Kurier Plus - 21 lipca 2012, NUMER 933

Page 1

P L U S

P O L I S H NUMER 933 (1233)

W E E K L Y

ROK ZA£O¯ENIA 1987

M A G A Z I N E

TYGODNIK

21 LIPCA 2012

PE£NE E-WYDANIE KURIERA W INTERNECIE: WWW.KURIERPLUS.COM

í Depolonizacja Wileñszczyzny – str. 3 í PSL na taœmach – str. 5 í Dolar szczêœcia ci nie da? – str. 7 í Utopiæ i po problemie – str. 9 í Maraton tañca w Hamilton Dance Studio – str. 23

Na upa³y najlepsze East River Ferry FOT. MAREK RYGIELSKI

ER KURI

NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS

Adam Sawicki

¯eniæ siê, czy nie ¿eniæ? Ale¿ ¿eniæ, ¿eniæ! Chocia¿ ten zwyczaj upada w Ameryce. Za czasów prezydenta J. F. Kennedy’ego poza ma³¿eñstwem rodzi³o siê 5 procent dzieci. Za prezydenta Obamy ju¿ 41 procent, lecz wœród Murzynów du¿o wiêcej, bo a¿ 71 procent dzieci chowa siê bez jednego z rodziców, czyli w ogromnej wiêkszoœci bez ojców. Wœród bia³ych jest ich 28 procent. Prawie 40 lat temu ówczesny senator Daniel Patrick Moynihan wyda³ alarmuj¹cy raport pt. „Murzyñska rodzina: Powód do narodowej akcji”. Wtedy poza ma³¿eñstwem rodzi³o siê 23,6 procent czarnych dzieci. Czyli mniej, ni¿ obecnie rodzi sie wsród bia³ych i by³ to powód do alarmu. Od odpowiedzialnego ojcostwa zale¿y przysz³oœæ tego kraju. Im wiêcej dzieci urodzi siê poza wêz³em ma³¿eñskim, tym wiêcej nie skoñczy szko³y œredniej i wejdzie w konflikt z prawem zanim osi¹gnie doros³oœæ. Brak ojca-wychowawcy stanowi „pojedyñczy, najwa¿niejszy problem naszych czasów,

wa¿niejszy ni¿ przestêpczoœæ, narkotyki, ubóstwo, analfabetyzm, ¿ycie na zasi³ku i bezdomnoœæ, gdy¿ st¹d bierze siê wszystko inne”, stwierdza socjolog Charles Murray. Co wiêcej, dzieci samotnych matek piêciokrotnie czêœciej podejmuj¹ próby samobójcze, dziewiêæ razy czêœciej porzucaj¹ szko³ê, 10 razy czêœciej narkotyzuj¹ siê, 14 razy czêœciej pope³nij¹ gwa³ty (w przypadku ch³opców), 20 razy czêœciej trafiaj¹ do wiêzienia, i 32 razy czêœciej uciekaj¹ z domu. Wielu Amerykanów mia³o nadziejê, ¿e imigranci z katolickich krajów Ameryki £aciñskiej wzmocni¹ tradycyjne wartoœci rodzinne. Tymczasem sta³o siê inaczej. Wypatrywana z nadziej¹ rodzina latynoska coraz bardziej przypomina rodzinê murzyñsk¹. Latynosi a¿ za dobrze przyswoili amerykañski, œwiecki indywidualizm. W 1980 roku by³o wœród nich 19 procent dzieci pozama³¿eñí8 skich, a obecnie ju¿ po³owa.

Trochê oddechu mo¿e daæ nam rzeczna podró¿ sympatycznym stateczkim. Ferry kursuj¹ East River od ponad roku. Przez ten czas przewioz³y milion pasa¿erów.

Praca spo³eczna jest wa¿nym elementem mojego ¿ycia Rozmowa z Krzysztofem Olechowskim, kandydatem na stanowisko Przewodnicz¹cego z ramienia Partii Demokratycznej Dystryktu 50 Greenpoint/Williamsburg. – Dlaczego zdecydowa³eœ siê kandydowaæ na stanowisko Przewodnicz¹cego Dystryktu Greenpoint/Williamsburg? Krzysztof Olechowski: – OdpowiedŸ na to pytanie jest doœæ prosta. Znam ten dystrykt i jego potrzeby bardzo dobrze i wiem, ¿e jestem w stanie poprawiæ wiele zaniedbanych dot¹d sytuacji utrudniaj¹cych ¿ycie mieszkañców naszej dzielnicy. Od roku 1986 r. jestem cz³onkiem Rady Dzielnicy, a od trzech lat jej przewodnicz¹cym. Daje mi to szczególny wgl¹d w sytuacjê dzielnicy zarówno w przesz³oœci jak i obecnie. Jeœli zostanê wybrany bêdê stara³ siê poprawiæ sytuacjê w polonijnym œrodowisku i w naszych lokalnych organizacjach.

Krzysztof Olechowski - Bêdê stara³ siê poprawiæ sytuacjê w polonijnym œrodowisku i lokalnych organizacjach.

– Od kiedy mieszkasz na Greenpoincie? – Od wczesnych lat dziewiêædziesi¹tych, choæ zwi¹zany z t¹ dzielnic¹ jestem od roku 1982, kiedy zosta³em zatrudniony w Centrum Polsko-S³owiañskim, w programie pomocy emigrantom i uchodŸcom politycznym. By³ to okres bardzo trudny dla naszej spo³ecznoœci. W³aœnie wtedy wróci³em z rocznego stypendium na Uniwersytecie Jagielloñskim w Krakowie. Mia³em tam bezpoœredni kontakt z ruchem „Solidar-

noœæ” walcz¹cym o wyzwolenie Polski. Po powrocie postanowi³em znaleŸæ zajêcie zwi¹zane z pomoc¹ moim rodakom. – Jest to w pewnym sensie rodzinna tradycja? – Mo¿na by tak powiedzieæ. Chocia¿ losy moich rodziców by³y bardzo dramatyczne. Obydwoje wywiezieni przez sowietów na Syberiê przeszli gehennê g³odu i niewolniczej pracy. Po sformowaniu Drugiego Korpusu uda³o im siê opuœciæ gu³ag. Poznali siê bêd¹c ju¿ ¿o³nierzami Polskiego Wojska, pokochali i œlub wziêli w polskim koœciele w Jerozolimie. Oboje walczyli w Drugim Korpusie do koñca wojny, a ja urodzi³em siê w okolicach Londynu w polskim obozie rozwi¹zuj¹cym wojsko po dzia³aniach wojennych. Do Stanów Zjednoczonych przyjecha³em z rodzicami, jako dziecko. Tu ukoñczy³em uniwersytet i pozna³em Jolê, moj¹ ¿onê. – Wspomina³eœ o ¿onie. Jak ona podchodzi do Twojej kandydatury? Przecie¿ wi¹¿e siê to z kolejnym zajêciem i czasem, który bêdziesz musia³ poœwiêciæ, jako woluntariusz, kosztem rodziny. – Jola jest tak jak ja od lat zwi¹zana z polskim œrodowi-

skiem i prac¹ spo³eczn¹. Pracowa³a w programie pozaszkolnym, który kiedyœ funkcjonowa³ przy Centrum, a póŸniej uczy³a przez wiele lat polskich emigrantów jêzyka angielskiego. Bardzo mnie wspiera i wie, ¿e jeœli zostanê wybrany zrobiê wszystko, aby pomóc naszej spo³ecznoœci. Mam wiêc w niej nie tylko wielkie wsparcie, ale równie¿ zrozumienie i pomoc. – Nie boisz siê, ¿e nie bêdziesz mia³ czasu dla siebie? Na swoje hobby czy prywatne zainteresowania? – Oczywiœcie zaanga¿owanie w pracê spo³eczn¹ wi¹¿e siê z wieloma wyzwaniami i chronicznym brakiem czasu. Staram siê jednak znaleŸæ go dla siebie i dla mojej rodziny, a nawet uda³o mi siê ostatnio przet³umaczyæ na angielski spor¹ czêœæ wierszy mojego ojca pisanych podczas dzia³añ wojennych Drugiego Korpusu. Chcia³bym te¿ wzi¹æ siê za napisanie wspomnieñ i urzeczywistnienie paru innych literackich pomys³ów, ale chyba na razie bêdê musia³ jeszcze z tym zaczekaæ. Praca spo³eczna jest bardzo wa¿nym elementem mojego ¿ycia, tym bardziej, ¿e jest w naszym polskim œrodowisku jeszcze wiele do zrobienia. í6


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.