NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS
ER KURI P
P O L I S H NUMER 883 (1183)
W E E K L Y ROK ZA£O¯ENIA 1987
L
U
Co ujawnia raport komisji Millera - str. 2
í
Nie by³o nacisków - str. 5
í
W Bañkach - Buszujacy w zbo¿u - str. 10
í
Ludzie z pasj¹ - Ma³gorzata Tambor - str. 13
S
M A G A Z I N E TYGODNIK
í
Polski protest przed News Corporation Znowu w amerykañskich mediach oszczerstwa o “polskich obozach koncentracyjnych”. Mówmy temu stanowczo i do skutku “NIE”! Ostatnia demonstracja pod siedzib¹ New York Post, choæ przygotowywana w poœpiechu, by³a bardzo dobrze zorganizowana. Wiêcej na stronie 9.
6 SIERPNIA 2011
Adam Sawicki
Zgni³y kompromis Przyjêta kilka godzin przed bankructwem Stanów Zjednoczonych we wtorek umowa republikanów i demokratów o podniesieniu przez Kongres poziomu zad³u¿enia federalnego – nie zadowoli³a nikogo. Demokraci s¹ nieszczêœliwi, poniewa¿ redukcja wydatków rz¹dowych w okresie s³abej gospodarki dalej j¹ os³abia a co gorsza, umowa godzi w œwiadczenia spo³eczne. Natomiast dla czêœci republikanów ciêcia bud¿etu s¹ za ma³e. Czemu wiêc umowa zosta³a przyjêta? Po to, aby unikn¹æ og³oszenia czêœciowej niewyp³acalnoœci rz¹du USA, co mia³oby katastrofalne skutki dla Ameryki i œwiata. Republikanie zgodzili siê, ¿eby nie prowokowaæ katastrofy tylko pod warunkiem radykalnej redukcji wydatków rz¹dowych. To by³ ich warunek zgody na wzrost d³ugu federalnego ponad obecny
poziom 14,3 billiona dolarów. Partia republikañska dysponuje wiêkszoœci¹ g³osów w Izbie Reprezentantów. W tej wiêkszoœci wydatn¹ rolê graj¹ poplecznicy tea party, stanowczo przeciwni zwiêkszaniu roli rz¹du i deficytu federalnego. Wielu z nich po raz pierwszy znalaz³o siê w Kongresie. Niektórzy nigdy nie piastowali ¿adnego urzêdu i nie ma pojêcia o tym, jak dzia³a administracja czy œwiatowa gospodarka. Wielu nie potrafi ogarn¹æ skutków podwa¿enia zaufania do obligacji skarbowych USA, na których wspiera siê globalny system finansowy. í2
Przemawia Stefan Komar kapitan nowojorskiej policji i syn powstañca warszawskiego.
Warszawskie Dzieci idziemy w bój... Z Mieczys³awem Madejskim, powstañcem warszawskim, o ¿yciu w okupowanej stolicy i sensie patriotycznego zrywu, rozmawia ksi¹dz Mariusz Sztaba Pan Mieczys³aw Madejski mieszka w Sea Cliff, w stanie Nowy Jork. Urodzony 26 czerwca 1923 roku, w Warszawie, bra³ czynny udzia³ w Powstaniu Warszawskim, bêd¹c dowódc¹ plutonu „Topolnicki”, wchodz¹cego w sk³ad Batalionu „Zoœka”, zgrupowanie „Rados³awa”. By³ trzykrotnie ranny w czasie powstania. Wyró¿niony licznymi odznaczeniami, takimi jak: Krzy¿ Walecznych, Warszawski Krzy¿ Powstañczy, Odznaka Honorowa Œwiatowego Zwi¹zku ¯o³nierzy Armii Krajowej, Z³ota Odznaka Honorowa Stowarzyszenia Polskich Kombatantów, Krzy¿ Oficerski Orderu Odrodzenia Polski w 2008 r. Pan Mieczys³aw jest cz³onkiem wielu organizacji polonijnych. Kolejna rocznica wybuchu Powstania jest dobr¹ okazj¹, by wys³uchaæ œwiadectwa uczestnika tamtych dni. - Panie Mieczys³awie, czym siê pan zajmowa³ przed wybuchem II wojny œwiatowej? - Okres do 1 wrzeœnia 1939 roku wspominam jako radosny i beztroski. Nale¿a³em do 21 dru¿yny harcerskiej, jeŸdzi³em na obozy, ogniska. Mieszka³em w Warszawie na ul. Pu³awskiej nr
18. W 1939 roku ukoñczy³em cztery klasy gimnazjum imienia Miko³aja Reya w Warszawie. W czerwcu, zda³em egzamin na prawo jazdy, które odebra³em w dniu moich 16 urodzin. - Jak pan zapamiêta³ dzieñ wybuchu II wojny œwiatowej? - 1 wrzeœnia 1939 roku zacz¹³em rano ubieraæ siê w nowy mundurek szkolny z czerwonymi wypustkami i czerwon¹ tarcz¹ z nr 93 jako licealista, z zamiarem udania siê do koœcio³a sióstr Wizytek, który by³ koœcio³em naszego gimnazjum, a potem do szko³y. S³uchaj¹c w tym czasie radia us³ysza³em s³owa: NADCHODZI, NADCHODZI, a za chwilê dowiedzia³em siê, ¿e o œwicie Niemcy napadli na Polskê. Zdj¹³em wiêc mundurek i ubra³em siê w mundur przysposobienia wojskowego i szkoln¹ czapkê (w czwartej klasie gimnazjum miêliœmy Przysposobienie Wojskowe) i czeka³em na rozkazy. Po po³udniu tego dnia podano przez radio wiadomoœæ, ¿e m³odzie¿ taka jak ja, powinna udaæ siê do najbli¿szego punktu OPL (obrony przeciw lotniczej) aby w³¹czyæ siê do pracy. Mieszka³em wtenczas z rodzicami na ul. Czêstochow-
skiej nr 19 a najbli¿szy punkt spotkania by³ na rogu ul. Grójeckiej i Wawelskiej. By³o to bardzo blisko mojego domu. Zasta³em tam ju¿ kierownika punktu oraz kilku ch³opców moich rówieœników, dosta³em maskê przeciwgazow¹. Kierownik punktu poinformowa³ nas jakie mamy obowi¹zki, a wiêc: pomoc przy gaszeniu po¿arów, w czasie nalotu ponaglanie ludzi aby schodzili do schronów, kopanie rowów, które mia³y chroniæ przed spadaj¹cymi bombami. Takie by³y nasze obowi¹zki, a¿ do czasu kiedy zaczê³o siê oblê¿enie Warszawy. - Jak wygl¹da³o ¿ycie w Warszawie w czasie okupacji do wybuchu Powstania? - W momencie kiedy Warszawa zosta³a otoczona, warunki ¿ycia siê pogorszy³y. Du¿o ludzi opuœci³o miasto udaj¹c siê na wschód. Tak zrobili moi rodzice wraz z moimi dwoma m³odszymi braæmi. Ja zosta³em na swoim punkcie. Mieliœmy coraz wiêcej zajêæ. Niemcy rzucali olbrzymi¹ iloœæ ma³ych bomb zapalaj¹cych. Filtry zosta³y czêœciowo zbombardowane i uszkodzone a wiêc dawa³ siê we znaki brak wody. í6