Rodzinnego Bo¿ego Narodzenia i szczêœliwego 2025 Roku
Rodzinnego Bo¿ego Narodzenia i szczêœliwego 2025 Roku
Rodzinnego Narodzenia i szczêœliwego Roku
Rodzinnego Narodzenia i szczêœliwego Roku
Rodzinnego Bo¿ego Narodzenia i szczêœliwego 2025 Roku
Rodzinnego Bo¿ego Narodzenia i szczêœliwego 2025 Roku
Parafia Rzymsko-Katolicka Œw. Stanis³awa Kostki
Brooklyn - Greenpoint
Redakcji Kuriera Plus, Czytelnikom oraz ca³ej
Polonii
sk³adamy najlepsze ¿yczenia z okazji œwi¹t Bo¿ego Narodzenia!
A S³owo Cia³em siê sta³o i mieszka³o miêdzy nami!
Ta najradoœniejsza Nowina, og³oszona przez Anio³ów ponad dwa tysi¹ce lat temu, jest aktualna i dzisiaj. Bóg przyj¹³ nasze cz³owieczeñstwo, aby cz³owiek móg³ dotkn¹æ majestatu Boga. I choæ tegoroczna pandemia œmiercionoœnego wirusa ruinuje pokój naszego ¿ycia, to jednak radoœæ p³yn¹ca z faktu narodzin Zbawiciela œwiata jest niezmiennie wartoœciowa.
Chrystus przyszed³ na œwiat z mi³oœci do ka¿dego cz³owieka. On pragnie, aby serce ka¿dego z nas potrafi³o Go przyj¹æ, bo jedynie On jest Ÿród³em prawdziwej radoœci i pokoju. Tylko On mo¿e swoj¹ Mi³oœci¹ wyciszyæ nasze zalêknione serca, uspokoiæ myœli, pomóc w planowaniu odbudowy sensu ¿ycia. On jest gotowy narodziæ siê w Twoim sercu, je¿eli Ty otworzysz swoje serce dla Niego.
Prawdziwego otwarcia siê na dzia³anie Bo¿ej ³aski, umiejêtnoœci przyjêcia Chrystusa do serca i dzielenia siê Nim z drugim cz³owiekiem podczas Œwi¹t i w ka¿dym dniu nowego 2024 roku ¿ycz¹ –
Zapraszamy do naszego koœcio³a
Ksiê¿a i Pracownicy Parafii œw. Stanis³awa Kostki na Greenpoincie
Wigilia – 24 grudnia: 21:15 - kolêdowanie; Msze o 21:30 i 24:00
PARAFIA ŒW. STANISLAWA KOSTKI 109 York Avenue, Staten Island, New York 10301
24 GRUDNIA 2024
WIGILIA BO¯EGO NARODZENIA
9:00 PM PASTERKA DLA DZIECI (PO POLSKU)
11:30 PM ŒPIEWANIE KOLÊD 12:00 AM PASTERKA (PO POLSKU)
25 GRUDNIA 2024 BO¯E NARODZENIA
10:00 AM MSZA ŒW. (PO ANGIELSKU)
11:30 AM MSZA ŒW. (PO POLSKU)
26 GRUDNIA 2024 ŒWIÊTEGO SZCZEPANA
9:00 AM MSZA ŒW. (PO ANGIELSKU)
7:00 PM MSZA ŒW. (PO POLSKU)
29 GRUDNIA 2024
UROCZYSTOŒÆ ŒWIÊTEJ RODZINY SOBOTA
6:00 PM MSZA ŒW. (PO POLSKU)
SUNDAY – NIEDZIELA
8:30AM MSZA ŒW. (PO POLSKU)
10:00AM MSZA ŒW. (PO ANGIELSKU)
11:30 AM MSZA ŒW. (PO POLSKU)
1 STYCZNIA 2025
ŒWIÊTEJ BO¯EJ RODZICIELKI
10:00 AM MSZA ŒW. (PO ANGIELSKU)
11:30 AM MSZA ŒW. (PO POLSKU)
Chwa³a Bogu na wysokoœci, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania (£k 2, 14).
Œwiêta Narodzenia Pañskiego wyra¿aj¹ tajemnicê wcielenia Przedwiecznego S³owa Bo¿ego. Bóg przyj¹³ ludzkie cia³o, abyœmy mogli Go poznawaæ, mi³owaæ i naœladowaæ. On staje miêdzy nami jako Emmanuel – Bóg z nami i Ksi¹¿ê Pokoju, i pragnie – szczególnie dziœ – byœmy naœladowali Go, nios¹c pokój ca³emu œwiatu.
Prze¿ywaj¹c radoœæ z Narodzenia Zbawiciela oraz wpatruj¹c siê w pokój i ciszê Betlejemskiej Groty, pragnê wszystkim moim drogim Parafianom z³o¿yæ najserdeczniejsze ¿yczenia b³ogos³awionych Œwi¹t Bo¿ego Narodzenia. Niech Chrystus, Wcielone S³owo Boga, obdarza Was swoimi ³askami, niech wspiera i umacnia w podejmowaniu wa¿nych ¿yciowych zadañ i obowi¹zków oraz niech otacza swoj¹ opiek¹ w Nowym 2025 Roku.
The Pilsudski Institute of America wishes you and your families... Weso³ych Œwi¹t
Merry Christmas Happy Holidays
138 Greenpoint Avenue, Brooklyn, NY 11222 www.pilsudski.org
Z okazji Œwi¹t Bo¿ego Narodzenia i Nowego Roku 2024 w imieniu Polskiego Instytutu Naukowego w Ameryce chcielibyœmy z³o¿yæ serdeczne ¿yczenia wszystkim naszym Cz³onkom, Przyjacio³om i Czytelnikom „Kuriera Plus”.
Do Siego Roku!
Zapraszamy tak¿e na nasz¹ coroczn¹ konferencjê, która odbêdzie siê na Columbia University w Nowym Jorku w dniach 6-8 czerwca 2025.
Polish Institute of Arts and Sciences of America 208 East 30th Street, New York, NY 10016 (róg 3 Avenue) Tel: 212.686.4164 www.piasa.org
Listy do redakcji
Po¿egnanie
Z wielkim smutkiem i niedowierzaniem przyjê³am wiadomoœæ o niespodziewanej œmierci Dokora Romana Pabisa, niezapomnianego za³o¿yciela i twórcy Instytutu Zdrowia Psychicznego pod wezwaniem Œw. Marka w East Village, NY – St Mark's Place Institute for Mental Health – znanego jako Unitas.
Doktor by³ niezwyk³¹ osob¹ o szlachetnej duszy i wielkim, oddanym ludziom sercu. Swoim zaanga¿owaniem i chêci¹ pomocy zaskarbia³ sobie sympatiê i uznanie wszystkich, którzy mieli okazjê z nim pracowaæ. Studentom pomaga³ zdobywaæ sta¿, m³odym klinicystom doœwiadczenie, a doœwiadczonym zawodowy rozwój.
Nade wszystko kochali Go pacjenci. Przygarnia³ ka¿dego, a zw³aszcza tych których nikt inny ju¿ nie chcia³. Otwiera³ serca dla odrzuconych przez system. By³ czêsto ostatnim i jedynym, który dostrzega³ w tych ludziach prawdziwy dar cz³owieczeñstwa, pomimo tego ¿e w zamian nie mieli nic do dania poza cierpieniem, upokorzeniem i odarciem z w³asnej godnoœci.
Misja Pana Doktora oraz jego praca wnios³y niezwyk³y wk³ad w s³u¿bê polskiej spo³ecznoœci. Tworz¹c oazê pomocy dla Polaków sta³ siê legend¹ Polonii nowojorskiej, a szlachetnoœci¹ i zaanga¿owaniem jak dot¹d nikt mu nie dorówna³.
Dla mnie Doktor Roman Pabis pozostanie na zawsze wielk¹ inspiracj¹.
Czujê siê g³êboko zaszczycona ¿e zna³am Go osobiœcie i pracowa³am pod jego przewodnictwem, a tak¿e niezwykle wyró¿niona za zaufanie kiedy kierowa³ do mnie najtrudniejsze czy najciê¿sze przypadki w czasach gdy by³am czêœci¹ Jego klinicznego zespo³u.
Kurier Plus zrobi³ Klubowi Seniora im. Jana Paw³a II wielk¹ niespodziankê. Napisaliœcie nie tylko o recitalu wspania³ego naszego tenora Piotra Becza³y, ale te¿ o udziale w tym wydarzeniu naszych seniorów. Dziêkujemy serdecznie!
W tym samym numerze jest te¿ du¿y artyku³ o paryskiej katedrze Notre Dame. Chcê tylko dodaæ - ma³o kto o tym informowa³ - ¿e to by³ równie¿ wzruszaj¹cy moment dla Polaków, bo polski utwór do tekstu dedykowanego Janowi Paw³owi II:
Krótko przed œmierci¹ Doktor Pabis znalaz³ jeszcze czas aby napisæ list o mojej pracy dla niego, który pozostanie dla mnie na zawsze bezcenn¹ pami¹tk¹.
Kilka razy wspomina³am, ¿e brakuje ksi¹¿ki o historii Doktora, jego medycznej i spo³ecznej drodze oraz Instytucie, który stworzy³. Doktor Pabis by³ zbyt skromny aby zaanga¿owaæ siê w tak¹ incjatywê. Jego misj¹ by³ drugi czlowiek. Nie dostrzegam osoby o tak szlachetnej duszy, która dokona³aby podobnego dzie³a.
Doktor Roman Pabis by³ przez wiele lat wielkim darem dla Polonii w Nowym Jorku. Jego odejœcie jest wielk¹ strat¹ dla naszego œrodowiska.
Niech Dobry Bóg obdaruje go niebem za serce jakim obdarowywa³ Jego najbiedniejsze owieczki.
Z wyrazami najg³êbszego wspó³czucia dla Rodziny
„TOTUS TUUS” skomponowany przez œ.p. Henryka Miko³aja Góreckiego otwiera³ ca³e wydarzenie. Mia³ byæ Arvo Part ale ostatecznie zosta³ wybrany Górecki!
W Centrum Seniora Jana Paw³a II na East Village dwa dni temu ogl¹daliœmy wideo z ca³ego wydarzenia z krótk¹ histori¹ powstania tego utworu.
Wys³uchaliœmy te¿ nagrania z otwarcia.
Zapraszamy seniorów do naszego Klubu.
fotografia
Zosia ¯eleska-Bobrowski wydawcy
John Tapper
Zofia Doktorowicz-K³opotowska
redaktor naczelna Zofia Doktorowicz-K³opotowska
sta³a wspó³praca
Maria Bielski, Andrzej Józef D¹browski, Ma³gorzata Ka³u¿a, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel, Weronika Kwiatkowska, Katarzyna Zió³kowska Chris Miekina, Jolanta Szczepkowska,
Redakcja nie odpowiada za treœæ og³oszeñ.
Adam Mattauszek
Kurier Plus, Inc.
Adres: 176 Java Street Brooklyn, NY 11222 Pokój numer 6
W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali stra¿ nocn¹ nad swoj¹ trzod¹. Wtem stan¹³ przy nich anio³ Pañski i chwa³a Pañska zewsz¹d ich oœwieci³a, tak ¿e bardzo siê przestraszyli. i rzek³ do nich anio³: „Nie bójcie siê! Oto zwiastujê wam radoœæ wielk¹, która bêdzie udzia³em ca³ego narodu: dziœ bowiem w mieœcie Dawida narodzi³ siê wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. A to bêdzie znakiem dla was: znajdziecie Niemowlê owiniête w pieluszki i le¿¹ce w ¿³obie”. I nagle przy³¹czy³o siê do anio³a mnóstwo zastêpów niebieskich, które wielbi³y Boga s³owami: „Chwa³a Bogu na wysokoœciach, a na ziemi pokój ludziom, w których sobie upodoba³”. (£k 2, 7-14)
W Wigiliê Bo¿ego Narodzenia moje serdeczne myœli biegn¹ do rodzinnego domu, Do lat dzieciñstwa. Tam odnajdujê bezgraniczn¹ mi³oœæ rodziców oraz ufn¹ i szczer¹ wiarê dziecka, która w oprawie polskiej tradycji bo¿onarodzeniowej nie ma sobie równych. Na ciemniej¹cym wigilijnym niebie pojawia³a siê pierwsza gwiazda, a my przy wigilijnym stole trzymaliœmy w rêku bia³y op³atek. W tej magicznej scenerii wigilijnego wieczoru ogarnia³a nas ogromna radoœæ i pokój. Zapewne zewnêtrzna oprawa œwi¹t by³a powodem radoœci i pokoju, ale nie ona by³a najwa¿niejsza. Ten pokój w niewidzialny sposób zstêpowa³ do naszych serc z nieba. Rodzi³ siê w bliskoœci Boga i rozlewa³ siê w naszych sercach i wokó³ nas. Przed œwiêtami szukaliœmy bliskoœci Boga w sakramencie pojednania. Tu rodzi³ siê pokój z Bogiem, który przez nas ogarnia³ naszych bliŸnich, co w tradycji bo¿onarodzeniowej przybiera³o formê godzenia siê ze zwaœnionymi s¹siadami i ka¿dym bliŸnim. Nie mo¿na by³o zasiadaæ do sto³u wigilijnego nosz¹c w sercu gniew, czy z³oœæ do kogokolwiek.
Ewangelia nazywa Jezusa Ksiêciem Pokoju, a anio³owie na betlejemskim niebie œpiewaj¹: „Chwa³a Bogu na wysokoœciach, a na ziemi pokój ludziom, w których sobie upodoba³”. Ten pokój sp³ywa z nieba w poczwórnym kszta³cie. Po pierwsze, pokój z Bogiem. Chrystus umieraj¹c na krzy¿u g³adzi nasze grzechy, co umo¿liwia harmonijne zbudowanie naszej relacji z Bogiem. Usprawiedliwieni przez wiarê w Chrystusa jesteœmy gotowi przyj¹æ bo¿y pokój. Po drugie, pokój z Bogiem rodzi pokój naszego wnêtrza. Odczuwamy w sobie wewnêtrzn¹ harmoniê, bo Bo¿y pokój strze¿e naszych serc i umys³ów. Po trzecie, maj¹c pokój z Bogiem, pokój w swoim sercu mo¿emy harmonijnie uk³adaæ nasze relacje z bliŸnimi. Jezus oddaj¹c ¿ycie na krzy¿u zburzy³ mur wrogoœci miêdzy ludŸmi i teraz w Chrystusie mo¿emy kochaæ siê wzajemnie tak¹ mi³oœci¹ jak¹ On nas umi³owa³. Kto nie ma pokoju w sobie to nie mo¿e nim obdarowaæ innych. Po czwarte pokój z ca³ym stworzeniem, co w wieczór wigilijny wyra¿a obrzêd dzielenia siê op³atkiem z domowym inwentarzem. Œw. Franciszek z Asy¿u nazywa³ bratem i siostr¹ s³oñce, ksiê¿yc, wodê, wiatr… dlatego zosta³ og³oszony patronem ekologów. A zatem ten ostatni pokój mo¿emy nazwaæ pokojem ekologicznym.
Ka¿dy z nas ma swoj¹ drogê prowadz¹c¹ do pokoju i mo¿e pod pewnymi wzglêdami jest ona podobna do tej
z poni¿szej prawdziwej historii. Ukazuje ona rodzenie siê pokoju w sercu opromienionym blaskiem stajenki betlejemskiej.
W stanie Kentucky mieszka³y obok siebie dwie zwaœnione rodziny, które prowadzi³y z sob¹ nieustaj¹ce spory i k³ótnie. A wszystko zaczê³o siê, gdy krowa Smitha przeskoczy³a przez p³ot i zaczê³a buszowaæ na polu kukurydzy nale¿¹cym do Brownów. Brown zastrzeli³ krowê. W rewan¿u jeden ze Smithów zastrzeli³ dwóch ch³opców z rodziny Brownów. W odwecie Brownowie zastrzelili jednego ze Smithów. Rachunki mia³ wyrównaæ Bill, najstarszy w rodzinie Brown’ów, ale musia³ udaæ siê na wojnê. Osamotniona matka mia³a trudnoœci z utrzymaniem rodziny. W dzieñ Bo¿ego Narodzenia Smith z ¿on¹ i dzieæmi uda³ siê do koœcio³a. Kap³an g³osi³ kazanie na temat Chrystusa, Ksiêcia Pokoju. Smith by³ poruszony jego s³owami.
W drodze powrotnej, gdy mija³ dom Brownów uœwiadomi³ sobie jak wielk¹ zbrodniê pope³ni³, zabijaj¹c ¿ywiciela rodziny. Coœ w nim pêk³o. Zacz¹³ modliæ siê w intencji s¹siada i ka¿dego dnia posy³a³ kogoœ do rodziny Brownów z koszykiem ¿ywnoœci.
Kiedy Bill wróci³ z wojny i us³ysza³ o dobroczyñcy rodziny postanowi³ go poznaæ. Poprosi³ ma³ego ch³opca, aby zaprowadzi³ go do cz³owieka, który posy³a³ go z pe³nymi koszami ¿ywnoœci. Ku zaskoczeniu Billa ch³opiec zaprowadzi³ go pod drzwi Smitha. Nie móg³ uwierzyæ w³asnym oczom. Kiedy Smith otworzy³ drzwi, uœmiechn¹³ siê i powiedzia³: „Zastrzel mnie, Bill, jeœli chcesz”. Ale Bill powiedzia³, ¿e przyszed³ mu podziêkowaæ za opiekê nad jego rodzin¹. Mê¿czyŸni padli sobie w objêcia, a Smith opowiedzia³ Billowi, jak odmieni³o siê jego serce, gdy us³ysza³ w czasie œwi¹t Bo¿ego Narodzenia przejmuj¹ce kazanie o Nowonarodzonym Ksiêciu Pokoju.
Dziêki ³asce Bo¿ej prze¿ywamy jeszcze jedne œwiêta Bo¿ego Narodzenia, kiedy to w sposób szczególny wybrzmiewaj¹ s³owa o Ksiêciu Pokoju, który przychodzi do nas z pokojem i anielskim œpiewem „pokój ludziom, w których sobie upodoba³”. Przychodzi do œwiata, który jest g³uchy na wo³anie nieba. Do œwiata, w którym g³os nieba zag³uszany jest wojennym jazgotem, który dociera do nas rozpaczliwym g³osem mordowanych na Ukrainie, czy w Palestynie.
Jak wielu jest g³uchych na wo³anie nieba, a otwartych na piekielny g³os nienawiœci i zemsty. W nich to Bóg nie ma upodobania. Czy zd¹¿¹ skorzystaæ z ³aski nieba nim poch³onie ich na wiecznoœæ piekielna przepaœæ?
Jak¿e inne jest nasze prze¿ywanie Bo¿ego Narodzenia. Ulice piêknie przystrojone i rozœwietlone ró¿nobarwnymi œwiat³ami. Docieraj¹ do nas rzewne melodie z szopek. A nasze domy staj¹ siê przytulnymi przystaniami ¿ycia. Na podobieñstwo uczty niebieskiej, przy suto zastawionych sto³ach radujemy siê z bliskimi naszemu sercu. Mi³oœæ pulsuje rytmem naszych serc. Radujemy siê wspólnym ucztowaniem, œpiewaniem kolêd, blaskiem choinkowych œwiec. Poœród tej radoœæ i piêkna nie mo¿emy przegapiæ niebieskiego przes³ania pokoju, które brzmi: „Pokój niech bêdzie z nami wszystkimi”. ❍
Zapraszamy na strony Autora: ryszardkoper.pl i nytravelclub.pl
Na szczêœcie, na zdrowie, ze œwiêt¹ Wilij¹
Wigilijne wspomnienia powracaj¹ do mnie zimowym goœciñcem, uje¿d¿onym w g³êbokim œniegu. Na niebie gwiazdy i ksiê¿yc, w oddali horyzont lasu pod grub¹ czap¹ œniegu. A naoko³o dziwna cisza, tajemnicza i œwiêta.
Zamilk³y odg³osy krz¹taniny w wiejskiej zagrodzie. Nie wypada m¹ciæ ciszy tego wieczoru jak¹kolwiek prac¹. I tylko w domach o¿ywienie i nadzwyczajna jasnoœæ. Ale jest to inna jasnoœæ ni¿ ta, któr¹ przynosz¹ zapalone ¿arówki i œwiece. Jest to tak¿e inna jasnoœæ ni¿ ta, która odbija siê w œnie¿nobia³ym obrusie wigilijnym. Jest to jasnoœæ, która wype³nia serce, przywo³uje uœmiech na twarzy i ka¿e wyci¹gaæ rêkê z bia³ym op³atkiem do ka¿dego, aby siê dzieliæ, przychodz¹c¹ tego wieczoru Mi³oœci¹. To œwiat³o zab³ys³o noc¹ na betlejemskim niebie. I rozla³o siê szerok¹ ³un¹, dosiêgaj¹c ka¿dego domu, w którym przy wigilijnym stole mi³oœæ splata rêce i œpiewa najpiêkniejsze kolêdy o zst¹pieniu Boga na ziemiê.
Ka¿de wa¿niejsze œwiêto chrzeœcijañskie ma swoj¹ wigiliê. S³owo „wigilia” wywodzi siê od ³aciñskiego s³owa „vigiliare”, co znaczy – czuwaæ oraz „vigilia” – czuwanie, stra¿ nocna, warta. W Starym Testamencie wigilie by³y obchodzone przed ka¿dym œwiêtem, przed ka¿dym szabatem. Ka¿de œwiêto to kolejna okazja, aby doœwiadczyæ tajemnicy naszego zbawienia i obecnoœci Boga w naszym ¿yciu. Jest to tak wa¿ny moment, ¿e trzeba siê do niego przygotowaæ. Nie tyle zewnêtrznie, co wewnêtrznie, duchowo.
W tym przygotowaniu wa¿n¹ rolê odgrywa modlitwa, post, ja³mu¿na. W polskiej tradycji wigilia niejako automatycznie kojarzy siê z Bo¿ym Narodzeniem. Z tym ostatnim dniem Adwentu wi¹¿e siê najwiêcej zwyczajów ludowych.
W czasach mojego dzieciñstwa w tym dniu nie tylko nie spo¿ywano miêsa, ale powstrzymywano siê tak¿e od obfitych postnych posi³ków, niektórzy zaœ dopiero podczas wieczerzy wigilijnej spo¿ywali pierwszy posi³ek. Jednak atmosfera tego dnia by³a tak cudowna i radosna, ¿e nam dzieciom nawet ten post nie doskwiera³. A ponadto, coœ nam siê udawa³o zawsze skubn¹æ z potraw przygotowywanych przez mamê na stó³ wigilijny. A ¿e ten dzieñ emanowa³ mi³oœci¹, to i mama z przymru¿eniem oka patrzy³a na nasze podjadanie. W ogóle w tym dniu trzeba by³o byæ dobrym, bo wed³ug ludowych porzekade³ rzutowa³o na ca³y rok: „Ten dzieñ jaki, ca³y rok taki”. „Jakiœ we Wilij¹, takiœ ca³y rok”. Pomijaj¹c magiczny wymiar tego porzekad³a trzeba przyznaæ, ¿e dobrze prze¿yte œwiêta, przemieniaj¹ce spotkanie z Bogiem rzutuje nie tylko na ca³y rok, ale na ca³e ¿ycie. A zatem warto wykorzystywaæ te niepowtarzalne chwile, aby stawaæ siê lepszym cz³owiekiem, bardziej œwiêtym.
W ten dzieñ trzeba by³o wczeœnie wstaæ, bo „Kto w Wigiliê rano wstaje, przez ca³y rok nie zaœpi”. Mo¿emy w tym dopatrzeæ siê tak¿e znaczenia religijnego. Bóg ci¹gle do nas przychodzi. Mo¿emy przespaæ to przyjœcie i rozmin¹æ siê z przychodz¹cym Bogiem. W tym dniu odwiedzaj¹c jakiœ dom, po pozdrowieniu: „Niech bêdzie pochwalony Chrystus” dodawa³o siê: „Na szczêœcie, na zdrowie ze œwiêt¹ Wilij¹”. OdpowiedŸ brzmia³a: „Daj Bo¿e ten rok
sprowadziæ, drugiego lepszego doczekaæ”. W tym dniu robiono wszystko, aby dom odwiedzi³ jako pierwszy mê¿czyzna, bo jeœli pierwsza pojawi³a siê kobieta, to by³ to z³y znak na czekaj¹cy nas rok. Byæ mo¿e jest to echo biblijnej sceny kuszenia pierwszych rodziców w raju, kiedy to Ewa pierwsza ulegaj¹c pokusie szatana przysz³a z kusz¹c¹ propozycj¹ do Adama. Aby nie prowokowaæ losu wygl¹dano w tym dniu pierwszych odwiedzin mê¿czyzny lub te¿ aran¿owano takie odwiedziny.
W Wigiliê trzeba by³o siê wystrzegaæ osób, które przychodzi³y coœ po¿yczyæ, jeœli po¿yczymy to ta osoba mo¿e skraœæ nam pomyœlnoœæ na przysz³y rok. Z dzieciñstwa pamiêtam s¹siadkê, która zawsze w tym dbiu chcia³a coœ po¿yczyæ. A wymyœla³a tak¹ rzecz, ¿e nie sposób by³o odmówiæ. Mimo to nie zauwa¿y³em, aby szczêœcie nas opuœci³o.
W tym szczególnym dniu zawracano uwagê na zwyk³e ma³o znacz¹ce wydarzenia jak szczekanie psa, kszta³t dymu unosz¹cego siê z komina, krakanie wron, poniewa¿ z nich mo¿na by³o odczytaæ przysz³oœæ. Pobrzmiewa³o tu adwentowe wo³anie, abyœmy obserwowali znaki na niebie i ziemi, które zapowiadaj¹ przyjœcie Chrystusa. Odczytywanie tych znaków
pomaga nam lepiej przygotowaæ siê na to spotkanie. W Wigiliê powstrzymywano siê od ciê¿kich prac, ograniczaj¹c siê do tych, które s³u¿y³y przygotowaniu wieczerzy wigilijnej i dnia Bo¿ego Narodzenia. Trzeba by³o przygotowaæ paszê dla byd³a. Dok³adnie wszystko wysprz¹taæ. Ubraæ choinkê i przygotowaæ potrawy wigilijne. W tych pracach pomagali sobie nawet sk³óceni s¹siedzi, bo w tym dniu nie mo¿na nosiæ niechêci do bliŸniego. Wieczorem, gdy dobytek by³ ju¿ obrz¹dzony, a choinka ubrana i prawie wszystko gotowe przychodzi³ czas na w³asn¹ toaletê. Trzeba by³o byæ dok³adnie umytym i ubranym w najlepsze œwi¹teczne ubranie. Na kuchni podgrzewano wodê i wlewano do du¿ych balii i k¹piel by³a godowa. Zewnêtrzna czystoœæ przypomina³a o czystoœci naszego serca gotowego na przyjêcie Nowonarodzonego Jezusa. W odœwiêtnym stroju czeka³em z rodzeñstwem na bardzo wa¿ny moment. Tata wnosi³ do domu s³omê i siano, mówi¹c: „Na szczêœcie na zdrowie ze œwiêt¹ Wilij¹”. Nastêpnie rozœciela³ s³omê na pod³odze, a na stole pod bia³ym lnianym obrusem k³ad³ siano. W k¹cie stawia³ snopek zbo¿a zwany królem. Dorodne k³osy króla
by³y zapowiedzi¹ obfitoœci chleba. W ten to bowiem wieczór wspomnienie chleba wiod³o do Betlejem, jako ¿e nazwa tego miasta znaczy: „Dom chleba”. O tym przypomina³ te¿ bia³y op³atek le¿¹cy na talerzu wyœcielonym sianem. W tym momencie zmienia³a siê atmosfera domu. Do ¿ywicznego zapachu choinki, œwieczek choinkowych i wigilijnych potraw dochodzi³ zapach s³omy i siana. Dom przemienia³ siê w przytuln¹ stajenkê betlejemsk¹. Wac³aw Potocki w „Ogrodzie fraszek” pisa³: „Stary zwyczaj w tem maj¹ chrzeœcijañskie domy, na Bo¿e Narodzenie po izbie s³aæ s³omy, ¿e w stajni Œwiêta Panna le¿a³a po³ogiem”.
Odœwiêtnoœæ i tajemnica Mi³oœci zstêpuj¹cej z nieba emanowa³a z ka¿dego zak¹tka domu i rozpromienionych oczu. Czu³o siê w domu przemo¿ne ciep³o, które kontrastowa³o ze skrzypi¹cym mrozem za oknem. Jednak to domowe ciep³o by³o innej natury. Czu³o siê obecnoœæ w domu tych, których zbrak³o wœród ¿yj¹cych na ziemi. Ich mistyczn¹ obecnoœæ przypomina³o puste miejsce przy wigilijnym stole. Pewnoœæ ich obecnoœci dawa³o nam Dzieci¹tko le¿¹ce w ¿³obie. Wszystko ju¿ gotowe, aby zasi¹œæ do sto³u. Jednak jak ka¿e polska tradycja, trzeba zaczekaæ a¿ na niebie pojawi siê pierwsza gwiazda. Jest ona przypomnieniem gwiazdy betlejemskiej, która rozb³ys³a nadzwyczajnym blaskiem, og³aszaj¹c œwiatu spe³nienie obietnicy mesjañskiej, narodzenie Jezusa Chrystusa. Rozdar³a ona duchowy mrok adwentowego czuwania, staj¹c siê dla cz³owieka gwiazd¹ przewodni¹ ¿ycia. Najczêœciej dzieci wypatrywa³y pierwszej gwiazdy. I dostrzega³y j¹ nawet przy zachmurzonym niebie, co by³o równoznaczne z zaproszeniem do sto³u. Zasiadaliœmy do niepowtarzalnej w swym nastroju wieczerzy wigilijnej. Œwiat³o z Betlejem wype³nia³o radoœci¹ nasze dusze i nasz dom. Do tej radoœci nie potrzebne by³y prezenty, których rozpakowywanie daje tylko kilka minut uciechy. Wigilijna radoœæ daje przedsmak radoœci, która w Chrystusie trwaæ bêdzie wiecznie. Najwiêkszym darem tego wieczoru by³ Jezus w stajence betlejemskiej i kochaj¹ca rodzina wokó³ wigilijnego sto³u.
Pocztówka "Wigilia – dzielenie siê op³atkiem", pocz¹tek XX wieku
Juliusz S³abiak – Na pasterkê
Weso³ych Œwi¹t!
ASSOCIATION OF POLISH AMERICAN ENGINEERS
Since 1941
Organizing and serving the Polish-American Professionals in the USA
Building reputation and prestige of Engineers and Technicians worldwide
Victor Kiszkiel
President, and Chairman of Polonia Technica, Inc. with the Board, Auditors, and Members
Marlena Wiencko ● Andrzej Lamot ● Leszek Kucieba ● Ewa Lewczuk ● Marcin Wajda Pawe³ Polaczyk ● Janusz Romañski ● Teresa Halas ● Waldemar Lipiñski ● Karol Supiñski poloniatechnica.org
North
¿ycz¹ pracownicy
Development Corporation
Polskie wczoraj i dziœ
Warszawiak w Krakowie
W latach 1967-1969 próbowa³em dostaæ siê na Uniwersytet Warszawski. Niestety, za ka¿dym razem brakowa³o mi dwóch lub trzech punktów do uzyskania indeksu. System punktowy zosta³ wprowadzony po rewolcie studenckiej w marcu 1968 r. Preferowa³ m³odzie¿ z rodzin robotniczych i ch³opskich.
Jesieni¹ 1969 roku grozi³ mi pobór do wojska. W tej sytuacji postanowi³em z³o¿yæ odwo³anie w Ministerstwie Szkolnictwa Wy¿szego. Otrzyma³em odpowiedŸ, ¿e mogê rozpocz¹æ studia na Uniwersytecie Poznañskim lub w Krakowie na UJ. Niewiele namyœlaj¹c siê wybra³em Kraków.
Na pocz¹tku paŸdziernika zjawi³em siê w królewskim mieœcie. Mia³em zamieszkaæ w Domu Studenckim „¯aczek”, wybudowanym jeszcze przed wojn¹. Poniewa¿ by³o ju¿ kilka dni po inauguracji roku akademickiego, praktycznie wszystkie miejsca w „¯aczku by³y” rozdzielone. Skierowano mnie do piêcioosobowego pokoju, w którym poprzednio mieœci³a siê salka telewizyjna.
Szybko pozna³em smak ¿ycia studenckiego. Kraków s³yn¹³ z niez³ych knajp i kultowych (jakbyœmy dzisiaj okreœlili) kawiarñ. Na piwo chodzi³o siê do „¯ywca” na Floriañskiej, na wino do „Bary³eczki”, a w kawiarni „Ratuszowej” na Rynku podawano wyœmienity grzany miód z korzeniami. W „Rio” spotykali siê studenci, artyœci, dziennikarze. Barek kawowy „Rio” mieœci³ siê ko³o kina studyjnego „Sztuka” i w dalszym ci¹gu siê tam znajduje. W zasadzie niewiele siê w nim zmieni³o przez ostatnie 50 lat.
W kwietniu 1970 r. obchodzono stulecie urodzin wodza bolszewików Lenina. Z tej okazji mia³ przyjechaæ do Krakowa chór studencki z Uniwersyteu w Tartu, z Sowieckiej Estonii. Zupe³nie przypadkowo zaproponowano mi pilotowanie Estoñczyków. Pierwszym zadaniem by³o odebranie grupy ze stacji granicznej i odwiezienie jej do Krakowa. Poniewa¿ jecha³em do Warszawy na Wielkanoc nie sprawia³o mi to wiêkszej trudnoœci.
Kilka dni póŸniej wita³em estoñskich studentów na dworcu w KuŸnicy Bia³ostockiej. Na pocz¹tku zaznaczy³em, ¿e nie mówiê zbyt dobrze po rosyjsku, w odpowiedzi us³ysza³em: „Nie szkodzi, my równie¿”. Szybko zorientowa³em siê, ¿e estoñski jest daleki nie tylko od rosyjskiego lecz od jakiegokolwiek innego jêzyka s³owiañskiego. PóŸniej dowiedzia³em siê, ¿e nale¿y on obok fiñskiego i wêgierskiego do grupy ugro-fiñskiej.
W poci¹gu do Warszawy znalaz³em siê w przedziale z kilkoma Estoñczykami. Szybko zdoby³em ich zaufanie i mo¿na by³o bardziej swobodnie porozmawiaæ przy polskim piwie. Opowiedzieli mi o przymusowym w³¹czeniu ich kraju do ZSRR w roku 1940, o wywózkach na Sy-
Demokraci na rozdro¿u
Tomasz Bagnowski
Partia Demokratyczna po przegranych wyborach prezydenckich wci¹¿ jakby odsuwa od siebie powa¿n¹ dyskusjê programow¹ i kadrow¹.
Demokraci czekaj¹ byæ mo¿e z rozliczeniami na formalne zakoñczenie prezydentury Joe Bidena, a byæ mo¿e ¿adnych rozliczeñ w ogóle nie planuj¹. W ka¿dym razie partia, póki co, zdaje siê byæ bardziej w okresie œwi¹tecznych ¿yczeñ, ni¿ w powa¿nej burzy programowej.
Prezydent i ostatnio rzadko pokazuj¹ca siê z nim wiceprezydent Kamala Harris, w minion¹ niedzielê zrobili wyj¹tek i wspólnie dziêkowali najwa¿niejszym donatorom Partii Demokratycznej, którzy w trakcie ostatniej kampanii prezydenckiej zebrali ponad dwa miliardy dolarów na wsparcie demokratycznych kandydatów. G³ówna czêœæ tej imponuj¹cej sumy posz³a na przegran¹ z kretesem walkê
o prezydenturê Kamali Harris, która zanotowa³a wynik poni¿ej oczekiwañ. Harris zdoby³a zdecydowanie mniej g³osów elektorskich ni¿ Donald Trump (226-312), o ponad dwa mln mniej wszystkich oddanych g³osów, a jej partia straci³a wiêkszoœæ w obu izbach kongresu. Harris przegra³a te¿ wybory we wszystkich stanach wahaj¹cych siê, czyli wszêdzie tam gdzie raz wygrywa jedna, a raz druga z dominuj¹cych w USA partii. Mo¿na wiêc powiedzieæ, ¿e popieraj¹c tê kandydatkê demokratyczni donatorzy wyrzucili w b³oto oko³o dwóch miliardów dolarów. Nastroje podczas spotkania w Willard Hotel w Waszyngtonie by³y jednak dalekie od politycznego marazmu. Zarówno Harris jak i Biden wzywali zwolenników do nietracenia nadziei i nie zniechêcania siê do politycznego zaanga¿owania.
„Mój ojciec zawsze powtarza³, ¿e kiedy cz³owiek siê przewróci musi po prostu znów stan¹æ na nogi. Wielkoœæ partii, czy osób, mierzymy w³aœnie tym jak szybko po pora¿ce potrafi stan¹æ na nogi” – mówi³
bir i innych dramatycznych wydarzeniach. Rano dotarliœmy do Krakowa. Krótki pobyt w Krakowie by³ bardzo intensywny: koncerty, program turystyczny, spotkania. Estoñczycy urz¹dzili kilka spontanicznych koncertów w miejscach publicznych. Najbardziej zapad³ mi w pamiêci wystêp na dziedziñcu zamku w Pieskowej Skale zakoñczony piêknym odœpiewaniem „Krakowiaczka” po polsku. Moja przygoda z Estoni¹ nie zakoñczy³a siê wraz z odjazdem chóru. Okaza³o siê, ¿e nasze uczelniane ZSP organizuje letni wyjazd na hufiec pracy do Estonii. Z pewnym trudem uda³o mi siê zakwalifikowaæ na t¹ wyprawê. Mieliœmy pracowaæ na budowach, a zarobione pieni¹dze wykorzystaæ na wizytê w Leningradzie, Rydze i Wilnie. Mój pobyt w ojczy¿nie Lenina to temat na osobny artyku³.
W paŸdzierniku wróci³em do Krakowa aby rozpocz¹æ studia na drugim roku. Sytuacja gospodarcza kraju pogarsza³a siê z tygodnia na tydzieñ. £atwo by³o zauwa¿yæ to w naszej sto³ówce. Czêsto na kolacje, zamiast tradycyjnej kie³basy podawano twaro¿ek, który braæ studencka nazywa³a „bia³ym szaleñstwem”.
W sobotê, 12 grudnia dowiedzieliœmy siê o podwy¿ce cen artyku³ów ¿ywnoœciowych. W œrodê wieczorem gdy wraca³em z Biblioteki Jagielloñskiej do „¯aczka”, zauwa¿y³em na ulicy du¿y samochód milicyjny znany mi jeszcze z Marca’68. Trochê siê zdziwi³em ale przez myœl nie przesz³y mi jeszcze ¿adne podejrzenia. Przy wejœciu do „¯aczka” sta³a grupa studentów, która blokowa³a wyjœcie z akademika. Rozpozna³em w niej kilku cz³onków PZPR. Poszed³em na kolacjê i w sto³ówce dowiedzia³em siê, ¿e w Gdañsku coœ siê dzieje - ¿e s¹ zabici i ranni.
Biden. Odchodz¹cy prezydent przekonywa³ równie¿, ¿e jego kadencja w Bia³ym Domu nie by³a stracona. Jako swoje osi¹gniêcia wymieni³ m.in. rz¹dowe inwestycje w amerykañsk¹ infrastrukturê, na co kongres wyasygnowa³ ponad bilion dolarów, ustawê promuj¹c¹ rodzim¹ produkcjê mikroprocesorów komputerowych (tzw. CHIPS and Science Act) i inwestycje w ochronê œrodowiska. „Osi¹gniêcie tego wszystkiego bez was by³oby niemo¿liwe. Nie tylko wp³acaliœcie donacje podczas kampanii wyborczej, ale tak¿e zaanga¿owaliœcie siê w nasz¹ sprawê firmuj¹c j¹ w³asnymi nazwiskami i w³asn¹ reputacj¹.
To du¿o bardziej istotne od samych funduszy” – mówi³ Biden.
Przemówienia Bidena i Harris przyjêto w Waszyngtonie oklaskami. Klaskano równie¿ wówczas kiedy prezydent zapowiedzia³, ¿e po zakoñczeniu kadencji ma zamiar pozostaæ aktywny politycznie i zaanga¿owany w sprawy partii. Jego zdaniem rola lidera czeka tak¿e pani¹ wiceprezydent. „Dzieciaku, nie pozwolimy ci odejœæ” – mówi³ do Harris prezydent Biden. Pytanie jednak czy demokraci, mowa tu nie tylko o donatorach, ale tak¿e zwyk³ych wyborcach, faktycznie powinni byæ dla
Nastêpnego dnia zajêcia odbywa³y siê normalnie, jednak wczesnym wieczorem znowu zablokowano akademik aby nikt nie móg³ wychodziæ. Oko³o godziny 20-ej wys³uchaliœmy przemówienia premiera Cyrankiewicza, który poinformowa³, ¿e od czterech dni miasta Wybrze¿a s¹ miejscem zaburzeñ i walk ulicznych. Szef rz¹du og³osi³, ¿e w³adza u¿yje wszelkich œrodków aby zaprowadziæ porz¹dek. Mimo to, wieczorem na Rynku Staromiejskim odby³a siê manifestacja zakoñczona interwencj¹ ZOMO i u¿yciem gazów ³zawi¹cych.
Pamiêtaj¹c pacyfikacjê marcow¹ sk³onni byliœmy zachowaæ spokój. PóŸniej okaza³o siê, ¿e wiêkszoœæ œrodowisk akademickich zachowa³a siê biernie wobec robotniczego protestu. W pi¹tek zajêcia na uczelni zosta³y odwo³ane i studenci rozjechali siê do domów. Wydawa³o siê, ¿e nic siê nie zmieni. Jednak w niedzielê wieczorem podano wiadomoœæ, ¿e Gomu³ka zrezygnowa³, a nowym przywódc¹ PZPR zosta³ Edward Gierek. W przemówieniu telewizyjnym Gierek stwierdzi³, ¿e nale¿y wyjaœniæ jak dosz³o do tragedii na Wybrze¿u. W sumie by³o to przemówienie doœæ pojednawcze, daj¹ce nadziejê na przysz³oœæ.
W ci¹gu najbli¿szych miesiêcy zaczê³o siê coœ zmieniaæ. Cofniêto podwy¿kê cen ¿ywnoœci, poprawi³o siê zaopatrzenie, zel¿a³a nieco cenzura. Atmosferê odwil¿y widaæ by³o w czasie odbywaj¹cych siê w maju tradycyjnych krakowskich Juvenaliów. Niektóre stroje poprzebieranych studentów mia³y wymowê polityczn¹. Sam widziaa³em jakiegoœ osobnika, który mia³ z przodu napis „Nie lubiê ruskich”, az ty³u „pierogów”. By³o to spontaniczne œwiêto m³odoœci, swobody, humoru. ❍
swoich liderów tak wyrozumiali? Czy nadal powinni s³uchaæ rad Bidena, wierzyæ w si³ê Kamali Harris, Baracka Obamy lub autorytet Hillary Clinton i Billa Clintona? Czy zasiadaj¹ca w kongresie od 37 lat Nancy Pelosi lub Charles Schumer, który jest politykiem od 43 lat, to w³aœnie ci, którym znów nale¿¹ siê donacje i zaufanie? Tego rodzaju rozliczeñ nie przeprowadza siê na spotkaniach z darczyñcami, Partia Demokratyczna prêdzej czy póŸniej bêdzie musia³a przejœæ powa¿n¹ wewnêtrzn¹ dyskusjê. Pora¿ka na wszystkich frontach zobowi¹zuje nie tylko do wyci¹gniêcia konsekwencji wobec przegranych polityków, ale tak¿e do przeprowadzenia dok³adnej analizy programu wyborczego i sposobów jego komunikacji. Republikanie tego rodzaju reformê dawno maj¹ za sob¹. Partia ta, pocz¹tkowo mocno niechêtna Donaldowi Trumpowi szybko zrozumia³a, ¿e liczy siê to czego chc¹ jej wyborcy, a nie liderzy i podporz¹dkowa³a siê maj¹cemu ich nies³abn¹ce poparcie Trumpowi. Wi¹za³o siê to z powa¿nymi zmianami, odsuniêciem dawnych przywódców jak: Bush, Romney czy Cheney. Dziêki temu jednak republikanie zdobyli pe³niê w³adzy w kraju.
Kartki z przemijania
Nie mogê siê opêdziæ od wspomnieñ, bo ju¿ wiêcej mnie w przesz³oœci ni¿ w teraŸniejszoœci. Ostatnio dokona³em w pamiêci remanentu prezentów gwiazdkowych otrzymanych w latach niewinnego dzieciñstwa. Najpierw by³ konik na biegunach. Drewniany, kolorowy, uœmiechniêty. Ko³ysa³em siê na nim na werandzie na przemian z dzieæmi z podwórka. W kolejce do poko³ysania siê dochodzi³o miêdzy nimi do przepychanek. PóŸniej podobnie by³o z sankami. Niby by³y moje, ale ju¿ pierwszego dnia œwi¹t stawa³y siê podwórkowe i nie zawsze ja decydowa³em, kto zjedzie na nich z przybrze¿nej górki i zatrzyma siê tu¿ przy rzece. Bywa³o, ¿e siê do niej wpada³o, kiedy nie by³a skuta lodem. Na szczêœcie by³a p³ytka. Od cioæ i wujków dostawa³em na gwiazdkê drewniane klocki wraz z planszami pokazuj¹cymi, co mo¿na z nich zbudowaæ. Nie lubi³em ich, bo niewiele by³o mo¿liwoœci twórczych poza u³o¿eniem ró¿nych domków, szkó³ i fabryk z ceglanym kominem. W ramach dobros¹siedzkich stosunków oddawa³em je wspomnianym dzieciom z podwórka. Niebawem odda³em im tak¿e moje drewniane i blaszane tramwaje, którymi obje¿d¿a³em zarówno nasze mieszkanie, jak i mieszkania s¹siadów wraz z werandami i tarasami. Bardzo chcia³em wówczas zostaæ motorniczym, krêc¹cym korb¹ w prawdziwych tramwajach warszawskich. Jednak po kilku miesi¹cach zamarzy³em o kolejce elektrycznej. I na gwiazdkê tak¹ dosta³em. Patrzy³em jak urzeczony na wagoniki je¿d¿¹ce dooko³a domków i wœród semaforów oraz przez tunele i mostki podœwietlane kolorowymi lampkami. Jak urzeczeni pa-
Niedziela
trzyli na nie tak¿e s¹siedzi, niezale¿nie od wieku. Panowie wymieniali siê fachowymi uwagami o mechanizmie, panie zaœ zachwyca³y siê bajkowymi kolorami. Bywa³o, ¿e po kilku kolejkowych okr¹¿eniach, doroœli urz¹dzali przykolejkowe biesiadki, wzmacniaj¹c wra¿enia truneczkami z procentami. Z kolejki elektrycznej wyros³em po roku i odda³em j¹ m³odszemu kuzynowi. Po nastêpnych gwiazdkach kolejki ustawia³y siê do moich rowerów. Najpierw tego dla dzieci, a póŸniej do tzw. m³odzie¿ówki, a jeszcze póŸniej do pe³nomêskiego roweru z ram¹, na której mog³em woziæ kole¿anki chêtne do przeja¿d¿ki. Z kolegami, którzy te¿ mieli takie rowery urz¹dzaliœmy wyœcigi po okolicznych lasach, ³¹kach i polanach. Niekiedy je wygrywa³em. Niekiedy wpada³em w rowy zaros³e bujnymi trawami. Raz pomyli³em œcie¿ki i wjecha³em do stawu pe³nego kijanek i ¿ab. Zim¹ przydawa³y siê ³y¿wy. One równie¿ czeka³y na mnie pod doroczn¹ choink¹. Na zamarzniêtej rzece lub na lodowisku szkolnym gra³o siê na nich w hokeja lub tañczy³o przy muzyce z megafonów, w czym mistrzyni¹ by³a… moja mama. Bisowa³a na proœbê rzeczonych kole¿anek i kolegów, ku zgorszeniu mego konserwatywnego ojca. Kiedy w szóstym roku ¿ycia przesta³em byæ analfabet¹, dostawa³em na gwiazdki tak¿e ksi¹¿ki. Najpierw te klasyczne dla dzieci, autorstwa m.in. Marii Konopnickiej, Juliana Tuwima, Jana Brzechwy, Julesa Verne’a, Jana Christiana Andersena, Edmunda de Amicisa i mieszkaj¹cej nieopodal nas Jadwigi Korczakowskiej. Wszystkie piêknie ilustrowane. Nie tylko je czyta³em, ale i prze¿ywa³em. Do ³ez mnie wzrusza³ los „Dziewczynki z zapa³kami” i „Ma³ego Pisarczyka z Florencji”. Prze¿ywa³em te¿ silnie ksi¹¿ki otrzymywane póŸniej. Zw³aszcza „Krzy¿aków” i „Trylogiê” Sienkiewicza oraz „Trylogiê” Aleksandra Dumasa, ojca. Kocha³em wszystkich Muszkieterów i tak, jak oni nienawidzi³em podstêpnego i intryganckiego kardyna³a Richelieu. Kiedy by³em w czwartej klasie dosta³em na gwiazdkê pomnikowe wydanie „Pana Tadeusza” z niezapomnianymi ilustracjami Micha³a Elwira Andriollego. Pamiêtam, ¿e nie polubi³em wówczas ani Telimeny, ani Hrabiego. Pamiêtam równie¿, ¿e p³aka³em rzewnymi ³zami, kiedy umiera³ Nemeczek z „Ch³opców z Placu Broni” Ferenca Molnara. Pod choink¹ znajdowa³em równie¿ ksi¹¿ki o India-
Tydzieñ na kolanie
Kontynuujemy nasze peregrynacje po zakamarkach internetu w poszukiwaniu informacji alternatywnych wobec mediów g³ównego nurtu (MSM).
Pisze na X Live Monitor (@amliveon): „Amerykañska umowa spo³eczna – umowa miêdzy obywatelami, a ich rz¹dem w sprawie praw i obowi¹zków – rozpada siê. Upadek ten wynika ze z³ej polityki, zmian kulturowych i utraty osobistej odpowiedzialnoœci, które zniszczy³y zaufanie i jednoœæ w spo³eczeñstwie. Wiele programów rz¹dowych, takich jak opieka spo³eczna i inne formy pomocy finansowej, zosta³o stworzonych, aby pomóc potrzebuj¹cym. Jednak zamiast podnosiæ ludzi, programy te mog¹ czasem tworzyæ zale¿noœæ od rz¹du i zniechêcaæ do ciê¿kiej pracy. Kiedy ci, którzy ciê¿ko pracuj¹ i przestrzegaj¹ zasad widz¹, ¿e inni czerpi¹ korzyœci bez tego samego wysi³ku, rodzi to
frustracjê i niechêæ. Os³abia to umowê spo³eczn¹, gdy¿ jest niesprawiedliwe. Jednoczeœnie wspólne wartoœci, które utrzymywa³y ludzi razem, takie jak osobista odpowiedzialnoœæ i jednoœæ narodowa, zosta³y zast¹pione rosn¹cymi podzia³ami. Wiele osób koncentruje siê teraz na to¿samoœci grupowej lub osobistych niechêciach zamiast wspó³pracowaæ wszyscy jako jeden kraj. Utrudnia to ludziom zaufanie innym obywatelom i instytucjom, które mia³y s³u¿yæ obywatelom. Naprawienie tego wymaga powrotu do podstawowych zasad: zachêcania do odpowiedzialnoœci, stwarzania ludziom mo¿liwoœci odniesienia sukcesu poprzez wysi³ek, ograniczanie ingerencji rz¹du. Ka¿dy powinien czuæ, ¿e ciê¿ka praca i przestrzeganie zasad prowadzi do lepszego ¿ycia. Tylko poprzez odbudowê zaufania, uczciwoœci i wspólnego poczucia celu mo¿na naprawiæ amerykañsk¹ umowê spo³eczn¹. Bez tych zmian podzia³ pomiêdzy obywatelami, a ich rz¹dem bêdzie siê tylko powiêksza³”. Bardzo dobrze napisane.
Na X Marcin Kwaœniewski (@Sekretarz XXL) konto wybitnie propañstwowo polskie, uciekaj¹ce z nawalanki PO-PiS
Andrzej Józef D¹browski nach, które ojciec dyskretnie pod ni¹ podrzuca³, nawet po œwiêtach. Nie przypuszcza³em wówczas, ¿e po latach stanê siê Ostatnim Mohikaninem samotnie walcz¹cym o niezbrzydzanie jêzyka polskiego i o znajomoœæ historii kultury, zarówno ojczystej, jak i powszechnej. Podkreœlam s³owo „samotnie”, gdy¿ nikt mnie w tym nie wspiera. Od lat wo³am na puszczy. Onegdaj, tak zatêskni³em za utraconym dzieciñstwem, ¿e kupi³em sobie w Lahasce, w stanie Pensylwania, tego oto konika na kó³kach:
To odpowiednik naszego konika na biegunach, acz jest odeñ bardziej realistyczny. Wystawiony by³ w sklepie z antykami jako rzeŸba z 1850 roku. Kruszeje ju¿, ale nie pozbywam siê go, bo przypomina mi ów pierwszy prezent, jaki zapamiêta³em spod rodzinnej choinki. Z wiekiem robiê coraz bardziej sentymentalny.
pa³ami, cytuje ksi¹¿kê innego autsajdera, Jacka K. Soko³owskiego „Transnaród”: „Jednym z procesów kszta³tuj¹cych narody europejskie – którego oszczêdzi³a nam historia – by³a wojna domowa; czêsto maj¹ca pod³o¿e religijne. Wzglêdna ³atwoœæ, z jak¹ kraje Zachodu uniknê³y rewolucji komunistycznej i rozwi¹za³y konflikt pracy z kapita³em, wkomponowuj¹c go w now¹ instytucjê polityczn¹ – parlamentarn¹ rywalizacjê lewicy i prawicy – wynika³a, w moim przekonaniu, równie¿ z tego, ¿e w ich zbiorowej pamiêci przechowa³o siê doœwiadczenie wyniszczaj¹cych konfliktów wewnêtrznych, których ¿adna ze stron nie mog³a wygraæ i które zakoñczy³y siê ostatecznie kompromisem. Jesteœmy jeszcze przed tym etapem; w naszym doœwiadczeniu historycznym zabrak³o prze¿ycia takiego konfliktu, zmuszaj¹cego obie strony, aby – po latach ja³owych zmagañ – przyzna³y sobie prawo do istnienia w ramach ograniczonej regu³ami gry politycznej. Byæ mo¿e „plemiennoœæ” i zarazem ostroœæ naszego sporu politycznego oznacza po prostu, ¿e nadrabiamy ten proces, w formie karykaturalnej, ale zarazem – co warto zauwa¿yæ – w porównaniu do ceny, jak¹ za to doœwiadczenie zap³aci³ Zachód, praktycznie bezkosztowej.
Wtorek
Zawsze i wszêdzie sprawdza siê. „Dezyderata”. Ten fragment szczególnie:
PrzechodŸ spokojnie przez ha³as i poœpiech, i pamiêtaj, jaki spokój mo¿na znaleŸæ w ciszy.
O ile to mo¿liwe, bez wyrzekania siê siebie b¹dŸ na dobrej stopie ze wszystkimi. Wypowiadaj swoj¹ prawdê jasno i spokojnie, wys³uchaj innych, nawet têpych i nieœwiadomych, oni te¿ maj¹ swoja opowieœæ. Unikaj g³oœnych i napastliwych – s¹ udrêk¹ ducha.
Porównuj¹c siê z innymi mo¿esz staæ siê pró¿ny i zgorzknia³y, bowiem zawsze znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.
Jeœli moja paralela do wojen religijnych mia³aby byæ trafna, to obawiam siê, ¿e przed nami jest jeszcze okres kryzysu, w toku którego obaj g³ówni gracze przejœæ musieliby znacz¹c¹ przemianê swojej to¿samoœci lub te¿ ulec dekompozycji, z której wy³oni¹ siê nowe formacje. Temu ostatniemu scenariuszowi sprzyja wiek ich liderów: obie partie nabra³y charakteru silnie charyzmatycznego, zarówno PO bez Tuska, jak i PiS bez Kaczyñskiego wydaj¹ siê byæ trudne do pomyœlenia.” Oby nie mia³ racji autor, ale nie jestem pewien.
Jeremi Zaborowski
Co zrobiæ, kiedy pracodawca odmówi z³o¿enia wniosku o œwiadczenia pracownicze?
Je¿eli znalaz³eœ siê w takiej sytuacji, to musisz podj¹æ niezbêdne kroki w celu ochrony swoich praw – praw poszkodowanego pracownika.
Czy poszkodowany pracownik mo¿e sam z³o¿yæ wniosek o œwiadczenia pracownicze, jeœli pracodawca odmawia z³o¿enia takiego wniosku?
Pracodawcy próbuj¹ czasem obejœæ przepisy dotycz¹ce œwiadczeñ pracowniczych, aby chroniæ reputacjê swojej firmy. Pracodawcy staraj¹ siê równie¿ utrzymaæ stawki ubezpieczenia Workers” Compensation na mo¿liwie najni¿szym poziomie. Wypadek z udzia³em pracownika mo¿e wp³yn¹æ zarówno na reputacjê firmy, jak i na koszt ubezpieczenia Workers” Compensation. Mo¿e równie¿ doprowadziæ do wszczêcia kompleksowego dochodzenia przez OSHA oraz do opóŸnieñ w projekcie budowlanym.
Kiedy pracodawca odmawia z³o¿enia wniosku o œwiadczenia pracownicze, poszkodowany pracownik musi wzi¹æ sprawy w swoje rêce. Pracodawca nie ma kontroli nad tym, czy poszkodowany pracownik z³o¿y wniosek o Workers” Compensation samodzielnie. Pracownik mo¿e z³o¿yæ wniosek bezpoœrednio do Komisji
do spraw odszkodowañ pracowniczych (Workers” Compensation Board).
Aby formalnie z³o¿yæ wniosek, pracownik musi z³o¿yæ w Komisji formularz C-3. Wystêpuj¹cy z roszczeniem mo¿e z³o¿yæ C-3 elektronicznie, na stronie internetowej Komisji. Formularz C-3 zawiera informacje na temat wypadku pracownika, doznanych urazów, zarobków oraz pracodawcy. Wszelkie b³êdy w formularzu C-3 zostan¹ rozpatrzone przez Komisjê na niekorzyœæ zg³aszaj¹cego.
Pracownik musi równie¿ w ci¹gu 30 dni pisemnie powiadomiæ pracodawcê o wypadku. Przepisy dotycz¹ce œwiadczeñ pracowniczych wymagaj¹ takiego powiadomienia pracodawcy. Brak terminowego powiadomienia pracodawcy przez wystêpuj¹cego z roszczeniem pracownika mo¿e prowadziæ do odrzucenia roszczenia przez Komisjê.
Wp³yw œwiadków na zakwestionowane roszczenie
Kiedy pracodawca odmówi z³o¿enia wniosku o œwiadczenia pracownicze, to nawet jeœli ostatecznie zostanie on z³o¿ony przez pracownika, prawdopodobnie zostanie zakwestionowany. Zakwestionowane roszczenie oznacza, ¿e ubezpieczyciel pracodawcy odmawia pokrycia roszczenia.
Ubezpieczyciel mo¿e kwestionowaæ roszczenie z wielu powodów. Np. mo¿e argumentowaæ, ¿e wypadek nie mia³ miejsca. Mo¿e argumentowaæ, ¿e nie dosz³o do obra¿eñ i/lub ¿e wystêpuj¹cy z roszczeniem pracownik nie powiadomi³ pracodawcy o wypadku w wymaganym terminie. Zakwestionowane roszczenia zwykle koñcz¹ siê rozpraw¹ przed Komisj¹ do spraw odszkodowañ pracowniczych. Kiedy pracodawca odmawia z³o¿enia wniosku o œwiadczenia pracownicze, poszkodowany pracownik musi zebraæ wszystkich œwiadków wypadku. Idealnie by³oby, gdyby pracownik przed z³o¿eniem wniosku uzyska³ od tych osób pisemne oœwiadczenia. Pracownik mo¿e wezwaæ œwiadków w celu z³o¿enia zeznañ na rozprawie. Jednak, zawsze warto skonsultowaæ siê w takim przypadku z doœwiadczonym prawnikiem. Prawnicy od œwiadczeñ pracowniczych posiadaj¹ zasoby umo¿liwiaj¹ce gromadzenie dowodów. Mog¹ równie¿ pomóc pracownikowi upewniæ siê, ¿e w sprawie dotrzymane zosta³y wszystkie terminy oraz ¿e przeprowadzono odpowiednie dochodzenie. Jeœli twój pracodawca nie z³o¿y wniosku, nie czekaj. Skontaktuj siê z prawnikiem, który mo¿e ci pomóc. ❍
Kiedy myœli siê o bia³kach kolca, pierwsze skojarzenie to zazwyczaj koronawirus, a nie kolczasty je¿. A jednak te ma³e bia³kowe diabe³ki maj¹ moc wprowadzenia organizmu w stan wy¿szej gotowoœci, a czasem nawet w lekki chaos.
Jednak nie martw siê, nie jesteœ w sam! Nawet Miko³aj ma plan jak sobie z radziæ – i nie, nie u¿ywa do tego sanek ani pomocniczych elfów. Jego tajna mate Spike Detox od The Wellness Compa ny, który ma wiêcej wspólnego z ni¿ mog³oby siê wydawaæ.
Bia³ka kolca, te ma³e „haczyki” wi rusa SARS-CoV-2, które pomagaj¹ mu przyczepiaæ siê do ludzkich ko mórek, mog¹ czasem zostaæ z na mi na d³u¿ej ni¿ byœmy chcieli. Efekt? Przewlek³e stany zapalne i autoimmunologiczne, które potrafi¹ daæ siê we znaki. WyobraŸ sobie, ¿e twoje cia³o za-
czyna reagowaæ tak, jakby zobaczy³o renifera na pla¿y w œrodku lata – totalne zamieszanie!
Tutaj z pomoc¹ przychodzi Ultimate Spike Detox –mix sk³adników, jak w œwi¹tecznym pierniku, tylko trochê bardziej naukowy. Nattokinaza, bromelaina, kurkumina – brzmi jak przepis na egzotyczne danie ale to w³aœnie te sk³adniki maj¹ za zadanie pomóc Twojemu organizmowi powiedzieæ „Do widzenia!” bia³kom kolca. W jaki sposób? Rozbijaj¹c je na czêœci pierwsze, tak jak dzieciaki rozpakowuj¹ce prezenty pod choink¹. Doktorr Peter McCullough, który jest mniej wiêcej takim medycznym Miko³ajem, twierdzi, ¿e to w³aœnie takie podejœcie mo¿e pomóc w ³agodzeniu skutków COVID-19. Szczególnie teraz, gdy ka¿dy z nas chcia³by ju¿ wróciæ do normalnoœci, jak do domu na œwiêta.
Wiêc jeœli czujesz, ¿e po szczepionce lub przebytej infekcji twój organizm nadal œpiewa „Cicha noc” zamiast „Jingle Bells”, mo¿e warto rozwa¿yæ coœ, co pomo¿e mu dostroiæ œwi¹teczne dzwonki.
Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wypadku, lub znaj¹ kogoœ kto potrzebuje pomocy prawnej po wypadku, to zapraszamy do bezp³atnej konsultacji pod numerem telefonu 212-514-5100, emaliowo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w naszej kancelarii na dolnym Manhattanie. Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie internetowej (www.plattalaw.com) u¿ywaj¹c emaila lub czatu, który jest dostêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie, w której bêdziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ.
Ultimate Spike Detox mo¿e nie byæ cudownym lekarstwem ale z pewnoœci¹ jest jednym z narzêdzi, które pomog¹ Ci wróciæ do formy.
Niech wiêc nadchodz¹ce Œwiêta Bo¿ego Narodzenia bêd¹ dla Was czasem radoœci, spokoju i wzajemnej ¿yczliwoœci. Niech bêd¹ pe³ne ciep³a i mi³oœci. Niech ka¿dy z Was znajdzie chwilê na refleksje oraz cieszy siê czasem spêdzonym z rodzin¹ i przyjació³mi.
Weso³ych Œwi¹t Bo¿ego Narodzenia oraz Szczêœliwego Nowego Roku, Happy Holidays
Marcel Hovra odp³yn¹³ do Hilo
Odp³yn¹³ Marcel do Hilo Do Hilo, gdzieœ hen, daleko st¹d Co zrobiæ mam?
Odp³yn¹³ Marcel do Hilo
By³ przede wszystkim ¿eglarzem i znaliœmy go jako ¿eglarza. Nie ma ju¿ go wœród nas, bo Marcel wyruszy³ w swój ostatni rejs. Rejs samotny, za horyzont. Do Hilo, gdzie spotkaj¹ siê wszystkie ¿eglarskie dusze i gdzie któregoœ dnia zawinie ka¿dy z nas.
Wœród polonijnych ¿eglarzy nie znajdziesz takiego, kto nie zna³by Marcela. Bywa³ na wszystkich zlotach, spotkaniach i regatach. Wychowa³ setki m³odych ludzi, ucz¹c ich ¿eglarskiego rzemios³a. Razem zaczynaliœmy ¿eglarski sezon i razem ten sezon koñczyliœmy. Razem z nim ¿mudnie naprawialiœmy sfatygowane czasem i okrutnym morzem jachty, ale to na tych ³odziach prze¿ywaliœmy najpiêkniejsze chwile, które czêsto trudno jest zrozumieæ „l¹dowym szczurom”. Morze zmienia cz³owieka. Uczy go pokory i przyjmowania wszystkiego, co rzuca nam pod nogi przewrotny czasem los. Na tegorocznej „Polonii Rendezvous” w New London wiedzieliœmy, ¿e los rzuci³ Ci Marcelu straszne wyzwanie, ¿e ¿ycie ucieka z Ciebie jak ziarnka piasku w klepsydrze. Niezwyk³a by³a Twoja pokora i spokój, gdy otoczony wianuszkiem przyjació³ na trwo¿liwe pytanie „Jak siê
czujesz?”, z uœmiechem odpowiada³eœ: „Jak na z³oœæ coraz lepiej!” Odszed³eœ tak jak ¿y³eœ. Bez ha³asu, bez rzewnych po¿egnañ ruszy³eœ w swój ostatni rejs.
Dla nas, wszystkich Twoich przyjació³, którzy jeszcze przez jakiœ czas zostan¹ po tej stronie horyzontu, na zawsze zostaniesz w pamiêci, utrwalonej mocnym wiatrem i sol¹ morskiej wody.
Niezliczone rejsy – te krótkie i te d³ugie. Te, pod rozgwie¿d¿onym niebem tropików i te zasnute o³owianymi chmurami wokó³ Przyl¹dka Horn do dziœ wyœwietlaj¹ siê jak kolorowy film, historia ¿ycia, warta wszystkiego aby j¹ prze¿yæ. Ka¿dy z nas ma garœæ takich wspomnieñ iw wielu z nich Ty by³eœ g³ównym bohaterem.
Za kilka dni Wigilia i wigilijnym zwyczajem na ka¿dym polskim stole, bêdzie sta³ pusty talerz, jeszcze przez S³owian stawiany tam dla duchów przodków. Dla tych którzy ju¿ odeszli. By³eœ czêœci¹ naszej ¿eglarskiej Rodziny i w wielu domach, ten talerz bêdzie czeka³ na Ciebie.
Mocnych wiatrów i stopy wody pod kilem Marcel, w Twoim rejsie do Hilo. Pozdrów wszystkich, których znaliœmy, a którzy dop³ynêli tam przed Tob¹. Tak d³ugo jak przy ka¿dym ¿eglarskim spotkaniu rum bêdzie miesza³ siê z wodami oceanu, tak Ty bêdziesz wiedzia³, ¿e o Tobie pamiêtamy. ¯egnaj Przyjacielu!
Msza za duszê œp. Marcela Hovra odbêdzie siê w pi¹tek 20 grudnia o godz. 19:00 w Koœciele œw. Kazimierza Królewicza w Newark, NJ.
Po mszy zapraszamy na spotkanie wspomnieniowe w sali przykoœcielnej. Adres: Pulaski St., Newark, NJ 07105
Narodziny Pana u króla Jana
Wigilia i nastêpuj¹ce po niej Œwiêta Bo¿ego Narodzenia to wydarzenie, które przez setki lat jednoczy³o wszystkich Polaków. Obchodzili je w tym samym czasie w³adcy i ich poddani. Nietrudno siê jednak domyœliæ, ¿e królewska celebracja Œwi¹t, mia³a królewsk¹ oprawê i poziom godny w³adcy.
Król Jan III Sobieski nie by³ wyj¹tkiem. Pod jego panowaniem Rzeczypospolita Obojga Narodów by³a potê¿nym imperium i wci¹¿ wzbudza³a respekt, a nawet strach wœród swoich wrogów. Wiedeñska wiktoria króla utwierdzi³a œwiat w przekonaniu, ¿e Polska jest przedmurzem chrzeœcijañstwa, chroni¹cym go przed muzu³mañsk¹ nawa³nic¹ dlatego Œwiêta, musia³y byæ godnie obchodzone.
Wigilia jest z samej swojej natury postna, ale król postu przestrzegaæ nie musia³, bo mia³ przyznan¹ przez papie¿a doœæ elastyczn¹ dyspensê, przez co móg³ sam sobie ustalaæ, b¹dŸ ignorowaæ dni postne. Jednak król Jan zawsze w Wigiliê zachowywa³ post wierz¹c, ¿e miêsne potrawy zgodnie z „dietetyk¹ humoraln¹” budz¹ ¿¹dze i popychaj¹ do grzechu. Postny charakter królewskiej Wigilii potwierdza „Ksiêga Szafarska”, czyli ksiêga prowadzona przez tzw. szafarza, który zajmowa³ siê zdobywaniem i dystrybucj¹ produktów ¿ywnoœciowych do królewskiej kuchni. Dziêki tej ksiêdze wiemy, ¿e król Jan Wigiliê Bo¿ego Narodzenia w 1695 roku spêdzi³ w pa³acu w Marywilu i zjad³ tam bardzo du¿o dañ rybnych. Mnogoœæ gatunków tych ryb, g³ównie s³odkowodnych, by³a ogromna i na królewskim stole pojawi³o siê kilkanaœcie potraw – ka¿da z innej ryby. Podano miêdzy innymi misê ros³ych ³ososi, dwie misy i siedem pó³misków ros³ych karpi, dziewiêæ pó³misków szczupaków. Do tego misê okoni, dwie misy leszczy, piêæ mis linów, dwie misy „s³onych ryb”, misê sztokfiszu (suszonego dorsza), dwie misy œledzi, trzy misy czeczug oraz ry¿, migda³y, oliwê i cebulê.
Na Bo¿e Narodzenie na œwi¹tecznym stole Sobieskiego znalaz³o siê przede wszystkim du¿o dzikiego ptactwa. Polska szlachta uwielbia³a ptasie przysmaki, bo ptactwo zajmowa³o wysok¹ pozycjê w tzw. „Hierarchii bytów ¿ywieniowych”. Hierarchia ta okreœla³a bliskoœæ ka¿dego ¿ywego stworzenia do Boga i dlatego wszystko, co lata³o w powietrzu, a wiêc by³o najbli¿ej Boga, by³o te¿ najbardziej szlachetne i przez to cenne. Bardzo rzadko jedzono wtedy wieprzowinê, bo œwinie uwa¿ane by³y za zwierzê nieczyste, które ryje w ziemi i wy¿sze warstwy spo³eczne gardzi³y takim miêsem.
Gdyby dziœ spróbowaæ przygotowaæ na Œwiêta przysmaki ze sto³u króla Sobieskiego, to raczej nie wpadlibyœmy w zachwyt, bo jedzenie w tamtych czasach przyprawiano bardzo du¿¹ iloœci¹ aromatycznych, zamorskich korzeni. Francuskie dwórki które przyby³y do Polski z królewsk¹ ¿on¹, Marysieñsk¹, ze wzglêdu na ogromn¹ iloœæ przypraw, nie by³y w stanie niczego prze³kn¹æ. W XVII w. wci¹¿ jeszcze w Polsce dominowa³y zwyczaje œre-
dniowieczne, gdzie nadu¿ywano szafranu, goŸdzików, cynamonu, które s¹ bardzo intensywne w smaku. U¿ywano tych przypraw tak¿e dlatego, ¿e tamta kuchnia to by³a tak¿e manifestacja bogactwa i w³adzy i ten kogo by³o na to staæ u¿ywa³ tych mocnych przypraw ca³ymi garœciami. W dawnej Polsce powiadano: „Tylko pieprzno i szafranno moja moœcia panno”, co w pe³ni oddaje klimat tamtej kuchni i sprawia, ¿e dziœ mielibyœmy powa¿y k³opot z zjedzeniem takich specja³ów.
W pa³acu w Wilanowie co jakiœ czas odtwarza siê potrawy jakie podawano na królewskim stole, ale tworzy siê je przy u¿yciu wspó³czesnych technik kulinarnych. Aby takie potrawy w ogóle da³y siê zjeœæ, kucharze staraj¹ siê ograniczyæ iloœæ korzennych przypraw do rozs¹dnych rozmiarów. W wielu XVII-wiecznych przepisach, jedn¹ tylko potrawê przyprawiano szafranem, cynamonem, ga³k¹ muszkato³ow¹ i pieprzem, do tego zaprawiaj¹c wszystko obficie sokiem cytrusowym i octami. Dziœ trudno by³oby znaleŸæ œmia³ka na tak¹ degustacjê. Najwa¿niejsza ksi¹¿ka kucharska tamtych czasów to „Compendium fercularum”, która by³a uznawana za kompletn¹ bibliê XVII wiecznej kuchni polskiej. Ksi¹¿kê otwiera przepis na rosó³, co w zasadzie nie dziwi, bo dobrze ugotowany rosó³ jest zup¹ niezwykle wa¿n¹ i do dziœ ogromnie cenion¹. Ale królewski rosó³ zaprawiano limonk¹, a tak¿e szafranem i ca³¹ reszt¹ przypraw korzennych. Szafran tak wtedy jak i dziœ uwa¿any by³ za najdro¿sz¹ przyprawê na œwiecie i jako jedyny utrzyma³ do dziœ swoj¹ wartoœæ. Uncja szafranu – tak jak kiedyœ – jest dziœ warta tyle, ile uncja z³ota. Szafran nadawa³ roso³owi, ¿ó³ty kolor i podawano go z malutkimi kuleczkami miêsnymi zwanymi „figaterllami”, w których miêso mieszano z siekanymi rodzynkami i zio³ami.
Podczas odtwarzania uczty œwi¹tecznej króla Jana, kucharze rezygnuj¹ z niektórych przepisów z powodów etycznych, bo nie wszystkie zwierzêta w tamtych czasach traktowano w sposób humanitarny. Z tego powodu nie przygotowuje siê
nej z ³upie¿czych wojen jakie póŸniej targa³y Rzeczpospolit¹.
Barokowa uczta przez swoj¹ niezwykle ozdobn¹ formê by³a prawdziwym spektaklem. Zdecydowanie by³o to coœ wiêcej ni¿ proste zaspokajanie g³odu i jak pokazuje przyk³ad „pijanego kap³ona” by³o to tak¿e przedstawienie. Na samym œrodku sto³u eksponowano zamorskie przyprawy i ich iloœæ, a tak¿e piêknie wykonane przez jubilerów pojemniki do ich przetrzymywania œwiadczy³y o bogactwie gospodarza. Zazwyczaj taki pojemnik na przyprawy mia³ kszta³t ¿aglowca, bo to ¿aglowcami sprowadzono je z Chin, Indii czy Afryki. W Polsce na taki ¿aglowiec z przyprawami mówiono new.
potrawy o nazwie „pijany kap³on”. Kogut na tak¹ potrawê, zanim dokona³ ¿ywota by³ najpierw pojony alkoholem, smarowano go specjaln¹ mas¹ i tak podawano na stó³. Wygl¹da³ jak ¿ywy, bo by³ ¿ywy. Kiedy pierwszy z biesiadników próbowa³ nak³uæ go widelcem ptak podrywa³ siê na równe nogi i gna³ na z³amanie karku przez ca³y stó³, co wywo³ywa³o powszechn¹ weso³oœæ. Jak widaæ dziœ mamy nie tylko inne upodobania kulinarne, ale tak¿e poczucie humoru.
To, co przy takim stole wprowadzi³oby nas w kolejn¹ konsternacjê to zestaw ró¿norodnych sztuæców o najbardziej tajemniczych funkcjach. Sztuæce uk³adano na specjalnej podstawie o nazwie kadenat. Kadenat by³ zazwyczaj srebrny lub z³oty i mia³ niewielk¹ skrzyneczkê, w której znajdowa³y siê drogocenne przyprawy. Taki kadenat na uczcie królewskiej zazwyczaj posiada³ tylko król, a reszta biesiadników, wedle zwyczaju jaki wówczas panowa³, przynosi³a ze sob¹ w³asne, trzymane w pokrowcach sztuæce nazywane no¿ynkami. Królewskie sztuæce by³y niezwykle bogato zdobione i wysadzane drogimi kamieniami.
By³a to prawdziwa sto³owa bi¿uteria. Na takich piêknie wykonanych sztuæcach pojawia³y siê czêsto wygrawerowane napisy, które by³y zaklêciami, a nawet kl¹twami. By³ to specyficzny rodzaj zabezpieczenia drogocennych sztuæców przed kradzie¿¹. Jeœli takie sztuæce pad³y ³upem z³odzieja, to wyryta na nich kl¹twa obci¹¿a³a go na resztê ¿ycia. Zastawa sto³owa Jana II Sobieskiego przepad³a w mrokach historii i zosta³a skradziona podczas jed-
Wiadomo tak¿e, ¿e król Jan by³ wielkim smakoszem i lubi³ dobrze zjeœæ. Mia³ nawet byæ autorem powiedzenia, ¿e: „tylko to jest nasze na tym œwiecie co zjemy dobrze, a smaczno”.
Jan III Sobieski by³ wiêc nie tylko znakomitym strategiem wojennym, zrêcznym politykiem, ale mecenasem sztuki w tym tak¿e kulinarnej. W swojej bibliotece posiada³ ksi¹¿kê Francois Pierre de la Varenne, francuskiego kucharza, który zrewolucjonizowa³ w tamtych czasach kuchniê francusk¹. Varenne powoli i cierpliwie usuwa³ mocne przyprawy korzenne z potraw, eksponuj¹c ich w³asne smaki. Byæ mo¿e z tego powodu Sobieski sprowadzi³ na swój dwór, francuskiego kuchmistrza. Kuchmistrz to arystokracja wœród kucharzy, bo oprócz rozleg³ej wiedzy kulinarnej i umiejêtnoœci w tworzeniu potraw, musia³ umieæ czytaæ i pisaæ, bo wymagano od niego sporz¹dzania notatek na temat pracy w kuchni. Francuski kucharz na dworze króla Jana musia³ tak¿e dobrze znaæ polsk¹ kuchniê i umiejêtnie ³¹czyæ ze sob¹ dwa kulinarne œwiaty.
Przy królewskiej Wigilii, a potem przez resztê Œwi¹t zatrudnionych by³o kilkaset osób. Swoich ludzi do pracy mieli tak¿e stolnik i podczaszy, którzy odpowiadali za ca³¹ oprawê uczty. Do wigilii z królem w 1695 roku zasiedli wojewodowie ruski i podlaski, wraz z innymi dostojnikami – polski król s³yn¹³ z goœcinnoœci. Wiemy tak¿e, ¿e liczba goœci na takiej uczcie musia³a byæ parzysta. Jeœli tak nie by³o sadzano do sto³u kogoœ ze s³u¿by. Odwrotnie by³o z liczb¹ potraw. Dziœ na Wigilii mamy „tradycyjne dwanaœcie dañ”, gdy nieca³e 300 lat temu liczba dañ musia³a byæ zawsze nieparzysta. W ch³opskich domach podawano na Wigiliê piêæ dañ, w domach szlacheckich dziewiêæ, aw magnackich trzynaœcie. Œwiêta po Wigilii trwa³y jeszcze trzy dni, rozpoczynaj¹c karnawa³. Sobieski wraz z ma³¿onk¹ niezwykle intensywnie uczestniczyli w biesiadach i maskaradach, ogl¹daj¹c jase³ka i szopki. Urz¹dzano loterie, grano w „g¹skê” (gra planszowa) i „flusie” (gra karciana). Kulig do pa³acu Sapiehów w 1695 r. liczy³ 107 sañ! Umêczony grami i zabawami król wraca³ do Wilanowa na dzieñ przed Œrod¹ Popielcow¹, bo czas by³ najwy¿szy aby znów zacz¹æ rz¹dziæ krajem.
Frans Geffels – Uczta w Jaworowie Jana III Sobieskiego
Aleksander Or³owski – Uczta u Radziwi³³ów
Stan Borys kolêdowa³ z najm³odszymi
14 grudnia w parafii Œw. Stanis³awa Kostki odby³ siê koncert kolêd i pastora³ek pt. „Chwalcie dziecinê“, promuj¹cy polsk¹ kulturê i tradycjê, wi¹¿¹c¹ siê ze œwiêtami Bo¿ego Narodzenia.
Nastêpnie Ma³gorzata Staniszewska zaprezentowa³a dwie premierowe kolêdy przy akompaniamencie kompozytora muzyki klasycznej Jakuba Polaczyka pt. „Wigilijna Noc“, „Chrystus Pan narodzi³ siê“. W koncercie wziêli udzia³:
• Zespó³ Krakowianki i Górale z utworami „Œliczna panienka“, „Oj maluœki maluœki“, „Dzisiaj w Betlejem“
• Andrzejek Michoñ – „Dnia jednego o pó³nocy“
• Monica Chibowski – „Mery did you know“, „Gdy œliczna panna syna ko³ysa³a“, „Zaœnij dziecino“
• Emilia Idec z zespo³em – „Od serca do ucha“
Z kolei dzieci z parafii Œw. Ró¿y z Limy zaœpiewa³y pastora³ki w jêzyku hiszpañskim i angielskim.
• Maria Roldan – „Mi Burrito Sabanero“
• Ruby Roldan – „The First Noel jn spanish“
• Gabriela Roldan – „The First Noel jn ebglish“
• Rafael Roldan – „Noche de Paz“
Fina³em koncertu by³ wystêp legendarnego wokalisty, kompozytora i poety Stana Borysa i wokalistki operowo-jazzowej Ma³gorzaty Staniszewskiej, którzy wspólnie z dzieæmi z Krakowianek i Górali oraz chórem dzieciêcym z Limy zaœpiewali pastora³ki z repertuaru Stana Borysa pt. „Weso³ych Œwi¹t Wam ¯yczê” „Chwalcie dziecinê” i „Kolêduje niebo ziemi”. Przed pastora³k¹ pt. „Chwalcie Dziecinê“ d³ugi tekst z pamiêci wyrecytowa³ Andrzejek Michoñ. Nastêpnie Monica Chlibowski i Ania Florek recytowa³y pierwsze
zwrotki z ka¿dej z pastora³ek przedstawiaj¹c legendê polskiej estrady, a jednoczeœnie w ten sposób wszystkie dzieci sprawdza³y swoje mo¿liwoœci deklamatorskie. Kierownictwem muzycznym koncertu zajê³a siê znana w Polonii i i lubiana Ma³gorzata Staniszewska, a mened¿erk¹ projektu i re¿yserk¹ wystêpów Stana Borysa z dzieæmi by³a Anna Maleady. Dziêki darczyñcom i sponsorom tego piêknego koncertu organizatorzy mogli obdarowaæ dzieci prezentami œwi¹tecznymi, dziêkuj¹c im za udzia³ w koncercie.
Pomys³ wspólnego œpiewania utworów Stana Borysa z m³odzie¿¹ by³ autorstwa
Anny Maleady. Jak powiedzia³a pomys³odawczyni i inicjatorka wieczoru, jego celem by³o ³¹czenie pokoleñ w oparciu o kulturê i sztukê, a tak¿e tworzenie wspólnoty pokoleñ przez muzykê i sztukê. Dziêki temu, m³odsze i starsze pokolenia mog¹ siê wzajemnie inspirowaæ oraz dzieliæ swoimi doœwiadczeniami.
Po uroczystoœci, wszyscy uczestnicy zgromadzili siê w dolnej czêœci koœcio³a, gdzie czeka³a na nich gor¹ca czekolada, aromatyczne ciasta oraz inne œwi¹teczne smako³yki.
Atmosfera by³a pe³na humoru, radoœci i ciep³a, a wszyscy mieli okazjê spêdziæ
czas na rozmowach i dzieleniu siê wra¿eniami z koncertu.
Artyœci i legendarny Stan Borys, byli otoczeni przez t³um zgromadzonych, którzy chcieli porozmawiaæ z nimi, zrobiæ wspólne zdjêcia lub poprosiæ o autografy. By³a to niepowtarzalna okazja dla wszystkich obecnych, aby spotkaæ siê z tak wyj¹tkowymi osobami i podzieliæ siê swoj¹ pasj¹ do muzyki i œpiewu.
Jeszcze raz bardzo dziêkujemy wszystkim za udzia³ w koncercie i wspóln¹ radoœæ zbli¿aj¹cych siê œwi¹t.
FOTO: ZOSIA ¯ELESKA-BOBROWSKI
Ma³gorzata Staniszewska Andrzejek Michoñ
Wszyscy wykonawcy
Krakowianki i Górale
Dzieci z parafii œw. Ró¿y z Limy
Stan Borys
Monica Chibowski
Naszym sta³ym Klientom, pracownikom
i ca³ej Polonii ¿yczymy piêknych
Œwi¹t Bo¿ego Narodzenia
i pomyœlnoœci w nowym 2025 roku
Zapraszamy na zakupy
i przypominamy, ¿e w ka¿d¹ pierwsz¹ œrodê miesi¹ca
udzielamy 20 procent zni¿ki na wszystkie produkty.
Naszym Klientom i wszystkim Rodakom ¿yczymy zdrowych, pogodnych i rodzinnych Œwi¹t Bo¿ego Narodzenia i szczêœliwego Nowego Roku
Andrzej Natkaniec z rodzin¹
Marsz, marsz Polonia
Bo¿e Narodzenie w cieniu wojny rosyjsko-japoñskiej 1904 r.
W czasie wojny rosyjsko-japoñskiej 1904-1905 w szeregi armii rosyjskiej powo³ano i zmobilizowano oko³o 50 tys. Polaków, pochodz¹cych g³ównie z terenów tzw. Kongresówki tj. Królestwa Polskiego (utworzonego na Kongresie Wiedeñskim w 1815), zlikwidowanego w 1832 r. przez cara Rosji Miko³aja I po upadku Powstania Listopadowego. Nazwa jednak pozosta³a i by³a u¿ywana do 1918 r.
W pierwszej zbiorowoœci zrekrutowanych znaleŸli siê m³odzi Polacy powo³ani do carskiej armii w ramach corocznego poboru, który odbywa³ siê ka¿dej jesieni, zazwyczaj w paŸdzierniku. Drug¹ zbiorowoœæ tworzyli zmobilizowani na czas wojny rezerwiœci maj¹cy za sob¹ odbyt¹ w przesz³oœci s³u¿bê wojskow¹.
W paŸdzierniku 1904 roku w punktach poborowych na terenie Kongresówki skompletowano prawie pe³ne zaplanowane sk³ady ¿o³nierzy chrzeœcijan. Problemy by³y z ¿ydowskimi rekrutami, którzy na wszelkie sposoby unikali poboru np. wyje¿d¿aj¹c za granicê lub ukrywaj¹c siê. Przyk³adowo w Warszawie na 596 powo³anych ¯ydów nie stawi³o siê w punktach poborowych a¿ 302, tj. 51%. Jednak nie by³o to regu³¹, bo np. w guberni lubelskiej w punktach poborowych nie stawi³o siê 750 osób, w tym 356 ¯ydów, resztê stanowili chrzeœcijanie. W Kaliszu do armii wziêto 2 447 chrzeœcijan (z planowanych 3 786) i 168 ¯ydów (z planowanych 476). Do pe³nego zaplanowanego stanu brakowa³o odpowiednio 8% chrzeœcijan i a¿ 65% ¯ydów. Wszystkich dezerterów poszukiwa³a policja, rozsy³ano za nimi listy goñcze a ich dane publikowano w prasie. W miejscach poboru zmobilizowanych ¿o³nierzy gromadzi³y siê t³umnie ich rodziny. P³acz dzieci, ¿on i matek ¿egna³ wcielanych do obcej armii ojców, mê¿ów i synów. W koœcio³ach gromadzi³y siê t³umy, gdzie odprawiano Msze Œwiête w intencji zmobilizowanych, którzy wykorzystywali tê okolicznoœæ i licznie przystêpowali do spowiedzi. W podobny sposób czynili powo³ani do rosyjskiej armii ¯ydzi, którzy odprawiali mod³y w synagogach.
Zmobilizowani pochodzili z ró¿nych warstw spo³ecznych, reprezentowali najrozmaitsze zawody. W szeregi armii trafili polscy ch³opi, rolnicy, przedsiêbiorcy, robotnicy. Wœród zmobilizowanych byli równie¿ urzêdnicy wysokiego szczebla, w³¹cznie z sêdziami i adwokatami a tak¿e rewidenci, lekarze i ksiê¿a. Na potrzeby wojennej logistyki powo³ywano kolejarzy, maszynistów i ich pomocników, palaczy, zwrotniczych, œlusarzy, tokarzy i piekarzy.
O ile doroczny pobór do carskiej armii spo³eczeñstwo polskie przyjmowa³o w miarê spokojnie, to na zarz¹dzenia mobilizacji rezerwistów ludnoœæ zareagowa³a licznymi wyst¹pieniami a nawet rozruchami, bowiem zdawano sobie sprawê, ¿e ich najbli¿si pojad¹ na drugi koniec œwiata by walczyæ na froncie za obc¹ sprawê i mog¹ z tej wojny nie wróciæ.
Branka jak i mobilizacja do armii rosyjskiej by³a dramatem dla poborowych i ich rodzin. Zdarza³y siê tragedie. „Gazeta Polska” informowa³a, ¿e rezerwista Antoni Kaczma¿yk, wspó³pracownik „Huty Czêstochowa”, jad¹cy do punktu mobilizacyjnego w Czêstochowie zgin¹³ pod ko³ami poci¹gu. Jego odciêt¹ od tu³owia g³owê znalaz³ na torach dró¿nik. Przy tragicznie zmar³ym znaleziono zaœwiadczenie, ¿e jako artylerzysta konny zosta³ przeznaczony na wyjazd na Daleki Wschód.
W Sosnowcu dosz³o do innej tragedii, kobieta odprowadzaj¹ca zmobilizowanego syna na wojnê z Japoni¹, zmar³a na zawa³ serca. Poruszona tym zdarzeniem poetka Maria Konopnicka napisa³a wiersz pt. „Ch³opskie serce”.
W ostatnich miesi¹cach 1904 roku z powodu poboru i mobilizacji do carskiego wojska zanotowano na terenie Kongresówki liczne demonstracje i rozruchy. Protesty mia³y miejsce m.in. w Ostrowcu, Warszawie, Czêstochowie, Starachowicach, Bodzechowie, Æmielowie i Lublinie, Radomiu i Kaliszu. W Piotrkowie, gdzie nie by³o zorganizowanych protestów, pe³ne rozpaczy zachowanie rodzin powo³anych rezerwistów ogromnie utrudnia³o sprawne przeprowadzenie mobiliza-
cji, któr¹ ukoñczono dopiero w 10 dni po jej og³oszeniu. Natomiast do rozruchów z udzia³em zmobilizowanych rezerwistów dosz³o w Warszawie, Zawierciu, Czêstochowie, Noworadomsku (obecnie Radomsk), Bogus³awie, Mironówce, Stiepañcach i Kozynie. Na przyk³ad w Warszawie 1,2 tysi¹ca zmobilizowanych Polaków wszczê³o bunt, uœmierzony dopiero przez konny oddzia³ kozaków, którzy odprowadzili rezerwistów pod zbrojn¹ eskort¹ na dworzec kolejowy, sk¹d nieszczêœnicy odjechali na Daleki Wschód. W wielu miastach, gdzie znajdowa³y siê punkty zborne rezerwistów, przez ca³y czas mobilizacji trwa³ formalny stan oblê¿enia, poniewa¿ pijani rezerwiœci wszczynali awantury i niszczyli publiczne mienie. Z tego powodu w dniu poboru nakazano w wiêkszoœci miejsc zamkniêcie sklepów, barów oraz sprzeda¿y alkoholu. Do rozruchów, wszczynanych przez zmobilizowanych rezerwistów, dochodzi³o nie tylko w Kongresówce, ale równie¿ w g³êbi rosyjskiego imperium, w³¹cznie z Moskw¹. W Kaniowie na Ukrainie oddzia³y rezerwistów rozbija³y sklepy z wódk¹, ¿ydowskie magazyny, domy prywatne i m³yny. Do wstrz¹saj¹cych wydarzeñ dosz³o w Charkowie, gdzie rosyjskich rezerwistów nie chc¹cych jechaæ na wojnê trzeba by³o si³¹ zaganiaæ i upychaæ w wagonach. Na ten widok zrozpaczone rosyjskie kobiety rzuca³y siê na szyny przed poci¹giem, a gdy je podniesiono, aby poci¹g móg³ odjechaæ, kolejnych szesnaœcie rzuci³o siê pod ko³a. Kilka z tych kobiet zginê³o, reszta zosta³a ciê¿ko ranna.
Wyjazdy zmobilizowanych w jesiennym poborze 1904 r. W niektórych miejscach, przez które mia³y przeje¿d¿aæ transporty kolejowe wioz¹ce ¿o³nierzy na front dosz³o do aktów sabota¿owych, w wyniku których wysadzono kilka mostów. By³o to dzie³em socjalistów tj. cz³onków Polskiej Partii Socjalistycznej – Frakcji Rewolucyjnej, pochodz¹cych z Radomia, Kalisza i Pabianic. Mocno zosta³ uszkodzony du¿y most kolejowy na Warcie miêdzy Sieradzem, a Zduñsk¹ Wol¹. Nie uda³o siê zniszczyæ mostów pod Piotrkowem. W Czêstochowie socjaliœci rzucili bombê pod pomnik cara Aleksandra II, stoj¹cy na zboczu Jasnej Góry. RzeŸba ocala³a, ale cokó³ pomnika zosta³ naruszony. Rezerwistów powo³anych z powiatów rawskiego i brzeziñskiego, guberni piotrkowskiej, w³¹czono do 158 batalionu rezerwowego z³o¿ony. Ten licz¹cy tysi¹c ¿o³nierzy oddzia³ przewieziono do Wilna, gdzie przebywa³ przez miesi¹c. ¯o³nierze z tego oddzia³u, gdy maszerowali wzd³u¿ bramy ostrobramskiej œpiewali po polsku znan¹ modlitwê: Pod Twoj¹ obronê uciekamy siê œwiêta Bo¿a Rodzicielko. Budzi³o to wielkie zainteresowanie przechodniów, którzy zatrzymywali siê i zdejmowali czapki. W dniu odjazdu tego oddzia³u na Daleki Wschód liczny t³um odprowadzi³ ¿o³nierzy na dworzec kolejowy, odmawiaj¹c wspólnie modlitwê „Zdrowaœ Mario” i na koniec ¿egnaj¹c ich znakiem krzy¿a. ¯o³nierze, którym przed wcieleniem do armii i wys³aniem na front, nie dane by³o osobiœcie po¿egnaæ siê z krewnymi i rodzinami, czynili to w drodze, wysy³aj¹c listy, w których wyra¿ali uczucia mi³oœci do najbli¿szych i têsknoty za ojczystymi stronami. Z listów tych przebija wielka pobo¿noœæ ich autorów.
Bardziej oczytani ¿o³nierze wysy³ali listy do redakcji gazet, których byli sta³ymi czytelnikami np. Aleksander Ch³¹dzyñski, stacjonuj¹cy w 9 batalionie saperów we wsi Pow¹zki pod Warszaw¹, pisa³ do redakcji „Gazety Œwi¹tecznej” w dniu 3 grudnia 1904 roku przed wyjazdem na daleki Wschód o ¿yczliwoœci wzglêdem siebie zmobilizowanych Polaków: Ludzie ci chocia¿ ma³o siê z sob¹ znaj¹, bo tylko s³u¿ba wojskowa zrobi³a ich towarzyszami, jednakowo¿ s¹ bardzo ¿yczliwi jeden dla drugiego, chocia¿by z w³asn¹ krzywd¹. (…) Przykro nam bêdzie bardzo ¿egnaæ Warszawê, bo razem z ni¹ po¿egnamy te strony, gdzie ¿yj¹ nasze ukochane rodziny. Kto z nas mo¿e byæ pewnym, ¿e tu jeszcze powróci? Mamy jednak Ojca, który nas z pewnoœci¹ nie opuœci, – tym jest Stwórca Najwy¿szy. A Mateczka Bo¿a Czêstochow-
Akwalera Frédéric de Haenen, Kolej Transsyberyjska oko³o 1913. Domena publiczna
ska z Jasnej Góry tak¿e nie odmówi swojej przyczyny za nami. Widzê to pomiêdzy bracia, jak rano i wieczór ka¿dy dobywa ksi¹¿kê do nabo¿eñstwa, ró¿aniec lub koronkê i zanosi przed Tron Najwy¿szego Stwórcy mod³y i pieœni nabo¿ne.
O warunkach w jakich przysz³o podró¿owaæ na Daleki Wschód zmobilizowanym w paŸdzierniku 1904 roku Polakom pisali w liœcie sier¿ant Stanis³aw Snaglewski, plutonowy Jan Krawczyk i kapral Wojciech Cebula [zachowano pisowniê oryginaln¹]:
Niech bêdzie pochwalony Jezus Chrystus! Odzywamy siê my zapasowi z powiatu czêstochowskiego, którzyœmy byli zgromadzeni w £owiczu, a ztamt¹d dnia 18 listopada wyjechaliœmy do Warszawy. Tam przesiedliœmy siê do poci¹gu towarowego i powieziona nas w dalsz¹ drogê. Smutno nam by³o, bo ka¿dy odje¿d¿aj¹c ¿egna³ strony rodzinne z t¹ myœl¹, ¿e mo¿e ju¿ nie bêdzie mu dane powróciæ. Do ka¿dego wozu towarowego posadzili nas po 38. Na nary lub deski, które nam s³u¿y³y za siedzenia i zarazem za ³ó¿ka, pos³ano trochê s³omy i przykryto j¹ jesiennemi ko³drami. Jechaæ w takich wozach, jak dla ¿o³nierza, doœæ wygodnie, tylko trocha by³o ciasno.
Z pocz¹tku dosyæ d³ugo, a¿ do samego miasta Ufy, nie by³o ani œniegu, ani mrozu. Dopiero od tego miasta zacz¹³ siê œnieg i przez ca³y czas podró¿y przez Syberjê by³ dosyæ du¿y, do pó³ ³okcia, a mróz dochodzi³ do 30 stopni noc¹, we dnie zaœ zmniejsza³ siê do 15 stopni.
Przyjechaliœmy wreszcie nad jezioro Bajka³ i przesiedliœmy siê na okrêt Sungarê, doœæ du¿y i bardzo sztucznie urz¹dzony. Wsiad³o nas na niego przesz³o 1500, a prócz tego wjecha³y 24 wozy kolejowe z ³adunkiem. P³ynêliœmy przez to jezioro trzy godziny, a potem znów przesiedliœmy siê do poci¹gu towarowego drogi ¿elaznej zabajkalskiej. Przyjechawszy na stacjê Mand¿urjê zobaczyliœmy poraz pierwszy Chiñczyków i z podziwem ich ogl¹daliœmy, bo mê¿czyŸni nie odró¿niaj¹ siê na oko od niewiast i nosz¹ takie same warkocze. Od tej stacji Mand¿urji do Charbina ju¿ œniegu by³o bardzo ma³o, a mróz noc¹ do 20-tu stopni, a we dnie do 10-ciu. Od jeziora Bajka³u zwiêkszy³a siê dro¿yzna; za funt chleba pszennego trzeba by³o p³aciæ 10 kop., za funt cukru 40 kop., funt wêdliny 45 kop., funt myd³a 30 kop., za paczkê zapa³ek 3 kop., za ósm¹ czêœæ funta machorki 10 kop. [W Rosji 1 funt wynosi³ 0,4095 kg. W Królestwie Polskim 1 funt nowopolski = 0,405 504 kg.].
Co do ¿ycia, nie mo¿na powiedzieæ, ¿eby by³o z³e; daj¹ na dzieñ pó³trzecia funta chleba ¿ytniego, 1 funt miêsa wo³owego, jeden ³ut cukru i pó³ ³uta herbaty. Oficerów mamy dobrych ludzi, tak¿e zapasowych. Doktor jest Polak, p. Pasierbiñski; ten o nas nie zapomina.
Do Charbina przyjechaliœmy dnia 4 stycznia i jedziemy dalej pod Mugden, gdzie trzeba bêdzie potykaæ siê z Japoñczykami. Z zebranych przez nas 23 rubli prosimy potr¹ciæ koszta przesy³ki, a 22 ruble z kopiejkami odes³aæ na Jasn¹ Górê na mszê œwiêt¹. O to prosz¹ wszyscy strzelcy zapasowi naszej roty.
Natomiast ¿o³nierz Antoni Go³êbiak pisa³ z Harbinu 6 lutego 1905 roku o warunkach bytowych u celu podró¿y w Mand¿urii [pisownia oryginalna]:
Dnia 16.12 wyruszyliœmy z Tomska i po 21 dniach i nocach dojechaliœmy do Charbina. (...) A teraz wam opowiem o naszem ¿yciu. Mieszkamy w ziemiankach, niby w takich do³ach, jakie u nas
kopi¹ na kartofle. Wydaj¹ nam po 6 szczap drzewa tygodniowo, ale my to spalamy jednego dnia, bo zimno dochodzi do 24 stopni. Musimy o opale myœleæ sami. A co do po¿ywienia to raz na dzieñ dostajemy gor¹c¹ strawê: kawa³ek gotowanego miêsa w zupie, a prócz tego wydaj¹ nam po 2 i pó³ funta chleba dziennie. Niejedenby sobie przykupi³, ale nie ma za co, ai dro¿yzna tu straszna; funt chleba 10 kop., funt cukru 35 kop., miêsa 35 kop., licha koszula pó³tora rubla, p³ócienne spodnie 1 rb. i 30 kop., najlichsze cywilne ubranie 80 rb., a zwyczajne buty 25 rubli. Najgorzej ze wszystkiego dokucza nam robactwo, które siê strasznie rozplenia, bo chodzimy po 3 i 4 tygodnie w jednej bieliznie, gdy¿ nie ma gdzie i w czem przepraæ. W domu narzeka³o siê, ¿e kiepsko zmaglowane, a niejeden to chcia³ mieæ prasowane ko³nierzyki. A tu trudno o wodê, bo œniegu nie ma, a studnie bardzo daleko, przyczem nie ma w czem wody zagrzaæ. Wiêc od czasu do czasu przep³ucze siê w zimnej wodzie, ale to ma³o pomo¿e. Przykro, têskno i smutno nam tu bardzo! Jesteœmy tu prawie sami katolicy przewa¿nie z gub. piotrkowskiej wziêci. Od 17 listopada tj. od dnia wyjazdu ze Skierniewic nie mieliœmy ¿adnej wiadomoœci z domu, nie wiemy, jak siê tam maj¹ ¿ony i dzieci, a niektórzy, jak ja np. zostawi³em czworo chorych na egipskie zapalenie oczu i nie wiem, jak sobie tam kobieta z niemi poradzi³a.
Ca³¹ nasz¹ pociech¹ jest ten warszawsko-³ódzki szpital z jego siostrami. Choæ one bardzo zajête w dzieñ i w nocy chorymi, czasem jednak znajd¹ poczciwe s³ówko i dla zdrowego na ciele, ale chorego na duszy. Jak która przemówi, to siê zdaje cz³owiekowi, ¿e s³yszy rodzon¹ matkê lub anio³a z nieba, a i sam ich widok sprawia nam wielk¹ ulgê.
Dostajemy czasem do czytania „Gazetê Œwi¹teczn¹” lub „Zorzê” – te prawdziwe nasze przyjació³ki. Zgadzamy siê z wol¹
Bo¿¹, prosimy tylko tê Najœwiêtsz¹ Królow¹ Pannê Jasnogórsk¹ o si³ê do wytrwania i polecamy siê modlitwom wszystkich pozosta³ych w kraju.
/“Katolik“ nr 40, 04.04.1905 r., s. 6, Z wojny. List ¿o³nierza Polaka/.
Bo¿e Narodzenie u zmobilizowanych na wojnê z Japoni¹
Drugi pobór rezerwistów w Królestwie Polskim na wojnê z Japoni¹ mia³ miejsce w grudniu 1904 roku. Wydarzenia zwi¹zane z tym faktem przypada³y na czas Œwi¹t Bo¿ego Narodzenia, co znalaz³o odbicie w listach zmobilizowanych ¿o³nierzy pisanych do swoich rodzin, jak i do redakcji znanych im ulubionych polskich
gazet. I tak, grupa zmobilizowanych z powiatu ³êczyckiego w guberni kaliskiej Polaków, zgromadzonych tymczasowo w Bia³ymstoku, w guberni grodzieñskiej, przed czekaj¹c¹ ich podró¿¹ na Daleki Wschód, napisa³a 27 grudnia 1904 roku zbiorowy list do redakcji „Gazety Œwi¹tecznej”, który zosta³ opublikowany 8 stycznia 1905 w numerze 1253 w tekœcie pt. „Listy z drogi na Daleki Wschód do Mand¿urii”. W ten sposób za poœrednictwem ulubionej gazety ¿o³nierze po¿egnali siê ze swoimi bliskimi [zachowano pisowniê oryginaln¹]: Kochani nasi Dziadkowie i Babki, kochane nasze ¿ony, kochani Rodzice, i bracia, i siostry, i nasze ukochane ma³e dziatki! ¯egnamy siê z wami wszystkimi, bo chocia¿ mamy tymczasem staæ w mieœcie S³onimie, w gubernji grodzieñskiej, ale potem pojedziemy do miasta W³adywostoku, to jest na wojnê. Tu bêdziemy stali nie d³u¿ej nad miesi¹c, przynajmniej tak nam oficerowie oznajmili. Gdyœmy siê zebrali w dzieñ wigilji w mieœcie Bia³ymstoku, to nam dali wieczerze razem z obiadem i œniadaniem. Po takiej wieczerzy wigilijnej odœpiewaliœmy litañjê loretañsk¹ i „Pod Twoj¹ obronê”, ¿eby nas Matka Boska broni³a od nieszczêœcia. A potem œpiewaliœmy kolêdê „Wœród nocnej ciszy” i „Anio³ Pañski”. Z³o¿yliœmy te¿ na mszê œwiêt¹ 11 rubli i 61 kop. i dorêczyliœmy to ksiêdzu dziekanowi Szwarcowi dla przes³ania do Czêstochowy. I tak ci ka¿dy modli siê jak tylko mo¿e, i jeden z drugim ¿yje po bratersku, w mi³oœci. Do tego miasta [tj. Bia³egostoku] zebra³ tymczasem zapasowych z dwóch powiatów: ³êczyckiego i tureckiego. Maj¹ nas zebraæ 5 tysiêcy z gubernji kaliskiej. Moji kochani, ja i nasi ¿egnamy siê z wami, z ca³emi naszemi ukochanemi rodzinami. Pozdrawiamy Ojców kochanych i kochane nasze Matki, braci i siostry, i ukochane nasze ¿ony, i ma³e nasze dziatki, i stryjów, i wujów, i ciotki, i pociotków, i wszystkich krewnych, powinowatych i znajomych. Ktoby czyta³ tê nasz¹ ukochan¹ Gazetê, niech zawiadomi swojich znajomych i krewnych o tem, co my tu piszemy. Zostañcie z Panem Bogiem! Bywajcie zdrowi!
Teraz ja, Roch Ryœ, pozdrawiam mojich Rodziców, i braci, i siostry, i szwagrów, i stryjów, i wujów, i ciotki, i wszystkich krewnych, ca³¹ rodzinê i p. Antoniego Borskiego, kumotra wraz z kum¹, i dzieci. I pozdrawiam wszystkich na Wilkowie, i wszystkich przyjació³, £ugowskich, i Nazdrowicza z ¿on¹ i dzieæmi. Proszê daæ przeczytaæ tê Gazetê tym, którzy tu s¹ wymienieni, i Pietruszewskiemu z ¿on¹ i dzieæmi.
Podró¿ na Daleki Wschód rezerwistów zmobilizowanych w grudniu 1904 Rezerwiœci, których w grudniu 1904 roku zmobilizowano na wojnê rosyjsko-japoñsk¹, informowali w listach „Gazetê Œwi¹teczn¹” w Warszawie o warunkach i wra¿eniach z podró¿y na Daleki Wschód. ¯o³nierze ze wsi Kludzic, z parafii Witowa, Franciszek Trêda, A. Szewczyk, Z. Wojtaszewski i K. Albin, w liœcie wys³anym w Kras³awiu, gubernia witebska, pisali [zachowano pisowniê oryginaln¹]: Donoszê wam, kochani czytelnicy Gazety Œwi¹tecznej, ¿eœmy wyjechali na wojnê z Piotrkowa dnia 27 grudnia. Wyje¿d¿aliœmy z modlitw¹ na ustach i ze ³zami w oczach, bo ¿ony i dzieci nie chcia³y nas puœciæ od siebie. P³acz¹ i narzekaj¹, ¿e kochanego ojca im zabrano i mo¿e go ju¿
wiêcej nie zobacz¹, ¿e zosta³y sierotami. Matki prosz¹ dzieci, ¿eby siê uspokoi³y. – Mo¿e nas Pan Bóg nie opuœci. Proœcie, dzieci, gor¹co Pana Boga i tej Królowej Nieba, Matki Boskiej Czêstochowskiej, aby ojca waszego broni³a od kul i wybuchów. Przyjechaliœmy do Warszawy w nocy. ObwieŸli nas dooko³a kolej¹ obwodow¹, aby jak najprêdzej dostawiæ do Bia³egostoku. Tam zeszliœmy na obiad, a po obiedzie wsiedliœmy na poci¹g, i powieŸli nas do DŸwiñska. Dali nam znowu obiad i powieŸli do Kras³awia. Tu przybyliœmy w nocy. Zaprowadzili nas do koszar i na drugi dzieñ wydali nam umundurowanie i te drugie ¿ony, – karabiny co z niemi mamy siê nie rozstawaæ do œmierci. Ale da³ Pan Bóg, ¿e nas wstrzymali, nie wiemy, na jak d³ugo. Mo¿e wyjedna nam Matka Boska Czêstochowska, ¿e siê wrócimy do domów swoich i ¿e nas ominie mogi³a na mand¿urskiej ziemi. Dalej nie wiemy, co siê mo¿e staæ z nami. Teraz stojimy jeszcze w tem samem mieœcie, ale ¿e nie mieliœmy tu byæ d³ugo, wiêc dla nas nie przygotowano wygód, i sypiamy na go³ej pod³odze.
Inny zmobilizowany, F. Cygan z Igo³omji, gubernia kielecka, ¿o³nierz rezerwy 845 eszelonu 64 batalionu strzelców, tak opisywa³ warunki w jakich transportowano ¿o³nierzy na front i miêdzyludzkie relacje [pisownia oryginalna]: W ka¿dym wozie kolejowym mamy piec ¿elazny do ogrzewania, za pos³anie s³u¿¹ nam deski, a za poduszki czapki kud³ate. Obiady dostajemy codzieñ, tylko nie o jednej porze, raz wczesnym rankiem, innego razu póŸno w nocy. (...) ¯o³nierze jad¹cy wspólnie zachowuj¹ siê bardzo zgodnie, chocia¿ przedtem siê nie znali; wszyscy jesteœmy w jednakiem po³o¿eniu, wiêc wszyscy kochamy siê bratni¹ mi³oœci¹. (...) Po ca³ych dniach i wieczorach modl¹ siê ludzie; z wagonów daje siê s³yszeæ g³osy: „Przyb¹dŸ nam mi³oœciwa Pani ku pomocy” albo „Kto siê w opiekê poda Panu swemu”. S³owem, my tutaj wszyscy ze skruszonem sercem wo³amy: Nie bierz mnie, Panie, w po³owicy dni moich! Polacy pochodz¹cych z ziem polskich bêd¹cych pod rosyjskim zaborem i si³¹ wcieleni do wielonarodowoœciowej armii carskiej, stanowili w niej oko³o 30 procent sk³adu osobowego. Byli to g³ównie ¿o³nierze szeregowi oraz kilka tysiêcy oficerów. W wojnie rosyjsko-japoñskiej 4,6 tys. Polaków dosta³o siê do japoñskiej niewoli. Niestety brak danych, co do iloœci poleg³ych i zaginionych naszych rodaków w tej wojnie. Nie wiemy te¿ ilu z nich zdo³a³o powróciæ do swoich ojczystych stron.
Ÿród³o: Marek Bêbenek, rozprawa doktorska pt. Udzia³ Polaków w wojnie rosyjsko-japoñskiej 1904-1905 r. i ich pobyt w obozach internowania w Japonii w œwietle prasy polskiej, Zielona Góra 2020.
Redakcja: Jolanta Szczepkowska Teofil Lachowicz
Adres redakcji:
P.A.V.A. of America, District 2 , 17 Irving Place, New York, NY 10003
Królestwo Polskie podzia³ administracyjny, 1907 r.
Legendy œw. Miko³aja
Œwiêty Miko³aj œciœle zwi¹zany z okresem Bo¿ego Narodzenia, we wspó³czesnym wyobra¿eniu jest jowialnym dziadkiem, t³ustawym (znamiona dobrobytu), z wielk¹ bia³¹ brod¹ i w¹sami oraz z adresem na Biegunie Pó³nocnym. Jego jedynym zajêciem jest rozwo¿enie prezentów na saniach zaprzê¿onych w renifery – jeszcze do niedawna grzecznym dzieciom tylko, a dziœ – wszystkim bez wyj¹tku. Przez ponad tysi¹c lat jeden z najwa¿niejszych œwiêtych chrzeœcijañstwa sta³ siê wspó³czeœnie symbolem niepohamowanej ¿¹dzy konsumeryzmu: mieæ, posiadaæ, chcieæ; kupowaæ, kupowaæ, kupowaæ… W komunistycznym PRL-u chytrze, a bezskutecznie, usi³owano go przekszta³ciæ w dobrotliwego, ca³kowicie œwieckiego, Dziadka Mroza – import z ZSRR.
Jak przebiega³a ta ewolucja – trudno dociec. W ka¿dym razie przysz³y œwiêty, postaæ historyczna, pochodzi³ z gor¹cych terenów dzisiejszej Turcji; nie mia³ nic wspólnego ze œniegiem i lodem. Urodzony w zamo¿nej chrzeœcijañskiej, religijnej rodzinie: „rodzice jego wiedli ¿ycie wstrzemiêŸliwe, jakby nie w ma³¿eñskim stanie” – jak pisze Jakub de Voragine w „Z³otej legendzie”. Miko³aj od pocz¹tku by³ bardzo pobo¿ny: od pierwszego dnia ¿ycia „we œrody i w pi¹tki raz tylko dziennie ssa³ pierœ” – przestrzegaj¹c postnych dni, przekonuje ten sam autor. Swój pokaŸny maj¹tek odziedziczony po wczeœnie zmar³ych rodzicach rozda³ ubogim. Sta³ siê s³awny nie tylko na skutek swej hojnoœci, ale w równej mierze dziêki œwi¹tobliwej egzystencji. Zosta³ biskupem Miry, czczony i przeœladowany przez Rzymian, zmar³ 6 grudnia 343 roku i ten dzieñ poœwiêcony jest jego pamiêci.
Trzy legendy
David Gerard, znakomity XV-wieczny twórca holenderski, namalowa³ tryptyk dotycz¹cy trzech legend zwi¹zanych ze œw. Miko³ajem. Pierwsza zawarta jest w zdaniu ze „Z³otej legendy” – „gdy k¹pano go w pierwszym dniu jego ¿ycia, stan¹³ wyprostowany w wanience”. I tyle. Z lewej strony widzimy oseska z rêkami z³o¿onymi do modlitwy, stoj¹cego w z³otej misie, od urodzenia s³awi¹cego Boga. Realia wnêtrza ówczesnej komnaty, dwie kobiety w sutych nieco jeszcze gotyckich szatach stoj¹ przy nowonarodzonym, w g³êbi matka w ³ó¿ku po po³ogu.
Druga legenda, œciœle zwi¹zana jest z „natur¹” póŸniejszego œwiêtego – dziêki jego anonimowym podarkom zostawianym ludziom. Otó¿ pewien cz³owiek z „doœæ dobrego rodu” straci³ maj¹tek i nie mia³ posagu dla swoich trzech córek. By³a to wielka bieda, gdy¿ musia³ je wys³aæ na ulicê, by prostytucj¹ zarabia³y na ¿ycie. W tamtych czasach posag stwarza³ szanse na dobre zam¹¿pójœcie, a im wiêkszy, tym lepsza perspektywa na znalezienie dobrego mê¿a. W przeciwnym wypadku – staropanieñstwo albo los owych córek – ulica.
Miko³aj, widz¹c to, zawin¹³ w chustê bry³ê z³ota i w nocy potajemnie wrzuci³ przez okno domu panien. Powtórzy³ to jeszcze dwa razy (w niektórych wersjach Miko³aj wrzuca z³ote kule), a¿ wreszcie ów cz³owiek dogoni³ uciekaj¹cego i zacz¹³ wylewnie dziêkowaæ Miko³ajowi.
Ten jednak za¿¹da³ odeñ, aby nie wa¿y³ siê rozg³aszaæ o jego uczynku.
Od tej legendy wziê³a siê tradycja œw. Miko³aja ukradkiem w nocy przynosz¹cego prezenty.
Gerard, wielki realista sztuki póŸnego, pó³nocnego gotyku, ponownie przedstawia wnêtrze ówczesnego mieszczañskiego domu. Trzy panny œpi¹ równo w ³ó¿ku, a strapiony ojciec w zielonej szacie, siedzi na ³awie i rozmyœla, jak zape³niæ skarbczyk – metalow¹ skrzynkê obok niego. M³odzieniec z woreczkiem w rêku zagl¹da przez okno; przyszed³ noc¹, choæ w tle widzimy jak w bia³y dzieñ realia holenderskiego miasta. I trzecia, typowo œredniowieczna historia, opowiada z przejêciem o trzech m³odzieñcach, udaj¹cych siê na studia teologiczne do Aten. Podstêpny ober¿ysta zamordowa³ ich, a cia³a ukry³ w wielkiej
beczce na kiszonki. W tym czasie zawêdrowa³ tam i biskup Miko³aj, któremu w nocy przyœni³a siê ta zbrodnia. Zerwa³ siê z ³ó¿ka, wezwa³ ober¿ystê, oskar¿y³ go o morderstwo, zaœ gor¹c¹ modlitw¹ przywróci³ m³odzianków do ¿ycia.
Œwiêci „hurtowo” o¿ywiali zmar³ych. Ów cud nad cudami by³ jednym z najwa¿niejszych œwiadectw i dowodów ich œwiêtoœci, bliskoœci Boga, o czym wierni mogli siê przekonaæ z trzeciej czêœci tryptyku: Miko³aj jako biskup w strojnej szacie i z pastora³em ka¿e trzem nagim m³odzieñcom wyjœæ o owej kadzi. Nieco inaczej tê sam¹ scenê przedstawi³ w³oski artysta renesansu Bicci di Lorenzo: m³odziankowie, ka¿dy w swojej beczce, powstali z martwych, z rêkami z³o¿onymi do modlitwy, dziêkuj¹ Miko³ajowi, który w tak cudowny sposób ich o¿ywi³. Za biskupem klêczy para donatorów obrazu. Z prawej – niegodziwy ober¿ysta jak czarnoksiê¿nik (o czym œwiadcz¹ bezbo¿ne znaki na œcianie) warzy swoje pod³e dekokty.
Œwiêty „od wszystkiego”
Pewnego razu m³ody Miko³aj uda³ siê z pielgrzymk¹ do Jerozolimy. W drodze powrotnej rozpêta³a siê ogromna burza i pasa¿erowie statku dr¿eli o ¿ycie. Œwiêty uspokoi³ morze i dalsza podró¿ odby³a siê bez przeszkód. W innej wersji tej opowieœci (zobrazowanej przez œwietnego Bicci di Lorenzo dla koœcio³a w Bari) kupcy p³yn¹cy z bogatymi towarami wpadli w wielk¹ burzê i dziêki modlitwom do œw. Miko³aja dotarli bezpiecznie po ju¿ g³adkim morzu do portu przeznaczenia. Czytelnik tego tekstu mo¿e ubolewaæ nad ubóstwem wyobraŸni œredniowiecznego ludu wys³uchuj¹cego po wielokroæ opowieœci o tych samych cudach. Œwiêci jednak, aby za takowych zostali uznani, musz¹ postêpowaæ drog¹ Jezusa i dokonywaæ podobnych cudów, co on. Tak oto œw. Miko³aj sta³ siê dawc¹ podarków, protektorem dzieci, ¿eglarzy i podró¿ników, a tak¿e bankierów, kupców, sêdziów, ¿ebraków, niewolników, producentów perfum. Jego grób w Mirze s³ynny by³ z cudów, obok bi³o wonne Ÿród³o, powiadano, i¿ pe³ne cennego, œwiêtego oleju, Grób sta³ siê celem pielgrzymek. Liczni wierni zd¹¿ali doñ jako do patrona i opiekuna wszystkich w potrzebie, a¿ wojny religijne w dzisiejszej Turcji zagrozi³y spokojowi tych wêdrówek, tote¿ w 1087 r. grupa pobo¿nych œmia³ków powodowanych nie tylko wzglêdami religijnymi, ale tak¿e ekonomicznymi, wykrad³a szcz¹tki œwiêtego z Miry i przenios³a je do w³oskiego Bari. Od tego czasu po dziœ to miasto s³ynie z kultu œwiêtego Miko³aja.
David Gerard – Trzy legendy œw. Miko³aja
Bicci di Lorenzo – Zmartwychwstanie m³odzieñców
Fra Angelico – Œw. Miko³aj obdarowuje trzy ubogie panny
Piero di Cosimo – Odwiedziny: Maria (z lewej), z El¿biet¹ oraz œw. Miko³ajem (po lewej, rozpoznawanym dzieki z³otym kulom)
Bicci di Lorenzo – Œw. Miko³aj przegania burzê
Zdrowych, pogodnych i radosnych Œwi¹t
Bo¿ego Narodzenia
wszystkim sponsorom, donatorom i wolontariuszom, a tak¿e podopiecznym,
cz³onkom i sympatykom
Children’s Smile Foundation
Radosnych
Œwi¹t Bo¿ego Narodzenia
i Szczêœliwego Nowego Roku
¿yczy Rada Dyrektorów CSF
¿yczy Rada Dyrektorów CSF
¿yczy Rada Dyrektorów CSF
¿yczy Rada Dyrektorów CSF
¿yczy Rada Dyrektorów CSF
¿yczy Rada Dyrektorów CSF
¿yczy Rada Dyrektorów CSF
¿yczy Rada Dyrektorów CSF
¿yczy Rada Dyrektorów CSF
Dziêkujemy za ca³oroczne wspieranie naszej Fundacji, a przez to tak¿e chorych i potrzebuj¹cych dzieci.
S³owa wdziêcznoœci kierujemy równie¿ do Redakcji „Kuriera Plus” za informowanie o naszych akcjach oraz promowanie dzia³alnoœci Children’s Smile Foundation.
¿yczy
Komitet Parady
Genera³a Kazimierza Pu³askiego
Z przyjemnoœci¹ zawiadamiamy, ¿e Wielkim Marsza³kiem Parady w 2025 r. bêdzie Arkadiusz Bagiñski
Wydarzenia w 2025 roku:
5 wrzeœnia – Bankiet z okazji Parady Pu³askiego
5 paŸdziernika – Parada Pu³askiego, Msza œw. i œniadanie www.pulaskiparade.org
odzi i na œwiat przychodzi, ciemna noc w jasnoœciach promienistych brodzi.
Anio³owie siê raduj¹, pod niebiosa wyœpiewuj¹: Gloria, gloria, gloria in excelsis Deo!
Weronika Kwiatkowska
Spuœcizna
wygl¹da³a jak jakieœ dziwne naroœle, grzyb.
siê widok na Manhattan. A do miasta by³o kilka przystanków metrem. Ridgewood, w porównaniu, wydawa³o siê zapyzia³e, brudne. Nie chcê tu mieszkaæ – powiedzia³am, kiedy czekaliœmy na poci¹g powrotny. Zanim nadjecha³, platforma zaczê³a siê huœtaæ. B³ysnê³o œwiat³o latarni. I zgas³o. W dali zawy³y syreny. Poczu³am siê jak na planie amerykañskiego filmu. Grozy. Szukajmy dalej – prosi³am. Tu jest strasznie – narzeka³am. Ale K. siê upar³. Mia³ intuicjê. Kilka lat póŸniej okaza³o siê, ¿e wygraliœmy los na loterii.
Przyjecha³am spóŸniona. Prosto z pracy. Z innego œwiata. Migaj¹cych œwiate³. Jazgotu. Poœpiechu. Pada³ deszcz. K. czeka³ pod stacj¹ metra. Z parasolem. Schodami w dó³. Jak wtedy. Dwadzieœcia lat temu. Te¿ by³a zima. Ulice wydawa³y siê s³abiej oœwietlone, ni¿ te na Astorii, gdzie mieszkaliœmy. Nie mogliœmy znaleŸæ drogi. Zadzwoni³am z budki telefonicznej. Zawróciliœmy. Drzwi otworzy³ rumiany, uœmiechniêty mê¿czyzna. Jeremia Pajovic – przedstawi³ siê. Zapraszam Mieszkanie nie by³o w standardzie, do którego przywykliœmy. Poplamiona farb¹ wyk³adzina. Linoleum w kuchni. Krzywo u³o¿one kafelki. Okno z popsut¹ sprê¿yn¹, przyœrubowane na sta³e, ¿eby nie opada³o. Zbutwia³e szafki w kuchni. Dziury zabezpieczone piank¹ izolacyjn¹, która
Okolica te¿ nie wydawa³a siê przesadnie urokliwa. Ale cena wynajmu by³a niemal o po³owê ni¿sza od tego, co p³aciliœmy na górnym Queensie. No i nie ryzykowaliœmy, ¿e w³aœciciel bêdzie pojawia³ siê bez uprzedzenia, jak mia³a to w zwyczaju nasza landlordka, która „zostawi³a sobie jeden pokój”, o czym zapomnia³a poinformowaæ przy podpisywaniu umowy. Chocia¿ nie, nie by³o ¿adnej umowy. Poza s³own¹. Subletting robi³a nielegalnie. Gdyby wspólnota mieszkaniowa dowiedzia³a siê, ¿e podnajmuje obcym mieszkanie, straci³aby je. Dlatego czasem zostawa³a na noc. Zwykle nie sama. Raz wróci³am wczeœniej z pracy i natknê³am siê na podstarza³ego amanta, który wychodzi³ z ³azienki opasany moim rêcznikiem. Alison nie widzia³a w tym nic z³ego. Wzrusza³a ramionami. I robi³a sobie kolejnego drinka. Puste butelki znajdowaliœmy wszêdzie. Pod zlewem. Na dnie przepastnych komód. Schowane pod oparciem fotela. Ale lokum by³o przestronne. Blisko du¿ego parku. I greckich knajp. Z okien sypialni rozci¹ga³
Moja dziewczyna – mówi³ Jerry. I przyciska³ mocno do szerokiej piersi. A teraz le¿y w trumnie. Zamieniony w figurê woskow¹. Z bliska widaæ fioletowe ¿y³ki na prawej d³oni. Ma na sobie ciemnobr¹zowy garnitur. Zwykle widywa³am go w ubraniu roboczym. S³omiany kapelusz. Spodnie na szelkach. Sanda³y. Od wiosny do jesieni pojawia³ siê regularnie w ogródku. Kopa³ grz¹dki. Sadzi³ pomidory, paprykê, ogórki. Otwiera³am okno i s³ucha³am opowieœci, o tym jak za m³odu wyemigrowa³ do Australii. Potem by³y W³ochy, Austria. W koñcu Ameryka. Z jedn¹ walizk¹. ¯on¹. I dzieckiem. Gotowy, by spe³niæ american dream Pracowa³ w rzeŸni. Na trzy zmiany. Kupi³ dwa domy. Jeden pod wynajem. Drugi dla rodziny. Wykszta³ci³ córkê. Dochowa³ siê wnuków. Teraz oni zbieraj¹ plony. *
*
Ceremonia w obrz¹dku prawos³awnym. Trzech mê¿czyzn czyta z otwartej ksiêgi. Œpiewaj¹. Zawodz¹. Pop w czarnym ornacie ze srebrnym krzy¿em na plecach. I nakryciu g³owy, który – jeœli dobrze odczytujê Ÿród³a – nazywa siê kami³awka. Mówi s³ab¹ angielszczyzn¹. Ale nikomu to nie przeszkadza. Wiêkszoœæ liturgii i tak po serbsku (serbsko-chorwacku? macedoñsku?); w jêzyku rodziny i przyjació³. Po prawej stronie, na ekranie, wyœwietlaj¹ siê zdjêcia bohatera uroczystoœci. Po lewej, na tle ogromnych wieñców, portret w sepii. Jerry nie ma jeszcze siwych w³osów, wiêc musi byæ przed 50-tk¹. Uœmiecha siê szelmowsko.
Zaczynam p³akaæ, kiedy córka, ³ami¹cym siê g³osem, odczytuje treœæ mowy po¿egnalnej. Wspomina pocz¹tki ¿ycia w Ameryce. Zaznacza, ¿e mimo podstawowego wykszta³cenia, to w³aœnie ojciec by³ jej najwa¿niejszym nauczycielem. Potem przemawia najstarszy wnuk. Wysoki, postawny mê¿czyzna nie potrafi ukryæ wzruszenia. By³ dla mnie wzorem – mówi. Jego dobroæ, poczucie humoru, czu³oœæ, któr¹ obdarza³ ludzi, to spuœcizna, której chcê pozostaæ wiernym – dodaje. Dziadek nauczy³ mnie szanowaæ pracê. Dbaæ o rodzinê. I pracowaæ w ziemi. Bêdê za nim bardzo têskni³. My te¿.
Zapraszamy na stronê Autorki: www.stanywewnetrzne.com
Przeœliczna tatua¿ystka
dobre hotele, wynaj¹æ miejscowych przewodników, s³u¿yæ za pilota i t³umacza. Ale przecie¿ lubiê podró¿owaæ, a Jenny wyjecha³a z miasta na trzy tygodnie.
Jan Latus
By³a przeœliczna wiolonczelistka, to mo¿e byæ i tatua¿ystka i to ¿yj¹ca na innym kontynencie, ni¿ tak podziwiana przez Skaldów m³oda muzyczka.
Pani nazywa siê Apo Whang-od i ma podobno 107 lat. Wszyscy o niej na Filipinach s³yszeli, nawet niewykszta³cone dziewczyny z barów. Wiadomo, dla kobiet staruszka, która nadal dzielnie siê trzyma i codziennie wykonuje swoje rzemios³o, jest wzorem do naœladowania, idolk¹ i narodowym skarbem.
Mój tutejszy polski kolega, którego nazwê roboczo Pawe³, jest ca³y pokryty tatua¿ami. Ja przeciwnie, nigdy nie widzia³em sensu i przyjemnoœci w bolesnym wk³uwaniu sobie w cia³o elektrycznego wiert³a z tuszem.
Pawe³ jest cz³owiekiem, któremu w ¿yciu powiod³o siê finansowo, mo¿na wrêcz powiedzieæ, ¿e przez ostatnie dwa i pó³ roku w Angeles City ¿yje na bogato, wrêcz szasta pieniêdzy. M³odszy ode mnie o dziesiêæ lat, wysportowany i zadbany, ma jedn¹ s³aboœæ: nie mówi po angielsku. Proponuje mi, ¿e pokryje wszystkie koszty (i z obietnicy siê wywi¹zuje). Ja mam dowiedzieæ siê wszystkiego o tej wiedŸmie-tatua¿ystce, znaleŸæ miejsca na mapie i drogê do nich, zarezerwowaæ
Pawe³ jest moim przeciwieñstwem. Ja wiodê tu prywatne ¿ycie i nie zamieszczam ¿adnych swoich zdjêæ w Internecie. Jemu natomiast zale¿y na najwiêkszej ekspozycji, reklamie. Chce, ¿ebym dokumentowa³ aparatem i kamer¹ wideo ca³¹ jego podró¿. Twierdzi, ¿e tworzy tak swój wizerunek bogatego macho i playboya, bo przyda mu siê on w przysz³ych biznesowych przedsiêwziêciach. Niech mu bêdzie. Jak ju¿ pisa³em przed tygodniem, po dojeŸdzie z Angeles City do piêknego miasta Baguio i spêdzeniu tam nocy w hotelu (który okaza³ siê kompletnym nieporozumieniem), wyruszamy – piêæ godzin jazdy – do miasteczka Sagada. Ju¿ wspomina³em o lokalnej atrakcji, podwieszanych na linach do ska³y trumnach. Trumny jak trumny, drewniane, robiê piêknie wyprê¿onemu Paw³owi kilka zdjêæ na ich tle. Na szczêœcie podejœcie nie jest zbyt d³ugie i strome, a wieczorem jest tu ch³odniej.
G³ówn¹ atrakcj¹ pozostaje jednak tatua¿ystka. To kolejne dwie godziny jazdy samochodem krêt¹ i miejscami niebezpieczn¹ drog¹ z Sagady, a nastêpnie 40-minutowa wspinaczka po szlaku. Pojawiaj¹ siê komplikacje logistyczne. Nasz przewodnik z Sagady, polecony przez hotel, nie mo¿e obs³ugiwaæ wycieczek do tatua¿ystki, bo to inny powiat. Na miejscu okazuje siê jednak, ¿e przewodniczka z Wioski Tatua¿y nie mówi po angielsku. Mamy wiêc a¿ dwoje przewodników, którym nale¿y póŸniej zap³aciæ i ich nakarmiæ.
Trochê siê bojê tego trekkingu w strasznym upale i wilgotnoœci; w koñcu mam ju¿ prawie 65 lat i nigdy nie uprawia³em wyczynowo sportu. Przewodnicy pomagaj¹, wyposa¿aj¹c mnie w kijaszek i zabieraj¹c mi plecak, niczym tragarze – szerpowie w Himalajach. Pokonujemy te¿ bardzo d³ug¹ i dyndaj¹c¹ wysoko nad rzek¹ k³adkê. Po prostu nie patrzê w dó³.
Po licznych postojach dla nabrania oddechu l¹dujemy wreszcie w wiosce. Ca³a okolica ¿yje ze staruszki. U wylotu mostu postawiono jej poz³acan¹, niczym buddy, rzeŸbê. Biznes nale¿y do starowinki: jej rodzina prowadzi tu pokoje goœcinne, knajpkê (w której akurat nie by³o ¿adnego jedzenia) i sklep pami¹tkarski, ró¿ne badziewne koszulki i kubeczki z wizerunkiem naszej pani. Na klepisku ustawiono krzes³a, a na nich czeka na tatua¿ kilkanaœcie osób, g³ównie Filipiñczycy. Niektórzy z trudem powstrzymuj¹ ból, jeden ch³opak nawet zas³ab³. Jest to bowiem tatua¿ staroœwieck¹ metod¹: do patyczka przytwierdza siê cierñ, macza go w sadzy, a nastêpnie wbija m³oteczkiem w cia³o. Na szczêœcie Whang-od nie ma ju¿ wiele si³, poprzestaje wiêc na robieniu trzech kropek; to jej podpis. Mi to przypomina „cynki” robione sobie kiedyœ przez wiêŸniów i gitowców. Pawe³ musi zrobiæ show: wrêcza staruszce flachê Johnny Walkera Black, ca³uje artystkê, pozuje z ni¹ do zdjêæ. Starowinka wydaje siê ca³kowicie kontrolowaæ sytuacjê i skwapliwie kasuje pieni¹dze. Na nich zale¿y jej bardziej ni¿ na whisky. Jak nam t³umaczy przewodnik Alladyn, kiedyœ w tej wiosce ¿yli ³owcy g³ów. Ostatni¹ g³owê ponoæ œcieli w 2012 roku.
Mê¿czyŸni wykonywali tatua¿ po ka¿dym udanym head hunting; by³o to powodem do ich chwa³y. Kobiety robi³y zaœ sobie tatua¿, gdy pozosta³y w ¿yciu samotne; by³a to forma ich ozdobnego makija¿u. Whang-od nigdy nie wysz³a za m¹¿. Zdaniem Alladyna, narzeczony odszed³ do innej kobiety i od tej pory nie chcia³a siê z nikim zwi¹zaæ. Swoje umiejêtnoœci przekaza³a siostrzenicy i jej córce. Ale to nie to samo co kropki od staruszki.
Sta³a siê s³awna, gdy w amerykañskim „Vogue” ukaza³ siê kilka lat temu artyku³ na jej temat. Od tej pory do Tattoo Village jad¹ i mozolnie wspinaj¹ siê turyœci, ¿eby za swoje pieni¹dze daæ siê okaleczaæ cierniami. Tatua¿ystka mówi tylko w lokalnym dialekcie ludu kalinga, tak wiêc sobie z ni¹ nie pogadamy.
Wracamy do Sagady, gdzie spêdzamy kolejny fantastyczny dzieñ w hotelu z bali, patrz¹c przez balkon na zamglone, ciemnozielone góry.
Czy wizyta u tatua¿ystki by³a zmieniaj¹cym ¿ycie prze¿yciem? Zaczynamy mieæ co do tego w¹tpliwoœci. Pytamy, czy ona naprawdê ma 107 lat. Okazuje siê, ¿e tylko tak twierdzi, nie ma bowiem ¿adnego dokumentu potwierdzaj¹cego datê urodzenia. A mo¿e Alladyn ca³y czas konfabuluje? Mo¿e te opowieœci o z³amanym sercu tatua¿ystki zosta³y wyssane z palca przez niego lub przez ni¹? Coœ za dobrze wygl¹da i zbyt jest rzeœka (po tatua¿ach podobno karmi œwinie i szykuje ry¿). Nam ona wygl¹da na czerstw¹ 85latkê.
Ale nie ma ju¿ jak tego sprawdziæ. Wracamy na kolejn¹ noc do Bagui, gdzie w barze Primo Point obs³uguje nas piêkna Eza. Z przyjemnoœci¹ stwierdzam, ¿e na swoim 20-letnim ciele nie ma tatua¿y. Weso³ych Œwi¹t wszystkim ¿yczê!
Chwa³a na wysokoœci Bogu, a na ziemi pokój tym, w których ma upodobanie.
Katolicki Klub Dyskusyjny Œw. Jana Paw³a II ¿yczy wszystkim Polakom, aby Œwiêta Bo¿ego Narodzenia przynios³y radoœæ, pokój oraz wzajemn¹ ¿yczliwoœæ, by sta³y siê Ÿród³em wzmocnienia wiary, nadziei i mi³oœci. Niech otworzy siê ka¿de serce na b³ogos³awieñstwa p³yn¹ce od Bo¿ej Dzieciny. Szczêœæ Bo¿e.
DRIGGS MEA DRIGGS MEAT T MARKET MARKET
Naszym sta³ym Klientom ca³ej Polonii
¿yczymy rodzinnych Œwi¹t Bo¿ego Narodzenia oraz zdrowia i szczêœcia w 2025 roku!
Zapraszamy Zapraszamy na œwi¹teczne na œwi¹teczne zakupy zakupy
Fine Foods and Deli
66-65 Forest Ave., Ridgewood, NY 11385 tel. 347-881-1682
Naszym Klientom oraz wszystkim Rodakom
¿yczymy
radosnych Œwi¹t Bo¿ego Narodzenia, a tak¿e wszelkiej pomyœlnoœci i sukcesów w nadchodz¹cym roku!
Zapraszamy na œwi¹teczne zakupy: Mamy wyœmienite wêdliny, kie³basy, pieczywo, ciasta oraz produkty importowane.
Przygotowujemy dania na wszystkie okazje (catering).
304 Ditmas Ave, Brooklyn NY 11218 347.350.5563
Pe³nych radoœci i rodzinnego ciep³a
œwi¹t Bo¿ego Narodzenia oraz pomyœlnoœci w Nowym 2025 Roku
naszym Klientom i Polonii
¿yczy Krakus Deli Inc.
178 GREEPOINT AVE.
BROOKLYN, NY 11222, tel. (718) 389-5553
Radosnych i rodzinnych
Œwi¹t Bo¿ego Narodzenia
oraz zdrowia i pomyœlnoœci w ¿yciu prywatnym i zawodowym w nowym 2025 roku
naszym Klientom i ca³ej Polonii ¿ycz¹
Katarzyna i Krzysztof Matyszczyk
Nauka gry na fortepianie, gitarze i skrzypcach oraz lekcje œpiewu
Zdrowych i spokojnych
Œwi¹t Bo¿ego Narodzenia oraz szczêœliwego
Nowego 2025 Roku
¿yczy
Bo¿ena Konkiel i Nicholas Kaponyas
tel. 718-609-0088 email: Kobomusic@verizon.net
Cicha noc, œwiêta noc pokój niesie ludziom wszem, a u ¿³óbka Matka Œwiêta czuwa sama uœmiechniêta nad Dzieci¹tka snem.
Piêknych Œwi¹t Bo¿ego Narodzenia w bliskoœci polskiego s³owa ¿yczy
EK Polish Bookstore, ganizator comiesiêcznych spotkañ Przytulisko Literacko-Artystyczne!
Czytajcie po polsku! Zapraszamy na nasze spotkania!
Homer w malarstwie: Iliada
Helena trojañska
W Ksiêdze 3 po raz pierwszy pojawia siê Helena –najpiêkniejsza z kobiet, o któr¹ ca³a ta wojna œwiatowa staro¿ytnych czasów wybuch³a. Nim jednak wejdzie na mury Troi, wojska obu stron wyruszaj¹ do bitwy.
Trzeba uzmys³owiæ sobie sytuacjê: na brzegu morza (dziœ Turcja, cieœnina Dardanelska) obozuj¹ wojska, które przyp³ynê³y ogromn¹ liczb¹ okrêtów ze wszystkich stron zamieszka³ych przez greckie plemiona. O jakieœ dwa kilometry od l¹du (wspó³czeœnie morze siê cofnê³o i ten dystans jest wiêkszy) stoi pokaŸna jak na owe czasy twierdza, Troja, niekiedy zwana Ilionem – od Ilosa, prawnuka za³o¿yciela miasta.
Na czele oddzia³ów trojañskich – w istocie mieszaniny wojsk zaciê¿nych – kroczy g³ównodowodz¹cy i najmê¿niejszy z obroñców, Hektor. Obok niego idzie jego brat, Parys (zwany czêsto Aleksandrem), tak¿e syn w³adcy grodu, Priama.
Pojedynek
To z jego, Parysa/Aleksandra powodu, wybuch³ ca³y konflikt. Podczas goœciny w Sparcie u króla Menelaosa, uwiód³ jego ¿onê, piêkn¹ Helenê i zbieg³ z ni¹, zabieraj¹c przy tym sporo kosztownoœci. Jedni mówi¹: Helena uciek³a od nieciekawego mê¿a, inni – Helena zosta³a si³¹ uprowadzona; jedni mówi¹: kochankowie zabrali to, co by³o w³asnoœci¹ Heleny, inni – okrad³ gospodarza; jedni mówi¹: uciekli do Troi (tê wersjê podtrzymuje Homer), inni – przez ca³y czas wojny trojañskiej Helena by³a w Egipcie – mówi, na przyk³ad, historyk Herodot. Te dwuznacznoœci (odmienne punkty widzenia) s¹ niezmiernie wa¿ne dla dramaturgii „Iliady”.
Hektor zatrzymuje pochód obu wojsk, by zg³osiæ wa¿n¹ propozycjê: niech do bezpoœredniej walki stan¹ dwaj najbardziej zainteresowani, czyli m¹¿ Heleny, Menelaos i kochanek (czêsto w poemacie zwany „mê¿em” – co wa¿ne!) – Aleksander. Niech pojedynek ten rozstrzygnie losy wojny: kto wygra, bierze kobietê (i skarb) i koniec konfliktu.
Grecy, choæ podejrzliwi, przystaj¹ na tê propozycjê i przygotowuj¹ pole do walki obu. W tym czasie – Homer uwielbia zawieszanie akcji w najbardziej dramatycznych momentach – akcja przenosi siê do miasta, gdzie Helena odrywa siê od tkaniny i wraz z dwiema dwórkami wyrusza na mury wezwana przez króla Priama. Siedzi on ju¿ na wynios³oœci i obserwuje rozwój wydarzeñ na nizinie. Prosi Helenê, by mu przedstawi³a czo³owych wojowników achajskich.
Po drodze mija grupê starców: „Ci postrzeg³szy Helenê, ¿e na wie¿¹ wchodzi, Rzekli cicho do siebie: „Dziwiæ siê nie godzi, ¯e Grek i Troja broni¹ przez tyle lat czyni, O takow¹ niewiastê: istna z niéj bogini. Ale chocia¿ jest taka, niech do domu p³ynie, Niech przez niê miasto nasze z potomstwem nie ginie.” (F. Dmochowski)
Kobieta fatalna
Doceniaj¹ wielk¹ urodê Heleny, ale starzy i rozwa¿ni uwa¿aj¹, i¿ lepiej siê jej pozbyæ z miasta, aby jej obecnoœæ nie spowodowa³a wielkich szkód.
Jako kobietê zgubn¹, w istocie symbol z³a, widzia³ Helenê XIX-wieczny symbolista francuski, Gustave Moreau. Kobietê fataln¹, której wielka uroda stanowi przemo¿n¹ si³ê erotyczn¹ przyci¹gaj¹c¹ mê¿czyzn na ich zgubê. Ona, obojêtna, zamkniêta w sobie i zainteresowana wy³¹cznie sob¹, nie dba o stosy poleg³ych z jej powodu, o zburzone miasta, o rozpêtane przez ni¹ konflikty, rozlew krwi. Jest wiêcej ni¿ si³¹ biologiczn¹ – jest potêg¹ metafizyczn¹, dŸwigni¹ tego œwiata, z której bierze siê wszelkie z³o. „Na pocz¹tku by³a chuæ” – pisa³ Stanis³aw Przybyszewski.
Na obrazie Moreau stoi mroczna w jakimœ zak¹tku Troi, czarodziejka i wiedŸma zaklêciem swego powabu przyzywaj¹ca mê¿czyzn, których ofiary siêgaj¹ ju¿ wysokoœci muru twierdzy. Jak æmy do œwiat³a przyci¹gani przez odmienn¹ p³eæ, seks, nieœwiadomi czekaj¹cej ich zguby id¹ œlepo na zatracenie.
Na innym, szkicu tego¿ autora, wokó³ tylko zniszczenie i zgliszcza; œmieræ i zag³ada. Helena dominuje nad krajobrazem, potê¿niejsza ni¿ mury p³on¹cej Troi, jest kosmiczn¹ si³¹ przerastaj¹c¹ wszelkie inne potêgi. Wszyscy zgin¹, ona jedna trwa wiecznie.
Chorobliwy mizoginizm XIX wieku znalaz³ w Helenie doskona³y wyraz tej ideologii.
Brytyjski akademik, Frederic Leighton, wytrawny piewca urody kobiecej, przedstawi³ bohaterkê w eleganckiej formie modnego wówczas orientalizmu. Helena w towarzystwie dwórek idzie boso murami Troi na zaproszenie króla Priama. Jest po³udnie, s³oñce œwieci niemal wprost z góry (postaci prawie nie rzucaj¹ cienia), jego potê¿ne promienie rozpuszczaj¹ rysy twarzy kobiet ubranych na wschodni¹ mod³ê w pow³óczyste szaty.
I czwarty obraz z tej serii, brytyjskiego akademika Richarda Cooka, stanowi niemal wprost ilustracjê sceny homeryckiej: Helena ca³a na bia³o w towarzystwie dwórek
Czes³aw Karkowski
przybywa na zaproszenie Priama (widaæ, ¿e król, bo ma koronê i ber³o), siedz¹cego, jak przysta³o, na podwy¿szeniu. Z ty³u owi starcy szemraj¹cy przeciwko jej obecnoœci w mieœcie, wiedz¹cy o zgubnym wp³ywie kobiecej urody na œwiat tak piêknie kierowany przez mê¿czyzn. Rozpisujê siê tyle o Helenie, bo chocia¿ w „Iliadzie” pojawi siê ona kilkakrotnie, ale na ³amach „Kuriera Plus” – tylko jeszcze raz – w nastêpnym szkicu.
Richard Cook – Helena i Priam
Frederic Leighton – Helena na murach Troi
Gustave Moreau – Helena trojañska
Gustave Moreau – Helena na murach Troi
Curie pragnie z³o¿yæ swoim cz³onkiniom oraz sympatykom ¿yczenia piêknych i obfitych Œwi¹t Bo¿ego Narodzenia, oraz pomyœlnoœci i b³ogos³awieñstw Ma³ego Dzieci¹tka w Nowym Roku.
Dziêkujemy rodzicom dzieci za ich zaanga¿owanie w próby i wystêpy zespo³u, a Proboszczowi Grzegorzowi Markulakowi za wsparcie.
WAWEL
Meats & Deli
68-33 FRESH POND ROAD RIDGEWOOD, N.Y. 11385
Pogodnych i spokojnych
Pogodnych i spokojnych
Tel.718-366-0419
Œwi¹t Bo¿ego Narodzenia
Œwi¹t Bo¿ego Narodzenia
Radosnych Œwi¹t
Bo¿ego Narodzenia
oraz wspania³ego Sylwestra
oraz wspania³ego Sylwestra
oraz pe³nego szczêœcia
Klientom i Polonii
Klientom i Polonii
¿ycz¹ w³aœciciele
Nowego Roku 2025
naszym Klientom
i pracownicy sklepu
¿ycz¹ w³aœciciele i pracownicy sklepu
¿ycz¹ w³aœciciele z personelem
ANIA TRAVEL AGENCY
57-53 61st Street, Maspeth, N.Y. 11378
Tel. 718-416-0645, Fax 718-416-0653
Naszym Klientom i Wspó³pracownikom
¿yczymy piêknie prze¿ywanego
Bo¿ego Narodzenia
i samych radoœci w Nowym Roku
Anna Seniuk - lubiana przez wszystkich
Anna Seniuk ma w polskiej kinematografii niepodwa¿aln¹ pozycjê gwiazdy. Ka¿d¹ jej rolê przyjmowaliœmy z uœmiechem i sympati¹, a po brawurowej roli w „Czterdziestolatku”, dla wielu sta³a siê czêœci¹ naszej w³asnej rodziny. Czas jest jednak nieub³agany i w listopadzie tego roku pani Anna obchodzi³a 82 urodziny!
Urodzi³a siê na Kresach, w stolicy Pokucia, w Stanis³awowie. Przed wojn¹ by³ tygiel ludzi i kultur. Ojciec Anny Seniuk opowiada³, ¿e jego babcia by³a Czeszk¹ i uczy³a go czeskiego pacierza. Inna praprababka Anny pochodzi³a z Wêgier. Wœród rodzinnych koligacji by³ nawet austriacki genera³. Seniuk, jest nazwiskiem typowo ukraiñskim, ale pradziadek Anny bra³ udzia³ w powstaniu styczniowym, za co zabrano mu niewielki maj¹tek ziemski. Jej rodzice byli nauczycielami. Przed wojn¹ m³odych nauczycieli wysy³ano na Kresy do zapad³ych wsi aby uczyli tam jêzyka polskiego. Matka Anny mieszka³a w ch³opskiej izbie i tam pozna³a przystojnego kierownika szko³y, W³odzimierza Seniuka. Znajomoœæ zakoñczy³a siê œlubem. Anna przysz³a na œwiat w czasie wojny, w 1942 r. W Ja³cie dokonano jednak kolejnego rozbioru Polski i Seniukom nie pozosta³o nic innego jak przedostaæ siê w aktualne polskie granice.
Kresowych Polaków nazywa siê czêsto repatriantami zapominaj¹c, ¿e tak naprawdê byli ludŸmi wypêdzonymi. Kilka tygodni zajê³a im podro¿ w bydlêcym wagonie do siostry matki Anny, mieszkaj¹cej w Jawiszowicach, której m¹¿ by³ dyrektorem kopalni Brzeszcze. Nie zabawili tam d³ugo i przenieœli siê do Zatoru, gdzie w by³ym pa³acu Potockich otworzono dwuletni¹ szko³ê rolnicz¹, a jej kierownikiem zosta³ W³odzimierz Seniuk. Ca³a rodzina mog³a dziêki temu zamieszkaæ w pa³acu, w mieszkaniu kwaterunkowym. Dla Anny i jej siostry by³o to bajkowe ¿ycie, bo w pa³acowym parku mog³y siê bawiæ od rana do nocy. Dziewczynki odkrywa³y sale balowe, piwnice i strychy. Miasteczko by³o ma³e, a ¿ycie towarzyskie ubogie. Rodzicom Anny z trudem udawa³o siê skompletowaæ czwórkê do bryd¿a. Zazwyczaj byli to aptekarz i miejscowy proboszcz. By³a to ich jedyna rozrywka.
W³odzimierz Seniuk by³ przed wojn¹ nauczycielem biologii. Swoje zainteresowania zaszczepi³ córkom. Nauczy³ je nazywaæ wszystkie drzewa w pa³acowym parku i zbo¿a jakie ros³y na polach. Wiedzia³y czym ró¿ni¹ siê tropy zaj¹ca od œladów innych zwierz¹t. To dziêki ojcu po-
zna³a góry, po których wêdruje do dziœ. Dla Anny Seniuk kontakt z przyrod¹ jest nadal jedn¹ z najwiêkszych radoœci ¿ycia. Praca ojca, jako kierownika szko³y rolniczej skoñczy³a siê w momencie, gdy odmówi³ przyjêcia legitymacji partyjnej. Musieli opuœciæ mieszkanie w pa³acu i przenieœli siê do Krzeszowic pod Krakowem. Przed wojn¹ by³a to miejscowoœæ uzdrowiskowa i tam tak¿e znajdowa³ siê dawny pa³ac Potockich, który w czasach w³adzy ludowej zamieniono na dom dziecka. Seniukowie tym razem zamieszkali pobli¿u pa³acu. W Krzeszowicach Anna Seniuk zaczê³a chodziæ do szko³y. Ma³a Anna by³a dziewczynk¹ nieœmia³¹ i z trudem nawi¹zywa³a kontakty. Kiedy ju¿ do tego dochodzi³o, okazywa³o siê, ¿e rodzice przenosili siê gdzie indziej i zmieniali jej szko³ê. Ostatecznie osiedli w Krakowie – ojciec znalaz³ pracê w wydziale oœwiaty, a matka w szkole podstawowej uczy³a jêzyka polskiego.
Kraków sta³ siê Anny zastêpczym miastem rodzinnym. By³a zbyt ma³a aby pamiêtaæ Stanis³awów, gdzie siê urodzi³a. Kraków w latach 50-tych i 60-tych kipia³ ¿ywio³owo rozwijaj¹c¹ siê kultur¹. Do tego najwiêkszych artystów tamtych lat nietrudno by³o spotkaæ na ulicy. Mro¿ek, Skrzynecki, Kantor byli czêœci¹ krakowskiego pejza¿u, a w kawiarniach grano wtedy jazz. Uczêszcza³a do Liceum Ogólnokszta³c¹cego nr 7 i kiedy okaza³o siê, ¿e w szkolnym konkursie recytatorskim startowa³y tylko dwie uczennice, Annê do³¹czono jako trzeci¹. Mia³a recytowaæ wiersz Asnyka. Zrobi³a to tak fenomenalnie, ¿e z ³atwoœci¹ wygra³a konkurs, a póŸniej zamiast na historiê sztuki zdawa³a do szko³y teatralnej, do której przyjêto j¹ za pierwszym podejœciem. Bardzo chcia³a zostaæ aktork¹, ale przygniata³a j¹ wrodzona nieœmia³oœæ. Dziœ wspomina, ¿e jej profesorzy przez cztery lata studiów prze¿ywali straszne mêki probuj¹c wydobyæ z niej odrobinê temperamentu. A¿ trudno jest to sobie wyobraziæ, bo Anna Seniuk znana jest przede wszystkim z ról, w których kipi energi¹, której wielu re¿yserów nie potrafi³o okie³znaæ.
Po ukoñczeniu studiów Anna Seniuk dosta³a anga¿ do Teatru Starego w Krakowie, w którym pracowa³ tak¿e Jan Nowicki. By³a wówczas smuk³¹, atrakcyjn¹ niebieskook¹ blondynk¹, któr¹ Nowicki nazywa³ „chodz¹c¹ pokus¹”. Praca w teatrze by³a niezwykle intensywna i Anna Seniuk wystêpowa³a na scenie niemal¿e codziennie, a sztuki teatralne re¿yserowali tak wybitni twórcy jak Konrad Swinarski, Andrzej Wajda czy Jerzy Jarocki. Aktorka Marta Stebnicka zachêci³a Annê do wystêpów w kabarecie i obie gra³y na scenie w „Jamie Michalikowej”. Krakow by³ dla Anny Seniuk miejscem, w którym wszystko w jej ¿yciu zdarzy³o siê po raz pierwszy. Pierwszy raz wyst¹pi³a w radio, pierwszy raz stanê³a przed mikrofonem, pierwszy raz nagrywa³a program telewizyjny. W Krakowie prze¿ywa³a tak¿e swoje pierwsze mi³oœci.
Po szeœciu latach wystêpów na deskach Teatru Starego zaproponowano jej pracê w Warszawie, w renomowanym Teatrze Ateneum. Anna jakiœ czas waha³a siê, bo w Krakowie mia³a ju¿ ustalon¹ i wci¹¿ rosn¹c¹ pozycjê. W koñcu zgodzi³a siê na zagranie w warszawskim teatrze jednej roli, wziê³a roczny, bezp³atny urlop i wyruszy³a do stolicy. Gra³a w sztuce „G³upi Jakub” razem z Joann¹ Jêdryk¹ i m³odziutkim, dopiero po szkole Andrzejem Sewerynem. Recenzje po spektaklu by³y bardzo ¿yczliwe i aktorka poczu³a siê jak u siebie w domu. Praca w „Ateneum” dawa³a jej ogromn¹ satysfakcjê, a do tego dosz³a propozycja od Edwarda Dziewoñskiego, aby wystêpowaæ w presti¿owym kabarecie „Dudek”. Nie by³o ³atwo graæ w tym kabarecie, gdy mia³o siê u boku aktorów takich jak Kwiatkowska, Go³as, Kobuszewski czy Michnikowski. W Krakowie mia³a Anna narzeczonego, który przeniós³ siê dla niej do Warszawy. Pozna³a jednak przystojnego i am-
bitnego kompozytora Macieja Ma³eckiego, dla którego ca³kowicie straci³a g³owê. Narzeczony, gdy siê o tym dowiedzia³ wpad³ w furiê i chcia³ siê zemœciæ na rywalu. Para spotyka³a siê w konspiracji i nieoczekiwanie dla œwiata wziêli œlub, na którego œwiadkiem by³ profesor Bardini. Anna Seniuk mia³a wówczas zagraæ Jagnê w planowanej ekranizacji „Ch³opów”. Uczucie jednak zwyciê¿y³o i zamiast graæ w filmie Anna pojecha³a w podró¿ poœlubn¹ do… Bu³garii! Ta pochopna decyzja bardzo mocno zawa¿y³a na jej dalszej karierze, bo przez nastêpne dwa lata nikt nie chcia³ zaanga¿owaæ jej do nastêpnej roli. W wyjœciu z tego impasu pomóg³ jej Gustaw Holoubek i jej wielkim powrotem do s³awy by³ udzia³ w niezwykle popularnych serialach telewizyjnych: „Czarne chmury” i „Czterdziestolatek”. To z tych filmów jej twarz pamiêta niemal¿e ka¿dy Polak.
Pracowa³a póŸniej w Teatrze Powszechnym, gdy jego dyrektorem zosta³ znany jej z Krakowa Zygmunt Hübner, a potem w Teatrze Polskim, gdy do wspó³pracy zaprosi³ j¹ s³ynny ju¿ wówczas Kazimierz Dejmek. Kiedy dyrektorem Ateneum zosta³ Gustaw Holoubek z wdziêcznoœci za to, ¿e pomóg³ jej kiedyœ, gdy by³a w potrzebie, na kilka lat wróci³a aby graæ pod jego wodz¹.
£y¿k¹ dziegciu w jej ¿yciu sta³ siê rozpad jej ma³¿eñstwa. By³a matk¹ dwójki dzieci, gdy m¹¿ znalaz³ sobie du¿o m³odsz¹ partnerkê. Wtedy okaza³o siê, ¿e Anna Seniuk ma raka piersi. Maciej Ma³ecki natychmiast porzuci³ rozwodowe boje i poœwiêci³ siê pielêgnacji ¿ony. Anna Seniuk ostatecznie wróci³a do zdrowia i na scenê, a na koniec rozwiod³a siê z mê¿em, z którym do dziœ pozostaje w przyjacielskich kontaktach. Nigdy ju¿ nie zwi¹za³a siê z innym partnerem.
Krakowscy profesorowie wpajali swoim podopiecznym, ¿e dla aktora teatr jest wszystkim i teatrowi trzeba poœwiêciæ tak¿e ¿ycie prywatne. Annie Seniuk jest tu wyj¹tkiem, bo uda³o siê jej uratowaæ swoje ¿ycie osobiste. Mi³oœæ do teatru nie powstrzyma³a jej pasji do przyrodniczych wycieczek. Latem mo¿na j¹ by³o spotkaæ w górach z plecakiem, a zim¹ zje¿d¿a³a z nich na nartach. Po serialu „Czarne chmury” zapa³a³a pasj¹ do jazdy konnej. Z potrzeby obcowania z przyrod¹ kupi³a zrujnowan¹ cha³upê w podprzemyskiej wsi, gdzie spêdza swój wolny czas. W wieku 82 lat czuje siê aktork¹ spe³nion¹ i potrafi siê cieszyæ ¿yciem czego jej wszyscy ¿yczymy na nastêpnych wiele lat.
Z dzieæmi Grzegorzem i córk¹ Magd¹
Anna Seniuk i jej by³y m¹¿ Maciej Ma³ecki
Anna Seniuk na przestrzeni lat
W³oskie wakacje. Dolce Vita Italia!
Najpiêkniejsze wybrze¿e Amalfii i nie tylko.
W³ochy nale¿¹ do najpopularniejszych kierunków turystycznych w Europie. W s³onecznej Italii czekaj¹ na nas wype³nione atrakcjami miasta i miasteczka, malownicze wybrze¿a.
W czasie wyjazdu grupowego w maju 2025 odwiedzimy najpiêkniejsze, malownicze wybrze¿e Amalfi, Neapol, wyspê Capri, Rzym, Pizê, Florencjê oraz Mediolan.
Najpiêkniejsze w³oskie Wybrze¿e Amalfii – jeden z najbardziej rozpoznawalnych regionów Kampanii. Jego kaskadowa zabudowa, poœród górzystego terenu, zdobi liczne pocztówki i foldery turystyczne promuj¹ce Italiê. Po³o¿one nad Morzem Tyrreñskim i Zatok¹ Salerno wybrze¿e to przede wszystkim malownicze miasteczka: Sorento, Positano, Amalfi, Ravello, Salerno... Wybrze¿e Amalfitañskie znane jest tak¿e z lokalnych przysmaków. Najwa¿niejsze to Limoncello produkowane ze skórek cytrynowych oraz ró¿ne wariacje lodów cytrynowych, ale te¿ likier Concerto. Nasz wyjazd rozpoczniemy od Neapolu, miasta s³yn¹cego z oryginalnej architektury i wyœmienitej pizzy.
Pop³yniemy na Capri – per³ê Zatoki Neapolitañskiej - jedn¹ z najpiêkniejszych w³oskich wysp, gdzie bêdziemy podziwiaæ osza³amiaj¹ce widoki, b³êkitne morze i strome ska³y, niemal pionowo wyrastaj¹ce z wody. Jest to równie¿ miejsce pe³ne luksusowych willi, hoteli i butików.
Odwiedzimy Pompeje, antyczne miasto, które na skutek wybuchu Wezuwiusza zniknê³o na 1700 lat pod warstw¹ popio³ów. Zwiedzimy wykopaliska, dziêki którym dowiemy siê jak wygl¹da³o ¿ycie w miastach Cesarstwa Rzymskiego – m.in. antyczne Forum, Bazylika i Œwi¹tynia Apollina, termy miejskie, ruiny amfiteatru, który móg³ pomieœciæ nawet 20 tysiêcy widzów oraz domy mieszkalne, ozdobione piêknymi freskami i mozaikami.
Nie mo¿na mówiæ o wycieczce do W³och bez zwiedzania Rzymu - Wiecznego Miasta. Rzym jest miastem, które potrafi oczarowaæ ka¿dego, kto je odwiedzi. Kolebka europejskiej cywilizacji przyci¹ga jak magnes. Pobyt w Rzymie zaczniemy od Watykanu, Bazyliki œw. Piotra – miejsca, w którym od dwóch tysiêcy lat spoczywaj¹ szcz¹tki pierwszego papie¿a – œw. Piotra. Grób œw. Jana Paw³a II, Pieta Micha³a Anio³a, Kopu³a Bazyliki œw. Piotra, Muzea Watykañskie. Kolejnego dnia zobaczymy Koloseum – najs³ynniejszy amfiteatr œwiata, antyczne Forum Romanum, Capitol – miejsce od czasów antycznych uwa¿ane za serce duchowe, polityczne i kulturalne Rzymu, Plac Wenecki, Piazza Navona, Plac Hiszpañski ze s³ynnymi schodami hiszpañskimi oraz Fontannê di Trevi.
Kto nie widzial krzywej wie¿y w Pizzie z bliska koniecznie musi siê z nami wybraæ na wycieczkê. Krzywa Wie¿a w Pizie to jedno z najbardziej rozpoznawalnych dzie³ architektonicznych na œwiecie, które przyci¹ga uwagê swoj¹ nietypow¹, pochylon¹ struktur¹. Ta œredniowieczna wie¿a dzwonnicza, bêd¹ca czêœci¹ kompleksu katedralnego Piazza dei Miracoli, jest nie tylko symbolem miasta, ale tak¿e wybitnym przyk³adem romañskiej architektury.
Kolejnym miastem, które jest na naszej trasie to Florencja - per³a Renesansu, z niesamowit¹ architektur¹ i zabytkami. Tu znajduj¹ siê najs³yniejsze dzie³a znanych twórców renesansu, którzy tworzyli w tym mieœcie: Micha³a Anio³a, Leonarda da Vinci i Botticelliego.
Oprócz niesamowitych zabytków architektury i œwiatowej klasy muzeów Florencja oferuje te¿, ze wzglêdu na swoje po³o¿enie, wyj¹tkowe widoki w rejonie Toskanii.
Bêd¹c we Florencji koniecznie trzeba zwiedzic: Katedrê Duomo, czyli Santa Maria del Fiore, Dzwonnicê Giotta, Bap-
SKY FLOWERS
164 Driggs Ave, Brooklyn, NY 11222 Tel. 718-349-2268
Sk³adamy najlepsze ¿yczenia szczêœcia i zdrowia z okazji Œwi¹t
Bo¿ego Narodzenia i Nowego 2025 Roku!
Kwiaty na wszystkie okazje, Kwiaciarnia otwarta 7 dni w tygodniu.
tysterium San Giovanni, Muzeum Opera del Duomo, Krypta œw. Reparata, Ponte Vecchio (najstarszy most we Florencji), Plac della Signoria.
Nasz¹ w³osk¹ przygodê zakoñczymy w uroczym mieœcie Mediolanie ze s³yn-
nymi freskami „Ostatniej Wieczerzy” Leonardo da Vinci czy Katedr¹ Duomo di Milano – serce, symbol i dusza masta. Ostatniego dnia znajdziemy czas, ¿eby zatraciæ siê w tym wyj¹tkowym mieœcie nazywanym œwiatow¹ stolic¹ mody.
Naszym Klientom oraz ca³ej Polonii
sk³adamy serdeczne ¿yczenia z okazji
Bo¿ego Narodzenia i Nowego Roku
Oferujemy catering, urz¹dzamy prywatne przyjêcia i specjalne uroczystoœci
Klientom naszego sklepu i ca³ej Polonii ¿yczymy piêknych Œwi¹t Bo¿ego Narodzenia. i du¿o radoœci w 2025 roku W³aœciciel i pracownicy
El¿bieta Baumgartner radzi
Plan 529 pod choinkê - jak oszczêdzaæ na studia dzieci
Je¿eli chcesz zapewniæ dziecku czy wnukowi fundusze na studia, ten artyku³ jest dla ciebie. Z okazji Œwi¹t warto dowiedzieæ siê jak mo¿na to zrobiæ.
Plan 529
College Savings Program, zwany planem 529 od numeru paragrafu w kodzie podatkowym, to uprzywilejowane podatkowo konto inwestycyjne, które umo¿liwia oszczêdzanie na przysz³e wydatki edukacyjne.
Plany te pocz¹tkowo obejmowa³y tylko koszty wydane na studia, ale rozszerzy³y siê o czesne za klasy od przedszkola do 12 klasy i niektóre programy zawodowe.
Ka¿dy stan ma co najmniej jeden plan 529, ponadto niektóre instytucje edukacyjne oferuj¹ plan Independent 529 – krajowy przedp³acony plan czesnego dla ucz¹cych siê w prywatnych i niezale¿nych szko³ach wy¿szych.
Wp³aty na konto 529 nie s¹ odpisem podatkowym, ale unikniesz podatków federalnych i stanowych od zysków, je¿eli fundusze wydasz na kwalifikowane wydatki na edukacjê.
Kto mo¿e otworzyæ konto 529
Ka¿dy mo¿e otworzyæ konto dla dziecka: rodzice, dziadkowie, krewni, przyjaciele, nawet pracodawcy. Nie ma wymagañ dotycz¹cych miejsca zamieszkania ani dochodu, ale musisz byæ rezydentem USA.
Wiêkszoœæ planów pozwala na zmianê beneficjentów na innego cz³onka rodziny, jeœli pierwotny beneficjent nie uczêszcza na studia lub na koncie 529 pozosta³y œrodki.
Rodzaje planów 529
Istniej¹ dwa rodzaje planów 529. Plan oszczêdnoœciowy (savings plan) to najpopularniejsza opcja, umo¿liwiaj¹ca regularne oszczêdzanie. Bierzesz na siebie wiêksze ryzyko inwestycyjne, ale mo¿esz skorzystaæ z wiêkszoœci szkó³ publicznych i prywatnych.
Przedp³ata czesnego (prepaid tuition plans) polega na tym, ¿e zawczasu p³acisz za czesne na stanowej uczelni, korzystaj¹c z dzisiejszej, ni¿szej ceny. Ale jeœli twoje dziecko zdecyduje siê pójœæ do prywatnej instytucji, mo¿esz otrzymaæ tylko niewielki zwrot wp³aconej kwoty.
Limity wp³at
Plany 529 nie maj¹ rocznych limitów wp³at. Jednak wp³aty s¹ uwa¿ane za darowizny i je¿eli w roku 2025 wp³acisz wiêcej ni¿ 19,000 dol. na osobê (18,000 dol. w 2024 r.), to powinieneœ tê darowiznê zg³osiæ na formularzu IRS Form 709. Nad-
wy¿ka ta zostanie odjêta do kwoty twojego zwolnienia podatkowego od maj¹tku i darowizn (estate tax exemption – 13.99 mln dol. w 2025 r.).
Chcesz wp³aciæ wiêcej? Mo¿esz zdeponowaæ na koncie 529 jednorazowo piêæ razy wiêcej: do 95,000 dol., lub 190,000 dol. na parê ma³¿onków, przez co wykorzystasz swoj¹ federaln¹ ulgê podatkow¹ na darowizny (gift tax exclusion) z piêciu lat.
Ka¿dy stan ustala swój ³¹czny limit wp³at na jednego beneficjenta, przewa¿nie od 300,000 do 500,000 dol. na dziecko. Szczegó³y znajdziesz w sieci, m.in. tu: www.savingforcollege.com/article/maximum -529-plan-contribution-limits-by-state
Co liczy siê jako „kwalifikowany wydatek na edukacjê”?
Mo¿esz u¿yæ œrodki zakumulowane na koncie 529, aby op³aciæ czesne, zakwaterowanie i wy¿ywienie, niektóre materia³y (w tym wymagane podrêczniki i laptopy) oraz us³ugi zwi¹zane ze szko³¹ dla uczniów ze specjalnymi potrzebami.
Jednak niektóre koszty zwi¹zane ze szko³¹ nie s¹ uznawane, takie jak op³aty za aplikacje na studia i testy, ubezpieczenie zdrowotne, koszty podró¿y, op³aty za dzia³alnoœæ sportow¹ i klubow¹, wydatki osobiste, takie jak meble i dekoracje do pokoju w akademiku, pokój i wy¿ywienie przekraczaj¹ce koszty zakwaterowania w szkole.
Upewnij siê, ¿e prowadzisz rejestr wszystkich wydatków zwi¹zanych ze szko³¹.
Co zrobiæ z kontem 529, jeœli twoje dziecko nie pójdzie na studia
Wiêkszoœæ planów 529 pozwala raz w roku zmieniæ beneficjenta na innego cz³onka rodziny bez konsekwencji podatkowych. Mo¿e m³odsze dziecko w rodzinie mog³oby skorzystaæ z tych funduszy, a mo¿e ty sam rozwa¿asz powrót do szko³y.
Jeœli masz cz³onka rodziny, który zaci¹gn¹³ po¿yczki studenckie, u¿yj fundusze z planu 529, aby pomóc mu sp³aciæ d³ugi. Dziêki ustawie Secure Act 2019 wolno wykorzystaæ do 10,000 dol. z konta 529 na sp³atê kredytu studenckiego. Od 1 stycznia 2024 niewykorzystane kwoty z konta 529 mo¿na przelaæ na konto emerytalne Roth IRA beneficjenta. Obowi¹zuj¹ pewne restrykcje.
Zalety planu 529
G³ówn¹ zalet¹ kont 529 jest to, ¿e zniesione s¹ podatki od zysków inwestycyjnych. Ale je¿eli nie wykorzystasz œrodków na pokrycie kwalifikuj¹cych siê kosztów edukacji, gro¿¹ ci podatki plus 10 proc. kary. Chocia¿ wp³aty na konta 529 nie stanowi¹ odpisu od dochodu na federalnym zeznaniu podatkowym, niektóre stany oferuj¹ stanowe odliczenia i zwolnienia podatkowe przy wyp³atach.
Œrodkami z planu 529 op³acasz edukacjê twojego dziecka w prywatnej szkole podstawowej albo œredniej (K-12), program praktyk zawodowych lub w³asne czesne, jeœli zdecydujesz siê wróciæ na studia jako osoba doros³a. A jeœli ty lub twoje dziecko nie potrzebujecie œrodków na edukacjê, mo¿ecie je ³atwo przekazaæ innemu cz³onkowi rodziny.
Wady
Wiêkszoœæ planów 529 ma op³atê admi nistracyjn¹, która zwykle wynosi od 0.14% do 0.53% salda konta w skali rocznej. Po nadto twoje mo¿liwoœci inwestycyjne s¹ ograniczone do opcji istniej¹cych w planie, w przeciwieñstwie do konta maklerskiego lub inwestycyjnego konta emerytalnego
Roth IRA, które daje ci pe³n¹ swobodê wy boru dowolnych papierów wartoœciowych. Kolejn¹ wad¹ planu 529 jest to, ¿e fun dusze mog¹ byæ liczone jako „aktywa” przy ubieganiu siê o federaln¹ pomoc finansow¹. Bêdziesz tak¿e musia³ wykorzystaæ te pieni¹dze tylko na kwalifikuj¹ce siê cele edukacyjne – w przeciwnym razie zap³acisz podatki i karê.
Jak plan 529 wp³ywa na federaln¹ pomoc finansow¹ dla studenta
El¿bieta Baumgartner
Gdy uczeñ z³o¿y wniosek o federaln¹ pomoc finansow¹ za poœrednictwem wniosku FAFSA, rz¹d przyjrzy siê aktywom jego i rodziców i zdecyduje o ich oczekiwanym wk³adzie finansowym (EFC – Expected Family Contribution).
Je¿eli konto 529 jest za³o¿one na nazwisko rodzica, to jest uwa¿ane za aktywa rodzicielskie. Zgodnie z federaln¹ formu³¹ pomocy finansowej oczekuje siê, ¿e tylko 5.6 proc aktywów rodzicielskich zostanie przeznaczone na pokrycie rocznych kosztów studiów studenta. Kwota ta wzrasta do 20%, gdy student ma pieni¹dze na swoim w³asnym koncie.
Konto 529 nale¿¹ce do dziadków
Konto 529 nale¿¹ce do dziadków nie wp³ynie na pakiet pomocy finansowej ucznia, poniewa¿ FAFSA nie patrzy na aktywa dziadków. Obecnie student ma obowi¹zek zg³osiæ do 50 proc. funduszy wyp³aconych z planu 529, jako swój dochód nieopodatkowany, co mo¿e negatywnie wp³yn¹æ na pomoc finansow¹. Uwaga: Pocz¹wszy od roku szkolnego 2024-25 wyp³aty z kont 529 nale¿¹cych do dziadków nie bêd¹ ju¿ liczone jako nieopodatkowany dochód ucznia. Ponadto FAFSA usunie pytania dotycz¹ce prezentów pieniê¿nych od dziadków.
nie jest prawnikiem i nie udziela porad prawnych. Niniejszy artyku³ zosta³ napisany wy³¹cznie w celach informacyjnych. Jest autork¹ wielu ksi¹¿ek-poradnikówo profilu finansowym i konsumenckim, m.in. „Planowanie spadkowe, czyli jak uporz¹dkowaæ swoje sprawy w Stanach i w Polsce”, „Jak chowaæ pieni¹dze przed fiskusem” i wielu innych. S¹ one dostêpne w wersji elektronicznej w witrynie: www.PoradnikSukces.com tel. 1-718-224-3492
Konkluzja: Dziadkowie i inni krewni spoza najbli¿szej rodziny mog¹ pomóc w op³aceniu wydatków na studia bez negatywnych konsekwencji finansowych dla studentów.
Jak otworzyæ plan 529 Konto 529 otwierasz sam bezpoœrednio przez dowolny program stanowy lub za poœrednictwem brokera czy doradcy finansowego. Chocia¿ wolno ci skorzystaæ z planu 529 w dowolnym stanie, wskazane jest, aby najpierw zbadaæ opcje swojego stanu, poniewa¿ mo¿e dawaæ ulgi podatkowe swoim rezydentom. Wolno ci tak¿e otworzyæ kilka kont 529 dla tego samego beneficjenta w jednym albo kilku stanach. W porównaniu tych programów pomo¿e ci witryna: www.ecs.org/50-state-comparison-529 -education-savings-plans ❍
Planowanie spadkowe
czyli jak uporz¹dkowaæ swoje sprawy w Stanach i w Polsce
Zadbaj o swoich bliskich, przeka¿ dorobek w odpowiednie rêce bez podatków i s¹dów. Pomo¿e w tym ksi¹¿ka El¿biety Baumgartner „Planowanie spadkowe w Stanach i w Polsce“ dostêpna tylko w wersji elektronicznej w witrynie www.PoradnikSukces.com, tel. 718-224-3492, poczta@poradniksukces.com.
Równie¿ dostêpne s¹: „Jak chowaæ pieni¹dze przed fiskusem”, „Podrêcznik ochrony maj¹tkowej”, „Obywatelstwo z przeszkodami” i dwadzieœcia kilka innych poradników www.PoradnikSukces.com
Demokraci na rozdro¿u
Demokraci tymczasem przed g³osem wyborców wci¹¿ jakby siê broni¹. Zdanie liderów partii nadal liczy siê bardziej ni¿ zdanie zwyk³ych wyborców, co widzieliœmy w przypadku narzuconej odgórnie kandydatury Harris, któr¹ wybrano na kandydatkê do Bia³ego Domu bez wewnêtrznych prawyborów, a tak¿e wczeœniej w przypadku Berniego Sandersa. Sanders i jego socjalistyczna rewolucja, zarówno w trakcie kampanii wyborczej w 2016 roku jak i cztery lata póŸniej, mia³a autentyczne poparcie. Senator z Vermont, trochê podobnie jak Trump do republikanów, przyci¹ga³ do demokratów nowych wyborców, budzi³ entuzjazm, emocje i udowadnia³ jak bardzo Partii Demokratycznej potrzebna jest zmiana. Mi-
mo du¿ej popularnoœci (Sanders by³ w pewnym momencie najpopularniejszym amerykañskim politykiem w ogóle) nie zdo³a³ jednak osi¹gn¹æ rzeczy najwa¿niejszej, czyli przebiæ siê wœród liderów partii, którym najpierw bardziej zale¿a³o na promowaniu kandydatury Hillary Clinton, a potem na promowaniu Bidena. Skutki tych decyzji znamy. Demokraci musz¹ wiêc teraz jeszcze raz odpowiedzieæ sobie na pytanie jak i z kim budowaæ przysz³oœæ partii. Z Bidenem, Harris, Pelosi, Clintonami i Obam¹, czy z nowymi liderami, jak Alexandria Occasio-Cortez, czy mo¿e z zupe³nie innymi ludŸmi, którzy dopiero musz¹ zaistnieæ?
Sprzedam mieszkanie w Warszawie
Saska Kêpa 50 metrów kwadratowych, dwie sypialnie.
1.516.444.6679 - John
Sprzeda¿ narzêdzi
Automechanik sprzeda narzêdzia w przystêpnej cenie. Tel. 347.790.9611 – Robert
Szukam pracy
58-letni mê¿czyzna szuka lekkiej pracy w œrodowisku polskojêzycznym.
Tel. 646.220.5832 – Jacek
Handyman Services
Potrzebujesz naprawy lub modernizacji twojego domu?
Nasze us³ugi z³otej r¹czki oferuj¹ fachow¹ renowacjê, naprawê i konserwacjê mieszkañ i domów
Niezawodni i niedrodzy.
Dzwoñ po wycenê: Adam 347-489-4150
Acupuncture and Chinese Herbal Center Dr Shungui Cui, L.Ac, OMD, Ph.D
– jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 47 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni.
W³oska ciastkarnia czynna do 22:00, a w pi¹tek i sobotê do pó³nocy. Zapraszamy.
Powrót Piotra Becza³y do Carnegie Hall
Po kilku latach nieobecnoœci legendarny tenor, Piotr Becza³a, powróci³ na estradê Carnegie Hall z recitalem wokalnym.
Tym razem wyst¹pi³ w najwiêkszej sali, Isaac Stern Audytorium. Jego partnerem przy fortepianie by³ jeden z najznakomitszych i najbardziej cenionych pianistów – Helmut Deutsch, wspó³pracy z którym poszukuj¹ najbardziej licz¹cy siê œpiewacy Europy i Ameryki.
Ju¿ samo wyjœcie artystów na scenê powitane zosta³o burz¹ oklasków, co jest zarezerwowane dla ulubieñców nowojorskiej publicznoœci, znaj¹cej Becza³ê doskonale jako czo³owego dziœ solistê Metropolitan Opera.
Owacjom nie by³o zreszt¹ koñca, by³y w równej mierze szczere i zas³u¿one. Tego wieczoru Becza³a by³ w œwietnej formie wokalnej i nawet w pierwszej grupie utworów, któr¹ stanowi³y pieœni Czajkowskiego, nie mia³o siê wra¿enia, ¿e solista dopiero siê rozgrzewa.
Swój opis recitalu rozpocznê jednak od detalu dotycz¹cego samej prezencji naszych artystów. To, co jeszcze dwie, trzy dekady wczeœniej nie wzbudzi³oby wiêkszej uwagi, dziœ staje siê powodem do komentarza. Otó¿ obydwaj artyœci zaprezentowali siê w tradycyjnych frakach! Dziœ, kiedy na estradach koncertowych dominuj¹ niechlujnie wy³o¿one na wierzch czarne koszule, rzadko kiedy koszula z krawatem, a co dopiero garnitur... Poza muzykami orkiestr symfonicznych, frak sta³ siê reliktem przesz³oœci i ma³o kto zadaje sobie trud eleganckiego ubrania siê na scenê.
Tradycyjny frak, powtórzê – sta³ siê relitem przesz³oœci, czymœ wrêcz niezwyk³ym, ale ci¹gle przecie¿ pokazuj¹cym szacunek dla publicznoœci. Nie ukrywam wiêc, ¿e elegancja artystów wzbudzi³a moje uznanie. Becza³a, jak to jest w jego zwyczaju i tym razem œpiewa³ z nut, co nie jest powszechne podczas recitali wokalnych. Byæ mo¿e, jeœli zamkn¹æ oczy nie robi³oby to wielkiej ró¿nicy, mam jednak wra¿enie, ¿e przekazanie tekstu pieœni czêsto wymaga kontaktu wzrokowego ze s³uchaczem. Wyt³umaczy³bym to ró¿nic¹ pomiêdzy „babciu, opowiedz mi bajkê!” a „babciu, przeczytaj mi bajkê”. Opowiadanie oferuje chyba wiêksze poczucie spontanicznoœci, jeœli nawet dobry aktor czy œpiewak potrafi przeczytaæ s³owa tekstu i oddaæ jego dramat.
Kiedy patrzy³em na stoj¹cego przy pulpicie nutowym naszego tenora, przypomina³y mi siê s³owa wielkiej Ewy Podleœ, która z¿yma³a siê na tê w³aœnie formê przekazu. Deklarowa³a, w jej niepowtarzalny sposób: „kiedy, niecenzuralne, jestem na scenie, to ja publicznoœci, niecenzuralne, coœ opowiadam, coœ do niej mówiê, muszê mieæ z ni¹ kontakt i patrzeæ jej, niecenzuralne, w oczy”.
Ale nie chcê jednoczeœnie byæ pos¹dzany o hipokryzjê, sam bowiem jako pianista, od lat na scenie gram z nut, maj¹c co prawda nadziejê, ¿e u pianistów nie a¿ tak bardzo to przeszkadza, bo siedz¹ przecie¿ bokiem do publicznoœci.
*
W programie Piotra Becza³y znalaz³o siê piêæ grup pieœni w jêzykach: niemiec-
kim, rosyjskim i polskim. Samo ugrupowanie utworów by³o symetryczne, jako ¿e dziewiêæ pieœni Czajkowskiego otwiera³o recital, a cykl szeœciu romansów Rachmaninowa op. 4 zamyka³ jego oficjaln¹ czêœæ. Artysta i tym razem nie zapomnia³ o polskim repertuarze: us³yszeliœmy wybór czterech pieœni Mieczys³awa Kar³owicza, teksty które Piotr Becza³a zna³ na pamiêæ i wydawa³ siê czuæ na tyle komfortowo, ¿e oddali³ siê od pulpitu z nutami. Dodatkowo us³yszeliœmy po kilka piêknych, romantycznych pieœni Griega i jego poprzednika, a tak¿e szeœæ pieœni najwiêkszego byæ mo¿e mistrza tej formy, Schumanna. Pomimo, ¿e wrêcz uwielbiam g³os Becza³y i uwa¿am go, niewielka chyba niespodzianka!, za jednego z najwybitniejszych dziœ œpiewaków operowych, którego s³ucham z nieodmiennym zachwytem, to momentami wydawa³o mi siê, ¿e jego przekaz by³ adresowany do wielkiej sali, a czasami pragn¹³bym nieco wiêkszej intymnoœci. Zdajê sobie równie¿ sprawê z tego, ¿e siedz¹c po prawej stronie audytorium – tak, jest to istotny detal!- mog³em s³ysza³eæ inn¹ perpektywê wokaln¹, ró¿n¹ od tej jak¹ s³yszeli inni s³uchacze, którzy zbytni¹ subtelnoœæ brzmienia przypisywali obu artystom.
Typowe dla tego œpiewaka uczucie namiêtnoœci i ¿arliwoœci, tak charakterystyczne w wokalnych produkcjach Piotra Becza³y przynios³o jednak najwiêcej zysków w rosyjskojêzycznym repertuarze, w którym artysta czuje siê komfortowo. Tak¿e tam, pomimo ca³ego podziwu i respektu dla pianistycznego kunsztu pianisty Deutscha, momentami brakowa³o mi przy fortepianie obecnoœci pianisty-wirtuoza - wci¹¿ mam w uszach te wymagaj¹ce, skomplikowane partie, niejednokrotnie grane przez wirtuozów takich jak Garrick Ohlsson, Daniil Trifonov, Jean Yves Thibaudet czy Evgeni Kissin. W ich wykonaniach pojawia³ siê nieco inny ton narracji ni¿ u Helmuta Deutscha. Nie chce mi siê na przyk³ad wierzyæ, ¿e w pieœni Schumanna… solista doœpiewa³by partiê fortepianu
*
W sumie wiêc, kolejny pamiêtny wystêp naszego s³awnego artysty, który, pomimo pewnych minimalnych zastrze¿eñ, tym recitalem bardziej ni¿ dot¹d pozwoli³ mi doceniæ jego zdolnoœci pieœniarskie. Dziœ, po odejœciu innej legendy, rosyjskiego barytona Dmitria Hvorostovskiego, Piotr Becza³a w rosyjskim repertuarze wydaje siê nie mieæ wielkiej konkurencji. ¯arliwy, p³omienny artysta!
w równie niecierpliwy sposób, bo nie wchodzi³by sobie samemu we frazê. Ale to w sumie troszkê wynajdowanie dziury w ca³ym… lub dowód, ¿e nie spa³em! Jednakowo¿ w ostatniej z pieœni Czajkowskiego „Jak dawno, przyjacielu” lub podobnej w nastroju i brawurowo zaoferowanej na bis pieœni Rachmaninowa „Wiosenne wody” Helmut Deutsch udowodni³ jak doskonale radzi sobie z wirtuozowskimi partiami. Niektóre z pieœni by³y zarówno niezrównanym przekazem sztuki wokalnej jak i kontroli oddechu: do nich nale¿a³y „Nie œpiewaj dla mnie, przepiêkna”, „Poranek” pochodz¹ce z cyklu Szeœciu Romansów op. 4 Rachmaninowa. Tutaj mieliœmy typowe dla tego œpiewaka po³¹czenie intensywnych uczuæ, wra¿liwoœci i namiêtnoœci: s³uchaczowi wydawa³o siê, ¿e g³os zatrzyma³ siê nad otwartym fortepianem i jak chmurka siê nad nim unosi. To by³o œpiewanie zakochanego œpiewaka, o zakochanych bohaterach pieœni i na koniec zakochanym pozostawaæ móg³ sam s³uchacz. Przyjêcie rozentuzjazmowanej publicznoœci by³o tak gor¹ce i serdeczne, ¿e artyœci zmuszeni zostali do czterokrotnego bisowania. Us³yszeliœmy dwie kolejne pieœni Rachmaninowa, w tym s³ynn¹ „Wiosenne wody”, której fortepianowa partia nie ustêpuje w trudnoœci solowym kompozycjom tego kompozytora, a do tego „Prz¹œniczkê” Moniuszki (z trochê poœpiesznym fina³em) i wreszcie piêkn¹ „Still wie die nacht” niemieckiego romantyka Carla Bohma - po tym pozosta³ ju¿ tylko po¿egnalny poca³unek wys³any w stronê publicznoœci…
Zerwê z nim dopiero po Nowym Roku – oznajmi³a dwudziestopiêcioletnia córka kole¿anki. ¯ebym na Wigilii mog³a powiedzieæ Cioci Basi, ¿e mam ch³opaka. Wtedy da mi wreszcie spokój! – uœciœli³a. Okazuje siê, ¿e taka postawa nie jest niczym odosobnionym, przeciwnie – ma swoj¹ nazwê: sleding. Ten trend randkowy, którego nazwa nawi¹zuje do jazdy na sankach, opisuje sytuacjê, gdy osoby odwlekaj¹ decyzjê o rozstaniu, poniewa¿ nie chc¹ samotnie spêdzaæ œwi¹t. Wynika to z faktu, ¿e od póŸnego listopada (Thanksgiving) do Nowego Roku mno¿¹ siê spotkania towarzyskie i rodzinne, a nic tak nie psuje humoru przy stole, jak pytania wœcibskiej babci czy wujka o nasz status matrymonialny.
„Profesor Bruce Y. Lee przyjrza³ siê przyczynom tego – niezaprzeczalnie doœæ okrutnego – zjawiska od podszewki. Na ³amach Psychology Today wymienia najpowszechniejsze powody, dla których decydujemy siê na to toksyczne zachowanie. Jak t³umaczy, przede wszystkim kieruje nami lêk przed poczuciem osamotnienia. S³uchanie „All I Want For Christmas Is You”, bêd¹c w pojedynkê, niektórzy postrzegaj¹ jako potencjalnie traumatyczne prze¿ycie” – czytamy. „Posiadanie partnera to tak¿e dobre rozwi¹zanie w przypadku, gdy w czasie œwi¹t dostajemy zaproszenia na imprezy i kolacje z osobami towarzysz¹cymi. Bycie w parze jest po prostu tañsze i wygodniejsze”. Ale czy w mi³oœci warto kalkulowaæ? Na to pytanie ka¿dy musi odpowiedzieæ sobie sam. *
Kiedy ju¿ zasi¹dziemy przy œwi¹tecznym stole, nawet jeœli bez pary, bêd¹ na nas czekaæ mniej lub bardziej wykwintne, ale na pewno smakowite dania. Modest Amaro, œwiatowej s³awy polski kucharz, zdobywca pierwszej w Polsce gwiazdki przewodnika Michelin, proponuje nie 12 potraw, ale… 12 momentów. Uwaga, do rozszyfrowania listy dañ mo¿e przydaæ siê… s³ownik:
1. Moment SIANKO: cieniutko krojona s³onina z prosiaka z³otnickiego, cieniutko krojone plastry wêdzonego wêgorza, ca³oœæ delikatnie oprószona pudrem z ziaren kopru. Obok ziemniak ugotowany, podwêdzony i obtoczony w popiele z siana ³¹kowego.
2. Moment ŒLEDZIK: œledŸ marynowany w occie ry¿owym i czarnym bzie, kawior polskiej produkcji z jesiotra, gêsta piana z soku bulwy kopru i syropu cebulowego, mro¿ona i zmielona zakwaszana œmietana i chrupi¹cy sma¿ony koperek.
3. Moment RYBA W GALARECIE: wêdzony starlet (z rodziny jesiotrowatych) w galarecie z soku z jab³ek i namoczonej gorczycy, sa³ata radicchio z octem jab³kowym i kwiatem soli, purée z pieczonego bak³a¿ana i liœæ jarmu¿u gotowany w occie z nasturcji.
4. Moment TATAR: tatar z sarniny z dodatkiem t³uczonej czarnuszki, oleju z trawy ¿ubrowej, siekanego estragonu, musztardy i karmelizowanych orzeszków piniowych. „Faworki” z czarnej rzepy i kie³ki rzodkiewki.
5. Moment SA£ATKA WARZYWNA: wstêgi marynowanych warzyw, s³odki ziemniak, salsefia, dynia, seler w marynacie z octu sherry i miodu lipowego; emulsja z kasztanów i orzechów laskowych, listki natki pietruszki, lejkowce na maœle i cieniutko krojona kozia cha³wa.
6. Moment GRZYBOWA: zupa grzybowa w formie gor¹cej galaretki z olejem z pestek dyni, pop-corn z prosa i zalewajka z kiszonego chrzanu i serwatki.
7. Moment PIEROGI: krojone plasterki buraka, w które zawijamy farsz z koziego sera z traw¹ ¿ubrow¹ i zielem bukwicy, sos z kwasu chlebowego i suszonych owoców z dodatkiem octu œliwkowego.
Modest Amaro, œwiatowej s³awy polski kucharz, proponuje na Wigiliê nie 12 potraw, ale… 12 momentów
8. Moment BIGOS: sos z dziczyzny z przyprawami do bigosu: zielem angielskim i ja³owcem, blanszowana w sosie czerwona kapusta, chrupi¹ce kacze jêzyki w soku z czarnego bzu i listki majeranku.
9. Moment RYBA: turbot ba³tycki gotowany w 44 stopniach C, nastêpnie usma¿ony na spienionym maœle, sos z winogron i szafranu, rodzynki su³tañskie moczone w soku z cytryny, chrupi¹cy chrust z bia³ej pietruszki i orzechów laskowych.
10. Moment ZAJ¥C: comber z zaj¹ca w kawie ¿o³êdziowej, konfitura z aronii i jarzêbiny, salsefia z czarnuszk¹, sos z zaj¹ca i jagód leœnych, cieniutko krojona w¹troba z gêsi.
11. Moment PIERNIK: mus ja³owcowy z dzikiej marchwi, mech leœny sma¿ony w g³êbokim t³uszczu i poruszony przypraw¹ piernikow¹ oraz kropl¹ gorzkiej czekolady.
12. Moment SERNIK: sernik z karmelizowanego topinamburu, chrupi¹ca skórka z topinamburu, mak palony z patelni i utarty z br¹zowym cukrem, ¿el z pigwy i suszone listki majeranku. *
Gdy po sutej Wigilii usi¹dziemy wygodnie na kanapie i oddamy siê procesom trawiennym, warto rzuciæ okiem na najnowsz¹ ofertê platformy Netflix, która dla swoich widzów przygotowa³a prawdziw¹ gratkê, a mianowicie pierwsz¹ czêœæ ekranizacji kultowej powieœci Gabriela Garcíi Márqueza „Sto lat samotnoœci”. Ksi¹¿ka, która sprzeda³a siê w milionach egzemplarzy, i za któr¹ Kolumbijczyk otrzyma³ Nagrodê Nobla, uwa¿ana by³a do tej pory za niemo¿liw¹ do zekranizowania. Przez lata autor odrzuca³ propozycje z Hollywood twierdz¹c, ¿e Amerykanie nie bêd¹ potrafili tego zrobiæ. „Gdyby filmowa adaptacja „Stu lat samotnoœci” trwa³a co najmniej kilka go-
dzin i nakrêcono by j¹ w jêzyku hiszpañskim, to wtedy mo¿e i wzi¹³bym tak¹ opcjê pod uwagê, ale zamkniêcie ca³ego uniwersum w dwóch godzinach tradycyjnej fabu³y, mo¿e tylko dzie³u zaszkodziæ” – twierdzi³. Jak widaæ, Márquez nie przewidzia³, ¿e kiedyœ powstan¹ platformy streamingowe z gigantycznymi bud¿etami i opowieœæ o Macondo oraz jego mieszkañcach, bêdzie mog³¹ otrzymaæ godn¹ oprawê.
Netflixowsk¹ produkcjê zapowiadano jako „jeden z najbardziej ambitnych projektów w Ameryce £aciñskiej do tej pory, stworzony przez najbardziej utalentowanych artystów z Kolumbii i ca³ej Iberoameryki”. Re¿yserami zostali Kolumbijka Laura Mora i Argentyñczyk Alex García López. Zdjêcia w ca³oœci nakrêcono w kraju Noblisty, przy wsparciu jego rodziny.
Wielu obawia³o siê rezultatu, ale pierwsze recenzje s¹ entuzjastyczne. W serwisie RottenTomatotes serial ocenia pozytywnie sto procent krytyków. „Bior¹c pod uwagê trudnoœæ zadania, zadziwiaj¹ce jest, w jakim stopniu temu genialnemu serialowi uda³o siê odtworzyæ nie tylko treœæ, ale tak¿e dynamicznego ducha ksi¹¿ki” – zachwyca siê dziennikarz magazynu „Time”. Wtóruj¹ inni: „Wizualnie atrakcyjny i w pe³ni oddaj¹cy sprawiedliwoœæ materia³owi Ÿród³owemu, osi¹ga wszystkie swoje cele”. „Hiszpañskojêzyczny serial nie tylko tchn¹³ nowe ¿ycie w rzekomo niemo¿liw¹ do sfilmowania powieœæ Márqueza, ale tak¿e osi¹gn¹³ sukces jako triumf sztuki filmowej dziêki osza³amiaj¹cym zdjêciom i epickiej historii, która obejmuje kilka pokoleñ...”.
Osiem odcinków pierwszej czêœci sagi to idealna propozycja na wieczory miêdzy Wigili¹ i Nowym Rokiem. Nic, tylko usi¹œæ wygodnie, z talerzem smako³yków na kolanach, i daæ siê zassaæ historii.
Weso³ych Œwi¹t! I wielu magicznych momentów! ❍
Netflix dla swoich widzów przygotowa³a prawdziw¹ œwi¹teczn¹ gratkê - pierwsz¹ czêœæ ekranizacji kultowej powieœci Gabriela Garcíi Márqueza „Sto lat samotnoœci”.