POLISH WEEKLY MAGAZINE
NUMER 1585 (1885) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 1 LUTEGO 2025
Tomasz
Bagnowski
NUMER 1585 (1885) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 1 LUTEGO 2025
Tomasz
Bagnowski
Donald Trump zapowiedzia³, ¿e Stany Zjednoczone mog¹ wkrótce staæ siê wiêkszym krajem. Prezydent USA chce przej¹æ Grenlandiê, która jest samodzielnie rz¹dzonym terytorium Danii, Kana³ Panamski, a tak¿e w³¹czyæ do USA Kanadê.
Powiêkszenie terytorium Stanów Zjednoczonych Trump zapowiada³ wielokrotnie, miêdzy innymi w przemówieniu po swoim zaprzysiê¿eniu, a ostatnio bardzo wyraŸnie podczas spotkania z wyborcami w Las Vegas, 25 stycznia. „W niedalekiej przysz³oœci mo¿emy w znacz¹cy sposób powiêkszyæ nasz kraj. Czy¿ nie jest to mi³e
przez lata, dekady, mieliœmy tak¹ sam¹ wielkoœæ, co do stopy kwadratowej, prawdopodobnie faktycznie staliœmy siê mniejsi, ale mo¿emy siê powiêkszyæ bardzo szybko” – oœwiadczy³ Trump.
Cytat z t¹ wypowiedzi¹ nie znalaz³ siê w relacji wielu amerykañskich mediów z wiecu Trumpa w Las Vegas, które najwyraŸniej nie wiedz¹ na razie, czy to co mówi prezydent, nale¿y traktowaæ powa¿nie, czy raczej jest to tylko specyficzny rodzaj retoryki, charakterystyczny dla Trumpa. Umieœæmy zatem ¿¹dania prezydenta w historycznym kontekœcie i spójrzmy, czy faktycznie s¹ one takie dziwaczne.
Stany Zjednoczone w ci¹gu swojej ca³ej historii, powiêksza³y w³asne terytorium al-
bo dziêki napaœciom na s³abszych s¹siadów jak Meksyk, który w wyniku sprowokowanej przez USA wojny (1846-48) straci³ Teksas (og³osi³ niepodleg³oœæ jeszcze przed wojn¹) dzisiejsz¹ Kaliforniê, Nevadê, Utah oraz czêœciowo Arizonê i Nowy Meksyk, albo poprzez zakup nowych terytoriów, jak Alaska, Floryda czy tzw. Louisiana Purchase, która w 1803 roku, o po³owê powiêkszy³a USA i stanowi dziœ terytorium 15 ró¿nych stanów.
Dlaczego Stany Zjednoczone tak bardzo par³y do nowych zdobyczy terytorialnych? Po pierwsze ze wzglêdów strategicznych, czyli w³aœnie z tych samych powodów, o których mówi dziœ Trump. W 1823 roku prezydent James Monroe og³osi³ doktrynê znan¹ dziœ jako Monroe Doctrine, czyli deklaracjê na mocy której USA uzna³y, ¿e Pó³kula Zachodnia, le¿y w strefie wp³ywów amerykañskich i USA zrobi¹ wszystko, by nie dopuœciæ do europejskiej eksploatacji pañstw po³o¿onych na tej pó³kuli, planuj¹c jednoczeœnie ich w³asn¹ eksploatacjê.
➭ 5
PE£NE WYDANIE KURIERA W
➭ Jakie znaczenie ma wysokoœæ z której spada... – str. 5
➭ Moje powo³anie jest owocem wiary i... – str. 8
➭ Kolêdowanie w ró¿nych rytmach i nastrojach – str. 9
➭ Ostatnie dni KL Auschwitz – str. 10-11
➭ Laureaci Konkursu Chopinowskiego w... – str. 14-15
➭ Skarbówka mo¿e skontrolowaæ twoje konto... – str. 17
Tomasz Pud³ocki
„S³awa artystyczna naszego cennego rodaka, znanego w ca³ym muzycznym œwiecie, oparta jest na kolisku nieustannych sukcesów i triumfów, jakie wymieniony od zarania swej aktywnoœci wszêdzie zbiera³. Pianista, z jakim ma³o kto mo¿e siê równaæ dok³adnoœci¹, uduchowieniem i poezj¹ serca, kompozytor, którego dzie³a znajduj¹ siê stale w repertuarze Paderewskiego, Hoffmanna, Schellinga, Graingera, Kochañskiego, Casalsa z du¿¹ satysfakcj¹ spogl¹daæ mo¿e na swoj¹ dotychczasow¹ spuœciznê”. Tak pisa³ o Zygmuncie Stojowskim na pocz¹tku lat 30. XX w. znany nowojorski pianista i polonijny redaktor muzyczny W³adys³aw Borzêcki.
Chocia¿ swego czasu Stojowski by³ niezwykle popularnym artyst¹, który przez ponad 40 lat mieszka³ w Nowym Jorku, to miejscowa Polonia zupe³nie o nim zapomnia³a. A przecie¿ jego utwory kilkanaœcie lat temu zosta³y wznowione, dziêki nagraniom firmy „Hyperion”, ³atwo je odnaleŸæ, choæby na youtube, a Joseph A. Herter w 2007 r. napisa³ o nim anglojêzyczn¹ ksi¹¿kê.
Pamiêta siê o Ignacym Janie Paderewskim czy Marcelli Sembrich – i s³usznie – jednak to Stojowski swoj¹ dzia³alnoœci¹ sta³ siê symbolem ambicji miejscowej diaspory polskiej i jej obecnoœci na najlepszych salonach Nowego
Jorku. On te¿ powinien byæ przypominany na miejscowych koncertach muzyki polskiej – ³¹czy³ bowiem to, co najlepsze w kulturze polskiej, amerykañskiej i polonijnej.
Pocz¹tki na ziemiach polskich
Zygmunt Denis Antoni Jordan de Stojowski urodzi³ siê 8 kwietnia 1870 r. w Strzelcach na KielecczyŸnie. Jego rodzina szybko przeprowadzi³a siê do Krakowa. Tam Zygmunt uczêszcza³ do Gimnazjum œw. Anny i na lekcje muzyki m.in. do W³adys³awa ¯eleñskiego – ojca s³ynnego Boya.
Homocysteina, aminokwas obecny w naszym organizmie, staje siê coraz bardziej znany z powodu swojego wp³ywu na zdrowie sercowo-naczyniowe i nerwowe.
Znajomoœæ tego aminokwasu jest kluczowa, szczególnie gdy rozwa¿amy zdrowotne aspekty ¿ycia naszych najbli¿szych. Suplement diety Methyl-Action od Protocol For Life Balance, zaprojektowany do wsparcia w³aœciwego metabolizmu homocy steiny, zyskuje na znaczeniu w kontekœcie zbli¿aj¹cych siê Walentynek – œwiêta, które coraz czêœciej uto¿samiane jest nie tylko z mi³oœci¹, ale te¿ trosk¹ o zdrowie bliskich. Podwy¿szony poziom homocysteiny w organizmie jest zwi¹zany z wieloma zagro¿eniami zdrowotnymi. Jako nieza le¿ny czynnik ryzyka, wysoka homo cysteina jest uznawana za jedn¹ z przyczyn chorób sercowo-naczyniowych, w tym mia¿d¿ycy, zawa³ów serca i udarów. Powoduje
uszkodzenie œródb³onka naczyñ krwionoœnych, prowadz¹c do stanów zapalnych i odk³adania siê t³uszczu na œcianach arterii, skutkuj¹c powa¿nymi komplikacjami zdrowotnymi. Oprócz wp³ywu na uk³ad kr¹¿enia, homocysteina wp³ywa tak¿e negatywnie na uk³ad nerwowy. Zwi¹zana jest z ryzykiem rozwoju chorób neurodegeneracyjnych, takich jak Alzheimer. Badania sugeruj¹, ¿e homocysteina przyczynia siê do powstawania tzw. blaszek amyloidowych w mózgu, które s¹ markerami tej choroby. Ponadto, wysoki poziom tego aminokwasu wi¹¿e pogorszeniem funkcji poznawczych, co jest szczególnie istotne dla osób starszych. odpowiedzi na te wyzwania zdrowotne, Methyl-Action oferuje kompleksowe wsparcie dziêki zawartoœci aktywnych form witamin z grupy B, które s¹ niezbêdne dla prawid³owej przemiany homocysteiny. Produkt zawiera metylkobalaminê (aktywna forma witaminy B12) oraz Quatrefolic® (zaawansowan¹ formê folianu), które wspomagaj¹ zdrowy metabolizm homocysteiny, redukuj¹c jej nadmiar w organizmie i tym samym minimalizuj¹c ryzyko zwi¹zanych z ni¹ chorób.
Zbli¿aj¹ce siê Walentynki s¹ idealnym momentem, aby zastanowiæ siê nad prezentami, które maj¹ realny wp³yw na zdrowie naszych bliskich. Methyl-Action, dziêki swoim prozdrowotnym w³aœciwoœciom, jest znakomit¹ alternatyw¹ dla tradycyjnych i banalnych prezentów walentynkowych, takich jak czekoladki czy kwiaty. To prezent, który mówi o g³êbszej trosce i ¿yczeniu bliskim jak najd³u¿szego, zdrowego ¿ycia. Oferuj¹c Methyl-Action swoim bliskim, nie tylko dajemy im coœ od serca, ale tak¿e coœ, co ma realny wp³yw na ich dobrostan. W œwiecie, gdzie zdrowie staje siê priorytetem, takie podejœcie do obdarowywania najbli¿szych œwiadczy o g³êbokim zrozumieniu i trosce o ich przysz³oœæ. W tym roku, kiedy œwiêtujesz Walentynki, pomyœl o Methyl-Action jako o wyj¹tkowym prezencie, który przyniesie zdrowie i pomyœlnoœæ osobom, które kochasz. Niech ten gest stanie siê symbolem d³ugotrwa³ej mi³oœci – mi³oœci, która dba o serce w najbardziej dos³ownym sensie. Wybieraj¹c Methyl-Action, wybierasz zdrowie, a zdrowie to najcenniejszy dar, jaki mo¿emy ofiarowaæ sobie nawzajem.
Cz³onkowie Krajowej Grupy Zadaniowej do Zniesienia WEP/GPO podczas akcji lobbuj¹cej na rzecz pokrzywdzonych emerytów w Kongresie USA w dniu 12 listopada 2024
5 stycznia 2025 roku prezydent Joe Biden podpisa³ Ustawê o Sprawiedliwoœci w Social Security (Social Security Fairness Act), która znios³a dwa niesprawiedliwe przepisy federalne: Windfall Elimination Provision (WEP) oraz Government Pension Offset (GPO).
Te przepisy przez lata kara³y osoby, które odprowadza³y sk³adki do zagranicznych systemów emerytalnych, takich jak polski ZUS. Teraz wszyscy uprawnieni bêd¹ otrzymywaæ pe³ne œwiadczenia Social Security, bez jakichkolwiek redukcji. Co wiêcej, ustawa dzia³a wstecz od stycznia 2024 roku, co oznacza, ¿e beneficjenci otrzymaj¹ równie¿ zaleg³e p³atnoœci za ca³y ubieg³y rok. To prze³omowa zmiana, która przyniesie ulgê tysi¹com emerytów polskiego pochodzenia!
Rola PASI: zwyciêstwo zakorzenione w orêdownictwie
Ten sukces nie by³by mo¿liwy bez niez³omnej determinacji Polish American Strategic Initiative (PASI), jedynej organizacji polonijnej, która przez cztery lata skutecznie walczy³a o sprawiedliwoœæ dla Polaków i innych imigrantów. Wspó³pracuj¹c z National Task Force (Krajow¹ Grup¹ Zadaniow¹ do spraw uchylenia WEP/GPO), PASI przeprowadzi³a kampaniê, która pokona³a liczne przeszkody, w tym opór i brak zainteresowania ze strony niektórych œrodowisk.
To zwyciêstwo pokazuje, jak wiele mo¿na osi¹gn¹æ dziêki zaanga¿owaniu obywatelskiemu i wspó³pracy.
Budujmy wszyscy razem momentum
WyobraŸcie sobie, co mo¿emy razem osi¹gn¹æ w przysz³oœci! Chocia¿ ten sukces by³ wynikiem pracy ma³ej grupy zaanga¿owanych osób, potrzebujemy wiêkszej liczby ludzi, którzy wnios¹ swoje talenty i czas, dzia³aj¹c w duchu jednoœci i wspólnego dobra.
redaktor naczelna
Zofia Doktorowicz-K³opotowska
Jak mo¿ecie pomóc organizacji
➦ Przy³¹cz siê do PASI- zostañ cz³onkiem PASI, aby wzmocniæ nasz zbiorowy g³os.
➦ Wesprzyj bie¿¹c¹ dzia³alnoœæ PASI, dokonuj¹c wp³aty na nasz¹ kampaniê na GoFundMe. Zbiórka pieniêdzy pod nazw¹ „Support PASI. Wesprzyj PASI” Link do zbiórki: https://gofund.me/f9c27c07
➦ Inne sposoby przekazania pieniêdzy na PASI to wys³anie czeku na:
PASI Educational Organization c/o Gene Sokolowski, Ph.D. 13952 Greendale Drive Woodbridge, VA 22191
(Proszê zrobiæ dopisek WEP/GPO)
➦ Bezpoœrednia wp³ata na bank:
Bank Name: TD Bank
Account Name:
PASI Educational Organization
Account Number: 4407889687
Routing Number: 054001725
(Proszê zrobiæ dopisek WEP/GPO)
➦ Rozpowszechniaj informacje: Podziel siê misj¹ PASI ze znajomymi, rodzin¹ i wspó³pracownikami, aby zwiêkszyæ nasz zasiêg i wp³yw.
Niech to zwyciêstwo, otworzy now¹ erê i zainspiruje Amerykanów polskiego pochodzenia do wspó³pracy.
OdwiedŸ nasz¹ stronê internetow¹, aby zaanga¿owaæ siê ju¿ dziœ.
Razem mo¿emy nadal chroniæ nasze prawa, zachowaæ nasze dziedzictwo, wzmocniæ nasz g³os i osi¹gn¹æ jeszcze wiêksze sukcesy
Zaanga¿owanie obywatelskie to nie tylko polityka – to budowanie spo³ecznoœci, która wspiera i wzmacnia swoich cz³onków.
Razem mo¿emy pisaæ historiê.
Do³¹cz do PASI ju¿ dziœ i b¹dŸ czêœci¹ zmiany!
sta³a wspó³praca
Maria Bielski, Andrzej Józef D¹browski, Ma³gorzata Ka³u¿a, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel, Weronika Kwiatkowska, Chris Miekina, Jolanta Szczepkowska, Katarzyna Zió³kowska
Instytut Józefa Pi³sudskiego w Ameryce
138 Greenpoint Ave., Brooklyn NY 11222
Instytut Józefa Pi³sudskiego zaprasza
4 lutego (wtorek) o godzinie 18:00 na wyk³ad dr hab. Joanny Py³at pt. „Opowieœæ o niezwyk³ym ¿yciu i dokonaniach prof. Karoliny Lanckoroñskiej.”
Prelegentka przybli¿y ¿ycie i dokonania prof. Karoliny Lanckoroñskiej – kobiety, której ¿ycie by³o œwiadectwem pasji, odwagi i niez³omnego ducha.
Ta piêkna, m¹dra, wykszta³cona, w³adaj¹ca wieloma jêzykami „dama polskiej nauki” i kultury, z wykszta³cenia historyk sztuki, ca³ym swoim ¿yciem udowodni³a, ¿e to jak ¿yjemy jest sztuk¹ wyboru i, ¿e od nas tylko zale¿y jak zostaniemy przez innych zapamiêtani.
Dr hab. Joanna Py³at – prezes Œwiatowej Rady Badañ nad Poloni¹, cz³onek zarz¹du Polskiego Towarzystwa Naukowego na ObczyŸnie w Londynie, profesor WSKZ we Wroc³awiu. Specjalizuje
Karolina Lanckoroñska Joanna Py³at
siê w badaniach nad emigracj¹ polsk¹, uczestniczy³a w miêdzynarodowych projektach badawczych, m.in. „Searching for Polish Cape Breton” (Kanada) i Centralnym Projekcie Badawczym IPN. Wyk³ada³a w Europie, Kanadzie i Azji. By³a prodziekanem i kierownikiem Zak³adu Badañ nad Emigracj¹ PUNO, dyrektorem Polish Section of SHAPE International School w Belgii.
tel.: 212-505-9077 e-mail: office@pilsudski.org
fotografia Zosia ¯eleska-Bobrowski wydawcy
John Tapper Zofia Doktorowicz-K³opotowska Adam Mattauszek
Kurier Plus, Inc. Adres: 176 Java Street Brooklyn, NY 11222 Pokój numer 6
Tel: (718) 389-3018
E-mail: kurier@kurierplus.com Internet: www.kurierplus.com
Ks. Ryszard Koper
A ¿y³ w Jerozolimie cz³owiek, imieniem Symeon. By³ to cz³owiek prawy i pobo¿ny, wyczekiwa³ pociechy Izraela, a Duch Œwiêty spoczywa³ na nim. Jemu Duch Œwiêty objawi³, ¿e nie ujrzy œmierci, a¿ nie zobaczy Mesjasza Pañskiego. Za natchnieniem wiêc Ducha przyszed³ do œwi¹tyni. A gdy rodzice wnosili Dzieci¹tko Jezus, aby post¹piæ z Nim wed³ug zwyczaju Prawa, on wzi¹³ Je w objêcia, b³ogos³awi³ Boga i mówi³: „Teraz, o W³adco, pozwól odejœæ s³udze Twemu w pokoju, wed³ug Twojego s³owa. Bo moje oczy ujrza³y Twoje zbawienie, któreœ przygotowa³ wobec wszystkich narodów: œwiat³o na oœwiecenie pogan”. (£k 2, 25-32)
Poczytny brazylijski pisarz Paulo Coelho powiedzia³ „Poœwiêci³em wszystkie marzenia w imiê jednego, najwa¿niejszego –spokoju ducha”. Wiele mamy marzeñ, wiele poœwiêcamy energii i czasu, aby je zrealizowaæ. Spe³nione marzenia jawi¹ siê najczêœciej jako szczêœliwe ¿ycie. W pogoni i realizacji marzeñ, mo¿e siê okazaæ, ¿e zatraciliœmy najwa¿niejsze Ÿród³o szczêœciaspokój ducha. Czêsto nasze marzenia ograniczone s¹ do sfery materialnej. Przed takim zawê¿eniem przestrzega nas egipskie przys³owie: „Lepszy jest chleb przy spokojnym sercu ni¿ bogactwo pe³ne niepokoju”. Marek Aureliusz, cesarz rzymski i filozof podpowiada, gdzie i jak mo¿emy odnaleŸæ spokój ducha: „Jak wielki spokój zyskuje ten, kto nie baczy na to, co bliŸni mówi, czyni lub myœli, ale na to tylko, co sam robi, by by³o sprawiedliwie i zbo¿nie. Wszystko bowiem, cokolwiek czyniê sam, czy z pomoc¹ obc¹, powinno jeden tylko cel mieæ na oku: po¿ytek i korzyœæ spo³eczn¹”.
W naszym niepokoju mo¿emy spotkaæ ludzi, którzy z ró¿nych powodów okazuj¹ nam wspó³czucie niezale¿nie od tego, czy mamy racjê, czy nie. Mo¿e to przyniesie chwilowy spokój ducha, przestaniemy p³akaæ, ubolewaæ nad sob¹. Taki spokój jest ulotny, trwa³y jego wymiar odnajdujemy w swoim sumieniu, tam, gdzie cz³owiek spotyka Boga. Tomasz a Kempis pisze jak bardzo cenny jest cz³owiek, który odnalaz³ pokój w swoim sumieniu: „Cz³owiek mi³uj¹cy spokój jest bardziej potrzebny ni¿ mêdrzec”. Dalai Lama mówi, ¿e ten wewnêtrzny pokój jest konieczny w zaprowadzaniu pokoju na œwiecie: „Nie mo¿na osi¹gn¹æ spokoju w œwiecie zewnêtrznym, jeœli nie osi¹gnê³o siê spokoju w odniesieniu do samego siebie”.
Nasze poszukiwania wewnêtrznego spokoju maj¹ odniesienia do rzeczywistoœci przekraczaj¹cej przemijaj¹c¹ i burzliw¹ doczesnoœæ. Ten œwiat przemija, a wraz z nim nasze ziemskie spe³nione i niespe³nione
marzenia. One to domagaj¹ siê wiecznej perspektywy, bez której s¹ niedope³nione i to niedope³nienie bêdzie dawaæ o sobie znaæ, niezale¿nie od tego, ile dok³adamy starañ, aby je w sobie zag³uszyæ pogoni¹ za przyjemnoœciami: alkoholem, w³adz¹, bogactwem czy s³aw¹. Œw. Josemaría pisze: „Zachowaj pogodê ducha w obliczu œmierci. IdŸ naprzód, radoœnie, z wysi³kiem, nawet bêd¹c ma³oœci¹, niczym! Kiedy bêdziesz z Nim, nikt na œwiecie ciê nie zatrzyma. Pomyœl te¿, ¿e wszystko jest dobre dla tych, którzy mi³uj¹ Boga: na tej ziemi ze wszystkim mo¿na sobie poradziæ prócz œmierci, a dla nas œmieræ jest ¯yciem”.
Dzisiejsza Ewangelia mówi o spe³nionym marzeniu, które wychylaj¹c siê w g³êbok¹ wiecznoœæ sta³o siê Ÿród³em najpe³niejszego spokoju. Symeon w dzisiejszej Ewangelii mówi: „Teraz, o W³adco, pozwól odejœæ s³udze Twemu w pokoju, wed³ug Twojego s³owa”. A mówi on o odejœciu do wiecznoœci. Mo¿e przekroczyæ bramê œmierci ze spokojem. Zapewne Symeon mia³ wiele ró¿nych ziemskich marzeñ. To akurat nie by³o najwa¿niejsze, poniewa¿ wszystkie te marzenia wpisywa³y siê w to jedno najwa¿niejsze, jakim by³o wyczekiwanie na Mesjasza, który pokona œmieræ, i w którym mo¿emy zrealizowaæ najwa¿niejsze marzenie o ¿yciu wiecznym. Ewangelia mówi o nim: „A ¿y³ w Jerozolimie cz³owiek, imieniem Symeon. By³ to cz³owiek prawy i pobo¿ny, wyczekiwa³ pociechy Izraela, a Duch Œwiêty spoczywa³ na nim. Jemu Duch Œwiêty objawi³, ¿e nie ujrzy œmierci, a¿ nie zobaczy Mesjasza Pañskiego. Za natchnieniem wiêc Ducha przyszed³ do œwi¹tyni. A gdy rodzice wnosili Dzieci¹tko Jezus, aby post¹piæ z Nim wed³ug zwyczaju Prawa, on wzi¹³ Je w objêcia, b³ogos³awi³ Boga i mówi³: ‘Bo moje oczy ujrza³y Twoje zbawienie, któreœ przygotowa³ wobec wszystkich narodów: œwiat³o na oœwiecenie pogan”.
chodzimy do koœcio³a ze œwiecami, które w koœciele zapalamy, a kap³an je b³ogos³awi s³owami: „Panie, Jezu Chryste, œwiat³oœci prawdziwa, który oœwiecasz ka¿dego cz³owieka, na ten œwiat przychodz¹cego, zeœlij b³ogos³awieñstwo swoje na te œwiece i uœwiêæ je jasnoœci¹ ³aski Twojej! Spraw te¿ mi³oœciwie: jako te œwiece ogniem widzialnym zapalone rozpraszaj¹ ciemnoœci nocy, tak niechaj serca nasze ogniem niewidzialnym, to jest jasnoœci¹ Ducha Œwiêtego oœwiecone, bêd¹ wolne od wszelkiego zaœlepienia w grzechach, abyœmy wzrokiem oczyszczonego ducha mogli dostrzec co siê Tobie podoba i co po¿yteczne ku naszemu zbawieniu – i abyœmy pokonawszy niebezpieczne ciemnoœci tego œwiata, mogli wejœæ do œwiat³oœci nie gasn¹cej”.
Realizowanie marzeñ zawsze ma swoj¹ cenê. Dlaczego mia³oby byæ inaczej, gdy spe³niamy najwa¿niejsze marzenie ¿ycia, jakim jest szczêœcie wynikaj¹ce z posiadania wewnêtrznego pokoju i to pokoju wiecznego. Ten pokój mo¿emy odnaleŸæ w Chrystusie, który do ka¿dego z nas mówi: „PójdŸ za mn¹”. Wiemy dobrze, ¿e w drodze Chrystusa by³y momenty radoœci, a uczniowie mówili: „Panie dobrze nam tu byæ”. By³y tak¿e momenty cierpienia, by³ krzy¿, by³a œmieræ. Jednak ostanie s³owo nale¿a³o do zmartwychwstania. „Pokój wam” – to by³y pierwsze s³owa jakie Chrystus zmartwychwsta³y skierowa³ do uczniów. Zapewne te s³owa s³ysz¹ ci, którzy trzymaj¹c gromnice w rêku zd¹rzaj¹ na spotkanie Pana. ❍ Na drogach Prawdy
W Uroczystoœæ Ofiarowania Pañskiego, inaczej Matki Bo¿ej Gromnicznej przy-
Ta œwieca jest symbolem Chrystusa, którego Symeon trzyma³ w ramionach. Tê œwiecê zapalamy w ró¿nych sytuacjach ¿yciowych. Poeta Krzysztof Ko³tun opisuje zwyczaje gromniczne, które pamiêtam z lat
mojego dzieciñstwa: „Zwyczajem naszych babæ w rozpêtan¹ burzê wystarczy westchn¹æ pobo¿nie, wezwaæ opieki Matki Najœwiêtszej, zapaliæ gromnicê i œwiêtym ogniem prze¿egnaæ chmurê, a œwiecê postawiæ w oknie. Wszystko ucichnie, a z³e do progu nie bêdzie mia³o dostêpu. Aby zniweczyæ lêk przed piorunami, dzieciom po przyniesieniu gromnicy podsmalano w³osy ogniem gromnicznym. Dawniej gospodarz na belkach domu wypala³ krzy¿ gromnicznym knotem, na znak przynale¿noœci do Chrystusa. Pod nim b³ogos³awiono wybieraj¹cych siê w podró¿, a ludzi nieszczerych stawiano dla „szczerego œwiadectwa mowy“. By³a te¿ gromnica postrachem wilków. Pe³niê misterium œwiêtego ognia gromnica dokonywa³a w chwili œmierci cz³owieka. Gdy konaj¹cemu podano zapalon¹ gromnicê, twarz jego jaœnia³a i ustawa³ lêk przed œmierci¹”. Pisarka Ewa Ferenc tak wyjaœnia obrzêd gromnicy w rêku konaj¹cego: „Aby jej œwiat³o, promyk Bo¿ej mi³oœci, ogarnê³o umieraj¹cego w ostatniej ziemskiej chwili, ul¿y³o w cierpieniu i poprowadzi³o wprost do wiekuistej œwiat³oœci”.
Zapraszamy na strony Autora: ryszardkoper. pl i nytravelclub.pl
Uraz spowodowany upadkiem pracownika mia³ miejsce w jego miejscu pracy, podczas gdy on i jego wspó³pracownicy roz³adowywali wi¹zkê stalowych prêtów zbrojeniowych. Pracownicy roz³adowywali prêty z ciê¿arówki z naczep¹, podczas gdy on pracowa³ przy projekcie budowlanym. W dniu jego wypadku, nowojorski Departament Budownictwa wyda³ nakaz czêœciowego wstrzymania prac. Miasto wyda³o ten nakaz, poniewa¿ na budowie podnoszono materia³y za pomoc¹ nylonowych pasów. Miasto uwa¿a tê metodê podnoszenia za niebezpieczn¹ praktykê. Dlatego mê¿czyzna i jego wspó³pracownicy nie mogli u¿ywaæ dŸwigu do podnoszenia wi¹zek. Ka¿da z wi¹zek wa¿y³a oko³o 8 000 do 10 000 funtów. Zamiast tego, pracownicy u¿ywali ³omów do zrzucania wi¹zek prêtów zbrojeniowych z drewnianych desek o przekroju cztery na cztery.
Deski, na których opiera³y siê prêty, znajdowa³y siê na naczepie ciê¿arówki. Robotnicy przesunêli jedn¹ z wi¹zek i zaczê³a ona zsuwaæ siê z ciê¿arówki. To przesuniêcie ciê¿aru spowodowa³o, ¿e jedna z drewnianych desek wyrzuci³a mê¿czyznê w powietrze. Mê¿czyzna spad³ z wysokoœci 20 stóp na ziemiê i natychmiast zosta³ uderzony i zraniony przez tê sam¹ deskê o przekroju cztery na cztery. Urazy spowodowane upadkiem w miejscu pracy zdarzaj¹ siê czêœciej ni¿ nam siê wydaje. Mê¿czyzna, który dozna³ obra¿eñ w wyniku spadaj¹cego prêta pozwa³ zarówno firmê zarz¹dzaj¹c¹ projektem, jak i w³aœciciela placu budowy. Mê¿czyzna
domaga³ siê odszkodowania za obra¿enia cia³a, zarzucaj¹c naruszenie przepisów Prawa Pracy § 240 (1). Powód wniós³ o wydanie wyroku w trybie uproszczonym w kwestii odpowiedzialnoœci z tytu³u naruszenia przepisów Prawa Pracy § 240 (1). S¹d ni¿szej instancji odrzuci³ wniosek powoda o wydanie wyroku skróconego. Powód odwo³a³ siê.
S¹d drugiej instancji uzna³, ¿e uraz spowodowany upadkiem w miejscu pracy spowodowa³ naruszenie przepisów Prawa Pracy § 240 (1). Dlatego te¿ s¹d ni¿szej instancji powinien by³ przychyliæ siê do wniosku powoda o wydanie wyroku w sprawie odpowiedzialnoœci za wyrz¹dzon¹ szkodê. S¹d drugiej instancji stwierdzi³, ¿e „Paragraf 240 (1) Prawa Pracy zosta³ stworzony, aby zapobiec tego typu wypadkom, w których rusztowanie, podnoœnik, naczepa, drabina lub inne urz¹dzenie ochronne okaza³y siê nieod-
Przyst¹pi³ do niej prezydent Theodore Roosevelt, który rozszerzy³ Monroe Doctrine (The Roosevelt Corollary) uznaj¹c, ¿e w celu zablokowania wp³ywów europejskich Stany Zjednoczone „maj¹ prawo” do interwencji zbrojnych w Ameryce Po³udniowej. Te niezwykle bezwzglêdne i brutalne interwencje, które w mniejszym nasileniu trwaj¹ zreszt¹ do dzisiaj (Kuba, Wenezuela, Nikaragua) to czêœæ tzw. big stick diplomacy, czyli mówi¹c wprost szanta¿owania innych krajów militarn¹ potêg¹ USA, po to, by wymusiæ korzystne dla Stanów Zjednoczonych warunki wspó³istnienia. W przesz³oœci polityce tej ho³dowali prezydenci: James Polk, Theodore Roosevelt, Woodrow Wilson, William McKinley, Lyndon Johnson, Ronald Reagan i w mniejszym stopniu w³aœciwie ka¿dy amerykañski prezydent, ³¹cznie ze zmar³ym niedawno Jimmy Carterem. Drugim, oprócz wzglêdów strategicznych, powodem amerykañskiej ekspansji terytorialnej, by³a ideologia znana jako Manifest Destiny twierdz¹ca, ¿e Amerykanie s¹ wyj¹tkowym narodem (American exceptionalism wci¹¿ jest silny) maj¹cym nie tylko prawo, ale obowi¹zek „cywilizowania” innych i ekspansji na zachód. Ideologia ta, uzasadniana g³ównie wy¿szo-
œci¹ rasow¹ i cywilizacyjn¹ Amerykanów, w pocz¹tkowym okresie istnienia USA, by³a absolutnie dominuj¹ca, wspierana nie tylko przez polityków, ale tak¿e przez Koœció³ i wielu ówczesnych intelektualistów. Kiedy spojrzymy na oœwiadczenia Trumpa w tym kontekœcie, nie brzmi¹ one wcale jak jakaœ aberracja w amerykañskiej historii, lub jak wyg³up ma³o odpowiedzialnego cz³owieka. S¹ raczej kontynuacj¹ amerykañskiej polityki, prowadzonej od stuleci. Zdziwienie tymi koncepcjami wynika raczej st¹d, ¿e pa³ka przy pomocy, której Amerykanie prowadz¹ swoj¹ politykê, nie wali³a dot¹d po g³owach Europejczyków, czy Kanadyjczyków, tylko inne narody, którymi œwiat zachodni ma³o siê przejmuje. Teraz skierowana zosta³a czêœciowo przeciwko sojusznikom USA i st¹d ca³y ten szok. Przekona³a siê o tym premier Danii Mette Frederiksen (Trump w rozmowie telefonicznej za¿¹da³ oddania kontroli nad Grenlandi¹), premier Kanady Justin Trudeau, który otrzyma³ propozycjê przyst¹pienia Kanady do USA jako 51 stanu, a tak¿e prezydent Panamy Jose Mulino, od którego za¿¹dano oddania Kana³u Panamskiego. Ktoœ móg³by w tym miejscu zapytaæ sk¹d USA w Panamie? W najwiêkszym
powiednie, aby ochroniæ poszkodowanego pracownika przed szkod¹ wynikaj¹c¹ bezpoœrednio z dzia³ania si³y grawitacji na przedmiot lub osobê.” S¹d wyjaœni³ dalej, ¿e zrzucenie powoda z ciê¿arówki wraz z drewnian¹ desk¹, na której sta³, nast¹pi³o bezpoœrednio w wyniku dzia³ania si³y ciê¿koœci na wi¹zkê prêtów zbrojeniowych. S¹d podkreœli³, ¿e ró¿nica wysokoœci pomiêdzy samochodem ciê¿arowym, a pod³o¿em by³a znaczna. Prawo pracy § 240 (1) mia³o zastosowanie z uwagi na du¿y ciê¿ar wi¹zek i si³ê, jak¹ generowa³y podczas upadku. Zwi¹zek przyczynowy pomiêdzy opadaniem wi¹zek, a urazem powoda by³ nieusuwalny przez ¿adne urz¹dzenie zabezpieczaj¹ce. Dotyczy to równie¿ dŸwigu, który podnosi³ wi¹zki wczeœniej w ci¹gu dnia. S¹d drugiej instancji uzna³ równie¿, ¿e dowody przedstawione przez powoda wykaza³y, ¿e w³aœciciel placu budowy na-
Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wypadku, lub znaj¹ kogoœ kto potrzebuje pomocy prawnej po wypadku, to zapraszamy do bezp³atnej konsultacji pod numerem telefonu 212-514-5100, emaliowo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w naszej kancelarii na dolnym Manhattanie. Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie internetowej (www.plattalaw.com) u¿ywaj¹c emaila lub czatu, który jest dostêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie, w której bêdziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ.
ruszy³ przepisy Prawo Pracy § 240. Naru-szenie nast¹pi³o, gdy nie zapewni³ odpowiednio przygotowanego urz¹dzenia bezpieczeñstwa, takiego jak podnoœnik (tj. dŸwig). Brak zapewnienia przez w³aœciciela odpowiedniego urz¹dzenia bezpieczeñstwa by³ przyczyn¹ szkody powoda. S¹d ostatecznie uzna³, ¿e w przeciwieñstwie do powoda, w³aœciciel nie zdo³a³ wykazaæ mo¿liwej do sprawdzenia niezgodnoœci zeznañ ze stanem faktycznym.
skrócie: Theodore Roosevelt, dzia³aj¹c w³aœnie w myœl Monroe Doctrine, anga¿owa³ siê zbrojnie w ró¿ne projekty w Ameryce Po³udniowej i wspiera³ lub jak uwa¿a czêœæ historyków zorganizowa³ rebeliê przeciwko Kolumbii, której prowincj¹ by³a wówczas Panama. Po jej zwyciêstwie USA bardzo szybko uzna³y niepodleg³oœæ tego kraju (wygl¹da³a ona podobnie jak niepodleg³oœæ Kuby pod rz¹dami Batisty), w zamian za podpisanie traktatu Hay-Bunau-Varilla, daj¹cego Amerykanom pe³n¹ kontrolê nad stref¹ kana³u, który wczeœniej, próbowa³a zbudowaæ Francja. Stany Zjednoczone odkupi³y projekt od Francji i wybudowa³y kana³, wykorzystuj¹c do pracy w straszliwych warunkach emigrantów z innych krajów, jak np. Jamajka. Oko³o 20 tys. ludzi przy tej budowie ponios³o œmieræ. Po dziesiêcioleciach eksploatacji kana³u, fizycznie po³o¿onego w niepodleg³ym kraju, USA w latach 70tych, zgodzi³y siê oddaæ go Panamie. Amerykanie uznali wówczas, ¿e straci³ on swoje militarne znaczenie i staje siê coraz bardziej nieprzyjemnym dowodem amerykañskiego imperializmu. Inny powód to drastyczne protesty antyamerykañskie w Panamie. Po ratyfikacji przez kongres odpowiednich umów, Panama stopniowo przejmowa³a kontrolê na kana³em, a¿ w 1999 roku przejê³a j¹ ca³kowicie. Wszyscy zainteresowani jak na razie odrzucili ¿¹dania prezydenta USA. Zobaczymy na jak d³ugo. Nowy szef amerykañskiej dyplomacji, Marco Rubio, w pierwsz¹ podró¿ zagraniczn¹, jedzie w³aœnie do Panamy. Trump natomiast ju¿ dziœ odciska swój œlad na mapie œwiata, jednoosobowo zmieniaj¹c nazwy Zatoki Meksykañskiej na Zatokê Amerykañsk¹ i najwy¿szej góry w USA Denali, na Mount McKinley, na czeœæ jednego z wymienionych wy¿ej prezydentów – ekspansjonistów. Dekrety w tej sprawie Trump podpisa³ ju¿ pierwszego dnia urzêdowania, a Google Maps ju¿ planuje odpowiednie zmiany na mapach. Nie ma zatem ¿adnych powodów by s¹dziæ, ¿e w dalszej czêœci prezydentury Donald Trump nie bêdzie próbowa³ zrealizowaæ reszty swoich zamierzeñ.
Kazimierz Wierzbicki
W ubieg³ym tygodniu minê³o 162 lata od wybuchu powstania styczniowego, które by³o najwiêkszym i najd³u¿ej trwaj¹cym zrywem narodowym w dziejach Polski.
Rocznica sta³a siê jak zwykle okazj¹ do dyskusji, czy powstania mia³y sens i czy siê op³aca³y.
Przewa¿a opinia, ¿e prawie wszystkie zrywy niepodleg³oœciowe by³y nieodpowiednio przygotowane i wybucha³y w nieodpowienim terminie. O rozpoczêciu walki decydowa³a niekiedy prowokacja (œwiadoma lub nieœwiadoma) zaborców. W przypadku powstania 1863 r. by³o to og³oszenie przez w³adze rosyjskie branki, czyli poboru do wojska najbardziej patriotycznej czêœci spo³eczeñstwa – m³odzie¿y.
Powstanie koœciuszkowskie 1794 r. wybuch³o po drugim rozbiorze. Rzeczpospolita znajdowa³a siê pod kontrol¹ pañstw zaborczych, szczególnie Rosji. Powstanie wybuch³o w odpowiedzi na próby zredukowania wojska polskiego do liczby 15 tysiêcy ¿o³nierzy. Po kilku miesi¹cach walk Polacy zostali pokonani, czego nastêpstwem by³ kolejny rozbór i ostateczny upadek Rzeczpospolitej. Mo¿na tylko spekulowaæ o ile lepsza by³aby sytuacja Polski gdyby dotrwa³a w granicach z 1794 r. do zwyciêstw Napoleona na pocz¹tku XIX wieku. Królestwo Polskie utworzone na kongresie wiedeñskim w 1815 r. by³o pañstwem pod w³adz¹ carsk¹, lecz posiada³o znaczny margines autonomii. Po objêciu rz¹dów przez cara Miko³aja I autonomia ta by³a stopniowo ograniczana. Kiedy jesieni¹ 1830 r. rozesz³y siê pog³oski o planach wys³ania wojska polskiego do Francji i Belgii w celu t³umienia tamtejszych rewolucji, spi-
skowcy w Warszawie rozpoczeli przygotowania do walki o niepodleg³oœæ. 29 listopada czêœæ oddzia³ów polskich przy poparciu ludnoœci stolicy wyzwoli³a miasto od rosyjskich okupantów. Ludzie, którzy wzniecili bunt nie mieli jednak ani jasnego programu dzia³ania, ani bli¿szych kontaktów z polskimi w³adzami Królestwa.
Z pozoru Polacy stali na straconych pozycjach ze wzglêdu na co najmniej dwukrotn¹ przewagê liczebn¹ armii rosyjskiej. Polska kadra wojskowa przewy¿sza³a jednak swym wyszkoleniem Rosjan. ¯o³nierz polski walczy³ poza tym na w³asnej ziemi i móg³ liczyæ na poparcie miejscowej ludnoœci. W styczniu 1831 r. armia polska, mimo du¿ych strat, powstrzyma³a natarcie wroga na Warszawê w bitwie pod Grochowem i przesz³a do kontrofensywy. Po kilku sukcesach zapanowa³ jednak okres bezczynnoœci.
We wrzeœniu Rosjanie zajêli Warszawê. Ostatnie punkty polskiego oporu skapitulowa³y w ci¹gu nastêpnych kilku tygodni. Istnieje opinia, ¿e powstanie listopadowe by³o niepotrzebne. Polacy w Królestwie Kongresowym, mimo wielu ograniczeñ i represji, korzystali z prawa samorz¹du i swobód niedostêpnych dla ich rodaków w Prusach i Austrii. Rewolta 29 listopada 1830 r. zosta³a wzniecona przez niewielk¹ grupê radykalnych spiskowców nie maj¹cych poparcia polskiej administracji Królestwa ani wiêkszoœci spo³eczeñstwa. Pomimo to powstanie mia³o szanse na zwyciêstwo. Najwiêkszym atutem by³a, w odró¿nieniu od innych zrywów niepodleg³oœciowych w XIX wieku, regularna, nieŸle uzbrojona armia. Po zwyciêstwie pod Grochowem nale¿a³o kontynuowaæ ofensywê na wschód. Armia rosyjska by³a os³abiona i zdziesi¹tkowana epidemi¹ cholery. Wojsko polskie mog³o równie¿ liczyæ na pomoc ze strony rodaków na Litwie i Ukrainie. Niestety, w tym prze³omowym momencie Polakom zabrak³o m¹drego i odwa¿nego przywództwa.
O ile powstanie listopadowe by³o Ÿle przygotowane i wadliwie prowadzone, to rewolucja krakowska w roku 1846 by³a kompletnym fiaskiem od pocz¹tku. Przywódcy rewolty wybrali najgorszy termin do rozpoczêcia walki – miesi¹c luty, œrodek zimy. Powstanie mia³o obj¹æ zabór austriacki – Galicjê. Zaborcy zdo³ali przekonaæ polskich ch³opów, ¿e szlachta szy-
kuje rozprawê z ludem wiejskim. Rezultatem tego by³a tak zwana rabacja. Gromady ch³opstwa zaatakowa³y miejscowe maj¹tki ziemskie. Spalono ponad tysi¹c dworów i wymordowano setki dziedziców wraz z rodzinami i s³u¿b¹. Œmieræ ponios³o kilkudziesiêciu ksiê¿y. By³a to olbrzymia tragedia narodowa.
W nocy, 22 stycznia 1863 r., kilka tysiêcy Ÿle uzbrojonych powstañców zaatakowa³o garnizony rosyjskie na ziemiach Królestwa Kongresowego. Pomimo zaskoczenia, Polakom nie uda³o siê osi¹gn¹æ wiêkszego sukcesu. Nie zdobyto ¿adnego miasta, które mog³oby pos³u¿yæ jako oœrodek powstania i siedziba Rz¹du Narodowego. Powstanie styczniowe nigdy nie wykroczy³o poza sferê wojny partyzanckiej. Przeciw rosyjskim karabinom i armatom Polacy mieli strzelby myœliwskie, kosy, piki lub szable, a wiêc broñ, która by³a u¿ywana sto lat wczeœniej. Dostawy bardziej skutecznej broni z Europy zachodniej by³y sporadyczne. Za sukces uwa¿ano wycofanie siê bez wiêkszych strat z potyczki z wojskami carskimi lub wymkniêcie siê z okr¹¿enia.
Tak jak w roku 1846, sprowokowani przez zaborcê Polacy rozpoczêli bój o niepodleg³oœæ w œrodku zimy. W póŸniejszym okresie wyra¿ano pogl¹d, ¿e du¿o lepszym terminem wybuchu powstania by³o lato 1861 r. Po krwawym st³umieniu demonstracji warszawskich istnia³a w spo³eczeñstwie silna wola walki. W tym samym czasie mia³y miejsce w Rosji bunty ch³opskie spowodowane niekorzystnym dekretem uw³aszczeniowym. Na koniec, liczba wojsk carskich na terenie Królestwa
wynosi³a oko³o 45 tysiêcy ¿o³nierzy. Wiosn¹ 1863 r. by³o ich ju¿ ponad sto tysiêcy. Najwiêkszym ciosem dla powstania styczniowego by³o og³oszenie przez Aleksandra II reformy uw³aszczeniowej w marcu 1864 r. Ch³opi, którzy pocz¹tkowo w pewnej czêœci popierali walkê, zajêli postawê neutraln¹, a nawet wrog¹ w stosunku do partyzantów. Zdarza³y siê wypadki wydawania powstañców w³adzom carskim przez ludnoœæ rolnicz¹. Nieliczne oddzia³y powstañcze przetrwa³y do roku 1865. Królestwo i Litwa znalaz³y siê w systemie skrajnego terroru. Egzekucje, konfiskata maj¹tków, wywózki na Sybir dotknê³y tysi¹ce patriotów i ich rodziny. Prawie wszystkie powstania narodowe zakoñczy³y siê klêsk¹ w nastêpstwie której nasila³y siê represje i terror zaborczych rz¹dów. Jednym z niewielu udanych zrywów by³o powstanie wielkopolskie 19181919 r. Po kilku tygodniach walk, wielkopolanie przy poparciu wojska polskiego zdo³ali oswobodziæ województwo poznañskie i przy³¹czyæ je do odradzaj¹cej siê Rzeczpospolitej. Równie¿ czêœciowym sukcesem Polaków zakoñczy³y siê powstania œl¹skie (1919-1921). Spory o sens i znaczenie powstañ narodowych trwaj¹ od prawie dwustu lat. Przewa¿a opinia, ¿e ofiary poniesione w rezultacie tych zrywów nie posz³y na marne, gdy¿ przyczyni³y siê do podtrzymania œwiadomoœci narodowej. Tak¹ postawê reprezentowa³ Prymas Tysi¹clecia, kardyna³ Stefan Wyszyñski, który g³osi³, ¿e powstania by³y po to, by budziæ uœpionego ducha narodu.
Tematy robocze:
1. Media polskie w USA w walce o niepodleg³oœæ Polski.
Cztery dekady temu przyby³o do Stanów Zjednoczonych wielu dzia³aczy „Solidarnoœci” i opozycji antykomunistycznej w PRL, cz³onków i sympatyków Konfederacji Polski Niepodleg³ej, Solidarnoœci Walcz¹cej czy Polskiej Partii Niepodleg³oœciowej.
Wielu z nich nie poprzesta³o wy³¹cznie na urz¹dzaniu sobie ¿ycia w nowej ojczyŸnie, lecz nadal dzia³a³o – w ramach
swoich mo¿liwoœci, na ró¿ne sposoby na rzecz wolnoœci i niepodleg³oœci Polski. Po latach postanowili oni podsumowaæ tamten czas. Inicjatywa wysz³a od osób zamieszka³ych w latach 80. w Nowym Jorku, lecz jest skierowana do wszystkich, niezale¿nie od miejsca zamieszkania. Tym wydarzeniem bêdzie „Konferencja ‘Emigracja niepodleg³oœciowa w USA w latach 80.”. Referaty, analizy, dyskusje, wspomnienia”.
W konferencji, która odbywaæ siê bêdzie 4-6 czerwca w Summersville West Wirginia uczestniczyæ mog¹ wszyscy, którzy interesuj¹ siê tematem. Panele dyskusyjne i spotkania bêd¹ otwarte dla osób chc¹cych bli¿ej poznaæ tamte czasy i tamt¹ dzia³alnoœæ, bêdzie tak¿e mo¿liwoœæ wyra¿enia w³asnych opinii. Czynione s¹ starania, aby konferencja odby³a siê pod patronatem kilku presti¿owych instytucji polskich i amerykañskich.
2. Nasza pomoc i pomoc rz¹du USA dla opozycji w PRL.
3. Jak nas zwalcza³ re¿im PRL.
4. Wp³yw naszych akcji na Poloniê w USA, na rz¹d USA i na re¿im PRL. Chodzi o to, ¿eby przypomnieæ co robiliœmy, jak by³o, co dodawa³o si³ i motywacji, co utrudnia³o i kto przeszkadza³, itd. (304) 872-2783 konferencja@yahoo.com
Niestety wci¹¿ jestem zwierzêciem politycznym. Piszê „niestety”, bo nigdy nie uda³o mi siê nim nie byæ, choæ wielokrotnie próbowa³em. Dzisiaj te¿ próbujê, zanurzaj¹c siê w swoje i cudze œwiaty, ale gdzie tam! Rano i wieczorem rzucam siê na wiadomoœci w nadziei, ¿e bêd¹ nadziejne, ale nie s¹. Zewsz¹d wy³a¿¹: nienawiœæ, k³amstwo, zemsta, ob³uda, nieuczciwoœæ i fa³sz. Trumpizm, muskizm, kaczyzm i tuskizm przygnêbiaj¹ mnie tak bardzo, ¿e dopada mnie totalna niewiara w cokolwiek. Na szczêœcie mogê uciec do swojej prywatnej biblioteki, muzykoteki, filmoteki i teatroteki. Mam w nich to, co mnie fascynowa³o i do czego lubiê wracaæ. Jestem szczêœliwy, kiedy tymi fascynacjami udaje mi siê zainteresowaæ bliŸnich, co jednak zdarza siê ju¿ coraz rzadziej. Wszak stajê siê reliktem przesz³oœci i nie dorastam do teraŸniejszoœci. A w tej¿e teraŸniejszoœci nie widzê wiêkszych wartoœci.
Œmieræ kosi coraz czêœciej i coraz bli¿ej. Nie chcê czyniæ z „Kartek” kroniki ¿a³obnej, zatem odnotowujê tylko niektóre odejœcia na wieki. Z koniecznoœci s¹ lakoniczne. Z du¿ym opóŸnieniem piszê o œmierci profesora Piotra Che³kowskiego, wybitnego iranisty i orientalisty. Podziwia³em Jego wiedzê, horyzonty intelektualne i zainteresowanie wieloma dziedzinami nauki i sztuki. Podziwia³em te¿ Jego elegancjê i d¿entelmeñski sposób bycia. By³ piêkny fizycznie i duchowo, co po ka¿dym naszym wspólnym spotkaniu z Nim podkre-
Wtorek
œla³a profesor El¿bieta hrabina Potulicka, wybitna romanistk¹, z któr¹ ³¹czy³y mnie wiêzy obopólnej sympatii. Z Piotrem i El¿biet¹ cudownie rozmawia³o siê o wszystkim, pocz¹wszy od literatury i kultury. Wnikliwie analizowa³o siê te¿ nowojorskie wystêpy polskich artystów, których Piotr i Jego ¿ona Goga chêtnie goœcili w swoim uniwersyteckim mieszkaniu. W pamiêci utkwi³o mi szczególnie kolacyjne spotkanie z Tadeuszem Kantorem i jego aktorami. Du¿o by pisaæ…
Du¿o by pisaæ tak¿e o relacjach ³¹cz¹cych mnie ze zmar³¹ niedawno Miros³aw¹ Marcheluk, aktork¹ teatraln¹, telewizyjn¹ i filmow¹. Spieraliœmy siê niemal o wszystko kiedy w Teatrze Nowym w £odzi gra³a w mojej re¿yserii Pani¹ Gertrudê w „Wachlarzu” Carla Goldoniego. Inaczej ni¿ ja wyobra¿a³a sobie tê postaæ, zatem by³a napinka, kto komu ust¹pi. Kiedy w koñcu z p³aczem uzna³a, ¿e ulegnie mojej re¿yserskiej dyktaturze, zlitowa³em siê i pozwoli³em Jej graæ po swojemu. Wówczas zagra³a trochê tak, a trochê tak i z tej po³owicznoœci zrodzi³a siê na scenie ca³kiem ciekawa postaæ. Lubi³em przebywaæ w Jej mansardowym mieszkaniu w ³ódzkim Domu Aktora przy ulicy Zak¹tnej, pe³nym przeciekawych pami¹tek po zmar³ym mê¿u Henri Poulanie, znakomitym malarzu, rzeŸbiarzu i scenografie. Przy kolacji i winie temat goni³ temat, przekora, przekorê, refleksja, refleksjê. Ta mansarda bywa³a domem z³amanych mêskich serc, albowiem Mirka sta³a siê powierniczk¹ i pocieszycielk¹ m.in. literatów, aktorów i mimów cierpi¹cych z iw mi³oœci. Uwielbiali J¹. Snuliœmy wspólne plany sceniczne. Nic z nich jednak nie wysz³o, bo los rzuci³ mnie do Teatru Polskiego we Wroc³awiu, a potem do Teatru Ziemi Pomorskiej w Grudzi¹dzu. PóŸniej, zamiast w £odzi, wyl¹dowa³em w Nowym Jorku. Do teatru ju¿ nie wróci³em, choæ Mirka o to prosi³a, kiedy zosta³a dyrektorem rzeczonego Teatru Nowego.
Nie odwiedzê ju¿ w Gdyni Renaty Gorczyñskiej, publicystki, dziennikarki, redaktorki i znawczyni literatury, która zmar³a kilka dni temu.
Znowu Facebook. Tym razem Maciej Strzembosz, producent telewizyjny i filmowy, m.in. „Miodowych lat” i „Rancza”. Od jakiegoœ czasu na uboczu, ale chwyta trendy i napiêcia, wiêc warto czytaæ: „Jeœli spojrzeæ na historiê ostatnich 35 lat z punktu widzenia generacji, to najwiêkszym beneficjentem upadku komunizmu by³o pokolenie urodzone miêdzy 1950 a 1965 rokiem. To pokolenie dosta³o niewiarygodne mo¿liwoœci awansu, b³yskawicznie obsadzi³o wszystkie mo¿liwe stanowiska i uzna³o, ¿e to nie przypadek, lecz gratyfikacja za wyj¹tkowoœæ. Wyj¹tkowych by³o niewielu, ale przyspawali siê do sto³ków niemal wszyscy (…) (…) Obecnie apogeum swych mo¿liwoœci osi¹ga pokolenie, które praktycznie nie zna innego œwiata, ni¿ œwiat wolnej Polski. Nawet jeœli urodzili siê w koñcówce PRL-u, to nie by³ on dla nich doœwiadczeniem formuj¹cym. Znaj¹ jêzyki, œwiat, nie maj¹
kompleksów, bo maj¹ poczucie, ¿e s¹ równie dobrzy lub lepsi od swych rówieœników w innych krajach. Spór Kaczyñskiego z Tuskiem to dla nich spór leœnych dziadków spêtanych obsesjami z przesz³oœci i nie pojmuj¹cych, ¿e najbli¿sze dziesiêæ lat zdecyduje o przysz³oœci Polski w wymiarach, których 70-latkowie kompletnie nie rozumiej¹. Kaczyñski chcia³by wprawdzie rozwoju Polski, ale w formie unowoczeœnianego skansenu, Tusk zaœ z za³o¿enia uwa¿a, ¿e rz¹d administruje co przyniesie los, a posiadanie programu, to tylko zestaw k³opotliwych obietnic, które nic dobrego nie przynosz¹, bo jest siê potem z nich rozliczanym. I obaj panicznie boj¹ siê demokracji czego dowodem kompletnie antydemokratyczna struktura ich partii i brak zaufania do ludzi posiadaj¹cych w³asne zdanie, a tak¿e niezdolnoœæ do korzystania z wiedzy niezale¿nych ekspertów (…)”
S³uszne. Bardziej naiwna recepta w postaci nowego ruchu. Ale kolejny g³os, ¿e dalej tak byæ nie mo¿e. Jedna uwaga: jeœli w wyborach prezydenckich wygra kandydat PO, system siê domknie, klapa zapadnie… Œroda
Prezydent Donald Trump idzie jak burza. Pierwszy tydzieñ z kawa³kiem i mamy
Andrzej Józef D¹browski
Nie mog³em przeboleæ, ¿e przenios³a siê do tej¿e Gdyni z najlepszej przedwojennej czêœci warszawskiego ¯oliborza. To ograniczy³o nasze kontakty. Goœci³em J¹ parokrotnie u siebie na Manhattanie. Przy skrzynkach argentyñskiego wina „Ana” opowiada³a mi swoje polskie, amerykañskie i francuskie dzieje. Mia³a dar narracji ¿ywej nie mniejszy ni¿ pisanej. Powierza³a mi tajemnice, których nie powinienem znaæ, m.in. z ¿ycia Czes³awa Mi³osza, którego by³a asystentk¹, sekretark¹ i zbyt blisk¹ przyjació³k¹ oraz z ¿ycia Zbigniewa Herberta, Jerzego ksiêcia Giedroycia i Konstantego (Kota) Jeleñskiego. Noszê je w sobie do dziœ i nie zamierzam nikomu ich zdradzaæ. Cierpia³a z powodu przedwczesnej œmierci mê¿a architekta Andrzeja Gorczyñskiego, wspó³twórcy szklanej piramidy, przez któr¹ siê wchodzi do Luwru. Jej nocne i dzienne wyznania by³y tak gêste i intymne, ¿e nie mogê o nich pisaæ. Podarowa³a mi nagrania wielogodzinnych rozmów Czes³awa Mi³osza i Tadeusza Ró¿ewicza, prowadzonych pod jej redakcyjnym nadzorem w garderobie Ludwika Solskiego w Teatrze im. Juliusza S³owackiego w Krakowie. S¹ jednym z najcenniejszych skarbów w moich zbiorach. Zamierza³a odwiedzaæ mnie czêœciej i dlatego pozostawi³a w mojej szafie wieczorow¹ sukniê i sukienkê na ka¿d¹ okazjê. Nie powiem, komu je da³em.
ju¿ ca³¹ masê rozporz¹dzeñ wykonawczych i realnych czynów. Setkami dziennie wy³apywani s¹ nielegalni imigranci na ulicach wielkich miast jak Chicago, Nowy Jork czy San Francisco i odsy³ani samolotami do krajów pochodzenia. Prezydent Kolumbii nie chcia³ przyj¹æ dwóch wojskowych samolotów z wydalonymi? Trump, w przerwie od golfa, nastraszy³ w mediach spo³ecznoœciowych, ¿e wprowadzi c³a i ograniczenia wizowe… i da³o siê. Kilkuset Kolumbijczyków zosta³o przyjêtych, a inne kraje odebra³y sygna³: Trump jest na powa¿nie. Granica na po³udniu zamkniêta, deportacje rozpoczête, czyszczenie federalnej administracji te¿. Programy DEI – Diversity, Equity, Inclusion czyli ró¿norodnoœæ, sprawiedliwoœæ i inkluzywnoœæ: posz³y do kosza, a urzêdnicy do zwolnienia. Przywrócono w rz¹dzie federalnym twierdzenie, ¿e „s¹ tylko dwie p³cie: mê¿czyzna i kobieta”, zakazano barbarzyñskiej metody chemicznej zmiany p³ci u dzieci, de facto ich kastracji. Dodatkowo wziêto na celownik przerosty biurokratyczne i zwyk³e olewactwo: nie jest tajemnic¹, ¿e wykorzystuj¹c przepisy zwi¹zane z pandemi¹, wiêkszoœæ federalnych biurokratów pracuje z domu. We wtorek dwa miliony pracowników federalnych (z wyj¹tkiem wojska i poczty) otrzyma³o e-maile z propozycj¹: zrezygnuj sam, a dostaniesz odprawê i nie bêdziesz musia³ przychodziæ do pracy
do 30 wrzeœnia br. Jeœli tylko 5-6 proc. przyjê³oby tê propozycjê, to rz¹d federalny zaoszczêdzi ze 100 mld dolarów… Oczywiœcie, nie wszystko idzie jak z p³atka. Choæ uda³o siê Trumpowi wypracowaæ zawieszenie broni pomiêdzy Izraelem i Hamasem, w sprawie Rosji – wbrew obietnicom Trumpa – na razie cisza. Mówi¹c brutalnie, Putin olewa wezwania Waszyngtonu do rozpoczêcia negocjacji. Wiêc mo¿e zmieni zdanie, gdy Trump nieco przykrêci mu œrubê i pomo¿e bardziej militarnie Ukrainie. Pierwszy sygna³ zosta³ wys³any: we wtorek poszed³ njus, ¿e USA przekaza³o 90 pocisków przechwytuj¹cych do systemu przeciwlotniczego Patriot z Izraela, w³aœnie na Ukrainê. Przez – a jak¿e – polskie lotnisko Jesionka pod Rzeszowem.
*
S³ucham senackich przes³uchañ Roberta F. Kennedego Juniora na stanowisko sekretarza Departament Zdrowia i Opieki Spo³ecznej. – Ogólny stan zdrowia Amerykanów to stan ciê¿ki. Nic dziwnego, ¿e Ameryka ma problemy z konkurowaniem z krajami, które p³ac¹ jedn¹ trzeci¹ tego, co my za zdrowie i maj¹ lepsze wyniki oraz zdrowsz¹ si³ê robocz¹” – zauwa¿y³ RFK jr, by³y Demokrata i twórca ruchu MAHA – Make America Healthy Again czyli uczynienia ¿ycia Amerykanów zdrowszym i lepszym.
Œwiêto Ofiarowania Pañskiego Koœció³ obchodzi 2-go lutego. W ten sposób wyznawcy Koœcio³a rzymskokatolickiego prze¿ywaj¹ na nowo to, co wydarzy³o siê w œwi¹tyni Jerozolimskiej – Maryja z Józefem ofiarowali Dzieci¹tko Jezus Bogu Ojcu. W 1997 roku papie¿ Jan Pawe³ II, w³aœnie to œwiêto ustanowi³ Œwiatowym Dniem ¯ycia Konsekrowanego, daj¹c w ten sposób okazjê do g³êbszej refleksji ca³ego Koœcio³a nad darem ¿ycia poœwiêconego Bogu.
Zapraszam do wys³uchania rozmowy z paulinem ojcem Janem Kolmag¹, który 50. lat temu wst¹pi³ do Zakonu Œw. Paw³a Pierwszego Pustelnika.
Kiedy odkry³ Ojciec powo³anie do ¿ycia zakonnego?
Urodzi³em siê i wzrasta³em w wielodzietnej rodzinie katolickiej. Moje dzieciñstwo by³o pe³ne mi³oœci, troski i g³êbokiej wiary. Rodzice, Waleria i Stanis³aw, dawali nam przyk³ad nie tylko poprzez s³owa, ale przede wszystkim swoim ¿yciem. Dbali, abyœmy zawsze mieli œwie¿e posi³ki, czyste ubrania – zarówno do szko³y, jak i do koœcio³a – ale ich troska wychodzi³a daleko poza te codzienne sprawy. Najwa¿niejsze by³o dla nich, abyœmy wzrastali w wierze. W naszym domu codziennie wieczorem klêkaliœmy razem do wspólnej modlitwy, a niedzielna Msza Œwiêta by³a œwiêtoœci¹, której nigdy nie zaniedbywaliœmy. Rodzinna pobo¿noœæ zakorzeni³a w nas g³êbokie zaufanie do Boga i umi³owanie Koœcio³a. W domu du¿o mówi³o siê o powo³aniu w s³u¿bie Bo¿ej. Dwie siostry mojego taty, Marysia i Bronis³awa, by³y siostrami zakonnymi, a mój kuzyn wst¹pi³ do Zakonu Paulinów. Ich przyk³ad by³ dla mnie ¿ywym dowodem, ¿e ¿ycie oddane Bogu przynosi g³êbok¹ radoœæ i sens. Podczas nauki w liceum ogólnokszta³c¹cym zacz¹³em powa¿niej zastanawiaæ siê nad swoj¹ drog¹ ¿yciow¹. Na katechezach czêsto poruszano temat powo³ania – czym jest, jak je rozeznawaæ, i jak odpowiedzieæ na Bo¿e wezwanie. By³y to rozmowy, które porusza³y moje serce, ale te¿ budzi³y pytania: Czy to naprawdê mo¿e byæ moja droga? Czy jestem gotowy na takie ¿ycie? W chwilach osobistej modlitwy coraz czêœciej prosi³em Boga o wskazanie w³aœciwej drogi. Moje myœli nieustannie kierowa³y siê ku ¿yciu duchownemu. By³a to wewnêtrzna têsknota, której nie potrafi³em wyt³umaczyæ, ale czu³em, ¿e nie pochodzi ode mnie – by³a to delikatna, ale wyraŸna obecnoœæ Boga w moim sercu. Po odbyciu s³u¿by wojskowej w 1975r., oznajmi³em rodzinie, ¿e wybieram siê na Jasn¹ Górê, aby wst¹piæ do zakonu. Podczas po¿egnania moja babcia Karolina, osoba g³êboko wierz¹ca i codziennie modl¹ca siê, powiedzia³a do mnie: „Jeœli bêdziesz siê tam Ÿle czu³, wróæ do nas bez skrupu³ów – rodzina zawsze na ciebie czeka. Pamiêtam, kiedy jako seminarzysta odwiedzi³em dom rodzinny. Tata, z wielk¹ mi³oœci¹ i powag¹, powiedzia³: „Modli³em siê bardzo czêsto, aby któryœ z moich synów zosta³ kap³anem.” Te s³owa poruszy³y moje serce g³êboko. Uœwiadomi³em sobie, ¿e nie tylko ja modli³em siê o rozeznanie drogi, ale ¿e tata – poprzez swoj¹ modlitwê – towarzyszy³ mi w tej decyzji od samego pocz¹tku. By³o to dla mnie potwierdzenie, ¿e moje powo³anie jest nie tylko odpowiedzi¹ na moje
pragnienia, ale tak¿e owocem modlitwy i wiary ca³ej rodziny.
Jak przebiega³a formacja zakonna?
S³u¿ba wojskowa, któr¹ wczeœniej odby³em, okaza³a siê dla mnie cennym przygotowaniem – nauczy³a mnie radziæ sobie w trudnych sytuacjach i przetrwaæ z dala od rodziny oraz bliskich. W nowicjacie natomiast doœwiadczy³em opieki duchowej, a tak¿e wsparcia moich wspó³braci i prze³o¿onych. Ka¿dego dnia, w modlitwie, prosi³em Pana Boga o znaki, które potwierdza³yby, ¿e to w³aœnie droga kap³añska jest Jego wol¹ dla mojego ¿ycia. Anga¿owa³em siê w naukê w seminarium, codzienn¹ modlitwê i wierne przestrzeganie regu³ zakonnych. To wszystko prowadzi³o mnie krok po kroku ku œwiêceniom kap³añskim – momentowi, który jest najpiêkniejszym owocem formacji zakonnej.
Gdzie Ojciec pos³ugiwa³ i pracowa³ przez 50. lat ¿ycia zakonnego? W ¿yciu zakonnym, poprzez œlub pos³uszeñstwa, zakonnik decyduje siê na pe³nienie nie swojej woli, ale woli Boga, która objawia siê przez decyzje prze³o¿onych. Moja pos³uga obejmowa³a ró¿ne miejsca i ró¿ne obowi¹zki. Po œwiêceniach kap³añskich, które przyj¹³em 29 maja 1982 roku, zosta³em pos³any do pracy w parafii Matki Bo¿ej Zwyciêskiej w Brdowie, w diecezji w³oc³awskiej. Kolejnym miejscem mojej pos³ugi by³a parafia Trójcy Œwiêtej w Mochowie, w diecezji opolskiej. W 1984 roku zosta³em mianowany socjuszem magistra nowicjatu w domu nowicjackim w Leœniowie, gdzie mia³em mo¿liwoœæ towarzyszenia m³odym adeptom w ich formacji zakonnej. Nastêpnie przez piêæ lat pracowa³em w warszawskim klasztorze na ulicy D³ugiej – miejscu, z którego wyrusza piesza pielgrzymka na Jasn¹ Górê. Po zakoñczeniu tej pos³ugi zosta³em skierowany do Sanktuarium Matki Bo¿ej Leœniañskiej w Leœnej Podlaskiej w diecezji siedleckiej. Tam, po roku pos³ugi jako administrator, otrzyma³em nowe zadanie – zosta³em wys³any przez prze³o¿onych do Stanów
Zjednoczonych, by s³u¿yæ w Sanktuarium Matki Bo¿ej Czêstochowskiej w Doylestown, w stanie Pensylwania. W tym sanktuarium pos³ugiwa³em przez 27 lat, pe³ni¹c ró¿ne funkcje, w tym podprzeora, przeora oraz dyrektora sanktuarium. By³ to czas wytê¿onej pracy duszpasterskiej, ale równie¿ wielkiego duchowego wzrostu i mo¿liwoœci s³u¿enia pielgrzymom z ca³ego œwiata. Po zakoñczeniu pracy w sanktuarium pos³ugiwa³em w parafiach: œw. Kazimierza w Yonkers oraz Bo¿ego Cia³a w Buffalo. Obecnie, ju¿ drugi rok, pe³niê pos³ugê na Manhattanie w Nowym Jorku, w najstarszej polonijnej parafii œw. Stanis³awa Biskupa i Mêczennika.
Zakonnik to cz³owiek modlitwy. Czy ma Ojciec swoje ulubione?
Modlitwy zakonne i brewiarz kap³añski s¹ fundamentem mojego ¿ycia duchowego. Ka¿dy dzieñ zaczynam i koñczê modlitwami Liturgii Godzin. Centralnym punktem mojego ¿ycia jest Eucharystia –najwiêkszy dar, w którym spotykam siê z ¿ywym Chrystusem. Moj¹ ulubion¹ modlitw¹ jest jednak Ró¿aniec i Koronka do Mi³osierdzia Bo¿ego, któr¹ odmawiam ka¿dego dnia o godzinie 15:00. Dziêki tej modlitwie przypominam sobie s³owa, które Jezus skierowa³ do œw. Faustyny: „W godzinie tej nie odmówiê niczego duszy, która mnie prosi przez mêkê Moj¹” (Dzienniczek, 1320). To dla mnie czas zawierzenia siebie, mojej pos³ugi i wszystkich powierzonych mi ludzi Bo¿ej opiece.
Czy s¹ jakieœ dni lub wydarzenia, do których chêtnie Ojciec wraca?
Bêd¹c m³odym, zauwa¿y³em, ¿e starsi zakonnicy bardzo czêsto z uœmiechem na twarzy wspominali swoje ¿ycie zakonne i ró¿ne wyj¹tkowe prze¿ycia. Dziœ widzê, ¿e równie¿ ja mam w sobie to pragnienie powracania do piêknych wspomnieñ – tych z dzieciñstwa, m³odoœci, a tak¿e z mojego ¿ycia zakonnego i kap³añskiego. Chêtnie wspominam moje dzieciñstwo i m³odoœæ, spêdzone na wsi, gdzie wychowywa³em siê do 18. roku ¿ycia. Praca na gospodarstwie, pomoc rodzicom, a tak¿e bliskoœæ natury mia³y du¿y wp³yw na moje spojrzenie na œwiat. To by³y czasy prostoty, ale i g³êbokich wiêzi rodzinnych, które nauczy³y mnie wdziêcznoœci za ka¿d¹ ³askê, jak¹ Bóg mi daje. Szczególnym skarbem w moim sercu s¹ równie¿ wspomnienia ze spotkañ ze Œwiêtym Janem Paw³em II. Ka¿de z tych spotkañ by³o dla mnie wielkim duchowym doœwiadczeniem. Kiedy wracam do tych wspomnieñ, czujê ogromn¹ wdziêcznoœæ – zarówno za rodzinê, która da³a mi solid-
Ojciec Jan Kolmaga
ne podstawy wiary, jak i za osoby, które wprowadzi³y mnie na drogê zakonn¹, oraz za wyj¹tkowe spotkania, które umocni³y moj¹ wiarê i powo³anie. Wspomnienia te przypominaj¹ mi, ¿e ka¿de doœwiadczenie w moim ¿yciu by³o czêœci¹ Bo¿ego planu. Jak odnalaz³ siê Ojciec w tak du¿ym mieœcie jakim jest Nowy Jork? Manhattan, choæ pe³en ha³asu, t³oku i poœpiechu, szybko polubi³em. To miejsce, które – mimo swojego zgie³ku – ma w sobie coœ wyj¹tkowego. To zapewne ró¿norodnoœæ i ¿ycie, które pulsuje tutaj 24 godziny na dobê. Jednak w tym nat³oku zdarzeñ i ludzi najwa¿niejsze dla mnie jest odnajdywanie ciszy i spokoju, które daje mi kaplica i moja cela zakonna. To w³aœnie tam odnajdujê spokój oraz czas na prywatn¹ modlitwê. Mieszkanie w wielkim mieœcie stawia wiele wyzwañ, ale jest te¿ okazj¹ do spotkania ludzi z ró¿nych œrodowisk i kultur. Kontakt z Poloni¹, która od pokoleñ buduje swoje ¿ycie na wartoœciach wiary i tradycji, daje mi wiele radoœci i satysfakcji.
Dziêkujê za rozmowê.
Katolicki Klub Dyskusyjny
Katolicki Klub Dyskusyjny œw. Jana Paw³a II zaprasza 9 lutego na zebranie w sali parafialnej koœcio³a œw. Stanis³awa B. M., po Mszy œw. o godz. 12:00 Tematem zebrania bêdzie organizacja i dzia³alnoœæ Klubu na rok 2025.
Koœció³ œw. Stanis³awa B. i M. 101 E 7 Str., Manhattan miêdzy 1 Av i Av A. Info: (212) 475-4576
19 stycznia 2025 r. w Centrum Polsko-S³owiañskim odby³ siê uroczysty Koncert Kolêd, który ju¿ od trzech lat stanowi sta³y punkt w kalendarzu cyklicznych wydarzeñ organizowanych przez Centrum.
Ide¹ tego wyj¹tkowego wydarzenia jest integracja œrodowiska polonijnego, promocja œpiewu i muzykowania, a tak¿e popularyzacja kolêd zarówno polskich, jak i miêdzynarodowych. Koncert tworzy niepowtarzaln¹ okazjê do miêdzypokoleniowego spotkania, w którym dzieci i starsi wspólnie tworz¹ harmonijn¹ i wzruszaj¹c¹ ca³oœæ muzyczn¹, podkreœlaj¹c¹ piêkno tradycji bo¿onarodzeniowej.
Koncert otworzy³a Bo¿ena Konkiel, oraz towarzysz¹cy jej przedstawiciele Rady Dyrektorów CPS: Robert Chibowski, Monika Bolkun i Edyta Greer.
Podczas koncertu zaprezentowa³y siê dzieciêce chóry dzia³aj¹ce na Greenpoincie, wnosz¹c w ten wieczór wyj¹tkow¹ atmosferê radoœci i tradycji.
Uroczystoœæ otworzy³ chór Kopernika, prowadzony przez Bo¿enê Konkiel. Wykona³ kolêdy Cicha Noc (zaœpiewan¹ w czterech jêzykach) oraz Zaœnij Dziecino z solistkami Ameliê ¯abiñsk¹, Gabriell¹ Robert, Martyn¹ Modzelewsk¹ i Angelin¹ Hartley. W sk³ad chóru wchodz¹ g³ównie (ale nie tylko) uczniowie i absolwenci Akademii œw. Stanis³awa Kostki oraz studenci KOBO Music Studio, którzy od lat z zaanga¿owaniem uczestnicz¹ w polonijnych wydarzeniach. Nastêpnie wyst¹pi³ zespó³ wokalno-taneczny Krakowianki i Górale, który w ubieg³ym roku œwiêtowa³ swoje imponuj¹ce 85-lecie. Grupê prowadz¹ z wielk¹ trosk¹ i zaanga¿owaniem cztery utalentowane panie: Maria Bielska, Halina Kalit-
ka, Joanna Bis-Zuk i El¿bieta Hetnar. W ka¿dy wtorek przygotowuj¹ one dzieci do kolejnych wystêpów, wnosz¹c w zajêcia z najm³odszymi serce i pasjê. Podczas koncertu zespó³ wykona³ dwie piêkne pastora³ki: Oj siano, siano oraz Oj Maluœki Maluœki. M³odzi artyœci zostali nagrodzeni gor¹cymi owacjami, a ich entuzjazm sprawi³, ¿e z trudem schodzili ze sceny. W tej chwili z pomoc¹ przysz³a niezast¹piona pianistka Halina Kalitka, która spontanicznie zagra³a kolêdê na zejœcie. Zachêcona przez publicznoœæ, zagra³a jeszcze jedn¹ kolêdê, któr¹ ochoczo zaœpiewa³a ca³a sala, tworz¹c niezwykle ciep³¹, wspólnotow¹ atmosferê.
Zespó³ wokalno-instrumentalny Dzieci Kostki, za³o¿ony kilka lat temu przez nauczycielkê gitary Ma³gorzatê Dziekoñsk¹, zachwyci³ publicznoœæ zarówno liczb¹ wystêpuj¹cych, jak i wyj¹tkowo wysokim poziomem artystycznym. Choæ podobno zabrak³o oko³o dziesiêciu cz³onków zespo³u, ich wystêp by³ pe³en energii i profesjonalizmu. Pod opiek¹ swojej nauczycielki m³odzi artyœci wykonali dwie piêkne kolêdy: Znak Pokoju oraz Przychodzimy do Stajenki Panu Kolêdowaæ, œpiewaj¹c i graj¹c na gitarach.
Du¿e wra¿enie zrobi³o widoczne zaanga¿owanie rodziców, którzy pomagali w organizacji – dostawiaj¹c krzes³a, statywy i instrumenty. Dziêki ich wsparciu wszystko przebieg³o niezwykle sprawnie. Entuzjazm publicznoœci by³ ogromny, a spontaniczne okrzyki domagaj¹ce siê bisów podkreœli³y, jak bardzo wystêp Dzieci Kostki poruszy³ serca zebranych.
Kolejnym punktem koncertu by³y wystêpy doskonale znanych polonijnej publicznoœci chórów, które wielokrotnie goœci³y na scenie Centrum Polsko-S³owiañskiego: Chóru Krakus, Angelus i Jutrzen-
ka. Chór Krakus, od kilku lat prowadzony przez sopranistkê Katarzynê Drucker, zaprezentowa³ dwie piêkne kolêdy – Gdy Œliczna Panna oraz Dzisiaj w Betlejem, którym towarzyszy³ akompaniament Oli Watras. Wyj¹tkowym momentem by³ wystêp solowy pani Katarzyny, której na gitarze akompaniowa³ Kenny Breslau. Razem wykonali premierow¹ kolêdê Syn Œwiat³oœci, wzbudzaj¹c zachwyt publicznoœci. Chór Angelus pod kierunkiem Nicholasa Kaponyasa zachwyci³ wykonaniem kolêd Tryumfy Króla Niebieskiego oraz Wœród Nocnej Ciszy. Szczególn¹ sympatiê s³uchaczy zdoby³a kolêda Tryumfy, w której mêskie g³osy w harmonii z ¿eñskimi partiami stworzy³y wyj¹tkowy klimat i piêkn¹ muzyczn¹ opowieœæ.
Chór Jutrzenka, pod dyrekcj¹ Marka Filatova i przy akompaniamencie Nicholasa Kaponyasa, zaprezentowa³ mniej znane, ale urokliwe pastora³ki. Doros³ym chórzystom nale¿¹ siê wyrazy uznania za ich zaanga¿owanie i poœwiêcenie.
Dziêki ich pracy i talentom, polonijne uroczystoœci staj¹ siê wyj¹tkowe i wzbogacone o piêkno polskiej tradycji muzycznej.
M³ode pokolenie artystów podczas koncertu reprezentowa³o troje utalentowanych solistów, którzy zachwycili publicznoœæ swoim kunsztem i pasj¹. Monika Chibow-
ski, poruszaj¹cym wykonaniem znanej pieœni Mario, czy Ty wiesz, wprowadzi³a s³uchaczy w atmosferê g³êbokiej refleksji. Angelina Podkalicka, prezentuj¹c przebój Last Christmas, wnios³a na scenê radosny, œwi¹teczny nastrój. Obie solistki reprezentowa³y KOBO Music Studio, które od lat wspiera rozwój m³odych talentów. Z kolei Piotr Kowalczyk, przyby³y specjalnie na koncert z New Jersey, oczarowa³ publicznoœæ swoj¹ swobod¹ sceniczn¹ i piêknym g³osem, wykonuj¹c utwory Ta œwiêta noc oraz It’s a Wonderful Time of the Year. Jego wystêp by³ dowodem niezwyk³ej dojrza³oœci artystycznej. Ca³a trójka m³odych artystów zdoby³a serca publicznoœci, udowadniaj¹c, ¿e s¹ na dobrej drodze do wielkich sukcesów. Ich nazwiska z pewnoœci¹ jeszcze nie raz pojawi¹ siê na muzycznych scenach. Najm³odszym solist¹ wieczoru by³ oœmioletni Franek Brzozowski, który zachwyci³ publicznoœæ, akompaniuj¹c sobie na fortepianie. To ju¿ drugi wystêp Franka podczas koncertu kolêd, a jego talent i pasja pozwalaj¹ z nadziej¹ patrzeæ na przysz³e wystêpy tego obiecuj¹cego m³odziutkiego artysty. Koncert zakoñczy³ popis dwóch sopranistek Patrycji Pos³usznej i Juney Li, które w piêknie brzmi¹cej harmonii wykona³y dwie kolêdy Lulaj¿e Jezuniu i First Noel Prowadz¹ce koncert Zuzia Smolaga, Julia Greer i Gabriella Ort piêknie siê spisa³y. Cieszy, ¿e mamy m³odzie¿, która pomimo braku czasu z zaanga¿owaniem w³¹cza siê w polonijne imprezy. Podziêkowania nale¿¹ siê tak¿e innym, którzy przy³¹czyli siê do organizacji tego koncertu: Melanii Smolaga, Edycie Greer, Halinie Podkalicki oraz Marzenie ¯abiñskiej. Wszyscy byliœcie wspaniali.
ZDJÊCIA ZOSIA ZELESKA-BOBROWSKI
Gdy 80 lat temu, 27 stycznia 1945 r., ¿o³nierze Armii Czerwonej otworzyli bramy niemieckiego obozu koncentracyjnego KL Auschwitz, zastali w nim krañcowo wycieñczonych wiêŸniów. Dramat pognanych w marszach œmierci wci¹¿ zaœ trwa³. Wielu z nich zosta³o uratowanych dziêki pomocy Polaków i Czechów mieszkaj¹cych wzd³u¿ tras przejœcia.
W roku 1944 niemiecka machina œmierci w Auschwitz i jego podobozach poch³onê³a wiêcej ofiar ni¿ w latach 1942-1943. W sierpniu 1944 r., gdy wojska sowieckie osi¹gnê³y liniê Wis³y, w obozie przebywa³o ok. 130 tys. osób. W tym czasie inne obozy zag³ady – w Treblince, na Majdanku, w Be³¿cu, Sobiborze, Ma³ym Troœcieñcu –zosta³y ju¿ zlikwidowane lub zajête przez Armiê Czerwon¹. W Auschwitz i jego podobozach nic jeszcze nie wskazywa³o, ¿e ich dzia³alnoœæ mog³aby byæ przerwana.
Rzeczywiœcie latem 1944 r. perspektywa zniszczenia Rzeszy wydawa³a siê stosunkowo bliska. 6 czerwca na pla¿ach Normandii rozpocz¹³ siê najwiêkszy desant morski w historii, kilkanaœcie dni póŸniej Armia Czerwona rozpoczê³a operacjê „Bagration”, która w ci¹gu piêciu tygodni doprowadzi³a do uchwycenia przez jej oddzia³y przyczó³ków na zachodnim brzegu Wis³y. W tym czasie Niemcy przygotowywali siê do zakoñczenia dzia³alnoœci obozu i jego podobozów, jeœli zatrzymanie sowietów okaza³oby siê niemo¿liwe. Naczeln¹ zasad¹ ich planów mia³o byæ zg³adzenie œwiadków zbrodni oraz ewakuowanie wszystkich zdolnych do pracy wiêŸniów, tak aby wykorzystaæ ich w obozach pracy. W sierpniu 1944 r. rozpoczê³a siê stopniowa ewakuacja „przydatnych” wiêŸniów w g³¹b Rzeszy. Od wrzeœnia do listopada zosta³a zamordowana wiêkszoœæ cz³onków tzw. Sonderkommand, czyli grup wiêŸniów – g³ównie ¯ydów – zatrudnionych przy obs³udze komór gazowych i krematoriów, œwiadków i przymusowych wykonawców eksterminacji. Pozostali zdali sobie sprawê z zagro¿enia. Zaczêli przygotowywaæ bunt. ¯ydom pomagali w tym jeñcy sowieccy, równie¿ wcieleni do Sonderkommand. WiêŸniowie zamierzali wysadziæ krematoria, podpaliæ baraki, przeci¹æ druty i uciec. Dysponowali prymitywnymi granatami, do których wykonania u¿yli materia³u wybuchowego uzyskanego od wiêŸniarek pracuj¹cych przy demonta¿u starych samolotów. 7 paŸdziernika 1944 r. rozesz³a siê wiadomoœæ, ¿e Niemcy zamierzaj¹ zg³adziæ 300 osób z Sonderkommanda. ¯ydzi wrócili do planów buntu. Organizatorami byli polscy ¯ydzi: Jankiel Handelsman, Josef Deresiñski, Za³men Gradowski, Josef Darêbus. Sygna³em do walki mia³o byæ podpalenie krematorium. Tego dnia ok. godz. 13:30 zryw rozpoczêli wiêŸniowie pracuj¹cy w krematorium IV. Zaatakowali stra¿ników
m³otkami i siekierami. Podpalili krematorium. Akcjê podjêli te¿ osadzeni w krematorium II: przeciêli druty obozowe i zaczêli uciekaæ w stronê miejscowoœci Rajsko. Tam zabarykadowali siê w stodole. Niemcy obrzucili j¹ granatami, wzniecaj¹c po¿ar. Wielu ¯ydów zabili seriami z karabinów maszynowych. W buncie – najwiêkszym w historii obozu – zginê³o 451 wiêŸniów. Pozosta³e przy ¿yciu 212 osoby naziœci umieœcili w krematorium III. Po st³umieniu dzia³añ wszczêli dochodzenie, sk¹d wiêŸniowie mieli proch. Ustalili, ¿e dostarcza³y go cztery ¿ydowskie dziewczêta zatrudnione w fabryce. Roza Robota, Ala Gertner, Regina Safirsztain i Estera Wajcblum zosta³y powieszone w styczniu 1945 r., trzy tygodnie przed wyzwoleniem obozu.
Skutecznoœæ niemieckiej likwidacji wiêŸniów by³a ogromna. Spoœród cz³onków Sonderkommand obóz prze¿y³o zale-
dwie kilkudziesiêciu, m.in. Alter Feinsilber (Stanis³aw Jankowski), Szlama Dragon i Henryk Tauber, którzy trafili do komand w 1942 i 1943 r. Uda³o im siê zbiec podczas ewakuacji w roku 1945. Pod koniec 1944 roku Niemcy wstrzymali rozbudowê obozów Auschwitz i Birkenau. Rozebrano kilkadziesi¹t baraków w Birkenau, a zdemontowane czêœci wywieziono w g³¹b Rzeszy. Rozpoczê³o siê palenie dokumentów, w tym imiennych wykazów deportowanych ¯ydów. Zacierano œwiadectwa zbrodni: zasypywano do³y z ludzkimi prochami, rozebrano do fundamentów krematorium IV, przygotowano do wysadzenia pozosta³e trzy budynki krematoryjne. Postêpowanie Niemców wynika³o te¿ z doœwiadczeñ poprzednich miesiêcy. W momencie wkroczenia oddzia³ów Armii Czerwonej do obozu na Majdanku ujêto kilku esesmanów i ujaw-
Zbigniew Otfinowski, Marsz ewakuacyjny. Powojenny rysunek z 1946. Zbiory Pañstwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau.
niono du¿¹ czêœæ archiwów obozowych. Dlatego ju¿ jesieni¹ 1944 r. rozpoczêto niszczenie niektórych kartotek Auschwitz, m.in. imiennych wykazów wiêŸniów. Od wrzeœnia w Birkenau wiêŸniowie przekopywali do³y przeznaczone na popio³y z krematoriów. Ich zadaniem by³o usuniêcie szcz¹tków, a nastêpnie zakopanie do³ów i ich ob³o¿enie darni¹. Wielu z nich sabotowa³o prace i zasypywa³o je razem z popio³ami stanowi¹cymi dowód zbrodni. 21 grudnia 1944 r. gauleiter Górnego Œl¹ska Fritz Bracht sporz¹dzi³ wytyczne w sprawie ewakuacji cywilów, jeñców, robotników przymusowych i wiêŸniów z tzw. prowincji górnoœl¹skiej. Od pocz¹tku zak³adano, ¿e ewakuacja bêdzie odbywa³a siê pieszo, przynajmniej na pierwszych z zaplanowanych odcinków trasy. Próbuj¹cy ucieczki wiêŸniowie oraz sowieccy jeñcy wojenni mieli byæ traktowani tak jak sabota¿yœci, a wiêc mordowani na miejscu. W marszach na zachód mieli wzi¹æ udzia³ wy³¹cznie wiêŸniowie uznawani za zdrowych. Do nich próbowali do³¹czyæ ci skrajnie wycieñczeni, którzy w du¿ej mierze s³usznie zak³adali, ¿e pozostanie za drutami jest równoznaczne z wyrokiem œmierci.
Rozkaz ostatecznej ewakuacji wiêŸniów KL Auschwitz wyda³ w po³owie stycznia 1945 r. wy¿szy dowódca SS i policji we Wroc³awiu Obergruppenführer SS Ernst Heinrich Schmauser. Rozpoczê³y siê marsze œmierci. £¹cznie z KL Auschwitz, KL Birkenau, KL Monowitz i podobozów wyprowadzono 58 tys. osób. Piesze kolumny dociera³y g³ównie do Wodzis³awia Œl¹skiego i Gliwic, sk¹d otwartymi wagonami transportowano wiêŸniów do obozów w g³êbi Rzeszy. Esesmani zabijali wszystkich usi³uj¹cych zbiec i tych, którzy nie byli w stanie ju¿ iœæ. Niektóre z tras ewakuacji liczy³y setki kilometrów. WiêŸniowie z podobozu w Jaworznie mieli do przejœcia 250 km do KL Gross-Rosen na Dolnym Œl¹sku. Mimo niemieckich planów zak³adaj¹cych ewakuacjê wy³¹cznie mê¿czyzn i kobiet zdolnych do pracy w marszach œmierci znalaz³o siê wiele dzieci. „By³a to najstraszniejsza krzy¿owa droga u progu wolnoœci. […] Najpierw wci¹¿ strzelano, potem ju¿ ludzie sami padali” – pisa³a trzynastoletnia Janka Warszawska, ewakuowana z P³aszowa do Auschwitz, a nastêpnie do Ravensbrück. Los wiêŸniów pogarsza³a obojêtnoœæ ludnoœci niemieckiej zamieszkuj¹cej Dolny Œl¹sk. „Niemcom podawa³y dzieci na stacjach kanapki, herbatê i kawê. Nam nic” – wspomina³a kilka miesiêcy póŸniej w sierociñcu w Zakopanem. Na Œl¹sku, Morawach i w Czechach wiêŸniowie mogli liczyæ na pomoc miejscowej ludnoœci, która nara¿aj¹c ¿ycie, przekazywa³a im wodê i jedzenie. „Przybli¿a siê noc – druga noc naszej straszliwej wêdrówki. Wychodzimy z lasu. Na jego skraju przy
samej drodze widzimy dwie ma³e polskie dziewczynki z dwoma wiadrami. Czerpi¹ wodê z wiader glinianymi kubkami i daj¹ nam siê jej napiæ. By³ to pierwszy przejaw ludzkiej ¿yczliwoœci w naszej wêdrówce z Oœwiêcimia. Nie! To nie dwa wiadra czystej wody tak poruszy³y nas. Poruszy³o nas wspó³czucie ludnoœci polskiej wyra¿aj¹ce siê w owych glinianych kubkach, podawanych nam dzieciêc¹ r¹czk¹” – przypomina³a sobie bia³oruska wiêŸniarka Nadie¿da Cwietkowa. Wiele takich prób zakoñczy³o siê tragicznie. „Na jednej z ulic miasta Gliwice do naszej kolumny podbieg³a kobieta z bañk¹ wody, mówi¹c po niemiecku do esesmanów: dajcie im siê napiæ, przecie¿ to ludzie. Poda³a bañkê z wod¹ jednemu z wiêŸniów. Esesmani krzyknêli do niej, aby odesz³a na bok. W chwili gdy odchodzi³a, strzelili do niej w ty³ g³owy. Kobieta upad³a na ziemiê” – wspomina³ jeden z wiêŸniów. Zdarza³y siê tak¿e przypadki ucieczek z konwojów i ukrywania wiêŸniów. Jednym z najbardziej poruszaj¹cych œwiadectw pomocy jest sporz¹dzony w lutym 1945 r. list czternastu wiêŸniów z Polski, Austrii, Holandii, Francji i Niemiec, którzy prze¿yli dziêki pomocy mieszkañca wsi Ksi¹¿enice Brunona Jurytki. „Uratowa³ on nam wszystkim ¿ycie, czyni¹c to bez korzyœci materialnych jako porz¹dny cz³owiek” – zapisali byli wiêŸniowie, których ukrywa³ w swoim domu przez osiem dni. W 1990 r. jego ¿ona odebra³a przyznany mu poœmiertnie medal Sprawiedliwego wœród Narodów Œwiata.
Ocenia siê, ¿e podczas ewakuacji zginê³o co najmniej 9 tys. wiêŸniów, prawdopodobnie jednak liczba ofiar œmiertelnych by³a wy¿sza i wynosi³a ok. 15 tys. W przypadku niektórych tras mo¿liwe jest oszacowanie przybli¿onej liczby ofiar. Podczas marszu do Wodzis³awia Œl¹skiego zamordowano ok. 450 osób. Na krótkim odcinku miêdzy P³u¿nic¹ Wielk¹ ko³o Strzelec Opolskich a Ujazdem zabito ponad 200 wiêŸniów.
Do masakr dochodzi³o te¿ na stacjach kolejowych. W Leszczynach-Rzêdówce ko³o Rybnika esesmani nakazali wiêŸniom opuszczenie wagonów. Zbyt wycieñczeni, aby wyjœæ na peron, zostali rozstrzelani w wagonach. Na stacji i w jej otoczeniu odnaleziono cia³a 288 wiêŸniów zmar³ych z wycieñczenia lub wych³odzenia. Do ogólnej liczby ofiar marszów œmierci nale¿y doliczyæ równie¿ tych, którzy zmarli podczas ostatnich etapów drogi. Do obozu w Buchenwaldzie w Turyngii 26 stycznia przyby³ transport kolejowy 3987 wiêŸniów. W dokumentach zaznaczono, ¿e 143 z nich by³o martwych, a 33 nieprzytomnych. Zbiorowe mogi³y ofiar marszów œmierci znajduj¹ siê na Górnym Œl¹sku i w Czechach W Auschwitz pozosta³o ponad 9 tys. wiêŸniów, w tym ok. 500 dzieci. Za³oga SS uzna³a ich za nienadaj¹cych siê do pieszej ewakuacji. Wszyscy mieli zostaæ zg³adzeni. Niemcy zd¹¿yli zabiæ ok. 700 z nich, w tym blisko dwustu ¿ywcem spalili w barakach w podobozie przy kopalni Fürsten w Weso³ej ko³o Mys³owic. Niemcy przyst¹pili tak¿e do niszczenia obiektów obozowych. 20 stycznia wysadzono krematoria II i III, a 26 stycznia, dobê przed wyzwoleniem, u¿ywane jeszcze dziesiêæ dni wczeœniej do spalania cia³ krematorium V. 23 stycznia podpalono tzw. Kanadê II, czyli kompleks magazynów z mieniem zagrabionym ofiarom. 26 stycznia obóz opuœci³a wiêkszoœæ esesmanów. Magazyny ¿ywnoœci niemal do ostatniej chwili przed nadejœciem wojsk sowieckich by³y grabione przez wycofuj¹ce siê oddzia³y Wehrmachtu. WiêŸniowie zaœ nie zwa¿aj¹c na ostrzeliwuj¹cych ich ostatnich
wartowników, próbowali zdobyæ ¿ywnoœæ i ciep³e ubrania. Wielu z tych, którzy próbowali walczyæ ze œmierci¹ g³odow¹, zginê³o od kul. Umierali równie¿ z powodu zjedzenia zbyt du¿ych iloœci ¿ywnoœci.
Czêœæ wiêŸniów, g³ównie personelu szpitali, podjê³a próbê samoorganizacji ¿ycia obozowego, a zw³aszcza wsparcia dla ob³o¿nie chorych. WiêŸniarska samopomoc by³a naturaln¹ kontynuacj¹ tamtejszego ruchu oporu. Znikniêcie stra¿ników sprzyja³o te¿ odrodzeniu siê zwyczajów zapomnianych w fabryce œmierci. „18 stycznia 1945 r. wraz z dr Perzanowsk¹, Ann¹ Chomicz i Jadwig¹ Romeyko bra³am udzia³ w symbolicznym pogrzebie wiêŸniarki Zofii Praus [zmar³a w nocy z 17 na 18 stycznia – przyp. red.]. Zofia Praus by³a przed aresztowaniem dzia³aczk¹ PPS. Zw³oki jej wynios³yœmy na tragach przy zapalonych œwieczkach do kostnicy” – wspomina³a Zofia Lutomska-Kucharska, pielêgniarka w szpitalu w Birkenau.
Zadanie zajêcia Oœwiêcimia i obozu Auschwitz otrzymali ¿o³nierze 60 Armii I Frontu Ukraiñskiego, która naciera³a lewym brzegiem Wis³y, od Krakowa w kierunku Górnego Œl¹ska. 26 stycznia 1945 r. ¿o³nierze 100 Dywizji Piechoty, któr¹ dowodzi³ genera³-major Fiodor Krasawin, przekroczyli Wis³ê. W sobotê 27 stycznia zwiadowcy dywizji weszli na teren podobozu Monowitz. W po³udnie oswobodzili centrum Oœwiêcimia, a oko³o godz. 15.00, po krótkiej potyczce z wycofuj¹cymi siê Niemcami, weszli jednoczeœnie na teren KL Auschwitz i do oddalonego o blisko 3 km KL Birkenau. W walkach o wyzwolenie obozów Auschwitz, Birkenau i Monowitz oraz samego Oœwiêcimia zginê³o 231 ¿o³nierzy sowieckich, wœród nich dowódca 472 pu³ku, pp³k Semen Biesprozwannyj. 66 ¿o³nierzy poleg³o podczas staræ w strefie obozowej. W Auschwitz, Birkenau i Monowitz wyzwolenia doczeka³o ³¹cznie ok. 7 tys.
wiêŸniów. Armia Czerwona uwolni³a te¿ oko³o pó³ tysi¹ca osób w kilku podobozach. W Auschwitz oraz Birkenau zastali ok. 600 zw³ok wiêŸniów i jeñców sowieckich zastrzelonych przez SS w trakcie wycofywania siê z KL Auschwitz. „Dzieñ by³ s³oneczny i mroŸny. Za podwójnym ogrodzeniem z drutu kolczastego stali skazañcy w pasiastych ubraniach, umêczeni, wycieñczeni, podtrzymuj¹cy siê nawzajem, aby nie upaœæ. W ich oczach by³y ³zy radoœci. […] Gdy weszliœmy na teren obozu, zobaczyliœmy przera¿aj¹cy widok. W blokach na pryczach le¿eli chorzy: dzieci, kobiety i starcy, wycieñczeni do ostatnich granic, sama skóra i koœci” – wspomina³ ¿o³nierz Armii Czerwonej Michai³ Zinczenko. Wœród wyzwolonych znajdowa³y siê osoby znane w Polsce i za granic¹: polski rzeŸbiarz i malarz Xawery Dunikowski, profesor pediatrii Uniwersytetu w Pradze Bertold Epstein, profesor psychiatrii z Pragi Bruno Fischer, dzia³acz ruchu robotniczego i ludowego dr Alfred Fiderkiewicz, polski historyk i dyplomata prof. Stanis³aw Kêtrzyñski, cz³onek Wêgierskiej Akademii Nauk, profesor farmakologii Géza Mansfeld.
Po wyzwoleniu czêœæ by³ych wiêŸniów, o ile pozwala³ im na to stan zdrowia, odesz³a do domów. Pozostali w pierwszych dniach wolnoœci zostali umieszczeni w szpitalach zorganizowanych w by³ych ju¿ obozach Auschwitz, Birkenau i Monowitz przez sowieckie wojskowe s³u¿by medyczne oraz okoliczn¹ ludnoœæ, zw³aszcza przez dzia³aczy Polskiego Czerwonego Krzy¿a.
Do improwizowanych szpitali trafi³o ponad 4,5 tys. by³ych wiêŸniów z ponad dwudziestu pañstw, w wiêkszoœci ¯ydów. Wœród leczonych by³o tak¿e ponad 200 dzieci w wieku do piêtnastu lat. Co najmniej kilkudziesiêciu chorych znalaz³o pomoc w ma³ych szpitalach naprêdce przygotowanych przez mieszkañców Oœwiêcimia, Brzeszcz i okolic.
Chorzy znajdowali goœcinê równie¿ w prywatnych domach. Nabyte w obozie odruchy by³y u wielu z nich silniejsze od poczucia rzeczywistoœci. Przez wiele tygodni po wyzwoleniu pielêgniarki znajdowa³y pod materacami chleb chowany przez chorych na nastêpny dzieñ w niedowierzaniu, ¿e wkrótce otrzymaj¹ nowe porcje. Posi³ki dawkowano im niemal jak leki, by nie umarli z przejedzenia, np. zupê z przecieranych ziemniaków dawano trzy razy dziennie po jednej ³y¿ce, a po pewnym czasie po kilka ³y¿ek. Niektórzy uciekali przed skierowaniem do k¹pieli. Bali siê, ¿e zamiast wody pojawi siê gaz. Inni bronili siê przed do¿ylnym lub domiêœniowym podawaniem leków. Kojarzy³o im siê to ze œmiercionoœnymi zastrzykami z fenolu. Wspomnienia z Auschwitz drêczy³y te¿ ochotników pomagaj¹cych wycieñczonym. „Wszystko, co mieliœmy przy sobie, w Oœwiêcimiu przesi¹k³o dziwnym, trudnym do okreœlenia s³odkawym zapachem. Zarówno odzie¿, jak i ¿ywnoœæ. Podczas ka¿dorazowego pobytu w Krakowie zapach ten nie ustêpowa³ z mojej odzie¿y. Po powrocie na sta³e do Krakowa przez miesi¹ce utrzymywa³ siê w odzie¿y. Pamiêtam równie¿, ¿e ptaki omija³y obóz w Oœwiêcimiu, przelatuj¹c nad nim bardzo wysoko” – przypomina³a ochotniczka PCK Zofia Bellert. Tu¿ po 27 stycznia do Auschwitz przyjecha³a sowiecka ekipa filmowa. Opisy jej pracy s¹ obecne w wielu wspomnieniach wiêŸniów. Ujawnienie zbrodni dokonanych w KL Auschwitz i otaczaj¹cych go obozach nie wzbudzi³o jednak wielkiego zainteresowania œwiatowej opinii publicznej. Gazety i kroniki filmowe znacznie wiêcej miejsca poœwiêci³y wyzwolonemu pó³ roku wczeœniej obozowi na Majdanku, gdzie po raz pierwszy ujawniono stosowanie Cyklonu B. W styczniu 1945 r. znacznie wiêksz¹ wagê przyk³adano do zbli¿aj¹cej siê konferencji wielkiej trójki. W prasie sowieckiej pojawi³y siê w tym czasie nowe interpretacje mordów pope³nionych przez niemiecki re¿im narodowosocjalistyczny. Do tamtego momentu pisano o obozach koncentracyjnych jako jednym z wielu przejawów „faszystowskiego barbarzyñstwa”. 2 lutego na ³amach „Prawdy” pojawi³ siê artyku³, którego autor okreœli³ Auschwitz jako wzorcow¹ fabrykê stworzon¹ przez kapitalistów, którzy w nowy sposób postanowili rozwi¹zaæ problem jej robotników. Ta nowa interpretacja mo¿e byæ traktowana jako jeden z przejawów rozpoczynaj¹cego siê starcia Zwi¹zku Sowieckiego i wolnych pañstw Zachodu. Obóz w Auschwitz w ci¹gu niemal piêciu lat istnienia poch³on¹³ ok. 1,1 mln ofiar z blisko 1,3 mln wszystkich wiêŸniów. Oko³o 90 proc. z nich stanowili ¯ydzi pochodz¹cy z ca³ej Europy, w tym ok. 300 tys. obywateli polskich. Zamordowano równie¿ co najmniej 70 tys. Polaków, 20 tys. Romów, 15 tys. jeñców sowieckich oraz 10-15 tys. wiêŸniów innych narodowoœci.
ŸRÓD³O: DZIEJE PL
Redakcja: Jolanta Szczepkowska Teofil Lachowicz
Adres redakcji: P.A.V.A. of America, District 2 , 17 Irving Place, New York, NY 10003
e-mail: pava.swap@gmail.com tel. 212-473-0580, www.pava-swap.org
W dzielnicy West Village w Nowym Jorku, przed wejœciem do Film Forum, zawis³a klepsydra: David Lynch. R.I.P 1946-2025. The best to ever do it. Ludzie wychodz¹cy ze stacji metra przystawali, robili zdjêcia. To historyczny moment – powiedzia³ mê¿czyzna do swojej towarzyszki, a potem nacisn¹³ migawkê aparatu. By³ orygina³em. Mia³ dzikoœæ w sercu. Talent, którego wielu nie rozumia³o. Ale miliony, szczególnie m³odych ludzi, pokocha³y. Re¿yser takich filmów jak „Blue Velvet”, „Zagubiona autostrada” czy „Miasteczka Twin Peaks”. Na wiêkszoœci fotografii pozowa³ z papierosem. Zmar³ na rozedmê p³uc. Na kilka dni przed 79 urodzinami.
„To takie wyzwalaj¹ce, w pewnym sensie piêkne – ponieœæ wielk¹ pora¿kê. Nie masz ju¿ wiêcej dok¹d iœæ, mo¿esz tylko pi¹æ siê do góry” – mawia³. „Idee s¹ jak ryby. Jeœli chcesz z³apaæ ma³¹ rybê, mo¿esz pozostaæ w p³ytkiej wodzie. Ale jeœli chcesz z³apaæ du¿¹ rybê, musisz zanurkowaæ g³êbiej. Tam w g³êbinach ryby s¹ silniejsze i czystsze. S¹ wielkie i abstrakcyjne. S¹ bardzo piêkne”.
Na platformie Max mo¿na obejrzeæ film dokumentalny: „David Lynch: The Art Life”. Z którego nie dowiemy siê, ¿e znany re¿yser mia³ czworo dzieci i ka¿de z inn¹ ¿on¹. Ale za to zajrzymy do jego pracowni malarskiej i w g³¹b duszy.
W minion¹ niedzielê, 26 stycznia Wielka Orkiestra Œwi¹tecznej Pomocy zagra³a po raz 33. Jak co roku do akcji przy³¹czy³o siê wiele znanych i lubianych osób, artystów, polityków i sportowców. Niektóre pomys³y na wsparcie idei by³y co najmniej … nietypowe. Pisarz Mariusz Szczygie³ na instagramie napisa³: „W niedzielê –jak co roku z okazji WOŒP – wró¿ê wszystkim chêtnym! Mam 99% sprawdzalnoœci wró¿b! Mariusz Wró¿ Ju¿! Wró¿ê z najlepszych ksi¹¿ek. Wystarczy podaæ numer strony i numer wiersza (od góry lub do³u), a ja z tej linijki tekstu wytworzê wizjê Waszego losu w 2025 r. Przewidzia³em w 2023 r. ci¹¿ê u ma³¿eñstwa, które nie mog³o mieæ dzieci – i uda³o im siê!” – zachêca³. Z kolei Maciej Musia³, aktor m³odego pokolenia, zobowi¹za³ siê do wysprz¹tania domu zwyciêzcy w rytm zapêtlonego utworu „Explosion” duetu Kalwi & Remi (lub innego z pozosta³ych czterech do wyboru). Inicjatywê promowa³ zdjêciem w podkoszulku, na którym pozowa³ w towarzystwie odkurzacza, mopa i œciereczek do zbierania kurzu. Za spotkanie z idolem w tak nietypowych okolicznoœciach trzeba by³o, w dzieñ fina³u, zap³aciæ ponad 125 tys. z³otych!
*
„Kiedy Michael Gracey przyszed³ do mnie z pomys³em zrobienia ze mnie ma³py, poczu³em, ¿e to ryzykowny pomys³. Dlatego spodoba³ mi siê od razu. Wiedzia³em, ¿e to ryzyko, które trzeba w tym filmie podj¹æ”
powiedzia³ Robbie Williams w jednym z wywiadów promuj¹cych jego biopic. Artysta, który w ci¹gu solowej kariery sprzeda³ 80 milionów p³yt, wyda³ 12 albumów, dosta³ kilkadziesi¹t nagród i wyró¿nieñ muzycznych, w filmie „Better Man. Niesamowity Robbie Williams” wciela siê w rolê… szympansa. „Opowiadaj¹c o swojej karierze Rob czêsto mówi³: „Tañczê z ty³u jak ma³pa” albo „Ci¹gnêli mnie na scenê, ¿ebym wyst¹pi³ jak ma³pa”. To samo powtarza³ w wywiadach, wiêc wygl¹da³o na to, ¿e tak w³aœnie siebie postrzega. Pomyœla³em wiêc, ¿e warto to wykorzystaæ. Poza tym, kiedy umieœcisz ma³pê w scenie, nie sposób oderwaæ od niej wzroku, nawet jeœli w danym momencie nic nie mówi. Jej figura doskonale oddaje to, co oznacza byæ gwiazd¹. Taki efekt generuj¹ przecie¿ gwiazdy rocka – gdziekolwiek,
gdzie siê pojawiaj¹, skupiaj¹ na sobie ca³¹ uwagê. Zawsze uwa¿a³em, ¿e Robbie dok³adnie takie wra¿enie wywiera na ludziach” –
œmieje siê Gracey. Filmowa biografia artysty, która w³aœnie trafia do kin, zaczyna siê s³owami: „Poddanie siê machinie show-biznesu wymaga, byœ sta³ siê robotem lub ma³p¹”. Ciekawa obserwacja, dotycz¹ca nie tylko przemys³u rozrywkowego.
przez okno. do ogródka. A potem wsuwa rêkê przez klapkê dla kotów. I wszyscy piszcz¹ z przera¿enia i uciechy. Wujek, baw siê! – prosi najm³odszy i ci¹gnie za rêkaw. Ciekawe, czy jakiœ œlad zapisze siê na tablicy jego pamiêci?
Ta zima do innych jest niepodobna. Dni s¹ mroŸne. S³oneczne. Wype³nione spotkaniami. Z rodzin¹. Przyjació³mi. Których nie widzia³am od lat. Albo dopiero mog³am poznaæ. Wigilia na dwadzieœcia osób. I dwa psy. Choinka. Kominek. Œnieg za oknem. Jak z reklamy. Nie wiedzia³am, ¿e ciocia jest taka œmieszna – mówi szeœcioletnia Nela. Z pierwszego pobytu w Nowym Jorku, kiedy mia³a dwa latka, nic nie pamiêta. Trzeba znaleŸæ drogê do siebie. Na nowo siê zaprzyjaŸniæ. Ulepiæ ba³wana. Wypiæ kakao w kolorze bladoró¿owym. Zagraæ w wisielca. Karol jest w tym œwietny. Dzieci go uwielbiaj¹. Karmi je popcornem. I lodami w kszta³cie g³owy Spidermana. Bawi siê w chowanego. Znika pod ³ó¿kiem. Albo wychodzi
Tabula rasa. Czysta tablica. Niezapisane zeszyty. Bia³e kartki. Oczy dzieci. Oczy zwierz¹t. Beztroska. Niezak³ócona radoœæ bytu.
*
Styczeñ spêdzam z mam¹. W³óczymy siê po mieœcie. Odwiedzamy stare k¹ty. Przecieramy nowe szlaki. Film Forum w West Village. Napis przed wejœciem do kina: David Lynch R.I.P 1946-2025. The best to ever do it. Robimy pami¹tkowe zdjêcie. Jak wiele innych osób. Które wychodz¹ spod ziemi. Prosto w rozœwietlone popo³udnie. Jazgot taksówek. Warkot m³otów pneumatycznych. I zatrzymuj¹ siê. By z³o¿yæ ho³d. Artyœcie osobnemu. O dzikim, wiecznie m³odym, sercu.
Washington Square Park. Go³êbie wydziobuj¹ okruchy dobrobytu. Mam z tym miejscem parê wspomnieñ. Pamiêtam je z kilku filmowych kadrów. I w³asnych fotografii. Pope³nionych niemal dwie dekady temu. Dzisiaj nie ma t³umu. Kilku seniorów czeka, by rozegraæ partiê szachów. Ktoœ coœ sprzedaje. Ktoœ zawiaduje chmur¹ ptaków. Opadaj¹. Jak cieñ. Na rozœwietlony plac. By zaraz gwa³townie poderwaæ siê do lotu.
W Little Italy idziemy zjeœæ drugie œniadanie do miejsca, które kiedyœ odwiedza³am na³ogowo. Pretty in pink sk³ada siê z gor¹cego bajgla posmarowanego serkiem chrzanowym z dodatkiem pieczonego buraka i wyœmienitego, wêdzonego ³ososia. W ma³ym bistro podaj¹ herbatê w fili¿ankach przypominaj¹cych te z barów mlecznych. Postawna kelnerka œpiewa g³oœno do jazzowych szlagierów z radia. Potem lody o smaku zielonej herbaty. W wafelku o kszta³cie ryby. Latem stoj¹
kolejki do koñca bloku. Przysmaki Taiyaki dobrze wygl¹daj¹ na zdjêciach.
Dzieñ ma siê ku koñcowi. Zaraz zajdzie s³oñce i zrobi siê przeraŸliwie zimno. Po drodze do domu zahaczamy o Chinatown. W sklepiku wype³nionym od góry do do³u ozdobami, kupujê czerwony sznurek, bo podobno – w Roku Wê¿a – bêdzie mi potrzebny, by odpêdzaæ choroby i inne nieszczêœcia. Przy Mott Street stragany z suszonymi rybami. Przed jednym z nich siedzi kot do z³udzenia podobny do Cecyla. Przychodzi, kiedy go wo³am. Pozwala siê pog³askaæ. W¹cha d³onie. Mruczy. Ma niemal identyczne futro. Ale oczy s¹ inne. Obce. Wieczorem obejrzymy „Wild at Heart” i zjemy domowe enchilladas. A potem, przez lata, bêdziemy têskniæ do dni, takich jak ten.
Dni, w których nie sta³o siê nic z³ego. ❍
Zapraszamy na stronê Autorki: www.stanywewnetrzne.com
Jan Latus
Przyjemny w dotyku gruby, szorstki, w³ochaty materia³. Koj¹ce, ziemiste barwy: be¿, br¹z, szaroœæ, przyblak³a ¿ó³æ. W tweedowej marynarce o grubej fakturze materia³u, w kolorze sól z pieprzem, chodzi naukowiec, pisarz, nauczyciel. Tak¿e jego w³osy s¹ w kolorze sól z pieprzem. Do takiej marynarki, choæ jest rzekomo sportowa, pasuje tylko garniturowa koszula, choæ bywa ona w kratkê lub paski. Konieczny jest te¿ krawat. Bywa³o nawet, ¿e i krawat by³ gruby, mechaty, a nawet w³óczkowy. To do eleganckich, ciemnych i g³adkich, na miarê szytych garniturów biznesmeni i politycy nosz¹ dziœ rozche³stane koszule bez krawata. Dla starej daty wyk³adowcy czy choæby d¿entelmeñskiego emeryta pana Henryka, który umówi³ siê na kawê z pani¹ Danusi¹, krawat zawsze by³ koniecznoœci¹, kwesti¹ szacunku dla ludzi w otoczeniu.
Do takiej marynarki pasowa³y we³niane spodnie w innym kolorze, zwykle ciemnym. Popularne by³y te¿ sztruksy: be¿owe, br¹zowe, zielone, szare, czarne. Ca³oœci kompozycji dope³nia³y br¹zowe pó³buty. Nigdy – sneakersy, które dziœ miliarderzy nosz¹ do po³yskliwych garniturów Dolce & Gabbana.
Gdy pomyœlê o tweedowej marynarce, pierwszym skojarzeniem jest oczywiœcie
stara, dobra Anglia. Chyba do dziœ mê¿czyŸni o szanowanej spo³ecznej pozycji ubieraj¹ siê w taki, zarazem elegancki i swobodny, sposób. Uzupe³nieniem marynarki by³ dla nich p³aszcz – Burberry? – kapelusz lub jakiœ kaszkiet, parasol oraz kunsztownie zawi¹zany szalik z we³ny z merynosów.
Wielu d¿entelmenów w tweedach pali³o. Ci nasi PRL-owscy zabiedzeni intelektualiœci kurzyli „Sporty”, ale zna³em te¿ takich – jak œp. mój wyk³adowca historii muzyki, Ludwik Erhardt – którzy palili fajkê, wypuszczaj¹c do pokoju s³odki aromat holenderskiego tytoniu „Amphora”. Kto wówczas zamartwia³ siê szkodliwoœci¹ czynnego i biernego wdychania dymu?
Alternatywnym ubraniem polskich intelektualistów (nie mam na myœli polityków, to odrêbny zbiór) by³ sweterek. We³niany, bawe³niany, utkany z jakiegoœ sznurka imituj¹cego owcz¹ we³nê. Czasem z jakichœ anilan, poliestrów i innych kosmicznych materia³ów, innym razem –w wersji z du¿ymi dziurami – zrobiony na drutach przez kochaj¹c¹, acz pozbawion¹ gustu plastycznego, mamê.
Polskie sweterki nie mia³y wiele wspólnego z wdziankami, zwanymi w Stanach blazer, lekkimi, miêciutkimi, zrobionymi z najlepszych gatunków kaszmiru. Takie kaszmirowe blezerki narzuca siê niedbale na ramiona wracaj¹c z partii golfa lub id¹c marin¹ do swojego jachtu.
Mam jeden taki blezerek. ¯ó³ty, znanej amerykañskiej firmy Tommy Hilfiger, chyba nawet autentyczny, bo z metkami. Kupiony jednak nie za 150 dolarów w Sta-
nach, lecz za dolarów dziesiêæ, bo na Filipinach. Pewnie ktoœ ju¿ mieszkaj¹cy w Ameryce przes³a³ go rodzinie licz¹c, i¿ ta doceni wysmakowany i kosztowny prezent. Tutaj jednak jest na sweterki za ciep³o, nawet jeœli jest to miêciutki blezer z charakterystycznym logo drogiej marki. Czekam z utêsknieniem na choæ jedn¹ ch³odn¹ noc, kiedy móg³bym go niedbale narzuciæ na grzbiet, na drog¹ koszulê i udaæ siê w miasto – pokonuj¹c wertepy, góry œmieci i negocjuj¹c ze szczurami prawa do ulicy.
Nie chodzi mi tu tylko o potrzebê elegancji w miejscu biednym, w którym na elegancjê nikogo nie staæ, a strój formalny jest czymœ rzadkim, skoro ogromna wiêkszoœæ ludzi wykonuje zwyczajne prace. Brakuje mi rozmaitoœci. W³aœnie obejrza³em na Netfliksie szwedzki serial kryminalny. Ze smutkiem utwierdzi³em siê w opinii, ¿e ¿ycie w ponurym, mroŸnym klimacie, nawet jeœli jest ono bezpieczne i na wysokim poziomie materialnym, nie jest dla mnie. Ani trochê nie têskniê za œniegiem i krótkimi dniami. Natomiast têskniê odrobinê za wnêtrzami, które od tej paskudnej pogody izoluj¹. Za ciep³ymi, skandynawskimi odcieniami sosny i brzozy, nawet za meblami IKEI, która oferuje te¿ tak¹ paletê kolorów. Chcia³bym usi¹œæ na be¿owej tapicerce wygodnych, ogrzewanych foteli samochodu volvo, gdy na zewn¹trz jest okropna plucha i b³oto. Albo wyskoczyæ z ciê¿arówki gdzieœ na postoju przy amerykañskiej autostradzie i – zanim zamówiê meatloaf with mashed potatoes and carrots – dostaæ kubek s³abej, ale gor¹cej kawy.
Szwedzi nieustannie zagrzewaj¹ siê do ¿ycia i pocieszaj¹ kaw¹ – w ich kraju mocn¹ i aromatyczn¹.
Anglicy uciekaj¹ od notorycznych deszczy do swoich saloników z kominkami, gdzie popijaj¹ herbatê z mlekiem i cukrem. W ogóle na pocieszenie zim¹ jest ca³y repertuar: herbatki zio³owe i w karminowym kolorze, miody pitne i inne s³odkie alkohole, ale te¿ – nie rozgrzewaj¹ce, lecz poprawiaj¹ce humor – przeró¿ne ciastka i ciasteczka. G³ównym atrybutem domu jest zim¹ to, ¿e podaje siê tam gor¹ce jedzenie: ciê¿kie, kaloryczne, w sam raz po powrocie z odœnie¿ania. Bigos, gulasze, gêste zupy, miêcho z ziemniakami. Nawet w ch³odniejszych regionach ciep³ych krajów, jak Alzacja we Francji, podaje siê nasze odpowiedniki bigosu (choucroute). Szwajcarzy racz¹ siê zaœ – po zejœciu z nart – ciê¿kostrawnymi i kalorycznymi, lecz pysznymi potrawami bazuj¹cymi na podtopionym serze, jak raclette i fondue. Nie ¿a³ujê ani trochê, ¿e mieszkam w tropikach, ale chcia³bym czasem znaleŸæ siê w miejscu, gdzie pociechê i komfort, poczucie odizolowania od groŸnych ¿ywio³ów, daje mi ciep³e œwiat³o lampy z aba¿urem, ogieñ w kominku, przepastny fotel do czytania ksi¹¿ek i ogl¹dania filmów, orgia kaloryczna wojskowej grochówki z wk³adk¹ miêsn¹ i pajd¹ chleba. Na zasadzie kontrastu bym tego chcia³ – tak jak chcia³bym tu czasem pos³uchaæ smutnej i akustycznej muzyki, zobaczyæ piêkn¹ kobietê ubran¹ na czarno i usi¹œæ w restauracji, w której jedynym ha³asem jest pobrzêkiwanie srebrnych sztuæców. Tak sobie piszê, ale gdy patrzê na krêcone teraz filmiki z Warszawy czy Nowego Jorku, doskonale wiem, ¿e z ¿ycia w takim klimacie bym siê nie cieszy³. Bo przytulny butik z tweedowymi marynarkami to jedna rzecz, a odgarnianie œniegu o szóstej rano spod swojego domu – insza inszoœæ.
W ci¹gu zaledwie piêciu dni dwóch laureatów I-szej nagrody Konkursu Chopinowskiego: Yundi Li (2000) oraz Bruce Liu (2021) pojawi³o siê w solowych recitalach w nowojorskiej Carnegie Hall.
Dla spragnionych kontynuacji konkursowych wra¿eñ informacja: 5 lutego w tym samym audytorium wyst¹pi kolejny laureat, koreañski pianista Seong Jin Cho (2015) w programie poœwiêconym ca³kowicie solowym kompozycjom Maurycego Ravela.
Yundi, bo tak chiñski pianista jest obecnie nazywany, poœwiêci³ swój program kompozycjom Mozarta: by³o to powtórzenie niedawno opublikowanego nagrania dla firmy Warner Classics i artysta jest w trakcie World tour promuj¹cej to nagranie.
Pomimo, ¿e moj¹ intencj¹ by³o opisanie jego recitalu, tak siê jednak nie sta³o. Recital nie by³ niestety prezentowany, jak by siê mo¿na by³o spodziewaæ, przez presti¿ow¹ Carnegie Hall, ale przez jak¹œ prywatn¹ australijsk¹ kompaniê, której szefowa nie zadba³a o pozostawienie biletów prasowych dla recenzenta Kuriera Plus. Nastêpnego dnia po koncercie odpowiedzia³a na mój email z proœb¹ o bilet, t³umacz¹c siê, ¿e nie mia³a czasu na czytanie poczty. W zamian zaoferowa³a –i tutaj nie robiê sobie ¿artów!- swój prywatny numer na whatsapp. Zostawmy to bez komentarzy...
Wróci³em wiêc do domu „z pustymu uszami” i zamiast zignorowaæ ten wystêp, postanowi³em jednak pos³uchaæ niedawno opublikowanego nagrania ze wspomnianym repertuarem, czyli sonatami fortepianowymi Mozarta.
Mo¿na oczywiœcie argumentowaæ, ¿e nagranie studyjne nigdy nie odda emocji wykonania koncertowego, tym razem jednak zarówno obszerne fragmenty na YouTube jak i udostêpnione mi póŸniej bardzo amatorskie nagranie z Carnegie Hall (dokonane chyba telefonem komorkowym!) udowodni³y mi, ¿e w przypadku
tego pianisty nie mówimy o szczególnie wyczuwalnych ró¿nicach interpretacji.
Na p³ycie znajduj¹ siê trzy, byæ mo¿e najznakomitsze, sonaty fortepianowe Mozarta oraz s³ynna Fantazja c-moll (K. 475) poprzedzaj¹ca sonatê w tej samej tonacji (K. 457). Tak wiêc s³onecznej w nastroju Sonacie A-dur (K. 331) uwieñczonej s³ynnym „Alla Turca”, czyli tzw. marszem tureckim, towarzysz¹ trzy, o wiele bardziej dramatyczne dzie³a.
Nie a¿ tak liczne dzie³a Mozarta w tonacjach minorowych nieodmiennie posiadaj¹ dodatkowy element dramatu, bólu, s¹ bardziej przejmuj¹ce w nastrojach i nie inaczej jest w przypadku sonat fortepianowych. Sonata a-moll K. 310 skomponowana zosta³a w 1778 r. - roku œmierci matki Mozarta, co na m³odym kompozytorze wywar³o ogromne wra¿enie. Uczucie niepokoju, mo¿e nawet niecierpliwoœci dominuje w skrajnych czêœciach sonaty, podobnie zreszt¹ do skrajnych czêœci wieñcz¹cej program Sonaty c-moll K. 457, czêsto ³¹czonej z wspomnian¹ Fantazj¹ c-moll. Nigdy nie zosta³o wyjaœnione, czy by³o to ce-
lowym zamys³em kompozytora, aby dwa dzie³a sta³y siê muzycznymi bliŸniakami. Jakim „Mozarcist¹” (jeœli s¹ Chopiniœci…) jest nasz warszawski bohater z 2000 roku? Zacznijmy od tego, ¿e jego grze nie mo¿na w³aœciwie niczego zarzuciæ - jest ona perfekcyjnie skrupulatna. DŸwiêk instrumentu (gra na fortepianie Steinway) jest soczysty, artykulacja przejrzysta, tryle i ozdobniki precyzyjnie wyegzekwowane. Niuansów niewiele, raczej dostosowanie siê do oznaczeñ dynamicznych kompozytora. Czyli z punktu widzenia pianistyki jest to gra idealna. Podobnie jak idealnie piêkna wydaje siê twarz modelki, spogl¹daj¹ca na nas z ok³adki ¿urnala. Twarz, która nam nic nie mówi i o której po sekundzie zapominamy. Jego wachlarz emocji – a muzyka Mozarta ich pe³na! - okreœli³bym od A do B.
Mo¿na by przypuœciæ, ¿e w erze wykonañ zbli¿onych do tych, które s³yszeli s³uchacze wspó³czeœni kompozytorowi (H. I. P.) pianista zabieraj¹cy siê do nagrania utworów Mozarta w Salzburgu, zaznajomi siê z tradycjami wykonawczymi,
dziœ coczêœciej stosowanymi i nie ignorowanymi jak jeszcze pó³ wieku temu. Jednakowo¿ Yundi nie zawraca sobie g³owy, moim zdaniem niezbêdnym elementem ornamentacji, który by³ wszechobecny w w³asnych wykonaniach kompozytora, Jestem g³êboko przekonany, ¿e œwiat kompozycji Mozarta to œwiat opery. Jego kantylena, dramat, retoryka, zmiana nastrojów zawsze kojarzy mi siê z operow¹ scen¹. A szczególnie wokalna fraza, która na niej powinna siê wzorowaæ. Intersuj¹ce, ¿e ani Yundi, ani jego warszawski nastêpca w 2005, Rafa³ Blechacz, dalecy s¹ od tej idei. Obydwaj potrafi¹ ³¹czyæ ze sob¹ nuty graj¹c legata, co wcale nie znaczy, ¿e potrafi¹ na fortepianie osi¹gn¹æ wokaln¹ frazê, czyli jak to nazywam „œpiewaæ na fortepianie”.
Kantylena Mozarta jest operowa lub wokalna, jego retoryka i zmiana nastrojów zawsze kojarzy mi siê z ruchem scenicznym. W tej muzyce, a ju¿ w szczególnoœci w Fantazji c-moll, element operowy jest wrêcz namacalny. Wydaje mi siê równie¿, ¿e muzyk – nawet niekoniecznie pianista! - jeœli tylko zechce sobie wyobraziæ operê, to bêdzie graæ Mozarta w „operowym” stylu. Niestety nie odczu³em tego w grze Yundi, co nie znaczy, ¿e potrafiê jej cokolwiek zarzuciæ. Interesuj¹ce, ¿e Yundi i jego warszawski nastêpca, Rafa³ Blechacz, s¹ w równym stopniu oddaleni od idei operowego Mozarta. Obydwaj potrafi¹ ³¹czyæ ze sob¹ nuty graj¹c tzw. legato, co wcale nie znaczy, ¿e posiadaj¹ jak¹kolwiek intencjê osi¹gniêcia na fortepianie wokalnej frazy, czyli tego „œpiewania na fortepianie”.
Sumuj¹c: doskona³e nagranie, które usatysfakcjonuje ka¿dego melomana o oczekiwaniach nieco mniejszych ni¿ ni¿ej podpisany. Dodatkow¹ atrakcj¹ tej p³yty, dla osób oczkuj¹cych licznych fotograficznych ujêæ: jest ich a¿ piêæ, chocia¿ ku mojemu rozczarowaniu, brakowa³o pozy „Yundi le¿¹cy na fortepianie”.
W nadchodz¹cym tygodniu nowojorczycy bêd¹ mieli wyj¹tkow¹ okazjê uczestniczyæ w niezwyk³ym koncercie Piotra Rubika z towarzysz¹cymi mu muzykami.
Piotr Rubik to postaæ, której Polakom przedstawiaæ nie trzeba. Przypomnijmy jednak naszym czytelnikom kilka faktów z bogatej kariery tego wybitnego kompozytora, dyrygenta i producenta muzycznego. Muzyczna podró¿ Piotra Rubika rozpoczê³a siê od gry na wiolonczeli. Jest absolwentem Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie, gdzie specjalizowa³ siê w³aœnie w grze na tym instrumencie. Ju¿ jako wiolonczelista wspó³pracowa³ z renomowanymi orkiestrami, takimi jak Sinfonia Varsovia czy
Jeunesses Musicales, zdobywaj¹c uznanie w œwiecie muzyki klasycznej. Jednak prawdziw¹ pasj¹ artysty jest kompozycja. Jako producent muzyczny stworzy³ ponad 30 albumów. Oprócz muzyki filmowej, skomponowa³ utwory dla takich artystów jak Micha³ Bajor czy Ma³gorzata Walewska. Ogromn¹ popu-
larnoœæ przynios³y mu niezapomniane single Psalm dla ciebie oraz Niech mówi¹, ¿e to nie jest mi³oœæ.
Piotr Rubik mia³ ju¿ okazjê wyst¹piæ w Nowym Jorku, w koœciele œw. Stanis³awa Kostki na Greenpoincie. Po wielu
latach powraca, by 9 lutego ponownie zachwyciæ nowojorsk¹ publicznoœæ. W tym roku jego koncert wzbogaci wyj¹tkowy wystêp dzieciêcego chóru The Copernicus Children's Choir (Chór Kopernika), prowadzonego przez Bo¿enê Konkiel i Nicholasa Kaponyasa. To ogromne wyró¿nienie dla chóru, który z ogromnym zaanga¿owaniem pracuje nad repertuarem, by sprostaæ temu zadaniu. M³odzi artyœci nie kryj¹ radoœci, ¿e czeka na nich spotkanie z tak wybitnym muzykiem, jakim jest Piotr Rubik. Jeœli jeszcze nie macie biletów, serdecznie zachêcamy do ich zakupu. Bilety s¹ dostêpne w kancelarii koœcio³a œw. Stanis³awa Kostki na Greenpoincie. Nie przegapcie tej wyj¹tkowej okazji!
Bruce Liu, zwyciêzca Konkursu Chopinowskiego w 2021 triumfalnie powróci³ do Carnegie Hall, rozprzedanej tego wieczora do ostatniego miejsca.
Tym razem wyst¹pi³ z programem poœwiêconym kompozytorom rosyjskim: Czajkowskiemu, Skriabinowi i Prokofiewowi. Wprawdzie oryginalnie w programie mia³o siê znaleŸæ Scherzo ze Snu nocy letniej Feliksa Mendelssohna w opracowaniu Rachmaninowa, ale w ostatniej chwili pianista zrezygnowa³ z tego pomys³u. Dla mnie wielka szkoda, bo ta wirtuozowska kompozycja charakterem i pianistyczn¹ faktur¹, wydawa³a siê wrêcz wymarzon¹ dla tego wykonawcy, o wyj¹tkowo lekkim dotyku i subtelnoœci. Umieszczenie w programie cyklu „Pory roku” Czajkowskiego, mia³o zapewne rozpowszechnienie nowego nagrania artysty z tym w³aœnie repertuarem. Interesuj¹ce, ¿e zarówno poprzedni recital Yundi (Mozart) i zbli¿aj¹cy siê recital Seong Jin-Cho (5 lutego, 2025), laureata I-szej nagrody w Warszawwie w 2015 r. (Ravel) i omawiany recital, skomponowany zosta³ tak¿e z myœl¹ o sprzeda¿y nowych CD-s tych pianistów. Przynajmniej publicznoœæ ma szanse pos³uchaæ tych kompozycji przed podjêciem decyzji zakupu.
*
Zestaw 12 miniatur Czajkowskiego nazywany „Porami roku” op. 37 A. powinien byæ raczej nazwany „Miesi¹cami”; owe miniatury ukazywa³y siê w 1876 r., na ³amach miesiêcznika „Nuvellist” i generalnie s³u¿yæ mia³y pianistom amatorom, chocia¿ kilka z kompozycji wymaga nie byle jakiej sprawnoœci (szczególnie wirtuozowski „Sierpien”!). Kompozytor przysta³ nawet na proponowane przez wydawcê tytu³y, niewiele maj¹ce wspólnego z muzyk¹. Osobiœcie, bez programu nie by³bym w stanie dopasowaæ poszczególnych ogniw do ich tytu³ów.
W przeciwieñstwie do pewnych dzie³ Schumanna czy nawet „Obrazków z wystawy” Mussorgskiego, które wykonuje siê w ca³oœci, „cykl” Czajkowskiego nie jest ze sob¹ organicznie powi¹zany. Wy-
daje mi siê, ¿e decyzja pianisty, aby rozdzieliæ od siebie te dwanaœcie utworów i unikn¹æ pewnej monotonii, by³a m¹dra. Tak wiêc ka¿d¹ po³owê recitalu rozpoczyna³a grupa szeœciu miniatur i publicznoœæ chyba na tym zyska³a.
Nieoczekiwan¹ niespodziank¹ by³o natomiast zakoñczenie pierwszej grupy „Tañcem czterech ³abêdzi” z „Jeziora ³abêdziego”, w wirtuozowskiej transkrypcji Earla Wilda, wielkiego amerykañskiego pianisty (1915-2010). Nie bardzo to mo¿e pasowa³o charakterem do poetyckich czêsto fragmentów „Miesiêcy”, ale olœniewaj¹ce wykonanie Bruce’a Liu pozwoli³o nam o tym detalu zapomnieæ. U niego ³abêdzie jak gdyby unosi³y siê nad powierzchni¹ jeziora. Sam autor aran¿acji nie powstydzi³by siê takiej interpretacji!
Pomimo, ¿e poszczególne ogniwa tej d³ugiej suity s¹ niejednokrotnie oferowane indywidualnie, nasz pianista czêsto ³¹czy³ je za sob¹ jak gdyby ogniwa wiêkszej ca³oœci i to równie¿ mia³o sens.
Nastrój tej muzyki oscyluje pomiêdzy segmentami przypominaj¹cymi estetykê lirycznego Schumanna (Styczeñ” czy „Marzec”), zaœ „Sierpieñ” nawi¹zywa³ bardziej do Schumanna-wirtuoza. Mamy oczywiœcie prawdziwego Czajkowskiego: tego z baletów w rubasznym „Lutym” i subtelnym walcu „Grudzieñ”, orkiestrowego we „Wrzeœniu” i przede wszystkim, chwytaj¹cego za serce w „PaŸdzierniku”. Ten fragment nazwany „Pieœni¹ jesienn¹” jest w moim odczuciu, jednym z najpiêkniejszych w muzyce romantycznej i w nim w³aœnie Liu wykaza³ swoj¹ niepospolit¹ subtelnoœæ uderzenia, naturaln¹ frazê i zró¿nicowanie barw instrumentu. To powiedziawszy, dodam, ¿e w bardziej lirycznych, melancholijnych fragmentach tego cyklu, od czasu do czasu brakowa³o mi elementu deklamacji, któr¹ posiadaj¹ wielcy œpiewacy i wielcy pianiœci, jak powiedzmy Rosjanin Michail Pletnev. Jest to byæ mo¿e minimalna ró¿nica, ale podobna to tej pomiêdzy czytaniem tekstu przez dobrego lektora, a recytacj¹ przez wielkiego artystê sceny.
W ostatnich latach by³ to drugi raz, kiedy „Pory roku” s³ysza³em w ca³oœci na ¿y-
wo: pierwszy raz gra³ je równie¿ chiñski pianista, dziœ legendarny Lang Lang. Pochodz¹ca z 1903 r. Sonata No. 4 Aleksandra Skriabina pasowa³a do estetyki Liu szczególnie w zmys³owej I czêœci, kiedy to pianista demonstrowa³ kontrolê peda³u, ledwie muskaj¹c klawiaturê. Czêœæ druga o niecodziennym oznaczeniu tempa Prestissimo volando by³a byæ mo¿e najbardziej demoniczna, jak¹ mi dane by³o kiedykolwiek us³yszeæ. Grana niemal ca³kowicie bez peda³u, z niebywa³¹ selektywnoœci¹ zatraci³a tylko nieco w kulminacyjnych momentach kody, kiedy zadeklarowany przez kompozytora erotyzm „mi³oœæ-œmieræ” posiada³ niedosyt seksualnej ekstazy, zast¹pionej zatraceniem siê w ³atwoœci i prêdkoœci z jak¹ by³ w stanie pokonaæ techniczne wymagania powtarzanych akordów. Wci¹¿, pianistycznie podniecaj¹ca wersja, pozwalaj¹ca przypuszczaæ, ¿e kiedyœ odnajdziemy w naszym pianiœcie wybitnego interpretatora dzie³ Skriabina. Jak wspomnia³em, drug¹ czêœæ recitalu rozpoczê³o kolejne szeœæ fragmentów „Pór roku” po których pianista wykona³ fina³owe dzie³o programu, VII Sonatê op. 83 Sergiusza Prokofiewa. Jest to pierwsza z tzw. „trzech sonat wojennych” (op. 82, 83, 84) i mo¿emy siê w niej doszukaæ ilustracji tego historycznego okresu, chocia¿ warto zaznaczyæ, ¿e kompozytor rozpocz¹³ pracê nad tymi kompozycjami jeszcze przed napaœci¹ wojsk hitlerowskich na Rosjê. Oznaczenia tempa s¹ pewnym wyznacznikiem jakiego charakteru poszukiwa³ kompozytor w trzech ogniwach sonaty: Allegro inquieto, czyli niepokój, Andante caloroso, które ³¹czy spokojn¹ kantylenê podszyt¹ powtarzaj¹cym siê upiornym dwunutowym motywem i wreszcie nigdzie indziej niespotykane precipitato, narastaj¹ce, poœpieszne, gwa³towne moto perpetuo.
Podziwia³em pedalizacjê, zró¿nicowanie barw i wieloplanowoœæ œrodkowego Andante, szczególnie przejmuj¹ce ostatnie takty z zanikaj¹cym dwunutowym motywem. Nie do koñca przemawia³o do mnie nieco pospieszne tempo skrajnych czêœci. Pewne pochody akordowe, potwornie
trudne do wygrania!, sta³y siê dziêki wirtuozeri pianisty ma³o przejrzyst¹ mas¹ dŸwiêków.
Natomiast unikalne w swojej ilustracji narastaj¹cego koszmaru i paniki Precipitato, mog³o byæ mo¿e zyskaæ na odrobinê wolniejszym tempie, które pozwoli³oby na jeszcze wyraŸniejsze doprowadzenie do zbudowania kataklizmowej kulminacji.
Mimo wszystko, by³ to jednak pokaz kolosalnej pianistyki i spontaniczna owacja na stoj¹co, która wybuch³a wraz z fina³owymi akordami, wykaza³a jak wielkie wra¿enie ten pianista wywiera na swojej publicznoœci. Nie ma w¹tpliwoœci, ¿e Bruce Liu ma wœród nowojorczyków „swoj¹ publicznoœæ” przez któr¹ jest uwielbiany. Dodatkowo, mi³a, pogodna, przyjazna aparycja przysparza mu adoratorów, a on nie daje siê d³ugo namawiaæ na bisy, których tym razem by³o cztery.
Dwa pierwsze poœwiêci³ Chopinowi; by³y to m³odzieñczy elegijny Walc a-moll, wydany poœmiertnie oraz s³ynne Impromptu Fantaisie cis-moll op. 66. Obydwa bisy zagrane piêknym, perlistym dŸwiêkiem, z elegancj¹ i polotem, czego mo¿na by³o oczekiwaæ. Po nich us³yszeliœmy „Les cyclopes” z Suity klawesynowej Rameau i wreszcie uk³on w stronê muzyki amerykañskiej, „Maple Leaf Rag” Scotta Joplina, jednego z pierwszych czarnoskórych amerykañskich kompozytorów. Ten ostatni, taneczny „hit” by³ po prostu uroczy.
W sumie, kolejny wielki sukces pianisty, który z ka¿dym wystêpem udowadnia, ¿e jeœli nawet zwyciêstwa w konkursach nie zawsze przek³adaj¹ siê na prominentn¹ karierê, to jednak od momentu otrzymania I nagrody na warszawskim konkursie, ¿ycie kanadyjskiego pianisty sta³o siê nieprzerwanym pasmem sukcesów na najs³ynniejszych estradach œwiata. Wiadomoœæ dla czytelników, którzy mieliby pojawiæ siê w Warszawie latem 2025, Bruce Liu ponownie wyst¹pi tam na festiwalu Chopin i Jego Europa. Dobrze, ¿e o Polsce nie zapomina!
ZDJÊCIA JENNIFER TAYLOR
Jako siedemnastolatek zadebiutowa³ graj¹c III koncert fortepianowy Beethovena z miejscow¹ orkiestr¹ symfoniczn¹. Ze wzglêdu na to, ¿e matka, Maria z Bogdañskich, prowadzi³a salon muzyczny, który odwiedza³y miêdzynarodowe s³awy, jak s³ynny dyrygent Hans von Bülow, czy kompozytor Anton Rubinstein, Stojowski mia³ ju¿ w dzieciñstwie mo¿liwoœæ kontaktów ze œwiatowymi muzykami. W 1884 r. pozna³ o dziesiêæ lat starszego Ignacego Jana Paderewskiego. Szybko siê zaprzyjaŸnili, pozostaj¹c w sta³ym kontakcie a¿ do œmierci mistrza fortepianu. Stojowski by³ przez ca³e ¿ycie pod jego ogromnym wp³ywem.
Pierwsze kompozycje
W 1887 r. Stojowski rozpocz¹³ studia w Pary¿u. Na Sorbonie doskonali³ znajomoœæ filozofii, literatury i jêzyków, a dodatkowo uczy³ siê pod kierunkiem znanych muzyków. Wœród jego mistrzów kompozycji by³ m.in. Leo Delibes. Konserwatorium paryskie ukoñczy³ z wyró¿nieniem. Stojowski, niesamowicie œwiadomy artystycznie i wielokrotnie mówi¹cy o poezji w muzyce, opanowa³ ostatecznie – poza rodzinnym polskim – tak¿e niemiecki, francuski, rosyjski, angielski, oraz ³acinê i grekê. Jak pisano po latach: „Polak z urodzenia, Francuz z postawy i zachowania, mówi tak po angielsku, ¿e wymowy móg³by mu pozazdroœciæ niejeden profesor uniwersytecki”. Echa lingwistyczne pobrzmiewaj¹ w jego kompozycjach; nade wszystko w licznych utworach na fortepian solo czy pieœniach do s³ów, m.in. znanych polskich poetów, jak Adam Asnyk. Maj¹c niewiele ponad dwadzieœcia lat skomponowa³ swój I koncert fortepianowy f-moll, op.3, a w 1893 r. – Symfoniê d-moll op.21. Ta druga kompozycja przynios³a mu uznanie. W 1898 r. w Lipsku, podczas Miêdzynarodowego Konkursu Muzycznego zdoby³ I miejsce i nagrodê 1000 rubli, ufundowan¹ przez Paderewskiego. Symfonia zosta³a w³¹czona te¿ do repertuaru muzyka, podczas koncertu inauguruj¹cego otwarcie Filharmonii Warszawskiej 1901 r.
Nowy Jork… na zawsze
W paŸdzierniku 1905 r. Stojowski przyby³ do Nowego Jorku na zaproszenie znanego dyrygenta Franka Damroscha. Obj¹³ katedrê fortepianu w œwie¿o za³o¿onym Institute of Art (dzisiejsza Julliard School). W 1911 r. nie przed³u¿y³ kontraktu i podj¹³ pracê w Van Ende School of Music (do 1918 r.). W koñcu za³o¿y³ równie¿ w³asn¹ szko³ê muzyczn¹, tzw. Stojowski Studios przy 150 West 76th Street na Manhattanie. By³ jednym z najbardziej cenionych i najlepiej op³acanych nauczycieli fortepianu. Udziela³ tzw. lekcji mistrzowskich w wielu miejscach na œwiecie (m. in. w Kanadzie, Brazylii, na Kubie czy Meksyku). Wypuœci³ grono znakomitych uczniów. Byli nimi artyœci tej miary co: Mischa Levitzki, Alfred Newman, Arthur Loesser, Oskar Lewant czy Aleksander Brachocki. Zanim 6I 1906 r. odby³ siê jego nowojorski debiut, Stojowski mia³ bardzo udany wystêp jako akompaniator w Waszyngtonie oraz w koncercie muzyki kameralnej w Bostonie. Jako solista zaprezentowa³ siê z filharmonikami nowojorskimi w cyklu szeœciu koncertów, które zosta³y entuzjastycznie zrecenzowane w „New York Timesie”. Potem posypa³y
siê inne, zw³aszcza ¿e Stojowski by³ ceniony nie tylko jako interpretator, ale i znakomity organizator. A ¿e zna³ wielu artystów dos³ownie z ca³ego œwiata, st¹d dyrekcja Carnegie Hall wielokrotnie prosi³a go o pomoc jako poœrednika.
Dla Polski i Polonii
Kiedy póŸn¹ jesieni¹ 1914 r. Marcella Sembrich, polska gwiazda Metropolitan Opera, zorganizowa³a The Polish National Relief Fund i stanê³a na jego czele, Stojowski zosta³ jednym z jej zastêpców. B³yskawicznie zaanga¿owa³ siê w organizowanie koncertów charytatywnych na cele polskie. PóŸniej, gdy po³¹czono si³y z komitetem Paderewskiego. Stojowski opublikowa³ cykl artyku³ów o historii Polski dla „New York Timesa” i skomponowa³ kantatê Modlitwa za Polskê op. 40 do s³ów Zygmunta Krasiñskiego. Jak podkreœlano, dziêki niemu i jego zaanga¿owaniu w sprawy polskie, jego ¿ona Luisa, Peruwianka, „sta³a siê wielk¹ przyjació³k¹ Polski, opanowuj¹c doskonale jêzyk kraju swego ma³¿onka”.
Po I wojnie œwiatowej, wraz ze zmian¹ gustów muzycznych, Stojowski niewiele komponowa³. Sporo jednak koncertowa³ (równie¿ w Polsce), a jego lekcje mistrzowskie by³y niezwykle po¿¹dane i… znakomicie op³acane. Zaanga¿owa³ siê tak¿e w ¿ycie miejscowej diaspory. To mniej znana kartka z jego ¿ycia.
Kiedy 19 V 1928 r., w dziesi¹t¹ rocznicê utworzenia armii polskiej we Francji urz¹dzono w Nowym Jorku du¿e obchody – prezesem komitetu obywatelskiego by³ Stojowski. Poza msz¹ œw. w koœciele œw. Stanis³awa na Manhattanie, któr¹ odprawi³ ksi¹dz Burant, wieczorem zebrano siê w Zbrojowni 165 pu³ku na rogu 26 Ulicy i Lexington Avenue.
Stojowski sprawdzi³ siê równie¿ w mniej spektakularnych inicjatywach – jako prezes dwóch instytucji. Pierwsz¹ by³o Ko³o Polskie, za³o¿one w 1931 r. Skupia³o ono polonijnych intelektualistów, którzy spotykali siê regularnie na koncertach muzyki kameralnej, odczytach czy dyskusjach, promuj¹c polsk¹ muzykê, sztukê, naukê. Stojowski mia³ znakomite wyczucie – zawsze na prelegentów stara³ siê pozyskiwaæ znanych goœci z Polski. Lista inicjatyw jest naprawdê imponuj¹ca. Formu³a Ko³a Polskiego jednak mu nie wystarcza³a. Wraz ze znan¹ polonofilk¹ Edith Brahmall Culis otworzy³ 7 IV 1932 r. Polish Institite of Arts and Science – tym razem adresowany g³ównie do krêgów amerykañskich. Nowa instytucja mia³a siedzibê w Nicholas Roerich Museum przy 310 Riverside Drive. Podczas ceremonii otwarcia odby³ siê recital utworów Stojowskiego. Rangê wydarzenia podkreœli³a obecnoœæ ambasadora RP, Tytusa Filipowicza. 20 V 1932 r. odby³ siê popis uczniów Stojowskiego wraz z koncertem „cudownego dziecka” miejscowej Polonii, skrzypka Stefana Hero. Gwiazd¹ wieczoru, która przyci¹gnê³a a¿ piêæset osób, by³ Paderewski, który swoj¹ osob¹ firmowa³ m³ode talenty. W Instytucie organizowano nie tylko koncerty, ale wyk³ady i wystawy malarstwa, wspó³pracuj¹c z licznymi instytucjami amerykañskimi nie tylko w Nowym Jorku, ale i Filadelfii. Kiedy 1 II 1936 r. rz¹d polski powo³a³ w Nowym Jorku Polish Art Service z dr Iren¹ Piotrowsk¹ jako jego kierowniczk¹, odpowiedzialnym za dzia³ polski zosta³ Stojowski.
Trudno siê zatem dziwiæ, ¿e prasa polonijna zawsze poleca³a koncerty Stojowskiego, czy to w manhattañskim ratuszu czy w Carnegie Hall. Przyk³adowo po koncercie 1 III 1932 r., podczas którego kompozytor gra³ ze znan¹ wiolonczelistk¹ Ruth Breton, chwalono nie tylko dobór utworów, ale i przyjêcie, z jakim spotkali siê artyœci: „Nie trzeba naturalnie dodawaæ, ¿e s³uchacze entuzjastycznie przyjêli utwór Stojowskiego, oddaj¹c ho³d powa¿anemu kompozytorowi d³ugo niemilkn¹cymi oklaskami”. Co wiêcej, zawsze kiedy Paderewski pojawia³ siê w Nowym Jorku, Stojowski pojawia³ siê przy nim publicznie. Wymieniany by³ w gronie najbli¿szych wspó³pracowników premiera-kompozytora, którego gwiazda jako genialnego pianisty b³yszcza³a jeszcze mocno w latach 30. XX.
Trudno w krótkim tekœcie przedstawiæ wszystkie formy dzia³alnoœci Zygmunta Stojowskiego. To zaledwie wierzcho³ek góry lodowej przyk³adów jego aktywnoœci muzycznych, ale i wparcia, jakie udziela³ sprawie polskiej w Nowym Jorku. By³ jednym z artystów, którzy znakomicie odnaleŸli siê i funkcjonowali w amerykañskim i miêdzynarodowym œwiecie. Równoczeœnie by³ am-
basadorem spraw polskich i polonijnych, stale wspó³pracuj¹c z elit¹ miejscowej diaspory. Swoje pochodzenie traktowa³ jako si³ê i inspiracjê w pracy. Trudno siê dziwiæ, ¿e jego œmieræ 5 listopada 1946 r. w Nowym Jorku by³a dope³nieniem listy ogromnych strat, jakie poniós³ œwiat w okresie II wojny œwiatowej. Zygmunt Stojowski to zdecydowanie postaæ, któr¹ Polonia nowojorska powinna siê chwaliæ i podkreœlaæ jego dokonania na ka¿dym kroku. Z
El¿bieta Baumgartner radzi
Warto wiedzieæ, ¿e polska Krajowa Administracja Skarbowa (www.gov.pl/web/kas) ma szerokie uprawnienia do wgl¹du w rachunki w polskich finansowych instytucjach, nale¿¹ce do osób podejrzanych o podatkowe nieprawid³owoœci. Krajowa Administracja Skarbowa (KAS) mo¿e zajrzeæ w dowolny rachunek bankowy ka¿dego podatnika – osób fizycznych jak i przedsiêbiorstw – nawet bez koniecznoœci podawania powodów. Iz tego prawa niekiedy korzysta, przegl¹daj¹c historiê przelewów, wp³at i wyp³at i wszelkich innych operacji bankowych. Umo¿liwia to STIR, czyli System Teleinformatyczny Izby Rozliczeniowej – narzêdzie s³u¿¹ce do przetwarzania danych przekazywanych przez polskie instytucje bankowe oraz SKOK-iw celu analizy ryzyka wykorzystania sektora finansowego do wy³udzeñ skarbowych.
Kiedy KAS mo¿e sprawdziæ rachunek bankowy
Od 1 lipca 2022 roku nowelizacja w zakresie art. 48 ust. 1 ustawy o KAS umo¿liwia ¿¹danie danych z kont bankowych nie tylko przez Szefa Krajowej Administracji Skarbowej i naczelnika urzêdu celno-skar-
bowego, jak poprzednio, ale tak¿e naczelnika lokalnego urzêdu skarbowego.
KAS ma prawo ¿¹daæ od polskiego banku informacji o rachunku bankowym podatnika w ró¿nych okolicznoœciach: do prowadzenia kontroli podatkowej lub postêpowania podatkowego, w postêpowaniu przygotowawczym w sprawie karnej skarbowej osoby podejrzanej o pope³nienie przestêpstwa skarbowego. KAS mo¿e ¿¹daæ od banku informacji o rachunku bankowym osoby, co do której istnieje podejrzenie, ¿e mo¿e byæ zaanga¿owana w pranie pieniêdzy lub finansowanie terroryzmu. Innymi s³owy, skarbówka mo¿e wzi¹æ ka¿dego pod lupê z byle powodu. KAS mo¿e sprawdziæ rachunek bankowy podatnika bez jego wiedzy, nie ma obowi¹zku informowania go. Podatnik nie mo¿e siê temu sprzeciwiæ. KAS ma prawo ¿¹daæ od banku informacji o rachunku podatnika, a bank ma obowi¹zek udostêpniæ te dane.
Jakie informacje KAS
mo¿e uzyskaæ z banku
Organ podatkowy ma dostêp tylko do informacji o koncie, a nie konta jako takiego. Zgodnie z brzmieniem art. 48 tej ustawy o KAS, bank na terenie Polski jest zobowi¹zany do udzielania informacji naczelnikowi urzêdu skarbowego na temat „posiadanych lub wspó³posiadanych rachunków bankowych lub posiadanych pe³nomocnictw do dysponowania rachunkami bankowymi, liczby tych rachunków lub pe³nomocnictw, obrotów i stanów tych rachunków, z podaniem wp³ywów, obci¹¿eñ rachunków i ich tytu³ów oraz odpowiednio ich nadawców i odbiorców”.
Konsekwencje wgl¹du KAS w rachunek bankowy Konsekwencje mog¹ byæ ró¿ne. Je¿eli KAS znajdzie nieprawid³owoœci, mo¿e
czyli jak uporz¹dkowaæ swoje sprawy w Stanach i w Polsce
Zadbaj o swoich bliskich, przeka¿ dorobek w odpowiednie rêce bez podatków i s¹dów. Pomo¿e w tym ksi¹¿ka El¿biety Baumgartner „Planowanie spadkowe w Stanach i w Polsce“ dostêpna tylko w wersji elektronicznej w witrynie www.PoradnikSukces.com, tel. 718-224-3492, poczta@poradniksukces.com.
Równie¿ dostêpne s¹: „Jak chowaæ pieni¹dze przed fiskusem”, „Podrêcznik ochrony maj¹tkowej”, „Obywatelstwo z przeszkodami” i dwadzieœcia kilka innych poradników www.PoradnikSukces.com
El¿bieta Baumgartner
nie jest prawnikiem i nie udziela porad prawnych. Niniejszy artyku³ zosta³ napisany wy³¹cznie w celach informacyjnych. Jest autork¹ wielu ksi¹¿ek-poradnikówo profilu finansowym i konsumenckim, m.in.
wszcz¹æ kontrolê podatkow¹, postêpowanie podatkowe, postêpowanie przygotowawcze w sprawie karnej skarbowej lub czynnoœci wyjaœniaj¹ce w sprawie o przestêpstwo skarbowe. Je¿eli jednak podatki p³acisz sumiennie, to nie masz czego siê obawiaæ. Ponadto kontrole s¹ rzadsze ni¿ siê wydaje. Dane przekazane w trybie informacji publicznej przez Ministerstwo Finansów wskazuj¹, ¿e statystycznie sprawa nie wygl¹da na mocno powszechn¹. Jak podaje resort finansów, w 2022 r. naczelnicy urzêdów skarbowych prowadzili 29,492 postêpowania przygotowawcze w sprawach karnych, a skierowali jedynie 133 wyst¹pienia do banków na podstawie art. 48 ustawy o KAS, co stanowi zaledwie 0.5 proc. spraw.
Czy urz¹d skarbowy mo¿e zaj¹æ ci konto
Tak, polski urz¹d skarbowy mo¿e zaj¹æ twoje konto w polskim banku, jeœli masz zaleg³oœci podatkowe, w tym zaleg³oœci z tytu³u podatku dochodowego, podatku VAT, podatku akcyzowego, podatku od nieruchomoœci, itp. Przedtem jednak musi wydaæ decyzjê o zajêciu twojego konta i ciê o niej poinformowaæ. Decyzja ta musi zawieraæ m.in. informacje o kwocie zaleg³oœci podatkowej, odsetkach i kosztach egzekucyjnych. Decyzja ta mo¿e zostaæ dorêczona ci osobiœcie, za poœrednictwem poczty lub elektronicznie. KAS nie mo¿e zaj¹æ ca³ego twojego konta bankowego. Istnieje kwota wolna od zajêcia, która wynosi 75 proc. minimalnego wynagrodzenia za pracê netto. Od 1 stycznia 2025 roku minimalne wynagrodzenie w Polsce wynosi 4,666 z³ brutto, co oznacza to, ¿e Urz¹d Skarbowy musi ci zostawiæ 75 proc. tej kwoty, czyli 3,499 z³.
Co zrobiæ, jeœli Urz¹d Skarbowy zaj¹³ ci konto bankowe Najprostszym sposobem na pozbycie siê zajêcia komorniczego jest sp³ata zaleg³oœci podatkowych wraz z odsetkami i kosztami egzekucyjnymi. Je¿eli nie zgadzasz siê z decyzj¹ urzêdu skarbowego, mo¿esz z³o¿yæ skargê do Naczelnego S¹-
„Planowanie spadkowe, czyli jak uporz¹dkowaæ swoje sprawy w Stanach i w Polsce”, „Jak chowaæ pieni¹dze przed fiskusem” i wielu innych. S¹ one dostêpne w wersji elektronicznej w witrynie: www.PoradnikSukces.com tel. 1-718-224-3492
du Administracyjnego albo wniosek o zwolnienie zajêcia do urzêdu skarbowego. Wniosek ten powinien zawieraæ uzasadnienie, dlaczego zajêcie jest nies³uszne albo uci¹¿liwe.
Dodatkowo, warto wiedzieæ, ¿e polska skarbówka mo¿e równie¿ zaj¹æ za zaleg³oœci podatkowe inne twoje sk³adniki maj¹tkowe posiadane w Polsce, takie jak nieruchomoœci, ruchomoœci (samochód, komputer, itp.), wynagrodzenie za pracê i nawet emeryturê. Nie warto z ni¹ zadzieraæ.
Czy konta zagraniczne s¹ bezpieczne OdpowiedŸ brzmi: tak. Polski urz¹d skarbowy nie ma mo¿liwoœci korzystania z systemu STIR w odniesieniu do zagranicznych kont, mo¿e jedynie œcigaæ zaleg³e nale¿noœci podatkowe poprzez tzw. miêdzynarodow¹ egzekucjê podatkow¹, za pomoc¹ wyroków wykonawczych i poprzez urzêdy w danym kraju. Ma to odniesienie tylko do kont za³o¿onych w krajach Unii Europejskiej, o których istnieniu urz¹d skarbowy ma wiedzê. Procedura miêdzynarodowej egzekucji jest uci¹¿liwa, wiêc KAS stosuje j¹ tylko w powa¿nych okolicznoœciach. Co do kont za³o¿onych poza krajami Unii Europejskiej, to kwestia egzekucji zaleg³oœci podatkowych zale¿y od treœci umów miêdzynarodowych zawartych miêdzy Polsk¹, a danym krajem, w którym d³u¿nik ma konto i od przepisów wewnêtrznych kraju. Krótko mówi¹c, nasze pieni¹dze w amerykañskich bankach s¹ poza zasiêgiem wzroku polskiego fiskusa. Z ustaw¹ o Krajowej Administracji Skarbowej mo¿esz zapoznaæ siê tu: ➦ isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails. xsp?id=WDU20220000813 Kliknij na „tekst ujednolicony”. ❍
Jeremi Zaborowski
Demokraci rzucili siê na swego by³ego kolegê partyjnego, oskar¿aj¹c go, ¿e wspiera „teorie spiskowe, szarlatanów –szczególnie jeœli chodzi o bezpieczeñstwo i skutecznoœæ szczepionek”. Huzia na Jó-
zia; wiadomo nie wolno ¿adenemu Demokracie s³u¿yæ w administracji Trumpa. Ale raczej RFK Jr zostanie zatwierdzony. Co by o nim nie s¹dziæ – jest kontrowersyjny – ale to chyba jedyny cz³owiek, który jest w stanie zmieniæ status quo czyli rosn¹ce uzale¿nienia od z³ej ¿ywnoœci, wzrost chronicznych chorób, zatruwanie zdrowia Amerykanów chemi¹. Trzeba coœ zrobiæ z tym samobójczym trendem Ameryki, bo jak nie, to mogi³a! ❍
Sprzedam mieszkanie w Warszawie Saska Kêpa 50 metrów kwadratowych, dwie sypialnie. 1.516.444.6679 - John
Zapraszamy do s³uchania Radio RAMPA na czêstotliwoœci WSNR 620 AM w NY, NJ, CT w soboty od 15:00 do 21:00
Zasiêg Radio RAMPA 620 AM to piêæ dzielnic Nowego Jorku, a tak¿e Long Island, stany New Jersey i Connecticut, czyli najwiêksze skupiska Polonii na Pó³nocno-Wschodnim Wybrze¿u USA. Ponadto, sobotni¹ audycjê, bez zmian, s³uchaæ bêdzie mo¿na za poœrednictwem naszej strony internetowej www.RadioRAMPA.com oraz aplikacji RAMPA na telefony komórkowe. Wszystko bezp³atnie.
✓ Bilety Lotnicze ✓ Wysy³ka pieniêdzy i paczek ✓ T³umaczenia ✓ Sprawy imigracyjne ✓ Notariusz 57-53 61st Street, Maspeth, N.Y. 11378 Tel. 718-416-0645, Fax 718-416-0653
– jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 47 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni.
● katar sienny ● bóle pleców ● rwê kulszow¹ ● nerwobóle ● impotencjê
● zapalenie cewki moczowej ● bezp³odnoœæ ● parali¿ ● artretyzm ● depresjê ● nerwice
● zespó³ przewlek³ego zmêczenia ● na³ogi ● objawy menopauzy ● wylewy krwi do mózgu
● alergie ● zapalenie prostaty ● rekonwalescencja po chorobach nowotworowych z zastosowaniem chiñskiego zio³olecznictwa itp.
Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku
144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354
Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 19:00; tel. (718) 359-0956 1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223
Wtorek, czwartek i sobota: 12:00-19:00, w niedziele 12:00 - 15:00; tel. (718) 266-1018 www.drshuguicui.com
821 A Manhattan Ave. Brooklyn, NY 11222
Tel. 718-349-2423 ❖ Rezerwacja hoteli ❖ Wynajem samochodów ❖ Notariusz ❖ T³umaczenia ❖ Klauzula “Apostille” ❖ Zaproszenia ❖ Wysy³ka pieniêdzy Vigo WWW.ANNAPOLTRAVEL.COM
● CON ED/ NATIONAL GRID GAS SERVICE RESOTRATION
● INSPEKCJE SYSTEMÓW LINII GAZOWYCH ZGODNIE Z LOCAL
CAFFE - PASTICCERIA
ESPRESSO - SPUMONI GELATI - CAKES W³oska ciastkarnia czynna do 22:00, a w pi¹tek i sobotê do pó³nocy.