Laboratorium Kultury 4 (2015)

Page 1


1


Jan Aleksander Karłowicz Laboratorium Kultury 4 (2015)

Redakcja:

Anna Gomóła Adam Pisarek

Katowice 2015 3


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Laboratorium Kultury Rocznik, ISSN 2084-4697

Wersją prymarną jest forma drukowana. Wersja elektroniczna dostępna jest na stronie: www.laboratoriumkultury.us.edu.pl Redaktorzy numeru: Anna Gomóła, Adam Pisarek Redaktor naczelny: Adam Pisarek • Przewodniczący Rady Naukowej: Marek Pacukiewicz Redaktor prowadzący: Jakub Dziewit • Sekretarz redakcji: Małgorzata Kołodziej Redaktor językowy: Małgorzata Więzik • Redaktorzy tematyczni: Jakub Dziewit, Marek Pacukiewicz, Małgorzata Rygielska, Emilia Wieczorkowska • Opieka artystyczna, projekt graficzny: Agnieszka Lesz • Redakcja techniczna, skład: Tomasz Kiełkowski Korekta: Emilia Wieczorkowska • Opracowanie indeksu: Małgorzata Kołodziej Tłumaczenia: Mateusz Orzeszyna Wydawca:

Adres redakcji: Laboratorium Kultury Plac Sejmu Śląskiego 1 40-032 Katowice laboratoriumkultury@us.edu.pl

ul. Słowackiego 15/13 40-094 Katowice wydawnictwo@grupakulturalna.pl

Współwydawcy:

Patronat honorowy:

grupakulturalna.pl

Publikacja dofinansowana przez Uniwersytet Śląski w Katowicach oraz Akademię Sztuk Pięknych w Katowicach. Wszystkie artykuły opublikowane w „Laboratorium Kultury” są dostępne na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych 3.0 Unported. Licencja nie obejmuje pojedynczych reprodukcji prac artystycznych zamieszczonych w tomie.

Druk i oprawa: Sowa Sp. z o.o., ul. Hrubieszowska 6a, 01-209 Warszawa Nakład: 200 egzemplarzy Katowice 2015 4


Umysł Karłowicza był tak czynny, głęboki i wielostronny, działaność tak obfita i płodna, że napisanie skończonego życiorysu któryby ściśle, jasno i dokładnie przedstawił tę piękną, wybitną i zasłużoną w dziejach umysłowości naszej postać, jest dla jednostki na razie zadaniem niełatwym. Karol Appel

5


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Anna Gomóła, Adam Pisarek Ewa Kosowska Halina Karaś Mirosław Dawlewicz, Irena Fedorowicz Anna Gomóła, Małgorzata Rygielska Eugeniusz Jaworski Adam Pisarek Małgorzata Kołodziej Małgorzata Laburda

Anna Gomóła, Marek Pacukiewicz Pracownia Interpretacji Literatury Jakub Dziewit Stanisław Baj Bartosz Hlebowicz

6


Spis treści Temat numeru. Rozprawy i szkice Zaproszenie do lektury

9

Przypadki don Karlosa

11

Jan Karłowicz jako językoznawca

29

Jan Karłowicz a sprawy litewskie

65

Poradnik dla osób, wybierających książki dla dzieci i młodzieży. O pewnych aspektach pedagogicznej działalności Jana Karłowicza

89

Chata polska

113

Modele w piśmie. O organizacji tekstu Chaty polskiej Jana Aleksandra Karłowicza

143

Wokół „chaty polskiej”. Kilka uwag na marginesie tekstów Jana Aleksandra Karłowicza i Kazimierza Mokłowskiego

163

Koncepcja ludoznawstwa Jana Karłowicza

175

Postscripta i konteksty Laboratorium w pracowni: Chata polska AD 2015. Rekonesans

195

Chata polska AD 2015

215

Stanisław Baj. Portrety w kontekście

235

Malarstwo

241

„Okrutniejsi od tygrysów”. Sztuka wojenna, tortury, sny i mity Irokezów

263

Indeks osób

317

7


Laboratorium Kultury 4 (2015)

8


Zaproszenie do lektury

O

ddajemy w Państwa ręce czwarty tom „Laboratorium Kultury”. Jego tematem jest dorobek Jana Karłowicza (1936–1903). W ostatnich latach pojawiły się wprawdzie istotne publikacje na ten temat1, funkcjonuje także – poświęcona temu wybitnemu uczonemu – strona internetowa stworzona przez Centrum Polonistyczne Uniwersytetu Wileńskiego współpracujące z Instytutem Języka Litewskiego Litewskiej Akademii Nauk2, mamy jednak nadzieję, że niniejszy tom uzupełni stan badań nad twórczością i aktywnością naukową jednego z najważniejszych polskich badaczy kultury. Tym, co spaja czwarty numer czasopisma, jest sylwetka wybitnego etnografa, językoznawcy, animatora nauki. Zależało nam na wydobyciu różnorodnych aspektów twórczości i działalności Karłowicza. Pracował on w czasie, gdy w nauce coraz wyraźniej wyodrębniały się specjalizacje, ale wciąż istniał wzorzec uczonego, który potrafił zwartym, syntetycznym namysłem objąć różne dziedziny wiedzy3. Opisując bogaty i różnorodny dorobek wybitnego naukowca można przyjąć kilka wariantywnych modeli. W dziale Temat numeru zdecydowaliśmy się na układ chronologiczny; nie chcemy jednak proponować opisu, który można by opatrzyć etykietą „życie i dzieło”, czyli przypisania poszczególnych prac 1 Por. np. artykuł Haliny Karaś, O potrzebie badań nad życiem naukowym przełomu XIX i XX wieku. Jan Karłowicz jako animator owoczesnego „ruchu umysłowego”, „Poradnik Językowy” 2012, z. 5, s. 6–20. Pani Profesor dziękujemy za przyjęcie zaproszenia do naszego tomu. 2 Por. Jan Karłowicz jako animator życia naukowego i kulturalnego przełomu XIX i XX wieku, http://www4003.vu.lt/index.php/pageid/897, dostęp: 18.11.2015. Z projektem tym są związani m.in. dr Irena Fedorowicz i dr Mirosław Dawlewicz, którzy zechcieli podzielić się z nami wynikami swoich badań. 3 E.O. Wilson, Konsiliencja: jedność wiedzy, przeł. Jarosław Mikos, Zysk i S-ka, Poznań 2002.

9


Laboratorium Kultury 4 (2015)

kontekstom biograficznym – niemniej wydaje nam się, że przyjęcie perspektywy chronologicznej pozwoli uwidocznić proces narastania zainteresowań badawczych Karłowicza. W tworzeniu takiego układu nie jesteśmy do końca konsekwentni, ponieważ próbujemy odnaleźć także specyficzny, bo widziany jedynie z poziomu odbioru całości numeru, a nie powstały w procesie przygotowywania poszczególnych tekstów, dialog pomiędzy wybranymi artykułami. Tom otwiera szkic Ewy Kosowskiej (Uniwersytet Śląski). Autorka przywołuje w nim jedną z wcześniejszych prac Karłowicza – rozprawę pochodzącą z 1867 roku pt. Don Karlos i – poza przybliżeniem jej tez – bada przyczyny, dla których opisywana interpretacja dziejów hiszpańskiego infanta nie spotkała się z uznaniem ówczesnych czytelników. Kolejny tekst, autorstwa Haliny Karaś (Uniwersytet Warszawski), poświęcony jest językoznawstwu – jednej z najważniejszych dziedzin, którymi zajmował się Karłowicz. Praca prezentuje wkład autora Słoworodu ludowego w polskie badania lingwistyczne. Wątek językoznawczy pojawia się także w artykule badaczy z Uniwersytetu Wileńskiego: Ireny Fedorowicz oraz Mirosława Dawlewicza; są oni jednak zainteresowani przede wszystkim związkami Jana Karłowicza z osobami działającymi na rzecz kultury litewskiej. Podobna tematyka pojawia się także w szkicu Anny Gomóły i Małgorzaty Rygielskiej – Karłowicz urodził się w 1836 r. w Subortowiczach, od 1847 do 1853 r. był uczniem wileńskiego gimnazjum, na Litwie przebywał także na początku lat 60. XIX wieku – znajomość „spraw litewskich”, sprawiła, że Eliza Orzeszkowa poprosiła go o przygotowanie Poradnika dla osób, wybierających książki dla dzieci i młodzieży (1881). Publikacja ta stanowi dla autorek artykułu punkt wyjścia do analizy pedagogicznych aspektów działalności Karłowicza. W 1884 r., najpierw na łamach „Pamiętnika Fizyjograficznego”, a potem jako osobna odbitka (druk J. Bergera) ukazała się rozprawa Karłowicza Chata polska. Do tej publikacji wielokrotnie odwoływali się nie tylko ludoznawcy, ale także architekci i historycy sztuki. Jej także poświęcona została znaczna część tekstów pomieszczonych w naszym tomie. Grupę tę otwiera Chata polska Eugeniusza Jaworskiego; autor (który tematyką budownictwa, zwłaszcza drewnianego zajmuje się od wielu lat) osadza pracę Karłowicza w kontekście europejskich, a potem także i polskich badań nad architekturą ludową. Kolejne artykuły poświęcone Chacie polskiej to Adama Pisarka Modele w piśmie i Małgorzaty Kołodziej Wokół „Chaty polskiej”. Pierwszy ze wskazanych tekstów podejmuje próbę analizy modelów tekstualnych zastosowanych przez Karłowicza, zarówno na poziomie opisu, jak i interpretacji badanego zjawiska kulturowego. Ewolucjonistyczny kontekst jest tłem badań nad rolą konwencji tworzenia tekstów naukowych. 10


Anna Gomóła, Adam Pisarek, Zaproszenie do lektury

Natomiast punktem wyjścia analizy Małgorzaty Kołodziej są ewolucjonistyczne założenia myśli Karłowicza oraz ich modyfikacja w dziele Kazimierza Mokłowskiego. Tę część numeru zamyka artykuł Małgorzaty Laburdy dotyczący refleksji Karłowicza nad relacjami pomiędzy takimi naukami o człowieku jak: etnografia, folklorystyka, ludoznawstwo. Druga część tomu to nowy dział – Postscripta i konteksty. Chcemy go poświęcić m.in. problematyce artystycznej twórczości artystycznej, pracom polemicznym i nawiązaniom do artykułów umieszonych zarówno w poprzednich, jak i bieżącym numerze. Pierwszy ze szkiców – Anny Gomóły i Marka Pacukiewicza – odnosi się do Chaty polskiej. Autorzy omawiają prace studentów Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach, które powstały w ramach współpracy dydaktyczno-badawczej między dwiema uczelniami. Wspólny projekt miał na kulturoznawczy namysł nad dziełem sztuki rozumianym jako pewien rodzaj „źródła wywołanego”. W tomie prezentujemy prace Barbary Adamus, Anny Aderek, Darii Bidzińskiej, Mai Dudek, Aleksandry Kompały, Łukasza Koniuszego, Katarzyny Kowalczyk, Aleksandry Kubackiej, Agaty Leżuch, Mariusza Maślanki, Marty Mączki, Gabrieli Palickiej, Aleksandry Mitoraj, Julii Pileckiej, Magdaleny Śliwińskiej, Dominika Urbańskiego, Darii Walusiak oraz Gabrieli Weselak powstałe w Pracowni Interpretacji Literatury ASP. Ta część zawiera również prezentację malarstwa Stanisława Baja (ASP w Warszawie) poprzedzoną krótkim wprowadzeniem Jakuba Dziewita. Artykuł zamykający tom odnosi się do poprzedniego numeru czasopisma. Bartosz Hlebowicz zajmuje się w nim problematyką okrucieństwa w kulturze Irokezów. Zapraszamy do lektury i dyskusji.

Anna Gomóła Adam Pisarek

11


Laboratorium Kultury 4 (2015)

12


Ewa Kosowska

Uniwersytet Śląski w Katowicach

Przypadki don Karlosa1

Abstrakt Opublikowana w roku 1867 monografia Don Karlos, królewicz hiszpański należy do najrzadziej przywoływanych dzieł Jana Karłowicza. Wzmiankom o niej towarzyszy niekiedy informacja, że na podstawie tego opracowania autor bezskutecznie starał się o stanowisko docenta w Szkole Głównej w Warszawie. Artykuł jest próbą przybliżenia zasadniczych tez propozycji Karłowicza, oraz przyczyn, dla których taka interpretacja dziejów hiszpańskiego infanta nie spotkała się z uznaniem ówczesnych czytelników. Słowa klucze: Don Karlos, Jan Aleksander Karłowicz, Szkoła Główna

O

publikowana w roku 1867 monografia Don Karlos, królewicz hiszpański należy do najrzadziej przywoływanych dzieł Jana Karłowicza. Wzmiankom o niej towarzyszy niekiedy informacja, że na podstawie tego opracowania autor bezskutecznie starał się o stanowisko docenta w Szkole Głównej w Warszawie2. Rok wcześniej (1866) trzydziestoletni erudyta uzyskał doktorat nauk filozoficznych w Berlinie, prezentując pracę historyczną na temat kijowskiej wyprawy Bolesława Chrobrego (De Boleslai Primi bello Kioviensi). Znał biegle kilka języków – kończył gimnazjum wileńskie, studiował filologię i historię w Uniwersytecie Moskiewskim, przez dwa lata (1857–1759) słuchał wykładów w paryskim Collège de France oraz w Heidelbergu, następnie przez rok 1 Jan Karłowicz w swoim studium poświęconym losom księcia Asturii konsekwentnie dokonuje spolszczenia obcojęzycznych imion i nazwisk, pisze więc „don Karlos”, „Filip II”, „Fryderyk Szyller”. W tym artykule, by uniknąć wrażenia, że piszę o różnych postaciach historycznych, będę w odniesieniu do członków hiszpańskiej rodziny królewskiej stosować pisownię zaproponowaną przez polskiego badacza. 2 O. Gajkowa, S. Urbańczyk, Karłowicz Jan Aleksander Ludwik, w: Polski Słownik Biograficzny, t. 12/1, z. 52, red. E. Rostworowski, Zakład Narodowy im. Ossolińskich – Wydawnictwo PAN, Wrocław 1966–1967, s. 53.

13


Laboratorium Kultury 4 (2015)

poszerzał paletę swoich zainteresowań w Konserwatorium Muzycznym w Brukseli, by wreszcie podjąć studia z historii i filozofii na uniwersytecie berlińskim (1865–66). Zafascynowała go wówczas koncepcja Leopolda Rankego; ślady lektury tekstów tego badacza znalazły swoje odbicie w pracach Karłowicza3. Jednocześnie na tyle dobrze opanował język hiszpański, by dokonywać tłumaczeń stosunkowo skomplikowanych dokumentów, niezbędnych do studiów nad dziejami don Karlosa4. Nie dotarł do Hiszpanii, nie prowadził studiów na materiałach oryginalnych, chociaż pośrednio znał zasoby archiwum w Simancas i biblioteki madryckiej – korzystał z publikacji opartych na zdeponowanych tam materiałach5. Zatem podstawą do napisania monografii hiszpańskiego infanta stały się wnikliwe studia nad wielojęzycznymi dokumentami udostępnionymi przez uprzednich biografów królewicza. Zasadniczy kierunek interpretacji tych materiałów, zaproponowany przez Karłowicza, wynikał z ogólnej oceny przyczyn, dla których szesnastowieczny hiszpański następca tronu został odtrącony przez własnego ojca i umieszczony w więzieniu, gdzie zmarł po kilku miesiącach. Przedmiotem krytycznych studiów polskiego badacza były nie tyle losy, ile raczej legenda nieszczęsnego królewicza, podtrzymywana przez licznych historyków i spopularyzowana w dramacie Fryderyka Schillera. Niedomówienia narosłe wokół postaci Karlosa, a szczególnie wokół przyczyn niełaski, w jaką książę popadł w ostatnim okresie swojego życia, legły u podstaw wielu podejrzeń, pomówień i hipotez. Schillerowska próba wyjaśnienia tragicznych losów infanta stała się kanwą libretta znakomitej opery Giuseppe Verdiego, której premiera (1867) zbiegła się w czasie z publikacją Jana Karłowicza. Można jedynie przypuszczeń, że ta zbieżność dat nie wpłynęła pozytywnie na recepcję omawianego tu studium historycznego; ugruntowana podówczas pozycja Verdiego sprawiała, że polemika z jego dziełem, chociażby najlepiej uzasadniana, nie mogła być wystarczająco skuteczna w walce z romantyczną i hieratyzowaną wersją historycznych wydarzeń. A propozycja Karłowicza, co warto podkreślić na wstępie, nie zawiera spektakularnych odkryć. W tym kontekście można postawić pytanie, czy zaproponowana przez polskiego badacza koncepcja interpretacyjna była na tyle przekonująca, by jej autor mógł liczyć na zrozumienie 3 Dowody na to znajdujemy w przypisach. Por. np. J. Karłowicz, Don Karlos, królewicz hiszpański, Skład Główny w Księgarni Maurycego Orgelbranda, Warszawa 1867, s. 41. 4 „Depeszę tę redagował doktor Velasco, nauczony, jak widać, przez swojego pana tego zawiłego i dwuznacznego stylu. Pochlebiam sobie, że tłómaczenie moje nie może dać wyobrażenia o niejasności oryginału hiszpańskiego, który się znajduje w archiwum w Simancas”. Tamże, s. 168, pisownia oryginalna. 5 Por. tamże, przypis 1, s. 56, w którym Karłowicz komentuje słowa Filipa II: „ <Mucho ha aventurado do Juan!> W niewiadomego życiu (sic!) Filipa II, w bibliotece madryckiéj pod znakami MS. Bb, 122”.

14


Ewa Kosowska, Przypadki don Karlosa

profesjonalnie przygotowanych czytelników i na akceptację profesorów Szkoły Głównej. Otóż wydaje się to wątpliwe, mimo że monografia oparta była na solidnych podstawach źródłowych. Karłowicz praktycznie nie zdołał odszukać nowych, nieznanych dokumentów, które umożliwiłyby przewartościowanie utrwalonych w historiografii sądów. Poprzestał na zgromadzeniu istniejących materiałów oraz próbie wydobycia z nich kilku niuansów, które – odpowiednio oświetlone – mogły sprzyjać podawaniu w wątpliwość oficjalnej wersji losów hiszpańskiego księcia. Trudno wykluczyć, że i sam Karłowicz zdawał sobie sprawę z wątłości podstaw, na których budował odmienność własnej koncepcji. Mimo że w toku wywodu konsekwentnie jej bronił, to nie potrafił znaleźć odpowiednio mocnych, nowych argumentów. W pracy pojawiają się liczne powtórzenia i zabiegi retoryczne, mające skłonić czytelnika do przewartościowania dotychczasowej opinii o księciu Asturii. Jednak większość tych argumentów ma charakter emocjonalny, podporządkowany bezalternatywnej tezie, której bezsprzeczne udowodnienie było niejako z góry skazane na niepowodzenie. Jeśli bowiem tradycyjna historiografia upatrywała w don Karlosie człowieka chorego umysłowo, to Karłowicz chciał w nim widzieć szlachetnego, ale krzywdzonego przez własnego ojca młodzieńca, który być może posiadał przywary, ale na pewno nie był szalony. Przywoływany w rozprawie zespół faktograficzny, dobrze znany historykom, nie mógł budzić większych kontrowersji. Jednak całe studium, ze względu na operowanie pewnymi schematami poznawczymi i interpretacyjnymi, które wynikały z ówczesnych mód, ale rekonfigurowały je w określony, niezgodny z tamtym kanonem i nieprzekonujący sposób, nie spotkało się z entuzjastycznym przyjęciem. Jego bohater, odarty z nimbu niezależności i męskiego buntu, także nie mógł budzić takiej sympatii, jak don Carlos Schillera czy Verdiego. Współczesny czytelnik musi się w tym miejscu zmierzyć z istotnym kłopotem, z rzędu tych, które utrudniają między innymi lekturę Antropologii strukturalnej. W rozdziale poświęconym strukturze mitu Claude Lévi-Strauss zamieszcza znamienne zdanie: „Weźmy na przykład mit Edypa, który ma tę zaletę, że jest znany wszystkim, co zwalnia z obowiązku opowiadania go”6. Otóż wieloletnie doświadczenie akademickie dowodzi, że nie zwalnia. Dzisiejsi studenci obracają się już w kręgu innych lektur, mimo że część z nich – choćby przez pamięć szkolnych odczytań Antygony – potrafi fragmentarycznie zrekonstruować losy Labdakidów. Ale postać don Karlosa dawno już przestała być gościem masowej 6

C. Lévi-Strauss, Antropologia strukturalna, przeł. K. Pomian, PIW, Warszawa 1970, s. 293.

15


Laboratorium Kultury 4 (2015)

wyobraźni. Z tego względu należałoby ją przybliżyć, gdyż bez tego zabiegu jakiekolwiek odniesienia do Karłowiczowej reinterpretacji mijają się z celem. Don Karlos urodził się 8 lipca 1545 r. jako syn Filipa (1527–1598), regenta Kastylii i księcia Asturii (oficjalny tytuł hiszpańskich następców tronu) z rodu Habsburgów oraz Marii Portugalskiej (1527–1545). Po abdykacji cesarza Karola V, jego syn, a ojciec Karlosa, objął rządy w Hiszpanii jako król Filip II. Tym samym don Karlos został księciem Asturii. Los wcześnie pozbawił go opieki matki, która zmarła w kilka miesięcy po narodzinach chłopca. Osiemnastoletni ojciec, zajęty kolejnymi małżeństwami, polityką i rządami (od 1554 król Sycylii i Neapolu oraz tytularny król Chile, od 1555 namiestnik Flandrii) powierzył wychowanie jedynaka nauczycielom, wśród których znalazł się Honorato Juan, wysoko ceniony przez młodego księcia za oddanie i lojalność. Wkrótce w kręgach dworskich pojawiały się informacje o rozmaitych ekscesach z udziałem kilkunastoletniego don Karlosa. Trudno określić rzeczywiste rozmiary tych rewelacji, gdyż ze względu na prestiż rodziny królewskiej mogły być odpowiednio i nagłaśniane, i wyciszane. Źródła wskazują także i na to, że ojciec otaczał syna opieką, chociaż niekoniecznie czułością. Młody książę zaprzyjaźnił się z trzecią7 żoną Filipa II, Izabelą z rodu Walezjuszy, oraz przyrodnim stryjem, don Juanem, nieślubnym synem Karola V8. Sam cesarz także poświęcał wnukowi sporo życzliwej uwagi. Filip II zamierzał początkowo powierzyć synowi rządy we Flandrii, ale zrezygnował z tego, prawdopodobnie z uwagi na komplikującą się sytuację polityczną – Niderlandy oficjalnie starały się zachować neutralność w nasilających się sporach religijnych, ale przedstawiciele lokalnych społeczności w sytuacjach konfliktowych sprzyjali protestantom. Opanowanie sytuacji na ziemiach formalnie podległych Habsburgom wymagało od Filipa II dużej ostrożności. Przez długi czas nie angażował się osobiście w toczące się tam spory i odwlekał wyprawę na północ. Natomiast don Karlos, przeświadczony o znaczeniu swojej politycznej roli w Niderlandach, rozpoczął niezależne negocjacje z kortezami. Stosunkowo niespodziewanie Filip II rozkazał 18 stycznia 1568 r. uwięzić syna najpierw w jego sypialni, potem w wieży, gdzie ten zmarł 24 lipca 1568 r. w nie do końca jasnych okolicznościach. Śmierć dwudziestotrzyletniego 7 Pierwszą żona Filipa II była Maria Manuela Avis (1527–1545), matka don Karlosa, drugą Maria I Tudor (1516–1558), trzecią Elżbieta (Izabela) de Valois (1545–1568), z którą miał dwie córki, czwartą – Anna Austriacka (1549–1580). Z ostatniego małżeństwa przyszło na świat trzech synów, z których tylko jeden dożył pełnoletniości i objął rządy po ojcu jako Filip III (1578–1621), oraz jedna córka. 8 Sposób prezentowania postaci Don Juana wskazuje na to, że Karłowicz dokonuje kontaminacji dwóch postaci: przyrodniego brata Filipa II, wsławionego w licznych wojnach, oraz legendarnego szlachcica, słynnego z miłosnych podbojów.

16


Ewa Kosowska, Przypadki don Karlosa

następcy hiszpańskiego tronu zbulwersowała opinię publiczną; zaczęto snuć rozmaite domysły i doszukiwać się ukrytych przyczyn tragedii. Karłowicz tak charakteryzuje te nastroje: Jedni twierdzili, że królewicz szlachetny i wolnomyślny, sprzyjający reformie [tj. protestantom – E.K.] i swobodom ludowym, istne przeciwieństwo ojca, padł ofiarą strasznej nienawiści Filipa II., więziony i wreszcie otruty przez niego. Do tej tragicznej historii przyplątano później okrasę romantyczną: dowodzono, że miał stosunki miłośne z macochą, że ta żalu po jego śmierci wkrótce sama umarła, czy też że Filip II, chcąc ukarać niewierność, zgon jej przyspieszył. Z różnych pogłosek, domysłów i potwarzy urosła legenda o don Karlosie, opowiedziana w całej swej mitycznej świetności przez Saint-Réal’a (w końcu XVII w.) i uidealizowana w sto lat później przez Szyllera w znakomitej tragedii jego, na romansie historycznym Saint-Réal’e osnutej. Drudzy, broniąc Filipa drugiego i zasad jego, uprzędli drugą legendę, również jak tamta z prawda dziejową niezgodną. Dowodzili: że Bóg ukarał pobożnego i roztropnego króla wyrodnym synem, w którym przyrodzenie zgromadziło wszystkie występki i wady: odstępstwo od wiary przodków, zdradę kraju, szaloną popędliwość, nieograniczoną żądzę panowania, życie rozwiązłe, a na domiar zupełną nieudolność umysłu i nawet przystępy wściekłego obłąkania; że dobry ojciec ze łzami musiał syna marnotrawnego uczynić nieszkodliwym, odbierając mu wolność, a że szalony młodzieniec i w więzieniu nie upamiętał się, lecz owszem dopuszczał się najdzikszych wybryków, wyniszczył naumyślnie zdrowie i zmarł. Takie są dwie ostateczne wersje legendy o don Karlosie. Dzisiaj, gdy namiętne rozjątrzenie dwóch stronnictw znacznie się ukoiło, gdy nauka historyczna wzbogaciła się nowemi materiałami, spokojne i gruntowne rozsądzenie sprawy pomiędzy ojcem a synem stało się możebnem. [...] Straci może na tem poezja, bo ubędzie jej jeden opromieniony aureolą wzniosłości ideał; ale prawda dziejowa zyszcze, a ta przecie ma swoje prawa, nie mniejsze od praw piękna artystycznego9.

Ideał „prawdy dziejowej” wywodzący się z koncepcji Leopolda Rankego, zdominował myślenie dziewiętnastowiecznych historyków. Na ten ideał powoływali się między innymi uczestnicy słynnego sporu o powieść historyczną. Przeciwnicy tego gatunku, a może ściślej tej nazwy genologicznej, sugerowali, że między powieścią, czyli zmyśleniem a historią, czyli prawdą dziejową jest przepaść; byli zatem przeciwni beletryzowaniu materiałów historycznych

9

J. Karłowicz, Don Karlos..., s. 8–10.

17


Laboratorium Kultury 4 (2015)

i tworzeniu dzieł literackich, w których „prawda dziejowa” mieszała się z fikcją10. Zasadnicza teza Rankego, sprowadzana do wskazania, że historyk winien pisać wie es eingentlich gewesen sein11, jak było naprawdę, zauroczyła nie tylko Karłowicza – dla dziewiętnastowiecznych historyków stała się zawodowym nakazem, którego fundamenty podważone zostały dopiero przez prezentyzm i narratologię. Twórcy obu tych dwudziestowiecznych orientacji upominali się przede wszystkim o uwzględnienie intencji oraz politycznych uwikłań twórców historycznego przekazu, narratolodzy dodatkowo wskazywali na nieznane wcześniej uwarunkowania pisemnych relacji, podporządkowanych określonym konwencjom narracyjnym i gatunkowym12. Ale w połowie wieku XIX ideał prawdy dziejowej był postulatem ciągle aktualnym. Upatrywano go w doborze źródeł, sposobach porządkowania faktów, w porównywaniu różnych przekazów. Na tym tle studium Karłowicza zdecydowanie się wyróżnia. Jako historyk konsekwentnie upomina się on nie tylko o prawdę dziejową, rozumianą faktograficznie. Upomina się także, a może przede wszystkim, o prawdę psychologiczną, o uwzględnienie prawdopodobieństwa działania poszczególnych postaci. Analizując czyny, jednocześnie próbuje odsłaniać intencje, zachowane w przypadkowo utrwalonych sformułowaniach, skrywane pomiędzy wierszami dyplomatycznych not i sprawozdań, mniej lub bardziej tajnej korespondencji. W zakończeniu swojego studium pisze: Wypowiedziałem wyżej, szkicując postać don Karlosa, co sądzę o jego charakterze, głowie i sercu. Nie chciałem, aby ta praca moja była apologią królewicza hiszpańskiego, starałem się tylko szukać prawdy dziejowej, nie widząc potrzeby „robienia z ludzi ani szatanów, ani aniołów”, a jeżeli w Filipie II więcej żywiołów szatańskich niż ludzkich znalazłem wina nie moja, lecz faktów, a te same przez się mówią13.

Tak sformułowane podsumowanie, w którym Karłowicz expresis verbis opowiada się za obiektywizmem historycznym, pozostaje w wyraźnej sprzeczności z tokiem jego wywodu i sposobem prezentowania argumentów. Można bowiem powiedzieć, że całe studium podporządkowane zostało wyrazistej tezie, która 10 Znamienny głos w tej dyskusji zabrał Henryk Sienkiewicz, O powieści historycznej, w: Henryk Sienkiewicz, oprac. J. Kulczycka-Saloni, Państwowe Zakłady Wydawnictw Szkolnych, Warszawa 1966. 11 L. von Ranke, Geschichten der romantischen Völker von 1495 bis 1514, w: Sömtliche Werke, Leipzig 1885, t. XXIII, s. VII. 12 Por. E. Kosowska, Antropologia i historiografia, w: tejże, Negocjacje i kompromisy. Antropologia polskości Henryka Sienkiewicza, Śląsk, Katowice 2002. 13 J. Karłowicz, Don Karlos..., s. 195.

18


Ewa Kosowska, Przypadki don Karlosa

brzmi: nie jest prawdą, że don Karlos był człowiekiem chorym umysłowo. Nie jest też prawdą, że Filip II kochał syna i otaczał go opieką, chociaż niekiedy sprawiał takie wrażenie. Nie jest prawdą, że między Karlosem a Izabelą istniały relacje emocjonalne przekraczające granice przyjaźni, ani że don Karlos zachowywał się w sposób szczególnie naganny, że był żądny władzy i skory do gniewu. Karłowicz wielokrotnie podkreśla, że oficjalne powody uwięzienia księcia Asturii, enigmatycznie określane w korespondencji dyplomatycznej, wzbudzają uzasadnione wątpliwości. Na dowód przytacza wyimki z listów, jakie na rozkaz Filipa II rozesłano do członków rodziny królewskiej, na dwory europejskie, do kortezów i rad najważniejszych miast hiszpańskich. Korespondencję tę, trwającą przez cały czas uwięzienia królewicza, cechuje konsekwentne unikanie jednoznaczności: od krótkich, suchych informacji, rozsyłanych po Europie na rozkaz królewski, po obszerniejsze wyjaśnienia, które w kilku wypadkach Filip pisał osobiście, w tym przesłania do cesarza i papieża. List do Karola V, dziadka don Karlosa, z dnia 19 maja 1568 r. zawiera następujący, cytowany przez Karłowicza passus: Widzi W.C. Mość z powyższych dowodów, że uwięzienie księcia nie wynikło ani z żadnego wykroczenia jego przeciwko mnie, ani z żadnych rzeczy przeciwnych religii; że nie jest ono środkiem poprawczym, gdyż poprawy księcia nie można było się spodziewać, bo wady jego wynikały z natury (Filip II. daje do zrozumienia, że don Karlos był obłąkanym!); wreszcie iż to co się stało nie jest środkiem przemijającym i nie będzie zmienioném w przyszłości14.

W ocenie badacza większa część cytowanej korespondencji zawiera podobne sformułowania. Karłowicz wyraźnie nie ma zaufania do wyjaśnień króla i na dowód przytacza duże fragmenty pierwszego listu w tej sprawie, wysłanego do cesarza:

Cytuję za: J. Karłowicz, Do Karlos..., s. 167. Objaśnienie w nawiasie oraz wyróżnienie pochodzą od Jana Karłowicza, który ponadto powyższy tekst opatrzył przypisem: „Oryginał tego listu zaginął; brulion znajduje się w Simancas, a tłómaczenie niemieckie w Wiedniu. Wydrukowany u Gachard’a w dz. wsk. str. 568 i dal.”. Najprawdopodobniej chodzi o dzieło wspomniane w przypisie nr 2 na stronie 11 jego monografii, czyli o Relations des ambassadeurs venitiens sur Charles V. etc Philippe II, lub też inne, wspomniane w przypisie nr 1 na stronie 14: L.P. Gachard, Don Carlos et Philippe II, t.1–2, E. Devroye, imprimeur du roi, Brussels 1863. Identyfikację utrudnia nie tylko brak spisu literatury, co w połowie wieku XIX bywało praktyką częstą, ale także luki w opisach bibliograficznych. Natomiast powoływanie się na opracowania Gacharda, stosunkowo nowe i obszerne, sugeruje, że Jan Karłowicz zamierzał włączyć się w modną europejską debatę na temat losów hiszpańskiego księcia i zaproponować własną ich interpretację. 14

19


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Korrespondencja Filipa II. z d. 20 Stycznia 1568 r. dziwnie charakteryzuje tego nieszczerego człowieka: podajemy znaczny jéj ustęp, aby oszczędzić sobie trudu wypisywania listów do innych dworów, które więcéj od tego szczegółów nie zawierają, oraz aby pokazać, jak mówiąc o powodach uwięzienia królewicza Filip II. wykręca się i wywija, wylicza obficie powody, dla których nie uwięził go, ale przemilcza te, dla których to uczynił. „Postanowiłem w tém zdarzeniu, powiada między innymi, złożyć Bogu na ofiarę własne ciało moje i własną krew moją, przekładając chwałę jego i dobro publiczne (frazes stereotypowy wszystkich listów) nad inne względy ludzkie. Dawniejsze i późniejsze przyczyny, które mię do tego postanowienia skłoniły, takiéj są natury, że ani ja Waszéj wysokości o nich donosić, ani W. Wysokość dowiedzieć się o nich nie moglibyśmy bez wznowienia wspólnego smutku naszego: doniosę zresztą o tém później. Tymczasem uwiadamiam W. W., że ani błędy, ani nieposłuszeństwo, ani brak uszanowania (w don Karlosie) nie natchnęły mię mojém przedsięwzięciem: że takowe nie ma na celu kary, choć na nią pewnie książę aż nadto zasłużył, lecz któraby musiała się pewnym czasem i pewną miarą ograniczyć; że nie jest również środkiem poprawczym z nadzieją przekształcenia jego (don Karlosa) błędów i wybryków. Cała ta sprawa ma inne zasady i inne źródła; sposób zapobieżania jej nie zależy ani na oznaczaniu pewnego czasu, ani na środkach mających się użyć, jest ona daleko ważniejszą, przez wzgląd na obowiązki, które mam względem Boga i królestw moich”. Własnoręczny także list Filipa II. do cesarza powtarza znane nam z poprzedniéj odezwy frazesa; list do cesarzowéj cokolwiek jest szczegółowszym i otwartszym. „Chciałbym, pisze Filip II., zdać szczegółową sprawę o rodzaju życia i postępkach księcia, pokazać, do jakiego stopnia posuwał swawolę i nierząd..., ale opis ten byłby za długim. Podam go w stosownej porze W.C. Mości i cesarzowi, jak tego bliższe pokrewieństwo nasze wymaga”15.

Dalej dokonuje Karłowicz swoistej inwentaryzacji miejsc, do których z rozkazu Filipa dotrzeć miała „oficjalna” wersja powodów uwięzienia królewicza. Zestawienie to jest przynajmniej podwójnie intrygujące: po pierwsze rzeczywiście nie pozwala na odsłonięcie jednej, expresis verbis wskazanej przyczyny królewskiego postanowienia, a po drugie – nie wyjaśnia motywów, dla których Karłowicz wątpi nie tylko w dobrą wolę Filipa, ale i w instynkt interpretatorski wielu znakomitych, a cytowanych przez siebie historyków. Z dzisiejszej perspektywy jakiś rodzaj upośledzenia intelektualnego lub emocjonalnego, którym dotknięty był don Karlos, jest trudny do wykluczenia; rozmaici badacze skłaniają się do tezy o fatalnych skutkach endogamii, będącej udziałem rodziny 15

J. Karłowicz, Don Karlos..., s. 164–165.

20


Ewa Kosowska, Przypadki don Karlosa

Habsburgów. Warto tu na marginesie przypomnieć, że wrodzona epilepsja dwóch księżniczek z tego rodu mogła przyczynić się do wygaśnięcia w połowie XVI w. dynastii Jagiellonów. Zresztą niewiele brakowało, by podobny los spotkał dynastię Habsburgów w Hiszpanii: z ośmiorga dzieci Filipa II, zrodzonych ze związków z trzema kobietami, połowa zmarła w dzieciństwie, a pierworodny don Karlos w dwudziestym trzecim roku życia16. Dzisiaj bardzo trudno jest zinterpretować cytowane przez Karłowicza słowa z listu Filipa II: „Podam go [wyjaśnienie – E.K.] w stosownej porze W.C. Mości i cesarzowi, jak tego bliższe pokrewieństwo nasze wymaga”17, tym bardziej, że polska wersja tego zdania jest efektem wielokrotnej translacji. Wspomniane pokrewieństwo mogło zobowiązywać do zwyczajowego wyjaśnienia powodów uwięzienia dostojnego krewniaka, lub/i do wspólnej refleksji nad przyczynami chorób w rodzinie. W XVI w. biologiczne zasady dziedziczenia nie były naukowo opisane, ale zarówno konieczność uzyskania dyspensy na małżeństwo między blisko spokrewnionymi osobami, jak i ludowa wiedza o tym, że „niedaleko pada jabłko od jabłoni” nakazywały ostrożność przy wchodzeniu w koligacje z rodzinami, w których pojawiały się groźne choroby. Publiczne oznajmienie, że hiszpański następca tronu był naznaczony jakimś psychicznym defektem, mogło fatalnie wpłynąć na habsburskie interesy dynastyczne w całej Europie. Karłowicz zdaje się zupełnie nie brać tego pod uwagę. Bardzo konsekwentnie natomiast przedstawia Filipa II jako okrutnego i zaborczego króla, który nie zamierzał dzielić się władzą z jedynym (podówczas) synem. W studium poświęconym losom hiszpańskiego infanta znajdziemy wiele wzmianek, mniej lub bardziej rozbudowanych, na temat zamiłowania władcy do krwawych widowisk, na temat jego bezkrytycznej akceptacji metod stosowanych w ramach procedowania Świętej Inkwizycji, czy obojętności wobec pragnień i ambicji syna. W przyjętej wykładni interpretacyjnej uderza swoisty dualizm. Zdaniem Karłowicza Karlos (interesująca zbieżność graficzno-fonetyczna, która łatwo mogłaby prowadzić na manowce amatorskiego psychologizowania) jest wrażliwym młodzieńcem, nieco roztargnionym, ale spragnionym uczuć – zwłaszcza ojcowskich, umiejącym odwzajemnić życzliwość i przyjaźń, ciekawym świata i ludzi, zdradzającym chęć szybkiego przejęcia królewskich obowiązków. Natomiast jego ojciec to człowiek zimny, okrutny i wyrachowany; intrygant celowo opóźniający rozmaite decyzje i tym samym działający na szkodę państwa, to wreszcie zdesperowany monarcha, 16 O przypadkach dziedziczenia charakterystycznych cech fizycznych (habsburska szczęka) i psychicznych odchyleń pisał m.in. Stanisław Ossowski, Więź społeczna i dziedzictwo krwi, PWN, Warszawa 1966, s. 86 i n. 17 J. Karłowicz, Don Karlos..., s. 165.

21


Laboratorium Kultury 4 (2015)

który z obawy przed perspektywą oddania części władzy więzi własnego syna oraz publicznie insynuuje, że czyniąc to ma na uwadze rację stanu. Trudno pogodzić powtarzane przez Karłowicza zapewnienia, że „prawda dziejowa” jest zasadniczym celem reinterpretacji biografii don Karlosa, z jednoczesną czarno-białą prezentacją portretów ojca i syna. Natomiast z perspektywy czasu i na podstawie argumentów zgromadzonych przez samego Karłowicza można zrozumieć, dlaczego historycy zaliczają Karola V i Filipa II do „Habsburgów większych”, bardziej w dziejach znaczących, podczas gdy Filip III, owoc czwartego małżeństwa Filipa II, jest już jednym z „Habsburgów mniejszych”. Mimo kryzysów gospodarczych, związanych z niekontrolowanym napływem złota z kolonii, i kryzysów politycznych wynikających ze słabej integracji poszczególnych prowincji hiszpańskich, skłonnych do buntu i zabiegających jedynie o lokalne interesy, Filip II odniósł wiele sukcesów militarnych i kulturalnych. To on przeniósł stolicę z Toledo do Madrytu, on też wybudować kazał Eskurial, w którym zresztą najchętniej przebywał. Zarzucane mu przez Karłowicza kunktatorstwo uchroniło kraj przed wieloma potencjalnymi zamieszkami, a silny związek z papiestwem zapewnił Hiszpanii miano monarchii arcykatolickiej. Król, świadomie czyniąc to państwo ostoją kontrreformacji (między innymi przez ożenek z Marią I Tudor, znaną z prześladowania angielskich protestantów), jednocześnie wewnętrznie jednoczył państwo od wieków dążące do przezwyciężenia tradycyjnie separatystycznych inklinacji autonomicznych prowincji. Interpretacja oparta na zanegowaniu Schillerowskiej wersji wydarzeń przyczyniła się do zintensyfikowanej infantylizacji infanta: o ile w romantycznym dramacie don Karlos jest młodym mężczyzną, tragicznie zakochanym w macosze-rówieśnicy i zbuntowanym przeciwko staremu ojcu-tyranowi (w rzeczywistości w chwili śmierci don Karlosa Filip II miał 41 lat), o tyle Karłowicz przedstawia go jako prawie bezwolnego, wrażliwego chłopca, nieustannie krzywdzonego przez los i bezskutecznie zabiegającego o miłość ojca. Trudno się zatem dziwić, że nie była to interpretacja, która mogła wygrać z romantycznym mitem, wzmacnianym talentami Schillera i Verdiego. Dokonując reinterpretacji upowszechnionej w Europie wersji dziejów don Karlosa Karłowicz – bezwiednie lub celowo – wpisał ją w jeszcze inny model opowieści o tragicznych relacjach między ojcem a synem.

22


Ewa Kosowska, Przypadki don Karlosa

Sama historja walki Filipa II. z Niderlandami jakże zajmujący i nauczający widok przedstawia! Obok niej życie i śmierć don Karlosa wygląda jak epizod domowy, jakby zwrócenie uwagi na zawziętość i okrucieństwa Filipa II. na własne gniazdo; widać z nich jakim był we własnej rodzinie, za kulisami wielkiego „teatrum mundi” fanatyczny i despotyczny ten monarcha. Naturalnie, że z punktu historycznego dzieje królewicza hiszpańskiego o tyle zajęcia wzbudzają, ile groźną postać Filipa II. z nowej wyświetlają strony: historji bowiem nie tyle chodzi o samego don Karlosa, który żadnéj prawie znaczącej roli na jéj widowni nie odegrał, ile o postępowanie z nim ojca, oraz związek i stosunek jaki tragiczne losy młodzieńca miały z wielkiemi wypadkami bieżącymi18.

Idąc za spostrzeżeniem, że polscy czytelnicy słabo znają historię Europy zachodniej, i dlatego warto jej „podać epizod równie zajmujący, jak jaka cause célébre z Nowego Pitawala, i tem zachęcić do dziejów właściwych”19, Jan Karłowicz zdaje się próbować sił w gatunku, który zaczął święcić triumfy dopiero w końcu XX w., czyli w historycznej powieści kryminalnej. Jednocześnie broni się przed ewentualnością takiej kwalifikacji, konsekwentnie deklarując, że chodzi mu o „prawdę dziejową”, a taką jest przede wszystkim prawda psychologiczna. Fascynacja możliwościami nowoczesnej psychologii nie była w latach sześćdziesiątych XIX w. niczym nadzwyczajnym – praktycznie niemal wszystkie ważne nurty filozoficzne tego czasu upatrywały w uwarunkowaniach psychologicznych podstawowych mechanizmów społecznych i historycznych. Na okres pracy Karłowicza nad dziejami don Karlosa przypadała m.in. wyjątkowa aktywność naukowa i publikacyjna Moritza Lazarusa, który w połowie stulecia zredefiniował i poszerzył Wundtowską koncepcję "Völkerpsychologie" (psychologii narodów, psychologii etnicznej), a w roku 1860 był współzałożycielem pisma “Zeitschrift für Völkerpsychologie und Sprachwissenschaft”. Mało prawdopodobne, by Karłowicz, studiując w Berlinie i tam uzyskując stopień doktora, nie zetknął się z tym nurtem badawczym. Niewykluczone też, że podjęta przez niego próba przedstawienia „prawdy dziejowej” jako prawdy psychologicznej (tak w aspekcie indywidualnym, uwzględniającym cechy osobowości bohaterów historycznych, jak i w aspekcie kolektywnym, akcentującym specyfikę zachowań zbiorowych) była efektem fascynacji zarówno możliwościami 18 19

J. Karłowicz, Don Karlos..., s. 7–8. Tamże, s. 8.

23


Laboratorium Kultury 4 (2015)

interpretacyjnymi Völkerpsychologie, w wersji zaproponowanej przez Wilhelma Wundta, jak i ugruntowaną koncepcją Leopolda von Ranke. Niestety, próba ta – jak sugerują biografowie Karłowicza – nie uzyskała akceptacji między innymi Józefa Kazimierza Plebańskiego20, historyka, który doktoryzował się w Berlinie w 1855 r., następnie wykładał we Wrocławiu, a potem – protegowany przez margrabiego Wielopolskiego – uzyskał mianowanie na stanowisko profesora zwyczajnego Szkoły Głównej w Warszawie. W tamtym czasie był niekwestionowanym autorytetem, a jego stanowisko w sprawach interpretacji historycznych było traktowane z najwyższą rewerencją. Jeżeli rzeczywiście konsultowano z nim sprawę przyznania Karłowiczowi docentury, to opinia Plebańskiego nie mogła być przychylna, chociażby ze względu na pozytywistyczne z ducha preferowanie w wywodzie naukowym myślenia racjonalistycznego, chłodnego, antyemocjonalnego. Na wykładach P. dawał wyraz przekonaniom zachowawczo-ugodowym. Władysław Nowicki sugerował, że Wielopolski sprowadził P-ego „na lekarza głów zapalonych”. P., przeciwnik jakiejkolwiek konspiracji bądź walki zbrojnej, był zwolennikiem pracy organicznej. Postawie i wypowiedziom P-ego i kilku innych profesorów przypisywano nieliczny stosunkowo udział młodzieży Szkoły Głównej w akcji powstańczej21.

Plebański (1831–1897), pięć lat starszy od Karłowicza, ale dysponujący znacznie dłuższym stażem naukowym i uniwersyteckim, był historykiem, który znał doskonale dzieje Hiszpanii, a ponadto miał duże doświadczenie w pracy w archiwach (w Berlinie odnalazł nieznane listy Jana Kazimierza). Studia we Wrocławiu i Berlinie pozwoliły mu też na orientację w koncepcjach zarówno Rankego, jak i Wundta. Trudno orzec, na ile znana mu była idea Völkerpsychologie, kładąca nacisk na różnice psychokulturowe. W pracy Karłowicza mógł go jednak razić swoisty uniwersalizm, podporządkowanie specyfiki relacji dworskich w szesnastowiecznej Hiszpanii nie tyle nawet ogólnym mechanizmom psychologicznym, które zresztą dopiero Freud próbował dokładniej opisać i diagnozować, ile uwarunkowaniom niemalże natywistycznym. Zły i perfidny Filip, niszczący wszelkimi sposobami swojego nieszczęsnego i niewinnego syna to stereotyp zbyt jednoznaczny, jak na naukowe wymagania lat sześćdziesiątych „Starania K-a nie powiodły się skutkiem nieprzychylnego stanowiska prof. J. Plebańskiego”. O. Gajkowa, S. Urbańczyk, Karłowicz Jan Aleksander Ludwik…, s. 53. 21 S. Konarski, Plebański Józef Kazimierz, Polski Słownik Biograficzny, t. 26, red. E. Rostworowski, Zakład Narodowy im. Ossolińskich – Wydawnictwo PAN, Wrocław 1981, s. 708. 20

24


Ewa Kosowska, Przypadki don Karlosa

XIX w. Był to zresztą schemat znany skądinąd: zarówno dramat rodzinny, jak i dobór wartościujących, nasyconych emocjonalnie określeń użytych do prezentacji skutków bezwzględności Filipa II, nadto przypominały dobrze znane Polakom losy Iwana Groźnego i Piotra Wielkiego: dwóch carów, którzy zapisali się w historii jako twórcy potężnego imperium, a jednocześnie jako synobójcy. Jeżeli Plebański odczytał taką intencję w studium Karłowicza, to niewątpliwie mógł się do niej odnieść krytycznie z dwóch przynajmniej powodów. Po pierwsze dlatego, że żywił niechęć do płytkiego psychologizowania i przypadkowych analogii. Doceniał znaczenie pobudek emocjonalnych w życiu społecznym, ale sądził, że osoby podejmujące decyzje o znaczeniu historycznym powinny bazować na przesłankach racjonalnych. Jego zdaniem w procesie dziejowym uczucia pełnią rolę ważną, ale to nie od nich zależy postęp ludzkości22. Wyszukiwanie przez Karłowicza przede wszystkim indywidualnych i niskich pobudek psychologicznych, stojących za decyzjami politycznymi wybitnego władcy były tylko pozornie zgodne z jego własną koncepcją specyfiki dziejów człowieka; jeśli w życiu społecznym nie ma „dwóch zjawisk tożsamych”, to aluzje polityczne zaciemniają jedynie specyfikę konkretnych, historycznych uwarunkowań wpływających na taki a nie inny przebieg wydarzeń. Ponadto Plebański w swoich wykładach odnosił się z sympatią do osiągnięć cesarzy niemieckich, którzy od średniowiecza optowali za uniwersalizacją Europy23. Silna władza Habsburgów była warunkiem utrzymania tej tendencji. Zatem teza, że Filip II był wyrodnym ojcem, który przyczynił się do śmierci własnego syna, nawet jeśli po części słuszna, to, zdaniem Plebańskiego, nie zasługiwała na akceptację w kontekście politycznych zdobyczy króla. Nie są znane konkretne przyczyny, dla których Józef Plebański – jeśli to był on przede wszystkim – nie poparł starań młodszego kolegi o docenturę. Trudno po latach odpowiedzialnie stawiać tezę o Ezopowym języku potencjalnej rozprawy habilitacyjnej Karłowicza, i o wpływie rozpoznania lub nie 22 „Profesor warszawskiej Szkoły Głównej J. K. Plebański, który najwięcej uwagi poświęcał zagadnieniom teoretycznym historii, bardzo silnie przeciwstawiał światu fizycznemu – naturze, »gdzie nie ma woli ani samowoli«, gdzie panują prawa i konieczności, świat duchowy. Wskazywał na to, że w życiu społecznym nie ma »dwóch zjawisk tożsamych«, nie ma takiej regularności jak w przyrodzie, gdyż świadoma wola i namiętności ludzkie oraz interesy odgrywają tu rolę decydującą, i dokonują się »bezustanne zmiany i przemiany«. Stwierdzał jednak postęp w dziejach ludzkości, a dźwignię jego widział w rozwoju wiedzy, »intelektualnej energii«, toteż zadanie historii określał jako opis »Czynów mających wpływ na postęp, cywilizację i oświatę ludzkości«. M. Serejski, Wstęp, w: W. Smoleński, Szkoły historyczne w Polsce (Główne kierunki poglądów na przeszłość), BN Seria I nr 142, Wrocław 1952, s. XXVI. 23 Por. E. Bogusławski, Józef Kazimierz Plebański, w: Szkoła Główna Warszawska (1862–1869), t. 1. Wydział filologiczno-historyczny, Kraków 1900, s. 148–149.

25


Laboratorium Kultury 4 (2015)

rozpoznania zawartych w niej potencjalnych aluzji historycznych na ostateczną decyzję władz Szkoły Głównej. Trudno też dociec, czy jego propozycja łączenia „prawdy dziejów” z „prawdą psychologiczną” okazała się przedwczesna, niezrozumiała czy nieprzekonująca. Faktem jest, że Jan Karłowicz nie uzyskał stanowiska docenta i ostatecznie nie przedłożył studium poświęconego losom don Karlosa jako swojej rozprawy habilitacyjnej. W archiwach Szkoły Głównej nie ma śladu prowadzenia tam jakiegokolwiek przewodu habilitacyjnego24, a jej przekształcenie w Cesarski Uniwersytet Warszawski25 niewątpliwie zniechęciło Karłowicza do dalszych starań o stanowisko akademickie. Rezygnacja z pracy uniwersyteckiej nie oznaczała dla Jana Karłowicza rezygnacji z wielokierunkowych badań naukowych. Późniejszy rozwój filologicznych, antropologicznych i ludoznawczych zainteresowań Jana Karłowicza sprawił, że stał się on człowiekiem-instytucją, autorytetem dla kilku pokoleń polskich etnografów i ludoznawców. Interesował się schematami rozwojowymi zjawisk kulturowych i językowych, doceniał znaczenie wiedzy historycznej, ale do badania dziejów władców Hiszpanii więcej nie wrócił.

Bibliografia Bogusławski E., Józef Kazimierz Plebański, w: Szkoła Główna Warszawska (1862–1869), t. 1, Wydział filologiczno-historyczny, Kraków 1900. Dzieje Uniwersytetu Warszawskiego 1807–1915, red. S. Kieniewicz, PWN, Warszawa 1981. Gachard L.P., Don Carlos et Philippe II, t. 1–2, E. Devroye, imprimeur du roi, Brussels 1863. Gajkowa O., Urbańczyk S., Karłowicz Jan Aleksander Ludwik, w: Polski Słownik Biograficzny, t. 12/1, z. 52, red. E. Rostworowski, Zakład Narodowy im. Ossolińskich – Wydawnictwo PAN, Wrocław 1966–1967.

Był to prawdopodobnie skutek słabości kadrowej uczelni: „Tak więc obsadzano Wydział stopniowo i nie bez trudu; zaczęto pracę z 15 wykładowcami, stopniowo dociągnięto do 21. Zważywszy zmiany składu, było ich na Wydziale 29 w ciągu siedmiu lat, wliczając lektorów. W przeciwieństwie do lekarzy i prawników, żaden z profesorów- humanistów nie skompromitował się w powstaniu styczniowym. Ale też na całym Wydziale Filologiczno-Historycznym dostrzegamy tylko jednego uczonego wielkiej miary, a i to zepchniętego na stanowisko podrzędne, Karola Estreichera”. Dzieje Uniwersytetu Warszawskiego 1807–1915, red. S. Kieniewicz, PWN, Warszawa 1981, s. 295. 25 Józef Kazimierz Plebański nota bene odmówił pracy na nowych warunkach. 24

26


Ewa Kosowska, Przypadki don Karlosa

Karłowicz J., Don Karlos, królewicza hiszpański, Skład Główny w Księgarni Maurycego Orgelbranda, Warszawa 1867. Konarski S., Plebański Józef Kazimierz, w: Polski Słownik Biograficzny, t. 26, red. E. Rostworowski, Zakład Narodowy im. Ossolińskich – Wydawnictwo PAN, Wrocław 1981. Kosowska E., Antropologia i historiografia, w: E. Kosowska, Negocjacje i kompromisy. Antropologia polskości Henryka Sienkiewicza, Śląsk, Katowice 2002. Lévi-Strauss C., Antropologia strukturalna, przeł. K. Pomian, PIW, Warszawa 1970. Ossowski S., Więź społeczna i dziedzictwo krwi, PWN, Warszawa 1966. Serejski M., Wstęp, w: W. Smoleński, Szkoły historyczne w Polsce (Główne kierunki poglądów na przeszłość), Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Wrocław 1952. Sienkiewicz H., O powieści historycznej, w: Henryk Sienkiewicz, oprac. J. Kulczycka-Saloni, Państwowe Zakłady Wydawnictw Szkolnych, Warszawa 1966. von Ranke L., Geschichten der romantischen Völker von 1495 bis 1514, w: Sömtliche Werke, Leipzig 1885, t. XXIII.

Abstract Cases of don Karlos Published in 1867 monograph Don Karlos, Spanish prince is one of the most often omitted works of Jan Karłowicz. It sometimes appears with remark that on its basis he, unsuccessfully, applied for a position of associate professor in Szkoła Główna in Warsaw. This article is an explanation of the basic thesis of Karłowicz’s monograph, as well as causes, for which such interpretation of the history of infant prince was not welcomed by the readers of that time. Keywords: Don Karlos, Jan Aleksander Karłowicz, Szkoła Główna

Ewa Kosowska prof. zw. dr hab., kierownik Zakładu Teorii i Historii Kultury w Instytucie Nauk o Kulturze i Studiów Interdyscyplinarnych. Pracuje w Uniwersytecie Śląskim od 1975, filolog i kulturoznawca. Autorka monografii, rozpraw i artykułów, redaktor prac zbiorowych z zakresu historii kultury i antropologii literatury (m.in. Legenda, Kanon i transformacje. Św. Jerzy w polskiej kulturze ludowej, 1985; Postać literacka jako tekst kultury. Rekonstrukcja antropologicznego modelu szlachcianki na podstawie Potopu Henryka Sienkiewicza, 1990; Kultura polska. Tradycja jako uniwersum kodów

27


Laboratorium Kultury 4 (2015)

aksjologicznych, [red.], 1992; Wstyd w kulturze. Zarys problematyki, [red.] 1998, 2008; Antropologia kultury – antropologia literatury [red.], 2005, 2007; Negocjacje i kompromisy. Antropologia polskości Henryka Sienkiewicza, 2002; Antropologia literatury, 2005. Członek Komitetu Nauk o Kulturze PAN, prezes Polskiego Towarzystwa Kulturoznawczego.

28


Halina Karaś

Uniwersytet Warszawski

Jan Karłowicz jako językoznawca

Abstrakt Celem artykułu jest ukazanie wkładu Jana Karłowicza, postaci niesłychanie ważnej dla nauki i kultury polskiej przełomu XIX i XX w., do badań językoznawczych. Najważniejsze dokonania naukowe Jana Karłowicza sytuują się bowiem w obrębie językoznawstwa, szczególnie polonistycznego, ale i tu jego zainteresowania lingwistyczne i kierunki badań były różnorodne. Jan Karłowicz zapisał się w historii polskiej lingwistyki przede wszystkim jako leksykograf i leksykolog, dialektolog i etymolog. W mniejszym zaś stopniu jest znany jako onomasta, teoretyk i praktyk w kwestiach kultury języka czy edytor i historyk języka. Najbardziej znaczące są dokonania Karłowicza w zakresie leksykografii. Jest on wciąż przypominany przede wszystkim jako inicjator i współautor Słownika warszawskiego – największego zbioru leksyki polskiej. Mniej znany jest jako teoretyk leksykografii, choć jest on autorem Przyczynków do wielkiego projektu słownika polskiego (1876), pierwszej w polskim językoznawstwie obszernej pracy o charakterze metodologicznym, ujmującej całość zagadnień dotyczących makroi mikrostruktury słownika. Stanowi ona źródło wiedzy o warsztacie leksykografa końca XIX w. Podkreślić należy rzetelność ujęcia, drobiazgowość opisu, naukowy rozmach i innowacyjność badawczą, której główne założenia do dziś nie utraciły aktualności. Jego pozostałe prace słownikarskie także ściśle łączyły się z innymi jego zainteresowaniami, tj. z dialektologią i etymologią. Owocem tych zainteresowań i długotrwałych prac leksykograficznych są dwa słowniki autorskie: sześciotomowy Słownik gwar polskich i nieukończony Słownik wyrazów obcego a mniej jasnego pochodzenia w języku polskim używanych. Oba te słowniki reprezentują dobry poziom metodologiczny i do dziś są źródłem wykorzystywanym do badań leksyki dialektalnej i słownictwa zapożyczonego. Słownik gwar polskich to pierwszy i w zasadzie do dziś jedyny słownik ogólnogwarowy polszczyzny, pierwszy tego typu też w Słowiańszczyźnie. Z kolei

29


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Słownik wyrazów obcego a mniej jasnego pochodzenia... to pionierski na gruncie polskim słownik wyrazów obcych, znakomicie wykorzystujący ówczesną wiedzę etymologiczną. Na podkreślenie zasługuje też wkład Karłowicza do badań nad etymologią ludową. To on jest właśnie autorem pierwszej rzetelnej pracy naukowej w polskiej i nie tylko polskiej lingwistyce poświęconej temu zagadnieniu. Jego Słoworód ludowy to cenna pozycja, w której zanalizował liczne przykłady etymologii ludowej z języka polskiego, przedstawił genezę i mechanizm omawianych zjawisk i zaproponował ich klasyfikację. Ta klasyfikacja jest najważniejszym i najbardziej oryginalnym wkładem uczonego w badania nad etymologią ludową. Okazuje się zatem, że zarówno w zakresie dialektologii, jak i etymologii najbardziej trwałe i najcenniejsze okazały się jego prace słownikarskie, a zatem można Jana Karłowicza określić przede wszystkim jako leksykografa, zasłużonego dla różnych dyscyplin językoznawstwa polonistycznego, zwłaszcza dla dialektologii, etymologii i onomastyki. Słowa klucze: językoznawstwo, dialektologia, etymologia, leksykografia, onomastyka, historia humanistyki

1. Jan Karłowicz – uczony wszechstronny Jan Karłowicz był uczonym przełomu XIX i XX w. niezwykle wszechstronnym: językoznawcą, etnografem, folklorystą, historykiem, muzykiem i muzykologiem, badaczem i tłumaczem literatury pięknej, redaktorem czasopisma etnograficznego „Wisła”, współtwórcą i współredaktorem „Prac Filologicznych” – najstarszego polskiego pisma językoznawczego. Tę wszechstronność zainteresowań i prowadzonych przez niego badań naukowych podkreślają wszyscy biografowie i badacze dorobku Jana Karłowicza1. To postać niesłychanie 1 Por. A. Brückner, Prace słownikowe, w: Życie i prace Jana Karłowicza (1836–1903), książka zbiorowa wydana staraniem i nakładem redakcji „Wisły”, Warszawa 1904, s. 165–176 (dalej w tekście głównym książka Życie i prace Jana Karłowicza… zapisywana będzie skrótowo jako ŻiPJK); A.A. Kryński, Jan Karłowicz jako językoznawca, w: Życie i prace…, s. 120–164; E. Majewski, Jan Karłowicz. Zarys życia, w: Życie i prace...., s. 1-30; S. Szober, Jan Karłowicz, „Prace Filologiczne” 1928, t. 13, s. 546–557; H. Kurkowska, Jan Karłowicz (1836–1903), w: Z dziejów polonistyki warszawskiej, PWN, Warszawa 1964, s. 155–161; H. Perzowa, Jan Karłowicz jako dialektolog, „Poradnik Językowy” 1979, z. 9, s. 426–436; S. Urbańczyk, Dwieście lat polskiego językoznawstwa (1751–1950), Wydawnictwo Secesja, Kraków 1993; E. Koniusz, Polszczyzna z historycznej Litwy w „Słowniku gwar polskich” Jana Karłowicza, Wydawnictwo Akademii Świętokrzyskiej, Kielce 2001; E. Koniusz, Jan Karłowicz jako językoznawca, etnograf i folklorysta – w setną rocznicę śmierci (1836–1903), „Studia Filologiczne Akademii Świętokrzyskiej” 2005, t. 18, s. 7–17; M. Majdak, Słownik warszawski. Koncepcja – realizacja – recepcja, Wydział Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2008; K. Rutkowska, Zasługi Jana Karłowicza dla języka i folkloru litewskiego, „Poradnik Językowy” 2012, z. 5, s. 21–29; H. Karaś, O potrzebie badań nad życiem naukowym przełomu XIX i XX wieku. Jan Karłowicz jako animator ówczesnego „ruchu umysłowego”, „Poradnik Językowy” 2012, z. 5, s. 6–20.

30


Halina Karaś, Jan Karłowicz jako językoznawca

ważna dla nauki i kultury polskiej przełomu XIX i XX w., „wielka i świetlana”2, był bowiem Karłowicz doskonałym animatorem i organizatorem życia naukowego i kulturalnego3, człowiekiem-instytucją w okresie zaborów, w którym zabrakło mecenatu państwowego. Różne dziedziny jego aktywności naukowej i kulturalnej dobrze ukazuje jego bogata korespondencja przechowywana w Państwowym Archiwum Historycznym w Wilnie. To prawdziwa kopalnia wiedzy o ówczesnym życiu naukowym i kulturalnym, znakomite źródło do badań nad dziejami nauki i kultury. Są tu bowiem listy od etnografów (np. od Jana Bystronia, Ludwika Krzywickiego, Izydora Kopernickiego), folklorystów (m.in. od Oskara Kolberga, Zygmunta Glogera), językoznawców (np. od Jana Baudouina de Courtenay, Aleksandra Brücknera, Jana Rozwadowskiego, Jana Łosia, Lucjana Malinowskiego, Adama Antoniego Kryńskiego, Władysława Nehringa), badaczy literatury (np. od Bronisława Chlebowskiego, Ignacego Chrzanowskiego), historyków (np. od Stanisława Estreichera, Tadeusza Korzona, Józefa Natansona), pisarzy (np. od Marii Konopnickiej, Henryka Sienkiewicza, Stefana Żeromskiego, Adolfa Dygasińskiego, Józefa Blizińskiego, Iwana Franki). Ciekawym świadectwem kontaktów Jana Karłowicza z uczonymi i pisarzami obcymi są zwłaszcza listy w różnych językach, m.in. po francusku (np. od Henriego Gaidoza, założyciela francuskiego pisma etnograficznego „Melusine”, od Charlesa Joresa), niemiecku (np. od Hermanna Frieschbiera, Edmunda Veckenstedta), angielsku (np. od redakcji czasopisma „Folk-lore”), rosyjsku (np. od Filaretowa), czesku (np. od czeskiego krytyka Edvarda Jelinka, prof. Čenka Zibrsta, Františka Drtiny, filozofa, filologa, pedagoga, Adolfa Černego), chorwacku (np. od Vatroslava Jagicia) itp. Listy te pokazują, jak ważne były wówczas kontakty bezpośrednie w nauce. Korespondencja Karłowicza jest warta dokładniejszego zbadania, wymaga jednak dłuższej ekscerpcji materiałów archiwalnych i zaangażowania także badaczy z innych krajów. Wydaje się, że trwałe miejsce w nauce zdobył Jan Karłowicz przede wszystkim jako lingwista – leksykograf, dialektolog, etymolog, onomasta, badacz języka polskiego, ale także i innych języków, m.in. języka litewskiego i niektórych języków słowiańskich, choć docenia się także jego dorobek etnograficzny i folklorystyczny. Na dominującą rolę językoznawstwa w dorobku Karłowicza wskazuje zarówno liczba publikacji lingwistycznych, gdyż spośród około tysiąca H. Kurkowska, Jan Karłowicz…, s. 161. Por. H. Perzowa, Jan Karłowicz…, s. 426; S. Urbańczyk, Dwieście lat…, s. 98–99; H. Karaś, O potrzebie badań... 2

3

31


Laboratorium Kultury 4 (2015)

pozycji bibliograficznych w dorobku Karłowicza ponad trzysta prac dotyczy językoznawstwa, jak i ich cytowalność, do dziś bowiem badacze korzystają często z jego prac, zwłaszcza leksykograficznych. Jego wkład do badań językoznawczych jest znaczący i przynajmniej częściowo został już omówiony4. Doceniano go za jego życia i tuż po śmierci. Adam Antoni Kryński tak określił jego rolę w lingwistyce polskiej: pracami swojemi […], przyczynił się znakomicie do podniesienia językoznawstwa polskiego na stanowisko naukowe, do utrzymania go na tej wyżynie i do dalszego rozwoju tej zaniedbanej u nas gałęzi umiejętności5.

W późniejszych latach, po negatywnej recenzji jego Słownika gwar polskich dokonanej przez Kazimierza Nitscha (opublikowanej w 1911 r.), utrwaliła się opinia o niskiej wartości prac językoznawczych Jana Karłowicza. Przez długie lata niesłusznie ostro krytykowany jako językoznawca (leksykograf i dialektolog), współcześnie jest na nowo odkrywany i oceniany6, choć już wcześniej kolejne rocznice związane z jego osobą i jego dziełem stawały się powodem do rozważań nad jego twórczością naukową. Najważniejsze osiągnięcia Jana Karłowicza sytuują się w obrębie językoznawstwa polonistycznego, ale cenny dorobek ma również w zakresie lituanistyki i w mniejszym stopniu – w badaniach innych języków, głównie słowiańskich. Zajmował się również językoznawstwem ogólnym. Jego zainteresowania lingwistyczne i kierunki badań były różnorodne. Jan Karłowicz zapisał się w historii polskiej lingwistyki przede wszystkim jako leksykograf, leksykolog i dialektolog, mniej znany jest natomiast jako etymolog i onomasta. Jeszcze rzadziej wspomina się o nim jako o teoretyku i praktyku w kwestiach kultury języka czy edytorze i historyku języka. Dotychczasowe całościowe ujęcia dorobku Jana Karłowicza, zawarte głównie w artykułach rocznicowych, są ogólnikowe7, natomiast obszerna monografia Por. H. Perzowa, Jan Karłowicz…, s. 426–436; E. Koniusz, Polszczyzna…; J. Okoniowa, Jan Karłowicz. W setną rocznicę śmierci, „Język Polski” 2003, r. 83, z. 4–5, s. 246–250; M. Majdak, Słownik warszawski…; H. Karaś, Polska leksykografia gwarowa, nakł. Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2011; H. Karaś, Jano Karlovičiaus indėlis į dialektologijos tyrinėjimus. Lenkų tarmių žodynas – lūžio žodynas, „Acta Linguistica Lithuanica” 2012, t. 67, s. 78–100. 5 A.A. Kryński, Jan Karłowicz…, s. 123. 6 Por. E. Koniusz, O Karłowiczowskim...; J. Okoniowa, Jan Karłowicz…; J. Okoniowa, „Słownik gwar polskich” Jana Karłowicza. Dziedzictwo. Inspiracje. Wyzwania*, „Prace Filologiczne” 2013, t. 64, s. 245–258; H. Karaś, Polska leksykografia…; H. Karaś, O potrzebie badań...; K. Rutkowska, Zasługi Jana Karłowicza… 7 Por. S. Szober, Jan Karłowicz...; H. Kurkowska, Jan Karłowicz…; M. Szymczak, Jan Karłowicz w 75 4

32


Halina Karaś, Jan Karłowicz jako językoznawca

zbiorowa Życie i prace Jana Karłowicza, opublikowana w 1904 r., jest przestarzała, nieuwzględniająca ani wydanych drukiem już po śmierci Karłowicza niektórych jego prac, ani recepcji jego dzieł. Podobnie jedynie sygnalny charakter miał mój artykuł poświęcony Karłowiczowi jako animatorowi ówczesnego „ruchu umysłowego”, w którym podkreśliłam znaczenie archiwaliów wileńskich w badaniach nad życiem naukowym przełomu XIX i XX w. i rolę Jana Karłowicza8. W zasadzie omówiono dotąd szerzej tylko wybrane aspekty jego twórczości językoznawczej.

2. Jan Karłowicz jako badacz języka polskiego – leksykograf, dialektolog, etymolog, onomasta Jan Karłowicz zasłużył się najbardziej – jak już to podkreślono – jako badacz języka polskiego, zarówno jego odmiany ogólnej, jak i odmian gwarowych. Jego dokonania w tym zakresie pokazują różnorodność jego zainteresowań, gdyż dotyczą wielu subdyscyplin językoznawczych i w większości z nich jego dorobek należy uznać za inspirujący pokolenia kolejnych badaczy. Jednak w centrum jego zainteresowań badawczych – szczególnie polonistycznych – pierwsze miejsce zajmowały leksykografia i leksykologia. Niektórzy współcześni mu językoznawcy ubolewali nad tym, iż nie poświęcił się pracy teoretyczno-językowej, ale wybrał żmudne prace słownikarskie, por. m.in. wypowiedź Karola Appla: „zaprzągł się [...] do niewdzięcznej, nieodpowiedniej dla siebie, mrówczej pracy układania słowników” (ŻiPJK, s. 63). I choć była ona żmudna i czasochłonna, to – jak podkreślają badacze dorobku Jana Karłowicza9 – dzieła leksykograficzne sprawiły, że nazwisko Karłowicza jest do dziś żywe w nauce polskiej. Można obrazowo – za Henryką Perzową – powtórzyć, iż słowo stanowiło wspólny mianownik jego zainteresowania leksykografią, dialektologią, etymologią i onomastyką10.

rocznicę śmierci (28.V.1936–14.VI.1903), „Poradnik Językowy” 1979, z. 9, s. 409; J. Okoniowa, Jan Karłowicz…; J. Okoniowa, „Słownik gwar polskich”…; E. Koniusz, O Karłowiczowskim „Słowniku wyrazów obcego a mniej jasnego pochodzenia używanych w języku polskim” i niektórych etymologiach w nim zawartych, „Studia Turcologia Cracoviensia”, t. 10: Księga jubileuszowa poświęcona Profesorowi Stanisławowi Stachowskiemu, Kraków 2005, s. 209–216. 8 H. Karaś, O potrzebie badań... 9 Por. E. Koniusz, Jan Karłowicz…, s. 14. 10 H. Perzowa, Jan Karłowicz…, s. 427.

33


Laboratorium Kultury 4 (2015)

2.1 Zasługi Jana Karłowicza dla rozwoju polskiej leksykografii Zasługi Jana Karłowicza (1836–1903) dla rozwoju polskiej leksykografii są niewątpliwie i większe niż dotychczas przedstawiane. W literaturze przedmiotu podkreśla się bowiem przede wszystkim jego rolę w powstaniu Słownika warszawskiego, nowego słownika ogólnego języka polskiego, jako inicjatora i organizatora prac nad nim oraz jego zasługi jako autora sześciotomowego Słownika gwar polskich – pierwszego polskiego i nie tylko (pierwszego w całym świecie słowiańskim) słownika ogólnogwarowego języka narodowego. Jego wkład do rozwoju leksykografii polskiej w tym zakresie został już przynajmniej częściowo omówiony11. Jan Karłowicz był jednak nie tylko leksykografem – praktykiem, ale i teoretykiem leksykografii. Warto zatem przypomnieć jego poglądy teoretyczne, by na tym tle przedstawić jego dorobek leksykograficzny.

2.1.1. Jan Karłowicz – leksykograf teoretyk: Przyczynki do wielkiego projektu słownika polskiego Główna praca Jana Karłowicza z zakresu teorii leksykografii to Przyczynki do projektu wielkiego słownika polskiego (1876), stanowiąca ważne źródło wiedzy o warsztacie leksykografa końca XIX w12. Jest to w lingwistyce polskiej pierwsza w dziedzinie słownikarstwa tak obszerna praca o charakterze metodologicznym, w której zostało podjętych wiele ważnych zagadnień związanych z budową słownika. Poprzedza ona prace leksykograficzne autora, szkoda tylko, że część bardzo ciekawych i nowatorskich rozwiązań opisanych w Przyczynkach… nie znalazła odzwierciedlenia w jego dziełach leksykograficznych, co należy złożyć przede wszystkim na karb pośpiechu w pracy i przekonania, że lepiej pozostawić po sobie słownik niedoskonały niż materiały do słownika, które potem mogą nie ujrzeć światła dziennego. Taką opinię wyraził m.in. w krótkiej przedmowie do Słownika gwar polskich13: Por. m.in. J. Łoś, Znaczenie „Słownika gwar polskich”, w: Życie i prace…, s. 176–180; K. Nitsch, Recenzja Słownika gwar polskich J. Karłowicza, „Rocznik Slawistyczny” 1911, t. 4, s. 199–243; przedruk w tegoż: Wybór pism polonistycznych, t. 4. Pisma dialektologiczne, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław–Kraków 1958, s. 195–225; Cz. Pankowski, Jan Karłowicz jako organizator prac leksykograficznych i współtwórca Słownika warszawskiego, „Poradnik Językowy” 1979, z. 9, s. 410–425; H. Perzowa, Jan Karłowicz…; E. Koniusz, O Karłowiczowskim…; M. Majdak, Słownik warszawski…; H. Karaś, Polska leksykografia…; H. Karaś, O potrzebie badań...; H. Karaś, Jano Karlovičiaus…; J. Okoniowa, „Słownik gwar polskich”…, s. 245–258. 12 Por. U. Sokólska, „Przyczynki do projektu wielkiego słownika polskiego” Jana Karłowicza jako źródło wiedzy o warsztacie leksykografa końca XIX wieku, „Prace Filologiczne” 2013, t. 64, s. 351–366. 13 Dalej w tekście głównym jako SGP. 11

34


Halina Karaś, Jan Karłowicz jako językoznawca

Przewidując, iż nie zdołam wyzyskać wszystkiego, wolałem ograniczyć się zasobami niezupełnemi i takowe ogłosić, niżeli pomnażać zapiski i przekazać je nieprzyjaźnym zwykle losom rękopisów pośmiertnych (SGP: s. 5nl.).

Właściwy tekst Przyczynków… liczy osiemdziesiąt dwie strony, a sam projekt składa się ze wstępu i pięciu rozdziałów, w którym kolejno autor omówił poglądy na wielkość i charakter zbioru leksyki polskiej, zasady nowoczesnego słownika ogólnego języka polskiego, sposób jego opracowania, zilustrowany próbką takiego słownika oraz w zakończeniu przedstawił pomysł opracowania na podstawie wspomnianego wyżej dużego słownika naukowego oraz kolejnego – przeznaczonego dla szerszego grona odbiorców – tzw. słownika praktycznego. Nowatorski jest wspomniany wyżej pomysł opracowania równoległego na tej samej podstawie materiałowej dwóch słowników zróżnicowanych co do sposobu opracowania i funkcji. Pierwszy z nich miał być słownikiem akademickim, naukowym, opisowym, przeznaczonym dla specjalistów, a więc bez akcentów wartościujących, normatywnych, czyli – jak to sam autor określa – słownikiem bezstronnym, nieuprzedzonym żadną teoryją gramatyczną lub purystyczną, ścisłym inwentarzem języka, dokładną, obszérną skarbnicą jego zasobów, skarbnicą że tak powiem, bezwyznaniową, jedném słowem materyjałem, z którego dopiéro językoznawcy spostrzeżenia swe i wnioski snuć będą14.

Drugi zaś słownik, którego opracowanie Karłowicz postulował, winien być słownikiem podręcznym, edukacyjnym, normatywnym, w którym odbiorcy mogliby poszukiwać wskazówek poprawnościowych, przeznaczonym dla szerokiego ogółu. Poglądy leksykograficzne Karłowicza były nowoczesne. Zwrócił uwagę na wariantywność leksykalną, na zróżnicowanie frekwencyjne leksyki (formy podstawowe i oboczne, rzadsze), chronologiczne (wyrazy współczesne i archaiczne), terytorialne (wyrazy ogólne i regionalne). Omówił zasady rejestracji i opisu jednostek słownikowych. Docenił funkcję ilustracji tekstowej, podkreślając – co dzisiaj jest już uznawane za oczywistość – wagę szerokiego kontekstu leksykalnego, dającego gwarancję właściwej interpretacji odnotowanego wyrazu: „Znaczenie i użycie wyrazu tedy dopiero dokładnie się wyjaśnia, gdy go widzimy we frazesie”15. 14 J. Karłowicz, Przyczynki do projektu wielkiego słownika polskiego, „Rozprawy i Sprawozdania z Posiedzeń Wydziału Filologicznego Akademii Umiejętności” IV, Kraków 1986, s. 7. 15 J. Karłowicz, Przyczynki do projektu…, s. 11.

35


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Zwrócił także uwagę m.in. na szereg innych ważnych problemów leksykograficznych, takich chociażby jak: liczbę przykładów cytowanych w słowniku, ich reprezentatywność (przykłady najbardziej charakterystyczne, ilustrujące wszystkie znaczenia danego wyrazu), kolejność ich przytaczania (według znaczeń, począwszy od konkretnych po abstrakcyjne, tak, by można było zrekonstruować łańcuch zmian semantycznych), zasady obowiązujące przy cytowaniu materiałów (był zwolennikiem przytaczania cytatów w pisowni oryginalnej i ich dokładnej lokalizacji). Szczególnie interesujące i nowatorskie jest omówienie zasad obowiązujących przy rejestracji regionalizmów. Karłowicz postulował tu podawanie wymowy wyrazu, dokładnej jego lokalizacji (tj. nazwy miejscowości, w której wyraz został odnotowany), a także informacji, czy znany jest na obszarze występowania danego regionalizmu jego odpowiednik ogólnopolski („wszechpolski”). Proponował także wyróżnianie odpowiednim symbolem regionalizmów od wyrazów ogólnopolskich. Za niezbędne uznawał też informacje o przeobrażeniach znaczeniowych, funkcjach składniowych i pochodzeniu wyrazów. Nowatorski jest pomysł Karłowicza dotyczący podawania eksplicytnej informacji gramatycznej, zwłaszcza fleksyjnej, nie tylko przyhasłowej (bezpośredniej), lecz także ogólnej (pośredniej) w postaci wzorów odmiany (przy odmianie regularnej) w części wstępnej każdego tomu słownika. Przyczynki… to najbardziej całościowy, opublikowany wykład poglądów leksykograficznych Karłowicza, związany z jednym z powstających wówczas w łonie Akademii Umiejętności projektów wielkiego akademickiego słownika ogólnego. Karłowicz w swojej pracy stara się przede wszystkim odpowiedzieć na dwa podstawowe pytania: jakiego typu ma to być słownik i jaki winien być sposób jego opracowania. Ogólna ocena Przyczynków... jest wysoka. Uznanie budzi rzetelność ujęcia, drobiazgowość opisu, naukowy rozmach i innowacyjność badawcza, której główne założenia do dziś nie utraciły aktualności. Część poglądów Karłowicz przejął głównie od badaczy niemieckich, jest to to wynik jego lektur lingwistycznych. Można zatem uznać za uzasadnione stwierdzenie Tadeusza Piotrowskiego16, że Karłowicz wyprzedza swoją epokę.

16 T. Piotrowski, Słowniki języka polskiego, w: Współczesny język polski, red. J. Bartmiński, Wydawnictwo UMCS, Lublin 2001, s. 604.

36


Halina Karaś, Jan Karłowicz jako językoznawca

2.1.2. Jan Karłowicz – leksykograf praktyk. Słowniki autorskie i współautorskie Jan Karłowicz zasłużył się przede wszystkim jako leksykograf praktyk, inicjator, autor i współautor trzech słowników. Dwa z nich: Słownik warszawski i Słownik gwar polskich są do dziś znane i wykorzystywane prze badaczy. Zapomnieniu natomiast uległ trzeci słownik opracowany przez Jana Karłowicza, tj. pierwszy słownik etymologiczny odnoszący się tylko do leksyki zapożyczonej w języku polskim, czyli Słownik wyrazów obcego a mniej jasnego pochodzenia w języku polskim używanych. Ostatnio został przypomniany przeze mnie17 i nieco wcześniej przez Elżbietę Koniusz18, która jednak skupiła uwagę głównie na regionalizmach kresowych pochodzenia obcego i na przywołaniach tego słownika we współczesnej literaturze przedmiotu. Te trzy słowniki autorskie i współautorskie Jana Karłowicza Erazm Majewski nazwał „trzema piramidami” (ŻiPJK, s. 24).

a) „Pierwsza piramida” – Słownik warszawski. Rola Jana Karłowicza w jego powstaniu Słownik języka polskiego, zwyczajowo nazywany warszawskim, zredagowany przez Jana Karłowicza, Adama Antoniego Kryńskiego i Władysława Niedźwiedzkiego, powstawał w bardzo trudnych warunkach społeczno-politycznych na przełomie XIX i XX w. Pomysłodawcą stworzenia nowego pełnego słownika języka polskiego i inicjatorem prac nad nim był właśnie Jan Karłowicz, który prawdopodobnie zamiar jego wydania powziął ok. roku 1889. Arkusz próbny Słownika wydano w Warszawie w 1895 r. Słownik warszawski liczy ok. dwustu osiemdziesięciu tysięcy haseł zawartych w ośmiu tomach, na które składa się czterdzieści osiem zeszytów, opublikowanych w Warszawie w latach 1900–1927. Mimo bujnego rozwoju leksykografii polskiej w ostatnim wieku słownik ten pozostaje do dziś największym zbiorem polskiego słownictwa. Jego walory dokumentacyjne są niezaprzeczalne. Jest to słownik do dziś szeroko wykorzystywany zarówno przez językoznawców, jak i przez nieprofesjonalistów, którzy szukają w nim informacji głównie o wyrazach rzadkich i zapomnianych. 17 H. Karaś, Z dziejów „Słownika wyrazów obcego a mniej jasnego pochodzenia…” Jana Karłowicza. Rękopis a druk, „Prace Filologiczne” 2014, t. 65, s. 187–204. 18 E. Koniusz, O Karłowiczowskim...

37


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Słownik warszawski został pomyślany jako słownik zawierający całość leksyki polskiej, a więc nie tylko słownictwo ogólnopolskie, ale także należące do różnych odmian polszczyzny, w tym do odmian gwarowych, słownik nienormatywny, w którym odnotowano także wyrazy i ich warianty budzące wątpliwości pod względem poprawnościowym. Jest to również słownik historyczny, gdyż gromadzi leksykę polską od XV w. po czasy mu współczesne, tj. do początków XX w. Tak duża różnorodność słownictwa sprawiła, że rzeczywiście Słownik warszawski można nazwać thesaurusem, skarbcem polszczyzny, z drugiej jednak strony taka koncepcja słownika, jego charakter i sposób wykonania powodowały pojawianie się negatywnych opinii o nim jako o słowniku bardzo niejednorodnym. Stąd też różne opinie panujące w językoznawstwie na temat tego słownika. Korzystanie z niego nie jest mimo wszystko trudne nawet dla nieprofesjonalistów dzięki zastosowanym w nim kwalifikatorom, które ułatwiają pracę z nim i wskazują na charakter wyrazów hasłowych, na ich przynależność do odpowiednich odmian (ogólnopolskiej lub do odmian terytorialnych czy socjalnych) polszczyzny, frekwencję, chronologię itp. Kwalifikatory powyższe występują w postaci odpowiednich symboli, np. ujęcie w nawias kwadratowy wyrazu hasłowego oznacza jego gwarowy charakter, krzyżyk sygnalizuje wyraz staropolski, znak x to rodzaj kwalifikatora frekwencyjnego, oznaczającego słownictwo rzadkie, wykrzyknik przed wyrazem hasłowym sygnalizuje problemy poprawnościowe, brak akceptacji normatywnej. Jest to zatem system przejrzysty, ułatwiający rozumienie kwalifikacji słownikowych. Dzięki temu jest on nie do zastąpienia aż do czasów współczesnych przy analizie różnych warstw słownictwa, nie tylko historycznego, ale i współczesnego, ogólnopolskiego i regionalno-gwarowego. Warto tu przypomnieć, że koncepcję takiego słownika – wielkiego, gromadzącego całość leksyki języka narodowego, akademickiego, nienormatywnego, przedstawił Jan Karłowicz w swoich Przyczynkach…, choć oczywiście z różnych względów Słownik warszawski odbiega in minus od przedstawionej teorii słownika. Obok bowiem niewątpliwych zalet dokumentacyjnych ma on także różnego typu wady, takie jak m.in. spora liczba okazjonalizmów i wyrazów sztucznych – neologizmów (wprowadzanych zwłaszcza przez W. Niedźwiedzkiego w dalszych partiach słownika), brak cytatów ilustrujących użycie wyrazu hasłowego w części artykułów hasłowych, brak dokładnej lokalizacji przykładów (tylko skrót nazwiska autora), niekiedy błędne etymologie, niedostatki w zakresie opisu znaczeń itp. Lekturę słownika utrudnia też wielość wariantów fonetycznych i morfologicznych poszczególnych wyrazów. 38


Halina Karaś, Jan Karłowicz jako językoznawca

Przebieg prac leksykograficznych nad Słownikiem warszawskim opisała szczegółowo Magdalena Majdak19, w tym zawiązanie się w 1889 r. komitetu naukowego słownika (zespół trzyosobowy: Jan Karłowicz, Adam Antoni Kryński, Józef Przyborowski), wejście na miejsce Przyborowskiego, który zmarł w 1896 r., Władysława Niedźwiedzkiego, zawiązanie się komitetu gospodarczego i współpracę obu komitetów, dyskusje o ortografii, które wstrzymywały prace nad wydawnictwem, itp. Pracę nad słownikiem i publikację kolejnych tomów opóźniały ciągłe kłopoty i nieprzewidziane wydarzenia, takie jak: śmierć Karłowicza w 1904 r., wycofanie się Kryńskiego czy wybuch I wojny światowej. Ostatecznie do końca druk Słownika warszawskiego doprowadził Władysław Niedźwiedzki. Jan Karłowicz – jak podkreśla Magdalena Majdak20 – był „osobą predysponowaną do stworzenia dzieła wysokiej rangi” ze względu na doświadczenie leksykograficzne, równoległą pracę nad innymi słownikami, dobrą orientację w słownikarstwie polskim i obcym. To on jest autorem pierwotnej koncepcji dzieła i instrukcji dla współpracowników. Niewątpliwie zatem ma zasługi dotyczące strony merytorycznej Słownika warszawskiego, ale oprócz nich godne podkreślenia są także jego zasługi organizacyjne. Docenili to zarówno jemu współcześni, jak i badacze późniejsi. Obrazowo rolę Karłowicza przedstawił Aleksander Brückner, który stwierdził, iż słownik mógł powstać dzięki: nieustannemu nawoływaniu i werbowaniu sił, organizowaniu pracy, poświęcaniu zachodów i zasobów, cechującemu obywatela – uczonego. On nauczył i pokazał, jak w braku akademji i instytucji uczonych dobra wola, sprzągszy kilku pracowników, cudów dokonywa21.

Podobnie docenił rolę Karłowicza w pracach nad słownikiem znakomity historyk języka, Zenon Klemensiewicz, który tak pisał: Duszą komitetu redakcyjnego był Karłowicz: on organizuje pracę, on wyzyskuje swoją wiedzę językoznawczą, szerokie wykształcenie ogólne, rozległą znajomość dziejów kultury i doświadczenia leksykograficzne dla zapewnienia wysokiego poziomu naukowego nowemu dziełu22.

M. Majdak, Słownik warszawski…, s. 35–49. Tamże, s. 50. 21 A. Brückner, Prace słownikowe…, s. 175–176. 22 Z. Klemensiewicz, Historia języka polskiego, PWN, Warszawa 1974, s. 657.

19

20

39


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Karłowicz nie doczekał publikacji całości słownika. Za jego życia ukazały się drukiem jedynie dwa tomy, obejmujące litery A-M (t. I 1900; t. II 1902), a kolejny tom trzeci został wydany w 1904 r., niedługo po jego śmierci. Tomy następne (t. IV 1908; t. V 1912; t. VI 1915; t. VII 1919; t. VIII 1927) ukazywały się długo po jego śmierci. Na stronie tytułowej tomu IV, wydanym w 1908 r., nie pojawiło się już nazwisko Jana Karłowicza, znajduje się tu jedynie informacja: Słownik języka polskiego ułożony pod redakcją Adama Kryńskiego i Władysława Niedźwiedzkiego. Jednak już od tomu V występuje stała formuła: „Słownik języka polskiego Jana Karłowicza, Adama Kryńskiego i Władysława Niedźwiedzkiego”, a niżej informacja: „ułożony przez Władysława Niedźwiedzkiego z udziałem Kazimierza Króla” (t. V–VI) lub „ułożony przez Władysława Niedźwiedzkiego” (t. VII–VIII). W ten oto sposób udział Jana Karłowicza w pracach leksykograficznych nad Słownikiem warszawskim został uwzględniony prawie w całości słownika. Trzeba bowiem podkreślić, iż niezależnie od tego, iż Karłowicz nie brał już osobiście udziału w redakcji tomów IV–VIII, to jednak jego rola i tak była znacząca, gdyż zawdzięczamy mu nie tylko pomysł słownika, inicjację prac, ich organizację, ale przede wszystkim wypracowanie koncepcji tego dzieła „olbrzymiego, pomnikowego znaczenia, skarbca przeobfitego słownictwa polskiego”23.

b) „Druga piramida” – Słownik gwar polskich Sześciotomowy Słownik gwar polskich (1900–1911) to druga „piramida”, słownik autorski Jana Karłowicza, choć również autor nie doczekał całości jego publikacji. Po jego śmierci w 1904 r. redakcję tomu III słownika zakończyli Hieronim Łopaciński i Wacław Taczanowski, a tomy IV–VI na podstawie przygotowanych przez Karłowicza materiałów zredagował Jan Łoś. SGP ukazywał się nakładem Akademii Umiejętności w Krakowie. Jest to pierwszy i do dziś jedyny ukończony słownik ogólnogwarowy uwzględniający wszystkie gwary polskie (bez emigracyjnych), choć nierównomiernie, pierwszy tego rodzaju w całej Słowiańszczyźnie; słownik, który z jednej strony zamyka okres początkowy w dziejach polskiej leksykografii gwarowej, a z drugiej – rozpoczyna jej nowy etap. Jest on dziełem naukowym, opracowanym zgodnie z ówczesną, dziewiętnastowieczną sztuką leksykograficzną, uwzględniającą zastany stan wiedzy dialektologicznej. Choć często podkreślano, 23

Tamże, s. 658.

40


Halina Karaś, Jan Karłowicz jako językoznawca

że jest niedoskonały metodologicznie, to jednak trzeba pamiętać, że ze względu na czas jego powstania nie zostały w nim zarejestrowane zdobycze dialektologii początku XX w. Słownik w zamyśle autora miał służyć szerszym kręgom odbiorców, nie tylko językoznawcom. Dlatego zastosowano zapis cytatów zgodny z regułami ówczesnej ortografii, a nie stosowanie transkrypcji fonetycznej. Przeznaczenie SGP i zamysł jego autora dobrze odzwierciedla jedna z pierwszych recenzji dzieła Karłowicza pióra Stanisława Dobrzyckiego, który w roku 1904 tak pisał na łamach „Poradnika Językowego”: Dzieło to pod względem naukowym należy do najlepszych rzeczy, które nauka polska w ostatnich czasach wydała; korzystać z niego będzie i badacz języka polskiego, czy się zajmie dyalektologią, czy historyą języka, korzystać będzie psycholog tegoż języka, korzystać będzie także etnograf, socyolog itd. – a z biegiem czasu pokazywać się będzie, jak ten słownik stanie się wprost niezbędnym24.

Temu celowi służy także duży zakres informacji etnograficznych, obszerny niejednokrotnie opis różnych elementów kultury tradycyjnej, dzięki czemu słownik sytuuje się w kręgu słowników lingwistyczno-etnograficznych, nie tylko ściśle językowych, ale ukazujących słownictwo gwarowe na tle kultury ludowej. Bogata jest podstawa materiałowa Słownika gwar polskich Karłowicza, gdyż autor wyzyskał różnorakie źródła zróżnicowane chronologicznie, tematycznie i terytorialnie, druki i rękopisy, w tym zwłaszcza teksty etnograficzne i dialektologiczne, dwadzieścia cztery rękopiśmienne słowniczki gwarowe o charakterze lokalnym i regionalnym, materiały ustne, zwłaszcza z Litwy, słowniki dwujęzyczne i ogólne języka polskiego, słowniki specjalistyczne i encyklopedie. Dzięki temu szeroki jest zasięg geograficzny i zakres chronologiczny SGP. Słownik gwar polskich zawiera ok. pięćdziesiąt tysięcy haseł – leksykę wszystkich polskich dialektów w takim zakresie, w jakim wówczas było to możliwe i jaki był stan badań nad leksyką gwar polskich. Ekscerpcję źródeł Jan Karłowicz zakończył na roku 1896, a więc nie weszły już do słownika liczne prace drukowane i rękopiśmienne, które powstały po tej dacie. Innymi słowy, słownik nie wyzyskał już – ze względu na datę zakończenia ekscerpcji – zdobyczy naukowej dialektologii, która tak naprawdę stała się dyscypliną naukową na początku XX w. przede wszystkim w rezultacie działalności Kazimierza Nitscha. 24

S. Dobrzycki, Zdobycze językoznawstwa polskiego, „Poradnik Językowy” 1904, s. 52.

41


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Jan Karłowicz zakończył ekscerpcję w wymienionym roku, chcąc zdążyć z opracowaniem ogromnego materiału zebranego w ciągu ponad trzydziestu lat lub przynajmniej doprowadzić prace leksykograficzne do takiego momentu, by bez większych kłopotów dalsze prace redakcyjne mógł poprowadzić ktoś inny. Na słowniku zaciążyły zatem ograniczenia materiału co do chronologii i geografii ze względu na nierówność materiałów pod względem terytorialnym. Wynikała ona z ówczesnego stanu badań, a nie była spowodowana zamysłem autora. Przeważają w słowniku gwary wschodnie, słabo reprezentowane są gwary zachodnie, zwłaszcza wielkopolskie, śląskie także północnopolskie, np. warmińskie25. Po części – przyznaje sam Kazimierz Nitsch w swej druzgocącej recenzji słownika Jana Karłowicza – stan ten wynika z przyczyn obiektywnych, mianowicie braku odpowiednich systematycznych badań na zachodzie Polski etnicznej, a także z ograniczenia intensywnej działalności autora słownika do zaboru rosyjskiego ze względu na miejsce urodzenia i zamieszkania. Dzieło Jana Karłowicza – jak podkreśliła Elżbieta Koniusz – stało się „przedmiotem różnych ocen, od entuzjastycznych do bardzo krytycznych”26. Początkowo były to opinie wysoce pochlebne, m.in.: Aleksandra Brücknera (1904), Stanisława Dobrzyckiego (1904), Adama Antoniego Kryńskiego (1904), Jana Łosia (1904). Podkreślano w nich m.in. prekursorski charakter dzieła Jana Karłowicza, ogrom jego pionierskiej pracy i trudności z nią związane; bogactwo materiału i obszerność źródeł, zastosowanie pisowni ogólnopolskiej, ułatwiającej odbiór niespecjalistom, wielość cytatów, przegląd rozmaitych form wyrazu, jego postaci i jego zasięgu terytorialnego czy poszerzanie artykułu hasłowego o opis zwyczajów, obrzędów, strojów, a więc o elementy etnograficzne i folklorystyczne. Jan Łoś, kończąc recenzję dzieła Karłowicza, podkreślał jego znaczenie nie tylko dla językoznawstwa, ale i jego odbiór społeczny: Jak każda rzecz dobra, „Słownik gwar polskich” jest dziełem bardzo użytecznym nie tylko dla tych, którzy szczególnie język badają, ale dla kół bardzo szerokich, ze względu zaś na wykonanie, na obfitość zawartego w nim materjału, na ogrom włożonej w niego pracy, stanowi najpiękniejszy liść wawrzynowy w wieńcu zasług Jana Karłowicza, oraz jeden z kamieni węgielnych językoznawstwa polskiego27.

K. Nitsch, Recenzja Słownika gwar polskich J. Karłowicza, w: Wybór pism polonistycznych, t. 4. Pisma dialektologiczne, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław–Kraków 1958, s. 197, 200. 26 E. Koniusz, Polszczyzna…, s. 7. 27 J. Łoś, Znaczenie…, s. 180. 25

42


Halina Karaś, Jan Karłowicz jako językoznawca

Pierwszą, bardzo krytyczną recenzję słownika Karłowicza sformułował Kazimierz Nitsch w 1911 r., który wśród wielu błędów i usterek decydujących o jego negatywnej ocenie wymienił m.in.: brak jasno ustalonego zakresu doboru wyrazów (np. uwzględnianie wyrazów sztucznych, indywidualizmów, wyrazów „podejrzanej polskości”, szczególnie zapożyczeń ruskich), nierówność materiałów pod względem geograficznym (w nadmiarze wyrazy kresowe, a więc z terenów etnicznie niepolskich), brak wystarczającego wykazu źródeł i charakterystyki ich wartości językoznawczej, luki i niekonsekwencje w lokalizacji materiału, różne sposoby cytowania tego samego utworu, niedokładność cytatów, brak objaśnienia struktury słownika („systemu”), częsty brak odsyłaczy; chaos ortograficzny, niekonsekwencję w stosowaniu uproszczonej pisowni cytatów, niedokładność zapisu; ogromną liczbę haseł niepotrzebnych (odsyłaczowych), fałszywe postaci wyrazów hasłowych wynikające z „bezceremonialnego i niekrytycznego obchodzenia się z źródłami” i „lekceważenia zasad fonetyki”28; niejasny układ w obrębie jednego artykułu hasłowego, jak i w całości dzieła. Recenzent – Nitsch uznał słownik za dzieło przedwczesne, ale wobec faktu, iż ukończenie drugiego słownika ogólnogwarowego – naukowego, według jego projektu, opracowywanego już od lat sześćdziesiątych XX w., przewiduje się przy obecnym tempie prac nawet za czterysta lat29, należy się cieszyć, że Słownik gwar polskich Jana Karłowicza, choć w niedoskonałej formie, ale jednak ukazał się w całości. W miarę upływu czasu łagodzono sądy o słowniku Karłowicza, wydobywając na światło dzienne jego zalety i oceniając go pod kątem zgodności ze sztuką słownikarską przełomu XIX i XX w. jako dzieło wiernie odzwierciedlające postawy badawcze tego okresu i mieszczące się doskonale w ówczesnej praktyce leksykograficznej30. Obecnie zatem słownikowi i jego autorowi oddaje się sprawiedliwość, podkreślając, iż Słownik gwar polskich Karłowicza do dziś stanowi nieocenioną pomoc w badaniach nad słownictwem gwarowym jako niezwykle bogate źródło informacji, służy także – po odpowiedniej weryfikacji – jako podstawa źródłowa nowego Słownika gwar polskich PAN. Słusznie zatem Karłowicz upatrywał w nim „podwaliny pod wspaniałą budowę kodeksu gwar naszych”.

K. Nitsch, Recenzja…, s. 215. H. Popowska-Taborska, Obecny stan prac nad „Słownikiem gwar polskich”, „Studia Dialektologiczne” 2003, t. 3, s. 22. 30 M. Karaś, Z historii badań nad słownictwem gwarowym, „Język Polski” 1961, r. 41, z. 5, s. 364. 28

29

43


Laboratorium Kultury 4 (2015)

c) „Trzecia piramida” – Słownik wyrazów obcego a mniej jasnego pochodzenia używanych w języku polskim Kolejny słownik autorski Jana Karłowicza, czyli trzecia „piramida”, to Słownik wyrazów obcego a mniej jasnego pochodzenia używanych w języku polskim, dzieło nieukończone, doprowadzone do litery M. Jest to jeden z pierwszych słowników wyrazów obcych i zarazem pierwszy i jedyny tego typu słownik etymologiczny polszczyzny, zawierający etymologię tylko wyrazów zapożyczonych o niejasnej genezie. Za życia autora ukazały się drukiem dwa zeszyty: I – Kraków 1894, II – 1897. Po śmierci Karłowicza staraniem rodziny wydany zeszyt III L–M w 1905 r. (rękopis przejrzał i do druku przygotował Hieronim Łopaciński, który współredagował też z Wacławem Taczanowskim tom IV Słownika gwar polskich). Etymologie wyrazów od N do Ż pozostały w rękopisie, niezakończone, część została ogłoszona drukiem w artykulikach w różnych pismach, zarówno naukowych, jak i ogólnych, np. w „Kurierze Warszawskim” o zwrocie świecić baki31, o latynizmach typu Separatki i mężatki32, czy w „Pracach Filologicznych”, np. o wyrazach typu rańtuch, raweńtuch, wańtuch33. Praca nad SWO trwała ponad 30 lat, a więc do końca życia Karłowicza. Celem słownika, powstałego jako efekt zainteresowań Karłowicza etymologią, leksykologią i leksykografią, jest omówienie pochodzenia wyrazów obcego pochodzenia o niejasnej genezie, najtrudniejszych do etymologizacji, takich, które „uległy tak znacznemu nieraz przekształceniu pierwotnych swych postaci, że odgadnienie ich dla najbieglejszego językoznawcy istną bywa zagadką” (ŻiPJK, s. 127). Słownik pierwotnie nosił tytuł Słownik wyrazów cudzoziemskich w języku polskim używanych, ze szczególnym względem na ich słoworód. Jego rękopis od A do Chrzęst Karłowicz przesłał na konkurs leksykograficzny im. Samuela Bogumiła Lindego w 1878 r. – opatrzony godłem i dewizą „Pracą do szczęścia”34. Komisja przyznała tej pracy II nagrodę. I tomu Słownika z 1878 r. Karłowicz nie wydał jednak w opracowanej na konkurs wersji, ale go gruntownie przerobił. W archiwum wileńskim znajduje się rękopis omawianego słownika – część A–C. Wydaje się, że jest to egzemplarz, który został w 1878 r. przesłany na konkurs S. B. Lindego. Świadczą o tym notatki na karcie tytułowej (zob. skan strony „Kurier Warszawski” 1887, nr 299. „Kurier Warszawski” 1888, nr 28. 33 „Prace Filologiczne” 1888, t. 2, s. 585-587. 34 H. Horodyska, Dzieje konkursu leksykograficznego im. Samuela Bogumiła Lindego (1876–1922), Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1989. 31 32

44


Halina Karaś, Jan Karłowicz jako językoznawca

tytułowej – rys. 1). Oprócz godła i dewizy „Pracą do szczęścia” w prawym rogu jest notatka: „Do odcinka przylepiona była koperta”, a na dole napis: „Podano dnia 28 Grudnia 1878”, niżej: „L 197”. Pod tytułem w nawiasie kwadratowym ręką Karłowicza został dopisany drugi tytuł: Słownik etymol. wyrazów trudniejszego v. mniej jasnego słoworodu / pochodzenia, używanych w j. pol. Jak widać, jest to zapis jeszcze wariantywny, ostatecznie Karłowicz zatytułował go następująco: Słownik wyrazów obcego a mniej jasnego pochodzenia używanych w języku polskim. Dla zorientowania się w skali zmian wprowadzonych po 1878 r. do słownika porównano wybrane hasła z rękopisu wileńskiego i z tomu opublikowanego. Różnice między rękopisem z 1878 r. a drukiem z 1894 r. są znaczne i dotyczą zarówno liczby i doboru haseł, jak i ich zawartości oraz zakresu i sposobu ich opracowania. I tak przykładowo – w części A-Bróny w rękopisie występuje pięćset trzydzieści sześć haseł, a w wersji opublikowanej aż dziewięćset dziewięćdziesiąt sześć haseł. Haseł nowych jest stosunkowo mało (por. np. ampułka), gdyż ogólna liczba haseł wzrosła na skutek dużej liczby haseł odesłanych, których autor wprowadził aż czterokrotnie więcej niż w rękopisie, tj. czterysta pięćdziesiąt osiem haseł w druku przy jedynie dziewięćdziesięciu trzech w rękopisie35. Dużo zmian wprowadził Karłowicz w sposobie, zakresie i zawartości opracowania (np. w hasłach ajer, alleluja), dopisał nowe przykłady z kolejnych języków (np. odpowiedniki czeski i węgierski w haśle alarm), przytoczył nowe przykłady polskie, w tym często z polszczyzny kresowej (np. łałownik, łałować w haśle alleluja). Autor wykorzystał przy tym nowe wówczas publikacje z zakresu etymologii (po roku 1879). *** Główne źródło materiału leksykalnego stanowił dla Karłowicza słownik Lindego, w mniejszym stopniu Słownik wileński oraz różnorodne lektury, które zostały wymienione w Spisie skróceń, w tym dawne zabytki oraz prace dotyczące gwar. Już sam tytuł sugeruje zakres materiału, mianowicie – nie wszystkie wyrazy zapożyczone, ale tylko te, które trudno niejednokrotnie zetymologizować, których pochodzenie nie zawsze jest pewne, a więc najczęściej wyrazy o niejasnej etymologii. Z przeglądu haseł na literę A i B wynika, że do druku autor dodał część wyrazów o etymologii pewnej, ale błędnie określone w słowniku Lindego, np. ampułka. 35

H. Karaś, Z dziejów…, s. 196–197.

45


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Karłowicz korzystał zatem z różnorodnych źródeł, szukając materiałów do słownika, dlatego i leksyka obcego pochodzenia uwzględniona w SWO jest zróżnicowana. Sporą grupę stanowią wyrazy typowe dla ówczesnej polszczyzny ogólnej, używane do dziś, np. admirał, altana, ambasada, barchan, bardysz / berdysz, oraz te, które obecnie są już przestarzałe, albo w całości, albo w zakresie postaci formalnej, choć były typowe dla języka przełomu XIX i XX w., np. androt (dziś: andrut), arenda ‘dzierżawa’, austerja ‘zajazd’, baszybuzuk ‘ochotnik’, biszkokt, czasami biszkopt, brokoli / brokuli / brokuły ‘rodz. jarzyny’. Drugą i zarazem największą grupę wyrazów umieszczonych w słowniku tworzą dialektyzmy i regionalizmy, oznaczane specjalnym symbolem ۹ lub rzadziej kwalifikatorem gw., np. obzejda ‘plewnik’, zajdy ‘tyły, ubocze’, gańdziara ‘nicpoń, leniuch’, ambor ‘u Hucułów śpichrz, komora większa, rodz. lamusu’, armikuł ‘oddział, korpus wojska. Ust. z Poznańskiego’, baciarz, harasówka ‘tasiemka czerwona, którą wieśniacy krakowscy i podolscy opasują kapelusze, zawiązują koszule itd.’, bantka (ustnie od Jastarni) ‘młoda flądra’, bilmez ‘wyraz na Podolu używany, w znacz. nic niewiedzący, nic nieumiejący”, w tym regionalizmy z polszczyzny na Litwie, np. ansja ‘ust. na Litwie w wyraż. „mieć, czuć do kogo ansję”’, bahun ‘rośl. bagno’, bajrak ‘sosna karłowata’ „wyraz w Litwie używany’, bołtusznik ‘rodz. garbarza’ [...] „bołtusznik musi być prowincjonalizmem Lit.”. Tu zaliczyć należy także gwarowe i regionalne odpowiedniki fonetyczne czy morfologiczne wyrazów ogólnopolskich, np. ogp. alkierz i gw. alcierz, ogp. anioł i gw. jamioł, ogp. apteka i gw. hapteka, japtyka, haptyka, ogp. areszt i gw. harest, heres, herest, hereśt. Trzeci typ wyrazów hasłowych to słowa charakterystyczne dla gwar środowiskowych i zawodowych (słownictwo socjolektalne i profesjolektalne), np. berbenica ‘rodzaj naczynia na bryndzę’, berarek ‘świderek’, braka ‘stelwaga, bark’. W słowniku znalazły się w także archaizmy leksykalne i nowe zapożyczenia, wyrazy potoczne i rzadkie, np. anczosy ‘wyraz przestarzały, rodzaj pokarmu z mięsa solonego i wędzonego’, barycz ‘targowisko, bazar’, berdebuska ‘rodzaj strzelby’, biełucha / bieługa ‘ryba wyz’, belfer, belferka, bęcwał, bandzwoł ‘leniuch, ociężały’, allaputra ‘rodzaj ciasta’. Szczególne znaczenie ma omawiany słownik dla badaczy polszczyzny na obszarach wschodnich, zwłaszcza dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Według Elżbiety Koniusz w SWO jest dwieście czterdzieści pięć etymologii regionalizmów zlokalizowanych ogólnie na Litwie36, np. abłaucha ‘futrzana czapka uszata, noszona przez lud na Litwie i Białorusi’, blindzia ‘rodzaj wierzby, na Polesiu’, majsza ‘worek z sieci na siano’, bucz ‘więcierz’, dyrsa ‘roślina kostrzewa’, 36

E. Koniusz, O Karłowiczowskim…, s. 214.

46


Halina Karaś, Jan Karłowicz jako językoznawca

hurba ‘kupa, dużo’, inkrutowiny ‘wnosiny, wprowadzanie się do nowego lokum i związana z tym uroczystość’, kołosza ‘nogawica u spodni’. Szerszą charakterystykę Słownika wyrazów obcego a mniej jasnego pochodzenia... zawiera mój artykuł jemu wyłącznie poświęcony37. Mimo iż jest to słownik pod wieloma względami nowatorski, nie odegrał on – jako dzieło nieukończone – większej roli w dziejach leksykografii polskiej, choć jego koncepcja do dziś zachowuje aktualność i jest jedyna w swoim rodzaju jako słownika etymologicznego zapożyczeń.

2.2 Jan Karłowicz jako dialektolog Jan Karłowicz jako dialektolog był postrzegany głównie jako autor Słownika gwar polskich38. Jednakże wkład Karłowicza do dialektologii polskiej jest niepomiernie większy, gdy uwzględni się – mało do tej pory podkreślaną i docenianą – jego działalność związaną z inicjowaniem i organizacją dialektologicznych badań terenowych. Zawsze podkreśla się jego inicjatywy w organizowaniu eksploracji etnograficznych, ale przecież nie można ujmować ich rozłącznie, w oderwaniu od badań gwaroznawczych. Dla Jana Karłowicza bowiem badania ludoznawcze, którym się z upodobanie oddawał, które planował i organizował, obejmowały bowiem zarówno badania typowo etnograficzne, jak i dialektologiczne. Dobitnie świadczy o tym jego wypowiedź w pracy Poradnik dla zbierających rzeczy ludowe (1871), broszurze, w której apelował o zbieranie rzeczy ludowych, tj. wszystkich materiałów związanych z językiem i kulturą ludu: Wprzód przypomnę, jakie nauki korzystają ze zbiorów rzeczy ludowych: językoznawstwo (filologia porównawcza), lingwistyka, mitologia (wiaroznawstwo) i ludoznawstwo (etnografia) czerpią bezpośrednio i żyją prawie wyłącznie ze źródła rzeczy ludowych [...]. Językoznawstwo, gałąź nauki nowa, owoc myśli XIX wieku dopiero [...] naucza, że żaden język nie może być gruntownie zbadany bez ścisłego poznania go w czasie i przestrzeni [...]. Koniecznie potrzebny jest nam jak najobszerniejszy słownik prowincjonalizmów (powiatowszczyzn)39.

H. Karaś, Z dziejów… Por. H. Perzowa, Jan Karłowicz… 39 J. Karłowicz, Poradnik dla zbierających rzeczy ludowe, w Drukarni S. Orgelbranda, Warszawa 1871, s. 4. 37 38

47


Laboratorium Kultury 4 (2015)

O tej jego działalności organizatorskiej świadczy bogata korespondencja, zachowana m.in. w Litewskim Państwowym Archiwum Historycznym (także w archiwach polskich), która ukazuje jego współpracę przy zbieraniu rzeczy ludowych zarówno z ludźmi nauki, jak i amatorami – miłośnikami gwar, folkloru i szeroko rozumianej kultury ludowej. Większość z nich była współpracownikami redagowanego przez Karłowicza pisma etnograficznego „Wisła”, autorami tekstów poświęconych kulturze ludowej, a zarazem często także autorami słowniczków gwarowych określonych wsi bądź niewielkich regionów. Zawartość archiwum wileńskiego znakomicie zatem odzwierciedla jego pracę organizacyjną i zbieracką dotyczącą gwar nie tylko polskich, ale co istotne, także litewskich. Liczba publikacji Karłowicza ściśle dialektologicznych nie jest duża. Niewątpliwie za najważniejsze dzieło dialektologiczne Jana Karłowicza należy uznać omówiony wyżej Słownik gwar polskich. Jan Karłowicz jest również autorem kilku niewielkich objętościowo publikacji dialektologicznych, które jednak nie odegrały większej roli w rozwoju polskiej dialektologii, takich jak Gwara kaszubska (1898), O ile należałoby uwzględniać narzecza ludowe w gramatykach (1894). Rzeczywiście nie ze względu na te prace ceni się Karłowicza jako dialektologa. Celnie sformułował opinię o zasługach Jana Karłowicza dla rozwoju polskiej dialektologii Stefan Żeromski, który w Snobizmie i postępie podkreślił nie tylko opracowanie Słownika gwar polskich, ale przede wszystkim jego rolę jako animatora i organizatora badań dialektologicznych, Nadzwyczajne zasługi dla gwaroznawstwa położył Jan Karłowicz. Nie tylko doprowadził do wydania „Słownika gwar polskich”, lecz umiał znaleźć i zachęcić cały szereg pracowników, którzy, dzięki jego inicjatywie i kierownictwu, poczęli gromadzić materiały i spisywać słowniki miejscowe. Za czasów Jana Karłowicza istniał formalny ruch umysłowy, widać było „prąd”, dążący w kierunku ludoznawstwa i gromadzenia gwar ludowych40.

2.3 Jan Karłowicz jako etymolog Kolejną dziedziną zainteresowań Jana Karłowicza była etymologia. Pochodzenie wyrazów, zwłaszcza niejasnych, zapożyczonych, trudnych do objaśnienia, pasjonowało uczonego. Efektem jego zainteresowań kontaktami językowymi polszczyzny z innymi językami, etymologią wyrazów obcego pochodzenia w polszczyźnie jest przede wszystkim Słownik wyrazów obcego a mniej jasnego pochodzenia w języku polskim używanych, omówiony wyżej. 40

Cyt. za: H. Karaś, Polska leksykografia…, s. 92–93. 48


Halina Karaś, Jan Karłowicz jako językoznawca

Jan Karłowicz był gruntownie wykształcony w zakresie etymologii. Wiedzę etymologiczną pogłębiał od czasu studiów w Niemczech. Studia te i liczne kontakty z lingwistami, zwłaszcza niemieckimi, słowiańskimi, sprawiły, że doskonale się orientował w ówczesnym stanie badań etymologicznych. O znakomitym rozeznaniu w literaturze przedmiotu świadczy podstawa metodologiczna jego Słownika wyrazów obcego a mniej jasnego pochodzenia.... w tym też lista prac z zakresu leksykografii i etymologii wykorzystanych przez niego. Jest ona długa – sto dwadzieścia publikacji, w tym najwięcej prac niemieckojęzycznych. Łącznie Karłowicz uwzględnił ponad czterdzieści pozycji wydanych po 1878 r. (w rzeczywistości więcej ze względu na serie wydawnicze i czasopisma). Widać, że wybrał publikacje o dużej wartości naukowej, uznane dzieła etymologiczne i leksykograficzne jako podstawę metodologiczną opracowywanego przez siebie słownika, korzystając w sposób krytyczny z zawartych w nich propozycji i sugestii interpretacyjnych. Jan Karłowicz znał dobrze publikacje obcojęzyczne, m.in. prace najwybitniejszego ówczesnego etymologa slawisty, Franza Miklosicha, nie tylko jego syntezę etymologiczną Etymologisches Wőrterbuch der slavischen Sprachen (Wien 1886), ale i jego publikacje poświęcone zapożyczeniom w językach słowiańskich, turcyzmom, grecyzmom i latynizmom; niemieckojęzyczne słowniki etymologiczne języków romańskich, języka niemieckiego, angielskiego, greckiego i łacińskiego oraz innych języków indoeuropejskich (Friedrich Diez, August Fick, Friedrich Kluge, Edward Müller, Alois Vaniček), a także liczne prace slawistyczne słowiańskojęzyczne, np. Cizí slova ve slovanských řečech Antonina Matzenauera (Brno 1870), Dialektologie moravská Františka Bartoša (Brno 1886), Turske reči u našem jeziku A. Popoviča (Białogród 1884). Był też na bieżąco zorientowany w polskiej literaturze przedmiotu, z której uwzględnił wiele prac, wydanych po 1878 r., np. Słownik synonimów polskich Adama Stanisława Krasińskiego (1885), Wyrazy niemieckie w języku polskim Gabriela Korbuta (PF IV), Słownik nazwisk zoologicznych i botanicznych Erazma Majewskiego (1889), Słownik języka pomorskiego Stefana Ramułta (1893), Spis wyrazów podhalskich Augusta Wrześniowskiego (1885), Słownik wyrazów tyczących się budownictwa Teofila Żebrawskiego (1883). Wartość objaśnień etymologicznych Karłowicza, zawartych zarówno w słowniku, jak i w artykułach czy zachowanych jedynie w rękopisach, jest różna. Obok etymologii, które przetrzymały próbę czasu (por. np. larum), są także etymologie błędne czy nieprzekonujące. SWO Karłowicza został uwzględniony przez Franciszka Sławskiego w zestawie źródeł jego Słownika etymologicznego języka polskiego i przywoływany w wielu artykułach hasłowych. Do dziś aktualne 49


Laboratorium Kultury 4 (2015)

są liczne etymologie germanizmów, galicyzmów, italianizmów (potwierdza je słownik Aleksandra Brűcknera, częściowo Franciszka Sławskiego), część etymologii orientalizmów, o czym przekonują ostatnio opublikowane wyniki badań Stanisława Stachowskiego41. Inna jego praca dotycząca tzw. etymologii ludowej (inaczej: etymologii naiwnej, reinterpretacji etymologicznej) to Słoworód ludowy, opublikowany w 1878  r. Z deklaracji Karłowicza wynika, że zaplanował on opracowanie i wydanie znacznie obszerniejszej pracy niż opublikowana, którą traktował właściwie jako streszczenie (por. „przygotowałem obszerną o tym pracę, która wkrótce się gdzie indziej ukaże; tymczasem dzielę się z czytelnikiem dostępnym jej streszczeniem”42). Ta zapowiadana przez autora obszerna praca, w której planował zanalizować ok. tysiąca przykładów etymologii ludowej nigdy się nie ukazała, pozostało tylko to, co nazwał „streszczeniem” – pięćdziesięciostronicowa rozprawa opublikowana w 1878 r. Stanowi ona cenną pozycję w jego dorobku, w której na podstawie zebranych licznych przykładów etymologii ludowej, głównie z języka polskiego, omówił genezę i mechanizm omawianych zjawisk, a także dokonał ich klasyfikacji. Opierał się w niej Jan Karłowicz na pracach uczonych niemieckich: Ernsta Förstermanna i Karla Gustafa Andresena43. Stwierdzał, że etymologia ludowa dotyczy zarówno nazw pospolitych, jak i własnych; wyrazów rodzimych i często zapożyczonych. Interesująca jest dokonana przez niego klasyfikacja zjawisk etymologii ludowej, które dzieli na dwa typy: arradykację („podprowadzenie” danego wyrazu pod rdzeń rodzimy bez względu na znaczenie, oparte wyłącznie na przypadkowym podobieństwie brzmieniowym) i adideację („podprowadzenie” danego wyrazu pod rdzeń rodzimy pozostający z nim w jakiejś relacji semantycznej). Witold Cienkowski, który zajął się powyższą problematyką, wysoko ocenił rozprawę Karłowicza, podkreślając, iż jako pierwszy zaproponował on naukową klasyfikację zjawisk tzw. etymologii ludowej. Stanowi ona najbardziej oryginalny wkład Karłowicza do badań nad etymologią ludową. Stała się też punktem wyjścia i podstawą kolejnych, doskonalszych klasyfikacji dokonywanych przez uczonych tej miary co np. Mikołaj Kruszewski czy Jan Baudouin de Courtenay44. W zakresie badań nad etymologią ludową Karłowicz był niewątpliwie pionierem i ta jego prekursorska rola została dostrzeżona przez późniejszych badaczy. S. Stachowski, Słownik historyczny turcyzmów w języku polskim, Księgarnia Akademicka, Kraków 2007. J. Karłowicz, Słoworód rodowy, drukiem Wł. Anczyca i Spółki, Kraków 1878, s. 368. 43 W. Cienkowski, Z metodologii badań etymologicznych Jana Karłowicza, „Poradnik Językowy” 1979, z. 9, s. 437. 44 Tamże, s. 442. 41 42

50


Halina Karaś, Jan Karłowicz jako językoznawca

2.4 Jan Karłowicz jako onomasta Jan Karłowicz jest uznawany za jednego z pierwszych polskich onomastów, zajmujących się etymologią polskich nazw własnych. Jego dokonania w tym zakresie są raczej słabo rozpoznane. Kilka publikacji autor poświęcił nazwie Polska, Polak oraz nazwom plemion i ziem dawnej Polski. W pierwszym studium O imieniu Polaków i Polski nazwę Polski słusznie wiąże z wyrazem pole. Przedstawia nazwy Polski i Polaków w kronikach, ich etymologię podawaną w kronikach polskich i obcych, poczynając od wieku XIII. Omawia również nowsze etymologie, m.in. Dobrowskiego, Szafarzyka, Nehringa, Perwolfa, Jagicia. Prezentuje także nazwy Polaków i Polski występujące w innych językach, w gwarach polskich, w przysłowiach itp. Również druga rozprawa Karłowicza Imiona niektórych plemion i ziem dawnej Polski (1882) jest pierwszą naukową próbą objaśnienia pochodzenia stu kilkudziesięciu nazw etnicznych i nazw geograficznych, nie tylko z obszaru Polski etnicznej, ale z terenu całej Rzeczypospolitej Obojga Narodów, stąd omówienie nazw typu Inflanty, Jadźwingowie, Jaćwież, Dzuki, Gironajcze, Gogi (z Litwy), Huculi, Karaimi, Kurlandia, Ormianie, Perekopcy, Pobereże, Prusy, Ruś, Sicz, Zaporoże, Żmudź. Wiele z etymologii polskich nazw etnicznych do dziś zachowuje aktualność, np. wyjaśnienie nazwy Kabatkowie, którą Karłowicz wywodzi od ubioru, por. „Być może, że nazwę dostali od charakterystycznego ubioru kabatu”45. Dwie kolejne rozprawy O imionach własnych polskich miejsc i ludzi (1885) i Imiona własne polskich miejsc i ludzi od zatrudnień (1886) dotyczą polskich nazw miejscowych i osobowych. W pierwszej z nich Karłowicz podkreśla znaczenie i interdyscyplinarność badań onomastycznych, pisząc następująco: badanie ich [tj. nazw własnych – H.K.], tak jak zabytków i gwar, wielce korzystnem być musi dla językoznawstwa, oraz dla starożytności prawnych, gieografii itd.; po wtóre, że odwrotnie, dla należytego poznania imion własnych niezbędnem jest światło językoznawstwa porównawczego, tem bardziej, że skutkiem ich wyosobnienia się od reszty słowozbioru, dochodzenie ich rodowodu wielce się utrudniło46.

W pracy omawia szereg nazwisk i nazw miejscowych pochodnych od imion, np. od imienia Bolesław i jego deminutywów Bolko i Bolech pochodzi trzydzieści sześć nazw własnych: miejscowych (m.in. Bolesław, -wia; Bolesławów, Bolesławczyk, 45

s. 15. 46

J. Karłowicz, Imiona niektórych plemion i ziem dawnej Polski, druk K. Kowalewskiego, Warszawa 1882, J. Karłowicz, O imionach własnych polskich miejsc i ludzi, druk E. Skiwskiego, Warszawa 1885, s. 2. 51


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Bolesławice, Bolesławiec, Bolesławowo; Bolków, Bolkowice, Bulkowo, Bulkowskie; Bolechów, Bolechowice, Bolechówka, Bolechowo, Boleszyn; Bolino, Bolin, Bilewice, Bolewo, Bolów, Bolęcin) i osobowych – nazwisk (np. Bolesławski; Bolkowski, Bolecki; Bolesz; Boleski, Bolski, Boliński). Większość tych omówień do dziś zachowuje swoją wartość, gdyż Karłowicz trafnie wskazał na nazwy własne pochodne od wybranych imion, a trzeba zaznaczyć, że część z nich uległa różnorodnym przekształceniom fonetycznym, co utrudnia niekiedy określenie ich genezy. Jego pozostałe prace onomastyczne to w większości krótkie artykuliki poświęcone jednej nazwie własnej: miejscowej lub rzecznej (np. nazwie Warszawa, Oblągórek, Wisła) czy osobowej (np. nazwisku Rostafiński). O tym, że Jan Karłowicz zbierał materiały onomastyczne bardzo obszerne, z których tylko część niewielką wyzyskał, świadczą archiwalia wileńskie. Znajdują się tam m.in. spisy nazwisk i nazw miejscowych z Wielkopolski przesłane Karłowiczowi przez Oskara Kolberga. Także w listach znajdziemy wzmianki o zainteresowaniach onomastycznych Karłowicza. Przykładowo, Stanisław Drzażdżyński z Głubczyc (ówczesne Prusy) w liście z dnia 9 VI 1896 r. dziękuje Janowi Karłowiczowi za pochlebną opinię o jego rozprawie napisanej po niemiecku O słowiańskich nazwach miejscowych powiatu głubczyckiego i za „gotowość pomieszczenia jej w piśmie swem w polskiej przeróbce”47, a listem z dnia 2 X 1902 r. informuje go o przesłaniu rozprawy O słowiańskich nazwach miejscowych powiatu Raciborskiego z pytaniem, czy by nie zamieścił jej „polskiej przeróbki“ w „Wiśle”48. Materiały onomastyczne Jana Karłowicza w większości nie zostały wydane drukiem. Warto by zbadać je dokładniej, gdyż ich wartość z biegiem czasu wzrasta, zwłaszcza spisów nazwisk dokładnie lokalizowanych i chronologicznie ściśle określonych. Na podstawie jego publikacji oraz zachowanych archiwaliów można śmiało określić Jana Karłowicza jako jednego z pierwszych polskich onomastów, rozumiejącego wartość i wagę badań onomastycznych, pierwszego, który trafnie, naukowo objaśnił etymologię wielu polskich nazw miejscowych i osobowych.

2.5 Dokonania Jana Karłowicza w zakresie kultury języka i edytorstwa W swojej działalności naukowej Jan Karłowicz sporo miejsca poświęcił również zagadnieniom kultury języka polskiego. Żywe były wówczas zwłaszcza spory o ortografię, w których brał on udział. W swoich publikacjach wyłożył 47 48

Lietuvos valstybės istorijos archyvas, Jano Karlovičiaus fondas. Dalej: F1135-10-: F1135-10-95-214. F1135-10-95-216.

52


Halina Karaś, Jan Karłowicz jako językoznawca

swój pogląd na sporne i nieustalone kwestie pisowni polskiej. Początkowo stał na stanowisku zachowania dotychczasowej pisowni, ale w późniejszych pracach zmienił w wielu punktach ten pogląd. W artykule Jeszcze raz w sprawie pisowni polskiej omówił takie istotne wówczas zagadnienia, jak: problem kreskowania é, pisownię zakończenia bezokoliczników typu móc, biec, podwajanie spółgłosek w wyrazach obcych typu kurier, pisownię zapożyczeń typu Azja, teologia, pisownię przymiotników typu męski, francuski, niski, bliski. Karłowicz był zwolennikiem pisowni opartej na podstawach naukowych. Uważał, że należy usunąć kreskowanie é, nie podwajać spółgłosek w zapożyczeniach, a więc pisać kurjer, a nie kurrjer, pisać -ja w rzeczownikach pochodzenia obcego typu Azja, kwestja, pisać zgodnie z zasadą fonetyczną męski, francuski, lecz nizki, blizki oraz módz, biedz (zgodnie z zasadą etymologiczną). W zakończeniu tego artykułu Karłowicz wezwał polskich językoznawców do aktywnego udziału w dyskusji na temat pisowni polskiej oraz zaapelował do Akademii Krakowskiej o wydawanie czasopisma językoznawczego. W artykułach Pisownia polska i Akademja Krakowska zamieszczonych w „Prawdzie” w 1885 r. i „Przeglądzie Literackim” (dodatek do „Kraju”) w 1889 r. autor skrytykował decyzję dotyczącą składu powołanej przez Akademię komisji do ustalenia zasad pisowni polskiej. Zdaniem Karłowicza, komisja ta w 1884 r. złożona z dziewięciu członków, z których tylko dwóch było językoznawcami, nie miała wystarczających kompetencji, by zająć się analizą trudnych zagadnień wymagających profesjonalnej wiedzy lingwistycznej. Przypomniał też, że uchwały Komisji Akademii Krakowskiej z 1884 r. nigdy nie zostały ogłoszone jako obowiązujące. Podobnie komisja do rozstrzygania spraw pisowni powołana w 1889 r. również składała się głównie z niejęzykoznawców. Karłowicz apeluje więc do Akademii Krakowskiej, by powołała do tak odpowiedzialnego zadania najwybitniejszych polskich językoznawców. Jak już wyżej podkreślono, Karłowicz współpracował również przy opracowywaniu zasad ortografii z innymi językoznawcami, a efektem tej współpracy są dwie obszerne rozprawy. W pierwszej z nich Referat wyjaśniający wątpliwe wypadki pisowni polskiej jako cel główny publikacji wymienia uproszczenie zasad pisowni „na gruncie naukowo-utylitarnym” (ŻiPJK, s. 156), zwłaszcza usunięcie e pochylonego, kwestie pisowni wyrazów obcych typu Azja, przyimków bez, roz, przyrostków -stwo, -ski, niepodwajanie spółgłosek w wyrazach obcych itp. Druga praca zespołowa z 1894 r. Sprawa przyjęcia jednolitej pisowni proponowanej przez Akademję Umiejętności w Krakowie zawiera krytyczną analizę prawideł pisowni

53


Laboratorium Kultury 4 (2015)

polskiej uchwalonych przez komisję powołaną przez Akademię Krakowską i zasad, na których zostały oparte. Karłowicz apelował także do Akademii, by ponownie rozpatrzyła uchwały i powierzyła to zadanie językoznawcom. Oprócz prac poświęconych kwestiom ortograficznym Karłowicz publikował także rodzaj porad językowych, krótkie sprostowania wyrażeń błędnych, częstych w mowie potocznej czy w języku prasy pt. Uwagi językowe w czasopiśmie „Świat”49. Podobną rubrykę Błędy językowe prowadził w tygodniku „Głos” w latach 1895–1899, w której zamieszczał sprostowania różnych wyrażeń błędnych (łącznie dwieście siedem takich objaśnień). Poruszał też zagadnienia poprawności języka publicystyki50. Jan Karłowicz zajmował się również regionalizmami w aspekcie poprawnościowym. Wymienić tu należy dwie jego prace: Uwagi językowe. Galicjanizmy opublikowaną w czasopiśmie „Świat” i – przede wszystkim – najbardziej znaną jego pracę poprawnościową, czyli Podręcznik czystej polszczyzny dla litwinów i petersburszczan..., opracowany ok. 1882 r. Galicjanizmy, czyli regionalizmy charakterystyczne dla Galicji, autor zebrał z prasy i – w mniejszym stopniu – z literatury pięknej. Przytacza ich kilkadziesiąt, w tym regionalizmy składniowe (np. cieszyć się na co jako konstrukcja kalkowana z niemieckiego), leksykalne i semantyczne (np. gratulować ‘winszować, składać życzenia’). Zdaniem Karłowicza, regionalizmy są interesujące ze względów teoretycznych, ale z uwagi na czystość języka literackiego powinny być z niego usuwane. Druga obszerna praca z zakresu poradnictwa językowego poświęcona regionalizmom północnokresowym to Podręcznik czystej polszczyzny dla litwinów i petersburszczan... powstały w latach osiemdziesiątych XIX w., ale wówczas nieopublikowany. Został on odnaleziony przez Annę Kaupuż w archiwum wileńskim i przygotowany do druku przez Elżbietę Smułkową w II tomie „Studiów nad polszczyzną kresową” (1984). Wstępnie został zaprezentowany przez Annę Kaupuż i Elżbietę Smułkową (1984), a następnie gruntownie przebadany przez Zofię Sawaniewską-Mochową, która poświęciła mu monografię Poradnik Jana Karłowicza jako źródło poznania potocznej polszczyzny północnokresowej. Słownictwo (1990). Podręcznik czystej polszczyzny… to cenne świadectwo polszczyzny północnokresowej II połowy XIX w. w jej wariancie potocznym. Dorobek historycznojęzykowy Jana Karłowicza – w porównaniu z leksykografią, dialektologią czy onomastyką i etymologią – jest niewielki. Dotyczy zwłaszcza „Świat” 1901, nr 41, s. 1105; „Świat” 1901, nr 42, s. 1138; „Świat” 1901, nr 43, s. 1163. Por. Sprawa czystości języka w publicystyce, „Pamiętnik Zjazdu literatów i dziennikarzy polskich” 1984, t. 1, s. 11. 49

50

54


Halina Karaś, Jan Karłowicz jako językoznawca

edycji dzieł dawnych. Wspomnieć tu warto m.in. o przygotowanym przez niego: Łacińsko-polskim słowniczku z zabytku przemyskiego51, spisie nazw kilkuset roślin z „Copiarum diplomaticum premislaeum” (XV/XVI w.) – wiernym odpisie słowniczka oryginalnego i „Słowniczka polskiego, ułożonego z poprzedzającego i porównanego z innemi”. Karłowicz brał też udział w edycji dzieł Jana Kochanowskiego, opracował poemat Jana Kochanowskiego Pamiątka ... Janowi Babtyście hr. na Tęczynie, Bełskiemu wojewodzie etc. Jako pierwszy zgłosił postulat opracowania słownika języka najwybitniejszego poety renesansowego. W Liście otwartym do szanownych członków Komitetu Redakcyjnego dzieł Jana Kochanowskiego opublikowanym w czasopiśmie „Prawda”52 Karłowicz radzi bowiem opracowanie słownika do pism Jana Kochanowskiego. Postulat ten nie doczekał się realizacji za jego życia, dopiero współcześnie tego typu słownik jest opracowywany.

3. Jan Karłowicz jako badacz języka litewskiego, języków słowiańskich i innych języków indoeuropejskich Jan Karłowicz zasłużył się dla lituanistyki jako językoznawca, folklorysta i etnograf, organizator badań nad folklorem litewskim i litewską kulturą ludową. Lituanistyczny dorobek Jana Karłowicza jest najsłabiej zbadany, choć ostatnio coraz częściej podkreśla się jego zasługi dla lituanistyki, zwłaszcza od czasu obchodów sto dziesiątej rocznicy jego urodzin, które na Litwie miały uroczysty charakter, podczas gdy w Polsce przeszła bez echa. Jego rolę jako miłośnika folkloru i języka litewskiego przedstawiła skrótowo Zofia Sawaniewska-Mochowa53, a ostatnio jego zasługi dla lituanistyki syntetycznie ujęła Krystyna Rutkowska54. Wcześniej jedynie drobne wzmianki o Karłowiczu jako badaczu lituaniście zamieścił Algirdas Sabaliauskas55 w opisie historii badań lituanistycznych, a Kazys Grigas56 wspomniał o napotkanych w archiwum materiałach lituanistycznych Karłowicza. Z zakresu językoznawstwa lituanistycznego Karłowicz jest przede wszystkim autorem pracy O języku litewskim – jednej z ważnych pierwszych publikacji „Prace Filologiczne” 1888, t. 2, s. 143­–174. „Prawda” 1881, nr 50, s. 599. 53 Z. Sawaniewska-Mochowa, Polscy miłośnicy języka i folkloru litewskiego w XIX wieku, „Acta BalticoSlavica” 2003, z. 27, s. 73–95. 54 K. Rutkowska, Zasługi Jana Karłowicza dla języka i folkloru litewskiego, „Poradnik Językowy” 2012, z. 5, s. 21–29. 55 A. Sabaliauskas, Lietuvių kalbos tyrinėjumų istorija iki 1940 m., Vilnius 1979, s. 139–140. 56 K. Grigas, Lituanistinė medžiaga J. Karlovičiaus rankraštiniame palikime. – Literatūra ir kalba, t. 3, Vilnius 1958, s. 595–600. 51 52

55


Laboratorium Kultury 4 (2015)

poświęconych temu językowi oraz kilku prac onomastycznych poświęconych toponimii i antroponimii litewskiej. Rozprawa O języku litewskim wydana w 1875 r. w Krakowie, licząca dwieście czterdzieści dwie strony, została wysoko oceniona przez J. Baudouina de Courtenay jako jedyny podręcznik tego języka i dzieło, które nie ma dotąd sobie równych (por. ŻiPJK, s. 191–192). Praca ta składa się z kilku części – na początku autor opisuje, co o języku litewskim sądzili i pisali uczeni polscy, m.in. Bohusz, Narbutt, Jucewicz, Kraszewski, Akielewicz i uczeni obcy, głównie niemieccy – Szafarzyk, Bopp, Grimm, Schleicher. Następnie omawia kwestię pokrewieństwa języka litewskiego z innymi językami, charakteryzuje dialekty litewskie, zamieszcza opis gramatyki języka litewskiego (fonetyki, morfologii i składni) i analizę nazw własnych oraz próbki języka litewskiego. Zdaniem Jana Baudouina de Courtenay, większość rozdziałów oparta jest na samodzielnych badaniach Karłowicza (ŻiPJK, s. 191–192). Jan Karłowicz miał zresztą ambitne plany dotyczące badań nad językiem litewskim, a mianowicie widział potrzebę opracowania słownika litewsko-polskiego, wypisów litewskich, zawierających próbki mowy litewskiej (np. Donelaitisa, przysłowia, kazania, przekłady Biblii); gramatyki litewskiej z uwzględnieniem materiałów gwarowych, wydania krytycznego zabytków języka litewskiego, m.in. kazań ks. Szyrwida, Daukszy, Biblii57. Spośród innych prac dotyczących języka litewskiego wymienić należy rozprawę Czterysta kilkadziesiąt nazwisk miejscowości litewskich, wydrukowaną w „Pamiętniku Fizjograficznym” w 1883 roku58, jedną z pierwszych rozpraw poświęconych litewskim nazwom miejscowym. Stąd też Karłowicza określa się jako nestora litewskiej onomastyki59. Oceniając powyższą rozprawę Kryński podkreślił jej naukowy charakter, iż zawiera „objaśnienie nazwisk litewskich metodą naukową wykonane” (ŻiPJK, s. 135). W niewielkim artykule Kilka słów o nazwiskach litewskich60. Karłowicz wyjaśnia pochodzenie kilkunastu nazwisk litewskich. Litewskie nazwy własne gromadził nie tylko samodzielnie, wykorzystując źródła bardzo różnorodne, ale też współpracował w tym zakresie z różnymi badaczami, np. z Mieczysławem Dowojną-Sylwestrowiczem, który dostarczał mu materiałów do badań nad onomastyką litewską i służył pomocą w objaśnianiu różnorodnych słów litewskich. 57 J. Karłowicz, O języku litewskim, „Rozprawy i Sprawozdania z Posiedzeń Wydziału Filologicznego Akademii Umiejętności”, t. 2, Kraków 1875, s. 328–329. 58 J. Karłowicz, Czterysta kilkadziesiąt nazwisk miejscowości litewskich, „Pamiętnik Fizjograficzny” 1883, t. 3, s. 500–511. 59 D. Mikulėnienė, Zasługi Jana Karłowicza dla onomastyki litewskiej, w: Jan Karłowicz jako animator życia naukowego i kulturalnego przełomu XIX i XX w., www.4003.vu.lt [dostęp: 2014]. 60 J. Karłowicz, Kilka słów o nazwiskach litewskich, „Prace Filologiczne” 1887, t. 2, s. 587–589.

56


Halina Karaś, Jan Karłowicz jako językoznawca

Zasługi Jana Karłowicza dla onomastyki litewskiej na podstawie materiałów źródłowych zachowanych w Litewskim Państwowym Archiwum Historycznym omówiła ostatnio Danguolė Mikulėnienė. Podkreśla ona, że Karłowicz „wykazał się jako spostrzegawczy badacz materiałów dotyczących nazw osobowych, potrafiący zastosować wiedzę z zakresu różnych języków bałtyckich i słowiańskich”61. Stwierdza, że zbiory litewskich nazw własnych Karłowicza są bogate i w dużej części niewykorzystane ani przez samego autora, ani przez późniejszych badaczy, a ich wartość – zwłaszcza dla celów porównawczych – z biegiem czasu wzrasta, gdyż niektóre nazwy są niezwykle rzadkie. Warto też wspomnieć o pracach slawistycznych Jana Karłowicza, rzadko obecnie przywoływanych62, zwłaszcza o artykule o języku białoruskim, zamieszczonym we wstępie do Podań białoruskich opublikowanych w 1889 r. we Lwowie, zebranych przez Władysława Weryhę63, zawierającym próbę określenia wzajemnego stosunku języków wschodniosłowiańskich, czy o pracach o języku czeskim. We wspomnieniu o Karłowiczu prof. Čenek Zibrst podkreślał związki, jakie łączyły go z czeskim środowiskiem naukowym, pisząc: Dopytywał i troszczył się o nas, Czechów, o czeskie umiłowania naukowe, piśmiennictwo czeskie. [...] poszukiwał czeskich przyczynków do badań porównawczych (ŻiPJK, s. 58).

Z innych prac językoznawczych warto wspomnieć także o niewielkiej publikacji poświęconej językowi albańskiemu (Albański język i piśmiennictwo), zamieszczonej w Wielkiej Encyklopedii Powszechnej, oraz o zarysie językoznawstwa ogólnego, opublikowanym w Poradniku dla samouków (cz. 2) w 1899 r.

4. Podsumowanie Ogólnie należy stwierdzić, że osiągnięcia Jana Karłowicza w zakresie językoznawstwa są wielostronne i nawet pobieżna analiza pokazała znaczenie jego dorobku i jego działalności naukowej. Najbardziej znaczące są dokonania badacza dotyczące leksykografii. Jako leksykograf zdobył on trwałe miejsce w dziejach polskiego językoznawstwa. Jest on wciąż przypominany przede wszystkim jako pomysłodawca, inicjator i organizator prac leksykograficznych oraz współautor Słownika warszawskiego D. Mikulėnienė, Zasługi… H. Kurkowska, Jan Karłowicz…, s. 158. 63 S. Szober, Jan Karłowicz..., s. 548. 61 62

57


Laboratorium Kultury 4 (2015)

– największego zbioru leksyki polskiej. Mniej znany jest jako teoretyk leksykografii, ale analiza Przyczynków do wielkiego projektu słownika polskiego pokazała, że jego poglądy teoretycznoleksykograficzne były bardzo nowoczesne. Przyczynki... (1876) to w polskim językoznawstwie pierwsza w dziedzinie leksykografii tak obszerna praca o charakterze metodologicznym, ujmująca całość zagadnień dotyczących makro- i mikrostruktury słownika. Podkreślić należy rzetelność ujęcia, drobiazgowość opisu, naukowy rozmach i innowacyjność badawczą, której główne założenia do dziś nie utraciły aktualności. Oczywiście wynika to m.in. z jego doskonałej orientacji w ówczesnych nurtach i pracach lingwistycznych, zwłaszcza niemieckojęzycznych, ale świadczy również o umiejętności budowania nowoczesnych i spójnych koncepcji leksykograficznych. Należy także podkreślić, że jego pozostałe prace słownikarskie ściśle łączyły się z innymi jego zainteresowaniami, tj. z dialektologią i etymologią. Owocem tych zainteresowań i długotrwałych prac leksykograficznych są dwa słowniki autorskie: sześciotomowy Słownik gwar polskich i nieukończony Słownik wyrazów obcego a mniej jasnego pochodzenia w języku polskim używanych. Oba te słowniki reprezentują wysoki poziom metodologiczny i do dziś są źródłem wykorzystywanym do badań leksyki dialektalnej i słownictwa zapożyczonego. Słownik gwar polskich to pierwszy i w zasadzie do dziś jedyny słownik ogólnogwarowy polszczyzny, pierwszy tego typu też w Słowiańszczyźnie. Z kolei Słownik wyrazów obcego a mniej jasnego pochodzenia... to pionierski na gruncie polskim słownik wyrazów obcych i jednocześnie swoisty słownik etymologiczny, w którym Karłowicz znakomicie wykorzystał ówczesną wiedzę z zakresu etymologii. Jest on słabo zbadany, a zatem warto by przeprowadzić szczegółową jego analizę, która by wyraziście pokazała znaczenie badań etymologicznych Jana Karłowicza. Na podkreślenie zasługuje też wkład Karłowicza do badań nad etymologią ludową. To on jest właśnie autorem pierwszej pracy naukowej w polskiej i nie tylko polskiej lingwistyce poświęconej temu zagadnieniu. Jego Słoworód ludowy to cenna pozycja, w której zanalizował liczne przykłady etymologii ludowej, głównie z języka polskiego, przedstawił genezę i mechanizm omawianych zjawisk i zaproponował ich klasyfikację. Ta klasyfikacja jest najważniejszym i najbardziej oryginalnym wkładem uczonego w badania nad etymologią ludową. Okazuje się zatem, że zarówno w zakresie dialektologii, jak i etymologii najbardziej trwałe i najcenniejsze okazały się jego prace słownikarskie, a zatem można Jana Karłowicza określić przede wszystkim jako leksykografa, zasłużonego dla różnych dyscyplin językoznawstwa, zwłaszcza polonistycznego, ale także lituanistycznego, jako autor znakomitej na owe czasy rozprawy O języku 58


Halina Karaś, Jan Karłowicz jako językoznawca

litewskim i kilku przyczynków do onomastyki litewskiej, oraz w pewnym stopniu – slawistycznego. Najsłabiej znany jest dorobek onomastyczny autora, który wart jest dokładniejszej analizy i nowego ujęcia zasług badacza dla rozwoju tej dyscypliny naukowej.

Bibliografia (wybór) Brückner A., Prace słownikowe, w: Życie i prace Jana Karłowicza (1836–1903), książka zbiorowa wydana staraniem i nakładem redakcji „Wisły”, Warszawa 1904, s. 165–176. Cienkowski W., Z metodologii badań etymologicznych Jana Karłowicza, „Poradnik Językowy” 1979, z. 9, s. 437–442. Dobrzycki S., Zdobycze językoznawstwa polskiego, „Poradnik Językowy” 1904, s. 50–52. Grigas K., Lituanistinė medžiaga J. Karlovičiaus rankraštiniame palikime. – Literatūra ir kalba, t. 3, Vilnius 1958, s. 595–600. F1135-10-: Lietuvos valstybės istorijos archyvas, Jano Karlovičiaus fondas. Horodyska H., Dzieje konkursu leksykograficznego im. Samuela Bogumiła Lindego (1876–1922), Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1989. Karaś H., Polska leksykografia gwarowa, nakł. Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2011. Karaś H., O potrzebie badań nad życiem naukowym przełomu XIX i XX wieku. Jan Karłowicz jako animator ówczesnego „ruchu umysłowego”, „Poradnik Językowy” 2012, z. 5, s. 6–20. Karaś H., Jano Karlovičiaus indėlis į dialektologijos tyrinėjimus. Lenkų tarmių žodynas – lūžio žodynas, „Acta Linguistica Lithuanica” 2012, t. 67, s. 78–100. Karaś H., Z dziejów „Słownika wyrazów obcego a mniej jasnego pochodzenia…” Jana Karłowicza. Rękopis a druk, „Prace Filologiczne” 2014, t. 65, s. 187–204. Karaś M., Z historii badań nad słownictwem gwarowym, „Język Polski” 1961, r. 41, z. 5, s. 355–369. Kaupuż A., Smułkowa E., Nieznane prace Jana Karłowicza o języku polskim na Wileńszczyźnie, „Studia nad polszczyzną kresową” 1984, t. 3, s. 82–90. Klemensiewicz Z., Historia języka polskiego, PWN, Warszawa 1974. Koniusz E., Polszczyzna z historycznej Litwy w „Słowniku gwar polskich” Jana Karłowicza, Wydawnictwo Akademii Świętokrzyskiej, Kielce 2001. Koniusz E., Jan Karłowicz jako językoznawca, etnograf i folklorysta – w setną rocznicę śmierci (1836–1903), „Studia Filologiczne Akademii Świętokrzyskiej” 2005, t. 18, s. 7–17. 59


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Koniusz E., O Karłowiczowskim „Słowniku wyrazów obcego a mniej jasnego pochodzenia używanych w języku polskim” i niektórych etymologiach w nim zawartych, „Studia Turcologia Cracoviensia”, t. 10: Księga jubileuszowa poświęcona Profesorowi Stanisławowi Stachowskiemu, Kraków 2005, s. 209–216. Kryński A. A., Jan Karłowicz jako językoznawca, w: Życie i prace Jana Karłowicza (1836– 1903), książka zbiorowa wydana staraniem i nakładem redakcji „Wisły”, Warszawa 1904, s. 120–164. Kurkowska H., Jan Karłowicz (1836–1903), w: Z dziejów polonistyki warszawskiej, PWN, Warszawa 1964, s. 155–161. Łoś J., Znaczenie „Słownika gwar polskich”, w: Życie i prace Jana Karłowicza (1836–1903), książka zbiorowa wydana staraniem i nakładem redakcji „Wisły”, Warszawa 1904, s. 176–180. Majdak M., Słownik warszawski. Koncepcja – realizacja – recepcja, Wydział Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2008. Majewski E., Jan Karłowicz. Zarys życia, w: Życie i prace Jana Karłowicza (1836-1903). Książka zbiorowa wydana staraniem i nakładem redakcji „Wisły”, Warszawa 1904,, s. 1-30. Mikulėnienė D., Zasługi Jana Karłowicza dla onomastyki litewskiej, w: Jan Karłowicz jako animator życia naukowego i kulturalnego przełomu XIX i XX w., www.4003.vu.lt [dostęp: 2014]. Nitsch K., Recenzja Słownika gwar polskich J. Karłowicza, „Rocznik Slawistyczny” 1911, t. 4, s. 199–243; przedruk w tegoż: Wybór pism polonistycznych, t. 4. Pisma dialektologiczne, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław–Kraków 1958, s. 195–225. Okoniowa J., Jan Karłowicz. W setną rocznicę śmierci, „Język Polski” 2003, r. 83, z. 4–5, s. 246–250. Okoniowa J., Jan Karłowicz – uczony okresu przełomu, „LingVaria” 2012, r. 7 (13), s. 141–150. Okoniowa J., „Słownik gwar polskich” Jana Karłowicza. Dziedzictwo. Inspiracje. Wyzwania*, „Prace Filologiczne” 2013, t. 64, s. 245–258. Pankowski Cz., Jan Karłowicz jako organizator prac leksykograficznych i współtwórca Słownika warszawskiego, „Poradnik Językowy” 1979, z. 9, s. 410–425. Perzowa H., Jan Karłowicz jako dialektolog, „Poradnik Językowy” 1979, z. 9, s. 426–436. Piotrowski T., Słowniki języka polskiego, w: Współczesny język polski, red. J. Bartmiński, Wydawnictwo UMCS, Lublin 2001, s. 601–618. Popowska-Taborska H., Obecny stan prac nad „Słownikiem gwar polskich”, „Studia Dialektologiczne” 2003, t. 3, s. 21–22.

60


Halina Karaś, Jan Karłowicz jako językoznawca

Rutkowska K., Zasługi Jana Karłowicza dla języka i folkloru litewskiego, „Poradnik Językowy” 2012, z. 5, s. 21–29. Sabaliauskas A., Lietuvių kalbos tyrinėjumų istorija iki 1940 m., Vilnius 1979, s. 139–140. Sawaniewska-Mochowa Z., Poradnik Jana Karłowicza jako źródło poznania potocznej polszczyzny północnokresowej. Słownictwo, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 1990. Sawaniewska-Mochowa Z., Polscy miłośnicy języka i folkloru litewskiego w XIX wieku, „Acta Baltico-Slavica” 2003, z. 27, s. 73–95. Sokólska U., „Przyczynki do projektu wielkiego słownika polskiego” Jana Karłowicza jako źródło wiedzy o warsztacie leksykografa końca XIX wieku, „Prace Filologiczne” 2013, t. 64, s. 351–366. Szober S., Jan Karłowicz, „Prace Filologiczne” 1928, t. 13, s. 546–557. Szymczak M., Jan Karłowicz w 75 rocznicę śmierci (28.V.1936–14.VI.1903), „Poradnik Językowy” 1979, z. 9, s. 409. Urbańczyk S., Dwieście lat polskiego językoznawstwa (1751–1950),Wydawnictwo Secesja, Kraków 1993. Skróty: ŻiPJK: Życie i prace Jana Karłowicza (1836–1903), książka zbiorowa wydana nakładem i staraniem „Wisły”, Warszawa 1904.

Abstract Jan Karłowicz as a linguist The paper aims at demonstrating Jan Karłowicz, a prominent figure of Polish science and culture at the turn of the 19th and 20th centuries, and his input on language studies, especially these concerning the Polish language, since it is the domain in which his major scientific achievements were made. His interests and research fields encompassed a number of areas of linguistics. Jan Karłowicz is mostly recognized as a lexicographer and lexicologist, dialectologist and etymologist; less known are his endeavours in onomastics, prescriptive linguistics (both in theory, and in practice), editing, or history of language. Undoubtedly, Karłowicz made the most significant contribution to lexicography. He is remembered as the initiator and co-author of Słownik warszawski (‘The Warsaw Dictionary’)—the

61


Laboratorium Kultury 4 (2015)

largest collection of Polish vocabulary. However, he is less known as a theoretical lexicographer, even though he is the author of Przyczynki do wielkiego projektu słownika polskiego (1876) (‘Towards the great dictionary of Polish’). It is the first comprehensive, methodological work devoted to the micro- and macrostructure of a dictionary, and it provides insight into lexicographer’s techniques at the close of the 19th century. The accuracy, thoroughness, extensiveness, and innovativeness of Karłowicz’s framework make it a still valid lexicographic resource. Karłowicz’s further lexicographic works reflected his other interests, i.e. dialectology and etymology. It resulted in compiling two dictionaries: the six-volume Słownik gwar polskich [‘Dictionary of Polish Dialects’], and Słownik wyrazów obcego a mniej jasnego pochodzenia w języku polskim używanych [‘Dictionary of Words of Foreign and Unclear Origin Used in the Polish Language’]. As far as methodology is concerned, both dictionaries are highly esteemed, and they still constitute a valuable source for research into dialectal vocabulary and borrowings. Słownik gwar polskich is the first (and in fact only) dictionary of Polish dialectal vocabulary, and the first one to be compiled in the Slavonic language area, while the pioneering Słownik wyrazów obcego a mniej jasnego pochodzenia... deftly employs the etymological expertise of the time. Karłowicz’s contribution to the research into folk etymology is also worth noting. He is the author of the first reliable scientific work concerning this issue found in the Polish (and not just Polish) linguistics. Słoworód ludowy [‘Folk Etymology’] is a valuable publication, analyzing numerous examples of folk etymology in Polish, presenting the origin and the mechanism of the discussed phenomena, as well as providing suitable classification thereof. The classification constitutes Karłowicz’s most important and most original input on folk etymology research. Apparently, it was Karłowicz’s dictionaries that proved to be the most valued, and earned their place in the history of both dialectology and etymology. Thus, Jan Karłowicz may be chiefly described as a lexicographer who rendered great service to many disciplines of Polish language studies—with special emphasis on dialectology, etymology and onomastics. Key words: linguistics, dialectology, etymology, lexicography, onomastics, history of humanities

Halina Karaś Prof. dr hab., pracownik Zakładu Historii Języka Polskiego i Dialektologii UW, językoznawca polonista – dialektolog i historyk języka. Autorka monografii: Rusycyzmy słownikowe w polszczyźnie okresu zaborów (1996), Gwary polskie na Kowieńszczyźnie (2002), Polska leksykografia gwarowa (2012), współautorka leksykonu: Dialekty i gwary polskie. Leksykon Omegi (1995), redaktor naukowy i współautor książki Język polski na Kowieńszczyźnie. Sytuacja socjolingwistyczna – cechy językowe – teksty (2001), redaktor naukowy i współautor witryn: Gwary polskie. Przewodnik multimedialny, www.gwarypolskie.uw.edu.pl (2008), Dialekty i gwary polskie. Kompendium internetowe,

62


Halina Karaś, Jan Karłowicz jako językoznawca

www.dialektologia. uw.edu.pl (2010), współautor witryny: Jan Karłowicz jako animator życia naukowego i kulturalnego przełomu XIX i XX wieku, www.4003.vu.lt. Redaktor naczelny „Prac Filologicznych”, członek Komisji Dialektologicznej przy Międzynarodowym Komitecie Slawistów, Towarzystwa Naukowego Warszawskiego, Łomżyńskiego Towarzystwa Naukowego im. Wagów, Towarzystwa Kultury Języka.

63


Laboratorium Kultury 4 (2015)

64


Mirosław Dawlewicz Irena Fedorowicz

Uniwersytet Wileński

Jan Karłowicz a sprawy litewskie

Abstrakt Stosunki polsko-litewskie na przełomie XIX i XX w. uznać można za napięte, jednak ich ocena byłaby uproszczona, gdybyśmy sprowadzili je tylko do sporów i pogłębiających się konfliktów. Istniał jeszcze inny nurt. Znalazło się bowiem ze strony polskiej grono „światłych mężów” – stanowili oni nieliczną garstkę, ale autorytet tych ludzi, pisarzy i naukowców był wielki. Często, wbrew przeważającej opinii, wypowiadali się w obronie ruchu litewskiego. W grupie tej szczególne miejsce zajmował Jan Karłowicz, etnograf i językoznawca, zainteresowany także swoją rodzinną Litwą. Jako pierwszy z badaczy zwrócił on uwagę na skomplikowaną społeczną, językową i kulturalną sytuację na Litwie. Mając zamiar opracowania mitologii litewskiej i posiadając już znaczny zapas materiałów i studiów przygotowawczych, Karłowicz podczas pobytu w Heidelbergu w latach 1882–1885, napisał i kazał wydrukować w formie listu rodzaj poradnika, zachęcającego do zbierania litewskich rzeczy ludowych. Od dawna zajmował się litewskim folklorem i językiem, starając się przybliżyć go społeczeństwu polskiemu. Na zakończenie swej pracy O języku litewskim, opublikowanej w 1875 r., Karłowicz pisał m.in.: „dostatecznie będę wynagrodzony, jeżeli czytelnik po jej przeczytaniu nie będzie słuchał o języku litewskim jak o żelaznym wilku i jeżeli choć ktokolwiek zachęci się do bliższego poznania tej ze wszech miar zajmującej mowy”. Do rodzącego się narodowego ruchu litewskiego Karłowicz odniósł się z dużym zrozumieniem i życzliwością. O związkach Jana Karłowicza z działaczami litewskiego odrodzenia narodowego świadczą listy zachowane w archiwach wileńskich. Korespondował m.in. z Jonasem Jušką, Ludwikiem Jucewiczem, Jonasem Szliupasem (Kuoksztis), Mieczysławem Dowojna-Sylwestrowiczem i in. Karłowicz wskazywał, jakie, jego zdaniem, konkretne kroki trzeba podjąć, aby wesprzeć Litwinów w dziedzinie ich języka i kultury. Poglądy i działalność Jana Karłowicza stanowią trwały i pozytywny wkład do dziejów stosunków polsko-litewskich,

65


Laboratorium Kultury 4 (2015)

na które złożyły się nie tylko konflikty i waśnie, lecz także próby wzajemnego zrozumienia i wysiłki zmierzające do porozumienia. Słowa klucze:Jan Karłowicz, litewskie odrodzenie narodowe, stosunki polsko-litewskie, czasopismo Aušra (Jutrzenka)

Litwinem będąc i na Litwie stale mieszkając, lepiej niż ktokolwiek inny znasz Pan stosunki i potrzeby nasze. (Z listu E. Orzeszkowej)1

P

o wspólnych dziejach Polski i Litwy pozostała bogata spuścizna związana ze współżyciem w jednym państwie, tradycją wspólnych walk wolnościowych oraz istotnymi związkami kulturalnymi. Przetrwały także liczne kompleksy oraz wzajemne uprzedzenia. Jedną z przeszkód w osiągnięciu trwałego sojuszu stanowił fakt, iż Polacy nie uznawali Litwinów za naród odrębny i samodzielny. Sprzeczne dążenia szlachty i ludu litewskiego musiały prowadzić na rozdroże. Litwini, dojrzewając jako naród, pragnęli i żądali uznania oraz poszanowania ich praw narodowych. Zdaniem Piotra Łossowskiego, wybitnego znawcy tematu, stosunki polsko-litewskie tamtych lat zostałyby uproszczone, gdyby sprowadzić je tylko do sporów i pogłębiających się konfliktów. Istniał jeszcze inny nurt. Znalazło się bowiem ze strony polskiej grono „światłych mężów” – stanowili oni nieliczną garstkę, ale autorytet tych ludzi, pisarzy i naukowców, był wielki – którzy często wbrew przeważającej opinii, wypowiedzieli się w obronie ruchu litewskiego. Traktowali go jako obiektywnie nieuchronne, naturalne zjawisko, z którym Polacy muszą się nie tylko pogodzić, lecz ustosunkować z całym zrozumieniem i życzliwością2.

W grupie owych „światłych mężów” szczególne miejsce zajmował Jan Aleksander Ludwik August Karłowicz (1836–1903) – muzyk, historyk, etnograf i językoznawca, pochodzący z Litwy historycznej – z majątku Subortowicze w pobliżu Olity (lit. Alytus) w powiecie trockim. Z rodzinnymi stronami związany E. Orzeszkowa, Listy zebrane, t. 3, Zakład im. Ossolińskich, Wrocław 1956, s. 8. P. Łossowski, Po tej i tamtej stronie Niemna. Stosunki polsko-litewskie 1883–1939, Spółdzielnia Wydawnicza Czytelnik, Warszawa 1985, s. 35. 1

2

66


Mirosław Dawlewicz, Irena Fedorowicz, Jan Karłowicz a sprawy litewskie

był związany przez około czterdzieści sześć lat, z Wileńszczyzną – prawie trzydzieści pięć (z przerwami, w latach 1847–1882). Od 1887 r. mieszkał na stałe w Warszawie. Po śmierci Karłowicza znaczna część jego spuścizny znalazła się w Wilnie, w zbiorach Towarzystwa Przyjaciół Nauk, a stamtąd trafiła do Litewskiego Państwowego Archiwum Historycznego (Lietuvos valstybės istorijos archyvas, skrót: LVIA) oraz do Biblioteki Litewskiej Akademii Nauk im. Wróblewskich (Lietuvos Mokslų akademijos Vrublevskių biblioteka). Materiały te zostały wykorzystane tylko częściowo ze względu na ich obfitość (prawie dwieście teczek, niektóre z nich liczą siedemset stron). Swoisty „renesans” zainteresowań dorobkiem znakomitego językoznawcy, etnologa i jednego z pierwszych polskich lituanistów przypada na początek XXI w.3 Celem niniejszego artykułu jest przedstawienie stosunku Jana Karłowicza do szeroko pojętych „spraw litewskich”. Jego zainteresowania tą tematyką obejmują kilka aspektów, takich jak: literatura litewska, kontakty z pisarzami i działaczami kulturalnymi, popularyzowanie wiedzy o języku i folklorze litewskim oraz idei litewskiego ruchu narodowego.

Początki zainteresowań literaturą i kulturą litewską Na kształtowanie się zainteresowań Jana Karłowicza ziemią rodzinną, jej dziejami i kulturą, wpływ mieli niewątpliwie rodzice, a przede wszystkim ojciec – Aleksander Karłowicz (1799–1862)4, szlachcic z krwi i kości, absolwent gimnazjum wileńskiego, ceniący muzykę i literaturę. Ulubionym polskim autorem Aleksandra Karłowicza był poeta Władysław Syrokomla (Ludwik Kondratowicz, 1823–1862), nazywany przez niego „bardem litewskim”5. Sam zresztą też miał talent literacki – pisał wiersze, szkice o tematyce patriotycznej i myśliwskiej, tłumaczył teksty z języka rosyjskiego i niemieckiego. Niektóre z tych tekstów drukował – za namową swojego sąsiada, znanego historyka Teodora Narbutta (1784–1864) – na łamach „Dziennika Wileńskiego” oraz Zob. A. Wągiel, Jan Karłowicz – portret z Mieczysławem w tle, „Muzyka. Kwartalnik Instytutu Sztuki” 2005, nr 4, s. 67–103; E. Koniusz, Dziedzictwo kulturowe WKL w pracach leksykograficznych Jana Karłowicza, w: Kultura i języki WKL, red. M.T. Lizisowa, Collegium Columbinum, Kraków 2005, s. 145–159; H. Karaś, O potrzebie badań nad życiem naukowym przełomu XIX i XX wieku. Jan Karłowicz (1836–1903) jako animator ówczesnego „ruchu umysłowego”, „Poradnik Językowy” 2012, nr 5, s. 5–20; K. Rutkowska, Zasługi Jana Karłowicza dla języka i folkloru litewskiego, „Poradnik Językowy” 2012, nr 5, s. 21–29. Zob. stronę internetową: www. karlowicz.flf.vu.lt. 4 Aleksander Karłowicz był synem Ludwika Karłowicza (1748–1834) i Katarzyny z Billewiczów (1769–1835). 5 Lietuvių literatūros ir meno archyvas (LLMA), F96, ap. 1, b. 307, s. 1. 3

67


Laboratorium Kultury 4 (2015)

„Ondyny Druskiennickich Źródeł” (pod pseudonimem Aleksander z Bratomierza). Właśnie ojciec zachęcił Jana, wówczas studenta Uniwersytetu Moskiewskiego, do działalności literackiej i publicystycznej. Zaszczepił też w synu poczucie solidarności z rodakami z Litwy – jako zdolny student Jan Karłowicz bezinteresownie pomagał w nauce swoim krajanom. Matka, Antonina z Mołochowców, była szlachcianką z guberni wileńskiej, podobnie jak inne kobiety w jej rodzinie, była uzdolniona muzycznie, miała piękny głos. Żona Jana Karłowicza również była „Litwinką” (w sensie historycznym, Mickiewiczowskim) – w 1865 r. ożenił się on z Ireną Sulistrowską z Wiszniewa (powiat święciański, gubernia wileńska). Jej siostrę Wandę pojął za żonę znany malarz wileński Alfred Romer, z którym Karłowicz współpracował jako etnograf (m.in. w okresie redagowania „Wisły”). Zainteresowanie literaturą litewską pochłonęło Karłowicza jeszcze w latach siedemdziesiątych, przed podjęciem studiów językoznawczych i etnograficznych w Heidelbergu. W latach 1868–1872 próbował on tłumaczyć na język polski dzieło klasyka literatury litewskiej Kristijonasa Donelaitisa (1714–1780) – poemat Metai (Pory roku, Królewiec 1818). Zachowały się rękopisy (ogółem czterdzieści stron) trzech fragmentów przekładu dokonanego przez Karłowicza, które zostały zatytułowane: Uciechy wiosny (Pavasario linksmybės), Dary jesieni (Rudens gėrybės) oraz Troski zimowe (Žiemos rūpesčiai). Początkowy ustęp poematu Metai, o incipicie Już słoneczko znów się wzbijając zbudziło świat…, autor przekładu zamieścił w swoim szkicu O języku litewskim (Kraków 1875). Karłowicz nie znał zbyt dobrze języka litewskiego – korzystał z pomocy zaprzyjaźnionych etnicznych Litwinów. Dwaj z nich, pochodzenia chłopskiego, mieszkali u niego we dworze6. W tłumaczeniu dzieła Donelaitisa pomogła mu również znajomość niemieckiego wydania poematu autorstwa Liudvikasa Rhezy, Augusta Schleichera i Ferdinanda Nesselmana (kierował się ich uwagami)7. Karłowicz w swoich zbiorach przechowywał rękopisy kilku utworów takich poetów litewskich jak Valerijonas Ažukalnis-Zagurskis (1816–1874) i Silvestras Gimžauskas (1845–1897)8, a także dwa numery ilustrowanej gazetki humorystycznej „Kalvis melagis“ (pol. Kowal kłamczuch) ze stycznia 1876 r. Zob. P. Łossowski, Po tej i tamtej stronie…, s. 39. I. Fedorovič, Korespondencja Jana Karłowicza z polskimi i litewskimi literatami i działaczami kulturalnymi, „Slavistica Vilnensis” 2012, nr 57 (2), s. 197–210. Później, w 1895 r., przygotował dla Wielkiej Encyklopedii Powszechnej Ilustrowanej hasło dotyczące K. Donelaitisa. 8 LVIA, F1135, ap. 10, b. 187–189. 6

7

68


Mirosław Dawlewicz, Irena Fedorowicz, Jan Karłowicz a sprawy litewskie

W 1877 r. Jan Karłowicz nawiązał kontakt korespondencyjny z Antanasem Baranauskasem (1835–1902) – znakomitym litewskim poetą, matematykiem i księdzem, który od 1867 r. wykładał w seminarium duchownym w Kownie teologię moralną, homiletykę i liturgikę. Listy księdza i poety, autora poematu Borek Oniksztyński (Anykščių šilelis), do Karłowicza znajdują się w zbiorach Biblioteki Akademii Nauk we Lwowie. Zostały one opublikowane (w wersji oryginalnej oraz w przekładzie na język litewski) w 2003 r. Z korespondencji wynika, że Karłowicz zwrócił się do Baranauskasa z prośbą o pomoc w zredagowaniu zbioru litewskich pieśni ludowych. Ten przychylił się do życzenia – wprowadził do tekstu poprawki, ale przyznał się, że nie zna zbyt dobrze gwary augustowskiej, w której utwory były zapisane. Kolejne listy ze zbiorów lwowskich pochodzą z 1881 r. W liście z 8 (20) II Baranauskas poinformował Karłowicza o tym, że jego alumni z seminarium duchownego w Kownie sprowadzili z Kazania egzemplarze wydanego tam – staraniem prof. Jana Baudouina de Courtenay – zbiorku pt. Pieśni litewskie (Lietuviškos dainos, t. 1–3, 1880–1882) Antanasa Juški (1819–1880)9. Zbiorek ten powstał przy współpracy brata Antanasa, Jonasa Juški (1815–1886)10, z którym Karłowicz również korespondował od 1880 roku. Wcześniej bracia wydali trzydzieści trzy pieśni (spośród siedmiu tysięcy zebranych) w języku litewskim i w przekładzie na język rosyjski w Petersburgu w 1867 r., a cztery kolejne – w pismie naukowym uniwersytetu w Kazaniu w 1878 r. Alumni z Kowna mieli sporo zastrzeżeń do wydanej pracy, dostrzegli oni np. błędy w pisowni, akcentowaniu. Jako zarzut podali też brak klasyfikacji pieśni. Druga część listu poświęcona została ocenie przysłanego Baranauskasowi przez Karłowicza telegramu (mowa o wierszu, którego autor pozostał nieznany), napisanego na cześć jubileuszu pięćdziesięciolecia działalności twórczej Józefa Ignacego Kraszewskiego (obchody odbyły się w Krakowie w październiku 1879 r.)11. Na prośbę Karłowicza Baranauskas dokonał analizy filologicznej teks9 Antanas Juška (Antoni Juszkiewicz), ksiądz, etnograf amator, kolekcjoner pieśni ludowych. W 1881 r. wydał on, również w Kazaniu, opis obrzędów weselnych Litwinów z okolic Wielony. Zob. A. Mockus, Broliai Juškos. Lietuvių liaudies dainų rinkėjai ir leidėjai, Tyto alba, Vilnius 2003. 10 Jonas Juška ( Jan Juszkiewicz) (1815–1886), językoznawca, etnograf, zbieracz folkloru. W 1852 r. rozpoczął badania nad językiem litewskim; napisał kilka prac naukowych na temat słownictwa litewskiego, a także gramatykę języka litewskiego oraz inne prace językoznawcze. Pomagał bratu Antanasowi Jušce w przygotowaniu do wydania materiałów etnograficznych. M. Jackiewicz, Leksykon kultury litewskiej, Exlibris – Galeria Polskiej Książki, Warszawa 2005, s. 107. 11 J. Karłowicz brał udział w uroczystościach jubileuszowych (przemawiał w imieniu delegacji z Litwy), a także w wydaniu prac zbiorowych dedykowanych jubilatowi Upominek wileński (Wilno 1879) oraz Książka jubileuszowa (Kraków 1881). W zbiorach Biblioteki UJ jest przechowywanych pięć listów J. Karłowicza do J.I. Kraszewskiego. Zob. I. Fedorovič, Korespondencja Jana Karłowicza...

69


Laboratorium Kultury 4 (2015)

tu, ale zagadki autorstwa nie rozwikłał12. Napisał on m. in.: „Ogół pojęć wykazuje umysł autora rozwinięty i z literaturą, przynajmniej dziełami Kraszewskiego o Litwie, obznajomiony. Pisownia więcej krajowa niż niemiecka, bo w użyte częściej niż v [...]”. Uznał on też, że autor może pochodzić z powiatów trockiego, kowieńskiego lub z Zaniemnia i jest obeznany z opracowaniami niemieckimi dotyczącymi języka litewskiego. Baranauskas dokonał dosłownego przekładu tego wiersza na język polski: Hosanna! Pieśń uwielbienia Bogu Ojcu na wysokości! Ojczyźnie chwała na niskości! Radujcie się Litwini, Polacy, kto jeno żyje, Że nam wydali (Bóg i Ojczyzna) miłego męża Kraszewskiego, Który, jak krywekrywejtis serca poruszył I z ciężkiego letargu obudził. Woła Litwa ojczystą mową: Pan (Bóg jest) Pramżiu (przedwieczny). Twórco Anafielasu! Cześć tobie na wieki!13

W drugim liście, pisanym dzień później, 9 (21) II 1881, Baranauskas udoskonalił swój przekład i przyznał się, że sam należy do wielbicieli talentu Kraszewskiego, a najbardziej wdzięczny jest mu za trylogię poetycką Anafielas (1840–1845). Dla Baranauskasa Kraszewski był przede wszystkim autorem, który „woła Litwę do życia litewskiego”. Karłowicz, znający osobiście Kraszewskiego, musiał być dla niego równie ważną postacią, choć wtedy jeszcze nie był autorytetem naukowym. Pierwszą pracą naukową Karłowicza, która dotyczyła Litwy, była rozprawa O języku litewskim, wydana w Krakowie w 1875 r. w serii Rozpraw AU Wydziału Filologicznego, wysoko oceniona przez prof. Jana Baudouina de Courtenay. W jej zakończeniu autor napisał m.in.: „Dostatecznie będę wynagrodzony, jeżeli czytelnik po jej przeczytaniu nie będzie słuchał o języku litewskim jak o żelaznym wilku i jeżeli choć ktokolwiek zachęci się do bliższego poznania tej ze wszech miar zajmującej mowy”14. Do badań w tej dziedzinie Karłowicz powrócił w roku 1883 w obszernej rozprawie O najnowszych badaniach podań Mógł to być Andrius Jonas Vištelis (Višteliauskas, 1837–1912), litewski poeta, tłumacz i publicysta, którego łączyła wieloletnia przyjaźń z J.I. Kraszewskim. I. Szulska, Litwa Józefa Ignacego Kraszewskiego, nakł. Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2011, s. 81–82. 13 Cyt. za: I. Fedorovic, Korespondencja Jana Karłowicza…, s. 207. 14 J. Karłowicz, O języku litewskim, „Rozprawy i Sprawozdania z Posiedzeń Wydziału Filologicznego Akademii Umiejętności”, t. 2 (1875). 12

70


Mirosław Dawlewicz, Irena Fedorowicz, Jan Karłowicz a sprawy litewskie

i ich zbiorach, publikowanej na łamach „Ateneum”. Był już wtedy studentem Uniwersytetu w Heidelbergu (studiował tu w latach 1882–1885), co pozwoliło mu ocenić zakres wiadomości na temat języka litewskiego z perspektywy niemieckiej. W części poświęconej podaniom litewskim wskazał, iż Niemcy zajęli się szeroko folklorem Litwinów, rozpatrując go, tak jakby skazany był już na zagładę, Polacy natomiast całkowicie zaniedbali prace w tej dziedzinie. Pisząc na łamach petersburskiego „Kraju” o ludowych pieśniach i baśniach litewskich podkreślił m.in.: Skarby mamy pod bokiem, ale trudno nam widać nachylić się, aby zerwać kwiatek z łąki własnej, i czekamy, aż ktoś o sto mil i więcej przyjdzie i robotę za nas zrobi! Już Niemcy założyli towarzystwo litewskie, w roku 1882 wydali 5 czasopism z językiem litewskim (a my ani jednego?!) […] Pozbądźmy się raz haniebnego a zgubnego ospalstwa, weźmy się raźnie do rzeczy, a wspólnemi siłami nagrodzimy dawne zaniedbanie!15

W tym samym roku w korespondencji z Heidelberga dla warszawskiej „Prawdy” napisał: W Tylży zawiązało się Towarzystwo literackie litewskie16; w jesieni r. 1880 odbyło się pierwsze walne zgromadzenie, a do chwili obecnej liczy 216 członków, ogłosiło sześć zeszytów Mitheilungen der litauischen liter. Gesellschaft, zawierających różnorodne przyczynki do poznania mowy, dziejów języka i piśmiennictwa, podań i słownikarstwa litewskiego. Celem jego jest tymczasem ułożenie skarbca języka i wyczerpującej bibliografii, oraz uratowanie niknących podań i pieśni ludowych. Członkiem może zostać każdy miłośnik litewszczyzny, opłacający rocznie trzy marki; jako taki otrzymuje bezpłatnie zbioropismo towarzystwa. Adres: Sekretariat der Litauischen literarischen Gesellschaft zu Tilsit. Czytelnicy wiedzą zapewne, że w Królewcu, na uniwersytecie i w seminarium duchownem, wykłada się język litewski. Profesorami są dwaj zasłużeni na tem polu ludzie: Nesselmann17, autor słownika litewsko-niemieckiego, wydawca i tłumacz Donelaitisa, zbioru pieśni ludowych litewskich i wielu innych pism, dotyczących języka litewskiego;

„Kraj”, nr 29, 17 VII 1883, s. 17–18. W tym i kolejnych cytatach zachowana została pisownia oryginału. Litewskie Towarzystwo Literackie działało w latach 1879–1923. Karłowicz został jego członkiem w 1881 r. 17 Georg Heinrich Ferdynand Nesselman (1811–1881), filolog niemiecki, badacz piśmiennictwa i języka litewskiego. Przygotował i wydał Słownik litewsko-niemiecki (Wörterbuch der littauischen Sprache, Königsberg, 1851). Dla wielu językoznawców europejskich słownik ten przez kilkadziesiąt lat służył jako źródło do badań nad leksyką litewską (m.in. ks. Franciszek Ksawery Malinowski przetłumaczył słownik na język polski, lecz go nie wydał). Lietuvių kalbos enciklopedija, red. K. Morkūnas, Vilnius 1999, s. 433. 15

16

71


Laboratorium Kultury 4 (2015)

drugi zaś, Kurschat18, autor gramatyki litewskiej i dwóch wybornych słowników: niemiecko-litewskiego (1870–1874) i świeżo wydanego litewsko-niemieckiego. Nadto wychodzi w Prusach Książęcych kilka czasopism w języku litewskim, przeznaczonych dla ludu. Prof. Brückner ogłosił kilka lat temu badania nad wyrazami obcymi, używanymi przez litwinów. Bezzenberger19 i Geitler20 wydali dużo pomników dawnej litewszczyzny i przyczynków gramatycznych, słownikarskich i in. […] Hugon Weber21 wydał teksty wschodnio-litewskie (utwory poetyczne ks. Baranowskiego) z objaśnieniami gramatycznemi i graficznemi. Jacoby22 sporządził wypisy litewskie (1880) dla szkół, Schiekopp23 gramatykę szkolną (1881). […] A my? My nawet nie czytamy tego, co piszą cudzoziemcy. Jeden pan Juszkiewicz w Kazaniu nie zalega pola, ogłaszając pieśni ludu litewskiego, pracowicie zgromadzone przez zmarłego brata jego, księdza Antoniego […]. Wreszcie Lietuwis (pseudonim) wydał w Poznaniu litewski przekład Witoloraudy Kraszewskiego (1881–1882), a O. Kolberg, w Zbiorze wiadomości do antropologii krajowej (t. 3, 1879) zamieścił szczupłą wiązankę pieśni ludowych litewskich od Aleksoty. Oto i wszystko. Jest to tak mało, w porównaniu z tem, cobyśmy zrobić mogli i powinni, że czuję się upokorzonym i przygnębionym24.

Wobec litewskiego odrodzenia narodowego Do rodzącego się narodowego ruchu litewskiego Karłowicz odniósł się z dużym zrozumieniem i życzliwością. Utrzymywał osobiste kontakty z działaczami litewskimi, m.in. ze znanym później założycielem gazety „Vilniaus Žinios” („Wiadomości Wileńskie”) – Petrasem Vileišisem25. Dowiedziawszy się 18 Friedrich Kurschat (1806–1884), językoznawca litewski, ksiądz. Przez czterdzieści lat intensywnie badał i opisywał język litewski. Był jednym z najwybitniejszych leksykografów litewskich, autorem m.in. Słownika języka litewskiego (Wörterbuch der littauischen Sprache); autorem części niemiecko-litewskiej (Deutsch-littauisches Wörterbuch, ponad 1000 s.). Tamże, s. 339–340. 19 Adalbert Bezzenberger (1851–1922), językoznawca niemiecki, archeolog, etnograf. Pierwszy badacz języków bałtyckich, folkloru i literatury bałtyckiej, interesował się archeologią i etnografią. Jest uważany za prekursora filologii bałtyckiej. Tamże, s. 95–96. 20 Leopold Geitler (1847–1885), językoznawca czeski. Jako pierwszy wykładał język litewski na uniwersytecie w Pradze (1873). W prasie czeskiej i jugosłowiańskiej ogłosił prace o języku i literaturze litewskiej, o ich zwiazkach z językami słowiańskimi. Tamże, s. 212. 21 Hugo Weber (1832–1904), filolog niemiecki. W latach 1875–1898 korespondował z ks. A. Baranauskasem, zachęcał go do badań nad językiem litewskiem. Wspólnie wydali Ostlitauische Texte, Weimar, 1882. W Weimarze ukazał się też poemat Baranauskasa Anykščių šilelis (Borek Oniksztyński). Tamże, s. 714. 22 Karl Rudolph Jacoby (1817–1881), językoznawca, ksiądz. W latach 1870–1881wykładał język litewski w gimnazjum kłajpedzkim. Wydał Chrestomatię litewską dla szkół (Litauische Chrestomathie zum Schulgebrauch, Leipzig, 1880). Wspólpracował z F. Kurschatem, zbierał materiał do jego słownika. Tamże, s. 273. 23 Erdmann Schiekopp (1829–1901), językoznawca, od roku 1854 był nauczycielem w gimnazjum w Tylży (wykładał język litewski). Tu wydał wypisy z gramatyki języka litewskiego F. Kurschata (Litauische Elementar-Grammatik 1–2, Tilsit, 1879–81, 1901–02). Tamże, s. 620. 24 „ Prawda”, nr 12, 24 III 1883 r., s. 139. 25 Petras Vileišis (1851–1926), poeta, prozaik, tłumacz, działacz społeczny, inżynier. W latach 1875–1876

72


Mirosław Dawlewicz, Irena Fedorowicz, Jan Karłowicz a sprawy litewskie

o ukazaniu w Ragnecie „Auszry” (1883–1886)26 – pierwszej litewskiej gazety społeczno-literackiej, redagowanej przez nestora litewskiego odrodzenia narodowego, dra Jonasa Basanavičiusa, Karłowicz w ten oto sposób informował o tym czytelników „Prawdy”: „Mówiąc o Litwinach wspomnieć powinienem o nowym miesięczniku litewskim, wydawanym w Ragnecie, nazywa się »Auszra« […]. Treść bardzo urozmaicona. Dążenie – budzenie żywotności plemienia litewskiego”27. Popularyzacji tej gazety Karłowicz poświęcił też kilka artykułów na łamach „Kraju”. Pierwszy z nich ukazał się w rubryce „Korespondencye” w sierpniu 1883 r. Autor pisał: Pozwólcie, żebym pierwszą moją korespondencyę heidelbergską poświęcił wyjątkowo sprawie geograficznie teraz dla mnie dalszej, ale zawsze blizkiej i drogiej sercu mojemu: najnowszym objawom żywotności plemienia litewskiego. Faktem jest, że w oczach naszych odbywa się rozbudzenie żywej świadomości plemiennej Litwinów. Pojawia się warstwa ludzi nowa, inteligencja litewska. Pragnie ona uratować od zagłady piękną a starożytną mowę; pragnie ujednostajnić ją, ustalić i uczynić językiem ludzi cywilizowanych; chce podtrzymać i wypielęgnować istniejące już zarodki literatury litewskiej, wzbogacić ją nowymi zabytkami, zachęcić lud, aby nie gardził swą mową i czytał po litewsku nie same tylko książki do nabożeństwa28.

W obliczu tego zjawiska Karłowicz stawiał pytanie, jak do niego ma się ustosunkować społeczeństwo polskie. Odpowiedź była jednoznaczna: Pół tysiąca lat przeżytych zgodnie i po bratersku, wspólną dolą i niedolą, potężnymi węzłami krwi i ducha tak nas zespoliły ze szczepem litewskim, że, mówiąc tylko o pobudkach serca, nauczyliśmy się nie odróżniać co wasze, a co nasze, i cieszymy się wyraźniejszemi śladami jego żywotności, jak własnemi. Chcecie myśl waszą przyoblec rodzinną waszą

wydawał nielegalne pismo litewskie „Kalvis Melagis”, w którym drukowali artykuły i utwory literackie Litwini studiujący w Petersburgu. Tłumaczył prozę Józefa Ignacego Kraszewskiego, Henryka Sienkiewicza i in. Vileišis wiele zdziałał dla litewskiego odrodzenia narodowego. W latach 1904-1907 był wydawcą i oficjalnym redaktorem gazety „Vilniaus žinios“. M. Jackiewicz, Leksykon…, s. 246. 26 „Aušra” („Jutrzenka”) – gazeta, która nawoływała Litwinów do pracy dla dobra narodu, wskazywała krytyczną sytuację, w jakiej znalazł się naród litewski. Poruszała umysły, zaszczepiała poczucie tożsamości narodowej, wskazywała kierunki dalszego działania na rzecz wolności i niepodległości. Ukazało się w sumie czterdzieści numerów pisma. M. Jackiewicz, Leksykon…, s. 31. Więcej o piśmie m.in. w: J. Ochmański, Litewski ruch narodowo-kulturalny w XIX wieku, PWN, Białystok 1965, s. 135–160. 27 Cyt. za: M. Jagiełło, Narody i narodowości. Przewodnik po lekturach, t. 1, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2010, s. 85. 28 „Kraj”, 1883, nr 34, s. 2–3.

73


Laboratorium Kultury 4 (2015)

mową, którą każdy z nas nauczył się kochać od dzieciństwa, chcecie oświecać głowy młodszej braci w języku dla niej dostępniejszym i milszym – to dobrze. Kto z nas jeszcze nie umie po litewsku, to się nauczy, bo wstyd jest mowy brata nie rozumieć. […] Tylko drogą wzajemnej wyrozumiałości, wzajemnych ustępstw, przyjaźni i jedności pogodzić się mogą dwie i więcej narodowości, którym los kazał mieszkać razem. […] Jeżeli chcemy, aby szanowano naszą odrębność plemienną, szanujmy ją u innych: nic na tym nie tracimy, a za to zyskujemy znakomicie. Zdaje się, że to jest wywód rozumowy, prosty i jasny, a zgodny zupełnie, co do naszego stosunku względem litwinów, ze skłonnościami serca29.

Karłowicz nie ograniczał się tylko do słów sympatii. Wskazywał, jakie konkretne kroki trzeba podjąć, aby wesprzeć Litwinów w dziedzinie ich języka i kultury: Zastanówmy się czem możemy dopomódz dążeniom szczerych i zacnych litwinów?... Nie mamy słowników, nie mamy gramatyki, nie mamy drukarni, czasopism, szkół! Trudności są ogromne, w znacznej części od nas niezależne. Walczyć z niemi na drodze prawa i wewnętrznego poczucia słuszności jest naszym obowiązkiem. Więc powinniśmy rozprawiać i pisać, aby przekonać kogo należy, iż dozwolenie drukowania po litewsku łacińskiemi czcionkami jest koniecznością oświaty i dobrobytu miljonów ludzi; wiadomy bowiem jest fakt, że druku niełacińskiego litwini czytać nie chcą. Chodzi tylko o rozciągnięcie przywileju drukarni akademji nauk petersburskiej i uniwersytetów na wszystkie drukarnie; wszelkich starań dokładać należy i ustalić zasadę, które z licznych narzeczy i gwar litewskich przyjąć wypada za język litewski, za język przyszłości. Mnieby się zdawało, że narzecze wiłkomiersko-poniewiezkie najwięcej posiada warunków ku temu; w uzasadnienie tego zdania tutaj wchodzić nie mogę. Konieczną i pilną potrzebą są: gramatyka tego właśnie narzecza, które za główne uznane zostanie; gramatykę należałoby napisać po litewsku z tłómaczeniem obok na język polski; powtórne: dobre wypisy ze słowniczkiem; po trzecie: słownik wspomnianego narzecza bardzo dokładny i obszerny litewsko-polski i polsko-litewski. Wreszcie: książki elementarne ze wszystkich sfer wiedzy, zbiory pieśni, podań, przysłów i innych rzeczy ludowych, podręczniki dla kaznodziejów itd. W dalszym ciągu pracy czasopisma i stowarzyszenia naukowe lub uczone litewskie koniecznie wchodzić muszą do programu. Lecz, jak rzekłem, przedewszystkiem wystarać się musimy pozwolenia drukowania łacińskiemi czcionkami w Wilnie i Kownie. Jeżeli mnie wiadomości moje nie mylą, pozwolenia takowego wkrótce możemy oczekiwać. Pożądaniem ono jest nadzwyczajnie, bo druki cyrylicą, czy tak zwaną grażdanką wykonywane, jak to wieloletnie doświadczenie

29

Tamże. 74


Mirosław Dawlewicz, Irena Fedorowicz, Jan Karłowicz a sprawy litewskie

przekonywa, nie mają i prawdopodobnie nie będą mieć powodzenia, a więc i korzyści nikomu nie przyniosą. Nadewszystko potrzeba nam zgody i przyjaźni domowej. Concordia res parvoe crescunt, a hromada – wełykij czołowik30.

Jako prawdziwy przyjaciel Litwinów, Karłowicz potrafił potraktować antypolskie wypady „Auszry” z właściwym dystansem i w odpowiednim wymiarze. Dostrzegał w tym zjawisko przemijające, a poniekąd nawet nieuchronne, do którego odnieść trzeba się z wyrozumiałością. Wierzył, że po pewnym okresie przejściowym stosunki polsko-litewskie będą układały się znowu przyjaźnie i harmonijnie. Owo stanowisko Karłowicza zostało docenione przez redakcję pisma – „Auszra” kilkakrotnie zamieszczała wzmianki o jego pracach31, m.in. wydrukowała przychylną recenzję jego publikacji Czterysta kilkadziesiąt nazwisk miejscowości litewskich (odb. z Pamiętnika Fizjograficznego, 1883)32. O związkach Jana Karłowicza z działaczami litewskiego odrodzenia narodowego świadczy też jego korespondencja z Ludwikiem Jucewiczem33, Jonasem Šliupasem (pseudonim Kuokštis)34, Juozasem Adomaitisem-Šernasem35. Ten ostatni, będąc pełnym uznania wobec poglądów i działalności Karłowicza oraz jego talentu naukowego, w 1890 r. zwrócił się do niego z propozycją wymiany litewskich miesięczników „Varpas” („Dzwon”) oraz „Ūkininkas” („Gospodarz Rolny”), wydawanych w Ragnecie, na warszawską „Wisłę”.

Kontakty z Mieczysławem Dowojną-Sylwestrowiczem W 1883 r., a więc w tym samym, w którym zaczęło ukazywać się pismo „Auszra“, Jan Karłowicz nawiązał kontakt korespondencyjny z pochodzącym ze Żmudzi, z powiatu rosieńskiego, szlachcicem, poetą, tłumaczem i etnografem Tamże. Zob. J. Łossowski, Po tej i tamtej stronie…, s. 40–42. 32 Zob. M. Dawlewicz, Jan Karłowicz wobec litewskiego odrodzenia narodowego, w: Funkcjonowanie języków i literatur na Litwie. Litewsko-polskie związki naukowe i kulturowe, red. M. Dawlewicz, I. Fedorowicz i A. Kaleda, Wydawnictwo Uniwersytetu Wileńskiego, Wilno 2014, s. 320–329. 33 Liudvikas Adomas Jucevičius (Ludwik Adam Jucewicz) (1813–1846), litewsko-polski pisarz, tłumacz, folklorysta, pedagog, ksiądz. W 1844 r. wydał w Wilnie zbiór etnograficzny pt. Pieśni litewskie, w 1846 r. ukazało się w Wilnie jego najważniejsze dzieło – Litwa. M. Jackiewicz, Leksykon…, s. 104–105. 34 Jonas Šliupas (1861–1944), litewski polityk i publicysta, profesor medycyny, działacz litewskiego odrodzenia narodowego. 35 Juozas Adomaitis-Šernas (1859–1922), litewski działacz oświatowy i publicysta, kolporter książek. Od 1885 r. współpracował z czasopismami polskimi („Kraj”) i z litewskimi („Aušra”, „Lietuvos balsas”). W latach 1889–1890 był redaktorem pisma „Varpas” („Dzwon”). 30 31

75


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Mečislovasem Davainisem-Silvestraitisem (Mieczysław Dowojna-Sylwestrowicz, 1849–1919)36. Od 1867 r. zbierał on folklor w stronach rodzinnych. W 1890 r. miał w swoich zbiorach około siedemset bajek, tysiąc pieśni oraz trzy tysiące przysłów i powiedzonek37. W zbiorach LVIA znajduje się pokaźny (zawierający ponad sto pięćdziesiąt jednostek) zbiór listów Davainisa-Silvestraitisa do Jana Karłowicza, który stał się ostatnio obiektem badań naukowych38. Nie wiadomo, kiedy dokładnie Karłowicz i Davainis-Silvestraitis poznali się osobiście, pewne jest natomiast, że korespondencja pomiędzy nimi trwała jedenaście lat (1883–1894). Davainis-Silvestraitis nie ukończył żadnych studiów, był samoukiem, ale bardzo cenił kontakt z profesorem, którego nazywał „człowiekiem uczonym i przyjacielem Litwinów”39. Polecał on Karłowiczowi lektury dotyczące litewskich nazw geograficznych (np. opis powiatu rosieńskiego autorstwa Ignacego Buszyńskiego (1807–1873)40, a także zbierał na jego prośbę informacje na temat genealogii niektórych rodów pochodzących z tego powiatu, m. in. rodu Billewiczów i Piłsudskich41. Z kolei Karłowicz zachęcał Davainisa-Silvestraitisa do tłumaczenia na język litewski literatury polskiej. W odpowiedzi na apel Karłowicza z 1883 r., a więc z okresu, gdy kontynuował on studia w Heidelbergu, Davainis-Silvestraitis przysłał mu do oceny próbkę własnego przekładu powieści poetyckiej Adama Mickiewicza Konrad Wallenrod. W liście z 21 XI 1883 r. napisał z Dowojnowa m.in.: Mozolna to praca i nie wiem, o ile zdołam oddać talent wielkiego wieszcza, przepraszam – geniusza. Ponieważ nie jestem biegłym w budowaniu wierszy heksametrem, uprosiłem mojego przyjaciela po piórze pana Jerzego Mikszas’a [ Jurgis Mikšas, 1862–1903 - przyp aut.] mieszkającego w Ragnedzie w Prusach, aby on do mojego dosłownego tłumaczenia

M. Davainis-Silvestraitis (M. Dowojna-Sylwestrowicz), poeta, publicysta, folklorysta. Zebrał około 1000 litewskich baśni ludowych, podań i innych utworów folklorystycznych. W 1889 r. w Tylży wydał po litewsku Pieśni i przysłowia, a w 1894 r. w Warszawie – po polsku – Podania żmudzkie (cz. 1 i 2). Ponadto opublikował wiele artykułów i utworów poetyckich. Pisał po polsku, litewsku i rosyjsku. M. Jackiewicz, Leksykon…, s. 68–69. 37 Tamże, 426. 38 K. Rutkowska, Z historii badań nad folklorem litewskim na przełomie wieku XIX i XX: działalność Jana Karłowicza i Mieczysława Dowojny-Sylwestrowicza, w: Funkcjonowanie języków i literatur na Litwie. Litewskopolskie związki naukowe i kulturowe, red. M. Dawlewicz, I. Fedorowicz i A. Kaleda, Wydawnictwo Uniwersytetu Wileńskiego, Wilno 2014, s. 283–303. 39 List M. Davainisa-Silvestraitisa z 4 (16) V 1883. LVIA, F1135, ap. 10, nr 80, s. 11. 40 List M. Davainisa-Silvestraitisa z 2 I 1884. LVIA, F1135, ap. 10, nr 80, s. 18. O tym zob. I. Fedorovič, Korespondencja Jana Karowicza..., s. 207. 41 List M. Davainisa-Silvestraitisa z 23 XII 1884. Tamże, s. 19. 36

76


Mirosław Dawlewicz, Irena Fedorowicz Jan Karłowicz a sprawy litewskie

Il. 1: List J. Adomaitisa-Šernasa z 1890 r. do J. Karłowicza ze zbiorów Litewskiego Państwowego Archiwum Historycznego (Lietuvos valstybės istorijos archyvas) [F1135-10-111-521].

77


Laboratorium Kultury 4 (2015)

litewskiego ułożył heksametrem Powieść wajdeloty, która znajduje się w wyżej wymienionym poemacie Mickiewicza, co on już uskutecznił i próbkę tego Panu przesyłam. Jeżeli Pan będzie uważał, że wiadomość o tym przekładzie może być interesującą dla czytelników „Kraju” i „Prawdy”, to proszę w miesięcznych artykułach wiadomość o moim przekładzie litewskim dokonywującym się obecnie pomieścić42.

Rzeczywiście, Karłowicz wzmiankę o przekładzie dokonanym przez Davainisa-Silvestraitisa zamieścił w warszawskiej „Prawdzie”43. Spod pióra tego tłumacza wyszły również przekłady innych utworów Mickiewicza, m. in. ballady Trzech budrysów oraz liryk Niepewność. Niezwykle ucieszyła go wiadomość o tym, że Karłowicz planuje opracować gramatykę języka litewskiego. W liście z czerwca 1883 r. napisał: Wiadomość od p. Rajłły44, że pan zamierza ułożyć chrystomatię i gramatykę litewską mocno mnie uradowała. Będą to książki nie tylko naukowe, ale i bardzo popularne na Litwie przy obecnie budzącej się samowiedzy i zarazem dowiodły, że prawdziwie uczeni i szlachetni Polacy nie tylko nauce języka litewskiego, ale i narodowi litewskiemu mocno sprzyjają45.

Ważne miejsce w korespondencji Karłowicza i Davainisa-Silvestraitisa zajmują informacje o osobach, które mogły być pomocne przy gromadzeniu folkloru litewskiego. Pierwszą osobą, którą polecił profesorowi Davainis-Silvestraitis była Kamila Rymgajłło, córka Feliksa Rymgajłły z Kurszan w gub. kowieńskiej, również zbierającego „rzeczy litewskie”. Jako informatora z innych okolic, z pow. nowoaleksandrowskiego (lit. Zarasų apskritis), polecił też księdza Feliksa Rudaka, wikarego mieszkającego w Widuklach, posiadającego w swoich zbiorach podania nieznane w innych regionach46. Kolejną, nie mniej doświadczoną, osobą zbierającą przedmioty ludowe była publicystka Władysława Życka (?–1928), pochodząca z powiatu rosieńskiego. Davainis-Silvestraitis zachęcił Karłowicza do skontaktowania się z nią, a także z jej siostrą Ludwiką (1858 – po 1939) – pisarką, dziennikarką i działaczką oświatową, która mieszkała wówczas w gub. mińskiej, gdzie zbierała rzeczy LVIA, F1135, ap. 10, b. 236, 14–17. Podziękowanie za pochlebną ocenę przekładu w liście M. Davainisa-Silvestraitisa z 2 I 1884. LVIA, F1135, ap. 10, nr 80, s. 18. Zob. też: I. Fedorovič, Korespondencja Jana Karowicza..., s. 207–208. 44 Stanislovas Raila (1844–1918) – adwokat, współpracownik „Auszry”, działacz społeczny. Stanislovas Raila, http://lt.wikipedia.org/wiki/Stanislovas_Raila, dostęp: 27.06.2014. 45 List M. Dowojny-Sylwestrowicza z 4/16 VI 1883, LVIA, F1135, ap. 10, nr 236. 46 List M. Davainisa-Silvestraitisa z 12 IX 1883. LVIA, F115, ap. 10, nr 80, s. 13. 42 43

78


Mirosław Dawlewicz, Irena Fedorowicz, Jan Karłowicz a sprawy litewskie

ludowe białoruskie47. Z listów Davainisa-Silvestraitisa wynika, że polecił on Karłowiczowi również litewskiego malarza i archeologa Tadasa Daugirdasa (Tadeusza Dowgirda, 1852–1919), mieszkającego przez jakiś czas w Warszawie i posiadającego zbiór klechd o górach i grodziskach48.

Tematyka litewska na łamach warszawskiej „Wisły” (1888–1899) Współpraca Karłowicza i Davainisa-Silvestraitisa zacieśniła się w okresie, gdy znany językoznawca i etnograf objął stanowisko redaktora miesięcznika geograficzno-etnograficznego „Wisła”. Do współpracy z pismem zaangażował tak znakomite pióra literackie i naukowe jak: Elizę Orzeszkową, Zygmunta Glogera, Ludwika Krzywickiego, Wacława Nałkowskiego i innych49. Tematyka litewska zajmowała w tym piśmie sporo miejsca, dlatego pomoc rodowitego Litwina znającego język polski była wprost nieoceniona. Na prośbę redaktora rozpowszechniał wśród swoich znajomych kwestionariusze autorstwa Rafała Lubicza, zamieszczone w „Wiśle” (1891, z. 1)50. Pomagał też w szukaniu informatorów znających folklor litewski, potencjalnych prenumeratorów miesięcznika „Wisła” oraz udzielał porad dotyczących języka litewskiego. Davainis-Silvestraitis publikował w miesięczniku zebrane przez siebie materiały etnograficzne, głównie z okolic Rosień, Poniewieża i Kowna. W 1888 r. w tomie drugim „Wisły” zostały zamieszczone opracowane przez niego pieśni szlachty żmudzkiej, nazywane „tekstami” (Teksty szlachty żmudzkiej). Do współpracy z „Wisłą” Davainis-Silvestraitis miał podejście twórcze – szukał nowych tematów oraz sposobów bycia użytecznym dla redakcji miesięcznika; m.in. opracowywał materiały zamieszczane na łamach prasy litewskiej – np. w 1893 r. opublikował w „Wiśle” (t. VII, z. 3) notatkę na temat pochodzenia nazwy jeziora Wisztyniec (Visztytis) w gub. suwalskiej, zaczerpniętą z gazety litewskiej „Vienybė” („Jedność”). Nauczył się języka łotewskiego i poznał 47 List M. Davainisa-Silvestraitisa z 15 II 1883. LVIA, F115, ap. 10, nr 80, s. 9. Biogramy sióstr Życkich: Encyklopedia Ziemi Wileńskiej, t. 2: Literatura Ziemi Wileńskiej od XVI w. do 1945 r., oprac. M. Jackiewicz, Towarzystwo Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej, Bydgoszcz 2004, s. 277–278. 48 List M. Davainisa-Silvestraitisa z 23 XII 1884. LVIA, F115, ap. 10, nr 80, s. 20. W liście z 2 I 1892 r. z Mitawy informuje o tym, że dziś był u niego Daugirdas, który zabrał ze sobą jego „zbiorek archeologiczny”, prawdopodobnie z myślą o przekazaniu do Muzeum Etnograficznego w Warszawie. Tamże, nr 115, s. 500. 49 Szerzej o tym: I. Fedorowicz, Tematyka litewska w korespondencji Jana Karłowicza z okresu redagowania miesięcznika „Wisła” (1888–1899), w: Funkcjonowanie języków i literatur na Litwie. Litewsko-polskie związki naukowe i kulturowe, red. M. Dawlewicz, I. Fedorowicz i A. Kaleda, Wydawnictwo Uniwersytetu Wileńskiego, Wilno 2014. 50 List M. Davainisa-Silvestraitisa z 19 VII (7 VIII) 1891. LVIA, F1135, ap. 10, nr 115, s. 488.

79


Laboratorium Kultury 4 (2015)

folklor łotewski, dlatego był pośrednikiem pomiędzy redakcją „Wisły” a środowiskiem mitawskim [Mitawa – obecnie m. Jelgava na Łotwie – przyp. I. F.]. Na początku 1892 r. podziękował serdecznie Karłowiczowi za przysłanie książki Stefanii Ulanowskiej Łotysze, która wzbudziła duże zainteresowanie wśród inteligencji w tymże mieście51. Davainis-Silvestraitis na prośbę Karłowicza szukał eksponatów litewskich dla Muzeum Etnograficznego w Warszawie. Poinformował on redaktora o tym, że właśnie zdobył narzutę do dawnego litewskiego stroju kobiecego oraz instrument ludowy „kanklės” (odpowiednik polskich gęśli)52. W 1892 r. za pośrednictwem M. Davainisa-Silvestraitisa kontakt korespondencyjny z Karłowiczem nawiązał znany litewski językoznawca Jonas Jablonskis (1860–1930), pracujący wtedy w gimnazjum w Mitawie. Davainis-Silvestraitis poinformował o tym redaktora w liście z 15 XII 1891 (3 I 1892): Szanowny Panie, Dziękuję pokornie za książki, które odesłałem i za zwłokę przepraszam. Za to prof. Jabłoński, filolog, nadeśle Panu przyczynki odnoszące się do litewskiej bibliografii i języka i nadal zapewne zechce razem ze mną być do usług Szanownego Pana. Ode mnie Pan otrzyma przyczynek do nazwisk litewskich wyjęty z litewskich metryk, które w archiwum śp. Dowkonta [Daukantasa] znalazłem. Zawsze z szacunkiem Mieczysław Dowojno-Sylwestrowicz 53.

Oprócz Davainisa-Silvestraitisa w tłumaczeniu tekstów litewskich pomagał Karłowiczowi Józef Kibort ( Juozas Kibortas), studiujący wówczas w Chersoniu, który miał na swoim koncie druk na łamach „Wisły” Próbek piosnek litewskich (t. 1, 1887) oraz artykuł Kilka szczegółów o Żmudzinach według ich własnych podań (t. 10, z. 4, 1896). On też przetłumaczył na język polski dwie pieśni litewskie ze zbioru Antanasa Juški, zamieszczone na łamach „Wisły” (t. 2, 1888)54. Kibort z czasem stał się bardzo aktywnym współpracownikiem miesięcznika, w samym tylko 1893 r. (t. 7, z. 3) opublikował cztery prace etnograficzne na temat tradycji żmudzkich (Żmudzkie podania o kwiatach – s. 156–157; Żmudzkie prawo List M. Davainisa-Silvestraitisa z 2 I 1892 z Mitawy. LVIA, F 1135, ap. 10, nr 115, s. 500. Tamże. Z kolei eksponaty łotewskie (łapcie i samodziałową siermięgę z okolic Wielony w powiecie rzeżyckim) do tegoż muzeum, za pośrednictwem prof. Karłowicza, w 1891 r. przekazała Stefania Ulanowska. Tamże, s. 397, 410. 53 List M. Davainisa-Silvestraitisa z 15 XII (3 I) 1892. LVIA, F1135, ap. 10, nr 115, s. 486. 54 Juozas Kibortas ( Józef Kibort) był ziemianinem, późniejszym działaczem społecznym na Litwie Kowieńskiej, prezesem Kowieńskiego Towarzystwa Rolniczego. O nim: M. Jackiewicz, Leksykon…, s. 59–62. 51 52

80


Mirosław Dawlewicz, Irena Fedorowicz, Jan Karłowicz a sprawy litewskie

bartnicze – s. 296–299; Charakterystyczne wyrażenia żmudzkie – s. 312–317; Humor ludu żmudzkiego – s. 584–590). Z rodzinną Litwą Karłowicz miał kontakt również dzięki licznym korespondentom – samoukom i entuzjastom. Do współpracy z „Wisłą” Karłowicz zaangażował Amelię Drewińską z majątku Kibejki (stacja Kibarty, gub. suwalska). W liście do Karłowicza z 25 V 1889 r. pisała ona: „Ośmielona łaskawem przyjęciem moich Dożynek na Litwie, posyłam znowu trochę materiałów do »Wisły«, które jeżeli uznane będą przez Pana za stosowne, miło mi będzie widzieć go wydrukowanem, tym więcej, że o mej rodzimej Litwie tak mało pisma polskie piszą, jakby ona wcale nie istniała”55. Za namową Karłowicza zbieraniem baśni, podań i pieśni ludowych zajęła się również jego krewna [siostra żony kuzyna Witolda Giedymina – przyp. I.F.] panna M. Horbaczewska z Jurgielan56. W 1890 r. nawiązał kontakt z Karłowiczem za pośrednictwem redakcji „Wisły” emerytowany major Adam Florentyn Kosmowski z Wilna. W piśmie zamieszczono jego apel o nadsyłanie informacji na temat O porzeczu Wilii od Wilna licząc aż po granicę gub. kowieńskiej i gościńce wiłkomierski i staro-kowieński. Kosmowski zaofiarował również swoje usługi – przysyłanie informacji, które można znaleźć w Wileńskim Komitecie Statystycznym, a także szukanie w Wilnie prenumeratorów Wielkiej Encyklopedii Ilustrowanej (w księgarniach Zawadzkiego i Assa)57. Inną ważną dziedziną zainteresowań emerytowanego oficera było badanie nazwisk litewskich. Pisał on o tym w liście do Karłowicza jako do „erudyty litewszczyzny”58: Dla miłościwego Pana gotuję swoje wypracowanie o nazwiskach rdzennie litewskich, wynosi ona z kilka stronic bitego pisania; w Panu nadzieja, że objaśni ogółowi, co one znaczą, bo chociaż rodem jestem z Litwy, ale nic na litewszczyźnie się nie znam; wychowaniec jestem Kurlandii. A ciekawem i dla mnie jest, czemu przypisać podobieństwo do siebie wielu nazwisk rodów litewskich, już to mających nie tylko różne końcówki, ale czy początkowe, czy zakończeniowe ustępy nazwisk jedne, np. Tako, Talkowski, Talwojsz, Wojszwiłło, Wilkowski itd.59 List A. Drewińskiej. LVIA, F1135, ap. 10, nr 94, s. 773. List W. Wejtki do J. Karłowicza z 5(7) VIII 1888. LVIA, F1135, ap. 10, nr 112, s. 368. 57 Osoba, która znalazła dziesięciu prenumeratorów, dostawała wszystkie zeszyty encyklopedii bezpłatnie. W celu przyciągnięcia do współpracy z wydawnictwem Kosmowski nawiązał kontakty z wileńskimi fotografami i malarzami (np. Ślendzińskim). O tym w listach A.F. Kosmowskiego z 1892, LVIA, F1135, ap. 10, nr 104, s. 473, 479, 481. 58 J. Karłowicz był autorem artykułu pt. Kilka słów o nazwiskach litewskich, zamieszczonej w „Pracach Filologicznych” 1887, z. II, s. 587–589. 59 List A.F. Kosmowskiego z 14 VII 1890, LVIA, F1135, ap. 10, nr 104, s. 469. 55 56

81


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Ten sam autor zwrócił się do Karłowicza z prośbą o wyjaśnienie etymologii nazwy miejscowości „Szylany”, znajdującej się pod Rykontami na Wileńszczyźnie, skąd wywodzili się jego przodkowie, a także o wyjaśnienie etymologii jego nazwiska. Ze swojej strony Kosmowski służył pomocą profesorowi w wyjaśnianiu znaczeń niektórych wyrazów litewskich (np. „szeszkos”, polskie gwarowe – „szeszek” – „tchórz”) oraz nazw geograficznych, takich jak np. Rostyniany w pobliżu Rzeszy w pow. wileńskim (wg niego od „rojst”, „których w nich jest dużo – tak się nazywały tu błotne miejsca”)60. Z listu tego autora wiadomo też, że w Wilnie w 1890 r. był tylko jeden prenumerator „Wisły”. W okresie redagowania miesięcznika „Wisła” tematyka litewska przewijała się również w korespondencji, którą Karłowicz prowadził z zagranicznymi literatami i naukowcami. Tak np. wydanym przez niego w 1887 r. zbiorem Podań i bajek ludowych zebranych na Litwie (zawierał osiemdziesiąt cztery teksty) zainteresował się redaktor praskiego pisma „Slovansky Sbornik”, polonofil Edvard Jelinek. (1855–1897). W 1888 r. napisał on do Karłowicza: Szanowny, łaskawy Panie […]. Przede wszystkim jak najserdeczniej dziękuję za łaskawe przysłanie cennego zbioru litewskich bajek i opowiadań, zebranych przez Szanownego Pana. Piękna to rzecz zawsze i zajmuje mnie tem bardziej, ponieważ coraz więcej znajduję w nich śladów naszego pokrewieństwa narodowego. Są tam „pohádky”, które ani naszym czeskim dzieciom nie są obce. Zamierzam kiedyś podać paralelly, do czego mam już mnóstwo materiałów61.

Dla Jelinka Karłowicz był największym ze znanych mu autorytetów naukowych w kwestii Litwy, dlatego w 1893 r. zwierzył mu się z pomysłu napisania szkicu o tym kraju, aby przybliżyć go swoim rodakom, tym bardziej, że był już autorem rozprawy o Kaszubach. W liście z 30 IX 1893 r. napisał m. in.: „Chciałbym się teraz zabrać do podobnego opisu Litwy, bo u nas mają kiepskie pojęcie o tym kraju. Pragnę przedstawić popularnie, to jest dla szerszych kół Litwę, podać treściwy jej obraz, jej ludu, jej społeczeństwa, przeszłości i obecności. Mam trochę materiału z dawniejszych czasów”62. Z dalszych listów do Karłowicza wynika, że polecił on Jelinkowi najnowsze opracowania na interesujący go temat, które zostały później wykorzystane w pracy o nazwie Pohledy do Litwy. Do tej pracy autor dołączył kilka opowiadań Listy A.F. Kosmowskiego z 11 XI i 20 XII 1890, LVIA, F1135, ap. 10, nr 104, s. 473–475. List E. Jelinka z 20 II 1888, LVIA, F1135, ap. 10, nr 97, s. 374. 62 List E. Jelinka z 20 II 1888, LVIA, F1135, ap. 10, nr 97, s. 412. 60 61

82


Mirosław Dawlewicz, Irena Fedorowicz, Jan Karłowicz a sprawy litewskie

litewskich ze zbioru wydanego przez Karłowicza, a także reprodukcje ilustracji. „Nie wiem, jak praca moja wypadła, lecz chęć była dobra podać czytelnikom choć jakieś pojęcie o stronach litewskich” – napisał w dniu 18 XII 1894 r.63. Przez zagranicznych naukowców Jan Karłowicz był traktowany jako znawca Litwy i spraw litewskich. Świadczą o tym m.in. listy duńskiego badacza Åge Meyer-Benedictsena, z którym Karłowicz zapoznał się w Warszawie. Mieszkając w latach 1893–1894 w Moskwie, Benedictsen pracował nad książką o Litwie; tą publikacją było Et folk der vaagner (pol. Budzący się naród)64. Dzięki Karłowiczowi nawiązał on kontakt ze wspominanym już, współpracującym z „Wisłą”, malarzem ze Żmudzi, Tadasem Daugirdasem, otrzymał też potrzebne mu do publikacji widoki na szkle z typami litewskimi, których nie mógł w żaden sposób zdobyć podczas pobytu na Litwie. W liście z 21 III 1893 r. pisał m. in.: Darmo próbowałem i w Wilnie, i w Kownie dostać widoki i ludowe litewskie typy, nic a nic nie było. W pruskiej Litwie jeszcze można było kupować, a za Niemnem w Polsce – nic a nic […]. Bardzo mi się podobał ten kraj i bardzo też pracowałem, żeby uczyć się języka i jednakże wcale bez postępków i użytku ten czas mi przeszedł […]. W szawelskiej gubernii ja mieszkałem w wykształconym domu, niedaleko od Wielony, i w tym domu używany był język litewski jak codzienna, potoczna rzecz. Tam wiele sam widziałem i jeszcze więcej czytałem o Litwie, tak co ochota mnie wzięła pisać o tym nam, Duńczykom wcale nieznajomym kraju. Tutaj, w Moskwie, gdzie już byłem więcej niż 5 tygodni, poznajomiłem się z prof. [Filipem] Fortunatowem, którego odczyty teraz słyszę i który właśnie na względzie języka litewskiego mi jest pożytecznym. On jest bardzo zdolny filolog!65.

W europejskim środowisku naukowym nazwisko Karłowicza i jego prace, drukowane w różnych językach, były dobrze znane. Znane też były jego szerokie zainteresowania językowo-kulturalno-etnograficzne, stąd też duży respekt, jakim darzyli go zagraniczni korespondenci.

63 Tamże, s. 415. W 1895 r. Jelinek drukował cykl artykułów o Litwie w piśmie „Svetozar”. Przysłowia litewskie przysłał mu poznany dzięki Karłowiczowi Stanisław Adalberg, autor Księgi przysłów (1891). O tym w liście Adalberga do Karłowicza z 11 II 1895, LVIA, F1135, ap. 10, nr 98, s. 119–120. 64 S. Skrodenis, Suomija ir Lietuva. Istorinių ir kultūrinių ryšių vagos, Margi raštai, Vilnius 2009, s. 158. 65 List A. Benedictsena z 21 III 1893, LVIA, F1135, ap. 10, nr 92, s. 2–3. Mieszkał on w rodzinie Zofii i Petrasa Kraučiunasów w miejscowości Plokščiai (Błogosławieństwo). Rok później, zachęceni przez niego, przez trzy miesiące letnie mieszkali tu również fiński slawista Jooseppi Mikkola i jego żona, pisarka Maila Talvio, która była wielbicielką prozy E. Orzeszkowej. Zob. S. Skrodenis, Suomija ir Lietuva..., s. 158

83


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Wnioski Poglądy i działalność Jana Karłowicza stanowią trwały i pozytywny wkład do dziejów stosunków polsko-litewskich, na które złożyły się nie tylko konflikty i waśnie, lecz także próby wzajemnego zrozumienia i wysiłki zmierzające do zbudowania porozumienia. Należy podkreślić, że obok Jana Karłowicza wśród postępowej części społeczeństwa polskiego, mimo narastającego konfliktu polsko-litewskiego, znalazł się cały szereg ludzi, szczerze życzliwych odradzającej się Litwie. Wielu uczonych, jak lituanista Jan Baudouin de Courtenay, a także wielu pisarzy i artystów polskich utrzymywało żywe i serdeczne stosunki z Litwinami. Szczerze sprzyjał litewskiemu odrodzeniu narodowemu Ludwik Krzywicki (1859–1941) – jeden z pierwszych badaczy pilkalni (grodzisk) litewskich66. W warunkach obowiązywania cenzury Karłowicz stworzył szanse na wydanie na łamach miesięcznika oraz w ramach serii „Biblioteki Wisły” prac historyczno-geograficzno-etnograficznych, które utrwalały poczucie przynależności narodowej, ale też tożsamości lokalnej. Dzięki jego zaangażowaniu i rozległym kontaktom osobistym zaczęto w sposób naukowy analizować folklor litewski, białoruski, łotewski, ukraiński itd. Nic dziwnego, że najwięcej miejsca zajmowała tematyka związana z Litwą – historyczną ojczyzną Karłowicza.

Jan Karłowicz a sprawy litewskie Jan Karłowicz (1836–1903) – Litwin z urodzenia, przez wiele lat był związany ze swoją ziemią rodzinną. Do prowadzenia badań naukowych (lingwistyczno-etnograficznych) nad literaturą, kulturą, językiem i folklorem litewskim skłoniły go tradycje rodzinne oraz studia zagraniczne. Swoje zainteresowania tą tematyką Karłowicz realizował na kilku płaszczyznach – poprzez kontakty (osobiste i korespondencyjne) z litewskimi pisarzami i działaczami kulturalnymi, a także poprzez popularyzowanie wiedzy o języku i folklorze litewskim oraz litewskim ruchu narodowym.

Por. J. Ochmański, Historia Litwy, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław-Warszawa-KrakówGdańsk-Łódź 1982, s. 255. 66

84


Mirosław Dawlewicz, Irena Fedorowicz, Jan Karłowicz a sprawy litewskie

Bibliografia Materiały archiwalne Lietuviu literaturos ir meno archyvas (LLMA), F96, ap. 1, b. 307, s. 1. Lietuvos valstybės istorijos archyvas (LVIA), F1135, ap. 10. Opracowania Dawlewicz M., Jan Karłowicz wobec litewskiego odrodzenia narodowego, w: Funkcjonowanie języków i literatur na Litwie. Litewsko-polskie związki naukowe i kulturowe, red. M. Dawlewicz, I. Fedorowicz i A. Kaleda, Wydawnictwo Uniwersytetu Wileńskiego, Wilno 2014. Encyklopedia Ziemi Wileńskiej, t. 3: Literatura Ziemi Wileńskiej od XVI w. do 1945 r., oprac. M. Jackiewicz, Towarzystwo Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej, Bydgoszcz 2004. Fedorovič I., Korespondencja Jana Karłowicza z polskimi i litewskimi literatami i działaczami kulturalnymi, „Slavistica Vilnensis”, nr 57 (2), 2012, s. 197–210. Fedorowicz I., Tematyka litewska w korespondencji Jana Karłowicza z okresu redagowania miesięcznika „Wisła” (1888–1899), w: Funkcjonowanie języków i literatur na Litwie. Litewsko-polskie związki naukowe i kulturowe, red. M. Dawlewicz, I. Fedorowicz i A. Kaleda, Wydawnictwo Uniwersytetu Wileńskiego, Wilno 2014, s. 304–319. Jackiewicz M., Leksykon kultury litewskiej, Exlibris – Galeria Polskiej Książki, Warszawa 2005. Jagiełło M., Narody i narodowości. Przewodnik po lekturach, t. 1, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2010. Karaś H., O potrzebie badań nad życiem naukowym przełomu XIX i XX wieku. Jan Karłowicz (1836-1903) jako animator ówczesnego „ruchu umysłowego”, „Poradnik Językowy, 2012, nr 5, s. 5–20. Karłowicz J., O języku litewskim, wydane w drukarni Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 1875. Koniusz E., Dziedzictwo kulturowe WKL w pracach leksykograficznych Jana Karłowicza, w: Kultura i języki WKL, red. M.T. Lizisowa, Collegium Columbinum, Kraków 2005. Lietuvių kalbos enciklopedija, red. K. Morkūnas, Vilnius 1999. Łossowski P., Po tej i tamtej stronie Niemna. Stosunki polsko-litewskie 1883–1939, Spółdzielnia Wydawnicza Czytelnik, Warszawa 1985. Mockus A., Broliai Juškos. Lietuvių liaudies dainų rinkėjai ir leidėjai, Tyto alba, Vilnius 2003. Ochmański J., Historia Litwy, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1982. Ochmański J., Litewski ruch narodowo-kulturalny w XIX wieku, PWN, Białystok 1965. Orzeszkowa E., Listy zebrane, t. 3, Zakład im. Ossolińskich, Warszawa 1956. Rutkowska K., Zasługi Jana Karłowicza dla języka i folkloru litewskiego, „Poradnik Językowy” 2012, nr 5, s. 21–29. 85


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Rutkowska K., Z historii badań nad folklorem litewskim na przełomie wieku XIX i XX: działalność Jana Karłowicza i Mieczysława Dowojny-Sylwestrowicza, w: Funkcjonowanie języków i literatur na Litwie. Litewsko-polskie związki naukowe i kulturowe, red. M. Dawlewicz, I. Fedorowicz i A. Kaleda, Wydawnictwo Uniwersytetu Wileńskiego, Wilno 2014. Skrodenis S., Suomija ir Lietuva. Istorinių ir kultūrinių ryšių vagos, Margi raštai, Vilnius 2009. Szulska I., Litwa Józefa Ignacego Kraszewskiego, nakł. Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2011. Wągiel A., Jan Karłowicz – portret z Mieczysławem w tle, „Muzyka. Kwartalnik Instytutu Sztuki” 2005, nr 4, s. 67–103. Prasa „Kraj”, nr 29, 17 VII 1883. „Prawda”, nr 12, 24 III 1883.

Abstract Jan Karłowicz and Lithuanian matters At the turn of the 19th and 20th centuries the relations between Poles and Lithuanians would be simplified if we spoke only in terms of the conflicts and disputes. There was observed also another direction. Among the Poles there appeared a number of enlightened persons – writers and scientists, who gained huge authority. Jan Karłowicz, a famous Polish scholar, who worked and conducted his research during the second half of the 19th century, held a special place in this group. He was born in Lithuania and was closely tied with his homeland for almost half a century. The cultural heritage of the Great Duchy of Lithuania is dominant in his numerous writings. Jan Karłowicz was one of the first researchers who paid attention to the very complicated social, linguistic and cultural situation in Lithuania. He investigated it using the latest scientific methods and applying the vast knowledge, which he acquired at foreign universities. He is also considered to be one of the first Polish scholars who started investigating Lithuanian dialectology, etymology and onomastics as well as the Lithuanian language and tried to give them closer ties with the Polish society. J. Karłowicz witnessed the resurgence of the Lithuanian national movement and embraced it understandingly. His views and extensive activities have positively contributed to the Polish-Lithuanian relations, which consisted not only of conflicts and disputes, but also attempts to understand each other.

86


Mirosław Dawlewicz, Irena Fedorowicz, Jan Karłowicz a sprawy litewskie

Keywords: Jan Karłowicz, Polish-Lithuanian relations, correspondence, Aušra ( Jutrzenka) journal

Mirosław Dawlewicz Doktor, docent w Centrum Polonistycznym Uniwersytetu Wileńskiego. Autor książki Słownictwo socjolektu młodzieży polskiego pochodzenia w Wilnie (2000) oraz szeregu artykułów z zakresu językoznawstwa. Członek Polskiego Towarzystwa Naukowego na Obczyźnie (Londyn).

Irena Fedorowicz Doktor, adiunkt w Centrum Polonistycznym Uniwersytetu Wileńskiego, historyk literatury. Autorka monografii Czesław Jankowski w życiu kulturalnym Wilna lat 1905–1929 (Kraków 2005) i ok. 40 artykułów.

87


Laboratorium Kultury 4 (2015)

88


Anna Gomóła Małgorzata Rygielska

Uniwersytet Śląski w Katowicach

Poradnik dla osób, wybierających książki dla dzieci i młodzieży. O pewnych aspektach pedagogicznej działalności Jana Karłowicza

Abstrakt Artykuł prezentuje okoliczności powstawania oraz treść i kompozycję wydanego w 1881 r. w Wilnie Poradnika dla osób, wybierających książki dla dzieci i młodzieży Jana Karłowicza. Książka, opublikowana przez oficynę „Wydawnictwa E. Orzeszkowéj i S-ki”, wchodziła w skład zaprojektowanej przez Elizę Orzeszkową serii kierowanej przede wszystkim do czytelników na Litwie. Przekonanie o konieczności zredagowania specjalnego poradnika lekturowego skłoniło pisarkę do kontaktu z (nieznanym jej osobiście) Karłowiczem, a wspólna praca nad tekstem zaowocowała przyjaźnią, o czym świadczy częściowo zachowana korespondencja (listy Orzeszkowej do Karłowicza). Niniejszy artykuł przedstawia między innymi poglądy Karłowicza na rolę dzieł literackich w procesie kształcenia, a kontekstem naszych rozważań są dziewiętnastowieczne koncepcje pedagogiczne. Autor Poradnika, zgodnie z wymogami ówczesnych bibliografii zalecających, wymienia lektury istotne w procesie wychowania i szeroko pojętej edukacji młodych Polaków końca XIX w. Za najważniejsze Karłowicz uważa dzieła (i im poświęca odpowiednio dużo miejsca) dotyczące historii polskiej i powszechnej (w tym podręczniki, syntezy dziejów oraz dostosowane do możliwości poznawczych oraz wieku odbiorcy powieści historyczne); szczególną uwagę skupia także na nauczaniu języka polskiego. Co interesujące dla badaczy kultury – Karłowicz wskazuje jako cenne dydaktycznie wybrane prace etnograficzne. Znaczący kontekst dla przedstawionych w artykule faktów stanowią współczesne omawianym zdarzeniom, czasem skrajnie rozbieżne,

89


Laboratorium Kultury 4 (2015)

opinie na temat Poradnika. Pytanie czy Karłowicz był pedagogiem, pozostaje bez odpowiedzi, choć uznanie, że jego działalność (nie tylko naukowa, ale i dydaktyczna) miała wpływ na wielu Polaków, nie budzi większych wątpliwości. Słowa klucze: Jan Karłowicz, Eliza Orzeszkowa, „Wydawnictwa E. Orzeszkowéj i S-ki”, wychowanie i kształcenie w XIX w., bibliografia zalecająca, poradnik lekturowy, poradnik dydaktyczny

Na początku był Poradnik... Historia znajomości Orzeszkowej i Karłowicza W 1881 r. w wileńskiej książnicy „Wydawnictwa E. Orzeszkowéj i S-ki” ukazał się Poradnik dla osób, wybierających książki dla dzieci i młodzieży. Przygotował go Jan Karłowicz1 – publikację oznaczono numerem VI. Powstanie tej książki trzeba osadzić w kontekście działań wydawniczych podjętych przez autorkę Nad Niemnem. Księgarnia wydawnicza, która istniała w latach 1879–1882, firmowana była nazwiskiem pisarki, ale jej założenie zawdzięczamy także innym osobom. Jak pisał Stanisław Rosiak, autor monografii poświęconej przedsięwzięciu: Głównym inicjatorem założenia księgarni i projektodawcą całego szeregu przedsięwzięć oraz zarazem osobą, która do pewnego stopnia przyczyniła się do rozsadzenia placówki, był Wincenty Chełm i ńs k i .

Dalej czytamy o tej postaci: Młody, zapalony poeta – literat nawiązuje bliższy kontakt ze sferami demokratycznymi w Wilnie […]. Badając kulturalne życie wileńskie, odczuł brak słowa drukowanego, które by propagowało myśl bardziej śmiałą. I oto powstaje w plan otwarcia w Wilnie księgarni, która by misję tę spełniała i była miejscem wymiany myśli niezależnej, skutej na Litwie kajdanami2.

J. Karłowicz, Poradnik dla osób, wybierających książki dla dzieci i młodzieży, Wydawnictwa E. Orzeszkowéj i S-ki, Wilno 1881 (nr VI). Po cytatach i omówieniach podajemy numery stron z tego wydania. We wszystkich cytatach (zarówno z prac drukowanych, jak i z rękopisów) zachowana została pisownia oryginalna oraz podkreślenia autorów. 2 S. Rosiak, Księgarnia „E. Orzeszkowa i S-ka” w Wilnie 1979–1882, Wydawnictwo Magistratu m. Wilna, Wilno 1938, s. 4, 5. 1

90


Anna Gomóła, Małgorzata Rygielska, Poradnik dla osób, wybierających...

Wincenty Chełmiński (1850–1887) zwrócił się do Orzeszkowej z prośbą o wsparcie swoich planów; ona natomiast sprawiła, że do firmy dołączył (polecony przez swych dotychczasowych pracodawców) Wacław Makowski (1854–1929), który od 1873 r. (najpierw jako praktykant, a od 1876 – pomocnik księgarski) związany był z wydawnictwem Gebethnera i Wolffa. Ponieważ pojawiły się problemy z otrzymaniem koncesji na otwarcie nowej księgarni, postanowiono nabyć istniejącą już placówkę założoną w 1876 r. przez Gustawa Wołłka i Stefana Romanowskiego, w której pracowała Aleksandra Moniuszkowa. Z tego też powodu Romanowski i Moniuszkowa zostali wspólnikami Orzeszkowej3, która wystąpiła o pozwolenie na prowadzenie księgarni (czyli wydawnictwa i składu księgarskiego) oraz biblioteki. Otrzymany 24 lipca 1879 r. przez pisarkę dokument zawiera informację, iż w księgarni można było handlować „książkami we wszystkich językach oprócz żydowskiego”, natomiast biblioteka mogła posiadać publikacje „we wszystkich językach oprócz polskiego”4. Po otrzymaniu pozwolenia Orzeszkowa nawiązywała stosunki z autorami, których prace chciałaby nakładem nowej księgarni wydać. Nawiązywała stosunki z wydawcami i księgarzami, od Gebethnera i Wolffa nabyła za 2.000 rb. wydawnictwa, a za drugie tyle wzięła w komis. Chełmiński okazyjnie nabył za 300 rb. bibliotekę wartości 1000 rb.5.

Jak pisze Rosiak: „Oficjalnie były jeszcze inne osoby w nowopowstałej firmie, jak to czytamy w koncesji, mianowicie Romanowski i Moniuszkowa, lecz oni większej roli nie odegrali. Trójkę wyż wymienioną połączyły węzły bliższe: Chełmiński za żonę pojął wychowankę Orzeszkowej Wandę Zawistowską, Makowski wstąpił w związki małżeńskie z siostrą Chełmińskiego – Apolonią”; S. Rosiak, Księgarnia…, s. 6. Ludwika Życka (1859– po 1939, publicystka, poetka i działaczka; por. Wileński słownik biograficzny, red. H. Dubowik, L.J. Malinowski, Towarzystwo Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej, Bydgoszcz 2002, s. 449) w pracy poświęconej tajnej oświacie na Wileńszczyźnie tak o tym pisze: „W roku 1877–1878 garstka młodzieży uzyskała jakimś fortelem pozwolenie na otwarcie księgarenki, która była pretekstem do skupienia młodych i prowadzenia z nimi pracy oświatowej. Niebawem zakupiła tę księgarnię Eliza Orzeszkowa i przy pomocy Wincentego Chełmińskiego i Wacława Makowskiego, prowadziła ideowo wychowawczą i handlową imprezę, będącą krótkim błyskiem polskiego drukowanego słowa, gdyż już w r. 1882 została zamknięta a wspólnicy ukarani. Internowano Orzeszkową w Grodnie, zesłano Chełmińskiego, rozciągnięto nadzór policyjny nad W. Makowskim”; L. Życka, Krótki rys dziejów tajnej oświaty polskiej na ziemi wileńskiej od 1880 do 1919, Wilno 1932, s. 5. Jeśli chodzi o Chełmińskiego został „przez władze rosyjskie deportowany do miejsca swego urodzenia” (urodził się w Orytlu Królewskim); L. Uziębło, Chełmiński Wincenty Klemens, „Polski Słownik Biograficzny”, t. 3 (1937), s. 279–280; natomiast Makowski przez kolejne dziewięć lat kierował księgarnią J. Zawadzkiego, a następnie prowadził własną firmę księgarską. Jako pierwszy założył w Wilnie polską wypożyczalnię na przełomie XIX i XX w. Ze względu na działalność zawodową i społeczno-kulturalną miał ciągłe zatargi z cenzurą i władzami rosyjskimi; por. W. Makowski, Młodym kolegom po fachu. Wspomnienia starego księgarza na tle osobistych przeżyć, „Przegląd Księgarski” 1925, nr 5, 7–8, 10–11, s. 136–139, 186–193, 220–222, 316–319, 337–340. 4 S. Rosiak, Księgarnia…, s. 10–11, 17–18. 5 Tamże, s. 18. 3

91


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Korespondencja Orzeszkowej z przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych zawiera wiele informacji o ogólnych zamierzeniach pisarki oraz szczegółowych planach wydawniczych, znajdziemy je także w listach do Karłowicza. W pierwszym z nich (datowanym prawdopodobnie na początek października 1879 r.) Orzeszkowa, do nieznanego jej jeszcze osobiście adresata, pisała6: Dla przyczyn które mi są ośmieleniem, chciej przebaczyć że nieznajom[?] utrudzam Go i listem i zawartą w nim prośbą. W d. 17/29 września otworzyłam w Wilnie księgarnią, przeważnie w celu przyłączenia do niej nakładów, któreby stać się mogły użytecznemi prowincyi naszej, ożywiając nieco ruch jej umysłowy i przyczyniając się, o ile można, do prostowania kierunków myślenia tak bardzo i z wielu przyczyn, w czasach obecnych, krzywiących się i wypaczonych7.

W liście autorka zapowiadała również projektowaną serię książek, na którą miały składać się m.in. teksty Walerii Marrené „O wychowaniu domowym”8, Teodora Tomasza Jeża „O spólnictwie, studium ekonomiczne” (praca nie powstała9) i Walerego Przyborowskiego „Włościanie w Polsce”10. Pisarka 6 Datacja podana wg wydania: E. Orzeszkowa, Listy, t. 1, Do literatów i ludzi nauki, cz. 1: Jan Karłowicz – Franciszek Gawroński – Henryk Nusbaum – Tadeusz Garbowski, oprac. L.B. Świderski pod kier. J. Ujejskiego, Nakładem Towarzystwa im. E. Orzeszkowej oraz Instytutu Wydawn. „Biblioteka Polska”, Warszawa–Grodno 1938, s. 271. W tej edycji list ten został wspomniany, ale go nie opublikowano; w wydaniu powojennym (por. E. Orzeszkowa, Listy zebrane, t. 3: Do literatów i ludzi nauki: Jana Karłowicza, Franciszka Rawity-Gawrońskiego, Henryka Nusbauma, Tadeusza Garbowskiego, przygotowanie do druku i komentarz E. Jankowski, Zakład imienia Ossolińskich, Wydawnictwo PAN, Wrocław 1956, s. 7–8) został częściowo zrekonstruowany z odpisów Bronisława Nadolskiego (istniało przekonanie, że część korespondencji z Karłowiczem zaginęła podczas wojny); por. E. Jankowski, Komentarz, w: E. Orzeszkowa, Listy zebrane, t. 3…, s. 348, 356. 7 Por. Korespondencja Jana Karłowicza, rękopis. Lwowska Naukowa Biblioteka im. W. Stefanyka NAN Ukrainy. Oddział Rękopisów. Zespół (fond) 58. Papiery Jana Karłowicza, sygnatura DE-9546, sygnatura oryginału 119, podtytuł: Listy od Elizy Orzeszkowej, t. 1, 1879–1800, k. 1, 4. Dostępne w bazach zasobów cyfrowych Zakładu Narodowego imienia Ossolińskich we Wrocławiu http://bazy.oss.wroc.pl/kzc/wyniki_ pl.php?RL-006268, dostęp: styczeń 2015. 8 Książka została wydana jako: W. Marrené, Przesądy w wychowaniu. Studyum pedagogiczne, Wydawnictwa E. Orzeszkowéj i S-ki., Wilno 1881 (nr IX). Waleria z Malletskich 1. voto Morzkowska, 2. voto Marrené (1832–1903), przyjaciółka Orzeszkowej, pisarka, publicystka i tłumaczka, autorka powieści dla dorosłych i opowiadań dla młodzieży, w jej dorobku są także opracowania dotyczące literatury; por. I. Wyczańska, Marrené 1v. Morzkowska z Malletskich Waleria, „Polski Słownik Biograficzny”, t. 20 (1975), s. 60–62. 9 Por. wykaz publikacji wydawnictwa Orzeszkowej w: S. Rosiak, Księgarnia…, [nienumerowana karta między s. 116–117]; autor opracował go na podstawie archiwum Makowskich. Natomiast sam Wacław Makowski twierdzi, że studium to zostało wydane; por. W. Makowski, Młodym kolegom…, nr 7, s. 190. Orzeszkowa w listach do Jeża wypytywała o tę pracę, szczególnie interesowało ją, jak Jeż rozumie termin „spólnictwo”, bała się, że tekst będzie propagować komunizm; por. E. Orzeszkowa, Listy zebrane, t. 6: Do pisarzy: Józefa Ignacego Kraszewskiego, Zygmunta Fortunata Miłkowskiego (T.T. Jeża), Marii Konopnickiej, Michała Bałuckiego, Władysława Stanisława Reymonta, przygotowanie do druku i komentarz E. Jankowski, Zakład Narodowy imienia Ossolińskich, Wydawnictwo PAN, Wrocław i in. 1967, s. 61–62. 10 Książka została wydana jako: W. Przyborowski, Włościanie u nas i gdzieindziej. Szkice historyczne, Wydawnictwa E. Orzeszkowéj i S-ki., Wilno 1881 (nr IV ). Na pierwotny tytuł nie zgodziła się cenzura; por.

92


Anna Gomóła, Małgorzata Rygielska, Poradnik dla osób, wybierających...

zapowiadała także swoją książkę, która ostatecznie ukazała się jako pierwsza – w 1880 r., był to Patryotyzm i kosmopolityzm. Studyum społeczne11. W końcowej części tego listu Orzeszkowa zwróciła się do Karłowicza z następującą prośbą: Do Szanownego Pana udaję się z pełnem prośby zapytaniem: czy nie raczysz seryę tą wzbogacić pracą swoją, którą powitałabym z prawdziwą radością. Litwinem będąc i na Litwie stale mieszkając12 lepiej niż ktokolwiek inny znasz Pan stosunki i potrzeby nasze13; od Pana więc łatwiej i pewniej otrzymać możemy coś mającego związek z naturą i stanem prowincyi naszej, cóś, co zaczerpnięte bądź z ekonomicznego położenia Litwy, bądź z historycznej przeszłości jej lub którego z licznych nurtujących ją zagadnień społecznych, byłoby pożyteczną wiadomością lub zdrowem ziarnem jasnego o rzeczach pojęcia rzuconem w umysł publiczności naszej.

W kolejnym liście z 12 (24) października 1879 r. Orzeszkowa znów prosiła o przygotowanie pracy, która zawierałaby opracowanie obrazu stosunków ekonomicznych i usposobień moralnych ludu wiejskiego na Litwie, najspecyalniej zaś obrazu postępów które zaszły we wszechstronnym bycie klas włościańskich u nas, od pory emancypacji do dni obecnych14.

Książka Karłowicza – co, jak się wydaje, zakładała Orzeszkowa – miała się znaleźć w kontekście publikacji Jeża (na współpracy z którym pisarce bardzo zależało), Przyborowskiego (miał go – w razie niedostarczenia tekstu – zastąpić Tadeusz Korzon)15 i Wilhelminy Zyndram-Kościałkowskiej16 (Orzeszkowa E. Jankowski, Komentarze, w: E. Orzeszkowa, Listy zebrane, t. 3…, s. 359. 11 Praca – podobnie jak wszystkie inne publikowane przez wydawnictwo Orzeszkowej – została wydrukowana w drukarni J. Blumowicza; drukarnia istniała od 1838 r.; por. L. Abramowicz, Cztery wieki drukarstwa w Wilnie. Zarys historyczny (1525–1925), Nakładem i drukiem Ludwika Chomińskiego, Wilno 1925, s. 108–109. Orzeszkowa obstawała przy tym, by książki drukować w Wilnie, mimo iż druk w Warszawie był tańszy i były problemy ze składem – posiadane przez drukarnię czcionki pochodziły sprzed 1863, a zecerzy w większości nie znali języka polskiego; S. Rosiak, Księgarnia…, s. 49. 12 Litewskość Karłowicza podkreślała Orzeszkowa także w listach do innych osób, np. informując Jeża (w liście z 17/29 sierpnia 1879) o tym, do kogo się zwróciła o teksty do publikacji. Wymieniła listę potencjalnych współpracowników, którą kończyło nazwisko Karłowicza, a po nim dopisek: „ponieważ jest on Litwinem”; E. Orzeszkowa, Listy zebrane, t. 6…, s. 62. 13 Wydaje się, iż ta uwaga nie tylko dotyczyła wiedzy na temat Litwy, ale ograniczeń (głównie ze względu na działalność cenzury), którym podlegało jej prezentowanie. 14 Por. Korespondencja Jana Karłowicza, rękopis, k. 6. 15 Praca Przyborowskiego została dość ostro skrytykowana w prasie, por. S. Rosiak, Księgarnia…, s. 56–57. 16 Wilhelmina Zyndram Kościałkowska (1844–1926) zaprzyjaźniona pisarka i tłumaczka; zajmowała się także studiami nad literaturą; por. M. Stolzman, Kościałkowska Wilhelmina Zyndram, „Polski Słownik Biograficzny”, t. 14 (1968–1969), s. 390. 93


Laboratorium Kultury 4 (2015)

chciała, by ta napisała pracę o przemyśle na Litwie i działalności Antoniego Tyzenhauza)17. Orzeszkowa nastawiała się na wydawanie prac z zakresu historii, ekonomii społecznej, pedagogiki i literaturoznawstwa, ale zakładała również – choć w mniejszym stopniu – wydawanie beletrystyki. Poza wspomnianymi zapowiedziami miały się również ukazać: praca z zakresu literaturoznawstwa Piotra Chmielowskiego, a także utwory Marii Konopnickiej i Edwarda Lubowskiego. Nie wszyscy wszak chcieli podjąć z nią współpracę – zrazu odmówił Włodzimierz Spasowicz (postać niebywale ważna dla wydawnictwa Orzeszkowej)18, potem jednak zdecydował się przygotować pracę, która ukazała się w 1881 jako Studya nie z natury19. Karłowicz także nie chciał realizować tematu zaproponowanego przez Orzeszkową i tłumaczył się w sposób, który – nie tylko badaczom nauki dziewiętnastowiecznej, ale także znającym pobieżnie tę problematykę – może wydawać się zadziwiający. Jak napisał Ludwik Świderski: „nie czuł się na siłach do podjęcia tak szerokiego tematu, co więcej, obawiał się, że zbyt mało zna lud, by mógł o nim pisać”20. Trudno odpowiedzieć, jaka była przyczyna niechęci spełnienia prośby – zagadnienia ekonomiczne nie były przedmiotem zainteresowania Karłowicza, ale na pewno – szczególnie w pierwszym etapie działalności naukowej – pociągała go historia. Być może jednak uważał pisanie o historii litewskiej dla wileńskiego wydawnictwa, które było pod szczególnym nadzorem cenzorskim21, za – z jakichś powodów – niewłaściwe. Opracowanie Wilhelminy Zyndram-Kościałkowskiej na ten temat nie ukazało się, ale opublikowana została jej praca: Władysław Syrokomla. Studyum literackie, Wydawnictwa E. Orzeszkowéj i S-ki, Wilno 1881 (nr VII). 18 Włodzimierz Spasowicz (1829–1906) był prawnikiem (w latach 1857–1861 profesorem prawa w Uniwersytecie Petersburskim, później pracował jako adwokat), był także krytykiem literackim. Od 1877 r. wydawał „Ateneum”; o działalności Spasowicza w tym zakresie por. Z. Kmiecik, Czasopismo „Ateneum” (1876–1901) oraz jego oblicze społeczne i naukowe, Zakład Narodowy imienia Ossolińskich, Wydawnictwo PAN, Wrocław i in. 1985, s. 9–30. Spasowicz wspierał Elizę Orzeszkową w załatwianiu formalności prawnych związanych z wydawnictwem, a Wacław Makowski twierdzi, że wydawnictwo pisarki zostało otwarte dzięki protekcji Spasowicza, jemu także „udało się przełamać zakaz wydawania w Wilnie kalendarzy"; por. W. Makowski, Młodym kolegom…, s. 186, 190 oraz S. Rosiak, Księgarnia..., s. 10, 32, 46–47. Wspominamy o wydawaniu przez Orzeszkową kalendarzy, ponieważ kwestionariusz do badań terenowych wydany przez Karłowicza pod tytułem Poradnik dla zbierających rzeczy ludowe (Skład główny w Księgarni M. Orgelbranda, Warszawa 1871) został wznowiony w „Kalendarzu Wileńskim na 1882”, rok pierwszy, Nakładem E. Orzeszkowéj i Spółki, Wilno 1882, s. 117–123. W tym tomie ukazał się także tekst Karłowicza, Życzenie do siego roku (s. 13–16). 19 Por. S. Rosiak, Księgarnia…, s. 45–47; W. Spasowicz, Studya nie z natury, Wydawnictwa E. Orzeszkowéj i S-ki, Wilno 1881 (nr XIII). 20 L.B. Świderski, Objaśnienia i przypisy, w: E. Orzeszkowa, Listy, t. 1…, s. 271. 21 Jak pisał Wacław Makowski: „Księgarnie polskie w Wilnie pozostawały pod najczujniejszą, surowszą, niż w innych dzielnicach Państwa, opieką cesarskich satrapów, którzy widzieli w nich rozsadnika polonizacji i środek do rozpowszechniania literatury nielegalnej”; W. Makowski, Młodym kolegom…, nr 7, s. 191–192. 17

94


Anna Gomóła, Małgorzata Rygielska, Poradnik dla osób, wybierających...

Chciał natomiast przygotować bibliografię o charakterze pedagogicznym („przegląd literatury pedagogicznej” – jak pisał Świderski), na co Orzeszkowa przystała22. Temat wydał jej się atrakcyjny także z tego powodu (o czym donosiła Karłowiczowi 4 stycznia 1880), że wileńska księgarnia zaopatrzona była w książki dla młodego odbiorcy, które nie cieszyły się zainteresowaniem klientów. Do Szanownego Pana zwracam się z proźbą o łaskawe zawiadomienie mię: jakim ostatecznie i dosłownie ma być tytuł przyrzeczonej nam broszury?23 Kiedy spodziewać się jej możemy? Jakiemi będą w przybliżeniu jej rozmiary? i – czy – wrazie gdybyśmy rękopisu nie otrzymali przed ogłoszeniem prospektów – upoważnia nas Pan do umieszczenie pracy swojej w rzędzie dzieł przez takowe ogłaszanych? Zpowodu tematu przez szanownego Pana obranego, zakomunikować muszę fakt pewien przez nas doświadczony i nastręczoną mi przezeń uwagę – przez dni kilka Święta Boż. Nar. poprzedzające, bawiąc w Wilnie a spędzając je po większej części w Księgarni. Stałam się naocznym świadkiem głębokiego zaniedbania jakiemu ulega w mieście tem literatura dziecinna wzorując się wedle Warszawy, w której litteratura ta w porze t. zw. gwiazdkowej olbrzymi ma popyt i korzystnie wzpółubiega się ze sklepami bezumyślnych zabawek lub szkodliwych przysmaków24. – zaopatrzyliśmy Księgarnię naszą w znaczny i piękny dobór książek dziecinnych, różnej treści, ceny i postaci. Było tego dość na obładowanie dwu wielkich stołów i pulpitów. Cóż ztąd? nienabywano ich prawie, niezwracano na nie uwagi, ze stołów i pulpitów zeszły w ilości niezmiernie mało zmniejszonej. Nie wzgląd na kupieckie interessy nasze, zwrócił uwagę naszą na fakt ten i obudził żal nad nim. Księgarnia rozwija się nadspodziewanie pomyślnie i nie mamy ani skłonności ani potrzeby drżeć nad jakimś niewyprzedanym artykułem. Ale, – znać wtem jak dalece publiczność Wileńska przyzwyczajoną nie jest do rzeczy

L.B. Świderski, Objaśnienia i przypisy…, s. 271. Być może Karłowicz zastanawiał się nad tym, do kogo ma być adresowane opracowanie – w liście Orzeszkowej do Józefa Ignacego Kraszewskiego z 9 listopada 1879 r. (w którym pisarka przedstawia plany wydawnicze księgarni) pojawia się następujący tytuł katalogu Karłowicza: „Przewodnik pedagogiczny dla matek”; por. E. Orzeszkowa, Listy zebrane, t. 6…, s. 16. Może też inwencji Orzeszkowej zawdzięczać należy tę i inne wersje tytułu, np. w liście do Przyborowskiego (z 8 sierpnia 1880) poradnik Karłowicza nazwała: „Przewodnikiem literatury dziecinnej” (E. Orzeszkowa, Listy zebrane, t. 8: Do literatów i ludzi nauki: Ludwika Jenikego, Jana Baudouina de Courtenay, Piotra Chmielowskiego, Adama Wiślickiego, Stanisława Krzemińskiego, Lucjana Rydla, Antoniego Wodzińskiego, Maryli Wolskiej, Henryka Sienkiewicza i innych, przygotowanie do druku i komentarz E. Jankowski, Zakład Narodowy imienia Ossolińskich, Wydawnictwo PAN, Wrocław i in. 1976, s. 49), a w liście do Kraszewskiego (z 15/27 stycznia 1881, czyli już po wydaniu) tytułuje go: „Przewodnikiem dla kupujących książki dla dzieci” (E. Orzeszkowa, Listy zebrane, t. 6…, s. 24). 24 Publicyści, piszący o książkach dla dzieci, zauważali tę tendencję – podkreślali, że książki dla dzieci kupuje się na Boże Narodzenie i wtedy właśnie jest zapotrzebowanie na pozycje przede wszystkim ładnie wydane, dla wybierających mniej istotna jest natomiast treść publikacji. Sugerowali zatem rozpowszechnienie wydawnictw „do codziennego niejako użytku”; M.J.Z. [M.J. Zaleska?], Nowe wydawnictwa dla młodego wieku, „Tygodnik Powszechny” 1882, nr 51, s. 810. 22

23

95


Laboratorium Kultury 4 (2015)

nowych i pożytecznych i jak bardzo nie rozumie znaczenia literatury dziecinnej, która jednak ogromną posiada wagę, jako część wychowania domowego, mającego wpołożeniu naszem mnóstwo innostronnych braków dopełniać i mnóstwu złym rzeczom zapobiegać. Broszura więc Sz. Pana o tym przedmiocie będzie nadzwyczaj w porę napisaną a naszym już obowiązkiem stanie się jak najgorliwsze jej rozpowszechnienie. Obyśmy tylko jak najrychlej otrzymać ją mogli25.

Pedagog? Prace pedagogiczne w dorobku Jana Karłowicza nie zajmowały szczególnie ważnego miejsca, choć w wieloautorskiej monografii Życie i prace Jana Karłowicza (1836–1903), która ukazała się rok po śmierci długoletniego redaktora „Wisły”, znalazł się rozdział Z dziedziny pedagogji, dotyczący tego zagadnienia. Autor rozważań, Hieronim Łopaciński, napisał: Zajmując się filologją, językoznawstwem, ludoznawstwem i tylu innemi naukami, a nadto chowając dzieci własne, nie mogł Karłowicz nie dotknąć i pedagogji. Mamy tu do zaznaczenia z tego działu jedną książkę: „Poradnik” i kilka artykułów26.

Dla Łopacińskiego interesujący nas Poradnik… był zatem pracą pedagogiczną podobnie, jak artykuły poświęcone nauczaniu języków obcych i języka ojczystego drukowane w „Prawdzie” w latach 1881–1882. Do dzieł pedagogicznych zaliczyć można również niewydany „Podręcznik czystej polszczyzny dla Por. Korespondencja Jana Karłowicza, rękopis, k. 13–14. H. Łopaciński, Z dziedziny pedagogji, w: Życie i prace Jana Karłowicza (1836–1903), Skład Główny w Redakcji „Wisły”, Warszawa 1904, s. 347. Podkreślana przez Łopacińskiego wielostronność zainteresowań Karłowicza nie zawsze była oceniania wysoko – widać to np. w wypowiedzi Adama Wiślickiego, zamykającej dyskusję wokół Karłowiczowskiego tłumaczenia dzieła Johna Williama Drapera (1811–1882), amerykańskiego chemika, historyka i filozofa: Dzieje stosunku wiary do rozumu, Nakład Księgarni Ludwika Polaka, Warszawa 1882 (History of the Conflict between Religion and Science, 1874). Obszerne omówienie tego dzieła sporządził matematyk Karol Hertz (1842–1904) i opublikował w 1882 r. w „Przeglądzie Tygodniowym” (nr 3–6, s. 38–41, 55–57, 72–73, 84–85). Ostatni fragment artykułu zawierał ocenę tłumaczenia – Hertz był dość krytyczny wobec pracy Karłowicza – przekładowi (zwłaszcza rozdziałów dotyczących nauk ścisłych) zarzucał liczne błędy, w konkluzji stwierdził jednak, że: „Pomimo jednak tych usterek, tłómaczenie Drapera zupełnie zasługuje na poparcie ze strony wykształconej publiki i dla tego polecam je czytelnikom Przeglądu” (s. 85). Karłowicz poczuł się niezwykle dotknięty – zwłaszcza zarzutami dotyczącymi błędów językowych – i ostro odpowiedział na recenzję w nr 10, wytykając piszącemu wszystkie uchybienia (na ten temat por. także: E. Jankowski, Komentarze…, w: E. Orzeszkowa, Listy zebrane, t. 3, s. 381). Wraz z odpowiedzią Karłowicza wydrukowano Przypisek Redakcyi, w którym m.in. można było przeczytać taką opinię na temat Karłowicza: „Filozof, lingwista, historyk, pedagog, ludowy pisarz itd. – wszędzie się czegoś niedouczył, czegoś nie przetrawił, czegoś niedowiedział i wszędzie też jest lichym kompilatorem, lichym tłumaczem i niedowarzonym myślicielem”. „Przegląd Tygodniowy” 1882, nr 10, s. 150. 25

26

96


Anna Gomóła, Małgorzata Rygielska, Poradnik dla osób, wybierających...

Litwinów i Petersburszczan abecadłowo ułożony przez Jana Karłowicza”27. Jak pisali Anna Kapuż i Elżbieta Smułkowa, analizując listy Karłowicza, w których znalazły się informacje o powstawaniu „Podręcznika”: „cytaty dobitnie świadczą, że J. Karłowicz miał w tym wypadku wyraźny zamiar dydaktyczny (poradnictwo w zakresie poprawności językowej)”. Praca była gotowa do druku w 1882 r. i Karłowicz podjął próbę jej wydania; ponowił ją w 1886 – za pośrednictwem Erazma Piltza – ale z powodu zakazu cenzury nie ukazała się28. Warto również pamiętać, że Karłowicz miał pewne doświadczenie w pracy nauczycielskiej. Jak pisał Adam Antoni Kryński: Przy swoim zamiłowaniu do muzyki i gruntownym w niej wykształceniu, pragnął je zużytkować na szerszym polu nauczycielskim. W tym celu udał się w r. 1871 do Warszawy i tu został profesorem konserwatorjum muzycznego.

Osobą, dzięki której Karłowicz rozpoczął pracę nauczyciela, był Apolinary Kątski29, założyciel i dyrektor (w latach 1861−1879) Instytutu Muzycznego Warszawskiego (zwanego konserwatorium)30. Karłowicz zatrudniony był w Instytucie od 9 lutego 1871 r.: z etatem 300 rb. rocznie za trzy lekcje dwugodzinowe. Wykładał na tej uczelni muzykę (śpiew chóralny) i jęz. rosyjski. Z powodu choroby oczu i „ważnych przeszkód prywatnych” Karłowicz był jednak zmuszony zrezygnować z pracy na uczelni już po 12 lekcjach, a więc po mniej więcej miesiącu pracy31.

Karłowicz w Poradniku... sam siebie nie nazywał pedagogiem ani nauczycielem. Powątpiewał raczej o swej wiedzy pedagogicznej i kilkakrotnie dzielił się 27 Pracę opublikowano dopiero w latach 80. XX w.: J. Karłowicz, Podręcznik czystej polszczyzny dla Litwinów i Petersburszczan, do druku przygotowała E. Smułkowa, „Studia nad polszczyzną kresową”, t. 3 (1984), s. 33–81. 28 A. Kapuż, E. Smułkowa, Nieznane prace Jana Karłowicza o języku polskim na Wileńszczyźnie, „Studia nad polszczyzną kresową”, t. 3 (1984), s. 82–90. 29 Por. A.A. Kryński, Jan Karłowicz (1836–1903). Zarys życia i prac, Skład główny w Księgarni M. Arcta, Warszawa 1903, s. 7 oraz F. Starczewski, Działalność muzyczna J. Karłowicza, jej charakterystyka i ocena, w: Życie i prace…, s. 298. 30 M. Demska-Trębacz, Dzieje, http://www.chopin.edu.pl/pl/uniwersytet/dzieje-uczelni oraz http:// www.chopin.edu.pl/pl/uniwersytet/dzieje-uczelni/dyrektorzy-i-rektorzy, dostęp: styczeń 2015. 31 Jan Karłowicz (1836–1903). Najważniejsze wydarzenia z życia i działalności; kalendarium wykonane w ramach projektu badawczego przyznanego przez Litewską Radę Naukową (Lietuvos mokslo taryba), Nr. VAT-36/2012 „Jan Karłowicz jako animator życia naukowego i kulturalnego przełomu XIX i XX w., badacz języka litewskiego i polskiego”; http://www4003.vu.lt/Najwaniejsze-wydarzenia-z-ycia-i-dziaalnoci-933. html, dostęp: styczeń 2015.

97


Laboratorium Kultury 4 (2015)

tymi wątpliwościami z odbiorcami broszurki, którą kierował przede wszystkim do matek, ojców, opiekunów i wychowawców. Ich rola miała znacząco wykraczać poza kształcenie młodych ludzi w zakresie czytania i pisania, byli oni także zobowiązani do dokonania przemyślanego (uzależnionego od wieku i dojrzałości adresata) wyboru dzieł dla wychowanków. Dla Karłowicza stworzenie Poradnika... wiązało się z realizacją misji służenia narodowi, zadania, którego istotnym elementem składowym było kształcenie kolejnych pokoleń: Myślałem tedy, iż oddam pewną usługę rodakom moim, a szczególnie rodzicom i opiekunom przyszłych naszych zastępców i następców w pracy społecznéj, zestawiając znane mi zasoby literatury dziecinnéj, układając je w pewne gromady i kilku słowami nadmieniając o ich treści i wartości pedagogicznéj, ile, ma się rozumieć, sąd mój przedmiotowej ceny posiadać może; (s. 5).

Poradnik... uznać można właśnie za spis uznanych za istotne lektur, za przykład poradnika lekturowego, bibliografii zalecającej lub katalogu rozumowanego. Anna Zdanowicz w artykule Unormować czytanie. O poradnikach lekturowych przełomu XIX i XX wieku pisała, iż tego typu publikacji (w osobnych wydania książkowych32) od 1795 do 1918 r. ukazało się co najmniej trzydzieści sześć, większość z nich stanowiły prace polskich autorów. Pokaźna część (dwadzieścia trzy wydawnictwa) została opublikowana w latach 1890–1918, nieco mniej (dziesięć pozycji) między rokiem 1864 a 1889. Miały różną objętość (od kilkudo kilkusetstronicowych), przygotowywali je księgarze, nauczyciele, działacze oświatowi i księża, a także ludzie (jak Karłowicz) zajmujący się pracą naukową. Autorom przyświecały różne cele, chcieli – jak np. Feliks Kozubowski – przestrzec rodziców i opiekunów przed książkami nieodpowiednimi dla młodego czytelnika33. Narastanie wydawnictw tego typu wiązało się z coraz szerszą ofertą Były także opracowania o tym charakterze publikowane w prasie. Por. K. [F. Kozubowski], O wyborze książek dla dorastającej młodzi. Kilka słów dla rodziców, opiekunów i nauczycieli, Księgarnia K. Malika, Cieszyn 1879. W tym samym roku, także w Cieszynie, lecz w innym wydawnictwie, opublikowano inną pracę Kozubowskiego, która w zamyśle autora była pierwszą (choć wydaną później) częścią kompletu poradników: Przewodnik w wyborze książek dla młodzieży szkolnej. Rzecz dla nauczycieli ludowych, Jerzy Kotula, Cieszyn 1879. Publikacje Kozubowskiego, chociażby przez datę swego powstania, są ważnym kontekstem publikacji Karłowicza. Feliks Kozubowski (1842–1907) urodzony w Warszawie publicysta i literat, powstaniec styczniowy (po powstaniu zbiegł do Galicji, gdzie został pojmany i osadzony w więzieniu), żołnierz Legii Cudzoziemskiej, który walczył w Algierii, Meksyku i brał udział w wojnie prusko-francuskiej; po powrocie do Warszawy zajął się pracą publicystyczną, w wyniku czego został skazany na zesłanie do Wielkiego Ustiugu (na 20 lat), po ucieczce (w 1879) z miejsca wygnania osiadł na kilka lat w Cieszynie; por. L. Brożek, Kozubowski Feliks, „Polski Słownik Biograficzny”, t. 15 (1970), s. 44–45. Obie prace Kozubowskiego (co sugerują chociażby tytuły) miały innych adresatów – w przypadku 32 33

98


Anna Gomóła, Małgorzata Rygielska, Poradnik dla osób, wybierających...

wydawniczą oraz powstawaniem bibliotek publicznych, rosła również potencjalna liczba odbiorców34. W XIX w. sytuacja szkolnictwa na ziemiach polskich kształtowała się różnie w poszczególnych zaborach. Po powstaniu styczniowym polskie szkolnictwo na Litwie znalazło się w wyjątkowo niekorzystnym położeniu35. Sytuacji tej próbowano zapobiec różnymi sposobami – oficjalnie m.in. przez fundusze stypendialne, nieoficjalnie przez nauczanie domowe i tajną oświatę36. Jak pisała Ludwika Życka, w przywoływanej już pracy o tym okresie: Wtedy umęczone społeczeństwo, broniąc młode pokolenie od zagłady moralnej i wynarodowienia, zamknęło oświatę w ciasne, ale względnie bezpieczne ściany domów prywatnych i rozpoczęło, nienotowaną w dziejach narodu konspirację oświatową, która przetrwała pół wieku. Chłopcy musieli iść do rosyjskich szkół, na to nie było sposobu, gdyż nie można było ich pozbawić praw, ale wszelkiemi siłami starano się w domowych wykładach historji i języka polskiego odrabiać to, co im duszę zatruwało w rosyjskim gimnazjum37. Takich pierwszego z wymienionych tomów byli to rodzice, drugiego – wiejscy nauczyciele. Pierwsza ma dłuższą część opisową (do s. 25), znacznie mniejszą objętość ma fragment bibliograficzny (s. 26–34), który obejmuje takie działy, jak: 1) literatura powieściowa (w tym cztery poddziały), 2) klasycy (dotyczy dawniejszy pisarzy polskich); 3) piśmiennictwo, sztuki piękne, estetyka, 4) historia polska i powszechna i 5) podróże; dwa pierwsze działy zawierają jedynie nazwiska. Smaczku wykazowi dodaje fakt, iż autor wymienia w dziale 1. swoje nazwisko, a w przypisie zaznacza: „Dziełko tego pisarza p. t. R ozg r zeszen i (Bibl. Pisarzy polskich, Lipsk, F.M. Brockhaus), pod żadnym pozorem nie powinno znaleźć się w rękach młodzi, jako dla niej niestosowne”; O wyborze…, s. 27. Być może przypis ten jest rodzajem kryptoreklamy, albo przeciwnie – dystansu wobec własnych dokonań. 34 A. Zdanowicz, Unormować czytanie. O poradnikach lekturowych przełomu XIX i XX wieku,w: Komunikowanie i komunikacja na ziemiach polskich w latach 1795–1918, red. K. Stępnik, M. Rajewski, Wydawnictwo UMCS, Lublin 2008, s. 239–250. 35 Por. W. Studnicki, Polityka Rosyi względem szkolnictwa zaboru rosyjskiego. Studyum polityczno-historyczne, G. Gebethner i Spółka, Kraków 1906, s. 178–228 (rozdz. 5). 36 Por. np. L. Zasztowt, Nielegalne szkoły w Wileńskim Okręgu Naukowym w latach siedemdziesiątych XIX w., „Rozprawy z Dziejów Oświaty”, t. 37 (1996), s. 119–126; tenże, Polskie fundusze i stypendia szkolne na obszarach Litwy, Białorusi i Ukrainy w latach 1832–1914, ,,Rozprawy z Dziejów Oświaty”, t. 32 (1989), s. 3–30. 37 Poradnik… Karłowicza i O wyborze… Kozubowskiego – choć pod pewnymi względami podobne – powstały w odmiennych kontekstach edukacyjnych. Sytuacja szkolnictwa na Litwie i w Galicji zasadniczo się różniła. U Kozubowskiego czytamy: „Z trzech państw zaborczych […] Austrya jedna wypełniła wobec nas mniej więcej swe obowiązki; jedna, późno prawda, ale zwróciła nam znaczną część swobód […]. Szkoła w Galicyi, pokaźne już zajęła stanowisko; a jakkolwiek, powołując się na czwarty z początku ustęp niniejszej pracy, raz jeszcze powtarzamy: że na polu oświaty nigdy dość uczynić nie można – dziś już, całe tam prawie pokolenie czuje i myśli … po polsku. Szkoła jednak, jest dop iero w stępną częśc ią uzmysłow ionej w ied z y, że tak powiemy: bramą na szerok i go śc i n i ec ż yc ia”, K. [Kozubowski Feliks], O wyborze…, s. 11–12. Nie wszyscy podzielali w tym czasie tę pozytywną opinię o szkole galicyjskiej, por. T. Korzon, O nauczaniu historyi. Z powodu zamierzonéj reformy szkół średnich w Galicyi, Wydawnictwo Redakcyi Rocznika Pedagogicznego, Warszawa 1882, s. 3 i n. Trzeba także przypomnieć, że uwagi na temat szkół galicyjskich nie dotyczyły obszaru Księstwa

99


Laboratorium Kultury 4 (2015)

tajnych kursów dla młodzieży było w Wilnie dużo. Nikt ich nie rejestrował i zaledwie nikła pamięć wspomnieć je może. Dziewczęta łatwiej było zakonspirować pod pozorem nauki talentów i robót kobiecych; zresztą były zasadniczo mniej ścigane. W ten sposób utrzymały się przez parę pokoleń pensje ukryte pań: Beniuszewiczówien, Aleksandrowiczowej, Emilji Wróblewskiej (40 lat), Sióstr Mierzejewskich, Kokoszkówien, Hundjusówny i inne. Program tych szkół obejmował przedmioty ogólne i kładł specjalny nacisk na nauki dziejów i języka polskiego. W niektórych wykładał Aleksander Zdanowicz38, autor rozpowszechnionej w całej Litwie Historji Polskiej39.

W kontekście nauczania domowego rozpatrywać można poradnik Karłowicza. Praca ta została rozpisana na następujące działy: A. Książki bawiące i bawiąco-nauczające. B. Podręczniki dla młodzieży (szkolnej). Dział pierwszy obejmuje następne kategorye: 1)Książki dla dzieci najmniejszych, nie umiejących czytać, mające być głośno czytanemi przez wychowawców. 2) Abecadła i elementarze. 3) Książki dla dzieci, które świeżo się nauczyły czytać. 4) Książki dla dzieci średnio rozwiniętych, mniéj więcéj od lat 7 do 10. Te dzielę jeszcze na: I. Bawiące i II. Nauczające. 5) Książki dla dzieci starszych, mniéj więcej od lat 10; i te gatunkuję na: I. Bawiące, II. Komedyjki dla teatrzyków dziecinnych i III Nauczające. 6) Czasopisma i zbioropisma dla dzieci; (s. 7)40. Cieszyńskiego, tam bowiem w szkołach średnich w latach siedemdziesiątych XIX w. obowiązywał język niemiecki, por. J. Kotula, [Wstęp], w: J.I. Kraszewski, W sprawie szkół ludowych na Szlązku. (Kilka uwag dla nauczycieli), Nakład Jerzego Kotuli, Cieszyn 1879, s. 1. Wskazana publikacja, oprócz noty na temat Kraszewskiego (autorstwa F. Kozubowskiego), zawierała list pisarza z radami, jak bronić się przed germanizacją. Kraszewski wskazywał na główną rolę matki w kształtowaniu tożsamości narodowej dzieci, zauważał, że „Cała czynność nauczycieli, wspólnie z rodzinami, musi poza szkołą szukać sobie miejsca do działania”. Rodzina i polskie stowarzyszenia powinny wspierać nauczycieli; nie do przeceniania jest także rola książki (dla dzieci i rodzin): „Książka dla rodzin przeznaczona, cel musi mieć wieloraki: oświatę, wykształcenie, cel duchowy, ale zarazem usposobienie człowieka do praktyki życia, wskazówkę do osiągnięcia dobrobytu, bez którego niema oświaty, niema dbałości o narodowość, niema postępu”, J.I. Kraszewski, W sprawie…, s. 20–23. 38 Poświęcony jest mu następujący artykuł: W.K. CH [Wincenty Klemens Chełmiński], Życiorys. Aleksander Zdanowicz „Kalendarz Wileński na 1882”…, s. 11–12. Aleksander Zdanowicz (1805–1868), filolog i historyk, nauczyciel Instytutu Szlacheckiego w Wilnie, współpracownik słownika wileńskiego; por. Wileński słownik…, s. 440. 39 L. Życka, Krótki rys…, s. 4. 40 Praca Kozubowskiego kierowana do wiejskich nauczycieli ma inną budowę. Dzieli się na dwie części. Pierwsza, krótsza – opisowa, dotyczy roli nauczyciela; druga natomiast ma charakter bibliograficzny i zawiera następujące działy: 1) pedagogiczny, 2) językoznawstwo, 3) przemysłowo-rolny i gospodarstwa domowego

100


Anna Gomóła, Małgorzata Rygielska, Poradnik dla osób, wybierających...

W drugiej części, zatytułowanej Podręczniki dla młodzieży (szkolnej), Karłowicz przyporządkował wskazane lektury nauczanym przedmiotom: w porządku abecadłowym przedmiotów, wyliczam pomoce naukowe do poznania: 1) Rzeczy polskich (gramatyka, wypisy, słowniki, stylistyka, dzieje narodu i piśmiennictwa); 2) Nauki religji; 3) Dziejów powszechnych; 4) Przyrodnictwa; 5) Matematyki; 6) Geografji; 7) Języków: francuzkiego, niemieckiego, angielskiego i włoskiego; podręczniki zaś i w ogóle pomoce naukowe do nauki języków starożytnych (łacińskiego i greckiego) wyliczam szczegółowo, aby dać poznać ten dział literatury naszej pedagogicznej, zgoła prawie nieznany w wielu prowincyach, a wcale dobrze ilościowo i jakościowo się odznaczający; wreszcie 8) Sztuk pięknych (rysunku i muzyki); (s. 7).

We Wstępie zaznaczył: „broszura moja nie ma pretensyi być wyczerpującym spisem bibliograficznym literatury dziecinnéj, ani tém mniéj ostatecznym wyrokiem krytyki o niéj”; (s. 6). Przyznał też, że wiele zapisów sporządzał z pamięci, pozbawiony dostępu do wszystkich wskazanych w Poradniku... dzieł, a opinie wyraził tylko o tych, które znał z bezpośredniej lektury. Celowo zawężony wybór prac konsultował z innymi osobami – nie wspomina ich imion ani nazwisk, zapewnia jednak o ich kompetencji41. Poprosił również o pomoc w udoskonaleniu Poradnika... czytelników (przede wszystkim jednak „autorów i nakładców”). Chciał, by nadsyłali uwagi i sugestie, a także – niewymienione w broszurce książki i pisma, po to, by dzięki ich pomocy, mógł uwzględnić je w kolejnym, poszerzonym wydaniu. Planował bowiem zamieszczony w Poradniku... spis lektur dla młodego czytelnika uzupełniać na bieżąco, by pozostawał on wciąż aktualny i użyteczny: Wiele rzeczy niewątpliwie opuściłem. Upraszam przeto panów autorów i nakładców, aby raczyli nadsyłać mi wskazówki, a jeśli można i same pisma do przejrzenia, iżbym mógł o opuszczonych dziełach uczynić wzmiankę w drugiem wydaniu tej broszury, które za rok uskutecznić zamierzam, chcąc tym sposobem podawać co roku inwentarz naszych zasobów pedagogicznych. Adresować proszę do księgarni E. Orzeszkowéj i S-ki w Wilnie; (s. 8). (obejmuje osiem 8 poddziałów), 4) dla dzieci do lat 12 (dwa poddziały: teksty polskie i tłumaczenia), 5) dla starszych (dwa poddziały: jak wyżej), 6) poezje i pieśni, 7) dziełka naukowo-popularne i podróże, 8) gry pedagogiczne. 41 „Tu jednak przeważnie nie wymieniam wszystkich książek odpowiednich, uważając to za rzecz zgoła niepożyteczną, lecz podaję tylko tytuły tych, które, wedle zdania kompetentniejszych odemnie przyjaciół, mogą być uważane za najlepsze”; (s. 7). Na ten fragment powołuje się również w omówieniu Poradnika... Włodzimierz Spasowicz.

101


Laboratorium Kultury 4 (2015)

W Zakończeniu..., z nadzieją pobudzenia potencjalnych autorów literatury dla dzieci do konstruktywnych działań, których efektem, rozłożonym w czasie, byłoby nie tylko stopniowe wypełnianie luk w dziecięcej edukacji, ale także kształcenie, od najmłodszych lat, pożądanych postaw i zachowań, sformułował następujący apel: Zwracam także uwagę autorów odpowiednich, że w wielu gałęziach literatury wychowawczéj czujemy dotkliwe braki. I tak np., (wstyd wyznać), nie posiadamy historyi polskiéj, zupełnie odpowiadającéj wymaganiom pedagogiki i dziejoznawstwa. Nie posiadamy dobréj geografii krajowéj. Nie posiadamy dobréj gramatyki polskiéj dla dzieci. Nie posiadamy wielu, wielu rzeczy... Nie potrafię wszystkich wyliczyć. Wolę natomiast nasunąć trochę tematów: może to zachęci ludzi dobréj woli do nowych wysileń; (s. 82).

W Poradniku... Karłowicz przywoływał prace, których autorzy wykorzystywali propozycje Friedricha Fröbla42 oraz inne „dzieła o metodzie poglądowéj”, z adnotacją, że przeznaczone są „dla wychowawców, ale nie dla dzieci” – wymienił tutaj Lekcye o rzeczach Marie Pape-Carpantier43, Naukę o rzeczach Henryka Wernica44 oraz Nauczanie bez książki Adolfa Dygasińskiego45, podkreślając: Friedrich Fröbel (1782–1852), twórca „instytucji wychowawczej, którą nazwał »ogródkiem dziecięcym« (Kindergarten)”. W jej ramach dziecko, dzięki wykorzystaniu konkretnych pomocy wychowawczych – „darów elementarnych” (kuli, sześcianu, walca) i podejmowanych w związku z nimi czynności zaspokaja „cztery zasadnicze instynkty: pracy, wiedzy, artystyczny i religijny”, które obecne są w każdym człowieku. Uczy się także współdziałania; por. S. Kot, Historia wychowania, Wydawnictwo Akademickie Żak, Warszawa 2010, t. 2, s. 216–219. Koncepcja Fröbla cieszyła się w XIX w. dużą popularnością, także na ziemiach polskich. Wernic proponuje m.in. włączenie ogródków dziecięcych, przygotowujących do „szkoły początkowej” w obręb wychowania domowego, zwłaszcza wśród rodzin wielodzietnych. Poświęca też nieco uwagi „opowiadaniom i wierszykom”, wykorzystywanym podczas zabaw w ogródkach dziecięcych (krytykuje „baśnie, klechdy i wogóle wszelkie opowiadania pełne cudowności” , ponieważ „karmią młodą duszę błędnemi wyobrażeniami” i wzmagają nerwowość dzieci). H. Wernic, Praktyczny przewodnik wychowania, Nakładem księgarni G. Centnerszwera, Warszawa 1891,§ 52, s. 302–303 (Ogródki dziecięce); por. D. Mucha, Poglądy pedagogiczne pozytywistów na wychowanie młodego pokolenia, „Kultura i Wychowanie” 2012, nr 1, s. 32. 43 Marie Pape-Capantier (1815–1878), francuska pedagog. Podkreślała rolę obserwacji i doświadczeń w edukacji najmłodszych. Pisała także książki – kursy kształcenia dzieci, zarówno w domu rodzinnym, jak i w szkole. Zajmowała się nie tylko nauczaniem dzieci, ale też organizowaniem seminariów dla wychowawczyń, pracujących z dziećmi w ochronkach; por. M. Cape-Carpantier [!], Lekcye o rzeczach. Konferencye w przedmiocie zastosowania do wychowania i szkół elementarnych: metody ochron, odbywane wobec Nauczycieli zebranych w Sorbonie z powodu Wystawy Powszechnej, Nakładem Redakcyi „Przeglądu Tygodniowego”, Warszawa 1873; oraz E. Brouard, Pape Carpentier (Mme), http://www.inrp.fr/edition-electronique/ lodel/dictionnaire-ferdinand-buisson/document.php?id=3325, dostęp: kwiecień 2015; S. Kot, Historia wychowania..., s. 215–216. 44 H. Wernic, Nauka o rzeczach, Nakładem Redakcyi „Opiekuna Domowego”, Warszawa 1874. 45 Na temat tej pracy por. E. Śmiechowska, Przegląd twórczości pedagogicznej Adolfa Dygasińskiego, „Mazowieckie Studia Humanistyczne” 2003, nr 1–2, s. 199–209. 42

102


Anna Gomóła, Małgorzata Rygielska, Poradnik dla osób, wybierających...

„Wszystkie trzy pisma powyższe godne są przeczytania i wystudiowania” (s. 13). Wychowawcami, zdaniem Karłowicza, mogą być zarówno rodzice bądź opiekunowie dziecka, jak i jego nauczyciele. Tym samym uznał wychowanie46 za kategorię nadrzędną, mieszczącą w sobie nauczanie i uczenie się – nie tylko ucznia, ale także rodzica, opiekuna, preceptora, nauczyciela. W takim ujęciu pedagogika stawałaby się, jak napisał w kilka lat później (w haśle pomieszczonym w Encyklopedii wychowawczej) Józef Kazimierz Plebański47: „systematyczną nauką filozoficzną, z praktyczném zastosowaniem w dziele wychowania młodszych pokoleń”48. Plebański zwrócił także uwagę, iż warto „określić jasno pojęcie dydaktyki, jako teoryi, z wskazaniem granic, jakie ją dzielą od pedagogiki czyli od nauki wychowania pod względem moralnym i obyczajowym”49. Dydaktykę uznawano wtedy za część pedagogiki, podobnie jak metodykę50. Karłowicza W XIX w., o czym świadczy hasło w encyklopedii Orgelbranda, wychowanie miało dwa znaczenia: potoczne (hodowanie, pielęgnowanie) i ścisłe (celowe „kształcenie życia duchowego”). Nauka, która zajmuje się celami i środkami wychowania, to pedagogika; łączy się ona z nauką o moralności (która zajmuje się celami życia) i psychologią (która wskazuje, jak oddziaływać na wychowanka); [brak autora], Wychowanie, w: Encyklopedyja powszechna, t. 28, Nakład, druk i własność S. Orgelbranda, Księgarza i Typografa, Warszawa 1868, s. 4–7; por. także: F.H. Lewestam, Pedagog oraz Pedagogika (Encyklopedyja powszechna, t. 20, Nakład, druk i własność S. Orgelbranda, Księgarza i Typografa, Warszawa 1865, s. 494–497). Pedagogika w ujęciu Fryderyka Lewestama to „nauka podająca przepisy wychowania młodzieży”; wychowanie ma na celu „tak rozwinięcie sił fizycznych, jako też i władz umysłowych”. Wyróżnia się pedagogikę teoretyczną (to nauka zajmująca się teorią wychowania) i praktyczną (to sztuka, która uczy zasad i wskazuje najskuteczniejsze środki „do rozwinięcia sił ciała i duszy”). Autorzy obu haseł powołują się na najważniejsze polskie opracowania w tym zakresie, czyli: O wychowaniu dzieci ze szczególnieyszém do płci żeńskiéy zastosowaniem (W Drukarni K.R.W.R. i O.P., Warszawa 1828) Tomasza Dziekońskiego (1790–1875), pedagoga i autora podręczników; Chowanna czyli System pedagogiki narodowej, jako umiejętności wychowania, nauki i oświaty, słowem wykształcenia naszéj młodzieży (W księgarni Nowéj, Poznań 1842, t.1–2) Bronisława Ferdynanda Trentowskiego (1808–1869), filozofa i pedagoga, oraz Pedagogika czyli nauka wychowania (Drukarnia Stanisława Strąbskiego, Warszawa 1845) Teodozego Sierocińskiego (1789–1857), profesora języka polskiego, literatury i pedagogiki. 47 Józef Kazimierz Plebański (1831–1897) historyk Szkoły Głównej w Warszawie (w latach 60.), a wcześniej (1856–1958) nauczyciel języka polskiego w gimnazjum w Lesznie. Por. S. Konarski, Plebański Józef Kazimierz, „Polski Słownik Biograficzny” t. 26 (1981), s. 707–709. 48 J.K. Plebański, Dydaktyka, w: „Encyklopedyja wychowawcza”, t. 31 (1885), s. 379. 49 Tamże, s. 379. 50 „Dzisiejsza nauka wychowania uważa dydaktykę za teoryją nauczania, to jest za jednę część pedagogiki, przyczyniającą się bardzo skutecznie do urzeczywistnienia ideałów edukacyi publicznéj, któréj celem jest wychowanie moralne i intelektualne człowieka” – pisał Józef Kazimierz Plebański (Dydaktyka..., s. 377), a jednocześnie zwrócił uwagę, iż pojęcie dydaktyki podlegało nieustannym zmianom na przestrzeni dziejów i było różnie rozumiane. Stwierdził ponadto: „Wiemy z historyi pedagogiki, że z wyrazem »dydaktyka« łączono w różnych epokach odmienne nieco pojęcia: były czasy, gdzie wyraz dydaktyka obejmował szersze pojęcie teoryi nauczania, teoryi kształcenia umysłu młodzieży; były inne, kiedy stosowano go tylko do praktycznego nauczania przedmiotów nauki elementarnéj, tak, że jeszcze nawet dzisiaj panują pod tym względem między uczonymi pewne różnice poglądów” (s. 377). Jego słowa wydają się wciąż aktualne: także współcześnie granice między dydaktyką a metodyką nauczania są dość płynne. Trudności nastręcza również podanie definicji kształcenia, które Wincenty Okoń uważa za „jedno z najmniej jasnych pojęć pedagogicznych”; por. W. Okoń, Nowy słownik pedagogiczny, Wydawnictwo Akademickie „Żak”, Warszawa 2007, s. 201. Nieco inaczej kwestię kształcenia rozstrzygają Cz. Kupisiewicz, M. Kupisiewicz, Słownik pedagogiczny, PWN, Warszawa 2009, s. 87–88. 46

103


Laboratorium Kultury 4 (2015)

nie tyle zajmowały kwestie związane z dydaktyką i metodyką (ogólną bądź szczegółową51), co właśnie szeroko pojmowane wychowanie. Roman Zawiliński (1855–1932) etnograf, pedagog i badacz języka, uważał, że „Każdy prawie człowiek w pewnéj epoce życia swego jest wychowawcą, czy to jako ojciec rodziny, czy jako nauczyciel”52 i tłumaczył: Wychowanie jest pracą, a jako takie ma swój cel, środki i granice. Zastanawianie się nad celem wychowania prowadzi nas w dziedzinę ideału; rozpamiętywanie środków i granic godzi nas z rzeczywistością. Ideał wychowania stawia teorya w ogólnych zasadach i regułach; środki najskuteczniejsze podaje praktyka, doświadczenie, przedstawiając skutek pewnych norm postępowania53.

Każdy nauczyciel jest wychowawcą (nawet jeśli nie zdaje sobie z tego sprawy). Nie każdy natomiast wychowawca jest nauczycielem – musi jednak zawsze postępować odpowiedzialnie i mieć świadomość, iż dziecko uczy się przede wszystkim naśladując zachowania i postępki dorosłych, a także bacznie obserwując ich postawy życiowe. Wychowanie nie ogranicza się jedynie do słownego instruktażu, składającego się z zakazów i nakazów: Komu się wydaje, że może swą pracę wychowawczą rozłożyć na godziny, na lekcye, ten nie rozumié wychowania. Wychowuje się ciągle, bez przerwy, albo się źle wychowuje. [...] niech dziecko ma nas ciągle na oku, niech nas kontroluje i naśladuje, będziemy przez to sami lepszymi54

– napisał psycholog, filozof i wynalazca Julian Ochorowicz (1850–1917). Wychowywanie wymaga więc bezustannego samodoskonalenia i samokształcenia: tylko wtedy uzyskać możemy zadowalające efekty. W optyce dziewiętnastowiecznych pedagogów na wychowanie składało się zarówno wychowanie i nauczanie domowe, jak i nauczanie szkolne. W okresie zaborów to właśnie nauczanie domowe okazało się dla Polaków szczególnie ważne:

51 „Naukę o metodzie nazywamy metodyką. Dzieli się ona na metodykę ogólną i szczegółową. Jako metodyka ogólna, niewiele się różni od dydaktyki, jeżeli się ją pojmuje w nieco szerszem znaczeniu. Metodyka szczegółowa dotyczy sposobu uczenia pojedynczych przedmiotów naukowych na różnych stopniach”; A. Danysz, Metoda dydaktyczna, w: „Encyklopedya wychowawcza”, t. 7 (1909), s. 335. 52 R. Zawiliński, Doświadczenie pedagogiczne, w: „Encyklopedyja wychowawcza”, t. 3 (1885), s. 295. 53 Tamże, s. 296. 54 J.O.[chorowicz], Duma, w: „Encyklopedyja wychowawcza”, t. 3, s. 330.

104


Anna Gomóła, Małgorzata Rygielska, Poradnik dla osób, wybierających...

Rządy, k[t]óre pozbawiły nas niepodległości, niedługo pozostawiły nam szkoły własne, lecz w krótkim czasie narzuciły nam system obcy duchowi i potrzebom narodu, nieraz wprost wrogi ideałom, wzczepianym młodzieży polskiej w rodzinie; system, podporządkowujący szkołę celom politycznym, wypaczający charaktery i przytępiający umysły dziatwy, której nie dano się rozwijać zgodnie z własną naturą i zasadami pedagogiki. [...] wówczas nauczanie domowe utraciło prawie zupełnie swój charakter wyłączny, paniczykowaty, cudzoziemski lecz przeistoczyło się w system najbardziej narodowy i postępowy, na jaki nas stać było w tak opłakanych warunkach. W domu uczyły się dzieci tego, czego im szkoła rządowa dać nie chciała, a prywatna często dać nie mogła: poznawały język ojczysty, historyą, literaturę na przekór wszelkim zakusom wynaradawiania; a jednocześnie więcej tu, niż w szkole, korzystały z tego, co spółczesny postęp pedagogiki przynosił55.

Karłowicz nie pisał wprost o wychowaniu ani o nauczaniu domowym. Jednak to właśnie do wychowawców (w komentarzach przy zalecanych lekturach) zwracał się najczęściej. I choć nigdzie w Poradniku... nie sformułował expresis verbis pytań, jakie zadała w Przesądach w wychowaniu Waleria Marrené („Czego żądamy głównie od wychowania? jakie strony ma ono mianowicie podnosić? do wyrobienia jakich dążyć?”56), to nie ulega wątpliwości, że udzielił na nie, choć nie wprost, odpowiedzi. Wychowanie – domowe i szkolne, służyć miało kształceniu określonych postaw. Także za pośrednictwem zalecanych w Poradniku... lektur. A jakiż powinien być ten stan idealny? Taki, aby ojciec, matka, opiekun, słowem wychowawca sam wprzód przeczytał książkę, którą zamierza dać w ręce wychowanka. Idąc dalej w marzeniu, powiedzielibyśmy nawet, że jeszcze szczęśliwszą byłaby ta epoka, w któréjby zgoła książeczkę dziecinną zastąpił sam wychowawca... Ale to może za śmiałe wymaganie: takiem przynajmniéj dziś musi się wydać. Więc wracajmy do elementarzy. Nim lepsza doba nadejdzie, niech moja skromna wskazówka odegra rolę przyczynku, prostującego ścieżkę do pomyślniejszéj przyszłości; (s. 6).

Widać wyraźnie, że poza bezpośrednim zaangażowaniem w przebieg procesu edukacyjnego Karłowicz wymagał od rodziców, opiekunów, preceptorów, odpowiedniego, uprzednio zdobytego wykształcenia. Wychowujący powinien znać lektury, które poleca swym podopiecznym, zapewne nie tylko ich treść, ale też wartość dydaktyczną i sposób oddziaływania na młodzież57. Jest A. Szycówna, Nauczanie domowe, w: „Encyklopedya wychowawcza”, t. 7, s. 533. W. Marrené, Przesądy..., s. 24. 57 Wątek ten pojawia się także w pracy Feliksa Kozubowskiego (por. K. [Kozubowski Feliks], O wyborze...). 55

56

105


Laboratorium Kultury 4 (2015)

to warunek sine qua non powodzenia całego przedsięwzięcia. Jeśli jednak celem ma być wychowanie i wykształcenie człowieka, który gotów jest nie tylko przyjąć odpowiedzialność za własny rozwój, ale też efektywnie i z sukcesem służyć innym, potrzebuje wzorców osobowych w postaci realnie żyjącego wychowawcy-pedagoga, który nie tylko będzie przeprowadzał go przez meandry literatury, ale też dawał przykład własnym życiem i postępowaniem. Wymogi stawiane nauczycielom domowym w XVIII w., a więc na długo przedtem, zanim Karłowicz napisał Poradnik..., dotyczyły nie tylko wiedzy i umiejętności z różnych zakresów (m.in. gramatyki, retoryki, poetyki, języków starożytnych i nowożytnych, teologii i historii powszechnej, dziejów narodowych, historii naturalnej, geografii, historii sztuki, nauk mechanicznych, rysunku). Prywatny nauczyciel musiał odznaczać się także nieposzlakowaną opinią i nieskazitelną moralnością. Zdania na temat tego, czy winien być rodakiem, były podzielone – często zatrudniano również cudzoziemców, wpierw bacznie testując ich wiedzę i obserwując codzienne zachowanie. Do nauczyciela należał również wybór lektur oraz ustalenie kolejności ich poznawania przez pozostającego pod jego opieką wychowanka. W razie konieczności nauczyciel przedkładał uczniowi ich treść, zwracając uwagę zarówno na to, co najważniejsze, jak i na to, co nieznane bądź niezwykłe. Karłowicz marzył o takich nauczycielach-wychowawcach wzrastających pokoleń, którzy dadzą dzieciom bezpośredni przykład, jak należy postępować w różnych sytuacjach, przykład jednocześnie z poziomu zachowań, idei i wartości, szczególnie istotny w skomplikowanej sytuacji ekonomicznej i politycznej kraju. Napomknienie, by wracać do elementarzy, oznacza, iż naukę należy zaczynać od podstaw, stopniowo poszerzając o kolejne ważne propozycje z literatury dla dzieci, bogatej w warte promowania wzorce osobowe. W wyborze książek bawiących i bawiąco-nauczających znalazły się bajki ludowe dla dzieci (Czerwony kapturek, Kopciuszek, ale także Pan Twardowski), wybrane utwory z ksiąg braci Grimm, przełożone na język polski (m.in. Śnieżka i Różyczka), a także zbiór czytanek opracowany przez Augusta Jeskego zawierający bajki i powiastki umoralniające58. Dla dzieci od lat siedmiu Karłowicz 58 „Jedna z najlepszych książeczek tego działu. Zawiera bardzo dostępne gawędki z maleńkiemi, baśnie, bajki, powiastki, opowiadania z dziedziny przyrody i powiastki moralne” – pisze Karłowicz (s. 10); por. A.A. Jeske, Równianka czyli zbiór powiastek do opowiadania dzieciom od lat 3 do 7, Nakł. S. Arcta w Lublinie, Warszawa 1873. Jeske był również autorem książek do nauki gramatyki i stylistyki dla dzieci do lat dwunastu, wypisów z języka polskiego, a także pracy Pedagogika, obejmująca zasady i metody moralnego, fizycznego i naukowego wychowania dziatek. Ze szczególnym względem na potrzeby wychowania domowego, Nakładem księgarni Stanisława Arcta w Lublinie, Warszawa 1875. Karłowicz przywołuje jego podręczniki także w dziale „abecadlników i elementarzy” (s. 14), w spisie lektur „Dla dzieci najmłodszych, umiejących już czytać”, s. 16. Wychwala przy tym Świat i dzieci, czyli naukę o rzeczach Jeskego: „Najlepsza dotąd pierwsza książka

106


Anna Gomóła, Małgorzata Rygielska, Poradnik dla osób, wybierających...

zalecał już książki przygodowe, zwłaszcza powieść Daniela Defoe Robinson Crusoe (szczególnie w tłumaczeniu Władysława Ludwika Anczyca z uwagi na język przekładu59), a także „powiastki zbyt może fantastyczne, ale zajmujące i trochę nauczające geografji i ludoznawstwa”60 (s. 20). Zachwalał także powieści Juliusza Verne’a: po przeczytaniu zostawiają nieco osadu naukowego w wiadomościach z geografji, astronomji i t. d. Stanowią one i długo stanowić będą pożyteczną i nadzwyczaj zajmującą lekturę dla dzieci. Wielką ich zaletą jest malowanie charakterów dzielnych, szlachetnych, zuchowatych, oraz brak sentymentalizmu, tak niepotrzebnego w książkach dla młodzieży i dzieci (s. 28)61.

Podróż malowniczą62 według Humboldta, Ducha puszczy Roberta Birda63, opowieści o dzikich ludach – wszystko to dzieci czytają z zaciekawieniem, zyskując również informacje na temat innych krain, plemion, zwyczajów. Karłowicz radził także: Żywioł ludowy nie powinienby téż być zaniedbanym w bibliotece dziecinnéj. Zamieszczanie w oddzielnych książeczkach i wypisach, oraz książkach do czytania zagadek, przysłów, pieśni ludowych, baśni i podań bardzo pożądanym byłoby zasiłkiem. Nowe

do czytania dla dziatwy: zajmująca, bawiąca mnóstwem rysunków, a przytém umoralniająca i rozwijająca w sposób niedostrzegalny i nienużący. Ułożona według zasad najnowszego stopnia nauki pedagogicznej”, s. 16 oraz w „Rzeczach polskich”, s. 74; por. A. Jeske, Mała stylistyka zawierająca materyały i wskazówki metodyczne do piérwszych ćwiczeń stylistyczno-gramatycznych. Cz. 1, Dla dzieci, które po skończeniu elementarza przechodzą do wypisów p.t. „Świat i dzieci, stopień I”, Księgarnia S. Arcta, Warszawa–Lublin 1873; A. Jeske, Mała stylistyka zawierająca materyały i wskazówki metodyczne do pierwszych ćwiczeń w nauce języka polskiego dla dzieci od lat 9 do 12, Nakł. M. Arcta, Warszawa 1873. 59 „Wyborne i czystą polszczyzną opowiedziane stare, a wiecznie nowe dzieje biednego rozbitka” (s. 20); por. D. Defoe, Przypadki Robinsona Kruzoe. Podług najlepszych źródeł dla dzieci polskich, przeł. W.L. Anczyc, Nakładem Gebethnera i Wolffa, Warszawa 1870. 60 Takim komentarzem Karłowicz opatruje książkę W.L. Anczyca, Opisy i przygody z podróży po różnych częściach świata, Nakładem Gebethnera i Wolffa, Warszawa 1873. 61 Na temat literatury przygodowej por. R. Waksmund, Literatura pokoju dziecinnego, Nasza Księgarnia, Warszawa 1986, s. 110–140. 62 B. Kamińska, Podróż malownicza po najciekawszych okolicach ziemi naszéj. Podług Humboldta i innych znakomitych podróżnych i badaczy natury, Nakładem Z. Schlettera (E. Bock), Berlin 1858 (wyd. 1: Wrocław 1852). Bronisława Kamińska (1822–1869), właśc. Zofia z Kamińskich 1. voto Mielęcka, 2. voto Węgierska), publicystka i pisarka dla dzieci; S. Orgelbranda encyklopedja powszechna, t. 8, Wydawnictwa Towarzystwa Akcyjnego odlewni czcionek i drukarni S. Orgelbranda Synów, Warszawa 1900, s. 58 (hasło: Kamińska Bronisława). 63 R.M. Bird, Duch puszczy: opowiadanie z amerykańskich borów, przeł. i obrobił W.L. Anczyc, Nakład Gebethnera i Wolffa, Warszawa 1872.

107


Laboratorium Kultury 4 (2015)

wydanie „Bajarza” Glińskiego (podobno wyczerpanego) z rycinami, a także przekład „Bajek domowych i dziecinnych” braci Grimmów byłby do polecenia; (s. 83)64.

W tej samej części Poradnika… pisał o tekstach poetyckich: Wybór poezyi Mickiewicza: Syrokomli, Pola i innych poetów, umyślnie dla dzieci w oddzielnych książeczkach wydawany, byłby także pożądanym darem. Takiż wybór bajek Krasickiego, Niemcewicza, Morawskiego i in., oraz powtórzenie wydania „Stu bajek” podług Lafontaine’a dobrzeby się zasłużyły potrzebie pedagogicznéj; (s. 83).

Karłowicz, wskazując Orzeszkowej atrakcyjny dla siebie temat, wpisał się w kontekst prac Walerii Marrené i Piotra Chmielowskiego Poezya w wychowaniu65. Tę ostatnią można traktować jako rodzaj uzupełnienia do tekstu Karłowicza, warto jednak zaznaczyć, że obie pozycje znacznie się od siebie różnią. Karłowicz prezentował publikacje dotyczące kształcenia i wychowania dzieci w kolejnych grupach wiekowych, interesowały go zarówno podręczniki z poszczególnych przedmiotów – począwszy od elementarzy, jak i książki beletrystyczne uzupełniające wiedzę uczniów. Chmielowski, pisząc w rozdziale 4.66 o wychowawczej roli poezji, zajmował się jedynie dziełami, które mogą być przydatne w kształceniu „czytania poetycznego”. Wskazując wybrane teksty, zaznaczał: A nie mam tu bynajmniѐj na myśli wykładów poetyki i historyi literatury, które bezwątpienia mają również nader doniosłe znaczenie w wykształceniu wiedzy wychowańca; ale to żywe i prawdziwe przejmowanie się samemi utworami poetycznemi, dające się określić przyswojeniem sobie ich treści najgłębszѐj i artystycznѐj ich formy […]. 64 Szerzej na temat historii związków literatury dla dzieci z folklorem pisze R. Waksmund, Literatura…, s. 157–170. 65 P. Chmielowski, Poezya w wychowaniu, Wydawnictwa E. Orzeszkowéj i S-ki., Wilno 1881 (nr VIII). Wacław Makowski twierdził, że wydano trzy prace Chmielowskiego, trzecią miał być „Obskurantyzm i liberalizm w wychowaniu” (Młodym kolegom…, nr 7, s. 190). Orzeszkowa zapowiadała Kraszewskiemu (9 listopada 1879) tę rozprawę pod tytułem: „Walka postępowców z zachowawcami na Litwie i Rusi w latach 1840–1848” (z dopiskiem: „Epizod z dziejów cywilizacji na Litwie”); E. Orzeszkowa, Listy zebrane, t. 6…, s. 16. Anonsowano ją – podobnie jak pracę Jeża – w „Kalendarzu Wileńskim na 1882” (s. XLIV). W 1883 tekst Chmielowskiego Liberalizm i obskurantyzm na Litwie i Rusi (1815–1823) zamieściło „Ateneum” (t. 1, s. 72–102, 311–342, 389–418, t. 2. 144–181), pod koniec XIX w. ukazało się osobne wydanie książkowe P. Chmielowskiego, Liberalizm i obskurantyzm na Litwie i Rusi (1815–1823), przedmowa B. Chlebowski, Redakcya i Administracya Biblioteki Dzieł Wyborowych, Warszawa 1898; publikacja ta także dotyczyła dziejów oświaty, o czym świadczy pierwsze zdanie tekstu (por. s. 9). 66 Wcześniejsze partie mają charakter wprowadzający – dotyczą m.in. roli poezji w Europie i na ziemiach polskich.

108


Anna Gomóła, Małgorzata Rygielska, Poradnik dla osób, wybierających...

Jakoż istotnie pedagogika nasza nie zajęła się dotychczas doborѐm dzieł, mogących stanowić systematyczny i stopniowy kurs czytania poetycznego, a nawet brak było długo należnego uznania dla kształcenia fantazyi67.

Dopiero w rozdziale ostatnim – 5. (s. 31–42) autor zawarł „wskazówki praktyczne” , zastrzegając jednak, że praca traktuje „wyłącznie tylko o poetach naszych z wieku XIX, których styl i sposób widzenia rzeczy najbliższe są czasów naszych”68. Nie podał wykazu (jak zrobił to Karłowicz), ale wskazał i krótko omówił wybrane utwory. Zaczął od tekstów dla najmłodszych dzieci – pisał krytycznie o Ignacym Krasickim i Stanisławie Jachowiczu, choć polecił jego wiersz Chory kotek; wspominał o bajkach Aleksandra Fredry i Franciszka Morawskiego (Osioł i Jacek). Krytykował rodzime powiastki „z życia dziecinnego”, uważał, że jest ich mało, a ponadto cechuje je „nudna i nużąca jednostajność”. Zajmowały go powiastki fantastyczne – wśród tego typu utworów wymienił wierszowaną Baśń o żelaznym wilku Antoniego Czajkowskiego, dojrzalszym polecał utwór Krasickiego Dziekan z Badajoz. Rekomendował także utwory Kazimierza Brodzińskiego, Marię Antoniego Malczewskiego i twórczość Adama Mickiewicza (Grażynę, Pana Tadeusza, Sonety krymskie, Dziady). Ostrzegał przed wpływem poezji Juliusza Słowackiego, sugerując, by omawiać ją przy kursie historii literatury. Uważał także, że „do czytania samoistnego pozostają tylko: Ojciec zadżumionych, W Szwajcaryi, Lilla Weneda, Godzina myśli i niektóre poezye liryczne”; podobnie oceniał utwory Zygmunta Krasińskiego – radził, by je „odłożyć do epoki blizkiѐj już dojrzałości umysłowѐj”69. Kończąc – polecił wybrane teksty Bohdana Zaleskiego, Wincentego Pola, Ludwika Kondratowicza, Teofila Lenartowicza, Kornela Ujejskiego. O literaturze dla młodego czytelnika pisał Chmielowski także w innym dziele wydanym w księgarni Orzeszkowej: Zarysie literatury polskiѐj z ostatnich lat szesnastu. W tej dość obszernej pracy (którą kilkakrotnie potem uzupełniał) znalazł się taki fragment: Literatura dla dzieci nie przedstawia się bardzo świetnie. I tu, jak w literaturze [w wyd. II jest: belletrystyce – A.G., M.R.] dla dorosłych, przemagają tłómaczenia z obcych języków, co jest bezwątpienia rzeczą niezdrową i niewłaściwą. Przedsięwzięto wprawdzie dawno pożądane wydawnictwo „Biblioteki dla młodzieży”, ale ją wykonano fatalnie; dano P. Chmielowski, Poezya…, s. 26–27. Tamże, s. 31. 69 Tamże, s. 39. 67 68

109


Laboratorium Kultury 4 (2015)

piękny druk i papier, a treść, język i styl pozostawiono bez kontroli. Ci, którzy pozyskali już pewne imię w literaturze dziecięcѐj, są: Gregorowicz, Anczyc, Krakowowa, Zalewska, Izdebska, Teresa Jadwiga Papi70.

W wydaniu kolejnym (Zarys literatury polskiéj z ostatnich lat dwudziestu, 1886) fragment ten pozostaje w pierwszej części prawie bez zmian; różni go natomiast zakończenie, w którym wskazano takich twórców, jak: „Gregorowicz, Wł. L. Anczyc (zm. 1883), J. M. Zalewska, Michalina Zaleska, Izdebska, Józefa Kamocka, Teresa Jadwiga Papi, Zofija Morawska, Władysław Bełza, Jadwiga Zeitheim ( Jaskółka)”71. W wykazie nie budzą wątpliwości nazwiska takich osób, jak: Władysław Ludwik Anczyc (1823–1883), Paulina z Radziejewskich Krakowowa (1813–1882), Teresa Jadwiga Papi (1843-1906), Władysław Bełza (1847–1913); jeśli chodzi o inne postaci, to prawdopodobnie byli to: Jan Kanty Gregorowicz (1818–1890), Władysława z Rogozińskich Izdebska (1829–1902), Józefa Kamocka (1830–1897) – nauczycielka i autorka podręczników, Maria Julia Zaleska (1831–1889, można znaleźć także wariant nazwiska: Zalewska), Michalina Zielińska (nie Zaleska) (1857–1914) i Zuzanna (nie Zofia) Morawska (1848–1922)72. Nie tylko Chmielowski utyskiwał na polską literaturę dla dzieci – cytowany już artykuł z „Tygodnika Powszechnego” rozpoczynał się takim stwierdzeniem: Narzekanie na ubóstwo literatury dla młodego wieku stało się u nas niemal komunałem i przyznać trzeba, iż zdanie to, jak wszystkie prawie komunały, jest prawdziwe. Co więcéj, nie tylko ilość, ale i jakość książek dziecinnych, które posiadamy, wiele pozostawia do życzenia […]73.

Karłowicz nie podzielał tej opinii. W pierwszym zdaniu Poradnika… twierdził, że problemem nie jest brak książek dla dzieci, lecz raczej znikoma wiedza o nich i „nie dość wielkie rozpowszechnienie”. Przyczyn złej oceny piśmiennictwa dla młodego odbiorcy upatrywał nie tylko w „lekceważeniu rzeczy własnych”, ale przede wszystkim w politycznej sytuacji ziem polskich, która sprawiała, że związki pomiędzy poszczególnymi ośrodkami („ogniskami cywilizacyjnymi” 70 P. Chmielowski, Zarys literatury polskiѐj z ostatnich lat szesnastu, Wydawnictwa E. Orzeszkowéj i S-ki., Wilno 1881 (nr X), s. 211. 71 P. Chmielowski, Zarys literatury polskiѐj z ostatnich lat dwudziestu, Wydanie drugie, poprawione i znacznie powiększone, Nakładem Księgarni A.W. Gruszeckiego, Warszawa 1886, s. 341. 72 Por. Polskie książki dla dzieci młodzieży. Katalog historyczny rozumowany, praca zbiorowa, Wydawnictwo Księży Jezuitów 1931, s. 18–47 oraz hasła osobowe w „Polskim Słowniku Biograficznym”. 73 M.J.Z. [M.J. Zaleska?], Nowe wydawnictwa…, s. 810.

110


Anna Gomóła, Małgorzata Rygielska, Poradnik dla osób, wybierających...

– jak pisał) były niedostateczne. Kolejnym problemem, który zauważył, był brak odpowiedniego doradztwa – w tym zarówno omówień publikacji w czasopismach dla dzieci jak i wystarczających kwalifikacji kadry księgarskiej. Waleria Marrené omówiła natomiast różnice pomiędzy literaturą dla dorosłych i literaturą dla dzieci. Wielokrotnie też podkreślała, iż „literatura dziecinna”, a więc przeznaczona dla młodych, nie w pełni jeszcze ukształtowanych psychicznie i intelektualnie odbiorców, powinna być każdorazowo dostosowana do poziomu ich rozwoju. Należy unikać zafałszowań – jest oczywiste, że „nie mówi się dzieciom wszystkiego, nigdy jednak nie należy mówić tego, co nie jest [...]”. Marrené zaznaczyła, że „Autor, piszący dla dzieci, który jest także pod pewnym względem wychowawcą, nigdy téj zasady tracić z oczu nie powinien”. Podsunięcie bowiem niewłaściwych lektur może mieć daleko idące i zgoła niekorzystne konsekwencje – zarówno dla młodocianych czytelników, jak też ich nauczycieli i wychowawców. Bowiem gdy dziecię raz przekona się, iż uczono je fałszów, straci odrazu wiarę we wszystkie odbierane nauki, a co za tém idzie – nie tylko powaga rodziców, lub wychowawców, ale nieraz i cały gmach wychowania runąć może, jak budynek, z którego usunięto podwaliny74.

Dobrze dobrane książki dla dzieci – zawierające godne naśladowania wzory osobowe, przekazujące w przystępny sposób wiedzę na temat otaczającego nas świata – stanowią zdaniem autorki podstawę kształcenia. Za taką lekturę Marrené uznała m.in. powieść Defoe o Robinsonie – i choć można nie zgodzić się z zaproponowaną przez nią interpretacją losów rozbitka, to nie sposób zaprzeczyć, iż brak natrętnego dydaktyzmu i celność obserwacji mogły zdecydować o popularności tej książki (zarówno wśród jej polskich tłumaczy, jak i młodych czytelników). Baśnie – inaczej niż Karłowicz – autorka Przesądów w wychowaniu..., pomimo tego (a może właśnie dlatego?), że kryje się w nich „ludowa filozofia”, przedstawiła jako szkodliwe dla dzieci. Napiętnowała zawarte w nich „potworności”, takie jak np. nienawiść macochy do pasierbicy, wyolbrzymienie uczuć i emocji, a także występowanie elementów nadprzyrodzonych, którym przeciwstawiła realizm opisu przygód Robinsona i racjonalność jego postępowania. Podkreśliła przy tym wzorotwórczą rolę literatury dla dzieci:

74

W. Marrené, Przesądy..., s. 164.

111


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Nadewszystko nie zapominajmy najsilniéjszego czynnika w wychowaniu, jaki stanowi przykład. Żywy przykład w otaczających, przykład w książkach, życiorysach, poezyach, które się dziecku podają, stanowi nieraz o jego przyszłym kierunku. Tylko bardzo nieudolny wychowawca nie użyje tego czynnika [...]75.

Ten wątek okazał się szczególnie istotny również w Poradniku... Karłowicza, który zalecał jednak i bajki, i opowiastki ludowe, i lekturę życiorysów ważnych postaci, jako ważne źródła kształtujące postawy młodych czytelników. Karłowicz podzielał przekonanie Marrené, że książka „przedewszystkiem powinna być przygotowaniem do życia”. Chodziło mu jednak o przygotowanie do życia w bardzo konkretnych warunkach społecznych i politycznych. Do tego niezbędna była wiedza na temat dziejów narodowych, szczególnie istotna w procesie kształcenia młodego człowieka. Wiele miejsca w bibliografii Karłowicza zajęły „moralne i miłe powiastki” dla dzieci. Najmłodszym, już umiejącym czytać, zalecał m.in. książki Krakowowej (s. 16)76 i Teresy Jadwigi Papi, a także biografie ważnych osób, których życie mogłoby stać się dla czytelników wzorem do naśladowania. Najmłodsi odbiorcy mogli więc słuchać bądź samodzielnie czytać Węglarza z Walencji autorstwa Krzysztofa Schmida77, któremu, zdaniem Karłowicza, „zawdzięczamy największą po Tańskiéj ilość dobrych, moralnych powiastek dla dzieci, wydawanych u nas po kilka razy w przekładach” (s. 27). W Poradniku... wspomniany był również Kanarek Schmidta – „Ładna powiastka z czasów rewolucyi francuzkiéj” oraz jego Róża z Tannenbergu – „Zajmująca powiastka z życia rycerskiego” (s. 27)78. Nie brak również przykładów rodzimej literatury „parenetycznej”, takich jak Czytania

Tamże, s. 176. Por. P. Krakowowa, Niespodzianka: zbiór powiastek dla pilnych dzieci, Księgarnia S. H. Merzbacha, Warszawa 1856. Paulina Krakowowa – nauczycielka i pisarka, żywo zaangażowana w wychowanie dzieci i młodzieży; przez wiele lat prowadziła pensję dla dziewcząt w Warszawie. W latach 1843–1844 wydawała czasopismo „Zorza”, które miało służyć kształceniu domowemu młodego pokolenia. Jedną z jej najpopularniejszych książek były Wspomnienia wygnanki (1845). Krakowowa jest również autorką cyklu opowieści historycznych, które w latach 1880–1881 ukazywały się w „Wieczorach Rodzinnych”, a następnie wydane zostały jako książka Powieści z dziejów naszych (1882); por. I. Lewańska, Krakowowa z Radziejewskich Petronela Paulina, „Polski Słownik Biograficzny”, t. 15 (1970), s. 123–125. 77 Krzysztof Schmid, czyli Christoph Johannes Nepomuk Friedrich von Schmid (1768–1854), teolog i historyk, autor powieści dla młodzieży; por. U. Meier, Schmid, Christoph Johannes Nepomuk Friedrich von, „Neue Deutsche Biographie”, Bd. 23 (2007), s. 144–145, http://www.deutsche-biographie.de/ppn118759523. html, dostęp: kwiecień 2015. 78 Szczegółowe opisy bibliograficzne m.in. tych dzieł Krzysztofa Schmida, ks. kanonika, odnajdziemy w elektronicznej bazie bibliografii Estreichera: http://www.estreicher.uj.edu.pl/xixwieku/indeks/30908,0131. html, dostęp: kwiecień 2015. 75

76

112


Anna Gomóła, Małgorzata Rygielska, Poradnik dla osób, wybierających...

postępowe Lucjana Siemieńskiego79. Karłowicz wspomniał także publikację Dobre dzieci, zacni ludzie80, o której napisał: „Niby Plutarch dla dzieci: mnóstwo anegdot i opowiadań o czynach szlachetnych z różnych sfer i czasów”, zastrzegając wszak: „Wyborna byłaby książeczka, gdyby język był poprawniejszy” (s. 32). Dzieła Plutarcha umieścił natomiast Karłowicz w dziale Języki starożytne, w sekcji c) Wydania i przekłady autorów starożytnych. Oprócz książki Plutarcha O wychowaniu młodzieży wymieniał tam także prace o tematyce historycznej, poświęcone starożytnej Grecji za czasów Temistoklesa (s. 64). Nie ulega więc wątpliwości, że literatura (w tym powieści historyczne!) jako rezerwuar wzorców osobowych, i wzorców zachowań, miała wpływać na kształtowanie pożądanych u młodych czytelników postaw i prezentować istotne dla nich wartości. Karłowicz dopominał się o źródła i materiały dostosowane zarówno pod względem treści, jak i formy do możliwości poznawczych małego odbiorcy, a jednocześnie zaadaptowane do aktualnych potrzeb: nauki historii polski, geografii krajowej, polskiej gramatyki. To właśnie te z gałęzi „literatury wychowawczej” uznał za najważniejsze i najbardziej niezbędne na każdym etapie edukacji. Wychowanie i naukę należy rozpoczynać jeszcze w dzieciństwie: służyć mają temu odpowiednio opracowane dzieła. Ich znajomość ma zapewnić podstawy wiedzy z danego zakresu: Dobre powieści historyczne najlepszem przygotowaniem być by mogły do poznania dziejów powszechnych. Czyby więc nie można umyślnie dla dzieci i młodzieży przełożyć lub obrobić takie np. powieści, jak odwieczny ale nauczający Anacharsys (ma się rozumieć z pewnemi zmianami, stosownie do nowszych odkryć w dziejach greckich), jak powieści Lennepa, Ebersa, Becker-Gölla (Charykles), Freytaga, Böttigera (Sabina), Geigera (Lidja) i t. d (s. 83).

Karłowicz zalecił przekład (najpewniej skrócony) m.in. znanego dzieła Jean-Jacques’a Barthelemy’ego81 Voyage du Jeune Anachrisis en Grece, życzliwie ocenionego w Polsce m.in. przez Ignacego Krasickiego i Franciszka Dmochowskiego. J. Karłowicz, Poradnik..., s. 27; por. [L. Siemieński], Czytanie postępowe. Zbiór powiastek moralnych, wschodnich, legend, żywotów, obrazów moralnych i przypowieści polskich przez Autora Wieczorów pod Lipą, Druk i Nakład Ernesta Günthera, Leszno–Gniezno 1848. 80 J. Grajnert, Dobre dzieci – zacni ludzie. Szkoła mądrości i cnoty w przykładach z życia rzeczywistego, Nakładem Ferdynanda Hösick, Warszawa 1875. 81 Jean-Jacques Barthélemy (1716–1795), francuski numizmatyk, archeolog i literat; por. Encyclopædia Universalis [en ligne], http://www.universalis.fr/encyclopedie/barthelemy-abbe-jean-jacques/, dostęp: kwiecień 2015. 79

113


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Radę tę opatrzył uwagą, iż należy dokonać weryfikacji treści podróży Anachrysysa zgodnie z aktualną wiedzą na temat dziejów Grecji. Przywołał również postaci: Jacoba van Lennepa, duńskiego poety i powieściopisarza82, egiptologa Georga Ebersa83, odkrywcy jednego z papirusów o tematyce medycznej, który napisał kilka powieści z dziejów starożytnego Egiptu; Gustava Freytaga, autora m.in. „cyklu powieściowego [...] Die Ahnen, przedstawiającego dzieje plemienia germańskiego od czasu wędrówki ludów do wieku dziewiętnastego”84. Podał też przykładowe dzieła, które można by z powodzeniem zaadaptować na lektury dziecięce z zakresu historii powszechnej: poświęconą życiu prywatnemu w starożytnej Grecji pracę Wilhelma Adolfa Beckera Charikles: Bilder altgriechischer Sitte, zur genaueren Kenntniss des griechischen Privatlebens, dzieło Karla Augusta Böttigera Sabina, oder, Morgenszenen in Putzzimmer einer reichen Römerin, dotyczące dawnych zwyczajów Rzymian oraz Lidię, obraz z czasów Cesarza rzymskiego Marka Aureliusza Hermanna Geigera. Karłowicz wskazał również, które z dzieł dotyczących historii Polski, należy nieustannie uwzględniać, poczynając od wczesnej edukacji dziecięcej. Zabieg pozornego wykluczenia ze spisu pewnych prac: „O niektórych zgoła nie wspomniałem, przypuszczając, iż są doskonale znane czytelnikom moim, jak np. o wielu pismach Tańskiéj, o »Pielgrzymie w Dobromilu«, o »Śpiewach historycznych« i t. d.” (s. 7), pozwolił zapewne uniknąć interwencji cenzorskiej, a jednocześnie przekazać odbiorcom informacje o tym, jak ważna jest ciągłość w nauczaniu historii narodowej. Wyidealizowany obraz przeszłości Polski w zbiorze Juliana Ursyna Niemcewicza85, przeznaczone dla „dzieci wiejskich” dzieło Izabeli Czartoryskiej86, które do czasów, w których Karłowicz pisał Bibliografia jego dzieł znajduje się na stronie Elektronicznej Biblioteki Literatury Niderlandzkiej (De Digitale Bibliotheek voor de Nederlandse Letteren), http://www.dbnl.org/auteurs/auteur. php?id=lenn006, dostęp: kwiecień 2015. 83 Georg Moritz Ebers (1837–1898), pisarz, egiptolog, popularyzator historii starożytnej i badań archeologicznych; por. Karl Richter, Ebers, Georg Moritz, „Neue deutsche Biographie”, Bd. 4 (1959), s. 249–250; http://www.deutsche-biographie.de/ppn118681559.html, dostęp: kwiecień 2015. 84 Z. Przybyła, Powieści Gustawa Freytaga i Fryderyka Spielhagena w ocenie polskiej krytyki lat 1864– 1880, „Filologia Polska. Historia i Teoria Literatury”, „Prace Naukowe Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Częstochowie” 1996, z. 6, s. 69. 85 J.U. Niemcewicz, Spiewy historyczne z muzyką i rycinami, w Drukarni Nro 646 przy Nowolipiu, Warszawa 1816. „Dla silnieyszego w dziecinnéy pamięci wrażenia czynów w tych śpiewach zawartych, umieszczoném będzie na czele każdego, wyobrażenie przednieyszéy w nim treści”, podaje autor (s. 22). 86 Autorka tak pisze w Przedmowie: „Nie jeden może z moich czytelników osądzi, że Pielgrzym, czyli Nauki Wiejskie, jest to dzieło płytkie, niesmaczne a może i niepotrzebne. Z takowych zarzutów chcę się wytłumaczyć. Pisząc jedynie dla wieśniaków, zdało mi się, że w tych początkowych naukach nie zachęciłabym ich do czytania, gdyby nadto rozciągłe mnóstwo się wypadków podobnych do siebie nie opisywało. Wojny dawne, czyny obojętne królów, których pamięć po części zatarta, nie mogłyby ich umysłów zajmować. Pomyśliłam więc sobie, że dość dla nich nauki i zabawy kiedy wiedziéć będą o świetności naszego kraju 82

114


Anna Gomóła, Małgorzata Rygielska, Poradnik dla osób, wybierających...

Poradnik..., doczekało się już kilku wznowień, książki (w tym powieści historyczne dla dzieci i młodzieży) Klementyny z Tańskich Hoffmanowej od ponad pół wieku uznawane były za niezwykle „wartościowe zarówno pod względem poznawczym, ale przede wszystkim wychowawczym, publikacje pomocnicze”87 do nauki dziejów ojczystych88. Wśród podręczników do nauki historii powszechnej Karłowicz szczególnie wysoko oceniał Tadeusza Korzona Historyę starożytną: Znakomity podręcznik do początkowego i średniego wykładu. Mnóstwo rysunków ułatwia i utrwala uczenie się. Wykład jasny, prosty i zwięzły, od wszelkich uprzedzeń i ubocznych myśli wolny. Rzecz oparta na gruntowném a źródłowém opracowaniu dziejów przez autora (s. 51)

oraz Kurs historyi wieków średnich89: „Niezawodnie doskonały podręcznik” (s. 52), a z autorów zagranicznych – książkę Victora Duruy90. W części drugiej za Bolesława Chrobrego, o Ś. Stanisławie, którego czczą i często wzywają, o waleczności Krzywoustego (s. VI), o wynalezieniu Żup solnych za czasów Bolesława Wstydliwego. Wystawiłam potém dzielność Łokietka, wielkość i dobroć Kazimierza, złączenie Litwy z Koroną za Jagiełłów, cnoty Jadwigi i gnuśne jéj następców panowania. Przytém pilnie wspominałam waleczność Polaków, zwycięstwa króla Jana, nader szkodliwe panowanie Sasów i źródło nieszczęść naszych w elekcjach. Na tych wypadkach zastanawiam mego Pielgrzyma, wspominając o innych tylko tyle, ile potrzeba, żeby te celniejsze połączyć. Początkowe oświecenie, podług mnie, powinno być łatwe i zachęcające. Nie trzeba żeby odstraszało wiejskich czytelników trudném dla nich pojęciem, kiedy owszem w tém czytaniu zabawy szukać mają”. I. Czartoryska, Pielgrzym w Dobromilu czyli nauki wiejskie z dodaniem powieści, ozdobione 16 rycinami, rysunku W. Smokowskiego i J. Zienkiewicza, Maurycy Orgelbrand, Wilno 1861, s. VI–VII. 87 W. Górczyński, Ignacego Lubicz-Czerwińskiego „Rys dziejów kultury i oświecenia narodu polskiego od wieku X do końca XVII”. Próba integralnego prezentowania dziejów ojczystych, w: Historia. Społeczeństwo. Wychowanie, red. J. Maternicki, M. Hoszowska, P. Sierżęga, Wydawnictwo Uniwersytetu Rzeszowskiego, Rzeszów 2003, s. 93; por. też: I. Kaniowska-Lewańska, Twórczość dla dzieci i młodzieży Klementyny z Tańskich Hofmanowej, Wyższa Szkoła Pedagogiczna, Opole 1964 (na s. 73 autorka przywołuje Poradnik... Karłowicza); G. Skotnicka, Pozytywistyczne powieści z dziejów narodu dla dzieci i młodzieży, Zakład Narodowy imienia Ossolińskich, Gdańsk 1974; K. Kuliczkowska, Literatura dla dzieci i młodzieży w latach 1864–1918. Zarys monograficzny. Materiały, WSiP, Warszawa 1975 (tu zwłaszcza podrozdział Powieści historyczne, s. 46–54). 88 Dzieje ojczyste były w czasie zaborów szczególnym obszarem tematycznym i została im przyznana wyjątkowa rola – w omawianym już przewodniku dla nauczycieli Kozubowskiego, część 1. kończy się następującym akapitem: „Najsilniéj przekonani, że dzieje ojczyste, są tem dla umysłów i serc dziatwy, czem płótno dla malarza; że na ich tle wszystko malować należy […]”; Przewodnik…, s. 20. Na temat popularyzacji w ramach „dziejów ojczystych” pisze R. Waksmund, Literatura …, s. 75­–87. 89 T. Korzon, Historyja starożytna wyłożona sposobem elementarnym, Skład główny w Księgarni G. Sonnewalda, Warszawa 1876 oraz tenże, Kurs historyi wieków średnich, Nakładem Jana Brzozowskiego, Warszawa 1872. 90 Victor Duray (1811–1894), francuski historyk i minister oświaty, autor dzieł z zakresu historii starożytnej Grecji i Rzymu, a także historii powszechnej i historii Francji; por. Encyclopædia Universalis [en ligne], http://www.universalis.fr/encyclopedie/victor-duruy, dostęp : kwiecień 2015; por. V. Duray, Historya powszechna, t. 1, Dzieje starożytne, przeł. L. Rogalski, S. Lewenthal, Warszawa 1865; tenże, Historya powszechna, t. 2, Dzieje wieków średnich, przeł. L. Rogalski, S. Lewenthal, Warszawa 1866; tenże, Historya powszechna, t. 3,

115


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Poradnika... badacz stwierdzał: „Nie posiadamy dotąd podręcznika dziejów polskich dla dzieci i młodzieży, któryby wszystkim wymaganiom pedagogiki odpowiadał”91 i dodawał: „Wyliczam następnie kilka z pośród wielu, które mojem zdaniem za najodpowiedniejsze do nauki uważam” (s. 77). Listę, ułożoną według książek o wzrastającym stopniu trudności otwierają Lucjana Siemieńskiego Wieczory w Ojcowie, a zamykają Dzieje Polski w zarysie Michała Bobrzyńskiego. Karłowicz dzielił proponowane lektury wedle stanu zaawansowania uczniów, ale też obszerności i szczegółowości kolejnych dzieł: Wieczory w Ojcowie Siemieńskiego, Dzieje narodu polskiego Chociszewskiego i Krótki zbiór historyi polskiéj zaleca dla „początkowego wykładu”, Dzieje Polski do r. 1772, opracowane dla młodzieży Przyborowskiego dla wykładu „średniego”, a do „wyższego” wspomnianą już książkę Bobrzyńskiego. Katalogowy układ Poradnika... i ciągła numeracja zalecanych pomocy naukowych umożliwiły mu ponadto wprowadzanie czytelnych odwołań do wcześniej omawianych książek, w tym przypadku do Opowiadań historycznych i Wspomnień z przeszłości Aleksandry Borkowskiej oraz do Pokoju dziadunia Kazimierza Władysława Wójcickiego. Systematyczny wykład historii Polski wspomagać można zatem wybranymi dziełami nauczającymi z tego zakresu – o innej jednak formie gatunkowej i, co się z tym wiąże, odmiennymi sposobami przekazu treści, dostosowanym do możliwości poznawczych dzieci od lat dziesięciu (por. s. 43, 77). W dziale Rzeczy polskie (s. 74–77), oprócz wspomnianych już podręczników do historii Polski, Karłowicz wymienia pomoce do nauki gramatyki i stylistyki języka polskiego. Dla Karłowicza dbałość o język ojczysty, poprawne wyrażanie Dzieje nowożytne, przeł. L. Rogalski, S. Lewenthal, Warszawa 1869; 91 W kontekście propozycji edukacyjnych, które pojawiły się na początku lat osiemdziesiątych XIX w., ważnym głosem w dyskusji wydaje się opinia Tadeusza Korzona, który optował za wypracowaniem nowej wersji nauczania historii w oparciu o odpowiednie materiały i stosowne metody dydaktyczne. Historię pojmował jako naukę, której szkolna edukacja winna różnić się od uczenia dziejów narodowych przy pomocy patriotycznych pieśni, wypisów i powieści historycznych. Pisał: „I owszem, niech sobie żaczek wié cos ciekawego, niepospolitego, dowcipnego lub mądrego o Aleksandrze Macedońskim, albo o Cezarze, o Rudolfie Habsburskim, Napoleonie; lecz niech się tego dowié z czytania w domu lub w klasie przy nauce języków”. Nie odrzucał polecanych przez innych lektur dla dzieci i młodzieży, ale domagał się wyraźnie wprowadzenia zmian w sposobie nauczania historii: „Znam wartość »Śpiewów Historycznych« Niemcewicza, »Skarbczyka« Ilnickiéj, »Wieczorów w Ojcowie« Siemieńskiego, »Biblioteczki Dziadunia« Wójcickiego i t. p., zalecałbym te wszystkie dzieła do lektury, do wyuczania się ustępami na pamięć, do przyswajania dzieciom wszelkiemi sposobami, ale nie w kursie historyi, a nawet nie pod kierunkiem nauczyciela historyi. Dzieje Polski zaczynają się w wieku X i odrazu wikłają się w sieć stosunków z cesarstwem, ze społecznością feudalną, z Kościołem, a ztąd powstaje niezmierna gmatwanina w nieprzygotowanych umysłach”. W innym miejscu postulował także zwiększenie liczby godzin nauki historii, usystematyzowanie materiału i dostosowanie stopnia złożoności problematyki do możliwości ucznia, prowadzonego od szczegółu do ogółu, od zagadnień prostszych do tych bardziej skomplikowanych i wymagających dłuższego wykładu; por. tenże, O nauczaniu historyi z powodu zamierzonéj reformy szkół średnich w Galicji, Wydawnictwo Redakcyi Rocznika Pedagogicznego, Warszawa 1882, s. 23–26.

116


Anna Gomóła, Małgorzata Rygielska, Poradnik dla osób, wybierających...

się i w mowie, i w piśmie, z zachowaniem wszelkich reguł gramatyki i stylistyki, były z pewnością częścią programu świadomego przeciwdziałania postępującej rusyfikacji. Autor Poradnika..., który znał kilka języków obcych, był również szczególnie wyczulony na brzmienie i poprawne użycie języka rodzimego. W komentarzach do polecanych książek zamieszczał częstokroć uwagi dotyczące właśnie warstwy językowej, np. „Język doskonały: prosty, jasny i poprawny” (s. 17); „Przekład ciężki, polszczyzna lodomerska, przecinkowanie niepoprawne” oraz „Treść dobra. Przekład ciężki i niepoprawny” (s. 23); „Jedyną wadą tej książki jest niezbyt poprawna polszczyzna” oraz „Wyborna byłaby książeczka, gdyby język był poprawniéjszy” (s. 32), „Powiastka, osnuta na tle obyczajów z końca XVIII wieku, ładnie napisana, piękną polszczyzną” i „Przekład dobry” (s. 44), „Ani wyborem, ani żywością przedstawienia, ani poprawnością języka nie odznaczająca się książka, drzeworyty bardzo niedobre” (s. 46). W ostatnim akapicie Poradnika... radził: Niektóre wydawnictwa, szczególnie galicyjskie, nie odznaczają się poprawnością języka. Czyby nie można, ażeby wychowawcy sami wprzód przeczytali książkę, którą mają dać dziecku i zakreślili błędy przeciwjęzykowe, a potém pokazali jak je poprawić92.

Wróćmy jednakże do działu Rzeczy polskie. Autor polecał w nim także wypisy z literatury93 oraz prace z zakresu geografii krajowej, z uwzględnieniem atlasów (również obcojęzycznych) zawierających mapy dawnych i współczesnych ziem polskich. Pisał wprost, iż książka Stanisława Strojnowskiego Ziemia i jej mieszkańcy..., której tom pierwszy polecał już wcześniej, jako przykład literatury nauczającej dla dzieci od lat siedmiu do jedenastu94, zawiera artykuły „wyborne Kończąc, proponował: „Dobrzeby téż było, aby czasopisma dziecinne podawały całe spisy takich usterek do poprawienia przed czytaniem. Byłoby to pożyteczném i dla autorów, (bo książki ich nie odrzuconoby ostatecznie), i dla dzieci, bo nawykłyby do pilnowania czystości mowy”, (s. 84). Recenzenci książek dla dzieci nie tylko piętnowali błędy w publikacjach dla młodego odbiorcy, ale także usiłowali odpowiedzieć na pytanie, co jest przyczyną takiego stanu rzeczy. W artykule Nowe książki dla dzieci i młodzieży autor wskazuje na jeden z możliwych powodów: „Ci, co piszą dla dzieci, trochę lekceważą sobie tę pracę, nie zastanawiając się należycie nad tém, że omyłki w książkach dla dzieci zawarte donioślejsze mają znaczenie, aniżeli błędy w dziełach dla dorosłych […]”; P.R. [R. Plenkiewicz?], Nowe książki dla dzieci i młodzieży, „Ateneum” 1883, t. 1, s. 173. 93 Np. praca: K. Mecherzyński, Przykłady i wzory z najcelniejszych poetów i prozaików polskich zebrane i zastosowane do historyi literatury polskiej opowiedzianej w krótkości dla młodzieży, J. M. Himmelblau, Kraków 1874. Karol Mecherzyński (1800–1881) znawca literatury polskiej, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, członek Towarzystwa naukowego Krakowskiego i Akademii Umiejętności, tłumacz dzieł Jana Długosza; poza pracami naukowymi był także autorem podręczników do historii literatury i innych, jak np.: Prawidła pisania (1841) czy Stylistyka czyli nauka obejmująca prawidła dobrego pisania. Do użytku młodzieży szkolnej (1870); por. J. Dybiec, Mecherzyński Karol, „Polski Słownik Biograficzny”, t. 20 (1975), s. 356–358. 94 „ Bardzo pożyteczny i pełen faktów zbiór wyciągów z różnych autorów, treści geograficzno-etnograficznéj, 92

117


Laboratorium Kultury 4 (2015)

do czytania przy nauce geografji, szczególnie krajowéj” oraz że z „wybornego atlasu” Sprunera „szczególnie nas obchodzą: mapa IV. Słowianie przed r. 1125. – V. Polska i Litwa. 1125–1386. –VI. Polska i Litwa. 1386–1572. – VII. Polska do r. 1795” (s. 76)95. Wydaje się, że Karłowicz w opisach proponowanych publikacji przysłania nieco ich patriotyczną wymowę – np. przez opuszczenie części tytułu. Jest tak w przypadku dzieła pisarza i nauczyciela Lucjana Tatomira (1836–1901) Skarbniczka dziejów i rzeczy polskich. Karłowicz podał jedynie tytuł pierwszej części: Geografia fizyczna Polski96. Tymczasem Tatomir w Słowie wstępnym pisał (objaśniając cel podjętego przez siebie dzieła): Dziełko niniejsze, które da Bóg do końca roku 1864 znajdzie się już całe w rękach czytelników, ma pomieścić w sobie cały zakres tych nauk, które stanowią niejako treść naszego wychowania narodowego: więc najprzód geograf ię ojczystej ziemi, dalej d z ieje Polski i h i sto r yę l i terat u r y polskiej. Łącząc tak razem kilka przedmiotów czuł się autor zmuszonym nadać całemu dziełku więcej ogólny tytuł: „Skarbniczka dziejów i rzeczy polskich”. Nazwał je „Skarbniczką” nie dlatego jakoby własną pracę cenił zbyt wysoko, lecz jedynie dlatego, ponieważ przedmioty, które opracowuje uważa same przez się za tak ważne, że nadpis „Skarbniczka” na dziełku traktującem o tychże przedmiotach nie może być poczytanym za pretensyonalny i przesadny97.

Prace Tatomira (także Geografję ogólną i statykę ziem dawnej Polski oraz Podręcznik geografji Galicyi) umieszczono w Rzeczach polskich w części poprzedzającej „typowe” podręczniki historii Polski, których treść i przeznaczenie wyraźnie zostały zaznaczone w przywołanych przez niego tytułach98. Co więcej, Tatomir przyznał, iż

pomnożony artykułami autora. Jest to rodzaj wypisów geograficznych, przeznaczonych dla młodzieży, oswojonéj już z pierwszemi zasadami geografji pozaeuropejskiéj” (s. 44–45). 95 Na temat „geografii ojczystej” jako uzupełnienia „dziejów ojczystych” por. R. Waksmund, Literatura…, s. 87 –92. 96 Por. L. Tatomir, Skarbniczka dziejów i rzeczy polskich, cz. 1, t. 1, Geografia fizyczna Polski, Nakładem Karola Wilda, Lwów 1863. Wedle niektórych baz „Skarbniczka dziejów i rzeczy polskich” jest traktowana nie jako tytuł dzieła, lecz nazwa serii. 97 L. Tatomir, Skarbniczka..., s. III. Niedokończone Dzieje Polski, (wyszedł t. 1 i cz. 1 tomu drugiego) uważane było za jeden „z najlepszych podręczników do historji polskiej”; S. Orgelbranda encyklopedja powszechna, t. 14…, Warszawa 1903, s. 420 (hasło: Tatomir Lucjan). 98 Por. J. Karłowicz, Poradnik..., s. 76–77.

118


Anna Gomóła, Małgorzata Rygielska, Poradnik dla osób, wybierających...

W wykładzie dziejów i literatury będzie staraniem autora, żeby się utrzymać na stanowisku pośredniem pomiędzy trywialnem opowiadaniem xsiążek przeznaczonych dla ludu lub pobieżnym wykładem dla dzieci, a dziełem więcej już naukowem, mającem na celu obznajomić dojrzałego czytelnika nietylko z faktami, ale naprowadzić go zarazem na drogę krytyki historycznej i zachęcić do obznajamiania się z główniejszemi źródłami i ważniejszemi opracowaniami99.

Autor Poradnika..., dobrze zaznajomiony z działaniami rosyjskiej cenzury, skonstruował bibliografię zalecającą dla dzieci, młodzieży i wybierających dla nich książki dorosłych w taki sposób, by uniknąć niepożądanych interwencji, skutkujących zazwyczaj nie dopuszczeniem prac do druku. Zmiany tytułów, celowe przywoływanie ich części zamiast całości, umieszczanie klasycznych dzieł historycznych w działach poświęconych nauce języków starożytnych, sprawiają, że dopiero lektura całości Poradnika..., niejako „w poprzek” zaproponowanego przez Karłowicza schematu jego konstrukcji, ujawnia dominację dzieł historycznych (w tym z dziejów ojczystych) w spisie „literatury dziecinnéj”.

Recenzje i opinie Na temat Poradnika… pisała dziewietnastowieczna prasa, lecz – jak zauważyła Orzeszkowa – reakcja była raczej nikła. Co więcej – część głosów nie była pochlebna. Pojawiały się omówienia, np. w „Ateneum”, w których autorzy dostrzegali wartość opracowania oraz podkreślali celowość wznawiania tego tekstu: Jest-to katalog systematycznie ułożony, zawierający tytuły 547 książek, map, rysunków, zabawek nauczających, wraz z króciutką oceną ich wartości albo równie lakoniczną charakterystyką ich treści. Poradnik dzieli się na dwie główne części: pierwsza zawiera „Książki bawiące i bawiąco-nauczające”, druga zaś „Podręczniki dla młodzieży”. Pierwsza część, obszerniejsza, zawiera spis krytyczny książek, uszeregowanych w 6 kategoryj [...]. Część druga nie jest tak wyczerpująca jak pierwsza; autor podaje tylko te podręczniki, które zdaniem kompetentnych do najlepszych należą; rzeczy polskie są tu najobszerniéj uwzględnione; daléj idą podręczniki do nauki religii, dziejów powszechnych, przyrodoznawstwa, matematyki, geografii, języków klasycznych i nowożytnych, rysunków i muzyki. Przy każdéj prawie książce podane są miejsce i rok wydania, objętość i cena w monecie 99

L. Tatomir, Skarbniczka dziejów..., s. IV. Podkreślenia autora.

119


Laboratorium Kultury 4 (2015)

urzędowéj. Niewątpliwą jest rzeczą, że Poradnik p. Karłowicza, który zamierza za rok dać nową jego edycyą, okaże niemałą przysługę wychowawcom, nieraz biedzącym się nad wyborem książek dla dzieci100.

Rozlegały się także głosy krytyczne, np. w „Przeglądzie Tygodniowym”. Niedobre recenzje miały także inne książki wydane przez oficynę Orzeszkowej101. Pisarka przypuszczała, że oceniający mogą kierować się względami pozamerytorycznymi, dała temu wyraz w polemicznym liście, który przesłała m.in. Leopoldowi Méyetowi i Wacławowi Makowskiemu; jeden z fragmentów dotyczył także publikacji Karłowicza: Następnie – Karłowicza „Poradnik” w paru tylko pismach, technicznie wyrażając się, zjeżdżono. Inne milczą o nim, co niedziwne, gdyż rzecz ta nie zmierza ku znakomitości, lecz tylko i po prostu ku użyteczności. My zaś utylitaryzmem brzydzimy się, jako drogą wprost do piekła prowadzącą. Jesteśmy poeci – wtedy szczególniej, gdy jak „Przegląd Tygodniowy” mamy zamiar rozpocząć wydawnictwo pedagogiczne z poradnikami pedagogicznymi włącznie. Marzyliśmy, że Karłowicz dla nas napisze swój „Poradnik” – byłby to pewnie poradnik znakomity – lecz gdy go napisał dla Wilna, mózg mu jakoś nagle zdrętwiał102.

„Przegląd Tygodniowy Życia Społecznego, Literatury i Sztuk Pięknych” był wydawany przez Adama Wiślickiego w Warszawie w latach 1866–1905. Czasopismu towarzyszyły w różnych okresach dodatkowe wydawnictwa (publikowane także w seriach), np. o tematyce popularnonaukowej. Czy w latach osiemdziesiątych Wiślicki nosił się z zamiarem podania do druku serii poradników pedagogicznych – trudno powiedzieć, na pewno jednak takie pozycje się ukazywały – np. Adolfa Dygasińskiego Pierwsze nauczanie. Wiślicki był problematyką pedagogiczną żywo zainteresowany i gromadził dotyczące jej materiały, dzięki czemu powstał zbiór na tyle obszerny, że – na początku XX w. – rozpoczął wydawanie go w odrębnej serii „Polskie Nauczanie Elementarne”103. „Ateneum”, s. 587–588 (dział „Wrażenia literackie”, bez podpisu autora). Redaktorem naukowym „Ateneum” w tym czasie był Włodzimierz Spasowicz. 101 Por. „Wiek” 1881, nr 14–16, z. 20–22. 102 Cyt. za: E. Orzeszkowa, Listy zebrane, t. 1: Do redaktorów i wydawców: Józefa Sikorskiego, Gebethnera i Wolffa, Franciszka Salezego Lewentala, Wacława Makowskiego, Erazma Piltza, Stanisława Posnera, przygotowanie do druku i komentarz E. Jankowski, Zakład imienia Ossolińskich, Wydawnictwo Polskiej Akademii Nauk, Wrocław 1954, s. 340. 103 A. Dygasiński, Pierwsze nauczanie w domu i w szkole. Wykłady pedagogiczne, Nakładem Redakcyi Przeglądu Tygodniowego, Warszawa 1882. Nakładem „Przeglądu Tygodniowego” miał się prawdopodobnie również ukazać Elementarz polski Dygasińskiego – w katalogu opracowanym przez Kazimierę Sokołowską-Grzeszczyk 100

120


Anna Gomóła, Małgorzata Rygielska, Poradnik dla osób, wybierających...

W czasie, w którym działało wydawnictwo Orzeszkowej, ukazały się ważne publikacje o tematyce pedagogicznej – w 1879 r. wydana została książka Herberta Spencera O wychowaniu umysłowém, moralném i fizyczném104, rok później – Alexandra Baina Nauka wychowania105. Oficyny niewątpliwie ze sobą rywalizowały, ale i tak na prace tego typu było zapotrzebowanie – wystarczy wspomnieć, że książka Spencera do 1890 r. miała cztery edycje. Wydawnictwo Orzeszkowej zostało zlikwidowane w 1882 r. 106 Ostatnią pracą była publikacja także o charakterze pedagogicznym – podręcznik dla wychowawców i nauczycieli autorstwa Henryka Wernica107. Jak pisze Stanisław Rosiak: kontynuowano druk do końca, tylko już na okładce tego pogrobowca nie odbito liczby wydawnictwa, nie wytłoczono monogramu Orzeszkowej, a chcąc ukryć przed władzami faktycznych wydawców, dodano, że książka wydana nakładem autora. Tak się zakończyły pełne zapału prace nad pomnożeniem liczby książek drukowanych w Wilnie...108

jest informacja, że „Elementarz polski obejmujący naukę pisania, czytania oraz pierwsze wiadomości dziecka o świecie” został wydany w wydawnictwie „Przeglądu Tygodniowego” w 1887 r.; por. Katalog rękopisów Biblioteki Publicznej m. st. Warszawy, t. 2: Sygnatury 201–404. Archiwum rodzinne i redakcyjne Adama Wiślickiego („Przegląd Tygodniowy” w Warszawie), wstęp i oprac. K. Sokołowska-Grzeszczyk, PWN, Warszawa 1985, s. 9–10, 67. Tego wydania elementarza nie notuje w bibliografii prac Dygasińskiego Wincenty Danek (Poglądy pedagogiczne Adolfa Dygasińskiego, Zakład imienia Ossolińskich, Wydawnictwo PAN, Wrocław 1954, s. 100–101). W 1907 r. w powołanej przez Wiślickiego serii „Polskie Nauczanie Elementarne” ukazał się Elementarz do nauki czytania i pisania. Ułożony podług rękopisu obszernego Elementarza opracowanego przez Adolfa Dygasińskiego (Skład Główny w Księgarni Gebethnera i Wolffa, Warszawa). W Ostrzeżeniu, otwierającym tę publikację, czytamy, że obszerny elementarz Dygasińskiego pozostał w rękopisie, zostanie jednak wydany „w drugim szeregu” serii „Polskie Nauczanie Elementarne” (s. 2). Nie są to jedyne prace pedagogiczne Dygasińskiego, wcześniej ukazały się: Nauczanie bez książki czyli Wskazówki teoretyczno-praktyczne, odnoszące się do pierwszego nauczania, z piśmiennictwa angielskiego zebrane (W drukarni Ziemkiewicza i Noakowskiego, Warszawa 1880), a później m.in.: Jak się uczyć i jak uczyć innych (Wydawnictwo Gebethnera i Wolffa, Warszawa 1889). 104 H. Spencer, O wychowaniu umysłowém, moralném i fizyczném, przeł. M. Siemiradzki, Nakład Gebethnera i Wolffa, Warszawa 1879. Praca ta ukazała się po raz pierwszy w 1861 pt. Education intelectual, moral and physical. Herbert Spencer (1820–1903), angielski filozof i socjolog, ewolucjonista, jako pierwszy ogłosił ideę ewolucji (przed Darwinem i Wallacem); por. np. H.B. Acton, Herbert Spencer, Encyclopaedia Britannica, http://www.britannica.com/EBchecked/topic/559249/Herbert-Spencer, dostęp: maj 2015. 105 A. Bain, Nauka wychowania. Przekład z angielskiego pomnożony rozdziałem o wykładzie języka polskiego, Nakład Gebethnera i Wolffa, Warszawa 1880. Praca ta ukazała się w 1879 r. pt. Education as a Science. Alexander Bain (1818–1903), szkocki filozof, badał procesy mentalne, założyciel (w 1876) pisma „Mind” poświęconego psychologii; Encyclopaedia Britannica, http://www.britannica.com/EBchecked/topic/49314/ Alexander-Bain, dostęp: maj 2015. 106 Karłowicz – jak wynika z korespondencji Orzeszkowej z Miłkowskim (por. list z 9 maja 1882) – był jednym z nielicznych przyjaciół, którzy nie odwrócili się od pisarki w trudnych dla niej okolicznościach; E. Orzeszkowa, Listy zebrane, t. 6…, s. 156. Przyjaźń przetrwała kilkanaście lat – jej załamanie nastąpiło w połowie lat 90.; por. E. Jankowski, Komentarze, w: E. Orzeszkowa, Listy zebrane, t. 3…, s. 348. 107 Henryk Wernic (1839–1905), pedagog, autor prac z zakresu pedagogiki oraz książek przeznaczonych dla młodzieży. 108 S. Rosiak, Księgarnia..., s. 80.

121


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Pedagog… Na pytanie, czy Karłowicz był pedagogiem, nie udzielimy odpowiedzi, na pewno nauczanie młodego pokolenia – generacji „następców i zastępców”, zwłaszcza w zakresie „rzeczy polskich” traktował jako narodowy obowiązek. Być może, gdyby wydany został „Podręcznik czystej polszczyzny” i gdyby udało się, jak zapowiadał, aktualizować Poradnik…, jego tożsamość pedagogiczna byłaby bardziej oczywista – nie przystoi nam jednak tworzyć historii alternatywnych. Na pewno był nauczycielem dorosłych – istnieją na to dowody. Formalne wykształcenie zdobyte w ważnych europejskich ośrodkach uniwersyteckich (w Moskwie, Paryżu, Heidelbergu, Brukseli, Berlinie), dalsze samodzielne studia, praca w Akademii Umiejętności i licznych towarzystwach naukowych, redagowanie „Wisły” a także inne działania naukowe sprawiły, że Karłowicz był uznanym autorytetem naukowym w zakresie humanistyki. Polacy, w tym pisarze (np. Orzeszkowa) czy badacze kultury (np. Jan Michał Witort), zwracali się do niego z prośbą o pomoc w rozwiązaniu nurtujących ich problemów. Jak pisał Jankowski w odniesieniu do korespondencji z Orzeszkową: Pytania te sprawiały, że listy Karłowicza zmieniały się niejednokrotnie w całe traktaciki poświęcone sprawom religijnym, etnograficznym czy językowym. Jeśli zaś nie dawały na nie pełnej odpowiedzi, to przynajmniej podsuwały notkę bibliograficzną lub oświetlały sprawę błyskiem krytycznego zdania109.

Orzeszkowa ceniła wysoko nie tylko korespondencję z Karłowiczem, ale także możliwość korzystania z jego bogatego księgozbioru, o czym pisała do Miłkowskiego we wrześniu 1880 r.: Wielkie teraz znalazłam ułatwienie w otwartej dla mnie obszernej bibliotece p. Jana Karłowicza. Jest to obywatel guberni wileńskiej, człowiek jeden z miliona, a przynajmniej z setki tysięcy. Z wielką nauką łączy on przedziwną skromność istotnie oświeconych umysłów, prostotę i postępowość przekonań, gorące obywatelskie uczucia i dążności110.

109 110

E. Jankowski, Komentarze, w: E. Orzeszkowa, Listy zebrane, t. 3…, s. 347. E. Orzeszkowa, Listy zebrane, t. 6…, s. 112.

122


Anna Gomóła, Małgorzata Rygielska, Poradnik dla osób, wybierających...

Natomiast Witort, „etnograf z terenów Litwy”111, w listach do Antoniego Kaliny112, prezesa Towarzystwa Ludoznawczego we Lwowie (przypomnijmy, że Karłowicz był założycielem, a następnie członkiem honorowym tego stowarzyszenia, dedykowano mu – wydany w 1896 r. – drugi tom „Ludu”) wspominał o tym, że z Karłowiczem konsultował (jak się wydaje – korespondencyjnie ze względu na stan zdrowia i problemy materialne) np. kwestie terminologiczne, m.in. dotyczące prawa zwyczajowego113. Takiej działalności nie można (chociażby ze względu na uwikłania etymologiczne) nazwać pedagogiką – co najwyżej: nieformalną, acz specjalistyczną oświatą dorosłych. Wiadomo, że Karłowicz ubiegał się o stanowisko w Szkole Głównej w Warszawie114. Posady nie otrzymał – przyjął zatem rolę wykładowcy (często korespondencyjnego) w wielkim polskim tajnym uniwersytecie. A przywołane osoby (Orzeszkowa, Witort) mogłyby świadczyć, że wewnętrzny imperatyw nauczania odczuwał na pewno wobec rodaków „z terenów Litwy”.

Bibliografia Abramowicz L., Cztery wieki drukarstwa w Wilnie. Zarys historyczny (1525–1925), Nakładem i drukiem Ludwika Chomińskiego, Wilno 1925. Anczyc W.L., Opisy i przygody z podróży po różnych częściach świata, Nakładem Gebethnera i Wolffa, Warszawa 1873. Bain A., Nauka wychowania. Przekład z angielskiego pomnożony rozdziałem o wykładzie języka polskiego, Nakład Gebethnera i Wolffa, Warszawa 1880. Bird R.M., Duch puszczy: opowiadanie z amerykańskich borów, przeł. i obrobił W.L. Anczyc, Nakład Gebethnera i Wolffa, Warszawa 1872.

111 Taki dopisek został poczyniony prawdopodobnie przez Józefa Gajka (prezesa Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego w latach 1953–1956) na rękopisie powstałej w 1898 roku Autobiografii Witorta (przechowywanym w archiwum Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego we Wrocławiu). Jan Michał Witort (1853–1903), zesłaniec i badacz kultury, zajmujący się przede wszystkim prawem zwyczajowym; członek Towarzystwa Ludoznawczego we Lwowie. 112 Antoni Kalina (1846–1906), językoznawca, profesor Uniwersytetu Lwowskiego, pierwszy prezes TL we Lwowie. W archiwum PTL we Wrocławiu znajdują się 42 listy (z lat 1896–1897 i z 1899) Witorta do Kaliny. 113 Por. szerzej na ten temat i na temat związków Witorta z Karłowiczem: A. Gomóła, Jan Michał Witort. Wprowadzenie do antropologii pokolenia „ludzi naukowych”, Wyd. Exemplum, Uniwersytet Śląski w Katowicach, Poznań–Katowice 2011, s. 260–261, 269–274. 114 Por. na ten temat artykuł Ewy Kosowskiej pt. Przypadki Don Karlosa, w niniejszym tomie.

123


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Brożek L., Kozubowski Feliks, „Polski Słownik Biograficzny”, t. 15 (1970). Cape-Carpantier [!] M., Lekcye o rzeczach. Konferencye w przedmiocie zastosowania do wychowania i szkół elementarnych: metody ochron, odbywane wobec Nauczycieli zebranych w Sorbonie z powodu Wystawy Powszechnej, Nakładem Redakcyi „Przeglądu Tygodniowego”, Warszawa 1873. Chmielowski P., Liberalizm i obskurantyzm na Litwie i Rusi (1815–1823), przedmowa B. Chlebowski, Redakcya i Administracya Biblioteki Dzieł Wyborowych, Warszawa 1898. Chmielowski P., Poezya w wychowaniu, Wydawnictwa E. Orzeszkowéj i S-ki., Wilno 1881 (nr VIII). Chmielowski P., Zarys literatury polskiѐj z ostatnich lat dwudziestu, Wydanie drugie, poprawione i znacznie powiększone, Nakładem Księgarni A.W. Gruszeckiego, Warszawa 1886. Chmielowski P., Zarys literatury polskiѐj z ostatnich lat szesnastu, Wydawnictwa E. Orzeszkowéj i S-ki., Wilno 1881 (nr X). Czartoryska I., Pielgrzym w Dobromilu czyli nauki wiejskie z dodaniem powieści, ozdobione 16 rycinami, rysunku W. Smokowskiego i J. Zienkiewicza, Maurycy Orgelbrand, Wilno 1861. Danek W., Poglądy pedagogiczne Adolfa Dygasińskiego, Zakład imienia Ossolińskich, Wydawnictwo PAN, Wrocław 1954. Danysz A., Metoda dydaktyczna, w: „Encyklopedya wychowawcza”, t. 7 (1909). Defoe D., Przypadki Robinsona Kruzoe. Podług najlepszych źródeł dla dzieci polskich, przeł. W.L. Anczyc, Nakładem Gebethnera i Wolffa, Warszawa 1870. Duray V., Historya powszechna, t. 1, Dzieje starożytne, przeł. L. Rogalski, S. Lewenthal, Warszawa 1865. Duray V., Historya powszechna, t. 2, Dzieje wieków średnich, przeł. L. Rogalski, S. Lewenthal, Warszawa 1866. Duray V., Historya powszechna, t. 3, Dzieje nowożytne, przeł. L. Rogalski, S. Lewenthal, Warszawa 1869. Dybiec J., Mecherzyński Karol, „Polski Słownik Biograficzny”, t. 20 (1975). Dygasiński A., Pierwsze nauczanie w domu i w szkole. Wykłady pedagogiczne, Nakładem Redakcyi Przeglądu Tygodniowego, Warszawa 1882. Dziekoński T., O wychowaniu dzieci ze szczególnieyszém do płci żeńskiéy zastosowaniem, w Drukarni K.R.W.R. i O.P., Warszawa 1828. Elementarz do nauki czytania i pisania. Ułożony podług rękopisu obszernego Elementarza opracowanego przez Adolfa Dygasińskiego, Skład Główny w Księgarni Gebethnera i Wolffa, Warszawa 1907. Gomóła A., Jan Michał Witort. Wprowadzenie do antropologii pokolenia „ludzi naukowych”, Wyd. Exemplum, Uniwersytet Śląski w Katowicach, Poznań–Katowice 2011. 124


Anna Gomóła, Małgorzata Rygielska, Poradnik dla osób, wybierających...

Górczyński W., Ignacego Lubicz-Czerwińskiego „Rys dziejów kultury i oświecenia narodu polskiego od wieku X do końca XVII”. Próba integralnego prezentowania dziejów ojczystych, w: Historia. Społeczeństwo. Wychowanie, red. J. Maternicki, M. Hoszowska, P. Sierżęga, Wydawnictwo Uniwersytetu Rzeszowskiego, Rzeszów 2003. Grajnert J., Dobre dzieci – zacni ludzie. Szkoła mądrości i cnoty w przykładach z życia rzeczywistego, Nakładem Ferdynanda Hösick, Warszawa 1875. Hasło: Wychowanie, w: Encyklopedyja powszechna, t. 28, Nakład, druk i własność S. Orgelbranda, Księgarza i Typografa, Warszawa 1868. J.O.[chorowicz], Duma, w: „Encyklopedyja wychowawcza”, t. 3. J.W. Draper, Dzieje stosunku wiary do rozumu, Nakład Księgarni Ludwika Polaka, Warszawa 1882 (History of the Conflict between Religion and Science, 1874). Jankowski E., Komentarz, w: E. Orzeszkowa, Listy zebrane, t. 3: Do literatów i ludzi nauki: Jana Karłowicza, Franciszka Rawity-Gawrońskiego, Henryka Nusbauma, Tadeusza Garbowskiego, przygotowanie do druku i komentarz E. Jankowski, Zakład imienia Ossolińskich, Wydawnictwo PAN, Wrocław 1956. Jeske A., Mała stylistyka zawierająca materyały i wskazówki metodyczne do piérwszych ćwiczeń stylistyczno-gramatycznych. Cz. 1, Dla dzieci, które po skończeniu elementarza przechodzą do wypisów p.t. „Świat i dzieci, stopień I”, Księgarnia S. Arcta, Warszawa–Lublin 1873. Jeske A., Mała stylistyka zawierająca materyały i wskazówki metodyczne do pierwszych ćwiczeń w nauce języka polskiego dla dzieci od lat 9 do 12, Nakł. M. Arcta, Warszawa 1873. Jeske A.A., Pedagogika, obejmująca zasady i metody moralnego, fizycznego i naukowego wychowania dziatek. Ze szczególnym względem na potrzeby wychowania domowego, Nakładem księgarni Stanisława Arcta w Lublinie, Warszawa 1875. Jeske A.A., Równianka czyli zbiór powiastek do opowiadania dzieciom od lat 3 do 7, Nakł. S. Arcta w Lublinie, Warszawa 1873. K. [F. Kozubowski], O wyborze książek dla dorastającej młodzi. Kilka słów dla rodziców, opiekunów i nauczycieli, Księgarnia K. Malika, Cieszyn 1879. Kamińska B., Podróż malownicza po najciekawszych okolicach ziemi naszéj. Podług Humboldta i innych znakomitych podróżnych i badaczy natury, Nakładem Z. Schlettera (E. Bock), Berlin 1858 (wyd. 1: Wrocław 1852). Kaniowska-Lewańska I., Twórczość dla dzieci i młodzieży Klementyny z Tańskich Hofmanowej, Wyższa Szkoła Pedagogiczna, Opole 1964. Kapuż A., Smułkowa E., Nieznane prace Jana Karłowicza o języku polskim na Wileńszczyźnie, „Studia nad polszczyzną kresową”, t. 3 (1984), s. 82–90. Karłowicz J., Podręcznik czystej polszczyzny dla Litwinów i Petersburszczan, do druku przygotowała E. Smułkowa, „Studia nad polszczyzną kresową”, t. 3 (1984), s. 33–81. Karłowicz J., Poradnik dla osób, wybierających książki dla dzieci i młodzieży, Wydawnictwa 125


Laboratorium Kultury 4 (2015)

E. Orzeszkowéj i S-ki, Wilno 1881 (nr VI). Katalog rękopisów Biblioteki Publicznej m. st. Warszawy, t. 2: Sygnatury 201–404. Archiwum rodzinne i redakcyjne Adama Wiślickiego („Przegląd Tygodniowy” w Warszawie), wstęp i oprac. K. Sokołowska-Grzeszczyk, PWN, Warszawa 1985. Kmiecik Z., Czasopismo „Ateneum” (1876–1901) oraz jego oblicze społeczne i naukowe, Zakład Narodowy imienia Ossolińskich, Wydawnictwo PAN, Wrocław i in. 1985. Konarski S., Plebański Józef Kazimierz, „Polski Słownik Biograficzny” t. 26 (1981). Korzon T., Historyja starożytna wyłożona sposobem elementarnym, Skład główny w Księgarni G. Sonnewalda, Warszawa 1876. Korzon T., Kurs historyi wieków średnich, Nakładem Jana Brzozowskiego, Warszawa 1872. Korzon T., O nauczaniu historyi z powodu zamierzonéj reformy szkół średnich w Galicji, Wydawnictwo Redakcyi Rocznika Pedagogicznego, Warszawa 1882. Korzon T., O nauczaniu historyi. Z powodu zamierzonéj reformy szkół średnich w Galicyi, Wydawnictwo Redakcyi Rocznika Pedagogicznego, Warszawa 1882. Kot S., Historia wychowania, t. 2, Wydawnictwo Akademickie Żak, Warszawa 2010. Kotula J., [Wstęp], w: J.I. Kraszewski, W sprawie szkół ludowych na Szlązku. (Kilka uwag dla nauczycieli), Nakład Jerzego Kotuli, Cieszyn 1879. Kozubowski F., Przewodnik w wyborze książek dla młodzieży szkolnej. Rzecz dla nauczycieli ludowych, Jerzy Kotula, Cieszyn 1879. Krakowowa P., Niespodzianka: zbiór powiastek dla pilnych dzieci, Księgarnia S. H. Merzbacha, Warszawa 1856. Kraszewski J.I., W sprawie szkół ludowych na Szlązku. (Kilka uwag dla nauczycieli), Nakład Jerzego Kotuli, Cieszyn 1879. Kryński A.A., Jan Karłowicz (1836–1903). Zarys życia i prac, Skład główny w Księgarni M. Arcta, Warszawa 1903. Kuliczkowska K., Literatura dla dzieci i młodzieży w latach 1864–1918. Zarys monograficzny. Materiały, WSiP, Warszawa 1975. Kupisiewicz Cz., Kupisiewicz M., Słownik pedagogiczny, PWN, Warszawa 2009. L. Tatomir, Skarbniczka dziejów i rzeczy polskich, cz. 1, t. 1, Geografia fizyczna Polski, Nakładem Karola Wilda, Lwów 1863. Lewańska I., Krakowowa z Radziejewskich Petronela Paulina, „Polski Słownik Biograficzny”, t. 15 (1970). Lewestam F.H., Pedagog oraz Pedagogika, w: Encyklopedyja powszechna, t. 20, Nakład, druk i własność S. Orgelbranda, Księgarza i Typografa, Warszawa 1865. Łopaciński H., Z dziedziny pedagogji, w: Życie i prace Jana Karłowicza (1836–1903), Skład Główny w Redakcji „Wisły”, Warszawa 1904, s. 347–349. 126


Anna Gomóła, Małgorzata Rygielska, Poradnik dla osób, wybierających...

M.J.Z. [M.J. Zaleska?], Nowe wydawnictwa dla młodego wieku, „Tygodnik Powszechny” 1882, nr 51. Makowski W., Młodym kolegom po fachu. Wspomnienia starego księgarza na tle osobistych przeżyć, „Przegląd Księgarski” 1925, nr 5, 7–8, 10–11. Marrené W., Przesądy w wychowaniu. Studyum pedagogiczne, Wydawnictwa E. Orzeszkowéj i S-ki., Wilno 1881 (nr IX). Mecherzyński K., Przykłady i wzory z najcelniejszych poetów i prozaików polskich zebrane i zastosowane do historyi literatury polskiej opowiedzianej w krótkości dla młodzieży, J. M. Himmelblau, Kraków 1874. Mucha D., Poglądy pedagogiczne pozytywistów na wychowanie młodego pokolenia, „Kultura i Wychowanie” 2012, nr 1, 30–47. Niemcewicz J.U., Spiewy historyczne z muzyką i rycinami, w Drukarni Nro 646 przy Nowolipiu, Warszawa 1816. Okoń W., Nowy słownik pedagogiczny, Wydawnictwo Akademickie „Żak”, Warszawa 2007. Orzeszkowa E., Listy zebrane, t. 1: Do redaktorów i wydawców: Józefa Sikorskiego, Gebethnera i Wolffa, Franciszka Salezego Lewentala, Wacława Makowskiego, Erazma Piltza, Stanisława Posnera, przygotowanie do druku i komentarz E. Jankowski, Zakład imienia Ossolińskich, Wydawnictwo Polskiej Akademii Nauk, Wrocław 1954. Orzeszkowa E., Listy zebrane, t. 3: Do literatów i ludzi nauki: Jana Karłowicza, Franciszka Rawity-Gawrońskiego, Henryka Nusbauma, Tadeusza Garbowskiego, przygotowanie do druku i komentarz E. Jankowski, Zakład imienia Ossolińskich, Wydawnictwo PAN, Wrocław 1956. Orzeszkowa E., Listy zebrane, t. 6: Do pisarzy: Józefa Ignacego Kraszewskiego, Zygmunta Fortunata Miłkowskiego (T.T. Jeża), Marii Konopnickiej, Michała Bałuckiego, Władysława Stanisława Reymonta, przygotowanie do druku i komentarz E. Jankowski, Zakład Narodowy imienia Ossolińskich, Wydawnictwo PAN, Wrocław i in. 1967. Orzeszkowa E., Listy zebrane, t. 8: Do literatów i ludzi nauki: Ludwika Jenikego, Jana Baudouina de Courtenay, Piotra Chmielowskiego, Adama Wiślickiego, Stanisława Krzemińskiego, Lucjana Rydla, Antoniego Wodzińskiego, Maryli Wolskiej, Henryka Sienkiewicza i innych, przygotowanie do druku i komentarz E. Jankowski, Zakład Narodowy imienia Ossolińskich, Wydawnictwo PAN, Wrocław i in. 1976. Orzeszkowa E., Listy, t. 1, Do literatów i ludzi nauki, cz. 1: Jan Karłowicz – Franciszek Gawroński – Henryk Nasbaum – Tadeusz Garbowski, oprac. L.B. Świderski pod kier. J. Ujejskiego, Nakładem Towarzystwa im. E. Orzeszkowej oraz Instytutu Wydawn. „Biblioteka Polska”, Warszawa–Grodno 1938. P.R. [R. Plenkiewicz?], Nowe książki dla dzieci i młodzieży, „Ateneum” 1883, t. 1, s. 172–183. 127


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Plebański J.K., Dydaktyka, w: „Encyklopedyja wychowawcza”, t. 31 (1885). Polskie książki dla dzieci młodzieży. Katalog historyczny rozumowany, praca zbiorowa, Wydawnictwo Księży Jezuitów 1931. „Przegląd Tygodniowy” 1882, nr nr 3–6, 10. Przyborowski W., Włościanie u nas i gdzieindziej. Szkice historyczne, Wydawnictwa E. Orzeszkowéj i S-ki., Wilno 1881 (nr IV ). Przybyła Z., Powieści Gustawa Freytaga i Fryderyka Spielhagena w ocenie polskiej krytyki lat 1864–1880, „Filologia Polska. Historia i Teoria Literatury”, „Prace Naukowe Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Częstochowie” 1996, z. 6. Rosiak S., Księgarnia „E. Orzeszkowa i S-ka” w Wilnie 1979–1882, Wydawnictwo Magistratu m. Wilna, Wilno 1938. S. Orgelbranda encyklopedja powszechna, t. 14, Wydawnictwa Towarzystwa Akcyjnego odlewni czcionek i drukarni S. Orgelbranda Synów, Warszawa 1903, s. 420 (hasło: Tatomir Lucjan). S. Orgelbranda encyklopedja powszechna, t. 8, Wydawnictwa Towarzystwa Akcyjnego odlewni czcionek i drukarni S. Orgelbranda Synów, Warszawa 1900 (hasło: Kamińska Bronisława). Sierociński T., Pedagogika czyli nauka wychowania, Drukarnia Stanisława Strąbskiego, Warszawa 1845. [Siemieński L.], Czytanie postępowe. Zbiór powiastek moralnych, wschodnich, legend, żywotów, obrazów moralnych i przypowieści polskich przez Autora Wieczorów pod Lipą, Druk i Nakład Ernesta Günthera, Leszno–Gniezno 1848. Skotnicka G., Pozytywistyczne powieści z dziejów narodu dla dzieci i młodzieży, Zakład Narodowy imienia Ossolińskich, Gdańsk 1974. Spasowicz W., Studya nie z natury, Wydawnictwa E. Orzeszkowéj i S-ki, Wilno 1881 (nr XIII). Spencer H., O wychowaniu umysłowém, moralném i fizyczném, przeł. M. Siemiradzki, Nakład Gebethnera i Wolffa, Warszawa 1879. Starczewski F., Działalność muzyczna J. Karłowicza, jej charakterystyka i ocena, w: Życie i prace Jana Karłowicza (1836–1903), Skład Główny w Redakcji „Wisły”, Warszawa 1904. Stolzman M., Kościałkowska Wilhelmina Zyndram, „Polski Słownik Biograficzny”, t. 14 (1968–1969). Studnicki W., Polityka Rosyi względem szkolnictwa zaboru rosyjskiego. Studyum polityczno-historyczne, G. Gebethner i Spółka, Kraków 1906. Szycówna A., Nauczanie domowe, w: „Encyklopedya wychowawcza”, t. 7. Śmiechowska E., Przegląd twórczości pedagogicznej Adolfa Dygasińskiego, „Mazowieckie Studia Humanistyczne” 2003, nr 1–2, s. 199–209. 128


Anna Gomóła, Małgorzata Rygielska, Poradnik dla osób, wybierających...

Świderski L.B., Objaśnienia i przypisy, w: E. Orzeszkowa, Listy, t. 1, Do literatów i ludzi nauki, cz. 1: Jan Karłowicz – Franciszek Gawroński – Henryk Nasbaum – Tadeusz Garbowski, oprac. L.B. Świderski pod kier. J. Ujejskiego, Nakładem Towarzystwa im. E. Orzeszkowej oraz Instytutu Wydawn. „Biblioteka Polska”, Warszawa–Grodno 1938. Trentowski B.F., Chowanna czyli System pedagogiki narodowej, jako umiejętności wychowania, nauki i oświaty, słowem wykształcenia naszéj młodzieży, w księgarni Nowéj, Poznań 1842, t.1–2. Uziębło L., Chełmiński Wincenty Klemens, „Polski Słownik Biograficzny”, t. 3 (1937). Waksmund R., Literatura pokoju dziecinnego, Nasza Księgarnia, Warszawa 1986. Wernic H., Nauka o rzeczach, Nakładem Redakcyi „Opiekuna Domowego”, Warszawa 1874. Wernic H., Praktyczny przewodnik wychowania, § 52 (Ogródki dziecięce), Nakładem księgarni G. H. Centnerszwera, Warszawa 1891. „Wiek” 1881, nr 14–16, z. 20–22. Wileński słownik biograficzny, red. H. Dubowik, L.J. Malinowski, Towarzystwo Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej, Bydgoszcz 2002. Wyczańska I., Marrené 1v. Morzkowska z Malletskich Waleria, „Polski Słownik Biograficzny”, t. 20 (1975). Zasztowt L., Nielegalne szkoły w Wileńskim Okręgu Naukowym w latach siedemdziesiątych XIX w., „Rozprawy z Dziejów Oświaty”, t. 37 (1996), s. 119–126. Zasztowt L., Polskie fundusze i stypendia szkolne na obszarach Litwy, Białorusi i Ukrainy w latach 1832–1914, ,,Rozprawy z Dziejów Oświaty”, t. 32 (1989), s. 3–30. Zawiliński R., Doświadczenie pedagogiczne, w: „Encyklopedyja wychowawcza”, t. 3 (1885). Zdanowicz A., Unormować czytanie. O poradnikach lekturowych przełomu XIX i XX wieku, w: Komunikowanie i komunikacja na ziemiach polskich w latach 1795–1918, red. K. Stępnik, M. Rajewski, Wydawnictwo UMCS, Lublin 2008. Zyndram-Kościałkowska W., Władysław Syrokomla. Studyum literackie, Wydawnictwa E. Orzeszkowéj i S-ki, Wilno 1881 (nr VII). Życka L., Krótki rys dziejów tajnej oświaty polskiej na ziemi wileńskiej od 1880 do 1919, Wilno 1932.

Źródła internetowe: Acton H.B., Herbert Spencer, w: Encyclopaedia Britannica, http://www.britannica.com/ EBchecked/topic/559249/Herbert-Spencer, dostęp: maj 2015. 129


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Alexander Bain, w: Encyclopaedia Britannica, http://www.britannica.com/EBchecked/ topic/49314/Alexander-Bain, dostęp: maj 2015. Barthélemy abbé Jean-Jacques, w: Encyclopædia Universalis [en ligne], http://www.universalis.fr/encyclopedie/barthelemy-abbe-jean-jacques/, dostęp: kwiecień 2015. Brouard E., Pape Carpentier (Mme), http://www.inrp.fr/edition-electronique/lodel/ dictionnaire-ferdinand-buisson/document.php?id=3325, dostęp: kwiecień 2015. Demska-Trębacz M., Dzieje, http://www.chopin.edu.pl/pl/uniwersytet/dzieje-uczelni oraz http://www.chopin.edu.pl/pl/uniwersytet/dzieje-uczelni/dyrektorzy-i-rektorzy, dostęp: styczeń 2015. Guiral P., Duruy Victor, w: Encyclopædia Universalis [en ligne], http://www.universalis. fr/encyclopedie/victor-duruy/, dostęp : kwiecień 2015. Jacob van Lennep, w: Elektroniczna Biblioteka Literatury Niderlandzkiej (De Digitale Bibliotheek voor de Nederlandse Letteren), http://www.dbnl.org/auteurs/auteur. php?id=lenn006, dostęp: kwiecień 2015. Jan Karłowicz (1836–1903). Najważniejsze wydarzenia z życia i działalności; kalendarium wykonane w ramach projektu badawczego przyznanego przez Litewską Radę Naukową (Lietuvos mokslo taryba), Nr. VAT-36/2012 „Jan Karłowicz jako animator życia naukowego i kulturalnego przełomu XIX i XX w., badacz języka litewskiego i polskiego”, http://www4003.vu.lt/Najwaniejsze-wydarzenia-z-ycia-i-dziaalnoci-933.html, dostęp: styczeń 2015. Korespondencja Jana Karłowicza, rękopis. Lwowska Naukowa Biblioteka im. W. Stefanyka NAN Ukrainy. Oddział Rękopisów. Zespół (fond) 58. Papiery Jana Karłowicza, sygnatura DE-9546, sygnatura oryginału 119, podtytuł: Listy od Elizy Orzeszkowej, t. 1, 1879–1800, k. 1, 4. Dostępne w bazach zasobów cyfrowych Zakładu Narodowego imienia Ossolińskich we Wrocławiu http://bazy.oss.wroc.pl/kzc/wyniki_pl.php?RL-006268, dostęp: styczeń 2015. Meier U., Schmid, Christoph Johannes Nepomuk Friedrich von, „Neue Deutsche Biographie”, Bd. 23 (2007), s. 144–145, http://www.deutsche-biographie.de/ ppn118759523.html, dostęp: kwiecień 2015. Richter K., Ebers, Georg Moritz, „Neue deutsche Biographie”, Bd. 4 (1959), s. 249–250; http://www.deutsche-biographie.de/ppn118681559.html, dostęp: kwiecień 2015. Schmid Krzysztof ks. kanonik, w: Elektroniczna baza bibliografii Estreichera, http://www. estreicher.uj.edu.pl/xixwieku/indeks/30908,0131.html, dostęp: kwiecień 2015.

130


Anna Gomóła, Małgorzata Rygielska, Poradnik dla osób, wybierających...

Abstract A guide for persons choosing books for children and teenagers. About some aspects of Jan Karłowicz’s educational activity This article presents the circumstances around the creation, as well as content and composition of Jan Karłowicz’s A guide for persons choosing books for children and teenagers published in 1881 in Vilnius. The book published by “Wydawnictwo E.Orzeszkowej I S-ki” was a part of, designed by Eliza Orzeszkowa, larger series targeted mainly to readers in Latvia. Her conviction about the necessity for a special editing of the reading guide, raised the need to contact (unknown in person) Karłowicz. This cooperation, in turn, gave rise to a friendship which can be seen in the partially documented correspondence between the two (Orzeszkowa’s letters to Karłowicz). The present article shows, among others, Karłowicz’s view on the role of literary works in the educational process in context of nineteenth century pedagogical concepts. Author of the Guide, with accordance to the reading lists of that time, indicates the importance of reading in upbringing and the educational process of XIX century young Poles. In his regard, the most important ones (which he gives the adequate space and attention) are the works on Polish and general history (including historical synthesis and historical novels, adapted to the cognitive capabilities of a young reader); he also puts some emphasis on the teaching of the Polish language. What’s interesting for culture scholars – Karłowicz lists selected ethnographic works as valuable. The contemporary opinions on the Guide, often contrasting to the extreme, make for an interesting context to the facts presented in this article. The question: was Karłowicz an educator, remains unanswered. However statement that his work (both scholarly and didactical) influenced many Poles, is undoubtedly true. Keywords: Jan Karłowicz, Eliza Orzeszkowa, “Wydawnictwo E.Orzeszkowéj i S-ki”, education and upbringing in XIX century, reading list, reading guide, didactical guide

Anna Gomóła Doktor habilitowany nauk humanistycznych, adiunkt w Zakładzie Teorii i Historii Kultury Instytutu Nauk o Kulturze i Studiów Interdyscyplinarnych Uniwersytetu Śląskiego. Zainteresowania badawcze: teoria, antropologia i historia kultury; antropologia literatury dla dzieci i młodzieży. Opublikowała monografie: Saga rodu Borejków. Kulturowe konteksty Jeżycjady (Katowice 2004), Jan Michał Witort – wprowadzenie do antropologii pokolenia „ludzi naukowych” (Poznań-Katowice 2011); redagowała tom Konstanty Ildefons Gałczyński – znany i nieznany. Szkice i rozprawy (Katowice 2005), współredagowała: Między Bambolandią i Jeżycjadą. Małgorzaty Musierowicz makro- i mikro-kosmos (Katowice 2003), Antropologia kultury – antropologia literatury. Na tropach koligacji (Katowice 2007), Wiedza o kulturze w szkole (Katowice 2007), Wstyd w kulturze 2

131


Laboratorium Kultury 4 (2015)

(Katowice 2008), Bezpieczny świat wielu kultur i narodów. Przewodnik dla nauczycieli (Katowice 2011), Starość jako wyobrażenie kulturowe (Katowice 2013).

Małgorzata Rygielska Doktor, adiunkt w Zakładzie Teorii i Historii Kultury Uniwersytetu Śląskiego. Autorka książek: Dwa guziki. Norwid i ewolucjonizm (2011) oraz Przyboś czyta Norwida (2012). Współredaktorka tomów Ciało, granice, kanon: studia (2008) oraz Starość jako wyobrażenie kulturowe (2013). Interesuje się teorią i historią kultury, antropologią kultury oraz kulturoznawczo zorientowaną antropologią literatury. Członek zarządu katowickiego oddziału Polskiego Towarzystwa Kulturoznawczego.

132


Eugeniusz Jaworski

Uniwersytet Śląski

Chata polska

Abstrakt Najszerszej znane „studium lingwistyczno-archeologiczne” Jana Karłowicza jest propozycją silnie uwikłaną w nurt ewolucjonistycznej dyskusji nad powstaniem i przemianami budownictwa mieszkalnego. Autor rekonstruuje wybrane stanowiska badawcze, akcentując wkład Karłowicza w analizę specyfiki chaty polskiej. Słowa klucze: chata polska, budownictwo drewniane, ciesielstwo

P

roblematykę drewnianego budownictwa ludowego podjęto w polskiej literaturze etnograficznej w początkach wieku XIX1. Do chwili obecnej ukazała się drukiem pokaźna ilość opracowań o charakterze opisowym, monograficznym oraz problemowym, realizowanych w różnych konwencjach metodologicznych. Refleksję nad tym budownictwem prowadzono z uwzględnieniem naukowego warsztatu etnograficznego, historycznego, architektonicznego, a także filologiczno-językoznawczego. Za wspólne cechy tych opracowań, powstających w różnych metodach szczegółowych, uznać jednak należy tendencję do ujęcia estetyzująco-wartościującego oraz unikanie metod oscylujących w stronę nauk ścisłych. Ta druga tendencja związana jest, jak wolno przypuszczać, zarówno z dziewiętnastowieczną koncepcją podziału

1 Por. X.M. Bohusz, O budowli włościańskiey trwałey, ciepłey, tanney, od ognia bespieczney i do kraiu naszego przystosowaney, Warszawa 1811; A. Czaki, Wzory budowli wieyskich na tablicach litograficznych. Ze wskazaniem zasad do oznaczenia ich obszerności i obrachowania kosztów oraz dodaniem nauki stawiania budowli z ubilanéy ziemi osobną tablicą litograficzną obiasnionéy [b.w.], Warszawa 1830; Ł. Gołębiowski, Domy i dwory, nakład autora, druk N. Glücksberga, Warszawa 1830; [L. A. Jucewicz], Litwa pod względem starożytnych zabytków, obyczajów i zwyczajów, nakładem Rubena Rafałowicza, Wilno 1846, s. 161–163.

133


Laboratorium Kultury 4 (2015)

nauk (August Comte) oraz pochodnymi od niej zasadami wyodrębniania dyscyplin szczegółowych, jak i z kształtującymi się podówczas koncepcjami kultury. Włączanie budownictwa drewnianego do zasobów kultury ludowej, a następnie uznawanie tejże kultury za przedmiot badań humanistycznych, spowodowało aprioryczne ograniczenie przyjmowanych metod badawczych i wyłączenie z ich repertuaru m. in. pogłębionej refleksji na temat racjonalnie kształtowanych zasad tektonicznych. Do dziś spotykamy opracowania kontynuujące i poszerzające zakres wiedzy o budownictwie drewnianym, a realizowane na podstawie przesłanek wypływających z tradycyjnego podziału nauk i tradycyjnej systematyki kultury. Długo dominujące w naszej nauce o budownictwie ludowym myślenie dedukcyjne, wykorzystujące materiał zbierany często w oderwaniu od kontekstu kulturowego, ukierunkowało interpretacje badawcze na analizę budynku jako formy całościowej oraz na autonomiczny opis jego części, detali architektonicznych bądź ornamentacyjnych. Wielu etnografów zajmowało się konstrukcją budynku mieszkalnego i kategoryzacją jego przestrzeni, jednak autorzy podstawowego korpusu prac badawczych, zgodnie z przyjętymi założeniami metodologicznymi oraz koncepcją „samorodności”2, „pierwotności”3, „prymitywności”4 rozpatrują fenomen budownictwa poprzez opozycję „wielki-mały”5 oraz jej pochodne: „bogaty, średni, ubogi”, „kmiecy, zagrodniczy, chałupniczy” etc. Stopniowo wprowadzane zmiany metod badania kultury ludowej skutkowały nie tylko nowymi publikacjami, ale i nagromadzeniem obszernego materiału naukowego. Wydaje się, że uprzednio przyjmowane przesłanki w kolejnych etnograficznych ujęciach analizowanej tu problematyki powoli traciły swą moc heurystyczną, a mimo to nadal się do nich odwoływano. Próby innego spojrzenia były rzadkie i nie cieszyły się powszechnym zainteresowaniem. Jednak zebrany materiał badawczy zdaje się potwierdzać słuszność ostrożnie formułowanych założeń autorów nielicznych w sumie prac z lat 1953–19586. Żałować wypada, że nie znajdując aprobaty dla swoich F. Piaścik, Krótki zarys historii architektury, PWRiL, Warszawa 1957, s. 162. Tamże, s. 168; J. A. Karłowicz, Chata polska. Studyjum lingwistyczno-archeologiczne, „Pamiętnik Fizjyograficzny”, t. 4, (1884); L. Puszet, Studia nad polskim budownictwem drewnianym. I. Chata, Akademia Umiejętności, Kraków 1903, s. 18–19; Z. Gloger, Budownictwo drewniane i wyroby z drewna w dawnej Polsce, druk Wł. Łazarski, Warszawa 1907–1909, t. 1–2; K. Moszyński, Kultura ludowa Słowian, Warszawa 1967–68, t. 1; i inni. 4 F. Piaścik, Krótki zarys…, s. 168–169 i nast. 5 J. Karłowicz, Chata polska… 6 W. Kalinowski, C. Krassowski, J.A. Miłobędzki, Z problematyki budownictwa drewnianego epoki Odrodzenia, „Biuletyn Historii Sztuki” 1953, nr 3–4, s. 34–35; W. Krassowski, Chałupa polska na przełomie XVI i XVII wieku, „Polska Sztuka Ludowa” 1953, nr 3–4, s. 281–302; G. Ciołek, Dach w polskim budownictwie wiejskim, „Polska 2

3

134


Eugeniusz Jaworski, Chata polska

koncepcji, nie rozwinęli ich. Zapoczątkowane wtedy, a częściowo później podejmowane badania skupiły się głównie na gromadzeniu różnorakiej dokumentacji i opisach, a także na ochronie zachowanych obiektów drewnianego budownictwa w Polsce. Oba podstawowe kierunki w badaniach nad ludowym budownictwem drewnianym, etnograficzny i architektoniczny, obfitują w wiele cennych spostrzeżeń i opracowań. W przyjętych tu ramach kompozycyjnych nie można dokładnie wykazać wkładu poszczególnych autorów w ogólny, istniejący stan wiedzy na temat tego budownictwa. Pragnę jedynie przypomnieć, że dwudziestowieczny dorobek w tym zakresie charakteryzuje Marian Pokropek, znawca i badacz problemu, w monografii Budownictwo ludowe w Polsce, a na specyfikę refleksji badawczej w odniesieniu do rejonu Górnego Śląska zwraca uwagę Maria Gładyszowa w Górnośląskim budownictwie ludowym7. Obydwie publikacje zawierają komplementarny zestaw wcześniejszych opracowań. Korzystałem z tego dorobku we własnych poszukiwaniach. Wychodząc jednak z założenia, że Maria Gładyszowa i Marian Pokropek dokonali w swych pracach szczegółowej oceny ogromnej większości wspomnianych opracowań, postanowiłem skoncentrować się na bliższym omówieniu tylko tej części dokonań badawczych, które w moim rozumieniu tworzą w miarę jednorodną linię rozwojową. Gdyby do ich prezentacji przyjąć klucz chronologiczny, to na pierwszym miejscu wypada wymienić Chatę polską Jana Karłowicza, wydaną w roku 1884. Na podstawie najnowszych podówczas źródeł historycznych, archeologicznych i językoznawczych napisał Karłowicz swoje „studium lingwistyczno-archeologiczne” zgodnie z klasycznymi założeniami ewolucjonizmu. Ustalił więc stopnie rozwojowe budownictwa rodzimego, wyprowadzając je od szałasów, jaskiń, ziemianek, budowli nawodnych i przenośnych, poprzez dom ze ścianami z drewna i dachem krokwiowym, aż do współczesnych mu dwóch Sztuka Ludowa” 1947, nr 1–2, s. 45–49; J. Burszta, Budownictwo wiejskie w kluczu runowskim pod Nakłem w I połowie XVII wieku, „Kwartalnik Historii Kultury Materialnej”, R. 2 (1954), nr 1-2, s. 104–139; G. Ciołek, Zarys historii i przegląd zabytków ciesielstwa polskiego, w: F. Kopkowicz, Ciesielstwo polskie, red. G. Ciołek, T. Malinowski, Arkady, Warszawa 1959, s. 74; Б.А. Рыбаков, Русские системы мер длины XI—XV веков (Из истории народных знаний), „Советская этнография” 1949, № 1, С. 69–91 [B.A. Rybakow, Russkije sistemy mier dliny XI-XV wiekow. Iz istoriji narodnych znanji, „Sowietskaja Etnografija” 1949, nr 1, s. 69–91], i inni. W pracach tych sformułowano inwentarz pytań o realną genezę i historię XVIII- i XIX-wiecznej warstwy drewnianego budownictwa mieszkalnego, o uwarunkowania społeczno-ekonomiczne oraz intelektualne (wiedza ogólna i zawodowa) warsztatu ciesielskiego, o dominanty obyczajowe, o estetyczne wzory budowlane, o upowszechnione w kulturze badanego okresu modele mieszkań wiejskich, o prawne normy budowlane, wreszcie o wielorakie funkcje domu mieszkalnego i ich udokumentowaną w czasie zmienność. 7 M. Pokropek, Budownictwo ludowe w Polsce, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Wrocław 1976; M. Gładyszowa, Górnośląskie budownictwo ludowe, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1978.

135


Laboratorium Kultury 4 (2015)

podstawowych typów chat polskich, które określał opisowo jako „typ najczęstszy” bądź „rzadszy”. Z perspektywy czasu widać, że refleksja Karłowicza była silnie zdominowana przez metody filologiczne i ówczesne zainteresowania lingwistyczne. Zwłaszcza fascynacja gramatyką historyczną, etymologią i historią języka8 poważnie zaciążyła na etnograficznej warstwie interpretacji. Ustalony przez siebie ciąg rozwojowy budownictwa słowiańskiego, w tym polskiego, uzasadniał Karłowicz przez analizę słownictwa związanego z budynkiem lub jego częściami, analizą nazw narzędzi ciesielskich etc. Opierając się na osiągnięciach historii języka i na prawach gramatyki historycznej wprowadzał nie sformułowaną expressis verbis analogię. Przyjmował za pewnik ewolucjonistyczną tezę o kształtowaniu się poszczególnych form kulturowych na prawach podobnych do reguł rządzących przekształceniami językowymi. Pozwoliło mu to wyprowadzać twierdzenia o istnieniu konkretnych wytworów materialnych na podstawie istnienia form językowych lub łączyć rozmaite wytwory na zasadzie podobieństwa form bez uwzględniania aspektu czasoprzestrzennego jako podstawy dyferencjacji. Wskazywał zatem na bezpośrednie związki budownictwa słowiańskiego z budownictwem ludów aryjskich, indo-irańskich, a pośrednio z domostwami i techniką budowlaną Greków. Perspektywa językoznawcza i myślenie analogiami pozwoliło też Karłowiczowi na rozpoczęcie, obszernie później kontynuowanego w literaturze, sporu na temat etniczności, typologii i zasięgów drewnianego budownictwa Europy Środkowej. Jako jeden z pierwszych, podjął dyskusję z Rudolfem Henningiem9 i Augustem Meitzenem10, kładąc nacisk na rodzimość form i technik budowlanych, występujących historycznie na ziemiach polskich. Dyskusja ta, zapoczątkowana przez badaczy niemieckich w połowie XIX w. i kontynuowana ze zmiennym natężeniem do lat sześćdziesiątych XX stulecia przez Polaków, Czechów, Austriaków i Niemców11 przebiegała z uwzględnieniem danych historycznych, analizy form, detali i typów architektonicznych, odwoływała się do nazewnictwa i zasięgów kulturowych. Tezę o nikłej zasadności tej dyskusji i przeświadczenie o konieczności jej zamknięcia przyjmuję tutaj

8 И. Александрович Бодуэн де Куртенэ, О древнепольском языке до XIV столетия, Лейпциг 1870 [I.A. Boduen die Kurtiene, O driewniepolskom jazykie do XIV stoletija, Lejpcyg 1870]; A. Małecki, Gramatyka historyczo-porównawcza języka polskiego, nakł. autora, Lwów 1879; A. Kalina, Historia języka polskiego, nakł. autora, Lwów 1883. 9 R. Henning, Das deutsche Haus in seiner historischen Entwicklung, Strassburg 1882. 10 A. Meitzen, Das deutsche Haus in seiner volkstümlichen Formen, Dietrich Reimer, Berlin 1882. 11 Por. opis tej dyskusji w: M. Gładyszowa, Górnośląskie budownictwo...

136


Eugeniusz Jaworski, Chata polska

za pracą Hildegard Dölling12 i polskim znawcą tej problematyki Tadeuszem Wróblewskim13. Istotą koncepcji Karłowicza było zwrócenie uwagi na genezę, rodzimy charakter i typy drewnianych budynków mieszkalnych. Na argumentację filologiczną nakładał on egzemplifikację o charakterze etnograficznym, formułując niezwykle istotne dla dalszych dociekań orzeczenia na temat budownictwa. Wychodząc z założenia, że konstrukcja sumikowo-łątkowa prawdopodobnie poprzedza konstrukcję węgłową, przyjmował Karłowicz za początek budownictwa naziemnego jednopomieszczeniową chatę/spichlerz z dachem (tzw. „kleć”14). Sugerował, że rozwój ścian i konstrukcji dachowej pośrednio doprowadza do wyłonienia się dwóch typów domu polskiego. Jednakże przypuszczalne etapy tej ewolucji nie zostały dookreślone w obrębie jego studium. Argumentacja typu lingwistycznego wsparta dyskusją z tezami niemieckich badaczy, częściowo przyczyniła się do wprowadzania skrótów myślowych i uogólnień. Wnioski formułowane przez Karłowicza miały charakter interpretacji i uwypuklały otwarty charakter jego propozycji. Nie rozstrzygał on jednoznacznie genezy polskiego budynku mieszkalnego, który mógł wywodzić się ze spichlerza, stodoły lub świątnicy. Zastanawiał się natomiast nad możliwością zapożyczeń wzorów domostw ukształtowanych w innych kulturach. Cennym spostrzeżeniem, nie zawsze docenianym w późniejszych opracowaniach, było zwrócenie uwagi na ścisłą współzależność, jaka istnieje między poziomem wiedzy i techniki ciesielskiej a ostatecznym kształtem budownictwa danego czasu i przestrzeni15. Poziom ciesielstwa przez długi czas określano na podstawie pobieżnej analizy używanych narzędzi oraz sposobu wykonania elementów konstrukcji czy detali architektonicznych. Ciesielstwo i budownictwo traktowano jako odrębne dziedziny kultury przy jednoczesnym respektowaniu zasady, że budownictwo zawiera w sobie m.in. sztukę ciesielską, a każdorazowy opis budynku jest opisem ciesielstwa. Sytuacja ta zaczęła się zmieniać dopiero w wieku XX. Zapoczątkował tę zmianę w sposób świadomy Jan Sas-Zubrzycki16. H. Dölling, Haus und Hof in westgermanischen Volksrechten, Aschendorff, Münster 1958. Por. także: I. Lotholtz, Die deutschen Weistümer als Quelle zur Geschichte des Bauernhauses, Münster 1949, s. 35 i nn.; E. Crohne, Das Bauernhaus im Bremer Gebiet. „Jahresschrift des Focke-Museums“ 1941, s. 143 i n. 13 T. Wróblewski, Wspólne elementy w ludowych kulturach środkowej Europy, UAM, Poznań 1964, s. 140–185. 14 Według Aleksandra Brücknera „klecią” nazywano także lepiankę, spichlerz, rodzaj altany, pomieszczenie przykryte prowizorycznym dachem etc. Por. A. Brückner, Słownik etymologiczny języka polskiego, nakł. i własność Krakowskiej Spółki Wydawniczej, Kraków 1927, s. 232–233. 15 J. Karłowicz, Chata…, s. 401. 16 J. Sas-Zubrzycki, Polskie budownictwo drewniane jako pierwowzór dla stylu nadwislańskiego i stylu zygmuntowskiego w utworze kształtu. Badania oparte na licznych rysunkach zabytkowych, nakład autora własny, 12

137


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Jak widać, podstawą dziewiętnastowiecznych analiz budownictwa ludowego i jego typologii stał się – zgodnie z przyjętą metodologią i stanem ówczesnej wiedzy europejskiej – opis zewnętrznej formy budynku, jego konstrukcji, wyodrębnionych, autonomicznie traktowanych elementów składowych oraz wystroju. Zasługą Karłowicza jest wprowadzenie do tego opisu informacji o uogólnionym rzucie poziomym i pionowym obiektów, zastosowanie językoznawczej analizy nazewnictwa oraz przyjęcie opisowych kategorii „wielki” i „mały”. Ponieważ fundamentalna teza jego rozprawy dotyczyła bezpośredniego, etnicznego uwarunkowania budownictwa, uzasadnianego formalnie rozumianym kontekstem kulturowym – naturalną jej konsekwencją było uwikłanie w odpowiednią terminologię. Nazwy takie jak na przykład „chata polska”, „chata nasza”, „chata niemiecka”, „chata typu saskiego”, „chata typu frankońskiego”, weszły na stałe do słownictwa etnograficznego. Za podstawę wyodrębnienia dwóch typów „chaty polskiej” przyjął Karłowicz układ sieni i pozostałych pomieszczeń względem siebie, umiejscowienie otworów drzwiowych w bryle budynku oraz istnienie „wystawy” wspartej na słupach. Dalszymi „cechami” czy też „znamionami” polskości są: położenie chaty szczytem do drogi, wyodrębnienie mieszkania i oddzielenie go od zabudowań gospodarczych, przestrzeń między domem a ulicą wypełniona ogródkiem, występowanie wrót i dachu „średniej” wysokości. Współistnienie wszystkich wymienionych cech konstytuować miało etniczność „chaty polskiej”. Szczegółowe omówienie koncepcji badania oraz interpretacji drewnianego budownictwa ludowego w ujęciu Jana Karłowicza wydaje się istotne nie tylko dlatego, że stworzył on pierwszą, zwartą, polską naukową propozycję w tym zakresie, wytyczył zarys dalszych badań i określił granice zbierania materiału. Najistotniejsze jest chyba to, że ten wywód wywarł realny wpływ na teoriotwórcze, badawcze i dokumentacyjne postępowanie późniejszych znawców tej dziedziny kultury. Praca Karłowicza stanowiła bezpośrednie wsparcie dla dokonań Władysława Matlakowskiego, Kazimierza Mokłowskiego, Stanisława Witkiewicza17 oraz innych badaczy. Wytyczony przez niego kierunek badań kontynuował też – z pominięciem aspektu lingwistycznego – Ludwik Puszet w znaczącej pracy Kraków 1916; tenże, Cieślictwo polskie, nakład autora własny, Lwów 1930. Por. także: G. Ciołek, Zarys historii i przegląd zabytków ciesielstwa polskiego…; C. Krassowski, Chałupa polska…; W. Kalinowski, C. Krassowski, J.A. Miłobędzki, Z problematyki budownictwa… i inni. 17 W Matlakowski, Budownictwo ludowe na Podhalu, nakładem Akademii Umiejętności, Kraków 1892; tenże, Zdobienie i sprzęt ludu polskiego na Podhalu, druk. i lit. Jana Cotty, Warszawa 1915; K. Mokłowski, Sztuka ludowa w Polsce, nakł. Księgarni H. Altenberga, Lwów 1903; S. Witkiewicz, Styl zakopiański, pierwodruk we fragmentach „Kurier Warszawski” 1891, nr 241–256, później: tenże, Styl zakopiański. Zeszyt 1 – pokój jadalny, Wydawnictwo H. Altenberga, Lwów 1904; tenże, Styl zakopiański. Zeszyt II – Ciesielstwo, Wydawnictwo H. Altenberga, Lwów 1911.

138


Eugeniusz Jaworski, Chata polska

Studia nad polskim budownictwem drewnianym18. Niewielka objętościowo monografia chaty okazała się ważnym impulsem do podjęcia prac nad specyfiką polskiego budownictwa drewnianego. Mimo że Jan Karłowicz nie zaproponował w nim rozstrzygnięć jednoznacznych – a może właśnie dlatego – jego pracę można uznać za progową w badaniach kultury materialnej wsi polskiej. Zwrócenie uwagi na związki rodzimych chałup z innymi obiektami mieszkalnymi, wznoszonymi w różnych czasach i oddalonych geograficznie przestrzeniach sprawia, że monografia o chacie polskiej łączy lokalny wymiar budownictwa z uniwersalnym, a jednocześnie – w planie interpretacyjnym – akcentuje odrębność i oryginalność polskiej dziewiętnastowiecznej refleksji tektonicznej. Koncepcja Karłowicza, zakorzeniona w myśli ewolucjonistycznej, przez długi czas matrycowała rodzime sposoby interpretowania architektury drewnianej. Zastosowana przez niego metoda, inspirowana językoznawstwem i odwołująca się do najstarszych form praindoeuropejskich, była zgodna z ówczesnym duchem czasu. Znacznie później podobne, aczkolwiek niewątpliwie niezależne i zarazem szersze ujęcie pojawiło się w propozycjach Martina Heideggera, który nie tylko w swojej fundamentalnej pracy poświęconej budowaniu 19, ale i w wielu innych esejach podejmował wątek bezpośredniego związku najstarszych etymologicznie form językowych z praformami uniwersalnych wytworów ludzkich. Należy jednak zaznaczyć, że w początkach wieku XX w obszarze antropologii kulturowej równolegle rozwinęła się idea relatywizmu kulturowego, proponowana przez Edwarda Sapira i Benjamina Lee Whorfa, idea kładąca nacisk na wartość rozwiązań wypracowanych w indywidualnie kształtujących się kulturach. Początki tej idei można by wiązać z Völkerpsychologie (psychologią etniczną) Wilhelma Wundta. Karłowicz miał okazję zetknąć się z tą koncepcją w trakcie historycznych studiów w Berlinie i niewykluczone, że właśnie w myśli Wundta należy szukać inspiracji, w wyniku której w tytule rozprawy poświęconej chacie pojawił się przymiotnik „polska”20.

L. Puszet, Studia nad polskim... M. Heidegger, Budować, mieszkać, myśleć: eseje wybrane, wybrał, oprac., wstępem opatrzył K. Michalski, przeł. K. Michalski, K. Pomian i in., Czytelnik, Warszawa 1977. 20 Artykuł jest fragmentem większego opracowania, poświęconego analizie mieszkalnego budownictwa drewnianego na Górnym Śląsku. 18 19

139


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Bibliografia Бодуэн де Куртенэ И.А., О древнепольском языке до XIV столетия, Лейпциг 1870 [Boduen die Kurtiene I.A., O driewniepolskom jazykie do XIV stoletija, Lejpcyg 1870]. Bohusz X.M., O budowli włościańskiey trwałey, ciepłey, tanney, od ognia bespieczney i do kraiu naszego przystosowaney, w Drukarni Sukcessorek Zawadzkich, Warszawa 1811. Brückner A., Słownik etymologiczny języka polskiego, nakł. i własność Krakowskiej Spółki Wydawniczej, Kraków 1927. Burszta J., Budownictwo wiejskie w kluczu runowskim pod Nakłem w I połowie XVII wieku, „Kwartalnik Historii Kultury Materialnej”, R. 2 (1954), nr 1-2, s. 104–139. Ciołek G., Dach w polskim budownictwie wiejskim, „Polska Sztuka Ludowa” 1947, nr 1–2, s. 45–49. Ciołek G., Zarys historii i przegląd zabytków ciesielstwa polskiego, w: F. Kopkowicz, Ciesielstwo polskie, red. G. Ciołek, T. Malinowski, Arkady, Warszawa 1959. Crohne E., Das Bauernhaus im Bremer Gebiet. „Jahresschrift des Focke-Museums”, 1941, s. 143 i n. Czaki A., Wzory budowli wieyskich na 24 tablicach litograficznych. Ze wskazaniem zasad do oznaczenia ich obszerności i obrachowania kosztów oraz dodaniem nauki stawiania budowli z ubilanéy ziemi osobną tablicą litograficzną obiasnionéy [b.w.], Warszawa 1830. Dölling H., Haus und Hof in westgermanischen Volksrechten, Aschendorff, Münster 1958. Gloger Z., Budownictwo drewniane i wyroby z drewna w dawnej Polsce, druk Wł. Łazarski, Warszawa 1907–1909, t.1–2. Gładyszowa M., Górnośląskie budownictwo ludowe, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1978. Gołębiowski M. , Domy i dwory, nakład autora, druk N. Glücksberga, Warszawa 1830. Heidegger M., Budować, mieszkać, myśleć: eseje wybrane, wybrał, oprac., wstępem opatrzył K. Michalski, przeł. K. Michalski, K. Pomian i in., Czytelnik, Warszawa 1977. Henning R., Das deutsche Haus in seiner historischen Entwicklung, Strassburg 1882. Jucewicz L., Litwa pod względem starożytnych zabytków, obyczajów i zwyczajów, nakładem Rubena Raałowicza, Wilno 1846. Kalina A., Historia języka polskiego, nakł. autora, Lwów1883. Kalinowski W., Krassowski C., Miłobędzki J.A., Z problematyki budownictwa drewnianego epoki Odrodzenia, „Biuletyn Historii Sztuki” 1953, nr 3–4, s. 34–55. Karłowicz J., J. A. Karłowicz, Chata polska. Studyjum lingwistyczno-archeologiczne, „Pamiętnik Fizjyograficzny”, t. 4, 1884. Krassowski W., Chałupa polska na przełomie XVI i XVII wieku, „Polska Sztuka Ludowa” 1953, nr 3–4, s. 281–302. Lotholtz S.J., Die deutschen „Weistümer“ als Quelle zur Geschichte des Bauernhauses, Münster 1949. 140


Eugeniusz Jaworski, Chata polska

Małecki A., Gramatyka historyczo-porównawcza języka polskiego, nakł. autora, Lwów 1879. Matlakowski W., Budownictwo ludowe na Podhalu, nakładem Akademii Umiejętności, Kraków 1892. Matlakowski W., Zdobienie i sprzęt ludu polskiego na Podhalu, druk. i lit. Jana Cotty, Warszawa 1915. Meitzen A., Das deutsche Haus in seiner volkstümlichen Formen, Dietrich Reimer, Berlin1882. Mokłowski K., Sztuka ludowa w Polsce, nakł. Księgarni H. Altenberga, Lwów 1903. Moszyński K., Kultura ludowa Słowian, t. 1, Książka i Wiedza, Warszawa 1967–68. Piaścik F., Krótki zarys historii architektury, PWRiL, Warszawa 1957. Pokropek M., Budownictwo ludowe w Polsce, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Wrocław 1976. Puszet L., Studia nad polskim budownictwem drewnianym. I. Chata, Akademia Umiejętności, Kraków 1903. Рыбаков Б.А., Русские системы мер длины XI—XV веков (Из истории народных знаний), „Советская этнография” 1949, № 1, С. 69–91 [Rybakow B.A., Russkije sistemy mier dliny XI-XV wiekow. Iz istoriji narodnych znanji, „Sowietskaja Etnografija” 1949, nr 1, s. 69–91]. Sas-Zubrzycki J., Cieślictwo polskie uzupełnienie „Polskiego budownictwa drewnianego” z rysunkami, Powściągliwość i Praca, Lwów 1930. Sas-Zubrzycki J., Polskie budownictwo drewniane jako pierwowzór dla stylu nadwislańskiego i stylu zygmuntowskiego w utworze kształtu: badania oparte na licznych rysunkach zabytkowych, nakł. aut., Kraków 1916. Witkiewicz S., Styl zakopiański, pierwodruk we fragmentach „Kurier Warszawski” 1891, nr 241–256, później: S. Witkiewicz, Styl zakopiański. Zeszyt 1 – Pokój jadalny, Wydawnictwo H. Altenberga, Lwów 1904; S. Witkiewicz Styl zakopiański. Zeszyt II – Ciesielstwo, Wydawnictwo H. Altenberga, Lwów 1911. Wróblewski T., Wspólne elementy w ludowych kulturach środkowej Europy, UAM, Poznań 1964.

Abstract Polish cottage Popular “linguistic-archeological study” by Jan Karłowicz is strongly involved in the evolutionistic discussion on construction and transformation of housing industry (carpentry). Author reconstructs chosen research positions emphasising Karłowicz’s contribution to the analysis of Polish cottage.

141


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Keywords: Polish cottage, wooden housing, carpentry

Eugeniusz Jaworski Doktor nauk humanistycznych, wieloletni pracownik Zakładu Teorii i Historii Kultury UŚ, etnograf, antropolog kultury i kulturoznawca. Autor różnorodnych projektów i prac z zakresu etnografii i antropologii kultury; współautor i współredaktor m.in. Antropologia i hermeneutyka. Wśród tekstów Józefa Ligęzy (współautor), Katowice 1994; (Antropologia kultury – antropologia literatury (współred.), Katowice 2005; Antropologia kultury- antropologia literatury. Na tropach koligacji (współred.), Katowice 2007; teoretyk kultury, badacz kultur tradycyjnych i współczesnych.

142


Adam Pisarek

Uniwersytet Śląski w Katowicach

Modele w piśmie. O organizacji tekstu Chaty polskiej Jana Aleksandra Karłowicza

Abstrakt Artykuł jest poświęcony problematyce krążenia ewolucjonistycznych idei w ramach antropologicznokulturowego pola dyskursu. Autor skupia się na kilku wybranych cechach tego pola, które umożliwiają „podróże” wybranym pojęciom i niewyartykułowanym założeniom teorii. Głównym celem tekstu jest odpowiedź na pytanie, dlaczego stworzony przez Jana Aleksandra Karłowicza w Chacie polskiej ewolucjonistyczno-lingwistyczno-archeologiczny bricolage był akceptowalną konstrukcją naukową. Aby na nie odpowiedzieć konieczna jest analiza sposobów wykorzystania przez autora kategorii i typów utrwalonych w porządku pisma, a rozumianych jako modele odzwierciedlające rzeczywistość, a dokładniej – kodujące w porządku pisma niektóre jej aspekty. Słowa klucze: Jan Aleksander Karłowicz, modele, ewolucjonizm, chata polska

Ramy teorii i tekstu Chata polska. Studyjum lingwistyczno-archeologiczne Jana Aleksandra Karłowicza z 1884 r. jest tekstem, w którym wywód, sposób dowodzenia, cele badawcze i niektóre wnioski są zbudowane zgodnie z niezwykle wpływowym w drugiej połowie XIX w. paradygmatem ewolucjonistycznym. Potwierdza to wstępna analiza – bardzo łatwo dostrzec i zdiagnozować w dziele autora 143


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Słoworodu ludowego1 podstawowe wyróżniki tego nurtu (poddawane mniej lub bardziej wyważonej krytyce już na przełomie XIX i XX stulecia2). Źródło inspiracji i odniesień potwierdzają również informacje o fascynacjach Karłowicza, który doceniał i posiłkował się m.in. pracami Edwarda Burnetta Tylora; był także autorem wstępu i komentarzy do polskiego wydania jego Cywilizacji pierwotnej3. Nic więc dziwnego, że rozpoznać możemy w Chacie polskiej wiele założeń charakterystycznych dla „ogólnej teorii ewolucji kultury”4 – założeń, które stoją za dominującymi w omawianym dziele Karłowicza sposobami porządkowania materiału archeologicznego, literackiego i językowego. Bez aksjomatów opartych na idei postępu, założeniach o tym, że następuje on od form prostych do złożonych i że przebiega jednoliniowo, jednokierunkowo i stadialnie, niemożliwe byłoby wpisanie różnorodnych form architektonicznych w określoną chronologię budowaną konsekwentnie przede wszystkim w pierwszej części Chaty polskiej. Ciąg jaskinie – ziemianki – mieszkania nawodne i przenośne – domy z drzewa, spełnia wszelkie kryteria ewolucjonistycznego katalogu zdekontekstualizowanych (m.in. geograficzne i kulturowo) wytworów kultury materialnej. Często Karłowicz poszukuje także przeżytków w języku oraz w konstrukcji i charakterze budynków, czym tylko potwierdza źródła swoich inspiracji. A jednak odnaleźć można w dziele Karłowicza, zwłaszcza w drugiej jego części, poświęconej chacie niemieckiej i polskiej, uwrażliwienie na problematykę granic poszczególnych tradycji kulturowych oraz zastosowanie komparatystycznej analizy konstrukcji domostw. Wprawdzie nadrzędnym porządkiem nadal jest ten ewolucjonistyczny, lecz uszczegółowienie opisu i zwrócenie uwagi na konkretne typy budownictwa drewnianego, wywołują wiele nowych pytań badawczych. Studyjum lingwistyczno-archeologiczne okazuje się więc (nie tylko w tym jednym miejscu) dziełem niejednolitym.

J.A. Karłowicz, Słoworód ludowy, Nakładem Redakcyi „Dwutygodnika Naukowego”, Kraków 1878. M.in. ze strony dyfuzjonistów, przedstawicieli historyzmu Boasowskiego, później również funkcjonalizmu. Por. np. F. Boas, The limitations of the comparative method of anthropology, Science, [New York] 1896; F. Boas, The shaping of American anthropology, 1883-1911. A Franz Boas reader, red. G.W. Stocking, Basic Books, New York 1974; F. Boas, Ewolucja czy dyfuzja?, przeł. M. Kowalski, w: Świat człowieka – świat kultury. Antologia tekstów klasycznej antropologii, red. E. Nowicka, M. Głowacka-Grajper, PWN, Warszawa 2007; B. Malinowski, Kultura i jej przemiany, przeł. A. Bydłoń i A. Mach, PWN, Warszawa 2000, s. 47; F. Ratzel, Antropogeografia, przeł. Ł. Ostrowski w: Świat człowieka – świat kultury...; F. Ratzel, The history of mankind, przeł. A.J. Butler, Macmillan Co., London, New York 1896. 3 Por. O. Gajkowa, Jan Karłowicz i Ludwik Krzywicki jako reprezentanci dwu nurtów w etnologii polskiej, PTL, Wrocław 1959; E.B. Tylor, Cywilizacja pierwotna. Badania rozwoju mitologji, filozofji, wiary, mowy, sztuki i zwyczajów, przeł. Z.A. Kowerska, Wydawnictwo „Głosu”, Warszawa 1896. 4 Por. Z. Sokolewicz, Wprowadzenie do etnologii, PWN, Warszawa 1974, s. 194. 1

2

144


Adam Pisarek, Modele w piśmie. O organizacji tekstu...

Niniejszy artykuł, mimo wrażenia jakie tworzy powyższy wstęp, nie będzie poświęcony pytaniom o kulturowe uwarunkowania, wykorzystania i modyfikacje teorii ewolucjonistycznej oraz połączonych z nią zabiegów analitycznych oraz narzędzi badawczych, które u Karłowicza przybierają specyficzną, z jednej strony oryginalną, a z drugiej iteratywną formę. Wprawdzie interesuje mnie problematyka krążenia idei w ramach wybranego pola dyskursu, jednak zamiast na genealogii i rekonstrukcji kontekstu pozwalającego na lepsze zrozumienie historycznie istotnych koncepcji, chciałbym się skupić na kilku wybranych cechach tego pola, które umożliwiają owym ideom „podróże”. Taki wybór powoduje, że wyłączam poza zakres zainteresowań temat kulturowego kontekstu, w ramach którego Chata polska powstała. Bez wątpienia owa decyzja uniemożliwi wieloaspektową interpretację poszczególnych fragmentów dzieła Karłowicza. Uznaję to jednak za zabieg heurystycznie przydatny, gdyż głównym moim celem będzie udowodnienie tezy, że zarysowany wyżej pobieżnie ewolucjonistyczno-lingwistyczno-archeologiczny bricolage był akceptowalną (co nie znaczy, że nie krytykowaną) konstrukcją naukową, dzięki wykorzystaniu kategorii i ty pów utr walonych w porządku pisma i traktowanych jako uzupełniające się modele odzw ierciedlające rzeczyw istość, a dokładniej – kodujące w porządku pisma niektóre jej aspekty. Podstawową kategorią używaną przez Karłowicza byłaby przestrzeń służąca zamieszkaniu i schronieniu, natomiast za ważne typy należy uznać m.in.: jaskinię, lepiankę, chatę polską, chatę niemiecką. Bez nadania im nadrzędnej roli porządkowania danych, ewolucjonistyczne schematy wpisane w Karłowiczowską analizę budowaną z uwzględnieniem zasad Arystotelesowskiej logiki, nie mogłyby zostać legitymizowane i uprawomocnione. A jednak krytyka ewolucjonizmu w naukach o kulturze dosięgła nie tylko aksjomatów tej teorii, ale również sposobów konstruowania owych jednostek analitycznych. Claude Lévi-Strauss, rozprawiając się zbiorczo z ewolucjonistycznymi i dyfuzjonistycznymi prądami w antropologii kulturowej, zaznaczał, że: Historyk bada zawsze jednostki; mogą nimi być osoby, zdarzenia lub grupy zjawisk wyodrębnione przez ich pozycję w czasie i przestrzeni. Dyfuzjonista zaś – choć może łamać gatunki komparatysty, aby podejmować próby odtworzenia jednostek za pomocą fragmentów zapożyczonych z różnych kategorii – zdoła tylko zbudować pseudojednostkę, ponieważ współrzędne czasowe i przestrzenne są tu następstwem sposobu, w jaki

145


Laboratorium Kultury 4 (2015)

elementy zostały wybrane i połączone ze sobą, nie zaś czymś, co nadaje przedmiotowi jedność rzeczywistą5.

Tym, co dyskredytuje „pseudojednostkę”, nie jest według Lévi-Straussa jedynie sposób, w jaki połączona zostaje z innymi „pseudojednostkami”. Zresztą jeśli aksjomaty teorii nie zostają obalone, ten poziom organizacyjny trwa dzięki klarownej strukturze logicznej – nowe fakty są interpretowane zgodnie z przyjętym kluczem, często także wpływają na drobne modyfikacje teorii. Krytyka kryteriów służących porządkowaniu danych oraz konstruowaniu typów i kategorii, którą przeprowadza Lévi-Strauss, pokazuje jednak, że jeśli ten poziom zostanie naruszony, również aksjomaty trudno jest utrzymać.

Modele w piśmie „Pseudojednostka” to oczywiście określenie wartościujące i pejoratywnie nacechowane; wskazujące na błąd myślowy, brak krytycznego spojrzenia na proponowane generalizacje, a wcześniej również na procedury gromadzenia danych. Oczywiście, Lévi-Strauss ma rację, wskazując na Tylorowskie6 (czyli, pośrednio, także Karłowiczowskie) uproszczenia, jednocześnie jednak nie zwraca uwagi na fakt, że termin ten można by zastosować w przypadku każdej dekontekstualizacji związanej z uogólniającą i esencjalizującą formą słowa „zamkniętego” w piśmie, jeśli przyjmiemy, a ja w niniejszej analizie to czynię, że: Pismo rozdziela słowo od przestrzeni wypełnionej istnieniem. W swej pierwotnej, mówionej kondycji słowa są zawsze częścią kontekstu, który jest w dużej mierze niewerbalny, jest modyfikacją pola relacji osobowych i przedmiotowych. Bezpośrednim kontekstem słów mówionych nigdy nie są po prostu inne słowa. Bezpośrednim kontekstem słów w tekście są po prostu inne słowa7.

Nie o rozszerzenie pola krytyki i dekonstrukcję porządku dyskursu mi jednak chodzi, choć powyższy cytat mógłby to sugerować. Zwracam uwagę na pewien problem, by od razu zaprezentować rozwiązanie: mówienie o kategoriach i typach utrwalonych w porządku pisma jako o modelach. Taki zabieg może C. Lévi-Strauss, Antropologia strukturalna, przeł. K. Pomian, Aletheia, Warszawa 2009, s. 13. Por. np. tamże, s. 12. 7 W.J. Ong, Osoba, świadomość, komunikacja. Antologia, przeł. J. Japola, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2009, s. 162. 5

6

146


Adam Pisarek, Modele w piśmie. O organizacji tekstu...

pomóc w analizie ograniczeń i korzyści płynących z oparcia danej nauki na wybranych sposobach organizacji słów i znaczeń według reguł charakterystycznych dla wizualnego świata liter. Jestem przekonany, że pozwoli on również opisać jedną z instancji, które tworzą Foucaultowską „ciągłość dyskursu”, a jednocześnie mogą odpowiadać za jego zerwanie8. Nim jednak wytłumaczę się z tej propozycji, chciałem zaznaczyć, że traktuję Chatę polską wbrew mocy przywołanej właśnie koncepcji autora Archeologii wiedzy i wbrew uwrażliwionym na kontekst strategiom antropologii literatury9, jako zamkniętą całość, w której przeplatają się różne poziomy organizacji wybranych modeli i związanych z nimi sposobów przekodowywania oraz porządkowania danych i teorii. Jako granicę przyjmuję tu wizualne i materialne ramy kartki papieru i książki. Nie uznaję ich przy tym za wyłącznie pozorne ograniczenia dyskursu – są bowiem istotne z tego względu, że wynikają bezpośrednio z ograniczeń i konwencji utrwalanych co najmniej od czasów popularyzacji druku. Tym samym, jeśli miałbym przyjąć raz jeszcze terminologię wprowadzoną przez Foucaulta, ograniczam analizę do klarownie wydzielonej części formacji dyskursywnej wchodzącej w zakres „systemu formowania się i przekształcania systemu wypowiedzi”10 na jego pierwszym poziomie związanym z „progiem pozytywności”11, po przekroczeniu którego wg autora Archeologii wiedzy tworzy się spójny mechanizm formowania wypowiedzi, a przez to także porządkowania danych elementów zbioru. W czym jednak pomóc ma uznanie kluczowych dla utrzymania ciągłości dyskursu kategorii i typów za modele posiadające różne, izomorficzne wobec właściwości pisma, cechy? By odpowiedzieć na to pytanie, najpierw muszę wytłumaczyć, co w przedstawionej tu propozycji kryje się za terminem model. Biorąc pod uwagę niezwykłą różnorodność, jaką przyjmują formy uznawane Michel Foucault wskazywał na zasadę autora i dyscypliny – uznawał je za utrwalające porządek dyskursu, a często także ukrywające maskowane cięcia i „rozrzedzenia”. Por. M. Foucault, Porządek dyskursu. Wykład inauguracyjny wygłoszony w Collège de France 2 grudnia 1970, przeł. M. Kozłowski, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2002, s. 37. 9 Por. E. Kosowska, Antropologia literatury. Teksty, konteksty, interpretacje, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2003. 10 M. Foucault, Archeologia wiedzy, przeł. A. Siemek, PIW, Warszawa 1977, s. 165. 11 „Próg pozytywności” jest jednym z czterech progów epistemologicznych widocznych w procesie formowania się dyskursów naukowych. Skrótowo, ale precyzyjnie opisuje je Marek Pacukiewicz: „1. próg poz y t y w n o śc i , czyli moment, w którym w całym systemie dochodzi do głosu jeden mechanizm formowania wypowiedzi; 2. próg ep i stemolog i zac ji – kiedy jeden zespół wypowiedzi próbuje narzucić „normy sprawdzalności i spójności” i w ten sposób zdominować ca­łość systemu; 3. p róg nau kowo śc i – dominujący dyskurs wytwarza naukowe prawdy, które dookreślają jego kryteria formalne i reguły formacyjne przekształcające cały system; 4. próg f o r mal i z ac j i – gdy dyskurs naukowy jest w stanie wyłonić z siebie formalną konstrukcję, jaką sam stanowi”. M. Pacukiewicz, Dyskurs antropologiczny w pisarstwie Josepha Conrada, Universitas, Kraków 2008, s. 16. 8

147


Laboratorium Kultury 4 (2015)

w różnych dyscyplinach naukowych za spełniające warunki definicji związanej z tym leksemem, ważne jest podkreślenie, że dla mnie modelem będzie zarówno hydrauliczny model ekonomii Phillipsa, model mostu, modele big data i jak model atomu. Tak rozumiane „konstrukcje” mogą być budowane m.in. za pomocą wzorów, rysunków, schematów, linii12 oraz urządzeń (takich jak termometr). Uznaję więc za model niezwykle szerokie spektrum form, które są związane ze sobą raczej na zasadzie Wittgensteinowskiego „podobieństwa rodzinnego” niż ze względu na jeden, klarowny wyznacznik. M.in. dlatego autorzy, tacy jak Roman Frigg i Stephan Hartmann, zwracają uwagę na różnorodne, często nachodzące na siebie kryteria, pozwalające stworzyć wstępne systematyzacje13. Z tego samego powodu nie można w sposób jednoznaczny odpowiedzieć na pytanie o ontyczny status modelu – czy jest on rzeczą, reprezentacją teorii lub empirii, czy tylko „fikcją”14? Biorąc pod uwagę te problemy, popularne w filozofii nauki semantyczne koncepcje modelu (rozumianego w owej perspektywie jako forma reprezentacji), które bez wątpienia można określić jako redukcjonistyczne, zastąpię ogólniejszym spojrzeniem na model jako na narzędzie badawcze i „autonomicznego agensa” (autonomous agent). Dzięki takim decyzjom można uznać model za wyodrębnioną całość, częściowo niezależną od teorii i od świata, który ma opisywać: Modele mogą być fizycznymi obiektami, matematycznymi równaniami, diagramami, programami komputerowymi lub jeszcze czymś innym. Wszystkie one działają jako instrumenty wykorzystywane do badania świata, naszych teorii lub nawet innych modeli. Posiadają trzy cechy, które umożliwiają nam mówienie o nich jako o technologii […]. Po pierwsze, model jest konstrukcją częściowo niezależną od teorii i od świata, ale także częściowo zależną od nich. Po drugie, modele mogą funkcjonować autonomicznie i na wiele różnorodnych sposobów pomagać w eksploracji teorii i świata. Po trzecie, modele przedstawiają albo pewien aspekt naszych teorii, albo pewien aspekt naszego świata, albo te dwie rzeczy jednocześnie. Kiedy używamy modelu lub manipulujemy nim, jego siła jako technologii, staje się widoczna: wykorzystujemy właściwości częściowej niezależności, funkcjonalnej autonomii i zdolności przedstawiania, by nauczyć się czegoś z owych manipulacji15.

Por. T. Ingold, Lines. A brief history, Routledge, London, New York 2007. R. Frigg, S. Hartmann, Models in Science, w: The Stanford Encyclopedia of Philosophy, red. E. Zalta, The Metaphysics Research Lab, Center for the Study of Language and Information, Stanford University, Stanford 2012. 14 Por. R. Frigg, Models and Fiction, „Synthese” 2010, nr 172, vol. 2. 15 M.S. Morgan, M. Morrison, Models as mediators. Perspectives on natural and social sciences, Cambridge University Press, Cambridge – New York 1999, s. 32 [tłumaczenie moje – A.P.]. 12 13

148


Adam Pisarek, Modele w piśmie. O organizacji tekstu...

Model jako narzędzie badawcze może więc zostać poddany odrębnej analizie, w której znaczenia nabiorą odpowiedzi na pytania o jego status ontyczny, jego relację do rzeczy odwzorowywanej, a także o jego właściwości translacyjno-kodujące pozwalające zrozumieć wybrane zjawiska przez redukcję lub przekład jednej formy na drugą. Dzięki takiemu spojrzeniu uda się moim zdaniem uniknąć absolutyzacji, eksponowanej często w dwudziestowiecznej myśli filozoficznej i w antropologii kulturowej, przepaści pomiędzy doświadczeniem a pismem. Jeśli to ostatnie nie zostanie uznane za przeszkodę poznawczą, lecz za formę, w której można stworzyć względnie autonomiczne narzędzia ułatwiające zrozumienie danego zjawiska lub koncepcji – „maszyny kodujące” takiej, jak wzór matematyczny, rysunek lub chociażby model atomu Bohra, możliwy będzie rozwój humanistycznych studiów skupionych na procesach i ograniczeniach tego rodzaju modelowania16. Co więcej, niezależnie od wyników szeroko komentowanego programu „dekolonizacji” naszej myśli z języka17, analiza prowadzona przy użyciu pojęcia modelu będzie mogła być kontynuowana, gdyż nadaje się do opisu i porównywania różnych narzędzi badawczych.

Chata polska – wybrane poziomy organizacji tekstu Przedstawiony powyżej projekt badawczy mógłby objąć różne poziomy organizacji tekstu i w dużej mierze korzystać z zaawansowanych osiągnięć językoznawstwa z zakresu syntaktyki, semantyki i pragmatyki języka. Ograniczę się jednak jedynie do tych wątków, które mogą być przydatne przy analizie kategorii i typów jako modeli. Na poziomie ogólnym, ale stosującym się do Chaty polskiej, możemy zauważyć kilka zasad – chciałbym je skrótowo opisać. Pierwsza z nich dotyczy wizualnej integracji znaków, którą stosuje się w drukowanych tekstach. Litery ułożone na jednej linii łączą się w słowa, te znowu układają się zwykle w zdania razem dające całościową kompozycję. Potencjalne dźwięki poddawane są więc najpierw wizualnemu rozbiorowi, następnie zaś syntezie, która ostatecznie przebiega nie jako liniowa integracja następujących 16 Za pokrewny temu może zostać uznany projekt Bruno Latoura dotyczący badania „krążącej referencji”. B. Latour, Nadzieja Pandory, przeł. K. Abriszewski i in. Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń 2013, s. 55–112. 17 „La decolonization permanente de la pensée”. Viveiros de Castro, E., Métaphysiques cannibales. Lignes d'anthropologie post-structurale, Presses universitaires de France, Paris 2009, s. 4. O problemie głosu, pisma i języka – zob. także: J. Derrida, O gramatologii, przeł. B. Banasiak, Wydawnictwo Officyna, Łódź 2011, s. 145–190.

149


Laboratorium Kultury 4 (2015)

po sobie form, lecz emergentne budowanie porządków wyższego rzędu. Tim Ingold klarownie opisuje tę właściwość tekstu drukowanego: integracja przebiega nie wzdłuż linii, lecz „w górę”. To właśnie dlatego marzenie Solnita o tym, by pisać używając jednej, nieprzerwanej linii, okazuje się niemożliwe do spełnienia – tekst bowiem składa się ze zdań. Zdanie jest natomiast artefaktem języka skonstruowanym według zasad montażu (rules of assembly), który nazywamy „gramatyką”. Każde zdanie jest zbudowane ze słów. Ale w momencie, w którym słowa będą uznane za cegiełki tworzące zdanie – czyli jako składowe zbioru (components of an assembly) – nie można ich już dłużej postrzegać tak, jak postrzegali je gawędziarze i skrybowie, czyli jako pojawiające się w miejscach wzdłuż ścieżki (places along a path). Istnieją raczej jako oddzielne całości ulokowane w przestrzeni strony. Całości te składają się z mniejszych elementów, czyli liter18.

Sposób organizacji znaczeń, w którym linowość łączy się z narastaniem sensów i systemów ich porządkowania, jest w Chacie polskiej widoczny nie tylko na poziomie analizy druku, ale także w sposobie wykorzystania kategorii „przestrzeni mieszkalnej” i precyzyjniejszych typów, takich jak „lepianka”, „ziemianka” czy tytułowa „chata polska”. Analogicznie do przedstawionej wyżej sytuacji, porządek wywodu opierający się na śledzeniu jednoliniowo przebiegającego procesu rozwoju mieszkań ludzkich, jest zorganizowany również według zasad „emergencji”, zgodnie z którymi „najwyższa” i najogólniejsza instancja zawiera w sobie „niższe”, prostsze, a jednocześnie bardziej sprecyzowane. Są one u Karłowicza wyodrębnione jako typy. Sposób, w jaki owe typy są ulokowane w ramach dookreślonej funkcjonalnie („tam, gdzie człowiek mieszkał”) nadrzędnej kategorii, jest uzależniony w dużej mierze od założeń dziewiętnastowiecznej teorii ewolucji kultury. Jednak bez ogólnego, prostego modelu „mieszkania człowieka”19 ograniczonego za pomocą jednej, podstawowej wytycznej, trudno byłoby uprawomocnić integrację bardziej precyzyjnych i nieprzystających do siebie pod wieloma względami konstrukcji. Bez owego modelu trudno byłoby także utrzymać kryjącą się za porządkiem typów i kategorii, teorię. Powyższa matryca sortowania danych jest charakterystyczna także dla dowolnej taksonomii i większości form prezentacji 18 19

T. Ingold, Lines…, s. 94–95. J. Karłowicz, Chata polska. Studyjum lingwistyczno-archeologiczne,druk J. Bergera, Warszawa 1884, s. 1.

150


Adam Pisarek, Modele w piśmie. O organizacji tekstu...

tabelarycznej – technik wykorzystujących wizualne szablony budowane z wykorzystaniem zapisu słów jako narzędzi analitycznych. Chwiejność znaczeniowa mowy, jej wieloznaczność, podatność na ekstrapolacje i ekwiwokacje20, zostaje ograniczona przez dużo precyzyjniejszą kontrolę relacji i granic pomiędzy obiektami, słowami i znaczeniami. Zwykle owa kontrola przebiega w ramach wyznaczanych przez dwuwymiarowy schemat, widoczny np. w formie listy, który upraszcza rzeczywistość komunikacji, redukuje kontekst oraz systematyzuje relacje pomiędzy wybranymi, wyodrębnionymi „elementami”21.

I

1

A

2

B

C

D

Tabela 1. Sposób organizacji danych

Taki sposób organizacji danych może być przy tym oparty na różnych przesłankach i mimo finalnie podobnej konstrukcji, wiązać się z wartościowymi poznawczo lub sfalsyfikowanymi koncepcjami. Wystarczy np. porównać taksonomię filogenetyczną i fenetyczną w naukach biologicznych. Mimo takiego samego schematu, użyte kryteria powodują, że w pierwszym przypadku mamy do czynienia z katalogiem zbudowanym w oparciu o analizę „sekwencji pojawiania się linii ewolucyjnych”22, która prezentuje faktyczne (lub bardzo prawdopodobne) pokrewieństwa między organizmami, w drugim natomiast z sytuacją, w której zasada poszukiwania powierzchownych analogii staje się

J. Goody, Poskromienie myśli nieoswojonej, przeł. M. Szuster, PIW, Warszawa 2011, s. 71. Tamże, s. 75. 22 J. Mitka, Taksonomia linneuszowska w dobie biologii molekularnej, „Fragmenta Floristica et Geobotanica Polonica” 2004, nr 6, s. 12. 20 21

151


Laboratorium Kultury 4 (2015)

fikcyjną genealogią23. W Chacie polskiej możemy obserwować porównywalne pomylenie tych dwóch porządków – podobieństwo form domostw, zauważone przy przyjęciu wybiórczych kryteriów z porządku etycznego (etic), interpretowane jest jako ich rzeczywiste pokrewieństwo. Spróbujmy jednak przyjrzeć się dokładniej modelom i charakterowi relacji wpisanych w zaprezentowany wyżej, wykorzystany przez Karłowicza, ogólny schemat. Pierwszym z owych modeli będzie przywołana już kategoria „przestrzeni mieszkalnej” oznaczająca i zawierająca w sobie wszelkie typy konstrukcji służących ludziom za schronienie i zamieszkiwane przez nich. Mamy tu do czynienia z modelem etycznym (etic), przyjętym w oparciu o tezę mówiącą, że zamieszkiwanie i zapewnianie sobie schronienia to ludzkie uniwersalia. Wykorzystuje ów model przy tym jedną z najważniejszych cech pisma – oddzielenie słowa od „przestrzeni wypełnionej istnieniem”24 i wprowadzenie w przestrzeń wypełnioną innymi słowami, a także odseparowanie od relacyjnej logiki myśli oralnej i wykorzystanie zasady kojarzenia opartej na kryterium analogii funkcjonalnej (funkcja schronienia, funkcja zamieszkiwania). Dzięki temu opisywany model posiada bardzo jasne granice, a jednocześnie jest w wielu miejscach niedookreślony semantycznie, tak że może przydać się do segregowania przypadków z różnego poziomu uogólnienia w ramach mniej lub bardziej ustrukturowanego zbioru elementów. Może też stać się próbnikiem pomagającym dookreślić, co do danego zbioru nie wejdzie. Józef Mitka tak pisze o taksonomii tradycyjnej: „Jej podstawą jest zasada ogólnego podobieństwa: morfologicznego, behawioralnego, rozwojowego, cytogenetycznego, molekularnego i innych. Organizmy do siebie podobne pod względem analizowanych cech, których stopień podobieństwa niekiedy wyrażony jest ilościowo, jak czyni to fenetyka, łączone są w hierarchiczne grupy, którym przypisuje się odpowiednią rangę taksonomiczną. Oznacza to, że taksony niższego rzędu wchodzące w skład taksonu wyższego rzędu, np. wszystkie rodzaje w obrębie rodziny A, są ze sobą blisko spokrewnione, a zarazem nie spokrewnione z rodzajami w obrębie rodziny B. Inaczej ujmując, cechy umożliwiające odróżnienie rodziny A od B pochodzą od różnych przodków tych rodzin, zarazem rodzaje w obrębie poszczególnych rodzin dziedziczą cechy od wspólnego przodka, który posiadał cechy »rodzinowe«. To samo rozumowanie możemy przeprowadzić np. w stosunku do gatunków w obrębie poszczególnych rodzajów. U podstaw tego myślenia leży założenie, że hierarchia klasyfikacji odzwierciedla kolejność ewolucyjnego pojawiania cech, czyli linii filogenetycznych: najpierw pojawiły się cechy rodzin, później rodzajów, a na końcu gatunków. Zatem podobieństwo fenetyczne jest skorelowane z odległością od wspólnego przodka: im jest ono mniejsze tym bardziej odległe w czasie oddzielenie się nowej linii. Zarazem jest to myślenie na wskroś ewolucyjne: cecha charakterystyczna dla rodziny pojawiła się początkowo w populacji, która dała początek nowej linii filogenetycznej, ujmowanej jako takson wyższego rzędu. […] Wyróżnianie wyższych jednostek taksonomicznych na podstawie zasady ogólnego podobieństwa może być narażone na błędne interpretacje. Zarazem można wyrazić opinię, iż – schodząc coraz to niżej w hierarchii taksonomicznej – wnioskowanie w ramach założeń taksonomii linneuszowskiej staje się coraz to bardziej pewne. Wynika to z faktu, że zwłaszcza na poziomie rodzajowym i gatunkowym kryterium podobieństwa morfologicznego traci swoje znaczenie na rzecz innych kryteriów, zwłaszcza historyczno-biogeograficznych”. Tamże, s. 11. 24 W.J. Ong, Osoba, świadomość, komunikacja…, s. 162. 23

152


Adam Pisarek, Modele w piśmie. O organizacji tekstu...

Jest więc model ten również „nagłówkiem listy”25, która gromadzi różnorodne przypadki, jeśli tylko spełniają podstawowe kryterium funkcjonalne. Pozwala także na wstępne uporządkowanie danych pochodzących z różnorodnych, często nieprzystających do siebie źródeł – dlatego m.in. dokumentacja archeologiczna i lingwistyczna są bez problemu przez Karłowicza konfrontowane i zestawiane. Jak natomiast ma się ów model do teorii ewolucjonistycznej? Wydaje mi się, że nie tłumaczy jej w żaden sposób, także z niej nie wynika. Wiąże się za to bezpośrednio z metodą porównawczą stosowaną przez dziewiętnastowiecznych badaczy. W moim przekonaniu wręcz ją umożliwia. Ong pisał, że pismo „rozdziela byt od czasu”26 – koncepcje ewolucjonistyczne ukazują, w jaki sposób owa cecha modelu może być zaadaptowana: np. kategoria „przestrzeni mieszkalnej” jest „nakładana” na bieg dziejów i różnice przestrzenne. Przekracza te wymiary, pozwalając budować nowe „chronozofie” opierające się na wykoncypowanych sposobach porządkowania danych wspartych zestawem błędnych założeń. Milcząc m.in. na temat takich rzeczy jak materiały, z których „budynek mieszkalny” powstał, kształt, jaki przyjął, czy też miejsce, w jakim go zbudowano, opisywany model staje się użyteczny zarówno, by zintegrować różnej natury, szczegółowe dane, jak i umożliwić ich porządkowanie według schematów proponowanych przez teorię lub wybrane kryterium klasyfikacyjne. Najprostszym przykładem takiej systematyzacji w artykule Karłowicza jest klasyfikacja uwzględniająca prosty podział na mieszkania stałe i ruchome, a zbudowana w oparciu o kryterium mobilności. Powyższe klasy w porządku diachronicznym zostają ułożone na linii uwzględniającej dwa punkty: „wcześniej” i „później”, „przed” i „po”. W ten sposób dzieje zostają sprowadzone do prostej systematyki. Dużo ważniejsza niż przedstawiona wyżej klasyfikacja jest typologia, która rządzi kolejnym poziomem organizacji tekstu Chaty polskiej i wykorzystuje modele o innym charakterze. Karłowicz wspomina mianowicie o „jaskiniach”, „ziemiankach”, „szałasach” i „budach”, kończąc tę listę opisem „domów z drzewa budowanych”, czyli „chat”. Każdy z owych terminów jest heurystycznie przydatną etykietą, która służy stworzeniu punktu odniesienia dla analizy różnych zjawisk budowlanych, lecz jednocześnie dekontekstualizuje owe zjawiska, zastępując 25 „Lista opiera się raczej na nieciągłości niż ciągłości, jej podstawą jest fizyczne umiejscowienie, lokalizacja. Można ją czytać w różne strony, wzdłuż i wszerz, od góry i od dołu, od lewa i od prawa, ma wyraźny początek i precyzyjne zakończenie, czyli granicę, krawędź, jak kawałek tkaniny. Co najważniejsze, zachęca do porządkowania elementów według ich liczby, pierwszej głoski, według kategorii itp. A istnienie granic, zewnętrznych i wewnętrznych, nadaje kategoriom większą wyrazistość i sprawia, że są bardziej abstrakcyjne”. J. Goody, Poskromienie myśli nieoswojonej…, s. 104. 26 W.J. Ong, Osoba, świadomość, komunikacja…, s. 167.

153


Laboratorium Kultury 4 (2015)

emiczną (emic) perspektywę ich oglądu, etycznym (etic) sposobem ich porządkowania. Często, oczywiście, jest on wywiedziony z uogólnienia zbudowanego na podstawie konkretnego materiału, np. dotyczącego różnorodnych ziemianek. Uogólnienia, które jednak często ulega esencjalizacji i skutkuje stworzeniem modelu owej ziemianki. Ten zaś jest uznawany za mniej lub bardziej złożoną strukturę, która mimo powierzchownych transformacji pozostaje stała. Karłowicz, inspirowany teoriami lingwistycznymi, pisze np. „Ciągłość postaci, nieodstępowanie od pierwotności typu jest jednem z głownych znamion nie tylko myśli i mowy ludzkiej, ale też przedmiotów kultury materialnéj. Jak w języku przechowuje się uparcie dawny materyjał mowy, jako obsłona coraz to zmieniających się pojęć, tak i w zakresie kultury stare formy nie ustępują, chociaż materyjał, potrzeby i cele zmieniają się z czasem”27. Jedną z podstawowych funkcji opisywanego modelu jako pewnej abstrakcji jest uwypuklenie przez nią istotnych cech, do których można się odnosić, ugruntowując analizę konkretnych, różnorodnych, często trudnych do uporządkowania, danych28. Typ trzeba jednak najpierw skonstruować. U Karłowicza powstaje on przede wszystkim na bazie szerokiego spektrum materiałów źródłowych – słów odpowiadających rzeczom niemożliwym do naocznej obserwacji29 (analiza lingwistyczna), rysunków, opisów i wrażeń związanych z naocznym postrzeganiem rzeczy, narracji utrwalonych w piśmie, świadectw dawnych pisarzy (używających względnie podobnych sposobów modelowania do tekstu naukowego). Modele, które są konstruowane z wykorzystaniem powyższych danych nie są jednorodne. Można jednak zwrócić uwagę na to, co uwypuklają, a co było usuwane na poziomie kategorii „przestrzeni mieszkalnej”. Przede wszystkim chodzi tu o różnorodne jakości – istotne stają się materiały budowlane i sposób ich wykorzystania. Ważny okazuje się również kształt obiektu, jego struktura i „styl”. Czytamy więc o „okrągłych chatkach” z chrustu, domach na palach, domkach na wozach i ewolucji od jaskini do „domu właściwego”. Nadal Karłowicz zwraca uwagę na funkcje („jedne z tych pieczar służyły za mieszkanie, inne obracano na groby”30), ale uwzględnia również takie czynniki, jak potencjalny tryb życia ludzi zamieszkujących wybrany J. Karłowicz, Chata polska…, s. 8. Por. tamże, s. 16. 29 Model relacji język – rzeczywistość kulturowa jest u Karłowicza złożony i uwypukla na wiele lat przed semantyką historyczną Kosselecka problemy, z jakimi ten ostatni musiał się zmierzyć. Por. R. Koselleck, Dzieje pojęć. Studia z semantyki i pragmatyki języka społeczno-politycznego, przeł. J. Merecki, W. Kunicki, Oficyna Naukowa, Warszawa 2009, s. 63–65. 30 J. Karłowicz, Chata polska…, s. 4. 27 28

154


Adam Pisarek, Modele w piśmie. O organizacji tekstu...

typ domu („Okres łowiecki zmusza człowieka z natury rzeczy do ciągłego przenoszenia się z miejsca na miejsce”31), posiadanie umiejętności wynikających z udanego naśladownictwa lub wynalazczości oraz umiejscowienie w czasie i przestrzeni. Chata polska w części dotyczącej poszczególnych typów mieszkań jest zdominowana przez metodę historyczno-porównawczą, zwaną czasem przez Karłowicza „paleontologią lingwistyczną”32. Jednak, zgodnie z zapowiedziami ze wstępu, pojawiają się w dalszej części jego dzieła również wnioski biorące pod uwagę źródła literackie i archeologiczne. Dostarczają one przy tym danych, pozwalających na uszczegółowienie modeli-typów i zbudowanie kryteriów, na podstawie których możliwe staje się zbudowanie gradacji. Wprawdzie Karłowicz zaznacza np., że nie wie czy to tryb życia koczownika czy też może osadnika był pierwszy, ale na podstawie analizy poszczególnych cech wybranych typów domostw jest w stanie zrekonstruować ich historyczną ewolucję od form najprostszych po najbardziej złożone. Podstawowe kryterium funkcjonalne, które pozostaje obowiązujące dla wszystkich typów wchodzących w skład podstawowej kategorii, służy więc ustanowieniu zasady porządkującej i pozwalającej na zdekontekstualizowane, ale logicznie poprawne porównania. Natomiast typy, znajdujące się u Karłowicza na kolejnym poziomie organizacyjnym, ze względu na swoją większą szczegółowość, są narzędziami służącymi przede wszystkim zbudowaniu lub uzupełnieniu ogólniejszego szablonu, wynikającego z: charakteru danych, przyjętej teorii oraz z wielowariantowej logiki rządzącej łączeniem ze sobą elementów kilkustopniowej listy i liniowego tekstu. Ong w studium Pismo – technologia przekształcająca myśl pisał, że W tekście cały bezpośredni kontekst każdego słowa jest w innych słowach, i same słowa muszą pomóc innym słowom przenosić znaczenie, do jakiego są wezwane. Dlatego tekst zmusza słowa do posiadania większej wagi, do rozwijania coraz precyzyjniej „określanego” – to znaczy „rozgraniczającego” czy kontrastowego – znaczenia. W końcu słowa użyte w tekstach zaczyna się definiować w słownikach, które przedstawiają znaczenie słów za pomocą innych słów33.

Istotne, by dodać, że w przypadku modeli danych, równie ważna jak syntagmatyczny ciąg organizujący następujące po sobie słowa, jest paradygmatyczna Tamże, s. 2. Por. tamże, s. 14. 33 W.J. Ong, Osoba, świadomość, komunikacja…, s. 162. 31 32

155


Laboratorium Kultury 4 (2015)

relacja między modelem a wybranymi i zinterpretowanymi jakościami wywiedzionymi z badanych danych. Ewoluujące modele strukturalne? Jest taki fragment Chaty polskiej, w którym Karłowicz zajmuje się rozważaniami na temat tego, jak słowa mogą podróżować z rzeczami i umiejętnościami: Nie zawsze i niewszędzie wyraz zapożyczony świadczy o przejęciu pojęcia, które wyraża, oraz rzeczy lub kunsztu, którą znamionuje, od narodu, z którego mowa pochodzi. Bardzo często lud, zapożyczający wyrazu, na to go tylko sobie przyswaja, aby odcieniować pojęcie i rzecz, które oddawna posiada. Posiadamy odwieczny wyraz namiot a obok niego szater, szatr, szatra, kotarba; te ostatnie prawdopodobnie wzięliśmy od plemion obcych tylko dla tego, że wyrażały jakąś odmiankę namiotu, jakiś jego nowy gatunek, nieco różny w budowie, barwie, przeznaczeniu, wielkości i t p. od dawno znanego namiotu. Obok szczeropolskiego wyrazu: droga, gościniec, mamy szosa: zapożyczenie tego ostatniego wyrazu oczywiście nie dowodzi, żeśmy przedtem dróg nie znali lub nie mieli, ale że ten rodzaj drogi tylko był nam obcym, więc wprowadzając bite gościńce, wzięliśmy zarazem i wyraz34.

Passus ten, mimo że dotyczy przede wszystkim interpretacji językowego aspektu problemu innowacji i dyfuzji w ramach domniemanego procesu ewolucji domostw, jest symptomatyczny. Po pierwsze, wskazuje na kolejny poziom organizacyjny – Karłowicz wprowadza „odmiany” modeli-typów, różnicowane ze względu na jakości użyte do charakteryzowania owych modeli (różnice „morfologiczne”, kolor, funkcja itp.). Tym samym, nadal pozostając w obrębie piśmiennych modeli danych i schematów, według których zostały one uporządkowane, coraz większą uwagę kieruje Karłowicz w stronę konfiguracji poszczególnych cech w ramach analiz konkretnych przypadków. Wywód staje się bardziej precyzyjny, a zadawane pytania okazują się być bardziej różnorodne. Rządzi nimi przy tym potrzeba odnalezienia „typów zasadniczych”35, które okazują się być opisanymi wyżej modelami uzupełnionymi o uogólnienia strukturalne organizujące i reifikujące wyeksponowane jakości oraz dookreślonymi przez kolejne kryteria36. J. Karłowicz, Chata polska…, s. 15. Por. np. tamże, s. 22. 36 Zauważalna jest tu tendencja, o której pisał m.in. Timothy Mitchell w książce Egipt na wystawie świata, starając się zdiagnozować XIX-wieczne techniki reprezentacji wiążące się z autonomizacją „struktury”: „W tym właśnie leży sedno tego, co od tej pory postrzegane będzie jako »struktura« – zarówno w wypadku architektury wzorcowej wioski, jak i rozplanowania czy rozkładu zajęć wzorcowej szkoły – w istnieniu niezależnym od »zawartości«, która ją wypełnia. Wrażenie istnienia struktury niezależnej od jej zawartości, które prowadzi do ukonstytuowania się rzeczywistości opartej na tym oddzieleniu, jest właśnie skutkiem działań polegających na regularnym 34 35

156


Adam Pisarek, Modele w piśmie. O organizacji tekstu...

Jedno z owych dodatkowych kryteriów znajdujemy w przywołanym wyżej fragmencie. Chodzi mianowicie o kryterium przynależności do narodu. Specyfika „typu zasadniczego” i „stylu pierwotnego” zostaje więc połączona już nie tylko ze stopniem zaawansowania cywilizacyjnego (choć ten aspekt nie zostaje zawieszony), ale łączy się także z esencjalizowaną kategorią narodu. Kolejnym kryterium okazuje się geograficzne, na wcześniejszych poziomach tekstu brane w nawias. Karłowicz wprawdzie wspomina o miejscach konkretnych odkryć i o „podróżach” poszczególnych typów domostw, ale nie włącza tych danych w ramy modelu. Przy analizie „chaty niemieckiej” i „polskiej” nabierają one jednak niezwykłego znaczenia. Przestrzeń, razem z czasem powstania danej formy, staje się konieczna, by dotrzeć do or yginału, czyli „stylu pierwotnego”, a tym samym zweryfikować tezę o istnieniu specyfiki narodowej drewnianych form budownictwa mieszkalnego. Następuje tu cały szereg przesunięć, nie tylko na poziomie założonych celów badawczych, ale także sposobów konstruowania modeli. Przede wszystkim pojawiają się kolejne narzędzia służące tworzeniu wizualnego i piśmiennego ładu na podstawie różnego rodzaju źródeł i doświadczeń. Narzędziami tymi będą: listy, rysunki, schematy i szczegółowe opisy wykorzystujące m.in. konwencje i pojęcia stosowane w dyskursie architektonicznym oraz inspirowane fundamentalnym w tym kontekście dorobkiem geometrii. Karłowicz klarownie przedstawia rolę owych narzędzi w projekcie badań specyfiki konkretnych, umocowanych w dosyć szczegółowo odtworzonym kontekście czasowym i przestrzennym, domostw: Zważywszy tedy, iż mało posiadamy zasobu do historyi mieszkań wieśniaczych w przeszłości, oraz że dawnego stylu chałupy i inne zabudowania co dzień nikną, ustępując miejsca lepszym, trwalszym i wygodniejszym, ale nie odznaczającym się prawie żadnemi cechami wyłącznie polskiemi, zdaje mi się, iż wytknąć należy młodszym badaczom naszym dwojakie zadanie; pożądanemiby były przyczynki naprzód do dziejów budownictwa naszego wiejskiego, powtóre szczegółowe opisy istniejących jeszcze zabytków takowego i to ze wszystkich zakątków kraju, abyśmy przed zniknięciem z powierzchni ziemi ostatnich szczątków starodawnej architektury naszéj drewnianéj, orzec byli w stani, jaką ona była i jaki gdzie typ przemagał. Gdyby każdy w swojej okolicy postarał się o rysunek i plan, oraz sporządził dokładny opis całéj siedziby wieśniaczéj, złożyłoby się z tego piękne, pamiątkowe dzieło37. rozmieszczaniu elementów”. T. Mitchell, Egipt na wystawie świata, przeł. E. Klekot, PIW, Warszawa 2001, s. 132. 37 J. Karłowicz, Chata polska…, s. 28. 157


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Ciekawe, że powyższy fragment łączy w sobie dwa porządki – z jednej strony przesiąknięty jest ewolucjonistyczną „chronozofią”, z drugiej – potrzebą odtworzenia danego typu domostwa traktowaną jako autonomiczna wartość naukowa. Można wprawdzie uznać, że jest to konsekwencja i wariacja na temat ewolucjonistycznego poszukiwania przeżytków pozwalających zrekonstruować kształt danego stadium rozwoju kultury. Moim jednak zdaniem wraz z wzrostem znaczenia empirii, intensyfikuje się w Chacie polskiej również pytanie o specyfikę i kontekst, na drugi plan natomiast przesuwa rekonstrukcja procesu dziejowego. Taki obrót sprawy sugeruje już zresztą sam tytuł szkicu. Im więcej danych i im bardziej są one związane z wieloaspektowym doświadczeniem, tym więcej narzędzi „wizualnego dyscyplinowania”38 zostaje użytych. Zamiast jednego schematu listy, Karłowicz proponuje całą skrzynkę instrumentów pozwalających tworzyć proste modele o podobnych cechach. Dzięki temu możliwe stają się procedury komparatystyczne. Modele-typy są więc często modelami modeli odnoszących się do różnych aspektów empirii – od usłyszanych form oralnych, przez wizualne po te postrzegane innymi zmysłami. Powstają zaś w efekcie serii przekodowań międzysystemowych pozwalających na uwypuklenie roli wybranych jakości, logik i kontekstów poszczególnych zjawisk kulturowych. Ciekawy jest sposób, w jaki Karłowicz dokonuje owych przekodowań, budując przejście pomiędzy kontekstualnymi typami związanymi z porządkiem emicznym (emic) danej kultury, a istniejącą już na poziomie etycznym (etic), ogólną, choć nie całkowicie zdekontekstualizowaną kategorią chaty polskiej. Stosuje on bowiem kryterium ilościowe39, które łączy ze śledzeniem stałych konfiguracji wybranych cech: „Każde z tych znamion znajduje się w typach zagranicznych; ale jednoczesne ich istnienie zdaje mi się iż charakteryzuje wyłącznie chatę polską”40 – pisze. Coraz wyraźniejsze staje się więc pytanie o „specyfikę strukturalną”, która okazuje się istotna sama w sobie. Rekonstrukcja procesu historycznego zaczyna wręcz służyć odnalezieniu podstawowej, „oryginalnej” konfiguracji elementów, które następnie uległy wielowariantowym modyfikacjom. Ta tendencja analityczna łączy się z wprowadzeniem przez Karłowicza szerokiego spektrum narzędzi wykorzystywanych do rejestracji, opisania i wyeksponowania wybranych jakości chaty Por. M. de Certeau, Wynaleźć codzienność. Sztuki działania, przeł. K. Thiel-Jańczuk, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2008, s. 54–58. 39 Tzn. dokonuje podziału na typ „najczęstszy” i „najrzadszy”. Por. J. Karłowicz, Chata polska…, s. 23. 40 Tamże. 38

158


Adam Pisarek, Modele w piśmie. O organizacji tekstu...

polskiej. Ich funkcją jest jednocześnie: 1) umożliwienie wpisania powstałych modeli w modele wyższego rzędu; 2) uwypuklenie obserwowalnego zróżnicowania domostw. Co ciekawe, to w obrazie – przede wszystkim w rysunku, ale także np. w planie architektonicznym, strukturalna dystynktywność danego typu domostwa (lub nawet danego „egzemplarza”) wysuwa się na pierwszy plan41. *** Na tym poziomie organizacji tekstu się zatrzymam, zauważając, że każdy kolejny zestaw modeli zawiera się w poprzednich. Często, mimo różnorodnego charakteru, formy oraz wielu celów użycia, tworzą razem spójną, logicznie prawomocną konstrukcję. Dzieje się tak m.in. ze względu na wykorzystanie trwałego wzorca zakorzenionego w porządku pisma – konwencji listy. W Chacie polskiej jej oś horyzontalna jest osią organizującą modele przynależące do tej samej, nadrzędnej kategorii – rządzi nią zasada analogii. Oś pionowa natomiast wyznacza poziomy konkretyzacji owych modeli – od abstrakcyjnych (ufundowanych na kryterium funkcjonalnym), po empiryczne (uwypuklające strukturę i różnorodne aspekty zjawiska). To oczywiście tylko jeden z wielu wariantów możliwych do zbudowania w ramach opisywanej konwencji „wizualnego dyscyplinowania” danych. Warto przy tym zaznaczyć, że akceptacja stojących za ową konwencją założeń, logik i aksjomatów utrzymuje ciągłość w ramach wydzielonej tu części formacji dyskursywnej. Jeśli więc chcielibyśmy odnaleźć zasadę porządkowania danych elementów zbioru na poziomie wspomnianego wyżej, Foucaltowskiego „progu pozytywności”, nie można ignorować analiz dotyczących: 1) roli pisma; 2) związanych z nim, zinternalizowanych, wizualnych schematów konceptualnych, a także 3) częściowo autonomicznych modeli stanowiących narzędzie budowania wiedzy przez serie zaplanowanych przekodowań międzysystemowych. W tej perspektywie sama teoria ewolucjonistyczna nie stanowi podstawowej matrycy organizującej tekst Chaty polskiej. Jest raczej uszczegółowieniem tych miejsc, które modele pozostawiają niewypełnione – korzysta przy tym z ciągłości, którą tworzą oraz wykorzystuje podstawowe dla porządkowania słów w piśmie formy, takie jak rozumowanie per analogiam (budowane w oparciu o pojedyncze, często abstrakcyjne, etycznie [etic] umocowane kryteria), służące np. opisanemu wyżej uprawomocnieniu genealogii. 41

Za tę uwagę dziękuję dr. hab. Markowi Pacukiewiczowi.

159


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Podstawowym błędem nie są więc w koncepcjach ewolucjonistycznych próby tworzenia „pseudojednostek”, czyli w gruncie rzeczy modeli – „narzędzi przekodowujących”, lecz błędne założenia dotyczące charakteru przekodowanych formuł i specyfiki związków między nimi. Założenia łączące się w analizowanym przypadku z tezami o roli diachronicznej, unilinearnej, teleologicznej zmiany w obserwowalnych transformacjach wytworów kultury ludzkiej.

Bibliografia Boas F., The limitations of the comparative method of anthropology, Science, [New York] 1896. Boas F., The shaping of American anthropology, 1883-1911. A Franz Boas reader, red. G.W. Stocking, Basic Books, New York 1974. Boas F., Ewolucja czy dyfuzja?, przeł. M. Kowalski w: Świat człowieka – świat kultury. Antologia tekstów klasycznej antropologii, red. E. Nowicka, M. Głowacka-Grajper, PWN, Warszawa 2007. de Certeau M., Wynaleźć codzienność. Sztuki działania, przeł. K. Thiel-Jańczuk, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2008. Derrida J., O gramatologii, przeł. B. Banasiak, Wydawnictwo Officyna, Łódź 2011. Foucault M., Archeologia wiedzy, przeł. A. Siemek, PIW, Warszawa 1977. Foucault M., Porządek dyskursu. Wykład inauguracyjny wygłoszony w Collège de France 2 grudnia 1970, przeł. M. Kozłowski, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2002. Frigg R., Models and Fiction, „Synthese” 2010, 172(2). Frigg R., Hartmann S., Models in Science, w: The Stanford Encyclopedia of Philosophy, red. E. Zalta, The Metaphysics Research Lab, Center for the Study of Language and Information, Stanford University, Stanford 2012. Gajkowa O., Jan Karłowicz i Ludwik Krzywicki jako reprezentanci dwu nurtów w etnologii polskiej, PTL, Wrocław 1959. Goody J., Poskromienie myśli nieoswojonej, przeł. M. Szuster, PIW, Warszawa 2011. Ingold T., Lines. A brief history, Routledge, London, New York 2007. Mitka J., Taksonomia linneuszowska w dobie biologii molekularnej, „Fragmenta Floristica et Geobotanica Polonica” 2004, nr 6. Karłowicz J., Chata polska. Studyjum lingwistyczno-archeologiczne, druk J. Bergera,, Warszawa 1884. 160


Adam Pisarek, Modele w piśmie. O organizacji tekstu...

Karłowicz J.A., Słoworód ludowy, Red. „Dwutygodnika Naukowego”, Kraków 1878. Koselleck R., Dzieje pojęć. Studia z semantyki i pragmatyki języka społeczno-politycznego, przeł. J. Merecki, W. Kunicki, Oficyna Naukowa, Warszawa 2009. Kosowska E., Antropologia literatury. Teksty, konteksty, interpretacje, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2003. Latour B., Nadzieja Pandory, przeł. K. Abriszewski i in. Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń 2013. Lévi-Strauss C., Antropologia strukturalna, przeł. K. Pomian, Aletheia, Warszawa 2009. Malinowski B., Kultura i jej przemiany, przeł. A. Bydłoń i A. Mach PWN, Warszawa 2000. Mitchell T., Egipt na wystawie świata, przeł. E. Klekot, PIW, Warszawa 2001. Morgan M.S., Morrison M., Models as mediators. Perspectives on natural and social sciences, Cambridge University Press, Cambridge – New York 1999. Ong W.J., Osoba, świadomość, komunikacja. Antologia, przeł. J. Japola, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2009. Pacukiewicz M., Dyskurs antropologiczny w pisarstwie Josepha Conrada, Universitas, Kraków 2008. Ratzel F., The history of mankind, przeł. A.J. Butler, Macmillan Co., London, New York 1896. Ratzel F., Antropogeografia, przeł. Ł. Ostrowski, w: Świat człowieka – świat kultury. Antologia tekstów klasycznej antropologii, red. E. Nowicka, M. Głowacka-Grajper, PWN, Warszawa 2007. Sokolewicz Z., Wprowadzenie do etnologii, PWN, Warszawa 1974. Tylor E.B., Cywilizacja pierwotna. Badania rozwoju mitologji, filozofji, wiary, mowy, sztuki i zwyczajów, przeł. Z.A. Kowerska, Wydawnictwo „Głosu”, Warszawa 1896. Viveiros de Castro E., Métaphysiques cannibales. Lignes d'anthropologie post-structurale, Presses universitaires de France, Paris 2009.

Abstract Styles of writing. On text organization in Karłowicz’s Chata polska [Polish cottage] This article speaks of the issues of circulation of evolutionistic ideas within anthropological and cultural field of discourse. Author focuses on several chosen features of this field, which allow for “journeying” of certain terminology and non-articulated premises of the theory. The main goal of this text is to answer the question: why, created by Jan Aleksander Karłowicz in Polish cottage evolutionary-linguistic-archeological “bricolage”, was a scientifically acceptable construction? To

161


Laboratorium Kultury 4 (2015)

answer this question, author needs to analyze the ways of scholar’s use of categories and types embedded in the order of writing, understood as styles which mirror the reality – coding some of its aspects. Keywords: Jan Aleksander Karłowicz, styles, evolutionism, Polish cottage

Adam Pisarek Doktor, asystent w Zakładzie Teorii i Historii Kultury Instytutu Nauk o Kulturze i Studiów Interdyscyplinarnych Uniwersytetu Śląskiego. Kulturoznawca zajmujący się antropologicznymi teoriami kultury i problematyką gościnności. Redaktor naczelny „Laboratorium Kultury”. Współredaktor tomów Ukąszenia, wirusy, memy. Kulturowe obrazy praktyk fizjologicznych (2013), Laboratorium Bronisława Malinowskiego (2013), Radość tropików (2012).

162


Małgorzata Rygielska, „Listy uwierzytelniające” etnografa

Małgorzata Kołodziej

Uniwersytet Śląski w Katowicach

Wokół „chaty polskiej”. Kilka uwag na marginesie tekstów Jana Aleksandra Karłowicza i Kazimierza Mokłowskiego

Streszczenie: Artykuł stanowi próbę porównania dwóch dzieł dotyczących budownictwa mieszkalnego – Chaty polskiej Jana Aleksandra Karłowicza oraz Sztuki ludowej w Polsce Kazimierza Mokłowskiego. Deklarowana przez Mokłowskiego inspiracja Chatą polską jest punktem wyjścia dla autorki, która stara się opisać część relacji łączących oba teksty. Słowa klucze: domostwo, ewolucja, polska chata, Jan Karłowicz, Kazimierz Mokłowski

C

hata polska Jana Aleksandra Karłowicza z 1884 r. to próba implementacji koncepcji ewolucjonistycznych na grunt polskich nauk o kulturze przełomu XIX i XX w. Jest to jednocześnie praca ważna pod względem zebranej faktografii dotyczącej historii siedzib ludzkich. Chciałabym ją zestawić z fragmentami późniejszej o blisko dwie dekady książki Kazimierza Mokłowskiego1

1 Kazimierz Julian Mokłowski (1869–1905), działacz socjalistyczny, dziennikarz i publicysta, architekt i historyk sztuki. Ur. 17 VII w Kosowie w Galicji; był starszym synem Mieczysława, poety, wychowanka szkoły wojennej w Cuneo [...]. Zainteresowania M-ego jako architekta i historyka sztuki objęły problemy inwentaryzacji i konserwacji obiektów zabytkowych (współpracował we Lwowie z Janem BołozemAntoniewiczem i Władysławem Łozińskim oraz Władysławem Łuszczkiewiczem z Krakowa). [...] Badania sztuki ludowej zbliżyły M-ego do zagadnień etnograficznych (Kwestionariusz dla badania kultury ludowej, „Tydzień”, R. 11: 1903, nr 51–2, [w:] tegoż, Sztuka ludowa w Polsce, a także „Fotograf Warszawski”,

163


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Sztuka ludowa w Polsce (1903), której autor już na wstępie stwierdza, że lektura tekstu Karłowicza była dla niego istotną inspiracją. Kierując uwagę w pierwszej kolejności na pracę Karłowicza, stwierdzić należy (choć autor jasno zaznacza, że będzie zajmował się przede wszystkim tytułową chatą polską), iż głównie omawia poszczególne etapy rozwoju form mieszkalnych, poczynając od najdawniejszych, co służyć ma za tło jego „obrazku”2. Zgodnie z tą obserwacją możliwa jest klasyfikacja Chaty polskiej jako pracy ewolucjonistycznej i uznanie, że głównym celem autora było zrekonstruowanie procesu ewolucji domostw ludzkich. Rekonstrukcja Karłowicza jest wynikiem „studium lingwistyczno-archeologicznego”. Podtytuł wskazuje na realizację dwóch łączących się ze sobą wątków. Autor będzie pisał o rozwoju form mieszkalnych, opierając się zarówno na danych archeologicznych, jak i na opracowaniach analizy językoznawczej, dotyczących leksyki z zakresu form mieszkalnych. W toku lektury dzieła Karłowicza otrzymujemy rys ewolucjonistyczny, porządkujący siedziby mieszkalne od form prostych do bardziej złożonych: autor prowadzi swoją narrację zaczynając od mieszkania w otwartej przestrzeni leśnej, przez ziemianki i jaskinie, mieszkania nawodne i przenośne, by dojść do momentu przełomowego, którego upatruje w pojawieniu się strzechy czy dachu i kończy na krótkim omówieniu typów chaty. Cały zarysowany przez autora ciąg ewolucyjny nie jest osadzony w jednym tylko – polskim – kontekście. Więcej nawet – w przeważającej części pracy Karłowicz skupia się na innych ludach europejskich (a także podaje przykłady z różnych odległych części świata) po to, by w jednym z ostatnich fragmentów stwierdzić, czy też poniekąd wyjaśnić stworzone przez siebie zestawienie: „Szukając po dostępnych mi źródłach polskich rysunków i opisów chaty wiejskiej, znalazłem niemało zasobu, ale ten zgoła nie wystarcza do utworzenia pewnego i zupełnego obrazu”3. Warto zaznaczyć, iż materiał archeologiczny i jednocześnie etnograficzny, na który powołuje się Karłowicz, pochodzi z większego obszaru geograficznego niż materiał lingwistycznych . Co więcej, braki w zasobach etnograficznych są przez Karłowicza uzupełniane refleksją lingwistyczną właśnie. Autor zajmuje się znaczeniem słów dotyczących form mieszkalnych, tak jak np. w poniższym fragmencie: R. 1: 1904, nr 5) głównie dotyczących metodyki badań terenowych (stosowania fotografii jako materiału dokumentacyjnego)”. W. Bieńkowski, Kazimierz Julian Mokłowski, w: Polski Słownik Biograficzny, t. 21, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Kraków 1976. 2 J. A. Karłowicz, Chata polska. Studyjum lingwistyczno-archeologiczne, druk J. Bergera, Warszawa 1884, s. 1. Cytowanie zawsze zgodne z tekstem oryginalnym. 3 Tamże, s. 22.

164


Małgorzata Kołodziej, Wokół „chaty polskiej”...

Dla nas najbardziej zajmującą okolicznością jest to, że dzisiejsi jeszcze Persowie domy nazywają kadami; jest to niewątpliwie ten sam wyraz, co nasz: chata. Nowoperskiemu odpowiada, wyraz staroperski kata; pochodzi od kan kopać i posanskrycku khan znaczy toż samo […]. Że pierwotnie łączono pojęcie kopania z pojęciem domu, z przyczyny iż mieszkano w ziemiankach kopanych, mamy dowód jasny i w językach uralsko-altajskich. Wyraz turko-tatarski öj albo cʋ znaczy dzisiaj dom, lecz dosłownie wyraża dół, jamę; powęgiersku odú znaczy dół, jama i od tegoż pnia pochodzi; pokrewne temu wyrazy tureckie oda izba i otak buda, znane są słownikom naszym z pisarzy dawniejszych, którzy je przejęli z ust tureckich. Podobnież znany u nas wyraz jurta, który się używa u ludów mongolskich w przenośnem znaczeniu ojczyzny, pochodzi od pnia jar, jor = szczepać, kopać, więc pierwotnie znaczy dół, jama4.

Swoje rozważania rozpoczyna Karłowicz od stwierdzenia, że „Najdawniejszem mieszkaniem człowieka, o ile to mieszkaniem nazwać można, był las, a w nim buda lub szałas z gałęzi upleciony albo sklecony”5. Sugerując się tytułem jego dzieła, można byłoby się zastanowić, jak wcześniejsze etapy mają się do chaty polskiej. Już w kolejnych zdaniach autor dodaje, że dane dotyczące mieszkania w budzie postawionej w lesie odnoszą się do ludów „dzikich australskich”, „południowo-amerykańskich” lub z „cieplejszych krajów Azyi”6, zaś informacji na temat podobnej formy mieszkania w Europie nie sposób odnaleźć. Myślenie ewolucjonistyczne pozwala Karłowiczowi przedstawić ciąg historyczny za pomocą form lokujących się w różnych kontekstach przestrzennych. Widzimy wobec tego, że już pierwsze stronice dzieła zawierają w sobie treści sugerujące pozostawanie autora pod wpływem ewolucjonizmu, w tym m.in. umieszczanie wszystkich kultur na jednej osi rozwoju – w oparciu o tezę, że jeśli coś zaistniało w jednej kulturze, musiało istnieć lub pojawi się także w innej. To założenie jest punktem wyjścia Chaty polskiej i zdaje się, że ważną rolę przestaje odgrywać dopiero w momencie zbliżania się do zamierzonego tematu dzieła, czyli polskiego domu wiejskiego, który z kolei zostaje omówiony w odniesieniu do swego rodzimego kontekstu kulturowego. Karłowicz, nie mając dostatecznie wielu danych na temat drogi rozwojowej form mieszkalnych na ziemiach polskich – o czym sam zresztą pisze – rekonstruuje ją na podstawie zestawiając dostępne mu informacje dotyczących innych kultur, a zaczerpnięte m.in. z opracowań archeologicznych ten temat. Tamże, s. 6. Tamże, s. 1. 6 Tamże, s. 1–2.

4

5

165


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Badacz stara się przedstawić historyczne etapy kształtowania się współczesnej mu rodzimej formy domu, nie bacząc na skutki zestawienia danych pochodzących z różnych realiów kulturowych. Tworzy przez to zarys – zdawałoby się – spójnej ewolucji. Udaje się to m.in. dzięki temu, że dla opisania różnorodnych form służących ludziom za schronienie używa abstrakcyjnego pojęcia „domu” czy „mieszkania”. Zasadnym będzie prześledzenie kolejnych charakterystyk domostw w takiej kolejności, w jakiej czyni to autor Chaty polskiej i skupienie się na zabiegach typowych dla analizy w duchu ewolucjonizmu. Powróćmy jeszcze raz do pierwszych zdań Chaty polskiej. Najdawniejszym mieszkaniem okazuje się być buda lub szałas. Kolejnym wymienionym przez Karłowicza etapem jest ziemianka. Autor wskazuje także na formy podobne ziemiance – pieczary i ule, czyli kopce nasypowe7. Dane na ich temat zaczerpnął zarówno z pism starożytnych historyków, jak i badaczy mu współczesnych. Ewolucjoniści byli w przeważającej mierze badaczami gabinetowymi, posługującymi się metodą porównawczą. Karłowicz, tak jak oni, uważał, że skoro pewne formy pojawiały się w oddalonych od siebie częściach świata, były formami powtarzającymi się regularnie, które musiały następować w rozwoju konkretnych kultur. Za bezpośredniego poprzednika „stałej na wierzchu ziemi siedzibę”8, Karłowicz podaje mieszkania nawodne oraz przenośne. Te pierwsze miały służyć mieszkańcom m.in. Włoch, Szkocji, Irlandii, Francji, a także w niektórych częściach Polski – według Karłowicza w „społecznościach przedkruszcowych”9. Opis tego typu mieszkania zaczerpnął autor z dzieła Herodota, który charakteryzuje je jako domy budowane „na bardzo wysokich palach, wbitych w jezioro”10 i z wykorzystaniem „spojonych” desek. Fragment ten stanowi próbę opisania zjawisk z różnych kontekstów historycznych, geograficznych i kulturowych przy pomocy informacji zaczerpniętych z rekonstrukcji dzieła Greka. Za mieszkania przenośne, związane z koczowniczym trybem życia, uznaje Karłowicz domki na wozach oraz namioty. Wspólną cechą mieszkań nawodnych oraz przenośnych ma według niego być „okrągłość”11: stwierdza, że „kształt ziemianek okrągłych przechował się jako zabytek szczątkowy w postaci domków nawodnych i wozowych”12. Kształt domostwa byłby zatem dla Karłowicza Tamże, s. 2–5. Tamże, s. 8. 9 Tamże, s. 10. 10 Tamże, s. 11. 11 Tamże, s. 8. 12 Tamże. 7

8

166


Małgorzata Kołodziej, Wokół „chaty polskiej”...

przeżytkiem, czyli ideą, która przeszła z niższego do wyższego stadium rozwoju pewnego zjawiska13. Innymi słowy – to forma świadczy o drodze rozwojowej opisywanego zjawiska. Tuż przed przejściem do omówienia kształtu chaty polskiej, autor uznaje za słuszne podanie rodowodu wybranych wyrazów związanych z budownictwem. Upatrując go w języku germańskim, przystępuje w pierwszej kolejności do opisu chaty niemieckiej, jasno jednak zaznacza, że zapożyczenia słów nie są równoznaczne z zapożyczeniem „rzeczy lub kunsztu”14. Kontekst w tym miejscu staje się już nieco bardziej zawężony, a wybór niemieckiego typu chaty – uzasadniony. Służy weryfikacji twierdzenia o „podróżowaniu” słów razem z umiejętnościami czy przedmiotami. Ostatecznie Karłowicz będzie bronił tezy dotyczącej odrębności polskiego i niemieckiego typu domostwa. Badacz nie podaje zbyt wielu informacji na temat chaty polskiej, co tłumaczy brakiem wystarczającego zasobu materiałów. Stara się jednak pokrótce opisać dwa typy chat – „najczęstszy” i „rzadszy”, których wyznacznikami ma być np. usytuowanie wejścia na dłuższej czy krótszej ścianie budynku, bądź rozmieszczenie pomieszczeń wewnątrz domu15. Następnie wg tego klucza dzieli mieszkania pochodzące z różnych regionów ziem polskich. Choć zarysowana w Chacie polskiej ewolucja nie wyczerpuje tematu wskazanego w tytule, to jednak sygnalizuje istniejący na gruncie polskim brak źródeł i stanowi pewnego rodzaju pierwszy krok w stronę zgromadzenia materiału, mającego służyć dalszym badaniom. Karłowicz staje się w ten sposób prekursorem polskiego dyskursu dotyczącego budownictwa mieszkalnego, który już w kilka lat po ukazaniu się monografii, zyska swoich kontynuatorów. Jednym z nich był wspomniany Kazimierz Mokłowski, który na pierwszych stronicach Sztuki ludowej w Polsce zaznacza, że jego praca jest dopełnieniem obrazu naszkicowanego przez Karłowicza: Praca niniejsza nie będzie i nie może być wyczerpaniem zagadnienia, wymagającego jeszcze roboty społeczeństwa. Archiwalny materiał i osobiste zdjęcia dają jednak w połączeniu z innemi pracami, zwłaszcza nie dość ocenioną rozprawą dr. Karłowicza, pewną całość, która i dla szerszego społeczeństwa, o ile sądzę, bez interesu nie pozostanie. […] Pracę niniejszą uważać należy za skromne dopełnienie powyższego braku w rozprawie dr. Karłowicza16. R. Deliège, Historia antropologii, przeł. K. Marczewska, Oficyna Naukowa, Warszawa 2011, s. 21. J. A. Karłowicz, Chata…, s. 15. 15 Tamże, s. 23. 16 K. Mokłowski, Sztuka ludowa w Polsce, Nakładem księgarni H. Altenberga, Lwów 1903, s. 4. Cytowanie zawsze zgodne z tekstem oryginalnym. 13 14

167


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Uzupełnienie Mokłowskiego trudno nazwać, za nim samym, „skromnym”, gdyż w efekcie przedstawia się ono jako obszerny tom liczący ponad pięćset stron i składający się z dwóch części. Pierwsza z nich – Dzieje mieszkań ludowych – stanowi rys ewolucyjny – genealogię rozwojową chaty. Punktem wyjściowym dla rozważań Mokłowskiego staje się twierdzenie niemieckiego profesora Wilhelma Riehla o silnym wpływie warunków środowiskowych danego kraju na istniejące w jego obrębie „treści życia wytwórczego” – w tym także na kształt domu17. Mokłowski podejmuje więc próbę przedstawienia historii chaty uwzględniającą znaczenie specyfiki geograficznej – w niej zresztą widzi podstawowe źródło różnic kulturowych. Jak sam jednak stwierdza: sposób rzymski, jak go starzy nazywali, odbije się na mowie, na pojęciach i brzmieniach wyrazów ukaże pochodność swoją, zresztą dokumentami historycznymi stwierdzoną. Zaś w pewnym wspólnym zakresie w sz y st ko jest jedno c z y to się d z ie je w A m e r yce, l ub na w y s pach San d w i ch, l ub u u jśc ia Wi sł y 18 [podkr. moje - M.K.].

Autor we fragmencie tym ujawnia marginalizowanie roli kontekstu kulturowego w interpretacji faktów przytaczanych przez twórcę Sztuki ludowej w Polsce, choć wszystkie z omawianych przypadków okraszone zostają wieloma informacjami wyjaśniającymi obecność takiej, a nie innej formy mieszkalnej. W taki oto sposób dowiadujemy się na przykład o różnicy w systemie budownictwa niemieckiego i rzymskiego, która związana jest nie z zasadą konstrukcyjną, lecz z dostępnością różnych materiałów na tych terenach oraz o powodach chwilowego porzucenia drewna, będącego głównym budulcem mieszkań w Albanii. Gdy stopniowo zaczęło go brakować, konieczne stało poszukiwanie innego tworzywa, co zapoczątkowało pojawianie się na wspomnianym obszarze konstrukcji z kamienia19. Już ten przykład wskazuje na odniesienie się do warunków środowiskowych wybranych obszarów geograficznych, z którymi Mokłowski wiąże bezpośrednio sposób budowania domostw. Temat osad słowiańskich również zostaje przez Mokłowskiego opatrzony wyjaśnieniami wskazującymi na środowiskowe uwarunkowania tworzenia mieszkań na palach:

Tamże, s. 6. Tamże, s. 11. 19 Tamże, s. 121. 17 18

168


Małgorzata Kołodziej, Wokół „chaty polskiej”...

osady słowiańskie pilnować się musiały dróg wodnych, […] lepiej im było mieszkać bodaj na palach, ale blizko otwartego i świetlistego „świata”, niż szukać suchszych pozornie, ale za to ciemnych miejsc borem i lasami zarosłych20.

Po raz kolejny otrzymujemy więc informacje o kontekście geograficznym, w którym dana forma występuje, o warunkach, które służyć mogą za wyjaśnienie kształtu domostwa, odczuwalny jest jednak brak kontekstu czasowego – zakorzenienia w rzeczywistości historycznej. Występuje tutaj wciąż – podobnie jak u Karłowicza – uporządkowanie form: od pozornie najprostszych do tych o większym stopniu złożoności. Niemniej jednak uwrażliwienie na warunki środowiskowe spotykane w różnych częściach świata odebrać można jako częściowe zakwestionowanie ewolucjonistycznego przekonania o tym, że pewne formy występowały w określonym porządku. Ujęcie Mokłowskiego podważa więc ewolucjonistyczne założenia, które prezentował Karłowicz. Autor Sztuki ludowej w Polsce rozwój form mieszkalnych uzależnia od lokalnych warunków, które różnicują poszczególne etapy rozwoju, a w przejściach pomiędzy kolejnymi formami dostrzega splot różnorodnych zależności. Przedstawia on także dowody na poparcie postawionej przez siebie tezy mówiącej o tym, że forma wcześniejsza nie jest wypierana przez aktualnie panującą: budynki starszego typu zyskują coraz to podrzędniejsze funkcje w gospodarstwie21. Mokłowski proponuje termin aufgehoben na oznaczenie całości tego, co ludzkość kiedykolwiek w swoich dziejach przeżyła – innymi słowami, dotyczy ono wszystkiego tego, co pozornie już nie istnieje, jednak wciąż wpływa na ogólną postać kultury, jest zachowane „w ludzkości”22. Przypomina to poniekąd pojęcie przeżytku. Mokłowski, pisząc np. o ziemiance, podobnie jak Karłowicz, upatruje w niej punktu wyjścia dla późniejszych zwyczajów zakopywania ciał zmarłych w ziemi. To, co kiedyś służyło za mieszkanie w życiu doczesnym, zostało wyparte przez dom wzniesiony na powierzchni ziemi, jednak przetrwało w kulturze jako miejsce spoczynku ciała po śmierci. Tym, co może mieć wpływ na formę mieszkania, jest również w opinii Mokłowskiego sposób życia danego ludu – zdarza się więc autorowi Sztuki ludowej w Polsce zwracać uwagę na specyficzne uwarunkowania społeczne i kulturowe. Tamże, s. 145. Tamże, s. 78. 22 Tamże, s. 12. 20 21

169


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Już chata zagrodowa wskazuje istnieniem swojem na przekształcenie się gospodarki społeczno-chłopskiej. Chłop wolny, na pół myśliwy i zbójnik, rybołówca, bartnik i właściciel dobytku w bydle, owcach i koniach, przerabia się na rolnika. Lasy niszczeją, cięte siekierą kupiecką, zaś gdzieniegdzie, jak naprzykład na Podolu, nigdy zdaje się las wielkiej roli nie odgrywał w gospodarce. Tam więc wytworzył się najczystszy typ budownictwa ludowego rolniczego, który, opierając się na naturalnych warunkach przyrodniczych Podola i Ukrainy, przetworzył się dziwnym sposobem w budownictwo właściwe narodowi rusińskiemu23.

W powyższym fragmencie autor zarysował sposób, w jaki dokonało się na ziemiach polskich przejście od budownictwa leśnego do rolniczego, a przyczyn tego procesu upatrywał m.in. w zmianie profesji mieszkańców. Widzimy zatem, że zrekonstruowanie kontekstu wyjaśniającego taki, a nie inny kształt domostw łączy się u Mokłowskiego z naświetleniem panujących w miejscu ich występowania warunków środowiskowych oraz opisaniem zmian w stylu życia (np. koczownictwo – tryb osiadły). Te dane, przypomnijmy, w pracy Karłowicza zostały pominięte. Mokłowskiemu faktycznie więc, zgodnie z jego początkowym założeniem, udaje się stworzyć uzupełnienie pracy swego poprzednika, ale także spojrzeć na prezentowaną problematykę nieco z innej perspektywy. Nie można odmówić Mokłowskiemu ogromnej zasługi związanej z próbą ukontekstualnienia wiedzy na temat form mieszkalnych. Są jednak w jego ujęciu cechy myślenia ewolucjonistycznego – zestawienie całego szeregu odrębnych przypadków służy bowiem zbudowaniu akontekstualnej i spekulatywnej konstrukcji opisującej rozwój budownictwa domowego od form najprostszych do najbardziej złożonych. Słusznym będzie zatem stwierdzenie, że Mokłowski idzie krok dalej niż Karłowicz, jednak wciąż – podobnie jak autor Chaty polskiej – nie zawsze zwraca uwagę na kontekst kulturowy. Dzieje się tak po części ze względu na wspomniany wyżej brak materiałów źródłowych. Mokłowski, snując refleksje nad polskim budownictwem ludowym, zauważał zainteresowanie w tym zakresie nie tylko wielu badaczy, ale też artystów i pisarzy (wspominał m.in. o pracach Władysława Matlakowskiego24 oraz Stanisława Tamże, s. 328. Władysław Matlakowski (1850–1895), autor m.in. dzieła Budownictwo ludowe na Podhalu, którego założeniem było skupienie się na opisie cech i specyfiki mieszkań zakopiańskich. Analiza uwzględnia powiązania osobliwego charakteru chaty podhalańskiej z góralską mentalnością i tradycją, a niezwykłe dopełnienie stanowi osadzenie rozważań w kontekście zakopiańskich krajobrazów. W. Matlakowski, Budownictwo ludowe na Podhalu, Nakładem Akademii Umiejętności, Kraków 1892. Za: Etnografowie i ludoznawcy polscy: sylwetki, szkice biograficzne t. 4, red. A. Spiss, J. Święch, PTL, Wrocław 2014, s. 144–148. 23

24

170


Małgorzata Kołodziej, Wokół „chaty polskiej”...

Witkiewicza25, odwoływał się także do opisów Józefa Kraszewskiego26). Podobnie jak Karłowicz uważał jednak, że wiele jeszcze zostało do zrobienia: Nauka o chacie w Polsce zasługuje przecież w zupełności, aby się nią szerzej zająć. Jeśli dawne archiwalne zabytki i, tkwiące w mowie ludu naszego, w nazwach miejscowości i plemion, znaki słowne, pozwalają nam odczytywać pewne strony przeszłości, jak to dobrze pokazała praca prof. Wojciechowskiego o Chrobacyi, to przecież mowa wiązanych bierwion, rozkładu mieszkania ludowego, rozmieszczenia i przechowania dobytku, tudzież zdobnictwa, w kształtach sobie właściwych najwięcej używanego, rozjaśniłaby wiele zagadkowych brzmień i nazw, związanych z dziejami cywilizacyi polskiej. Mowę jednak tych „wiązanych bierwion” rozumieć należy, umiłowawszy ją we wszystkich zgłoskach oderwanych, jakiemy są; kłody, kloce, kołki, kozły, krokwie, ściela, okna, dźwirza i.t.d., jako też w tej złożonej postaci, jaką jest dzisiejsza chata, zagroda, a wreszcie zbiorowisko zagród – wieś (wiec - wszech) i sioło, siodło, osada27.

Mokłowski, w powyższym fragmencie, postuluje odwoływanie się do materiału lingwistycznego, podobnie jak czyni to Karłowicz, ale przede wszystkim pojawia się tu zupełnie nowa myśl – chęć zobaczenia w budownictwie specyficznego „języka”, w którym elementy konstrukcyjne są leksemami łączącymi się ze sobą w większe struktury za pomocą określonych reguł. Jest to, w odniesieniu do tekstu Karłowicza, zupełnie nowa jakość w namyśle nad rozwojem domostw28. Obie przywoływane prace mają niewątpliwie cechy wspólne, np. ich autorzy starają się zrekonstruować etapy rozwoju form mieszkalnych. Są między nimi jednak znaczące różnice. Przyczyną tych różnic na pewno jest profil przygotowania obu specjalistów. Karłowicz jest badaczem kultury (także materialnej), ale w jego pracy niezwykle ważna jest refleksja lingwistyczna. Jeśli natomiast chodzi o Mokłowskiego, był on z wykształcenia architektem i historykiem sztuki. 25 Stanisław Witkiewicz (1851–1915), malarz, publicysta, pisarz, twórca i popularyzator stylu zakopiańskiego. W wielu swoich dziełach (np. Na przełęczy) zamieszczał opisy chat góralskich, uwzględniając ich pełną charakterystykę architektoniczną, funkcjonalną i ornamentalną. Z kolei w monografii Styl zakopiański szczegółowo omawia elementy budownictwa góralskiego i jego ornamentyki. Za: Etnografowie i ludoznawcy…, s. 285–289. 26 Józef Kraszewski (1812–1887), polski pisarz, którego utwory cechują się realizmem opisów kultury i stylu życia bohaterów w niej osadzonych. Inspirację dla Mokłowskiego stanowić mogła Chata za wsią powstała w roku 1842, której fabuła rozgrywa się na pograniczu Wołynia i Podola. Dość obszerne i wnikliwe opisy formy mieszkalnej, występującej prawdopodobnie w tamtych regionach, a będącej – zdaniem autora – czymś pomiędzy lepianką a szałasem, ujął Kraszewski już na początku powieści. J. Kraszewski, Chata za wsią, Nakładem B. M. Wolffa, Petersburg 1854. 27 K. Mokłowski, Sztuka…, s. 3–4. 28 Choć są autorzy, którzy uwypuklają, przywołując podobne fragmenty, przywiązanie Mokłowskiego do idei „ewolucjonistycznego rozwoju”. Por. J. Szewczyk, Dyskurs o ewolucji podlaskiego budownictwa ludowego, „Zeszyty Naukowe Politechniki Białostockiej” 2007, z. 20, s. 119.

171


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Jego spojrzenie na budownictwo ma nieco inny charakter. Widać to chociażby w cytowanym fragmencie dotyczącym specyficznej „mowy” bierwion. Oczywiście, możemy u niego zauważyć elementy myślenia ewolucjonistycznego, ale jest to wyłącznie punkt wyjścia. Ten krótki szkic nie stanowi szczegółowego opracowania, zwłaszcza dzieła Mokłowskiego. Jego monografii należałoby poświęcić znacznie więcej uwagi, chociażby przez fakt olbrzymiego materiału, który ona ujmuje. Tekst niniejszy stanowi jedynie próbę przyjrzenia się niektórym relacjom łączącym oba dzieła – Karłowicza i Mokłowskiego.

Bibliografia Bieńkowski W., Kazimierz Julian Mokłowski, w: Polski Słownik Biograficzny, t. 21, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Kraków 1976. Deliège R., Historia antropologii, przeł. K. Marczewska, Oficyna Naukowa, Warszawa 2011. Etnografowie i ludoznawcy polscy: sylwetki, szkice biograficzne t. 4, red. A. Spiss, J. Święch, PTL, Wrocław 2014, s. 144–148; s. 285–289. Karłowicz J.A., Chata polska. Studyjum lingwistyczno-archeologiczne, druk J. Bergera, Warszawa 1884. Mokłowski K., Sztuka ludowa w Polsce, Nakładem księgarni H. Altenberga, Lwów 1903. Świat człowieka – świat kultury. Antologia tekstów klasycznej antropologii, red. E. Nowicka, M. Głowacka-Grajper, PWN, Warszawa 2009. Szewczyk J., Dyskurs o ewolucji podlaskiego budownictwa ludowego, „Zeszyty Naukowe Politechniki Białostockiej” 2007, z. 20, s. 119–138. Waligórski A., Antropologiczna koncepcja człowieka, PWN, Warszawa 1973.

Abstract Around Polish cottage. Few remarks on the margin of Jan Aleksander Karłowicz's and Kazimierz Mokłowski’s texts This article attempts at a comparison of two works about the housing industry (carpentry) – Chata polska [Polish cottage] by Jan Aleksander Karłowicz and Sztuka ludowa w Polsce [Polish

172


Małgorzata Kołodziej, Wokół „chaty polskiej”...

folk artistry] by Kazimierz Mokołowski. Chata polska, declared as inspirational by Mokłowski, is a starting point for the author of this article, which will include the explanation of relation of both texts. Keywords: household, evolution, polish cottage, Jan Karłowicz, Kaziemierz Mokłowski

Małgorzata Kołodziej Doktorantka w Zakładzie Teorii i Historii Kultury Instytutu Nauk o Kulturze i Studiów Interdyscyplinarnych Uniwersytetu Śląskiego. Ukończyła kulturoznawstwo na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach na specjalności Teoria i Antropologia Kultury.

173


Laboratorium Kultury 4 (2015)

174


Małgorzata Laburda

Uniwersytet Śląski w Katowicach

Koncepcja ludoznawstwa Jana Karłowicza

Abstrakt W artykule omówione zostało stanowisko Jana Karłowicza odnośnie do przedmiotu poszczególnych nauk o kulturze w XIX w. Autorka odwołała się do opracowanych przez badacza definicji terminów ludoznawstwo, etnografia, etnologia, folklor oraz folklorystyka, opublikowanych w 19. i 21. tomie Wielkiej encyklopedyi powszechnej ilustrowanej oraz do referatu Narodowy folklor polski wydanego w Pamiętniku Zjazdu literatów i dziennikarzy polskich 1894. Zebrany materiał pozwolił przedstawić, w jaki sposób sam uczony rozumiał i nazywał naukę o kulturze oraz jakie widział zależności między ludoznawstwem i folklorystyką. Słowa klucze: Jan Karłowicz, etnografia, etnologia, ludoznawstwo, folklor, folklorystyka, XIX w.

S

zersze zainteresowanie ludem i jego obyczajami pojawiło się na przełomie XVIII i XIX w.1 Wśród polskich inicjatorów tego ruchu był m.in. Hugo Kołłątaj, a duże znaczenie dla rozwoju rodzimego ludoznawstwa miał jego list napisany w 1802 r. do księgarza Jana Maja2. Autor apelował w nim, by badać 1 Ludem interesowano się już w poprzednich wiekach. Pisze o tym m.in. Czesław Hernas omawiając w jednej ze swoich prac dzieje prefolklorystyki. Por. Cz. Hernas, W kalinowym lesie, t. 1, U źródeł folklorystyki polskiej, PWN, Warszawa 1965. 2 List znany był już w środowisku warszawskim około 1810 r., zawierał program dla wszystkich XIXwiecznych zbieraczy kultury ludowej. Por. A. Posern-Zieliński, Kształtowanie się etnografii polskiej jako samodzielnej dyscypliny naukowej (do 1939 r.), w: Historia etnografii polskiej, red. M. Terlecka, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1973, s. 29–113.

175


Laboratorium Kultury 4 (2015)

to, co kryje się „pod strzechą”: spisywać pieśni, opisywać zwyczaje, stroje, wyposażenie domów itp. Według Kołłątaja lud był archiwariuszem narodowej kultury3. W latach dwudziestych i trzydziestych XIX w. na ziemiach dawnej Rzeczpospolitej rozpoczęto na szeroką skalę zbieranie starożytności ludowych. Niektórzy zainteresowani uważali, że trzeba poznać kulturę ludową po to, by pomóc najniższym warstwom społecznym i wprowadzić je na drogę postępu. W działalności innych dominowała chęć zachowania świadectwa o rodzimych tradycjach, zwyczajach itp., których depozytariuszami byli mieszkańcy wsi. Wielu osobom w tych działaniach przyświecał cel stricte naukowy4. Zaglądając pod strzechy, obserwowali i opisywali obrzędy, zwyczaje, budownictwo, stroje i regionalne potrawy, zapisywali pieśni, bajki i wierzenia5. W gronie osób doceniających wartość twórczości ludowej była także spora grupa artystów, którzy w sposób twórczy korzystali z tego dorobku (np. Fryderyk Chopin, Stanisław Moniuszko6 i Adam Mickiewicz). O ile romantycy sięgali do kultury ludowej po to, by szukać inspiracji, o tyle reprezentantów pozytywizmu wieś interesowała w innym zakresie, ale zaznaczyć trzeba, że obydwie te formacje intelektualne były zainteresowane ludem7. 3 Warto jednak zaznaczyć, że jeszcze wcześniej swoją wędrówkę po wsiach rozpoczął Zorian Dołęga Chodakowski, a właściwie Adam Czarnocki (1784–1825), który uważał, iż mieszkańcy wsi, mimo kontaktów z dworem i miastem, zachowali swoją odrębność. Zdaniem Franciszka Ziejki Chodakowski szczególnie upodobał sobie zachowania ludyczne chłopstwa. Wędrując po wsiach przyglądał się ucztowaniu, zabawom a także twórczości artystycznej itp. Por. F. Ziejka, Pawie pióra, w: tegoż, W kręgu mitów polskich, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1977, s. 42. Franciszek Ziejka, przywołując fragmenty pracy Zoriana Chodakowskiego O Słowiańszczyźnie przed chrześcijaństwem, zwraca uwagę, iż autor dostrzega zdolność chłopów do zachowania własnej kultury, mimo wielowiekowego poddaństwa. Por. F. Ziejka, Piastowski pług, w: tegoż, W kręgu…, s. 70. 4 Na odmienne postawy prezentowane przez badaczy kultury ludowej w XIX w. zwrócił uwagę m.in. Stanisław Węglarz. W trakcie wykładów prowadzonych na Wydziale Etnologii i Nauk o Edukacji w Uniwersytecie Śląskim w Katowicach, wyróżnił dwa stanowiska: apologetyczne i filantropijne. Wiązały się one odpowiednio z tendencją do „oświecania ludu” lub upatrywania w nim matecznika kultury narodowej. 5 Por. Etnografowie i ludoznawcy polscy. Sylwetki, szkice biograficzne, red. E. Fryś-Pietraszkowa, A. KowalskaLewicka, A. Spiss, t. 1, Wydawnictwo Naukowe DWN, Wrocław 2002 (dotychczas ukazało się pięć tomów); Słownik folkloru polskiego, red. J. Krzyżanowski, Wiedza Powszechna, Warszawa 1965. 6 Poza Fryderykiem Chopinem wielu kompozytorów, m. in. Stanisław Moniuszko tworzyło pod wpływem muzyki ludu swoje kompozycje, w których pojawiały się polonezy, mazurki i krakowiaki. Por. S. Niewiadomski, Stanisław Moniuszko, „Muzyka. Miesięcznik Ilustrowany” 1925, r. 2, t. 1, s. 3–7. 7 Por. m.in. Dzieje folklorystyki polskiej 1800–1863. Epoka przedkolbergowska, red. H. Kapełuś, J. Krzyżanowski, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1970; Z. Jasiewicz, Początki polskiej etnologii i antropologii kulturowej (od końca XVIII wieku do roku 1918), Wydawnictwo Instytutu im. Oskara Kolberga Bonami, Poznań 2011. W Pieśni o ziemi naszej Wincentego Pola, napisanej w 1835 r., a wydanej w 1843, pojawia się opis ziem polskich, w którym autor zwraca uwagę na kulturowe zróżnicowanie poszczególnych regionów. Wincenty Pol był także pierwszym polskim wykładowcą etnografii. Zajęcia prowadził w połowie XIX w. w katedrze geografii Uniwersytetu Krakowskiego. Por. Z. Górka, Wincenty Pol, w: Wybitni geografowie Uniwersytetu Jagiellońskiego, red. B. Kortus, A. Jackowski, K. Krzemień, Instytut Geografii Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 1999. W połowie XIX w. największy zbiór materiałów

176


Małgorzata Laburda, Koncepcja ludoznawstwa Jana Karłowicza

Na ziemiach polskich, podobnie jak w całej Europie, w okresie fascynacji tendencjami pozytywistycznymi można było obserwować zjawisko intensywnego przyswajania myśli ewolucjonistycznej. W latach sześćdziesiątych XIX w. zaczęły ukazywać się najważniejsze dzieła takich autorów, jak Johann Bachofen, Adolf Bastian, Edward Tylor, Henry Lewis Morgan. Część z ich publikacji dość szybko trafiła do Polski (również w postaci tłumaczeń). Polscy badacze kultury ostatnich czterech dekad XIX stulecia byli więc pod wyraźnym wpływem tych idei – zarówno ci najwybitniejsi, jak i ci o stosunkowo skromniejszym dorobku. Prace zagranicznych autorów znajdowały odbicie w wielu polskich rozprawach. W latach siedemdziesiątych XIX w. na ziemiach dawnej Rzeczpospolitej powoływano pierwsze specjalistyczne czasopisma naukowe. Wśród tych, które zainteresowane były tematyką etnograficzną wymienić można „Zbiór Wiadomości do Antropologii Krajowej” wydawany przez Komisję Antropologiczną Akademii Umiejętności w Krakowie w latach 1872–18958. Od następnego roku ta sama Komisja publikowała „Materiały Antropologiczno-Archeologiczne i Etnograficzne”. W roku 1887 zaczęła ukazywać się „Wisła”9, a w roku 1895 „Lud”, organ Towarzystwa Ludoznawczego we Lwowie10. Badania kultury ludowej w Polsce rozwijały się pod auspicjami etnografii, etnologii, antropologii, językoznawstwa (dialektologii), slawistyki, ludoznawstwa a później także folklorystyki. Warto zaznaczyć, iż polscy badacze kultury w XIX w. rzadko byli związani z ośrodkami uniwersyteckimi. Poza wspomnianym już epizodycznym prowadzeniem zajęć z etnografii przez Wincentego Pola (por. przypis 6.), zdobycie formalnego wykształcenia z zakresu nauk o kulturze etnograficznych i folklorystycznych zgromadził Oskar Kolberg (Lud. Jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni, muzyka i tańce…) Za życia badacza od 1857 r. ukazały się 33 tomy prezentujące obraz XIX-wiecznej kultury ludowej. Z pozostawionych przez niego materiałów wydano kolejne tomy. W 1958 r. PTL rozpoczęło przygotowanie pełnej edycji dzieł Kolberga; wydawanie poszczególnych tomów kontynuował Instytut jego imienia. Por. O. Kolberg, Dzieła wszystkie. Reedycja, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Polskie Wydawnictwa Muzyczne, Wrocław-Poznań 1961–2011, t.1–85; A. Kutrzebianka, Rozwój etnografii i etnologii w Polsce, PAU, Kraków 1948; E. Millerowa, A. Skrukwa: Oskar Kolberg (1814–1879) w: Dzieje folklorystyki polskiej 1864–1918, red. H. Kapełuś, J. Krzyżanowski, PWN, Warszawa 1982, s. 25–103. 8 Słownik folkloru polskiego…. 9 Czasopismo odegrało znaczącą rolę w kształtowaniu się polskiej nauki o kulturze ludowej w okresie poprzedzającym powstanie pierwszej katedry etnografii. Według Heleny Kapełuś „Wisła” utrzymywała „kontakty z nauką […] światową i starała się dotrzymać jej kroku […], zgromadziła wokół siebie ogromny zespół autorski, złożony i z tuzów naukowych, i z szarych rejestratorów materiału”. H. Kapełuś, „Wisła” (1887–1905), w: Dzieje folklorystyki polskiej 1864–1918…, s. 264–337. 10 Karłowicz był jednym z założycieli Towarzystwa Ludoznawczego we Lwowie, a później także jego pierwszym członkiem honorowym. Warto także zaznaczyć, iż drugi rocznik „Ludu” poświęcono Karłowiczowi w dowód uznania jego dwudziestopięcioletniej pracy na polu polskiego ludoznawstwa. Por. „Lud. Organ Towarzystwa Ludoznawczego we Lwowie” 1896, r. 2.

177


Laboratorium Kultury 4 (2015)

było niemożliwe. Pierwsza katedra etnologii powstała dopiero w roku 191011 na Uniwersytecie Lwowskim, czyli ponad wiek po słynnym apelu Kołłątaja. Uczeni, którzy kształtowali od lat siedemdziesiątych XIX w. oblicze nauk o kulturze, reprezentowali różne profesje i wywodzili się z różnych tradycji naukowych12. Wśród nich na szczególną uwagę zasługuje Jan Karłowicz – jedna z najwybitniejszych postaci wspomnianych czterech dekad. Opublikował on wiele prac z zakresu ludoznawstwa13. Był także autorem wstępu i komentarzy do polskiego tłumaczenia dzieła Edwarda Tylora Cywilizacja pierwotna. Badania rozwoju mitologii, filozofii, wiary, mowy, sztuki i zwyczajów14. Zdobył gruntowne wykształcenie filologiczne, historyczne, filozoficzne oraz z zakresu teorii historii muzyki. Podejmował studia w Moskwie, Paryżu, Heidelbergu, Brukseli i Berlinie15. Helena Kapełuś tak przedstawia sylwetkę uczonego: Posiadał dobre przygotowanie z zakresu historii, orientację w dziedzinie lingwistyki, ogromne oczytanie w najnowszej literaturze teorii kultury i szeroko pojętego ludoznawstwa, wykształcenie muzykologiczne, doskonałą znajomość kilku języków europejskich, nadto pewną niezależność finansową, która mu pozwalała na luksus kariery prywatnego uczonego, nie skrepowanego pracą zarobkową, no i autentyczny talent naukowy16.

Znany jest jego dorobek z zakresu językoznawstwa. Pamięta się go głównie dzięki takim dziełom jak Słownik gwar polskich17 oraz Słownik języka polskiego18. 11 Pierwszym, gruntownie wykształconym polskim etnologiem był Stanisław Ciszewski, któremu powierzono w 1910 r. stanowisko kierownika katedry etnologii w Uniwersytecie Lwowskim. Por. A. Kutrzebianka, Rozwój…, s.11, 20–21. 12 A. Gomóła, Jan Michał Witort, Wprowadzenie do antropologii pokolenia „ludzi naukowych”, Wydawnictwo Exemplum, Uniwersytet Śląski w Katowicach, Poznań–Katowice 2011. 13 Do tej pory używałam formy opisowej „nauki o kulturze”, z uwagi na stosowanie w XIX w. różnego nazewnictwa na określenie tej dziedziny. Za Karłowiczem przyjmę termin ludoznawstwo, gdyż takim pojęciem posługiwał się sam badacz. W jednym z referatów określił siebie jako ludoznawcę. Por. J. Karłowicz, Narodowy folklor polski, w: Pamiętnik Zjazdu literatów i dziennikarzy polskich 1894, t. 1: Referaty i Wnioski, red. H. Biegeleisen, nakł. uczestników Zjazdu, Lwów 1894, s. 14. 14 Por. E.B. Tylor, Cywilizacja pierwotna. Badania rozwoju mitologii, filozofji, wiary, mowy, sztuki i zwyczajów, przekł. Z.A. Kowerska, ze wstępem i dodatkami, dotyczącemi rzeczy słowiańskich, a zwłaszcza polskich, oraz życiorysem autora przez Jana Karłowicza, Wydawnictwo Głosu, Warszawa 1896–1898, t. 1–2; Drukarnia F. Csernáka, Krakowskie Przedmieście, Warszawa 1896. 15 Por. A. Śródka, Uczeni polscy XIX i XX stulecia, t. 2, H–Ł, Aries, Warszawa 1994, s. 164. 16 H. Kapełuś, Jan Karłowicz (1836–1903), w: Dzieje folklorystyki polskiej…, s. 227. 17 Por. np. Słownik gwar polskich, ułożył J. Karłowicz, t. 1, A-E, nakład Akademii Umiejętności, Kraków 1900. 18 Por. np. Słownik języka polskiego, ułożony pod red. J. Karłowicza, A. Kryńskiego, W. Niedźwiedzkiego, t. 1, A-G, Wyd. fotooffsetowe – PIW, Warszawa 1952.

178


Małgorzata Laburda, Koncepcja ludoznawstwa Jana Karłowicza

O innych jego osiągnięciach wspomina się rzadziej. Warto jednak zaznaczyć, iż Karłowicz ma szczególne zasługi dla ludoznawstwa. Wprowadził m.in. termin folklor19. W Poradniku dla zbierających rzeczy ludowe20 zaproponował metody pracy w terenie21 oraz sposób opracowywania materiału. Jako redaktor „Wisły” miał duże zasługi dla rozwoju zainteresowań różnymi obszarami kultury, zarówno w kręgach naukowych, jak i pośród amatorów22. Antoni Kalina w dziewiątym roczniku czasopisma „Lud”, który ukazał się w roku śmierci Karłowicza pisał: „Jeżeli dziś ludoznawstwo zajmuje w nauce polskiej poważne stanowisko, jeżeli niwa ta liczy wprawdzie nie liczne grono pracowników, ale w każdym razie poważnych, rozumiejących znaczenie ludoznawstwa, zasługą to jest K-a w pierwszym rzędzie”23. Omawiając obszar i przedmiot badań wskazany przez Karłowicza warto odwołać się do opracowanych przez niego definicji terminów etnografia, etnologia, folklor oraz folklorystyka, opublikowanych w XIX i XXI tomie Wielkiej encyklopedyi powszechnej ilustrowanej24, a także w referacie Narodowy folklor polski opublikowanym w Pamiętniku Zjazdu literatów i dziennikarzy polskich 189425. W XIX w. terminy etnografia i etnologia były już obecne w dyskursie naukowym. Przemysław Horajski, pisząc o pracach Joachima Lelewela, stwierdził, iż „ich status nie był zrazu ściśle określony – choć samo nazewnictwo sugerowałoby, że etnografia jest nauką zajmującą się przede wszystkim opisem, a etnologia ma 19 J. Karłowicz wprowadził to pojęcie na grunt polskich nauk humanistycznych, tłumacząc z angielskiego termin folklore, użyty po raz pierwszy przez Williama Thomsa, który pod pseudonimem Ambrose Merton w liście do „Ateneum” londyńskiego z 12 sierpnia 1846 r. pisał: „Pismo Państwa dawało częstokroć dowód zainteresowania tym, co my w Anglii określamy jako »starożytności ludowe« czy »literatura ludowa«. Jednakowoż – nawiasem mówiąc – jest to raczej »wiedza« niż »literatura«, którą najstosowniej określić by można prawdziwie angielskim wyrazem złożonym folklore – wiedza ludu”. W. Thoms, Folklor, przeł. Violetta Krawczyk, „Literatura Ludowa” 1975, nr 6, s. 37. Karłowiczowi bliska była sama koncepcja Thomsa, który dorobek kultury ludowej próbował traktować relatywnie szeroko i nie ograniczać go do twórczości ustnej. Por. J. Burszta, Folklor, w: Słownik etnologiczny. Terminy ogólne, red. Z. Staszczak, PWN, Warszawa–Poznań 1987, s. 124–128. 20 J. Karłowicz, Poradnik dla zbierających rzeczy ludowe, Skład główny w Księgarni M. Orgelbranda, Warszawa 1871. 21 Kwestionariusz Karłowicza był jednym z licznych, które ukazały się w XIX w. w Polsce. Wspomina o tym chociażby Janusz Kamocki, który wymieniając nazwiska osób opracowujących podobne kwestionariusze pisze m.in. o Oskarze Kolbergu i Izydorze Kopernickim. Zdaniem Kamockiego szczególnie wyraźny rozwój kwestionariuszy przypada na ostatnie dwie dekady XIX w. i związany jest z powstaniem „Wisły” i „Ludu”. Por. J. Kamocki, Przegląd kwestionariuszy etnograficznych wydanych w języku polskim, PTL, Poznań 1953. 22 Jan Karłowicz był redaktorem miesięcznika geograficzno-etnograficznego „Wisła” w latach 1888–1900. Por. H. Kapełuś, „Wisła” (1887–1905), w: Dzieje folklorystyki polskiej 1864–1905…, s. 264–337. 23 A. Kalina, Jan Karłowicz, „Lud”, R. 9 (1903), s. 314. 24 Wielka encyklopedya powszechna ilustrowana, t. 19, Drukarnia Artystyczna S. Sikorskiego, Warszawa 1897; Wielka encyklopedya powszechna ilustrowana, t. 21, Drukarnia Artystyczna S. Sikorskiego, Warszawa 1898. 25 J. Karłowicz, Narodowy folklor…, s. 2–14.

179


Laboratorium Kultury 4 (2015)

uchwycić prawidłowości rządzące procesami kulturowymi, to w praktyce nie przestrzegano tego podziału”26. Z niejasnego znaczenia tych terminów Karłowicz zdawał sobie sprawę. Wyraził to w hasłach przygotowanych na potrzeby Wielkiej encyklopedyi… wydanej w 1897 r. Znajdziemy tu odniesienie do takiego rozumienia, w którym wskazuje się na rozróżnienie między etnografią a etnologią: Teoretyczną różnicę Etnografii od Etnologii tak niektórzy uzasadniają: pierwsza zajmować się ma badaniami szczegółowemi, przeważnie w formie opisowej; druga uogólnia poszukiwania szczegółowe, zajmuje się plemionami ludzkiemi w ogóle, klasyfikuje je, a badając jeden szczep lub naród, szuka stopni pokrewieństwa jego z innemi; okazem pierwszej byłby np. „Narodopis” Szafarzyka, albo którykolwiek tom „Ludu” O. Kolberga; próbką zaś drugiej mogłaby być książka Peschla27.

Jan Karłowicz orientował się zatem w znaczeniu obu terminów. Ich rozróżnianie było zgodne z podziałem nauk na idiograficzne i nomotetyczne, proponowanym przez Wilhelma Wildenbanda. Ale pierwsze zdanie hasła opracowanego na potrzeby Wielkiej encyklopedii powszechnej… brzmi: Etnografia i Etnologia dosłownie oznaczają jedną naukę, mianowicie naukę o ludzie [wyróżnienie M.L.], narodzie (grec. et h n o s) ; najwłaściwiej-by było spolszczyć obie nazwy wyrazem Lu d oz naw st wo i nie utrzymywać dwóch terminów powyższych, bo rozróżnienie ich istnieje raczej w teoryi niżeli w praktyce28.

Autor definicji podkreśla także, iż w tradycji niemieckiej stosowana jest jedna nazwa Völkerkunde, Anglicy skłaniają się ku ethnology, a Francuzi ku ethnographie. Badacz wskazuje na relacje między ludoznawstwem a innymi dyscyplinami wiedzy. W pierwszej kolejności zwraca uwagę na połączenie z antropologią, rozumianą jako „część zoologii”29. W jego ujęciu nauka ta zajmuje się człowiekiem od strony cielesnej, bada naturalną historię ludzkości. Etnografia 26 P. Horajski, Antropologia w myśli teoretycznej Joachima Lelewela, w: Antropologia kultury – antropologia literatury. Na tropach koligacji, red. E. Kosowska, A. Gomóła, E. Jaworski, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2007, s. 161. 27 J. Karłowicz, Etnografia i Etnologia, w: Wielka encyklopedya powszechna ilustrowana, t. 19, Drukarnia Artystyczna S. Sikorskiego, Warszawa 1897, s. 667. 28 Tamże. 29 Tamże.

180


Małgorzata Laburda, Koncepcja ludoznawstwa Jana Karłowicza

i etnologia30odnoszą się do antropologii, ale skupiają się przede wszystkim na grupach ludzkich, które są połączone mową, związkami rodzinnymi i społecznymi: E. zaś, uwzględniając i te badania, ile dotyczą rozwoju uspołecznionego żywota ludzi i ducha ich, zajmuje się przeważnie człowiekiem, a raczej ludźmi, złączonymi już w pewną całość, nie tylko plemienną, ile narodową; że zaś to połączenie odbywa się drogą porozumiewania się za pomocą mowy i pewnych węzłów rodzinnych i społecznych, przypuszcza zatem niejaki już rozwój umysłowy31.

Folklor traktuje Karłowicz jako dział ludoznawstwa, którego przedmiotem jest niepisana literatura ludowa32 (pieśni, podania, przysłowia itp.). Także obszar zainteresowań socjologii łączy z ludoznawstwem, bo chociaż socjologia jest nauką teoretyczną i zajmuje się kwestiami prawno-ekonomicznymi, to posiada również aspekt opisowy i historyczny. Karłowicz wskazuje także na związki ludoznawstwa z geografią, historią i badaniami mitologicznymi. Te ostatnie bowiem zaznajamiają ze „stanem pierwotnym umysłowości”33. Z geografii ludoznawstwo czerpie informacje o warunkach, w jakich się rozwija gromada ludzka, bądź też o wpływie otoczenia na umysłowość człowieka. Historia dostarcza natomiast wiedzy o przeszłości „ludów” od strony moralnej i materialnej. W oparciu o te założenia autor stwierdza, iż istnieją dwa wymiary ludoznawstwa: Dzieje są również ważnym czynnikiem w poznaniu ludów; w nich wykazuje się ich charakter moralny, w nich też odbywa się rozwój i postęp kultury materialnej; tak zwane przeto dzieje wewnętrzne i tak zwana prahistoria stanowią, że tak powiem, drugi wymiar Ludoznawstwa, jeżeli za pierwszy poczytywać będziemy zasób faktów jednoczesnych, geograficznie rozmieszczonych34.

Według Karłowicza ludoznawca w swojej pracy powinien dążyć do pełnego opisu kultury danej grupy. Z jednej strony, korzystając z dorobku historii, ma W haśle Etnografia i Etnologia Karłowicz używa skrótu „E”, jak się wydaje na oznaczenie obydwu nauk. Sądzę, że celowo posługuje się jednym symbolem literowym, by pokazać, iż traktuje etnografię i etnologię jako jedną naukę, mimo, iż określa się je dwoma nazwami. Z tekstu wynika również, że wspomnianego „E” używa zamiennie z ludoznawstwem. 31 J. Karłowicz, Etnografia… 32 Por. tamże. 33 Tamże. 34 Tamże. 30

181


Laboratorium Kultury 4 (2015)

dostarczać materiał do badania oraz rekonstrukcji dziejów kultury – w tym ujęciu ludoznawstwo oznaczałoby akceptowanie przez badacza teorii ewolucjonistycznych35. Z drugiej strony powinien uchwycić geograficzne rozmieszczenie zjawisk kulturowych. Autor we wspomnianym haśle dzieli ludoznawstwo na ogólne i szczegółowe, zaznaczając, że dotyczy ono dwóch dziedzin: cielesnej i duchowej: „zajmuje się badaniem ludów, jako gromad, zrzeszonych w imię wspólności interesów materialnych i moralnych, obarczonych potrzebami i wymaganiami cielesnemi, a rozwijających stopniowo potrzeby i wymagania duchowe”36. „Cielesny aspekt”37 ludoznawstwa jest bliski temu, co Karłowicz nazywał antropologią, ale dotyczy również warunków życia człowieka. W zakres zainteresowań ludoznawców wchodzą badania nad odzieżą, siedzibami ludzkimi, sposobem życia (np. koczownictwo, osiadły tryb życia) i zdobywaniem pożywienia czy kwestiami rodzinnymi (np. matriarchalność, patriarchalność). Aspekt duchowy obejmuje relacje społeczne w najszerszym rozumieniu (w tym prawo, zwyczaje, obrzędy), mowę, wyobrażenia dotyczące świata, człowieka i istot nadludzkich, „początki i rozwój Sztuki i Wiedzy”38 oraz „Kunszta i Nauki”39 czyli medycynę, normy prawne, wyobrażenia dotyczące przyrody. Ludoznawstwo szczegółowe zajmować się powinno opisami konkretnych obszarów (np. jednej wsi) lub wybranych zjawisk, zarówno materialnych jak i duchowych. Ludoznawstwo ogólne interesowało się tymi samymi zagadnieniami, jednakże uwzględniało ich szerszy zasięg. Dokładne opisy zebranego materiału miały być prezentowane w monografiach, gdyż „obrobienia monograficzne stanowią główny zasób wiedzy i umożliwiają budowanie szerszych i ogólniejszych poglądów i teoryj”40. Zdaniem Karłowicza źródeł ludoznawstwa opisowego szukać należy w pismach starożytnych Greków i Rzymian oraz w opowieściach średniowiecznych podróżników. Jednak dopiero Oświecenie przyczyniło się do rozwoju właściwej nauki o kulturze: „w w. XVIII świtać zaczyna umiejętne traktowanie etnografii”41. Zofia Sokolewicz uważa, iż sam Karłowicz przyjmuje założenia ewolucjonizmu, jednak nie dąży do rekonstrukcji dziejów kultury ludzkiej w skali światowej, skupia się na poszukiwaniu cech kultury polskiej. Jako przykład Sokolewicz przywołuje pracę Karłowicza Chata polska. Studyjum lingwistyczno-archeologiczne. Por. Z. Sokolewicz, Wprowadzenie do etnologii, PWN, Warszawa 1974, s. 205. 36 J. Karłowicz, Etnografia…, s. 667. 37 Tamże. 38 Tamże. 39 Tamże. 40 Tamże. 41 Tamże. 35

182


Małgorzata Laburda, Koncepcja ludoznawstwa Jana Karłowicza

Dowodząc swojego poglądu autor przywołuje tu m.in. prace Josepha Lafitau42. Ludoznawstwo tego czasu zaczęło „budować dzieje cywilizacji i kultury, z początku nieco fantastycznie i tendencyjnie”43. Jednakże dopiero początek XIX w. przynosi, zdaniem Karłowicza, opracowanie stricte ludoznawcze: Za prawdziwego założyciela Ludoznawstwa umiejętnego poczytywać należy lekarza angielskiego, J. Pricharda, który w dziele swoim „Researcher into the physical History of Mankind” (1813, rozszerzonem i przerobionem w 3-em wydaniu pięciotomowem o r. 1838) pierwsze podwaliny umiejętności tej założył i otworzył drogę następnym, nader licznym pracownikom44.

Do sformułowanej definicji Karłowicz dołącza bardzo długą listę ludoznawców – Polaków45, poczynając od Hugona Kołłątaja i Jana Pawła Woronicza46. Zaznacza przy tym wyraźnie, iż Polacy zajmują się głównie ludoznawstwem krajowym47. Za najważniejsze polskie prace uważa m.in. publikacje Jana Rymarkiewicza48, Jana Popławskiego49 a także Ludwika Krzywickiego50 42 Joseph Franҫois Lafitau (1681–1746), francuski jezuita, misjonarz, opisał m.in. obyczaje Irokezów. Por. Lafitau Joseph François, http://encyklopedia.pwn.pl/haslo/Lafitau-Joseph-Francois;3930041.html, dostęp: 25.04.2015. 43 J. Karłowicz, Etnografia…, s. 668. 44 Tamże. 45 Na gruncie polskim historię etnografii zarysował Izydor Kopernicki: por. I. Kopernicki, Etnografija i Etnologija, w: Encyklopedyja wychowawcza, red J. T. Lubomirski, E. Stawiski, P. Przystański, J. K. Plebański, t. 2, Ćwiczenia- Etnografija i Etnologija, Skład główny w księgarni Gebethnera i Wolffa, Warszawa 1885, s. 620–645. Izydor Kopernicki (1825–1891) był z wykształcenia lekarzem. Miał duże zasługi dla rozwoju ludoznawstwa, m.in. organizował badania, zbierał i wydawał teksty ludowe. Por. E. Jaworska, Działalność folklorystyczna Komisji Antropologicznej Akademii Umiejętności w Krakowie, w: Dzieje folklorystyki polskiej 1864–1918…, s.140–226. 46 Jan Paweł Woronicz (1757–1829), jezuita, poeta, arcybiskup metropolita warszawski Por. M. Nesteruk, Z. Rejman, Jan Paweł Woronicz. Pisma wybrane, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 2002. 47 W Polsce był swego rodzaju obowiązek zajmowania się „ludoznawstwem krajowym” ze względu na sytuację polityczną. Jak twierdzi Jan Szczepański, utrata niepodległości i walka o jej odzyskanie wywoływały zainteresowanie przeszłością. Zwrot w kierunku kultury polskiej miał edukować w duchu narodowym pokolenie urodzone pod zaborami. Warto jednak zaznaczyć, iż mimo takich tendencji w XIX i początkach XX w. badacze polscy zajmowali się także opisami ludów pozaeuropejskich. Można tu przywołać chociażby Bronisława Piłsudskiego – zainteresowanego ludami Dalekiego Wschodu i Jana Kubarego – badacza Oceanii. Ten drugi, z uwagi na pewne niejasności związane z jego życiorysem, często jest pomijany w spisach badaczy z XIX w. Por. A. Gomóła, Jan Michał Witort…; J. Szczepański, Materiały do charakterystyki ludzi polskiego świata naukowego w XIX i początkach XX wieku, w: tenże, Odmiany czasu teraźniejszego, Książka i Wiedza, Warszawa 1971, s. 17–57. 48 Jan Rymarkiewicz (1811–1889), działacz oświatowy, historyk, prowadził m.in. działalność publicystyczną. Por. M. Wróblewski, Jan Rymarkiewicz dziewiętnastowieczny humanista, Wydawnictwo Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń 2006. 49 Jan Ludwik Popławski (1854–1908) publicysta, polityk. Por. T. Kulak, Jan Ludwik Popławski. Biografia polityczna, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1994. 50 Ludwik Krzywicki (1859–1941) antropolog, socjolog, jeden z najwybitniejszych badaczy kultury w drugiej połowie XIX w. i początku XX w. Por. O. Gajkowa, Jan Karłowicz i Ludwik Krzywicki jako

183


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Ludy, zarys antropologii etnicznej51. Karłowicz wskazuje także na istotne teksty ludoznawcze, które „przyswojono u nas”52 – pisze m.in. o tłumaczeniu Oscara Peschla53, podręcznikach Friedricha Müllera54, pracach Brace’a55 itd. Duże znaczenie przypisuje także pismom Friedricha Ratzela56. Przywołanemu wcześniej terminowi folklor badacz poświęcił więcej miejsca, opracowując definicję folkloru i folklorystyki na potrzeby 21. tomu Wielkiej encyklopedyi…57. Przedstawia tam historię owego terminu oraz tłumaczy znaczenie pisząc, iż obejmuje on „to, co lud w ie, ogarnia więc cały zakres twórczości ludowej: pieśni, podania, wierzenia, zabobony, przysłowia, a wreszcie pojęcia ludu o świecie i człowieku (astronomia, geografia, przyrodnictwo, lecznictwo i t. d. ludowe)”58. Karłowicz akcentuje wyraźną dwoistość znaczenia słowa folklor: może to być, według niego, przedmiot badań czyli „rzeczy ludowe”59 lub dziedzina nauki o rzeczach ludowych, czyli folklorystyka, wchodząca w obręb ludoznawstwa. Jak sam pisał: „tem się od innych jego części wyróżniając, że jest wiedzą, nie o ludzie, ale wiedzą ludu”60. Folklorystą miałby być badacz zajmujący się folklorem. Swoją koncepcję Karłowicz zaprezentował szerzej już w referacie Narodowy folklor polski, wygłoszonym podczas zjazdu literatów i dziennikarzy polskich w 1894 r., a następnie opublikowanym w pamiętniku z tego spotkania. We wstępie badacz zasugerował, że na ziemiach polskich „główną podnietą gorliwej działalności na polu zbierania rzeczy ludowych był i jest wszech-europejski ruch w tym kierunku”61. Wychodząc z tego założenia naszkicował historię prowadzonych w Polsce badań nad kulturą różnych ludów, akcentując kwestie reprezentanci dwu nurtów w etnologii polskiej, PTL, Wrocław 1959; A. Gomóła, Jan Michał Witort… 51 L. Krzywicki, Ludy. Zarys antropologii etnicznej, Druk K. Kowalewskiego, Warszawa 1893. 52 J. Karłowicz, Etnografia…, s. 668. 53 Oscar Peschel przedstawiciel kierunku myślowego geografizmu w XIX w. Por. J. Damrosz, Rozwój pojęć podstawowych w polskiej nauce o kulturze ludowej do 1939 roku, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1988. 54 Friedrich Müller (1834–1898), austriacki etnolog, autor pracy Allgemeine Ethnographie. Por. J. Karłowicz, Etnografia…, s. 668, https://archive.org/details/allgemeineethnog00ml, dostęp:10.05.2015. 55 Charles L. Brace (1826–1890), amerykański polityk, działacz społeczny. Por. Charles Loring Brace, New Word Encyclopedia, http://www.newworldencyclopedia.org/entry/Charles_Loring_Brace, dostęp: 23.05.2015. 56 Friedrich Ratzel (1844–1904), niemiecki geograf, twórca antropogeografii. Ujawnia się tu zainteresowanie Karłowicza dyfuzjonizmem. Por. Z. Sokolewicz, Wprowadzenie… 57 J. Karłowicz, Folklor i Folklorystyka, w: Wielka encyklopedya powszechna ilustrowana..., t. 21, s. 781. 58 Tamże. 59 Tamże. 60 Tamże. 61 J. Karłowicz, Narodowy folklor…, s. 1.

184


Małgorzata Laburda, Koncepcja ludoznawstwa Jana Karłowicza

ważne w ostatnich dekadach XIX w. Wspominał o znaczeniu czasopism „Zbiór Wiadomości do Antropologii Krajowej” oraz „Wisła”. Do istotnych wydarzeń na gruncie krajowego ludoznawstwa zaliczył otwieranie instytucji takich jak muzea i towarzystwa ludoznawcze: Niezmordowana praca całego życia Adrjana Baranieckiego, stworzyła bogaty zbiór okazów etnograficznych w Krakowie; hojna i umiejętna gorliwość hr. Dzieduszyckich przyozdobiła Lwów pięknym muzeum ich imienia; skromne usiłowania garstki miłośników etnografii doprowadziły do otwarcia stałej wystawy etnograficznej w Warszawie, poświęconej gromadzeniu okazów ze wszystkich krain świata, lecz obejmującej zarazem niemałą ilość przedmiotów krajowych. W uroczem Zakopanem rozpoczęto także usiłowaniami prywatnemi gromadzenie przedmiotów ludoznawstwa miejscowego62.

Część pierwsza wspomnianego referatu poświęcona była analizie zadań folklorystyki. Pozwalam sobie przytoczyć z tej pracy fragment dobrze charakteryzujący przedmiot zainteresowania omawianej dyscypliny: Najważniejszym działem folklorystyki jest ten, który się zajmuje poglądami ludów na stosunek człowieka do świata otaczającego, to jest do przyrody i do ludzkości. Stosunek ten jest dwojaki: teoretyczny i praktyczny. — Pierwszy wyraża się odpowiedziami na pytanie: co lud myśli o początku, istocie, związku i przeznaczeniu wszech rzeczy, a w tej liczbie i człowieka. Drugi jest zbiorem odpowiedzi na pytanie: co trzeba przedsiębrać, jak postępować z całem otoczeniem, a więc z ludźmi i przedmiotami, aby żyć i żyć pomyślnie. Pierwsza kategorya odpowiedzi zawiera w sobie całą wiedzę i całą filozofię ludową; druga obejmuje całą etykę ludową, w najszerszem rozumieniu, więc całą sferę postępowania: zwyczaje, prawa, obrzędy i t. d. Chcąc bardzo potocznie określić dwie te sfery, powiemy, że pierwsza jest całym zasobem pojęć, a druga całkowitym wyrazem woli człowieka pierwotnego63.

Karłowicz uważa, iż pierwszy typ wiedzy ludowej zawiera człowiekoznawstwo i przyrodoznawstwo: wiedzę o biologicznym funkcjonowaniu człowieka, przyrodzie ożywionej i nieożywionej. Drugi typ wskazuje na „zasady i przepisy postępowania z ludźmi, przyrodą, istotami nadludzkiemi”64. W tej części artykułu autor podsumowuje dorobek folklorystyki: Tamże, s. 2. Tamże, s. 4. 64 Tamże, s. 5. 62 63

185


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Dotychczasowy plon w tym zakresie dość jest obfity, lecz nierównomierny; o jednych okolicach kraju wiemy więcej, a o innych mniej; jedne rozdziały są więcej opracowane, inne mniej; rozpraw zaś teoretycznych i porównawczych o wierzeniach i pojęciach ludu posiadamy nader mało65.

Zdaniem badacza najlepiej opisanymi regionami kraju są Galicja i Poznańskie, najsłabiej zaś Śląsk. Karłowicz zwraca także uwagę na to, że niektóre wsie są szczegółowo opracowane, inne pominięte. W części poświęconej pieśni ludowej konstatuje: W tej postaci, w jakiej ją posiadamy, jest już owocem zbiorowej twórczości całej okolicy i całej epoki. Jako taka, odźwierciedla ona ślady różnych miejsc i czasów, przez co staje się nieocenionym materyałem do badań ludoznawczych i dziejowo-cywilizacyjnych. Z jednej strony, jako obrzędowa, wiąże się ściśle z wierzeniami ludu i folklorem etycznym, czyli praktycznym: z drugiej, jako liryczna i epicka, daje pojęcie o wyobraźni artystycznej ludu i mając przeważnie treść wspólną z pieśniami reszty plemion ludzkich, służy za materyał do badań dziejowo-kulturalnych66.

Pieśń ludowa jest wytworem złożonym. Ponieważ składa się zarówno z elementów świadczących o przeszłości grupy, jak i z treści aktualnych, może stanowić źródło do „badań ludoznawczych i dziejowo-cywilizacyjnych”. W rejestrowaniu pieśni Karłowicz dostrzega pożytki dla całego ludoznawstwa. Wymienia przy tym nazwiska zasłużonych badaczy, których długi spis rozpoczyna od Zoriana Dołęgi Chodakowskiego. Pojawią się tu także takie postaci jak Oskar Kolberg67, Zygmunt Gloger68 oraz Izydor Kopernicki. Autor, doceniając działalność badaczy na tym polu, podkreśla: „Nikt nie zaprzeczy, że bardzo wiele uczyniono u nas w sprawie zbierania pieśni ludowych i, że ten dział folkloru największym plonem u nas się odznacza”69. W części trzeciej referatu autor skupia się na bajkach. Warto jednak zaznaczyć, że za synonim bajki uznaje podanie, zauważając jednocześnie, że nie ma Tamże. J. Karłowicz, Narodowy folklor…, s. 9. 67 Oskar Kolberg (1814–1890) etnograf, zbieracz folkloru. Por. E. Miller, A. Skrukwa, Oskar Kolberg, w: Etnografowie i ludoznawcy polscy. Sylwetki, szkice biograficzne, t. 2, red. E. Fryś-Pietraszkowa, A. Spiss, PTL, Wrocław 2007, s. 149–155. 68 Zygmunt Gloger (1845–1910) archeolog, etnograf, krajoznawca, społecznik. Por. T. BrzozowskaKomorowska, Zygmunt Gloger i popularyzacja folkloru, w: Dzieje folklorystyki polskiej 1864–1918..., s. 104–127. 69 J. Karłowicz, Narodowy folklor…, s.10 65 66

186


Małgorzata Laburda, Koncepcja ludoznawstwa Jana Karłowicza

„podań specyficznie polskich”70. Oznacza to, jego zdaniem, iż niektóre opowieści ludowe pochodzą z „bliżej nie poznanej skarbnicy”71. Na gruncie badań polskich są też stosunkowo słabo opisane: „dotychczas zwracano na nie mniej uwagi, niż np. na pieśni i dlatego szczuplejszy plon ich, niż pieśni posiadamy”72. Autor wspomina kilku badaczy, którzy zajmują się podobną problematyką, m.in. Stanisława Ciszewskiego i Seweryna Udzielę73. Ostatnia cześć Narodowego folkloru polskiego dotyczy zadań polskiego ludoznawstwa. Jako pierwsze i najważniejsze Karłowicz wymienia stworzenie odpowiedniego kwestionariusza74. Ponadto postuluje prowadzenie badań teoretyczno-porównawczych (w tym celu zaleca studiowanie Tylora). Uważa także, że istotne jest sporządzenie dokładnej bibliografii ludoznawczej. Wspomina tych, którzy już próbowali podjąć to zadanie, w tym Erazma Majewskiego75. W organizacji warsztatu pracy ludoznawcy pomocne miały być również mapy prezentujące rozmieszczenie elementów kultury, a także mapy gwar. Jako kolejne zadanie wymienia przebadanie dawnego polskiego piśmiennictwa pod kątem opisów folklorystycznych. W tym zakresie wskazuje m.in. prace Zygmunta Glogera. Listę zamyka przypomnienie propozycji, którą podał w 1891 r. Seweryn Udziela76 oraz sugestia, aby zorganizować sieć powiatowych agentów ludoznawczych, uznając za rzecz wielce pożyteczną, iżby w każdym okręgu, gdzie się to da wykonać, znajdowała się osoba zainteresowana sprawą rzeczy ludowych, któraby dokładnie znała swoją okolicę, gromadziła wiadomości i przedmioty odpowiednie, służyła za przewodnika dla badaczy wędrownych i za korespondenta dla towarzystw i czasopism ludoznawczych. Taka organizacya ułatwiłaby niezmiernie po

Tamże. Tamże. 72 Tamże, s. 11. 73 Seweryn Udziela (1857–1937), ludoznawca, sekretarz Komisji Antropologicznej i Sekcji Etnograficznej. Por. E. Jaworska, Działalność folklorystyczna…, s. 140–226. 74 Kwestionariusz miał stanowić m.in. formę wytycznych do rejestrowania elementów kultury ludowej oraz dawać wskazówki, jak materiał należy notować. Por. J. Karłowicz, Narodowy…, s. 2–3. 75 Erazm Majewski (1858–1922), archeolog, filozof, etnograf, w latach 1901–1922 redaktor „Wisły”, członek Akademii Umiejętności. Por. A. Śródka, Uczeni polscy XIX–XX stulecia, t. 3 M–R, Aries, Warszawa 1997, s. 15. 76 W 1891 r. podczas spotkania Sekcji Antropologicznej Zjazdu Polskich Lekarzy i Przyrodników w Krakowie Seweryn Udziela wystąpił z propozycją stworzenia Towarzystwa Ludoznawczego. W tym celu powołano odpowiedni komitet, jednakże plany nie zostały zrealizowane. Podczas Zjazdu Polskich Literatów i Dziennikarzy w 1894 r. ponownie powrócono do tego pomysłu, powołując nową komisję, dzięki inicjatywie Antoniego Kaliny. Na skutek tych zabiegów w 1895 r. utworzono we Lwowie Towarzystwo Ludoznawcze. Por. A. Gomóła, Jan Michał Witort…, s. 257–256. 70 71

187


Laboratorium Kultury 4 (2015)

szukiwania i przyczyniłaby się do wydobycia z każdej okolicy wszystkiego, co na uwagę zasługuje77.

W podsumowaniu Karłowicz stwierdza, iż kultura ulega ciągłym przemianom, w związku z tym istnieje konieczność szybkiego zorganizowania i przeprowadzenia badań dokumentujących jej stan. W XIX w. istniały rozmaite sposoby definiowania relacji pomiędzy poszczególnymi naukami o kulturze. W związku z tym, iż na gruncie polskim łączyły się wielorakie tradycje, ważna była próba ustalenia relacji pomiędzy obszarami reprezentowanymi przez różne dziedziny wiedzy. Podkreślam: próba. Zdaję sobie bowiem sprawę, iż nie wszystkie środowiska były skłonne uznać jedną wyraźnie sformułowaną koncepcję. Pamiętać trzeba, iż okres działalności Karłowicza to czas, w którym kształtowały się pierwsze ośrodki etnologiczne w Polsce, że badaniami ludu pasjonowali się zarówno naukowcy jak i amatorzy, a różnica między pierwszymi a drugimi nie zawsze była oczywista78. Ludoznawstwo, które Karłowicz prezentuje w rozprawach, miało być nauką, której przedmiotem były kultury różnych ludów, w tym ludu wiejskiego. Badacze powinni dążyć do pełnego opisu tych kultur po to, by uzyskać materiał do rekonstrukcji dziejów cywilizacji. Ludoznawcy, opierając się na badaniach terenowych i kwestionariuszowych oraz wykorzystując metodę porównawczą, mieli tworzyć m.in. spisy i bibliografie rzeczy ludowych. Prace Karłowicza zapewne pomogły – w niezwykle istotnym dla historii polskich nauk o kulturze okresie – sprecyzować przedmiot badań, cele i metodologię rozwijającej się podówczas nowej dyscypliny naukowej.

Bibliografia Brzozowska-Komorowska T., Zygmunt Gloger i popularyzacja folkloru, w: Dzieje folklorystyki polskiej 1864–1918, red. H. Kapełuś, J. Krzyżanowski, PWN, Warszawa 1982. Burszta J., Folklor, w: Słownik etnologiczny. Terminy ogólne, red. Z. Staszczak, PWN, Warszawa–Poznań 1987.

77 78

J. Karłowicz, Narodowy folklor…, s. 13. Por. A. Gomóła, Jan Michał Witort…

188


Małgorzata Laburda, Koncepcja ludoznawstwa Jana Karłowicza

Damrosz J., Rozwój pojęć podstawowych w polskiej nauce o kulturze ludowej do 1939 roku, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1988. Dzieje folklorystyki polskiej 1800–1863. Epoka przedkolbergowska, red. H. Kapełuś, J. Krzyżanowski, Zakład Narodowy in. Ossolińskich, Wrocław 1970. Etnografowie i ludoznawcy polscy. Sylwetki, szkice biograficzne, red. E. Fryś-Pietraszkowa, A. Kowalska-Lewicka, A. Spiss, t. 1, Wydawnictwo Naukowe DWN, Wrocław 2002. Gajkowa O., Jan Karłowicz i Ludwik Krzywicki jako reprezentanci dwu nurtów w etnologii polskiej, PTL, Wrocław 1959. Gomóła A., Jan Michał Witort, Wprowadzenie do antropologii pokolenia „ludzi naukowych”, Wydawnictwo Exemplum, Uniwersytet Śląski w Katowicach, Poznań–Katowice 2011. Górka Z., Wincenty Pol, w: Wybitni geografowie Uniwersytetu Jagiellońskiego, red. B. Kortus, A. Jackowski, K. Krzemień, Instytut Geografii Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 1999. Hernas Cz., W kalinowym lesie, t. 1, U źródeł folklorystyki polskiej, PWN, Warszawa 1965. Horajski P., Antropologia w myśli teoretycznej Joachima Lelewela, w: Antropologia kultury – antropologia literatury. Na tropach koligacji, red. E. Kosowska, A. Gomóła, E. Jaworski, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2007. Jasiewicz Z., Początki polskiej etnologii i antropologii kulturowej (od końca XVIII wieku do roku 1918), Wydawnictwo Instytutu im. Oskara Kolberga Bonami, Poznań 2011. Jaworska E., Działalność folklorystyczna Komisji Antropologicznej Akademii Umiejętności w Krakowie, w: Dzieje folklorystyki polskiej 1864–1918, red. H. Kapełuś, J. Krzyżanowski, PWN, Warszawa 1982. Kalina A., Jan Karłowicz, „Lud” 1903, R. 9, s. 312–319. Kamocki J., Przegląd kwestionariuszy etnograficznych wydanych w języku polskim, PTL, Poznań 1953. Kapełuś H., Jan Karłowicz (1836–1903), w: Dzieje folklorystyki polskiej 1864–1918, red. H. Kapełuś, J. Krzyżanowski, PWN, Warszawa 1982. Kapełuś H., „Wisła” (1887–1905), w: Dzieje folklorystyki polskiej 1864–1918, red. H. Kapełuś, J. Krzyżanowski, PWN, Warszawa 1982. Karłowicz J., Etnografia i Etnologia, w: Wielka encyklopedya powszechna ilustrowana, t. 19, Drukarnia Artystyczna S. Sikorskiego, Warszawa 1897. Karłowicz J., Folklor i Folklorystyka, w: Wielka encyklopedya powszechna ilustrowana, t. 21, Drukarnia Artystyczna S. Sikorskiego, Warszawa 1898. Karłowicz J., Narodowy folklor polski, w: Pamiętnik Zjazdu literatów i dziennikarzy polskich 1894, t. 1: Referaty i Wnioski, red. H. Biegeleisen, nakł. uczestników Zjazdu, Lwów 1894. Karłowicz J., Poradnik dla zbierających rzeczy ludowe, Skład główny w Księgarni M. Orgelbranda, Warszawa 1871. 189


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Kolberg O., Dzieła wszystkie. Reedycja, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Polskie Wydawnictwa Muzyczne, Wrocław–Poznań 1961–2011, t. 1–85. Kopernicki I., Etnografija i Etnologija, w: Encyklopedyja wychowawcza, red J. T. Lubomirski, E. Stawiski, P. Przystański, J. K. Plebański, t. 2 Ćwiczenia- Etnografija i Etnologija, Skład główny w księgarni Gebethnera i Wolffa, Warszawa 1885, s. 620–645. Kosowska E., Folklorystyka wobec kultur typu oralnego i cyrograficznego. Konteksty metodologiczne, w: Folklorystyka na przełomie wieków, red. K.D. Kadłubiec, Pro filia, Cieszyn 1999, s. 27–30. Kulak T., Jan Ludwik Popławski. Biografia polityczna, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1994. Kutrzebianka A., Rozwój etnografii i etnologii w Polsce, PAU, Kraków 1948. Krzywicki L., Ludy. Zarys antropologii etnicznej, Druk K. Kowalewskiego, Warszawa 1893. „Lud” 1896, R. 2. Miller E., Skrukwa A., Oskar Kolberg, w: Etnografowie i ludoznawcy polscy. Sylwetki, szkice biograficzne, t. 2, red. E. Fryś-Pietraszkowa, A. Spiss, PTL, Wrocław 2007, s. 149–155. Millerowa E., Skrukwa A., Oskar Kolberg (1814–1879) w: Dzieje folklorystyki polskiej 1864–1918, red. H. Kapełuś, J. Krzyżanowski, PWN, Warszawa 1982. Nesteruk M., Rejman Z., Jan Paweł Woronicz. Pisma Wybrane, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 2002. Niewiadomski S., Stanisław Moniuszko, „Muzyka. Miesięcznik ilustrowany” 1925, R. 2, t. 2, s. 3–7. Posern-Zieliński A., Kształtowanie się etnografii polskiej jako samodzielnej dyscyplinynaukowej (do 1939 r.), w: Historia etnografii polskiej, red. M. Terlecka, Zakład Narodowy im. Ossolińskich: Wydawnictwo PAN, Wrocław 1973. Słownik folkloru polskiego, red. J. Krzyżanowski, Wiedza Powszechna, Warszawa 1965. Słownik gwar polskich, ułożył J. Karłowicz, t. 1 A–E, nakład Akademii Umiejętności, Kraków 1900. Słownik języka polskiego, ułożony pod red. J. Karłowicza, A. Kryńskiego, W. Niedźwiedzkiego, t. 1 A–G, Wyd. fotooffsetowe – PIW, Warszawa 1952. Sokolewicz Z., Wprowadzenie do etnologii, PWN, Warszawa 1974. Szczepański J., Materiały do charakterystyki ludzi polskiego świata naukowego w XIX i początkach XX wieku, w: J. Szczepański, Odmiany czasu teraźniejszego, Książka i Wiedza, Warszawa 1971. Śródka A., Uczeni polscy XIX i XX stulecia, t. 2 H–Ł, Aries, Warszawa 1994. Śródka A., Uczeni polscy XIX-XX stulecia, t. 3 M–R, Aries, Warszawa 1997. Thoms W., Folklor, przeł. Violetta Krawczyk, „Literatura Ludowa” 1975, nr 6, s. 37. Tylor E.B., Cywilizacji pierwotna. Badania rozwoju mitologii, filozofji, wiary, mowy, sztuki 190


Małgorzata Laburda, Koncepcja ludoznawstwa Jana Karłowicza

i zwyczajów, przekł. Z.A. Kowerska, ze wstępem i dodatkami, dotyczącemi rzeczy słowiańskich, a zwłaszcza polskich, oraz życiorysem autora przez Jana Karłowicza, Wydawnictwo Głosu, Warszawa 1896–1898, t. 1–2, Drukarnia F. Csernáka, Krakowskie Przedmieście, Warszawa 1896. Wielka encyklopedya powszechna ilustrowana, t. 19, Drukarnia Artystyczna S. Sikorskiego, Warszawa 1897. Wielka encyklopedya powszechna ilustrowana, t. 21, Drukarnia Artystyczna S. Sikorskiego, Warszawa 1898. Wróblewski M., Jan Rymarkiewicz dziewiętnastowieczny humanista, Wydawnictwo Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń 2006. Ziejka F., Pawie pióra, w: tegoż, W kręgu mitów polskich, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1977. Ziejka F., Piastowski pług, w: tegoż, W kręgu mitów polskich, Kraków, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1977. Źródła internetowe: Charles Loring Brace, New Word Encyclopedia, http://www.newworldencyclopedia. org/entry/Charles_Loring_Brace, dostęp: 23.04.2015. Lafitau Joseph François, http://encyklopedia.pwn.pl/haslo/Lafitau-Joseph-Francois;3930041.html, dostęp: 25.04.2015. Müller, F., Allgemeine Ethnographie, https://archive.org/details/allgemeineethnog00ml, dostęp: 10.05.2015.

Abstract Jan Aleksander Karłowicz’s views on the subject of cultural studies in the nineteenth century This article is a discussion of Jan Aleksander Karłowicz’s concept of relations between particular cultural sciences in the nineteenth century. Author has referred herself to the terms ethnography, ethnology, folklore and folklore studies. They were coined by the scholar and published in the XIXth and XXIst tome of Wielka encyclopedia powszechna wierszowana as well as in the article Narodowy folklor polski issued in Pamiętnik Zjazdu literatów i dziennikarzy polskich 1894. Gathered material helped show the scholar’s own understanding and naming of cultural studies and the relations he draws between, among others, ethnic and folklore studies.

191


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Keywords: Jan Karłowicz, ethnography, ethnology, ethnic studies, folklore, folklore studies

Małgorzata Laburda Doktorantka w Zakładzie Teorii i Historii Kultury Uniwersytetu Śląskiego, etnolog i antropolog kultury. Interesuje się sztuką ludową, kulturą industrialną oraz tradycyjnymi kulturami pozaeuropejskimi.

192


Postscripta i konteksty

193


Laboratorium Kultury 4 (2015)

194


Anna Gomóła Marek Pacukiewicz

Uniwersytet Śląski w Katowicach

Laboratorium w pracowni:

Chata polska AD 2015. Rekonesans

Abstrakt Artykuł stanowi analizę i interpretację prac przygotowanych przez studentów katowickiej ASP w ramach projektu „Laboratorium w pracowni: Chata polska AD 2015”. Twórczość artystyczna została w tym przypadku potraktowana jako swoisty rodzaj „źródła wywołanego” w sposób szczególny opisującego fenomen kulturowego wzoru domu we współczesnej kulturze polskiej. Okazuje się, że w ramach bogatego języka ekspresji artystycznej możemy odnaleźć stosunkowo ograniczoną (kulturowo) liczbę konotacji znaczeniowych związanych z pojęciem „domu”. Słowa klucze: dom, dzieło sztuki, antropologia sztuki

Gdyby każdy w swojéj okolicy postarał się o rysunek i plan, oraz sporządził dokładny opis całéj siedziby wieśniaczéj, złożyłoby się z tego piękne, pamiątkowe dzieło. Jan Aleksander Karłowicz, Chata polska1

1 J. Karłowicz, Chata polska. Studyjum lingwistyczno-archeologiczne, druk J. Berger, Warszawa 1884, s. 28. Odbitka z „Pamiętnika Fizyjograficznego” t. 4 (1884).

195


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Projekt Zasadniczym celem działającej na Wydziale Artystycznym katowickiej Akademii Sztuk Pięknych (w ramach Katedry Intermediów i Scenografii) Pracowni Interpretacji Literatury jest „kształtowanie umiejętności poszukiwań adekwatnego języka, przekazu i przestrzeni dla własnej wypowiedzi artystycznej oraz analizowania i artykułowania problemów związanych z interpretacją” zastanych tekstów kultury a także „poszukiwanie odpowiedniej formy dla wizualnego wyrażenia idei”2. Z kolei główny temat badawczy Zakładu Teorii i Historii Kultury, wchodzącego w skład Instytutu Nauk o Kulturze i Studiów Interdyscyplinarnych Uniwersytetu Śląskiego, brzmi: „Uniwersalne i kontekstualne uwarunkowania zjawisk kulturowych. Opis, analiza, interpretacja”. Zrealizowany wspólnymi siłami projekt Chata Polska AD 2015 lokuje się na przecięciu tych dwóch perspektyw poznawczych. Projekt łączy w sobie cele dydaktyczne (warsztaty kulturoznawcze i artystyczne) oraz badawcze (próba aplikacji metod i narzędzi stosowanych przez antropologię kultury do badania wytworu sztuki jako tekstu kultury). Podstawową ideą przyświecającą projektowi było kulturoznawcze podejście do dzieła sztuki jako swoistego „źródła wywołanego” opisującego kontekstualny fragment kultury zastanej poprzez pryzmat kulturowego fenomenu, który można by – używając charakterystycznego sformułowania autorstwa Ruth Benedict – uznać za „uniwersalny lub niemal uniwersalny”3. Fenomen taki stanowić miał w tym przypadku rodzaj swoistego „hasła wywoławczego”, którego celem było zainicjowanie wypowiedzi o charakterze artystycznym. W przypadku omawianego projektu (miejmy nadzieję – o charakterze inicjalnym) wybór padł na fenomen „domu”; doskonałym punktem wyjścia okazała się rozprawa bohatera niniejszego numeru „Laboratorium Kultury”, Jana Aleksandra Karłowicza, Chata polska. Od strony metodologicznej dzieło polskiego etnografa można uznać za klasyczny przykład ewolucjonizmu dociekającego genezy zjawisk kultury oraz powszechnej historii ich stadialnego rozwoju. Dzięki swojemu bogactwu treściowemu (łączy się z tym również sposób prezentowania materiału empirycznego), rozprawa Karłowicza doskonale wprowadza czytelnika w skomplikowany formalnie i znaczeniowo antropologiczny fenomen domu, przybliżając również jego złożone aspekty strukturalne i funkcjonalne. Klasyczne dzieło antropologiczne potraktowane zostało zatem jako 2 3

Zob. http://www.asp.katowice.pl/zobacz/pracownia-grafiki-interpretacje-literatury, dostęp: 12.05.2015. R. Benedict, Wzory kultury, przeł. J. Prokopiuk, wstęp A. Kłoskowska, MUZA, Warszawa 1999, s. 86.

196


Anna Gomóła, Marek Pacukiewicz, Laboratorium w pracowni...

źródło inspiracji umożliwiające studentom ASP zapoznanie się z dyskursem nauk o kulturze, jego podstawowymi pojęciami oraz horyzontem poznawczym. W trakcie wykładu wygłoszonego przez dr hab. Annę Gomółę studenci mogli zapoznać się z podstawowymi pojęciami antropologii kultury oraz profilem badań Jana Aleksandra Karłowicza. W ten sposób dookreślona została antropologiczna perspektywa poznawcza pozwalająca opisywać podstawowe zjawiska kultury w oparciu o poszerzone, pogłębione i niewartościujące rozumienie pojęcia „kultura”. Z kolei w trakcie warsztatów poprowadzonych przez dr. Adama Pisarka wypracowane zostały (częściowo w nawiązaniu do tekstu Karłowicza) „narzędzia” pojęciowe i estetyczne, pozwalające dookreślić studentom ideę i wzorzec „domu” zarówno w tradycji polskiej jak i w swoim otoczeniu – we współczesnych realizacjach. Następnie, pod okiem doświadczonych artystów i dydaktyków ASP – dr. hab. Grzegorza Hańderka i mgr Małgorzaty Szandały, studenci rozpoczęli prace nad projektami inspirowanymi wcześniejszymi zajęciami; ich celem było uściślenie i wyrażenie współczesnego pojmowania domu. W ramach korekt studenci mieli możliwość przedyskutowania formy artystycznej swoich prac. Kolejnym krokiem zmierzającym do dookreślenia wyłaniających się idei była publiczna prezentacja efektów pracy studentów4, opatrzona przez nich komentarzem inicjującym dyskusję w szerszym gronie artystów i kulturoznawców. Ilość, różnorodność oraz intensywność znaczeniowa projektów przygotowanych przez studentów oraz ich zaangażowanie intelektualne w projekt zdecydowanie przerosły nasze najśmielsze oczekiwania5. Ostatni, bieżący etap obejmuje wykorzystanie metod antropologicznych do opisu, analizy i interpretacji projektów studentów pod kątem zbadania trwałości i zmiany wzorów postrzegania domu w tradycji polskiej.

Materiał W swojej rozprawie Karłowicz już u schyłku XIX w. narzekał na niedobór materiału empirycznego w badaniach nad domem w tradycji polskiej: 4 Spotkanie odbyło się na Akademii Sztuk Pięknych 6 maja 2015 r. Dziękujemy Pracowni Grafiki – Interpretacje Literatury za gościnność. 5 W ramach projektu powstało 17 prac; większość pod hasłem Chata polska. W dalszej części artykułu odwołania do poszczególnych prac będą oznaczane numerem w tekście. W porządku alfabetycznym w projekcie uczestniczyli: 1. Barbara Adamus; 2. Anna Aderek: a. Dom, b. Drzwi; 3. Daria Bidzińska; 4. Maja Dudek; 5. Aleksandra Kompała; 6. Łukasz Koniuszy, Dom jako firma; 7. Katarzyna Kowalczyk; 8. Aleksandra Kubacka; 9. Agata Leżuch; 10. Mariusz Maślanka, Dom; 11. Marta Mączka i Gabriela Palicka, IKEA; 12. Aleksandra Mitoraj; 13. Julia Pilecka; 14. Magdalena Śliwińska; 15. Dominik Urbański; 16. Daria Walusiak; 17. Gabriela Weselak, Dom snów.

197


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Szukając po dostępnych mi źródłach polskich rysunków i opisów chaty wiejskiéj, znalazłem niemało zasobu, ale ten zgoła nie wystarcza do utworzenia pewnego i zupełnego obrazu. Z wielu okolic niema wskazówek, albo są niedokładne, tak iż wiele pozostaje do życzenia pod tym względem […]. Czasopisma ilustrowane dawniéj częściéj podawały rysunki chałup, dzisiaj coraz rzadziéj6.

Jedną z najważniejszych prac, która rozwijała temat podjęty przez Karłowicza, była obszerna i bogato ilustrowana (blisko czterysta rycin) Sztuka ludowa w Polsce (1903) autorstwa architekta i historyka sztuki Kazimierza Mokłowskiego; pierwsza część tej publikacji poświęcona została Dziejom mieszkań ludowych, druga – Zabytkom budownictwa ludowego7. Wśród kolejnych ważnych opracowań należy wymienić: etnografa Zygmunta Glogera encyklopedyczne (niedokończone – tylko do haseł na literę L) Budownictwo drzewne8, architekta i konserwatora sztuki – Jana Sasa Zubrzyckiego Polskie budownictwo drewniane9 – by wskazać tylko te, które powstały jeszcze przed odzyskaniem niepodległości. Ale nie można także zapominać o publikowanych od połowy lat pięćdziesiątych XX w. pracach architekta i urbanisty Ignacego Tłoczka, autora m.in. Chałup polskich (1958) czy Polskiego budownictwa drewnianego (1980). Także etnografia międzywojenna oraz badania prowadzone po II wojnie światowej zmierzały sukcesywnie do uzupełniania braków. Warto wspomnieć w tym kontekście zarówno o zakrojonych na szeroką skalę badaniach etnograficznych Mieczysława Gładysza10, jak również propozycji systematyzacji budownictwa ludowego na Śląsku pod względem struktury i funkcji autorstwa Eugeniusza Jaworskiego11. Współcześnie mamy jednak do czynienia z rozproszeniem nie tylko badań, ale nawet i materiału ikonograficznego. Pojawia się materiał fragmentaryczny, J. Karłowicz, Chata polska…, s. 22–23. K. Mokłowski, Sztuka ludowa w Polsce, Nakładem Księgarni H. Altenberga, Lwów 1903. Warto dodać, że praca ta zawiera krótki kwestionariusz do badania kultury ludowej, którego „motywem” (jak pisze autor) jest Chata i budynki gospodarcze. Kolejny ważny kwestionariusz został opracowany (pod koniec I wojny światowej w związku z badaniami inwentaryzacyjnymi) przez architekta Jana Fryderyka Heuricha (Kwestjonarjusz w sprawie budownictwa wiejskiego, Ministerstwo Sztuki i Kultury, Warszawa 1918). 8 Z. Gloger, Budownictwo drzewne i wyroby z drzewa w dawnej Polsce, t. 1–2. Druk Wł. Łazarskiego, Warszawa 1907–1909. Tam obszerne hasła: Chata (s. 97–186) i Dom (s. 209–242). 9 J. Sas Zubrzycki, Polskie budownictwo drewniane jako pierwowzór dla stylu nadwiślańskiego i stylu zygmuntowskiego w utworze kształtu. Badania oparte na licznych rysunkach zabytkowych, Kraków 1916. 10 Por. Stare i Nowe Siołkowice, cz. I, praca zbiorowa pod kierunkiem M. Gładysza, Ossolineum, Wrocław– Warszawa–Kraków 1963. 11 Por. E. Jaworski, Zasada budowy domu mieszkalnego w schyłkowej fazie istnienia budownictwa drewnianego na Górnym Śląsku (w druku). Przegląd prac dotyczących budownictwa ludowego por. E. Jaworski, Chata polska (w niniejszym tomie). 6 7

198


Anna Gomóła, Marek Pacukiewicz, Laboratorium w pracowni...

często sprowadzony do socjologicznego „zapisu” (czego przykładem mogą być fotografie Zofii Rydet, skłaniające również do pytań o etykę badawczą). Nawiązując do przywołanego powyżej stwierdzenia Karłowicza, można zauważyć, że współcześnie „czasopisma ilustrowane” bardzo chętnie publikują zdjęcia różnego rodzaju „chałup”, ale mimo to pokazują jakby mniej. Skupiają się przeważnie na tym, co „ładne” czy „przyjemne”, przez powierzchowną estetyzację kreują czasowe zachcianki, nie prowokują natomiast do głębszego namysłu. Brak jest zarówno perspektywy całościowej, która zachowałaby kontekstualność badań, ale też spojrzenia na „dom” jako nie tylko wyraz trendów w szeroko pojętym „designie”, ale przede wszystkim: zjawisko kulturowe. Wydaje się, że zrealizowany projekt może być dobrą okazją do dyskusji nad ową perspektywą. Przedstawiany tutaj projekt artystyczno-badawczy, już z racji samego złożenia dwóch rozdzielanych przez nas na co dzień dziedzin może wzbudzać pytania o charakter analizowanego materiału. Wydaje się bowiem, że sztuka bardziej kreuje niż bada, zajmuje ją raczej „fikcja” niż fakty, posługuje się raczej elitarną, niż szeroką definicją kultury. Z drugiej strony, współczesna sztuka często koncentruje się przede wszystkim właśnie na eksplorowaniu specyficznych rejonów kultury, jednakże sprowadzane są one do szeroko rozumianego „doświadczenia” i „dyskursu” (także etymologicznym znaczeniu: jako „rozproszenie” czy „rozbiegnięcie się”). W ten sposób eksplorowane marginesy stają się punktem wyjścia zaangażowanej krytyki zarówno wiedzy, jak i tradycji. Skutkuje to atomizacją zjawisk kultury i sprowadzeniem ich do fenomenalnej lub czysto pojęciowej warstwy powierzchniowej o charakterze uniwersalnym, swoistość kultury/kultur traktowana jest pretekstowo lub niezauważana. Choć problemy zostały tutaj zarysowane dość ogólnie, wydaje się jednak, że zgodne są z obserwacją autorstwa Clifforda Geertza: „W powszechnym mniemaniu o sztuce trudno mówić. Istnieje w swoim własnym świecie, zdaje się niedostępna dyskursowi […]. Rozprawianie o sztuce […] wydaje się zbyteczne. Ona mówi – jak twierdzimy – sama z siebie”12. Ale jednak sztuka jest wytworem kultury i wypowiada się przy użyciu gramatyki i znaczeń kulturowych. Estetyczna powierzchnia dzieła sztuki skrywa zawsze głębię mechanizmów kulturowych. Są to podstawowe założenia leżące u podstaw części badawczej projektu. Inspirowane są przede wszystkim koncepcją kulturowej antropologii literatury Ewy Kosowskiej, której rozważania na temat kulturowego statusu dzieła literackiego można C. Geertz, Sztuka jako system kulturowy, w: tegoż, Wiedza lokalna. Dalsze eseje z zakresu antropologii interpretatywnej, przeł. D. Wolska, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2005, s. 101. 12

199


Laboratorium Kultury 4 (2015)

odnieść również do dzieła sztuki13: „Świat przedstawiony, tworząc w płaszczyźnie dzieła literackiego niewątpliwie nową jakość semantyczną, pozostaje w relacji do świata pozatekstowego i jest z nim związany regułami prawdopodobieństwa, podobieństwa, odpowiedzialności czy komunikacji wspartej na podobnym typie wyobraźni”14. Dlatego antropologia literatury zajmuje się tekstem literackim, który jest opowieścią „o mowie i kontekstach, w których ta mowa jest zrozumiała”15. Właśnie kontekst kulturowy pełni funkcję podstawowego kodu łączącego idiom dzieła i język rzeczywistości: w literackim „akcie twórczym” dochodzi do ujawnienia niekontrolowanych przez autora skojarzeń, do przesunięć semantycznych, do przekłamań wynikających z samej natury języka […]. Porozumienie z odbiorcą oparte na odwołaniach do wspólnoty doświadczenia, do poziomu oczywistości, do realiów codziennych dla danego tu-i-teraz pełni w dziele literackim swoistą funkcję „metafatyczną” i gwarantuje kontakt16.

W związku z tym wydaje się, że również dzieło sztuki można nazwać „modelem werbalnego i pozawerbalnego systemu rzeczywistości kulturowej”17. Stanowisko to zgadza się częściowo ze stwierdzeniem Pierre’a Francastela: „W istocie swej dzieło nie jest odbiciem rzeczywistości, daje ono wybrany model uporządkowanych wrażeń wizualnych”18, co oznacza, że języki figuratywne powinniśmy traktować jako reprezentacje (lub raczej: zastosowanie, rodzaj aktu wypowiadania) systemów myślowych19. Francastel podkreśla również podwójny, 13 Na potrzeby tego tekstu odróżniamy dzieło literackie (czy literaturę) od dzieła sztuki (czy sztuki w ogólności), by uwypuklić różnicę między systemami niewerbalnymi i werbalnym; z drugiej strony mamy świadomość, że próba takiego „technicznego” podziału jest nadmiernym uproszczeniem. Przekonują o tym chociażby prezentowane prace studentów ASP, w których tworzywo werbalne z tym, co niewerbalne (by w ten sposób określić szeroką gamę tworzyw) łączy się, budując zintegrowane dzieło. George Lakoff i Mark Johnson, zwracają uwagę na fakt, że metafora zawsze odsyła do kulturowego systemu pojęć: „Najbardziej podstawowe wartości w danej kulturze są koherentne z metaforyczną strukturą najbardziej podstawowych pojęć występujących w tej kulturze” (G. Lakoff, M. Johnson, Metafory w naszym życiu, przeł. T.P. Krzeszowski, Aletheia, Warszawa 2010, s. 51). Tym samym „Metafora jest przede wszystkim sprawą myśli i działania, a jedynie wtórną sprawą języka” (tamże, s. 208). Do kwestii tej powrócimy jeszcze w zakończeniu tekstu. 14 E. Kosowska, Postać literacka jako tekst kultury. Rekonstrukcja antropologicznego modelu szlachcianki na podstawie „Potopu” H. Sienkiewicza, Śląsk, Katowice 1988, s. 19. 15 Taż, Antropologia literatury. Teksty, konteksty, interpretacje, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2003, s. 20–21. 16 Taż, Kulturowa antropologia literatury. Wprowadzenie, w: Antropologia kultury – antropologia literatury. Na tropach koligacji, red. E. Kosowska, A. Gomóła, E. Jaworski, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2007, s. 20. 17 Taż, Antropologia literatury…, s. 24. 18 P. Francastel, Twórczość malarska a społeczeństwo, przeł. J. Karbowska, A. Szczepańska, PIW, Warszawa 1973, s. 39. 19 Por. tamże, s. 45–47.

200


Anna Gomóła, Marek Pacukiewicz, Laboratorium w pracowni...

czasowo-przestrzenny, diachroniczno-synchroniczny charakter dzieła sztuki, co pozwala mu przyrównać je (z racji wariantowego charakteru) do dynamiki transformacji mitycznej w ujęciu Claude’a Lévi-Straussa: Podobnie jak mit nie składa się po prostu z wymiennych i anegdotycznych elementów opowiadania, lecz stanowi system dialektycznych eksplikacji, wiążących ze sobą te elementy […], podobnie figuracji nie wyjaśniają mniej lub bardziej stałe elementy należące do repertuaru przedstawień, lecz relacje odniesień przestrzenno-czasowych, narzucających określoną selekcję20.

Można zatem zaryzykować tezę, że dzieło sztuki jest po prostu wariantem w ramach modelu systemu rzeczywistości. Należy przy tym podkreślić dwa jego aspekty. Po pierwsze, kontekstualność, na co zwraca uwagę Ewa Kosowska. Po drugie, transformacyjny charakter, ponieważ dzieło sztuki jest bardzo specyficznym sposobem formułowania określonych treści. Jak zauważa Geertz: „By semiotyka była skuteczna w studiach nad sztuką, musi wznieść się ponad rozpatrywanie znaków jako środków komunikacji do odszyfrowania, do rozważenia ich jako sposobów myśli, idiomów do interpretacji”21. Nieco wcześniej, także u Geertza, czytamy: Teoria sztuki jest tym samym teorią kultury, nie zaś – autonomicznym przedsięwzięciem. A jeśli jest to semiotyczna teoria sztuki, to musi ona śledzić życie znaków w społeczeństwie, nie w wymyślonym świecie opozycji binarnych, transformacji, paraleli i odpowiedniości22.

Amerykański antropolog kładzie nacisk w swoim tekście na wspomnianą kontekstualność kulturową znaków sztuki. Czy jest ona jednak teorią kultury? Czy faktycznie możemy w prosty sposób zrównać sztukę, literaturę i antropologię?23 Specyfika artystycznego idiomu opiera się na dużej kondensacji metafory, która łączy sferę materialną kultury z jej wymiarem pojęciowym. Mamy zatem do czynienia przede wszystkim ze swoistym opisem kultury, jego specyfika polega jednak na możliwości przechodzenia znaków artystycznych przez wiele, często oddalonych od siebie, systemów znakowych. Jeżeli zatem, idąc Tamże, s. 61. C. Geertz, Sztuka…, s. 124. 22 Tamże, s. 114. 23 Czyni to J. Clifford, Kłopoty z kulturą. Dwudziestowieczna etnografia, literatura i sztuka, przeł. E. Dżurak i in., KR, Warszawa 2000. 20 21

201


Laboratorium Kultury 4 (2015)

wskazanym przez Geertza tropem semiotycznym, stwierdzilibyśmy, że dzieło sztuki jest efektem serii „wieloczłonowych przekodowań zewnętrznych”, które według Jurija Łotmana są „zestawieniem nie dwóch, lecz wielu samodzielnych struktur, przy czym znak nie będzie już równoważną parą, lecz wiązką wzajemnie sobie równoważnych elementów różnych systemów”24, to podkreślić należałoby, że jest to przekodowanie skrajne i skondensowane, często o charakterze eksperymentalnym. Jako opis rzeczywistości kulturowej dzieło sztuki może być zatem przedmiotem analizy kulturoznawczej, pełnić funkcję swoistego materiału empirycznego. U zarania prezentowanego projektu pojawiła się karkołomna być może idea potraktowania prac artystycznych jako źródła wywołanego. Pracownia artystyczna jest w owej idei swoistą przestrzenią kontekstualną, w której generowane są „opisy” – słowo to pochodzące od pisać (psł. *pьsati ) kryje w sobie etymologiczne i precyrograficzne znaczenia (ważne dla materiału, który omawiamy): „rysować, ryć, wycinać, malować”25. Opisy te dotyczą określonego zjawiska kulturowego, podobnie jak w przypadku antropologicznych badań terenowych z wykorzystaniem kwestionariusza wywołuje się pewną narrację w toku rozmowy. Celem warsztatów była stymulacja zainteresowań studentów i zogniskowanie ich „wywołanych” narracji na określonym temacie; fakt, że projekt dotyczy grupy studentów współpracujących ze sobą w określonym czasie i miejscu, daje możliwość kontekstualnego spojrzenia na wzory kultury polskiej z perspektywy kontekstu śląskiego. W bardzo ogólnym zakresie można przyrównać ten proces do poruszania przez aktora sieci kulturowych, na co zwrócił uwagę Bruno Latour w swoim projekcie badawczym26. Interesujące wydaje się to, jakiego rodzaju „całościowe zjawiska społeczne” wyłaniają się z owych splotów.

Znaczenia /symbole W pracach przedstawionych przez studentów ujawnia się rozpiętość znaczeniowa fenomenu domu. Pojawiają się w tym kontekście określenia takie jak „dom”, „domostwo”, „mieszkanie”27 czy „przestrzeń”, i oczywiście – sugerowana J. Łotman, Struktura tekstu artystycznego, przeł. A. Tanalska, PIW, Warszawa 1984, s. 57. W. Boryś, Słownik etymologiczny języka polskiego, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2005, s. 481. 26 Por. B. Latour, Splatając na nowo to, co społeczne: wprowadzenie do teorii aktora-sieci, przeł. A. Derra, K. Abriszewski, Universitas, Kraków 2010. 27 Mieszkanie, choć brzmieniowo bliskie mieszczeniu się, miejscu i miastu (psł. *město ‘miejsce’), jak twierdzą etymolodzy, nie jest z nimi spokrewnione; pochodzi od psł. *mešьkati ‘zwlekać z czymś, zatrzymywać się’, a to 24 25

202


Anna Gomóła, Marek Pacukiewicz, Laboratorium w pracowni...

tytułem: „chata”, a nawet „chałupa”28. Fakt ten prowokuje do zastanowienia się nad kwestiami etymologicznymi i siecią znaczeń, jaką one konstruują. Kierunek wyznaczył Karłowicz proponując „studium lingwistyczne” – polski ewolucjonista zwracał się jednak ku dawnym znaczeniom, by zdobyć materiały potrzebne do rekonstrukcji etapów rozwoju zjawiska: słowa miały dokumentować przeszłość. Nam chodzi o coś innego – poszukujemy (czasem dość zatartych, ale często bardzo oczywistych) rozumień, które kryją się pod powierzchnią używanych słów – żywotnych choć napisanych białym atramentem (można by powiedzieć za teoretykiem meta-metafory29), sprawdzamy, czy są one w „słownikach” projektów i co w nich znaczą bezpośrednio i symbolicznie. Najpierw – najszerszy chyba znaczeniowo: dom czyli ‘pomieszczenie mieszkalne’, ‘budynek’, ‘rodzina’, ale także ‘sprawy związane z rodziną i gospodarstwem’, wciąż w formie bliskiej prasłowiańszczyźnie (*domъ) i zawierający znaczenia z praindoeuropejskiego rdzenia *dem- tj. ‘dom, rodzina’, ale także: ‘budować’, budulec’30. Dalej derywat domostwo z dwoma wyraźnymi znaczeniami: ‘zabudowania wraz z domem, zagroda, obejście’ oraz ‘dom, budynek mieszkalny’31. Dom, podobnie jak domostwo kryje w sobie człowieka i budowlę (z jej strukturą, a nawet budulcem i samą czynność tworzenia). Ta dwoistość podkreśla potrzebę i krystalizuje ją w celowym działaniu, a także dynamizuje relację: człowiek – jego wytwór. Domostwo – obszar wraz z przypisanym mu wyposażeniem, odnosi się do rodziny oikoidalnej (od gr. οίκος ‘dom’), czyli tej, która skupia się w określonej przestrzeni, mniej ważne są relacje pokrewieństwa i powinowactwa. Są kultury, w których domostwo (ang. household) a nie rodzina stanowią podstawową jednostkę organizacyjną32. To rozumienie – wraz z użytym słowem: domostwo towarzyszyło projektowi Dom jako firma [6], w którym przedstawione zostały dom i rodzina podporządkowane działalności ekonomicznej (w słowie ekonomia pobrzmiewa do dziś greckie οίκος) – prowadzeniu zakładu poligraficznego. Dość sporym zaskoczeniem było odkrycie, że wiele projektów bazuje na „tradycyjnych”, „mocnych” symbolach budujących przestrzeń domu w oparciu prawdopodobnie od *měšati ‘mieszać, wyrabiać’, stąd wtórne znaczenie ‘rozbić coś powoli, zwlekać’; por. W. Boryś, Słownik…, s. 321–324, 326–327. 28 Etymologia wyrazów chata i chałupa – por. J. Karłowicz, Chata polska…, s. 7. 29 Por. J. Derrida, Biała mitologia. Metafora w tekście filozoficznym, przeł. W. Krzemień, „Pamiętnik Literacki” 1986, z. 3, s. 288. 30 Por. W. Boryś, Słownik…, s. 118; J. Pokorny, Indogermanisches etymologisches Wörterbuch, Bern 1959, s. 198–199. 31 Słownik języka polskiego, red. nacz. W. Doroszewski, t. 2, Warszawa 1960, s. 233–236. 32 Por. D. Jabłoński, L. Ostasz, O rodzinie, małżeństwie, kohabitacji i konkubinacie. Perspektywa antropologii kulturowej i ogólnej, Adiaphora, Olsztyn 2001, s. 15–26, 46.

203


Laboratorium Kultury 4 (2015)

o znaki określające granice sacrum. Znajdujemy więc tutaj klasyczne symbole, które bardzo dokładnie w swoich pracach z zakresu religioznawstwa charakteryzował Mircea Eliade: próg [12], drzwi [2a], drzewo [10, 13], dewocjonalia wplecione w przestrzeń mieszkalną [1]. W omawianych projektach zwraca uwagę fakt, że znaki te starają się angażować wszystkie zmysły (np. granica jako skrzypienie samoczynnie otwierających się drzwi [2a]), ale też przedstawiają proces swoistego symbolicznego „budowania” domu w przestrzeni chaosu, zarówno natury (dom jako domek na drzewie, proces schodzenia i wchodzenia [10]), jak i cywilizacji (choinka bożonarodzeniowa „zamieszkiwana” przez osobę bezdomną [13]). Bardzo często budowana w ten sposób „gęsta” sieć znaków granicznych sprzyja również zmianie perspektywy poznawczej: punktem obserwacji wewnętrznych granic mieszkania okazuje się przedpokój lub korytarz [2a, 12], co również sugeruje proces przemieszczania granic, które określają już nie tylko relację pomiędzy wnętrzem a światem zewnętrznym, ale też bardziej złożone relacje wewnątrz przestrzeni mieszkalnej. Dewocjonalia pozornie chaotycznie „rozproszone” sugerują istnienie wewnętrznych struktur i znaczeń [1]. W projekcie filmowym Dom [10], w którym obserwujemy schodzenie i wchodzenie na drzewo, można odnaleźć symbol gniazda – choć słowo ani sugerujący je obraz w realizacji projektu się nie pojawiają. Gniazdo (psł *gnězdo) przede wszystkim znaczy teraz ‘lęgowisko ptaków’, przenośnie natomiast ‘siedlisko’. Są też dawne, ale wciąż pamiętane znaczenia: ‘dom rodzinny, ród, ojczyzna’; prasłowiańska forma *nizdo- odnosi nas zarówno do kierunku *ni‘w dół, ku dołowi’, jak i czynności – człon *zdo etymologicznie łączący się z *sed ‘siedzieć, siadać’, a zatem dawne znaczenie to ‘osiadanie’, a potem ‘miejsce pobytu, schronienie’33. Etymologia (podobnie jak struktura drzewa) określa kierunek – sugeruje wertykalność. Ale drzewo, chociażby przez frazeologizm drzewo genealogiczne odnosi do rodziny, następstwa pokoleń, związków krwi. Drzewo genealogiczne jest symbolem trwania rodziny (rośnięcie drzewa jako rozrastanie się rodziny), tak jak dom (rodzinne gniazdo) jest świadkiem tego trwania. Pokazane na filmie schodzenie można zinterpretować jako próbę odejścia od rodziny pochodzeniowej, wchodzenie – jako powrót w nowej roli (dotknięcie ziemi ma charakter liminalny). W bardzo wielu projektach znaczenia określające dom nie są dane, lecz wytwarzane, aczkolwiek ślady owych działań odwołują się do utartego modelu życia: 33

Por. W. Boryś, Słownik…, s. 167–168.

204


Anna Gomóła, Marek Pacukiewicz, Laboratorium w pracowni...

np. do rangi symbolu urastają ślady użytkowania powierzchni stołu i schodów, których ubytki dodatkowo replikowane są za pomocą silikonowych odlewów [4]. Dom starzeje się jak człowiek; rysa i wyszczerbienie to ślad historii domu, ślad historii ludzi, podobnie jak „zmarszczka to też ślad człowieka” w piosence Tacy piękni ze słowami Wojciecha Fułka. Powtarzalność codziennych czynności odsyła również do długiego trwania historii: przepis na makaron do niedzielnego rosołu przypomina o rodzinnej historii z czasów II wojny światowej [9]. Wiele znaczeń ulega w ten sposób swoistemu przekodowaniu i rekompozycji: zdjęcia „rodzinne” z salonu IKEA uzupełnione zostają fotografiami osób nie przystających do zuniwersalizowanego, czy wręcz wygładzonego modelu rodziny [11]; choinka przestaje być bożonarodzeniowym symbolem życia, a staje się pustym znakiem wielkomiejskości dosłownie wypełnionym przez ubóstwo. Bezdomny Pan Janusz jest „niewidzialny”, choć mieszka w centralnym punkcie Katowic, jego gwiazdkowy dom-nie dom mijają setki ludzi śpieszących do sklepów po prezenty pod inne choinki. Olbrzymia katowicka choinka nie jest (choć mogłaby być) osią świata i otwarciem na transcendencję, ale przyziemnym (w bardzo dosłownym znaczeniu) schronieniem przed światem [13]. Często źródłem semiozy domu okazuje się klasyczny model świata: w Domu dusz części ciała utożsamione zostają zarówno z częściami domu, jak i sferami nieświadomości, tworząc swoisty „cielesny” sennik [17]. Mamy również do czynienia z sytuacjami kiedy dom potraktowany zostaje jako całościowy, niezbyt jasny znak, sprowadzany do wymyślnej lub przesadnie ozdabianej fasady, gdzie zaciera się granica pomiędzy „dizajnem” a „kiczem”; siedziba jest zewnętrzną reprezentacją właściciela i jednocześnie „przesemiotyzowanym” komunikatem, ale też pojawia się oscylacja pomiędzy wnętrzem a zewnętrzem w relacji chałupa – dworek/pałacyk, co dokumentuje zmiany w polskim budownictwie ostatnich pięćdziesięciu lat [3]. W prezentowanych projektach uderza, że proces przekodowania znaczeń eksponuje raczej metonimiczny niż metaforyczny charakter domu: zazwyczaj jest on traktowany jako część lub przedłużenie materialnego lub pojęciowego wymiaru kultury. Można zatem zaryzykować stwierdzenie, że mamy do czynienia w tym przypadku z „metaforą opartą na metonimii”34, ponieważ w synchronii próbuje się odszukać, a czasem wręcz uobecnić szeroki, diachroniczny kontekst kulturowy. W efekcie dom jest nie tylko tym, co się praktykuje i co trwa, ale też swoistą skalą porównawczą i punktem odniesienia. 34 Określenie autorstwa Güntera Raddena. Por. M. Czeremski, Struktura mitów. W stronę metonimii, Nomos, Kraków 2009, s. 143–144. Co ciekawe, w swojej książce Czeremski próbuje udowodnić, że mit opiera się przede wszystkim na związkach metonimicznych.

205


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Funkcje / konteksty W orbicie rozważań studentów znalazła się również funkcja domu. W tym przypadku bardzo często postrzegana jest ona nie tylko jako sztywna struktura, ale raczej jako sekwencja. W rezultacie film prezentujący montaż codziennych czynności w rytm Adagia Brahmsa odkrywa funkcję nie tyle w efekcie końcowym, ale samym powtarzalnym procesie [14]. Równocześnie bardzo wiele projektów odkrywa, jak silnie spleciony z kontekstem jest problem funkcji domu. Naruszenie struktury domu oznacza również naruszenie jego funkcji – w przypadku przestrzeni zaadaptowanych lub zniszczonych, jak np. dworek w Rokitnicy [15]. W jednym z projektów odkrywamy wieloaspektowość funkcji domu: dom jako przestrzeń mieszkalna i przestrzeń, w której funkcjonuje firma [6]. Co ciekawe, przestrzeń domu, łącząc z sobą te różne funkcje sprawia, że firma staje się „chałupnicza” w dwojakim sensie. Dopiero dokumentacja fotograficzna przywodzi na myśl tradycyjny wiejski dom łączący funkcje „życia” i „pracy”, „rodziny” i „inwentarza”. Bardzo często określona funkcja domu kojarzona jest z konkretnym kontekstem kulturowym. Wspomnienie domu dziadków ogniskuje się nie tylko wokół struktury chałupy, ale też czynności gacenia, którą autorka jednego z projektów przenosi w przestrzeń miejską. Dawna ważna kulturowo czynność – obowiązek wobec domu, staje się nie tyle pustym (czy wręcz absurdalnym) znakiem, co gestem pamięci w zupełnie innym kontekście kulturowym. Gestem, który każe zastanowić się nad siecią relacji człowiek – dom [7]. Bardzo często dom jednoznacznie kojarzony jest z historią, wspomnieniami rodzinnymi. Kanwą opowiadań są losy wojenne i repatriacja, tak jak w przypadku narracji wspomnieniowej dosłownie zagłuszanej przez „hałas” historii. W efekcie z opowiadania wyłuskujemy drobne punkty orientacyjne, jak np. łóżko, pod którym chował się w dzieciństwie autor opowiadania. Nagraniu towarzyszą zdjęcia, na których przestrzeń mieszkalna oraz ludzie zawłaszczani są przez „miejsce”, podobnie jak resztki domów zarastają drzewa i krzewy. W tym projekcie znaczenie domu budowane jest przez odniesienie do sprzecznych obrazów: bezpieczeństwa i zagrożenia, a także bycia i odejścia. Dom zyskuje tu również szerszy wymiar – ewokuje to, co związane z krajem (w tym z mityczną krainą dzieciństwa), ojczyzną zarówno w aspekcie geograficznym, jak i ideologicznym [16]. Z kolei znakomite „rozbite” (jak lustra) zdjęcia unaoczniają zarówno destrukcję, jak i czasowo-przestrzenne przemieszczenia poszczególnych elementów drzwi, ale też, nakładając na siebie ich warstwy, odtwarzają uogólniony wzór formy drzwi wejściowych we współczesnej kulturze polskiej; pozorna dekonstrukcja objawia swój konstruktywny 206


Anna Gomóła, Marek Pacukiewicz, Laboratorium w pracowni...

charakter [2b]. Być może, analogicznie, dyskursy opisujące dom tylko z pozoru są rozproszone i rozdrobnione, bowiem ich spójność zapewniają dużo trwalsze, choć często głęboko ukryte wyobrażenia kulturowe. Często związek funkcji i kontekstu pozostaje pytaniem otwartym, jak np. w przypadku wizualizacji projektu willi Tadeusza Michejdy [5]. Dość tajemniczy rysunek prezentuje willę na tle piramid i palm. Wizualizacja szkicu potęguje zagadkowość budynku poza strukturą miasta: czy nadal pełni on pierwotną funkcję? na ile możemy mówić o „uniwersalnej funkcji domu”? Ten projekt zwraca naszą uwagę na różne aspekty kontekstu; przez pozorny absurd (a willa Michejdy bez Katowic wygląda trochę jak – by przywołać klasyka literatury dla dzieci – uśmiech bez kota) pozwala zastanowić się nad osadzeniem domu-budynku w większych strukturach (np. urbanistycznych), a konkretnych budowli także w kontekstach społeczno-historycznych. Studenci, realizując swoje projekty odkrywali nowe przestrzenie w na pozór znanym otoczeniu. Często wskazywali to, co nieznane, obce. Wydaje się, że można mówić w tym przypadku o dookreślonym przez Edwarda Halla mechanizmie kontekstowania: Jedyna droga prowadząca do zwiększenia możliwości manipulowania napływającymi informacjami, bez jednoczesnego powiększenia rozmiaru i złożoności systemu, wiedzie przez takie zaprogramowanie pamięci systemu, że niewielka liczba danych wystarczy do uaktywnienia systemu, tzn. upodobnienia go do pary małżeńskiej, która przeżyła ze sobą trzydzieści pięć lat35.

Studenci przygotowujący swoje projekty pozostają w związku z kontekstem kultury polskiej nieco krócej, ale i tutaj dają się wychwycić pewne „automatyzmy”. Jednym z nich pozostaje związek kontekstu i funkcji, czy też dokładniej: postrzeganie kontekstu przez funkcjonalizację przestrzeni, nawet kiedy formy przywoływane przez autorów są przewrotne i opierają się przede wszystkim na roszadach (dom – pustostan, gacenie – wyburzanie, choinka – schronienie, miasto – pustynia). Powstające w ten sposób „puste miejsca” przywołują klasyczne narracje kulturowe: kartka świąteczna, fotografie na ścianie, bajka, codzienna „krzątanina”, praca...

35

E.T. Hall, Poza kulturą, przeł. E. Goździak, PWN, Warszawa 2001, s. 90.

207


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Struktury / procesy Na ogół w projektach przygotowanych przez studentów struktura domu budowana jest nie tylko na opozycji wnętrze – zewnętrze, ale również eksponuje podziały wewnętrzne. W obydwu przypadkach mediacja pomiędzy poszczególnymi sferami jest procesem angażującym nie tylko zmysł wzroku. Przynajmniej w dwóch projektach sferą mediacji jest słuch, zarówno w przypadku skrzypiących drzwi [2a], jak i w przypadku swoistej „ciszy” pustego mieszkania, na którą składają się zarówno dźwięki przejeżdżających samochodów, jak i tykanie zegara [12]. Cisza wypełnia też pustostany, a zabieg jej „wycięcia” [15] staje się eksperymentem niezwykle karkołomnym: czy wyabstrahowana cisza wciąż przynależy jeszcze do domu? Dom rodzinny kojarzony jest także z niedzielnym rosołem, a zatem zmysłem smaku i węchu, w ten sposób odsyła zarówno do wspólnoty rodzinnej i rodzinnych wspomnień. Dom to struktura, która jest zarówno osadzonym w teraźniejszości czuciem (wąchaniem, smakowaniem), jak i związaną z przeszłością pamięcią historyczną (pamiętanie o wydarzeniach) i kulturową (przekazywane rodzinnie umiejętności). Domowość powstaje przez działanie, proces – w tym projekcie precyzyjnie wyrażonym przez przepis na niedzielny makaron, który (bez względu na to, jak komicznie to brzmi) jest przełącznikiem pamięci – buduje świadomość rożnych planów czasowych i łączy kulturowe z historycznym [9]. Struktury śledzone przez studentów to pewne ciągi metonimiczne sprawiające, że wyraźnie zarysowane granice domu stają się miejscem przejścia ku złożonym „całościowym” sieciom kulturowym, nawet jeśli na ten trop składają się braki i ubytki w użytkowanych powierzchniach [4]. Struktury są zatem praktykowane. Czasem dosłownie, jak w przypadku adagia skomponowanego z czynności codziennych [14] lub pracy w domu wykorzystującej jego pierwotną strukturę [6]. Bardzo często struktura ta stanowi ciąg historyczny odsyłający do długiego trwania; wielu studentów powoływało się zresztą na własne wspomnienia lub doświadczenia. Zatem to proces wspominania określa niejako granice domu [9, 16], podobnie jak określa go konkretna czynność, kiedy to np. akt zejścia i wejścia na drzewo sugeruje istnienie domku na drzewie [10]. Ciekawe jest tutaj również to, że studenci zwykle szukali miejsc suwerennych, a jednak bardzo często wywoływali obraz własnej rodziny czy też odwoływali się do pewnych kulturowych modeli. Często docierali do miejsc, gdzie nawet pozorny brak struktury stawał się istotnym o nią pytaniem: czy choinka może być domem? [13] Czy pustostan jest mieszkaniem? [15]

208


Anna Gomóła, Marek Pacukiewicz, Laboratorium w pracowni...

Oczywiście nie sposób w tym kontekście nie przywołać mediacyjnego charakteru logiki praktyki, którą starali się dookreślić m.in. Pierre Bourdieu36 i Michel de Certeau37. Zwraca jednak uwagę, że w analizowanych projektach ważną rolę pełni również materialny wymiar domu, bardzo często sprowadzany do modelu: np. z powtarzających się na zdjęciach elementów (klamki, wizjery, numery mieszkania) powstaje swoista „mapa drzwi” [2b]. Również zdjęcia dokumentujące rozbiórkę chałupy dziadków pozwalają nam zwrócić uwagę na strukturę ścian, odkryć centralne miejsce pieca w znikającej przestrzeni, a także uświadomić sobie, jak mało już wiemy o kontekście mieszkania naszych – nawet niedalekich – przodków [7]. Mamy również do czynienia ze swoistymi „modelami”, jak w przypadku żartobliwie potraktowanej formy totemicznej: wyszywane na pokrowcach na deski do prasowania symetryczne formy przedstawiające domową „kobiecość” i „męskość” obrazują mediację pomiędzy różnego rodzaju czynnościami i przedmiotami, określając charakter i funkcję przestrzeni domowej [8]. Zarówno praktyki, jak i pewne strukturalne przekształcenia zwracają naszą uwagę na fakt, że u podstaw zachowań wydających się improwizacją do głosu dochodzą pewne wzory i regularności. Równocześnie wykorzystywane przez autorów uniwersalne symbole stają się, za sprawą eksponowanych praktyk, swoistymi operatorami określonego kontekstu w jego wymiarze przestrzennym i inwariantnym.

„Chata polska AD 2015” W przypadku omawianych realizacji wyrazista jest istotna tendencja: prawie nieobecne są „tradycyjne” techniki malarskie i graficzne, tak jak nieobecna jest tradycyjna chata polska. Ta bowiem pojawia się tylko w tym projekcie, który dokumentuje jej zniszczenie [7]. Dominują zdjęcia, filmy, „pejzaże dźwiękowe”, autorzy prac bardzo często sięgają po zróżnicowane środki wyrazu. Formy, które wykorzystują wydają się być znaczące; można to zinterpretować jako próbę odejścia od rysowania „klasycznego obrazu” domu w kierunku doświadczanej, wieloaspektowej i polisensorycznej przestrzeni działania. Co ciekawe, wiele prac ma w gruncie rzeczy charakter dokumentacyjny, choć rejestrują nie tylko określone treści i teksty kulturowe, ale ich struktury, Por. P. Bourdieu, Szkic teorii praktyki, przeł. W. Kroker, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2007. Por. M. de Certeau, Wynaleźć codzienność. Sztuki działania, przeł. K. Thiel-Jańczuk, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2008. 36

37

209


Laboratorium Kultury 4 (2015)

powiązania i możliwe przekształcenia. Strategia ta współgra z podstawowym założeniem Pracowni Interpretacji Literatury: […] potencjał literackiego tekstu nie ma być pretekstem dla ilustracji zawartych w nim treści – tworzy on raczej kanwę dla refleksji i rozpoznania znaczeń pozostających wokół zawartych w nim sensów. Tekst ten należy więc traktować bardziej jako potencjalną przestrzeń wymiany myśli niż centralny i bezpośredni punkt odniesienia38.

Tym samym kulturowy tekst „domu” ujawnia w przypadku omawianego projektu pełnię swej złożoności, zarówno w perspektywie synchronicznej, jak i diachronicznej. Wydaje się, że w tej plątaninie rysują się równie wyraźnie pewne utarte ścieżki, a w ramach bogatego języka ekspresji artystycznej możemy odnaleźć stosunkowo ograniczoną (kulturowo) liczbę konotacji znaczeniowych związanych z pojęciem „domu”. Analiza prac pozwala uchwycić aspekty znaczeniowe wyrażone poza/ ponad słowami. Nieliczna leksyka domowego dyskursu kumuluje nakładające się na siebie sensy, natomiast prace, które obejrzeliśmy od(k)rywają i rozsuwają płaszczyzny znaczeniowe. Sensy wracają do konkretów, wyobrażanie zastępowane jest doświadczaniem, idea staje się rzeczą. Sztuka – inaczej niż literatura – opisuje rzeczywistość; słowo syntetyzuje i dystansuje zarazem, dzieło sztuki przybliża i ukonkretnia. Pamiętać jednak należy, że problem medium sztuki jest kwestią niezwykle złożoną. Propozycja Hansa Beltinga doskonale obrazuje dylematy w ramach podejścia semiotycznego. Niemiecki teoretyk sztuki zauważa, że „Problem mediów znajduje się poza polem widzenia uniwersalnej teorii znaków z jej bezczasowymi strukturami nie poddającymi się analizie w kategoriach historycznych”39. Równocześnie jednak, wskazując na podział obraz – medium jako nieustanną oscylację i dialog, powtarza właściwie założenie Jana Mukařovskiego dotyczące syntezy mowy i języka, które przedstawiciel Praskiej Szkoły Strukturalnej rozszerzył na wszystkie systemy semiotyczne40. W efekcie Belting stwierdza, że to „Media się zmieniają, obrazy (te które są dla nas ważne) pozostają, także wtedy,

http://www.asp.katowice.pl/news/post/728/prezentacja-pracowni-interpretacji-literatury (dostęp: 4.06.2015). 39 H. Belting, Obraz i jego media. Próba antropologiczna, przeł. M. Bryl, „Artium Quaestiones” 2000, XI, s. 299. 40 Por. A. Nowak, Spojrzenie na filozoficzna estetykę semiotyczną i strukturalną, w: Estetyki filozoficzne XX wieku, red. K. Wilkoszewska, Universitas 2000, s. 226–227. Funkcja poetycka schodzi zatem na dalszy plan, jej dookreślenie zmierza w kierunku formalistycznym (por. tamże, s. 228–230). 38

210


Anna Gomóła, Marek Pacukiewicz, Laboratorium w pracowni...

gdy nieustannie zmienia się sposób, w jaki je rozumiemy”41. W tym ujęciu różnica pomiędzy literaturą a sztuką byłyby kwestią drugorzędną. Co ciekawe jednak, wspomniany badacz stwierdza również, że pytanie o medium można postawić dopiero wtedy, gdy zachodzi „linearna transmisja” obrazów42. O ile punktem docelowym dla Beltinga jest w tym przypadku uniwersalnie traktowany człowiek, o tyle w odniesieniu do omawianego projektu można mówić o przekodowaniu pomiędzy poszczególnymi dziełami w obrębie określonego systemu kulturowego, którego kontekst jest wspólnym mianownikiem serii transmisji pomiędzy różnego rodzaju mediami. Na tej podstawie można dookreślić charakter „metafory opartej na metonimii”, która byłaby typowa dla sztuk wizualnych. W przypadku Chaty polskiej AD 2015 synchroniczna metafora powiązana jest z aspektem formalnym, oparta jest na częstym przekodowaniu pomiędzy mediami i zmysłami, często o charakterze synekdochy czy (nawet) synestezji. Z kolei diachroniczna metonimia jest tropem kulturowych treści kontekstu, którego dzieło sztuki wciąż poszukuje jako swojej podstawowej referencji. W efekcie dom na powrót staje się jakimś domem, pewną rodziną, którymś z miejsc, czymś, co zostało zbudowane i wreszcie – samym budulcem.

Bibliografia Belting H., Obraz i jego media. Próba antropologiczna, przeł. M. Bryl, „Artium Quaestiones” 2000, XI. Benedict R., Wzory kultury, przeł. J. Prokopiuk, wstęp A. Kłoskowska, MUZA SA, Warszawa 1999. Bourdieu P., Szkic teorii praktyki, przeł. W. Kroker, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2007. Clifford J., Kłopoty z kulturą. Dwudziestowieczna etnografia, literatura i sztuka, przeł. E. Dżurak i in., KR, Warszawa 2000. Certeau M. de, Wynaleźć codzienność. Sztuki działania, przeł. K. Thiel-Jańczuk, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2008.

41 42

H. Belting, Obraz i jego media…, s. 311. Tamże.

211


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Czeremski M., Struktura mitów. W stronę metonimii, Nomos, Kraków 2009. Derrida J., Biała mitologia. Metafora w tekście filozoficznym, przeł. W. Krzemień, „Pamiętnik Literacki” 1986, z. 3. Francastel P., Twórczość malarska a społeczeństwo, przeł. J. Karbowska, Anita Szczepańska, PIW, Warszawa 1973. Geertz C., Sztuka jako system kulturowy, w: Tenże, Wiedza lokalna. Dalsze eseje z zakresu antropologii interpretatywnej, przeł. D. Wolska, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2005, s. 101–125. Hall E.T., Poza kulturą, przeł. E. Goździak, PWN, Warszawa 2001. Jabłoński D., Ostasz L., O rodzinie, małżeństwie, kohabitacji i konkubinacie. Perspektywa antropologii kulturowej i ogólnej, Adiaphora, Olsztyn 2001. Jaworski E., Zasada budowy domu mieszkalnego w schyłkowej fazie istnienia budownictwa drewnianego na Górnym Śląsku (w druku). Karłowicz J., Chata polska. Studyjum lingwistyczno-archeologiczne, druk J. Berger, Warszawa 1884. Odbitka z „Pamiętnika Fizyjograficznego” t. 4 (1884). Kosowska E., Antropologia literatury. Teksty, konteksty, interpretacje, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2003. Kosowska E., Kulturowa antropologia literatury. Wprowadzenie, w: Antropologia kultury – antropologia literatury. Na tropach koligacji, red. E. Kosowska, A. Gomóła, E. Jaworski, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2007. Kosowska E., Postać literacka jako tekst kultury. Rekonstrukcja antropologicznego modelu szlachcianki na podstawie „Potopu” H. Sienkiewicza, Śląsk, Katowice 1988. Lakoff G., Johnson M., Metafory w naszym życiu, przeł. T.P. Krzeszowski, Aletheia, Warszawa 2010. Latour B., Splatając na nowo to, co społeczne: wprowadzenie do teorii aktora-sieci, przeł. A. Derra, K. Abriszewski, Universitas, Kraków 2010. Łotman J., Struktura tekstu artystycznego, przeł. A. Tanalska, PIW, Warszawa 1984. Mokłowski K., Sztuka ludowa w Polsce, Nakładem Księgarni H. Altenberga, Lwów 1903. Nowak A., Spojrzenie na filozoficzna estetykę semiotyczną i strukturalną, w: Estetyki filozoficzne XX wieku, red. K. Wilkoszewska, Universitas 2000. Stare i Nowe Siołkowice, cz. I, praca zbiorowa pod kierunkiem M. Gładysza, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław–Warszawa–Kraków 1963.

212


Anna Gomóła, Marek Pacukiewicz, Laboratorium w pracowni...

Abstract „Laboratory in the Studio: Polish AD Cottage 2015” The article introduces the analysis and interpretation of the works prepared by the students of The Academy of Fine Arts in Katowice who have worked the project entitled “Laboratory in the Studio: Polish AD Cottage 2015.” In this case artistic creation has been treated as a kind of ethnographical material which by particular describes the phenomenon of cultural pattern of the notion of “home” in contemporary Polish culture. It has become clear that within the scope of various artistic expression we find relatively limited number of semantic connotation of the cultural notion of “home.” Keywords: home, work of art, anthropology of art

Anna Gomóła Doktor habilitowany nauk humanistycznych, adiunkt w Zakładzie Teorii i Historii Kultury Instytutu Nauk o Kulturze i Studiów Interdyscyplinarnych Uniwersytetu Śląskiego. Zainteresowania badawcze: teoria, antropologia i historia kultury; antropologia literatury dla dzieci i młodzieży. Opublikowała monografie: Saga rodu Borejków. Kulturowe konteksty Jeżycjady (Katowice 2004), Jan Michał Witort – wprowadzenie do antropologii pokolenia „ludzi naukowych” (Poznań–Katowice 2011); redagowała tom Konstanty Ildefons Gałczyński – znany i nieznany. Szkice i rozprawy (Katowice 2005), współredagowała: Między Bambolandią i Jeżycjadą. Małgorzaty Musierowicz makro- i mikro-kosmos (Katowice 2003), Antropologia kultury – antropologia literatury. Na tropach koligacji (Katowice 2007), Wiedza o kulturze w szkole (Katowice 2007), Wstyd w kulturze 2 (Katowice 2008), Bezpieczny świat wielu kultur i narodów. Przewodnik dla nauczycieli (Katowice 2011), Starość jako wyobrażenie kulturowe (Katowice 2013).

Marek Pacukiewicz Doktor habilitowany nauk humanistycznych, adiunkt w Zakładzie Teorii i Historii Kultury Uniwersytetu Śląskiego. Autor ksią- żek: Dyskurs antropologiczny w pisarstwie Josepha Conrada (2008), Grań kultury. Transgresje alpinizmu (2012) oraz tomu wierszy Budowa autostrady (2012).

213


Laboratorium Kultury 4 (2015)

214


Pracownia Interpretacji Literatury

Akademia Sztuk Pięknych w Katowicach

Chata polska AD 2015

Swoje prace zaprezentowali: 1. Barbara Adamus 2. Anna Aderek 3. Daria Bidzińska 4. Maja Dudek 5. Aleksandra Kompała 6. Łukasz Koniuszy 7. Katarzyna Kowalczyk 8. Aleksandra Kubacka 9. Agata Leżuch 10. Mariusz Maślanka 11. Marta Mączka i Gabriela Palicka 12. Aleksandra Mitoraj 13. Julia Pilecka 14. Magdalena Śliwińska 15. Dominik Urbański 16. Daria Walusiak 17. Gabriela Weselak Opieka merytoryczna: Dr hab. Grzegorz Hańderek, mgr Małgorzata Szandała Uwaga: prace wykonane były w różnych technikach, częściowo w formie instalacji i/lub filmów video. W związku z tym prezentowane monochromatyczne reprodukcje nie zawsze oddają charakter pracy. 215


Laboratorium Kultury 4 (2015)

216


1. Barbara Adamus 217


Laboratorium Kultury 4 (2015)

2a. Anna Aderek, Dom (stopklatka z filmu)

2b. Anna Aderek, Drzwi (fragment) 218


3. Daria Bidzińska 219


Laboratorium Kultury 4 (2015)

4. Maja Dudek 220


5. Aleksandra Kompała 221


Laboratorium Kultury 4 (2015)

6. ナ「kasz Koniuszy, Dom jako firma 222


7. Katarzyna Kowalczyk 223


Laboratorium Kultury 4 (2015)

8. Aleksandra Kubacka 224


9. Agata LeĹźuch (stopklatki z filmu) 225


Laboratorium Kultury 4 (2015)

10. Mariusz Maślanka, Dom (stopklatka z filmu) 226


11. Marta MÄ…czka i Gabriela Palicka, IKEA 227


Laboratorium Kultury 4 (2015)

12. Aleksandra Mitoraj, Nowy dom 228


13. Julia Pilecka 229


Laboratorium Kultury 4 (2015)

14. Magdalena Śliwińska (stopklatki z filmu) 230


15. Dominik Urbański 231


Laboratorium Kultury 4 (2015)

16. Daria Walusiak 232


17. Gabriela Weselak, Dom dusz 233


Laboratorium Kultury 4 (2015)

234


Jakub Dziewit

Uniwersytet Śląski w Katowicach Wydział Filologiczny

Stanisław Baj. Portrety w kontekście

Abstrakt Celem tekstu jest przedstawienie prezentowanych w tomie prac Stanisława Baja, artysty malarza pochodzącego z Podlasia, i zasugerowanie ich możliwego odczytania w kontekście problematyki antropologicznej. Słowa klucze: Stanisław Baj, malarstwo, antropologia a sztuka, antropologia sztuki

W

poprzednim, trzecim numerze „Laboratorium Kultury” zapoczątkowaliśmy publikację prac zaproszonych artystów, które – łącząc się z tematem numeru – równocześnie skłaniają do ponownego namysłu nad ważnymi dla refleksji antropologicznej zagadnieniami. Marek Pacukiewicz w tekście towarzyszącym grafikom i rysunkom Andrzeja Łabuza o tematyce indiańskiej1 swoje rozważania rozpoczął od poruszenia problemu stereotypizacji wizerunku Innego w zachodnim dyskursie, by następnie zauważyć, że często stajemy przed wyborem „czy wybieramy konkret kontekstu, czy też poprzestajemy na dyskursie – zarówno w odbiorze dzieła sztuki, jak i postrzeganiu kultury”2. Chwilę później przytoczył wypowiedź Barbary Firli: „bruzdy na twarzach Indian reprezentują 1 Por. A. Łabuz, Grafiki i rysunki, „Laboratorium Kultury” 3 (2014), grupakulturalna.pl, Katowice 2014, s. 239–269. 2 M. Pacukiewicz, Osnowa i wątek w grafikach Andrzeja Łabuza, „Laboratorium Kultury” 3 (2014), grupakulturalna.pl, Katowice 2014, s. 279.

235


Laboratorium Kultury 4 (2015)

właśnie doświadczenie i wiedzę charakterystyczną dla ludzi starszych”3. Słowa te – oraz oczywiście same prace Łabuza – wywołały we mnie myśl, by w bieżącym numerze, poświęconym postaci i twórczości Jana Aleksandra Karłowicza, zaprezentować malarstwo Stanisława Baja. To proste skojarzenie: Baj portretuje postaci o twarzach pooranych podobnymi bruzdami. Są one wręcz, jeśli niedawno oglądało się grafiki Łabuza, w jakiś sposób „indiańskie”. Idąc tym tropem, rodzi się ciekawe pytanie: na ile wizerunki starych Indian wpłynęły lub pokrywają się z wyobrażeniem kulturowym o starcach w naszej kulturze – pełnych przecież godności, spokoju, doświadczenia życiowego. Starzy chłopi z portretów Baja pełni są mądrości, którą to – tak jak wodzowie indiańscy – zyskują dzięki swemu codziennemu trudowi i życiu blisko natury (bo przecież to właśnie pod koniec życia jesteśmy jej najbliżej). Ta mądrość prostego człowieka bije z większości obrazów Baja; są one wręcz hołdem składanym ciągłości, tradycji i wiedzy najstarszego pokolenia chłopskiej kultury. Bo Baj portretuje głównie podlaskich chłopów, jakby w przekonaniu że musi to zrobić, gdyż ich kultura odchodzi wraz z nimi. To przekonanie odsyła nas z kolei do towarzyszącej antropologii kulturowej od samych jej początków myśli, że „dowody, które chce uzyskać gwałtownie znikają z powierzchni ziemi”4, jak pisano już w 1872 roku w sprawozdaniu British Association for the Advancement of Science. To właśnie publikacja tego dokumentu doprowadziła do powstania kilka lat później „Biblii” XIX-wiecznych antropologów, za jaką można uznać wielokrotnie wznawiane Notes and Queries on Anthropology. Czytelnikiem N&Q w wydaniu z 1912 roku był na pewno jeden z ojców współczesnej antropologii, Bronisław Malinowski. Słynne są jego słowa – będące prawie dokładnym powtórzeniem tych z 1872 roku – o tym, że przedmiot badań etnologii dosłownie „znika z pola badawczego, i to znika z niezwykłą szybkością” (bo badani „wymierają niemal na naszych oczach”5). To przekonanie zdaje się zresztą towarzyszyć nam aż do teraz – pewnie dlatego, że sam problem wymierania kultur jeszcze nigdy nie był tak duży. Intryguje mnie to, że w swojej chęci poznania i przedstawienia człowieka i jego kultury, zarówno Malinowski, jak i Baj nie zadowolili się rozwiązaniem wydawałoby się najprostszym, czyli fotografią. Jakby – pomimo tkwiącej w niej Tamże. British Association for the Advancement of Science 1872 Annual Report, BAAS, Londyn 1872, s. 171. Cyt. za: A. Petch, Notes and Queries and the Pitt Rivers Museum, „Museum Anthropology” 2007, Vol. 30, Issue 1, s. 21. Tłumaczenie moje – J.D. 5 B. Malinowski, Argonauci zachodniego Pacyfiku, przeł. B. Olszewska-Dyoniziak, S. Szynkiewicz, PWN, Warszawa 2005, s. 3. 3

4

236


Jakub Dziewit, Stanisław Baj. Portrety w kontekście

możliwości „poświadczania” (jak pisał Roland Barthes) – zapis fotograficzny nie zawierał wszystkiego, pokazywał jedynie powierzchnię. Tymczasem Malinowski stworzył model, w którym kultura była przedstawiona jako człowiek składający się z ciała i krwi, szkieletu oraz ducha – możliwe, że właśnie tej złożoności fotografia według niego pokazać nie mogła. Interesujące, że Baj malując buduje człowieka z podobnych elementów. Fascynujące jest oglądać go przy pracy, kiedy czysty blejtram zapełnia się: najpierw jakimś szkieletem postaci stworzonym z pozornie niepotrzebnych, nic nie mówiących grubych linii, zupełnie później zamalowanych i schowanych pod kolejnymi warstwami ciała i krwi farby kładzionej tak grubo i gwałtownie, że aż trudno uwierzyć w to, że efekt będzie realistyczny. Te grube pokłady farby (momentami to wręcz relief, płaskorzeźba) w końcu zaczynają ujawniać w obrazie także jego ducha – „Otwiera się tu jakieś okno na głębszą rzeczywistość” pisze o obrazach Baja Janusz Jaremowicz6. Być może dlatego portretowani, chociaż sami nie potrafiliby się tak przedstawić, to jednak zgadzają się z tym, że Baj portretuje ich wiernie i prawdziwie. Nie kończy on zresztą swojej pracy na jednym obrazie – może ma świadomość, że pojedyncza rozmowa nie wystarczy do poznania? – i maluje seriami, wręcz monograficznie, po kilka – kilkanaście – kilkadziesiąt obrazów tej samej postaci, tych samych twarzy. Takich odległych, spontanicznie rodzących się w moim odbiorze, analogii do metod i metafor antropologicznych znajduję u Baja więcej. Jego obrazy zawsze są przede wszystkim wyjściem od „konkretu” wpisanego w kontekst – portretuje konkretne osoby, które nie tylko są mu dobrze znane (to zresztą widać w podpisach: „Stasiek”, „Matka”, „Andrzej Łobacz” – to jego sąsiedzi i bliższa bądź dalsza rodzina), ale są także mieszkańcami jednej z podlaskich wsi, Dołhobród, gdzie zresztą Baj się urodził i wychował. „Oglądając portrety […] zdajemy sobie sprawę, że będąc świetnymi wizerunkami jednostek, składają się one na zbiorowe wyobrażenie środowiska o wyrazistej wspólnocie. Są to typowi ludzie wsi”7 – pisze Jaremowicz. Cała twórczość Baja jest wpisana w kontekst chłopskiego Podlasia, a dopełnieniem portretów chłopskich są nadbużańskie pejzaże ukazujące otoczenie ich życia. Bug nie jest zresztą dla tych ludzi jedynie tłem, czymś nieistotnym – ta jedna z ostatnich nieuregulowanych rzek rokrocznie wylewa na wiosnę, a rozlewiska ciągną się całymi kilometrami od jej głównego koryta, definiując kto w tym roku będzie miał dobre zbiory, a kto będzie musiał poczekać, chociaż z pełnym spokojem i „indiańską” (znów) godnością. Kiedy popatrzy się 6 J. Jaremowicz, Stanisław Baj. Malarz mistycznej wierności, w: tenże, Z galerii sensów. Wybór tekstów o sztuce, red. M. Sołtys, Galeria aTak, Warszawa 2010, s. 19. 7 Tamże, s. 18.

237


Laboratorium Kultury 4 (2015)

na teren z góry, to stare koryta Bugu – pozostałe po przesunięciach w wyniku szczególnie silnych powodzi – przecinają cały teren gęstą siatką, niby strukturą tkwiącą gdzieś pod powierzchnią ziemi, chociaż zauważalną, jeśli zmienimy skalę i uświadomimy sobie, że jeziorko za stodołą w rzeczywistości ciągnie się przez kilka kilometrów, przecinając pola i podwórka dziesiątek gospodarstw. A może nie jest to siatka, tylko bruzdy rysowane w ziemi przez rzekę, podobne do tych na twarzach zamieszkujących te tereny ludzi? Sam Bug jest wyjątkowy dla okolicznych mieszkańców także dlatego, że to rzeka graniczna, na zawsze wyznaczająca w ich życiu liminalność i tęsknotę za tym, co zostało po drugiej stronie, cokolwiek by to było. Ta druga strona jest przecież zarówno terytorium Białorusi, jak i sferą sacrum. Być może dlatego Baj tworzył także obrazy, na których – niczym w trawestacji Piety – „składa” twarz swojej matki właśnie na rzece (rzece-podstawie, rzece-źródle, rzece-granicy, rzece-sacrum, rzece-matce?). Sam artysta w tym otoczeniu jest postacią wyjątkową. Przesadą byłoby używanie wobec Baja wyidealizowanego określenia „obserwatora uczestniczącego”, jest on jednak kimś równocześnie spoza i ze środka (może trochę jak Linus Digim’Rina, pierwszy antropolog na Wyspach Trobrianda wywodzący się z lokalnej społeczności?). Bo chociaż większość czasu stara się spędzać w Dołhobrodach – tam znajduje się jego główna pracownia – to po tym jak wyjechał na studia do Warszawy i zaczął pracę na uczelni, by później zostać nawet prorektorem ASP w Warszawie, ma świadomość odrębności, równocześnie wciąż jest także „swoim”, Staśkiem – synem Mańki. Dzięki temu akceptowany jest zarówno wtedy, gdy przekłada widłami słomę lub rąbie drwa na opał, jak i wtedy, gdy z rozłożoną sztalugą długimi godzinami stoi nad rzeką8. W tym wszystkim nawet nie tyle balansuje między spojrzeniem z zewnątrz i ze środka, co raczej łączy je obydwa – może dzięki temu, że – pomimo postulowanego przez Jamesa Clifforda połączenia tych ról9 – jest artystą, a nie etnografem. To chyba dzięki temu jego twórczość można odbierać tak uniwersalnie, dopatrywać się w oczach Staśka z Dołhobród pewnej prawdy o ludziach – zawsze konkretnych; tak różnorodnych, a jednak z drugiej strony tak podobnych. I znów odległe skojarzenie: może to właśnie taki sposób myślenia o innych ludziach jest uzasadnieniem dlaczego prace Baja publikowane są w przy okazji tekstów o Karłowiczu? Jaremowicz pisze: „Przypadek Baja zaprzecza mechanice kariery i właśnie przez tę swoją wyjątkowość ustanawia odrębne uniwersum wartości. […] Baj nie wspomina tych osób, on po prostu z nimi jest. Kariera Baja nie kosztowała ani jednej łzy”. Tamże. 9 Por. J. Clifford, Kłopoty z kulturą, przeł. E. Klekot, Wydawnictwo KR, Warszawa 2000. 8

238


Jakub Dziewit, Stanisław Baj. Portrety w kontekście

Bibliografia Clifford J., Kłopoty z kulturą, przeł. E. Klekot, Wydawnictwo KR, Warszawa 2000. Jaremowicz J., Stanisław Baj. Malarz mistycznej wierności, w: tenże, Z galerii sensów. Wybór tekstów o sztuce, red. M. Sołtys, Galeria aTak, Warszawa 2010. Łabuz A., Grafiki i rysunki, „Laboratorium Kultury” 3 (2014), grupakulturalna.pl, Katowice 2014. Malinowski B., Argonauci zachodniego Pacyfiku, przeł. B. Olszewska-Dyoniziak, S. Szynkiewicz, PWN, Warszawa 2005. Pacukiewicz M., Osnowa i wątek w grafikach Andrzeja Łabuza, „Laboratorium Kultury” 3 (2014), grupakulturalna.pl, Katowice 2014. Petch A., Notes and Queries and the Pitt Rivers Museum, „Museum Anthropology” 2007, Vol. 30, Issue 1.

Abstract: Portraits in the context The aim of this article is to present Stanisław Baj's (significant painter from Podlasie region) work and to suggest how can it be interpreted in context of certain anthropological themes. Key words: Stanisław Baj, painting, anthropology and art, anthropology of art

Jakub Dziewit Asystent w Zakładzie Teorii i Historii Kultury Instytutu Nauk o Kulturze i Studiów Interdyscyplinarnych Uniwersytetu Śląskiego. Jego zainteresowania związane są z kulturową historią fotografii i fotografią antropologiczną. Redaktor serii wydawniczej „Historia i Teoria Kultury”, redaktor tematyczny i wydawniczy czasopisma naukowego „Laboratorium Kultury”. Autor książki Aparaty i obrazy. W stronę kulturowej historii fotografii (Katowice 2014), współredaktor monograficznego numeru „Laboratorium Kultury” 3 (2014) – Lewis Henry Morgan. Kurator licznych wystaw fotograficznych i malarskich.

239


Laboratorium Kultury 4 (2015)

240


Stanisław Baj

Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie

Malarstwo Wyboru prac dokonał Jakub Dziewit

Stanisław Baj Profesor zwyczajny sztuki, ur. 1953, Dołhobrody nad Bugiem na Podlasiu, absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie (1972-1978), pod kierunkiem profesorów: Michała Byliny, Jacka Siennickiego i Ludwika Maciąga. Dyplom z wyróżnieniem uzyskał w pracowni prof. Ludwika Maciąga. Od 1982 jest pracownikiem dydaktycznym Wydziału Malarstwa ASP w Warszawie (prowadzi Pracownię Malarstwa). W latach 2006–2013 prorektor do spraw studenckich Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Autor ponad 100 wystaw indywidualnych w kraju i za granicą, uczestniczył w ponad 100 wystawach zbiorowych. Prace artysty znajdują się w zbiorach muzeów polskich oraz w prywatnych kolekcjach krajowych i zagranicznych.

241


Laboratorium Kultury 4 (2015)

242


Stanisław Baj, Adam, olej/płótno, 100x150, 2000 r. Stanisław Baj, Matka, olej/płótno, 73x92, 2004 r. 243


Laboratorium Kultury 4 (2015)

244


Stanisław Baj, Portret Ojca, olej/płótno, 65x80, 1985 r 245


Laboratorium Kultury 4 (2015)

246


Stanisław Baj, Matka, olej/płótno, 150x81, 2002 r. 247


Laboratorium Kultury 4 (2015)

248


Stanisław Baj, Matka w oknie, olej/płótno, 130x96, 2005 r. 249


Laboratorium Kultury 4 (2015)

250


Stanisław Baj, Matka, olej/płótno, 65x81, 2008 r. 251


Laboratorium Kultury 4 (2015)

252


Stanisław Baj, Moja matka mi bliska, olej/płótno, 162x100, 2005 r. 253


Laboratorium Kultury 4 (2015)

254


Stanisław Baj, Głowa, olej/płótno, 140x100, 2007 r. 255


Laboratorium Kultury 4 (2015)

256


Stanisław Baj, bez tytułu, olej/płótno, 200x150, 2008 r. 257


Laboratorium Kultury 4 (2015)

258


Stanisław Baj, Rzeka Bug, olej/płótno, 100x120, 2000 r. 259


Laboratorium Kultury 4 (2015)

260


Stanisław Baj, Rzeka Bug, olej/płótno, 100x120, 2009 r. Stanisław Baj, Rzeka Bug, olej/płótno, 100x120, 2009 r. 261


Laboratorium Kultury 4 (2015)

262


Bartosz Hlebowicz

Badacz niezależny, Florencja

„Okrutniejsi od tygrysów”*. Sztuka wojenna, tortury, sny i mity Irokezów

Abstrakt Proponuję etnohistoryczną analizę kultury wojennej Irokezów, przede wszystkim w XVII wieku. Społeczeństwo Irokezów, w XIX-wiecznej historiografii przedstawianych jako krwiożerczych dzikusów, w istocie opierało się na nieustannych działaniach wojennych, których głównym celem było pochwycenie i adaptowanie jeńców, poddawanych uprzednio brutalnym torturom. Odchodząc od jednostronnych interpretacji ideologicznych upatrujących w Irokezach albo bezrozumnych okrutników, albo piewców pokoju, podejmuję próbę wyjaśnienia zjawiska „okrucieństwa” Irokezów z perspektywy antropologicznej, w oparciu o różnorodne źródła: relacje XVII-wiecznych misjonarzy i podróżników, mity irokiańskie, bogatą literaturę przedmiotu, a także teorie antropologiczne i religioznawcze wymyślone do wyjaśnienia podobnych zjawisk w innych miejscach kuli ziemskiej. Słowa klucze: Irokezi, Huroni, warfare, tortury, wizje senne, mity, antropologia kulturowa, relacje jezuitów Określenie pochodzi z relacji z roku 1659 o Onondagach torturujących pojmanego Francuza, autorstwa ówczesnego przełożonego zakonu jezuitów w Kanadzie, Jérôme Lalemanta (Jesuit Relations XLVI, s. 55, dalej JR, rzymski numer oznacza numer tomu). Irokezi w Relacjach określani są m.in. jako „niewierni”, „rzeźnicy”, „barbarzyńcy”, „spragnieni krwi nędznicy”, „tygrysy”, „lwy”, „wilkołaki” czy „wilki”. Relacje jezuitów stanowią podstawowe źródło wiedzy o Huronach i Irokezach w XVII i XVIII w. (The Jesuit Relations and Allied Documents. Travels and Explorations of the Jesuit Missionaries in New France 1610–1791, red. R. G. Thwaites, The Burrows Brothers Company Publishers, Cleveland, 1898. Wydanie internetowe: http://puffin.creighton.edu/jesuit/relations/ – ostatnia aktualizacja 14 kwietnia 2011). Niniejszy artykuł jest kontynuacją rozważań przedstawionych w tekście By osuszyć łzy i żyć, czyli o okrucieństwie Irokezów, który ukazał się w krakowskim piśmie „Fragile” [R. 7 (2010), nr 1, s. 87–90], oraz w wykładzie Demony wojny. Wizje senne, tortury i niewolnictwo u Irokezów, zaprezentowanym podczas osiemnastej konferencji Polsko-Amerykańskiego Towarzystwa Etnograficznego w Atlantic City, 6 listopada 2010 r. Chciałbym podziękować dwóm anonimowym recenzentom artykułu, których uwagi pozwoliły mi pogłębić interpretacje niektórych zagdanień. *

263


Laboratorium Kultury 4 (2015)

„Teraz odbudujemy i wyprostujemy twój umysł. Hai-i, ha'-i, hai-i, hai-i, hal-i, hal-i, hai-i, a-ke-wi'-yo e-koñ-he-wa’ʹ-tha’.” moja piękna rzecz, (to jest) miotła. [...] De-ka-na-wi-dă powiedział „Ludzie nie mieli mieć wężów zamiast włosów” – i, wyczesawszy je z głowy [Tadodaho] i odrzuciwszy daleko, dodał: „Twoja głowa odtąd będzie jak głowa ludzka”, po czym podał kolejny sznur wampumu. J.N.B. Hewitt, Legend of the Founding of the Iroquois League, 1892, s. 139–140

L

ewis H. Morgan, jeden z „ojców założycieli” amerykańskiej antropologii, pisał o Irokezach: „z natury i zamiłowania łowca, brzydzący się miastem, u którego praca budzi zniecierpliwienie, cenił trzy wielkie rzeczy w życiu: polowanie, wojnę i ognisko rady”; jego zdaniem Irokezów cechował „powszechny duch agresji”, wynikający z systemu federacyjnego ich Ligi1. Jezuita JosephFrançois Lafitau, działający w misji Sault-Saint-Louis (Caughnawaga), twierdził na początku XVIII w. w swym słynnym dziele Mœurs des sauvages amériquains (Zwyczaje amerykańskich dzikich), że wojna dla Irokezów to „jedna z ich podstawowych zasad istnienia”2. W 1641 r. pewna Algonkinka (Algonquin), która zdołała uciec z niewoli Irokezów, opowiadała: „Oderwali mojego biednego synka od mojej piersi [...]. Wzięli nasze małe dzieci, nadziali je na rożna, przytrzymali nad ogniem i upiekli na naszych oczach” 3. Obraz Irokezów jako szczególnie wojowniczych i okrutnych utrwalił się dzięki źródłom historycznym, przede wszystkim siedemnastowiecznym relacjach jezuitów, którzy działali wśród Indian Nowej Francji, i dziełom późniejszych historyków, na czele z Francisem Parkmanem, u którego bodaj najłagodniejszym określeniem Irokezów jest „ludzkie tygrysy”4. Czy to prawda, że Irokezi byli wyjątkowo wojowniczy i wykazywali się szczególnym okrucieństwem? Mój przyjaciel John Fadden, Mohawk, kierujący rodzinnym muzeum indiańskim w górach Adirondacks, w północnej części 1 L.H. Morgan, Liga Ho-De'-No-Sau-Nee, czyli Irokezów, przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2011, s. 234, 59–60. 2 Cyt. za: D.K. Richter, Trade, Land, Power. The Struggle for Eastern North America, University of Pennsylvania Press, Philadelphia 2013, s. 70. Wszystkie cytaty z oryginalnych opracowań w tłumaczeniu moim - B.H. 3 JR, XXII, s. 255. 4 F. Parkman, The Jesuits in North America in the Seventeenth Century, Little, Brown and Company, Boston 1867, s. 251.

264


Bartosz Hlebowicz, „Okrutniejsi od tygrysów”...

stanu Nowy Jork, usłyszał podobne pytanie od białego turysty: „Czy Irokezi byli szczególnie wojowniczy?”. John obruszył się na to pytanie i szybko dał do zrozumienia nieroztropnemu gościowi, że nie jest mile widziany w tym miejscu. A jednak dzisiaj bardzo łatwo wyrokować o szczególnej wojowniczości i okrucieństwie Irokezów – wystarczy zadać choćby następujące pytania: czy Irokezi dokonywali podbojów innych ludów? Czy uprawiali kanibalizm? Czy obcinali głowy? Czy zdzierali skalpy? Czy torturowali jeńców? Ponieważ na każde z tych pytań odpowiedź musi być twierdząca, wniosek wydaje się oczywisty. Jaka jest jednak wartość poznawcza twierdzenia, że Irokezi byli okrutni? Czy stanowili w tym swoim okrucieństwie ewenement wśród innych ludów? Spróbuję tutaj przeformułować te pytania tak, by służyły rozwiązaniu problemów istotnych z punktu widzenia antropologii, a następnie wskazać kontekst, w jakim moim zdaniem należy je rozpatrywać. Proponuję zatem analizę następujących zagadnień: jak pojmowali okrucieństwo sami Irokezi (a także ich sąsiedzi i tradycyjni wrogowie Huroni5), czemu służyło okrucieństwo w społecznościach północnoirokiańskich6 i jaki sens nadawały one działaniom wojennym. Skupię się przede wszystkim na wieku XVII, w mniejszym stopniu będę posiłkował się danymi z osiemnastego stulecia i tylko sporadycznie z XIX w. Nie ma powodu wątpić w prawdziwość narracji pierwszych europejskich podróżników, misjonarzy czy jeńców, którym udało się zbiec; narracji zawierających makabryczne opisy okrucieństw zadawanych pojmanym przez ludy mówiące językami irokiańskimi ze Wschodnich Lasów: Irokezów, żyjących w obrębie dzisiejszego stanu Nowy Jork oraz zwaśnionych z nimi Huronów znad Georgian Bay. Warto jednak owo okrucieństwo spróbować zrozumieć, nie poprzestając na emocjach wywołanych opisami misjonarzy czy współczesnymi obrazami filmowymi, w których brutalność Indian pełni rolę wyłącznie ilustracyjną czy dramaturgiczną7. 5 Kultury wojennej i okrucieństwa Irokezów właściwych nie można omawiać pomijając Huronów, bliskich im kulturowo i tak mówiących jednym z języków północnoirokiańskich. Na temat Huronów istnieje obszerny i wartościowy materiał etnograficzny, zawarty między innymi w Relacjach jezuitów. Stąd wiele ustaleń w tym artykule dotyczyć będzie obydwu ludów. 6 Ludy irokiańskie, czyli należące do irokiańskiej (iroquoian) rodziny językowej, obejmują m.in. Irokezów ze stanu Nowy Jork, Huronów, Petunów (Khionontateronon albo Tobacco) i Neutralnych z Ontario czy Czirokezów z Karoliny Północnej. Irokezami określa się tylko Pięć (a po dołączeniu w pierwszej połowie XVIII w. Tuskarorów – Sześć) Narodów Irokeskich ze stanu Nowy Jork (Mohawk, Oneida, Onondaga, Kajuga/ Cayuga, Seneca/ Seneka), podobnie tylko w odniesieniu do nich stosuje się przymiotnik „irokeski” (zgodnie z rozróżnieniem na Iroquoian/Iroquois stosowanym w fachowej literaturze amerykańskiej). Artykuł dotyczy Irokezów i Huronów, a zatem tam, gdzie tekst będzie odnosił się do obu grup jednocześnie, będę używał określenia „ludy północnoirokiańskie” (w odróżnieniu od ludów południowoirokiańskich, jak Czirokezi). 7 Dzieje się tak np. w Czarnej sukni Bruce’a Beresforda (1991), gdzie rolę oprawców pełnią Mohawkowie. Innym przykładem wykorzystania „okrucieństwa” Indian dla dramaturgicznego efektu jest komiksowy w charakterze film Apocalypto Mela Gibsona (2006), w którym bezrozumnymi okrutnikami są z kolei Majowie.

265


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Wspomniane relacje jezuitów, publikowane co roku w okresie 1632–1673 w Paryżu, stanowią podstawowe źródło wiedzy na temat siedemnastowiecznych Huronów i Irokezów. Jezuici rozpoczęli pracę misyjną wśród Huronów w Nowej Francji w latach trzydziestych XVII w., a po eksterminacji Huronów przez Irokezów pod koniec pierwszej połowy tego wieku zaczęli działać wśród Irokezów (wycofali się z ich terytoriów na początku osiemnastego stulecia). Fakt, że Irokezi w latach czterdziestych systematycznie najeżdżali Huronów i Francuzów w Nowej Francji, może częściowo tłumaczyć przedstawianie Irokezów jako szczególnie krwiożerczych dzikusów w relacjach, aczkolwiek zawierają one także opisy okrucieństw, głównie tortur i zabójstw jeńców wojennych, dokonywanych nie tylko przez Irokezów, ale także przez Huronów i inne ludy. Podczas lektury opisów tortur w relacjach jezuitów można odnieść wrażenie, że ich narrator (zawsze któryś z jezuitów) był ich naocznym świadkiem; w istocie zdarzało się, iż autor relacjonował opowieści innych8. Ponadto coroczne relacje zakonników były redagowane przez ich przełożonego w Montrealu lub Québecu, a potem, przed publikacją, przez przełożonych zakonu w Paryżu i Rzymie. To wszystko każe czytać przekazy jezuitów z pewnej perspektywy, ale w żadnym razie nie dowodzi ich nierzetelności: szczegóły kaźni, jaką urządzali jeńcom, są zbyt partykularne, by były po prostu zmyślone; jak zauważa antropolog Marvin Harris, nie sposób też wyobrazić sobie, żeby przez kilkadziesiąt lat wszyscy jezuici w Nowej Francji jednomyślnie konfabulowali9. Metoda pracy francuskich jezuitów wśród tubylców Nowej Francji (jak zresztą i w innych miejscach na świecie) polegała na zawieszaniu ocen na temat kultur indiańskich, głębokiego, empirycznego ich poznawania, łącznie z językiem, i dopiero w następnej kolejności przybliżaniu im katolicyzmu oraz nawracaniu – w ich własnych językach10. Poświęcenie jezuitów i ich nacisk na empiryczne doświadczenie11, a także 8 Przełożony zakonu w Nowej Francji, Paul Le Jeune, pisał w 1634 r., że „Wszystko, co przekażę na temat Dzikusów, albo widziałem na własne oczy, albo usłyszałem od tubylców” (cyt. za P.A. Dorsey, Going to School with Savages: Authorship and Authority among the Jesuits of New France, „The William and Mary Quarterly”, R. 55 (1998), nr 3, s. 404. Por. też P. Perron, Narratology and Text: Subjectivity and Identity in New France and Québécois Literature, University of Toronto Press, Toronto 2003, s. 110 i n.; A.M. Czyż, Relacje jezuitów jako podstawa kształtowania się wizerunku Indianina w świadomości europejskiej XVII i XVIII wieku, „Tawacin”, R. 53 (2001), nr 1 oraz Ch. Feest, Father Lafitau as Ethnographer of the Iroquois, „European Review of Native American Studies”, R. 15 (2001), nr 2. 9 M. Harris, Good to Eat. Riddles of Food and Culture, Waveland Press, Long Grove, IL, 1998, s. 211. 10 Dla porównania misja jezuitów z Anglii działających w tym samym okresie w Marylandzie zakończyła się fiaskiem, m.in. dlatego, że zakonnicy nie potrafili „wejść” w kulturę tamtejszych Indian (J. Axtell, After Columbus. Essays in the Ethnohistory of Colonial North America, Oxford University Press, New York – Oxford, 1988). 11 Więcej nt. w: P.A. Dorsey, Going to School with Savages...

266


Bartosz Hlebowicz, „Okrutniejsi od tygrysów”...

obfitość i dokładność etnograficznych informacji każą traktować relacje jezuitów jako wiarygodne źródło, niezależnie od ideologicznego nastawienia autorów, których podstawowym celem pozostawało nawracanie, a nie poznanie obcych kultur samo w sobie12. Nie ma lepszych źródeł niż relacje naocznych świadków, zawierające nie tylko opis działań Indian, ale także ich wypowiedzi i wyjaśnienia. Oczywiście wojna, a raczej cała kultura wojenna13 Irokezów (rytualne przygotowania do wyprawy wojennej, sama walka, wreszcie torturowanie jeńców, a w szerszej perspektywie także wychowanie młodych w „duchu wojennym”, uczynienie tortur spektaklami ważnymi i atrakcyjnymi dla całej społeczności oraz wyobrażenia ludzi na temat wojny) jest tą sferą kultury, która najlepiej sprzyja rozważaniom problemu okrucieństwa14. Będę starał się wskazać, czemu w świecie Irokezów i Huronów służyły przemoc wojenna oraz torturowanie, rozczłonkowywanie ciał i dekapitacja jeńców, owej przemocy nieodłączny element. Idee, wyobrażenia i przekonania członków społeczeństwa związane z wojną i okrucieństwem można, jak sądzę, badać analizując mity i wierzenia tych ludów, czemu będzie poświęcona druga część artykułu. Działania wojenne Irokezów i Huronów były zróżnicowane: mogły mieć charakter i endemiczny, i instrumentalny; innymi słowy charakter pożądanych mocy, władzy i zasobów, uzyskiwanych w wyniku działań wojennych i stosowania tortur, był zarówno niematerialny, jak i materialny. W pierwszym wypadku bliżej im do warfare, w drugim do „racjonalnych” wojen nowożytnych. Indianiści Tarzycjusz Buliński i Mariusz Kairski, analizując zjawisko warfare w Amazonii, wśród jego cech charakterystycznych wyróżnili między innymi działania jednostek lub grup krewniaczych skierowane przeciw innym jednostkom czy grupom krewniaczym, w odróżnieniu od wojen prowadzonych przez zgeneralizowane zbiorowości przeciw innym zgeneralizowanym zbiorowościom. Ponadto warfares w rozumieniu tych autorów nie są nakierowane na zyski materialne, lecz symboliczne; nie obejmują długotrwałych kampanii i przemyślanych strategii mających na celu unicestwienie całych zbiorowości, lecz raczej krótkotrwałe Por. też E. Tooker, An Ethnography of the Huron Indians, Syracuse University Press, Syracuse 1991,s. 4–5. O teorii kultury wojennej pisze m.in. Elżbieta Olzacka, która wyróżnia jej trzy aspekty: materialny, organizacyjny i niematerialny, przenosząc tu popularny podział kultury jako takiej na trzy sfery (np. w wersji Antoniny Kłoskowskiej na kulturę bytu, kulturę symboliczną i kulturę społeczną czy w wersji A.L. Kroebera na kulturę rzeczywistości, wartości i społeczną) (E. Olzacka, Kulturowy wymiar wojny – zakres badań i doniosłość, „Kultura i Historia” 2012, nr 22, http://www.kulturaihistoria.umcs.lublin.pl/archives/4192, dostęp: 07.12.2014). 14 Nie zamierzam więc analizować tutaj zagadnień przemocy domowej, fizycznego karania członków społeczności za różne zbrodnie, traktowania starszych czy okrucieństw w rytuałach niezwiązanych z wojną i torturami. 12

13

267


Laboratorium Kultury 4 (2015)

napady i wyprawy odwetowe15. Irokezi tradycyjnie prowadzili obydwa rodzaje działań wojennych: „prywatne” albo „małe” wojny, będące w istocie wyprawami odwetowymi inicjowanymi przez matrony (kobiety odgrywające główną rolę w matrylinearnych lineażach irokeskich) lub poszczególnych wojowników, a także wojny „ogólne” czy „publiczne”, które musiały zyskać aprobatę rady wodzów i były prowadzone w imię całego ludu16. Wyprawy odwetowe, prowadzone w imieniu lineażu, do którego należał zabity, niekoniecznie miały na celu zemstę na konkretnej rodzinie z bliskiej terytorialnie czy spokrewnionej grupy, z której wywodził się zabójca (por. s. 274-278). Ofiarą „zemsty” równie dobrze mógł być przedstawiciel odległego, niespokrewnionego ludu, np. Catawbów czy Czirokezów z Południowego Wschodu albo Abenaków z Nowej Anglii17. Jak się bowiem okaże, celem irokeskich „wojen żałobnych” nie była tylko jednostkowa zemsta, ale odniesienie społecznych i symbolicznych korzyści dla całego lineażu, wioski, a w końcu także całej Konfederacji Irokeskiej. Od czasu jej utworzenia na początku XVII w.18 przemoc wojenna Irokezów w ciągu trzech/czterech dekad nabrała charakteru wojen totalnych (nie bez znaczenia było uzyskanie przez Indian broni palnej od Europejczyków), których celem coraz częściej stawało się podporządkowanie lub unicestwienie całych ludów, a motywacje polityczne zaczęły towarzyszyć potrzebom symbolicznym.

Wojna czy pokój Już w 1820 r. Cornplanter (Siewca Kukurydzy), wódz Seneków z Allegany, w zachodniej części stanu Nowy Jork, twierdził, że przed przybyciem T. Buliński, M. Kairski, Wprowadzenie, w: Sny, trofea, geny i zmarli. „Wojna” w społecznościach przedpaństwowych na przykładzie Amazonii – przegląd koncepcji antropologicznych, red. T. Buliński, M. Kairski, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 2006, s. 13–14 i n. 16 Taką nomenklaturę (private/little wars – general/public wars) stosował wybitny badacz Irokezów, William N. Fenton (Northern Iroquoian Culture Patters…, w: Northeast, red. B.G. Trigger, Smithsonian Institution, Washington 1978, s. 315). 17 Samuel de Champlain komentował zwycięską bitwę Indian Montagnais z Irokezami latem 1603 r., w której tylko jeden z Montagnais został ranny: „Jeżeli ten dziki umrze, jego rodzice pomszczą jego śmierć, albo na ich [Irokezów] narodzie, albo na innych” (S. de Champlain, Algonquians, Hurons and Iroquois. Champlain Explores America, Brook House Press, Dartmouth, Nova Scotia 2000, s. 234). 18 Przyczyny, czas powstania i charakter Ligi Irokezów, czy też Konfederacji Irokeskiej nie są tematem tego artykułu, warto jednak odnotować głęboką różnicę między przypuszczeniami antropologa Lewisa H. Morgana z połowy XIX w., jakoby Liga powstała co najmniej sto lat przed pojawieniem się Holendrów (albo w „epoce znacznie wcześniejszej”), a najnowszymi ustaleniami antropologa Williama Starny, który przekonuje, że „liga” była najpierw przymierzem handlowym Mohawków z Holendrami, zawartym pomiędzy 1614 a 1617 r., a potem objęła inne ludy irokeskie (L.H. Morgan, Liga Ho-De'-No-Sau-Nee..., s. 59 i n.; W.A. Starna, Retrospecting the Origins of the League of the Iroquois, „Proceedings of the American Philosophical Society”, R. 152 (2008), nr 3). 15

268


Bartosz Hlebowicz, „Okrutniejsi od tygrysów”...

Europejczyków „Irokezi żyli w pokoju i nie znali wojen ani kłótni”. Dopiero nadejście białych miało zmusić Irokezów do wzięcia udziału w licznych wojnach, co spowodowało, że z czasem zasłynęli jako okrutni i wojowniczy19. Historyk Paul Wallace, który zebrał i połączył w jedną różne wersje legendy o powstaniu Konfederacji Irokezów20, służącej zaprowadzeniu pokoju między pogrążonymi w waśniach i wojnach ludami, pisał: Nie tylko siłą zaprowadzali Irokezi swój Pokój (wyróżnienie moje – B.H.) na tym wielkim obszarze. Polegali też na dojrzałości politycznej (statesmanship), głębokim zrozumieniu podstaw pokoju. Wiedzieli, że jakikolwiek prawdziwy pokój musi opierać się na sprawiedliwości i zdrowym rozsądku. Wiedzieli, że pokój przetrwa tylko wtedy, kiedy ludzie uznają nadrzędność prawa i będą gotowi wesprzeć je siłą21.

Wallace przytacza też słowa dziewietnastowiecznego badacza Irokezów Horatio Hale’a, autora książki Iroquois Book of Rites, o ich „trwałym pożądaniu pokoju, realizowanym w kolejnych stuleciach poprzez unie federalne, sojusze i traktaty z innymi narodami” oraz o „poczuciu uniwersalnego braterstwa, które wyznaczało ich politykę”22. W niektórych współczesnych relacjach Irokezi jako wynalazcy mechanizmu zapewniającego pokój stają się wręcz pacyfistami, altruistycznie niosącymi pokój innym. Takie przesłanie zawiera na przykład manifest polityczny Haudenosaunee, A Basic Call to Consciousness..., opublikowany jako pokłosie konferencji organizacji pozarządowych w Genewie w 1977 r.23. Dowiedzieć się z niego można, że ustaliwszy podstawowe zasady utrzymania pokoju, „Ludzie Długiego Domu starali się przekazać je [...] do każdego domostwa w kraju Haudenosaunee”, zaś kraj Haudenosaunee rozciągał się „od Vermont po Ohio 19 J. Axtell., W.C. Sturtevant, The Unkindest Cut, or Who Invented Scalping, „The William and Mary Quarterly”, R. 37 (1980), nr 3, s. 451. 20 Daniel Richter, historyk Irokezów, odróżnia Ligę Irokezów od Konfederacji Irokezów, w pierwszej upatrując starszej instytucji kulturowo-rytualnej, w drugiej uformowanego później, po zetknięciu z Europejczykami, organizmu politycznego i dyplomatycznego, który przestał istnieć w czasie amerykańskiej wojny o niepodległość (z czym nie wszyscy autorzy się zgadzają). Rozróżnienie to, aczkolwiek zapewne zasadne, nie jest szczególnie istotne dla niniejszego artykułu i obydwa terminy będą tu tradycyjnie używane zamiennie (D.K. Richter, Ordeals of the Longhouse. The Five Nations in Early American History, w: Beyond the Covenant Chain: the Iroquois and their Neighbors in Indian North America, 1600–1800, red. D.K. Richter, J.H. Merrell, Syracuse University Press, Syracuse 1987, s. 11–12; W.A. Starna, Retrospecting…, s. 290, przyp. 37). 21 P.A. Wallace The White Roots of Peace, University of Pennsylvania Press, Philadelphia 1946, s. 3. 22 P.A. Wallace, The Return of Hiawatha, „New York History”, R. 29 (1948), nr 4, s. 388. 23 Twórcami tego manifestu byli znani dwudziestowieczni intelektualiści irokescy: Oren Lyons (Onondaga) i John Mohawk (Seneka), a także pochodzący z Kuby José Barreiro, uważający się za potomka Tainów (ilustracje w A Basic Call... wykonał John Fadden).

269


Laboratorium Kultury 4 (2015)

i od Quebecu po Tennessee”, a Irokezi są „duchowymi strażnikami” ziemi, a także „Ongwhehonwhe – Prawdziwymi Ludźmi”. Z tej perspektywy historia Konfederacji Irokeskiej od zetknięcia się z Europejczykami to dzieje oporu wobec dominacji poszczególnych narodów europejskich, a także udział w „wojnach bobrowych” i handlu skórami bobrów (handel był możliwy, jeżeli cały region znajdował się pod kontrolą zaprzyjaźnionych, a nie zwalczających się nacji), który zapewniał im dostęp do broni palnej, a więc lepszą ochronę24. Z wersji historii Irokezów wedle A Basic Call... wynika, że Liga Irokezów, choć jej głównym celem był pokój, zmuszona była do prowadzenia walk obronnych, by uchronić „swoje” terytorium. Mimo wyraźnie politycznego charakteru tych tekstów, trafiają one w sedno: całkiem prawdopodobne, że Irokezi w XVII i XVIII w. naprawdę uważali, że są Prawdziwymi Ludźmi i że są „odpowiedzialni” za terytorium „od Vermont po Ohio i od Quebecu po Tennessee”, mimo że zasięg tradycyjnych terytoriów ludów, które w pewnym momencie miały utworzyć irokeską Ligę Pięciu Narodów, był o wiele skromniejszy. Skoro zaś inne ludy, które „znalazły się” w obszarze, do którego rościła pretensje Liga, nie chciały zrozumieć „przesłania pokoju” Irokezów, musiały je przyjąć pod wpływem irokeskiej siły i dyplomacji25. Oczywiście, ani legenda, ani polityka nie mogą być źródłami wiedzy o faktach, dają jednakże wgląd w to, jak ludzie chcieliby widzieć własną przeszłość. Poważniejszą próbę dowiedzenia pokojowego charakteru Ligi Irokezów podejmuje historyk Matthew Dennis, twierdzący, że Irokezi swoją „Ligę Pokoju” postrzegali jako część procesu pokojowego, który miał obejmować kolejne ludy do momentu, kiedy w całym świecie otaczającym Irokezów („their entire universe”) nie zapanuje pokój (choć użyte przez autora określenie was pacified chciałoby się przetłumaczyć jako „zostanie spacyfikowany”). Kulturowy wytwór [Liga – przyp. B.H.] [...] mocno sprzyjał pacyfikacji, amalgamacji i integracji. Ludzie, którzy utworzyli wielką konfederację na całym obszarze Kraju Irokezów (Iroquoia), nie mieli powodu oczekiwać, że proces zaprowadzania pokoju kiedykolwiek się zakończy. Przeciwnie, ich doświadczenie stanowiło niewyczerpującą się formułę stabilizacji, bezpieczeństwa, dobrobytu i pokoju, zarówno w granicach Kraju 24 A Basic Call to Consciousness. The Hau de no sau nee Address to the Western World (Geneva 1977), „Akwesasne Notes”, Mohawk Nation, New York 1978, s. ii, iv, 3, 38. 25 Nie miejsce tu na szczegółowe omówienie strategii politycznej i dyplomatycznej Irokezów, skutecznej dzięki ich organizacji i polegającej na sprowadzaniu na terytorium „kraju Irokezów” i pod opiekę Ligi jak największej liczby Indian z innych ludów w charakterze buforów przed kolonistami europejskimi. Dzięki tej strategii Irokezi przez niemal dwieście lat, do wybuchu amerykańskiej wojny o niepodległość, zdołali zachować niezależność i integralność terytorialną.

270


Bartosz Hlebowicz, „Okrutniejsi od tygrysów”...

Irokezów, jak i poza nimi. Ich osiągnięcia w XV i XVI wieku26 wskazywały Irokezom, że inni ludzie, indywidualnie i jako większe grupy polityczne, mogą być pokojowo włączani w ich ludzki i naturalny krajobraz (landscape) i przemieniani symbolicznie – a także całkiem dosłownie – w Irokezów27.

Dennis twierdzi, że krwawe wojny Irokezów to aberracja w ich kulturze, wynikła z kontaktu z Europejczykami, a nie logiczny etap rozwoju ich kultury – uważa, że przed przybyciem białych walki Irokezów przypominały najczęściej rytualne bitwy, z armiami wrogów ustawionymi naprzeciwko siebie i pojedynczymi wojownikami staczającymi pojedynki, które kończyły się znikomymi stratami28. Narracja Dennisa, ściśle spleciona z mitem założycielskim Ligi o Deganawidzie – Zaprowadzającym Pokój wśród zwaśnionych Narodów, podpierana interpretacjami (jednostronnymi, niestety) odkryć archeologicznych (głównie na ziemiach Onondagów), jest jednak powtórzeniem, choć w subtelniejszej wersji, tez zawartych w A Basic Call... Robert Venables, historyk Irokezów oraz ekspert sądowy Onondagów (to z tego ludu zgodnie z mitem i tradycją wybierano przywódcę Konfederacji), przedstawia wyidealizowaną wersję światopoglądu Ludzi Długiego Domu, wedle której ich społeczeństwo i konfederacyjna organizacja polityczna nieustannie dążyły do zapewniania równowagi na wielu poziomach: między mężczyznami a kobietami, między ludźmi a innymi istotami, w tym także bytami nadprzyrodzonymi, między poszczególnymi irokeskimi ludami a Konfederacją, między Irokezami a białymi czy między Irokezami a innymi ludami indiańskimi. Ponieważ Stwórca musiał mieć swój cel, czyniąc ludy odrębnymi, Irokezi szanowali, a w każdym razie tolerowali, tę odrębność, nigdy nie dążąc do eksterminacji innych ludów, nawet swoich wrogów29. W tej współczesnej interpretacji światopoglądu Haudenosaunee nie ma miejsca na wojny zaborcze, rzezie, przymusowe adopcje czy niewolnictwo30. Jak pogodzić to z faktem, że wszystkie te rzeczy występowały u Irokezów? 26 XV i XVI w. są arbitralnym wyborem autora, sugerującym powstanie Ligi przed kontaktem z Europejczykami (zob. W.A. Starna, Retrospecting...). 27 M. Dennis, Cultivating a Landscape of Peace. Iroquois-European Encounters in Seventeenth-Century America, Cornell University Press, Ithaca & London – New York State Historical Association, Cooperstown 1993, s. 59, 63–64. 28 Tamże, s. 69–71. 29 R.W. Venables, Inne drzewa w innym lesie. Świat według Haudenosaunee (2), przeł. M. Maciołek, „Tawacin”, R. 75 (2006), nr 3. 30 Niektórzy autorzy interpretują adopcje wrogów wśród ludów irokiańskich jako w istocie niewolnictwo. „Wskrzeszony” zmarły, czyli „adoptowany” jeniec – choć teoretycznie przejmował imię i pozycję zmarłego – mógł w każdej chwili zostać zabity, jeśli nie spełniał oczekiwań nowej „rodziny” (W.A. Starna, R. Watkins, Northern Iroquoian Slavery, „Ethnohistory”, R. 38 (1991), nr 1; B.G. Trigger, The Huron. Farmers of the North, Holt, Rinehart and Winston, New York – London 1969, s. 49).

271


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Słowom Cornplantera i innych zwolenników tezy o jednostronnie pokojowym nastawieniu Irokezów przeczą źródła historyczne i archeologia, wskazujące na szczególne wzmożenie „bratobójczych” wojen w XVI w.31, a więc zanim kontakt z Europejczykami mógł mieć znaczenie. W tym okresie swoje domostwa („długie domy”) Irokezi budowali bliżej siebie niż w poprzednim wieku, osady przenosili na szczyty wzgórz, zaczęli stawiać palisady obronne, archeologowie odnaleźli też fragmentaryczne szczątki ludzkie (np. kości palców) w wysypiskach śmieci – zdaniem archeologów to wszystko wskazuje na to, że zmarli nie zginęli śmiercią naturalną, lecz w czasie tortur. Znaleziska potwierdzają też istnienie uczt kanibalistycznych już w XIV w. i ich występowanie jeszcze w czasach historycznych32. Jak oblicza historyk Irokezów José António Brandão, pomiędzy 1603 a 1701 r. Irokezi byli atakowani przez przynajmniej dwadzieścia różnych plemion czy konfederacji indiańskich, a sami najeżdżali pięćdziesiąt jeden różnych społeczności tubylczych. W tym okresie wzięli udział w przynajmniej czterystu sześćdziesięciu pięciu starciach, a w trzystu pięćdziesięciu czterech z nich byli agresorami33. Uczestnictwo młodego człowieka w wyprawie wojennej było zasadniczym elementem jego rozwoju jako członka społeczności; powodzenie w walce wyznaczało jego pozycję w rodzie i całej społeczności. Lafitau odnotował, że starsi „życzliwie spoglądali na członków plemienia ćwiczących się w rzemiośle wojennym i czerpiących radość z ducha wojny”34. Od młodości uczono Irokezów wytrzymałości na ból, głód i osamotnienie – szczególnie ważnym elementem dojrzewania młodego mężczyzny było poszukiwanie wizji (vision quest), podczas którego musiał przebywać z dala od siedzib ludzkich, poszcząc i oczekując na znak ze strony istot nadprzyrodzonych mających odtąd go chronić. 31 Wojny między ludami północnoirokiańskimi trwały też przed przybyciem Europejczyków. Dowodzą tego np. znajdywane w ówcześnie (X–XVI w., przy czym szczególna intensyfikacja miała miejsce w XIV–XVI w.) istniejących osadach odrąbane ludzkie czaszki czy ślady przypalania i cięcia na kościach ramion, nóg i czaszek (co wskazuje na skalpowanie ofiar i wlewanie do czaszki wrzącej smoły oraz rozczłonkowywanie ciał), a także przedmioty wykonywane z ludzkich kości, między innymi grzechotki z ludzkich czaszek (R. Williamson, „Otinontsiskiaj ondaon” („The House of Cut-Off Heads”). The History and Archaeology of Northern Iroquoian Trophy Taking, w: The Taking and Dispalying of Human Body Parts as Trophies by Amerindians, red. R.J. Chacon, D.H. Dye, Springer, New York 2007). 32 D.R. Snow, Historyczna archeologia Irokezów z północnowschodniej Ameryki Północnej, w: Referaty Seminariów Antropologicznych 1990–2000, red. K. Baliszewska, A.J.R. Wala, PAES/PATE, Atlantic City – TIPI, Wielichowo 2001, s. 128; D.R. Snow, The Iroquois, Blackwell Publishers, Cambridge, Ma 1994, s. 53–54; T.S. Abler, Iroquois Cannibalism: Fact Not Fiction, „Ethnohistory”, R. 27 (1980), nr 4, s. 311 i n. 33 J.A. Brandão, Your Fyre Shall Burn No More. Iroquois Policy Toward New France and Its Native Allies to 1701, University of Nebraska Press, Lincoln–London 2000, s. 31. 34 Cyt. J.A. Brandão, Your Fyre…, s. 33.

272


Bartosz Hlebowicz, „Okrutniejsi od tygrysów”...

W znakomitej analizie kultury wojennej Irokezów Carl Benn przypomina, że umiejętności wojownika chłopcy szlifowali w zabawach z rówieśnikami oraz towarzysząc wojownikom w pierwszej fazie wypraw wojennych. „Ostre poczucie niezależności i rywalizacji we wrogim środowisku oraz świetny rozwój fizyczny i wytrzymałość wynikająca z tubylczego stylu życia były najlepszym przygotowaniem do walki (warpath)”35. Dzieci, tak jak dorośli, nosiły „lok skalpowy” z tyłu ogolonej głowy, będący symbolem wojownika – brutalna śmierć w torturach i ścięcie loku skalpowego oznaczały utratę mocy duchowej i niemożność wstępu do zaświatów36. Ulubioną taktyką Indian była zasadzka. ich liche wojny […]. Mówię „liche”, ponieważ nadchodzą bandami i z zaskoczenia; ale to jest tak bardzo dokuczliwe, że nie ma takiej bitwy, do której byśmy się nie stawili, żeby uniknąć ciągłego zagrożenia wzięciem nas z zaskoczenia przez tych rabusiów, którzy prowadzą wojnę tylko jak rozbójnicy czający się przy drogach, nigdy się nie pokazujący, chyba że wtedy, gdy mają przewagę,

pisał w Quebecu w 1642 r. jezuita Barthelemy Vimont37. U Irokezów przed walką starszy wódz zwykle wygłaszał krótką przemowę zawierającą poradę, żeby wojownicy byli odważni, ale się nie śpieszyli38. Irokezom nieznane były bitwy „na zaliczanie ciosów”, typowe dla ludów Wielkich Równin, u których za szczególny przykład męstwa i sposób na uzyskanie poważania u innych brano nie zabicie wroga, lecz uderzenie go ręką, maczugą lub specjalnie do tego przeznaczoną pałką. Nie cenili też, jak biali, „śmierci na polu chwały” – w obliczu przewagi wroga albo nawet źle wróżących powodzeniu wyprawy wydarzeniom woleli wycofać się oraz negocjować nawet niekorzystne warunki rozejmu niż zginąć39. Od otwartych bitew woleli „prowadzić wojnę skrycie”40, mogli na przykład przed dwa lub trzy dni czaić się za pniami drzew lub w wykopanych C. Benn, Iroquois in the War of 1812, University of Toronto Press, Toronto–Buffalo–London 1998, s. 70. Tamże, s. 77–78. 37 JR, XXII, s. 247–249. 38 C. Benn, Iroquois in the War..., s. 78. 39 Tamże, s. 80; A.C. van der Donck, Description of New Netherland, 1653, przeł. D. Goedhuys, w: In Mohawk Country. Early Narratives about a Native People, red. D.R. Snow, Ch.T. Gehring, W.A. Starna, Syracuse University Press, Syracuse 1996, s. 122–123; N. Knowles, The Torture of Captives by the Indians of Eastern North America, „Proceedings of the American Philosophical Society”, R. 82 (1940), nr 2, s. 152. 40 J.B. de Champigny, An Account of the Military Operations in Canada Against the English and the Iroquois, Since the Month of November 1692, (1693), w: In Mohawk Country. Early Narratives about a Native People, red. D.R. Snow, Ch.T. Gehring, W.A. Starna, Syracuse University Press, Syracuse 1996, s. 232. 35

36

273


Laboratorium Kultury 4 (2015)

w ziemi dołach, nie mając nic do jedzenia, czekając na sposobność zaskoczenia wroga41. Pochwyciwszy kilku jeńców, wycofywali się, uznając wyprawę za sukces42. Taki styl walki przeczyłby tezie o wrodzonej wojowniczości Irokezów – przeciwnie, w walce kierowali się zdrowym rozsądkiem: strata własnych wojowników niweczyłaby jeden z podstawowych celów wyprawy, jakim było uzupełnienie i wzmocnienie siły militarnej i duchowej własnej grupy poprzez pochwycenie i rytualno-symboliczną „obróbkę” jeńców.

Wojny żałobne Jeszcze w 1640 r. jezuita Jérôme Lalemant pisał, że wojny Irokezów to „kilka rozbitych głów po drodze albo kilku jeńców przyprowadzonych do własnych siedzib, żeby ich przypalać i zjeść”43. W 1636 r. o wojnach Huronów jezuici twierdzili: Nigdy nie podejmują ich bez powodu; a najpowszechniejszą przyczyną sięgnięcia po broń jest ta, kiedy któryś naród odmówi zadośćuczynienia za czyjąś śmierć i dostarczenia prezentów wymaganych przez uzgodnienia między ludami; odmowę traktują jako akt wrogości, i cały kraj angażuje się w spór; w szczególności krewni nieżywego uważają, że ich honor każe im żywić urazę i zebrać grupę do najechania na nich44.

George Hunt, autor klasycznej pracy na temat wojen Irokezów, twierdził, że główne motywy wojen Irokezów miały charakter ekonomiczny i polityczny: chodziło o zdobycie dominacji w handlu z Europejczykami i utrzymanie pożądanych sojuszy. William Fenton wskazuje także motywy społeczne (elastyczna organizacja społeczna Irokezów wymagała wręcz asymilowania obcych, stąd m.in. rytuały adopcji) i psychologiczne w wymiarze jednostkowym. Daniel Richter wnikliwie opisuje instytucję wojen żałobnych (mourning wars), JR, XXXVIII, s. 51. Podobnie o Huronach pisze Bruce Trigger. Nawet jeśli w wyprawie na irokeskie osiedle brało udział kilkuset wojowników, kończyła się ona sformalizowaną bitwą z kilkoma ofiarami, rannymi i jeńcami. Kilkusetosobowe wyprawy Huronów, po wejściu do kraju Irokezów, mogły też dzielić się na pięcio-, sześcioosobowe grupki, które zaczajały się w okolicach osiedli irokeskich, by pochwycić paru jeńców (B.G. Trigger, The Huron. Farmers..., s. 44). Irokezi i Huroni starali się unikać strat w czasie wyprawy wojennej, bo wierzyli, że zabici w walce – tak samo jak jeniec, na którym dokonano egzekucji – nie mieli wstępu do wiosek zmarłych (również ich ciał nie chowano na wioskowych cmentarzach) i błąkali się w całych grupach, szukając zemsty (D.K. Richter, Trade, Land, Power…, s. 78; JR, X: 31, 145; JR, XXXIX: 29; E. Tooker, An Ethnography..., s. 132). 43 Cyt. za w D.K. Richter, Trade, Land, Power…, s. 74. 44 JR, X, s. 225. 41 42

274


Bartosz Hlebowicz, „Okrutniejsi od tygrysów”...

twierdząc, że najważniejszym powodem warfare u Irokezów była chęć zdobycia jeńców, potrzebnych do zasilenia szeregów grupy, która go porwała45. W okresach szczególnie dotkliwych strat ludzkich Irokezi na drodze wojen i zabiegów dyplomatycznych wchłaniali nie tylko pojedynczych jeńców schwytanych na terytorium wroga, ale całe tubylcze społeczności, które przenosiły się na terytorium kraju Irokezów i albo wtapiały się w struktury Konfederacji (jak Tuskarorowie), albo osiedlały się na jej rubieżach, stanowiąc pewne zabezpieczenie przed europejskimi kolonistami oraz źródło zaopatrzenia dla irokeskich wojowników udających się na wyprawy wojenne dalej poza obręb Iroquoi46. Jeńcy niezbędni byli także do właściwego odprawienia rytuałów po powrocie z wyprawy wojennej, a to z kolei gwarantowało skuteczną komunikację z istotami nadprzyrodzonymi. Właśnie rola i los tych jeńców, którzy zostawali poddawani rytualnym torturom, stanowi przedmiot niniejszego artykułu. Ich znaczenia dowodziły rytuały poprzedzające wyprawę wojenną: „zawieszanie kotła”, podgrzewanie w nim wody, taniec wojenny (zwoływany, by zwerbować członków wyprawy wojennej – jego uczestnicy śpiewali pieśni, w których nazywali wrogów psami; pieśni te towarzyszyły także powracającym do wioski wojownikom47), uczta z psa zapowiadająca późniejszą ucztę z porwanych ludzi (półmiski z parującym psim mięsem symbolizowały „wywar” i mięso jeńców, których Irokezi mieli nadzieję pochwycić, by poddać torturom, zabić i zjeść; najwybitniejsi wojownicy otrzymywali do zjedzenia głowy psów ugotowanych w kotle), nawoływania pogrążonych w żalu kobiet, żeby wojownicy przyprowadzili im jeńców, co miało uśmierzyć ich ból48. Irokezi wierzyli bowiem, że nadmierny żal pozostałych przy życiu członków rodziny pozbawiał ich rozsądku i czynił

G.T. Hunt, The Wars of the Iroquois: A Study in Intertribal Trade Relations, University of Wisconsin Press, Madison 1940; W.N. Fenton, Selected Writings, red. W.B. Starna, J. Campisi, University of Nebraska Press, London–Lincoln 2009, s. 267–271; D.K. Richter, Trade, Land, Power…, s. 74 i n. 46 L.M. Hauptman, Refugee Havens. The Iroquois Villages of the Eighteen Century, w: American Indian Environments. Ecological Issues in Native American History, red. Ch. Vecsey, R.W. Venables, Syracuse University Press, Syracuse 1980, s. 131; J. Parmenter, The Edge of the Woods. Iroquoia, 1534–1701, Michigan State University Press, East Lansing, Michigan, 2010, s. 80; U. Ferrier, All That Is Past Is Buried in Oblivion. The Iroquois-Catawba Wars, „European Review of Native American Studies”, R. 12 (1998), nr 2, s. 45. 47 L.H. Morgan, Liga Ho-De'-No-Sau-Nee..., s. 221; F.G. Speck, Midwinter Rites of the Cayuga Long House, University of Nebraska Press, Lincoln–London 1995, s. 118. 48 Innym mechanizmem mającym przynieść złagodzenie bólu było rytualne pogodzenie rozpaczy rodziny z potrzebami społeczności. Głęboka rozpacz, odosobnienie i umartwianie się musiały zamknąć się w przepisowej liczbie dziesięciu dni, potem następował około roczny okres niepełnego uczestnictwa w działaniach społeczności. (L.H. Morgan, Liga Ho-De'-No-Sau-Nee..., s. 164; D.K. Richter, Trade, Land, Power…, s. 74–75; W.N. Fenton, The Iroquois Eagle Dance. An Offshoot of the Calumet Dance, Syracuse University Press, Syracuse 1991, s. 104; W.N. Fenton, Northern Iroquoian…, s. 316). 45

275


Laboratorium Kultury 4 (2015)

ich groźnymi dla społeczności49. Wyprawę wojenną w celu przyprowadzenia jeńców (alternatywnie zabicia odpowiedniej liczby wrogów i zdobycia odpowiedniej liczby głów50 lub skalpów51), którzy mieli zastąpić własnych zmarłych, można było zorganizować nawet kilka lat po stracie członka własnego rodu czy wioski. Jak wspomniano, celem ataku Irokezów wcale nie musiała być społeczność „wroga”, która odpowiadała za śmierć52. Zjednoczona w gniewie społeczność „karała” nie konkretnego zabójcę, lecz ogólnie obcych. Irokezi „mścili się” zresztą za każdą śmierć, również naturalną53. W wyprawie zwykle nie mogli brać udziału członkowie najbliższej rodziny zabitego, lecz młodzi wojownicy spowinowaceni z pogrążoną w żalu kobietą, żyjący w innych długich domach (czyli będący członkami innego lineażu) niż ona. Ich zobowiązanie było natury moralnej: na tym polegało prawe zachowanie i w ten sposób mogli utrzymać swój osobisty honor. A zatem wojna służyła także wypełnianiu wzajemnych usług poprzez poszczególne segmenty społeczności, a tym samym wzmacnianiu więzi pomiędzy nimi i utrzymywaniu równowagi społecznej54. Przywrócenie równowagi liczebnej w społeczeństwie, odtworzenie mocy grupy i pocieszanie krewnych zmarłego odbywało się podczas ceremonii pożegnania (Condolence Ceremony lub Condolence Council)55, której elementem było rytualne „wskrzeszenie” (requickening) zmarłych, czyli „przywrócenie

Z dzisiejszej perspektywy mądrość i przenikliwość polityczna Irokezów wzbudza podziw. „[Huroni] wrócili tylko z siedmioma [pojmanymi Irokezami], zadowalając się przyniesieniem głowy ósmego” (JR, XIII, s. 37). Na temat trofeów z głów ludzkich wśród ludów północnoirokiańskich por. R. Williamson, „Otinontsiskiaj ondaon”... , s. 215. Autor ten zauważa, że archeologowie znajdują zdecydowanie mniej odciętych czaszek i w ogóle rozproszonych kości ludzkich w osiedlach irokiańskich z czasów historycznych w porównaniu z czasami przed XVII w. W siedemnastym stuleciu Irokezi i Huroni zaprzestali też, jak się wydaje, wyrabiania przedmiotów z ludzkich kości. 51 W roku 1603 Samuel de Champlain, przebywając u Indian Montagnais, obserwował świętowanie niedawnego zwycięstwa nad Irokezami. Elementem uroczystości był taniec, w którym tancerze dzierżyli w ręku skalpy wrogów (S. de Champlain, Algonquians, Hurons and Iroquois..., s. 207). Pracujący wśród Huronów rekolet Gabriel Sagard w latach 1623–1624 zanotował, że Huroni, po zabiciu wroga w walce, „unoszą jego głowę, a jeśli stanowi ona zbytnie obciążenie, wystarcza im skóra z włosami. [...] Garbują ją i traktują jako trofeum. W czasie wojny umieszczają je na palisadach swoich osiedli, zasadzone na końcu długich tyczek” (cyt. za J. Axtell, W.C. Sturtevant, The Unkindest Cut..., s. 458–460. Autorzy podają podobne przykłady dotyczące Irokezów). 52 Z opisów warfare Huronów wynika, że – choć ich motywacje były podobne – to walczyli jednak głównie z Senekami i innymi Irokezami, a więc z wrogami tradycyjnymi i bliskimi, co gwarantowało, że zemsta za śmierć własnych bliskich będzie pomszczona, jeśli nie na faktycznych zabójcach, to w każdym razie na przedstawicielach tego samego ludu. 53 D.R. Snow, The Iroquois, s. 55–56; D.K. Richter, Trade, Land, Power…, s. 267, przyp. 17. 54 D.K. Richter, Trade, Land, Power…, s. 72; A.B. Myers, Preface, w: M.G. Myers, Households and Families of the Longhouse Iroquois at Six Nations Reserve, University of Nebraska Press, Lincoln–London 2006, s. xliii. 55 O „leczniczych” funkcjach warfare Irokezów świadczy to, że taniec wojenny mógł też być rytuałem tańczonym na prośbę chorego (F.G. Speck, Midwinter Rites..., s. 118). 49

50

276


Bartosz Hlebowicz, „Okrutniejsi od tygrysów”...

światła w ciemnościach żalu poprzez rozpędzenie chmur i przywrócenie słońca”56. Ponieważ miejsce w społeczeństwie Irokezów wyznaczała płeć i przynależność do rodu, jeńcy, których nie przeznaczano do tortur albo którzy przechodzili je pomyślnie, przyjmowani byli do rodzin i otrzymywali imię oraz pozycję – a wraz z nią przywileje i obowiązki – osoby, którą zastępowali, czyli na przykład wojownika zabitego na polu walki. Można powiedzieć, że zmieniały się tylko zewnętrzne powłoki: ciała zastępowały ciała, ale po to, by podtrzymać lub powiększyć moc danej rodziny oraz rodu (ojciec Poncet, schwytany przez Mohawków w 1653 r., torturowany, a następnie przekazany do adopcji kobiecie, która straciła męża, pisał potem: „Jak tylko wszedłem do jej chaty, zaczęła śpiewać pieśń zmarłych, przyłączyły się do niej dwie córki [...] zastąpiłem zmarłego, dla którego kobiety te wykonały ostatnie pożegnanie, aby przywrócić umarłego do życia w mojej osobie”57). Rodzina zaś otrzymywała szansę wzmocnienia swej pozycji, albowiem nowy-stary jej członek mógł okazać się waleczniejszy i skuteczniejszy w walce. U Huronów wszyscy jeńcy, po przyprowadzeniu do wioski, byli adoptowani przez rodziny, które straciły bliskich z rąk Irokezów. Dla większości z nich nie oznaczało to jednak ucieczki od tortur i śmierci. „Jeńcy symbolicznie zastępowali poległych krewnych”. Ich obecność „służyła osuszeniu łez pogrążonych w smutku rodzin”. Jeńcy byli dobrze traktowani, z atencją należną prawdziwym członkom rodziny, nawet jeśli rodzina nie decydowała się faktycznie go adoptować i skazywała na tortury. Historyk Huronów, Bruce G. Trigger uważa, że „rodzina, używając jeńca, by w maksymalnie sugestywny sposób przypominał im o nieżyjącym bliskim, rozbudzała w sobie większy zapał do pomszczenia jego śmierci”58. Jezuita Jean de Quen pisał w 1636 r. o zacięciu, W.N. Fenton, Structure, Continuity and Change in the Process of Iroquois Treaty Making, w: The History and Culture of Iroquois Diplomacy: An Interdisciplinary Guide to the Treaties of the Six Nations and Their League, red. F. Jennings, W.N. Fenton, Syracuse University Press, Syracuse 1985, s. 14. Mechanizm działania Konfederacji Irokezów, opierający się na poczuciu więzi krwi między różnymi ludami irokeskimi i ceremonii pożegnania, pozwalał też łagodzić napięcia między poszczególnymi jej członkami, a nawet grupami irokeskimi/ irokiańskimi, które z powodów geograficznych, politycznych, religijnych i kulturowych do Ligi nie należały. Wymownym przykładem jest zachowanie mieszkańców założonego w 1667 r. przez jezuitów nad Rzeką Świętego Wawrzyńca osiedla Kahnawake (żyli tu Mohawkowie, Oneidzi, Onondagowie i Huroni; dawni jeńcy wojenni i ochrzczeni Indianie stanowili znaczącą część społeczności). W czasie wojny św. Jerzego, wbrew stanowisku Ligi, która usiłowała zachować neutralność, część Mohawków, za namową Anglików, najeżdżała posiadłości francuskie. W marcu 1748 r. Kahnawakowie stawili opór Mohawkom, zabijając ich przywódcę Gingego i zostawiając w śniegu jego zwłoki, zmasakrowane i pozbawione głowy. Potem jednak przywódcy Kahnawake udali się do kraju Mohawków, gdzie wzięli udział w ceremonii pożegnania Gingego, w ten sposób zapobiegając rozwojowi bratobójczego konfliktu ( J. Parmenter, M.P. Robison, The Perils and Possibilities of Wartime Neutrality on the Edges of Empire: Iroquois and Acadians between the French and British in North America, 1744–1760, „Diplomatic History”, R. 31 (2007), nr 2, s. 177). 57 N. Knowles, The Torture of Captives..., s. 211. 58 B.G. Trigger, The Huron. Farmers..., s. 49. 56

277


Laboratorium Kultury 4 (2015)

z jakim grupa Algonkinów torturowała Irokeza. Najokrutniejsze tortury zadawali ci, których bliskich Irokezi potraktowali w ten sam sposób: „Pamięć o śmierci swoich bliskich wypełnia ich serca szaleństwem”. Nic dziwnego więc, że coraz intensywniejsze wojny żałobne napędzały spiralę okrucieństwa59. *** Od lat dwudziestych XVII w., czyli odkąd zaczęły zacieśniać się stosunki z Europejczykami, wojny Irokezów zaczęły zmieniać charakter. O ile wcześniej dominowały rytualne bitwy z niewielką liczbą zabitych albo pojedyncze wyprawy przeciw innym ludom, których celem było pomszczenie czyjejś śmierci lub porwanie kilku wojowników w celach adopcji, a także zdobycie prestiżu społecznego dzięki wyróżnieniu się przebiegłością i męstwem na polu bitwy, to teraz Irokezi zostali postawieni przed koniecznością znacznie szybszego wyrównywania strat. Najważniejszą tego przyczyną były choroby zakaźne przyniesione przez białych, które w XVII w. zdziesiątkowały tubylcze populacje (wśród najbardziej dotkniętych byli Mohawkowie, którzy przed epidemią z 1633 r. liczyli być może osiem tysięcy sto osób, a już kilkanaście lat po epidemii – zaledwie dwa tysiące60). Innym powodem znacznie wyższej śmiertelności Indian, a więc i potrzeby zwiększenia częstotliwości najazdów na wioski innych plemion w celu zdobycia jeńców – przyszłych wojowników irokeskich, było wykorzystanie w walkach arkebuzów pozyskanych od Europejczyków61, a także wyrobów z żelaza, miedzi i mosiądzu (Indianie przerabiali europejskie naczynia na groty do strzał i zastępowali nimi groty krzemienne; groty nowej jakości były w stanie przebić drewniane tarcze stosowane przez tubylców, a w związku z tym zwiększała się liczba zabitych w walkach między grupami indiańskimi). Innym powodem wzmożenia wojen prowadzonych przez Irokezów z innymi ludami była chęć uzyskania dominującej pozycji w handlu z białymi: Indianie coraz Cyt. za J. Parmenter, The Edge of the Woods..., s. 46. Archeolodzy obliczyli liczbę Mohawków na podstawie założeń co do liczby osób, która mogła zamieszkiwać w poszczególnych „długich domach” tego ludu. „Długie domy” Mohawków były podobne do siebie na tyle, że badacze potrafią podać liczbę „mieszkań” rodzin nuklearnych wewnątrz nich, wyliczyć obszar przypadający na jedną osobę i – jak twierdzą – z dziewięćdziesięcioprocentową dokładnością podać wielkość populacji osad: poszczególnych i wszystkich razem (D.R. Snow, Mohawk Demography and the Effects of Exogenous Epidemics on American Indian Populations, „Journal of Anthropological Archaeology”, R. 15 (1996); D.R. Snow, K.M. Lanphear, European Contact and Indian Depopulation in the Northeast: The Timing of the First Epidemics, „Ethnohistory”, R. 35 (1988), nr 1, s. 23–24; D.K. Richter, Trade, Land, Power..., s. 76–77). 61 Na początku lat czterdziestych XVII w. Mohawkowie mieli około trzysta muszkietów kupowanych od Holendrów w Albany i od Anglików (D.K. Richter, Trade, Land, Power..., s. 77). 59

60

278


Bartosz Hlebowicz, „Okrutniejsi od tygrysów”...

bardziej potrzebowali przedmiotów białego człowieka, a sami w zamian dostarczali mu skóry, głównie bobrów. W połowie XVII w. Irokezi, wytrzebiwszy bobra we własnych lasach, coraz częściej organizowali łupieskie wyprawy na wioski innych Indian, by przejąć zgromadzone przez nich zapasy skór albo urządzali zasadzki na Indian wiozących ładunki skór na handel rzeką62. Obrona własnych lub zdobycie kontroli nad cudzymi terenami łowieckimi były więc kolejnymi przyczynami wojen indiańskich63. Intensywne walki oraz zmienione narzędzia i metody jej prowadzenia spowodowały, że Irokezi coraz pilniej potrzebowali nowych wojowników. Motywów ekonomicznych nie należy przeceniać – przekonywujące argumenty za kulturowymi i politycznymi przesłankami przedstawia Brandão, który zauważa Irokezi prowadzili walki nieprzerwanie przez cały XVII w. (nawet gdy jednocześnie zdarzało im się prowadzić rozmowy pokojowe) i w ponad połowie przypadków ich najazdy kończyły się braniem jeńców. Co więcej, z każdą kolejną dekadą liczba chwytanych jeńców rosła, nawet pod koniec siedemnastego stulecia, kiedy rzekomo Irokezi, poniósłszy wiele strat, szukali już tylko pokoju z Francuzami. Dalej Brandão wylicza, że Irokezi znacznie częściej brali do niewoli Huronów niż np. Francuzów, dla których schwytanie częściej oznaczało śmierć. Ten sam autor wykazuje, że z ponad trzystu wypraw najeźdźczych przeciw wrogim Indianom i Europejczykom, tylko w dwudziestu przypadkach (pięć procent) kończyły się one zdobyciem skór czy jakichkolwiek innych łupów64. To wszystko oznacza, że tradycyjne powody prowadzenia warfare przez Irokezów, czyli zemsta, zdobycie prestiżu na polu walki i potrzeba zasilenia własnych szeregów adopotowanymi jeńcami, nie tylko nie zanikły, ale nabrały znaczenia. W ten sposób wojny i ekspansja Irokezów, podsumowuje Brandão, służyły zachowaniu ich kulturowej i politycznej integralności65. Technologia europejska i odmieniony świat geopolityczny ludów irokiańskich wpłynął na zmianę stylu wojen przez nich prowadzonych66. Z czasem 62 JR, XXIV, s. 273–277; B.G. Trigger, Children of Aataentsic: A History of the Huron People to 1660, McGillQueen’s University Press, Montreal 1987, s. 725–729; D.K. Richter, Trade, Land, Power…, s. 78; B. Graymont, The Iroquois in the American Revolution, Syracuse University Press, Syracuse 1972, s. 20. 63 D.K. Richter, Trade, Land, Power…, s 78. 64 J.A. Brandão, Iroquois Expansion in the Seventeenth Century: A Review of Causes, „European Review of Native American Studies”, R. 15 (2001), nr 2. 65 Tamże, s. 16. 66 Szerzej nt. przyczyn zmian w postrzeganiu warfare i wojny przez ludy irokeskie w pierwszej połowie XVII w. pisze Roger Carpenter, wskazując błędne koło, do którego prowadziło wykorzystanie europejskiej broni (m.in. muszkietów czy siekier ze stali), pożądanie europejskich towarów oraz epidemie wśród ludów irokeskich: wyprawy wojenne przynosiły więcej ofiar, a więc coraz większa liczba jeńców była potrzeba do ich zastąpienia, to zaś zwiększało liczbę wypraw odwetowych i ryzyko kolejnych, jeszcze większych strat własnych. Zmieniała się też taktyka walki i zwiększała liczba (armie irokeskie liczyły od sześciuset do półtora

279


Laboratorium Kultury 4 (2015)

wojny Irokezów w XVII w. coraz bardziej miały na celu zlikwidowanie całych narodów – ale nie pojedynczych osób. Przeznaczeniem zdecydowanej większości jeńców Irokezów nie była śmierć w torturach, lecz wzmocnienie Ligi. W połowie XVII w. z pobitych ludów Huron, Neutral, Petun i Erie poszczególne plemiona Konfederacji Irokezów wchłonęły olbrzymie liczby jeńców. Na przykład na początku 1651 r., czyli już po złamaniu konfederacji Huronów, armia tysiąca dwustu Irokezów zniszczyła główną osadę Neutralnych w pobliżu dzisiejszego Hamilton w Ontario, w efekcie czego co najmniej sześciuset Huronów, którzy znaleźli schronienie u Neutralnych, zdecydowało się prosić Seneków o pozwolenie na masową relokację na ich terytorium. Oczywiście odpowiedź była pozytywna67. Zimą 1651–1652 tysiąc irokeskich wojowników, wiedzionych przez Mohawków, zaatakowało Atrakwae – wielki fort Susquehannocków. Napastnicy stracili aż stu trzydziestu ludzi, ale pochwycili pięciuset lub sześciuset jeńców68. W celu zasilenia własnych szeregów Irokezi atakowali też osiedla znacznie odleglejsze, m.in. Abenaków w Nowej Anglii, ludów algonkiańskich69 w Subarktyce czy różnych ludów w Wirginii oraz w górnym biegu Missisipi70. Najbardziej pożądanymi jeńcami, zapewne ze względu na bliskość kulturową i geograficzną, byli Huroni: mężczyźni jako potencjalni wojownicy, kobiety, szczególnie cenne, jako dawczynie życia dla irokeskich już wojowników, i dzieci, ponieważ łatwiej je było zasymilować niż dorosłych. Od 1649 r. do końca XVII w. Irokezi umieścili na swoim terytorium od tysiąc sześciuset do dwóch tysięcy ośmiuset adoptowanych Huronów (wtedy już znanych jako tysiąca wojowników) biorących w niej udział wojowników. Obok dotychczasowych efektów symbolicznych i społecznych (prestiż) irokiańskiego warfare, coraz większą rolę zaczęły odgrywać skutki „praktyczne”: podbijanie całych ludów czy kontrola coraz większych terytoriów (R.M. Carpenter, The Renewed, the Destroyed, and the Remade. The Three Thought Worlds of the Iroquois and the Huron, 1609–1650, Michigan State University Press, East Lansing 2004, s. 108–121 i n.). Nieco inaczej zmiany w taktyce wojennej Irokezów po uzyskaniu broni palnej opisuje Willam Fenton: o ile dawniej organizowano wielkie wyprawy, na których czele stali wybitni wodzowie i szamani, to teraz zastąpiły je małe partyzanckie grupki dowodzone przez starających się zdobyć imię przywódców (W.N. Fenton, Northern Iroquoian..., s. 315). Tak czy inaczej, w ciągu XVII w. w niepamięć odchodziły regularne bitwy wielkich armii, które polegały na serii pojedynków między pojedynczymi wojownikami i które nie przynosiły wielkich strat w ludziach. Teraz, zarówno najazdy małych, dobrze uzbrojonych grupek, jak i obmyślane ruchy wielkich armii oznaczały coraz więcej zabitych i rozpad całych ludów indiańskich. 67 J. Parmenter, The Edge of the Woods..., s. 82; D.P. Barr, Unconquered: The Iroquois League at War in Colonial America, Westport, Conn. – London, Praeger 2006, s. 73. 68 J. Parmenter, The Edge of the Woods..., s. 82. 69 Proponuję wprowadzenie do literatury polskiej przymiotnika „algonkiański” na określenie ludów mówiących językami należącymi do rodziny językowej algonquian (a więc algonkiańskiej), natomiast pozostawienie przymiotnika „algonkiński” na określenie języka ludu Algonquin, czyli Algonkinów, znad rzeki Joseph w Quebecu. 70 D.K. Richter, Trade, Land, Power…, s. 79–80.

280


Bartosz Hlebowicz, „Okrutniejsi od tygrysów”...

Wendat)71. Według misjonarzy jezuickich w latach sześćdziesiątych dwie trzecie Pięciu Narodów stanowili byli członkowie innych, już nieistniejących lub rozproszonych ludów tubylczych72. Coraz intensywniejsze wojny przynosiły coraz więcej ofiar i adopcje pojmanych wrogów tylko w części wyrównywały straty73. Kolejne dramatyczne zmniejszenie się populacji irokeskich nastąpiło po 1667 r., gdy zakończyła się wyniszczająca wojna z Francuzami: Francuzi zgodzili się powstrzymać kampanie przeciw Irokezom pod warunkiem, że zgodzą się oni na założenie w swych osadach stałych misji jezuickich, co z kolei doprowadziło do rozłamów i odchodzenia tych, którzy przyjęli nową wiarę. Daniel Richter podaje, że pomiędzy 1689 a 1700 r. Irokezi stracili około jedną czwartą z dwóch tysięcy wojowników, jakie była w stanie wystawić Konfederacja (a ich populacja spadła z ośmiu tysięcy sześciuset do siedmiu tysięcy albo mniej)74.

Tortury Jeńców prowadzono na powrozie zaciśniętym na szyi – w powrozy irokescy wojownicy zaopatrywali się przed wyprawą75. Zaraz po pojmaniu wrogich wojowników Irokezi i Huroni wyłamywali im kilka palców. Krwawiące kikuty wkładano do palącej się fajki. W ten sposób jeńcy otrzymywali przedsmak tego, co miało nastąpić po przybyciu do wioski napastników. Wracający z udanej wyprawy wojennej wojownicy naprzód wysyłali posłańca do swej wioski, który obwieszczał liczbę prowadzonych jeńców. Jego pojawienie się dawało czas mieszkańcom na przygotowanie się do „powitania”, które przypominało esbeckie i zomowskie „ścieżki zdrowia”. Ustawieni w dwóch rzędach, z kijami i maczugami, czekali na zewnątrz wioski, tworząc korytarz, którym musieli przebiec jeńcy, obsypywani gradem ciosów (Irokezi i Huroni zwykle oszczędzali kobiety i młodsze dzieci; zarówno Irokezi, jak i Huroni mogli jednak torturować je i zabijać tak samo jak mężczyzn zaraz po walce albo w drodze powrotnej do wioski, jeżeli stawiały opór lub opóźniały marsz. Wtedy przynoszono tylko ich odcięte głowy albo skalpy, które umieszczano na palach nad palisadą wokół wioski76). Następnie jeńców rozbierano do naga, prowadzono J. Parmenter, The Edge of the Woods..., s. 80–81. D.K. Richter, Trade, Land, Power…, s. 80. 73 W.N. Fenton, Northern Iroquoian…, s. 315. 74 D.K. Richter, Trade, Land, Power…, s. 88. 75 W.N. Fenton, Northern Iroquoian..., s. 306, 316. 76 D.K. Richter, Trade, Land, Power…, s. 73; E. Tooker, An Ethnography…, s. 31–32; D.P. Barr, Unconquered…, s. 17. Niektórzy autorzy wyciągają nieco odmienne wnioski z lektury relacji jezuitów, 71

72

281


Laboratorium Kultury 4 (2015)

na platformę umiejscowioną w centrum wioski, gdzie kontynuowano tortury (wyrywanie paznokci, dotykanie genitaliów kijami i rozgrzanymi głowniami), w czym prym wiodły starsze kobiety77. Po kilku godzinach robiono przerwę, żeby katowani mogli odpocząć i się najeść, a oprawcy zdecydować o ich dalszym losie. Matrony decydowały czy i którzy jeńcy zostaną adoptowani do ich rodzin, a którzy zabici. Przeznaczonych do egzekucji często wcześniej również symbolicznie adoptowano – przez kilka dni cieszyli się „wolnością”, podczas której traktowani byli jak członkowie rodziny, dobrze odżywiani, myci, nieraz ubierani w piękne futro z bobrów – po czym wydawali „ucztę śmierci”78 i znowu zostawali poddawani torturom79. Tortury były długotrwałe i przeprowadzane bardzo skrupulatnie (zasadniczym elementem było przypalanie ciała rozgrzanymi głowniami80, począwszy od stóp i podążając w górę ciała, zwracano uwagę, by nie pominąć genitaliów), do ofiary zwracano się jak do krewnego (chociaż wedle niektórych relacji w torturach nie mogli uczestniczyć członkowie rodu, do którego „adoptowano” ofiarę), a pchnięcia rozgrzanymi głowniami określano jako miłe łechtanie81. Przed np. Trigger wskazywał, że Huroni zwykle zabijali i torturowali kobiety i dzieci od razu po ataku zakończonym sukcesem (B.G. Trigger, The Huron. Farmers..., s. 47–48). 77 W relacjach czytamy: „zdarli ubrania z obu Francuzów […] i pomalowali ich twarze na tubylczą modłę. Potem wróg [mieszkańcy wioski] przygotował się do powitania – co oznaczało zmuszenie jeńców do przejścia między dwoma rzędami [„gospodarzy”], z których każdy zadał im cios kijem […]. Potem przeprowadzono ich do centralnej części wioski, gdzie kazano wspiąć się na specjalnie przygotowane rusztowanie. Tam jeden z Irokezów chwycił za kij i uderzył René’go siedem czy osiem razy, po czym wyrwał mu paznokcie. Następnie obydwaj jeńcy zostali zabrani do domu, w którym obradowała rada starszych [...]”. Relacja, opublikowana w 1662 r., dotyczy żołnierza Claude’a de Brigeaca oraz René Cuilleriera, pracownika szpitala Hôtel-Dieu w Montrealu (prowadzonego przez zakon szpitalników św. Józefa), porwanego wraz z kilkunastoma innymi Francuzami przez Irokezów. Cuillerier przeżył tortury, został zaadoptowany przez indiańską rodzinę, zastępując wojownika, który zginął w czasie ataku, a po kilkunastu miesiącach udało mu się zbiec do holenderskiego Fort Orange (dzisiaj Albany). De Brigeaca spotkał tragiczny koniec: palono go przez całą noc, od nóg po biodra, a także następnego dnia. Oprawcy wyłamali mu też palce, a na koniec, zmęczeni paleniem, rozdarli mu nożem klatkę piersiową, wyrwali serce i zjedli je. Następnie wypili jego krew, a ciało pocięli na kawałki, włożyli do garnka, ugotowali i zjedli (JR, L, s. 59–61; J.A. Brandão, Nation Iroquoise. A Seventeenth-Century Ethnography of the Iroquois, University of Nebraska Press, Lincoln–London 2003, s. 29–38, 113–114). 78 U Huronów ofiara przed główną częścią tortur wydawała ucztę (jedzenie zapewniali jego nowi „krewni”) – jak każda osoba szykująca się na śmierć. Jeniec „w kurtuazyjny sposób zapraszał Huronów, by rozerwali się podczas zabijania go, bo on się nie boi śmierci”, po czym zaczynał śpiewać i tańczyć (B.G. Trigger, The Huron. Farmers..., s. 49). 79 Indianista i religioznawca Georges Sioui sugeruje, że śmierć w mięczarniach była „wielkodusznym darem” dla jeńca, adekwatnym do wszystkich jego przygotowań do tego momentu, a także sposobem wyrażenia przez oprawców szacunku dla niego i dla społeczności, z której pochodził (G.E. Sioui, Huron– Wendat: The Heritage of the Circle, UBC Press, Vancouver and Toronto – Michigan State University Press, East Lansing 1999, s. 173–174). 80 Jak wynika np. z opisu kaźni i zabójstwa ojca Brebeufa w 1649 r., Indianie twórczo wykorzystywali narzędzia białych w torturowaniu jeńców: np. na jego szyi zawiesili „naszyjnik” z sześciu rozgrzanych do czerwoności siekier (JR, XXXIV, s. 29). 81 W opisie tortur u Huronów w relacji jezuity z 1639 r. mowa także o nakładaniu pasa wampumowego na szyję ofiary ( JR, XV, s. 185–187). 282


Bartosz Hlebowicz, „Okrutniejsi od tygrysów”...

śmiercią zdejmowano torturowanemu skalp, lejącą się krew tamowano poprzez posypanie otwartej czaszki gorącym piaskiem lub popiołem. Oprawcy rozrywali ścięgna nóg i rąk ofiary albo powoli przecinali je nożem, zmuszali ją też do chodzenia po rozpalonym ogniu. Śmierć zadawano poprzez rozcięcie klatki piersiowej nożem lub cios siekierą w szyję. „Wyrywają serce z piersi, pieką na węgielkach, a jeśli więzień dzielnie zniósł męczarnie, dają je, podlane krwią, chłopcom, którzy zachłannie je zjadają82, po to żeby, jak mówią, wojownicza młodzież mogła wchłonąć bohaterską moc mężnego człowieka”83. Czasem serce wyrywano ofierze jeszcze przed śmiercią. Zdarzało się, że jeńca zmuszano, żeby jadł własne ciało albo swoich towarzyszy. Bywało, że jeśli poddawana torturom ofiara wykazała się wyjątkową odwagą, oprawcy pili też jej krew albo karmili nią dzieci, albo nacinali własne szyje i wlewali w otwór krew ofiary, żeby „dzięki pomieszaniu jej krwi z ich własną, nigdy nie zostać zaskoczonym przez wroga i zawsze znać jego zamiary, nawet najbardziej tajemne”84. Ciało ofiary oddzielano od kości i gotowano, po czym następowała uczta, w której uczestniczyła cała wioska. Wysysano szpik z kości i rozłupywano czaszkę, by zjeść mózg85. Wedle dziewietnastowiecznego informatora z ludu Onondaga jeńców Irokezi określali mianem WE-HAIT-WAT-SHA, co oznaczało „ciało pocięte na kawałki i rozproszone dookoła”. W ten sposób, jak skomentował współczesny mu antropolog, Henry Schoolcraft, „figuratywnie86 rozpraszali swoich więźniów, rozwadniali i unicestwiali ich narodowość i tworzyli własną”87. Saouandanoncoua, Indianin Seneka żyjący wśród Onondagów, pojmany przez Huronów i najpierw adoptowany przez jednego z wodzów, ostatecznie jednak został poddany torturom już jako członek hurońskiej rodziny: oprawcy, torturując go, nazywali go „wujkiem”. Długotrwałe tortury zakończyli odrąbaniem różnych części ciała i rozdaniem wśród uprzednio wybranych osób, a nadpalony korpus, który z niego pozostał, zjedli. Tak oto, jak podsumował antropolog Anthony Wallace, 82 Gabriel Sagard opisywał, jak po obcięciu głowy i otwarciu brzucha „wszystkie dzieci przybiegają, by złapać choć mały kawałek wnętrzności, które zawieszają na kiju i niosą triumfalnie przez całą osadę na znak zwycięstwa. Po takim rozpruciu i przygotowaniu gotują ciało w wielkim kotle, a potem wyprawiają ucztę i jedzą je z wielką przyjemnością” (cyt. za A.M. Czyż, Przekroczyć tabu. Przypadki kanibalizmu w Nowej Francji, „Tawacin”, R. 62 (2003), nr 2, s. 15). 83 JR, I, s. 271–273. 84 JR, X, s. 225–227. 85 JR, X, s. 227–229; JR L, s. 59–63; JR, XXII, s. 255; D.K. Richter, Trade, Land, Power…, s. 73–74; N. Knowles, The Torture of Captives..., s. 189–190; B.G. Trigger, The Huron. Farmers..., s. 47–48. 86 Można by dodać, że również literalnie. 87 H.R. Schoolcraft, Notes on the Iroquois. Statistics, aboriginal history and antiquities of western NY, Applewood Books, Carlisle, Ma 2009, s. 29.

283


Laboratorium Kultury 4 (2015)

torturowany Joseph (przed śmiercią przebywający u Huronów jezuici zdążyli go jeszcze ochrzcić) „został członkiem narodu Huronów” 88. Według niektórych relacji w upokarzaniu, maltretowaniu i zjadaniu jeńców aktywny udział brali wszyscy mieszkańcy wioski89. W ten sposób niejako wszyscy uczestniczyli w pokonaniu wroga, co wzmacniało poczucie wspólnoty, siły społeczności i jej wyższości nad wrogami90. Kolejne etapy postępowania z jeńcami, w tym wzbudzające radość „ubieranie na nowo ofiary w imię zmarłego”, były zrozumiałe dla wszystkich i przez wszystkich wyczekiwane91. Spożycie ciała zamęczonego jeńca, w którym mógł wziąć udział każdy członek społeczności, bywa interpretowane jako symboliczne zasymilowanie wroga przez cały lud92. Ludzie zebrali się natychmiast, starsi mężczyźni zajęli miejsca na górze, na czymś w rodzaju platformy, która rozciąga się wzdłuż dłuższych ścian domów, po obu stronach. Młodsi mężczyźni siedzieli niżej, ale było tak tłoczno, że niemal wchodzili jeden drugiemu na głowę [...]. Okrzyki radości rozbrzmiewały ze wszystkich stron; wszyscy byli zaopatrzeni albo w pochodnie, albo w kawały kory, do przypalania ofiary [...], Nikt się nie oszczędzał i każdy starał się prześcignąć innych w okrucieństwie,

opisywał w 1637 r. tortury zadawane przez Huronów jezuita François-Joseph le Mercier93. Jednak według innej relacji również opisującej tortury u Huronów „ta nieludzkość jest absolutnie nie do wytrzymania i niezbyt wielu uczestniczy dobrowolnie w tych okropnych tragicznych ucztach (funestes banquets)”94. Podobnie niektórzy jedli ludzkie mięso z przerażeniem, inni z wielkim smakiem95. Podczas tortur nie zapominano o edukacji młodzieży. Opis „powitania” misjonarza jezuickiego w 1642 r. przez Mohawków (tradycyjne bicie kijami, pięściami i kopniaki) kończy się informacją o jednoczesnym wykładzie dla młodszych, nakazującym aktywny udział w „zwyczajowym przywitaniu gości”. Młodzi „nie oszczędzali się” w realizowaniu wytycznych. „Główną cechą tych biednych pogan jest okrucieństwo […], wpajane dzieciom już od kolebki. A.F.C. Wallace, The Death and Rebirth of the Seneca, Vintage Books, New York, s. 103–105. Historię męczarni Josepha szczegółowo przytacza jezuita François-Joseph le Mercier (JR, XIII, s. 55–79), a za nim E. Tooker, An Ethnography…, s. 37–39. 89 B.G. Trigger, The Huron. Farmers..., s. 49. 90 D.K. Richter, Trade, Land, Power..., s. 74. 91 W.N. Fenton, Northern Iroquoian..., s. 316. 92 G.E. Sioui, Huron–Wendat..., s. 174. 93 JR, XIII, s. 61–67. 94 JR, X, s. 227; F. Parkman, The Jesuits..., s. 255. 95 B.G. Trigger, The Huron. Farmers..., s. 51. 88

284


Bartosz Hlebowicz, „Okrutniejsi od tygrysów”...

Dzieci przyzwyczajane są do najpotworniejszych rzezi i barbarzyńskich scen”, pisał Paul Le Jeune w 1657 r.96. Dla młodych była to lekcja, jak sami mają postępować z wrogami w przyszłości, a w wypadku pojmania i tortur – jak mężnie poddawać się męczarniom97. Mary Jemison, porwana przez Szaunisów w Pensylwanii w połowie XVIII w., zrelacjonowała pod koniec życia osiemdziesiąt lat spędzonych wśród Seneków, którzy ją kupili od Szaunisów. We wspomnieniach odnajdujemy opis wyczynów wojennych jej drugiego męża, Hiokatoo. „W […] bitwach wziął wielu jeńców indiańskich, których zabijał przywiązując do drzewa i wzywając chłopców indiańskich, by strzelali do nich z łuków, dopóki śmierć nie kończyła ich cierpień. Ten proces często trwał dwa dni!”98. Czas odgrywał niezwykle istotną rolę w torturach zadawanych przez Irokezów jeńcom wojennym: chodziło o to, aby więźniowi zadać maksimum bólu przy jednoczesnym minimalnym szkodzeniu funkcjom życiowym, tak aby cierpienie jeńców – i radość oprawców z jego zadawania – trwały jak najdłużej. Stąd przerwy w torturach, dające wytchnienie ofiarom (z tego samego powodu Huroni na przykład dobrze karmili pojmanych wojowników w drodze do swej wioski, nawet jeśli jednocześnie aplikowali im wstępne tortury99). Ogień, umiejętnie dozowany, przedłuża konanie: ofiary mogły żyć nawet kilka dni w nieustannych mękach. Irokezi dbali przy tym, żeby śmierć torturowanego nastąpiła o poranku, co wiązało się między innymi z przekonaniem, że nocą dusze zamęczonych na śmierć ofiar nie dałyby rady odnaleźć drogi do świata zmarłych i mogłyby pozostać pośród żywych. Huroni po zachodzie słońca, w dniu śmierci ofiary organizowali rytualne wypędzanie duchów za pomocą krzyków i uderzania w ściany domostw. Huronom zależało na tym, żeby zwłaszcza dusze wojowników, którzy mężnie znosili tortury, nie pozostawały w wiosce100. Zdaniem niektórych badaczy wymienione tu elementy tortur pokazują, że rzekomo bezmyślne okrucieństwo Irokezów miało swój precyzyjny protokół, a poszczególne jego części, jak przypalanie jeńca, nakładanie na ofiarę wampumu, zadawanie śmierci o poranku, przy użyciu noża i na specjalnym wyniesieniu, wyrywanie serca, uczta kanibalistyczna, świadczą, że rytuał miał cel przede

Cyt. za: D.K. Richter, Trade, Land, Power…, s. 69. D.K. Richter, Trade, Land, Power..., s. 74; M. Harris, Good to Eat…, s. 215. 98 J.E. Seaver, A Narrative of the Life of Mrs. Mary Jemison, Syracuse University Press, Syracuse 1990, s. 91. 99 B.G. Trigger, The Huron. Farmers..., s. 48; E. Tooker, An Ethnography..., s. 35. 100 JR, XXXIX, s. 29; B.G. Trigger, The Huron. Farmers..., s. 51. Patrz też podrozdział Dobry myśliwy, czyli odzyskać duszę w dalszej części artykułu. 96 97

285


Laboratorium Kultury 4 (2015)

wszystkim religijny101. Wrócimy do tego w części omawiającej związek okrucieństwa Irokezów z ich wierzeniami, mitami i rytuałem.

Z nakazu istot nadprzyrodzonych Ojciec Jacques Frémin, rezydujący w osadzie Seneków i misji św. Michała, pisał w 1670 r.: Irokezi mają […] tylko jedno bóstwo — sen. Jemu są posłuszni i wypełniają wszystkie jego rozkazy z największą skrupulatnością. Tsonnontoueni [Senekowie] żywią ten przesąd bardziej niż inni […] cokolwiek, co sądzą, że uczynili w swych snach, są absolutnie przekonani, że muszą wykonać jak najszybciej [...] ludzie ci […] uważaliby, że popełnili wielką zbrodnię, gdyby nie wypełnili każdego snu. Ludzie myślą tylko o tym, o niczym innym nie mówią i wszystkie ich domy wypełnione są ich snami. Nie szczędzą wysiłku, aby pokazać swoje przywiązanie do tego […] [Pewnemu człowiekowi - przyp. B.H.] przyśniło się, że został wzięty do niewoli i palono go żywcem, następnego dnia związał się sam i palił jak jeniec, będąc przekonanym, że w ten sposób zadowoli swój sen i że jego wierność uchroni go od bólu i hańby niewoli i śmierci [...]102.

Ojciec Jean de Brébeuf w 1636 r. pisał: „[Huroni - przyp. B.H.] mają dwanaście różnych tańców, które są lekami na choroby; ale tylko sen albo Arendiowane, czyli czarownik, pozwalają ustalić, który jest odpowiednim lekiem na konkretną chorobę”103. Torturowanie jeńców nie wyróżniało Irokezów spośród ludów tubylczych Ameryki. Robili to także Indianie Południowego Wschodu, Wielkich Równin czy Algonkinowie (Algonquin), Montagnais i Szaunisi ze Wschodnich Lasów104. N. Knowles, The Torture of Captives..., s. 213; E. Tooker, The Iroquois White Dog Sacrifice in the Latter Part of the Eighteenth Century, „Ethnohistory”, R. 12 (1965), nr 2, s. 135–136. 102 JR, LIV, s. 95–97. Ten sam fragment relacji jezuitów przytacza A. Wallace: Dreams and the Wishes of the Soul: A Type of Psychoanalytic Theory among the Seventeenth Century Iroquois, „American Anthropologist”, t. 60 (1958), nr 2, istnieje też tłumaczenie polskie artykułu Wallace’a (A. Wallace 1990). 103 JR, X, s. 185. Również w snach Irokezi otrzymywali od istot nadprzyrodzonych wskazówki, jakie ceremonie (i w jaki sposób) powinni odprawiać (W.N. Fenton, Selected Writings..., s. 157). 104 J.E. Seaver, A Narrative..., s. 34; N. Knowles, The Torture of Captives...; I.K. Steele, Setting All the Captives Free: Capture, Adjustment, and Recollection in Allegheny Country, McGill-Queen’s University Press, Montreal 2013, s. 199–200; J. Parmenter, The Edge of the Woods…, s. 46. Archeolodzy zaś odkopują trofea z ludzkich głów i wyroby z ludzkich kości pochodzące z okresu sprzed kontaktu z Europejczykami na obszarze całej wschodniej Ameryki Północnej (zob. R.P. Mensforth, Human Trophy Taking in Eastern North America During the Archaic Period. The Relationship to Warfare and Social Complexity, w: The Taking and Dispalying of Human Body Parts as Trophies by Amerindians, red. R.J. Chacon, D.H. Dye, Springer, New York 2007). 101

286


Bartosz Hlebowicz, „Okrutniejsi od tygrysów”...

Irokezi wszakże nie torturowali tylko po to, by zaspokoić zainteresowanie anatomią człowieka czy nasycić żądzę okrucieństwa. Tortury nie służyły też Irokezom (jak np. Kościołowi Katolickiemu w czasach Inkwizycji) do zdobywania dowodów na herezję, wymuszania wyznania grzechów i doprowadzania do zbawienia duszy katowanych105. Wyliczenie sposobów zadawania bólu wrogom oraz wskazanie na integracyjną dla społeczności funkcję tortur nie wystarcza. Organizacja społeczna Irokezów pchała ich do ciągłej wojny, ale wciąż nie jest jasne, dlaczego musieli wykazywać się takim okrucieństwem. Być może do zrozumienia istoty okrucieństwa u Irokezów zbliży nas uświadomienie sobie zdumiewającego faktu: otóż w pewnych sytuacjach Irokezi gotowi byli niemal takie samo okrucieństwo zadawać sami sobie. O torturach zadawanych współplemieńcom, które mogły zakończyć się nawet śmiercią, decydowały interpretacje wizji sennych. Relacja z 1642 r. mówi o pewnym Huronie, który miał wizję, że jest torturowany ogniem przez Irokeza. O swoim śnie poinformował czym prędzej radę wioski, która zdecydowała o rozpaleniu kilkunastu ognisk w „domu tortur” i wprowadzeniu tam Indianina, któremu senna wizja wyznaczyła tragiczny los. Wrzeszcząc z bólu, miotał się pomiędzy ogniskami: uciekając z jednego, wpadał natychmiast na drugie. „Odwagi, bracie, w ten sposób wyrażamy nasze współczucie”, wołali przyjaciele. Na koniec nieszczęśnik opuścił dom, chwycił psa, trzymanego dla niego w tym celu, i obszedł z nim inne domy w wiosce, błagając „demona wojny” o przyjęcie w ofierze psa zamiast niego. Pies został zabity, upieczony i uroczyście spożyty przez wszystkich mieszkańców wsi106. Jezuici działający wśród Irokezów w drugiej połowie XVII w. odnotowywali wypadki jeszcze bardziej „realistycznego” podejścia do snów: na przykład śniący o torturach w płomieniach kazał przyłożyć sobie ogień do nóg – dokładnie tak, jak postępowano z jeńcami na początku finałowej fazy tortur. Tak wiernie odtworzono przebieg „rzeczywistej” tortury, że oparzenia nóg leczono przez następne pół roku107. W wizjach Irokezi i Huroni otrzymywali też ostrzeżenia przed czarownikami i czarownicami. Czasem o działaniu wrogiej magii dowiadywali się już po fakcie – wtedy nie pozostało nic innego jak ukarać winowajcę. Relacja z połowy XIX w., zawarta w pracy Henry’ego Schoolcrafta Notes on the Iroquois, dotyczy wspomnienia starego mężczyzny z ludu Onondaga, a zatem opisane wypadki N. Knowles, The Torture of Captives..., s. 151. Można się zastanawiać, czy owa uczta miała przypominać ucztę wojowników wybierających się na wyprawę wojenną, czy też – co wydawałoby się bardziej prawdopodobne w tym kontekście – miała symbolizować kanibalistyczną ucztę na zakończenie tortur schwytanych jeńców. W ten sposób nie tylko „demon wojny” zostałby udobruchany zastępczą ofiarą z psa, ale także role kata i ofiary zostałyby odwrócone. 107 A.F.C. Wallace, Dreams and the Wishes…, s. 239–240; zob. też B.G. Trigger, The Huron. Farmers..., s. 46. 105

106

287


Laboratorium Kultury 4 (2015)

mogły mieć miejsce nie wcześniej niż pod koniec osiemnastego stulecia. Zacząć się miało od tego, że mężczyzna, wychodząc ze swej chaty któregoś wieczoru, zapadł się pod ziemię i znalazł się w wielkim pomieszczeniu, otoczony przez trzysta czarownic i czarowników. Następnego ranka opowiedział o tym wodzom, a także zadeklarował, że jest w stanie rozpoznać postacie, które widział w nocy. Wodzowie ruszyli z nim na obchód wioski, a on prowadził ich od chaty do chaty, wskazując domniemanych czarowników. W ten sposób skazał na śmierć kilkaset osób. Nawet jeśli liczba „kilkaset” wzbudza sceptycyzm, to sam fakt zastosowania podobnej metody śledztwa i wykonania wyroku jest wymowny. Schoolcraft odnotowuje też informację o pięćdziesięciu Onondagach, oskarżonych o uprawianie złej magii108. Przełom XVIII i XIX w. – czas po amerykańskiej wojnie o niepodległość, która przyśpieszyła upadek podzielonej Konfederacji Irokeskiej, to okres ruchu rewitalizacyjnego Handsome’a Lake’a, proroka z ludu Seneków, wśród pogrążonej w alkoholiźmie i przemocy społeczności Irokezów. Drogą do odrodzenia miała być między innymi walka z czarownicami109. Tym, co wzbudzało największą trwogę u Irokezów była śmierć, złapanie przez wroga i tortury. Co Irokezi uważali za okrucieństwo? Niespełnienie pragnienia pojawiającego się w wizji sennej, która mogła być wizją śniącego, ale częściej odczytywano ją jako formę objawiania się woli istot nadprzyrodzonych110. Niewykonanie wskazówek przekazanych przez owe istoty groziło śmiercią jednostki oraz sprowadzeniem nieszczęść na całą społeczność111. Byłoby okrucieństwem, wręcz morderstwem nie dostarczyć człowiekowi tego, o czym śnił; niespełnienie życzenia mogłoby spowodować jego śmierć. Dlatego czasem okazuje

H.R. Schoolcraft, Notes on the Iroquois…, s. 88. D. Swatzler, A Friend among the Senecas. The Quaker Mission to Cornplanter’s People, Stackpole Books, Mechanicsburg, PA 2000, s. 203 i n.; A.F.C. Wallace, The Death and Rebirth..., s. 261–262; M. Dennis, Seneca Possessed: Colonialism, Witchcraft, and Gender in the Time of Handsome Lake, w: Spellbound. Women and Witchcraft in America, red. Elisabeth Reis, Scholarly Resources, Oxford 2004. W jednej z relacji jezuitów z 1670 r. Teharonhiaouago (Taronhiaouagon/ Taulonghyauwaugoon), oneidzki odpowiednik Iouskehy, boga wojny, czasem utożsamianego ze słońcem, przepowiada pewnej Oneidce, że jej ludzie zostaną zaatakowani przez Indian Susquehanna i że sami schwytają i spalą ich wodza Hochitagete, jednego ze swych największych wrogów. Głos Hochitagete dochodził rzekomo z dna kotła i przypominał płacz tych, których pali się w torturach (JR, LIII, s. 251–253). Mamy tu więc łańcuch elementów ważnych dla północnoirokiańskiej wizji świata i ich kultury wojennej: kocioł (symbol uczty kanibalistycznej) – interwencja boga wojny – inspiracja ze strony istot nadprzyrodzonych – kobieta (będąca odpowiednikiem matrony, nawołującej do pomszczenia śmierci męskiego krewnego), która inicjuje reakcję społeczności – bezpośrednie odniesienie do torturowania ludzi ogniem. 110 Zob. np. J.N.B. Hewitt, The Iroquoian Concept of the Soul, „The Journal of American Folklore”, R. 8 (1895), nr 29, s. 110–112. 111 Tamże, s. 110–111. 108 109

288


Bartosz Hlebowicz, „Okrutniejsi od tygrysów”...

się, że niektórzy nagle zostają pozbawieni całego dobytku, bez szans na jego odzyskanie; ponieważ nic z tego, co oddadzą, nie zostanie im nigdy oddane, chyba że im samym się przyśni – albo udadzą, że im się przyśni – ta sama rzecz. Ale zazwyczaj są zbyt ostrożni, by udawać, ponieważ sprowadziłoby to na nich najrozmaitsze nieszczęścia,

pisał o Onondagach przebywający wśród nich jezuita na początku 1656 r.112. Śmierć mogła dosięgnąć chorego, który w wizji otrzymywał rady, jak zwalczyć chorobę, ale nie zastosował się ściśle do wskazówek w niej zawartych. Mogła spotkać wojownika (im często śniło się porwanie i śmierć). Mogła też być wynikiem bezpośredniego działania rozgniewanych istot nadprzyrodzonych. Niektóre sny wymagały działania ceremonialnego, symbolicznego (symboliczne tortury, kanibalizm), inne po prostu realizacji w życiu doczesnym (wyprawa wojenna). Irokezi gotowi byli na najwyższe poświęcenie: własnego zdrowia czy życia członków własnej społeczności; w walce o własne życie żadne metody nie były wystarczająco dobre. Wierzono, że okrucieństwo, o ile wymagała tego wizja senna, mogło być sposobem na uchronienie przed śmiercią tego, który śnił, a także zapewnić ocalenie całej społeczności albo i wręcz całego świata (gdy w wizji pojawiała się mityczna postać i przedstawiała swe żądania)113. Na płaszczyźnie psychologicznej wypełnianie życzeń wyrażanych w wizji było skuteczną terapią, co przyznawali sami jezuici114.

Tortury, mitologia i rytuał Źródeł „wojowniczości” i „okrucieństwa” Irokezów – a precyzyjniej mówiąc – potrzeby prowadzenia nieustannych walk, torturowania jeńców i rozczłonkowywania ciał spróbujmy poszukać w ich mitach, czyli opowieściach o charakterze sakralnym dotyczących najważniejszych spraw: tego, jak powstał świat czy ród ludzki albo zawierających wskazówki co do odpowiedzialności rozmaitych gatunków i istot za poszczególne dziedziny życia115. W tym samym celu należy sięgnąć po irokiańskie opowieści fikcyjne, czyli – wedle definicji antropologa z ludu Tuskarora, J.N.B. Hewitta – „wytwory sztuki gawędziarstwa, które nie aspirują do miana mitów”, ponieważ zjawiska, o których opowiadają JR, XLII, s. 165–167 A.F.C. Wallace, The Death and Rebirth..., s. 73. 114 Tamże, s. 69 i n. 115 A. Wonderley, At the Front…, s. xiv–xv; R.W. Venables, Inne drzewa w innym lesie. Świat według Haudenosaunee (1), przeł. M. Maciołek, „Tawacin”, R. 74 (2006), nr 2; R.W. Venables, Inne drzewa w innym lesie… (2). 112 113

289


Laboratorium Kultury 4 (2015)

są efektem czynów istot ludzkich, działających pod wpływem mocy orenda, „a więc opisują okres długo po pojawieniu się człowieka na świecie, przez co nie mogą mieć charakteru mitów”116. Często historie te przedstawiają ścieranie się nadprzyrodzonej mocy bohatera z nadprzyrodzoną mocą czarowników. „Magia jest w nich wszechobecna; najrozmaitsze działania magiczne, przedsiębrane przez najrozmaitsze istoty ożywione i nieożywione. Ptaki i zwierzęta zachowują się jak ludzie, ludzie mogą zamieniać się w ptaki lub zwierzęta”, jak opisano opowieści fikcyjne zebrane wśród Irokezów z rezerwatu Sześciu Narodów w Ontario117. Są one w tym ujęciu bliskie są folktales – opowieściom ludowym, czyli opowieściom o charakterze świeckim z udziałem zwierząt, których treścią są przygody ludzi. Celem takich historii jest zaskoczyć i zabawić słuchaczy, ale tematycznie bywają równie istotne co mity118. Dodać by można, że chociaż nie ma powodu doszukiwać się charakteru sakralnego w każdej narracji, to już sam fakt, że bohaterowie irokeskich opowieści fikcyjnych działają pod wpływem orendy, a ludzie i zwierzęta dokonują niezwykłych rzeczy, każe podział na opowieści sakralne i świeckie traktować umownie – zasadniej byłoby mówić o dominacji sakralnych bądź świeckich elementów w danej opowieści. W mitach i opowieściach ludów północnoirokiańskich interesują mnie te motywy, które mogą przybliżyć rozumienie znaczenia roli wojny i okrucieństwa w ich kulturze, zwłaszcza w ich rytuałach. Poszukuję więc „partykularyzacji”, by użyć określenia antropologa Morrisa Oplera, czyli tego, jak ludzie przekładają wartości i idee zawarte w micie na konkretne wskazówki i działania, pomagające im w zmierzeniu się ze współczesnymi im zagrożeniami i regulowaniu relacji z innymi119. Opowieść mityczna „dostarcza wygodnych ram i usprawiedliwienia 116 Wstęp do tomu J. Curtin, J.N.B. Hewitt, Seneca Fiction, Legends, and Myths, „Thirty Second of the Bureau of American Ethnology”, Smithsonian Institution, Washington 1918, s. 48–49. 117 M.Ch. Randle, The Waugh Collection of Iroquois Folktales, „Proceedings of the American Philosophical Society”, R. 97 (1953), nr 5, s. 615. 118 A. Wonderley, Oneida Iroquois Folklore, Myth, and History: New York Oral Narrative from the Notes of H. E. Allen and Others, Syracuse University Press, Syracuse 2004, s. xvii–xx; A. Wonderley, At the Front…, s. xiv–xv. 119 Chciałbym jednak uniknąć sugestii, że chronologicznie tak właśnie rzecz się przedstawia: najpierw istnieje mityczna opowieść o istotach nadprzyrodzonych, bohaterach kulturowych, powstaniu ziemi czy danego ludu, a potem następują rytualne partykularyzacje mitu. Czas fabuły mitu nie ma znaczenia: równie dobrze możemy mówić o uzasadnianiu zachowań ludzi poprzez wymyślanie mitu. Gdzie indziej wskazywałem na innego rodzaju „partykularyzacje” mitu o Deganawidzie, za pomocą których Irokezi rozwinęli swój rytuał dyplomatyczny (B. Hlebowicz, „Aby w waszych umysłach nie pozostał niepokój, który mógłby wzbudzić choćby cień złej woli wobec braci waszych”, czyli o magii wampumu w Ameryce kolonialnej, w: Indianie Kalinago i inni... Referaty Seminariów Antropologicznych 2001-2008, red. A.J.R. Wala, K. Baliszewska, Polsko-Amerykańskie Towarzystwo Antropologiczne, Atlantic City – TIPI, Wielichowo 2009).

290


Bartosz Hlebowicz, „Okrutniejsi od tygrysów”...

dla konkretnych zachowań”120. Spróbujmy więc zastanowić się, jaki mógł być związek między tym, co Irokezi sami sobie opowiadali a ich okrucieństwem w realnym życiu. Dobry myśliwy, czyli odzyskać duszę Wiele irokiańskich opowieści, opowiadanych przez Irokezów i Huronów jezuitom w XVII w. i antropologom w XIX w., zawiera wątek zabitego wojownika-myśliwego-opiekuna zwierząt, któremu wrogowie zdejmują skalp. Skalp ten zostaje odnaleziony przez zwierzęta i dzięki lekowi (medicine) przygotowanemu/zastosowanemu przez zwierzęta dopasowany z powrotem na głowę wojownika. Zwierzęta łączą się w tańcu, wojownik odżywa i otrzymuje od zwierząt ów lek – dar od „Wielkiego Ducha”. Lek ten do dziś służy ludziom i jest bardzo skuteczny – tak jak ceremonie (tańce), które potrafią nie tylko uzdrowić chorych, ale i wskrzesić zmarłych121. W historii dobrego myśliwego odnajdujemy mityczne wyjaśnienie doniosłości tańców (które nigdy nie są po prostu tańcami, lecz najważniejszymi elementami ceremonii, bądź też po prostu ich synonimami, zaś celem ceremonii jest uzdrawianie zarówno jednostek, jak i całej społeczności), a także znaczenia ludzkiego skalpu. Zdarcie skóry 120 M.E. Opler, Particularization and Generalization as Processes in Ritual and Culture, „The Journal of Asian Studies”, R. 23 (1964), s. 84. Mitów jako źródła wiedzy historycznej nie należy przeceniać (oczywiście naiwnością byłoby dosłowne przekładanie ich na minione fakty), ale też nie można traktować ich jak bajki lub bujdy. Są elementem konkretnej kultury i na swój sposób odzwierciedlają sposób, w jaki jej uczestnicy pojmują świat i przedstawiają swoje miejsce w nim. Takie podejście jest szczególnie wskazane w przypadku Irokezów i Huronów. „W trzech irokiańskich epikach zawarte są podstawowe instytucje ich kultury, jak też motywy (themes), które kierują ich zachowaniem przez całą ich historię i objaśniają niektóre działania nawet dzisiaj”, pisał William Fenton, nestor badań nad tym ludem (W.N. Fenton,“This Island, the World on the Turtle’s Back”, „The Journal of American Folklore”, R. 298 (1962), nr 75, s. 283). Innymi słowy, odrzucam skrajne podejście, które w mitach szukałoby idei przewodniej historii narodów czy też upatrywałoby podporządkowania wskazówkom mitycznym wszystkich zachowań ludzkich – nie uważam więc, że skoro mit o Deganawidzie opowiada o powstaniu Ligi jako instytucji niosącej pokój tudzież „kultywującej krajobraz pokoju”, to Liga w swych dziejach faktycznie niosła pokój narodom – por. np. krytyka książki M. Dennisa dokonana przez José Brandão i L. Hauptmana, którzy zarzucają autorowi, że zapomina o irokeskiej realpolitik ( J.A. Brandão, recenzja książki M. Dennisa Cultivating a Landscape of Peace: Iroquois-European Encounters in Seventeenth-Century America, „The William and Mary Quarterly”, R. 51 (1994), nr 2, s. 323) i tworzy idealistyczną wersję ich historii, upatrując ich dążenia do pokoju wbrew oczywistym faktom (L.M. Hauptman, recenzja książki M. Dennisa Cultivating a Landscape of Peace: Iroquois-European Encounters in Seventeenth- Century America, „The Journal of Interdisciplinary History”, R. 26 (1995), nr 2, s. 321). Wręcz przeciwnie: Liga, wyjąwszy krótkie okresy wytchnienia, wojowała na wielu frontach z najróżniejszymi przeciwnikami, od momentu powstania do upadku pod koniec XVIII wieku. Nie oznacza to jednak, że sami Irokezi nie doceniali wagi pokoju, ani że nie mogli z mitu o założeniu Ligi wywodzić przekonania o roli i dziejowym przeznaczeniu własnego ludu oraz o zasadach, jakimi powinni kierować się w życiu. 121 W.M. Beauchamp, Iroquois Folk Lore..., s. 30–33.

291


Laboratorium Kultury 4 (2015)

z głowy wojownika na polu bitwy czy w czasie tortur było nie tylko kolejnym elementem pognębienia wroga oraz przejęcia jego mocy. Dopiero ono dopełniało śmierci przeciwnika. Jak podaje Hewitt, ludy irokiańskie wierzyły, że „wrażliwa dusza” człowieka, tchnąca w niego życie, zamieszkiwała w kościach lub szpiku kostnym ludzi, zaś „dusza inteligentna”, dostarczycielka wiedzy i różnych uzdrawiających ciało człowiecze przedmiotów, w mózgu122. Dekapitację, a w późniejszych czasach równoznaczne z nią skalpowanie wrogów (oraz rozczłonkowywanie kości, wysysanie szpiku i zjadanie mózgu123), można więc interpretować jako ostateczne unicestwienie wroga, jego ciała i duszy. Dodatkowa wskazówka zawarta jest w samym języku: Hewitt twierdzi, że słowo współcześnie rozumiane jako „lek” (medicine) – oñ-nonʹ-kwă’t – dawniej oznaczało duszę124. „Lek” można rozumieć jako wrodzoną cechę danej osoby, jej moc, a zatem, powtórzmy, dekapitacja albo oskalpowanie wroga może równać się pozbawieniu go życiowej mocy – inaczej duszy – i upewnieniu się, że wróg po śmierci nie trafi do krainy duchów, do której udają się zmarli125. Aireskoi, czyli uradować słońce Arthur C. Parker, antropolog z ludu Seneka, na początku XX w. zebrał mity Seneków i Onondagów dotyczące słońca. W jednym z nich (mit Seneków), Hawĕni’u jest synem ojca Nadniebnego Ludu, zaś jego posłańcem słońce, którego każdego ranka przynosi mu wieści z ziemi. Wędrując ze wschodu, z ziemi zamieszkanej przez ludzi, opóźnia swą poranną podróż, żeby przyjrzeć

122 J.N.B. Hewitt, The Iroquoian Concept…, s. 110–113. Wierzenia religijne ludów irokiańskich, w tym ich poglądy na duszę, nie są spójne, i mogą się różnić w zależności od grupy, czasu i miejsca, a także stopnia „religijnej kompetencji” poszczególnych członków tej samej społeczności. Niektórzy Irokezi wierzyli, że siedzibą duszy jest serce – jak pamiętamy, będące głównym elementem kanibalistycznego posiłku na zakończenie tortur (por. J.N.B. Hewitt, The Iroquoian Concept…, s. 108–109; A.A. Shimony, Conservatism among the Iroquois at the Six Nations Reserve, Syracuse University Press, Syracuse 1994, s. 229). Więcej na temat rodzajów dusz u Huronów – por. m.in. relację ojca Brébeufa z 1636 r. (JR, X, s. 141–145) oraz ojca François-Josepha Bressaniego z 1653 r. (JR, XXXIX, s. 31–33). 123 Jezuici podawali, że Huroni wierzyli, że zmarli, podążający na zachód do wioski dusz, nie mogli ominąć domu Oscotaracha – „przekłuwającego głowy” albo „tego, który otwiera głowy”, który faktycznie otwierał im głowy i zatrzymywał sobie (lub zjadał) mózgi, co sprawiało, że wrażliwa dusza stawała się bezrozumna i niezdolna do wyrządzania szkód żywym (JR, X, s. 147; J.N.B. Hewitt, The Iroquoian Concept…, s. 111–112). 124 J.N.B. Hewitt, The Iroquoian Concept…, s. 113. 125 George Hamell i William Engelbrecht twierdzą, że zabieranie głów i skalpowanie było formą porywania dusz (W. Engelbrecht, Iroquoia..., s. 43), zaś Ron Williamson przypuszcza, że dekapitacja mogła też być metodą uwolnienia (czy, lepiej, wypuszczenia) duszy – jej „duchowego wydalenia”, którego celem było – o ile dobrze interpretuję koncepcję tego autora – uniemożliwienie jej dotarcia wraz z tym, co pozostało z zabitego, do świata zmarłych (R. Williamson, „Otinontsiskiaj ondaon”…, s. 216–217).

292


Bartosz Hlebowicz, „Okrutniejsi od tygrysów”...

się bitwie prowadzonej przez nich, ponieważ „uwielbia odgłos wojny”126. Zaś sam Hawĕni’u ma moc czynienia ludzi nieśmiertelnymi (albo przynajmniej długowiecznymi: w przywoływanym tu micie bohaterowie-ziemianie przerobieni przez Hawĕni’u giną dopiero od uderzenia błyskawicy) i potężniejszymi od zwykłych ludzi. Robi to, zdzierając z nich skóry, odrywając muskuły i zdzierając mięso z kości, wyjmując narządy i obmywając je, a na koniec formując ludzi na nowo127. Mamy tu dwa motywy, które odnajdujemy w rytuale torturowania jeńców: motyw słońca jako admiratora i patrona wojny oraz motyw rozczłonkowywania ludzi po to, żeby zbudować ich na nowo, uczynić ich lepszymi i mocniejszymi128. Jezuici podają, że Huroni, tak jak Irokezi, sądzili, iż widok okrucieństw radował Słońce – boga wojny (Słońce i boga wojny?129), którego znali jako Aireskoi (Mohawkowie nazywali go Agreskwe130). Dlatego zarówno Irokezi, jak i Huroni, przynajmniej zanim broń palna nie wpłynęła na zmianę taktyki walki, staczali bitwy w świetle dnia, żeby „spotkanie” nie straciło swej wagi131. Irokezi zwykle otaczali przeciwnika w ciemnościach, żeby zaatakować znienacka o świcie132. Zaś podczas tortur wieczorem Huroni zapalali ogniska wokół wioski, żeby, jak ujął to jezuita obserwujący tortury Saouandanoncoua-Josepha, „pokazać swe nieumiarA.C. Parker, Iroquois Sun Myths..., s. 477–478. Tamże. 128 Pamiętać jednak trzeba, że rozczłonkowywanie nie zawsze musiało być efektem tortur i krojenia ciała złożonego w ofierze wroga. Odnajdywane przez archeologów rozproszone kości ludzkie mogły również należeć do zmarłych pochodzących z tego samego ludu, których po pewnym czasie chowano ponownie, zbierając ich kości i układając we wspólnym dole czy na wspólnym kopcu (JR, I, s. 267; JR, XXXIX, s. 31; R. Williamson, „Otinontsiskiaj ondaon”... , s. 199; L.H. Morgan, Liga Ho-De'-No-Sau-Nee..., s. 163). 129 Ojciec François-Joseph le Mercier przytoczył wskazówki jednego z hurońskich przywódców, jak należy umiejętnie torturować: „zachęcił wszystkich, aby wykonali swój obowiązek, przedstawiając im doniosłość tego aktu, który jak stwierdził, był obserwowany przez słońce i boga wojny. Zarządził, żeby najpierw przypalili mu tylko nogi, tak aby wytrzymał do świtu [...]” (JR, XIII, s. 61). O niejasnym statusie Agreskwe, istoty nadprzyrodzonej łączonej z wojną, pisze lingwista i irokianista Ives Goddard, który jednak uważa, że nie należy łączyć jej ze Słońcem (I. Goddard, Agreskwe. A Northern Iroquoian Deity, w: Extending the Rafters. Interdisciplinary Approaches to Iroquoian Studies, red. M.K. Foster, J. Campisi, M. Mithun, State University of New York Press, Albany 1984). 130 W.N. Fenton, Northern Iroquoian..., s. 316; A. Wonderley, At the Front of the Marvelous. Exploring Oral Narrative and Mythic Imagery of the Iroquois and Their Neighbors, Syracuse University Press, Syracuse 2009, s. 65–67. 131 M. Dennis, Cultivating..., s. 71; B.G. Trigger, Children of Aataentsic..., s. 252. Wojownicy irokescy nosili ryngrafy (najpierw wykonywane z białej muszli, a na początku XVIII w. ze srebra albo pozłacane), które swym owalnym kształtem przypominały słońce (C. Benn, Iroquois in the War..., s. 78). Dyski z kości ciemieniowej, znajdywane w stanowiskach archeologicznych w Ontario, z których wykonywano grzechotki i ryto na nich wizerunki przypominające wschodzące słońce oraz człowieka bez głowy, zapewne majązwiązek z irokiańską kulturą wojenną (obcinaniem głów) i rytuałami tortur (zob. R. Williamson, “Otinontsiskiaj ondaon”... , s. 209). 132 C. Benn, Iroquois in the War..., s. 78. 126 127

293


Laboratorium Kultury 4 (2015)

kowane okrucieństwa słońcu”133. Od Irokezów Agreskwe wymagał, m.in., ofiary z pierwszych pochwyconych w każdym roku wojowników wrogiej grupy134. Jak podaje Arthur C. Parker w artykule opisującym „tańce słońca” u Seneków i Onondagów, Senekowie na początku XX w. mówili, że „słońce uwielbia wojnę”, oddając w stronę nieba strzały z łuków lub muszkietów na rozpoczęcie ceremonii „tańca słońca” i wydając przy tym okrzyki wojenne. Był to sposób poinformowania słońca o tym, że ludzie zamierzają się do niego zwrócić135. Hodadeñon, czyli pokonać wrogą magię Istnieją też opowieści, w których tortury stanowią element akcji. Na przykład w innej opowieści ludowej Seneków bohater o imieniu Hodadeñon obserwuje, jak ludzie-źli czarownicy-kanibale torturują w długim domu jego brata, Hotgoendaqsaisa. Prym wiodą dwie kobiety, które przypalają Hotgoendaqsaisa pochodniami. Za każdym razem, kiedy pochodnia dotyka jego ciała, krzyczy z bólu i płacze, ale zamiast łez z oczu wypadają mu potoki wampumu (koralików z muszli), które zbierają czarownicy, konkurując ze sobą. Hodadeñon sprawia, że następnego dnia pochodnie nie dają się zapalić, po czym usypia wszystkich czarowników, a długi dom zamienia w wielki rozgrzany do czerwoności krzemień, z którego nie są w stanie się wydobyć. Od gorąca pękają im głowy i wyskakują z nich sowy, rude lisy, szare lisy i lelki. Następnie Hodadeñon, wraz z uwolnionymi innymi więźniami, zabija pozostałych przy życiu czarowników, których nie było w długim domu, oraz ich dzieci, a potem wskrzesza porwanych i zjedzonych przez nich ludzi, każąc ich kościom powstać136. W opowieści tej występują istotne elementy kultury Irokezów: tortury, ogień, wampumy, źli czarownicy, a także ponadczasowy i ponadlokalny motyw ofiary, która przynosi pożytek dla społeczności: najpierw tortury jeńca przysparzają dobro pożądane przez ludzi (i, jak się okazuje, również czarowników) w postaci 133 JR, XIII, s. 77; W. Engelbrecht, Iroquoia: The Development of a Native World, Syracuse University Press, Syracuse 2003, s. 44–45; E. Tooker, An Ethnography..., s. 38. 134 B. Graymont, The Iroquois, Chelsea House Publishers, Philadelphia 2004, s. 35. Gdy nie dawało się pochwycić jeńców podczas wyprawy wojowników, Irokezi urządzali ucztę z niedźwiedzia, przepraszając boga wojny i przyrzekając mu, że następnym razem uczta będzie z jeńców (relacja ojca Bressaniego z 1653 r. cyt. w D.K. Richter, Trade, Land, Power..., s. 75). U ludów irokiańskich niedźwiedź, tak jak i pies, był zwierzęciem symbolicznie związanym z wojną (N. Knowles, The Torture of Captives..., s. 214), a także uważany był za zwierzę najbliżej spokrewnione z ludźmi (W.M. Beauchamp, Iroquois Folk Lore. Gathered from the Six Nations of New York, Onondaga Historical Association – The Dehler Press, Syracuse, N.Y. 1922, s. 32). 135 A.C. Parker, Iroquois Sun Myths, „The Journal of American Folklore”, R. 23 (1910), nr 90, s. 473. 136 J. Curtin, J.N.B. Hewitt, Seneca Fiction..., s. 208–213.

294


Bartosz Hlebowicz, „Okrutniejsi od tygrysów”...

wampumu, następnie śmierć kanibali, czyli druga ofiara stanowi unicestwienie zła137, przynajmniej pośrednio138. Zabójstwo czarowników, tak jak rytuał tortur jeńców, oznacza przywrócenie ładu: wskrzeszenie członków rodziny i innych ludzi, unicestwienie wrogów. Hiawatha, czyli uczłowieczyć i zjednoczyć Mit o powstaniu Ligi Irokezów zawiera istotny fragment dotyczący sposobu, w jakim Deganawida i Hiawatha (Haiyohwatha) poskramiają czarownika-kanibala Tadodaho (Atotarho)139. Dotarłszy wraz z innymi wodzami do siedziby czarownika, na skraju lasu, przy rozpalonym ognisku, odprawiają nad nim rytuały, dzięki którym kanibal staje się doskonały, spokojny, niegroźny i zrównoważony. Wśród wykonywanych czynności jest ocieranie ciała Tadodaho wampumem, ubranie go w nowy strój oraz wyczesanie węży z włosów140. Odpowiadające temu rytuałowi czynności Irokezi wykonywali podczas 137 Przypomina się tu słynna teza René Girarda o przemocy jako źródle religii (R. Girard, Sacrum i przemoc, przeł. M. i J. Plecińscy, Brama – Książnica Włóczęgów i Uczonych, Poznań 1994). 138 Czarownicy w wielu opowiadaniach irokeskich zamieniali się w sowy czy lisy, które nadal były groźne dla człowieka (H.R. Schoolcraft, Notes on the Iroquois..., s. 87; M.Ch. Randle, The Waugh Collection..., s. 615). W opowieściach Seneków i innych Irokezów często pojawia się motyw wyskakiwania różnych gatunków sów i lisów z pękających od gorąca głów czarowników lub zamiany szkieletów-kanibali w te zwierzęta (por. np. W.M. Beauchamp, Iroquois Folk Lore..., s. 15). William Fenton, opisując jeden z rytuałów Irokezów, wspomina słowa swojego informatora, że „usłyszeć puszczyka (screeched owl) oznacza nieszczęście” (W.N. Fenton, The Iroquois Eagle Dance..., s. 13; zob. też A.A. Shimony, Conservatism…, s. 234). Hewitt podaje, że sowy uważane były za dusze złych czarowników ( J.N.B. Hewitt, The Iroquoian Concept…, s. 115). 139 Mit założycielski Ligi Irokezów, czyli opowieść o Deganawidzie – Czyniącym Pokój i ustanowieniu Wielkiego Prawa Pokoju, jest jednym z trzech najważniejszych irokeskich mitów, które stanowią kanon „kulturowej historii” tego ludu. Drugi, który zostanie tu wymieniony, to mit o pierwszej kobiecie, dającej początek rodowi ludzkiemu, która upada z nieba i przy pomocy zwierząt daje początek ziemi (ten sam mit opowiadali także Huroni). Obydwa mity zajmują doniosłe miejsce w kulturze Irokezów, są też często omawiane w literaturze etnograficznej, dzięki czemu nie ma potrzeby szczegółowego ich przytaczania ani porównywania różnych wersji (trzeci mit dotyczy „dobrej nowiny” – posłania Handsome’a Lake’a, twórcy religii „długiego domu” na początku XIX w.) - C.M. Barbeau, Supernatural Beings of the Huron and Wyandot, „American Anthropologist”, R.16 (1914), nr 2; B. Graymont, The Iroquois..., s. 3–23; W.N. Fenton, This Island...; W.N. Fenton, The Great Law and Longhouse: A Political History of the Iroquois Confederacy, University of Oklahoma Press, Norman 1998, s. 51–65 i n.; H. Hale, The Iroquois Book of Rites, D.G. Brinton, Philadelphia 1883; H. Hale, Huron Folk-Lore. I. Cosmogonic Myths. The Good and Evil Minds, „The Journal of American Folklore”, R. 1 (1888), nr 3; W.M. Beauchamp, Hi-a-wat-ha, „The Journal of American Folklore”, R. 15 (1891), nr 4; D. Elm, H. Antone, The Oneida Creation Story, przeł. i red. Floyd G. Lounsbury, Brian Gick, University of Nebraska Press, Lincoln–London 2000; M. Dennis, Cultivating..., s. 85; R.W. Venables, Inne drzewa w innym lesie…(1); Ch. Vecsey, The Story and Structure of the Iroquois Confederacy, „Journal of the American Academy of Religion”, R. 54 (1986), nr 1; A. Wonderley, At the Front..., s. 53–68; B.G. Trigger, Children of Aataentsic…, s. 77–78; B. Hlebowicz, „Aby w waszych umysłach…” 140 Według jednego z opisów, pochodzącego z rezerwatu Sześciu Narodów w Ontario, nie tylko głowa Tadodaho, ale całe jego ciało pokryte było czarnymi wężami, a naczynia i łyżki, których używał, były wykonane z czaszek wrogów (W.M. Beauchamp, Iroquois Folk Lore…, s. 4). Przedmioty z czaszek, jak już wspomniano (aczkolwiek nie naczynia), pochodzące z wcześniejszych okresów, znajdywane są na ziemiach Irokezów przez archeologów (W. Engelbrecht, Iroquoia..., s. 43; zob. też przyp. 25).

295


Laboratorium Kultury 4 (2015)

„ceremonii na skraju lasu” (edge of the woods albo woodsedge ceremony), ustanowionej przez Deganawidę, która stała się powszechnym zwyczajem stosowanym przez Irokezów w kontaktach z innymi grupami141. Wstępna faza spotkania z innymi wymagała rozpalenia ogniska przed wejściem do wioski, rytualnego oczyszczenia przybywających do którejś z irokeskich wiosek, zdjęcia z nich trudów podróży i wpływu wrogiej magii, któremu mogli ulec przedzierając się przez dziki las (wilderness). Wręczając im sznury wampumu, gospodarze kolejno oczyszczali ich umysły, ocierali łzy z oczu, usuwali kurz z uszu i butów itd. Potem prowadzono ich do głównego ogniska w wiosce. Ceremonia na skraju lasu stała się jednym z podstawowych elementów rytuału opłakania zmarłych wodzów i ustanowienia nowych (w istocie wskrzeszenia zmarłych wodzów, lecz w nowych ciałach), czyli wspomnianej ceremonii pożegnania142, a także nieodzowną częścią irokeskiego protokołu dyplomatycznego143 (do którego w czasach kolonialnych musieli stosować się przedstawiciele poszczególnych kolonii i inne ludy indiańskie mające do czynienia z Irokezami). W torturach irokiańskich („ścieżce zdrowia” urządzanej jeńcom przed wprowadzeniem ich do wioski, a następnie ich torturowaniu w płomieniach) można dostrzec odwrócony rytuał powitania gości „na skraju lasu”. Szacunek dla przybyszów zastępowało tutaj szyderstwo, ale tę część tortur nadal można interpretować jako nawiązanie do mitycznych wskazówek, zgodnie z którymi Irokezi starali się postępować. Dlaczego rytuał odwrócony? Być może dlatego że „przybysze” mieli zmienić swój status na niższy: ich ciała miały ulec transformacji polegającej na deformacji i dezintegracji, by można je było na nowo „zaprogramować” zgodnie z potrzebami Irokezów. Podobnie pozbawianie przyszłej ofiary starego ubrania i nakładanie nowego, najczęściej należącego do osoby, którą symbolicznie miała zastąpić, a także malowanie jej twarzy „na modłę tubylczą” (zwykle na czerwono i czarno) służyło „społecznemu konstruowaniu” ofiary i jej 141 J.N.B. Hewitt, Legend of the Founding of the Iroquois League, „American Anthropologist”, R. 5 (1892), nr 2, s. 137–138; B. Hlebowicz, “That you may hear us speak in good chear”. On Diplomatic Culture in Colonial Pennsylvania, w: Szlakiem złamanych traktatów. O dyplomacji w Kraju Indian od czasów kolonialnych do dzisiaj/ The Trail of Broken Treaties. Diplomacy in Indian Country from Colonial Times to Present, red. B. Hlebowicz, A. Piekarski, Wyższa Szkoła Gospodarki, Bydgoszcz 2011, s. 64–65, M.K. Foster, Another Look at the Function of Wampum in Iroquois-White Councils, w: The History and Culture of Iroquois Diplomacy: An Interdisciplinary Guide to the Treaties of the Six Nations and Their League, red. F. Jennings, W. Fenton, Syracuse University Press, Syracuse 1985, s. 105. 142 W.N. Fenton, Structure, Continuity and Change…, s. 18–21. 143 Tamże, s. 4.

296


Bartosz Hlebowicz, „Okrutniejsi od tygrysów”...

ciała, nadaniu jej nowego znaczenia i tożsamości. A zatem rytuały w fazie przejściowej musiały odzwierciedlać i jednocześnie stymulować degradację jeńców – jako członków wrogich ludów i jako istot ludzkich w ogóle144. Zmagania Hiawathy i Tadodaho, dwóch potężnych wodzów Onondagów, można postrzegać jako walkę bratobójczą. Tadodaho niszczy wszystko, co Hiawatha projektuje – motyw tworzenia i niszczenia znany z mitu o formowaniu świata Irokezów. Torturowanie i zamienianie tożsamości jeńców w realnym świecie Irokezów można interpretować jako praktyczną realizację mitycznego „wyczesywania węży” z włosów na głowie Tadodaho i ubierania go w nowy strój (w micie mowa też o podarowanych mu mokasynach, które na początku nie pasowały – co oznaczało, że tworzenie międzyplemiennego przymierza nie mogło być łatwe i szybkie145). Mamy tu przemianę i opozycję: splątane włosy obcego/ wroga, symbolizujące chaos – wyprostowane włosy symbolizujące przetworzenie obcego w naszego, zrozumiałego, zrobionego na nasze podobieństwo. Porwani, tak jak mityczny Taddaho, stawali się swoimi. „Ich umysły zostały wyprostowane” albo mieli oni odtąd „Nowe Umysły”, by użyć metafor samego Deganawidy146. Jedność umysłów (one mind) – w tym wypadku Irokezów i ich ofiar – była ideałem, do którego dążyło społeczeństwo irokeskie147. „U Irokezów każde stworzenie ma dwie strony i nawet w najgorszych spośród istot jest coś wartościowego, co może się ujawnić” – przypomina religioznawca Christopher Vecsey, komentując zawarte w micie o Deganawidzie i ustanowieniu Ligi 144 JR, L, s. 59; D.K. Richter, Trade, Land, Power…, s. 73. Senekowie na przykład malowali na czerwono włosy i skórę skalpów swoich jeńców, a także twarze tych, których wybierali do adopcji w ceremonii „wskrzeszenia”. Skalpy były symbolicznie adoptowane tak jak żywi więźniowie (R. Hall, An Archaeology of the Soul: North American Indian Belief and Ritual, 1997, cyt. w: R. Williamson, „Otinontsiskiaj ondaon”…, s. 216). Podobnie np. Komancze na Równinach Południowych czynili ze swoich jeńców (o ile nie zabijali ich od razu) „społecznie czystą kartę”, m.in. zmieniając im imiona i ubierając w stroje komanckie, tatuując twarze młodszych jeńców oraz bijąc ich i głodząc przez pierwsze dni. Zdaniem historyka Pekki Hämäläinena to, co białym obserwatorom wydawało się bezrozumnym okrucieństwem, było w istocie wyszukanym rytuałem przejścia: uśmiercenia jeńców jako członków społeczności, z których pochodzili, absolutnego ubezwłasnowolnienia i emocjonalnego uzależnienia ich od nowych właścicieli, i ponownego narodzenia jako członków wspólnoty Komanczów (P. Hämäläinen, Comanche Empire, Yale University Press, New Haven – London 2008, s. 253–254). 145 W.N. Fenton, The Great Law..., s. 62, 100. 146 P.A. Wallace The White Roots..., s. 25. 147 W.N. Fenton, The Great Law..., s. 75. Fenton opisuje społeczeństwo irokeskie jako zbiorowość krewnych zamieszkujących jedno osiedle. Wszyscy, którzy przebywają na tym terytorium, są „naszymi ludźmi”, nie ma więc miejsca dla obcych, stąd przymus, aby każdego obcego, który się tu pojawi (dobrowolnie czy nie) adoptować, literalnie bądź figuratywnie (W.N. Fenton, Structure, Continuity and Change..., s. 13), a w każdym razie nawiązać z nim rzeczywiste bądź symboliczne relacje pokrewieństwa czy powinowactwa, w drodze dyplomacji bądź przy pomocy tortur.

297


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Irokezów mechanizmy przetwarzania ludzi i społeczeństw (kanibala w orędownika pokoju, skłóconych ludów w jeden polityczny organizm)148. Wedle jednej z wersji mitu zły czarownik i kanibal Tadodaho „w młodości był normalny, był bratem przyrodnim Hiawathy”, dopiero później jego ciało i umysł zostały wypaczone (twisted)149. A więc być może poddawani torturom członkowie innych ludów (zwłaszcza innych ludów irokiańskich, a więc spokrewnionych z Irokezami, np. Huronowie) stawali się na powrót normalnymi, właściwymi Irokezami, uzdrowionymi, tak jak uzdrowiony został mityczny Tadodaho, największy wróg ludzi (Irokezów) i ładu na świecie? Co z Hiawathą i ofiarą złożoną z jego córek? Dlaczego ta ofiara była potrzebna? Być może, jak twierdzi René Girard, bez ofiary niemożliwa byłaby współpraca między ludźmi, czyli w ogóle powstanie społeczeństwa150. W niektórych wersjach mitu to Hiawatha jest kanibalem – okrutny los jego córek jest warunkiem wstępnym, żeby możliwa stała się odmiana charakterów ludzi, możliwe stało się zakończenie wojen i przywrócenie ładu społecznego. Jak zauważa Girard, bohater, który staje się kozłem ofiarnym (nawet jeśli sam Hiawatha nie zostaje uśmiercony, to przecież ofiarą jest życie jego córek), nie jest jednoznaczny, powinien być trochę obcy, trochę swój; inny, ale nie za bardzo; bliski, ale nie identyczny. Nie może być całkiem zły, bo nie dostarczyłby wzorów rytualnych zachowań, nie może być jednoznacznie dobry, bo to uniemożliwiałoby niezbędną przemianę na lepsze. Innymi słowy, złożona w ofierze osoba musi stać się wzorem: symbol chaosu i zniszczenia staje się katalizatorem pokoju i porządku151. Czyż nie taki jest sens rytuałów, w których wrogów (ale nie całkiem obcych, skoro najczęściej byli nimi przedstawiciele innych ludów irokiańskich) przerabiało się na swoich, a we współdziałaniu społeczność osiągała harmonię? Śmierć córek Hiawathy daje pretekst do wprowadzenia do kultury Irokezów mechanizmów symbolicznego jej pokonywania: kojenia bólu, przywracania jedności i „wskrzeszania” zmarłych. Deganawida, czyli przywrócić życie i ład Mit o Hiawacie i Deganawidzie opowiada też o tym, jak zjednoczeni wodzowie pięciu ludów irokeskich zakopują topory wojenne pod „Białą Sosną” Ch. Vecsey, The Story and Structure…, s. 92. Tamże, s. 85. 150 R. Girard Sacrum i przemoc..., s. 178; R. Girard, Generative Scapegoating, w: Violent Origins. On Ritual Killing and Cultural Formation, red. Robert G. Hamerton-Kelly, Stanford University Press, Stanford, CA 1987, s. 92 i n. 151 R. Girard, Generative Scapegoating..., s. 92. 148 149

298


Bartosz Hlebowicz, „Okrutniejsi od tygrysów”...

i ustanawiają Wielką Radę Konfederacji, jej „konstytucję”, czyli Wielkie Prawo Pokoju oraz wspomnianą ceremonię pożegnania – najdonioślejszy rytuał Konfederacji Irokezów, podczas którego opłakiwano zmarłych wodzów z poszczególnych rodów i na ich miejsce instalowano nowych (imiona zmarłych pozostawały „żywe”, przynajmniej w teorii otrzymywali je następcy). W tym kontekście należy rozumieć „wojny żałobne” prowadzone przez „okrutnych” wojowników pięciu plemion irokeskich: umacniały i ożyw iały one rodziny, lineaże i społeczności irokeskie dzięki pozyskiwaniu jeńców, których pozbawiano tożsamości („narodowości”, w terminologii Schoolcrafta) i wyposażano w nową, zaś pierwszym etapem procesu nadawania „irokeskiego obywatelstwa” były tortury. W micie o powstaniu Ligi Irokezów widać też aspekt partykularyzacji, kiedy Deganawida przekazuje posłanie, że tych, którzy przeciwstawią się ideologii Irokezów, czyli nie zaakceptują Wielkiego Prawa Pokoju, należy do niej przekonać siłą (o czym już wspomniano)152. Przytoczmy odpowiednie paragrafy Wielkiego Prawa Pokoju, spisanego pod koniec XIX w., ale przekazywanego w różnych wersjach ustnie przez pokolenia. Cytuję wersję Setha Newhouse’a, Irokeza (Seneki-Onondagi) z rezerwatu Sześciu Narodów w Kanadzie, opracowaną i wydaną przez Arthura C. Parkera w 1916 r., a później włączoną do zbioru trzech ważnych prac tegoż Parkera przez Williama Fentona (Parker on the Iroquois). (80) Kiedy Rada Skonfederowanych Pięciu Narodów stawia sobie za cel ustanowienie Wielkiego Pokoju między ludźmi narodu z zewnątrz (among the people of an outside nation) i kiedy naród ten odmawia przyjęcia Wielkiego Pokoju, to odmową tą sprowadza na siebie deklarację wojny ze strony Pięciu Narodów. Wtedy Pięć Narodów powinno dążyć do ustanowienia Wielkiego Pokoju, podbijając zbuntowany naród. (85) Za każdym razem, kiedy wojna przeciw obcemu narodowi dociera do momentu, kiedy naród ten znajduje się na granicy eksterminacji z powodu swej odmowy przyjęcia Wielkiego Pokoju, i kiedy naród ten na skutek swego uporu ulega eksterminacji, wszystkie jego prawa, posiadłości i terytorium stają się własnością Pięciu Narodów. (88) [...] Obcy naród należy przekonywać odwołując się do jego rozsądku i nakłonić do przyjęcia Wielkiego Pokoju [...]. Jeżeli za każdym razem odpowiedzią 152 Jak widzimy, mit zaczyna tutaj być „historyczną tradycją” i podaje bezpośrednie, jednoznacze wskazówki, jak ma zostać urządzony świat Irokezów (por. Ursula Chodowiecz, cyt. za W.N. Fenton, Structure, Continuity and Change…, s. 34, przyp. 29).

299


Laboratorium Kultury 4 (2015)

jest odmowa, Wódz Wojenny winien upuścić na ziemię garść białych jeziornych muszelek ze swej wyciągniętej ręki i szybko rzucić się naprzód i ciosem maczugą zabić łamiącego prawo (offending) wodza. Tym samym wypowiedziana zostaje wojna i [...] powinna trwać, dopóki Pięć Narodów wygra rywalizację153.

Tak oto uzasadnione stają się eksterminacja, rozpraszanie i wchłanianie całych ludów, znane z siedemnastowiecznej historii Irokezów. Dzisiaj taką ideologię moglibyśmy określić jako „syndrom Putlera”154. *** Odwrotnym aspektem Oplerowskiej partykularyzacji jest generalizacja, czyli proces, w którym potrzeby i niepokoje jednostki stapiają się w rytuale z potrzebami i niepokojami innych członków społeczności, ponieważ tylko „transcendencja samego siebie” i współdziałanie oraz więź z innymi dają jednostce poczucie bezpieczeństwa i sens własnego istnienia155. Stosując koncepcję partykularyzacji i generalizacji można analizować mechanizm wyprawy wojennej Irokezów czy Huronów, której celem jest zdobycie jeńców, mających zastąpić zmarłych członków rodziny/lineażu/rodu. Wyprawy takie inicjowane są przez konkretne rodziny i rody, które straciły mężów i synów (zwykle podczas wcześniejszych wypraw najeźdźczych albo ataków wroga). Spośród przyprowadzonych jeńców wybierają one tych, którzy im odpowiadają i z innymi rodzinami uczestniczą w torturowaniu pozostałych, ci zaś w trakcie rytuału również stają się symbolicznie członkami innych rodzin i lineaży, i w ogóle całej społeczności. Tak oto potrzeby indywidualne rodzin zespalają się z potrzebami całej społeczności: po pierwsze, uzupełnienie strat A.C. Parker, Parker on the Iroquois, red. W. N. Fenton, Syracuse University Press, Syracuse 1971, s. 52–54. 154 William Fenton pisał, że „fikcja »powszechnego pokoju«, którą Irokezi rozszerzali na podbitych sąsiadów, była podobna do idei nazistowskiej państwa rasowego” (W.N. Fenton, Selected Writings..., s. 268). „Pokojowa” polityka Ligi Irokezów nie była czymś niezwykłym w historii Indian Wschodnich Lasów. Na przykład inny lud mówiący językiem naleźącym do rodziny irokiańskiej, Susquehannokowie, w XVII w. zaproponowali Huronom wspólne rozmówienie się z każdym z pięciu irokeskich ludów osobno i postawienia przed Irokezami ultimatum: pokój i wolny handel wszystkich ze wszystkimi albo wojna (F. Jennings, Glory, Death, and Transfiguration: The Susquehannock Indians in the Seventeenth Century, „Proceedings of the American Philosophical Society”, R. 112 (1968), nr 1, s. 22–23). Wydaje się, że różnica między propozycją Susquehannocków a ofertą składaną przez Ligę polegała na tym, iż ci pierwsi prezentowali podejście czysto utylitarne, zaś ci drudzy, mając na względzie jak najbardziej praktyczne korzyści, podpierali się wywodzoną z mitu ideologią. 155 M.E. Opler, Particularization and Generalization..., s. 85–87. 153

300


Bartosz Hlebowicz, „Okrutniejsi od tygrysów”...

w rodzinach jest równocześnie wzmocnieniem rodu i całej społeczności156, a po drugie uczestnictwo wszystkich w rytuale wzmacnia grupę. Wreszcie, wziąwszy pod uwagę irokiańkie łączenie wojny ze słońcem i elementy wskazujące na dedykowanie słońcu rytuału tortur, można postawić hipotezę, że wypełnianie potrzeb poszczególnych rodzin staje się rytualną formą podtrzymywania równowagi świata: odpowiedzialnością ludzi jest składanie podziękowań i zaspakajanie potrzeb bogów. Sama ceremonia w ogóle, a krew jeńców w szczególe, są sposobem takiej komunikacji z istotami nadprzyrodzonymi. Aataentsic i Iouskeha, czyli walczyć, by stwarzać W chronologicznie pierwszej z najważniejszych mitycznych opowieści Irokezów i Huronów o matce rodu ludzkiego, która wypadła z nieba (u Huronów znanej jako Aataentsic), kolejne zwierzęta składają z siebie ofiarę, próbując sięgnąć po grudkę ziemi z dna morza, na którym dryfuje żółw i na którym wylądowała kobieta (to ona ma z tej grudki stworzyć ziemię, żeby dać na niej początek rodowi ludzkiemu). Tej sztuki dokonuje wreszcie piżmak, który wypływa na powierzchnię martwy, ale z grudką błota w łapach, którą następnie kobieta śpiewem i innymi zabiegami magicznymi zamienia w coraz bardziej rozszerzającą się ziemię. Robert Venables uważa, że mit o pochodzeniu, a właściwie o przemianach już istniejącego świata, ukazuje nam, iż poświęcenie i śmierć będą niezbędne, żeby świat mógł trwać157. Tak samo walka, nawet (a może przede wszystkim) bratobójcza walka, jest nieodzowną zasadą świata, bo świat był właśnie w kosmicznej bratobójczej walce stwarzany – przez bliźniaczych wnuków158 kobiety, która spadła z nieba: Iouskehę – Tijuskehy/ Dobrego (Good-Minded)/Praworęcznego/Podtrzymującego Niebo/Pana Życia i Tawiskarona – Złego (Evil-Minded)/Leworęcznego/Krzemienia. Ten pierwszy odpowiedzialny jest za powstanie między innymi nowych gatunków zwierząt, roślin, rzek i jezior oraz podarowuje ludziom ogień, drugi wymyśla grad, lód, mróz i choroby, na każdy dobry uczynek brata odpowiadając złym. Ich walka trwa do dzisiaj159. Nawet jeśli podważyć trop o kosmicznej walce dobrego i złego brata mającej doniosłe skutki dla świata ludzi (Wonderley zauważa, 156 Georges Sioui, Huron z pochodzenia, określa kolektywne torturowanie i uśmiercanie wroga „rytuałem zbiorowej terapii”, służącym przywróceniu równowagi emocjonalnej u tych, którzy byli pogrążeni w bólu po śmierci członków własnej rodziny (G.E. Sioui, Huron–Wendat..., s. 173). 157 R.W. Venables, Inne drzewa w innym lesie…(1), s. 10. 158 W innych wersjach mitu przez synów. 159 L.H. Morgan, Liga Ho-De'-No-Sau-Nee..., s. 153; W.N. Fenton, This Island..., s. 292; A. Wonderley, At the Front…, s. 54.

301


Laboratorium Kultury 4 (2015)

że stwarzająca/przeobrażająca świat bratobójcza walka zostaje uwypuklona dopiero w dziewietnastowiecznych wersjach mitu160), to wcześniejsze wersje mitu, usłyszane wśród Huronów w pierwszej połowie XVII w., a sto lat później wśród Irokezów, również koncentrują się na walce, tyle że Podtrzymującego Niebo z babką, czyli Kobietą, która Spadła z Nieba. Ich walka nie stwarzała świata dla ludzi, lecz była bardziej odwiecznymi zmaganiami dobra ze złem161. Co ważne, o czym już wspominano, Podtrzymujący Niebo w najstarszych źródłach (czyli pismach jezuitów) utożsamiany jest z bogiem wojny (Aireskoi/ Agreskwe), Panem Życia, panem snów i po prostu słońcem162. Dwoistą naturę świata, którą uosabiała walka Iouskehy z babką, odzwierciedlają doroczne rytuały Irokezów Zielonej Kukurydzy (Green Corn) i Środka Zimy (Midwinter), kiedy to tradycyjne społeczności irokeskie dzielą się na dwie części, na przemian symbolizujące Pana Życia i Niebieską Kobietę163. Tortury można też rozumieć jako swoiste odtworzenie mitycznej walki dobra ze złem na wzór walki Iouskehy z Niebieską Kobietą i Tawiskaronem albo Hiawathy z Tadodaho. Poddany torturom i uśmiercony jest wróg, teoretycznie uosobienie złego, wszak o sobie samych Irokezi (i analogicznie Huroni) nie mogli myśleć jako o złych. Jego śmierć musi się podobać bogowi wojny, który jest też Panem Stworzenia, „największym wojownikiem, który daje nam światło”164. Jednak schwytany obcy w pewnym sensie na jakiś czas przestawał być obcym; jak już wiemy, zdarzało się nawet, że na kilka dni stawał się (figuratywnie przynajmniej) członkiem jednej z rodzin w grupie, z której wywodzili się porywacze. I dopiero gdy poddawano go torturom stawał się na powrót wrogiem (uśmiercanie jednoznacznie swojego byłoby bez sensu i nie zwiększałoby mocy zabijającego ani pozycji rodziny, której stał się tymczasowo członkiem165), ale nie całkiem. Ofiara jest skuteczna dopiero wtedy, gdy poświęca się ważną część samego siebie lub kogoś bliskiego, ponieważ ofiarowanie czegoś, na czym człowiekowi nie zależy, jest jałowe (zabicie wroga na polu walki lub jako jeńca, bez poddania A. Wonderley, At the Front..., s. 53–54 i n. Tamże, s. 64 i n. 162 Tamże, s. 61–66. 163 W.N. Fenton, This Island..., s. 293–294. 164 J.N.B. Hewitt, Iroquoian Cosmology, First Part, „Twenty-First Annual Report of The Bureau of American Ethnology”, Government Printing Office, Washington, s. 319. 165 Sugeruję się tutaj koncepcją „odnowienia wrogości” (enemization w tłumaczeniu z hiszpańskiego na angielski) Carlosa Fausto. Chodzi to o rytualne przywrócenie przyszłej ofierze statusu obcego, żeby jako takiego ją zabić (C. Fausto, O wrogach i oswojonych zwierzętach: wojna i szamanizm w Amazonii, przeł. Łukasz Krokoszyński, w: Sny, trofea, geny i zmarli. „Wojna” w społecznościach przedpaństwowych na przykładzie Amazonii – przegląd koncepcji antropologicznych, red. T. Buliński, M. Kairski, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 2006). 160 161

302


Bartosz Hlebowicz, „Okrutniejsi od tygrysów”...

go rytualnej transformacji, jest tylko zemstą i nasyceniem potrzeby mordu). Niektóre przytoczone opisy stosowanych przez Irokezów i Huronów tortur odpowiadają temu schematowi (np. gdy najgorszego wroga przyjmuje się do własnego domu, a podczas tortur karmi się i nazywa kuzynem lub wujem): ofiara jest i nie jest wrogiem, jest i nie jest swoim – po to potrzebny jest rytuał, żeby wyzbyć się jednoznaczności pojmanego, żeby można było wykonać na nim symboliczne zabiegi pozwalające zlikwidować jego tożsamość, skutecznie osłabić moc jego grupy, wzmocnić własną i swojej grupy. Wreszcie, bez ofiary niemożliwa byłaby komunikacja z istotami nadprzyrodzonymi166. Można więc wysunąć tezę, że prócz motywów osobistych (zemsta, uśmierzenie bólu po stracie bliskich), psychologicznych (rozładowanie napięcia związanego z życiem w społeczeństwie nakierowanym na ciągłą wojnę), społecznych, politycznych czy ekonomicznych istniały powody ontologiczne, którymi były potrzeba uzupełnienia mocy grupy, wzmocnienia własnej tożsamości, zapewnienia ciągłego napływu i przemiany osób i ich mocy, bo bezruch jest zabójczy. Ów napływ i przemienianie osób i mocy odbywały się zarówno dosłownie, jak i symbolicznie167. *** W opowieściach i mitach Irokezów ludzie dążą do zachowania równowagi; walczą i zawierają sojusze z innymi ludźmi i z innymi „nie-ludzkimi osobami” (non-human persons) – czarownikami, fałszywymi twarzami, zwierzętami – aby przetrwać. To samo działo się w życiu doczesnym ludów irokeskich168. Przymierza ze zwierzętami-opiekunami, czarownikami czy wrogimi ludami były konieczne, w przeciwnym razie te inne „osoby” mogły z przyjaciół szybko przemienić się we wrogów: zwierzęta zamiast leczyć i pomagać mogły zsyłać na ludzi 166 Zwróćmy jeszcze raz uwagę na to, że to kobiety zwykle decydowały o losie jeńców, to one zresztą inspirowały wyprawy wojowników i nieraz to one wiodły prym podczas tortur. Logicznie odpowiada to starszej wersji mitu o Podtrzymującym Niebo, w której walczy on z podstępną babką – Niebieską Kobietą i zmuszony jest szukać swego ojca (w różnych wersjach jest nim żółw albo wiatr) i prosić go o pomoc. W społeczeństwach matrylinearnych, jakimi były społeczności Irokezów, złe traktowanie wnuka ze strony babki i groźba odrzucenia przez nią, jest jak zauważa Fenton stałym elementem dorastania chłopca (W.N. Fenton, This Island..., s. 292–293). Gdyby matrony inspirujące wyprawy po jeńców i biorące udział w torturach oraz decydujące o akceptacji bądź odrzuceniu pojmanego wroga miały odpowiadać mitycznej Niebieskiej Kobiecie (w jej negatywnej wersji), wtedy być może prześladowany jeniec – członek rodziny, ale tylko tymczasowy – symbolicznie odpowiadałby Podtrzymującemu Niebo, odrzuconemu wnukowi. 167 Por. znowu co na ten temat w odniesieniu do społeczeństw amazońskich twierdzi C. Fausto (O wrogach i oswojonych zwierzętach..., s. 355–356). 168 M.A. Druke, Linking Arms: The Structure of Iroquois Intertribal Diplomacy, w: Beyond the Covenant Chain: the Iroquois and their Neighbors in Indian North America, 1600–1800, red. D.K. Richter, J.H. Merrell, Syracuse University Press, Syracuse 1987, s. 29–33.

303


Laboratorium Kultury 4 (2015)

choroby; to samo mogli czynić szamani, jeśli nie otrzymywali odpowiedniej zapłaty za swe uzdrowicielskie usługi; wrogie ludy – rzecz jasna – stanowiły fizyczne zagrożenie. Żeby zmagać się z tymi wszystkimi zagrożeniami, Irokezi stosowali dwie metody: dyplomację i wojnę, przy czym jedno i drugie było rytuałem, którego ostateczny cel był jednakowy: uśmierzyć ból jednostek i przywrócić równowagę społeczną zarówno wewnątrz własnego społeczeństwa (na każdym poziomie: rodzin, lineaży, rodów, wiosek, każdego z Pięciu Narodów, i wreszcie całej Konfederacji), jak i w całym świecie irokeskim i na jego obrzeżach. Obcy mogli być wrogami albo sojusznikami; rytualne spokrewnienie się z obcymi – czy to podczas ceremonii „naoliwienia łańcucha przyjaźni”169, czy w czasie rytuału palenia i zjadania jeńców – w każdym przypadku było oswojeniem wroga i zwiększeniem własnej mocy170. *** W.N. Fenton, The Great Law..., s. 308 i n.; Glossary of Figures of Speech in Iroquois Political Rhetoric, w: The History and Culture of Iroquois Diplomacy: An Interdisciplinary Guide to the Treaties of the Six Nations and Their League, red. F. Jennings, W.N. Fenton, Syracuse University Press, Syracuse 1985, s. 116–117, B. Hlebowicz, Aby w waszych umysłach... 170 Mimo wszystko konieczne jest zastrzeżenie. Próba wyjaśnienia podstawowej roli sztuki wojennej wśród Irokezów oraz ich okrucieństwa na gruncie religijno-mitycznym ma dostarczyć dodatkowej, komplementarnej perspektywy. Nie unieważnia ona omówionych w pierwszej części artykułu motywów politycznych czy nieco mniej istotnych ekonomicznych. Ludzie nie żyją tylko metafizyką, powtórzmy za Bronisławem Malinowskim („Wiara na żadnym etapie [...] nie jest systemem czysto metafizycznym”, a „religia [...] nie kończy się ani nawet nie zaczyna wraz z dogmatycznymi świadectwami”. Ważny jest wymiar społeczny, czyli to, co rytuał daje społeczności (B. Malinowski, Jednostka, społeczność, kultura, red. A.K. Paluch, przeł. S. Kapralski i in.,, PWN, Warszawa 2000, s. 231). Co więcej, dogmatyczny czy ideologiczny wymiar wierzeń jest przyswajany w różnym stopniu przez poszczególnych członków społeczności. Dla jednych bicie i torturowanie jeńców może stanowić w jakimś stopniu realizację sposobów zachowania podanych człowiekowi przez mity, dla innych może to być przede wszystkim rozrywką czy zaspokojeniem potrzeby okrucieństwa, dla jeszcze innych po prostu zemstą na wrogu. Dla niektórych np. uczestnictwo w takim rytuale może być potwierdzeniem prestiżu rodziny: jeśli to jej przypadnie szczególnie mężny jeniec, który pod wpływem tortur nie tylko zostanie przeobrażony w „dobrego Irokeza”, ale będzie dobrze rokował jako nowy mąż, brat, myśliwy czy przywódca wypraw wojennych. Może też mieć znaczenie psychologiczne: i dla rodziny/rodu, które straciły mężczyzn w poprzednich wyprawach, i dla całej społeczności (wszak teraz biorą udział w rytualnym zwycięstwie), bez znaczenia, czy katowany obcy faktycznie jest odpowiedzialny za śmierć członków tychże rodzin i rodów. Wszystkie te elementy mogą występować jednocześnie i w różnym stopniu. Ponadto kwestia wiary w religijny sens rytualnych działań związanych z wojną i torturami jeńców nie musi mieć decydującego znaczenia. Walter Burkert wręcz twierdzi, że to nie rytuał wynika z wiary, lecz wiara buduje się na gruncie rytuału: ludzie „wierzą, ponieważ nauczyli się odprawiać akty religijne”, albo wręcz nauczyli się „działać w przyjęty sposób, niezależnie od tego, czy wierzą, czy nie”. Burkert sekunduje tu Malinowskiemu i szkole funkcjonalnej w ogóle, zauważając, że najważniejsza jest siła tradycji, to ona daje przepis zorganizowanych działań społecznych, a nie jakaś „uprzednia idea” czy wiara w religijny dogmat, które miałyby natchnąć ludzi do utworzenia rytuału (W. Burkert, The Problem of Ritual Killing, w: Violent Origins. On Ritual Killing and Cultural Formation, red. Robert G. Hamerton-Kelly, Stanford University Press, Stanford, CA, 1987, s. 156). Tak czy inaczej mity, religijne idee i dogmaty, uświadamiane czy nie, wyznawane czy tylko „recytowane”, odciskają kształt na kulturze, dlatego nie można pomijać tej ścieżki dociekań. 169

304


Bartosz Hlebowicz, „Okrutniejsi od tygrysów”...

„Czy Irokezi byli wojowniczy?”. Tak: jak wiele innych ludów Ameryki Północnej, od najmłodszych lat wychowywali swoich synów na wojowników, a wojny prowadzili często i z najrozmaitszymi grupami. Konfederacja Irokezów była machiną regulującą stosunki między spokrewnionymi irokeskimi grupami i pozwalającą tym skuteczniej walczyć z innymi ludami indiańskimi i europejskimi (głównie francuskimi) kolonistami. Ale kiedy zachodziła taka potrzeba, Irokezi zamieniali się w dyplomatów i – symbolicznie „rozbijając kocioł” do uczty kanibalistycznej171 – potrafili na drodze negocjacji uzyskać to, czego nie umieli osiągnąć w walce. W ten sposób zyskiwali wytchnienie przed kolejną wojną172. Dość naiwne pytanie turysty w muzeum w Adirondacks nie ma większego sensu, bo każe wikłać się w rozważania na temat „zbiorowej natury” danego ludu, zamiast poruszać się w obszarze konkretu: funkcjonowania kultury społecznej (np. wychowania dzieci, organizacji grupy), kultury symbolicznej (wierzeń, rytuałów), a także rozważania konkretnych wydarzeń i procesów oraz ich przyczyn. Nie wiem, jacy Irokezi byli „z natury”, ale mogę zastanawiać się, jak funkcjonowała ich kultura i jakie mechanizmy oraz zmieniające się warunki zewnętrzne wpływały na ich postępowanie w konkretnych sytuacjach, mogę też spekulować na temat związku ich wierzeń i mitologii z codziennym życiem. Tak samo twierdzenie o okrucieństwie Irokezów zawiera niewypowiedziane wprost założenie, odnoszące nas do dziewietnastowiecznych rasistowskich tez Parkmana o wrodzonym pożądaniu krwi u Irokezów, że byli okrutni dla samego bycia okrutnymi, dla sportu, „z natury”, że byli prymitywnymi sadystami, którym okrucieństwo sprawiało przyjemność. I – oczywiście – że „my”, „biali” ludzie, oddaleni kulturowo i czasowo, byliśmy i jesteśmy od nich zupełnie różni. Okrucieństwo innych jest zawsze gorsze od naszego, stąd relacje jezuitów i innych naocznych świadków pełne są nie tylko opisów krwawych tortur urządzanych przez Indian, ale i jednoznacznych ocen moralnych poczynań irokiańskich 171 Np. w relacji jezuitów z 1653 r. o tym, jak Irokezi prosili Huronów o pokój, mowa o przekazywaniu Huronom kolejnych skór bobrowych oraz sznurów lub pasów wampumu („porcelaine”, jak Francuzi nazywali wampum, czyli rurkowate koraliki z muszli), za każdym razem w konkretnym celu: żeby z rąk proszących o pokój wypadły topory wojenne, żeby kotły, w których gotowali jeńców, rozpadły się na kawałki, żeby odrzucili noże (najpewniej służące do krojenia ugotowanych ciał) itd. JR, XL, s. 169. 172 Przykładem jest tu traktat z Francuzami w Montrealu z 1701 r., kiedy Konfederacja, wyczerpana nieustannymi wojnami z Nową Francją i jej indiańskimi sojusznikami (straciła w ostatnich latach XVII w. ponad połowę swych wojowników), doprowadziła do pokoju, który zacieśnił relacje między jej członkami (nie czuli się zmuszani do wspólnej walki, która nie leżała w interesie wszystkich), pozwolił im zachować terytoria łowieckie na północ od jeziora Ontario, prowadzić spokojnie handel, rozluźnić więzi między Francuzami a ich indiańskimi sojusznikami i zachować status ważnej siły pomiędzy Anglią, Francją i plemionami wspierającymi Francję ( J.A. Brandão, W.A. Starna The Treaties of 1701: A Triumph of Iroquois Diplomacy, „Ethnohistory”, R. 43 (1996), nr 2).

305


Laboratorium Kultury 4 (2015)

czy algonkiańskich „barbarzyńców”. „Biali ludzie” powinni jednak pamiętać o średniowieczno-odrodzeniowym polowaniu na czarownice w Europie, hekatombach zgotowanych przez hiszpańskich i portugalskich konkwistadorów w Ameryce Południowej albo okrucieństwach kolonizatorów Ameryki Północnej (by wymienić niektóre najgłośniejsze przypadki z XVIII w.: masakrę Indian Conestoga w Pensylwanii w 1763 r. czy masakrę w Gnadenhütten w 1782, kiedy w czasie wojny o niepodległość milicjanci amerykańscy z zimną krwią wymordowali dziewięćdziesięciu sześciu pogrążonych w modlitwie „Indianach morawskich”, a potem ich oskalpowali173) albo o barbarzyństwach nazizmu i stalinizmu. Mimo wszystko, przypomnienie ciemnej strony kultury Zachodu nie wystarcza: jak zauważył Leszek Kołakowski, Europa Zachodnia, potrafi podawać sama siebie w wątpliwość, wychodzić poza siebie samą i, zawieszając swój etnocentryzm, rozumieć punkt widzenia innych i przyznawać się do własnych błędów i grzechów174. Okrucieństwo jest w niej postrzegane jako wynaturzenie, nawet jeśli często to wynaturzenie było spotykane. U Irokezów okrucieństwo traktowane było jako naturalny, oczywisty sposób postępowania z wrogami175. W najważniejszych mitach Irokezów i Huronów występują ludzie, zwierzęta i istoty nie-ludzkie. Nie ma innych, nie-irokeskich ludów (czy nie-hurońskich). W irokeskim micie o przekształcaniu świata nie ma innych ludów niż plemiona Tego typu wydarzenia można odczytywać jako wyraz cynicznego przekonania białych morderców, że w „świecie dzikich” samemu można zdziczeć, nie ponosząc za to żadnych konsekwencji. Niesławna masakra pokojowych i „ucywilizowanych” chrześcijańskich Delawarów w Gnadenhütten (Ohio), w marcu 1782 r. z rąk miejscowej milicji ukazywała myślenie białych, że Indianie są z natury gorszą rasą i że kulturowe wymieszanie nie może tego zmienić, i jako tacy – jak wszyscy Indianie – mogą zostać potraktowani w każdy sposób, na jaki biali będą mieli ochotę. Tak więc milicjanci z Gnadenhütten „z dumą zastosowali takie indiańskie tradycje jak tortury i skalpowanie wroga, żeby pokazać, jak świetnie opanowali sztukę walki na pograniczu [...]. Nie miało znaczenia, że ofiarami byli pokojowi chrześcijanie” (G.T. Knouff, Whiteness and Warfare on a Revolutionary Frontier, w: Friends and Enemies in Penn’s Woods. Indians, Colonists, and the Racial Construction of Pennsylvania, red. W.A. Pencack, D.K. Richter, The Pennsylvania State University, University Park, PA, 2004, s. 254). Mary Jemison opowiada o niejakim Ebenezerze Allenie, który przybył z Pensylwanii i zamieszkał wśród Seneków, biorąc nawet udział w wojnach prowadzonych przez nich przeciw kolonistom. Indianie przyznawali, że wszystkich ich prześcigał w okrucieństwie. Wśród licznych morderstw popełnionych przez Allena Jemison przytacza przypadek wtargnięcia przez niego do domu osadników i zamordowania męża i dziecka na oczach kobiety. Sam Allen miał kilka żon, z których pierwszą była Indianka. Z tego tytułu wymógł na Senekach odstąpienie mu i jego półindiańskim dzieciom kawałka ziemi, który potem odsprzedał białemu handlarzowi. Następnie opuścił ze swoimi dwiema białymi żonami i ich dziećmi ziemie Indian i przeniósł się do Kanady. Indiańskiej żonie zabronił podążać za sobą ( J.E. Seaver, A Narrative..., s. 74–76). 174 L. Kołakowski, Czy diabeł może być zbawiony i 27 innych kazań, Znak, Kraków 2012, s. 18. 175 Jezuici opisywali np. zdumienie Huronów torturujących Saouandanoncouę na wieść o tym, że Francuzi nie urządzają powszechnie kaźni swym jeńcom, ani np. nie przypalają ich tak długo jak Indianie (JR, XIII, s. 73–75). Niektórzy autorzy wskazują, że okrucieństwo wojenne ludów północnoirokiańskich było wynikiem ciągłego napięcia i stałego zagrożenia życia ludzkiego mieszkańców, spowodowanych permanentną warfare we Wschodnich Lasach (B.G. Trigger, The Huron. Farmers..., s. 53; zob. też C. Benn, Iroquois in the War..., s. 82). 173

306


Bartosz Hlebowicz, „Okrutniejsi od tygrysów”...

irokeskie (a u Huronów – hurońskie), w micie o Deganawidzie i Hiawacie mowa wyłącznie o walczących ludach irokeskich, a celem bohaterów mitycznych jest zaprowadzenie ładu wśród nich. Jeśli u Irokezów pojawiają się „inni”, to i tak są to zawsze inni „Irokianie”, którzy po prostu nie zrozumieli i nie przyjęli jeszcze posłania pokoju, ale mają możliwość, by stać się prawdziwymi Irokezami – prawdziwymi ludźmi. „Nacjonalistyczny” charakter tych opowieści wyjaśnia, dlaczego Irokezi czuli się odpowiedzialni za utrzymywanie ładu w „swoim” świecie i dlaczego „inni” mogli służyć jedynie jako materiał do kształtowania i odnawiania tego świata wedle irokeskiej wizji. Wojny i okrucieństwo kierowano – przynajmniej taki był ideał – wobec obcych i to, wobec kogo nie kierowano agresji definiowało, kim są Irokezi176, a więc ludy, które przyjęły posłanie Wielkiego Pokoju. Wreszcie, wydaje się, że zasadą, na której opierała się organizacja społeczna Irokezów, było nienasycenie. Wpisany był w nią nieustanne poczucie braku i nieustanne próby jego zaspokojenia. Irokezi wchłaniali jednostki i całe grupy i zawsze potrzebowali więcej177. A to, jak zauważa Fenton, gwarantowało im niemal permanentny stan wojny. Wchłanianie w formie adopcji, nacjonalizm „Prawdziwych Ludzi” i wiara w siłę Ligi jednoczyło w istocie różnorodną etnicznie mieszankę ludzi symbolicznymi, a z czasem faktycznymi więziami pokrewieństwa, a także ideologicznie178. Ci, którzy nie dostąpili zaszczytu adopcji, też się „nie marnowali”: wierzenia i mity Irokezów i Huronów pokazują, że bóg wojny również był nienasycony i jemu też należała się część zdobyczy. *** Wizja wielodniowego przedzierania się przez głębokie śniegi Kanady garstki wojowników Mohawków z jeńcami – tak plastycznie przedstawiona na przykład A u Huronów Huroni. Niektórzy autorzy podkreślają, że Irokezi zawsze potrzebowali wrogów. Np. James Merrell uważa, że gdyby nie istniał wróg w postaci Catawbów na Południu, Irokezi musieliby go sobie wymyślić. Dla niefunkcjonującej bez wroga i wojny machiny ideologiczno-polityczno-wojennej Irokezów odległy wróg, niezbyt liczny (nie groziły z jego strony wielkie najazdy), ale nieustępliwy (gwarantował, że oferty pokoju nie będą przyjmowane) był doskonałym „partnerem” ( J.H. Merrell, “Their Very Bones Shall Fight”. The Catawba-Iroquois Wars, w: Beyond the Covenant Chain: the Iroquois and their Neighbors in Indian North America, 1600–1800, red. D.K. Richter, J.H. Merrell, Syracuse University Press, Syracuse 1987, s. 119–120). Warto też pamiętać, że ataki na Catawbów, a więc w kierunku południowym, nasiliły się w okresie, kiedy Liga Irokezów uregulowała swoje sprawy na północnym zachodzie (najpierw rozbicie konfederacji Huronów, a potem pokój z Francją) i na wschodzie (pokonanie Mohikanów) i kiedy zniknęła najpoważniejsza przeszkoda na ich drodze na południe w postaci Indian Susquehanna, z którymi zawarli pokój. Catawbowie pozwolili Irokezom oddalić „groźbę” powszechnego pokoju (U. Ferrier, All That Is Past..., s. 45–46). 178 W.N. Fenton, Selected Writings..., s. 268–271. 176

177

307


Laboratorium Kultury 4 (2015)

w filmie „Czarna suknia” – skłania do zastanowienia: po co ten cały wysiłek? Dlaczego tych kilku jeńców nie zabito natychmiast po schwytaniu? Dlaczego to, co mogło być sportowym marszem zamieniono na męczącą podróż? Chociaż nie sposób nie dostrzec sadystycznej przyjemności z rytualnego zabijania więźniów (tak oczywistej w filmie, ale też ujawnionej w siedemnastowiecznych relacjach), musiało tu chodzić o coś więcej. Przedstawione w niniejszym artykule przykłady i analizy pokazują, że tortury u ludów północnoirokiańskich – swoisty „rytuał przejścia” – służyły zmienianiu obcych w swoich. W tej sytuacji śmierć spotykała już nie obcego, lecz „oczyszczonego”, którego osobowość w okrutny sposób unicestwiono (okrucieństwo jest warunkiem koniecznym unicestwienia) i który w symboliczny sposób stawał się „jednym z nas”. Pojawienie się obcego nie mogło bowiem zaburzyć porządku kultury Irokezów (i analogicznie Huronów) – obcy mógł tu wejść i umrzeć tylko w sposób zgodny ze stylem Irokezów i w sposób, który przynosił Irokezom korzyści. Obojętnie, czy jego ostatecznym przeznaczeniem było wtopienie się w nową społeczność czy śmierć w trakcie tortur, jego zabicie nie mogło być aktem nieważnym. Był zabijany jako jeden z „nas”. Czyż może być większe poświęcenie, by zyskać przychylność sił nadprzyrodzonych niż torturowanie i zabicie członka „własnego” rodu?

Bibliografia JR –The Jesuit Relations and Allied Documents. Travels and Explorations of the Jesuit Missionaries in New France 1610–1791, red. R.G. Thwaites, The Burrows Brothers Company Publishers, Cleveland, 1898. [wydanie internetowe, http://puffin.creighton. edu/jesuit/relations/ – ostatnia aktualizacja 14 kwietnia 2011]. A Basic Call to Consciousness. The Hau de no sau nee Address to the Western World (Geneva 1977), „Akwesasne Notes”, Mohawk Nation, via Rooseveltown, New York 1978. Abler T.S., Iroquois Cannibalism: Fact Not Fiction, „Ethnohistory”, R. 27 (1980), nr 4, s. 309–316. Axtell J., After Columbus. Essays in the Ethnohistory of Colonial North America, New York – Oxford, Oxford University Press 1988. Axtell J., Sturtevant W.C., The Unkindest Cut, or Who Invented Scalping, „The William and Mary Quarterly”, R. 37 (1980), nr 3, s. 451–472. 308


Bartosz Hlebowicz, „Okrutniejsi od tygrysów”...

Barbeau C.M., Supernatural Beings of the Huron and Wyandot, „American Anthropologist”, R. 16 (1914), nr 2, s. 288–313. Barr D.P., Unconquered: The Iroquois League at War in Colonial America, Westport, Conn. – London, Praeger 2006. Beauchamp W.M., Hi-a-wat-ha, „The Journal of American Folklore”, R. 15 (1891), nr 4, s. 295–306. Beauchamp W.M., Iroquois Folk Lore. Gathered from the Six Nations of New York, Onondaga Historical Association – The Dehler Press, Syracuse, N.Y., 1922. Benn C., Iroquois in the War of 1812, University of Toronto Press, Toronto-BuffaloLondon 1998. Brandão J.A., recenzja książki M. Dennisa Cultivating a Landscape of Peace: Iroquois-European Encounters in Seventeenth-Century America, „The William and Mary Quarterly”, R. 51 (1994), nr 2, s. 320–323. Brandão J.A., Iroquois Expansion in the Seventeenth Century: A Review of Causes, „European Review of Native American Studies”, R. 15 (2001), nr 2, s. 7–18. Brandão J.A., Nation Iroquoise. A Seventeenth-Century Ethnography of the Iroquois, University of Nebraska Press, Lincoln–London 2003. Brandão J.A., Your Fyre Shall Burn No More. Iroquois Policy Toward New France and Its Native Allies to 1701, University of Nebraska Press, Lincoln–London 2000. Brandão J.A., Starna W.A., The Treaties of 1701: A Triumph of Iroquois Diplomacy, „Ethnohistory”, R. 43(1996), nr 2, s. 209– 244. Buliński T., Kairski M., Wprowadzenie, w: Sny, trofea, geny i zmarli. „Wojna” w społecznościach przedpaństwowych na przykładzie Amazonii – przegląd koncepcji antropologicznych, red. T. Buliński, M. Kairski, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 2006, s. 11–39. Burkert W., The Problem of Ritual Killing, w: Violent Origins. On Ritual Killing and Cultural Formation, red. Robert G. Hamerton-Kelly, Stanford University Press, Stanford, CA, 1987, s. 149–176. Carpenter R.M., The Renewed, the Destroyed, and the Remade. The Three Thought Worlds of the Iroquois and the Huron, 1609–1650, Michigan State University Press, East Lansing 2004. Champigny J.B. de (Sieur de Noroy et de Verneuil), An Account of the Military Operations in Canada Against the English and the Iroquois, Since the Month of November 1692, (1693), w: In Mohawk Country. Early Narratives about a Native People, red. D.R. Snow, Ch.T. Gehring, W.A. Starna, Syracuse University Press, Syracuse 1996, s. 231–237. Champlain, S. de, Algonquians, Hurons and Iroquois. Champlain Explores America, Brook House Press, Dartmouth, Nova Scotia 2000. 309


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Curtin J., Hewitt J.N.B., Seneca Fiction, Legends, and Myths, „Thirty Second of the Bureau of American Ethnology”, Smithsonian Institution, Washington 1918. Czyż A.M., Przekroczyć tabu. Przypadki kanibalizmu w Nowej Francji, „Tawacin”, R. 62 (2003), nr 2, s. 13–21. Czyż A.M., Relacje jezuitów jako podstawa kształtowania się wizerunku Indianina w świadomości europejskiej XVII i XVIII wieku, „Tawacin”, R. 53 (2001), nr 1, s. 20–28. Dennis M., Cultivating a Landscape of Peace. Iroquois-European Encounters in SeventeenthCentury America, Cornell University Press, Ithaca & London – New York State Historical Association, Cooperstown 1993. Dennis M., Seneca Possessed: Colonialism, Witchcraft, and Gender in the Time of Handsome Lake, w: Spellbound. Women and Witchcraft in America, red. E. Reis, Scholarly Resources, Oxford 2004, s. 121–144. Donck van der, A.C., Description of New Netherland, 1653, przeł. D. Goedhuys, w: In Mohawk Country. Early Narratives about a Native People, red. D.R. Snow, Ch.T. Gehring, W.A. Starna, Syracuse University Press, Syracuse 1996, s. 104–130. Dorsey P.A., Going to School with Savages: Authorship and Authority among the Jesuits of New France, „The William and Mary Quarterly”, R. 55 (1998), nr 3, s. 399–420. Druke M.A., Linking Arms: The Structure of Iroquois Intertribal Diplomacy, w: Beyond the Covenant Chain: the Iroquois and their Neighbors in Indian North America, 1600–1800, red. D.K. Richter, J.H. Merrell, Syracuse University Press, Syracuse 1987, s. 29–39. Elm D., Antone H., The Oneida Creation Story, przeł. i red. Floyd G. Lounsbury, Brian Gick, University of Nebraska Press, Lincoln–London 2000. Engelbrecht W., Iroquoia: The Development of a Native World, Syracuse University Press, Syracuse 2003. Fadden J., Is it true that the Iroquois were warlike? – ulotka umieszczona na ścianie Indian Museum w Onchiota, w stanie Nowy Jork, sierpień 2009. Fausto C., O wrogach i oswojonych zwierzętach: wojna i szamanizm w Amazonii, przeł. Ł. Krokoszyński, w: Sny, trofea, geny i zmarli. „Wojna” w społecznościach przedpaństwowych na przykładzie Amazonii – przegląd koncepcji antropologicznych, red. T. Buliński, M. Kairski, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 2006, s. 353–401. Feest Ch., Father Lafitau as Ethnographer of the Iroquois, „European Review of Native American Studies”, R. 15 (2001), nr 2, s. 19–25. Fenton W.N., “This Island, the World on the Turtle’s Back”, „The Journal of American Folklore”, R. 298 (1962), nr 75, s. 283–300. Fenton W.N., Northern Iroquoian Culture Patters, w: Northeast, red. B.G. Trigger (T. 15, Handbook of North American Indians, red. W.C. Sturtevant), Smithsonian Institution, Washington 1978, s. 296–321. 310


Bartosz Hlebowicz, „Okrutniejsi od tygrysów”...

Fenton W.N., Structure, Continuity and Change in the Process of Iroquois Treaty Making, w: The History and Culture of Iroquois Diplomacy: An Interdisciplinary Guide to the Treaties of the Six Nations and Their League, red. F. Jennings, W.N. Fenton, Syracuse University Press, Syracuse 1985, s. 3–36. Fenton W.N., The Iroquois Eagle Dance. An Offshoot of the Calumet Dance, Syracuse University Press, Syracuse 1991. Fenton W.N., The Great Law and Longhouse: A Political History of the Iroquois Confederacy, University of Oklahoma Press, Norman 1998. Fenton W.N., Selected Writings, red. W.B. Starna, J. Campisi, University of Nebraska Press, London–Lincoln 2009 (cytowane w tym artykule prace to: Return to the Longhouse, s. 154–175 oraz recenzja książki: George T. Hunt. The Wars of the Iroquois: A Study in Intertribal Trade Relations, s. 267–271). Ferrier U., All That Is Past Is Buried in Oblivion. The Iroquois-Catawba Wars, „European Review of Native American Studies”, R. 12 (1998), nr 2, s. 41–50. Foster M.K., Another Look at the Function of Wampum in Iroquois-White Councils, w: The History and Culture of Iroquois Diplomacy: An Interdisciplinary Guide to the Treaties of the Six Nations and Their League, red. F. Jennings, W. Fenton, Syracuse University Press, Syracuse 1985, s. 99–114. Girard R., Generative Scapegoating, w: Violent Origins. On Ritual Killing and Cultural Formation, red. Robert G. Hamerton-Kelly, Stanford University Press, Stanford, CA, 1987, s. 73–105. Girard R., Sacrum i przemoc, przeł. M. i J. Plecińscy, Brama – Książnica Włóczęgów i Uczonych, Poznań 1994. Glossary of Figures of Speech in Iroquois Political Rhetoric, w: The History and Culture of Iroquois Diplomacy: An Interdisciplinary Guide to the Treaties of the Six Nations and Their League, red. F. Jennings, W.N. Fenton, Syracuse University Press, Syracuse 1985, s. 115–124. Goddard I., Agreskwe. A Northern Iroquoian Deity, w: Extending the Rafters. Interdisciplinary Approaches to Iroquoian Studies, red. M.K. Foster, J. Campisi, M. Mithun, State University of New York Press, Albany 1984, s. 229 – 235. Graymont B., The Iroquois, Chelsea House Publishers, Philadelphia 2004. Graymont B., The Iroquois in the American Revolution, Syracuse University Press, Syracuse 1972. Hale H., Huron Folk-Lore. I. Cosmogonic Myths. The Good and Evil Minds, „The Journal of American Folklore”, R. 1 (1888), nr 3, s. 177–183. Hale H.,. The Iroquois Book of Rites, D.G. Brinton, Philadelphia 1883. Hämäläinen P., Comanche Empire, Yale University Press, New Haven – London 2008. 311


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Harris M., Good to Eat. Riddles of Food and Culture, Waveland Press, Long Grove, IL, 1998. Hauptman L.M., Refugee Havens. The Iroquois Villages of the Eighteen Century, w: American Indian Environments. Ecological Issues in Native American History, red. Ch. Vecsey, R.W. Venables, Syracuse University Press, Syracuse 1980, s. 128–139. Hauptman L.M., recenzja książki M. Dennisa Cultivating a Landscape of Peace: Iroquois-European Encounters in Seventeenth- Century America, „The Journal of Interdisciplinary History”, R. 26 (1995), nr 2, s. 320–322. Hewitt J.N.B., Iroquoian Cosmology, First Part, „Twenty-First Annual Report of The Bureau of American Ethnology”, Government Printing Office, Washington 1904. Hewitt J.N.B., Legend of the Founding of the Iroquois League, „American Anthropologist”, R. 5 (1892), nr 2, s. 131–148. Hewitt J.N.B., The Iroquoian Concept of the Soul, „The Journal of American Folklore”, R. 8 (1895), nr 29, s. 107–116. Hlebowicz B., „Aby w waszych umysłach nie pozostał niepokój, który mógłby wzbudzić choćby cień złej woli wobec braci waszych”, czyli o magii wampumu w Ameryce kolonialnej, w: Indianie Kalinago i inni... Referaty Seminariów Antropologicznych 2001-2008, red. A.J.R. Wala, K. Baliszewska, Polsko-Amerykańskie Towarzystwo Antropologiczne, Atlantic City – TIPI, Wielichowo 2009, s. 391–400. Hlebowicz B., “That you may hear us speak in good chear”. On Diplomatic Culture in Colonial Pennsylvania, w: Szlakiem złamanych traktatów. O dyplomacji w Kraju Indian od czasów kolonialnych do dzisiaj/ The Trail of Broken Treaties. Diplomacy in Indian Country from Colonial Times to Present, red. B. Hlebowicz, A. Piekarski, Wyższa Szkoła Gospodarki, Bydgoszcz 2011, s. 61–69. Hunt G.T., The Wars of the Iroquois: A Study in Intertribal Trade Relations, The University of Wisconsin Press, Madison 1940. Jennings F., Glory, Death, and Transfiguration: The Susquehannock Indians in the Seventeenth Century, „Proceedings of the American Philosophical Society”, R. 112 (1968), nr 1, s. 15–53. Knouff, G.T., Whiteness and Warfare on a Revolutionary Frontier, w: Friends and Enemies in Penn’s Woods. Indians, Colonists, and the Racial Construction of Pennsylvania, red. W.A. Pencack, D.K. Richter, The Pennsylvania State University, University Park, PA, 2004, s. 238–257. Knowles N., The Torture of Captives by the Indians of Eastern North America, „Proceedings of the American Philosophical Society”, R. 82 (1940), nr 2, s. 151–225. Kołakowski L., Czy diabeł może być zbawiony i 27 innych kazań, Znak, Kraków 2012. Malinowski B., Jednostka, społeczność, kultura (Dzieła, t. 8), red. A.K. Paluch, PWN, 312


Bartosz Hlebowicz, „Okrutniejsi od tygrysów”...

Warszawa 2000 (artykuł Grupa i jednostka w analizie funkcjonalnej, przeł. S. Kapralski, s. 209–236). Mensforth R.P., Human Trophy Taking in Eastern North America During the Archaic Period. The Relationship to Warfare and Social Complexity, w: The Taking and Dispalying of Human Body Parts as Trophies by Amerindians, red. R.J. Chacon, D.H. Dye, Springer, New York 2007, s. 222–277. Merrell J.H., “Their Very Bones Shall Fight”. The Catawba-Iroquois Wars, w: Beyond the Covenant Chain: the Iroquois and their Neighbors in Indian North America, 1600–1800, red. D.K. Richter, J.H. Merrell, Syracuse University Press, Syracuse 1987, s. 115–133. Morgan L.H., Liga Ho-De'-No-Sau-Nee, czyli Irokezów, przeł. i red. nauk. B. Hlebowicz, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2011. Myers A.B., 2006. Preface, w: M.G. Myers, Households and Families of the Longhouse Iroquois at Six Nations Reserve, University of Nebraska Press, Lincoln – London, s. xvii–xiviii. Olzacka E., Kulturowy wymiar wojny – zakres badań i doniosłość, „Kultura i historia” 2012, nr 22, http://www.kulturaihistoria.umcs.lublin.pl/ Opler M.E., Particularization and Generalization as Processes in Ritual and Culture, „The Journal of Asian Studies”, R. 23 (1964), s. 83–87. Parker A.C., Iroquois Sun Myths, „The Journal of American Folklore”, R. 23(1910), nr 90, s. 473–478. Parker A.C., Parker on the Iroquois, red. W.N. Fenton, Syracuse University Press, Syracuse 1971. Parkman F. Jr., The Jesuits in North America in the Seventeenth Century, Little, Brown and Company, Boston 1867. Parmenter J., The Edge of the Woods. Iroquoia, 1534–1701, Michigan State University Press, East Lansing, Michigan, 2010. Parmenter J., Robison M.P., The Perils and Possibilities of Wartime Neutrality on the Edges of Empire: Iroquois and Acadians between the French and British in North America, 1744–1760, „Diplomatic History”, R. 31 (2007), nr 2, s. 167–206. Perron P., Narratology and Text: Subjectivity and Identity in New France and Québécois Literature, University of Toronto Press, Toronto 2003. Randle M.Ch., The Waugh Collection of Iroquois Folktales, „Proceedings of the American Philosophical Society”, R. 97 (1953), nr 5, s. 611–633. Richter D.K., Ordeals of the Longhouse. The Five Nations in Early American History, w: Beyond the Covenant Chain: the Iroquois and their Neighbors in Indian North America, 1600–1800, red. D.K. Richter, J.H. Merrell, Syracuse University Press, Syracuse 1987, s. 11–27. Richter D.K., Trade, Land, Power. The Struggle for Eastern North America, University of 313


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Pennsylvania Press, Philadelphia, 2013. Seaver J.E., A Narrative of the Life of Mrs. Mary Jemison, Syracuse University Press, Syracuse 1990. Schoolcraft H.R., Notes on the Iroquois. Statistics, aboriginal history and antiquities of western NY, Applewood Books, Carlisle, Ma 2009 (reprint wyd. z 1846 r. Bartlett & Welford, Astor House, New York). Shimony A.A., Conservatism among the Iroquois at the Six Nations Reserve, Syracuse University Press, Syracuse 1994. Sioui G.E., Huron–Wendat: The Heritage of the Circle, UBC Press, Vancouver and Toronto – Michigan State University Press, East Lansing 1999. Snow D.R., Historyczna archeologia Irokezów z północnowschodniej Ameryki Północnej, w: Referaty Seminariów Antropologicznych 1990-2000, red. K. Baliszewska, A.J.R. Wala, PAES/PATE, Atlantic City – TIPI, Wielichowo 2001, s. 127–132. Snow D.R., Mohawk Demography and the Effects of Exogenous Epidemics on American Indian Populations, „Journal of Anthropological Archaeology”, R. 15 (1996), s. 160–182. Snow D.R., The Iroquois, Blackwell Publishers, Cambridge, Massachusetts 1994. Snow D.R., Lanphear K.M., European Contact and Indian Depopulation in the Northeast: The Timing of the First Epidemics, „Ethnohistory”, R. 35 (1988), nr 1, s. 15–33. Speck F.G. [in collaboration with A. General (Deskáheh)], Midwinter Rites of the Cayuga Long House, University of Nebraska Press, Lincoln–London 1995. Starna W.A., Retrospecting the Origins of the League of the Iroquois, „Proceedings of the American Philosophical Society”, R. 152 (2008), nr 3, s. 279–321. Starna W.A., Watkins R., Northern Iroquoian Slavery, „Ethnohistory”, R. 38 (1991), nr 1, s. 34–57. Steele I.K., Setting All the Captives Free: Capture, Adjustment, and Recollection in Allegheny Country, McGill-Queen’s University Press, Montreal 2013. Swatzler D., A Friend among the Senecas. The Quaker Mission to Cornplanter’s People, Stackpole Books, Mechanicsburg, PA, 2000. Tooker E., An Ethnography of the Huron Indians, Syracuse University Press, Syracuse 1991. Tooker E., The Iroquois Ceremonial of Midwinter, Syracuse University Press, Syracuse 2000. Tooker E., The Iroquois White Dog Sacrifice in the Latter Part of the Eighteenth Century, „Ethnohistory”, R. 12 (1965), nr 2, s. 129–140. Trigger B.G., Children of Aataentsic: A History of the Huron People to 1660, McGill-Queen’s University Press, Montreal 1987. Trigger B.G., The Huron. Farmers of the North, Holt, Rinehart and Winston, New York – London 1969. 314


Bartosz Hlebowicz, „Okrutniejsi od tygrysów”...

Vecsey Ch., The Story and Structure of the Iroquois Confederacy, „Journal of the American Academy of Religion”, R. 54 (1986), nr 1, s. 79–106. Venables R.W., Inne drzewa w innym lesie. Świat według Haudenosaunee (1), przeł. Marek Maciołek, „Tawacin”, R. 74 (2006), nr 2, s. 3–11. Venables R.W., Inne drzewa w innym lesie. Świat według Haudenosaunee (2), przeł. Marek Maciołek, „Tawacin”, R. 75 (2006), nr 3, s. 3–10. Wallace A.F.C., Dreams and the Wishes of the Soul: A Type of Psychoanalytic Theory among the Seventeenth Century Iroquois, „American Anthropologist”, r. 60 (1958), nr 2, s. 234–248 [pol. wyd. Sny i pragnienia duszy: rodzaj teorii psychoanalitycznej u siedemnastowiecznych Irokezów, przeł. K. Gebert, w: Psychologia wierzeń religijnych, wybór i wstęp Kazimierz Jankowski, „Czytelnik”, Warszawa 1990, s. 15–40]. Wallace A.F.C., The Death and Rebirth of the Seneca, Vintage Books, New York 1972. Wallace P.A.W., The Return of Hiawatha, „New York History”, R. 29 (1948), nr 4, s. 385–403. Wallace P.A.W., The White Roots of Peace, University of Pennsylvania Press, Philadelphia 1946. Williamson R., „Otinontsiskiaj ondaon” („The House of Cut-Off Heads”). The History and Archaeology of Northern Iroquoian Trophy Taking, w: The Taking and Dispalying of Human Body Parts as Trophies by Amerindians, red. R.J. Chacon, D.H. Dye, Springer, New York 2007, s. 190–221. Wonderley A., At the Front of the Marvelous. Exploring Oral Narrative and Mythic Imagery of the Iroquois and Their Neighbors, Syracuse University Press, Syracuse 2009. Wonderley A., Oneida Iroquois Folklore, Myth, and History: New York Oral Narrative from the Notes of H. E. Allen and Others, Syracuse University Press, Syracuse 2004.

Abstract „More cruel than tigers”. Warfare, torture, dreams and myths of the Iroquois I propose an ethnohistorical analysis of Iroquois warfare, with the main focus on seventeenth century practices. The Iroquois were portrayed in nineteenth century historiography were portrayed as bloodthirsty savages, a view undoubtedly fueled by an ongoing warfare with their neighbors and distant peoples alike. The main goal of the Iroquoian warfare was to capture prisoners and then, after subjecting them to violent torture, adopting them into the Iroquoian clans and families. Rejecting one-sided ideological interpretations which portray the Iroquois as either mindless

315


Laboratorium Kultury 4 (2015)

brutes or crafty peace seekers, I attempt to explain the phenomenon of the “cruelty” of the Iroquois from an anthropological perspective. Support for my theory is drawn from various sources: accounts of seventeenth century missionaries and travelers, Iroquois’ myths, vast literature on the subject, as well as from various anthropological and religious theories designed to explain similar phenomena in other parts of the globe. Keywords: Iroquois, Hurons, warfare, tortures, dream visions, myths, cultural anthropology, Jesuit Relations

Bartosz Hlebowicz Niezależny badacz, etnograf. Autor książki „Odnaleźć nasze prawdziwe ścieżki”. Nanticoke Lenni-Lenapowie i Oneidowie ze Wschodniego Wybrzeża Stanów Zjednoczonych (2009) oraz Nowa Wola po prostu – Nowa Wola Simply – Hoвая Воля па-прoсТу (2008). Redaktor monografii Szlakiem Złamanych Traktatów. O dyplomacji w kraju Indian od czasów kolonialnych do dzisiaj/ The Trail of Broken Treaties. Diplomacy in Indian Country from Colonial Times to Present (2011). Tłumacz i redaktor naukowy książek: L. Morgan, Liga Irokezów (2011) oraz S.C. Gwynne, Imperium księżyca w pełni. Wzlot i upadek Komanczów (2015). W latach 2000–2009 współpracownik, a potem redaktor kwartalnika „Tawacin”.

316


Indeks osób

Abler Thomas S. 308 Abriszewski Krzysztof 212 Adamus Barbara 11, 197, 215 Aderek Anna 11, 197, 215 Adomaitis-Šernas Juozas 75, 77 Allen Ebenezer 290, 306, 315 Anczyc Władysław Ludwik 50, 107, 110, 123–124 Andresen Karl Gustaf 50 Antone Harvey 295, 310 Appl Karol 33 Avis Maria Manuela 16 Axtell James 266, 269, 276, 308 Ažukalnis-Zagurskis Valerijonas 68 Bachofen Johann 177 Bain Alexander 121, 123, 130 Baj Stanisław 11, 236–238 Baliszewska Krystyna 272, 290 Bałucki Michał 92, 127 Banasiak Bogdan 149, 160 Baranauskas Antanas 69–70, 72 Barbeau C. Marius 295, 309 Barr Daniel P. 281, 309 Barreiro José 269 317

Barthelemy Jean Jacques 113, 130 Barthes Roland 237 Bartoš František 49 Basanavičius Jonas 73 Bastian Adolf 177 Beauchamp William Martin 291, 294–295, 309 Becker Wilhelm Adolf 114 Belting Hans 210–211 Bełza Władysław 110 Benedict Ruth 196, 211 Benn Carl 273, 293, 306, 309 Beresford Bruce 265 Bezzenberger Adalbert 72 Bidzińska Daria 11, 197, 215 Biegeleisen Henryk 178, 189 Bieńkowski Wiesław 164, 172 Bird Robert 107, 123 Bliziński Józef 31 Boas Franz 144, 160 Bobrzyński Michał 116 Bogusławski E. 25–26 Bohusz Xawier Michał 56, 133, 140 Bołoz-Antoniewicz Jan 163 Bopp Franz 56


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Boryś Wiesław 202–204 Bourdieu Pierre 209, 211 Böttiger Karl August 113–114 Brace Charles L. 184, 191 Brahms Johannes 205 Brandão José António 272, 279, 282, 291, 305, 309 Bressani François-Joseph 292, 294 Brébeuf de, Jean 282, 286, 292 Brigeac Claude 282 Brodziński Kazimierz 109 Brouard Eugène 102, 130 Brożek Ludwik 98, 124 Brückner Aleksander 137, 140 Bryl Mariusz 211 Brzozowska-Komorowska Teresa 186, 188 Buliński Tarzycjusz 267-268, 302, 309 Burkert Walter 304, 309 Burszta Józef 135, 140 Bystroń Jan 31

Chopin Fryderyk 176 Chrobry Bolesław 13, 115 Chrzanowski Ignacy 31 Cienkowski Witold 50, 59 Ciołek Gerard 134–135, 138, 140 Ciszewski Stanisław 178, 187 Clifford James 201, 211, 238–239 Comte August 134 Ciullerier René 282 Courtenay de, Jan Baudouin 31, 50, 56, 69–70, 84, 95, 127 Curtin Jeremiah 290, 294, 310 Czajkowski Antoni 109 Czaki Anicet 133, 140 Czartoryska Izabela 114–115, 124 Czeremski Maciej 205, 212 Czyż Anna Małgorzata 283, 310 Černy Adolf 31 Damrosz Jerzy 184, 189 Danek Wincenty 121, 124 Danysz Antoni 104, 124 Daugirdas Tadas (Dowgird Tadeusz) 79, 83 Dawlewicz Mirosław 9–10, 75–76, 79, 85–86 Defoe Daniel 107, 111, 124 Deliège Robert 167, 172 Demska-Trębacz Mieczysława 97, 130 Dennis Matthew 270–271, 288, 291, 293, 295, 310 Derra Aleksandra 202, 212 Derrida Jacques 149, 160, 203, 212 Diez Friedrich 49 Dobrzycki Stanisław 41-42, 59 Dołęga-Chodakowski Zorian (właśc. Czarnocki Adam) 176, 186

Campisi Jack 293 Carlos, Don 10, 13–23, 26–27, 123 Carpenter Roger 279–280, 309 Castro de, Viveiros 149, 161 Certeau de, Michel 158, 160, 209, 211 Chacon Richard J. 272, 286 Chlebowski Bronisław 31, 108, 124 Champigny de, Jean Bochart 273, 309 Champlain de, Samuel 268, 276, 309 Chełmińska Apolonia 91 Chełmiński Wincenty Klemens 90–91, 100, 129 Chmielowski Piotr 94–95, 108–110, 124, 127 Chodowicz Ursula 299 318


Indeks osób

Donck van der, Adriaen 273, 310 Donelaitis Kristijonas 56, 68, 71 Doroszewski Witold 203 Dorsey Peter A. 266, 310 Dowojna-Sylwestrowicz Mieczysław (Davainis-Silvestraitis Mečislovas) 56, 65, 76, 78, 80, 86 Dölling Hildegard 137, 140 Draper John William 96,125 Drewińska Amelia 81 Drtina František 31 Druke Mary A. 303, 310 Drzażdżyński Stanisław 52 Dubowik Henryk 91, 191 Dudek Maja 11, 197, 215 Duray Victor 115, 124 Dybiec Julian 117, 124 Dye David H. 272, 286 Dygasiński Adolf 31, 102, 120–121, 124, 128 Dyoniziak Barbara (zob. Olszewska-Dyoniziak Barbara) Dziekoński Tomasz 103, 124 Dziewit Jakub 11 Dżurak Ewa 201

Fenton William N. 268, 274–275, 277, 280–281, 284, 291, 293, 295–297, 299–300, 302–304, 307, 310 Ferrier Ute 311 Fick August 49 Filip II Habsburg, król Neapolu i Sycylii 13–14, 16–25, 83 Firla Barbara 235 Foster Michael K. 293, 296, 311 Foucault Michel 147, 160 Förstermann Ernst 50 Francastel Pierre 200, 212 Franka Iwan 31 Fredro Aleksander 109 Frémin Jacques 286 Freud Sigmund 24 Freytag Gustav 113–114, 128 Frieschbier Hermann 31 Frigg Roman 148, 160 Fröbel Friedrich 102 Fryś-Pietraszkowa Ewa 176, 186, 189–190 Fułek Wojciech 205

Ebers Georg 113–114, 130 Eliade Mircea 204 Elm Demus 295, 310 Engelbrecht William 292, 294–295, 310 Estreicher Stanisław 26, 31, 112, 130 Fadden John 264, 310 Fausto Carlos 302–303, 310 Fedorovič Irena (Fedorowicz Irena) 9–10, 68–70, 75–76, 78–79, 85–86 Feest Christian F. 310 319

Gachard Louis-Prosper 19, 26 Gaidoz Henri 31 Gajkowa Olga 13, 24, 26, 144, 160, 183, 189 Garbowski Tadeusz 92, 125, 127, 129 Gebethner Adolf 91, 99, 107, 120–121, 123–124, 127–128, 185, 190 Geertz Clifford 199, 201–202, 212 Gehring Charles 273 Geiger Hermann 113–114 Geitler Leopold 72 Gibson Mel 265 Gick Bryan 295, 310


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Giedymin Witold 81 Gimžauskas Silvestras 68 Girard René 295, 298, 311 Gliński Antoni Józef 108 Gloger Zygmunt 31, 79, 134, 140, 186–188, 198 Gładysz Mieczysław 198, 212 Gładyszowa Maria 135–136, 140 Głowacka-Grajper Małgorzata 144, 160–161, 172 Goddard Ives 293, 311 Goedhuys Diederik 273 Gołębiowski Łukasz 133, 140 Gomóła Anna 10–11, 124–125, 178, 180, 183–184, 187–189, 200, 212 Goody Jack 151, 153, 160 Goździak Elżbieta 212 Górczyński Wit 115, 125 Górka Zygmunt 176, 189 Grajnert Józef 113, 125 Graymont Barbara 294–295, 311 Gregorowicz Jan Kanty 110 Grigas Kazys 55, 59 Grimm Jakub 56, 106, 108 Grimm Wilhelm 56, 106, 108

Heidegger Martin 139–140 Henning Rudolf 136, 140 Hernas Czesław 175, 189 Herodot z Halikarnasu 166 Heurich Jan Fryderyk 198 Hewitt John Napoleon Brinton 264, 288–290, 292, 294–296, 302, 310–312 Hlebowicz Bartosz 11, 264, 290, 296, 304, 312 Hoffmanowa Klementyna z Tańskich 115 Horajski Przemysław 179-180, 189 Horbaczewska M. 81 Horodyska Halina 44, 59 Hoszowska Mariola 115, 125 Humboldt von, Alexander 107, 125 Hunt George T. 274–275, 311 Ingold Tim 148, 150, 160 Iwan IV Groźny, car Rosji 25 Izabela z Walezjuszy (zob. Valois de, Elżbieta) Izdebska Władysława z Rogozińskich 110

Habsburski Rudolf 116 Hale Horatio 269, 295, 311 Hall Edward Twitchell 212 Hall Robert L. 297 Hämäläinen Pekka 297, 311 Hamell George 292 Hamerton-Kelly Robert G. 298, 304 Hańderek Grzegorz 197, 215 Harris Marvin 266, 285, 312 Hartmann Stephan 148, 160 Hauptman Laurence M. 275, 291, 312

Jablonskis Jonas 80 Jabłoński Daniel 80, 203, 212 Jachowicz Stanisław 109 Jackiewicz Mieczysław 69, 73, 75–76, 79–80, 85 Jackowski Antoni 176, 189 Jacoby Karl Rudolph 72 Jagic Vatroslav 31, 51 Jagiełło Michał 73, 85 Jankowski Edmund 120–122, 125, 127 320


Indeks osób

Japola Józef 146, 161 Jaremowicz Janusz 237–239 Jaworska Elżbieta 183, 187, 189 Jaworski Eugeniusz 10, 180, 189, 198, 200, 212 Jelinek Edvard 31, 82–83 Jemison Allen 306 Jemison Mary 285, 306, 314 Jenike Ludwik 95, 127 Jennings Francis 277, 296, 300, 303, 312 Jeske August 106–107, 125 Jeune le, Paul 266 Jeż Teodor Tomasz 92 Johnson Mark 200, 212 Jores Charles 31 Juan, don 14, 16 Juan Honorato 16 Jucevičius Liudvikas Adomas ( Jucewicz Ludwik Adam) 56, 65, 75, 133, 140 Juszkiewicz Antoni (zob. Juška Antanas) Juszkiewicz Jan (zob. Juška Jonas) Juška Antanas ( Juszka Antoni) 69 Juška Jonas ( Juszka Jonas) 65, 69 Kairski Mariusz 267–268, 302, 309 Kaleda Algis 75–76, 79, 85–86 Kalina Antoni 123, 136, 140, 179,189 Kalinowski Wojciech 134, 138, 140 Kamińska Bronisława (właśc. Zofia z Kamińskich 1. voto Mielęcka, 2. voto Węgierska) 107, 125, 128 Kamocka Józefa 110 Kamocki Janusz 179, 189 Kaniowska-Lewańska Izabela Kapełuś Helena 176–179, 188–190

Kapuż Anna 97, 125 Karaś Halina 9–10, 32–34, 37, 45, 47, 48, 50–51, 59, 67, 85 Karaś Mieczysław 43, 59 Karbowska Jolanta 200, 212 Karlos, don (zob. Carlos, Don) Karłowicz Aleksander 67 Karłowicz Antonina z Mołochowców 68 Karłowicz Jan Aleksander passim Karłowicz Katarzyna z Billewiczów 67 Karłowicz Ludwik 67 Karłowicz Mieczysław 163 Karol V Habsburg, cesarz rzymski 16, 19, 22 Kaupuż Anna 54, 59 Kątska Apolinary 97 Kibort Józef (Kibortas Juozas) 80 Klekot Ewa 157, 169, 238–239 Klemensiewicz Zenon 39, 59 Kluge Friedrich 49 Kłoskowska Antonina 196, 211, 267 Kmiecik Zenon 94, 126 Knouff Gregory T. 306, 312 Knowles Nathaniel 277, 283, 286–287, 294, 312 Kolberg Oskar 31, 52, 72, 176–177, 179–180, 186, 189–190 Kołakowski Leszek 306, 311 Kołłątaj Hugo 175–176, 178, 183 Kołodziej Małgorzata 10 Kompała Alekdandra 11, 197, 215 Konarski Stanisław 24, 27, 103, 126 Kondratowicz Ludwik 67, 109 Koniusz Elżbieta 30, 33–34, 37, 42, 46, 59–60, 67, 85 Koniuszy Łukasz 11, 197, 215 321


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Konopnicka Maria 31, 92, 94, 127 Kopernicki Izydor 31, 179, 183, 186, 190 Kopkowicz Franciszek 135, 140 Korbut Gabriel 49 Kortus Bronisław 176, 189 Korzon Tadeusz 31, 93, 99, 115–116, 126 Koselleck Reinhart 154, 161 Kosmowski Adam Florentyn 81–82 Kosowska Ewa 10, 18, 27, 123, 147, 160, 180, 189–190, 199–201, 212 Kot Stanisław 102, 126 Kotula Jerzy 98, 100, 126 Kowalczyk Katarzyna 11, 197, 215 Kowalska-Lewicka Anna 176, 189 Kowerska Zofia Antonina 178, 191, Kozłowski Michał 147, 160 Kozubowski Feliks 98–100, 105, 115, 124–126 Krakowowa Paulina z Radziejewskich 110, 112, 126 Krasicki Ignacy 108–109, 113 Krasiński Adam Stanisław 49, 109 Krassowski Czesław 134, 138, 140 Kraszewski Józef Ignacy 56, 69–70, 72–73, 86, 92, 95, 100, 108, 126–127, 171 Krawczyk Violetta 179, 190 Kroeber Alfred Louis 267 Kroker Wiesław 211 Krokoszyński Łukasz 302 Kryński Adam Antoni 30–32, 37, 39, 40, 42, 56, 60, 97, 126, 178, 190 Krzemień Kazimierz 176, 189 Krzemień Wiktoria 203, 212 Krzemiński Stanisław 95, 127

Krzeszowski Tomasz P. 200, 212 Krzywicki Ludwik 31, 79, 84, 144, 160, 183–184, 189–190 Krzyżanowski Julian 176–177, 188–190 Kubacka Aleksandra 11, 197, 215 Kulak Teresa 183, 190 Kulczycka-Saloni Janina 18, 27 Kunicki Wojciech 154, 161 Kuokštis (zob. Šliupas Jonas) Kupisiewicz Czesława 103, 126 Kupisiewicz Małgorzata 103, 126 Kurkowska Halina 30–32, 57, 60 Kurschat Friedrich 72 Kutrzebianka Anna 177–178, 190 Laburda Małgorzata 11 Lafitau Joseph François 183, 191, 264, 272 Lake Handsome 295 Lakoff George 200, 212 Lalemant Jérôme 263 Lanphear Kim M. 278, 313 Latour Bruno 149, 161, 202, 212 Lazarus Moritz 23 Lelewel Joachim 179–180, 189 Lenartowicz Teofil 109 Lennep van, Jacob 113–114, 130 Lévi-Strauss Claude 15, 27, 145–146, 161, 201 Lewańska Izabela 112, 115, 125–126 Lewestam Fryderyk Henryk 103, 126 Leżuch Agata 11, 197, 215 Linde Samuel Bogumił 44–45, 59 Lizisowa Maria Teresa 67, 85 Lotholz Ingeborg 137, 140 Lounsbury Floyd G. 295, 310 Lubicz Rafał 79, 115, 125 322


Indeks osób

Lubomirski Jan Tadeusz 183, 190 Lubowski Edward 94 Lyons Oren 269 Łabuz Andrzej 235–237, 239 Łopaciński Hieronim 40, 44, 96, 126 Łossowski Piotr 66, 68, 75, 85 Łoś Jan 31, 34, 40, 42, 60 Łotman Jurij 202, 212 Łoziński Władysław 163 Łuszczkiewicz Władysław 163

Mercier le, François Joseph 284, 293 Merecki Jarosław 154, 161 Merrell James H. 269, 303, 307, 313 Meyer-Benedictsen Åge 83 Michalski Krzysztof 139, 140 Michejda Tadeusz 207 Mickiewicz Adam 76, 78, 108–109, 176 Mikkola Jooseppi 83 Miklosich Franz 49 Mikulėnienė Danguolė 56-57, 60 Millerowa Elżbieta 177, 190 Miłkowski Zygmunt Fortunat 92, 121–122, 127 Mikšas Jurgis (Mikaszas Jerzy) 76 Miłobędzki Jerzy A. 134, 138, 140 Mitchell Timothy 156–157, 161 Mithun Marianne 293 Mitka Józef 151–152, 160 Mitoraj Aleksandra 11, 197, 215 Mockus Antanas 69, 85 Mohawk John 269 Mokłowski Kazimierz Julian 11, 138, 141, 163–164, 167–172, 212 Moniuszko Stanisław 176, 190 Moniuszkowa Aleksandra 91 Morawska Zuzanna 110 Morawski Franciszek 108–109 Morgan Lewis Henry 11, 177, 264–275, 293, 301, 313 Morgan Mary S. 148, 161 Morkūnas Kazys 71, 85 Morrison Margaret 148, 161 Moszyński Kazimierz 134, 141 Mucha Danuta 102, 127 Mukařovski Jan 210 Müller Edward 49 Müller Friedrich 184, 191

Macedoński Aleksander 116 Maciołek Marek 271, 289 Maj Jan 175 Majdak Magdalena 30, 32, 34, 39, 60 Majewski Erazm 30, 37, 49, 60, 187 Makowski Wacław 91–92, 94, 108, 120, 127 Malczewski Antoni 109 Malinowski Bronisław 144, 161, 236–237, 239, 304, 312 Malinowski Franciszek Ksawery 71 Malinowski Lucjan 31, 91, 129 Malinowski Tadeusz 135, 140 Małecki Antoni 136, 141 Marczewska Katarzyna 167, 172 Marrené Waleria 92, 105, 108, 111– 112, 127, 129 Maślanka Mariusz 11, 197, 215 Maternicki Jerzy 115, 125 Matlakowski Władysław 138, 141, 170 Matzenauer Antonin 49 Mączka Marta 11, 197, 215 Mecherzyński Karol 117, 124, 127 Meier Uto 112, 130 Meitzen August 136, 141 Mensforth Robert P. 286, 313 323


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Myers Merlin G. 276, 313 Nałkowski Wacław 79 Narbutt Teodor 56, 67 Natanson Józef 31 Nehring Władysław 31, 51 Nesselman Georg Heinrich Ferdynand 68, 71 Nesteruk Małgorzata 183, 190 Newhouse Seth 299 Niedźwiedzki Władysław 37–40, 178, 190 Niemcewicz Julian Ursyn 108, 114, 116, 127 Niewiadomski Stanisław 176, 190 Nitsch Kazimierz 32, 34, 41–43, 60 Nowak Andrzej 210, 212 Nowicka Ewa 144, 160–161 Nusbaum Henryk 92, 126–127

Papi Teresa Jadwiga 110, 112 Parker Arthur C. 293–294, 299–300, 313 Parkman Francis 264, 312 Parmenter Jon 277–278, 281, 286, 313 Pencack William 306 Perron Paul 266, 313 Perzowa Henryka 30–34, 47, 60 Peschl Oscar 180, 184 Petch Alison 236, 239 Piaścik Franciszek 134, 141 Piekarski Adam 296, 312 Pilecka Julia 11, 197, 215 Piltz Erazm 97, 120, 127 Piotr I Wielki 25 Piotrowski Tadeusz 36, 60 Pisarek Adam 10–11, 197 Plebański Józef Kazimierz 24–27, 103, 126, 128, 183, 190 Plecińska Maria 295 Pleciński Jacek 295 Plutarch z Cheronei 113 Pokorny Julius 203 Pokropek Marian 135, 141 Pol Wincenty 176, 189 Pomian Krzysztof 15, 27, 139–140, 146, 161 Popławski Jan Ludwik 183, 190 Popovič A. 49 Posern-Zieliński Aleksander 175, 190 Prokopiuk Jerzy 196, 211 Przyborowski Józef 39 Przyborowski Walery 92–93, 95, 116, 128 Przystański Stanisław 183, 190

Ochmański Jerzy 73, 84–85 Ochorowicz Julian 104 Okoniowa Joanna 32–34, 60 Olszewska-Dyoniziak Barbara 236, 239 Olzacka Elżbieta 267, 312 Ong Walter Jackson 146, 152–153, 155, 161 Opler Morris 290–291, 300, 313 Orzeszkowa Eliza 10, 66, 79, 83, 85, 8996, 101, 108–110, 119–131 Ossowski Stanisław 21, 27 Ostasz Lech 203, 212 Pacukiewicz Marek 11, 147, 159, 161, 235, 239 Palicka Gabriela 11, 197, 215 Paluch Andrzej Kazimierz 304, 312 Pape-Carpantier Marie 102, 130

Quen de, Jean 277 324


Indeks osób

Radden Günter 205 Raila Stanislovas 78 Rajewski Maciej 99, 129 Ramułt Stefan 49 Randle Martha Champion 290, 295, 313 Ranke von, Leopold 14, 17–18, 24, 27 Ratzel Friedrich 144, 161, 184 Rawita-Gawroński Franciszek 92, 125, 127, 129 Reis Elisabeth 288 Rejman Zofia 183, 190 Reymont Władysław Stanisław 92, 127 Rheza Liudvikas 68 Richter Daniel K. 114, 130, 264, 269, 274, 276, 278–281, 283–285, 294, 297, 303, 306–307, 313 Riehl Wilhelm 168 Robison Mark Power 277, 312 Romanowski Stefan 91 Romer Alfred 68 Rosiak Stanisław 90–94, 121, 128 Rostworowski Emanuel 13, 24, 26–27 Rozwadowski Jan 31 Rudak Feliks 78 Rutkowska Krystyna 30, 32, 55, 61, 67, 76, 85–86 Rydel Lucjan 95, 127 Rydet Zofia 199 Rygielska Małgorzata 10 Rymarkiewicz Jan 183, 191 Rymgajłło Feliks 78 Rymgajłło Kamila 78

Sawaniewska-Mochowa Zofia 54–55, 61 Schiekopp Erdmann 72 Schiller Carlos 15 Schiller Fryderyk 14, 22 Schleicher August 56, 68 Schmid Krzysztow (właśc. Schmid von, Christoph Johannes Nepomuk Friedrich) 112, 130 Schoolcraft Henry R. 283, 287–288, 295, 313 Seaver James E. 275, 296, 314 Serejski Marian Henryk 25, 27 Shimony Annemarie Anrod 292, 313 Siemek Andrzej 147, 160 Siemieński Lucjan 113, 116, 128 Sienkiewicz Henryk 18, 27–28, 31, 73, 95, 127, 200, 212 Sierociński Teodozy 103, 128 Sierżęga Paweł 115, 125 Sioui George 282, 284, 301, 313 Skotnicka Gertruda 115, 128 Skrodenis Stasys 83, 86 Skrukwa Agata 177, 186, 190 Sławski Franciszek 49–50 Słowacki Juliusz 109 Smoleński Władysław 25, 27 Smułkowa Elżbieta 54, 59, 97, 125 Snow Dean R. 272–273, 276, 278, 313 Sokolewicz Zofia 144, 161, 182, 184, 190 Sokólska Urszula 34, 61 Sołtys Magdalena 237, 239 Spasowicz Włodzimierz 94, 101, 120, 128 Speck Frank G. 276, 313 Spencer Herbert 121, 128–129

Sabaliauskas Algirdas 55, 61 Sagard Gabriel 276, 283 Sas-Zaburzycki Jan 137, 141, 198 325


Laboratorium Kultury 4 (2015)

Spiss Anna 170, 172, 176, 186, 189, 190 Spruner von, Karl 118 Stachowski Stanisław 33, 50, 60 Staszczak Zofia 179, 188 Starna William A. 268–269, 271, 273, 309, 314 Stawiski Edmund 183, 190 Steele Ian K. 286, 313 Stępnik Krzysztof 99, 129 Stocking George W. 144, 160 Stolzman Maria 93, 128 Strojnowski Stanisław 117 Studnicki Władysław 99, 128 Sturtevant William C. 276, 308 Sulistrowska Irena 68 Sulistrowska Wanda 68 Swatzler David 288, 313 Syrokomla Władysław (właśc. Kondratowicz Ludwik) 67, 94, 108, 129 Szandała Małgorzata 215 Szczepańska Anita 200, 212 Szczepański Jan 183, 190 Szewczyk Jarosław 171–172 Šliupas Jonas (Szliupas Jonas) 65 Szober Stanisław 30, 32, 57, 61 Szulska Inesa 70, 86 Szuster Marcin 151, 160 Szycówna Aniela 105, 128 Szyller Fryderyk 13, 17 Szymczak Mieczysław 32, 61

Święch Jan 170, 172 Taczanowski Wacław 40, 44 Tanalska Anna 202, 212 Tatomir Lucjan 118–119, 126, 128 Temistokles 113 Terlecka Małgorzata 175, 190 Thiel-Jańczuk Katarzyna 158, 160, 209, 211 Thoms William John 179, 190 Thwaites Reuben Gold 263, 308 Tłoczek Ignacy 198 Tokarska-Bakir Joanna 151 Tooker Elisabeth 267, 274, 284, 294, 314 Trentowski Bronisław Ferdynand 103, 129 Trigger Bruce G. 268, 271, 277, 282–285, 287, 295, 306, 314–315 Tudor Maria 16, 22 Tylor Edward Burnett 144, 161, 177–178, 187, 190 Tyzenhauz Antoni 94 Udziela Seweryn 187 Ujejski Józef 92, 109, 127, 129 Ulanowska Stefania 80 Urbańczyk Stanisław 13, 24, 26, 30-31, 61 Urbański Dominik 11, 197, 215 Uziębło Lucjan 91, 129

Ślendziński Ludomir 81 Śliwińska Magdalena 11, 197, 215 Śmiechowska Elżbieta 102, 128 Śródka Andrzej 178, 187, 190 Świderski Ludwik Brunon 92, 94–95, 127, 129

Valois de, Elżbieta (właśc. Valois de, Isabel) 16 Vaniček Alois 49 Veckenstedt Edmund 31 Vecsey Christopher T. 275, 298, 315 326


Indeks osób

Venables Robert 271, 275, 289, 295, 301, 315 Verdi Giuseppe 14–15, 22 Verne Juliusz 107 Vileišis Petras 72–73 Vimont Barthelemy 273 Vištelis Andrius Jonas (właśc. Višteliauskas Andrius Jonas) 70 Waksmund Ryszard 107–108, 115, 118, 129 Wala Andrzej J. R. 272, 290 Waligórski Andrzej 172 Wallace Anthony F. C. 269, 286, 287–289, 314 Wallace Paul A. W. 297, 314 Walusiak Daria 11, 197, 215 Watkins Ralph 271, 314 Wągiel Agata 67, 86 Weber Hugo 72 Wernic Henryk 102, 121, 129 Weryha Władysław 57 Weselak Gabriela 11, 197, 215 Węglarz Stanisław 112, 176 Wilkoszewska Krystyna 210, 212 Williamson Ron 272, 276, 292–293, 315 Wiślicki Adam 95–96, 120–121, 126, 127 Witkiewicz Stanisław 138, 141, 171 Wodziński Antoni 95, 127 Wojciechowski Tadeusz 171 Wolff Robert 91, 120–121, 123–124, 127 Wolska Dorota 199, 212 Wolska Maryla 95, 127 Wołłek Gustaw 91

Wonderley Anthony Wayne 289–290, 295, 301–302, 315 Woronicz Jan Paweł 183, 190 Wróblewski Maciej 183, 191 Wróblewski Tadeusz 137, 141 Wrześniowski August 49 Wyczańska Irena 92, 129 Zaleska Maria Julia 95, 110, 127 Zaleski Bohdan 109 Zalta Edward N. 148, 160 Zasztowt Leszek 99, 129 Zawiliński Roman 104, 129 Zawistowska Wanda 91 Zdanowicz Aleksander 100 Zdanowicz Anna 98–99, 129 Zibrst Čenek 31, 57 Ziejka Franciszek 176, 191 Zielińska Michalina 110 Zyndram-Kościałkowska Wilhelmina 93–94, 128–129 Żebrawski Teofil 49 Żeromski Stefan 31, 48 Życka Ludwika 91, 99–100, 129 Życka Władysława 78

327


Laboratorium Kultury 4 (2015)

328


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.