NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS
ER KURI P
P O L I S H NUMER 875 (1225)
W E E K L Y ROK ZA£O¯ENIA 1987
L
U
Chiñska tortura Tuska – str. 5
Mazurówna
í
W Metropolitan - Niemodna wznios³oœæ – str. 10
w Kurierze
í
Medycyna odm³adzaj¹ca, alternatywna... – str. 15
w pi¹tek,
í
Othmar Ammann - konstruktor mostów – str. 16
17 czerwca
S
M A G A Z I N E TYGODNIK
í
11 CZERWCA 2011
Eryk Promieñski
Czy PJN przetrwa?
Adam Sawicki
Weso³y Weiner Skandal seksualny zapewne pogr¹¿y karierê polityczn¹ Anthony Weinera.
Niema³ego rozczarowania musz¹ doznawaæ ci, którzy spodziewali siê, ¿e utworzona ubieg³ej jesieni partia Polska Jest Najwa¿niejsza oka¿e siê klinem wbitym miêdzy PO a PiS. W rzeczy samej, by³a ona szans¹ dla tych, którzy zmêczeni s¹ ju¿ wyniszczaj¹c¹ i ja³ow¹ wojn¹ miêdzy dwiema najwiêkszymi si³ami politycznymi w obecnej Polsce. By³a tak¿e szans¹ dla tych, którzy widzieli w PO i PiS partie, których racj¹ bytu jest g³ównie wzajemne zwalczanie siê i które pozbywaj¹ siê kreatywnych jednostek w imiê pos³uszeñstwa wobec g³ównych liderów. PJN by³a równie¿ nadziej¹ tych, którzy zawiedzeni s¹ srodze rz¹dami koalicji PO– PSL, ale którzy te¿ pamiêtaj¹ codzienne wojny na górze, kiedy rz¹dzi³a koalicja PiS –
LPR – Samoobrona. Z sympati¹ patrzyli na PJN tak¿e ci, którzy postrzegali El¿bietê Jakubiak, Paw³a Kowala, czy Jana O³dakowskiego jako zaufanych wspó³pracowników œp. prezydenta Lecha Kaczyñskiego i widzieli w nich kontynuatorów jego myœli o pañstwie. Wspomniane na wstêpie rozczarowanie wynika przede wszystkim z tego, ¿e przed pó³ roku PJN nie zaprezentowa³a programu, który porwa³by tych, którzy szukaj¹ nowej alternatywy politycznej. Rozczarowanie wynika równie¿ z braku spójnoœci w szeregach tej partii. í6
Anthony Weiner z ¿on¹.
Z tego powodu Nowy Jork nie bêdzie mia³ nowego, kompetentnego burmistrza, kiedy skoñczy siê kadencja Michaela Bloomberga. Na razie pose³ z Nowego Jorku zasiada w Izbie Reprezentantów. Jego dni w Kongresie wydaj¹ siê policzone. Stanowi za du¿e obci¹¿enie dla partii demokratycznej. Aferê uruchomi³ przypadek, kiedy 46 letni i ¿onaty kongresman niechc¹cy wys³a³ zdjêcie swojego obfitego krocza, aczkolwiek w bokserkach, do wszystkich swych zwolenników na Tweeterze. Nikt siê nie spodziewa³ takiej poczty politycznej. Zdjêcie by³o przeznaczone tylko dla jednej wybranki w Seattle, z któr¹ mia³ internetowy romans. Kiedy wybuch³ skandal, zaprzecza³ przez tydzieñ, ¿e owo krocze nale¿y do niego. Twierdzi³, ¿e wrobili go hakerzy. Oburza³ siê, ¿e mo¿na wierzyæ w tak pod³e pomówienie. Jednak prawicowi blogerzy zmusili go do przyznania siê w ostatni poniedzia³ek. í6
Obowi¹zek wobec prawdy i Polski Z re¿yserem dokumentalist¹ Robertem Kaczmarkiem rozmawia Andrzej Józef D¹browski - Jest pan zarówno re¿yserem-dokumentalist¹, scenarzyst¹, producentem, kierownikiem produkcji i czasem te¿ monta¿yst¹. £¹czenie tych funkcji nie jest chyba ³atwe? - W 1989 roku ukoñczy³em Wydzia³ Re¿yserii £ódzkiej Szko³y Filmowej, w tym samym czasie, wspólnie z kolegami: Jurkiem Zalewskim i Andrzejem Kraszewskim, za³o¿y³em prywatn¹ firmê „Dr Watkins”. Kiedy Andrzej zmar³ w 1991 roku, prowadzi³em j¹ sam, zanim wyjecha³em z Warszawy w roku 1993. To by³ czas, kiedy trzeba by³o nauczyæ siê wszystkiego: od biegania na planie do funkcji producenta.
Robert Kaczmarek w Instytucie Józefa Pi³sudskiego.
- By³ to rzeczywiœcie nies³ychanie intensywny okres w pana ¿yciu. - Przez niespe³na cztery lata uda³o siê wyprodukowaæ kilkanaœcie filmów m.in. „Szpiedzy œwiadkowie historii”, „Oszo³om”, „Tata Kazika”, „Czas Komedy”. Szczególnie dwa ostatnie by³y nagradzane i chwalone. Wydawa³o mi siê, ¿e mogê ju¿ byæ tylko re¿yserem. Zaszy³em siê z rodzin¹ w lesie. Jednak okaza³o siê, ¿e po filmach o Kisielu i Józefie Mackiewiczu musia³em siê staæ, nie doœæ, ¿e producentem, to jeszcze kierownikiem produkcji, monta-
¿yst¹, researcherem i kierowc¹. Inaczej nie móg³bym zrealizowaæ ¿adnego projektu. - Dlaczego a¿ tyle spiêtrzeñ? - Sk³ada³o siê na to wiele czynników. Przede wszystkim absurdalne bud¿ety, procedury telewizyjne i cenzura polityczna. By³ to okres, gdy w TVP byli ci sami ludzie, których mamy w niej i dziœ. Mia³em piêcioletni szlaban i zapis na nazwisko. Jedynym sojusznikiem by³ postêp technologiczny. Chc¹c zrobiæ film, na którym mi zale¿a³o, za absurdalnie ma³e pieni¹dze, musia³em nauczyæ siê kilku nowych zawodów filmowych. Ale nie ma tego z³ego, co by na dobre nie wysz³o. Przyda³o siê, jak znalaz³, przy realizacji filmów korporacyjnych i w reklamie. - Studiowa³ pan socjologiê. Czy to w³aœnie ona doprowadzi³a pana do filmu dokumentalnego? - Rzeczywiœcie doœæ d³ugo studiowa³em socjologiê, bo od 1997 roku do 1985, z przerw¹ w latach 81-82, ale nie skoñczy³em tego kierunku, bo... zosta³em przyjêty na re¿yseriê. Zawsze chcia³em robiæ filmy, a socjologia by³a tylko przygotowaniem a póŸniej sposobem na prze¿ycie stanu wojennego. Nie chcia³em iœæ do wojska za-
rz¹dzanego przez genera³a Jaruzelskiego. Dokument od pocz¹tku pasjonowa³ mnie na równi z fabu³¹. Na pocz¹tku lat 90. w³aœnie dokument by³ nadrabianiem zaleg³oœci po prawie 50-ciu latach cenzury i k³amstwa. Traktowa³em tê formê jako swoisty obowi¹zek wobec prawdy i Polski. Zd¹¿yliœmy opowiedzieæ zaledwie kilka historii a ju¿ by³ szlaban – nie zlustrowana i niezdekomunizowana telewizja. W ci¹gu tych ostatnich 20-tu lat by³y dwa, trzy momenty, kiedy pokazanie prawdy by³o mo¿liwe. Mam nadziejê, ¿e w koñcu to siê zmieni. Od dwudziestu lat polskim kinem rz¹dz¹ ci sami ludzie, którzy rz¹dzili nim i przedtem. Wiêc moje fabu³y musz¹ poczekaæ. - Z pana filmów przebija ¿arliwy antykomunizm, zapewne nie przez przypadek. - To fundamentalna kwestia: po co wykonywaæ zawód re¿ysera? Pieni¹dze, s³awa, to atrybuty tej profesji i nie ma co ukrywaæ, ¿e po¿¹dane przez prawie wszystkich twórców, niezale¿nie do systemu politycznego. Ale jest siê nie tylko re¿yserem, ale równie¿ Polakiem i obywatelem, ojcem i mê¿em, cz³owiekiem wierz¹cym i wyznaj¹cym taki a nie inny system wartoœci. í7