wczeœnie nie wyl¹dowa³y na wysypiskach œmieci.

Zakupy z drugiej rêki ratuj¹ planetê Wprowadzanie towarów do ponownego obiegu ma pozytywny wp³yw na œrodowisko. Dzieje siê tak z ró¿nych powodów. Ka¿dy wytwarzany produkt odpowiada za pewien stopieñ wyczerpywania siê zasobów naturalnych, niezale¿nie od

tego, czy chodzi o wydobywanie ropy naftowej, wycinanie lasów, uprawê bawe³ny czy pompowanie wody. Czy wiesz, ¿e do wyprodukowania pary d¿insów potrzeba œrednio 1,800 galonów wody?

Kupowanie u¿ywanych rzeczy zmniejsza popyt na nowe towary, wiêc zmniejsza iloœæ zu¿ywanej energii i emitowanych zanieczyszczeñ, takich jak dwutlenek wêgla, pestycydy, toksyczne chemikalia. Ponowne u¿ycie kilograma odzie¿y pozwala zaoszczêdziæ 25 kg dwutlenku wêgla. Specjaliœci obliczyli, ¿e wyd³u¿enie u¿ytkowania ubrania do dziewiêciu miesiêcy, zmniejszy³oby jego œlad wêglowy, wodny i odpadowy o 20-30 procent. Kupuj¹c u¿ywane przedmioty, dajesz im drugie ¿ycie i ratujesz je przed wyrzuceniem. Recykling to nie tylko przerabianie butelek, puszek i plastików. Zadbajmy o recykling zawartoœci naszych szaf i przedmiotów gospodarstwa domowego, bo to one w du¿ym stopniu wype³niaj¹ wysypiska œmieci.

Gdzie oddaæ, sk¹d wzi¹æ za darmo Czy s³ysza³eœ powiedzenie: „Œmieci jednego cz³owieka s¹ skarbem drugiego”? Ludzie oddaj¹ wiele rzeczy za darmo, po to, by odgraciæ domy, mieszkania i gara¿e. Oto najlepsze internetowe serwisy do znajdowania darmowych rzeczy. Facebook Marketplace, czyli Rynek Facebooka zosta³ uruchomiony w 2016 roku. Mo¿esz tam kupiæ u¿ywane rzeczy, a tak¿e odebraæ w swojej okolicy czyjœ niechciany rower, meble, zabawki i to, czego ludzie próbuj¹ siê wyzbyæ. Upolowanie dobrej okazji mo¿e wymagaæ trochê szczêœcia, ale warto spróbowaæ.

Buy Nothing Project, czyli Projekt „Nic nie kupuj” (/buynothingproject.org), to organizacja, która stara siê inspirowaæ ludzi do zmniejszenia iloœci odpadów i oszczêdzania pieniêdzy. Jeœli wyszukasz nazwê swojego miasta lub dzielnicy na Facebooku (facebook.com/BuyNothingProject), znajdziesz lokalny oddzia³, gdzie ka¿dy, kto ma coœ do rozdania, mo¿e opublikowaæ wiadomoœæ, zwykle ze zdjêciem przedmiotu. Aby go odebraæ, musisz pierwszy siê zg³osiæ i umówiæ siê na odbiór. W zale¿noœci od tego, gdzie mieszkasz i jak aktywna jest twoja grupa, mo¿esz zdobyæ naprawdê ciekawe rzeczy, od ca³ej garderoby dla malucha po komplet porcelany. Organizacja uruchomi³a te¿ w³asn¹ aplikacjê na iOS i Androida. Craigslist.com to internetowy bazar, gdzie kupisz u¿ywane, a tak¿e nowe rzeczy po zredukowanej cenie, a tak¿e znajdziesz darmochê. Odszukaj dzia³ twego miasta i pójdŸ do „Free Stuff”. Zobaczysz meble, zbywaj¹ce komuœ materia³y budowlane, niechciane choinki, drewno, narzêdzia, instrumenty muzyczne itd. Niektóre z nich nadaj¹ siê na œmieci, niektóre s¹ niez³ej jakoœci. W okienku „Szukaj” wpisz rzecz, której szukasz. Powodzenia. Freebies.com to strona internetowa, na której codziennie organizowane s¹ prezenty i konkursy finansowane przez producentów próbuj¹cych marketingu swoich towarów. Musisz za³o¿yæ konto ze swoim adre-

sem e-mail, aby zdobywaæ „karty do g³osowania”, z których ka¿da daje ci jedn¹ szansê na wygranie konkursu; dodatkowe karty do g³osowania mo¿na zdobyæ, wype³niaj¹c ankiety i rozwi¹zuj¹c quizy. Nagrodami s¹ kupony i próbki ró¿nych produktów, czêsto kosmetyków. Jeœli zdarzy ci siê wygraæ kilka konkursów, mo¿esz znaleŸæ siê w galerii s³aw cz³onków Freebies.com. Nextdoor. com to witryna ³¹cz¹ca s¹siadów, gdzie mo¿na wymieniaæ siê rekomendacjami, czytaæ najnowsze lokalne wiadomoœci, wesprzeæ lokalne firmy. Przede wszystkim, s¹siedzi oferuj¹ czy sprzedaj¹ zbêdne przedmioty, po¿yczaj¹ sobie nawzajem narzêdzia. To sposób na maksymalne wykorzystanie wszystkiego, co znajduje siê w pobli¿u.

Just Free Stuff, justfreestuff.com (Po prostu darmowe rzeczy). Witryna od prawie 25 lat ³¹czy konsumentów z firmami, które chc¹ daæ próbkê swego towaru czy us³ug w nadziei na zdobycie nowego, sta³ego klienta. Kategorie prezentów obejmuj¹ ubrania, ksi¹¿ki, akcesoria dla dzieci, muzykê, us³ugi medyczne, napoje, kosmetyki, podró¿e i wiele innych. Ponadto Just Free Stuff organizuje konkursy na produkty premium, od staromodnej maszyny do robienia lodów po rodzinne wakacje w Kolorado. Korzystanie z witryny nie bêdzie kosztowaæ nawet twoich danych kontaktowych (chyba ¿e zdecydujesz siê zapisaæ na otrzymywanie ich biuletynu).

Na eBay.com nic za darmo nie dostaniesz, ale znajdziesz tam olbrzymi¹ liczbê

El¿bieta Baumgartner

nie jest prawnikiem i nie udziela porad prawnych. Niniejszy artyku³ zosta³ napisany wy³¹cznie w celach informacyjnych. Jest autork¹ wielu ksi¹¿ek-poradnikówo profilu finansowym i konsumenckim, m.in. „Powrót do Polski”, „Amerykañskie emerytury”, „Otwieram biznes”, „Podrêcznik ochrony maj¹tkowej” i wielu innych. S¹ one dostêpne w ksiêgarni Polonia, 882 Manhattan Ave., Greenpoint, albo D&Z House of Books, 507 W Belmont Ave., Chicago Mo¿na je nabyæ w wersji elektronicznej w witrynie Poradnika Sukces. tel. 1-718-224-3492

www.PoradnikSukces.com

tanich rzeczy z drugiej rêki, które czêsto s¹ z metkami albo w oryginalnym opakowaniu. Przewa¿nie mo¿esz je zwróciæ, je¿eli nie bêd¹ ci odpowiadaæ.

Wniosek

Oszczêdzisz tysi¹ce dolarów kupuj¹c z drugiej rêki albo bior¹c za darmo. Niepotrzebnych ci rzeczy nie wyrzucaj, ale oddawaj dalej. Nasza planeta ci podziêkuje. ❍

Nie ubiegaj siê o emeryturê zanim nie poznasz przepisów i pu³apek

Labirynt emerytur imigranta

wyjaœniaj¹ unikalne ksi¹¿ki El¿biety Baumgartner

„Emerytura polska i amerykañska” – ich ³¹czenie i skutki Umowy o zabezpieczeniu spo³ecznym. Cena $35 + $5 za przesy³kê.

„WEP: Jak walczyæ z redukcj¹ Social Security dla Polaków”. Unikalne informacje. Cena $30 + $5 za przesy³kê.

“Ubezpieczenie spo³eczne Social Security”. Dowiedz siê, jak maksymalizowaæ œwiadczenia swoje i rodziny. $35 +$5 za przesy³kê.

Równie¿: “Powrót do Polski” ($35+$5), „Emerytura reemigranta w Polsce” – dla seniorów wracaj¹cych do kraju ($35+$5), „Obywatelstwo z przeszkodami” ($35+$5). Ksi¹¿ki s¹ uaktualnione na rok 2023 i dostêpne w ksiêgarni Polonia, 882 Manhattan Ave., Greenpoint, albo D&Z House of Books, 507 W Belmont Ave., Chicago

Mo¿na je nabyæ w wersji elektronicznej w witrynie Poradnika Sukces. tel. 1-718-224-3492 www.PoradnikSukces.com

Stany wewnêtrzne

Zapasy i zawody

„[…] ¿ycie daje czasem cz³owiekowi szansê, ale jeœli jest siê zbyt tchórzliwym lub niezdecydowanym, aby z niej skorzystaæ, ¿ycie zaczyna od nowa rozdawaæ karty; jest taki moment, kiedy mo¿na coœ zrobiæ, aby zdobyæ szczêœcie, ten moment trwa kilka dni, czasem kilka tygodni, a nawet miesiêcy, ale nastêpuje on raz i tylko raz, nie mo¿na do niego wróciæ, brak ju¿ miejsca na entuzjazm, na pewnoœæ siebie i wiarê, pozostanie jedynie ³agodna rezygnacja, wzajemna i pe³na smutku litoœæ, niepotrzebne, a zarazem s³uszne poczucie, ¿e coœ mog³o siê zdarzyæ, nie okazaliœmy siê po prostu godni daru, jaki zosta³ nam ofiarowany” – pisze Michel Houellebecq w „Mapie i terytorium” zak³adaj¹c, ¿e szczêœcie – cokolwiek to znaczy – jest stanem permanentnym, czymœ, co mo¿na „zdobyæ” i zatrzymaæ na zawsze. Raz upolowane, bêdzie wisieæ nad kominkiem

niczym majestatyczne poro¿e. I siê kurzyæ. Tymczasem, co wiemy z ksi¹¿ek m¹drzejszych od nas oraz z doœwiadczenia – szczêœcie jest stanem ducha, wiêc nie mo¿e byæ trwa³e. Czy jednak autor „Cz¹stek elementarnych” nie powiedzia³ czegoœ istotnego o przegapionych okazjach? Momentach, kiedy strach, g³upota, krótkowzrocznoœæ, lenistwo lub cokolwiek innego, powstrzyma³o nas przed podjêciem decyzji, które mog³y istotnie zmieniæ nasze ¿ycie i których po latach ¿a³ujemy? Jak mówi¹ komentatorzy sportowi: niewykorzystane sytuacje siê mszcz¹. I mo¿e rzeczywiœcie los ponownie tasuje taliê, lecz w kolejnym rozdaniu dostaje siê coraz gorsze karty?

Trudno przyj¹æ jeden punkt widzenia. Szczególnie w czasach, kiedy najpopularniejszym has³em w internetach, wyœwiechtanym nieco i wypaczonym, jest: ¿yj tu i teraz. Czyli: nie rozpamiêtuj przesz³oœci. Nie dziel w³osa na czworo. Co by³o, a nie jest, nie pisze siê w rejestr, czy jak to sz³o. Po co siê zastanawiaæ nad przegapionymi szansami, którymi wszechœwiat macha³ nam przed nosem? Jeœli czegoœ nie zrobiliœmy – to widocznie, nie mogliœmy. Poza tym nie ma czegoœ takiego jak b³êdy. S¹ jedynie lekcje, z których albo siê uczymy, albo nie. Znajomy buddysta pracuj¹cy

z energi¹ uwa¿a wrêcz, ¿e za wszystkie fakapy powinniœmy byæ wdziêczni, poniewa¿ rozwój jest mo¿liwy tylko dziêki trudnym i bolesnym doœwiadczeniom. Im gorzej, tym lepiej. Przeczo³gani przez los posuwamy siê – paradoksalnie – szybciej po drabinie samoœwiadomoœci i wgl¹du. Co znajduje siê na koñcu? Na to pytanie nie umie precyzyjnie odpowiedzieæ. Byæ mo¿e nie ma ¿adnego koñca? Jest tylko nieustaj¹cy „dzieñ œwistaka”. Wtaczanie g³azu pod górê. Zapasy i zawody. Podobno wspomnienia mówi¹ wiêcej o naszym teraz, ni¿ o tym, co by³o kiedyœ. Fakt, ¿e akurat te, a nie inne sytuacje wyci¹gamy z rynsztoka pamiêci – piszê „rynsztoka”, bo magazynujemy te¿ ró¿ne odpadki i œmieci – wiele mo¿e powiedzieæ o sposobie, w którym postrzegamy teraŸniejszoœæ. Rozpamiêtywanie niewykorzystanych szans uprawiaj¹ zwykle ci, którzy doszli do wniosku, ¿e niewiele im siê w ¿yciu uda³o i szukaj¹ odpowiedzi na odwieczne pytanie: co posz³o nie tak. Próbuj¹ uchwyciæ ten jeden decyduj¹cy moment, w którym nast¹pi³ zwrot akcji, zmieni³a siê trajektoria lotu. ¯e gdyby tylko. Wtedy. Inaczej. Z kimœ innym. Œmielej. M¹drzej. Z wiêksz¹ fantazj¹. Albo przeciwnie – ostro¿niej, uwa¿niej, przytomniej – to dziœ byliby w innym, czytaj lepszym, miejscu. A tak, có¿. Trzeba ponieœæ konsekwencje. Zap³aciæ za b³êdy. U³o¿yæ siê z losem.

A mo¿e wcale nie? Mo¿e – jak pisa³ Jerzy Pilch – obojêtnie czy ma siê przed so-

b¹ sto lat, rok czy tydzieñ, zawsze ma siê przed sob¹ wszystko.I nigdy nie jest za póŸno? Nie wiem. Codziennie mam inn¹ odpowiedŸ na to samo pytanie. W zale¿noœci od poru roku, pogody, stanów wewnêtrznych. Czasami wydaje mi siê, ¿e mimo tzw. przeciwnoœci losu, ¿ycie dostarczy³o mi wiele powodów do zadowolenia. Bywa jednak, ¿e jak echo wraca refren ze „Snu o dolinie” Budki Suflera, pieœni, któr¹ nagrywa³am z Listy Przebojów Programu Trzeciego na kasetê i puszcza³am, a¿ do zdarcia taœmy. PóŸno, póŸno, póŸno... póŸno jest. Sam wiem, ¿e zbyt póŸno jest. By zaczynaæ wszystko znów. Jeszcze wtedy nie wiedzia³am, czym jest melancholia rzeczy niedokonanych. Nostalgia za tym, co siê nie wydarzy³o. Choæ, teoretycznie, mog³o. Poczucie przegapionych szans. Niewykorzystanych propozycji. Zaniechanych dzia³añ. Mia³am jakieœ siedem, osiem lat. I ca³e ¿ycie przed sob¹. Ale potrafi³am zdobyæ siê na wspó³czucie wobec mê¿czyzny w œrednim wieku, który zachrypniêtym g³osem œpiewa: znowu w ¿yciu mi nie wysz³o, uciec pragnê w wielki sen. Cztery dekady póŸniej ju¿ niespecjalnie lubiê to nagranie, ale rozumiem krajobraz uczuæ podmiotu lirycznego. Doskonale wiem, czym s¹ szarych dni pagóry i codziennych rzeczy las Oraz przemo¿na chêæ powrotu do snów doliny, obok której p³ynie czas. A kiedy pada ostatnie zdanie, mam ciarki. Szuka jej, kto by³ tu raz.

Zapraszamy na stronê Autorki: www.stanywewnetrzne.com

Korespondent zagraniczny

Jan

Latus

Pamiêtacie czasy, gdy wojnê w Wietnamie relacjonowali dziennikarze z ca³ego œwiata, stacjonuj¹cy na miejscu i licz¹cy siê z ryzykiem œmierci? Klimatyczny Press Club w Phnom Penh w Kambod¿y, gdzie znudzeni ¿yciem w zacofanym kraju dziennikarze dzielili siê – mniej lub bardziej szczerze – informacjami, ale g³ównie to pili razem gin and tonic? Korespondent zagraniczny wydawa³ siê wtedy funkcj¹ konieczn¹ i oczywist¹. Korespondentów mia³y medialne molochy: najwiêksze agencje prasowe Reuters, AP i UPI, ale te¿ TASS i nasz PAP. Rozbudowan¹ sieæ korespondentów mia³y te¿ najwiêksze, prywatne gazety: „The New York Times”, „Le Monde”. Nawet jednak firmy relatywnie niedu¿e, a jeœli pochodzi³y z kraju komunistycznego – z trudem zdobywaj¹ce „dewizy”, chcia³y mieæ korespondentów w najwa¿niejszych miejscach: w Waszyngtonie, Londynie, Rzymie, Moskwie, Nowym Jorku. Du¿e firmy prowadzi³y ca³e biura: z sekretark¹, t³umaczem, fotografem/kamerzyst¹. Mniejsze poprzestawa³y na podpisaniu umowy z dziennikarzem ju¿ tam mieszkaj¹cym. Nawet miniaturowe w skali œwiata media

polonijne, jak „Nowy Dziennik” i „Kurier Plus”, mia³y kolegów mieszkaj¹cych w Pary¿u, Warszawie, Los Angeles i pisuj¹cych, ¿eby trochê sobie dorobiæ i poczuæ siê dziennikarzami. Redaktorzy gazet mogli zaœ powiedzieæ, ¿e maj¹ sieæ korespondentów krajowych i zagranicznych.

Dziœ tylko najwiêksze media maj¹ korespondentów, ale rozmach biur w ka¿dym mieœcie œwiata, ju¿ siê skoñczy³. Nie ma ju¿ sekretarek, kamerzystów i osobnych fotografów. Od korespondenta wymaga siê, ¿e sam sfilmuje, sfotografuje, obrobi to, zmontuje i wyœle, oraz w sposób wnikliwy, ale te¿ b³yskawicznie, wyg³osi komentarz, jest bowiem znawc¹ lokalnej polityki. Nie muszê dodawaæ, ¿e poziom takich korespondencji jest ni¿szy ni¿ kiedykolwiek.

Dlatego „na miejsce” – na sta³e lub tylko wtedy, gdy wybuchnie tam wojna lub rewolucja – wysy³a siê czasem jedynie fotoreporterów. Analizy politycznej mo¿e dokonaæ ktoœ w redakcji, przy swoim biurku albo nawet z domu.

Czy oznacza to, ¿e powsta³a pró¿nia? O nie – mniej jedynie s³uchamy i potrzebujemy korespondentów mediów mainstream, gdy¿ jest teraz moda, ¿eby im nie ufaæ i je en bloc odrzucaæ.

Z sieci wylewaj¹ siê tysi¹ce korespondencji ze œwiata: vlogi, blogi, krótkie teksty ilustrowane i nie, czêœciej jednak ilustrowane, gdy¿ ¿yjemy w cywilizacji obrazka. S¹ to owoce pracy indywidualnej –najczêœciej z innych krajów nadaje pojedyncza osoba, która sama fotografuje, filmuje, pisze i wyg³asza do kamery komen-

tarz. Przewa¿aj¹ Zosie-samosie, ale s¹ te¿ tacy – ci z wiêkszymi zasiêgami – którzy czasem korzystaj¹ z wynajêtych us³ug na przyk³ad fotografa. Wtedy mog¹ zachowywaæ siê i mówiæ normalnie, gdy¿ ktoœ inny filmuje ich, a wie co robi. Na przyk³ad idzie za nimi, jak oni gdzieœ id¹ albo robi ujêcie-cudo, gdy atrakcyjna korespondentka wbiega do morza w kurorcie, który akurat reklamuje w tym odcinku. Czasem jest to doraŸna pomoc prywatnego znajomego: – Mareczku, sfilmowa³byœ mnie jak wbiegam do wody? Wszystko ci ustawi³am, naciœnij tylko ten czerwony guzik... Innym razem potrzebny jest ktoœ, kto umie obs³ugiwaæ drona, dziœ coraz czêœciej niezbêdnego œrodka podrasowania materia³u.

Nie ukrywam, ¿e korespondencji w takim formacie poœwiêconych polityce jest niewiele, a jeœli s¹ takowe, korespondent siedzi w domu przed kamer¹ i nadaje z Berlina lub Strefy Gazy. Czêœciej jednak s¹ to materia³y bardziej seksowne: turystyczne, kulinarne.

Niemniej, s¹ to nadal korespondenci; ci w dawnych czasach te¿ nie zajmowali siê wy³¹cznie polityk¹. Gdy akurat nie by³o rewolucji, a zwykle nie by³o, musieli wysy³aæ cokolwiek, na przyk³ad obyczajowe kawa³ki. Inaczej udowodniliby, ¿e biuro korespondenckie nie jest niezbêdne.

Kiedyœ korespondenci kierowali swoje komentarze do sta³ych czytelników czy widzów danej firmy, choæ bywa³o, ¿e i mniejsze redakcje powo³ywa³y siê na nich i ich cytowa³y. Dzisiejsi multimedialni korespondenci buduj¹ w³asn¹ bazê odbiorców

i jest ona bardzo konkretna. Ka¿dy komentator ma „nicka”, mo¿na wiêc mu odpisaæ. Wszystkich mo¿na policzyæ. Od tego, ile dziennikarz ma „polubieñ” zale¿y, czy znajdzie sponsorów i utrzyma siê ze swoich korespondencji czy bêdzie musia³ daæ sobie spokój. W rzadkich przypadkach, gdy ma „obserwuj¹cych” setki tysiêcy, a nawet miliony, mo¿e siê na tym wzbogaciæ. Korespondent próbuje wcisn¹æ, ¿e doskonale zna miejsce, które opisuje. ¯e czuje siê tu jak w domu, dogaduje siê z mieszkañcami w ich jêzyku, lepiej lub gorzej (najczêœciej jednak tylko po angielsku). Goœci Polaków, pokazuje im, oprowadza, czêstuje lokalnymi specja³ami w lokalach, które on, koneser, osobiœcie odkry³. Czêsto udziela porad, jak tu d³u¿ej pozostaæ, wynaj¹æ mieszkanie, przed³u¿yæ wizê, wyst¹piæ o sta³y pobyt. Jest to wiêc ju¿ nie tyle korespondent, co lokalny rezydent polskiego biura turystycznego, a nawet konsul honorowy.

Inni korespondenci popisuj¹ siê tym, ¿e wêdruj¹ po ca³ym œwiecie i wszêdzie czuj¹ siê jak w domu, bo s¹ tacy fajni, przyjaŸni i otwarci na innoœæ.

S¹ to wiêc korespondenci zewsz¹d i znik¹d. Mniej opisuj¹ lokaln¹ rzeczywistoœæ, bardziej – reklamuj¹ siebie jako ludzi z fantazj¹, kreuj¹ siê na celebrytów. Na deser – kategoria kiedyœ trudna do wyobra¿enia. Polacy komentuj¹cy polityczne wydarzenia w Polsce – czasem codziennie –z wielk¹ pasj¹ i znawstwem tematu. Widaæ, ¿e w tej polskiej polityce siedz¹, znaj¹ ludzi i maj¹ swoje Ÿród³a. Od rana do wieczora œledz¹ wiadomoœci i starannie przygotowuj¹ siê do tych programów. Czasem, gdy oskar¿aj¹ wa¿nych polityków i partie, mówi¹ wprost, ¿e mog¹ ich za to spotkaæ represje, a nawet œmieræ (!).

➭ 14

Fa³szywa Anastazja

Trudno siê temu dziwiæ, skoro Franciszka nawet na co dzieñ nosi³a swoje najlepsze suknie, rêkawiczki i buty na wysokim obcasie.

Franciszka mówi³a p³ynnie w trzech jêzykach i uczêszcza³a do szko³y do 15 roku ¿ycia, co by³o rzadkoœci¹ dla kogoœ z jej pochodzeniem. Kocha³a czytaæ ksi¹¿ki i robi³a to w ka¿dej wolnej chwili, nawet wtedy, kiedy reszta rodzeñstwa pracowa³a przy ¿niwach. Najwiêksze wra¿enie zrobi³a na niej historia króla Artura, który by³ biednym sierot¹ a¿ do momentu, gdy uda³o mu siê zdobyæ miecz Excalibur, który odmieni³ jego los i sprawi³, ¿e sta³ siê królem. W wieku 17 lat Franciszka przenios³a siê do Berlina szukaj¹c lepszej przysz³oœci. Kilka miesiêcy póŸniej wybuch³a wojna œwiatowa, a m³oda dziewczyna trafi³a do zak³adu produkuj¹cego rêczne granaty. Pracuj¹c przy taœmie produkcyjnej niechc¹cy upuœci³a jeden z nich, który eksplodowa³ i zabi³ pracownika fabryki. Wstrz¹œniêta tym Franciszka prze¿y³a za³amanie nerwowe i trafi³a do szpitala. Uznano, ¿e nie tylko nie jest winna œmierci robotnika, ale otrzyma³a nawet od firmy produkuj¹cej granaty niewielkie odszkodowanie. Marzeniem Franciszki by³o ¿ycie bez pracy, ale pieniêdzy z odszkodowania wystarczy³o zaledwie na pó³ roku skromnego ¿ycia. Nie chcia³a ju¿ wiêcej pracowaæ i w poszukiwaniu ¿ycia na czyjœ koszt trafi³a do szpitala dla ob³¹kanych, gdzie nie poda³a ¿adnych danych personalnych. Mimo to, zidentyfikowano j¹ i odes³ano do rodziny. Franciszka wpad³a w depresjê i czasami przez ca³y dzieñ nie wychodzi³a z ³ó¿ka. Próbowa³a nawet pope³niæ samobójstwo skacz¹c z mostu, ale uratowa³ j¹ przechodz¹cy obok rzeki policjant. Oznacza³o to dla niej powa¿ne problemy, bo samobójstwo by³o w Niemczech karalne, a fakt, ¿e mia³a k³opoty z psychik¹ móg³ sprawiæ, ¿e zostanie zamkniêta w przytu³ku dla umys³owo chorych. Zabrana na policjê Franciszka znów zatai³a swoje dane personalne.

30 marca 1920 roku uznano, ¿e ma problemy psychiczne i odes³ano do przytu³ku psychiatrycznego. Franciszka mia³a wówczas 23 lata i uparcie nie przyznawa³a siê do swojej to¿samoœci. Kiedy ktoœ próbowa³ z ni¹ rozmawiaæ, w panice i z krzykiem chowa³a siê pod kocem. Postawiono diagnozê, ¿e jest szalona, ale niegroŸna dla otoczenia. W przytu³ku, w którym przebywa³a, znajdowa³a siê niewielka biblioteka. Franciszka nie mog³a siê oprzeæ ksi¹¿kom i nie tylko czyta³a je wszystkie po kolei, ale tak¿e dyskutowa³a na ich temat z pielêgniarkami, które by³y ni¹ oczarowane. Szybko dosz³y do wniosku, ¿e kobieta, której to¿samoœæ by³a nieznana musi pochodziæ z jakiejœ wysoko usytuowanej rodziny. Panna NN – jak j¹ zapisano w karcie zdrowia, mówi³a piêknym i eleganckim jêzykiem, poruszaj¹c siê przy tym z wyszukan¹ gracj¹.

Franciszka nie wyprowadza³z personelu przytu³ku z b³êdu. Po przeczytaniu ksi¹¿ki o niemieckich ksi¹¿êtach z dynastii Hohenzollernów rozmawia³a z pielêgniarkami o cz³onkach niemieckiej rodziny cesarskiej tak, jakby zna³a ich osobiœcie. W tym czasie dotar³a do Niemiec hi-

storia o tragicznym koñcu rodziny rosyjskiego cara. Gazety spekulowa³y, ¿e niektórzy cz³onkowie carskiej rodziny mogli przetrwaæ masakrê. Dla Franciszki by³o to coœ, na co czeka³a. W paŸdzierniku 1921 roku wskazuj¹c na gazetow¹ fotografiê sióstr Romanowych zapyta³a pielêgniarki czy rozpoznaj¹ na tym zdjêciu kogoœ im znanego. Pielêgniarki natychmiast uzna³y, ¿e kobieta, która nie pamiêta³a swojego nazwiska wygl¹da jak córka cara – Tatiana! Potwierdza³y to jej maniery, sposób bycia, a tak¿e wiedza na temat cz³onków europejskich rodzin królewskich.

W paŸdzierniku 1921 roku li¿¹ca wojenne rany Europa niewiele wiedzia³a o tym, co siê sta³o z rodzin¹ Romanowów. Co jakiœ czas dociera³y z Rosji rozmaite plotki i strzêpy informacji. Mówiono o tym, ¿e kule w magiczny sposób odbija³y siê od carskiej rodziny i bolszewicy nie mogli ich zabiæ. Mówiono, ¿e car Miko³aj podpisa³ pakt z diab³em w osobie Rasputina, który jako jedyny by³ w stanie leczyæ chorego na hemofiliê carewicza Aleksego. Prawda okaza³a siê o wiele bardziej prozaiczna i brutalna. Ekshumacja zw³ok wykaza³a, ¿e carska rodzina zosta³a zabita ze szczególnym okrucieñstwem. W 1921 roku w Niemczech nikt jednak o tym nie wiedzia³. Wierzono, ¿e niektórzy cz³onkowie carskiej rodziny byli w stanie przetrwaæ bolszewickie wiezienie i wydostaæ siê na wolnoœæ. I tê sytuacjê wykorzysta³a Franciszka Czenstkowska, która postanowi³a wcieliæ siê w carsk¹ córkê.

Baron Miko³aj Adolf von Schwabe by³ rosyjskim szlachcicem i zwolennikiem cara na emigracji w Berlinie. Kiedy dowiedzia³ siê, ¿e w szpitalu psychiatrycznym znajduje siê kobieta, która mo¿e byæ cudownie ocala³¹ córk¹ cara Miko³aja uzna³, ¿e jest to zrz¹dzenie boskie, które zjednoczy wszystkich Rosjan na emigracji wokó³ osoby zdolnej odbudowaæ rosyjskie cesarstwo. Miko³aj Adolf natychmiast ruszy³ na jej spotkanie, zabieraj¹c ze sob¹ damê carskiego dworu Zinajdê To³stoj, blisk¹ przyjació³kê cesarzowej Aleksandry. Franciszka jednak nie chcia³a siê z nimi spotkaæ, dosta³a ataku histerii i schowa³a siê pod kocem. Schwabe nalega³ i w koñcu zerwa³ koc z p³acz¹cej kobiety. Madame To³stoj

zaniemówi³a. W rozhisteryzowanej kobiecie z przytu³ku dla ob³¹kanych rozpozna³a Tatianê, drug¹ pod wzglêdem wieku córkê cara Rosji. Schwabe nie by³ jednak co do tego do koñca przekonany i pos³a³ po baronow¹ Zofiê Buxhoeveden, by³¹ carsk¹ damê dworu. Zna³a ona wszystkie carskie dzieci od dnia ich narodzin. Kiedy baronowa Zofia znalaz³a siê w przytu³ku, Franciszka znów wpad³a w histeriê i schowa³a siê pod koc. Koc bez ceregieli zdjêto, a baronowa nie mia³a w¹tpliwoœci, ¿e nie jest to wielka ksiê¿na Tatiana. Powiedzia³a, ¿e palce kobiety pod kocem by³y za d³ugie, twarz za du¿a, broda za kwadratowa, a nogi za krótkie. Na dodatek kobieta uwa¿ana za ksiê¿nê Tatianê nie mówi³a po rosyjsku! Franciszka t³umaczy³a póŸniej, ¿e mówienie po rosyjsku sprawia³o jej zbyt wielki ból, przywo³uj¹c wspomnienia mordu jej rodziny. Byæ mo¿e spotkanie z baronow¹ Zofi¹ powstrzyma³oby oszustwo Franciszki, ale kapitan Schwabe nie zamierza³ siê poddawaæ. Chcia³ wierzyæ, ¿e ktoœ z Romanowów przetrwa³. W tym czasie Franciszka nie pró¿nowa³a. Wiedzia³a, ¿e jest zbyt niska by byæ Tatian¹, ale za to by³a niemal¿e idealn¹ Anastazj¹. To wtedy postanowi³a wyrwaæ 16 zêbów aby zmieniæ kszta³t swojej twarzy. Opowiada³a póŸniej, ¿e bolszewicy wybili jej zêby kolb¹ karabinu. Bez zêbów twarz Franciszki sta³a siê mniejsza, a jej oczy by-

³y identyczne jak oczy Anastazji. Kapitan Schwabe tym razem nie mia³ w¹tpliwoœci i przedstawia³ kobietê podaj¹c¹ siê za Anastazjê wa¿nym osobistoœciom w œrodowisku Bia³ych Rosjan, którzy obsypywali j¹ pieniêdzmi i podarunkami. Rosyjscy arystokraci na wyœcigi starali siê „przywróciæ pamiêæ” cudownie ocalonej Anastazji i opowiadali jej szczegó³y z ¿ycia carskiego dworu. Franciszka doskonale je zapamiêtywa³a i wykorzystywa³a w kolejnych próbach uwiarygodnienia osoby pod któr¹ siê podszywa³a.

Franciszka Czenstkowska podaj¹c siê za najm³odsza córkê cara Miko³aja II –Anastazjê, mog³a wreszcie opuœciæ przytu³ek dla umys³owo chorych i zamieszka³a w berliñskiej rezydencji barona Arthura von Kleista. Zapytana o to, jak przetrwa³a masakrê w Jekaterynburgu opowiedzia³a, ¿e od kul os³oni³a j¹ siostra Tatiana. To wtedy, bolszewicki ¿o³nierz widz¹c, ¿e wci¹¿ ¿yje mia³ j¹ uderzyæ w twarz kolb¹ karabinu. Rzekoma Anastazja straci³a przytomnoœæ i ocknê³a siê, kiedy cia³a carskiej rodziny wywo¿ono furmank¹ do lasu aby je zakopaæ. Nad wci¹¿ ¿yw¹ Anastazj¹ mia³ siê ulitowaæ prowadz¹cy furmankê ch³op, który najpierw j¹ ukry³, opatrzy³, a potem przekaza³ oddzia³owi Bia³ych Rosjan. Jeden z ¿o³nierzy – o nazwisku Czajkowski – zakocha³ siê w Anastazji i pomóg³ przedostaæ siê jej do Rumunii, sk¹d dotar³a do Niemiec. Tam, znaleziono j¹ na ulicy i osadzono w przytu³ku dla umys³owo chorych. Baron Kleist mimo ¿yczliwoœci mia³ jednak wiele w¹tpliwoœci, bo nos i kszta³t twarzy Franciszki ró¿ni³ siê od tego, co zapamiêta³ w prawdziwej Anastazji. Franciszka wyjaœni³a, ¿e jej twarz zosta³a zniekszta³cona w Rumunii, gdzie nosi³a ¿elazn¹ maskê (!) Mia³a byæ wówczas w ci¹¿y po tym, jak zosta³a zgwa³cona przez bolszewików. Fa³szywa Anastazja utrzymywa³a, ¿e jej syn wci¹¿ jest gdzieœ w Rumunii!

Ta fantastyczna opowieœæ zdo³a³a przekonaæ barona Kleista, ale nie przekona³a Zinajdy To³stoj, która tym razem by³a bardziej powœci¹gliwa w ocenie, ostatecznie uznaj¹c Franciszkê za oszustkê. Ale Franciszka ku³a ¿elazo póki gor¹ce. „Przypomnia³a” sobie, ¿e car Miko³aj otworzy³ dla wszystkich swoich córek konto bankowe w Anglii, na które wp³aci³ 20 milionów ru-

Franciszka i Anastazja
Rodzina cara Miko³aja

bli! Wizja takiej bajecznej fortuny sprawi³a, ¿e nawet ci, którzy w¹tpili w to¿samoœæ Anastazji, zaczêli jej pomagaæ. Ostateczne w¹tpliwoœci rozwia³o oœwiadczenie detektywa Franza Grünberga, który u¿ywaj¹c technik policyjnych ustali³, ¿e Anastazja jest osob¹ za któr¹ siê podaje. Na przyk³ad dok³adnie opisa³a pokój, w którym by³a przes³uchiwana przez bolszewików, a który Grünberg zna³ z prasowej fotografii. Niemieckiemu detektywowi jakoœ nie przysz³o do g³owy, ¿e Franciszka mog³a widzieæ to samo co on zdjêcie.

Opinia detektywa by³a prze³omowa, ale Franciszka wci¹¿ st¹pa³a po kruchym lodzie. Na spotkaniu z ksiê¿n¹ Iren¹ Hessen-Darmstadt, ciotk¹ Anastazji, obie kobiety nie rozpozna³y siê nawzajem. Ksiê¿na Irena uzna³a przedstawion¹ jej Anastazjê za oszustkê, ale Franciszka, nie trac¹c zimnej krwi rozchorowa³a siê i przez nastêpny rok przebywa³a w szpitalu. Za szpital p³acili baronowie Kleist i Schwabe, ale i oni ostatecznie uznali, ¿e Anastazja nie jest tym za kogo siê podaje i przestali j¹ wspieraæ.

Mimo to Franciszka szybko zyska³a kolejnego protektora, tym razem w osobie dziennikarki Harriet von Rathlef-Keilman, która mocno zainteresowana histori¹ Anastazji zabra³a Franciszkê ze sob¹ do Lugano w Szwajcarii. Dziennikarka by³a wp³ywowym cz³onkiem sekty antropozoficznej i wierzy³a, ¿e cudownie ocalona Anastazja jest przysz³oœci¹ Rosji i przywróci œwiatu balans. Napisa³a nawet ksi¹¿kê na ten temat pt. „Anastazja – ocalona z Jekaterynburga”.

Osoba Anastazji sta³a siê na tyle g³oœna, ¿e brat carycy Aleksandry, ksi¹¿ê Hesji, Ernest Ludwik wynaj¹³ detektywa o nazwisku Knopf, który dotar³ do rodziny Czenstkowskich. Detektyw nie mia³ w¹tpliwoœci kim naprawdê jest Anastazja. Zdoby³ nawet trzy oryginalne zdjêcia Franciszki z jej wczesnej m³odoœci. Kiedy wydawa³o siê, ¿e oszustwo Franciszki zostanie wykryte, nieoczekiwanie z pomoc¹ przysz³a jej Harriet von Rathlef-Keilman. Dziennikarka co prawda zdawa³a sobie sprawê kim naprawdê jest Franciszka, ale lada dzieñ mia³a zostaæ wydana jej ksi¹¿ka o Anastazji, której poœwiêci³a tak wiele czasu i energii! Ratuj¹c Franciszkê, ratowa³a tak¿e swoj¹ ksi¹¿kê. Zaaran¿owano spotkanie z bratem Franciszki i ten mimo, ¿e pocz¹tkowo j¹ pozna³, po rozmowie z ni¹ na osobnoœci nagle zmieni³ zeznania, uznaj¹c ¿e siê pomyli³.

Sprawa fa³szywej Anastazji trafi³a tymczasem do niemieckich gazet i w 1928 roku Franciszka wyjecha³a do Ameryki razem z dziennikarzem i monarchist¹ Glebem Botkinem. By³ on synem lekarza carskiej rodziny, Jewgienija Botkina, który tak¿e straci³ ¿ycie w Jekaterynburgu. Gleb jako dziecko bawi³ siê z carskimi dzieæmi, z których najbardziej lubi³ Anastazjê. Kiedy w swoim doros³ym ¿yciu zobaczy³ Franciszkê bez wahania rozpozna³ w niej carsk¹ córkê.

W Nowym Jorku mieszka³a kuzynka Anastazji Romanowej, Xenia Leeds, która kupi³a Franciszce bilet pierwszej klasy na transatlantyku. W Ameryce przyjêto Anastazjê z ogromnym entuzjazmem. Nikt tutaj nie czyta³ demaskuj¹cych j¹ artyku³ów jakie opublikowano w Europie. Xenia Leeds przyjê³a rzekom¹ kuzynkê z otwartymi ramionami. Obsypa³a j¹ prezentami i przydzieli³a jej s³u¿bê. Rozpozna³a w niej Anastazjê mimo, ¿e w swojej m³odoœci odwiedzi³a Sankt Petersburg zaledwie kilka razy i kiedy ostatni raz widzia³a Anastazjê mia³a dziesiêæ lat. Jej entuzjazmu nie podziela³ jej m¹¿ Wiliam Leeds Jr., który nie wierzy³ w ani jedno s³owo oszustki. Franciszka próbowa³a sk³óciæ ma³¿eñstwo, ale kiedy Xenia Leeds musia³a wybieraæ pomiêdzy ni¹ a mê¿em, wybra³a mê¿a.

sz³y siê na zawsze. Franciszka prze¿y³a kolejne za³amanie nerwowe i przeniesiono j¹ do niewielkiego domku w lasach Schwarzwaldu, gdzie razem ze s³u¿¹c¹ prze¿y³a nastêpne 20 lat. Finansowo wspierali j¹ cz³onkowie sekty antropozoficznej, przyjaciele dziennikarki Harriet von Rathlef-Keilman.

Opuszczona i odizolowana od œwiata przyjmowa³a pod swój dach ka¿dego bezdomnego psa i kota. Kiedy jej s³u¿¹ca zmar³a podczas robienia œniadania Franciszka nie zg³osi³a w³adzom jej œmierci. Zapewne nikt by siê jej losem nie zainteresowa³, gdyby nie bezdomne psy wokó³ jej domku. S¹siedzi wreszcie postanowili sprawdziæ co tam siê dzieje, znaleŸli martw¹ s³u¿¹c¹ i Franciszkê schowan¹ pod kilkunastoma kocami w domu cuchn¹cym od kocich i psich ekskrementów.

Do posiad³oœci Kenwood, w której mieszkali pañstwo Leeds dotar³y wyniki œledztwa niemieckiego detektywa Knopfa, który ponad wszelk¹ w¹tpliwoœæ ustali³, ¿e kobieta podaj¹ca siê za Anastazjê jest oszustk¹. Franciszka zamieszka³a wówczas w luksusowym hotelu, gdzie wpisa³a siê do ksiêgi meldunkowej jako Anna Anderson. U¿ywa³a póŸniej tego imienia przez resztê ¿ycia. Kolejnym jej sponsorem zosta³a Annie Burr Jennings, spadkobierczyni magnata naftowego. Nigdy nie mia³a mê¿a i traktowa³a Franciszkê jak adoptowan¹ córkê. Wydawa³a na jej stroje tysi¹ce dolarów, a w testamencie zapisa³a Anastazji ca³¹ swoj¹ fortunê. Wszystko to jednak zmieni³o siê w ci¹gu jednego dnia. 29 paŸdziernika 1929 roku nowojorska gie³da prze¿y³a najwiêkszy krach finansowy w swojej historii. Fortuna panny Jennings wyparowa³a, a Franciszka prze¿y³a potê¿ne za³amanie nerwowe. Chcia³a wyskoczyæ z okna i pope³niæ samobójstwo, ale ostatecznie trafi³a do sanatorium Four Winds w Westchester, gdzie spêdzi³a rok. Annie Burr Jennings kupi³a jej bilet na statek do Europy i op³aci³a pobyt w sanatorium w Hanowerze. Tamtejszy lekarz stwierdzi³, ¿e Anna Anderson nie jest chora psychicznie.

Znów wokó³ niej pojawili siê ludzie oczarowani ide¹, ¿e mo¿e byæ Anastazj¹. Franciszka potrafi³a takich ludzi doskonale wykorzystywaæ do swoich celów. Jej najwiêkszym zwolennikiem zosta³ w³aœciciel hanowerskiej gazety Paul Madsack. Postanowi³ u¿yæ wszystkich swoich wp³ywów aby poznaæ Franciszkê z Hitlerem i wtedy ca³¹ spraw¹ zainteresowa³o siê gestapo. Dotar³o ono do wyników œledztwa detektywa Knopfa i w celu konfrontacji wezwa³o rodzeñstwo Czenstkowskich. Franciszka stanê³a twarz¹ w twarz ze swoimi siostrami i bratem, których nie widzia³a przez wiele lat. Wydawa³o siê, ¿e jej oszustwo tym razem musi wyjœæ na jaw, gdy ku zaskoczeniu wszystkich, jej rodzeñstwo uzna³o, ¿e kobieta podaj¹ca siê za Anastazjê jest podobna do ich siostry, ale ni¹ nie jest! Kiedy sêdzia podpisa³ ostateczny wyrok, Gertruda, najm³odsza z sióstr ze ³zami w oczach powiedzia³a, ¿e Anastazja jest jej siostr¹… Wyrok jednak zosta³ podpisany i drogi rodzeñstwa roze-

Z opresji wybawi³ j¹ dawny znajomy Gleb Botkin, który w 1968 roku znów zaprosi³ j¹ do Ameryki. Mia³ nadziejê siê z ni¹ o¿eniæ, ale Franciszka wybra³a jego przyjaciela, bogatego posiadacza ziemskiego Jacka Manahana, z którym po œlubie zamieszka³a w Charlottesville w Wirginii. Po raz pierwszy w ¿yciu czu³a siê bezpieczna. Jednak jej demony powróci³y. Znów zaczê³a siê staczaæ w otch³añ choroby psychicznej. W koñcu trafi³a do szpitala, gdzie pozosta³a do koñca ¿ycia. Zmar³a w 1984 roku w wieku 87 lat. Na jej grobie w Charlottesville napisano, ¿e spoczywa tu „Jej Ksi¹¿êca Wysokoœæ Anastazja z Rosji”. Od 1921 do 1984 roku Franciszka Czenstkowska utrzymywa³a, ¿e jest wielk¹ ksiê¿n¹ Anastazj¹ Romanow. Przez ca³y ten czas podró¿owa³a pomiêdzy Europ¹, a USA ¿yj¹c na wysokim poziomie, dziêki pomocy rozmaitych arystokratów i sympatyków caratu. Czasem zdarza³o siê, ¿e jej mecenas zaczyna³ mieæ w¹tpliwoœci co do jej to¿samoœci, ale wówczas Franciszka natychmiast przenosi³a siê do nastêpnej swojej ofiary. Robi³a to a¿ do œmierci w 1984 roku.

Po upadku Zwi¹zku Sowieckiego, dokonano ekshumacji szcz¹tków carskiej rodziny w Jekaterynburgu. W zbiorowym grobie znaleziono tak¿e cia³o Anastazji. Przeprowadzono wówczas badania DNA kobiety podaj¹cej siê za Anastazjê, które wykaza³y, ¿e nie ma ona nic wspólnego z rodzin¹ cara Miko³aja. Kiedy œwiat siê o tym dowiedzia³ Franciszka Czenstkowska nie ¿y³a ju¿ od dekady.

John Manahan i Anna Anderson
Olga, Aleksy, Anastazja i Tatiana w carskim Siole w areszcie domowym w 1917 roku
Grób rzekomej Anastazji

Korespondent zagraniczny

➭ 11

Dowcip polega na tym, ¿e ci komentatorzy polskich – i tylko polskich – spraw mieszkaj¹ na sta³e za granic¹. Na razie zidentyfikowa³em takich dwóch. Jeden mieszka³ 11 lat w Londynie, a ostatnie kilka lat w Berlinie. Drugi ¿yje

Szukam pracy

w Indonezji, na Bali, gdzie ma ¿onê, córkê i zajmuje siê nieruchomoœciami.

Obaj nadaj¹ z zagranicy, komentuj¹c polsk¹ politykê. S¹ korespondentami zagranicznymi – czy ich przeciwieñstwem?

65-letni mê¿czyzna szuka lekkiej pracy w œrodowisku polskojêzycznym. Tel.: 347.907.1675

Klinika UNITAS zatrudni polskojêzycznych psychoterapeutów z licencjami

LMSW, LCSW, CASAC

Praca na ca³y etat lub pó³ etatu. Warunki do uzgodnienia.

Tel 212- 982-3470 Barbara

● INSTALACJA NOWYCH BOILERÓW

● ZAMIANA BOILERÓW OLEJOWYCH NA GAZOWE

● USUWANIE GAS, NATIONAL GRID, DEPT OF BUILDINGS VIOLATIONS

● RPZ/BACKFLOW PREVENTER INSTALACJA & COROCZNE SERWISY

● CON ED/ NATIONAL GRID GAS SERVICE RESOTRATION

● INSPEKCJE SYSTEMÓW LINII GAZOWYCH ZGODNIE Z LOCAL LAW 152

Acupuncture and Chinese Herbal Center Dr Shungui Cui, L.Ac, OMD, Ph.D

– jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 47 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni.

● katar sienny ● bóle pleców ● rwê kulszow¹ ● nerwobóle ● impotencjê

● zapalenie cewki moczowej ● bezp³odnoœæ ● parali¿ ● artretyzm ● depresjê ● nerwice

● zespó³ przewlek³ego zmêczenia ● na³ogi ● objawy menopauzy ● wylewy krwi do mózgu

● alergie ● zapalenie prostaty ● rekonwalescencja po chorobach nowotworowych z zastosowaniem chiñskiego zio³olecznictwa itp.

Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku

144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354

Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 6:00 PM; tel. (718) 359-0956 1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223

Wtorek, czwartek i sobota: 12:00-6:00 PM, w niedziele 12:00 - 3:00 pm (718) 266-1018 www.drshuiguicui.com

✓ Ksiêgowoœæ ✓ Rozliczenia podatkowe indywidualne i biznesowe, w tym samochodów ciê¿arowych Us³ugi w zakresie:

✓ Rejestracja biznesu i licencje

✓ Konsultacje

✓ Bezpodatkowa zamiana domów

✓ #SS - korekty danych

Fortunato Brothers

289 MANHATTAN AVE. (blisko Metropolitan Ave.) BROOKLYN, N.Y. 11211

Tel. 718-387-2281 Fax: 718-387-7042

CAFFE - PASTICCERIA

ESPRESSO - SPUMONI

GELATI - CAKES

W³oska ciastkarnia czynna do 22:00, a w pi¹tek i sobotê do pó³nocy.

Dwie opowieœci

Do w³adzy monarszej nad Persj¹ pretendowa³o wielu mo¿now³adców, do ostateczniej rozgrywki stanê³a siódemka powa¿nych kandydatów. Trudno by³o rozstrzygn¹æ, kto ma zostaæ królem. Herodot pisze w zwi¹zku z tym:

Koñska decyzja (III, 84) „W sprawie zaœ przydzielenia w³adzy królewskiej postanowili co nastêpuje: mieli dosi¹œæ koni na przedmieœciu, a czyj rumak o wschodzie s³oñca pierwszy tam zar¿y – ten mia³ posi¹œæ królestwo. (85). Dariusz mia³ za koniuszego cz³eka roztropnego, który nazywa³ siê Ojbares. Kiedy siedmiu rozesz³o siê, tak powiedzia³ doñ Dariusz: – Ojbaresie, postanowiliœmy w sprawie królestwa post¹piæ sobie w nastêpuj¹cy sposób: czyj rumak pierwszy zar¿y o wschodzie s³oñca, gdy my siedzieæ bêdziemy na koniach, ten bêdzie królem. Teraz wiêc, jeœli masz jakiœ zrêczny pomys³, tak urz¹dŸ, abyœmy posiedli to odznaczenie, a nie kto inny. – Ojbares odpowiedzia³: – Panie, jeœli istotnie od tego zale¿y, czy bêdziesz królowa³, czy nie, b¹dŸ pod tym wzglêdem spokojny i dobrej myœli, bo nikt inny ni¿ ty królem nie bêdzie, takie posiadam na to œrodki. – Wtedy rzek³ Dariusz: – Jeœli wiêc znasz jaki tego rodzaju fortel, oto jest pora, abyœ go zastosowa³ i nie zwleka³, bo jutro odbêd¹ siê nasze zapasy. – Ojbares, us³yszawszy to, tak uczyni³: z nastaniem dnia wywiód³ na przedmieœcie jedn¹ z klaczy, któr¹ Dariuszowy koñ najbardziej lubi³, uwi¹za³ j¹ i poprowadzi³ do niej konia Dariusza; naprzód oprowadza³ go kilka razy blisko doko³a klaczy, pozwalaj¹c mu o ni¹ siê otrzeæ, wreszcie dopuœci³ do sparzenia siê z klacz¹.

(86) Równo ze œwitem szeœciu stosownie do umowy zjawi³o siê na koniach. JeŸdzili po przedmieœciu tu i tam, a¿ znaleŸli siê w tym miejscu, gdzie poprzedniej nocy by³a uwi¹zana klacz; nadbiegaj¹c tam, zar¿a³ rumak Dariusza. Równoczeœnie, gdy koñ to uczyni³, z pogodnego nieba b³ysnê³o i zagrzmia³o. Zjawiska te nada³y Dariuszowi wy¿szych œwiêceñ, jak gdyby nast¹pi³y z jakiejœ umowy. Towarzysze zeskoczyli z koni i z³o¿yli mu ho³d.” Tak to jest, jak zwierzê ma decydowaæ o sprawach pañstwowych. Choæ koñ zapewne jest stworzeniem inteligentnym, ale ma swoje sprawy przede wszystkim na uwadze.

Opowieœæ Herodota nale¿y do gatunku anegdot o przebieg³oœci ludzkiej, czyli – innymi s³owy – komunikuje inny sens od prezentowanych dotychczas przypowieœci. Mówi o tym, jak pokierowaæ (fortelem, gdy potrzeba) swoim losem, a nie zdawaæ siê na przypadek. Inaczej wiêc ni¿ Polikrates, który w ¿aden sposób nie zdo³a³ odmieniæ przeznaczenia, ta powiada, i¿ cz³owiek winien m¹drze pokierowaæ swoim ¿y-

ciem. Interweniowaæ w jego przebieg, a nie zdawaæ siê na ko³o Fortuny. Wybitny symbolista francuski, Gustave Moreau wykona³ szkic olejny „Dariusz i koñska przepowiednia” – do planowanego przysz³ego obrazu. To by³a powszechna praktyka wœród malarzy akademickich. Nawet obowi¹zek: malarz wpierw musia³ wykonaæ olejny szkic i ów projekt przedstawia³ do oceny cz³onkom Akademii. Nie wiem, czy zamys³ nie zyska³ aprobaty szacownego gremium specjalistów, czy te¿ nie spodoba³ siê samemu artyœcie, w ka¿dym razie planowany pe³ny obraz nie powsta³.

Chciwoœæ pognêbiona

Inna opowieœæ dotyczy kolejnej nauki moralnej przybranej przez Herodota w historiê o faktach.

„(I, 185) Druga po tej, królowa Nitokris, by³a rozumniejsza. (…) (187) Ta sama królowa wymyœli³a te¿ nastêpuj¹cy podstêp: nad t¹ bram¹ miasta, która by³a najbardziej uczêszczana przez lud, kaza³a sobie urz¹dziæ grobowiec, wysoko ponad sam¹ bram¹, a na grobowcu wyryæ te s³owa: ‘Kto z moich nastêpców w panowaniu nad Babilonem bêdzie potrzebowa³ pieniêdzy, niech otworzy grobowiec i zabierze z niego, ile chce; niech jednak nie otwiera z ¿adnego innego powodu, je¿eli mu nie bêdzie potrzeba pieniêdzy: bo to nie by³oby dobrze.” Grobowiec trwa³ nienaruszony, a¿ panowanie przesz³o na Dariusza. Dariuszowi wydawa³o siê dziwaczne, ¿eby tej bramy nie u¿ywaæ i nie móc zabraæ pieniêdzy, które tam le¿¹, mimo ¿e sam napis do tego zaprasza. A bramy tej nie u¿ywa³ dlatego, ¿e mia³by nad sw¹ g³ow¹ trupa, je¿eliby tamtêdy przeje¿d¿a³. Otworzy³ wiêc grobowiec i nie znalaz³ w nim pieniêdzy, tylko zw³oki i tak brzmi¹cy napis: „Gdybyœ nie by³ niesyty w ¿¹dzy skarbów i brudnego nie szuka³ zysku, nie by³byœ otwiera³ miejsca spoczynku zmar³ych.” W³aœciwie nie wiem, czym kierowa³ siê francuski malarz Eustache Le Sueur (albo Lesueur) (1617-1655) przy malowaniu tego obrazu. Przedstawia on otwarcie grobu królowej Nitokris, ale niezgodnie z realiami opisanymi przez Herodota, tote¿ odbiorca zorientowany w tekœcie greckiego historyka nie rozpozna tej anegdoty, zaœ podpis informuj¹cy, i¿ dzie³o przedstawia Dariusza otwieraj¹cego grobowiec Nitokris, wzbudziæ mo¿e tylko sprzeciw. Nie chodzi o literê antycznych „Dziejów”, ale o komunikowane znaczenie: zawiedziona chciwoœæ? Bezczeszczenie spoczynku zmar³ych w pogoni za (niepotrzebny) zyskiem? Kompozycja obrazu nie daje odbiorcy ¿adnej wskazówki, jak ma rozumieæ to dzie³o.

Zostawiam je wiêc czytelnikom pod rozwagê: opowieœci Herodota, zwykle zawieraj¹ jakiœ moralny sens, ale przeniesione na p³ótno, czêsto go trac¹.

Gustave Moreau – Dariusz i koñska przepowiednia
Eustache Le Sueur – Dariusz otwiera grobowiec Nitocris

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.