POLISH WEEKLY MAGAZINE
NUMER 1576 (1876) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 23 LISTOPADA 2024
Tomasz Bagnowski
NUMER 1576 (1876) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 23 LISTOPADA 2024
Tomasz Bagnowski
Dwa miesi¹ce przed opuszczeniem urzêdu prezydenta Joe Biden postanowi³ zaogniæ konflikt na Ukrainie, wydaj¹c zgodê na atakowanie celów w g³êbi Rosji, rakietami dostarczanymi przez USA.
Decyzja ta jest jawnie sprzeczna z oczekiwaniami wyborców, którzy wyraŸn¹ wiêkszoœci¹ odrzucili wizjê Bidena, reprezentowan¹ w ostatnich wyborach przez Kamalê Harris i poparli kandydata, który zapowiada³ negocjacje z Rosj¹. Na wygran¹ Donalda Trumpa i pora¿kê Harris z³o¿y³o siê du¿o ró¿nych czynników, nie ma jednak w¹tpliwoœci, ¿e jednym z nich by³a kwestia zakoñczenia wojny na Ukrainie, co Trump obiecywa³ wielokrotnie.
Biden (jeœli prawdziwe s¹ doniesienia prasowe, bo Waszyngton na razie, ani ich nie potwierdzi³, ani im nie zaprzeczy³) post¹pi³ nie tylko wbrew wiêkszoœci Amerykanów, ale tak¿e wbrew radom w³asnego sekretarza obrony. Warto bowiem przypomnieæ, ¿e Lloyd Austin kilka tygodni temu, po spotkaniu przedstawicieli pañstw NATO w amerykañskiej bazie wojskowej Ramstein, w Niemczech mówi³, ¿e zezwolenie na u¿ycie tych rakiet nie zmieni sytuacji na froncie. Austin, który ma du¿e doœwiadczenie w ró¿nego rodzaju konfliktach zbrojnych i jest czterogwiazdkowym genera³em, da³ do
zrozumienia, ¿e sytuacji nie zmieni ¿adna „cudowna” broñ dodaj¹c, ¿e Rosja wczeœniej ju¿ wycofa³a wiêkszoœæ swoich instalacji rakietowych poza zasiêg pocisków ATACMS, o których mowa. Poza tym wed³ug sekretarza obrony Ukraina ju¿ teraz ma mo¿liwoœæ atakowania celów w Rosji przy u¿yciu dronów, które lataj¹ znacznie dalej ni¿ amerykañskie i brytyjskie rakiety Storm Shadow, które po decyzji Bidena równie¿ mog¹ byæ u¿yte.
Opinia Lloyda Austina jest zgodna z tym co mówi du¿a czêœæ niezale¿nych ekspertów komentuj¹cych wojnê na Ukrainie. W tym tonie wypowiadali siê miêdzy innymi emerytowani wojskowi jak na przyk³ad pu³kownik Douglas Macgregor, uczestnik wojny w Zatoce Perskiej w latach 90-tych i jeden z g³ównych autorów kampanii NATO w by³ej Jugos³awii, Lawrence Wilkerson, ochotnik w wojnie w Wietnamie i d³ugoletni wojskowy, by³y szef sztabu sekretarza obrony Colina Powella, Scott Ritter by³y ekspert ds. uzbrojenia ONZ, który bada³ miêdzy innymi irañski program nuklearny.
➭ Standardowa ugoda w sprawach o nieumyœlne... – str. 5
➭ Polski weekend w Buffalo – str. 5
➭ Po¿egnanie z Przesz³oœci¹-Powitanie Przysz³oœci – str. 12
➭ M³ode Polki na pierwszym miejscu – str. 14
➭ Zanim rzucisz siê w wir œwi¹tecznych zakupów – str. 17
➭ Pielgrzymka do Japonii – str. 19
Maria Legieæ
„Co za z³y dzieñ dla demokracji. Nie tylko w USA, ale na ca³ym œwiecie” - donosz¹ niemieckie media. Ale by³y te¿ inne g³osy
Trump – „najczulszy sejsmograf” naszej ery – wygra³ wybory!
Wygra³, bo „ma przenikliwy zmys³ percepcji. Rozpozna³ ogromny przewrót w zachodnich spo³eczeñstwach przemys³owych wczeœniej ni¿ inni”. Tak o tym historycznym wydarzeniu na miarê œwiatow¹ wypowiedzia³a siê niemieckojêzyczna gazeta w Szwajcarii „Neue Zürcher Zeitung”. I jeszcze: „Jego zwyciêstwo. to jak „z³oty wiek” œwiatowej polityki”.
Jest wpó³ do drugiej nad ranem, gdy Donald Trump – 47 Prezydent Stanów Zjednoczonych wychodzi na scenê w West Palm Beach na Florydzie, przy wiwatach swoich zwolenników. Otoczony przez liczn¹ rodzinê, w towarzystwie wiceprezydenta, J.D. Vance'a i jego ¿ony. Przez kilka chwil cieszy siê entuzjazmem publicznoœci. Nastêpnie dziêkuje Amerykanom za wybór i deklaruje: „Wiele osób mówi, ¿e Bóg uratowa³ mnie, abym ocali³ Amerykê – iz wasz¹ pomoc¹ wspólnie wype³nimy tê misjê” (...) „Razem uratujemy ten kraj, pokonamy skorumpowany system w Wa-
szyngtonie, a przysz³oœæ Ameryki bêdzie niesamowita!”. Rozlegaj¹ siê okrzyki „USA, USA!” A tymczasem ogl¹daj¹cy wiadomoœci telwizyjne w Niemczech – maj¹ jeszcze w oczach liczne filmy ze spotkañ Kamali Harris z wyborcami, których sentencje przed³u¿ano do niesamowcie d³ugich minut, kamera nie schodzi³a z postaci Harris, zatrzymuj¹c siê na ka¿dym detalu jej sylwetki, ukazuj¹c entuzjastyczne t³umy i rozanielone twarze jej wyznawców. W pamiêtny czwartek – w politycznym Berlinie zapanowa³a ponura atmosfera, jak na stypie. Wystarczy przejrzeæ niemieckie gazety, a w nich tytuly artyku³ów: – „Alarm w Niemczech” (FAZ-NET), „Wybory w USA, Zwyciestwo Trumpa nie wró¿y niczego dobrego”, „Wybory w USA 2024: Zwyciêstwo Trumpa wywo³uje katastrofê” (USA-Wahl 2024: Trumps Sieg löst eine Katastrophe aus. „Niemcy stoj¹ obecnie w obliczu eksportowego kryzysu gospodarczego” („Jetzt droht der Deutschland Export-Wirtschaftskrise” Der Westen.de)
Bioliq - przeciwzmarszczkowy ¿el. Sekret m³odej skóry w jednej butelce!
Zmarszczki – te ma³e, uporczywe za³amania na skórze twarzy, z wiekiem staj¹ siê coraz bardziej widoczne, to œlady po naszej d³ugiej i zawi³ej podró¿y przez ¿ycie.
Mog¹ byæ oznak¹ m¹droœci, doœwiadczenia, a czasem œwiadectwem wielu lat œmiechu i doœci. Ale choæ nosz¹ w sobie piêkno historii, wiêkszoœæ z nas marzy o tym, aby je odrobi nê wyg³adziæ i nieco spowolniæ ich rozwój. Tutaj na scenê wkracza nasz bohater:
Bioliq – przeciwzmarszczkowy ¿el do my cia twarzy firmy Aflofarm Farmacja stêpny w Markowej Aptece Pharmacy.
Bioliq to produkt, który potrafi za mieniæ codzienn¹ pielêgnacjê w wiêcej ni¿ tylko rutynê – w praw dziw¹ przyjemnoœæ i inwestycjê w m³ody wygl¹d.
Bioliq nie jest typowym ¿elem do mycia twarzy. To ma³y, ale skuteczny wojownik, który
nie tylko oczyszcza skórê, ale te¿ walczy o jej jêdrnoœæ i zdrowy wygl¹d. Co czyni go tak wyj¹tkowym? OdpowiedŸ kryje siê w jego sk³adnikach, które dzia³aj¹ jak zgrana dru¿yna w bitwie o g³adk¹ skórê.
Na czele tej dru¿yny stoi kwas hialuronowy – znany jako mistrz nawil¿enia. Dzia³a jak niewidzialna tarcza, która przyci¹ga wodê i zatrzymuje j¹ w skórze. Dziêki temu skóra jest nawil¿ona, g³adka i elastyczna, zmarszczki s¹ mniej widoczne. To jak picie szklanki wody dla skóry, ale bez potrzeby biegania do kuchni. Zaraz za nim, w sk³adzie Bioliq, kroczy ekstrakt nagietka lekarskiego – taki trochê stra¿nik pokoju. Nagietek jest znany ze swoich w³aœciwoœci ³agodz¹cych i przeciwzapalnych. Kiedy skóra ma gorszy dzieñ, nagietek wkracza do akcji, ³agodz¹c wszelkie podra¿nienia i pomagaj¹c przywróciæ równowagê. Dzia³a jak przyjaciel, który przytula ciê po ciê¿kim dniu, mówi¹c: „Spokojnie, wszystko bêdzie dobrze”. Ale to nie koniec magicznych sk³adników. W Bioliq znajdziemy te¿ aloes, który zas³u¿enie nosi tytu³ „opiekuna skóry”.
Dziêki swoim nawil¿aj¹cym i regeneruj¹cym w³aœciwoœciom sprawia, ¿e skóra po umyciu jest nie tylko czysta, ale i przyjemnie miêkka. To jak u¿ycie balsamu, ale ju¿ na etapie oczyszczania – wygodne i efektywne, prawda? Kolejnym sk³adnikiem, o którym warto wspomnieæ, jest miód. To nie tylko s³odki dodatek do herbaty, ale równie¿ bogactwo od¿ywczych substancji, które pomagaj¹ skórze w regeneracji i dodaj¹ jej blasku. Mo¿na powiedzieæ, ¿e miód w Bioliq to deser dla skóry – przyjemnoœæ i po¿ytek w jednym.
Ostatnim, ale równie wa¿nym graczem w tej dru¿ynie jest opuncja figowa. Ten egzotyczny sk³adnik dzia³a antyoksydacyjnie, co oznacza, ¿e pomaga w walce z wolnymi rodnikami, które mog¹ przyspieszaæ proces starzenia siê skóry. Opuncja figowa to taki ma³y wojownik, który nie pozwala czasowi przej¹æ kontroli nad twoj¹ twarz¹. Bioliq – przeciwzmarszczkowy ¿el do mycia twarzy to zatem coœ wiêcej ni¿ kosmetyk
To sprytne po³¹czenie natury i nowoczesnej nauki, które daje skórze wszystko, czego potrzebuje, aby wygl¹da³a œwie¿o, zdrowo i promiennie. Wiêc jeœli szukasz ¿elu, który nie tylko myje, ale i pielêgnuje, poprawiaj¹c jêdrnoœæ skóry i redukuj¹c zmarszczki, Bioliq mo¿e byæ strza³em w dziesi¹tkê. D
Przypominamy, Bioliq jest dostêpny w Markowej Aptece Pharmacy i czeka, aby staæ siê czêœci¹ twojej codziennej pielêgnacyjnej rutyny.
Drodzy Pañstwo, przypominamy, ¿e 6 grudnia, w pi¹tek, od 18:00 do 20:00 odbêdzie siê doroczna impreza Kuriera Plus Sztuka pod choinkê.
Zachêcamy do ogl¹dania i zakupu prac polonijnych artystów, znakomicie nadaj¹cych siê na œwi¹teczny prezent.
Du¿a szansa na spotkanie dawno niewidzianych znajomych, przy szklaneczce wina, piernikach i makowcu.
Serdecznie zapraszamy (red)
Fundacja Kultury i Sztuki z przyjemnoœci¹ zaprasza na wydarzenie „Paderewski Returns to New York, Festival Opening Concert”, które odbêdzie siê 1 grudnia o 17:00 w Kaufman Music Center Wydarzenie zainauguruje Festiwal Ignacego Paderewskiego w Nowym Jorku w ramach, którego bêdzie organizowany Miêdzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Ignacego Paderewskiego. Pierwsza edycja Festiwalu planowana jest na jesieñ 2025 roku, pierwsza edycja Konkursu na wiosnê 2026 r..
Podczas wieczoru w Kaufman Music Center odbêdzie siê premiera filmu dokumentalnego „Paderewski in America” w którym realizatorzy zamieœcili dokumenty ze Zbiorów Biblioteki Kongresu Stanów Zjednoczonych, Zbiorów Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Ameryce, Muzeum Polskiego w Ameryce, Archiwum Akt Nowych, Oœrodka Dokumentacji Muzyki Polskiej XIX i XX wieku im. Ignacego Jana Paderewskiego Instytutu Muzykologii Uniwersytetu Jagielloñskiego. W czêœci artystycznej us³yszymy znane i lubiane utwory Ignacego Paderewskiego oraz utwory Fryderyka Chopina, które Ignacy Paderewski wykonywa³ podczas tournee po Stanach Zjednoczonych. Nie zabraknie preludiów, walców, mazurków
i polonezów. W koncercie udzia³ wezm¹ znakomici artyœci: Kate Liu ulubienica publicznoœci, zdobywczyni III nagrody na XVII Miêdzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Fryderyka Chopina w Warszawie, Kamil Pacholec zdobywca II nagrody w XI Miêdzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Ignacego Paderewskiego w Bydgoszczy, finalista Miêdzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. F. Chopina w Warszawie, LIana Paniyeva laureatka George Gershwin International Piano Competition, the American Protégé International Competition of Romantic Music, laureatka Grand Prize „Metropolitan International Piano Competition” w Nowym Jorku.
Patronaty Honorowe: Konsul Generalny RP w Nowym Jorku Mateusz Sakowicz, Muzeum Polskie w Ameryce, Centrum Ignacego Paderewskiego w K¹œnej Dolnej. Patronaty, m.in: Steinway & Sons Company, The Sembrich- Fundacja Marceliny Sembrich – Kochañskiej, Fundacja Kongresu Polonii Amerykañskiej, Stowarzyszenie Weteranów Armii Polskiej w Ameryce, Instytut Józefa Pi³sudskiego w Ameryce, Polski Instytut Naukowy w Ameryce.
Msza za spokój duszy profesora Che³kowskiego
Zmar³ wybitny orientalista prof. Piotr Che³kowski.
Msza œwiêta za spokój Jego duszy odbêdzie siê w czwartek, 21 listopada o godz. 18:00 w koœciele œw. Stanis³awa Biskupa i Mêczennika na Manhattanie.
101 East 7th Street, East Village, NYC
wyrazy g³êbokiego wspó³czucia z powodu odejœcia
fotografia
Zosia ¯eleska-Bobrowski
wydawcy
John Tapper
Zofia Doktorowicz-K³opotowska
redaktor naczelna
Zofia Doktorowicz-K³opotowska
sta³a wspó³praca
Maria Bielski, Andrzej Józef D¹browski, Ma³gorzata Ka³u¿a, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel, Weronika Kwiatkowska, Katarzyna Zió³kowska
Chris Miekina, Jolanta Szczepkowska,
Redakcja nie odpowiada za treœæ og³oszeñ.
Adam Mattauszek
Kurier Plus, Inc.
Adres: 176 Java Street Brooklyn, NY 11222
Pokój numer 6
Tel: (718) 389-3018
E-mail: kurier@kurierplus.com Internet: www.kurierplus.com
sk³adaj¹:
Pawe³ Pachacz - Prezes Centrum Polsko-S³owiañskiego
Rada Dyrektorów
Komisja Rewizyjna
Agnieszka Granatowska - Dyrektor Wykonawczy
Pracownicy
Seniorzy z Klubu Seniora Krakus
Ks. Ryszard Koper
Pi³at powiedzia³ do Jezusa: „Czy Ty jesteœ Królem ¿ydowskim?” Odpowiedzia³ Jezus: „Królestwo moje nie jest z tego œwiata. Gdyby królestwo moje by³o z tego œwiata, s³udzy moi biliby siê, abym nie zosta³ wydany ¯ydom. Teraz zaœ królestwo moje nie jest st¹d”. Pi³at powiedzia³ do Niego: „A wiêc jesteœ Królem?” Odpowiedzia³ Jezus:” Tak jestem Królem. Ja siê na to narodzi³em i na to przyszed³em na œwiat, aby daæ œwiadectwo prawdzie. Ka¿dy, kto jest z prawdy, s³ucha mojego g³osu”. (J 18, 36-37)
Wybitny nowelista Victor Hugo pisa³, ¿e marzenia spe³niaj¹ bardzo wa¿n¹ rolê w naszym ¿yciu: „Nic tak nie tworzy przysz³oœci tak, jak marzenia”. Zaœ Eleonor ¿ona prezydenta Roosevelta powiedzia³a, ¿e „Przysz³oœæ nale¿y do tych, którzy wierz¹ w piêkno swoich marzeñ”. Pisarz Richard Bach dodaje, ¿e marzenia s¹ nam dane z mo¿liwoœci¹ ich spe³nienia: „Ka¿de marzenie jest nam dane wraz z si³¹ potrzebn¹ do jego spe³nienia”. Jednak droga spe³niania marzeñ bywa trudna i ryzykowna, o czym mówi amerykañski pisarz i profesor John Augustus Shedd: „Statek stoj¹cy w porcie jest bezpieczny, ale nie po to buduje siê statki, by sta³y w portach”. Realizacja marzeñ wymaga czasu i cierpliwoœci o czym wspomina inny amerykañski pisarz i radiowiec Earl Nightingale: „Nigdy nie rezygnuj z marzenia, tylko dlatego, ¿e zrealizowanie go wymaga czasu. Czas i tak up³ynie”. I s³owa Henriego Forda: „Biednym nie jest ten, kto nie ma ani grosza. Biedny cz³owiek to ten, który nie ma marzeñ”.
Ka¿dy z nas w g³êbi duszy pielêgnuje jakieœ marzenia, które najczêœciej dotycz¹ rzeczywistoœci doczesnej i materialnej. Marzymy o podró¿ach, zdobywaniu górskich szczytów. Marzymy o wygranej w lotto, stworzeniu firmy o œwiatowym zasiêgu, o zdobyciu w³adzy politycznej, s³awy w dziedzinie nauki, sportu, literatury lub aktorstwa. Marzymy o spotkaniu mi³oœci swojego ¿ycia, za³o¿eniu szczêœliwej rodziny itd. Marzeñ jest tyle ilu ludzi ¿yje na naszej planecie. Jedni realizuj¹ swoje marzenia inni nie. Bardzo czêsto nie udaje siê zrealizowaæ naszych marzeñ, bo przeliczyliœmy siê ze swoimi mo¿liwoœciami lub wypadaliœmy z trasy, osiedliœmy na mieliŸnie lub zabrak³o nam wytrwa³oœci i poœwiêcenia. A nawet, gdy siê nie uda w pe³ni zrealizowaæ piêknych marzeñ, to samo d¹¿enie do ich realizacji odgrywa pozytywn¹ rolê w naszym ¿yciu.
Stosuj¹c analogiê mo¿emy powiedzieæ, ¿e dzisiejsze czytania biblijne mówi¹ o marzeniach ludzkoœci i daj¹ pewnoœæ, ¿e mo¿emy je zrealizowaæ. Pierwsze i drugie czytanie ukazuje jakiej materii dotycz¹ te marzenia. W Ksiêdze proroka Daniela czytamy o przyjœciu na ob³okach niebieskich Syna Cz³owieczego. „Powierzono Mu panowanie, chwa³ê i w³adzê królewsk¹, a s³u¿y³y Mu wszystkie narody, ludy i jêzyki. Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie”. Œw. Jan w Apokalipsie odnosi powy¿sz¹ wizjê do Jezusa – „Jezus Chrystus jest Œwiadkiem Wiernym, Pierworodnym wœród umar³ych i W³adc¹ królów ziemi. Temu, który nas mi³uje i który przez sw¹ krew uwolni³ nas od naszych grzechów, i uczyni³ nas królestwem – kap³anami dla Boga i Ojca swojego, Jemu chwa³a i moc na wieki wieków! Amen. Oto nadchodzi z ob³okami i ujrzy Go wszelkie oko i wszyscy, którzy Go przebili”.
Jest to wizja-marzenie o Mesjaszu, Królu i Jego Królestwie. Prefacja na dzisiejsz¹ Uroczystoœæ Chrystusa Króla Wszechœwiata wymienia cechy tego Królestwa: „Wieczne i powszechne Królestwo: królestwo prawdy i ¿ycia, królestwo œwiêtoœci i ³aski, królestwo sprawiedliwoœci, mi³oœci i pokoju”. Mo¿emy sobie wyobraziæ, jak wygl¹da³aby Ziemia, Nowy Jork, w którym ¿yjemy, nasze parafie, zak³ady pracy, nasze rodziny, gdybyœmy je urz¹dzali na miarê tego Królestwa, bêd¹c jak mówi Apokalipsa „ludem bez grzechu”. Œwiat bez grzechu by³by naprawdê niesamowitym miejscem! WyobraŸmy sobie wieczorne wiadomoœci bez morderstw, kradzie¿y, k³amstw polityków itp. WyobraŸmy sobie œwiat, w którym nie ma klinik aborcyjnych, nikt nie g³oduje, nikt nie jest bezdomny i, co najwa¿niejsze, nikt nie jest niekochany!
Ktoœ mo¿e powiedzieæ to nie s¹ marzenia, to s¹ mrzonki. Tego siê nigdy nie da zrealizowaæ. To prawda, tego nie da siê
w zrealizowaæ na ziemi, ale w³aœnie tu mamy zacz¹æ budowê Królestwa Bo¿ego, którego pe³nia zajaœnieje w wiecznoœci.
Nie zbudujemy tego Królestwa na œwiecie, jeœli nie zostanie ono urzeczywistnione w naszym osobistym ¿yciu, naszym sercu i duszy. Jezus powiedzia³: „Królestwo Bo¿e jest poœród was”. Wed³ug niektórych przek³adów Pisma œw. s³owa Jezusa brzmi¹ „Królestwo Bo¿e jest w was” lub „wewn¹trz was”. A zatem budowanie tego Królestwa musimy zacz¹æ od swojego serca. Zasady tego Królestwa maj¹ ogarn¹æ nasz¹ duszê i serce. Chrystus ma staæ siê Królem naszego serca.
Œw. Jan Pawe³ II u pocz¹tku swego pontyfikatu mówi³: „Ta w³adza Pana naszego, absolutna, a przecie¿ s³odka i ³agodna, odpowiada ca³ej g³êbi ludzkiego wnêtrza, jego wznios³ym d¹¿eniom, jego woli i sercu. Nigdy nie przemawia jêzykiem si³y, ale wyra¿a siê w mi³oœci bliŸniego i w prawdzie”.
„Bracia i Siostry, nie bójcie siê przygarn¹æ Chrystusa i przyj¹æ Jego w³adzê, pomó¿cie Papie¿owi i wszystkim tym, którzy pragn¹ s³u¿yæ Chrystusowi, s³u¿yæ cz³owiekowi i ca³ej ludzkoœci. Nie bójcie siê, otwórzcie, otwórzcie na oœcie¿ drzwi Chrystusowi. Dla Jego zbawczej w³adzy otwórzcie granice pañstw, systemów ekonomicznych i politycznych, szerokie dziedziny kultury, cywilizacji, rozwoju! Nie bójcie siê!
Chrystus wie, co nosi w swoim wnêtrzu cz³owiek. On jeden to wie! Dzisiaj czêsto cz³owiek nie wie, co kryje siê w jego wnêtrzu, w g³êbokoœci jego duszy i serca. Tak czêsto niepewny sensu ¿ycia na tej ziemi i ogarniêty zw¹tpieniem, które zamienia siê w rozpacz. Pozwólcie wiêc, proszê was, b³agam was z pokor¹ i zaufaniem! Pozwólcie Chrystusowi mówiæ do cz³owieka!”
Pozwólmy Chrystusowi, aby przemawia³ do nas i aby otworzy³ nasze serca na przyjêcie Jego s³ów. Zacznijmy od pog³êbienia naszej wiary w Jezusa. Powierzmy Mu bez zastrze¿eñ nasze ¿ycie. Uczyñmy mi³oœæ, pokój, sprawiedliwoœæ podstawowymi wartoœciami naszego ¿ycia. On jeden ma s³owa ¿ycia wiecznego. Stajemy przed wyborem. Mo¿emy uznaæ Jezusa za Króla lub oddaæ panowanie nad nami pieni¹dzom, w³adzy lub innym grzechom i daæ tym wartoœciom absolutne panowanie w naszym ¿yciu. Chrystus puka do naszych serc, abyœmy je otwarli na Jego Królestwo, „królestwo prawdy i ¿ycia, królestwo œwiêtoœci i ³aski, królestwo sprawiedliwoœci, mi³oœci i pokoju”.
Lekarz na oddziale pediatrycznym, zanim os³ucha³ czteroletniego Dawida w³o¿y³ s³uchawki do uszu ch³opca, a g³owicê stetoskopu przy³o¿y³ serca, aby ch³opiec s³ysza³ jego bicie. Dawid by³ zaskoczony g³oœnym biciem swego serca, tego nigdy wczeœniej nie s³ysza³. Widz¹c dezorientacjê ch³opca lekarz zada³ pytanie: „Co to wed³ug ciebie jest?” Ch³opiec zmarszczy³ brwi i spojrza³ górê, widaæ by³o jak wewnêtrznie mocuje siê, szukaj¹c odpowiedzi na pytanie. Nagle na jego twarzy pojawi³ siê promienny uœmiech: „Czy to Jezus puka?” zapyta³. Czy s³yszymy pukanie Jezusa do naszych serc? ❍
Zapraszamy na strony Autora: ryszardkoper. pl i nytravelclub.pl
Standardowa ugoda w sprawach o nieumyœlne spowodowanie œmierci bêdzie siê znacznie ró¿niæ w zale¿noœci od stanu, w jakim bêdzie podpisywana. Tyczy siê to zw³aszcza Nowego Jorku, poniewa¿ w tym stanie obowi¹zuj¹ bardzo specyficzne prawa dotycz¹ce nieumyœlnego spowodowania œmierci. Najbardziej restrykcyjnym przepisem dotycz¹cym nieumyœlnego spowodowania œmierci w Nowym Jorku jest to, ¿e rodzina ofiary nie mo¿e ubiegaæ siê o rekompensatê za emocjonaln¹ stratê po utracie tej osoby. Zadziwiaj¹ce jest to, ¿e Nowy Jork pozwala rodzinie na uzyskanie jedynie odszkodowania za szkody materialne. Ponadto, mo¿na uzyskaæ odszkodowanie za ból i cierpienie ofiary oraz obawê przed zbli¿aj¹c¹ siê œmierci¹. Nawet w obrêbie stanu Nowy Jork, ugody w sprawie nieumyœlnego spowodowania œmierci ró¿ni¹ siê w zale¿noœci od hrabstwa.
Fakt, ¿e przepisy te ró¿ni¹ siê tak znacz¹co oznacza, ¿e musisz mieæ prawnika, który mo¿e w pe³ni wyjaœniæ prawo w Nowym Jorku, tak aby Ty i Twoja rodzina mogli otrzymaæ rekompensatê za utratê ukochanej osoby.
Jeœli chodzi o ból i cierpienie, nowojorskie prawo tkwi ci¹gle w mrokach œredniowiecza. Przeciêtna ugoda w sprawie o nieumyœlne spowodowanie œmierci w Nowym Jorku czêsto mo¿e byæ mniejsza ni¿ w innych stanach. Dzieje siê tak dlatego, ¿e Nowy Jork nie pozwoli cz³onkom rodziny na uzyskanie odszkodowania z tytu³u emocjonalnego bólu i cierpienia. Dzieje siê tak niezale¿nie od tego, jak czuj¹ siê w wyniku utraty bliskiej osoby. To straszne i bez-
duszne prawo. Okrada rodzinê z mo¿liwoœci otrzymania rekompensaty w mo¿liwie jak najwiêkszym stopniu. Chocia¿ ¿adna kwota pieniêdzy nie przywróci kogoœ straconego z winy innej osoby, to fakt, ¿e Nowy Jork odmawia uznania tego bólu jest tak niesprawiedliwy, jak to tylko mo¿liwe. Rodzina nie mo¿e uzyskaæ odszkodowania z tytu³u emocjonalnego bólu i cierpienia. Jednak mo¿liwe jest otrzymanie odszkodowania z racji bólu i cierpienia samej ofiary. Czym to siê ró¿ni? Prawo zezwala na uzyskanie odszkodowania z tytu³u bólu i cierpienia, które ofiara odczuwa³a zarówno podczas wypadku, jak i po jego zakoñczeniu. Mo¿e to zwiêkszyæ œredni¹ wysokoœæ uzgodnionej kwoty w przypadku pozwu o nieumyœlne spowodowanie œmierci i jest udowodnione na wiele sposobów. Jeœli ofiara prze¿yje przez pewien czas po wypadku, czêsto zdarzaj¹ siê œwiadkowie, którzy mog¹ zeznawaæ o bólu, jaki ofiara wydawa³a siê odczuwaæ w tym czasie.
Jeœli ofiara nie reaguje na bodŸce i/lub jest nieprzytomna, wa¿ne jest, aby skorzystaæ z pomocy odpowiednich ekspertów, aby mogli oni przejrzeæ dokumentacjê medyczn¹. Dokumentacja ta bêdzie zawiera³a wskazówki pozwalaj¹ce stwierdziæ, czy dana osoba mog³a w tym czasie odczuwaæ ból fizyczny. W tym przypadku wa¿ne jest, aby ekspert posiada³ szerok¹ wiedzê na temat budowy i dzia³ania mózgu oraz tego, jak ludzki umys³ i cia³o odczuwaj¹ ból.
Adwokaci obrony zawsze staraj¹ siê obni¿yæ wartoœæ uzgodnionej kwoty w przypadku spraw o nieumyœlne spowodowanie œmierci. Czêsto argumentuj¹, ¿e
Obchody 106. rocznicy odzyskania przez Polskê niepodleg³oœci wypad³y trochê inaczej w Buffalo ni¿ w innych miejscach gdzie je œwiêtowano.
Uda³o siê je bowiem po³¹czyæ z uroczystoœciami z okazji 150. rocznicy urodzin Franciszka Fronczaka, a przy okazji przypomniano postaæ legendarnego kuriera z czasów II wojny œwiatowej – Jana Karskiego. Dziêki temu zamiast jednego wydarzenia, Polonia i jej sympatycy w Western New York mogli uczestniczyæ w ca³ym cyklu wydarzeñ i to doœæ zró¿nicowanym.
Zaczêto od nietypowego pomys³u. W miejscowym Jewish Repertory Theatre w Centrum Kultury ¯ydowskiej wystawiono sztukê Clarka Younga i Dereka Goldmana pt. „Remember This. The Lesson of Jan Karski”. Napisane i wystawione w 2014 r. dzie³o, by³o ju¿ docenione miêdzynarodowo. Wystawiano je te¿ Polsce, choæ raczej sygnalnie. W Buffolo wystêpowa³ znakomity David Lundy, zdecydowano siê bowiem na wersjê nie dla kilkunastu aktorów, ale na jednego artystê. Na proœbê organizatorów po zakoñczeniu przedstawienia, przebywaj¹cy akurat na miejscu profesor historii Uni-
wersytetu Jagielloñskiego Tomasz Pud³ocki poproszony zosta³ o parê s³ów komentarza, a potem odpowiada³ na pytania ¿ydowsko-polsko-amerykañskiej publicznoœci. A ¿e audytorium w wiêkszoœci stanowili amerykañscy ¯ydzi, którym sylwetka Karskiego by³a nieznana, st¹d spotkanie mia³o dodatkowy walor edukacyjno-poznawczy.
Clue polskiego weekendu w Buffalo stanowi³y jednak uroczystoœci ku czci Franciszka E. Fronczaka, które zorganizowa³y The Permanent Chair of the Polish Culture na Canisius University, lokalny oddzia³ Fundacji Koœciuszkowskiej oraz Polish Arts Club. By³ to znakomity pomys³, aby poprzez lokaln¹ historiê polonijn¹ popatrzeæ na szersze procesy i o¿ywiæ pamiêæ o tych, którzy mog¹ byæ inspiracj¹ dla nastêpnych pokoleñ. A do takich osób zdecydowanie nale¿y dr Franciszek E. Fronczak (1873-1955) – ponad 35 lat bêd¹cy komisarzem zdrowia w Buffalo, ¿o³nierzem armii amerykañskiej we Francji i w Polsce (1918-1919) i przedstawicielem Polonii w Komitecie Narodowym Polskim w Pary¿u, jednym z g³ównych amerykañskich specjalistów od szoku pourazowego, reprezentuj¹cym ten kraj na wielu miêdzynarodowych konferencjach medycz-
ofiara by³a pod wp³ywem œrodków przeciwbólowych, dlatego nie mog³a czuæ bólu. To bzdura i konsekwentnie okazuje siê, ¿e argumentuj¹cy w ten sposób prawnicy s¹ w b³êdzie. Nale¿y ponadto zauwa¿yæ, ¿e oskar¿ony wpêdzi³ ofiarê w tak¹, a nie inn¹ sytuacjê i to przez jego zaniedbanie lub nieumyœlny czyn toczy siê ta sprawa. To w³aœnie z powodu oskar¿onego ostatnie chwile ofiara musia³a spêdziæ pod wp³ywem œrodków przeciwbólowych. Twój adwokat nie mo¿e pozwoliæ, aby obroñcy wykorzystywali nadu¿ycia swojego klienta, tylko dlatego, ¿e nowojorskie prawo jest zacofane.
Oprócz bólu i cierpienia, mo¿na ubiegaæ siê o odszkodowanie z tytu³u obawy przed zbli¿aj¹c¹ siê œmierci¹ ofiary. Strach przed zbli¿aj¹c¹ siê œmierci¹ pojawia siê najczêœciej wtedy, gdy nie ma d³u¿szego czasu na ból i cierpienie. Przyk³adem mo¿e byæ upadek z wysokoœci lub strach przed uderzeniem, który mo¿e wyst¹piæ przed wypadkiem samochodowym.
Ofiary dostawa³y w ten sposób odszkodowanie w przypadku niew³aœciwego postêpowania medycznego, gdy œmieræ by³a nieuchronna, w przypadku ciê¿kiego oparzenia i utoniêcia. Nawet jeœli strach przed nieuchronn¹ œmierci¹ jest krótkotrwa³y, trwaj¹cy tylko kilka minut, odszkodowanie mo¿e byæ milionowe. Zarówno w przypadku bólu i cierpienia, jak i w przypadku obawy przed zbli¿aj¹c¹ siê œmierci¹, pieni¹dze najpierw trafiaj¹ do urzêdu i nastêpnie s¹ rozdzielane w procesie próbnym. Dotyczy to wszystkich œrodków, które mo¿na odzyskaæ z tytu³u nieumyœlnego spowodowania œmierci.
Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wypadku, lub znaj¹ kogoœ kto potrzebuje pomocy prawnej po wypadku, to zapraszamy do bezp³atnej konsultacji pod numerem telefonu 212-514-5100, emaliowo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w naszej kancelarii na dolnym Manhattanie. Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie internetowej (www.plattalaw.com) u¿ywaj¹c emaila lub czatu, który jest dostêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie, w której bêdziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ.
W centrum uwagi tego artyku³u o nieumyœlnym spowodowaniu œmierci znajdowa³y siê ból i cierpienie. Chocia¿ zajêliœmy siê t¹ kwesti¹, to bardzo wa¿ne jest, aby wiedzieæ, ¿e przeciêtna wartoœæ ugody w sprawie nieumyœlnego spowodowania œmierci jest znacznie zwiêkszone przez stratê pieniê¿n¹. S¹ to rzeczywiste pieni¹dze, które s¹ tracone w wyniku wypadku. Obejmuje to przysz³e koszty oraz koszty zast¹pienia codziennych czynnoœci, które rodzic lub wspó³ma³¿onek mo¿e wykonywaæ, takich jak nauczanie, sprz¹tanie i prowadzenie dziecka przez ca³e ¿ycie. Najwa¿niejsz¹ rzecz¹ dla ka¿dej ofiary jest posiadanie prawnika specjalizuj¹cego siê w szkodach niemaj¹tkowych, który zna wszystkie mo¿liwe sposoby, aby pomóc swojemu klientowi w jednym z najgorszych okresów jego ¿ycia. ❍
nych i w koñcu jednym z najwa¿niejszych liderów polonijnych. Fronczak wielokrotnie by³ w Polsce –po raz pierwszy jako m³ody reprezentant Uniwersytetu w Buffalo na obchodach 500-lecia odrodzenia Uniwersytetu Jagielloñskiego w 1900 r., a po raz ostatni w 1946 r. kiedy widzia³ m.in. zniszczone doszczêtnie Jas³o i inne skutki II wojny œwiatowej. Konferencjê naukow¹ poœwiêcon¹ Fronczakowi zorganizowano na jego macierzystej uczelni, tj. Canisius University. Zgromadzi³a ona specjalistów z Polski oraz kilku wybranych uniwersytetów z ró¿nych amerykañskich stanów. Czêœci¹ cyklu wydarzeñ by³o poznawania œladów miejscowej Polonii, st¹d m.in. wizyta w bibliotece Adama Mickiewicza
przy Fillmore Avenue czy na cmentarzu œw. Stanis³awa. Warto podkreœliæ, ¿e Fronczak dla wspó³czesnych by³ symbolem Polaka-Amerykanina, który – znakomicie mówi¹c w obu jêzykach zdoby³ wykszta³cenie, mia³ rozliczne talenty, umia³ jednoczyæ ludzi wokó³ ró¿nych celów, ³¹czy³ autentyczn¹ pobo¿noœæ z otwarciem na osi¹gniêcia nauki i poprzez swoj¹ dzia³alnoœæ odcisn¹³ swoje piêtno na historii. Nie mo¿na siê zatem dziwiæ, ¿e Polonia w Buffalo przypomina tê postaæ, a tzw. Fronczak Room na stanowym SUNY Buffalo State to niewyczerpana skarbnica wiadomoœci dla wszystkich podejmuj¹cych badania – bynajmniej nie tylko nad lokalnymi Polonusami.
Urodzi³em siê w Warszawie, co w pewnym sensie by³o przypadkiem. Rodzice mieszkali w Bydgoszczy, lecz wiosn¹ 1948 r. ojciec dosta³ dyrektorsk¹ posadê w jednym z handlowych przedsiêbiorstw w stolicy.
Przydzielono nam doœæ du¿e mieszkanie na Saskiej Kêpie, dzielnicy ocala³ej od po¿ogi wojennej. Kilka tygodni po przeprowadzce przyszed³em na œwiat. Jedno z pierwszych wspomnieñ z dzieciñstwa to mój pierwszy dzieñ w przedszkolu. Perspektywa spêdzenia ca³ego dnia poza domem zupe³nie mi nie odpowiada³a, dlatego potwornie p³aka³em i wierzga³em nogami. Pó³ roku póŸniej umar³ Stalin. Musieliœmy staæ ponad dwie godziny w g³ównej sali przedszkola i s³uchaæ transmisji pogrzebu z Moskwy. W po³owie lat 50-ych zacz¹³em naukê w Szkole Podstawowej numer 17. Budynek szkolny, wybudowany po wojnie, mieœci³ siê kilkast metrów od wybrze¿y Wis³y. Czasami, po lekcjach, chodziliœmy „nad wodê” zabawiæ siê w Indian i kowbojów. Tereny nadwiœlane by³y w du¿ej czêœci niezagospodarowane, pokryte krzakami. Tak wiêc by³o to doskona³e miejsce do tego rodzaju zabaw. Innego rodzaju rozrywk¹ by³y wyprawy na sportowe lotnisko na Goc³awku. ¯eby dotrzeæ tam trzeba by³o przejœæ ponad kilometr
przez tereny ogródków dzia³kowych. Bêd¹c blisko lotniska mogliœmy obserwowaæ loty szybowców oraz skoki spadochronowe. Latem 1955 r., w pobli¿u Saskiej Kêpy oddano do u¿ytku Stadion Dziesiêciolecia. Obecnie jest to teren Stadionu Narodowego. Poniewa¿ dostêp do stadionu nigdy nie by³ ograniczony, m³odzie¿ szkolna chodzi³a tam czêsto na wagary. Za to w zimie skarpa stadionu byla doskona³ym miejscem na zjazdy saneczkowe. W tym samym roku ukoñczono budowê Pa³acu Kultury, który oficjalnie by³ darem narodów Zwi¹zku Sowieckiego dla Polaków i nosi³ imiê Józefa Stalina. Po zmianach politycznych w 1956 r. imiê patrona obiektu nie by³o nigdy wiêcej u¿ywane. Co roku, 22 lipca w rocznicê utworzenia Polski „ludowej” (tzw. œwiêto lipcowe) odbywa³y siê przed Pa³acem koncerty gromadz¹ce tysi¹ce warszawiaków. Warszawski ludek ochrzci³ te imprezy mianem „prywatki u Józia” (Stalina).
Koledzy i kole¿anki z naszej klasy byli w wiêkszoœci dzieæmi rodzin inteligenckich. Mój najlepszy kolega Marek pochodzi³ jednak z rodziny robotniczej. Rodzice pracowali w zak³adach w³ókienniczych na Grochowie, byli te¿ dozorcami domu, w ktorym mieszkali. Ich warunki mieszkaniowe by³y doœæ prymitywne. Kuchnia i niewielki pokój znajdowa³y siê w piwnicy, a na parterze mieli dodatkowy pokój s³u¿¹cy za wspóln¹ sypialniê. £azienki nie posiadali, dlatego Marek i jego brat k¹pali siê w olbrzymiej miednicy w kuchni.
Jesieni¹ 1956 r. Warszawa prze¿ywa³a gor¹ce chwile. Do w³adzy powróci³ W³adys³aw Gomu³ka okreœlany czêsto mianem „narodowego komunisty”. Nowy przywódca obiecywa³ Polakom du¿¹ porcjê wolnoœci i chocia¿ z wiêkszoœci obietnic siê nie wywi¹za³ to w tamtym czasie uzyska³ olbrzymi¹ popularnoœæ.
Gomu³ka, nawiasem mówi¹c, przez szereg lat mieszka³ w mojej dzielnicy przy ulicy Saskiej, w nader skromnym mieszkaniu.
Mniej wiêcej w tym samym czasie dramatyczne dni prze¿ywa³y Wêgry, gdzie dosz³o do antykomunistycznego powstania. Matka naszego kolegi z klasy by³a Wêgierk¹, dziêki czemu sporo mówi³o siê o wydarzeniach nad Dunajem. Szko³a zorganizowa³a nawet zbórkê œrodków opatrunkowych dla ofiar sowieckiej interwencji w Budapeszcie. Polski PaŸdziernik’56 spowodowa³, ¿e przywrócono naukê religii w szko³ach. Na religiê chodzili wszyscy.Jedyn¹ osob¹ w naszej klasie, która nie uczêszcza³a na te lekcje by³a dziewczynka o bizantyjskim imieniu Teodora. Jej ojciec by³ wy¿szym oficerem Ludowego Wojska Polskiego. Jednak ju¿ w pocz¹tkach lat 60-ych nauka religii zosta³a wycofana ze szkó³. Trzeba by³o siê przenieœæ do salek naszego parafialnego koœcio³a Matki Boskiej Nieustaj¹cej Pomocy przy ulicy Nobla. Œwi¹tynia, wybudowana po wojnie czêœciowo w stylu nowoczesnym, zosta³a
konsekrowana przez kardyna³a Stefana Wyszyñskiego w 1952 roku. Pod koniec lat 50-ych nasz dom zacz¹³ siê zagêszczaæ. Przed wojn¹ by³ to budynek dwurodzinny, lecz ze wzglêdu na trudnoœci mieszkaniowe w odbudowuj¹cej siê stolicy zaczêto tu wpychaæ nowych lokatorów. Strych zosta³ podzielony na kilka klitek. Mieszkanie na piêtrze podzielono na dwie czêœci. W jednej zamieszka³ m³ody lekarz z matk¹, a w drugiej jakiœ krawiec z ¿on¹. My zajmowaliœmy ca³y parter co by³o pewnym luksusem. Mieliœmy do dyspozycji trzy du¿e pokoje, kuchniê, ³azienkê i niewielki ogródek na ty³ach domu. By³a nawet ma³a s³u¿bówka z oddzielnym wejœciem z klatki schodowej, któr¹ tata odda³ dobrowolnie koledze z pracy. Jesieni¹ 1962 r. zosta³em uczniem Liceum nr 4 im. Adama Mickiewicza, które mieœci³o siê przy ulicy Paryskiej. Ale to ju¿ temat na osobny artyku³. ❍
S¹ te¿ znani politolodzy jak Glenn Diesen, prof. University of South-Eastern Norway oraz prof. John Mearsheimer, który zanim zosta³ s³ynnym na ca³ym œwiecie politologiem, skoñczy³ presti¿ow¹ akademiê wojskow¹ West Point i przez kilka lat s³u¿y³ w armii. Wszyscy oni od dawna ju¿ wskazuj¹, ¿e konflikt na Ukrainie jest typow¹ wojn¹ wyniszczaj¹c¹, która z natury rzeczy preferuje Rosjê, maj¹c¹ znacznie wiêksze ni¿ Ukraina zasoby ludzkie i nieograniczone praktycznie surowce naturalne, co sprawia, ¿e ani wysy³anie broni, ani sankcje gospodarcze do pokonania Rosji nie doprowadz¹. Mearsheimer jako jeden z nielicznych amerykañskich ekspertów przewidzia³ zreszt¹ wybuch wojny na Ukrainie na d³ugo przed inwazj¹ podjêt¹ przez W³adimira Putina ostrzegaj¹c, ¿e prowokowanie Rosji bezustannym rozszerzaniem NATO,
doprowadzi nie tylko do konfliktu zbrojnego, ale równie¿ do zniszczenia Ukrainy, co sprawdza siê dziœ z niezwyk³¹ wrêcz dok³adnoœci¹.
Joe Biden, który w okresie wojny w Wietnamie unikn¹³ powo³ania do wojska, za³atwiaj¹c sobie odroczenie ze wzglêdu na „astmê”, niezale¿nych ekspertów i by³ych wojskowych jednak nie s³ucha, polegaj¹c na w³asnej opinii lub opinii ludzi ze swojego najbli¿szego otoczenia, jak np. Jack Sullivan, doradca ds. bezpieczeñstwa narodowego. Sullivan ws³awi³ siê miêdzy innymi tym, ¿e 2 paŸdziernika 2023 roku, czyli piêæ dni przed atakiem Hamasu, który wywo³a³ najstraszniejsz¹ wojnê na Bliskim Wschodzie jak¹ pamiêtamy, opublikowa³ w magazynie „Foreign Affairs” artyku³ chwal¹cy Bidena za „doprowadzenie do deeskalacji kryzysu w Strefie Gazy.”
Co swoj¹ decyzj¹ chce osi¹gn¹æ odchodz¹cy prezydent trudno powiedzieæ. Byæ mo¿e liczy na to, ¿e ataki rakietowe w g³êbi Rosji doprowadz¹ do zmiêkczenia Putina i polepsz¹ negocjacyjn¹ pozycjê Ukrainy, byæ mo¿e chce po prostu zemœciæ siê na prezydencie Rosji, za to, ¿e wymanewrowa³ go w tym konflikcie, a mo¿e chce mieæ alibi na przysz³oœæ, by mówiæ po odejœciu z urzêdu: ja robi³em wszystko ¿eby pomóc Ukrainie, a przyszed³ Trump i to popsu³. Najwa¿niejsze pytanie brzmi jednak jak zareaguje Rosja. W³adimir Putin, co by o nim nie mówiæ, zachowuje siê dot¹d racjonalnie i odwrotnie ni¿ Benjamin Netanyahu, który doprowadzi³ do hekatomby nie tylko w Strefie Gazy, ale równie¿ w Libanie, poprzez ³ami¹ce wszelkie zasady ataki na cele cywilne, trzyma wojnê na Ukrainie w ryzach. Gin¹ w niej przede wszystkim ¿o³nierze, g³ównie we wschodniej Ukrainie, co nie znaczy oczywiœcie, ¿e ludnoœæ cywilna i ukraiñska infrastruktura nie cierpi w jej wyniku. Putin mówi³ wyraŸnie, ¿e u¿ycie
rakiet œredniego lub dalekiego zasiêgu przeciwko Rosji bêdzie de facto oznacza³o bezpoœredni udzia³ NATO w wojnie z Rosj¹ dlatego, ¿e Ukraina nie jest w stanie sama tych rakiet odpalaæ, co wymaga u¿ycia amerykañskich satelitów i specjalnej natowskiej technologii, czyli bezpoœredniego zaanga¿owania ¿o³nierzy NATO. Rosja w zwi¹zku z tym rezerwuje sobie prawo do ra¿enia celów natowskich, a to jak wiadomo ³atwo mo¿e przerodziæ siê w otwart¹ wojnê z trudnymi do przewidzenia konsekwencjami. Je¿eli bêdzie tak jak przewiduj¹ niezale¿ni eksperci, czyli nowa broñ w rêkach Ukraiñców nie wywo³a znacz¹cych zniszczeñ w Rosji i nie zachwieje osi¹gniêtymi ju¿ zdobyczami, Putin raczej nie podejmie decyzji o ataku na cele NATO i bêdzie siê stara³ przeczekaæ do objêcia w³adzy przez Trumpa. Jeœli eksperci siê myl¹ i Rosja poczuje siê mocno zagro¿ona, mo¿liwy jest ka¿dy scenariusz, w³¹cznie z u¿yciem broni atomowej, której Rosja ma pod dostatkiem.
Ukraina walczy ju¿ ponad tysi¹c dni! Bardzo siê bojê, ¿e Donald Trump wymusi na niej taki pokój, który de facto bêdzie jej przegran¹. Nie daje on bowiem oznak jednoznacznej solidarnoœci z Ukraiñcami walcz¹cymi z najeŸdŸc¹. Nie wykazuj¹ jej tak¿e jego najbli¿si wspó³pracownicy oraz jego najstarszy syn Donald jr. Cosik mi siê widzi, ¿e prezydent-elekt po dawnemu uwa¿a Putina za geniusza, choæ dziœ ju¿ nie mówi tego wprost. W ka¿dym razie nie protestuje przeciwko w³¹czeniu do wojny ¿o³nierzy pó³nocnokoreañskich.
W ubieg³¹ sobotê w wywiadzie dla Radia Ukraina prezydent Wo³odymyr Zelenski powiedzia³ m.in. „Stany Zjednoczone nie mog¹ zmusiæ nas, abyœmy >usiedli i s³uchali< przy stole negocjacyjnym, gdy¿ Ukraina jest niepodleg³ym krajem”. Elon Musk na platformie X zacytowa³ te s³owa Ze³enskiego i doda³ swój kpiarski komentarz. „Jego poczucie humoru jest niesamowite”. Przypomnê, ¿e Musk odegra³ olbrzymi¹ rolê w kampanii wyborczej Trumpa, który teraz zapowiedzia³, i¿ pokieruje on nowo utworzonym Departamentem Efektywnoœci Rz¹du. Wspó³pracownicy prezydenta-elekta twierdz¹, ¿e Musk „zachowuje siê jakby by³ wspó³prezydentem”.
Œroda
Andrzej Józef D¹browski
W Polsce trwaj¹ bardzo brzydkie gry przed wyborami prezydenckimi. Niestety ¿aden z potencjalnych kandydatów nie jest niekwestionowanym autorytetem intelektualnym, erudycyjnym i etycznym. I niestety ¿aden nie ma negocjacyjnego programu prowadz¹cego do zjednoczenia rodaków. Nie nale¿y siê zatem spodziewaæ koñca wojny polsko-polskiej. ¯¹dza w³adzy, ambicje osobiste i myœlenie partyjne s¹ wa¿niejsze ni¿ dobro pañstwa i spo³eczeñstwa. I jak zawsze nast¹pi lawina obietnic, o których z góry wiadomo, ¿e nie bêd¹ w pe³ni, jeœli w ogóle, realizowane. Nie widzê w polskiej polityce ani jednej prawdziwie wielkiej osobowoœci, która by³aby godna stanowiska g³owy kraju. Mo¿e zatem nale¿a³oby jej szukaæ poza polityk¹? Powiedzmy sobie jasno – rzeczona wojna polsko-polska jest wielkim dramatem spo³ecznym i narodowym. Trzeba robiæ wszystko, ¿eby j¹ skutecznie zakoñczyæ. Kto mo¿e to uczyniæ?!
Niedawno natrafi³em na zdjêcie, które jest pami¹tk¹ naszej solidarnoœciowej jednoœci. Zosta³o zrobione 31 sierpnia 1984 roku w Bazylice Œwiêtego Miko³aja w Gdañsku w czwart¹ rocznicê podpisania Porozumieñ Sierpniowych. Pamiêtam ten czas doskonale, bo to by³
Inauguracja prezydenta Donalda Trumpa 20 stycznia. Czas przyjrzeæ siê jego dotychczasowym wyborom personalnym w przysz³ym gabinecie.
➦ Sen. Marc Rubio (sekretarz stanu), kongresmenka ze stanu Nowy Jork Elise Stefanik (ambasador USA przy ONZ), kongresmen z Florydy Mike Waltz jako doradca ds. bezpieczeñstwa pañstwa – wybory z punktu widzenia Polski dobre, nawet bardzo dobre;
➦ By³y kongresmen i Dyrektor Wywiadu Narodowego John Ratcliffe jako szef Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA), Matthew Whitakera na ambasadora USA przy NATO – okej, nie ma co narzekaæ, bo mog³o byæ du¿o gorzej; Dalej, ju¿ bardziej skomplikowanie.
➦ Tulsi Gabbard – ma kierowaæ wszystkimi amerykañskimi s³u¿bami wywiadowczymi jako Dyrektor Wywiadu Narodowego – by³a kongresmenka Partii Demokratycznej z Hawajów i kandydatka w prawyborach prezy-
denckich w 2020 r. Ostatnio mocno wspiera³a Trumpa. S³awna z przychylnoœci dla prezydenta Rosji W³adimira Putina, a tak¿e przywódcy Syrii Baszara Al-Asada. Czêœæ z obserwatorów uwa¿a, ¿e nie oznacza to automatycznie pro-rosyjskoœci (jak panikuje czêœæ establishmentu), ale… wszystko wyjdzie w praniu w czasie przes³uchañ w Senacie. Jak wyjdzie coœ naprawdê niew³aœciwego, zostanie uwalona przez Republikanów;
➦ Pete Hegseth na szefa Departamentu Obrony – weteran i obecny prezenter Fox News jest szokuj¹cym wyborem. Ale jeœli Trump chce „terapii szokowej” dla wojskowej biurokracji i jej powi¹zañ z przemys³em zbrojeniowym, to decyzja s³uszna. Zw³aszcza, ¿e lubiany przez frontowych wojaków, sk³onnych skopaæ zadki genera³om i lobbystom (jeden z nich mia³ siê wyraziæ „kim, do cholery, jest ten facet”).
Z tych samych powodów, a tak¿e jakichœ brudów z przesz³oœci, wysoka mo¿liwoœæ uwalenia;
➦ Matt Gaetz – na prokuratora generalnego i szefa Departamentu Sprawiedliwoœci. To kawa³, krwawego miêsa rzucony ku radoœci mi³oœników MAGA, na pohybel lewakom. Ale ze wzglêdu na swoje czyny i rodzaj charakteru, mi-
tak¿e mój solidarnoœciowy czas. Niezwykle intensywny. Solidarnoœæ by³a najpiêkniejszym i najlepiej zorganizowanym ruchem spo³ecznym, jaki prze¿y³em. Od lewej siedz¹: Janusz Onyszkiewicz, Lech Wa³êsa, Adam Michnik i Zbigniew Herbert.
Szlag mnie trafia, gdy¿ polscy powodzianie nie otrzymali jeszcze nale¿ytej pomocy od pañstwa, a tu zima za pasem. Szlag mnie trafia, bo rodzima s³u¿ba zdrowia wraz z opiek¹ spo³eczn¹ wci¹¿ s¹ na skraju przepaœci. Szlag mnie trafia, gdy¿ 2,5 miliona rodaków ¿yje w Polsce w biedzie. Mniejszej ni¿ przed wprowadzeniem PiSowskiego programu 500 plus, ale jednak w biedzie wynikaj¹cej z coraz wy¿szych op³at i coraz wiêkszej dro¿yzny. Nienawidz¹ce siê strony przerzucaj¹ siê teraz odpowiedzialnoœci¹ za ten stan rzeczy. Obowi¹zuje zasada – im w kraju gorzej, tym dla opozycji lepiej.
Nie ma kultu m¹droœci i wiedzy. Jest kult kariery, sukcesu i mody. Jakoœæ myli siê nam dzisiaj z popularnoœci¹. Natomiast g³upota jest odbierana jako przejaw swojskoœci, który nale¿y tolerowaæ w imiê demokratyzacji i poprawnoœci politycznej. Po stokroæ racjê mia³ Janusz G³owacki twierdz¹c, i¿ „robimy siê niewolnikami zg³upienia i równoœci”. Pisarz ten zauwa¿y³ równie¿, ¿e dzisiaj „mamy do czynienia z coraz wiêkszym idioceniem kultury masowej”. Ano mamy! Wczeœniej pisa³ o tym S³awomir Mro¿ek w swym „Dzienniku”- „Zatrucie œwiata stanem pó³œwiadomoœci. Nie ma nic gorszego ni¿ pó³œwiadomoœæ, niedouczenie, pó³prawda, pó³inteligencja. Nie darmo (objaw, to sygna³) nasta³ czas miernot. (...). Popularyzacja, uproszczenia, skróty, digesta, kultura masowa – to coœ bardzo œmiesznego i groŸnego jednoczeœnie. Nie jestem reakcjonist¹ w tym sensie, ¿e bynajmniej siê nie ³udzê, ¿e mo¿na i trzeba czynnie temu przeciwdzia³aæ. Nie chce mi siê t³umaczyæ, czemu nie mo¿na. Nie mo¿na przeciwdzia³aæ ewolucji gatunku. Chcê mieæ tylko prawo do powiedzenia sobie, ¿e bynajmniej ewolucja nie musi oznaczaæ lepszoœci.” I niestety nie oznacza. I niestety mamy rzeczony czas miernot!
mo krzykliwego „MAGA, MAGA, Trump”, chyba najbardziej nielubiany w Partii … Republikañskiej (ju¿ by³y) kongresmen. Pomimo mocnego poparcia Trumpa, nie s¹dzê aby przeszed³. Choæby tylko z powodu oddania rytualnego ho³du, „Bogom” Senatu. Wed³ug mnie – wybór najgorszy z mo¿liwych; ➦ Robert F. Kennedy, Jr – jeœli skupi siê na – choæby zaczêciu procesu – leczenia epidemii ob¿arstwa i nadwagi, epidemii chorób psychicznych, jeœli postawi siê Big Pharmie oraz producentom gównianej, taniej ¿ywnoœci, bêdzie dobrze. Ale trzeba by go odci¹æ od kwestii bezpieczeñstwa, bo tam powtarza, prawie jeden do jednego, tezy Putina w sprawie Ukrainy;
➦ Nowy Departament Wydajnoœci Pañstwa (DOGE) pod przewodnictwem miliardera Elona Muska i biznesmena Viveka Ramaswamego – wielka niewiadoma. S¹ mo¿liwoœci do rozs¹dnych dzia³añ. O ile nie wygra nadpobudliwoœæ… autystycznego geniusza, Elona Muska. I to by³oby na tyle.
Œroda póŸniej
A w Polsce?
Pisze, z regu³y dobrze poinformowana, Kamila Baranowska z Interii: „Polityk
PiS: – Prezes roztacza zas³onê dymn¹ w swoim stylu, czyli ka¿demu, z kim rozmawia, sugeruje co innego. Jedni wychodz¹ z Nowogrodzkiej z przekonaniem, ¿e decyzja zapad³a i bêdzie Czarnek, inni, ¿e
pewny jest ju¿ Nawrocki, a jeszcze inni, ¿e najlepiej wypada Bocheñski. A jak jest naprawdê, tego pewnie nie wie nikt poza samym prezesem, który œwietnie siê bawi.” Z drugiej strony w Platformie Obywatelskiej trwaj¹ prawybory pomiêdzy prezydentem Warszawy Rafa³em Trzaskowskim, a ministrem spraw zagranicznych Rados³awem Sikorskim. Premier Donald Tusk na Twitterze (obecnie X) te¿ w dobrym humorze: „Fascynuj¹ce! Na X i na Instagramie, przy rekordowej frekwencji, identyczne proporcje, ale ró¿ni zwyciêzcy. Sonda powiedzia³a nam wiêcej o naturze obu platform i ich u¿ytkownikach ni¿ o szansach kandydatów. Ale to dopiero rozgrzewka. A ju¿ jutro wielki sonda¿ wœród ogó³u wyborców!”
I kolejny wpis: „Rafa³ Trzaskowski pokonuje kandydata PiS w pierwszej turze 40 do 28, a w drugiej 57 do 43. Radek Sikorski w pierwszej przegrywa z kandydatem PiS 28 do 30, ale w drugiej wygrywa 54 do 46. Wynik sonda¿u jednoznaczny, ale to wci¹¿ tylko wskazówka. Si³ê decyzji ma Wasz g³os!” I tak siê Tusk z Kaczyñskim bawi¹, pe³ni dobrych humorów i swoich gierek personalnych, od 2005 r. Przyklaskuj¹ im partyjne przydupasy oraz siewcy nienawiœci – p³atni i ochotniczy. Ale nie widaæ, kto by mia³ prze³amaæ ten duopol, PO-PiS, który solidarnie strze¿e, aby rywal-wspó³pracownik nie zagin¹³, aby Broñ Bo¿e, w wiêkszoœci ten ja³owy spór siê nie zakoñczy³. Tylko Polski szkoda…
„C³a Trumpa zagra¿aj¹ Niemcom”, a nawet takie nonsensowe domys³y, ¿e Trumo pojawi³ siê z dublerk¹ Melanii. Internetowe wydanie pisma „Blätter” definuje níebezpieczeñstwo wyboru nowego-starego Prezydenta USA w ten sposob: „Donald Frump – atak na demokracjê”. Podkreœla, ¿e w jego przemówieniu inauguracyjnym sformu³owane zosta³o otwarte odrzucenie demokracji przedstawicielskiej i ¿e jest ono historycznym przyk³adem w swojej wymowie i radykalnie sprzeciwia siê istotnym zasadom demokracji. W wezwaniu „America frist”tkwi zdaniem tego medium daleko posuniêty nacjonalizm Trumpa. Podobne, alarmuj¹ce tony mo¿na znaleŸæ w równie¿ internetowym, prawniczym magazynie „Legal Tribune Online” z 06 listopada w tytule: „Co wynika ze zwyciêstwa Trumpa w wyborach?” „Sukces Trumpa jako sygna³ ostrzegawczy dla liberalnych demokracji na ca³ym œwiecie!”
Media niemieckie nie potrafi¹ nijak zrozumieæ. jak to siê sta³o, ¿e choŸ prawie ¿aden kandydat na prezydenta nie wypowiada³ tak lekcewa¿¹cych uwag na temat czarnoskórych jak Donald Trump – to jednak on odniós³ wiêkszy sukces wœród afroamerykañskich wyborców, ni¿ jakikolwiek inny republikanin od 1964 r. Zyska³ zarówno wœród czarnoskórych mê¿czyzn, jak i kobiet. To samo dotyczy Latynosów, mê¿czyzn i kobiet. Z wypowiedzi zamieszczonej 06.11. w „Evangelische Zeitung, de” mo¿na wnioskowaæ, ze przyczynili siê do tego ludzie wierz¹cy – katolicy i ewangelicy, czytamy: „Szczególnie dobry wynik odniósl Trump wœród chrzeœcijan Sonda¿e powyborcze przeprowadzone przez Fox News we wspó³pracy z agencj¹ prasow¹ Associated Press pokazuj¹, ¿e Trump wypad³ szczególnie dobrze wœród chrzeœcijañskich wyborców. Wed³ug sonda¿u uzyska³ 60 procent wœród protestantów w ca³ym kraju i 54 procent wœród wyborców katolickich”. O tym, ¿e i amerykañscy Polacy poparli Trumpa – jakoœ jeszcze niemiecka prasa nie donosi. Tak, czy inaczej. „Trump nie wró¿y Niemcom niczego dobrego”, powtarzam za Alexandrem Görlachem w „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. „Nasz œwiat jest w rozsypce. Autorytarne re¿imy rosn¹ w si³ê, zachodnie demokracje s¹ w defensywie”. Po og³oszeniu oficjalnych wyników wyborów – reakcja niemieckich polityków nacechowana jest powœci¹gliw¹ uprzejmoœci¹. Berlin grzecznie gratuluje –a niemiecki biznes bije na alarm. Prorokuje siê, ¿e spowodowana takim wyborem wojna handlowa mo¿e kosztowaæ Niemcy nawet 180 miliardów euro, gdy¿ „agresywna i protekcjonistyczna polityka handlowa” Trumpa doprowadzi gospodarkê niemieck¹, która i tak ledwo dyszy, do ruiny. Powalaj¹ j¹ zapowiedziane przez Trumpa c³a w wysokoœci 60 proc. na import z Chin i od 10 proc. do 20 proc. na import z reszty œwiata. Ju¿ same c³a zmniejsz¹ ten niemiecki eksport do USA o prawie 15 proc. Ucierpi te¿ sektor farmaceutyczny. Informuje o tym niemieckiego obywatela Instytut Gospodarki z siedzib¹ w Kolonii. „To absolutnie kosztowna katastrofa”. Zdaniem mediów ten kataklizm polega na tym, ¿e Niemcy i Europa bêd¹ musia³y teraz dopasowaæ swoje stosunki z USA, a w szczególnoœci z administracj¹ Trumpa i to w obliczu
licznych kryzysów, wojen i ogólnie rosn¹cego globalnego nieporz¹dku. Niemieccy politycy uprawiaj¹c ostro¿n¹ dyplomacjê wyra¿aj¹ w¹tpliwoœci, czy Niemcy przygotowa³y siê na taki scenariusz. Szok w Berlinie jest g³êboki, nawet wœród tych polityków i ekspertów, którzy wczeœniej uwa¿ali zwyciêstwo Trumpa za mo¿liwe. W ramach uspokojenia nastrojów niektórzy z nich og³osili w czwartek w Bundestagu, ¿e Niemcy s¹ dobrze przygotowane na Trumpa. Ale za kulisami panuje poczucie rozczarowania, poniewa¿ uwa¿a siê, ze zwyciêstwo Trumpa w wyborach „cofnê³o stosunki transatlantyckie o lata i zagrozi³o temu, co urzêduj¹cy prezydent USA Joe Biden stara³ siê odbudowaæ po pierwszej kadencji swego poprzednika”. W mediach pojawi³y siê takie stwierdzenia „Burza Trumpa na pewno nadejdzie” (T-Online). „Wszystkie polityczne wrota zosta³y zamkniête, a Europa bêdzie teraz musia³a zjednoczyæ siê wewnêtrznie”. Problemem s¹ tutaj Niemcy, poniewa¿ Republika Federalna zosta³a pozostawiona z rz¹dem bez wiêkszoœci po upadku koalicji sygnalizacji œwietlnej. Powrót Trumpa do Bia³ego Domu bêdzie wiêc kosztowny, zw³aszcza dla Niemiec. Niemieccy politycy, by³e partie koalicyjne oraz CDU/CSU powtarzaj¹ jak mantrê: wiêcej niemieckiej suwerennoœci w polityce bezpieczeñstwa i obrony. Wiêcej wspó³pracy w Europie. W dzieñ po wyborach w USA ró¿nica zdañ miêdzy niemieckimi graczami politycznymi co do sposobu osi¹gniêcia powy¿szego celu staje siê szczególnie wyraŸna. W debacie politycznej na temat konsekwencji powrotu Trumpa na scenê polityczn¹ pojawia siê wiele propozycji. Ale sposób, w jaki te polityczne poczynania mog¹ zostaæ zrealizowane – pozostaje niejasny. Ten niemiecki „krajobraz po bitwie” zape³nia siê dyskursem w sprawie: „Czy Republika Federalna mo¿e spe³niæ wymogi polityki bezpieczeñstwa w obliczu rosyjskiej agresji w Europie i czy mo¿na jednoczeœnie przestrzegaæ hamulca zad³u¿enia? Oraz – podczas gdy USA i Chiny staj¹ siê coraz bardziej protekcjonistyczne gospodarczo, czy Niemcy nie powinny równie¿ subsydiowaæ w³asnej gospodarki?
A z t¹ niemieck¹ gospodark¹ jest tak kiepsko, jak nie by³o od czasu utworzenia Republiki Federalnej Niemiec.
Jeœli chodzi o motor tej gospodarki –przemys³ samochodowy – to by³ on „cierniem w oku” Donalda Trampa ju¿ podczas jego pierwszej kadencji. W roku 2019 nak³adaj¹c c³a na niemieckie samochody, powiedzia³: „W koñcu w Niemczech nie je¿d¿¹ amerykañskie samochody”. W prasie pojawia siê „groŸba”, ¿e w œwietle wyzwañ geopolitycznych – i wojny na Ukrainie, prezydent USA mo¿e za¿¹daæ od Europejczyków wiêkszych wydatków na obronnoœæ, ni¿ dwa procent produktu krajowego brutto, na które zgodzi³y siê kraje NATO – Trump ju¿ podczas poprzedniej kampanii wyborczej w Stanach Zjednoczonych atakowa³ Niemcy, krytykuj¹c by³¹ kanclerz Angelê Merkel za to, ¿e nie chce wydawaæ wiêcej na bezpieczeñstwo.
Bawarski portal informacyjny „Merkur. de” przedstawia g³osy wojskowych expertów i naukowców Uniwersytetu Technicznego w Monachium, dotycz¹ce nowej relacji Trump – NATO. Pojawiaj¹ siê takie wypowiedzi: „NATO stoi w obliczu po-
wa¿nej niepewnoœci. Z Trumpem wszystko wydaje siê otwarte”. Zaœ jeœli chodzi o stosunek Trumpa do Rosji – naukowcy z Monachium okreœlaj¹ go jako: „Pomiêdzy sk³onnoœci¹ do robienia interesów –a twardymi groŸbami.”
W sumie obecna prezydentura Trumpa mo¿e byæ bardzo kosztowna dla Niemiec, „To jest kosztowna katastrofa” jak stwierdzi³ Instytut Niemieckiej Gospodarki. Na przyk³ad, gdyby teraz USA wycofa³y swoje wsparcie dla Ukrainy, Europejczycy musieliby zainwestowaæ wiêcej w obronê tego kraju, aby W³adimir Putin nie wygra³ wojny. A gdyby wygra³, Niemcy musia³yby zainwestowaæ wiêcej we w³asne bezpieczeñstwo, poniewa¿ Rosja stanowi³aby wiêksze zagro¿enie dla wschodniej flanki NATO, a na wsparciu Amerykanów nie mo¿na bêdzie ju¿ polegaæ pod rz¹dami Trumpa – uwa¿aj¹ media prorz¹dowe. Czarê goryczy przepe³nia to, ¿e jak stwierdza „Mercur. de” „Niemcy znajduj¹ siê w œrodku kryzysu gospodarczego”. Kanclerz Olaf Scholz zwolni³ ministra finansów Christiana Lindnera zaledwie kilka godzin po zwyciêstwie Trumpa (symptomatyczne!), a FDP – opuœci³o ju¿ koalicjê. Wewnêtrzny chaos polityczny pojawia siê w nieodpowiednim momencie. Niemiecki rz¹d jest bezsilny i widaæ wyraŸnie, ¿e nie przygotowa³ siê dobrze na scenariusz wygranej Trumpa. Kolejny dylemat to oœ niemiecko-francuska, która jest s³absza ni¿ kiedykolwiek,. W „Süddeutsche Zeitung” ukaza³ siê artyku³ o znamiennym tytule: „Jak zwyciêstwo Trumpa uskrzydla Macrona”. Pisze siê, ¿e te wydarzenia polityczne: wybory w USA, oraz upaderk rz¹du w Berlinie – sprawi³y, ¿e prezydent Francji ju¿ widzi siebie w roli lidera w Europie – jako mediatora transatlantyckiego.
Emanuel Macron by³ jednym z pierwszych, który pogratulowa³ zwyciêzcy. Trump ledwie zd¹¿y³ wyg³osiæ swoje przemówienie, kiedy Macron ju¿ opublikowa³ gratulacje na X: „Félicitations, Président Donald Trump”. Mackron jest gotów wspó³pracowaæ z Trumpem, tak jak robi³ to wczeœniej. Do gratulacji doda³ „Z szacunkiem i ambicj¹. Dla wiêkszego pokoju i dobrobytu”. Mackron chcia³ wszystkim – a g³ównie Niemcom przypomnieæ, ¿e w przeciwieñstwie do innych przywódców najwa¿niejszych krajów zachodnich – on by³ ju¿ u w³adzy, gdy Trump by³ prezydentem USA po raz pierwszy, wiêc go zna³. Czy Olaf Scholz by³ ju¿ wtedy na stanowisku? Macron chcia³ tym poufa³ym wpisem pokazaæ Trumpowi, ¿e bêd¹ ze sob¹ rozmawiaæ jak równy z równym, z ich ró¿nymi przekonaniami. Ale prawda jest taka, ¿e miêdzy tymi dwoma przywódcami nigdy nie
by³o prawdziwej idylli, nawet jeœli Pa³ac Elizejski próbuje tak to teraz przedstawiaæ. Pa³ac Elizejski podkreœla równie¿, ¿e Macron mia³ „bardzo dobr¹ wymianê zdañ” z Trumpem przez telefon dzieñ po wyborach w USA – „przez dwadzieœcia piêæ minut”, tak jakby d³ugoœæ rozmowy by³a jednoznacznym znakiem nowej roli francuskiego prezydenta. Jego otoczenie plotkowa³o, ¿e szybkie gratulacje Macrona mia³y pomóc mu obj¹æ przywództwo w Europie. Ciekawe siê w tym kontekœcie wydaje przypomnienie, ¿e prezydent Francji w kwietniu ubieg³ego roku, w przemówieniu na Sorbonie w Pary¿u, wezwa³ Europê do wzmocnienia obronnoœci, równie¿ w obliczu mo¿liwego zwyciêstwa Trumpa w wyborach i zmniejszenia zaanga¿owania USA w Europie i NATO. Z perspektywy czasu apel ten wydaje siê niemal proroczy. W tym przemówieniu Macron postawi³ Europê w „œmiertelnym niebezpieczeñstwie”. „Jeœli nie przygotuje siê na przysz³oœæ, w tym militarnie, to zginie”. To by siê zgadza³o z tym, co o wymaganiach Trumpa mowi¹ niemieccy komentatorzy jego polityki – oraz z dawno zapomnianymi planami autorstwa Mackrona, ujêtymi przez niemieckie ko³a rz¹dowe (SPD) w dokumencie –o zorganizowaniu w Europie tzw. „28 Armii Europejskiej”. Ale – wed³ug „NZZ” – zwyciêstwo Trumpa w wyborach to tak¿e otrzeŸwiaj¹ca wiadomoœæ dla francuskiej gospodarki. Choæ Francuzi obawiaj¹ siê ewentualnego powrotu protekcjonizmu Trumpa nieco mniej ni¿ Niemcy, to jednak niektóre sektory eksportowe mog¹ znaleŸæ siê pod presj¹: lotnictwo, w szczególnoœci Airbus w Tuluzie, przemys³ farmaceutyczny i motoryzacyjny – a przede wszystkim francuski przemys³ winiarski. Mimo wszystko najbardziej dotkniêty katastrof¹ tego wyboru – okazuje siê kraj nad Szprew¹!
Prezydent W³adimir Putin z gratulacjami siê nie spieszy³. W przeciwieñstwie do 2016 r., kiedy jako jeden z pierwszych pogratulowa³ Donaldowi Trumpowi wyboru, tym razem otwarte zosta³o pytanie, czy bêd¹ jakiekolwiek gratulacje. W koñcu jest to wrogie pañstwo, które poœrednio prowadzi wojnê przeciwko Rosji na Ukrainie, powiedzia³ rzecznik Putina. W czwartek wieczorem Putin z³o¿y³ jednak gratulacje; tym razem publicznie w Soczi, podczas corocznego wyst¹pienia na spotkaniu Klubu Wa³dajskiego, zgromadzenia prokremlowskich rosyjskich i zagranicznych ekspertów politycznych. Mia³ tam powiedzieæ: „Trump – to odwa¿ny cz³owiek”. Ale jego poplecznicy oficjalnie, w rosyjskiej telewizji podkreœlali, ¿e „Trump w ¿aden sposób nie jest przyjacielem Rosji”.
Jego postaæ jest znana ka¿demu, kto interesuje siê polskim morzem. Mamert Stankiewicz, kapitan ¿eglugi wielkiej Polskiej Marynarki Handlowej, komandor podporucznik Marynarki Wojennej II RP, formowa³ pierwsze pokolenie marynarzy II Rzeczypospolitej. Dziœ przypada 85. rocznica jego œmierci. Odszed³ na wieczn¹ wachtê 26 listopada 1939 roku.
Sta³ siê legend¹ dziêki ksi¹¿ce „Znaczy Kapitan” autorstwa kapitana ¿eglugi wielkiej Karola Olgierda Borchardta. Ich drogi zesz³y siê na pocz¹tku lat 20. na ¿aglowcu szkolnym „Lwów”, gdzie Stankiewicz by³ kapitanem, a Borchardt s³uchaczem Szko³y Morskiej. Odt¹d los ich z³¹czy³ jako kapitana i oficera. Nietypowy tytu³ to nawi¹zanie do zwyczaju Stankiewicza, który zwyk³ ka¿de wypowiadane zdanie rozpoczynaæ przeci¹ganym z wileñska s³owem „znaaaczy”. Surowy i powa¿ny jak morze, na którym s³u¿y³, kapitan nale¿a³ do œcis³ego grona tych, którzy w odrodzonej po rozbiorach Polsce tworzyli od zera Polsk¹ Marynarkê Handlow¹ i k³adli podwaliny pod politykê morsk¹ pañstwa. Wierzy³ w rozwój i przysz³oœæ polskich statków. Ca³e ¿ycie poœwiêci³ temu, aby budowaæ dobre imiê floty, choæ zawodowo zbiera³ nie tylko same pochlebstwa. By³ wœród wychowawców pokolenia polskich marynarzy, którzy wynieœli ojczyst¹ banderê na wszystkie oceany œwiata. S³yn¹³ z niezwykle wysokich wymagañ wobec siebie i podw³adnych. Dowodzenie na statkach to samotna i bardzo odpowiedzialna s³u¿ba. Zanim jednak zaszed³ na szczyty i kapitañski mostek, musia³a nadejœæ chwila, kiedy w m³odziutkim sercu narodzi³a siê fascynacja morzem i prac¹ na nim.
O morzu i o podró¿ach morskich zacz¹³ marzyæ gdy mia³ lat osiem. „Zwierzy³em siê z tego ojcu i pierwszym objawem mojej morskoœci by³a natarczywa proœba, a¿eby ojciec sprawi³ mi czapkê marynarsk¹ z napisem na wst¹¿eczce „marynarz”. Dosta³em tê czapkê, nosi³em j¹ dumnie i by³em zupe³nie zadowolony, gdy spotykani ch³opcy odczytywali na g³os s³owo marynarz – wydawa³o mi siê, ¿e ju¿ prawie nim jestem” – pisa³ Stankiewicz w dziennikach, które jego ¿ona Janina wynios³a z p³on¹cej Warszawy. Mamert Aleksander Stankiewicz herbu Mogi³a pochodzi³ z kresowej rodziny szlacheckiej. We wspomnieniach naœwietli³ swoje rodzinne tradycje: „Urodzi³em siê w Mitawie w roku 1889. Rodzina nasza jednak pochodzi z województwa wileñskiego, z powiatów po ojcu bras³awskiego, po matce dziœnieñskiego. Po powstaniu roku 1863 ojciec mój i jego bracia zostali sierotami. Nie by³o komu zaj¹æ siê ich wychowaniem. Tote¿ los zrz¹dzi³, ¿e ojciec dosta³ siê do szko³y wojskowej w Rydze i po jej skoñczeniu pe³ni³ s³u¿bê w jednym z pu³ków piechoty w Mitawie” – pisa³. Mia³ dwie siostry i trzech braci. Tradycja patrio-
tyczna by³a w rodzinie silna: wszyscy czterej Stankiewiczowie walczyli o Polskê. W pamiêtnikach kapitan opowiada o swoim dzieciñstwie. O tym jak fascynowa³ siê literatur¹ sienkiewiczowsk¹ i podró¿nicz¹. O tym jak jego wuj zabiera³ go na polowania, na których móg³ nieœæ torbê czy inny rynsztunek i uczyæ siê strzelania. Dopiero historie z czasów, kiedy kszta³ci³ siê w Korpusie Morskim wprowadzaj¹ w doros³e ¿ycie. „Jak w domu, tak podczas naszych pobytów na wakacjach na wsi wpajano w nas ducha polskiego i uœwiadamiano, ¿e jesteœmy poddanymi pañstwa zaborczego i ciemiê¿ycielskiego. (…) Id¹c do Korpusu Morskiego, wiedzia³em, ¿e pope³niam jakby sprzeniewierzenie sprawie swego narodu i uczucia tego nie pozby³em siê nigdy. Niemniej, mimo wszystkich tych okolicznoœci, mia³em mocne i zdecydowane pragnienie poœwiêciæ siê s³u¿bie morskiej, a tak¿e pomóc rodzicom”.
Do Korpusu Kadetów Morskich w Petersburgu, najlepszej uczelni kszta³c¹cej elitê carskiej marynarki wojennej, wst¹pi³ w 1905 roku. Czas nauki w przypad³ na okres rewolucji. Po ukoñczeniu szko³y w 1909 roku jako jeden z najlepszych absolwentów otrzyma³ w nagrodê z³oty zegarek i przydzia³ do carskiej Floty Ba³tyckiej. Umo¿liwia³o to praktyki na ¿aglowcach oraz pierwsze kontakty z regularn¹ za³og¹ okrêtów p³ywaj¹cych do wielu europejskich portów. Pod rosyjsk¹ bander¹ uczestniczy³ w I wojnie œwiatowej. Szybko okaza³o siê, ¿e m³ody gardemarin jest mistrzem nawigacji. Ws³awi³ siê przeprowadzeniem przez pola minowe podczas sztormu dwóch najwiêkszych okrêtów floty ba³tyckiej – pancernika „S³awa” i kr¹¿ownika „Riurik”. Okrêty te operowa³y we wschodniej czêœci Morza Ba³tyckiego i, jak pisa³ sam Stankiewicz, raczej zabezpiecza³y zatoki i nie wziê³y udzia³u w bezpoœrednim starciu zbrojnym. W uznaniu zas³ug zosta³ dwukrotnie odznaczony i mianowany oficerem nawigacyjnym „Riurika”.
W tym samym czasie zorganizowa³ nieformaln¹ grupê polskich oficerów floty ba³tyckiej i nawi¹za³ wspó³pracê ze Zwi¹zkiem Polaków Wojskowych w Petersburgu. Po przejêciu w³adzy przez bolszewików Stankiewicz podj¹³ decyzjê o ucieczce z Rosji. Uda³o mu siê wraz z rodzin¹ przedrzeæ przez wojnê domow¹ w Skandynawii i dop³yn¹æ do USA. Doskona³a znajomoœæ jêzyka angielskiego (w³ada³ biegle tak¿e niemieckim, francuskim, rosyjskim) pozwoli³a mu na objêcie posady urzêdnika w Konsulacie Rosyjskim w Pittsburghu w USA, gdzie pracowa³ w latach 1918-1919. Zosta³ stamt¹d odwo³any i skierowany do flotylli rzecznej na Syberii. Wraz z ¿on¹ i z córk¹ przez ca³e Stany Zjednoczone i przez Japoniê dotarli do Omska, sk¹d po nied³ugim czasie ponownie musieli uciekaæ przed bolszewikami. Ucieczka by³a dramatyczna – ¿ona Stankiewicza by³a w drugiej, bardzo ju¿ zaawansowanej ci¹¿y, a on sam ostatecznie zosta³ aresztowany przez przez Ko-
misjê Nadzwyczajn¹ do Walki z Kontrrewolucj¹ i Sabota¿em i do maja 1921 r. przebywa³ w obozach w Irkucku i Krasnojarsku. Mimo ¿e wychowa³ siê i zdoby³ wykszta³cenie w carskiej Rosji zawsze podkreœla³ swoj¹ polskoœæ. Sta³o siê to przyczyn¹ aresztowania.
Ostatecznie po zawarciu pokoju ryskiego Stankiewiczom uda³o siê w lipcu 1921 r. wróciæ do odrodzonej Polski. Kapitan niezw³ocznie odda³ siê do dyspozycji szefa Departamentu do Spraw Morskich. Admira³ Porêbski mianowa³ go kierownikiem dzia³u nawigacyjnego w Szkole Morskiej w Tczewie. Jednoczeœnie wyk³ada³ astronomiê i nawigacjê w Oficerskiej Szkole Marynarki Wojennej w Toruniu, t³umaczy³ na jêzyk polski z angielskiego i rosyjskiego ksi¹¿ki i podrêczniki nawigacyjne. W 1923 roku uczestniczy³ w historycznym rejsie do Brazylii, kiedy polska bandera po raz pierwszy w historii przekroczy³a równik, na pok³adzie nale¿¹cego do Szko³y Morskiej ¿aglowca „Lwów”, pierwszego statku pod bander¹ niepodleg³ej Polski, zakupionego dziêki jego inicjatywie. S³u¿ba w carskiej flocie niezwykle ci¹¿y³a kapitanowi Stankiewiczowi. Jako polski patriota czu³, ¿e musi przejœæ symboliczn¹ transformacjê. Bêd¹c mi³oœnikiem Sienkiewicza, poszed³ w œlady Kmicica. Uda³ siê na Jasn¹ Górê i zawierzy³ siê Królowej Polski podczas modlitwy w kaplicy Matki Bo¿ej Jasnogórskiej. Kapitan Borchardt tak opisuje tamto wydarzenie: „Przeistoczenie korsarza w Don Kichota wygl¹da na œwiadome naœladowanie pana Andrzeja Kmicica. Gdy zdecydowa³ siê wróciæ do pracy na morzu po odzyskaniu przez Polskê niepodleg³oœci, postanowi³ najpierw jechaæ do Czêstochowy. W swoim pamiêtniku uj¹³ to w jednym zdaniu: „A ja prócz tego wst¹pi³em do Klasztoru Jasnogórskiego, jak to sobie obiecywa³em dawniej, ¿eby pomodliæ siê przed Cudownym Obrazem”. Mnie w zapale wyjaœni³, ¿e pad³ przed obrazem jako korsarz i krzy¿em le¿a³, by przeb³agaæ Czêstochowsk¹, ¿e w obcym mundurze walczy³. – Gdy wsta³em, by³em Don Kichotem – ale polskim”. Stankiewicz ideologicznie by³ wielkim zwolennikiem Pi³sudskiego i jego polityki otwarcia siê na morze. Zawsze podkreœla³, ¿e rozwój polskiej marynarki handlowej nast¹pi³ dziêki wielkiemu wodzowi, którego portret niezmiennie ozdabia³ obejmowane przez niego kapitañskie kajuty. Nale¿a³ do gor¹cych orêdowników rozbudowy portu w Gdyni, w której przez kilka lat pracowa³ jako pilot w Urzêdzie Morskim. P³ywanie by³o jego pasj¹ i mi³oœci¹. Do pionierskiego wk³adu kapitana w tworzenie polskiego potencja³u morskiego i morskiej wizji pañstwa nale¿y inicjowanie i udzia³ w tworzeniu pierwszego w pe³ni polskiego towarzystwa ¿eglugowego „¯egluga Polska”, której pierwsze szeœæ statków otrzyma³y nazwy polskich miast.
„¯aden kraj bez morza nie ma wolnego oddechu. Nie mo¿e osi¹gn¹æ dobrobytu i samodzielnoœci, które siê osi¹ga, gdy siê posiada w³asne wybrze¿e, w³asny port i w³asn¹ flotê” – pisa³ we wspomnieniach Stankiewicz.
W 1927 r. zosta³ kapitanem pierwszego statku zakupionego specjalnie dla Polskiej Marynarki Handlowej, SS „Wilno” i wprowadzi³ go do portu w Gdyni. By³o to pierwsze wejœcie do Gdyni statku handlowego pod polsk¹ bander¹. Nazwa „Wilno” zosta³a zaproponowana przez Mamerta Stankiewicza. Od tego czasu ceniony za bardzo wysokie umiejêtnoœci nawigacyjne zosta³ nieoficjalnie flagowym kapitanem polskiej floty – powierzano mu najbardziej presti¿owe dowództwa. Gdy w 1931 roku powsta³y Gdynia-Ameryka Linie ¯eglugowe SA, Mamert Stankiewicz przeszed³ do niego i dowodzi³ kolejno transatlantykami „Pu³aski”, a nastêpnie najwiêkszym wówczas „Polonia” zwanymi „Klejnotami Ksiê¿niczki Dagmary”, w rejsach do Nowego Jorku, portów Morza Œródziemnego i fiordów Norwegii.
Karol Borchardt opisywa³ niezrównanym stylem gawêdziarskim na stronach „Znaczy Kapitana”, ¿e gdy trafi³ na pierwszy polski transatlantyk pasa¿erski „Pu³aski” i us³ysza³ pierwsze s³owa: „Znaczy, dzieñ dobry panom”, ju¿ wiedzia³, ¿e kapitanem jest jego dawny dowódca z ¿aglowca szkoleniowego „Lwów”. I to niezwykle wymagaj¹cy dowódca. Od siebie i od swoich podw³adnych oczekiwa³ najwy¿szego zaanga¿owania w wykonywane prace.
„Znaczy, ka¿dy swe obowi¹zki musi wykonywaæ porz¹dnie. Ci, którzy nie wykonuj¹ ich jak mog¹ najlepiej – to znaczy, na ile ich staæ fizycznie i duchowo – niszcz¹ sami siebie” – mawia³.
Oficer z innego statku, który przypadkiem trafi³ pod komendê kapitana Stankiewicza zazwyczaj szybko stara³ siê o przeniesienie nie wytrzymuj¹c ¿elaznej dyscypliny, któr¹ na dowodzonych przez siebie jednostkach wprowadza³ Znaczy Kapitan. By³a jednak grupa oficerów i marynarzy, którzy pod komend¹ nietoleruj¹cego bylejakoœci kapitana czuli siê znakomicie. Pocz¹tkowo nazywano ich w polskiej flocie „Mamertynami” od imienia kapitana, potem zmieniono przezwisko na „Pretorian”. Ci „Pretorianie” nie tylko akceptowali jego ¿elazn¹ dyscyplinê, ale sami j¹ wyznawali i wprowadzali póŸniej na dowodzonych przez siebie jednostkach. Nareszcie Polska zaczyna zamawiaæ nowoczesne transatlantyki zwane p³ywaj¹cymi salonami. Pod koniec lat 30. polska flota dysponowa³a siedmioma takimi statkami. Wizytówkami jej by³y, zbudowane we W³oszech w 1935 roku, supernowoczesne jednostki: „Batory” i „Pi³sudski”, którego budowê Stankiewicz nadzorowa³ i zosta³ jego kapitanem. Dowodzi³ nim w czasie dziewiczej podró¿y, wskutek powa¿nej choroby zszed³ ze statku, ale po wyleczeniu obj¹³ ponownie dowództwo. Wkrótce do „p³ywaj¹cych salonów” – jak je nazywano – do³¹czy³y kolejne: „Chrobry” i „Sobieski”. Transatlantyki obs³ugiwa³y m.in. trasê do Nowego Jorku, ale równie¿ do Hajfy, gdzie udawali siê przede wszystkim ¯ydzi, emigruj¹cy do Palestyny. Ró¿norodnoœæ pasa¿erów by³a Ÿród³em wielu zaskakuj¹cych sytuacji. Stankiewicz by³ cz³owiekiem zasadniczym, jego oficerowie podejrzewali nawet, ¿e nie ma poczucia humoru. W sprawach zawodowych przywi¹zywa³ ogromn¹ wagê do subordynacji, obowi¹zkowoœci i czasem do… niezbyt istotnych szczegó³ów. Pryncypial-
noœæ bywa³a powodem zabawnych nieporozumieñ. W trakcie rejsu „Polonii” do Palestyny pobo¿ni ¯ydzi, którym nie wolno by³o podró¿owaæ w szabas, umawiali siê z pierwszym oficerem, ¿e na czas œwiêta „wykupuj¹” statek za symboliczne 10 groszy i uznaj¹ tym samym, ¿e jest to ich dom. Pech jednak chcia³, ¿e pomylili pokoje i zamiast do kajuty pierwszego oficera, weszli do kajuty Stankiewicza. Po oœwiadczeniu, ¿e chc¹ kupiæ „Poloniê” za 10 groszy, rozpêta³o siê piek³o. Stankiewicz wykrzykiwa³: „znaczy, co to znaczy”?, a ¯ydzi uwa¿ali, ¿e chce podnieœæ cenê. Zawsze nienagannie ubrany, z manierami angielskiego lorda, Stankiewicz by³ równoczeœnie cz³owiekiem skromnym i przede wszystkim bardzo nie lubi³ wyst¹pieñ publicznych – nawet przed swoj¹ za³og¹. Jego podw³adni podkreœlali, ¿e pod t¹ surow¹ powierzchownoœci¹ kryje siê prawdziwy romantyk.
W okresie aktywnoœci zawodowej w chwilach przerw, gdy nie sta³ na kapitañskim mostku, pisywa³ bardzo osobisty dziennik. Notowa³ w nim nie tylko codzienne zdarzenia z w³asnego ¿ycia, ale wspomina³ te¿ m³ode lata, edukacjê, pierwsze doœwiadczenia na wielkiej wodzie oraz opisywa³ codziennoœæ i skomplikowane czasy, w których przysz³o mu dorastaæ i wchodziæ w obrane, z pe³n¹ œwiadomoœci¹ trudów jakie przyjdzie mu napotkaæ, ¿ycie zawodowe.
Zawiera on nie tylko ciekawe osobiste akcenty, ale wa¿ne z perspektywy czasu przemyœlenia na temat formuj¹cej siê polskiej floty handlowej, jej trudnych pocz¹tków, k³opotów z jakimi musia³a borykaæ siê ca³a kadra pracowników poszczególnych jednostek p³ywaj¹cych, sposób odbioru marynarzy przez powojenne spo³eczeñstwo, które bazowa³o g³ównie na ste-
reotypowych i b³êdnych obrazach ludzi morza ukszta³towanych przez literaturê i plotkarskie pisma – wizerunek ludzi-lekkoduchów, nie przywi¹zuj¹cych wagi do swych korzeni i wiêzi rodzinnych, znajduj¹cych w ka¿dym napotkanym porcie wy³¹cznie przyjemnoœci i czerpi¹cych z takiego stylu ¿ycia pe³n¹ gêb¹. Taki obraz osób pracuj¹cych na morzu bardzo rani³ kapitana – czêsto musia³ z nim walczyæ i przekonywaæ do swoich odmiennych, racji. Te zachowane rêkopisy powstawa³y prawdopodobnie od lat 20. XX wieku, a zakoñczy³ je luŸny wpis z 1937 roku.
„W ostatnich dniach stycznia wyruszyliœmy w podró¿. By³a zima. Gdy zakoñczy³em manewr obrotu statku w ciasnym basenie portu gdyñskiego, gdy wyszliœmy poza ³amacze fal i gdy po ustawieniu telegrafów maszynowych „ca³a naprzód”, statek zacz¹³ coraz wiêcej nabieraæ pêdu, a¿ szybkoœæ by³a blisko 19 mil na godzinê, jakoœ raŸniej odetchnê³a pierœ, zblad³y troski i zmartwienia, których zawsze tak du¿o na l¹dzie i które tak szarpi¹ biedne serce ludzkie. I jak nieraz ju¿ przedtem znowu myœla³em, ¿e czy¿ warto poœwiêcaæ pracê na morzu, dla ¿ycia i pracy na l¹dzie, gdzie spokój i szczêœcie s¹ z³udne i gdzie natura cz³owieka nie ma zawsze dooko³a siebie potê¿nego ¿ywio³u morza, który nie jest ani wrogi, ani przyjacielski, ale bezwzglêdny i wymaga od cz³owieka ci¹g³ego napiêcia jego uwagi, a¿eby nie byæ zgniecionym.”
Wspomnienia z morskiej s³u¿by kapitana zosta³y wydane w ksi¹¿ce „Z floty carskiej do polskiej” ze wzglêdu na cenzurê dopiero po 1989 roku. Mia³y one pierwotny tytu³ nadany przez autora „Korsarz i Don Kichot”.
W 1937 roku, gdy kapitan Mamert Stankiewicz po chorobie przejmowa³ dowodzenie nad MS „Pi³sudskim”, napisa³: „By³em szczêœliwy, ¿e mogê wróciæ na swój motorowiec, na którym chcia³bym swoj¹ karierê morsk¹ zakoñczyæ”. Jego s³owa okaza³y siê prorocze. Jaki by³ kres ¿ycia „kapitana w³asnej duszy” – jak piêknie pisa³ o nim Borchardt – wie ka¿dy czytelnik „Znaczy Kapitana” czy innej publikacji o historii polskiej marynarki handlowej.
W lipcu 1939 roku kapitan uda³ siê na urlop do Zakopanego, a na MS „Pi³sudskim” zast¹pi³ go brat, kpt. Jan Stankiewicz. 24 sierpnia zosta³ odwo³any z urlopu i otrzyma³ rozkaz przeprowadzenia do Wielkiej Brytanii SS Koœciuszko. 24 listopada obj¹³ dowództwo na „Pi³sudskim” przemianowanym na transportowiec wojenny (ORP „Pi³sudski”) Statek przemalowano w szare barwy i uzbrojono, a za³oga
przesz³a wojskowe przeszkolenie. 25 listopada ORP „Pi³sudski” wyszed³ w swój pierwszy wojenny rejs. Mia³ udaæ siê w konwoju do Nowej Zelandii. 26 listopada o 5:36, kiedy znajdowa³ siê 29 mil morskich na po³udniowy wschód od przyl¹dka Flamborough, okrêtem wstrz¹snê³a olbrzymia eksplozja, której przyczyny do dzisiaj s¹ przedmiotem spekulacji. Za najbardziej prawdopodobn¹ uznaje siê wybuch miny. Na rozkaz kapitana za³oga opuœci³a statek, a on, zgodnie z tradycj¹, pozosta³ na nim wierz¹c w nadchodz¹c¹ pomoc. Uszkodzony statek szybko nabiera³ wody i ¿eby uratowaæ czêœæ lojalnej za³ogi, która nie chcia³a pozostawiæ swojego kapitana na posterunku, postanowi³ siê ewakuowaæ. Uda³o im siê dop³yn¹æ do jednej z tratw ratunkowych. Walka o przetrwanie tocz¹ca siê z wysok¹ fal¹, zimnem i lodowat¹ wod¹, któr¹ musia³ pokonaæ wp³aw do oddalonej ju¿ tratwy, zakoñczy³a siê œmierci¹ na skutek g³êbokiej hipotermii i ataku serca. Mamert Stankiewicz odszed³ na wieczn¹ wachtê na bezpiecznym pok³adzie brytyjskiego niszczyciela, który ocali³ za³ogê „Pi³sudskiego”. Lekarz okrêtowy Wac³aw Korabiewicz, nie maj¹c odpowiednich leków nasercowych, nie zdo³a³ uratowaæ kapitana, którego zreszt¹ z powodu niezwykle zmienionych rysów twarzy (kapitan osiwia³ w kilka godzin) nie rozpozna³. Kapitan Mamert Stankiewicz zosta³ pochowany z asyst¹ wojskow¹ na cmentarzu West View Cemetery w Hartlepool, na wschodnim wybrze¿u Anglii, nieopodal miejsca, w którym zaton¹³ jego „Pi³sudski”. P³yta z nazwiskiem informuje odwiedzaj¹cych cmentarz, ¿e „zgin¹³ na posterunku œmierci¹ marynarza”. Opiekê nad grobem sprawuje Yacht Club Polski z siedzib¹ w Londynie. Dziœ, po wielu latach, mo¿emy czerpaæ korzyœci ze s³ów jakie pozostawi³ w swoich dziennikach z nadziej¹, ¿e m³ode pokolenie opuszczaj¹ce gmach Szko³y Morskiej w Gdyni bêdzie mia³o w pamiêci postaæ tak wyrazist¹ i znacz¹c¹ dla rozwoju naszej floty. Za zas³ugi dla polskiej bandery, okupione ofiar¹ w³asnego ¿ycia, kpt. Mamert Stankiewicz zosta³ odznaczony poœmiertnie przez rz¹d Rzeczypospolitej Polskiej Krzy¿em Orderu Virtuti Militari V klasy i brytyjskim Distinguished Service Cross. By³ pierwszym z kapitanów Polskiej Marynarki Handlowej, któremu nadano ten najwy¿szy polski order bojowy. Jeszcze za ¿ycia przyznano mu Order Polonia Restituta. 29 czerwca 1963 roku Polska ¯egluga Ba³tycka podnios³a banderê na m/t „Kapitan M. Stankiewicz”. Ulice imienia kapitana Mamerta Stankiewicza mo¿na znaleŸæ w ca³ej Polsce, nie tylko w miastach, z którymi by³ zwi¹zany jak Gdynia i Tczew. 21 czerwca 2019 roku do³¹czy³ do grona zas³u¿onych w Alei Kapitanów na Skwerze Koœciuszki w Gdyni. Znaczy, pamiêtamy.
Redakcja: Jolanta Szczepkowska Teofil Lachowicz
Adres redakcji:
P.A.V.A. of America, District 2 , 17 Irving Place, New York, NY 10003
e-mail: pava.swap@gmail.com tel. 212-473-0580, www.pava-swap.org
15 listopada w Centrum Polsko S³owiañskim Uta Szczerba, znana i ceniona plastyczka pokaza³a zebranym czêœæ swego dorobku artystycznego.
Po lewej stronie przestronnej sali zawieszone by³y fotografie, (artystka jest cz³onkiem Polish-American Photography Club), nastêpnie grafiki wykonane technik¹ litograficzn¹, poliptyk sk³adaj¹cy siê z oœmiu czêœci, namalowany na p³ótnie i ikony pisane na desce.
Po przeciwnej stronie sali wyeksponowane by³y rêcznie malowane jedwabie, przyci¹gaj¹ce uwagê ciekaw¹ technik¹ i kolorystyk¹.
Miêdzy trzema filarami zawieszony zosta³ monumentalny jedwab pt: „Modlitwa ró¿añcowa”, namalowany na Festiwal Maryjny w Geat Meadow i nigdy póŸniej nie pokazywany.
Jakub Polaczyk, kompozytor, muzyk, dyrektor Klubu Seniora przy CPS przygotowa³ pokaz przeŸroczy obrazuj¹cych ¿y-
cie i twórczoœæ Uty oraz przeprowadzi³ z ni¹ rozmowê na temat jej wykszta³cenia i drogi artystycznej.
Nastêpnie redaktor Agata Galanis przypomnia³a artyku³ o Ucie opublikowany w 1992 r., w dodatku do New York Timesa Style Makers. Amerykañska dziennikarka odnios³a siê do odzie¿y ze skóry, rêcznie szytej przez Utê, mówi³a o skomplikowanej stronie technicznej, o strukturze tego wymagaj¹cego materia³u, zdobnictwie, aplikacji dziêki której artystka uzyskiwa³a rodzaj p³askorzeŸby skórzanej, a w konkluzji nazwa³a j¹ rzeŸbiark¹ w skórze.
Mi³ym zaskoczeniem by³o gdy z t³umu goœci wysz³o dziesiêæ pañ w kapeluszach zaprojektowanych i wykonanych przez Utê. Ka¿dy kapelusz by³ inny, niepowtarzalny i oryginalny. Kreatywnoœæ, szyk i artystyczna elegancja to znaki rozpoznawczy Uty. Panie przechadza³y siê z gracj¹ do piêknej muzyki Ennio Morricone.
Nastêpnie urocze modelki: Natalia, Tamara i Julia zaprezentowa³y kolekcjê
ubiorów ze skóry, niepowtarzaln¹ i unikaln¹, któr¹ tylko znawca jest w stanie w³aœciwie oceniæ.
Aukcjê prowadzi³ z w³aœciwym sobie humorem rozbawiaj¹c zebranych. znany artysta, kolekcjoner sztuki i dziennikarz w jednym, Mieczys³aw „Mietko” Rudek. Piêkne, artystyczne ubiory Uty wzbudzi³y zachwyt widzów oraz zyska³y wielu nabywców.
Artystka zorganizowa³a równie¿ loteriê fantow¹. Piêcioro szczêœliwców wylosowa³o unikatowy kapelusz, dwa paski skórzane, opaskê skórzan¹ na g³owê oraz skórzane rêkawiczki-mitenki.
Uta Szczerba ukoñczy³a Wydzia³ Grafiki Wizualnej w Katowicach, który by³ fili¹ krakowskiej Akademii Sztuk Piêknych. Pracowa³a w Telewizji Gdañskiej jako grafik, scenograf i kostiumolog. Za³o¿y³a w³asn¹ firmê „Uta Vogue”. Projektowa³a w niej ubrania damskie i mêskie wraz z dodatkami ze skóry, jedwabiu i koronek. Jednoczeœnie malowa³a na p³ótnie, kartonach i jedwabiu. Pamiêtnym wydarzeniem w jej karierze by³y ubiory zaprojektowane dla najpiêkniejszych Polek w fina³owym konkursie „Miss Polonia” w Warszawie w 1990r.
Na fali sukcesu w 1991roku przylecia³a do Nowego Jorku, aby zmierzyæ siê z tutejszymi projektantami mody. W Ameryce, podobnie jak w Polsce, projektowa³a i realizowa³a swoje pomys³y dla indywidualnych odbiorców. Bra³a udzia³ w festiwalach artystycznych, poka-
zach mody. Uœwietnia³a wieczory w polskim Konsulacie na Manhattanie, pokazuj¹c swoj¹ bajecznie kolorow¹ modê. Ponadto w Nowym Jorku, z wielkim sukcesem organizowa³a od 2000 r. polonijne œniadania wielkanocne w Central Parku u stóp pomnika króla Jagie³³y. Kreatywnoœæ Uty siêga tak¿e kuchni, na po¿egnalno-powitalnym spotkaniu serwowano wlasnorecznie zrobiony przez ni¹ smalec i zielony humus. Na wieczór z Ut¹ przysz³o oko³o 150 osob, byli wœród nich tacy, którzy nie widzieli siê od wielu lat. Dlatego czu³o siê wœród zebranych dodatkow¹ przyjemnoœæ ze spotkania. Potem mówi³o siê, ¿e by³o to wydarzenie rozrywki i radoœci.
Weronika Kwiatkowska
Znerwicowana kotka przemyka pod os³on¹ nocy. O tej porze jej ciemiê¿ycielka, o futrze w kolorze zardzewia³ej blachy, trzymana jest pod kluczem. Mo¿na wiêc chy³kiem wskoczyæ przez okno i rzuciæ siê do miski, w której majaczy lekko zeschniêty pasztecik, bez obawy o uszczerbek na zdrowiu. Lecz gdy tylko zrobi siê widno, nale¿y wróciæ do kryjówki. Zaszyæ siê. Zamelinowaæ. Misiu zaczyna obchód o brzasku. Przejê³a schedê po œp. Cecylu i sterroryzowa³a Pani¹ Matkê. Samozwañcza monarchini nie bierze jeñców. M³oda, dorodna. Zjad³aby nasz¹ seniorkê na podwieczorek. Odstraszanie wod¹, pohukiwanie, walenie w cynkow¹ konewkê na niewiele siê zda³o. Wczoraj, kiedy czyta³am w sypialni, Misiu bezszelestnie wesz³a przez uchylone okno, od strony ogródka. Podnios³am wzrok
znad ksi¹¿ki i nagle zobaczy³am ¿ó³te œlepia b³yskaj¹ce w ciemnoœci. Jak œwiat³a sygnalizacji. Uwaga! Zaraz zmieni siê na czerwone! Wyskoczy³am z ³ó¿ka, ale intruzka zd¹¿y³a uciec. Ma tupet! – relacjonowa³am Karolowi. Martwi¹c siê, co by by³o, gdyby Pani Matka siedzia³a sama w domu? Czy zasta³abym po powrocie z pracy ka³u¿ê krwi i œlady walki na œmieræ i ¿ycie? Lepiej sobie tego nie wyobra¿aæ.
To, co mia³o byæ interwencj¹ kosmosu, cudownym zrz¹dzeniem losu, bajeczk¹ dla grzecznych dzieci, okaza³o siê jeszcze jedn¹ histori¹ o ¿¹dzy dominacji w œwiecie, gdzie cz³owiek cz³owiekowi wilkiem, a kot kotu psem. Trochê to smutne. Ale w³aœciwie – dlaczego? Romantyzowanie prawa d¿ungli nie jest zbyt racjonalne. Trzeba zaakceptowaæ, ¿e œwiat kotów wychodz¹cych rz¹dzi siê swoimi prawami. Nawet jeœli dwuno¿nym jawi¹ siê one jako brutalne i bezduszne. Choæ, jeœli siê zastanowiæ, cz³owiek postêpuje identycznie. Pilnuje granic. Przepêdza s³absze jednostki, które szukaj¹ schronienia na terenach nieobjêtych konfliktami zbrojnymi, albo tam, gdzie gleba jest bardziej ¿yzna i nie
umiera siê z pragnienia. Zabija w imiê Boga. Albo dolara. Eksploatuje i ciemiê¿y. I nikt nie protestuje. A nawet jeœli znajd¹ siê jacyœ œmia³kowie, szybko zostaj¹ uciszeni. Prawo piêœci.
*
Po dwudziestu czterech godzinach nieobecnoœci Pani Matka pojawia siê w mieszkaniu. Dziœ du¿o ch³odniej. Temperatura spad³a do 8 stopni Celsjusza. Co robiæ? Zastanawia siê. Kr¹¿y wokó³ okna. Wychodzi. Wraca. Koc z alpaki po³o¿ony na krzeœle, które stoi przy kaloryferze, nêci. Ale Pani Matka dobrze pamiêta miejsce, w którym zosta³a zaatakowana. Waha siê. Patrzy wymownie. Po³ó¿ siê – mówiê. Zamkniemy okno i bêdziesz bezpieczna. Misiu nie przyjdzie. Nie martw siê – t³umaczê. Bêdê pilnowaæ – obiecujê. Nic z³ego siê nie stanie. Chyba rozumie. Wskakuje na swoje legowisko. I zwija w k³êbek. Chcê j¹ pog³askaæ. Ale bojê siê sp³oszyæ. Poczekam, a¿ rozgoœci siê we œnie. Wtedy, jeœli bêdê bardzo uwa¿na i podejdê spokojnie, pozwoli mi dotkn¹æ miêkkiego brzucha. Mo¿e nawet zamruczy. Ale to wszystko. Nie bêdê jej mog³a wzi¹æ na rêce. Wtuliæ twarzy w futro. Jak to czyni³am kilkanaœcie razy dziennie z Cecylem. Który nie przepada³ za nachaln¹ afektacj¹, ale na ni¹ pozwala³. Tego brakuje mi najbardziej. Znajomego ciê¿aru na piersi.
Jan
Latus
Napisa³a do mnie Eliza, a przedtem Piotr. Obydwoje chodzili ze mn¹ do tej samej klasy w liceum nr 49 w Warszawie z jêzykiem wyk³adowym niemieckim, zwanym teraz dumnie Goethe Hochschule. Piotrek poinformowa³ mnie, ¿e zmar³a nasza wspólna kole¿anka Ma³gosia. Unikam w moich tekstach podawania nazwisk, a nawet prawdziwych imion (vide: moja partnerka Jenny), Powiem wiêc tylko, ¿e w ramach kolejnych, PRL-owskich innowacji edukacyjnych (niech siê Czarnek uczy), siedzieliœmy w klasie wedle alfabetu. Latus by³ na „L”, wiêc zaraz po mnie siedzia³ Piotr £opata i Ma³gosia £. K³uli mnie cyrklami, ja im dokucza³em na inne sposoby.
Eliza nazywa³a siê na „Sz”, wiêc siedzia³a w innym rzêdzie, niemniej tworzyliœmy jedn¹ pakê i smyczyliœmy siê razem po zajêciach.
Ostatni raz widzia³em Ma³gosiê na takim mini, zaimprowizowanym, spotkaniu klasowym w pubie Lolek na warszawskim Polu Mokotowskim. Przysz³o mo¿e kilkanaœcie osób. Zdumia³o mnie, ¿e mimo i¿ wszyscy bardzo siê zmieniliœmy i postarzeliœmy, przytyliœmy, wy³ysieliœmy, od razu siê poznawaliœmy. Po g³osie,
sposobie mówienia, gestykulacji, uœmiechu i œmiechu, manieryzmach. Wszyscy mieliœmy wtedy oko³o 60 lat. I wtedy wesz³a Ma³gosia. Tak drobna i szczuplutka jak zawsze, w imponuj¹cym bia³ym futrze, z twarz¹ byæ mo¿e operowan¹ przez chirurgów plastycznych, ale przez to niemal tak¹ sam¹ jak ta pamiêtana z liceum.
No i umar³o siê Ma³gosi. Na pogrzeb przysz³o niewiele osób, ale mo¿na to zrozumieæ, np. Piotr J. mieszka w Toronto a ja na Filipinach. Potem wszyscy poszli pogadaæ i powspominaæ do tego samego pubu Lolek.
Niestety, Ma³gosia jest trzeci¹ osob¹ z naszej klasy, która ostatnio umar³a. „Bior¹ ju¿ z naszej pó³ki” – brzmi powiedzonko, którego nie cierpiê, bo jest zbyt czêsto, i bezrefleksyjnie, powtarzane.
Rówieœniczki Gosi wygl¹da³y dok³adnie tak, jak inne starsze kobiety w Polsce. Jakieœ szare sweterki, garsonki, grube rajstopy. No a Gosia, jak powiedzia³em, by³a z innego œwiata. Podobno mia³a kiedyœ bogatego mê¿a, sama te¿ dobrze zarabia³a w œwiecie reklamy. Mo¿e wiêc to pieni¹dze kupi³y jej zatrzyman¹ urodê i zdrowie?
O, jak¿e siê myli³em. Eliza opisa³a mi historiê naszej kole¿anki, która mia³a, jak siê okazuje, chorobliw¹ obsesjê zachowania m³odoœci i urody. Cierpia³a na anoreksjê, trafia³a do szpitala, w koñcu wyl¹dowa³a w Tworkach, czyli oœrodku dla psychicznie chorych. Podobno zag³odzi³a siê na œmieræ.
Bardzo to pouczaj¹ca i smutna historia i zastanawia³em siê, czy j¹ w ogóle opo-
*
We should hold each other more while we are still alive, even if it hurts. People really die of loneliness, skin hunger the doctors call it. In a study on love, baby monkeys were given a choice between a wire mother with milk & wool mother with none. Like them, I would chose to starve & hold the soft body.
Powinniœmy przytulaæ siê czêœciej. Dopóki ¿yjemy. Nawet jeœli to sprawia ból. Ludzie umieraj¹ z samotnoœci. G³ód skóry, tak nazywaj¹ to lekarze. W badaniu nad mi³oœci¹, nowonarodzone ma³pki mog³y wybieraæ miêdzy matk¹ zrobion¹ z drutu, która dawa³a mleko, a miêkk¹, we³nian¹, z której nie wyp³ywa³ pokarm. I tak jak one, wola³abym g³odowaæ, tul¹c siê do miêkkiego cia³a. Pisze Robin Beth Schaer. Amerykañska poetka. O której nie wiem nic poza tym, ¿e ma 53 lata. I przenikliwe spojrzenie kogoœ, kto du¿o myœli. I du¿o czuje. Mog³abym zajrzeæ do jej biografii, dowiedzieæ siê wiêcej. Ale po co? Wystarczy tych kilka linijek. Które dopad³y mnie w drodze do domu. By³a póŸna jesieñ. W szybie wagonu odbija³y siê srebrne wagony metra. Pomyœla³am wtedy o g³odzie dotyku. Bliskoœci. I ¿e jest na niego remedium. Ma cztery ³apy. Ogon. I miêkk¹ sierœæ. Wystarczy otworzyæ drzwi. Wpuœciæ trochê œwiat³a. ❍
Zapraszamy na stronê Autorki: www.stanywewnetrzne.com
wiadaæ, ale skoro podajê tylko inicja³y kobiety, to chyba mo¿na.
Ten tragiczny fakt uprzytomni³ mi, jak zaniedba³em kontakty z przyjació³mi. W przypadku kolegów z podstawówki i liceum mo¿e i mam wymówkê: mieszka³em w Stanach. Ale przecie¿ i ci, którzy nigdzie nie wyjechali, mówili mi, ¿e nie kontaktuj¹ siê miêdzy sob¹. Rocznicowe spotkanie klasowe, bodaj¿e w 2005 roku, by³o dla wielu pierwszym po wielu latach.
Zaniedba³em te¿ kontakty z kole¿ankami i kolegami ze studiów teatrologicznych, a przecie¿ by³o nas na roku tylko kilkanaœcie osób. Owszem, kilkoro z nich odwiedzi³o mnie w Nowym Jorku, ja zaœ próbowa³em siê z nimi zobaczyæ bywaj¹c w Warszawie, niemniej znowu by³y to spotkania raz na wiele lat. Mia³em te¿ dodatkowy powód: wielu moich by³ych kolegów potwornie siê rozpolitykowa³o i uradykalni³o. Gdy by³em na spotkaniu literackim jednego z nich, ich oczy wyra¿a³y rewolucyjny ogieñ, walkê ideologiczn¹, pryncypialnoœæ, moraln¹ wy¿szoœæ. Zaczê³o siê od tego, jak dwie kole¿anki najpierw zabra³y mnie do Muzeum Powstania Warszawskiego (bardzo piêkne), a na odchodnym wrêczy³y mi grubaœny, wydrukowany w jakoœci bibu³ z czasów stanu wojennego, „Zeszyt Smoleñski”, próbuj¹cy udowodniæ wiadomo co. W ogóle podzieli³a nas wszystkich polityka, polska i amerykañska. W przypadku by³ej klasy z liceum w zasadzie siê zgadzaliœmy co do wiêkszoœci rzeczy, ale co powiedzia³aby w politycznej rozmowie œp. Ma³gosia, której ojciec by³ cz³onkiem
KC PZPR? Albo Przemek, syn PRL-owskiego dyplomaty w USA, dziœ doktor mieszkaj¹cy w Austrii?
Co do podstawówki, to ju¿ chyba nikogo nie pamiêtam ani bym nie rozpozna³. Kiedyœ na fejsie natkn¹³em siê na Krzysia K., onegdaj wielkiego ³obuza i z³ego ucznia, syna milicjanta. S¹dz¹c po jego profilu, wyrós³ jednak na ludzi i ma pogl¹dy liberalne. Mo¿e wiêc bym siê z nim nie pok³óci³. Niestety, mam w Polsce tylko kilkoro przyjació³, jeden jest nowy, kilkoro starych. Na wiêcej kontaktów nie mam ju¿ si³y, czasu i ochoty. Podobnie rzecz ma siê z Polakami w Ameryce. Pozna³em ich setki, bo tak¹ mia³em pracê, w gazecie polonijnej. Lecz czy mo¿na przyjaŸniæ siê z setkami osób? Oczywiœcie, ¿e nie. W wiêkszoœci by³y to wizytówki, karteczki z rolodexu, kontakty przydatne, gdy trzeba by³o o czymœ napisaæ, zapytaæ siê, skorzystaæ z us³ugi adwokackiej b¹dŸ lekarskiej. Mam bardzo wielu znajomych na fejsie (to ta idea rolodexu), ale w wiêkszoœæ przypadków starcza mi energii jedynie na z³o¿enie im ¿yczeñ urodzinowych, w dodatku przypominanych mi przez administratora strony.
Tylko z kilkorgiem osób zachowujê jako taki kontakt. Nie wiem, co siê ze mn¹ sta³o. Przecie¿ istnieje mnóstwo sposobów darmowego komunikowania siê, w³¹cznie z rozmowami video. Ale jakoœ nie potrafiê siê przemóc. No bo co mi da fakt, ¿e siê po³¹czê na wizji z kimœ, kogo nie widzia³em 10 lat i mo¿e ju¿ nigdy z nim osobiœcie nie porozmawiam? Znowu, tak jak w przypadku Polski, zachowa³em miejsce w sercu i w g³owie dla kilku osób i mam nadziejê kiedyœ, gdzieœ tam siê z nimi spotkaæ. A na razie o nich czêsto myœlê – i to musi wystarczyæ.
Ponad 25 lat temu Stowarzyszenie Profesjonalnych Kobiet im. Marie Sk³odowskiej Curie postawi³o sobie chwalebny cel – wspieranie kszta³cenia m³odych kobiet polskiego pochodzenia.
Nasza dwukrotna noblistka doœwiadczy³a wielu trudów, aby zdobyæ taki poziom wykszta³cenia, który pozwoli³ jej osi¹gn¹æ szczyt naukowych mo¿liwoœci i w efekcie dokona³a wiekopomnych wynalazków.
Stowarzyszenie g³êboko wierzy, ¿e m³ode Polski w naszym œrodowisku maj¹ ogromny potencja³ i ten potencja³ trzeba pielêgnowaæ. Tote¿, po raz kolejny, przeprowadzono konkurs w wyniku którego wybrano cztery zdolne i ambitne studentki, które otrzymaj¹ roczne stypendium. stypendium.
Jury konkursu pod przewodnictwem Heleny Leœnik-Mistak sk³ada³o siê z nauczycielek i kobiet biznesu, wszystkie one s¹ cz³onkiniami MSCPWA: Barbara Kulpa, Barbara Konopka, Eva Korzeb, Karen Timko, oraz Magdalena Grzymek, bra³y pod uwagê wyniki akademickie kandydatek, listy polecaj¹ce od profesorów, zaanga¿owanie spo³eczne w œrodowisku polonijnym oraz osobiste podania.
Jury nagrodzi³o Stypendium Fundacji im. Antoniego i Józefiny Chmura, ufundowanym przez za³o¿ycielkê Stowarzyszenia, Irenê Królewsk¹ nastêpuj¹ce studentki:
Isabella Bodziony – jest na trzecim roku psychologii i neurologii na Hunter College. Zafascynowana dziedzin¹ swoich studiów Isabella bywa delegowana na profesjonalne spotkania w Stanach i w Europie. Od dziecka jest cz³onkini¹ Hufca Harcerek Podhale i posiada pierwszy stopieñ instruktorski.
Agatha Moskal – jest studentk¹ drugiego roku psychologii na St. John’s University. Jej celem jest zdobycie doktoratu z psychologii klinicznej. Agatha jest czynn¹ cz³onkini¹ Polish Cultural Club na uniwersytecie. Po zdobyciu dyplomu, pragnie pomagaæ polskim imigrantom.
Urszula Solarz – jest na ostatnim roku informatyki i architektury na Yale University. Wspó³pracuje z polskimi firmami Polish Innovation @Yale Initiative. Z grup¹ studentów odwiedzi³a Bia³y Dom, gdzie dyskutowano o energetycznej przysz³oœci i sztucznej inteligencji.
Justyna Kwaœniak – jest studentk¹ trzeciego roku biologii i physical therapy na SUNYState University of NY. Podjê³a siê tych studiów, aby pomóc cierpi¹cym. Justyna tak¿e posiada stopieñ instruktorski w Hufcu Harcerek Podhale, w którym ci¹gle czynnie dzia³a. W akademiku pracuje jako public relations manager, wspó³pracuj¹c z wieloma organizacjami.
W tym roku dodatkowe stypendium zosta³o przydzielone z funduszy zebranych na proœbê doktor Jolanty Kulpa-Gubernat, dwukrotnej prezeski Stowarzyszenia po jej przedwczesnej œmierci dwa lata temu. Doktor Kulpa-Gubernat zostawi³a instrukcjê, ¿eby po jej œmierci zamiast kwiatów i donacji, wszystkie pieni¹dze by³y prze-
kazane na jednorazowe stypendium, które ma byæ przyznane studentce medycyny. Okaza³o siê, za aplikacje na stypendium z³o¿y³a m³oda lekarka, Krystyna Bronchard, która obecnie pracuje nad specjalizacj¹ w dziedzinie kardiologii, a sta¿ zaliczy³a w tym samym szpitalu, w którym pracowa³a dr Kulpa-Gubernat, bywaj¹c na jej wyk³adach z dziedziy onkologii. Krystyna wiele lat udziela³a siê w organizacjach polonijnych na Greenpoincie, a szczególnie w Polish American Folk Dance Co. jako tancerka i cz³onkini zarz¹du. 15 listopada Princess Manor pod zarz¹dem Barbary Konopki, zarazem wice przewodnicz¹cej Stowarzyszenia, zachwyca³o piêknym wystrojem i pysznym bufetem. Z kolei Slavic Arts Ensemble, tercet smyczkowy pod dyrekcj¹ Mieczys³awa Gubernata, nasyci³ goœci muzyczn¹ klasyk¹. Hymny zaœpiewa³y siostry Monika i Daria Niebrzydowski ze Staten Island, a do tañca przygrywa³ zespó³ Stefana Bielskiego z przyjació³mi. GwoŸdziem programu artystycznego by³ oœmioletni Andrzejek Michoñ rozbawiaj¹c salê œwietnie przygotowanymi starymi polskimi szlagierami. Wœród przedstawicieli wielu organizacji polonijnych najwa¿niejszym by³ ks.
Józef Szpilski, kapelan Stowarzyszenia, Wice Konsul Anna Wañczyk oraz Donna Zabo, by³a prezeska Policyjnej Organizacji im. Pu³askiego. Pe³ni³a ona rolê przewodnicz¹cej balu. Bogato przygotowana loteria zakoñczy³a mi³y wieczór. W podsumowaniu, warto przypomnieæ, ¿e to nie Stowarzyszenie, ale ca³a Polonia sk³ada siê na stypendia swym niestrudzonym poparciem, a wiêc serdecznie dziêkujemy wszystkim sponsorom i prosimy o nas nie zapominaæ. Id¹c wzorem naszej Patronki, Marii Sk³odowskiej Curie, promujemy zdolne kobiety, naukê i pracê spo³eczn¹. Nasze stypendystki s¹ dobrym tego przyki³adem.
Dooko³a sto³u
W latach mojego dzieciñstwa, gdy razem z kolegami zapragnêliœmy jab³ek, czereœni, truskawek czy œliwek ruszaliœmy na nie zawsze bezpieczn¹ wyprawê w okoliczne sady i ogrody, w które obfituje ¿yzna, sandomierska ziemia, aby objeœæ siê nimi ile dusza zapragnie. W³aœciciele tych sadów z³owrogim wzrokiem ³ypali na taki proceder i co jakiœ czas starali siê dopaœæ nas na gor¹cym uczynku i uczciwie musze przyznaæ (nie bez pewnego zadowolenia), ¿e w moim przypadku nigdy im siê to nie uda³o. Nie pomaga³y czêste patrole, nie pomaga³y nawet spuszczane z ³añcuchów psy. Zawsze znaleŸliœmy sposób aby dopi¹æ swego. Z dzisiejszego punktu widzenia, zapewne by³a to czynnoœæ wysoce naganna, ale z drugiej strony straty ogrodników by³y tak minimalne, ¿e nikt tak naprawdê siê tym nie przejmowa³, bo w koñcu ile jab³ek czy czereœni mo¿e siê zmieœciæ w ¿o³¹dku dziesiêcioletniego wyrostka? Pokornie jednak przyznajê, ¿e wejœcie do cudzego sadu i zbieranie w nim owoców (nomen omen) cudzej pracy choæby z moralnego punktu widzenia nie jest w³aœciwe, a z prawnego mo¿e nawet nosiæ znamiona pope³nienia przestêpstwa…
Czy istnieje zatem sposób, aby móc zbieraæ p³ody rolne z cudzego pola i nie musieæ mieæ z tego powodu wyrzutów sumienia? Okazuje siê, ¿e tak! P³ody rolne, bez przeszkód (choæ za okreœlon¹ op³at¹) mo¿na zbieraæ na farmach zwanych w USA „U-Pick”. Iloœæ takich farm nieustannie roœnie i oprócz jab³ek, truskawek czy jagód mo¿na na nich zbieraæ dynie, a nawet wycinaæ w³asne, bo¿onarodzeniowe choinki. Wyprawa do takiej farmy oprócz faktu, ¿e w³asnorêcznie zbiera siê owoce jest tak¿e okazj¹ aby odetchn¹æ œwie¿ym, wiejskim powietrzem. Czym w takim razie s¹ farmy „U-Pick”?
Tego typu farmy w czasie zbiorów s¹ otwarte dla ka¿dego, kto chcia³by samodzielnie zebraæ z drzew lub krzewów owoce i zabraæ je ze sob¹ do domu. Zazwyczaj tak¹ dzia³alnoœæ prowadz¹ niewielkie gospodarstwa, gdzie za zebrane owoce trzeba jednak zap³aciæ. Zazwyczaj jest to jednak du¿o ni¿sza cena ni¿ ta w sklepach. Niekiedy farmer ustala tak¹ cenê w zale¿noœci ile ³¹cznie wa¿¹ zebrane owoce, ale w wiêkszoœci przypadków p³aci siê z góry ustalon¹ cenê za wejœcie na farmê i mo¿na zebraæ tyle owoców, ile zdo³a siê unieœæ. Bardzo czêsto na takich farmach mo¿na poznaæ historie konkretnej uprawy, dowiedzieæ siê jak wzrasta i jakie s¹ jej odmiany. Zdarza siê, ¿e organizuje siê tam rozmaite, zwi¹zane z zebranymi owocami zawody i konkursy. Tam gdzie roœnie kukurydza wycina siê na polu labirynt, którym mo¿na wêdrowaæ przez niekiedy spore po³acie pola. Niektóre farmy sprzedaj¹ przy takiej okazji zrobione w³asnorêcznie przetwory. Atrakcj¹ dla dzieci jest mo¿liwoœæ zobaczenia i pog³askania zwierz¹t domowych i zrobienie sobie z nimi zdjêcia. Tam gdzie hoduje siê konie popularne s¹ jazdy zaprzêgiem na wiel-
kich belach siana. Czasem jest te¿ tak, ¿e owoce mo¿na zbieraæ zupe³nie za darmo po to, aby plon siê po prostu nie zmarnowa³. To farmerzy ustalaj¹ swoj¹ ofertê i z tego powodu farma farmie nierówna. Dziœ taka dzia³alnoœæ jest czêœci¹ coraz bardziej modnej agroturystyki, bo farmerzy zarabiaj¹ na takiej dzia³alnoœci ca³kiem pokaŸne pieni¹dze. Z kolei ci, którzy z tego korzystaj¹ zabieraj¹ ze sob¹ plony najwy¿szej œwie¿oœci, bo wprost z drzewa (¿e o œwie¿ym powietrzu nie wspomnê). Do tego jest to tak¿e czynny akt opozycji przeciwko przemys³owej i globalnej formie traktowania i uprawy ziemi.
Dzialalnoœæ farm „U-Pick” zale¿y oczywiœcie od miejsca, w którym siê mieszka, od pory roku i od rodzaju upraw jakie najlepiej udaj¹ siê w konkretnym rejonie. Najpopularniejsze do samodzielnego zbierania s¹ sady jab³kowe, brzoskwiniowe, pola truskawek i jagód. Czasami oferowane jest tak¿e zbieranie kwiatów i zió³. W ka¿dym z tych przypadków musi siê to w jakiœ sposób op³acaæ obu stronom: farmerom i klientom. Wœród klientów lwi¹ czeœæ takich niedzielnych zbieraczy stanowi¹ mieszkañcy miast, dla których zbiór w³asnych owoców jest egzotyczn¹ odmian¹, a dodatkowym bonusem jest zabranie ze sob¹ dzieci, które na farmie mog¹ wyszaleæ siê do upad³ego. Instagramy s¹ pe³ne zdjêæ z takich wypraw. Lokaln¹ farmê wbrew pozorom nie jest trudno znaleŸæ, bo informacje o nich zamieszcza siê na stronach typu pickyourown.org. Przed wypraw¹ dobrze jest jednak najpierw zadzwoniæ i upewniæ siê, ¿e oferta jest nadal aktualna. Jest to wa¿ne, bo niektóre z tych farm wymagaj¹ rezerwacji, niekiedy oferuj¹ pojemniki na zebrane owoce, ale w wiêkszoœci przypadków trzeba przywieŸæ w³asne. Najpopularniejsze z tych farm przyjmuj¹ dziesi¹tki tysiê-
cy odwiedzaj¹cych rocznie! Jest to wiêc z pewnoœci¹ powa¿ny biznes. W skali ca³ego kraju tego typu farmy zarobi³y w skali roku niespe³na miliard dolarów!
Legenda g³osi, ¿e pierwsze farmy, na których samemu mo¿na by³o zbieraæ owoce z cudzego pola pojawi³y siê w œredniowiecznej Europie. Dzia³a³o to w ten sposób, ¿e kilku rolników dzier¿awi³o cudz¹ ziemiê, wspólnie j¹ uprawia³o dziel¹c pomiêdzy siebie jej p³ody. Nie ma na to jednak zbyt silnych dowodów. Mo¿na za³o¿yæ, ¿e idea dzielenia siê zbiorami istnieje tak d³ugo jak zorganizowane rolnictwo. Nie ma jednak w¹tpliwoœci, ¿e by³o to zjawisko na mikroskopijn¹ skalê. Farmy typu „U-Pick” w obecnej formie pojawi³y siê dopiero w XX wieku w Kalifornii za spraw¹ ogromnie wówczas popularnych og³oszeñ prasowych. Jedno z pierwszych zachêca³o do przyjazdu na farmê, gdzie uprawiano pomarañcze, które za niewielk¹ op³at¹ mo¿na by³o zebraæ samemu. Ameryka rozwija³a siê niezwykle dynamicznie i coraz wiêcej ludzi posiada³o samochód, dziêki czemu mo¿na by³o wyjechaæ z miasta i dotrzeæ w odleglejsze zak¹tki. By³ to tak¿e czas, gdy wiêkszoœæ amerykañskiej populacji mieszka³a w miastach, co zachêca³o ludzi posiadaj¹cych samochody do d³u¿szych wycieczek. W latach 20-tych, XX wieku amerykañskie farmy produkowa³y ogromne iloœci jedzenia. Powodem by³a wojna œwiatowa, dziêki której Amerykanie, na swoim zaopatrzeniu zarabiali pokaŸne fortuny. Kiedy wojna siê skoñczy³a Europa nie potrzebowa³a ju¿ tyle ¿ywnoœci i amerykañscy farmerzy musieli znaleŸæ sposób jak sprzedaæ swoje plony. Ceny spad³y do takiego poziomu, ¿e nie op³aca³o siê zatrudniaæ ludzi do zbierania owoców i warzyw. Do tego dosz³a Wielka Depresja i farmerzy stanêli na skraju bankructwa. W 1932 roku, kiedy nad Jeziorem Michigan zaczê³y dojrzewaæ wiœnie okaza³o siê, ¿e lepiej pozwoliæ im zgniæ na drzewach ni¿ zatrudniaæ ludzi do ich zbioru. Wiœnie z tego regionu by³y ju¿ s³awne w ca³ej okolicy, a sami farmerzy nie mogli patrzeæ jak niszczej¹ owoce ich pracy. Wielu z nich wpad³o na pomys³, aby ka¿dy, kto mia³ ochotê na te wiœnie zebra³ je dla siebie, p³ac¹c farmerowi centa za funt. Cena by³a doskona³a, zw³aszcza, ¿e depresja zubo¿y³a Amerykanów i wiœnie dla wielu z nich by³y luksusem. Og³oszenia o zbieraniu wiœni wyemitowa³o lokalne radio i ludzie rzeczywiœcie przybyli na farmy zebraæ dla
siebie owoce. W lipcu tego roku zebrano w ten sposób ponad sto tysiêcy funtów wiœni! By³ to zaskakuj¹cy, ale i ogromny sukces. Inni farmerzy podchwycili ten pomys³ i gazety zaroi³y siê od og³oszeñ oferuj¹cych samodzielny zbiór owoców za umiarkowan¹ cenê. Og³oszenia follow me! malowano nawet na ciê¿arówkach i rozdawano na ten temat ulotki. Na skrzy¿owaniach stali ludzie z flagami wskazuj¹c drogê do farm. Na jedn¹ z farm do takiego zbioru przyby³o dziesiêæ tysiêcy ludzi ze 130 miast. Farmerzy zdali sobie sprawê, ¿e jest to doskona³y sposób na sprzeda¿ swoich plonów. W³aœciciele samochodów zarabiali na tych, którzy chcieli dotrzeæ na farmê, ale pojazdu nie mieli, a podczas samego zbierania panowa³a atmosfera wielkiego, radosnego pikniku.
Na idei „U-Pick” zarabiali tak¿e w³aœciciele du¿ych monokultur, którzy do zbiorów u¿ywali wysokowydajnych maszyn. Za ka¿dym razem zostawa³y na polach spore iloœci owoców i warzyw i za niewielk¹ op³at¹ móg³ je wyzbieraæ ka¿dy, kto ich potrzebowa³.
Wysoko przetworzona przemys³owo ¿ywnoœæ zajmuje w amerykañskim jad³ospisie coraz wiêcej miejsca, dlatego na bazie têsknoty za prostym, nieprzetworzonym jedzeniem, farmy „U-Pick” wyrastaj¹ dziœ jak grzyby po deszczu i jest ich coraz wiêcej. Atrakcyjna sta³a siê tak¿e agroturystyka, gdzie ludzie zamiast na wczasy w domu wypoczynkowym wybieraj¹ pobyt i lekkie prace na farmie. Ironi¹ losu jest to, ¿e w dzisiejszych czasach za mo¿liwoœæ zebrania na cudzej farmie p³odów rolnych p³aci siê czêsto wiêcej ni¿ w sklepie. P³aci siê przede wszystkim z doœwiadczenie przebywania na prawdziwej farmie, których coraz mniej w amerykañskim krajobrazie.
Jest coœ magicznego w przebywaniu w miejscu w którym roœn¹ owoce i warzywa, w zapachu liœci na drzewie, w smaku œwie¿o wyciœniêtego soku jab³kowego czy wyjêtej prosto z pieca szarlotki. Dlatego z rozrzewnieniem wspominam szczeniêce lata, których nieod³¹czn¹ czêœci¹ by³o buszowanie po niezliczonych sadach i ogrodach pe³nych pachn¹cych latem owoców. To prawdziwie rajski ogród mojej pamiêci i dlatego z tak¹ sympati¹ patrzê na farmy „U-Pick”, gdzie choæ na chwilê wraca to szczêœliwe poczucie z dzieciñstwa, nawet jeœli tym razem trzeba za to zap³aciæ. ❍
Jesse Eisenberg chce zostaæ Polakiem! Amerykañski aktor, producent i re¿yser filmowy, znany m.in. z takich produkcji jak „The Social Network”, czy serialu „Rozterki Fleishman’a” zadeklarowa³ chêæ ubiegania siê o polskie obywatelstwo. „Czujê du¿y zwi¹zek z tym krajem. Chcia³bym, aby moja ¿ona i mój syn mogli tu spêdzaæ wiêcej czasu” – wyzna³.
Artysta urodzi³ siê w Nowym Jorku, ale jego rodzina wywodzi siê z Polski i Ukrainy. Przodkowie – prababcia ze strony matki, Hyman Mendelsohn, urodzi³a siê w miejscowoœci Krasnystaw w województwie lubelskim. „Tam mieszka³a rodzina mojego dziadka. Opuœcili to miejsce w 1918 roku, ale niektórzy moi krewni, którzy prze¿yli wojnê w piwnicach we Lwowie, mieszkali póŸniej w Szczecinie, gdy zosta³ przy³¹czony do Polski” – mówi³ Eisenberg podczas wywiadu promuj¹cego jego najnowszy film. Do niedawna mia³ w Polsce krewn¹, z któr¹ utrzymywa³ kontakt. „By³a niesamowit¹ kobiet¹, która prze¿y³a wojnê. Napisa³em o niej sztukê, któr¹ przez pó³ roku graliœmy w Nowym Jorku. Du¿a jej czêœæ by³a po polsku, wiêc obcowa³em z tym jêzykiem. W mojej rodzinie rozmawia³o siê po polsku iw jidysz” – wyjaœnia³ aktor.
„The Real Pain” – film, który wyre¿yserowa³ i w którym zagra³ jedn¹ z g³ównych ról, jest – jak twierdzi – „listem mi³osnym do Polski”. „Kieran Culkin (znany m.in. z „Sukcesji”), który partneruje mi w filmie, zauroczy³ siê krajem nad Wis³¹, poniewa¿ grana przez niego postaæ zafascynowa³a siê jego bogat¹ tradycj¹, a on zidentyfikowa³ siê z jej wiedz¹ oraz uczuciami. Wielu amerykañskich ¯ydów uwa¿a, ¿e Polska by³a negatywn¹ czêœci¹ ich historii. Ja czujê inaczej. Polska to miejsce, w którym moja rodzina ¿y³a i prosperowa³a, dopóki Niemcy nie rozpoczêli wojny. Chcia³em poprzez film pokazaæ jej najpiêkniejsz¹, spektakularn¹ stronê” – doda³ Eisenberg. „Historia ¯ydów i Polaków jest ze sob¹ œciœle spleciona. Myœlê, ¿e obecnie jest Ÿle przedstawiana przez wielu amerykañskich ¯ydów. Chcia³bym pomóc w naprawie relacji polsko-¿ydowskich” – deklarowa³ re¿yser. Z pobytu w naszym kraju ma tylko dobre wspomnienia. „Spêdzi³em kilka miesiêcy w Polsce. Du¿a czêœæ naszej ekipy wywodzi siê ze Szko³y Filmowej w £odzi. Ci ludzie byli najwspanialszymi rzemieœlnikami, jakich pozna³em” – zachwala³ re¿yser. „Z kolei ludzie pracuj¹cy w Pañstwowym Muzeum na Majdanku byli jednymi z najbardziej œwiat³ych, ciep³ych, b³yskotliwych i pomocnych osób, jakie kiedykolwiek mia³em okazjê spotkaæ. Moja rodzina cierpia³a przez Holocaust. To,
¿e pozna³em Polaków w tak piêkny sposób podtrzymuj¹cych historiê o tragicznych wydarzeniach, by³o dla mnie doœwiadczeniem fundamentalnym i podnosz¹cym na duchu. Pokocha³em te¿ Warszawê i Lublin za ich kulturê, tradycjê, otwartoœæ” – przekonywa³ Jesse Eisenberg.
Na festiwalu Sundance, gdzie odby³a siê premiera „Prawdziwego bólu” film otrzyma³ owacjê na stoj¹co. Historia kuzynów Davida i Benjiego, którzy razem wybieraj¹ siê do Polski, aby uczciæ pamiêæ ukochanej babci zosta³a doceniona za œwietny scenariusz, w którym melancholia przeplata siê z humorem oraz fenomenaln¹ grê aktorsk¹.
*
A co warto obejrzeæ na streamingu? Platforma Netflix ma w ofercie film, który mo¿e okazaæ siê idealn¹ odtrutk¹ na jesienny splin „Miss Harris Goes to Paris” posiada wszelkie zadatki na to, by wzruszyæ, zachwyciæ, uwieœæ i rozbawiæ. Wspó³czesna wersja adaptacji powieœci Paula Gallico z 1958 o dojrza³ej, pochodz¹cej z ni¿szych sfer Angielce, której zamarzy³a siê
luksusowa suknia Diora, zachwyca uroczym scenariuszem, piêknymi obrazami miasta i gwiazdorsk¹ obsad¹. „To wyj¹tkowa komedia z ciep³ym, inspiruj¹cym przes³aniem, która przenosi widzów do klimatycznego Pary¿a lat 50. G³ówna bohaterka to kobieta o wielkim sercu i niespotykanej determinacji. Jej codziennoœæ nie jest ³atwa – pracuje jako sprz¹taczka, a ¿ycie zdaje siê mijaæ jej spokojnie, lecz bez wiêkszych emocji. Wszystko zmienia siê, gdy postanawia zaryzykowaæ i spe³niæ swoje marzenia” – czytamy.
Wiele emocji wywo³uje serial „Nobody Wants It”, który z kolei przedstawia historiê przystojnego rabina, zakochanego w… gojce. Joanne, autorka podcastów o seksie, (w tej roli Kristen Bell) jest typow¹, nowoczesn¹ singielk¹, która nie ma szczêœcia w mi³oœci. Po kolejnej nieudanej randce wpada na imprezê do znajomych, gdzie poznaje intryguj¹cego mê¿czyznê o imieniu Noah (Adam Brody). Wydawa³oby siê, historia jakich wiele. Ale na ekranie iskrzy. I, co rzadkie w przypadku komedii romantycznych, dialogi bywaj¹ naprawdê b³yskotliwe, a pikanterii dodaje
fakt, ¿e zakochani pochodz¹ z odmiennych œwiatów. Jest wiêc w tle pruderyjna, religijna i nadopiekuñcza matka, s¹ zabawnie zarysowane ró¿nice œwiatopogl¹dowe. A o ka¿dej z postaci drugoplanowych mo¿na by nakrêciæ osobny serial. Jednym zdaniem: lekko i nieg³upio.
* Ma 92 lata, a ci¹gle nosi mini! Brzmia³y nag³ówki, gdy po raz kolejny wyst¹pi³a na scenie w tzw. „odwa¿nej stylizacji”. To eufemizm, którego u¿ywaj¹ stra¿nicy dobrych obyczajów, by wyraziæ niezadowolenie z faktu, ¿e „starsza pani nosi za krótkie spódniczki”. Ale S³awa Przybylska – bo o niej mowa – zupe³nie siê tym nie przejmuje. Piosenkarce, która w latach 50. wylansowa³a ponadczasowy szlagier „Pamiêtasz by³a jesieñ”, mo¿na pozazdroœciæ filozofii ¿yciowej. „Czas jest naprawdê wieczny, on siê nie zmienia. To my siê zmieniamy, przemijamy w czasie. Przemijajmy radoœnie” –apelowa³a artystka podczas jednego z wywiadów. „Radoœci przemijania nauczy³a mnie moja cudowna mama, która mia³a ogromne poczucie piêkna. Czasami mówi³a: <Patrz, jest zachód s³oñca. Jakie kolory, chmury, jak one siê zmieniaj¹, tak zmienia siê ¿ycie. Pamiêtaj, zmieniaj siê radoœnie>” – podkreœla³a. Pozostaj¹ca aktywn¹ zawodowo artystka, uwa¿a, ¿e optymistycznego podejœcia do ¿ycia mo¿na siê nauczyæ. „Narzekanie jest najgorsz¹ cech¹. Jest w naszym mózgu. Skreœlam narzekanie i uczê ludzi, ¿eby nie narzekaæ. Kiedy budzê siê rano, to widzê przez okno piêkne brzozy. One teraz zasypiaj¹, ale od wiosny s¹ jak tancerki smuk³e, bia³e, piêkne. I tañcz¹, jak jest wiatr. Ta brzoza dodaje mi si³y. Ja do niej mówiê, ja j¹ podziwiam i ja tañczê z ni¹”. Tañczmy zatem, i œpiewajmy z Pani¹ S³aw¹! ❍
Koniec listopada i grudzieñ to sezon wzmo¿onych œwi¹tecznych zakupów. Du¿e promocje i okazje przyczyniaj¹ siê do wielu impulsywnych nabytków i do nadwyrê¿enia domowego bud¿etu. Wiêkszoœæ z nas ma ju¿ wszystko, co nam potrzeba, a œwi¹teczne prezenty przewa¿nie okazuj¹ siê niechciane i niepotrzebne. Warto z tym sezonie nie daæ siê ³apaæ na marketingowe pu³apki i zastosowaæ umiar, tak jak w ci¹gu roku.
Ile wydajemy
Bureau of Labor Statistics œledzi wydatki amerykañskich konsumentów. Zapoznaj siê z ich ostatnim raportem za rok 2023, który mo¿na znaleŸæ w sieci: ➦ bls.gov/news.release/pdf/cesan.pdf a bêdziesz wiedzia³, ile wydaj¹ inni. Kluczem do skutecznego oszczêdzania pieniêdzy jest zorientowanie siê, jak s¹ wydawane. Je¿eli stanowisz typow¹ rodzinê, to wydajesz 12.9 proc. dochodu na wy¿ywienie, 17 proc. na transport i 32.9 proc. na utrzymanie domu czy mieszkania. U.S. Bureau of Labor Statistics podaje, ¿e przeciêtna amerykañska rodzina (2.5 osoby) w roku 2023 wyda³a 77,280 dol., z czego 2,041 dol. na ubranie, 3,635 dol. na rozrywkê, 6,159 dol. na ochronê zdrowia, 9,985 dol. na ¿ywnoœæ, 13,174 dol. na transport i 25,436 dol. na dach nad g³ow¹. Oto kilka sugestii, jak oszczêdziæ wiêcej.
Spisuj wydatki
Przez kilka miesiêcy zapisuj wszystkie wydatki rodziny w ró¿nych kategoriach, ¿eby zobaczyæ, gdzie „ucieka” najwiêcej pieniêdzy. ¯ywnoœæ zapisuj w kategoriach: supermarket, posi³ki na wynos, restauracje. Zobaczysz, jak pieni¹dze przeciekaj¹ ci przez palce i bêdziesz móg³ przedsiêwzi¹æ kroki zaradcze. Na przyk³ad przeciêtna rodzina wydaje 6,053 dol. na ¿ywnoœæ spo¿ywan¹ w domu, 3,933 dol. na restauracje oraz 637 dol. na napoje alkoholowe. S¹ wiêc rezerwy.
Nie traktuj zakupów rozrywkowo
Chodzenie na zakupy do centrum handlowego sta³o siê popularn¹ amerykañsk¹ rozrywk¹. Dziesi¹tki sklepów skupionych pod jednym dachem, ³aweczki, klimatyzacja, wszystko to sprawia, ¿e ludzie czêsto udaj¹ siê tam na spacer, dla relaksu lub by zaj¹æ czymœ dzieci. Tylko jedna czwarta Amerykanów idzie na zakupy z rzeczywistym zamiarem kupna. Rezultat? Wszyscy koñcz¹ jakimœ mniej lub bardziej nie przemyœlanym zakupem.
Nie noœ przy sobie kart kredytowych
Je¿eli jesteœ rozrzutnikiem, to limituj okazje do wydawania pieniêdzy. Zostaw karty kredytowe w domu. P³aæ tylko gotówk¹, a wtedy nie wydasz wiêcej ni¿ masz w portfelu. Wed³ug badañ, osoby p³ac¹ce ¿ywym pieni¹dzem wydaj¹ o 30 proc. mniej ni¿ u¿ywaj¹ce plastiku. Przyjmij zasadê, by nie zaci¹gaæ ¿adnego nowego d³ugu, nawet je¿eli wydaje siê on nieoprocentowany. Swoj¹ drog¹ – kupuj tylko to, po co poszed³eœ do sklepu i nie daj siê kusiæ ¿adnym przecenom. Je¿eli lubisz wygodê, jak¹ daje plastik, to pos³uguj siê kart¹ debetow¹, bo ona œci¹ga nale¿noœæ prosto z twego konta czekowego.
Trzymaj sprzêt d³u¿ej
Postaraj siê stosowaæ zasadê 20 proc., która mówi, by trzymaæ sprzêt chocia¿by o jedn¹ pi¹t¹ d³u¿ej ni¿ siê zwyk³o, a oszczêdzisz na nich 20 proc. Je¿eli mamy zwyczaj zmieniaæ samochód co 5 lat, przetrzymajmy go przez dodatkowy rok. Prawdê mówi¹c, nie powinniœmy kupowaæ rzeczy, je¿eli stare jeszcze siê nie zu¿y³y. Masz chêæ na pi¹t¹ parê czarnych butów? Czy zdar³eœ te stare?
Wymieniaj siê z przyjació³mi
Wymiana zabawek, ksi¹¿ek czy odzie¿y dzieciêcej mo¿e oszczêdziæ tysi¹ce dolarów. Zorganizuj ze znajomymi mieszkaj¹cymi w innej czêœci kraju wymianê domów (mieszkañ). Oni przyjad¹ do ciebie na wakacje, gdy ty pojedziesz do nich. Maj¹c zapewniony bezp³atny kwaterunek i mo¿liwoœæ przygotowywania posi³ków, nie wydasz na wiele.
Kupuj z drugiej rêki
Ciekawe rzeczy, o dobrej jakoœci, mo¿esz znaleŸæ za u³amek ich pierwotnej ceny na estate sales, wyprzeda¿ach gara¿owych, w sklepach z u¿ywanymi rzeczami i w wielu witrynach internetowych: Craigslist, Facebook Marketplace, Buy Nothing Project. Przeczytaj tekst pt. „Z drugiej rêki z korzyœci¹ dla portfela i planety”, który znajdziesz na sieci.
Korzystaj z biblioteki
Oczywiœcie, wszyscy powinniœmy mieæ w domu encyklopedie, s³owniki i ulubione ksi¹¿ki, niemniej warto po¿yczaæ ksi¹¿ki z biblioteki. To nic nie kosztuje. Ponadto mo¿emy w bibliotece czytaæ liczne gazety i magazyny, wypo¿yczaæ filmy i muzykê. Dlaczego p³aciæ za wypo¿yczenie filmu czy obejrzenie go w kinie, kiedy biblioteki maj¹ ich du¿y wybór ca³kowicie za darmo! Pamiêtajmy te¿, ¿e czêste wizyty w bibliotece wyrobi¹ w naszych dzieciach nawyk czytania i szacunek do pisanego s³owa.
Przyjrzyj siê swoim rachunkom telefonicznym Wiêkszoœæ rodzin p³aci ju¿ kilka za numerów telefonu, bo oprócz starego – stacjonarnego – maj¹ równie¿ komórki dla ka¿dego cz³onka rodziny. Niekiedy dochodzi jeszcze dodatkowa linia na faks
czy telefon s³u¿bowy. W sumie – rachunki telefoniczne wielu rodzin przekraczaj¹ ty si¹c czy dwa tysi¹ce dolarów rocznie. Maj¹ ró¿ne kompanie telefoniczne, ró¿ne plany, rozmaite funkcje, czêsto zupe³nie niepo trzebne, tysi¹ce niewykorzystanych minut. Sugerujê zrobiæ remanent, skomasowaæ komórki w planie rodzinnym albo prze nieœæ siê tam, gdzie jest taniej. T-Mobile, Mint czy Cricket maj¹ nieograniczone pro gramy dla 4-5 osobowych rodzin, gdzie p³aci siê ok 25 dol. za liniê. W Google szukaj „Best family cell phone plan in 2024”.
Mieszkaj skromniej Je¿eli jesteœ po piêædziesi¹tce, a niewiele od³o¿y³eœ na emeryturê, to pora wzi¹æ siê za oszczêdzanie naprawdê powa¿nie. Trudno jest oszczêdzaæ, je¿eli wiêkszoœæ pieniêdzy „zjada” czynsz lub du¿a po¿yczka hipoteczna. Mo¿e warto zamieniæ mieszkanie na skromniejsze albo dom na mniejszy? Dla osób dojrza³ych nie bywa to trudne, bowiem ich dzieci wyfrunê³y ju¿ z gniazda.
Przyzwyczaj dzieci do zarabiania na swoje wydatki Praca nastolatków jest w USA bardzo popularna. Wiêkszoœæ m³odych ludzi pracuje po szkole lub w weekendy w McDonalda, w sklepach czy pilnuje dzieci. Dziecko, które pozna wartoœæ pieniêdzy, nie bêdzie wysuwa³o nadmiernych ¿¹dañ.
ZnajdŸ dodatkowe Ÿród³o dochodu Nic tak nie przyspieszy budowania maj¹tku, jak dodatkowe pieni¹dze. Je¿eli mamy si³y i mo¿liwoœci, nie zaszkodzi rozejrzeæ siê za jak¹œ „fuch¹”. Dodatkow¹ zalet¹ pracy na w³asnym rozrachunku jest fakt, ¿e du¿¹ czêœæ dochodu, a nawet ca³y, mo¿emy schroniæ przed podatkami w programach emerytalnych. Dla owych drob-
El¿bieta Baumgartner
nie jest prawnikiem i nie udziela porad prawnych. Niniejszy artyku³ zosta³ napisany wy³¹cznie w celach informacyjnych. Jest autork¹ wielu ksi¹¿ek-poradnikówo profilu finansowym i konsumenckim, m.in. „Amerykañskie emerytury, czyli jak zapewniæ sobie dostatni¹ przysz³oœæ”, „Podrêcznik ochrony maj¹tkowej”, „Praca w Ameryce” i wielu innych. S¹ one dostêpne w wersji elektronicznej w witrynie: www.PoradnikSukces.com tel. 1-718-224-3492
nych „dorobkiewiczów” najlepszy jest SIMPLE IRA, gdzie mo¿na schroniæ ca³y swój przychód wypracowany na w³asn¹ rêkê do wysokoœci 16,000 dol. rocznie. Osoby po piêædziesi¹tce mog¹ na SIMPLE wp³acaæ dodatkowo 3,000 dol., czyli w sumie do 19,000 w roku 2024. Je¿eli jesteœ po piêædziesi¹tce, a niewiele od³o¿y³eœ na emeryturê, to pora powa¿nie zacisn¹æ pasa. A z ca³¹ pewnoœci¹ nie warto kupowaæ sterty zbêdnych prezentów na œwiêta. ❍
czyli jak uporz¹dkowaæ swoje sprawy w Stanach i w Polsce
Zadbaj o swoich bliskich, przeka¿ dorobek w odpowiednie rêce bez podatków i s¹dów. Pomo¿e w tym ksi¹¿ka El¿biety Baumgartner „Planowanie spadkowe w Stanach i w Polsce“ dostêpna tylko w wersji elektronicznej w witrynie www.PoradnikSukces.com, tel. 718-224-3492, poczta@poradniksukces.com.
Równie¿ dostêpne s¹: „Jak chowaæ pieni¹dze przed fiskusem”, „Podrêcznik ochrony maj¹tkowej”, „Obywatelstwo z przeszkodami” i dwadzieœcia kilka innych poradników
www.PoradnikSukces.com
Sprzedam mieszkanie w
Saska Kêpa 50 metrów kwadratowych, dwie sypialnie. 1.516.444.6679 - John
Sprzeda¿ narzêdzi
Automechanik sprzeda narzêdzia w przystêpnej cenie. Tel. 347.790.9611 – Robert
Potrzebujesz naprawy lub modernizacji twojego domu?
Nasze us³ugi z³otej r¹czki oferuj¹ fachow¹ renowacjê, naprawê i konserwacjê mieszkañ i domów Niezawodni i niedrodzy.
Dzwoñ po wycenê: Adam 347-489-4150
Czytaj nas w internecie:
● INSTALACJA NOWYCH BOILERÓW
● ZAMIANA BOILERÓW OLEJOWYCH NA GAZOWE
● USUWANIE GAS, NATIONAL GRID, DEPT OF BUILDINGS VIOLATIONS
● RPZ/BACKFLOW PREVENTER INSTALACJA & COROCZNE SERWISY
● CON ED/ NATIONAL GRID GAS SERVICE RESOTRATION
● INSPEKCJE SYSTEMÓW LINII GAZOWYCH ZGODNIE Z LOCAL LAW 152
– jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 47 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni.
● katar sienny ● bóle pleców ● rwê kulszow¹ ● nerwobóle ● impotencjê
● zapalenie cewki moczowej ● bezp³odnoœæ ● parali¿ ● artretyzm ● depresjê ● nerwice
● zespó³ przewlek³ego zmêczenia ● na³ogi ● objawy menopauzy ● wylewy krwi do mózgu
● alergie ● zapalenie prostaty ● rekonwalescencja po chorobach nowotworowych z zastosowaniem chiñskiego zio³olecznictwa itp.
Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku
144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354
Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 6:00 PM; tel. (718) 359-0956 1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223
Wtorek, czwartek i sobota: 12:00-6:00 PM, w niedziele 12:00 - 3:00 pm (718) 266-1018 www.drshuiguicui.com
w zakresie:
Rejestracja biznesu i licencje ✓ Konsultacje
Bezpodatkowa zamiana domów ✓ #SS - korekty danych ✓ Ksiêgowoœæ ✓ Rozliczenia podatkowe indywidualne i biznesowe, w tym samochodów ciê¿arowych
Info@mpankowski.com
289 MANHATTAN AVE. (blisko Metropolitan Ave.) BROOKLYN, N.Y. 11211 Tel. 718-387-2281 Fax: 718-387-7042
CAFFE - PASTICCERIA
ESPRESSO - SPUMONI
GELATI - CAKES
W³oska ciastkarnia czynna do 22:00, a w pi¹tek i sobotê do pó³nocy.
Parafia Œw. Stanis³awa Biskupa i Mêczennika na Manhattanie, w dniach od 21 do 30 paŸdziernika br. zorganizowa³a pielgrzymkê do Japonii. W sobotni s³oneczny poranek, 28 osób polecia³o pierwszy raz do Kraju Kwitn¹cej Wiœni. Po 14 godzinach wyl¹dowaliœmy w kraju samurajów. Zmêczenie ust¹pi³o miejsca radoœci i otwartoœci¹ na nowe przygody i wyzwania.
W pielgrzymce uczestniczy³y osoby z Katolickiego Klubu Dyskusyjnego im. Jana Paw³a II, nauczycielki ze Szko³y Polskiej im. Ojca Augustyna Kordeckego, osoby z Rodziny Ró¿añcowej oraz zaprzyjaŸnione z parafi¹. Codzienna Msza Œwiêta, modlitwa ró¿añcowa i Koronka do Mi³osierdzia Bo¿ego by³y dla pielgrzymów okazj¹ do wspólnej modlitwy za nas wszystkich i kraj, który nas goœci³.
By³ to czas poznawania religii, kultury, obyczajów tego kraju, a tak¿e kuchni japoñskiej. Pielgrzymi uczestnicz¹c w mszach œwiêtych w miejscowych koœcio³ach katolickich i sanktuariach, mieli okazjê poznaæ tutejsze wspólnoty koœcio³a katolickiego. Na pewno wszystkim pozostanie w pamiêci polowa msza œwiêta odprawiona przy monumentalnej figurze Matki Bo¿ej Pocieszycielki Wiernych u stóp góry Fuji. Figura i o³tarz, poœród lasu, zosta³y ufundowane przez Zgromadzenie Ksiê¿y Salezjanów. W Nagasaki odnajdujemy œlady dzia³alnoœci misyjnej œw. Maksymiliana Kolbego-Japoñski Niepokalanów (Hongochi). Dzie³o zapocz¹tkowane przez franciszkanina w 1930 roku trwa do dziœ. Dzia³a tu klasztor, szko³a, przedszkole, wydawnictwo, muzeum. Szczególnie zadziwia nas wydawany, od 1931 roku, po japoñsku,, Rycerz Niepokalanej”. Dla pielgtzymow byl to rowniez czas indywidualnej modlitwy w kaplicy œw. Maksymiliana Kolbego i przy grocie Matki Bo¿ej z Lourdes. W ogrodach przy koœciele odnajdujemy pomnik œw. Jana Paw³a II, który w czasie pielgrzymki do Japonii odwiedzi³ klasztor i spotka³ siê z ojcem Zenonem ¯ebrowskim, który przej¹³ prowadzenie dzia³alnoœci misyjnej po wyjeŸdzie ojca Kolbego. By³a tu z wizyt¹ równie¿ Matka Teresa z Kalkuty. W Nagasaki zwiedzamy równie¿ muzeum i monument poœwiêcony martyrologii 26 Mêczenników katolickich ukrzy¿owanych w 1597 roku. Miejsce to odwiedzi³ w 1981 roku œw. Jan Pawe³ II i Ojciec Œwiêty Franciszek w 2019 roku. Upamiêt-
nia to wydarzenie specjana p³askorzeŸba. Popiersie Papie¿a Polaka znajduje siê przy najstarszym katolickim koœciele w Nagasaki-Bazylika Oura pod wezwaniem Mêczenników z Nagasaki. Zabytek wpisany na listê dziedzictwa UNESCO pod nazw¹ Ukryte Stanowiska Chrzeœcijañskie w rejonie Nagasaki. Wielkiej tragedii doœwiadczyli chrzeœcijanie z Nagasaki 9 sierpnia, 1945 roku, kiedy na miasto zrzucono bombê atomow¹. W wyniku jej wybuchu zginê³o oko³o 8.500 chrzeœcijan. Epicentrum znajdowa³o siê dok³adnie nad katedr¹ Urakami. Fagmenty jej spalonych murów s¹ w Muzeum Bomby Atomowej. Eksponaty i zdjêcia znajduj¹ce siê w muzeum s¹ wstrz¹saj¹ce. Ukazuj¹ tragediê ludzi i jednoczeœnie s¹ ostrze¿eniem. Œlady mêczeñstwa chrzeœcijan napotykamy równie¿ na terenie Parku Narodowego Wulkanu UnzenAmakusa. Obecnie jest to kurort z gor¹cymi Ÿród³ami. W czasie przeœladowañ misjonarzy i chrzeœcijan w XVII wieku, jego otwory parowe i gor¹ce Ÿród³a zosta³y wykorzystane do ich torturowania i mordowania. Dla upamiêtnienia ich mêczeñstwa na zboczu wulkanu jest krzy¿ i tablica poœwiêcona mêczennikom z Unzen.
G³ówny cel naszego pielgrzymowania-Sanktuarim Matki Bo¿ej w Akita.
W Ogrodzie Maryjnym zosta³a odprawiona Droga Krzy¿owa. Nastênie odwiedzamy Klasztor S³u¿ebnic Eucharystii, miejsce objawieñ Matki Bo¿ej, które trwa³y od 1973 do 1981 roku. Matka Najœwiêtsza ukaza³a siê wizjonerce siostrze Agnieszce Katsuko Sasagawa wzywaj¹c do pokuty i nawrócenia. Figura kilkakrotnie krwawi³a, a z oczu Maryi p³ynê³y ³zy. Nadprzyrodzony charakter objawieñ Matki Bo¿ej z Akity zosta³ uznany i zatwierdzony przez koœció³ w 1984 roku. W sanktuarium Matki Bo¿ej P³acz¹cej przy cudownej figurze modlimy siê i dziêkujemy, ¿e dane nam by³o odwiedzenie tego œwiêtego miejsca Japonii, które po latach marginalizacji otwiera siê dla duchowoœci wiernych. Nasz pobyt w Tokio koñczymy msz¹ œw. dziêkczynn¹ w koœciele œw. Ignacego Loyoli. Ciekawoœæ budzi jego piêkna, nowoczesna archiktura. Ma on kszta³t rotundy wspartej na dwunastu kolumnach, symblizuj¹cych dwunast Aposto³ów. Œciany zdobi¹ witra¿e. Wystrój wnêtrza jest surowy, ascetyczny, jak wystrój wiêkszoœci koœcio³ów w Japonii. W koœciele tym odprawiana raz w miesi¹cu jest msza œw. w jêzyku polskim dla tu-
tejszej Polonii. Obok koœcio³a znajduj¹ siê budynki jezuickiego Uniwersytetu Sophia. Mimo dominuj¹cego tu buddyzmu i shintoizmu Japoñczycy s¹ zaznajomieni z chrzeœæijañstwem poprzez znajomoœæ sztuki, muzyki, architektury religijnej oraz przez uczêszczanie do szkó³ katolickich. Bywa te¿, ¿e wprowadzaj¹ do swojej kultury tradycje bo¿onarodzeniowe i œluby,, w stylu katolickim”.
W Japonii 1,5 procenta spo³eczeñstwa stanowi¹ katolicy, wsparci si³¹ mêczenników, którzy zap³acili najwy¿sz¹ cenê za przynale¿noœæ do Koœcio³a Katolickiego, rozsiani w ró¿nych zak¹tkach kraju, s¹ wyj¹tkowym œwiadectwem wiary i mi³oœci do Boga oraz ¿ywym pomnikiem wzywaj¹cym do refleksji.
Objawienia Matki Bo¿ej w Akita, w dalekim zak¹tku Japonii, s¹ swoistym wyró¿nieniem i zobowi¹zaniem, by nie utraciæ tego wielkiego depozytu wiary. To
w³aœnie w tym sanktuarium ubrani w podkoszulki z symbolem or³a bia³ego i barw narodowych, uczestniczyliœmy w dziêkczynnej modlitwie, po której odœpiewaliœmy hymn,, Jeszcze Polska nie zginê³a”. Dla nas i tysi¹ca innych pielgrzymów oraz turystów z ca³ego œwiata Japonia jest krajem, który zachwyca histori¹, kultur¹, krajobrazem i kuchni¹.
Super szybkimi poci¹gami Shinkansenami przejechaliœmy ten kraj z pó³nocy na po³udnie, pod¹¿aj¹c m. in. œladamiPolaków: œw. Maksymiliana Kolbego, œw. Jana Paw³a II i œw. Siostry Faustyny. Wœród zdjêæ zrobionych przez uczestników podczas pobytu w Cesarstwie Japonii, pozostaje w sercu wdziêcznoœæ za piêkny obraz pielgrzymów polonijnych z Nowego Jorku, którzy z radoœci¹ odkrywali ten zak¹tek œwiata.