POLISH WEEKLY MAGAZINE
NUMER 1583 (1883) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 18 STYCZNIA 2025
Tomasz Bagnowski
NUMER 1583 (1883) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 18 STYCZNIA 2025
Tomasz Bagnowski
Organizacje medialne szykuj¹ siê do walki z drug¹ administracj¹ Donalda Trumpa zatrudniaj¹c dodatkowych prawników i sprawdzaj¹c wszelkie przepisy, ³¹cznie z prawem pracy, w oczekiwaniu lawiny pozwów i oskar¿eñ.
W grudniu zesz³ego roku w Departamencie Sprawiedliwoœci w Waszyngtonie dosz³o do spotkania przedstawicieli wielu mediów i prawników reprezentuj¹cych gazety, portale internetowe, telewizje, a tak¿e medialne organizacje dzia³aj¹ce na zasadzie non-profit Jak wynika z relacji „New York Timesa”, który bra³ udzia³ w utrzymywanym dot¹d w tajemnicy spotkaniu, odchodz¹cy szef tego departamentu i jednoczeœnie prokurator generalny Merrick Garland ostrzeg³, ¿e nowy rz¹d mo¿e nie byæ wobec mediów tak ³agodny jak rz¹d Joe Bidena, który prowadzi³ wprawdzie dochodzenia w sprawie przecieków prasowych, ale nie siêga³ jednoczeœnie po wszelkie mo¿liwe œrodki, by ukróciæ niechciane publikacje. Rz¹d Bidena przyj¹³ na przyk³ad generaln¹ zasadê niewzywania organizacji medialnych, czy poszczególnych dziennikarzy do s¹du, w sprawie ujawnienia Ÿróde³ swoich informacji. Jak ostrzeg³ Garland wytyczne te mog¹ zostaæ zmienione przez nowego prokuratora generalnego jednym zarz¹dzeniem.
George Freeman dyrektor organizacji Media Law Resource Center, która wspomaga media w sprawach prawnych, tak charakteryzuje obecn¹ sytuacjê: „jesteœmy jak ludzie, którzy s³ysz¹ ostrze¿enia o nadchodz¹cym huraganie, ale nie wiedz¹ dok³adnie gdzie on uderzy i jak silny oka¿e siê w rzeczywistoœci. To trochê zgadywanie, ale ludzie w takiej sytuacji i tak zabijaj¹ deskami okna domów.” Najpowa¿niejsza obawa to w³aœnie pozwy domagaj¹ce siê ujawnienia Ÿróde³ informacji (jeœli zastrzega³y sobie anonimowoœæ), czego ¿aden szanuj¹cy siê dziennikarz zrobiæ nie mo¿e. Pozwy takie, nawet je¿eli bêd¹ nieskuteczne, dla wielu mediów, zw³aszcza mniejszych, mog¹ okazaæ siê powa¿nym obci¹¿eniem finansowym i w rezultacie utemperowaæ ich apetyt na dziennikarstwo œledcze. Kolejny problem to oskar¿enia o znies³awienie. One tak¿e –jak spodziewaj¹ siê uczestnicy spotkania z Merrickiem Garlandem – mog¹ przysporzyæ dziennikarzom wielu problemów.
PE£NE WYDANIE KURIERA W
➭ Magnez - codzienna dawka supermocy – str. 2
➭ Czy mo¿na dostaæ odszkodowanie za... – str. 5
➭ Blender kulturalny – str. 10
➭ Karnawa³owe balowanie – str. 12
➭ Regifting - jak oddaæ niechciany prezent – str. 13
➭ Hektor idzie do miasta – str. 15
Tomasz Pud³ocki
„By³ Witkowski osobistoœci¹ pokaŸnej tuszy, doskonale, choæ po staroœwiecku ubran¹, ze z³ot¹ dewizk¹ stercz¹c¹ reprezentacyjnie z kieszeni od kamizelki, z wpiêt¹ per³¹ i sygnetem na wypielêgnowanej rêce. Chêtnie i z przyjemnoœci¹ celebrowa³ i puszy³ siê poczuciem wielu dokonañ, zw³aszcza zaœ d³ugotrwa³ego przewodniczenia ró¿norodnym imprezom albo inicjatywom w ¿yciu Polonii”.
W taki sposób zapamiêta³ Edwarda S. Witkowskiego jako swego szefa w Fundacji Paderewskiego, znany pisarz Aleksander Janta-Po³czyñski. A przecie¿ o Witkowskim pisali m.in. Jan Lechoñ czy Wac³aw G¹siorowski. By³ zatem postaci¹ szeroko rozpoznawaln¹ – dumn¹ ze swoich koneksji i osi¹gniêæ.
A jednak, gdy zagl¹da siê dziœ pod adres 130 7th Street na Manhattanie, gdzie mieœci³o siê pierwsze i najwiêksze polonijne biuro podró¿y, które za³o¿y³ i prowadzi³ Witkowski, nic nie wskazuje na to, ¿e by³o to kiedyœ jedno z wa¿niejszych centrów polonijnych. Jest tam lokal gastronomiczny, do którego mo¿na zagl¹dn¹æ, ale brak w nim odnoœników do przesz³oœci.
Pierwsze lata
Edward Stefan Witkowski przez kilkadziesi¹t lat by³ jednym z najbardziej rozpoznawalnych liderów polonijnych, znakomicie funkcjonuj¹cych miêdzy diaspor¹, Amerykanami i II RP. Jego biografia pokazuje, ¿e nie wszyscy Polacy byli ch³opami, zamykali siê w gettach polonijnych i ciu³ali cent do centa.
Urodzi³ siê 25 IV 1885 r. w Przemyœlu jako syn Edwarda i Emilii z Wojciechowskich. Przyby³ do Nowego Jorku jako nastolatek, w 1899 r., razem z bratem Jerzym. Pocz¹tkowo pracowa³ w piekarni, a wieczorami dokszta³ca³ siê na kursach techniczno-kolejowych. W 1905 r. zosta³ kasjerem na jednej ze stacji kolejowych Nowego Jorku i równoczeœnie by³ t³umaczem w biurze dla imigrantów europejskich. Ostatecznie awansowa³ na zastêpcê dyrektora w jednej z firm kolejowych. Jeszcze przed wojn¹ zacz¹³ wybijaæ siê w pracy organizacyjnej, pocz¹tkowo w Towarzystwie Oœwiatowym Bia³ego Or³a, a nastêpnie w Towarzystwie Gimnastycznym „Sokó³”: w 1912 r. zosta³ prezesem 7 Gniazda, a od 1915 r. – I okrêgu, zrzeszaj¹cego 96 gniazd w stanach Nowy Jork, New Jersey i czêœciowo w Pensylwanii. W tym czasie nawi¹za³ kontakt z wieloma Czechami i S³owakami, w tym m.in. z prof. Tomášem G. Masarykiem (póŸniejszym prezydentem Czechos³owacji).
W niedzielê 5 stycznia w Koœciele Œw. Stanis³awa Kostki na Greenpoincie, odby³ siê wzruszaj¹cy koncert kolêd, obdarzonej piêknym g³osem Pauliny Raczkowskiej. Towarzyszyli jej, ojciec Bogus³aw Raczkowski i dziesiêcioletni brat Mateusz. Zaœpiewali dwanaœcie kolêd: Dziœ w stajence, Gdy œliczna Panna, Cicha noc, Pastuszek bosy, Pastora³ka od serca do ucha, Skrzypi wóz, Nie by³o miejsca, Mizerna cicha, Uciekali uciekali, Kolêda dla nieobecnych, Bog siê rodzi oraz na zakoñczenie Mario czy ty wiesz
Rodzina Raczkowskich mieszka na Grennpoincie. Sk³ada siê z szeœciorga dzieci, Paulina ma piêciu braci.
27-latka skoñczy³a muzykologiê w Aaron Copland School of Music w Nowym Jorku. Przez wiele lat by³a organistk¹ w koœcio³ach zarówno w Stanach jak i w Polsce. Oprócz œpiewu, Paulina gra na ukulele i skrzypcach. W ostatnim czasie zdoby³a pierwsze miejsce na Festiwalu Ireny Jarockiej w Polsce oraz jest laureatk¹ pierwszej edycji Konkursu Voice of Polonia w Nowym Jorku. Od dwóch lat tañczy w dobrze znanym Polish American Folk Dance Company. Prowadzi równie¿ kana³ na YouTube: singerpaulina Ojciec rodziny, Bogus³aw Raczkowski – równie¿ ukoñczy³ muzykologiê w Aaron Copland School of
W œwiecie minera³ów magnez to prawdziwy superbohater, choæ nie nosi peleryny ani nie lata nad miastami.
Supermoce magnezu objawiaj¹ siê w ka¿dej komórce i ka¿dym miêœniu naszego organizmu, gdzie dyskretnie, ale skutecznie wspiera on nasze zdrowie. W³aœnie dlatego niedobór magnezu mo¿e wprowadziæ chaos w nasz organizm, powoduj¹c zmêczenie, skurcze miêœni i problemy z koncentracj¹.
Chlorek magnezowy w formie sprayu fir my Aflofarm to nowoczesna odpowiedŸ na potrzebê szybkiego i efektywnego uzupe³nia nia tego cennego minera³u. Dziêki formie transdermalnej, czyli przezskórnej, magnez dostarczany jest bezpoœrednio do biegu, omijaj¹c uk³ad trawienny. To idealne rozwi¹zanie dla osób z wra¿li wym ¿o³¹dkiem oraz tych, którzy szu kaj¹ natychmiastowego dzia³ania.
Dlaczego magnez jest tak wa¿ny?
Magnez bierze udzia³ w ponad 300 reakcjach enzymatycz-
nych w naszym organizmie, co czyni go kluczowym sk³adnikiem niezbêdnym do prawid³owego funkcjonowania. Nie tylko pomaga w produkcji energii i syntezie bia³ek, ale tak¿e reguluje dzia³anie miêœni oraz uk³adu nerwowego. Magnez jest równie¿ istotny dla zdrowia serca, pomaga w regulacji poziomów cukru we krwi i wp³ywa na utrzymanie mocnych koœci i zêbów.
Jak dzia³a chlorek magnezowy w formie sprayu?
Spray chlorku magnezowego jest prosty w u¿yciu oferuje szybk¹ absorpcjê. Mo¿na go stosowaæ lokalnie, co przynosi ulgê w miejscach nara¿onych ból lub skurcze. To doskona³y wybór dla sportowców, którzy potrzebuj¹ szybkiej regeneracji po intensywnym wysi³ku, jak równie¿ dla osób starszych, które borykaj¹ siê z bólami miêœni i stawów. Co wiêcej, magnez w sprayu to œwietny sposób na poprawê jakoœci snu, pomagaj¹c naszemu cia³u odprê¿yæ siê i regenerowaæ podczas nocnego wypoczynku.
Dostêpnoœæ tego produktu w Markowej Aptece Pharmacy sprawia, ¿e ka¿dy mo¿e ³atwo zadbaæ o swoje zdrowie. Regularne stosowanie magnezu w formie sprayu mo¿e znacz¹co poprawiæ Twoje samopoczu-
Music w Nowym Jorku, gra na pianinie i gitarze. Przez wiêkszoœæ ¿ycia by³ organist¹ w koœcio³ach katolickich zarówno w Polsce jak i w Nowym Jorku. Udziela lekcji œpiewu i gry na instrumentach.
Mateusz Raczkowski – uczy siê gry na pianinie, i bierze udzia³ w koncertach szkolnych. 19 stycznia rodzina Raczkowskich bêdzie kolêdowa³a w koœciele St. Hedwig's na Floral Park po mszach o godz. 8 i 11 rano.
Magnez na nogi... A teraz biegaj za mn¹, jak za m³odych lat!
cie i jakoœæ ¿ycia, zapewniaj¹c, ¿e ka¿dy dzieñ jest pe³en energii i wolny od niepotrzebnego dyskomfortu. Magnez w sprayu firmy Aflofarm to nie tylko suplement, to twoja codzienna super moc ukryta w ma³ej butelce. Jest to potê¿ne narzêdzie zdrowotne, które wspiera organizm w wielu kluczowych procesach, zapewniaj¹c, ¿e bêdziesz móg³ cieszyæ siê ¿yciem bez ograniczeñ.
W Markowej Aptece Pharmacy rozumiemy, jak wa¿ne jest wsparcie dla zdrowia naszych klientów i oferujemy produkty, które pomagaj¹ im utrzymaæ aktywnoœæ i energiê na najwy¿szym poziomie.
Zaopatrz siê w magnezowy spray chlorku magnezowego od Aflofarm i przekonaj siê, jak du¿o mo¿e zmieniæ w Twoim ¿yciu. Z tym ma³ym, ale potê¿nym narzêdziem, codzienne wyzwania stan¹ siê znacznie ³atwiejsze do pokonania.
W dniu 29 VII 1917 r. zosta³ wybrany prezesem Polskiego Komitetu Obywatelskiego Czerwonego Krzy¿a, powo³anego do ¿ycia dla zorganizowania Armii Polskiej, zajêcia siê rodzinami wojskowych i zbierania funduszy dla g³odnych. 22 XII 1918 r. by³ g³ównym organizatorem polskiej manifestacji zwyciêstwa, po zawarciu rozejmu w Compiegne, koñcz¹cego walki I wojny œwiatowej na froncie zachodnim. W wydarzeniu w sali Zbrojowni 71 pu³ku piechoty przy 34 Ulicy i Park Avenue na Manhattanie wziêli udzia³ duchowni, polscy wojskowi, delegaci rozmaitych towarzystw i organizacji. Chocia¿ ca³y dzieñ pada³ rzêsisty deszcz spotkanie siê uda³o. Jak podkreœlano: „Widaæ by³o, ¿e prawdziwych, szczerych i zacnych Polaków od wziêcia udzia³u niepogoda powstrzymaæ nie mog³a”.
Do Polski i dla Polski
Kiedy po I wojnie œwiatowe Herbert Hoover (póŸniejszy prezydent USA) przyjecha³ do Polski jako szef amerykañskiej Misji Ratunkowej i nawo³ywa³ w prasie amerykañskiej do pomocy dla zniszczonego kraju, Witkowski b³yskawicznie zareagowa³ na apel. Zaanga¿owa³ siê w ogromn¹ kampaniê zbiórek funduszy i odzie¿y dla potrzebuj¹cych w Polsce. Co wiêcej, przyp³yn¹³ do Gdañska na statku „Westward Ho” z darami i ¿ywnoœci¹. By³ jednym z g³ównych kierowników rozdzia³u darów dla szpitali, domów weteranów, sierociñców i osób potrzebuj¹cych. W czerwcu 1919 r. przekaza³ Wojsku Polskiemu w pe³ni wyposa¿ony szpital – jako dar Polonii amerykañskiej. Z polecenia ówczesnego premiera Polski I. J. Paderewskiego pomaga³ w akcji powrotu do USA zdemobilizowanych ¿o³nierzy Polskiej Armii z Ameryki. Wróciwszy do Nowego Jorku pracowa³ jako wolontariusz w manhattañskim Domu Emigranta – placówce, gdzie mogli siê udaæ Polacy, którzy przybywszy do Nowego Jorku potrzebowali wsparcia i pomocy. Do Polski wraca³ wielokrotnie, przy ró¿nych okazjach. Przyk³adowo 4 VII 1931 r. jako delegat nowojorskich w³adz miejskich bra³ udzia³ w ceremonii ods³oniêcia w Poznaniu pomnika Wilsona. O swoich prze¿yciach na starym kontynencie opowiada³ chêtnie i czêsto podczas zebrañ or-
redaktor naczelna
Zofia Doktorowicz-K³opotowska
ganizacji polonijnych czy to w Nowym Jorku, czy w New Jersey.
Cz³owiek sukcesu i lider polonijny W 1920 r. za³o¿y³ najstarsz¹ polonijn¹ firmê wysy³kow¹ i biuro podró¿y, znan¹ jako E. S. Witkowski Travel Agency. Firma mia³a kluczowe znaczenie w pomocy Polakom emigruj¹cym do USA, zw³aszcza na pocz¹tku II wojny œwiatowej. Kiedy od 1939 r. skoñczy³y siê wycieczki do Europy i przewóz osób sta³ siê problematyczny, Witkowskiemu uda³o siê przetrwaæ na rynku dziêki prowadzeniu dzia³alnoœci ubezpieczeniowej oraz przygotowywaniu dokumentów i t³umaczeñ. Równoczeœnie by³ on stanowym przewodnicz¹cym Polsko-Amerykañskiego Wydzia³u Wojennego Komitetu Finansowego. Od 1956 r. przedsiêbiorstwo na nowo zajê³o siê organizacj¹ wycieczek do Polski. W 1970 r. firma hucznie obchodzi³a swoje 50-lecie, a wywiady z Witkowskim pojawi³y siê nie tylko w nowojorskiej prasie polsko-i anglojêzycznej, ale niemal wszêdzie gdzie by³ znany, m.in. w Chicago i Buffalo. Witkowski przez lata zaanga¿owany by³ w liczne inicjatywy. Przede wszystkim przez wiele lat s³yn¹³ z pracy na rzecz swojej parafii, tj. œw. Stanis³awa Biskupa i Mêczennika na Manhattanie, z dzia³alnoœci sokolej, jako prezes 7 Gniazda, a tak¿e szef manhattañskiego Stowarzyszenia Kupców i Przemys³owców Polskich. By³ m.in. prezesem komitetu, który 1V 1923 r. wita³ w Nowym Jorku Josepha Conrada. W tym samym roku wita³ wracaj¹cego z Europy by³ego wspó³pracownika prezydenta Wilsona, niezmiernie zas³u¿onego dla spraw polskich – pu³kownika Edwarda House’a, a kilkanaœcie lat póŸniej – genera³a Józefa Hallera. W 1932 r. zosta³ prezesem Manhattan Society – organizacji, która s³ynê³a z organizacji licznych przyjêæ adresowanych do Amerykanów z metropolii nowojorskiej i dbaj¹cej o w³aœciwy polonijny PR. W 1939 r. by³ jednym z g³ównych miejscowych organizatorów Pawilonu Polskiego na Wystawie Œwiatowej w Nowym Jorku. By³ dobrym znajomym Paderewskiego, Hallera, prezydenta Hoovera, czy p³ka House’a. Œwiadcz¹ o tym liczne notki prasowe, zdjêcia i wzmianki.
sta³a wspó³praca
Maria Bielski, Andrzej Józef D¹browski, Ma³gorzata Ka³u¿a, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel, Weronika Kwiatkowska, Chris Miekina, Jolanta Szczepkowska, Katarzyna Zió³kowska
Od Fundacji Koœciuszkowskiej do Fundacji Paderewskiego
W latach 30. XX w. Witkowski zaanga¿owa³ siê w prace Fundacji Koœciuszkowskiej, za³o¿onej przez Stefana Mierzwê. Witkowski by³ m.in. organizatorem balów fundacji, a nastêpnie cz³onkiem zarz¹du od 2 XI 1945 r. Niestety, miêdzy panami dosz³o do rywalizacji i nieporozumieñ – obaj liderzy mieli mocne charaktery i inne spojrzenie na powojenn¹ rolê Polonii. Witkowski, wierny pogl¹dom narodowym i katolickim, nie móg³ siê pogodziæ z kompromisami, na które zdobywa³ siê Mierzwa w latach 40. XX w. Dosz³o do tego, ¿e Witkowski 28 IX 1948 r. powo³a³ do ¿ycia w³asn¹ Fundacjê – nazwan¹ imieniem I. J. Paderewskiego; cz³owieka, którego podziwia³ i z którym wspó³pracowa³ przez lata. Stan¹³ na jej czele jako prezes i dyrektor wykonawczy. Ze wzglêdu na konflikt interesów w 1951 r. zrezygnowa³ z pracy w zarz¹dzie Fundacji Koœciuszkowskiej. Nowe dzie³o Witkowskiego szybko sta³o siê w latach 50. i 60. jedn¹ z najwa¿niejszych instytucji polonijnych, dzia³aj¹c¹ na rzecz programów stypendialnych dla uczonych i studentów zajmuj¹cych siê sprawami polskimi w USA, Kanadzie, Europie iw Indiach. Za³o¿ycielowi uda³o siê bowiem skupiæ wokó³ siebie znaczne grono wp³ywowej Polonii, skupionej zw³aszcza wokó³ Koœcio³a katolickiego. To dziêki temu 23 X 1949 r. Witkowski wraz z ¿on¹ zosta³ przyjêty na audiencji przez Piusa XII w Castelgandolfo. Za zas³ugi na rzecz uni-
fotografia Zosia ¯eleska-Bobrowski
wydawcy
John Tapper
Zofia Doktorowicz-K³opotowska
Adam Mattauszek
wersytetów kanadyjskich i rozszerzenia programów studiów s³owiañskich w tym kraju zosta³ nie tylko przyjêty przez premiera Kanady, ale i wybrano go Honorowym Cz³onkiem Ukraiñskiego Instytutu Naukowego w Montrealu w marcu 1951 r. Pod koniec ¿ycia, w 1967 r., ze wzglêdu na problemy zdrowotne, Witkowski ust¹pi³ z zarz¹du Fundacji Paderewskiego. Zmar³ 24 X 1970 r. w Jacobi Hospital na Bronxie. Nawet jeœli Witkowski by³ uwa¿any za snoba, który lubi³ popisywaæ siê swoimi osi¹gniêciami, to mia³ niew¹tpliwe zas³ugi, a jego opowieœci nie bra³y siê znik¹d. Wielokrotnie pisano o nim jako o „wybitnym dzia³aczu i spo³eczniku”, a jego przyjêcia urodzinowe w dwudziestoleciu przyci¹ga³y od kilkudziesiêciu do nawet dwustu osób. Przyk³adowo w 1932 r. w salach restauracji Pu³aski samych tylko ksiê¿y zgromadzi³o siê ponad szeœædziesiêciu, a toast na czeœæ jubilata wyg³osi³ biskup Trenton. Witkowski otrzyma³ wiele odznaczeñ, m.in. Komandoriê Orderu Polonia Restituta (udekorowany ni¹ zosta³ w Londynie 26 X 1951 r. przez prezydenta RP na UchodŸctwie A. Zaleskiego), Z³oty Krzy¿ Zas³ugi (nadany 13 VIII 1925 r.) oraz Legiê Honorow¹ Francji (9 XII 1936 r.). By³ jednym z najbardziej rozpoznawalnych nowojorskich liderów, który wybi³ siê daleko poza lokalne op³otki.
Autor dziêkuje wnuczce Edwarda Wikowskiego, Ricie Laccetti i Fundacji Koœciuszkowskiej za u¿yczenie zdjêæ i materia³ów do tego tekstu.
Kurier Plus, Inc.
Adres: 176 Java Street Brooklyn, NY 11222 Pokój numer 6
Tel: (718) 389-3018
E-mail: kurier@kurierplus.com Internet: www.kurierplus.com
Redakcja nie odpowiada za treœæ og³oszeñ.
Na drogach Prawdy Bo¿ej
Ks. Ryszard Koper
Trzeciego dnia odbywa³o siê wesele w Kanie Galilejskiej i by³a tam Matka Jezusa. Zaproszono tak¿e na to wesele Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrak³o wina, Matka Jezusa mówi do Niego: „Nie maj¹ ju¿ wina”. Jezus jej odpowiedzia³: „Czy¿ to moja lub Twoja sprawa Niewiasto? Czy¿ jeszcze nie nadesz³a godzina moja?” Wtedy Matka powiedzia³a do s³ug: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”. Sta³o zaœ tam szeœæ st¹gwi kamiennych przeznaczonych do ¿ydowskich oczyszczeñ, z których ka¿da mog³a pomieœciæ dwie lub trzy miary. Jezus rzek³ do s³ug: „Zaczerpnijcie teraz i zanieœcie staroœcie weselnemu”. Ci zanieœli. A gdy starosta weselny skosztowa³ wody, która sta³a siê winem - nie wiedzia³ bowiem sk¹d ono pochodzi. (J 2, 1-9)
Jan uwa¿a³ siebie za ateistê i chlubi³ siê tym. Czêsto wyœmiewa³ swojego przyjaciela Józefa z powodu jego praktyk religijnych. Józef reagowa³ na to spokojnie, wiara w Chrystusa by³a dla niego Ÿród³em mocy, radoœci i pokoju. Nie podejmowa³ dyskusji z Janem na temat wiary. Uwa¿a³ bowiem, ¿e to normalne, gdy niewierz¹cy atakuj¹ Chrystusa i Jego wyznawców. Taka postawa bardzo irytowa³a ateistê. Pewnego razu ironicznie zapyta³ Józefa czy doœwiadczy³ kiedykolwiek obecnoœci Jezusa w swoim ¿yciu. I nawi¹zuj¹c do cudu przemiany wody w wino w Kanie Galilejskiej rzuci³ Józefowi szyderczo, czy móg³by poprosiæ Jezusa, aby zamieni³ szklankê wody w wino. Józef, który wczeœniej by³ alkoholikiem, o czym nie wiedzia³ Jan, uœmiechaj¹c siê powiedzia³: „Nie bêdê prosi³ Jezusa o cud tej przemiany. Kiedyœ bardzo jej potrzebowa³em, upad³em na kolana i gor¹co prosi³em o pomoc, a On zamieni³ dla mnie wino w wodê. Przesta³em piæ. To by³ dla mnie ewidentny cud, poniewa¿ nigdy o w³asnych si³ach nie wyrwa³bym siê ze szpon alkoholizmu. By³ czas, kiedy za alkohol, odda³bym wszystko. To dziêki Jezusowi wyrwa³em siê z tego piek³a. Teraz to dla mnie historia, ale ten cud ci¹gle trwa. Chrystus daje mi moc przezwyciê¿ania pokusy ponownego siêgniêcia po alkohol. Przyjacielu, mo¿esz siê z tego œmiaæ, szydziæ, pogardzaæ, ale to mnie nie dotyka, bo wiem, ¿e Jezus jest ze mn¹ i otacza mnie opiek¹.
Ewangelia na dzisiejsz¹ niedzielê mówi o cudzie przemiany wody w wino na weselu w Kanie Galilejskiej. Ten cud ma tak¿e ludzki wymiar. Jezu pomóg³ nowo¿eñcom unikn¹æ wstydu. Wybawi³ ich z opresji, która mog³a skoñczyæ siê towarzyskim skandalem, gdy¿ wino by³o bardzo wa¿nym elementem uczty weselnej. Gdyby zabrak³o go na uroczystoœci, œwiadczy³oby to fatalnie o nowo¿eñcach. Byliby na ustach zaproszonych goœci przez wiele
lat. Ten cud dokona³ siê niejako za wstawiennictwem Maryi, która wiêcej s³ucha³a, ni¿ mówi³a. To ona zauwa¿y³a trudn¹ sytuacjê m³odej pary i posz³a do Jezusa, mówi¹c: „Nie maj¹ wina”. I wtedy Jezus dokona³ cudu przemiany.
Chrystus przemieniaj¹c wodê w wino uratowa³ radoœæ weseln¹ nowo¿eñców. Jednak ten cud, jak ka¿dy inny ma o wiele g³êbsz¹ wymowê.
Cud jest to wydarzenie lub zjawisko, które przekracza zwyk³e prawa natury i jest uznawane za dzia³anie Boga. W Biblii cud nazywany jest znakiem Boga. Znaki same w sobie nic nie robi¹. Na przyk³ad drogowskaz wskazuj¹cy na Oseredek nie mo¿e mnie zmusiæ do pójœcia w tym kierunku. Podobnie znak Stop nie zatrzyma mnie, jeœli zdecydujê siê jechaæ dalej. Widz¹c znaki musimy wiedzieæ co one oznaczaj¹ i postêpowaæ zgodnie z tym co one mówi¹. Ewangeliczne cuda s¹ znakami skierowanymi do ka¿dego z nas. Wspomniany wczeœniej Józef bardzo osobiœcie odczyta³ znak cudu z Kany Galilejskiej. Najwa¿niejszym owocem tego cudu by³a przemiana ¿ycia, wyrwanie siê ze szpon alkoholizmu. Ka¿dy cud kieruje nasz¹ uwagê na Boga i jest wezwaniem do przemiany ¿ycia tak, aby by³o ono ukierunkowane na Boga.
W³aœnie rozpoczynamy Tydzieñ Modlitwy o Jednoœæ Chrzeœcijan, znany jako Tydzieñ Jednoœci Chrzeœcijan.
World Christian Encyclopedia podaje, ¿e obecnie jest 34 000 ró¿nych wyznañ chrzeœcijañskich. Liczba ta roœnie. Dzisiaj wiele koœcio³ów przeznacza swoje zasoby nie na szerzenie Dobrej Nowiny o Chrystusie, ale na walkê z innymi koœcio³ami. Potrzebujemy cudu jednoœci chrzeœcijan. Fakt, ¿e ró¿ne koœcio³y chrzeœcijañskie wspólnie zgodzi³y siê przeznaczyæ jeden tydzieñ na intensywn¹ modlitwê i dzia³anie w celu osi¹gniêcia jednoœci
chrzeœcijan, pokazuje, ¿e wszystkie czuj¹ potrzebê wiêkszej jednoœci wœród wierz¹cych w Chrystusa. Tegoroczny Tydzieñ Modlitw o Jednoœæ Chrzeœcijan obchodzony jest pod has³em „Czy wierzysz w to?” W Polsce centralne obchody odbêd¹ siê 23 stycznia w ewangelicko-augsburskim koœciele Œwiêtej Trójcy w Warszawie.
S³ynni tenorzy Jose Carreras, Placido Domingo i Luciano Pavarotti wystêpowali razem w Los Angeles. Reporter zapyta³ ich czy rywalizuj¹ ze sob¹. Zgodnie odpowiedzieli, ¿e nie ma miêdzy nimi rywalizacji. Jednak reporter wraca³ do tematu. Wtedy Domingo wyjaœni³, ¿e w ich przypadku nie ma miejsca na rywalizacjê, bo „Musimy skupiæ ca³¹ swoj¹ uwagê na otwarciu serca na muzykê. Nie mo¿emy byæ rywalami, kiedy razem tworzymy”.
Jako chrzeœcijanie wykonujemy piêkn¹ symfoniê Dobrej Nowiny o zbawieniu. Ta symfonia po raz pierwszy wybrzmia³a na betlejemskim niebie œpiewem anio³ów: „Chwa³a Bogu na wysokoœciach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania”.
I tu rodzi siê pytanie, czy w moim wykonaniu symfonii o zbawieniu Bóg ma upodobanie? W tym wykonaniu symfonii ka¿dy ma swoje zadanie do wype³nienienia, o czym pisze œw. Pawe³ w II czytaniu: „Istniej¹ ró¿ne dary, ale ten sam Duch; i istniej¹ ró¿ne rodzaje pos³ug, ale ten sam Pan; i istniej¹ ró¿ne rodzaje aktywnoœci, ale ten sam Bóg, który je wszystkie w ka¿dym aktywuje. Ka¿demu dany jest objaw Ducha dla dobra wspólnego”.
Dary jakie daje nam Bóg dla dobra wspólnoty nie mog¹ byæ egoistycznie wykorzystane w niezdrowej rywalizacji. Mo¿emy to porównaæ do rodzica, który, aby uszczêœliwiæ dzieci przyniós³ im ró¿ne prezenty, a one zamiast cieszyæ siê nimi zaczynaj¹ siê k³óciæ. Jesteœmy bo¿¹ wielk¹ rodzin¹. Bóg obdarowuje nas wieloma darami, a my zamiast dziêkowaæ za nie wykorzystujemy je w niezdrowej rywalizacji, która prowadzi do sk³ócenia bo¿ej rodziny. Brak jednoœci i walki wewnêtrzne wœród chrzeœcijan s¹ nadu¿yciem darów Bo¿ych. To grzech, za który wszyscy musimy pokutowaæ i modliæ siê o jednoœæ, szukaj¹c dróg pojednania. ❍
Zapraszamy na strony Autora: ryszardkoper. pl i nytravelclub.pl
Zapraszamy 26 stycznia, po mszy œw. o godz. 12:00 na spotkanie zatytu³owane „Podró¿e – czytanie Bo¿ej Ksiêgi”. Prowadzenie – ks. Ryszard Koper
Koœció³ œw. Stanis³awa B. i M. 101 E 7 Str., Manhattan miêdzy 1 Av i Av A. Info: (212) 475-4576
Czterdziestoczteroletni pracownik dozna³ wypadku podczas wykonywania prac renowacyjnych na terenie budowy. W czasie wypadku nak³ada³ taœmê ochronn¹ na okna budynku mieszkalnego, aby przygotowaæ fasadê do lakierowania elementów z br¹zu. Wykonywa³ swoj¹ pracê z szeœciostopowego aluminiowego rusztowania. W czasie, kiedy nak³ada³ taœmê, jedna z p³yt stanowi¹cych podstawê platformy, na której sta³ przesunê³a siê do ty³u. W efekcie tego pracownik spad³ na ziemiê i uderzy³ plecami i szyj¹ o chodnik. Niestety, nie by³o ¿adnych œwiadków zdarzenia. Poszkodowany nie dozna³ ¿adnych z³amañ, ale czu³ silny ból w klatce piersiowej i szyi. Odczuwa³ równie¿ pewien dyskomfort w kostce. Mimo, ¿e uskar¿a³ siê na wszystkie te dolegliwoœci, kierownik budowy zdecydowa³ siê nie wzywaæ karetki. Bóle siê nasila³y. Poszkodowany uda³ siê do ortopedy, który zleci³ wykonanie badañ diagnostycznych. Rezonans magnetyczny wykaza³ uszkodzenia w krêgos³upie szyjnym i piersiowym. Poszkodowany rozpocz¹³ kilkumiesiêczn¹ rehabilitacjê, która przynios³a tylko krótkotrwa³¹ ulgê. Konieczne by³o wykonanie operacji krêgos³upa szyjnego i artroskopii kostki.
Poszkodowany d³ugo zastanawia³ siê nad za³o¿eniem sprawy wypadkowej. Ostatecznie zdecydowa³ siê uruchomiæ dwie procedury tj. postêpowanie przed Workers” Compensation oraz sprawê cywiln¹ o odszkodowanie. Podczas gdy z Workers” Compensation uzyska³ czêœciowy zwrot utraconych zarobków i niezbêdn¹ opiekê medyczn¹, odszkodowania za ból i cierpienie oraz wszelkich strat
ekonomicznych dochodzi³ w sprawie cywilnej wytoczonej przeciwko wykonawcy oraz w³aœcicielowi budynku. Przepis prawny kontroluj¹cy tego typu wypadki budowlane stanowi w praktyce najlepsz¹ podstawê do dochodzenia odszkodowania za obra¿enia cia³a doznane w wypadkach budowlanych, gdy¿ w g³ównej mierze chroni poszkodowanych, zak³adaj¹c absolutn¹ odpowiedzialnoœæ generalnego wykonawcy i w³aœciciela budynku za zaistnia³e na terenie budowy zdarzenia. W przypadku udowodnienia, ¿e dany stan faktyczny jest chroniony w³aœnie przez ten przepis, czêœciowa wina poszkodowanego nie ma ¿adnego znaczenia. W zwi¹zku z powy¿szym, zarówno generalny wykonawca jak i w³aœciciel nieruchomoœci nie mog¹ podnosiæ zarzutu, ¿e poszkodowany czêœciowo przyczyni³ siê do wypadku. Przyk³adowo, niewa¿ne jest nawet, ¿e w momencie wypadku poszkodowany by³ pod wp³ywem alkoholu. Nale¿y jednak mieæ na uwadze, i¿ od wspomnianej regu³y istnieje wa¿ny wyj¹tek. Wspomniany przepis nie chroni przypadków, gdy dzia³anie pracownika by³o wy³¹czn¹ przyczyn¹ wypadku lub poszkodowany zosta³ uznany za tzw. „niepos³usznego pracownika”, który przyk³adowo, wbrew zakazowi kierownika budowy u¿y³ wadliwej drabiny, podczas gdy móg³ skorzystaæ z innej, bezpiecznej drabiny dostêpnej na terenie budowy. Co ciekawe, regu³a ta znajduje zastosowanie, nawet je¿eli pracownik w dziewiêædziesiêciu dziewiêciu procentach przyczyni³ siê do zdarzenia. Przepis chroni przede wszystkim wypadki zwi¹zane z pracami na wysokoœci. Przewiduje on jednak pewne ograni-
Instytut Józefa Pi³sudskiego
138 Greenpoint Ave., Brooklyn NY 11222
czenia co do kategorii wykonywanych prac. Kategorie objête najszersz¹ ochron¹ prawn¹ to miêdzy innymi: prace budowlane, rozbiórkowe, naprawcze oraz… czyszczenie.
W tego typu sprawach pozwany nie jest jednak ca³kowicie pozbawiony obrony. W tym sensie, ¿e mo¿e on zostaæ z niej zwolniony o ile udowodni, i¿ poszkodowany nie wykonywa³ pracy zgodnie z poleceniami prze³o¿onego lub jego dzia³anie stanowi³o wy³¹czn¹ przyczynê zaistnia³ego wypadku.
Nie inaczej by³o w tej sprawie. Prawnicy pozwanych usilnie starali siê wykazaæ, ¿e ich klienci w ¿adnym stopniu nie przyczynili siê do wypadku. Twierdzili, ¿e praca poszkodowanego stanowi³a zwyk³¹ „naprawê” (nie chronion¹ przez Prawo Budowlane) oraz ¿e jego praca nie wymaga³a specjalistycznego wyposa¿enia, poniewa¿ nie by³a zwi¹zana z budow¹, renowacj¹ lub projektem naprawy budynku.
Podkreœlali, ¿e poszkodowany nie wskaza³ ¿adnego œrodka bezpieczeñstwa, który uchroni³by go przed wypadkiem. Ponadto utrzymywali, ¿e poszkodowany nigdy nie skar¿y³ siê na z³y stan rusztowania.
Poszkodowany z³o¿y³ wniosek do sêdziego o orzeczenie odpowiedzialnoœci pozwanych zaraz po zakoñczeniu przes³uchañ wszystkich stron. Sêdzia uzna³ pozwanych odpowiedzialnymi za wypadek. Pozosta³o jeszcze ustalenie wysokoœci odszkodowania. Po pierwszej mediacji ubezpieczalnia zaproponowa³a kwotê $750,000.00. Poszkodowany odrzuci³ ofertê. Sprawa przeci¹gnê³a siê o kilka nastêpnych miesiêcy. Dalsze rozmowy negocjacyjne nie przynios³y rezultatów.
Zapraszamy 22 stycznia (œroda) o godz. 18:00 na spotkanie z Januszem Jaros³awskim, autorem ksi¹¿ki pt. „Szable Marsza³ka Józefa Pi³sudskiego”. Wydarzenie bêdzie po³¹czone z wystaw¹ fotografii.
Ksi¹¿ka Janusza Jaros³awskiego „Szable Marsza³ka Józefa Pi³sudskiego” stanowi kompendium wiedzy na temat wszystkich szabel Marsza³ka i weryfikuje dotychczasowe ustalenia. Daje mo¿liwoœæ poznania ciekawych dziejów zbiorów belwederskich, kulis powstania Muzeum Józefa Pi³sudskiego w Belwederze, a tak¿e losów jego zbiorów podczas wojny oraz po jej zakoñczeniu. W dalszej czêœci zabiera czytelnika w podró¿ w œwiat broni siecznej. W ksi¹¿ce prezentowane s¹ fotografie wszystkich zachowanych do dziœ szabli Marsza³ka, a tak¿e egzemplarze utracone w czasie II wojny œwiatowej. Publikacja zosta³a przygotowana we wspó³pracy z Muzeum Józefa Pi³sudskiego w Sulejówku, w którym znajduj¹ siê szable Marsza³ka jako depozyt Fundacji Rodziny Józefa Pi³sudskiego.
Podczas spotkania bêdzie mo¿na zakupiæ wydanie albumowe ksi¹¿ki (du¿y format 34x24 cm, waga 2,5 kg, objêtoœæ 350 stron, specjalnie dobrany papier i bogata oprawa) w cenie 40 dolarów.
Janusz Jaros³awski – polski pisarz, publicysta, dzia³acz spo³eczny, ekspert historyczny, znawca i kolekcjoner broni bia³ej, fotograf, autor oraz wspó³autor artyku³ów i ksi¹¿ek poœwiêconych tematyce historycznej. W sferze jego zainteresowañ znajduje siê historia wojen i wojskowoœci, konflikt polsko-bolszewicki, a tak¿e Wojsko Polskie w okresie II RP.
tel.: 212-505-9077 e-mail: office@pilsudski.org
Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wypadku, lub znaj¹ kogoœ kto potrzebuje pomocy prawnej po wypadku, to zapraszamy do bezp³atnej konsultacji pod numerem telefonu 212-514-5100, emaliowo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w naszej kancelarii na dolnym Manhattanie. Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie internetowej (www.plattalaw.com) u¿ywaj¹c emaila lub czatu, który jest dostêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie, w której bêdziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ.
Obydwie strony rozpoczê³y przygotowywania do procesu.
Zaraz po wyborze ³awników, ubezpieczalnia zaczê³a oferowaæ du¿o wy¿sze pieni¹dze. Cierpliwoœæ op³aci³a siê. Sprawa ostatecznie zakoñczy³a siê ugod¹ na kwotê $2,900.000.00. ❍
Ciekawy jest Konwicki, ale jak siê przeczyta jedn¹ jego ksi¹¿kê, to siê wszystko o nim wie. (...) Ale talent wielki na pewno, wrodzony talent.
Stefan Kisielewski, „Abecad³o Kisiela”
W pocz¹tkach stycznia minê³a dziesi¹ta rocznica œmierci jednego z szych polskich pisarzy XX usza Konwickiego. Autor „Kompleksu polskiego” urodzi³ siê w roku wej Wilejce pod Wilnem. W lat straci³ ojca. Jako m³ody ch³opiec nigdy nie marzy³ ¿eby zostaæ pisarzem. Znany by³ z rysowania okolicznoœciowych laurek. W 1938 r. rozpocz¹³ naukê w skim Gimnazjum im. Zygmunta Augusta, któr¹ musia³ przerwaæ po ny. Maturê uzyska³ na tajnych kursach w roku 1944. W czasie okupacji sowiec kiej i niemieckiej pracowa³ jako robotnik. Pod koniec wojny wst¹pi³ do jowej i bra³ udzia³ w akcji „Burza” na leñszczyŸnie. Przez pewien czas walczy³ w szeregach antysowieckiej partyzantki na Litwie. Tematyka wojenna bêdzie w jego wielu utworach. W 1945 r. Konwicki wraca do i rozpoczyna studia polonistyczne na wersytecie Jagielloñskim, których jednak nigdy nie ukoñczy³.
Karierê pisarsk¹ rozpocz¹³ jako reporter wspó³pracuj¹c z ró¿nymi czasopismami. Publikowa³ równie¿ recenzje filmowe i teatralne.
W roku 1947 przeprowadzi³ siê do Warszawy. Wkrótce próbuje opublikowaæ sw¹ pierwsz¹ powieœæ „Rojsty”, która zawiera wspomnienia z okresu dzia³alnoœci w antysowieckiej partyzantce. Publikacja powieœci zosta³a wstrzymana przez cenzurê. „Rojsty” ukaza³y siê dopiero po odwil¿y politycznej w 1956 r.
W ostatnich tygodniach prawnicy i redaktorzy najpowa¿niejszych mediów w USA jak wspomniany ju¿ „The New York Times,” oraz: „The Washington Post,” „The Wall Street Journal,” „Associated Press” „The New Yorker,” czy „ProPublica” zalecili reporterom, by ju¿ teraz podjêli wszelkie mo¿liwe œrodki chroni¹ce swoje Ÿród³a informacji. W tym celu dziennikarze komunikuj¹c siê z informatorami powinni u¿ywaæ tylko szyfrowanych programów internetowych, jak na przyk³ad Signal, a tak¿e usun¹æ wszelkie dokumenty z serwisów cloud, oferowanych przez firmy takie jak: Google, Apple czy Amazon, które mog¹ zostaæ wezwane do ich ujawnienia. Jak pisze NYT niektórzy redaktorzy zalecaj¹ wrêcz dziennikarzom szybsze pozbywanie siê dokumentów i notatek, po opublikowaniu artyku³ów.
W latach 1949-1955 Konwicki, podobnie jak wielu innych pisarzy, akceptuje socrealistyczny styl w literaturze i popiera budowê nowego ustroju. Przyk³adem tego s¹ powieœci „Przy budowie” oraz „W³adza”. W roku 1953 wstêpuje do PZPR. Postawa Konwickiego w tym czasie by³a typow¹ dla wiêkszoœci polskich literatów. Uwa¿ali oni, ¿e po straszliwych doœwiadczeniach wojennych ustrój socja i zbuduje nowe spo³eczeñstwo oparte zasady sprawiedliwoœci i tolerancji. Po kilku latach spotka³o ich gorzkie rozczarowanie. roku 1956 Konwicki i wielu jego kolegów „po piórze” zrywa z socrealizmem. Z biegiem czasu przyjmuje krytyczn¹ postawê wobec rzeczywistoœci Polski „ludowej”. W roku 1966 autor „Rojstów” oddaje legitymacjê partyjn¹ na znak solidarnoœci z profesorem Leszkiem Ko³akowskim represjonowanym za krytykê metod rz¹dzenia w PRL. Szereg powieœci Konwickiego opublikowanych w latach 60-ych poœwiêconych jest pokoleniu, które przesz³o przez dramat wojny i próbuje siê odnaleŸæ w nowej, „socjalistycznej” rzeczywistoœci. Przyk³adem tego jest opublikowany w roku 1963 „Sennik wspó³czesny”. czasem pisarz zbli¿a siê coraz bardziej opozycji intelektualnej w Polsce. 1977 r. decyduje siê na opublikowanie powieœci „Kompleks polski” w wolnym od cenzury tzw. drugim obiegu. W tym samym
Kolejna sprawa to sprawdzenie adekwatnoœci ubezpieczeñ wobec mo¿liwych oskar¿eñ o znies³awienie (robi to w tej chwili „Associated Press”), a tak¿e wszelkich kontraktów, w tym z freelancerami, tak by nie by³o w¹tpliwoœci, ¿e maj¹ oni wszystkie konieczne dokumenty dotycz¹ce pracy itd. David Bralow, g³ówny prawnik znanego œledczego portalu internetowego „The Intercept” spodziewa siê, ¿e administracja Trumpa mo¿e siêgaæ po ró¿ne niestosowane dot¹d metody, wyszukuj¹c wszelkich kruczków prawnych, czy luk, by zablokowaæ niechciane publikacje. Bralow zaleci³ w zwi¹zku z tym przeprowadzenie w swojej firmie specjalnego audytu, by mieæ pewnoœci, ¿e „The Intercept” stosuje siê do wszystkich regulacji, jak na przyk³ad zasady p³atnoœci zagranicznych, bo prawo w tym zakresie równie¿ mo¿e byæ jego zdaniem wykorzystywane w walce z mediami.
Jeszcze przed wyborami prezydenckimi osoby bliskie Trumpowi, które po jego zwyciêstwie obejm¹ wa¿ne funkcje pañstwowe, jednoznacznie sugerowa³y, ¿e do rozprawy z mediami dojdzie. Kash Patel, który ma obj¹æ funkcjê szefa FBI powiedzia³ na przyk³ad: „tak bêdziemy œcigaæ ludzi w mediach, którzy pomogli Joe Bidenowi sfa³szowaæ wybory prezydenckie.” Brendan Carr, spodziewany szef Federal Communications Commission sugerowa³ natomiast, ¿e koncesje na nadawanie programów telewizyjnych mog¹ zostaæ cofniête tym mediom, które bêd¹ uznane za nieobiektywne wobec konserwatystów. Obawy mediów przed drug¹ kadencj¹ Donalda Trumpa mog¹ okazaæ siê przesadne. Trump lubi mówiæ ró¿ne rzeczy w sposób bardzo ostry, zapowiadaæ lub nawet sk³adaæ wielomilionowe pozwy, które póŸniej czêsto s¹ wycofywane, albo koñcz¹ siê ugod¹. Faktem jest jednak, ¿e jego relacje z wieloma mediami i personalnie z niektórymi dziennikarzami w poprzedniej kadencji by³y nies³ychanie na-
okresie Konwicki podpisuje kilka listów protestacyjnych wobec braku wolnoœci s³owa w PRL, ³amaniu praw cz³owieka, itp. W 1974 r. jest sygnatariuszem listu przypominaj¹cego los milionowej rzeszy Polaków w Zwi¹zku Sowieckim pozbawionych dostêpu do polskiej kultury i tradycji. Innym, ale równie¿ donios³ym rozdzia³em jest filmowa dzia³alnoœæ Konwickiego. Pisarz wyre¿yserowa³ kilka filmów, które odzwierciedlaj¹ tematykê jego dzie³ lterackich. Z najbardziej znanych obrazów mo¿na wymieniæ „Ostatni dzieñ lata” (1958), „Zaduszki” (1961), „Salto” (1965) oraz „Dolina Issy” (1982). Jest autorem wielu scenariuszy filmowych m.in. do filmów Jerzego Kawalerowicza (np. „Matka Joanna od Anio³ów”).
Konwicki mia³ sceptyczne podejœcie do przemian politycznych lat 80-ych. Sugerowa³, ¿e po doœwiadczeniach m³odoœci nie kusz¹ go ju¿ ¿adne ideologie, tak¿e te solidarnoœciowe.
Zmar³ w Warszawie 7 stycznia 2015 r. ❍
piête. Trump regularnie okreœla³ krytyczne wobec niego media jako fake news i „wrogów ludu” (enemy of the people). By³ to wrêcz jeden z jego ulubionych zwrotów, który po raz pierwszy chyba zosta³ u¿yty na Twitterze w lutym 2017 roku. Pisa³ on wtedy: „The FAKE NEWS media (failing NYtimes, NBCNews, ABC, CBS, CNN) is not my enemy, it is the enemy of the American People!” Trump mia³ szczególnie napiête relacje z telewizj¹ CNN. Pamiêtny by³ incydent z reporterem tej stacji Jimem Acost¹, któremu w 2018 roku czasowo odebrano akredytacjê prasow¹ po burzliwej wymianie zdañ podczas konferencji prasowej. Warto jednak pamiêtaæ o tym, ¿e media w krytyce Donalda Trumpa czêsto przekracza³y miarê. Nie tylko w trakcie jego poprzedniej kadencji, ale równie¿ w ci¹gu ostatniej kampanii wyborczej, regularnie porównuj¹c go do Hitlera lub jak miesiêcznik „The Atlantic” do Hitlera, Stalina i Mussoliniego jednoczeœnie.
Ale¿ dro¿yzna! Uskar¿aj¹ siê na ni¹ niemal wszyscy moi znajomi w Polsce. Wielu twierdzi, ¿e teraz prawie wszystko jest dro¿sze ni¿ za PiS-u. Ale¿ dro¿yzna – utyskuj¹ rodacy wychodz¹cy z nowojorskich marketów i supermarketów. Co tydzieñ wy¿sze ceny! Trumpiœci twierdz¹, ¿e to przez demokratów i przez Bidena, antytrumpiœci zaœ ostrzegaj¹, ¿e teraz bêdzie jeszcze dro¿ej, bo miliarderzy potrzebuj¹ du¿o pieniêdzy na swoje polityczne cele. Pierwsi twierdz¹, ¿e gospodarka amerykañska upada, drudzy zapewniaj¹, ¿e ma siê nieŸle. Statystyki raz mówi¹ tak, a raz tak. I b¹dŸ tu bracie m¹dry. Znani mi zwolennicy Trumpa s¹ zachwyceni jego projektem przy³¹czenia Kanady, pe³nego zaw³adniêcia Grenlandi¹ i podporz¹dkowania Ameryce Kana³u Panamskiego, zaœ znani mi antytrumpiœci podchodz¹ doñ sceptycznie, boj¹c siê œwiatowego konfliktu. Po¿ary w Los Angeles wywo³a³y kolejny spór o ich przyczynê i gospodarkê wodn¹, co spowodowa³o kolejne podzia³y w spo³eczeñstwie. Nie tylko kalifornijskim. S³owem nie jest weso³o. Sytuacja w Ameryce przygnêbia mnie tak samo, jak sytuacja w Polsce i wœciekam siê, ¿e w ¿aden sposób nie mogê na nie wp³yn¹æ. Notabene nie mogê wp³yn¹æ na cokolwiek tak¿e w skalach mniejszych i najmniejszych.
Ma³gorzata Szpunar – „Noworoczny alfabet”
A mo¿e by tak
Byæ lepszym dla siebie
Wtorek
Cieszyæ siê z ma³ych rzeczy
Doceniaæ ma³e radoœci
Emanowaæ dobrem
Fruwaæ wysoko choæ ziemia trzyma
Grzeszyæ mi³oœci¹
Ho³ubiæ tych o których œwiat zapomnia³
Ignorowaæ z³e myœli
Jak dziecko byæ
Karmiæ siê szczêœciem
Lubiæ siebie
£akn¹æ zgody
Mi³owaæ ponad wszystko
Nienawiœæ porzuciæ
Okazywaæ zrozumienie
Przebaczaæ sobie
Radoœci¹ siê dzieliæ
Szczêœcie mno¿yæ do potêgi
Tworzyæ lepszy œwiat
Ufaæ pomimo i wbrew
Wierzyæ w ludzi
Zawsze w zgodzie ze sob¹ ¯yczliwoœæ siaæ po nieugorach œwiata.
Zmar³ dr in¿. Krzysztof Zam³yñski, ceniony i lubiany nauczyciel akademicki na Wydziale Elektroniki Politechniki Warszawskiej, gdzie by³ specjalist¹ m.in. od w³aœciwoœci cieplnych uk³adów scalonych. By³ równie¿ znakomitym fotografikiem, znawc¹ muzyki powa¿nej i jednym z filarów warszawskiej grupy intelektualno-naukowo-artystycznej, do której mia³em zaszczyt nale¿eæ. By³ antykomunist¹, g³êboko wierz¹cym katolikiem, wspania³ym mê¿em oraz ojcem trzech dorodnych i œwietnie wykszta³conych córek.
Mi³o to ju¿ by³o… Europejscy biurokraci i generalnie politycy „mainstreamu” Unii Europejskiej spotnieli nieco. Oto, prawicowa zaraza rozlewa siê po kontynencie, wiêc ci “mi³oœnicy wolnoœci” jakiœ czas temu odwo³ali na chama drug¹ rundê wyborów prezydenckich w Rumunii, bo przeszli do niej nie ci kandydaci, których kocha Eurobiurokracja. Jeden z nich, z uœmiechem, t³umaczy³ ¿e zrobili tak, i jak trzeba bêdzie, to i w Niemczech zrobi¹ korektê demokracji (czytaj jak za bardzo wygra AfD).
Napisa³ o tym zgrabnie Jan Rokita, który wyleczony z polityki realnej, dobrze j¹ komentuje. Tym razem na stronach „Teologii Politycznej” (www. teologiapolityczna.pl).
Jak wiêkszoœæ dobrych rzeczy, przeczytana w necie, bo mediów g³ównego nurtu nie da siê za bardzo s³uchaæ, z powodu ich zak³amania, b¹dŸ kompletnego zdziecinnienia.
Pisze Rokita: Trudno nie zwróciæ uwagi na fakt, i¿ w coraz liczniejszych pañstwach unijnych zdarzenia powyborcze
nastêpuj¹ ostatnio wedle zuniwersalizowanej matrycy, od której pojawiaj¹ siê tylko ma³o istotne narodowe odchylenia. Najœwie¿szym i symptomatycznym œwiadectwem tego trendu jest Austria, gdzie dopiero co widowiskowo posypa³a siê próba budowy nowego rz¹du przez chadeckiego kanclerza Karla Nehammera. Ta matryca, podkopuj¹ca nasze zwyczajne wyobra¿enia na temat demokracji, dzia³a mniej wiêcej oto tak. Po brutalnej, ideologicznej kampanii wyborczej, w której wizja zwyciêstwa wyborczego prawicy rysowana jest w mediach mocn¹ kresk¹, jako nieodwo³alny upadek republiki, prawica wygrywa jednak powszechne g³osowanie. No i wtedy w zwyk³y demokratyczny proces wkracza „czysta polityka”, w formie, któr¹ w Austrii zdegustowana liderka tamtejszych libera³ów nazwa³a (przyznajmy –trafnie, choæ nieco trywialnie) „targiem na bazarze”. Ów targ, to nic innego, jak nerwowo podejmowane wysi³ki wszystkich (albo prawie wszystkich) przegranych, aby jakoœ maskuj¹c dziel¹c¹ ich wrogoœæ i ideowe spory, powo³aæ rz¹d, który nie tylko prawicy nie dopuœci³by do w³adzy, ale tak¿e by³ zdolny podj¹æ prawne i bezprawne kroki, s³u¿¹ce jej os³abieniu i zniszczeniu, tak¿e z u¿yciem wolno, ale konsekwentnie eskalowanej przemocy.
Andrzej Józef D¹browski
Chêtnie uczestniczy³ w ró¿nych szaleñstwach artystycznej i artystowskiej natury, w czym radoœnie i dzielnie sekundowa³a Mu ¿ona Anna, s³awna warszawska okulistka. W stanie wojennym w Ich mieszkaniu odby³y siê premiery spektakli domowych, m.in. kabaretu „Kici Koci” Mirona Bia³oszewskiego w re¿yserii Zbigniewa Micha oraz fragmentów „Iwony ksiê¿niczki Burgunda” Witolda Gombrowicza wyre¿yserowane przeze mnie. Tam te¿ odbywa³y siê g³oœne czytania utworów literackich cz³onków naszej grupy: Bohdana Kosa, Wojciecha Brojera i Grzegorza Eberhardta. Nie zabrak³o te¿ ciekawych sporów œwiatopogl¹dowych, omawiañ nowych ksi¹¿ek, filmów i spektakli teatralnych. Przesympatycznym rytua³em by³y coroczne spacery w £azienkach organizowane przez Krzysztofa 11 listopada w Œwiêto Niepodleg³oœci. Byliœmy podczas nich fotografowani zbiorowo i indywidualnie przy ulubionych drzewach artysty, rosn¹cych w ró¿nych czêœciach parku. PóŸniej mogliœmy zobaczyæ na wywo³anych zdjêciach, czy i jak bardzo zmieniliœmy siê przez miniony rok i jak bardzo zmieni³y siê rzeczone drzewa. Jednym z najciekawszych dokonañ Krzysztofa by³ fotoreporta¿ z wyprawy do Grudzi¹dza na premierê komedii „Awantura w Chioggi” Carla Goldoniego, wystawionej przeze mnie w Teatrze Ziemi Pomorskiej. Przedstawienie tak nas wszystkich rozbawi³o, ¿e po premierze balowaliœmy do bia³ego rana. Kiedy wpadam w smutek, siêgam po album z tymi zdjêciami, by poprawiæ sobie nastrój. Na jednym z nich tañczê kankana na biesiadnym stole wraz z malark¹ Ninel Kameraz – Kos. Inne popremierowe weso³oœci z udzia³em Ani, aktorów i moich przyjació³ te¿ s¹ na nim zarejestrowane. Stan wojenny scementowa³ na dobre tê nasz¹ grupê i ka¿dy z nas robi³ coœ po¿ytecznego dla Polski. Krzysztof nagra³ czêœæ audycji, które przygotowa³em dla II Programu podziemnego Radia Solidarnoœæ. Po moim wyjeŸdzie do Nowego Jorku przechowywa³ sprzêt do nagrywania. Na szczêœcie ju¿ wkrótce przesta³ byæ potrzebny. PóŸniejsze moje spotkania z Ani¹ i Krzysiem by³y niebywale serdeczne, niemal rodzinne. Jego odejœcie odczuwam jak utratê kogoœ bardzo bliskiego.
I dalej pisze o szpagatach, jakie w Niemczech próbuje uczyniæ ewentualny kanclerz Friedrich Merz i jego CDU-CSU. Jak rz¹dziæ w duchu prawicowym, ale jednoczeœnie nie rz¹dziæ z – w du¿ej mierze kieruj¹c¹ siê prawicow¹ polityk¹ – AfD, a co wiêcej zniszczyæ j¹, bo jest „niedobra”? Zobaczymy, na ile hucpy Niemcy siê zdecyduj¹. Ale zaraz, ju¿ w maju, wybory prezydenckie w Polsce. No i tu, czytaj¹c Rokitê, pojawiaj¹ siê ciary… Pisze Rokita: W Berlinie zobaczymy wiêc pewnie ju¿ nied³ugo tyle¿ przewlek³e co bezsensowne „targi na bazarze”, które ani nie doprowadz¹ do powstania ozdrowieñczego dla Niemiec rz¹du, ani nie umo¿liwi¹ efektywnego zniszczenia prawicy. A Republika Federalna stanie siê prawdopodobnie kolejnym krajem uziemionym, albo doprowadzonym do nierz¹du za spraw¹ dzia³ania matrycy. Niestety, wygl¹da na to, ¿e ten ponury syndrom bêdzie siê teraz pleniæ po unijnej Europie, Bóg wie przez jak d³ugi czas, a¿ w koñcu, w którymœ ze sparali¿owanych krajów, naga przemoc wska¿e ca³kiem nowy kierunek. I wiem z pewnoœci¹, i¿ nie jestem jedynym w Europie, który zaczyna przypuszczaæ, ¿e tym krajem mo¿e byæ Polska. I co wtedy? Prawica i pisowcy licz¹ na Trumpa i Muska. Oby siê nie przeliczyli…
Œroda
Po przes³uchaniach w Senacie kandydatów na dwa kluczowe stanowiska w admini-
stracji Donalda Trumpa jeœli chodzi o politykê zagraniczn¹. Pete’a Hegsetha na sekretarza obrony i senatora Marca Rubio na szefa dyplomacji USA. Obaj zdaj¹ siê otrzymaæ zatwierdzenie senackie w przysz³ym tygodniu, tak wiêc szybko zaczn¹ rz¹dziæ i wdra¿aæ w ¿ycie to, o czym mówili. A mówili o Chinach i koniecznoœci konfrontacji z ich rosn¹c¹ potêg¹ i wp³ywami w œwiecie. O Bliskim Wschodzie i wsparciu Izreala. O Zachodniej Pó³kuli. O tym, ¿e interesy Ameryki najwa¿niejsze i trzeba je wdra¿aæ zdecydowanie.
Czego brak? Europy, która jeœli pojawia³a siê, to marginalnie. To w³aœnie miara tego, do czego doprowadzili politycy rz¹dz¹cy Uni¹ Europejsk¹. Ze swoj¹ samobójcz¹ polityk¹ klimatyczn¹ i imigracyjn¹, le¿eniem latami plackiem przed Ruskiem (bo tanie Ÿród³a energii) i Chiñczykiem (bo mo¿na tam tanio produkowaæ). Ubo¿ej¹ce spo³eczeñstwa, idiotyczne przepisy, nieodczepiana zakrêtka od butelek i jedna ³adowarka do wszystkiego – jako najwiêksze sukcesy. Poza tym masê polityczno-poprawnej propagandy, która pokrywa coraz pewniejsz¹, ciemn¹ przysz³oœæ. Starzej¹ca siê, skostnia³a, Unia Euroimpotentów dostanie siê w wiry wywo³ane przez nieuchronna starcie gigantów USA-Chiny. Senator Rubio mówi³, ¿e jak nie stanie siê nic drastycznego, to do koñca dekady mo¿e dojœæ do prawdziwej, gor¹cej konfrontacji amerykañsko-chiñskiej. Do koñca dekady, to maksymalnie piêæ lat… ❍
W niedzielê, 12 stycznia, br. doroczny, tradycyjny Op³atek w Domu Narodowym w dzielnicy Greenpoint ju¿ po raz setny zebra³ przedstawicieli Polonii naszej Metropolii.
Dyrekcja Domu Narodowego z Markiem Chroœcielewskim na czele zaprosi³a znacz¹cych goœci, a mianowicie, proboszcza Parafii p. w. Œw. Stanis³awa Kostki –ks. Grzegorza Markulaka, Mateusza Dêbowicza – wicekonsula z nowojorskiego Konsulatu Generalnego RP, pu³kownika Krzysztofa Stecia – attache wojskowego ze Sta³ej Misji RP przy ONZ, Tadeusza Antoniaka – naczelnego komendanta SWAP, naczeln¹ prezeskê Korpusu Pomocniczego Pañ przy SWAP – Helenê Knapczyk, oraz dr. Janusza Romañskiego – honorowego prezesa Polonia Technica, pisarkê Aleksandrê Boehm-Zió³kowsk¹, Jacka Szklarskiego, którzy przyjechali z Filadelfii. Obecni te¿ byli przedstawiciele Placówki 123 SWAP w Manhattanie: komendant Zygmunt Bielski, Anita Po³czyñska-Zadro¿na z mê¿em, Jerzy Leœniak z ¿on¹ i Wojciech Michalik z rodzin¹. Wzbogaceniem imprez w Domu Narodowym zawsze jest starannie przygotowany program artystyczny, przedstawiony przez organizacje dzia³aj¹ce w tej instytucji. Po powitaniu goœci przez prezesa Marka Chroœcielewskiego, Polsko- Amerykañski Zespó³ Folklorystyczny wprowadzi³ radosn¹ i kolorow¹, a zarazem œwi¹teczn¹ aurê s¹deck¹ pastora³k¹ Ni mosz ci ni mosz,
a tak¿e pastora³k¹ z po³udniowych stron Polski – Gloria, Gloria. Soliœci: Patrycja Pos³uszna i Andrzejek Michoñ kolejno uroczo zaprezentowali pastora³ki góralskie
Oj Maluœki, Maluœki i Dnia jednego o pó³nocy. Zespó³ wyst¹pi³ w autentycznych, piêknie haftowanych strojach s¹deckich i krakowskich wraz z tradycyjn¹ Gwiazd¹ Betlejemsk¹ i po¿egna³ publicznoœæ ludow¹ piosenk¹ noworoczn¹.
Po programie artystycznym nast¹pi³o sk³adanie ¿yczeñ. Ksi¹dz Grzegorz przemówi³ do zebranych i, miêdzy innymi, wspomnia³ o rozwa¿aniach œw. Brata Alberta, a szczególnie jedn¹ jego myœl: „Abyœmy byli dobrzy jak chleb”. Powiedzia³: „i to s¹ moje ¿yczenia dla Was. O ten chleb siê modlimy codziennie, kiedy mówimy Ojcze Nasz, o ten chleb siê staramy, kiedy chodzimy do pracy i w pocie czo³a wykonujemy nasze zadania, za-
jêcia, nasze obowi¹zki, tak¿e te zawodowe i domowe, i chcemy byæ zawsze w takiej sytuacji, by tego chleba nikomu nie brak³o. Tego sobie ¿yczymy, ale te¿ byæ dobrym jak chleb, to znaczy, ¿e z tego chleba ka¿dy mo¿e coœ wzi¹æ dla siebie, mo¿emy siê nim dzieliæ z innym cz³owiekiem, tak jak dzielimy siê mi³oœci¹… cie-
kawe to jest, ¿e kiedy dzielimy siê mi³oœci¹, to tej mi³oœci nie ubywa, wrêcz odwrotnie – przybywa… i tego ¿yczê Wam, ¿e bêd¹c takimi dobrymi jak chleb, bêdziecie budowali wokó³ siebie dobro, mi³oœæ i pokój, nieœli dobre s³owo dla drugiego cz³owieka i wzajemnie siê wspierali w tych chwilach, które s¹ nieraz trudne, ale takie te¿ przychodz¹, niestety, jak to w ¿yciu bywa.” Nastêpnie pob³ogos³awi³ op³atek i obchodz¹c ca³¹ salê z kropid³em poœwiêci³ grono obecnych, aby wszyscy szczêœliwie prze¿yli ca³y rok. Nastêpnie chór Angelus, pod batut¹ dyrygenta Nicholasa Kaponyasa, z wielkim uczuciem zaœpiewa³ nastêpuj¹ce kolêdy: Nie by³o miejsca dla Ciebie, Serca ludzkie siê raduj¹, Adeste Fideles i Przybie¿eli do Betlejem Przemi³e wielopokoleniowe grono goœci, dobra muzyka, któr¹ prezentowa³ DJ To-
masz Halat i obfity bufet przygotowany przez firmê Daniela Zakrzewskiego „Chef to Go”, stworzy³y wyœmienite warunki do zabawy, zakoñczonej loteri¹ dla doros³ych i dla dzieci. By³o to godne powitanie Nowego Roku w gronie ludzi dobrych jak chleb.
ZDJÊCIA: ZYGMUNT BIELSKI
Redakcja: Jolanta Szczepkowska Teofil Lachowicz
Adres redakcji: P.A.V.A. of America, District 2 , 17 Irving Place, New York, NY 10003
e-mail: pava.swap@gmail.com tel. 212-473-0580, www.pava-swap.org
„Bêdziemy musieli siê zjednoczyæ, jak nigdy wczeœniej w Mieœcie Anio³ów, i pomagaæ sobie nawzajem” – zaapelowa³a aktorka Jamie Lee Curtis, która musia³a ewakuowaæ siê ze swojej posiad³oœci w objêtym po¿arami Los Angeles. Kataklizm, który nawiedzi³ tê czêœæ Stanów Zjednoczonych zabi³ ponad 20 osób, a ponad 200 tysiêcy pozbawi³ dachu nad g³ow¹. Straty szacuje siê na 135 mld dolarów.
„Mój m¹¿, ja i nasze dzieci zobowi¹zaliœmy siê przekazaæ milion dolarów z naszej fundacji rodzinnej na za³o¿enie funduszu wsparcia dla naszego wspania³ego miasta i stanu oraz wspania³ych ludzi, którzy tam mieszkaj¹” – zadeklarowa³a Curtis.
Po¿ar obj¹³ jedne z najbardziej presti¿owych dzielnic w Los Angeles. W jednym z hrabstw sp³onê³a m.in. warta ponad osiem milionów dolarów posiad³oœæ Paris Hilton. „W³aœnie ogl¹dam w telewizji, jak zostaj¹ zgliszcza po moim domu. Nikt nie powinien czegoœ takiego doœwiadczyæ” – napisa³a celebrytka. Gdy ¿ywio³ ust¹pi³, Paris wybra³a siê na miejsce katastrofy, by na w³asne oczy zobaczyæ, jakich zniszczeñ dokona³ ogieñ. Opublikowane nagranie by³o wstrz¹saj¹ce. „Stojê w miejscu, które by³o kiedyœ naszym domem. Trudno opisaæ ból, jaki czujê w sercu. Kiedy zobaczy³am to w telewizji, by³am w totalnym szoku – nie mog³am tego przeprocesowaæ. Ale teraz, stoj¹c tu i widz¹c to wszystko na w³asne oczy, czujê, jakby moje serce rozpada³o siê na milion kawa³ków. Ten dom nie by³ tylko miejscem do ¿ycia –to miejsce, w którym marzyliœmy, œmialiœmy siê i tworzyliœmy najpiêkniejsze wspomnienia jako rodzina. (...) Widzieæ, jak obróci³o siê w popió³... to jest druzgocz¹ce, nie do opisania” – relacjonowa³a. „To, co rozdziera mi serce jeszcze bardziej, to œwiadomoœæ, ¿e to nie tylko moja historia. Tak wiele osób straci³o wszystko. To nie tylko œciany i dachy – to wspomnienia, które uczyni³y te domy domami. To zdjêcia, pami¹tki, czêœci naszego ¿ycia nie do zast¹pienia” – napisa³a dziedziczka fortuny. Co, jak mo¿na by³o przewidzieæ, spotka³o siê z wrog¹ reakcj¹ czêœci internautów i komentarzami w stylu: „jest bogata, wybuduje sobie nowy dom”. Jakby do cierpienia po stracie mieli prawo tylko ludzie niezamo¿ni. Ob³êd! Domy w wyniku po¿arów stracili m.in. Anthony Hopkins, Jeff Bridges, Miles Teller czy Billy Crystal. „S³owa nie s¹ w stanie opisaæ ogromu zniszczeñ, których jesteœmy œwiadkami i których doœwiadczamy. Cierpimy z powodu naszych przyjació³ i s¹siadów, którzy równie¿ stracili swoje domy i firmy w tej tragedii” – napisa³ w oœwiadczeniu aktor znany m.in. z kultowego filmu „Kiedy Harry pozna³ Sally”. „Janice i ja mieszkaliœmy tutaj od 1979 roku. Wychowaliœmy tu nasze dzieci i wnuki. Ka¿dy cal naszego domu by³ wype³niony mi³oœci¹. Piêkne wspomnienia, których nic nam nie odbierze” – doda³ Crystal. Alicja Bachleda-Curuœ, która od lat dzieli swoje ¿ycie miêdzy Polskê i Stany Zjednoczone, w odpowiedzi na liczne wiadomoœci od fanów, zamieœci³a informacjê o tym, ¿e wraz z rodzin¹ s¹ bezpieczni. Aktorka, której ogólnopolsk¹ rozpoznawalnoœæ przynios³a rola w „Panu Tadeuszu”, prywatnie jest mam¹ 15-letniego Henry’ego Tadeusza, którego ojcem jest wziêty aktor – Colin Farrell. „Dziêkujê za zapytania i troskê. Na razie czekamy na
rozwój sytuacji, ale jesteœmy wci¹¿ w bezpiecznej odleg³oœci od po¿arów. £¹czê siê z tymi, którzy w tej olbrzymiej katastrofie stracili domy i dorobek ¿ycia” –napisa³a aktorka. Wkrótce gwiazda ponownie odezwa³a siê do obserwatorów, dziel¹c siê przejmuj¹cym wyznaniem. „Ostatni wpis by³ z mojej ulubionej restauracji w Malibu. Cieszê siê, ¿e uda³o mi siê dodaæ to ostatnie wspomnienie do mojej d³ugiej historii z nim, bo to kultowe miejsce w³aœnie przesta³o istnieæ” – poinformowa³a. W obliczu tragedii Bachleda-Curuœ wystosowa³a tylko jeden, krótki apel: „Proszê, módlcie siê za LA”. Mel Gibson, który w czasie po¿arów przebywa³ w Teksasie, na wieœæ o tym, ¿e p³onie jego rezydencja, stwierdzi³ przytomnie: „To tylko rzeczy. Najwa¿niejsze, ¿e moja rodzina jest bezpieczna”. Gwiazdor znany z filmu „Waleczne serce” czy „Niezniszczalni” zdoby³ siê nawet na ¿art. „Kiedy wróci³em do domu, oczywiœcie nie by³o go tam. Wróci³em do domu i powiedzia³em sobie, có¿, przynajmniej nie mam ju¿ tych irytuj¹cych problemów z hydraulik¹” – zaœmia³ siê, cokolwiek gorzko.
„Wszystko, co wydarzy³o siê przez ostatnie 22 lata, przetransformowa³o mnie w zupe³nie inn¹ stronê. Z powodu ró¿nych trudniejszych doœwiadczeñ odklei³am siê od pewnej matrycy, któr¹ pod¹¿a³am w latach 90. Sta³o siê to bardzo naturalnie, choæ nie bezboleœnie” – wyzna³a Edyta Bartosiewicz, która w³aœnie skoñczy³a 60 lat. „Po raz pierwszy w ¿yciu czujê jakiœ spokój, ¿e robiê to, co potrafiê najlepiej, coœ, w czym czujê siê autentyczna, i dostajê od ludzi niesamowity zwrot energii. To mnie buduje. Dziêki temu zyska³am pewnoœæ siebie, której nie mia³am nigdy wczeœniej” – przekonywa³a artystka. „I nie chodzi tylko o kwestie zawodowe, ale o prawdziw¹ pewnoœæ siebie, która jest g³êbiej. O kontakt ze sob¹. O oparcie, które masz w sobie bez wzglêdu na okolicznoœci. Rodzaj fundamentu emocjonalnego”.
Lata tu¿ po transformacji ustrojowej by³y dla Edyty bardzo twórcze, ale jednoczeœnie pe³ne „amplitud emocjonalnych” po których „l¹dowa³a w totalnej rozwa³ce emocjonalnej”. Dziœ, wokalistka znana z takich przebojów, jak „Ostatni”, czy „Jenny” mówi: „Chcia³abym ¿yæ tak, jak mi siê podoba. Je¿eli mogê, to na swoich
warunkach. Na wiele rzeczy ju¿ mi po prostu szkoda czasu i energii. […] Kiedyœ kierowa³am siê g³ównie emocjami, one bra³y nade mn¹ górê, odcina³y niekiedy od racjonalnego myœlenia. Dzisiaj czêœciej patrzê w siebie. Zdecydowanie moje relacje ze œwiatem zewnêtrznym sta³y siê przyjaŸniejsze. Mia³am w sobie mnóstwo napiêæ i blokad, które zatruwa³y percepcjê, nie pozwala³y w pe³ni odczuwaæ, odbieraæ bodŸców. To siê zmienia. Bardzo czêsto na coœ czekamy, a jak to nie przychodzi, czujemy siê rozczarowani i nieszczêœliwi. W moim ¿yciu najwiêksza frustracja i niespe³nienie okaza³y siê najcenniejszym skarbem i wiarygodnym drogowskazem” – podsumowa³a Edyta. Artystka, która 22 lata temu straci³a g³os i podupad³a na zdrowiu, dziœ uwa¿a, ¿e to by³o najlepszym, co mog³o jej siê w ¿yciu przydarzyæ. „Dziêki tym doœwiadczeniom powoli zaczê³am obieraæ inny kierunek, zaczê³am zmieniaæ swój sposób myœlenia. W³aœciwie nie mia³am innego wyjœcia, jeœli chcia³am prze¿yæ. Dziœ zupe³nie inaczej postrzegam sam¹ siebie. Pojawi³ siê we mnie rodzaj spokoju, którego nie mia³am wczeœniej. Wygl¹da na to, ¿e w koñcu uda³o mi siê postawiæ fundament. Jest jeszcze bardzo œwie¿y. Czujê to wrêcz namacalnie” – deklaruje. „W wieku 60 lat czujê siê zdecydowanie lepiej, ni¿ gdy mia³am 40. Mam wra¿enie, ¿e dopiero teraz budzê siê do ¿ycia”. Chcia³oby siê powiedzieæ: lepiej póŸno, ni¿ wcale.
„Yellowstone” to serial, który w Ameryce zrobi³ prawdziw¹ furorê. Ogl¹daj¹ go wszyscy. Mieszkañcy Pasa Rdzy i eleganckie panie z przedmieœæ, konserwatywni rolnicy z Ohio i nowojorscy hipsterzy. Ka¿dy chce za³o¿yæ kowbojski kapelusz, dosi¹œæ wart¹ pó³ miliona dolarów klacz i ruszyæ ku zachodz¹cemu s³oñcu. A wszystko to w spektakularnych krajobrazach, które oferuj¹ parki narodowe stanu Montana. Choæ po ró¿nych perturbacjach w koñcówce ostatniego sezonu (5) zabrak³o gwiazdy produkcji czyli Kevina Costnera, historia rodziny Dutton’ów nie straci³a na atrakcyjnoœci. A wszystko za spraw¹ Kelly Reilly, aktorki, która wcieli³a siê w postaæ bezwzglêdnej córki Johna – Beth. Ogl¹daj¹c „narowist¹” – jak okreœlano jej postaæ w mediach – córkê ranczera, w kowbojkach i skórzanej kurtce, która ma „niewyparzony jêzyk”, trudno uwierzyæ, ¿e Kelly jest Brytyjk¹. Artystka karierê rozpoczyna³a graj¹c w… sztukach szekspirowskich. Od 15 lat mieszka w Nowym Jorku, a dok³adnie na koñcu Long Island. I mówi, ¿e to w³aœnie natura wzbudza w niej poczucie pokory i ustawia sprawy w odpowiedniej hierarchii. „Przebywanie na planie „Yellowstone” to fenomenalna przygoda” – wyzna³a w jednym z wywiadów. „Dla mnie, dziewczyny z po³udniowego Londynu, to, ¿e nagle pracujê w Montanie, jest jednym z takich momentów, kiedy muszê siê uszczypn¹æ, ¿eby mieæ pewnoœæ, ¿e to dzieje siê naprawdê. Nie umyka mojej uwadze, jak wielkie b³ogos³awieñstwo mnie spotka³o”. Plotki mówi¹, ¿e Taylor Sheridan, twórca serialu, myœli ju¿ o kolejnych seriach, tym razem koncentruj¹cych siê wokó³ postaci Beth. „Nigdy wczeœniej nie zetknê³am siê z bohaterk¹, która by³aby tak bardzo œwiadoma siebie i nie mia³a z tego powodu ¿adnego poczucia winy” – podkreœla³a Kelly Reilly. Ciête riposty. Sarkastyczne poczucie humoru. Si³a. Seksapil. To znaki rozpoznawcze ulubionej bohaterki serii. „Wiem, kim Beth jest, kiedy pije, wiem, kim jest, kiedy rzuca siê komuœ do gard³a, ¿eby zabiæ, ale kim jest ta kobieta, która wyrasta na matriarchiniê? To staram siê odkryæ. Uwielbiam te momenty, kiedy mówi ojcu: „Tato, ludzie ju¿ nie ceni¹ twojego stylu ¿ycia”, ale i tak jest gotowa oddaæ ca³¹ siebie, ¿eby go broniæ. Jest w niej godnoœæ, jest bezczelnoœæ oraz pewien tragizm. To mnie porusza”. Zatem pozostawia nam czekaæ na obiecany spin-off, bo w historii tej postaci jest jeszcze wiele do odkrycia. ❍
Weronika Kwiatkowska
„This is your life. Doesn’t get any better than this.” […] To jest o tym, ¿e ju¿ nie mo¿na wytrzymaæ. ¯e nie chcemy kolejnych przedmiotów, nie chcemy, ¿eby posiadanie okreœla³o nasz¹ to¿samoœæ. To jest o tym, ¿e ca³e to pracowanie/ wydawanie/ budzenie siê do pracy robi te¿ coœ takiego, ¿e ju¿ mamy dosyæ, ¿e kiedy ogl¹daliœmy film Upadek z Michaelem Douglasem, to chcieliœmy, ¿eby tym razem nie zadzia³a³a zasada disneyowskiego Hollywood, ¿eby g³ówny bohater nie musia³ zgin¹æ. To znudzenie, zmêczenie, meldowanie siê we w³asnym hitlerjugend, […] „musisz znaleŸæ pracê/ musisz wykonywaæ j¹ najlepiej, jak potrafisz/ jeœli nic nie robisz, jesteœ kompletnie bezwartoœciowy”, szara ze zmêczenia twarz,
samochód, tramwaj, poci¹g, w którym jedziesz z innymi, melduj¹cymi siê w miejscu, którego nie lubi¹, w którym siê mêcz¹, w którym marz¹ tylko o tym, ¿eby przez chwilê by³ spokój. I coraz czêœciej siedz¹ tam osiem godzin, mimo ¿e wszystko za³atwili w dwie. Chyba, ¿e pracuj¹ w us³ugach. Chyba, ¿e pracuj¹ w szpitalu. Chyba, ¿e jednak maj¹ szczêœcie i pracuj¹ gdzieœ, gdzie czuj¹, ¿e ich praca ma sens. Ale po tym wszystkim, po tych komunikatach, korkach, mailach, powiadomieniach, telefonach od by³ych mê¿ów i nauczycielek dzieci, w pewnym momencie wchodzi bohater filmu Upadek i wysiada z samochodu, i zaczyna strzelaæ”.
Pisze Ma³gorzata Halber w ksi¹¿ce „Ha³as”. O spo³eczeñstwie zmêczenia. O spo³eczeñstwie osi¹gniêæ. O mitach, którymi jesteœmy tuczeni, jak gêsi, od pokoleñ. Wszystko zale¿y od ciebie. Sky is the limit. Chcieæ, to móc. A jeœli siê nie uda³o, trudno, twoja wina. Widocznie za ma³o siê stara³eœ. Spa³eœ do po³udnia. Nie mieszka³eœ na dnie jeziora. I nie od¿ywia³eœ siê kanapkami ze œniegiem. Halber pi-
W zesz³ym roku g³ówna ulica barowa, Walking Street, w noc sylwestrow¹ by³a jednak jak wymar³a.
Jan Latus
Piszê ten tekst w Sylwestra, ale przed pó³noc¹, powinienem wiêc z wielk¹ ciekawoœci¹ czekaæ na filipiñskie obchody koñca roku. Wiadomo, ¿e Filipiñczycy to naród raczej leniwy, ale weso³y. Lubi¹ siê zabawiæ, wypiæ, spêdzaæ czas w gronie rodziny i przyjació³. Wydawa³oby siê wiêc, ¿e Sylwester bêdzie apogeum ich rozrywkowego ¿ycia, zw³aszcza ¿e to œwiêto nie wymaga specjalnych przygotowañ, wyj¹tkowego zestawu pieœni i potraw. Jedyny oczekiwany ceremonia³ to podniesienie szklanek o pó³nocy i wykrzykniêcie do nikogo: – Happy New Year! Tu nawet nie ma przymusu picia szampana – zw³aszcza, ¿e nikogo na to nie staæ. Pije siê wiêc to, co przez ca³y rok, czyli najtañsze, lokalnego wyrobu (z pokaŸnym wk³adem przemys³u chemicznego) rumy oraz d¿iny z col¹ i sokami, a tak¿e najmocniejsze piwo Red Horse.
Zesz³oroczny Sylwester by³ dla mnie szokiem. Mieszkam przecie¿ w filipiñskiej stolicy uciech i nocnego ¿ycia. Mieszka tu na sta³e kilka tysiêcy cudzoziemców, kolejne tysi¹ce to turyœci z Australii, Europy i Ameryki. Szczyt sezonu przypada na okres bo¿onarodzeniowo-noworoczny, co znajduje odzwierciedlenie w cenach biletów lotniczych.
sze o uniewa¿nianiu. I zawstydzaniu. O przymusie produktywnoœci. O uwik³aniu cz³owieka w media spo³ecznoœciowe. A potem wmówieniu mu, ¿e da³ siê uzale¿niæ, og³upiæ; da³ siê nabraæ. „Ha³as” t³umaczy, czym jest jêzyk zysku i dlaczego „¿yjemy w nieustaj¹cym jednoosobowym folwarku”, gdzie jesteœmy jednoczeœnie w³aœcicielem, ch³opem wykonuj¹cym niewolnicz¹ pracê i nadzorc¹. ¯e op³acalnoœæ to dzisiaj jedyne i ostateczne kryterium. „Rozwijaj siê, musisz siê rozwijaæ, cz³owiek musi siê rozwijaæ i sprawdziæ, czy dostatecznie siê rozwija. Kiedy przyjmujemy jêzyk zysku, to jednoczeœnie przyjmujemy jego filozofiê – œwiat s³u¿y zdobywaniu, zarabianiu oraz pomna¿aniu zysku” – t³umaczy Halber. „Zamiast „kontemplacji” – „uwa¿noœæ”, któr¹ nale¿y „trenowaæ”. Zamiast „spe³nienia” –„sukces”, który nale¿y „osi¹gaæ”. Zamiast problemów „wyzwania”, zwane wewnêtrznie w firmach „czelend¿ami”. […] Jêzyk zysku to zarz¹dzanie zasobami ludzkimi. Skrzy¿owanie wojny, si³owni i marketingu”.
Du¿o jest w „Ha³asie” o samotnoœci. Do której nie chcemy, nie umiemy siê przyznaæ. „Ludzie chc¹ mieæ przyjació³. Ale nie byle jakich, tylko ludzi, z którymi mo¿na weso³o, m¹drze i mi³o rozmawiaæ. Ludzi, z którymi mo¿na dokazywaæ. […] Ludzie chc¹, ¿eby ktoœ lubi³ ich za to, jacy s¹. ¯eby by³o jak w liceum”.
Zakreœlam zdania. Ca³e akapity. Jakby ktoœ czyta³ mi z g³owy. Niby nic odkrywczego, niby to wszystko wiem. Ale kiedy ktoœ przyznaje dobitnie: „Facebook sprywatyzowa³ stres, poczucie winy i wstyd jednoczeœnie”, a potem pisze o „lajkach” i „serduszkach” i odczuwanym w zwi¹zku z tym rozczarowaniem, zawodem, mo¿e nawet smutkiem – mam ochotê wstaæ i klaskaæ. Du¿o dobrego jest w tej niepozornej ksi¹¿ce. Wiêkszoœæ postulatów autorki (o wykszta³ceniu filozoficznym) –jak napisa³aby blogerka mindfulness’u –rezonuje ze mn¹. Szczególnie, gdy Halber ma odwagê zaproponowaæ „wielk¹ promocjê nieróbstwa” i przekonuje, by czytaæ surrealistów oraz pielêgnowaæ stan kontemplacji i zachwytu. A ten, mo¿liwy jest tylko i wy³¹cznie w czasie wolnym od jakiegokolwiek zewnêtrznego przymusu. Czy¿by zatem bezproduktywnoœæ by³a dzisiaj jedn¹ z form oporu? Warto o tym pomyœleæ. Zatrzymaæ ko³owrotek. Zerwaæ siê ze smyczy algorytmu i pójœæ przytuliæ do drzewa. „Tylko ktoœ spokojny jest w stanie nadstawiæ ucha” – pisze autorka „Ha³asu”. I, na szczêœcie, nie zostawia czytelników w stanie totalnego przygnêbienia. Na koniec niesie dobr¹ nowinê, wymieniaj¹c trzy filary nadziei. S¹ to: przyroda relacje i sztuka.
Zapraszamy na stronê Autorki: www.stanywewnetrzne.com
zamykaj¹ drzwi swoich lokali przed bia³ymi, niemniej najlepiej czuj¹ siê w swoim towarzystwie. Turyœci z Korei korzystaj¹ z koreañskich naganiaczy, zatrzymuj¹ siê w koreañskich hotelach i jedz¹ wy³¹cznie koreañskie jedzenie.
Kilka znajdujê tu uzasadnieñ. Pierwszym jest zmniejszaj¹ca siê liczba turystów zachodnich (uznaj¹c za Zachód tak¿e Australiê i Now¹ Zelandiê). Przeszli recesjê, potem covid, a jak ju¿ zaczêli znowu przyje¿d¿aæ na Filipiny zobaczyli, ¿e syf jak by³ tak jest, ale sta³ siê du¿o dro¿szy. Wliczaj¹c w to us³ugi seksualne, najwiêksz¹ – co tu kryæ – atrakcjê Angeles City.
Siedz¹ wiêc w pubach i smycz¹ siê po nocy Walking Street dziadkowie w szortach i sanda³ach, a tak¿e napakowani i wytatuowani, ubrani w markowe ciuchy, m³odsi mê¿czyŸni. Powiedzieli sobie, ¿e przyjechali do raju. A tu na miejscu przekonuj¹ siê, ¿e najtañszy drink w barze –mo¿e to byæ tylko coca-cola albo woda –kosztuje trzy dolary, a drink kupiony kelnerce lub tancerce tylko za jej towarzystwo i rozmowê na kanapie – siedem dolarów. Wziêcie dziewczyny z baru do hotelu na krótki czas to oko³o sto dolarów, takiej z ulicy – 50. Masa¿, ten podstawowy, bez „dodatków”, kosztuje osiem, do dziesiêciu dolarów.
Nie wiem, jakie s¹ obecnie ceny za rozkosz w innych rejonach œwiata. W Ameryce i Europie na pewno s¹ wy¿sze. Niemniej, jeœli dodaæ wysok¹ cenê przelotu z innego kontynentu na takie krótkie wakacje, wielu podstarza³ym playboyom taka eskapada przestaje siê op³acaæ.
Drugi powód to ekspansja koreañska. Ju¿ ponad po³owa barów i wiele innych biznesów, jest w koreañskich rêkach. Nie
Amerykañscy weterani i niemieccy emerytowani nauczyciele staj¹ siê nieœmia³¹ mniejszoœci¹. Widz¹c to, nie czuj¹ siê ju¿ panami i wodzirejami w barach, wiêc nie poczuj¹ siê nimi tak¿e w Sylwestra. Pewnie o pó³nocy z barowych g³oœników dobiegnie wrzask did¿eja: „Happy New Year”, ale goœcie poprzestan¹ na wzniesieniu szklanek. Raczej nie uformuj¹ grupy, która bawi³aby siê wspólnie.
Widzê jeszcze jeden powód uwi¹du Sylwestra, taki bardziej podœwiadomy, podkorowy. ¯yj¹cy normalnym ¿yciem, pracuj¹cy, zajêci, zajmuj¹cy siê rodzin¹ ludzie w Europie i Ameryce wiedzieli, czego sobie ¿yczyæ. Toast mia³ byæ tak¹ refleksj¹ na minutê, krótkim czasem na sformu³owanie dla samych siebie postulatów, postanowieñ, zadañ. Mia³ byæ kopem, zastrzykiem optymizmu i nadziei przed kolejnym, pracowitym rokiem.
Tu s¹ jednak ludzie na wakacjach albo na wiecznych wakacjach, czyli emeryci i renciœci. Czego mogliby sobie – i znajomym takim jak oni – ¿yczyæ? Zdrowia, to na pewno, ale czego jeszcze? Przecie¿ wiadomo, ¿e ju¿ niewiele siê w ich ¿yciu mo¿e wydarzyæ i ¿e nie maj¹ na to du¿ego wp³ywu.
Dobiega wiêc tu koñca sezon œwi¹teczno-noworoczny, a na Filipinach jest on najd³u¿szy na œwiecie, czym siê tu przechwalaj¹ jakby by³o czym. Okres œwi¹teczny zaczyna siê ju¿ na pocz¹tku wrzeœnia. To wtedy pojawiaj¹ siê na ulicach iluminacje, a w sklepach i galeriach handlowych – pierwsze anonse œwi¹tecznych wyprzeda¿y. Moje obecne miasto zamieszkania, Angeles City, uzna³o siê
wrêcz za bo¿onarodzeniow¹ stolicê Filipin. Pewnie policzono liczbê œwiec¹cych ozdób wzd³u¿ ulic.
Wydaje mi siê, ¿e tak d³ugi okres przygotowañ w koñcu zabija œwie¿oœæ prze¿yæ. Stwierdzi³a to nawet w wywiadzie polska psycholo¿ka, a przecie¿ sezon œwi¹teczny jest w Polsce – w porównaniu z Filipinami – krótki: zaczyna siê dopiero w listopadzie (podobnie jak w Stanach). Zanika magia œwi¹t, jeœli nie ma kontrastu. Po smucie i szaroœci Adwentu, czy po prostu polskiej jesieni, przychodzi³ 24 grudnia, kiedy nagle mog³a rozb³ysn¹æ w domu choinka i zabrzmieæ weso³e kolêdy – oraz dostawa³o siê super prezenty i jad³o do oporu pyszne rzeczy. Podobny kontrast by³ widoczny w przypadku Wielkiej Nocy – nawet by³ wiêkszy, bo Wielki Post narzuca³ kiedyœ ludziom bardzo surowe, niemal okrutne, regu³y ¿ycia. Skoro jednak choinki mrugaj¹ a z g³oœników leci „White Christmas” ju¿ od wrzeœnia, Bo¿e Narodzenie jest niemal takim samym dniem, jak inne. Nie ma tu nawet specjalnych potraw œwi¹tecznych, jak te polskie wigilijne, jedzone tylko raz do roku. Niekonieczne najsmaczniejsze i najdro¿sze, ale przynosz¹ce poczucie wyj¹tkowoœci, niepowtarzalnoœci chwili. W Bo¿e Narodzenie po po³udniu, kiedy wszyscy ju¿ siê najedli i napili w domach, Filipiñczycy wyruszyli do galerii handlowej. Nigdy nie widzia³em tu takich t³umów. Zajête by³y wszystkie stoliki w restauracjach, nawet tych drogich, z sushi i stekami. Tak¿e w sklepach by³o t³oczno – mo¿e dopiero teraz dzieci dostawa³y wymarzone sneakersy i lalki? A co z emocjami wyci¹gania spod choinki, szczelnie owiniêtych papierem i ozdobionych kokard¹, pude³ek? Do tego potrzebny by³oby poczucie ulotnoœci i wyj¹tkowoœci chwili, a tego tutaj ju¿ nie ma. ❍
Zabawa sylwestrowa to zapowiedŸ karnawa³u, który zaczyna siê od œwiêta Trzech Króli, czyli od 6 stycznia a¿ do Œrody Popielcowej, która w kalendarzu liturgicznym wypada ró¿nie, co pozwala na szeœæ-osiem tygodni beztroskiego „balowania”. Pocz¹tkowo karnawa³ urz¹dza³a sobie szlachta i wy¿sze sfery, ale z up³ywem czasu do zabawy przy³¹cza³o siê coraz wiêcej zwyk³ych ludzi. Jednak pójœcie na bal wymaga³o czegoœ wiêcej ni¿ tylko chêci i by³y to pieni¹dze.
W miêdzywojennej Polsce bal sylwestrowy w restauracji braci Dawidowskich w Poznaniu, kosztowa³ zaledwie 3.50 z³! Niestety po wejœciu do lokalu za ka¿d¹ potrawê czy napój trzeba by³o osobno zap³aciæ. Bracia Dawidowscy proponowali menu, które sk³ada³o siê z: creme de volaille, consome de tomate, szczupaka po tyrolsku, karpia w sosie polskim, polêdwicy wo³owej po angielsku, combra cielêcego. W gastronomicznej ofercie by³y zak¹ski z bufetu, bomba sylwestrowa, wielki wybór potraw a la carte i oczywiœcie alkohole. „Szanownej klienteli, goœciom, sympatykom i znajomym Serdeczne ¯yczenia: Do siego roku! Podpisano: bracia Dawidowscy, fabryka konserw miêsnych w Poznaniu. Prosimy uprzejmie o wczesne zamawianie stolików przez telefon.” – pisali organizatorzy balu. Dziœ nie nazywamy ju¿ francuskimi terminami zupy z kurczaka czy zwyk³ej pomidorowej. Ciekawoœæ mo¿e wzbudziæ „kanapka ilustrowana”. Nazwa pochodzi³a z jêzyka niemieckiego i ilustracj¹ do chleba by³o to, co do dziœ na nim k³adziemy tworz¹c kanapkê, czyli szynka, ser, pomidor itd. Intryguje tak¿e pozycja w menu, pod nazw¹ „bomba sylwestrowa” – tak przed wojn¹ nazywano lody tyle, ¿e podawane w sposób wystawny. Legenda mówi, ¿e podczas spotkania w warszawskiej restauracji, grupa polskich matematyków, po zamówieniu bomby lodowej rozgryz³a tajemnicê niemieckiej maszyny szyfruj¹cej o nazwie „Enigma”.
Cena 3.50 za zestaw sylwestrowy z pewnoœci¹ nie by³a wygórowana, a poza konsumpcj¹ by³a przecie¿ jeszcze przygrywaj¹ca do tañca orkiestra. Restauratorzy wierzyli, ¿e odbij¹ sobie tak¹ inwestycjê zamówieniami rozochoconych zabaw¹ noworoczn¹ goœci. Bracia Dawidowscy byli ludŸmi zamo¿nymi i dobrze zarabiali na swoich miêsnych konserwach. Zarobione pieni¹dze inwestowali w sieæ w³asnych restauracji, gdzie dodatkowo mogli promowaæ i sprzedawaæ swoje wyroby. By³a to czêsta praktyka w miêdzywojennej Polsce. W podobny sposób dzia³a³a sieæ restauracji o nazwie „Pod Bukietem”, której w³aœcicielami byli przetwórcy miêsa i przy w³asnych restauracjach otwierali zazwyczaj tak¿e niewielki sklepik, w którym mo¿na by³o kupiæ rozmaite wyroby ich firmy. Restauracja ta dostarcza³a drog¹ lotnicz¹ pakowane w puszki polêdwice i szynki do polskiej ambasady w Grecji. Najwiêksz¹ popularnoœci¹ cieszy³y siê tam szparagi, a tak¿e królik w œmietanie – równie¿ z puszki.
Mimo promocyjnych cen wyjœcie do restauracji na „Sylwestra” by³o du¿ym
wydatkiem. W 1935 roku w lokalach gastronomicznych Warszawy zorganizowano tylko 20 balów! Wiêkszoœæ ludzi obchodzi³a Nowy Rok na „domówkach”, które s¹ popularne a¿ do dziœ. Rewie sylwestrowe by³y najatrakcyjniejsz¹ form¹ balowania, bo wystêpowa³y w nich takie gwiazdy jak Eugeniusz Bodo, który najbardziej lubi³ spêdzaæ czas w lokalach takich jak „Adria” czy „Café Club”. Eugeniusza Bodo Sylwester w „Adrii” oczywiœcie nic nie kosztowa³. By³ niezwykle popularnym aktorem i jak magnes przyci¹ga³ do restauracji innych. W noc sylwestrow¹ w „Adrii” jedzono niewiele i przygotowano tam jedynie szwedzki lub rosyjski stó³. Za ka¿d¹ zak¹skê trzeba by³o zap³aciæ, a wejœcie do lokalu kosztowa³o oko³o siedmiu z³otych. Trzeba by³o te¿ nale¿eæ do towarzystwa, a tak¿e byæ odpowiednio ubranym i mieæ zasobny portfel. Najwiecej wydawano na najmodniejsze wówczas „drinki amerykañskie”. Obrotowa sala taneczna w „Adrii” znajdowa³a siê pod ziemi¹ i aby z niej wyjœæ trzeba by³o wspi¹æ siê po schodach. Dusza towarzystwa na wielu balach, genera³ Wieniawa D³ugoszowski uku³ nawet powiedzenie, które przesz³o do historii mówi¹c: „skoñczy³y siê ¿arty, zaczê³y siê schody”. Na koñcu schodów by³y obrotowe drzwi i nie jeden goœæ, któremu mocno kurzy³o siê z czupryny krêci³ siê w tych drzwiach nie potrafi¹c znaleŸæ wyjœcia i rozpaczliwie czekaj¹c na pomoc obs³ugi lokalu.
Modne w tamtych czasach by³o organizowanie balów bran¿owych. Razem bawili siê sportowcy, aktorzy, politycy, wojskowi, przemys³owcy czy bryd¿yœci. Nawet bezrobotni mieli swój bal, na który przybywa³ zazwyczaj minister opieki spo³ecznej. Ka¿dy bal, w zale¿noœci od rangi mia³ swoje wymagania, a dodatkowym kosztem uczestnictwa by³a elegancka garderoba. Na niektóre bale wypada³o przyjœæ we fraku, a panie musia³y nosiæ suknie od znanych projektantów.
Najbardziej ekscentryczne ubiory noszono na balu Akademii Sztuk Piêknych i tam Jaros³aw Iwaszkiewicz wyst¹pi³ w kostiumie z opery Po³awiacze Pere³. Magazyny takie jak „Œwiatowid” czy „Kino” zamieszcza³y rozk³adówki ze zdjêciami dobrze ubranych gwiazd i podaj¹c ich nazwiska i miejsca z których pochodzi³a ich modna garderoba. Organizowano póŸniej konkursy króla i królowej mody.
We Lwowie, w porównaniu z Warszaw¹ bale sylwestrowe by³y doœæ skromne. Mówiono, ¿e w Warszawie strzela siê fajerwerki, a we Lwowie co najwy¿ej z bata. Jednak w przedwojennej Polsce to wcale nie du¿e miejskie metropolie nadawa³y ton karnawa³owej celebracji, a kurorty takie jak Krynica czy Zakopane. Organizowano specjalne poci¹gi, które dowozi³y do kurortów œmietankê towarzysk¹ wielkich polskich miast. Taki poci¹g aby dojechaæ z Poznania do Zakopanego potrzebowa³ trzy-cztery dni czasu. W sk³adzie poci¹gu znajdowa³ siê bar, gdzie mo¿na by³o zamówiæ „amerykañskie drinki”. By³ oczywiœcie wagon restauracyjny a tak¿e kinowy i toaletowy, w którym mo¿na by³o wzi¹æ gor¹cy prysznic. W Zakopanem pasa¿erowie poci¹gu bawili siê na wielu balach jakie organizowano w mieœcie, a wolnym czasie je¿d¿ono na nartach. Po kliku dniach ten sam poci¹g wraca³ w miejsce sk¹d wyruszy³. Wagony specjalnego przeznaczenia budowano w zak³adach Cegielskiego w Poznaniu. Koniec balu wcale nie oznacza³ koñca zabawy. Rozchodz¹ce siê powoli towarzystwo wpada³o jeszcze na tzw. „jednego” do barów doro¿karskich, do „Grubego Joska” na Gnojnej i do „Atlasa” na Czerniakowskiej. „U Atlasa” mo¿na by³o potañczyæ z „apaszami” lub miejscowymi pannami, co by³o lokaln¹ atrakcj¹. Wszyscy czekali wówczas na wydarzenie, które nazywano „awantur¹ miêdzy apaszami”, którzy walczyli ze sob¹ o piêkn¹ damê, jaka przysz³a z miasta. Bójka by³a wyre¿yserowana i op³acona, ale publicznoœæ ogl¹da³a to z wypiekami na twarzy i opowiada³a o tym przez nastêpne tygodnie. Niekiedy takie opisy trafia³y do prasy.
„Kurier Ilustrowany” opisa³ incydent w restauracji „Oaza”, gdzie w 1931 roku o pi¹tej nad ranem koñczy³ siê sylwestrowy bal. „Przy jednym ze stolików na dolnej sali siedzia³ w towarzystwie dwóch pañ, major Henryk Sobolewski. Oficer by³ we fraku. Przy s¹siednim stoliku siedzia³o dwóch m³odzieñców, studentów Wy¿szej Szko³y Handlowej, obywateli tureckich. Wœród weso³ego, karnawa³owego nastroju
zwi¹za³ siê lekki flircik na odleg³oœæ pomiêdzy studentami a paniami towarzysz¹cymi majorowi Sobolewskiemu. Gdy o godzinie 5: 45 m³odzi studenci opuszczali lokal, przechodz¹c obok stolika zajmowanego przez majora i jego towarzyszki, k³aniaj¹c siê im skierowali pod adresem dam kilka komplementów w ³amanym jêzyku polskim, oraz powiedzieli: „Do widzenia paniom”, co spotka³o siê ze stanowcz¹ reakcj¹ majora, który uzna³ zachowanie m³odych Turków za niestosowne. Major energicznym krokiem zbli¿y³ siê do jednego z owych studentów. Wówczas student ten pchn¹³ majora tak silnie, ¿e ten bêd¹c inwalid¹ bez nogi pos³uguj¹cym siê protez¹ upad³ na ziemiê. Pod wp³ywem gwa³townego wzburzenia Sobolewski b³yskawicznym ruchem doby³ rewolweru i w pozycji le¿¹cej odda³ w kierunku studentów kilka strza³ów.” Jeden z m³odzieñców zosta³ lekko ranny. Okaza³ siê byæ kaskaderem uje¿d¿aj¹cy konie dla ekip filmowych. Nazywa³ siê Abdul Halik Usmi-bej i podawa³ siê za tureckiego ksiêcia, choæ tak naprawdê nim nie by³. By³ za to zakochany w wielkiej gwieŸdzie ówczesnego polskiego kina, Jadwidze Smosarskiej. Dosta³ od niej kosza i to mog³o mieæ wp³yw na jego decyzjê aby wejœæ w konflikt z majorem Sobolewskim. Ostatecznie ca³a sprawa znalaz³a fina³ w s¹dzie. Usmi-beja reprezentowa³ znany w Warszawie mecenas Œliwiñski, m¹¿ pierwszej polskiej Miss Polonia –W³adys³awy Kostakówny. Krótko póŸniej Turek pope³ni³ samobójstwo, a jego grób na cmentarzu tatarskim regularnie odwiedza³a Smosarska. Okaza³o siê tak¿e, ¿e by³a ona fundatorem grobowca
W karnawale strza³y z broni palnej nie by³y rzadkoœci¹ i to na terenie ca³ego kraju. Najczêœciej wszystko koñczy³o siê dobrze choæ nierzadko skandalicznie. Dyplomata i szpieg, Stanis³aw Korwin Paw³owski wspomina jak na karnawa³owej zabawie w „Ritzu” panie z towarzystwa uje¿d¿a³y wydaj¹cego z siebie nieludzkie dŸwiêki marsza³ka sejmu Œwitalskiego, któremu potem – gdy pad³ pod œcian¹ –rzuca³y plasterki pomarañczy. Karnawa³ mia³ jednak swoje specjalne prawa i w ferworze zabawy nikt na to nie zwraca³ uwagi.
Balowanie, usprawiedliwione karnawa³em, nie zna granic.
El¿bieta Baumgartner
Œwiêta za nami. Pewnie wiêkszoœæ z nas dosta³a pod choinkê nietrafione prezenty. Co z nimi zrobiæ? Trzymaæ w nieskoñczonoœæ, wyrzuciæ, czy komuœ oddaæ? Szkoda wyrzucaæ dobre rzeczy, które mog³yby komuœ siê przydaæ. Oto, co zrobiæ z niechcianymi podarunkami, ¿eby nikogo nie uraziæ.
Mo¿e „puœciæ w obieg”?
Nasza tradycja nakazuje specjalne traktowanie upominków: zabrania rozstawania siê z nimi w³aœnie dlatego, ¿e s¹ od kogoœ. „Ale¿ to prezenty!” – mawia³a moja babcia, gdy sugerowa³o siê jej, ¿eby opró¿ni³a trochê prze³adowane szuflady. Amerykanie natomiast chêtnie puszczaj¹ niechciane podarunki w obieg, nazywaj¹c to regifting Osobiœcie uwa¿am, ¿e je¿eli ktoœ podarowa³ mi rzecz, która ca³kowicie nie odpowiada moim potrzebom czy gustowi, to znaczy, ¿e nie zada³ sobie odrobiny trudu, wiêc ja nie muszê trudziæ siê trzymaniem tej rzeczy w nieskoñczonoœæ.
Oddaj do sklepu
Najkorzystniej jest oddaæ niechciany przedmiot do sklepu, by go wymieniæ albo dostaæ zwrot pieniêdzy. Niektórzy ofiarodawcy zak³adaj¹ tak¹ opcjê i za³¹czaj¹ paragon upominkowy, który stanowi dowód zakupu prezentu, ale zawiera ceny. Sklepy nie maj¹ obowi¹zku przyjmowania zwrotu towaru bez usterki. Niemniej du¿e renomowane placówki deklaruj¹ gotowoœæ przyjêcia produktu nawet bez podania przyczyny. Przyniesiesz paragon, to dostaniesz zwrot nale¿noœci. Nie masz paragonu, to mo¿esz niekiedy dostaæ sklepowy kredyt, je¿eli nie ma w¹tpliwoœci, ¿e towar by³ w tym sklepie nabyty. Problem powstaje wtedy, gdy prezent zrobiony by³ rêcznie, albo jest niewiadomego pochodzenia.
Oddaj nieformalnie Zaproponuj przyjacielowi. Nie jest nietaktem oddanie przyjacielowi czegoœ, co nam zbywa, a jemu mo¿e siê przydaæ. Oddaj przeczytan¹ ksi¹¿kê, która mo¿e zaciekawiæ przyjació³kê. Zaproponuj koledze narzêdzia, bo masz kilka kompletów. Zaoferuj ubranka dziecka, jakiœ przyciasny ciuch, kr¹¿ek CD, ale nieformalnie, tylko dlatego, ¿e tobie zbywa, a bliskiej osobie mo¿e siê przydaæ. Rzeczy te mog¹ byæ lekko u¿yte i nie musz¹ byæ opakowane. Udostêpnij w grupie Buy Nothing. Zaoferuj prezenty w lokalnej grupie Buy No-
thing. Grupy te znajduj¹ siê na Facebooku, gdzie cz³onkowie daj¹, prosz¹ i wyra¿aj¹ wdziêcznoœæ. Jak to zrobiæ? To proste: Najpierw znajdŸ grupê w swojej okolicy, po czym do niej do³¹cz. Rób zdjêcia przedmiotów, które chcesz rozdaæ, krótko je opisz i opublikuj. Chêtni s¹siedzi zg³osz¹ siê do ciebie i przedmioty sami odbior¹. Poznasz s¹siadów i opró¿nisz szafy. Regifting party Je¿eli w twoim towarzystwie (na przyk³ad w pracy) jest przyjête, ¿e wszyscy wszystkich obdarowuj¹, to po œwiêtach macie sterty bardziej lub mniej, przewa¿nie mniej, potrzebnych gratów. Zorganizujcie regifting party, by wymieniæ gwiazdkowe upominki. Ka¿dy uczestnik negocjuje wymianê upominku z innym w³aœcicielem niechcianego prezentu tak, aby zdobyæ coœ, co mu siê naprawdê podoba.
Oddaj na cele charytatywne Niechciane prezenty mo¿esz zanieœæ na cele charytatywne do Salvation Army, Good Will itp. W ten sposób pozwolisz na ich wykorzystanie osobom, które ich potrzebuj¹, a na dodatek wesprzesz dobr¹ sprawê. Jest to œwietna opcja, aby daæ przedmiotom nowe ¿ycie, zamiast powiêkszaæ wysypisko œmieci.
Poszukaj lokalnych organizacji charytatywnych, aby znaleŸæ tak¹, która odpowiada rodzajom przedmiotów, które chcesz przekazaæ. Na przyk³ad Habitat for Humanity chêtnie weŸmie od ciebie narzêdzia.
Je¿eli chcesz sprezentowaæ formalnie Przedmiot dobry, ale tobie niepotrzebny, mo¿esz zechcieæ zachowaæ, by daæ go w prezencie komuœ innemu.
SprawdŸ jakoœæ. Je¿eli zamierzasz coœ daæ oficjalnie jako upominek na œwiêta czy urodziny, to dany przedmiot musi byæ nowy, jak ze sklepu i w oryginalnym opakowaniu. Upewnij siê, ¿e czekoladki nie s¹ przeterminowane, ¿e korek w butelce wina nie jest wyschniêty. Wyrzuæ przedmioty niepraktyczne i brzydkie. Je¿eli ty ich nie lubisz – druga osoba te¿ nie bêdzie zachwycona. Usuñ dowody. Oddanie niechcianego prezentu jest spraw¹ trochê wstydliw¹. Nie dopuœæ do tego, by wyda³a ciê przywieszka czy karta z ¿yczeniami poprzedniego ofiarodawcy. Niekiedy napis „Dla cioci” figuruje nie tylko na karneciku, ale tak¿e w œrodku, na sklepowym pude³ku. SprawdŸ dok³adnie, czy upominek nie ma twoich inicja³ów, a ksi¹¿ka czy p³yta – specjalnego autografu („Dla drogiej Eli…”).
Oddaj w innym towarzystwie. Najwiêkszym grzechem dotycz¹cym przechodnich prezentów jest ponowne podarowanie ich w tym samym gronie, a najgorzej – samemu ofiarodawcy. Nielubiany szalik od siostry oddaj komuœ w pracy. Rodzina czêsto wie, co kto komu daje. Eleganckie pióro od wspó³pracownika oddaj s¹siadowi, a nie innemu koledze z biu-
ra. Je¿eli nie pamiêtasz, od kogo upomi nek dosta³eœ, to nie puszczaj go w obieg. Piêknie zapakuj. Skoro dany prezent nic ciê nie kosztowa³, zrekompensuj to piêkn¹ prezentacj¹. Nawet zwyk³y dro biazg zyska na wartoœci, je¿eli bêdzie po mys³owo zapakowany. Dodaj jakieœ s³odycze, butelkê wina, w³ó¿ do koszyka, a wyjdzie z tego piêkny zestaw.
Niedopuszczalne przechodnie prezenty Nigdy nie oddaj w oficjalnym darze nastêpuj¹cych przedmiotów: ➦ starych modeli, rzeczy zdezaktualizowanych, przeterminowanych; ➦ przedmiotów zrobionych rêcznie, tylko dla ciebie (babcia wyhaftowa³a dla ciebie obrus w szkaradne wzorki – jesteœ na niego skazany);
➦ tandetnych bubli – wyrzuæ je do œmieci; ➦ rzeczy u¿ywanych, chyba ¿e to cenne starocie czy zbiory do kolekcji.
Co dawaæ, by nie sprawiæ k³opotu
Choæ œwiêta za nami, przed nami wiele okazji zobowi¹zuj¹cych do podarków: urodziny, imieniny, rocznice, towarzyskie wizyty.
A¿eby prezent by³ w³aœciwy, spytaj obdarowan¹ osobê, czego jej potrzeba. Dopytaj siê o kolor, model czy rozmiar. Najlepiej – poproœ o link przedmiotu na Amazon. com. Nie bêdzie niespodzianki, ale dasz dok³adnie to, co trzeba. Trudno dobraæ w³aœciwy model/fason spoœród setek na rynku. Nie masz pomys³u? Daj kartê upominkow¹ (gift card) na odpowiedni¹ kwotê, choæ nie zawsze wypada.
Wiêkszoœæ z nas (mo¿e z wyj¹tkiem niektórych m³odych ludzi) ma wszystko, czego nam potrzeba, wiêc prezent nie ma wype³niæ jakiejœ materialnej potrzeby, a tylko
El¿bieta Baumgartner nie jest prawnikiem i nie udziela porad prawnych. Niniejszy artyku³ zosta³ napisany wy³¹cznie w celach informacyjnych. Jest autork¹ wielu ksi¹¿ek-poradnikówo profilu finansowym i konsumenckim, m.in. „Jak kupiæ dom m¹drze i nie przep³aciæ”, „Podrêcznik w³aœciciela domu”, „Otwieram biznes”, Jak chowaæ pieni¹dze przed fiskusem” i wielu innych. S¹ one dostêpne w wersji elektronicznej w witrynie: www.PoradnikSukces.com tel. 1-718-224-3492
s³u¿yæ jako niespodzianka, albo dowód przyjaŸni i pamiêci. W prezencie przynosimy te¿ jakieœ drobiazgi dla przyjació³ czy rodziny, ¿eby nie przyjœæ z pustymi rêkami. Co wiêc daæ osobom, które maj¹ wszystko, ¿eby nasze upominki nie sta³y siê „przechodnimi”? Szukaj rzeczy, która nie bêdzie ludziom zalegaæ, czyli takiej, która da siê zu¿yæ: zjeœæ, wypiæ, wysmarowaæ, wyczytaæ, najlepiej zrobionej samodzielnie (ciasto, nalewka, d¿em z owoców z ogrodu, pêk zió³ itp.). Je¿eli rzecz jest kupiona, to specjalna, których dana osoba sama by sobie nie kupi³a, np. coœ z polskiego sklepu dla osoby, która nie ma takich sklepów w okolicy. Wiêcej pomys³ów znajdziesz w artykule „10 wspania³ych prezentów za grosze na ka¿d¹ okazjê” w witrynie www.PoradnikSukces.com. ❍
Zadbaj o swoich bliskich, przeka¿ dorobek w odpowiednie rêce bez podatków i s¹dów. Pomo¿e w tym ksi¹¿ka El¿biety Baumgartner „Planowanie spadkowe w Stanach i w Polsce“ dostêpna tylko w wersji elektronicznej w witrynie www.PoradnikSukces.com, tel. 718-224-3492, poczta@poradniksukces.com.
Równie¿ dostêpne s¹: „Jak chowaæ pieni¹dze przed fiskusem”, „Podrêcznik ochrony maj¹tkowej”, „Obywatelstwo z przeszkodami” i dwadzieœcia kilka innych poradników www.PoradnikSukces.com
Sprzedam mieszkanie w Warszawie
Saska Kêpa 50 metrów kwadratowych, dwie sypialnie.
1.516.444.6679 - John
Szukam pracy
59-letni mê¿czyzna szuka lekkiej pracy w œrodowisku polskojêzycznym. Tel. 646.220.5832 – Jacek
Czytaj nas w internecie:
Likwidujê biuro na Greenpoint i odsprzedam: Ca³oœæ za $1200. Jeœli pojedynczo cena do uzgodnienia.
(917) 847-8594
R
ozpoczyna siê bitwa, która z przerwami, trwaæ bêdzie niemal do koñca „Iliady”. Bogata w dramatyczne w¹tki, brutalna, niezwykle krwawa – Homer lubuje siê w szczegó³owych opisach zabijania. To on wynalaz³ narracjê, przejêt¹ przez wspó³czesne kino z upodobaniem ilustruj¹ce, jak zabijane s¹, ranione postaci filmu. Ma to byæ wszystko starannie przedstawione s³uchaczowi, wspó³czeœnie – pokazane oczom widza.
Nieszczêœliwy Parys
Wojna grabie¿cza, bowiem wojownicy walcz¹ g³ównie po to, aby ograbiæ przeciwnika z jego „sprzêtu” – zbroi, miecza, ewentualnie koni, rydwanu, innych cennych przedmiotów. W walkê wdaj¹ siê bogowie, sprzyjaj¹c jednej b¹dŸ drugiej stronie konfliktu. Bij¹ siê miêdzy sob¹, Diomedes, najmê¿niejszy z Achajów, w ferworze bitewnym porywa siê nawet na bogów a¿ Apollo przywo³uje go do porz¹dku.
Wczeœniej jednak (uporz¹dkowanie w czasie wydarzeñ w poemacie Homera jest kwesti¹ bardzo delikatn¹) Hektor, wódz wojsk trojañskich, udaje siê do miasta, by prosiæ matkê, Hekubê, aby z³o¿y³a najhojniejsze dary w ofierze bogini Atenie z proœb¹ o wstawiennictwo i pomoc w ratowaniu miasta przed najeŸdŸc¹. Przy okazji dochodzi do dwóch wydarzeñ: zgubnej w skutkach konfrontacji Hektora z Parysem oraz jednej z najs³ynniejszych scen nie tylko w „Iliadzie”, ale w ca³ej zachodniej literaturze – po¿egnaniu Hektora z ¿on¹, Andromach¹.
Znalaz³ Parysa w sypialni. Nad piêkn¹ trudzi³ siê zbroj¹, Tarcz¹, ozdobnym pancerzem i ³uk obrz¹dza³ wygiêty (K. Je¿ewska)
Hektor wymyœla bratu. Przypomina mu, ¿e to przez niego ta wojna, Troja rozpaczliwie broni siê, a on tymczasem zabawia siê w ³ó¿ku z Helen¹. Niech rusza w pole przeciw Achajom.
Parys jest w „Iliadzie” postaci¹ bardzo nieszczêœliw¹. Zdoby³ najpiêkniejsz¹ kobietê, ale nie potrafi jej utrzymaæ. Ona nim gardzi, tak jak pogardza sama sob¹. Do mê¿a wracaæ nie chce. Namiêtna mi³oœæ prys³a w obliczu przeciwnoœci ¿yciowych – wyrzutów sumienia, wrogoœci otoczenia, wojny, zniszczenia. Od staro¿ytnych wziê³a siê znana dziœ maksyma: uwa¿aj, by bogowie przypadkiem nie spe³nili twych ¿yczeñ.
Odpowiada Hektorowi: zgadzam siê, zaraz pójdê z tob¹, „tylko zaczekaj, a¿ w³o¿ê zbrojê Aresa”. Mimo ¿e jest mu ju¿ wszystko jedno – zginie czy ujdzie z ¿yciem, ci¹gle jednak pamiêta o elegancji, efektowym wygl¹dzie i zachwycaj¹cej urodzie na pokaz.
Na obrazie na wskroœ akademickiego francuskiego artysty, Pierre-Francoisa Delorme’a widzimy posêpnego Hektora
wierzyli, jest z góry przes¹dzony: wmontowanej w ca³y system œwiata jednostce tylko siê wydaje, ¿e o sobie decyduje, podczas gdy bogowie ju¿ z góry przes¹dzili, co siê ma staæ. Mechanizm tego fatalizmu staro¿ytnych ujawni siê póŸniej w poemacie, kiedy decydowaæ siê bêd¹ losy wielkiego wojownika, Sarpedona. Jean Restout (M³odszy), rokokowy artysta dziœ zapomniany zupe³nie, ale w swoich czasach by³ powa¿anym artyst¹, specjalizuj¹cym siê w efektownych scenach religijnych, ale tak¿e i antycznych – jak w pe³nej wrzawy i zgie³ku scenie po¿egnania ma³¿onków. Miêdzy klasyczn¹ œwi¹tyni¹, a po przeciwnej stronie – potê¿nymi bastionami Troi, centralnie usytuowany Hektor obejmuje Andromachê z dzieckiem, wokó³ ju¿ jednak narasta tumult bitewny, zewsz¹d ponaglaj¹ bohatera do wyjœcia. Rycerze, sztandary, surmy, gotowoœæ wojenna.
Czytelnicy Kuriera”, którzy byæ mo¿e uskar¿aj¹ siê na niedosyt nowoczesnego malarstwa w tym cyklu, z zadowoleniem powitaj¹ po¿egnanie ma³¿onków w wyobra¿eniu w³oskiego surrealisty, Giorgio de Chirico. To raczej po¿egnanie rombów, trapezów, owali i trójk¹tów. Tkwi w tym interesuj¹cy zamys³, ale z braku miejsca pozostawiam obraz bez komentarza.
IϾ czy nie iϾ?
uzbrojonego od stóp do g³ów i nagiego Aleksandra z wiankiem na g³owie i jakiejœ tiulowej woalce, zniewieœcia³ego, buduarowego wojownika. Zrywa siê od Heleny, której patronuje bogini mi³oœci, Afrodyta, wyobra¿ona na pos¹gu w tle. Kontrast dwóch systemów wartoœci, dwóch œwiatów, dwóch postaw ¿yciowych.
Po¿egnanie ma³¿onków
Hektor „zobaczy³ biegn¹c¹ mu na spotkanie” ¿onê z dzieckiem na rêkach s³u¿¹cej. Andromacha ze ³zami b³aga go, by nie szed³ na wojnê, ma przeczucie, ¿e zginie i tym samym ska¿e j¹ oraz synka na ciê¿k¹ dolê. „Zgubi ciê twoja odwaga szalona” –mówi. Przekonuje, perswaduje: „ulituj siê i zostañ w mieœcie na baszcie wysokiej”. W Troi tak¿e potrzeba mê¿nych wojowników kieruj¹cych obron¹ miasta. Hektor odpowiada:
Ja te¿ o tym wszystkim myœlê, ¿ono, Ale wstydzê siê Trojan i Trojanek (…) ¯e mnie uznaj¹ za tchórza z daleka od bitwy. (Chadzinikolau)
Aby zachowaæ twarz musi wiêc iœæ na spotkanie przeciwnika. Gdyby zosta³, straci³by honor, sta³by siê poœmiewiskiem rodaków. Poza tym, to jego obowi¹zek jako g³ównodowodz¹cego. A nadto, tam, w polu, czeka go najwiêksza nagroda – s³awa nieœmiertelna. Wytacza ca³¹ gamê typowych argumentów, którymi na sw¹ zgubê kieruj¹ siê bohaterowie, idealiœci ¿yciowi: poczuciem przyzwoitoœci, obowi¹zku, walka o ideê, ¿¹dz¹ wykazania siê w przekonaniu, ¿e ich poœwiêcenie coœ znaczy. Poza tym, powiada uspokajaj¹c ¿onê, „od przeznaczenia nikt nie jest w stanie uciec”. Co ma byæ to bêdzie – w mieœcie czy na polu bitwy. Los cz³owieka, Grecy
Hektor kieruje siê ku wyjœciu. T³umaczenia w tym miejscu ró¿ni¹ siê: Kazimiera Je¿ewska pisze, i¿ „postanowi³ z miejsca zawróciæ”, Ignacy Wieniewski „w³aœnie odejœæ mia³ z miejsca”, podobnie Nikos Chadzinikolau. Amerykañski t³umacz pisze, i¿ Hektor zwleka – jakby zastanawiaj¹c siê, co ma zrobiæ. Rozumiem, ¿e siê waha: iœæ czy nie iœæ? Mo¿e jednak zostaæ w domu z ¿on¹? W tym momencie napotyka go Parys, który wczeœniej ponaglony wyrusza na bitwê. „Mój drogi bracie, zwlekaniem wstrzyma³em ciebie w pospiechu – powiada”, powiada nieœwiadom wewnêtrznej rozterki Hektora. Có¿ mia³ zrobiæ ten, co niedawno nawo³ywa³ do walki. Schwytany we w³asne sid³a etosu bohatera?
Obaj bracia wyruszaj¹ do boju – Hektor, by ju¿ ¿ywy do Troi nie wróciæ. ❍