Kurier Plus - 29 STYCZNIA 2011, NUMER 856 (1206)

Page 1

NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS

ER KURI P

L

U

S

í

Film - Przez Azjê do wolnoœci - str. 8

í

M³odzie¿ polonijna przysz³oœci¹ Ameryki - str. 10

í

Harmonia i wyciszenie - str. 11

í

Zakupy, czyli kryzys wartoœci - str. 18

Adam Sawicki

P O L I S H NUMER 856 (1206)

W E E K L Y ROK ZA£O¯ENIA 1987

M A G A Z I N E TYGODNIK

29 STYCZNIA 2011

Eryk Promieñski

10 lat PO Platforma Obywatelska skoñczy³a w³aœnie 10 lat. Na szczêœcie nie urz¹dza z tego powodu ¿adnej fety. Na szczêœcie, albowiem nie by³oby czego œwiêtowaæ. G³ównym osi¹gniêciem tej partii jest odsuniêcie od w³adzy postkomunistów, czego dokona³a w 2005 roku na spó³kê z Prawem i Sprawiedliwoœci¹. Wtedy w sposób wrêcz modelowy sprawdzi³o siê porzekad³o „zgoda buduje”. Dziœ warto przyjrzeæ siê bacznie tej¿e zgodzie. Obie partie podkreœla³y raz po raz publicznie, ¿e maj¹ zbli¿ony program polityczny i gospodarczy, ¿e podchodz¹ niemal identycznie do kwestii dekomunizacji kraju i lustracji. Obie mia³y wspólnie budowaæ IV Rzeczpospolit¹. Sympatia miêdzy nimi by³a tak du¿a, ¿e Jaros³aw Kaczyñski na wiecu PiS pozdrowi³ PO jako „bratni¹ partiê” (sic!). W oczach PiS „bratnia partia” nie by³a wtedy wytworem

s³u¿b specjalnych i nie sk³ada³a siê z ludzi z gruntu podejrzanych, zaœ w oczach platformersów Prawo i Sprawiedliwoœæ nie by³o parti¹ zaœciankow¹ z przechy³em w kierunku narodowo-katolickim. Niestety owa zgoda budowa³a tylko do chwili nieznacznego zwyciêstwa PiS odniesionego w wyborach parlamentarnych. Po nim obie strony nie by³y w stanie zawrzeæ tyle razy obiecywanej koalicji zwanej PO-PiS-em i ostatecznie ich drogi siê rozesz³y. PiS musia³ wejœæ w alians z Lig¹ Polskich Rodzin i Samoobron¹, co z miejsca sta³o siê tematem szyderstw ze strony PO i pokonanego SLD. PóŸniej nie by³o takiej inicjatywy PiS, której nie chcia³aby utr¹ciæ Platforma. Raz po raz wk³ada³a rz¹dowi kij w szprychy, dowodz¹c niezbicie, í5

Stan Stanów nie najlepszy Orêdzie o stanie pañstwa wyg³oszone we wtorek przez prezydenta Baracka Obamê mia³o okreœliæ strategiê prezydenta w obecnej sytuacji, gdy demokraci stracili wiêkszoœæ g³osów w Izbie Reprezentantów. Obama nie chcia³ jednak ujawniæ konkretnych planów ustaw, zapewne dlatego aby nie podsycaæ zapa³u do walki republikanów, którzy ju¿ zdo³ali przeg³osowaæ w Izbie zniesienie jego reformy opieki medycznej. Wprawdzie zniesienie powszechnych ubezpieczeñ medycznych nie ma szansy wejœcia w ¿ycie z powodu braku poparcia w kontrolowanym przez demokratów Senacie oraz nieuniknionego weta prezydenta, ale sygna³ do boju zosta³ g³oœno podany. Obama wybra³ wiêc kurs ogólnikowy, zachêcaj¹c Amerykanów do utrzymania roli przywódcy œwiata, przez inwestowanie w edukacjê, transport i ³¹cznoœæ. „Domy w Korei Po³udniowej maj¹ wiêkszy dostêp do Internetu, ni¿ my. Kraje europejskie i Rosja inwestuj¹ wiêcej w drogi i koleje ni¿ my. Chiñczycy buduj¹ szybsze poci¹gi i nowsze lotniska.” Najwiêksze na œwiecie

prywatne laboratorium energii s³onecznej i najszybszy superkomputer znajduj¹ siê obecnie w Chinach – wylicza³ prezydent dziedziny, w których Ameryka straci³a przewagê, dodaj¹c zarazem, ¿e ci¹gle ma najlepsze na œwiecie uniwersytety i nieporów-

nanego ducha przedsiêbiorczoœci. „¯adni robotnicy nie s¹ tak produktywni, jak nasi. ¯aden kraj nie ma bardziej skutecznych w dzia³aniu kompanii, i nie przyznaje wiêcej patentów wynalazcom i przedsiêbiorcom – pociesza³ prezydent. í5

Wyj¹tkowy jubileusz Z twórc¹ i wydawc¹ „Informatora Polonijnego” w Chicago – Leszkiem Gilem – rozmawia Andrzej M.Trzos - W Ameryce wielokrotnie podejmowano próby opracowania i drukowania w jêzyku polskim ró¿nego rodzaju polonijnych przewodników, informatorów, czy ksi¹¿ek telefonicznych. Z regu³y odnosi³y siê one do jednego skupiska Polaków i najczêœciej bywa³y efemerydami. To, czego Pan w tej dziedzinie podj¹³ siê dwadzieœcia lat temu w Chicago i realizuje do dziœ, jest absolutnym wyj¹tkiem. - Przede wszystkim od samego pocz¹tku zadecydowa³em, ¿e proponowane przeze mnie wydawnictwo - dla Polaków przebywaj¹cych w pó³nocno-œrodkowych stanach Ameryki - powinno stanowiæ pe³ne kompendium wiedzy: gdzie i jak mog¹ za³atwiæ wszelkie swoje sprawy bytowe, bez znajomoœci jêzyka angielskiego. Tytu³ „Informator Polonijny” wyda³ mi siê najbli¿szy idei powstania takiego wydawnictwa, które by³oby jednoczeœnie magazynem informacji o charkterze administracyjnym, przewodnikiem po mo¿liwie szerokim krêgu firm polonijnych oraz ksi¹¿k¹ adresowo-telefoniczn¹.

Od pocz¹tku te¿ za³o¿y³em, ¿e nie mo¿e byæ ono jednorazowe i kolejne jego uzupe³niane wersje musz¹ ukazywaæ siê systematycznie co najmniej w skali roku. To zreszt¹ w tym czasie podpowiada³a ogromna dynamika w powstawaniu i aktywnoœci firm polonijnych, zmieniaj¹ca niemal z miesi¹ca na miesi¹c mapê polskich organizacji i biznesów. - Myœlê, ¿e rozwój „Informatora Polonijnego” najlepiej zobrazowa³aby jego zawartoœæ: wydania pierwszego sprzed dwudziestu laty i obecnego. - Pierwszy numer „Informatora” mia³ wprawdzie „uderzeniowy” nak³ad 50.000 egzemplarzy, ale... zaledwie 114 stron z informacjami ogólnymi i og³oszeniami firm polonijnych. Doliczy³em siê wtedy piêciu lekarzy z polskimi nazwiskami, co wcale nie znaczy³o, ¿e wszyscy oni znali jêzyk polski. Polacy byli w³aœcicielami kilku ma³ych sklepików, kilku restauracji i doœæ licznych tzw. biur podró¿y, a w codziennej praktyce g³ównie agencji wysy³kowych,

bowiem nasi rodacy musieli za czyimœ poœrednictwem wysy³aæ do Polski to, czego tam brakowa³o. A wiadomo, ¿e brakowa³o wszystkiego wiêc na tak¹ dzia³alnoœæ by³a koniunktura. O jakichœ znacz¹cych polskich firmach z innych bran¿ nie by³o wówczas w ogóle s³ychaæ... Natomiast numer dwudziesty z roku 2010 zawiera 1.640 stron czarno-bia³ych i 124 strony pe³nokolorowe, drukowane na kredowym papierze. Iloœæ stron zawieraj¹cych informacje ogólne oznakowana czerwonym paskiem - wzros³a do 240. £atwo ju¿ obliczyæ, ¿e obecnie firmy polonijne prezentowane s¹ na 1.524 stonach, a ich wachlarz jest ogromny: produkcyjne ró¿nych bran¿, medyczne, handlowe, budowlane, samochodowe, ubezpieczeniowe, prawnicze. Samych lekarzy og³asza siê obecnie w „Informatorze” ponad piêciuset, a jeœli chodzi o wspomnian¹ bran¿ê spo¿ywcz¹ - polskich sklepów jest kilkadziesi¹t, w tym wiele supermarketów i wielkich przetwórni, dostarczaj¹cych swoje wyroby do sklepów amerykañskich w ca³ym kraju. í7


2

 POLSKA Orliki nieloty? Przewodnicz¹cy SLD Grzegorz Napieralski z³o¿y³ wniosek do Najwy¿szej Izby Kontroli o zbadanie nadu¿yæ, które mog³y mieæ miejce przy budowie boisk Orliki. Chodzi o udzia³ firm producenckich w spotkaniach w ministerstwie sportu, gdzie opracowywano szczegó³owe koncepcje programu oraz o sposób wy³aniania firm budowlanych.

ABW O.K. Szef Agencji Bezpieczeñstwa Wewnêtrznego za rz¹dów PiS, Bogdan Œwiêczkowsk,i powiedzia³ sejmowej komisji, ¿e ówczesny premier Jaros³aw Kaczyñski nie wywiera³ na niego nielegalnych nacisków, natomiast zrobi³ to ówczesny i obecny marsza³ek Senatu Bogdan Borusewicz. W lipcu 2007 Borusewicz wezwa³ go do siebie i za¿¹da³ zmiany treœci informacji o nadu¿yciach w spó³kach paliwowych, któr¹ Œwiêczkowski rozes³a³ kilka dni wczeœniej do najwa¿niejszych osób w pañstwie.

Order dla oprawcy Prezydent Bronis³aw Komorowski nada³ Krzy¿ Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski by³emu prezesowi s¹du apelacyjnego w Bia³ymstoku Zbigniewowi Pannertowi - “za wybitne zas³ugi w dzia³alnoœci na rzecz s¹downictwa powszechnego”. Pannert jako prokurator w latach 1980tych oskar¿a³ opozycjonistów w procesach politycznych. Wniosek o odznaczenie wystawi³ minister sprawiedliwoœci Krzysztof Kwiatkowski. Opiniotwórcza “Rzeczpospolita” Dziennik Rzeczpospolita by³ najczêœciej cytowanym medium w roku 2010, stwierdzi³ Instytut Monitorowania Mediów. By³a cytowana 1.3 703 razy, gdy Gazeta Wyborcza tylko 8447 razy. Tak¿e w grudniu 2010 Rzeczpospolita wygra³a z Wyborcz¹ z wynikiem 690 cytowañ, gdy Wyborcza mia³a 546.

Spó³dzielnia ministra Pos³owie SLD poprosili premiera Donalda Tuska o dymisjê ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka za to, ¿e pozatrudnia³ znajomych lub cz³onków ³ódzkiej organizacji PO w ministerstwie i podleg³ych mu spó³kach. Pos³owie przedstawili nazwiska 33 osób twierdz¹c, ¿e znajomoœæ z ministrem lub cz³onkostwo PO w £odzi jest g³ównym kryterium zatrudnienia.

KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011

Z naszego podwórka

W sprawie statutu CP-S Burzliwe zebranie cz³onków Centrum Polsko-S³owiañskiego, które odby³o siê 3 grudnia zesz³ego roku przepe³nione by³o gromkimi protestami obecnych na sali uczestników. Zebranien odbywa³o siê w niecodziennej sytuacji. Radê Dyrektorów Centrum opuœci³y trzy osoby, z urzêduj¹cym Prezesem na czele. Po opublikowanych w prasie artyku³ach informuj¹cych o powodach ust¹pienia ze stanowiska, prezes Halina Zawadzki nie zosta³a wpuszczona na Zebranie. Przedstawiciele prasy i paru innych „niewygodnych” cz³onków podzielili los pani prezes i pomimo mroŸnej pogody czekali przed drzwiami skutecznie blokowani przez wynajêtych, umundurowanych ochroniarzy. Cz³onkowie na sali obrad wnosili kilkakrotnie wnioski o wpuszczenie na zebranie oczekuj¹cych pod drzwiami. Odmowy ze strony prowadz¹cych doprowadzi³y w koñcu do g³oœnych wyrazów niezadowolenia i skandowania „Wpuœciæ prasê!”. Niestety osoby prowadz¹ce Zebranie kontynuowa³y czytanie przygotowanych wczeœniej wypowiedzi choæ tonê³y one wœród gromkich protestów cz³onków. Dopiero po przerwie, w której dla os³abienia emocji podano zak¹ski, udostêpniono g³os cz³onkom i po kolejnych naciskach wpuszczono na salê czekaj¹ce przed drzwiami osoby. Poruszono wiele dra¿liwych tematów jednak najbardziej bulwersuj¹cym okaza³o siê zagadnienie Statutu Organizacji. Cz³onkowie dowiedzieli siê o zmianach, które zosta³y wprowadzone i w jaki sposób zmiany te w wielu wypadkach ograniczaj¹ mo¿liwoœæ spo³ecznej kontroli i zarz¹dzania Centrum Polsko-S³owiañskim. Jeden z by³ych Prezesów Unii Kredytowej poinformowa³ cz³onków o istniej¹cej ekspertyzie prawnej, która by³a zamówiona w 2009 r. i w wyraŸny sposób mówi o wielu niezgodnych z obowi¹zuj¹cym prawem zmianach w statucie. Przed zakoñczeniem zebrania obecni na sali cz³onkowie wybrali spoœród siebie szesnastoosobow¹ grupê, która podjê³a siê sprawdzenia sytuacji statutu CP-S i przygotowania poprawek modernizuj¹cych prawo zarz¹dzaj¹ce nasz¹ organizacj¹. Grupa ta spotka³a siê po raz pierwszy 15 grudnia. Od pierwszego spotkania cz³onkowie grupy postawili sobie za cel jak naj-

szybsze ustalenie, w jaki sposób statut zosta³ zmieniony jak równie¿ pracê nad nowym statutem. Jak siê okaza³o nie by³o to ³atwe zadanie. Statut, który powinien byæ dostêpny dla ka¿dego zainteresowanego cz³onka nigdy nie by³ przet³umaczony na jêzyk polski i co gorsza link na stronie internetowej Centrum maj¹cy go otwieraæ nigdy nie dzia³a³. Grupa wystosowa³a kolejne listy do Zarz¹du CP-S o udostêpnienie statutu oraz przedstawienie odpowiednich dokumentów zaœwiadczaj¹cych, w jaki sposób statut zosta³ zmieniony. Do dzisiaj ¿aden z tych listów nie doczeka³ siê odpowiedzi. Dziêki pomocy redakcji Super Express Statut z 1995 roku i wersja z 2001 zosta³y przet³umaczone na jêzyk polski i opublikowane wraz z komentarzem w jednym z weekendowych wydañ. „Posypa³a siê lawina” telefonów i e-maili od cz³onków Centrum, czêsto wzburzonych niekorzystnymi zmianami statutu. Upewni³o to grupê pracuj¹c¹ nad poprawkami o koniecznoœci jak najszybszego przedstawieniem nowego statutu do zaaprobowania cz³onkom. Spotkania robocze przeci¹ga³y siê do ponad piêciu godzin i dwóch, a czasem trzech zebrañ w tygodniu, by w koñcu zaowocowaæ nowym, w pe³ni cz³onkowskim statutem. Dokument ten w chwili obecnej poddany zosta³ profesjonalnemu t³umaczeniu i w najbli¿szych dniach bêdzie przeanalizowany przez biuro prawne specjalizuj¹ce siê w prawie organizacji niedochodowych. W miêdzyczasie, wystosowany zosta³ list do poszczególnych dyrektorów Unii Kredytowej, bêd¹cych w posiadaniu ekspertyzy wersji statutu z 2001 roku o jak najszybsze upublicznienie jej wyników. Pozosta³o mieæ nadziejê, ¿e cz³onkowie Rady Dyrektorów Polsko-S³owiañskiej Unii Kredytowej nie zapomnieli, ¿e zostali wybrani na stanowiska przez cz³onków i to interes cz³onków powinien im przede wszystkim le¿eæ na sercu.

Marek Wysocki mwysocki1@hotmail.com w imieniu Grupy 16-tu

Imieniny tygodnia 29 stycznia - sobota Zdzis³awa, Józefa, Franciszka 30 stycznia - niedziela Macieja, Martyny, Teofila 31 stycznia - poniedzia³ek Ludwiki, Marceli, Jana 1 lutego - wtorek Brygidy, Ignacego, Seweryna 2 lutego - œroda Joanny, Marii, Miros³awa 3 stycznia - czwartek B³a¿eja, Oskara, Wawrzyñca 4 stycznia - pi¹tek Joanny, Weroniki, Andrzeja

KURIER PLUS redaktor naczelny Zofia Doktorowicz-K³opotowska sekretarz redakcji Anna Romanowska

sta³a wspó³praca Izabela Barry, Andrzej Józef D¹browski, Halina Jensen, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Weronika Kwiatkowska, Konrad Lata, Krystyna Mazurówna Marian Polak Agata Ostrowska-Galanis, Katarzyna Zió³kowska-Nalepa

Tydzieñ z Plusem

korespondenci z Polski

Obrazy “zaczête” Jacka WoŸniaka

Jerzy Bukowski

korespondentka z Francji Krystyna Mazurówna

Trwa wystawa prac Jacka WoŸniaka, absolwenta Krakowskiej Akademii Sztuk Piêknych. S¹ to oleje malowane na p³ótnie. Nazwa³ je obrazami zaczêtymi, bo - jak twierdzi - praca nad nimi ci¹gle trwa. Obrazy WoŸniaka to realizm przemieszany z abstrakcj¹.

Kryzys rodziny

Darmowe seminarium

Co pi¹te dziecko w Polsce rodzi siê w zwi¹zkach pozama³¿eñskich, trzy razy wiêcej, ni¿ 20 lat temu. Jeszcze w 1970r. zaledwie 5 procent dzieci (27 tysiêcy) rodzi³o siê w takich zwi¹zkach a w 2009r. - 20 proc., czyli 420 tys. dzieci. W latach 1980. na tysi¹c osób przypada³o 10 zawieranych ma³¿eñstw a w roku 2009 ju¿ tylko 6,7.

29 stycznia w sobotê o godz. 17.00 firma adwokacka Connors & Sullivan zaprasza na seminarium poœwiêcone zabezpieczeniu przysz³oœci swojej i swoich dzieci. W programie m.in. Power of Attorney, prawo spadkowe i testamenty, Medicaid i prawo podatkowe. Cenne wiadomoœci, które mog¹ przydaæ siê ka¿demu. Wstêp wolny. 145 Java Street, Greenpoint - Brooklyn tel. 718-389-3018

fotografia Zosia ¯eleska-Bobrowski

sk³ad komputerowy Marian Polak

wydawcy Adam Mattauszek John Tapper Kurier Plus Publishing, Inc .

Adres : 145 Java Street Brooklyn, NY 11222

Tel :

(718) 389-0134 (718) 389-3018

Fax :

(718) 389-3140

E-mail : kurier@kurierplus.com Internet : http://www.kurierplus.com Redakcja nie odpowiada za treœæ og³oszeñ.


3

KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011

Wiêkszy, nowoczeœniejszy, lepiej po³o¿ony...

Oddzia³ Naszej Unii na Ridgewood ma ju¿ now¹ siedzibê Po latach problemów zwi¹zanych z brakiem dostatecznego miejsca do codziennej obs³ugi licznej grupy klientów, oddzia³ Polsko-S³owiañskiej Federalnej Unii Kredytowej na Ridgewood zosta³ przeniesiony do bardziej przestronnego i znakomicie po³o¿onego budynku przy 6903 Fresh Pond Road. Budynek znajduje siê blisko komunikacji miejskiej, co jest ogromnym u³atwieniem dla okolicznych mieszkañców. Nowa siedziba oddzia³u, licz¹ca prawie 2800 stóp kwadratowych (260m2) jest bardzo nowoczesna i starannie przygotowana do obs³ugi 4,6 tys. Cz³onków Unii z okolic Ridgewood. Oddzia³ ma piêæ stanowisk kasjerskich i piêæ stanowisk do indywidualnej obs³ugi klienta. Nowy oddzia³ zosta³ oficjalnie oddany do u¿ytku w pi¹tek, 21-go stycznia 2011 r., podczas specjalnej uroczystoœci, na któr¹ oprócz licznej grupy okolicznych mieszkañców przyby³y zarz¹dy organizacji sponsoruj¹cych P-SFUK, przedstawiciel lokalnej parafii i miejscowi biznesmeni oraz cz³onkowie Rady Dyrektorów Unii i zarz¹du P-SFUK. „Gdy wynajêliœmy poprzednie pomieszczenie w 2001 roku, wychodziliœmy naprzeciw potrzebom okolicznej Polonii. Jednak¿e sukces tego oddzia³u przeszed³ nasze najœmielsze oczekiwania. Mam nadziejê, ¿e w nowej lokalizacji oddzia³ ten bêdzie jeszcze bardziej produktywny i ¿e nasi Cz³onkowie uznaj¹ przeniesienie oddzia³u to tego w³aœnie budynku jako ogromny krok naprzód.” – powiedzia³ dr Tomasz Bortnik, Przewodnicz¹cy Rady Dyrektorów P-SFUK. Oprócz dr Bortnika, w uroczystym przeciêciu wstêgi udzia³ wziê³y panie Krystyna Myssura (Pierwszy Zastêpca Przewodnicz¹cego Rady Dyrektorów P-SFUK) i Irena Marchaj (Skarbnik Rady Dyrektorów), Pawe³ Pachacz (Przewodnicz¹cy Komisji Nadzorczej P-SFUK), panie Agnieszka Po-

Polecamy

œlednik (Dyrektor Wykonawczy ds. Operacyjnych) i Agnieszka Duduœ (Zastêpca Kierownika Oddzia³u) oraz ksi¹dz W³adys³aw Kubrak z parafii St. Matthias w Ridgewood. Dokonuj¹c poœwiêcenia oddzia³u ksi¹dz W³adys³aw powiedzia³: „Przynosimy niewiele, oszczêdzamy, a oni to mno¿¹. Gdyby tego nie robili nie by³oby odnowionego tego oddzia³u, nie by³oby innych odnowionych oddzia³ów, które s¹ dlatego, ¿e oni wiedz¹ jak tym zarz¹dzaæ. Musimy sobie wierzyæ, musimy siê szanowaæ. Wybraæ to, co nas ³¹czy a nie to, co nas dzieli. Polonia, jak mówi³ Jan Pawe³ II, ma zawsze pamiêtaæ o swoim wspania³ym dziedzictwie, historycznym dorobku. Osoby, które tu s¹, ciê¿ko zarabiaj¹ te dolary, ale je mno¿¹ i odk³adaj¹ tak jak ja to uczyniê zaraz po poœwiêceniu.” Nowy oddzia³ by³ bardzo pozytywnie oceniony przez samych Cz³onków Unii. „Jestem cz³onkiem Unii od mojego przyjazdu do USA w 1988 roku i mam sentyment do Unii, bo tak naprawdê z ni¹ zaczyna³em moje ¿ycie w Ameryce... st¹d mia³em pierwsz¹ kartê kredytow¹, a konto w P-SFUK ma te¿ moja ¿ona i córka” – powiedzia³ pan Wojciech Wiszowaty, który przyby³ na uroczystoœæ otwarcia. – „To, co od pocz¹tku mi siê podoba³o, to fakt, ¿e zawsze mogê tutaj wszystko sprawnie za³atwiæ. Tak by³o w starej lokalizacji i tak jest w tej nowej, tylko, ¿e teraz wnêtrze jest przyjemniejsze i przestronne”.

Przebudowa i adaptacja wnêtrza oddzia³u przeprowadzona zosta³a przez firmê Nesco Construction, wed³ug projektu architekta Krzysztofa Koz³owskiego. W wyposa¿eniu oddzia³u znajduj¹ siê du¿e ekrany telewizji wewnêtrznej (UniaTV i Rate System), w której, oprócz polskojêzycznych programów, pokazywane informacje o aktualnych ofertach Unii i bie¿¹cych wydarzeniach. Nowy oddzia³ ma przed³u¿one godziny pracy - w poniedzia³ki: od 9-tej rano do 19-tej wieczorem. * P-SFUK (Polsko-S³owiañska Federalna Unia Kredytowa) Za³o¿ona w roku 1976 przez grupê polskich imigrantów by pomóc rodakom uzyskaæ po¿yczki na zakup domów, Polsko-

S³owiañska Federalna Unia Kredytowa obecnie posiada 14 oddzia³ów w Nowym Jorku, New Jersey i Chicago oraz Centrum Operacyjne w Fairfield, NJ. Unia ma prawie 1,4 miliarda dolarów w aktywach i s³u¿y 71,500 tysi¹com Cz³onków na terenie stanów Nowy Jork i New Jersey. P-SFUK, która jest najwiêksz¹ etniczn¹ uni¹ kredytow¹ w USA, obecnie obs³uguje te¿ bankomaty na terenie Narodowego Sanktuarium w Doylestown, w Pensylwanii (w „Amerykañskiej Czêstochowie”). Cz³onkowie Unii mog¹ korzystaæ z Internetowego Oddzia³u P-SFUK na stronie www.NaszaUnia.com oraz z us³ug Mobilnego Oddzia³u, czyli specjalnie wyposa¿onego pojazdu, który spe³nia wszystkie funkcje tradycyjnego oddzia³u.

PR

Porada miesi¹ca

„Nowy Jork moja strefa wiary” W zwi¹zku z wydaniem ksi¹¿ki pt. „Nowy Jork moja strefa wiary” autorstwa ojca Micha³a Czy¿ewskiego, organizujemy w parafii œw. Stanis³awa Biskupa i Mêczennika, (101 E 7th Street na Manhattanie) spotkanie promocyjne. Odbêdzie siê ono 6 lutego (niedziela), po mszy œw. o godz. 12, w której ojciec Micha³ bêdzie uczestniczy³. Po mszy spotykamy siê w sali parafialnej, bêdzie kawa i s³odki poczêstunek, mo¿liwoœæ nabycia ksi¹¿ki i rozmowy z jej autorem. Ksi¹¿ka „Nowy Jork moja strefa wiary” zosta³a napisana o parafii na Manhattanie, mówin ona o parafianach i o dzieciach uczêszczaj¹cych do polskiej szko³y im. Augustyna Kordeckiego. Ojciec Micha³ by³ u nas wikarym. Ksi¹¿ka stanowi podsumowanie jego piêcioletniej, wspania³ej pracy w naszym koœciele œw. Stanis³awa Biskupa i Mêczennika. Serdecznie zapraszamy wszystkich parafian na niedzielne spotkanie.

Alicja Rubacha

S T Y C Z E Ñ Warto wiedzieæ, ¿e… …maj¹c dostêp do Internetu, mo¿na zostaæ Cz³onkiem Unii i korzystaæ z naszych us³ug na terenie ca³ych Stanów Zjednoczonych. Fizyczna odleg³oœæ od naszych oddzia³ów nie ma ju¿ takiego znaczenia jak kiedyœ – dzisiaj Nasza Unia mo¿e prowadziæ obs³ugê swoich Cz³onków ca³kowicie „na odleg³oœæ”. Kluczow¹ rolê spe³nia tu nasza strona internetowa www.NaszaUnia.com. W sekcji „Oddzia³ Online” mo¿na zostaæ Cz³onkiem Unii otwieraj¹c swoje pierwsze konto. Mo¿na tam równie¿ za³o¿yæ dodatkowe konta. Potrzebujesz po¿yczki personalnej lub karty kredytowej? Wystarczy klikn¹æ na „Z³ó¿ wniosek o po¿yczkê” i wybraæ odpowiedni¹ opcjê. Loguj¹c siê do bankowoœci internetowej mo¿na m.in.

Zima i nowojorscy bezdomni

zamawiaæ czeki i dokonywaæ transferów pieniêdzy pomiêdzy kontami w

GRUPA PRO-LIFE œw.Wincentego a’Paulo zwraca siê z proœb¹ do wszystkich ludzi dobrej woli o pomoc bezdomnym rodakom w prze¿yciu tegorocznej zimy! Mo¿emy zapewniæ im noclegi w koœciele œw. Antoniego, tylko w najzimniejsze noce. Gdy pogoda jest nieco bardziej sprzyjaj¹ca, mo¿emy im pomóc, umo¿liwiaj¹c wejœcie do metra. Bezdomni najczêœciej zbieraj¹ siê przy wejœciu na rogu Greenpoint i Manhattan Ave. oko³o godz. 20.00 ka¿dego dnia. B¹dŸmy dla nich Mi³osiernymi Samarytaninami a nie surowymi sêdziami. Alkoholizm, który jest udzia³em wiêkszoœci z nich, jest uzale¿nieniem, chorob¹ wynikaj¹c¹ przede wszystkim z negatywnego stosunku do œwiata, otoczenia i siebie samych! Pomó¿my im zmieniæ to nastawienie przez okazanie im serca.

finansowej. Pieni¹dze mo¿na deponowaæ w Naszej Unii wysy³aj¹c czeki na

Info: Marian Meller: 718-383-1850 Brat Jan: 718-389-7785

Naszej Unii lub pomiêdzy swoim kontem w Unii a kontem w innej instytucji adres PSFCU, 9 Law Drive, PO BOX 10425, Fairfield, NJ 07004 lub korzystaj¹c z Automatycznej Wp³aty na Konto. Warto wspomnieæ, ¿e dostêp do swojego konta mo¿na równie¿ uzyskaæ za poœrednictwem naszej bankowoœci telefonicznej. Pracownicy Dzia³u Obs³ugi Klienta chêtnie odpowiedz¹ na wszystkie pytania – wystarczy zadzwoniæ pod numer 1-800-297-2181 lub wys³aæ email z pytaniem na adres kontakt@psfcu.net (prosimy nie podawaæ w nim poufnych danych).


4

KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011

Na drogach Prawdy Bo¿ej

 ŒWIAT ¯ydzi przeciwko rz¹dowi wêgierskiemu Restrykcyjna ustawa medialna wprowadzona przez rz¹d premiera Orbana na Wêgrzech zosta³a skrytykowana przez prezesa Europejskiego Kongresu ¯ydówMoshe Kantora. Na wszelki wypadek twierdzi on, ¿e skoro ogranicza wolnoœæ s³owa, to równie¿ ogranicza krytykê antysemityzmu. Rz¹d wêgierski uspokaja, ¿e nowe prawo zakazuje mowy nienawiœci i wypowiedzi rasistowskich.

Wyrok na terrorystê S¹d federalny w Nowym Jorku skaza³ na do¿ywocie bez mo¿liwoœci skrócenia kary Ahmeda Khalfana Ghalainiego, jednego z zamachowców na ambasady USA w Kenii i Tanzanii w 1998 roku, w których zginê³y 224 osoby. Po ataku na ambasady 36-letni morderca szkoli³ siê w obozach al-Kaidy w Afganistanie, by³ te¿ osobistym ochroniarzem Osamy bin Ladena. Zosta³ schwytany w Pakistanie w 2004 roku. W Nowym Jorku nie ma kary œmierci.

To nie Czeczeni Rosyjski premier W³adimir Putin powiedzia³, ¿e zamach na lotnisku Demodiewo w Moskwie w poniedzia³ek nie mia³ zwi¹zku z Czeczeni¹ a do skutecznej walki z terroryzmem konieczny jest rozwój spo³eczny i gospodarczy Kaukazu Pó³nocnego, zaœ walka z terroryzmem i ekstremizmem bêdzie bezlitosna. Putin zapowiedzia³ wzmocnienie s³u¿b bezpieczeñstwa i wspieranie islamu tradycyjnego. Do tej pory nikt nie przyzna³ siê do organizacji zamachu.

Tajny Katyñ Trybuna³ w Strasburgu rozpatrzy skargê rosyjskiego Memoria³u na wyrok rosyjskiego S¹du Najwy¿szego. S¹d ten podtrzyma³ wyrok ni¿szej instancji o utrzymaniu utajnienia powodów umorzenia œledztwa w sprawie mordu katyñskiego. Memoria³ to rosyjska organizacja, która dokumentuje zbrodnie sowieckie. Do dziœ nie wiadomo, jaka by³a podstawa umorzenia œledztwa w roku 2004.

Oœ Pary¿ - Moskwa Francja sprzeda³a Rosji cztery okrêty wojenne typu Mistral, mimo protestów NATO, Gruzji i USA. Dwa okrêty maj¹ zostaæ zbudowane w stoczni Saint-Nazaire a dwa w stoczniach rosyjskich. Nie wiadomo, czy Francja przekaza³a tak¿e technologiê budowy tych okrêtów. Wartoœæ takiego okrêtu szacuje siê na 500 - 700 milionów euro. Jest to najwiêkszy projekt w tej dziedzinie realizowany przez Rosjê i pañstwo zachodnie.

Szukajcie pokory Szukajcie Pana, wszyscy pokorni ziemi, którzy pe³nicie Jego nakazy; szukajcie sprawiedliwoœci, szukajcie pokory, mo¿e siê ukryjecie w dzieñ gniewu Pana. Zostawiê poœród ciebie lud pokorny i biedny, a szukaæ bêd¹ schronienia w imieniu Pana. Reszta Izraela nie bêdzie czyniæ nieprawoœci ani mówiæ k³amstwa. I nie znajdzie siê w ich ustach zwodniczy jêzyk, gdy paœæ siê bêd¹ i wylegiwaæ, a nie bêdzie nikogo, kto by ich przestraszy³ So 2,3; 3,12–13 Polskie przys³owie mówi: „Pokorne ciele dwie matki ssie”. Coœ na pewno w tym jest, bo przecie¿ przys³owia rodz¹ siê z m¹drej obserwacji ¿ycia i refleksji nad nim. I s³usznie niektórzy z tej racji uwa¿aj¹ je za m¹droœæ narodu. Mo¿na powiedzieæ, ¿e w myœl powy¿szego porzekad³a cz³owiek pokorny otrzymuje od ¿ycia wiêcej, zarówno w sferze materialnej, jaki i duchowej. A jeœli mówimy o pokorze w kontekœcie biblijnym, to bierzemy pod uwagê korzyœci nadprzyrodzone, wieczne. I ten motyw bêdzie przewodnim w tych rozwa¿aniach. Ale przedtem przytoczê kilka myœli o pokorze. „Sk¹d bierze siê moja pokora? A st¹d, ¿e zasiadam do stawiania znaczków na papierze w nadziei, ¿e coœ wyra¿ê, umiem na tym spêdzaæ ca³e dnie, ale kiedy postawiê kropkê, widzê, ¿e nie wyrazi³em nic” (Czes³aw Mi³osz). „S³u¿enie innym bez uczucia pokory jest jedynie zaspokajaniem egoizmu: zapatrzeniem siê wy³¹cznie we w³asn¹ osobê” (Mahatma Gandhi). „Pokora jest nie tylko warunkiem autentycznoœci i prawdziwoœci wszystkich cnót, lecz tak¿e warunkiem przemienienia cz³owieka w Chrystusie. Ale ma ona w sobie samej wysok¹ wartoœæ, nadaje cz³owiekowi szczególnego piêkna” (Dietrich von Hildebrand). „Pokora otwiera spojrzenie duchowe na wszystkie wartoœci œwiata. Ona, która zak³ada, ¿e nie ma zas³ugi, a wszystko jest darem i cudem, powoduje, ¿e cz³owiek wszystko zdobywa. Pokorny – staje siê natychmiast duchowym bogaczem” (Max Scheller). S³uga Bo¿y Jan Pawe³ II wskazuje na nadprzyrodzony duchowy wymiar pokory. W czasie modlitwy na „Anio³ Pañski” powiedzia³: „Mentalnoœæ œwiata ka¿e bowiem wyró¿niaæ siê spoœród innych, przebijaæ, pos³uguj¹c siê sprytem i wyzbywaj¹c skrupu³ów, by zyskaæ uznanie i broniæ w³asnych interesów. W królestwie Bo¿ym nagradzane s¹ skromnoœæ i pokora. W sprawach ziemskich, przeciwnie, nierzadko pop³acaj¹ karierowiczostwo i bezwzglêdnoœæ; konsekwencje tego s¹ dla wszystkich dobrze widoczne: rywalizacja, niesprawiedliwoœci, frustracje”. Postawa pokory ma przemo¿ny wp³yw na nasze ¿ycie. Oto tego przyk³ad. Profesor Stuart Blackie z Uniwersytetu w Edinburghu wezwa³ do odpowiedzi jednego ze studentów. Wywo³any student wsta³ i trzymaj¹c w lewej rêce ksi¹¿kê zacz¹³ odczytywaæ tekst. Profesor ostro go skarci³: „WeŸ ksi¹¿kê do prawej rêki i usi¹dŸ”. Upokorzony student podniós³ praw¹ rêkê do góry i okaza³o siê, ¿e nie ma d³oni. Pozostali studenci byli nieco zmieszani i zgorszeni zaistnia³¹ sytuacj¹. Profesor chwilê siê zawaha³. Nastêpnie podszed³ do studenta obj¹³ go ramieniem i ze ³zami w oczach powiedzia³: „Nie wiedzia³em o tym. Proszê wybacz mi”. Te pokorne przeprosiny, jak siê okaza³o sta³y siê punktem zwrotnym w ¿yciu tego m³odzieñca. Wiele lat póŸniej na jednym z zebrañ opowiedziano tê historiê. Pod koniec spotkania wsta³ mê¿czyzna w sile wieku odwróci³ siê do zebranych, podniós³ do góry praw¹ rêkê bez d³oni i powiedzia³: „To ja by³em tym studentem. Profesor Blackie przyprowadzi³ mnie do Chrystusa. Prawdopodobnie nie sta³oby siê to nigdy, gdyby nie te przeprosiny pe³ne pokory”. Spojrzymy teraz na cnotê pokory w jej naj-

Na Górze B³ogos³awieñstw.

istotniejszym, to znaczy biblijnym wymiarze. Prorok Sofoniasz w pierwszym czytaniu, zacytowanym na wstêpie tych rozwa¿añ ukazuje pokorê, jako bardzo wa¿ny element pog³êbienia ¿ycia religijnego. Zaœ autentyczna pobo¿noœæ przemienia cz³owieka i chroni go przed gniewem bo¿ym: „Szukajcie sprawiedliwoœci, szukajcie pokory, mo¿e siê ukryjecie w dzieñ gniewu Pana”. Gniewu bo¿ego uniknie cz³owiek, którego prorok nazywa „biednym”. Biedni to ci, którzy w pokorze serca uznali ca³kowit¹ zale¿noœæ od Boga. Pojêciu „biedny” Sofoniasz nadaje znaczenie moralne i duchowe, co ma swoj¹ kontynuacjê w Ewangelii o b³ogos³awieñstwach, czytanej w dniu dzisiejszym. Bogactwa materialne i intelektualne stanowi¹ dla cz³owieka pewne zagro¿enie zamkniêcia siê na Boga. Cz³owiek ubogi i pokorny uznaje swoj¹ zale¿noœæ od Boga i jest na Niego otwarty. Pokora i ubóstwo, to drogi wyzwolenia cz³owieka, bo wybranie zale¿noœci od Boga czyni go naprawdê wolnym i szczêœliwym, inaczej b³ogos³awionym. Wtedy spe³niaj¹ siê s³owa psalmisty: „Ubodzy duchem maj¹ wstêp do nieba”. O tej pokornej zale¿noœci pisze tak¿e œw. Pawe³ w Liœcie do Koryntian: „Bóg wybra³ w³aœnie to, co g³upie w oczach œwiata, aby zawstydziæ mêdrców, upodoba³ sobie w tym, co niemocne, aby mocnych poni¿yæ; i to, co nie jest szlachetnie urodzone wed³ug œwiata i wzgardzone, i to, co nie jest, wyró¿ni³ Bóg, by to, co jest, unicestwiæ, tak by siê ¿adne stworzenie nie che³pi³o przed obliczem Boga”. Œw. Pawe³ mówi, ¿e m¹droœæ ludzka ró¿ni siê od m¹droœci Bo¿ej. M¹droœæ œwiata akcentuje ludzkie zdolnoœci i sprawnoœci, szczególnie intelektualne, które decyduj¹ o pozycji cz³owieka w œwiecie. Ta m¹droœæ jest niejako odporna na œwiat³o objawienia w Chrystusie. M¹droœæ Bo¿a jest darem Boga, którym mamy siê chlubiæ, jako szczególn¹ ³ask¹ nieba. Dla uczniów Chrystusa t¹ m¹droœci¹ jest sam Jezus Chrystus. On powiedzia³ o sobie, ¿e jest drog¹, prawd¹ i ¿yciem. W Chrystusie mo¿emy najm¹drzej prze¿yæ nasze ¿ycie. Aby uznaæ tê m¹droœæ i ¿yæ wed³ug niej konieczna jest pokora. Jest to aktualne szczególnie dla cz³owieka dzisiejszych czasów, który uwa¿a, ¿e wszystko zawdziêcza sobie i ¿e ma w³asn¹ receptê na szczêœliwe ¿ycie. M¹droœæ bo¿a najdoskonalej wyra¿a siê w b³ogos³awieñstwach, które s³yszymy w dzisiejszej Ewangelii. Aby je jednak przyj¹æ potrzebna jest pokora. W b³ogos³awieñstwach m¹droœæ œwiata staje niejako w opozycji do m¹droœci Bo¿ej. Na krótki dystans m¹droœæ œwiata wydaje siê skuteczna, ale cz³owiek jest d³ugodystansowcem,

siêgaj¹cym wiecznoœci i przy takim dystansie m¹droœæ bo¿a jest nieodzowna. Chrystus mówi, ¿e b³ogos³awieni inaczej szczêœliwi s¹ ubodzy w duchu, którzy s¹ bogaci Bogiem. M¹droœæ tego œwiata podpowiada, ¿e szczêœliwi s¹ ci, którzy w dobrach materialnych z³o¿yli swoj¹ nadziejê. B³ogos³awieni, którzy p³acz¹, bo widz¹ wiele z³a i niesprawiedliwoœci. M¹droœæ œwiata podpowiada, ¿e trzeba siê tak urz¹dziæ, aby samemu nie p³akaæ, co nas obchodzi krzywda innych. B³ogos³awieni cisi, którzy wyciszeni wewnêtrznie s¹ gotowi przyj¹æ Boga i us³yszeæ wo³anie bliŸniego. M¹droœæ œwiata mówi: pchaj siê na œwiecznik, nie zwa¿aj¹c na innych. B³ogos³awieni, którzy pragn¹ sprawiedliwoœci. M¹droœæ œwiata mówi, ¿e œwiat jest sprawiedliwy, gdy ja zaspokojê swoje potrzeby, nie zwa¿aj¹c na bliŸniego. B³ogos³awieni czystego serca. M¹droœæ tego œwiata nie wierzy w czyst¹, bezinteresown¹ mi³oœæ. Nawet ona staje elementem przetargowym w robieniu œwiatowych interesów. B³ogos³awieni, którzy wprowadzaj¹ pokój. M¹droœæ tego œwiata nie daje pokoju, lecz nape³nia cz³owieka ci¹g³ym niepokojem o utrzymanie swojej pozycji, a w bliŸnim widzi wroga i konkurenta. A tylko wype³nienie siê Chrystusem, bezgraniczn¹ mi³oœci¹ daje cz³owiekowi prawdziwy pokój. To tylko niektóre zestawienia myœli, ukazuj¹ce jak wiele potrzebujemy pokory, aby siê opowiedzieæ za m¹droœci¹ bo¿¹. Ks. Ryszard Koper www.ryszardkoper.pl

Na powy¿szej stronie internetowej znajdziecie Pañstwo informacje o pielgrzymce na beatyfikacjê Jana Pawla II oraz informacje o wycieczce do Chin i Tybetu.

Msza za ojczyznê i film “Mg³a” Katolicki Klub Dyskusyjny im. Jana Paw³a II zaprasza na Mszê œw. za nasz¹ ukochan¹ ojczyznê Polskê oraz na film pt. “Mg³a”zwi¹zany z tragedi¹ smoleñsk¹ w niedzielê, 6 lutego. SpowiedŸ o godz. 2.30 ppo³. Msza œw. o godz. 3.00 ppo³. Film o godz. 4.00 ppo³. Koœció³ œw. Szczepana na Manhattanie / St. Stephen Church – 151 E 28 th Street pomiêdzy Lexington Ave oraz 3 Ave/. Dojazd metrem linia “6” do 28 Street. Inf. tel. (212) 289-4423


KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011

5

10 lat PO 1í¿e pojêcie w³asnej obywatelskoœci traktuje tylko umownie i ¿e ka¿dy chwyt w walce o w³adzê jest dla niej dobry. W ¿adnej kwestii nie chcia³a siê porozumieæ z obozem rz¹dz¹cym. Dwa lata póŸniej role siê odwróci³y i to PiS wk³ada kij w szprychy ka¿dej inicjatywy PO. Tyle tylko, ¿e tych inicjatyw jest doprawdy niewiele i zazwyczaj s¹ one niedopracowane. Przez pierwsze dwa i pó³ roku swoich rz¹dów Platforma obarcza³a win¹ za stagnacjê PiS i prezydenta Lecha Kaczyñskiego, którzy w jej przekonaniu blokowali ka¿d¹ próbê reform. Dziœ, kiedy ta partia ma pe³niê w³adzy, ¿adnych reform nie podejmuje, przek³adaj¹c je z wiosny na jesieñ i z jesieni na wiosnê. Premier Donald Tusk nie przejmuje siê zupe³nie w³asnymi obietnicami i zapowiedziami, podkreœlaj¹c, i¿ musi elastycznie dostosowywaæ siê do sytuacji bie¿¹cej. A i w sytuacjach bie¿¹cych te¿ sobie kiepsko radzi, o czym najlepiej œwiadczy ostatni chaos na kolei i perturbacje z budow¹ autostrad, których nie bêdzie na Euro 2012. Nie bêdzie, mimo i¿ Tusk je obieca³! Chaos w systemie emerytalnym, ostro krytykowanym ostatnio przez Leszka Balcerowicza, chaos w finansach publicznych i niedobory w armii – dope³niaj¹ obrazu nieudolnoœci i przedziwnej beztroski wynikaj¹cej z dziecinnego wrêcz przekonania, ¿e jakoœ to bêdzie. Na 10 rocznicê istnienia PO k³adzie siê cie-

niem sprawa katastrofy smoleñskiej i raport MAK. Tu te¿ nie zda³ egzaminu ani premier, ani szef polskiej komisji do spraw katastrofy Jerzy Miller, kompletnie nie przewiduj¹c strategii strony rosyjskiej. A wystarczy³o choæby przeœledziæ, jak dotychczas MAK interpretowa³ katastrofy lotnicze samolotów produkowanych w Rosji i katastrof, które wydarza³y siê na terenie Federacji Rosyjskiej. Wystarczy³oby tak¿e przypomnieæ sobie wyjaœnienia po zatoniêciu „Kurska”. Liczenie na obiektywizm Rosjan i ufne czekanie na uwzglêdnienie przez nich polskich uwag do raportu œwiadczy w najlepszym razie o du¿ej naiwnoœci. Premier i minister spraw zagranicznych zabiegaj¹ dopiero teraz o rozmowy ze stron¹ rosyjsk¹, kiedy w œwiat posz³a ju¿ informacja o wy³¹cznej winie polskich pilotów, przymuszonych do l¹dowania przez nietrzeŸwego dowódcê. Trzeba te¿ kompletnego braku wyobraŸni, ¿eby nie przewidzieæ, i¿ g³os Rosji bêdzie o wiele silniej s³yszalny ni¿ g³os Polski i nie przygotowaæ siê do tego zawczasu. Oczywiœcie, nale¿y braæ poprawkê na to, ¿e strona rosyjska jest partnerem z jednej strony nieprzewidywalnym, z drugiej zaœ wyj¹tkowo przebieg³ym, ¿eby nie powiedzieæ – perfidnym, ale naiwnoœci¹ by³o oczekiwanie, ¿e weŸmie ona na siebie czêœæ winy za katastrofê w sytuacji, kiedy wycofa³a wczeœniejsze, niekorzystne dla niej zeznania kontrolerów lotu. Nale¿a³o tak¿e wyci¹gn¹æ wnioski z postawy

Stan Stanów nie najlepszy 1íStany Zjednoczone maj¹ skupiæ siê na piêciu dziedzinach: poprawie innowacyjnoœci, lepszej oœwiacie, rozbudowie infrastruktury, redukcji deficytu i uczynienia bardziej wydajnej biurokracji federalnej. Wielk¹ rolê ma do odegrania rz¹d federalny, wbrew temu, co twierdz¹ republikanie, którzy chc¹ drastycznie ograniczyæ rolê rz¹du oraz bezwzglêdnie zmniejszaæ wydatki i podatki. Prezydent przeciwnie, zapowiedzia³ zwiêkszenie wydatków rz¹dowych na badania rozwojowe do poziomu najwy¿szego – jako udzia³u w gospodarce – od czasu prezydenta Johna Kennedy’ego. A tak¿e wykszta³cenie dodatkowo 100 tysiêcy nauczycieli matematyki i nauk œcis³ych w nastêpnych dziesiêciu latach. Przemówienie prezydenta by³o pozornie pojednawcze wobec republikanów zawieraj¹c kilka inicjatyw, które musz¹ siê im spodobaæ. To zapowiedŸ wetowania ka¿dej ustawy, która bêdzie zawiera³a pet projects kongresmanów, czyli wyodrêbnienie pieniêdzy do wydania na ulubione projekty w ich okrêgach wyborczych. To te¿ zapowiedŸ uproszczenia podatków korporacyjnych i wywarcia nacisku na uczelnie, ¿eby dopuszcza³y na swym terenie rekrutacjê ochotników do si³ zbrojnych. Prezydent unika³ równie¿ wzmianki o zapobieganiu zmianom klimatu i ustawach o ograniczeniu emisji gazów cieplarnianych, które republikanie uwa¿aj¹ za szkodliwe w rozwoju gospodarki. Znalaz³a siê nawet ciep³a wzmianka o nowym spikerze Izby, który zaczyna³ pracê od zamiatania pod³ogi w barze ojca, a sta³ siê drugim w hierarchii urzêdnikiem kraju, co dowodzi, ¿e w Ameryce wszystko jest ci¹gle mo¿liwe. Jednak ca³kowicie inne pojmowanie przez Obamê roli rz¹du, jako si³y kieruj¹cej modernizacj¹ gospodarki zapowiada nieuchronnie ostr¹ walkê z republikanami, poczynaj¹c od zmniejszania deficytu bud¿etowego. Prezydent zapowiedzia³ wyd³u¿enie z trzech do piêciu lat zamro¿enia wydatków na pewne programy rz¹dowe. Ma to zmniejszyæ deficyt o 400 miliardów dolarów w ci¹gu 10 lat. Republikanie ¿¹daj¹ natychmiastowych, g³ê-

bokich, szeœciokrotnie wiêkszych ciêæ wydatków. Obama uwa¿a, ¿e tak drastyczna redukcja deficytu utrudni wychodzenie gospodarki z najg³êbszej recesji od czasu Wielkiego Kryzysu lat 1930-tych. Wymowne jest, ¿e prezydent nie popar³ radykalnych wniosków komisji do spraw deficytu, któr¹ sam powo³a³ i gdzie wiêkszoœæ g³osów mieli demokraci, zapewne aby nie rozpoczynaæ ju¿ teraz za¿artej walki politycznej. Prezydent doskonale wie, ¿e Stany Zjednoczone czeka katastrofa, jeœli rz¹d i Kongres nie zdobêd¹ siê na niepopularne posuniêcia finansowe. Trzeba znieœæ szkodliwe obni¿ki podatków wprowadzone przez Busha, co musi dotyczyæ tak¿e klasy œredniej a nie tylko najbogatszych. Nale¿y zmniejszyæ wyp³aty Social Security dla przysz³ych emerytów, mocno ograniczyæ wydatki na Medicare i Medicaid, znieœæ wiele ulg podatkowych. W pierwszym roku rz¹dów prezydent twierdzi³, ¿e nie pora na radykalne reformy z racji bezpoœredniej groŸby za³amania gospodarki. W drugim roku rz¹dów uzna³, ¿e najwa¿niejsza jest reforma ubezpieczeñ medycznych. I oto w trzecim roku prezydent znowu nie przewiduje radykalnego zmniejszenia wydatków. Byæ mo¿e odniesie siê do tych spraw w propozycji bud¿etu, który przedstawi w przysz³ym miesi¹cu. Na razie mamy wznios³e s³owa i ma³o konkretów.

Adam Sawicki

Najwa¿niejsi ludzie Platformy Marsza³ek Sejmu Grzegorz Schetyna i premier Donald Tusk.

prokuratorów rosyjskich w sprawie mordu w Katyniu, kiedy za Boga nie chc¹ oni przyznaæ, i¿ dosz³o do zbrodni ludobójstwa, nie mówiæ ju¿ o bucie, z jak¹ oœwiadczyli Trybuna³owi w Strasburgu, i¿ nie musz¹ siê z tej sprawy t³umaczyæ. Oficjalnie rz¹d rosyjski deklaruje dobr¹ wolê w sprawie pe³nego wyjaœnienia tej¿e tragedii, ale archiwum z najwa¿niejszymi dokumentami jest wci¹¿ dla badaczy zamkniête. I to mówi samo za siebie. Niestety platformerska dyplomacja w odniesieniu do Rosji nie staje na wysokoœci zadania. W ka¿dym razie, Polska z rzeczywistego, czy tylko pozornego ocieplenia stosunków z tym s¹siadem, nie ma jak dotychczas ¿adnych wymiernych korzyœci. Konia z rzêdem temu, kto po 10 latach istnienia PO mo¿e powiedzieæ jaka jest to w koñcu partia. Do niedawna chlubi³a siê ona wizj¹ Polski zmodernizowanej i nowoczesnej, ale nikt nie wie, na czym ta modernizacja i no-

woczesnoœæ mia³yby polegaæ. Wspomniany brak autostrad i katastrofalny stan kolejnictwa, nie mówi¹c o ci¹g³ym nieprzygotowaniu do kolejnych powodzi, s¹ przyk³adami zaprzeczaj¹cymi modernizacji i nowoczesnoœci. A tu jeszcze trzeba biæ na alarm z powodu niskiego poziomu wyszkolenia armii, w tym tak¿e kadry lotnictwa, a tu jeszcze trzeba biæ na alarm z powodu coraz ni¿szego poziomu polskiego szkolnictwa od podstawowego poczynaj¹c a na wy¿szym koñcz¹c. O ci¹g³ej ko³omyjce w s³u¿bie zdrowia ju¿ nie wspominam, bo mówi siê o niej dzieñ w dzieñ. W rocznicowej konkluzji trzeba zadaæ w koñcu pytanie elementarne. Jaka jest najwiêksza zas³uga rz¹dz¹cej Platformy? OdpowiedŸ na nie jest nie lada zadaniem nawet dla jej zagorza³ych zwolenników. Tyle tylko, ¿e im zazwyczaj wystarcza przekonanie, ¿e PO to antyPiS.

Eryk Promieñski

Ca³y „Kurier Plus”, z reklamami w³¹cznie, jest w internecie: www.kurierplus.com Po wejœciu na stronê wystarczy klikn¹æ na napis „pobierz wydanie Kuriera w formacie PDF.” Og³aszaj siê u nas. To siê op³aca!


6

KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011

Józef Pi³sudski w sprawie wychowania fizycznego i sportu Powszechnie znana jest dzia³alnoœæ polityczna i spo³eczna Marsza³ka Józefa Pi³sudskiego. Natomiast niewiele osób wie o roli jak¹ odegra³ on w rozwoju kultury fizycznej w Polsce . Jest ona tym bardziej godna uwagi, ¿e Józef Pi³sudski uzna³ rozwój wychowania fizycznego po zwyciêstwie nad chaosem i korupcj¹ w maju 1926 r., za jedno z bardzo wa¿nych zadañ narodowych. Zainteresowania Józefa Pi³sudskiego wychowaniem fizycznym i sportem siêgaj¹ lat 1896-1901, jak pisa³a Pani Marsza³kowa Aleksandra Pi³sudska w swoich wspomnieniach, kiedy bywa³ w Londynie i widzia³ boiska sportowe i ogrody dla dzieci oraz starania Brytyjczyków o rozwój fizyczny m³odzie¿y. Wp³yw na zainteresowanie Marsza³ka wychowaniem fizycznym mia³y równie¿ Jego doœwiadczenia z organizacji strzeleckich, gdzie wychowanie fizyczne by³o wa¿nym elementem przygotowania do s³u¿by wojskowej i walki o niepodleg³oœæ Polski. W³aœnie w tych organizacjach Józef Pi³sudski zastosowa³ termin kultura fizyczna w odniesieniu do sprawnoœci fizycznej swoich ¿o³nierzy. Marsza³ek Józef Pi³sudski by³ ponadto protektorem sportu wyczynowego i odegra³ znacz¹c¹ rolê w jego rozwoju. Patronowa³ wielu akcjom i wydarzeniom sportowym, dekorowa³ zwyciêzców zawodów i dokonywa³ otwarcia sportowych obiektów. Józef Pi³sudski by³ ponadto inicjatorem powstania w 1925 r. Rodziny Wojskowej, przy której nastêpnie powsta³ Klub Sportowy. Wspó³pracowa³a z tym Klubem Marsza³kowa Aleksandra Pi³sudska. Jako Naczelnik Pañstwa Józef Pi³sudski przyj¹³ protektorat nad Polskim Komitetem Olimpijskim. Podczas przygotowañ do VII Olimpiady w Antwerpii w 1920 r. przychylnoœæ sw¹ okaza³ w szerokim zakresie i poleci³ zwolnienie z frontu wszystkich po-

trzebnych do przygotowañ olimpijskich osób. Rzecznikiem tych dzia³añ by³ adjutant generalny major Boles³aw Wieniawa-D³ugoszowski, który by³ zapalonym zwolennikiem sportów. W 1927 roku zosta³ powo³any przy Ministrze Spraw Wojskowych Pañstwowy Urz¹d Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego. W tym samym roku zosta³a powo³ana te¿ Rada Naukowa Wychowania Fizycznego. Józef Pi³sudski podkreœla³ znacz¹c¹ rolê tej instytucji, interesowa³ siê jej sk³adem osobowym, przewodniczy³ jej obradom i poddawa³ jej do rozwa¿enia problemy, które wynika³y z jego w³asnych studiów i obserwacji. Zachowa³y siê przemówienia Józefa Pi³sudskiego w sprawie wychowania fizycznego i sportu z trzech posiedzeñ Rady Naukowej Wychowania Fizycznego, którym przewodniczy³ (z 15.II.1927, 22.VI.1929 i 22.V.1932 r.). W przemówieniu na posiedzeniu rady w 1927 roku zawarte jest miêdzy innymi nastêpuj¹ce zdanie: "Nim wychowanie fizyczne rozwinie siê i stanie siê sta³¹ prawd¹ ¿yciow¹, nim zacznie siê wymaganie takiego musu pracy pañstwowej, czy innej - dot¹d wisi w powietrzu. Nie bêdê s¹dzi³, jak to zrobiæ i kto zrobi³by tê prawdê ¿ycia. To zale¿y najczêœciej tylko od cz³owieka. Je¿eli jest taki czlowiek - wszystko pójdzie dobrze, je¿eli nie ma – nic nie pójdzie. I to nie tylko w tej sprawie, ale w ca³ym mnóstwie spraw pañstwowych. Marsza³ek Pi³sudski mia³ niezwyk³¹ intuicjê w wa¿nych do przedyskutowania z Rad¹ Naukow¹ problemach programowania zajêæ wychowania fizycznego, takich jak: koniecznoœæ dostosowania programu

Józef Pi³sudski z zawodnikami “Wis³y” i “Pogoni” - Kraków 1924 r.

nauczania w tej dziedzinie do rozwoju biologicznego m³odzie¿y, koniecznoœæ indywidualizacji zajêæ i opracowania mierników fizycznej sprawnoœci. W czasie tej samej Rady Naukowej w roku 1927 uzasadniono koniecznoœæ powo³ania w Warszawie instytutu kszta³c¹cego nauczycieli wychowania fizycznego dla szkó³ i instruktorów sportowych dla szkó³ i dla wojska. Idea ta znalaz³a protektora w osobie Marsza³ka Józefa Pi³sudskiego. W rok póŸniej wyasygnowano 5 milionów z³otych na budowê Centralnego Instytutu Wychowania Fizycznego (CIWF). 2 grudnia 1928 roku wmurowano akt erekcyjny oraz tablicê upamiêtniaj¹c¹ 10-lecie Polski Niepodleg³ej i rozpoczêto na warszawskich Bielanach budowê w tak szybkim tempie, ¿e w listopadzie 1929 r. mo¿na by³o na pierwszym roku studiów rozpocz¹æ zajêcia ze studentami. Tak roz-

poczê³y siê dzieje bielañskiej uczelni - od wojskowej zawodowej szko³y o dwuletnim kursie studiów (CIWF), do obecnej Akademii Wychowania Fizycznego Józefa Pi³sudskiego i spe³ni³o siê pragnienie Marsza³ka, aby "kultura i tê¿yzna fizyczna m³odego pokolenia znalaz³a swe racjonalne rozwi¹zanie w ogólnej pracy wychowawczej". Instytut Pi³sudskiego w Nowym Jorku organizuje spotkanie poœwiêcone roli Marsza³ka Pi³sudskiego jako protektora wychowania fizycznego i polskiego sportu w najbli¿szy pi¹tek, 28-go stycznia o godzinie 7 wieczorem. W czasie spotkania zostan¹ zademonstrowane archiwalne zdjêcia wraz z komentarzem. Dorota Halicka

Osaczanie Kaczyñskiego Tygodnik “Nie” zapyta³ polityków i publicystów, jaka bêdzie przysz³oœæ Jaros³awa Kaczyñskiego. Wprawdzie tygodnik Urbana od pocz¹tku by³ obrzydliwy, lecz zamieszcza³ tak¿e demaskatorskie wobec w³adzy i wa¿ne teksty polityczne. Zainteresowanie redakcji przysz³oœci¹ szefa najwiêkszej partii opozycji wydawa³o siê wiêc uzasadnione. Jednak odpowiedzi, jakie nadesz³y wyznaczy³y kolejne dno upadku mediów polskich. Oto drastyczne próbki: Kazimierz Kutz, do niedawna pose³ PO, wczeœniej wicemarsza³ek Senatu: Skoñczy samobójstwem... to wcale nie taka z³a rzecz, jeœli cz³owiek ma siê mêczyæ. Janusz Palikot, do niedawna wiceprzewodnicz¹cy PO: Pope³ni samobójstwo! Joanna Senyszyn, SLD: Ju¿ siê skoñczy³. Na Wawelu. Piotr Najsztub, “Wprost”: Umrze. A politycznie? Bêdzie mia³ jeszcze swoje 5 minut. Jacek ¯akowski: Bêdzie siê zsuwa³ w radykalizm, miêdzy szaleñstwem a œmiesznoœci¹.

Andrzej Czeczot, rysownik: Skoñczy na œmietniku historii. Piotr Gadzinowski, by³y pose³ SLD: Skoñczy jak jego brat na Wawelu. Bêdzie le¿a³ ze szwagierk¹, bratem i nog¹ w generalskim mundurze, o której wspomina³ niedawno. W ankiecie wziêli tak¿e udzia³ miêdzy innymi: nadzieja lewicy Bartosz Arku³owicz, by³a nadzieja lewicy Andrzej Celiñski, by³y wicepremier Andrzej Lepper oraz obecny wicemarsza³ek Sejmu z ramienia SLD Jerzy Wenderlich - ³¹cznie kilkanaœcie osób publicznych. Ankietê oprotestowa³o PiS. Rzecznik prasowy partii Adam Hoffman wys³a³ list do Rady Etyki Mediów domagaj¹c siê zajêcia stanowiska: “Nie pamiêtam - pisze Hoffman - by w dziejach dziennikarstwa w III RP powsta³ tekst zawieraj¹cy tak¹ iloœæ k³amstw, oszczerstw, pomówieñ i tak jawnie epatuj¹cy nienawiœci¹ do osoby maj¹cej odmienne pogl¹dy polityczne od dziennikarzy tygodnika „NIE”... „Ankietowani” pozwalaj¹ sobie równie¿ na ¿arty z katastrofy Tu-154, których nie mo¿na okreœliæ inaczej jako barbarzyñskie i œwiadcz¹ce o zdziczeniu intelektualnym ich autorów.” Mniej wiêcej w tym samym czasie telewizja TVN24 nada³a program publicystyczny Tomasza Sekielskiego, gdzie zaproszeni goœcie, w tym psychologowie, urz¹dzili publiczn¹ analizê psychiki Jaros³awa Kaczyñskiego. Stanowi³o to z³amanie

kodeksu etyki zawodu psychologa. Kodeks ten zabrania stawiania diagnozy bez zgody osoby badanej. Zakazuje równie¿ upubliczniania wyników bez zezwolenia s¹du. Jednak uczestnicy programu uznali, ¿e maj¹ prawo odrzeæ Kaczyñskiego z prywatnoœci. To wszystko spotyka cz³owieka, który kilka miesiêcy temu straci³ w tragicznych okolicznoœciach brata, bratow¹, wielu przyjació³ i wspó³pracowników. Mimo to znajduje doœæ si³y, ¿eby prowadziæ najwiêksz¹ partiê opozycyjn¹. Przeciwnicy Jaros³awa Kaczyñskiego pozbyli siê wiêc wobec niego wszelkich hamulców. Nie wydaje siê, aby robienie samobójczego szaleñca z mê¿a stanu, ktory zdecydowanie broni polskiego interesu narodowego by³o czysto przypadkowe. Okrutna akcja ma zapewne zwi¹zek z kolejami œledztwa smoleñskiego. Po og³oszeniu raportu MAK okaza³o siê, ¿e to nie Donald Tusk mia³ racjê odddaj¹c Rosjanom œledztwo w sprawie katastrofy, ale prezes PiS, który krytykowa³ premiera za zrzeczenie siê czêœci suwerennoœci. Kaczyñski ma tak¿e racjê obarczaj¹c win¹ Rosjan za pos³anie pasa¿erów TU-154 na œmieræ wprowadzaj¹c pilotów w b³¹d, jakoby samolot znajdowa³ siê “na kursie i na œcie¿ce”, chocia¿ faktycznie znajdowa³ siê obok. To jasno wynika z odczytanych zapisów rozmów pilotów z kontrolerami lotu. Kaczyñski ma tak¿e racjê obarczaj¹c Tuska moraln¹ win¹ za katastrofê przez to, ¿e zgodzi³ siê na rozdzielenie wizyt w Katyniu premiera i

prezydenta na ¿yczenie Putina. Tusk umo¿liwi³ w ten sposób w³¹czenie siê Putina do wewnêtrznego konfliku polskiego miêdzy PO i PiS, nawi¹zuj¹c do najgorszych tradycji zdrady narodowej. Platforma Obywatelska i jej zwolennicy boj¹ siê, ¿e te proste prawdy w koñcu dotr¹ do Polaków. Upokorzenie raportem MAK dotyczy nie tylko Tuska, ale Polski. Na partiê rz¹dz¹c¹ pad³ strach, ¿e opinia publiczna odwróci siê od PO i mo¿e przekazaæ w³adzê PiS ju¿ w najbli¿szych wyborach. A wtedy nic nie powstrzyma sprawiedliwoœci wobec winnych katastrofy i os³abienia pozycji Polski na arenie miêdzynarodowej. Sprawiedliwoœæ dosiêg³aby równie¿ pomocników Platformy w polityce i mediach. Dlatego nie ma zmi³uj dla prezesa Prawa i Sprawiedliwoœci. Jan Ró¿y³³o


KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011

7

Wyj¹tkowy jubileusz 1í- Przy tak wielkim nak³adzie i objêtoœci ksi¹¿ki, nie ³atwa jest chyba jej dystrybucja? - Jest to dla nas powa¿ne i d³ugotrwa³e zadanie. „Informator” - w ró¿nych iloœciach - trafia do wszystkich firm, które siê w nim og³aszaj¹ i do wielu innych miejsc, masowo odwiedzanych przez Polaków. Tam ka¿dy mo¿e bezp³atnie dostaæ dowoln¹ iloœæ egzemplarzy dos³ownie na wyci¹gniêcie rêki. Warto dodaæ, ¿e przez ca³y rok „Informator” jest dostêpny w polskich ksiegarniach. - Jaka jest forma i treœæ informacji o firmach, tego raczej wyjaœniaæ nie trzeba. Warto jednak dok³adniej powiedzieæ o tych 240. pocz¹tkowych stronach w ksi¹¿ce, oznaczonych czerwonym paskiem. - Zawieraj¹ one wszystkie informacje potrzebne Polakom do funkcjonowania w Ameryce. A zatem mo¿na tam znaleŸæ ró¿nego rodzaju porady prawne, widomoœci z rozmaitych dziedzin ¿ycia, dane o organizacjach polonijnych, spo³ecznych, politycznych, kulturalnych, medialnych, o koœcio³ach, a tak¿e o tych instytucjach, w których musimy coœ za³atwiaæ. S¹ te¿ informacje o miejskich i federalnych w³adzach amerykañskich i firmach u¿ytecznoœci publicznej, a tak¿e o centralnych w³adzach w naszym kraju, oraz polskich placówkach dyplomatycznych na ca³ym œwiecie. Oczywiœcie ta czêœæ „Informatora”spe³nia te¿ rolê ksi¹¿ki telefonicznej, podaj¹c numery telefonów nie tylko niezbêdnych w nag³ych przypadkach, ale i do po³aczeñ ze wszystkim krajami œwiata, a jeœli chodzi o Amerykê - i ze wszystkim miastami, zaœ w przypadku Polski - nawet z najmniejszymi miejcowoœciami. W tej czêœci naszego wydawnictwa zamieszczamy te¿ ró¿nego rodzaju ciekawostki, kalendarium najwa¿niejszych wydarzeñ z poprzedniego roku, oraz przedstawiamy sylwetki wybitnych dzia³aczy polonijnych. - W „Inforamtorze Polonijnym” wrêcz zadziwiaj¹cy by³ wzost iloœci i rodzajów og³aszajacych siê firm. Jak to wygl¹da to obecnie w okresie kryzysu gospodarczego? - ¯eby to wyjaœniæ, muszê siêgn¹æ do przesz³oœci. Gdy przyby³em do Ameryki w roku 1981, praktycznie nie istnia³y tu polskie firmy ubezpieczeniowe, obrotu nieruchomoœciami, prawnicze, medyczne, budowlane, produkcyjne, czy handlowe - poza spo¿ywczymi... Ta sytuacja powoli zmienia³a siê, gdy do Ameryki zaczêli masowo przybywaæ - zreszt¹ czêsto nie z w³asnej woli - nasi rodacy wykszta³ceni w ró¿nych zawodach, którzy znali, lub szybko poznawali jêzyk angielski i mieli ambicje, ¿eby tu byæ kimœ, dorównuj¹cym Amerykanom, a nie tylko szarymi wyrobnikami. To oni masowo tworzyli ró¿nego rodzaju organizacje i firmy biznesowe. Dziœ w ka¿dej z wczeœniej nie istniej¹cych bran¿ jest ich po kilkanaœcie, a nawet po kilkadziesi¹t. Od kilku lat powstaj¹ te¿ firmy o jakich siê wczeœniej naszym rodakom nawet nie œni³o: prowadz¹ce us³ugi architektoniczne, informatyczne i telekomunikacyjne. Polacy weszli te¿ w szerokim zakresie na rynek handlowy w takich bran¿ach jak elektronika, meble, materia³y budowlane, czy nawet wyroby jubilerskie. Mo¿na wiêc œmia³o powiedzieæ, ¿e nie ma ju¿ dziedziny, w której nie dzia³aliby Polacy. Dowodem na to, niech bêdzie fakt, ¿e powsta³y nawet polskie firmy zajmuj¹ce siê projektowaniem, zagospodarowaniem i pielêgnacj¹... ogrodów! Ale obecnie, w zwi¹zku z kryzysem gospodarczym, wiele firm uleglo te¿ likwi-

dacji - szczególnie sprzedaj¹cych nieruchomoœci, udzielaj¹cych po¿yczek i firm deweloperskich. St¹d tak¿e zmniejszy³a siê objêtoœæ „Informatora”, który swój rekord pobi³ w roku 2007, osi¹gaj¹c 2.100 stron. - Okazuje siê, ¿e polskie firmy nie tylko zaspokajaj¹ potrzeby Polaków, ale coraz czêœciej œwiadcz¹ us³ugi Amerykanom. Jakie - wedlug Pana - s¹ mo¿liwoœci rozszerzenia takiej dzia³alnoœci? - To warte jest szczególnego podkreœlenia, ¿e niemal wszystkie nowo powsta³e polskie firmy: produkcyjne, us³ugowe czy handlowe, nie nastawi³y siê tylko na rynek polonijny, ale z du¿ymi sukcesami rozwijaj¹ swoj¹ dzia³alnoœæ w œrodowisku amerykañskim. I co wa¿ne - Amerykanie bardzo wysoko ceni¹ sobie polskie produkty i us³ugi. A co te¿ ciekawe - firmy amerykañskie widz¹c, ¿e Polacy stanowi¹ coraz bardziej prê¿n¹ grupê etniczn¹, a wiêc i maj¹c¹ tak¿e coraz wiêksz¹ si³ê nabywcz¹ - nastawiaj¹ siê na zdobycie polskiego klienta, specjalnie dla niego anga¿uj¹c polsk¹ obs³ugê. I co istotne - sprowadzaj¹ coraz liczniejszy asortyment towarów z Polski, który nie tylko zaspokaja potrzeby naszych rodaków, ale zaczyna byæ z uznaniem przyjmowany i kupowany przez Amerykanów. Oczywiœcie dominuj¹ tu artyku³y spo¿ywcze, ale coraz czêœciej pojawiaj¹ siê i artyku³y przemys³owe. Dla Polski jest to wielka szansa gospodarcza. - Koñczy siê jubileuszowy 20. rok wydawania „Informatora Polonijnego”. W polskich firmach i domach prywatnych mo¿na czêsto znaleŸæ po kilka jego wydañ, a s¹ i rodacy, którzy chwal¹ siê posiadaniem pe³nego jego kompletu. Trudno dok³adnie wyliczyæ, ale mo¿na w przybli¿eniu okreœliæ, ¿e w posiadaniu Polaków znajduje siê oko³o pó³ miliona egzemplarzy „Informatora Polonijnego”. To chyba powinno mobilizowaæ wydawcê do dalszych - i to wzmo¿onych - dzia³añ edytorskich w stosunku do tej pozycji. - Oczywiœcie. Przede wszystkim opracowaliœmy i uruchomiliœmy internetow¹ wersjê „Informatora Polonijnego”. Teraz wystarczy wejœæ na nasz¹ stronê www.polishphonebook.com i w prosty sposób znaleŸæ poszukiwan¹ informacjê, wpisuj¹c tylko ogólne has³o np. „lekarze kardiolodzy”, aby natychmiast znaleŸæ wszystkich lekarzy i przychodnie o tej specjalnoœci. Dalszy rozwój „Informatora” nie zale¿y tylko ode mnie, ale g³ównie od jego klientów i odbiorców. Ja, w sposób odpowiedzialny mogê wypowiadaæ siê tylko o tym, co chcia³bym zrobiæ, co zresz¹ w obecnej sytuacji gospodarczej mo¿na uznaæ raczej za marzenia... A na przyk³ad realne jest wyci¹gnêcie wniosków z tego, co us³ysza³em od amerykañskich polityków i elit gospodarczych, gdy na spotkaniu z nimi zaprezentowa³em nasz „Informator”. Zaskoczy³a ich zawarta w nim iloœæ firm polonijnych, a zwi¹zane z tym komentarze by³y jednoznaczne: „Ci Polacy, to prawdziwy i wielki potencja³ dla Ameryki!” Z tym, ¿e si³a Polonii nie polega na liczbie osób pochodzenia polskiego mieszkaj¹cych w Ameryce i nie na krzykliwym upominaniu siê o profity za nasze zas³ugi dla Ameryki i œwiata, ale na prê¿noœci gospodarczej i politycznej oraz zasobach fiansowych, jakimi bêdziemy tu dysponowaæ. Oczywiœcie przy m¹drym ich zagospodarowaniu. - Mi³¹ wiadomoœæ, która teraz przedstawiê - powinienem przekazaæ na pocz¹tku naszej rozmowy. Ale zawsze jej zakoñczenie najmocniej pozostaje w pamiêci czytelników - wiêc czyniê to teraz.

W zwi¹zku z jubieluszem 20-lecia „Informatora Polonijego” - jako jego wydawcy i osobie wielce za³u¿onej dla Polonii tak¿e w dzia³alnoœci spo³ecznej przypad³ Panu zaszczyt otrzymania cennego odznaczenia jakim jest medal dziedzictwa narodowego, przyznawany przez Kongres Polonii Amerykañskiej. Szczerze i serdecznie takiego wyró¿nienia Panu gratulujemy. - Dziekujê bardzo. Z wielk¹ satysfakcj¹ przyj¹³em to odznaczenie jako wyraz nie tyl-

ko uznania dla mnie, ale i dla wszystkich osób ¿yczliwych wydawaniu przez 20 lat „Informatora Polonijnego”, co przynosi³o korzyœæ nie tylko tym, których firmy zaistnia³y na stronach tego wydawnictwa, ale i ca³ej spo³ecznoœci polonijnej, która z wielkim po¿ytkiem mog³a z niego korzystaæ. Ciesz¹ nas liczne dowody uznania tych, którym „Informator Polonijny” s³u¿y i sta³ siê dziœ dla nich niemal artyku³em pierwszej potrzeby.

Rozmawia³ Andrzej M. Trzos Szanowni Pañstwo, W imieniu Rady Dyrektorów Children’s Smile Foundation pragnê serdecznie zaprosiæ Pañstwa na doroczny Bal Walentynkowy, który odbêdzie siê w sobotê 19 lutego 2011 o godz. 7pm w Polonaise Terrace, Brooklyn, NY.

Od dziesiêciu ju¿ lat Fundacja gromadzi ludzi otwartego serca pragn¹cych przyczyniæ siê do polepszenia bytu dzieci, których los nie oszczêdzi³. Dziêki przychylnoœci i wsparciu finansowemu ludzi wra¿liwych na cierpienie i smutek tych najmniejszych i bezbronnych, jesteœmy w stanie daæ im choæ namiastkê radoœci i sprawiæ, by przez chwilê zapomnia³y o rzeczywistoœci, w jakiej przysz³o im ¿yæ. Podczas tegorocznego balu pragniemy uhonorowaæ Pani¹ Dorotê Andrakê za jej wielkie zaanga¿owanie na rzecz edukacji m³odej Polonii Amerykañskiej. Z tej okazji wydany zostanie pamiêtnik, w którym umieœciæ bêd¹ Pañstwo mogli swe ¿yczenia. Bilety w cenie $100 od osoby dostêpne: 60-43 Maspeth Ave, Maspeth, NY 11378 Tel. (718) 894-6443, (718) 416-1111 Info@childrenssmilefoundation.com Z wyrazami szacunku, Beata Pudelko, Prezes


KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011

8

Kartki z przemijania Nowojorskie wydawnictwo “Archipelago Books” wyda³o przet³umaczon¹ na angielski powieœæ Wies³awa Myœliwskiego „Kamieñ na kamieniu”. Bardzo siê cieszê, bo tego w³aœnie pisarza uwa¿am za najwybitniejszego polskiego prozaika naszej doby. Nikt wnikliwiej nie pokazuje psychiki cz³owieka w zderzeniu z przemianami spo³ecznymi, ANDRZEJ JÓZEF D¥BROWSKI obyczajowymi i cywilizacyjnymi. Nikt te¿ wnikliwiej nie pokazuje cz³owieka, który próbuje ocaliæ swój wewnêtrzny œwiat i swój system wartoœci w czasie, kiedy norm¹ staje siê wewnêtrzna pustka i kiedy wszystko staje siê wzglêdne. Myœliwski dr¹¿y psychikê cz³owieka, docieraj¹c do tego, co w niej najistotniejsze, co jest jej, niepodzielnym ju¿ dalej, atomem. Jednoczeœnie kreuje swego bohatera poprzez jego jêzyk. Potrafi on - jak niewielu - pokazaæ, ¿e mowa potoczna zwyk³ych ludzi mo¿e iœæ o lepsze z najbardziej wyszukanym i wystylizowanym jêzykiem literackim. Gdyby Myœliwski pisa³ w którymœ zachodnim jêzyku by³by ju¿ dawno znany poza Polsk¹. Z tym wiêksz¹ zatem wdziêcznoœci¹ patrzê na bardzo dobre t³umaczenie, którego dokona³ Bill Johnston, publikuj¹c tê powieœæ pod tytu³em „Stone Upon Stone”. Mam te¿ nadziejê, ¿e weŸmie on póŸniej na warsztat nastêpne powieœci Myœliwskiego – „Widnokr¹g” i „Traktat przy ³uskaniu fasoli”. Praca Johnstona budzi mój szacunek, albowiem nie jest ³atwo przetransponowaæ bogactwo owej potocznej mowy do jêzyka angielskiego. Ba! Trzeba w tym¿e jêzyku znaleŸæ jej ekwiwalent i zarazem ubogaciæ ten¿e jêzyk nietypowym dlañ obrazowaniem, zaczerpniêtym z mowy polskiej. Johnstonowi siê to uda³o. O zas³ugach tego t³umacza dla polskiej literatury wci¹¿ mówimy za ma³o, zapominaj¹c, ¿e to on w³aœnie wprowadzi³ do jêzyka angielskiego m.in. „Bakakaj” Witolda Gombrowicza, „Sny i kamienie” Magdaleny Tulli, „Wiern¹ rzekê” Stefana ¯eromskiego oraz niedawno „Duklê” i „Fado” Andrzeja Stasiuka. On te¿ przet³umaczy³ najnowsze wiersze Ró¿ewicza. Nierzadko skar¿ymy siê, ¿e literatura nasza jest wci¹¿ ma³o znana, ale kiedy w zasiêgu naszego wzroku jest jej amerykañski znawca, jakoœ nie umiemy go dostrzec. * Wies³aw Myœliwski – „Jaki jêzyk, taki cz³owiek”. * Hydra nacjonalizmu znów podnosi swoje ³by. We Lwowie podczas manifestacji na czeœæ „prawdziwych bohaterów Ukrainy” ponownie odezwa³y siê ¿¹dania, by Zasanie, £emkowszczyznê i Che³mszczyznê zabraæ Polsce i przy³¹czyæ do tej¿e Ukrainy. Litwini nie chc¹ s³yszeæ o pisowni

Przez Azjê do wolnoœci Fala mrozu, która ogarnê³a Nowy Jork by³a dobrym t³em dla premiery filmu “The Way Back”, o ucieczce grupy wiêŸniów, w tym dwóch Polakow, z gu³agu na Dalekim Wschodzie, którzy pieszo szli do wolnoœci bezdro¿ami Syberii, Mongolii i Tybetu, ponad piêæ tysiêcy kilometrów, a¿ dotarli do Indii. Szli kilka miesiêcy przez mordercze mrozy i upa³y, doliny i szczyty górskie, przez pustynie i wody, a¿ doszli, choæ nie w komplecie. Fabu³a oparta na ksi¹¿ce, która by³a bestsellerem w Europie w roku 1956 przedstawia ponoæ fakty. Tymczasem reporter telewizji BBC wykry³ niedawno, ¿e autor S³awomir Rawicz zosta³ zwolniony z gu³agu na mocy tzw. amnestii w roku 1942. Nast¹pi³o to dziêki umowie polskiego rz¹du emigracyjnego w Londynie z rz¹dem sowieckim o utworzeniu wojska polskiego pod dowództwem gen. Andersa. Opisana droga do wolnoœci przez Azjê okazuje siê wiêc fantazj¹ wiêŸnia. Ale czemu nie? Kino jest przecie¿ oparte na fantazjach. Musz¹ byæ tylko wiarygodne, gdy s¹ utrzymane w konwencji realizmu, jak „The Way Back”. Aby o¿ywiæ na potrzeby fabu³y grupê szlachetnych polskich zbiegów, dodano pierwotniej opowieœci postaæ sowieckiego bandziora Valki, który nie waha siê u¿ywaæ no¿a wobec innych wiêŸniów. To mistrz sztuki prze¿ycia. Gra go malowniczo Colin Farrel z taua¿em Lenina i Stalina na piersi. Lecz i on w trakcie d³ugiego marszu zamienia siê w samo dobro. A s¹ œwiadectwa, ¿e wiêŸniowie próbuj¹cy ucieczki z gu³agu brali ze sob¹ kogoœ m³odego i naiwnego, jako zapas miêsa na drogê. Ale realizatorzy nie œmieli tak drastycznie pokazaæ, co komunizm robi³ z ludŸmi.

polskich nazwisk w oryginalnej transkrypcji, nie mówi¹c ju¿ o polskim nazewnictwie na WileñszczyŸnie. Utrudniaj¹ jak mog¹ sytuacjê polskiego szkolnictwa i zwrot polskiej w³asnoœci zagrabionej po 1939 r.. Na nic zda³y siê dotychczasowe umizgi polskich prezydentów do Ukraiñców i Litwinów. Na nic zda³a siê sympatia polskiego spo³eczeñstwa okazywana obu tym narodom w czasie ich transformacji politycznej i gospodarczej. Nie maleje te¿ liczba Œl¹zaków, którzy nie chc¹ byæ Polakami. Ciekawe, ¿e nikt nie bada, dlaczego tak siê dzieje. Polityka Kazimierza Kutza, sk¹din¹d filmowego piewcy Œl¹ska, dolewa oliwy do ognia, zamiast ³agodziæ napiêcie i prowadziæ do zbratania siê stron. Podejrzewam, ¿e Kutz w cichoœci ducha nieŒl¹zaków uwa¿a za coœ gorszego.

coœ z wielgachnego kubka, tu ch³opak podlewa kwiaty, popatruj¹c na nie z tkliwoœci¹, tu para nakrywa do sto³u, tu ktoœ skacze po telewizyjnych kana³ach, po czym wy³¹cza telewizor i rzuca z wœciek³oœci¹ pilot na ³ó¿ko. Tu i ówdzie jeszcze choinka, tu i tam du¿e roœliny w donicach. Mebli na ogó³ ma³o, tylko te niezbêdne. Ozdób jak na lekarstwo, czasem jakiœ obraz lub plakat. Ksi¹¿ek nie dostrzegam. Minimalizm i praktycyzm. Œciany dzia³owe pomalowane na bia³o, nie ma ¿yrandoli, tylko œwiat³a owych lamp ocieplaj¹ wnêtrza. Czasem daj¹ ciekawe cienie i przed³u¿aj¹ smuk³oœæ m³odych lokatorów. Skoro m³odzi, to pewnie na dorobku. Za kilka, mo¿e kilkanaœcie lat przeprowadz¹ pod miasto do domu z ogródkiem.

* Jestem zwolennikiem powszechnego ubezpieczenia medycznego proponowanego przez Obamê. Z niechêci¹, ¿eby nie powiedzieæ z podejrzliwoœci¹ patrzê na polityków, którzy chc¹ utr¹ciæ tê inicjatywê. Z podejrzliwoœci¹ patrzê te¿ na tych krytyków Obamy, którzy wszystko zawsze maj¹ mu za z³e, poniewa¿ to w³aœnie on wygra³ wybory prezydenckie. Oni nie spoczn¹, dopóki ich kandydat nie obejmie w³adzy. Kiedy im przypominam, jak to ostatnio by³o z ich faworytem, którym by³ G.W. Bush, milkn¹ natychmiast. Milkn¹ te¿, kiedy mówiê, ¿e nie wygra³by Obama, gdyby nie ten¿e G.W. Bush. Samym Obam¹ siê nie zachwycam, ale znaj proporcjum mocium panie...

* Lubiê patrzeæ na padaj¹cy œnieg. Odrealnia i dobajkowuje. Lubiê te¿ ciszê lasu pokrytego œniegiem, jest jakby cisz¹ pog³êbion¹ i uintensywnion¹.

* PO ma ju¿ 10 lat. Jest to partia idealnie nijaka. I dlatego ma tylu zwolenników. Partie nijakie maj¹ siê dobrze tak¿e w Europie, podobnie jak i nijacy politycy. Byæ mo¿e dlatego, ¿e wiêkszoœæ ludzi ma ju¿ doœæ przywódców wojuj¹cych i pragnie tzw. œwiêtego spokoju. Myœlê, ¿e wszystkie przegrane Jaros³awa Kaczyñskiego bior¹ siê w³aœnie g³ównie z tego. No i z jego przeœwiadczenia, ¿e kto nie jest z nim, ten jest automatycznie gorszym Polakiem i obywatelem. Nie bierze on pod uwagê, ¿e m³odemu pokoleniu bardziej marzy siê mieszczañska stabilizacja ni¿ rozliczanie przesz³oœci i œciganie przeciwników politycznych. * Stefan ¯eromski w „Przedwioœniu” pod adresem ówczesnego obozu rz¹dz¹cego – „Wasza idea to rz¹dziæ i jakoœ to bêdzie”. Czy nie pasuje to idealnie do idei PO? * Szklane domy, wyœnione w tym¿e „Przedwioœniu”, mijam ostatnio po zachodniej stronie McCarren Park. W ogóle nie maj¹ zewnêtrznych œcian, same okna. Wch³aniaj¹ w siebie miasto i miasto te¿ je wch³ania. Wieczorem s¹ halogenami oœwietlaj¹cymi przylegaj¹c¹ doñ bie¿niê i boisko. A za nimi, w kwadratach i prostok¹tach, sami m³odzi ludzie, niektórzy bardzo m³odzi. Szczupli i roœli. Prawie nigdzie nie ma firanek, wiêc wieczorem w wewnêtrznym œwietle lamp czysta polifonia. Tu m³odzian tuli dziewczynê, tu dziewczyna pije Tymczasem kanibalizm dawa³ szansê prze¿ycia w stalinowskim ZSRR, nie tylko na Syberii ale i podczas Wielkiego G³odu na Ukrainie w po³owie lat 1930-tych. Kolejny, niedopracowany motyw dramaturgiczny: Komendant gu³agu uprzedza wiêŸniów, ¿e strzeg¹ ich nie tylko stra¿nicy z psami, druty kolczaste i dzika przyroda, ale tak¿e tubylcy, którzy dostaj¹ nagrodê za schwytanie wiêŸnia. Widzimy, jak przyroda wykonuje sw¹ zbójeck¹, robotê lecz spotkani po drodze ludzie s¹ ju¿ wy³¹cznie dobrzy. A przecie¿ stalinowski re¿im nie utrzyma³by siê bez poparcia ludnoœci. W systemie gu³agów bra³y udzia³ setki tysiêcy sowieckich obywateli, jako stra¿nicy, administracja i donosiciele. Upodlenie siêga³o g³êboko w duszê cz³owieka radzieckiego. Ale nie w tym filmie! Zamiast groŸnych tubylców, uciekinierzy spotykaj¹ po drodze Irenê, m³od¹ Polkê. Godz¹ siê, by do nich do³¹czy³a, spodziewamy siê wiêc komplikacji erotycznoromantycznych. Lecz grupa m³odych mê¿czyzn, która widzia³a ostatnio kobietê na rysunku, jest obojêtna na samczy zew krwi. Nawet zbir Valka uszanowa³ polsk¹ pannê. Wierzê, ¿e doceniæ czeœæ panieñsk¹ ³atwo przysz³o z racji wieku Ed Harrisowi, graj¹cego ojcowsk¹ postaæ twardego Amerykanina „Mr Smith”. Ale Farrel?. Re¿yser Peter Weir jest mistrzem kina czu³ym na zew wolnoœci. Pamiêtamy jego „Truman Show” o ucieczce ze studia bohatera reality TV. Tym razem dopuœci³ pora¿kê fabularn¹. Zabrak³o mu wyobraŸni, czym by³ system stalinowski. Idziemy z jego bohaterami od jednej emocji do drugiej, które zdarzaj¹ siê rzadko, jak kamienie milowe na zbyt d³ugiej drodze, nu¿¹c siê nawet olœniewaj¹cymi zdjêciami przyrody. Syberyjskie lasy zim¹, pustynia Gobi, Himalaje - oto co fascynuje realizatorów. I nie trzeba siê dziwiæ, skoro wœród producentów filmu wystêpuje kompania medialna “National Geographic” zas³u¿ona w propagandzie

* Zmar³ M.N. – z³odziej, który ograbi³ moje warszawskie mieszkanie z najcenniejszych ksi¹¿ek, rycin i pami¹tkowej rzeŸby Entrope Boureta. Nigdy ju¿ ich nie odzyskam. Wedle obliczeñ bieg³ych s¹dowych jestem teraz ubo¿szy o 147 tysiêcy z³otych. I jak w takiej sytuacji nie myœleæ o ascezie? O tym, ¿e nie ma sprawiedliwoœci wiem ju¿ od dawna. * Jedynym polskim prezydentem, który chodzi³ do teatru by³ Stanis³aw Wojciechowski. Niekiedy szed³ z ca³¹ rodzin¹. Chodzi³ tak¿e do filharmonii i opery. Czasem incognito. * W Komedii Francuskiej w Pary¿u widywa³em na przedstawieniach, zw³aszcza niedzielnych, trzypokoleniowe rodziny. Po teatrze sz³y na kolacjê do pobliskich restauracji i tam dyskutowa³y o inscenizacji i grze aktorów. Nie powiem, ujmowa³o mnie to. Ca³e rodziny widywa³em te¿ w Lozannie na koncertach w wykonaniu orkiestry Szwajcarii Romañskiej. Potem sz³y do piekielnie drogiej restauracji „Czarny kot”, gdzie dope³nia³y wra¿eñ przy równie drogim szwajcarskim winie. * W Szwajcarii zegarki szwajcarskie s¹ dro¿sze ni¿ w Nowym Jorku. W Reims miejscowy szampan jest dro¿szy ni¿ w Pary¿u, w Kalifornii zaœ niektóre tamtejsze wina maj¹ ceny wy¿sze ni¿ w Nowym Jorku. * Dobrze jest byæ czasem ch³opakiem z drewnianego Œwidra; wiêcej rzeczy odmiennych zdumiewa i czasem zachwyca. Wielkomiejska nowoczesnoœæ wci¹¿ wydaje siê snem a owe szklane domy czymœ wrêcz ksiê¿ycowym. A potem marzy siê o w³asnym drewnianym domku z widokiem na rzekê œwidruj¹c¹ ku Wiœle.

urody natury. Film na si³ê staje siê metafor¹ komunizmu. Po zakoñczeniu uci¹¿liwej drogi uciekinierów przez Azjê ogl¹damy archiwalne zdjêcia z najwa¿niejszych etapów zwyciêskiego pochodu i upadku systemu, a¿ do Solidarnoœci i rz¹du solidarnoœciowego w roku 1989 w Polsce, gdy Wa³êsa wystêpuje jako znak wolnoœci. To bardzo sympatyczne, lecz nie wystarczaj¹ce. Mój syn cieszy siê, ¿e w Ameryce pokazuj¹ Polaków nie jako prymitywnych antysemitów, a bohaterów walki z nieludzkim re¿imem. Natomiast ja siê martwiê, ¿e ma³o ludzi obejrzy taki nudnawy, choæ szlachetny film. Lecz mo¿e obawy s¹ nieuzasadnione. Film ma du¿o lepsz¹ ocenê u widzów, s¹dz¹c z opinii na portalu www.imdb.com. Publicznoœæ ³atwiej wzruszyæ, ani¿eli krytyków. Zreszt¹, sam kilka razy wzruszy³em siê myœl¹c o polskim losie historycznym. Przecie¿ ci¹gle wracamy z tej Azji do wolnoœci. Krzysztof K³opotowski


9

KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011

MEDYCYNA ODM£ADZAJ¥CA I REGENERUJ¥CA

Sabina Grochowski, MD

LIGA MORSKA GDYNIA 15 zaprasza na

UWAGA! Nowy adres na Manhattanie

Zabawê Karnawa³owo-Walentynkow¹

850 7th Ave., Suite 501- pomiêdzy 54th a 55th Street

5 lutego, godz.8:30 pm w sali CPS, 176 Java Street.

Tel. 212-586-2605 Fax: 212-586-2049

Gra zespó³ muzyczny “Royal” Cena biletu - $35,00 Rezerwacja pod nr tel. 347-882-8042 - Stanis³aw

Board Certified in Internal Medicine, Board Certified in Anti-aging Medicine Diplomate of American Academy of Anti-aging and Regenerative Medicine G Terapia hormonalna (hormony bioidentyczne dla kobiet i mê¿czyzn G konsultacje anti-aging (hamuj¹ce proces starzenia) G subkliniczna niewydolnoœæ tarczycy G zmêczenie nadnerczy G wykrywanie i leczenie zatruæ metalami ciê¿kimi G wykrywanie i leczenie niedoborów aminokwasów / kwasów t³uszczowych G terapia antyoksydantami (witaminowa) dostosowana do indywidualnychpotrzeb G wykrywanie chorób na tle autoimmunologicznym: lupus, stwardnienie rozsiane, scleroderma G zabiegi kosmetyczne (Botox, Restylane, Radiesse, Sculptra, Mezoterapia)

PRZYCHODNIA MEDYCZNA F Choroby wewnêtrzne, skórne i weneryczne, drobne zabiegi chirurgiczne, ewaluacja psychiatryczna

Dr Urszula Salita

F Lekarz rodzinny, badania ginekologiczne

Dr Florin Merovici

F Skuteczne metody leczenia bólu krêgoslupa DOSTÊPNI SPECJALIŒCI: GASTROLOG, UROLOG

126 Greenpoint Ave, Brooklyn NY 11222, tel. 718- 389-8822; 24h. 917-838-6012 Przychodnia otwarta 6 dni w tygodniu

JOANNA BADMAJEW, MD, DO 6051 Fresh Pond Road, Maspeth, NY 11378; tel. 718-456-0960 MEDYCYNA RODZINNA I Badania okresowe i prewencyjne I Elektrokardiogram - USG I Badania laboratoryjne na miejscu I Badania ginekologiczne, cytologia I Planowanie rodziny I Szczepienia okresowe I Prowadzenie chorób przewlek³ych - cukrzyca,nadciœnienie, astma,leczenie uzale¿nieñ I Medycyna estetyczna - laserowe usuwanie ow³osienia I LimeLight - leczenie zmian skórnych, tr¹dzik m³odzieñczy, ró¿owaty I NOWOŒÆ TITAN - usuwanie efektów wiotczej¹cej i starzej¹cej siê skóry Godziny otwarcia gabinetu: Pon.3-7pm / Wt.-Œr.9am-2pm / Czw. 3-8pm / Sob. 9am-2pm. Zapraszamy.

Acupuncture and Chinese Herbal Center Dr Shungui Cui, L.Ac, OMD, Ph.D – jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 5 ksi¹¿ek. Praktykuje od 41 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni. l

katar sienny bóle pleców rwê kulszow¹ nerwobóle impotencjê zapalenie cewki moczowej bezp³odnoœæ parali¿ artretyzm depresjê nerwice zespó³ przewlek³ego zmêczenia na³ogi objawy menopauzy wylewy krwi do mózgu alergie zapalenie prostaty itd. l

l

l

l

l

l

l

l

l

l

l

Dr Anna Duszka Ostre i przewlek³e choroby dzieci i m³odzie¿y Badania okresowe i szkolne, szczepienia Manhattan Medical Center - 934 Manhattan Ave. Greenpoint

Dr Andrzej Salita

LECZY:

PEDIATRA - BOARD CERTIFIED

l

l

l

l

l

Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku 144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354 Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 7:00 pm

(718) 359-0956

1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223 Od wtorku do soboty: 12:00-7:00 pm; w niedzielê: 12:00-3:00 pm

(718) 266-1018 www.drshuiguicui.com

(718)389-8585

Mo¿liwoœæ umówienia wizyty przez komputer -ZocDoc.com

Greenpoint Eye

Care LLC

Nowo otwarty gabinet okulistyczny. Najnowoczeœniejsze metody leczenia wad i chorób oczu. Konsultacja i kwalifikacja do zabiegu laserowej korekty wad wzroku. Oferujemy pe³ny zakres opieki okulistycznej; miêkkie, twarde, ró¿nych kolorów szk³a kontaktowe, okulary przeciws³oneczne i korekcyjne, du¿y wybór najmodniejszych oprawek, m.in: Prada, Dior, Gucci, Fendi, Ray Ban, Dolce Gabana.

Dr Micha³ Kiselow DOKTOR MÓWI PO POLSKU

Umów siê ju¿ dziœ na kontrolne badanie wzroku. Wiêkszoœæ medycznych i optycznych ubezpieczeñ honorowana.

909 Manhattan Ave. Brooklyn NY 11222,

718-389-0333

Gabinet otwarty szeœæ dni w tygodniu, od poniedzia³ku do soboty, od godz. 10 rano do 7 wieczorem

Caring Professionals Inc.

70-20 Austin St, suite 135 Forest Hills, NY 11375 (718) 897-2273

Caring Professionals oferuje bezp³atne kursy HHA i PCA (opieka nad starszymi ludzmi w domu). Po informacje prosimy dzwoniæ do Valery(718) 897-2273 wew.103 - od poniedzia³ku do pi¹tku, od 9 rano do 4:30 Po zakoñczeniu kursu oferujemy prace w ró¿nym wymiarze godzin. Przyjmujemy równie¿ osoby posiadaj¹ce certyfikat HHA Rejestracja osób z certyfikatami odbywa siê w poniedzia³ki i œrody o godz.11. Po inforamacje o rejestracji prosimy dzwoniæ do Biany (718) 897-2273 wew. 114 - od poniedzia³ku do pi¹tku od 9 rano do 4:30

Ca³y „Kurier Plus”, z reklamami w³¹cznie, jest w internecie: www.kurierplus.com Po wejœciu na stronê wystarczy klikn¹æ na napis pobierz wydanie Kuriera w formacie PDF. Og³aszaj siê u nas. To siê op³aca!


10

KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011

M³odzie¿ polonijna przysz³oœci¹ Ameryki

Przekazanie szarfy. Wrêcza j¹ ubieg³oroczny Marsza³ek Stanley Moskal. -

Dariusz Knapik z córkami: Victori¹ i Joann¹...

Od lewej: Stanley Moskal, pañstwo El¿bieta i Dariusz Knapikowie, Marty Markowitz, Richard Mazur, Marek Skulimowski, Richard Zawisny.

...z Stephenem Levinem.

W Konsulacie Generalnym RP odby³a siê uroczystoœæ przekazania szarfy Wielkiego Marsza³ka Parady Pu³askiego Dariuszowi Knapikowi. W pierwsz¹ niedzielê paŸdziernika 2011 r. poprowadzi on Polaków z Nowego Jorku i okolicznych stanów manhattañsk¹ 5 Alej¹ w dorocznej 74 z kolei Paradzie. Dariusz Knapik przyby³ do Stanów Zjednoczonych 1 sierpnia 1992 r., jest biznesmenem i w³aœcicielem firmy Victoria Consulting & Development, znanym tak¿e z dzia³alnoœci filantropijnej. Swoje marsza³kowanie traktuje nie tylko tytularnie, uwa¿a, ¿e w œrodowisku polonijnym, w d³u¿szej perspektywie, jest du¿o rzeczy do zrobienia. W inauguracyjnym przemówieniu powiedzia³ m.in. “Postawi³em przed sob¹ kilka konkretnych celów. Jednym z nich jest zachêcenie polonijnej m³odzie¿y do organizacji i uczestnictwa w tegorocznej paradzie, a póŸniej kontynuowania zaanga¿owania w ¿yciu spo³ecznym i politycznym Stanów Zjednoczonych.” Nic wiêc dziwnego, ¿e przy takich priorytetach myœl przewodnia tegorocznej Parady brzmi - M³odzie¿ polonijna przysz³oœci¹ Ameryki. O tym, ¿e Dariusz Knapik jest kandydatem na powa¿nego polonijnego lidera œwiadczy³a obecnoœæ na uroczystoœci amerykañskich urzêdników. Wziêli w niej udzia³ m.in.: Marty Markowitz - prezydent Brooklynu, Joseph Lentol - pose³ stanowy i Stephen Levin - radny miejski reprezentujacy Greenpoint. Gospodarzem uroczystoœci by³ konsul Marek Skulimowski, a mistrzem ceremonii Richard Mazur z North Brooklyn Development. Grono zaproszonych goœci by³o bardzo szerokie. ZnaleŸli siê w nim ludzie, którzy w ró¿ny sposób wpisali siê w amerykañski ¿yciorys nowego Marsza³ka, od nauczyciela jêzyka angielskiego, po grono wspó³pracowników, stra¿aków, dzia³aj¹cych spo³ecznie policjantów, ksiê¿y, dziennikarzy, nauczycieli, harcerzy, po znanych dzia³aczy polonijnych: Richarda Zawisnego - prezesa Parady Pu³askiego, Tomasza Bortnika - szefa Rady Dyrektorów P-SFUK, Danutê Bronchart - reprezentuj¹c¹ CP-S i wielu polonijnych liderów i przedsiêbiorców. Dowodzi to, ¿e Dariusz Knapik jest tyle¿ osob¹ cenion¹ co lubian¹. ¯yczymy Marsza³kowi, ¿eby uda³o mu siê zachêciæ m³odzie¿ polonijn¹ nie tylko do jednorazowego przemarszu 5 Alej¹, ale tak¿e do systematycznej pracy na rzecz naszej grupy etnicznej i obudziæ w niej ambicje spo³eczne i polityczne, które pozwol¹ m³odym Polakom pozytywnie i wyraŸnie zaznaczyæ nasz¹ obecnoœæ w Ameryce. Zofia K³opotowska

Dariusz Knapik i Joseph Lentol.

Krakowianki ze szko³y Marii Konopnickiej.

Ks. Marek Sobczak proboszcz œw. Stanis³awa Kostki.


KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011

11

Kochajmy artystów

Harmonia i wyciszenie

Jacek WoŸniak, artysta po krakowskiej wy¿szej szkole plastycznej, dopiero po raz pierwszy, po 20letnim pobycie na emigracji, ujawni³ siê publicznie ze sw¹ sztuk¹. Na wystawie w Galerii Kuriera Plus przedstawi³ ponad 20 p³ócien. Przypuszczam, ¿e takich ludzi, jak Jacek WoŸniak jest sporo wœród nas w Nowym Jorku i s¹siedztwie; okolicznoœci ¿yciowe, koniecznoœæ zajêcia siê przede wszystkim stabilizacj¹ rodziny, zapewnieniem jej godziwych warunków egzystencji, zwykle zmusza do od³o¿enia na bok pêdzli i farb. Czêsto na d³ugo. Ale prawdziwi artysci nigdy sztuki nie zarzucaj¹. Maluj¹, rzeŸbi¹, rysuj¹ gdzieœ na boku, w krótkich wolnych chwilach, a¿ w koñcu zaczynaj¹ szukaæ miejsca, gdzie mogliby zaprezentowaæ swoj¹ twórczoœæ. I tak trafiaj¹, jak to siê nie raz ju¿ zdarzy³o, do Galerii Kuriera Plus. Sztuka, któr¹ Jacek WoŸniak zaprezentowa³ na wystawie, ³¹czy w sobie elementy malarstwa przedstawiaj¹cego i abstrakcji. Trudno powiedzieæ, co na tych obrazach jest czynnikiem sprawczym i dominuj¹cym: czy przedstawienie, które rozsypuje siê, rozpada w abstrakcjê, czy te¿ pewna kompozycja barwna, która organizuje siê, tworzy w przedstawienie. Na jego statycznych bardzo obrazach panuje jakby gdzieœ wewnêtrzny, ukryty ruch: dezintegracji i integracji, rozpadu i kszta³towania, destrukcji i formowania. S¹ to pejza¿e, miejskie, albo naturalne, niekiedy wprost wiejskie, jak na przyk³ad w jedynym „realistycznym” obrazie na tej wystawie - nostalgicznych chatach, a mo¿e tylko stodo³ach na szerokim polu z³otawego zbo¿a. W wiêkszoœci jednak te artystyczne krajobrazy s¹ po czêœci, albo nawet w du¿ej mierze abstrakcyjnymi kompozycjami, ale doskonale zestrojonymi i kolorystycznie i estetycznie w ca³oœæ.

Jacek WoŸniak

WoŸniak maluje olejn¹ farb¹, która nadaje soczystoœci kolorom i plastycznoœci jego dzie³om. Mocno statyczne, nieruchome, spore p³aszczyzny p³ócien pokrywaj¹ niemal jednolite plamy barwne. Na obrazach WoŸniaka panuje spokój, kolory s¹siaduj¹ ze sob¹ w sposób doœæ zgodny, nie k³óc¹ siê ze sob¹, nie „gryz¹”, nie mieszaj¹, nie promieniuj¹ wzajem swych barw na s¹siedztwo. Kolory s¹ stonowane, œwiat³o – rozproszone. Spokój i harmonia zdaj¹ siê byæ zasadami rz¹dz¹cymi tym malarstwem. Artystê interesuje trwanie, chwila która zastyga w wiecznoœæ, jak œwiat³o i cieñ na ciekawej, jednej z wyró¿niaj¹cych siê prac, utrzymanej w br¹zowej tonacji z jasnym poziomym prostok¹tem parapetu okiennego i pomarañczow¹ plam¹ œwiat³a. WoŸniak ma niew¹tpliwe wyczucie koloru i doboru barw w taki sposób, aby ³¹cznie tworzy³y dekoracyjn¹ kompozycjê – do podobania siê. Artysta nie chce szokowaæ, unika dysonansu, na jego p³ótnach obowi¹zuje atmosfera wyciszonej równowagi. Mo¿na pokusiæ siê o stwierdzenie, i¿ w jego pojêciu obraz ma byæ elementem zdobi¹cym wnêtrze, winien pe³niæ jakby s³u¿ebna rolê ozdobn¹, co nie musi oznaczaæ – s³u¿ebn¹. Jest to jednak malarstwo, które nie chce agresywnie zwracaæ na siebie uwagi. Te dwadzieœcia parê p³ócien, które Jacek WoŸniak zaprezentowa³ w galerii, zapowiadaj¹ dobrego artystê. Jakiej rangi? To siê dopiero oka¿e, gdy poka¿e nam wiêcej i zademonstruje pe³niê swych mo¿liwoœci. Tekst i zdjêcia: Czes³aw Karkowski


KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011

12

MICHA£ PANKOWSKI TAX & CONSULTING EXPERT 97 Greenpoint Avenue - Brooklyn, NY 11222 Tel: (718) 609-1560, (718) 383-6824, Fax: (718) 383-2412

Us³ugi w zakresie: 3 Ksiêgowoœæ 3 Rozliczenia podatkowe indywidualne i biznesowe, w tym samochodów ciê¿arowych

3 Rejestracja biznesu i licencje 3 Konsultacje 3 Bezpodatkowa zamiana domów 3 #SS - korekty danych

Email: Info@mpankowski.com

LIGHTHOUSE HOME SERVICES 896 Manhattan Ave. Floor 3, Suite 37, nr. dzwonka 5 Brooklyn, NY 11222 Tel. (718) 389 3304 Fax (718) 609 1674, E-mail: info@lighthousehs.com

PRZYJMUJEMY DO PRACY 1. Praca z zamieszkanieniem i bez dla osób posiadaj¹cych: * sta³y pobyt * ukoñczony kurs HHA lub PCA w stanie Nowy Jork 2. Mo¿liwoœæ zatrudnienia na pe³ny lub niepe³ny etat w pobli¿u miejsca zamieszkania 3. Wiêkszoœæ prac w jêzyku polskim Zapraszamy.

Og³oszenia drobne Cena $10 za maksimum 30 s³ów

AMERYKAÑSKIE PAPIEROSY tanio - ju¿ od $25 za karton: Queens, Brooklyn, Manhattan. 10 kartonówdostawa do domu. Prosiæ Roberta: tel. 347-666-6820 KOBO MUSIC STUDIO - Nauka gry na fortepianie, gitarze, skrzypcach oraz lekcje œpiewu. Szko³a z tradycjami. Kontakt - Bo¿ena Konkiel Tel. 718-609-0088 KOMUNIE. ŒLUBY. CHRZTY. Oferujemy kompleksowe us³ugi w zakresie fotografii studyjnej i plenerowej. Wykonujemy tak¿e zdjêcia do portfolio, head shots, portrety indywidualne i okolicznoœciowe, portrety rodzinne. Studio na Greenpoincie. Zapraszamy. Informacje i zdjêcia. www.artpix-studio.com tel. 917.328.84.59 DU¯E, MA£E PRACE elektryczne. Solidnie i niedrogo. Tel. 917-502-9722

24 GODZINY SERVICE Ryszard Limo: us³ugi transportowe, wyjazdy, odbiór osób z lotniska, œluby, komunie, szpitale, pomoc jêzykowa w urzêdach, szpitalach i bardzo drobne przeprowadzki. Tel. 646-247-3498, fax 718-497-3498 RUMOR Prod. - proponuje produkcjê reklam telewizyjnych i radiowych. Tworzenie stron internetowych, reklam w internecie, pozycjonowanie na GOOGLE. Us³ugi graficzne: projekty logo, og³oszeñ prasowych, plakatów, ulotek, folderów itd. Tel. 347 531 3233 DOM SZUKA NABYWCY czy nabywca szuka domu. Transakcje sprzeda¿y - kupno domów, mieszkañ (co-ops, condos), dzia³ek. Weichert Realtors, FH Realty Cezary Doda. www.cezarsells.com; Tel. 718-544-4000

Biuro czynne: pon. – pi¹t. od 9.00 am – 5.00 pm Najwiêkszy polski

Zak³ad Pogrzebowy na Brooklynie

STOBIERSKI LUCAS Gardenview Funeral Home, Ltd. 161 Driggs Ave. (róg Humbold St.) Brooklyn, NY 11222

Tel.(718) 383-7910

ADAS REALTY DANIEL ANDREJCZUK Licensed Real Estate Broker Biuro czynne codziennie od 9:30 rano do 7:30 wiecz.

w Domy w Condo w Co-Op w Dzia³ki budowlane w Notariusz publiczny. Fachowa wycena domów.

MIESZKANIA DO WYNAJÊCIA 150 N. 9 Street, Brooklyn, NY 11211

Tel. (718)

599-2047

(347) 564-8241

ANIA TRAVEL AGENCY 57-53 61st Street, Maspeth, N.Y. 11378 Tel. 718-416-0645, Fax 718-416-0653 m T³umaczenia m Bilety Lotnicze m Us³ugi Konsularne m Notariusz publiczny m Wysy³ka paczek morskich i lotniczych m Wysy³ka pieniêdzy - VIGO i US Money Express

“US Money Express:Authorized AGENT in U.S. Money Express Transfers“/ “U.S. Money Express Co. is licensed as a Money Transmitter by the State of New York Banking Department”

ZESPÓ£ MUZYCZNY METRO

wesela, imprezy okolicznoœciowe, karnawa³owe, dancingi. Profesjonalnie i niebanalnie! 347-754-0659; 347-782-3773

www.metroband.us

W S£U¯BIE POLONII PONAD 50 LAT


13

KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011

Ekwador Wyprawa do pêpka œwiata, cz.3 Styl, jakoœæ, cena

...to nieod³¹czne atrybuty kapeluszy typu panam. Ich asortyment zadowoli zarówno wybredn¹ miejsko – pla¿ow¹ elegantkê, jak biznesmena czy kowboja. S¹ modele jednorodne lub a¿urowe (semi–calado), tanie i szalenie drogie o ma³ych lub szerokich rondach, jasne – prawie bia³e (te pochodz¹ z Cuenca, gdzie do wybielania w³ókien stosuje siê nadtlenek wodoru) oraz o barwie delikatnego ró¿u albo s³omy, s¹ i sztucznie barwione. Najwy¿szej jakoœci kapelusze to te gêsto tkane z najdrobniejszych w³ókien. Okreœla je kilka kategorii: standard, superior, fino, ekstra fino, muzeum itp., zaœ licz¹c iloœæ splotów na cal kwadratowy mamy kategorie: 357, 1300, 2000 itd. Jeden kapelusz

ekstra fino czy muzeum potrafi poch³on¹æ trzy, a nawet szeœæ miesiêcy pracy. Ogl¹dany pod s³oñce nie posiada ¿adnych przeœwitów. Najlepsi tkacze pracuj¹ tylko w ch³odach poranków i wieczorów, gdy nie poc¹ siê rêce. S¹ to z regu³y rodziny z okolic Montecristi, które uprawiaj¹ to rzemios³o z pokolenia na pokolenie.

Podró¿y czar

Mój gospodarz rezerwuje mi nocleg w hotelu Leo w Mancie, tu¿ obok dworca autobusowego. Przyjadê tam po dziesiêciu godzinach podró¿y. Teraz jest jedenasta, jestem na stacji Quitumbe. To nowoczesny dworzec na miarê XXI wieku. Bilet kosztuje 8 dolarów. Niebawem wsiadamy do autobusu, wiozê tylko torbê z bielizn¹. Pasa¿erowie poddani s¹ kontroli osobistej, trzeba pokazaæ zawartoœæ baga¿u, poddaæ siê obmacywaniu, etc. Weso³a kontrolerka ucieszy³a siê nie znajduj¹c wœród moich genitalii ¿adnej sztucznej spluwy. Teraz mogê wsiadaæ. Czy¿by rzeczywiscie istnia³y jakieœ potencjalne zagro¿enia napadu? W powrotnej drodze przed odjazdem nawet sfilmowano nas w autobusie kamer¹ wideo. Ale ja olewam zagro¿enia, wygodnie sadowiê siê w fotelu. Standard gorszy ni¿ w autobusach I–szej kategorii w Argentynie lub Chile, ale i tak siedzenia s¹ bardziej wygodne ni¿ w europejskich pojazdach. No i oczywiœcie jest te¿ przeklêta TV pok³adowa, ale mam ze sob¹ t³umiki do uszu ze strzelnicy, bez których siê nie wyje¿d¿am za granicê. Ruszamy. Bêdziemy zje¿d¿aæ z wysokoœci 3000 m do poziomu morza. Na postoju, przy rozwidleniu szos, do autobusu po kolei wchodzi z piêciu autobusokr¹¿ców. Autobusokr¹¿ca to odpowiednik polskiego domokr¹¿cy, który dawniej para³ siê sprzeda¿¹ ró¿nych wiktua³ów, kr¹¿¹c od domu

do domu, obecnie zaœ roznosi ulotki reklamowe. Ci tutejsi, oferuj¹ ka¿dy co innego, napoje, zak¹ski, s³odycze, gazety, itp.. Ale ju¿ jesteœmy na trasie. Wokó³ zielono i stromo. Pomimo wysokogórskiego klimatu wszystkie zbocza pokrywa bujna szata zwartych krzaków i traw. Jedziemy tu¿ przy krawêdzi olbrzymiego kanionu, którego dna nie widaæ a strach patrzeæ. Szosa prowadzi tu¿ nad urwiskiem, które nie jest zabezpieczone. Gdzie niegdzie stercz¹ jakieœ fragmenty niedokoñczonych betonowych umocnieñ, które bardziej strasz¹ ni¿ koj¹. Coraz to pojawiaj¹ siê nowe odnogi kanionu, g³êbsze od dopiero miniêtych, pe³ne zielonych urwisk. Nawet gdyby spad³ œnieg to zjazd na nartach nie by³by mo¿liwy na tych wertepach. Trzeba

siê uzbroiæ w dobr¹ wiarê albo zapaœæ w b³ogi sen. Po po³udniu osi¹gamy dno kanionu, niewielka rzeczka p³ynie w zagajniku tu¿ obok. Doje¿d¿amy do jakiejœ pipidówy, chyba to by³o Santo Domingo, któr¹ stanowi¹ betonowe, niewykoñczone slumsy ze s³ynnymi kikutami ¿elaznych zbrojeñ stercz¹cych z betonowych s³upów wystaj¹cych ponad dachy. Miêdzy tymi domiszczami ci¹gn¹ siê niewybrukowane drogi–ulice. Chodzi siê po piasku. Przypomina to polsk¹ prowincjê na fotografiach wykonanych przed stu laty. Ale w pañstwie, gdzie s¹ lodówki, samochody, TV, internet, itp., to jest teraŸniejszoœæ. W przydro¿nym zajeŸdzie zatrzymujemy siê na obiad. Ca³e towarzystwo jak na wycieczce krajoznawczej ustawia siê w kolejce do kuchni. Serwuj¹ tu ró¿ne, ca³kiem dobre zupy i gor¹ce drugie dania. Na straganie z owocami obok zajazdu piek¹ siê miêsiwa i wêdz¹ kie³basy. W Chile i Argentynie posi³ki podaj¹ w autobusach, ale czego mo¿na oczekiwaæ za cenê oœmiodolarowego biletu? Ruszamy z pe³nymi brzuchami, powoli œciemnia siê. Mijamy wiele betonowych domków, przed którymi odpoczywaj¹ tubylcy. U sufitów wisz¹ na drutach ¿arówki. Nie widzia³em ani jednego ¿yrandola, ani ³adnej lampy, tylko drut i ¿arówka, drut i ¿arówka... W Mancie jesteœmy oko³o 10–tej wieczorem. Rozgl¹dam siê za hotelem Leo raz w lewo, raz w prawo, ale Leo nie ma. Pytam mieszkañców, ale ¿aden tuman nie s³ysza³ o hotelu Leo. Nieopodal widzê neon Lun Fun, tutaj mo¿na siê przespaæ za 50 dolarów. Tu¿ obok znajduje siê tyle¿ tani co podejrzanie wygl¹daj¹cy hotelik. Wejœcie zakratowane, ale ju¿ mnie wpuszczaj¹. Pokój z ³azienk¹ kosztuje 10 dol.,

do tego butelka piwa za 2 dol. na dobranoc. Le¿¹c w wyrku ogl¹dam TV. Rano okazuje siê, ¿e nasz autobus linii Reina del Camino ma swój odrêbny dworzec po³o¿ony o przecznicê od dworca g³ównego, a hotel Leo skry³ siê za jak¹œ fasad¹. Na dzisiaj przenoszê siê do eleganckiego Lun Fun.

Na kapelusz czas

Nie lubiê jak latem s³oñce mnie oœlepia wiêc gdzie mogê nabyæ lepsze sombrero jak nie w Montecristi. Tymbardziej, ¿e w strefie zdewaluowanego dolara przyjdzie s³ono p³aciæ za taki luksus. Taksówkarz ¿¹da cinco (5) dolares za kurs, wiêc ju¿ mkniemy do Montecristi. Szybko mijamy rozleg³e pola w szarawym, pustynnym, kolorze. Na miejscu kierujê siê do pawilonu gdzie widzê ró¿ne pami¹tki etniczne. Pytam o kapelusze superfino, przygodny miejscowy wiarus natychmiast zabiera mnie do zdezelowanego samochodu swojego kumpla i obwozi od domostwa do domostwa najlepszych rzemieœlników. Bez problemu znajdujê to czego poszukujê. U Jose Franco (którego wymienia przewodnik Lonely Planet) kapelusze wisz¹ na œcianach, walaj¹ siê po ca³ym obejœciu, jest w czym wybieraæ. Rodzina Flerida Pachay & Synowie otwiera przede mn¹ olbrzymi¹ skrzyniê pe³n¹ panam. Wybieram semi calado, t.j. “pó³ otwarty” model optimo z piêknym dekoracyjnym, a¿urowym wzorem i inny model fedora. Mama decyduje o cenie, córka prasuje rondo. Do tego dodajê finezyjne opaski plecione z koñskiego w³osia. Zwijaj¹ te kapelusze w rurkê i pakuj¹ do w¹skich pude³eczek z drzewa balsamowego. Nie ma w tym nic niezwyk³ego poniewa¿ ich cieniutka jak papier materia jest miêkka. Podobnie jak we³niana marynarka, któr¹ mo¿na dowolnie sk³adaæ, po za³o¿eniu przyjmuje swój pierwotny kszta³t. Ceny kapeluszy, które ogl¹da³em w Quito, a wiêc w strefie mocnego dolara, waha³y siê od dwudziestodolarowej taniochy do dwóch tysiêcy za sztukê, ale w USA czy w Europie (strefach s³abego dolara) musicie dopisaæ jedno dodatkowe zero do wybranej ceny. Nie wierzycie, sprawdzcie na internecie,

http://www.montecristihats.com/ http://panamahatsdirect.com/ albo pomnó¿cie sobie wasz¹ miesiêczn¹ pensjê trzy lub wiecej-krotnie dla pocieszenia. Panamy nosi ca³y œwiat. Stanowi¹ doskona³¹ ochronê przed pal¹cymi promieniami s³onecznymi. I musicie siê liczyæ z tym, ¿e niezale¿nie od kontynentu, na którym siê znajdziecie, bêd¹ do was podchodziæ osobnicy z wyci¹gniêt¹ rêk¹ po datki. Innym zaœ razem kapelusz mo¿e spowodowaæ, ¿e w t³umie gawiedzi obs³u¿¹ was jak vipa. Czas wracaæ do Manty. Zwiedzam jeszcze miejscowy koœció³, fotografujê i ruszam z ch³opakami.

Portowe miasto

Manta to najwiêkszy port i pi¹te co do wielkoœci miasto Ekwadoru, po³o¿one w prowincji Manabi. Wa¿ny oœrodek rybo³óstwa (g³ównie tuñczyka) i przemys³u. Port istnieje od czasów przedkolumbijskich. To tutaj wyl¹dowa³ Charles Marie de La Condamine wraz z ekspedycj¹ francuskiej akademii w 1735 roku. W okolicy jest równie¿ baza lotnicza, której w latach 1999-2009 u¿ywa³o amerykañskie lotnictwo do wypadów na terytorium Kolumbii. Obecnie rz¹d Ekwadoru zaprzesta³ w tym wzglêdzie wspó³pracy i nie przed³u¿y³ Amerykanom kontraktu. Prowincja Manabi jest domem dla pokaŸnej iloœci afro–ekwadorskiej populacji, a jej du¿e obszary to d¿ungla. Dobre poczucie sensu przygody to wymóg potrzebny turystom wybieraj¹cym siê w ten region. Nie ka¿demu spodoba siê surowoœæ otoczenia i braki zaplecza. Mamy s³oneczny dzieñ i pora, aby coœ przek¹siæ. Na klepisku przed dworcem autobusowym, gwarnym i ruchliwym, zamawiam sok z owoców mango. Dziwna to receptura, przekupka dodaje jakiœ s³odko wygl¹daj¹cy klajster, mleko i inne substancje i miesza w elektrycznym m³ynku. Wychodzi z tego sok smaczny i gêsty jak rozgotowana kasza, ale widzê ¿e innemu klientowi wbijaj¹ do soku nawet surowe jajko. Ruszam na rekonesans okolicy. W pobli¿u rozci¹ga siê nabrze¿e, na wodzie bujaj¹ siê rybackie ³odzie. Na lewo jest lepsza czêœæ miasta, na prawo za mostem i rzek¹ Rio Manta, biedniejsza dzielnica Tarqui. Id¹c wzd³u¿ wybrze¿a kierujê siê w stronê portu i fotografujê. Niestety piasek nie nadaje siê do pla¿owania, a wejœcie do portu jest strze¿one. Aby dostaæ siê do klubu jachtowego tu¿ obok trzeba byæ cz³onkiem, wiêc zdegustowany przechodzê na drug¹ stronê autostrady i zawracam. Otaczaj¹ mnie slumsowate domiszcza, niektóre lepsze, niektóre gorsze, ale wszystkie nieestetyczne. Trafiam na niewielki, zaciszny park, bank i kolorowe sklepy. Mijaj¹ mnie dziewczyny id¹ce z naprzeciwka. Spodoba³em siê! Wszystkie cztery ogl¹daj¹ siê za mn¹ ku uciesze spostrzegawczych robotników, którzy siedz¹ na murku – todos quatro – œmiej¹

siê. Widzicie, oto magia kapelusza z Montecristi, który mnie zdobi! Postanawiam wieczorem wracaæ do Quito, a tymczasem wylegujê siê w hotelu. O 22–giej wyruszamy. Bêdziemy jechaæ po prawej stronie tu¿ przy œcianie kanionu, a wiêc chyba nie zwalimy siê na ³eb, na szyjê. O dziwo w Quito jesteœmy o pi¹tej rano, na innym dworcu ni¿ Quitum beczy Ofelia. Podró¿ pod górê trwa³a krócej ni¿ zjazd w dó³. C.d.n. Wies³aw Zdaniewski


14

KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011

Burzliwe ¿ycie tancerki-grafomanki (78) ERNESTYNKA Od urodzenia siostry Baltazar zaj¹³ siê ni¹ bardzo powa¿nie. Najpierw asystowa³ przy k¹pielach – sprawa doprowadzania malutkiej siostrzyczki do stanu pe³nej, pachn¹cej czystoœci fascynowa³a go. Czynnie w niej uczestniczy³, polewaj¹c drobinkê szklank¹ do mycia zêbów, a nawet namydlonym palcem szoruj¹c co poniektóre detale KRYSTYNA MAZURÓWNA jej drobnego cia³ka. - Mamo, jej chyba jeszcze nawet nie wyrós³ siusiorek, o, zobacz, ma tylko jak¹œ szparkê! Troskliwy brat uczestniczy³ przy zmianie pieluszek, próbowa³ te¿ usypiaæ siostrê, œpiewaj¹c jej wrzaskliwe piosenki. Czêsto osobiœcie ubiera³ j¹ w przeró¿ne, w³asnorêcznie przeze mnie uœcibolone, ma³o konwencjonalne sukienki (d³uga, z czarnej tafty z koronkowym ko³nierzem suknia wieczorowa, ró¿owa z mnóstwem falbanek, zdarta z prawdziwej lalki, ale i kostium k¹pielowy z olbrzymimi majtkami, ¿eby pomieœci³y pieluchê i mikroskopijnym staniczkiem) albo karmi³ j¹ butelk¹ z mleczkiem. Wszystkie te pomocne akty z jego strony by³y mi nies³ychanie na rêkê, bo obok czynnej pracy zawodowej mia³am przecie¿ obowi¹zki matczyne – trzeba by³o nie tylko zaj¹æ siê ma³¹ dwójk¹, ale i mieæ czujne oko na ich starszego brata, Kaspra. Baltazar najczêœciej dzielnie sekundowa³ mi w moich rodzicielskich zadaniach, karmi¹c ma³¹, co nie obywa³o siê bez udzielania jej wskazówek i rzucania uszczypliwych uwag: - Jak ty jesz, znów masz ca³¹ brodê mokr¹, zaplu³aœ siê a¿ po nos, masz byæ przecie¿ dobrze wychowan¹ pann¹, a mlaskasz, jak ch³op przy kosie! Trochê elegancji, co to za prymitywne maniery, tak przecie¿ nie przystoi miastowej panience! Kszta³towa³ jej obyczaje, strofowa³, karci³, ale równolegle zabiera³ siê tak¿e do jej ogólnego rozwoju,

tak fizycznego, jak i intelektualnego: - Staraj siê podnieœæ to ciê¿kie pupsko, inaczej zawsze bêdziesz tylko le¿a³a plackiem na brzuchu, nigdy nie nauczysz siê biegaæ, chodziæ albo przynajmniej staæ na czworakach! No spróbuj, z ca³ej si³y opierasz sie na rêkach i na kolanach, i pchasz pupê do góry, trzymaj siê, trzymaj! No, dlaczego znowu walisz siê na to grube brzuszysko, ile razy mam ci powtarzaæ, trzeba z ca³ej si³y pchaæ do ty³u, poddaj cia³o, o, jak bêdê ciê ci¹gn¹³ za pupê, mo¿e jakoœ siê wreszcie wygramolisz na te czworaki ? Dzieci baraszkowa³y w promieniach wiosennego s³oneczka, turla³y z plecków na brzuszki, na golaska, na kocyku przed otwartym oknem. Byliœmy obok, bo w³aœnie przygotowywaliœmy obiad, œmieszy³y nas te wskazówki starszego brata, przecie¿ niemowl¹tko nic z tego nie mo¿e zrozumieæ! Ale po godzinie czy dwóch Baltazar obwieœci³ nam triumfalnie: - Ju¿! Nauczy³em j¹! Naszym zdumionym oczom ukaza³a siê dziewczêca drobinka – jeszcze niepewnie, chwiejnie, ale wyraŸnie dumna, sta³a na czworakach! Wszystkie kolejne etapy rozwoju ma³ej by³y surowo kontrolowane przez Baltazara. Gdy sztuka stania na czworakach by³a ju¿ przez ni¹ dok³adnie opanowana, przysz³a kolej na nauki przemieszczania siê na tych¿e czworakach, a potem z kolei na pomoc w usilnym wspinaniu siê na dwie tylne koñczynki. Gdy Ernestynka nauczy³a siê wstawaæ, Baltazar wprowadzi³ lekcje chodzenia – pocz¹tkowo oczywiœcie trzymaj¹c j¹ za obie r¹czki, bo kilkumiesiêczna dziewuszka nie mog³a jeszcze w ¿aden spoób utrzymaæ siê samoistnie w pozycji pionowej. Podczas naszego kolejnego letniego pobytu w Grecji, gdy ostatniego dnia czekaliœmy kilka godzin na opóŸniaj¹cy siê statek, Baltazar prowadzi³ tak d³ugo Ernestynê po pla¿y za r¹czki, a¿ nauczy³ j¹ – w³aœnie tego dnia – samodzielnie chodziæ! To by³o w sierpniu, a urodzi³a siê w paŸdzierniku – mia³a wiêc zaledwie dziesiêæ miesiêcy. Trzy lata wczeœniej, w tej¿e greckiej letniej miejscowoœci, Baltazar jak co roku te¿ spêdza³ z nami wakacje. Tu w³aœnie powiedzia³ pierwsze swoje s³owo – nie, nie « mama » ani « tata ». Powiedzia³ po polsku –

«kwiatki», i mimo naszego pocz¹tkowego niedowierzania, dowiód³ nam, ¿e dok³adnie wie, ¿e wyraŸnie rozumie o co chodzi – pokazywa³ paluszkiem kolorowe klomby! Jak co roku o tej porze, znów spêdzaliœmy koniec lata i pocz¹tek jesieni na tej œlicznej greckiej wyspie, w luksusowym pensjonacie. Nic dziwnego – przez kilka kolejnych lat byliœmy zapraszani gratis wraz z rodzin¹ na super pobyt wypoczynkowy, w zamian za udzia³ w tylko jednym spektaklu tygodniowo! I tym razem Baltazar podziwia³ starannie przystrzy¿one klombiki, soczyst¹ zieleñ trawy i piêkne dywany kolorowego kwiecia - pokazywa³ palcem siostrzyczce te swoje ulubione kwiatki i tak d³ugo powtarza³ «kwiat-ki, kwiat-ki !», a¿ ma³a otworzy³a pyszczek i te¿ wyszczebiota³a, cichutko ale wyraŸnie «kia-ki», «kiaki»… Tak, to te¿ by³y jej pierwsze s³owa… Potem zaczê³y siê zabawy w szko³ê. Kupiliœmy dzieciom czarn¹ tablicê, ¿eby sobie po niej maza³y a mo¿e nawet i coœ tam rysowa³y kolorowymi kredami. Baltazar, który zacz¹³ ju¿ edukacjê w przedszkolu a potem i w szkole podstawowej, oczywiœcie natychmiast zacz¹³ uczyæ ma³¹ pisaæ. Nic dziwnego, ¿e gdy Ernestyna mia³a lat piêæ, posz³a do zerówki, sk¹d po tygodniu przesuniêto j¹ do pierwszej klasy. Katowana przez brata umia³a ju¿ biegle czytaæ, pisaæ i rachowaæ… Ten silny zwi¹zek dwójeczki moich m³odszych bachorków, ta mi³oœæ siostry i brata, utrzymuje siê do dziœ. Mieszkaj¹ blisko siebie – jakoœ tak wysz³o, ¿e przypadkiem (ale mo¿e nie zupe³nie przypadkowym?) kupili oboje mieszkania na tej samej ulicy, o rzut beretem jedno od drugiego. Spotykaj¹ siê czêsto, dziel¹ swoimi troskami i radoœciami i wspomagaj¹ siê oboje. Baltazar pi³uje dla niej jakieœ pó³eczki, instaluje bibliotekê, zak³ada g³oœniki, ona pomaga mu w porz¹dkowaniu dokumentów i za³atwianiu skomplikowanych spraw administracyjnych. Ka¿de dzieli siê umiejêtnoœciami, które s¹ jego mocn¹ stron¹. No i – trzymaj¹ wspólny front przeciwko matce, naigrywaj¹c siê ¿artobliwie z mego polskiego akcentu, z mego braku talentu do spraw technicznych, z kompletnego braku g³osu i s³uchu i te¿ z innych braków.. A ja – zamiast czuæ sie ura¿on¹, obra¿aæ siê i stroiæ fochy, cieszê siê, ¿e dzieciaki maj¹ nawzajem w sobie oparcie…

Podwójne ¿ycie Weroniki, czyli dziennik intymny imigrantki

Nieodwracalne

N

ie jest konieczne, byœ poszed³ z domu. Pozostañ przy stole i WERONIKA KWIATKOWSKA s³uchaj. Nawet nie s³uchaj, czekaj tylko. Nawet nie czekaj, b¹dŸ ca³kiem cicho i sam. Œwiat sam siê przed tob¹ ods³oni, nie mo¿e byæ inaczej, bêdzie wi³ siê przed tob¹ w ekstazie.* Sine poranki rozpadaj¹ siê na szklane dŸwiêki. Biurko. Stó³. W trupiobladej poœwiacie. Sennoœæ gêsta jak œnieg i kr¹¿¹ca jak œnieg. Zasypuje œnie¿nemi p³atkami sennemi. Bezprzyczynny mój dzieñ, bezsensowny mój wiek. I te œlady bez³adnych moich kroków po ziemi. Jeœli chcê, mogê spaæ; jeœli chcê mogê wstaæ. Si¹œæ przy oknie z gazet¹ z zesz³ego tygodnia. Albo iœæ w sennoœæ dnia.** Zanurzyæ w zimne, wilgotne powietrze. Spod przymkniêtych powiek ogl¹daæ ulice, z wykwitami skamienia³ego œniegu. Albo wygl¹daæ przez okno na ogródek. Wyœcielony kredowym przeœcierad³em. Zatrzymany w lodowatym uœcisku. Pogrzebany.

S

tyczniowe przebudzenia. Zapuchniête odbicie w lustrze. O lustrze wiem, ¿e patrzy/ Twarz¹ dawniej nam znan¹/ I ¿e paj¹k j¹ chwyta/ W sieæ coraz gêstsz¹ rano.*** Codzienne zadziwienie. Nieodwracalnoœci¹. Nieuchronnoœci¹ zmian.

Z

aprzyjaŸniony Artysta, po kilku miesi¹cach znajomoœci, namalowa³ mój portret. Z niewielkiego p³ótna wygl¹da³a Jasna. £agodna. Powiedzia³, ¿e obraz nie jest skoñczony. I schowa³

g³êboko. Mija³y tygodnie. Przegadaliœmy wiele godzin. Poznaliœmy siê lepiej. Zmieni³am kolor w³osów. Ale musia³o zmieniæ siê coœ jeszcze. Bo kiedy ponownie pokaza³ mi portret, nie mog³am siebie rozpoznaæ. Pociemnia³¹ twarz znaczy³ nieprzyjemny grymas. Tylko oczy pozosta³y takie same. Granatowe ka³u¿e. Niewy¿ête chmury. Odbijaj¹ce puste przestrzenie niezamieszka³ych œwiatów.

P

odwójna. Moszczê siê w tym przymiotniku. Rozgaszczam. Niechc¹co staje siê definicj¹. Mieszkaniem dla nieprzystawalnoœci. Niekompatybilnoœci. Rozdwojenia. Permanentnego rozkroku.

C

oraz czêœciej muszê siê t³umaczyæ. Z siebie. ¯e noszê w œrodku bajoro. Szambo frustracji. Wkurwienia. Lêku. Które czasami wybija. Rozlewa siê po przystrzy¿onych trawnikach uprzejmych konwersacji. Przygryzam jêzyk zmêczony od nieustaj¹cego merdania. I leje siê krew. Na bia³e koszule, pachn¹cych wod¹ koloñsk¹. I but¹.

K

. kupi³ gramofon. Vintage. I znikn¹³ w pokoju na d³ugie godziny. Pucuje. Próbuje. Co chwilê dobiegaj¹ dŸwiêki winylowej p³yty. Znajome trzaski. Mieliœmy wyjœæ, ale nie œmiem zak³ócaæ dzieciêcego zachwytu. Wiêc nie ponaglam. Nie odci¹gam. Z przyjemnoœci¹ obserwujê niepohamowan¹ radoœæ. Jest w niej coœ pierwszego. Nie uwalonego b³otem lat. Coœ znajomego. Za czym wszyscy têsknimy. Znudzeni cyfrow¹ doskona³oœci¹, odkurzamy stare p³yty. W poszukiwaniu utraconej niewinnoœci.

Z

najomy dzwoni, ¿eby siê podzieliæ szczêœciem. Zakocha³ siê. Kocha. Kocha i têskni. Têskni i czeka. Pisze listy. Niewys³ane. Rozmawia z

ka¿dym cieniem, który przybiera jej kszta³ty. Mówi du¿o. I piêknie. I trochê mu zazdroszczê. Tej wiosny w œrodku zimy. Odwagi, ¿eby siê nie broniæ. Przed odurzeniem. Przed œmiesznoœci¹, która udzia³em wszystkich zakochanych œwiata. Jego s³owa zahaczaj¹ o jakieœ kanty we mnie. Nierównoœci. Zdajê sobie sprawê, ¿e ju¿ tak nie umiem. ¯e nie wierzê. Na najpiêkniej oheblowanym kawa³ku drewna spodziewam siê drzazgi. Pêkniêcia. Rysy.

C

zego nie lubisz u mê¿czyzn? zapyta³ Mê¿czyzna Pretenduj¹cy. Wymieni³am kilka nieistotnych cech. A potem przypomnia³ mi siê d³ugi paznokieæ, zapuszczany u najmniejszego palca prawej d³oni. I ¿e s¹ mê¿czyŸni którzy go hoduj¹. ¯eby sobie d³ubaæ w uszach. Nosach. I zêbach. Kiedy nikt nie patrzy. I ¿e zna³am faceta, który mówi³ „paznokæ” i zaprasza³ kobiety do najdro¿szych knajp, na darmow¹ wodê z kranu i chleb z oliw¹, któr¹ serwuj¹ zanim goœcie z³o¿¹ zamówienie. Po czym w poœpiechu opuszcza³ „spalony” lokal i udawa³ siê w kierunku najbli¿szego marketu Whole Foods, gdzie kupowa³ jedzenie na wagê. Oczywiœcie - o czym z dum¹ informowa³ - po³owê porcji zwykle zjada³ ukradkiem w kolejce do kasy, ¿eby mniej zap³aciæ.

Z

najoma mawia³a: wolê mê¿czyzn bez kasy, ni¿ bez klasy. A Woody Allen: Money is better than poverty, if only for financial reasons.

www.weronikakwiatkowska.com *Franz Kafka **Julian Tuwim ***Tadeusz Nowak


KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011

15

Nowojorskie sylwetki

Transakcja wszechczasów Kto wie, czy dosz³oby do upadku komunizmu gdyby sowieckie rakiety dalekiego zasiêgu stacjonowa³y na Alasce, nale¿¹cej do ZSRR. Bior¹c ów wzgl¹d pod uwagê, zakup pozornie bezu¿ytecznego obszaru, zwanego nies³usznie lodow¹ pustyni¹, wypada uznaæ za jedn¹ z najbardziej op³acalnych transakcji w historii zachodniej cywilizacji. Tymczasem dalekowzroczny m¹¿ stanu, który transakcjê przeprowadzi³, zosta³ za to usuniêty w polityczny niebyt. Jak wszystkim wiadomo, na Alasce najpierw znaleziono z³oto, a póŸniej ropê naftow¹. William Seward urodzi³ siê 16 maja 1801 r. w dolinie Hudsonu jako najm³odszy z piêciorga dzieci Samuela, który by³ nader œwiat³ym cz³owiekiem. Samuel by³ lekarzem, ale mia³ równie¿ talent do robienia pieniêdzy, co sprawi³o, ¿e znacznie powiekszy³ rodow¹ fortunê. Trudni³ siê tak¿e filantropi¹, funduj¹c S. Seward Institute, prywatne liceum z internatem na bardzo wysokim poziomie. Dwaj synowie dobroczyñcy, którzy tê szko³ê ukoñczyli z wyró¿nieniem, p³acili czesne podobnie jak inni uczniowie. Podczas gdy jego m³odszy brat poprzesta³ na œrednim wykszta³ceniu, ambitny i bardzo zdolny William ukoñczy³ z honorami prawo na Union College, wstêpuj¹c do ekskluzywnego stowarzyszenia Phi Beta Kappa. Posiada³o ono ogromne wp³ywy, wydatnie pomagaj¹c swoim cz³onkom w karierze. Uzyskawszy wymagane uprawnienia, m³ody Seward otworzy³ w³asn¹ kancelariê w Nowym Jorku. Zaproszony na przyjêcie do domu sêdziego Millera, pozna³ tu jego najm³odsz¹ córkê, o imieniu Frances. Po³¹czy³a ich mi³oœæ od pierwszego wejrzenia, tote¿ œlub nast¹pi³ w 1824 r., zaledwie po kilku miesi¹cach znajomoœci. Owocem udanego zwi¹zku by³o piêcioro dzieci, a wœród nich dwie dziewczynki. Osi¹gn¹wszy stabilizacjê rodzinn¹ i finansow¹, William Seward zacz¹³ siê powoli wspinaæ po szczeblach kariery politycznej z ramienia Whigów, którzy dopiero w 1854 r, przekszta³cili siê w partiê republikañsk¹. Dwukrotnie wybrany na stanowisko gubernatora stanu, wyrobi³ sobie opiniê niezwykle sprawnego administratora i gospodarza. By³ bardzo zrêcznym dyplomat¹, utrzymuj¹c dobre stosunki nie tylko ze swoimi zwolennikami, ale i - co wa¿niejsze - z przeciwnikami. Potrafi³ tak¿e podejmowaæ kontrowersyjne decyzje, umiejêtnie przygotowuj¹c grunt dla kompromisu, b¹dŸ te¿ dzia³aj¹c na w³asn¹ rêkê. Przyk³adowo nie respektowa³ uchwalonego przez US Kongres prawa, które nakazywa³o oddawanie w³aœcicielom niewolników zbieg³ych z plantacji. Na kilkanaœcie lat przez wybuchem wojny domowej sta³ siê zagorza³ym abolicjonist¹, budz¹c ogromn¹ niechêæ na Po³udniu. Uwa¿a³ on niewolnictwo za grzech przeciwko boskim, jak i ludzkim prawom. Poniewa¿ le¿a³ mu na sercu ekonomiczny rozwój stanu, Seward dba³ o budowê nowych linii kolejowych i kana³ów. Przyczyni³ siê tym samym do po³¹czenia lokalnych rynków w jedn¹ ca³oœæ. Za jego rz¹dów Nowy Jork otrzyma³ przydomek Empire City. Oœwiecony protestant uzyska³ w przysz³oœci g³osy wiêkszoœci katolików, pozwalaj¹c nie tylko na zak³adanie szkó³ parafialnych, ale i przyznaj¹c im takie same prawa, co publicznym placówkom, ³¹cznie z finansow¹ dotacj¹ w razie takiej potrzeby. Nic dziwnego, i¿ ³atwo zwyciê¿y³ w kolejnych wyborach, zasiadaj¹c w amerykañskim Senacie w 1849 r. Uzyskawszy poparcie w Nowym Jorku, wzi¹³ on po latach udzia³ w elekcji na g³owê pañstwa jako republikañska alternatywa w stosunku do Lincolna. Zwyciêski kandydat

doceni³ talenty swego przeciwnika, powierzaj¹c mu po objêciu rz¹dów funkcjê Sekretarza Stanu. Zapewniwszy ci¹g³oœæ komunikacyjn¹ podczas wojny domowej, Seward walnie siê przyczyni³ siê do pokonania Po³udnia. Po zabójstwie prezydenta przez Johna W. Bootha, nastêpc¹ Lincolna zosta³ Andrew Johnson, który utrzyma³ Williama na tym samym stanowisku. Po dokonaniu na niego zamachu przez by³ego konfederata, Lewisa Powella, Seward ledwo uszed³ z ¿yciem, d³ugo siê lecz¹c z ran. Najwiêkszym osi¹gniêciem politycznym urzêduj¹cego Sekretarza Stanu by³ zakup Alaski od cara Aleksandra II. Transakcja zosta³a zawarta po d³ugich i tajnych pertraktacjach w dniu 30 marca 1867 r., wzbudzaj¹c nielada burzê w Kongresie. Aby uspokoiæ nastroje, William Seward z³o¿y³ po trzech miesi¹cach przedwczesn¹ rezygnacjê ze stanowiska. Zaszczuty z tego samego powodu przez prasê, Seward ¿y³ na uboczu po wyborze Ulyssesa Granta na prezydenta. Zmar³ po przewlek³ej chorobie 18 paŸdziernika 1872 r., osi¹gn¹wszy 71 lat. Wypada tu wtr¹ciæ, i¿ William Seward siedemnasty z rzêdu i niezbyt udolny prezydent zosta³ nieomal¿e zdjêty ze stanowiska. Na “impeachment” sk³ada³o siê jedenaœcie punktów, a by³a wœród nich na pierwszym miejscu Alaska Purchase, przezwana “Seward’s Folly”. Ocali³ go zaledwie jeden g³os. Dziêki któremu uda³o siê Grantowi ukoñczyæ kadencjê. Jego nastêpc¹ w Bia³ym Domu zosta³ wielki genera³ Ullysses Grant, którego wybrano ponownie na g³owê pañstwa w 1873 r. Historia Williama Sewarda ma szczególn¹ puentê. Zamawiaj¹c poœmiertnie statuê tego zas³u¿onego obywatela i wielkiego mê¿a stanu, nowojorskie w³adze rzuci³y wyzwanie amerykañskiej opinii publicznej, która nadal ¿ywi³a doñ pretensje o kupno Alaski. Marmurowy pos¹g, wykonany przez znanego rzeŸbiarza Randolpha Rogersa, stan¹³ na Madison Square i zosta³ uroczyœcie ods³oniêty jesieni¹ 1876 r. Poni¿sza historyjka zrodzi³a siê nie wiadomo jak i kiedy. Malownicza i trafiaj¹ca do przekonania opowiastka o zamienionych g³owach natychmiast uzyska³a wiarê wœród mieszkañców. Traktuj¹c j¹ jako autentyczne wydarzenie, dziennikarze napiêtnowali chciwoœæ rajców, którzy zamówiwszy pos¹g Lincolna, rozmyœlili siê w ostatniej chwili. Powodowani Ÿle pojêt¹ oszczêdnoœci¹, kazali artyœcie osadziæ g³owê Sewarda na gotowej ju¿ figurze.

A jak siê rzecz mia³a naprawdê? Pos¹g Lincolna, d³uta H. K. Browna, zosta³ wniesiony w 1868 r. na Union Square i nie by³o powodu, aby myœleæ o nowym monumencie na jego czeœæ. Konfuzja wyniknê³a z dziwnego zbiegu okolicznoœci. Randolph Rogers w³aœnie ukoñczy³ pomnik 16. prezydenta na zlecenie Filadelfii. W kilka dni po uroczystoœci ods³oniêcia, nowojorskie w³adze zamówi³y u niego statuê Sewarda w siedz¹cej pozycji. By³y gubernator odznacza³ siê œrednim wzrostem i dobr¹ budow¹. Pos³uguj¹cy siê jedynie portretem Williama, twórca wyd³u¿y³ i odchudzi³ sylwetkê Sewarda, osadzaj¹c na domiar z³ego na tak wymodelowanym tu³owiu zbyt ma³¹ g³owê, acz o prawid³owych rysach. Najwidoczniej rzeŸbiarz pozostawa³ pod wp³ywem d³ugiego i chudego jak tyka Lincolna, któremu do tej pory ¿aden z prezydentów nie dorówna³ wzrostem. Nowojorczycy wykorzystali twórczo ten rzucaj¹cy siê w oczy brak proporcji. Historyjkê o zamienionych g³owach mo¿na nadal us³yszeæ od przewodników, oprowadzaj¹cych turystów po Nowym Jorku. Jak z tego widaæ, si³a zmyœlenia ma wielk¹ moc w naszym mieœcie, zastêpuj¹c prawdopodobnie ludowy folklor. Halina Jensen


KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011

16

Z BOCZNEJ TRYBUNY Czy „Or³y” Wenty zagraj¹ o igrzyska? Szwedzkie Mistrzostwa Œwiata 2011 w pi³ce rêcznej mê¿czyzn powoli wchodz¹ w decyduj¹c¹ fazê. Niestety, bardzo szybko okaza³o siê, ¿e o awansie do pó³fina³u i walce o kolejny z rzêdu medal MŒ Polacy nie mog¹ marzyæ. Ba, jeœli KONRAD LATA Bogdanowi Wencie nie uda siê w jakiœ magiczny sposób dotrzeæ do swoich podopiecznych, to mo¿e okazaæ siê, ¿e ze Szwecji wrócimy na tarczy. Stawk¹ imprezy bowiem by³y nie tylko trofea MŒ, ale równie¿ prawo gry w kwalifikacjach do igrzysk olimpijskich w Londynie (2012 r.). O tym, ¿e dobrze nie jest, wiedzieliœmy w³aœciwie od pocz¹tku turnieju. Polacy mieli olbrzymie problemy w rywalizacji z zespo³ami teoretycznie znacznie s³abszymi. Wymêczone, ale jednak zwyciêstwa Polaków dawa³y powód do umiarkowanego optymizmu. Wszyscy liczyli, ¿e bia³o-czerwoni z meczu na mecz bêd¹ siê „rozkrêcaæ” jak typowo turniejowa dru¿yna i w decyduj¹cych o awansie do strefy medalowej meczach zagraj¹ na poziomie, do jakiego przyzwyczaili kibiców podczas

„Or³y” Wenty

poprzednich MŒ. Eksperci podkreœlali, ¿e “polska” grupa by³a wyj¹tkowo korzystna, bowiem tak naprawdê unikaliœmy konfrontacji z tuzami œwiatowej pi³ki rêcznej, trafiaj¹c na Chile, Argentynê, Koreê czy S³owacjê. Los oszczêdzi³ nam w pierwszej fazie spotkania Francuzów, Hiszpanów czy niewygodnych Niemców, którzy trzon kadry „Or³ów” Wenty znaj¹ doskonale ze wspólnych wystêpów na parkietach Bundesligi. Jedynie Szwedzi wydawali siê powa¿niejszym zagro¿eniem, ale uk³ad gier by³ dla nas pomyœlny – z najsilniejszym przeciwnikiem mieliœmy spotkaæ siê dopiero w ostatnim spotkaniu pierwszej grupy, kiedy sprawa awansu do dalszych gier powinna byæ ju¿ rozstrzygniêta, a zespó³ mia³ mieæ za sob¹ „meczowe przetarcie”. Pora¿ka gospodarzy turnieju z Argentyñczykami sygnalizowa³a dwie rzeczy. Po pierwsze, ¿e mimo posiadania atutu w³asnej hali pe³nej przyjaznych kibiców Szwedzi mog¹ zostaæ pokonani i to w doœæ upokarzaj¹cy sposób przez dru¿ynê – wydawa³oby siê – skazan¹ na po¿arcie. Wa¿niejszy jest jednak drugi wniosek: pora¿ka z Argentyñczykami z pewnoœci¹ zdeterminowa³a Szwedów przed meczem z Polsk¹, bowiem w przypadku pora¿ki potomkowie Wikingów awansowaliby do kolejnej fazy z zerowym dorobkiem punktowym. O zawi³oœciach regulaminowych pisa³em przed tygodniem, wiêc nie bêdê do nich wraca³, ale warto pamiêtaæ, ¿e uciu³any komplet punktów w pierwszej fazie imprezy ma spore znaczenie przy decyduj¹cych

rozstrzygniêciach, bowiem nawet jedna pora¿ka w kolejnym etapie oznaczaæ mo¿e utratê szans na medale. Szwedzi w konfrontacji z „Or³ami” Bogdana Wenty spisali siê na medal i kolejny etap rywalizacji rozpoczêli z identycznego pu³apu, co Polska. Co wiêcej, nie tylko mecz ze Szwecj¹, ale tak¿e z Dani¹ i Chorwacj¹ by³y festiwalami b³êdów w ataku w wykonaniu naszych reprezentantów. Mnóstwo strat i niecelnych podañ, skutkuj¹cych utrat¹ szansy na zdobycie bramki, a tak¿e kiepska skutecznoœæ rzutowa, to g³ówne mankamenty Polaków. Nie wspominaj¹c ju¿ nawet o braku umiejêtnoœci gry w kontrataku, a nawet Kamil Stoch przegrywanych przez bia³oczerwonych okresach gry w przewadze jednego zawodnika na boisku. Okaza³o siê, ¿e przeciwnicy Polaków w turnieju doskonale znaj¹ atuty naszych zawodników i skutecznie utrudniaj¹ im rzuty z drugiej linii. Od podañ kolegów „na ko³o” odciêto Jureckiego, który zwykle z bezlitosn¹ precyzj¹ karci³ przeciwników kolejnymi golami. Zaskoczeni takim obrotem sprawy kadrowicze Wenty sprawiali wra¿enie rozbitej gromadki, która momentami nie wiedzia³a, co pocz¹æ z posiadan¹ pi³k¹. O braku lidera w zespole, który poci¹gn¹³by za sob¹ kolegów i pomóg³ prze³amaæ siê w trudniejszych chwilach mówi³ dziennikarzom trener Wenta po pora¿ce z Chorwacj¹. Ta wypowiedŸ, choæ ma w sobie wiele racji, kontrastuje nieco ze s³owami bohatera polskiej reprezentacji, S³awomira Szmala, który podczas szwedzkich MŒ swoj¹ postaw¹ w bramce po raz kolejny udowadni³, ¿e zas³u¿y³ na tytu³ najlepszego zawodnika œwiata w minionym roku. Jego genialne interwencje uchroni³y bia³o-czerwonych od pora¿ki z Chorwatami w kompromituj¹cych rozmiarach. “Kasa” bez ogródek stwierdzi³, ¿e w dru¿ynie czêœæ zawodników musi bardziej harowaæ na boisku, bo niektórym ju¿ siê po prostu nie chce. Trudno to odebraæ inaczej, ni¿ jak zarzut przedstawiciela m³odszego pokolenia do starszych wiekiem kolegów. Jest to tak¿e kamyczek do ogródka samego trenera Bogdana Wenty, który pewnie móg³by trafniej zestawiaæ meczowe siódemki i sk³ad kadry. No có¿, nie ma co roztkliwiaæ siê nad rozlanym mlekiem, warto skupiæ siê na tym, co niesie nam najbli¿sza przysz³oœæ. Polacy musz¹ w pi¹tek pokonaæ Wêgrów w meczu o siódme miejsce tegorocznych Mistrzostw Œwiata, by uzyskaæ mo¿liwoœæ wystêpu w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk. Kiedy bêd¹ Pañstwo czytaæ ten tekst, wszystko bêdzie ju¿ jasne. Oby promyczek nadziei na nieco lepsz¹ przysz³oœæ polskiego mêskiego szczypiorniaka w pi¹tek nam zaœwieci³.

Ma³ysz ma nastêpcê? Nie sposób nie wspomnieæ choæby w kilku zdaniach o tym, co podczas minionego weekendu wydarzy³o siê w zimowej stolicy Polski podczas zawodów Pucharu Œwiata. Zakopane goœci³o bowiem tradycyjnie najlepszych skoczków narciarskich, a sportowcy oraz kibice uwielbiaj¹ przyje¿d¿aæ na zakopiañskie Krokwie, bo atmosfera konkursów jest niepowtarzalna. Tak te¿

by³o i w pi¹tek, podczas pierwszego dnia imprezy, kiedy to za spraw¹ Adama Ma³ysza kibice po raz pierwszy tego weekendu us³yszeli Mazurka D¹browskiego. Te momenty tryumfu dla skoczka z Wis³y s¹ z pewnoœci¹ bardzo przyjemne i choæ nie raz nosi³ siê ju¿ zamiarem zakoñczenia sportowej kariery, choæby dla nich w³aœnie oraz radoœci, jak¹ przynosi swoim fanom, trudno mu pewnie z czynnego uprawiania sportu zrezygnowaæ. Jeœli tylko zdrowie dopisze, Ma³ysz jeszcze pewnie nie raz dostarczy kibicom wielu sportowych wzruszeñ. Najwiêksz¹ sensacj¹ imprezy by³o jednak nie zwyciêstwo Ma³ysza, ale sukces jego 23-letniego kolegi Kamila Stocha w niedzielnym konkursie. Kamil mimo nienajlepszych warunków atmosferycznych wygra³ zawody PŒ po raz pierwszy w ¿yciu, zamykaj¹c weekend kolejnym polskim akcentem. I to w jak dramatycznych okolicznoœciach – nieco wczeœniej na skoczni przy l¹dowaniu boleœnie pot³uk³ siê sam Adam Ma³ysz. Niewielki wydawa³oby siê b³¹d w ostatniej fazie spowodowa³ „odjechanie” narty zawodnika i jego upadek. Wszystko wygl¹da³o doœæ dramatycznie, a sam Ma³ysz d³ugo nie podnosi³ siê ze œniegu. Po konsultacji z lekarzem opuœci³ teren skoczni na noszach, by dodatkowo nie ryzykowaæ przed ewentualn¹ diagnoz¹ kontuzji. Kiedy wszyscy kibice w napiêciu oczekiwali na wieœci o stanie zdrowia Ma³ysza, Kamil Stoch zdobywa³ laur zwyciêzcy i o¿ywi³ nadzieje na przysz³oœæ polskich skoków. Dziennikarze zdaj¹ siê przeœcigaæ w komplementowaniu wyczynu m³odego Stocha, ale jest naprawdê z czego siê cieszyæ. Takie chwile dodaj¹ pewnoœci siebie, wiary we w³asne umiejêtnoœci podczas kolejnych konkursów i rywalizacji z najlepszymi. Dlaczego to takie wa¿ne zw³aszcza w przypadku m³odego Stocha? Ano ponoæ w³aœnie g³owa jest jego najwiêkszym przeciwnikiem, bo predyspozycje do wygrywania kolejnych zawodów Pucharu Œwiata ma ju¿ od dawna. Oby ten niedzielny konkurs okaza³ siê miejscem narodzin nowej gwiazdy polskich skoków narciarskich, bowiem wczeœniej czy póŸniej Adam Ma³ysz bêdzie potrzebowa³ swojego nastêpcy. Wydaje siê, ¿e z grona skoczków m³odego pokolenia najbli¿ej tego jest w³aœnie Kamil Stoch. Kontuzja jak¹ odniós³ Ma³ysz upadaj¹c w Zakopanem nie jest na szczêœcie groŸna i Adam rych³o powinien powróciæ na skoczniê. Kolano Mistrza jest co prawda poturbowane, ale Ma³ysz unikn¹³ powa¿niejszych konsekwencji upadku, których pocz¹tkowo siê obawiano (mówiono o potencjalnym zerwaniu wiêzade³, co oznacza³oby nie tylko wielomiesiêczny rozbrat ze sportem, ale mo¿e nawet i przedwczesne zakoñczenie kariery). Ma³ysz jest poddawany zabiegom fizjoterapeutycznym, a kilka dni odpoczynku z pewnoœci¹ przyda mu siê po ostatnich mêcz¹cych tygodniach. Jeœli jednak wszystko pójdzie zgodnie z planem to Adama zobaczymy na skoczni w Willingen ju¿ w obecny weekend, podczas kolejnych zawodów Pucharu Œwiata.


KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011

Coffee Friends

1035 Manhattan Avenue (blisko FreemanSt.), Greenpoint

718-349-0033;718-349-2225

Nowo otwarta restauracja na Greenpoincie zaprasza na œniadania, lunche, obiady, kolacje. Dania z ró¿nych œwiatowych kuchni; amerykañskiej, greckiej, meksykañskiej, w³oskiej, i innych. Posi³ki tak¿e na wynos. Darmowa dostawa. Akceptowane karty kredytowe. Restauracja czynna 7 dni w tygodniu

Emilia’s Agency 574 Manhattan Avenue, Brooklyn, NY 11222 Tel. 718-609-1675; 718-609-0222; Fax 718-609-0555 E-mail: sroczynska@mail.com 3 PODATKI INDYWIDUALNE - INCOME TAX 3 NUMER PODATNIKA - ITIN 3 BILETY LOTNICZE I WYCIECZKI 3 KOREKTA DANYCH W SOCIAL SECURITY 3 EMERYTURY SOCIAL SECURITY 3 PE£NOMOCNICTWA I KLAUZULA APOSTILLE 3 T£UMACZENIA DOKUMENTÓW 3 WYSY£A PIENIÊDZY 3 ZASI£KI DLA BEZROBOTNYCH 3 WYSY£KA PACZEK 3 AMERYKAÑSKIE ID I MIÊDZYNARODOWE PRAWO JAZDY 3 ZAPROSZENIA DO USA 3 NOTARY PUBLIC (zawsze w agencji!)

Zapraszamy 7 dni w tygodniu

GRAND OPENING

17

EUROPEAN ADVOCACY COUNCIL, LLC

Pawe³ W. Janaszek Od 18 lat dzia³amy w metropolii nowojorskiej. Prowadzimy sprawy z zakresu: sponsorowania na zielon¹ kartê poprzez Departament Pracy, sponsorowanie rodzinne, wszelkiego rodzaju wizy, w tym wizy pracownicze i inne sprawy emigracyjne. Zapraszamy.

Adres biura: 7 Dey Street, Suite 700 New York, NY 10007 Tel: (212) 385-6050, Fax: (212) 385-6052

KURSY JÊZYKA ANGIELSKIEGO The Royal English School 861 Manhattan Ave. #18, Brooklyn, New York 11222 Tel: (718) 349-6814 Oferuje: - Kursy jêzyka angielskiego (wszystkie poziomy) - Przygotowanie na studia /TOEFL - Pisanie ¿yciorysów - resume - Lekcje prywatne - Pomoc w pisaniu wypracowañ dla uczniów i studentów; term papers - essays - reports - College Applications

Fortunato Brothers 289 MANHATTAN AVE. (blisko Metropolitan Ave.) BROOKLYN, N.Y. 11211; Tel. 718-387-2281 Fax: 718-387-7042

„ALVEO” - ELIKSIR ¯YCIA DARMOWE KONSULTACJE ZDROWIA I SUKCESU

Ekstrakt 26 zió³

Zapobiega chorobom i utrzymuje organizm w zdrowiu

O Oczyszcza z toksyn KUPON O Wzmacnia uk³ad kostny i nerwowy Sezonowa O Dodaje energii, odm³adza i uodpornia zni¿ka O Od¿ywia serce, mózg i usuwa cholesterol O Irydologia - diagnoza zdrowia, ocena uk³adu nerwowego, odpornoœciowego, toksycznoœci, dieta, wskazówki trybu ¿ycia HERBARIUS – 620 Manhattan Ave. Brooklyn, NY 11222 - Greenpoint, Tel. 718-389-6643

Wynajmujemy galeriê Kuriera Plus. Tel. 718-389-3018

CAFFE - PASTICCERIA ESPRESSO - SPUMONI GELATI - CAKES

W³oska ciastkarnia czynna codziennie do 11:00 wieczorem, a w weekendy do 12:00 w nocy. Zapraszamy.

Jan Wróblewski - cz³owiek magnes Mistrz: bioenergoterapeuta-radiesteta-magnetyzer * Uzdrawia holistycznie (ca³oœciowo) - od uk³adu nerwowego (stresy) po stopy * Usuwanie stanów zapalnych, blokad energetycznych * Oczyszczanie w¹troby, trzustka, tarczyca, miêœniaki, prostata, hemoroidy, guzki * Usuwanie stanów zapalnych krêgos³upa * Uzdrawianie ze zdjêcia (ocena zdrowia) * Radiescezyjna ocena mieszkañ

Na wizytê mo¿na umówiæ siê w ka¿dym dniu tygodnia. Proszê dzwoniæ: 347-644-3960; E-mail: jwszaman@gmail.com Adres: 210 Freeman Street, Apt. 1L, Brooklyn - Greenpoint

Polamer Millennium 133 Greenpoint Ave. Brooklyn, NY 11222 tel. (718)389-5858

Polamer Maspeth 64-02 Flushing Ave. Maspeth, NY 11378 tel. 718 326-2260

Wysy³amy, sprzedajemy, pomagamy * paczki lotnicze i morskie * najtañsze bilety lotnicze * przesy³ka pieniêdzy/ US Money Express * mienie przesiedleñcze, samochody, kontenery * paczki okolicznoœciowe na ka¿d¹ okazjê * najpiêkniejsze kwiaty, wi¹zanki i wieñce * podró¿e egzotyczne i wycieczki po USA * t³umaczenia, zaproszenia, apostille * notariusz, asysta w urzêdach * wynajem samochodów


18

KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011

Bañki mydlane Zakupy, czyli kryzys wartoœci Wiêkszoœæ (97 procent kobiet woli zakupy od seksu – donios³o polskie wydanie magazynu „Newsweek”, opieraj¹c te swoje rewelacje na najnowszych badaniach opinii spo³ecznej. Te¿ nowoœæ... Zw³aszcza, ¿e zaraz mia³o siê okazaæ, ¿e t³oczenie siê w galeriach handlowych jest dla znacz¹cej liczby pañ atrakcyjniejsze od MARIAN POLAK-CHLABICZ igraszek mi³osnych tylko pod warunkiem, ¿e nie id¹ tam po serek bia³y, trzy funty ziemniaków i pietruszkê, tylko obejrzeæ (a zw³aszcza kupiæ) wiosenn¹ kolekcjê ciuchów marki Malibu. Tymczasem o tym, ¿e p³eæ piêkna woli now¹ sukienkê od nowego faceta wiadomo od czasów jaskiniowych. No, chyba, ¿e – jak dowodzi niedawno wydana ksi¹¿ka Davida Bussa; „237 powodów dla których kobiety uprawiaj¹ seks” – nowy facet oznacza wy¿sze limity na kartach kredytowych, co da siê ³atwo przeliczyæ na kolejne nowe sukienki...

jak podliczyli zawistnicy – wydatki na konfekcjê dla ma³ej elegantki Suri. Tote¿ szeroko komentowane teraz nad Wis³¹ buty Dody za cztery tysi¹ce z³otych to wydatek niemal¿e wstydliwy w swej powœci¹gliwej skromnoœci. Tym bardziej, ¿e – jak zarzeka siê wokalistka – toporne botki to podobno prezent od narzeczonego Adama-Nergala. To bardzo mo¿liwe, bo jak twierdz¹ z³oœliwcy, swoje markowe ciuchy narzeczona lidera „Behemotha” kupuje za grosze, wy³¹cznie na wyprzeda¿ach. Rzecz ciekawa, ¿e panowie celebryci te¿ zostawiaj¹ w sklepach niema³¹ fortunê i wcale nie wydaj¹ tych pieniêdzy na kobiety. A nawet jeœli, to mimo wszystko inwestuj¹ g³ównie we w³asne przyjemnoœci. Jak – na przyk³ad – raper i producent konfekcji – P. Diddy, który na swoje przyjêcie urodzinowe w Londynie wyda³ – jak twierdz¹ tabloidy – ponad milion dolarów (i jeszcze kolejne pó³ na „poprawiny” w Los Angeles). Zagraniczne mêskie gwiazdy kupuj¹ te¿ nagminnie kosztuj¹ce dziesi¹tki milionów apartamenty, rezydencje, a nawet ca³e miasta (chocia¿ tutaj wszystkich panów przebi³a jednak Kim Bassinger, która w 1989 roku sprawi³a sobie miasteczko Braselton w stanie Georgia za jedyne 20 mln dolarów, ale potem musia³a je, niestety, sprzedaæ, z powodu bankructwa). Kupuj¹ te¿... wyspy. Pierwszy by³ – zdaje siê – Marlon Brando, który w 1960 roku naby³ wysepkê Tetiaroa na Polinezji. Teraz wysepkê ma co druga hollywoodzka gwiazdka. Tote¿ Jay Leno woli wydawaæ fortunê na zabytkowe (lub rzadkie) samochody. A John Travolta na samoloty. Jak dot¹d ma na stanie bodaj trzy Gulfstreamy i Boeinga 707. Mo¿na kolekcjonowaæ jumbo-jety, mo¿na wie¿owce i inne

Victoria Beckham

tylko w pierwszym roku ma³¿eñstwa z pi³karzem Davidem Beckhamem Victoria przepuœci³a w ten sposób 16 mln (tak jest: szesnaœcie milionów) dolarów. A jej œrednie roczne nak³ady na osobiste ciuchy (nie wliczaj¹c wydatków na garderobê trzech synów i mê¿a) to sto piêædziesi¹t tysiêcy. Niewiele mniej wydaje druga na œwiatowej liœcie najwiêkszych gwiazd – zakupoholiczek, wokalistka Britney Spears, która – jak sama opowiada tabloidom – chodzi na zakupy zawsze, kiedy jest w depresji. A ¿e zaburzenia nastroju to ju¿ chyba trwa³a cecha charakteru amerykañskiej piosenkarki, tote¿ gwiazda rzadko kiedy w ogóle wychodzi z markowych butików. Ale Brit nie wydaje kasy na siebie, tylko na dzieci i najbli¿sz¹ rodzinê. Na przyk³ad, tu¿ po rozwodzie rodziców sprawi³a matce mi³y drobiazg – rezydencjê za 4, 5 miliona dolarów. Sobie kupi³a wtedy tylko ³ó¿ko, za jedyne dwadzieœcia tysiêcy. W tej sytuacji Katie Holmes, aktorka najbardziej znana z ¿yciowej roli oficjalnej ¿ony gwiazdora Toma Cruise’a i matki ich wspólnej córki – Suri, wychodzi na prawdziw¹ utracjuszkê, bo w nieledwie w pó³ roku potrafi bez wiêkszego problemu wydaæ 10 milionów dolarów. Na co? Te¿, jak Britney, na inwestycje w nieruchomoœci. Ale najwiêksz¹ czêœæ tej kwoty w minionym roku stanowi³y – Jessica Simpson

Kate Hudson

Bo – jak œpiewa³a, dawno temu, Maryla Rodowicz – „to, co nas podnieca, to siê nazywa kasa...” Poza zakupami, seks przegrywa jeszcze tylko z sukcesem zawodowym, ale zaledwie o marne cztery punkty procentowe. Natomiast a¿ 91 procent dziewczyn w czasie, który mog³yby poœwiêciæ na upojn¹ randkê, chêtnie wybra³oby siê w zamian na wycieczkê za miasto. Albo posz³o do fryzjera lub do kosmetyczki. I proszê, a podobno kobiety dbaj¹ o siebie i stroj¹ siê wy³¹cznie ze wzglêdu na mê¿czyzn... Ciekawe tylko, kto jest w to jeszcze sk³onny wierzyæ. Tak czy inaczej, z tych wszystkich sonda¿y poœrednio wynika, ¿e celebryt¹ nie zostaje siê w naszych czasach ze wzglêdu na perspektywê intensywniejszych ni¿ przeciêtne doœwiadczeñ erotycznych, tylko g³ównie po to, ¿eby zarabiaæ, a potem wydawaæ miliardow¹ fortunê na g³upstwa. Jak, na przyk³ad, Jessica Simpson, która niedawno kupi³a sobie nowe przeœcierad³a. Po 1400 dolarów za sztukê. Ale co tam Jessica i jej bielizna poœcielowa, skoro przeciêtny rachunek, jaki p³aci w jednym odwiedzanym sklepie Victoria Beckham wynosi 10 000 dolarów... Jak podliczyli specjaliœci od liczenia cudzych pieniêdzy,

drobiazgi, jak na przyk³ad Donald Trump, który posiada nie tylko Trump Tower, ale tak¿e kosztuj¹c¹ 356.000 dol. ch³odziarkê do szampana. A wokalistka Mariah Carey posiada penthouse za 10 milionów, a w nim szafê, gdzie trzyma swoje szpilki, na które wyda³a kolejnych 500 tysiêcy z ok³adem. W tej sytuacji o 1400 dolarach za przeœcierad³o, to w ogóle nie warto wspominaæ. Tym bardziej, ¿e i w dziedzinie artyku³ów poœcielowych to nie jest bynajmniej ¿aden rekord. Kate Hudson, aktorka, kupi³a sobie bowiem niedawno now¹ pi¿amê. Za któr¹ zap³aci³a... 30.000 dolarów. To wszystko jednak wydatki do bólu prozaiczne i banalne w porównaniu z fantazj¹ Kanye Westa, który kosztem ponad 300.000 dolarów sta³ siê posiadaczem osobistej kopii malowid³a z Kaplicy Sykstyñskiej, wykonanej na suficie w jadalni. Wiernej kopii, ale z jednym wa¿nym wyj¹tkiem. Adam ze s³ynnej sceny Stworzenia ma na niej twarz rapera Westa... Czy w tej sytuacji w ogóle kogoœ jeszcze mo¿e dziwiæ, ¿e kobiety wol¹ zakupy od seksu? Katie Holmes

Marian Polak-Chlabicz


19

KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011

Anna-Pol Travel ATRAKCYJNE CENY NA: Bilety lotnicze do Polski i na ca³y œwiat Pakiety wakacyjne: Karaiby Meksyk, Hawaje, Floryda 821 A Manhattan Ave. Brooklyn, NY 11222 Tel. 718-349-2423 E-mail:annapoltravel@msn.com

WWW.ANNAPOLTRAVEL.COM

promocyjne ceny przy zakupie biletu na naszej stronie

v Rezerwacja hoteli v Wynajem samochodów v Notariusz v T³umaczenia v Klauzula “Apostille” v Zaproszenia v Wysy³ka pieniêdzy Vigo

INFORMACJA! k Dobra praca w internecie. k Ma³e wymagania. k Prosty plan. k Prowizja rosn¹ca co miesi¹c. k Chroni przed utrat¹ pracy. k Zwiêksza emeryturê Social Security.

NOWOή

Informacje - tel. 718-388-0253 Proszê s³uchaæ programów radiowych na fali 910 AM w poniedzia³ki godz.14:30, we czwartki 8:50.

PIJAWKI MEDYCZNE

HIRUDOTERAPIA Oczyszczaj¹c swoje cia³o, pozbywasz siê chorób. Tak¿e terapia odm³adzaj¹ca. Pijawki u¿ywane jednorazowo. Gabinet na Greenpoincie.

Proszê dzwoniæ, by umówiæ siê na wizytê: 646-460-4212 AUTORYZOWANY DEALER Znajdziesz nas www.adelco.com

POLECAMY Adwokaci: Connors and Sullivan Attorneys at Law PLLC, Joanna Gwozdz adwokat, tel. 718-238-6500 ext. 233

Agencje: Ania Travel Agency, 57-53 61st Street, Maspeth, tel. 718-416-0645 Anna-Pol Travel, 821 A Manhattan Ave., Greenpoint, tel. 718-349-2423 Emilia’s Agency, 574 Manhattan Ave, Greenpoint, tel .718-609-1675, 718-609-0222, Fax: 718-609-0555, E-mail: sroczynska@mail.com Lighthouse Home Services, 896 Manhattan Ave., Fl.3 Suite 37, Greenpoint, tel.718-389-3304 Polamer Millenium, 133 Greenpoint Ave. Greenpoint, tel. 718-389-5858; Polamer Maspeth, 64-02 Flushing Ave., Maspeth, tel. 718-326-2260

Akupunktura, Medycyna Naturalna Acupuncture and Chinese Herbal Center, 144-48 Roosevelt Ave.#MDA, Flushing, tel.718-359-0956 oraz 1839 Stillwell Ave. Brooklyn, 718-266-1018 Hirudoterapia - pijawki medyczne: tel. 646-460-4212

Apteki - Firmy Medyczne Apteka Pharmacy, 937 i 831 Manhattan Ave. Greenpoint, tel. 718-389-4544 & 347-227-8188 e-mail: aptekapharmacy@gmail.com

Biuro Imigracyjne European Advocacy Council, LLC Pawe³ Janaszek, 7 Dey Street, Suite 700, Manhattan, tel. 212-385-6050

Domy pogrzebowe: Arthur’s Funeral Home, Greenpoint 207 Nassau Ave. róg Russel Tel. 718. 389.8500 Morton Funeral Home, Ridgewood Chaples, 663 Grandview Ave. Ridgewood, tel. 718-366-3200 Stobierski Lucas Gardenview Funeral Home Ltd. 161 Driggs Ave, Greenpoint, tel. 718-383-7910

Finanse

SPECJALIZUJEMY SIÊ W NAPRAWACH SAMOCHODÓW EUROPEJSKICH

Trade Wall Street International, 739 Manhattan Avenue, Greenpoint tel. 718-609-4100

Firmy wysy³kowe Doma Export, Biuro G³ówne 1700 Blancke Street, Linden, NJ, tel. 908-862-1700; Biura turystyczne tel. 973-778-2058 oraz 1-800-2293662; services@domaexport.com

Wykonujemy coroczne inspekcje stanowe

Greenpoint - (718) 349-0433 384 McGuinness Blvd. /róg Dupont St./ Godziny otwarcia: pon-pi¹tek 8am-6pm, sobota 8am-1pm Akceptujemy karty: VISA, MASTER, DISCOVER

Gabinety lekarskie: Joanna Badmajew, MD, DO, Medycyna Rodzinna, 6051 Fresh Pond Road, Maspeth, tel. 718-456-0960 Anna Duszka, MD - pediatra 934 Manhattan Ave. Greenpoint 718-389-8585 lub ZocDoc.com Greenpoint Eye Care LLC, dr Micha³ Kiselow, okulista, 909 Manhattan Ave., Greenpoint, tel. 718-389-0333

Sabina Grochowski, MD medycyna odm³adzaj¹ca i regeneruj¹ca, 850 7 Ave. suite 501, miêdzy 54, a 55 Street tel. 212-586-2605 www.manhattanmedicalpractice.com Przychodnia Medyczna, 126 Greenpoint Avenue, Greenpoint, lekarze specjaliœci: Andrzej Salita, Urszula Salita, Florin Merovici i inni; tel. 718-389-8822, 24h. 917-838-6012

Naprawa samochodów JK Automotive, 384 McGuinness Blvd. Greenpoint, tel. 718-349-0433

Nieruchomoœci – Po¿yczki Adas Realty, 150 N 9th Street, Williamsburg, tel.718-599-2047; Cezar Of Queens, Cezary Doda, tel. 718-544-4000, cell. 917-414-8866; www.cezarsells.com

Restauracje Coffee Friends, 1035 Manhattan Ave. Greenpoint tel. 718-349-0033, 718-349-2225

Rozliczenia podatkowe Business Consulting Corp. Ewa Duduœ, 110 Norman Ave.Greenpoint, tel. 718-383-0043, cell. 917-833-6508 Grzegorz Gugala, 776A Manhattan Avenue, Suite 103, Greenpoint, Tel. 718-609-9420 Cell. 917-302-9823 Micha³ Pankowski Tax & Consulting Expert, 97 Greenpoint Ave. Greenpoint tel. 718- 609-1560 lub 718-383-6824;

Sklepy Fortunato Brothers, 289 Manhattan Ave. Williamsburg, tel. 718-387-2281 Herbarius, 620 Manhattan Ave., Greenpoint, tel. 718-389-6643 W-Nassau Meat Market, 915 Manhattan Ave. Greenpoint, tel. 718-389-6149;

Szko³y - Kursy Caring Professionals - bezp³atne kursy HHA i PCA - 70-20 Austin Street, Suite 135, Forest Hills; tel. 718-897-2273 The Royal English School, 861 Manhattan Ave., Greenpoint Tel. 718-349-6814

Unia Kredytowa Polsko-S³owiañska Federalna Unia Kredytowa: www.psfcu.com 1-800-297-2181, tel. 718-894-1900

Us³ugi fotograficzne Fotografia studyjna i plenerowa www.artpix-studio.com tel. 917-328-8459

Us³ugi internetowe Strony internetowe: tel. 646-4502060; www.spec4pc.com E-mail: info@euroaim.com

Us³ugi transportowe Ryszard Limo - Florida Connection 24 godziny service, tel. 646-247-3498; lub 561-305-2828


20

KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.