1
Laboratorium Kultury 3 (2014)
2
Lewis Henry Morgan Laboratorium Kultury 3 (2014)
Redakcja:
Małgorzata Rygielska Jakub Dziewit
Katowice 2014 3
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Laboratorium Kultury Rocznik, ISSN 2084-4697
Wersją prymarną jest forma drukowana. Wersja elektroniczna dostępna jest na stronie: www.laboratoriumkultury.us.edu.pl Redaktorzy numeru: Małgorzata Rygielska, Jakub Dziewit Redaktor naczelny: "EBN 1JTBSFL r Przewodnicząca Rady Naukowej: Ewa Kosowska Redaktor wydawniczy: +BLVC %[JFXJU r Sekretarz redakcji: Kamila Gęsikowska Redaktor językowy: (SB̤ZOB 8JML r Redaktorzy tematyczni: Jakub Dziewit, Marek 1BDVLJFXJD[ .B HPS[BUB 3ZHJFMTLB &NJMJB 8JFD[PSLPXTLB r Opieka artystyczna, projekt graficzny: "HOJFT[LB -FT[ r Redakcja techniczna, skład: Tomasz Kiełkowski Redakcja językowa i korekta bieżącego numeru: Emilia Wieczorkowska, Grażyna Wilk oraz ,BSPMJOB )P EB -JEJB 3[FT[VULP "OOB 4P˭UB r Opracowanie indeksu: Małgorzata Kołodziej Tłumaczenia: Mateusz Orzeszyna Wydawca:
Adres redakcji: Laboratorium Kultury Plac Sejmu Śląskiego 1 40-032 Katowice laboratoriumkultury@us.edu.pl
ul. Słowackiego 15/13 40-094 Katowice wydawnictwo@grupakulturalna.pl
Współwydawcy:
Patronat honorowy:
grupakulturalna.pl
Publikacja do'nansowana przez Uniwersytet Śląski w Katowicach oraz Akademię Sztuk Pięknych w Katowicach. Wszystkie artykuły opublikowane w „Laboratorium Kultury” są dostępne na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych 3.0 Unported. Licencja nie obejmuje pojedynczych gra'k i rysunków Andrzeja Łabuza.
Druk i oprawa: Sowa Sp. z o.o., ul. Hrubieszowska 6a, 01-209 Warszawa Nakład: 200 egzemplarzy Katowice 2014 4
One of the most influential of all 19th-century anthropologists and one whose writings are widely read today is Lewis H. Morgan Elisabeth Tooker
5
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Małgorzata Rygielska, Jakub Dziewit Małgorzata Rygielska, Jakub Dziewit Małgorzata Rygielska Ewa Kosowska
Anna Gomóła Jakub Jakubaszek
Anna Zaczkowska
Adam Pisarek
Kamila Gęsikowska
Zuzanna Orzeł Małgorzata Laburda Andrzej Łabuz Marek Pacukiewicz
6
Spis treści Zaproszenie do lektury
9
Invitation to reading
13
Pedetemptim progrediensis... Lukrecjusz i Morgan
17
Rozwój społeczny jako wyobrażenie kulturowe. O znaczeniu idei własności w koncepcji Lewisa H. Morgana
57
Na początku był zachwyt. Młody Krzywicki czyta Morgana
83
Wymiary służby społecznej. Rozważania na marginesie polskiego przekładu Społeczeństwa pierwotnego Lewisa H. Morgana (1887)
115
„Ten, który stał się Mostem”. Wpływ Lewisa H. Morgana na rosyjską antropologię
139
Noh-yeh, to znaczy matka. Liga Irokezów jako archiwum dyskursu o pokrewieństwie
157
Legendary literature w League of the Iroquois Lewisa H. Morgana. Przyczynek do problemu
191
Dziki? Wizerunek Indian w Lidze Irokezów Lewisa H. Morgana
203
Morgan etnografem, czyli analiza ornamentyki Irokezów
223
Grafiki i rysunki
239
Osnowa i wątek w grafikach Andrzeja Łabuza
271
Indeks osób
287
7
Laboratorium Kultury 3 (2014)
8
Zaproszenie do lektury
Są w dziejach myśli ludzkiej, w dziejach humanistyki zwłaszcza, postacie i książki, które nigdy się nie starzeją, stanowiąc milowe kamienie na nie kończącej się drodze poznania. Wspomnienie o wielkich poprzednikach, powrót do lektury ich dzieł – co jakiś czas – stanowi dla przedstawicieli każdej dyscypliny naukowej niezbędne i odświeżające działanie1.
S
łowa te, choć dotyczyły polskiego wydania pierwszego podręcznika do antropologii autorstwa Edwarda Burnetta Tylora, odnieść można do wielu ważnych prac, nie tylko z zakresu szeroko rozumianych nauk humanistycznych i społecznych. Zaliczyć do nich można również dzieła Lewisa Henry’ego Morgana, który na gruncie amerykańskim uznawany jest za jednego z „ojców założycieli” antropologii, pojmowanej jako nauka o człowieku i jego kulturze. Takim mianem określa Morgana nie tylko wieloletnia badaczka jego prac, Elisabeth Tooker2, nie tylko autor najnowszej biografii Lewisa Henry’ego, Daniel Moses3, czy tłumacz League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois4, Bartosz Hlebowicz5. Pojawia się ono również w wielu encyklopediach i podręcznikach do dziejów
1 R. Kantor, Od wydawcy. Powroty do źródeł, w: E.B. Tylor, Antropologja. Wstęp do badań człowieka i cywilizacji, przeł. A. Bąkowska, przedm. L. Krzywicki, Pro Filia, Cieszyn 1997, s. 11. 2 Por. E. Tooker, Foreword, w: L.H. Morgan, Ancient Society or Researches in the Lines of Human Progress from Savagery, through Barbarism to Civilization, 2003, The University of Arizona Press, Tuscon, s. xv. 3 D.N. Moses, The Promise of Progress. The Life and Works of Lewis Henry Morgan, University of Missouri Press, Columbia and London 2009, s. 271. Por. też C. Resek, Lewis Henry Morgan, University of Chicago Press, Chicago 1960. 4 L.H. Morgan, League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois, Sage and Brothers, Rochester 1851. 5 Por. B. Hlebowicz, Lewis H. Morgan i Irokezi – szkoła amerykańskiej antropologii, w: L.H. Morgan, Liga Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów, przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2011, s. 7.
9
Laboratorium Kultury 3 (2014)
antropologii, etnologii i historii myśli społecznej6. Morgana uważa się za prekursora amerykańskich badań terenowych, a także – podobnie jak Tylora – za jednego z najważniejszych przedstawicieli dziewiętnastowiecznej, ewolucjonistycznej antropologii. Docenia się także jego analizy stosunków pokrewieństwa – George Peter Murdock stwierdził nawet, że było to „najbardziej oryginalne i błyskotliwe konkretne osiągnięcie w historii antropologii”7. Z ufnością, że udało nam się zachować dystans (przynajmniej w pewnej mierze) wobec mitycznej niemal opowieści o ojcu założycielu – nie pierwszej wszak i nie ostatniej w dziejach myśli antropologicznokulturowej – zapraszamy do lektury zamieszczonych w tomie artykułów. Ich autorzy podejmują problematykę roli kulturowych wyobrażeń w formowaniu idei naukowych (Ewa Kosowska, Małgorzata Rygielska), rozważają skomplikowane uwarunkowania recepcji najważniejszych prac Morgana, a także ich wpływu na kształtowanie się i rozwój dyscyplin antropologicznych w Europie XIX i XX w. (Anna Gomóła, Anna Zaczkowska). Nie brak też namysłu nad „wynalezieniem pokrewieństwa”8 i sposobami jego przedstawienia (Adam Pisarek). Młodzi badacze nie wahają się również podjąć refleksji na temat kulturowych uwarunkowań przekładu Ancient Society9 na język polski ( Jakub Jakubaszek) lub proponują powrót do fragmentów oryginału League…, np. by omówić skomplikowany problem „literatury legendarnej” w społeczeństwie Irokezów (Kamila Gęsikowska). Zastanawiają się też nad obrazem Indian w Lidze… i współczesnymi stylami odbioru tej monografii, także przez czytelników, którzy nie są profesjonalnie związani z antropologią (Zuzanna Orzeł) oraz nad możliwością potraktowania dzieła Morgana jako źródła wiedzy o ornamentyce Irokezów (Małgorzata Laburda). Por. m.in.: Encyclopedia of Social and Cultural Anthropology, red. A. Barnard, J. Spencer, Routledge, London 2010, s. 381; International Development and the Social Sciences: Essays on the History and Politics of Knowledge, red. F. Cooper, R.M. Packard, University of California Press, Berkeley 1997, s. 153; Handbook of Sociological Theory, red. J.H. Turner, Kluwer Academic/Plenum Publishers, New York, s. 435. Na gruncie polskim „inicjatorem antropologii” Morgana nazywa Andrzej Mencwel we wstępie do chyba najbardziej znanej polskiej antologii tekstów z antropologii kultury (A. Mencwel, Wstęp: wyobraźnia antropologiczna, w: Antropologia kultury. Zagadnienia i wybór tekstów, wstęp i red. A. Mencwel, oprac. G. Godlewski, L. Kolankiewicz, A. Mencwel, P. Rodak, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2005, s. 10–11). 7 G.P. Murdock, Social Structure, Macmillan Company, New York, s. 91. Cyt. za: S. Szynkiewicz, Pokrewieństwo. Studium etnologiczne, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 1992, s. 7. Meyer Fortes jeden z rozdziałów książki Kinship and the Social Order zatytułował właśnie Morgan: The Founding Father. Por. M. Fortes, Kinship and the Social Order. The Legacy of the Lewis Henry Morgan, Routledge and Kegan Paul, London, s. 3–17. 8 Jest to określenie użyte przez T.R. Trautmanna, Lewis Henry Morgan and the Invention of Kinship, University of California Press, Berkeley 1987. 9 L.H. Morgan, Ancient Society or Researches in the Lines of Human Progress from Savagery, through Barbarism to Civilization, Henry Holt and Company, New York 1877. 6
10
Małgorzata Rygielska Jakub Dziewit Zaproszenie do lektury
W bieżącym numerze „Laboratorium Kultury” inicjujemy publikacje wypowiedzi artystycznych. Wkładka graficzna, którą zamieszczamy dzięki współpracy z Akademią Sztuk Pięknych w Katowicach zawiera grafiki i rysunki Andrzeja Łabuza, inspirowane m.in. postaciami Indian. Towarzyszy im refleksja o przekształcaniu wizerunków Indian oraz artystycznych nawiązaniach do wybranych elementów ich kultury (Marek Pacukiewicz). Zawartość księgozbioru Morgana10, obfitującego w najważniejsze dzieła światowej literatury i doceniane po dziś prace naukowe sprawia, że do lektury trzeciego numeru „Laboratorium Kultury” zapraszamy z pokorą, ale i z nadzieją, że powrót do dzieł klasyków antropologii okaże się inspirujący dla kolejnych czytelników. Małgorzata Rygielska Jakub Dziewit
10 Por. T.R. Trautmann, K.S. Kabelac, The Library of Lewis Henry Morgan, American Philosophical Society, Philadelphia 1994.
11
Laboratorium Kultury 3 (2014)
12
itatio
to rea i g
There are in the history of thought, particularly in humanist thought, characters and books, which never get old, milestones on the endless road to cognition. Remembrance of great predecessors, re-reading their works – once and again – becomes a necessary and invigorating task for all members of scientific community1.
Although these words applied to the first edition of Anthropology: an introduction to the study of man and civilization by Edward Burnett Tylor, they can be applied to many important works, not only from broad scope of socio-humanistic fields of study. They include the works of Lewis Henry Morgan, who in United States is considered to be one of the “founding fathers” of anthropology, understood as study of man and his culture. This name is given to Morgan not only by a longtime scholar of his works, Elisabeth Tooker2, not only by the author of his recent biography, Daniel Moses3, or by Polish translator of League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois4, Bartosz Hlebowicz5. It also appears in many encyclopedias and text-books on
1 R. Kantor, Od wydawcy. Powroty do źródeł, in: E.B. Tylor, Antropologja. Wstęp do badań człowieka i cywilizacji, trans. A. Bąkowska, foreword L. Krzywicki, Pro Filia, Cieszyn 1997, p. 11 [translation by Mateusz Orzeszyna]. 2 E. Tooker, Foreword, in: L.H. Morgan, Ancient Society or Researches in the Lines of Human Progress from Savagery, through Barbarism to Civilization, The University of Arizona Press, Tuscon, 2003, p. xv. 3 D.N. Moses, The Promise of Progress. The Life and Works of Lewis Henry Morgan, University of Missouri Press, Columbia and London 2009, p. 271. C. Resek, Lewis Henry Morgan, University of Chicago Press, Chicago 1960. 4 L.H. Morgan, League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois, Sage and Brothers, Rochester 1851. 5 B. Hlebowicz, Lewis H. Morgan i Irokezi – szkoła amerykańskiej antropologii, in: L.H. Morgan, Liga Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów, trans. B. Hlebowicz, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2011, p. 7.
13
Laboratorium Kultury 3 (2014)
history of anthropology, ethnology and history of social theory6. Morgan is considered to be the precursor of American fieldwork, as well as – along with Tylor – one of the most important representatives of the nineteenth-century evolutionary anthropology. Also appreciated for his analysis of kinship – George Pater Murdock stated even that it was “most original and brilliant, concrete achievement in the history of anthropology”7. Believing that we were able to maintain distance (at least in some manner) to this almost mythical tale of a forefather – not the first nonetheless and not the last in history of anthropological theory – we invite you to read and study articles included in this compilation. Their authors tackle problems as to what role cultural imaginings have in forming scientific ideas (Ewa Kosowska, Małgorzata Rygielska), deliberate on complex reception conditioning of Morgans most important works, as well as their influence on the shaping and development of XIX and XX century anthropology (Anna Gomóła, Anna Zaczkowska). They ponder over “invention of kinship”8 and ways of its depiction (Adam Pisarek). Young academics do not sway from reflecting on the cultural determinants of Polish translation of Ancient Society9 ( Jakub Jakubaszek) or propose getting back to original text of League... in order to explain the complex problem of “legendary literature” in Iroquois society (Kamila Gęsikowska). They also think about the portrayal of Iroquois people in the League... and the contemporary reception of this monograph, also by readers, who are not professional anthropologists (Zuzanna Orzeł) as well as on the possibility for reading Morgan's work as a source knowledge on Iroquois crafts and ornaments (Małgorzata Laburda). In this issue of “Laboratorium Kultury” we initiate publishing of artistic discourse. The graphical insert, which we feature thanks to our cooperation with Academy of Fine Arts in Katowice, consists of prints and drawings by Andrzej 6 Encyclopedia of Social and Cultural Anthropology, ed. A. Barnard, J. Spencer, Routledge, London 2010, p. 381; International Development and the Social Sciences: Essays on the History and Politics of Knowledge, ed. F. Cooper, R.M. Packard, University of California Press, Berkeley 1997, p. 153; Handbook of Sociological Theory, ed. J.H. Turner, Kluwer Academic/Plenum Publishers, New York 2001, p. 435. In Poland, in his introduction to probably the best known anthropological anthology, Andrzej Mecwel calls Morgan an “initiator of anthropology” (A. Mencwel, Wstęp: wyobraźnia antropologiczna, in: Antropologia kultury. Zagadnienia i wybór tekstów, eds. A. Mencwel et al., Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2005, p. 10–11). 7 G.P. Murdock, Social Structure, Macmillan Company, New York, p. 91. Meyer Fortes in his Kinship and the Social Order called one of its chapters Morgan: The Founding Father (M. Fortes, Kinship and the Social Order. The Legacy of the Lewis Henry Morgan, Routledge and Kegan Paul, London, p. 3–17). 8 Term used in T.R. Trautmann, Lewis Henry Morgan and the Invention of Kinship, University of California Press, Berkeley 1987. 9 L.H. Morgan, Ancient Society or Researches in the Lines of Human Progress from Savagery, through Barbarism to Civilization, Henry Holt and Company, New York 1877.
14
Małgorzata Rygielska Jakub Dziewit Invitation to reading
Łabuz, inspired among others by figures of Native Americans. The closing article by Marek Pacukiewicz, is dedicated to re-imagining of depiction of Native American people and artistic references to selected elements of their culture in those works. Descriptions of the collection of books by Lewis Henry Morgan10, abounding in the most important works of international literature and to this day, appreciated pieces of scholarship give rise to our humble but hopeful invitation that study of the third issue of “Laboratorium Kultury” as a return to the classic works of anthropology will be inspiring to our readers. Małgorzata Rygielska Jakub Dziewit
10 T.R. Trautmann, K.S. Kabelac, The Library of Lewis Henry Morgan, American Philosophical Society, Philadelphia 1994.
15
Laboratorium Kultury 3 (2014)
16
Małgorzata Rygielska Uniwersytet Śląski w Katowicach
e ete
ti
rogre ie sis
1
ukre usz i Morga
bstrakt Autorka wykorzystuje w artykule metodę porównawczą w jej wariancie filologicznym by wskazać istotne podobieństwa między myślą Lukrecjusza i Morgana w zakresie ujmowania rozwoju ludzkiej kultury jako całości. Zestawia „katalog wynalazków” oraz opisy zawarte w V księdze De rerum natura… Lukrecjusza z „epokami etnicznymi” wyróżnionymi przez Lewisa Henry’ego Morgana w Społeczeństwie pierwotnym… Oprócz kryteriów ich wyróżnienia oraz celów badawczych wskazanych przez autora Ligi… istotne są również używane przez niego pojęcia powolnego, stopniowego rozwoju (development) oraz postępu. Ważny jest także problem skali umysłu (scale of mind) i rozumu, jako czynników umożliwiających rozwój człowieka i jego kultury. Pod uwagę zostały wzięte zarówno bezpośrednie nawiązania do filozoficznego traktatu, jak i podobieństwa wymagające rekonstrukcji dokonywanej na podstawie drobiazgowej lektury obu dzieł: starożytnego i dziewiętnastowiecznego. Słowa klucze: Lewis H. Morgan, Lukrecjusz, ewolucjonizm, kultura, antropologia kultury, historia idei
W
illiam Hamilton Morgan sięga po jedną z książek Waltera Scotta. Czujna Mary Morgan podchodzi niemal bezszelestnie, wyciąga z rąk młodego chłopca awanturnicze opowieści i zastępuje je Biblią. W tym samym czasie wuj
Tę frazę, zaczerpniętą z De rerum natura… Lukrecjusza, wykorzystał w tytule artykułu również Alessandro Schiesaro. Por. A. Schiesaro, Pededemptim progrediensis (Lucr. 5. 533), „Rivista di Filologia e di Istruzione Classica” 1989, nr 117, s. 286–296. Wyjaśnienie tytułu pojawia się w dalszej części artykułu. 1
17
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Williama, Lewis Henry Morgan, coś pisze2. Być może jest to właśnie Ancient Society…3, w którym odnajdziemy nie tylko komentarz do małżeństw kuzynów przeciwległych, ale także znaną do dziś wizję rozwoju ludzkości. Biblioteka Morgana zawiera powieści i dzieła poetyckie Scotta, czyli jednego z jego ulubionych pisarzy4, pisma prawników, językoznawców i antropologów, w tym m.in. The history of the progress and termination of the Roman republic Adama Fergusona5. Znajduje się tam również szereg dzieł twórców starożytnych – najprawdopodobniej były to jedne z pierwszych nabytków Lewisa Henry’ego. W jego księgozbiorze znalazły się niemal wszystkie ważne pozycje, z którymi zapoznał się podczas studiów, m.in. dziesięć tomów pism Cycerona oraz kilkanaście innych tytułów po łacinie, w tym księgi historyczne, poezje i opowieści, w których gustowali wówczas zarówno Brytyjczycy, jak i Amerykanie. Poczesne miejsce zajmował wśród nich poemat Lukrecjusza6, do którego Morgan wielokrotnie powracał, nie tylko pisząc Ancient Society…, lecz także wcześniej, prowadząc wykłady w lokalnym liceum oraz w Cayuga Academy7. Istotne podobieństwa między myślą Lukrecjusza i Morgana w zakresie ujmowania rozwoju ludzkiej kultury jako całości z łatwością można wykazać, wykorzystując metodę porównawczą – w jej wariancie filologicznym. Takie postępowanie badawcze, choć dość żmudne, pozwoli odnaleźć w dziele Morgana nie tylko bezpośrednie nawiązania do poematu Lukrecjusza, lecz także skłoni do namysłu nad problemami podejmowanymi przez dziewiętnastowiecznego badacza i myśliciela – zagadnieniami powolnego, stopniowego rozwoju oraz znaczenia rozumu jako czynnika umożliwiającego rozwój człowieka i jego kultury. O istotnej roli De rerum natura… świadczą m.in. pozostawione przez Morgana zapiski i zakreślenia na kartach książki8. W trakcie przygotowań do pracy nad 2 D.N. Moses, The Promise of Progress. The Life and Works of Lewis Henry Morgan, University of Missouri Press, Columbia and London 2009, s. 122–123. 3 L.H. Morgan, Ancient Society or Researches in the Lines of Human Progress from Savagery through Barbarism to Civilization, Henry Holt and Company, New York 1877. 4 Po przygotowaniu do publikacji Systems of Consanguinity… Lewis Henry Morgan wybrał się wraz z rodziną w roczny (1870–1871) wojaż po Europie. Podobnie jak żona, prowadził dziennik podróżny. Dowiadujemy się z niego, że zaopatrzony w przewodnik Black’s Picturesque Tourist of Scotland, już po odwiedzinach kilku prominentnych angielskich prawników i antropologów tamtego czasu, wybrał się również do Abbotsford, dawnej posiadłości autora Waverly. Pod koniec życia zapragnął natomiast zbudować bibliotekę wzorowaną na tej, którą zwiedził właśnie w Abbotsford. Por. T.R. Trautmann, K.S. Kabelac, The Library of Lewis Henry Morgan, American Philosophical Society, Philadelphia 1994, s. 21–26. 5 T.R. Trautmann, K.S. Kabelac, The Library…, s. 156. 6 Tamże, s. 41. 7 Tamże, s. 37. 8 W jego bibliotece traktat znajdował się zarówno po łacinie, jak i w angielskim tłumaczeniu (prozatorskim oraz wierszowanym): T.C. Lucretius, De rerum natura libri VI, Tauchnitii, Lipsiae 1833; Lucretius, On the
18
Małgorzata Rygielska
e ete
ti
rogre ie sis
Ancient Society…, najprawdopodobniej ok. roku 1870, Morgan napisał również szkic Roman Genesis of Human Development, w którym objaśniał wizję rozwoju ludzkości zawartą w dziele Lukrecjusza9. Thomas R. Trautmann uważa, że szkic ten został włączony do pierwotnej wersji Ancient Society… jako jeden z rozdziałów10. Zainteresowaniu literaturą starożytną Morgan dał wyraz zamieszczając – jeszcze przed stroną tytułową Ancient Society… – motto z Horacego11. Niestety, podobnie jak pozostałe dwa umieszczone w tym samym miejscu fragmenty, zaczerpnięte już z dziewiętnastowiecznych ksiąg i artykułów naukowych12, nie nature of things. A philosophical poem, literary translated in english prose by J.S. Watson, to which in adjoined the poetical version of J.M. Good, Bell and Daldy, London 1870. Por. T.R. Trautmann, K.S. Kabelac, The Library…, s. 198. 9 Tamże, s. 167. 10 T.R. Trautmann, Lewis Henry Morgan and the Invention of Kinship, University of California Press, California 1987, s. 32. 11 Zacytowane w otwarciu Ancient Society… zarówno po łacinie, jak i w języku angielskim: “Cum prorepserunt primis animalia terris, Mutum et turpe pecus, glandem atque cubilia propter Unguibus et pugnis, dein fustibus, atque ita porro Pugnabant armis, quae post fabricaverat usus: Donec verba, quibus voces sensusque notarent, Nominaque invenere: dehinc absistere bello, Oppida coeperunt munire, et ponere leges, Ne quis fur esset, neu latro, neu quis adulter. (As soon as animals crept forth on the first lands, a speechless and degraded crowd, they battled for the acorn and for their lairs with claws and fists, then with clubs and at length with arms, which afterwards practice had made; until they learned to use words by which to indicate vocal sounds and thoughts and to use names. After that they began to refrain from war, and fortify walled towns, and to lay down laws that no one should be a thief, nor a robber nor an adulterer.) Horace, Sat., I, III, 99”. L.H. Morgan, Ancient Society…, [strona nienumerowana, przed tekstem głównym]. Zdecydowałam się na przytoczenie tego fragmentu w całości, ponieważ nie ma go w polskim wydaniu. Czytelnik, który sięgnie jedynie po polską edycję Społeczeństwa pierwotnego…, a nie uwzględni angielskiego oryginału, zostanie tym samym pozbawiony istotnych wskazówek interpretacyjnych. Ponadto ten urywek – zapewne nie bez powodu przywołany przez Morgana zarówno po łacinie, jak i po angielsku – stanowi widoczne nawiązanie do De rerum natura… Lukrecjusza. Zatem w istotny sposób nie tylko poszerza, lecz także dookreśla kontekst rozważań dotyczących ukazania rozwoju człowieka i kultury, zarówno tych starożytnych, jak i dziewiętnastowiecznych. 12 Oprócz fragmentu jednej z satyr Horacego, przed stroną tytułową Ancient Society… znajdują się również: urywek zaczerpnięty z pracy Williama Dwighta Whitneya, profesora sanskrytu i językoznawstwa porównawczego na Uniwersytecie w Yale, oraz passus z artykułu Josepha Kainesa, skarbnika London Athropological Society, również dotyczące rozwoju człowieka i jego kultury. O wskazanych nawiązaniach i ich funkcjach w dziele Morgana pisze David L. Seim, (D.L. Seim, Lewis Henry Morgan and the Charting of Social Evolution: Essays on the Origin and Development of Institutional Economics, Sigler Printing and Publishing, Ames, Iowa 1999), dlatego w tym artykule skupiam się jedynie na „wątku lukrecjuszowskim” w Ancient Society… Niestety, udało mi się dotrzeć jedynie do opisu bibliograficznego książki Davida Seima, nie mogę więc bezpośrednio odnieść się do jej treści. Za pomoc w sprowadzaniu książek z wielu europejskich bibliotek dziękuję paniom Barbarze Kuś i Julii Szkocnej-Czarneckiej z Wypożyczalni Międzybibliotecznej CINIBA.
19
Laboratorium Kultury 3 (2014)
znalazło się ono w polskim tłumaczeniu tego dzieła13. Wykorzystane przez Morgana wersy z utworu Horacego w jednym ze współczesnych przekładów na język polski brzmią następująco: Skoro pierwsze żyjątka wypełzły z ziemi, Nieme twarze i szpetne, wszczął się między niemi Bój o żołądź i pielesz na pazury, pięści, Potem kije, aż wreszcie broń lepsza zachrzęści. Zaszedł słów wynalazek na czucia i brzmienia, Powstały nazwy rzeczy; świat postać odmienia: Pokój, grody budują, są prawa postrachy Na łotry, na złodzieje, rabusie i gachy14.
Już na początku XX w. Paweł Popiel, profesor Szkoły Głównej Warszawskiej i tłumacz satyr Horacego, zauważa, iż rzymski poeta porusza problem pochodzenia człowieka – i z tego powodu ta Satyra tak jest ważną. Nad czem, od czasu, jak ludzie zastanawiać się poczęli, aż do Darwina i Haeckla wielkie pisano księgi; o czem Lukrecyusz długi zawiera ustęp, to Horacy streszcza w kilkunastu wierszach, prawda, że szczególniejszej jędrności i siły, w których materyalistyczna doktryna tak jest wyłożoną, że właściwie nic dodać nie potrzeba15.
Rzeczywiście – poemat Lukrecjusza jest znacząco dłuższy, ale też Horacy nie streszcza w poetyckim ustępie całości De rerum natura…, a jedynie drugą część piątej księgi, poświęconej przedstawieniu dziejów ludzkości. Rozpoczyna od pojawienia się na ziemi istot żywych. Dalej przechodzi do zwięzłego opisu sposobu życia ludzi, ich umiejętności posługiwania się bronią wytworzoną z trwałego metalu, wynalezienia języka, który usprawnił porozumiewanie się oraz umożliwił nazywanie i oswajanie świata. Następnie pisze o założeniu miast i ustanowieniu 13 Ludwik Krzywicki w Sprostowaniu zamieszczonym w Społeczeństwie pierwotnym… pisze: „Książka Morgana, prawdopodobnie powierzona w druku ludziom bądź nieukształconym, bądź niedbałym, wyszła z masą błędów, których zmarły autor nie mógł następnem wydaniem poprawić […]”, L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne czyli badanie kolei ludzkiego postępu od dzikości przez barbarzyństwo do cywilizacyi, przeł. A. B[ąkowska], Nakładem redakcyi „Prawdy”, Warszawa 1887. s. 626. Por. A. Zawiszewska, „Tłumaczka Tylora i Morgana”. O Aleksandrze Bąkowskiej i jej działalności społecznej, „Przekładaniec” 2010, nr 2 (24), s. 50–89. 14 Horacy, Wybór poezji, oprac. J. Krókowski, Ossolineum, Wrocław 1967, s. 201. Fragment ten został opatrzony wyjaśnieniem: „w. 99–112 poeta referuje w tym ustępie, pełnym ech lektury Lukrecjusza, epikurejską naukę o początku prawa i społeczeństwa (por. Lukrecjusz De rerum natura…, ks. 5)”. 15 Satyry i listy Horacego, t. 1, przeł. P. Popiel, Nakładem Spółki Wydawniczej Polskiej, Druk W.L. Anczyca i Spółki, Kraków 1903, s. 103–104.
20
Małgorzata Rygielska
e ete
ti
rogre ie sis
praw, zapewniających większe poczucie bezpieczeństwa. To zaledwie wycinek złożonego obrazu, który odnajdziemy w De rerum natura…, ale wycinek na tyle charakterystyczny, że nie pozostawia wątpliwości co do źródła nawiązań. Lukrecjusz pozostawił bowiem odmienną od dotychczasowych wizję rozwoju ludzkości – „materyalistyczna doktryna” Epikura, a wcześniej jeszcze Demokryta, pozwoliła mu na podważenie roli bogów w powstawaniu świata i człowieka, a także ich ingerencji w późniejsze funkcjonowanie ludzi. Jednocześnie jego opisy znacząco różniły się od mitycznych opowieści o złotym wieku16, które znamy chociażby z Prac i dni Hezjoda17 czy rzymskiej transpozycji tego motywu dokonanej przez Owidiusza w Metamorfozach. Oczywiście, zarówno mitologiczne, jak i racjonalistyczne przedstawienia prehistorii zostały napisane by uwypuklić pewien aspekt, lub aspekty, które pisarz chciał ukazać jako kluczowe zarówno dla rozwoju społeczności, jak i jego dalszego istnienia18.
Co było zatem ważne dla Lukrecjusza? Gordon Campbell przekonuje, iż autor De rerum natura… chciał przede wszystkim „dowieść, że wszelkie życie, zwierzęce i ludzkie, wszystkie gatunki i ich cechy, wszystkie kultury i społeczności ludzkie są wynikiem oddziaływania na siebie w czasie przypadku i konieczności, i niczego nie zawdzięczają Bogu”19. Było to ujęcie zgodne z założeniami „filozofii Ogrodu”20. Badacze wspominają również o tym, że przed Lukrecjuszem także istniało […] materialistyczne opracowanie genezy i rozwoju społeczeństwa ludzkiego, o autorstwo którego posądzają niektórzy historycy samego Demokryta, a którego krótkie streszczenie przekazał nam w swojej Historii (ks. I, r. 7 i 8) Diodor Sycylijski (I wiek p.n.e.)21.
16 Andrzej Waligórski zaznacza, że dla Lukrecjusza istotne było „przeciwstawienie się poglądowi, że człowiek jest wytworem degeneracji z początkowej doskonałości i szczęścia złotego wieku”, A. Waligórski, Antropologiczna koncepcja człowieka, PWN, Warszawa 1973, s. 43. Odnajdziemy też w De rerum natura… polemiczne nawiązania do tej koncepcji, zwłaszcza we fragmentach V, 999–1120. Szczegółowo wskazuje je Gordon Campbell w podrozdziale Lucretius and the Golden Age, G. Campbell, Lucretius on Creation and Evolution. A Commentary on De Rerum Natura. Book Five, Lines 772–1104, Oxford University Press, Oxford 2003, s. 12–15. 17 Hezjod, Prace i dnie, przeł., wstęp W. Steffen, Ossolineum, Wrocław 1952. 18 G. Campbell, Lucretius on Creation…, s. 9. Wszelkie tłumaczenia, o ile nie zaznaczę inaczej, pochodzą ode mnie – M.R. 19 Tamże, s. 10. Por. K. Leśniak, Lukrecjusz, Wiedza Powszechna, Warszawa 1985; G. Reale, Historia filozofii starożytnej, t. 3, Systemy epoki hellenistycznej, przeł. E.I. Zieliński, Wydawnictwo KUL, Lublin 1999, s. 290–311. 20 Por. G. Reale, Historia filozofii…, s. 177–281; J. Powarkow, Epikur: paradoksy hedonizmu, przeł. E. Rutkowski, Książka i Wiedza, Warszawa 1981. 21 K. Leśniak, Lukrecjusz…, s. 91. Por. P. Boyancé, Lucrèce et l'épicurisme, Presses universitaires de France, Paris 1963, s. 236–237.
21
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Podobieństwa między tymi tekstami wydają się znaczne, jednak niedostatek materiałów źródłowych nie pozwala na jednoznaczne rozstrzygnięcia. Stopień „oryginalności” epikurejskich koncepcji dotyczących pochodzenia i rozwoju ludzkości pozostawiam jednak na marginesie rozważań22. Istotniejsze jest dla mnie samo przedstawienie tego procesu przez Lukrecjusza23. Zdaniem rzymskiego filozofa, człowieka pierwotnego charakteryzowała mocna budowa ciała, był silny i odporny na niesprzyjające warunki zewnętrzne, np. zmiany klimatu czy niedostatek odpowiedniego pożywienia (V, 925–930)24. Początkowo wiódł życie koczownicze i nie znał jeszcze ani obróbki żelaza, ani uprawy roli – żywił się płodami natury (V, 931–938). Ludzie pierwotni nie znali ognia, nie używali odzienia ani nie budowali domostw, które zapewniłyby im schronienie. W przypadku zagrożeń naturalnych i niekorzystnych zmian klimatycznych szukali schronień naturalnych. Nie znali też pojęcia własności – ani indywidualnej, ani wspólnotowej. W działaniu kierowali się instynktami oraz poczuciem własnego dobra bądź korzyści (V, 953–962). Jednak Później, gdy dom i odzież stworzyli, gdy orężem Ogień był, gdy kobieta po społu siadła z mężem ................................................................................ Poznali i ujrzeli zrodzone z siebie dzieci, Zaczął ród ludzki łagodnieć. Mogąc już ogień rozniecić, Dom ogrzewać, byli już także wrażliwsi, a ciało Utraciło dawniejszą na mrozy wytrzymałość. Wenus siły odjęła, a dziatek miłym pieszczotom Ulegając rodzice tracili surowość pierwotną (V, 1011–1018).
W krótkim fragmencie poematu zestawione zostały – co interesujące – zmiany, jakie zachodzą pod wpływem umiejętności sprawnego wykorzystania wynalazków i odkryć. Dotyczą one nie tylko fizyczności i psychiki człowieka, który staje się bardziej wrażliwy – zarówno na przemiany zachodzące w świecie przyrody, jak i na potrzeby drugiego człowieka, postrzeganego już nie jako rywal bądź wróg w trudnym do przeżycia świecie, ale jako członek większych K. Leśniak, Lukrecjusz…, s. 91–92. Pomimo tego, że treść księgi została już wielokrotnie omówiona (por. K. Leśniak, Lukrecjusz…; G. Reale, Historia filozofii…; A. Waligórski, Antropologiczna koncepcja człowieka, PWN, Warszawa 1973, s. 42–45), decyduję się na przypomnienie jej fragmentów. 24 Titus Lucretius Carus, O naturze wszechrzeczy, przeł. E. Szymański, PWN, Warszawa 1957, s. 196. Wszystkie cytaty, o ile nie zaznaczę inaczej, pochodzą z tego wydania. 22
23
22
Małgorzata Rygielska
e ete
ti
rogre ie sis
całości: rodziny i wspólnoty sąsiedzkiej. Przeobraża się także sfera relacji międzyludzkich – dąży się do dbałości o własny ród i potomstwo. Lukrecjusz streszcza pewien okres rozwoju ludzkości w kilkunastu wersach, ale w innych fragmentach poematu dokonuje bardziej szczegółowego opisu konkretnych odkryć i wynalazków oraz konsekwencji ich wykorzystania. Mogą one bowiem służyć – jak np. wynalazek ognia – różnym celom, a także przyczynić się do kolejnych odkryć, dokonywanych na drodze obserwacji, wnioskowania oraz eksperymentu. W rozważaniach na temat pochodzenia ognia podejmuje ponadto polemikę z mitycznymi opowieściami o Prometeuszu jako nauczycielu i dobroczyńcy ludzkości, który umożliwił jej rozwój: Żebyś próżno po cichu nie pytał, gdy nie trzeba – Powiem, że ogień piorun na ziemię przyniósł z nieba25 Ludziom i stąd pochodzą płomienie wszelkich ogni. Widzisz wszak, jak strzelają żarem jego pochodni Różne rzeczy, rażone gorącym ciosem z nieba. Ale też, gdy od wichru chwieje się i koleba Wielkie drzewo, o inne trąc gałęziami swemi, Czasem płomień od tarcia błyśnie pośród zieleni I wybuchnie żar czasem, kiedy poddane wiatrom Pnie i gałęzie nagle gwałtem na siebie naturą. Ludzie ogień zdobyli jedną lub drugą drogą (V, 1091–1101).
Podaje prawdopodobne okoliczności, w których mogło dojść do odkrycia sposobów krzesania ognia, np. przy pomocy tarcia o siebie kawałków drewna. Obserwacja przyniosła ludziom również wiedzę na temat szybkości jego rozprzestrzeniania się. Podobnie: Potem nauczyło ich słońce tego, że mogą W ogniu gotować potrawy i zmiękczać je na parze – Wszakże widzieli, jak pola plonują w słońca żarze (V, 1102–1104).
Umiejętność czujnego przyglądania się otaczającej rzeczywistości, kojarzenia faktów i wnioskowania, a także próby adaptowania odkryć i wynalazków do nowych celów, umożliwiają powolny, stopniowy rozwój: 25 R. Nisbet, History of the Idea of Progress, Basic Books, New York 1980, s. 14–23. Tu przede wszystkim o przedstawieniu postaci Prometeusza w dramatach starożytnych.
23
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Co dzień bardziej ci ludzie, co szli bystrzejszym śladem Umysłu i zdolności, zmieniali swym przykładem, Ogniem i inną sztuką żywność i dawne życie (V, 1105–1107).
Dochodzą też zmiany dotyczące osiedlania się: „Miasta jęli królowie zakładać […]” (V, 1108), a wskutek podziałów ziem i zwierząt hodowlanych rodzi się pojęcie własności: „Potem przyszła własność i złota wynalezienie” (V, 1113). Lukrecjusz wiele uwagi poświęca odkryciu metali oraz wypracowaniu umiejętności ich obróbki. Tę wiedzę i zdobyte zręczności wiąże najpierw z pojawianiem się ognia, a następnie z jego celowym wykorzystaniem do wyrobu konkretnych narzędzi. Otwiera przed czytelnikiem rozbudowaną konstrukcję, opartą na szeregu przypuszczeń dotyczących genezy tych odkryć: Wreszcie miedzi, żelaza i złota wynalazek Przyszedł z odkryciem srebra, z ciężkim ołowiem razem, Kiedy lasy spaliła wielkich pożarów łuna, Na zboczach gór szeroko rozbłysła od pioruna; Albo może dlatego, że wojnę w lasach tocząc Ogień rzucono umyślnie na postrach wrogów oczom; Albo że chcieli ziemię urodzajną wyzyskać I zmienić w orne łany wilgotne jej pastwiska, Albo zwierzynę zabić i mieć obfity połów – Wcześniej bowiem myśliwy używał wilczych dołów I ognia, niżli psiarni do walki ze zwierzyną. Mniejsza zresztą, skąd ogień tak nagle się rozwinął, Że z przeraźliwym trzaskiem idąc po górskiej grani Drzewa aż do korzeni, do ziemi, spalił na nic (V, 1241–1255).
Ciąg wyliczeń prowadzi do istotnej konkluzji – nawet jeśli nie da się jednoznacznie udowodnić pochodzenia ognia (ani tym bardziej utrzymać przekonań o jego boskiej proweniencji), a przypuszczenia dotyczące przeszłości „rodu ludzkiego” muszą opierać się zarówno na znajomości praw przyrody, jak i na spekulacjach, to pomiędzy nabytą biegłością w wykorzystaniu ognia, a odkryciem metali i ich właściwości bez wątpienia zachodzi związek przyczynowo–skutkowy: Dość, że żył w ziemi kipiąc, lał się do miejsc wgłębionych Strumień złota i srebra płynny i rozpalony,
24
Małgorzata Rygielska
e ete
ti
rogre ie sis
Również i miedź z ołowiem; a kiedy ludzie potem Spotkali się z wystygłem żelazem, srebrem, złotem, Pięknym ujęci blaskiem, twardością zachwyceni, Uważnie z wgłębień owych podnieśli metal z ziemi, Bacząc na kształt, do wgłębień podobny. I już wtedy Pojęli, że ów kruszec, stopiony w ogniu kiedyś, Może kształt mieć i wygląd dowolny, że co prostszy Grot da się i wyciągnąć, i gładko tak naostrzyć, Aby mógł być narzędziem i stosownie do czasu Być pociskiem lub służyć do wycinania lasów, Albo belki przerzynać, pnie ociosywać z kory, Kroić, ciąć i przewiercać według potrzeb i pory (V, 1256–1268).
Węzłowe omówienie tego problemu znajdziemy w poniższych wersach, które rozpoczynają się apostrofą do Memmiusza: Teraz, Memmiuszu, łatwo to ci rozpoznać pójdzie, Jak naturę żelaza odkryli dawni ludzie. Bronią im najpierw były zęby, pazury, pięści, Kamienie, potem pałki z twardych konarów części, Potem ogień, gdy tylko zaczęto go używać, Wreszcie spiż i żelaza siła nieustępliwa. Wpierw też spiż znali ludzie, niźli żelazo rdzawe, Bo miększy. Większą ilość łatwo go zdobyć nawet. Ziemię więc spiżem pruli, spiż do wojennej wrzawy Mieszał się, krew z ran tocząc […]. Potem zwolna w użytek wszedł miecz żelazny, bardziej Zdatny, klingi spiżowe znalazły się w pogardzie. Tylko pługiem z żelaza orano pola swoje, Ono też wyrównało sprzęt nieustannych wojen (V, 1281–1290; 1293–1296).
Żelazo wykorzystano nie tylko w zmaganiach wojennych, lecz także przy uprawie roli, znacznie zwiększając efektywność działań. Metal ten został również użyty przy budowie krosien oraz poszczególnych części warsztatu tkackiego, co usprawniło i przyspieszyło wytwarzanie tkanin:
25
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Dziane stroje wpierw były przed tkanemi sukniami, Te znowu po żelazie, bo tylko najprędzej Z żelaza robić można wszystkie do tkackiej przędzy Czółna, wrzeciona, motki i innych sprzętów siła (V, 1350–1353).
Lukrecjusz śledzi więc nie tyle przemiany pojedynczego elementu kultury (np. przedmiotu materialnego), lecz na drodze wnioskowania – wsparty o doświadczenie i wiedzę właściwe jego czasom – stara się wykazać, że odkrycie metali oraz sposobów ich obróbki, spowodowało zmiany jakościowe w wielu obszarach życia. Należy w to włączyć zarówno sytuacje kryzysowe, jak i zwykłe, codzienne czynności. Prowadzi go to do opisu podziału pracy ze względu na płeć: Mężczyzn pierwej natura sukno wyrabiać zmusiła […] Wreszcie surowi rolnicy, na wady żeńskie nie bacząc, Rękom żeńskim kazali żeńską się zająć pracą, Sami zaś równie trudną, mocniejszą pracę podjęli, By między ręce i członki krzepkość wysiłku podzielić (V, 1354; 1356–1360).
O takim podziale, charakterystycznym dla wielu (choć nie dla wszystkich) społeczności prostych, zadecydowały walory tyleż biologiczne, co i kulturowo przypisywane każdej z płci – mężczyźni zajmowali się pracą wymagającą tężyzny fizycznej, kobiety strzegły domu i opiekowały się potomstwem. Stopniowo doszło również do podziału ziem i wyodrębnienia własności, a także powstania miast (V, 1440–1441). Usprawniono żeglugę, a wraz z tym zapewne i kontakty handlowe. Pamięć o zawieranych umowach, porozumieniach i aliansach utrzymywano dzięki przekazom oralnym, choć… wynaleziono i pismo: Już na morzu okręty zakwitły użaglone, Już i pakty, przymierza chwalebnie poczynione, Gdy je sławić zaczęli poeci. Trochę wcześniej Pismo wynaleziono. […] (V, 1442–1445).
W podsumowaniu księgi V Lukrecjusz stwierdził, że poznanie przeszłości człowieka i cywilizacji aż do jej początków musi w dużej mierze opierać się na poznaniu spekulatywnym, a także na umiejętnym wnioskowaniu:
26
Małgorzata Rygielska
e ete
ti
rogre ie sis
[…] Przez to z mety współczesnej Trudno poznać, co było przedtem; przez owe czasy Sam tylko rozum wskazuje ślad życia przodków naszych (V, 1445–1447).
Poemat Lukrecjusza doczekał się wielu wydań i niezliczonej ilości interpretacji. Znany i chętnie czytywany na przestrzeni wielu wcześniejszych epok, szczególną uwagą został obdarzony pod koniec XIX w. – to właśnie wtedy znacznie wzrosło zainteresowanie epikurejską wizją cywilizacji26. Według Margaret Taylor, pierwszym, który utrzymywał, że Lukrecjuszowski obraz wzniesienia się człowieka z dzikości stanowi nowatorską koncepcję postępu, był francuski uczony Jean-Marie Guyau27. Jego książka, podejmująca temat związków współczesnych mu doktryn filozoficznych z etyką Epikura, ukazała się w Paryżu w rok po wydaniu Ancient society… w Ameryce28, a w kilka lat po spisaniu przez Morgana nieopublikowanego dotąd szkicu na temat rzymskich źródeł rozwoju ludzkości. Guyau, żywo zainteresowany darwinizmem i filogenezą, rzeczywiście przedstawił pogląd, że prawo postępu, udowadniane przez naukę w dziewiętnastym wieku, Lukrecjusz wyraził jako jeden z pierwszych29. Zwrócił też uwagę na powiązanie rozwoju cywilizacji z rozwojem umysłowym30. Podobne idee odnajdziemy u Lewisa Henry’ego Morgana, z którego osobą chyba najczęściej łączymy znany ewolucjonistyczny schemat, wedle którego ludzkość podążała tą samą drogą: od dzikości, poprzez barbarzyństwo, aż po cywilizację31. W trakcie rozważań nad problematyką podjętą w Ancient Society…, Morgan otrzymał list, w którym Henry Adams, po lekturze Montezuma’s Dinner32, odwołuje się do własnych zainteresowań badawczych i pyta go o podobieństwa między starożytnymi i średniowiecznymi ludami germańskimi 26 M. Taylor, Progress and Primitivism in Lucretius, „The American Journal of Philology”, R. 68 (1947), nr 2, s. 180. 27 Tamże. Autorka podaje w przypisie następujący opis bibliograficzny wydania: F. Guyau, Morale d’Epicure, Paris 1886. 28 Mam na myśli pierwsze wydanie książki Jeana-Marie Guyau ( J.M. Guyau, Morale d’Epicure et ses rapports avec les doctrines contemporaines, Libraire Germer Baillière, Paris 1878). 29 Tamże, s. 167. 30 Tamże, s. 166–167. 31 Nie należy jednak zapominać, że wcześniej podobne schematy rozwojowe zaproponowali Adam Ferguson i Adam Smith. W XVIII w. w Europie swoje koncepcje rozwoju i postępu społecznego przedstawiali m.in. Anne Robert Jacques Turgot i Jean Antoine Nicolas Condorcet. Schemat rozwoju ludzkości od dzikości przez barbarzyństwo do cywilizacji proponuje również Edward Burnett Tylor. Por. tenże, Antropologia. Wstęp do badania człowieka i cywilizacji, przeł. A. Bąkowska, Pro Filia, Cieszyn 1997, s. 32–33. 32 Por. L.H. Morgan, Montezuma’s Dinner, „The North American Review”, R. 122 (1876), s. 265–308.
27
Laboratorium Kultury 3 (2014)
a Indianami Ameryki33. Okazało się, że „Dokładnie te kwestie intrygowały Morgana, który właśnie sformułował kompleksową teorię rozwoju społecznego”34. Ale podobne problemy zajmowały ludzkie umysły od dawna: Wielu z poetów i filozofów starożytności uznało fakt, że ludzkość wznosiła się powoli i stopniowo ze stanu największego nieokrzesania. Dostrzegli oni także, że temu rozwojowi towarzyszyły zwiększające się szeregi odkryć i wynalazków, lecz nie przytoczyli całkiem najbardziej przekonywających dowodów, zaczerpniętych z urządzeń społecznych35.
Do tych poetów i filozofów należał również Lukrecjusz, którego dzieło było cytowane w Ancient society… kilkakrotnie. W De rerum natura… odnajdziemy przegląd ludzkich odkryć i wynalazków36. Klaus Westphalen, omawiając w pracy doktorskiej Die Kulturentstehungslehre des Lukrez m.in. kompozycję V księgi tego poematu, zaproponował następujący schemat:
33 D.N. Moses, The Promise…, s. 228. Por. Henry Adams to Morgan, April 29, 1876 Box (folder 25), Morgan MSS. 34 D.N. Moses, The Promise…, s. 228. 35 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 39. 36 James Duff Duff, we wprowadzeniu do jednego z angielskich wydań poematu, uznał, że „Ostatnia część księgi opisuje rozwój człowieka w cywilizacji i może być podzielona w następujący sposób: 1. Kondycja człowieka pierwotnego. [The condition of primitive man.] 925–1010 2. Początki cywilizacji. [The beginnings of civilization.] 1011–1027 3. Pochodzenie mowy. [The beginnings of civilization.] 1028–1090 4. Odkrycie ognia. [The discovery of fire.] 1091–1104 5. Początki życia politycznego. [The beginnings of political life.] 1105–1160 6. Pochodzenie religii. [The origin of religion.] 1161–1240 7. Odkrycie metali. [The discovery of metals.] 1241–1280 8. 7Wczesne metody prowadzenia działań wojennych. [The methods of early warfare.] 1281–1349 9. Wynalezienie tkactwa. [The invention of weaving.] 1350–1360 10. Początki rolnictwa. [The beginings of agriculture.] 1361–1378 11. Wynalezienie muzyki. [The invention of music.] 1379–1435 12. Pełna cywilizacja. [Complete civilisation.] 1436–1457” (T. Lucreti Cari, De rerum natura liber quintus, wstęp i red. J.D. Duff, Cambridge University Press, Cambridge 1930, s. XXIX–XXX). Korzystam z tego wydania. Warto jednak dodać, że James Duff Duff oraz Cyril Bailey prowadzili niegdyś na łamach poczytnych czasopism ożywione dyskusje dotyczące edycji, redakcji i komentarzy do De rerum natura… Nie powinno to dziwić również z tego względu, że Duff uzasadniał np. zaburzenie chronologii w utworze późniejszym dodaniem niektórych wersów do pierwotnej wersji poematu (s. XXX). Jedną z najnowszych prac, podejmujących temat początków poematu i jego losów aż po epokę karolińską jest: D.J. Butterfield, The early textual history of Lucretius’ De rerum natura, Cambridge Univeristy Press, Cambridge 2013, której autor podejmuje się analiz m.in. średniowiecznych manuskryptów, z uwzględnieniem odmian zapisu, glos i marginaliów, co rzuca nowe światło nie tylko na pierwotny kształt dzieła, lecz także na jego dawną recepcję.
28
Małgorzata Rygielska
e ete
ti
rogre ie sis
„I. Ogień [Feuer] (1090–1104, 1243–51)
II. Metale [Metalle] (1250–80)
sztuka gotowania [Kochkunst] (1102–05)
sztuka wojenna [Kriegswesen] (1266)
sztuka wojenna [Kriegswesen] (1245–46)
uprawa gleby [Bodenbearbeitung]
uprawa gleby (roli) [Bodenbearbeitung] (1247–48)
(1266)
polowanie
budowa
(myślistwo)
[Jagd]
(1249–51):
objaśnienia zamykające [abschließende Behandlung]
domostw
[Hausbau]
(1266?–68): objaśnienia zamykające [abschließende Behandlung]
III. Żelazo [Eisen] (1281–1349)
IV. Krosno tkackie [Webstuhl] (1350–60)
sztuka wojenna [Kriegswesen] (1283–85)
uprawa gleby [Bodenbearbeitung]
uprawa gleby (roli) [Bodenbearbeitung] (1289)
(1357–60)
sztuka wojenna [Kriegswesen] (1289–93)
(1361–78): objaśnienia zamykają-
uprawa gleby (roli) [Bodenbearbeitung] (1294–95)
ce [abschließende Behandlung]”37.
sztuka wojenna [Kriegswesen] (1296–1349): [abschließende Behandlung]
37
Ilustruje on nie tylko budowę większych fragmentów oraz układ poszczególnych wersów w relacji do wyróżnionych przez autora całostek38. Obrazuje także przebieg rozwoju ludzkości, rekonstruowany na podstawie sposobu wykorzystania danych wynalazków. Tymczasem Morgan stara się uzasadnić podział „postępu ludzkości od najniższych szczebli”39 na okresy etniczne – nie tylko wskazuje na typowe dla każdego z etapów odkrycia i wynalazki, ale także na rozwój poszczególnych instytucji. Opiera się na osiągnięciach innych nauk (również takich jak archeologia i geologia) oraz uzasadnia przedstawiony podział na Tabelę znajdziemy w: K. Westphalen, Die Kulturentstehungslehre des Lukrez, [b.w.], München 1957, s. 96. Wcześniej tabelę tę, w nieco zmienionym kształcie, przytacza J. Powarkow, Epikur…, s. 43. Autor nie podaje jednak dokładnej lokalizacji cytatu, poza umieszczeniem tytułu książki Westphalena w bibliografii, s. 322. Stwierdzenie Powarkowa: „K. Westphalen kreśli schemat, który ukazuje naocznie, w jaki sposób Lukrecjusz wyjaśnia dialektykę podstawowych komponentów kultury” (s. 43) pozostaje dyskusyjne. Schemat Westphalena, zaczerpnięty z książki Powarkowa, uwzględnia w swoim artykule również Adrianna GrzelakKrzymianowska, Periodyzacja dziejów cywilizacji ludzkiej w ujęciu Lukrecjusza. Komentarz do poematu De rereum natura 5.925–1439, w: Kategorie i funkcje czasu w ujęciu starożytnych, red. J. Czerwińska, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 2009, s. 216. Autorka dodaje również: „Niestety, nakreślony przez badacza wzór nie oddaje w pełni treści zawartych w treści poematu, która ukazuje dzieje ludzkości. Uwzględnia on bowiem jedynie sferę materialną, która była tyko jednym z elementów kształtującej się kultury. Pojęcie kultury zaś obejmuje nie tylko techniczną stronę życia ludzi, ale także wszelkie podejmowane przez nich działania, które prowadzą do ich rozwoju duchowego”, s. 216. Tymczasem sam Westphalen podkreśla niewystarczalność graficznego przedstawienia zauważonych przez niego zależności. Zwraca również uwagę na inne niż materialne aspekty kultury i – jak mi się zdaje – ma świadomość powiązania konkretnych odkryć i artefaktów również ze sferą społeczną i ideową. 39 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 1. 37
38
29
Laboratorium Kultury 3 (2014)
„epoki” dzikości, barbarzyństwa i cywilizacji podając liczne przykłady z literatury starożytnej, m.in. Iliady, do której bardzo często sięgano w fachowych opracowaniach jego czasów. Społeczeństwo pierwotne… otwiera stwierdzeniem: „Ostatnie badania pierwocin życia ludzkiego skłaniają do wniosku, że ludzkość rozpoczęła swą kolej od najniższych szczebli i wzniosła się od dzikości do cywilizacyi przez powolne gromadzenie wiedzy doświadczalnej”40. Wyobrażenie rozwoju jako powolnego wznoszenia się i wędrówki po szczeblach drabiny, tak popularne nie tylko w XVIII, ale i w XIX w.41, stara się uzasadnić w sposób naukowy. Dokonuje tego, śledząc pojawianie się kolejnych odkryć i wynalazków. Zapowiada: Poniżej postaramy się uwydatnić drugorzędne dowody niskiego stanu pierwotnej ludzkości, stopniowego rozwoju jej umysłowych i moralnych władz przez doświadczenia i jej walki przewlekłej z przeszkodami, nastręczającemi się na drodze do cywilizacyi. Posłuży nam ku temu wielka ilość odkryć i wynalazków, towarzyszących całemu przebiegowi ludzkiego postępu, ale głównie instytucye domowe, streszczające w sobie wzrost pewnych pojęć i uczuć42.
W przyjętej przez Morgana procedurze badawczej ważny jest również kierunek rekonstrukcji: punktem wyjścia są czasy mu współczesne, a nieosiągalnym marzeniem, „punktem zero”, dotarcie do pierwocin ludzkości. Szlak powrotu do przeszłości znaczony jest m.in. wynalazkami – podążanie ich śladem jest najprostszym sposobem na odtworzenie etapów wspólnej dla całego rodzaju ludzkiego wędrówki: Gdy cofniemy się wstecz po różnych drogach postępu aż do pierwotnych wieków ludzkości, gdy wyłączymy jedne po drugich, w porządku ich ukazywania się, wynalazki i odkrycia z jednej strony, instytucye zaś z drugiej, dostrzeżemy wówczas, iż pierwsze znajdują się względem siebie w stosunku postępowym, drugie zaś – w rozwojowym. Podczas, gdy pierwsze (wynalazki) tylko łączyły się z sobą mniej lub więcej bezpośrednio, ostatnie (instytucye) rozwinęły się z kilku pierwotnych zarodków myśli43.
Co istotne, autor Społeczeństwa pierwotnego… w odniesieniu do wynalazków i odkryć mówi o „stosunku postępowym”, natomiast w odniesieniu do instytucji Tamże. Por. m.in. A.O. Lovejoy, Wielki łańcuch bytu: studium historii pewnej idei: z dodaniem tekstów „Historiografia idei”, „Obecne stanowiska i przeszła historia” oraz „Refleksje o historii idei”, przeł. A. Przybysławski, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2009. 42 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 2. 43 Tamże. 40
41
30
Małgorzata Rygielska
e ete
ti
rogre ie sis
o „stosunku rozwojowym”. I podkreśla to, powtarzając: „Dwa przeto niezależne kierunki badań przywołują tu naszą uwagę. Jeden dotyczy wynalazków i odkryć, drugi – instytucyj. Poznawszy obydwa, będziemy mogli wykazać główne stadya ludzkiego rozwoju”44. Jednocześnie rozwój poszczególnych instytucji, spośród których Morgan wymienia: 1. Żywienie się. 2. Rząd. 3. Język. 4. Rodzin[ę]. 5. Religi[ę]. 6. Życie domowe i budownictwo. 7. Własność45,
zależy w dużej mierze również od umiejętności zastosowania w codziennym życiu konkretnych wynalazków. Szczególnie wyraźnie zależności te rysują się w podlegających zmianom sposobach zdobywania żywności: „Żywność pomnaża się i doskonali przez szereg następujących po sobie ulepszeń, wprowadzanych w dużych odstępach czasu i mniej więcej bezpośrednio łączących się z wynalazkami i odkryciami”46. Odkrycie ognia umożliwia obróbkę cieplną pokarmów, co zwiększa ich przyswajalność. Oswojenie zwierząt i uprawa roślin, np. kukurydzy, czyli wskazane przez Morgana równoważniki kulturowe47, zapewniają regularny dostęp do bardziej zbilansowanego pożywienia (zapewniającego równowagę białkowo-węglowodanową)48 i niwelują niebezpieczeństwo związane z koniecznością polowań. Jeśli drogą dedukcji spróbujemy ustalić kolejność konkretnych odkryć i wynalazków, to ich pozostawanie względem siebie w „stosunku postępowym”, będzie dotyczyło przede wszystkim – zgodnie ze źródłowym znaczeniem słowa progress49 Tamże. Tamże, s. 3. 46 Tamże. 47 Tamże, s. 9. 48 O tym, jak wynalazek ognia wpłynął na rozwój człowieka pisze w popularnonaukowej książce Richard Wrangham (R. Wrangham Walka o ogień. Jak gotowanie stworzyło człowieka, przeł. A.E. Eichler, M. Kawalec, Wydawnictwo CiS, Stare Groszki 2009). Dziękuję dr Antoninie Szybowskiej za wskazanie inspirującej lektury oraz rozmowę o „hipotezie człowieka-kucharza”. 49 Rzeczownik progress został odnotowany w języku angielskim pod koniec XIV w., w znaczeniu podążania naprzód, następstwa, pójścia do przodu. Por. Online Etymology Dictionary, http://www.etymonline.com/ index.php?allowed_in_frame=0&search=progress&searchmode=none, [dostęp: 14.02.2014]. 44 45
31
Laboratorium Kultury 3 (2014)
– następstwa w czasie. Stąd założenie Morgana, by przedstawiać je „w porządku ich ukazywania się”50. Wynalezienie ognia nie tylko usprawniło wiele czynności, lecz także przyczyniło się do pojawienia się kolejnych innowacji, takich jak garncarstwo, czy tkactwo. Ponadto miało pośredni wpływ na rozwój wymienionych przez badacza instytucji (żywienie się, rodzinę, życie domowe i budownictwo). Morgan zwraca uwagę na zależności istniejące pomiędzy wynalazkami, odkryciami i wskazanymi wyżej instytucjami. Podkreśla jednak, że w porządku postępowym kumulacja wiedzy i doświadczeń następuje od zaistnienia danego odkrycia bądź wynalazku, poprzez próby i eksperymenty, prowadzące stopniowo do ich optymalnego wykorzystania na danym etapie. W porządku rozwojowym mamy do czynienia z nieustannym, od najniższego stanu dzikości, wzrostem „pewnych pojęć i uczuć”51: „Fakty wskazują stopniowe tworzenie się i ciągły rozwój pewnych pojęć, uczuć i dążeń. Najwybitniejsze z tych faktów można uogólnić, jako wzrost pewnych szczególnych idei, z któremi one równocześnie się łączą”52. Rozwój instytucji wiąże się jednocześnie z rozwojem ludzkiej umysłowości. Daniel Moses zauważa, że Morgan, podejmując wysiłek zrozumienia pojedynczych ludów pierwotnych, wychodził początkowo od wielkich systemów oświeceniowych53, później natomiast przedłożył swój wielki system w oparciu o akumulację wiedzy doświadczalnej. A dokładniej, zbudował go w oparciu o rozróżnienia pokrewieństwa, które wskazał w Systems... W tej wcześniejszej książce dowodził, że każda odmiana rodziny jest powiązana z większą strukturą społeczeństwa; ewolucja rodziny jest połączona z szerszą ewolucją społeczną. Przedstawił całościową wizję powiązań organizacji rodziny, środków utrzymania, definicji i dystrybucji własności, form rządu, życia religijnego z każdym z okresów ewolucji społecznej i objaśnił, jak te okresy wyrastają jeden z drugiego54.
Widoczne również w pismach Morgana przekonanie, że postęp „miał charakter stopniowy, kumulatywny”55, pozwalało ukazać zależności między okresami L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 2. Tamże. 52 Tamże. 53 D.N. Moses, Promise…, s. 228. 54 Tamże. Por. L.H. Morgan, Systems of Consanguinity and Affinity of Human Family, Published by Smithsonian Institution, Washington City 1871 (Smithsonian Contributions to Knowledge, 17) oraz L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 27–28. Temat ten rozwija Morgan w kolejnym rozdziale, tu tylko sygnalizując: „Gdzieindziej będą przytoczone dowody, świadczące o istnieniu i ogólnej przewadze tych kilku form rodziny na różnych stopniach ludzkiego rozwoju”, s. 28. 55 A. Waligórski, Antropologiczna koncepcja człowieka, PWN, Warszawa 1973, s. 144. 50 51
32
Małgorzata Rygielska
e ete
ti
rogre ie sis
etnicznymi. „Zanim człowiek dosięgnął stanu cywilizacyi, musiał koniecznie posiąść wszystkie jej pierwiastki. Każe to przypuszczać liczne zmiany jego stanów, najprzód od pierwotnej dzikości”56. Gradualizm rozwoju kultury omawia Morgan, sięgając do rozmaitych przykładów, zaczerpniętych zarówno ze źródeł pisanych, jak i z danych lub opisów archeologicznych. Tłumaczy też kilkakrotnie sposób postępowania badawczego: Cofając się wstecz, po różnych drogach ludzkiego postępu, ku wiekom pierwotnym istnienia człowieka i usuwając na bok jedne po drugich jego główne urządzenia, wynalazki i odkrycia, w porządku ich pojawiania się, uzmysłowimy sobie postępy, dokonane w każdym z tych okresów57.
W ten sposób badacz dochodzi do zrekonstruowania dziejów ludzkości od jej dziecięctwa po czasy mu współczesne. Wskazuje równocześnie przełomowe wynalazki i odkrycia, które pozwalają na wydzielenie poszczególnych okresów etnicznych (dzikości, barbarzyństwa, w których wyróżnia odpowiednio stany: niższy, średni i wyższy oraz cywilizacji: starożytnej i nowożytnej). Ma też świadomość, o czym pisze wprost, że „Trudnem jest lub zgoła niemożliwem wynaleźć na oznaczenie początku tych rozmaitych okresów taki probierz postępu, którego zastosowanie okazałoby się bezwzględnem i powszechnem na wszystkich lądach”58. Proponuje zatem inne rozwiązanie, które uwzględnia odmienne warunki rozwoju „głównych plemion ludzkości”, a mianowicie wskazanie równoważników kulturowych. Ma tu na myśli oswojenie zwierząt (na półkuli wschodniej) i uprawę kukurydzy oraz innych roślin (na półkuli zachodniej). Uznaje je za wystarczające do osiągnięcia „średniego stanu barbarzyństwa (pierwotności)”59. Dotychczasowe podziały, chociażby te zaproponowane przez duńskich archeologów (Christiana Jürgensena Thomsena, Svena Nilssona i Jensa Jacoba Asmussena Worsaae60) i przywołane m.in. przez Lubbocka, wydają mu się niewystarczające. Morgan z całą pewnością znał prace tego ostatniego – zarówno L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 26. Tamże, s. 30. 58 Tamże, s. 8. 59 Tamże, s. 9. 60 Steven Conn pisze, że Amerykanie, za sprawą Morgana, też mieli swoje „trzy wieki”, choć często uznawali podział na epoki kamienia, brązu i żelaza za właściwy jedynie w odniesieniu do Europy. Por. S. Conn, History's Shadow: Native Americans and Historical Consciousness in the Nineteenth Century, University of Chicago Press, Chicago 2004, s. 138. 56 57
33
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Pre-historic times, jak i The Origin of Civilization (w jego bibliotece znajdowały się egzemplarze z adnotacją: „Lewisowi Henry’emu Morganowi od Autora, Londyn, w sierpniu 1870”61). Przekonuje jednak, że nazwy epoka „kamienna”, „bronzowa” i „żelazna”, wprowadzone przez duńskich archeologów, były nadzwyczaj pożyteczne do pewnych celów i pozostaną takimi w klasyfikacyi dzieł sztuki pierwotnych, ale postęp wiedzy domaga się już innego i odmiennego podziału. Wyroby żelazne i bronzowe nie wyrugowały zupełnie narzędzi kamiennych. Wynalazek topienia rudy żelaznej stanowi jedną epokę etniczną, z trudnością zaś moglibyśmy oznaczyć drugą – bronzową62.
I dodaje: Co więcej, skoro epoka narzędzi kamiennych wkracza w epokę bronzu i żelaza, skoro epoka bronzu równie wkracza w epokę żelaza, to niemożliwem jest ograniczyć każdą z nich w sposób, zapewniający im odrębność i niezależność63.
Stephen Denison Peet, który jako duchowny towarzyszył swemu ojcu w wyprawach misyjnych i zainteresował się wtedy życiem Indian64, w artykule Some Problems in Connection with the Stone Age opisywał osiągnięcia europejskiej – zwłaszcza duńskiej – archeologii oraz podobne badania podejmowane na gruncie amerykańskim. Przywołał jednak także – jako jedno z ciekawych rozwiązań, które należałoby być może poddać jeszcze dyskusji – Morgana propozycję wyróżnienia w dziejach ludzkości okresów etnicznych65. Wyraził to w dość poetycki sposób: Biorąc pod uwagę pięć kwestii, a mianowicie: środki utrzymania, otoczenie geograficzne, stan sztuki i architektury, organizm plemienny i symbole religijne, Morgan poprowadził drogę od prehistorycznych do historycznych plemion i dał nam mierniki (kryteria), dzięki którym możemy je podzielić. Możemy powiedzieć, że labirynt, który T.R. Trautmann, K.S. Kabelac, The Library…, s. 110. L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 7. 63 Tamże. 64 S.D. Peet, Obituaries, „American Antiquarian Society” 1916, s. 16–17, http://www.americanantiquarian. org/proceedings/44806604.pdf, [dostęp: 23.02.2014]. S.D. Peet ukończył studia archeologiczne, a w 1878 r. założył „American Antiquarian and Oriental Journal”, pierwsze pismo o tym profilu, które prowadził później przez ponad trzydzieści lat. 65 S.D. Peet, Some Problems in Connection with the Stone Age, „The American and Oriental Journal”, R. 9 (1887), s. 280–295. 61 62
34
Małgorzata Rygielska
e ete
ti
rogre ie sis
wcześniej był tak mroczny, zawiera teraz kilka wskazówek, których możemy się trzymać i odkrywać jego tajemnice66.
Efektem takich działań, a także przekonania autora Społeczeństwa pierwotnego…, że „W obecnym stanie wiedzy możemy osiągnąć ważne wyniki, wybierając te z pomiędzy innych odkryć i wynalazków, które dostarczą dość dowodów postępu do scharakteryzowania początku idących po sobie epok etnicznych”67, okazała się m.in. tabela, w której Morgan zebrał najważniejsze wyróżniki poszczególnych stanów i „podstanów”68:
I. Niższy stan dzikości.
II . Średni stan dzikości.
III. Wyższy stan dzikości. IV. Niższy stan barbarzyństwa.
Od niemowlęctwa rodzaju ludzkiego do następnego okresu. Od wprowadzenia rybołówstwa i znajomości użytku ognia do następnego. Od wynalezienia łuku i strzał do następnego okresu. Od wynalezienia sztuki garncarskiej do następnego okresu. Od oswojenia zwierząt na wschodniej półkuli, na zachod-
V. Średni stan barbarzyństwa.
niej zaś od uprawy kukurydzy i roślin przez nawodnienie, oraz użycia cegły i kamienia, do następnego okresu.
VI. Wyższy stan barbarzyństwa.
VII. Stan cywilizacji.
Od odkrycia sposobu topienia rudy żelaznej, oraz używania narzędzi żelaznych, do następnego okresu. Od wynalezienia alfabetu fonetycznego i pisma aż do dnia dzisiejszego.
Przy pełnej świadomości, że schemat milczy69, można pokusić się o zestawienie tego podziału z opisem rozwoju ludzkości zawartym w De rerum natura… Tamże, s. 294. L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 7. 68 Tabelę przytaczam dokładnie za: L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 11. Por. też A. Waligórski, Antropologiczna koncepcja…, s. 160–168; A.K. Paluch, Mistrzowie antropologii społecznej. Rzecz o rozwoju teorii antropologicznej, PWN, Warszawa 1990, s. 49–56. 69 Por. K. Westphalen, Die Kulturentstehungslehre…, s. 96. 66 67
35
Laboratorium Kultury 3 (2014)
(jest to oczywiście maksymalnie uproszczone zestawienie, celowo ukazujące niektóre podobieństwa): Lewis Henry Morgan, Społeczeństwo
Lukrecjusz, De rerum natura…, ks. V
pierwotne… I. Niższy stan dzikości.
Od niemowlęctwa
Sposób życia
Do wynalezienia
rodzaju ludzkiego do
podobny
ognia. Do powsta-
następnego okresu.
zwierzętom.
nia mowy. Wynalezienie
Od wprowadzenia II. Średni stan
rybołówstwa i znajo-
dzikości.
mości użytku ognia do
ognia. Powstanie mowy. Usprawnienie sposobów poro-
następnego.
III. Wyższy stan dzikości.
zumiewania się.
Od wynalezienia łuku i strzał do następnego okresu. Nowe sposoby wy-
IV. Niższy stan barbarzyństwa.
korzystania ognia:
Od wynalezienia sztuki
sztuka przygotowy-
garncarskiej do następne-
wania gotowanych
go okresu.
pokarmów, usprawnienie metod walk.
Od oswojenia zwierząt na wschodniej półkuli, na V. Średni stan barbarzyństwa.
zachodniej zaś od uprawy kukurydzy i roślin przez nawodnienie, oraz użycia cegły i kamienia, do następnego okresu.
36
Budowa do-
Początki podziałów
mostw, zakłada-
ziemi oraz uprawy
nie rodzin, po-
roli.
czątki przyjaźni
Zmiany ustrojowe,
oraz przymierzy
wprowadzenie
sąsiedzkich.
rządów.
Małgorzata Rygielska
e ete
ti
rogre ie sis
Topienie rudy żeOd odkrycia sposobu VI. Wyższy stan barbarzyństwa.
laza. Usprawnienie
topienia rudy żelaznej,
Podział pracy
oraz używania narzędzi żelaznych, do następnego okresu.
wg płci.
narzędzi potrzebnych do uprawy roli (pług żelazny) oraz broni. Wynalezienie tkactwa. Sztuka poetycka,
VII. Stan cywilizacji.
Od wynalezienia alfabetu
wynalezienie
fonetycznego i pisma aż
pisma, rozwój
do dnia dzisiejszego.
żeglarstwa, muzyki oraz innych sztuk.
Interesujący jest również cel, jaki stawia sobie Morgan: „Zadaniem mojem będzie przedstawienie pewnych dowodów ludzkiego postępu w tych różnych kierunkach i w ciągu następujących po sobie epok etnicznych, jak go nam wskazują wynalazki i odkrycia, oraz rozwój pojęć rządu, rodziny i własności”70. I przekonuje, że korzyścią ze stanowczego oznaczenia okresów etnicznych jest skierowanie badań szczególnych ku tym plemionom i narodom, które najlepiej przedstawiając dany stan rozwoju, mogą służyć jednocześnie za wzór i wyjaśnienie. Niektóre plemiona i rody, dzięki ich geograficznemu odosobnieniu, zmuszone były wysiłkiem własnego umysłu rozwiązywać zagadnienia swojego postępu, a przez to ich sztuki i urządzenia utrzymały się w pierwotnej czystości i jednorodności, podczas gdy u innych plemion i narodów skasowane zostały przez wpływy zewnętrzne71.
Widoczne są tutaj zaczątki „etnograficznego marzenia”, o którym w XX w. pisał Radcliffe-Brown, wspominając o tęsknocie za jeszcze nie odkrytym, nie dotkniętym cywilizacją ludzie, który można by poddać rozległemu badaniu72. Ale ta wizja nieobca była również osiemnastowiecznym filozofom, choć inaL.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 4. Tamże, s. 15. 72 Por. A.R. Radcliffe-Brown, Wyspiarze z Andamanów. Studia z antropologii społecznej, przeł. A. Kościańska, M. Petryk, wstęp. A. Bentkowski, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2006, s. 36. 70 71
37
Laboratorium Kultury 3 (2014)
czej ujmowali oni celowość własnych dociekań. Morgan zapytany, czy widział kiedykolwiek dzikiego, zapewne odpowiedziałby twierdząco, w odróżnieniu od Jamesa George’a Frazera, który – wzbraniając się na samą myśl o takiej możliwości – wykrzyknął: „Ależ uchowaj Boże”73. Więcej nawet: w wielu miejscach starał się uzasadnić, że plemiona indiańskie reprezentowały poszczególne „okresy etniczne” (wskazując m.in. na stosowane przez nich wynalazki i narzędzia)74, a dzikość traktował przede wszystkim jako formative period, kiedy to – niemal wedle opisów znanych z poematu Lukrecjusza – ludzie „Pozbawieni wiedzy i doświadczenia, nie znając ognia, nie mając mowy członkowanej i sztuk, nasi dzicy praojcowie toczyli bój o byt, a potem o postęp, aż zabezpieczyli się od dzikich zwierząt i zapewnili sobie stałe pożywienie”75. Zdaniem Morgana konkretne plemiona i narody mogą ilustrować dany stan rozwoju i służyć jako przykład, wskazywany na rekonstruowanej linii rozwoju ludzkości. Izolacja sprzyja ich niezależnemu rozwojowi i pobudza naturalną wynalazczość, wspartą o siłę rozumu – umysłu. Zapewnia więc – chociażby w założeniu – niemal laboratoryjne warunki „modelowego” rozwoju, które mogłyby zostać zakłócone przez kontakty z innymi kulturami. Morgan zdaje się nieznacznie wykraczać poza czysto atrybutywne ujęcie kultury. Jest to szczególnie wyraźne w tych fragmentach, w których postuluje badanie kultur jako odrębnych całości. Uznaje bowiem, że „Takie odróżnianie okresów etnicznych daje możność badania danego społeczeństwa stosownie do stopnia jego względnego rozwoju i obrania go sobie za przedmiot samodzielnych studyów i dociekań”76. Jeśli badanie konkretnego ludu ma mieć na celu tylko wskazanie, na jakim etapie rozwoju się on znajduje w danym momencie, to takie postępowanie niebezpiecznie zbliża się do prób uzasadniania apriorycznych założeń dotyczących dziejów ludzkości. Morgan, co wiemy chociażby po lekturze Ligi…, interesował się również systemem danej kultury i sposobem jej funkcjonowania jako całości77. W Społeczeństwie pierwotnym… proponował jednak spójną wizję jednoliniowego rozwoju kultury, pojmowanej jako atrybut człowieka od momentu jego
Cyt. za: A. Waligórski, Antropologiczna koncepcja…, s. 153. Tamże źródło: R. Benedict, Anthropology and the Humanities, „American Anthropologist”, R. 50 (1948), nr 4, s. 585–593. 74 „Indianie amerykańscy, różniący się od innych rodów, przedstawiają stan ludzkości w trzech następujących po sobie okresach etnicznych”, L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 15. 75 Tamże, s. 43. 76 Tamże, s. 11. 77 Te kwestie wymagałyby dokładniejszych badań z uwzględnieniem innych prac Morgana. 73
38
Małgorzata Rygielska
e ete
ti
rogre ie sis
kształtowania się w początkowym „okresie dzikości”78, do którego nie mamy już dzisiaj dostępu nawet na drodze obserwacji współcześnie żyjących plemion: Zaczynając tedy od Australczyków i Polinezyjczyków, włączając plemiona Indyan amerykańskich, a kończąc na Rzymianach i Grekach, które to ludy zebrane razem, są najlepszym przykładem sześciu wielkich okresów ludzkiego rozwoju, zobaczymy, że można przypuszczać, iż połączone ich losy (experiences) przedstawiają koleje rodu ludzkiego, od średniego stanu dzikości do końca cywilizacji starożytnej79.
Wydaje się też, że w odniesieniu do wynalazków, Morgan – podobnie jak Lukrecjusz – znaczącą rolę przypisuje ludzkim potrzebom („Posuwając się w czasie i rozwoju, lecz zniżając się po szczeblach ludzkiego postępu, widzimy, że wynalazki stają się bardziej proste i są bardziej w bezpośrednim związku z pierwotnemi potrzebami”80). Zwraca również uwagę na coraz doskonalsze próby ich zaspokojenia, a także – co ciekawe – przypadek, który pozwala na nowe wykorzystanie dotychczasowej wiedzy i doświadczeń w odmienny sposób. Być może jest on daleki od przyzwyczajeń, za to owocuje bardzo często istotną, jakościową zmianą, odczuwalną w codziennym życiu i brzemienną w skutki w przyszłości. Zarówno Lukrecjusz, jak i Morgan opisują, a zarazem interpretują wynalezienie ognia i jego wykorzystanie. To właśnie z wynalazkami autor Społeczeństwa pierwotnego… wiąże postęp (progress), który może zachodzić z różną intensywnością u różnych ludów, ale nigdy nie przebiega skokowo, ma bowiem charakter kumulatywny81. Można więc przyjąć, że Dorobek społeczny w każdym stadium stanowił podsumowanie wszystkich dotychczasowych osiągnięć, z których pewne tylko zostały wyeliminowane przez osiągnięcia od nich doskonalsze, będące zresztą rozwinięciem i ulepszeniem poprzednich82.
L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 43. Tamże, s. 16. 80 Tamże, s. 36–37. 81 Podobnie twierdził m.in. E.B. Tylor. W tym artykule pomijam kwestie podobieństw i różnic między poszczególnymi przedstawicielami tego okresu dziewiętnastowiecznej myśli teoretycznokulturowej, których zwykło się nazywać „ewolucjonistami”, choć – przyznaję – są one interesujące i płodne poznawczo. Por. też szczegółowe rozpoznania na ten temat w: J. Lutyński, Ewolucjonizm w etnologii anglosaskiej a etnografia radziecka, Ossolineum, Wrocław–Łódź 1956. Autor porównuje tutaj m.in. stanowiska Tylora i Morgana dotyczące postępu, omawia także metody badań ewolucjonistycznej etnologii. 82 J. Lutyński, Ewolucjonizm…, s. 121. 78 79
39
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Nierówny, a czasami poddawany również zewnętrznym wpływom83, rytm postępu z łatwością można zaobserwować, porównując różne ludy na kuli ziemskiej. Morgan przekonuje, że Jednakowy zupełnie co do rodzaju postęp odnajdujemy u plemion i narodów, zamieszkujących różne, a nawet oddzielone od siebie lądy, lecz będących w tym samym stanie uspołecznienia, z wyjątkiem pewnych różnic i zboczeń w wypadkach szczególnych, zależnych od wyłącznych przyczyn. Uogólnienie dowodów powyższych dąży do wykazania jedności pochodzenia rodu ludzkiego84.
Wiąże się to nie tylko z założeniem „jedności pochodzenia rodu ludzkiego” i monogenetyzmu gatunkowego, ale także z założeniem jedności natury ludzkiej i nieustannym „wzrostem inteligencji ludzkiej przez wynalazki i odkrycia”85. Szczególnie wyraźnie Morgan zaznacza to w odniesieniu już nie do postępu, a rozwoju – rozwoju poszczególnych instytucji, związanych ze sposobami zdobywania pożywienia, formami rządu, rodziny, pojęć religijnych, a nawet wznoszonych przez różne ludy domostw86. Osobny rozdział w Społeczeństwie pierwotnym… poświęca problematyce kształtowania się idei i różnych form własności87. Nie brakuje też wzmianek i kilku dłuższych fragmentów o powstaniu i użytkowaniu mowy przez człowieka. Autor podkreśla przy tym wielokrotnie, że główne urządzenia ludzkości rozwinęły się z kilku pierwotnych zarodów myśli i […] przebieg ich był oznaczony z góry (predetermined) i zacieśniony w szczupłych granicach różnorodności, wskutek wrodzonej logiki umysłu ludzkiego i koniecznego ograniczenia jego władz88.
Przyjęcie swego rodzaju determinizmu rozwoju łączy się jednocześnie z przekonaniem o wadze kulturowej ciągłości89 i roli „ludzkiego umysłu”. Tym samym można mówić zarówno o ilościowym, jak i jakościowym charakterze
Morgan, podobnie jak Tylor, polemizował z teoriami upadku, popularnymi już w XVIII w. L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 17. 85 To parafraza tytułu I części Społeczeństwa pierwotnego…: Wzrost inteligencji przez wynalazki i odkrycia. Tamże, s. 1. 86 Tamże, s. 3–4. 87 Szerzej na ten temat: E. Kosowska, Rozwój społeczny jako wyobrażenie kulturowe. O znaczeniu idei własności w koncepcji Lewisa Henry’ego Morgana, w niniejszym tomie. 88 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 17. 89 Por. J. Lutyński, Ewolucjonizm…, s. 123. 83 84
40
Małgorzata Rygielska
e ete
ti
rogre ie sis
postępu90 oraz o coraz bardziej świadomym wkładzie człowieka w stopniowy rozwój „już istniejącego dorobku”91. Morgan, aby przybliżyć czytelnikowi te procesy, używa dwóch szczególnie nośnych w XVIII i XIX w. metafor: W stanie tym tak bezwzględnie pierwotnym, zdawało się, iż człowiek nietylko przebywa dziecinny okres człowieczeństwa, lecz że posiada mózg, do którego nie przenikły jeszcze myśli lub pojęcia wyrażające się w owych urządzeniach, wynalazkach i odkryciach; słowem, znajduje się on tu zaledwie u stóp drabiny rozwojowej, lecz potencyalnie zawiera w sobie wszystko, czem stanie się później92.
Zestawienie okresów życia człowieka z okresami rozwoju ludzkości93 oraz z obrazem „drabiny rozwojowej” 94, towarzyszy tezie o tkwiącej w człowieku potencjalności rozwoju, której efektem stanie się również rozwój kultury, bowiem Wraz z powstawaniem wynalazków i odkryć oraz rozwojem urządzeń, umysł ludzki niechybnie potężniał i rozszerzał się; jakoż widzimy stopniowe powiększanie się mózgowia samego, głównie zaś części wielkiego mózgu. Rozwój umysłowy w tamtym okresie nieuchronnie musiał być powolnym, wskutek nadzwyczajnej trudności dokonania z niczego najprostszego wynalazku […]95.
Rozważania na temat fizycznego, biologicznego rozwoju człowieka nie są tematem nowym: ich początków można przecież doszukiwać się już w filozofii starożytnej, zwłaszcza u Arystotelesa. Mogą one przebiegać w co najmniej dwojaki sposób: z włączeniem człowieka w świat przyrody i jednocześnie uznaniem lub odrzuceniem możliwości boskiej ingerencji w proces ich rozwoju96. Uznanie udziału nadprzyrodzonej interwencji pozwoli na ominięcie istotnego dla wcześniejszych badaczy problemu „brakującego ogniwa” w procesie ewolucji. Ale to zagadnienie pozostawało poza obrębem zainteresowań Morgana – zagorzałego prezbiterianina97. Nie wyklucza to oczywiście faktu, że żywo zajmowały go kwestie Por. tamże, s. 121–123. Można też oczywiście mówić o „zasadzie ciągłości kulturowych przemian”. Por. tamże, s. 122. 92 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 38–39. 93 Pisze o tym Ewa Kosowska. Por. taż, Rozwój społeczny… 94 Tamże. Por. też: S.J .Gould, Drabiny i stożki: Jak kanoniczne przedstawienia narzucają wizje ewolucji, w: O. Sachs i in., Ukryte teorie nauki, red. R.B. Silvers, przeł. A. Pawelec, Znak, Kraków 1996, s. 33 i n. 95 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 39. 96 Celowo nie używam tutaj pojęcia filogenzy organizmów, wprowadzonego dopiero w II poł. XIX w. przez Ernsta Haeckla. 97 Chociaż Robertowi Trautmannowi, kiedy komentuje fragmenty Animal psychology Morgana, zdarza się 90 91
41
Laboratorium Kultury 3 (2014)
związane zarówno ze „skalą historii” (czego dowodem może być chociażby schemat rozwoju kultury zaproponowany w Społeczeństwie pierwotnym…), jak i „skalą umysłu”98. George W. Stocking uważa, że owe „zarodki” myśli, a także „zalążki” (germs) instytucji, idei, itd., o których pisze Morgan w Społeczeństwie pierwotnym…, należy wiązać również z biologicznym aspektem rozwoju mózgu i zmianami zachodzącymi w jego strukturze99. Te z kolei umożliwiały coraz większą samoświadomość człowieka, a także prowadziły w konsekwencji do rozwoju jego kultury i coraz większego stopnia jej złożoności, co wymagało m.in. umiejętnego korzystania z władz umysłu. Dopiero to zapewniało harmonijny rozwój nie tylko techniki i technologii, lecz także „sztuk pięknych”, języka i nauk. Należy jednak przypomnieć, że Morgan oficjalnie raczej dystansował się od „biologicznych” teorii ewolucji. Akcentował za to – zarówno w swoich książkach, jak i w publicznych wystąpieniach – dług, który zaciągnął u pisarzy starożytnych, zwłaszcza Lukrecjusza i Horacego. W Społeczeństwie pierwotnym… widać to szczególnie wyraźnie – wtedy, kiedy wprost przywołuje Lukrecjusza, ale też w sposobie opracowania poszczególnych zagadnień związanych z rozwojem ludzkości i „okresami etnicznymi” naznaczanymi przez kolejne wynalazki. W tym powolnym, stopniowym rozwoju, w ciągłym udoskonalaniu własnych zdobyczy oraz instytucji, który Lukrecjusz określił obrazową frazą pedetemptim progrediensis100: usus et impigrae simul experientia mentis paultim docuit pedetemptim progrediensis (V, 1452–1453)101 Wszystko to rozum przemyślny, bacząc na korzyść rzeczy, Tworzył stopniowo, i z wolna rozwijał się ród człowieczy (V, 1452–1453).
silnie zaznacza się właśnie działanie rozumu, umysłu. Nie wiemy, jak duży wpływ mogły mieć wersy De rerum natura…, chociażby te z zakończenia V księgi: zakrzyknąć: „Wegetarianizm, nieśmiertelne dusze zwierząt, ich wędrówka: jakiż to ukryty Hindus drzemie w prezbitarianinie!”. R. Trautmann, Lewis Henry Morgan…, s. 25. Por. L.H. Morgan, Animal psychology, MP [Morgan Papers], s. 10–11, wg zapisu Trautmanna, artykuł nieopublikowany. 98 Scale of Mind, Scale of History to tytuł rozdziału pracy T.R. Trautmanna, Lewis Henry Morgan and the Invention of Kinship…, s. 21–36. Scale to również stopniowanie, rozmiar, a także, w niektórych kontekstach, budowa ciała. 99 Stocking upatruje tu wpływu myśli Lamarcka. Por. G.W. Stocking Jr., The Dark-Skinned Savage: Primitive Man in Evolutionary Anthropology, w: Race, Culture, and Evolution: Essays in the History of Anthropology, red. G.W. Stocking Jr., Free Press, New York 1968, s. 116, 118. Stocking pisze tu również o koncepcjach E.B. Tylora. 100 To nie jedyny fragment, w którym Lukrecjusz używa tego sformułowania. 101 Cyt. za: A.P. Sinker, Introduction to Lucretius, Cambridge University Press, Cambridge 1967, s. 76.
42
Małgorzata Rygielska
e ete
ti
rogre ie sis
Tak to w przeciągu wieków co z wolna tworzyły doby, Wszystko na brzeg światłości człowiek rozumem dobył, Patrząc z radością w sercu, jak jedna z drugiej świta Sztuka, co dziś stanęła już na najwyższych szczytach (V, 1454–1457).
na formowanie się osiemnastowiecznych i dziewiętnastowiecznych koncepcji postępu, rozwoju i ewolucji. Jednak z całą pewnością, zwłaszcza wobec najnowszych ustaleń, płynących z badań nad recepcją myśli Lukrecjusza w dawnych wiekach, takiego oddziaływania nie można wykluczyć. Oprócz potencjalnych inspiracji myślą Lukrecjusza znajdują się też w Społeczeństwie pierwotnym… nawiązania wprost, a nawet cytaty konkretnych fragmentów jego dzieł. Z tym, że sprowadzone są one jedynie do roli przypisów, uzupełniających tok głównego wywodu. Kiedy Morgan pisze o początkach rodu ludzkiego na ziemi i współistnieniu z różnymi, nierzadko niebezpiecznymi, gatunkami zwierząt, odwołuje się do starożytnych poetów: Rasy zwierząt w szeregu czasów poprzedziły rodzaj ludzki i możemy śmiało przypuścić, że były one w pełni sił swych i liczebności, gdy człowiek ukazał się po raz pierwszy. Poeci klasyczni opisują plemiona ludzkie zamieszkujące gaje, jaskinie i lasy, o posiadanie których walczą z dzikiemi zwierzętami102, żywiąc się naturalnymi płodami ziemi. Ponieważ ludzkość rozpoczynała swój zawód bez doświadczenia, broni i otaczaną była drapieżnymi zwierzęty, nie jest więc nieprawdopodobnem, że częściowo przynajmniej mieszkano wówczas na drzewach, używając ich jako środka obrony i bezpieczeństwa103.
W przypisie umieszcza fragment, który w jednym z dostępnych obecnie polskich przekładów De rerum natura… brzmi następująco: Ognia nie znali wtedy i nie umieli swoich Ciał w skóry dzikich zwierząt odziewać ani stroić, Mieszkali po jaskiniach, po lasach i po wzgórzach, Każdy członki zbrudzone w gęstwienie zarośli nurzał, Kiedy im przyszło deszcze i srogie wichry omijać (V, 953–957)104. 102 W tym miejscu Morgan przytacza następujący fragment traktatu Lukrecjusza: „Necdum res igni scibant tractare, nec uti / Pellibus, et spoliis corpus vestire ferarum: / Sed nemora, atque cavos montis, silvasque colebant, / Et frutices inter condebant squalida membra, / Verbera ventorum vitare imbrisque coacti – Lucr. De Re. Nat., ks. V, w. 951”. L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 19, przypis 1. 103 Tamże, s. 19. 104 Wg przekładu Edwarda Szymańskiego i zawartej w tym wydaniu numeracji wersów, która nie jest tożsama z numeracją zawartą w wydaniach De rerum natura…, z których korzystał Morgan. Por. przypis 8.
43
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Nieznajomość ognia nie pozwalała ludziom ani przygotować lekkostrawnego pożywienia, ani ocieplić schronisk, w których nocowali. Nie mogli też obronić się przed dziką zwierzyną. Lukrecjusz rozwija ten wątek w kolejnych wersach: Częściej strach dzikich zwierząt chwytał ich w noc za gardła, Gdy im nędzny spoczynek odbierał dzik spieniony Albo lew srogi; wówczas zmykali na wsze strony Przerażeni, bezbronni, wśród ciemnej nocy dokoła, Z szałasów swych wygnani kryli się, jak kto zdołał, Strasznym gościom liściaste posłania zostawiając (V, 982–987).
Znajomość ognia (wyróżnik średniego stanu dzikości ) oraz oswojenie zwierząt (wyróżnik średniego stanu barbarzyństwa) dopełniło odkrycie rudy żelaza oraz wypracowanie – na drodze obserwacji, wnioskowania i eksperymentu – coraz bardziej efektywnych metod jej obróbki. Doprowadziło to także do wykształcenia idei własności oraz do regularnej uprawy roli: Zwierzęta domowe, dopełniając siłę ludzką swemi siłami, przyczyniły się do wytworzenia nowego czynnika wysokiej wartości. Z biegiem czasu wyroby żelazne dostarczyły pługa z żelaznym lemieszem lepszych rydlów i siekier, co wraz z pierwotnem ogrodownictwem sprowadziło uprawę pól, a z nią po raz pierwszy nieograniczone środki utrzymania. Pług, ciągniony siłą zwierzęcą, może być uważany za wprowadzenie nowej sztuki. Pomyślano teraz po raz pierwszy o zmniejszeniu obszarów leśnych i uprawie rozległych pól105.
Ten passus jest dla amerykańskiego badacza okazją do przywołania sielskiego niemal obrazu z traktatu Lukrecjusza: Coraz wyżej i wyżej las ustępował niwom Miejsca, aby na dole mogły się rozprzestrzenić Łąki, zagony, stawy, winnice pełne zieleni Na wzgórzach i na polach, by wzdłuż tych pól i wzgórzy Pas błękitnych oliwek za miedze ludziom służył Biegnąc po boku łanów […] (V, 1370–1375)106.
L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 26. „Inque dies magis in montem succedere silvas / Cogebant, infraque locum concedere cultis, / Prata, lacus, rivas, segetes, vinetaque laeta / Collibus et campis ut haberent. – Lucr. De. Re. Nat., v, 1369”. Tamże. 105 106
44
Małgorzata Rygielska
e ete
ti
rogre ie sis
Uprawa roli – agricultura – wiąże się ze zmianą dotychczasowego trybu życia i pociąga za sobą pewne konsekwencje. Są one związane m.in. z zakładaniem rodzin i utrwalaniem więzi społecznych, wprowadzeniem zewnętrznych rządów i wreszcie – wzrostem zaludnienia: liczne zaludnienie na stosunkowo niewielkiej przestrzeni odtąd stało się możliwem. Przed wprowadzeniem uprawy pól nieprawdopodobnem było, aby jakieś pół miliona ludności mogło się rozwijać i utrzymać razem pod jednym rządem i w jakimkolwiek zakątku ziemi107.
Jednak Morgan najwięcej miejsca poświęca Lukrecjuszowi w tych fragmentach, gdzie expresis verbis wypowiada się na temat pochodzenia i rozwoju języka. To oczywiście – co podkreśla sam Morgan – problematyka roztrząsana od dawna. Dociekanie genezy języka, poszukiwanie prajęzyka, wspólnego wszystkim ludom, wydaje się autorowi Społeczeństwa pierwotnego… bezowocne, a przynajmniej, na etapie znanych mu badań, nierozstrzygalne w satysfakcjonujący sposób: „Zajmowano się dostatecznie badaniem początków mowy, aby dostrzedz wielkie trudności w rozwiązywaniu tego zagadnienia. Zdaje się, iż zaniechano go za wspólną zgodą jako przedmiotu bezużytecznego”108. Możliwe, że Morgan nie brał udziału w spotkaniach towarzystwa językoznawczego, na których swoje przemyślenia dotyczące aktualnie prowadzonych dysput na tematy związane z pochodzeniem i rozwojem języka przedstawiał William Dwight Whitney. Z całą pewnością czytał jednak jego książkę The Veda, The Avesta, The Science of Language, wydaną kilka lat przed Ancient Society… W jednym z rozdziałów, prezentowanych wcześniej (w lipcu 1870 r.) podczas dorocznego zebrania The American Philological Association, językoznawca surowo ocenia dotychczasowe badania filologów dotyczące początków języka: Żadne inne zagadnienie językoznawcze nie jest równie chętnie podejmowane i obszernie dyskutowane jak to […], ale też żadne nie przynosi mniejszego skutku, gdy wziąć pod uwagę nakład wydatkowanej pracy; większość z tego, co się o tym mówi i pisze, to po prostu czcze gadanie, uzasadnianie subiektywnych poglądów, których nikt, poza autorem, nie podziela, zdatnych tylko do tego, by je pewnie przedstawiać i bronić z wiernością odwrotnie proporcjonalną do ich prawdopodobieństwa. To powoduje, że całe zagadnienie cieszy się złą sławą wśród trzeźwo myślących filologów109. Tamże. Tamże, s. 15, przypis 1. 109 W.D. Whitney, Oriental and Lingusitic Studies, t. 1, Charles Scribner’s Sons, New York 1893, s. 279. 107 108
45
Laboratorium Kultury 3 (2014)
W tym samym rozdziale, zatytułowanym On the Present State of the Question as to the Origin of Language110, Whitney przypomina o zakazie Paryskiego Towarzystwa Językoznawczego z 1866 r., które oświadczyło, że „nie przyjmuje prac poświęconych pochodzeniu języka ani prac o wynalezieniu języka uniwersalnego”111 i uczyniło z tego niemal credo własnych dociekań naukowych. Nie przeszkodziło to jednak wielu osobom badać ten problem, ani nie zahamowało zalewu powstających na ten temat teorii, czasem niezwykle odważnych, czasem – jak oceniali to zarówno ówcześni, jak i dzisiejsi uczeni – wręcz absurdalnych112. Nie powinno więc dziwić, że i Morgan, choć czytał zarówno dzieła Maxa Müllera113, jak i Whitneya (który często prezentował również szkice krytyczne dotyczące badań niemieckiego filologa i orientalisty), otwarcie dystansuje się wobec takich analiz. Przekonuje natomiast, że „Prawa ludzkiego rozwoju i niezbędna działalność duchowego pierwiastku dziś zwracają bardziej uwagę, niż materyały dotyczące języka”114. To właśnie prawa ludzkiego rozwoju – wraz z założeniem jedności natury ludzkiej, stadialności i ciągłości rozwoju – pozwalają wnioskować również o stopniowym rodzeniu się języka, powiązanego z gestem, mimiką i emocjami. Morgan ponownie powołuje się tutaj na autora De rerum natura… Jednak tym razem nie przywołuje wprost konkretnych, dłuższych fragmentów z łacińskiej wersji poematu, lecz zaledwie jeden, umieszczony w nawiasie wers: Lukrecyusz mówi, że za pomocą dźwięków i giestów ludzie pierwotnej epoki wypowiadali sobie wzajemnie, bełkocząc, swe myśli. (Vocibus et gestu, cum balbe significarent, V, 1021). Przypuszcza on, że myśl poprzedziła mowę i że mowa mimiczna poprzedziła członkowaną. Mowa giestów lub znaków zdaje się być pierwotną, czyli starszą siostrą mowy członkowanej. Jest ona dotąd powszechnym językiem barbarzyństwa, jeśli nie dzikich, w ich wzajemnych stosunkach, gdy ich narzecza są odmienne115. Cyt. za: J. Aitchison, Ziarna mowy. Początki i rozwój języka, przeł. M. Sykurska-Derwojed, PIW, Warszawa 2002, s. 18. 110 W.D. Whitney, On the Present State of the Question as to the Origin of Language, w: tegoż, The Veda…, s. 279–292. 111 Cyt. za: J. Aitchison, Ziarna mowy…, s. 17. Jean Aitchison powołuje się w tym miejscu na artykuł Johna Lyonsa Origins of language, w: Origins. The Darwin College Lectures, red. A.C. Fabian, Cambridge University Press, Cambridge 1988, s. 144. 112 J. Aitchison, Ziarna mowy…, s. 16 i n. 113 Jego prace (np. Chips form German Workshop) przywołuje Morgan m.in. w Społeczeństwie pierwotnym…, s. 23, 42. 114 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 15, przypis 1. 115 Tamże.
46
Małgorzata Rygielska
e ete
ti
rogre ie sis
Również Whitney wspomina, że ludzie od dawna w różnych sytuacjach komunikacyjnych wspomagali się gestem, mimiką i postawą. Opinie takie są obecne również w niektórych współczesnych koncepcjach: „gesty przypuszczalnie wspomagały komunikację głosową miliony lat temu tak samo, jak dzisiaj”116. Lukrecjusz odwołuje się natomiast do zachowań zaobserwowanych w świecie zwierzęcym i szuka podobieństw w świecie ludzkim: Nie ma nic dziwnego, jeżeli ludzkie plemię, Któremu głos tak służył i dźwięk się mocno wołał, Różnie dla różnych uczuć nazwało dokoła. Przecie nieme bydlęta, przecie ród dzikich zwierzy Różnym głosem odmiennie okrzyki swoje mierzy, Gdy wyraża ból, trwogę, albo gdy czuje radość. Dowód tej prostej rzeczy jawnym powierz przykładom (V, 1056–1063).
Za przykłady mają służyć następujące analogie: Jeśli więc różne czucia mogą dobywać głosu Z niemych zwierząt, by coraz krzyczały w inny sposób, Czemu ma nie być prawdą, że ludzie ongiś mogli Różne rzeczy w dźwiękach nazywać niepodobnych? (V, 1087–1090).
Różne typy dźwięków występują zarówno w świecie zwierzęcym (np. apele, ostrzeżenia, ekspresja strachu, radości117), jak i w świecie ludzi. W tym ostatnim różnicowanie dźwięków doprowadzi w rezultacie do powstania skomplikowanego systemu porozumiewania się opartego na podwójnej artykulacji, związków relewantnych i irrelewantnych znaczeniowo jednostek, budujących większe semantycznie i składniowo całości. Morgan tłumaczy: Język znaków łatwiej wynaleźć, niż dźwięków, a jeśli tylko można nim władać z większą łatwością, to powstaje przypuszczenie, że poprzedził on mowę członkowaną. Według tej hypotezy, dźwięki głosowe powstały po raz pierwszy dla poparcia giestów, a gdy stopniowo nabyły określonego znaczenia, zajęły miejsce języka znaków i wcieliły się weń118. Por. J. Aitchison, Ziarna mowy…, s. 101. Por. tamże, s. 16 i n. Apele występują zarówno u ptaków, jak i u ludzi. Wiele miejsca mowie ludzkiej i śpiewowi ptaków oraz próbom ich porównania poświęca również Lukrecjusz. 118 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 15, przypis 1. 116 117
47
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Franz Grillparzer, austriacki dramatopisarz, który zmarł pięć lat przed ukazaniem się Ancient Society…, twierdził (podobnie zresztą jak Whitney i Morgan), że „Jedyne znaki, których rozumienie wyprzedza wszelką konwencję, to gesty, dlatego też pierwszy język, to język gestów. Jest to tak naturalne dla człowieka, że nawet dzisiaj naszej mowie towarzyszą gesty”119. Hipoteza, że pierwszy był język uczuć, emocji, namiętności i gestów nie jest jednak nowa – szczególnie chętnie była wykładana w XVIII (wystarczy wspomnieć chociażby prace Condillaca120 i Rousseau121) i XIX w. W De rerum natura… Lukrecjusz zwraca uwagę na gesty dzieci, zwłaszcza te o charakterze deiktycznym, i towarzyszące im dźwięki: […] słabość języka dzieci Zmusza je ruchy czynić i nie znajdując słowa Palcem wskażą, że miła jest im rzecz ta lub owa (V, 1030–1032).
Zdaniem Morgana pierwszeństwo gestów nie ulega wątpliwości. Więcej nawet: badanie gestów, mimiki, relacji między werbalnym i niewerbalnym sposobem porozumiewania się może być pomocne również w docieraniu do początków ludzkości, do zachowań właściwych być może naszym przodkom z okresów dzikości i barbarzyństwa: Możemy napewno twierdzić, że giesty towarzyszyły członkowanej mowie od jej początku. Są do dziś z nią nierozłączne i mogą przechować szczątki dawnego obyczaju umysłu ludzkiego. Gdyby mowa była doskonałą, pomoc giestów dla przedłużenia jej lub dodania wyrazistości okazałaby się zbyteczną. Gdy zejdziemy stopniowo do pierwszych początków mowy, mimika wzrasta tak co do ilości, jak jakości form, aż znajdujemy mowę tak zależną od giestów, iż bez nich byłaby zupełnie niezrozumiałą. Wzrastając i doskonaląc się w epoce dzikości i przez ciąg barbarzyństwa, pozostały one w zmienionych formach złączone nierozerwalnie. Osoby żądne rozwiązania sprawy początków języka uczynią dobrze, gdy wyzyskają w tej mierze wszelkie możliwe wskazówki mowy mimicznej122.
119 Por. R.B. Dever, Discussion summary: non speech communication, w: Language perspectives: Acquisition, retardation and intervention, University Park Press, Baltimore 1974, s. 26. Cyt. za: J. Aitchison, Ziarna mowy…, s. 99. Tu również szerzej na temat dyskusyjności tych idei z punktu widzenia dzisiejszych osiągnięć badań i wiedzy z zakresu językoznawstwa. 120 Por. E.B. Condillac, O pochodzeniu poznania ludzkiego, przeł. K. Brończyk, Nakładem Polskiej Akademii Umiejętności, Kraków 1952. 121 J.J. Rousseau, Szkic o pochodzeniu języków, przeł., wstęp i red. B. Banasiak, AUREUS, Kraków 2001. 122 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 15, przypis 1.
48
Małgorzata Rygielska
e ete
ti
rogre ie sis
Autor Społeczeństwa pierwotnego… proponuje więc wyzyskać gesty i mimikę, jako wskazówki, a nawet – pewnego rodzaju przeżytki, czy relikty, ukazujące i potwierdzające wcześniejsze okresy etniczne: „giesty […] mogą przechowywać szczątki dawnego obyczaju umysłu ludzkiego”123. Wiąże więc, podobnie jak Lukrecjusz, rozwój ludzkiej mowy ze stopniowym rozwojem ludzkiego umysłu. Zatem być może nie bez powodu wersy, które pojawiają się pod koniec V księgi De rerum natura… znalazły się również w ciągu rozważań o pochodzeniu ludzkiej mowy i rozwoju języka124: Dużo wcześniej też ludzie śpiewną, ptaszęcą mowę Oddać umieli ustami, nim pieśń stworzyli słowem Mogąc nią własne uszy zachwycać w śpiewie czystym (V, 1379–1381). [Tak to w przeciągu wieków co zwolna tworzyły doby, Wszystko na brzeg światłości człowiek rozumem dobył]. (V, 1388–1389)125.
Także i rozwój języka odbywał się pedetemptim, stopniowo, krok po kroku. Bernd Manuwald, pisząc o zależnościach usus (doświadczenia, praktyki, użycia, zwyczaju) i experimentia (doświadczeń, ale też prób i testów) w myśli Epikura i Lukrecjusza, zaznaczył, że Niewątpliwie experientia mentis [doświadczenie umysłu], ratio [rozum] i cor [serce], tak jak paulatim, pedetemptim [powoli, pomału] i aetas [wieki, epoki, generacje], zostały odtworzone jako charakterystyczne cechy epikurejskiego rozwoju kultury w jej drugiej fazie, fazie ludzkiego rozumienia, które powiększa się wraz z upływem czasu126. 123 Tamże. Na rolę gestów w rozwoju języka, odwołując się m.in. do badań nad komunikacją głuchoniemych, zwracał również uwagę E.B. Tylor w: Researches into the Early History of Mankind and the Development of Civilization, John Murray, London 1865 (przede wszystkim w rozdziałach I–IV, z których dwa zatytułowane są The Gesture-Language oraz The Gesture-Language and Word-Language, s. 14–82); Primitive Culture: Researches into the Development of Mythology, Philosophy, Religion, Language, Art and Custom, John Murray, London 1871; Anthropology. An Introduction to the Study of Man and Civilization, Macmillan and Co., London 1881. 124 Interpretatorzy, badacze i wydawcy dzieła Lukrecjusza nie są tutaj zgodni: „Wiersze te są powtórzone w 1454–5. Odpowiedniejszym dla nich kontekstem jest raczej ten drugi. Tutaj przerywają tok wywodu, chociaż sens zachowują. Lachmann, za którym poszło wielu wydawców, wyłącza je z kontekstu. Z drugiej jednak strony prawdopodobieństwo interpolacji w tym miejscu nie jest duże. Bailey sądzi, że raczej należy zostawić je w obydwu kontekstach. Lukrecjusz mógł bowiem świadomie ten dwuwiersz przenieść tutaj, tylko po prostu nie dostroił go treściowo do kontekstu”, Titus Lucretius Carus, O naturze wszechrzeczy…, s. 404. 125 Na marginesie rozważań pozostawiam kwestie związane z nazywaniem, szeroko dyskutowane nie tylko w starożytności, podobnie jak wykładnię pochodzenia języka, którą odnaleźć można w pismach Epikura (choć są one niezwykle interesujące). 126 B. Manuwald, Der Aufbau der lukrezischen Kulturentstehungslehre, Akademie der Wissenschaften und
49
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Dotarcie do początków języka i próby odtwarzania rozwoju mowy przez badania gestyki to już pomysł Morgana – i wielu jemu współczesnych. W opisie rozwoju instytucji oraz ludzkiego umysłu pozostaje jednak amerykański badacz wciąż uważnym czytelnikiem Lukrecjusza. Nie ma znaczenia fakt, że odwołania do jego dzieła zamieszcza jedynie w przypisach, a intertekstowe nawiązanie Horacego do De rerum natura… umieszcza zaledwie jako jedno z mott, jedno z trzech poprzedzających Ancient society… pre-tekstów127. Warto jednak tych podszeptów128 Morgana posłuchać, kryją bowiem w sobie interpretacyjne wskazówki do jego dzieł, podobnie jak przypisy w formie precyzyjnie opisanych łacińskich cytatów129. I choć zaznacza: Wspólny pierwiastek umysłowy uderza nas w dzikim, w barbarzyńcu i człowieku ucywilizowanym. Skutkiem więc tego, ludzkość zdolną była w warunkach podobnych wytworzyć te same narzędzia i sprzęty, te same wynalazki i rozwinąć instytucye podobne z tych samych pierwiastkowych zarodów myśli. Jest coś potężnie wstrząsającego w tym pierwiastku, co przez swe zastosowanie pilne wydał cywilizacye z drobnych początków: od ostrza strzały, wyrażającej na zewnątrz myśl dzikiego, do topienia rudy żelaznej, przedstawiającego wyższą inteligencyę barbarzyńca, a w końcu do pociągu drogi żelaznej w biegu, który nazwać można tryumfem cywilizacyi130,
to w jednym przynajmniej wydaje się być niezależny od myśli Lukrecjusza: wtedy, kiedy wspomina o „dobroczynnej opatrzności Boga”131 oraz jej roli w procesie rozwoju człowieka i cywilizacji. O przodkach „barbarzyńców, a jeszcze dalej – dzikich”132, pisze bowiem tak: „Ich trudy, próby i powodzenia wypełniały część der Literatur, Franz Steiner, Mainz–Wiesbaden 1980, s. 27. 127 Por. interpretacje zawarte w: W. Bolecki, Pre-teksty i teksty: z zagadnień związków międzytekstowych w literaturze polskiej XX wieku, PWN, PAN, IBL, Warszawa 1991; G. Genette, Palimpsesty: literatura drugiego stopnia, przeł. T. Stróżyński, A. Milecki, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2014; tenże, Seuils, Edition du Seuil, Paris 1987. Warto jednak zaznaczyć, że są to zaledwie nieliczne propozycje ujęcia intertekstualności w obszarze literatury pięknej. Problematyka nawiązań, mott, roli przypisów w literaturze naukowej, zwłaszcza literaturze naukowej wieku XIX wymagałaby odrębnego opracowania. 128 „Włoski wyraz motto wywodzi się od mottum występującego w łacinie ludowej jako oboczność późnołacińskiego mottum – chrząkanie, pomrukiwanie”. H. Markiewicz, O cytatach i przypisach, Universitas, Kraków 2004, s. 41. 129 Analiza funkcji przypisów w piśmiennictwie naukowym w XIX w. (nawet jeśli ograniczymy je tylko do kształtującej się wtedy i stopniowo pozyskującej swe instytucjonalne zaplecze antropologii kulturowej) może stanowić osobne, niezwykle interesujące zagadnienie badawcze. 130 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 606. 131 Tamże, s. 607. Pisze o tym również E. Kosowska, Rozwój społeczny… 132 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 607.
50
Małgorzata Rygielska
e ete
ti
rogre ie sis
planu inteligencyi Najwyższej, zawierającego się w rozwinięciu barbarzyńca z dzikiego, a cywilizowanego – z barbarzyńca”133. Czy Morgan, prezbiterianin, myślał o Bogu, kiedy spoglądał w niedzielne popołudnie na zaczytanego Williama Hamiltona i uzupełniał notatki, być może właśnie do Ancient Society…? Czy był deterministą? Ponowne rozważenie odpowiedzi na te pytania, które padły wiele lat temu, zarówno w recenzji Społeczeństwa pierwotnego… autorstwa Igancego Karola Dworzaczka134, jak i w szeroko dyskutowanym artykule Elmana R. Service’a The Mind of Lewis H. Morgan135, także musiałoby odbywać się pedetemptim – powoli, krok po kroku, ostrożnie i rozważnie.
ibliogra a Aitchison J., Ziarna mowy. Początki i rozwój języka, przeł. M. Sykurska-Derwojed, PIW, Warszawa 2002. Benedict R., Anthropology and the Humanities, „American Anthropologist”, R. 50 (1948), nr 4, s. 585–593. Bolecki W., Pre-teksty i teksty: z zagadnień związków międzytekstowych w literaturze polskiej XX wieku, PWN, PAN, IBL, Warszawa 1991. Boyancé P., Lucrèce et l'épicurisme, Presses universitaires de France, Paris 1963. Butterfield D.J., The early textual history of Lucretius’ De rerum natura, Cambridge Univeristy Press, Cambridge 2013. Campbell G., Lucretius on Creation and Evolution. A Commentary on De Rerum Natura. Book Five, Lines 772–1104, Oxford University Press, Oxford 2003. Carus T.L., O naturze wszechrzeczy, przeł. E. Szymański, PWN, Warszawa 1957. Condillac E.B., O pochodzeniu poznania ludzkiego, przeł. K. Brończyk, Nakładem Polskiej Akademii Umiejętności, Kraków 1952. Conn S., History’s Shadow: Native Americans and Historical Consciousness in the Nineteenth Century, University of Chicago Press, Chicago 2004. Tamże. Por. I.K. Dworzaczek, Lewis H. Morgan „Społeczeństwo pierwotne…” „Biblioteka Warszawska” 1889, t. 1, s. 123–129, 273–281. Szerzej na ten temat pisze A. Gomóła, Na początku był zachwyt. Młody Krzywicki czyta Morgana, w niniejszym tomie. 135 E.R. Service, A. Barnard, Y.M. Bodemann, P. Fleuret, M. Fried, T.G. Harding, J. Köcke, L. Krader, A. Kuper, D. Legros, R. Makarius, J.H. Moore, A.R. Pilling, P. Skalník, M. Strathern, E. Tooker, J.W. Whitecotton The Mind of Lewis H. Morgan [and Comments and Reply], „Current Anthropology”, R. 22 (1981), nr 1, s. 25–43. 133 134
51
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Dever R.B., Discussion summary: non speech communication, w: Language perspectives: Acquisition, retardation and intervention, University Park Press, Baltimore 1974. Dworzaczek I.K., Lewis H. Morgan „Społeczeństwo pierwotne…”, „Biblioteka Warszawska” 1889, t. 1, s. 123–129, 273–281. Genette G., Palimpsesty: literatura drugiego stopnia, przeł. T. Stróżyński, A. Milecki, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2014. Genette G., Seuils, Edition du Seuil, Paris 1987. Grzelak-Krzymianowska A., Periodyzacja dziejów cywilizacji ludzkiej w ujęciu Lukrecjusza. Komentarz do poematu De rereum natura 5.925–1439, w: Kategorie i funkcje czasu w ujęciu starożytnych, red. J. Czerwińska, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 2009, s. 217–218. Guyau J.M., Morale d’Epicure et ses rapports avec les doctrines contemporaines, Libraire Germer Baillière, Paris 1878. Hezjod, Prace i dnie, przeł., wstęp i red. W. Steffen, Ossolineum, Wrocław 1952. Horacy, Wybór poezji, oprac. J. Krókowski, Ossolineum, Wrocław 1967. Kosowska E., Rozwój społeczny jako wyobrażenie kulturowe. O znaczeniu idei własności w koncepcji Lewisa Henry’ego Morgana, „Laboratorium Kultury” 3 (2014), grupakulturalna.pl, Katowice 2014. Leśniak K., Lukrecjusz, Wiedza Powszechna, Warszawa 1985. Lovejoy A.O., Wielki łańcuch bytu: studium historii pewnej idei: z dodaniem tekstów „Historiografia idei”, „Obecne stanowiska i przeszła historia” oraz „Refleksje o historii idei”, przeł. A. Przybysławski, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2009. Titus Lucretius Carus , De rerum natura liber quintus, wstęp i red. J.D. Duff, Cambridge University Press, Cambridge 1930. Lucretius T.C., De rerum natura libri VI, Tauchnitii, Lipsiae 1833. Lucretius, On the nature of things. A philosophical poem, literary translated in english prose by J.S. Watson, to which in adjoined the poetical version of J.M. God, Bell and Daldy, London 1870. Lutyński J., Ewolucjonizm w etnologii anglosaskiej a etnografia radziecka, Ossolineum, Wrocław–Łódź 1956. Manuwald B., Der Aufbau der lukrezischen Kulturentstehungslehre, Akademie der Wissenschaften und der Literatur, Franz Steiner, Mainz–Wiesbaden 1980. Markiewicz H., O cytatach i przypisach, Universitas, Kraków 2004. Morgan L.H., Montezuma’s Dinner, „The North American Review”, R. 122 (1876), s. 265–308. Morgan L.H., Ancient Society or Researches in the Lines of Human Progress from Savagery, through Barbarism to Civilization, Henry Holt and Company, New York 1877. 52
Małgorzata Rygielska
e ete
ti
rogre ie sis
Morgan L.H., Społeczeństwo pierwotne czyli badanie kolei ludzkiego postępu od dzikości przez barbarzyństwo do cywilizacyi, przeł. A. B[ąkowska], Nakładem redakcyi „Prawdy”, Warszawa 1887. Morgan L.H., Systems of Consanguinity and Affinity of Human Family, Published by Smithsonian Institution, Washington City 1871 (Smithsonian Contributions to Knowledge, 17). Moses D.N., The Promise of Progress. The Life and Works of Lewis Henry Morgan, University of Missouri Press, Columbia, London 2009. Nisbet R., History of th Idea of Progress, Basic Books, New York 1980. Origins. The Darwin College Lectures, red. A.C. Fabian, Cambridge University Press, Cambridge 1988. Paluch A.K., Mistrzowie antropologii społecznej. Rzecz o rozwoju teorii antropologicznej, PWN, Warszawa 1990. Peet S.D., Obituaries, „American Antiquarian Society” 1916, s. 16–17, http://www. americanantiquarian.org/proceedings/44806604.pdf, [dostęp: 23.02.2014]. Peet S.D., Some Problems in Connection with the Stone Age, „The American and Oriental Journal”, R. 9 (1887), s. 280–295. Powarkow J., Epikur: paradoksy hedonizmu, przeł. E. Rutkowski, Książka i Wiedza, Warszawa 1981. Radcliffe-Brown A.R., Wyspiarze z Andamanów. Studia z antropologii społecznej, przeł. A. Kościańska, M. Petryk, wstęp A. Bentkowski, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2006. Reale G., Historia filozofii starożytnej, t. 3, Systemy epoki hellenistycznej, przeł. E.I. Zieliński, Wydawnictwo KUL, Lublin 1999. Rousseau J.J., Szkic o pochodzeniu języków, przeł., wstęp i red. B. Banasiak, AUREUS, Kraków 2001. Sachs O. i in., Ukryte teorie nauki, red. R.B. Silvers, przeł. A. Pawelec, Znak, Kraków 1996. Satyry i listy Horacego, t. 1, przeł. P. Popiel, Nakładem Spółki Wydawniczej Polskiej, Druk W.L. Anczyca i Spółki, Kraków 1903. Schiesaro A., Pededemptim progrediensis (Lucr. 5. 533), „Rivista di Filologia e di Istruzione Classica” 1989, nr 117, s. 286–296. Seim L., Lewis Henry Morgan and the Charting of Social Evolution: Essays on the Origin and Development of Institutional Economics, Sigler Print & Pub., Ames, Iowa 1999. Service E.R. i in., The Mind of Lewis H. Morgan [and Comments and Reply], „Current Anthropology”, R. 22 (1981), nr 1, s. 25–43. Sinker A.P., Introduction to Lucretius, Cambridge Univeristy Press, Cambridge 1967. Stocking G.W. Jr., The Dark-Skinned Savage: Primitive Man in Evolutionary Anthropology, 53
Laboratorium Kultury 3 (2014)
w: Race, Culture, and Evolution: Essays in the History of Anthropology, red. tenże, Free Press, New York 1968, s. 110–132. Taylor M., Progress and Primitivism in Lucretius, „The American Journal of Philology”, R. 68 (1947), nr 2, s. 180–194. Trautmann T.R., Kabelac K.S., The Library of Lewis Henry Morgan, American Philosophical Society, Philadelphia 1994. Trautmann T.R., Lewis Henry Morgan and the Invention of Kinship, University of California Press, California 1987. Tylor E.B., Anthropology. An Introduction to the Study of Man and Civilization, Macmillan and Co., London 1881. Tylor E.B., Antropologia. Wstęp do badania człowieka i cywilizacji, przeł. A. Bąkowska, przedm. L. Krzywicki, Pro Filia, Cieszyn 1997. Tylor E.B., Primitive Culture: Researches into the Development of Mythology, Philosophy, Religion, Language, Art and Custom, John Murray, London 1871. Tylor E.B., Researches into the Early History of Mankind and the Development of Civilization, John Murray, London 1865. Waligórski A., Antropologiczna koncepcja człowieka, PWN, Warszawa 1973. Westphalen K., Die Kulturentstehungslehre des Lukrez, [b.w.], München 1957. Whitney W.D., Oriental and Linguistic Studies. The Veda; The Avesta; The Science of Language, Scribner, Armstrong and Co., New York 1873. Whitney W.D., Oriental and Lingusitic Studies, t. I, Charles Scribner’s Sons, New York 1893. Whitney W.D., Oriental and Lingusitic Studies, t. I, The Veda, The Avesta, The Science of Language, Scribner, Armstrong and Co., New York 1874. Wrangham R., Walka o ogień. Jak gotowanie stworzyło człowieka, przeł. A.E. Eichler, M. Kawalec, Wydawnictwo CiS, Stare Groszki 2009. Zawiszewska A., „Tłumaczka Tylora i Morgana”. O Aleksandrze Bąkowskiej i jej działalności społecznej, „Przekładaniec” 2010, nr 2 (24), s. 50–89.
bstra t Predemptim progrediensis... Lucretius and Morgan In this article author uses a comparative method in its philological variant in order to point out significant similarities between the thoughts of Lucretius and Morgan in scope of taking human cultural development as a whole. She juxtaposes “catalog of inventions” and other descriptions
54
Małgorzata Rygielska
e ete
ti
rogre ie sis
included in Lucretius’ book V De rerum natura with “ethical periods” distinguished by Lewis Henry Morgan in Ancient society. Apart from the criterion of their distinction and research objectives, indicated by the author of The League of Iroquois there are important concepts of slow, gradual development and progress, as well as the problem of the scale of mind and reason, as a factor allowing for both human and cultural development. Taken under consideration here, were both direct references to the philosophical treatise as well as similarities, which required reconstruction on basis of meticulous study of both the ancient and nineteenth-century texts. Keywords: Lewis H. Morgan, Lucretius, evolutionism, culture, cultural anthropology, history of ideas
Małgorzata Rygielska Doktor, adiunkt w Zakładzie Teorii i Historii Kultury Uniwersytetu Śląskiego. Autorka książek: Dwa guziki. Norwid i ewolucjonizm (2011) oraz Przyboś czyta Norwida (2012). Współredaktorka tomów Ciało, granice, kanon: studia (2008) oraz Starość jako wyobrażenie kulturowe (2013). Interesuje się teorią i historią kultury, antropologią kultury oraz kulturoznawczo zorientowaną antropologią literatury. Członek zarządu katowickiego oddziału Polskiego Towarzystwa Kulturoznawczego.
55
Laboratorium Kultury 3 (2014)
56
wa
osowska
Uniwersytet Śląski w Katowicach
Rozw
s ołe z y ako wyobra e ie
kulturowe w ko
e
z a ze iu i ei włas o i
ewisa
i
Morga a
bstrakt Wydana w roku 1877 klasyczna praca Lewisa Henry’ego Morgana Społeczeństwo pierwotne podejmowała problem rekonstrukcji dziejów ludzkości zgodnie z wyznacznikami nauki XVIII i XIX w. Lektura tego tekstu z perspektywy ponad stu lat pozwala na zadanie kilku ważnych pytań dotyczących filozoficznych i metodologicznych uwarunkowań postawionych przez Morgana tez. Jego dzieło, silnie wtopione w kontekst ówczesnego myślenia naukowego, okazało się jedną z najbardziej popularnych prac antropologicznych swojego czasu. Jednocześnie stało się źródłem kulturowych wyobrażeń, które do dzisiejszego dnia matrycują sposoby postrzegania wielokulturowości współczesnego świata przez człowieka Zachodu. Słowa klucze: rozwój społeczny, idea własności, wyobrażenia kulturowe, wielokulturowość, Społeczeństwo pierwotne
Reguły i obowiązek to obory, do których ludzkość zamyka swoje bestie, aby jej na uprawnych polach szkód nie czyniły. Eliza Orzeszkowa, Argonauci, cz. I, r. V, s. 95.
F
undamentalne znaczenie reguł i norm w procesie tworzenia cywilizacji jest założeniem z jednej strony bezdyskusyjnym, ale z drugiej bardzo trudnym do udowodnienia. O ile przyjmiemy, że cywilizacja to efekt wielorakich przekształceń, zachodzących w długiej jednostce czasowej, to dowodów na prawdziwość tego założenia upatrujemy przede wszystkim w formach materialnych, w artefaktach, których przetrwanie – mniej lub bardziej przypadkowe, mniej
57
Laboratorium Kultury 3 (2014)
lub bardziej śladowe – pozwala ex post budować wyobrażenia o tym, co minione. Niekiedy jednak właśnie brak śladów materialnych wyzwala interpretacje, które z konieczności są efektem spekulacji, ponieważ w przewadze opierają się na przeświadczeniach zakorzenionych w kulturowym kontekście interpretatora. We wszystkich znanych społecznościach pojawiają się jakieś wyobrażenia dalszej i bliższej przeszłości. Rozmaite są konkretyzacje tych wyobrażeń, nawet gdy dotyczą one tego samego w przybliżeniu okresu. W odniesieniu do najodleglejszych początków ludzkiego świata mamy w kręgu śródziemnomorskim do czynienia z dwiema zasadniczymi wykładniami. Pierwsza mówi o Raju, Edenie, o Złotym Wieku, o Arkadii – o wspaniałych czasach i niezwykle przyjaznej przestrzeni ludzkiego świata in illo tempore. Druga wskazuje na proces rozwoju i przekształcania najpierw naturalnego, a potem społecznego środowiska człowieka, który korzystając ze swojego potencjału czyni „ziemię sobie poddaną” i przekształca zastaną rzeczywistość na miarę własnych wyobrażeń i możliwości. Miara możliwości ludzkich staje się w tej drugiej, niekreacjonistycznej wizji przeszłości, a i przyszłości zarazem, punktem odniesienia dla ocen, wyobrażeń, projektów. Delficki apel „człowieku, poznaj samego siebie” jest w tym kontekście swoistym memento, przestrogą i zarazem wezwaniem do odpowiedzialności: bez poznania siebie nie zaprojektujemy właściwie zmian, które, naruszając aktualną strukturę szeroko pojmowanego środowiska, zagwarantują człowiekowi przyszłość lepszą od kontestowanej niekiedy teraźniejszości. Ale też i bez poznania siebie nie zrozumiemy zasad, na których podstawie dokonujemy dzisiaj rekonstrukcji tego, co minione. Wezwanie do poznania siebie, podobnie jak Protagorasowe przeświadczenie, że człowiek jest miarą wszechrzeczy, w istocie odwołuje się do pewnego społecznego konsensusu, do zbiorowego wytwarzania idei Człowieka w ogóle. Oczywiście nie wyklucza to imperatywu poznawania siebie samego przez każdego z osobna. Ale w pojedynkę nikt nie jest w stanie stworzyć ex nihilo wyobrażenia ani siebie, ani świata; zaprojektować sensownych zmian, ani tym bardziej pokusić się o ich realizację. Chcąc nie chcąc ludzie muszą działać zbiorowo, szukać sojuszników i popleczników, a rekonstruując przeszłość czy projektując przyszłość pozyskać zrozumienie i wsparcie innych. Skala tego wsparcia staje się niekiedy miarą indywidualnego z pozoru sukcesu. Klasyczne definicje zakładają, że społeczna akceptacja novum stanowi podstawę uznania odkrycia lub wynalazku za element wspólnotowego dorobku, a jego długie trwanie jest najlepszym gwarantem przynależności do kultury. Zatem zarówno konkretne wynalazki i innowacje, pozwalające danej społeczności sprawniej funkcjonować w środowisku, jak i ideologiczne wykładnie 58
wa
osowska Rozwój społeczny jako wyobrażenie kulturowe...
usprawiedliwiające preferowanie jednych odkryć i usprawnień, a odrzucanie innych, należałoby włączać do szeroko rozumianej kultury. Taki tok klasyfikowania rozmaitych poziomów i obszarów ludzkiego świata umożliwia zaliczenie do niej także nauki, która w obszarze wpływów euroamerykańskich od XVIII w. staje się niezwykle silnym instrumentem interpretowania przeszłości i programowania przyszłości. Dostarcza ona szczegółowych metod i narzędzi, pozwalających na paradygmatyczne porządkowanie dotychczasowej i stale poszerzanej wiedzy o wciąż redefiniowanych obszarach natury i kultury. Od schyłku XVIII w. aż do przełomu antypozytywistycznego podstawowym narzędziem poznania naukowego była metoda, a zasadniczym celem działań metodycznych – dochodzenie do prawdy. Bez odkryć na miarę Einsteina i Heisenberga prawdopodobnie bardzo trudno byłoby pozytywistyczny imperatyw dążenia do bezwzględnej prawdy naukowej przekształcić w ideę poszukiwania prawdy na miarę metody, przyznając tym samym, że wartość odpowiedzi, jakie uzyskać można w trakcie badań naukowych, zależna jest od pytań, jakie zadać potrafimy posiadanym materiałom. Zaakceptowana, określona filozofia metody sprawia, że pytania te, zwłaszcza w obszarze nauk o człowieku, są często uzależnione od uprzedniego stanu wiedzy i przyjętego systemu wartości badacza, od jego preferencji, doświadczeń i uwikłań środowiskowych, które sprawiają, że w razie potrzeby potrafi on znaleźć argumenty na rzecz obiektywizmu lub subiektywizmu, europocentryzmu bądź relatywizmu kulturowego, celowego wartościowania bądź świadomego unikania sądów wartościujących, etc. Zmiana, jaka dokonała się w filozofii badań antropologicznych od połowy wieku XIX do początków XXI, oddala coraz wyraźniej możliwość zrozumienia postaw i wyborów badaczy wznoszących fundamenty tej dyscypliny. Podobnie jak większość dzieł klasyków nauki w ogóle, tak i dzieła klasyków antropologii kulturowej stosunkowo rzadko dzisiaj bywają przedmiotem analiz źródłowych. Z ich najbardziej wartościowym dorobkiem stało się to samo, co z opisaną przez Franklina R. Ankersmita1 fundamentalną rozprawą Thomasa Hobbesa: lawinowy przyrost interpretacji Lewiatana sprawił, że sam tekst angielskiego filozofa przestał być czytany i cytowany, natomiast rosnącym powodzeniem zaczęły się cieszyć jego coraz dalej idące wykładnie2.
1 F.R. Ankersmit, Historiografia i postmodernizm, przeł. E. Domańska, w: Postmodernizm, antologia przekładów, red. R. Nycz, Wydawnictwo Baran i Suszczyński, Kraków 1977. 2 Por. M.P. Markowski, Anty-Hermes (posłowie), w: M. Foucault, Powiedziane, napisane. Szaleństwo i literatura, wyb. i oprac. T. Komendant, przeł. B. Banasiak i in., Aletheia, Warszawa 1999.
59
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Niewątpliwie badaczem, którego znaczenie w antropologii porównać można z miejscem Hobbesa w filozofii, jest Lewis Henry Morgan, amerykański badacz i myśliciel, autor m.in. Społeczeństwa pierwotnego…3. Rozprawa ta, opublikowana w 1877 r. i przetłumaczona na kilka języków (na polski już w 1887 r.), stała się z jednej strony przedmiotem zachwytów (w Polsce jej admiratorami byli Jan Karłowicz i Ludwik Krzywicki), a z drugiej – ostrej krytyki (chociażby ze strony Bronisława Malinowskiego). Na niechęć części czytelników do Morgana niemały wpływ miał też fakt, że jego koncepcja rodziny, własności prywatnej i państwa stały się przedmiotem interpretacji Fryderyka Engelsa4, co sprawiło, że w postawie samego Morgana zaczęto doszukiwać się znamion lewicowości. To, czy zasłużony badacz Ligi Irokezów5 zgodziłby się z opiniami krytyków jest kwestią drugorzędną: dziś wiadomo, że autorzy z założenia bywają bezradni wobec czytelniczych interpretacji, ale i w przeszłości jedynie nieliczni próbowali tłumaczyć bądź wręcz ponownie werbalizować własne intencje. Dlatego lektura dzieł, które powstawały w innych czasach i odmiennych kulturowo kontekstach z jednej strony grozi stronniczością interpretacji zawsze uwikłanej w jakieś „tu i teraz” interpretatora, z drugiej jednak – właśnie dzięki czasowej perspektywie – pozwala wyraźniej dostrzec tendencje i uwarunkowania, które wpływały na ostateczny kształt studiowanego tekstu. Nie ukrywam, że moje bezpośrednie zainteresowania Społeczeństwem pierwotnym… zbiegły się w czasie, a praktycznie poprzedzone były kolejną lekturą Nauki Nowej Giambattisty Vico6. Niezmiernie trudno byłoby mi udowodnić, że Morgan znał pracę osiemnastowiecznego włoskiego filozofa, ale niemal synchroniczna lektura obu wspomnianych dzieł pozwoliła zauważyć między nimi znamienne, jak mniemam, podobieństwa. Obaj uczeni zdawali się sądzić, że do wyjaśnienia stanu współczesnej im cywilizacji niezbędne są studia historyczne, mające na celu odsłonięcie stadiów poprzedzających etap aktualny. Obaj też twiedzili, że w odległej przeszłości wewnętrzna organizacja ludzkich społeczności była zdecydowanie mniej skomplikowana niż obecnie. Dopiero wskutek rozmaitych procesów i zbiegów okoliczności powstały warunki, które umożliwiły rozwój społeczny i wytworzenie kultur adekwatnych do poszczególnych etapów tego rozwoju. I dla Vico, L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne czyli badanie kolei ludzkiego postępu od dzikości przez barbarzyństwo do cywilizacyi, przeł. A. B[ąkowska], Nakładem redakcyi „Prawdy”, Warszawa 1887. 4 F. Engels, Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa: w związku z badaniami Lewisa H. Morgana, wstęp R. Panasiuk, Książka i Wiedza, Warszawa 1979. 5 Por. L.H. Morgan, Liga Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów, przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2011. 6 G. Vico, Nauka Nowa, przeł. J. Jakubowicz, wstęp i oprac. S. Krzemień-Ojak, PWN, Warszawa 1966. 3
60
wa
osowska Rozwój społeczny jako wyobrażenie kulturowe...
i dla Morgana spektakularnym dowodem na istnienie społeczności „pierwotnych” był fakt istnienia w czasach im współczesnych grup ludzkich zorganizowanych na zasadach „przedcywilizacyjnych”. O ile jednak Vico podawał zaledwie kilka takich przykładów, m. in. przywołując zdumiewające obyczaje Patagończyków, o tyle Morgan studiom nad organizacją społeczności indiańskich poświęcił wiele lat wytężonej pracy. Nie warto w tym miejscu polemizować z samą ideą społeczeństwa pierwotnego, zwłaszcza że stosunkowo niedawno Adam Kuper (1988) poddał ją krytycznej analizie, wykazując, że społeczeństwo pierwotne sensu stricto nigdy nie istniało7. W kontekście refleksji nad dorobkiem Morgana ciekawsza wydaje się analiza niektórych przynajmniej przyczyn, które zaważyły na wyłonieniu się takiego wyobrażenia, a może przede wszystkim próba odpowiedzi na pytanie o jego funkcje w kulturze europejskiej i amerykańskiej. Wydaje się bowiem, że kształtowane w nauce europejskiej od XVIII w. wyobrażenie kulturowe8, dotyczące rozwoju społecznego, stało się niezwykle ważnym narzędziem porządkowania przyrastającej wiedzy o zróżnicowaniu ludzkiego świata9. Nie ulega wątpliwości, że refleksja nad zmianami sposobów organizacji społecznej w czasach dokumentowanych przy pomocy pisma była zasadniczym przedmiotem zainteresowań i Vico, i Morgana, ale także długiego szeregu innych myślicieli z Lukrecjuszem w starożytności i Lockiem w nowożytności na czele. Vico bardzo ambitnie próbował zarysować projekt Nowej Nauki, która wykorzystując wszelkiego rodzaju źródła pisane, w tym literackie, odkrywałaby etapy kształtowania się człowieka i człowieczeństwa, łącząc przy okazji plan boski z historią ludzką. Koncepcja boskiej ingerencji w rozwój człowieka nie była też obca Morganowi: […] cywilizacya mogła równie naturalnie opóźnić się o wiele tysięcy lat w przyszłości, jak nastąpić wtedy, kiedy to spoczywałoby w widokach dobroczynnej opatrzności Boga10. A. Kuper, The Invention of Primitive Society: Transformations of an Illusion, Routledge, London–New York 1988 oraz tenże, The Reinvention of Primitive Society. Transformations of a Myth, Routledge, London–New York 2005. W Polsce wydana została tylko ta druga pozycja: tenże, Wymyślanie społeczeństwa pierwotnego. Transformacje mitu, przeł. T. Sieczkowski, A. Dąbrowska, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2009. 8 Rozumienie terminu „wyobrażenie kulturowe” przyjmuję za wykładnią proponowaną przez Annę Gomółę. Por. A. Gomóła, Starość: kategoria naukowa czy wyobrażenie kulturowe?, w: Starość jako wyobrażenie kulturowe, red. A. Gomóła, M. Rygielska, grupakulturalna.pl, Katowice 2013. 9 Stephen Jay Gould zwrócił uwagę na to, że tworzone na użytek nauki kanoniczne przedstawienia bywają częściej świadectwem „preferencji społecznych i psychologicznych oczekiwań niż danych paleontologicznych czy teorii darwinowskiej”. S.J. Gould, Drabiny i stożki: Jak kanoniczne przedstawienia narzucają wizje ewolucji, w: Ukryte teorie nauki, red. R.B. Silvers, przeł. A. Pawelec, Znak, Kraków 1996, s. 33. 10 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 607. 7
61
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Wykorzystując swoją wiedzę o Irokezach i innych amerykańskich grupach plemiennych, Morgan z jednej strony próbował opisać ich kultury jako względnie autonomiczne i racjonalnie zorganizowane, z drugiej natomiast, mimo najlepszych chęci nie był w stanie całkowicie zrezygnować z protekcjonalnej poufałości wobec obserwowanych tam rozwiązań. W znacznej części odbiegały one od znanego mu modelu kultury „ludzi cywilizowanych”, zatem musiały, niejako z definicji, być kulturami społeczeństw pierwotnych, a przynajmniej stojących na niższym stopniu rozwoju. W trakcie kontaktów z Irokezami, które zaowocowały nawet przyjęciem go do plemienia Seneka, Morgan z jednej strony nie krył podziwu dla ich zwyczajów i obyczajów, ale z drugiej postrzegał kulturę irokeską jako relikt, świadectwo minionego etapu w dziejach ludzkości. Żeby udowodnić przedcywilizacyjny stopień społecznej organizacji Irokezów wybrał ściśle określone profile kulturowe, poprzez które próbował interpretować zauważalną odmienność obyczajów współczesnych mu Indian. Podobnie jak inni dziewiętnastowieczni uczeni nawiązywał koncepcyjnie do oświeceniowej idei postępu. Dlatego przyjął fundamentalne założenie o powolnym, ale sukcesywnym rozwoju kulturowego środowiska, w którym coraz dojrzalszy człowiek dokonywał coraz większych zmian11. Szczególną uwagę zwracał na stopniowy, ilościowy przyrost wynalazków poprawiających warunki życia jednostek i grup, a jednocześnie na zmiany organizacyjne umożliwiające coraz intensywniejsze wykorzystywanie kolejnych innowacji. Jakkolwiek zapatrywać się będziemy, trudno jest wyobrazić sobie stan ludzkości w pierwszym okresie istnienia, gdy była ogołoconą ze wszystkiego, co zyskała przez odkrycia i wynalazki i przez rozwój idej wcielonych w instytucye, obyczaje i zwyczaje. Postęp ludzki ze stanu bezwzględnej niewiadomości i niedoświadczenia był powolnym co do czasu, lecz szedł w stosunku geometrycznym. Możemy śledzić wstecz za ludzkością przez ciąg wniosków koniecznych, aż do czasu, gdy nieświadoma ognia, bez mowy członkowanej i broni sztucznej, zależała, podobnie jak dzikie zwierzęta, od samorodnych płodów ziemi. Powoli, prawie niepostrzeżenie, przechodziła podczas dzikości od mowy mimicznej i dźwięków niedokładnych do członkowanej, od maczugi Spopularyzowana w czasach nowożytnych koncepcja rozwoju ludzkości w znamienny sposób nawiązywała do zmian obserwowanych w życiu jednostki. Dzieciństwo, młodość, dojrzałość i starość legły u podstaw kulturowego wyobrażenia, którego podstawą było antropomorfizowane pojęcie „ludzkości”. „Ludzkość”, podobnie jak każdy człowiek, musiała zatem przechodzić przez zasadnicze etapy rozwojowe. Dzieciństwo odpowiadałoby dzikości, młodość barbarzyństwu, a dojrzałość cywilizacji. Schemat taki początkowo eliminował starość, ale stosunkowo szybko został uzupełniony chociażby przez koncepcję Spenglera sugerującą „zmierzch Zachodu”. 11
62
wa
osowska Rozwój społeczny jako wyobrażenie kulturowe...
jako pierwszej broni do włóczni zakończonej krzemieniem, w końcu do łuku i strzały, od noża krzemiennego i dłuta do siekiery z kamienia i młota, od kosza z wicin i trzciny do kosza oklejonego gliną, w którym można było gotować pokarmy przy ogniu, a wreszcie do sztuki garncarskiej, dającej naczynie wytrzymałe na ogień […]. Okres dzikości sprowadził zmiany niezmierne w położeniu ludzkiem. Ta część, która przewodniczyła postępowi wytworzyła ostatecznie społeczeństwo rodowe i rozwinęła tu i ówdzie małe plemiona, mieszkające w osadach, co przyczyniało się do pobudzania uzdolnień wynalazczych. Prostacza energia i bardziej prostacze sztuki poświęcone były głównie sprawie wyżywienia. Nie doszli do wiosek, otoczonych dla obrony ostrokołem, ani do pokarmów mącznych; plaga ludożerstwa ciągle ich prześladowała. Sztuki, wynalazki i instytucye wymienione przedstawiają prawie ogół nabytków ludzkich w dzikości, z wyjątkiem postępu zadziwiającego w mowie. W połączeniu jest to napozór mało, lecz wiele ze względu na możliwości, gdyż obejmuje początki mowy, rządu, rodziny, religii, architektury domów i własności, oraz zarodki główne sposobów życia. Wszystko to ich potomkowie opracowali pełniej w okresie barbarzyństwa, a za cywilizacyi jeszcze bardziej udoskonalają12.
Cytowany fragment pochodzi z ostatniej części dzieła Morgana, poświęconej śledzeniu zmian w zakresie rozumienia własności i związanego z nią prawa dziedziczenia. Umożliwia to, jak mniemam, potraktowanie umieszczonego tam wywodu nie tylko jako swoistego podsumowania tez argumentowanych we wcześniejszych partiach Społeczeństwa pierwotnego…, ale i pozwala upatrywać w nim najważniejszych podstaw Morganowej ideologii. Przeświadczenie o niezbywalności postępu było jednocześnie zasadniczą przesłanką rekonstruowania domniemanych etapów historycznego rozwoju ludzkości. Niezwerbalizowane założenie, że postęp jest dobrem, a brak postępu stanem nagannym, stało się w tej koncepcji punktem wyjścia do formułowania ocen i wniosków. Z kolei zaobserwowane różnice w „zaawansowaniu” cywilizacyjnym pozwoliły autorowi na sformułowanie tezy o wyłonieniu się takiej części społeczeństw, „która przewodniczyła postępowi”. To „przewodniczenie” stało się w koncepcji Morgana jedną z najbardziej oczywistych przesłanek sankcjonujących naturalną nierówność narodów; było wsparciem dla tezy o cywilizacyjnym zaawansowaniu jednych społeczeństw, a zacofaniu innych. Miarą tego zaawansowania bądź zacofania miał być stopień rozwoju najważniejszych 12
L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 578–579. Wszystkie wyróżnienia w artykule moje – E.K..
63
Laboratorium Kultury 3 (2014)
wynalazków człowieka, za które Morgan uważa „początki mowy, rządu, rodziny, religii, architektury domów i własności, oraz zarodki główne sposobów życia”. Mowa, czyli komunikacja; rząd, czyli władza; rodzina, czyli podstawowa organizacja społeczna; religia, czyli system wierzeń i podstawa wartościowania; sposób budowy domostw oraz koncepcja własności, a także zaczątki obyczajów i stylów życia stały się, w myśl tej koncepcji, podstawą opisu i porównywania kultur. Uznawanie języka za istotną determinantę w antropogenezie nie było w drugiej połowie XIX w. założeniem szczególnie odkrywczym. Morgan akceptuje je, jednak w Społeczeństwie pierwotnym… nie omawia szczegółowo, a tym bardziej nie zastanawia się nad przyczynami powstawania wielu różnych systemów językowych13. Przyjmuje, że mowa, usprawniając porozumienie, w sposób oczywisty przyczynia się do rozwoju człowieka. Zauważa także, że u progu epoki barbarzyństwa dokonano wynalazku pisma14, nie wyciąga jednak z tego faktu dalej idących wniosków – dopiero w kilkadziesiąt lat później pojawiają się koncepcje, których twórcy dostrzegają różnicę między mową a pismem jako dwoma z gruntu różnymi sposobami komunikacji15. Walter Ong wręcz sugeruje, że budują one dwa odmienne typy kultur: oralnych i cyrograficznych16. Morgan potrafi zauważyć braki w dostępie do informacji o kulturach przedpiśmiennych, ale nie jest jeszcze w stanie zanalizować skutków, jakie dla jego wizji ludzkiego rozwoju miał fakt korzystania z historycznych źródeł pisanych i osiągnięć ówczesnej archeologii. Opowieści ustne, istotne dla kompletowanych przez niego 13 Adam Kuper sugeruje, że pierwsze badania Morgana zmierzały w stronę udowodnienia hipotezy o azjatyckim pochodzeniu Indian, a dość przypadkowo odkrywane związki między badaniami filologów i antropologów poszukujących „kolebki ludzkości” bardziej uwrażliwiły go na tożsamość desygnatów niż pojęć. Por. A. Kuper, Wymyślanie…, s. 68. W Społeczeństwie pierwotnym… Morgana rozważania lingwistyczne pojawiają się akcydentalnie. 14 „Pismo obrazowe także, zdaje się, ukazało się po raz pierwszy w tym okresie [niższego barbarzyństwa – przyp. E.K.]. Jeżeli powstało wcześniej, teraz doszło do bardzo znacznego rozwoju. Zasługuje na uwagę, jako jeden ze szczeblów sztuki, która dosięgła szczytu w wynalezieniu alfabetu dźwiękowego. Ogniwa te wynalazków łączących się z sobą, jak zdaje się, są następujące: 1) mowa pantomin czyli symboli osobistych; 2) pismo obrazowe czyli symbole obrazowe; 3) hieroglify czyli symbole umówione; 4) hieroglify władzy dźwiękowej czyli symbole dźwiękowe, używane w zgłoskach i 5) alfabet dźwiękowy czyli dźwięki pisane. Ponieważ język dźwięków pisanych tworzył się przez kolejne stopnie rozwoju, powstanie procesów poprzedzających go jest ważnem i pouczającem. Znaki na pomnikach z Copanu są pozornie hieroglifami stopnia symboli umówionych. Wykazują, że tuziemcy amerykańscy, którzy używali pierwszych trzech form, postępowali niezależnie w kierunku alfabetu dźwięków”. L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 581. 15 Por. W. Ong, Oralność i piśmienność. Słowo poddane technologii, przeł. J. Japola, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 1992; E. Havelock, Muza uczy się pisać: rozważania o oralności i piśmienności w kulturze Zachodu, wstęp i przeł. P. Majewski, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2006; J. Goody, Logika pisma a organizacja społeczeństwa, przeł., wstęp i red. G. Godlewski, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2006; J. Goody, Mit, rytuał i oralność, przeł. O. Kaczmarek, wstęp P. Majewski, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2012. 16 W. Ong, Oralność…
64
wa
osowska Rozwój społeczny jako wyobrażenie kulturowe...
wyników obserwacji i doświadczeń badawczych, są traktowane jako źródło do analiz współczesnego stanu kultur indiańskich. Praktyczny wymiar tych badań przysłania możliwość pojmowania oralności jako sposobu wymiany informacji technologicznie zdeterminowanych; upłynie sporo czasu, zanim oczywistością wydawać się będzie teza spopularyzowana przez Marshalla McLuhana, że „środek przekazu jest przekazem”. Dla Morgana pismo i płynące z niego pożytki są czymś oczywistym, brak pisma dowodzi cywilizacyjnego zacofania. W tym kontekście pasy irokeskie, zawierające informacje „wgadane”17, stają się dowodem na istnienie stanu przejściowego; niezwerbalizowanym argumentem przemawiającym na korzyść tezy o obligatoryjnym nadejściu epoki pisma. Zmiana w tym zakresie praktycznie ogranicza się dla niego do dwóch stadiów, a formułowana ocena jest w tym wypadku pochodną myślenia binarnego, „zero-jedynkowego”. Ale już w przypadku „rządu”, czyli zasad sprawowania władzy, Morgan przytacza więcej zróżnicowanych przykładów. Z dużym zainteresowaniem śledzi przemiany ustrojowe, przypisując poszczególne ich formy określonym stadiom rozwojowym. Zauważa także strukturalne podobieństwo między współczesnymi mu formami demokracji a sposobami zarządzania wspólnotą rodową, akcentując możliwość wpływu jednostki na ostateczne decyzje zbiorowości. Jako układ rządowy organizacja rodowa nie mogła sprostać potrzebom człowieka cywilizowanego, ale jeśli da się coś powiedzieć na jej wspomnienie, to to, że rozwinęła z zarodka główne instytucje rządowe cywilizowanych państw nowożytnych18.
Natomiast systemy pokrewieństwa i sposoby pojmowania instytucji rodziny przynoszą już tak znaczną ilość odnotowanych historycznie i obserwowanych bezpośrednio rozwiązań, że teza o stopniowym przekształcaniu się organizacji rodzinnej w plemienną, federacyjną i narodową oraz o przemianach i znaczeniu przywództwa rodzinnego wydaje się bezdyskusyjna19. 17 „Między innymi przedmiotami starodawne pasy z muszli (the wampum belts), w które układ i zasady federacji – używając ich wyrażania – »były wgadane«, wydawano i odczytywano, czyli objaśniano dla nauki nowo zamianowanego przywódcy”. L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s.153. 18 Tamże, s. 374. W ocenie Adama Kupera Morgan przyjmował, że „powstanie Stanów Zjednoczonych to prawdziwy punkt kulminacyjny długotrwałego procesu rozwoju starożytnej klasy rodów”. A. Kuper, Wymyślanie…, s. 82. 19 W pracy poświęconej systemom pokrewieństwa Morgan akcentuje znaczenie powolnego przejścia od chaotycznych stosunków promiskuitycznych do zrygoryzowanej współczesnej rodziny monogamicznej. Por. L.H. Morgan, Systems Of Consanguinity and Affinity of Human Family, Published by Smithsonian Institution, Washington City 1871 (Smithsonian Contributions to Knowledge, 17). Warto w tym miejscu przypomnieć,
65
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Stosunkowo niewiele miejsca badacz poświęca religii – jej znaczenie w życiu społecznym jest oczywiste i niezbywalne. Zatem tylko wtedy, gdy jakieś wierzenia mają wymiar spektakularnie odmienny, zatrzymuje się przy nich i próbuje wytłumaczyć przyczyny tej odrębności, najczęściej łącząc ją z szerszym systemem aksjologicznym. Monoteizm ma w tej koncepcji przewagę nad wielobóstwem, bowiem wierzenia religijne pełnią też funkcję regulatorów moralnych: im spójniejszy system religijny, tym wyraźniejsze bywają reguły i normy regulujące życie społeczne. Te normy przekładają się na zwyczaje i obyczaje, bo nakładając na członków różnych społeczeństw określone obowiązki oraz podporządkowując ich niejednakowym nakazom i zakazom, stają się zaczątkiem zróżnicowanych sposobów życia. Jednak chyba najbardziej wyrazistym profilem, poprzez który chce Morgan oglądać przemiany dokonujące się w dziejach człowieka, jest koncepcja własności. Jako prawnik prawdopodobnie na tym właśnie gruncie czuł się stosunkowo najpewniej. Można też przypuszczać, że rozmaite formy posiadania, z jakimi stykał się zarówno studiując historię prawa europejskiego, jak i zwyczaje plemienne Indian amerykańskich, a także obserwując zmiany w postawach wobec tego, co wspólne i tego, co indywidualne, badacz doszedł do wniosku, że rekonstrukcja etapów rozwoju człowieka w oparciu o to kryterium może przynieść najlepsze rezultaty. Nie ulega wątpliwości, że rozwiązania wypracowane w tym zakresie przez demokrację amerykańską wydawały mu się najlepiej przystosowane do wymogów cywilizowanego społeczeństwa. Bowiem Morgan, co zauważa między innymi Adam Kuper, „wierzył, że ustrój amerykański był logiczną kulminacją rozwoju politycznego człowieka”20. W latach siedemdziesiątych XIX w., kiedy po wojnie secesyjnej Stany Zjednoczone stabilizowały się jako największe na świecie, federacyjne państwo, ogromnego znaczenia nabrał problem naczelnej zasady organizującej w całość rozmaite przyzwyczajenia i preferencje obywateli, wywodzących się przecież z rozmaitych stron świata i wychowanych w odmiennych kontekstach kulturowych. O ile w fazie pionierskiej fundamentalny porządek ustanawiano przy pomocy „Biblii i karabinów”, o tyle później ich miejsce zajęło prawo, przestrzegane restrykcyjnie i obwarowane ścisłymi procedurami. że tezę o „naturalności” drogi od rodziny, przez gminę wiejską (kome), aż do państwa jako szczytowej formy natury wysuwał już Arystoteles w Księdze Pierwszej swojej Polityki. Długo potem będzie ona w potocznej myśli przeciwstawiana koncepcjom opierającym się na idei umowy społecznej (której źródeł politolodzy szukają u Protagorasa). Za zwrócenie mi uwagi na tę zależność dziękuję p. Adamowi Pisarkowi. 20 A. Kuper, Wymyślanie…, s. 85.
66
wa
osowska Rozwój społeczny jako wyobrażenie kulturowe...
A prawem najświętszym stało się prawo własności, którego każdy mógł bronić wszelkimi sposobami. Własność indywidualna, uznawana za nienaruszalną, legła u podstaw rosnącego dobrobytu, a towarzyszący jej rozwój technologiczny powoli, ale systematycznie budował podstawy konsumpcjonizmu. Dość liczne są dowody na przychylny stosunek autora Społeczeństwa pierwotnego… do systemu legislacyjnego przyjętego w Stanach Zjednoczonych i do ustroju preferującego rozwiązania demokratyczne. Wydawał się być dumny z tego, że jego kraj nie przechodził przez okres feudalizmu, w którym elity sprawowały bezwzględne niekiedy rządy. Pisząc np. o warunkach, w jakich doszło do wyłonienia się arystokracji zauważa, że „Chociaż wiele tysięcy lat przeszło bez unicestwienia klas uprzywilejowanych, z wyjątkiem Stanów Zjednoczonych, przecież wykazano uciążliwość ich dla społeczeństwa”21. Opisanie relacji między demokracją a własnością staje się dla badacza jednym z najważniejszych wyzwań. I nie jest to wyzwanie łatwe. Usiłując pokonać wielorakie sprzeczności, wyraźnie zmierza do pogodzenia fundamentalnej idei rozwoju, przebiegającego od dzikości do cywilizacji, z niekłamanym uznaniem dla rozwiązań demokratycznych. Przy tym demokracja społeczeństwa pierwotnego jest dla niego demokracją, nazwijmy to, naturalistyczną, wynikającą z konieczności i niskiego stopnia rozwoju22, demokracja ateńska nabiera cech wzorca idealnego23, podpowiadającego rozwiązania polityczne stosowane w nowożytnej Europie. Tymczasem demokracja amerykańska, wsparta na dorobku cywilizacyjnym, jest demokracją z wyboru – skutkiem racjonalnego myślenia i pragmatycznego wykorzystania najlepszych dotychczasowych doświadczeń człowieka. Zdaniem Morgana znacząca zmiana jakościowa w rozwoju ludzkich społeczeństw pojawia się jednak wtedy, gdy demokracji naturalistycznej („prostaczej”, jak chce polska tłumaczka Aleksandra Bąkowska), opartej o zasadę równości, zaczynają zagrażać kolejne wynalazki. Wraz z ich ilościowym i jakościowym 21 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 605. Trudno na podstawie tego sformułowania dociec, czy wyjątkowość dotyczyć tu miała czasu trwania młodego państwa, czy też Morgan nie uznawał za arystokrację wielkich rodów Południa, lub może zakładał, że Południe dopiero po wojnie secesyjnej (1861–1865) stało się częścią Stanów Zjednoczonych. 22 „Pojęcia najwcześniejsze o własności ściśle związały się ze staraniem o utrzymanie, będącem pierwszą potrzebą. Przedmioty posiadania wzrastały naturalnie w każdym kolejnym okresie etnicznym, w miarę pomnażania się tych sztuk, od których środki wyżywienia zależały. Rozwój własności dotrzymywał więc kroku postępowi wynalazków i odkryć, każdy okres etniczny znacznie przewyższa swego poprzednika nie tylko co do liczby wynalazków, ale także pod względem urozmaicenia i rozmiarów własności stąd wynikającej. Pomnożeniu się kształtów własności towarzyszył rozwój pewnych urządzeń, dotyczących jej posiadania i dziedziczenia”. Tamże, s. 577. 23 Tamże, s. 269–270, 296.
67
Laboratorium Kultury 3 (2014)
wzrostem coraz widoczniejsza staje się kwestia podziału na dobra wspólne i dobra indywidualne. Z perspektywy dzisiejszej można by powiedzieć, że kształtuje się wówczas dwojakie rozumienie „przynależności”. O ile w fazie wcześniejszej większość dóbr należała do całej grupy, ale i pojedynczy człowiek był jej częścią (albo gdzieś „przynależał”, albo ginął), o tyle wraz z rozwojem kultury materialnej kolejne przedmioty powoli przestawały być własnością wspólną i zaczynały „przynależeć” przede wszystkim do konkretnych osób24. Morgan zdaje się przeczuwać znaczenie dwojako rozumianej przynależności, ale – nawiązując do znacznie starszej tradycji filozoficznej25 – zdecydowanie akcentuje aspekt związany z posiadaniem, a więc przynależnością czegoś do kogoś. Wprawdzie nie jest mu obca duma z bycia obywatelem Stanów Zjednoczonych, mimo że nie oznacza to przecież prawa do posiadania państwa na wyłączną własność (raczej chodzi o gwarancje, jakie państwo ofiaruje każdemu w zakresie ochrony jego wolności i własności indywidualnej na mocy umowy społecznej); mimo że „przynależy” do Ameryki i do cywilizacji, to przecież akcentuje indywidualizm, poczucie wolności i prawo do swobodnego wyboru, nawiązując w tym zakresie do idei prawa naturalnego. Uznając za oczywistą wyższość cywilizacji amerykańskiej, czyni z własności, czyli zasady posiadania czegoś przez jednostkę, jeden z zasadniczych profili porządkujących etapy rozwojowe człowieka jako takiego. Bowiem właśnie własność indywidualna staje się w koncepcji Morgana zasadniczym motorem rozwoju ludzkości. Idea własności powoli wytworzyła się w ludzkim umyśle, pozostając przez niezmierzone wieki w stanie zarodkowym. Zrodzona w okresie dzikości, potrzebowała całego doświadczenia tej epoki i następnego po niej okresu barbarzyństwa, aby z zarodka rozwinąć się i przygotować umysł ludzki do przyjęcia jej kontrolującego wpływu. Jej zapanowanie, jako uczucia (passion) nad wszystkiemi innymi uczuciami, zaznacza początek cywilizacyi. Nietylko doprowadziła ona ludzkość do zwyciężenia przeszkód, powstrzymujących 24 Sto lat później Edward T. Hall, opisując różnicę między systemowo-organizacyjną przynależnością człowieka do czegoś/kogoś, a uwzorowioną lokalnie przynależnością czegoś/kogoś do człowieka, zbudował na tej różnicy własną koncepcję tożsamości indywidualnej i kulturowej. Według niego na przykład człowiek kultury japońskiej czuje się bezpiecznie, gdy przynależy do jakiejś przestrzeni, natomiast w Ameryce przestrzeń powinna należeć do człowieka – jej posiadanie jest miarą indywidualnego statusu i prestiżu. Por. E.T. Hall, Ukryty wymiar, przeł. E. Goździak, PWN, Warszawa 1984. 25 Thomas Trautmann podaje, że w bibliotece Morgana odnaleziono aż dwie kopie Essay On Human Understanding Johna Locke’a (T. Trautmann, Lewis Henry Morgan And Invention Of Kinship, University of California Press, Berkeley, s. 22). W tymże eseju Locke rozwija tezę o naturalnej wolności, równości i niezależności każdego człowieka, uznając, że były to cechy pierwotnego stanu naturalnego. Człowiek w tej koncepcji należy do siebie i nie może bez swojej zgody należeć do nikogo innego. Zbiorczym pojęciem „własności” (property) określał Locke „prawa naturalne”, bo polegały na własności ludzkiej osoby i mienia.
68
wa
osowska Rozwój społeczny jako wyobrażenie kulturowe...
cywilizacyę, lecz do ustalenia społeczeństwa politycznego, opierającego się na terytorium i własności. Krytyczne poznanie rozwoju tej idei obejmowałoby w pewnej mierze najbardziej godną uwagi część dziejów ludzkiej umysłowości26.
Realizując swój zamiar Morgan próbuje zrekonstruować stosunek do własności w poszczególnych etapach dziejów człowieka. Zakłada, że już w najdalszej przeszłości pojawiło się „pragnienie posiadania”, ale jego zakres był niewielki: Własność jednak u dzikich była nieznaczną. Pojęcia, dotyczące jej wartości, żądzy i dziedziczenia, były słabe. Broń prostacza, wyroby, sprzęty, odzienie, narzędzia krzemienne, kamienne i z kości, ozdoby osobiste przedstawiają w życiu dzikiem przedmioty główne własności. Pragnienie jej posiadania zaledwie wytworzyło się w umysłach, bo rzecz sama niemal nie istniała27.
To znamienny element myślenia kategoriami charakterystycznymi dla człowieka wychowanego w społeczeństwie konsumpcyjnym. Morgan zdaje się pomijać intelektualny i fizyczny wysiłek, jaki musiał być wkładany w produkcję tych „prostaczych” wytworów i nie dostrzega emocjonalnego związku, jaki się rodzi między twórcą a jego dziełem w długotrwałym procesie wytwarzania28. Jednocześnie kontynuując myśl konstatuje: Pozostawiono okresowi dalekiemu cywilizacyi rozwinięcie do pełnej żywotności tej „żądzy zysku”, (studium lucri), będącej obecnie tak panującą siłą w umyśle ludzkim. Grunta, jeszcze zaledwie stanowiące przedmiot własności, posiadano w plemieniu wspólnie; domami zaś władał łącznie ogół mieszkańców. Na przedmiotach czysto osobistych, pomnażających się w miarę postępu powolnego wynalazków, wielka namiętność kształciła swe rodzące się władze29.
Pośrednio oznacza to, że emocje („wielka namiętność”) wiążą się w jego koncepcji z osobistym przywiązaniem do rzeczy posiadanych, ale niekoniecznie 26 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 4. Na nowatorskie ujęcie problematyki własności u Morgana oraz odmienny typ argumentacji niż ten, który znajdujemy w pracach E.B. Tylora i J. Lubbocka wskazuje Elisabeth Tooker (E. Tooker, Lewis H. Morgan and his contemporaries, „American Anthropologist” 1992, s. 370). Za zwrócenie uwagi na tę kwestię dziękuję dr Małgorzacie Rygielskiej. 27 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 579. 28 Nie jest w tym zakresie konsekwentny; w podsumowaniu swoich rozważań podkreśla bowiem znaczenie inteligencji „gwarantującej poszukiwanie racjonalnych rozwiązań”. Por. cd. niniejszego wywodu. 29 Tamże, s. 579–580.
69
Laboratorium Kultury 3 (2014)
osobiście wytwarzanych30. Powolny, ilościowy wzrost cennych dóbr miał towarzyszyć człowiekowi przez cały okres dzikości. W epoce barbarzyństwa produkcja znacznie przyspieszyła: Przeszkody, zatrzymujące ludzkość w dzikości, były wielkie; i pokonano je z trudnością. Po dojściu do średniego okresu barbarzyństwa, cywilizacya pozostała w zawieszeniu, dopóki barbarzyńcy nie doszukali się swej drogi, wskutek prób nad metalami rodzimymi, ku procesowi topienia rudy żelaznej. Dopóki nie znano żelaza i jego zastosowania, cywilizacya była niemożliwą31.
Uzależnienie powstania cywilizacji od umiejętności obróbki rud żelaza wydawało się oczywiste w wieku pary i elektryczności. Na kulturowe wyobrażenie nieuchronności rozwoju, wynikającego m.in. ze zmęczenia, jakie musiało towarzyszyć ludziom przez lata pokonującym elementarne trudności, niemały wpływ mogła mieć obserwacja znaczenia serii udogodnień, jakie ówczesna technika ofiarowała dziewiętnastowiecznemu Amerykaninowi. Proces topienia rudy żelaznej był wynalazkiem nad wynalazki, wobec którego, jakeśmy gdzieindziej nadmienili, wszystkie inne wynalazki i odkrycia zajmują miejsce podrzędne. Ludzkość, pomimo znajomości bronzu, była jeszcze zatrzymaną w rozwoju dla braku skutecznych narzędzi metalowych i metalu dość silnego i twardego do użytku mechanicznego. Wszystkie te zalety znaleziono od pierwszego razu w żelazie. Postęp przyśpieszony inteligencyi ludzkiej datuje się od tego odkrycia. Okres ten etniczny, który na zawsze stał się pamiętnym, był pod wielu względami najświetniejszym i najznakomitszym w całem doświadczeniu ludzkości. Jest tak przepełniony dziełami wielkiemi, że aż rodzi się podejrzenie, iż wiele z prac mu przypisanych należy do okresu poprzedniego32.
Narzędzia żelazne otwierają drogę do umocnienia się własności osobistej. Ale jej idea pojawiła się wcześniej i, zdaniem Morgana, łączyła się także z opanowaniem tajników uprawy roli i osiadłym trybem życia. Koncepcja ta oznacza 30 Odrębną kwestią, wymagającą dodatkowych studiów, jest stosunek Morgana do pracy, która u Locke’a była źródłem własności. W Społeczeństwie pierwotnym… wzmianki na ten temat są nieliczne. 31 Tamże, s. 607. 32 Tamże, s. 592–593. Ostatnie zdanie świadczy o wnikliwości Morgana, który zdaje się dostrzegać luki w źródłach poprzedzających epokę barbarzyństwa. Niezbędne informacje czerpie on z Biblii oraz poematów epickich, stwierdzając na przykład: „Nasze wiadomości główne co do rodzajów własności, istniejącej śród plemion greckich w tym okresie, pochodzą z poematów Homera i z praw pierwotnych okresu cywilizacyi, odźwierciadlających zwyczaje dawne”. Tamże, s. 595.
70
wa
osowska Rozwój społeczny jako wyobrażenie kulturowe...
pośrednio zgodę na diagnozę Jana Jakuba Rousseau, który twierdził, że powstanie narzędzi żelaznych stało się przyczyną nierówności między ludźmi33. Wraz z żelaznymi narzędziami pojawiała się znacząca nierówność społeczna: nie każdy mógł je wyprodukować, ale i nie każdego stać było na ich zakup. Ludzkość wstąpiła na nową drogę co do własności, gdy rolnictwo wykazało, że cała powierzchnia ziemi może stać się przedmiotem posiadania indywidualnego i gdy przekonano się, że głowa rodziny stanowi ognisko naturalne zgromadzenia. Przeprowadzono to w zupełności przed ukończeniem się ostatniego okresu barbarzyństwa. Krótkie zastanowienie musi przekonać każdego o wpływie potężnym, jaki własność obecnie zaczęła wywierać na umysł ludzki i o przebudzeniu wielkiem nowych pierwiastków znamiennych, jakie miała sprowadzić34.
Indywidualne, obok wspólnotowego, posiadanie ziemi oraz idea stabilnej, hierarchicznej rodziny elementarnej wzmocniły poczucie własności i zaowocowały potrzebą stworzenia odrębnych siedzib rodzinnych. Porzucono koncepcję wspólnego domu, w którym pod jednym dachem zamieszkiwało wiele rodzin elementarnych – z zasadami funkcjonowania takiego domu Morgan zetknął się u Irokezów35. Oczywistością stał się dom jednorodzinny, nawet jeśli mieszkała w nim rodzina wielopokoleniowa. Odrębna siedziba związana była z własnością ziemską i pojawiającymi się możliwościami utrzymania bez wsparcia rodu. W tej sytuacji uporządkowania wymagały dotychczasowe zasady przekazywania dóbr. Morgan poświęca wiele uwagi analizie subtelności prawa spadkowego Hebrajczyków, Greków i Rzymian, by wyprowadzić m.in. znamienną prawidłowość: o ile w okresach wcześniejszych dominowała zasada zaliczania dzieci do rodu jednego z rodziców (początkowo głównie macierzystego), a co za tym idzie także i dziedziczenia jedynie w obrębie tego rodu, to wraz z rozwojem i przyrostem własności indywidualnej coraz wyraźniej kształtowała się inna zasada. W jej myśl należało oddzielić własność rodzinną od własności rodowej. Własność rodzinna zaczęła być przekazywana potomkom obojga rodziców i w przypadku bezdzietności nie wracała w całości do rodu, z którego wywodzili Nierówność wynikająca z własności jest też jednym ze źródeł umowy społecznej i pośrednio prowadzi do powstania organizacji państwowej. 34 Tamże, s. 597. 35 Zdaniem Morgana średni okres barbarzyństwa „zaczyna się na półkuli wschodniej z oswojeniem zwierząt, a na zachodniej z ukazaniem się Indyan osiadłych, żyjących we wspólnie zamieszkiwanych wielkich domach z cegły suszonej na słońcu (adobe), w niektórych zaś okolicach z kamieni ustawianych rzędami”. Tamże, s. 585. 33
71
Laboratorium Kultury 3 (2014)
się spadkodawcy. Zaczęto opracowywać coraz bardziej skomplikowane zasady podziału, uwzględniając najrozmaitsze warianty spadkobrania. Była to znacząca zmiana w stosunku do zasad najstarszych, zgodnie z którymi dzieci należały do rodu matki i w razie jej śmierci otoczone były opieką rodowców, którzy odbierali osobisty majątek zmarłej, ale w zamian mieli obowiązek zadbać o sieroty (mąż nie miał prawa do udziału w spadku)36. Dziedziczenie matrylinearne, uznawane za najstarsze, zastąpione zostało przez patrylineaż, w którym z kolei synowie byli z zasady lepiej zaopatrywani niż córki37. Przekazywanie wszystkim potomkom bez względu na płeć osobistego majątku obojga rodziców uznaje Morgan za symptom cywilizacyjnego rozwoju i stawia w tym przypadku za wzór amerykańskie rozwiązania prawne. Właśnie dlatego wspólny, „wielki” lub „długi” dom traktuje jako pozostałość po okresie barbarzyństwa. W naszkicowanym przez niego schemacie rozwoju człowiek38 docelowo zmierzał do założenia rodziny monogamicznej i zbudowania dla niej odrębnej siedziby: Niezależnie od ruchu, co doszedł szczytu swego w rodzinie patryarchalnej typu hebrajskiego i łacińskiego, własność, w miarę wzrostu swego jakościowego i ilościowego, wywierała stale i niezmiennie wpływ wzmagający w kierunku monogamii. Niepodobna przesadnie ocenić wpływu własności na cywilizacye ludzką. Była to potęga, która przeprowadziła narody aryjskie i semickie z barbarzyństwa do cywilizacyi. Rozwój idei własności zaczął się w umyśle ludzkim nieznacznie, lecz w końcu stał się jego namiętnością główną. Rządy i prawa powstawały, ażeby przede wszystkiem czuwać nad jej wytwarzaniem, obroną i użyciem. Wprowadziła niewolnictwo, jako środek produkcyi, a po doświadczeniu wielu tysięcy lat przyczyniła się do zniesienia go, przekonawszy się, że człowiek wolny był lepszą maszyną do jej wytwarzania. Okrucieństwo wrodzone sercu ludzkiemu, a które cywilizacya i chrześciaństwo złagodziły, lecz nie wykorzeniły, dotąd zdradza pochodzenie Morgan ocenia tę zasadę negatywnie, przytaczając opowieść jednego z amerykańskich oficerów, który zetknął się z Indianinem pozbawionym po śmierci żony jakiegokolwiek udziału w spadku. Wdowiec musiał opuścić dom i mógł zabrać jedynie kilka rzeczy osobistych. Dziećmi zajęli się krewni żony. Ta historia miała być, zdaniem Morgana, dowodem na niski stopień rozwoju społeczności, która nie wytworzyła cywilizowanych sposobów dziedziczenia. 37 Ochrona własności miała być, zdaniem Morgana, podstawową przyczyną odsunięcia kobiet od dziedziczenia. Ponieważ w przypadku zamążpójścia kobieta przekazywała swój osobisty majątek mężowi lub jego rodzinie, w interesie rodu kobiety było ograniczenie jej takiej możliwości. Tamże, s. 379. 38 W tym przypadku „człowiek” oznacza „mężczyzna”. Wywód Morgana wyraźnie wskazuje na to, że ekonomiczna możliwość usamodzielnienia się i częściowego uniezależnienia od rodu wpłynęła na wyzwolenie inicjatywy mężczyzn, którzy powoli przejmowali też władzę nad własną rodziną elementarną. W tym kontekście znane przypadki małżeństw „przez porwanie” mogły być próbą uniknięcia kontroli ze strony rodu małżonki. 36
72
wa
osowska Rozwój społeczny jako wyobrażenie kulturowe...
dzikie ludzkości, najwidoczniej zaś w uprawianiu niewolnictwa po przez wszystkie wieki dziejów pisanych. Z ustaleniem dziedziczenia własności przez dzieci posiadacza powstała po raz pierwszy możliwość rodziny ściśle monogamicznej. Stopniowo, chociaż powoli, ta forma małżeństwa z zamieszkaniem osobnem stawała się raczej prawidłem, niż wyjątkiem, ale dopiero z zaczęciem cywilizacyi ustaliła się trwale39.
Analizując wpływ idei własności na rozwój ludzkich społeczeństw i przyjmując, że związany z tym postęp ma charakter jednokierunkowy, Morgan nie przymyka oczu na niebezpieczeństwa, jakie wiążą się z apoteozowaniem faktu posiadania: Gdy własność wytworzyła się gromadnie, a wpływ jej i potęga dały się uczuć społeczeństwu, powstało niewolnictwo, instytucya gwałcąca wszystkie te zasady, lecz utrzymywana przez mniemanie samolubne i błędne, że niewolnik obcej był krwi i przedstawiał wziętego w niewolę nieprzyjaciela. Z własnością powstała także stopniowo zasada arystokratyczna, usiłująca wytworzyć klasy uprzywilejowane. Pierwiastek własności, co przewodził społeczeństwu w stopniu olbrzymim w ciągu względnie krótkiego okresu cywilizacyi, dał ludzkości despotyzm, imperyalizm, monarchię, klasy uprzywilejowane, a w końcu demokracye reprezentacyjną. On też sprawił, że droga narodów cywilizowanych zamieniła się w usiłowania zdobycia własności. Gdy jednak rozum ludzki wzniósł się do szczytu wielkiej kwestyi, dotyczącej praw abstrakcyjnych własności – włączamy tu i stosunki własności do państwa, jako też prawa osób do własności – można się spodziewać zmiany porządku obecnego rzeczy. Natury zmian nadchodzących niepodobna określić, lecz zdaje się prawdopodobnem, że demokracya, dawniej powszechna w swej formie prostaczej i stłumiona w wielu państwach cywilizowanych, przeznaczona jest, by stała się znów powszechną i panującą. Amerykanin, wychowany w zasadach demokratycznych i głęboko przejęty powagą i wielkością tych olbrzymich pojęć, uznających wolność, równość i braterstwo ludzkości, może swobodnie oświadczyć się za samorządem i instytucyami wolnemi. Jednocześnie równe prawo służy każdemu co do przyjmowania innej formy rządu, czy to cesarskiej, czy monarchicznej, a która zadawalałaby jego przekonania40.
Tamże, s. 551. Tamże, s. 375–376. Ten fragment zdaje się wskazywać na znaczenie, jakie Morgan wiąże nie tyle z demokracją, ile z systemową stabilnością, której mogą zagrażać nadmiernie rozwinięte prawa elit. Już Arystoteles zwracał uwagę na pozytywną rolę oligarchów w demokracji (politea), pod warunkiem, że nie wykorzystują oni władzy i wpływów dla osobistej korzyści. 39
40
73
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Pozorna swoboda wyboru jest w powyższej diagnozie ograniczona do sprawdzonych form ustrojowych. Morgan jednak nie zamyka tego repertuaru, nie próbuje też prognozować przyszłości, tym bardziej, że każda z dotychczasowych dróg rozwojowych wyłaniała jakieś elity, a te, sięgając po władzę w oparciu o własność, zawsze zagrażały demokracji. Zatem uczyniwszy z idei własności zasadniczy profil cywilizacyjnego rozwoju człowieka Morgan ostatecznie podważa jej bezwzględną wartość. Te wątpliwości sprawiły, że jego wywody stały się atrakcyjne dla twórców materializmu historycznego, którzy zresztą w zakresie rekonstrukcji praktycznie nie przekroczyli poziomu Morganowskich ustaleń. Tym bardziej, że autor Społeczeństwa pierwotnego… pisał: Demokracya w rządzie, braterstwo w społeczeństwie, równość w prawach i przywilejach, nauczanie powszechne, z góry zapowiadają następny, wyższy poziom społeczny, ku któremu doświadczenie, rozum i wiedza stale dążą. Będzie on odrodzeniem się, lecz w formie wyższej wolności, równości i braterstwa starych rodów41.
Lewis Henry Morgan, akcentując niezbywalny wpływ idei własności na rozwój cywilizacji, odwołuje się do dwóch innych instancji, od których uzależnia przyszłość człowieka. Pierwszą z nich jest ludzka inteligencja, gwarantująca nieustanne poszukiwanie racjonalnych rozwiązań i ostateczne zdominowanie odruchów emocjonalnych, tak silnie powiązanych z ideą własności. Drugą – „inteligencja Najwyższa”, która sprawiła, że cywilizacja w ogóle się przydarzyła, chociaż równie dobrze mogła się nie przydarzyć, bowiem „cywilizacyę trzeba uważać jako wypadek okolicznościowy. Że osiągniętą zostanie kiedyś, to było pewnem, lecz że się spełniła wtedy, gdy się stała, jest dotąd faktem niezwyczajnym”42. Bowiem „cywilizacya mogła równie naturalnie opóźnić się o wiele tysięcy lat w przyszłości, jak nastąpić wtedy, kiedy to spoczywałoby w widokach dobroczynnej opatrzności Boga”43. Boski plan, zgodnie z którym człowiek pokonał kolejne szczeble rozwoju, mógł się zatem ziścić dlatego przede wszystkim, że ludzie wyposażeni zostali w zdolność myślenia. Tamże, s. 606. Przeświadczenie, że kolejny etap rozwoju ludzkości będzie nawiązywał do doświadczeń najstarszych, wspólnotowych, ale jednocześnie zasady organizacji społecznej uzyskają „formę wyższą”, bardzo szybko podchwycone przez Fryderyka Engelsa, odegrało fundamentalną rolę w koncepcjach marksowskich i marksistowskich. Popularne w XIX w. wyobrażenie kulturowe, przekształcone w dogmat, legło u podstaw „wielkiego eksperymentu na pograniczu Europy i Azji”. Tak przemiany zachodzące w porewolucyjnej Rosji określał Zygmunt Freud, którego intelektualne długi wobec Morgana należałoby zresztą poddać odrębnej analizie. 42 Tamże, s. 607. 43 Tamże. 41
74
wa
osowska Rozwój społeczny jako wyobrażenie kulturowe...
Wspólny pierwiastek umysłowy uderza nas w dzikim, w barbarzyńcu i człowieku ucywilizowanym. Skutkiem więc tego, ludzkość zdolną była w warunkach podobnych wytworzyć te same narzędzia i sprzęty, te same wynalazki i rozwinąć instytucye podobne z tych samych pierwiastkowych zarodów myśli. Jest coś potężnie wstrząsającego w tym pierwiastku, co przez swe zastosowanie pilne wydał cywilizacye z drobnych początków: od ostrza strzały, wyrażającej na zewnątrz myśl dzikiego, do topienia rudy żelaznej, przedstawiającego wyższą inteligencyę barbarzyńca, a w końcu do pociągu drogi żelaznej w biegu, który nazwać można tryumfem cywilizacyi44.
Ów „triumf cywilizacji” jest wypadkową szeregu drobnych i fundamentalnych odkryć, jakich człowiek dokonał w toku swojego rozwoju. Koncepcja ta pozwoliła Morganowi zaakcentować wkład wielu pokoleń poprzedników, którzy od momentu pojawienia się człowieka dokonywali kolejnych wynalazków i systematycznie doskonalili swoje umiejętności. To może posłużyć do przypomnienia nam, żeśmy winni swe położenie obecne, wraz z jego licznymi środkami bezpieczeństwa i szczęśliwości, walkom, cierpieniom, wysiłkom bohaterskim i mozołom cierpliwym przodków barbarzyńców, a jeszcze dalej – dzikich. Ich trudy, próby i powodzenia wypełniały cześć planu inteligencyi Najwyższej, zawierającego się w rozwinięciu barbarzyńca z dzikiego, a cywilizowanego – z barbarzyńca45.
Zatem z jednej strony „dzikim” należy się poważanie podobne do tego, jakim winniśmy darzyć własnych przodków, uwzględniając ich starszeństwo, mądrość, a może także i fakt, iż antenatom trzeba oddawać cześć choćby na mocy czwartego przykazania. Ale przechowywanie przez ich współcześnie żyjących potomków przebrzmiałych nawyków i mało zaawansowanych technologii siłą rzeczy skłania Morgana do nie zawsze zamierzonego protekcjonalizmu, mimo świadomości, że „dzicy” są przecież nieredukowalnym ogniwem w historii człowieka, więc traktując z respektem ich dokonania dajemy dowód zrozumienia dziejów własnego gatunku. Idea szacunku dla „dzikiego” i „barbarzyńcy”, jeden z podstawowych aksjomatów nowoczesnej antropologii, została tym samym wpisana w określony schemat rozwojowy, zbudowany na koncepcji przechodzenia od życia stadnego do życia społecznego i od własności wspólnej do własności indywidualnej. 44 45
Tamże, s. 606. Tamże, s. 607.
75
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Morganowska interpretacja znaczenia idei własności, oparta o studia, obserwacje i doświadczenie ugruntowała zatem moc kulturowego wyobrażenia, które zaczęło kształtować się w nowożytnej Europie, a potem w także w Stanach Zjednoczonych pod wypływem oświeceniowej tezy o rozwoju człowieka i nieuniknionym postępie cywilizacyjnym. Po spektakularnym wystąpieniu J.J. Rousseau (Rozprawa o pochodzeniu i podstawach nierówności, 1755), który próbował udowodnić wyższość „dzikości” nad „cywilizacją” i prymat „natury” nad „kulturą”, rozpoczął się swoisty wysyp koncepcji, których autorzy chcieli udowodnić tezę przeciwną. Na czele ich długiego szeregu stanęli ekonomiści – już w pismach Adama Fergusona46 pojawia się koncepcja rozwoju stadialnego od dzikości przez barbarzyństwo do cywilizacji. Bez zastrzeżeń przyjmuje ją Adam Smith47, później Karol Marks i Fryderyk Engels, ale i także znakomici antropolodzy i socjolodzy: Lewis Henry Morgan, Edward Burnett Tylor, James George Frazer, Herbert Spencer. Towarzyszą jej rozważania filozofów, upatrujących przyczyn rozwoju w mocy ludzkiego rozumu (Immanuel Kant) bądź działaniach Ducha (George Wilhelm Friedrich Hegel). W tym kontekście zastanawia łatwość, z jaką wielu uczonych przechodziło do porządku dziennego nad kwestią pogodzenia dwóch, w istocie sprzecznych prób wyjaśnienia genezy człowieka. Jedna z nich zakładała akt stworzenia, w którym Bóg uczynił Adama na swój obraz i podobieństwo; druga przyjmowała, że człowiek pierwotnie był dziki i bliski zwierzęciu, bo w istocie jako owoc ewolucji od niego się pośrednio wywodził. Zrodziło się z tego hybrydyczne wyobrażenie „pierwszych ludzi”: prymitywnych, jedynie zewnętrznie przypominających Stwórcę, żyjących w raju zgodnie z naturą, ludzi, którzy dopiero po spożyciu zakazanego owocu i wygnaniu pojęli własną niedoskonałość i w pocie czoła zaczęli kształtować siebie i swoje środowisko. Pojawiały się oczywiście próby wyjaśnienia tej sprzeczności – tu należy zwłaszcza pamiętać o Vico, który zakładał, że pierwsi ludzie, stworzeni na obraz i podobieństwo Boga, pod wieloma względami przewyższali swoich następców48, że regres kulturowy nastąpił dopiero po potopie, a „zdziczali potomkowie Noego”49 praktycznie rozpoczyPor. A. Ferguson, An Essay On The History Of Civil Society (1767), wstęp L. Schneider, Transaction Publishers, London 1995. 47 Por. A. Smith, Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów, t. 1 przeł. S. Wolff, O. Einfeld, Z. Sadowski, t. 2 przeł. A. Prejbisz, B. Jasińska, przedm. S. Żurawicki, PWN, Warszawa 1954. 48 Nawet po opuszczeniu Raju żyli bardzo długo i trafiali się wśród nich „mocarze” tacy jak Nemrod. „Olbrzymów sprzed potopu ta sama historia święta nazywa »mocarzami od wieku, mężami sławnymi«”. Por. G. Vico, Nauka…, s. 162–163. 49 „Chroniąc się przed dzikimi bestiami, w jakie wielka puszcza z pewnością obfitowała, ścigając kobiety, które wówczas z konieczności były dzikie, oporne i płochliwe, rozbiegli się w poszukiwaniu pożywienia i wody. 46
76
wa
osowska Rozwój społeczny jako wyobrażenie kulturowe...
nali od początku proces budowania ludzkiej cywilizacji. Ale viceańską próbę pogodzenia historii biblijnej z historią człowieka przez lata traktowano jako konieczne ustępstwo na rzecz kościelnej cenzury. Morgan, zagorzały zwolennik stadialnego rozwoju, upatruje w nim właśnie Boskiego Planu, ale tym samym unika kłopotliwego pytania o intelektualny i cywilizacyjny status człowieka stworzonego na „obraz i podobieństwo” Najwyższego. Niejednokrotnie zwracano uwagę, że wiek XIX był okresem, w którym zaczęto reinterpretować przekaz biblijny, a kolejne odkrycia naukowe, w tym zwłaszcza geologiczne i paleontologiczne, zmierzały do podważenia bezwzględnego autorytetu Pisma Świętego. Szczegóły toczących się wówczas sporów są stosunkowo mało znane, często przysłaniają je pozostałości po dyskusjach z powierzchownie rozumianą teorią ewolucji. Ale to właśnie w trakcie tychże sporów wykuwane były wyobrażenia kulturowe, które do dzisiaj wpływają na postrzeganie świata przez „człowieka cywilizowanego”. Najważniejszym z nich wydaje się teza o prymacie i nieuchronności cywilizacji. Istnienie licznych społeczeństw „dzikich” i „barbarzyńskich” nie zaowocowało koncepcją szacunku dla różnorodności, ani tym bardziej rzeczywistym apoteozowaniem jakiejś formy wobec „cywilizacji” alternatywnej. Przeciwnie – pogarda lub litość dla grup „zacofanych” technologicznie dominują w naszym kręgu kulturowym. Z drugiej jednak strony analiza zagrożeń, jakie stwarza nadmierny rozwój technologiczny sprawia, że część cywilizacyjnych osiągnięć staje się dzisiaj przedmiotem krytyki i spektakularnych działań ekologów, etologów czy alterglobalistów. Jednak żadna z tych grup, kulturowo związana z europejskim systemem wartości i wyobrażeń, nie traktuje chyba serio możliwości całkowitego odwrotu od cywilizacji, a tym bardziej uznania prymatu rozwiązań wypracowanych przez stulecia w samowystarczalnych mikrospołecznościach. Oznacza to, że kulturowe wyobrażenie rozwoju oraz częściowo skompromitowana idea postępu50 nadal silnie oddziałują na sposoby myślenia współczesnego człowieka Zachodu. Społeczeństwa azjatyckie są, jak się zdaje, kulturowo lepiej impregnowane na bezalternatywność tej koncepcji, ale i one powoli jej ulegają. Sukcesy odnoszone przez firmy związane z państwami, które aspirują do miana „azjatyckich tygrysów”, nie mogą pozostać bez wpływu na ludzkie postawy. Dobrze wykształceni Japończycy próbują pogodzić własną tradycję rozumnej niespieszności z technologicznym wyścigiem, ale już w Chinach, Korei czy Indiach zarówno zdobycze cywilizacyjne, Matki opuszczały swe dzieci, które niejednokrotnie wzrastały nie słysząc ludzkiego głosu, nie znając ludzkich obyczajów; toteż popadły one w stan zupełnego zwierzęcego zdziczenia”. Tamże, s. 161–162. 50 Por. Z. Krasnodębski, Upadek idei postępu, PIW, Warszawa 1991.
77
Laboratorium Kultury 3 (2014)
jak i możliwość ich przekładania na własność prywatną, w połączeniu z hasłami demokratyzacji życia silnie przemawiają do szerokiego ogółu51. O ile przyjąć, że słuszne są spostrzeżenia L.H. Morgana, dotyczące ścisłych związków rozwoju cywilizacyjnego ze sposobem pojmowania własności, to pogłębiająca się oczywistość własności indywidualnej może w wyższym stopniu przyczynić się do unifikacji współczesnego świata niż powszechnie przyjmowane, podstawowe wyznaczniki globalizacji. Mimo od lat powtarzanego apelu o to, by właściwie wybierać między „być” a „mieć”, wiele wskazuje na to, że chęć „posiadania” wygrywa z potrzebą „bycia”. Społeczności, w których przez stulecia naczelną zasadą organizacyjną była potrzeba „przynależności do”, a zatem podporządkowania jednostki grupie, w wyniku otwarcia na ideę systematycznego poszerzania skali własności indywidualnej tracą podstawową rację swojego istnienia. Rezygnują z kształtowanego w długim trwaniu kontekstu kulturowego na rzecz szybko zmieniających się stosunków społecznych, w których nie zawsze jest miejsce na empatię, szacunek i zrozumienie dla człowieka myślącego inaczej. Krótkotrwała i dramatyczna próba skonstruowania społeczeństwa socjalistycznego, opartego na wspólnej własności, ujawniła m.in. że „wspólne” może oznaczać „niczyje”, a zatem dlaczego nie „moje”, a zadekretowana odgórnie władza większości bywa usprawiedliwieniem największych zbrodni przeciwko jednostce. Reaktywowana, a więc wynikająca z zewnętrznego nakazu, idea „przynależności do” skompromitowała w znacznym stopniu samą tę ideę, jako alternatywę dla koncepcji posiadania. Natomiast współczesna technologia, umożliwiająca bardzo szybkie nagłośnienie w skali świata każdego wydarzenia, które może być argumentem na rzecz bezzasadności występowania przeciwko dominacji rozwiązań cywilizacyjnych, sprawia, że każda myśl krytyczna może zostać zanegowana, zanim jeszcze zdąży się na dobre sformułować52. Nie tracą zatem na aktualności słowa Lewisa Henry’ego Morgana: Warto w tym kontekście przytoczyć opinię Freuda z 1930 r: „Powinniśmy mieć nadzieję, że stopniowo uda nam się wprowadzić do naszej kultury takie zmiany, które lepiej zaspokoją nasze potrzeby i unikną owej krytyki. Ale być może zapoznamy się także bliżej z ideą, iż istnieją trudności, które łączą się z istotą kultury i których żadna próba reformy nie usunie. Poza zadaniem ograniczenia popędów, do czego jesteśmy przygotowani, grozi nam niebezpieczeństwo, które można nazwać niebezpieczeństwem »psychologicznej nędzy mas«. Niebezpieczeństwo to grozi najbardziej tam, gdzie więź społeczna powstaje przez wzajemną identyfikację członków społeczeństwa, podczas gdy jednostki przywódcze nie dochodzą do tego znaczenia, które powinny zyskać w kształtowaniu mas. Współczesny stan kultury Ameryki dawałby dobrą sposobność badania tych przerażających szkód kulturowych. Odrzucam jednak pokusę wdania się w krytykę kultury amerykańskiej, nie chcę bowiem wywołać wrażenia, jakobym sam chciał się uciekać do metod amerykańskich.” Z. Freud, Kultura jako źródło cierpień, w: tegoż, Człowiek, religia, kultura, przeł. J. Prokopiuk, Książka i Wiedza, Warszawa 1967, s. 286–287. Por. także: J. Goody, Kapitalizm i nowoczesność: Islam, Chiny, Indie a narodziny Zachodu, przeł. M. Turowski, Dialog, Warszawa 2006. 52 W dobie rozwoju mediów elektronicznych prawie niemożliwe jest zastosowanie retoryki podobnej do tej, w jakiej sformułował swój stosunek do przemian rewolucyjnych Zygmunt Freud w roku 1927: „Nie chciałbym 51
78
wa
osowska Rozwój społeczny jako wyobrażenie kulturowe...
Własność i urząd były gruntem, na którym zaszczepiła się arystokracya. Czy zasada ta ma żyć lub zgasnąć, jest to jednem z wielkich zagadnień, którem społeczeństwo nowożytne zajmie się w nadchodzących okresach. Ponieważ idzie tu o równość a nierówność przywilejów, o prawa równe a nierówne, o przywileje, bogactwa, stopnia i stanowiska urzędowego, o potęgę sprawiedliwości i inteligencyi – zaledwie można wątpić o rezultacie ostatecznym […]. Od zaczęcia cywilizacyi wzrost własności był tak ogromny, jej formy tak urozmaicone, zastosowania tak rozległe, a zarząd w interesie posiadaczów tak rozumny, że stała się dla ludu siłą nie do okiełznania. Umysł ludzki zaniepokojony stoi wobec dzieła własnego. Przyjdzie jednak czas, że inteligencya ludzka wzniesie się do zapanowania nad własnością i określi stosunki państwa do własności przez nie bronionej, jak również obowiązki i granice przywilejów posiadaczów. Interesy społeczne są wyższe nad sprawy jednostek, a i te i tamte winny być sprowadzone do stosunków sprawiedliwych i harmonijnych. Dążenie jedynie do posiadania nie jest przeznaczeniem ostatecznem ludzkości, jeżeli postęp ma być nadal prawem przyszłości, jak niem był w przeszłości53.
Z idei własności niepodobna zatem zrezygnować, pozostaje jednak problem takiego obwarowania jej normami i regułami, by nie zdziczała i nie czyniła szkód na „uprawnych polach ludzkości”.
ibliogra a Ankersmit F.R., Historiografia i postmodernizm, przeł. E. Domańska, w: Postmodernizm, antologia przekładów, red. R. Nycz, Wydawnictwo Baran i Suszczyński, Kraków 1977. Engels F., Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa: w związku z badaniami Lewisa H. Morgana, wstęp R. Panasiuk, Książka i Wiedza, Warszawa 1979. robić wrażenia, że odbiegam zbyt daleko od wybranego kierunku rozważań. Dlatego też chcę stwierdzić wyraźnie, że nie mam zamiaru oceniać wartość wielkiego eksperymentu kulturowego, który w chwili obecnej dokonuje się na terenach ogromnego kraju położonego między Europa a Azją. Nie dysponuję ani szczegółową wiedzą, ani nie mam prawa wypowiadać się na temat praktyczności tego eksperymentu, badać sprawności metod tam zastosowanych ani mierzyć szerokości nieuniknionego rozziewu między zamiarami eksperymentu a jego realizacją. To, co tam znajduje się w toku przygotowań, wymyka się badaniom, do których jeszcze nie dojrzało. Dla badań tych lepszy materiał przedstawia kultura od dawna skonsolidowana”. Z. Freud, Przyszłość pewnego złudzenia, w: tegoż, Człowiek, religia, kultura…, s. 153. Dlatego, być może, warto zwrócić uwagę na fundamentalne zmiany, jakie proponuje obecnie Kościołowi papież Franciszek I, zaczynając nie tylko od słów, ale od osobistego przykładu, mającego w symboliczny sposób zwrócić uwagę na to, że nadmiernie rozbudowana własność indywidualna godzi w każdą wspólnotę, w tym także we wspólnotę Kościoła. Ten kolejny, wielki społeczny eksperyment, wsparty niekłamanym autorytetem, niesie w sobie kolejną, wielką niewiadomą. 53 L. H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 605.
79
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Ferguson A., An Essay On The History Of Civil Society (1767); wstęp L. Schneider, Transaction Publishers, London 1995. Freud Z., Kultura jako źródło cierpień, w: tegoż, Człowiek, religia, kultura, przeł. J. Prokopiuk, Książka i Wiedza, Warszawa 1967. Foucault M., Powiedziane, napisane. Szaleństwo i literatura, wyb. i oprac. T. Komendant, przeł. B. Banasiak i in., Aletheia, Warszawa 1999. Gomóła A., Starość: kategoria naukowa czy wyobrażenie kulturowe?, w: Starość jako wyobrażenie kulturowe, red. A. Gomóła, M. Rygielska, grupakulturalna.pl, Katowice 2013. Goody J., Logika pisma a organizacja społeczeństwa, przeł., wstęp i red. G. Godlewski, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2006. Goody J., Mit, rytuał i oralność, przeł. O. Kaczmarek, wstęp P. Majewski, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2012. Goody J., Kapitalizm i nowoczesność: Islam, Chiny, Indie a narodziny Zachodu, przeł. M. Turowski, Dialog, Warszawa 2006. Gould S.J., Drabiny i stożki: Jak kanoniczne przedstawienia narzucają wizje ewolucji, w: Ukryte teorie nauki, red. R.B. Silvers, przeł. A. Pawelec, Znak, Kraków 1996. Hall E.T., Ukryty wymiar, przeł. E. Goździak, PWN, Warszawa 1984. Havelock E., Muza uczy się pisać: rozważania o oralności i piśmienności w kulturze Zachodu, przeł. i wstęp Paweł Majewski, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2006. Krasnodębski Z., Upadek idei postępu, PIW, Warszawa 1991. Kuper A., Wymyślanie społeczeństwa pierwotnego. Transformacje mitu, przeł. T. Sieczkowski, A. Dąbrowska, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2009. Morgan L.H., Liga Ho-de'-no-sau-nee czyli Irokezów, przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2011. Morgan L.H., Społeczeństwo pierwotne, czyli badanie kolei ludzkiego postępu od dzikości przez barbarzyństwo do cywilizacyi, przeł. A. B[ąkowska], Nakładem redakcyi „Prawdy”, Warszawa 1887. Morgan L.H., Systems of Consanguinity and Affinity of Human Family, Published by Smithsonian Institution, Washington City 1871 (Smithsonian Contributions to Knowledge, 17). Ong W., Oralność i piśmienność. Słowo poddane technologii, przeł. J. Japola, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 1992. Smith A., Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów, t. 1 przeł. S. Wolff, O. Einfeld, Z. Sadowski, t. 2 przeł. A. Prejbisz, B. Jasińska, przedm. S. Żurawicki, PWN, Warszawa 1954. Vico G., Nauka Nowa, przeł. J. Jakubowicz, wstęp i oprac. S. Krzemień-Ojak, PWN, Warszawa 1966. 80
wa
osowska Rozwój społeczny jako wyobrażenie kulturowe...
bstra t Social development as a cultural idea. Significance of the notion of property in Lewis H. Morgan's conception Released in 1877 classical work by Lewis Henry Morgan Ancient Society took on the problem of reconstructing human history according to the benchmarks of XVIII and XIX century science. Reading of this work from a perspective of over a hundred years allows posing a few important questions, regarding philosophical and methodological determinants of Morgan's theses. His work, strongly embedded in the context of scientific thought of that time, proved to be one of the most popular anthropological works of its era. At the same time it became a source of cultural ideas, which to this day provide the matrix of perception of contemporary multicultural world by a Western Man. Keywords: social development, notion of property, cultural ideas, multiculturalism, Ancient Society
wa
osowska
Prof. zw. dr hab., filolog i kulturoznawca, kieruje Zakładem Teorii i Historii Kultury w Instytucie Nauk o Kulturze i Studiów Interdyscyplinarnych w Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Pracuje nad wykorzystywaniem tekstu literackiego w badaniach antropologiczno-kulturowych. Autorka i redaktorka kilkunastu książek. Opublikowała m.in. Negocjacje i kompromisy. Antropologia polskości Henryka Sienkiewicza (2002), Antropologia literatury (2003), Stąd do Teksasu (2006); [red.] Wstyd w kulturze 2 (2008), Eurosarmata. O postawach i wyborach Henryka Sienkiewicza (2014).
81
Laboratorium Kultury 3 (2014)
82
a
o
ła
Uniwersytet Śląski w Katowicach
a
o z tku był za
Mło y
wyt
rzywi ki zyta Morga a
bstrakt W artykule zrekonstruowano wybrane konteksty sporządzenia i wydania polskiego przekładu Ancient Society Lewisa Henry’ego Morgana. Tłumaczenie dokonane przez Aleksandrę Bąkowską wydane zostało w roku 1887 nakładem, redagowanego przez Aleksandra Świętochowskiego, tygodnika „Prawda”. Korygował je Ludwik Krzywicki, który twórczość Morgana znał co najmniej od 1883. Bliżej zaznajomił się z nią za sprawą pracy Fryderyka Engelsa Der Ursprung der Familie, des Privateigenthums und des Staats. Im Anschluss an Lewis H. Morgan's Forschungen (1884) – Krzywicki spolszczył i wydał tę książkę (pod pseudonimem J.F. Wolski) w 1885 r. pod tytułem Początki cywilizacyi. Na zasadzie i jako uzupełnienie badań Lewisa H. Morgana (dzieło Engelsa jest lepiej znane w Polsce pod tytułem Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa. W związku z badaniami Lewisa H. Morgana – tak brzmi tytuł późniejszego tłumaczenia). Od 1885 w pracach naukowych Krzywickiego poświęconych antropologii odwołania do Morgana zdarzają się coraz częściej. W artykułach odnaleźć można skrystalizowane wyobrażenie Morgana jako badacza terenowego, który spędził czterdzieści lat wśród Indian i dzięki temu mógł stworzyć wybitne dzieło podważające dorobek antropologii gabinetowej. Morgan przedstawiany jest jako ten, który dokonał przewrotu w nauce. Krzywicki także, przyjmując za Engelsem przeświadczenie, że twórczość Morgana jest celowo pomijana, czuje się w obowiązku, by ją popularyzować i bronić przed jakąkolwiek krytyką. Dopiero w latach 90. znajdziemy w pismach Krzywickiego fragmenty, które świadczą o narastającym dystansie do ustaleń amerykańskiego antropologa. Słowa klucze: Ancient Society, Społeczeństwo pierwotne, Ludwik Krzywicki, Lewis Henry Morgan, przekład
83
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Społeczeństwo pierwotne Morgana stanowiło coś w rodzaju napisanego później wstępu do Manifestu Komunistycznego Marksa i Engelsa Róża Luksemburg, Wstęp do ekonomii politycznej1
N
aukowe od nienaukowego łatwiej oddzielić w teorii niż w praktyce. Teksty naukowe zawsze są uwikłane w jakimś stopniu w pozanaukowe konteksty. Ten artykuł będzie dotyczył w dużej mierze właśnie pozanaukowych kontekstów wycinka wczesnego polskiego odbioru badań Lewisa Henry’ego Morgana (1818–1881), amerykańskiego prawnika, badacza kultury Irokezów, teoretyka struktury pokrewieństwa – zwłaszcza jego najważniejszej pracy Ancient Society (1877), ale także wcześniejszych i późniejszych książek (League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois; Systems of Consanguinity and Affinity of Human Family; Houses and House-life of the American Aborigines)2. W nauce, podobnie jak w innych dziedzinach życia, o zainteresowaniu danym dziełem decyduje splot okoliczności – nie wszystkie prace są wydawane, a te, które się ukazują nie zawsze zyskują grono odbiorców; tylko część tłumaczona jest na obce języki i zaczyna funkcjonować we wtórnym kontekście czytelniczym. Jak było w przypadku polskiego tłumaczenia dzieła Morgana, czytamy we wspomnieniach Ludwika Krzywickiego:
R. Luksemburg, Wstęp do ekonomii politycznej, Książka i Wiedza, Warszawa 1959, s. 111. Karl Heinrich Marx (1818–1883), niemiecki filozof, ekonomista, działacz polityczny, jeden z najważniejszych teoretyków socjalizmu. Jego główne dzieło to Das Kapital. Kritik der politischen Oekonomie (t. 1, wyd. w 1867, kolejne dwa tomy, opracowane przez Fryderyka Engelsa na podstawie notatek Marksa, zostały wydane odpowiednio w latach 1885 oraz 1894). Marks, wraz z Engelsem, był twórcą ogłoszonego w 1848 Manifestu komunistycznego (niem. Manifest der Kommunistischen Partei). Friedrich Engels (1820–1895), niemiecki filozof i socjolog; jeden z najważniejszych teoretyków socjalizmu, współtwórca marksizmu; współautor Manifestu komunistycznego. Ancient Society nie została, oczywiście, wykorzystana w roli, o której pisała Luksemburg, ale pod wpływem lektury m.in. tej pracy Morgana, w angielskim przekładzie Manifestu komunistycznego z 1888 r. Engels dodał w przypisie do zdania: „Historia wszelkiego społeczeństwa dotychczasowego jest historią walk klasowych” następującą uwagę: „Tj., ściśle mówiąc, historia przekazana nam na piśmie”. Stwierdził następnie, że w czasie, gdy po raz pierwszy wydawano Manifest… nie były znane dzieje społeczeństw przedpiśmiennych – dopiero później pojawiły się publikacje na ten temat: Augusta Haxthausena (1792–1866) poświęcone wspólnocie gminnej w Rosji, Georga Ludwiga Maurera (1790–1872) o społecznościach dawnych plemion germańskich, a wreszcie dzieło Morgana, w którym „została wyświetlona organizacja wewnętrzna tego pierwotnego społeczeństwa komunistycznego w jego typowej postaci”; K. Marks, F. Engels, Dzieła wybrane: w dwóch tomach, Książka i Wiedza, Warszawa 1949, t. 1, s. 26; por. także: A. Molska, Model ustroju socjalistycznego w polskiej myśli marksistowskiej lat 1878–1886, „Książka i Wiedza”, Warszawa 1965, s. 208. 2 L.H. Morgan, Ancient Society or Researches in the Lines of Human Progress from Savagery through Barbarism to Civilization, Henry Holt and Company, New York 1877; tenże, The League of the Ho-de-no-sau-nee or Iroquois, Sage and Brothers, Rochester 1851; tenże, Systems of Consanguinity and Affinity of Human Family, „Smithsonian Contributions to Knowledge”, R. 17 (1871); tenże, Houses and House-life of the American Aborigines, „Contributions to North American Ethnology”, R. 4 (1881). 1
84
a
o
ła Na początku był zachwyt...
Dopiero za pobytu mego w r. 1886 we Lwowie mój przyczynek po raz pierwszy znalazł się na łamach Prawdy3. Znalazł się tam przypadkowo. Napisałem większy artykuł o Morganie i pokrewnych mu badaczach. Wysłałem to do Wędrowca4 dowiedziawszy się, że tam zaczynają się ogniskować siły postępowe takie jak Bohusz-Potocki, Sygietyński, Dygasiński […]. Redaktor Wędrowca, Gruszecki, uznał artykuł za zbyt ciężki i opowiedział to Bohuszowi-Potockiemu5. Ten, stały naówczas współpracownik Prawdy, odniósł artykuł do tego pisma, przy czym nie wysłał do mnie żadnego zawiadomienia […]. A kiedy w tym samym roku latem powróciłem do kraju, osadzony „na rekolekcjach” w Płocku, wysłałem jakiś artykuł jeden i drugi i ku jesieni otrzymałem za pośrednictwem żony, która załatwiając moje sprawy zaszła do redakcji po honorarium, propozycję od Świętochowskiego6, czybym nie podjął się redagowania przekładu książki Morgana, dokonanego przez A. Bąkowską7. Na skutek tej propozycji zamieszkałem półlegalnie w Warszawie. Przekład Bąkowskiej był gładki, ale obfitował w liczne usterki. Były u badacza amerykańskiego terminy o znaczeniu odrębnym od powszechnie używanego, było niezrozumienie przez Bąkowską istoty społeczeństwa pierwotnego, a niekiedy zakradły się nawet takie błędy, zresztą już wydrukowane w paru pierwszych arkuszach, jak np. wyraz angielski „turtle” oznaczający ,,żółwia” tłumaczka oddawała jako „przepiórkę”8. Z powodu dokonywanych „Prawda”. Tygodnik Polityczny, Społeczny i Literacki (potem zmiany podtytułu), wyd. w Warszawie: 1881–1915. Założyciel Aleksander Świętochowski (w latach 1881–1889 także wydawca i redaktor); zmiany wydawców: od 1889 spółka A. Świętochowski, L. Krzywicki, Stanisław Posner, Stanisław Stępowski; od 1902 kilkakrotna zmiana wydawcy i redaktora. Informacje o tym i kolejnych czasopismach przedstawiam za: Z. Kmiecik, Prasa polska w Królestwie Polskim i Imperium Rosyjskim w latach 1865–1918 oraz A. Paczkowski, Prasa polska na obczyźnie (1870–1918), w: Historia prasy polskiej, [t. 2]: Prasa polska w latach 1864–1918, PWN, Warszawa 1976, s. 21–24, 31–37, 47–48, 53, 267; Polskie czasopisma religijno-społeczne w XIX wieku. Materiały do katalogu, red. B. Lesisz i in. Instytut Tomistyczny Warszawa, Redakcja Wydawnictw Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Warszawa–Lublin 1988, s. 37, 56–57, 119, 136, 434, 523, 580, 753. 4 „Wędrowiec”, ilustrowany tygodnik podróżniczo-geograficzny a następnie społeczno-kulturalny wyd. w Warszawie: 1863–1906, założyciel: Józef Unger, redaktorzy: Władysław Anczyc, Filip Sulimierski (od 1874), Artur Gruszecki (od 1884 – wtedy to nastąpiła zmiana profilu pisma). Do zespołu redakcyjnego należeli Stanisław Witkiewicz i Antoni Sygietyński, którzy zajmowali się tematyką artystyczną. 5 Józef Karol Potocki, pseud. Marian Bohusz (1854–1898), polski poeta i publicysta, tłumacz Spencera, publikował m.in. w „Wędrowcu”, „Prawdzie”, był współzałożycielem „Głosu”. 6 Aleksander Świętochowski (1849–1938), polski publicysta związany z wieloma periodykami, pisarz, filozof i historyk, działacz społeczny, założyciel, wydawca i redaktor pisma „Prawda”. 7 Aleksandra z Sędzimirów Bąkowska (1851–1926), polska tłumaczka prac z zakresu antropologii i etnografii (m.in. dzieł L.H. Morgana, E.B. Tylora, G.L. Gomme’a), działaczka społeczna, założycielka szkoły rolniczej dla dziewcząt w majątku Gołotczyzna koło Ciechanowa. 8 Por. także: Sprostowanie, w: L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne czyli badanie kolei ludzkiego postępu od dzikości przez barbarzyństwo do cywilizacyi, przeł. A. B. [A. Bąkowska], Lud. Krz. [L. Krzywicki], Objaśnienie i dopełnienie Marksa–Engelsa, Nakładem redakcyi „Prawdy”, Warszawa 1887, s. [627]. Autorem jest prawdopodobnie Krzywicki – świadczyć o tym może informacja o otrzymaniu arkuszy wydawniczych do sprawdzenia. W Sprostowaniu zwrócił uwagę zarówno na błędy wydania oryginalnego, jak i wynikające z tego problemy z przekładem, wskazał również usterki tłumaczenia: „nazwy rodów zamiast: Żółw (wielki, mały, błotny) błędnie podano Turkawka (wielka, mała, błotna)”. 3
85
Laboratorium Kultury 3 (2014)
poprawek wypadało mi często porozumiewać się ze Świętochowskim. Podkochiwał się był już wtedy w Bąkowskiej, kobiecie nie tylko o dużej urodzie natury cielesnej, ale i duchowej. Bodaj nawet sama propozycja wydania Morgana po polsku wyszła od niej. Świętochowski rad był, iż znajdowałem błędy: pozwalało mu to dać odczuć swoją wyższość tłumaczce, chociażby jako troskliwego o dobry przekład wydawcy. Mimochodem zaznaczę, że pono miał na swoim rachunku w przeszłości grzechy takiego samego kalibru. Tłumaczył kiedyś w taniej biblioteczce A. Wiślickiego9 coś z Taine’a10: fama głosiła, iż gdzieś imię własne ,,Guy” miał oddać w polskim jako „przewodnik”… Morgan nas zbliżył. Bądź co bądź zaimponowałem Świętochowskiemu nie tylko znajomością przedmiotu, ale i języka angielskiego. Odtąd zaczynam już stale pisać w Prawdzie11.
Pierwsze czytania i „krusińszczyzna” Nie było to pierwsze spotkanie Krzywickiego z dziełem Morgana; zapoznał się z pracami amerykańskiego antropologa już kilka lat wcześniej – trudno stwierdzić, jak głęboka była to znajomość, ale jej ślady odnajdziemy w jednym z najwcześniejszych artykułów Krzywickiego Jeszcze o program („Przegląd Tygodniowy” 1883, nr 15)12. Warto przypomnieć dzięki czemu doszło do publikacji tej pracy na łamach pisma Wiślickiego. 9 Adam Wiślicki (1836–1913), polski publicysta, założyciel, wydawca i redaktor „Przeglądu Tygodniowego Życia Społecznego, Literatury i Sztuk Pięknych”, wyd. w Warszawie: 1866–1905. Ideologiem pisma był na początku Świętochowski. Na łamach tygodnika ukazywały się publikacje z zakresu ekonomii, filozofii, socjologii, nauk przyrodniczych; w 1871 r. opublikowano artykuł programowy „młodej prasy”: Wy i my, w którym Świętochowski m.in. wystąpił przeciw tradycjonalizmowi prasy polskiej, który wiązał się z niechęcią wobec tematów ważnych dla współczesności. „Przeglądowi Tygodniowemu” towarzyszyły dodatkowe wydawnictwa: „zeszyty z utworami popularnonaukowymi oraz płatne tomy powieści (100 ark. rocznie). W 1868 A. Wiślicki zainicjował wydawnictwo Wiedza. Zbiór popularnych odczytów z literatury i nauki (do 1873 r. ukazało się 12 zeszytów). Dwukrotnie wydano Podręczną Encyklopedię Powszechną […]. Idea tanich popularnych dzieł naukowych, literatury pięknej, książek fachowych oraz ilustrowanych książek dla dzieci – nie powiodła się”; K. Sokołowska-Grzeszczyk, Wstęp, w: Katalog rękopisów Biblioteki Publicznej m. st. Warszawy. T. 2, Sygnatury 201–404: Archiwum rodzinne i redakcyjne Adama Wiślickiego („Przegląd Tygodniowy” w Warszawie), oprac. K. Sokołowska-Grzeszczyk, PWN, Warszawa 1985, s. 10. Od 1880 r. ukazywał się „Dodatek Miesięczny” do czasopisma „Przegląd Tygodniowy”; potem zmiany tytułu: w 1893 r. na „Dodatek Miesięczny Ilustrowany” do czasopisma „Przegląd Tygodniowy”, a w 1901 r. na „Przegląd Tygodniowy” dodatek popularno-naukowy. 10 Chodzi prawdopodobnie o zbór esejów Hippolyte’a Taine’a Zarysy Anglii, przeł. A. Świętochowski, Nakładem Redakcyi „Przeglądu Tygodniowego”, Warszawa 1872, t. 1–3. Maria Brykalska, wspominając o tej publikacji, pisze: „Przekład spotkał się z opiniami krytycznymi dotyczącymi stylu i błędów językowych”; M. Brykalska, Aleksander Świętochowski. Biografia, PIW, Warszawa 1987, t. 1, s. 91–92. 11 L. Krzywicki, Prawda (1885–1901), w: tegoż, Wspomnienia, t. 3, [przygotowanie do druku i przypisy W. Jedlicka, J. Wilhelmi, posłowie H. Holland], Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”, Warszawa 1959, s. 114–115. 12 W tym szkicu sięgam głownie do wersji prac Krzywickiego, które zostały przedrukowane w Dziełach (kom. red. J. Chałasiński i in.); por. L. Krzywicki, Jeszcze o program, w: tegoż, Dzieła, t. 2: Artykuły i rozprawy 1880–1886, red. tomu H. Holland, PWN, Warszawa 1958, s. 13–18. Pierwodruk niepodpisany.
86
a
o
ła Na początku był zachwyt...
Krzywicki ukończył matematykę na uniwersytecie w Warszawie (w 1882 r.) i rozpoczął studia medyczne. W roku akademickim 1882/1883, jak wspomina, „zawiązało się wśród młodzieży socjalistyczne kółko i roztrząsało najwłaściwsze dla siebie, tj. najwydajniejsze na przyszłość sposoby oddziaływania w duchu swoich ideałów”. W skład kółka wchodzili m.in. Stanisław Krusiński13 (od jego nazwiska grupę zwano „krusińszczykami”), Adam Zakrzewski (który potem oddalił się od tej grupy), Józef Pławiński i Bronisław Białobłocki. Jak pisze Krzywicki: „Na razie pewna część przystąpiła do tłumaczenia Kapitału Marksa”14. Byli to: Mieczysław Brzeziński, Kazimierz Pławiński (potem zastąpił go Józef Siemaszko). Krusiński – inicjator przedsięwzięcia – nie tylko tłumaczył, ale wraz z Krzywickim pracował nad ujednoliceniem przekładu. Marks, z którym korespondowano w tej sprawie, polecił korzystanie z przekładu na język francuski (tę edycję przeglądał i poprawiał), ponadto niemiecki oryginał „dla wielu uczestników był niedostępny z powodu nieznajomości języka”15. Białobłocki, jak twierdził Krzywicki, by odciągnąć kolegów od konspiracyjnych działań opozycyjnych, dążył do znalezienia periodyku, który mógłby się stać trybuną młodych – uznano, że najlepszy będzie „Przegląd Tygodniowy”, pismo, które wcześniej „było wylęgarnią pozytywizmu warszawskiego”. Krzywicki pisze dalej: My wszyscy dojrzewaliśmy pod jego wpływem. Wielu z nas z Przeglądu Tygodniowego czerpało swe poglądy […]. Wprawdzie w tym czasie wszyscy otrząsaliśmy się z ideologii społecznej pozytywizmu i na pierwszym miejscu wśród naszych zamiarów stawialiśmy rzucenie rękawicy lojalizmowi nieodłącznemu od tego prądu. Wiedzieliśmy, że redaktor 13 Stanisław Krusiński (1857–1886), studiował medycynę, socjolog i ekonomista, działacz polityczny, pośmiertnie ukazały się dwa tomy jego prac: Szkice socyologiczne (1891, z informacją biograficzną o Krusińskim i Wstępem – autorstwa Krzywickiego) i Szkice ekonomiczne i filozoficzne (1892). 14 L. Krzywicki, Przegląd Tygodniowy (1883–1886), w: tegoż, Wspomnienia…, t. 3, s. 13. Z nazwiskiem Marksa i pierwszymi – dość bałamutnymi – informacjami na temat Kapitału zetknął się Krzywicki latem 1880 r., jak pisze: „W pół roku później dorwałem się już do Marksa, pierwszej książki ekonomicznej, którą czytałem, a w miesiąc później ustaliłem na resztę swego życia stosunek swój do zagadnień społecznych”; L. Krzywicki, Wpływy ze wschodu, w: tegoż, Wspomnienia, t. 2, [przygotowanie do druku i przypisy W. Jedlicka, J. Wilhelmi], Spółdzielnia Wydawnicza„Czytelnik”, Warszawa 1958, s. 42–45. Szerzej na temat młodzieńczej działalności politycznej Krzywickiego i jego kolegów: T. Kowalik, Stanisław Krusiński i „krusińszczycy”, w: S. Krusiński, Pisma zebrane, Książka i Wiedza, Warszawa 1958, s. VII–XLVIII; H. Hołda-Róziewicz, Ludwik Krzywicki jako teoretyk społeczeństw pierwotnych, Ossolineum, Wydawnictwo PAN, Wrocław 1976, s. 19–21; tam także bibliografia dotycząca „krusińszczyków”. 15 L. Krzywicki, Jak wydawano „Kapitał” K. Marksa, w: tegoż, Wspomnienia…, t. 2, s. 231–232. Po ukazaniu się w Niemczech nowego wydania, Engels chciał, żeby uwzględnić tekst nowej edycji, dlatego Krzywicki przerabiał przekład; por. K. Krzeczkowski, Zarys życia i pracy Ludwika Krzywickiego, w: Ludwik Krzywicki. Praca zbiorowa poświęcona jego życiu i twórczości, Instytut Gospodarstwa Społecznego, Warszawa 1938, s. XXXVIII–XXXIX.
87
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Przeglądu Tygodniowego Wiślicki nie obawiał się żadnych idei i nie będzie się upierał przy dawnym stanowisku tego pisma16.
Wspomniany artykuł Jeszcze o program był polemiką ze stanowiskiem Aleksandra Głowackiego17, wyrażonym w cyklu pod wspólnym tytułem Szkic programu w warunkach obecnego rozwoju społeczeństwa („Nowiny” 1883, nr 82–87)18. Nie będę szczegółowo omawiać tej pracy, wskażę natomiast kontekst, w którym pojawiło się odwołanie do dzieł Morgana. Krzywicki podkreślił, że poglądy społeczne lansowane przez Głowackiego były oparte na koncepcjach Herberta Spencera19 i jego rozumieniu instytucji jako „organów społecznych”, a następnie rozpoczął krytykę dwóch tez angielskiego filozofa: „1) iż obecne społeczeństwa są organizmami; 2) iż postęp ludzkości koniecznie musi objawiać się w różniczkowaniu instytucji społecznych”20. Krzywicki tłumaczy, czym jest organizm i wskazuje, dlaczego Spencerowska analogia nie jest właściwa: Weźmy oddzielny organizm zwierzęcy; w nim widzimy pewną całość złożoną z oddzielnych komórek; z tych komórek każda przyjmuje o tyle udział w funkcjach całego organizmu, o ile wymagają tego odeń warunki normalnego rozwoju całości; każda zaś spożywa tyle, ile potrzeba dla utrzymania się w zdrowostanie. Widzimy więc zupełnie zsolidaryzowanie się komórek w pewną całość, zupełny brak konkurencji między oddzielnymi komórkami organizmu – to stanowi rzeczywistą cechę organizmu, a nie obecność jakichś organów. Przejdźmy teraz do społeczeństwa, czyli „organizmu” społecznego. Gdzie jest w obecnych społeczeństwach owo zsolidaryzowanie się? Przeciwnie, widzimy, jak jedna z nielicznych obecnie istniejących form solidarności – rodzina – upada we Francji i Anglii pod obuchem kapitalizmu; jak na drugą jej formę – kolektywizm
16 L. Krzywicki, Przegląd Tygodniowy…, s. 15. U Wiślickiego próbowano także wydać streszczenie Kapitału (to się jednak nie powiodło), pisał o tym Krusiński w liście z 7 lipca 1883 r. do redaktora „Przeglądu Tygodniowego”; por. S. Krusiński, Pisma zebrane…, s. 307; por. także H. Holland, Ludwik Krzywicki – nieznany, Instytut Wydawniczy „Książka i Prasa”, Warszawa 2007, s. 41–42. 17 Krzywicki zamiennie używa inicjałów: „A.G.” (częściej) i pseudonimu „Prus”. 18 „Nowiny”, pismo codzienne poświęcone polityce, sprawom społecznym, naukowym i artystycznym. Wyd. w Warszawie: 1878–1883; powstał z dodatku „Nowiny Niedzielne” (wyd. od 1876 r. przez Kazimierza Zalewskiego, natomiast od 1877 r. – przez Erazma Piltza) do dziennika „Wiek” (wyd. od 1873 r. przez Zalewskiego). Wydawcą i redaktorem „Nowin” był początkowo Piltz, a następnie Świętochowski, który z powodów finansowych sprzedał pismo Filipowi Sulimierskiemu i Janowi Finkelhausowi, ci natomiast – Stanisławowi Kronenbergowi, który w 1883 r. redakcję powierzył Aleksandrowi Głowackiemu. 19 Herbert Spencer (1820–1903), angielski filozof i socjolog, autor m.in. takich prac jak: Social Statics (1851) i Study of Sociology (1873). 20 L. Krzywicki, Jeszcze o program…, s. 15.
88
a
o
ła Na początku był zachwyt...
(obszczina rosyjska) sypią się napady. Gdzie widzimy ów brak walki o byt, jak to ma miejsce między komórkami organizmu zwierzęcego?21
Przytaczam ten dość długi fragment, żeby pokazać, że jednym z kluczowych słów jest w nim (jak i w całym tekście) solidarność. Krzywicki nie jest w tym artykule jeszcze „teoretykiem społeczeństw pierwotnych”22, ale krytykiem zastanego porządku świata – Spencer jest dla niego ideologiem dziewiętnastowiecznego kapitalizmu, którego błąd polega na tym, że nie przyjmuje modeli społecznych innych niż europejskie23: Tymczasem egzystowały i egzystują społeczeństwa oparte nie na konkurencji, a na pierwiastku rodowym, tj. na hegemonii kobiety i wspólnej własności gruntów, na bezpośredniej wymianie produktów, braku warstwy handlarskiej i [na] najzupełniejszej solidarności swych członków, na bezpośrednim związku pracy przemysłowej i rolnej, na zupełnej autonomii i samorządzie gminy złożonej z nielicznej liczby równoprawnych jednostek i braku centralizacji. Społeczeństwa takie są i były dość liczne – dość rozejrzeć prace Morgana, Giraud-Teulona24 i innych. Te społeczeństwa prędzej od europejskich nazwałbym organizmami i wolałbym normę postępu wziąć z nich, a nie z europejskich25.
L. Krzywicki, Jeszcze o program…, s. 16–17. Używam tej frazy za Henryką Hołdą-Róziewicz (Ludwik Krzywicki jako…). Wskazana praca jest najszerszym opracowaniem, które pokazuje relacje pomiędzy dorobkiem Morgana i Krzywickiego. Badaczka tłumacząc we Wstępie dlaczego zajęła się tym zagadnieniem, napisała: „Tę mało znaną dotąd stronę twórczości Ludwika Krzywickiego próbuję ukazać na tle teoretycznego dorobku ewolucjonizmu w etnologii, a głównie najwybitniejszego przedstawiciela tego kierunku Lewisa Henry’ego Morgana. Już wstępne rozejrzenie się w założeniach i podejmowanych przez Krzywickiego problemach wykazało bowiem, że dorobek Morgana był dla uczonego punktem wyjścia do snucia dalszych rozważań. Jeżeli jednak przypominam poglądy tego badacza czy też innego ewolucjonisty – Edwarda Burnetta Tylora, to czynię to głównie pod kątem widzenia problemów przejętych przez Krzywickiego lub takich, do których ustosunkowywał się krytycznie” (s. 6). W tym artykule skupiam się na najwcześniejszych pracach Krzywickiego – ich przesłaniu i tonie, ten problem nie został bowiem dostatecznie szczegółowo opisany, co nie znaczy, że nie istnieją prace (poza wspomnianą wyżej), które poruszały kwestię relacji Morgan–Krzywicki. Takie pojawiały się od dawna, dla przykładu wymienię książkę Olgi Gajkowej, Jan Karłowicz i Ludwik Krzywicki jako reprezentanci dwu nurtów w etnologii polskiej, PTL, Wrocław 1959, s. 12–14. 23 Warto dodać, że Krzywicki nie występował, jak zauważa H. Hołda-Róziewicz, przeciw prawu ewolucji (przyjął je bowiem od Spencera), ale „przeciwko organicystycznej wykładni społeczeństwa, niektórym egzemplifikacjom prawa o powszechnej ewolucji w świecie społecznym, etyce i poglądom politycznym Spencera”; H. Hołda-Róziewicz, Ludwik Krzywicki…, s. 55. 24 Alexis Giraud-Teulon (1839–1916), francuski antropolog i historyk, profesor Uniwersytetu w Genewie, autor pracy Les origines de la famille. Questions sur les antécédents des sociétés patriarcales (1874), wyd. polskie: Początki rodziny. Stany społeczne, poprzedzające ustrój patryjarchalny (1884). Badacz ten jest obecnie w Polsce prawie zupełnie zapomniany, jednakże Krzywicki często przywoływał jego prace w kontekście badań Morgana. 25 L. Krzywicki, Jeszcze o program…, s. 17. 21
22
89
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Krzywicki nie zgadza się także z tezą, że „różniczkowanie” jest cechą postępu – społeczeństwa rodowe uważa za „wyższe” od europejskich, i dodaje: Społeczeństwa oparte na pierwiastku rodowym, jak gminy indyjskie, są bez wątpienia społecznie wyższe od społeczeństw europejskich, a jednak nie ma w nich kast, stanów i „organów” społecznych, jak kupcy, kapitaliści i najmici, nie ma centralizacji i innych oznak różniczkowania. Wszakże obszczina rosyjska, ta resztka ustroju rodowego, pod względem zróżniczkowania niższą jest od wsi polskiej, opartej na indywidualnej własności ziemskiej; tym nie mniej cywilizacyjnie jest od niej wyższą, jak to wymownie wykazali ekonomiści rosyjscy występujący w jej obronie przez dwa ostatnie dziesiątki lat. Czy cechą postępu ma być owo różniczkowanie zachodzące obecnie w „cywilizowanych” społeczeństwach ludzkich? Czy postępową jest owa tendencja, która niszczy wszelką nić solidarności pomiędzy ludźmi, rozbijając społeczeństwo na atomy walczące ze sobą na śmierć i życie?
Krzywicki przywoływał Morgana nie w celach badawczych, lecz politycznych. Amerykański antropolog swym naukowym autorytetem miał sankcjonować niezgodę Krzywickiego i jego środowiska wobec kapitalizmu niszczącego ludzką solidarność przez implementowanie26 konkurencyjności oraz potwierdzać, że obecna sytuacja kobiet i ich rola w społeczeństwie mają charakter historyczny. Ta druga kwestia była istotna także – a właściwie: przede wszystkim – dla przedstawicielek polskiego ruchu kobiecego w XIX w., a może nawet szerzej – dla kobiet angażujących się w działalność społeczną. Do takich niewątpliwe należała Aleksandra Bąkowska. Trudno odpowiedzieć, jak dotarła do dzieła Morgana, wiadomo jednak, jak ważna była jej praca dla środowiska polskich sufrażystek27. Celowo używam rzeczownika charakterystycznego dla współczesnej nowomowy, ponieważ to, na co zwracał uwagę 130 lat temu Krzywicki, jest porażająco aktualne. Trzeba przyznać, że argumenty młodego Krzywickiego były raczej naiwne – acz zgodnie z dziewiętnastowiecznymi wyobrażeniami. 27 Pisze o tym Agata Zawiszewska w artykule „Tłumaczka Tylora i Morgana”. O Aleksandrze Bąkowskiej i jej działalności społecznej, „Przekładaniec” 2010, nr 2 (24), s. 50–55. Zawiszewska odwołuje się do pamiętników polskiej publicystki i pedagog Romany Pachuckiej (1886–1964); por. R. Pachucka, Pamiętniki z lat 1886– 1914, wstęp i objaśn. J. Hulewicz, Ossolineum, Wrocław 1958. W Pamiętnikach… Pachucka wiele miejsca poświęciła Paulinie Kuczalskiej-Reinschmit (1859–1921), polskiej publicystce i działaczce społecznej, założycielce pisma „Ster”, zajmującego się problemem praw kobiet. Zawiszewska pisze: „Jedną z książek, do których liderka polskiego feminizmu przywiązywała szczególną wagę, było Społeczeństwo pierwotne Lewisa H. Morgana”; A. Zawiszewska, „Tłumaczka Tylora i Morgana”…, s. 52. Kuczalska-Reinschmit „Wierzyła w istnienie ongiś matriarchatu jako cywilizacji stworzonej przez kobiety”; R. Pachucka, Pamiętniki…, s. 216. Przypomnijmy, że środowisko polskich sufrażystek wspierał Krzywicki (prowadził odczyty – także na temat historii rodziny) – ślady takiej działalności, z późniejszych nieco niż opisywane tu czasów, odnajdziemy w Pamiętnikach… Pachuckiej (s. 131–135). 26
90
a
o
ła Na początku był zachwyt...
Po artykule Jeszcze o program wywiązała się zażarta dyskusja w kolejnych numerach „Przeglądu Tygodniowego”: w numerze 16 zaprotestował Głowacki, w 17 odpowiedział mu Krzywicki, w 21 włączył się Adam Zakrzewski, wprowadzając w dyskusję wątek marksistowski (występując jako „wyznawca autora Kapitału”), w 25 kolejny raz wypowiedział się Krzywicki (podpisany L.K.) – wyrażając zdziwienie wprowadzeniem do dyskusji wątków związanych z etapami rozwoju kapitalizmu (w ujęciu Marksa), w numerach 29 i 30. włączył się Adam Sąsiedzki i znów Zakrzewski (nr 33 i 34), polemikę obserwował Stanisław Krusiński (komentując jej przebieg w listach) i przygotowywał własne teksty, które do niej nawiązywały28. Krzywicki w kolejnych odpowiedziach nie przywoływał już antropologicznego autorytetu Morgana. Dzięki polemice – jak pisze we wspomnieniach – odczuł, że nie jest odpowiednio przygotowany „do roztrząsania tego rodzaju zagadnień”. Jak celnie skonstatował: „Zdarza się przecież w publicystyce w ogóle, że pojmowanie zjawisk zastępuje się rozumowaniem o swoich pożądaniach i aspiracjach”29. Odwołania do Morgana pojawiły się natomiast w wydanych w 1885 r., ale napisanych dwa lata wcześniej (w związku ze Szkicem…) artykułach Krusińskiego. Emigracja Artykuł Jeszcze o program ukazał się w kwietniu – w maju Krzywicki musiał opuścić Warszawę. W 1883 r. w marcu miała miejsce tzw. „schodka” apuchtinowska. Za udział w zamieszkach studenckich Krzywickiego wydalono z uniwersytetu. Krusiński został uwięziony; w lipcu, po uwolnieniu, napisał do Wiślickiego list, w którym zapowiadał artykuł Idea organizmu społecznego we współczesnej socjologii30, który miał zawierać krytykę m.in. poglądów Spencera. Sprawa tego artykułu i kolejnego, związanego z nim tematycznie (tj. Czy społeczeństwa ucywilizowane są organizmami?), powracała kilkakrotnie w korespondencji aż do połowy 1885 r.31 Oba ukazały się w „Dodatku” do „Przeglądu Tygodniowego” (I półrocze 1885 r.). W artykule Organizm 28 Na temat polemiki por. J. Wilhelmi, Przypisy, w: L. Krzywicki, Dzieła…, t. 2, s. 583–587 oraz T. Kowalik, Stanisław Krusiński…, w: S. Krusiński, Pisma zebrane…, s. XXXI–XXXV, XLI–XLVII. 29 L. Krzywicki, Przegląd Tygodniowy…, s. 19. 30 Temat społeczeństwa jako organizmu powracał w prasie tego okresu, znajdziemy go m.in. w pracy Napoleona Hirszbanda, Idea organizmu w badaniach społecznych („Ateneum” 1887, t. 3, s. 439–461; t. 4, s. 15–35). 31 Por. S. Krusiński, Pisma zebrane…, s. 307–311, 318–319, 321–323, 328, 332–334; (listy datowane na: 7 lipca, 26 sierpnia i 3 grudnia 1883, 28 listopada/8 grudnia 1884, 6/18 marca, 18/30 lipca 1885).
91
Laboratorium Kultury 3 (2014)
biologiczny i społeczny wraca – podniesiony przez Krzywickiego – problem organizmu z jego dwiema właściwościami: podziałem pracy i solidarnością, czyli współdziałaniem na rzecz zachowania całości; natomiast Morgan (obok innych „nowszych etnologów: Bachofena32, Lennana33, Lubbocka34, Giraud-Teulona”35) przywołany jest, gdy autor rekonstruuje historię przemian rodziny (począwszy od rodziny kazirodczej). Krusiński przyjmuje, że rozwój rodziny następował przez wewnętrzne mnożenie się, a nie przez „przybywanie obcych żywiołów z zewnątrz”36. Ten wątek wraca w kolejnym artykule wraz z krytyką stanowiska Spencera, który widzi początki rozwoju społeczeństwa w konieczności obrony pewnej grupy ludzi przeciwko drugiej grupie, w walce pomiędzy grupami o „byt”. Pod naciskiem tej konieczności ów pierwotny konglomerat ludzi rozdzielił się na dwie warstwy: zewnętrzną, przeznaczoną do ogrywania roli układu nerwowego i mięśniowego, do stosunków ze światem zewnętrznym i wewnętrzną, mającą za zadanie karmienie całego organizmu37.
Krusiński, by wskazać błąd Spencera, znów przywołuje „nowszych etnologów i historyków, również jak i zwyczajne zdrowe rozumowanie”. Uważa, że są dwa rodzaje społeczeństw: pierwotne (czyli społeczeństwa „w ścisłym znaczeniu tego wyrazu”) i wtórne, czyli pochodne, tj. narody i państwa, które powstają przez podbój. Prace Lubbocka, „a szczególnie Morgana” – jak zauważa – pokazują, że 32 Johann Jakob Bachofen (1815–1887), szwajcarski prawnik i etnolog, znawca prawa rzymskiego, twórca koncepcji pierwotnego matriarchatu, autor Das Mutterrecht. Eine Untersuchung über die Gynaikokratie der alten Welt nach ihrer religiösen und rechtlichen Natur (1861) oraz prac z dziedziny prawa. 33 Chodzi oczywiście o J.F. McLennana – w cytatach podaję oryginalne formy zapisu jego nazwiska. John Ferguson McLennan (1827–1881), szkocki etnolog i prawnik, zajmował się badaniami nad małżeństwem i rodziną, jago najbardziej znana praca to: Primitive Marriage. An Inquiry Into the Origin of the Form of Capture in Marriage Ceremonies (1865), w rok po niej ukazał się dwuczęściowy artykuł Kinship of Ancient Greece, „The Fortnightly Review”, R. IV (1866), s. 569–588, 682–691. Czytelnikom polskim był znany m.in. z polemicznego fragmentu wyodrębnionego z rozdziału 6 (Następstwo kolejne instytucyj w związku z rodziną) części III zatytułowanego Uwaga. „Primitive Marriage” (Małżeństwo pierwotne) J.F. Mc. Lennana, w: L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 556–573. W spisie treści błąd w tytule fragmentu i omyłkowy numer strony. Morgan przywołuje wydaną w 1876 r. książkę Studies in ancient history. Comprising a Reprint of Primitive Marriage. An Inquiry into the Origin of the Form of Capture in Marriage Ceremonies. 34 John Lubbock, baron Avebury (1834–1913), angielski polityk, biolog, archeolog i antropolog; autor m.in. takich prac: Prehistoric Times (1865); The Origin of Civilisation and the Primitive Origin of Man. Mental and Social Condition of Savages (1870), wyd. pol.: Początki cywilizacyi. Stan pierwotny człowieka i obyczaje dzikich współczesnych , przeł. [z przekładu franc.] B. i Z., Nakładem Redakcyi „Przeglądu Tygodniowego” Warszawa 1873, t. 1–3. 35 Krusiński wysoko cenił tego badacza – świadczy o tym list do Wiślickiego, w którym informuje, że kończy omówienie jego pracy; por. S. Krusiński, Pisma zebrane…, s. 320. 36 S. Krusiński, Organizm biologiczny i społeczny, w: tegoż, Pisma zebrane…, s. 160. 37 S. Krusiński, Czy społeczeństwa cywilizowane są organizmami?, w: tegoż, Pisma zebrane…, s. 178.
92
a
o
ła Na początku był zachwyt...
społeczeństwa powstają „sposobem organicznym” i są związane z organizacją rodową. Autor występuje przeciw koncepcji Maine’a38, zgodnie z którą pierwotna była rodzina patriarchalna. Wskazuje badaczy, którzy nie zgadzali się z tym ujęciem, tj. Lubbocka nawiązującego do Bachofena i McLennana39, a także prezentuje przyjęty przez nich schemat rozwoju rodziny. Później omawia prace Morgana (który prowadził badania „w kierunku wskazanym przez Lubbocka”) i jego koncepcję rozwoju rodziny (od kazirodczej do monogamicznej)40. Wróćmy jednak do Krzywickiego. Po „schodce”, zagrożony aresztowaniem, udał się do Krakowa (granicę przekroczył nielegalnie w maju). Tam podjął studia medyczne, ale po kilku tygodniach pobytu, na skutek nakazu policyjnego, opuścił Galicję. Po powrocie do Królestwa znalazł się pod nadzorem policyjnym w Płocku i otrzymał zakaz opuszczania miasta. Udało mu się jednak dostać paszport i przez Warszawę41 wyjechał do Lipska. Podjął studia na Uniwersytecie Lipskim – uczęszczał na wykłady Wilhelma Wundta (1832–1920) i zajęcia zoologa Rudolfa Leuckarta (1822–1898)42. W 1884 została wydana książka George’a Juliusa Engelmanna (1847–1903, amerykański położnik i ginekolog) Die Geburt bei den Urvölkern (Wien 1884); praca ukazała się w tłumaczeniu Carla Henniga (1825–1911, profesor pediatrii 38 Pisze: „Men”. Henry Sumner Maine (1822–1888), angielski filolog klasyczny, prawnik (w latach 1863–1869 przebywał w Indiach jako doradca rządu indyjskiego, zajmował się przygotowywaniem reformy prawnej w Indiach) i antropolog, autor m.in. Ancient Law. Its Connection with the Early History of Society, and Its Relation to Modern Ideas (1861); Lectures on the Early History of Institutions (1875); Dissertations on Early Law and Custom. Chiefly Selected from Lectures Delivered at Oxford (1883). 39 Pisze: „Mack Lennan”. 40 S. Krusiński, Czy społeczeństwa…, s. 179–185. Uwagi na temat rodziny kazirodczej wskazują, że być może do prac amerykańskiego antropologa (choć nie podano nazwiska) odwołuje się Krusiński w artykule Społeczeństwo a moralność pisząc: „Najpierwotniejszą grupą społeczną, do której dotarli etnologowie w swych badaniach, była rodzina kazirodcza”; S. Krusiński, Społeczeństwo a moralność, w: tegoż, Pisma zebrane…, s. 146. Nazwiska Morgana i Lubbocka pojawiają się także w tekście z 1883 r. poświęconym krytyce pracy ekonomisty i socjologa Józefa Supińskiego (1804–1893). Krusiński zarzuca Supińskiemu błędną rekonstrukcję przyczyn tworzenia się społeczności ludzkich – są to: „trwoga nadziemska” ludzi, która prowadzi do ich skupiania się, oraz przewaga silniejszych lub inteligentniejszych jednostek; pisze: „Wielkim błędem Supińskiego, wspólnym mu […], z wielu kompetentniejszymi odeń socjologami, był ten, że gwałt i sztukę uważają oni za czynniki uspołeczniające […]. Wszyscy ci uczeni nie odróżniają genezy społeczeństw pierwotnych, które – jak tego dowodzą nowsi etnologowie (Lubbock, Morgan i inni) – wyrosły z rodziny, a więc powstały, jak i wszelkie normalne organizmy, przez rozmnażanie się i kojarzenie pomiędzy sobą komórek społecznych, od genezy społeczeństw wtórnych (państw i narodów), powstałych przez podbój jednych społeczeństw pierwotnych przez drugie lub też jakie bądź inne, mniej więcej sztuczne zlanie się ich ze sobą”; S. Krusiński, Dzieła Józefa Supińskiego. Myśl ogólna fizjologii wszechświata, t. 1, w: tegoż, Pisma zebrane…, s. 114. 41 Por. L. Krzywicki, „Schodka” apuchtinowska , w: tegoż, Wspomnienia…, t. 1, [przygotowanie do druku T. Karwacka, J. Wilhelmi, przypisy i słowo wstępne J. Wilhelmi, posłowie H. Holland], Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”, Warszawa 1957, s. 238–264. 42 Por. tenże, Lipsk (1884), w: tegoż, Wspomnienia…, t. 1, s. 279.
93
Laboratorium Kultury 3 (2014)
i ginekologii w Lipsku), podstawą było wydanie amerykańskie Labor among primitive peoples (St. Louis 1882) – Krzywicki omówił ją w lutowym „Dodatku Miesięcznym” do „Przeglądu Tygodniowego” (1884)43. Książka, która poświęcona była pozycjom porodowym przyjmowanym przez kobiety w kulturach prehistorycznych oraz obecnych kulturach prostych i cywilizowanych, stała się dla Krzywickiego pretekstem do pisania także o społecznej pozycji kobiety w dawnych i obecnych kulturach: „Najbardziej nas obchodzącym rezultatem Engelmana jest uogólnienie, że cywilizacja pod niektórymi względami niekoniecznie wyszła na korzyść kobiecie”. Ów niekorzystny wpływ ma, zdaniem Krzywickiego, dwa aspekty: „1) kaleczenie organizmu przez dotychczasową cywilizację, 2) obniżenie przez ostatnią jej stanowiska społecznego w porównaniu ze stanowiskiem mężczyzny”. Omawiając drugi aspekt Krzywicki powoływał się na badania Morgana (w kontekście prac Giraud-Teulona i Bachofena)44. Mimo podjęcia studiów, to nie nauka była głównym celem Krzywickiego: deklarowanym powodem pobytu w Lipsku był druk Kapitału. Krzywicki zastanawiając się co spowodowało, że był obserwowany przez lipską policję napisał: „może do tego przyczynił się druk Kapitału Marksa w polskim przekładzie. Przecież przyjechałem do Lipska tylko w tym celu”45. Dzięki Janowi Kasprowiczowi dotarł do małej drukarni w Weimarze, która podjęła się wydrukowania dzieła. Tekst do korekty przysyłano mu do Lipska; tam – w wynajętym przez Krzywickiego pokoju – wraz z korespondencją od Engelsa46 znalazła je policja. Kilka tygodni po rewizji, gdy wydrukowano pierwszy zeszyt pierwszego tomu Kapitału, Krzywicki opuścił Lipsk47. Udał się najpierw do Berna, a potem przebywał w Zurychu „gdzie słuchał Avenariusa48 i pracował w archiwum partyi społeczno-demokratycznej”49. Jak pisze Holland: „Ośrodek organizacyjny i wydawniczy
43 Tenże, Engelman: Die Geburt bei den Urvölkern, Lipsk 1884, w: tegoż, Dzieła…, t. 2, s. 64–73; w tytule i w cytowanym fragmencie błędny zapis nazwiska autora recenzowanej pracy i miejsca wydania. Pierwodruk podpisany: Ludwik Krzywicki. 44 Tamże, s. 69, 70, 72. 45 Por. L. Krzywicki, Lipsk (1884)…, s. 287. 46 Zachowana korespondencja (lub brudnopisy listów) między Krzywickim i Engelsem w sprawie wydania Kapitału (także z późniejszego niż opisywany czasu) w: J.W. Borejsza, W kręgu wielkich wygnańców 1848–1895, Książka i Wiedza, Warszawa 1963, s. 336–339. 47 L. Krzywicki, Lipsk (1884)…, s. 287–288. Krzywicki pisze o pierwszym tomie, ale chodzi o pierwszy (wydany w 1884 r.) z trzech zeszytów, na który podzielono pierwszy tom. Krzywicki opuścił Lipsk w czasie druku drugiego zeszytu, trzeci ukazał się dopiero w 1890 r.; H. Holland, Ludwik Krzywicki – nieznany, wstęp T. Kowalik, Instytut Wydawniczy „Książka i Prasa”, Warszawa 2007, s. 57. 48 Richard Heinrich Ludwig Avenarius (1843–1896), niemiecki filozof, twórca empiriokrytycyzmu. 49 S P [S. Posner?], Krzywicki Ludwik Joachim Franciszek, „Wielka Encyklopedya Powszechna Ilustrowana” 1912, serya 1, t. 47–48, s. 274.
94
a
o
ła Na początku był zachwyt...
Niemców znajduje się właśnie w Zurychu. Mieszkają tam Kautsky50 i Bernstein, dojeżdżają stale Bebel51 i Wilhelm Liebknecht. Krzywicki nawiązuje bliższy kontakt z przywódcami niemieckiej socjaldemokracji”52. Krzywicki – jak sam wspomina – zajął się tłumaczeniem: Siedząc w Zurychu i mając dostęp do wywiezionej z Niemiec biblioteki społeczno-demokratycznej przy zarządzie emigracyjnej partii niemieckiej, przetłumaczyłem Engelsa Początki cywilizacji, Wojnę chłopską, a także Kwestię mieszkaniową, Marksa drobną broszurę O pracy najemnej i kapitale, Nędzę filozofii i Wstęp krytyczny. Rękopisy pozostały w redakcji Walki Klas, gdy opuściłem Paryż, a co się z nimi stało, nie wiem53.
Tłumaczenie pracy Engelsa rozpoczął Krzywicki nim ukazał się niemiecki pierwodruk – w imieniu redakcji „Walki Klas”54 Maria Jankowska55 (używając pseudonimu Stefan Leonowicz) w liście datowanym na 12 sierpnia 1884 r. zwróciła się do Engelsa z prośbą o pozwolenie na przekład56. Dygresja: Engels czyta Morgana Wśród notatek, które zostawił po sobie Marks, Engels znalazł m.in. konspekt Ancient Society... Morgana; notatki te zostały sporządzone w latach 1880–188257. Egzemplarz Karl Kautsky (1854–1938), niemiecki działacz robotniczy, teoretyk socjalizmu; od 1883 r. redagował powstałe w Stuttgarcie pismo „Die Neue Zeit” (miesięcznik Socjaldemokratycznej Partii Niemiec, od 1890 r. – tygodnik). 51 August Ferdinand Bebel (1840–1913), jeden z najważniejszych niemieckich socjaldemokratów. 52 H. Holland, Ludwik Krzywicki…, s. 58. 53 L. Krzywicki, Paryż (1885), w: tegoż, Wspomnienia…, t. 1, s. 293. 54 „Walka Klas”, czasopismo socjalistyczne. Organ międzynarodowej socjalno-rewolucyjnej partii. Organ I Proletariatu. Miesięcznik. Wyd. w Genewie: 1884–1887 (nr 1–30). Redaktor: Stanisław Mendelson; współpraca: Aleksander Dębski, Cezaryna Wojnarowska, Ludwik Krzywicki i in. Pismo przeznaczone było do kolportowania na ziemiach polskich. Zdaniem Krzywickiego, było drukowane w Genewie, natomiast redakcja mieściła się w Paryżu; mieszkanie, które zajmował w tym mieście było siedzibą redakcji „Walki Klas” (którą współredagował) i „Przedświtu” (który redagował); por. L. Krzywicki, Paryż (1885), w: tegoż, Wspomnienia…, t. 3, s. 291–292. „Przedświt”, wydawany w latach 1881–1905 kolejno w Genewie, Londynie i Krakowie był organem Proletariatu, założycielami byli: Stanisław Mendelson, Szymon Diksztajn, Witold Piekarski. 55 Maria Jankowska-Mendelson (1850–1909), polska działaczka socjalistyczna (współtwórczyni I Proletariatu) i publicystka. 56 List zamieszczony w J.W. Borejsza, W kręgu…, s. 313. 57 Notatki Marksa zostały opublikowane m.in. w: The Ethnographical Notebooks of Karl Marx (Studies of Morgan, Phear, Maine, Lubbock), transcribed and edited, with an introduction by L. Krader, Van Gorcum, Assen 1972. Korzystam z wyd. 2 z 1974. Jak pisze Krader: „A Russian version of the Morgan manuscript alone, with significant changes, was published in the Arkhiv of the Marx–Engels Institute 1941, on the basis of photocopies of the original made by Ryazanov. These excerpt notebooks were again surveyed, by E. Lucas in 1964, now including the Phear manuscript; the Morgan manuscript materials of Marx were surveyed at this time on the basis of the Russian version of 1941”; s. 1–2. 50
95
Laboratorium Kultury 3 (2014)
książki Marks otrzymał od Maksyma Kowalewskiego58, który przywiózł ją z podróży do Ameryki59. Engels tak 16 lutego 1884 pisał o tym do Karola Kautskiego: Istnieje kapitalna książka o stosunkach w społeczeństwie pierwotnym, równie kapitalna jak dzieło Darwina dla biologii; odkrył ją oczywiście nie kto inny jak Marks: Morgan, „Ancient Society”, 1877. M[arks]60 mówił mi o tej książce, ale absorbowały mnie wówczas inne sprawy, on zaś więcej do tej sprawy nie wrócił. Było to chyba po jego myśli, chciał bowiem sam, jak wnoszę z jego bardzo szczegółowych wypisów, zaznajomić Niemców z tą książką. Morgan w zakresie swojego przedmiotu samodzielnie odkrył na nowo marksowskie materialistyczne pojmowanie dziejów i w zakończeniu wysunął wyraźne komunistyczne postulaty w odniesieniu do współczesnego społeczeństwa. Po raz pierwszy rzymska i grecka gens została w pełni wytłumaczona na przykładzie organizacji rodowej dzikich, zwłaszcza Indian amerykańskich; stanowi to solidną podstawę dla historii pierwotnej. Gdybym miał czas, opracowałbym ten materiał, korzystając z notatek Marksa, do felietonu „S[ozialdemokrat]”61 albo „Neue Zeit”, ale o tym nie mogę nawet marzyć. Cała ta blaga Tylora62, Lubbocka i ski została definitywnie obalona – wszystkie owe endogamie, egzogamie i inne bzdury. Ci panowie przemilczają tu tę książkę, jak tylko mogą63, wydrukowano ją w Ameryce, zamówiłem ją
58 Maksym M. Kowalewski (ros. Максим Максимович Ковалевский, 1851–1916), rosyjski prawnik, socjolog, antropolog, autor m.in. Закон и обычай на Кавказе (1887), Tableau des origines et de l’évolution de la famille et de la propriété (1890). W języku polskim ukazała się m.in. praca Rozwój stosunków ekonomicznych w Zachodniej Europie (1902). 59 Jak pisze Kowalewski: „Marks czytał dużo i nierzadko brał ode mnie książki. W tej liczbie dwutomowy traktat o historii własności ziemskiej w Hiszpanii i słynne dzieło Morgana Ancient Society, które przywiozłem z mojej pierwszej podróży do Ameryki. Dostarczyło ono materiału do głośnej broszury Engelsa O pochodzeniu rodziny” (przeł. A. Zaczkowska); М. М. Ковалевский. Моя жизнь. Воспоминания. Российская политическая энциклопедия (РОССПЭН), Moskwa, 2005, s. 191. 60 Ślady lektury Marksa można odnaleźć w pierwszym z trzech szkiców jego listu do Wiery Zasulicz por. K. Marks, F. Engels, Dzieła. T. 19 (Marzec 1875 – maj 1883), przeł. A. Bal, S. Bergman, Książka i Wiedza, Warszawa 1972, s. 432. 61 „Der Sozialdemokrat”, tygodnik założony i wydawany przez Paula Singera w latach 1879–1888 w Zurychu, a następnie do 1890 r. w Londynie, redaktorzy: Georg von Vollmar (do 1881) i Eduard Bernstein (do 1890). 62 Edward Burnett Tylor (1832–1917) angielski antropolog i etnolog, jeden z głównych przedstawicieli ewolucjonizmu w antropologii, badacz zjawisk religijnych, twórca koncepcji animizmu, autor prac: Anahuac, or Mexico and the Mexicans, Ancient and Modern (1861); Researches into the Early History of Mankind and the Development of Civilisation (1865); Primitive Culture. Researches into the Development of Mythology, Philosophy, Religion, Language, Art and Custom (1871), wyd. pol.: Cywilizacja pierwotna. Badania rozwoju mitologji, filozofji, wiary, mowy, sztuki i zwyczajów, przeł. Z.A. Kowerska, t. 1–2, Wydawnictwo „Głosu”, Warszawa 1896–1898 oraz Anthropology. An Introduction to the Study of Man and Civilization (1881), pierwsze wyd. pol.: Antropologia. Wstęp do badania człowieka i cywilizacyi, przeł. A. Bąkowska, Nakład tygodnika „Prawda”, Warszawa 1889. 63 Ten wątek pojawi się także w pracy Krzywickiego: „Dzieło Morgana Ancient Society ukazało się w 1877 r.; jednakże mało jest znanem szerokiej publiczności, chociaż sowicie było okradywanem; zbyt silnie bowiem
96
a
o
ła Na początku był zachwyt...
przed pięcioma tygodniami, ale do tej pory jeszcze jej nie dostałem, mimo że na karcie tytułowej figuruje firma londyńska jako współwydawca64.
Praca, którą Engels uważał za „wykonanie testamentu”65, powstawała od marca do maja 1884 r. W kolejnych listach do Kautskiego, z 24 marca i 26 kwietnia 1884 r., Engels zastanawiał się, gdzie ją opublikować. W tym drugim czytamy: Będzie tego pełne 4 arkusze albo i więcej. Jeżeli zechcecie – po przeczytaniu – zaryzykować i wydrukować to w „N[eue] Z[eit]”, to niechaj wszystkie groźne następstwa spadną na Waszą głowę, a do mnie nie miejcie pretensji. Jeżeli jednak jesteście rozsądni i nie chcecie narażać całego pisma dla jednego artykułu – wydajcie tę rzecz jako broszurę, bądź w Zurychu, bądź jak „Kobietę”66.
zdziera szatę wielkości z różnych powag naukowych Europy, ażeby nie usiłowano go zabić milczeniem”; L. Krzywicki, Objaśnienie i dopełnienie Marksa–Engelsa, w: L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 608. 64 K. Marks, F. Engels, Dzieła.T. 36 (Listy: kwiecień 1883 – grudzień 1887), przeł. T. Zabłudowski, Książka i Wiedza, Warszawa 1976, s. 136. W jednym z kolejnych listów do Kautskiego (z 24 marca 1884 r.) pisze: „Książkę Morgana najlepiej będzie zamówić w Ameryce; nieliczne egzemplarze wydrukowane dla Anglii przez firmę MacMillan są, jak się zdaje wykupione lub wyczerpane – swój egzemplarz zdobyłem z wielkim trudem w antykwariacie”; s. 160. Natomiast cytowany już Kowalewski twierdził, że: „Z mojego egzemplarza Ancient Society Morgana Engels za radą Marksa skorzystał w swojej monografii o pochodzeniu rodziny i własności”, М. М. Ковалевский, Моя жизнь…, s. 163. 65 F. Engels, Przedmowa do pierwszego wydania z 1884 roku do Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa. W związku z badaniami Lewisa H. Morgana, w: K. Marks, F. Engels, Dzieła. T.21, (Maj 1883 – grudzień 1889), Książka i Wiedza Warszawa 1969, s. 29. Tam też czytamy: „W posiadaniu moim znajdują się jednak uwagi krytyczne Marksa do jego obszernych wypisów z Morgana i gdzie tylko można odtwarzam je tutaj”. O relacjach pomiędzy notatkami Marksa i książką Engelsa pisze Andrzej Paluch, który zwraca uwagę na to, że „Marksowska lektura Morgana i innych ewolucjonistów jest mniej entuzjastyczna i bezkrytyczna niż praca Engelsa”; Mistrzowie antropologii społecznej. Rzecz o rozwoju teorii antropologicznej, PWN, Warszawa 1990, s. 60 i n. 66 K. Marks, F. Engels, Dzieła. T. 36…, s. 173. „Die Neue Zeit” było legalnym pismem niemieckiej socjaldemokracji, więc Engels obawiał się, że wydanie tam pracy o Marksowym czytaniu Morgana pociągnie za sobą niekorzystne dla periodyku skutki, w związku z ustawą przeciw socjalistom. Proponował, by wydać ją, „jak »Kobietę«”, tj. książkę Augusta Bebla (a właściwie kolejną edycję). Pierwsze wydanie wspomnianej publikacji ukazało się pod tytułem: Die Frau und der Sozialismus (Verlag der Volksbuchhandlung, Zürich– Hottingen 1879); kolejne, czyli: Die Frau in der Vergangenheit, Gegenwart und Zukunft, Verlags-Magazin ( J. Schabelitz), Zürich 1883. – wedle opisu dzieło ukazało się w Zurychu, ale prawdziwym miejscem wydania był Stuttgart (nakładem Dietza); por. K. Marks, F. Engels, Dzieła. T.36…, s. 877, 885–886. Warto dodać, że późniejsze wydania tej pracy zostały uzupełnione o wypisy m.in. z prac Morgana i Engelsa; por. Die Frau und der Sozialismus (Die Frau in der Vergangenheit, Gegenwart und Zukunft), Zehnte Auflage, Dietz, Stuttgart 1891, s. 9. Pierwsza edycja w języku polskim (na podstawie 25. wyd. niem.): A. Bebel, Kobieta i socyalizm, Wydawnictwo T.Z.N.S, W drukarni Związku Zagranicznego Socyalistów Polskich, Londyn 1897. W publikacji przywołano pracę Morgana w tłumaczeniu Bąkowskiej i książkę Engelsa w przekładzie Krzywickiego (s. 9). Książka Bebla stała się jednym z najważniejszych dzieł dotyczących tzw. „kwestii kobiecej”. Na ten temat por.R. Blobaum, „Kwestia kobieca” w Królestwie Polskim (1900–1905), w: Działaczki społeczne, feministki, obywatelki…, red. A. Janiak-Jasińska i in., Wydawnictwo Neriton, Warszawa 2008, s. 37–38.
97
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Książka Engelsa ukazała się pod tytułem Der Ursprung der Familie, des Privateigenthums und des Staats. Im Anschluss an Lewis H. Morgan's Forschungen w 1884 r., natomiast w 1885 r. w Paryżu ukazało się tłumaczenie Krzywickiego pod tytułem Początki cywilizacyi. Na zasadzie i jako uzupełnienie badań Lewisa H. Morgana67. Dwa tłumaczenia W 1884 r. nie tylko Krzywicki przygotowywał przekład Engelsa. W „Prawdzie” (20 grudnia 1884, nr 51) znalazł się krótki artykuł pt. Morgan–Marx–Engels. (Początek rodziny, własności i państwa), nie wiadomo kto był jego autorem (brak podpisu). Była to jednak osoba zainteresowana zarówno badaniami Morgana68, jak i myślą socjalistyczną, artykuł bowiem rozpoczyna się dłuższym cytatem z Kautskiego poświęconym prehistorii. Maria Brykalska przypisuje artykuł Krzywickiemu69, ale trudno się z nią zgodzić. Krzywicki już we wrześniu 1884 r. zapowiadał, że praca Engelsa zatytułowana Początek, rodziny, państwa i własności prywatnej ukaże się w serii „Biblioteka dzieł treści społeczno-ekonomicznej” wydawanej przez „Walkę Klas”70, natomiast artykuł w „Prawdzie” kończy się następującym zwrotem do czytelnika (wyraźnie oddzielonym od reszty tekstu): „postanowiliśmy genialne dzieło Morgana F. Engels, Początki cywilizacyi. Na zasadzie i jako uzupełnienie badań Lewisa H. Morgana, spolszczył J.F. Wolski, H. Le Soudier, Paryż–Lipsk 1885. Książka Engelsa jest lepiej znana w Polsce jako Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa – pod tym tytułem ukazała się po raz pierwszy w drugim polskim tłumaczeniu: F. Engels, Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa. W związku z badaniami Lewisa H. Morgana, przeł. [z ósmego wyd. niem.] J. Warska, Wyd. St. Kucharskiego „Bibljoteka Naukowa”, Warszawa 1906. Edycja ta oparta była na poprawionym, czwartym wydaniu niemieckim z 1891 r. , w którym uwzględniona została m.in. praca M. Kowalewskiego, Tableau des origines… (Stockholm 1890). 68 W tekście pojawiają się dwa tytuły prac Morgana: Ancient Society (które zostało szerzej omówione), ale piszący także wspomina Systems of consanguinity. Z treści wynika, że autor wie również o książce League of the Ho-dé-no-sau-nee or Iroquois, pisze bowiem: „I tu darwinizm oddziałał potężnie na wyprostowanie się poglądów, ale pomimo jego wpływu utrzymuje ciągle w nauce zaszczytne swoje miejsce stara teorya, która rodzinę uważa za »komórkę wszelkiego społeczeństwa.« [,] kobietę za wyswobodzoną niewolnicę itd. Pierwszym badaczem, który najgłębiej podważył całe rusztowanie tych mniemań, był długo nieznany, ale dziś wysoce ceniony amerykanin Lewis H. Morgan, który większą cześć życia przepędził śród irokezów amerykańskich, został nawet przez nich adoptowany i poświęcił im osobną książkę”; Morgan–Marx–Engels, „Prawda” 1884, nr 51, s. 603. 69 Twierdzi, że to pierwsza praca Krzywickiego w „Prawdzie”, która miała być opublikowana w „Wędrowcu”, ale nie została przyjęta , więc do Świętochowskiego przyniósł ją Józef Potocki „bez porozumienia z przebywającym wówczas we Lwowie autorem”; M. Brykalska, Aleksander Świętochowski…, s. 425. Autorka opiera się na tym samym fragmencie wspomnień Krzywickiego, który przywołałam na początku artykułu (Prawda…, s. 114), ale nie bierze pod uwagę, że dotyczą one 1886 r. W 1884 r. Krzywicki przebywał za granicą, do Lwowa przyjechał w drugiej połowie 1885 r. Krzywicki, pisząc o pierwszym swoim tekście w „Prawdzie” nie podał jego tytułu, ale nazwał go „większym artykułem o Morganie i pokrewnych mu badaczach”. Wg autorów przypisów do 3. tomu Dzieł – Wandy Jedlickiej i Janusza Wilhelmiego – chodzi o Ustrój społeczny u ludów pierwotnych opublikowany w „Prawdzie” 1886 r., nr 26–28. 70 L. Krzywicki, Prospekt. Biblioteka dzieł treści społeczno-ekonomicznej, w: tegoż, Dzieła…, t. 2, s. 155. Pierwodruk: „Walka Klas” 1884, nr 5. W pierwodruku praca niepodpisana. 67
98
a
o
ła Na początku był zachwyt...
(ostatnie), oraz rozprawę Marxa–Engelsa przetłomaczyć na język polski i wydać nakładem Prawdy. Warunki nabycia tych przekładów podamy wkrótce”71. Studia antropologiczne Krzywicki do Paryża przyjechał „parę dni po Nowym Roku 1885”. Tam – poza redakcją „Przedświtu” i „Walki Klas” – zajmował się pracą naukową. Nie mógł korzystać z Bibliothèque nationale, ale pracował w bibliotece Ogrodu Zoologicznego: „Charakter tego zbioru, zawierającego obfite materiały z zakresu archeologii i etnografii, wdrożył mnie w późniejsze moje zainteresowania tymi naukami”, a nieco dalej pisze, że jego „najważniejszym dorobkiem paryskim” były studia „nad dziejami ludzkości w okresach najwcześniejszych”72. Henryka Hołda-Róziewicz, pisząc o pobycie Krzywickiego w Paryżu73 wspomina o jego kontaktach z wykładowcami i studentami École d’Anthropologie (powstała w 1875 r.) – kierował nią wówczas Paul Topinard (1830–1911), lekarz i antropolog, pełniący także funkcję sekretarza, powstałego w 1859 r. , Société d’Anthropologie74. Ślady studiów antropologicznych odnajdziemy w artykułach nadsyłanych (z Paryża, a potem ze Lwowa, w którym przebywał ok. roku od jesieni 1885) do „Przeglądu Tygodniowego” (1885). W numerach 24, 35, 45 ukazał się trzyczęściowy cykl zatytułowany Z dziedziny antropologii i etnologii75 – jego pierwsza część poświęcona była w dużej mierze antropologii francuskiej, natomiast w części drugiej pojawiają się odwołania do Morgana. O dziele amerykańskiego antropologa pisze Krzywicki oceniając monograficzne opisy kultur prostych: Pomimo więc masy całej opisów ludów pierwotnych niewiele znajduje się wśród nich, co by przedstawiały znaczną dla antropologa wartość. Tu potrzeba albo długotrwałych studiów – Morgan przesiedział wśród czerwonoskórych Północnej Ameryki lat 40, Howitt i Fison76 wśród Australijczyków również spory przeciąg czasu, dzieła też ich Morgan–Marx–Engels…, s. 603. L. Krzywicki, Paryż…, s. 291, 305, 310. 73 Por. H. Hołda-Róziewicz, Ludwik Krzywicki…, s. 29–30. 74 Obydwie instytucje założył Paul Broca (1814–1888), lekarz i antropolog francuski, nauczyciel Topinarda. 75 L. Krzywicki, Z dziedziny antropologii i etnologii, w: tegoż, Dzieła…, t. 2, s. 331–344. Pierwodruk podpisany: Lud. Krz. 76 Alfred William Howitt (1830–1908), urodzony w Anglii, australijski przyrodnik, odkrywca i antropolog, współautor (wraz z Fisonem): Kamilaroi and Kurnai. Group Marriage and Relationship, and Marriage by Elopement, Drawn Chiefly from the Usage of the Australian Aborigines, Also the Kurnai Tribe, Their Customs in Peace and War (1880, wprowadzenie do książki napisał Morgan). Lorimer Fison (1832–1907), urodzony w Anglii australijski antropolog, dziennikarz, misjonarz i pastor metodystyczny, był jednym z informatorów Morgana – m.in. przygotował tabele pokrewieństwa dla 71 72
99
Laboratorium Kultury 3 (2014)
obalają systematy Spencerów, Mac Lennanów, jak gdyby to były domki z kart – albo studiów, jeżeli już krótszych, w każdym jednak razie systematycznych77.
O Morganie: przewrót, przełom i rewolucja oraz życie wśród Irokezów Fragmenty podobne do powyższego znajdziemy również w innych pracach Krzywickiego. Nazwisko Morgana (opatrzone uwagą o czterdziestoletnim pobycie wśród Indian78), jako tego, który dokonał przewrotu (lub rewolucji)79 w nauce i podważył ustalenia badaczy gabinetowych, pojawiać się będzie w towarzystwie nazwisk dwóch badaczy australijskich80. Ton artykułu opublikowanego w kwietniu 1886 r. pod tytułem Z antropologii i etnologii („Przegląd Tygodniowy” 1886, nr 1481) jest zdecydowanie bardziej prześmiewczy, a celem kpiny stają się zarówno uznani naukowcy, jak i „cywilizacyjna” działalność Europejczyków: Wreszcie nastała godzina przewrotu, a przy jej dźwiękach cała ta robota żmudna i wieloletnia molów gabinetowych Europy pogrążać się poczyna w głębie urojeń przeszłości. Wywody Spencerów o początku instytucji społeczno-politycznych,
Tongańczyków i Fidżyjczyków; por. Comparative Table of the Tongan and Fijian System of Relationship, Made by Rev. Lorimer Fison, Rewa, Fiji zamieszczone w: L.H. Morgan, Systems…, s. 573–577. Na temat związków naukowych między Fisonem i Morganem pisała szerzej Helen Gardner, The Origin of Kinship in Oceania. Lewis Henry Morgan and Lorimer Fison, „Oceania”, R. 78 (2008), nr 2, s. 137–150. 77 L. Krzywicki, Z dziedziny…, s. 337. 78 Wielokrotnie powtarzane zdanie o czterdziestoletnim pobycie amerykańskiego antropologa wśród Indian jest podstawą budowanego przez Krzywickiego mitu Morgana – pierwszego wielkiego badacza terenowego. Wyobrażenie to, niezgodne z prawdą (wystarczy sięgnąć do prac poświęconych biografii Morgana, by się o tym przekonać; por. np. D.N. Moses, The Promise of Progress. The Life and Works of Lewis Henry Morgan, University of Missouri Press, Columbia and London 2009), świadczy również o tym, że Krzywicki niewiele wiedział o życiu autora Ancient Society i prowadzonych przez niego badaniach, choć znał jego publikacje. 79 Por. także L. Krzywicki, Z dziedziny …, s. 340. Chodzi o przewrót w poglądach na temat rozwoju państwa. Przekonanie o wpływie Morgana na naukę, ma być może źródło w pracy Engelsa, której rozdział 1. (Przedhistoryczne stopnie kultury) rozpoczyna się od słów: „Morgan jest pierwszy, który ze znajomością rzeczy przedsięwziął zaprowadzenie pewnego określonego ładu w przedhistorycznych dziejach człowieka; ugrupowanie jego zachowa całą swą siłę tak długo, dopóki znacznie zwiększony materjał nie zmusi naukę do zaprowadzenia pewnych zmian”. Informację na temat kontaktów z Indianami Krzywicki zaczerpnął prawdopodobnie także z tej książki, Engels napisał bowiem, że Morgan „większą część swego życia spędził wśród Irokezów” (fragment ten otwierał rozdz. 2. tj. Rodzina); F. Engels, Początki …, s. 1, 7. 80 W pierwszej edycji Der Ursprung der Familie nie pojawia się odwołanie do prac Fisona i Howitta, ale znajdziemy je w późniejszej wersji. Por. F. Engels, Pochodzenie …, w: K. Marks, F. Engels, Dzieła. T. 21…, s. 54–55; por. także przypis na s. 53. 81 Nieco wcześniej – w styczniu i lutym 1886 r. („Przegląd Tygodniowy” 1886, nr 4–6) ukazał się trzyczęściowy artykuł Krzywickiego (niepodpisany), w którym także są odwołania do Morgana, ostatnie brzmi: „badania czterdziestoletnie Morgana dostarczyły klucza do zrozumienia ustroju społecznego, na ustawie rodowej opartego”; L. Krzywicki, Prehistoryczne dzieje Ameryki, w: tegoż, Dzieła…, t. 2, s. 425–426, 428.
100
a
o
ła Na początku był zachwyt...
rozprawy MacLennanów o genezie egzogamii, wielotomowe ględzenia Lilienfeldów82, akrobatyczne skoki innych minorum gentium – wszystko to zostało zwalone niby domki z kart przez wyrosłą na dziewiczej glebie krajów zamorskich wiedzę społeczną. Morgan, Fison, Howitt i inni stworzyli, że się tak wyrażę, świat nowy, zgoła niepodobny do dotychczas w nauce uznanego, lecz stworzyli go nie wyobraźnią swą. Postępowanie ich jest całkiem odmienne. Morgan, zamiast zamknąć się w gabinecie, zamieszkał wśród owych „dzieci przyrody”, których nie wytępił jeszcze zwycięski a cywilizacyjny pochód gorzałki europejskiej. Przebył tutaj aż lat czterdzieści, przystosowawszy się do bytu jednego z plemion czerwonoskórych, przez które został usynowiony… Atoli z drugiej strony nie zerwał stosunków ze światem cywilizowanym, skrupulatnie śledząc za wszelkimi pracami w dziedzinie nauk etnologicznych, antropologicznych i socjologicznych i korzystając z bogatych zbiorów muzeów amerykańskich, zwłaszcza Smithsoniańskiego (w wydawnictwach też tego muzeum, w „Smithsonian Contributions to Knowledge”, publikował wiele swych prac). Nie dziwota, że rzucił wiele światła nowego na genezę wielu instytucji społecznych83.
Ten fragment poprzedza omówienie trzech publikacji Morgana (Systems of Consanguinity, Ancient Society i Houses and House-life) oraz badań Howitta i Fisona, które zamyka artykuł. Również w 1886 r. (w czerwcu i lipcu) ukazał się wspomniany już pierwszy artykuł opublikowany przez Krzywickiego w „Prawdzie” – tj. Ustrój społeczny u ludów pierwotnych („Prawda” 1886, nr 26–28)84; miał to być – jak wspominał autor – „większy artykuł o Morganie i pokrewnych mu badaczach”. Praca ta – mimo zapewnień – w niewielkim stopniu dotyczyła Morgana, przede wszystkim poświęcona była badaniom prowadzonym 82 Paul von Lilienfeld (Павел Фёдорович Лилиенфельд-Тоаль,Paweł Fiedorowicz Lilienfel'd-Toal, 1829– 1903), polityk i socjolog rosyjski, autor m.in. Мысли о социальной науке будущего (1872), Gedanken über die Socialwissenschaft der Zukunft (1873–1881); w latach 90. wiceprzewodniczący a następnie przewodniczący Institut International de Sociologie w Paryżu. 83 L. Krzywicki, Z antropologii i etnologii, w: tegoż, Dzieła…, t. 2, s. 543–544. W pierwodruku praca podpisana: Lud. Krz. W trzyczęściowym artykule Krzywickiego Przełom w socjologii opublikowanym w „Prawdzie” (1887, nr 18–20) także pojawiają się wskazane elementy, tj. „całe życie wśród Irokezów”, przełom w socjologii oraz zarzuty wobec Spencera i McLennana; cz. 1 nosi znamienny tytuł: Socjologia gabinetowa wobec poszukiwań źródłowych, natomiast cz. 2: Prace Morgana i ich znaczenie (cz. 3 nie została opatrzona tytułem); por. L. Krzywicki, Przełom w socjologii, w: tegoż, Dzieła, t. 3: Artykuły i rozprawy 1886–1888, red. tomu T. Kowalik, PWN, Warszawa 1959, s. 295–306. Społeczeństwo pierwotne… bywa nazywane także – nawet w nieco późniejszych pracach – „pomnikową pracą Morgana”; por. L. Krzywicki, Horda pierwotna, „Prawda” 1893, nr 18, s. 207. 84 L. Krzywicki, Ustrój społeczny u ludów pierwotnych, w: tegoż, Dzieła…, t. 2, s. 564–579. W pierwodruku praca podpisana: Lud. Krz.
101
Laboratorium Kultury 3 (2014)
przez Kubarego85, ale zawierała również w części pierwszej wykład na temat założeń ewolucjonizmu oraz sposobów pozyskiwania materiałów etnograficznych. Otwiera ją wzmianka o badaczach (Darwin, Lyell), dzięki którym zaczęto obserwować „prawa rozwoju ludzkości”. Następnie Krzywicki wymienia prace Lubbocka, McLennana86, Tylora, Hovelacque’a87, którzy przyjęli, że ludzkość (podobnie jak wszechświat) rozwija się według określonych praw, a ludy „dzikie” dają wyobrażenie o przeszłości ludów „cywilizowanych” – są jakby ich „zastygłą i skrzepłą przeszłością”. Ludzkość wszystkich ras rozwija się podobnie, choć społeczności, które żyły w bardziej sprzyjających warunkach, szybciej pokonywały poszczególne stopnie rozwoju. Autor pisze następnie o różnicy pomiędzy badaniami socjologicznymi88, a zdobywaniem wiedzy z innego zakresu (np. zoologii). Wskazuje, że informacje o społecznościach ludzkich często zbierane są przez osoby niewłaściwie przygotowane merytorycznie i – co również nierzadkie – przystępujące do kontaktów z innymi z określonym nastawieniem. Materiał, choć nierzadko obfity, nie jest gromadzony metodycznie, bywa, że zawiera zafałszowania. Staje się on podstawą refleksji naukowej badaczy gabinetowych: Nie dziw, że wznoszą się okazałe gmachy, gdzie wszystko w drobiazgach nawet wyrachowano i obliczono, lecz cóż koniec końcem okazuje się? Wszak na podstawie takiej nic trwałego nie zbudujesz, nic, co by odzwierciedlało rzeczywistość. A cóż i dopiero gdy socjolog taki napotka na sprzeczności w materiale! Teoryjkę łata teoryjką, byleby rozplatać trudności. Czasami znajdzie się umysł bystrzejszy, co spoza oddzielnych szczegółów dojrzy niedostrzegalną dla innych prawdę, przebije powłokę atmosfery europejskiej, rzuci nowe rozwiązanie, lecz wreszcie i on ulegnie z braku niepofałszowanego materiału […]. Rewolucja wyszła, bo wyjść musiała spoza Europy, spośród badaczy, którzy, jak Amerykanin Morgan, w pełnym rynsztunku wykształcenia fachowego, zagrzebali się na miejscu przez całe lat dziesiątki wśród ludu nie ucywilizowanego, nie przerywając atoli związków z światem naukowym i pilnie śledząc za postępami wiedzy. Co do naszej części świata, to poszczycić się może zaledwie jednym Maine’em, który czas nieco dłuższy Jan Stanisław Kubary (1846–1896), polski przyrodnik i etnograf, badacz Oceanii. Krzywicki omawia wydaną rok wcześniej książkę Kubarego, Ethnographische Beiträge zur Kenntniss der Karolinischen Inselgruppe und Nachbarschaft, Heft 1: Die socialen Einrichtungen der Pelauer, Asher, Berlin 1885. 86 Jest: Mac Lennan. 87 Abel Hovelacque (1843–1896), językoznawca i antropolog francuski, członek Société d’Anthropologie de Paris; autor m.in. La Linguistique (1877), Études de linguistique et d'ethnographie (1878), Les Races humaines (1882). 88 W tym artykule pisze o socjologii jako o „nauce o człowieczeństwie uspołecznionym” (s. 565). Warto jednak podkreślić, że Krzywicki niejednokrotnie zastanawiał się nad nazwami nauk o człowieku i ich desygnatami; por. np.:L. Krzywicki, Z dziedziny…, s. 335. 85
102
a
o
ła Na początku był zachwyt...
studiował rolną gminę Hindusów na miejscu – nikogo pono więcej. Pracę Maine’a zaczęli prowadzić w Australii Howitt i Fison, w Indiach zaś Przedgangesowych różne miejscowe towarzystwa antropologiczne.
I dalej: Wyrosła na obiecującym gruncie studiów bezpośrednich zamorska wiedza socjologiczna Morganów, Howittów, Maine’ów bezlitośnie zwala gabinetowe gadki socjologii europejskiej. Radziłbym wziąć do ręki Stare społeczeństwo Morgana i wszystkie sześć części (wraz z Wstępem) Socjologii Spencera, a różnica cała obu tych sposobów pisania – jednego wśród szałasu ludów pierwotnych, na zasadzie długich a bezpośrednich studiów, drugiego znów w londyńskim gabinecie przy pomocy sekretarza i według z góry powziętych uprzedzeń – od razu rzuci się już w oczy89.
Od tego momentu – przez dwie kolejne części mamy do czynienia z omówieniem badań Kubarego nad kulturą Palau90. Krzywicki podkreśla, że Kubary nie zna prac Morgana, przez co tracą jego badania – szerzej na ten temat pisze w części drugiej (s. 570). Książka Kubarego91 zestawiona z Antropologią Waitza92 jest dla Krzywickiego kolejnym dowodem na to, „ile fałszów i błędów zawiera gabinetowa wiedza socjologiczna”93.
L. Krzywicki, Ustrój…, s. 567. Krzywicki pisze o Pelauzczykach – tłumaczy w ten sposób nazwę Pelauer używaną przez Kubarego. 91 Krzywicki porównując wyniki Kubarego powołuje się także na publikację Mikołaja Iwanowicza Siebera O stosunkach ekonomicznych u ludów pierwotnych prawdopodobnie chodzi o pracę Очеркаи первобытной экономической культуры (1883). Sieber (Николай Иванович Зибер, 1844–1888), rosyjski lub ukraiński ekonomista, pierwszy popularyzator myśli ekonomicznej Marksa w Rosji (por. J.D. White, Nikolai Sieber: the First Russian Marxist, „Revolutionary Russia”, R. 22 (2009), nr 1, s. 1–20). Badania Morgana w kontekście prac Siebera, Maurera, Engelsa i Maine’a pojawiają się także w dwuczęściowym artykule Zarys ewolucji społecznej opublikowanym w „Głosie” (1887, nr 21–22); L. Krzywicki Zarys ewolucji społecznej, w: tegoż, Dzieła…, t. 3, s. 307–318. Krzywicki zwraca tu także uwagę na relację pomiędzy Morganem i Charlesem Fourierem, o czym wcześniej pisał Engels zarówno w Der Ursprung…(F. Engels, Początki cywilizacyi…, s. 124), jak i w przywoływanym już liście do Kautskiego z 26 kwietnia 1884 r. (K. Marks, F. Engels, Dzieła. T. 36…, s. 174). François Marie Charles Fourier (1772–1837), francuski filozof i socjalista utopijny. „Głos”, tygodnik literacko-społeczno-polityczny (podtytuł kilkakrotnie modyfikowany); wyd. w Warszawie w latach 1886–1905; założyciele: Jan L. Popławski i Józef K. Potocki; redaktorzy (w kolejności): Józef K. Potocki, Józef Strzembosz i Jan Władysław Dawid, dzięki któremu pismo stało się najbardziej lewicowym pośród periodyków warszawskich. 92 Theodor Waitz (1821–1864), niemiecki filozof, psycholog i antropolog, autor sześciotomowego dzieła Die Anthropologie der Naturvölker (1859–72) oraz innych prac, m.in. Grundlegung der Psychologie (1846), Die Indianer Nordamerica's (1865). 93 L. Krzywicki, Ustrój…, s. 569. 89 90
103
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Wróćmy jednak do Morgana – jego nazwisko pojawia się we wczesnych pracach popularyzujących naukową wiedzę o człowieku wszędzie tam, gdzie mowa o uczonych, którzy w znaczący sposób wpłynęli na kierunek badań nad kulturą. Tak jest na przykład w dwuczęściowym artykule Materializm w społecznoznawstwie („Dodatek Miesięczny” do „Przeglądu Tygodniowego” z lutego i marca 1887)94, który zawiera omówienie pierwszego tomu pracy Juliusa Lipperta Kulturgeschichte der Menschheit95. Krzywicki wskazuje miejsce Lipperta między badaczami niemieckimi („wypada go zaliczyć do wybitniejszych badaczy-socjologów”), ale nie zgadza się ze stanowiskiem Ludwika Gumplowicza96 wyrażonym w Socjologii (być może chodzi o System socyologii97 – Krzywicki nie podaje dokładnego adresu bibliograficznego, problematyczna jest kwestia daty wydania dzieła), że Lippert, obok Comte’a, Spencera i Bastiana98 jest jednym z „czterech drogowskazów w dotychczasowej nauce socjologicznej”99; protestuje także przeciw temu, że nie ma wśród największych socjologów nazwiska Morgana. Jeśli jednak sięgniemy do książki Gumplowicza zauważymy co prawda, że czterem wymienionym „drogowskazom” została poświęcona obszerna część wywodów (s. 43–88), ale autor nie pomija dzieła Morgana, choć podnosi wobec niego dość istotne zarzuty. Przypomina skonstruowaną przez amerykańskiego uczonego koncepcję okresów etnicznych, choć uważa te podziały opierające się na wynalazkach za „dość dowolne”100 i pisze: 94 Tenże, Materializm w społecznoznawstwie (J. Lippert: Kulturgeschichte der Menschheit, 1886, T.1), w: tegoż, Dzieła…, t. 3, s. 186–216. W pierwodruku praca podpisana: Lud. Krz. 95 Julius Lippert (1839–1909), austriacki historyk kultury i działacz polityczny; autor m.in.: Die Religionen der europäischen Kulturvölker, der Litauer, Slaven, Germanen, Griechen und Römer in ihrem geschichtlichen Ursprunge (1881); Allgemeine Geschichte des Priesterthums (1883); Geschichte der Familie (1884); Kulturgeschichte der Menschheit in ihrem organischen Aufbau (b. 1–2, 1886–1887), wyd. pol.: Historia cywilizacyi w zarysach, przeł. H. K, t. 1 (Pożywienie, odzież, mieszkanie), t. 2 (Rozwój społeczny ludzkości), Leppert et Co., Drukarnia „Kupiecka”, Warszawa 1892–1893. 96 Ludwik Gumplowicz (1838–1909), polski prawnik i socjolog. W związku z tym, że nie uzyskał habilitacji na Uniwersytecie Krakowskim, wyjechał w połowie lat 70 do Grazu, gdzie został zatrudniony w Uniwersytecie. Większość jego prac z zakresu socjologii i prawa powstała w języku niemieckim. 97 L. Gumplowicz, System socyologii, Wydawnictwo Spółki Nakładowej, Warszawa [1886]. Tej pozycji (datując jej wydanie na 1888) poświęcił Krzywicki omówienie w „Prawdzie” (1888, nr 35–36). Czytamy tam, że recenzent nie zgadza się „w wielu zasadniczych punktach” z Gumplowiczem, ale ocenia „wysoko jego pracę dla tej siły zapładniającej, jaką wywiera na czytelnika”; L. Krzywicki, Socjologia (Gumplowicza), w: tegoż, Dzieła, t. 4: Artykuły i rozprawy 1888–1889, red. A. Osiadacz-Molska, PWN, Warszawa 1960, s. 83. Artykuł w pierwodruku niepodpisany. 98 Adolf Bastian (1826–1905), niemiecki lekarz i etnolog, założyciel i dyrektor Königliche Museums für Völkerkunde w Berlinie, przewodniczący Berliner Gesellschaft für Anthropologie, Ethnologie und Urgeschichte; autor m.in. Der Mensch in der Geschichte (1860). Ethnologische Forschungen (1871–1873), Allgemeine Grundzüge der Ethnologie (1884). 99 L. Krzywicki, Materializm…, s. 186. 100 O tym problemie Krzywicki napisze dopiero w artykule „Materialistyczne” pojmowanie dziejów ludzkości („Prawda” 1889, nr 16): „Moglibyśmy odwołać się do Lipperta, który wykazał, że dzieje rodziny
104
a
o
ła Na początku był zachwyt...
W te ramy wkłada Morgan historyą rozwoju cywilizacyi, wykazując powolne jej postępy przez ciąg wieków. Wielką przytem ma zasługę, że pierwszy zastanawia się nad istotą tych naturalnych grup społecznych, na które ludzkość była podzieloną w najpierwotniejszych zaraz czasach, a które utrzymały się długo jeszcze w niektórych częściach świata do dziś dnia. Błądzi jednak Morgan w tem, że grupy te i zbiorowości uważa jako rezultaty rozwoju cywilizacyjnego i widzi w nich poniekąd dzieło urządzającego społeczeństwo według pewnych celów i widoków umysłu ludzkiego. Daremnie też u Morgana szukamy praw społecznych, zna on tylko jedno prawo t. j postęp cywilizacyi; ale powszechności prawa tego nie udowodnił, bo nie wytłómaczył, dlaczego tak wielka część ludzkości, tak liczne szczepy Afryki, Ameryki, Australii do dziś dnia, pomimo prawa tego, ani na krok nie postąpiły po nad stan najpierwotniejszej dzikości. Wobec tego faktu wolno podejrzywać, że rozwój cywilizacyi nie jest wynikiem prawa postępu lecz innych praw społecznych, których Morgan nie zna. Mimo to dzieła Morgana ze względu na nader ciekawy i nowy materyał etnograficzny, jako też z powodu ważnych bardzo badań nad ustrojami społecznemi, stanowią epokę w rozwoju socyologii101.
Krzywicki nie przytacza tych zarzutów i nie odnosi się do nich, choć uderzają one celnie w główne założenia ewolucjonizmu. Brak ostrej polemiki z Gumplowiczem na ten temat ma być może źródło w szacunku dla zasłużonego naukowca102 o zbliżonych poglądach (antyklerykalizm). Zupełnie inny jest ton polemiki z mało znanym publicystą „Biblioteki Warszawskiej”103– Ignacym K. Dworzaczkiem104, który w 1889 r. opublikował dość obszerne omówienie są niczym innym, jak tylko odbiciem tych lub innych źródeł pożywienia i sposobów zarobkowania; Maurera, który dowiódł, że cała ewolucja średniowiecznej ustawy prawno-politycznej odbywała się pod wpływem powstawania nowych metod produkcji i wymiany; Siebera, który znowu uzasadnił ścisły związek pomiędzy obowiązującym prawem i formami własności a tymi samymi stosunkami przedmiotowymi itd., itd. Jak wiadomo, Morgan usiłował zastosować tę samą zasadę do całego przebiegu dziejów ludzkości. Na tym założeniu opiera się jego podział na stan dziki, barbarzyński i cywilizację. Można się spierać, czy wytknięte przezeń drogowskazy dla odróżnienia jednej epoki od drugiej są wystarczająco ważne, lecz jest to pytanie drugorzędnej już wagi wobec samej zasady – znaczenia warunków przedmiotowych”. L. Krzywicki, „Materialistyczne” pojmowanie dziejów ludzkości, w: tegoż, Dzieła…, t. 4, s. 345. Artykuł w pierwodruku podpisany Lud. Krz. 101 L. Gumplowicz, System…, s. 90. 102 Być może przyczyna leżała również w nieukończonej pracy nad przyjęciem określonego stanowiska, a polemika z wybitnym socjologiem mogłaby ten brak obnażyć. 103 „Biblioteka Warszawska”, pismo poświęcone naukom, sztukom i przemysłowi (potem zmiany podtytułu). Miesięcznik wyd. w Warszawie: 1841–1914, wydawcą od 1885 r. został Józef K. Plebański (od 1880 r. także redaktor odpowiedzialny). Początkowo było to pismo liberalne, z czasem stało się bardziej konserwatywne. 104 Ignacy Karol Dworzaczek na łamach „Biblioteki Warszawskiej” publikował głównie omówienia prac filozoficznych, był tłumaczem Kartezjusza (Rozmyślania nad zasadami filozofii dowodzące istnienia Boga i różnicy pomiędzy duszą ludzką i ciałem, Warszawa 1885). Później został redaktorem wychodzącego w Warszawie w latach 1905–1912 „Dziennika Powszechnego”, wydał Zagadnienia społeczne. Szkice i studja (Warszawa 1909).
105
Laboratorium Kultury 3 (2014)
polskiego tłumaczenia pracy Morgana. Recenzja105 jest krytyczna i momentami złośliwa, ale rzeczowa – piszący na wstępie wskazuje, że w pojęcia postępu i rozwoju jest wpisana celowość (w odróżnieniu od pojęcia ewolucji, które ewokuje jedynie przemianę) oraz zaznacza, że ci, którzy dotychczas pisali historie postępu lub cywilizacji do tworzenia własnych konstrukcji zawsze wybierali jedynie fragment zbioru „wybitniejszych wypadków, z pominięciem szeregów osobnych zjawisk częstokroć natury bardziej doniosłéj”. Jako przykład konstrukcji autorskiego schematu podaje Dzieje rozwoju umysłowego Johna W. Drapera106 i twierdzi, że podobny skonstruował Morgan. Zarzuca temu ostatniemu, że tytuł jego pracy nie odpowiada treści – książka od s. 49 do 607 nie dotyczy rekonstrukcji dziejów, natomiast przedstawia „przegląd licznych faktów, zebranych przez autora podczas długoletniego pobytu jego u Irokezów i innych plemion amerykańskich”. Recenzent zwraca także uwagę na to, że Morgan zbierał materiały także za pomocą tłumaczy, więc trudno uznać je, za w pełni wiarygodne, a zatem zarzuca mu to, o co oskarżani byli do tej pory badacze gabinetowi107. Dworzaczek twierdzi, że Morgana można uznać za deterministę, Amerykanin pisze bowiem, że: główne urządzenia ludzkości rozwinęły się z kilku pierwotnych zarodów myśli i że przebieg i sposób był oznaczony z góry (predetermined) i zacieśniony w szczupłych granicach różnorodności, wskutek wrodzonej logiki umysłu ludzkiego i koniecznego ograniczenia jego władz
(na to zwrócił uwagę w cytowanym wyżej fragmencie Gumplowicz). Jednocześnie Morgan twierdzi, że taki wynalazek jak łuk został wynaleziony „prawdopodobnie przypadkowo”108, co więcej – samą cywilizację należy „uważać jako wypadek okolicznościowy”109. Recenzent zadaje także bardzo interesujące pytanie (poruszając problem, do którego zbliżył się Gumplowicz): jeżeli dzikość, barbarzyństwo i cywilizacja to okresy rozwoju ludzkości, a przy tym obserwujemy, że nie cała obecna ludzkość jest w okresie cywilizacji, to co nazywamy „ludzkością”. 105 I.K. Dworzaczek, Lewis H. Morgan „Społeczeństwo pierwotne…”, „Biblioteka Warszawska” 1889, t. 1, s. 123–129, 273–281. 106 John William Draper (1811–1882), amerykański przyrodnik i historyk, autor m.in.: The History of the Intellectual Development of Europe (1863), wyd. pol. Dzieje rozwoju umysłowego Europy (1873). 107 I.K. Dworzaczek, Lewis H. Morgan…, s. 125–127. 108 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 17, 21; por. także s. 290. 109 Tamże, s. 607. Tu recenzent nie jest ścisły: Morgan pisze, że osiągnięcie cywilizacji było pewne, natomiast „faktem nadzwyczajnym” jest, iż udało się to „mniej więcej przed pięciu tysiącami lat” (s. 606).
106
a
o
ła Na początku był zachwyt...
Jeśli więc jego [Morgana - przyp. A.G.] historya rozwoju ludzkości ma koniecznie mieścić w sobie te trzy okresy, jakkolwiek ludzkość cała nigdy ich nie przechodziła, to rzecz oczywista, iż autor nie uwzględnia istotnego stanu rzeczy, lekceważy fakty nauki współczesnéj, wymagajęcéj stosowania się do rzeczywistości i opierania teoryi abstrakcyjnych na faktycznym podkładzie, który w dziejach ludzkości stanowią wydarzenia rzeczywiste, rozwój przyczynowy zjawisk świata istniejącégo z całém bogactwem objawów życiowych110.
To zarzuty niebagatelne, gdyż – jeśli dobrze rozumiem intencje recenzenta – zastanawia się on nad tym, na ile uprawnione jest atrybutywne rozumienie kultury jako celowego procesu, który jedynie z założenia jest powszechny oraz, co chyba znacznie ważniejsze: jaką wartość ma opis pewnych prawidłowości rozwojowych, jeśli tworzy się je w oparciu o bardzo uproszczone modele rzeczywistości. Dworzaczek wytyka Morganowi, że ten pomija wiele „najpotężniejszych dźwigni cywilizacyjnych” takich jak m.in. religia, moralność, praca handel, etc. a znaczenie przypisuje jedynie „środkom pożywienia”111. Warto wspomnieć także o tych zarzutach, które bezpośrednio godziły w Krzywickiego – jeden bowiem dotyczył Objaśnienia i dopełnienia, drugi natomiast języka przekładu: To zakończenie Engelsa nie objaśnia w niczém dzieła Morgana jako pracy czysto etnologicznéj, ani téż z poglądami jego ogólnemi, wyrażonemi we wstępie wcale nie licuje. Przekład dzieła grzeszy niekiedy pod względem formalnym co do poprawności stylu i czystości języka polskiego. Tłómacz stara się z góry zrzucić z siebie odpowiedzialność za przekład, oświadczając, iż „staranność jego w przekładzie téj książki nie posuwała się do poprawiania stylu, który u Morgana ma na względzie tylko treść naukową i nie dba o ozdoby zewnętrzne112.
Krzywicki zareagował bardzo impulsywnie, obrażając na łamach „Prawdy” (1889, nr 13, w rubryce O prawdę) nie tylko recenzenta, lecz także „Bibliotekę Warszawską”113 w artykule pod znaczącym tytułem Co się u nas wyrabia w krytyce: Przyznaję, byłbym niewymownie wdzięczny „Bibliotece Warszawskiej” za rozrywkę sprawioną ćwiczeniem p. Dworzaczka o Morganie, gdyby ta przyjemność I.K. Dworzaczek, Lewis H. Morgan…, s. 129. Tamże, s. 273–274. 112 Tamże, s. 280. 113 Nie przeszkodziło mu to jednak publikować później w tym periodyku.
110
111
107
Laboratorium Kultury 3 (2014)
wolną była nadto od sporej dawki piołunu, mianowicie nie stanowiła nowego dowodu, iż nieuctwo staje się obecnie u nas przywilejem już nie tylko organów brukowych, lecz nawet czasopism wypowiadających roszczenia – mniejsza o filozoficzne stanowisko - do poważnego traktowania rzeczy. Lecz, przede wszystkim, cóż takiego przedstawia „rozprawa” p. Dworzaczka?
W kolejnym akapicie Krzywicki zarzuca Dworzaczkowi interpretowanie poszczególnych fragmentów w oderwaniu od kontekstu, w którym były umieszczone, porównywanie poglądów wyrażonych w omawianym dziele z przyjętymi „dogmatami filozoficznymi”; krytykuje także formę recenzji (zwłaszcza nadużywanie znaków zapytania). Zresztą można być nieudolnym krytykiem w technice, zamiast ciągłości w rozumowaniu dać bezład pojedynczych fragmentów, nadmierne wydawać krzyki oburzenia i zbyt mało zapuszczać się w faktyczne zbicie przeciwnika, lecz jednocześnie posiadać znajomość przedmiotu. Tymczasem p. D. jest zupełnym nieukiem w zakresie krytykowanego przedmiotu114.
Krzywickiego rozsierdziły niewątpliwie zarzuty wobec opisanego w Objaśnieniu i dopełnieniu stanowiska Engelsa, które wynikały z podstaw światopoglądowych Dworzaczka. Recenzent Społeczeństwa pierwotnego odebrał uwagi na temat rodziny monogamicznej jako „naigrywanie się z podstawy bytu społecznego” i protestował przeciw deprecjonowaniu roli chrześcijaństwa w tworzeniu „miłości wzajemnej i braterstwa”115. Krzywicki zarzucił mu „zachowawczość” przekonań, a „Bibliotece Warszawskiej” naukowość otoczoną „szatą archeologiczną i prawowiernie metafizyczną”116. Obaj piszący starli się jeszcze raz na łamach „Prawdy” (1889, nr 15, także w rubryce O prawdę). Argumenty Dworzaczka były rzeczowe i o wiele bardziej wyważone; Krzywicki natomiast zaczął od obelg – stwierdził, że w jego artykule chodziło przede wszystkim o ukazanie: „iż nasza umysłowość od niejakiego
L. Krzywicki, Co się u nas wyrabia w krytyce, w: tegoż, Dzieła…, t. 4, s. 335. Pierwodruk podpisany Lud. Krz. 115 I.K. Dworzaczek, Lewis H. Morgan…, s. 280. 116 L. Krzywicki, Co się u nas wyrabia…, s. 337. Ponadto złośliwie doradził Dworzaczkowi przeczytanie „dzieła m i s j o n a r z ó w Howitta i Fisona o Australczykach, k s i ę d z a Hitzego i szkoły playowskiej dla cywilizacji tegoczesnej”; s. 336. Franz Hitze (1851–1921), niemiecki ksiądz katolicki, polityk, etyk społeczny. Frédéric Le Play (1806–1882), francuski ekonomista, socjolog, reformator społeczny, inżynier. 114
108
a
o
ła Na początku był zachwyt...
czasu pogrąża się w coraz większem błocie nieuctwa i niesumienności”117. Zarzucił Dworzaczkowi nieprzygotowanie do podjętego tematu, natomiast by potwierdzić swoje kompetencje, wspomniał o artykułach opublikowanych w „Wiśle”118. W najwcześniejszym (z 1883 r.) artykule Krzywickiego oraz w pracach Krusińskiego Morgan pojawia się jako badacz, dzięki któremu można było podnieść problem solidarności zajmując się badaniem kultur prostych119. W latach 90. XIX w. kwestia solidarności charakterystycznej dla kultur prostych i jej zanik w społeczeństwach opartych na pieniądzu i własności prywatnej pojawił się także w piśmiennictwie Edwarda Abramowskiego, który w książce Społeczeństwo rodowe pisze: „Solidarność rodowa i plemienna była prawem i obowiązkiem; dobroć, pomaganie drugim, uważało się za najwyższą cnotę” oraz (to ostatnie zdanie): „Z powstaniem handlu, pieniędzy i własności prywatnej, społeczeństwo rodowe zaczęło upadać: wolność, równość i braterstwo ludzi zanikały powoli”120. Oczywiście w XIX w. nie tylko Polacy odwoływali się do idei solidarności121, ale warto przypomnieć ten epizod, zwłaszcza że problem solidarności w dyskusjach naszych rodaków nad kondycją polskiego społeczeństwa jest aktualny do tej pory122. W nieco późniejszych tekstach Krzywickiego, pisanych pod wyraźnym wpływem książki Engelsa, Morgan staje się antropologicznym autorytetem, który dzięki „czterdziestoletnim” badaniom terenowym potwierdza myśl Marksa123. Krzywicki przyjmując za Engelsem przeświadczenie, że twórczość Morgana jest celowo pomijana, czuje się w obowiązku, by ją popularyzować i bronić przed jakąkolwiek krytyką. Dopiero w latach 90. znajdziemy w pismach Krzywickiego fragmenty, które świadczą o narastającym dystansie do ustaleń amerykańskiego antropologa. Krzywicki wciąż uważa, że jego dzieła miały charakter przełomowy, ale zastrzega: L. Krzywicki, List otwarty do Redakcyi „Biblioteki Warszawskiej”, „Prawda” 1889, nr 15, s. 179. „Wisła”, miesięcznik geograficzno-etnograficzny, wyd. w Warszawie w latach 1887–1905, 1916–1917 i w 1922 r. Pierwszy wydawca i redaktor: A. Gruszecki, w latach 1888–1900 wydawca: Michał Arct, redaktor: J. Karłowicz. W 1888 r. w „Wiśle” ukazało się kilka krótkich tekstów Krzywickiego, natomiast w z. 1 z 1889 r. obszerniejszy artykuł pt. Smithsonian Institution (s. 94–101). 119 O „nadmiernym” zainteresowaniu wczesnych polskich marksistów społeczeństwami „pierwotnymi”, także w kontekście solidarności pisze Alina Molska (Model ustroju…, rozdz. 4 i 5). 120 Z.R. Walczewski [E. Abramowski], Społeczeństwo rodowe, nakładem autora w drukarni Wł.L. Anczyca i spółki, Kraków 1890, s. 35–36, 54. Na temat tych kwestii w Społeczeństwie rodowym pisze Andrzej Mencwel, Etos lewicy. Esej o narodzinach kulturalizmu polskiego, PIW, Warszawa 1990, s. 145–147. 121 Na ten temat pisze Dariusz Dobrzański w artykule Nowożytna idea solidarności, w: Idea solidarności w kontekstach filozoficzno-historycznych, red. D. Dobrzański, A. Wawrzynowicz, Wydawnictwo Naukowe Instytutu Filozofii, Poznań 2006, s. 11–40. 122 Niewątpliwie jedną z najważniejszych współczesnych książek podejmujących ten problem jest Etyka solidarności ks. Józefa Tischnera (wyd. 1: Znak, Kraków 1981). 123 Krzywicki w artykule Rozwój umysłowy ludzkości (Z powodu „Systemu socjologii” prof. Gumplowicza), „Głos” 1888, nr 47 pisze o „szkole Morganowsko-Marksowskiej”; por. tegoż, Dzieła…, t. 4, s. 210. Pierwodruk podpisany Lud. Krz. 117 118
109
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Naturalnie, jak wszelka inna praca naukowa, dzieła Morgana posiadają jedynie wartość względną — w granicach pewnej epoki. Znaczenie książki bowiem w rozwoju wiedzy bynajmniej nie na tym polega, ile z niej pozostanie po pewnej liczbie lat, ale jak wpłynęła ona swego czasu na pchnięcie nauki ku nowym torom i ile zawierała w sobie pierwiastka zapładniającego […]. Studiując pracę poszukiwaczy źródłowych, wciąż mamy do czynienia z imieniem tego badacza; są pomiędzy nimi ślepi jego wyznawcy, są inni znowu, których poszukiwania wydają rezultaty dość odmienne od tych, do których on doszedł, ale wszyscy, nawet w rozterce z autorem Społeczeństwa pierwotnego, przyznają mu, że wiedzę socjologiczną wprowadził na zgoła nowe a nader wydajne pola. Co więcej, już w dzisiejszym stanie obchodzącej nas nauki śmiało możemy powiedzieć, że w znacznej liczbie jego wnioski i przykłady są schematami, z jednej strony zanadto uogólnionymi, z drugiej – wyprowadzonymi z materiału stosunkowo niezbyt obfitego, a nawet w nagromadzonych przezeń tablicach pokrewieństwa i powinowactwa same dane nie zgadzają się w pewnej mierze z wypowiadanym poglądem. Niewątpliwie dalsze poszukiwania jeszcze więcej nadwątlą wzniesioną przez Morgana budowlę; starzeć się jest prawem natury!124
ibliogra a Borejsza J.W., W kręgu wielkich wygnańców 1848–1895, Książka i Wiedza, Warszawa 1963. Brykalska M., Aleksander Świętochowski. Biografia, PIW, Warszawa 1987, t. 1. Dobrzański D., Nowożytna idea solidarności, w: Idea solidarności w kontekstach filozoficzno-historycznych, red. D. Dobrzański, A. Wawrzynowicz, Wydawnictwo Naukowe Instytutu Filozofii, Poznań 2006, s. 11–40. Dworzaczek I.K., Lewis H. Morgan „Społeczeństwo pierwotne…”, „Biblioteka Warszawska” 1889, t. 1. Działaczki społeczne, feministki, obywatelki…, red. A. Janiak-Jasińska i in., Wydawnictwo Neriton, Warszawa 2008. Engels F., Der Ursprung der Familie, des Privateigenthums und des Staats. Im Anschluss an Lewis H. Morgan‘s Forschungen, Verlag der Schweizerischen Volksbuchhandlung, Hottingen–Zürich 1884. 124 L. Krzywicki, Poszukiwania socjologiczne, w: tegoż, Dzieła…, t. 9: Szkice socjologiczne, cz. 1, red. H. HołdaRóziewicz, PWN, Warszawa 1974, s. 35. Pierwodruk: „Prawda” 1894, nr 34; podpis: L.K. W pierwszym zdaniu zasadniczego tekstu pracy Engelsa pojawia się przekonanie, że koncepcja Morgana ma charakter tymczasowy i być może zdezaktualizuje się, gdy pojawią się nowe odkrycia. Krzywicki, mimo że przetłumaczył Engelsa nie pomijając tego zdania, nie eksponował w najwcześniejszych swoich pracach tego wątku; por. przypis 78 w niniejszym artykule.
110
a
o
ła Na początku był zachwyt...
Engels F., Początki cywilizacyi. Na zasadzie i jako uzupełnienie badań Lewisa H. Morgana, przeł. J.F. Wolski, H. Le Soudier, Paryż–Lipsk 1885. Gardner H., The Origin of Kinship in Oceania. Lewis Henry Morgan and Lorimer Fison, „Oceania”, R. 78 (2008), nr 2, s. 137–150. Gumplowicz L., System socyologii, Wydawnictwo Spółki Nakładowej, Warszawa [1886]. Hirszband N., Idea organizmu w badaniach społecznych, „Ateneum” 1887, t. 3, s. 439– 461, t. 4, s. 15–35. Holland H., Ludwik Krzywicki – nieznany, Instytut Wydawniczy „Książka i Prasa”, Warszawa 2007. Hołda-Róziewicz H., Ludwik Krzywicki jako teoretyk społeczeństw pierwotnych, Ossolineum, Wydawnictwo PAN, Wrocław 1976. Katalog rękopisów Biblioteki Publicznej m. st. Warszawy. T. 2, Sygnatury 201–404: Archiwum rodzinne i redakcyjne Adama Wiślickiego („Przegląd Tygodniowy” w Warszawie), oprac. K. Sokołowska-Grzeszczyk, PWN, Warszawa 1985. Kowalewskij M.M., Moja żyzn'. Wospominanija, Rossijskaja politiczeskaja encykłopiedija (ROSSPEN), Moskwa 2005 [Ковалевский, М. М., Моя жизнь. Воспоминания. Российская политическая энциклопедия (РОССПЭН), Москва 2005]. Krusiński S., Pisma zebrane, wstęp T. Kowalik, Książka i Wiedza, Warszawa 1958. Krzywicki L., Dzieła, t. 2: Artykuły i rozprawy 1880–1886, red. H. Holland, PWN, Warszawa 1958. Krzywicki L., Dzieła, t. 3: Artykuły i rozprawy 1886–1888, red. T. Kowalik, PWN, Warszawa 1959. Krzywicki L., Dzieła, t. 4: Artykuły i rozprawy 1888–1889, red. A. Osiadacz-Molska, PWN, Warszawa 1960. Krzywicki L., Dzieła, t. 9: Szkice socjologiczne, cz. 1, red. H. Hołda-Róziewicz, PWN, Warszawa 1974. Krzywicki L., Horda pierwotna, „Prawda” 1893, nr 18, s. 207–208. Krzywicki L., List otwarty do Redakcyi „Biblioteki Warszawskiej”, „Prawda” 1889, nr 15, s. 179–180. Krzywicki L., Wspomnienia, t. 1– 3, Spółdzielnia Wydawnicza Czytelnik, Warszawa 1957–1959. Ludwik Krzywicki. Praca zbiorowa poświęcona jego życiu i twórczości, Instytut Gospodarstwa Społecznego, Warszawa 1938. Luksemburg R., Wstęp do ekonomii politycznej, Książka i Wiedza, Warszawa 1959. Marks K., Engels F., Dzieła wybrane: w dwóch tomach, Książka i Wiedza, Warszawa 1949, t. 1. Marks K., Engels F., Dzieła, T. 19 (Marzec 1875 – maj 1883), przeł. A. Bal, S. Bergman, Książka i Wiedza, Warszawa 1972. 111
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Marks K., Engels F., Dzieła. T. 21 (Maj 1883 – grudzień 1889), Książka i Wiedza, Warszawa 1969. Marks K., Engels F., Dzieła. T. 36 (Listy: kwiecień 1883 – grudzień 1887), przeł. T. Zabłudowski, Książka i Wiedza, Warszawa 1976. Mencwel A., Etos lewicy. Esej o narodzinach kulturalizmu polskiego, PIW, Warszawa 1990. Molska A., Model ustroju socjalistycznego w polskiej myśli marksistowskiej lat 1878–1886, Książka i Wiedza, Warszawa 1965. Morgan L.H., Społeczeństwo pierwotne czyli badanie kolei ludzkiego postępu od dzikości przez barbarzyństwo do cywilizacyi, przeł. A. B[ąkowska], [posłowie:] L. Krz[ywicki], Objaśnienie i dopełnienie Marksa–Engelsa, Nakładem redakcyi „Prawdy”, Warszawa 1887. Morgan L.H., Ancient Society or Researches in the Lines of Human Progress from Savagery through Barbarism to Civilization, Henry Holt and Company, New York 1877. Morgan L.H., Houses and House-life of the American Aborigines, „Contributions to North American Ethnology”, R. 4 (1881). Morgan L.H., Systems of Consanguinity and Affinity of Human Family, „Smithsonian Contributions to Knowledge”, R. 17 (1871). Morgan L.H., League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois, Sage and Brothers, Rochester 1851. Moses D.N., The Promise of Progress. The Life and Works of Lewis Henry Morgan, University of Missouri Press, Columbia and London 2009. Pachucka R., Pamiętniki z lat 1886–1914, wstęp i objaśn. J. Hulewicz, Ossolineum, Wrocław 1958. Paluch A., Mistrzowie antropologii społecznej. Rzecz o rozwoju teorii antropologicznej, PWN, Warszawa 1990. Polskie czasopisma religijno-społeczne w XIX wieku. Materiały do katalogu, red. B. Lesisz i in., Instytut Tomistyczny Warszawa, Redakcja Wydawnictw Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Warszawa–Lublin 1988. Historia prasy polskiej, [t. 2]: Prasa polska w latach 1864–1918, PWN, Warszawa 1976. The Ethnographical Notebooks of Karl Marx (Studies of Morgan, Phear, Maine, Lubbock), przeł. i oprac. L. Krader, Van Gorcum, Assen 1974. Walczewski Z.R. [E. Abramowski], Społeczeństwo rodowe, nakładem autora w drukarni Wł.L. Anczyca i spółki, Kraków 1890. White J.D., Nikolai Sieber: the First Russian Marxist, „Revolutionary Russia”, R. 22 (2009), nr 1, s. 1–20. Zawiszewska A., „Tłumaczka Tylora i Morgana”. O Aleksandrze Bąkowskiej i jej działalności społecznej, „Przekładaniec” 2010, nr 2 (24), s. 50–89.
112
a
o
ła Na początku był zachwyt...
bstra t At the beginning there was wonder. Young Krzywicki reads Morgan Article reconstructs chosen context and editions of Polish translation Lewis Henry Morgan's Ancient Society. Aleksandra Bąkowska's translation was first published in 1887, printed in “Prawda” magazine, which senior editor at the time was Aleksander Świętochowski. It was edited by Ludwik Krzywicki, who knew Morgan's work since estimated 1883. He got closely acquainted with it due to Frederic Engels' Der Ursprung der Familie, des Privateigenthums und des Staats. Im Anschluss an Lewis H. Morgan's Forschungen (1884) – Krzywicki translated and published this book (under alias J.F. Wolski) in 1885 and entitled it Początki cywilizacyi. Na zasadzie i jako uzupełnienie badań Lewisa H. Morgana – Beginnings of civilization. Investigation and reinvigoration of work by Lewis H. Morgan (in Poland Engels' work is better known as Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa. W związku z badaniami Lewisa H. Morgana – Origins of family, private property and the State. Investigation into the works of Lewis H. Morgan – which is the title of the book's latter translation). From 1885, in his scientific research, Krzywicki references Morgan more often. In articles one can find crystallized idea of Morgan as a field researcher, who spent forty years among Native Americans, thus making him able to create a masterpiece that undermined achievements of cabinet anthropology. Morgan is portrayed as the one who revolutionized science. Also, Krzywicki, taking in Engels' conviction that Morgans work is deliberately omitted, feels obliged to propagate it and defend it from criticism. Only in Krzywicki's writings from the nineties we find fragments that show his detachment from Morgans' conclusions. Keywords: Ancient Society, translation, Ludwik Krzywicki, Lewis Henry Morgan
a
o
ła
Doktor habilitowany nauk humanistycznych, adiunkt w Zakładzie Teorii i Historii Kultury Instytutu Nauk o Kulturze i Studiów Interdyscyplinarnych Uniwersytetu Śląskiego. Zainteresowania badawcze: teoria, antropologia i historia kultury; antropologia literatury dla dzieci i młodzieży. Opublikowała monografie: Saga rodu Borejków. Kulturowe konteksty Jeżycjady (Katowice 2004), Jan Michał Witort – wprowadzenie do antropologii pokolenia „ludzi naukowych” (Poznań-Katowice 2011); redagowała tom Konstanty Ildefons Gałczyński – znany i nieznany. Szkice i rozprawy (Katowice 2005), współredagowała: Między Bambolandią i Jeżycjadą. Małgorzaty Musierowicz makro- i mikro-kosmos (Katowice 2003), Antropologia kultury – antropologia literatury. Na tropach koligacji (Katowice 2007), Wiedza o kulturze w szkole (Katowice 2007), Wstyd w kulturze 2 (Katowice 2008), Bezpieczny świat wielu kultur i narodów. Przewodnik dla nauczycieli (Katowice 2011), Starość jako wyobrażenie kulturowe (Katowice 2013).
113
Laboratorium Kultury 3 (2014)
114
Małgorzata Rygielska „Listy uwierzytelniające” etnografa
Jakub Jakubaszek
Uniwersytet Warszawski
y iary słu by s ołe z e Rozwa a ia rzekła u ewisa
a
argi esie
olskiego
ołe ze stwa ierwot ego Morga a
bstrakt Polskie wydanie Społeczeństwa pierwotnego L.H. Morgana ukazało się w 1887 r. nakładem „Prawdy”, w czasie, gdy społeczny program pozytywistów obnażył swe braki, a do głosu dochodziła nowa formacja kulturowa. Jej członków charakteryzowały przekonania demokratyczne, ludowe, socjalistyczne, a także kulturalny i społeczny aktywizm. Przedstawicielką tej formacji była również Aleksandra Bąkowska, ziemianka, założycielka szkoły wiejskiej w Gołotczyźnie, zwolenniczka ruchu kobiecego, tłumaczka prac Edwarda Burnetta Tylora i Lewisa Henry’ego Morgana. W artykule omówione zostały źródła jej aktywizmu oraz postawa i działalność, dla których tło stanowi tu polski przekład i recepcja Społeczeństwa pierwotnego. Słowa klucze: Lewis H. Morgan, Aleksandra Bąkowska, służba społeczna, Społeczeństwo pierwotne, przekład
H
enryk Sienkiewicz nie był szczególnie zachwycony „darem narodu polskiego”. Najchętniej otrzymałby dom z widokiem na Wisłę przy Kanonii w Warszawie, ale taki pomysł spotkał się ze sprzeciwem. Nie doszło również do skutku kupno „jakiejś wsi pod Warszawą, przy kolei, tak żeby [Sienkiewicz] mógł mieć przynajmniej kilka pociągów do stolicy, żeby za pół godziny mógł być w mieście”. Wybór padł na Oblęgorek, majątek obciążony kredytem, a do tego położony aż za Kielcami. W przypływie złośliwości mieszkańcowi „syreniego
115
Laboratorium Kultury 3 (2014)
grodu” zdarzało się powiedzieć, że „jechało się [tam] dłużej niż do Wiednia”1. Podróż pociągiem do Kielc, a z Kielc dalej powozem, istotnie należała do rodzaju wypraw wymagających przygotowania. Trasa kolejowa biegła okrężnie, przez Iwanogród (czyli Dęblin) lub Dąbrowę, gdzie skład z Warszawy łączył się z pociągiem Drogi Żelaznej Iwanogrodzko–Dąbrowskiej, odchodzącym dwa do trzech razy na dobę. Tymczasem lud oblęgorski uchodził za ciemny i zabobonny („zachował wiele cech pierwotnych”, „analfabetów bardzo wielu”2), a konserwatywna „Gazeta Kielecka”, w której takie przekonanie o owej społeczności głoszono, wyrażała zachwyt, że wkrótce w regionie „zasiądzie Mistrz nad mistrze, który złote myśli rzeźbi w sercach milionów”3. Nie był to może jeszcze, jak rzucić miał później Brzozowski, nastrój „pochodu z brzękadłami” po królewiackiej prowincji, towarzyszący odczytom Mistrza na rzecz ofiar powodzi z lata 1903 r., wszędzie podobno przyjmowanym w atmosferze podniosłej i ekstatycznej. Była to najwyżej przygrywka, choć ton zapowiadający „karety przed dworcem, odświętne stroje, uroczyste nabożeństwa i uczty”4 słychać w głosie „Gazety…” dość wyraźnie. Sienkiewicz, jak wiadomo, „dar narodu” przyjął. Co więcej, 1908 r. pomógł w powstaniu pierwszej w Oblęgorku placówki oświatowej (funkcjonującej półlegalnie, pod szyldem ochronki), którą zakwaterował w przestronnej pałacowej garderobie. W listach do Marii z Babskich, pisanych w okresie przeprowadzki, nazywa nawet posiadłość „nie tak straszną dziurą”5; wspomina również o jej sielskim charakterze. „[A] czegóż – pyta Sienkiewicz retorycznie – szuka się na wsi, jak nie sielanki. – Dla tego samego można pokochać Oblęgorek”6. Dwieście kilometrów na północ od miejscowości, w regionie równie zacofanym kulturowo, ubogim i słabo skomunikowanym z Warszawą, Aleksandra Bąkowska otwiera w rok później szkołę gospodarstwa wiejskiego dla dziewcząt. Po Kruszynku koło Włocławka jest to druga taka szkoła w Królestwie Polskim7. F. Hoesick, Powieść mojego życia. (Dom rodzicielski). Pamiętniki, t. 2, Ossolineum, Wrocław–Kraków 1959, s. 385–386. 2 [B.a.], Okolica Oblęgorka, „Gazeta Kielecka” 1900, nr 101, s. 1–2. 3 [B.a.], Dar jubileuszowy, „Gazeta Kielecka” 1900, nr 55, s. 2. 4 S. Brzozowski, Pochód z brzękadłami, w tegoż: Wczesne prace krytyczne, wstęp A. Mencwel, PIW, Warszawa 1988, s. 393; prwdr. „Głos” 1904, nr 2. 5 List do Marii z Babskich Sienkiewiczowej z 9.06.1902 r., w: H. Sienkiewicz, Listy, t. 4, cz. 1, oprac. i wstęp M. Bokszczanin, PIW, Warszawa 2008, s. 169. 6 Tamże, s. 175; list do Marii z Babskich Sienkiewiczowej z 5.07.1902 r. 7 Wcześniej, w 1900 r., powstała jeszcze szkoła dla chłopców w Pszczelinie. O organizacji tych placówek, pszczelinieckiej i kruszynieckiej, które dla Bąkowskiej i innych pionierów oświaty ludowej stanowiły wzór, pisze zwięźle Aleksander Świętochowski, w: A. Świętochowski, Historia chłopów polskich w zarysie, t. 2. W Polsce podległej, Wydawnictwo Polskie, Lwów–Poznań 1928, s. 461–465. 1
116
Jakub Jakubaszek Wymiary służby społecznej...
Dwie drogi Jedyna biografia Bąkowskiej, napisana przez Lucynę Janikową, nosi tytuł Z buntem przez życie. Chciałbym widzieć w tym tytule, oprócz zabiegu retorycznego, przede wszystkim problematyzację pewnej ponadjednostkowej postawy i jedno z jej zawęźleń8. Galeria „zaściankowych” aktywistek i aktywistów tego czasu, przynależących do sfer inteligencko-ziemiańskich, znajdujących się w zbliżonym położeniu i podobnie buntujących się przeciwko zastanej rzeczywistości, jest oczywiście dłuższa. Co wszakże w przypadku Bąkowskiej i innych znamienne, rzeczywistość ta – z ich punktu widzenia – odpowiada właściwie stanowi nieujarzmionej natury, a wszelkie podejmowane działania są istotowo kulturotwórcze. Chodzi tu nie tyle o ich zaplecze ideowe czy znaczenie filozoficzno-antropologiczne, ile o samo doświadczenie, czy raczej powtarzającą się w wielu relacjach, tekstach, artykułach i zapiskach artykulację tego doświadczenia. W pierwotnym życzeniu Sienkiewicza, by kupić mu kamienicę na warszawskim Starym Mieście, odnaleźć możemy coś więcej niż tylko prozaiczną wygodę. Podobne wymogi spełniałaby bowiem przecież podwarszawska wieś w pobliżu kolei petersburskiej czy wiedeńskiej. Wybory te osobliwie korespondują z intuicjami Brzozowskiego. Będzie on bowiem w pierwszej chwili zarzucał Sienkiewiczowi-twórcy „zdrowy instynkt przeciętności”, w ogóle zestrojenie „iście polskiego” szlacheckiego światopoglądu z zachowawczym i ograniczonym horyzontem mieszczańskim9. Jak trafnie pisze Ewa Kosowska, Sienkiewicz „swoją kulturową tożsamość kształtował w dynamicznej równowadze między tym, co sarmackie, a tym, co europejskie”10, i choć z takim zdaniem Brzozowski pewnie by się zgodził, zarazem musiałby uznać je – niesłusznie! – za próbę odwrócenia biegunów „zdziecinnienia” i „dojrzałości” z Legendy Młodej Polski11. W przywołanej historii mamy do czynienia z taką potrzebą wygody, która nie jest prozaiczna, ponieważ nie ma charakteru wyłącznie pragmatycznego, zdroworozsądkowego 8 Por. L. Janikowa, Z buntem przez życie. Opowieść biograficzna o Aleksandrze Bąkowskiej, Zespół Szkół Rolniczych „Bratne”, Ciechanów 1999. Maria Brykalska wplata elementy życiorysu Bąkowskiej do swych książek o Aleksandrze Świętochowskim. Przed paru laty osobny artykuł poświęciła jej także Agata Zawiszewska, która wszelako – co miało niebagatelny wpływ na treść jej ustaleń – pominęła książkę Janikowej. Por. A. Zawiszewska, „Tłumaczka Tylora i Morgana”. O Aleksandrze Bąkowskiej i jej działalności społecznej, „Przekładaniec” 2010, nr 2 (24), s. 50–89. 9 Por. S. Brzozowski, Henryk Sienkiewicz i jego stanowisko w literaturze współczesnej, w: tegoż, Wczesne prace…, s. 133–168; prwdr. „Głos” 1903, nr 14–18. 10 E. Kosowska, Eurosarmata. O postawach i wyborach Henryka Sienkiewicza, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2013, s. 64. 11 Por. S. Brzozowski, Legenda Młodej Polski. Studja o strukturze duszy kulturalnej, Nakładem Księgarni Polskiej Bernarda Połonieckiego, Lwów 1910.
117
Laboratorium Kultury 3 (2014)
i okazjonalnego. Określa ona natomiast przyswojony standard życia i jest, jako taka, wyborem egzystencjalnym. Rzecz w tym, że jeśli urbanizację uznamy za wyznacznik modernizacji, a przestrzeń (wielkiego) miasta i rozmaite przejawy miejskości za kategorie typowo nowoczesne, to w realiach królewiackich miarą dystansu cywilizacyjnego okaże się odległość od Warszawy – skądinąd prowincjonalnego miasta rosyjskiego12. Jego wielkomiejskość (choćby dyskusyjna), zalety mieszkania nieopodal linii kolejowej, komfort i szybkie tempo podróży, wreszcie zaś obecność i dostępność nazywanego „ikoną nowoczesności” środka transportu, a wraz z nim symbolicznych i faktycznych „prześwitów” czy „rozsadów” kultury globalnej – wszystko to, wyliczone oczywiście jednym tchem, składa się na rozwinięcia i konkretyzacje owej wygody. Kształtuje także specyficzne doświadczenie czasu i przestrzeni oraz należy do standardu życiowego formacji kulturowej, do której zaliczał się Sienkiewicz. Powiadamiając ks. Teodora Jankowskiego o zamiarze utworzenia szkoły ludowej w Oblęgorku, stwierdza on: „W ten sposób dzieci nie będą zostawione bez opieki i nie będą wyrastać w dzikości”13. Daje się tu poznać, oprócz paternalizmu, punkt widzenia prawdziwego „człowieka XIX wieku”, Europejczyka z dożywotnim biletem na „arkę cywilizacji”, przybyłego z metropolii i wizytującego – nie bez stanowienia strefy wpływów – znieruchomiałe we wstępnej fazie rozwoju kultury kolonie. Podczas własnej, wspomnianej uprzednio, akcji odczytowej poczyni obserwację, że oto „prowincję przebiega jakby prąd elektryczny nowego życia”14, co wprawdzie można by uznać za konwencjonalną metaforę, ale przecież nie jest ona przeźroczysta. Czy jej niepokojąca siła nie bierze się aby z niwelacji (właśnie niwelacji, ponieważ nie zachodzi tu żaden gwałtowny ruch) opozycji natury i kultury? Czy zjawisko tak fantastyczne jak „prąd elektryczny nowego życia” nie mieści się ostatecznie w porządku artyficjalnym, przywodząc na myśl raczej sztucznie importowaną elektryfikację, niż tworzenie społecznych więzi? W końcu zaś: jaki świat opisuje ta metafora, skoro oprócz obrazu rezurekcji odsyła również do jego zdeformowanego odbicia – obrazu reanimacji trupa? Nie potrzeba szczególnej wrażliwości interpretacyjnej, by dostrzec głęboką różnicę, jaka dzieli obserwowany wyżej stosunek do upośledzonych społecznie „mas ludowych” („dzikich”) i „rażonej 12 Por. M. Litwinowicz-Droździel, Okruchy zwierciadła. Od wystawy światowej do wystawy sklepowej, „Przegląd Humanistyczny” 2013, nr 1 (436), s. 11–15; E. Paczoska, Odkrywanie prowincji – w kręgu doświadczeń literatury postyczniowej, w: Doświadczenie prowincji w literaturze polskiej II połowy XIX i XX wieku, red. E. Paczoska, R. Chodźko, Filia UW w Białymstoku, Białystok 1993, s. 8–15. 13 H. Sienkiewicz, Listy, t. 3, cz. 1, s. 38; list ze stycznia 1906 r. 14 Tamże, s. 356; list do Adama Krechowieckiego z 22.01.1904 r.
118
Jakub Jakubaszek Wymiary służby społecznej...
prądem” prowincji od zaangażowanej postawy tych prowincjonalnych ziemianek, o których rozwodzono się w „Tygodniku Suwalskim”, że „potrafią same zamieszkiwać wilgotne oficynki, oddając dwór swój na kursy rolnicze”15. Jest sprawą drugorzędną, czy mamy tu do czynienia z perspektywą, żeby tak powiedzieć, Vorschrift (czyli, innymi słowy, nie tyle z referowaniem stanu faktycznego, ile projektowaniem, propagowaniem wzorca), gdyż nawet w takim przypadku wciąż chodziłoby o przepracowanie poczucia winy klasowej. Zewnętrznie, mówiąc językiem historii idei, przejawia się ono w przyjęciu i głoszeniu przekonań demokratycznych, na których opiera się – lub ma się oprzeć – ład aksjonormatywny. Tym samym alternatywa konserwatyzmu i liberalizmu zostaje przekroczona, idee patronackie ustępują miejsca ideom równościowym. W rzeczywistości jednak przekonania demokratyczne nie tylko wrastają głęboko w system wartości, lecz zdarza się także, iż oplatają i przekształcają postawę wobec świata całościowo, wyłaniając coś w rodzaju osobowości ofiarniczej. Wydaje się, że z jej uosobieniem spotykamy się w biografii tłumaczki Społeczeństwa pierwotnego… (Ancient Society…, 1877) Lewisa Henry’ego Morgana. Droga Aleksandry Bąkowskiej Aleksandra Sędzimirówna, po mężu Bąkowska, pochodziła ze starego ziemiańskiego rodu, urodziła się w 1851 r. (dokładna data budzi wątpliwości) w majątku Ślubowo na Mazowszu. W przeciwieństwie do stereotypowych „farysów demokratyzmu”16 (a farys to, rzecz znamienna, bojownik i niewolnik zarazem), nie należała do generacji zdeklasowanej szlachty, do której przylgnęło, jawnie zresztą androcentryczne, określenie „wysadzeni z siodła”. Wykształcenie otrzymała co najmniej przyzwoite, nauki pobierała oczywiście prywatnie. Wyrosła w otoczeniu „białych ścian polskiego domu”, którego „[s]przęty i całe umeblowanie – notowała po latach jedna z guwernantek – kosztowne i kunsztowne, bowiem pamięta z górą trzy wieki. Wszystko miłe, stare i takie szlacheckie”17. Jak miało się szybko okazać, Bąkowska nie pasowała mentalnie do tej scenografii. 15 „Tygodnik Suwalski” 1914, nr 5; cyt. za: M. Dajnowicz, Zachodnioeuropejskie wzorce emancypacyjne na polskiej prowincji w początkach XX wieku. Wpływ Elizy Orzeszkowej i Marii Konopnickiej na poglądy i działalność przedstawicielek elit ziem północno-wschodnich, w: Zachodnie wzorce i wschodnie realia. Przedstawicielki elit prowincjonalnych w XIX i w pierwszej połowie XX wieku, red. M. Dajnowicz, Instytut Historii Uniwersytetu w Białymstoku, Białystok 2009, s. 132. 16 Por. L. Sadowski, Polska inteligencja prowincjonalna i jej ideowe dylematy na przełomie XIX i XX wieku (na przykładzie guberni łomżyńskiej, suwalskiej i Białegostoku), PWN, Warszawa 1988, s. 33–48. 17 L. Janikowa, Z buntem…, s. 14.
119
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Zaryzykuję tezę, że polskiemu inteligentowi prowincjonalnemu XIX w. jego bezpośrednie otoczenie jawiło się obco. Jeśli w latach młodości, opuściwszy je, spędził jakiś czas w Warszawie czy we Lwowie, podjął tam studia (mężczyźni) lub wstąpił na pensję (dziewczęta), to po powrocie na szeroko rozumianą prowincję – również w rodzinne strony – trafiał do całkiem nowej przestrzeni. Warszawę czy Lwów trudno rzecz jasna porównywać z Paryżem bądź Londynem. Przyjazd tam oznaczał zatem nie tyle wyrwanie się z dyskursu aspiracji i zdominowanej przezeń przestrzeni, ile dopiero wejście w taki dyskurs, przyjęcie go. Z kolei w realiach prowincjonalnych, od stolic guberni po mieściny i wsie, mamy już do czynienia z aspiracjami drugiego, a nawet trzeciego stopnia. Miasteczka te niewiele zresztą łączyło z miejskością, ani pod względem układu i jakości zabudowy, ani wówczas, gdy mowa o stylach życia18. Co więcej, przeważnie znaczna część ich mieszkańców była etnicznie obca, a podziały społeczne miały charakter kastowy. W lokalnej prasie stale powtarzano apele dotyczące spraw tak podstawowych jak budowa drogi; przez dużą część roku komunikacja i poruszanie się między miejscowościami były utrudnione. Brakowało instytucji kulturalnych – poza większymi ośrodkami można było właściwie mówić o kulturalnej martwocie. Kiedy dodamy do tego model relacji towarzyskich znany choćby z satyry Doktór filozofii na prowincji (1875) czy Emancypantek (1892), Siłaczki (1891) albo Promienia (1897), otrzymamy wówczas krajobraz życia społecznego jednocześnie jałowy i duszny. Reakcją na obcość są różne mechanizmy przystosowawcze. Ówczesna publicystyka postępowa szczególnie ostro piętnowała coś, co można by nazwać internalizacją prowincjonalnej mentalności. W świadectwach Sienkiewicza natomiast – choć oczywiście nie był on przedstawicielem prowincjonalnej inteligencji – widać pewną egzotyzację prowincji, sytuowanie jej w porządku binarnym i hierarchicznym (peryferie–centrum, zacofany–rozwinięty, dzikość–cywilizacja). Zdarzało się też zaprzeczanie „kompleksowi prowincjonalizmu” i jego źródłom poprzez ich idealizację19. Droga Bąkowskiej jest inna, meandryczna. Po zakończeniu edukacji domowej, co mniej więcej pokrywa się w czasie z klęską powstania styczniowego, zostaje oddana na pensję do Warszawy. Ponieważ ojciec udzielał powstańcom pomocy materialnej, w jakimś stopniu musiało ono być również jej udziałem. W stolicy Królestwa spędza łącznie dwa lata (warto w tym miejscu dodać, że Maria Brykalska, biografka Aleksandra Świętochowskiego, twierdzi, że 18 19
Por. E. Kaczyńska, Pejzaż miejski z zaściankiem w tle, Fundacja Res Publica, Warszawa 1999. Por. L. Sadowski, Polska…, s. 67–69.
120
Jakub Jakubaszek Wymiary służby społecznej...
Bąkowska kształciła się we Francji20, podczas gdy Lucyna Janikowa – a jej ustalenia uważam za bardziej wiarygodne – milczy na ten temat), następnie wraca do Ślubowa, by w 1869 r. wyjść za mąż za Kazimierza Bąkowskiego, dziedzica Ożarowa, majątku położonego niedaleko Wielunia. Małżeństwo, do czego jeszcze wrócę, nie należało do udanych. Mąż ma przekonania (w porównaniu do jej zapatrywań) zbyt wsteczne, ona udziela się charytatywnie, chętnie sięga po „młodą” prasę, wyraźnie sympatyzuje z wzbierającym fermentem umysłowym, jaki wówczas zachodzi w środowisku warszawskich intelektualistów. Nie dziwi więc, że ostatecznie wyprowadza się od męża, ponownie trafia do stolicy i tam wszczyna postępowanie rozwodowe. W 1878 r. jest już na powrót kobietą wolną. Odejście od męża położy się cieniem na reputacji Bąkowskiej. W 1880 r. za sumę 65 tys. rubli z posagu nabywa pokaźne, zadłużone dobra w Gołotczyźnie koło Ciechanowa, jednak nie nawiązuje kontaktów towarzyskich z mieszkańcami okolicznych dworów. Trudno stwierdzić, co bardziej stoi tu na przeszkodzie: środowiskowy ostracyzm czy jej niechęć do owego środowiska z właściwym mu stylem życia, konserwatyzmem obyczajowym i stanowym egoizmem. Dość powiedzieć, że Bąkowska w swoich listach wiąże Gołotczyznę z poczuciem alienacji, przemijania, braku i uwiądu. Życiu na prowincji przeciwstawia Warszawę, tamtejszą atmosferę, za którą stale tęskni. Zaczyna żyć, by tak rzec, „pomiędzy”: wraca do swojej „utrapionej wioski”, ale „wolałaby jak najprędzej być w Warszawie”, bo „nabiera do świeżego powietrza coraz większego wstrętu”21. Na przemian planuje przyjazd i boleje, że musi odroczyć jego termin, to znów donosi, iż prawie podjęła decyzję o sprzedaży Gołotczyzny. „U mnie – powiada – nic nowego nie zaszło i jest to, co było – pustka, cisza, nuda i nic więcej”22. Albo: „zawsze niewesoło i najzupełniej usposobieniem odpowiadam zeschłym liściom, jęczącym wichrom i wszystkim smutkom jesieni”23. Nie ma wielu zajęć, więc czyta, prenumeruje czasopisma postępowe i fachowe. Wolno sądzić, że taka prasa nie jest dla niej tylko drugim, obok listu, narzędziem komunikacji, a lektura sposobem spędzania czasu. Pośredniczą one także w kontakcie z istotną – możliwe nawet, że najistotniejszą – częścią świata przez nią przeżywanego.
Por. M. Brykalska, Aleksander Świętochowski. Biografia, t. 1, PIW, Warszawa 1987, s. 377. Wybór listów Aleksandry Bąkowskiej, w: L. Janikowa, Z buntem…, s. 138; list do Aleksandra Świętochowskiego, [b.d.]. 22 Tamże, s. 139; list do Aleksandra Świętochowskiego, [b.d.]. 23 Tamże, s. 142; list do Aleksandra Świętochowskiego, [b.d.]. 20
21
121
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Niegodziwa Narew odcięła nas od świata – od świąt przestały pisma przychodzić […]. Dużo czasu upłynie, zanim wrócą dawne pocztowe porządki, bo raz wytrąceni z rutyny – nie tak łatwo nam Polakom wrócić. A jak się dostać do Warszawy? Zdobyłam tu jakiegoś „Kuriera” – piszą, że między Modlinem a Nowym Dworem trzeba się przeprawiać łódką i każdy zostawiony własnemu przemysłowi, bo kolej pośrednictwa w tym przejeździe nie bierze. Zdrętwiałam, jak ja jestem w tych wypadkach nieprzemysłowa […]. Co woda w tym roku wyprawia […], że nawet nasza Sona marna tak wezbrała, że zalała całe podwórze w Gołotczyźnie, do chałup podeszła. Most w Sońsku, owa na dobrych ludzi pułapka, tylko dzięki energii strażnika, który go w czas rozebrał, ocalał – a most kolejowy, cel naszych wycieczek, bardzo uszkodzony24.
Nie jest to bynajmniej odosobniony przypadek, kiedy w związku z jakąś klęską żywiołową prasa do Gołotczyzny przestaje docierać, listy krążą z opóźnieniem, a transport do stolicy wymaga szczególnych starań. Bąkowska skarży się w te słowa Aleksandrowi Świętochowskiemu, którego poznała osobiście prawdopodobnie w 1883 r.25, jakkolwiek postać redaktora „Prawdy” już wcześniej była jej dobrze znana. Ich długoletnia przyjaźń i współpraca owiane są różnymi legendami: mieli trafić na siebie przypadkiem, jeszcze w czasach studenckich Świętochowskiego, i samo zetknięcie się wystarczyło, by zapałał on głębokim uczuciem. Bąkowska została bohaterką jego pisarstwa i muzą, kochała go aż do późnej starości, snując niespełnione plany o wspólnych ostatnich latach życia26. Ile z tego wszystkiego jest prawdą, a co sprowadza się jedynie do schematów narracyjnych we wspomnieniach i życiorysach, pozostaje poza obszarem moich rozważań. Wystarczy zauważyć, że poetyka całej opowieści jest jednoznaczna, co jednak nadal pozwala udzielić jej pewnego kredytu zaufania. Natomiast przeświadczenie, jakoby Bąkowska pierwsza wyszła z inicjatywą przekładu Społeczeństwa pierwotnego…, a tym bardziej zwróciła się do Posła Prawdy z gotowym już przekładem i prośbą o pomoc w jego wydaniu, wydaje się wątpliwe. Kwestię inicjatywy można jeszcze uważać za dyskusyjną (w ten sposób we Wspomnieniach przedstawia ją choćby Ludwik Krzywicki), lecz drugiej możliwości wyraźnie przeczą te listy Świętochowskiego, w których wypytuje on Bąkowską o postępy w pracach nad tłumaczeniem27. Krzywicki Tamże, s. 147; list do Aleksandra Świętochowskiego z 9.04.1888 r. Por. L. Janikowa, Z buntem…, s. 29. Brykalska wcześniej datowała ich pierwsze spotkanie na jesień 1884 r., za nią podobnie robi Zawiszewska. Por. M. Brykalska, Aleksander Świętochowski. Biografia…, t. 1, s. 377. 26 Por. L. Janikowa, Z buntem…, passim; M. Brykalska, Aleksander Świętochowski. Biografia…, t. 1, s. 378–384. 27 Por. L. Janikowa, Z buntem…, s. 37. Tymczasem Maria Brykalska posuwa się do stwierdzenia, 24 25
122
Jakub Jakubaszek Wymiary służby społecznej...
zwraca również uwagę na popełnione przez nią liczne błędy i usterki, miejscami zarzuca jej wręcz „niezrozumienie […] istoty społeczeństwa pierwotnego”28. Druga poważna wątpliwość wiąże się z pytaniem, gdzie i kiedy Bąkowska, wyjąwszy pośrednictwo Świętochowskiego, miałaby zapoznać się z mało popularnymi książkami Morgana, których obieg nawet w Europie Zachodniej był wąski, jeżeli nie hermetyczny. I wreszcie: dlaczego o książkach posyłanych jej przez Świętochowskiego przyznaje, że są dla niej – tak jak dorobek antropologiczny Edwarda B. Tylora – nowe i pouczające?29 Myli się zatem Agata Zawiszewska, gdy, omawiając działalność Bąkowskiej, przypisuje jej „dobrą orientację w najnowszej i niekanonicznej, niespencerowskiej ewolucjonistycznej antropologii społecznej”30 (osobnym problemem jest jaskrawy anachronizm takiego sformułowania). Chociaż „tłumaczka Tylora i Morgana” była wykształcona, oczytana i nieźle władała językami obcymi, to jednak dopiero zapoznawała się z nową dziedziną wiedzy, a kontakt z myślą najpierw jednego, potem drugiego autora był dla niej zapewne doświadczeniem formacyjnym. W bliskości ich warsztatu wyrabiała w sobie dojrzałość umysłową i zaangażowaną, społecznie aktywną postawę. Jaką rolę odegrała w życiu Bąkowskiej praca nad Społeczeństwem pierwotnym…? Rzecz jest bardziej złożona, niż wydaje się na pierwszy rzut oka. Pierwsza odpowiedź, wcale nie naskórkowa, mogłaby brzmieć na przykład: w ten sposób Bąkowska nareszcie znajduje sobie zajęcie. Samotna ziemianka, od której stroni okoliczne towarzystwo i która również je omija, zajęć ma niewiele. Zostało już tu ustalone, że dużo czyta, bywa w Warszawie, ponadto od czasu do czasu urządza sobie wycieczki oraz przyjmuje gości. A podejmuje ich bez wystawnych rautów i raczej w małej liczbie. Ma przyjaciół we Władysławie Wilczyńskim i Franciszku Rajkowskim (obaj lekarze), czasami Świętochowski odwiedza ją ze Stanisławem Michalskim albo Leopoldem Méyetem. Przeważają więc mężczyźni, którzy są dla Bąkowskiej partnerami głównie do lektury i rozmowy. Toczy z nimi dyskusje, jak sama mówi, „o rozmaitych kwestiach że Bąkowska dokonała przekładu w 1884 r., czyli zanim zaczęła się jej znajomość ze Świętochowskim. Por. M. Brykalska, Aleksander Świętochowski, redaktor „Prawdy”, Ossolineum, Wrocław 1974, s. 98. 28 L. Krzywicki, Wspomnienia, t. 3, Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”, Warszawa 1969, s. 115. Nieznajomość literatury przedmiotu zarzucał autorce przekładu również Wacław Anczyc, syn Władysława (i przez Agatę Zawiszewską z Władysławem mylony), wówczas student historii na Uniwersytecie Lipskim, który w 1888 r. na łamach „Przeglądu Literackiego” opublikował obszerną i pełną drobiazgowych krytyk metodologicznych recenzję Społeczeństwa pierwotnego. Por. W. Anczyc, Społeczeństwa pierwotne, cz. 4, „Przegląd Literacki” 1888, nr 11, s. 115. 29 Por. L. Janikowa, Z buntem…, s. 38. 30 A. Zawiszewska, „Tłumaczka Tylora i Morgana”..., s. 59.
123
Laboratorium Kultury 3 (2014)
wyższych”31. Jako czytelniczka „Głosu” często spiera się ze Świętochowskim o sprawę ludową. Rozmowy odbywają się w Gołotczyźnie i warszawskiej siedzibie redakcji „Prawdy”, a pewnie także w mieszkaniu wynajmowanym przez Bąkowską w Warszawie. Taki jednak typ aktywności, niemalże wypchnięty poza publiczną przestrzeń, z czasem okazuje się niewystarczający. Przede wszystkim rozbudza bowiem aspiracje i hartuje przekonania polityczne, równolegle prowokując pytania o własną w tym wszystkim rolę i osobistą odpowiedzialność. Zmusza do refleksji nad możliwościami, jakie rzeczywiście się ma, i nad warunkami, w jakich się trzeba poruszać. Zagadnienie to szybko przestaje być teoretyczne. Roztrząsanie go odsyła wprost do sfery praktyki społecznej, z którą jest jak najściślej związane. Zwierza się przeto Bąkowska: z dniem każdym bardziej się przekonywałam, że ja tu na stałe nie wyżyję. Gdybym przynajmniej posiadała materialne środki i mogła otoczeniu swemu usługi rzeczywiste świadczyć – ta ofiara całopalna miałaby cel jakiś i znośniej byłoby ją ponosić. W moim jednak położeniu siedzenie tutaj jest okropną koniecznością. – W niedługim czasie po kupieniu tej małej wioseczki doznałam uczuć muchy złapanej w siatkę pajęczą, która mi się dość barwnie z dala wydawała. Złudzenie szybko się rozwiało – ale nie zamotałam się i jak mnie Pan widział, patrzenie w sufit wypełniło mi istnienie. I kto by się spodziewał, po tylu latach mucha szamotać się zaczyna, zmartwychwstaje, sufity stanowczo mi nie wystarczają32.
Brak zajęć, tak jak się go tutaj odczuwa, nie jest brakiem zajęć „po prostu”. Jeżeli wśród wykształconego ziemiaństwa schyłku XIX stulecia wzorzec otium negotiosum (unikania bezczynności, oddawania się aktywnościom zarazem twórczym i atrakcyjnym) trwał jeszcze, bodaj w postaci reliktowej, jako element etosu33, to tutaj mamy do czynienia z jego załamaniem. Bąkowskiej zasugerowano kiedyś utworzenie w Gołotczyźnie obserwatorium astronomicznego, o czym, nie bez pewnej ironii, donosi w liście Świętochowskiemu. Ten pomysł skłania ją do rekapitulacji wszystkich zajmowanych dotychczas ról: „naprzód przykładna żona, następnie garde-malade, literatka, rolniczka, kupiec leśny, a teraz astronomka – czy to nie zdumiewające?”34. Ostatecznie fantastyczny pomysł okazał się tym i niczym więcej. Trudno przekonująco odpowiedzieć na pytanie, czy Wybór listów Aleksandry Bąkowskiej…, s. 140; list do Aleksandra Świętochowskiego, [b.d.]. Tamże, s. 138–139; list do Aleksandra Świętochowskiego, b.d. 33 Por. A. Gomóła, Jan Michał Witort. Wprowadzenie do antropologii pokolenia „ludzi naukowych”, Wydawnictwo Exemplum, Poznań–Katowice 2011, s. 216–217. 34 Wybór listów Aleksandry Bąkowskiej…, s. 140; list do Aleksandra Świętochowskiego, [b.d.]. 31 32
124
Jakub Jakubaszek Wymiary służby społecznej...
Bąkowskiej zabrakło odwagi do podjęcia odpowiednich studiów i czy daje się to powiązać ze wzorcem kobiecości w kulturze patriarchalnej. W jakiejś mierze tak zapewne było. Jest zresztą znamienne, że z pozostałych pięciu autodefinicji, dwie wyczerpują się w tradycyjnych obowiązkach wobec rodziny i bliskich, dwie wiążą się z samodzielnością ekonomiczną i materialną, i tylko jedna, wrzucona między tamte, świadczy o szerszych horyzontach i ambicjach intelektualnych. Czyżby Bąkowskiej doskwierał właśnie niedosyt zajęć pozwalających ambicje te realizować? Czy mieści się wśród „głodomorów nerwowych” epoki? Żeby udzielić na te pytania odpowiedzi twierdzącej, trzeba wpierw uwzględnić dwa ważne warunki. Po pierwsze, aktywność taka musi mieć w punkcie centralnym problematykę społeczną oraz posiadać wymiar praktyczny. W tej bowiem skali próbuje się jej wartość. Po drugie, musi mieć rys osobistego oddziaływania, posłannictwa nawet, które w kwestii społecznej widziałoby rzeczywistość bezpośrednio dostępną – rzeczywistość odczuwanych, a w zasadzie współodczuwanych, autentycznych dramatów – i najpilniejsze zadanie. Taki jest głęboki sens niemocy, z której zdaje sprawę Bąkowska w cytowanym wcześniej liście. Chciałbym teraz do niego wrócić. Szczególnie interesujące jest zdanie: „Gdybym przynajmniej posiadała materialne środki i mogła otoczeniu swemu usługi rzeczywiste świadczyć – ta ofiara całopalna miałaby cel jakiś i znośniej byłoby ją ponosić”. Co tak naprawdę oznacza? Częściowo wyjaśniłem wyżej, lecz objaśnienie to da się jeszcze przedstawić z innej perspektywy. Bąkowska nie mówi, że jest gotowa ponieść żądaną ofiarę. Ona ją ponosi – stale, ustawicznie. Mogąc nieść pomoc potrzebującym, nie ofiarowywałaby siebie mniej czy bardziej, a jedynie po coś. Ludwik Krzywicki wspomina o bardzo ważnej cesze Bąkowskiej: była mianowicie pełna „ekspiacyjnych uczuć”35. Oczywiście wobec społecznie upośledzonych, wobec „warstw niższych”, „ludu”. Nie tylko więc wrażliwa na krzywdę i nie tylko filantropka. „Twierdzono – pisała Świętochowskiemu – że przed moim trybunałem wygrywa jedynie człowiek nieszczęśliwy. To prawda. Wymagająca, surowa, okrutna nawet mogłabym być dla wybrańców losu, lecz wobec nieszczęścia korzę się i mam nieokreślone poczucie winy”36. Zwłaszcza ostatnie słowa dają do myślenia. Podobno jako mała dziewczynka uczestniczyła w zdarzeniu, które roboczo można by porównać do sceny pierwotnej (tak jak rozumie się ją w psychoanalizie Freudowskiej) i które miało odcisnąć na psychice dziecka niezatarte piętno. Była bowiem świadkinią 35 36
L. Krzywicki, Wspomnienia…, t. 3, s. 115. L. Janikowa, Z buntem…, s. 55.
125
Laboratorium Kultury 3 (2014)
kary chłosty wymierzonej przez rządcę chłopu pańszczyźnianemu i nie jest wykluczone, że strzępy pamięci owego zajścia, jego mglisty obraz, odżywały w niej potem pod postacią „nieokreślonej winy”, poniżenia doznawanego w obliczu niesprawiedliwości37. Już w czasach małżeńskich Bąkowska wykazuje prawdopodobnie opory seksualne. Pojawiają się także wątpliwości, zanotowane przez Krzywickiego, czy „kiedykolwiek pozwoliła Świętochowskiemu na zanadto wielką poufałość cielesną”38. Do wspomnień przeszła raczej jako ta, która całą swoją energię skierowała na działalność społecznikowską i kulturalnicką – niesienie pomocy materialnej, poprawę warunków bytowych ludu i proletariatu, wsparcie dla ruchu emancypacyjnego kobiet, w końcu zaś budzenie wiedzy i samowiedzy wśród przedstawicielek i przedstawicieli warstw upośledzonych. Od organizowania kursów gospodarskich, aż po prowadzenie w Warszawie bezpłatnej kuchni dla robotników strajkujących w 1905 r. Od prenumerowania „Gazety Świątecznej” Konrada Prószyńskiego, czasopisma dla ludu mającego być może najlepszą w panujących warunkach ofertę kulturalną, aż po ufundowanie szkoły dla dziewcząt wiejskich w Gołotczyźnie. Tę ostatnią planuje Bąkowska ulokować we dworze, z takim zamiarem przebudowuje go i wyposaża. Krzywicki nazywa siedzibę „pałacem” pełnym „wspaniałych mebli” i „z bogatą biblioteką”, pamiętającą świetność rodu Sędzimirów39. Szkoła jest gotowa do otwarcia pod koniec 1907 r., nie dochodzi do tego, gdyż placówka spłonęła w niewyjaśnionych okolicznościach tuż przed Bożym Narodzeniem. Bąkowska jednak, pomimo niewątpliwego wstrząsu, nie rezygnuje ze swego zamiaru. Po sprzedaży części majątku oraz zaciągnięciu kredytu wystawia nowy budynek, a pierwsze kursy ruszają zimą 1909 r. Nie oznacza to końca problemów – przeciwnie. Zwięźle ujęła rzecz Romana Pachucka, założycielka „Steru”, działaczka ruchu kobiecego. Wedle jej słów, Bąkowska nadal „musiała walczyć […] z oszczerczą nagonką kleru oraz wstecznictwa. Jak trudna była droga zmierzająca do kultury wsi polskiej, wyrwania kobiety wiejskiej z ciemnoty, zabobonu, poddaństwa, jeżeli nie fizycznego, to moralnego i duchowego!”40. Ta trudna droga wymaga ofiary, w pewnym sensie całopalnej. Zdarzenie, które pozwoliłem sobie porównać ze sceną pierwotną, mogło się zdarzyć naprawdę, Por. tamże, s. 14; M. Brykalska, Aleksander Świętochowski. Biografia…, t. 1, s. 377. L. Krzywicki, Wspomnienia…, t. 3, s. 161–162. 39 Tamże, s. 163–164. 40 R. Pachucka, Pamiętniki z lat 1886–1914, oprac., wstęp i obj. J. Hulewicz, Ossolineum, Wrocław 1958, s. 195. Więcej szczegółów dotyczących funkcjonowania i położenia szkoły podaje L. Janikowa, Z buntem…, s. 61–70. 37 38
126
Jakub Jakubaszek Wymiary służby społecznej...
lecz mogłoby także okazać się wyłącznie fantazją. Ma natomiast niewątpliwe znaczenie symboliczne, jest momentem węzłowym w autobiografii i istotnym wątkiem biograficznym. To wszak w tym momencie dokonuje się przełom, tu następuje swoista inicjacja. Ceną jest głęboka rysa na tożsamości, podobna do tej, z którą spotykamy się u doktora Piotra Cedzyny, tytułowego bohatera opowiadania Stefana Żeromskiego. Zawiera się ona w pytaniu: jak można żyć wiedząc, że jest się właśnie tym, kim się jest, ponieważ wyrosło się na społecznym wyzysku? Jeszcze dobitniej ujął rzecz Krzywicki w Sic itur ad virtutem, wygłaszając to słynne napomnienie: „z krzywdy zrodzon jesteś i krzywdą cudzą tuczyłeś się dotychczas”41. Zderzywszy się z ową krzywdą, Bąkowska zrazu obojętnieje. Świadectwa nawrotów apatii i melancholii znajdują się w jej listach. O tym, jak opisuje swoje życie w Gołotczyźnie, była już tu mowa. Warto dodać tylko, że oprócz takich metaforycznych obrazów jak sieć pajęcza czy zeschłe liście, Bąkowskiej towarzyszą sceny choroby i cierpień psychicznych oraz smutnego osamotnienia w gołockiej „cytadeli”42. W brudnopisie listu do Aleksandra Świętochowskiego czytamy zaś: „Za młodu Matka moja »nie chcąc mi psuć charakteru« trzymała mnie z dala od spraw powszednich i stworzyła mi warunki znakomicie sprzyjające, zwłaszcza przy pewnym usposobieniu, wybujałej egzaltacji, absolutnemu oderwaniu się od rzeczywistości i jakiemuś zamarzeniu […]”43. Przywodzi to na myśl etap utajenia w procesie rozwoju nerwicy, za którym jednakże postępuje „rosnąca świadomość winy, będąca zwiastunem powrotu wypartej treści”44. Nazwałem ją wcześniej winą klasową – więc nie osobistą, narosłą na występku, który się popełniło, lecz opartą na uogólnieniu i identyfikacji symbolicznej. Zarówno zahamowania seksualne Bąkowskiej, jak i opisywane przez nią doświadczenie niemocy, wydają się symptomami owej winy. Poświęcenie zaś „sprawie ludowej” i w ogóle kwestiom społecznym, wyobrażane jako „spłata długu”, „ofiara całopalna” czy „ukorzenie się przed nieszczęściem”, może uchodzić za próbę jej przepracowania. W planie społecznym próba ta uwidacznia się jako droga od paternalizmu ku równoprawności i suwerenności kulturalnej45. 41 L. Krzywicki, Takimi będą drogi wasze (Sic itur ad virtutem), wstęp T. Kotarbiński, PWN, Warszawa 1958, s. 82. 42 L. Janikowa, Z buntem…, s. 37. 43 Wybór listów Aleksandry Bąkowskiej…, s. 150; brudnopis opatrzony datą 1.07.1915 r. 44 Z. Freud, Człowiek imieniem Mojżesz a religia monoteistyczna, przeł. A. Ochocki, J. Prokopiuk, wstęp A. Ochocki, oprac. R. Reszke, KR, Warszawa 1994, s. 105. 45 Por. A. Mencwel, Etos lewicy. Esej o narodzinach kulturalizmu polskiego, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2009, s. 42, 87–89; B. Cywiński, Rodowody niepokornych, PWN, Warszawa 2010.
127
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Jak ma się do tego praca nad Społeczeństwem pierwotnym…? Jej związek z późniejszą postawą i aktywnością Bąkowskiej jest otóż trojaki. Po pierwsze, chodzi o znaczenie prac Morgana – a także Johanna Jakoba Bachofena – dla rozwoju myśli feministycznej, na co zwróciła uwagę już Maria Podraza-Kwiatkowska, a co szerzej i w kontekście polskiego ruchu feministycznego zdążyła omówić Agata Zawiszewska46. Badania nad domniemaną „prehistorią” instytucji rodziny mają swój rewers w postaci pytań o jej przyszłość, w tym również o realizację ideałów emancypacyjnych. Te z kolei łączą się z dostrzeżeniem i problematyzacją dotąd marginalizowanych w kulturze europejskiej podmiotów społecznych – kobiet i dzieci. Wiele jeszcze lat przejdzie, wiele wody upłynie, zanim zasady rodziny monogamicznej odniosą ostateczne zwycięstwo, zanim zapanuje w życiu rodzina oparta na równouprawnieniu obu płci, na uznaniu dzieci za przyszłych obywateli kraju, nad którymi rodzice mają obowiązek i prawo opieki, obowiązek, z którego winni każdej chwili móc zdać rachunek, obowiązek, od którego mogą być usunięci – rodzina oparta na rzeczywistej monogamii, na związku jednego mężczyzny z jedną kobietą, na związku w imię wzajemnej sympatii i tylko na czas trwania tej sympatii47.
Tak na łamach „Głosu” pisał w 1888 r. Seweryn Gross, badacz ludów i zwyczajów kazachskich. Historia Grossa – badacza, podobnie jak wielu jemu podobnych, zaczyna się od dramatu działań konspiracyjnych i zesłania na Syberię. Prowadzi jednak w stronę amatorskiej praktyki etnograficznej, zainteresowań naukowych i pracy umysłowej. Styczność z obcą kulturą, o ile przeradza się w postawę wyjaśniającą bądź rozumiejącą, może skłonić do namysłu nad kulturą własną. Sądzę – i tu, mówiąc o znaczeniu dzieła Morgana dla Bąkowskiej, dotykamy drugiej kwestii – że lektura Społeczeństwa pierwotnego…, z konieczności wszak wnikliwa, uważna i refleksyjna, pomogła jej wyrobić w sobie zaczyn czegoś, co można by nazwać „dystansem antropologicznym”. Stąd droga do społecznego aktywizmu opartego na idei równoprawności jest już stosunkowo krótka. Po trzecie wreszcie, praca nad przekładem miała dla niej znaczenie osobiste. Znalazła sobie w ten sposób zajęcie, o którym rzec można, że było społecznie doniosłe. Wpasowywało się bowiem w ów wątły ruch „ratowani[a] całego społeczeństwa od uwiądu umysłowego”, jak miał się wyrazić Stanisław Michalski, Por. M. Podraza-Kwiatkowska, Symbolizm i symbolika Młodej Polski. Teoria i praktyka, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1975, s. 369 i in.; A. Zawiszewska, „Tłumaczka Tylora i Morgana”…, s. 83–86. 47 [S. Gross], Z dziejów rodziny, cz. 5, „Głos” 1888, nr 32, s. 377. 46
128
Jakub Jakubaszek Wymiary służby społecznej...
inicjator i wydawca ukazującej się na przełomie XIX i XX w. serii Poradnik dla samouków, cytowany przez Świętochowskiego we Wspomnieniach48. Zajęcie to odpowiadało zarazem kulturalnym ambicjom Bąkowskiej. „Książka ta – pisała Świętochowskiemu o Społeczeństwie pierwotnym… Morgana – ma dla mnie wielką wartość, ale nie z tych względów, że drukowaną będzie […]. Nie dla oklasku tłumu, bo tego nie mogę sobie wyobrazić, jak można pożądać, ale tworząc czuć potęgę swoją – to są piękne chwile”49. Można interpretować te słowa jako wyraz przebudzenia, uprzytomnienia sobie własnych, indywidualnych możliwości. Do tej kwestii jeszcze powrócę. Wszystkie wymienione płaszczyzny składają się w sumie na sposób funkcjonowania nauki tyleż specyficzny, ile typowy i, w pewnych okolicznościach, powtarzalny. Widać ją mianowicie z dala od gabinetów uczonych: w planie życia społecznego i ruchów stowarzyszeniowych, na tle praktyk samokształceniowych, przedsięwzięć kulturalnych i politycznych wyzwań. Morgan i społeczne wyzwania Jedyne dotąd polskie wydanie Społeczeństwa pierwotnego… Morgana ukazało się, jak wiadomo, w 1887 r. – dziesięć lat po oryginale – nakładem „Prawdy” i z posłowiem Ludwika Krzywickiego, który omawia tam Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa Fryderyka Engelsa. Obie prace Krzywicki poznał podczas studiów na emigracji, Engelsa dodatkowo spolszczył. Zamiar opublikowania Społeczeństwa pierwotnego… w bibliotece „Prawdy” Świętochowski powziął prawdopodobnie po zapoznaniu się ze szkicem młodego rosyjskiego badacza i po odbytej z nim rozmowie. Szkic otrzymał od Mariana Bohusza (który miał go w tece „Głosu”) i choć go do druku nie skierował, to też o nim nie zapomniał50. Ta krótka, prawie hasłowa konstelacja tytułów, nazwisk i zdarzeń tworzy ledwie powierzchniowy kontekst. Roli Bohusza nie da się właściwie uchwycić bez przywołania sceny z Dzienników Żeromskiego, w której redaktor „Głosu” pyta początkującego literata wprost, czy ma środki pozwalające mu przetrwać51. Zmian świadomościowych w kulturze polskiej tego czasu niepodobna zrozumieć nie omawiając udziału środowiska „głosowiczów” z całym ich złożonym, na bieżąco kształtującym się światopoglądem. Sens przekładu Morgana widać bodaj dopiero w zestawieniu z nazwiskami A. Świętochowski, Wspomnienia, oprac. i wstęp S. Sandler, Ossolineum, Wrocław 1966, s. 226. L. Janikowa, Z buntem…, s. 38; list do Aleksandra Świętochowskiego z 3.02.1887 r. 50 Por. L. Krzywicki, Wspomnienia…, t. 3, s. 114–115. 51 Por. A. Mencwel, Etos…, s. 68. 48 49
129
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Marksa i Engelsa, w fakcie, że Społeczeństwo pierwotne… czy Systemy pokrewieństwa i powinowactwa (Systems of Consanguinity and Affinity of the Human Family, 1871) czytano również jako naukowe uprawomocnienie tęsknot za utopią i że główne dzieło Amerykanina „stało się podręcznikiem socjalistów”52. Z tego też miejsca daje się poznać odmienność stanowisk Krzywickiego i Świętochowskiego: jeśli chodzi o „przełom w socjologii”, a w każdym razie przemianę paradygmatu, mogli być zgodni obaj, ale to pierwszy rozwodził się – ile mógł sobie pozwolić – nad „iście niesłychaną śmiałością [Morgana] co do spoglądania w przyszłość”53, podczas gdy drugi popełnił, wprawdzie umocowanego raczej w antropologicznym projekcie Tylora, Poetę jako człowieka pierwotnego (1896). Cały ten splot, z braku miejsca, tylko zarysowuję. Wątki osobowe i bezpośrednie więzi międzyludzkie stanowią znacznie więcej niż tylko jego tło. Dla Ludwika Krzywickiego publikacja wspomnianego szkicu Morgan–Marks–Engels stanowi przepustkę do współpracy z „Prawdą”, a tym samym ważny krok na ścieżce kariery publicystycznej i w ogóle intelektualnej. Otrzymana od Świętochowskiego propozycja, by zajął się redakcją przekładu Morgana, okazuje się brzemienna w przenosiny do Warszawy (przyjąwszy tę propozycję, autor Ludów mieszka tam najpierw półlegalnie)54, co z kolei otwiera przed nim drogę przyszłego awansu. Bez tego trudno byłoby mu stać się uznanym myślicielem, niestrudzonym badaczem, szanowanym nauczycielem. Utalentowany prowincjusz z podupadłej rodziny szlacheckiej kroczy tutaj śladami warszawskich pozytywistów. Nie próbuję dowieść, że gdyby Krzywicki nie zaimponował wtedy Świętochowskiemu biegłą znajomością rzeczy i języka angielskiego, jego losy potoczyłyby się inaczej. Sądzę natomiast, że zarówno w jego przypadku, jak i w przypadku Bąkowskiej, dotykamy momentów ważnych. Nade wszystko mówią one coś o znaczeniu, rozumieniu oraz funkcjonowaniu nauki i oświaty w kraju niemal zupełnie pozbawionym normalnie działających instytucji naukowych, w którym stan edukacji miał się odwrotnie proporcjonalnie do skali rozwarstwienia społecznego. Trzymajmy się przykładu Morgana: jego antropologia, udostępniona do wglądu polskiemu czytelnikowi, nie nastręcza po prostu problemów 52 Tenże, Wyobraźnia antropologiczna. Próby i studia, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2006, s. 16. 53 L. Krzywicki, Przełom w socjologii, cz. 3, „Prawda” 1887, nr 20, s. 232; przedr. w: tegoż, Dzieła, t. 3, PIW, Warszawa 1959, s. 316. 54 Tegoż, Wspomnienia…, t. 3, s. 115.
130
Jakub Jakubaszek Wymiary służby społecznej...
teoretycznych, lecz sprzęga się ściśle z samowiedzą jednostek i zbiorowości, stanowi żywotne i życiowe wyzwanie. Oprócz wykładu z „prehistorii cywilizacji”, daje asumpt do pewnej wizji dziejów i prowokuje sposób myślenia przekraczający mury nieistniejących jednostek badawczych. Ciężar wyłożenia tej wizji i popularyzacji myślenia bierze na siebie Krzywicki, a czyni to częściowo w prasie, częściowo na kursach Uniwersytetu Latającego. Publikuje na łamach „Prawdy” i „Głosu”, dwóch prawdopodobnie najsilniej kulturotwórczych czasopism na ziemiach polskich tego czasu. Wydaje także w tracącym na znaczeniu „Przeglądzie Tygodniowym”, niegdyś „dyżurnym organie” generacji pozytywistów. W niewielkich rozmiarów rozprawie, zamieszczonej przez „Głos” już po ukazaniu się Społeczeństwa pierwotnego…, stwierdza m.in.: Społeczeństwo rozwija się, jego kategorie są zmienne, wartości względne. Własność, rodzina, układ stosunków administracyjno-politycznych, zawartość przepisów etycznych i prawnych, pojęcia religijne – wszystko to postępuje, przechodzi z jednej formy w drugą. Każda określona postać stosunków to tylko jedno z ogniw w nieustającym procesie przekształcenia […]. Sam człowiek w swych uczuciach, pożądaniach, wyjawach twórczości jest również podobną historyczną kategorią społeczną55.
„Socjalizm dla tego uczonego – pisze Andrzej Mencwel – nie był zagadnieniem teoretycznym. W repertuarze historycznych idei polskich był ideą przyszłości”56. Podobne wnioski rodzi lektura tej krótkiej ewolucji stosunków społecznych, w której Morgan odgrywa ważną rolę. Nie jest to w istocie wizja z ducha naturalistycznego ewolucjonizmu, jest bowiem teleologiczna, nawet jeśli przewidywana przyszłość – a zadaniem socjologa, jak mówi o sobie Krzywicki, jest koniec końców jej przewidywanie – rozszczepia się w niej na trzy możliwe perspektywy. Z epickim spokojem odmalowuje Krzywicki procesy społeczne, ujmuje je w wielkie okresy, całe epoki dziejowe. Spiętrzeniom, tarciom i wstrząsom przygląda się tak, jak geolog nigdy nie będzie mógł obserwować ruchu płyt tektonicznych. Historyczną konieczność i rzekomo samorzutny rozwój prowadzi jednak na rozstaje, jest przekonany o bezustannej metamorfozie instytucji społecznych, pewien, że „nowe ukształtowanie stosunków” rozsadzi nareszcie skorupę dawnego i obecnego ładu. Zarazem nie odrzuca tej zasadniczej L. Krzywicki, Zarys ewolucji społecznej, cz. 2, „Głos” 1887, nr 22, s. 343; przedr. w: tegoż, Dzieła, t. 3, s. 316. 56 A. Mencwel, Etos…, s. 35. 55
131
Laboratorium Kultury 3 (2014)
wątpliwości, czy aby „pod naciskiem walki pryśnie obecna cywilizacja w strzępy, lub [czy] pogrąży się w zastoju”57. Ta nieuchronna niepewność wymusza przeformułowanie pytania, zadanie innego, takiego, na które można by udzielić stanowczej odpowiedzi. Przyszłość „występuje jako konieczny wytwór historycznej ewolucji – pisze Krzywicki i od razu zastrzega – oczywiście z założenia, że działające obecnie bodźce nie zawieszą swych wpływów”58. Zmienione pytanie musi więc dotyczyć trwałości tych bodźców, ich uwarunkowań, a w konsekwencji tego, czy można się im wyłącznie podporządkować, czy też kształt przyszłości w co najmniej równym stopniu zależy od pracy kulturalnej. Jeśli zaś zmiana porządku społecznego jest właściwie urzeczywistnieniem idei, to żeby tak się stało, idea ta musi stać się spoiwem i samą treścią życia. – Gdyby tak się udało zawiązać spółkę z udziałami po 500, 100, wreszcie 50 rubli i zebrać kapitał… Ile? Na początek 10 000 rubli. Nie, mało. Wyszłoby bowiem kilka książek i zanim rozprzedałyby się, trzeba by zatrzymać maszynę wydawniczą i czekać. Ale 40 000 rubli pozwoliłoby już działać bez przerwy. Wtedy utworzyłby się komitet ze specjalistów, którzy wybraliby z każdej gałęzi dzieła najlepsze i do przyswojenia nam najpilniejsze. Bardzo prędko zgromadziłby się spichlerz naukowy, który by nas zabezpieczał od głodu i wycieńczenia umysłowego, który by samoukom i młodzieży kształcącej się pozwolił zdobywać wiedzę ułatwionymi środkami własnej literatury […]. 40 000 rubli – to przecież mniej niż jednodniowy obrót totalizatora, niż rezultat jednowieczorowej gry w klubie. A mogłyby się na tę sumę złożyć wszystkie stany i warstwy społeczne59.
Te słowa w rozmowie ze Świętochowskim miał wypowiedzieć Stanisław Michalski, o którym była już tutaj mowa. Historia zaczyna się obiecująco: oto stajemy przed witryną warszawskiej księgarni Stefana Dembego, naszym oczom ukazuje się wystawa złożona głównie z Antropologii Tylora (1888, też w przekładzie Bąkowskiej). Nie wyłącznie, rzecz jasna – jest jeszcze portret badacza, są inne jego dzieła, tym razem w oryginale. Egzemplarz Antropologii kosztuje 2 ruble, za Społeczeństwo pierwotne… Morgana trzeba już niestety zapłacić dwukrotność tej kwoty. Tymczasem roczne zarobki stołecznej inteligencji wahają się od 250–300 rubli (życie w skrajnym ubóstwie) nawet do 7–15 tys. Urzędnik
L. Krzywicki, Zarys…, s. 343. Tamże, s. 344. 59 A. Świętochowski, Wspomnienia…, s. 225–226. 57 58
132
Jakub Jakubaszek Wymiary służby społecznej...
zarabia między 350 a 1000 rubli rocznie, nauczyciel więcej60. Mimo to dzieła cieszą się niemałym powodzeniem, nakład Tylora schodzi w ciągu kilku miesięcy. Społeczeństwo pierwotne…, przypominam, wydano nakładem „Prawdy”, Cywilizację pierwotną Tylora (1896–98), nakładem „Głosu”. Oba czasopisma muszą sobie radzić bez zaplecza kapitałowego, utrzymując się z prenumerat. Tak samo z ich seriami wydawniczymi: o ile książka nie jest bezpłatnym dodatkiem, czytelnicy mogą zamówić tytuł, zapłacić zań – oczywiście z wyprzedzeniem – i po wydrukowaniu odebrać go za zwrotem kwitu prenumeracyjnego. Czy to jednak dowodzi – pyta Świętochowski – wysokiego poziomu polskiej kultury umysłowej? Ależ nic bardziej mylnego. Obraz księgarni staje się niestabilny: scena była prawdziwa i była jednocześnie iluzją. Przenosimy się do pociągu – ikony nowoczesności – gdzie w przedziale monologuje Michalski. Mówi o „nędzy umysłowej” oraz „pędzącej wiedzy”, która polskie społeczeństwo omija. Mówi o posusze intelektualnej i niewystarczalności ruchu wydawniczego. Wreszcie padają dwa znamienne słowa: „niemoc” i „pustka”. Następne są „rojenia”, które spotkaliśmy wcześniej: to owa spółka z kapitałem 40 tys. rubli, troskliwie i z gorliwością gromadząca plony myśli krajowej, a także zagranicznej – po polsku. Michalski sam się przy tym zdumiewa, jakim sposobem trzy wydawnictwa – naprzód „Przeglądu Tygodniowego”, a potem „Prawdy” i „Głosu” – zdołały wywrzeć taki wpływ, na życie umysłowe epoki. I zdumiewa go również, że tyle musiało wystarczyć, że mogło. Ale był to przecież wysiłek podejmowany w imię „rojeń”, przeciwko własnej niemocy i tym wszystkim „pustkom”, spośród których brak książek, a bardziej jeszcze czytelników, mogłyby uchodzić za najlżejsze do zniesienia i najłatwiejsze do wypełnienia. Takie przedsięwzięcie bliskie było i Michalskiemu, i Świętochowskiemu, i Bąkowskiej, która tłumaczyć miała potem i inne jeszcze, mniej i bardziej uznane prace antropologiczne, jak choćby O metodzie badań rozwoju instytucji Tylora czy Folklor w etnologii George’a Gomme’a. Wróćmy do tej kwestii po raz ostatni. Inaczej niż to było ze Społeczeństwem pierwotnym…, kolejne przekłady Bąkowska sygnowała pełnym nazwiskiem. Na karcie tytułowej dzieła Morgana widnieje zaś sygnatura „A.B.”, tak jakby autorka tego przekładu nie miała w sobie dość odwagi, lub może odradzono jej ujawnianie tożsamości. Co w tym wszystkim nie bez znaczenia, krytykujący jego jakość na łamach „Przeglądu Literackiego” Wacław Anczyc wyraźnie mówi o „tłumaczu”, nie „tłumaczce”, Por. B. Petrozolin-Skowrońska, Inteligencja Warszawy przełomu XIX i XX wieku; pokolenia, warunki bytu, postawy, „Kronika Warszawy” 2000, nr 3/4, s. 48–49; J. Żurawicka, Inteligencja warszawska w końcu XIX wieku, PWN, Warszawa 1978. 60
133
Laboratorium Kultury 3 (2014)
dając tym samym powód, by sądzić, że początkowo nawet płeć – cóż dopiero tożsamość – Bąkowskiej pozostawała szerzej nieznana. Podejmuję ten temat nie tylko dlatego, by raz jeszcze przywołać kwestię kobiet w kulturze patriarchalnej, tym razem wskazując na ową łatwość, z jaką Anczyc mógł pomyśleć o niedouczonym tłumaczu, który powinien był „zaznajomić się lepiej z literaturą przedmiotu”, usunąć rozmaite usterki oraz zadbać o cytaty łacińskie i greckie (te bowiem „przybierają czasem takie formy, których i filolog żaden wyjaśnić nie byłby w stanie”61). Nie przyszła mu jednak do głowy tłumaczka, tyleż oczytana, co przecież amatorka bez odpowiednich kursów, których w Królestwie nie mogła podjąć z przyczyn prawnych, a w Szwajcarii – z życiowych, osobistych. Piszę o tym, ponieważ chcę podkreślić jeszcze dwie sprawy. Po pierwsze, wielka część tego wysiłku, który zaczyna się np. od współpracy przy wydawaniu brakujących książek, lecz zamienia się w działalność na polu oświaty najbardziej podstawową i potrzebną, spoczywała na barkach jednostek głęboko przekonanych, że praca kulturalna jest rodzajem społecznej służby. Spotykamy je w różnych miejscach, nieraz – jak Bąkowska – omalże zupełnie wyobcowane z lokalnych środowisk, wszędzie jednak tworzące zręby społecznych więzi i zastępstwa instytucji. Po drugie, w swym wysiłku jednostki te zwrotnie wytwarzają też siebie, ale w tym sensie, że stają się samoświadomymi twórcami kultury „równoznacznej tutaj z całością więzi międzyludzkich”62. W tej perspektywie działalność tłumaczeniowa, kształceniowa i edukacyjna, a szerzej – emancypacyjna, dopełniają się i uzupełniają nawzajem. I jeśli z Bąkowską istotnie tak było, że dopiero z czasem, po mimo wszystko udanej pierwszej większej próbie, zdecydowała się sygnować tłumaczone książki nazwiskiem – czyniąc to, przypominam, „nie dla oklasku tłumu” – to można by w tym dostrzec odpowiednik właśnie takiego procesu. Procesu niezakończonego, bo nigdy nie poważyła się na opatrzenie tłumaczonych prac wprowadzeniem czy posłowiem własnego autorstwa, najwyżej przypisami od tłumacza, który po wykonaniu zadania ma zniknąć, pozostawiwszy w tekście jak najmniej śladów swej obecności. W pisaniu przedmów i komentarzy wyręczał Bąkowską Krzywicki. Jak zręcznie wyraził się Adam Kuper, „[w] latach siedemdziesiątych XIX wieku prowincjonalny amerykański prawnik, Lewis Henry Morgan, stworzył coś, co miało się okazać jedną z najsilniej oddziałujących teorii społeczeństwa
W. Anczyc, Społeczeństwa…, s. 15. A. Mencwel, Stanisław Brzozowski. Postawa krytyczna. Wiek XX, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2014, s. 479. 61 62
134
Jakub Jakubaszek Wymiary służby społecznej...
pierwotnego”63. W opisanej przeze mnie sytuacji oddalamy się od planu teoretycznego, jak to tylko możliwe. Mowa o mikrośrodowisku nie tylko jakoś połączonym przez polski przekład książki, którą ów „prowincjonalny prawnik” napisał, lecz także złożonym z rzeczników głębokiego przekształcenia i przewartościowania systemu kulturowego, w jakim przyszło im funkcjonować. Tej potrzebie Bąkowska, „prowincjonalna ziemianka”, podporządkowała się całkowicie i bezwarunkowo. W tym też kontekście należy patrzeć zarówno na jej dorobek tłumaczeniowy oraz przedsięwzięcia oświatowe, jak i na zupełną rezygnację z życia intymnego, oddanie „sprawie ludowej” oraz – last but not least – doświadczaną niemoc, wbrew której próbuje się działać, i wbrew której rzeczywiście się działa.
ibliogra a Anczyc W., Społeczeństwa pierwotne, „Przegląd Literacki” 1888, nr 8–11. Brykalska M., Aleksander Świętochowski. Biografia, t. 1–2, PIW, Warszawa 1987. Brykalska M., Aleksander Świętochowski, redaktor „Prawdy”, Ossolineum, Wrocław 1974. Brzozowski S., Legenda Młodej Polski. Studja o strukturze duszy kulturalnej, Nakładem Księgarni Polskiej Bernarda Połonieckiego, Lwów 1910. Brzozowski S., Wczesne prace krytyczne, wstęp A. Mencwel, PIW, Warszawa 1988. Cywiński B., Rodowody niepokornych, PWN, Warszawa 2010. [B.a.], Dar jubileuszowy, „Gazeta Kielecka” 1900, nr 55. Doświadczenie prowincji w literaturze polskiej II połowy XIX i XX wieku, red. E. Paczoska, R. Chodźko, Filia UW w Białymstoku, Białystok 1993. Freud Z., Człowiek imieniem Mojżesz a religia monoteistyczna, przeł. A. Ochocki, J. Prokopiuk, wstęp A. Ochocki, oprac. R. Reszke, KR, Warszawa 1994. Gomóła A., Jan Michał Witort. Wprowadzenie do antropologii pokolenia „ludzi naukowych”, Wydawnictwo Exemplum, Poznań–Katowice 2011. [Gross S.], Z dziejów rodziny, „Głos” 1888, nr 27–32. Hoesick F., Powieść mojego życia. (Dom rodzicielski). Pamiętniki, t. 1–2, Ossolineum, Wrocław–Kraków 1959.
63 A. Kuper, Wymyślanie społeczeństwa pierwotnego. Transformacje mitu, przeł. T. Sieczkowski, A. Dąbrowska, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2009, s. 63.
135
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Janikowa L., Z buntem przez życie. Opowieść biograficzna o Aleksandrze Bąkowskiej, Zespół Szkół Rolniczych „Bratne”, Ciechanów 1999. Kaczyńska E., Pejzaż miejski z zaściankiem w tle, Fundacja Res Publica, Warszawa 1999. Kosowska E., Eurosarmata. O postawach i wyborach Henryka Sienkiewicza, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2013. Krzywicki L., Dzieła, t. 3, PIW, Warszawa 1959. Krzywicki L., Takimi będą drogi wasze (Sic itur ad virtutem), wstęp T. Kotarbiński, PWN, Warszawa 1958. Krzywicki L., Wspomnienia, t. 3, Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”, Warszawa 1969. Kuper A., Wymyślanie społeczeństwa pierwotnego. Transformacje mitu, przeł. T. Sieczkowski, A. Dąbrowska, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2009. Litwinowicz-Droździel M., Okruchy zwierciadła. Od wystawy światowej do wystawy sklepowej, „Przegląd Humanistyczny” 2013, nr 1 (436), s. 5–15. Mencwel A., Etos lewicy. Esej o narodzinach kulturalizmu polskiego, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2009. Mencwel A., Stanisław Brzozowski. Postawa krytyczna. Wiek XX, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2014. Mencwel A., Wyobraźnia antropologiczna. Próby i studia, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2006. Morgan L.H., Społeczeństwo pierwotne czyli badanie kolei ludzkiego postępu od dzikości przez barbarzyństwo do cywilizacyi, przeł. A. B[ąkowska], Nakładem redakcyi „Prawdy”, Warszawa 1887. [B.a.], Okolica Oblęgorka, „Gazeta Kielecka” 1900, nr 101. Pachucka R., Pamiętniki z lat 1886–1914, oprac., wstęp i obj. J. Hulewicz, Ossolineum, Wrocław 1958. Petrozolin-Skowrońska B., Inteligencja Warszawy przełomu XIX i XX wieku; pokolenia, warunki bytu, postawy, „Kronika Warszawy” 2000, nr 3/4, s. 33–54. Podraza-Kwiatkowska M., Symbolizm i symbolika Młodej Polski. Teoria i praktyka, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1975. Sadowski L., Polska inteligencja prowincjonalna i jej ideowe dylematy na przełomie XIX i XX wieku (na przykładzie guberni łomżyńskiej, suwalskiej i Białegostoku), PWN, Warszawa 1988. Sienkiewicz H., Listy, t. 1–4, oprac. i wstęp Maria Bokszczanin, PIW, Warszawa 2008. Świętochowski A., Historia chłopów polskich w zarysie, t. 1–2, Wydawnictwo Polskie, Lwów–Poznań 1928. Świętochowski A., Wspomnienia, oprac. i wstęp S. Sandler, Ossolineum, Wrocław 1966.
136
Jakub Jakubaszek Wymiary służby społecznej...
Zachodnie wzorce i wschodnie realia. Przedstawicielki elit prowincjonalnych w XIX i w pierwszej połowie XX wieku, red. M. Dajnowicz, Instytut Historii Uniwersytetu w Białymstoku, Białystok 2009. Zawiszewska A., „Tłumaczka Tylora i Morgana”. O Aleksandrze Bąkowskiej i jej działalności społecznej, „Przekładaniec” 2010, nr 2 (24), s. 50–89. Żurawicka J., Inteligencja warszawska w końcu XIX wieku, PWN, Warszawa 1978.
bstra t Dimensions of social services. Deliberations on the margin of Polish translation of Lewis H. Morgan's Ancient Society (1887) Polish edition of L.H. Morgan's Ancient Society issued by “Prawda” was released in 1887, in the time, when positivist social program bare its deficiencies, which gave voice to a new cultural formation. Its members were characterized by democratic, folk, socialist as well as cultural and social activism. One of its members was Aleksandra Bąkowska, landlady, founder of a village school in Gołotczyzna, propagator of women's movement, translator of works by Edward Burnett Tylor and Lewis Henry Morgan. This article discusses the origins of her activism as well as her attitude and work activity , for which the background constitutes the Polish translation and reception of Ancient Society. Keywords: Lewis H. Morgan, Aleksandra Bąkowska, civil service, Ancient Society, translation
Jakub Jakubaszek Doktorant w Instytucie Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego, kulturoznawca. Zajmuje się historią kultury polskiej XIX w. zwłaszcza losami prowincji Królestwa Polskiego i społecznym aktywizmem tamtejszej inteligencji. Publikował m.in. w „Przeglądzie Humanistycznym” i tomach zbiorowych.
137
Laboratorium Kultury 3 (2014)
138
a
a zkowska
Uniwersytet Śląski w Katowicach
e
kt ry stał si Moste
ływ
ewisa
Morga a
a rosy sk a tro ologi bstrakt Artykuł jest poświęcony wpływowi teorii Lewisa Henry’ego Morgana na rozwój radzieckiej antropologii. Morgan (niebezpośrednio, lecz znacznie) przyczynił się do stworzenia na terenie ZSRR szkoły antropologii zaangażowanej społecznie. Autorka szkicuje zarys historii antropologii rosyjskiej w okresie komunizmu. Pokazuje, jak ideologie polityczne wpływały na kształtowanie się w ZSRR kategorii badawczych. Słowa klucze: Lewis H. Morgan, etnografia radziecka, antropologia radziecka, Społeczeństwo pierwotne
N
iniejszy artykuł stanowi próbę nakreślenia wpływu postulatów badawczych Lewisa Henry’ego Morgana na przemiany rosyjskiej antropologii. Poszczególne okresy rozwoju i przekształceń antropologii rosyjskiej są ściśle związane z wydarzeniami historycznymi. Za pierwszą cezurę można uznać porewolucyjny okres rządów Włodzimierza Lenina, kiedy etnologia radziecka utrzymywała ścisły związek ze światową antropologią i czerpała inspiracje z różnych jej nurtów (dyfuzjonizmu, funkcjonalizmu, postulatów amerykańskiej szkoły etnologicznej). Później, z powodu uwarunkowań politycznych, etnologia rosyjska, którą można rozpatrywać jako nurt światowej antropologii, została przekształcona w radziecką etnografię. W ZSRR, za czasów Józefa Stalina, etnologię potępia się bowiem jako naukę burżuazyjną, sprzeczną z filozofią marksistowską.
139
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Skutkuje to prześladowaniami przedstawicieli istniejącej wcześniej szkoły etnologicznej (aż do przeprowadzenia czystek wśród pracowników nauki – etnologów i antropologów). Okres po śmierci Stalina charakteryzuje powolne odzyskiwane przez dyscyplinę (nadal nazywaną radziecką etnografią) autonomii. Imię Da-ya-da-o-wo-ko, nadane Lewisowi Henry’emu Morganowi przez Indian z plemienia Seneka1 i tłumaczone jako „Ten, który stał się Mostem”, jest dla mnie pretekstem do przedstawienia dwóch wątków. Pierwszy z nich, to wpływ poglądów Morgana na rozwój rosyjskiej antropologii od czasu supremacji filozofii marksistowskiej w nauce radzieckiej. Odmienna od zachodniej interpretacja poglądów badacza przez radzieckich uczonych zawsze była związana ze zmianą politycznego paradygmatu. Prace Morgana były dla nich jednym z podstawowych punktów odniesienia. Drugi wątek to opis relacji, które, pomimo okresów politycznej izolacji, zachodziły pomiędzy rosyjską szkołą antropologiczną, a światowym nurtem antropologii/antropologią „świata zachodniego”2. Amerykański uczony stał się „mostem” pomiędzy zachodnioeuropejską a rosyjską antropologią. Kaprys historii sprawił, że niepokorny amerykański uczony przyczynił się do stworzenia na terenie ZSRR szkoły antropologii, którą można za rosyjskim badaczem Siergiejem Sokołowskim [Сергей Соколовский] określić mianem „walczącej” lub „heroicznej”3. Teorie stworzone przez Lewisa Morgana stały się podstawą metodologii antropologii/etnologii4 radzieckiej i wpłynęły nie tylko na jej rozwój, lecz przede wszystkim na przemiany zachodzące w obrębie kultury narodów Związku Radzieckiego. Interpretacja prac Morgana w duchu marksizmu rozpoczęła się, kiedy książkę amerykańskiego badacza przeczytał Karol Marks5 i zachwycony lekturą podzielił się wrażeniami z niej z Fryderykiem Engelsem (tak przynajmniej utrzymuje się w radzieckich D.N. Moses, The promise of progress: the life and work of Lewis Henry Morgan, University of Missouri Press, Columbia 2009, s. 178. 2 „Światowy nurt antropologii” to termin zaczerpnięty od Siergieja Sokołowskiego. Badacz ten zajmuje się historią dyscypliny w Rosji. Antropologia „świata zachodniego” w tym wypadku to antropologia Europy (poza ZSRR) oraz Stanów Zjednoczonych. Por.: С. Соколовский, Российская антропология: иллюзия благополучия, „Неприкосновенный запас” 2009, nr 1 (63) [S. Sokołowski, Rossijskaja antropołogija: iłluzija błagopołuczija, „Nieprikosnowiennyj zapas” 2009, nr 1 (63)]. 3 Por. С. Соколовский, Российская антропология… [S. Sokołowski, Rossijskaja antropołogija…]. 4 Używam tych terminów wymiennie, ponieważ według badaczy rosyjskich etnologia należała do nurtu światowej antropologii. 5 Karol Marks sporządził konspekt książki L.H. Morgana: К. Маркс, Конспект книги Льюиса Г. Моргана ”Древнее общество”, w: Архив Маркса и Энгельса. т. IX, Государственное издательство политической литературы, Москва-Ленинград 1941 [K. Marks, Konspiekt knigi Ljuisa G. Morgana ”Driewnieje obszczestwo”, w: Archiw Marksa i Engielsa. t. IX, Gosudarstwiennoje izdatielstwo politiczeskoj litieratury, Moskwa–Leningrad 1941]. Oczywiście sam tekst pochodzi z okresu dużo wcześniejszego, niż wskazywałaby jego data wydania. 1
140
a
a zkowska „Ten, który stał się Mostem”...
opracowaniach tematu). W rosyjskich i polskich pracach o ewolucjonizmie oraz artykułach dotyczących Morgana podawana jest trudna do weryfikacji wersja wydarzeń (w środowisku badaczy z Europy Wschodniej uznana za kanoniczną), według której to Maksym Kowalewski udostępnił Marksowi egzemplarz Ancient Society…6 Informacje na ten temat znajdziemy również w dziennikach Kowalewskiego. Karol Marks, który mieszkał wtedy w Londynie, mógł również otrzymać książkę Morgana z innego źródła, podane przez niego daty spotkań z Marksem poprzedzają bowiem wydanie książki Morgana. Akademicka legenda opiera się na wersji z dzienników Kowalewskiego: miał on dać książkę Marksowi, a ten przekazać ją Engelsowi7. W Związku Radzieckim przetłumaczono tylko wybrane dzieła Morgana8, a mianowicie te, które zostały wykorzystane przez Engelsa w jego dziele o pochodzeniu rodziny, własności prywatnej i państwa: Der Ursprung der Familie, des Privateigenthums und des Staats9. Czwarte wydanie dzieła Engelsa zostało wzbogacone o krótki esej poświęcony odkryciom Morgana (Im Anschluss an L.H. Morgan’s Forschungen). Esej ten, przetłumaczony na język rosyjski, uzupełnił pierwszy rosyjskojęzyczny przekład pracy Morgana Ancient Society, or Researches in the Lines of Human Progress from Savagery, through Barbarism, to Civilization10. Pod wpływem koncepcji Morgana, Marks i Engels stworzyli pojęcie komunizmu pierwotnego, hipotetycznej pierwotnej formy organizacji ludzkiego społeczeństwa, po raz pierwszy szczegółowo omówionej przez Engelsa w Der Ursprung der Familie. Wykładnia Morgana w duchu Engelsa stała się kanoniczna 6 Л.Г. Морган, Древнее общество или исследование линий человеческого прогресса от дикости через варварство к цивилизации, Материалы по этнографии, Издательство Института народов Севера ЦИК СССР, Ленинград 1934 [L.H. Morgan, Driewnieje obszczestwo ili issledowanije linij czełowieczeskogo progriessa ot dikosti czeriez warwarstwo k cywilizacji, Matieriały po etnografii, Izdatielstwo Instituta narodow Siewiera CYK SSSR, Leningrad 1934]. 7 Szerzej na temat kontrowersji wokół dzienników Kowalewskiego w artykule A. Gomóły w tym tomie. 8 Por. Л.Г. Морган, Древнее общество…, Л.Г. Морган, Дома и домашняя жизнь американских туземцев, Материалы по этнографии, Издательство Института народов Севера ЦИК СССР, Ленинград 1934, Л.Г. Морган, Лига ходеносауни, или ирокезов, Пер. с англ. Бломквист Е. Э., Наука, Москва 1983 [L.H. Morgan, Driewnieje obszczestwo…, L.H. Morgan, Doma i domaszniaja żyzn’ amierikanskich tuziemcew, Matieriały po etnografii, Institut narodow Siewiera CYK SSSR, Leningrad 1934, L.H. Morgan, Liga chodienosauni, ili irokiezow, przeł. E.E. Błomkwist, Nauka, Moskwa 1983]. 9 F. Engels, Der Ursprung der Familie, des Privateigenthums und des Staats. Im Anschluss an L.H. Morgan’s Forschungen, J.H.W. Dietz, Stuttgart 1892. Wydanie rosyjskojęzyczne: Ф. Энгельс, Происхождение семьи, частной собственности и государства, w: К. Маркс, Ф. Энгельс, Сочинения. 2 изд. т. 21, Государственное издательство политической литературы, Москва – Ленинград 1928 [F. Engiels, Proischożdienije siemji, czastnoj sobstwiennosti i gosudarstwa, w: K. Marks, F. Engiels, Soczinienija, 2 izd. t. 21, Gosudarstwiennoje izdatielstwo politiczeskoj litieratury , Moskwa – Leningrad 1928]. 10 L.H. Morgan, Ancient Society, or Researches in the Lines of Human Progress from Savagery, through Barbarism, to Civilization, H. Holt and Company, New York 1877.
141
Laboratorium Kultury 3 (2014)
dla radzieckich antropologów. League…11 została przetłumaczona na rosyjski dopiero w 1983 r. Nie oznacza to, że była to praca wcześniej nieznana w Rosji. Radzieccy antropolodzy czytali dzieła Morgana w języku angielskim i mieli dostęp do niemal całej światowej literatury, w której jego teorie zostały poddane krytyce. Należy zaznaczyć, że w Związku Radzieckim wydano również unikatowe fragmenty pism z archiwum Morgana12 oraz analizę prac uczonego13. Nie tylko dzieła amerykańskiego badacza stanowiły inspirację dla radzieckich antropologów, ale również jego biografia została przemodelowana w duchu marksizmu. Morgan stał się patronem walki o prawa mniejszości narodowych, bohaterem, który chronił przed zagładą przedstawicieli ostatnich kultur prostych – był on w ZSRR Marksem antropologii. Jurij Iwanowicz Siemionow [Юрий Иванович Семёнов] w artykule poświęconym Morganowi przytacza marksistowską i hagiograficzną wersję historii jego życia14. Krytyka poglądów Morgana, w tym wykorzystywanej przez niego wcześniejszej koncepcji matriarchatu, była dla badaczy w ZSRR niezwykle ryzykowna. Najcięższe prześladowania etnologii, uznanej za naukę burżuazyjną i oficjalnie potępionej, wiążą się z zarządzoną przez Stalina zmianą wytycznych w nauce radzieckiej i cezurą 1931 r. Etnologię radziecką, z poduszczenia władz, zastąpiono wtedy etnografią. Około pół tysiąca15 etnologów i etnografów więzionych z powodu swojej działalności straciło życie od 1917 do 1954 r. w obozach na terenie ZSRR. Zdaniem Nathaniela Knigtha powodem uwięzienia tak wielu badaczy była m.in. interdyscyplinarność dziedziny – wiązała się z orientalistyką, lingwistyką, historią, archeologią, geografią. W 1929 r. w Moskwie i Leningradzie czynnych zawodowo pracowników nauki – etnografów było około stu16. Jednak w latach 30. prześladowani byli także ci uczeni, którzy etnografią zajmowali się niejako na marginesie innych zainteresowań naukowych (historycy, orientaliści, archeolodzy). L.H. Morgan, League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois, Sage and Brothers, Rochester 1851. И.Н.Винников, Из архива Льюиса Генри Моргана, Труды института антропологии и этнографии. т. 2, АН СССР, Москва – Ленинград 1935 [I.N. Winnikow, Iz archiwa Ljuisa Gienri Morgana, Trudy instituta antropołogii i etnografii, t. 2, AN SSSR, Moskwa – Leningrad 1935]. 13 М.О. Косвен, Л.Г. Морган. Жизнь и учение, Издательство Института народов Севера ЦИК СССР, Ленинград 1933 [M.O. Koswien, Ł.G. Morgan. Żyzn’ i uczenije, Izdatielstwo Instituta narodow Siewiera CYK SSSR, Leningrad 1933]. 14 Ю.И. Семёнов, Льюис Генри Морган: легенда и действительность, „Советская этнография” 1968, nr 6 [ J.I. Siemionow, Ljuis Gienri Morgan: legienda i diejstwitielnost', „Sowietskaja etnografia” 1968, nr 6]. 15 А.М. Решетов, Репрессированная этнография. Люди и судьбы, „Кунсткамера. Этнографические тетради” 1994, Вып. 4, s. 186 [A.M. Rieszetow, Riepriessirowannaja etnografia. Ludi i sud'by, „Kunstkamiera. Etnograficzeskije tietradi” 1994, Wyp. 4, s. 186]. Cyt. za: С. Соколовский, Российская антропология… [S. Sokołowski, Rossijskaja antropołogija…]. 16 Ю.В. Иванова, Петр Федорович Преображенский, „Этнографическое обозрение” 1994, nr 4, s. 115 [ J.W. Iwanowa, Pietr Fiedorowicz Preobrażenski, „Etnograficzeskoje obozrienije” 1994, nr 4, s. 115]. 11 12
142
a
a zkowska „Ten, który stał się Mostem”...
Po tym, jak zgładzono wielu badaczy kultury, pojawił się problem braku przekazu tradycji badawczej. Zabrakło doświadczonych wykładowców i badaczy terenowych, którzy mogliby kształcić kolejne pokolenia studentów, została unicestwiona żywa pamięć historyczna. Przepadło to, czego nie są w stanie oddać teksty podręczników i studiowanie lektur, czyli nieprzerwane połączenie konkretnego badacza z początkiem dyscypliny (wcześniej każdy był uczniem czyjegoś ucznia). Jeśli przyjmiemy, że początki etnografii sięgały w Rosji drugiej połowy XVIII w., to została unicestwiona niemalże dwustuletnia tradycja badawcza: tradycja prowadzenia badań, a także uczenia, wychowywania i przygotowywania kolejnych osób, które z poczuciem misji i obowiązku, odpowiednio przygotowane, mogłyby świadomie i odpowiedzialnie wyruszyć w teren17. Pod koniec lat 30. XX w. marksiści zanegowali fakt istnienia etnologii, która z ich punktu widzenia była dyscypliną ideologicznie skażoną i zastąpili etnologię etnografią marksistowsko-leninowską. W 1931 zlikwidowano Wydział etnologii18 na Uniwersytecie Moskiewskim19. Etnografia miała być od tego momentu jedynie dyscypliną pomocniczą historii, a problematyka jej badań miała się zawężać do społeczności przedklasowych i ich współczesnych przeżytków. W latach 20. i 30. XX w. etnografowie radzieccy prezentowali szerokie spektrum badawcze: od klasycznego ewolucjonizmu, dyfuzjonizmu i marksizmu po zainteresowanie problemem relatywizmu w antropologii20. Nathaniel Knight zauważa, że przedmiotem ich dociekań było badanie kultury materialnej, etnografia muzealna, etnogeneza, etnolingwistyka, archeologia i rozważania teoretyczne na temat metodologii badań i tożsamości dyscypliny21. Rosyjska, a później radziecka, antropologia w latach 1910–1955 była skoncentrowana na tym, by za wszelką cenę uchronić ginące tradycje kultur prostych, język tych kultur oraz ludzi, którzy podobnie jak Indianie, bohaterowie Ligi…, nie byli w stanie obronić się przed nowoczesnością. Rosyjskich, a później radzieckich badaczy interesowały przede wszystkim kultury proste, zamieszkujące terytorium ZSRR.
С.А. Токарев, История русской этнографии, Наука, Москва 1966 [S.A. Tokariew, Istorija russkoj etnografii, Nauka, Moskwa 1966]. 18 Nazewnictwo jednostek akademickich przyjmuję za źródłami rosyjskojęzycznymi, gdzie tylko pierwsza litera nazwy jest wielka. 19 Н. Найт, Спасательная биография и приемлемое прошлое: российские этнографы против наследия террора, „Stratum plus” 2000, nr 5, s. 523 [N. Najt, Spasatielnaja biografija i prijemlemoje proszłoje: rossijskije etnografy protiw nasledija tierrora, „Stratum plus” 2000, nr 5, s. 523]. 20 Tamże, s. 520. 21 Tamże, s. 521. 17
143
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Warto przytoczyć w tym momencie fragment Ligi…, w którym Morgan potępia prześladujących Indian przedsiębiorców z Odgen Land Company: Stopień niegodziwości tego towarzystwa nie ma sobie równych w historii ludzkiej chciwości. Aby podstępnie ograbić Seneków, pogwałciło ono nie tylko każdą zasadę uczciwości, każdy nakaz humanitaryzmu, każdą regułę chrześcijaństwa, ale dopuściło się też na tych bezbronnych i pokrzywdzonych ludziach – w biały dzień – najpodlejszych oszustw, najprymitywniejszych przekupstw i najobrzydliwszych intryg, które mogła podsunąć tylko najbardziej bezduszna chciwość. Samo wspomnienie ich działań wstrząsa podstawowymi uczuciami człowieka i gwałci poczucie publicznej sprawiedliwości. Czyż nie jest wielką zbrodnią przeciw ludzkości odebrać ogniska domowe i posiadłości całej grupie, bez adekwatnej zapłaty i wbrew jej woli, a potem wygonić ludzi, zrujnowanych i znieważonych, do dzikiego nieprzystępnego lasu?22
Społecznie zaangażowany, poświęcony bez reszty nauce, krytykujący chciwych kapitalistów i aktywny politycznie Morgan był wzorcem osobowym dla radzieckich antropologów. Biografię Morgana przekształcono w akademicki mit, stworzony na potrzeby marksizmu. Siergiej Sokołowski charakteryzuje szkołę antropologii radzieckiej w okresie od 1910 do 1950 jako heroiczną, realizowaną ze względu na głoszone wówczas postulaty i hasła antropologii zbawienia23. Antropologia zbawienia polegała na próbie ocalenia od zniszczenia kultur prostych, języków członków tych kultur, artefaktów ich kultury materialnej. Według Sokołowskiego trzy główne toposy rosyjskiej antropologii to topos naturalizacji24, egzotyki i temporalizacji. Rosyjski badacz zwraca uwagę na proces naturalizacji, oznaczający według niego pojmowanie kultur prostych jako żywych, osobnych organizmów, które mogą być narażone na choroby, stres, problemy adaptacyjne, starzenie się oraz śmierć. Przy tworzeniu podstaw metodologicznych radzieckiej antropologii heroicznej uwzględniano teorie Morgana, a jego sposób pracy inspirował również działania etnografów rosyjskich w terenie. Byli oni bowiem aktywnie zaangażowani w walkę o ocalenie populacji małych narodów. Antropologia radziecka walczyła obosiecznym mieczem, starając się uchronić to, co w jej optyce było 22 L.H. Morgan, Liga Ho-de'-no-sau-nee czyli Irokezów, przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2011, s. 75–76. 23 Por. С. Соколовский, Российская антропология… [S. Sokołowski, Rossijskaja antropołogija…]. 24 Topos naturalizacji to biologiczne rozumienie kultur prostych, topos egzotyki zakłada szukanie najbardziej odległych „dzikich” plemion jako przykładu skrajnego , topos temporalizacji zakłada w badaniu kultury prymat tego co najstarsze, traktowanego jako najbardziej wartościowe.
144
a
a zkowska „Ten, który stał się Mostem”...
najcenniejsze. Jednocześnie jednak badacze zmieniali kulturę badanych grup zwalczając religię i ustrój społeczny autochtonicznych mieszkańców rosyjskiej północy. O ile Morgan uważał religię Irokezów za szlachetną, ponieważ podobną w swej etyce do chrześcijaństwa i zbliżoną do monoteizmu, o tyle radzieccy etnografowie w latach 20. XX w. szukali w obiektach swych badań wiary w komunistyczne ideały i śladów pierwotnego komunizmu. Antropologia zbawienia była politycznie zaangażowana, oparta na idei walki z problemami społecznymi, a jej współczesną reminiscencją może być światowy nurt „antropologii walczącej”25. Do śmierci Lenina w 1924 r., zgodnie z polityką wewnętrzną ZSRR, mniejszości narodowe miały możliwość rozwoju własnych kultur. Taka polityka wynikała z przekonania o znikomej roli narodu i etnosu, a dominującej funkcji klasy społecznej, która sytuowała się ponad narodowymi podziałami. Jedną ze strategii propagandowych Bolszewików było używanie w publicznych wystąpieniach metafory państwa jako rodziny, w której poszczególne mniejszości narodowe były równorzędne – określano je jako bratnie narody26. Stalin po dojściu do władzy używał tej samej retoryki, ale wykorzystywał ją do wprowadzenia polityki rusyfikacji27 i prób unifikacji kultury. Za jego czasów niszczono kultury i języki mniejszości narodowych. Zmiana perspektywy w polityce wewnętrznej przełożyła się na odmienne stanowiska badawcze w radzieckiej antropologii i zniszczenie jej dotychczasowych struktur. Stalinowi nie byli potrzebni zaangażowani społecznie antropolodzy, lecz specjaliści, którzy przyspieszyliby proces homogenizacji „kultury radzieckiej”. Pracownicy nauki, którzy nie potrafili pogodzić się z nowymi wytycznymi antropologii, stali się zbędni. Badacze byli również zmuszani do infiltrowania kultur prostych, a jak dowiódł los jednego ze skazanych naukowców: „nie jest prosto odszukać kułaków i proletariuszy wśród społeczności składających się jedynie z pastuchów jeleni”28.
25 Por. N. Scheper-Hughes, The Primacy of the Ethical Propositions for a Militant Anthropology, „Current Anthropology”, R. 36 (1995), nr 3. 26 J. Sanborn, Family, Fraternity, and Nation-Building in Russia, 1905 – 1925, w: A State of Nations. Empire and Nation-Making in the Age of Lenin and Stalin, red. R.G. Suny, T. Martin, Oxford 2001, s. 104. 27 Por. A.P. Blitstein, Nation – Building or Russification? Obligatory Russian Instruction in the Soviet NonRussian School, 1938 – 1953, w: A State of Nations… 28 „Оживленная и плюралистическая ученая среда была искоренена внедрением обязательной и в большинстве своем неуместной идеологии: как показал Юрий Слезкин, найти кулаков и пролетариев среди пастухов северных оленей — непростая задача” [„Ożywlennaja i pluralisticzeskaja uczenaja srieda była iskorieniena wniedrienijem obiazatielnoj i w bolszynstwie swojem nieumiestnoj idieołogii: kak pokazał Jurij Slezkin, najti kułakow i proletarijew sriedi pastuchow siewiernych oleniej — nieprostaja zadacza”, tłumaczenie moje – A.Z.]. Н. Найт, Спасательная биография…, s. 520 [N. Najt, Spasatielnaja biografija…, s. 520].
145
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Julija Władimirowna Iwanowa [Юлия Владимировна Иванова] zauważa, że profil nauczania etnologii na Uniwersytecie Moskiewskim (przed cezurą 1931 r.) miał zapewnić studentom interdyscyplinarne wykształcenie po to, aby absolwenci Wydziału mogli pracować jako krajoznawcy, pracownicy wydawnictw i muzeów, archiwiści, łącząc badania działalność naukową z praktyczną. Podkreśla, że studenci mieli zostać „pracownikami kultury i uświadamiania politycznego wśród mniejszości narodowych Rosji Radzieckiej”29. Po 1931 r. etnolodzy – pracownicy sektora kultury, którzy zostali wykształceni po to, by pomóc zachować tożsamość ostatnim przedstawicielom kultur prostych – stracili (czasem dosłownie) rację bytu. Dla radzieckich etnografów istotna była również modyfikacja modelu badawczego zaproponowanego przez Bronisława Malinowskiego w taki sposób, żeby praca w terenie była dostosowana do rosyjskich warunków. Antropolog brytyjski, amerykański czy francuski pracował w terenie, badając kultury proste w Afryce, Australii bądź Oceanii i często przebywał w jednym miejscu przez wiele lat. Radziecki (a później rosyjski) model badań terenowych zakładał wyjazdy badaczy głównie na tereny ZSRR w celu poznawania „własnych” mniejszości i kultur prostych. Nie były to wieloletnie ekspedycje, lecz krótsze, dwumiesięczne wyjazdy, powtarzane często w ciągu kilku lat. Powodem wypracowania nieco odmiennego modelu badawczego było także zamknięcie bloku wschodniego oraz problemy związane z finansowaniem nauki – przyczyny były więc przede wszystkim natury politycznej. W ramach antropologii radzieckiej uwzględniano również szeroko zakrojone badania folkloru: badacze próbowali ocalić nie tylko kultury proste, lecz także folklor rosyjskiej wsi. Sokołowski zauważa, że radzieccy etnografowie wybierali pole badawcze z uwagi na oddalenie obiektu badań od wpływu współczesnej cywilizacji. Jeśli zaś badany obiekt wydawał się mniej autentyczny lub niedostatecznie stary, wtedy sięgali po metody rekonstrukcji historycznej, uzupełniając materiał badawczy źródłami archeologicznymi i historycznymi. Problemem dyscypliny była jej centralizacja w obrębie jednej struktury: istniał jeden główny Instytut etnografii Radzieckiej Akademii Nauk im. N. Mikłucho-Makłaja z radą naukową kontrolującą tematy prac doktorskich30, jedno 29 Ю.В. Иванова, Петр Федорович Преображенский…, s. 111 [ J.W. Iwanowa, Pietr Fiedorowicz Preobrażenski…, s. 111]. 30 С. Соколовский, Бремя традиции: прошлое в настоящем российской антропологии, „Антропологический Форум”, nr 15, [S. Sokołowski, Briemia tradicyi: proszłoje w nastojaszczem rossijskoj antropologii, „Antropołogiczeskij Forum”, nr 15].
146
a
a zkowska „Ten, który stał się Mostem”...
naukowe czasopismo („Sowietskaja etnografia” [„Советская этнография”]) i ścisła wydawnicza kontrola nad wszystkimi powstającymi publikacjami. Z powodu tak mocnej centralizacji każdorazowa zmiana dyrektora Instytutu etnografii była związana z nowymi wytycznymi co do metodologii dyscypliny, a od ich realizacji zależała kariera naukowa pozostałych pracowników. Sokołowski nawiązuje do normańskiej teorii genezy władzy na Rusi nazywając okres zmiany władzy w strukturach Instytutu etnografii od 1942 r. przywołaniem Waregów. Pierwszą osobą z zarządzających radziecką antropologią był archeolog – Siergiej Pawłowicz Tołstow [Сергей Павлович Толстов], dyrektor Instytutu etnografii RAN od 1942 do 1966 r31. Drugim dyrektorem, w latach 1966–1989, był historyk-slawista Julian Władimirowicz Bromlej [Юлиан Владимирович Бромлей], a trzecim, kierującym do dzisiaj, historyk-amerykanista Walerij Aleksandrowicz Tiszkow [Валерий Александрович Тишков]. W 1991 r. Instytut został przemianowany na Instytut etnologii i antropologii Rosyjskiej Akademii Nauk [Институт этнологии и антропологии РАН]32. Każdy z wymienionych badaczy miał odmienną wizję tego, czym powinni zajmować pracownicy Instytutu i jak ma być kształtowana dyscyplina. Umożliwiło to kontrolę polityczną nad paradygmatem naukowym; rosyjska antropologia przekształcona w radziecką etnografię była całkowicie zależna od bieżących wytycznych polityki wewnętrznej ZSRR. Formuła umożliwiająca nieograniczony wpływ jednostki na przedmiot badań hamowała rozwój takich idei, które mogłyby być niekorzystne z punktu widzenia władz rządzących krajem. Etnografia radziecka była podporządkowana badaczom myślącym w kategoriach historycznych, a nie antropologicznych czy kulturoznawczych. W 1919 r. na moskiewskim uniwersytecie został stworzony Wydział nauk społecznych, w którego strukturze istniał oddzielny Wydział etnologii [Этнологическое отделение] wraz z Katedrą etnologii i socjologii, w 1923 przekształcona w Katedrę etnologii33. Przed cezurą roku 1931 ton w dyscyplinie nadawały prace Piotra Fiodorowicza Preobrażenskiego [Пётр Фёдорович Преображенский], kierownika Katedry etnologii od 1925 r. Julia Iwanowa w artykule poświęconym dokonaniom Preobrażenskiego zauważa, że w późnych latach trzydziestych na łamach czasopisma „Etnografia” [„Этнография”], Tabela chronologiczna przedstawiająca najważniejsze omawiane instytucje i osoby nimi zarządzające znajduje się na końcu tekstu. 32 С. Соколовский, Бремя традиции… [S. Sokołowski, Briemia tradicyi…]. 33 Ю.В. Иванова, Петр Федорович Преображенский…, s. 110 [ J.W. Iwanowa, Pietr Fiedorowicz Preobrażenski…, s. 110]. 31
147
Laboratorium Kultury 3 (2014)
wydawanego od 1926 r., pojawiały się opinie specjalistów na temat tego, co ma być przedmiotem badań etnografii i etnologii – ta pierwsza miała się specjalizować w badaniu praw rozwoju ludzkości na niższych stopniach kultury, podczas gdy druga miała zajmować się ogólną historią ludzkości, włączywszy w to historię państwa. Redaktorem czasopisma był wtedy Siergiej Fiodorowicz Oldienburg [Сергей Фёдорович Ольденбург]. Nathaniel Knight podkreśla interdyscyplinarne podejście Preobrażenskiego, dla którego etnologia była ważną dziedziną humanistyki, blisko związaną z historią. Preobrażenski uważał, że etnologii w żadnym wypadku nie można zredukować tylko i wyłącznie do roli dyscypliny pomocniczej. Twierdził, że powinnością etnologa jest wykorzystanie etnograficznych źródeł opisujących odrębne kultury. Etnolog powinien wykorzystywać równocześnie dane archeologii, antropologii fizycznej, folkloru oraz źródła pisane34. Badacz ten rozumiał antropologię, archeologię i etnografię jako nauki równorzędne i tworzące w istocie jedną całość – takie ujęcie znane jest w nauce rosyjskiej pod nazwą triady Anuczina35 [Анучинская триада]. Preobrażenski odwoływał się do prac Franza Boasa, Fritza Graebnera i Friedricha Ratzla. Był on również autorem pierwszego rosyjskiego podręcznika dla studentów Kurs etnologii [Курс этнологии36]. Głównymi tematami badań etnologicznych miało być zgodnie z jego założeniami udowodnienie jedności kulturowej (dla badacza termin ten był zbliżony do pojęcia kręgu kulturowego) i zbadanie mechanizmów współoddziaływania kultur. W czwartym rozdziale wspomnianego podręcznika, zatytułowanym Społeczeństwo i jego formy. Teoria Freuda, Krytyka Morgana [Общество и его формы. Теория Фрейда. Критика Моргана], Preobrażenski dokładnie omawia poglądy Morgana. Zarówno ich krytyka, jak też zastrzeżenia wobec hipotezy pierwotnego komunizmu mogły się przyczynić do aresztowania i śmierci uczonego. Knight zalicza Preobrażenskiego do zwolenników teorii kręgów kulturowych Graebnera, z czym polemizuje Iwanowa. Według badaczki, Preobrażenski nie Н. Найт, Спасательная биография…, s. 522 [N. Najt, Spasatielnaja biografija…, s. 522]. Rosyjscy etnolodzy określają w ten sposób jedność antropologii (fizycznej, biologicznej), archeologii, archeologii i etnografii (etnologii), według nich jest to nierozerwalny kompleks dyscyplin nakierowanych na rekonstrukcję procesów etnogenezy i etnohistorii (koncepcja rozpowszechniona przez Dmitrija Nikołajewicza Anuczina, od czego pochodzi nazwa). Por. М.Г. Левин, Дмитрий Николаевич Анучин (1843–1923), Труды Института этнографии им. Н.Н. Миклухо-Маклая. Новая серия. Т. I, Памяти Д.Н. Анучина (1843– 1923), Москва – Ленинград 1947 [M.G. Lewin, Dmitrij Nikołajewicz Anuczin (1843–1923), Trudy Instituta etnografii im. N.N. Mikłucho-Makłaja. Nowaja sierija. T. I, Pamiati D.N. Anuczina (1843–1923), Moskwa– Leningrad 1947]. 36 П.Ф. Преображенский, Курс этнологии, Издательство Едиториал УРСС, Москва 2004 [P.F. Preobrażenski, Kurs etnologii, Izdatielstwo Editoriał URSS, Moskwa 2004]. 34 35
148
a
a zkowska „Ten, który stał się Mostem”...
badał kręgów kulturowych, lecz kompleks kulturowy, którego elementy były od siebie zależne i mogły stanowić przedmiot historycznej analizy związków genetycznych. Z pojęciem kompleksu kulturowego wiązał się natomiast termin areału techniczno-gospodarczego [технико-хозяйственный ареал]. Badanie kompleksu kulturowego związanego z konkretnym terytorium – areałem miało prowadzić do rozwiązania problemu etnogenezy37 i kwestii formowania się etnosu. Według Iwanowej koncepcje Preobrażenskiego były zbliżone do sposobu definiowania kultury etnicznej przez szkołę amerykańską. Preobrażenski cenił prace Franza Boasa i walczył z przejawami normatywizmu w etnologii. Badacz uważał za niedopuszczalne wykorzystywanie w dyskursie naukowym określeń takich jak „dziki” i „prymitywny”. Dzięki jego pracy badawczej zachowana została łączność dyscypliny z dominującymi nurtami w światowej antropologii. Po 1931 r. Katedrę etnologii przekształcano kolejno w Instytut antropologii i etnografii [Институт антропологии и этнографии], Instytut antropologii, archeologii i etnografii [Институт антропологии, археологии и этнографии], aż w końcu powstał Instytut etnografii Akademii Nauk Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich im. Nikołaja Mikłucho-Makłaja [Институт этнографии АН СССР им. Миклухо-Маклая]38. Jego dyrektorami byli kolejno: Wasilij Wasiljewicz Struwe [Василий Васильевич Струве] (1937–1940), Isaak Natanowicz Winnikow [Исаак Натанович Винников] (1940–1941) i S.M. Abramson [С.М. Абрамзон] (1941–1942). Jednak dopiero dwóch ostatnich dyrektorów: Siergiej Pawłowicz Tołstow (1942–1965) oraz Julian Władimirowicz Bromlej (1966–1989) znacząco zmieniło oblicze dyscypliny. Według Siergieja Sokołowskiego okres heroiczny w rosyjskiej antropologii kończy się w 1950 r. i następuje po nim okres scholastyczny. Siergiej Tołstow, rządzący Instytutem etnografii od 1942 do 1965 r., tworzył dla Stalina koncepcje geopolityczne, usprawiedliwiające ówczesną politykę wewnętrzną i zagraniczną ZSSR. Jego kariera naukowa wiąże się też z losami córki Stalina – został dziekanem Wydziału historycznego dokładnie w tym samym momencie, w którym Swietłana Alliłujewa rozpoczęła studia na tym wydziale39. Znaczący wpływ Tołstowa na rozwój teorii w historii i archeologii Ю.В. Иванова, Петр Федорович Преображенский…, s. 111–112 [ J.W. Iwanowa, Pietr Fiedorowicz Preobrażenski…, s. 111–112]. 38 С.И. Брук, Этнографии институт, w: Большая советская энциклопедия, t. 30, red. А.М. Прохоров, Советская энциклопедия, Москва 1969–1978 [S.I. Bruk, Etnografii instytut, w: Bolszaja sowietskaja encykłopiedija, t. 30, red. A.M. Prochorow, Sowietskaja encykłopiedija, Moskwa 1969–1978]. 39 В.А. Германов, Глас вопиющего в пустыни. Альянс диктатора и учёного, Культурные ценности. Cultural values, Европейский дом, Санкт-Петербург 2002 [W.A. Giermanow, Głas wopijuszczego w pustyni. Aljans diktatora i uczonego, Kulturnyje cennosti. Cultural values, Sankt-Petersburg 2002]. 37
149
Laboratorium Kultury 3 (2014)
radzieckiej kończy się wraz ze śmiercią Stalina, natomiast ma on wpływ na metodologię etnografii w ZSSR aż do połowy lat siedemdziesiątych. Tołstow uważał, że etnologia jest jedną z dyscyplin historycznych, która posługuje się, tak jak pozostałe z nich, metodologią historycznego materializmu, a przedmiotem jej badań jest kultura (wynik wiekowej pracy ludzkości). Walerij Aleksandrowicz Giermanow [Валерий Александрович Германов] podkreśla, że poglądy Tołstowa są symbiozą marksizmu i ewolucjonizmu40. Głównym przedmiotem badań dyscypliny miały być społeczno-historyczne formacje, które w niskim stopniu rozwinęły formy produkcji, zaś naród i etnos nie miał w nich żadnego specjalnego znaczenia41. Tołstow nie był zwolennikiem antropologii zbawienia – według niego etnografowie mieli pełnić rolę badaczy, wspomagających proces integracji wszystkich mniejszości etnicznych w obrębie dominującej kultury radzieckiej. Ta zaś, wraz z językiem rosyjskim miała pełnić rolę nadrzędną wobec języków narodowych i kultur etnicznych. Pod jego kierunkiem w Instytucie Etnografii powstawały prace naukowe o sposobach skutecznej integracji narodów ZSRR, wykonywane na zamówienie władz42. Julian Bromlej, następca Tołstowa na stanowisku dyrektora Instytutu, uważał, że etnografia jest przede wszystkim nauką o narodach, etnosach i o tej „warstwie” kultury, która jest związana z etnicznością i narodowością43. Stworzył on w obrębie Instytutu etnografii grupy badawcze zajmujące się klasyfikacją oraz typologizacją etnosów i procesów związanych z etnogenezą44. Za jego czasów zaczęto też używać zapożyczonego z prac zachodnioeuropejskich i amerykańskich uczonych systemu pojęć i terminów potrzebnych do badania etnosów. Dzięki zmianie paradygmatu badawczego zmienił się status etnografii i zaczęła odzyskiwać ona samodzielność. Współpracownicy Bromleja podkreślali, że w czasie jego kierownictwa zaszły pozytywne zmiany – przede wszystkim nie był on stalinistą45, a co za tym idzie, Tamże, s. 17. С. Соколовский, Бремя традиции… [S. Sokołowski, Briemia tradicyi…]. 42 С.В. Четко, Советские этнографы о национальной политике в СССР: комментарий к документам, „Этнографическое обозрение” 2006, nr 2 [S.W. Czetko, Sowietskije etnografy o nacyonalnoj politikie w SSSR: kommientarij k dokumientam, „Etnograficzeskoje obozrienije” 2006, nr 2]. 43 Ю.И. Семёнов, Разработка проьлем истории первобытного общества в Институте этнографии АН СССР в «епоху» Бромлея воспоминания и размышления, „Этнографическое обозрение” 2001, nr 6, s. 4 [ J.I. Siemionow, Razrabotka pro'lem istorii pierwobytnogo obszczestwa w Institutie etnografii AN SSSR w «epochu» Bromleja, wospominanija i razmyszlenija, „Etnograficzeskoje obozrienije” 2001, nr 6, s. 4]. 44 С. Соколовский, Бремя традиции… [S. Sokołowski, Briemia tradicyi…]. 45 В.И. Козлов, Об академике Юлиане Владимировиче Бромлее - ученом и человеке, „Этнографическое обозрение” 2001, nr 4, s. 3–9 [W.I. Kozłow, Ob akadiemikie Władimirowicze Bromleje – uczenom i czełowiekie, „Etnograficzeskoje obozrienije” 2001, nr 4, s. 3–9]. 40 41
150
a
a zkowska „Ten, który stał się Mostem”...
zapewniał swoim współpracownikom dużo większą swobodę intelektualną. Kozłow w tekście poświęconym dokonaniom Bromleja zaznaczył, że za jego kadencji nie dochodziło w Instytucie do czystek i prześladowania pracowników z powodu ich sympatii dla dysydentów. Sam dyrektor niejednokrotnie starał się o wizy na zagraniczne wyjazdy dla tych, którzy mieli zatargi z władzą. Okres, w którym Bromlej przewodził radzieckiej etnografii był czasem niezwykle intensywnej pracy Instytutu etnografii Radzieckiej Akademii Nauk. Wtedy został wydany Atlas narodów świata [Атлас народов мира46], obecnie przestarzały, jednak nadal uznawany za jeden z najlepszych na świecie, a także monumentalna seria wydawnicza Narody świata [Народы мира]. Pracownicy mieli też możliwość pracy nad tym, co było ich autentycznym przedmiotem zainteresowania. Jeden z byłych współpracowników Bromleja, Jurij Siemionow, wspomina go ze szczerą wdzięcznością. Dzięki zmianie dyrekcji uzyskał bowiem możliwość publikacji tekstów, które za czasów kadencji Tołstowa nie miałyby szans ujrzeć światła dziennego47. Bromlej od momentu rozpoczęcia swojej pracy w Instytucie etnografii starał się stworzyć metodologiczne ramy dla badań nad problemem etniczności. Kluczowe dla niego były badania nacji, narodu i grupy etnicznej (etnosu). Według badacza głównym celem radzieckiej etnografii było badanie narodów, a nie, jak w przypadku światowego nurtu antropologii, kultur człowieka48. Miało to wymiar praktyczny – radziecka etnografia miała stworzyć intelektualne zaplecze dla polityki wewnętrznej ZSRR. Współpraca badaczy z władzą mogła dotyczyć badań nad skutecznym sposobem unikania ewentualnych konfliktów na tle narodowościowym49 lub tworzenia wytycznych dla produkcji wzorów tkanin zgodnych z estetycznymi preferencjami różnych grup etnicznych zamieszkujących ZSRR. Wykorzystanie analiz etnograficznych i etnologicznych miało szerokie spektrum. Praca badawcza mogła mieć wpływ na wzornictwo przemysłowe lub prewencyjne ograniczanie swobód obywatelskich dla przedstawicieli określonych mniejszości narodowych. Bromlej polemizował z teoriami Lwa Gumilowa – krytykował jego normatywne podejście 46 Атлас народов мира [Atłas narodow mira], red. S.I Bruk, W.S. Apieczenko, Gławnoje Uprawlenije Gieodezii i Kartografii Gosudarstwiennogo Gieologiczeskogo Komitieta SSSR, Institut Etnografii im. N.N. Mikłucho-Makłaja Akademii Nauk SSSR, Moskwa 1964. 47 Ю.И. Семенов, Разработка проблем…, s. 3–20 [ J.I. Siemionow, Razrabotka problem…, s. 3–20]. 48 Ю.В. Бромлей, К разработке понятийно-терминологических аспектов национальной проблематики, „Советская этнография” 1989, nr 6, s. 7 [ J.W. Bromlej, K razrabotkie poniatijno-tierminołogiczeskich aspiektow nacyonalnoj problematyki, „Sowietska etnografia” 1989, nr 6, s. 7]. 49 Tenże, О некоторых актуальных задачах этнографического изучения современности, „Советская этнография” 1983, nr 6, s. 10–23 [Tenże, O niekotorych aktualnych zadaczach etnograficzeskogo izuczenija sowriemiennosti, „Sowietska etnografija” 1983, nr 6, s. 10–23].
151
Laboratorium Kultury 3 (2014)
i nieuczciwość stylu (cytował on jedynie tę literaturę przedmiotu, która potwierdzała jego hipotezy, a przeciętny czytelnik nie mógł wychwycić manipulacji i celowo wybiórczego korzystania ze źródeł). Historyczne ukierunkowanie antropologii radzieckiej miało podstawy polityczne: manipulowano nauką, ograniczając m.in. zakres problemów badawczych, które można było poruszać. Główne paradygmaty badawcze antropologii wymuszała aktualna polityka zagraniczna i wewnętrzna: pozostawały one zawsze w zgodzie z wytycznymi aktualnie kierującego Instytutem dyrektora. Przez ostatnie pół wieku oblicze tej dyscypliny kształtowali badacze, którzy byli historykami. Narzucone odgórnie historyczne ukierunkowanie antropologii doprowadziło między innymi do tego, że etnolodzy i etnografowie często posługiwali się metodą rekonstrukcji historycznej. Wybór tematów badawczych również wiązał się z paradygmatem historycznym. Zakładano też, że im coś jest starsze, tym ma większy potencjał badawczy. Spowodowało to w konsekwencji brak zainteresowania współczesną kulturą, której badanie stało się domeną głównie socjologii. Trwałym dziedzictwem zaaplikowania teorii Morgana do metodologii antropologii radzieckiej, a później rosyjskiej, jest wykorzystywanie schematu rozwoju dzikość – barbarzyństwo – cywilizacja. Ten podział pojawia się nawet u współczesnych badaczy. Równie długotrwałe okazało się myślenie o etnografie i etnologu jako działaczu społecznym, ratującym przed unicestwieniem zarówno dziedzictwo kultur prostych, jak też ginące formy własnej kultury narodowej. Dziedzictwo to okazało się trwałe pomimo okresu stalinowskich czystek. Także współcześnie jeden z nurtów antropologii rosyjskiej jest silnie związany z walką o prawa człowieka. Skala wpływu Lewisa Henry’ego Morgana na los rosyjskiej antropologii jest powiązany przede wszystkim z tym, że ocena jego prac była zależna od paradygmatu politycznego. Krytyka dorobku amerykańskiego badacza była możliwa dopiero po cezurze 1954 r. Warto zaznaczyć, że także w polskich pracach podejmowanotematykę tego wpływu wspomnieć należy zwłaszcza znakomite studium Jana Lutyńskiego50 wydane w 1957 r. Lutyński łączy zmianę paradygmatu i wyklęcie etnologii pojmowanej jako nauki burżuazyjnej z procesami historyków-marksistów (zwłaszcza głośnej sprawy prześladowań Michaiła Pokrowskiego). Nie analizuje jednak konsekwencji terroru stalinowskiego dla całokształtu dyscypliny. Z kolei praca opisująca wpływ Morgana na radziecką
50
J. Lutyński, Ewolucjonizm w etnologii anglosaskiej a etnografia radziecka, Ossolineum, Łódź–Wrocław 1956.
152
a
a zkowska „Ten, który stał się Mostem”...
szkołę etnograficzną autorstwa Andrzeja Palucha51 wydana w 1990 roku, nie mogła opierać się na wydanych później rosyjskich materiałach źródłowych, dokumentujących losy prześladowanych etnologów. Lewis Henry Morgan, badacz który jednocześnie był uczonym i działaczem społecznym, stał się najpierw wzorem osobowym dla radzieckich etnologów, którzy za czasów rządów Lenina byli prześladowani za sprzeciwianie się polityce państwa wobec przedstawicieli kultur prostych, a później, kiedy etnologia została oficjalnie zakazana, patronem radzieckiej etnografii. Okres
Jednostka
Osoba zarządzająca
do 1931
Wydział etnologii, Katedra etnologii [Этнологическое отделение]
1925–1931 P.F. Preobrażenski [П. Ф. Преображенский]
1933
Instytut antropologii i etnografii [Институт антропологии и этнографии]
N.M. Matorin [Н.М. Маторин]
1934–1937
Instytut antropologii, archeologii i etnografii [Институт антропологии, археологии и этнографии]
I. I. Mieszczaninow [И. И. Мещанинов] W. W. Struwe [В. В. Струве]
1937–1940 1940–1941 1941–1942 1941–1965
Instytut etnografii Akademii Nauk Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich im. Mikłucho-Makłaja [Институт этнографии АН СССР им. Миклухо-Маклая]
S.M. Abramson [С.М. Абрамзон] S. Tołstow [С.П. Толстов] J. Bromlej [Ю.В. Бромлей]
1966–1989
51
I. N. Winnikow [И. Н. Винников]
A. Paluch, Mistrzowie antropologii społecznej. Rzecz o rozwoju teorii antropologicznej, PWN, Warszawa 1990.
153
Laboratorium Kultury 3 (2014)
ibliogra a A State of Nations. Empire and Nation-Making in the Age of Lenin and Stalin, red. R.G. Suny, T. Martin, Oxford 2001. Bolszaja sowietskaja encykłopiedija, t. 30, red. A.M. Prochorow, Sowietskaja encykłopiedija, Moskwa 1969–1978 [Большая советская энциклопедия, t. 30, red. А.М. Прохоров, Советская энциклопедия, Москва 1969–1978]. Czetko S.W., Sowietskije etnografy o nacyonalnoj politikie w SSSR: kommientarij k dokumientam, „Etnograficzeskoje obozrienije” 2006, nr 2 [Четко С.В., Советские этнографы о национальной политике в СССР: комментарий к документам, „Этнографическое обозрение” 2006, nr 2]. Engels F., Der Ursprung der Familie, des Privateigenthums und des Staats. Im Anschluss an L.H. Morgan’s Forschungen, J.H.W. Dietz, Stuttgart 1892. Giermanow W.A., Głas wopijuszczego w pustyni. Aljans diktatora i uczonego, Kulturnyje cennosti. Cultural values, Sankt-Petersburg 2002 [Германов B.A., Глас вопиющего в пустыни. Альянс диктатора и учёного, Культурные ценности. Cultural values, Европейский дом, Санкт-Петербург 2002]. Iwanowa J.W., Pietr Fiedorowicz Preobrażenski, „Etnograficzeskoje obozrienije” 1994, nr 4 [Иванова Ю.В., Петр Федорович Преображенский, „Этнографическое обозрение” 1994, nr 4]. Koswien M.O., Ł.G. Morgan. Żyzn' i uczenije, Izdatielstwo Instituta narodow Siewiera CYK SSSR, Leningrad 1933 [Косвен М.О., Л.Г. Морган. Жизнь и учение, Издательство Института народов Севера ЦИК СССР, Ленинград 1933]. Lewin M.G., Dmitrij Nikołajewicz Anuczin (1843–1923), Trudy Instituta etnografii im. N.N. Mikłucho-Makłaja. Nowaja sierija. T. I, Pamiati D.N. Anuczina (1843–1923), Moskwa–Leningrad 1947 [Левин М.Г., Дмитрий Николаевич Анучин (1843– 1923), Труды Института этнографии им. Н.Н. Миклухо-Маклая. Новая серия. Т. I, Памяти Д.Н. Анучина (1843–1923), Москва – Ленинград 1947]. Marks K., Konspiekt knigi Ljuisa G. Morgana „Driewnieje obszczestwo”, w: Archiw Marksa i Engielsa. t. IX, Gosudarstwiennoje izdatielstwo politiczeskoj litieratury, Moskwa–Leningrad 1941 [Маркс К., Конспект книги Льюиса Г. Моргана "Древнее общество", w: Архив Маркса и Энгельса. т. IX, Государственное издательство политической литературы, Москва – Ленинград 1941]. Morgan L.H., Ancient Society, or Researches in the Lines of Human Progress from Savagery, through Barbarism, to Civilization, H. Holt and Company, New York 1877. Morgan L.H., Doma i domaszniaja żyzn' amierikanskich tuziemcew, Matieriały po etnografii, Institut narodow Siewiera CYK SSSR, Leningrad 1934 [Морган Л.Г., Дома и домашняя жизнь американских туземцев, Материалы по этнографии, 154
a
a zkowska „Ten, który stał się Mostem”...
Издательство Института народов Севера ЦИК СССР, Ленинград 1934]. Morgan L.H., Driewnieje obszczestwo ili issledowanije linij czełowieczeskogo progriessa ot dikosti czeriez warwarstwo k cywilizacji, Matieriały po etnografii, Izdatielstwo Instituta narodow Siewiera CYK SSSR, Leningrad 1933 (Морган Л.Г., Древнее общество или исследование линий человеческого прогресса от дикости через варварство к цивилизации. Материалы по этнографии, Издательство Института народов Севера ЦИК СССР, Ленинград 1933]. Morgan L.H., Liga chodienosauni, ili irokiezow, przeł. E.E. Błomkwist, Nauka, Moskwa 1983 [Морган Л.Г., Лига ходеносауни, или ирокезов, Пер. с англ. Бломквист Е.Э., Наука, Москва 1983]. Morgan L.H., Liga Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów, przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2011. Najt N., Spasatielnaja biografija i prijemlemoje proszłoje: rossijskije etnografy protiw nasledija tierrora, „Stratum plus” 2000, nr 5 [Найт Н., Спасательная биография и приемлемое прошлое: российские этнографы против наследия террора, „Stratum plus” 2000, nr 5]. Preobrażenski P.F., Kurs etnologii, Izdatielstwo Editoriał URSS, Moskwa 2004 [Преображенский П.Ф., Курс этнологии, Издательство Едиториал УРСС, Москва 2004]. Rieszetow A.M., Riepriessirowannaja etnografia. Ludi i sud’by, „Kunstkamiera. Etnograficzeskije tietradi” 1994, Wyp. 4 [Решетов А.М., Репрессированная этнография. Люди и судьбы, „Кунсткамера. Этнографические тетради” 1994, Вып. 4]. Scheper-Hughes N., The Primacy of the Ethical Propositions for a Militant Anthropology, „Current Anthropology”, R. 36 (1995), nr 3. Siemionow J.I., »Proischożdienije siemji, czastnoj sobstwiennosti i gosudarstwa« F. Engielsa i sowriemiennyje dannyje etnografii, „Woprosy fiłosofii” 1959, nr 7 [Семёнов Ю.И., «Происхождение семьи, частной собственности и государства» Ф. Энгельса и современные данные этнографии, „Вопросы философии” 1959, nr 7]. Siemionow J.I., Kak woznikło czełowieczestwo, Nauka, Moskwa 1966 [Семёнов Ю.И., Как возникло человечество, Наука, Москва 1966]. Siemionow J.I., Ljuis Gienri Morgan: legienda i diejstwitielnost', „Sowietskaja etnografia” 1968, nr 6 [Семёнов Ю.И., Льюис Генри Морган: легенда и действительность, „Советская этнография” 1968, nr 6]. Siemionow J.I., Razrabotka problem istorii pierwobytnogo obszczestwa w Institutie etnografii AN SSSR w »epochu« Bromleja, wospominanija i razmyszlenija, „Etnograficzeskoje obozrienije” 2001, nr 6 [Семёнов Ю.И., Разработка проьлем истории первобытного общества в Институте этнографии АН СССР в »епоху« Бромлея воспоминания и размышления, „Этнографическое обозрение” 2001, nr 6]. 155
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Sokołowski S., Briemia tradicyi: proszłoje w nastojaszczem rossijskoj antropologii, „Antropołogiczeskij Forum”, nr 15 [Соколовский С., Бремя традиции: прошлое в настоящем российской антропологии, „Антропологический Форум”, nr 15]. Sokołowski S., Rossijskaja antropołogija: iłluzija błagopołuczija, „Nieprikosnowiennyj zapas” 2009, nr 1 (63) [Соколовский С., Российская антропология: иллюзия благополучия, „Неприкосновенный запас” 2009, nr 1 (63)]. Tokariew S.A., Istorija russkoj etnografii, Nauka, Moskwa 1966 [Токарев С.А., История русской этнографии, Наука, Москва 1966]. Winnikow I.N., Iz archiwa Ljuisa Gienri Morgana, Trudy instituta antropołogii i etnografii, t. 2, AN SSSR, Moskwa–Leningrad 1935 [Винников И.Н., Из архива Льюиса Генри Моргана, Труды института антропологии и этнографии. т. 2, Москва-Ленинград 1935].
bstra t “One, who became the Bridge”. Influence of Lewis H. Morgan on Russian anthropology This article looks on how Lewis H. Morgan's theory influenced the development of Russian anthropological thought. Morgan (indirectly, yet significantly) was one of the reasons for creation of socially active school of anthropology in the U.S.S.R. Author outlines anthropological historicism in Russian communist period. She shows how political ideologies molded research categories in the U.S.S.R. Keywords: Lewis H. Morgan, Russian ethnography, Russian anthropology, Ancient Society
a
a zkowska
Doktorantka w Zakładzie Teorii i Historii Kultury Instytutu Nauk o Kulturze i Studiów Interdyscyplinarnych Uniwersytetu Śląskiego. Religioznawczyni i rosjoznawczyni.
156
Adam Pisarek Uniwersytet Śląski w Katowicach
o
ye
to z a zy
iga rokez w ako ar yskursu o
atka iwu
okrewie stwie
bstrakt Artykuł dotyczy procesu kształtowania się podstawowych narzędzi studiów nad pokrewieństwem – dziedziny refleksji naukowej „wynalezionej” przez Lewisa Henry’ego Morgana. Autor bada ciągłość konceptualnego instrumentarium służącego systematyzacji wiedzy w badanym obszarze dyskursu antropologicznego. Poszukuje ukrytych instancji zapewniających porządek i trwałość owego dyskursu nawet wtedy, gdy część aksjomatów lub nawet cała teoria zostają odrzucone. Punkt wyjścia dla analizy stanowi tabela terminów pokrewieństwa umieszczona przez Morgana w jednym z przypisów Ligi Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów. Okazuje się, że jest w nią wpisana zarówno specyficzna logika listy leksykalnej, jak i diagramu drzewa ukorzenionego, a połączenie tych dwóch modeli prowadzi autora Systems of consanguinity and affinity of the human family do odkrycia „nowego narzędzia etnologii”. Słowa klucze: studia nad pokrewieństwem, wynalezienie pokrewieństwa, Lewis Henry Morgan, Liga Irokezów
Modele jako mediatory ewis Henry Morgan rozpoczął badania kultury Irokezów w 1844 r.1, co w historii antropologii zagwarantowało mu status jednego z pionierów terenowej praxis2. Równolegle pisał pierwsze, niezwiązane z rdzennymi mieszkańcami
L
E. Tooker, Lewis H. Morgan on Iroquois Material Culture, University of Arizona Press, Tucson 1994, s xv. Nie miał co do tego wątpliwości chociażby Clark Wissler, który w 1929 r. uznał Morgana za inicjatora tego rodzaju badań (C. Wissler, An Introduction to Social Anthropology, Henry Holt, New York 1929, s. 340). Leslie A. White w kontekście zmian w amerykańskiej recepcji klasycznego ewolucjonizmu sprowadzanego przez historyków dyscypliny w dużej mierze do refleksji „gabinetowej” podawał nazwiska Jamesa Owena Dorseya, Horatio Hale’a, Franka Hamiltona Cushinga, Alberta Samuela Gatscheta, Alice Fletcher i oczywiście Lewisa Henry’ego Morgana, jako tych, którzy w XIX w. skonstruowali nowy model badacza i wyprowadzili 1 2
157
Laboratorium Kultury 3 (2014)
okolic Nowego Jorku, artykuły naukowe: m.in. nieopublikowany Essay on the history and genius of the Grecian race (1841), Aristomenes the Messenian (1843) i Mind or instinct, an inquiry concerning the manifestation of mind by the lower order of animals (1843). Za jego debiutancki szkic etnologiczny uznaje się Vision of Kar-is-ta-gi-a, a sachem of Cayuga z 1844 r. dostępny w czasopiśmie The Knickerbocker3. Przełomowy dla wykrystalizowania się najważniejszych zainteresowań naukowych Morgana okazał się jednak dopiero rok 1846. Wtedy właśnie zebrał dane na temat zasad rządzących systemem pokrewieństwa Indian Seneka i uznał je za osobliwość będącą innowacją badanego ludu4. Tę tezę, z której ostatecznie się wycofał, wyłożył po raz pierwszy na trzech (z czterystu siedemdziesięciu siedmiu) stronach wydanej pięć lat później monografii League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois5, pisząc o „nowatorskim i oryginalnym” rozwiązaniu, w którym Babka ze strony matki i jej siostry były dla danej osoby w tym samym stopniu babkami, matka i jej siostry były w tym samym stopniu matkami; dzieci sióstr matki były braćmi i siostrami; dzieci siostry były siostrzeńcami i siostrzenicami, a wnuki siostry były jej wnukami […]. Dziadek ze strony ojca i jego bracia byli w tym samym stopniu dziadkami; ojciec i jego bracia w tym samym stopniu ojcami, siostry ojca były ciotkami, natomiast wewnątrz plemienia bracia matki byli wujkami, dzieci siostry ojca były kuzynami zgodnie z [naszym] prawem cywilnym; dzieci tych kuzynów były siostrzeńcami i siostrzenicami (bądź bratankami i bratanicami), a ich dzieci z kolei były jego wnukami. Najważniejszym celem irokeskiego prawa pochodzenia było połączenie krewnych w linii bocznej z krewnymi w linii prostej6. naukę o człowieku w teren. Por. L.A. White, Lewis H. Morgan's Western Field Trips, „American Anthropologist”, R. 53 (1951), nr 1, s. 11. Bartosz Hlebowicz dokonuje syntezy szerokiej i zróżnicowanej recepcji dzieła Morgana w kontekście historii „wymyślania” terenu: „Do dzisiaj nie tracą mocy opinie, że Liga Ho-de'-no-saunee, Or the Iroquois […] to »pierwsza prawdziwa etnografia, pozostaje najlepszym studium tych słynnych ludów indiańskich«”. L.H. Morgan, Liga Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów, przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2011, s. 9. 3 T.R. Trautmann, K.S. Kabelac, The Library of Lewis Henry Morgan, American Philosophical Society, Philadelphia 1994, s. 11. 4 Record of Indian letters, t. 1, Morgan Papers, w: L.A. White, How Morgan Came to Write Systems of Consanguinity and Affinity, Michigan Academy of Science, Arts, and Letters, Lansing, Michigan 1957, s. 260. W tym samym roku, na własną prośbę, został również przez Seneków adoptowany (por. E. Tooker, Lewis H. Morgan and his Contemporaries, „American Anthropologist”, R. 94 (1992), nr 2, s. 357). Inna wersja mówi o propozycji adopcji jako o geście wdzięczności ze strony Seneków. Morgan uzyskał wtedy indiańskie imię – Tayadaowuhkuh („Ten, który wypełnia lukę”). Por. L.H. Morgan, League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois, red. H.M. Lloyd, Dodd, Mead and Company, New York 1922, s. 157–158; L.H. Morgan, L.A. White, The Indian Journals, 1859–62, Dover, New York 1993, s. 4. 5 L.H. Morgan, League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois, Sage and Brothers, Rochester 1851, s. 85–86. 6 L.H. Morgan, Liga…, s. 111–112.
158
a
isarek Noh-yeh, to znaczy matka...
Powyższy fragment, wskazujący na korelację między prawami pochodzenia a terminologią i stopniowalnością pokrewieństwa, połączony został ze znajdującą się w przypisie krótką tabelą: hoc-sote’ uc-sote’ hä’-nih noh-yeh ho-ah’-wuk go-ah’-wuk kä-yä’dä hoc-no’-seh ah-geh’-huc hä-yan-wän-deh kä-yan-wän-deh’ dä-ya-gwä’-dan-no-dä ah-gare’-she
dziadek babka ojciec matka syn córka wnukowie wujek ciotka bratanek (siostrzeniec) bratanica (siostrzenica) bracia i siostry kuzyn
Tab. 1. Tabela prezentująca „kilka stopni pokrewieństwa wśród Ho-de'-no-sau-nee”7.
Te dwa elementy to w mojej opinii nie tylko, jak twierdzi m.in. Thomas R. Trautmann, zapis „prehistorii” projektu prowadzącego ostatecznie do „wynalezienia pokrewieństwa” jako całkowicie nowego obszaru badawczego8. To również ślad pozwalający dotrzeć do wyartykułowanych nie wprost założeń taksonomicznych, ontologicznych i epistemologicznych, na których bazie powstał model służący Morganowi do „wykrajania”9, porządkowania i porównywania wybranych aspektów złożonych zjawisk kulturowych w jego późniejszych przedsięwzięciach. Modelem tym będzie diagram pokrewieństwa oparty na danych uporządkowanych w tabelach synoptycznych10. Dzięki takiemu połączeniu Morgan był w stanie sformułować uogólnienia na podstawie imponującej liczby ankiet spływających z całego świata11 i udowodnić, że terminologię pokrewieństwa każdej kultury łatwo przyporządkować do jednego z dwóch typów systemów Tamże, s. 112. T.R. Trautmann, Lewis Henry Morgan and the Invention of Kinship, University of California Press, Berkeley 1987, s. 36. 9 Chodzi tu o zaproponowane w Wynaleźć codzienność pojęcie związane z wyodrębnianiem pewnych praktyk kulturowych z nieokreślonej materii; tzw. „etnologiczne wyodrębnienie”. Por. M. de Certeau, Wynaleźć codzienność. Sztuki działania, przeł. K. Thiel-Jańczuk, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2008, s. 64–66. 10 O szerszym kontekście używania tabel, diagramów, tablic synoptycznych i statystyk jako naukowych narzędzi badawczych por. M. Rygielska, „Listy uwierzytelniające” etnografa, „Laboratorium Kultury”, R. 2 (2013), s. 29–57. 11 Na początku 1859 r. Morgan zaczął wysyłać listy z wydrukowanym schematem m.in. do misjonarzy, polityków oraz przedstawicieli handlowych. Ostatecznie przeanalizował 139 wypełnionych tabel. Każda z nich zawierała informacje na temat ponad 200 różnych rodzajów więzi. Por. T.R. Trautmann, Lewis…, s. 5, 99–103. 7
8
159
Laboratorium Kultury 3 (2014)
– opisowego lub klasyfikacyjnego12. To one okazały się później stałym punktem odniesienia dla narracji w Systems of consanguinity and affinity of the human family i ostatecznie pomogły zrekonstruować hipotetyczną historię ludzkości od jej wspólnych, „dzikich” początków (z charakterystycznymi dla nich stosunkami promiskuistycznymi, a później instytucją sororalnej poligynii i poliandrii z grupą braci), po cywilizację (gdzie terminologia pokrewieństwa łączy się z instytucją „cywilizowanej rodziny”)13. Celem niniejszej analizy będzie opisanie cech dystynktywnych modelu wykorzystywanego przez Morgana w swoich dociekaniach. Model rozumiem tu jako autonomiczne narzędzie badawcze, częściowo niezależne od teorii i charakteru badanych zjawisk, choć połączone z nimi szeregiem złożonych związków. Używając takiej definicji podążam za propozycjami Mary S. Morgan i Margaret Morrison, które na gruncie filozofii nauki odchodzą od homogenicznego, semiotycznego rozumienia modelu, mającego być przede wszystkim reprezentacją rzeczywistości i proponują traktowanie go również jako: (1) instancji mediującej pomiędzy różnymi poziomami dyskursu naukowego oraz (2) instrumentu badawczego. Modele byłyby więc jednym z ważnych źródeł wiedzy, lecz równocześnie pełniłyby funkcję środków służących jej uzyskaniu14. Autorki Models as mediators używają przemawiającej do wyobraźni metafory: instrument lub narzędzie jest niezależne od przedmiotu, który eksploatuje, ale łączy się z nim w pewien sposób. Choć młotek jest oddzielony od gwoździa i ściany, został tak zaprojektowany, by służyć połączeniu jednego z drugim. Dokładnie tak samo ma się sprawa 12 „Wszystkie dotąd odkryte formy sprowadzić można do dwóch podstawowych, będących swoimi przeciwieństwami – opisowej i klasyfikacyjnej” – pisze Morgan w Systems of Consanguinity… zwracając uwagę na to, czy dana kultura „opisuje” każdą relację z osobna, czy „klasyfikuje” je pod wspólnym terminem. Por. L.H. Morgan, Systems of Consanguinity and Affinity of the Human Family, Published by Smithsonian Institution, Washington City 1871 (Smithsonian Contributions to Knowledge, 17), s. vi; A. Kuper, Wymyślanie społeczeństwa pierwotnego. Transformacje mitu, przeł. T. Sieczkowski, A. Dąbrowska, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2009, s. 73. 13 Por. L.H. Morgan, Systems of Consanguinity…, s. 487–493. Ten słynny ewolucjonistyczny schemat wywiedziony z twierdzeń na temat domniemanego związku pomiędzy terminologią pokrewieństwa i instytucjami kulturowymi, nie był częścią pierwotnego zamysłu Morgana. Pierwsza wersja Systems… z 1865 r. skupiała się na udowodnieniu azjatyckiego pochodzenia rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej oraz zwracała uwagę na arbitralność i sztuczność szeroko rozpowszechnionego na świecie wśród ludów „niecywilizowanych” systemu klasyfikacyjnego. Resek uważa, że spekulatywna historia rodziny powstała dopiero w 1867 r. i opierała się na założeniu, że grupa wspólnie żyjących mężczyzn i kobiet używała uproszczonego systemu nazewnictwa, gdyż określał on ich realne relacje społeczne. Teza o istnieniu takich sposobów organizacji ludzkości została wywiedziona z pytania o genezę tzw. „zwyczaju hawajskiego”. Wątek dwóch wersji Systems of Consanguinity… powróci w dalszej części artykułu. Por. C. Resek, Lewis Henry Morgan, University of Chicago Press, Chicago 1960, s. 94. 14 Por. M.S. Morgan, M. Morrison, Models as Mediators. Perspectives on Natural and Social Sciences, Cambridge University Press, Cambridge, New York 1999.
160
a
isarek Noh-yeh, to znaczy matka...
z modelami. Funkcjonują jako narzędzia albo instrumenty […]. I tak jak one często są wykorzystywane w wielu różnorodnych celach15.
Podobne rozwiązanie proponują Tarjia Knuuttila i Roman Frigg, uznając, że modele to „rzeczy” aktywnie mediujące pomiędzy ludźmi, praktykami i teoriami, a jednocześnie wywierające na nie bezpośredni wpływ16. Z tej właśnie perspektywy chcę zbadać, jak kształtowały się podstawowe narzędzia „wynalezionych” przez Morgana studiów nad pokrewieństwem. Interesuje mnie ciągłość związanych z owymi narzędziami wyobrażeń i ramy tworzone przez stojące za nimi logiki. To właśnie one pozwalają na systematyzację danych i tworzą podstawowy punkt odniesienia, pozwalający zrozumieć wywód prowadzony w badanym obszarze dyskursu naukowego. Poszukuję więc ukrytych instancji zapewniających porządek i trwałość owego dyskursu nawet wtedy, gdy część aksjomatów lub nawet cała teoria zostają odrzucone17. Modelowanie przez tabelę Thomas R. Trautmann w niezwykle szczegółowym studium Lewis Henry Morgan and the invention of kinship wysuwa tezę, że wśród wielkich innowatorów dziewiętnastowiecznych studiów nad pokrewieństwem – badaczy, którzy po części odkryli, a po części wymyślili nowy przedmiot dociekań oraz, co równie ważne, opracowali całą „skrzynkę z narzędziami” służącymi zbieraniu, opisowi i analizie danych – to właśnie Morgan ze swoimi pomysłami okazał się postacią centralną. „Dzieło Morgana determinuje sposób myślenia o pokrewieństwie18 Tamże, s. 20. Tłumaczenia z języka angielskiego (jeśli nie zostało zaznaczone inaczej) moje – A.P. T. Knuuttila, Models, Representation, and Mediation, w: Philosophy of Science Assoc. 19th Biennial Meeting – PSA 2004: Contributed Papers (Austin, TX; 2004) > PSA 2004 Contributed Papers, http://philsci-archive. pitt.edu/view/confandvol/91.html, [dostęp: 10.10.2013]. O typologiach modeli: R. Frigg, S. Hartmann, Models in Science, w: The Stanford Encyclopedia of Philosophy, red. E. Zalta, The Metaphysics Research Lab, Center for the Study of Language and Information, Stanford University, Stanford 2012. 17 Projekt z zakresu historii nauk o kulturze, w którym zasadą porządkującą narrację nie jest kategoria etapu w rozwoju dyscypliny, lecz śledzenie porządku i archiwum dyskursu w rozumieniu Michela Foucaulta przedstawił m.in. Marek Pacukiewicz w artykule Złote runo. Por. M. Pacukiewicz, Złote runo, „Laboratorium Kultury”, R. 2 (2013), s. 151–171. 18 W tłumaczeniu angloamerykańskiej terminologii na język polski pojawia się kilka problemów związanych ze specyfiką słowa kinship. Pierwszy z nich rozwiązuje Danuta Penkala-Gawęcka w jednym z przypisów do książki Pokrewieństwo i płeć kulturowa, pisząc: „W studiach antropologicznych pokrewieństwo w wąskim znaczeniu odnosi się do relacji opartej na wspólnym pochodzeniu, natomiast w szerokim znaczeniu obejmuje zarówno tę relację, jak i tę, która wynika z zawarcia małżeństwa – czyli powinowactwo. W języku angielskim krewnych w wąskim znaczeniu określa się na ogół consanguineal relatives, w odróżnieniu od powinowatych – affinal relatives”. Por. L. Stone, Pokrewieństwo i płeć kulturowa, przeł. W. Usakiewicz, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2012, s. 20. Jeszcze inny problem pojawia się w interpretacji tego terminu, gdy odnosi się go do Schneiderowskich i późniejszych koncepcji – często bliżej mu wtedy do polskiego słowa więź. W takim znaczeniu używa tego terminu Sławoj Szynkiewicz. 15 16
161
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Rys. 1. Diagram rzymskiego systemu pokrewieństwa (system opisowy). (L.H. Morgan, Systems of Consanguinity..., s. 591.)
162
Rys. 2. Diagram irokeskiego systemu pokrewieństwa (system klasyfikacyjny). (L.H. Morgan, Systems of Consanguinity..., s. 607.)
163
Laboratorium Kultury 3 (2014)
także dzisiaj”19 – stwierdzi Trautmann w 1987 r., 116 lat po wydaniu Systems of Consanguinity… Zgadzając się z tą tezą, spróbuję podążyć za jego wywodem, jednocześnie umiejscawiając się w opozycji do – opartej w dużej mierze na generalizacji i łączeniu analogii z genealogią20 – krytyki Adama Kupera, który w The Development of Lewis Henry Morgan’s Evolutionism21 i w napisanym na podstawie tego artykułu trzecim rozdziale Wymyślania społeczeństwa pierwotnego, określa Morgana mianem Lévi-Straussowskiego majsterkowicza, „w którego głowie rodzi się pomysł tego, co chce uczynić, i który znajduje materiały, przyglądając się uważnie wszystkiemu, co mu wpadnie w rękę”22. Mimo, że pomiędzy pierwszą a drugą wersją swojego tekstu Kuper przeczytał analizę Trauttmana23, nadal jest pochłonięty „manią poszukiwania przodków”24. Dopatruje się w równolegle lub wcześniej powstających pomysłach innych autorów25 doraźnie adaptowanych przez Morgana elementów tworzących luźnie ze sobą związaną mozaikę. Elisabeth Tooker i Trauttman są przeciwnikami sprowadzenia dociekań na temat procesu twórczego do zasady swoistego „woluntaryzmu” i proponują dokładną analizę naukowych, historycznych i kulturowych kontekstów, która pozwala wykroczyć poza konstrukcję figury Autora opartą na bezalternatywnej opozycji inżynier/bricouler26. Pod tym względem ich projekt jest również dużo rozleglejszy, niż prezentowana tu perspektywa badania dyskursu przez pryzmat modelu. Por. S. Szynkiewicz, Pokrewieństwo. Studium etnologiczne, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 1992, s. 93. Drugi kłopot związany jest z formą „robienie pokrewieństwa”. W języku angielskim forma doing kinship, używana jest w celu zwrócenia uwagi na performatywny aspekt tworzenia więzi lub na pracę etnografa w terenie, nie brzmi tak problematycznie jak w języku polskim. 19 T.R. Trautmann, Lewis…, s. 4. 20 Tooker wskazuje, gdzie – jej zdaniem – Kuper nie miał racji. Przyznaje przy tym, że pytanie które postawił – „W jaki sposób Morgan wpadł na pomysł studiów nad pokrewieństwem w takiej, a nie innej formie?” – nadal jest wielkiej rangi:. Najważniejszy wydaje się fragment, w którym autorka The Indians of the Northeast udowadnia, że wbrew przekonaniom Reseka i Kupera, Morgan nie czytał Primitive Marriage Johna Fergusona McLennana przed zakończeniem prac nad Systems of Consanguinity… i nie mógł połączyć w sposób świadomy swoich odkryć z McLennanowskimi formami małżeństwa. Por. E. Tooker, Lewis…, s. 357. 21 A. Kuper, The Development of Lewis Henry Morgan’s Evolutionism, „Journal of the History of the Behavioral Sciences”, R. 21 (1985), nr 1. 22 A. Kuper, Wymyślanie…, s. 85. 23 Por. tamże, s. 76. 24 E. Tooker, Lewis…, s. 357. Wydaje się, że Kuper faktycznie traktuje „autora jako zasadę układu dyskursów, jako jedność i źródło ich znaczeń, jako ognisko ich spójności” i głównie wokół tej instancji organizuje swój wywód. Por. M. Foucault, Porządek dyskursu. Wykład inauguracyjny wygłoszony w Collège de France 2 grudnia 1970, przeł. M. Kozłowski, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2002, s. 20–21. 25 Chodzi o problem związku pomiędzy myślą Morgana, a koncepcjami Maxa Müllera, Johna Fergusona McLennana, Johna Lubbocka i Edwarda Burnetta Tylora. Por. A. Kuper, Wymyślanie…, s. 64–85. Problem ten został już dobrze omówiony przez Tooker i Trautmanna, więc w niniejszym szkicu pozostawię go na marginesie wywodu. 26 Por. C. Lévi-Strauss, Myśl nieoswojona, przeł. A. Zajączkowski, PWN, Warszawa 1969.
164
a
isarek Noh-yeh, to znaczy matka...
Centralny dla proponowanej przeze mnie strategii analizy będzie krótki spis z Ligi…; tabela (tab. 1) składająca się z dwóch rubryk: po lewej słowo w języku tubylczym, po prawej w angielskim. Ten prosty, szkicowy zestaw pojęć nawiązuje bezpośrednio do systemu zbierania danych proponowanego przez filologów takich jak Albert Gallatin27. Ich podstawowym narzędziem był właśnie „wokabularz” służący kolekcjonowaniu słów w różnych językach i łączeniu ich w wizualnym sąsiedztwie oznaczającym równoważność ze słowami i ich znaczeniami w języku docelowym. Ta forma systematyzacji terminologii przyjmowała w dziewiętnastowiecznych dociekaniach filologicznych złożone formy i była zwykle podporządkowana jasno sformułowanym założeniom, celom badawczym i wyobrażeniom o świecie. Warto przy tym zaznaczyć, że tak samo wyglądająca tabela mogła wiązać się w pracach autora Społeczeństwa pierwotnego… z kilkoma tradycjami. Jeśli za kryterium podziału owych tabel przyjmowalibyśmy kontekst teoretyczny, należałoby odróżnić szablony powstałe dzięki zainteresowaniu Morgana spekulacjami na temat źródeł języka, od tych konstruowanych z założeniem odkrycia wspólnych początków ludzkości28. Te pierwsze, które można odnaleźć w Lidze…29, wynikały z niezwykłej popularności Dissertation on the origin of languages Adama Smitha30. Późniejsze są związane z wpływami filologii porównawczej skupionej na modelach dotyczących języków indoeuropejskich oraz z rozwijającą się równolegle filologią amerykańską31. Z punktu widzenia mojej analizy ważne jest zanotowanie trwałości – mimo częstych zmian zaplecza intelektualnego – narzędzia jakim jest tabela. W poświęconym językowi Irokezów drugim rozdziale księgi trzeciej Ligi…, odnaleźć można zestawienia32 analogiczne do tych związanych z pokrewieństwem, co uwiarygodnia przypuszczenia, że Morgan w czasie zbierania danych o więzach rodzinnych użył ich w sposób intuicyjny. Najwyraźniej uznał je za transparentne, przydatne i proste narzędzia. Wyłączył je przy tym z porządku dyskursu filologicznego, zmieniając ich funkcje i zastosowania, jednocześnie przenosząc T.R. Trautmann, Lewis…, s. 56. „Jeśli zakładamy wspólne pochodzenie ludzkości, musiała ona zostać podzielona w bardzo wczesnym okresie historii na niezależne narody. Potomkowie owych narodów od tamtego dnia do dzisiaj czynią nierówne postępy; część z nich nadal pozostaje w warunkach bliskich prymitywnym, odsłaniając wiele informacji na temat wcześniejszych etapów rozwoju”. L.H. Morgan, Systems of Consanguinity…, s. 479. 29 Por. L.H. Morgan, Liga…, s. 310–323. 30 A. Smith, The Theory of Moral Sentiments, or, An Essay. A Dissertation on the Origin of Languages to which is Added A Dissertation on the Origin of Languages, Regnery Pub, Washington 1997. 31 T.R. Trautmann, Lewis…, s. 73–74. 32 Por. „Tablica ukazująca różnice w odmianie języka Irokezów na przykładzie ich nazw geograficznych”. Ostatnia rubryka została nazwana w sposób jednoznacznie wskazujący na perspektywę ogniskującą spojrzenie badacza: „znaczenie”. L.H. Morgan, Liga…, s. 312–313. 27 28
165
Laboratorium Kultury 3 (2014)
część aksjomatów, a także całą zasadę redukującą rzeczywistość do danych o konkretnym charakterze. Warto dodać, że w tej pierwszej próbie porządkowania partykularnych relacji rodzinnych, Morgan nie projektuje ich jeszcze jako wariantu służącego uniwersalizującym, historycznym spekulacjom, tak jak uczyni to w kolejnych, bardziej zaawansowanych projektach, implementując po części postulaty i teorie filologów. Jest raczej zainteresowany strukturalnymi związkami między terminologią rozumianą przez niego m.in. jako zasada normotwórcza33, a prawniczym w gruncie rzeczy problemem dziedziczenia (w linii żeńskiej) i sposobem zawierania małżeństw (podporządkowanym regułom egzogamii34). Filologicznie matrycowany wybór słownictwa jako głównego przedmiotu analizy, a w tę właśnie stronę zmierzał projekt Morgana, niezależnie od tego, jakiej teorii analiza ta zostanie podporządkowana, będzie miał szereg konsekwencji35. Przede wszystkim sprowadzi złożoną rzeczywistość aktów mowy, praktyk pozawerbalnych oraz ich kulturowych kontekstów do znaków pisma alfabetycznego porządkowanych według zdekontekstualizowanego (lub zrekontekstualizowanego) zapisu formalnego przyjmującego postać kolumn i rzędów. Podstawowe cechy takiego zapisu to niesyntaktyczność, brak ciągłości narracyjnej i przestrzenność jako zasada organizująca relacje pomiędzy leksemami36. Jack Goody dowiódł, że taka forma organizacji tekstu wiąże się z „uściśleniem pojęć przeciwstawności i rozwojem form swoiście rozumianej logiki, w tym sylogizmu”37. Analizy autora Logiki pisma… dotyczą przy tym przede wszystkim zmian percepcyjnych, do których dochodzi w wyniku upowszechnienia na szeroką skalę takich sposobów zapisu – to zaś sugeruje, że źródeł tego procesu należy szukać już w starożytnej Mezopotamii38. Mnie zaś interesują te jego opisy 33 „Relacje te, nowatorskie i oryginalne, nie istniały tylko w teorii, leczy funkcjonowały faktycznie, niezmiennie przestrzegane”. Tamże, s. 112. Zaznaczyć należy, że Morgan nie ogranicza się jedynie do opisu abstrakcyjnych relacji pomiędzy terminami. W rozdziałach dotyczących małżeństwa, stara się przedstawić różnorodność praktyk, które wypełniają opisany przez niego szkielet zależności. Tamże, s. 250–274. 34 Pojęcie to wprowadził John Ferguson McLennan dopiero w 1865 r., czternaście lat po wydaniu Ligii… Por. J.F. McLennan, Primitive Marriage, Adam and Charles Black, Edinburgh 1865, s. 136–150. 35 Narracja Ligi… nie pozwala się domyślić, że taką właśnie drogą podąży Morgan; analizowana lista w żaden sposób nie determinuje jego późniejszych decyzji. Prowadzone z perspektywy początku XXI w. dowodzenie pozwala jednak spojrzeć na cechy dystynktywne modelu kształtującego się w wieku XIX w kontekście dalszych losów nauki o pokrewieństwie i, przede wszystkim, późniejszych wyborów dokonanych przez autora Systems of Consanguinity… 36 G. Godlewski, Jack Goody, Uczony w piśmie, w: J. Goody, Logika pisma a organizacja społeczeństwa, przeł. G. Godlewski, Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2013, s. 16. 37 J. Goody, Logika…, s. 31; J. Goody, Poskromienie myśli nieoswojonej, przeł. M.Szuster, J. Tokarska-Bakir, PIW, Warszawa 2011. 38 J. Goody, Poskromienie…, s. 31; N. Yoffee, The Decline and Rise of Mesopotamian Civilization. An Ethnoarchaeological Perspective on the Evolution of Social Complexity, „American Antiquity”, R. 44 (1979), nr 1, s. 5–35.
166
a
isarek Noh-yeh, to znaczy matka...
zastosowania technologii pisma (a w ramach niej narzędzia jakim jest tabela), które wpływają na kształtowanie się określonego porządku dyskursu. Pod tym względem wiele mówiący zdaje się następujący fragment: ujednolicanie – szczególnie w postaci tabeli składającej się z k kolumn i r rzędów – jest zasadniczo konsekwencją zastosowania technik graficznych do materiału ustnego. W rezultacie kontekstowe twierdzenia „zamraża się” w systemie permanentnych przeciwstawności. Być może upraszcza to rzeczywistość z punktu widzenia obserwatora, ale często dzieje się tak kosztem prawdziwego zrozumienia układu odniesienia aktora39.
W dociekaniach Morgana rola tabeli jest niezwykle ważna. Używa jej bowiem jako narzędzia umożliwiającego specyficzne uporządkowanie materiału, ale także, dużo później, jako narzędzia służącego tworzeniu danych. W 1859 r. konstruuje ankietę pomagającą mu w kolekcjonowaniu terminów pokrewieństwa z całego świata. W 1860 r. Smithsonian Institution wydaje trzecią jej wersję w formie przedstawionej poniżej40.
Rys. 3. Ankieta na temat terminów pokrewieństwa. (Smithsonian miscellaneous collections.)
J. Goody, Poskromienie…, s. 94. O wizualnych konwencjach łączących się z porządkiem cyrograficznym pisał również W.J. Ong, Oralność i piśmienność. Słowo poddane technologii, przeł. J. Japola, Redakcja Wydawnictw Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Lublin 1992, s. 160–175. 40 Na marginesie wywodu pozostawiam problem wykorzystania technologii druku, umożliwiającej m.in. poszerzenie próby badawczej. Por. tamże, s. 98–99; T.R. Trautmann, Lewis…, s. 97–99. 39
167
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Jednocześnie, jak już wspomniałem, Systems of Consanguinity… są wypełnione tabelami, które stanowią podstawę narracji tomu41. Ich ukryta logika staje u podstaw Morganowskich studiów nad pokrewieństwem dokładnie wtedy, gdy na powierzchni dyskursu pojawiają się i krystalizują idee dotyczące azjatyckiego pochodzenia Indian amerykańskich, a później monogenezy człowieka i kultury. Zasady porządkowania danych i ich porównawczych interpretacji stają się więc ostatecznie środkiem do zdobycia nowej wiedzy o przeszłości części lub całości ludzkości42. Badając owe zasady należy pamiętać, że tabela posiada pewne ograniczenia formalne i graficzne. Zwykle jest budowana tak, by ustanawiać pewnego rodzaju związek. Jeśli mielibyśmy szukać prototypu metody izolowania i organizacji słów, którą stosuje Morgan, należałoby przyjrzeć się dokładniej listom leksykalnym – sumeryjskim tabliczkom, które można opisać najprościej jako spisy pojęć43. Goody, analizując je, do ogólnego katalogu cech tej i podobnych form zapisu dodaje: nieciągłość, fizyczne umiejscowienie, możliwość czytania w różne strony (wzdłuż i wszerz, od góry i od dołu, od lewej strony i od prawej) oraz istnienie jasnego początku i zakończenia44. Taki zestaw pozwala mu wyciągnąć ogólny wniosek: „istnienie granic, zewnętrznych i wewnętrznych, nadaje kategoriom większą wyrazistość i sprawia, że są bardziej abstrakcyjne”45. Pod względem ustanawiania tożsamości i różnic, w przypadku tabeli, podstawowa wydaje się taksonomiczna przynależność do szerszej kategorii. Jest ona możliwa do zbudowania nawet w sytuacji, gdy mamy do czynienia z jedną kolumną danych – chociażby przez prosty zabieg dodania nagłówka. Jeśli pojawią się kolejne, a całość ma być traktowana jako spójny zestaw informacji, należy ustanowić również relacje pomiędzy następującymi po sobie szeregami. Tu możliwości jest mnóstwo: od związków syntaktycznych, przez analogie, po przeciwstawności. Ta wariantowość wskazuje, że należałoby myśleć o tabeli 41 Por. L.H. Morgan, Systems of Consanguinity…, s. 167–169. Tabela przedstawiająca system pokrewieństwa i powinowactwa Seneków i Yanktonów zajmuje trzy strony. 42 T.R. Trautmann, Lewis…, s. 83, 86. 43 J. Goody, Poskromienie…, s. 103. Periodyzacje i typologie list leksykalnych można znaleźć w Digital Corpus of Cuneiform Lexical Texts: http://oracc.museum.upenn.edu/dcclt/, [dostęp: 29.01.2014]. Śledzenie historycznie i kulturowo uwarunkowanych użyć listy stanowi samo w sobie niezwykle ważny projekt, realizowany m.in. przez Goody’ego i Onga. Wystarczy przywołać dwa odległe przykłady: słowniczków podróżnych (np. włosko-francusko-hiszpańsko-niemiecko-polsko-tureckich) popularnych w Europie od XVI w. oraz trzynastowiecznych skorowidzów manuskryptów, by zauważyć nie tylko istotne analogie, ale też różnice w stosunku do omawianych tu form. Por. W.J. Ong, Oralność…, s.168–169; A. Mączak, Życie codzienne w podróżach po Europie w XVI i XVII w., PIW, Warszawa 1980, s. 37–38. 44 J. Goody, Poskromienie…, s. 103–105. 45 Tamże, s. 104.
168
a
isarek Noh-yeh, to znaczy matka...
raczej jako o ograniczającej, bardzo ogólnej formie, w którą włączone może być całe spektrum możliwych połączeń, niż jako o prostej matrycy zawierającej jasno ustalone związki logiczne i wspierające je aksjomaty. Nie można więc zbyt wiele (poza przedstawionymi ogólnikami) dowiedzieć się na temat użytych przez Morgana narzędzi bez retrospektywnego spojrzenia na tylekroć już przywoływaną tradycję filologiczną. Według Trautmanna logika tabel tworzonych w ramach tej tradycji wynika bezpośrednio z XIX-wiecznych wyobrażeń na temat języka. Badacz dzieł Morgana zauważa, że angielskie słowa (zwykle znajdujące się w lewej kolumnie) uznawano za nazwy rzeczy, dla których inne języki miały swoje inaczej brzmiące odpowiedniki. Słowa były zatem etykietami oznaczającymi naturalne kategorie, które są takie same dla wszystkich ludzi46; były również wokalnymi i piśmiennymi wydarzeniami czysto konwencjonalnie połączonymi ze swoim desygnatem. Przedsięwzięcie filologów polegało na porównywaniu owych etykiet w różnych językach i poszukiwaniu podobieństw między nimi (co miało świadczyć o historycznych związkach języków). Jednocześnie warunkiem było pozostawienie kategorii uznanych za przedstawiające „porządek natury” poza obszarem dociekań47. Dopiero de Saussure’owska, nominalistyczna koncepcja znaczenia – w której konwencjonalny obraz akustyczny odwołuje się raczej do kulturowo ustabilizowanego pojęcia, niż rzeczy samej w sobie – zmieniła wcześniejszą perspektywę, nazywaną często realizmem lingwistycznym48. Powołując się na Goody’ego, przywołać należy przynajmniej trzy alternatywne założenia ontologiczne, które mogą być wpisane w taką samą formę: (1) listy przedstawiają klasy rzeczy49; (2) listy przedstawiają słowa odnoszące się do klasy rzeczy; (3) listy przedstawiają słowa i zdekontekstualizowane znaczenia kreujące klasy rzeczy50. 46 W Lidze… Morgan pisał: „Filozofowie badający kształtowanie się języka przypuszczają, że jako pierwszy powstał rzeczownik, ponieważ elementy natury domagały się nazwania, a także być może sklasyfikowania”. L.H. Morgan, Liga…, s. 313–314. Trautmann właśnie w tym fragmencie znajduje bezpośrednie odwołanie do Dissertation on the Origin of Languages Adama Smitha (T.R. Trautmann, Lewis…, s. 73–74). 47 T.R. Trautmann, Lewis…, s. 93–94; Por. np. A. Gallatin, A Synopsis of the Indian Tribes Within the United States East of the Rocky Mountains, and in the British and Russian Possessions in North America, Cambridge University Press, Cambridge 1836. Trautmann wskazuje tu przede wszystkim na amerykańską tradycję filologiczną, choć wydaje się, że diagnoza ta dotyczy większości przedsięwzięć filologicznych przed Ferdinandem de Saussure’em. 48 F. de Saussure, Kurs językoznawstwa ogólnego, przeł. K. Kasprzyk, K. Polański, PWN, Warszawa 2007. 49 Przykładem mogą być staroegipskie onomastykony – „[pisarze – przyp. A.P.] sądzili , że samo pamiętanie o zapisie tych rzeczy w kategoriach miało coś wspólnego ze znajomością i klasyfikowaniem zjawisk”. J. Goody, Poskromienie…, s. 123. 50 Z takiej perspektywy Goody spogląda chociażby na tabele Marcela Maussa i Émile’a Durkheima zamieszczone w pracy O niektórych pierwotnych formach klasyfikacji. M. Mauss, E. Durkheim, O niektórych pierwotnych formach klasyfikacji. Przyczynek do badań nad wyobrażeniami zbiorowymi, w: M. Mauss, Socjologia i antropologia, przeł. J. Szacki, PWN, Warszawa 1973; J. Goody, Poskromienie…, s. 73–95.
169
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Odziedziczone przez Morgana po filologach tabele wpisują się w wariant drugi. Zbudowane są przy tym na możliwych do precyzyjnego zbadania związkach. Z jednej strony wykorzystują relację odpowiedniości (analogii na poziomie formy pomiędzy słowami w różnych językach), a z drugiej na stosunku identyczności (tożsamości ze słowem stanowiącym jednocześnie kategorię realnie istniejącej rzeczy) w związkach tworzonych horyzontalnie. Wertykalność wiąże się natomiast zwykle z porządkującymi, otwartymi i nieustrukturowanymi kategoriami, takimi jak rodzina języków lub zakres tematyczny, czasami również „podobieństwo morfologiczne obejmujące pisownię, ze szczególnym naciskiem na początkowy znak”51. Dalsze dowodzenie uprawomocnione jest przy tym przez logikę sylogizmu nadającą sensowność ciągom zorganizowanym syntagmatycznie na dwóch opisanych wyżej poziomach oraz przez prawa rozłączności w ciągach paradygmatycznych52. Modelowanie przez diagram Prosta tabela terminów pokrewieństwa z Ligii… została stworzona według zasad rządzących modelem opisanym powyżej. Jej budowa nie wskazuje na żadne radykalne transformacje – mamy trzynaście słów w języku Seneków i trzynaście tłumaczeń w języku angielskim. A jednak dochodzi tu do niezwykle ważnej modyfikacji w ramach wizualnie identycznej formy. Morgan, badając terminy takie jak „dziadek”, „babcia”, „ojciec”, „matka”, „syn”, „córka”, nie widzi w nich autonomicznych słów, lecz stopnie pokrew ieństwa 53 . To, wydawałoby się kosmetyczne przesunięcie, wskazuje na włączenie w obręb listy nowego typu relacji. Ujmując rzecz bezpośrednio: w tabelę wpisany zostaje diagram, który ustala charakter związków w osi pionowej. W swojej najprostszej postaci opiera się on na zespole kategorii i relacji zaczerpniętych z tradycji prawniczej54. Ta zaś opiera się na zapisach powtarzających rzymski sposób konceptualizowania pokrewieństwa. Zaufam tu szczegółowej analizie wędrówki tych idei przeprowadzonej przez Trautmanna, który w sposób jednoznaczny stwierdza, że „prawo rzymskie stanowi ważną J. Goody, Poskromienie…, s. 121. Używam tu zaadoptowanej przez antropologię strukturalną wykładni pojęcia łańcucha syntagmatycznego i ciągu paradygmatycznego. Por. np. E. Leach, Lévi-Strauss, przeł. P. Niklewicz, Prószyński i S-ka, Warszawa 1998, s. 53–57. 53 L.H. Morgan, Liga…, s. 112. 54 „To nie przypadek, że Morgan był praktykującym prawnikiem, Maine profesorem historii prawa, Bachofen uczył prawa rzymskiego a McLennan również pracował jako prawnik” – pisze Trautmann. Kuper dodaje, że wywodzili się z jednego „uniwersum dyskursu”. T.R. Trautmann, Lewis…, s. 39; A. Kuper, Wymyślanie…, s. 4; S. Szynkiewicz, Pokrewieństwo…, s. 7–8. 51
52
170
a
isarek Noh-yeh, to znaczy matka...
część niezbadanych założeń konstruujących perspektywę, z jakiej Morgan bada przypadek Irokezów”55 i odszukuje bezpośrednie inspiracje jego studiów nad pokrewieństwem w „biblii prawników”, którą było wtedy dzieło Williama E. Blackmore’a Commentaries on the laws of England56. To ono miało zainspirować Morgana do zadania pytań o związki pomiędzy sukcesją tytułów, praw i własności oraz sposobami ustalania stopni pokrewieństwa57. Należy dodać, że forma oparta na rzędach i kolumnach redukuje złożoność diagramu w taki sposób, że część założeń idących za użytą terminologią i jej tradycją zostaje przesunięta w obszar niewyartykułowanego kontekstu, część zaś ulega zawieszeniu. Stąd też niektóre aksjomaty ulegną później niezauważalnym modyfikacjom – zmieni się np. pojmowanie natury relacji łączących poszczególne terminy, choć związki formalne pomiędzy nimi pozostaną generowane przez względnie trwałą matrycę58. Jeśli chodzi o to, co lista skrywa, na pewno będą to dwa schematy wpisane w nazwy – jeden wskazujący na konceptualizowane na osi pionowej diagramu związki genealogiczne; drugi opisujący poziomo rozpisywaną na nim stopniowalność relacji wynikającą z oddalania się od ego. Na poziomie formalnym diagramy te opierają się na schemacie tzw. „drzewa ukorzenionego”59. To funkcjonujący w teorii grafów konstrukt składający się z połączonych ze sobą wierzchołków, który wyróżnia się acyklicznością i spójnością. Oznacza to, że z każdego punktu można przejść do innego, prowadząc linię bez odrywania długopisu od kartki papieru oraz że istnieje tylko jedna droga, którą można wytyczyć. Jeden z wierzchołków takiego drzewa jest zawsze wyróżniony i nazwany „korzeniem”. Aby było możliwe wyznaczenie relacji „rodzinnych” pomiędzy poszczególnymi wierzchołkami, konieczne jest ustanowienie wierzchołka v. Wtedy dla dowolnej ścieżki prostej rozpoczynającej się od korzenia i zawierającej ów wierzchołek, określić można 4 rodzaje relacji wyczerpujących możliwości typów związków, przy założeniu, że utrzymane zostają ich wszelkie pierwotne własności. I tak, wierzchołki występujące w ścieżce T.R. Trautmann, Lewis…, s. 40. W.E. Blackstone, Commentaries on the Laws of England, A. Strahan, London 1803. Otwarcie na Blackstone’a Morgan powołuje się m.in. w L.H. Morgan, Systems of Consanguinity…, s. 23. 57 T.R. Trautmann, Lewis…, s. 50. W.E. Blackstone, Commentaries…, s. 268–282. 58 Od wyobrażeń relacji fundowanych na „naturalnych” więzach krwi, po koncepcje uznające, że ich podstawą jest neoanimistycznie pojmowana „wzajemność bycia” (mutuality of being). Por. M.D. Sahlins, What Kinship is – and is not, The University of Chicago Press, Chicago 2013. 59 „Teoria grafów jest tak bliska myśli antropologicznej, że jeśli nie Euler, to któryś z antropologów na pewno by ją wynalazł” – piszą autorzy Structural Models in Anthropology, zwracając uwagę na częste, nieświadome wykorzystywanie elementów tego działu matematyki w rozważaniach na temat pokrewieństwa, wymiany czy hierarchii społecznych. P. Hage, F. Harary, Structural Models in Anthropology, Cambridge University Press, Cambridge 1983, s. 23, 37. 55
56
171
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Rys. 4. Diagram descendentów Blackstone’a. (W.E. Blackstone, Commentaries…, s. xiv.)
172
Rys. 5. Tablica pokrewieństwa Blackstone’a. (W.E. Blackstone, Law Tracts. In Two Volumes, At the Clarendon Press, Oxford 1762, s. viii.)
173
Laboratorium Kultury 3 (2014)
przed v nazywane są przodkami, a następujące po nim – potomkami. Wierzchołek bezpośrednio przed v to rodzic (lub ojciec), a ten po to dziecko (lub syn). Wierzchołki mające wspólnego ojca są braćmi, a takie, które nie mają synów, określane są jako liście60.
Rys. 6. Graf – drzewo ukorzenione.
Ten formalny opis zwraca uwagę ze względu na terminologię, czerpiącą bezpośrednio z zasobu słów określających relacje rodzinne. Wskazują one jednak nie na konkretną tradycję filiacyjną; raczej ukazują abstrakcyjną, niesymetryczną relację genezy i następstwa61 tworzącą się na liniach łączących punkty nad i pod wierzchołkiem v oraz symetryczną relację tożsamości łączącą wszystkie punkty znajdujące się na niewidzialnej linii wertykalnej. Natomiast liczba punktów, przez które należy przejść, by połączyć dwa znajdujące się na tym samym poziomie wierzchołki, wskazuje na ich stopień oddalenia. Równie frasujące są tropy „botaniczne” i identyczność omawianego tu diagramu ze strukturą drzewa genealogicznego – konwencji łączącej konceptualizację upływu czasu z następstwem pokoleń. Szkielet, który ukazuje teoria grafów jednoznacznie odsyła do wizualno-piśmiennej konwencji, której początki łączą się w Europie ze średniowiecznymi przedstawieniami biblijnego opisu znajdującego się w Księdze Izajasza: „I wyrośnie różdżka z pnia Jessego, a pęd z korzeni jego 60 P. Hage, F. Harary, Structural…, s. 25; T.H. Cormen, Wprowadzenie do algorytmów, przeł. K. Diks, Wydawnictwa Naukowo-Techniczne, Warszawa 2005. 61 Jest ona zapewne wariantem innej dychotomii: przyczyny i skutku. Nad nią nabudowana jest jeszcze jedna opozycja wyłaniająca się w ruchu od jednorodnego początku (korzeń) do różnorodnego końca (liście).
174
Rys. 7. Drzewo Jessego z Codex Vyssegradensis (XI w.).
175
Laboratorium Kultury 3 (2014)
wyda owoc” (Iz 11, 1). Małgorzata Rygielska zwraca uwagę, że taka forma tablicy descendentów, nazywana „drzewem Jessego”, jest jedną z ważnych form kształtujących do XIX w. wyobrażenia nt. specyfiki związków między ludźmi w ramach rodu, ale także wizję rozwoju ludzkości62. Przyjrzyjmy się jednemu z wielu opisów tej figury wizualnej łączącej przedstawienie uabstrakcyjnionej morfologii rośliny z wyobraźnią genealogiczną63: „na pniu i konarach drzewa rozmieszczano białe kółka lub tarcze z imionami osób należących do rodziny. Nazwisko protoplasty kładziono na samym dole, u podstaw drzewa. Ponad nimi, coraz to wyżej, szli potomkowie w prostej linii najstarszej, zaś po konarach […] rozchodziły się linie młodsze”64. Znów pojawia się ruch od początku/genezy/przyczyny/jedności, ku końcowi/następstwu/skutkowi/różnorodności. Ciekawe, że Morgan długo dyskutował z Josephem Henrym na temat sposobu przedstawienia swoich diagramów w Systems of Consanguinity… Sam proponował naniesienie ich na kolumnę koryncką. Henry powstrzymywał go, pisząc: „Nigdy nie byłem przywiązany do »drzew genealogicznych«, w których relacje między ludźmi są przedstawiane w formie sękatych dębów i wykrzywionych gałęzi […]. Ilustracje nie są obrazkami, które miałyby wisieć na ścianie, lecz prostymi, konwencjonalnymi diagramami mającymi wyłącznie pomagać w odczytywaniu idei systemów pokrewieństwa”65. Morgan ostatecznie pozbył się uruchamiającego wyobraźnię obrazu i pozostał przy ascetycznym schemacie. Wróćmy jednak do Ligi… i tabeli będącej przedmiotem analizy. Wraz z wpisaniem w nią terminologii pokrewieństwa, Morgan uzupełnił listę o niewyartykułowane relacje, które każdy przedstawiciel jego kultury rozpoznawał intuicyjnie jako porządek wstępny i zstępny (objawiający się w terminologii prawniczej również pod postacią nazywania jednej kategorii osób ascendentami lub po prostu przodkami a drugiej descendentami, czyli potomkami) oraz różnicował owe relacje ze względu na stopień pokrewieństwa. Tym samym słowa w pionowej kolumnie, dotąd związane ze sobą jedynie przynależnością do tego samego zbioru, stały się nośnikami logiki genezy i następstwa oraz stopni oddalenia 62 M. Rygielska, Dąb, Quercus, Norwid, genealogia, „Studia i Materiały CEPL w Rogowie”, R. 13 (2011), Zeszyt 4 (29), s. 122. 63 Wydaje się, że sama organizacja tekstu w biblijnej Księdze rodzaju stanowi punkt wyjścia dla badania wyobraźni analogicznej do specyficznego wariantu grafu, w tym kontekście stojącego u podstaw genealogii rozumianej jako swoista świadomość historyczna. Por. T.D. Alexander, From Adam to Judah: The Significance of the Family Tree in Genesis, „The Evangelical Quarterly”, R. 61 (1989), nr 1, s. 5–19; B. Näf, Genealogia jako jedna z podstawowych form świadomości historycznej w okresie późnoantycznym i jej stosunek do historii, przeł. K. Ilski, L. Mrozewicz, Instytut Historii UAM, Poznań 1995. 64 W. Dworzaczek, Genealogia, PWN, Warszawa 1959, s. 37. 65 List Josepha Henry’ego do Morgana z dnia 21.03.1868, Smithsonian Institution Archives, cyt. za: T.R. Trautmann, Lewis…, s. 157.
176
a
isarek Noh-yeh, to znaczy matka...
i tożsamości. Sama tabela nie potrzebuje przy tym punktu v, który w dyskursie prawniczym (znów spadek po prawie rzymskim) nosi nazwę ego i uznaje jednostkę za podstawowy punkt odniesienia systemu. Jest on konieczny przy ustalaniu terminologii pokrewieństwa w formie diagramu, natomiast gdy mamy do czynienia z listą – przyjmuje postać wędrującą. Każdy termin ustanawia je w innym, doraźnie projektowanym przez odbiorcę, miejscu. Tabela, z szeregiem wpisanych w nią relacji, nie pozwalała jednak Morganowi na przedstawienie wszystkich odkryć dotyczących cech systemu pokrewieństwa Seneków – w celu uszczegółowienia obrazu korzystał z narracji liniowej. Przedstawił w niej zasady sukcesji godności, praw i własności w linii żeńskiej i połączył je z regułą wydziedziczania synów. Trautmann zwraca uwagę, że w kontekście późniejszych badań, widać w tych wczesnych pomysłach zaczątki dwóch niełączących się ze sobą teorii. Pierwsza wskazywała, że matrylinearne przekazywanie funkcji sachema jest obroną przed tyranią oraz że stanowi wytwór ceniących wolność ludów nomadycznych. Druga dotyczyła pragmatycznej strony tego rozwiązania, które miałoby utrzymywać czystość i ciągłość pochodzenia przy niepewności ojcostwa związanego z poliandrią66. Dużo większym zaskoczeniem dla Morgana były inne rozwiązania zastosowane przez Irokezów – takie, których dwukolumnowa tabela również nie mogła ukazać. Chodzi mianowicie o zderzenie dwóch sposobów rozpoznawania stopni pokrewieństwa. Pierwszy wariant, ukazywany w tradycji europejskiej w postaci drzewa ukorzenionego i przyswojony przez Morgana poprzez lekturę Blackstone’a (rys. 4), pozwala w sposób klarowny rozróżnić stopnie, bowiem jako główne kryterium przyjmowane jest w nim – wynikające z wyobrażeń o stosunkach biologicznych – oddalenie danego punktu od ego67. W obręb dystynkcji, które ten wariant tworzy włączony zostaje także podział na pokrewieństwo w linii prostej i w linii bocznej (lineal – collateral). Wariant drugi, irokeski, narusza podstawową regułę i tym samym zostaje uznany w Lidze… za osobliwość68. Uchyla bowiem powyższe wzorce, co przejawia się np. w tym, że jedną kategorię pokrewieństwa tworzą matka i jej siostry, tak samo jak dzieci wszystkich braci.
Tamże, s. 50. Por. także L.H. Morgan, Liga…, s. 110–113. Obliczanie stopni pokrewieństwa oparte jest w tradycji europejskiej na dwóch wzorcach – komputacji rzymskiej i kanonicznej. Pierwsza z nich wywodzi się z zasady quod generationes, tot gradus (ile urodzeń, tyle stopni) – sumuje się więc urodzenia z obu linii bocznych aż do wspólnego przodka. Komputacja kanoniczna natomiast oblicza urodzenia tylko w jednej linii wywiedzionej od wspólnego przodka. Blackstone w prezentowanym wyżej diagramie pokazuje wyniki obliczeń według dwóch systemów. Por. M. Kuryłowicz, A. Wiliński, Rzymskie prawo prywatne. Zarys wykładu, Wolters Kluwer, Warszawa 2008, s. 146–148. 68 Por. L.H. Morgan, Liga…, s. 112. 66 67
177
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Morgan, starając się wytłumaczyć takie rozwiązanie, łączy logikę rządzącą przynależnością do rodu w systemach matrylinearnych z manipulacją podziałów tworzonych w ramach kognacji69. Wnioskuje on, że celem uproszczonej terminologii jest splecenie wszystkich krewnych w jedną linię w drugim pokoleniu. Zamiast ukorzenionego drzewa, które w każdej kolejnej linii oddala od siebie tzw. „liście”, Irokezi tworzą system bardziej przypominający romb: „Wedle prawa cywilnego każde oddalenie od wspólnego przodka w linii zstępnej oddala krewnych z linii bocznej od krewnych bezpośrednich, zaś wedle omawianego tutaj prawa obie linie ostatecznie splatały się w jedną”70. W tym fragmencie widać, jak wyabstrahowane i oderwane od kontekstu (przez tabelę i diagram) typy związków pomiędzy kategoriami ożywają i służą opisowi rozwiązań różniących się znacznie od systemu, w ramach którego powstały71. Trautmann zauważa jednak pewien błąd w interpretacji Morgana. Uznaje, że jeśli idzie o linię wstępną (matka i jej siostry w ramach rodu, ojciec i jego bracia poza rodem72), to tezy autora Ancient Society… wydają się rozsądne i możliwe do obrony. Natomiast gdy spojrzymy na descendentów, pojawiają się spore problemy. Okazuje się bowiem, że Morgan przemilczał sytuację, w której męskie ego ma dzieci będące z jednej strony jego krewnymi liniowymi, a z drugiej osobami nie przynależącymi do jego rodu. Wprawdzie broni się, wskazując na drugie pokolenie, w którym wszyscy potomkowie uznawani są za „wnuki”, okazuje się jednak, że schemat nie zawiera żadnych danych na temat tego, co zauważył Trautmann rozrysowując w diagramie opis Morgana – nie wszystkie dzieci dzieci należą do tego samego rodu73. Te problemy wydają się niezwykle ważne dla dalszych studiów nad pokrewieństwem, lecz jednocześnie wskazują, że proces dowodzenia jest prowadzony na poziomie abstrakcyjnych (acz precyzyjnych) pojęć oraz szeregu ujednoznacznionych relacji i zależności. Z takim zapleczem Morgan mógł „wynaleźć” pokrewieństwo.
69 Czyli podziałów na linię prostą i boczną. Dodać należy, że w tabeli niewidoczna jest relacja mąż – żona, która, tworząc linię powinowactwa, uzupełnia zestaw możliwych dla Morgana typów więzi. 70 L.H. Morgan, Liga…, s. 112. 71 Uwagę zwraca przy tym próba wytłumaczenia specyfiki modelu skonstruowanego w czasie badania kultury Irokezów za pomocą uwarunkowań wynikających z konkretnych rozwiązań stosowanych właśnie przez ową kulturę. Ten wątek nie będzie jednak centralny dla kolejnych prac Morgana. 72 „Czytelnik z antropologicznym przygotowaniem oczywiście zauważy od razu, że to, co Morgan nazywa plemieniem, we współczesnej literaturze określa się mianem »rodu«” – wyjaśnia Bartosz Hlebowicz we Wprowadzeniu do polskiego wydania Ligi… B. Hlebowicz, Wprowadzenie, w: tamże, s. 23. 73 T.R. Trautmann, Lewis…, s. 54–56.
178
a
isarek Noh-yeh, to znaczy matka...
„Nowe narzędzie etnologii”74 Tam, gdzie filolodzy poszukiwali związków pomiędzy słowami, mając nadzieję, że umożliwią im one wgląd w procesy historyczne, Morgan zauważył zupełnie nowy obszar dociekań. Ani analiza prowadzona w Lidze…, ani korespondencja z tamtych czasów nie wskazują, by autor Systems of Consanguinity… zdawał sobie sprawę z rangi przesunięcia, którego dokonał, łącząc specyficzną tabelę z określonym diagramem i wyciągając z tego zestawienia pierwsze wnioski, które przekraczały dotychczasowe schematy interpretacyjne. Odkrycie faktu, że Irokezi klasyfikują część krewnych według innego klucza niż można by było się spodziewać, pośrednio wymusiło na Morganie dodanie do tabeli jeszcze jednej, niewidzialnej kolumny, możliwej do zauważenia w Lidze… jedynie w narracji ciągłej. Gdy czytamy, że noh-yeh to matka, lecz nazywana jest tak zarówno genitrix jak i jej siostry, przenosimy się z badań nad leksyką pokrewieństwa w stronę badań nad jego semantyką. Dla Trautmanna właśnie ten moment będzie wy nalezieniem pokrew ieństwa. Według mnie zaś, dopełnia on konfigurację elementów i relacji, które tworzą podstawową matrycę konstruującą późniejsze, bardziej znane i precyzyjne modele. Utrwala też ograniczony zestaw zabiegów analitycznych i komparatystycznych oraz otwiera pole do poszukiwania prawidłowości konstytuujących się na linii łączącej specyfikę danej terminologii pokrewieństwa z innymi obszarami kultury. Nie jest to wprawdzie zakończony projekt, a raczej jego zaczyn, rozwijany i uszczegóławiany w kolejnych pracach. Te jednak nie zrekonfigurowały już w znaczący sposób ustanowionej przez Morgana „gramatyki”, nazwanej później przez Bronisława Malinowskiego „bękarcią algebrą”, redukującą „ciało i krew” kultury do listy, diagramu i formuły75, a przez Meyera Fortesa wydarzeniem na miarę odkrycia nowej planety76.
„New instrument in ethnology”. L.H. Morgan, Systems of Consanguinity…, s. 9. „Przeciętny antropolog, jest nieco oszołomiony i możliwe że wręcz wrogo nastawiony, co powoduje, że pozostaje poza wąskim kręgiem wielbicieli. Ma wątpliwości, czy wysiłek, który należy włożyć, by opanować bękarcią algebrę pokrewieństwa jest wart poświęconego mu czasu. Przeczuwa, że mimo wszystko, pokrewieństwo to kwestia ciała i krwi, rezultat namiętności, matczynej miłości, codziennej bliskości i prywatnych interesów. Czy to wszystko naprawdę może być zredukowane do formuł, symboli, równań?”. B. Malinowski, Kinship, „Man”, R. 30 (1930), s. 19. Algebra ta pozwala np. obliczyć Morganowi, że jeśli poprowadzilibyśmy dwie linie filiacyjne – do ojca i matki, następnie cztery – do ich rodziców, to 31 pokoleń wstecz mieliśmy tylu przodków, ilu liczyła wtedy ludność ziemi. Z tym, że Morgan jest świadom abstrakcyjnego porządku, w którym przebiegają te obliczenia. Por. L.H. Morgan, Systems of Consanguinity…, s. 24. 76 M. Fortes, Kinship and the social order. The legacy of Lewis Henry Morgan, Routledge and Kegan Paul, London 1970, s. 8. 74
75
179
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Tym, co w sposób jawny napędza projekt Morgana, będzie jednak nie sformalizowany szkielet oparty na filologiczno-prawnej tradycji, lecz odkrycie wpisanych w niego relacji semantycznych. Wraz z nimi możliwe stało się przede wszystkim badanie, katalogowanie i porównywanie systemów, w których leksykon pokrewieństwa przynależy do jednej rodziny językowej, a wzór semantyczny do drugiej77. Morgan, a w ślad za nim część jego komentatorów, nie uznał jednak tego prostego zastosowania za wyczerpujące wielorakie możliwe „nowego narzędzia”. Dalsza historia „odkrywania” pokrewieństwa, której finałem będzie wydanie Systems of Consanguinity… w 1871 r., jest w sposób precyzyjny rekonstruowana przez Trautmanna, Tooker i White’a. Splot kolejnych badań terenowych, spotkań, pomysłów interpretacyjnych, teorii i przekonań epoki wpływających na formowanie się myśli Morgana, przedstawiony został ze zwróceniem uwagi na najdrobniejsze szczegóły. Redukując złożoność kontekstów, na które zwracają uwagę powyżsi badacze, postaram się przedstawić teraz jedynie ostateczny kształt samego narzędzia oraz jego zastosowań. Tabele, których Morgan używa w Systems of Consanguinity… (a wcześniej w ankietach, które wysyłał w celu uzyskania danych) zawierają opisowe przedstawienie 200 różnych relacji (wg zmodyfikowanego schematu z rys. 2). Szybko bowiem okazało się, że lista podstawowych terminów pokrewieństwa i powinowactwa zaczerpnięta z kultury XIX-wiecznych Stanów Zjednoczonych, jest niewystarczająca dla uchwycenia różnorodności rozwiązań w innych kulturach. Morgan zdecydował się na system, w którym terminy opisujące pokrewieństwo (kinship) stanowić będą warianty podstawowej matrycy wpisanej w diagram drzewa zakorzenionego, gdzie każda pozycja jest opisana za pomocą koordynat wyznaczanych przez relację ego do znajdujących się wyżej, niżej i obok punktów, te zaś łączą się ze sobą ze względu na zobiektywizowane „więzi krwi” (channels/streams of the blood)78 lub powinowactwa. Zostały one przy tym wyłączone z kulturowo ustanawianego porządku i uznane za punkt odniesienia dla wszystkich możliwych do pomyślenia systemów – powstał wspólny mianownik, dzięki któremu możliwe są semantyczne, niepoddające się relatywizacji, analizy komparatystyczne. Wiązało się to z założeniem, że terminy odpowiadają istniejącym w naturze związkom79 – utrzymany Por. T.R. Trautmann, Lewis…, s. 264. Por. L.H. Morgan, Systems of Consanguinity…, s. vi, 6–9. 79 David Schneider uznaje, że dwie dyskursywnie, nie biologicznie ustanowione relacje –związku rodziców i dzieci oraz męża i żony – stają się podstawą aparatu analitycznego. To prowadzi go do wniosków, że, aparat ów nie ma odniesienia do jakiejkolwiek rzeczywistości kulturowej i społecznej. W konsekwencji przyjmuje, że „pokrewieństwo (kinship), tak samo jak totemizm i matriarchat” nie istnieje w żadnej znanej człowiekowi kulturze. Co ciekawe – swoją krytykę kieruje przede wszystkim przeciwko 77 78
180
a
isarek Noh-yeh, to znaczy matka...
zostaje więc kolejny aksjomat, który przenikał już tabele w Lidze… Wcześniej rozpoznaliśmy jego filologiczne źródła. Morgan mógł jednak w tym przypadku być pod wpływem nie tylko filologów, ale również filozoficznego klimatu epoki, którą przenikała upotoczniona myśl szkockiej szkoły zdroworozsądkowej (Scottish School of Common Sense). Proponowana przez Szkotów idea ustanawiająca bezpośredni i naturalny związek między zmysłami i światem zewnętrznym oraz pomiędzy znakiem i rzeczą oznaczaną, zdołała pewnie w znaczący sposób wpłynąć na przekonanie o stworzeniu narzędzia zobiektywizowanego i adekwatnego dla podejmowanych problemów80. Ostatecznie narzędzie to będzie służyło prowadzeniu studiów nad tym, w jaki sposób relacje istniejące w naturze są „klasyfikowane” (łączone ze względu na tę samą nazwę) lub „opisywane” (różnicowane za pomocą różnych terminów). Obiektem dociekań stanie się semantyczny wzorzec lub porządek naturalnych kategorii istniejących ponad różnicami językowymi […]. Projekt Morgana ma ten sam cel co projekt filologiczny rozwijany w tamtych czasach – śledzenie historycznych związków – lecz korzysta z semantycznych, nie leksykalnych środków81.
Pod tym względem łatwo odnaleźć odniesienie do Jeffersonowskiego programu poszukiwania pochodzenia „Amerindian”, którego implementacja prowadzi Morgana wprost do przedstawionej już wyżej tezy o ich azjatyckich korzeniach (w dużej mierze budowanej na zauważonym podobieństwie pomiędzy semantycznym wzorcem kultury irokeskiej i dravidiańskiej82). Ostatecznie jednak dociekania Morgana podporządkowują interpretację danych zebranych w czasie prac nad Systems of Consanguinity… dwóm strukturalistyczno-funkcjonalistycznemu paradygmatowi w studiach nad pokrewieństwem, lecz rozpoczyna ją od analizy założeń stojących za dziełami Morgana. Dokonuje przy tym kilku skrótów, które zmuszają do zastanowienia nad trafnością jego interpretacji Morganowskiego modelu. Np. pisząc, że Morgan przez „krew” rozumie związki biologiczne i genetyczne, przenosi XX-wieczne wyobrażenia w XIX w. Problem jest niezwykle skomplikowany, gdyż wymaga zrekonstruowania znaczenia nadawanego metaforze krwi w czasach Morgana (D.M. Schneider, What Is Kinship All About?, w: Kinship and Family: An Anthropological Reader, red. D. Parkin, L. Stone, Blackwell Pub, Malden 2004). Wątek ten podejmuje Gillian Feeley-Harnik w błyskotliwej pracy “Communities of Blood”: The Natural History of Kinship in Nineteenth-Century America. Udowadnia w niej, że „kanały krwi” nie są związane z biologią, w sposób, który sobie wyobrażamy. Odwołując się m.in. do Morganowskich studiów nad bobrami, traktuje tę formułę jako splot „wyobrażeń związanych z naukami o ziemi (geologią i hydrologią), lingwistyką, inżynierią przemysłową i Biblią. G. Feeley-Harnik, „Communities of Blood”: The Natural History of Kinship in Nineteenth-Century America, „Comparative Studies in Society and History”, R. 41 (1999), nr 2, s. 257. 80 W. Tatarkiewicz, Historia filozofii, PWN, Warszawa 2003, s. 154–157. 81 T.R. Trautmann, Lewis…, s. 95. 82 Tamże, s. ix.
181
Laboratorium Kultury 3 (2014)
historiozofiom. Pierwsza opiera się na rozpoznanej już figurze drzewa genealogicznego i wyobraźni biblijnej, tworząc przekonanie o wspólnym początku (korzeniu) ludzkości i jej historii widzianej jako rozgałęziająca i różnicująca się struktura83. Upływ czasu i rozwój cywilizacyjny są tu konceptualizowane tak samo, jak następstwo pokoleń od wspólnego przodka. Trudno uniknąć dotąd nieprzywoływanych przeze mnie zestawień ze Spencerowską koncepcją ruchu od jedności do różnorodności84, badacze twierdzą jednak, że nie odnotowano bezpośredniego wpływu autora Zasad socjologii na naukową wyobraźnię Morgana. Źródeł należałoby szukać raczej u Lukrecjusza85. Druga historiozofia to ewolucjonistycznie rozumiane prawo postępu, które w ostatniej wersji Systems of Consanguinity… staje się podstawowym kluczem porządkującym na jednej osi terminologie pokrewieństwa i instytucje rodziny86. Widzimy więc, w jaki sposób model wędruje pomiędzy teoriami/filozofiami/ wyobrażeniami i je wspiera, jednocześnie nie zmieniając swojego formalnego, a często również aksjomatycznego kształtu. Ciekawe, że w pewnym momencie logika narzędzia pozwoliła na wyklucie się całkowicie innego wariantu. Chodzi mianowicie o powstałą w 1865 r. pierwszą wersję Systems of Consanguinity… Morgan, skupiając się wtedy na porządkowaniu danych zebranych za pomocą ankiet i wypraw terenowych, dokonał rozróżnienia na dwa porządki, które później zaczęły funkcjonować jako opisowy i klasyfikacyjny system pokrewieństwa. Wcześniej jednak praca na modelach doprowadziła go do tezy o istnieniu dwóch rodzin językowych – europejskiej i północno-zachodnioazjatyckiej oraz amerykańskiej (południowej i tropikalnej)87, a także do wydzielenia „naturalnego” i „sztucznych” [wyróżnienie moje – A.P.] systemów pokrewieństwa (relationship). Do pierwszej grupy należały m.in. rodziny aryjska i semicka, do drugiej turańska i malajska oraz ganowańska. Podstawowa zasada różnicująca, która stanęła u podstaw tej typologii, wynikała po części z utożsamienia logiki narzędzia analitycznego z modelem odzwierciedlającym porządek natury. Dla Morgana „naturalny” w tym kontekście oznaczał „uniwersalny system uwarunkowany przez naturę pochodzenia”88. Ten zaś jest z jednej strony odzwierciedlony przez część zbadanych systemów pokrewieństwa, Por. L.H. Morgan, Systems of Consanguinity…, s. 13. Por. L. Kasprzyk, Spencer, Wiedza Powszechna, Warszawa 1967. 85 Por. E. Tooker, Lewis…; T.R. Trautmann, Lewis…, s. 32; D.N. Moses, The Promise of Progress, University of Missouri Press, Columbia and London 2009, s. 25. 86 Por. T.R. Trautmann, Lewis…, s. ix. 87 Por. A. Kuper, Wymyślanie…, s. 74. 88 T.R. Trautmann, Lewis…, s. 139. 83 84
182
a
isarek Noh-yeh, to znaczy matka...
a z drugiej przez zestaw kategorii tworzących ankietę i punkt odniesienia dla badań terminologii. Jakie wyobrażenia się za nimi kryją, wiemy już doskonale. Narzędzie według Morgana powtarza porządek świata – wprawdzie funkcjonuje w porządku etycznym, ale takim który dubluje partykularny porządek emiczny, jeśli ten „prawidłowo” oddaje „biologiczne” relacje między ludźmi. Niezwykłe jest jednak to, że w pierwszej wersji Systems of Consanguinity… Morgan uznaje niektóre sposoby opisywania pokrewieństwa za dzieło człowieka. Jak pisze Trautmann, parafrazując fragmenty dostępnego jedynie w archiwach tekstu: „sztuczny i arbitralny charakter tych systemów ujawniają tabele; są one w pełni wytworem ludzkiej pomysłowości, nie zaś wynikiem przypadkowego lub spontanicznego rozwoju. W jaki sposób został wymyślony – nie wiadomo i możliwe że nigdy nie uda się tego wyjaśnić”89. Ta wykładnia zmienia się w ostatecznej wersji dzieła. Pozostają dwa typy – opisowy i klasyfikacyjny – które Morgan wpisze w przywoływaną wyżej progresywną drogę ludzkości od promiskuizmu po cywilizowaną rodzinę. Jednocześnie zlikwidowana zostaje interpretacja wskazująca na źródła jednego z nich w ludzkiej wynalazczości. Co ciekawe, ten trop myślowy został przez współczesnych Morganowi uznany za niezwykłą słabość jego koncepcji. Joshua McIlvaine pisał: „Przez te wszystkie lata nie miał pomysłu na to, jaki proces myślowy mógłby ów proces zapoczątkować lub jakie przyczyny spowodowały, że tak powszechnie panował”90. Zasada porządkowania terminologii wyznaczana przez model pozostaje więc w dwóch wersjach Systems of Consanguinity… taka sama, jego logika i ustanawiane związki również, lecz całkowicie zmieniają się interpretacje, cele użycia, a wręcz ontologiczny status przedmiotów podlegających modelowaniu91.
Tamże, s. 59. J.S. McIlvaine, The Life and Works of Lewis H. Morgan, Rochester, New York 1882, s. 56, cyt. za: A. Kuper, Wymyślanie…, s. 75. 91 Na marginesie pozostawiam niezwykle ważny kontekst powstawania Systems of Consanguinity…– zmianę wiedzy na temat czasu istnienia ludzkości. Interpretacje oparte na Biblii zostały zastąpione nowymi, wspieranymi odkryciami archeologicznymi. Te zaś prowadziły do wniosków, że to, co napisane, nie wystarcza do rekonstrukcji historii naszego bytowania na Ziemi. Stąd też m.in. zwrot etnologów ku badaniom ówczesnych kultur łowieckich i pasterskich, uznanych za żyjących przodków „nowoczesnego” człowieka. Dla Morgana przełom ten był impulsem do tego, by zastosować analizę struktury semantycznej w celu dotarcia do wiedzy, do której filolodzy nie mieli dostępu. T.R. Trautmann, Lewis…, s. 205–230. Wystarczyło przyjąć założenie, że struktura terminologii pokrewieństwa zostaje względnie trwała, nawet gdy zmieniają się tworzące ją słowa. Z takim przeświadczeniem Morgan będzie próbował osiągnąć to, co nie udało się Gallatinowi. _Por. List Morgana do Edwina Barbera Morgana z dnia 08.01.1859, Box 2 (folder 7), Morgan MSS. Cyt. za: D.N. Moses, Promise…, s. 172. 89
90
183
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Wędrujące narzędzia Wędrówki, transformacje i rekontekstualizacje modelu, który stworzył Morgan, to zagadnienie wymagające odrębnych badań prowadzonych równolegle do dociekań na temat recepcji jego koncepcji teoretycznych. Ważnymi punktami na tej mapie są prace Roberta Harry’ego Lowie’go92, Paula Kirchoffa93 i George’a Petera Murdocka94, które istotnie zmieniają Morganowską typologię, ale też przede wszystkim przenoszą niektóre elementy modelu z genealogicznego i ewolucjonistycznego porządku dyskursu w obszar paradygmatu strukturalno-funkcjonalistycznego95. Ale to tylko początek niezwykle długiej listy – warto ją rozszerzyć m.in. o dzieła Williama Halse’a Riversa Riversa, Émile’a Durkheima, Alfreda Radcliffe’a-Browna, Claude’a Lévi-Straussa96, Lesliego White’a i Meyera Fortesa97. Ten ostatni, apologeta myśli autora Systems of Consanguinity…, uważa wręcz, że Morganowski strukturalizm zredukowany do porządku synchronicznego, jest tym, czym stała się cała późniejsza antropologia98. Zarzut, który stawia mu Trautmann jest symptomatyczny i wskazuje na główne problemy badań nad wędrówkami modeli: Milczenie Fortesa na temat filologicznych źródeł projektu pokrewieństwa jest uderzające. […]. Przywołana przez niego warstwa synchroniczna owego projektu była przecież definiowana, formowana i motywowana diachroniczną konceptualizacją wzorowaną na filologii porównawczej; czyli przez formę historyzmu inną niż ewolucjonizm […]. Sposób, w jaki filologiczne konceptualizacje były ukrywane i zapominane, jest widoczny w późniejszych transformacjach Morganowskiej typologii systemów pokrewieństwa (relationship). Nowe typologie, konstruowane w reżimie strukturalno-funkcjonalistycznym, antropologia zawdzięcza Morganowi w w ięk sz y m sto pn i u n i ż zdaje sob ie z tego s p rawę, a jednocześn i e w m n i e jsz y m 99.
92 Lowie proponuje taksonomię systemów pokrewieństwa ograniczoną do jednego, wstępnego pokolenia: typ generacyjny, liniowy, bifurkacyjno-łączny i bifurkacyjno-boczny. R.H. Lowie, A Note on Relationship Terminologies, „American Anthropologist”, R. 30 (1928), nr 2, s. 263–267; R.H. Lowie, Lewis H. Morgan in Historical Perspective, University of California Press, Berkeley 1936. 93 P. Kirchhoff, Verwandtschaftsbezeichnungen und verwandtenheirat, Berlin 1932. 94 Murdock wprowadza podział na typ hawajski, irokeski, sudański i eskimoski. G.P. Murdock, Social Structure, Macmillan, New York 1949. 95 T.R. Trautmann, Lewis…, s. 261–263. 96 Lévi-Strauss zadedykował Morganowi Elementarne struktury pokrewieństwa. C. Lévi-Strauss, Elementarne struktury pokrewieństwa, przeł. M. Falski, Oficyna Wydawnicza Volumen, Warszawa 2011. 97 Punktem wyjścia dla wyznaczenia głównych linii wędrówek może być: T.R. Trautmann, Dravidian Kinship, Vistaar Publications, New Delhi 1995, s. 82–90. 98 Por. T.R. Trautmann, Lewis…, s. 260. 99 Tamże. Wyróżnienie moje – A.P.
184
a
isarek Noh-yeh, to znaczy matka...
Pytanie o wędrówki narzędzia jest pytaniem o to, co paradoksalnie jest równocześnie trwałe i zmienne w dyskursie. Zautonomizowany, ale nigdy nie istniejący w próżni model, ze względu na swój potencjał mediacyjny i transformacyjny, pozwala na zadawanie nowych pytań, włączanie pionierskich obszarów dociekań, nowych ilościowo i jakościowo danych, ale też poszukiwanie alternatywnych modeli, logik i związków bez utraty zrozumiałości i spójności dyskursu (np. poprzez radykalną zmianę kodu lub kontekstu). Ze stworzonego w określonym czasie i miejscu narzędzia pozostaje często wyłącznie abstrakcyjna matryca, która aktualizuje się w niestabilnym porządku teorii lub praktyki badawczej. „Bękarcia algebra” przyjęła więc funkcję formalnego języka, który dla niektórych (Malinowski, Schneider100) jest nieistniejącym wymysłem dyskursu antropologicznego, dokładnie takim samym, jak totemizm101. Dla innych natomiast (Fortes) stała się owego dyskursu zaczątkiem. Poza tymi skrajnymi interpretacjami pozostaje myślenie o owej algebrze jako o zespole reguł, pojęć i relacji, które przez konkretnych badaczy mogą być używane na różne sposoby. Mogą też być przemilczane i wpisane w analizę jedynie pośrednio – jako domyślne punkty odniesienia pozwalające uchwycić sens wywodu, a jednocześnie sens ów współtworzące. Kiedy Sahlins w 2013 r. pisał: „Tak więc mężczyźni są matkami, kobiety ojcami: nic nie jest nieuniknione jeśli idzie o tworzenie więzi w oparciu o prokreację”102, wskazując na pokrewieństwo jako jedną z modalności kulturowo konstruowanej i podtrzymywanej „wzajemności bycia”, odwoływał się, choć oczywiście nie bezpośrednio, do owego „wspólnego mianownika” ustanowionego sto sześćdziesiąt dwa lata wcześniej. „Nowe narzędzie etnologii” wędruje – czasami na powierzchni dyskursu, czasami pod nią, nie rzucając się nikomu w oczy.
ibliogra a Alexander T.D., From Adam to Judah: The Significance of the Family Tree in Genesis, „The Evangelical Quarterly”, R. 61 (1989), nr 1, s. 5–19. Blackstone W.E., Law Tracts. In Two Volumes, At the Clarendon Press, Oxford 1762. 100 D.M. Schneider, What…; D.M. Schneider, A Critique of the Study of Kinship, University of Michigan Press, Ann Arbor 1984; D.M. Schneider, American Kinship. A Cultural Account, Prentice-Hall, Englewood Cliffs 1968. 101 Por. C. Lévi-Strauss, Totemizm dzisiaj, przeł. A. Steinberg, Wydawnictwo KR, Warszawa 1998. 102 „Thus men who are mothers, women who are fathers: there is nothing inevitable about the kinship of procreation”. M.D. Sahlins, What…, s. 5.
185
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Blackstone W.E., Commentaries on the Laws of England, A. Strahan, London 1803. Certeau M. de, Wynaleźć codzienność. Sztuki działania, przeł. K. Thiel-Jańczuk, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2008. Cormen T.H., Wprowadzenie do algorytmów, przeł. K. Diks, Wydawnictwa Naukowo-Techniczne, Warszawa 2005. Dworzaczek W., Genealogia, PWN, Warszawa 1959. Feeley-Harnik G., “Communities of Blood”: The Natural History of Kinship in Nineteenth-Century America, „Comparative Studies in Society and History”, R. 41 (1999), nr 2, s. 215–262. Fortes M., Kinship and the Social Order. The Legacy of Lewis Henry Morgan, Routledge and Kegan Paul, London 1970. Foucault M., Porządek dyskursu. Wykład inauguracyjny wygłoszony w Collège de France 2 grudnia 1970, przeł. M. Kozłowski, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2002. Frigg R., Hartmann S., Models in Science, in: The Stanford Encyclopedia of Philosophy, red. E. Zalta, The Metaphysics Research Lab, Center for the Study of Language and Information, Stanford University, Stanford 2012. Gallatin A., A Synopsis of the Indian Tribes Within the United States East of the Rocky Mountains, and in the British and Russian Possessions in North America, Cambridge University Press, Cambridge 1836. Goody J., Poskromienie myśli nieoswojonej, przeł. M. Szuster, J. Tokarska-Bakir, PIW, Warszawa 2011. Goody J., Logika pisma a organizacja społeczeństwa, przeł. G. Godlewski, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2013. Hage P., Harary F., Structural Models in Anthropology, Cambridge University Press, Cambridge 1983. Kasprzyk L., Spencer, Wiedza Powszechna, Warszawa 1967. Kirchhoff P., Verwandtschaftsbezeichnungen und verwandtenheirat, Berlin 1932. Knuuttila T., Models, Representation, and Mediation, w: Philosophy of Science Assoc. 19th Biennial Meeting – PSA 2004: Contributed Papers (Austin, TX; 2004) > PSA 2004 Contributed Papers, http://philsci-archive.pitt.edu/view/confandvol/91.html, [dostęp: 10.10.2013 r.]. Kuper A., The Development of Lewis Henry Morgan’s Evolutionism, „Journal of the History of the Behavioral Sciences”, R. 21 (1985), nr 1, s. 3–22. Kuper A., Wymyślanie społeczeństwa pierwotnego. Transformacje mitu, przeł. T. Sieczkowski, A. Dąbrowska, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2009. Kuryłowicz M., Wiliński A., Rzymskie prawo prywatne. Zarys wykładu, Wolters Kluwer, Warszawa 2008. 186
a
isarek Noh-yeh, to znaczy matka...
Leach E., Lévi-Strauss, przeł. P. Niklewicz, Prószyński i S-ka, Warszawa 1998. Lévi-Strauss C., Elementarne struktury pokrewieństwa, przeł. M. Falski, Oficyna Wydawnicza Volumen, Warszawa 2011. Lévi-Strauss C., Myśl nieoswojona, przeł. A. Zajączkowski, PWN, Warszawa 1969. Lévi-Strauss C., Totemizm dzisiaj, przeł. A. Steinberg, Wydawnictwo KR, Warszawa 1998. Lowie R.H., A Note on Relationship Terminologies, „American Anthropologist”, R. 30 (1928), nr 2, s. 263–267. Lowie R.H., Lewis H. Morgan in Historical Perspective, University of California press, Berkeley 1936. Malinowski B., Kinship, „Man”, R. 30 (1930), s. 19–29. Mauss M., Durkheim E., O niektórych pierwotnych formach klasyfikacji. Przyczynek do badań nad wyobrażeniami zbiorowymi, w: M. Mauss, Socjologia i antropologia, PWN, Warszawa 1973. Mączak A., Życie codzienne w podróżach po Europie w XVI i XVII w., PIW, Warszawa 1980. McLennan J.F., Primitive Marriage, Adam and Charles Black, Edinburgh 1865. Morgan L.H., League of the Ho-dé-no-sau-nee or Iroquois, Sage & Brothers, Rochester 1851. Morgan L.H., League of the Ho- de'-no-sau-nee or Iroquois, red. H.M. Lloyd, Dodd, Mead and Company, New York 1922. Morgan L.H., Liga Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów, przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2011. Morgan L.H., Systems of Consanguinity and Affinity of the Human Family, Published by Smithsonian Institution, Washington City 1871 (Smithsonian Contributions to Knowledge, 17). Morgan L.H., White L.A., The Indian Journals, 1859-62, Dover, New York 1993. Morgan M.S., Morrison M., Models as Mediators. Perspectives on Natural and Social Sciences, Cambridge University Press, Cambridge, New York 1999. Moses D.N., The Promise of Progress, University of Missouri Press, Columbia and London 2009. Murdock G.P., Social Structure, Macmillan, New York 1949. Näf B., Genealogia jako jedna z podstawowych form świadomości historycznej w okresie późnoantycznym i jej stosunek do historii, przeł. K. Ilski, L. Mrozewicz, Instytut Historii UAM, Poznań 1995. Ong W.J., Oralność i piśmienność. Słowo poddane technologii, przeł. J. Japola, Redakcja Wydawnictw Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Lublin 1992. Pacukiewicz M., Złote runo, „Laboratorium Kultury”, R. 2 (2013), s. 151–171. Resek C., Lewis Henry Morgan, University of Chicago Press, Chicago 1960.
187
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Rygielska M., Dąb, Quercus, Norwid, genealogia, „Studia i Materiały CEPL w Rogowie”, R. 1 (2011), Zeszyt 4 (29). Rygielska M., „Listy uwierzytelniające” etnografa, „Laboratorium Kultury”, R. 2 (2013), Sahlins M.D., What Kinship is – and is not, The University of Chicago Press, Chicago 2013. de Saussure F., Kurs językoznawstwa ogólnego, przeł. K. Kasprzyk, K. Polański, PWN, Warszawa 2007. Schneider D.M., American Kinship. A Cultural Account, Prentice-Hall, Englewood Cliffs 1968. Schneider D.M., A Critique of the Study of Kinship, University of Michigan Press, Ann Arbor 1984. Schneider D.M., What Is Kinship All About?, w: Kinship and family: An anthropological reader, red. D. Parkin, L. Stone, Blackwell Pub. Malden 2004. Smith A., The Theory of Moral Sentiments, or, An Essay. A Dissertation on the Origin of Languages to Which is Added a Dissertation on the Origin of Languages, Regnery Pub, Washington 1997. Stone L., Pokrewieństwo i płeć kulturowa, przeł. W. Usakiewicz, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2012. Szynkiewicz S., Pokrewieństwo. Studium etnologiczne, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 1992. Tatarkiewicz W., Historia filozofii, PWN, Warszawa 2003. Tooker E., Lewis H. Morgan and his Contemporaries, „American Anthropologist”, R. 94 (1992), nr 2, s. 357–375. Tooker E., Lewis H. Morgan on Iroquois Material Culture, University of Arizona Press, Tucson 1994. Trautmann T.R., Dravidian Kinship, Vistaar Publications, New Delhi 1995. Trautmann T.R., Lewis Henry Morgan and the Invention of Kinship, University of California Press, Berkeley 1987. Trautmann T.R., Kabelac K.S., The Library of Lewis Henry Morgan, American Philosophical Society, Philadelphia 1994. White L.A., Lewis H. Morgan's Western Field Trips, „American Anthropologist”, R. 53 (1951), nr 1, s. 11–18. White L.A., How Morgan Came to Write Systems of Consanguinity and Affinity, Michigan Academy of Science, Arts, and Letters, Lansing, Michigan 1957. Wissler C., An Introduction to Social Anthropology, Henry Holt, New York 1929. Yoffee N., The Decline and Rise of Mesopotamian Civilization. An Ethnoarchaeological Perspective on the Evolution of Social Complexity, „American Antiquity”, R. 44 (1979), nr 1, s. 5–35.
188
a
isarek Noh-yeh, to znaczy matka...
bstra t Noh-yeh, that means mother. League of the Iroquois as an archive for discourse on kinship This article refers to a process of development of basic research tools regarding kinship – a field of scientific reflection “discovered” by Lewis Henry Morgan. Author examines the continuity of conceptual instruments used to systematize knowledge in the area of studied anthropological discourse. He seeks out hidden instances which ensure order and consistency of said discourse even if some of provided axioms or the whole theory are refuted. The starting point of analysis is a table of kinship terminology listed by Morgan in one of footnotes to The League of the Ho-de-no-sau-nee or Iroquois. It appears that, written in it, are both specific logic of lexical lists, as well as a diagram of rooted tree. Merging those two models led the author of Systems of consanguinity and affinity of the human family to discovery of a “new instrument in ethnology”. Keywords: kinship studies, invention of kinship, Lewis Henry Morgan, League of the Iroquois
Adam Pisarek Doktor, asystent w Zakładzie Teorii i Historii Kultury Instytutu Nauk o Kulturze i Studiów Interdyscyplinarnych Uniwersytetu Śląskiego. Kulturoznawca zajmujący się antropologicznymi teoriami kultury i problematyką gościnności. Redaktor naczelny „Laboratorium Kultury”. Współredaktor tomów Ukąszenia, wirusy, memy. Kulturowe obrazy praktyk fizjologicznych (2013), Laboratorium Bronisława Malinowskiego (2013), Radość tropików (2012).
189
Laboratorium Kultury 3 (2014)
190
a ila
sikowska
Uniwersytet Śląski w Katowicach
ege
ary literature w eague
o t e ro uois ewisa rzy zy ek
o
Morga a
roble u
bstrakt Artykuł jest próbą analizy terminu legendary literature pojawiającego się w League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois Lewisa Henry’ego Morgana. Autorka rozważa poszczególne elementy tworzące legendarną literaturę: bajki (fables), legendy (legends) i przekazy historyczne (historical traditions) oraz ich znaczenie dla funkcjonowania kultury irokeskiej według Morgana. Otrzymany w wyniku analizy schemat obrazuje wzajemne położenie wobec siebie tych elementów oraz ich funkcję w wyobrażeniach Irokezów. Słowa klucze: Lewis Henry Morgan, ewolucjonizm, legendary literature, literatura legendarna
W
League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois1 Lewisa Henry’ego Morgana termin legendary literature pojawia się kilkakrotnie2. Problemowi „literatury legendarnej” (przyjmuję takie tłumaczenie tego terminu) poświęcony jest fragment rozdziału pierwszego części drugiej. O tym, że jest to ważne zagadnienie świadczy chociażby opis zawartości wskazanego rozdziału, w którym także została wymieniona literatura legendarna. W artykule spróbuję zastanowić się, co pod terminem legendary literature rozumie Morgan. Nazywa on tak zbiór opowieści, które odgrywają istotną rolę w kulturze irokeskiej. Żeby przedstawić i przeanalizować ten problem, proponuję własne tłumaczenia odpowiednich 1 L.H. Morgan, League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois, Sage and Brothers, Rochester 1851. Przekład polski: L.H. Morgan, Liga Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów, przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2011. 2 Termin ten występuje w pierwszym rozdziale drugiej części League… (s. 149–181) oraz w spisie treści.
191
Laboratorium Kultury 3 (2014)
fragmentów League…3 Mój przekład nie ma charakteru filologicznego, głównym celem pracy było zwrócenie uwagi na konsekwencję Morgana w stosowaniu określonych terminów, dzięki czemu czytelny staje się jego sposób rozumienia zjawiska literatury legendarnej. Pozwalam sobie przedstawić schemat, który opracowałam na podstawie informacji zawartych w League… Prezentuje on następujący podział literatury legendarnej:
Rys. 1. Podział literatury legendarnej4
Trudno jednoznacznie rozstrzygnąć, czy terminy użyte przez Morgana mają charakter czysto etyczny5, czy też odnoszą się – a jeśli tak, to w jakim stopniu – do kategorii emicznych6. Literatura legendarna została uznana za jeden z głównych czynników kształtujących rzeczywistość kulturową Irokezów. Morgan pisze:
W polskim tłumaczeniu Ligi… interesujący mnie fragment znajduje się na s. 159–160. Decyduję się na tłumaczenie terminu historical traditions jako „przekazy historyczne” z uwagi na etymologię słowa tradition (tradycja), łac. traditio, czyli to, co jest przekazywane. Termin fable tłumaczę jako „bajka” ze względu na charakter omawianych przez Morgana zjawisk, charakterystycznych przede wszystkim dla bajek ezopowych. Obszerniej wyjaśniam to zagadnienie w dalszej części tekstu. 5 Kategoria emiczna odnosi się do tego, co wytworzone w danej kulturze, do spojrzenia z „wewnątrz” danej kultury, natomiast kategoria etyczna zakłada spojrzenie „z zewnątrz” na daną kulturę. Por. K.L. Pike, Language in relation to a unified theory of the structure of human behavior, The Hague, Mouton 1967. 6 Wymagałoby to głębszych badań nad szeroko rozumianymi przekazami ustnymi w kulturze Irokezów. 3
4
192
a ila
sikowska Legendary literature w League of the Iroquois...
The proneness of the Indian mind to su-
Skłonność umysłu indiańskiego do prze-
perstitious beliefs is chiefly to be ascribed
sądów należy przypisać przede wszystkim
to their legendary literature6.
ich legendarnej literaturze.
Jest ona kategorią nadrzędną, w której mieszczą się trzy podkategorie: bajki, legendy i przekazy historyczne. Bajki opisywane są w tekście przez L.H. Morgana najszerzej:7 The fables which have been handed down
Bajki (fables), przekazywane z pokole-
from generation to generation, to be
nia na pokolenie, powtarzane młodym
rehearsed to the young from year to year,
z roku na rok, zapełniłyby całe tomy. Te
would fill volumes. These fabulous tales,
fantastyczne bajki, ze względu na ich
for exuberance of fancy, and extravagance
nieposkromioną fantazję oraz ekstrawa-
of invention, not only surpass the fireside
ganckie wymysły, nie tylko przewyższają
stories of all other people, but to their
historie opowiadane przy ognisku przez
diversity and number there is apparently
wszystkie inne ludy, ale nie ma też końca
no limit. There were fables of a race of pig-
ich różnorodność i ilość. Istniały bajki o ra-
mies who dwelt within the earth, but who
sie Pigmejów, którzy zamieszkiwali pod
were endued with such herculean strength
powierzchnią ziemi, lecz byli obdarzeni
as to tear up by its roots the forest oak, and
tak herkulesową siłą, że mogli wyrwać
shoot it from their bows; fables of a buf-
z korzeniami dąb leśny i wystrzelić go
falo of such huge dimensions as to thresh
z łuku; bajki o bizonie tak olbrzymich
down the forest in his march; fables of
rozmiarów, że tratował las, gdy się poruszał.
ferocious flying-heads, winging themselves
Bajki o przerażających, latających głowach,
through the air; of serpents paralyzing by
śmigających w powietrzu; o wężach
a look; of a monster musquito [sic!], who
paraliżujących spojrzeniem; o olbrzymim
thrust his bill through the bodies of his
komarze, który dziobem przebijał ciała
victims, and drew their blood in the twin-
swych ofiar w oka mgnienie. Istniały bajki
kling of an eye. There were fables of a race
o rasie kamiennych olbrzymów zamiesz-
of stone giants who dwelt in the north; of
kujących północ; o ogromnym niedźwie-
a monster bear, more terrific than the buf-
dziu, bardziej przerażającym niż bizon;
falo; of a monster lizard, more destructive
o ogromnej jaszczurce, bardziej niszczy-
than the serpent .
cielskiej niż wąż.
7
7
L.H. Morgan, League…, s. 149–181.
193
Laboratorium Kultury 3 (2014)
W tradycji europejskiej terminem „bajka” (ang. fable) określa się dydaktyczny gatunek literacki8 – bajki przeważnie zawierają morał. Najpopularniejszym rodzajem jest bajka zwierzęca, w której „przedstawiane zwierzęta występują jako maski określonych typów ludzkich, a relacje między nimi są odpowiednikiem społecznych stosunków i instytucji”9. Stworzenie gatunku przypisuje się Ezopowi10 – utwory nawiązujące do tego wzoru nazywa się bajkami ezopowymi. Równocześnie należy pamiętać o tym, że folklorystyka wyodrębnia bajkę (w tradycji polskiej – „bajkę ludową”, w anglosaskiej – „folk-tale”) jako jeden z gatunków tekstów folkloru, wskazując tym samym na oralny charakter jej przekazu11. Jeśli więc przyjąć, że fable zalicza się do literatury, a folk-tale do oratury, to można stwierdzić, że w przypadku Morgana mamy do czynienia z odniesieniem nazwy gatunkowej do genologii literackiej. Bohaterami bajek indiańskich są przede wszystkim zwierzęta12 – bizony, niedźwiedzie, jaszczurki, węże, komary. Można też wyrożnić grupę postaci związanych z ziemią – podziemne karły i mieszkające na północy kamienne olbrzymy. Bohaterów bajek cechuje specyficzny naddatek – są silni, przerażający, często „nie na ludzką miarę”. Na tle tych postaci, człowiek jawi się może nie jako istota naznaczona brakiem 13, ale na pewno jako ktoś słabszy, gorzej wyposażony przez naturę14. Julian Krzyżanowski, klasyk polskich badań literatury ludowej, zwraca uwagę, że antropolodzy i folkloryści w swoich analizach i tworzonych definicjach bajek przez długi czas koncentrowali się na tych aspektach, które były szczególnie bliskie ich dyscyplinie. Refleksja zdawała skupiać się na fakcie, że „świat bajek sięga głęboko w przeszłość i wykazuje relikty prakultur sprzed lat tysięcy, żywe dotychczas w krajach afrykańskich czy azjatyckich”15. Krzyżanowski objaśnia: Bajka, w: Słownik terminów literackich, red. J. Sławiński, Ossolineum, Wrocław 2008, s. 55. Tamże. 10 Por. np. Three Hundred Aesop’s Fables Literally Translated from the Greek, przeł. G.F. Townsend, George Routlege and Sons, London 1867. Jak twierdzi Marian Golias, rzeczywistym jednak ich [bajek – przyp. K.G.] twórcą był lud grecki, który, podobnie jak Egipcjanie, Babilończycy, a szczególnie Hindusi, żyjąc w czasach przedcywilizacyjnych bliżej świata zwierzęcego (jako koczownicy, myśliwi), poznawał dzięki bezpośredniej obserwacji przyrody prawa życia i ujmował swe doświadczenia w krótkich obrazach dramatycznych […]”. M. Golias, Bajka klasyczna, w: Słownik rodzajów i gatunków literackich, red. G. Gazda, S. Tynecka-Makowska, Universitas, Kraków 2006, s. 57. 11 Por. J. Krzyżanowski, Bajka ludowa, w: Słownik folkloru polskiego, red. J. Krzyżanowski, Wiedza Powszechna, Warszawa 1965, s. 27–33. 12 W przypadku bajek ludowych bohaterami także bywają zwierzęta. 13 Por. A. Gehlen, W kręgu antropologii i psychologii społecznej, Czytelnik, Warszawa 2001, s. 37. Wątek pojawia si ę w mitach starożytnych Greków. Pisze o tym Platon z dialogu Protagoras, nawiązując do mitu o Prometeuszu i Epimeteuszu. 14 Por. L.H. Morgan, League…, s. 166. 15 J. Krzyżanowski, Bajki wam niosę, posłuchajcie, dzieci…, w: Baśń i dziecko, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1978, s. 23. 8 9
194
a ila
sikowska Legendary literature w League of the Iroquois...
Wyraz „bajka” jest kłopotliwy, stosuje się go bowiem do opowiadań bardzo różnych i pochodzeniem i charakterem. W mowie potocznej przylgnął on przede wszystkim do opowiadań fantastycznych […]. Fantastyka ich polega na wprowadzaniu w życie ludzkie czynników magicznych, nadprzyrodzonych, ale nie religijnych, traktowanych na tej samej płaszczyźnie, co wydarzenia realne16.
Badacz traktuje bajkę jako twór niejednorodny. Sklasyfikowane przez niego wątki obecne w bajkach dotyczą – oprócz zjawisk i przedmiotów magicznych – bohaterów posiadających nadludzkie właściwości fizyczne lub psychiczne, a czasem jedne i drugie17: „pierwsze to niezwykła siła osobników zwących się Waligórami i Wyrwidębami, mocarzy, którzy nie znają przeszkód i dokonują zdumiewających czynów, zarówno na ziemi jak nad nią i pod nią”18. W League… Morgana pojawiają się natomiast Pigmeje o niezwykłej sile. Wszystkie postaci magiczne występujące we wspomnianych w monografii bajkach szkodzą Irokezom19. Zamieszkują one swego rodzaju pod-świat, W opozycji do niego, w świecie legend zgromadziły się siły przychylne Indianom:20 Superadded to the fables of this descrip-
Nadbudowane nad opowieściami w tym
tion, were legends upon a thousand
rozumieniu, były legendy (legends)
subjects, in which fact was embellished
dotyczące tysiąca tematów, w których
with fiction. These legends entered into
fakt przyozdobiony był fikcją. Legendy
the affairs of private life, and of individuals,
te weszły do życia prywatnego, oraz życia
and were explanatory of a multitude of
jednostek, służąc jako wyjaśnienia dużej
popular beliefs .
ilości popularnych wierzeń.
20
Legenda (ang. legend; od łac. „zalecane do czytania”) to także nazwa gatunku znanego od dawna w literaturze europejskiej (także ludowej). Gatunek ten, jak pisze Agnieszka Gawron, „wyrasta z hagiografii, czyli żywotopisarstwa świętych. Powszechnie uważa się, że do literatury wprowadził ją Prudencjusz ok. r. 400, jednak wcześniej już funkcjonowała w obiegu ustnym”21. Autor ten nie używał jednak terminu legenda, stworzył natomiast kilkanaście hymnów ku czci Tamże. Tamże, s. 23. 18 Tamże. 19 Nie oznacza to oczywiście, że chcę w tym miejscu dokonywać porównań elementów różnych bajek wyrwanych z ich macierzystego kontekstu. 20 L.H. Morgan, League…, s. 166. 21 A. Gawron, Legenda, w: Słownik rodzajów…, s. 379–381. 16 17
195
Laboratorium Kultury 3 (2014)
męczenników; uważa się go za twórcę legendy literackiej. Bohaterami legend hagiograficznych byli święci. Utwory te zawierały wyjaśnienie znaczenia ich imion, informacje o przodkach, opis cudownych wydarzeń poprzedzających narodziny bohaterów i potwierdzenia ich niezwykłości, a także opisy ich wyjątkowych czynów. Podania tego typu upowszechniły się w czasach średniowiecznych krucjat – ich najbardziej znanym zbiorem była Złota Legenda Jakuba de Voragine22. Utwory, które Moragan nazywa legendami opowiadają nie o świętych, a raczej o istotach nadprzyrodzonych, nadludzkich: czarownicach, bohaterach półdemonicznych i demonicznych. Zatem, jeśli zestawimy ze sobą postacie występujące w przywołanych przez autora Ligi… bajkach i legendach, to zarysowuje się pomiędzy nimi zasadnicza opozycja. Postaci bajkowe przynależą do ziemi – świata natury i zwierząt, są zatem podludzkie. Natomiast bohaterowie legend mają charakter nadludzki – i nadludzkie moce. Wyraźnie widać to na przykładzie legendy, którą Morgan przytacza w całości. Opowiada ona o losach młodej kobiety, która aby uniknąć niechcianego małżeństwa, chciała targnąć się na swoje życie. Kanoe, do którego wsiadła zostało zniesione wraz z prądem Niagary. Została ona jednak uratowana przez Gromowładnego He'-no oraz jego dwóch pomocników – jednego z nich później poślubiła. Na rozkaz Gromowładnego, bohaterka powróciła do swojej wioski, by uratować jej ludność od grożącego im niebezpieczeństwa, a także wychować swego syna. Mieszkańcy wioski, nękani przez zarazę powodowaną przez wielkiego węża, przenieśli się za radą kobiety nad strumień Buffalo. Wąż został zabity przez Gromowładnego He'-no, a jego ciało dało początek zmianom w topografii terenu23. Dziecko kobiety, zgodnie z wolą He'-no, od urodzenia posiadało zdolność ciskania piorunami. Gromowładny pragnął jednak, aby chłopiec wychowywał się z dala od ludzi i nie mieszał się w ich konflikty. Gdy w czasie zabawy jakieś dziecko zaatakowało chłopca, Gromowładny poraził je piorunem, a małego podopiecznego przeniósł w chmury i uczynił swym trzecim pomocnikiem24. Zarysowany przebieg wydarzeń pozwala wskazać pewne cechy charakterystyczne irokeskiej legendy: opowieść dotyczy postaci półdemonicznych i demonicznych, posiadających cechy nadludzkie. He'-no był w wierzeniach Irokezów odpowiedzialny za zjawiska pogodowe i władał gromami. Był również 22 Tamże. Por. także E. Kosowska, Legenda. Kanon i transformacje. Św. Jerzy w polskiej kulturze ludowej, Ossolineum, Wrocław 1985. 23 Miejsce, w którym po raz pierwszy został rażony piorunem i padł wąż zmieniło formę strumienia – tak samo jak ostateczne miejsce spoczynku węża, na miejscu którego powstał wodospad Horse-Shoe Por. L.H. Morgan, League…., s. 155. 24 Por. tamże, s. 154–155.
196
a ila
sikowska Legendary literature w League of the Iroquois...
tym, który wymierzał kary. Trzeci pomocnik He'-no także był istotą nadludzką, obdarzoną mocą ciskania gromów, mimo że był w połowie człowiekiem. He'-no zamieszkiwał w chmurach, chociaż miał również dom nad wodospadem Niagara. Pewnym miejscom realnym przypisane zostało szczególne znaczenie dzięki uwzględnieniu ich w legendzie – miejsca, w których według legendy upadł wąż rażony piorunem, zostały w wyniku tego zmienione i zyskały odrębną nazwę. Na przemieszanie faktu i fikcji w legendach wskazuje również James G. Frazer, który także pisze o micie, legendzie i bajce (ang. folk-tale)25. Jak zauważa Ewa Kosowska, zdaniem Frazera zdarzenia opisywane w legendzie mogą zachodzić w realnych miejscach26. W podaniu przytoczonym przez Morgana są to: Wodospad Niagara, strumień Cayuga, strumień Buffalo, wodospad Horse-Shoe, wioska Gä'-u-gwa. Można zatem stwierdzić, że domeną legendy w tradycji irokeskiej jest świat tego, co nadludzkie, w bajkach zaś tego, co podludzkie. Przekazy historyczne dotyczą natomiast świata człowieka. Mingled up with this mass of fable, were
Przemieszane z tak wielką ilością opowie-
their historical traditions. This branch of
ści były przekazy historyczne (historical
their unwritten literature is both valu-
traditions). Ta część (branch) ich niepi-
able and interesting. These traditions are
sanej literatury jest zarówno cenna, jak
remarkably tenacious of the truth, and be-
interesująca. Przekazy te były wyjątkowo
tween them all there is a striking harmony
wierne prawdzie i istniała pomiędzy nimi
of facts. Any one who takes occasion to
uderzająca harmonia faktów. Jeśli ktokol-
compare parts of these traditions with con
wiek porówna części tych tradycji
25 „As the distinction between myth, legend, and folk-tale is not always clearly apprehended or uniformly observed, it may be well to define the sense in which I employ these terms. By myths I understand mistaken explanations of phenomena, whether of human life or of external nature. Such explanations originate in that instinctive curiosity concerning the causes of things which at a more advanced stage of knowledge seeks satisfaction in philosophy and science, but being founded on ignorance and misapprehension they are always false, for were they true they would cease to be myths […]. By legends I understand traditions, whether oral or written, which relate the fortunes of real people in the past, or which describe events, not necessarily human, that are said to have occurred at real places. Such legends contain a mixture of truth and falsehood for were they wholly true, they would not be legends but histories. The proportion of truth and falsehood naturally varies in different legends; generally, perhaps, falsehood predominates, at least in the details, and the element of the marvellous or the miraculous often, though not always, enters largely into them. By folktales I understand narratives invented by persons unknown and handed down at first by word of mouth from generation to generation, narratives which, though they profess to describe actual occurrences, are in fact purely imaginary, having no other aim than the entertainment of the hearer and making no real claim on his credulity. In short, they are fictions pure and simple, devised not to instruct or edify the listener, but only to amuse him; they belong to the region of pure romance […]. I f t h e s e d e f i n i t i o n s b e a c c e p t e d , w e m a y s a y t h a t m y t h h a s i t s s o u r c e i n r e a s o n , l e g e n d i n m e m o r y, a n d f o l k- t a l e i n i m a g i n a t i o n” [wyróżnienie moje – K.G.]. J.G. Frazer, Introduction, w: Apollodorus, The Library, przeł. J.G. Frazer, William Heinemman, London 1921, s. XXVII–XXXI. 26 Por. E. Kosowska, Legenda…, s. 46.
197
Laboratorium Kultury 3 (2014)
current history, will be surprised at their
z równoległą im historią, zdumiony
accuracy, whether the version be from the
będzie ich trafnością, niezależnie od tego,
Oneida, the Onondaga, the Seneca, or the
czy będzie to wersja Oneidów, Ononda-
Mohawk. The embellishments gained by
gów, Seneków czy Mohawków. Naddatki
their transmission from hand to hand are
powstałe podczas przekazywania z ust do
usually separable from the substance, and
ust (from hand to hand) z reguły można
the latter is entitled to credence .
oddzielić od treści głównej, która jest
27
wiarygodna.
Ostatnia kategoria opisywanej przez Morgana literatury legendarnej, która – inaczej niż dwie pozostałe – nie przywołuje skojarzenia ze znanymi w Europie gatunkami literackimi, to przekazy historyczne (ang. historical traditions28). Przede wszystkim, bajki i legendy, w przeciwieństwie do przekazów historycznych, mają charakter fikcyjny. Przekazy historyczne dotyczą świata ludzkiego i zawierają opisy wydarzeń uznanych przez Morgana29 za realne. Są to opowieści, których zasadniczy trzon pozostaje ten sam dla wszystkich plemion. Możemy jednak wnioskować, że istnieją pewne ich warianty lokalne, różniące się między sobą. W swoim opisie literatury legendarnej, badacz skupia się przede wszystkim na wyłonieniu tych informacji, które pozostają w zgodzie z dostępną mu wiedzą na temat przeszłości Irokezów. Przekazy historyczne, ponieważ dotyczą ludzi i rzeczywistych wydarzeń, wydają się nie odbiegać w swej formie od przekazów obecnych od dawna w kulturze europejskiej. Ostateczny schemat przedstawiający zależności pomiędzy poszczególnymi gałęziami literatury legendarnej kształtuje się następująco: 27
L.H. Morgan, League…, s. 167. „The handing down of statements, beliefs, legends, customs, information etc., from generation to generation […] L tradition- (s. of traditio), […] ptp. of tradere, to give over”, Tradition, w: The Random House Dictionary of the English Language, red. S.B. Flexner, Random House, New York 1987, s. 2006. 29 Nie możemy bowiem stosować kategorii „realności” lub „nierealności” w stosunku do wyobrażeń Indian o nich samych, wszystkie bowiem wyróżnione przez Morgana typy były prawdopodobnie równie rzeczywiste dla Irokezów. 27
28
198
a ila
sikowska Legendary literature w League of the Iroquois...
Rys. 2. Zależności pomiędzy gałęziami literatury legendarnej
Bajki pozostają w opozycji do legend, przekazy historyczne są zaś częścią świata rzeczywistego. Literatura legendarna została uznana przez Morgana za jeden z głównych czynników kształtujących wyobrażenia Indian na temat otaczającego ich świata. Należące do niej opowieści przekazywano cyklicznie, bądź też w specjalnie wyznaczonym do tego czasie:30 From a vague and indefinable dread, these
Z niejasnych i trudnych do określenia
fables were never related in the summer
przyczyn, bajki te nie były nigdy opowia-
season, when the imagination was pecu-
danie w czasie letnim, kiedy wyobraźnia
liarly susceptible. As soon as the buds had
była szczególnie podatna. Gdy tylko pąki
opened on the trees, these stories were
otwierały się na drzewach opowieści te uci-
hushed, and their historical traditions
szano, a zastępowały je przekazy historycz-
substituted. But when the leaves began
ne. Lecz gdy liście zaczynały opadać, znów
to fall, their rehearsal again furnished the
zaczynano nimi [bajkami ] wypełniać czas
chief amusement of the hours of leisure in
wolny w indiańskim społeczeństwie, jako
Indian society .
główną atrakcją.
30
Wiosną i latem opowiadano przekazy historyczne, zaś jesienią i zimą bajki. Pojawić się może pytanie o miejsce legend w schemacie rocznego cyklu opowieści, wydaje 30
L.H. Morgan, League…, s. 168.
199
Laboratorium Kultury 3 (2014)
się jednak, że nie można na nie jednoznacznie odpowiedzieć tylko na podstawie informacji zawartych w League… Dla Morgana cykliczny tryb odtwarzania literatury legendarnej jest związany z większą lub mniejszą podatnością wyobraźni na wątki fantastyczne. Przekazywanie literatury legendarnej było również według autora League… połączone z określonym typem wychowania, jakie odbierał Indianin:31 With these fables, legends and traditions
Młody Indianin był zaznajamiany z tymi
the Indian youth was familiarized from
bajkami, legendami i przekazami od dzie-
infancy. His mind became stored and
ciństwa. Jego umysł stawał się zapełniony
crowded with bewildering fictions. Witho-
i zatłoczony oszałamiającymi wyobraże-
ut books, and without employment, in the
niami. Bez książek i z braku innego zajęcia,
intervals between the hunt, the council,
w interwałach pomiędzy łowami, a przypo-
and the warlike expedition, the mind
minającymi wojenne, ekspedycjami; umysł
naturally fell back upon this unwritten lite-
w sposób naturalny wracał do niepisanej
rature of the wilderness. The rehearsal of
literatury dziczy (wilderness). Powtarzanie
these marvellous tales furnished the chief
tych cudownych opowieści stanowiło
entertainment at the fireside in the Indian
główne wypełnienie czasu przy ognisku
village, and also at the lodge far hid in the
w indiańskiej wiosce i w domku w głębi
depths of the forest .
lasu.
31
Literatura legendarna była przekazywana Irokezom od dzieciństwa, co według Morgana spowodowało wykształcenie określonego typu umysłowości32. W czasie wolnym, umysł Indianina miał powracać do „niepisanej literatury dziczy”. Dzicz (wilderness) rozumiana może być w tym miejscu jako natura nie tknięta jeszcze ręką cywilizacji lub naznaczona nią w niskim stopniu. Literaturę legendarną w tej koncepcji należałoby więc łączyć ze stanem dzikości, omówionym obszerniej w innej pracy autora – Społeczeństwie pierwotnym…33 W myśleniu europejskim wyraźnie oddzielamy gatunki takie jak bajka od tych gatunków, które łączymy z szeroko rozumianym przekazem historycznym (np. roczniki, kroniki), bądź z różnymi formami opisów, przedstawiających Tamże, s. 167. Ten wątek wymaga rozwinięcia i nawiązania zarówno do koncepcji umysłowości pierwotnej L. LévyBruhla, jak i myśli nieoswojonej w ujęciu C. Lévi-Straussa. Jest to jednak problem zbyt złożony i wymagający osobnego opracowania. 33 Por. L.H. Morgan, Ancient Society Or Researches in the Lines of Human Progress from Savagery through Barbarism to Civilization, Henry Holt and Company, New York, 1907. Korzystam z tego wydania z uwagi na niedostępność wydania pierwszego, z 1887 r. Polskie wydanie: Społeczeństwo pierwotne, czyli badanie kolei ludzkiego postępu od dzikości przez barbarzyństwo do cywilizacyi, przeł. A. B[ąkowska], nakładem redakcyi „Prawdy”, Warszawa 1887. 31 32
200
a ila
sikowska Legendary literature w League of the Iroquois...
jakiś aspekt rzeczywistości (np. reportaż). Morgan pokazuje natomiast, że w kulturze Indian gatunki przesycone fikcją współistnieją z tym, co nazywa on przekazami historycznymi. Bajki i legendy są według niego komplementarne względem przekazów historycznych w tworzeniu systemu wyobrażeń zbiorowych34 opisywanej przez niego kultury.
ibliogra a Baśń i dziecko, red. J. Krzyżanowski, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1978. Frazer J.G., Introduction, w: Apollodorus, The Library, przeł. J.G. Frazer, William Heinemman, London 1921. Gehlen A., W kręgu antropologii i psychologii społecznej, Czytelnik, Warszawa 2001. Kosowska E., Legenda. Kanon i transformacje. Św. Jerzy w polskiej kulturze ludowej, Ossolineum, Wrocław 1985. Lévy-Bruhl L., Czynności umysłowe w społeczeństwach pierwotnych, przeł. B. SzwarcmanCzarnota, PWN, Warszawa 1992. Morgan L.H., League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois, Sage and Brothers, Rochester 1851. Morgan L.H., Liga Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów, przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2011. Morgan L.H., Społeczeństwo pierwotne, czyli badanie kolei ludzkiego postępu od dzikości przez barbarzyństwo do cywilizacyi, przeł. A. B[ąkowska], nakładem redakcyi „Prawdy”, Warszawa 1887. Morgan L.H., Ancient Society Or Researches in the Lines of Human Progress from Savagery through Barbarism to Civilization, Henry Holt and Company, New York 1907. Pike K.L., Language in relation to a unified theory of the structure of human behavior, The Hague, Mouton 1967. Słownik folkloru polskiego, red. J. Krzyżanowski, Wiedza Powszechna, Warszawa 1965. Słownik rodzajów i gatunków literackich, red. G. Gazda, S. Tynecka-Makowska, Universitas, Kraków 2006. Słownik terminów literackich, red. J. Sławiński, Ossolineum, Wrocław 2008. The Random House Dictionary of the English Language, red. S.B. Flexner, Random House, New York 1987.
34 Por. L. Lévy-Bruhl, Czynności umysłowe w społeczeństwach pierwotnych, przeł. B. Szwarcman-Czarnota, PWN, Warszawa 1992.
201
Laboratorium Kultury 3 (2014)
bstra t Legendary literature in League of the Iroqouis by Lewis H. Morgan. A cause for discourse This article attempts to analyse the therm legendary literature which appears in Lewis Henry Morgan's League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois. Author considers individual elements forming the legendary literature: fables, legends and historical traditions and their meaning for operation of the Iroquois culture according to Morgan. The scheme obtained as result of the analysis illustrates the mutual position of those elements towards each other and their function in the Iroquois imagery. Keywords: Lewis Henry Morgan, evolutionism, legendary literature
a ila
sikowska
Doktorantka w Zakładzie Teorii i Historii Kultury Instytutu Nauk o Kulturze i Studiów Interdyscyplinarnych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Kulturoznawca. Interesuje się historią i antropologią kultury, problematyką ezoteryzmu.
202
uza
a
rzeł
Akademia Ignatianum w Krakowie
Dziki
izeru ek
ia
i ze rokez w ewisa
w
Morga a
bstrakt Autorka skupia się na zagadnieniu wizerunku Irokezów w monografii Lewisa Henry'ego Morgana Liga Irokezów. Autorka zwraca uwagę na sposób w jaki antropolog kreuje obraz Indian, a także na sposób jego odbiór przez współczesnych polskich czytelników, niekoniecznie związanych naukowo z tą dziedziną. Zarysowując kontekst obowiązujących w XIX w. naukowych idei ewolucjonizmu autorka stwarza tło do analizy wypowiedzi Morgana i wizerunku Irokezów, który kreuje w swojej monografii, próbując tym samym odpowiedzieć na pytanie, jaki był stosunek antropologa do przedstawicieli badanej kultury oraz jak prezentuje się dziś wizerunek Irokezów zarysowany w monografii. Słowa klucze: dziki, wizerunek Indian, ewolucjonizm kulturowy, Liga Irokezów, Lewis Henry Morgan
P
ojawienie się na polskim rynku wydawniczym w 2011 r. tłumaczenia Ligi Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów1 Lewisa Henry’ego Morgana, ponad półtora wieku po premierze tej publikacji w języku oryginalnym, jest ważnym wydarzeniem nie tylko dla antropologów. Świadomość, że był to dopiero trzeci przekład w Europie może być zarówno powodem do dumy (oto została przekazana polskim czytelnikom wersja w ich języku narodowym, podobnie jak wcześniej uczynili to tłumacze i wydawcy rosyjscy oraz włoscy2), jak i pewnego żalu (że ta L.H. Morgan, Liga Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów, przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2011. 2 Bartosz Hlebowicz, tłumacz Ligi… na język polski, zauważa, że do tej pory ukazały się dopiero dwa obce tłumaczenia – kolejno: rosyjskie w 1983 r. oraz włoskie w 1998 r. Por. B. Hlebowicz, Wprowadzenie, w: L.H. Morgan, Liga…, s. 8. 1
203
Laboratorium Kultury 3 (2014)
wyczerpująca monografia być może nie cieszy się tak dużym zainteresowaniem, na jakie zasługuje). Polski czytelnik otrzymuje więc możliwość samodzielnej interpretacji dzieła Morgana. Jednakże współczesne czytanie Ligi… – po tak długim czasie od jej napisania – może powodować u odbiorców sprzeczne odczucia, związane przede wszystkim ze zmianą kulturowego kontekstu. Autor Ligi… w wyraźny bowiem sposób wywyższa opisywanych Irokezów. Gloryfikuje wręcz ich kulturę i osiągnięcia, a równocześnie traktuje je z pozycji człowieka „cywilizowanego i wyrafinowanego” (co kilka razy nawet zaznacza wprost3). Niektóre opinie Morgana mogą współcześnie wzbudzać konsternację, szczególnie jeśli nie osadzi się ich w kontekście czasów jemu współczesnych4. Pojawienie się polskiego przekładu jest więc dobrym pretekstem do zwrócenia uwagi na sposób, w jaki Liga... może być obecnie odbierana przez czytelników. Może się też pojawić pytanie: jaki był stosunek Morgana do Irokezów? Rozważania nad wizerunkiem Indian warto zacząć od przypomnienia, kim był autor Ligi… i jakie motywy nim kierowały, kiedy wyruszya do indiańskich siedzib. Lewis Henry Morgan wymieniany jest m.in. obok Edwarda Burnetta Tylora i uznawany za jednego z pionierów antropologii. Określa się go nawet mianem jednego z „ojców założycieli” antropologii społecznej5. Morgan nie był jednak antropologiem z wykształcenia. Z dzisiejszej perspektywy można by go nazwać antropologiem, bądź etnologiem6 – amatorem. Lewis Henry Morgan urodził się w stanie Nowy York w 1818 r., jako dziewiąte dziecko zamożnego farmera i senatora, Jedediaha Morgana i jego żony Amandy Stanton. Kiedy skończył dwadzieścia lat, podjął studia w Union College w Schenectady, a sześć lat później, w 1844 r., przeniósł się do Rochester w północnej części stanu Nowy Jork, gdzie założył rodzinę i rozpoczął praktykę adwokacką. Był członkiem senatu i zgromadzenia stanowego, przez pewien okres zajmował się legislaturą stanową. Zmarł w wieku sześćdziesięciu trzech lat. Ten krótki wypis z biografii nie tłumaczy jednak, w jaki sposób amerykański prawnik, który nigdy nie pracował na żadnym uniwersytecie7, zainteresował 3 Takie sformułowania pojawiają się bardzo często, zwłaszcza w rozdziale VI, części II. Por. L.H. Morgan, Liga…, s. 232, 250, 254, 256. Takie podejście było zresztą typowe dla dziewiętnastowiecznych badaczy. 4 A także nie powiąże ze skomplikowanym procesem dziewiętnastowiecznej recepcji tego dzieła (nie tylko w Polsce). Tej problematyki jednak w tym artykule szerzej nie podejmuję. 5 A.K. Paluch, Mistrzowie antropologii społecznej. Rzecz o rozwoju teorii antropologicznej, PWN, Warszawa 1990, s. 44. 6 Na temat różnic pomiędzy antropologią kultury, antropologią społeczną a etnologią istnieje obszerna literatura przedmiotu. Te kwestie, choć ważne, pozostawiam tu na uboczu. 7 Miał możliwość podjęcia pracy na Cornell University, gdzie mógł objąć katedrę etnologii, jednak nie skorzystał z tej propozycji. Tamże, s. 43.
204
uza
a
rzeł Dziki? Wizerunek Indian w Lidze Irokezów...
się kulturą Irokezów i badaniami antropologicznymi. Co więcej, nie wyjaśnia w jaki sposób dla wielu mu współczesnych stał się autorytetem w tej dziedzinie. Potwierdzeniem uznania w środowisku jest członkowstwo Morgana w licznych towarzystwach naukowych, m.in. w American Association for the Advancement of Science, któremu później nawet przewodniczył. Często proszono go także o konsultacje naukowe, a nawet proponowano opracowywanie programu badań terenowych; władze Union College przyznały mu doktorat honoris causa8. Odpowiedzi na postawione wyżej pytania należy szukać w przynależności badacza do założonego w 1843 r.9 półtajnego bractwa Nowa Konfederacja, lepiej znanego jako Wielki Zakon Irokezów. Stowarzyszenie początkowo zrzeszało sympatyków klasycznej literatury greckiej, z czasem jednak przekształciło się w grupę skupioną wokół nowych celów i rozrosło w stanie Nowy Jork do kilku filii zarzeszających łącznie blisko czterystu członków. Morgan związał się z oddziałem w Rochester, w którego pobliżu (w odległości 40 mil, w miejscowości Tonawanda) znajdował się rezerwat Seneków. Ostatecznie całe bractwo przyjęło nazwę związaną z Irokezami, a w swojej działalności inspirowało się kulturą indiańską (Elisabeth Tooker wspomina m.in. o imitowaniu „indiańskich” tańców oraz o „indiańskich” rytuałach inicjacyjnych dla nowych członków stowarzyszenia10). Z biegiem czasu głównym zamysłem organizacji stała się ochrona kultury Irokezów, wciąż żyjących w kilku rezerwatach na terenie stanu Nowy Jork. Duży wpływ na te działania miał właśnie Morgan11. Początkowo kierowany chęcią poszerzenia wiedzy o kulturze, którą Nowa Konfederacja starała się w swojej działalności i sposobie organizacji naśladować, autor Ligi… podjął badania w indiańskich rezerwatach. W ciągu sześciu lat odwiedził siedziby Onondagów oraz Oneidów, ale przede wszystkim Seneków w Tonawanda12. Dzięki bezpośrednim kontaktom z Senekami, Morgan uzyskał także, przynajmniej w pewnym stopniu, wgląd w ich kulturę. Co więcej, nawiązał z Indianami bliską i przyjacielską relację, a nawet został adoptowany przez Seneków Tamże, s. 43–44. B. Hlebowicz, Wprowadzenie…, s. 5. 10 E. Tooker, Lewis Henry Morgan: The Myth and the Man, http://www.lib.rochester.edu/index. cfm?PAGE=4040, [dostęp: 16.04.2014]. Por. T.R. Trautmann, K.S. Kabelac, The Library of Lewis Henry Morgan and Mary Elizabeth Morgan. Transactions of the American Philosophical Society, American Philosophical Society, Philadelphia 1994, s. 11. 11 Co ciekawe, z biegiem czasu do stowarzyszenia zaczęli dołączać sami Indianie, jak chociażby Ely Parker, przyjaciel i współpracownik Morgana. Obecność rdzennych Amerykanów w bractwie musiała znacząco wpływać na grupę badaczy i sympatyków Irokezów, a także na głoszone przez nich opinie. Por. B. Hlebowicz, Wprowadzenie…, s. 6. 12 Tamże, s. 9. Por. także E. Tooker, Lewis Henry Morgan... 8 9
205
Laboratorium Kultury 3 (2014)
i otrzymał od nich imię: Tayadaowuhkuh13. Nie dziwi więc fakt, że z biegiem czasu i rozwojem badań Morgan stał się nie tylko sympatykiem Indian, lecz także obrońcą ich kultury oraz interesów14. Pomagał Senekom w walce o prawa do ziemi, którą prowadzili z towarzystwem ziemskim Odgen Land Company15. Najważniejszym rezultatem badań była jednak wydana w 1851 r. książka League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois 16. Pomocą przy tłumaczeniach i korekcie książki służył autorowi Ligi… Indianin z plemienia Seneków, Ely S. Parker 17. W dowodzie uznania i przyjaźni, badacz zadedykował mu swoją monografię. Mimo że po opublikowaniu tekstu Morgan zamierzał porzucić temat Irokezów na rzecz innych zajęć18, nigdy do końca się od Indian nie oddalił. W latach pięćdziesiątych XIX w. przygotowywał referaty na temat relacji pokrewieństwa w plemieniu Irokezów, w późniejszych latach był przewodniczącym komitetu zgromadzenia do spraw Indian, a nawet ubiegał się (bez powodzenia) o stanowisko Sekretarza do spraw Indian na szczeblu federalnym19. Równocześnie, mimo że zaczynał badania jako amator z wykształceniem prawniczym, wykonał nowoczesne, jak na ówczesne standardy, badania w terenie20. Pomoc Ely’ego Parkera przy porządkowaniu zebranych materiałów również nie jest bez znaczenia – oto ktoś „z wewnątrz” kultury w pewien sposób uwierzytelnia przeprowadzone badania. Wspomniana adopcja także może świadczyć o tym, że autor Ligi… nawiązał z Irokezami bliską relację. Monografia stała się dla Morgana wstępem do dalszych badań, głównie nad strukturami pokrewieństwa. W następnych latach ukazały się jego kolejne L.H. Morgan, The Indian Journals 1859–62, Courier Dover Publications, Mineola 1993, s. 2. A. Kuper, Wymyślanie społeczeństwa pierwotnego. Transformacje mitu, przeł. T. Sieczkowski, A. Dąbrowska, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2009, s. 66. 15 W dość jednak ograniczony sposób: Morgan osobiście w 1846 r. dostarczył do Waszyngtonu specjalną petycję w tej sprawie, pod którą swoje podpisy złożyli m.in. członkowie Nowej Konfederacji. Por. B. Hlebowicz, Odkrywanie Irokezów, „Indigena” 2011, nr 1, s. 91. 16 L.H. Morgan, League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois, Sage and Brothers, Rochester 1851. 17 D.N. Moses, The Promise of Progress. The Life and Work of Lewis Henry Morgan, University of Missouri Press, Missouri 2009, s. 53. E. Tooker, Lewis H. Morgan on Iroquois Material Culture, University of Arizona Press, Tuscon 1994, s. 20. 18 Zaangażował się w działania polityczne, pełnił m.in. funkcję kongresmena i senatora. Por. A. Kuper, Wymyślanie społeczeństwa…, s. 67. 19 Tamże. 20 Za prekursorów badań terenowych najczęściej uznaje się Bronisława Malinowskiego, a także Franza Boasa oraz Alfreda Corta Haddona. Z punktu widzenia standardów ustanowionych np. w XX w. przez Malinowskiego, kilka parodniowych wizyt w rezerwatach indiańskich trudno nazwać profesjonalnymi badaniami terenowymi, jednakże nie można zaprzeczać, że Morgan pozyskał informacje właśnie w wyniku bezpośredniego kontaktu z przedstawicielami badanej kultury. Por. B. Hlebowicz, Wprowadzenie…, s. 9. Co więcej, warto zauważyć, że autor Ligi… prowadził badania nad instytucjami Irokezów, odchodząc tym samym od opisywania egzotyki oraz zwyczajowego wymieniania przeszłych wydarzeń. Próbował także odtworzyć sposób postrzegania przez Indian ich własnej kultury w czasie omawiania ich organizacji społecznej (co później propagował chociażby Malinowski). Por. B. Hlebowicz, Odkrywanie Irokezów…, s. 92. 13
14
206
uza
a
rzeł Dziki? Wizerunek Indian w Lidze Irokezów...
książki21, lecz tylko dwie z nich doczekały się tłumaczeń na język polski: Społeczeństwo pierwotne…22 w 1887 r. oraz właśnie Liga… w 2011 r. Jak zaznaczyłam wcześniej, oznacza to, że pierwszy polski przekład monografii irokeskiej powstał ponad 160 lat po opublikowaniu oryginału. Czy taka różnica czasu ma wpływ na odbiór monografii przez polskich czytelników? Z pewnością tak, bowiem style czytelniczego odbioru są historycznie zmienne, a przede wszystkim zależą od kulturowego kontekstu, w którym dane dzieło się pojawia23. Warto zwrócić uwagę na sposób, w jaki Morgan kreuje wizerunek Irokezów. Pierwszy rodzaj opisów (które na potrzeby tego artykułu możemy obecnie określić mianem „pozytywnych”), nie powinien zaskakiwać, jeśli weźmie się pod uwagę otwierające zdanie z przedmowy do książki: „Tej pracy przyświeca zamiar wzbudzenia życzliwych uczuć wobec Indian”24. W takim wypadku zarówno wszystkie fragmenty mówiące o Irokezach jako o „potomkach utalentowanej rasy”25, jak i o Lidze jako o „doniosłej strukturze – triumfie indiańskiej legislacji”26 są w oczywisty sposób wpisane w główne zamierzenie autora. Morgan wyraźnie zwracał uwagę czytelników również na smutną część historii Irokezów27 i wprowadzał długie opisy o charakterze apelu moralnego28. Takie fragmenty mogą utwierdzać odbiorców w przekonaniu, że badacz postrzegał Ligę jako byt stworzony świadomie i z planem, będący dowodem geniuszu 21 Kolejno: The American Beaver and his Works (1868 r.), Systems of Consanguinity and Affinity of the Human Family będące efektem jego badań nad strukturami pokrewieństwa i powinowactwa (1871 r.), Ancient Society or Researches in the Lines of Human Progress from Savagery, through Barbarism, to Civilization (1877 r. ) i Houses and House-life of the American Aborigines (1881 r.). 22 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne czyli badanie kolei ludzkiego postępu od dzikości przez barbarzyństwo do cywilizacyi, przeł. A. B[ąkowska], Nakładem redakcji „Prawdy”, Warszawa 1887. 23 Por. M. Głowiński, Style odbioru: szkice o komunikacji literackiej, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1977; E. Kosowska, Antropologia literatury: teksty, konteksty, interpretacje, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2003. Trzeba jednak pamiętać, że recepcja dzieł naukowych rządzi się swoimi prawami i często bywa bardzo trudna do zbadania. 24 L.H. Morgan, Liga…, s. 53. 25 Tamże. 26 Tamże, s. 106. 27 Np. „Dzięki równoczesnym narodzinom Irokezów z naszą populacją wydarzenia towarzyszące ich upadkowi splotły się z naszymi dziejami; oddając ostatecznie swą suwerenność przekształcili się z władców ziemi w narody zależne, egzystujące pod ochroną rządu, który ich pozbawił ojczyzny”. Tamże, s. 90. 28 Np. „Czyż nie jest wielką zbrodnią przeciw ludzkości odebrać ogniska domowe i posiadłości całej grupie, bez adekwatnej zapłaty i wbrew jej woli, a potem wygonić ludzi, zrujnowanych i znieważonych, do dzikiego nieprzystępnego lasu?”. Tamże, s. 75. Na tej samej stronie można przeczytać bardziej dosadną opinię Morgana o przejmowaniu ziem należących do Indian: „stopień niegodziwości […] towarzystwa [Odgen Land Company] nie ma sobie równych w historii ludzkiej chciwości. Aby podstępnie ograbić Seneków, pogwałciło ono nie tylko każdą zasadę uczciwości, każdy nakaz humanitaryzmu, każdą regułę chrześcijaństwa, ale dopuściło się też na tych bezbronnych ludziach i pokrzywdzonych ludziach – w biały dzień – najpodlejszych oszustw, najprymitywniejszych przekupstw i najohydniejszych intryg, która mogła podsunąć tylko najbardziej bezduszna chciwość”.
207
Laboratorium Kultury 3 (2014)
polityczno-społecznego Irokezów, a samych Indian uważał za obdarzonych mądrością29, nowatorskich i oryginalnych30 (chociażby w zakresie tworzenia relacji rodzinnych i politycznych). Autor Ligi… przekonywał czytelników, że Irokezów charakteryzowały m.in. takie cechy, jak: „spokój, gościnność, życzliwość, przyjaźń, harmonia, prawość, zapał religijny, uczucia rodzinne”31. Dodawał przy tym, że: „Nie powinno budzić zdumienia, że Indianie dorównywali w wielu największych cnotach ludziom cywilizowanym i ochrzczonym, a w niektórych najrzadszych cechach ludzkiego charakteru wyprzedzali ich zdecydowanie”32. Równocześnie trudno nie zauważyć, że określenia stosowane w odniesieniu do przedstawicieli białej części społeczeństwa i kultury amerykańskiej, takie jak „cywilizowani” i „ochrzczeni” są wartościowane przez Morgana pozytywnie. To pozwala odnieść się do drugiego rodzaju jego wypowiedzi, które można zinterpretować jako krytyczne lub negatywne. Np. indiańską wiarę w Wielkiego Ducha określał jako „błędną”33 i wytykał Irokezom „ograniczone zrozumienie nieskończonej mocy”34 Wielkiego Ducha, którego jednoznacznie utożsamiał z Bogiem. Pisał również o „skłonności umysłu Indianina do zabobonów”35, o przeróżnych praktykach wykonywanych „z powagą i żarliwością typową dla czerwonego człowieka”36, o „dzikości i malowniczości”37, o braku uczucia miłości między małżonkami38, o „niezwykłej powolności [otwierania i prowadzenia obrad – przyp. Z.O.] w porównaniu z praktykami z życia cywilizowanego”39. Wypominał im także „brak ducha postępu”40, przez co „nie istniał ani postęp, ani wynalazczość, ani wzrost mądrości politycznej”41. To tylko kilka Tamże, s. 110. Tamże, s. 112. 31 Tamże, s. 168. 32 Tamże. 33 Tamże, s. 151. Można się spierać, czy Morgan oceniał religię Irokezów pozytywnie czy negatywnie. Ostatecznie badacz wskazywał, że ich religia, poprzez wiarę w jednego Boga, jest taka sama lub bardzo podobna do wiary chrześcijańskiej. Jednak użyte sformułowanie („błędna wiara”) może wskazywać, że w opinii Morgana Irokezi niewłaściwe zrozumieli boskie prawdy. 34 Tamże, s. 154. 35 Tamże, s. 159. 36 Tamże, s. 131. 37 Tamże, s. 132. 38 Morgan powątpiewa, czy kultura irokeska posiada pojęcie i uczucie miłości małżeńskiej: „Małżeństwo nie opierało się na uczuciach, które w cywilizowanym społeczeństwie są jedyną prawomocną podstawą związku […]. Z samej natury instytucji małżeństwa u Irokezów wynika, że nieznane im było uczucie miłości. Oczywiście po zawarciu małżeństwa wytwarzało się przywiązanie między obiema osobami […]. Jednakże nie mieli pojęcia o cudownej namiętności, która rodzi się w wyższych rejestrach ludzkiego serca i opiera się na wcześniejszym rozwijaniu uczuć między osobami różnej płci”. Tamże, s. 254–255. 39 Tamże, s. 127. 40 Tamże, s. 144. 41 Tamże. 29 30
208
uza
a
rzeł Dziki? Wizerunek Indian w Lidze Irokezów...
przykładów, które można odnaleźć w książce. Jaki zatem jest Irokez opisywany przez Morgana? Trudno udzielić na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi, a wskazówki interpretacyjne mogą kryć się również w używanym przez autora Ligi… słownictwie. Najważniejsze jest jednak zawsze pytanie o kontekst. Warto mieć w pamięci pogląd Jerzego Jedlickiego na temat używanych przez historyka pojęć i określeń. Opisując bowiem jakąś przestrzeń historyczną, często stajemy przed dylematem: czy powinniśmy stworzyć własne określenia i kategorie, niezwiązane z opisywaną rzeczywistością, czy też raczej zasadniejsze będzie używanie słownictwa wypracowanego przez określoną kulturę i czas. Jedlicki jest przekonany, że właśnie ten drugi wariant jest bezpieczniejszy i z tego powodubardziej zalecany. Używając nowych, nieistniejących wcześniej sformułowań, możemy narzucić dawnej epoce koncepcje, które wówczas nie istniały42. Osobiście przychylam się do tego zdania – odniosłabym je nie tylko do prac historycznych, bowiem w kulturoznawstwie zrozumienie kontekstu historycznego i ideowego jest równie ważne. Jak zauważa Hlebowicz: „Morgan do dziś jest krytykowany za stworzenie sztucznego systemu ewolucji ras, etnocentryzm […] a nawet rasizm. Zarzuty te wynikają z braku osadzenia twórczości Morgana we właściwym kontekście”43. Aby dobrze zrozumieć tezy głoszone przez autora Ligi…, należy więc zwrócić uwagę na kształt ówczesnej antropologii. Czas, w którym Morgan tworzył Ligę… to okres, kiedy w nauce dominował ewolucjonizm. Teorie Karola Darwina, zawarte m.in. w O powstawaniu gatunków drogą naturalnego doboru44 z 1859 r. i O pochodzeniu człowieka i doborze w odniesieniu do płci45 z 1871 r. bywały w swoisty sposób przenoszone z gruntu nauk biologicznych i adaptowane do refleksji nad rozwojem kultury i społeczeństwa46. Przyjmuje się, że złoty wiek ewolucjonizmu przypadał na okres 1860–189047, a więc już po wydaniu O powstaniu gatunków Darwina oraz blisko dekadę po wydaniu Ligi… Morgana. Zasady ewolucjonizmu formowały się jednakże o wiele 42 J. Jedlicki, Kłopoty pojęciowe historyka, w: Ideały nauki i konflikty wartości. Studia złożone w darze Profesorowi Stefanowi Amsterdamskiemu, red. E. Chmielecka, J. Jedlicki, A. Rychard, Wydawnictwo Instytutu Filozofii i Socjologii PAN, Warszawa 2005, s. 266. 43 B. Hlebowicz, Odkrywanie Irokezów…, s. 93. 44 Ch. Darwin, On the Origin of Species by Means of Natural Selection, or the Preservation of Favoured Races in the Struggle for Life, John Murray, London 1859. 45 Ch. Darwin, The Descent of Man, and Selection in Relation to Sex, John Murray, London1871. 46 Oczywiście nie należy traktować całego ewolucjonizmu „antropologicznego” jako dosłownego przeniesienia czy rozszerzenia teorii Darwina, mimo że jego wpływ na nauki społeczne był dość znaczny. Por. A. Barnard, Antropologia: zarys teorii i historii, przeł. E. Krawczak, PIW, Warszawa 2006, s. 62. 47 A. Waligórski, Antropologiczna koncepcja człowieka, PWN, Warszawa 1973, s. 142.
209
Laboratorium Kultury 3 (2014)
wcześniej48, zatem bez wątpienia wpłynęły na sposób postrzegania świata przez Morgana i innych uczonych. Co ważne, pomimo pewnych różnic i rozbieżności w poglądach konkretnych badaczy, nigdy wcześniej ani później w historii antropologii nie istniała tak duża zgodność w rozumieniu podstawowych pojęć i założeń badawczych. Innymi słowy, różnice spojrzeń objawiały się w trakcie omawiania zagadnień szczegółowych czy też rozwiązywania określonych problemów naukowych, kwestie głównych założeń czy metod badawczych były natomiast jasno określone i zgodnie akceptowane przez środowisko naukowe49. Podstawowym założeniem ewolucjonistów była teza o jedności ludzkiej natury, wedle której bez względu na okres historyczny, środowisko i rasę, cechy psychiczne człowieka są zawsze takie same. Stąd wszystkie kultury (znów: bez względu na czas i miejsce) są do siebie podobne na poziomie podstawowym (rozumianym jako stan początkowy). Ewolucjoniści zakładali, że – podobnie jak organizmy żywe – rozwijają się one i „ewoluują” ze stadiów prostszych do coraz bardziej złożonych i doskonalszych („ewolucja” była też postrzegana jako synonim „postępu”). Rozwój przebiega zaś w różnym rytmie i tempie, jednak zawsze jest nieunikniony, każda kultura musi więc prędzej czy później przejść przez jego kolejne stadia. Porównywanie kultur pozwalało ewolucjonistom podjąć próby m.in. rekonstrukcji kolejnych etapów rozwoju ludzkości oraz dotrzeć do początków zjawisk kulturowych50. Morgan rozpoczął swoje badania nad kulturą Irokezów by zdobyć informacje, które mogłyby zostać wykorzystane przez organizację Wielkiego Zakonu Irokezów. Później, już jako badacz z pewnym doświadczeniem, obrał sobie nowy cel. Była nim rekonstrukcja rozwoju ludzkości. Tym samym wpisał się w tendencje badawcze swoich czasów51. W Ancient Society…52 (Społeczeństwie pierwotnym…) przedstawił swoją wizję rozwoju społeczeństw53. Lutyński zwraca uwagę, że etnologia i etnografia powstały w drugiej połowie XIX w. jako nauki akademickie, jednak poprzedzała je refleksja np. nad rdzennymi, „dzikimi” mieszkańcami Ameryki, Afryki czy Oceanii, którzy w wyniku ekspansji kolonialnej stali się przedmiotem refleksji. J. Lutyński, Ewolucjonizm w etnologii anglosaskiej a etnografia radziecka, Ossolineum, Łódź 1956, s. 15. Por. np. A. Barnard, Antropologia…, s. 60. 49 A.K. Paluch, Mistrzowie…, s. 44–45. 50 Tamże, s. 45–47. 51 Paluch komentuje to następująco: „Tę fascynację dzielił z innymi ewolucjonistami i nieobca ona była także badaczom wcześniejszym, stanowiąc charakterystyczną cechę myśli europejskiej przynajmniej od czasów Oświecenia”; tamże, s. 50. 52 L.H. Morgan, Ancient Society or Researches in the Lines of Human Progress from Savagery, through Barbarism to Civilization, Henry Holt and Company, New York 1877. 53 To oczywiście pewne uproszczenie, bowiem książka skupia się nie tylko na tym temacie. Hlebowicz zauważa, że „Sama myśl ewolucjonistyczna stanowiła zresztą margines rozważań […]. Jak zauważa E. Tooker, nawet w późniejszym Społeczeństwie pierwotnym (1877) Morgan poświęca schematowi ewolucyjnemu zaledwie kilka stron, skupiając się przede wszystkim na analizie rodów, fratrii i organizacji plemiennej. Wypada 48
210
uza
a
rzeł Dziki? Wizerunek Indian w Lidze Irokezów...
Badacz proponuje podział historii człowieka na trzy następujące po sobieokresy: dzikości, barbarzyństwa i cywilizacji. Kolejnym etapom odpowiadają określone osiągnięcia intelektualne oraz techniczno-ekonomiczne. Morgan był zdania, że w stanie dzikości człowiek przyswajał sobie dary przyrody w formie naturalnej, a dzięki wyrobom technicznym mógł łatwiej wyzyskiwać obiekty naturalne. Później miał następować stan barbarzyństwa, kiedy to człowiek zaczynał zajmować się hodowlą bydła i uprawą roli, a także rozwijał się i uczył, jak skłonić naturę do wytwarzania pożądanych przez siebie obiektów. W końcu miał nadejść okres cywilizacji, w którym człowiek nadawał przyrodzie określoną postać i rozwijał przemysł54. Morgan prezentował więc w Społeczeństwie pierwotnym… wersję rozwoju ludzkości55 opisywaną już wcześniej, m.in. przez osiemnastowiecznych filozofów56. Proces ciągłego postępu i rozwoju tłumaczył następująco: Przedstawiliśmy obecnie niektóre zasady i wyniki rozwoju idei własności w umyśle ludzkim […]. Przy jednakich pierwiastkach umysłowych i jednakich kształtach fizycznych, na mocy wspólności pochodzenia, wyniki doświadczenia ludzkiego są rzeczywiście też same we wszystkich epokach i przestrzeniach tego samego stanu etnicznego. Zasada inteligencyi, chociaż uwarunkowana w swych władzach w obrębie ciasnych granic rozmaitości, poszukuje wzorów idealnych niezmiennie tych samych. Jej działalność zatem jednakową nazwać co najmniej niefortunnością, że w historii antropologii z tysięcy stron zapisanych przez Morgana, zapamiętano akurat tych kilka”. B. Hlebowicz, Odkrywanie…, s. 93–94. 54 Morgan wygłaszał jednak interesującą tezę odnośnie osiągnięcia przez ludzkość stopnia cywilizacji: „A jednak cywilizacyę trzeba uważać za wypadek okolicznościowy. Że osiągniętą zostanie kiedyś, to było pewnem, lecz że się spełniła wtedy, gdy się stała, jest dotąd faktem nadzwyczajnym. Przeszkody, zatrzymujące ludzkość w dzikości, były wielkie; i pokonano je z trudnością. Po dojściu do średniego okresu barbarzyństwa, cywilizacya pozostała w zawieszeniu, dopóki barbarzyńcy nie doszukali się swej drogi, wskutek prób nad metalami rodzimymi, ku procesowi topienia rudy żelaznej. Dopóki nie znano żelaza i jego zastosowania, cywilizacya była niemożliwą”. Z jednej strony bowiem w opinii Morgana cywilizacja musiała nastąpić po etapie barbarzyństwa, z drugiej – mimo że jej nadejście jest nieuchronne – uznaje osiągnięcie tego stadium za coś wyjątkowego. L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 618. 55 Mimo że dla pewnego uproszczenia zwykło się mówić o trzech etapach (dzikość, barbarzyństwo i cywilizacja), Morgan proponował aż siedem etapów rozwoju ludzkości. Kolejno: niższy, średni i wyższy stan dzikości, niższy, średni i wyższy stan barbarzyństwa oraz cywilizację. Każdy stopień rozwoju charakteryzował się dokładnie określonymi przez autora Ligi… osiągnięciami oraz wynalazkami, które odróżniały dany etap od wcześniejszych i późniejszych. Na potrzeby tego artykułu zaznaczam to w przypisie, skupiając się na uproszczonej tezie etapów w rozwoju społeczeństw. A.K. Paluch, Mistrzowie…, s. 51–52. 56 Warto zaznaczyć, że Morgan nie był twórcą teorii o dzikości, barbarzyństwie i cywilizacji (można ją znaleźć chociażby u E.B. Tylora). Dookreślił ją i w ten sposób opracował teorię siedmioetapową, uwzględniającą stany niższe, średnie i wyższe poszczególnych etapów, jednakże pomysł podziału historii ludzkości na stadia powstał dużo wcześniej. Można go znaleźć już u A. Fergusona (1723–1816) w Eseju o historii społeczeństwa obywatelskiego, gdzie zostały wyróżnione trzy okresy rozwoju społeczeństw (An Essay on the History of Civil Society z 1767 r.), czy u A.R.J. Turgota (1727–1781), który opisywał rozwój ekonomicznospołeczny człowieka za pomocą czterech stadiów: łowiectwa, pasterstwa, rolnictwa i handlu (Sur le progrès success if de l’esprit humain, 1750). Por. tamże, s. 15, A. Kuper, Wymyślanie społeczeństwa…, s. 31–32.
211
Laboratorium Kultury 3 (2014)
była przez wszystkie fazy postępu ludzkiego. Żadnego dowodu jedności pochodzenia ludzkiego nie da się postawić, który z natury swej byłby bardziej zadowalający. Wspólny pierwiastek umysłowy uderza nas w dzikim, w barbarzyńcy i człowieku ucywilizowanym. Skutkiem więc tego, ludność zdolną była w warunkach podobnych wytworzyć te same narzędzia i sprzęty, te same wynalazki i rozwinąć instytucye podobne z tych samych pierwiastkowych zarodów myśli. Jest coś potężnie wstrząsającego w tym pierwiastku, co przez swe zastosowanie pilnie wydał cywilizacyę z drobnych początków: od ostrza strzały, wyrażającej na zewnątrz myśl dzikiego, do topienia rudy żelaznej, przedstawiającego wyższą inteligencyę barbarzyńca, w końcu do pociągu drogi żelaznej w biegu, który nazwać można tryumfem cywilizacyi57.
Fragmenty Ligi… mówiące o niższym poziomie rozwoju Indian oraz wszystkie porównania ich kultury do „kultury cywilizowanej i wyrafinowanej” można więc odnieść do podziału rozwoju ludzkości na kolejne stany i etapy (gdzie cywilizacja usytuowana jest na szczycie tej drabiny, jako stan najlepszy i najdoskonalszy). Oczywiście wspomnianą teorię etapów rozwoju Morgan zwerbalizował dużo później – Społeczeństwo pierwotne… ukazało się w 1877 r., dwadzieścia sześć lat po opublikowaniu Ligi… Być może jednak zaczątki tej tezy możemy odnaleźć już w monografii irokeskiej. Faktem jest, że niekiedy Morgan pisał o Irokezach w sposób pozwalający wyraźnie dostrzec naukowe postulaty XIX w., dotyczące ewolucji kultur i przechodzenia społeczeństw z jednego etapu w kolejny, doskonalszy. Wypowiedzi autora Ligi… na temat Indian nie są jedynie wyrazem jego prywatnej opinii, nie mają charakteru jednostkowego – odzwierciedlają również naukowe tendencje jego czasów. Pod tym względem Morgan wpisywał się całkowicie w dopuszczalne formy pisania o tubylczych ludach amerykańskich. Co więcej, zarówno jego postulaty dotyczące polityki amerykańskiej względem Indian, jak i wyrażany głęboki podziw dla ich organizacji społecznej i politycznej są nie tylko dowodem tolerancji, lecz także świadomości, że bada ludzi posiadających własną, wartościową kulturę. Wydaje się, że problemy ze współczesnym czytaniem Ligi… mogą wiązać się z odczytywaniem tego tekstu bez uwzględniania kontekstu i warunków, w jakich to dzieło powstawało. Przyczyną lekturowych nieporozumień może być również brak pogłębionej wiedzy na temat XIX-wiecznych teorii ewolucjonistycznych oraz świadomości zmiany znaczenia pojęć i słów na przestrzeni wieków, zwłaszcza jeśli czytelnik sięgnie po Ligę… oczekując jedynie barwnej opowieści o dawnym życiu Indian. 57
L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 617.
212
uza
a
rzeł Dziki? Wizerunek Indian w Lidze Irokezów...
Obecnych adeptów studiów o kulturze uczula się, by unikali wszelkiego wartościowania, przekonuje, że nie należy oceniać innych kultur (zarówno pozytywnie, jak i negatywnie), ani nawet używać do ich opisów określeń, które mogą zostać odebrane przez innych jako wartościujące. Do takich sformułowań na pewno należą m.in. słowa: „dziki”, „prymitywny” czy „prosty”, ponieważ negatywny, oceniający aspekt określenia może być zawarty nie bezpośrednio w użytym słowie, ale w jego dalszej konotacji. Np. „dziki” bywa kojarzony ze słowami: „płochliwy”, „nieufny”, „niewyrobiony”, „nieoswojony”, „nieokiełznany”, „gwałtowny”, „szalony”, „naturalny”, „nietknięty” czy „pierwotny”58. Tym samym używając określenia „dziki” w opisie kultury (czy jej reprezentanta), mając na myśli np. pewien aspekt pierwotności, czy dawności tejże kultury (chociażby w ujęciu ewolucjonistycznym), badacz może nieumyślnie nakierować odbiorców również na inne znaczenia związane synonimiczniez tym słowem – ową dziką nieufność, niewyszukanie i brak uporządkowania człowieka cywilizowanego i kulturalnego. Wspomnienie o kulturze i cywilizacji jest nieprzypadkowe. Znaczenie słów zależne jest również od konotacji, które łączą się z ich antonimami. Ewa Kosowska w gronie terminów przeciwstawnych słowu „dziki” wylicza takie wyrażenia jak: „cichy”, „cywilizowany”, „licencjonowany”, „łagodny”, „oswojony”, „ufny” i „stechnicyzowany”. Jeżeli powyższe wyrażenia są uznane za przeciwne słowu „dziki”, to łatwo się domyślić, że „dzikiego” będą charakteryzowały przeciwieństwa wymienionych wyrażeń. „Dziki” będzie się więc wiązał z hałasem, brakiem łagodności, nieułożeniem, nieucywilizowaniem, brakiem pobożności, niepokojem, groźbą, nieuporządkowaniem, itd.59 Należy z całą stanowczością zaznaczyć, że w Lidze… Morgan nigdzie nie napisał wprost, że badani przez niego ludzie są dzicy lub barbarzyńscy. Dokładne przeanalizowanie całego tekstu pod kątem użytych sformułowań ukazuje, że nawet jeśli w tekście znajdują się określenia „prymitywny”, „dziki” lub „barbarzyński”, to użyte są zazwyczaj w formie przymiotnika opisującego dany element kultury. „Dzikie” są więc pieśni lub tańce wykonywane w trakcie ceremonii wznoszenia nowego sachema60 (a także lasy, które zamieszkiwali61). „Prosta” jest ich prawość, wymieniana obok innych cech charakteru (takich jak szczodrość Dziki, w: A. Dąbrówka, E. Geller, R.Turczyn, Słownik synonimów, Świat Książki, Warszawa 1995, s. 26. E. Kosowska, Taniec wokół dzikiego, w: Kultura (w) granica (ch) natury, red. K. Łukasiewicz, I. Topp, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2012, s. 76–77. 60 Morgan pisze: „jawiącym się jako dzikie i malownicze dzięki różnorodności strojów”, jednak zaraz po tym wprowadza przeciwstawienie: „panował duch ciszy i skupienia, który nadawał mu szczególnego charakteru”. L.H. Morgan, Liga…, s. 131–132, 223. 61 Tamże, s. 168, 195, 249. 58 59
213
Laboratorium Kultury 3 (2014)
i nieograniczona gościnność)62. „Barbarzyńskie” są ozdoby ze zwierzęcych zębów (wspomniane jednak w czasie przeszłym, jako relikt minionych czasów)63 oraz język, który jest „ułomny w swej konstrukcji” (jest bowiem trudny do porównania „z językami usystematyzowanymi i udoskonalonymi”)64. Sami Irokezi zostają w Lidze… wymienieni w kontekście „innych ludów pierwotnych”65, jednakże to sformułowanie pojawia się nie w treści monografii, ale we wstępie napisanym przez Williama N. Fentona. Morgan pisze natomiast o „czerwonym człowieku”66, o „rasie indiańskiej”67 lub „pierwotnych mieszkańcach”68. Innymi słowy, w książce nie pojawia się żadne określenie, które byłoby jednoznacznie negatywne. Autor Ligi… wspomina jednak o „narodach cywilizowanych” lub „państwach wyrafinowanych”69 oraz „umysłach racjonalnych”70, przez które rozumie białych przedstawicieli społeczeństwa amerykańskiego, do których Irokezi są porównywani. Warto zaznaczyć, że dobór wymienionych słów jest tutaj efektem wytężonej pracy tłumacza. Czytając Ligę… w oryginale można zauważyć, że Morgan używa słów o znaczeniu podobnym do tych zastosowanych w polskim przekładzie. W języku polskim określenie „dziki” może zostać wykorzystane zarówno do opisu przyrody i jej elementów (np. „dzikie kaczki”, „dzikie ostępy” itd.), jak i ludzi oraz kultur. W języku angielskim możemy wyróżnić więcej słów, używanych w zależności od kontekstu. Np. mówiąc o faunie i florze można użyć słowa wild, a wspominając o narodach – primitive, uncivilized lub savage71. U Morgana Tamże, s. 144. Tamże, s. 302. 64 „Język Irokezów, jak wszystkie języki bez pisma, jest ułomny w swej konstrukcji i trudno go porównywać – poza ogólnymi regułami – z językami usystematyzowanymi i udoskonalonymi. Bez wątpienia skrupulatny naukowiec uzna go za barbarzyński żargon, aczkolwiek uczyni to z pobłażaniem należnym wszystkim pierwotnym i prostym językom we wczesnych etapach rozwoju”. Tamże, s. 310. 65 Tamże, s. 37. 66 Tamże, s. 86, 131, 142, 168, 268, 269. 67 Tamże, s. 92, 93, 106, 116, 129, 146, 324. 68 Tamże, s. 255, 306. 69 W różnej konfiguracji. Tamże, s. 111, 115, 127, 145, 168, 232, 250, 254, 256. 70 „Rozrywki [Irokezów – przyp. Z.O.] […] wykazują skłonności umysłu niestosowne dla umysłu racjonalnego”. Tamże, s. 34. 71 Kolejno można je tłumaczyć na język polski jako: „prymitywny”; „niecywilizowany” (ale również „nieludzki” np. w kontekście mówienia o warunkach życia lub „prostacki” jeśli jest mowa o osobie); oraz „dzikus”. Właśnie ostatnie określenie („savage”) jest najbardziej pejoratywne i nacechowane negatywnie. Może zostać użyte nie tylko do opisu ludzi, lecz także jako: „brutalny” (atak, uderzenie); „wściekły”, „zły” (zwierzę); okrutny (wiatr); straszny (ziąb); bezlitosny (o krytyce); „ciężki” (wyrok). Możliwość użycia słowa „savage” jest więc różnorodna, ale przeważnie kojarzona jest negatywnie z czymś nieprzyjemnym. Por. Savage, w: Online Etymology Dictionary, http://www.etymonline.com/index.php?allowed_in_ frame=0&search=savage&searchmode=none, [dostęp: 15.04.2014]; Savage, w: The Free Dictionary, Thesaurus and Encyclopedia, http://www.thefreedictionary.com/savage, [dostęp: 15.04.2014]; Savage, w: T. Wyżyński, Podręczny słownik angielsko-polski, Świat Książki, Warszawa 1999, s. 324; Savage, w: Wielki słownik PWN– Oxford, PWN, Warszawa 2004. 62 63
214
uza
a
rzeł Dziki? Wizerunek Indian w Lidze Irokezów...
określenie wild zwykle zastosowane jest właśnie do opisu przyrody (krajobrazów, lasów, gatunków roślin i zwierząt itp.72) lub wyrazów emocji („wild cry”73, „wild music”74). Podobnie słowo primitive, które w Lidze… najczęściej używane jest (tak jak w języku polskim) do opisu niektórych wytworów kultury Indian (ceremonii, religii, wampumu, języka itp.75) lub stanu ich kultury76. Zdarza się jednak Morganowi dość często pisać o prymitywnych mieszkańcach („primitive inhabitants”77). W tekście pojawia się również dużo sformułowań typu „from savage to civilization” lub „from barbarism to civilization”78, odnoszących się przede wszystkim do różnicy stopnia rozwoju pomiędzy kulturami (głównie między kulturą Irokezów i białych Amerykanów). W Lidze… można natrafić na zdania, a nawet całe akapity, w których pojawiają się zestawienia kultury cywilizowanej (z której wywodził się Morgan) z kulturą Indian, umieszczaną na niższym szczeblu rozwoju np. „Nie można zaprzeczyć istnieniu pewnych wskazówek, że instytucje irokeskie ostatecznie dojrzały do cywilizacji”79 albo „Przeszli przez wszystkie stany pośrednie, od skrajnego prymitywizmu do względnej cywilizacji”80. Może to prowadzić do następującego pytania: jeżeli Morgan należał do kultury cywilizowanej (a więc bardziej rozwiniętej, „wyższej”, być może „lepszej”), a Irokezi jeszcze do tego etapu nie doszli (mimo że mają predyspozycje, by kiedyś ten stan osiągnąć), to jacy są? Dzicy? Barbarzyńscy? Autor Ligi… nigdzie tego nie napisał wprost, ale taka interpretacja jest z pewnością możliwa. Obecnie słowo „niecywilizowany” może być interpretowane jako nacechowane negatywnie, ale w czasach Morgana niekoniecznie musiało być odbierane tak samo. Wręcz przeciwnie – służyło wskazaniu i opisowi wcześniejszego stanu rozwoju kultury. Bezwzględnie innowacyjne było w pracy Morgana przeprowadzenie badań w terenie i bezpośredni kontakt z kulturą irokeską81. Badacze jemu współcześni L.H. Morgan, League…, s. 36, 39, 41, 55, 117, 239. Tamże, s. 261. 74 Tamże, s. 249, 261. 75 Tamże, s. 33, 223, 451, 461. 76 Tamże, s. 53, 58, 122. 77 Tamże, s. 136, 173, 213, 268, 278, 299, 313, 325, 335, 459. 78 Np. „It cannot be denied that there are some grounds for the belief that their institutions would eventually have ripened into civilization”, „At the periods of their separate discovery, the Aztecs on the south, and the Iroquois in the north were the only Indian races upon the continent, whose institutions promised, at maturity, to ripen into civilization”, „Monarchies are temporary phases of government in the evolution of mankind from barbarism to civilization”. Tamże, s. 35, 136, 151. 79 L.H. Morgan, Liga…, s. 145. 80 Tamże, s. 306. 81 Oczywiście, z osobą Morgana można wiązać również inne odkrycia, które później (jak to określił Hlebowicz), „weszły do kanonu wiedzy” o Irokezach. Można wspomnieć o odkryciu m.in. zasady 72 73
215
Laboratorium Kultury 3 (2014)
tworzyli bowiem teorie naukowe najczęściej w oparciu o źródła pośrednie (nierzadko relacje przypadkowych obserwatorów: podróżników, kupców i misjonarzy), których używali bez znajomości kontekstu. Pod tym względem autora Ligi… można uznać za chwalebny wyjątek82. „Nieszczęściem Indian było to, że nigdy ich nie rozumiano właściwie”83 – pisał w monografii. Według Morgana Irokezi nie byli istotami prymitywnymi, głośnymi, brudnymi i głupimi, niezdolnymi do uczuć wyższych84 czy wzniosłych czynów. Na pewno nie uznawał ich za cywilizowanych czy wyrafinowanych – te cechy przypisywał własnej kulturze. Jednak przekonywał równocześnie z całą stanowczością, że Indianie posiadają talent „w wywyższeniu swojej rasy”85 oraz liczne cnoty: Posiadając wrodzone poczucie wolności i godności człowieka, Indianie przejawiali najszlachetniejsze cnoty serca, a w swych czynach dawali świadectwo najgłębszego humanizmu w tych puszczańskich zakątkach, które myśmy nawykli pogardliwie oceniać jako puste i wzbudzające grozę odosobnienia86.
Morgan nieustannie starał się unaocznić czytelnikom ową godność, szlachetność serca i wiele innych pozytywnych cech Indian. W każdym kolejnym rozdziale udowadniał, że społeczeństwo indiańskie jest inne, niż biały człowiek zwykł sądzić. „Czerwonemu człowiekowi rzadko przypisuje się współczucie, ale w istocie te leśne sceny często odsłaniały najszlachetniejsze rysy charakteru”87. Kiedy pisał o Lidze, stwierdzał, że należy ją uznać za „doniosłą strukturę”88, będącą trwalszym sojuszem niż „zwykła unia pięciu narodów” 89. Rząd Irokezów charakteryzował według niego „demokratyczny duch”90, a „dostojeństwo i porządek, którymi zawsze cechowały się zgromadzenia Irokezów, stały się przysłowiowe”91. Ich „system religijny […] wyróżniał się”92 na tle podobnych, a „wiara funkcjonowania „rządu” Irokezów, zwyczaju wznoszenia nowego sachema czy znaczenia rodów i relacji rodzinnych. Por. B. Hlebowicz, Odkrywanie…, s. 93. 82 A.K. Paluch, Mistrzowie…, s. 48–49. 83 L.H. Morgan, Liga…, s. 167. 84 Morgan neguje co prawda istnienie uczucia miłości pomiędzy indiańskimi małżonkami, jednak nie wątpi w to, że posiadają oni inne uczucia i cechy charakteru, które powszechnie uznaje się za pozytywne (np. prawdomówność, hojność, gościnność itp.). Tamże, s. 254–255. 85 Tamże, s. 115. 86 Tamże, s. 259. 87 Tamże, s. 268. 88 Tamże, s. 106. 89 Tamże. 90 Tamże, s. 124. 91 Tamże, s. 129. 92 Tamże, s. 149.
216
uza
a
rzeł Dziki? Wizerunek Indian w Lidze Irokezów...
i kult Irokezów mają prawo do pozytywnej oceny z racji swych podstawowych zasad oraz zaszczepianych przez nie fundamentalnych praw”93. Irokezi byli dla niego ludem, w którym dominował „duch swobody”94 i wolności. Tańcem „rozbudzali tlący się w ich piersiach płomień patriotyzmu”95 i religijności96. W opinii Morgana w ich „narodowych grach […] odnaleźć można […] entuzjazm i ducha rywalizacji”97, a stroje wykonane przez kobiety „zdradzały wielką pomysłowość i gust”98. Równocześnie przekonywał, że „jedną z najwspanialszych cech społeczeństwa indiańskiego był wszechobecny duch gościnności […]. Ich domy były otwarte dzień i noc nie tylko dla wszystkich członków społeczności lecz także dla wędrowca i obcego”99. Indian, w opinii antropologa, cechowały również: „niezrównana hojność”100, brak „żądzy posiadania”101, „umiłowanie prawdy”102, „niezłomne przestrzeganie ważności traktatów”103, a także „heroizm i męstwo […] przechodzące ludzkie pojęcie”104. Warto zauważyć, że są to oceny nad wyraz pozytywne, wypracowane w oparciu o kontakt bezpośredni i choć subiektywne, to poparte siłą antropologicznych argumentów. Morgan poznał w pewnym stopniu społeczność Irokezów i wyrobił sobie o nich i ich kulturze takie, a nie inne mniemanie, nie zatracając przy tym naukowego podejścia. Każdy element kultury starał się uwzględnić i opisać jako składowe pewnej całości. Zwracając uwagę na stworzony przez autora Ligi… pozytywny wizerunek Irokezów, można by pokusić się o włączenie „Indian Morgana” do kategorii szlachetnych dzikusów: pierwotnych i nieucywilizowanych, ale za to obdarzonych mądrością oraz szlachetnymi sercami, a zatem przewyższających pod pewnymi względami „człowieka cywilizowanego”105. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że Tamże. Tamże, s. 142. 95 Tamże, s. 234. 96 Por. tamże, s. 215. 97 Tamże, s. 249. 98 Tamże, s. 218, 299. 99 Tamże, s. 258. 100 Tamże, s. 259. 101 Tamże, s. 262. 102 Tamże, s. 263. 103 Tamże. 104 Tamże, s. 269. 105 Motyw „szlachetnego dzikusa” czy „szczęśliwego dzikiego” najczęściej bywa kojarzony z Janem Jakubem Rousseau, mimo że nigdy nie użył tego terminu. Rousseau przekonywał jednak, że człowiek jest z natury dobry (czy raczej: nie jest zły), a jego zdeprawowanie ma swoje źródła w cywilizacji i uspołecznieniu. Por. np. B. Orłowski, Krytyka wartości kultury u Rousseau’a i przed Rousseau’em. Ze studjów nad genezą i znaczeniem rozpraw konkursowych Jana Jakóba Rousseau, Skład Główny w Księgarni Gebethnera i Wolffa, Poznań 1921, s. 184, 185–186, 189. Jednak można mówić, że w XVIII w. zapanowała swoista moda na teorię 93 94
217
Laboratorium Kultury 3 (2014)
autor nigdzie wprost nie określa Irokezów mianem „dzikich”, nie można z całą stanowczością przywołać tej kategorii. Prócz wymienionych twierdzeń, Morgan pisał także, że prędzej czy później kultura bardziej rozwinięta wygra z kulturą mniej rozwiniętą, a nie że „biali” wygrają z „czerwonymi”. Takie stwierdzenie należy rozpatrywać w obrębie teorii ewolucjonistycznych, które uznawały zmianę stanu kultury za konieczną, naturalną i nieuniknioną. Dla ewolucjonistów oczywiste było, że kultura Irokezów musi się zmienić. Autor Ligi… nie „potępiał” jednak w ten sposób Irokezów (jako dzikich i prymitywnych), a wręcz przeciwnie – pisał o ich „dojrzeniu do cywilizacji”. Jeżeli z założenia ewolucja postępowała ze stanów niższych, przez pośrednie, do złożonych i rozbudowanych, to bardzo łatwo było posunąć się o krok dalej i powiedzieć, że kultury przechodzą ze stanu prostego i prymitywnego do doskonalszego (i w domyśle: „lepszego”). Z tego względu badanie kultur prostych w celu poznania początków człowieka było obarczone ryzykiem ich negatywnego wartościowania oraz uznawania za gorsze (bo wcześniejsze, a zatem prostsze, mniej skomplikowane, itp.). Równocześnie idea postępu (związana z przechodzeniem na wyższy etap rozwoju) zakładała, że pewne kultury, czy może pewne formy kultur, są skazane na wymarcie. Wydaje się, że Morgan podziela ten pogląd (wystarczy przypomnieć słowa o niemożności ocalenia Indian w stanie pierwotnym i łatwym, a nawet koniecznym wyparciu ich kultury, przez kulturę cywilizowaną106). Właściwie można z całą stanowczością stwierdzić, że wszelkie jego opinie o Irokezach, które mogłyby zostać uznane za „negatywne”, są raczej efektem zmiany znaczeń słów oraz przemian dyskursów obowiązujących w antropologii. Warto więc sugerować czytelnikom przed lekturą wprowadzenie do tematu, przypominać kontekst dyskursu naukowego XIX w. i ówczesnego stanu antropologii107. Oczywiście można mieć wątpliwości, czy pytanie o projektowanych, potencjalnych i rzeczywistych odbiorców dzieła Morgana ma sens. Jeżeli nie posiadają oni odpowiedniego przygotowania o „wyższości ludów niekulturalnych”, mówiąca o tym, że „dziki” to „człowiek przyrody”, który przewyższa „człowieka cywilizowanego” czystością i prostotą, wynikającą z nieskażenia siebie (swego ducha, umysłu) złem cywilizacji. Oczywiście była obecna również myśl przeciwna. Jako przykład można przywołać tezę T. Hobbesa o wrodzonym zdeprawowaniu ludzi, którą zaprezentował w Lewiatanie i jego opinię, że stan dzikości cechuje się „wojną wszystkich ze wszystkimi”. Tamże, s. 195. 106 „Jeżeli fakt, że nie da się ich ocalić w stanie pierwotnym, potrzebuje jeszcze jakiegoś dowodu poza doświadczeniem przeszłości, można go wyjaśnić naturalną koleją rzeczy. Pierwsi mieszkańcy naszego terytorium otoczeni są życiem cywilizowanym, którego złowrogiego i niszczycielskiego wpływu na życie indiańskie nie da się powstrzymać […]. Nie da się wykorzenić rasy, która osiągnęła szczyt swych intelektualnych predyspozycji, ale wyprzeć sąsiadującą z nią i będącą w stanie pierwotnego prymitywizmu jest zadaniem całkiem łatwym, jeśli nie wręcz koniecznym”. L.H. Morgan, Liga…, s. 343. 107 Chociażby tak, jak czyni to Bartosz Hlebowicz we wstępie do Ligii…
218
uza
a
rzeł Dziki? Wizerunek Indian w Lidze Irokezów...
do lektury przynajmniej niektórych prac bądź relacji antropologicznych, to ich interpretacje mogą być narażone na błędy, wynikające z niewiedzy i dominanty potocznego myślenia. Jestem jednak przekonana, że świadomy odbiór każdego typu literatury (w tym antropologicznej) jest istotny i nie należy go lekceważyć. Co ważne, nawet skrótowe wyjaśnienia mogą nakierować nieprzygotowanego czytelnika na taki odbiór dzieła, który uwzględni założenia i kontekst, w jakim owo dzieło powstało. Przykładem jest właśnie Liga… Morgana. Warto podkreślić, iż wedle obrazów nakreślonych w tym dziele Irokezi nie tylko nie byli dzicy i prymitywni, lecz także byli obdarzeni cechami, które decydowały o ich „wywyższeniu” i możliwości przejścia na wyższy poziom kultury. Z całą pewnością rację miał też Hlebowicz, przekonując, że Morgan, „Choć lubił Irokezów, nie przestawał być naukowcem”108. Warto o tym pamiętać.
ibliogra a Barnard A., Antropologia: zarys teorii i historii, przeł. E. Krawczak, PIW, Warszawa 2006. Darwin Ch., On the Origin of Species by Means of Natural Selection, or the Preservation of Favoured Races in the Struggle for Life, John Murray, London1859. Darwin Ch., The Descent of Man, and Selection in Relation to Sex, John Murray, London1871. Dziki, w: A. Dąbrówka, E. Geller, R.Turczyn, Słownik synonimów, Świat Książki, Warszawa 1995. Głowiński M., Style odbioru: szkice o komunikacji literackiej, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1977. Hlebowicz B., Odkrywanie Irokezów, „Indigena” 2011, nr 1. Hlebowicz B., Wprowadzenie, w: L.H. Morgan, Liga Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów, przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2011. Jedlicki J., Kłopoty pojęciowe historyka, w: Ideały nauki i konflikty wartości. Studia złożone w darze Profesorowi Stefanowi Amsterdamskiemu, red. E. Chmielecka, J. Jedlicki, Rychard, Wydawnictwo Instytutu Filozofii i Socjologii PAN, Warszawa 2005. Kosowska E., Antropologia literatury: teksty, konteksty, interpretacje, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2003.
108
B. Hlebowicz, Wprowadzenie…, s. 47.
219
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Kosowska E., Taniec wokół dzikiego, w: Kultura (w) granica(ch) natury, red. K. Łukasiewicz, I. Topp, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2012. Kuper A., Wymyślanie społeczeństwa pierwotnego. Transformacje mitu, przeł. T. Sieczkowski, A. Dąbrowska, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2009. Lutyński J., Ewolucjonizm w etnologii anglosaskiej a etnografia radziecka, Ossolineum, Łódź 1956. Morgan L.H., Ancient Society or Researches in the Lines of Human Progress from Savagery, through Barbarism to Civilization, Henry Holt and Company, New York 1877. Morgan L.H., League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois, Sage and Brothers, Rochester 1851. Morgan L.H., Liga Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów, przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2011. Morgan L.H., Społeczeństwo pierwotne czyli badanie kolei ludzkiego postępu od dzikości przez barbarzyństwo do cywilizacyi, przeł. A. B[ąkowska], Nakładem redakcyi „Prawdy”, Warszawa 1887. Morgan L.H., The Indian Journals 1859-62, Courier Dover Publications, Mineola 1993. Moses D.N., The Promise of Progress. The Life and Work of Lewis Henry Morgan, University of Missouri Press, Missouri 2009. Orłowski B., Krytyka wartości kultury u Rousseau'a i przed Rousseau'em. Ze studjów nad genezą i znaczeniem rozpraw konkursowych Jana Jakóba Rousseau, Skład Główny w Księgarni Gebethnera i Wolffa, Poznań 1921. Paluch A.K., Mistrzowie antropologii społecznej. Rzecz o rozwoju teorii antropologicznej, PWN, Warszawa 1990. Savage, w: Online Etymology Dictionary, http://www.etymonline.com/index.php?allowed_in_frame=0&search=savage&searchmode=none, [dostęp: 15.04.2014]. Savage, w: The Free Dictionary, Thesaurus and Encyclopedia, http://www.thefreedictionary.com/savage, [dostęp: 15.04.2014]. Savage, w: T. Wyżyński, Podręczny słownik angielsko-polski, Świat Książki, Warszawa 1999. Savage, w: Wielki słownik PWN–Oxford, PWN, Warszawa 2004. Tooker E., Lewis H. Morgan on Iroquois Material Culture, University of Arizona Press, Tuscon 1994. Tooker E., Lewis Henry Morgan: The Myth and the Man, http://www.lib.rochester.edu/ index.cfm?PAGE=4040, [dostęp: 16.04.2014]. Trautmann T.R., Kabelac K.S., The Library of Lewis Henry Morgan and Mary Elizabeth Morgan. Transactions of the American Philosophical Society, American Philosophical Society, Philadelphia 1994. Waligórski A., Antropologiczna koncepcja człowieka, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1973. 220
uza
a
rzeł Dziki? Wizerunek Indian w Lidze Irokezów...
bstra t Savage? The image of Native Americans in League of the Iroquois by Lewis H. Morgan. This article focuses on the issue of image of Iroquois people in Lewis Henry Morgan's monograph League of Iroquois. Author takes under consideration the way of depicting Native Americans created by the anthropologist, and the method of its receiving by contemporary Polish readers, not necessarily scientifically connected with anthropology. Outlining the context of existing in XIX century scientific ideas of evolutionism the author creates a background for analysis of Morgan's theories and his image of Iroquois, which the anthropologist creates in his monograph, at the same time trying to answer the question: what was the anthropologist attitude towards representatives of studied culture, as well as how the image of Iroquois shown in the monograph is presented nowadays. Keywords: savage, image of Native Americans, cultural evolutionism, Lewis Henry Morgan
uza
a
rzeł
Doktorantka Akademii Ignatianum w Krakowie. Absolwentka kulturoznawstwa na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach (specjalność: promotor dziedzictwa kulturowego na studiach I stopnia oraz teoria i historia kultury na studiach II stopnia). Animator kultury, członek Forum Nordystycznego oraz redaktor „Pracowni Kultury”. Poza antropologią interesuje ją niematerialne dziedzictwo kulturowe i teoria poezji haiku.
221
Laboratorium Kultury 3 (2014)
222
Małgorzata
abur a
Uniwersytet Śląski
Morga
et ogra e
zyli a aliza or a e tyki rokez w
bstrakt Autorka podejmuje próbę analizy i interpretacji opisów zdobnictwa wytworów kultury materialnej Indian zaprezentowanych w monografii Lewisa H. Morgana Liga Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów. Na jej podstawie omawia podejście badawcze Morgana do indiańskiego rzemiosła. Celem artykułu jest również ocena materiału etnograficznego dotyczącego wybranych elementów kultury materialnej Irokezów ze szczególnym uwzględnieniem opisów zdobnictwa przedmiotów użytkowych. Analizie poddane zostały także litografie, które przy badaniu ornamentyki są ważnym źródłem etnograficznym. Słowa klucze: Lewis H. Morgan, Liga Irokezów, Irokezi, ornament, zdobnictwo, rzemiosło, sztuka użytkowa, etnografia
Chociaż wyroby te wskazują na niski poziom sztuki użytecznej, urządzenia, które przy nich znaleziono dają dobre wyobrażenie o ich kondycji społecznej i z tego powodu są pouczające. Lewis Henry Morgan, Liga Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów 1
M
ajor John Wesley Powell w 1880 r. uznał Lewisa Henry’ego Morgana za autora „pierwszej naukowej relacji o plemieniu indiańskim”2. Wielu
L.H. Morgan, Liga Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów, przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2011, s. 275. 2 J.W. Powell, Sketch of Lewis H. Morgan, president of the American Association for the Advancement of Science, „The Popular Science Monthly”, R. 18 (1880), s. 115. Cyt. za: B. Hlebowicz, Wprowadzenie. Lewis H. Morgan – szkoła amerykańskiej antropologii, w: L.H. Morgan, Liga…, s. 9. 1
223
Laboratorium Kultury 3 (2014)
późniejszych etnologów i antropologów, doceniających wkład Morgana w rozwój dyscypliny, uznało go za „ojca założyciela” amerykańskiej antropologii. Elisabeth Tooker stwierdziła, że jednym z etnograficznych opracowań, które okazało się najistotniejsze dla rozwoju tej dziedziny nauki, jest książka Morgana poświęcona strukturze i organizacji Ligi Irokezów3. Bartosz Hlebowicz we wstępie do polskiego wydania Ligi… także zwraca uwagę na atrakcyjność osiągnięć naukowych badacza Indian: O kilku postaciach mówi się, że są ojcami założycielami amerykańskiej antropologii. Dotyczy to też Morgana, ale co najmniej równie często miano to przypada Franzowi Boasowi. O ile jednak Boas, który wychował szereg znakomitych następców, w powszechnym odbiorze uchodzi za naukowca nowoczesnego […] o tyle Morganowi etykieta „ojca założyciela” szkodzi: traktuje się go niczym Tylorowskie „przeżytki” i studiuje się go ze względu na historię (czy prehistorię) nauki antropologicznej, a nie na współczesną atrakcyjność jego propozycji teoretycznych, metod badawczych czy wyboru tematów4.
W historii amerykańskiej etnologii Morgan zapisał się jako prezentujący etnograficzny punkt widzenia prekursor badań terenowych. Zebrane przez niego dane oraz zawarte w publikacjach ilustracje przedstawiają szerokie ujęcie kultury Irokezów, dostarczając bogatego materiału etnograficznego, opisującego życie i funkcjonowanie rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej. Mimo że Morgan dostrzegł konieczność prowadzenia obserwacji oraz zbierania informacji bezpośrednio od członków badanej grupy, jego wizyty w terenie nie były systematyczne. Materiały do Ligi… zbierał sześć lat, składając zaledwie kilka wizyt plemionom Seneków, Onondagów i Oneidów. Podróże trwały od kilku dni do dwóch tygodni. Przedstawione w publikacji informacje, prezentujące kulturę Irokezów, pochodzą z wywiadów przeprowadzonych z niewielką grupą informatorów5. Warto zaznaczyć, że już kilka wieków przed Morganem do tubylców Ameryki Północnej dotarli m.in. misjonarze, którzy wykazywali się etnograficzną intuicją6. Jego poprzednicy pozostawili po sobie materiał opisujący życie i zwyczaje Indian, ale 3 Por. E. Tooker, The structure of the Iroquois League: Lewis H. Morgan’s research and observations, „Ethnohistory”, R. 30 (1983), z. 3, s. 141–154. 4 B. Hlebowicz, Wprowadzenie…, s.7. 5 Por. E. Tooker, The structure…, s. 141–154. 6 W regionie tym działali m.in. bracia morawscy David Zeisberger i George Heinrich Loskiel, teolog protestancki Roger Williams, jezuita Joseph Franҫois Lafitau. Por. B. Hlebowicz, „Odnaleźć nasze prawdziwe ścieżki”. Naticoke Lenni–Lepanowie i Oneidowie ze Wschodniego Wybrzeża Stanów Zjednoczonych, Wydawnictwo DiG, Warszawa 2009, s. 120; tegoż, Wprowadzenie…, s. 10.
224
Małgorzata
abur a Morgan etnografem...
wszystkie wcześniejsze badania zawsze podporządkowane były innemu celowi: albo nawróceniu Indian […], albo ich lepszemu poznaniu dla przyśpieszenia akulturacji […], to próby wniknięcia w naturę organizacji społeczno–politycznej, podejmowane przez Morgana, służyły przede wszystkim wiedzy jako takiej7.
Podstawą opublikowanej w 1851 r. Ligi… jest materiał zebrany głównie pośród Seneków. Autor monografii skupia się przede wszystkim na opisie organizacji i struktury plemiennej Indian. Obserwując Irokezów, zwraca również uwagę na ich kulturę materialną, stąd w dziele odnajdujemy opisy indiańskiego rzemiosła. Osiągnięcia Morgana w tej dziedzinie stały się inspiracją dla późniejszych badaczy – należy tu wspomnieć przed wszystkim o publikacji E. Tooker Lewis H. Morgan on Iroquois Material Culture8, która jest dzisiaj podstawowym opracowaniem irokeskiej kultury materialnej, zarejestrowanej przez XIX–wiecznego badacza Indian. Prezentuje ona niepublikowane wcześniej materiały i notatki z podróży Morgana do Grand River i Tonawanda w 1849 i 1850 r. Z tego względu jest ważną lekturą przy studiach na temat Irokezów9. Postaram się omówić podejście badawcze Morgana do wytworów kultury materialnej, wskazując na to, jak postrzegał i opisywał irokeskie rękodzieła. Szczególnie warte uwagi wydają się informacje na temat indiańskiej ornamentyki. Analizując materiał etnograficzny, zamierzam uzyskać odpowiedź na pytanie: dlaczego oraz w jaki sposób Morgan opisał kulturę materialną Indian. Podstawę analizy podjętego w artykule problemu badawczego stanowi fragment pochodzący z IV rozdziału II Księgi, dotyczący m.in. strojów irokeskich tancerzy oraz część I rozdziału III Księgi, w którym znajdują się opisy irokeskiego rzemiosła. W analizie uwzględniam również litografie opublikowane w oryginalnym wydaniu League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois10, gdzie są one znacznie większe, niż w polskiej edycji, dzięki czemu można dostrzec na nich więcej szczegółów. Z tego względu są ważnym źródłem etnograficznym. „Wyroby Irokezów są bardzo różnorodne: od bardzo prymitywnych przykładów prastarej ceramiki do współczesnych, kunsztownych wyszywanek”11 – wspomina autor Ligi…Według Morgana rzemiosło, tak jak i inne elementy kultury, przechodzi ewolucję. Stopniowy postęp odbywa się od form prostszych, Tenże, Wprowadzenie..., s. 10–11. E. Tooker, Lewis H. Morgan on Iroquois material culture, The University of Arizona Press, Tucson 1994. 9 Por. W.A. Starna, Lewis H. Morgan on Iroquois Material Culture, The Library of Lewis Henry Morgan, „American Indian Quarterly”, R. 20 (1996), z. 1, s. 137–139. 10 L.H. Morgan, League of the Ho-de'-no-sau-nee, or Iroquois, Sage and Brothers, Rochester 1851. 11 Tenże, Liga…, s. 276. 7
8
225
Laboratorium Kultury 3 (2014)
reprezentujących wcześniejsze stadia rozwoju ludzkości, ku formom bardziej skomplikowanym: „nieważne, jak surowa była epoka ani jak bardzo nieucywilizowani ludzie, z których rąk wyszły te przedmioty, dzieła ludzkiej pomysłowości zawsze budzą szczególne i poważne zainteresowanie”12. Zdaniem obserwatora kultury Irokezów rzemiosło informuje o historii społecznej danego ludu. Przyglądając się starszym wyrobom, można zdobyć dane na temat okresu, jaki dany przedmiot reprezentuje. Jako pomniki przeszłości, wzbogacają nasze wyobrażenia dotyczące kondycji społecznej rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej13. Od momentu, gdy Irokezi zajęli się rolnictwem, ich niewyszukane wyroby zaczęły być stopniowo zastępowane przez przedmioty różniące się „krańcowo od dzieł ich przodków”14. Na zmiany, jakim uległy te artefakty, największy wpływ miały kontakty z Europejczykami. Chodzi przede wszystkim o czynniki takie jak chrystianizacja, europejska twórczość czy dostęp do nowych surowców. Autor Ligi... informuje, iż niegdyś Irokezi specjalizowali się w ceramice, ale w drugiej połowie XIX w. rzemiosło to straciło na znaczeniu, ustępując pierwszeństwa innym wyrobom. Morgan wyróżnia dwie grupy przedmiotów wytwarzanych z gliny: Najczęściej znajduje się fajki i gliniane garnki o różnych wzorach i rozmiarach. Najlepsza jest czarna ceramika – tekstura niektórych egzemplarzy jest tak dobra, że widać na nich nawet pewien połysk15.
Zdaniem badacza najpowszechniejszymi wyrobami ceramicznymi są fajki (AH-SO-QUAˈ-TÄ16). Dekoracją zdobiono zakończenie cybucha, przykładając wagę do jego starannego wykończenia. Główka cybucha przyjmowała rozmaite kształty: od łagodnego profilowania po dekoracyjne ornamenty przypominające głowę psa lub człowieka. Morgan do opisu fajki dołącza jej szkic w rzeczywistych rozmiarach. Na ilustracji nie uwzględnia jednak elementów dekoracyjnych. Litografia przedstawia jedynie zarys kształtu przedmiotu oraz sugestię rytów. Informacja ta jest na tyle ogólna, że uruchamia w naszej wyobraźni m.in. prototypowy17 obraz psa. Morgan nie tłumaczy, dlaczego Irokezi sięgali po takie Tamże, s. 275. Por. tamże. 14 Tamże, s. 276. 15 Tamże, s. 277. 16 Por. tamże, s. 277–279. W podpisach ilustracji polskiego wydania Ligi… nazwy przedmiotów zapisane są dużymi literami. Dla zachowania czytelności tekstu wszystkie nazwy (także w cytatach) wyróżniłam w ten sposób – M.L. 17 Prototyp to obraz mentalny związany ze słowem, czyli to, co możemy sobie wyobrazić, np. gdy słyszymy słowo ptak. Por. R. Grzegorczykowa, O rozumieniu prototypu i stereotypu we współczesnych 12 13
226
Małgorzata
abur a Morgan etnografem...
wzory. Wątpliwości odsyłają czytelnika do lektury innych badaczy. Elisabeth Tooker pisze, iż psu przypisywano duże znaczenie. Indianie składali ofiary z tych zwierząt, by zapewnić sobie przychylność Strażnika Nieba oraz zagwarantować m.in. zdrowie i sukces18. Form zdobniczych możemy dopatrzeć się także w indiańskim garncarstwie. Naczynia gliniane (GÄ-JIHˈ19) wytwarzano w różnych rozmiarach. W kulturze Irokezów służyły one m.in. jako pojemniki na jedzenie dla zmarłych. Wkładano je razem z ciałem do grobu. Morgan pisze jednak, że zdobienia na garnkach nie są tak powszechne jak w przypadku fajek. Ornament wykonywano głównie przez odciskanie lub rytowanie w mokrej glinie. Pomimo, że opis zdobnictwa garncarstwa jest krótki, to z perspektywy etnograficznej informacja jest ważna ze względu na to, że Morgan wymienia nazwę techniki, którą wytwarzano ornament, czyli ryt. Na litografii dołączonej do tekstu dostrzegamy przykład wzoru dekoracyjnego umiejscowionego na szyjce garnka. Ilustracja poszerza opis o wiedzę dotyczącą rozmiarów ornamentu oraz sposobu jego ułożenia. Także surowiec, z jakiego zostały wykonane, oraz sposób wypalania miały istotny wpływ na wartość estetyczną wyrobów ceramicznych. Badacz kultury Irokezów podaje, że opisywani przez niego mieszkańcy długich domów20 najbardziej cenili ceramikę czarną21. Prócz niej występowała także ceramika w kolorze gliny.
teoriach semantycznych, w: Stereotyp jako przedmiot lingwistyki. Teoria, metodologia, analizy empiryczne, red. J. Anusiewicz, J. Bartmiński, Towarzystwo Przyjaciół Polonistyki Wrocławskiej, Wrocław 1998 ( Język a kultura, t. 12), s. 109–115. 18 Rytuał ten odnotowali XIX-wieczni obserwatorzy Irokezów, m.in. Samuel Kirkland i William Campbell. Pies był duszony, obwiązywany wstążkami i koralikami, a następnie wieszany na długim słupie. Po kilku dniach zwierzę ściągano i kładziono do ognia. W długich domach w stanie Nowy York i Kanadzie zwyczaju tego zaprzestano pod koniec XIX w. z powodu zaniku hodowli psów. W niektórych wioskach organizowano psie biesiady, niekiedy jadano psy częściej niż inne zwierzęta. Niektórzy badacze łączą zwyczaj składania ofiar z psa z wojnami – palenie zwierzęcia symbolizowało palenie jeńców wojennych. Por. E. Tooker, The Iroquois White Dog Sacrifice in the Latter Part of the Eighteenth Century, „Ethnohistory”, R. 12 (1965), z. 3, s. 129–140. 19 Por. L.H. Morgan, Liga…, s. 279. 20 Według Bartosza Hlebowicza jeszcze w XVIII w. długi dom był typową budowlą irokeską, zamieszkiwaną przez matrylinearny ród. Współcześnie długi dom jest budynkiem ceremonialnym, w którym Irokezi pielęgnują tradycje. Hlebowicz zwraca również uwagę na istnienie dodatkowego rozumienia tego terminu. Oznacza on również światopogląd, system etyczny oraz tradycyjną religię zreformowaną przez Handsome Lake’a na przełomie XVIII i XIX w. Por. B. Hlebowicz, „Odnaleźć nasze prawdziwe ścieżki”…, s. 106; tegoż, Strażnicy tradycji, w: I Ogólnopolska Konferencja Naukowa. Rdzenna Ludność Stanów Zjednoczonych – tradycyjne życie i rezerwatowa rzeczywistość, red. M. Górka, TIPI, Kraków–Wielichowo 2006, s. 51. 21 Ceramikę czarną osiąga się poprzez zmniejszenie dostępu tlenu podczas wypalania dzięki szczelnemu zamknięciu pieca. Por. E. Fryś–Pietraszkowa, Ceramika, w: Sztuka ludowa w Polsce, red. E. Fryś–Pietraszkowa, A. Kunczyńska–Iracka, M. Pokropek, Arkady, Warszawa 1988, s. 99.
227
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Pierwotnie Indianie używali elementów pochodzących z ich naturalnego środowiska, takich jak skóry zwierząt, muszle bądź kolce jeżozwierza. Zdaniem Morgana Irokezi rozwinęli najbardziej zdobnictwo tkanin oraz wyrobów ze skóry. Wykorzystywali przy tym technikę, która polegała na tworzeniu ornamentu poprzez naszywanie drobniejszych detali. Pozostałości tego typu zdobień badacz Irokezów dopatrzył się w dawnych strojach tancerzy, m.in. na spódniczce (GÄ-KÄˈ-AH22): Miała frędzle i ornament z kolców jeżozwierza. Niektóre spódniczki wzbudzały podziw z powodu starannego wykonania i wykończenia oraz trafnego doboru materiału. We współczesnych czasach skórę jelenia, choć i ona nie wyszła z użytku, zastępuje się różnymi tkaninami23.
oraz legginsach24 (GISE-HĂ): „Pierwotnie także wykonywano je ze skóry jelenia i ozdabiano kolcami jeżozwierza na dole i po bokach, i noszono ozdobionym brzegiem do przodu”25. W dziele Społeczeństwo pierwotne czyli badanie kolei ludzkiego postępu od dzikości przez barbarzyństwo do cywilizacyi26 odnajdujemy informacje o innym przedmiocie27 wykonanym z muszli: „Gdy nastąpiła zgoda, zamieniano pas Por. L.H. Morgan, Liga…, s. 217–218. Tamże, s. 218. 24 W społeczności Irokezów legginsy nosili zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Fason, sposób noszenia oraz zdobienie według opisów Morgana w obu przypadkach jest podobny. Autor Ligi… rozróżnia ubiory stosując odmienne nazwy. Legginsy żeńskie, w języku Irokezów GISEˈ-HÄ, tłumaczy jako pantalette lub female leggin, z kolei dla legginsów męskich, w języku Irokezów GISE-HĂ, stosuje tłumaczenie male leggin lub leggin. Por. L.H. Morgan, League…, s. 264, 385. 25 Tenże, Liga…, s.218. 26 Tenże, Społeczeństwo pierwotne, czyli badanie kolei ludzkiego postępu od dzikości przez barbarzyństwo do cywilizacyi, przeł. A. B[ąkowska], Nakładem redakcyi „Prawdy”, Warszawa 1887. 27 Mowa o wampumach. Pełniły one wyjątkową funkcję w społeczności Irokezów. Bartosz Hlebowicz zwraca uwagę, iż słowo „wampum” oznacza dwie rzeczy: muszle i sznury z nawleczonymi na nie muszlami oraz pasy zrobione z muszli. W pasy „wgadane były” informacje dotyczące układu oraz organizacji irokeskiej federacji. Umiejętność odczytywania piktograficznego ornamentu posiadali specjalni tłumacze. W ten sposób Irokezi dokumentowali i przechowywali istotne dla społeczności informacje. Wzór stanowił rodzaj pisma, mając zarówno funkcję komunikacyjną – przekaz informacji, jak i rejestracyjną – utrwalania wiadomości i minionych wydarzeń. Pas ponadto miał znaczenie symboliczne i rytualne. Wykorzystywany był w negocjacjach, a przekazanie stronie przeciwnej wampumu informowało m.in. o zawarciu traktatu. Rola wampumów w kulturach niepiśmiennych i chęć odczytania treści pasów skłoniła wielu badaczy do analizy ich ornamentów. W sekwencjach i piktogramach Indianie kodowali informacje – np. odpowiednie ułożenie muszli lub kolorowych koralików pozwalało zanotować wiadomość o pożarze lub wojnie. Postacie trzymające się za ręce lub stykające się ramionami symbolizowały przyjaźń i dobre relacje między grupami. Znaczenie komunikacyjne przypisywano również kolorom: białe wampumy symbolizowały pokój, ciemne mogły oznaczać m.in. śmierć lub żałobę, a także stanowić rodzaj listu kondolencyjnego. Istotną rolę wampumy pełniły przy zawieraniu traktatów i umów. Indianie zapisywali w nich treści postanowień. Pasy wykorzystywano m.in. 22 23
228
Małgorzata
abur a Morgan etnografem...
z muszli, jako dowód układów”28. W późniejszych latach surowce naturalne zastąpiono materiałami obcego pochodzenia: „Kolce jeżozwierza ustąpiły miejsca koralikom, a skóry zwierząt bawełnianym tkaninom i suknu”29 – pisze amerykański ewolucjonista. Tworzenie ornamentu poprzez naszywanie np. koralików Morgan nazywa haftem: „Szyje się je z czerwonego sukna, a haftem z koralików ozdabia dolne krawędzie”30. Przyglądając się litografiom można dostrzec, że Irokezi wykorzystywali technikę zwaną haftem ozdobnym nakładanym. Polega ona na przyszywaniu ułożonych na tkaninie lub skórze elementów przy pomocy różnorodnych ściegów31. Haft nakładany wykorzystywany jest głównie do tworzenia konturów ornamentu. Irokezi, stosując tę technikę, układali elementy obok siebie prosto lub skośnie, co pozwalało na całkowite zapełnienie płaszczyzny motywu i stworzenie wielobarwnego, oryginalnego wzoru. Analiza zebranego przez badacza materiału etnograficznego pozwala wyróżnić dwie zasadnicze grupy motywów zdobniczych. Pierwszą tworzą głównie motywy roślinne, a popularnymi ornamentami były kwiaty, liście i drzewa. Wskazuje to na obecność w irokeskim wzornictwie elementów ze świata przyrody. Obok nich można także dostrzec ornamenty pasowe złożone ze wzorów geometrycznych. Często wykorzystywano linie proste, zakrzywione, półkola, trójkąty oraz przecinające się odcinki tworzące krzyżyki. Takie silnie zgeometryzowane wzory układały się w symetryczne motywy. Oba rodzaje ornamentów (roślinne i geometryczne) występowały bardzo często obok siebie, wzbogacając wzór. Motywami tymi ozdabiano stroje damskie, męskie oraz inne przedmioty wykonywane z materiałów i skór, takie jak przyborniki do igieł (YA-WA-O-DÄ-QUÄ32) czy sakwy na przybory (GÄ-YÄ-AH33). Wyroby te przedstawione zostały na litografiach bardzo dobrej jakości, załączonych do oryginalnego wydania Ligi… w kontaktach Indian z Europejczykami w celu zniesienia barier językowych. Umowę przedstawicieli Ligi Irokezów z rządem Wielkiej Brytanii ilustruje m.in. pas, zwany Friendship Belt, prezentujący na obu końcach sylwetki mężczyzn: Indianina i białego mężczyznę, odczytywane jako gest przyjaźni. Por. B. Hlebowicz, „Odnaleźć nasze prawdziwe ścieżki”…, s. 120; W.N. Fenton, Return of Eleven Wampum Belts to the Six Nations Iroquois Confederacy on Grand River, „Ethnohistory”, R. 36 (1989), z. 4, s. 392–410; K.V. Muller, The Two "Mystery" Belts of Grand River: A Biography of the Row Wampum and the Friendship Belt, „American Indian Quarterly”, R. 31 (2007), z. 1, s. 129–164. 28 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 150. 29 Tenże, Liga…, s. 299. 30 Tamże, s. 300. 31 Detale można przyszywać na dwa sposoby. Pierwszy polega na doszywaniu każdego elementu oddzielnie. Druga technika wiąże się z mocowaniem zdobień, które wcześniej zostały nawleczone na nitkę. Por. E. Piskorz–Branekova, Polskie hafty i koronki. Zdobienia stroju ludowego, Muza, Warszawa 2005, s. 18. 32 Por. L.H. Morgan, Liga…, s. 304. 33 Por. tamże, s. 303.
229
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Według Marshalla Sahlinsa, że Morgan dążył do utrwalenia obiektywnie istniejącej rzeczywistości34. Chciał także zebrać jak najwięcej danych, które będą mogły posłużyć badaczom w przyszłości. W Lidze… zdaje więc relację ze swojego spotkania z Irokezami. W jednym z rozdziałów rzemiosło Indian nazywa „owocem wynalazczego intelektu”35. Dla obserwatora Irokezów ich wyroby rzemieślnicze są przejawem pomysłowości oraz gustów twórczych”36. W wielu miejscach monografii podkreśla swój podziw dla fantazji i wykonania przedmiotów użytkowych. Według niego dowodem wysokiego poziomu zdolności rzemieślniczych są stroje kobiet irokeskich: Współczesny strój kobiety irokeskiej jest imponujący i pełen wdzięku. Niektóre części garderoby wzbudzają podziw ze względu na dokładność wykonania, subtelność, a nawet efektowność haftowanych koralikami ornamentów […]. Kolory dobierane są harmonijnie, a wzory urzekają fantazją i wykonaniem37.
Badacz potwierdza swoje spostrzeżenie wieloma przykładami. Na szczególną uwagę zasługuje spódnica (GÄ-KAˈ-ÄH38) irokeskiej kobiety z plemienia Seneka. Zdobienie tworzono obszywając brzegi tkaniny ornamentem poziomym o motywie pasowym, natomiast przód ubrania dekorowano tym samym motywem ułożonym pionowo. Złączenie zdobienia pionowego i poziomego tworzyło kąt prosty – wyszywano tam motyw roślinny w postaci kwiatów i drzewa. Morgan informuje, że taki wzór był popularny w irokeskich strojach. Dokonany przez niego opis spódnicy jest szczegółowy i dostarcza informacji zarówno dotyczących techniki wykonania, jak i sposobu zdobnictwa. Dodatkowo opis pogłębia ilustracja, która jest również dobrym materiałem źródłowym. Podobną formę zdobienia odnajdujemy także na legginsach żeńskich (GISEˈ-HÄ39). Ten rodzaj garderoby okrywał nogi, rozpoczynając się nad kolanem i opadając aż do mokasynów. Haftem koralikowym obszywano dolną krawędź nogawek oraz zewnętrzne boki spodni, na których ornament sięgał wysokości kolan. Przeglądając ilustracje zawarte w oryginalnym wydaniu Ligi… spostrzegamy ubiory, które zdobi ornament tworzony również w innych miejscach niż wcześniej Por. M. Sahlins, Culture and Practical Reason, The University of the Chicago Press, Chicago 1978. L.H. Morgan, Liga…, s. 275. 36 Tamże, s. 275. 37 Tamże, s. 298–299. 38 Por. tamże, s. 298–299. 39 Por. tamże, s. 299–300. 34 35
230
Małgorzata
abur a Morgan etnografem...
omawiane. W nakryciach wierzchnich kobiet (AH-DE-A-DÄ-WE-SÄ40) zdobienia znajdujemy m.in. przy szyi oraz na mankietach, a także w miejscu wszycia rękawów. Wyraźna litografia wzbogaca pobieżny opis poczyniony przez badacza. Na uwagę zasługują także ilustracje przedmiotów, których charakterystyki nie odnajdziemy w Lidze… Omawiając m.in. poduszeczkę na igły (YA-WA-O-DÄ-QUÄ41) i owijak na książki (GOT-GWEN-DÄ42), Morgan wyręcza się szczegółowymi litografiami: „Dzięki rysunkom nie ma potrzeby zamieszczania opisu, aczkolwiek należałoby je wydrukować w kolorze, aby w pełni oddać ich charakter”43. Badaczowi Irokezów udało się odnotować przypadki, w których tradycyjne zdobnictwo detalami pochodzenia naturalnego współwystępuje z techniką obszywania materiału elementami pochodzenia europejskiego. Przykładem tego jest mokasyn męski (AH-TÄ-QUÄ-Oˈ-WEH44), w którego zdobnictwie łączą się dawne i współczesne trendy ornamentyki: „We współczesnym mokasynie […] przednia część ozdobiona jest kolcami jeżozwierza zgodnie ze starą tradycją, zaś część, która opada po bokach, obszyta jest paciorkami, jak dyktuje współczesna moda”45. To spostrzeżenie potwierdza ciągłość omawianej gałęzi zdobnictwa od form dawniejszych do czasów współczesnych Morganowi. Niemal na całym świecie znane są techniki obróbki drewna. Materiał ten, jako dostępny i łatwy w oprawie, doskonale nadaje się do wyrobu wielu przedmiotów. Za pomocą zestawu prostych narzędzi oraz nieskomplikowanych technik można wykonać w nim różnorodne formy zdobnicze. Etnografowie, prowadząc badania w różnych częściach świata, dostrzegli, że istnieją pewne uniwersalne formy zdobnictwa, obecne w wielu kulturach. Swoje spostrzeżenia formułowali na podstawie materiału na tyle heterogenicznego, że wpisują się w niego zarówno Irokezi, jak i wszystkie inne ludy. Takie stanowisko prezentuje Marian Pokropek, który uznał, iż podstawą większości zdobień snycerskich było kilka elementów geometrycznych znanych od zarania kultur ludzkich na wszystkich kontynentach. Znakami tymi były: punkt i koło, linie proste poziome i pionowe, ciągłe i przerywane, linie krzywe, faliste, spiralne i łamane, zygzakowane oraz skośne i utworzone z tych znaków samodzielnie Por. tamże, s. 300–301. Por. tamże, s. 306. 42 W przypisie do polskiego tłumaczenia Ligi… Hlebowicz podaje, że według Morgana przedmioty takie, jak owijak na książki wyrabiano na sprzedaż białym. Por. tamże, s. 309. 43 Tamże, s. 303. 44 Por. tamże, s. 218, 281. 45 Tamże, s. 218. 40 41
231
Laboratorium Kultury 3 (2014)
występujące najprostsze figury geometryczne: trójkąty, kwadraty, prostokąty, romby, półkola, krzyże, gwiazdy46.
Z tych elementów tworzono kompozycje ornamentów, które mogły prezentować zarówno motywy geometryczne, jak i przybierać inne formy, m.in. roślinne. Morgan odnotował obecność takich ornamentów wykonywanych na przedmiotach drewnianych. Spośród wszystkich sprzętów domowego użytku największymi walorami zdobniczymi wyróżniały się naczynia kuchenne: chochle oraz mieszadła i misy. W przypadku chochli (AH-DO-QUÄˈ-SĂ47) główną formę zdobniczą stanowiła figuralna rzeźba wykonana na końcu uchwytu. Analiza ilustracji pozwala przypuszczać, iż trzymadło oraz rzeźbę tworzono z tego samego kawałka drewna. Technika dekorowania chochli polegała na rzeźbieniu drewnianego trzonu uchwytu, a następnie profilowaniu i polerowaniu uzyskanego kształtu. W zdobnictwie tego rodzaju przedmiotów u Irokezów dostrzec można inspiracje przyrodnicze. Wytwarzane rzeźby tworzyły dwie grupy motywów: zwierzęce, np. wiewiórki, jastrzębia lub niedźwiedzia oraz przedstawienia antropomorficzne – fizjonomię człowieka twórcy ujmowali w sposób realistyczny. W tekście Morgana cenna jest informacja, iż „figury te wykonywano bardzo starannie, jeśli chodzi o proporcje”48. Autor Ligi… pisze, że „podobne ozdoby ryto na GOTˈ-GO-NE-OS-HĂ, mieszadle do hominy”49. W snycerce rytowanie jest jedną z najprostszych i najpowszechniejszych technik, wykorzystywanych m.in. do wytworzenia zdobienia. Przy pomocy odpowiedniego zestawu narzędzi wykonuje się żłobienia50, które tworzą na drewnianej powierzchni określony wzór. Można więc przyjąć, że Indianie posługiwali się tą techniką, dekorując powierzchnię mieszadeł do hominy płaskim ornamentem o motywie przyrodniczym lub antropomorficznym. Warto jednak zauważyć, że Morgan w oryginalnym wydaniu dzieła używa
M. Pokropek, Zdobnictwo w drewnie – snycerstwo, zabawki, w: Sztuka…, s. 76. Por. L.H. Morgan, Liga…, s. 297–298. 48 Tenże, Liga…, s. 298. 49 Tamże. 50 Możemy wyróżnić ryt prosty i ryt cyrklowy oraz technikę wiórkową. Ta ostatnia pozwala na żłobienie rowków o trójkątnym przekroju. W rycie prostym oraz cyrklowym wykonywanie nacięć ostrym rylcem umożliwiało stworzenie wzorów składających się z linii prostych oraz okręgów. Por. M. Pokropek, Zdobnictwo…, s. 75. 46 47
232
Małgorzata
abur a Morgan etnografem...
określenia bestow51, co w dosłownym tłumaczeniu oznacza „nadawać”, „okazać”52, a co zostało przetłumaczone jako „ryt”. Z kolei w opisie zdobnictwa drewnianych lasek (AH-DÄˈ-DISˈ-HĂ53) oraz drewnianej konstrukcji nosidła dla dzieci (GA-ON-SEH54) zarówno w oryginale, jak i polskim tłumaczeniu Ligi… czytamy, że przedmioty te były rzeźbione. Można zatem uznać, że Morgan każdą formę zdobnictwa drewnianej powierzchni przedmiotów użytkowych nazywa rzeźbieniem, a wprowadzenie terminu „ryt” jest wynikiem tłumaczenia. Zastosowanie tak ogólnego stwierdzenia, brak szczegółowych opisów omawianych przedmiotów oraz ilustracji nie daje odpowiedzi na pytanie, jaką techniką snycerską posługiwano się dekorując poszczególne wyroby. Informacje Morgana w tym zakresie są więc bardzo pobieżne i skrótowe. Dekorowaniu podlegały przede wszystkim te przedmioty, które miały znaczenie prestiżowe oraz kultowe55. Przykłady takich zdobień z kręgu kultury Irokezów odnajdujemy na maczugach wojennych (GÄ-JEˈ-WÄ56) oraz tomahawkach (O-SQUEˈ-SONT57). Morgan zarejestrował dwa typy maczug wojennych. „GÄ-JEˈ-WÄ była ciężka, zwykle wykonywano ją z »drzewa żelaznego«, na końcu przytwierdzano wielką kulę z drewnianego sęka. Maczuga zwykle miała około dwóch stóp długości, a kula pięć lub sześć cali średnicy”58. Niestety w dalszej części tekstu nie odnajdujemy informacji dotyczącej zdobnictwa tego rodzaju narzędzia wojennego. Szczegółów tych pozbawiona jest również ilustracja dołączona do tekstu. Brak komentarza autora sprawia, iż nie wiemy, czy Irokezi nie przywiązywali uwagi do zdobnictwa GÄ-JEˈ-WÄ, czy też to Morgan pominął ten wątek. Zdecydowanie więcej szczegółów z zakresu interesującego nas tematu odnajdujemy przy opisie maczug drugiego typu. Wykonywano je z twardego drewna i rogu jelenia: Por. L.H. Morgan, League…, s. 383. T. Grzebieniowski, Mały słownik angielsko – polski i polsko – angielski, Wiedza Powszechna, Warszawa 1975, s. 29. 53 Por. L.H. Morgan, Liga…, s. 298. 54 Bartosz Hlebowicz w przypisie do polskiego tłumaczenia Ligi… zwraca uwagę, iż Morgan stosuje dwie formy zapisu irokeskiej nazwy nosidła dla dzieci: GA-ON-SEH oraz GÄ-OSEˈ-HÄ. Por. tamże, s. 305. 55 Etnografowie badający sztukę ludową, formułujący uniwersalne zasady na podstawie materiału z różnych pod względem etnicznym obszarów, spostrzegli, iż zdobnictwu podlegały przede wszystkim te przedmioty, które pełniły w społeczności określone funkcje, m.in. reprezentacyjno-prestiżowe, obrzędowomagiczne lub kultowe. W niektórych przypadkach takie znaczenie mógł mieć sam ornament wytwarzany na przedmiotach, które pełniły funkcję wyłącznie praktyczną. Por. M. Pokropek, Zdobnictwo…, s. 73. 56 Por. L.H. Morgan, Liga…, s. 282–284. 57 Por. Tamże, s. 283–284. 58 Tamże, s. 282–283. 51 52
233
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Ten rodzaj maczugi wojennej również stosowano powszechnie. Wykonywana z twardego drewna, starannie wykończona, malowana i ozdabiana piórami na obu końcach. W dolnej części osadzony miała około czterocalowej długości zaostrzony kawałek rogu jelenia59.
Analizę pogłębia litografia, która prezentuje rytownicze zdobienie maczugi. Wzór ma charakter geometryczny, tworzą go linie proste, krzywe, spiralne, półokręgi i koła. Morgan dołącza także do opisu krótką informację o innych sposobach dekorowania omawianego rodzaju broni, takich jak malowanie oraz doczepianie piór. Maczugi wojenne wyparte zostały przez tomahawki60 (O-SQUEˈ-SONT). Morgan idealistycznie twierdzi, że „czerwony człowiek nie miał nic wspólnego z wynalezieniem tego straszliwego narzędzia […] z wyjątkiem sposobu użycia i przysposobienia go tak, aby odpowiadał jego poczuciu estetyki”61, chociaż przyznaje, że przedmiot ten pełnił ważną rolę w kulturze rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej i w epoce przedkolumbijskiej wykonywany był z kamienia. Tomahawk był atrybutem wojownika, przypisywano mu także znaczenie symboliczne. „Podniesienie go” lub „zakopanie w ziemi” informowało o rozpoczęciu wojny bądź zawarciu pokoju. Można zatem przypuszczać, że znaczenie, jakie przedmioty te miały w kulturze Irokezów, wpływało na ich walor zdobniczy: „Najlepsze egzemplarze mają perforowaną rękojeść i zwieńcza je główka fajki, dzięki czemu są jednocześnie ozdobą i praktycznym narzędziem. Uchwyt, a często także i ostrze są bogato inkrustowane srebrem”62. Autor Ligi… zwraca uwagę na profilowanie trzymadła oraz na inkrustację jako sposób dekorowania. Inkrustacja jest techniką współwystępującą ze snycerstwem, polega na wypełnianiu motywów snycerskich metalem63. W przypadku irokeskich tomahawków rękojeść inkrustowano srebrem. W świetle przedstawionych opisów wytworów kultury materialnej Irokezów możemy stwierdzić, że Morgan przemianę przedmiotów użytkowych Indian, od form prostszych do bardziej kunsztownych, układa w ciąg ewolucyjny, chociaż nie zawsze bywa w swoich interpretacjach konsekwentny. Zmiany w ornamentyce, np. zwiększenie rozmiarów wzorów czy zastosowanie nowszych Tamże, s. 283. Razem z maczugami współwystępowały znane Irokezom tomahawki kamienne. Po pojawieniu się Europejczyków przedmioty te zastąpione zostały tomahawkami wykonywanymi ze stali, mosiądzu oraz żelaza. Por. tamże, s. 284. 61 Tamże. 62 Tamże. 63 Por. M. Pokropek, Zdobnictwo…, s. 75. 59
60
234
Małgorzata
abur a Morgan etnografem...
surowców w zdobnictwie strojów, są dla niego przykładami postępu. Ponadto wyroby Irokezów stanowią dla Morgana owoc twórczego talentu. Bez względu na ich wartość artystyczną, należy się im przyjrzeć, gdyż wiele mówią o okresie, który reprezentują. Przedstawiając wyroby Indian badacz skupia się głównie na opisie przedmiotu, omawia jego kształt, sposób wykonania oraz zastosowanie. Kwestie ornamentu w niektórych przypadkach traktuje pobieżnie, m.in. opisując glinianą fajkę lub maczugi wojenne. Morgan pomija szczegóły dotyczące sposobów i technik zdobnictwa. Poza rzeźbieniem drewnianych przedmiotów, haftowaniem wyrobów ze skór i tkanin, rytowaniem w mokrej glinie i inkrustowaniem tomahawków, nie wspomina o innych sposobach wykonywania ornamentu. Wiele informacji jest bardzo ogólnych. Autor nie wyjaśnia także (np. w przypadku zdobnictwa fajek) do czego nawiązują motywy zdobnicze. Bez odpowiedniego komentarza wiele elementów kultury materialnej może nie zostać w pełni zrozumianych. Dużą zaletą pracy etnograficznej Morgana są bardzo dokładne litografie zamieszczone w jego dziele. Dzięki temu, że znajduje się na nich wiele szczegółów, są one doskonałym źródłem mówiącym o kulturze materialnej Irokezów. Przeważająca część litografii ma znacznie większe rozmiary w oryginalnym wydaniu Ligi... niż w polskim tłumaczeniu. Pozwala to na dokładniejszą analizę, a zarazem poszerzenie wiedzy dotyczącej irokeskiej ornamentyki w zakresie kształtu wzoru oraz jego rozmieszczeniu na przedmiocie. Jednak brak szczegółowych opisów i komentarza sprawia, że na pewne pytania dotyczące np. technik zdobnictwa trudno byłoby udzielić wyczerpującej odpowiedzi opierając się jedynie na pracy Morgana. Mając jednak na uwadze fakt, iż badacz ten w swojej pracy dążył głównie do omówienia struktury i organizacji Ligi Irokezów, to opisom i litograficznym przedstawieniom kultury materialnej poświęcił sporo miejsca. Książka przedstawia wyniki badań terenowych, co w czasach działalności Morgana było pionierskim zjawiskiem. Pamiętać należy, że dzieło to nie jest bynajmniej opisem kompletnym, autor omawia tylko wybrane elementy kultury Irokezów. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę, że nowoczesna etnografia w połowie XIX w. dopiero się kształtowała, to z tej perspektywy Liga… jest przydatnym źródłem w poznawaniu kultury Indian. Morgan, pomimo pewnych braków, które dostrzegamy w kontekście dokonań innych badaczy, dzięki swojej działalności zapisał się w historii jako prekursor amerykańskiej etnologii.
235
Laboratorium Kultury 3 (2014)
ibliogra a Fenton W.N., Return of Eleven Wampum Belts to the Six Nations Iroquois Confederacy on Grand River, „Ethnohistory”, R. 36 (1989), z. 4, s. 392–410. Fryś-Pietraszkowa E., Ceramika, w: Sztuka ludowa w Polsce, red. E. Fryś-Pietraszkowa, A. Kunczyńska-Iracka, M. Pokropek, Arkady, Warszawa 1988. Fryś-Pietraszowa E., Strój, w: Sztuka ludowa w Polsce, red. E. Fryś-Pietraszkowa, A. Kunczyńska-Iracka, M. Pokropek, Arkady, Warszawa 1988. Grzebieniowski T., Mały słownik angielsko – polski i polsko – angielski, Wiedza Powszechna, Warszawa 1975. Grzegorczykowa R., O rozumieniu prototypu i stereotypu we współczesnych teoriach semantycznych, w: Stereotyp jako przedmiot lingwistyki. Teoria, metodologia, analizy empiryczne, red. J. Anusiewicz, J. Bartmiński, Towarzystwo Przyjaciół Polonistyki Wrocławskiej, Wrocław 1998 ( Język a kultura, t. 12), s. 109–115. Hlebowicz B., „Odnaleźć nasze prawdziwe ścieżki”. Naticoke Lenni–Lepanowie i Oneidowie ze Wschodniego Wybrzeża Stanów Zjednoczonych, Wydawnictwo DiG, Warszawa 2009. Hlebowicz B., Strażnicy tradycji, w: I Ogólnopolska Konferencja Naukowa. Rdzenna Ludność Stanów Zjednoczonych – tradycyjne życie i rezerwatowa rzeczywistość, red. M. Górka, TIPI, Kraków–Wielichowo 2006. Hlebowicz B., Wprowadzenie. Lewis H. Morgan – szkoła amerykańskiej antropologii, w: L.H. Morgan, Liga Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów, przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2011. Morgan L.H., League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois, Sage and Brothers, Rochester 1851. Morgan L.H., Liga Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów, przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2011. Morgan L.H., Społeczeństwo pierwotne czyli badanie kolei ludzkiego postępu od dzikości przez barbarzyństwo do cywilizacyi, przeł. A. B[ąkowska], Nakładem redakcyi „Prawdy”, Warszawa 1887. Muller K.V., The Two "Mystery" Belts of Grand River: A Biography of the Row Wampum and the Friendship Belt, „American Indian Quarterly”, R. 31 (2007), z. 1, s. 129–164. Piskorz-Branekova E., Polskie hafty i koronki. Zdobienia stroju ludowego, MUZA, Warszawa 2005. Pokropek M., Zdobnictwo w drewnie – snycerstwo, zabawki, w: Sztuka ludowa w Polsce, red. E. Fryś-Pietraszkowa, A. Kunczyńska-Iracka, M. Pokropek, Arkady, Warszawa 1988. Sahlins M., Culture and Practical Reason, The University of the Chicago Press, Chicago 1978.
236
Małgorzata
abur a Morgan etnografem...
Starna W.A., Lewis H. Morgan on Iroquois Material Culture, The Library of Lewis Henry Morgan, „American Indian Quarterly”, R. 20 (1996), z. 1, s. 137–139. Tooker E., Lewis H. Morgan on Iroquois material culture, The University of Arizona Press, Tucson 1994. Tooker E., The Iroquois White Dog Sacrifice in the Latter Part of the Eighteenth Century, „Ethnohistory”, R. 12 (1965), z. 3, s. 129–140. Tooker E., The structure of the Iroquois League: Lewis H. Morgan’s research and observations, „Ethnohistory”, R. 30 (1983), z. 3, s. 141–154.
bstra t Morgan as a ethnographer, analysis of Iroquois ornamentation In this article author attempts to analyze and interpret depiction of Native American ornamentation as works of material culture presented in The League of the Ho-de-no-sau-nee or Iroquois monograph. On this basis she discusses Morgan's approach to researching Native American craftsmanship. The purpose of this article is also the evaluation of ethnographic materials regarding selected elements of Iroquois material culture with a particular emphasis on depictions of ornamentation on functional objects. The subject of analysis also constitutes lithographs, which, when studying ornamentation, are a valuable ethnographic source. Keywords: Lewis H. Morgan, The League of the Iroquois, Iroquois, ornamentation, craftsmanship, ethnography
Małgorzata
abur a
Doktorantka w Zakładzie Teorii i Historii Kultury Uniwersytetu Śląskiego, etnolog i antropolog kultury. Interesuje się sztuką ludową, kulturą industrialną oraz tradycyjnymi kulturami pozaeuropejskimi.
237
Laboratorium Kultury 3 (2014)
238
rze
abuz
Akademia Sztuk Pięknych w Katowicach
ra ki i rysu ki yboru ra
rze
oko ał Marek a ukiewi z
abuz
Doktor habilitowany sztuki, adiunkt w Katedrze Grafiki, Prodziekan Wydziału Artystycznego Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach. Urodzony w 1966 r. w Myślenicach. W latach 1991–1996 studiował w Akademii Sztuk Pięknych im Jana Matejki w Krakowie, na Wydziale Grafiki w Katowicach. Dyplom w 1996 r. z grafiki warsztatowej w Pracowni Druku Wklęsłego oraz rysunku w Pracowni Malarstwa i Rysunku. Od 2003 r. zatrudniony w Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach (Katedra Grafiki, Pracownia Druku Wklęsłego). Autor kilku wystaw indywidualnych, uczestnik kilkudziesięciu wystaw zbiorowych w Polsce i na świecie.
239
Laboratorium Kultury 3 (2014)
240
241
druk cyfrowy, intaglio; 70x100 cm; rok 2000
Barwy wojenne Arikara
Laboratorium Kultury 3 (2014)
242
243
nalazł sie pióropusz intaglio, druk cyfrowy; 70x100 cm; rok 2006
Laboratorium Kultury 3 (2014)
244
245
Profil Siouxa intaglio, linoryt ; 70x100 cm; rok 2005
Laboratorium Kultury 3 (2014)
246
247
wa
rysunek, druk cyfrowy; 70x100 cm; rok 2001
siężyce heyenne negatyw, pozytyw
Laboratorium Kultury 3 (2014)
248
249
rysunek, druk cyfrowy; 70x100 cm; rok 2001
urze pióra wyrwałem
Laboratorium Kultury 3 (2014)
250
251
ginęły nam pióropusze druk cyfrowy, intaglio; 70x100 cm; rok 2000
Laboratorium Kultury 3 (2014)
252
253
intaglio,druk cyfrowy; 70x100 cm; rok 2001
Czarne Stopy i Dama
Laboratorium Kultury 3 (2014)
254
255
iękny profil Irokeza intaglio, druk cyfrowy; 68x98 cm; rok 2003
Laboratorium Kultury 3 (2014)
256
257
bez tytułu rysunek; 70x100 cm; rok 2002
Laboratorium Kultury 3 (2014)
258
259
Razem będzie czterech intaglio, druk cyfrowy; 69x99 cm; rok 2006
Laboratorium Kultury 3 (2014)
260
261
Kochane Twarze Czirokez贸w intaglio,druk cyfrowy; 70x100 cm; rok 2004
Laboratorium Kultury 3 (2014)
262
India ski koc intaglio; 100x70 cm; rok 2007
263
Laboratorium Kultury 3 (2014)
264
India ski pled intaglio; 98x68 cm; rok 2008
265
Laboratorium Kultury 3 (2014)
266
India ski pled intaglio; 140x100 cm; rok 2008
267
Laboratorium Kultury 3 (2014)
268
269
rysunek, druk cyfrowy; 70x100 cm; rok 2001
bez tytułu
Laboratorium Kultury 3 (2014)
270
Marek a ukiewi z
Uniwersytet Śląski w Katowicach
s owa i w tek w gra ka rze a
abuza
bstrakt Grafiki, na których Andrzej Łabuz przedstawia i przekształca wizerunki Indian oraz ślady ich egzystencji, takie jak np. koce, pobudzają do przemyślenia na nowo kilku antropologicznych kwestii. Doszukiwanie się w nich jedynie formy estetycznej lub prostych kulturowych klisz łatwo może zagłuszyć toczący się tu międzykulturowy dialog. Tradycja Indian północnoamerykańskich zapisana w wizerunkach twarzy i śladach przedmiotów jest osnową umożliwiającą artyście prowadzenie wątku wypowiedzi graficznej. Słowa klucze: Andrzej Łabuz, grafika, Indianie, etnocentryzm, portret
cała sztuka w myśleniu snucie myśli osobne węzły to tylko powracanie Peter Blue Cloud, Refleksje o mleczu1
P
ióropusze na wczesnych, „indiańskich” grafikach Andrzeja Łabuza zmuszają nas do wysiłku tam, gdzie oczekujemy oczywistości. Doszukiwanie się w nich jedynie formy estetycznej lub prostych kulturowych klisz łatwo może zagłuszyć toczący się tu międzykulturowy dialog. Tradycja Indian 1 Peter Blue Cloud, Refleksje o mleczu, w: Rany podskórne. 15 poetów tubylczej Ameryki, wyb., oprac. i wstęp M. Kenny, przedm. K. Kroeber, przeł. M. Maciołek, TIPI, Wielichowo 1998, s. 16.
271
Laboratorium Kultury 3 (2014)
północnoamerykańskich zapisana w wizerunkach twarzy i śladach przedmiotów jest osnową umożliwiającą artyście prowadzenie wątku wypowiedzi graficznej. Właśnie dlatego spotkanie z twórczością Łabuza pobudziło mnie do przemyślenia na nowo kilku klasycznych kwestii antropologicznych. Walcząc z etnocentryzmem, nowoczesna antropologia wielokrotnie wskazywała na problem stereotypizacji wizerunku Innego w zachodnim dyskursie. Bardzo często analiza i weryfikacja owego dyskursu jest punktem wyjścia dla powszechnej refleksji na temat kontaktów międzykulturowych. Wydawać by się mogło, że nasza wiedza jest jedynym, w dodatku bardzo niedoskonałym i raz na zawsze ograniczonym, terenem spotkania. Dotyczy to również „prawdziwego” obrazu północnoamerykańskich Indian: Czy myśląc o rdzennych mieszkańcach Ameryki wciąż mamy przed oczyma wojownika w pióropuszu, ze skalpem wroga w dłoni lub z fajką pokoju w ustach; małomównego, poważnego, po prostu pomnik ze spiżu? Czy nie byłby to wysłużony dosyć stereotyp? A jednak „książkowi” Indianie oraz ci, filmowi, cieszą się wielką sympatią pośród polskich amatorów powieści przygodowych i postrzegani bywają jako niewzruszeni, szlachetni „dzikusi”, którzy o swą wolność walczyli do ostatniego tchu... Jednakże takie stereotypowe postrzeganie, nakładanie gotowych klisz myślowych, spowodowało, że świat rzeczywistych Indian zagubił się gdzieś w mrokach ignorancji i przebłyskach fantazji...2
Taki głos w środowisku naukowym nie jest odosobniony. Antropolodzy zwracają uwagę na sprowadzanie zróżnicowanej, niejednorodnej grupy etnicznej i kulturowej do jednoznacznej, uproszczonej figury „Indianina”. Równocześnie jednak, co widoczne jest w zacytowanym fragmencie, wskazuje się na proces banalizacji typowych znaków tradycji indiańskiej. Winą obarczana jest przede wszystkim popkultura kształtująca społeczną wyobraźnię. Sami Indianie bardzo często protestują przeciwko opatrywaniu ich tego rodzaju etykietkami: „używanie indiańskich nazw, symboli i wyobrażeń umacnia stereotypy. Dlatego wielu ludzi w USA sądzi, że Indianie już nie istnieją, lub że są tylko karykaturalnymi cieniami szlachetnych dzikusów z przeszłości”, stwierdza Gary Sandefur, socjolog i członek plemienia Czikasawów3. W tym 2 Informacja na temat międzynarodowej konferencji naukowej poświęconej Indianom obu Ameryk Być Indianinem to..., Toruń 28–29.10.2011 r., http://www.etnologia.umk.pl/www/aktualnosci/konferencja-bycindianinem-to...-1204, [dostęp: 10.02.2014]. 3 Cyt. za: Cień [wł. M. Nowocień], „Nie chcemy być maskotkami…”, „Tawacin” 1997, nr 4 (40), wydanie internetowe: http://www.indianie.eco.pl/litera/maskotki.htm, [dostęp: 10.02.2014]. Por. V. Deloria Jr., Indianie Ameryki, przeł. M. Nowocień, „Literatura na Świecie” 1989, nr 2.
272
Marek a ukiewi z Osnowa i wątek w grafikach Andrzeja Łabuza...
kontekście pojawia się więc także pytanie o możliwość zmiany kulturowej oraz formę dialogu pomiędzy tradycyjnymi, rdzennymi kulturami Ameryki Północnej a cywilizacją zachodnią. Wielu autorów podkreśla, że w prawa Indian północnoamerykańskich wciąż są niezwykle ograniczone. Równocześnie jednak zwraca się uwagę, że sami Indianie często przyjmują postawę biernego oporu, a ich przywiązanie do tradycyjnych form życia to wręcz atawizm lub „smutna, skrachowana egzotyka wymieniona na fałsz pamiątkarskiej tandety”4. W ten sposób wyznaczana jest ostra granica pomiędzy figurą „Indianina w przepasce biodrowej i pióropuszu” a „Indianinem w garniturze”5. Tego rodzaju podejście ucina jednak problem długiego trwania kultury: dokonująca się współcześnie zmiana czyni z tradycji indiańskiej nieprawdziwą „mitologię”, a przynajmniej sprowadza sfunkcjonalizowane kulturowo symbole do statusu przeżytku pozostawionego przez strumień dyskursu cywilizacji6. Mogłoby się wydawać, że również indiański pióropusz został skompromitowany jako symbol swoistej przemocy symbolicznej, która odcisnęła piętno na tradycyjnych kulturach Ameryki: „Pióropusze na kaskach i czapkach to mętne zasłony i krzywe zwierciadła, skrywające dwa miliony prawdziwych Indian”7. Stał się on znakiem mitu „indiańskości”, który bywa krytykowany, głównie na płaszczyźnie filozoficznej, przez współczesny dyskurs poszukujący „prawdy” o tej grupie ludności tubylczej. Wystarczy przywołać kuriozalne stwierdzenie Jeana Baudrillarda, że „wszyscy jesteśmy Indianami”8, by 4 J.J. Szczepański, Dzicy na emeryturze, w: tegoż, Koniec westernu, Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”, Warszawa 1971, s. 128. 5 „Dziś już prawdziwych Indian nie ma. Zostali w krainie naszych dziecięcych książek i filmów w czarnobiałym telewizorze. Nie pozwalamy im dorosnąć. Chcemy, żeby ich pióropusze powiewały. Chcemy, żeby toczyli swe bitwy. Chcemy, żeby byli symbolem walki o wolność. Słowem – chcemy, żeby potulnie odgrywali rolę, jaką im narzuciliśmy, i posłusznie nosili kostium, w jaki ich wtłoczyliśmy. Bo tacy są nam potrzebni. Nie pozwalamy im być sobą. Nie rozumiemy, dlaczego nie chcą już być Indianami z naszej krainy wyobraźni. Drażnią nas ich nowe przedsięwzięcia: udział w biznesie i polityce swych krajów. Są takie »nieindiańskie«. Podejrzewamy ich o »zdradę« ideałów. Ale to nieprawda. My dzisiaj w Polsce też żyjemy inaczej niż nasi przodkowie sto – dwieście lat temu, a mimo to nie chcemy wracać do ich świata. To dlaczego współczesnym Indianom odmawiamy prawa do zmiany. Czemu chcemy, żeby nosili przepaski biodrowe, a nie garnitury”. Jak to z nami jest, „Tawacin” 2001, nr 4 (56), wydanie internetowe: http://www.tipi.pl/tawacin/ t56/t56.html, [dostęp: 10.02.2014]. 6 Jako jeden z pierwszych problem ten poruszył bohater niniejszego numeru „Laboratorium Kultury”. Lewis Henry Morgan, chociaż walczył o prawa Indian do ziemi oraz znacząco przyczynił się do rozpoznania złożoności i bogactwa tradycji Irokezów, twierdził równocześnie, że ich przyszłość jest możliwa tylko dzięki podporządkowaniu „natury indiańskiej” – cywilizacji (por. L.H. Morgan, Liga Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów, przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2011, s. 346). 7 M. Dorris, cyt. za: Cień, „Nie chcemy być maskotkami…”. 8 J. Baudrillard, Symulakry i symulacje, przeł. S. Królak, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2005, s. 14: „Dzicy prowadzą życie pozagrobowe: zamrożeni, zamknięci w kriogenicznej kapsule, wysterylizowani, na śmierć chronieni, stali się referencjalnymi symulakrami, a sama nauka przekształciła się w czystą symulację”.
273
Laboratorium Kultury 3 (2014)
zastanowić się poważnie, czy nawet teraz, w epoce „symulacji i symulakrów”, nie tkwimy wciąż w ramach horyzontu poznawczego nakreślonego przez oświeceniową „filozofię dzikości”. To przecież Jean-Jacques Rousseau, czytając relację ojca Lafitau, wpadł na koncept „szlachetnego dzikusa”, którego efektem nie było bynajmniej zainteresowanie Irokezami, ale krytyka własnego społeczeństwa. W ten sposób, zdaniem Andrzeja Waligórskiego, „dziki” stał się jedynie statystą prowokującym polemiczną rozprawę na filozoficznej scenie Europy9. Również dzisiaj Indianie (paradoksalnie – w imię „prawdy” i „sprawiedliwości”) stają się pretekstem do rozważań na temat mechanizmów epistemologicznych leżących u podstaw naszej wiedzy. Mimo to, „stereotypy” wciąż zachowują znaczenie. Dla wielu Indian pióropusz wciąż jest symbolem tożsamości: może o tym świadczyć ubiegłoroczny sprzeciw wobec sprowadzenia go do rangi ozdoby przez szwedzką firmę odzieżową H&M10. Zatem – chociaż brzmi to banalnie i ulega przeoczeniu, gdy snujemy metateoretyczny dyskurs – istnieją konteksty, w których pióropusz przestaje być ambiwalentnym znakiem wymagającym dopowiedzeń i sprostowań; pozostaje przedmiotem reprezentującym określony wzorzec zachowania konkretnej kultury11. Właśnie tak, chociaż autor widzi je z własnej perspektywy kulturowej, przedstawiane są pióropusze na grafikach Andrzeja Łabuza. Opowiadając o swoich pracach, artysta bardzo często, w różnych kontekstach, powtarza, że zależy mu na tym, aby pewne rzeczy „przekazać najprościej”12, chociaż jego twórczość od strony formalnej, estetycznej – z racji wielu nawarstwień i przetworzeń – wcale „prosta” nie jest. Wydaje mi się, że punktem wyjścia jest Por. A. Waligórski, Antropologiczna koncepcja człowieka, PWN, Warszawa 1973, s. 95. Por. http://www.polskieradio.pl/42/273/Artykul/910053,Wpadka-HandM-Sklep-wycofal-niestosowne-ozdoby, [dostęp: 10.02.2014]. Zwraca uwagę komentarz przedstawicielki plemienia Mohawków: „Kim Wheeler, an Ojibwa-Mohawk from Winnipeg, said she first saw the $15 fashion accessories while shopping with her daughter last week at the store in Vancouver's Pacific Centre mall. »My first instinct was to buy all of them and throw them in the garbage«, said Wheeler. »It's not honouring us. It's not flattering us. It's making a mockery of our culture. We just don't think it's cool«”. http://jezebel.com/here-we-go-again-h-m-pullsoffensive-headdresses-from-1078786774, [dostęp:10.02.2014]. 11 Aleksander Posern-Zieliński, badając kulturę Ekwadoru, Peru i Boliwii, kładzie nacisk na skomplikowane zjawisko indiańskiej „cepeliady” (artesania), „tradycyjnych” wyrobów produkowanych dla turystów. Kategorie „czystej” i „skażonej” kultury nie nadają się do opisu tradycji w procesie przemian. Co ciekawe, autor zaznacza, że bardzo często, aby podkreślić własną „indiańskość”, południowoamerykańscy Indianie wykorzystują symbole zaczerpnięte również z tradycji Indian północnoamerykańskich, np. „łapacze snów” czy pióropusze. Czym innym (przynajmniej w kontekście badanych przez autora kultur) jest proces „indianizacji”, czym innym natomiast odgórnie sterowany indygenizm. Por. A. Posern-Zieliński, Między indygenizmem a indianizmem. Andyjscy Indianie na drodze do etnorozwoju, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 2005. 12 Wszystkie wypowiedzi Andrzeja Łabuza pochodzą z jego Autoreferatu (Katowice 2013, [maszynopis]) oraz z rozmowy, którą przeprowadziliśmy 14.11.2013 r. na Wydziale Grafiki ASP w Katowicach. Serdecznie dziękuję dr. Łabuzowi za udostępnienie tekstu, portfolio, a przede wszystkim za spotkanie i inspirację. 9
10
274
Marek a ukiewi z Osnowa i wątek w grafikach Andrzeja Łabuza...
dla Łabuza uważne przyglądanie się konkretowi: z „indiańskim” sztafażem związani są ludzie żyjący w jakimś „tu i teraz”, a za pióropuszami, portretami i kocami pojawiającymi się na grafikach stoi zawsze konkretna historia. Artysta twórczo wykorzystuje i eksponuje międzykulturowy dystans jako pretekst do namysłu: „Zabieg powoływania do życia w zupełnie innym czasie i kulturze okoliczności z pozoru tak odległych i minionych, intryguje mnie i rodzi wiele pytań”13. Oczywiście polskiemu odbiorcy indiańskie portrety przywodzą zapewne na myśl cykl powieści o Winnetou autorstwa Karola Maya czy Złoto Gór Czarnych Alfreda Szklarskiego. Łabuz nie poprzestaje na tym skrócie myślowym – eksponuje raczej swoje (i nasze) „tu i teraz” kulturowych wyobrażeń na temat Indian, naszą perspektywę spotkania. Jak stwierdza Barbara Firla, „artysta nie idealizuje tego obrazu, a podejmuje dialog z tym stereotypowym wizerunkiem”14. Wydaje mi się jednak, że na jego grafikach widzimy coś więcej, niż tylko nasze wyobrażenia na temat Indian. Źródła tych prac są bowiem nieco bardziej skomplikowane i zróżnicowane. W przypadku grafik przedstawiających wodzów (takich jak Siedzący Byk, Szalony Koń czy Dwa Księżyce) punktem odniesienia są często materiały historyczne i etnograficzne z przełomu XIX i XX w. Ważną postacią jest tutaj Edward S. Curtis, fotograf, który w latach 1898–1928 odwiedził i dokumentował życie ponad osiemdziesięciu plemion z terenu Ameryki Północnej. Owocem jego pracy jest m.in. monumentalne, dwudziestotomowe dzieło The North American Indian, zawierające ponad 2200 fotograwiur. Co więcej, materiał zdjęciowy (do dzisiaj niezwykle cenny dla etnografów) został przez niego opatrzony charakterystyką poszczególnych plemion oraz uwagami dotyczącymi samej pracy w terenie15. Chociaż działalność Curtisa nie była pozbawiona pewnych kontrowersji, Hans Christian Adam podkreśla, że wykonane przez niego zdjęcia wykraczają poza ówczesny sposób ukazywania Indian. Pomimo tego, na przełomie XIX i XX w., spotkały się z krytyką ze strony antropologów, którzy zdecydowanie oddzielając sztukę od nauki, odrzucali zarówno stylizację estetyczną, jak i wyidealizowany obraz kulturowej rzeczywistości16. Podejmując na płaszczyźnie artystycznej problem „indiańskiego portretu”, Andrzej Łabuz na nowo odkrywa zawarty w nich antropologiczny potencjał. A. Łabuz, Autoreferat..., s. 4. B. Firla, Indiańskie inspiracje Łabuza, „Śląsk” 2006, nr 7, s. 64. Powołując się w tekście głównym na Barbarę Firlę, odsyłam do tego adresu bibliograficznego. 15 Por. H.Ch. Adam, In search of lost time. Edward S. Curtis and the North American Indian, w: tegoż, Edward Sheriff Curtis 1868–1952, TASCHEN, Köln 2012, s. 22–23. 16 Por. tamże, s. 26–27. 13
14
275
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Kiedy przyglądam się dumnym wodzom i wojownikom na zdjęciach Curtisa, zastanawiam się, czy faktycznie przekłamują rzeczywistość. Oczywiście nie ukazują współczesnej Curtisowi tragedii Indian. Czy jednak te – ewidentnie upozowane – obrazy nie odwołują się jednak do pewnego wzoru idealnego, czy nie eksponują godności portretowanych? Chociaż fotograf dokumentował również życie codzienne i kulturę materialną, to jego portrety przede wszystkim uwypuklają punkt widzenia kogoś, kto próbując zrozumieć Innego, patrzy na niego z szacunkiem. Nie jest to zatem „skansen”, próba bezpiecznego zaszufladkowania Indian jako „szlachetnych dzikich”. Dopiero w późniejszych latach ich wizerunek, powielany i rozpowszechniany przez kulturę popularną, zaczął ulegać banalizacji. Jednak to od odbiorcy – zdaje się sugerować Łabuz – zależy, jaką postawę przyjmie względem „klasycznych” wizerunków i czego będzie próbował w nich szukać. Grafiki Łabuza są świadectwem równie głębokiej uwagi, czy nawet atencji, jak ta cechująca prace Curtisa. Powtarzając wręcz ostentacyjnie pozornie oczywiste wizerunki Indian, artysta powraca do pierwszego, „czystego” spojrzenia. Rekonstruuje je w nowych konfiguracjach, graficznie przetwarza i tym samym odnajduje w nich pierwotną prostotę i bezpośredniość. O tym uważnym, pełnym szacunku spojrzeniu zapominamy przytłoczeni warstwami dyskursu sprowadzającego problem stereotypizacji Indian do poziomu banału. Andrzej Łabuz niejednokrotnie „przygląda się” wizerunkom Indian – powtarza i przekształca ich twarze w obrębie jednej grafiki (Siedzące Byki 1, 2000 czy Tatanki, 2002). Bardzo często dzięki powtórzeniom portrety zyskują niezwykłą intensywność (2 Księżyce Cheyenne (pozytyw, negatyw), 2001). Czasami powtórzenia jednego wizerunku „stwarzają” plemię i przypominają nam, że tak jak jednostka odzwierciedla tradycje grupy, tak społeczeństwo kształtuje indywiduum (Ogon Łasicy (Piegan) i jego piękni wojownicy, 2001 czy Razem będzie czterech, 2006). Wielokrotnie wyeksponowany pióropusz staje się dominantą kompozycyjną grafiki Znalazł się pióropusz (2006), zaś pojedyncze pióro góruje nad Profilem Siouxa (2005). Na tych ostatnich pracach pióropusz niejako „stwarza” Indianina i – jako celowo przerysowana wariacja – eksponuje kontekstualne znaczenie przedmiotu poza kręgiem naszych stereotypowych wyobrażeń. Jak zauważa Barbara Firla, pióropusze na grafikach Łabuza mają istotne znaczenie: wskazują na funkcje ceremonialne i sakralne decydujące o ludzkiej godności, nie są więc tylko ozdobami17. Równocześnie, podkreśla, że 17
Por. E. Lips, Księga Indian, przeł. K. Piesowicz, Wiedza Powszechna, Warszawa 1971, s. 60–62.
276
Marek a ukiewi z Osnowa i wątek w grafikach Andrzeja Łabuza...
autor podejmuje tutaj grę z utartymi kliszami, w tytułach niektórych dzieł przekształcając znane hollywoodzkie motywy (6-ciu Wspaniałych przedstawia sześciu Indian). Artysta regularnie, z gorzką ironią, wskazuje na zakorzenienie poczucia ludzkiej tożsamości w sferze symbolicznej, w tym przypadku reprezentowanej przez – pozornie oczywisty, lecz w gruncie rzeczy niezwykle istotny – pióropusz: Zginęły nam pióropusze (2000) czy Kurze pióra wyrwałem (2001), to grafiki dokumentujące walkę o zachowanie tradycji w procesie zmian. Warto zwrócić uwagę na tę drugą pracę: indiański profil ulega na niej powieleniu, ale też fragmentaryzacji, splatając się w jedną tkaninę z indiańskimi ornamentami – twarz i kontekst kulturowy tworzą jedność. Jednak najczęściej Andrzej Łabuz ogniskuje naszą uwagę na samej twarzy – jedynym elemencie, z którego Indianin nie może być odarty. Twarz stała się we współczesnej humanistyce nieomal hasłem wywoławczym dyskursu filozofii spotkania i dialogu, znakiem inności. Emmanuel Lévinas pisze: Twarzą nazywamy sposób, w jaki Inny ukazuje się, przewyższając ideę Innego we mnie […]. Ten sposób nie polega na tym, że Inny staje się tematem dla mojego spojrzenia, że rozpościera się jako zespół jakości tworzących pewien obraz. Twarz Innego w każdej chwili niszczy i przekracza plastyczny obraz, który we mnie zostaje jako idea na moją miarę i na miarę mojego ideatum – jako idea adekwatna18.
W ujęciu francuskiego filozofa akontekstualna twarz staje się pretekstem transgresji ku metafizyce – to bardziej intelektualny fenomen niż doświadczenie zmysłowe. Inaczej jest u Łabuza: obraz tworzony na Śląsku ma być twarzą konkretną, unaocznioną. W ten sposób artysta pokazuje, że często dany jest nam tylko pewien wizerunek Innego i to w nim trzeba szukać miejsca spotkania – śladów obecności. Co więcej, sposób potraktowania przez Lévinasa twarzy Innego sprawia, że objawia się on nam poza kontekstem konkretnej, kulturowej czasoprzestrzeni. Stąd też, zasadnicze – nie tylko z punktu widzenia antropologii kultury – wydaje się pytanie zadane przez Ryszarda Kapuścińskiego:
18 E. Lévinas, Całość i nieskończoność. Esej o zewnętrzności, przeł. M. Kowalska, wstęp B. Skarga, PWN, Warszawa 2002, s. 41–42.
277
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Lévinas mówi o Innym, który jest z tej samej białej rasy i z tego samego, zachodniego, kręgu kultury. Nie mówi o sytuacji, kiedy biały spotka się z Innym, który ma inny kolor skóry, wierzy w innych bogów i mówi językiem dla niego niezrozumiałym. Co wtedy?19
Uważnie studiując i powielając indiańskie twarze na swoich grafikach, Andrzej Łabuz w pewnym sensie umożliwia nam próbę odpowiedzi na to pytanie. W pracy Wielka Głowa – Sioux Oglala (2002) ta sama twarz została powielona aż pięć razy, a każdy wariant, przekształcony graficznie, eksponuje inny jej niuans i aspekt. Bardzo długi cykl, do którego należą m.in. prace Kochane twarze Czirokezów (2004), Czarne Stopy (2005) oraz wiele innych bez tytułu, jest powieleniem tej samej twarzy. Są to uważne studia faktury, zmarszczek i układu twarzy, jak również, zarówno, eksperymenty graficzne sprawdzające możliwości druku wklęsłego. Co najważniejsze jednak, z omawianych prac Łabuza wyłania się pewien swoisty antropologiczny „typ fizjonomiczny” Innego: twarz reprezentatywna dla określonej grupy etnicznej. Paradoksalnie, wprowadzając pomiędzy poszczególnymi odbitkami różnicę, artysta eksponuje tożsamość i typowość „modela”. Andrzej Łabuz, mówiąc o swoim zainteresowaniu fakturą twarzy, prowadzący niejednokrotnie do ich „przerysowywania”, przywołuje nazwisko Pawła Stellera – jest to bardzo znacząca inspiracja. Ten zmarły w 1974 r. śląski grafik, zarówno przed, jak i po wojnie tworzył serie drzeworytów dokumentujących tradycyjne „typy” kulturowe i fizjonomiczne z różnych obszarów Śląska. W niniejszym kontekście warto wspomnieć Tekę śląską. Rzeczywiście, portrety autorstwa Stellera, na których pieczołowicie odtworzył on detale ubioru (chusty, koronki, hafty), jak również wyraźnie zaznaczył zmarszczki modeli, budzą skojarzenie z późniejszymi pracami Łabuza. Co więcej, obydwaj artyści, nie tracąc z oczu ludzkiego indywiduum, przedstawiają człowieka jako pewien „typ”, członka określonej społeczności w określonym kontekście20. W przypadku recepcji prac Stellera pojawia się zresztą problem podobny do „indiańskiego”: „Powojenne władze województwa wielokrotnie doceniały twórczość Stellera, przypisując go jednakże obowiązującej w propagandzie
R. Kapuściński, Wykłady wiedeńskie (II), w: tegoż, Ten Inny, Znak, Kraków 2006, s. 29. Ten typ może być prezentowany na różnym poziomie uogólnienia. Odzwierciedlają to nawet tytuły grafik Stellera zebranych w tece Typy polskie Pawła Stellera, Katowice 1974 (Biblioteka Śląska, sygnatura G 292 IV): jest i Owczarz z Baraniej (1932), Góralka z Istebnej (1933), Bytomianka (1950), jak i Baca (1936), Górnik emeryt (1932) czy Górnoślązaczka (1933). Podobnie u Łabuza: mamy zarówno „Indian w pióropuszach”, jak również Siouxów i Siedzącego Byka. 19 20
278
Marek a ukiewi z Osnowa i wątek w grafikach Andrzeja Łabuza...
koncepcji mitologizowania »specyfiki regionalnej«”21. Zarówno twórczość Stellera, jak i Łabuza, stawiają nas przed wyborem: czy wybieramy konkret kontekstu, czy też poprzestajemy na dyskursie – zarówno w odbiorze dzieła sztuki, jak i postrzeganiu kultury. Uważam, że prace te – właśnie przez poszukiwanie w określonym środowisku pewnego „typu” – prezentują nie jednoznaczność „stereotypu”, którą stara się eksponować dyskurs, ale wieloznaczność „wzoru”22 objawiającą się w naszym doświadczeniu. Zdaniem Firli, bruzdy na twarzach Indian reprezentują właśnie doświadczenie i wiedzę charakterystyczną dla ludzi starych. Co ciekawe, przyrównuje ona studia twarzy autorstwa Łabuza do masek, powołując się na ich wieloznaczność w kulturach tradycyjnych: to one sprawiają, że człowiek pozostaje tym samym, będąc równocześnie innym. Wydaje mi się, że powtórzenie pełni tutaj ważną rolę – szanując różnicę, eksponuje podobieństwo decydujące o spójności kultury. Twarz przedstawiona jako maska staje się nieomal artefaktem, typowym przedmiotem ze śladami kulturowego użytkowania, łączącym świat „ducha” i „materii”. Współczesna tradycja europejska boi się powtórzenia – kojarzy się ono z jednoznacznością reprodukcji, kopią powielaną przez kulturę masową. Stąd właśnie pesymistyczne proroctwo Michela Foucaulta, który porównując twórczość René Magritte’a do pop-artu, zapowiadał w latach siedemdziesiątych tryumf podobieństwa nad przypominaniem, serii nad wieloznacznością: „Nadejdzie dzień, gdy nawet obraz wraz z imieniem, jakie nosi, utraci swą identyczność za sprawą przypominania przekazywanego w nieskończoność wzdłuż serii. Campbell, Campbell, Campbell, Campbell”23. Dla europejskiej filozofii punktem odniesienia jest przede wszystkim dyskurs społeczeństwa nowoczesnego. Powtórzenie pozostaje gestem mechanicznym, bezrefleksyjnym i zacierającym znaczenie. To różnica – pojawiająca się, zdaniem Gillesa Deleuze’a, pomiędzy powtórzeniami – może stanowić o jakiejkolwiek dynamicznej ontologii24. Wystarczy jednak zmienić kontekst i, na przykład, wejść do któregokolwiek muzeum etnograficznego, by spotkać się z zupełnie innym powtórzeniem: powtarzalność przedmiotów – wrzecion, radeł, strojów – stwarza określony kontekst kulturowy, który nie jest bynajM. Meschnik, [b.d.], w: Grafika na Śląsku w drugiej połowie XX wieku, Fundacja na rzecz katowickiej Filii Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, Katowice 2001, s. 20. 22 W ten sposób różnicę pomiędzy stereotypem a wzorem kultury określa Ewa Kosowska. Por. E. Kosowska, Antropologia literatury. Teksty, konteksty, interpretacje, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2003, s. 14–15. 23 M. Foucault, To nie jest fajka, przeł. T. Komendant, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 1996, s. 60. 24 Por. G. Deleuze, Różnica i powtórzenie, przeł. B. Banasiak, K. Matuszewski, KR, Warszawa 1997. 21
279
Laboratorium Kultury 3 (2014)
mniej mechaniczną reprodukcją, ale złożoną konfiguracją i konglomeratem złożonych zachowań, technik, narzędzi25. Czy jednak jest to już zupełnie inny świat, który odszedł w przeszłość, obecnie reanimowany jako symulacja, zgodnie z twierdzeniem Baudrillarda? Drobne nawet elementy współtworzące naszą rzeczywistość, choćby takie jak uścisk dłoni, obrączka, buty, mogą nas skłonić do pytania o rolę powtórzenia i różnicy w kształtowaniu określonego kontekstu kulturowego. Tę grę znajdujemy w pracach Andrzeja Łabuza – twarz jako maska przypomina o materialnym wymiarze kultury, konkretnym człowieku, i tym samym wskazuje na istnienie określonej przestrzeni kulturowej. Warto w tym miejscu przywołać opinię Wilhelma Szewczyka na temat grafik Pawła Stellera: Jego twarze ludzkie odznaczają się pewnymi cechami, zbliżonymi do krajobrazu. Owe skupiska zmarszczek, załamania, oczy i usta – wszystko to traktował jak przyrodnik, ale przy tym udało mu się odtworzyć ludzkie cechy tego osobliwego krajobrazu26.
Twarz na grafikach Łabuza staje się w pewnym sensie krajobrazem indiańskiej tradycji; podejmowana w obcym kontekście, nie w pełni jasna, pomiędzy różnicami przypomina nam o swojej obecności, staje się wyraźnym, może nieoczywistym – typem. Podobieństwo to idzie jednak dalej. Jak zauważa artysta, twarze starych ludzi w różnych częściach świata przypominają oblicza Indian. Studiując ich fakturę, grafik często dokonuje prawie niezauważalnych, lecz zaskakujących zestawień: pośród twarzy Indian bardzo często spotykamy twarze innych Innych – Inuitów czy nawet… Ślązaków. „Spotkanie” to widać wyraźnie na pracach takich jak Barwy wojenne Arikara (2000) czy zwłaszcza Zginęły nam pióropusze (2000). W ten sposób we współczesnym świecie różnic Łabuz dostrzega nie tyle prosty uniwersalizm, co sieć podobieństw na różnych poziomach uogólnienia. Odwołując się do świata wartości kultury tradycyjnej, wskazuje, że być może również nam zginęły pióropusze. Można więc potraktować grafiki artysty jako swoisty komentarz do współczesności. Wynika on jednak z nienachalnego przypomnienia o podobieństwie, które przekazano nam prosto i bezpośrednio. Emmanuel Lévinas stwierdza: „Twarz nie daje się posiąść, wymyka się mojej władzy. W swej epifanii, w swej ekspresji, dający się jeszcze ujmować byt zmysłowy 25 Warto przypomnieć, że przy całym swoim schematyzmie to dyfuzjonizm (w różnych odmianach) zwrócił już pod koniec XIX w. uwagę na przedmiot jako narzędzie komunikacji międzykulturowej. 26 P. Steller, Teka śląska, Śląsk, Stalinogród 1956, s. 3.
280
Marek a ukiewi z Osnowa i wątek w grafikach Andrzeja Łabuza...
przeobraża się w byt, który stawia totalny opór ujmowaniu”27. Łabuz konfrontuje odbiorcę z obcą mu kulturowo, obecną tylko w śladzie, czasem zdeformowaną (zaszyfrowaną?) twarzą i nie udaje, że potrafi uczynić Innego Tym Samym. Jest daleko – nawiązuje do wcześniejszych wizerunków, posługuje się własnymi narzędziami na wskroś europejskiej techniki graficznej28. Równocześnie jednak, podobnie jak u Stellera, „Uderza […] szacunek, z jakim artysta oddaje charakter postaci”29. Kiedy Łabuz powtarza i przetwarza „klasyczne” wizerunki Indian, pokazuje, jak niewiele wystarczy, aby to, co tak łatwo klasyfikujemy jako „stereotyp”, unaoczniło się jako nieoczywista „maska” obcej kultury. Claude Lévi-Strauss, w toku analizy mitów i kultury materialnej wybranych plemion Indian kanadyjskich, zauważa, że „maska nie jest tym, co przedstawia, lecz tym, co transformuje”; co więcej, „uczyniona jest nie tylko z tego, co wyraża lub sądzi się, że wyraża, ale i z tego, co wyklucza”30. W przypadku grafik Łabuza, stwierdzenie to można zastosować również do relacji międzykulturowych: „maska” Indianina wskazuje nie tylko na pojedynczy element, wizerunek, ale podkreśla również proces podejmowania i translacji tradycji; obrazuje zarówno naszą wiedzę, jak i niewiedzę. Sploty zmarszczek i kresek tworzą skomplikowaną, skomponowaną z różnych wątków, obcą nam, ale tak bardzo obecną, tkaninę. Koce stały się głównym tematem ostatnich prac Andrzeja Łabuza. Mogłoby się wydawać, że ich materia przesłoniła wcześniejsze studia twarzy – tak naprawdę pledy zostały z nich wysnute, są ich kontynuacją. Jak zauważa Bogdan Topor, mamy tu do czynienia ze „studium mezzotintowej materii”31. Bez wątpienia Łabuz wykorzystuje strukturę tkaniny, aby w dalszym ciągu studiować lub bezpośrednio przedstawiać strukturę i złożoność technik graficznych. Jednak nie tylko: grafiki te wahają się pomiędzy dosłownością a metaforą przedstawienia, niemotą przedmiotu a wielogłosem symbolu. E. Lévinas, Całość…, s. 232. Niezwykle ciekawe jest, że właśnie ze względu na posługiwanie się techniką druku wklęsłego, Łabuz określa się mianem „współczesnego Indianina”. Jak tłumaczy, charakter odbitek graficznych w pewnym sensie przybliża je do wytworów tradycyjnego rzemiosła (każda jest minimalnie odmienna, zresztą często komponuje je w nowe konfiguracje), natomiast oddala od nowocześnie pojmowanej i praktykowanej reprodukcji. 29 Opinia Magdaleny Czubińskiej na temat sposobu przedstawiania przez Stellera portretowanych przez niego ludzi. Paweł Steller – życie i twórczość. Cz. 2, Twórczość, oprac. koncepcji publikacji J. Lipońska-Sajdak, E. Liszka, red. A. Niesyto, Muzeum Historii Katowic, Katowice 2006, s. 12. 30 C. Lévi-Strauss, Drogi masek, przeł. M. Dobrowolska, Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1985, s. 87. Jeszcze jedna uwaga francuskiego antropologa doskonale współgra ze strategią Łabuza: „maska nie istnieje sama w sobie, zakłada ciągłą obecność innych masek, realnych lub możliwych, z których można wybrać tę, która będzie jej ekwiwalentem”. 31 B. Topor, Wstęp, w: A. Łabuz, Pokrycie, [ Jaworzno 2012], s. 3. 27 28
281
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Koce i pledy, które z charakterystyczną dla siebie uwagą i skupieniem studiuje śląski artysta, mają indiańskie pochodzenie. Początkowo odnajdujemy na nich typowe, geometryczne ornamenty; późniejsze grafiki eksponują ich materię: sploty, przetarcia, łaty, ślady cerowania. Jest to niezwykłe studium formy kulturowego przedmiotu. Topor stwierdza: Powtarzany motyw, który jest przetwarzany w różnych wariantach wzmacnia wyraz i znaczenie formy […]. Powtarzanie wzmacnia formę – to słowa T. Kantora, który z tego faktu uczynił zasadę działania swoich przedstawień. Ta mnogość i wariantowość podejmowana w warsztatowej obróbce ma też charakter psychologiczny. Koncentruje się i rozwija blisko obszarów pobudzenia wyobraźni, krąży wokół znalezionego ośrodka-cytatu tak długo dopóki nie wyczerpie obszaru imaginacji32.
Obsesyjnie powtarzany przez Łabuza motyw odwołuje się nie tylko do naszej wyobraźni estetycznej, lecz także kulturowej. Koce przesłaniając „ukrytą” historię Indian, każą nam o niej pamiętać: kojarzą się z życiem na skraju nędzy. Rozdawane w rezerwatach pledy, zakażone zarazkami grypy i ospy, stały się narzędziem eksterminacji. Łabuz skupia się na materii i śladach użytkowania, jakby pokazując moment, w którym określona tradycja kulturowa zostaje zogniskowana na funkcji podtrzymywania ludzkiego życia. Dlatego też chętnie odwróciłbym stwierdzenie Sebastiana Dudzika, który pisze: „Rozpoznawanie śladów historii pozwala dowiedzieć się o wiele więcej o samej materii”33. To raczej pozostałości kulturowych artefaktów, czy też kulturowe przedmioty sprowadzone do podstawowej, uniwersalnej formy, zmuszają nas do domyślania się stojącej za nimi historii: z jakiego kontekstu zostały wyciągnięte, kto i jak je użytkował, co stało się z ludźmi, którzy ich używali? Łabuz splata wątki swoich koców na odległej, niejasnej, ale ważnej osnowie tragicznej historii Indian. Pokazuje nam resztki, rodzaj dowodu rzeczowego, ale jest to również potwierdzenie trwałości pewnej tradycji, która objawiła nam się w egzystencjalnym ekstremum. Całun jest jednocześnie zasłoną – wyzwaniem do podjęcia historii Innego. Oczywiście niezwykle istotna jest w tym przypadku forma prac Łabuza. Grzegorz Hańderek stwierdza, że swoista materialność grafik ucisza niejako
32 33
Tamże. S. Dudzik, Tintowe doznanie materii, w: A. Łabuz, Pokrycie…, s. 13.
282
Marek a ukiewi z Osnowa i wątek w grafikach Andrzeja Łabuza...
gotowy dyskurs, którym moglibyśmy się w tym przypadku posłużyć: to „czarna płaszczyzna, pochłaniająca wraz ze światłem nadmiar znaczeń, które gotowi jesteśmy w każdej chwili przyporządkować wszystkiemu, by opanować dyskomfort mentalny…”34. Należy jednak pamiętać, że mezzotinta to nie tylko „sztuka czarna”, lecz także sztuka półtonu, tkająca sferę pomiędzy światłem a ciemnością. Podobnie ślady tkania i używania materii koca sytuują go pomiędzy uniwersalnością i partykularnością przedmiotu. Nie przypadkiem tytuł ostatniej wystawy Łabuza brzmi Pokrycie – artysta powtarzając formę przedmiotu prezentuje zasłonę, ale też wskazuje na to, co może się za nią skrywać. Można powiedzieć, że Andrzej Łabuz w pewnym sensie tka: snuje swój wątek na osnowie odległej tradycji kulturowej; językiem estetyki próbuje wyrazić to, co kulturowo Inne; im dłuższy wątek, tym wyraźniej jawi się nam nasze pokrewieństwo. Posługując się językiem indiańskiej tradycji, artysta próbuje opisać również nas samych. Tradycja indiańska jest ostatecznie przedstawiona przez niego w formie maski lub zasłony – w gruncie rzeczy są one pokrewne: przybliżają, ale i oddalają, określają, ale i przesłaniają, wskazują na własną przedmiotowość, ale też i odsyłają poza siebie, w przestrzeń kontekstu. Co ważne, owo „tkanie grafik” jest procesem: Łabuz powołuje się w tym przypadku na reprezentanta minimal-artu, Roberta Morrisa, który „konsekwentnie zwracał uwagę na decydujące uplasowanie dzieła w »kontekście procesu«, objawiającego się w zbiorach, seriach, modułach, permutacjach i innego rodzaju systemach. O efekcie decyduje »porządek działań«”35. Tak również postrzega Andrzej Łabuz historię Indian: jako pewien proces, którego nie sposób zamknąć w stereotypie, w dyskursie, a który trzeba wciąż tkać. Artysta wskazując na najprostsze, na pozór znane nam przedmioty kulturowe jako ślady egzystencji ludzkiej, aranżuje nasze spotkanie z Innym. Nie udaje, że wie o nim wszystko, dzięki temu pozwala nam doświadczyć inności w najprostszych śladach egzystencji. Dawno temu Claude Lévi-Strauss stwierdził, że antropologia powinna nazywać się raczej entropologią: „to […] dyscyplina poświęcona badaniom procesu dezintegracji w jego najdonioślejszych przejawach”36. Istotnie, większość społeczności Indian amazońskich, które badał, dosłownie zanikała niedługo po spotkaniu. Na grafikach Łabuza widzimy proces częściowo odwrotny do entropii: badając wizerunki i ślady Indian, zbierając fragmenty, pokazuje obecność Innego i trwałość G. Hańderek, [b.d.], w: A. Łabuz, Pokrycie…, s. 5. A. Łabuz, Autoreferat…, s. 3. 36 C. Lévi-Strauss, Smutek tropików, przeł. A. Steinsberg, PIW, Warszawa 1960, s. 446. 34 35
283
Laboratorium Kultury 3 (2014)
jego kultury, nawet jeśli wpleciona została ona w tkaninę potocznych wyobrażeń. Artysta nie chce w ten sposób „zatrzymać” wizerunku Innego, a jedynie wskazać jego wieloaspektowe istnienie jako niezbywalnego elementu również naszej tradycji kulturowej, zapewniającego jej trwanie i ciągłość.
ibliogra a Adam H.Ch., Edward Sheriff Curtis 1868–1952, TASCHEN, Köln 2012. Baudrillard J., Symulakry i symulacje, przeł. S. Królak, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2005. Być Indianinem to…, Toruń 28–29.10.2011 r., http://www.etnologia.umk.pl/www/ aktualnosci/konferencja-byc-indianinem-to…-1204, [dostęp: 10.02.2014]. Cień [wł. M. Nowocień], „Nie chcemy być maskotkami…”, „Tawacin” 1997, nr 4 (40), wydanie internetowe: http://www.indianie.eco.pl/litera/maskotki.htm, [dostęp: 10.02.2014]. Deleuze G., Różnica i powtórzenie, przeł. B. Banasiak, K. Matuszewski, KR, Warszawa 1997. Deloria Jr. V., Indianie Ameryki, przeł. M. Nowocień, „Literatura na Świecie” 1989, nr 2. Firla B., Indiańskie inspiracje Łabuza, „Śląsk” 2006, nr 7. Foucault M., To nie jest fajka, przeł. T. Komendant, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 1996. Grafika na Śląsku w drugiej połowie XX wieku, Fundacja na rzecz katowickiej Filii Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, Katowice 2001. Kapuściński R., Ten Inny, Znak, Kraków 2006. Kosowska E., Antropologia literatury. Teksty, konteksty, interpretacje, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2003. Lévinas E., Całość i nieskończoność. Esej o zewnętrzności, przeł. M. Kowalska, wstęp B. Skarga, PWN, Warszawa 2002. Lévi-Strauss C., Drogi masek, przeł. M. Dobrowolska, Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1985. Lévi-Strauss C., Smutek tropików, przeł. A. Steinsberg, PIW, Warszawa 1960. Lips E., Księga Indian, przeł. K. Piesowicz, Wiedza Powszechna, Warszawa 1971. Łabuz A., Autoreferat, Katowice 2013, [maszynopis]. Łabuz A., Pokrycie, [ Jaworzno 2012]. Paweł Steller – życie i twórczość, opracowanie koncepcji publikacji J. Lipońska-Sajdak, E. Liszka, Muzeum Historii Katowic, Katowice 2006. 284
Marek a ukiewi z Osnowa i wątek w grafikach Andrzeja Łabuza...
Morgan L.H., Liga Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów, przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2011. Paweł Steller – życie i twórczość, oprac. koncepcji publikacji J. Lipońska-Sajdak, E. Liszka, Muzeum Historii Katowic, Katowice 2006. Posern-Zieliński A., Między indygenizmem a indianizmem. Andyjscy Indianie na drodze do etnorozwoju, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 2005. Rany podskórne. 15 poetów tubylczej Ameryki, wyb., oprac. i wstęp M. Kenny, przedm. K. Kroeber, przeł. M. Maciołek, TIPI, Wielichowo 1998. Steller P., Teka śląska, Śląsk, Stalinogród 1956. Szczepański J.J., Dzicy na emeryturze, w: tegoż, Koniec westernu, Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”, Warszawa 1971. Waligórski A., Antropologiczna koncepcja człowieka, PWN, Warszawa 1973.
bstra t Warp and weft in graphic art of Andrzej Łabuz Graphics, on which Andrzej Łabuz depicts and morphs images of Native Americans as well as traces of their existence, such as plaids, inspire to rethink some of anthropological issues. Seeking only for esthetic forms or simplistic cultural cliches can easily stifle the ongoing intercultural dialog. Native American tradition recorded in depictions of faces and traces of objects is a warp enabling the artist conduction of the thread of imagery expression. Keywords: Andrzej Łabuz, graphics, Native Americans, ethnocentrism, portrait
Marek a ukiewi z Dr hab., adiunkt w Zakładzie Teorii i Historii Kultury Uniwersytetu Śląskiego. Autor książek: Dyskurs antropologiczny w pisarstwie Josepha Conrada (2008), Grań kultury. Transgresje alpinizmu (2012) oraz tomu wierszy Budowa autostrady (2012).
285
Laboratorium Kultury 3 (2014)
286
eks os b
Abramowski Edward 109, 112 Abramson S.M. 149, 153 Adam Hans Christian 275 Adams Henry 27–28 Aitchison Jean 46–48, 51 Aleksandrowicz Giermanow Walerij 150 Aleksandrowicz Tiszkow Walerij 147 Alexander T. Desmond 176, 185 Anczyc Wacław 85, 123, 133–135 Ankersmit Franklin R. 59, 79 Antoine Jean 27 Anusiewicz Janusz 227, 236 Arct Michał 109 Arystoteles 66, 73 Avenarius Richard Heinrich Ludwig 94 Bachofen Johann Jakob 92, 170 Bal Antoni 96, 111 Banasiak Bogdan 48, 53, 59, 80, 279, 284 Barnard Alan 10, 14, 51, 209–210, 219 Bartmiński Jerzy 227, 236 Bastian Adolf 104 Baudrillard Jean 273, 284 Bąkowska Aleksandra 9, 13, 20, 27, 54,
287
67, 83, 85–86, 96–97, 112–113, 115–117, 119–137 Bebel August Ferdinand 95, 97 Benedict Ruth 38, 51 Bentkowski Arkadiusz 37, 53 Bergman Stefan 96, 111 Bernstein Eduard 95–96 Białobłocki Bronisław 87 Blackmore William E. 171 Blitstein Peter 145 Boas Franz 148–149, 206, 224 Bodemann Michal Y. 51 Bohusz–Potocki Marian (zob. Potocki Józef Karol) Bolecki Włodzimierz 50–51 Borejsza Jerzy W. 94–95, 110 Boyancé Pierre 21, 51 Brończyk Kazimierz 48, 51 Brykalska Maria 86, 98, 110, 117, 120– 123, 126, 135 Brzeziński Mieczysław 87 Brzozowski Stanisław 116–117, 134–136 Butterfield David 28, 51
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Campbell Gordon 21, 51 Campbell William 227 Carus Titus Lucretius 17–24, 26–29, 36, 38–39, 42–50, 51–55, 61, 182 Cedzyna Piotr 127 Certeau de, Michel 159, 186 Chałasiński Józef 86 Chmielecka Ewa 209, 219 Chodźko Ryszard 118, 135 Cloud Peter Blue 271 Cooper Frederick 10, 14 Condillac de Étienne Bonnot 48, 51 Condorcet Nicolas 27 Conn Steven 33, 51 Cormen Thomas H. 174, 186 Curtis Edward S. 275–276, 284 Cushing Frank Hamilton 157 Cyceron (właśc. Marcus Tullius Cicero) 18 Cywiński Bohdan 127, 135 Czerwińska Jadwiga 29, 52 Dajnowicz Małgorzata 119, 136 Darwin Karol Robert 20, 46, 53, 96, 98, 102, 209, 219 Dawid Jan Władysław 103 Dąbrowska Alicja 61, 80, 135–136, 160, 186, 206, 220 Dąbrówka Andrzej 213, 219 Deleuze Gilles 279, 284 Demby Stefan 132 Demokryt 21 Dever Richard B. 48, 52 Dębski Aleksander 95 Diks Krzysztof 174, 186 Diksztajn Szymon 95 Dobrzański Dariusz 109–110 288
Domańska Ewa 59, 79 Dorsey James Owen 157 Draper John William 106 Dudzik Sebastian 282 Duff Duff James 28, 52 Durkheim Émile 169, 184, 187 Dworzaczek Ignacy Karol 51–52, 105– 110, 186 Dygasiński Adolf 85 Eichler Anna E. 31, 54 Einfeld Oskar 76, 80 Engels Fryderyk 60, 74, 76, 79, 83–86, 94– 100, 103, 107–113, 129–131, 141, 154 Epikur 20 Fabian Andrew Christopher 46, 53 Feeley–Harnik Gillian 181, 186 Fenton William N. 214, 229, 204 Ferguson Adam 18, 27, 76, 80, 211 Finkelhaus Jan 88 Fiedorowicz Pietr 101, 142, 146–147, 149, 154 Firla Barbara 275–276, 279, 284 Fison Lorimer 99–101, 103, 108, 111 Fletcher Alice 157 Fleuret Patrick 51 Flexner Stuart 198, 201 Fortes Meyer 10, 14, 179, 184–186 Foucault Michel 59, 80, 161, 164, 186, 279, 284 Fourier Charles 103 Frazer James George 38, 76, 197, 201 Freud Sigmund 74, 78–80, 127, 135, 148 Fried Morton 51 Frigg Roman 161, 186 Fryś–Pietraszkowa Ewa 227, 236
Indeks osób
Gajkowa Olga 89 Gallatin Albert 165, 169, 183, 186 Gałczyński Konstanty Ildefons 113 Gardner Helen 100, 111 Gatschet Albert Samuel 157 Gawron Agnieszka 195 Gazda Grzegorz 194, 201 Gehlen Arnold 194, 201 Geller Ewa 213, 219 Genette Gérard 50, 52 Gęsikowska Kamila 10, 14 Giraud–Teuron Alexis 89, 92, 94 Głowacki Aleksander 88, 91 Głowiński Michał 207, 219 Godlewski Grzegorz 10, 14, 74, 18, 166, 186 Golias Marian 194 Gomóła Anna 10, 14, 51, 61, 80, 124, 135, 141 Gomme George Laurence 85, 133 Good John Mason 19, 52 GoodyJack 64, 78, 80, 166–170, 186 Gould Stephen Jay 41, 61, 80 Goździak Elżbieta 68, 80 Górka Marek 227, 236 Graebner Fritz 148 Grillparzer Franz 48 Gross Seweryn 128, 135 Gruszecki Artur 85, 109 Grzegorczykowa Renata 226, 236 Grzelak–Krzymianowska Adrianna 29, 52 Gumilow Lew 152 Gumplowicz Ludwik 104–106, 109, 111 Guyau Jean–Marie 27, 52 Haddon Alfred Cort 206 289
Haeckel Ernst 20, 41 Hage Per 171, 174, 186 Hale Horatio 157 Hall Edward Twitchell 68, 80 Hamilton William 17, 51 Hańderek Grzegorz 282–283 Harary Frank 171, 174, 186 Harding Thomas G. 51 Hartmann Stephan 161, 186 Havelock Eric Alfred 64, 80 Hegel George Wilhelm Friedrich 76 Hezjod 21, 52 Hirszband Napoleon 91, 111 Hitze Franz 108 Hlebowicz Bartosz 9, 13, 60, 80, 144, 155, 158, 178, 187, 191, 201, 203, 205–206, 209, 211, 215–216, 218–220, 223, 225, 227–229, 233, 235–236, 241–242 Hobbes Thomas 59–60, 218 Hoesick Ferdynand 116, 135 Holland Henryk 85, 88, 93–95, 111 Hołda–Róziewicz Henryk 87, 89, 99, 110–111 Homer 70 Horacy (właśc. Quintus Horacius Flaccus) 19–20, 42, 50, 52–53 Howitt Alfred William 99–101, 103, 108 Hovelacque Abel 102 Hulewicz Jan 90, 112, 126, 136 Ilski Kazimierz 176, 187 Jakubaszek Jakub 10, 14 Jakubowicz Jan 60, 80 Janiak–Jasińska Agnieszka 97, 110 Janikowa Lucyna 117, 119, 121–123, 125–127, 129, 135
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Jankowska–Mendelson Maria 95, 118 Japola Józef 64, 80, 167, 187 Jasińska Bronisława 76, 80, 97, 110 Jedlicka Wanda 86–87, 98 Jedlicki Jerzy 209, 219 Kabelac Karl Sanford 11, 15, 18–19, 34, 54, 158, 188, 205, 220 Kaczmarek Olga 64, 80 Kaczyńska Elżbieta 120, 136 Kaines Joseph 19 Kant Immanuel 76 Kantor Ryszard 9, 13, 282 Kapuściński Ryszard 277–278, 284 Karłowicz Jan 60, 89, 109 Kasprowicz Jan 94 Kasprzyk Krystyna 169, 188 Kasprzyk Leszek 182, 186 Kautsky Karl 95–98, 103 Kawalec Magdalena 31, 54 Kenny Maurice 271, 284 Kirchoff Paul 184 Kirkland Samuel 227 Kmiecik Zenon 85 Knight Nataniel 143, 148 Knuuttila Tarjia 161, 186 Kolankiewicz Leszek 10 Komendant Tadeusz 59, 80, 279, 284 Konopnicka Maria 119 Kosowska Ewa 10, 14, 40–41, 50, 52, 117, 136, 196–197, 201, 207, 213, 219, 279, 284 Kościańska Agnieszka 37, 53 Kowalewski Maksym M. 96–98, 111, 141 Kowalik Tadeusz 87, 91, 94, 101, 111 Kowalska Małgorzata 277, 284 Kozłowski Michał 164, 186 290
Köcke J. 51 Krader Lawrence 51, 95, 112 Krasnodębski Zdzisław 77, 80 Krawczak Ewa 209, 219 Krechowiecki Adam 118 Kroeber Karl 271, 285 Kronenberg Stanisław 88 Krókowski Jerzy 20, 52 Królak Sławomir 273, 284 Krusiński Stanisław 87–88, 91–93, 109, 111 Krzemień–Ojak Sław 60,80 Krzywicki Ludwik 9, 13, 20, 51, 54, 60, 83–111, 113, 122–123, 125–127, 129–134, 136 Krzyżanowski Julian 194, 201 Kubary Jan Stanisław 102–103 Kuczalska–Reinschmit Paulina 90 Kunczyńska–Iracka Anna 227, 236 Kuper Adam 51, 61, 64–66, 80, 134– 135, 160, 164, 170, 182–183, 186, 206, 211, 220 Kuryłowicz Marek 177, 186 Kuś Barbara 19 Laburda Małgorzata 10, 14 Leach Edmund 170, 187 Legros Dominique 51 Leonowicz Stefan 95 Leśniak Kazimierz 21–22, 52 Lévi–Strauss Claude 164, 170, 184–185, 200, 281, 283–4 Lévinas Emmanuel 277–278, 280–281, 284 Lévy–Bruhl Lucien 200–201 Liebknecht Wilhelm 95 Lilienfeld Paul von 101
Indeks osób
Lipońska–Sajdak Jadwiga 281, 284–285 Lippert Julius 104 Lips Ewa 276, 284 Liszka Ewa 281, 284–285 Litwinowicz–Droździel Małgorzata 118, 136 Lloyd Herbert M. 158, 187 Lowie Robert Harry 184, 187 Lovejoy Arthur O. 30, 52 Lubbock John 33, 69, 92–93, 95–96, 102, 112, 164 Lukrecjusz (zob. Carus Titus Lucretius) Luksemburg Róża 84, 111 Lutyński Jan 39–40, 52, 152, 209–210, 220 Lyons John 46 Łabuz Andrzej 11, 271–285 Łukasiewicz Krzysztof 213, 220 Maciołek Marek 271, 284 Majewski Paweł 64, 80 Makarius Raoul 51 Malinowski Bronisław 60, 146, 179, 185, 187, 189, 206 Markiewicz Henryk 50, 52 Markowski Michał Paweł 59 Marks Karol 76, 84–85, 87, 91, 94–97, 100, 103, 109, 111–112, 130, 140–142, 154 Manuwald Bernd 49, 52 Matorin N.M. 153 Matuszewski Krzysztof 279, 284 Maurer Georg Ludwig 84, 103, 105 Mauss Marcel 169, 187 May Karol 275 Mączak Antoni 168, 187 McIlvaine Joshua Hall 183 291
McLennan John Ferguson 92, 101–102, 164, 166, 170, 187 McLuhan Marshall 65 Memmiusz Gajusz 25 Mencwel Andrzej 10, 14, 109, 112, 116, 127, 129, 131, 134–136 Mendelson Stanisław 95 Meschnik Marek 279 Méyet Leopold 123 Michalski Stanisław 123, 128, 132–133 Mieszczaninow I.I. 153 Mikłucho–Makłaja Nikołaj 146, 148– 149, 151, 153–154 Milecki Aleksander 50, 52 Molska Alina 84, 104, 109, 111–112 Moore John H. 51 Morgan Jedediah 204 Morgan Lewis Henry passim Morgan Mary 17 Morgan William Hamilton 17, 18 Morris Robert 251 Moses Daniel Noah 9, 13, 18, 28, 32, 53, 100, 112, 140, 182–183, 187, 206, 220 Mrozewicz Leszek 176, 187 Murdock George Peter 10, 14, 184, 187 Musierowicz Małgorzata 113 Muller Kathryn V. 229, 236 Müller Max 46, 164 Natanowicz Winnikow Isaak 149 Näf Beat 176, 187 Niesyto Aleksandra 281 Niklewicz Piotr 170, 187 Nilsson Sven 33 Nisbet Robert 23, 53 Nowocień Marek 272, 284 Nycz Ryszard 59, 79
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Ochocki Aleksander 127, 135 Oldienburg Siergiej Fiodorowicz 148 Ong Walter Jackson 64, 80, 167–168, 187 Orzeł Zuzanna 10, 14 Orłowski Bolesław 217, 220 Orzeszkowa Eliza 57, 119 Pachucka Romana 90, 112, 126, 156 Packard Randall M. 10, 14 Pacukiewicz Marek 11, 15,161, 187 Paczkowski Andrzej 85 Paczoska Ewa 118, 135 Paluch Andrzej Kazimierz 35, 53, 97, 112, 153, 204, 210–211, 216, 220 Panasiuk Ryszard 60, 79 Parker Ely S. 205–206 Parkin David 181, 188 Pawelec Andrzej 41, 53, 61, 80 Pawłowicz Tołstow Siergiej 147, 149 Peet Stephen Denison 34, 53 Penkala–Gawęcka Danuta 161 Petrozolin–Skowrońska Barbara 133, 136 Petryk Michał 37, 53 Piekarski Witold 95 Piesowicz Kazimierz 276, 284 Pike Kenneth L. 192, 201 Pilling Arnold R. 51 Piltz Erazm 88 Pisarek Adam 10, 14, 66 Piskorz–Branekova Elżbieta 229, 236 Pławiński Józef 87 Podraza–Kwiatkowska Maria 128, 136 Pokropek Marian 227, 231–234, 236 Popiel Paweł 20, 53 Popławski Jan L. 103 Posner Stanisław 85, 94 Posern–Zieliński Aleksander 274, 285 292
Potocki Józef Karol 85, 98, 103 Powarkow Jan 21, 29, 53 Powell John Wesley 223 Prejbisz Antoni 76, 80 Preobrażenski Piotr Fiodorowicz 142, 146–149, 153–155 Prokopiuk Jerzy 78, 80, 127, 135 Prometeusz 23, 194 Prószyński Konrad 126 Przybysławski Artur 30, 52 Radcliffe–Brown Alfred Reginald 37, 53, 184 Rajkowski Franciszek 123 Ratzel Friedrich 148 Reale Giovanni 21–22, 53 Resek Carl 9, 13, 160, 164, 187 Reszke Robert 127, 135 Rivers Rivers William Halse 184 Robert Anne 27 Rodak Paweł 10, 14 Rousseau Jean–Jacques 48, 53, 71, 76, 217, 220, 274 Rutkowski Edward 21, 53 Rychard Andrzej 209, 219 Rygielska Małgorzata 10, 14, 61, 80, 159, 176, 188 Sachs Olivier 41, 53 Sadowski Lesław 119–120, 136 Sadowski Zdzisław 76, 80 Sahlins Marshall David 171, 185, 188, 230, 236 Sanborn Joshua 145 Sandler Samuel 129, 136 Saussure de, Ferdinand 169, 188 Sąsiedzki Adam 91
Indeks osób
Scheper–Hughes Nancy 145, 155 Schiesaro Alessandro 17, 53 Schneider David M. 180–181, 185, 188 Schneider Louis 76, 80 Scott Walter 17, 18, 181 Seim David L. 19, 53 Service Elman R. 51, 53 Sędzimirówna Aleksandra (zob. Bąkowska Aleksandra) Sieber Mikołaj Iwanowicz 103, 105, 112 Sieczkowski Tomasz 61, 80, 135–136, 160, 186, 206, 220 Siemionow Jurij Iwanowicz 142, 150– 151, 155 Sienkiewicz Henryk 81, 115–118, 120, 136 Sienkiewiczowa Maria z Babskich 116 Sinker Algernon Paul 42, 53 Silvers Robert B. 41, 53, 61, 80 Skalnik Peter 51 Skarga Barbara 277, 284 Sławiński Janusz 194, 201 Smith Adam 21, 76, 80, 165, 169, 188 Sokołowska–Grzeszczyk Kazimiera 86, 111 Sokołowski Siergiej 140, 142, 144, 146– 147, 149–150, 156 Spencer Herbert 76, 85, 88–89, 91–92, 100–101, 103–104, 182, 186 Spencer Jonathan 10, 14 Stalin Józef 139–140, 142, 145, 149–150, 154 Stanton Amanda 204 Steffen Wiktor 21, 52 Steiner Franz 50, 52 Steller Paweł 278–281, 284–285 Stępowski Stanisław 85 293
Stocking George W. 42, 53 Stone Linda 161, 181, 188 Strathern Marylin 51 Stróżyński Tomasz 50, 52 Struwe Wasilij Wasilijewicz 149, 153 Strzembosz Józef 103 Sulimierski Filip 5, 88 Suny Ronald Grigor 145, 154 Sygietyński Antoni 85 Sykurska–Derwojed Magdalena 46, 51 Szacki Jerzy 170 Szczepański Jan Józef 175, 185 Szklarski Alfred 243 Szkocna–Czarnecka Julia 19 Szuster Marcin 166, 186 Szwarcman–Czarnota Bella 201 Szymański Edward 22, 43, 51 Szynkiewicz Sławoj 10, 14, 161, 164, 170, 188 Świętochowski Aleksander 83, 85–86, 88, 98, 110, 113,116–117, 120–124, 126–127, 129–133, 135–136 Taine Hippolyte 86 Tatarkiewicz Władysław 181, 188 Taylor Margaret 27, 54 Thiel–Jańczuk Katarzyna 159, 186 Thomsen Christian Jürgensen 33 Tischner Józef 109 Tokarska–Bakir Joanna 166, 186 Tołstow Siergiej Pawłowicz 147, 149– 151, 153 Tooker Elisabeth 9, 13, 51, 69, 157–158, 164, 180, 182, 188, 205–206, 210, 220, 224–225, 227, 237 Topinard Paul 99
Laboratorium Kultury 3 (2014)
Topor Bogdan 281–282 Topp Izolda 213, 220 Townsend George Fyler 194 Trautmann Thomas Robert 10–11, 14–15, 18–19, 34, 41–42, 54, 68, 158–159, 161–165, 167–171, 176–184, 188, 205, 220 Turczyn Ryszard 213, 219 Turgot Jacques 27, 211 Turner Jonathan H. 10, 14 Turowski Mariusz 78, 80 Tylor Edward Burnett 9, 13, 20, 39–40, 42, 49, 69, 76, 85, 89–90, 96, 102, 112, 115, 117, 123, 128, 130, 132–133, 137, 164, 204, 211, 224 Tynecka–Makowska Słowinia 194, 201 Unger Józef 85 Usakiewicz Wojciech 161, 188
Winnikow Isaak Natanowicz 142, 149, 153, 156 Wissler Clark 157, 188 Wiślicki Adam 86, 88, 91–92, 111 Witkiewicz Stanisław 85 Władimirowicz Bromlej Julian 147, 149 Władimirowna Iwanowa Julija 146 Wojnarowska Cezaryna 95 Wolff Stefan 76, 80 Worsaae Jens Jacob Assmusen 33 Wrangham Richard 31, 54 Wyżyński Tomasz 214, 220 Vico Giambattista 60–61, 76, 80 Vine Deloria Jr. 272, 284 Vollmar Georg von 96 Voragine de, Jakub 196 Yoffee Norman 166, 188
Waitz Theodor 103 Walczewski Z.R. (zob. Abramowski Edward) Waligórski Andrzej 21–22, 32, 35, 38, 54, 209, 220, 242, 253 Watson John Selby 19, 52 Westphalen Klaus 28–29, 35, 54 White James D. 103, 112 White Lesile A. 157–158 180, 184, 187–188 Whitecotton Joseph W. 51 Whitney William Dwight 19, 45–46, 48–49, 54 Wilczyński Stanisław 123 Wilhelmi Janusz 86–87, 91, 93, 98 Wiliński Adam 177, 186
294
Zaczkowska Anna 10, 14, 96 Zalta Edward N. 161, 186 Zakrzewski Adam 87, 91 Zalewski Kazimierz 88 Zasulicz Wiera 96 Zawiszewska Agata 20, 54, 90, 112, 117, 122–123, 128, 137 Zieliński Edward Iwo 21, 53 Żeromski Stefan 127, 129 Żurawicki Seweryn 76, 80
P O L E C A M Y:
Starość jako wyobrażenie kulturowe red. A. Gomóła, M. Rygielska do ściągnięcia za darmo ze strony: www.hitkultury.pl
Wilki i ludzie. Małe kompendium wilkologii red. D. Wężowicz-Ziółkowska, E. Wieczorkowska Jakub Dziewit Aparaty i obrazy. W stronę kulturowej historii fotografii do kupienia w dobrych księgarniach naukowych
Radość tropików numer monograficzny „Laboratorium Kultury” 1 (2012) red. A. Pisarek Laboratorium Bronisława Malinowskiego numer monograficzny „Laboratorium Kultury” 2 (2013) red. M. Pacukiewicz, A. Pisarek do ściągnięcia za darmo ze strony: www.laboratoriumkultury.us.edu.pl
295