ER KURI
NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS
P L U S
P O L I S H NUMER 989 (1289)
W E E K L Y
ROK ZA£O¯ENIA 1987
PE£NE E-WYDANIE KURIERA W INTERNECIE: WWW.KURIERPLUS.COM
➭ ➭ ➭ ➭ ➭
Cud nad Wis³¹ – str. 3 Nieznoœna lekkoœæ emigracji – str. 6 „Pisiory“ i „platfusy“ – str. 7 Noc dobrych ludzi – str. 9 W parze – str. 10
M A G A Z I N E
TYGODNIK
17 SIERPNIA 2013
Adam Sawicki
Moja, twoja i rz¹dowa paranoja
Po zamachach z 11 wrzeœnia 2001 rz¹d Stanów Zjednoczonych zacz¹³ tworzyæ listy osób poddanych szczególnej obserwacji z powodu podejrzenia o sk³onnoœci terrorystyczne, która w pewnym momencie liczy³a million osób! S¹ ponadto dwie poœlednie listy zwi¹zane z podró¿ami lotniczymi. Lista z zakazem lotów miêdzynarodowych liczy kilkadziesi¹t tysiêcy osób. Druga szersza lista obejmuje ludzi poddanych na lotniskach szczegó³owym inspekcjom i przes³uchaniom. Ugrupowania obrony praw obywatelskich krytykuj¹ te listy za to, ¿e s¹ tworzone dowolnie i naruszaj¹ prawa obywatelskie Amerykanów, którzy siê na nich znajduj¹. Jeœli nawet rz¹d nie umieœci³ Ciebie, drogi Czytelniku, na liœcie osób podejrzewanych o sk³onnoœci terrorystyczne, to z ca³¹ pewnoœci¹ grzebie Ci w korespondencji. Z kim, ile razy, jak d³ugo siê ³¹czy³eœ – wiedz¹ od razu i dane te przechowuj¹ przez piêæ lat. To siê nazywaj¹ metadane. A jeœli znalaz³eœ siê w krêgu œledztwa, to siêgaj¹ do zapisów i badaj¹ treœæ rozmów i e-majli. Twoja prywatnoœæ kiedyœ by³a, ale siê skoñczy³a.
Opinia publiczna wiedzia³aby o tym znacznie mniej, a naprawdê niemal nic, gdyby nie wyczyn Edwarda Snowdena, który ujawni³ rz¹dowe programy szpiegowania ³¹cznoœci prawie wszystkich Amerykanów. A powiedzia³, ¿e to nie wszystko, co zgromadzi³ w dokumentacji rz¹dowych nadu¿yæ. Jeszcze nie jednego dowiemy siê, jeœli nie stanie mu siê jakaœ krzywda z r¹k nieznanych sprawców. Jest to afera do niedawna niewyobra¿alna w kraju podaj¹cym siê za ostojê wolnoœci, demokracji i praworz¹dnoœci. Zw³aszcza, ¿e to totalne szpiegostwo ma s³u¿yæ ochronie wolnoœci i demokracji. Fascynuj¹cy reporata¿ na ten temat przynosi magazyn New York Timesa z ubieg³ego weekendu pt. „Jak Laura Poitras pomog³a Snowdenowi ujawniæ jego sekrety”. Najpierw wymieniali g³êboko zaszyfrowane e-majle. ➭8
15 sierpnia – Dzieñ Wojska Polskiego.
Losy ka¿dego z nas to ksi¹¿ka Z Lilian¹ Arkuszewsk¹, autork¹ ksi¹¿ki „Czy by³o warto? Odyseja d¿insowych Kolumbów“ rozmawia Grzegorz Worwa. – Ksi¹¿ka znalaz³a ju¿ czytelników po obu stronach Atlantyku. Zdecydowanie warto by³o napisaæ ksi¹¿kê. A czy warto by³o opuœciæ ojczyznê w poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi? – Na to pytanie czytelnicy odpowiedz¹ sobie sami. Zarówno ci, którzy myœleli o emigracji, a mimo wszystko pozostali w kraju i zastanawiaj¹ siê teraz: „mo¿e trzeba by³o”, jak i ci co wyjechali na sta³e, bêd¹ siê z ni¹ uto¿samiaæ. Jedni z nich znaleŸli w nowym œwiecie dom, drudzy powrócili w ojczyste strony, a jeszcze inni w dalszym ci¹gu wypatruj¹ swego szczêœcia na ziemi. Polscy emigranci – s¹ nas ju¿ miliony, rozjechaliœmy siê po ró¿nych zak¹tkach œwiata w poszukiwaniu lepszego bytu, odmiennego sposobu na ¿ycie. Ka¿dy dotar³ gdzieœ tam, swoj¹ niepowtarzaln¹ drog¹. Losy ka¿dego z nas to ksi¹¿ka – historia emigranta – s³uchaj¹c ich ze zdumienia krêcimy g³ow¹.
uLiliana Arkuszewska – Moja ksi¹¿ka wysz³a spod serca.
– Debiutujesz jak onegdaj Andrzej Kuœniewicz, niebêd¹c nastolatk¹. Czy wczeœniej podejmowa³aœ jakieœ próby pisarskie, czy tak z pierwszego uderzenia, spod serca i od razu do ksiegarni? – „Czy by³o warto Odyseja d¿insowych Kolumbów” jest moim debiutem w pe³nym tego s³owa znaczeniu. Ksi¹¿ka wysz³a spod serca, ale nie trafi³a od razu
do ksiêgarñ. O takich cudach debiutanta nie s³ysza³am. Trzeba siê by³o sporo napociæ, by to marzenie zosta³o zrealizowane. Zawsze lubi³am pisaæ, ale pisa³am tylko dla siebie. Przed nastu laty otrzyma³am od ¿ycia niespodziewany silny cios, zabola³, emocje mocno szarpnê³y moj¹ dusz¹ i tak ni st¹d ni zow¹d do g³owy wpad³ mi pomys³ napisania ksi¹¿ki. Przez lata mia³am w zamyœle napisanie powieœci, ale codzienne wyzwania na emigracji, obowi¹zki, walka o przetrwanie i stabilizacjê poch³ania³y za du¿o czasu i energii, nie pozwala³y od razu chwyciæ za pióro. Do tego momentu dojrzewa³am przez lata. – Czy pisa³aœ narzucaj¹c sobie re¿im czasowy, czy te¿ tak jak emocje gra³y, a mo¿e ich wcale nie by³o? – Dobrze wiedzia³am, ¿e samo nic nie powstaje. W momencie, gdy poczu³am, i¿ przyszed³ czas na napisanie ksi¹¿ki, po prostu wziê³am siê do pracy. Wówczas dosta³am w prezencie ksi¹¿kê „Robert’s Rules of writing 101 unconventional lessons every writer needs to know”, w której wyczyta³am, ¿e nale¿y pisaæ ka¿dego dnia, niezale¿nie czy ma siê natchnienie czy nie, trzeba chocia¿by klepaæ w klawisze, pisaæ cokolwiek, ale codziennie. ➭2
2
KURIER PLUS 17 SIERPNIA 2013
Losy ka¿dego z nas to ksi¹¿ka 1➭ Tê regu³ê zastosowa³am. Po pracy jad³am obiad i zasiada³am do mojej historii. Kiedy zapl¹tane myœli nie dawa³y siê rozsup³aæ, stuka³am w klawisze. Emocji by³o a¿ nadto i do³¹czy³y nowe – frustracja nie raz siêga³a granic wytzyma³oœci, bezsilnoœæ, k³ótnie z koncepcj¹ wyciska³y z oczu ³zy – ale siê nie poddawa³am. Dzieñ po dniu, zdanie po zdaniu, strona po stronie, brnê³am do przodu, a¿ mog³am powiedzieæ, ¿e narodzi³a siê moja pierwsza powieœæ. – Czy napisaniem ksi¹¿ki chcia³aœ komuœ coœ udowodniæ, bo dzisiaj kto ¿yw za pióro ³apie, obdzielaj¹c czytelników wspomnieniami. – Nic z tego, ¿adne udowadnianie nawet samej sobie, nie wchodzi³o w grê. Tak zwyczajnie i mocno chcia³am napisaæ ksi¹¿kê, nie tylko o sobie, ale o znacz¹cej dla wielu Polaków wielkiej emigracji lat 80., która by³a zupe³nie inna od tej z dawnych czasów, jakie s¹ nam znane z lektur. Spotka³am siê z opini¹, ¿e „Czy by³o warto…” jest „Jaskó³k¹ nowego trendu”. Niew¹tpliwie je¿eli s¹ podobne ksi¹¿ki, to jest ich bardzo ma³o. W mojej ksi¹¿ce jest sama prawda, bez wznios³ych ideologii, napisana szczerze, bez ogródek. S¹dzê ¿e w³aœnie dlatego zdobywa serca czytelników. Moje/nasze ¿ycie ma w sobie wielk¹ przygodê. W tê przygodê, chcia³am zabraæ ka¿dego czytelnika. Pokazaæ mu jak potrafiliœmy sobie radziæ w œwiecie, czego nauczy³a nas komuna, której sztuczki i kombinacje, jak wiele razy okazywa³o siê, by³y przydatne czêœciej ni¿ byœmy tego chcieli. – O czym jest ta ksi¹¿ka, czy to Twoja biografia? – Nie mo¿na tej ksi¹¿ki ³atwo zaszufladkowaæ, w³o¿yæ w kanony jednego gatunku literackiego. Jest napisana w formie powieœci – one big story, a poniewa¿ wszystko jest z ¿ycia wziête, niektórzy zaliczaj¹ j¹ do literatury faktu, biografii, inni do ksi¹¿ek obyczajowych, jeszcze inni do przygodowych. Jak zwa³ tak zwa³, chyba nie ma to wiêkszego znaczenia. Wa¿ne, ¿e – jak mówi mi wiele osób – wci¹ga czytelnika od pierwszej strony. „Czy by³o warto…” jest ksi¹¿k¹ o wyprawie w nowe ¿ycie, o podejmowaniu decyzji i ponoszeniu konsekwencji. O wytyczaniu celów. O mi³oœci – siostrzanej, ma³¿eñskiej, rodzicielskiej. O przyjaŸni – takiej bez s³ów, za to na dobre i na z³e. ¯yjemy w paskudnych czasach, kiedy
u
Liliana Arkuszewska – dziêki ksi¹¿ce pozna³am bardzo ciekawych, dobrych ludzi, znacznie lepiej pozna³am sam¹ siebie.
pieni¹dz miesza w g³owach i ju¿ od rana w³¹czaj¹c radio albo Internet s³yszymy, ¿e ekonomia w opa³ach, huœtawka na gie³dach uszczupla portfele. Jesteœmy karmieni terrorem, wojnami, klêskami natury. Ja chcia³am pokazaæ, ¿e jeszcze istnieje przyjaŸñ, mi³oœæ i szlachetne cele. Jest to ksi¹¿ka niezwykle pozytywna, która pozwala wierzyæ, ¿e nie jest tak Ÿle jak czêsto myœlimy, ¿e w wiêkszoœci przypadków od nas samych zale¿y jak siê u³o¿y nasze ¿ycie. – Czy napisanie ksi¹¿ki zmieni³o coœ w Twoim ¿yciu? – Nie tylko zmieni³o „coœ”, ale zmieni³o siê ca³e moje ¿ycie, ksi¹¿ka przestawi³a je do góry nogami. Otworzy³a mi wiele drzwi; dziêki niej pozna³am bardzo ciekawych, dobrych ludzi, znacznie lepiej pozna³am sam¹ siebie. Dziœ dostrzegam wiêcej, jestem bardziej wra¿liwa, p³aczê rzadziej, kocham mocniej, œmiejê siê g³oœniej. Zmieni³y siê cele, przyby³o marzeñ, nawet sny mam bardziej kolorowe.
– Planujesz ci¹g dalszy „Odysei d¿insowych Kolumbów”? – Tak, gdy zabiera³am siê za pierwsz¹ ksi¹¿kê, wiedzia³am, ¿e niemo¿liwoœci¹ jest skoñczyæ opowiadanie pierwszym tomem. Ostatnie zdania „Czy by³o warto...” s¹ pocz¹tkiem nastêpnej ksi¹¿ki, jako ¿e barwne ¿ycie emigranta toczy siê dalej. – Z niecierpliwoœci¹ bêdê czeka³ na ci¹g dalszy, bo muszê przyznaæ, ¿e ciekawi mnie co bêdzie dalej. Tak wiêc ¿yczê weny. – Zapraszam wszystkich czytelników, aby siêgnêli po „Czy by³o warto...”, opowieœæ, która wzbudza emocje, z któr¹ – mam nadziejê – wiêkszoœæ z nas siê uto¿sami. Ksi¹¿ka jest dostêpna w wielu ksiêgarniach na internecie miêdzy innymi w Merlin. pl, która wysy³a ksi¹¿ki na ca³ym œwiecie. W Nowym Jorku jest do nabycia w EK PolishBookstore, w ksiêgarni Polonia. Jest równie¿ mo¿liwoœæ zakupienia jej w ksiêgarni wysy³kowej dwutygodnika Gwiazda Polarna.
Rozmawia³ Grzegorz Worwa
Liliana Arkuszewska
z domu Og³oziñska urodzi³a siê w 1956 roku. Wyrasta³a w Szczecinie. W 1981 roku opuœci³a swoje miasto i kraj wyje¿d¿aj¹c z rodzin¹ do Pary¿a. Po oœmiomiesiêcznym pobycie nad Sekwan¹ wyemigrowa³a do Kanady i zamieszka³a w Ottawie. Nowe realia ¿ycia zmusi³y j¹ do przekwalifikowania siê z geodety na grafika i poligrafa. Przez kilka lat pracowa³a w firmie telekomunikacyjnej Mitel jako Projektant Graficzny w dziale Global Creative Services and Marketing, a od 1993 roku jako Mened¿er Redakcji Technicznej w Agencji Reklamowo – Wydawniczej Nortext Multi Media. Zagorza³a mi³oœniczka morza i tropiku. Autorka blogu „owoc tamtej decyzji”, poœwiêconemu ¿yciu na obczyŸnie i promuj¹cego ksi¹¿kê pt. „Czy by³o warto? Odyseja d¿insowych kolumbów”.
Klub EUROPA
zaprasza na wystawê malarstwa i grafiki Teresy Rysztof "Magic of the Big Apple and its Women" i koncert m³odych gwiazd. Wyst¹pi¹: Noe Socha (22 l.) harmonijka ustna i gitara, Magdalena KuŸma (17 l.) sopran, Anna Matlewska (17 l.) taniec nowoczesny i piosenka rozrywkowa, Joanna Mieleszko (20 l.) mezosopran, Tomek Kozakiewicz (18 l.) piosenka rozrywkowa, Samanta Filip (16 l.) i Christian Yeung (16 l.) taniec towarzyski, Anita Sztukowska (17 l.) poezja w³asna. Klub Europa: 98 Meserole Ave Greenpoint, Brooklyn, NY 11222 18 sierpnia 2013 4:00-7:00PM Wstêp: Doroœli - $12 (w tym lampka wina) Studenci do 21 lat - $6
3
KURIER PLUS 17 SIERPNIA 2013
 POLSKA Rz¹d pod s¹d
Zwi¹zek Miast Polskich szykuje pozew zbiorowy przeciwko rz¹dowi. Chodzi o 8 mld z³, które gminy trac¹ z powodu decyzji ministrów i pos³ów. Premier obiecuje samorz¹dom poluzowanie dyscypliny finansowej w przysz³ym roku. Bêd¹ mog³y korzystniej obliczaæ wskaŸnik dopuszczalnego d³ugu. Nie uwzglêdni¹ w nim kredytów na projekty unijne, a w efekcie bêd¹ mieæ wiêcej pieniêdzy na inwestycje. Samorz¹dowcy twierdz¹, ¿e to nie poprawi sytuacji. Problem le¿y w obci¹¿eniach samorz¹dów, na które nie dostaj¹ one pieniêdzy z pañstwa. Szczególnie dra¿liwe jest finansowanie szkolnictwa, bo rz¹dowa dotacja nie pokrywa wydatków. Np. Kraków, którego bud¿et wynosi 3,5 mld z³, do szkó³ dop³aca oko³o 400 mln z³ rocznie. Kolejna skarga to przedszkola za z³otówkê. Tyle bêd¹ p³aciæ za godzinê pobytu dziecka, gdy obecna stawka siêga 3,5 z³ za godzinê.
Sopot nie uzdrawia
Na czarnej liœcie ministerstwa zdrowia zagro¿onych utrat¹ statusu uzdrowiska znalaz³ siê Sopot, co grozi miastu utrat¹ kilku milionów z³otych rocznie z op³aty uzdrowiskowej i setek miejsc pracy w sanatoriach. Jeden kuracjusz daje zatrudnienie piêciu osobom w sanatoriach, lokalach gastronomicznych i atrakcjach turystycznych. Za du¿y ha³as i zapylenie miasta mo¿e sporo kosztowaæ. Status zdrowego kurortu maj¹ 44 gminy i sanatorium podziemne w Wieliczce.
Pendolino bez wahañ
Na dworzec we Wroc³awiu zosta³ wepchniety przez zwyczajny elektrowóz w³oski poci¹g typu Pendolino, który mo¿e rozwijaæ szybkoœæ do 250 km/ godŸ. Niestety, w kraju nie ma torów kolejowych pozwalajacych na tak szybk¹ jazdê. Zakupiona przez Polskê wersja Pendolino, co znaczy po w³osku „wahad³o”, nie ma równie¿ mechanizmu odchylania siê na zakrêtach, co pozwala unikaæ hamowania przy braniu zakrêtów. Zakup 20 poci¹gów kosztuje 2,5 miliarda z³otych. Producent, firma Alstom, jest œcigana w kilku krajach za wielk¹ korupcjê. Pod wzglêdem korupcji Polska zajmuje 17 miejsce w Unii Europejskiej i 41 na œwiecie.
Kara za ¿arty
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji na³o¿y³a karê 5 tysiêcy z³otych na Telewizjê Polsk¹ za przekroczenie granicy swobody wypowiedzi w wystêpie Kabaretu Limo, który w skeczu urazi³ uczucia religijne widzów. Skecz nadano 8 marca br. o godz. 23.05 w TVP2 programie „Tylko dla doros³ych“. Aktor Abelard Giza ¿artowa³ m.in. z papie¿a oraz osób starszych i wierz¹cych. Po emisji programu do KKRiT wp³ynê³o 12 skarg jedna od pos³ów, przedstawicieli parlamentarnego zespo³u ds. przeciwdzia³ania ateizacji Polski, pozosta³e od osób prywatnych. W komunikacie dyrekcji TVP2 z 11 marca przeproszono widzów, którzy poczuli siê ura¿eni programem.
Wa³êsa o „Wa³êsie“
By³y prezydent Lech Wa³êsa obejrza³ nowy film Andrzeja Wajdy „Wa³êsa. Cz³owiek nadziei.“ Po prywatnym pokazie zorganizowanym w Warszawie powiedzia³ „Ja takim bufonem nie by³em, takim zarozumialcem, ale niektóre ¿arty by³y lepsze ni¿ moje“. Chwali³ natomiast umieszczone w filmie w¹tki patriotyczne i te zwi¹zane z jego rodzin¹ i samym strajkiem. Rolê Lecha Wa³êsy zagra³, podobno bardzo dobrze, Robert Wiêckiewicz. Premiera filmu ma siê odbyæ 23 wrzeœnia w Teatrze Wielkim w Warszawie.
Cud nad Wis³¹
u Œwiêto Wojska Polskiego w Warszawie. Rozgromienie armii bolszewickiej 15 sierpnia 1920 roku wypad³o w œwiêto Wniebowziêcia Najœwiêtszej Marii Panny. A¿ prosi³o siê, aby to wydarzenie nazwaæ „cudem nad Wis³¹”, z powodu ogromnej przewagi przeciwnika, a którego mimo to Polacy pokonali. Czy¿ zwyciêstwo mog³oby nast¹piæ bez wstawiennictwa Królowej Korony Polskiej? To krzepi¹ce myœleæ, ¿e Polacy maj¹ takie poparcie w niebie, choæ niestety nie zawsze. Bitwa Warszawska zosta³a uznana za 18-t¹ pod wzglêdem znaczenia bitwê w historii œwiata. Europa znalaz³a siê na krawêdzi katastrofy cywilizacyjnej. By³a wyczerpana czteroletni¹ wojn¹ œwiatow¹, która pogrzeba³a trzy cesarstwa: rosyjskie, niemieckie i austro-wêgierskie. Komunizm podbija³ nie tylko kraje, ale tak¿e serca i umys³y. Na Zachodzie jeszcze nie wiedziano w ca³ej pe³ni, do czego jest zdolny. Panowa³ w Rosji dopiero trzy lata. Komuniœci rz¹dzili te¿ krótko w niemieckiej Bawarii i na Wêgrzech w 1919 roku. Chocia¿ zostali pokonani, to zachowali wielu zwolenników. Rosja bolszewicka mog³a wiêc liczyæ, ¿e uda siê podbiæ Europê przy poparciu partii komunistycznych zajmowanych krajów. Z Niemiec, gdzie istnia³a potê¿na partia komunistyczna, barbarzyñska nawa³a ruszy³aby dalej na Zachód, z Wêgier na Po³udnie. Na drodze tych planów znalaz³a siê Polska. Dwa lata wczeœniej odzyska³a niepodleg³oœæ po 123 latach niebytu, powstañ i represji zaborców. Musia³a wal-
czyæ z Niemcami o swoje zachodnie granice. Rzesza nie chcia³a ust¹piæ z Górnego Œl¹ska gdzie znajdowa³y siê kopalnie wêgla i rozbudowany przemys³. A mia³a w tym poparcie Wielkiej Brytanii. Granice wschodnie pozostawa³y nieokreœlone. Aparat pañstwowy trzeba by³o sklejaæ z trzech administracji zaborczych. Czy w takich warunkach mo¿na by³o przetrwaæ? Ba, nie tylko przetrwaæ, ale jeszcze rozgromiæ potê¿n¹ Czerwon¹ Armiê podchodz¹c¹ pod Warszawê? Mimo oczywistych w tej sytuacji s³aboœci raczkuj¹ce pañstwo wystawi³o armiê, która w prze³omowych dniach sierpnia liczy³a 900 tysiêcy ¿o³nierzy pod dowództwem marsza³ka Józefa Pi³sudskiego. W nocy z 5 na 6 sierpnia opracowano koncepcjê rozegrania bitwy. 6 sierpnia Pi³sudski wyjecha³ w rejon koncentracji wojsk, zdecydowany na przesuniêcie grupy uderzeniowej wojsk poza rzekê Wieprz i wykonanie g³êbokiego manewru na skrzyd³a i ty³y armii rosyjskiej. 8 sierpnia szef sztabu genera³ Tadeusz Rozwadowski wyda³ rozkaz poprawiaj¹cy plan bitwy wzmacniaj¹c front pó³nocny. Rozkaz koñczy³ siê s³owami „nogami i mêstwem piechura polskiego musimy wygraæ tê bitwê.” Przed wyjazdem ze stolicy w rejon walk marsza³ek Pi³sudski z³o¿y³ premierowi Witoldowi Witosowi dymisjê z funkcji Naczelnika Pañstwa i Naczelnego Wodza. Wyjaœnia³ mu w liœcie, ¿e skoro nic nie da³y rozmowy pokojowe z bolszewikami, to Polska musi liczyæ na pomoc krajów zachodnich a te chc¹ odejœcia marsza³ka. Jednak Witos nie przyj¹³ dymisji. Reszta jest dobrze znan¹ histori¹. Kilka lat temu znaleziono dokumenty z których wynika, ¿e we wrzeœniu 1919 szyfry Armii Czerwonej zosta³y z³amane przez porucznika Jana Kowalewskiego. Manewr wojska polskiego uda³ siê wiêc równie¿ dziêki temu, ¿e Polacy znali plany i rozkazy strony rosyjskiej. A tak¿e dziêki temu, ¿e Rosjanie przechytrzyli sami siebie. Ju¿ 13 sierpnia ich naczelne dowództwo zdoby³o pod Brzeœciem plan polskich dzia³añ. Zgin¹³ tam major Wac³aw Drohojowski, przy którym znaleziono torbê z map¹ i rozkazem bojowym. Rosjanie uznali, ¿e jest to polski podstêp aby sk³oniæ ich do os³ony lewego skrzyd³a i zatrzymaæ natarcie na Warszawê.
S³awomir Mro¿ek nie ¿yje W wieku 83 lat zmar³ w Nicei S³awomir Mro¿ek, dramaturg, prozaik, rysownik, mistrz absurdalnego humoru. Powiedzenie „jak z Mro¿ka” wesz³o do potocznej polszczyzny. By³ najczêœciej grywanym w kraju i za granic¹ polskim dramaturgiem wspó³czesnym; w Polsce jednym z najpoczytniejszych prozaików. Jego twórczoœæ zosta³a prze³o¿ona na kilkanaœcie jêzyków. Debiutowa³ jako rysownik w 1950r. a jako prozaik „Opowiadaniami z Trzmielowej Góry”. Pierwszê sztukê, dramat pt. „Policja” wyda³ w 1958 roku. „Tango” z 1964 roku przynios³o mu œwiatow¹ s³awê. W 1953 r. podpisa³ tzw. Apel Krakowski z poparciem dla w³adz komunistycznych w sprawie fa³szywie oskar¿onych ksiê¿y z kurii krakowskiej. W 1963 r. wyjecha³ do Francji, nastêpnie mieszka³ w USA, Niemczech, W³oszech i Meksyku. W 1996 roku wróci³ do Polski, a w 2008 r. znów wyjecha³ „na zawsze”. Najbardziej znane jego dzie³a prozatorskie to „S³oñ” (1957), „Wesele w Atomicach” (1959), „Autobiografia” (2006). W dramaturgii oprócz wspomnianych sztuk to „Vatzlav”, „Emigranci”, „Mi³oœæ na Krymie”.
W bitwie warszawskiej zginê³o 4,5 tysi¹ca Polaków, 22 tysi¹ce odnios³o rany, 10 tysiêcy uznano za zaginionych. U bolszewików poleg³o, odnios³o ciê¿kie rany lub zaginê³o 25 tysiêcy ¿o³nierzy. 60 tysiêcy trafi³o do polskiej niewoli a 45 tysiêcy internowali Niemcy. Niestety, bitwa warszawska nie zosta³a w³aœciwie doceniona w Europie i pozosta³a za ma³o znana, na co zwracali uwagê te¿ obserwatorzy zachodni. Ambasador brytyjski w II Rzeczpospolitej Edgar Vincent D’Abernon uzna³ j¹ za 18. bitwê decyduj¹c¹ o losach œwiata. W pewnym artykule napisa³: „Wspó³czesna historia cywilizacji zna ma³o wydarzeñ posiadaj¹cych wiêksze znaczenie od bitwy pod Warszaw¹ w roku 1920. Nie zna zaœ ani jednego, które by³oby mniej docenione.” Francuski genera³ Louis Faury porówna³ tê bitwê do zwyciêstwa pod Wiedniem, kiedy „Polska pod murami Wiednia uratowa³a œwiat chrzeœcijañski od niebezieczeñstwa tureckiego; nad Wis³¹ i nad Niemnem szlachetny ten naród odda³ ponownie œwiatu cywilizowanemu us³ugê, któr¹ nie doœæ doceniono.” Jednak przynajmniej tyle da³o siê uzyskaæ, ¿e dziêki tej bitwie i póŸniejszej bitwie nad Niemnem Rosjanie zawarli z Polsk¹ rozejm w paŸdzierniku 1920 roku w Rydze, a w marcu roku nastêpnego – traktat pokojowy, który przetrwa³ do wrzeœnia 1939. Rocznica bitwy warszawskiej zosta³a og³oszona œwiêtem Wojska Polskiego w 1923 roku i pozosta³a nim do roku 1947, kiedy to œwiêto antybolszewickie znieœli komuniœci, maj¹c w³asne rocznicê bitwy pod Lenino 12 paŸdziernika. 15 sierpnia sta³ siê na powrót œwiêtem Wojska Polskiego od 1992 roku, czyli od upadku Zwi¹zku Sowieckiego.
Jan Ró¿y³³o
KURIER PLUS redaktor naczelny Zofia Doktorowicz-K³opotowska sta³a wspó³praca Izabela Barry, Andrzej Józef D¹browski, Halina Jensen, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel Weronika Kwiatkowska, Krystyna Mazurówna Konrad Lata, Agata Ostrowska-Galanis, Aneta Radziejowska, Katarzyna Zió³kowska
korespondenci z Polski Jan Ró¿y³³o,Eryk Promieñski
fotografia Zosia ¯eleska-Bobrowski
sk³ad komputerowy Marek Rygielski
wydawcy John Tapper Zofia Doktorowicz-K³opotowska
Adam Mattauszek
Kurier Plus, Inc .
Adres : 145 Java Street Brooklyn, NY 11222
Tel : (718) 389-3018 (718) 389-0134 Fax : (718) 389-3140 E-mail : kurier@kurierplus.com Internet : http://www.kurierplus.com
Redakcja nie odpowiada
za treœæ og³oszeñ.
4
KURIER PLUS 17 SIERPNIA 2013 Na drogach Prawdy Bo¿ej
 ŒWIAT
Królestwo otwarte dla wszystkich
RzeŸ w Kairze
Egipskie si³y bezpieczeñstwa zlikwidowa³y dwa najwiêksze obozy zwolenników Mohammeda Mursiego w stolicy kraju Kairze. Dosz³o do krwawych staræ policji z protestuj¹cymi. Zginê³o co najmniej 525 osób w tym 10 policjantów, a 3572 zosta³o ranne. Najwiêksze protesty siedz¹ce, zwolenników prezydenta, odsuniêtego od w³adzy 3 lipca, organizowano od ponad miesi¹ca na dwóch kairskich placach – przed meczetem Rabaa al-Adawija oraz Al-Nahda przed uniwersytetem. Rano wozy opancerzone i buldo¿ery wkroczy³y na plac przed meczetem, przy wsparciu œmig³owców. Drugie, mniejsze obozowisko zosta³o szybko opró¿nione z demonstrantów.
Pud³o dla Jesse J. Juniora
S¹d federalny w Waszyngtonie skaza³ na kary wiêzienia by³ego kongresmena z Chicago Jessego Jacksona Jr. i jego ¿onê, by³¹ chicagowsk¹ radn¹, Sandy Jackson za malwersacje funduszy wyborczych i oszustwa podatkowe. 48-letni Jackson Jr. skazany zosta³ na 30 miesiêcy wiêzienia. Jego 49-letnia ¿ona, Sandy dosta³a 12 miesiêcy. Prokuratura ¿¹da³a 4 lat dla kongresmena i 18 miesiêcy dla ¿ony. - Zawiod³em Amerykanów, zawiod³em Izbê Reprezentantów - powiedzia³ Jackson Jr., przepraszaj¹c za swoje czyny, w mowie, któr¹ wyg³osi³ tu¿ przed og³oszeniem wyroku. Ze ³zami w oczach przekonywa³, ¿e „bierze odpowiedzialnoœæ za swoje czyny“. Syn znanego czarnoskórego aktywisty z Chicago Jessego Jacksona, w lutym przyzna³ siê przed s¹dem federalnym w Waszyngtonie do wykorzystania na cele prywatne 750 tys. dolarów z jego funduszy wyborczych, w okresie od 2005r. do kwietnia ubieg³ego roku.
Manning przeprasza
Szeregowiec Bradley Manning, informator portalu WikiLeaks, przyzna³ siê do przekazania setek tysiêcy tajnych dokumentów USA. Przeprosi³ za swoje postêpowanie. - Jest mi przykro, ¿e swoimi dzia³aniami narazi³em Stany Zjednoczone na szkody“ - powiedzia³ Manning przed s¹dem wojskowym w Fort Meade pod Waszyngtonem. 25-letni szeregowiec, by³y analityk wywiadu armii twierdzi, ¿e nie chcia³ krzywdy ludzi ale ma œwiadomoœæ, ¿e musi ponieœæ karê. Na proces czeka³ trzy lata. Dwa tygodnie temu zosta³ uznany za winnego szpiegostwa, zdrady tajemnicy pañstwowej, oszustw komputerowych i kradzie¿y. S¹d uwolni³ go od najciê¿szego zarzutu - pomagania wrogom USA, za co grozi³o mu do¿ywocie. Wyrok bêdzie og³oszony jeszcze w sierpniu. Grozi mu kara do 90 lat wiêzienia.
Królestwo Kimów
W Korei Pó³nocnej wesz³a w ¿ycie zmiana prawa aby w³adza w tym kraju by³a dziedziczna. Pozostanie w rêkach rodziny Kim Dzong Una – Zrewidowano „10 fundamentalnych zasad rz¹dzenia“ Partii Pracy Korei. Od teraz „Korea Pó³nocna i Partia Pracy bêdzie zawsze utrzymywana przy ¿yciu przez ród Baekdu“ – To okreœlenie „ród Baekdu“ odnosi siê do rodziny Kim Dzong Una. Wprowadzono te¿ do zasad „ostrze¿enie przed bur¿uazj¹“. Zapewne jest to reakcja na rosn¹ce wp³ywy Korei Po³udniowej i Chin. Ponadto z zasad usuniêto odniesienia do socjalizmu i komunizmu. Zosta³y zast¹pione ideologi¹ d¿ucze. Potêpiono tak¿e frakcyjnoœæ, regionalizm i klanowoœæ. W Korei Pó³nocnej, mimo ¿e istnieje konstytucja, „10 zasad“ partii ma zdecydowanie wiêkszy wp³yw na obywateli, zobowi¹zanych do pos³uszeñstwa wobec rodziny Kimów.
Przyszed³em ogieñ rzuciæ na ziemiê, i jak¿e pragnê, a¿eby ju¿ zap³on¹³. Chrzest mam przyj¹æ, i jakiej doznajê udrêki, a¿ siê to stanie. Czy myœlicie, ¿e przyszed³em daæ ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz roz³am. Odt¹d bowiem piêcioro bêdzie podzielonych w jednym domu: troje przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu. Ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teœciowa przeciw synowej, a synowa przeciw teœciowej. £k 12, 49- 53
W
Starym Testamencie prorocy, jako wys³annicy Boga cieszyli siê wielkim powa¿aniem. Ich g³os liczy³ siê nie tylko w sprawach religijnych, ale tak¿e spo³ecznych i politycznych. A to i z tego wzglêdu, ¿e w tamtej rzeczywistoœci ¿ycie religijne i spo³eczne stanowi³o integraln¹ jednoœæ. By³ czas w historii Izraela, ¿e prorocy byli przywódcami narodu, w pe³nym tego s³owa znaczeniu. Jednak zasadnicz¹ misj¹ proroka by³o g³oszenie s³owa bo¿ego i oznajmianie ludowi woli bo¿ej. Harmonia i jednoœæ miêdzy prorokiem a ludem najbardziej by³a widoczna, gdy naród s³ucha³ g³osu Boga i szed³ za nim. Unosi³a siê wtedy ku niebu pieœñ jednoœci, dziêkczynienia i uwielbienia Boga. Jednak ten lud, „lud o twardym karku”, jak go okreœla jeden z proroków, czêsto odchodzi³ od Boga. A wtedy S³owo Bo¿e, g³oszone przez proroka smaga³o ich jak bicz. Najczêœciej przychodzi³o opamiêtanie. Bywa³o jednak i tak, ¿e lud nie chcia³ s³uchaæ prawdy bo¿ej, g³oszonej przez proroka. Zabija³ swoich proroków, aby zamilkli. Misja proroka Jeremiasza wypad³a w bardzo trudnym czasie. Naród odchodzi³ od prawdziwego Boga i sk³ania³ siê ku ba³wochwalstwu. S³ucha³ fa³szywych proroków. Towarzyszy³ temu upadek obyczajów i wewnêtrzne rozbicie. Prorok nawo³ywa³ do nawrócenia i zapowiada³ kary, jakie spadn¹ na ten naród, gdy siê nie nawróci. Nie chciano go s³uchaæ, og³oszono go nawet wrogiem ludu, bo g³osi niekorzystne dla niego proroctwa. Powszechna by³a wtedy wiara, ¿e g³oszone proroctwa maj¹ moc spe³niania, a wiec niejako œci¹gaj¹ nieszczêœcie. Proroctwa Jeremiasza spisane przez jego sekretarza Barucha w roku 603 przed Chrystusem zosta³y publicznie spalone prze króla judzkiego Jojakima, a sam Jeremiasz musia³ jeszcze wiele wycierpieæ za to, ¿e zapowiada³ ró¿ne kary, w tym niewolê babiloñsk¹, jeœli lud siê nie nawróci. S³owo bo¿e sta³o siê powodem rozbicia i niechêci miêdzy prorokiem a ludem izraelskim. Jeszcze za ¿ycia Jeremiasza król babiloñski zdoby³ Jerozolimê, naród ¿ydowski uprowadzi³ do niewoli. A król judzki Sedecjasz zosta³ schwytany i na jego oczach œciêto jego synów i dworzan, zaœ samemu królowi wy³upiono oczy i zakutego w podwójne dyby postawiono przed królem babiloñskim. Jeremiasz pozosta³ wierny swemu ludowi, dzieli³ z nim jego los. Naród Wybrany zrozumia³ swój b³¹d. Z wielkim szacunkiem zbiera³ proroctwa Jeremiasza i ws³uchiwa³ siê w nie. Wraca³ do wiernoœci prawdziwemu Bogu. To by³ pocz¹tek odrodzenia.
P
oprzez pryzmat historii Jeremiasza spójrzmy na s³owa Chrystusa z zacytowanej na wstêpie Ewangelii: „Czy myœlicie, ¿e przyszed³em daæ ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz roz³am”. Gdyby Jeremiasz tolerowa³ odstêpstwo swego ludu od bo¿ej prawdy, a mo¿e jeszcze pochwala³, jak to czynili fa³szywi prorocy, zapewne cieszy³-
u Prorok Jeremiasz op³akuj¹cy zburzenie Jerozolimy. by siê wygodnym, spokojnym ¿yciem. ¯y³by w zgodzie ze swoim ludem. Ale by³by to pokój prowadz¹cy do zguby. Potrzebne by³y s³owa Jeremiasza, które nios³y „roz³am”, aby Naród Wybrany, po przejœciu zapowiadanych nieszczêœæ us³ysza³ g³os bo¿y i wróci³ do Niego. I na Nim zacz¹³ budowa³ prawdziwy pokój i jednoœæ.
C
hrystus jest S³owem Bo¿ym, przez które Bóg objawi³ siê najpe³niej cz³owiekowi. Chrystus, jako S³owo Bo¿e stawa³ siê powodem roz³amu wœród sobie wspó³czesnych. Uczy³, ¿e Królestwo bo¿e jest otwarte dla wszystkich; œwiêtych i grzeszników, ¯ydów i pogan. To rodzi³o konflikt z ¿ydowskimi przywódcami religijnymi. On nazwa³ faryzeuszy i uczonych w Prawie hipokrytami i œlepymi przywódcami. Oni zaœ mieli Go za burzyciela i opêtanego przez z³ego ducha. Z powodu nauki Chrystusa dochodzi³o do rozdwojenia nawet w rodzinach. Nastêpowa³y podzia³y. Jednak wiernoœæ s³owu Chrystusa stawa³a siê trwa³ym fundamentem jednoœci i pokoju z Bogiem i bliŸnim. Zaœ s³owa Chrystusa wypowiedziane po zmartwychwstaniu „Pokój mój wam dajê, nie tak jak daje œwiat” mówi¹, ¿e pokój Chrystusowy przekracza doczesnoœæ i siêga wiecznoœci. Ten „roz³am”, jaki przynosi Chrystus mo¿e mieæ i takie oblicze. Zazwyczaj, po Mszy œw. wychodzê na zewn¹trz koœcio³a, aby po¿egnaæ siê z parafianami i ¿yczyæ im spokojnego i szczêœliwego tygodnia. Pewnego razu podesz³a do mnie kobieta z kilkumiesiêcznym dzieckiem na rêku. Ona mia³a rysy s³owiañskie, a dziecko o azjatyckie. Zczê³a opowiadaæ historiê przeuroczej dziewczynki - Agnes. Gdyby nie ona i podobni jej ludzie, prawdopodobnie Agnes nigdy by nie ujrza³a œwiata. Jej matka zasz³a w nieoczekiwan¹ ci¹¿ê. Gdy siê o tym dowiedzia³a wpad³a w panikê. Dzwoni do ojca Agnes, z którym nie by³a zwi¹zana œlubem. Ten nie mia³ ¿adnych w¹tpliwoœci. Ci¹¿ê koniecznie trzeba usun¹æ. Dziecko nie mo¿e siê narodziæ. To by³ bolesny cios dla matki Agnes. Nie mia³a tutaj rodziny. Za³amana i zrozpaczona d³ugie godziny przesiadywa³a w parku, aby siê tam wyp³akaæ. Ojciec Agnes coraz mocniej nalega³ i grozi³, aby jak najszybciej usunê³a ci¹¿ê. Zakoñczy³a siê miêdzy nimi „mi³oœæ”. Kobieta nawet nie mog³a wróciæ do pracy, bo on tam pracowa³. W koñcu
zdecydowa³a siê pójœæ do kliniki aborcyjnej. A tam spotka³a ludzi, którzy odwiedli j¹ od tego zamiaru. Wróci³a do domu i zadzwoni³a do swojej mamy. Us³ysza³a w s³uchawce zdecydowane s³owa: „Nie zabijaj swojego dziecka”. I nie zabi³a. Ojciec dziecka sta³ siê jej wrogiem. Dzisiaj matka Agnes jest szczêœliwa, nie wyobra¿a sobie ¿ycia bez swego maleñstwa, jak i ci, którzy pomogli jej w najtrudniejszych chwilach, i nadal pomagaj¹. A dziewczynka cudownie reaguje na ka¿dy odruch ludzkiej ¿yczliwoœci. Buzia rozjaœnia siê szerokim, ujmuj¹cym uœmiechem, czarne oczy, jak dwa wêgielki nabieraj¹ szczególnego blasku, ma³a Agnes z emocji prê¿y i wierzga nó¿kami, jakby ca³ym cia³em chcia³a podziêkowaæ tym, którzy wyrwali j¹ z objêæ œmierci. Chrystus ze swym przykazaniem mi³oœci, które nie pozwala zabijaæ poró¿ni³ rodziców dziecka, przyniós³ ogieñ niepokoju po to, aby narodzi³ siê najpe³niejszy pokój i radoœæ, jak¹ mo¿emy zobaczyæ w uœmiechniêtej twarzy ma³ej Agnes i jej matki. Ks. Ryszard Koper www.ryszardkoper.pl
Katolicki Klub Dyskusyjny zaprasza
Katolicki Klub Dyskusyjny im.B³. Jana Paw³a II zaprasza ca³¹ Poloniê na spotkanie w Koœciele œw. Stanis³awa B.i M. w niedzielê 25 sierpnia b.r. Ks. prof. dr hab. Marian Nowak z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego poprowadzi wyk³ad oraz dyskusjê na temat “Wiara jako podstawa m¹droœci i wszelkiego wychowania”. SpowiedŸ o godz 2.30 ppol. Msza œw. o godz. 3.00 ppol. Prelekcja i dyskusja o godz. 4.00 ppol. inf. tel. /212/ 289 4423 101 E 7 Street – Manhattan, pomiêdzy 1 Ave i Ave A
W ka¿d¹ niedzielê
w Sanktuarium Matki Bo¿ej Szkaplerznej na East Harlem o godzinie 2.30pm odprawiana jest msza œw. w jêzyku polskim. Adres: 449 East 115th St., New York, 10029 NY
5
KURIER PLUS 17 SIERPNIA 2013
Wakacyjny spacer po cmentarzu W piêkne sobotnie popo³udnie wybra³em siê na rodzinny cmentarz w Majdanie Sopockim, aby odwiedziæ groby rodziców, krewniaków i znajomych. Lubiê spacerowaæ cmentarnymi alejkami. Czytam nazwiska, daty, napisy nagrobne i przypominam sobie, to co w naszym ¿yciu najwa¿niejsze. A jest to jest potrzebne, aby m¹drze prze¿ywaæ ka¿d¹ darowan¹ chwilê ¿ycia. Podczas ponad czterokilometrowej wêdrówki na cmentarz poprzez ³¹ki, pola i lasy wspomina³em piêkny cmentarz Krzysztofa Kolumba w Hawanie, który odwiedzi³em z pielgrzymami w czerwcu tego roku. Na cmentarzu znajduje siê grób Amelii Goyre de la Hoz. Na grobie zawsze s¹ œwie¿e kwiaty i mo¿na spotkaæ przy nim m³ode ma³¿eñstwa i matki z dzieæmi. Grób ten odwiedzi³ tak¿e b³ogos³awiony Jan Pawe³ II w czasie swojej pielgrzymki na Kubê. Amelia Goyre de la Hoz zmar³a wraz z noworodkiem przy porodzie, na pocz¹tku XX wieku. Wed³ug miejscowego zwyczaju w rodzinnym grobowcu pochowano j¹ z nowonarodzonym dzieckiem z³o¿onym u jej stóp. Zrozpaczony m¹¿ Jose, przychodzi³ codziennie na grób, puka³ w pomnik i nawo³ywa³, aby siê obudzi³a. Wiele razy obchodzi³ grób dooko³a i nigdy nie odwraca³ siê do grobu plecami. Po kilku latach otwarto grobowiec, aby pochowaæ kolejn¹ osobê. Ku zaskoczeniu obecnych tam osób okaza³o siê, ¿e oba cia³a by³y nienaruszone, a dziecko nie le¿a³o u stóp Amelii, ale spoczywa³o w jej ramionach. Dla zgromadzonych by³ to ewidentny cud, znak z nieba.
u Grób Amelii Goyre de la Hoz. Wkrótce grób sta³ siê miejscem kultu. Zaczêli do niego przybywaæ pielgrzymi, modl¹c siê za ciê¿ko chorych i umieraj¹cych, albo z proœbami o potomstwo dla bezp³odnych par. Dzisiaj grób tak¿e odwiedzj¹ liczni
pielgrzymi. Obchodz¹ go i zgodnie z przyjêtym zwyczajem pukaj¹ w pomnik specjalnymi ko³atkami. Czêsto zostawiaj¹ tak¿e kamienne tabliczki z wyrytymi podziêkowaniami za doznane cuda. I tak jak m¹¿ zmar³ej - Jose - nigdy nie odwracaj¹
- 79-09
siê plecami do Amelii. Jak widzimy na cmentarzach mo¿emy spotkaæ mi³oœæ siêgaj¹c¹ poza grób. Tego te¿ mo¿emy siê tam nauczyæ. Ks. Ryszard Koper
6
KURIER PLUS 17 SIERPNIA 2013
Ludzie emigracji
Bóg doœwiadcza ka¿dego cz³owieka pod³ug innego planu. (W. B.Yeats,The Saint and the Hunchback)
Czes³aw Karkowski
Nieznoœna lekkoœæ emigracji Koñczy siê polska emigracja – tak¿e w Ameryce. Odeszli ju¿ niemal wszyscy wielcy przedstawiciele „emigracji ¿o³nierskiej”. Nastêpne pokolenie, fala tzw. emigracji solidarnoœciowej mia³a przej¹æ pa³eczkê tej sztafety – po prostu byæ w USA, a samym swym istnieniem i ewentualnie tak¿e aktywnoœci¹, zaœwiadczaæ o ¿ywotnoœci polskiej emigracji od ponad stu lat poruszanej tymi samymi mechanizmami, które stara³ siê zamkn¹æ w ogólnych formu³ach urzêdnik Brytyjskiego Towarzystwa Geograficznego, Ernst Georg Ravenstein, pierwszy „teoretyk” emigracji. Czy potrafili? Nie s¹dzê. Do emigracji, jak do wszystkiego, co wa¿ne w ¿yciu, dojrzewa siê d³ugo. Nie chodzi o proces zastanawiania siê nad decyzj¹: emigrowaæ czy nie? W przypadku wiêkszoœci ludzi, których spotka³em i pozna³em w Niemczech, czy w USA, postanowienie o wyjeŸdzie by³o szybkie i spontaniczne. Wiêkszoœæ zreszt¹ wpierw wyjecha³a, a dopiero potem wyemigrowa³a, w tym sensie, ¿e dopiero po jakimœ czasie postanowi³a zostaæ za granic¹, stworzyæ sobie nowe ¿ycie w innym kraju. Zwykle nastêpowa³o to w jakiœ czas po wyjeŸdzie, niekiedy, nawet, jak opowiada³ jeden ze znajomych poznanych w Nowym Jorku, w obliczu powrotu. Twierdzi³ tedy ów znajomy, ¿e gdy ju¿ siê spakowa³, po¿egna³ ze wszystkimi i gotowy by³ do odjazdu na lotnisko JFK i stamt¹d do PRL, nagle go nasz³a myœl: „a po co mam wracaæ? Do czego? Lepiej zostaæ”. Wróci³ z powrotem, mieszka³ w Nowym Jorku nastêpne 20 lat. Inni, bardzo wielu, wyje¿d¿a³o po przygodê. Nie ruszali wiêc w œwiat z myœl¹ o porzuceniu ojczyzny i znalezieniu sobie gdzieœ indziej miejsca do ¿ycia, ale wyje¿d¿ali w poszukiwaniu efektownych doznañ, zobaczenia i doœwiadczenia czegoœ, czego nigdy nie doznali w zgrzebnym PRL-u. Perspektywa odwiedzin dalekich œwiatów, spodziewanych przygód, niezwyk³ych prze¿yæ stawa³a siê dla nich g³ównym motywem opuszczenia kraju. Nuda i szaroœæ PRL-u wygania³a ich z Polski, zw³aszcza jeœli pielêgnowali w wyobraŸni obrazy kolorowych œwiatów Zachodu i egzotykê odleg³ych miejsc, których nie obejrz¹, nie doœwiadcz¹ inaczej, jak przez emigracjê. Dlaczego? Z prostej przyczyny. Nie tylko trudno by³o z PRL wyjechaæ gdzieœ za granicê – na odleg³¹ wycieczkê powiedzmy, ale nade wszystko niemal nikogo (z wyj¹tkiem w¹skiej elity w³adzy) nie staæ by³o na takie eskapady. Emigracja natomiast oznacza³a perspektywê zamieszkania gdzieœ na Zachodzie, pracy i zarobku, który umo¿liwia³by obejrzenie œwiata. Pozna³em w Nowym Jorku cz³owieka, który wyjecha³ do USA, albowiem wci¹¿ nie wyrós³ z m³odzieñczej fascynacji Indianami. Gdzie¿ wiêc móg³ zamieszkaæ, jak nie w ojczyŸnie Indian, jeœli chcia³ zobaczyæ ich z bliska, znaleŸæ siê w rezerwacie, zwiedziæ miejsca znane z literatury przygodowej, z filmów, poczuæ, doznaæ atmosfery, klimatu, terenu jego bohaterów Inny znajomy wyemigrowa³ daleko do Australii, choæ nie ten kontynent go fascynowa³, ale Tybet oraz nauka i sztu-
ka ¿ycia mnichów buddyjskich. Zak³ada³, ¿e stamt¹d, z Australii w³aœnie, bêdzie mial bli¿ej i ³atwiej – geograficznie oraz finansowo – do celu swych marzeñ, których przecie¿ w PRL nie móg³ zrealizowaæ. Musia³ wiêc wyjechaæ, wyemigrowaæ, aby znaleŸæ miejsce na ziemi, gdzie móg³by legalnie zapracowaæ, zarobiæ na spe³nienie marzenia. Wielu znalaz³o siê na emigracji bowiem cierpia³o na „bowaryzm” – rozpowszechnion¹ nie tylko w komunistycznej Polsce dolegliwoœæ, której zasadniczym symptomem jest przeœwiadczenie, ¿e „tam” jest dopiero ¿ycie, „tu” natomiast wy³¹cznie nuda i udrêka. „Tam” s¹ wspania³e œwiaty, ludzie prowadz¹ cudown¹ egzystencjê; „tam” mo¿na rozwin¹æ skrzyd³a, ¿yæ, tworzyæ, dzia³aæ. „Tu” duszna atmosfera nie pozwala na nic, talent marnieje, nie ma warunków do sztuki, nauki, rozwoju osobistego, zdobycia maj¹tku. „Nie tworzê – byli przekonani, – nie wiedzie mi siê, nie zarabiam wielkich pieniêdzy, nie zadziwiam otoczenia i œwiata z winy komunizmu; ‘tam” dopiero poka¿ê, co potrafiê, co jestem wart.” Naturalnie nazwê dolegliwoœci wzi¹³em z doskona³ej ksi¹¿ki Gustawa Flauberta, „Pani Bovary”, jednej z najwiêkszych powieœci cywilizacji europejskiej. Bohaterka umiera na tê ciê¿k¹ chorobê; dla wiêkszoœci wyje¿d¿aj¹cych, emigracja nie okaza³a siê lekarstwem na przypad³oœæ rozpoznan¹ przez Flauberta. Jeszcze inni, a tych by³a zapewne wiêkszoœæ, emigrowali niezauwa¿alnie. Wyje¿d¿ali na Zachód do pracy, ¿eby zarobiæ – na mieszkanie, na samochód, na stodo³ê, czy traktor, na w³asny maleñki biznes, albo po prostu zarobiæ. Rok mija³ za rokiem, oni zarabiali, odk³adali powrót do domu: „zarobiê jeszcze jeden tysi¹c”, „jeszcze popracujê do Wielkanocy”. Przek³adali terminy powrotu, dodawali nowe cele, na które rzekomo musz¹ jeszcze zapracowaæ, znajdowali dodatkowe uzasadnienia dla przed³u¿onego pobytu. Czy dlatego, ¿e na emigracji by³o im tak s³odko? Niekoniecznie, ale im d³u¿ej przebywali za granic¹ tym silniej przywi¹zywali siê do ¿ycia „lekkiego” – bez wiêkszych zobowi¹zañ, bez konsekwencji, bez obci¹¿eñ. By³ to jakby przed³u¿ony pobyt na wakacjach, egzystencja z dnia na dzieñ, albo dok³adniej – od wyp³aty do wyp³aty: o nic siê nie martwiæ, o nic nie k³opotaæ – bez obowi¹zków, bez powinnoœci. Im d³u¿ej przebywali za granic¹, tym ich zwi¹zki z krajem sta wa³y siê s³absze, wiêzi rodzinne w¹tla³y, przyjaŸnie i koligacje traci³y na znaczeniu. I po pewnym czasie nie by³o ju¿ do czego wracaæ, nawet jeœli emigrant chcia³. A zwykle chcia³, ale nie na serio. Nie pragn¹³ powrotu do zale¿noœci i obligacji rodzinnych, nie zamierza³ wracaæ ponownie w kierat s¹siedzkich, grupowych wiêzi spo³ecznych. A w koñcu ju¿ nie chcia³ wracaæ, bo nie mia³ do czego, natomiast tu, na obczyŸnie, niestrze¿enie obrós³ w ca³¹ sieæ zale¿noœci, które przywi¹zywa³y go, jak Guliwera, tysi¹cem cienkich nici do nowego miejsca, nici cieniutkich ale ³¹cznie bardzo silnych. Ta wolnoœæ, która mu na emigracji tak ci¹¿y³a, stawa³a siê cenn¹ zdobycz¹, gdy przysz³o myœleæ o powrocie, walorem, z którego nie³atwo by³o zrezygnowaæ. I zostawali, choæ nie emigrowali. Zna³em wielu, którzy do koñca siê z emigracj¹ nie pojednali, którzy nieustannie
wracali; ¿yli w Ameryce tymczasowo, bo przecie¿ nie op³aca siê zrobiæ tego czy owego, co stanowi³oby o stabilizacji w USA. „I tak zaraz wracam” – brzmia³o usprawiedliwienie bezczynnoœci. Choæ bardzo czêsto podejrzewa³em mechanizm odwrotny: ¿e w³aœnie bezczynnoœæ by³a motywem g³ównym, a uzasadnienia do³¹czano w charakterze ozdobników na u¿ytek zewnêtrzny, tj. otoczenia, znajomych, siebie samego w koñcu. Ludzie ci przyzwyczaili siê tak mocno do beztroskiego ¿ycia bez jutra, ¿e ka¿da myœl o czymœ, co mog³oby ich zakorzeniæ mocniej w tym œwiecie kraju „tymczasowego” pobytu wyda³a im siê nieznoœna. Najbardziej odpowiada³a im lekkoœæ istnienia, która odnajdywali w³aœnie na emigracji. I mo¿e to w³aœnie dla tej najwiêkszej grupy Polaków na Zachodzie by³o najbardziej poci¹gaj¹ce. Kiedy z turysty zarobkowego stawali siê emigrantami? W³aœnie, gdy wiêzy z krajem, rodzin¹, najbli¿szymi s³ab³y na tyle, ¿e si³a ci¹gn¹ca ich z powrotem do kraju stawa³a siê s³absza ni¿ si³a trzymaj¹ca ich na obczyŸnie. Mówiono o tych ludziach, zamieszkuj¹cych Greenpoint, Maspeth, Ridgewood, Rego Park czy inne czêœci Brooklynu i Queensu, ¿e siê „zagubili”. Zapewne czêœciowo by³a w tym racja, ale w istocie to jedni siê gubili, drudzy na emigracji – odnajdowali. „Zgubiæ siê” oznacza³o w³aœnie dryfowaæ, unosiæ siê z pr¹dem codziennych wydarzeñ, bez celu, bez planu na ¿ycie, bez sensu. Ciekawsze s¹ natomiast owe odnalezienia. Tych by³o w istocie bardzo wiele. Ka¿dego emigracja odmieni³a i mnie te¿ w tym w³aœnie sensie, ¿e odnalaz³em byæ mo¿e swe prawdziwe przeznaczenie, w Polsce wykonuj¹c pracê, której nie lubi³em, i poœwiêcaj¹c siê karierze, która mnie wybitnie nudzi³a. Podobnych ludzi do siebie spotyka³em w Ameryce wielu: odmienionych jeœli nie ca³kowicie, to przynajmniej czêœciowo, w³aœnie dziêki temu, ¿e wytr¹conych z rutyny polskiej codziennoœci w której siê znaleŸli po czêœci z przypadku (naciski rodzinne, presja œrodowiska, mylne wyobra¿enia o sobie urabiane sztamp¹ myœlenia), czêœciowo z koniecznoœci dyktowanej specyficzn¹
pul¹ polskich wyborów zawodowych i osobistych. Tutaj natomiast, w Nowym Jorku, absolwent uniwersytetu, polonista, zak³ada sklep. Potem drugi. Magister historii prowincjonalnej uczelni otwiera polsk¹ restauracjê w polskiej dzielnicy, po paru latach nastêpn¹. Absolwent wydzia³u antropologii uruchamia firmê handluj¹c¹ sprzêtem elektronicznym. Kupuje w dalekiej Azji, sprzedaje w Polsce. Jest jednym z setek pionierów masowej komputeryzacji w kraju. Zamach 9/11 podcina korzenie jego biznesu, wiêc po paru latach borykania siê i chwytania siê doraŸnych zajêæ zaj¹³ siê specyficzn¹ form¹ sprzeda¿y nieruchomoœci. Zacz¹³ kupowaæ domy w z³ej kondycji i przy pomocy niewielkiej ekipy polskich „fachowców” doprowadza³ je do znakomitego stanu, sprzedawa³ je potem z dwukrotnych, trzykrotnym zyskiem. Pierwszy dom zarobi³ na dwa nastêpne, te dwa – na trzy i tak dalej. Co nie znaczy, ¿e jeden czy drugi, albo dziesi¹ty rozwin¹³ biznes na wielk¹ skalê, choæ zapewne móg³by. Dlaczego? Polacy w Ameryce tego nie robi¹. Zwykle zadowalaj¹ siê ma³ymi firmami, które sami s¹ w stanie ogarn¹æ, kontrolowaæ i prowadziæ. Nawet jeœli, jak siê zdaje, mogliby, jednak jakiœ lêk czy nieœmia³oœæ, powstrzymuje ich przed wyp³yniêciem na szersze wody kapitalistycznej przedsiêbiorczoœci. Jest to byæ mo¿e lêk emigranta pierwszego pokolenia, który jeszcze nie ufa tutejszemu œwiatu, mo¿e skaza nabyta jeszcze w Polsce zwi¹zana z niewiar¹ we w³asne si³y i mo¿liwoœci. Ludzie w USA przekwalifikowuj¹ siê, zmieniaj¹ profil zawodowy, podejmuj¹ rozmaite dzia³ania, w których siê sprawdzaj¹, które przynosz¹ im pieni¹dze, satysfakcjê, spe³nienie jakiejœ wewnêtrznej, a w Polsce nieujawnionej potrzeby. Potem po ustabilizowaniu siê oddaj¹ siê z zapa³em ¿eglarstwu, myœlistwu, zbieraj¹ obrazy, albo fortepiany (tak, zna³em i Polaka z tak¹ pasj¹ – mia³ pieni¹dze, du¿y dom, to czemu nie mia³by realizowaæ takiej namiêtnoœci); podró¿uj¹ po œwiecie. Jeœli nie w pracy, to poza ni¹ znajduj¹ zadowolenie. (cdn.)
UWAGA: NOWY ADRES 896 Manhattan Avenue Suite 27 (na piêtrze) - Brooklyn, NY 11222 Tel: (718) 609-1560, (718) 383-6824, Fax: (718) 383-2412
MICHA£ PANKOWSKI
TAX & CONSULTING EXPERT
Us³ugi w zakresie:
✓ Ksiêgowoœæ ✓ Rozliczenia podatkowe indywidualne i biznesowe, w tym samochodów ciê¿arowych
✓ Rejestracja biznesu i licencje ✓ Konsultacje ✓ Bezpodatkowa zamiana domów ✓ #SS - korekty danych
Email: Info@mpankowski.com
UWAGA: NOWY ADRES
7
KURIER PLUS 17 SIERPNIA 2013
„Pisiory“ i „platfusy“ „More Than A Multiple” – lepiej zapobiegaæ ni¿ leczyæ
u Minister Bart³omiej Sienkiewicz bêdzie mia³ twardy orzech do zgryzienia. Najczêœciej cytowanym s³owem w minionym tygodniu by³o w Polsce s³owo „pisior”. Jest ono pogardliwym i zarazem wulgarnym okreœleniem cz³onka lub zwolennika Prawa i Sprawiedliwoœci. Nim w³aœnie, dolnoœl¹scy aktywiœci Platformy Obywatelskiej nazwali Paw³a Majchera – dyrektora gabinetu politycznego w Ministerstwie Spraw Wewnêtrznych. Nazwali go tak podczas spotkania z premierem Donaldem Tuskiem, bo uwa¿aj¹, ¿e z racji swych dawnych powi¹zañ z PiS-em Majcher nie powinien pe³niæ tego stanowiska. Dali tym samym wyraz swemu ciasnemu myœleniu kategoriami partyjnymi, wedle którego wszystkie stanowiska pañstwowe powinni piastowaæ tylko dzia³acze PO, a w ostatecznoœci tak¿e i koalicyjnego PSL-u. Okreœlenie „pisior” by³o jednoczeœnie informacj¹ – donosem do szefa rz¹du, z³o¿onym przy sposobnoœci, jaka w³aœnie siê nadarzy³a. Premier pocz¹tkowo nie rozumia³ o co chodzi, w koñcu dopyta³, czy dobrze rozumie, ¿e chodzi o to, i¿ ów Majcher to rzeczywiœcie „pisior”. Kiedy dzia³acze donosiciele to potwierdzili, Tusk doda³, ¿e szef gabinetu politycznego MSW „na jego nos d³ugo dyrektorem nie bêdzie”. Sytuacjê tê ktoœ dot¹d anonimowy zarejestrowa³ na taœmie, któr¹ udostêpni³ mediom. Te skwapliwie z tego skorzysta³y, nie wy³¹czaj¹c mediów prorz¹dowych. Nie jest wykluczone, ¿e tym nieznanym informatorem jest ktoœ z PO, kto chcia³ pod³o¿yæ Tuskowi przys³owiow¹ œwiniê podczas wyborów na szefa tej partii. Przez jakiœ czas podejrzewano Grzegorza Schetynê albo kogoœ z jego ludzi, którzy po cichu zwalczaj¹ premiera. Tak, czy owak powsta³a awantura a szeregach PiS zawrza³o. Jak by nie interpretowaæ tego zdarzenia, nie sposób ukryæ podwójnej kompromitacji Donalda Tuska. Podjêcie przez niego okreœlenia „pisior” obna¿y³o jego pogardliwy stosunek do partii z któr¹ pod ka¿dym wzglêdem powinien siê liczyæ. Obna¿y³o tak¿e jego przeœwiadczenie, ¿e najwa¿niejsze s¹ kryteria partyjne a nie merytoryczne w odsadzaniu kierowniczych stanowisk. Nie by³o pytania, czy Majcher dobrze pe³ni swoj¹ funkcjê, by³a od razu zapowiedŸ zwolnienia go ze stanowiska. I to bez konsultacji z szefem
MSW Bart³omiejem Sienkiewiczem. Nie wiadomo, jak siê ten¿e Sienkiewicz teraz zachowa. Jeœli ów nos premiera bêdzie dla niego rzecz¹ œwiêt¹, zwolni Majchera, jeœli nie, bêdzie go broni³. Nie powinno to byæ trudne, bo PiS siê wcale do Majchera nie przyznaje. Protestuje jedynie przeciwko wulgarnemu okreœleniu. Nie jest przecie¿ tak, ¿e Majcher jest pisowsk¹ wtyk¹ w MSW. Tusk czasem bywa przewrotny i kto, wie czy nie zostawi go na stanowisku. Sam minister Sienkiewicz nie zabra³ g³osu w tej sprawie. Incydent z „pisiorem” mo¿e zaszkodziæ wizerunkowi Tuska w oczach jego zwolenników bardziej ni¿ siê teraz wydaje. Dotychczas uchodzi³ on za polityka, który raczej trzyma na wodzy swoje emocje i wypowiada siê powœci¹gliwie. Za u¿yte przed laty okreœlenie „moherowa koalicja” przeprosi³. W ka¿dym razie w porównaniu z agresywnymi i podburzaj¹cymi wypowiedziami Jaros³awa Kaczyñskiego wypada³ na ogó³ korzystniej. Sprawia³ wra¿enie cz³owieka, który umie odsuwaæ od siebie nienawiœæ. Teraz wysz³o z niego coœ przeciwnego. Zachodzi wiêc pytanie, które jego oblicze jest prawdziwe? Okreœlenie „pisior” jest wymownym objawem brutalizacji i schamienia polskiego ¿ycia politycznego, wyra¿aj¹cego siê m.in. poprzez jêzyk. Przeciwnicy PiS nie szczêdz¹ obrzydliwych inwektyw pod adresem tej partii, takich choæby jak „pisuary”, „pisiole”, czy „talibowie”. Zwolennicy PiS nie pozostaj¹ d³u¿ni i odpowiadaj¹: „platfusami”, „cieniasami”, „mato³ami”. Nie ma ich manifestacji bez okrzyków przeciw zdrajcom, agentom i zbrodniarzom z PO. W odpowiedzi padaj¹ „mohery”, „katole”, „ciemnogród”. Z jednej strony „wnuk dziadka z Wermachtu” i „przydupas Angeli Merkel”, z drugiej „Kaczafii” lub ostatnio „Kaczaszwilli”. Inwencja w zakresie nienawistnych okreœleñ rozwija siê tak bardzo, ¿e dziœ brzmi¹ zgo³a niewinnie dawne okreœlenia takie jak „uwole” o cz³onkach Unii Wolnoœci, czy „ropuchy” o dzia³aczach ROP. Przed kolejnymi wyborami inwencja ta bêdzie jeszcze wiêksza. W ka¿dym razie ju¿ dziœ wiadomo, ¿e czeka nas, jak nie „Tuskostan”, to „Kaczystan”.
Eryk Promieñski
Sprzedam mieszkanie w Wilanowie Wilanów Zawady – atrakcyjne dwupoziomowe mieszkanie. Wysoki standard, przestrzenne. I poziom 87,5 m2 : przedpokój, garderoba, ³azienka, gabinet, living, kominek, kuchnia, spi¿arnia, du¿y balkon – taras II poziom 76,6 m2: pokój k¹pielowy, trzy pokoje, garderoba, balkon. Dom dwupiêtrowy, osiem mieszkañ. Mieszkanie na I i II piêtrze, w osiedlu strze¿onym. £atwa mo¿liwoœæ podzia³u na dwa osobne mieszkania. Bez poœredników. Zainteresowani mog¹ dzwoniæ: 011 48 601-304-019
Cena 1100000 z³
Kiedy czujemy siê dobrze, nic nam nie dolega, jesteœmy pe³ni energii i staramy siê ¿yæ pe³ni¹ ¿ycia, ³atwo jest uznaæ, ¿e nasze serce jest zdrowe i silne, za coœ gwarantowanego, przyznanego nam na sta³e i niezmiennego. Prawda jednak jest taka, ¿e nawet prowadzenie zdrowego trybu ¿ycia, zbilansowana dieta, uprawianie sportów nie s¹ nas w stanie uchroniæ ca³kowicie przed negatywnymi skutkami emocjonalnego i fizycznego stresu czy zanieczyszczeñ powietrza. Warto równie¿ dodaæ, ¿e sam metabolizm komórkowy - czyli wszystkie reakcje zachodz¹ce na poziomie komórek naszego organizmu - jest Ÿród³em wolnych rodników, które przyczyniaj¹ siê do stresu oksydacyjnego (tlenowego), który bezpoœrednio wp³ywa na stan uk³adu sercowo-naczyniowego. „More Than A Multiple” dostarcza doskonale dobranych, wydajnych, dobrze wch³anialnych sk³adników od¿ywczych, które s¹ niezbêdne w utrzymaniu dobrej kondycji uk³adu sercowo – naczyniowego oraz ca³ego organizmu. Jednym s³owem, jeœli zale¿y Ci na tym, ¿eby Twoje serce by³o zdrowe i silne, pamiêtaj o suplementacji wymienionych ni¿ej witamin i minera³ów. Produkt ten zawiera miêdzy innymi: koenzym Q10 oraz niacynê, wspieraj¹ce uk³ad sercowonaczyniowy; witaminy C oraz E – typowe antyoksydanty, dzia³aj¹ce przeciwstarzeniowo, zwalczaj¹ce wolne rodniki oraz wiele, wiele innych. Pozwala te¿ na systematyczne uzupe³nianie koenzymu Q10, przy nadmiernym obci¹¿eniu psychofizycznym, pomocniczo w schorzeniach uk³adu kr¹¿enia. Zalecany jako uzupe³nienie diety w oty³oœci, cukrzycy, parodontozie, zespole przewlek³ego zmêczenia, dla sportowców wyczynowych oraz osób starszych. Dodatkowo „More Than A Multiple” zawiera tzw. „Cardio Smart” kompleks, unikalny dla firmy American Health, z³o¿ony z wielu skrupulatnie skomponowanych zió³, które dzia³aj¹ ochronnie na serce, dodatkowo zapewniaj¹c prawid³owe kr¹¿enie krwi, pomagaj¹c tym samym w transporcie tlenu oraz substancji od¿ywczych do serca. W sk³adzie opisywanego produktu s¹ rownie¿: olej z ryby, bogaty w kwasy OMEGA-3, rutynê oraz bioflawonoidy (wzmacniaj¹ce odpornoœæ, dzia³aj¹ce antyoksydacyjnie), wyci¹g z pestek grejpfruta, ginko biloba oraz praktycznie wszystkie witaminy i mikroelementy: witaminy z grupy B (w³¹czaj¹c kwas foliowy i witaminê B12 – niezbêdne dla prawid³owego funkcjonowania uk³adu nerwowego), witaminy A, C, D, E oraz wapñ, potas, cynk, selen, miedŸ, mangan, chrom i sód. Ka¿dy z nas doskonale wie jak wa¿ne jest codziennie dostarczanie odpowiedniej iloœci mikro- i makroelementów oraz witamin wraz z po¿ywieniem. Nie jesteœmy jednak w stanie zapewniæ sobie odpowieniej poda¿y potrzebnych sk³adniów, w zwi¹zku z tym, ¿e brakuje nam czasu, ¿yjemy w stresie, a ¿ywnoœæ jest wysoce przetwarzana. Dlatego czasami trzeba pomysleæ o suplementacji, która zapewni nam energiê ka¿dego dnia, dodatkowo wspieraj¹c i wzmacniaj¹c serce. Podsumowuj¹c „More Than A Multiple” to: · Skuteczny, wysoce absorbowalny product, którego sk³adniki zapewniaj¹ w³aœciwe funkcjonowanie ca³ego organizmu, ze szczególnym naciskiem na dzia³anie protekcyjne uk³adu sercowo-naczyniowego oraz przeciwrodnikowe · Skutecznie chroni serce i zwiêksza efektywnoœæ pracy ca³ego uk³adu, gdy¿ zawiera koenzym Q10, niacynê oraz witaminy · Pomaga transportowaæ tlen oraz zwi¹zki od¿ywcze do serca · Jest jedynym w swoim rodzaju produktem, który zawiera zarówno witaminy, mikro- i makroelementy wraz z pieczo³owicie dobran¹ kompozycj¹ zió³, które w sposób naturalny wspieraj¹ serce i ca³y organizm Jedno jest pewne – lepiej jest zapobiegaæ, ni¿ leczyæ.
$14.99
Jeœli nie masz ¿adnych problemów zdrowotnych, zaopatrz siê w „More Than A Multiple”, ¿eby zminimalizowaæ ryzyko ich wyst¹pienia w przysz³oœci. Natomiast jeœli nieobce Ci s¹ zmagania z wszelakimi chorobami serca, skorzystaj z doskona³ej okazji i wspomó¿ dzia³anie leków, które ju¿ bierzesz.
Dodatkowo informujemy wszystkich klientów „Saven Pharmacy”, która zamknê³a swoje podwoje kilka dni temu, ¿e „Markowa Apteka Pharmacy”, oddalona jedynie o jeden blok zprzyjemnoœci¹ bêdzie s³u¿yæ wszystkim Pañstwu pomoc¹ i dobr¹ rad¹.
Psychiatra Antoine Adam MD, MS
126 Greenpoint Avenue, Brooklyn, NY 11222 tel.: 718.389.0100, tel. kom.: 917.207.1244 fax: 718.720.0762 e-mail: aadam003@gmail.com
Doktor jest lekarzem psychiatrii rodzinnej pracuj¹cym z dzieæmi, m³odzie¿¹ i doros³ymi. £¹czy klasyczn¹ psychiatriê polegaj¹c¹ na leczeniu za pomoc¹ leków z technikami psychoterapii. Zajmuje siê leczeniem m.in.: zaburzeñ uwagi i uczenia sie, autyzmu, depresji, lêku (obsesje, zespó³ Tourettea), tików oraz zaburzeñ stresu pourazowego.
8
KURIER PLUS 17 SIERPNIA 2013
Kartki z przemijania “Artur: Œmieræ... wspania³a forma. Stomil: Trochê tylko nie¿yciowa” S³awomir Mro¿ek – „Tango”. * Coraz czêœciej przy³apujê siê na tym, ¿e powinienem zapisaæ siê do zespo³u pieœni i tañca „Sklerozka”. Œmieszy mnie to i zarazem z³oœci. Zwolennicy medycyny ludowej i leczenia produktami natury twierdz¹, ¿e ANDRZEJ JÓZEF D¥BROWSKI muszê jeœæ wiêcej orzechów, zw³aszcza w³oskich, bo one nie tylko przypominaj¹ wygl¹dem zwoje mózgowe, ale i dobrze wp³ywaj¹ na zwoje rzeczywiste. Jem zatem, ale zmian na lepsze nie widzê. Mase³ka nie nadu¿ywam, œmietany nie stosujê, iloœæ t³uszczu kontrolujê, sma¿ê rzadko a mimo to zapominam, co mia³em przed chwil¹ napisaæ. Bez notatek ani rusz. * O drzewach mogê nieskoñczenie. Z przyjemnoœci¹ patrzê na platany rosn¹ce na osiedlu, na którym mieszkam. Z przyjemnoœci¹ patrzê z okien na ró¿ne bujne okazy wystaj¹ce z podwórek miêdzy 6 a 7 Ulic¹ na East Village i miêdzy Alej¹ A a B. Niektóre s¹ ju¿ du¿o wy¿sze od piêciopiêtrowych kamienic. Pó³nocn¹ pierzejê 10 Ulicy przes³oni³y kompletnie graby rosn¹ce w Tompkins Square Park. A jeszcze nie tak dawno widzia³em trzecie i czwarte piêtra. Jeszcze tak niedawno k³ania³y mi siê w windzie dzieci s¹siadów z ró¿nych piêter. Dziœ k³aniaj¹ mi siê ju¿ ich dzieci... * Przyjemnoœæ sprawia mi tak¿e patrzenie na mój miniaturowy ogródek na balkonie. Bazylie, miêty, lawenda oraz kwiaty rozkwit³y teraz w ca³ej pe³ni. Podobnie jak rozmaryn i oregano. Pachn¹ cudownie. Pewien czytelnik z Polski przys³a³ mi maciejkê, ale chyba jest ju¿ za póŸno, ¿eby j¹ wysiaæ. Mam zwyczaj czytaæ na tym¿e balkonie, ale co kilka chwil odrywam oczy od ksi¹¿ki i patrzê na kwietne barwy i unosz¹ce siê nad nimi motyle, b¹ki i biedronki. Czasem biedronki obsiadaj¹ gêsto sufit, ale potem gdzieœ stadnie znikaj¹. * Pani Gra¿yna Michalska z KPA opiekuj¹ca siê m.in. naszymi rodakami w Bellevue Hospital jest anio³em. Po prostu anio³em. Nie tylko ja tak twierdzê. * Lubiê komediowy serial „Rancho Wilkowyje”. Zmiany zachodz¹ce w œwiadomoœci mieszkañców wspó³czesnej wsi na wschodzie Polski pokazane s¹ tyle¿ trafnie, co dowcipnie. Typy znakomicie podpatrzone, aluzje do obecnej sytuacji czytelne. Cezary ¯ak w podwójnej roli wójta i plebana jest znakomity, Ilona Ostrowska jako polonizuj¹ca siê Amerykanka jest po prostu urocza. Œwietny jest tak¿e Artur Barciœ jako ¿¹dny kariery cwaniak. Zreszt¹ pochwa-
liæ trzeba wszystkich aktorów, bo tworz¹ prawdziwe i zarazem swojskie charaktery. Lubi siê ich bohaterów. „Ranczo” to jedna z niewielu obecnych komedii, jakie mnie œmiesz¹. * Œmiech dobrze mi robi. Ale jakoœ za ma³o mam wokó³ siebie œmiesznych sytuacji i rozœmieszaj¹cych mnie ludzi. Kiedyœ lubi³em rozbawiaæ towarzystwo anegdotami i sytuacjami, jakie aran¿owa³em. Dziœ sam tego oczekujê. Wartoœæ œmiechu i uœmiechu jest nie do przecenienia. * Oscar Wilde – „¯ycie jest zbyt powa¿ne, by braæ je serio”. * W³os siê mi siê je¿y na g³owie, kiedy czytam o wyczynach zbrodniarki ¿ydowskiej Julii Brystigerowej vel Brystigierowej. Twierdzi³a, ¿e „w istocie ca³a polska inteligencja jest przeciwna systemowi komunistycznemu i w³aœciwie nie ma szans na jej reedukacjê. Pozostaje wiêc jej zlikwidowanie. Poniewa¿ jednak nie mo¿na zrobiæ b³êdu, jaki uczyniono w Rosji po rewolucji w 1917, eksterminuj¹c inteligencjê i w ten sposób opóŸniaj¹c rozwój gospodarczy kraju, nale¿y wytworzyæ taki system nacisków i terroru, aby przedstawiciele inteligencji nie wa¿yli siê byæ czynni politycznie”. I ona konstruowa³a taki w³aœnie system. Nadzorowa³a pierwszy etap œledztwa: osobiœcie katowa³a zatrzymanych, mia³a w³asne wyrafinowane metody znêcania siê nad nimi (np. bi³a pejczem mê¿czyzn po genitaliach i przycina³a je szuflad¹). Jeden z uwiêzionych tak j¹ wspomina: zbrodnicze monstrum przewy¿szaj¹ce okrucieñstwem niemieckie dozorczynie z obozów koncentracyjnych. ¯o³nierz AK i by³y wiêzieñ polityczny Anna Rószkiewicz-Litwinowiczowa w swojej ksi¹¿ce napisa³a, ¿e Julia Brystigerowa s³ynê³a z wyj¹tkowo sadystycznych tortur zadawanych m³odym wiêŸniom, by³a zdaje siê zboczona na punkcie seksualnym i tu mia³a pole do popisu. To samo wynika z zeznañ innych torturowanych. * Ciekawe, czy s¹ jakieœ prace historyków ¿ydowskich o przeœladowaniu Polaków przez ich rodaków? * Nie pomyli³ siê Micha³ G³owiñski, mówi¹c Teresie Torañskiej w wywiadzie, ¿e w roku 1968 system komunistyczny wyklucza³ z Polski tych ¯ydów, którzy ten system tworzyli. Padli oni ofiar¹ tego, co sami wymyœlili i nadzorowali. Oczywiœcie nie dotyczy to wszystkich ¯ydów, którzy musieli lub chcieli wyjechaæ. Tych ostatnich by³o o wiele wiêcej ni¿ siê s¹dzi. * Bez echa przeszed³ bardzo wa¿ny artyku³ Leszka Pietrzaka „Jak ¯ydzi kolaborowali z Niemcami”, opublikowany w kwietniowym „Uwa¿am Rze”. Autor twierdzi, i¿ w okupowanej przez Niemców Polsce ¯ydzi wys³ugiwali siê Niemcom znacznie czêœciej ni¿ Polacy. Robili to nawet wtedy, gdy rozpocz¹³ siê Holokaust. Dziœ to Polacy nazywani s¹ kolaborantami i wspólnikami Niemców w ¿ydowskiej Zag³adzie, co ma zas³aniaæ to, co robili sami ¯ydzi.
Twierdzenie Pietrzaka jest poparte wieloma dowodami, mówi¹cymi przede wszystkim o pracy judenratów i ¯ydowskiej S³u¿by Porz¹dkowej. Mia³ on odwagê napisaæ to, o czym nie mówi siê g³oœno i co pomijaj¹ historycy w obawie przed oskar¿eniem o antysemityzm. Przypomnia³, ¿e „¿ydowska policja budzi³a przera¿enie i wstrêt wœród mieszkañców getta. Mia³a ona w swoich szeregach postacie szczególnie odra¿aj¹ce. By³ ni¹ na pewno Józef Szeryñski – przedwojenny inspektor policji pañstwowej w Lublinie, który zosta³ szefem ¿ydowskiej policji w warszawskim getcie. W czasie najwiêkszego dramatu tego¿ getta osobiœcie bra³ udzia³ w selekcji ¯ydów do transportów „œmierci”, kierowanych do Treblinki. Pilnowa³, aby trafi³y tam tak¿e dzieci i chorzy. Tak¹ postaci¹ by³ równie¿ zastêpca Szeryñskiego – przedwojenny adwokat Jakub Lejkin. On tak¿e osobiœcie nadzorowa³ deportacjê warszawskich ¯ydów do Treblinki. Robi³ to szczególnie gorliwie na przestrzeni lipca i wrzeœnia 1942 r., z zapa³em wyci¹gaj¹c swoich wspó³braci z mieszkañ i kryjówek. Robi³ to na oczach obserwuj¹cych i fotografuj¹cych wszystko Niemców. Ale byli tak¿e inni, którzy nie zawahali siê pos³aæ na œmieræ nawet swoich najbli¿szych. Anatol Chari – ¿ydowski policjant w ³ódzkim getcie wepchn¹³ do transportu œmierci swoj¹ narzeczon¹. Calek Perechodnik – policjant w getcie w podwarszawskim Otwocku – umieœci³ w transporcie do Treblinki swoj¹ ¿onê i dwuletni¹ córeczkê. Najs³ynniejszy kronikarz warszawskiego getta Emanuel Ringelblum o roli ¿ydowskiej policji pisa³, ¿e >wyró¿nia³a siê straszliw¹ korupcj¹ i demoralizacj¹ <. (...) Wœród ¯ydów byli tak¿e ci, którzy zostawali agentami niemieckiego gestapo. By³y ich dziesi¹tki, a mo¿e nawet setki. Nikt ich nie policzy³. To oni, dzia³aj¹c skrycie, wydawali innych ¯ydów na œmieræ, szanta¿owali ich, wymuszali od nich haracz i byli szmalcownikami. Na bie¿¹co sk³adali do gestapo meldunki na swoich wspó³braci. Nie dzia³ali tylko w gettach. Specjalne przepustki umo¿liwia³y im poruszanie siê tak¿e po aryjskiej stronie, czasami nawet po terenie ca³ej Generalnej Guberni. Wiernie s³u¿yli niemieckim oprawcom swoich rodzin, ¿on i dzieci. Robili to bez jakichkolwiek zahamowañ, z w³asnego wyboru, tylko w imiê wiêkszej porcji ¿ywnoœci lub czasowych przywilejów”. Z braku miejsca nie mogê przytoczyæ wszystkich przera¿aj¹cych przyk³adów przytoczonych przez Pietrzaka, zatem odsy³am do lektury tego artyku³u. Oczywiœcie nie nale¿y zapominaæ o naszych winach wobec ¯ydów. To tak¿e jest temat-rzeka. * Platforma Obywatelska kompromituje siê na ka¿dym kroku. Coraz czêœciej odwracaj¹ siê od niej niedawni jej zwolennicy. Trudno siê temu dziwiæ po ostatniej wypowiedzi Tuska o domniemanym „pisiorze”. Pustka ideowa i g³upota pogr¹¿y tê partiê do reszty. * Jan Sztaudynger – „Noblesse oblige” „Musimy byæ wybredni Nawet w wyborze bredni”. ❍
Moja, twoja i rz¹dowa paranoja 1➭ Potem Snowden poprosi³ o spotkanie z ni¹, dokumentalistk¹ filmow¹ i jej partnerem Glennem Greenwaldem, dziennikarzem pisz¹cym dla brytyjskiego „The Guardiana”. Poda³ im tak¹ oto instrukcjê: Maj¹ przylecieæ do Hong Kongu; o okreœlonej godzinie maj¹ przybyæ do dystryktu Kowloon i stan¹æ przed restauracj¹ obok hotelu Mira w centrum handlowym. Kiedy zobacz¹ m³odego cz³owieka z kostk¹ Rubika maj¹ go spytaæ o godziny otwarcia lokalu. On poda im godzinê lecz uprzedzi, ¿e jedzenie jest z³e. W ten sposób Poitras i Greenwald poznali Snowdena mocno zaskoczeni, ¿e wygl¹da jeszcze m³odziej ni¿ na swoje 29 lat. Okaza³o siê tak¿e, ¿e Snoweden jest jeszcze bardziej paranoiczny ni¿eli Poitras, któr¹ przy okazji podró¿y lotniczych rewidowano i przes³uchiwano na lotniskach 40 razy. Bo trzeba czytelnikom wiedzieæ, ¿e Laura Poitras, lat 49, nie jest zwyk³¹ dokumentalistk¹. W roku 2006 dosta³a nominacjê do Oskara za dokument „My Country, My Country” o ¿yciu codziennym w Iraku pod okupacj¹ amerykañsk¹. Od tego momentu znalaz³a siê na rz¹dowej liœcie podej-
rzanych. Jej bilety lotnicze maj¹ klauzulê „SSSS”, czyli Secnondary Security Screening Selection, dlatego by³a stale przeszukiwana. Na lotnisku w Wiedniu zatrzymano j¹ na ¿¹dnie w³adz USAjako podjerzan¹ stopnia 400, czyli najwy¿szego. Nêkanie skoñczy³o siê, gdy Greenwald napisa³ o tym artyku³ dla pisma Salon. com w internecie. To nadaje siê na kanwê sensacyjnego filmu o odwa¿nym m³odym cz³owieku, który jak biblijny drobny Dawid ruszy³ z proc¹ na olbrzyma Goliata i celnym strza³em – nomen omen we wœcibskie oko – powali³ olbrzyma. Poczym zosta³ królem Izraela. Snowden nie zostanie królem, ani prezydentem. Za to zostanie wiecznym uciekinierem œciganym przez zawziêtych szpiegów, gdy¿ zadar³ z najwiêkszym mocarstwem i jego tajnymi s³u¿bami. Natomiast Laura Poitras mo¿e chyba liczyæ tym razem na ca³ego Oskara, kiedy skoñczy kolejny dokument o inwigilacji obywateli amerykañskich, i przecie¿ nie tylko amerykañskich. Do tej pory ujawni³a w mediach razem z Greenwaldem tylko u³amek informacji otrzymanych od Snowdena. Jeszcze siê nie cieszmy, ¿e afera zbli¿a siê do koñca.
u Hong Kong – demonstracja popieraj¹ca Edwarda Snowdena. Dowiemy siê wiêcej, gdzie jeszcze nam rz¹d zagl¹da. W ostatni¹ sobotê, tydzieñ temu, prezydent Obama zapowiedzia³ reformy w tajnych programach, które Snowden ujawni³. Powstanie panel niezale¿nych ekspertów, którzy bêd¹ oceniali, jak szpiedzy rz¹dowi wywa¿aj¹ racje miêdzy bezpieczeñstwem Stanów Zjednoczonych a prywatnoœci¹ ich obywateli. Bêdzie tak¿e zmieniony tryb postêpowania przed tajnym s¹dem, który wydaje zgodê na szpiegostwo elektroniczne i intepretuje prawo antyterrorystyczne.
Obecnie s¹d ten wys³uchuje tylko argumentów strony rz¹dowej. Od teraz bêdzie tak¿e przedstawiany przeciwny punkt widzenia. S¹ to dosyæ skromne i spóŸnione reformy. Nast¹pi³y tylko dziêki przeciekom Snowdena, choæ Obama twierdzi, ¿e jego administracja i tak za to by siê wziê³a. Prezydent oœwiadczy³ równie¿, ¿e Snowden nie jest patriot¹. Trudno wymagaæ od szefa rz¹du, by pochwali³ jego akcjê w obronie praw obywatelskich. Ale przynajmniej móg³by zamilczeæ.
Adam Sawicki
9
KURIER PLUS 17 SIERPNIA 2013
Noc dobrych ludzi
Trudno w to uwierzyæ, ale w³aœnie minê³o dziesiêæ lat od wielkich ciemnoœci, które zala³y niespodziewanie Nowy Jork i okolice. Specjaliœci - nie tylko od elektrycznoœci, ale tak¿e odpowiedzialni za s³u¿by – z okazji tej rocznicy podkreœlaj¹, ¿e zmieniono normy przeci¹¿enia sieci i kontroli, zabezpieczono komputery, przeszkolono personel. Natomiast nowojorczycy wracaj¹ do blackout z pewn¹ doz¹ nostalgii. By³a to pe³na wra¿eñ ciemnoœæ, gor¹ca i niewinna, jedna z ciekawszych chwil miasta. Noc wyjêta z czasu i rzeczywistoœci. Przede wszystkim okaza³o siê, ¿e to nie atak terrorystyczny, a jedynie prozaiczny brak pr¹du. Ju¿ w 20 minut po wy³¹czeniu ludzie na ulicach miasta byli pewni i mówili nastêpnym, nieco zdezorientowanym, bo pozbawionym informacji – nic z³ego siê nie sta³o, to tylko awaria. Z perspektywy czasu, dzisiejsi komentatorzy oceniaj¹, ¿e wielki oddech ulgi, który nast¹pi³ po tym, gdy ju¿ wszelkimi mo¿liwymi kana³ami ludzie przekazali sobie tê informacjê, zdecydowanie zawa¿y³ na atmosferze i póŸniejszych wydarzeniach. Kiedy w lipcu 1977 roku na 25 godzin zabrak³o w Nowym Jorku pr¹du, miasto ogarn¹³ chaos. Pl¹drowano sklepy i domy prywatne, rozbijano wystawy, niszczono auta. Policja by³a ca³kowicie bezradna. Uda³o siê zarejestrowaæ na taœmie filmowej kilka momentów i na tym krótkim filmie widaæ ludzi wynosz¹cych jak w amoku meble ze sklepu, jakiœ facet na g³owie niesie telewizor, ktoœ t³ucze okno wystawy i nie podnosi sypi¹cych siê towarów, leci t³uc inne witryny, nastêpni wpychaj¹ siê do œrodka i pl¹druj¹, co siê da, nawet nie bior¹, tylko niszcz¹, gdzieœ biegn¹, ka¿dy w inn¹ stronê, a w tym wszystkim pracownicy najró¿niejszych telewizji usi³uj¹ stworzyæ jakiœ rodzaj dokumentu chowaj¹c siê za kamery i przenoœne reflektory. Aresztowano potem prawie cztery tysi¹ce osób zamieszanych w kradzie¿e, podpalenia, dewastacje, rozboje, gwa³ty. Wielu tysiêcy innych – nigdy nie z³apano. 1616. sklepów zosta³o ca³kowicie zdewastowa-
nych, zanotowano 1037. podpaleñ, spl¹drowano domy prywatne. Ówczesny burmistrz Nowego Jorku, Abe Beame by³ za³amany tymi wydarzeniami i w mocno emocjonalnym przemówieniu stwierdzi³: „To zaciemnienie podkopa³o nasze poczucie bezpieczeñstwa. To by³a noc niepotrzebnego terroru i przemocy. Kiedy podsumujemy w koñcu wszystkie koszty, które przyjdzie nam ponieœæ, bêd¹ olbrzymie”. Mia³ racjê. W 2003 roku burmistrz Bloomberg dziêkowa³ s³u¿bom i mieszkañcom za opanowanie, za spokój na ulicach, za solidarnoœæ. I by³o za co. Zdaliœmy ten egzamin. By³a to w koñcu najwiêksza tego typu awaria w historii. W ca³ym obszarze 50. mln, a w samym Nowym Jorku i najbli¿szej okolicy ponad 14. milionów ludzi zosta³o bez pr¹du. Bez œwiat³a, bez telefonów, bez komunikacji, bez klimatyzacji i wody. Na termometrach 90,7 F. Nie zrabowano ¿adnego sklepu, oby³o siê bez chaosu, zanotowano mniej przestêpstw ni¿ zwykle, ¿adnego gwa³tu. Poradzi³y sobie szpitale i schroniska. Tysi¹ce ludzi utknê³o na Manhattanie, bo pr¹d siê skoñczy³ o 4,40 po po³udniu, zanim zd¹¿yli wyjœæ z pracy i wróciæ do domów. Kto mia³ wzglêdnie blisko - rusza³ na piechotê. Reszta zosta³a i rozk³ada³a siê teraz na ³awkach i murkach. Zostali te¿ turyœci. Nastêpne tysi¹ce! Ju¿ wymeldowani, wracali, bo nie mieli jak dojechaæ do i tak nieczynnych lotnisk. Hotele rozsiane dooko³a Rockefeller Plaza, a pewnie i gdzie indziej, zorganizowa³y darmowe bufety, w koñcu i tak trzeba by³o coœ zrobiæ z zapasami jedzenia z olbrzymich lodówek, zanim ca³kowicie siê rozp³yn¹. Ju¿ by³o wiadomo, ¿e to potrwa d³u¿ej. Napoje kelnerzy wynosili te¿ czasem na ulice i rozdawali zaskoczonym przechodniom; wewn¹trz udostêpniano poœciel i koce. Czêœæ przymusowo zatrzymanych jak w pu³apce turystów zajmowa³a kanapy i fotele, inni rozk³adali siê po prostu na pod³odze. Przez md³awo podœwietlone witryny i wejœcia widaæ by³o wszêdzie podobne obrazki. Z w³asnych generatorów korzysta³y te¿ lokalne telewizje. Ko³o nich by³o widniej ni¿ gdzie indziej.
A w tê noc – jak na Manhattan olbrzymich – ciemnoœci, ludzie lgnêli do œwiat³a i towarzystwa. Nie wszystkim chcia³o siê siedzieæ w dusznych mieszkaniach. Przyci¹ga³y otwarte gdzie niegdzie knajpki w których mo¿na by³o przy œwieczce wys¹czyæ szklankê ciep³awej wody lub kieliszek baaaaardzo ciep³ego szampana, wymieniæ wra¿enia, poœmiaæ siê. Mniejsze sklepy kontynuowa³y przy w¹t³ych p³omykach œwiec sprzeda¿ najpotrzebniejszych rzeczy - g³ównie wody, soków, baterii i œrodków higienicznych. Upa³ a¿ parzy³. Jacyœ mili ludzie roz³o¿yli wprost na ulicy koc, rozstawili kubki i jednorazowe talerzyki i czêstowali przechodz¹cych swoimi zapasami, proponowali nawet spaghetti podgrzane na turystycznej maszynce. Wiele osób urz¹dza³o takie spontaniczne pikniki, czasem w otwartych drzwiach samochodów, czasem po prostu na chodnikach, wynosili z lodówek wszystko, co siê da³o. Id¹cym trzeba by³o czasem i kilka godzin, ¿eby dostaæ siê do swoich miejsc zamieszkania - ta pomoc po drodze bardzo siê im przydawa³a. Ogromny korek unieruchomi³ autobusy, ale za to s³u¿y³y za kabiny klimatyzacyjne, a w dodatku – ustawione jeden za drugim, doœæ rzêsiœcie oœwietla³y okolicê, niczym olbrzymie, miejskie lampki nocne. Wiele osób zdecydowa³o siê nie spaæ tej nocy i po prostu - spacerowaæ. Okazali siê doskona³ym Ÿród³em informacji o tym, co widzieli po drodze, na swojej trasie. Na Times Sq jak zwykle t³umek. Nie by³o wtedy jeszcze ani czerwonych schodów, ani stolików i krzese³, zmêczeni ludzie musieli siadaæ wiêc po prostu na krawê¿nikach. Policjanci staraj¹ siê informowaæ i przerzucaj¹ siê dowcipami. Jakiœ zaaferowany ch³opak opowiada ka¿demu, kto chce s³uchaæ, jak to przyjecha³ z Kanady obejrzeæ sobie Nowy Jork i przedstawienie na Broadwayu i ¿e jest piêknie i ¿e to najcudowniejsza noc w jego ¿yciu. Tu¿ obok podsypia grupka mocno starszych ludzi, nie zdo³ali przedostaæ siê na Bronx, ktoœ daje im wodê i paczkê wilgotnych chusteczek higienicznych, wycieczka Francuzów po któr¹ nie przyjecha³
autokar, zabawia siê w³asnymi wystêpami, ktoœ sobie tañczy, ktoœ œpi z g³ow¹ zawiniêt¹ w rêcznik, co jakiœ czas wpadaj¹ zachwyceni, ¿e im temat spad³ z nieba sprawozdawcy i kamerzyœci kolejnych stacji telewizyjnych i odpytuj¹ w amoku, kogo siê da, ustawia siê kolejka po rozdawane przez zaaferowanych lodziarzy za darmo lody... ale wiêkszoœæ po prostu wpatruje siê w ciszy w ciemnoœæ. Jakby ociemnia³e reklamy, czarne niebo i puste ekrany mia³y jak¹œ hipnotyczn¹ moc. Natomiast optymiœci utknêli dopiero na Spanish Harlem. Wydawa³o im siê, ¿e dadz¹ radê wydostaæ siê z Wyspy. Teraz oblepili aleje po których normalnie je¿d¿¹ autobusy. Okoliczni mieszkañcy powychodzili z domów z le¿akami i kocami, dziel¹ siê miejscem, towarzystwem, wod¹ i jedzeniem, przy œwieczkach s³uchaj¹ radia z otwartych samochodów, przez co maj¹ tak¿e dodatkowe Ÿród³o œwiat³a. No i informacji. Bo jak siê okaza³o bardzo szybko i potwierdzaj¹ to specjaliœci po latach - najbardziej brakuje w ciemnoœciach w³aœnie wieœci, choæ i tak jakimœ cudem przep³ywa³y przez ulice, jakby dzia³a³ miêdzy ludŸmi jakiœ tajemniczy kod – wszyscy wszystko od samego pocz¹tku wiedzieli. ¯e to tylko awaria, ¿e korki na mostach, ¿e autobusy nie daj¹ siê rady przepchn¹æ, wiêc nie ma na co czekaæ, ¿e ludzie z metra ju¿ wyci¹gniêci wszyscy, ¿e w mieœcie spokój... Policja rozœwietla³a mroki harlemowych skrzy¿owañ czerwonymi flarami. Nad ranem ktoœ u³o¿y z nich wielki, œwietlisty kr¹g. No wiêc tak, dla specjalistów i urzêdów miejskich to by³a, jak w dziesi¹t¹ rocznicê przyznaj¹, noc nauczki i wiele poprawili. Ale zwyk³ym mieszkañcom, przecie¿ trochê przestraszonym tym, co siê mo¿e staæ w ciemnoœciach wielkiego miasta, ta noc da³a coœ jeszcze; jakiœ rodzaj nadziei. Potwierdzenie, ¿e ludzie nie zawsze s¹ walcz¹cymi ze sob¹ troglodytami. To by³o niezwyk³e, mocne i jest warte zapamiêtania i wspominania. Bo pomimo wszelkich i najnowszych zabezpieczeñ, nigdy nie wiemy, co siê mo¿e zdarzyæ.
Aneta Radziejowska
10
KURIER PLUS 17 SIERPNIA 2013
W parze Wystarczy parê chwil przebywania z nimi, krótka rozmowa na przypadkowy temat – choæby tylko o pogodzie – ¿eby nabraæ przekonania, ¿e ci dwoje s¹ z sob¹ „od zawsze”, ¿e „trafi³ swój na swego”, albo, ¿e siê „dobrali jak w korcu maku”. To wra¿enie wcale nie mija, a nawet wrêcz przeciwnie – umacnia siê, kiedy po pierwszym spotkaniu z nimi, dochodzi do nastêpnych. A ka¿de z tych nastêpnych spotkañ jest coraz mniej przypadkowe. Halina i Roman s¹ po prostu takimi ludŸmi, z którymi chce siê przebywaæ, a poniewa¿ wystêpuj¹ zawsze w parze, wiêc myœli siê o nich jak o jednoœci. Kiedy ich parê lat temu przypadkowo spotka³em, mia³em wra¿enie, ¿e mam do czynienia z d³ugoletnim ma³¿eñstwem. Takim, o którym wszyscy wiedz¹, ¿e s¹ z sob¹ „od ogólniaka”, ¿e zawsze i wszêdzie byli, s¹ i bêd¹ razem. Pomyœla³em nawet wtedy, ¿e ta para mog³aby byæ wzorcem udanego, d³ugoletniego ma³¿eñstwa, o jakim wiêkszoœæ z nas marzy³a, gdy wypowiada³a sakramentalne „tak”. By³em wiêc niezmiernie zdumiony, gdy w dalszej czêœci tamtej rozmowy okaza³o siê, ¿e s¹ z sob¹ dopiero od paru mie-
siêcy, ¿e poznali siê „klasycznie” – jak to wtedy okreœlili – czyli przez Internet. Przyznajê, ¿e po pewnego rodzaju szoku, jakiego dozna³em po ich wyznaniu, spojrza³em na nich wtedy z jak¹œ na nowo obudzon¹ nadziej¹, co do moich w³asnych têsknot, wiêc tym bardziej interesowa³y mnie ich dalsze dzieje. Przez tych parê lat odk¹d znam Halinê i Romana, wydarzy³o siê w moim ¿yciu tyle, ¿e gdyby nawet moja wyobraŸnia nie by³a „spêtana doœwiadczeniem”, to czegoœ takiego by mi nie podsunê³a. Dziœ, gdy po stanach powodziowych, rzeka mojego ¿ycia powróci³a do stanów normalnych, dziêki czemu mogê wieœæ skromne lecz spokojne ¿ycie emeryta, z satysfakcj¹ stwierdzam, ¿e pozosta³o mi parê wa¿nych znajomoœci, a wœród nich ta z Halin¹ i Romanem. Jak wspomnia³em, teraz po tych kilku latach ich wspólnego ¿ycia, wra¿enie, ¿e s¹ par¹ odwieczn¹, jeszcze siê pog³êbi³o. Mia³bym k³opot z odpowiedzi¹, gdyby mnie ktoœ zapyta³ sk¹d siê bierze takie wra¿enie. NajwyraŸniej nie jest to jedna z tych par, które zawsze dm¹ w jedn¹ tr¹bê. Ró¿ni¹ siê na przyk³ad w spojrzeniu na polsk¹ rzeczywistoœæ i w momentach, gdy w ich obecnoœci dochodzi do czêstych wœród Polaków, zw³aszcza
w ostatnich czasach, sporów, wcale nie staj¹ po tej samej stronie barykady. Jednak ci, którzy przys³uchuj¹ siê ich dyskusjom, musz¹ zauwa¿yæ ogrom cierpliwoœci i niczym niezm¹conego spokoju, z jakim jedno usi³uje przekonaæ drugie do swoich racji. Ciekawe, ¿e jak oboje zgodnie zapewniaj¹, w sprawach politycznych nigdy nie udaje im siê znaleŸæ konsensusu, a mimo to widaæ, jak s¹ sobie bliscy. Na pewno nie mo¿na powiedzieæ, ¿e odk¹d s¹ razem, ¿ycie œcieli im siê ró¿ami u stóp. ¯yciowe k³opoty, z jakimi siê ka¿de z osobna boryka³o jeszcze zanim zamieszkali razem, nie ust¹pi³y jak rêk¹ odj¹³. Jednak nie wdaj¹c siê w szczegó³y tych k³opotów, twierdz¹ zgodnie, ¿e od kiedy sta³y siê wspólne, nie s¹ ju¿ tak trudne do zniesienia. – Jak siê ciê¿ary podzieli przez dwa, to wydaj¹ siê o po³owê l¿ejsze – œmieje siê Roman. Maj¹ za sob¹ jakieœ nieudane przedsiêwziêcia, co wp³ywa na ich aktualn¹ sytuacjê materialn¹. Wspominaj¹ o trudnoœciach z uzyskaniem pe³nej emerytury jednego z nich. Dopóki nie uda im siê tych trudnoœci pokonaæ, musz¹ podejmowaæ siê ró¿nych zajêæ. – Dziêki temu mo¿emy czêœciej obcowaæ z prawdziw¹ sztuk¹, o czym zawsze marzy³a Halinka – mówi Roman. – O tak – œmieje siê Halina – czasami mam tej sztuki po dziurki w nosie. Trudno jej siê dziwiæ. Oboje ca³e weekendy spêdzaj¹ w Zachêcie. Ostatnio najczêœciej obcuj¹ ze sztuk¹ duñskiego arty-
sty Petera Landa. Równolegle z ekspozycj¹ dzie³ Landa, Zachêta prezentuje aktualnie pracê bardziej do us³yszenia ni¿ ogl¹dania, rzeŸbiarki Katarzyny Krakowiak pt „Powstanie i upadek powietrza”. Zanim siê zwiedzaj¹cy Zachêtê zorientuj¹, ¿e maj¹ do czynienia z dzie³em sztuki, odnosz¹ wra¿enie, ¿e s³ysz¹ nieznoœne odg³osy prowadzonych na zewn¹trz budynku prac remontowych. Tymczasem okazuje siê, ¿e w ten sposób Krakowiak „buduje monumentaln¹ i wszechogarniaj¹c¹ konstrukcjê dŸwiêku”. Niestety, nie czujê siê dostatecznie przygotowany, ¿eby siê to tej sztuki jakoœ odnieœæ. Natomiast, dziêki wizycie w Narodowej Galerii Sztuki – Zachêta, lepiej rozumiem na czym polega przesyt sztuk¹, jaki odczuwaj¹ moi dobrzy znajomi albo nawet przyjaciele, Halina i Roman K. Poniewa¿ proza ¿ycia wymaga od nich dorobienia paru groszy do emerytury, zatrudnili siê do pilnowania w czasie weekendów dzie³ sztuki prezentowanych w Zachêcie. Halinka pilnuje tañcz¹cego nago, a Roman œmiej¹cego siê Landa. Bite osiem godzin w pó³mroku i przy akompaniamencie wszechogarniaj¹cego dzie³a Katarzyny Krakowiak pt „Powstanie i upadek powietrza”. Roman mówi, ¿e trudno mu jest utrzymaæ uwagê w czasie pracy, ale na szczêœcie pracuj¹ca w s¹siedniej sali Halinka zawsze zd¹¿y zajrzeæ i obudziæ partnera, gdy mu siê zdarzy zdrzemn¹æ. Krajowy
„Dziennik z podró¿y” – œcie¿ki artystyczne i ¿yciowe W ramach Polish Filmmakers NYC – prezentacji filmów polskich twórców, w czwartek 25 lipca br. w Tribeca Film Center na Manhattanie, nowojorsk¹ premierê mia³ dokument „Dziennik z podró¿y” Piotra Stasika. Wype³niona widzami sala i wnikliwe pytania po projekcji podczas spotkania z re¿yserem potwierdzi³y, ¿e nowojorczycy to wyj¹tkowi wielbiciele kina. „Dziennik z podró¿y” to ujmuj¹cy i znakomicie wyre¿yserowany film drogi, w którym fotograficzna wyprawa przez Polskê wytrawnego fotografika i jego nastoletniego ucznia, ods³ania ciekawe sploty ich œcie¿ek artystycznych i ¿yciowych. Tadeusz Rolke, 82-letni mistrz fotografii reporta¿owej i 15-letni adept fotografii Micha³ portretuj¹ ludzi napotkanych w miasteczkach i wioskach i obdarowuj¹ swoje postaci zdjêciami wywo³anymi w ich pojeŸdzie-ciemni, podczas gdy filmowa kamera Stasika dokumentuje wtajemniczanie ucznia w magiê tradycyjnej fotografii. PrzyjaŸñ miêdzy mentorem a uczniem rozwija siê powoli, podobnie jak subtelnie i nieœpiesznie p³ynie film, zrêcznie zmontowany przez Tomasza Wolskiego, przywo³uj¹c prawdê, i¿ w dojrzewaniu uczuciowym i artystycznym nie ma skrótów. „Musisz siê skupiæ na obrazie, nie technice” – mówi mentor do ucznia, by myœla³, co pragnie wyraziæ przez fotografiê. „Cierpliwoœci w szkole nie ucz¹.” – dodaje ¿artobliwie. Ich codzienne przebywanie, s³uchanie muzyki, p³ywanie w jeziorze i portretowanie ludzi: matka i córka w oknie domu; rolnik na tle swoich krów; starsza kobieta w kolorowej chustce, unaoczniaj¹ budzenie siê wra¿liwoœci u adepta, któremu mentor uœwiadamia kroki ku sztuce, kiedy to wszystkie elementy kompozycji s¹ doskona³e, a ca³oœæ wznosi siê ponad przeciêtnoœæ. W scenach na rynku miasteczka, gdy nauczyciel i uczeñ poluj¹ na dobre zdjêcia, dokument Stasika uzyskuje g³êbiê i ko-
u
Kadr z filmu Piotra Stasika.
mizm. Ich czaruj¹co nieporadne konspirowanie by zwabiæ ³adn¹ dziewczynê w obiektyw, otwiera kadry z przesz³oœci sêdziwego fotografika do wspólnej refleksji z m³odzianem, który wszystko konfrontuje ze swoim m³odym ¿yciem. Tadeusz i Micha³ dziel¹ nieœmia³oœæ i nie³atwoœæ w rozmowie, jednoczeœnie obaj w zaciszu ciemni oczami po¿eraj¹ piêkno œwiata. Otwartoœæ mentora wobec ucznia o jego byciu i nie byciu prawdziwie zakochanym, jego szczera rozmowa z dawn¹ mi³oœci¹ w obecnoœci ucznia, ods³anianie s³aboœci wieku starszego, czyni¹ dokument niezwykle poruszaj¹cym i pogodnym. Podczas spotkania z re¿yserem Piotrem Stasikiem, które zgrabnie w jêzyku angielskim poprowadzi³a Beata Borowik, pytania dotyczy³y procesu krêcenia filmu i jego sk³adania. Re¿yser mówi³, ¿e by³ zaintrygowany legendarnym Rolke, o którym Micha³, uczeñ Stasika ze Szko³y Wajdy chcia³ zrobiæ dokument. Gdy
spojrza³ na zestawienie ich twarzy, musia³ zrobiæ o nich film. Wierzy³, ¿e coœ ciekawego ze spotkania tych postaci wyniknie, jednak podczas montowania filmu, mia³ chwile zw¹tpienia, czy materia³ by³ wystarczaj¹cy. W¹tpliwoœci rozwia³a reakcja publicznoœci i uznanie na Krakowskim Festiwalu Filmowym oraz zapewne ponowny zachwyt widzów na nowojorskiej premierze. Rozmowy o dokumencie mia³y kontynuacjê nieopodal w galerii Cristina Dos Santos, gdzie na sznurkach, podpiête spinaczami, rozwieszone by³y fotografie Tadeusza Rolkego. Jego znakomite zdjêcia rzeczywistoœci PRL-u, polskich znakomitoœci œwiata kultury i zwyk³ych ludzi czyni³y bohatera „Dziennika z podró¿y” silnie obecnym. „Jest to atrakcyjny w swojej skromnoœci dokument” – mówi³ mi Jim Manley, fotograf i filmowiec, który podkreœla³ wagê mentorstwa jako obowi¹zku wobec
sztuki, i widzowie mieli ten mo¿liwoœæ „prze¿yæ tak¹ podró¿” na ekranie. Na moje pytanie do re¿ysera, czy coœ zaskoczy³o go w odbiorze filmu przez widzów, Piotr Stasik wyrazi³ du¿¹ satysfakcjê z „wielopoziomowego odczytu dokumentu”. Re¿yser barwnie opowiada³ ciekawostki z w³asnej drogi do filmu: o tym, jak w szkole podstawowej na wsi, jego koledzy z klasy chcieli byæ kierowcami TIR-ów, a on pragn¹³ byæ rolnikiem, jak jego rodzice; ¿e zainteresowa³ siê fotografi¹ tak jak jego bohaterowie w wieku 15 lat; ¿e w swojej wiejskiej bibliotece przeczyta³ wszystkie ksi¹¿ki; ¿e „Internet nie tworzy wyobraŸni”; o tym, ¿e „filmu cz³owiek uczy siê przede wszystkim ¿yj¹c”. Agata Drogowska, kurator Polish Filmmakers NYC, uradowana by³a przybyciem miêdzynarodowej mozaiki kinomanów. „Zale¿y nam by promowaæ now¹ generacjê polskich filmowców, ale nasza formu³a jest otwarta” – powiedzia³a Drogowska, gdy zapyta³am o klucz do wyboru prezentowanych fabu³ i dokumentów. „Pokazujemy te¿ polskie filmy starszej generacji. Równie¿, jeœli zg³osi siê do nas re¿yser lub producent z dobrym polskim filmem, jesteœmy otwarci”. Swój kolejny film Piotr Stasik krêci w Nowym Jorku. Jego bohaterami bêd¹ postacie napotkane w tym mieœcie. „Bêdzie to coœ miêdzy wierszem a symfoni¹. Podczytujê tu dzienniki Andrieja Tarkowskiego, który jest dla mnie duchowym przewodnikiem po œwiecie sztuki” – mówi re¿yser. Tego wieczoru w kolebce festiwalu Tribeca Film Festival, pobrzmiewa mi myœl, jak¹ Martin Scorsese wyrazi³ na panelu dyskusyjnym New York, New York, A Moviemaker’s Muse na m³odym wtedy festiwalu: „Nowy Jork, jak ¿adne inne miasto na œwiecie, ma witalnoœæ nie do zburzenia”. S¹dz¹c po „Dzienniku z podró¿y”, Nowy Jork w re¿yserskich rêkach Piotra Stasika powinien czuæ siê artystycznie bezpieczny. Katarzyna Buczkowska
11
KURIER PLUS 17 SIERPNIA 2013
GRUBE
RYBY
i
PLOTKI
azi ewentualnie poœwiêci³y swoje cia³o, ¿eby mieæ spokój od d³ugów. Bankructwo trochê zmienia perspektywê, wiêc 68% przebadanych jednak by wybra³o nadwagê ni¿ k³opoty zwi¹zane z tym faktem, ale 38% w dalszym ci¹gu deklaruje, ¿e woli zostaæ szczup³ymi bankrutami. Firma wyniki ujawni³a, ale nie skomentowa³a.
u Robert Pattisom – czy wierzycie, ¿e uwielbiany przez kobiety na ca³ym œwiecie jest ci¹gle niepocieszony po niefortunnym zwi¹zku z Kristen Steward?
Bernie Madoff, odsiaduj¹cy 150 letni wyrok w wygl¹daj¹cym na pierwszy rzut oka jak ca³kiem przyzwoity hotel wiêzieniu w Karolinie Pó³nocnej, chwali siê w rozmowach, ¿e zarówno wspó³wiêŸniowie, jak i stra¿nicy prosz¹ go o porady finansowe, a w tym samym czasie - w zwi¹zku ze sprawami jego wspó³pracowników - pojawi³y siê w prasie przecieki z zawartoœci akt i jeœli im wierzyæ, to oszukañczy finansista przez prawie 50 lat mia³ w swoim biurze kochankê, która u³atwia³a mu niektóre spekulacje. Jej to¿samoœæ nie zosta³a rozpoznana, mia³ to byæ ktoœ z jego najbli¿szych wspó³pracowników, a wiêc w grê wchodz¹ dwie kobietyz których jedna ujawni³a na rozprawie, ¿e od wielu lat ¿yje w zwi¹zku z partnerk¹, a drugiej nikt o to nie podejrzewa i trzech mê¿czyzn oraz ich ¿ony. Wiadomo natomiast, ¿e szersze grono jego podw³adnych korzysta³o ze specjalnego funduszu na ró¿nego typu leki bez recepty i na op³acania dilerów do których jeŸdzili po zapasy. Jak zezna³ œwiadek jedno z miejsc w firmie nazywano Biegunem Pó³nocnym, bo zwykle by³y tam dostêpne niesamowite iloœci bia³ego proszku. Na firmowe przyjêcia zapraszano tak¿e osoby œwiadcz¹ce us³ugi seksualne oraz masa¿ystki i tancerki. Bernie, obecnie 75 letni, uwa¿a³, ¿e najbardziej ekscytuj¹cym miejscem dla atrakcyjnych sta¿ystek jest sofa w jego osobistym pokoju. Co teraz myœli na ten temat - nie wiadomo. ¬ Nowojorscy wielbiciele i wytwórcy pizzy dysz¹ oburzeniem i podejrzewaj¹ spisek. Przecie¿ wszyscy wiedz¹, ¿e to nowojorska pizza jest najlepsza na œwiecie, a tymczasem turyœci przyznali jej zaledwie czwarte miejsce w dorocznym rankingu w którym dos³ownie na wszystko g³osuj¹ je¿d¿¹cy po USA u¿ytkownicy
u Bernie Madoff odsiaduje 150-letni wyrok. portalu TripAdvisor. Najlepsz¹ pizzê w Ameryce ma San Diego, potem Las Vegas, Boston i dopiero Nowy Jork. Pi¹te miejsce zajê³o Seatle. ¬ Ciê¿kie ¿ycie ma Robert Pattinson. Ten m³ody, popularny amant, na ca³ym œwiecie ma mnóstwo fanek wielbi¹cych jego smutno-weso³e oczy i d³ugie palce i pragn¹cych go pocieszaæ po niefortunnym zwi¹zku z niewiern¹ Œnie¿k¹, czyli Kristen Steward z któr¹ razem gra³ w sadze Zmierzch. Reporterzy najwyraŸniej znu¿eni jego cnotliwym odosobnieniem po przymusowo skoñczonym zwi¹zku, co jakiœ czas usi³uj¹ wywo³aæ wra¿enie, ¿e ma now¹ ukochan¹. Najwiêcej szumu narobi³ jego domniemany romans z piosenkark¹ Katie Perry, który okaza³ siê nieprawd¹. A teraz musia³a siê t³umaczyæ wnuczka wiecznie ¿ywego Elvisa. Riley Keough decydowa³a siê na karierê modelki reklamuj¹cej bieliznê i w³aœnie wziê³a udzia³ w pokazie koronkowych majtek i biustonoszy australijskiej firmy Bonds,
co znaczy, ¿e pokrêci³a sie po scenie w ró¿owym komplecie. Riley a¿ musia³a dzwoniæ do Kristie i t³umaczyæ siê ze zdjêæ i plotek. A t³umaczy³a siê dlatego, ¿e niewierna Œnie¿ka sama zosta³a przy³apana na randce ze swoim ex. Ten Hollywood to jednak ma³y jest! Jeœli ktoœ ma ochotê zobaczyæ Riley w akcji, to bêdzie okazja, bo dosta³a rolê w najnowszej wersji filmu Mad Max, który ma tym razem tytu³ Fury Road. ¬ To bardzo ciekawe! Z badañ firmy Credit Karma zajmuj¹cej siê finansami wynika, ¿e ok. 1/3 populacji doros³ych Amerykanów martwi siê bardziej o to, jak wygl¹da ni¿ o to, ile ma pieniêdzy. Natomiast 72% przepytanych szczup³ych osób, które maj¹ pokaŸne d³ugi w banku woli zostaæ z tymi d³ugami ni¿ utyæ o 25 funtów, czyli ok. 11,3 kilograma. A ¿eby by³o jeszcze ciekawiej, to mê¿czyŸni czêœciej wybierali opcjê zachowania szczup³ej sylwetki i d³ugu i zgadzali siê ze zdaniem, ¿e „to ile wa¿ê, jest dla mnie wa¿niejsze od mojego d³ugu”. Kobiety chêtniej by
Zadzwoñ do Polski NAJTAÑSZA karta telefoniczna na rynku PROSTA rejestracja i obs³uga Z GWARANCJ¥ jakoœci po³¹czeñ BEZ ukrytych op³at 95% zadowolonych u¿ytkowników $10 GRATIS dla nowych klientów
¬ Oprah Winfrey wybra³a siê na œlub i wesele swojej przyjació³ki Tiny Turner do Szwajcarii o czym informowaliœmy niedawno - i ju¿ bêd¹c na miejscu stwierdzi³a, ¿e powinna sobie dodaæ nieco europejskiego szyku, wiêc wesz³a do wykwintnego butiku z torebkami. No i teraz mamy dwie wersje. Jedn¹ opowiedzia³a w zesz³ym tygodniu Oprah; ¿e wesz³a, poprosi³a o podanie torebki ze skóry krokodyla za 38 tysi¹cy dolarów, a sprzedawczyni jej odmówi³a i zaczê³a nak³aniaæ do obejrzenia tañszych produktów w sposób niezbyt mi³y i wskazuj¹cy na to, ¿e kierowa³a siê rasistowskimi pobudkami. Sprawê opisa³y niemal¿e wszystkie gazety z dwóch kontynentów. W tym tygodniu odpowiedzia³a sprzedawczyni; ¿e owszem, Oprah wesz³a, ale nikt jej niczego nie odmawia³. Sprzedawczyni zaczê³a robiæ to, co zawsze, czyli pokazywa³a i zwraca³a uwagê klientki na ciekawe towary, miêdzy innymi na kolekcjê torebek Jennifer Aniston. Nie pozna³a, ¿e Ophra, to Ophra, a gdyby nawet, to wszystko z jej strony wygl¹da³oby tak samo, a pomówienie o rasizm uwa¿a za absurd. Popar³a j¹ w³aœcicielka butiku i nawet posunê³a siê dzieñ póŸniej do stwierdzenia, ¿e Oprah jest nieco przewra¿liwiona. Tak wiêc mamy dwie wersje miêdzynarodowej afery, dyskusje trwaj¹ i tylko szkoda, ¿e nie mo¿e siê wypowiedzieæ krokodyl przerobiony na torebkê - w dodatku pomarañczow¹. Wiadomoœæ z ostatniej chwili: Oprahktóra wytrwale medytuje z mistrzem Deepakiem, a ostatnio naprawiaj¹ wspólnie zwi¹zki i relacje z innymi ludŸmi - postanowi³a zakoñczyæ miêdzynarodow¹ burzê. Stwierdzi³a dyplomatycznie: „Myœlê, ¿e incydent w Szwajcarii powinien pozostaæ incydentem szwajcarskim. Bardzo mi przykro, ¿e rozpêta³a siê z tego afera”. ❍
u
Oprah Winfrey wywo³a³a miêdzynarodow¹ burzê.
1.4
rejestracja przez internet:
¢/min
www.zadzwon.us
12
KURIER PLUS 17 SIERPNIA 2013
GABINET PSYCHOTERAPII I ROZWOJU OSOBISTEGO Tel.: (718) 360 3144
na konsultacjê nale¿y umówiæ siê telefonicznie
M A£GORZATA ¯O£EK, MA LMHC, LMFT, CASAC, ICADC, CHt
Psychoterapeuta Stanu Nowy Jork posiadaj¹cy licencje uprawniaj¹ce do wykonywania psychoterapii oraz terapii ma³¿eñskiej i rodzinnej, a tak¿e miêdzynarodowy certyfikat psychoterapeuty uzale¿nieñ i hipnoterapeuty. Udziela pomocy w takich problemach jak: lêk, zaburzenia nastroju, poczucie niskiej wartoœci, zaburzenia to¿samoœci i osobowoœci, izolacja i trudnoœci w przystosowaniu, trauma, zaburzenia od¿ywiania, uzale¿nienia, problemy z intymnoœci¹, trudnoœci w zwi¹zkach i problemy rodzinne Manhattan Office: Brooklyn Office: Manhattan Institute for Psychoanalysis, 776A Manhattan Ave., Suite 103L 245 E. 13th Street, Ground Floor, Brooklyn, NY 11222 New York, NY 10003 www.mzolek-psychotherapy.com
MEDYCYNA ODM£ADZAJ¥CA I REGENERUJ¥CA
Sabina Grochowski, MD, MS 850 7th Ave., Suite 501, Manhattan (pomiêdzy 54th a 55th St.) Tel. 212-586-2605 Fax: 212-586-2049 Board Certified in Internal Medicine, Board Certified in Anti-aging Medicine Diplomate of American Academy of Anti-aging and Regenerative Medicine ✧ Terapia hormonalna (hormony bioidentyczne dla kobiet i mê¿czyzn ✧ konsultacje anti-aging (hamuj¹ce proces starzenia) ✧ subkliniczna niewydolnoœæ tarczycy ✧ zmêczenie nadnerczy ✧ wykrywanie i leczenie zatruæ metalami ciê¿kimi ✧ wykrywanie i leczenie niedoborów aminokwasów/kwasów t³uszczowych ✧ terapia antyoksydantami (witaminowa) dostosowana do indywidualnych potrzeb ✧ wykrywanie chorób na tle autoimmunologicznym: lupus, stwardnienie rozsiane, scleroderma ✧ zabiegi kosmetyczne (Botox, Restylane, Radiesse, Sculptra, Mezoterapia)
NOWE GODZINY OTWARCIA
PEDIATRA - BOARD CERTIFIED
Poniedzia³ek - Pi¹tek - 9 am - 8 pm; Sobota - 9 am - 6 pm
Dr Anna Duszka
OKULARY W 30 MINUT!
Greenpoint Eye Care LLC
Ostre i przewlek³e choroby dzieci i m³odzie¿y Badania okresowe i szkolne, szczepienia
Dr Micha³ Kiselow
909 Manhattan Ave. Brooklyn NY 11222,
Manhattan Medical Center - 934 Manhattan Ave. Greenpoint
718-389-0333
Serdecznie zapraszamy do Gabinetu Okulistycznego Dr. Micha³a Kisielowa. Nowoczesne metody leczenia wad i chorób oczu (jaskra. kontrola chorych na cukrzycê, badanie dna oka, pomiar ciœnienia œródga³kowego oraz komputerowe badanie pola widzenia). Konsultacja i kwalifikacja do zabiegu laserowej korekty wad wzroku oraz usuwania zaæmy. Pe³ny zakres opieki okulistycznej doros³ych i dzieci; dobór soczewek kontaktowych; wysoka jakoœæ szkie³ korekcyjnych; du¿y wybór oprawek (Prada, Dior, Ray Ban, Tom Ford, Oliver Peoples, Coach i Tiffany); okulary przeciws³oneczne; akcesoria optyczne oraz okulistyczne badania dla kierowców (DMV).
(718) 389-8585
Mo¿liwoœæ umówienia wizyty przez komputer - ZocDoc.com
PRZYCHODNIA MEDYCZNA Dr Andrzej Salita ✦ Choroby wewnêtrzne, skórne i weneryczne, drobne zabiegi chirurgiczne, ewaluacja psychiatryczna
Wiêkszoœæ medycznych i optycznych ubezpieczeñ honorowana.
Dr Urszula Salita
DOKTOR MÓWI PO POLSKU
✦ Lekarz rodzinny, badania ginekologiczne
www.greenpointeyecare.com
TOTAL HEALTH CARE
Dr Florin Merovici
✦ Skuteczne metody leczenia bólu krêgoslupa DOSTÊPNI SPECJALIŒCI: GASTROLOG, UROLOG
126 Greenpoint Ave, Brooklyn NY 11222, tel. 718- 389-8822; 24h. 917-838-6012 Przychodnia otwarta 6 dni w tygodniu
PHYSICAL THERAPY
Acupuncture and Chinese Herbal Center Dr Shungui Cui, L.Ac, OMD, Ph.D
126 Greenpoint Ave, Brooklyn, NY 11222 Tel. 718-389-6000; 718-472-7306 3
3
Gra¿yna Grochowski – physical therapy
3
Nowe technologie leczenia: fluoroskop do zabiegów na krêgos³upie Rozci¹ganie krêgos³upa (dekompresja) Leczenie powypadkowe, zmian artretycznych oraz neuropatii
W naszej klinice przyjmuj¹ równie¿ lekarze innych specjalnoœci, m.in.: gastrolog, neurolog, ortopeda, urolog, chirurg, lekarz zajmuj¹cy siê zwalczaniem bólu. Wykonujemy ró¿ne badania diagnostyczne, m.in. USG, przewodnictwa nerwowego. Wiêkszoœæ ubezpieczeñ honorowana. Dla osób bez ubezpieczeñ mamy specjalne ceny.
718-389-0100
– jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 43 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni.
LECZY: katar sienny bóle pleców rwê kulszow¹ nerwobóle impotencjê zapalenie cewki moczowej bezp³odnoœæ parali¿ artretyzm depresjê nerwice zespó³ przewlek³ego zmêczenia na³ogi objawy menopauzy wylewy krwi do mózgu alergie zapalenie prostaty itd. l
l
l
l
l
l
l
l
l
l
l
l
l
l
l
l
l
Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku 144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354 Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 7:00 pm
(718) 359-0956
1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223 Od wtorku do soboty: 12:00-7:00 pm, w niedziele 12:00 - 3:00 pm
(718) 266-1018 www.drshuiguicui.com
13
KURIER PLUS 17 SIERPNIA 2013
Nowojorskie sylwetki
Halina Jensen
Wielki amant srebrnego ekranu Rodolfo Guglielmi – rodowe nazwisko w metryce – przyszed³ na œwiat 6 maja 1895 r. w niedu¿ym mieœcie na po³udniu W³och. Przyjêty przez niego pseudonim filmowy, Valentino pochodzi³ od szlacheckiego tytu³u di Valentina, który zosta³ przyznany jednemu z jego przodków w zamierzch³ych czasach. Ojciec Rudolfo by³ wziêtym weterynarzem, zaœ matka urodziw¹ i gospodarn¹ pani¹ domu. W przeciwieñstwie do najstarszego brata i m³odszej siostry, Rudolfa ci¹gnê³o do przygody. Chcia³ siê za wszelk¹ cenê wyrwaæ z sennej prowincji na szerokie wody. Pragn¹³ równie¿ zrobiæ zawrotn¹ karierê. Liczy³ na szczêœcie i wygl¹d zewnêtrzny zwracaj¹cy powszechn¹ uwagê. Ju¿ jako wyrostek podoba³ siê ogromnie p³ci piêknej. Giovanni Guglielmi zmar³ w 1908 r. Przewiduj¹cy i oszczêdny me¿czyzna zabezpieczy³ uprzednio byt swojej rodzinie. Po uzyskaniu ma³ej matury, 16-letni Rudolf ubiega³ siê o przyjêcie do Akademii Marynarki Wojennej. A choæ zda³ pomyœlnie egzaminy, to zosta³ odrzucony ze wzglêdu na s³ab¹ kondycjê fizyczn¹. By³ to niespodziewany i dotkliwy cios dla ambitnego ch³opca. Zacz¹³ wtedy uprawiaæ sporty i gimnastykê, co czyni³ zreszt¹ do koñca swego krótkiego ¿ycia. Marz¹c o wyrwaniu siê z W³och, ciu³a³ skrzêtnie pieni¹dze na wyjazd do Ameryki. Przysz³a na to pora po ukoñczeniu gimnazjum. Nowojorskie pocz¹tki W dniu wigili 1913 r. statek „Cleveland” przybi³ do naszego wybrze¿a, z Rudolfem na pok³adzie. Valentino zatrzyma³ siê przejœciowo u rodaków, którzy znaleŸli mu skromny pokoik. Stan¹³ przed koniecznoœci¹ ciê¿kiej pracy, gdy tylko zaczê³y topnieæ pieni¹dze, w które zaopatrzono go na drogê. Od œwitu do póŸnego wieczora sprz¹ta³, zmywa³, biega³ na posy³ki itp. Nocami uczy³ siê angielskiego. Mia³ nie tylko talent do jêzyków, ale i solidne podstawy z liceum. Latem 1914 r. dosta³ pracê w milionerskiej rezydencji na Long Island jako jeden z pomocników naczelnego ogrodnika. W wolnych chwilach pilnie obserwowa³ maniery i zachowanie chlebodawcy i jego synów, æwicz¹c póŸniej przed lustrem. Arogancki z natury zacz¹³ siê wtedy wynosiæ ponad resztê s³u¿by, wzbudzaj¹c powszechn¹ antypatiê. Wkrótce, gdy francuski kucharz zagrozi³ z³o¿eniem rezygnacji z jego powodu, znalaz³ siê na bruku. Tym razem Rudolfa przycisnê³a prawdziwa bieda. Wydziela³ sobie g³odowe racje i nocowa³ w Central Parku. Po paru tygodniach wygl¹da³ jak obszarpaniec, l¹duj¹c kilka razy w wiêzieniu za w³óczêgostwo. Rocznicê przyjazdu do Nowego Jorku spêdzi³ na moœcie brooklyñskim, myœl¹c o samobójstwie. M³odoœæ, wigor i wrodzona wytrwa³oœæ zrobi³y w koñcu swoje. Chowaj¹c dumê do kieszeni, zwróci³ siê o pomoc do rodaków. Dziêki doskona³ej prezencji i po¿yczonemu ubraniu otrzyma³ stanowisko kelnera we w³oskiej restauracji. Pensja w wysokoœci siedmiu dolarów tygodniowo wyda³a mu siê dobrym zarobkiem, tym bardziej, i¿ powiêksza³o j¹ darmowe wy¿ywienie i napiwki. W modê wchodzi³o tango i kusi³ go nowy zawód fordansera. By³ on nie tylko pop³atny, ale i dawa³ mo¿liwoœæ wy¿ycia siê. Przymusowy celibat bardzo dokuczy³ m³odzieñcowi z wielkim temperamentem. Tymczasem wspó³rodaczki na obczyŸnie by³y du¿o lepiej strze¿one ni¿ w rodzinnym kraju zaœ ubogi emigrant nie mia³ do-
u
Valentino zyska³ wielk¹ s³awê i bogactwo.
stêpu do zamo¿nych Amerykanek, o doœæ swobodnym stylu ¿ycia. Dopiero argentyñskie tango otworzy³o przed nim zamkniête drzwi. Narodziny gwiazdora Oberkelner u Maxima, który zas³yn¹³ wówczas w ca³ej Ameryce, jednym rzutem oka oceni³ potencjalne „mo¿liwoœci” Rudolfa w nowej profesji. Zaproponowa³ mu z miejsca sto dolarów na tydzieñ, z mo¿liwoœci¹ podwy¿ki. By³a to wtedy osza³amiaj¹ca kwota. Na pocz¹tku karnawa³u 1915 r. szczup³y i pe³en uroku m³odzieniec, o bujnej czuprynie przylegaj¹cej do g³owy jak ko³pak, wst¹pi³ na drogê, która zaprowadzi³a go do fabryki snów. Przyci¹ga³ kobiety jak magnes. Wielkie czarne oczy, o pal¹cym spojrzeniu, nieomal¿e wprowadza³y jego partnerki w trans. Swoje dwudzieste urodziny Rudolfo obchodzi³ we w³asnej garsonierze, w otoczeniu zaprzysiêg³ych wielbicielek. W gruncie rzeczy wiêkszoœæ fordanserów uprawia³a ledwo zawoalowan¹ prostytucjê, na co wytworne restauracje przymykaly oczy, gdy¿ dzia³o siê to poza godzinami pracy. Choæ Rudolf korzysta³ do woli z nocnych uciech, to nie zaliczano go do kategorii „gigolo”. Pozwalaj¹c siê ³askawie obsypywaæ kosztownymi prezentami, nie bra³ nigdy pieniêdzy od swoich partnerek. Nadal marzy³ o wielkiej karierze, a poza tym nie pozwa³a³ mu na to honor po³udniowca pochodz¹cego z dobrej rodziny. Co innego piêciodolarowy napiwek za upojne tango z figurami, który nale¿a³ wtedy do zawodowych przywilejów. Szybko uczyni³ kolejny krok w karierze, wystêpuj¹c w kabaretowym duecie z Bonnie Glass. Zaprosi³ nastêpnie do tañca Biankê, któr¹ wypatrzy³ przy stoliku. By³a to mi³oœæ od pierwszego tanga. M³oda para tañczy³a z takim zapamiêtaniem, ¿e parkiet u Maxima opustosza³. Zauroczeni goœcie utworzyli zwarty kr¹g, nie mog¹c oderwaæ oczu od piêknej pary po³udniowców. Bianka urodzi³a siê w Chile, pochodz¹c z rodziny z kastylijskim rodo-
wodem. Wysz³a tu za m¹¿ za amerykañskiego milionera, który przeby³ w interesach w Santiago. Jack de Saulles okaza³ siê nie tylko brutalem, ale i rozpustnikiem. Upokarza³ ¿onê, opowiadaj¹c jej o swoich mi³ostkach. Dumna Hiszpanka pa³a³a ¿¹dz¹ odwetu, opiekuj¹c siê z oddaniem ma³ym synkiem. Nic dziwnego, i¿ upojne tango sta³o siê dla obojga iskr¹ rzucon¹ na prochy. Zakochana bez pamiêci para spotyka³a siê w zacisznym gniazdku, snuj¹c ma³¿eñskie plany. Rudolf wystêpowa³ wówczas na Broadwayu, z gwiazd¹ tañca towarzyskiego Jean Sawyer, która by³a niezwykle zazdrosna o Biankê. Ta ostatnia pragnê³a nie tylko rozwodu, ale i wy³¹cznej opieki nad dzieckiem. Zapozna³a mê¿a z Jean, która cieszy³a siê powszechnie opini¹ niezdobytej. Ten podj¹³ wezwanie, przypuszczaj¹c regularny szturm. Po kilku tygodniach zalotów tancerka odwiedzi³a garsonierê Jacka, nie wiedz¹c, ¿e znajduje siê zarówno pod obserwacj¹ Valentino, jak i kamerdynera de Saullesa, który nienawidzi³ swego pana. Wyst¹pili oni jako „bezstronni” œwiadkowie przed s¹dem. Po rozwodzie dziecko przyznano matce. Jack poniewczasie odkry³ wielki romans Bianki. Wyprowadzony w pole, u¿y³ swoich wp³ywów politycznych przeciwko rywalowi. Valentino zosta³ osadzony w areszcie za szanta¿ i oszczerstwo. Oskar¿enie okaza³o siê bezpodstawne i wypuszczono go wkrótce na wolnoœæ. Kochankowie postanowili przeczekaæ burzê i Valentino wyruszy³ w objazd po Ameryce. Tymczasem Jack nie dawa³ za wygran¹, usi³uj¹c odebraæ matce kuratelê nad dzieckiem. Podczas zaostrzaj¹cego siê sporu Bianka wyci¹gnê³a z torebki pistolet. W wyniku szamotaniny pad³ œmiertelny strza³, którego ofiar¹ sta³ siê jej by³y m¹¿. Do sensacyjnego procesu mia³o dojœæ 19 listopada 1917 roku. Pamiêtaj¹c o tym, i¿ de Saulles posiada bardzo wp³ywowych rodziców, Rudolf zdecydowa³ siê na pozostanie w Kalifornii. Obawia³ siê – i s³usznie! – deportacji, do której wystarczy³ wówczas byle powód.
Dwie strony medalu Jak prawie ka¿dy pocz¹tkuj¹cy aktor, Rudolf Valentino zaczyna³ w Hollywood od epizodów i niewielkich rólek. Móg³ siê bez trudu za to utrzymaæ, gdy¿ jego ga¿a wynosi³a wtedy od 200 do 400 dolarów tygodniowo. Wiosn¹ 1919 roku brawurowo odtworzy³ role w dwóch dobrych filmach, wyre¿yserowanych przez Mary Murray. Walczy³a ona o pierwszeñstwo ze s³ynn¹ All¹ Nazimow¹. Rudolfa zasypano wtedy propozycjami, a zadecydowa³a o tym zarówno jego gra, jak i egzotyczna uroda. W kolejnym obrazie „The Eyes of theYouth”, zwróci³ na siebie uwagê June Mathias. Kierowa³a ona dzia³em scenariuszy w wytwórni Metro, która nadal dzia³a³a w Nowym Jorku. Na jej nalegania,Valentino otrzyma³ g³ówn¹ rolê w ekranizacji tego dzie³a. Film pt. „Czterej jeŸd¿cy Apokalispsy” osi¹gn¹³ œwiatowy rozg³os, przynosz¹c wytwórni milion dolarów czystego zysku. Za jednym zamachem Rudolf znalaz³ siê wœród gwiazd pierwszej wielkoœci, uzyskuj¹c tak¿e upragnione bogactwo. Jednak¿e dopiero „Szeik”, najwiêkszy przebój w historii niemego kina, postawi³ go na œwieczniku jako kochanka wszechczasów. Wcieli³ siê on tu bez reszty w dziecko pustyni, a wiêc w tajemniczego i zarazem rycerskiego Beduina. Melodramat z tysi¹ca i jednej nocy przemawia³ nie tylko do kobiecych serc, ale i zmys³ów. Kult rós³ z dnia na dzieñ, a niewidziane do tej pory szaleñstwo pog³êbia³y i utwierdza³y dalsze role w tym stylu. Powa¿ne czasopisma bi³y na alarm, zaœ mê¿czyŸni patrzyli z przera¿eniem na amok, któremu ulega³y nawet stateczne matrony. Valentino sta³ siê bo¿yszczem mi³oœci, przepe³nionej subtelnym erotyzmem i wolnej od konwenansów. Paradoksalnie, nie zazna³ on wiele szczêœcia w ¿yciu prywatnym. W g³êbi serca by³ romantykiem o doœæ miêkkim charakterze, szukaj¹cym wielkiego uczucia. I chyba dlatego, tak bardzo poci¹ga³ p³eæ piêkn¹, która intuicyjnie wyczuwa³a jego s³aboœci. Wrodzona naiwnoœæ, ca³kowity brak cynizmu, ³atwoœæ w dokonywaniu podbojów, ograniczy³y jego doœwiadczenie w zrozumieniu silnych i w³adczych kobiet. Upatrywaly go one sobie na ofiarê. Drugie ma³¿eñstwo ze znan¹ dekoratork¹, Natasz¹ Rambow¹, o ma³o nie zrujnowa³o jego kariery. Nasza rodaczka, Pola Negri, szeroko znana z talentu, urody i ekstrawagnacji, od dawna mia³a na niego oko. Wykorzysta³a rozwód z Natasz¹, który nast¹pi³ w styczniu 1925 r. Zabra³a siê do dzie³a z wytrawnoœci¹ doœwiadczonej uwodzicielki. Dopóty bawi³a siê z nim w kotka i myszkê, a¿ Valentino straci³ dla niej g³owê. Zarówno Pola, jak i Rudolf krêcili wtedy w Kalifornii. Pobyty w Nowym Jorku stanowi³y klamrê, która zarówno rozpoczyna³a, jak i zakoñczy³a ¿ycie niezapomnianego aktora. 25 lipca 1926 r. Valentino przyby³ tutaj na prapremierê „Synów szejka”. Po kilku dniach zacz¹³ odczuwaæ bóle brzucha, które kompletnie zlekcewa¿y³. Zgubi³o go przekonanie o w³asnej tê¿yŸnie fizycznej i ¿ywio³owa niechêæ do lekarzy. Na swoje nieszczêœcie przebywa³ w hotelu samotnie, gdy¿ Pola krêci³a wtedy w Hollywood. Zosta³ zabrany do szpitala z objawami zapalenia p³uc i osierdzia. 23 sierpnia przyj¹³ ostatnie sakramenty. Jego przedwczesna œmieræ okry³a kraj ¿a³ob¹. Najwiêkszy gwiazdor filmu niemego ukoñczy³ zaledwie 31 lat. Najwidoczniej, wybrañcy bogów umieraj¹ m³odo. ❍
14
KURIER PLUS 17 SIERPNIA 2013
PowieϾ
na
lato
Agnieszka Topornicka
Wakacje od ¿ycia
odc. 36
– To chyba dobrze – mówiê, nic sobie nie robi¹c z taksuj¹cych spojrzeñ B. – Nikt nie chce dziewczyny, której nikt nie chce. Przez ca³y wieczór ja i B. nie zamieniamy ze sob¹ bezpoœrednio ani s³owa. – Pyszny barszcz – chwali James. – Delicje. Ale najbardziej podoba mi siê ten obraz. Niesamowita twarz. Mogê gdzieœ taki kupiæ? – Poproszê mamê, to mi dla ciebie przyœle. Jadzia i B. krztusz¹ siê barszczem. – Normalnie, James, I love you, man – mówi Hans, k³ad¹c siê na stole. A ja podnoszê przepraszaj¹cy wzrok na podobiznê Matki Boskiej Czêstochowskiej. James poch³ania tuzin ruskich pierogów ze skwarkami z bekonu i oœwiadcza, ¿e na pewno jest Polakiem. Wracamy na Sycamore View i Jadzia mówi, ¿eby iœæ do nich na górê. S³yszê, jak Hans i B. namawiaj¹ siê, ¿eby upiæ Jamesa absolutem. Hans – bo jest nowy Nowy, a wiêc dobra okazja, ¿eby siê napiæ, a B. – bo jest szansa, ¿eby siê na mnie odegraæ. Pijany James mo¿e okazaæ siê komiczny albo obleœny, i na pewno niezdatny do u¿ytku. Podskórnie czujê, ¿e o to jej chodzi. Wszystko nagle wymyka siê spod kontroli. Hans wk³ada sobie za ucho skrêta, ³apie gitarê i zaczyna graæ Maanam, wszystko, co zna. Jadzia zaparza kawy i herbaty i robi mnóstwo ha³asu. Nie pije, bo jutro ma randkê. Usi³uje przekrzyczeæ Hansa i opowiedzieæ Jamesowi o swojej pracy w amerykañskiej korporacji. B., z vogue’m zwisaj¹cym z k¹cika ust, podryguje do szarpaniny Hansa i rozlewa szoty czystej wódki do polskich kieliszków. James obejmuje mnie na czerwonej, po¿ydowskiej kanapie, ale czujê, ¿e siedzi jak na szpilkach. – Jakbym siê cofn¹³ do akademika – mówi. – Tu rozrywkowy wieczny student, tam party girl, zapewne z jak¹œ bolesn¹ tajemnic¹, s¹dz¹c po tym, ile pije. A ten tam to ambitny kujon, który chce im wszystkim pokazaæ… No i seks, zawsze ten cholerny seks w tle. Jezu, myœla³em, ¿e ju¿ mam te straszne czasy za sob¹. – Wzdryga siê. – A ty? Kim ty jesteœ w tym uk³adzie? Krzywi siê. – Na studiach by³em takim typem, no… obrzydliwie cool. – No coœ ty. – Takim, wiesz… – mruczy w moje w³osy. – …co to niby siê nie uczy, a zawsze wszystko wie. – Jezus, jak wy tacy mnie zawsze wkurzaliœcie. Niby outsiderzy, a zawsze z orszakiem. I te wasze protekcjonalne uœmieszki. Okropnie zazdroœci³am wam intelektu. – Dziewczyny siê we mnie kocha³y. – Nie mów. – Serio. Jak szalone. – A ja kim jestem w tej scence rodzajowej? – Ty? – Bierze mnie za rêkê i ogl¹da wnêtrze d³oni jak Cyganka na krakowskich Plantach.– Ty jesteœ t¹ dziewczyn¹, której subtelny urok wszystkie palanty, takie jak ja, odkrywaj¹ dopiero na ostatnim roku, jak same zm¹drzej¹. Ale wtedy jest ju¿ za póŸno. A potem têskni¹ i pluj¹ sobie w brodê, tyraj¹c na sta¿u w Pennsylwanii, ¿e pozwolili ci siê wymkn¹æ.
– By³a taka, która siê wymknê³a? – pytam bardzo cicho. Nie jestem pewna, czy mogê. Ale do tej pory nie przysz³o mi do g³owy, ¿e on do przedwczoraj mia³ jakieœ ¿ycie. – By³a. – I co siê z ni¹ sta³o? – Wysz³a za m¹¿ za ambitnego kujona, który chcia³ wszystkim pokazaæ. A potem siê z nim rozwiod³a. I wysz³a za m¹¿ za innego kujona, z którym na studiach nikt nie chcia³ mieæ nic do czynienia. A teraz pracuje dla Billa Gatesa. – Dla kogo? – Nie wiesz, kto to jest Bill Gates? – Jestem niani¹ z Europy Wschodniej. – Najbogatszy cz³owiek roku 1993. – A! No to ju¿ jasne, dlaczego o nim nie s³ysza³am. Nie ci¹gnie mnie do bogaczy. – James! – krzyczy B. – ChodŸ, wypijemy brudzia! – Co to jest: brudzia? – Nie wiesz, co to bruderszaft? – Brzmi jak coœ z jidysz – chichocze. – Naprawdê nie wiesz? – Jestem niedouczonym Amerykaninem z Brooklynu. Bez jêzyków. – Mru¿y oczy. B. tañczy przy tacy z kieliszkami. Miga go³e ramiê, raz jedno, raz drugie, podskakuj¹ sutki. James, zaklinam go w myœlach, nie patrz tam. Ona jest taka piêkna, nie patrz. – Jaja sobie robisz. Po angielsku to brzmi: you’re fucking with me. Pods³ucha³am w jakiejœ komedii. James siê krztusi. – No, nie ca³kiem – odpowiada. – Moja babcia do tej pory rozmawia ze mn¹ po niemiecku. – Ale u was bruderszaft nie ma sensu. Wszyscy jesteœcie przecie¿ ze sob¹ od zawsze na ty. – To nie ca³kiem prawda. Mówimy sir albo madam do osób obcych, starszych wiekiem czy rang¹. – Yes, sir. – A poza tym, ka¿da okazja jest dobra, ¿eby siê ca³owaæ. Amerykanie s¹ tak zablokowani seksualnie… – Przez tego Freuda. – W³aœnie. Wykorzystamy ka¿dy pretekst, ¿eby udowodniæ, ¿e jest odwrotnie. Czy Polacy te¿ ca³uj¹ siê w usta, jak Rosjanie? – Bo¿e broñ. W policzki, trzy razy. – Jak Francuzi. – Francuzi dwa albo cztery razy. Wiesz, Wersal. Symetria doprowadzona do ob³êdu. My jesteœmy asymetryczni. – Patrz¹c na Hansa i… Hedwig, mówi³aœ? – Mów raczej „Jadzia”. „Jadwiga” jest zarezerwowana dla Edytki. – Patrz¹c na tamtych dwóch… – Udaje siê wybrn¹æ Jamesowi. – Powiedzia³bym raczej, ¿e Polacy, jako naród, s¹ dwubiegunowi. Jadzia z Hansem pal¹ na spó³kê skrêta. James odmawia. Podoba mi siê to. Te¿ odmawiam. Chcê byæ z nim na jednej fali i chcê te¿ byæ czujna, zw³aszcza w okolicznoœciach takiej B., seksownej i ju¿ od nowa pijanej. – Zapomnia³aœ – mówi B., podchodz¹c do nas halsem z dwoma kieliszkami – ¿e mê¿czyŸni w Polsce na powitanie ca³uj¹ kobiety w rêkê. James wstaje i bierze od niej kieliszek. Zaplataj¹ siê ³okciami.
– Na zdro-wje. – Szpanuje James, z ca³kiem nienajgorszym akcentem. A ona owija siê wokó³ niego jak g³odna anakonda i wymierza mu trzy g³oœne cmokniêcia w policzki. Kwadrans póŸniej nabzdryngolona B. wychodzi do ³azienki, a uspawani Jadzia i Hans w u¿ywkowym skupieniu szukaj¹ zamierzch³ego wideo z jakiejœ ich wspólnej, „normalnie odpad” imprezy w górach Catskill, gdzie trzy lata temu spêdzili zupe³nie odjechany weekend w polonijnym oœrodku wczasowym. – ChodŸmy st¹d – proponujê, dopóki ¿aden z Poszukiwaczy Zaginionej Taœmy nie patrzy w naszym kierunku. – Chyba ¿e koniecznie chcesz ogl¹daæ cudze wideo z cudzej imprezy. – To chodŸmy. Ale mo¿emy tak? – martwi siê kulturalnie James. – Nawet nie zauwa¿¹. – Mam tylko jeszcze ten wieczór wolny, od jutra jestem od nowa pod telefonem – mówi James, otwieraj¹c mi drzwi na dole. – Czy… K³ania siê przede mn¹ w pas. – Co ty robisz? To ³askocze! – Wyrywam siê. – Ca³ujê ciê w rêkê. – Polskie poca³unki w rêkê s¹ zdawkowe, a nie takie. – Jakie? – Nieprzyzwoite. – A u nas odwrotnie. Pojedziesz dziœ wreszcie do mnie? I zostaniesz? – James. Ju¿ ci wczoraj t³umaczy³am. Tak siê nie da. Za szybko. Nie przypieraj mnie do muru. – Rozumiem. – Marszczy brwi. – Naprawdê? Nie przypieraæ ciê? – Przypiera mnie. – Ej, no – œmiejê siê. – Naprawdê. Odsuñ siê. Bo mnie wgnieciesz w œcianê. Znam ciê dwa dni. Odsuwa siê. Ku mojemu rozczarowaniu. – Ale ja nie mam czasu na jakieœ testowe randki przez przepisowy miesi¹c – dziwi siê. – Muszê siê ustatkowaæ. Jestem lekarzem. Jestem o¿eniony z prac¹. Co siê œmiejesz – Nie popisuj siê tekstami z seriali medycznych. – Pakuj szczoteczkê do zêbów. Patrzê mu w te zmru¿one oczy i myœlê, czy to w ogóle mo¿liwe. Jak to jest. Nigdy nie umia³am dogadywaæ siê z facetami. Zawsze chodzi³o im o coœ innego ni¿ mnie. I to po polsku, na ojczystej ziemi. A tutaj, w obcym jêzyku, padaj¹ dwa s³owa i wszystko jest jasne, chocia¿ teoretycznie dzieli i ró¿ni nas wszystko. Idê do siebie. A James za mn¹. Patrzy, jak wrzucam do torby zmianê bielizny, bluzkê i sweter. I ciep³e skarpetki zamiast kapci. Idê do ³azienki i zgarniam swoje podstawowe kosmetyki. On za mn¹. – Ju¿? – Bierze ode mnie torbê. Woln¹ rêk¹ obejmuje mnie w pasie. – I tak siê z tob¹ o¿eniê – szepcze. – Zobaczysz. Nie wiem czy mdleæ, czy dzwoniæ do mamy, kiedy otwieraj¹ siê drzwi i bez pukania wpada Jadzia, przestraszony jak piêciolatek, który siê zgubi³ w lunaparku. – Zablokowa³a siê w ³azience – dyszy. – Musicie mi pomóc. Chyba, fak… Chyba… coœ jej siê sta³o. Gnamy po schodach na górê.
Hans pó³le¿y na czerwonej kanapie i nie ma o niczym pojêcia, zanurzony w Nirvanie. I’m so ugly. But that’s okay. ‘Cause so are you. To ostatnio jego ulubiony utwór. – B., hej, jesteœ tam?! – Walê w drzwi i wrzeszczê, idiotycznie, bo gdzie niby ma byæ, skoro wesz³a i nie wysz³a. – Chyba trzeba siê w³amaæ. Spróbujê siê w³amaæ. – Jadzia obgryza kciuk w panice. – Trzeba siê w³amaæ. Jak siê nie w³amiemy, to ona umrze. Umiecie siê w³amaæ? Jadzia ma z³ego tripa, pokazuje mi oczami James. – Nikt nie umrze – mówi. – Wszystko bêdzie okej. Jestem lekarzem. – Puszcza do mnie oko. – Gdzie masz jakieœ narzêdzia? – Fak – jêczy Jadzia. – W ³azience. Pod zlewem. Trzeba siê w³amaæ. Musimy siê w³amaæ. – Jadzia, idŸ spaæ. Ju¿ siê w³amujemy – mówiê ostro, na odczep siê, a serce wali mi jak na zawa³. Wariatka. Zachowywa³a siê przez ca³y dzieñ jak wariatka. – Coœ siê sta³o – mówiê do Jamesa, kiedy Jadzia znika w sypialni. – Rano zrobi³a mi awanturê o nic, wszystkich o wszystko siê czepia³a. Coœ siê sta³o od wczoraj, ale nie przyzna³a siê co. – Tak naprawdê to potrzebujê czegoœ w rodzaju szpadki na kebaby albo cienkiego drutu do robienia swetrów – mówi James. Patrzê na niego i intensywnie myœlê. Nie planowa³am robiæ swetrów w Ameryce. Nie mam drutów. – Nie mam drutów. Mo¿e metalowy wieszak, taki z pralni chemicznej? Ona kiedyœ w³ama³a siê tak do swojego auta, jak zatrzasnê³a sobie klucze. – Za gruby. – Zaczekaj. Lecê do Nikolków. Spróbuj coœ zrobiæ, ¿eby siê odezwa³a. W sekundê jestem na dole i pêdzê przez wewnêtrzne podwórko. Modlê siê, b¹dŸcie w domu, tylko b¹dŸcie w domu. Pada deszcz. G³upia wariatka. Czemu nie odezwa³a siê jak cz³owiek. La cucaracha dudni zza spaniorskich okien. U Nikolków siê jeszcze œwieci. £omocê w drzwi. Edytka otwiera zaspana, bia³o-ró¿owa, w brzoskwiniowym szlafroczku i bia³ych pantoflach frotte. Nie zd¹¿y³a nawet od³o¿yæ pilota od telewizora. – B. zaryglowa³a siê w ³azience u Jadzi. Jest pijana i upalona. Nie odzywa siê. Masz druty, takie do swetrów? Albo szpadkê do kebabu? Musimy siê w³amaæ. Woda z dziurawej rynny nad drzwiami kapie mi na g³owê. Dlaczego Nikolek tego nie naprawi, dziwiê siê bezmyœlnie, i odpowiadam sobie natychmiast, bo go nigdy nie ma w domu. Teraz te¿. Gdyby by³, to nie Edytka otwiera³aby mi drzwi w œrodku nocy. Agnieszka Topornicka – t³umaczka, felietonistka, poetka, autorka powieœci „Ca³a zawartoœæ damskiej torebki” , „Pierwsza osoba liczby mnogiej”, eseju „Tydzieñ, w którym zosta³am Polk¹”, który ukaza³ siê w antologii „Blickwechsel”. Wiele lat spêdzi³a w USA, gdzie m.in. wspó³pracowa³a z Kurierem Plus. Od roku 2000 mieszka z powrotem w Polsce, w pobli¿u rodzinnej Wieliczki; mo¿na j¹ spotkaæ jako przewodnika na trasie turystycznej Kopalni Soli. „Wakacje od ¿ycia” to jej trzecia ksi¹¿ka.
KURIER PLUS 17 SIERPNIA 2013
Wspomnienia i zwierzenia
Duchy zaklête w obraz Fotografi¹ fascynowa³em siê od dziecka, od czasu gdy w zakopiañskiej ³azience wraz z ojcem przygl¹da³em siê jak w czerwonym œwietle, na papierze œwiat³oczu³ym zaczynaj¹ siê pojawiaæ zarysy obrazu. By³y to lata 50-te. Fascynacja procesem wywo³ywania zdjêæ i moment nadziei, ¿e oto za chwilê pojawi¹ siê duchy zaklête w obraz, nie opuszcza mnie do dziœ. Pierwsze moje próby polega³y na wywo³ywaniu odbitek stykowych z klisz, które ojciec przywozi³ z redakcji krakowskiego Przekroju. Pamiêtam, ¿e utrwalacz trzymaliœmy w okr¹g³ym naczyniu emaliowanym zaadaptowanym ze spluwaczki. W czasach mojego dzieciñstwa u¿ywano takich higienicznych urz¹dzeñ w miejscach publicznych. Mechaniczno-optyczny aparat fotograficzny, a nastêpnie powiêkszalnik to by³y zabawki, które szybko do³¹czy³y do naszego wyposa¿enia i sta³y siê nieod³¹czn¹ czêœci¹ fascynacji. Tak wiêc fotografia, uprawiana przy nieomal ka¿dej okazji, w sposób niezauwa¿alny wkroczy³a w nasze domostwo i sta³a siê czêœci¹ ¿ycia. Towarzyszy³a mi przez wszystkie lata obok studiów i pracy zawodowej. Towarzyszy³a w podró¿ach i w laboratorium badawczym jako medium artystyczne, dokumentalne, poznawcze, czy chemiczny eksperyment. Wyemigrowa³a wraz ze mn¹ do Szwecji a nastêpnie przyby³a do USA. Mieszka³em i pracowa³em w Penn State oddalonym o cztery godziny jazdy do Nowego Jorku i nasze rodzinne przyjazdy w weekendy zawsze zaczyna³y siê od International Center of Photography przy 96 ulicy i 5-tej alei. Stamt¹d rozpoczynaliœmy wraz ¿on¹ wêdrówki do galerii i fo-
u Palm Sunday.
tograficznych sklepów. Zaœ po powrocie do State College, jak za dawnych dobrych lat, l¹dowa³em w ³azienkowej ciemni, lub w ciemni uniwersyteckiej. Z czasem trafi³em do ICP jako instruktor. By³a tam ca³a fotograficzna œmietanka; Cornell Capa, Lisette Model, Andreas Feininger, Duane Michals, Gary Metz i inni. Od 1986 roku mieszkam w New Jersey. Tutaj trafi³em do naszego klubu- Polish-American Photographic Club, wóczas z siedzib¹ w ksiêgarni Nowego Dziennika na Manhattanie. Spotka³em tu doborowe towarzystwo polonijnych fotografów i sympatyków fotografii o ró¿nych zainteresowaniach i umiejêtnoœciach. By³o ciekawie i weso³o z uwagi na spotkania, prelekcje, wystawy a nawet wystawne bale, na których, o zgrozo! bywa³y i stripteaserki! W latach 2002-2005 zosta³em prezesem klubu. Z tej racji przeprowadzi³em szereg spotkañ i wywiadów z fotografami, które publikowa³ Nowy Dziennik. Salony fotograficzne w roku 2003 i 2004 by³y pamiêtne, wtedy to jak siê powszechnie wspomina „Konsulat pêka³ w szwach“. Od czasu przejœcia na emeryturê prowadzê ¿ycie na trzech kontynentach. Moja nieobecnoœæ w Nowym Jorku przez po³owê roku nie sprzyja³a prezesowaniu. Tote¿ zrezygnowa³em z prezesury. Ale fotografujê nadal, kamerami od 35 mm do du¿ego formatu, od Tatr po Andy w Ameryce Po³udniowej. Ostatnio pojawi³o siê w handlu wiele nowych filmów czarno -bia³ych oraz doskona³ych œwiat³oczu³ych papierów fotograficznych, które nawi¹zuj¹ do najlepszych tradycji przemys³u fotograficznego. Tematów do fotografowania nie brakuje. Wies³aw Zdaniewski Zdjêcia autora
u Dolina Rówienki.
u Mechy.
15
KURIER PLUS 17 SIERPNIA 2013
16
ADAS REALTY DANIEL ANDREJCZUK Licensed Real Estate Broker Biuro czynne codziennie od 9:30 rano do 7:30 wiecz.
w Domy w Condo w Co-Op w Dzia³ki budowlane w Notariusz publiczny. Fachowa wycena domów.
MIESZKANIA DO WYNAJÊCIA 150 N. 9 Street, Brooklyn, NY 11211
Tel. (718)
599-2047
(347) 564-8241
Anna-Pol Travel WYCIECZKI: Per³y Wschodu: 31 sierpnia Niagara, Waszyngton i inne ATRAKCYJNE CENY NA:
821 A Manhattan Ave. Bilety lotnicze do Polski i na ca³y œwiat Brooklyn, NY 11222 Pakiety wakacyjne: Karaiby Meksyk, Hawaje, Floryda. Tel. 718-349-2423 WWW.ANNAPOLTRAVEL.COM E-mail:annapoltravel@msn.com
promocyjne ceny przy zakupie biletu na naszej stronie!
❖ Rezerwacja hoteli ❖ Wynajem samochodów ❖ Notariusz ❖ T³umaczenia ❖ Klauzula “Apostille” ❖ Zaproszenia ❖ Wysy³ka pieniêdzy Vigo
REKLAMIE W KURIERZE NAJBARDZIEJ WIERZÊ
Og³oszenia drobne Cena $10 za maksimum 30 s³ów
24-GODZINNY SERVICE Ryszard Limo: us³ugi transportowe, wyjazdy, odbiór osób z lotniska, œluby, komunie, szpitale, pomoc jêzykowa w urzêdach, szpitalach oraz bardzo drobne przeprowadzki. Tel. 646-247-3498 KOBO MUSIC STUDIO - Nauka gry na fortepianie, gitarze, skrzypcach oraz lekcje œpiewu. Szko³a z tradycjami. Kontakt - Bo¿ena Konkiel. Tel. 718-609-0088 ASYSTENTKA KSIÊGOWEGO Przyjmê do biura na Greenpoincie osobê z podstawow¹ znajomoœci¹ ksiêgowoœci i komputera. Na pocz¹tek 8 dol. za godzinê. 718-609-1560 proszê prosiæ Micha³a lub Kasiê.
REKLAMIE W KURIERZE NAJBARDZIEJ WIERZÊ
Firma hydrauliczna na Maspeth zatrudni pomocnika z pozwoleniem na pracê. AMN Corporation, proszê dzwoniæ: 718-326-9090
PACZKI MIENIE PRZESIEDLEÑCZE Odbiór paczek z domu klienta. POLONEZ Z GREENPOINTU 159 Nassau Ave. Brooklyn, NY 11222 718-389-6001; 718-389-2422
Dzieñ ¯o³nierza w Amerykañskiej Czêstochowie z Chórem Angelus Zachêcamy do wspólnej podró¿y 18 sierpnia, odjazd 8 rano sprzed Domu Narodowego. Bilety: $ 35.00 od osoby Po informacje dzwoniæ:
El¿bieta 718-746-0296
PIJAWKI MEDYCZNE
HIRUDOTERAPIA ✗ Oczyszczaj¹c swoje cia³o, pozbywasz siê chorób ✗ Tak¿e terapia odm³adzaj¹ca ✗ Pijawki u¿ywane jednorazowo ✗ Gabinety na Greenpoincie, w New Jersey i Connecticut
Proszê dzwoniæ, by umówiæ siê na wizytê: 646-460-4212 DU¯E, MA£E PRACE ELEKTRYCZNE. Solidnie i niedrogo. Tel. 917-502-9722
WYCIECZKI ATLANTYK-PACYFIK 4-22 WRZEŒNIA - $1100 WASHINGTON - w ka¿dy weekend
NIAGARA & 1000 WYSP w ka¿dy weekend i wiele innych (Boston, Martha’s Vineyard, Maine, Six Flags....) WYSY£KA PACZEK ODBIÓR Z DOMU KLIENTA MIENIE PRZESIEDLEÑCZE APOSTILLE $70 T£UMACZENIA ODWOZY NA LOTNISKA DROBNE PRZEPROWADZKI WYNAJEM MA£YCH I DU¯YCH AUTOBUSÓW NA RÓ¯NE OKAZJE
POLONEZ Z GREENPOINTU
159 Nassau Avenue , Brooklyn, NY 11222
Tel. 718-389-6001; 718-389-2422 www.poloneztour.com
17
KURIER PLUS 17 SIERPNIA 2013
Architektura Us³ugi Architektoniczno-In¿ynieryjne
Z I G G Y S TO N E . C O Construction Ser vices
u Wykonujemy us³ugi budowlane na zewn¹trz jak i wewn¹trz budynków u Remonty dachów u Posiadamy licencjê oraz pe³ne ubezpieczenia u Darmowa wycena u Wieloletnie doœwiadczenie
Budynki Rezydencyjne i Komercyjne: – Plany i ich zatwierdzenia (approvals) – Nowe Budynki/Przebudowy/Projekty Wnêtrz/Legalizacje – Zatwierdzenia Planów przez Komisjê Konserwacji Zabytków (Landmark Preservation Commission Approval) – Zezwolenia (permits), Ceryfikaty Legalnego U¿ytkowania (C of O, Certificate of Occupancy) – Przygotowywanie aplikacji i ich z³o¿enie (Expediting), Usuwanie Wykroczeñ „DoB/ ECB violations removal“, – Zoning analizy, prawo budowlane (Building Codes Compliance) – Inspekcje, LL 11 inspekcje fasad, etc.
917-696-8980 718-480-8747
CARING PROFESSIONALS, INC.
Takoto Design Zbigniew (718)726-6237 ; e-mail: TAKOTO@gmail.com
Greenpoint Properties Inc. Real Estate , broker Victor Wolski, associate broker Diane Danuta Wolska
70-20 Austin St, suite 135, Forest Hills, NY 11375 (718) 897-2273 wew.114 (F do 71 Ave. Forest Hills) ☛ Oferujemy prace dla opiekunek posiadaj¹cych legalny pobyt i certyfikat HHA. ☛ Tym, którzy nie maj¹ certyfikatu organizujemy bezp³atne kursy. ☛ Wszyscy, którzy kiedyœ u nas pracowali s¹ równie¿ mile widziani.
OSOBOM MOG¥CYM PRACOWAÆ Z ZAMIESZKANIEM OFERUJEMY BONUS W WYSOKOŒCI $1000 (po przepracowaniu 100 dni)
Oferujemy prace we wszystkich dzielnicach. Rejestracja w poniedzia³ki i œrody od godz. 10 am. Po informacje prosimy dzwoniæ od poniedzia³ku do pi¹tku w godz. 10 am - 4 pm. Mówimy po polsku.
Fortunato Brothers 289 MANHATTAN AVE. (blisko Metropolitan Ave.) BROOKLYN, N.Y. 11211; Tel. 718-387-2281 Fax: 718-387-7042 CAFFE - PASTICCERIA ESPRESSO - SPUMONI GELATI - CAKES
W³oska ciastkarnia czynna codziennie do 11:00 wieczorem, a w weekendy do 12:00 w nocy. Zapraszamy.
REKLAMIE W KURIERZE NAJBARDZIEJ WIERZÊ AUTORYZOWANY DEALER Znajdziesz nas www.adelco.com
SPECJALIZUJEMY SIÊ W NAPRAWACH SAMOCHODÓW EUROPEJSKICH
Wykonujemy coroczne inspekcje stanowe
Greenpoint - (718) 349-0433 384 McGuinness Blvd. /róg Dupont St./ Godziny otwarcia: pon-pi¹tek 8am-6pm, sobota 8am-1pm Akceptujemy karty: VISA, MASTER, DISCOVER
Specjaliœci od sprzeda¿y nieruchomoœci Greenpoint, Williamsburg i okolice
ZAPRASZAMY! *
Darmowa wycena domów i nieruchomoœci
*
Rent – Rejestracja – DHCR
*
Notariusz
Kupcy i lokatorzy czekaj¹ Zg³oœ dom do sprzeda¿y Zg³oœ mieszkanie do wynajêcia l
l
l
l
l
l
Zapraszamy: 933 Manhattan Ave. (pom. Kent St. & Java St. www.greenpointproperties.com Tel. 718-609-1485
ANIA TRAVEL AGENCY 57-53 61st Street, Maspeth, N.Y. 11378 Tel. 718-416-0645, Fax 718-416-0653 ❍ T³umaczenia ❍ Bilety Lotnicze ❍ Us³ugi Konsularne ❍ Notariusz publiczny ❍ Wysy³ka paczek morskich i lotniczych ❍ Wysy³ka pieniêdzy - VIGO i US Money Express
“US Money Express:Authorized AGENT in U.S. Money Express Transfers“/ “U.S. Money Express Co. is licensed as a Money Transmitter by the State of New York Banking Department”
Chcemy reklamowaæ Twoj¹ firmê!
Kurier Plus, tel. (718) 389-3018
18
KURIER PLUS 17 SIERPNIA 2013
Pogoda na weekend: SOBOTA
NIEDZIELA
27° lekkie zachmurzenia
25°
s³onecznie
Myœl tygodnia: Dzisiaj g³ow¹ rodziny jest ten, kto ma w rêku pilota do telewizora. Peter Sellers
Imieniny tygodnia 17 sierpnia - sobota Anety, Jadwigi, Bogdana 18 sierpnia - niedziela Erwina Kamila, Szymona 19 sierpnia - poniedzia³ek Marcina, Wicentego, Wodzis³awa 20 sierpnia - wtorek Ma³gorzaty, Czes³awa, Hieronima 21 sierpnia - œroda Dalidy, Daniela, Wawrzyñca 22 sierpnia - czwartek Magdaleny, Marii 23 sierpnia - pi¹tek Bogny, Brygidy, Apolinarego
Imiennik Niektórzy uwa¿aj¹, ¿e imiona wi¹¿¹ siê z cechami charakteru. Nie ma na to ¿adnych dowodów. Proponujemy wiêc nasz Imiennik potraktowaæ wy³¹cznie jako zabawê.
Jadwiga
Czes³aw
Jest kobiet¹ niezwykle ruchliw¹ i operatywn¹. Potrafi b³yskawicznie przemieszczaæ siê z miejsca na miejsce bez oznak niechêci czy zmêczenia. W domu stara siê wszystko zrobiæ sama i jak najlepiej wywi¹zaæ siê z obowi¹zków. Bardzo prze¿ywa wszelkie pora¿ki, z sukcesów natomiast umie siê cieszyæ jak dziecko. Najlepsze wyniki osi¹ga w zawodach wymagaj¹cych ruchliwoœci i operatywnoœci. Sprawia wra¿enie pewnej siebie, ale czêsto s¹ to pozory. Przechodzi szybko od szalonego podniecenia do depresji. Bez przerwy trzeba siê ni¹ zajmowaæ, inaczej to ona zajmie siê innymi... a to du¿o gorsze! W³aœciwie to introwertyczka, zapatrzona w swój wewnêtrzny œwiatek. Bywa, ¿e reaguje przesadnie, pod wp³ywem nag³ych impulsów. Trzeba du¿ego wysi³ku, by j¹ uspokoiæ, gdy siê zdenerwuje. Obdarzona jest zadziwiaj¹c¹ intuicj¹ i znaczn¹ si³¹ uwodzicielsk¹, ruchliwoœci¹ - nieuchwytna jak wiatr... Ma umys³ syntetyczny, wszystko nim ogarnia, wszystko rozumie. Jest zach³annie ciekawa. Nierówna w uczuciach. Jednego dnia wielka mi³oœæ, drugiego ogromna rozpacz. Chêtnie gra na uczuciach, aby manipulowaæ otoczeniem. Lubi otaczaæ siê przyjació³mi, ale czêsto ich zmienia. Pora¿ki doprowadzaj¹ j¹ do rozpaczy, ale szybko siê z nich otrz¹sa. Posiada zmys³ moralny, ale nieraz g³oszone zasady nie znajduj¹ potwierdzenia w dzia³aniu. Pewien oportunizm moralny doprowadza j¹ czasem do burzliwych przygód, ku zmartwieniu rodziców i mê¿ów! Marzy o domu pe³nym ludzi, pod warunkiem zmieniania, co pó³ roku domu i co tydzieñ przyjació³! Nie jest ³atwa w po¿yciu! Trudno jednak nudziæ siê w jej towarzystwie, gdy¿ jest pe³na wdziêku...
Mo¿na o nim œmia³o powiedzieæ, ¿e cieszy siê powszechn¹ sympati¹. Na co dzieñ zawsze uœmiechniêty, ¿yczliwy i kole¿eñski. Trapi¹ go czasem przeró¿ne k³opoty, ale potrafi o nich opowiadaæ z uœmiechem. Ceni sobie samotnoœæ, kocha spokój i dobr¹ muzykê. Ma jednak sk³onnoœci do czêstych za³amañ nastroju. Jest bez w¹tpienia osob¹ o delikatnej konstrukcji psychicznej. Nie widaæ u niego takiej przebojowoœci, jak wœród innych mê¿czyzn. Swoich racji dochodzi czêsto d³u¿ej, ale za to konsekwentnie. Lubi towarzystwo kobiet, choæ w mi³oœci nie bywa najczêœciej Casanov¹, ale mo¿e byæ bardzo dobrym, lojalnym partnerem i prawdziwym przyjacielem. Niestety, ma te¿ s³aboœæ do ulegania s³omianemu zapa³owi. Jest nadpobudliwy i nadwra¿liwy. Ma silne poczucie niezale¿noœci. Krêpuj¹ go wszelkie wiêzy, jednak ³atwo przychodzi mu dostosowanie siê do otoczenia. Choæ niezale¿ny i z zasady nie zgadzaj¹cy siê z opini¹ wiêkszoœci, jest powœci¹gliwy i skryty. Posiada bardzo du¿¹ intuicjê, rozumie motywacje innych ludzi, jednoczeœnie kryj¹c w³asne. Cechuje go oryginalnoœæ, niecierpliwoœæ i impulsywnoœæ. Ma ogromn¹ zdolnoœæ przyswajania nowych informacji.
Chcemy reklamowaæ Twoj¹ firmê! Kurier Plus, tel. (718) 389-3018
Wa¿ne telefony Konsulat RP w Nowym Jorku 233 Madison Avenue, New York, NY 10016 Centrala: (646) 237-2100 Tel. alarmowy: (646) 237-2108 e-mail: nowyjork.info.sekretariat@msz.gov.pl www.polishconsulateny.org
Ambasada RP w Waszyngtonie 2640 16th St NW, Washington, DC 20009 telefon: (202) 234 3800 fax: (202) 588-0565 e-mail: washington.amb@msz.gov.pl www.polandembassy.org
Godziny pracy urzêdu: poniedzia³ek, wtorek, czwartek, pi¹tek - 8:00 16:00; œroda - 11:00-19:00 Przyjmowanie interesantów: poniedzia³ek, wtorek, czwartek, pi¹tek - 8:30 14:30; œroda: 11:30 - 17:30
PLL Lot Infolinia: (212) 789-0970 Nowy Jork: Tel. alarmowy (policja, stra¿, pogotowie): 911 Infolinia miasta: 311, www.nyc.gov Infolinia MTA: 511, www.mta.info
POLECAMY Adwokaci: Connors and Sullivan Attorneys at Law PLLC, Joanna Gwozdz - adwokat, tel. 718-238-6500 ext. 233 Romuald Magda, Esq. - Biuro Prawne, 776 A Manhattan Ave. Greenpoint, tel. 718-389-4112; romuald@magdaesq.com Agencje: Ania Travel Agency, 57-53 61st Street, Maspeth, tel. 718-416-0645 Anna-Pol Travel, 821 A Manhattan Ave., Greenpoint, tel. 718-349-2423 Emilia’s Agency, 574 Manhattan Ave, Greenpoint, tel .718-609-1675, 718-609-0222, Fax: 718-609-0555, E-mail: sroczynska@mail.com Lighthouse Home Services, 896 Manhattan Ave., Fl.3 Suite 37, Greenpoint, tel.718-389-3304 Polamer, 880 Manhattan Avenue, Greenpoint, tel. 718-349-1320 Polonez, 159 Nassau Ave. Greenpoint; tel. 718-389-2422 Medycyna Naturalna Acupuncture and Chinese Herbal Center, 144-48 Roosevelt Ave.#MD-A, Flushing, tel.718-359-0956; 1839 Stillwell Ave. Brooklyn, tel. 718-266-1018 Hirudoterapia - pijawki medyczne: tel. 646-460-4212 HuaShen America 621Manhattan Ave. Greenpoint (917) 982-0390, (347) 645-2838 Apteki - Firmy Medyczne Eagle Pharmacy, 64-02 Flushing Ave., Maspeth, tel. 718-416-1749 Markowa Apteka Pharmacy 831 Manhattan Ave., Greenpoint tel. 718-389-0389; www.MarkowaApteka.com MA Surgical Supplies, Inc. 314 Roebling St., Williamsburg, tel. 718-388-3355 Lorven Apteka 1006 Manhattan Ave., Greenpoint tel. 718-349-2255 Domy pogrzebowe Arthur’s Funeral Home, 207 Nassau Ave. (róg Russel), Greenpoint Tel. 718. 389-8500 Morton Funeral Home - Ridgewood Chapeles, 663 Grandview Ave., Ridgewood, tel. 718-366-3200 Firmy wysy³kowe Doma Export, 1700 Blancke Street, Linden, NJ, tel. 908-862-1700; Biura turystyczne: tel. 973-778-2058; 1-800229-3662 services@domaexport.com US Money Express - przekazy pieniê¿ne Tel. 1-888-273-0828 Gabinety lekarskie Joanna Badmajew, MD, DO, Medycyna Rodzinna, 6051 Fresh Pond Road, Maspeth, tel. 718-456-0960 Anna Duszka, MD - pediatra 934 Manhattan Ave. Greenpoint 718-389-8585lub ZocDoc.com Centrum Medyczno-Rehabilitacyjne 157 Greenpoint Ave., Greenpoint tel. 718-349-1200 Greenpoint Eye Care LLC, dr Micha³ Kiselow, okulista, 909 Manhattan Ave., Greenpoint, tel. 718-389-0333 Sabina Grochowski, MD, MS 850 7th Ave., Suite 501, Manhattan, tel. 212-586-2605
Przychodnia Medyczna, 126 Greenpoint Avenue, Greenpoint lekarze: Andrzej Salita, Urszula Salita, Florin Merovici; tel. 718-389-8822, 24h. 917-838-6012 Antoine Adam MD, MS Psychiatra- kom. (917)207.1244 Total Health Care - Physical Therapy, 126 Greenpoint Ave. Greenpoint, tel. 718-472-7306 Psycholog Ma³gorzata Zo³ek MA Manhattan Office-245 E 13 Street Brooklyn Office-776A Manhattan Ave. suite 103L. tel. (718)360.3144 Naprawa samochodów JK Automotive, 384 McGuinness Blvd. Greenpoint, tel. 718-349-0433 Nieruchomoœci – Po¿yczki Adas Realty, 150 N 9th Street, Williamsburg, tel.718-599-2047; Cezary Doda - Better Homes and Garden RE, tel. 718-544-4000; 917-414-8866, e-mail: cezar@cezarsells.com Greenpoint Properties Inc. Real Estate - Danuta Wolska, 933 Manhattan Ave. Greenpoint, tel. 718-609-1485 www.greenpointproperties.com Rozliczenia podatkowe Business Consulting Corp. Ewa Duduœ, 110 Norman Ave. Greenpoint, tel. 718-383-0043, cell. 917-833-6508 Micha³ Pankowski Tax & Consulting Expert, 896 Manhattan Avenue Suite 27 (na piêtrze) Greenpoint, tel. 718- 6091560 lub 718-383-6824; Sale bankietowe Princess Manor, 92 Nassau Ave, Greenpoint tel. 718-389-6965 www.princessmanor.com Sklepy Fortunato Brothers, 289 Manhattan Ave. Williamsburg, tel. 718-387-2281 W-Nassau Meat Market, 915 Manhattan Ave., Greenpoint, tel. 718-389-6149 Szko³y - Kursy Caring Professionals, 7020 Austin Street, Suite 135, Forest Hills Tel. 718-897-2273 Kobo Music Studio, nauka gry instrumentach, lekcje œpiewu, tel. 718-609-0088 Unia Kredytowa Polsko-S³owiañska Federalna Unia Kredytowa: www.psfcu.com 1-800-297-2181 718-894-1900 Us³ugi ró¿ne Plumbing & Heating, 53-28 61st Street, Maspeth, tel. 718-326-9090 Us³ugi transportowe Ryszard Limo - Florida Connection - 24 godziny service, tel. 646-247-3498; lub 561-305-2828
19
KURIER PLUS 17 SIERPNIA 2013
TO NIE PARADOKS Z kredytem samochodowym P-SFUK na 1.99%APR zaoszczędzisz pieniądze w porównaniu z kredytem na 0% u dealera!
Kredyt u dealera 0%
Cena samochodu $25,000
Kredyt w Naszej Unii juz od
1.99%
Rabat od producenta
Rabat od producenta
$0
$3,000 Cena zakupu
Cena zakupu
$25,000
$22,000
Miesięczna płatność
Miesięczna płatność
$417
$386 Koszt całkowity
Koszt całkowity
$25,000
$23,131
i c ś o n d ę z O s zc
$1,869.00
c.b.d.u.
1.855.PSFCU.4U (1.855.773.2848) www.NaszaUnia.com APR = Annual Percentage Rate. Podstawą zatwierdzenia pożyczki jest ocena historii kredytowej i zdolności do spłaty kredytu. Oprocentowanie promocyjne w wysokości 1,99% APR dotyczy pożyczek na nowe i używane samochody na okres od 1 do 5 lat. Promocja obowiązuje od dnia 1 sierpnia do 30 września 2013 r. Do uzyskania promocyjnego oprocentowania, wymagane jest zarejestrowanie automatycznej płatności pożyczki z konta czekowego w P-SFUK oraz posiadanie karty debetowej na koncie, na którym wydana została pożyczka. Bez automatycznej spłaty i aktywnej karty debetowej, oprocentowanie jest wyższe o 0,50%. Inne ograniczenia mogą obowiązywać. Dodatkowe informacje dotyczące tej promocji i innych ofert kredytowych w Centrum Obsługi Klienta pod numerem 1.855.PSFCU.4U lub na stronie www.NaszaUnia.com. Powyższe wyliczenia są tylko przykładami i nie reprezentują konkretnych pożyczek. P-SFUK nie odpowiada za błędy w wyliczeniach.
20
KURIER PLUS 17 SIERPNIA 2013