Magazyn lady's club nr 1(46) 2017

Page 1

ISSN1899-1270

DWUMIESIĘCZNIK

ROK X

NR 1 (46) LUTY – MARZEC 2017

E G Z E M P L A R Z B E Z P Ł AT N Y

RENATA KUKLA Właścicielka Studia Fryzjersko-Kosmetycznego ETHERIA oraz firmy szkoleniowej Hair & Beauty Academy ETHERIA w Bielsku-Białej » WYWIAD STR. 4



reklama


Fot. Magdalena Ostrowicka

od RedaKtoRa

W NUMERZE

W każdym numerze Lady’s Club staramy się zamieścić jak najwięcej artykułów użytecznych, poradnikowych, fachowych, ponieważ tak rozumiemy kategorię lifestyle, do jakiej nasz magazyn jest zaliczany. A dokładniej, kategorię the way in which a person or group lives, czyli sposób, w jaki dana osoba lub grupa żyje. Nikomu oczywiście nie narzucamy niczego. To nasze wybory i widzenie świata. Pokazujemy takie strony życia, jakie wydają nam się interesujące i ufamy, że Wam spodobają się również i że z wielu porad chętnie skorzystacie. W tym wydaniu znajdziecie nowość – zestaw łatwiejszych i trudniejszych ćwiczeń Dawida Cembali, trenera personalnego, który zachęca do obudzenia ciała na wiosnę. Wiem, że to niełatwe i że po przeczytaniu artykułu i obejrzeniu instruktażowych zdjęć nikt nie stanie się od razu ani chudszy, ani bardziej wysportowany. Ale od czegoś trzeba zacząć i może jednak zechcecie poruszać się pod okiem Dawida. Namawiamy! Proszę o maile, kogo przekonaliśmy do opuszczenia stanu gnuśności ruchowej. No i piszcie na każdy inny temat. Po lekturze tego magazynu chętnie dowiem się, o czym jeszcze chcielibyście poczytać w kolejnych numerach Lady’s Club. stanisław BuBin, redaktor naczelny 509 965 018 redakcja@ladysclub-magazyn.pl s.bubin.ladysclub@gmail.com www.ladysclub-magazyn.pl

4 MAM W ŻYCIU WIELKIE SZCZĘŚCIE – MÓWI RENATA KUKLA, WŁAŚCICIELKA STUDIA ETHERIA 13 MATKA POLKA FEMINISTKA. ROZMOWA Z JOANNĄ MIELEWCZYK 16 PO PROSTU ROBIĘ SWOJE – ZAPEWNIA „MUNIEK” STASZCZYK, LIDER T.LOVE 18 ROZMOWA Z KAROLINĄ SZEWCZYKOWSKĄ, NOWĄ AUTORKĄ KRYMINAŁÓW

20 23 26 28

TRENER DAWID CEMBALA PROPONUJE ĆWICZENIA NA WIOSNĘ KATARZYNA ZIEMER O PSYCHOLOGII MIŁOŚCI DOROTA SUMIŃSKA: WIERZĘ W ZWIERZĘ MARZENA JANKOWSKA WYJAŚNIA, JAK NIE DAĆ SIĘ

NA OKŁADCE RENATA KUKLA WŁAŚCICIELKA STUDIA FRYZJERSKO-KOSMETYCZNEGO ETHERIA

PROKRASTYNACJI

34 COACH SPORTOWY EWA STELLMACH

ORAZ FIRMY SZKOLENIOWEJ

PRZYGOTOWUJE NAS DO ZMIAN

HAIR & BEAUTY ACADEMY ETHERIA W BIELSKU-BIAŁEJ

36 EKSPERT BWS URSZULA MARCINKOWSKA RADZI, JAK ZARZĄDZAĆ SWOIM CZASEM

38 OPINIE PRAWNIKA MAGDALENY WOJDAŁY O SUKCESJI GOSPODARCZEJ

40 DIETETYK JUSTYNA CIEŚLICA O STRASZNYCH

ZDJĘCIE MAGDALENA OSTROWICKA WWW.COBRAOSTRA.PL

SKUTKACH OBŻARSTWA

®

42 BARTOSZ GADZINA: DLACZEGO W DOBRYCH RESTAURACJACH PORCJE SĄ MAŁE

44 RECENZJA: WUJASZEK WANIA CIERPI W SZKLARNI 48 SZCZĘŚLIWE LATA DAISY VON PLESS 50 JOANNA SKOREK-KOPCIK DORADZA, JAK RATOWAĆ SUCHĄ SKÓRĘ

52 DOSKONAŁE PAZNOKCIE? NATURALNIE! – PRZEKONUJE PAULINA PASTUSZAK 56 ANNA ADAMUS O TAJEMNICACH ODMŁADZANIA 59 BYLINY W OGRODZIE 62 LISTY Z MONACHIUM. JA, CZARNA OWCA 63 FRANCUSKIE NIUANSE W OBIEKTYWIE MAGDALENY OSTROWICKIEJ 68 STAROŚĆ – TA, CO SIĘ PANU BOGU NIE UDAŁA. DEBIUT ANGELIKI WICIEJOWSKIEJ 69 DOROTA STASIKOWSKA-WOŹNIAK ŻYCZY KOLOROWYCH SNÓW

70 72 74 76

STRONY EKOLOGICZNE „ZAGRAJMY W ZIELONE” KRZYŻÓWKA Z NAGRODAMI HOROSKOP NA MARZEC I KWIECIEŃ FELIETON KRZYSZTOFA ŁĘCKIEGO. OJ, PARIS, PARIS...

WYDAWCA FIRMA WYDAWNICZA LADY’S CLUB ADRES REDAKCJI 43-309 BIELSKO-BIAŁA, UL. SUCHA 32 REDAKTOR NACZELNY STANISŁAW BUBIN, S.BUBIN.LADYSCLUB@GMAIL.COM, TEL. 509 965 018 REKLAMA TEL. 509 965 018, REDAKCJA@LADYSCLUB-MAGAZYN.PL, WWW.LADYSCLUB-MAGAZYN.PL WSPÓŁPRACA ANNA ADAMUS, ROMAN ANUSIEWICZ, DOROTA BOCIAN, JUSTYNA CIEŚLICA, EDYTA DWORNIK, BARTOSZ GADZINA, LUCYNA GRABOWSKA-GÓRECKA, MARZENA JANKOWSKA, ANNA JURCZYK, KRZYSZTOF KOZIK, ALDONA LIKUS-CANNON, KRZYSZTOF ŁĘCKI, MAGDALENA OSTROWICKA, EWA PACZYŃSKA, PAULINA PASTUSZAK, NATASHA PAVLUCHENKO, ALEKSANDRA RADZIKOWSKA, KRZYSZTOF SKÓRKA, JOANNA SKOREK-KOPCIK, DOROTA STASIKOWSKA-WOŹNIAK, EWA STELLMACH, ANIKA STRZELCZAK-BATKOWSKA, BEATA SYPUŁA, WIOLETTA UZAROWICZ, MIKOŁAJ WOŹNIAK, MAGDALENA WOJDAŁA, EWA ZALOT, AGNIESZKA ZIELIŃSKA, KATARZYNA ZIEMER LAYOUT PAWEŁ OKULOWSKI ISSN

1899–1270


reklama

organizator konkursu

4 marca 2017

godz.

19.00


Fot. Magdalena Ostrowicka / www.cobraostra.pl

4

nr 46 / 2017 • Lady’s Club


Mam w życiu WIELKIE SZCZĘŚCIE Z RENATĄ KUKLĄ, kosme t yczk ą i wizażystk ą, właścicielk ą studia ETHERIA w Bielsku-Białe j, r ozmawia Stanisław Bubin Nazywają panią Szczęściarą. Powstał nawet reportaż telewizyjny pod takim tytułem. Skąd ten przydomek?

To się wzięło od tego, że sporo w życiu wygrałam. I dosłownie, i w przenośni. Wygrałam wiele teleturniejów, konkursów, krzyżówek. Generalnie szczęście sprzyja mi w życiu. Rzecz jasna to się nie dzieje samo, szczęściu trzeba dopomóc i ja się staram to robić. Zgłaszałam się do turniejów telewizyjnych, bo chciałam się sprawdzić, przetestować. Przekonać siebie i innych, że coś wiem i umiem. Być może była w tym cząstka hazardu, ale głównie chodziło mi o sprawdzenie wiedzy. Nagrody nie miały znaczenia?

Oczywiście, miały, ale sprawdzenie siebie było ważniejsze. Ponieważ jednak szczęście mi sprzyja, to wygrałam samochód i... kilkadziesiąt wspaniałych wycieczek. Cudownie! A ten drugi kontekst, życiowy?

Miałam świetne dzieciństwo, które mnie ukształtowało, i fantastycznych rodziców. Szczególny wpływ wywarł na mnie mój nieżyjący już tata. Dzięki niemu jestem w tym miejscu, w którym jestem, i to on sprawił, że stałam się Szczęściarą. Teraz mam fantastyczną rodzinę, kochającego męża Ryszarda, cudowną córkę Klaudię. Tak, bez wątpienia jestem Szczęściarą i nie waham się głośno o tym mówić. Mieszka pani w Jaworzu, pracuje w Bielsku-Białej, prowadząc znane i cenione w mieście Studio Fryzjersko-Kosmetyczne Etheria. Co znaczy Etheria?

Etheria działa na skraju bielskiej starówki, nieopodal zamku Sułkowskich, we wnętrzach urządzonych ze smakiem. Od jak dawna?

Przy ulicy Orkana 6 jesteśmy krótko, w lipcu miną 3 lata, natomiast, jak wspomniałam, studio istnieje od kilkunastu lat. Trochę zmienialiśmy adresy. Zaczynałam w galerii na Sarnim Stoku, później przeniosłam się na osiedle Karpackie, dłużej byliśmy przy ulicy Krasińskiego, potem krótko przy Cieszyńskiej, aż wreszcie znalazłam miejsce, z którego jestem bardzo zadowolona: duże okna, przestrzeń i ten magiczny klimat bielskiej secesji... Jaka jest pani dewiza życiowa?

Pochodzi od chińskiego filozofa Konfucjusza: Wybierz pracę, którą kochasz, a nie będziesz musiał pracować nawet przez jeden dzień w swoim życiu. Realizuję tę myśl całkowicie, w stu procentach. Praca jest moją wielką pasją. Oczywiście na sukcesy studia Etheria nie składa się tylko moja praca, ale także całego zespołu: manager studia, stylistki fryzur Renaty Sieńczak, jej zastępczyni, kosmetyczki Karoliny Wieczorek oraz stylistki fryzur Basi Lalik. To nasza czwórka stanowi trzon studia. Postawiłyśmy w swojej działalności bardzo wysoko poprzeczkę. Przychodzą na próbę różne dziewczyny, ale nie każda jest w stanie sprostać naszym wysokim wymaga-

Fot. Ryszard Kukla

Fot. Jerzy Ronkiewicz

Z urodzenia jestem bielszczanką, ale gdy miałam 7 lat, rodzice przeprowadzili się do Jaworza i odtąd tam mieszkam. A jeśli chodzi o nazwę... Nie znaczy nic. Może mi się wyśniła,

może gdzieś ją usłyszałam na jakiejś płycie, a może wymyśliłam? W świecie fantasy jest ponoć takie królestwo. W każdym razie słowo mi się spodobało i pod tą nazwą funkcjonuje od kilkunastu lat. Etheria jest moim królestwem. Kojarzy mi się z ciepłem, eterycznością, relaksem, dlatego postanowiłam tak nazwać Studio Fryzjersko-Kosmetyczne i firmę szkoleniową Hair & Beauty Academy.

Karolina Wieczorek i Renata Kukla

Basia Lalik i Renata Sieńczak nr 46 / 2017 • Lady’s Club

5


Fot. Archiwum Domowe

niom. Kosmetyczkę Karolinę wykształciłam sama. Pierwsze szlify zdobywała u mnie w czasie wielomiesięcznego szkolenia. Nauczanie sprawia mi ogromną przyjemność, a fakt, że dostrzegłam jej talent – daje dzisiaj ogromna satysfakcję. Karolina po różnych znaczących kursach jest mistrzynią w przedłużaniu i zdobieniu paznokci metodą żelową. Wśród klientek ma grono wielbicielek, które nie wyobrażają sobie, by ktoś inny zamiast niej miał wykonywać zabiegi na twarz. Jest precyzyjna, dokładna, drobiazgowa, dba o każdy szczegół, a przy tym miła i sympatyczna. Pracuje z ogromnym zapałem. I takie są wszystkie moje dziewczyny – absolutne perfekcjonistki i profesjonalistki. Ludzie to widzą! A ponieważ lubimy się także prywatnie – spotykamy się chętnie na gruncie towarzyskim – atmosfera u mnie jest cudowna. To wszystko właśnie składa się na sukces studia. Jestem im za to – za serce i empatię – szalenie wdzięczna, dlatego mogę już zdradzić, że w czerwcu robimy przerwę, bo zabieram je na Majorkę.

Renata Kukla z mężem Ryszardem. Niedawno spełniła wielkie marzenie – pływała z delfinami

wpływa na odbiór naszych usług. Ludzie po prostu lubią do nas przychodzić. Najlepszy dowód, że mamy masę stałych klientek, które wędrują za nami po każdej zmianie siedziby, a tych zmian, nie da się ukryć, kilka już było (mam nadzieję, że nasz obecny adres będzie aktualny na stałe).

Co dla pani jest najważniejsze?

Studio mam nowoczesne, pracujemy w nowoczesnym stylu, ale dla mnie bardzo ważny jest fakt, że dziewczyny mają ciepły, serdeczny stosunek do klientów. Jest nowocześnie, ale nie surowo. Przytulnie, ale nie wyniośle. Żeby gość wchodzący do salonu wprost z ulicy od razu poczuł się jak u siebie, swobodnie, bez dystansu. Przeżywamy z klientkami ich radości i smutki. Jest okazja, to się śmiejemy, a czasem płaczemy. Jak w życiu, jak w rodzinie. Fakt, że się znamy i lubimy bardzo ułatwia profesjonalne prowadzenie salonu. To chcę mocno podkreślić – jesteśmy mocno zżyte, ale kiedy przekraczamy próg studia, zapominamy o kumpelskich relacjach i stajemy się profesjonalnym teamem. Każda wie, co należy do jej obowiązków i nie mizdrzymy się do siebie przy klientkach. To dowodzi dojrzałości zespołu i korzystnie

Jest pani ambasadorką jakiejś określonej marki?

Miałam dużo propozycji, lecz świadomie nie chcę reprezentować żadnej konkretnej firmy. Mam swoje ulubione kosmetyki, na przykład we fryzjerstwie markę Farouk, ale poszczególne firmy najczęściej są mocno wyspecjalizowane w określonym zakresie, a my nie chcemy się ograniczać. Każda z moich dziewczyn lubi coś innego. Renata Sieńczak wybiega daleko w przód. Zdobywała doświadczenia w czasie prestiżowych szkoleń prowadzonych przez fryzjerskie autorytety, między innymi Andrzeja Wierzbickiego, Dorotę Wodzińską czy Łukasza Zarychtę. Współpracowała z markami Lecher, Renée Blanche, Artego czy Farouk. Potrafi przedłużać i zagęszczać włosy kilkoma metodami. Jako jedna z niewielu w województwie śląskim wykonuje koloryzację na kole, a jej fryzury awangardowe to naprawdę majstersztyk. W naszym studiu wykonujemy także zabiegi regenerujące, całkowicie odbudowujące strukturę włosa... Cały czas inwestuję w rozwój pracownic. Mimo że jesteśmy trenerkami w naszej akademii, Renata Sieńczak i ja, to cały czas wyjeżdżamy, szkolimy się, dzięki czemu – to nowość – mogłyśmy otworzyć w studiu niedawno gabinet podologiczny, co było spełnieniem marzeń Karoliny Wieczorek, która uwielbia dbać o czyjeś stopy, wykonywać pedicure i manicure.

Fot. Ryszard Kukla

Krótko mówiąc...

Zespół Etheria, a na pierwszym planie Teodor, wspaniały przedstawiciel psiego rodu

6

nr 46 / 2017 • Lady’s Club

Najkrócej: chcę sama stworzyć swoją markę i nad tym, jako zespół, cały czas pracujemy. Jest zainteresowanie podologią?

Ogromne. Wiadomo, zimą bardziej dbamy o dłonie, ale zbliża się wiosna i panie już myślą o swoich stopach i nogach. Zaczął się ruch, zwłaszcza że klientki znają Karolinę i garną się do niej. Chętnie zatrudniłabym dodatkowe


osoby, lecz nie jest łatwo o profesjonalistki. Nasza praca nie polega na odbijaniu karty i spoglądaniu na zegarek, kiedy będzie można wyjść. To pasja, empatia do ludzi, podnoszenie kwalifikacji, szlifowanie poziomu mistrzowskiego na niełatwym rynku, gdzie konkurencja jest duża. Nie można przecież dopuścić do sytuacji, że pojawi się klientka, która będzie wiedziała więcej od nas. To byłaby porażka. Możemy obronić się tylko profesjonalizmem, umiarkowanymi cenami i sympatią okazywaną nam przez klientów. Może to zabrzmi nieskromnie – jesteśmy jednak bardzo lubiane i tego będziemy się trzymać. Praca wypełnia znaczącą część pani życia, ale to niejedyna pani pasja...

Przyznam się, że kocham też pisać. Na razie tworzę do szuflady. Wierzę jednak, że to moje pisanie ma jakąś wartość. Kiedy żył jeszcze mój tata,

studio Fryzjersko-kosmetyczne eTheRIA ul. Orkana 6, Bielsko-Biała tel. 33 829 90 14, 600 016 595 www.studioetheria.pl www.facebook.com/ studioetheria

zaczęłam pisać powieść... Później ją przerwałam, lecz chyba będę musiała do niej wrócić. Na razie sprawdzam się w krótszych formach (styl Renaty Kukli czytelnicy Lady’s Club będą mieli okazję poznać już od następnego numeru – przyp. redakcji). Kolejną moją pasją są podróże. W zasadzie podróżowanie pomaga mi spełnić się w pisaniu, ponieważ przywożę ze świata ogromny ładunek emocji, wrażeń i staram się je przetwarzać. Uwielbiam zwiedzać, starannie planuję każdy wyjazd, sama projektuję trasy, bez udziału biur podróży i leżaków przy basenie. Żeby dotrzeć do miejsc, które chciałam zobaczyć, niezdeptanych masową turystyką, i do ludzi, z którymi chciałam rozmawiać, nauczyłam się kilku języków, bo tak jak w pracy, tak i w jeżdżeniu po świecie chcę być perfekcjonistką. dziękuję za rozmowę. reklama


Wierność tradycji i wielkie inwest ycje

grupa mOkate tO OBeCnie CzOłOwy prOduCent kawy, herBaty i prOduktów inStant w eurOpie śrOdkOwO-wSChOdniej,

jeden z liderów pOlSkiegO ekSpOrtu. z tegO źródła pOChOdzi już OkOłO 70% przyChOdów firmy, a jej prOdukty trafiają dO pOnad

60 krajów na wSzyStkiCh kOntynentaCh.

Ród MOKRySzóW WyWOdzi Się z dOBREJ, POłOżONEJ NiEdALEKO FRÝdKA-MÍStKA. W CzERWCu 2016 OdByłA Się tAM uROCzyStOśĆ OdSłONięCiA tABLiCy uPAMiętNiAJąCEJ zASłużONEgO KOMENdANtA MiEJSCOWEJ StRAży POżARNEJ i SPOłECzNiKA JOSEFA MOKRyŠA, KtóRy OKOłO ROKu 1900 zAłOżył WE WSi SKLEP KOLONiALNy, z KAWą i hERBAtą OCzyWiśCiE. tAKiE Były POCzątKi ROdziNNEgO BizNESu. tABLiCę uFuNdOWALi WłAśCiCiELE FiRMy i MARKi MOKAtE. NA zdJęCiu MOMENt OdSłONięCiA tABLiCy i JEJ tREśĆ, uPAMiętNiAJąCA JOSEFA MOKRyŠA. WiEKOWEJ tRAdyCJi, RzEtELNOśCi i SuMiENNOśCi dziAłANiA FiRMA JESt WiERNA dO dziś

W

lutowym wydaniu prestiżowego miesięcznika Forbes opublikowany został artykuł „Inwestycje i tradycja”, w którym znalazły się interesujące wypowiedzi właścicieli Mokate: Teresy Mokrysz – założycielki firmy, jej syna dr. Adama Mokrysza – CEO Grupy Mokate i prezesa Zarządu Mokate SA oraz córki Sylwii Mokrysz z Zarządu Mokate SA. – Klienci doceniają naszą jakość, podoba im się koncepcja marketingowa naszych marek, zainteresowanie budzi szeroki wachlarz asortymentowy. Rozwijamy się i osiągamy nasze cele biznesowe, ponieważ jesteśmy dobrze przygotowani: dysponujemy spójną i atrakcyjną ofertą, nowoczesnym parkiem maszynowym, zaawansowaną technologią, przewagami kosztowymi i przede wszystkim wspaniałym zespołem ambitnych i kreatywnych ludzi – mówi dr Adam Mokrysz, CEO Grupy Mokate i prezes Zarządu Mokate SA. Początki nie były łatwe, wspomina założycielka firmy, Teresa Mokrysz: – Wytrwałość, odwaga i niezrażanie się niepowodzeniami pozwoliły nam jednak nie tylko trwać, lecz także odnieść sukces. Pani Teresa podkreśla, że za swój największy sukces uważa to, iż Mokate pozostało firmą rodzinną.

8

nR 46 / 2017 • Lady’s CLub

– W firmach rodzinnych planuje się tak, jak w rodzinie, w skali pokoleń, a nie roku finansowego. Decyzje podejmuje się mając na uwadze dobro rodziny – własnej, ale i również rodzin pracowników. To wyjątkowa odpowiedzialność – dodaje Sylwia Mokrysz z Zarządu Mokate SA. Swoją rodzinność Mokate podkreśla w nowym logo, które wprowadzono w ubiegłym roku. Pojawiło się w nim sformułowanie „A Family Business”, czyli firma rodzinna. – Należy budować silne marki, inwestować w rozwój i nowe technologie, wspierać i edukować najlepszych współpracowników, wypracowywać partnerstwa i sojusze z innymi firmami, być szybkim i skutecznym w działaniu. Mokate idzie taką właśnie drogą, cały czas pamiętając o tym, że nasz główny cel to zadowolenie i satysfakcja milionów klientów na całym świecie – deklaruje dr Adam Mokrysz. – Inwestycje, podobnie jak na początku działalności, tak i teraz, są jednym z priorytetów firmy. Nieustająco poszukujemy nowych możliwości i kierunków rozwoju – twierdzi Teresa Mokrysz, założycielka Mokate. Rodzinna firma z Ustronia w ubiegłym roku na prorozwojowe inwestycje wydała rekordową kwotę 100 mln zł! I nie zamierza osiąść na inwestycyjnych laurach.


Fot. Materiały Prasowe Ależ była zabawa! Na dworze mróz, a wewnątrz Domu PZKO tańce, swawole, hulanki i rozgrzewające herbaty LOYD

T

Bal Gorolski

en bal jest jedną z największych i najważniejszych nieplenerowych imprez folklorystycznych w Republice Czeskiej. Setki par w strojach ludowych i dziesięć zespołów regionalnych wzięło udział w tegorocznym styczniowym Balu Gorolskim oraz 39. Międzynarodowym Przeglądzie Kapel Ludowych i Zespołów Folklorystycznych w Domu

Kultury PZKO „Kasowy” w Mostach koło Jabłonkowa. Również w tym roku ta wielka impreza odbyła się przy wsparciu firmy Mokate. Artyści i goście rozgrzewali się wybornymi herbatami LOYD. Jako pierwsza na scenę weszła kapela Nowina z solistkami. Później zagrały kapele Wałasi, Šmykňa, Polana i Friš. Niesamowite wrażenie zrobił damski zespół Rosa, prezentujący folklor wschodniej Słowacji. Widzowie podziwiali węgierski temperament zespołu Szikes Zenekar. Prócz amatorskich wykonawców wystąpił też profesjonalny, poddukielski PUĽS z Prešova na Słowacji, z pokazem stylizowanych tradycyjnych tańców Rusinów. Tak się podobał, że aż trzykrotnie bisował. Organizatorzy już teraz zapraszają na 40. przegląd kapel i zespołów, który odbędzie się w sobotę 6 stycznia 2018 r. Szczegóły na stronie www.balgorolski.eu.

Puchar Reksia

M

nóstwo dzieci wzięło udział w szóstym narciarskim Pucharze Reksia, rozgrywanym na bielskim Dębowcu. Dopisało wszystko: pogoda, atrakcje i humory. Impreza była wyjątkowa, ponieważ w tym roku Reksio obchodzi 50. urodziny. Herbaty LOYD od Mokate rozgrzewały dzieci i dorosłych, zachęcając do dalszej fantastycznej zabawy na śniegu. Wyjątkowość pucharu wynika też z faktu, że w tym roku zawody rozszerzą się o Bukowinę Tatrzańską (19 marca na stoku Bania). Na Dębowcu najmłodsi pasjonaci dwóch desek rywalizowali w kategoriach wiekowych od 3-7 lat i od 8-12 lat. W tym roku wystartowało 400 zawodników. Taki był limit, bo chęt-

Twórcą Reksia był Lechosław Marszałek, reżyser i scenarzysta Studia Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej

Gorąca herbata LOYD pod stokiem smakowała wybornie

nych przybyło znacznie więcej. Przebieg zawodów śledziło ponad 3000 osób. Puchar Reksia, propagujący sporty zimowe, wpisał się na stałe do kalendarza imprez Międzynarodowej Federacji Narciarskiej FIS. nr 46 / 2017 • Lady’s Club

9


Artykuł sponsorowany

Kobiety chcą się bronić

Centralny O środek Sportu w Szczyrku. N a macie Kornelia Marek , uczennica LO im. Kościuszki w B ielsku -B iałej, „ szkoły kadetów ” aspirującej do miana najlepszej szkoły mundurowej w P olsce . Kornelia interesuje się sprawami wojskowymi i chętnie jeździ na szkolenia organizowane przez C entrum Szkolenia 1 PSK C amp R aptor. Tego dnia z miejscowości Lubockie koło Lublińca przyje chali do S zczyrku na pokazowe ćwiczenia instruktorzy C amp R aptor : szef ośrodka I reneusz M ichalik , były operator J ednostki W ojskowej K omandosów, K rzysztof P iwowarski i J erzy K uśmierczyk .

D

o czego nawiązuje nazwa Raptor? Osobom niezwiązanym z wojskiem kojarzy się z filmem „Park Jurajski” Stevena Spielberga, a wojskowym – z kryptonimem, jakim posługiwali się komandosi z Lublińca w trakcie misji w Iraku, a potem w Afganistanie. Raptory to niewielkie, nieustraszone, szybkie i inteligentne drapieżniki, żyjące w czasach prehistorycznych. Ślady ich pazurów widnieją w logo Camp Raptor – ośrodka prowadzącego szkolenia strzeleckie, taktyczne, medyczne i inne związane z wojskiem i obronnością. Kadrę Camp Raptor stanowią byli żołnierze Jednostki Wojskowej Komandosów w Lublińcu oraz specjaliści z innych jednostek wojskowych, wyszkoleni w kraju i za granicą, weterani działań na misjach. – Do tej pory szkoliliśmy głównie mężczyzn, ale widzimy, że istnieje także pilna potrzeba szkolenia obronnego kobiet. Zorganizowaliśmy już dwa jednodniowe kursy w Lublińcu, w każdym wzięło udział około 30 pań. Matki przychodziły razem z córkami. To było dla nich bardzo ważne, osobiste doświadczenie. Taki przekaz międzypokoleniowy, by nie pozostawały bierne wobec przemocy. W marcu odbędzie się pierwszy taki kurs w Bielsku-Białej – informuje szef ośrodka, Ireneusz Michalik. Zainteresowanie jest ogromne. Camp Raptor chce zaangażować w zajęcia Bezpieczna Kobieta gminy i szkoły w województwie śląskim, a później w kraju.

10

nr 46 / 2017 • Lady’s Club


Artykuł sponsorowany

Czym szkolenia dla kobiet prowadzone przez Camp Raptor różnią się od innych?

– Naszymi kursantkami nie są tylko młode, sprawne fizycznie kobiety, jak Kornelia. Szkolimy wszystkie kobiety, które są gotowe, by podjąć wyzwanie, jeśli nie chcą być bezbronnymi ofiarami przemocy. Po zajęciach u nas nie tylko potrafią się obronić, używając prostych trików, ale wzrasta w nich świadomość istniejących zagrożeń, a co najważniejsze samoocena – dodaje Ireneusz Michalik. – Czasami wystarczy użyć tego, co zawsze mają przy sobie: głosu, torebki, kluczy, szminki, aby się obronić. Skąd pomysł na tak nietypowe narzędzia obrony?

– Jeden z naszych instruktorów ukończył szkolenie w Izraelu z zakresu technik obronnych, opracowanych specjalnie dla kobiet. Swoje doświadczenie wykorzystał ucząc najpierw moją żonę, która jest przedsiębiorcą. Żona jakiś czas temu została pobita, rozpoznała nawet sprawców, ale policja umorzyła dochodzenie z powodu braku świadków. Żona po tym doświadczeniu już nie chciała być bezbronną ofiarą przemocy. Zajęcia obronne dla kobiet są usługą płatną. Ośrodek działa zgodnie z prawem i posiada wszelkie wymagane koncesje i pozwolenia. Jego zasada brzmi:

Uczestnicy szkolenia w Szczyrku: Kornelia Marek, Krzysztof Piwowarski, Ireneusz Michalik i Jerzy Kuśmierczyk

Fot. ARC

Fot. © Stanisław Bubin / Lady’s Club

SZCZĘŚCIE TO KWESTIA PRZYGOTOWANIA SIĘ. STRACH BOI SIĘ ODWAŻNYCH

Zajęcia z cyklu „Bezpieczna kobieta” w Lublińcu cieszyły się ogromnym zainteresowaniem

CAMP RAPTOR Tel. 782 129 532, 782 129 533 ul. Szkolna 8, 42-713 Lubockie, gm. Kochanowice www.bars201.com, biuro@miwomilitary.pl, biuro@bars201.com nr 46 / 2017 • Lady’s Club

11


Artykuł sponsorowany

Przełom w zdobieniu paznokci! D rukarka do paznokci jest nowoczesnym urządzeniem służącym do cyfrowego zdobienia paznokci. To urządzenie, które coraz częściej można spotkać w salonach kosmetycznych. Łatwo, szybko i niezwykle precyzyjnie pozwala nadrukować nieograniczoną liczbę wzorów lub dowolnych zdjęć na naturalnej płytce lub tipsach. Urządzenie posiada zainstalowany pakiet z ogromną ilością grafik, który można dowolnie powiększać o własne wzory i zdjęcia. Drukarka pozwala uzyskać nieosiągalne dotąd efekty stylizacji paznokci, w których jedynym ograniczeniem jest wyobraźnia. Drukarka urzeczywistni każdy pomysł! Model z wbudowanym komputerem i dużym ekranem dotykowym posiada funkcję malowania 5 paznokci jednocześnie, a na każdym paznokciu można nanieść inny wzór. Po wykonaniu zdobień można wykończyć pracę różnego rodzaju materiałami do zdobnictwa, na przykład cyrkoniami, brokatami itp. Czas pomalowania jednego paznokcia to od 5 do 15 sekund. Naniesione wzory utrzymują się od 10 do 20 dni. Eksploatacja urządzenia jest ekonomiczna, ponieważ nadruki są wykonywane na standardowych tuszach do drukarek biurowych. Kontakt: www.mosati.sklep2.pl

12

nr 46 / 2017 • Lady’s Club


Wszyscy mamy prawo

do miłości

R ozmo wa z JOANNĄ MIELE WCZYK, autork ą Tr ójko we j audycji „Matk a Polk a Feministk a” i wydanych pod t ym samym t y tułem książko wych opo wieści o r odzicielst wie Zanim zaczniemy rozmawiać o książce, poproszę o kilka informacji o sobie. Co się dzieje z panią i cotygodniowymi audycjami, które przez kilka lat firmowała pani w III Programie Polskiego Radia? Myślę o „Matce Polce Feministce” i „Seksie naszym powszednim”? Czy jest pani jeszcze związana z Trójką?

Nadal jestem dziennikarką, ponieważ takie mam wykształcenie. Praca jest i była moją największą pasją, chociaż niezwiązana jest już z radiem. Obie audycje nie znalazły się w kolejnych – letniej i jesiennej – ramówkach, a moja umowa została rozwiązana. Taka była decyzja dyrekcji Trójki. Po 12 latach jestem więc związana z radiem już jedynie towarzysko. I emocjonalnie. Słyszałem, że wyprowadziła się pani w 2015 roku do Monachium. Nadal pani mieszka w Bawarii? Jak układa się tam pani życie? Jak wyglądają polskie sprawy, zwłaszcza te, które panią interesują, z emigranckiej perspektywy?

Minął rok, odkąd z całą rodziną przyjechaliśmy do Monachium. To wystarczająco dużo czasu, żeby docenić spokój, jaki tu panuje. Mnóstwo ułatwień, ważnych dla rodziny z dziećmi. Placów zabaw, miejsc dostosowanych do potrzeb najmłodszych. Ale też szereg zasad wprowadzających w życie bezpie-

czeństwo. I takiego myślenia, który cechuje tę część świata, że jeśli wszyscy będziemy przestrzegać tych zasad – wszyscy będziemy czuć się pewnie i bezpiecznie. Oczywiście, moje życie wygląda inaczej, bo przez ten rok skupiona byłam raczej na zapewnieniu emocjonalnego bezpieczeństwa dzieciom, które miały różne etapy akceptacji nowej sytuacji. I to zupełnie naturalne. Był czas buntu, związany z niemożliwością porozumienia się z rówieśnikami. Teraz wychodzimy na prostą. To też czas, który mogę poświęcić sobie. Jeśli chodzi o moje zainteresowania, czyli rozmowy o rodzicielstwie – nic się nie zmieniło. Nadal rozmawiam, a rozmowy w formie podcastów zamieszczam w internecie. Teraz te rozmowy są bogatsze o wątki związane z emigracją, z tym, jak rodzina reaguje na zmiany. I muszę powiedzieć, że w większości przypadków osoby, które wyjeżdżają, mają podobne wątpliwości, problemy, podobne rzeczy cieszą i zachwycają w nowych miejscach. Jak cztery lata temu wpadła pani na pomysł „Matki Polki Feministki” i jak projekt został wtedy przyjęty przez ówczesne władze radia, a później przez słuchaczy? Czy złożyły się na to własne doświadczenia? Pytam o to dlatego, że w nazwie kryje się sprzeczność: macierzyństwo nr 46 / 2017 • Lady’s Club

13


i feminizm kłócą się przecież. O jakich feministkach pani wtedy myślała? Jak pani szukała bohaterów?

ją dzieci. Są niezwykłe historie o miłości, dające dużo nadziei. 15 rozdziałów, prawie 20 bohaterów. Jest też moja historia związana ze zmianami.

Oczywiście korzystałam wtedy przede wszystkim ze swoich doświadczeń: mamy, która – mimo że jest świadomą kobietą – Jaką pani jest matką Polką? Nieidealniestety widzi stereotypowo niektóre spraną na pewno, bo idealnych nie ma, ale wy, daje się wciągnąć w poczucie winy, zapewne konfrontuje pani własne dojeśli nie robi czegoś, co zdaniem innych świadczenia z doświadczeniami innych... powinno być robione, martwi się oceI jak na tym tle wygląda pani macienami. Więc z jednej strony świadomość rzyństwo? Czy własne dzieci – dwóch i wolność, a to jest dla mnie feminizm, chłopców – skłaniają do rezygnacji z idez drugiej – ograniczenia, jakie sama sobie alistycznych przekonań, spychają na pofunduję. Stąd ów pomysł. Ze scenariuszem zycje konserwatywne, eliminują radykaaudycji i tytułem pojawiłam się w pokoju lizm i feminizm z życiowych przekonań? Książka „Matka Polka Feministdyrektorskim i nie przypominam sobie, Albo inaczej – czy mając już dzieci, włąka” Joanny Mielewczyk ma 236 żeby były jakieś wątpliwości. Te 5-minuczyłaby się pani czynnie w kolejny strajk stron, ukazała się w twardej towe rozmowy z rodzicami były częścią kobiet, w kolejny czarny protest przeciw oprawie, i na rynku jest od 1 lupopołudniowej audycji „Zapraszamy do ustawie całkowicie zakazującej aborcji? tego 2017. Jej profil na Facebooku Trójki”. I okazało się, że rodzice chcą rozJestem mamą wystarczająco dobrą. Dla ma już prawie 14 tys. polubień. mawiać, chcą dzielić się swoimi radościaswoich dzieci najlepszą. Staram się ich Znajdziecie na nim również kami i wątpliwościami. Były więc rozmowy nie ograniczać własnymi strachami, nie lendarz najbliższych spotkań auo oczekiwaniu na dziecko, o wychowywablokować. To niezwykle trudne. Staram torskich Joanny Mielewczyk. niu, o tym, jak dziś wychowują ojcowie, się też umiejętnie pozostawać sobą w tej a jak wychowywali ich rodzice, o zmianach pokoleniowych, relacji, nie rezygnować ze swoich potrzeb. Różnie mi to wyale też o kłopotach i problemach ze zdrowiem. Dużo było barchodzi. Jestem mamą, która ciągle ma mnóstwo wątpliwości dzo intymnych rozmów o zmianach w życiu. O miłości także i wiele pytań. Nadal jestem dosyć czarno-biała, jeśli chodzi było sporo. Na początku szukałam rozmówców, chciałam rozo priorytetowe dla mojej rodziny sprawy. Ale też jest we mnie mawiać o zmianach w życiu zawodowym... Szukałam pod tym coraz więcej szarości – i to w różnych odcieniach. Rodzicielkątem. Bardzo szybko rodzice zaczęli zgłaszać się sami. Czastwo nie wpływa na to, że nagle przestaje się zauważać to, co sem chcieli zwrócić na coś ważnego uwagę, czasem zwyczajnie jest ważne. Dla mnie wolność, sprawiedliwość są kluczowe, się wygadać. Po czterech latach około 80% bohaterów to byli więc jestem i feministką, i mamą. Moje dzieci są wychowyrodzice, którzy sami zadzwonili albo napisali. wane w poczuciu, że nie można ludzi obrażać, że nie można ograniczać, także ze względu na płeć. Że wszyscy mamy prawo Czy książka jest prostym zapisem wybranych radiowych rozdo miłości, szczęścia, rozwoju. Nie jest to dla nikogo z moich mów z pani bohaterami, czy też daje coś więcej? Dotarła pani najbliższych tematem zaskakującym. Jeśli zaś chodzi o proponownie do swoich bohaterów? Kim są? Czy układając i wytesty, to – w związku z tym, że nie mieszkam w Polsce – nie pełniając książkę kierowała się pani tezą, że każda historia, mogę we wszystkich uczestniczyć. Na jednym udało mi się nawet najtrudniejsza, musi mieć szczęśliwe zakończenie? być. A moje zdanie na ten temat nie jest tajemnicą. Uważam, Książka to nie zbiór wywiadów, raczej reportaże o tych naże powinniśmy mieć – kobiety i mężczyźni – prawo do wiedzy, szych spotkaniach. Jej ogromną siłą są ponowne spotkania. edukacji seksualnej na najwyższym poziomie naukowym, nie Do każdego bohatera wracam – po roku, czasem po trzech laideologicznym. Powinniśmy mieć wybór. Powinniśmy mieć tach – i pytam, co się zmieniło, jak ci się żyje, jakim dziś jesteś w wyborze wsparcie. Marzy mi się opieka dla kobiet, całych rodzicem? Czy jesteś szczęśliwy? To fantastyczni ludzie, ich rodzin. Wsparcie psychologiczne. Niezależnie od podjętej życie jest pełne niespodzianek, bardzo często te zmiany są niedecyzji. I akceptacja dla swoich poglądów. Opowiem pewną samowite. Nie zawsze zakończenie jest szczęśliwe. To są spohistorię. Jedną z najbliższych mi osób jest fantastyczna dziewtkania, przy których i ja płakałam. Każda z tych osób jest mi czyna, matka. Łączy nas poczucie humoru, podobne patrzenie bliska, każda oddała mi i książce kawałek swojej intymności. na świat, na wychowanie. Moja koleżanka jest osobą niezwykle To ogromny dar, za który jestem wdzięczna. Książka bogata wierzącą i – co bardzo ważne – praktykującą. To nie jest tylko jest też w moje emocje. Nie oceniam żadnego wyboru, jestem deklaracja wiary. Jej wybory związane są z wiarą. Natomiast po to, by o nim posłuchać. Ale jestem też bardzo szczęśliwa, nikomu jej nie narzuca. To bardzo osobista sprawa. Jej i jej rogdy widzę, jak wiele dobrego zadziało się w życiu moich bodziny. Wiemy obie, że na jednym proteście po tej samej stronie haterów. Są ojcowie, którzy opowiadają o walce. Jeden o walce się nie spotkamy. I ona kiedyś, w trudnym dla mnie momenz chorobą córki, drugi o walce o bycie świadomym ojcem. Jest cie, powiedziała, że bardzo o mnie myśli, bardzo się boi i że też bohater, który opowiada o niepłodności. To niesamowita pomodli się za mnie. To był dla mnie niezwykły prezent, niehistoria fantastycznej rodziny. Są mamy, które same wychowuzależnie od moich poglądów, mojej wiary, ona zrobiła coś, co

14

nr 46 / 2017 • Lady’s Club


dla niej jest najważniejsze w prezencie dla mnie. I marzy mi się, że z takim szacunkiem i akceptacją dla swoich poglądów będziemy ze sobą rozmawiać. To staram się robić, spotykając się z „moimi” mamami i ojcami. Ale chciałabym to zauważać także na innych poziomach. Jakie będą dalsze losy projektu „Matka Polka Feministka”? To przecież niemożliwe, by zakończył żywot po audycji i jednej książce? Robiła pani zbiórkę pieniędzy na stronie www.PolakPotrafi.pl między innymi na własną stronę internetową. Więc co dalej?

Nadal rozmawiam. Co wtorek, tak jak w Trójce, pojawiają się kolejne wywiady o rodzicielstwie. Archiwum tych rozmów znajduje się na stronie www.joannamielewczyk.pl. Pieniądze, które zebrałam na stronie www.PolakPotrafi.pl wystarczyły, zgodnie z zapowiedzią, na wydanie książki. Na szczęście pojawiło się poznańskie wydawnictwo Czwarta Strona, które ogromnie mnie w całym procesie wsparło. I to dzięki temu wsparciu powstała właśnie strona. I nie tylko. Dzięki Czwartej Stronie książka „Matka Polka Feministka” jest w księgarniach. Ten zapał mój, słuchaczy, udzielił się także innym. Więc rozmowy nadal będą się pojawiać, a ja z niecierpliwością czekam na to, jak „Matkę Polkę Feministkę” i moich bohaterów przyjmą czytelnicy. Dziękuję za rozmowę. Rozmawiał Stanisław Bubin Zdjęcia: Tola Martyna Piotrowska / www.tolala.pl

JOANNA MIELEWCZYK Dziennikarka – przede wszystkim radiowa, głównie Trójkowa, dziś mniej zależna. Autorka audycji w Programie III „Seks nasz powszedni” i „Matka Polka Feministka”. Matka wyjątkowo nieperfekcyjna, ale pełna dobrych chęci. Kobieta – wcale nie nieprzewidywalna, optymistka, chociaż tylko w deklaratywnej warstwie, fanka wymyślania mniej szczęśliwych scenariuszy, z ulgą oddychająca, gdy jednak się uda. Przede wszystkim miłośniczka rozmów, poznawania ludzi. Wdzięczna za powierzane jej zaufanie. Broniąca bohaterów swoich rozmów przed krzywdzącymi opiniami innych. Zaangażowana i lojalna. reklama

IWONA SZYMCZYK Malarstwo

NATURA KOBIETA SACRUM Mieszkam w Bielsku-Białej i maluję od zawsze. Swoją pasję rozwijam i udoskonalam w Pracowni Sztuk Pięknych, prowadzonej przez dr. hab. Krzysztofa Dadaka. Brałam udział w wielu wystawach zbiorowych i indywidualnych. W czasie XXII Ogólnopolskiego Konkursu Malarstwa im. Ignacego Bieńka otrzymałam wyróżnienie. Prowadząc artystyczne działania twórcze, kilka lat temu zetknęłam się z malarką Anną Wróbel. W 2014 roku stworzyłyśmy projekt artystyczny EKSCENTRYCZNA I ROMANTYCZNA, który polega m.in. na tworzeniu unikatowych, Iwona Szymczyk kolorowych kolekcji ubrań i biżuterii z naszymi obrazami. Projekt trwa i nadal się rozwija.

Ekscentryczna i Romantyczna – Jedna z prac

Zachęcam do współpracy i zainteresowania się moją twórczością tel. +48 604 422 063, e-mail: kontakt@iwona-szymczyk.pl, www.iwona-szymczyk.pl

nr 46 / 2017 • Lady’s Club

15


Po prostu robię swoje Fot. Robert Baka

R ozmo wa z ZYGMUNTEM „MUŃKIEM” STASZCZYKIEM, w ok alistą i liderem T.LO VE

Czy czuje się pan jak „Pielgrzym”, tytułowy bohater singla pilotującego nowy album grupy?

Słowo pielgrzym można rozumieć wielorako. W znaczeniu religijnym, duchowym na pewno tak – jestem pielgrzymem. Pochodzę z Częstochowy, mieszkałem w pobliżu alei prowadzących do Matki Boskiej, a to zobowiązuje. W sensie metaforycznym również dalej jestem w drodze, więc czuję się pielgrzymem. Jak każdy chyba człowiek. Częstochowa. Chętnie pan tam wraca?

Jestem „medalikarzem” i jestem z tego dumny. Moja rodzina od pokoleń jest związana z Częstochową. Mieszkałem w dzielnicy Raków, gdzie działa klub piłkarski Raków Częstochowa. Wychowałem się w sportowej chuliganerii w dzielnicy robotniczej. To oczywiście były inne czasy. Większość dnia spędzało się na podwórku, ktoś dostał w nos, piło się tanie wino, umawialiśmy się na wspólne oglądanie czarno-białej telewizji. Sentyment do Rakowa pozostał mi do dziś.

A muzyka? Jak narodziło się T.LOVE?

W latach 80. był boom rockowy i punkowy. Takie grupy jak Maanam, Perfect to były tuzy, których słuchało się na antenie radiowej. T.LOVE pierwszy koncert zagrało w 1981. Zaczęliśmy grać, a w hucie Częstochowa wybuchły strajki (nasze pierwsze utwory, to były „Mamo, kup mi karabin” i „Gwiazdka”). Nie dokończyliśmy wtedy koncertu. Oficjalnie kapela powstała w 1982. Grupę stworzyliśmy z ludzi z IV LO im. Sienkiewicza w Częstochowie, do którego chodziłem. W 1984 wystąpiliśmy w Jarocinie, tam nagraliśmy pierwszą płytę. Została zarejestrowana na kasecie magnetofonowej. Kasetę z płytą „Nasz Bubelon” sprzedawaliśmy potem w trakcie koncertów. W 1985 nagraliśmy tę samą płytę już w studiu, powstały tam również nagrania do kolejnego wydania „Chamy idą”. Gówniarze grali rocka i dobrze się przy tym bawili. Nie było nas w oficjalnym obiegu, mieliśmy kłopoty z cenzurą, ale zyskaliśmy popularność „oddolną”. Ludzie znali nasze piosenki, nucili je, przekazywali sobie wzajemnie nagrania z kaset. Potem były studia w Warszawie i rozpoczął się kolejny, warszawski etap T.LOVE. Trwał 9 lat, nim skończyłem polonistykę. W piosenkach od początku stawiałem na teksty. W ubiegłym roku Akademia Szwedzka doceniła teksty piosenek, przyznając Bobowi Dylanowi Nagrodę Nobla.

Okładki wybranych płyt T.LOVE

16

nr 46 / 2017 • Lady’s Club


Fot. Paweł Okulowski

Fot. Robert Baka Obecny skład zespołu: Muniek Staszczyk śpiew, gitara basowa, Maciej Majchrzak gitara, Jan Pęczak gitara, Paweł Nazimek gitara basowa, Sidney Polak perkusja, Michał Marecki instrumenty klawiszowe, Tom Pierzchalski saksofon

Deklaruje pan w jednym ze swoich utworów „I Hate Rock’n’Roll” (nienawidzę rocka).

To jedna z moich ulubionych piosenek, tak jak „King”, „Old is Gold” i te z ostatniej płyty (lubię też kawałki nagrane z grupą Szwagierkolaska). T.LOVE nigdy nie tworzyło piosenek do śpiewania przy goleniu czy z okazji bożonarodzeniowej gwiazdki. To teksty zaangażowane, trudne, które wywołują emocje, czasami negatywne. Ważne jest słowo. Dla mnie liczy się to, czy utwór nadaje się do radia, które jest taką pamięcią zbiorową, czy też nie. Publiczność to rozumie. Choć nagraliśmy też satyryczną płytę „Chłopaki nie płaczą”, z której kilka piosenek stało się przebojami, a z założenia miały charakter pastiszu. Cała płyta powstała na fali dyskotekowej popularności boys bandów. Dobry tekst z dobrą aranżacją muzyczną wymaga czasu. Tak tworzyli The Beatles, Sinatra. Chociaż teksty „King” czy „Warszawa” napisałem bardzo szybko. Większość naszych piosenek powstaje w ten sposób, że przynoszę na próby zeszyty, szkice, wspólnie piszemy muzykę, szukamy rytmu, metrum. Na sukces trzeba długo pracować. Wydany w 2012 album „Old is Gold” powstawał długo, wiele miesięcy. I zdobył Fryderyka w 2013. Jesteśmy takimi anty-idolami. Ja sam jestem już niemłody i niemodny. Mam wadę wymowy, nigdy nie zdobyłbym laurów w Idolu czy innym konkursie, gdzie ocenia się umiejętności muzyczne przyszłych artystów. No i jestem 50+, więc z perspektywy młodych ludzi jestem już trupem, takim się nie wierzy. Przynajmniej ja takim nie wierzyłem jako młody człowiek. Czy rockmanowi trudno się starzeć?

Trzeba być sobą i wobec siebie uczciwym. Patrzeć w lustro. Wraz z wiekiem zmieniamy się fizycznie, mentalnie. Skóra, kowbojki to tylko zewnętrzne atrybuty artysty. Rock to stan umysłu. Rock jest pochodną bluesa, który powstał jako muzyka bólu czarnoskórych, był ich oddechem od pracy, wyrazem buntu wobec poniżenia. Zespół rocka to nie grupa grzecznych ministrantów, choć nie oznacza to, że muzycy w czasie wolnym obgryzają głowy zwierzakom domowym! Ja na scenie i w życiu prywatnym po prostu robię swoje. Nie będę udawał idioty, żeby być widocznym w życiu publicznym i zasłużyć za wszelką cenę na miano celebryty. Na scenie nie jest się dożywotnio, kiedyś trzeba z niej zejść. Dla mnie ważna jest godność, dlatego nie ma mnie w reklamach

ani w kampaniach polityków. Nie pozwolę się do takich rzeczy zaprzęgnąć. Utwory T.LOVE nie będą wykorzystywane w ten sposób. Gramy dla publiczności i będziemy grać tak długo, dopóki ludzie będą chcieli nas słuchać. Graliśmy w kościołach, więzieniach, domach dziecka. Trzeba się dzielić tym, co mądre i tym, co warto przekazać innym. A przemijanie jest naturalną częścią naszego życia. Umieramy, znikamy. Śpiewam o tym w kawałku o rodzicach. Jest pan przedstawiany jako jedyna stała część w składzie T.LOVE. Kogo najbardziej panu brakuje z przeszłości?

Jacka „Słonia” Wudeckiego, nieżyjącego perkusisty, współzałożyciela grupy. Mojego przyjaciela. Zaczynał grać, gdy byliśmy dzieciakami, nie doczekał reaktywacji kapeli w latach 90., po moim powrocie z emigracji w Londynie. Zginął w wypadku samochodowym w 1998, był pierwszym perkusistą T.LOVE. Często wracam do niego pamięcią. Częstochowskie czasy T.LOVE i muzyków, którzy z zespołem występowali, przypomniała płyta „T.LOVE Alternative” z 2015 i towarzysząca jej trasa koncertowa. Dziękuję za rozmowę.

ROZMAWIAŁA AGNIESZKA ZIELIŃSKA Zdjęcia pochodzą z sesji promocyjnej do albumu „T.LOVE” Wydawca płyt Warner Music Poland

ZYGMUNT „MUNIEK”STASZCZYK Rocznik 1963. Angażuje się w wiele projektów muzycznych. W początkach kariery, w latach 80., pozostawał pod wpływem punk rocka, z upływem czasu zaczął też korzystać ze stylistyki reggae, rock and rolla i pop. Był twórcą i wokalistą kapeli Szwagierkolaska, występował z grupą Habakuk, stworzył ścieżkę dźwiękową do filmu „Superprodukcja”. Założyciel i wokalista grupy T.LOVE, która nagrał m.in. albumy studyjne „Wychowanie”, „King”, „Chłopaki nie płaczą”, „I Hate Rock’n’Roll”, „Old is Gold”. Większość krążków uzyskała status złotych płyt, a składankowy „Love, Love, Love – The Very BesT.Love” pokrył się w 2012 r. platyną. Zespół koncertował prawie w całej Europie, wielokrotnie w USA. W listopadzie 2016 ukazała się płyta „T.LOVE”. Zespół planuje nagranie kolejnych singli promujących ten krążek.

Fot. Paweł Okulowski

To na pewno spora nobilitacja dla świata muzyki i dla artystów w ogóle.

nr 46 / 2017 • Lady’s Club

17


Fot. Artur Kowalczyk

Im więcej piszących kobiet, tym lepiej Z K AROLINĄ SZE WCZYKOWSK Ą, no wą autork ą kryminałó w, r ozmawia Stanisław Bubin Jest pani prawniczką, posiada tytuł radcy prawnego... Co panią znudziło w tym zawodzie, że zaczęła pani pisać kryminały?

Nie uważam, że zawód prawnika może znudzić. To, że zaczęłam pisać kryminały, nie oznacza, iż znudziło mnie wykonywanie mojego zawodu. Są to dwie zupełnie niezależne działalności w moim życiu. Pisanie to rezultat wewnętrznej potrzeby, pasji, a nie nudy. Książka „Druga strona miasta” to literacki debiut. Wpisała się pani do grupy młodych autorek, które zawojowały rynek powieści kryminalnej, że wymienię Katarzynę Puzyńską czy Katarzynę Bondę. Nie boi się pani konkurencji? Jest miejsce dla kogoś nowego w branży?

Z zasady staram się unikać porównań, bo nie mają one sensu. Każdy jest na innym etapie swojej drogi. Ja jestem na początku. Bardzo cenię i szanuję wspomniane autorki. Myślę, że im więcej piszących kobiet, tym lepiej. Nie jest ich znowu aż tak dużo. To dobrze, jeśli czytelnicy mają w czym wybierać i każdy może znaleźć coś dla siebie. Jak skonstruowała pani powieść? Akcja toczy się w Warszawie – mieście, w którym pani mieszka. Genius loci? Miała pani okazję dobrze poznać „drugą stronę miasta”?

Konstrukcja mojej powieści rodziła się dość długo. Pisałam plan tak, aby wszystko powstawało krok po kroku, co nie było wcale takie łatwe. W powieści jest sporo wątków i postaci, a akcja przeskakuje z miejsca na miejsce. Historia rozgrywa się w Warszawie, głównie na Pradze, bo znam i bardzo lubię tę część miasta. Miała ona w przeszłości gorszą sławę, ale to się zmienia. Tak jak nieustająco zmienia się cała Warszawa.

18

nr 46 / 2017 • Lady’s Club

Domyślam się, że nie zaczęłaby pani pisać kryminału, gdyby nie lubiła ich pani czytać. Jacy pisarze stanowią dla pani wzór? Literatura skandynawska, angielska, amerykańska? A może ktoś z krajowego rynku? Co nowego pani zaproponowała?

Jest wielu autorów, których lubię i do których wracam. Jeśli pan pyta o mojego mistrza – nie mam takiego. Co może dziwne, bardzo lubię pisarstwo niekryminalne, na przykład Donnę Tartt. Jestem zakochana w jej „Tajemnej historii” czy „Szczygle”. Imponuje mi epickość opowieści, bogactwo słowa. Z naszego podwórka lubię Joannę Bator i Jakuba Żulczyka. Cenię ich za mocny język, dosadność wypowiedzi. Oczywiście kryminały również mi towarzyszą – od kiedy, dorastając, poznałam Agathę Christie i jej twórczość. Teraz lubię szczególnie Johana Theorina i Gillian Flynn, lecz czytam prawie wszystko, nie sugerując się szczególnie opiniami. A co nowego zaproponowałam? To pewnie ocenią czytelnicy. Nie planowałam książki nowatorskiej i nie sądzę, by była taka konieczność. Opisała pani rynek potentatów farmaceutycznych. To przypadkowe środowisko, czy też zna je pani dobrze? Morderstwem zajmuje się para przyjaciół, prokurator Aleksander Zawadzki i były glina Modest Tokaj. Konsultowała pani szczegóły z ekspertami z tych środowisk, czy też bardziej panią pasjonuje psychologia postaci, złożoność natury ludzkiej, tajniki duszy uwikłanej w pewne układy?

Nie znam środowiska farmaceutycznego, jednak konsultowałam kilka kwestii z osobami, którym to środowisko jest bliskie. Odnośnie środowiska policyjnego, prokuratorskiego i lekarskiego – mam szczęście znać kilka osób, które w sposób fachowy i rzetelny mogły odpowiedzieć na moje pytania.


Proszę przekonać naszych Czytelników, dlaczego warto sięgnąć po pani powieść? Czy para przyjaciół śledczych pojawi się w następnych tomach – i kiedy?

Warto sięgnąć po moją książkę, bo ma ciekawą i zaskakującą fabułę. To powieść dla osób, które nie przeraża ilość postaci i wątków, a także pogłębianie psychologicznego tła postaci. A odpowiadając na drugie pytanie – para przyjaciół, Modest i Aleksander, wróci. Nowa odsłona ich perypetii jest w trakcie tworzenia. Niełatwo było mi się z nimi rozstać. Dziękuję za rozmowę.

UWAGA: Mamy dla Was trzy egzemplarze książki „Druga strona miasta”, wydanej przez Wydawnictwo Prószyński i S-ka. Wystarczy rozwiązać krzyżówkę i wysłać rozwiązanie na adres redakcja@ladysclub-magazyn.pl. Dowiecie się z tej powieści, kto zabił obiecującą aktorkę, a potem jeszcze jedną kobietę. Prokurator Aleksander Zawadzki i były policjant Modest Tokaj prowadzą śledztwo...

reklama

Leczenie ortodontyczne gwarantuje piękny uśmiech nie tylko po leczeniu, ale również w jego trakcie. Umożliwiają to precyzyjne, nowoczesne i ultraestetyczne aparaty ortodontyczne.

Dlaczego Ortodoncja Becker? n najdłuższe doświadczenie w Polsce (jesteśmy jedną z pierwszych certyfikowanych placówek) n udział w specjalnym programie leczenia dzieci i młodzieży (jako jedna z nielicznych klinik w Polsce) n największy zespół lekarzy specjalistów na Śląsku (poza Uniwersytetem Medycznym)

Marzec miesiącem bezpłatnych konsultacji ortodontycznych. Zadzwoń i umów się już dziś! ZAPRASZAMY tel.

33 8 15 15 15 | kom. 697 15 15 15 | www.ortodoncjabecker.pl Bielsko-Biała, Aleja Armii Krajowej 193


OBUDŹ SWOJE CIAŁO na wiosnę Zimą wielu z nas odpuszcza pracę nad swoim ciałem. „Za zimno, nie chce mi się wychodzić z domu. I tak zakrywam ciało, nikt nie zauważy paru dodatkowych centymetrów ”. Przychodzi ocieplenie, na zewnątrz robi się coraz bardziej gorąco, a T y wstydzisz się założyć szorty lub spódniczkę? Nagle uświadamiasz sobie, że wielkimi krokami zbliżają się wakacje, a T woje ciało zapuściło się zimą. To ostatni dzwonek na wypracowanie smukłej i zgrabnej sylwetki do lata. W tym artykule zaprezentuję Ci kilka ćwiczeń, które możesz wykonać w domu lub na siłowni.

G

dy ubolewasz nad faktem, że nie mieścisz się w ulubione spodnie, inni wzięli się już do pracy. Więc także rozpocznij przemianę. Wystarczą naprawdę proste zabiegi w rozkładzie dnia, abyś znalazła czas na ćwiczenia i odrobinę relaksu. Zapomnij o wszystkich swoich kompleksach. Skup się na pracy nad całym ciałem, a nie jego konkretną częścią. Ćwicząc tylko brzuch lub ograniczając się do pośladków, nie rozwijasz innych partii mięśni, które odpowiadają za pracę kolejnych. Również tych, które codziennie katujesz.

DAWID CEMBALA

Ten program składa się z pięciu ćwiczeń, których zadaniem jest wzmocnienie mięśni stabilizujących, a także poprawienie poczucia balansu. Dzięki temu z większą łatwością osiągniesz lepsze wyniki w innych sportach, które uprawiasz. Przy okazji zbudujesz proporcjonalną sylwetkę, odporną na kontuzje. Trening z łatwością wykonasz w zaciszu domowym na powierzchni dwóch metrów kwadratowych. Instrukcja obsługi Gdy zaczynasz ćwiczyć, wykonuj poniższy trening przez miesiąc, co drugi dzień, nie odpoczywając w weekendy. Zacznij od łatwiejszych wersji ćwiczeń. Zawsze stawiaj wpierw na technikę, potem na dynamikę, ilość powtórzeń, trudność zadań. Trening przygotuje Twoje ciało do kolejnych wyzwań. Nawigacja Trening zawsze zaczynaj od rozgrzewki. Bieg w miejscu lub bieg bokserski, pajacyki, skakanka (odpada przy bólach z kolanami lub kręgosłupa) – cokolwiek, co przygotuje Twoje mięśnie na czekający je wysiłek. Pierwsze dwa tygodnie Rób 3 serie każdego ćwiczenia w wersji łatwiejszej (jeśli ją podano) i odpoczywaj 60 sek. między każdą z nich. Rób 10 do 15 powtórzeń w serii. Do kolejnego ćwiczenia przechodź dopiero wtedy, gdy zrobisz wszystkie serie poprzedniego. Kolejne dwa tygodnie Rób 4 serie każdego ćwiczenia w wersji trudniejszej. Odpoczywaj 45-60 sek. między nimi. Rób od 15 do nawet 25 powtórzeń.

20

nr 46 / 2017 • Lady’s Club

Kolejne cztery tygodnie Rób 4 obwody po 10-20 powtórzeń. Po wykonaniu obwodu odpocznij 90 sek. Następnie wykonaj kolejny. Trening obwodowy bazuje na wykonywaniu serii kolejnych ćwiczeń – jedno po drugim. Między ćwiczeniami nie odpoczywaj. Każde ćwiczenie powtórz od 10 do 20 razy. W pierwszym tygodniu ćwiczeń obwód, czyli serię ćwiczeń, wykonuj dwa razy. Wraz ze wzrostem sprawności i możliwości ciała dodaj kolejne obwody – aby po miesiącu w czasie jednego treningu wykonywać 4 obwody. Co warte podkreślenia, podczas treningu obwodowego dobrze jest zaopatrzyć się w monitor serca. Trening przy wykorzystaniu monitora serca (pulsometru) wskazuje pracę naszego serca i – co ważne – informuje nas o intensywności uderzeń serca przed, w trakcie i po wykonaniu treningu.


Ćwiczenia

1. ROTACJA I UKŁON W WYKROKU

To ćwiczenie rozciągnie całe ciało i poprawi ruchomość kręgosłupa. a) stań prosto w lekkim rozkroku (na szerokość bioder) b) zrób wykrok prawą nogą, obniż mocno pozycję, lewe przedramię kładąc na podłożu (łokieć trzymaj tuż przy stopie, prawy delikatnie ugnij). Plecy staraj się trzymać prosto, jakbyś chciała położyć klatkę piersiową na podłodze c) z tej pozycji zrotuj tułów i sięgnij wyprostowaną lewą ręką w stronę sufitu, robiąc wydech, patrz na dłoń w górze (lewa ręka w tym momencie również powinna być prosta) d) wstań, powtórz ruch na drugą stronę

2. SIAD NA JEDNEJ NODZE

Ćwiczenie modelujące pośladki. a) stań na jednej nodze tyłem do krzesła, ręce wyprostuj przed siebie b) zrób przysiad, aż Twoje pośladki dotkną krzesła. Spróbuj ruch zrobić jak najwolniej c) wstań, balansując na tej samej nodze, na której siadałaś (wersja trudniejsza) d) połóż drugą nogę na podłodze i wstań z obu nóg, mocno napinając pośladki (wersja łatwiejsza)

3. WSPINACZKA POZIOMA

Ćwiczenie mięśni całego ciała. a) przyjmij pozycję do pompki, ręce rozstawiając na szerokość barków. Upewnij się, że Twoje ciało od głowy po kostki tworzy linię prostą (brzuch wciągnięty, pępek staramy się przybliżyć do kręgosłupa, pośladki spięte). Jeśli bolą Cię nadgarstki, napnij mięśnie dłoni, czyli tak, jakbyś chciała wbić paznokcie w podłogę b) stopy rozstaw kilkanaście centymetrów od siebie. Przyciągnij dynamicznym ruchem prawe kolano w stronę klatki piersiowej. Wróć do startu i powtórz ruch drugą nogą. To jedno powtórzenie c) wymieniaj pozycję nóg tak szybko, jak tylko dasz radę – oczywiście mając na uwadze poprawną technikę całego ćwiczenia (wersja trudniejsza) d) dwie drogi. Jeśli dopiero zaczynasz ćwiczyć, stawiaj obie stopy na podłożu. W wersji trudniejszej dociągnięta do klatki stopa zatrzymuje się tuż nad podłożem. nr 46 / 2017 • Lady’s Club

21


4. DYNAMICZNA DESKA

Ćwiczenie wzmacniające mięśnie brzucha, pośladków, klatki piersiowej i ramion. a) przyjmij pozycję do pompki. W wersji łatwiejszej przyjmij pozycję jak do pompki, ale na kolanach b) z tej pozycji przejdź do klasycznej deski, opierając się najpierw na prawym, a następnie na lewym przedramieniu c) przez cały czas mocno napinaj mięśnie korpusu i pośladków, by zapobiec opadaniu bioder. Wróć do startu, odwracając kolejność ruchu

5. ZAKROKI W TYŁ

Ćwiczenie modelujące mięśnie ud i pośladków. a) stań prosto ze stopami rozstawionymi na szerokość barków. Brzuch i pośladki spięte b) zrób duży krok do tyłu, opuszczając tylne kolano do podłoża i utrzymując przednią piszczel możliwie jak najbardziej w pionie. Brzuch spięty c) odepchnij się do pozycji wyjściowej, zepnij mocno pośladki. Powtórz pożądaną ilość razy, zanim zmienisz nogę

ZDJĘCIA ANNA PACUT

Powodzenia! Nie leń się, obudź swoje ciało na wiosnę. Już czas! DAWID CEMBALA Absolwent Beskidzkiej Wyższej Szkoły Umiejętności w Żywcu na kierunku fizjoterapia. Od 2008 trener personalny. Pasjonat sportów siłowych, wytrzymałościowych, narciarstwa, treningu funkcjonalnego. Jako trener przede wszystkim stawia na bezpieczeństwo. Ważna jest dla niego technika wykonywanych ćwiczeń i dostosowanie poziomu zaawansowania. Na treningach wymagający, nie pozwala się lenić. Chce dzielić się swoją wiedzą, doświadczeniami. Chce być motywatorem. Wciąż poszerza wiedzę i doskonali umiejętności, biorąc udział w licznych szkoleniach i konwencjach. Trener Perosnalny w Bielsku-Białej (www.twojtrener.bielsko.pl).

22

nr 46 / 2017 • Lady’s Club


Psychologia miłości

W zeszłym roku prowadziłam w Katowicach cykl wykładów psychologicznych, a jedno ze spotkań dotyczyło psychologii miłości. Temat przyciągnął wielu zainteresowanych, wzbudzając sporo emocji i skłaniając słuchaczy do refleksji, jakimi indywidualnie dzielili się ze mną po spotkaniu.

M

Fot. Fundacja Podaj Dalej

ot tak, po prostu, trzeba o nią dbać. Nieiłość jest ogromnie ważnym którym zmianom można zapobiec, nieuczuciem w życiu człowieka, które trzeba zaakceptować, żeby uniknąć towarzyszy nam od narodzin frustracji. do śmierci. Opiszę więc, co psycholoBycie w relacji z drugim człowiekiem gia mówi na jej temat, skupiając się na świetnie opisał amerykański pisarz Kurt trzech czynnikach, jakie w miłości wyVonnegut: Boże, daj mi pogodę ducha, różnił amerykański psycholog Robert abym pogodził się z tym, czego zmienić J. Sternberg. Są to intymność, namiętnie mogę, odwagę, abym zmieniał to, co ność, zaangażowanie. Ciekawie opisał zmienić mogę i mądrość, abym zawsze je Bogdan Wojciszke w książce „Psychopotrafił odróżnić jedno od drugiego. logia miłości”. Każdy związek jest specyficzny i niepowtarzalny, ale okazało się INTYMNOŚĆ to pozytywne działania, – po przebadaniu wielu par – że w mizwiększające bliskość, przywiązanie, załości występują pewne prawidłowości. leżność. Na intymność składają się: praWspólne jest to, że miłość podlega niegnienie dbania o dobro partnera, przeżyustannym przemianom. Taką ma natuwanie szczęścia w jego obecności i z jego rę. Akceptujemy, że zmiany towarzyszą KATARZYNA ZIEMER powodu, szacunek i przekonanie, że mogę nam w życiu, jednak w odniesieniu do liczyć na drugą osobę. Intymność wzrasta, gdy partnerzy wielu zjawisk chcielibyśmy, żeby było inaczej. Dotyczy to dzielą się przeżyciami i dobrami materialnymi oraz gdy dają również miłości. Świadomość, że miłość zmienia się w czai otrzymują uczuciowe wsparcie. Umacnia się, gdy partnerzy sie, może nasz związek umocnić. Miłość nie będzie trwała nr 46 / 2017 • Lady’s Club

23


traktują siebie jako ważny element swojego życia. Wystarczy, że pojawi się parę z wymienionych zachowań, żeby w związku intymność utrzymywała się na wysokim poziomie. Dynamika intymności jest łagodna, rośnie powoli i stopniowo spada. Jest ona związana z umiejętnością komunikowania się z drugą osobą, mówienia o swoich odczuciach i oczekiwaniach, czyli z poznawaniem się. Jesteśmy w stanie skuteczniej pomóc drugiej osobie, jeśli lepiej ją znamy. Partnerzy dowiadują się na przykład, jak najlepiej pocieszać się w chwilach smutku. Wypracowanie takich wzorców komunikacji wymaga oczywiście czasu i chęci. Nagrodą jest satysfakcja, jaka pojawia się zarówno gdy dajemy, jak i dostajemy coś od partnera. Spadek intymności może być powiązany z tym, że partnerzy coraz mniej są ciekawi siebie, bo zakładają, że znają się „jak łyse konie”. Mniej rozmawiają ze sobą. Pojawia się niebezpieczeństwo rutyny, która może zniszczyć pozytywne emocje. Wiele badań dowodzi, że emocje są odpowiedzią na zdarzenia nieoczekiwane, po przerwaniu automatycznych nawyków. Niekoniecznie muszą to być emocje pozytywne – również starcia i kłótnie mogą ożywić związek. Podłożem intymności jest oksytocyna, nazywana hormonem więzi. Im większe natężenie oksytocyny, tym silniejsze przywiązanie. Także zaufanie, jakim darzą nas inne osoby albo kiedy my komuś ufamy, zwiększa poziom tego hormonu. NAMIĘTNOŚĆ to konstelacja silnych emocji – zarówno pozytywnych (zachwyt, tkliwość, pożądanie, radość), jak i negatywnych (ból, niepokój, zazdrość, tęsknota). Zakochani odczuwają silne pobudzenie fizjologiczne, chęć maksymalnego połączenia się z partnerem, pragnienie i szukanie bliskości fizycznej. Towarzyszą temu przypływy energii, podniecenie, bicie serca, dotykanie, pieszczenie, całowanie, kontakty seksualne. Pojawiają się marzenia na jawie, co może powodować rozkojarzenie, problemy z koncentracją. Ważnym elementem są pragnienia erotyczne, ale też chęć dowartościowania własnej osoby, doświadczenia dominacji, opiekuńczości. Poziom namiętności w związku szybko ro-

24

nr 46 / 2017 • Lady’s Club

śnie, osiąga punkt krytyczny, a następnie dość szybko opada. Różne zachowania, jak dotyk, częste kontakty z partnerem, podsycają ją. Partnerzy są skupieni na sobie i czasem odcinają się lub ograniczają kontakty z innymi osobami w pierwszym okresie bycia razem. Namiętność nie może jednak wzrastać w nieskończoność. Spadek jest naturalnym procesem – po gwałtownym wzroście. I szczęście, że tak się dzieje, bo nasz organizm nie wytrzymałby tego. W tym intensywnym okresie spada aktywność płatów w korze mózgowej, odpowiedzialnej za krytyczne myślenie. Stąd tendencja do idealizacji partnera. Nie jest jednoznacznie zła, bo gdyby nie ona – nigdy nie weszlibyśmy w relacje, patrząc realistycznie na drugą osobę. Namiętność wymaga absolutnego uwielbienia partnera, co jest możliwe za cenę braku realizmu i idealizację. Jednak nie ma osób idealnych. Im bardziej poznajemy partnera i jego różne cechy, tym szybciej poziom fascynacji spada. Wykrycie wad partnera nie zabija miłości, ale jest szansą na przemianę. Poziom koncentracji w czasie dużej namiętności spada, co może prowadzić do dezorganizacji i chaosu w innych sferach życia. Namiętność nie znosi konkurencji. To nie może trwać wiecznie, więc skupienie na partnerze się zmniejsza, bo inne strefy naszego życia też potrzebują uwagi. Wraz z przeżywaniem namiętności uwalniają się duże ilości dopaminy, nazywanej hormonem szczęścia. Jej poziom wzrasta, gdy zachwycamy się filmem lub efektowną sukienką, jesteśmy oczarowani czyjąś urodą. Wydziela się w organizmie nawet wtedy, gdy patrzymy na zdjęcie ukochanej! Od dopaminy można się uzależnić. Jeśli jej poziom w związku spada, co jest naturalne, może to u niektórych wywoływać chęć szukania kolejnego partnera czy partnerki. ZAANGAŻOWANIE to działania, myśli i decyzje ukierunkowane na przekształcenie relacji w trwały związek, chęć utrzymania go, mimo różnych przeszkód. W relacji pojawia się przedkładanie interesu pary nad indywidualny. W odróżnieniu od dwóch pozostałych czynników, nad zaangażowa-


niem mamy wysoką kontrolę. Może to być zarówno siła, jak i słabość. Z jednej strony silne zobowiązanie partnerów może być skutecznym czynnikiem podtrzymującym związek. Z drugiej strony jest ono rezultatem świadomej decyzji, a zdanie zawsze można zmienić. W sytuacji, gdy jest to już jedyny czynnik podtrzymujący związek, zanik zobowiązania prowadzi do oddalenia się od siebie. W związku szczęśliwym zobowiązanie jest niezbędne dla trwania relacji. Wysiłek wkładany w utrzymanie związku zapoczątkowuje proces jego samopodtrzymywania. Wycofanie wysiłku byłoby równoznaczne z przyznaniem się przed samym sobą i innymi, że źle zainwestowaliśmy, czyli z przyznaniem się do błędu. Poczucie zaangażowania w relację zwiększa dodatni bilans zysków i strat, gdy oceniamy atrakcyjność innych osób jako mniejszą oraz ustawia bariery przeszkadzające w zerwaniu związku. Mogą one być nieformalne: własny system wartości, nacisk rodziny i przyjaciół lub formalne: małżeństwo, wspólny kredyt, mieszkanie, dzieci. Początkowo zaangażowanie rośnie wolno, stopniowo umacniając się ze wzrostem namiętności i intymności, po czym osiąga względnie stały poziom. Wycofanie zaangażowania często prowadzi do rozpadu związku. Jesteśmy skupieni na własnych potrzebach, poczuciu wygody i komfortu, trudniej znieść stan frustracji. Bardziej kusząca może być zmiana partnera niż praca nad związkiem i lokowanie w nim swojej energii. Podtrzymywanie satysfakcjonującej relacji wymaga wysiłku i walki – zarówno z jej, jak i jego strony. Miłość lubi równowagę między dawaniem a braniem. To akurat jest w dużym stopniu pod naszą kontrolą. Prof. Bogdan Wojciszke twierdzi, że ważne jest robienie rzeczy ekscytujących. Potwierdzają to badania. Im więcej rzeczy fascynujących, zaskakujących, tym lepiej dla związku. Nie muszą to być na przykład drogie prezenty. Ogromu pozytywnych emocji dostarczają działania na mniejszą skalę, np. napisanie szminką na lustrze „kocham cię” albo SMS o zaskakującej

treści, pobudzającej fantazję. Można też zmienić układ mebli w mieszkaniu lub kolor zasłon w sypialni. Świetnie działają nowe fryzury i bielizna. Każda zmiana powoduje wydzielanie dopaminy, a to wprowadza ożywienie w nas samych i naszym związku. Miłość, do której wkradła się rutyna, można porównać do drogi, jaką jeździsz codziennie do pracy. W końcu znasz już ją tak dobrze, że przestajesz się na niej skupiać.

KATARZYNA ZIEMER Psycholog, psychoterapeuta tańcem i ruchem (DMT), wykładowca. Pracuje z dziećmi, młodzieżą i dorosłymi. Współpracuje z kilkoma placówkami i prowadzi prywatny gabinet psychoterapeutyczny w Katowicach. Organizuje warsztaty rozwoju wewnętrznego i grupy terapeutyczne, pisze artykuły. Wolontariuszka w stowarzyszeniu Dress for Success Poland. Więcej na stronie www.psychesoma.pl. reklama

natalia niemczyk, karolina kozak (grabowska Models) / Fot. bartek kliś

ul. Beskidzka 62 • 43-370 Szczyrk tel. 510 500 515 • www.sklep.lulu-design.pl info@sklep.lulu-design.pl •


Wierzę w zwierzę R ozmo wa z DOROTĄ SUMIŃSK Ą, lek arzem we terynarii, pisark ą, dziennik ark ą, ekolożk ą W miastach i wokół nich trudno znaleźć kontakt z nieskażoną naturą. Jak wiele ludzie na tym tracą?

W każdym otoczeniu możemy i powinniśmy dbać o kontakty z przyrodą. Zwierzęta – ssaki, ptaki, owady – były tam jednak pierwsze, musimy o tym pamiętać. To my, ludzie, budując bloki i tworząc ogrody zawłaszczyliśmy ich teren. Teraz zaczynamy rozumieć, że tylko harmonijne współistnienie z naszymi dzikimi sąsiadami zapewni nam dobre samopoczucie i komfort, że potrzebujemy tego jak powietrza. Ogród na tym nie straci. Psy, koty doskonale się odnajdują w ogrodzie, jeśli stworzymy im odpowiednie warunki. W moim domu na co dzień żyje w symbiozie prawie 20 psów i kotów, innych zwierzaków nie licząc. Wszystkie korzystają z ogrodu, jak ja, i rabatki wychodzą z tego bez szwanku. Zadbałam tylko, by nie wybiegały samowolnie na ulicę, mogłaby im stać się krzywda. Niektórzy wypuszczają nocą zwierzęta specjalnie poza teren posesji.

To karygodne i głupie. Może właściciele liczą na to, że zwierzęta będą w nocy same szukać czegoś do jedzenia?! Stanow-

26

nr 46 / 2017 • Lady’s Club

czo odradzam takie pomysły. Wystraszone domowe pupile mogą zostać potrącone przez samochód albo zaatakować ludzi czy inne zwierzęta. W moim domu wieczorem wszystkie zwierzaki są w łóżku. Co dają nam zwierzęta koło nas?

Nie jesteśmy w stanie bez nich żyć. Stworzono nas do życia w stadzie, w otoczeniu zwierząt. Czerpiemy więc przyjemność z kontaktów z nimi i znajdujemy w tym uspokojenie. Dlatego za postradanie człowieczeństwa płacimy nie tylko my – zwierzęta także. „Bóg dał nam zwierzęta jako sprawdzian człowieczeństwa” – napisała pani w książce „Autobiografia na czterech łapach”.

Jesteśmy jako ludzie jedynym elementem łańcucha życia, który wypiera się w nim swojej roli i chce od niego uciec. I płacimy za to słono. Ludzkości nie zniszczy ptasia grypa, ale cywilizacja. Naszą szansą jest życie w zgodzie z naturą. Będziemy wtedy zdrowsi, a nasze życie będzie dużo łatwiejsze. Kultury odmienne od europejskiej, choćby w Indiach,


traktują zwierzęta jak obywateli, od wieków. A świat postrzegają jako mikrokosmos, którego jesteśmy częścią. To mądre. Od zwierząt możemy się dużo nauczyć. Przyroda nadal ma nam wiele do przekazania, ale musimy jej słuchać.

z kimś innym. Choćby dlatego należą mu się nasza życzliwość, dobroć, uczucia.

Czy Polacy umieją dbać o domowe zwierzęta?

Nie potrafię przejść obojętnie obok takich wydarzeń. Dlatego powtarzam: nie kupujmy zwierzaków, adoptujmy je. Jeśli ktoś ma w domu jedno adoptowane zwierzę, mógłby zaprosić kolejne. Zyska przyjaciela. Proszę wyobrazić sobie 18-letniego psa, który w schronisku czekał na śmierć, nie miał już żadnej przyszłości przed sobą. Adoptowałam go i później obserwowałam, jak ten stary pies bawi się z radością piłeczką. To było wspaniałe. Ten widok wynagrodził mi wszystko.

Jesteśmy wciąż na zakręcie socjologicznym i słabsi, w tym psy i koty, stają się ofiarami tej sytuacji. Oczywiście pojawiają się pozytywne wzorce, choćby płynące z zachodnich elit intelektualnych, ale nie wiadomo, co polskie społeczeństwo wybierze. Na razie zachłysnęliśmy się wolnością, wydaje się nam, że ona nie ma granic. Mamona nas uwiodła, lecz pieniądze to sidła. Póki co, nie mamy własnych pozytywnych wzorców posiadania pieniędzy. Zachwycają nas szkło, beton, hodujemy egzotyczne zwierzęta, rośliny, bo są modne. Traktujemy rzeczywistość jak park rozrywki, w którym bez konsekwencji można sięgać po co się chce. To utopia, a jej konsekwencją jest zamykanie się przed ludźmi i utrata bliskości z nimi.

Ciągle spotykamy się z przypadkami bestialstwa wobec zwierząt.

Nadal zdarzają się przypadki pogryzień ludzi przez psy.

Są one absolutnie winą ludzi. W Polsce nadal podchodzi się do hodowli pewnych ras w sposób nonszalancki i stąd takie wydarzenia. Psy gryzą ludzi znacznie rzadziej, niż ludzie znęcają się nad psami. Na miejscu psów już dawno „zagryzłabym” za to pewnych ludzi.

Czyli samotność?

Tak, efektem cywilizacji jest potworna samotność. Z tym problemem od lat boryka się Zachód. Polacy są w tej chwili w czołówce Europy pod względem liczby trzymanych w domach zwierząt. Psy, koty, ptaki, chomiki mają zrekompensować nam wyobcowanie. Ale one również potrzebują naszego czasu, poznania, zatrzymania. Zwierzę staje się częścią rodziny, nabiera naszych cech. Pokaż mi swojego psa, a powiem ci, kim jesteś! Jeśli zgłasza się do mnie rodzina, w której pies zaczyna terroryzować domowników, jest agresywny i nie słucha poleceń, w rozwiązanie problemu muszą się zaangażować wszyscy. Zachowanie psa odzwierciedla domowe konflikty, kłótnie, brak zrozumienia. Niedawno w podobnej sytuacji cała rodzina postanowiła się zmienić i udało się. Dzięki psu stali się bardziej bliscy sobie. Warto wiedzieć, o czym myśli nasz pies, a przynajmniej próbować się dowiedzieć. No właśnie, o czym myśli?

To my przywołujemy psa do siebie, a potem rozkładamy ręce i mówimy, żeby już sobie poszedł, bo się nim znudziliśmy. To niedopuszczalne. Z psem łączy nas naturalna zależność. Pies chce czuć, że jest kochany przez rodzinę, do której należy. On wcale nie pragnie złotej obróżki, wizyt u fryzjera, noszenia ubranka. Ale znosi to wszystko, bo nas kocha. Nawet bardziej niż własną wolność. To zresztą jedyny przypadek w przyrodzie, by zwierzę zdradziło swój gatunek, chcąc być

Dziękuję za rozmowę.

ROZMAWIAŁA AGNIESZKA ZIELIŃSKA

DOROTA SUMIŃSKA Dziennikarka i pisarka, lekarz weterynarii. Prowadziła programy „Zwierzowiec” w TVP1, „Zwierzenia na cztery łapy” w Polskim Radiu i „Wierzę w zwierzę” w Tok FM. Opublikowała ponad 20 książek: powieści, podróżniczych, dla dzieci, z zakresu psychologii zwierząt, m.in. „Co warto wiedzieć o psie”, „Co warto wiedzieć o kocie”, „Szczęśliwy pies”, „Szczęśliwy kot”, „Wierzę w jeże”. Czytelnicy polubili także jej „Autobiografię na czterech łapach, czyli historię jednej rodziny”. Pradziadek autorki, hr. Adam Halka Ledóchowski, wraz z ukochaną hodował konie na Wołyniu. Kolejne pokolenia rodziny również żyły za pan brat ze zwierzętami, a niemal w każdej chwili życia pani Doroty był przy niej pies. Pierwsze wspomnienia, jakie zachowała z dzieciństwa, to ciepły psi język i zapach psiej sierści.

nr 46 / 2017 • Lady’s Club

27


Strach przed porażką leży często u podstaw zjawiska prokrastynacji

Jak nie dać się prokrastynacji czyli o Małpce Natychmiastowej Gratyfikacji i Mrocznym Placu Zabaw Od pierwszego dnia nowego roku minęło już kilka tygodni, co oznacza, że około 98% postanowień z nocy sylwestrowej nie jest już realizowanych. Co więcej, większość utraciła priorytet już trzeciego stycznia! Statystyka jest bezlitosna. Na ten dość żałosny stan rzeczy wpływa sporo czynników, ale jest jeden wspólny dla nas wszystkich – prokrastynacja, czyli odkładanie spraw na później. ZAPEWNE ZNASZ TEN STAN, kiedy okazuje się, że priorytetem nagle staje się przewinięcie aktualizacji na FB, podlanie kwiatków (i może jeszcze starcie kurzu z listków), opróżnienie zmywarki czy zgłębienie historii wyborów prezydenckich w USA, podczas gdy masz coś NAPRAWDĘ ważnego do zrobienia. Co więcej, to COŚ często ma deadline, którego przekroczenie będzie skutkowało nieprzyjemnymi konsekwencjami. Prokrastynacja to tajemnicza siła, odciągająca nas na co dzień od koncentracji i realizacji spraw ważnych, a w najgorszym wypadku prowadząca do poważnych skutków związanych z pracą, zdrowiem czy relacjami z ludźmi. Nałogowi prokrastynatorzy boleśniej doświadczają reakcji stresowych, częściej chorują i mają gorsze rezultaty szkolne czy zawodowe. Skąd się bierze to zjawisko i jak sobie z nim radzić?

niej, gdy dostaniemy do wyboru jabłko lub kawałek czekoladowego tortu, prawdopodobieństwo wyboru tortu będzie statystycznie większe. Zjawisko to nazywa się „nastawieniem na teraźniejszość”. Blogger Tim Urban, od lat zajmujący się problemem prokrastynacji, tę racjonalną cześć nas, która planuje i podejmuje właściwe decyzje, nazywa Racjonalnym Decydentem. Ale jest też Małpka Natychmiastowej Gratyfikacji, skutecznie krzyżująca nam plany. Małpka nie zna pojęć przeszłość czy przyszłość, dla niej istnieje tylko to, co natychmiast realizuje nasze zachcianki, co jest łatwe i przyjemne. Racjonalny Decydent postanawia zrzumarzena jankowska cić tłuszczyk z brzucha i wyhodować na nim miłe dla oka kaloryfery, kupuje płytę Zwlekanie to sztuka z ćwiczeniami, zestaw ciężarków, lodówczynienia spraw większymi kę wypełnia sałatą, a na półce stawia soniż naprawdę są, aż do czewicę, ciecierzycę i kaszę jaglaną. Ale momentu, gdy staną się przychodzi ten moment, kiedy trzeba czymś więcej niż powinny wyjść i pobiegać i wtedy na drodze staje William J. Knaus, Małpka, która skutecznie przekonuje nas, WIELE BADAŃ WYKAZAŁO, że jepsycholog że lepiej zostać w domu – przecież mamy steśmy bardzo niekonsekwentni w realityle zaległych maili czekających na odpowiedzi, a w lodówzowaniu deklaracji. Zapytani o to, czy wolimy jako przekąskę ce został jeszcze kawałek czekoladowego ciasta. Tim Urban owoc czy ciastko, większość odpowie, że owoc. Tydzień póź-

28

nr 46 / 2017 • Lady’s Club


nazywa tę przestrzeń Mrocznym Placem Zabaw, na którym beztrosko się bawimy, odbierając nagrody, na jakie nie zasłużyliśmy. Wcale nie czujemy się tam dobrze, bo tymczasowemu zagłuszaniu przykrych odczuć szybko zaczynają towarzyszyć wstyd i poczucie winy... Są też sprawy większej wagi albo takie, które mają określony termin zakończenia – jak oddanie pracy magisterskiej czy raportu dla szefa. Kiedy termin jest już blisko, bardzo blisko, pojawia się trzecia postać – Potwór Paniki, którego bardzo obawia się Małpka, więc tymczasowo czmycha na drzewo, a my z niepokojem i w mało komfortowych warunkach w końcu bierzemy się do roboty. PRÓBUJEMY Z SOBĄ WALCZYĆ! Mamy terminarze w komputerze, smartfonie i te tradycyjne, robimy listy spraw do załatwienia, ustalamy priorytety, wypełniamy harmonogramy, czasem próbujemy się straszyć i dyscyplinować. To jednak nie działa, bo nie w tym rzecz, że jesteśmy źle zorganizowani czy leniwi. Tajemnica tkwi głównie w Myśleniu o Myśleniu. Z ewolucyjnego punktu widzenia najlepszą strategią na przeżycie było wybieranie tego, co jest pewne i natychmiastowe. Małpka nie zaprzątała sobie głowy myśleniem o jakości życia na emeryturze czy zapobieganiu chorobom serca i otyłości. Dlatego właśnie „później” stało się wygodnym miejscem, w którym składujemy wszystko to, z czym nie chcemy mieć do czynienia „teraz”. Z tego samego powodu zdecydowanie przeceniamy to, co jesteśmy w stanie zrobić w krótkim czasie, a nie doceniamy efektów, jakie możemy osiągnąć w dłuższej perspektywie. Prokrastynacja to impuls, nagła decyzja, jak sięgnięcie po batonik w supermarkecie. „Myślenie o myśleniu” to nic innego, jak włączenie w odpowiednim momencie Racjonalnego Decydenta, który wie, że nadejdzie przyszłość i skumuluje konsekwencje dzisiejszych wyborów. Osiągnięcie oczekiwanej wydajności jest ciągłą grą przeciwko pierwotnemu upodobaniu do natychmiastowych atrakcji, których nigdy się całkowicie nie pozbędziemy. Praktyczne wskazówki Od czego zacząć? Daj się przekonać, że efektywność nie zależy od siły woli czy charakteru, ale wiedzy i umiejętności zastosowania w praktyce skutecznych narzędzi. Jakiekolwiek zadanie mamy wykonać, skoncentrujmy się tylko na najmniejszym możliwym kolejnym kroczku. Jeśli masz do wyprasowania stertę ubrań – zaplanuj, kiedy dokładnie (dzień, godzina, okoliczności) będziesz prasować, choćby przez 10 minut. Jeśli masz do stworzenia raport – kiedy będziesz mógł/mogła napisać pierwszy akapit. Nic więcej. Tylko kolejny mały etap. Sześć etapów samokontroli 1. Przerwij. Kiedy poczujesz impuls do zwlekania, włącz przycisk „Przerwa” – odzyskaj kontrolę, popatrz z boku na to co robisz, przyjrzyj się swoim emocjom i motywom działania. Zastosuj wszelkie możliwe sposoby na to, żeby w krytycznym momencie włączyć „myślenie o myśleniu”. To może być gumka na nadgarstku, post-it przyklejony w widocznym miejscu czy kropka namalowana na dłoni.

2. Przejmij kontrolę nad Małpką. Nie pozwól jej rozpocząć igraszek na Mrocznym Placu Zabaw. Włącz Racjonalnego Decydenta, który pomoże ci myśleć o negatywnych konsekwencjach braku działania, jak też o przyjemności, jakiej doświadczysz, gdy będzie po wszystkim. 3. Przyjrzyj się. Często przyczyną tego, że tak trudno jest zacząć, są nasze wyobrażenia na temat tego, co mamy zrobić, czemu dodatkowo towarzyszą negatywne emocje. Nieświadomie myślimy o tym, jakie to będzie nieprzyjemne. W tym kroku przyjrzyj się, co odruchowo mówisz do siebie zwlekając? Jakie uczucia ci towarzyszą? 4. Rozważ. Zacząłeś już „myśleć o myśleniu”, teraz oceń to, co do siebie mówisz. Czy twój niepokój i niechęć do tego, co masz zrobić, są uzasadnione? A może wyolbrzymiasz lub snujesz w głowie mroczne scenariusze, których nigdy nie sprawdziłeś? Jak sobie uzasadniasz swoje odwlekanie? Czy na pewno starcie kurzy z liści jest teraz ważniejsze niż raport, jaki masz za dwa dni oddać szefowi? 5. Reaguj. Zadaj sobie pytanie, dlaczego mógłbym chcieć teraz zacząć? Koncentruj się na tym, co możesz zrobić, nie na tym, czego się nie da. Jeśli ci to pomoże, nastaw stoper na 5-10 minut. Najtrudniej zacząć. 6. Zrewiduj. Zastosuj metodę małych kroków, przyjrzyj się efektom, sprawdź, co następnym razem możesz zrobić lepiej. Niektórym bardzo pomaga publiczna deklaracja. Pamiętaj też o tym, żeby się nagradzać – to stymuluje wydzielanie dopaminy w mózgu. Im więcej tego hormonu w naszym krwiobiegu, tym więcej motywacji do działania. Źródła • Tim Urban Inside the mind of a master procrastinator, www.ted. com/talks/tim_urban_inside_the_mind_of_a_master_procrastinator • D. McRaney Ruletka nawyków. Jak przechytrzyć swój mózg, Warszawa PWN 2013 • W.J. Knaus Nie odkładaj spraw na później. Jak sobie radzić z tą zgubną skłonnością, Warszawa Santorski & Co 2007 • N. Fiore Nawyk samodyscypliny. Zaprogramuj wewnętrznego stróża, Gliwice Helion 2008

MARZENA JANKOWSKA Psycholog, trener biznesu, nauczyciel akademicki, coach, lider. Od 10 lat prowadzi szkolenia dla biznesu, administracji i organizacji pozarządowych. Opracowywała i koordynowała wdrażanie systemowych rozwiązań z zakresu zarządzania zasobami ludzkimi. Jest pomysłodawcą i kierownikiem merytorycznym studiów podyplomowych – Akademia Rozwoju Osobistego, organizowanych wspólnie z Wyższą Szkoła Bankową WZ Chorzów. Jej firma jest partnerem studiów podyplomowych: Negocjacje i mediacje oraz Akademia Menedżera MLM. Prowadzi zajęcia w szkołach trenerów na wrocławskiej SWPS oraz Chorzowskiej WSB. Prowadzi autorskie Traningi Odporności. Popularyzuje wiedzę pisząc artykuły, m.in. dla magazynu Fundraising. Współautorka książki Automotywacja. Odkryj w sobie siłę do działania (2015). nr 46 / 2017 • Lady’s Club

29


Artykuł sponsorowany

NIETRZYMANIE MOCZU Czy muszę się tego wstydzić? Nietrzymanie

moczu to jedna z najczęściej występujących chorób przewlekłych u kobiet.

Według

najnowszych badań , cierpi na nie około

60% populacji . N iestety, jest to – mimo tak powszechnego występowania – nadal bardzo wstydliwy temat, nawet w gabinecie ginekologicznym .

P

acjentki przyznają się, że tak naprawdę przyszły z powodu trudności z utrzymaniem moczu w trakcie codziennych czynności (konieczność częstego korzystania z toalety, trudności z utrzymaniem moczu w czasie kaszlu, kichania, ćwiczeń fizycznych czy dźwigania) dopiero po dłuższej rozmowie i gdy nabiorą zaufania do lekarza. Lekarze często nie pytają o to, gdyż nie jest to choroba bezpośrednio zagrażająca życiu pacjentki. Należy jednak pamiętać, że ma bardzo negatywny wpływ na funkcjonowanie kobiety w społeczeństwie, niejednokrotnie stopniowo doprowadzając do ograniczenia, a nawet całkowitej izolacji od życia publicznego i towarzyskiego. Dlatego nie można bagatelizować tego problemu zarówno u kobiet młodych, pełnych energii, jak i dojrzałych, które również zasługują na godne wykorzystanie uroków jesieni życia. Pani doktor, chyba mam problem... To zdanie często pada w gabinecie po chwili rozmowy, czasem dość swobodnej, kiedy pacjentka poczuje, że może powiedzieć w zasadzie wszystko swojemu lekarzowi i zostanie

30

nr 46 / 2017 • Lady’s Club

potraktowana poważnie i z godnością. Problem nietrzymania moczu dotyczy kobiet w różnym przedziale wiekowym. O dziwo, trudniej jest się do niego przyznać młodym kobietom, które przychodzą na pierwszą wizytę po połogu. Należy również pamiętać, że dotyczy zarówno kobiet, które rodziły siłami natury, jak i przez cięcie cesarskie, a także nieródek. Czasem jest pierwszym objawem bardzo poważnych schorzeń, jak np. stwardnienie rozsiane. Innym razem wystarczy odpowiednio leczyć infekcję dróg moczowych i problem znika. Jeżeli jednak nie jest schorzeniem ani neurologicznym, ani stanem zapalnym, to niewątpliwie należałoby poszerzyć diagnostykę o badanie urodynamiczne i zróżnicować pomiędzy wysiłkowym nietrzymaniem moczu a pęcherzem nadreaktywnym, co niejednokrotnie jest trudne. Czy można coś z tym zrobić? Chciałabym jeszcze zatańczyć... Istnieje kilka możliwości leczenia nietrzymania moczu. Farmakologiczne, bardzo skuteczne, ale, niestety, często przerywane przez pacjentki z uwagi na bardzo uciążliwe objawy


Artykuł sponsorowany

uboczne. Chirurgiczne, obarczone możliwością powikłań zarówno ze strony chirurgicznej (krwawienie śródoperacyjne, uszkodzenie ciągłości ściany pęcherza moczowego), jak i anestezjologicznej. Pieśnią ostatnich lat jest laseroterapia, która jest w miarę bezpieczną metodą, wykorzystującą naturalną tendencję do regeneracji włókien kolagenowych. Laser? A co to takiego? Laser CO2 to nowoczesne urządzenie służące do regeneracji i intensywnej stymulacji tworzenia nowego kolagenu. Od lat wykorzystywany z powodzeniem w dermatologii estetycznej do wszelkich zabiegów odnowy skóry – od wygładzania zmarszczek, po korekcję blizn po zabiegach operacyjnych. Znalazł też zastosowanie w ginekologii do zabiegów rewitalizacji pochwy, dedykowanych głównie kobietom skarżącym się na suchość pochwy i bolesne stosunki płciowe. Aktualnie z powodzeniem jest stosowny do leczenia nietrzymania moczu. Polega na tzw.„dziurkowaniu” (a tak naprawdę „odparowaniu”) nabłonka mikroskopijną wiązką lasera, prowadzoną przez skaner, tworząc tysiące niewidocznych dla oka mikrokraterów, pozostawiając pomiędzy nimi siatkę nieuszkodzonej tkanki. Te właśnie nieuszkodzone miejsca są drogą wyjścia dla nowych, zdrowych struktur kolagenowych. W trakcie zabiegu naruszony zostaje niewielki odsetek poddawanego mu obszaru, stąd krótki okres gwałtownej regeneracji i mały odsetek powikłań. Po zabiegu może pojawić się niewielkie plamienie jasną krwią z dróg rodnych, pieczenie czy świąd przez kilka dni (do 7 maksymalnie). Tworzenie się nowego kolagenu rozpoczyna się bezpośrednie po zabiegu i może trwać nawet do 6 miesięcy. Pierwsze efekty odczuwalne są po 4-6 tygodniach. Najczęściej jeden zabieg to za mało. W przypadku rewitalizacji pochwy wskazane są 2, a nietrzymania moczu nawet 3, w odstępach 4-6-tygodniowych, żeby uzyskać trwały i spodziewany efekt. Czy dla mnie to odpowiedni zabieg? Największe korzyści z laseroterapii uzyskają pacjentki z wysiłkowym nietrzymaniem moczu, czyli te, u których trudności z utrzymanie moczu występują w trakcie wysiłku fizycznego, bądź przy zmianie pozycji ciała. Bardzo zadowalające efekty są u pań z suchością pochwy i zmianami zanikowymi, które z tego powodu odczuwają uporczywy świąd i pieczenie, często interpretowane jako infekcja dróg rodnych, lub mają bolesne, niesatysfakcjonujące je stosunki płciowe. Przeciwwskazaniami do zabiegu są: • czynna infekcja dróg rodnych • ciąża

• choroby nowotworowe • miesiączka. Konieczne jest posiadanie aktualnej cytologii i wymazu bakteriologicznego i mykologicznego z pochwy. Zabieg trwa 10-15 min. Momentami może być bolesny, jednak pacjentki określają stopień nasilenia bólu jako średni i możliwy do przetrwania bez jakiegokolwiek znieczulenia. Można go wykonać w krótkim znieczuleniu ogólnym, podanym dożylnie w obecności anestezjologa. Z reguły jednak nie jest to konieczne. I to pomoże? Na świecie to popularna metoda leczenia wysiłkowego nietrzymanie moczu i atrofii (zaniku) błony śluzowej macicy. W Polce wciąż niedoceniona. Wydaje się jednak, że z uwagi na małą inwazyjność i naprawdę niewielki odsetek powikłań będzie się prężnie rozwijała i wielu kobietom pozwoli wrócić do aktywnego uczestniczenia w życiu rodzinnym, towarzyskim i społecznym. W połączeniu z regularnymi ćwiczeniami mięśni dna miednicy mniejszej może stać się najskuteczniejszą metodą leczenia wysiłkowego nietrzymania moczu w przyszłości. Lek. med. EDYTA JAROSZEK specjalista ginekolog-położnik

Euroklinika Sp. z o.o. ul. Żółkiewskiego 40 • Bielsko-Biała www.euroklinika.pl • www.euroklinika-estetyka.pl

tel. 33 485 94 48, 720 890 740

www.facebook.com/EuroklinikaBielsko nr 46 / 2017 • Lady’s Club

31


Fot. Paul Mitchell

Fot. Paul Mitchell

Artykuł sponsorowany

Kupuj szampony u swojego fryzjera

Jaka J eśli

naprawdę jest różnica pomiędzy szamponem drogeryjnym a kupionym w salonie fryzjerskim ? toczysz wewnętrzną walkę , czy kupić szampon za kilkanaście złotych , ten , którego reklamę

widziałaś ostatnio w telewizji , a może ten , po którym

T woja przyjaciółka ma piękne lśniące włosy, a dostała litrową butlę w supercenie w pobliskim dyskoncie , i jeszcze masz w głowie słowa swojego fryzjera , że ma dla C iebie idealny szampon , ale jego cena nie przypadła C i do gustu, pozwól , że przedstawię kilka faktów. M oże dzięki nim T wój wybór stanie się prostszy. mniej wody, są bardziej skoncentrowaCzy zastanawiałaś się, dlaczego jedna ne, a przez to dużo bardziej wydajne. butelka wina kosztuje 20, a inna 2000 W ich składzie nie ma tanich wypełniazł? W końcu każda z nich zawiera alczy. Rekordzistki kupujące kosmetyki kohol ze sfermentowanych winogron... w naszym salonie używają szamponu Podobnie jest z szamponami. Tak jak 300 ml przez 6 miesięcy, myjąc włosy sommelier potrafi wyczuć w winie subdwa razy w tygodniu! Środki myjące telne różnice aromatu, tak samo fryzjer w produktach salonowych są dużo mniej jest w stanie docenić poszczególne składagresywne dla skóry głowy, dzięki czemu niki szamponów, wyczuć subtelne różniMONIKA SZMATLOCH rzadziej odczuwamy dyskomfort i uczuce w efekcie pielęgnacyjnym i popierając cie „ściągnięcia” po myciu. Takie szampony zawierają rówto wieloletnim doświadczeniem – przewidzieć długotrwałe nież mniej substancji silikonowych, które mają maskować skutki używania poszczególnych produktów do danego gaproblemy naszych włosów, a więcej naturalnych, skoncentunku włosów. Jedną z podstawowych różnic między szamtrowanych składników odżywczych, których zadaniem jest ponami profesjonalnymi i sklepowymi jest rodzaj używarealna poprawa stanu włosów. Często – mimo występowania nych składników. W szamponach profesjonalnych jest dużo

32

nr 46 / 2017 • Lady’s Club


artykuł sponsorowany

Kolejną sprawą, na którą chciałabym Ci zwrócić uwagę, jest fakt, że marki sklepowe nie skupiają się na produktach do włosów. Sprzedają masę produktów różnego przeznaczenia: do ciała, do utrzymania czystości w domu itp. Marki profesjonalne, które dedykują swoją działalność produktom do włosów, muszą dołożyć wszelkich starań, żeby ich produkty były jak najwyższej jakości. korzystają z najnowszych technologii, szukają nowych aktywnych składników i podnoszą nieustannie jakość, żeby nie wypaść z rynku. Jako fryzjer rozumiem dylematy klientów, stojących w drogerii przed półką pełną kosmetyków wielu marek, w butelkach wszystkich kolorów i kształtów, o rozmaitych nazwach i składach... Regularnie odwiedzam te sklepy, czytam zawartość kosmetyków, porównuję pojemności i ceny. Przyprawia mnie to o zawrót głowy, ale klientki i fryzjerzy na szkoleniach zadają masę pytań o różne marki i staram się być na nie przygotowana. wiem, że jako profesjonalista najlepiej znam marki, których używam w domu i salonie, dlatego zawsze staram się polecić swoim klientkom najlepsze produkty do kontynuacji pielęgnacji w warunkach domowych, dopasowane indywidualnie do ich potrzeb. Traktuję to jako część swojego zawodu, wyraz troski o włosy – nie tylko w czasie wizyty, ale również na co dzień. Dzięki temu czuję, że jestem z moimi klientkami, że wspieram piękno ich włosów każdego dnia. Jest jeszcze jeden aspekt sprawy, o którym rzadko się wspomina – kupując produkty u swojego fryzjera, promujesz i wspierasz lokalny biznes. Dzięki Tobie fryzjer może gromadzić środki na nowe inwestycje w salonie, które umilą Ci wizytę. A także, co najważniejsze, dzięki wolnym środkom może inwestować w siebie i swoich pracowników, jeździć na szkolenia, rozwijać warsztat i być po prostu lepszym stylistą – z korzyścią dla Ciebie.

Fot. Paul Mitchell

podobnych składników, np. olejku z jojoby – stężenie składników odżywczych jest dużo wyższe w profesjonalnym produkcie, dzięki czemu jest on bardziej skuteczny.

KIM JEST MONIKA SZMATLOCH Autorka jest wieloletnim edukatorem największych selektywnych marek profesjonalnych na świecie Joico i Paul Mitchell. Od prawie 6 lat w Katowicach przy ul. Żwirki i Wigury 13 prowadzi HairCoccon Akademię Polskich Stylistów. Związana z branżą fryzjerską od ponad 10 lat. Szkoliła się pod okiem najlepszych światowych stylistów, m.in. w Anglii, Hiszpanii, Niemczech, Włoszech, Holandii, Ukrainie, a ostatnio również w USA. Wielokrotnie uczestniczyła w sesjach zdjęciowych, produkcjach filmowych i telewizyjnych oraz pokazach mody. Kolorystka z powołania, fryzjer z pasji, edukator z poczucia misji.

hAIRCOCCOn – Akademia Polskich stylistów • ul. Żwirki i Wigury 13 Katowice • tel. 32 257 10 5 • www.haircoccon.pl • recepcja@haircoccon.pl www.facebook.com/Haircoccon • czynny pon.-pt. 10-19, sob. 10-15 nR 46 / 2017 • Lady’s CLub

33


CZAS NA ZMIANY Zmiana, według słownika PWN, to „fakt, że ktoś staje się inny lub coś staje się inne niż dotychczas”. Ale też „zastąpienie czegoś czymś”. Chcesz zmiany, jest ci niewygodnie w tym co masz, chcesz czegoś więcej niż dotychczas, nie jest dobrze? Zatem potrzebna ci zmiana. Wiesz, co chcesz zmienić, ale nie wiesz, jak. Boisz się zacząć, bo to, co masz, jest znane i czasem niewygodne, ale twoje i doświadczone. A ta magiczna zmiana to kawał ciężkiej pracy. Ale może być też tak, że nie chcesz nic zmienić, ale inni, na przykład szefowie, zarząd, zdecydowali, że w ich, a zarazem w twoim życiu, musi się coś zmienić. To, co zwykle przeraża nas w zmianie, to świadomość, że jest to proces, a więc coś, co jest rozciągnięte w czasie, co trwa, a nie nastąpi już, teraz, w tej chwili, natychmiast. Trzeba tu dużo cierpliwości, a my w większości lubimy już, szybko. Jeśli czujesz, że chcesz zmienić coś w swoim życiu, zapytaj sama siebie: „Czy zrobienie tego jest możliwe?”, „Co to ma spowodować w moim życiu?”, „Czy jestem gotowa na taka zmianę?” Jesteśmy różni, ale istnieje sporo schematów, które niezależnie od różnic działają podobnie. ABY ZMIANA BYŁA TRWAŁA i w ogóle nastąpiła, trzeba mieć świadomość, że na początku będzie źle, niewygodnie, inaczej. Obojętnie, czy chcesz zmienić tryb życia na bardziej aktywny, czy chcesz zmienić pracę, czy

34

nr 46 / 2017 • Lady’s Club

zostaniesz przeniesiona do nowego biura, czy zmienisz zespół, z którym trenowałaś od kilku lat – zawsze jest to nowa sytuacja, nowi ludzi, inne wymagania i oczekiwania. Jeśli o zmianie zdecydował ktoś inny, nie jest to twoja potrzeba, twój pomysł, być może pomocny w zrozumieniu mechanizmu przejścia przez zmianę będzie

EWA STELLMACH

Ludzie tęsknią za całkowitą odmianą, a jednocześnie pragną, by wszystko pozostało takie jak dawniej Paulo Coelho

5-FAZOWY MODEL ZGODA Z – Zaprzeczenie. Zaprzeczam, że zmiana nastąpiła! To nie może być prawda, to zbyt trudne, nie wierzę, że mnie to spotkało! Dlaczego mam coś zmieniać, przecież jest dobrze tak jak jest! G – Gniew. Na wszystkich wokół, na zły los, na cały świat. Dlaczego ja, a nie inni? Tak nie powinno być!


O – Opór. Bierny opór. No dobrze, niech już tak będzie. I tak nic nie mogę zrobić, ale mnie w to nie mieszajcie! D – Dostosowanie. Postawa, która nie zmusza do wysiłku, pozwala najmniejszym kosztem dostosować się do zmiany. Mechaniczne robienie tego, co każą, ale bez myślenia o tym, co robię. A – Akceptacja. Pojawia się dopiero wtedy, kiedy widać pierwsze efekty zmiany. KAŻDY Z NAS PRZECHODZI PRZEZ TE FAZY, różne jest ich tempo, długość „pobytu” w poszczególnych etapach, szczególnie tych pierwszych, najbardziej niewygodnych. Jeśli zmieniają się okoliczności na tyle, że nie mamy wyjścia – na przykład w sporcie z dnia na dzień zwolniono trenera, który prowadził zespół od lat, ale zarząd zdecydował o zatrudnieniu kogoś nowego, kto będzie wprowadzał nowe metody, czy w firmie zlikwidowano dział, w którym pracowałaś od lat i przeniesiono cię do nowego – szybciej przejdziesz do fazy Dostosowania, a potem Akceptacji, bo powrotu do starego nie ma. Stare już nie istnieje, więc Gniew jest krótki. Jeśli w zmianie mamy wolny wybór, wtedy jest gorzej. Wiele osób tkwi w trzech pierwszych fazach długo, czasem latami, buntując się i denerwując. Ze szkodą dla siebie samego i swojego otoczenia. Nasze opory są zupełnie naturalne i zrozumiałe. Wynikają z naszego mózgu, który bardzo nie lubi niepewności, niejasnych sytuacji i zmian starych nawyków. Niekoniecznie lubi te nawyki, ale jest mu z nimi wygodnie. Zmianę odczuwa prawie jak fizyczny ból i automatycznie podsuwa działania, które pozwalają tej niewygody uniknąć. Zmiana to prowokacja, bo nie mamy żadnej gwarancji, że dzięki niej będzie lepiej. Poza tym boimy się niewygody, trudności, które na początku są niezbędne. To cena konieczna, by potem było lepiej.

Powrotu do starego nie ma! Zmiana to twoja szansa

ZMIANA NA POCZĄTKU OZNACZA POGORSZENIE – spada jakość, psychiczne nastawienie, efektywność. I tak ma być! Nauka nowych nawyków, przyzwyczajeń trochę potrwa. Największy błąd, jaki wtedy popełniamy, to brak świadomości, że na początku będzie gorzej. Stare już nie działa, a nowe jeszcze się nie wdrożyło. Trzeba dać sobie czas, uzbroić się w cierpliwość i zaakceptować nowe sytuacje i nowych ludzi. Nie rezygnuj, nie poddawaj się, nie tkwij w dołku marudzenia, gniewu i oporu. Nie rezygnuj, dopóki nie dostrzeżesz, że każda zmiana to dobry czas na przyjrzenie się sobie i swemu otoczeniu. Dostrzegaj w zmianie szanse, a nie tylko zagrożenia. Bądź jak Mahatma Gandhi czy Steve Jobs – wielcy wizjonerzy, entuzjaści, ludzie pełni odwagi. Oni wprowadzali zmiany, bo mieli wizję przyszłości. Sami kreowali swoją przyszłość, a nie oczekiwali, że jakoś to będzie. Miej wizję przyszłości, zrozum, że zmiany są nieuchronne. Wychodź im naprzeciw, wykorzystaj zmianę jako swoją szansę. Bądź odważna. Trzymam za ciebie kciuki – do przodu, dziewczyno! Trzeba ryzykować, rezygnować z utartych szlaków na rzecz nieznanych. Nikt nie umie wybierać bez strachu – jak stwierdził brazylijski pisarz Paulo Coelho. Autorka jest trenerem mentalnym i coachem sportowym; prowadzi szkolenia dotyczące poprawy odporności psychicznej, umiejętności radzenia sobie ze stresem i emocjami.

Chcę zmienić swoje życie. Ale jak? Dlaczego się boję? nr 46 / 2017 • Lady’s Club

35


PORADY EKSPERTÓW BIELSKIEJ WYŻSZEJ SZKOŁY IM. J. TYSZKIEWICZA

Aby nie tracić czasu...

ZARZĄDZAJ SWOIM CZASEM Aby nie marnować swojego cennego czasu i nie ograniczać się do pasywnej podróży przez dany mi czas, postanowiłam swój czas wykorzystać, pisząc dla Państwa artykuł o... zarządzaniu czasem. Na początku spieszę jednak wyjaśnić, że tytuł tego tekstu jest mocno mylący – otóż tak naprawdę nie ma kategorii zarządzania czasem. Czas jest strukturą niezależną od nas, obiektywnie istniejącą. Zmartwię Czytelników, którzy wierzą, że czas da się oszukać, spowolnić czy przyspieszyć. Zatem z czym mamy do czynienia, gdy mówimy o zarządzaniu czasem? Otóż możemy jedynie zarządzać sobą w czasie. obraźni są dodatkowo wzmacniane przez Możemy wpływać na siebie media i reklamy, które dają nam złudne Zarządzanie sobą w odniesieniu do poczucie mocy i braku barier. Tymczaczasu może wywoływać wątpliwości, sem aby zrealizować cel, potrzebna jest a nawet opór. Bo jeśli przyjmiemy taką jego konkretyzacja i operacjonalizacja, perspektywę, oznacza ona wzięcie odpoa więc gdy plan będzie nierealistyczny wiedzialności za siebie i swój czas. O ileż i nie będziemy konsekwentni w jego rełatwiej powiedzieć: Nie mam czasu, to alizacji, okaże się fiaskiem i... stratą czanie był mój czas, tak szybko minął. Okresu. ślenia te sugerują, że nie mamy wpływu na to, co dzieje się z naszym czasem, Planuj realistycznie a często i z życiem. W praktyce okazuje Wracając do zarządzania sobą w czasie się jednak, że możemy mieć wpływ – i to – planowanie i wyznaczanie realistyczznaczny – zarówno na postrzeganie czaURSZULA MARCINKOWSKA nych, możliwych do osiągnięcia celów su, jak i jego efektywne wykorzystanie. jest podstawową zasadą optymalnego wykorzystania czasu. W celu dobrego, optymalnego wykorzystania czasu warto Kolejna kwestia, o której należy pamiętać w zarządzaniu zwrócić uwagę na kilka kwestii. Przede wszystkim należy sobą w czasie, to zwrócenie uwagi na słowo „sobą”. O ile bacznie przyjrzeć się tworzonym celom i planom. Wyobraźnie jesteśmy managerami, kierownikami, dyrektorami czy nia podsuwa nam piękne i ekscytujące obrazy: Sięgnij po nie, innego rodzaju przełożonymi, powinniśmy zarządzać jedymusisz to mieć, jesteś wyjątkowa/wyjątkowy... Podszepty wy-

36

nr 46 / 2017 • Lady’s Club


nie swoim czasem. Jakże jednak często organizujemy czas innym osobom wokół. Wydajemy polecenia członkom rodziny, udzielamy porad, konstruujemy plany dla bliskich nam osób. Łatwiej jest bowiem organizować czyjś czas, niż zajmować się swoim własnym. Paradoksalnie, organizujemy również czas innym dla... zabicia czasu. Wyjaśnienie tkwi przede wszystkim w regule odpowiedzialności i predyspozycji do podejmowania zmian. Osoby niechętne jakimkolwiek zmianom, o niskim poziomie odpowiedzialności, chętnie rezygnują z pracy nad własnym życiem, ale nierzadko z prawdziwą pasją organizują życie innym. Nie organizuj życia innym Pracując ze studentami medycyny wielokrotnie spotykałam się z sytuacjami, gdy młodzi ludzie rozpoczynali studia medyczne na prośbę rodzica czy rodziców. Oczywiście określenie „prośba” stanowiło w tym przypadku jawne nadużycie, gdyż za tym określeniem często kryły się nakazy czy wręcz szantaże. Rezultaty takiego organizowania komuś czasu i – co znacznie bardziej szkodliwe – życia, są łatwe do prze-

widzenia. Młoda osoba studiuje wybrany przez rodziców kierunek, a potem, co często się zdarza, wykonuje narzucony zawód przez kolejne kilkadziesiąt lat. Niestety, praca ta, bywa, nie sprawia przyjemności i jest źródłem frustracji, co w efekcie prowadzi do uzależnień, zaburzeń psychicznych czy samobójstw, które nie należą do rzadkich zjawisk wśród profesji medycznych. Przywołane tu sytuacje nie zdarzają się, niestety, jedynie w przypadku zawodów związanych z medycyną, ale i w wielu innych obszarach życia społecznego. Gdy masz wolne, rób co lubisz Czas, którym mamy zarządzać, obejmuje nie tylko minuty, godziny, dni i lata związane z pracą i domowymi obowiązkami. O osobach dobrze zorganizowanych mówimy wtedy, gdy radzą sobie z obowiązkami zawodowymi i potrafią osiągnąć równowagę na linii praca-dom (work-life balance). Jednak zarządzanie czasem to również zwracanie uwagi na czas wolny. W jaki sposób statystyczny Polak spędza wolny czas? Badania CBOS-u wskazują, iż w czasie wolnym dominują takie zajęcia, jak korzystanie z internetu w celach niezawodowych, czytanie książek (z zastrzeżeniem, że 40% osób nie przeczytało ani jednej książki w ciągu roku), wyjścia do kina czy na koncerty, a wśród seniorów uprawianie dział-

Wypracowanie równowagi praca-dom nie jest łatwe, wiedzą o tym zwłaszcza matki

ki/ogródka i oglądanie telewizji. Te niewyszukane zajęcia sprawiają wrażenie, że najczęściej tracimy wolny czas. Nic bardziej mylnego – czas wolny ma służyć odpoczynkowi, relaksowi i sprawiać przyjemność. Skoro zatem dobrze odpoczywam przy oglądaniu telewizyjnego serialu i po takim seansie jestem odprężona i uśmiechnięta, niech to będzie moja forma spędzania czasu wolnego. *** Szanowny Czytelniku, dziękuję Ci za poświęcony mi czas. Mam jednocześnie nadzieję, że czas spędzony na lekturze powyższego artykułu nie był czasem straconym.

Dr URSZULA MARCINKOWSKA Doktor nauk humanistycznych, socjolog-praktyk, trener. Od 2004 pracuje w edukacji dorosłych (uczelnie, szkoła policealna, kształcenie podyplomowe). Przeprowadziła kilkadziesiąt badań naukowych, zakończonych publikacjami, zarówno w polskich, jak i zagranicznych czasopismach naukowych. Współpracowała z samorządami zawodowymi, stowarzyszeniami i firmami medycznymi, ośrodkami doskonalenia nauczycieli. Obecnie związana z Bielską Wyższa Szkołą im. J. Tyszkiewicza, gdzie prowadzi wykłady z socjologii oraz – jako koordynator studiów podyplomowych – przygotowuje nowe, atrakcyjne kierunki studiów podyplomowych. Prowadzi szkolenia z zakresu medycyny i socjologii pracy, komunikacji interpersonalnej, rozwiązywania konfliktów i zarządzania czasem. Kontakt: umarcinkowska@interia.pl. nr 46 / 2017 • Lady’s Club

37


PRZEKAŻ FIRMĘ BEZ BÓLU – PORADY PRAWNIKA

O swoim biznesowym następcy trzeba myśleć wcześnie, nim podrośnie

KIEDY ZEJŚĆ ZE SCENY? Jaka

pora , jaki czas jest dobry na myślenie o sukcesji gospodarczej ?

latach od założenia działalności ?

Czy

W

start- upowcy też mogą myśleć o

środę ?

Czy po dwóch sukcesji ? I jeszcze jedno

– co z naszą odpowiedzialnością: ograniczona czy nieograniczona?

Z

acznę od truizmu. W życiu każdego przedsiębiorcy przychodzi taka chwila, kiedy musi odpowiedzieć sobie na jedno bardzo ważne pytanie: kiedy i jak zacząć zabezpieczać firmę, jeśli ma przetrwać? O sukcesji myślimy (jeżeli w ogóle) najczęściej w obliczu zbliżającej się emerytury, ale wtedy może już być za późno.

tuje jednak sukcesu, jeżeli, mówiąc kolokwialnie, liczby nie będą się zgadzać i firma zacznie „zjadać swój ogon”. Statystyka upadku firm niebędących start-upami jest bardziej łaskawa. Szacuje się, że po roku przetrwa ok. 20% nowych działalności gospodarczych. Jedną z przyczyn jest konstrukcja, która w przypadku zwykłych firm zakłada, że pomysł nie musi być unikalny. Można naśladować utarty schemat i wiele zależy Zanim nastąpi upadek od wytrwałości i dobrego zrozumienia Ośmielę się postawić tezę, że Polacy rynku przez przedsiębiorcę. należą do najbardziej pracowitych naW przypadku start-upów mamy do rodów w Europie i na świecie. Na jej czynienia z dużo bardziej kreatywnypotwierdzenie mogę odwołać się do rami, a przez to również niecierpliwymi portów OECD czy Badań Ekonomicznej i buntowniczymi przedsiębiorcami, nieAktywności Ludności. Jesteśmy w czoMAGDALENA WOJDAŁA koniecznie dobrze czującymi się na społówce najbardziej kreatywnych i techkojnych wodach stabilnego biznesu. nologicznych społeczeństw. Nie dziwi więc lawinowy wysyp start-upów, czyli biznesów, których celem jest znalezienie, niekoniecznie oczywistego, rozwiązania dla konkretnego Zapewnienie ciągłości problemu, bez stuprocentowej gwarancji sukcesu. O tym, że I tu wkracza na scenę zagadnienie sukcesji gospodarczej. sukces nie jest gwarantowany przekonało się wielu początNa pierwszy rzut oka może się wydawać, że zestawienie kujących przedsiębiorców. Według niektórych badań (przystart-upu i sukcesji gospodarczej to oksymoron, złączenie taczanych np. przez magazyn Forbes) na porażkę skazanych przeciwieństw. Bo jak można mówić o planie przekazania jest nawet 90% start-upów. Te, które przetrwają, charaktebiznesu, który dopiero kiełkuje, jest w pierwszej, najbardziej ryzują się wieloma podobnymi cechami, takimi jak świetne zwariowanej i dynamicznej fazie rozwoju? Odpowiedzi nadopasowanie produktu czy usługi do rynku, umiejętność leży poszukać w osobowości założycieli start-upów. To, jak szerszego spojrzenia na firmę nie tylko pod kątem świetnego wspomniałam, są kreatywni i niecierpliwi ludzie, którzy pomysłu czy produktu. Nawet najlepsza idea nie zagwaranwciąż podważają status quo i dążą do celów, jakie dla innych

38

nr 46 / 2017 • Lady’s Club


osób wydają się science fiction. Najczęściej po początkowym sukcesie pomysł wypala się, a kreatywny przedsiębiorca ma już nowy, zupełnie inny, który zaczyna realizować w tej samej, start-upowej formule. I dobrze! Tylko czy musi się to odbywać kosztem wygaszenia poprzedniego biznesu, zresztą najczęściej nieplanowanego, lecz zupełnie naturalnego? Jeżeli odpowiednio wcześniej przygotuje się plan sukcesji gospodarczej dla start-upu, to zarówno pomysłodawca i mózg całego przedsięwzięcia, jak i inwestorzy, a w pewnym sensie także klienci, będą mogli przewidzieć kolejne stadia rozwoju firmy w momencie, w którym przekroczy ona „próg nudy”, a sam kreator będzie wiedział, kiedy należy ze sceny zejść niepokonanym i rozpocząć kolejny, intrygujący i zmieniający świat projekt. Zatem sukcesja w tego rodzaju przedsiębiorstwie to nic innego, jak zapewnienie trwałości firmie nie tyle na wypadek śmierci, ale wprowadzenia jej na inne, szersze wody biznesu. A co w przypadku, gdy prowadzimy jednoosobową działalność gospodarczą? Analogicznie! Już tłumaczę dlaczego. Nie jest tajemnicą, że właściciel jednoosobowej działalności gospodarczej za zobowiązania swojej firmy odpowiada całym majątkiem – i firmowym, i prywatnym. Więcej, jeżeli pozostaje w związku małżeńskim i nie ma podpisanej rozdzielności majątkowej małżeńskiej, odpowiedzialność ta rozciąga się także na współmałżonka. I to zdecydowanie największa wada jednoosobowej działalności gospodarczej. Można jednak jej uniknąć. Wystarczy na pewnym etapie rozwoju (lub planując bardziej ryzykowną inwestycję) przekształcić ją w spółkę prawa handlowego. Na gruncie obecnych uregulowań prawnych najprostszym rozwiązaniem jest spółka z ograniczoną odpowiedzialnością. Zdaję sobie sprawę z tzw. podwójnego opodatkowania, jednak te temat do poważnej rozmowy z dobrym księgowym. W każdej firmie można przecież optymalizować podatki. A po stronie plusów będzie ten najważniejszy – ograniczona odpowiedzialność. Spółka jako osoba prawna odpowiada za swoje zobowiązania do wysokości kapitału zakładowego. Prywatnym majątkiem odpowiada prezes zarządu. Poza tym spółka z ograniczoną odpowiedzialnością jest nieczuła na zawirowania życiowe: ma osobowość prawną i własny numer NIP.

Weź pieniądze i oddaj klucze do firmy, jeśli czujesz, że grozi jej upadek

Młodzi garną się do współodpowiedzialności, trzeba jednak odwagi, by dopuścić ich do biznesu

W praktyce oznacza to, że w chwili gdy np. właściciel ulegnie wypadkowi i przez jakiś czas nie będzie zajmować się firmą, może ona dalej funkcjonować. Bądź jak Adam Małysz Proces przekształcenia może wydawać się skomplikowany. Pisałam o nim w tekście „Sukcesja – tak, ale jak?” (Lady’s Club nr 5/44/2016). Jest jednak o wiele łatwiejszy niż pochopne i często chaotyczne działania w obliczu skomplikowanej sytuacji: śmierci właściciela jednoosobowej działalności gospodarczej, choroby, zaginięcia. Warto to zrobić i spać spokojnie. I jeszcze jedna sytuacja. Przedsiębiorstwo handlowo-usługowe. Od wczesnych lat 90. właściciele zajmują się sprzedażą mebli. Jednak „przespali” moment, w którym handel przeniósł się do sieci. Sklep jeszcze nie przynosi strat, wychodzi na zero. Lata prosperity i mądre zarządzanie pozwoliły właścicielom odłożyć kwotę, która jest zabezpieczeniem. Ale trochę im przykro, przecież włożyli w firmę serce, pracę, a obecnie jest ona kulą u nogi. Będzie prawdopodobnie coraz trudniej. Co zrobić? Może trzeba zaprosić do współpracy (i współodpowiedzialności) dzieci, która są chętne do podjęcia tego wyzwania, wspólnie chcą zmienić profil działalności? Może poszerzyć asortyment o usługi projektowe – i działać dalej? Przecież meble są nadal potrzebne, zmienił się tylko rynek. Zmieniły się też możliwości dotychczasowych właścicieli, ale jest szanowana marka i dobra historia. Są sukcesorzy, którzy korzystając z doświadczenia nestorów, wyznaczą nowy kurs, a przedsiębiorstwo – co oby się stało – w drugim pokoleniu wróci do świetności. Dzięki młodości sukcesorów i ich doświadczeniu. Wszak jeśli schodzić ze sceny, to jak Adam Małysz – w najlepszej formie. Z podniesionym czołem i tarczą. Autorka jest prawnikiem, właścicielką Kancelarii Kanonistycznej w Krakowie i marki Sukcesja Gospodarcza, wykładowcą akademickim, trenerem. Ma na koncie liczne publikacje z zakresu prawa. Zawodowo kojarzona z tzw. stwierdzeniami nieważności małżeństwa i sukcesją gospodarczą. Pisze bloga poświęconego zagadnieniu sukcesji gospodarczej www.sukcesjagospodarcza.pl/blog.html. nr 46 / 2017 • Lady’s Club

39


Dietet yk radzi

SKUTKI OBŻARSTWA

Jak wyważyć dietę, żeby nie wstawać w nocy do lodówki lub nie mdleć w dzień z osłabienia? Odpowiednie zbilansowanie diety jest niewątpliwie jedną z trudniejszych rzeczy, jaka czeka nas współcześnie. Wynika to z praktycznie nieograniczonego dostępu do jedzenia, stałych bodźców, takich jak reklamy potraw, czy napływu sprzecznych informacji na temat żywienia i żywności. Jesteśmy pokoleniem, które mimo łatwego dostępu do żywności, niekoniecznie potrafi z niej odpowiednio korzystać.

40

nr 46 / 2017 • Lady’s Club

drastycznie spadają, ale za to wydatki energetyczne ze względu na tempo życia, stres i dużą ilość rzeczy wykonywanych w ciągu dnia (a co za tym idzie – małą ilość snu i krótki wypoczynek) rosną. Jeśli do tego dodać modę na szczupłą sylwetkę, czyli diety niskokaloryczne, a potem rekompensowanie sobie niepowodzeń i trudności dnia obfitym jedzeniem – robi się spore zamieszanie. Za dużo sprzecznych, nawzajem wykluczających się bodźców! Tu rośnie, tam spada; w ciągu dnia głód, wieczorem obżarstwo... Jak wyjść z tego zaklętego kręgu?

Fot. Magdalena Ostrowicka / MUA Ewa Zalot

WYNIKA TO Z CIĄGŁEGO POŚPIECHU, stresu i szybkiego tempa życia, które nie pozwalają nam spożywać posiłków w spokoju. A także z braku umiejętności weryfikacji żywności wysokiej jakości z szerokiej palety proponowanych produktów. Nie potrafimy również (albo nam się nie chce) planować posiłków z wyprzedzeniem. Nie zastanawiamy się co, po co i właściwie ile spożywamy. Czy jemy, żeby zaspokoić głód, czy też by sprostać innym potrzebom? Jakim? Właśnie brak takich refleksji prowadzi do łakomstwa! Ale to nie koniec. Trudno określić nasze zapotrzebowanie na energię, kiedy wydatki energetyczne ze względu na niską aktywność fizyczną

JUSTYNA CIEŚLICA

DIETA POWINNA BYĆ DOPASOWANA do naszych potrzeb. To oczywiste i nie


ulega wątpliwości. Jak jednak je określić? Najlepiej... poradzić się dietetyka. Postara się wziąć pod uwagę wszystkie czynniki, jakie wpływają na tempo przemiany materii i ustalić aktualne zapotrzebowanie. Czy jednak jego ustalenia nie będą odbiegać od rzeczywistości? Chociaż weźmie pod uwagę wiek, płeć, wzrost, wagę itp., a także dotychczasowy sposób żywienia (a dokładniej ilość pokarmu spożywanego), to co nam z takiej wiedzy? Należałoby zobaczyć na podstawie ułożonego planu żywieniowego, ile to właściwie jest w przełożeniu na wielkość porcji, jakie powinno się spożywać. Im więcej spożywasz, tym szybsze masz tempo przemiany materii. Im wyższą masz masę ciała, tym więcej spalasz, zatem więcej potrzebujesz. Każda dieta o zbyt mocno ograniczonej ilości kalorii może okazać się zgubna, bo obniży tempo przemiany materii, czyli spalania kalorii. W pierwszym tygodniu drastycznego ograniczania kalorii Podstawowa Przemiana Materii (PPM) u młodego człowieka wygląda mniej więcej tak, jak u sześćdziesięciolatka i maleje ok. 70 kcal na kilogram traconej masy ciała. Ciało zachowuje się powoli, jak organizm dojrzałego człowieka, i co gorsza – zaczyna podobnie wyglądać!

Najlepsze rozwiązanie? Umiarkowanie, jak we wszystkim, co robimy. Nie chodzi o to, by jeść przesadnie dużo, bo doprowadzi to do wzrostu masy ciała w efekcie końcowym, ale też nie ma potrzeby drastycznie obcinać kalorii, by utrzymywać prawidłową masę ciała lub ją zredukować. ZDARZAJĄ CI SIĘ NAPADY OBŻARSTWA W NOCY lub przesadne osłabienie w ciągu dnia? Oznacza to, że prawdopodobnie spożywasz za małą ilość kalorii w stosunku do swojego zapotrzebowania. Dają o sobie znać w ten sposób brak regularnych posiłków w ciągu dnia i zbyt mała ich kaloryczność, a uściślając – nie tyle kaloryczność, co wartość odżywcza zjadanych produktów. Co z tego, że wchłoniesz kilka słodkich przekąsek, drożdżówkę na śniadanie i obiad kiepskiej jakości, odgrzewany w mikrofalówce. Czy to będzie racja pokarmowa odpowiadająca Twojemu zapotrzebowaniu? Organizm i tak będzie domagał się odpowiednich wartości odżywczych, przede wszystkim węglowodanów, białek, tłuszczy oraz witamin i minerałów. Stąd późniejszy nocny apetyt...

Bulimia Zaburzenie odżywiania, charakteryzujące się napadami objadania, po których występują zachowania kompensacyjne: wywoływanie wymiotów, głodówki, użycie środków przeczyszczających. W 1979 londyński psychiatra Gerald Russell opisał i nazwał bulimię, którą uznał za jednostkę inną niż anoreksja. Dokładniejsze badania wykazały, że choć 40% anorektyczek ma okresy żarłoczności, istnieją osoby niecierpiące na anoreksję, które też przejadają się często. Stało się jasne, że osoby te cierpią na inną jednostkę chorobową, którą nazwano bulimią, czyli żarłocznością psychiczną (bulimia nervosa).

Organizmu nie da się oszukać. Dobre paliwo – dobra praca. Gorsze paliwo – kiepska praca, a w końcowym efekcie awaria systemu (czytaj: choroba). Można więc porównać niejedzenie, niedojadanie z niską jakością żywienia. Odwrotną sytuacją jest przejadanie się, obżarstwo. Spożywanie nadmiernej ilości kalorii w stosunku do zapotrzebowania. Co ono może przynieść? W pierwszej kolejności zmęczenie, stałe uczucie senności, podwyższone ciśnienie, szybsze tętno. A także wzrost masy ciała, w tym obrastanie w tkankę tłuszczową, która istotnie zmienia sylwetkę, wzrost masy beztłuszczowej, czyli m.in. narządów wewnętrznych, nieprawidłową glikemię czy problemy lipidowe. Krótko mówiąc: kłopoty zdrowotne. Będą nimi choroby dietozależne: dna moczanowa, dyslipidemia, nadciśnienie tętnicze, insulinooporność, cukrzyca. Co zrobić, gdy złapiemy się na pochłanianiu zbyt dużych ilości jedzenia? Trzeba stopniowo ograniczyć wielkość zjadanych porcji, a następnie zmienić ich jakość. Kiedy jedno i drugie zrobimy zbyt szybko, mocno spowolnimy tempo przemiany materii, co w razie powrotu do większych porcji spowoduje efekt jo-jo. NIE ULEGAJMY CUDOWNYM DIETOM czy modzie na redukcję kalorii w diecie, ponieważ może to doprowadzić do braku witamin i minerałów, anemii, wypadania włosów, łamliwości paznokci, słabej odporności, stałego osłabienia czy nawet jadłowstrętu. Nie poddawajmy się także łatwemu dostępowi do żywności. Zbyt pochopne sięganie po produkty smaczne, stałe otaczanie się jedzeniem, wieczorne objadanie się, czyli wynagradzanie organizmu za godziny „o suchym pysku” w ciągu dnia, wreszcie nocne podjadanie – wszystko to stwarza realne zagrożenie dla naszego zdrowia. Organizm będzie magazynował wszystko, czego nie potrafi spalić, a to początek kłopotów, z których trudno będzie nam się wyswobodzić. Przyglądnij się więc uważnie temu, co jesz i jakie masz nawyki żywieniowe. Czy na pewno racjonalnie się odżywiasz? Jeśli masz wątpliwości – skonsultuj się z profesjonalistą. Dietetyk na pewno pomoże Ci odpowiednio podejść do problemów żywieniowych, niezależnie od tego, z czym się borykasz na co dzień. Autorka ukończyła studia magisterskie z Żywienia Człowieka i Oceny Żywności. Jest inż. biotechnologii, ekspertem ds. żywienia, dietetykiem, konsultantem żywieniowym. Prowadzi indywidualną praktykę zawodową. Współpracuje z siecią poradni dietetycznych. Uczestniczy w konferencjach i szkoleniach dotyczących poradnictwa żywieniowego, żywienia i suplementacji w sporcie, żywienia w alergiach i nietolerancjach pokarmowych. nr 46 / 2017 • Lady’s Club

41


RZUĆ OKIEM NA TALERZ

ZDROWY DUCH na stole M oda na zdrowy tryb życia rozpoczęła kilka lat temu walkę o klienta. W iększość marketów posiada w ofercie tzw. zdrowe półki , dietetycy prześcigają się w pomysłach na zdrowe diety, coraz więcej restauracji oferuje posiłki fit. I le w tym wszystkim sensu, prawdy i rozsądku ? Z apytajcie fachowców, każdy będzie miał inne zdanie na ten temat. Czy lepiej kupić karmionego byle czym * Wiele produktów przyjeżdża do nas łososia z Norwegii albo hodowanego na z daleka. Tutaj są przepakowywane ilość labraksa czy inną pangę z Chin? i oznaczane etykietkami „zdrowe”, „naturalne”, „bio”, „eko”, choć w większości nie różnią się od tych bez znaczków. MOŻNA ZWARIOWAĆ OD TEGO * Certyfikat „zielonego liścia” nie zawsze WSZYSTKIEGO! Większość handlowjest adekwatny do zawartości opakowania. ców sprzedaje, co im wygodniej. Jeśli Warzywa i owoce zbierane są codziennie sprowadzają kilkadziesiąt czy kilkaset o świcie i natychmiast dostarczane świeton ryb ze Wschodu, nie mają oporów, że do sklepu. Każdego ranka? Zapewnia by powiedzieć i napisać w internecie, że o tym w reklamie sławny kucharz, ale, Bałtyk jest zły i brudny. Czym różni się niestety, nie było pani rano w sklepie, więc od zanieczyszczonych ropą i fekaliami pani nie wie. Musimy mu wierzyć na słoreszty mórz? Cały ekosystem jest zatruwo. A co to słowo jest warte? wany przez nas od dziesiątek lat, dlatego * Dietetycy mówią stop czerwonemu nie można dać się ogłupić. Tym bardziej mięsu. Odstawcie wołowinę, jedzcie BARTOSZ GADZINA cieszy fakt poprawy jakości wielu produkdrób! Nie mówią jednak, że łatwiej znatów. Powrót do korzeni, do tradycyjnych leźć dobrej jakości wołowinę niż kurczaka czy indyka. metod wytwarzania, stawianie coraz częściej na jakość – to * Gluten! Samo zło? Jakoś nie był taki zły, gdy babcia robiła duży plus pewnych sklepów, producentów czy lokali gastronam makaron do rosołu lub wyrabiała ciasto drożdżowe na nomicznych. niedzielną ucztę. * Sezonowe menu w restauracji, które nie zmienia się przez DLA MNIE NAJWAŻNIEJSZA JEST JAKOŚĆ – to cały rok. Jest w nim „zdrowa sałatka z kurczakiem”. Nawet podkreślam stale. Od niej powinniśmy zacząć porządkow zimie. A skąd sałata? Mało ważne, przecież jest „zdrowa”! wanie swojego jadłospisu. Jeśli w czasach „wszystkiego co * Nie jedzcie ryb z Bałtyku, jest zanieczyszczony – mówią. złe” i „wszystkiego co eko” będziemy szukać prawdziwych,

42

nr 46 / 2017 • Lady’s Club


naturalnych producentów, wykorzystywać to co najlepsze – będzie to duży plus na naszą korzyść. Wiem, że niektórym ciężko obejść się bez sałaty w zimie, ale jedzenie „poza sezonem” to nie jest najzdrowszy wybór. Nie tylko kalorie i tabelki się liczą, lecz także jakość i pochodzenie tego, co jemy. Chcemy schudnąć, więc liczymy kalorie, ale ważniejsze chyba jest to, czy kurczak nie był karmiony antybiotykami, czy rukola przed podróżą z Włoch do Polski została spryskana preparatami odpornościowymi i jak długo banan z Ameryki Południowej leżał w dojrzewalni i czym był preparowany, by wytrzymać podróż na sklepowe półki. Często też zastępujemy naturalne produkty suplementami, a farmacja zbija na tym kokosy. Po co zastanawiać się nad produktami spożywczymi, skoro na wszystko są tabletki i suplementy. Nic dziwnego, że jesteśmy jednym z najbardziej „tabletkożernych” narodów na świecie. Temat rzeka.

SYSTEMATYCZNOŚĆ JEDNYM Z WARUNKÓW ZDROWEJ DIETY? Moje wielkie TAK! O tym mówią dietetycy i mówią dużo. Stałe pory i odpowiednio dobrana wielkość posiłków, to po jakości potraw najważniejszy czynnik zdrowego odżywiania. Z tym również jest wiele problemów. Spotykam się z nimi często w życiu prywatnym i w swojej restauracji. A przecież wychodząc na obiad czy kolację, możemy spróbować wielu różnych form posiłków. U nas wciąż dominuje (na szczęście i to się pomału zmienia) porcja drwala na talerzu. Zakładając, że nasz organizm potrzebuje 2000 kcal dziennie, taka porcja może zaspokoić nawet połowę tego zapotrzebowania. Podobnie jest z niedzielnym obiadem. Trzy dania, zakładając standardowy rozmiar porcji, to ponad połowa dziennej dawki w bardzo krótkim czasie. Nasz organizm trawi zdecydowanie dłużej, a najedzenie się do syta nie sprzyja zdrowiu. Podział, tak propagowany przez specjalistów, na cztery-pięć posiłków dziennie, z odpowiednio dobraną ilością składników, zdecydowanie bardziej sprzyja naszemu zdrowiu. Dlatego coraz więcej lokali zaczyna propagować jakość – kosztem ilości.

OBOWIĄZUJĄCY W NAJLEPSZYCH RESTAURACJACH TREND MNIEJSZYCH PORCJI, to wcale nie oszczędność, jakby mogło się zdawać. System, jaki obiera coraz więcej najlepszych restauracji świata, spowodowany jest nie tylko chęcią narzucenia „smakowania”, „degustowania”, ale też po prostu zdrowszego odżywiania. Coraz więcej kucharzy jest promotorami zdrowego żywienia, dietetykami bez dyplomu. Prosta zasada: wyjście do restauracji nie powinno się dla nas skończyć bólem brzucha z przejedzenia, lecz lekkim niedosytem, małym głodem, chęcią oczekiwania na coś więcej. Nasz umysł działa wtedy bardziej pobudzająco na system trawienny niż w przypadku jednorazowego obżarstwa. Żołądek i umysł wzajemnie bombardują się informacjami o stanie nasycenia i nawet mniejsza porcja po pewnym czasie zostanie odebrana jako właściwa na daną chwilę. Zatem jakość – jako jeden z pięciu naszych posiłków w ciągu dnia. Zamiast połowy lub więcej dziennego zapotrzebowania energii podczas jednej wizyty, dostajemy, powiedzmy, ćwierć tej

PRZEPIS BARTOSZA: SKOKI KRÓLIKA DLA 4 OSÓB

• • • • • • • • • • • •

4 skoki z królika (po ok. 250 g z kością) + korpus, jeśli mamy 6 marchewek 2 pietruszki 1 średni korzeń selera 4 cebule 1 główka czosnku 500 ml białego wytrawnego wina sól, pieprz, olej, kilka gałązek tymianku (może być suszony) 120 g pęczaku 50 g masła 20 g świeżego imbiru łyżka miodu

Skoki (udka) królika dokładnie solimy i pieprzymy, okładamy tymiankiem i wkładamy przykryte do lodówki na 3-4 godz. Warzywa dokładnie myjemy (jeśli z dobrego źródła, nie obieramy). Odkładamy 4 marchewki, 1 cebulę i 2 ząbki czosnku. Resztę warzyw kroimy w 1 cm kostki i przesmażamy w rondelku. Na przesmażone układamy królika (korpus i kości również). Zalewamy winem, dopełniamy wodą, by całość była zakryta. Rondel przykrywamy lub szczelnie zakrywamy folią aluminiową. Na palniku pomału doprowadzamy do ok. 70 st., po czym wkładamy do nagrzanego do 70-80 st. piekarnika. Możemy dusić na gazie, ale w piekarniku łatwiej będzie nam kontrolować temperaturę. Dusimy przez ok. 60 min. lub do momentu łatwego odchodzenia mięsa od kości. Wyciągamy królika, a wywar na wolnym ogniu gotujemy przez ok. 2 godz. W drugim rondelku szklimy posiekaną drobno cebulę i pozostały czosnek, następnie wsypujemy pęczak i zalewamy wywarem z królika. Pomału gotujemy aż pęczak zmięknie, a prawie cały bulion zostanie wchłonięty. Wbijamy zimne masło i doprawiamy do smaku. Pozostałą marchew kroimy wzdłuż. Rozgrzewamy olej, układamy marchew, delikatnie smażymy. Dodajemy starty lub drobno posiekany imbir, miód i łyżkę masła. Lekko dusimy, dokładnie mieszając, by marchew w środku wciąż pozostała lekko twarda, zdejmujemy z ognia. Całość układamy na talerzu. Do pęczaku można dodać świeże listki tymianku, trochę startej skórki i soku z cytryny. Idealnie podkreślimy smak delikatnego mięsa. Głębokie i eleganckie wino Pinot Gris, ew. Chardonnay, będzie dobrym dopełnieniem.

dawki, przez co nasz organizm reaguje inaczej, lepiej. Jedząc wolniej, łatwiej również nasze ciało przyswaja to wszystko, czym je raczymy. Celebrowanie posiłku to klucz do zdrowego jedzenia, a mniej – nie musi wcale oznaczać gorzej. Jeśli zatem postawimy na jakość i odpowiednie zbilansowanie potraw, to najskuteczniej powalczymy o zdrowie. W domu, w pracy czy w lokalu gastronomicznym pamiętajmy o jakości, systematyczności i umiarze. Na pewno wyjdzie nam to na zdrowie.

Autor jest kucharzem, właścicielem Restauracji Beksien przy ul. Piwowarskiej w Bielsku-Białej nr 46 / 2017 • Lady’s Club

43


Recenzja Lady’s club

WUJASZEK WANIA CIERPI W SZKLARNI NA BIELSKIEJ SCENIE POJAWIŁO SIĘ ARCYDZIEŁO ŚWIATOWEGO DRAMATU – „Wujaszek Wania” Czechowa w reżyserii Waldemara Śmigasiewicza. To już trzecia inscenizacja „Wujaszka” w dorobku artystycznym tego wybitnego reżysera (po Poznaniu i Krakowie). Jak żartował Śmigasiewicz na konferencji prasowej przed premierą w Bielsku-Białej – pewien niewymieniony z nazwiska recenzent jeździ za nim z miasta do miasta, żeby sprawdzić, czy twórca się nie powiela, nie popełnia autoplagiatu. Nie widziałem poprzednich realizacji tego reżysera, więc muszę mu zawierzyć – jak i widzowie Teatru Polskiego – że każde z tych przedstawień było inne, nowe, że geniusz Czechowa pozwala na nieskończoną ilość odczytań i interpretacji. Jaka jest zatem bielska sztuka? Ma w sobie ogromny potencjał – to powiedzmy najpierw. Uzmysławia potęgę szeroko rozu-

44

nr 46 / 2017 • Lady’s Club

mianej teatralności i – co chyba najważniejsze – przemawia do wyobraźni współczesnego widza. Okazuje się bowiem, że choć żyjemy w zgoła odmiennej epoce, choć nasza rzeczywistość inaczej pulsuje, problemy targające ludźmi, ich dylematy, wątpliwości, są wciąż takie same. Zmieniają się zewnętrzne okoliczności, upadają porządki świata i ustroje, lecz nasze uczucia, marzenia i tęsknoty, nasze bóle egzystencjalne, są wciąż takie same. WUJASZKIEM WANIĄ W PRZEDSTAWIENIU JEST IWAN WOJNICKI, syn Marii i zmarłego radcy tajnego, brat nieboszczki Wiery Pietrowny, która zostawiła po sobie dorosłą już (gdy rozpoczyna się akcja dramatu) córkę Sonię i męża Aleksandra Sieriebriakowa. Wdowiec szybko pojął za żonę o wiele od siebie młodszą, piękną i powabną Helenę. Zdarzenia rozgrywają się na wsi, w majątku zarządzanym przez Wanię i Sonię. Przyjazd profesora i Heleny burzy, choć nieznacznie, ustalony dotąd rytm życia w gospodarstwie. Kobiety wciąż sądzą, że Sieriebriakow to człowiek uczony, godny szacunku, z dorobkiem, lecz Iwan nieoczekiwanie pojął, że to nieprawda i że coraz bardziej szwagra nienawidzi. Kiedyś pęczniał z dumy, że ma krewnego uczonego, wysyłał mu ciężko zarobione pieniądze, aby profesor mógł oddawać się pracy naukowej. W istocie Sieriebriakow nie osiągnął nic, pieniądze poszły na marne, a wujaszek Wania nieprzytomnie zakochał się w Helenie, co


jeszcze bardziej wzmogło jego pogardę wobec chorowitego i stękającego profesora. Do tego dochodzi nieszczęśliwa, także nieodwzajemniona miłość Soni do doktora Michała Astrowa, który często odwiedza ich dom. Jak się dość szybko okazało – również z powodu pięknej Heleny. Żona profesora skłonna była nawet wdać się w romans z doktorem, ale zrobiło jej się żal pasierbicy Soni, z którą dopiero co pojednała się. Egoistycznie do życia nastawiony Sieriebriakow zwołuje wkrótce naradę rodzinną, na której przedstawia zdumiewająco nierealną propozycję sprzedania całej posiadłości, bo pragnie za uzyskane pieniądze przenieść się... do Finlandii. Na los krewnych nie zważa. Wania nie wytrzymuje, tłumiona gorycz wybucha, wylewa przed bliskimi wszystkie swoje żale, idzie do pokoju po rewolwer, strzela trzy razy z bliska w kierunku Sieriebriakowa, jednak żadna kula nie trafia celu. Po tym zajściu Helena z mężem natychmiast pakują się i wyprowadzają z powrotem do miasta, a Wania i Sonia, ponownie skazani na swoje towarzystwo, znów będą pracować na rzecz profesora-utracjusza. TE WYDARZENIA – Z POZORU DYNAMICZNE I BURZLIWE – NIE ODZWIERCIEDLAJĄ JEDNAK ŻADNEJ DYNAMIKI i poza incydentem z rewolwerem w najmniejszym stopniu nie są dramatyczne. Nie mogą być. Doktor Astrow mówi to wprost pięknej Helenie, oskarżając ją i profesora o zły wpływ na otoczenie: „Przyjechała pani tutaj ze swoim mężem i wszyscy, co tu pracowali, grzebali się, coś tam tworzyli – wszystko musieli rzucić i przez całe lato zajmować się podagrą pani męża i panią. Oboje – on i pani – zaraziliście nas swoim nieróbstwem”. Nieróbstwo łączy się z niemożnością działania. Profesor całe dnie siedzi w swoich księgach, udaje, że coś tworzy, ale nie tworzy, nic z tego nie wynika. Helena śpi, je, pije herbatę, przeciąga się, ziewa i wyzywająco prowokuje mężczyzn, ale to wszystko, na co ją stać. Sonia wodzi oczami za doktorem i narzeka, że siano zgniło po burzy, ale nie robi nic, żeby nie zgniło. Doktor pije wódkę i trzeźwieje, zastanawiając się, kiedy i jak zdobyć Helenę, a także nad wycinką lasów i zanikaniem dzikiej zwierzyny. Lecz z tego też niewiele wynika. Raz jeden tylko próbuje się zbliżyć do Heleny, dotknąć jej ciała, ale odskakuje jak oparzony. Heleny nie posiadł, lasów nie uratował. Wszystko utopia! SCENĘ WYPEŁNIA STARA SZKLARNIA Z POBITYM SZKŁEM, usychającymi kwiatami, powojami i opadłymi liśćmi (znakomita, sugestywna scenografia Macieja Preyera). Ona jest symbolicznym wyobrażeniem tego umierającego świata. Stara szklarnia i stara służąca, która siedzi gdzieś w tyle i jest świadkiem odchodzenia świata, raz tylko zdobywając się na komentarz. Co tu gadać po próżnicy, jak niczego nie można zmienić? Przeszło lato, nadeszła jesień, świat roślin niezauważenie umarł w ciszy, a na tle żółknącej roślinności usychają ludzie:

z tęsknoty za niespełnioną miłością, z chęci wyrwania się gdzie indziej, z niemożności zrealizowania pragnień, z nieumiejętności porozumienia się z innymi. „Ja chcę żyć!” – wykrzykuje w pewnym momencie zrozpaczony Wania, ale zaraz potem opada i wraca do swoich powolnych, rytualnych zachowań. Każda postać z tego przedstawienia przeżywa klęskę po swojemu, każda wie, że jest ona nieuchronna i każda jest boleśnie samotna. Bohaterowie po uszy tkwią w marazmie teraźniejszości, nie mogąc się wyzwolić z okowów czasu. Wspominają, narzekają, wzdychają, owijają się linami melancholii, ale nie mogą, nie potrafią zaprojektować przyszłości, wyrwać się, uciec, zacząć coś od nowa. W ROGU SCENY STOI WIELKI SZAFKOWY ZEGAR. To nie jest przypadkowy rekwizyt, bo nieprzypadkowo co i rusz każdy z bohaterów pyta, która godzina, po czym przesuwa wskazówki. Popychanie czasu do przodu też niczego nie zmienia, bo odmierzane równo godziny potęgują tylko smutek stagnacji. Nie wiadomo, kiedy kończy się jedna pora roku, a zaczyna druga, nie wiadomo, kiedy jest dzień, a kiedy noc (misterna gra światłem), nie wiadomo, czy już się rozwidnia, czy dopiero ściemnia. Jak w tej sytuacji wyrwać się z niewoli czasu i samotności? Helena rozwiązuje swoje problemy przez ucieczkę, chociaż ucieczka nic w jej życiu nie zmieni, nadal będzie miała starego, stetryczałego dziada za męża, bo jej się kiedyś zwidziało, że Sieriebriakow to wielki uczony. I bogaty! Sonia z pokorą poddaje się losowi, jak to robiła zawsze, popychana i przestawiana przez innych jak mebel. Doktor i Wania reklama

FIRMA sprzątająco-usługowa Oferta: • sprzątanie domów i mieszkań • sprzątanie biur, gabinetów, obiektów

handlowo-usługowych, powierzchni użytkowych mycie okien i witryn okiennych • pranie dywanów, wykładzin i tapicerki • • sprzątanie klatek schodowych i wspólnot mieszkaniowych porządkowanie nagrobków • sprzątanie „na zawołanie” • • szkolenia BHP

serwis SOS 24h

Zachęcamy do współpracy!

www.brudex.pl


upewniają się w przekonaniu, że zmarnowali życie, bo w istocie zmarnowali, nie zaznając szczęścia. Pozostaje im jedynie refleksja: „Ci, którzy będą żyli za sto, za dwieście lat i którzy będą nami gardzić za to, żeśmy tak głupio, tak bez smaku przeżyli nasze życie – ci może znajdą środki, żeby być szczęśliwymi, ale my...” CZECHOW OPOWIADA NAM O ŻALU ZATRUWAJĄCYM DUSZĘ. O ludzkim rozczarowaniu i lękach codziennych. O wielkim smutku z tego powodu. O niemożności wyrwania się na zewnątrz, z zaklętego układu. Rozczarowanie dotyczy wielu aspektów życia: miłości, ideałów, marzeń. Nic, ale to nic nie może się spełnić – co najwyżej może być namiastką, udawaniem, pozorowaniem. Niekiedy bohaterowie wyglądają jak eksponaty w opustoszałej galerii, a ich osamotnienie delikatnie podkreśla jeszcze nostalgiczna, nienatrętna, dobiegająca z daleka muzyka, którą napisał Mateusz Śmigasiewicz. Może mogliby się zbuntować, może mogliby kogoś zastrzelić, może mogliby nawet popełnić samobójstwo (czemuż by nie, skoro puste życie doskwiera!), ale buntują się tylko w obrębie swojej duszy, strzelają jak Wania do Sieriebriakowa, żeby wystrzelić parę razy, lecz nie trafić (byłyby potem same urzędowe kłopoty!), a samobójcze myśli przychodzą im z taką częstotliwością, jak następujące po sobie poranne herbaty około siódmej i obiady około siedemnastej.

46

nr 46 / 2017 • Lady’s Club

NOWOŚCIĄ W BIELSKIEJ INTERPRETACJI JEST ODMŁODZONY ZESPÓŁ AKTORSKI. Zwłaszcza Sieriebriakow nie przypomina schorowanego, trapionego podagrą starca, ale skoro na poły realistyczna, na poły metaforyczna konwencja przedstawienia dopuszcza rozegranie zdarzeń w zrujnowanej szklarni, to i Sieriebriakow może być w tej scenerii człowiekiem udającym uczonego, który tak naprawdę myśli tylko o zdobyciu pieniędzy ze sprzedaży majątku i życiu na koszt innych. Profesor Sieriebriakow w ujęciu Jerzego Dziedzica nie budzi ani trochę sympatii, ponieważ wciąż analizuje przeróżne swoje dolegliwości, z podagrą na czele, a przecież wiemy, że nic specjalnie mu nie dolega. Zapomina o nich natychmiast, kiedy musi rączo zmykać przed rewolwerem Wani, albo kiedy trzeba szybko pozbierać swoje książki i opuścić gospodarstwo. Z kolei wujaszek Wania w kreacji Michała Czaderny nie wydaje ani bardziej interesuTEATR POLSKI W BIELSKU-BIAŁEJ Anton Czechow „Wujaszek Wania” Reżyseria – Waldemar Śmigasiewicz Scenografia i kostiumy – Maciej Preyer Muzyka – Mateusz Śmigasiewicz Obsada Wujaszek Wania – Michał Czaderna Helena – Oriana Soika Sonia – Daria Polasik-Bułka Matka – Brygida Turowska (gościnnie) Tielegin – Grzegorz Sikora Doktor Astrow – Piotr Gajos Sieriebriakow – Jerzy Dziedzic Służąca, Niania – Jadwiga Grygierczyk

jący niż doktor Astrow (Piotr Gajos), ani bardziej od niego przekonujący. Te dwie postaci, moim zdaniem, za bardzo się na siebie nakładają, za bardzo są podobne, w każdym razie obaj nie wyglądają na zakochanych po uszy romantyków. Wania zbyt młodo wygląda, by mówić do niego per wujaszku, poza tym nie do końca nas przekonuje, gdy zapewnia, że tyle lat zmarnował na wysyłanie profesorowi pieniędzy. Na tle mężczyzn rewelacyjnie wypadają za to panie. Helena w seksownym ujęciu Oriany Soiki jest fascynująca, a ta fascynacja płynie z uwielbienia dla jej urody, która jest zjawiskowa wśród bezbarwnych postaci z otoczenia. Oriana Soika bez wątpienia skupia na sobie uwagę mężczyzn, jest wyniosła, a jednocześnie wrażliwa i świadoma swoich powabów. Uwodzi nie tylko mężczyzn, ale i nieszczęśliwie zakochaną Sonię, zmysłowo wodząc palcami po jej ustach, kiedy zrozpaczona dziewczyna wykrzykuje, że jest brzydka. Pikantny szczegół erotyczny. Z kolei Sonia w interpretacji Darii Polasik -Bułki jest przez cały czas dziewczęca, smutna przez miłosne niespełnienie, ale też praktyczna, bo gdy tylko goście w pośpiechu odjeżdżają, natychmiast zasiada do ksiąg i połykając słone łzy, uzupełnia zaległe rachunki, no bo przecież, jak powtarza, trzeba pracować, samo się nie zrobi. Warto też zwrócić uwagę na mniejsze role – Tielegina w wykonaniu Grzegorza Sikory, szarego człowieka, unikającego konfliktów jak ognia, pogryzającego cały czas jabłka, jakby czynnością żucia i przełykania chciał się odciąć od świata. Świetnie wypada także Brygida Turowska jako Maria Wojnicka, dama uległa i pełna uwielbienia dla Sieriebriakowa, utrwalająca na przekór wszystkiemu i wszystkim tradycyjny układ sił. Jadwiga Grygierczyk znakomicie zarysowała postać starej służącej, ze zgrozą patrzącej, jak odchodzi w niebyt świat tradycyjnych wartości. Ona jednak nic już nie może. Bohaterowie są zanadto zajęci sobą, żeby jeszcze zwracać na nią uwagę. I na szklarnię, z której odchodzi życie. TEKST STANISŁAW BUBIN ZDJĘCIA DOROTA KOPERSKA


przekaż SWÓJ 1% PODATKU dla Zoo w Chorzowie

KRS: 0000 439 455 cel szczegółowy:

ZOO w Chorzowie

razem z nami chroń zwierzęta ocal je dla przyszłych pokoleń wypełniając deklarację podatkową możesz przeznaczyć 1% podatku na ochronę zwierząt prowadzoną przez Śląski ogród Zoologiczny w Chorzowie, wpisując w odpowiednim polu numer KRS 0000 439 455

reklama


Szczęśliwe lata Daisy von Pless Postać księżnej Daisy von P less od dawna budzi powszechne zainteresowanie. J ej historia, przypadająca na burzliwe dzieje E uropy, nadal inspiruje i rozpala wyobraźnię . P rzeszła niezwykłą drogę – od bajkowego życia w sławie , urodzie i luksusie , po samotność , kalectwo i nędzę .

K

siężna Daisy von Pless, czyli Mary Theresa Olivia Cornwallis-West, urodziła się 28 czerwca 1873 r. w arystokratycznej rodzinie Cornwallis-West z zamku Ruthin w północnej Walii. W wieku 18 lat wyszła za mąż za Hansa Heinricha XV Hochberga von Pless (1861-1938), najbogatszego księcia w Niemczech. Zamek w Pszczynie stał się jej domem, a współcześni szybko okrzyknęli ją Fairy Tale Princess (księżniczką z bajki). Ogromny majątek księcia i koneksje rodziny Cornwallis -West pozwoliły parze na wystawne i dostatnie życie. Wiele podróżowali po świecie, byli gośćmi najznakomitszych dworów Europy, uczestniczyli w balach, polowaniach, derbach i regatach. W pełni należeli do high-society tamtych czasów. Jednak zachowania angielskiej księżnej nie znajdowały pełnej akceptacji w oczach niemieckich arystokratów. Daisy nie do końca poddawała się rygorom sztywnej etykiety pruskiej.

48

nr 46 / 2017 • Lady’s Club

W przeciwieństwie do niemieckich dam, z upodobaniem oddawała się działalności charytatywnej. Krytyka wobec niej rosła, a szczęśliwe lata dobiegały końca. W 1910 r., po urodzeniu najmłodszego syna Bolko, Daisy zachorowała. Powoli też narastał kryzys w jej małżeństwie. Na osobiste nieszczęścia księżnej nałożyły się tragiczne wydarzenia w Europie, związane z wybuchem I wojny światowej. Jej pozycja polityczna i społeczna (Angielki, żony niemieckiego księcia) stała się niejednoznaczna, co skazało ją na samotność i odosobnienie, zarówno w ojczyźnie, jak i w kraju, w którym mieszkała. Po 1914 r. losy Daisy potoczyły się jeszcze dramatyczniej. Utrata obojga rodziców, postępująca choroba, rozwód w 1923 r. i upadek fortuny księcia von Pless spowodowały znaczne obniżenie poziomu jej życia. Mieszkała najpierw we Francji, później w Monachium, stopniowo pogrążając


się w biedzie. Otrzymanie zasądzonych alimentów było coraz trudniejsze z powodu zadłużenia majątków rodzinnych, a po dojściu Hitlera do władzy stało się niemożliwe, bo księżna nie była już obywatelką niemiecką. Jej sytuacja finansowa była katastrofalna. W 1935 r. musiała przeprowadzić się do zamku Książ na Dolnym Śląsku, należącego do Hochbergów. Zamieszkała w małym mieszkaniu w skrzydle budynku bramnego. Żyła skromnie, dzieląc los ze służącą Dolly, która opiekowała się mocno schorowaną księżną, poruszającą się na wózku inwalidzkim. W Książu zastała ją II wojna światowa. W 1941 r. Daisy, po zajęciu zamku przez hitlerowców, przeprowadziła się do Wałbrzycha (niem. Fürstenstein), do willi w kompleksie pałacowym Czettritzów, gdzie spędziła ostatnie dwa lata życia. Sparaliżowana i samotna, zmarła w całkowitej biedzie 29 czerwca 1943 r.

*** Negatywy z wizerunkiem Daisy wykonane zostały w studiu Lafayette w Londynie. Właścicielem zakładu był James Stack Lauder. Pod pseudonimem Lafayette założył w 1880 r. w Dublinie zakład fotograficzny, który wkrótce stał się najbardziej prestiżowym atelier w Europie. Jego zdjęcia odznaczały się techniczną doskonałością, uzyskiwaną dzięki oryginalnym patentom. W 1887 r. jego sława dotarła do Windsoru. Otrzymał wówczas propozycję wykonania zdjęcia królowej Wiktorii. Wkrótce sfotografował całą rodzinę królewską. Ten zaszczyt sprawił, że James Lafayette zdobył przywilej uży-

wania tytułu Fotografa Jej Królewskiej Mości. W owych czasach trudno było o lepszą reklamę, zakład odniósł ogromny sukces. Prócz filii w Londynie, w latach 90. XIX w. fotograf otworzył zakłady w Glasgow, Manchesterze i Belfaście. W atelier wykonywano zdjęcia największym osobistościom dworskim, ludziom z towarzystwa, artystom, wojskowym, a także gościom zagranicznym, począwszy od japońskich dyplomatów, skończywszy na afrykańskich książętach. Daisy von Pless, celebrytka tamtej epoki, wielokrotnie odwiedzała słynne londyńskie studio. Zachowane negatywy są niezwykle udanymi portretami księżnej, co świadczy nie tylko o talencie fotografa, lecz także o profesjonalizmie modelki. Wizerunek pięknej, czarującej i dostojnej kobiety przetrwał do dziś na szklanych negatywach. Eksponaty cudem ocalały z przeznaczonego do rozbiórki budynku w 1988 r., dzięki brygadziście Therry’emu Thurstonowi, który nie miał serca wyrzucić sterty szkieł i klisz z londyńskiego strychu. Z archiwum Lafayette’a, przechowywanego w Victoria & Albert Museum w Londynie, wybrane zostały na bielską wystawę 42 zdjęcia o wielkości 15 x 12 cali (ok. 38 x 30 cm), przygotowane z pomocą najnowszego programu komputerowego i nowoczesnej techniki drukarskiej. Portrety Daisy i jej przyjaciół pochodzą ze szczęśliwego rozdziału życia księżnej, obejmującego lata 1897-1911. Można je analizować pod kątem ówczesnej mody, biżuterii, zwyczajów, a nawet frywolności życia prywatnego. Stanowią ważne źródło historyczne, posiadają ogromną wartość edukacyjną i wskrzeszają świat, który bezpowrotnie przeminął. Kuratorami wystawy są Barbara Borkowy (tłumaczka pamiętników Daisy „Lepiej przemilczeć”) i Russell Harris. Źródło: Muzeum Historyczne w Bielsku-Białej Zdjęcia archiwalne Victoria & Albert Museum w Londynie „Księżna Daisy von Pless: szczęśliwe lata”, zamek książąt Sułkowskich – Muzeum Historyczne w Bielsku-Białej. Wystawa fotografii księżnej pszczyńskiej i jej przyjaciół, wykonanych na podstawie oryginalnych szklanych negatywów z lat 18971911, pochodzących z londyńskiego Studia Lafayette’a. Ekspozycję przygotowało Muzeum Zamkowe w Pszczynie we współpracy z Victoria & Albert Museum w Londynie. Fotografie można oglądać od 24 lutego do 23 kwietnia 2017.

nr 46 / 2017 • Lady’s Club

49


Ratunku, SUCHA SKÓRA! Sucha, czasem wręcz odwodniona skóra, to zmora wielu kobiet. Statystyki są nieubłagane i taką tendencję obserwuję również wśród moich klientek. Co druga odczuwa objawy związane z suchością skóry, pieczeniem, swędzeniem, a nawet łuszczącym się naskórkiem na całym ciele.

N

ajwiększe problemy z prawidłową pielęgnacją skóry występują zimą. Ta pora roku to najgorszy czas dla naszej urody. Mróz, wiatr i skoki temperatur towarzyszące wchodzeniu z zewnątrz do pomieszczeń, gdzie jest ciepło, sprawiają, że skóra – narażona na działanie zmiennych czynników – najzwyczajniej ich nie lubi i źle toleruje. A na domiar złego ten smog! Z kolei w domu grzeją kaloryfery i jest suche powietrze, a my najczęściej mamy ochotę na gorącą herbatę lub kawę, które – o zgrozo! – jeszcze bardziej odwadniają nasze organizmy.

midów i kwasów tłuszczowych, które mają zapobiegać jej wysychaniu, zabezpieczać przed utratą wody. Jeśli ten płaszcz zostanie uszkodzony przez nieprawidłową pielęgnację, nadmierne złuszczanie, mycie środkami o zasadowym odczynie, a do tego wszystkiego dojdzie jeszcze nieprawidłowe odżywianie, to problem gotowy.

50

nr 46 / 2017 • Lady’s Club

Fot. Ewelina Neska

SKÓRA SUCHA WYMAGA SPECJALNEJ TROSKI i uwagi, zwłaszcza zimą. Nasze działania powinny skupić się na jej ochronie i dostarczaniu składników odżywczych w formie odpowiednich kremów i stosowaniu diety bogatej w kwasy tłuszczowe, a także suplementacji witaPANIE PRZYCHODZĄCE DO MOminowej, jeśli taka potrzeba. Tłuszcze JEGO SALONU pytają, czy zimą należy mają ogromny wpływ na funkcjonowanie w sposób szczególny dbać o skórę? OdJOANNA SKOREK-KOPCIK skóry, ponieważ bezpośrednio oddziałują powiadam niezmiennie od lat – o skórę na strukturę cementu międzykomórkowego i tempo utraty należy dbać przez cały rok i przez całe życie. To proces niewody z organizmu. Nie jestem zwolenniczką restrykcyjnych przerwany! Jednak, uwzględniając pory roku, należy zmiediet, polegających na eliminowaniu tłuszczów z codzienneniać kosmetyki i poddawać się odpowiedniej pielęgnacji, go żywienia. To źródło energii i nośnik witamin. Sprawiają, ponieważ potrzeby skóry także zmieniają się i wymaga ona że komórki skóry są bardziej elastyczne i utrzymują lepsze zróżnicowanej stymulacji. Skóra sucha świadczy o tym, że nawilżenie. Mam na myśli oczywiście zdrowe, nienasycone organizm nie funkcjonuje prawidłowo i występują w nim kwasy tłuszczowe, które nie są produkowane przez nasz orniedobory. Należy je uzupełnić zarówno od wewnątrz, jak ganizm i które musimy dostarczać w pożywieniu – w postaci i z zewnątrz. Suchość skóry, napięcie i swędzenie, to sygnały ryb, oliwy z oliwek, orzechów czy też suplementacji kwasami mówiące o dysfunkcji bariery ochronnej. Skóra pokryta jest omega-6 i omega-3. płaszczem wodno-lipidowym, emulsją złożoną m.in. z cera-


NIEDOBORY NIENASYCONYCH KWASÓW TŁUSZCZOWYCH mogą stanowić przyczynę suchości skóry, ponieważ komórki skóry, pozbawione odpowiedniego nawilżenia, są coraz cieńsze i tracą wilgoć. Zimą dla cery suchej polecam kremy o większej zawartości kwasów tłuszczowych, ceramidów i cholesterolu. Lekkie kremy nawilżające szybko się wchłaniają i skóra nie ma wystarczającej ochrony. Nawilżanie jest bardzo ważne, ale w tym konkretnym przypadku istotne jest również uzupełnienie lipidów – w celu usprawnienia funkcjonowania płaszcza hydrolipidowego otaczającego skórę. Dla skutecznej ochrony przed zimnem bardzo ważnym etapem pielęgnacji jest umiejętne oczyszczanie twarzy. Czynność ta wydaje się prosta, jednak z rozmów, jakie prowadzę z klientkami, wynika, że, niestety, nie jest ona wykonywana prawidłowo. Panie najczęściej używają nieodpowiednich preparatów, zawierających szkodliwe substancje typu SLS. Dla skóry suchej rekomenduję specjalne olejki, które idealnie oczyszczają twarz z brudu, kurzu i resztek martwego naskórka. Taka pielęgnacja nie wysusza skóry, a co najważniejsze – nie powoduje naruszenia bariery hydrolipidowej. Dbamy wtedy najlepiej o skórę, bo jest ona zdolna do obrony przed szkodliwymi czynnikami środowiska zewnętrznego. Coraz więcej polskich firm kosmetycznych ma takie olejki w swojej ofercie i są one dobrej jakości. A GDY CIERPI CAŁE CIAŁO? Otulone w grube swetry i rajstopy czujemy, że skóra jest wysuszona do granic możliwości. Proponuję stosować delikatne peelingi do ciała, oczyszczające skórę z martwego naskórka i przygotowujące do nawilżania. Naturalne, tanie i bardzo dobre są peelingi domowej produkcji. Wystarczy pół szklanki cukru trzcinowego wymieszać z kilkoma łyżkami oliwy z oliwek lub zwykłej oliwki bambino. Taką mieszanką można wykonać peeling całego ciała, zmyć ciepłą wodą, a następnie zimną, aby pobudzić krążenie. Osuszyć ciało ręcznikiem bez nadmiernego pocierania i nałożyć masło do ciała. Rekomenduję masło, gdyż jest bogatsze w swoim składzie od balsamu nawilżającego, a skóra w okresie zimowym potrzebuje przyjemnego natłuszczenia. Jeśli jesteś fanką kosmetyków naturalnych, to zachęcam również do przygotowania kąpieli z dodatkiem siemienia lnianego. Do garnka wsypujemy

Maseczka z awokado rewelacyjnie działa na skórę twarzy

półtorej szklanki siemienia, zalewamy sześcioma szklankami wody i gotujemy przez pół godziny. Po wystygnięciu powstanie żel, który wlewamy do wanny z ciepłą wodą i leżymy w kąpieli ok. 15 min, nie dłużej. Podczas takiego rytuału nie używamy już żadnych mydeł, żeby pozostawić delikatną żelową powłokę, która wspaniale nawilży ciało. BARDZO WAŻNE JEST ODŻYWIANIE. To podkreślam nieustannie. Jeśli nie dostarczymy organizmowi dobrego paliwa – najlepsze kosmetyki nie pomogą. Zimą w mojej diecie nie może zabraknąć awokado, które skutecznie regeneruje i nawilża skórę. To źródło witaminy E, kwasu foliowego, luteiny i potasu. Polecam dodawać do sałatek, sosów i jako pastę do kanapek. Można też zrobić maseczkę z awokado, dwóch łyżek płatków owsianych i łyżki oliwy z oliwek. Całość zmiksować i nałożyć na twarz na 15-20 min. Potem zmyć ciepłą wodą i nałożyć odpowiedni krem na noc. Panie odwiedzające mój salon wiedzą, że zwracam zawsze uwagę na dietę, styl życia i aktywność fizyczną. Moją misją jest wspieranie klientów na drodze do zdrowia i dobrego samopoczucia, ponieważ wierzę, że to słuszny kierunek dla zwiększenia skuteczności zabiegów kosmetycznych i pielęgnacji domowej. Dlatego zachęcam do podjęcia wysiłku, by móc cieszyć się zdrowiem i piękną skórą.

Jeśli masz pytania, napisz do mnie: joanna.kopcik@cityspa.com.pl Autorka jest kosmetologiem, ekspertem ds. zdrowia i urody, współwłaścicielką salonu City Spa & Wellness w Katowicach

Nie tylko kosmetyki, ale także dieta, sen i nawilżenie ratują skórę przed suchością

nr 46 / 2017 • Lady’s Club

51


DOSKONAŁE PAZNOKCIE? Naturalnie! To nie miejsce na manifest ideologiczny, ale czas najwyższy ostatecznie obalić pewne stereotypy dotyczące profesjonalnej stylizacji paznokci.

Pokutujące w dużej części społeczeństwa (mowa tu o przedstawicielach

obu płci) uprzedzenia, dotyczące „brzydkich, grubych, łopatowatych tipsów ” są bowiem równie zasadne, jak przeświadczenie o prozdrowotnym działaniu cukru

CZEMU NIE W KAŻDYM ŚRODOWISKU panuje przyzwolenie na różnego rodzaju zabiegi oscylujące wokół wyglądu paznokci? Czemu spora grupa mężczyzn, zapytana o możliwość przedłużenia paznokci przez ich wybrankę, wzdraga się z obrzydzeniem, recytując formułkę: „Kocham naturalizm”? Czemu szare myszki z odrazą komentują „sztuczne, tandetne szpony”, odpowiednie dla panienek o podejrzanej proweniencji? Otóż odpowiedź jest prosta: zbyt wiele osób pracujących w branży nie ma bladego pojęcia o profesjonalizmie w sztuce Nail Art & Nail Design.

52

nr 46 / 2017 • Lady’s Club

– w myśl idei, że „krzepi”.

PAULINA PASTUSZAK

NASTOLETNIE PASJONATKI „PAZURKÓW” po wyjściu ze szkoły łapią pilnik i hulaj dusza! Kilka ton metalicznego pyłku, brak jakiejkolwiek techniki, zero zasad dezynfekcji i wychodzą spod ich ręki kuriozalne twory, które – pokazywane na różnorakich forach internetowych, blogach czy portalach społecznościowych – budują obraz „tipsów”. Idźmy dalej – właścicielki salonów, chcąc oszczędzić kilka groszy, kupują produkty bezpośrednio w Chinach, przelewają je do markowych opakowań i bez jakichkolwiek atestów aplikują Bogu ducha winnym klientkom.


Pseudostylistki, które zatrzymały się na etapie rozwoju zawodowego około dziesięć lat temu, nadal zapamiętale przyklejają tips i malują go lakierem (tyle że teraz hybrydowym, a nie klasycznym). Nastawione na zysk partaczki przyjmują po dwanaście klientek dziennie i wszystkie traktują jednym pilnikiem! To, niestety, nie są sporadyczne przypadki, a szara rzeczywistość w tej branży. Nie ma się zatem co dziwić, że wśród osób średnio zorientowanych w temacie zabiegi przedłużania paznokci często kojarzą się z bólem (bo przecież frezowanie boleć powinno, sic!), chorobami (grzybicą, onycholizą, pseudomonasem) i efektem końcowym, przypominającym szkaradne, ociekające toną różu konstrukcje. Jaka jeszcze bolączka trapi branżę? Zalew tanich lakierów hybrydowych podejrzanego pochodzenia, które – reklamowane twarzami celebrytów – dostępne są dla przeciętnego zjadacza chleba. Na każdym rogu, w każdym niemal supermarkecie, dumnie prężą się lampy UV, pilniki i cleanery... Nic, tylko brać! Ech, moje serce krwawi. POPRAWNIE WYKONANY ZABIEG przedłużenia bądź utwardzenia paznokci ma na celu imitowanie naturalnie długiej, smukłej i zgrabnej płytki. Przy użyciu szablonów i dzięki zastosowaniu materiałów kamuflujących, możliwe jest zatuszowanie krótkiej, bezkształtnej, obgryzionej, połamanej płytki paznokci do tego stopnia, że w czasie codziennego manewrowania dłońmi mało który obserwator zorientuje się, że ma do czynienia z żelem lub akrylem. A laik wręcz nie będzie w stanie dostrzec ingerencji sił innych, niż Matki Natury. Dobry efekt końcowy wymaga jednak od stylisty bardziej zaawansowanych umiejętności. Dzięki takim zdolnościom gabinet jest w stanie zyskać rzeszę klientek, którym zależy na naturalnym wyglądzie. Paznokcie przedłużone minimalnie za opuszek, o kształcie zgodnym z preferencjami każdej z kobiet, ewentualnie ozdobione dodatkowo akcentem kolorystycznie odpowiadającym najbardziej nawet wymagającym gustom, to kwintesencja subtelnej kobiecości. Można ją zaproponować klienteli niezależnie od wieku, statusu zawodowego, stanu cywilnego czy upodobań „garderobianych”. Tego typu uniwersalność jest obecnie w cenie, gdyż mniej odważnym pozwoli wtopić się w tłum, zaś kobietom z zacięciem ku ekstrawagancji da możliwość wykonania dodatkowych zdobień na bazie „prawie naturalnych” paznokci.

JAK TRAFIĆ DO DOBREGO SPECJALISTY, by efekt zabiegu w pełni nas zadowalał? Czym się kierować przy wyborze gabinetu? Pozwólcie, że doradzę! 1. Sprawdź portfolio stylisty. I nie mówię tu o salonie, lecz o konkretnym styliście, który będzie wykonywał zabieg. W gabinetach zatrudniających po 5-6 praktykantek często do klientów dopuszczane są osoby bez odpowiednich kwalifikacji, więc sama prestiżowa lokalizacja i gustowny wystrój jeszcze o niczym nie świadczą. Przeglądając zdjęcia, pamiętaj, że to Ty wybierasz formę, długość i zdobienia, dlatego nie wszystkie prace muszą Ci przypaść do gustu. Zwróć jednak uwagę, czy skórki na zdjęciach nie są pozacinane, czy paznokcie mają identyczny kształt, czy lakier położony został równo i estetycznie. 2. Jakimi produktami wykonywane są zabiegi. Oczywiście nie zalecam zabawy w detektywa, ale warto to wyczytać na stronie gabinetu. Szanujące się salony dumnie prezentują logo znanych i uznanych marek, a w Twoim interesie jest, by zabieg wykonywany był na lakierach/żelach/akrylach wysokiej jakości. Jeśli nie masz kompletnie rozeznania, warto poświęcić 2-3 minuty na wyszukanie nazw lakierów, które będziesz nosić na paznokciach. Jeśli na stronie dystrybutora zobaczysz, że reklamuje się jako marka „dla wszystkich pasjonatek”, a cena buteleczki lakieru jest podejrzanie niska – uciekaj, gdzie pieprz rośnie. W jednym z kolejnych numerów Lady’s Club opiszę powikłania, jakie mogą Cię spotkać po użyciu kiepskich akcesoriów. Wtedy zobaczysz, czemu przykładam do tego taką wagę. 3. Spytaj stylistę w czasie pierwszego kontaktu, jak dba o higienę. Nie bój się pytać, to Twoje prawo. Czy narzędzia są sterylizowane? Czy pilniki jednorazowe? Ba, czy pracuje w rękawiczkach? Jeśli dowiesz się, że nie (lub, co gorsza, osoba, z którą będziesz rozmawiać nie zechce udzielić Ci odpowiedzi lub będzie się mętnie tłumaczyć), absolutnie odradzam wizytę w takim przybytku! nr 46 / 2017 • Lady’s Club

53


4. Czytaj komentarze ze zrozumieniem. W erze rozpasanych mediów społecznościowych nie jest trudno poczytać, jakie opinie mają użytkowniczki i poznać ich doświadczenia. Pamiętaj jednak o jednym – nasza branża jest koszmarna. Niestety, panują w niej zawiść, zazdrość i miejscami niezdrowa atmosfera. Dlatego często „konkurencja” nie przebiera w środkach i złośliwie oczernia koleżanki po fachu. To działa też w drugą stronę – nie jest problemem poprosić znajome o napisanie kilku stron peanów na cześć gabinetu. Dlatego komentarze w sieci – OK, ale nie bezkrytycznie! 5. Zerknij na stronę profesjonalisty i dowiedz się, jakie szkolenia ostatnio odbył. To także pomoże Ci wybrać odpowiedni gabinet. Dobre kursy nie należą do tanich przyjemności, więc każdy szanujący się specjalista chwali się nimi! Jeśli brak takich newsów... hmm, to nie wróży najlepiej. W dziedzinie stylizacji paznokci cały czas pojawiają się nowe techniki, metody pracy, materiały. Tylko ten, kto nieustannie się szkoli, może nadążyć za trendami i zapewnić swoim klientom serwis na najwyższym poziomie. 6. Przyjrzyj się rozpiętości oferty salonu. Tym również warto

54

nr 46 / 2017 • Lady’s Club

kierować się przy podejmowaniu decyzji. Jeśli pani Basia wykonuje zabiegi na twarz, masaże, przedłuża włosy, doczepia rzęsy i jeszcze stylizuje paznokcie, to – z całym szacunkiem dla pani Basi – nie wierzę, by świadczyła usługi na najwyższym poziomie. OSOBOM POSTRONNYM MOŻE WYDAWAĆ SIĘ, że modelowanie paznokci to bułka z masłem. Tu piłowanko, tam malowanko, na koniec jakaś praca pędzelkiem... Ale uwierzcie mi, to tylko tak łatwo wygląda. Elementów, na których może się potknąć kiepska stylistka jest co najmniej kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset. Dlatego jeśli zależy Wam na zgrabnych, wytrzymałych, trwałych i bezpiecznych paznokciach – nie oszczędzajcie! W cenie 50 zł nikt nie zapewni Wam korzyści, o jakich pisałam wyżej. Potraktujcie więc zabieg stylizacji jako inwestycję w piękne dłonie na najbliższe 30 dni, a wtedy łatwiej będzie „przeboleć” większy wydatek. Jeśli dodatkowo w czasie poszukiwania Wymarzonego Stylisty podążycie za moimi radami, daję głowę, że długo będziecie cieszyć się z pięknych i zadbanych paznokci – finezyjnej i delikatnej imitacji naturalnego piękna.


reklama

ubr

ania

d

firmla dzieci y

Plac Wojska Polskiego 2, Bielsko-Biała

t 664

433 161

t

www.madmuazelle.pl

t

NONI Instytut Urody to nowoczesny salon, który dba o piękno, zdrowie i relaks swoich klientów. To miejsce, gdzie w miłej atmosferze i przy filiżance najlepszej kawy mogą Państwo odpocząć od problemów i codziennych obowiązków. Misją personelu jest zapewnienie klientom pełnej satysfakcji poprzez specjalistyczną obsługę i odpowiednie dobranie terapii do klienta z zachowaniem priorytetowych zasad bezpieczeństwa i higieny w atrakcyjnej cenie, co daje możliwość skorzystania z naszych usług szerokiej grupie klientów. ZAPRASZAMY NA: • Endermologię Lipo M6® • Epilację laserem diodowym • Infuzję tlenową Oxy Organic • Fale radiowe na twarz i ciało • Mezoterapię mikroigłową frakcyjną • Zabiegi na twarz i ciało • Masaże • Manicure / pedicure GODZINY OTWARCIA: pon. - pt. 8.00 – 20.00 sobota 8.00 – 15.00

Cieszyn, ul. Stawowa 19 KUPON RABATOWY* ważny do 31.03.2017 uPOwAŻnIA dO znIŻkI 20% nA zAbIeg w nOnI InsTyTuCIe uROdy

Tel. 725 03 03 40 www.nonicieszyn.pl

*Rabat nie łaczy się z innymi promocjami, zaproszeniami i pakietami


Fot. Wiola Wilczek

Artykuł sponsorowany

ANNA ADAMUS

odmładzamy skórę Gdyby nie wiek i słońce, byłybyśmy wiecznie młode. Wiek sam w sobie nie jest zły, za to słońce – tak. I to bardzo. My je kochamy, lecz ono nas nie. Choć właściwie kocha... kocha niszczyć naszą skórę. Głównie to słońce przyczynia się do starzenia skóry, która – gdyby chronić ją od urodzenia – byłaby cudownie niemowlęca do późnej starości. Chcesz dowodu? Obejrzyj skórę przy kości ogonowej – jest biała, piękna i jędrna. A jak prezentuje się na twarzy, rękach i dekolcie? No właśnie! Dziś zdradzę Wam, jak i czym generalnie odmłodzić skórę, z zewnątrz i od środka. ZABLOKOWAĆ DZIAŁANIE PROMIENIOWANIA UVA to pierwszy i kategoryczny warunek. Jeśli, jak ja od wielu lat, przez cztery pory roku, siedem dni w tygodniu, od wschodu do zachodu słońca będziesz smarować twarz, szyję i dłonie filtrem SPF50 (moim zdaniem najlepszy Skin 79 Waterproof Sun Gel), to Twojej skórze grozić będzie tylko starzenie związane z wiekiem. SCHEMAT STARZENIA SIĘ SKÓRY Suchość skóry ------> zmniejszenie jej elastyczności ------> drobne zmarszczki i plamki okolic oczu, ust ------> skóra staje się coraz cieńsza (warstwa rogowa naskórka staje się gruba i szorstka) ------> pojawiają się przebarwienia ------> degradacja włókien kolagenowych ------> spadek aktywności gruczołów łojowych (co potęguje suchość skóry) ------> powstanie głębokich zmarszczek ------> pojawienie się bruzd i wiotkości skóry. NAJPIERW POJAWIA SIĘ SUCHOŚĆ – od niej zaczyna się kaskada zmian starzeniowych. Więc jeśli masz z natury skórę tłustą, jesteś uratowana. Zawsze będziesz wyglądać nawet o 15 lat młodziej. A jeśli nie ma się tego cudownego daru natury, za wszelką cenę nie można dopuścić do suchości skóry. Z suchości i złego nawilżenia powstają tzw. zmarszczki z odwod-

56

nr 46 / 2017 • Lady’s Club

nienia. To malutkie, cienkie linie, które znikają, kiedy świetnie nawilżymy skórę. Jeśli więc po dobrym nawilżeniu cery jakieś zmarszczki nagle znikną – to sygnał, by bardziej zadbać o nawodnienie całego ciała! Zignorowanie tych zmarszczek to szybka droga do utrwalenia ich. Codziennie widzę utrwalone zmarszczki u młodych dziewczyn! Pierwszą oznaką spowolnienia regeneracji skóry – i to już po 20. urodzinach – są objawy zmęczenia. Kiedyś mogło się jeść i żyć jak się chciało, a buzia i tak tryskała pięknem i promieniowała radością. A kilka lat później? No właśnie! Trzeba przyspieszyć regenerację, wtedy zmęczenie zniknie. Słońce i wiek sprawiają, że skóra staje się cieńsza. Im grubsza, tym młodsza. Często moje panie narzekają, że mają taką grubą skórę. Wtedy im mówię, że to cudownie, bo znacznie dłużej pozostanie jędrna. Z każdym rokiem tracimy 1% grubości skóry, więc jeśli z natury jest cienka, to mamy kłopot. Musimy ją pogrubiać, by była jędrna. Przebarwienia też są problemem. Kiedy zaczynają się pojawiać, to, niestety, znak, że skóra jest już zniszczona. Pierwsze wychodzą na skroniach już u 25-latek i wyglądają jak plamki wody na papierze pakowym. Tylko SPF50 chroni przed przebarwieniami, choć przyczyny ich powstawania są różne, ale dzięki filtrom się nie pogłębiają lub nawet nie powstają. Ja swoimi zabiegami wszystkie pozostałe mogę usunąć.


Artykuł sponsorowany

W ŚRODKU SKÓRY NASTĘPUJE DEGRADACJA BIAŁEK PODPOROWYCH, które warunkują młody, piękny wygląd. Wszystkie wiemy, jak wygląda białko jajka. Kiedy je smażymy na patelni – ścina się. Kolagen z elastyną to właśnie takie same białka, a patelnią (całoroczną) są znowu słońce i UVA. Tak ogólnie wygląda starzenie się skóry. KAŻDEGO DNIA NAD SOBĄ PRACOWAĆ – to najważniejsze. Codziennie w łazience, a raz w miesiącu w gabinecie. Czyli staranny demakijaż i poranne czyszczenie, unikanie cukru – powoduje glikację, czyli nieodwracalnie „karmelizowanie” kolagenu, co skutkuje wiotkością i szybkim zestarzeniem się. Nawet najcudowniejszy kosmetyk i zabieg raz na pół roku da jakieś tam efekty tylko na chwilę. Dobrze dobrane zabiegi raz w miesiącu sprawią prawdziwe cuda! Obserwuję je zarówno u siebie, jak i u wielu moich pań, które po 9 miesiącach przeróżnych zabiegów wyglądają 15 lat młodziej niż na początku naszych spotkań. KONIECZNIE TRZEBA STYMULOWAĆ ODNOWĘ I REGENERACJĘ skóry, która, niestety, z czasem bardzo słabnie. Im gorsza odnowa, tym gorzej wyglądamy. Tzw. czas przejścia młodej komórki to ok. 28 dni. Z wiekiem bardzo się wydłuża. Naszym celem jest na nowo zmusić komórki do szybkiej pracy. Efektem będzie młodsza cera. To pierwszy kierunek dla generalnego odmłodzenia skóry. Kolejny to odbudowa ubytków tkanek, a ostatni – podciągnięcie zwiotczeń. NAJLEPSZE ZABIEGI REGENERACYJNE I ODBUDOWUJĄCE • peelingi kwasami chemicznymi TCA, migdałowym, wit. C. Stymulują produkcję kolagenu, odnawiają komórki i pogrubiają skórę, by była gęstsza i jędrniejsza. Efekt widać już po pierwszym zabiegu. Owal poprawia się, znikają przebarwienia, zmęczenie, spłycają się linie i zmarszczki. Kwasy najlepiej robić raz w miesiącu i połączyć czasem z mezoterapią igłową i osoczem. • mezoterapia igłowa kwasem hialuronowym i innymi stymulatorami (peptydy, aminokwasy, witaminy, koenzymy – ogółem 57 substancji aktywnych). Już samo kłucie stymuluje skórę do regeneracji, bo dziurki po igle to znak dla ciała, że trzeba je zagoić. A gojenie to zalanie dziurki nowym, ślicznym kolagenem. Więc im więcej dziurek, tym i kolagenu więcej. A jeszcze jak się wstrzyknie wiele cudownych substancji wprost do skóry właściwej, to mamy piękno! Błyskawicznie znikają zmęczenie, spięcie, suchość i wiotkość. Moje panie uwielbiają mezoterapię igłową. Nawet te, które boją się igieł, przychodzą co miesiąc, tak szybkie widzą efekty. • regeneris, czyli osocze bogatopłytkowe. Tego chyba nie muszę tłumaczyć, już sama nazwa mówi o regeneracji. Najlepsze efekty daje do 50. roku życia, bo w skórze mamy wtedy jeszcze naturalne regeneratory, które starają się naprawić zniszczenia przed starzeniem, a w osoczu są czynniki wzrostu. Po 50.-55. roku życia samo osocze nie wystarczy – uwidaczniają się ubytki tkanki, policzków, zanik żywej warstwy skóry, więc trzeba coś odbudować i dobudować, łącząc osocze z kwasem hialuronowym. Wtedy kwas wypełnia i wygładza, a osocze w tle naprawia wiele zniszczeń. nr 46 / 2017 • Lady’s Club

57


Artykuł sponsorowany

Ściąga dla Was: pomoc w regeneracji, zagęszczaniu i ujędrnianiu skóry Dermo Future. Serum kuracja z 30% wit. C. Rozjaśni, dotleni, wygładzi, mikrozłuszczy, pomoże chronić przed słońcem, odżywi skórę. Stymuluje produkcję kolagenu. Używaj rano i wieczorem pod krem.

n

Medacol. Serum w żelu z kolagenem i colostrum. Cudownie ujędrnia, pogrubia, nawilża, odżywia, koi, rozświetla cerę dzięki czystemu kolagenowi morskiemu i colostrum (siara ssaków). Stosuj wieczorem na wilgotną skórę.

n

Eveline Argan Oil. Krem na noc, skład z samych olejków. Otuli skórę, uszczelni, zregeneruje i co najważniejsze – zapobiegnie suchości.

n

Skin 79 Waterproof Sun Gel SPF50. Najlepszy chroni przed UVA przez 16 godzin! Cudny dla tych, które nie znoszą ciężkich konsystencji lub mają cerę problematyczną. Sucha polubi La Roche-Posay Anthelios SX SPF50 aksamitny.

n

GAL 150 kapsułek z olejem wiesiołka. Pięknie uszczelnia skórę, ujędrnia, rozświetla i nawilża.

n

Wit. C 1000 mg w kapsułkach. Usunie zmęczenie, dotleni, rozświetli, ujędrni.

n

Avon. Płatki peelingujące na noc z kwasem glikolowym Pharmaceris, Ziaja - krem z kwasem migdałowym na noc.

n

• modelowanie ust i okolic brwi wypełniaczami. Usta zwijają się do środka i zasłaniają zęby, kąciki opadają, a my wyglądamy na smutne i zmęczone. Wypełniacze przywrócą ustom ich młodość, podobnie jak brwiom i skroniom. Wtedy oczy się otworzą, powieki podniosą i odzyskają migdałowy, młody kształt. Bardzo często wypełniam paniom właśnie marionetki i podnoszę kąciki ust. Od razu po zabiegu na wiele miesięcy znów mają radosną i o wiele lat młodszą twarz. Tylko trzeba pamiętać, że generalne odmłodzenie skóry to nie sama regeneracja i przywrócenie młodzieńczej objętości twarzy. Tragicznym przykładem może być Bogumiła Wander – lekarz wpompował jej w skórę tony wypełniacza. Przywrócił ustom i policzkom objętość i zignorował odmłodzenie skóry. Więc pani Bogumiła całą skórę ma w przebarwieniach i głębokich zmarszczkach. Lekarz powinien zrobić najpierw lasery, mocne kwasy i osocze, by zedrzeć „starą” skórę, a dopiero potem działać od środka. Pięknym i dobrym przykładem jest Grażyna Wolszczak, jej skóra wygląda jak u nastolatki. W generalnym odmłodzeniu skóry najpierw ściągamy to, co brzydkie na zewnątrz i tym samym zapoczątkowujemy odnawianie tego, co w środku. A potem dokładamy coś fantastycznego od środka, by całość prezentowała się pięknie.

Jeśli masz pytania – zadzwoń do mnie: 726 024 126. Więcej na stronie www.zaciszekpiekna.pl

I na koniec: unikajcie matujących i wysuszających podkładów – postarzają i pogłębiają zmarszczki.

• lasery są drogie, ale... boskie! Jak igły nakłuwają skórę, wprowadzają wiązkę promieni i potrafią zrobić wiele pięknych rzeczy. Usuną plamy, zagęszczą skórę, wygładzą, odparują zmarszczki. Najlepszy jest Fraxel, ale jeden zabieg to min. 1600 zł. Najlepsze zabiegi objętościowe robimy zawsze po etapie regeneracji. Moim paniom potrafię odmówić wypełnienia kwasem hialuronowym bruzd czy policzków, kiedy widzę, że skóra jest zniszczona i efekt będzie marny. Najpierw stymuluję i odnawiam, potem wypełniam, czyli wtedy, kiedy nie mamy już tak jędrnej i gęstej skóry, jak po 30., widać utratę gęstości i kształtu twarzy. • lifting wolumeryczny (Soft Lift), czyli modelowanie buzi wypełniaczami z kwasu hialuronowego. Modeluje się brwi, skronie, policzki, dolinę łez pod oczami, bruzdy marionetki i nosowo-wargowe, czoło, usta i brodę. Po zabiegu wygląda się nawet 15-20 lat młodziej! Odkąd wprowadziłam wypełniacze, nie nadążam ich domawiać – panie tak się cieszą swymi nowymi, krągłymi policzkami, nowymi ustami czy zlikwidowanymi zmarszczkami. Warto też robić delikatne wypełnienia w młodym wieku, by nie dopuścić do powiększania się ubytków. • lifting nitkami liftującymi albo na stole skalpelem. Naciągnie wszystko, co opadło i zaokrąglenia na twarzy znów będą w tych samych miejscach co za młodu.

58

nr 46 / 2017 • Lady’s Club

Fot. Piotr Stokłosa

n

ANNA ADAMUS Autorka jest właścicielką gabinetu kosmetyki medycznej Zaciszek Piękna w Czechowicach-Dziedzicach (www.zaciszekpiekna.pl), II Vice Miss Polski Kosmetyczek 2012 (jeszcze pod panieńskim nazwiskiem Anna Matuk), wykładowcą, szkoleniowcem i pedagogiem. Pracowała w luksusowych SPA i marce Douglas. Zdobyła II miejsce w konkursie na najlepszy salon kosmetyczny 2016 powiatu bielskiego. W wolnym czasie fotomodelka. Ostatnio jej zdjęcia pojawiły się m.in. w magazynach Viva! i Party – jako jednej z ambasadorek marki Schwarzkopf Gliss Kur, a także na okładce branżowego miesięcznika Foto Plus. Pochodzi z Zachodniego Pomorza, ale dla miłości swojego życia przeniosła się na Podbeskidzie.


Byliny w ogrodzie Książki, atlasy r oślin są obszerne i zda ją się wyczerpy wać temat, dlatego chciałbym przedstawić Wam wybrane gatunki, przeze mnie ulubione. spore baldachy kwiatostanów pojawiają się na Pamiętam jak dziś sytuację przełomie lipca i sierpnia. sprzed siedmiu lat, kiedy Nawet kiedy przekwitną, po raz pierwszy mój umysł mogą dekorować ogród został totalnie zdezaktyw postaci zasuszonej. Liwowany określeniem „byście i łodygi są grube i mięliny”. Zdarzyło się to przy siste. okazji tworzenia naszego Macierzanka – rewelastrumienia, kiedy moja cyjna bylina. Jej drobniutukochana żona zamierzała kie listki w okresie kwitposadzić na obu brzegach nienia pokryte są gęstym jakieś rośliny czy „byliny”... kożuchem z różowych lub Było mi trochę wstyd, ale DOMINIK STRZELEC białych kwiatostanów. Jest w końcu zapytałem, o co przy okazji bardzo odporchodzi, czym są byliny? na na deptanie, można ją sadzić przy chodnikach i ścieżNie przywołując tu fachowych klasyfikacji, kryptofitów i inkach, z czasem malowniczo obrośnie je, tworząc niepowtanych hemikryptofitów, mówię krótko: to rośliny wieloletnie, rzalny klimat. Na dodatek zimozielona. które każdego roku na jesieni robią się brzydkie, obumierają Rojniczek – to miniaturowy brat rojnika, idealny na skalich części nadziemne, zimą znikają pod śniegiem (i dobrze, niaki, wszędzie wyrośnie, byle miał suchą i jałową glebę. bo są paskudne), a wiosną odrastają ponownie (często od Sasanka – jest niedużą byliną, ale kwiatostany, które posamej ziemi), by ostatecznie w maju lub czerwcu pięknie dejawiają się wiosną, rekompensują niedobory wielkości. Pokorować ogród. Są wyjątkowo kolorowe, pięknie zakwitają lecam do nasadzeń naturalistycznych, swobodnych, no i na i dysponują niespotykanymi formami: liści, pędów, blaszek, skalniaki. kwiatów. Warto mieć byliny w ogrodzie. Doskonale nadają się na obwódki rabat, wypełnienia wolnej przestrzeni miejsc Tam, gdzie mokro mało przyjaznych pod uprawę oraz jako akcenty koloryTawułka – sadzona w większych grupach, w okresie kwitstyczne w nasadzeniach, a dodatkowo zwabiają owady, np. nienia (czerwiec-lipiec) ścina z nóg: duże kwiatostany twomotyle. Zaletą jest ich odporność i małe wymagania co do rzą okazałe plamy kolorystyczne, ale muszą mieć naprawdę warunków uprawy i pielęgnacji. Czyli takie rośliny dla lenimokrą glebę, bez obaw można sadzić je na brzegach zbiorwych. Ja je lubię i stosuję. Oto wybrane przeze mnie gatunki ników wodnych. bylin, a że Polacy nie gęsi, nazwy będą po polsku. Bergenia – moja faworyta, szybko się rozrasta, ma przepiękne, duże i błyszczące liście, a na dodatek efektownie zaTam, gdzie sucho kwita. W moim ogrodzie zakwita dwukrotnie w ciągu sezoUkwap dwupienny – może nie z prędkością światła, ale nu, za sprawą pielęgnacji i właściwego stanowiska. Polecam tworzy zwarte dywany o wysokości 5 cm, zadarniając posadzenie w dużych grupach i łączenie ich np. z liliowcem wierzchnię srebrzystymi listkami. i bukszpanem. Dyptam jesionolistny – roślina efektowna, dość wysoka, Turzyca – odmiana buchananii, lubię ją za jej nieoczywisty a najfajniejsze jest to, że w gorące, letnie dni wokół niej unosi wygląd: choć to trawa, nie jest zielona. Jej pędy wyglądają się aromat wonnych olejków eterycznych. jak po pożarze: słomkowe z odcieniem czerwieni. To jedyna Wilczomlecz – rośnie jak szalony, uważajcie na jego eksznana mi trawa, która nawet w dotyku jest sztywna i sucha. pansywną naturę, bo szybko się rozsiewa nawet bez Waszej Świetnie wygląda w żwirowiskach. pomocy. Zakwita żółtymi kwiatami osadzonymi na końcach Miskant – kolejna trawa, znacznie wyższa od poprzedpędów. niej. Dekoruje ogród niemal przez cały rok – wiosną zieloBodziszek – lubię go za jego dekoracyjne liście, które pona, szybko startuje po zimie, latem puszcza ozdobne kłosy, dobają mi się bardziej niż różowe kwiaty pojawiające się a zimą oszronione, suche kwiatostany wyglądają malowniw czerwcu. Przez cały sezon wygląda świetnie. czo spod warstwy śniegu. Rozchodnik – odmiana ogrodowa jest efektowna i duża,

BYLINY

nr 46 / 2017 • Lady’s Club

59


Sadziec plamisty – bylina gigant, dorasta nawet do 200 cm, kwitnie na czerwono w sierpniu. Sadziłbym ją nad wodą, w ogrodach o swobodnym i sielskim klimacie. Liliowiec – odmiana D’oro jest moją ulubioną, długo kwitnie (tylko usuwajcie przekwitnięte kwiatostany), a gęsta czupryna z lancetowatych, przewieszających się liści jest imponująca. Przyznam, że jedna sadzonka wygląda biednie, lepiej sadźcie więcej egzemplarzy. Kwiaty są żółte. Funkia – cudowna roślina. Ma rewelacyjne kształty liści, które są jej największą ozdobą: od zielonych, przez niebieskie, po biało obrzeżone odmiany, idealnie rozjaśniają ciemniejsze zakątki ogrodu. Kwitną od czerwca do sierpnia, a ich największymi wrogami są grasujące pod koniec lata ślimaki. Hutujnia sercolistna – bardzo podobają mi się jej żółto -zielono-czerwone liście. Efektownie wyglądają nad brzegiem oczka. Niestety nie jest odporna na przemarzanie i dlatego warto ją okrywać, np. stroiszem z gałązek świerkowych. Twarzą do słońca Rojnik – idealny na skalniaki. Nie pomagajcie mu, sam świetnie sobie radzi. Kiedy zacząłem użyźniać glebę, przestał mi rosnąć, więc odpuściłem, mało tego: posadziłem go na samym piasku i ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu pięknie się rozrasta. Zawilec – ostatnio wpadł mi w ręce wykaz gatunków chronionych. Zawilec właśnie do takich należy, jest chroniony w środowisku naturalnym, zatem wykorzystując go u siebie, będziecie mogli trochę pobrylować. Aster – klasyk. Doceniam go za zwarty i gęsty pokrój, no i oczywiście za kwitnienie. Jak zacznie z końcem sierpnia, tak będzie zasuwał do października, kiedy wszystko dookoła jest już smętne i bez liści. Dzwonek – mój ulubiony to dalmatyński. Na skalniaku wyglądają zjawiskowo niewysokie, zwarte, błękitne od kwiatów poduszki. Nie jest wymagającą rośliną: wystarczy dzielić sadzonki co drugi sezon, by odwdzięczyły się pięknym kwitnieniem. Jeżówka – z łaciny echinacea, ma wspaniałe właściwości uodparniające, ale w warunkach domowych trudno zrobić z niej kropelki. Sporo odmian dostępnych jest

60

nr 46 / 2017 • Lady’s Club

w sprzedaży: różnorodność kolorów, wielkości pozwala do woli wybierać. Irys – bardzo lubię na nie patrzeć. Ich wyprostowane, smukłe pędy w połączeniu z intensywnie fioletowymi kwiatami idealnie pasują do zbiorników wodnych, a jak posadzicie je w kamieniach, będą wyglądały zjawiskowo. Glebę muszą mieć stale wilgotną. Co drugi, trzeci sezon dzielcie karpy, aby nie kupować kolejnych sadzonek. Liatra – ma fioletoworóżowe kwiatostany w postaci pałki. Dorasta do 50 cm. Ścięte kwiatostany często goszczą u nas w wazonie i są wyjątkowo trwałe. Karmnik – rewelacyjna bylina, coś na kształt mchu, ale bije go wyglądem na głowę. Potrafi wcisnąć się w każdą, choćby najmniejszą szczelinę. Kolory jaskrawozielone do limonkowego z drobniutkimi kwiatuszkami, którymi obsypuje się na przełomie czerwca i lipca. Szałwia – klasa sama w sobie, pięknie kwitnie i pachnie. Choć nie jest mistrzynią długowieczności, to warto mieć ją w ogrodzie, ale nie na pierwszym planie. Częste wycinanie przekwitłych kwiatostanów z pewnością przedłuży okres kwiecistej prosperity w waszym ogrodzie. Języczka – dorastająca nawet do 100 cm, interesująca ze względu na kształt liści (sercowate, okrągłe) i zebrane w koszyczki pomarańczowe kwiatostany, które zjawiskowo wyglądają przy ciemnobrązowym do purpurowego ulistnienia. Ciekawa bylina, choć chimeryczna, bo gdy tylko zabraknie wody, zaraz więdnie. Juka – to roślina, której nie może zabraknąć w żadnym szanującym się ogródku. Nie wszyscy wiedzą, że to jedna z nie-


Uczcie się na cudzych błędach Krótka historyjka o początkującym ogrodniku, czyli o mnie, jakbyście mieli jakieś wątpliwości. Zamierzałem stworzyć dużą, dokładnie przemyślaną pod względem kolorystycznym i terminem kwitnienia kompozycję z tawuł. Kiedy je kupowałem w marcu, wszystkie były wypisz wymaluj takie same. Zadowolony posadziłem tawuły. Po dwóch miesiącach kilkanaście wyglądało inaczej, a po kolejnych dwóch wyglądało na to, że dałem się nabić w butelkę – okazało się, że to inna odmiana. Teraz już rozumiecie? Jeżeli wśród wymagań byliny jest gleba piaszczysta, przepuszczalna i stale wilgotna – choć trudno w to uwierzyć – posadźcie ją na piasku, nie próbujcie modyfikować podłoża, bo efekt może być odwrotny do zamierzonego, łatwo tu przedobrzyć. W bezpośrednim sąsiedztwie tarasu, patio proponuję unikać dużej ilości bylin, ponieważ szybciej niż inne rośliny tracą swoje dekoracyjne walory. Ogród winien się zmieniać, przemijać jak pory roku, stroić się w coraz to inne kolory i kształty. To właśnie gwarantuje zgrabny mariaż liści i igieł. Stanowisko musi być starannie przygotowane, ja zbagatelizowałem tę kwestię i liczyłem na to, że roślina sama poradzi sobie w piasku. Na spód dołu wrzućcie kompost i wymieszajcie z ziemią, posadźcie sadzonkę nieco głębiej i systematycznie nawadniajcie – sukces gwarantowany. licznych roślin, które radzą sobie z dużą zawartością wapnia w glebie. Ponadto pięknie zakwita. Tam, gdzie cień Dąbrówka – niska bylina, gęsto porastająca glebę, wygląda trochę jak szczaw, choć ma ładniejszy kolor – bywa ciemnobordowa z widocznym unerwieniem liści. Wytrzymała i odporna. Bergenia – warto ją pokazywać i udowadniać jej szerokie zastosowanie i wszechstronność estetyczną. Może też rosnąć w pełnym słońcu, choć wymaga wówczas sporo wody. Przetestowałem u siebie, działa. Brunera – ma fantastycznie dekoracyjne liście, jasnozielone z biegnącym wzdłuż ciemnym nerwem głównym. Rozświetla ciemne strefy ogrodu. Szybko się rozrasta, idealna jako okrywa. Serduszka – mówi się o tych bylinach, że to rośliny wieloletnie, ale serduszka to więcej niż roślina wieloletnia: jest wręcz długowieczna i do tego subtelnie dekoracyjna: nienachalne sercowate kwiatostany na gęsto osadzonych czerwonawych pędach sprawiają, że chętnie sadzi się ją w ogrodach. Jest zbyt słaba, aby wytrzymać cały sezon, dlatego warto sadzić ją w otoczeniu krzewów.

Funkia – kolejna wszechstronna bylina. Chyba muszę zacząć wręczać wyróżnienia. Rodgersja – ma niespotykany wprost kształt liści, zbliżony do kasztanowca, kwiaty przy nich wypadają mało efektownie. Woli cień, przez co kwitnienie jest słabe. Tiarella – płożąca, dobrze zadarniająca bylina z drobnymi białymi kwiatami. Często stosowana na większych powierzchniach, więc jeśli zamiast ogrodu macie boisko piłkarskie pod drzewami, to śmiało możecie ją sadzić. Na balkon, czyli w doniczki, pojemniki i korytka Żurawka – ma mnóstwo odmian, mniejszych i większych, jej znak rozpoznawczy to charakterystyczne, klapowate liście, lekko postrzępione i pozwijane na obrzeżach. Tworzy ładne kępy, wprowadza akcent kolorystyczny. Liliowiec – w pojemnikach pamiętajcie o częstym i obfitym podlewaniu. Dąbrówka – patrz wyżej. Gajowiec – często nie traci liści na zimę, kolorystyka jest tu kluczowa – srebrzyste z widocznymi nerwami w nieco ciemniejszej tonacji. Pędy zebrane w zwarte kępy, zakwitają w czerwcu. Zawciąg – przede wszystkim zielony przez cały rok. Spartyna – trawa mocna i ozdobna nawet zimą, szybko rośnie, osiągając nawet 150 cm, więc można pozbyć się ciekawskich spojrzeń sąsiada z boku. Odporna na silne wiatry i mrozy – świetnie sobie poradzi w miesiącach zimowych.

TRAWNIK W dużych ogrodach jest tak samo nieodzowny, jak w sali kominkowej kominek. O ile w małym ogródku można z niego zrezygnować, o tyle przy dużej powierzchni pozwala uspokoić przestrzeń i dać odpoczynek oczom, które rejestrują mnóstwo kształtów i kolorów. Może przybierać różne formy: od klasycznych po wymyślne szachownice z materiałem kamiennym, żwirem itd. Wszystko zależy od ogólnego stylu ogrodu i determinacji koszącego. Wprowadza spokój i ład, lecz walor estetyczny uzupełniony jest praktycznym. To teren, na którym zagracie w piłkę, rozłożycie koc w pogodny dzień. Obok oglądania będzie deptanie i szarpanie, więc Wasz trawnik musi być we właściwej kondycji. Moja wskazówka to wybór odpowiedniej mieszanki nasion, dostosowany do przyszłego sposobu użytkowania. Po pierwsze, wybierajcie mieszanki składające się z nasion występujących na naszej szerokości geograficznej. Lepiej znoszą nasz klimat, upały z deszczem na zmianę z mrozem i śniegiem. Po drugie, wybierajcie mieszanki z przewagą życicy trwałej i kostrzewy trzcinowej. Inną opcją jest wybór gotowej darniny z rolki od sprawdzonego hodowcy. Uważam, że odpowiednie proporcje powierzchni trawnika do pozostałej powierzchni ogrodu to ⅓ : ⅔. Za mały? Ja od dwóch lat noszę się z zamiarem zmniejszenia swoich połaci trawiastych. Fragment książki „Odlotowy ogród”, Wydawnictwo Znak 2015 Dziękujemy za udostępnienie Dominik Strzelec prowadzi programy „Odlotowy ogród” w TVN, TTV i HGTV Home & Garden Zdjęcia © Tomek Gola / www.gola.pro

nr 46 / 2017 • Lady’s Club

61


Listy z Monachium

Ja, czarna owca Aldona Likus-C annon zmianę mojego zdania na temat ojczyzny. Moje tłumaczenie, że mam już jedną ojczyznę, za miedzą, na nic się zdało. Na tym pewnie zakończyłyby się nasze ojczyźniane rozważania, gdyby nie upór Aniki i jej chęć zrozumienia, dlaczego dla dziewięciorga siedzących przy stole osób z całego świata Niemcy są ojczyzną, a dla jednej nie. Czarna owca podobno wszędzie się znajdzie – nie pomyślałaO tym, jak bardzo myliłam się, przekobym jednak, że to mnie właśnie przynałam się niedawno, w czasie spotkapadnie ta rola. Anika uparła się, że musi nia ze znajomymi, z którymi widuję się znaleźć logiczne wytłumaczenie dla co pewien czas. Poznaliśmy się parę lat mojego nielogicznego poglądu. Każdy temu na kursie niemieckiego, zbliżyła z obecnych musiał więc opowiedzieć na nas fascynacja niemiecką literaturą i jęjej prośbę, dlaczego dla niego Niemcy są zykiem, a także fakt, że wszyscy jesteśmy ojczyzną, a nie kraj, w którym się urodził obcokrajowcami. Każdy z innego kraOjczyzna jest tam, i z którego pochodzi. Odpowiedzi okaju, o innej kulturze, innych obyczajach, gdzie dobrze. zały się bardziej prozaiczne niż mogłamentalności i wartościach. Nasze ostatbym się spodziewać. Wszyscy przy stole, Marcus Pacuvius, nie spotkanie nie różniłoby się niczym tragik i satyryk rzymski z jednym wyjątkiem, od dziecka marzyli od wcześniejszych, gdyby ktoś z grupy i robili wszystko, aby w Niemczech zanieoczekiwanie nie rzucił hasła: „Nie ma mieszkać. Niemcy są ich krajem marzeń, krajem wyśnioto jak w ojczyźnie!”. nym. Dziewczyny, jak Anika z Litwy czy Haiki z Tajlandii, – To znaczy gdzie? – zapytałam z ciekawością. chciały mieć tylko niemieckich mężów i robiły wszystko, – W Niemczech – ku mojemu zaskoczeniu odezwało się kilżeby ich znaleźć. Udało im się i – jak nas przekonywały – są ka głosów jednocześnie. w pełni zadowolone. Również chłopcy zawsze chcieli mieszZrobiłam zdziwioną minę, szokując nią pozostałych z naszej kać w Niemczech. Na studiach podjęli naukę niemieckiego, grupy. Myślę, że gdybym ufarbowała włosy na różowo lub a po dyplomach rozpoczęli pracę w Monachium i spełniają przyszła z durszlakiem na głowie, nie zaszokowałabym ich się zawodowo. O ile mogłam zrozumieć wyjaśnienia Salih tak bardzo, jak wtedy, gdy stwierdziłam stanowczo, że dla z Indii czy Johna z Irlandii, o tyle Fabio z Włoch całkowicie mnie ojczyzną jest Polska. Mogę mieszkać w różnych częmnie zaskoczył. ściach świata, zmieniać mieszkania, paszporty, jeśli zajdzie – Tu jest moja ojczyzna, w Niemczech – powiedział stanowpotrzeba, ale ojczyzny nie potrafiłabym zmienić. To coś więczo, uśmiechając się szeroko, jak przystało na południowca cej niż polityka, ekonomia, propaganda, marne drogi czy – i nie mam zamiaru nigdy wracać do Włoch! kiepska telewizja. To szacunek do przodków, historii i języSzanuję przyjaciół i ich poglądy, szanuję prawo każdego do ka, a przede wszystkim do siebie i najbliższych. To coś, co się wolnego wyboru, bo każdy człowiek ma prawo żyć zgodnie czuje się sercu i nie można tego opisać paroma zdawkowymi z marzeniami. Być może Pakuwiusz miał rację, mówiąc: słowami. Ojczyzna jest tam, gdzie dobrze. Kto nie chce, nie musi się – A dlaczego Niemcy nie są twoją ojczyzną, skoro w nich zgadzać. W końcu Pakuwiusz był nie tylko starożytnym mieszkasz? – dociekała Anika z Litwy, a ja nie potrafiłam rzymskim tragikiem, lecz także satyrykiem. A co Wy o tym jednoznacznie odpowiedzieć. Nawet fakt, że jest mi dobrze sądzicie? Chętnie zapoznam się z Waszymi opiniami. Piszcie w Monachium, że znam wiele Niemek, które zaskakują mnie do mnie na adres redakcji magazynu Lady’s Club. swoją gościnnością, są pomocne, życzliwe i w razie konieczn ności mogę podrzucić im dzieci, nie jest w stanie wpłynąć na Fot. Allan Richard Tobis

Zawsze myślałam, że ojczyzny nie można zmienić – jak nie można zmienić kraju dzieciństwa i wspomnień z rodzinnego domu. Uważałam, że można zmienić dom, miejsce zameldowania, a nawet obywatelstwo, ale ojczyzna zawsze pozostanie ta sama. Myliłam się.

62

nr 46 / 2017 • Lady’s Club


LES NUANCES Francuskie niuanse FRANÇAISES zdjęcia Magdalena Ostrowicka www.cobraostra.pl make-up Ewa Zalot www.facebook.com/ewazalotmakeup modelki Julia Mularczyk Teresa Komendera Grabowska Models www.grabowskamodels.pl hair Benoît Coiffeur La Baule

nr 46 / 2017 • Lady’s Club

63


64

nr 46 / 2017 • Lady’s Club


nr 46 / 2017 • Lady’s Club

65


66

nr 46 / 2017 • Lady’s Club


nr 46 / 2017 • Lady’s Club

67


ta, co się Panu Bogu nie udała

ANGELIKA WICIEJOWSKA

Fot. Diana Łapin

STAROŚĆ

Kult młodości – mówią. Takie czasy. P rzecież starość się Panu Bogu nie udała. Starość – jak przebi śnieg z białą główką pod grubą warstwą świeżego śniegu – nie ma siły przebicia . M łodość topnieje . P o pewnym czasie nie liczy się już nawet kolejnych wiosen.

T

ylko czy naprawdę chcielibyśmy się zatrzymać? Zamrozić na pewnym etapie i ani kroku dalej? Jak lodowy, wymarły krajobraz biegunowy. Niemal niezmienny na przestrzeni lat... Doprowadzamy do tego, że córka do matki mówić będzie po imieniu, żeby nie zepsuć efektu liftingu. Nie wypada chyba też mówić: Chcę się z tobą zestarzeć. Bo to jak wyrok na nieśmiertelność. Znowu idziemy jakąś dziwną drogą. Wybieramy lepsze/nowsze, a nie stare/dobre. Nie jestem pewna, czy ostatecznie dobrze na tym wyjdziemy.

Ludzi starszych zamyka się w domach spokojnej starości. Spokojnej? Dla kogo? Umówmy się, komu jest naprawdę wygodniej. Czyje sumienie pomaga wyciszyć gazetka reklamowa z obietnicą doskonałej opieki medycznej i kateringu „Smacznie, zdrowo, jak w domu”. Tam, w tych domach bez rodzinnego ciepła: - płaci się za to, by obcy ludzie, przeżywali coś za nas; - płaci się za to, by obcy ludzie byli na dobre i na złe; - płaci się za to, by obcy ludzie realizowali to nasze wyszeptane ze łzami w oczach: I że cię nie opuszczę aż do śmierci. A czy te zmarszczki mimiczne od uśmiechu nie są piękne? A kurze łapki od rozczulonych, pełnych miłości spojrzeń? Czy to nie jest prawdziwsze niż twarz idealna, równie gładka co martwa? Delikatne starsze dłonie, ale krew w żyłach na nadgarstku widać... Pulsuje nadal żywo. A w niej krąży tyle doświadczenia i mądrości. Jak moż-

68

nr 46 / 2017 • Lady’s Club

na zarzucać jej staroświeckość i odbierać prawo głosu? Dlaczego w ogóle „stara” to obelga, a nie komplement. I dlaczego lepiej być młodym i głupim? Kiedyś pokolenia przelewały się przez pokolenia, spotykały w drzwiach i przy stole, nie tylko od święta. Umiejętności czerpało się najkrótszą drogą, z rąk do rąk. A mądrość z ust do uszu. Bez pośredników, na przykładach z życia wziętych. Wszystko na faktach, historia bez cenzury. Teraz starość zostawia się samą sobie. Nawet jej posiadacze twierdzą, że co najlepsze – już minęło. A przecież Marek Grechuta śpiewał, że ważne są tylko dni, których jeszcze nie znamy... Moda na antyki wraca. Coraz więcej młodych ludzi szuka wiedzy w antykwariatach. Spora grupa osób bada historię na strychach. Może więc zastopujemy pociąg do przyszłości, wysiądźmy i podumajmy nad przeszłością? Rozważymy za i przeciw, nim ruszymy w dalszą drogę, aby uczyć się na błędach, niekoniecznie swoich. Doceńmy historię. Może przypomnimy sobie, że gdyby nie korzenie, żadne drzewo nie utrzymałoby się na wietrze. Autorka ma 18 lat, jest uczennicą VIII Liceum Ogólnokształcącego w Bielsku-Białej. Jej pasją jest sztuka, zwłaszcza teatr i literatura. Współpracowała z Redakcją BB, a teraz jest prezenterką wiadomości w stacji Beskid News. Jej felieton jest debiutem w magazynie Lady’s Club. Czekamy na Wasze opinie: redakcja@ladysclub-magazyn.pl


męża). W „Boskiej Nefretete” poznajemy sny królowej. Magia senna działa od wieków. W starożytnym Egipcie, który jest moją fascynacją, do snów przywiązywano wielką wagę. Wywoływano je i próbowano ukierunkowywać. Specjalizowały się w tym kapłanki Izydy i Hathor. Raz w roku, gdy dzień był najkrótszy, w świątyni w Junet (inaczej Dendera) celebrowano noc spełniających się snów. Gdybyście chciały w snach otworzyć się na głos bogiń, można trzymać się starożytnych GDY PYTAM O SNY, moja siostra, wskazówek. Jakie one są? Spotkanie psycholog, mówi o Freudzie, który Dorota Stasikowska-Woźniak z Boginią w noc snów wymaga trzyuważał, że sny to emanacja niewydniowego postu (można pić tylko rażanych na jawie potrzeb seksuwodę) i przynajmniej trzydniowej alnych. Jedna z moich znajomych wstrzemięźliwości miłosnej. W tym napisała, że sny to podświadomość czasie nie można być w trakcie swoich przenikająca do świadomości. To dni księżycowych, bo zmieniają one lęki, myśli, pragnienia, marzenia. widzenie świata, nie można też być I że nie zaszkodzi im się przyglądać, brzemienną. Wymagana jest rytualnawet z dystansem, bo mogą dać odna kąpiel w świętym jeziorze, a dzień powiedzi na pytania, które nas nurtują i noc przed nocą snów należy spęna co dzień. W sennikach Polacy najdzić na modlitwach i tańcach w groczęściej szukają wytłumaczenia co oznanie kapłanek, oddając w ten sposób cza, gdy śnią się małe dziecko, zęby, nieznajomy mężczyBogini cześć. W noc rytuału zrzucamy z siebie wszystkie zna, zagubienie w mieście, wąż, pies, koń. szaty i ozdoby, okadzamy ciało piórami mitycznego Feniksa, zaczynając od głowy, a kończąc na stopach, i wchodzimy do PAMIĘTACIE SWOJE SNY? Lubicie śnić? Potraficie odczytać, ognistego kręgu. Co się dzieje potem? co w snach mówią do Was bogowie? Żyrafy ponoć śpią tylko 2 godziny na dobę, a nietoperze 20. Mój kot Sabat śpi przy CYTAT Z „BOSKIEJ NEFRETETE”: Rozpoczęły taniec. Czas każdej okazji, a sprawia wrażenie, że mógłby jeszcze częściej. płynął, a one wirowały w coraz bardziej gęstniejących dyNam, ludziom, sen zajmuje 1/3 życia. Śpimy, w zależności od mach wydobywających się z kadzielnic, śmiały się, wyginały wieku i zapotrzebowania, 5-12 godzin na dobę. To całkiem ciała, które zdawały się unosić i płynąć w powietrzu. Rozkłasporo. Co się wtedy z nami dzieje? Gdzie jesteśmy? Jak wydały ręce i machały nimi, jakby leciały, lub kręciły się wokół glądają nasze równoległe światy? Kiedyś z red. Beatą Netz własnej osi, aż do utraty równowagi. Były radosne i podnierobiłam cykl programów dla telewizyjnej Dwójki „Trzecie cone, pot spływał po ich coraz bardziej zmęczonych, ale rówoko”. Przyglądałyśmy się także snom. Pamiętam, że sen dzieli nocześnie zupełnie już odprężonych ciałach. A gdy strudzone się na dwie fazy: NREM – o wolnych ruchach gałek ocznych tańcem i odurzone kadzidłami całkowicie zapomniały, gdzie i REM – o szybkich ruchach gałek ocznych. Marzenia senne są, co i dlaczego robią, kładły się na podłodze, zamykały oczy występują w fazie REM. Ja najbardziej lubię sny o lataniu. Na i uśmiechnięte zasypiały. Nefretete, także zmęczona tańcem spotkaniach autorskich pytam kobiety, które chcą się do tego i całkowicie oszołomiona działaniem magicznych ziół, nie przyznać, jak to robią? Latają na sprzętach (często jest to mioczując własnego ciała, razem z innymi ułożyła się na posadzce tła, czasami unoszą się z fotelem albo mają magiczne buty), i poddała czarom nocy snów. – Chodź do mnie – powiedziała ale najczęściej rozkładają ręce i po prostu lecą. Opowiadają do niej świetlista Bogini. – Prowadź mnie, proszę... – Nefretemi, jak są ubrane. Mają spódnice lub sukienki, często rozklote podała jej rękę. Stała się jasnym światłem. Mogła widzieć, szowane i kolorowe, czasami długie aż do ziemi. Często są naco minęło i co ma dopiero nadejść. Rozumiała i pojmowała gie. Wszystkie mówią, jak wielką przyjemność sprawiają im wszystko. Stała się cząstką Bogini. te sny. Jak czują się wtedy wolne, nieskrępowane, niezależne, Drogie Panie, jeśli chciałybyśmy przyśnić sen, który pozwoli wyzwolone, ponad troskami codzienności. nam spojrzeć za zasłonę przeszłości lub przyszłości – skorzystajmy z rad starożytnych kapłanek. Będę trzymać kciuki. BOHATERKI MOICH POWIEŚCI TAKŻE ŚNIĄ. Sny pojawiaI daję słowo: ja próbowałam. Udało się. Niejeden raz. ją się w najbardziej chyba magicznej z moich książek „Mandragorze”, odgrywają ważną rolę w „Żądzach Kleopatry” (np. Zapraszam na stronę: www.stasikowska-wozniak.pl Kalpurni, żonie Cezara, śni się zapowiedź tragicznej śmierci Fot. Łukasz Jungto / Mua Martyna Dudzińska

ZA ICH POŚREDNICTWEM MÓWIĄ DO NAS ANIOŁY. Albo przodkowie. Albo podświadomość. Jak kto woli. Bywa, że inne osoby wysyłają nam nitki informacji, które możemy uchwycić i zrozumieć tylko we śnie. Gdy nocą nie możemy zmrużyć oka, znaczy to, że jesteśmy właśnie w snach innych osób. Pozwalając nam śnić, bogowie otwierają przed nami bramy do innych wymiarów.

RÓŻOWA MAGIA KOLOROWYCH SNÓW!

nr 46 / 2017 • Lady’s Club

69


z a g r a j m y w zi e l o n e

Treści zawarte w publikacji nie stanowią oficjalnego stanowiska organów Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach

Pamiątkowe zdjęcie laureatów konkursu EkoKarlik

Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej, Zakład Budynków Miejskich w Bytomiu i Górnicza Spółdzielnia Mieszkaniowa Luiza w Zabrzu. W konkursie wygrywają ci, którzy nie mają nałożonych kar z tytułu naruszenia wymogów ochrony środowiska,

wywiązują się z obowiązku uiszczania opłat za gospodarcze korzystanie ze środowiska, w ciągu ostatnich 3 lat realizowali eko-inwestycje, dobrowolnie podejmują inicjatywy promocyjne i działania z zakresu edukacji ekologicznej wśród pracowników i otoczenia.

Fot. www.katowice.rdos.gov.pl

a początku stycznia odbyło się uroczyste rozstrzygnięcie konkursu EkoKarlik, organizowanego od 2015 r. przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach. Konkurs skierowany jest do przedsiębiorców i spółdzielni, samorządów terytorialnych i firm z woj. śląskiego, a jego celem jest promocja etyki ekologicznej, pokazanie różnorodności eko-rozwiązań i zachęcenie do działania na rzecz ochrony środowiska. Laureaci nie otrzymują nagród finansowych, lecz statuetkę EkoKarlika oraz możliwość posługiwania się logo konkursu i zdobytym tytułem. Zwycięzcami ostatniej edycji zostali: gmina Tworóg, gmina Chybie, Jastrzębski Zakład Wodociągów i Kanalizacji SA, Regionalna Izba Przemysłowo-Handlowa w Gliwicach, Sunex SA w Raciborzu, Zabrzańskie

Fot. Wfośigw w Katowicach

Fundusz wręczył EkoKarliki N

Obszary chronione – oznaczone

R

egionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska zakończyła kolejny etap znakowania terenów chronionych w woj. śląskim. Było to możliwe dzięki dofinansowaniu z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach. W regionie nie brakuje obszarów cennych przyrodniczo, jednak nie wszyscy wiedzą, jak trzeba się tam zachować. Katowicka RDOŚ od lat prowadzi akcję znakowania terenów chronionych i właśnie zakończył się jej kolejny etap – instalowania 90 tablic. Pięć obszarów Natura 2000 i dziewięć rezerwatów przyrody oznakowano tablicami

70

nr 46 / 2017 • Lady’s Club

urzędowymi, a w sześciu rezerwatach stanęły tablice informujące o zakazach obowiązujących na ich terenie. Projekt ma zwrócić uwagę mieszkańców gmin sąsiadujących z ostojami i turystów na znaczenie ekologiczne wyodrębnionych środowisk oraz zwiększenie świadomości społecznej na temat form ochrony przyrody w regionie. Tablice informacyjne opracowane przez RDOŚ ustawione zostały w miejscach o dużej aktywności turystycznej. W formie zrozumiałych piktogramów i krótkich informacji pouczają, jakie zakazy obowiązują na danym terenie oraz przedstawia-

ją mapy rezerwatów i ich otoczenia. Rezerwaty przyrody oznakowane tablicami urzędowymi to Łężczok, Babczyna Dolina, Ochojec, Las Murckowski, Dolina Żabnika, Szachownica, Stawiska, Modrzewiowa Góra i Hubert. Tablice informacyjne ustawiono w rezerwatach Babczyna Dolina, Ochojec, Las Murckowski, Dolina Żabnika, Ruskie Góry i Hubert. Obszary Natura 2000, oznakowane tablicami urzędowymi, to: Dolina Górnej Pilicy, Lemańskie Jodły, Lipienniki w Dąbrowie Górniczej, Pustynia Błędowska i Stawy w Brzeszczach.


z a g r a j m y w zi e l o n e Treści zawarte w publikacji nie stanowią oficjalnego stanowiska organów Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach

WALKA ZE SMOGIEM

W styczniu tego roku jakość powietrza była najgorsza od lat, zwłaszcza w Katowicach, Gliwicach, Zabrzu, Sosnowcu, Tychach, Rybniku i Raciborzu. Wpływ na to miały utrzymujące się niskie temperatury, powodujące konieczność intensywnego ogrzewania budynków. No i brak wiatru. W niektórych miejscach normy zanieczyszczeń przekraczały 1000%! W Rybniku z powodu smogu zawieszono zajęcia w szkołach i przedszkolach. Brudne powietrze dało się we znaki także mieszkańcom Podbeskidzia, zwłaszcza Żywca i Bielska-Białej.

Skąd się bierze smog? Główną przyczyną zanieczyszczenia powietrza jest niska emisja, czyli spaliny

W nich nadzieja! Rośnie pokolenie ambasadorów czystego powietrza na Śląsku. Katowicki Alarm Smogowy i pierwszoklasiści z SP STO zorganizowali happening przeciwko smogowi

P

ył zawieszony i zawarte w nim szkodliwe związki mogą prowadzić do śmierci, wywołując m.in. nowotwory i choroby serca. W dniach alarmu smogowego, kiedy trujących substancji z kominów nie rozwiewał wiatr, liczba zgonów w aglomeracji śląskiej była wyższa o 6%, a zgonów z powodu chorób serca i naczyń o 8%. Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach od lat walczy ze smogiem. Specyficzna sytuacja w regionie (przekroczenia stężeń pyłu zawieszonego i benzoalfapirenu w całym województwie) powoduje, że połowa wszystkich środków, jakimi dysponuje Fundusz jest kierowana na ochronę atmosfery. WFOŚiGW dofinansowuje zadania związane z ograniczeniem niskiej emisji, zwiększeniem efektywności wytwarzania i użytkowania energii oraz wspiera odnawialne źródła energii. Pracownicy Funduszu rozpatrują rocznie kilkaset wniosków dotyczących ochrony atmosfery. Są to zarówno inwestycje o zasięgu lokalnym, jak i duże przedsięwzięcia. Rocznie na ten cel trafia od stu kilkudziesięciu do ponad dwustu mln zł. Walka z za-

nieczyszczeniami pyłowo-gazowymi przynosi konkretne efekty. Emisja pyłu do atmosfery zmniejszyła się o ponad 48 tys. ton, dwutlenku siarki o ponad 35 tys. ton, dwutlenku węgla o ponad 1.394 tys. ton. WFOŚiGW w Katowicach jako pierwsza instytucja w kraju od 2002 roku wspiera wdrażanie Programu Ograniczenia Niskiej Emisji (PONE), w ramach którego gminy woj. śląskiego mogą ubiegać się o dofinansowanie na zadania związane z ograniczeniem niskiej emisji. Gminy pośredniczą między Funduszem a mieszkańcami, którzy mogą korzystać z tego programu, wymieniając źródła ciepła (piece i kotły) na nowsze. Obecnie w PONE uczestniczy 79 gmin. Fundusz podpisał 277 umów z samorządami o dofinansowanie. Efektem rzeczowym tych programów jest modernizacja ponad 18 tys. lokalnych kotłowni w domach jednorodzinnych, zabudowa prawie 6 tys. solarów, a w przypadku części budynków także ich termoizolacja. Oczywiście to nie koniec walki ze smogiem. Andrzej Pilot, prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wod-

wa stałe w gospodarstwach domowych. Sytuację dodatkowo pogarsza spalanie śmieci i złej jakości węgla w urządzeniach niespełniających żadnych norm emisji spalin. Szacuje się, że w kraju używanych jest ok. 3 mln „kopciuchów”. To one w 52% są głównym źródłem emisji pyłu zawieszonego PM10 (przemysł 17%, transport drogowy 10%). Niska emisja jest w 87% winna także emisji rakotwórczego benzoalfapirenu.

Fot. Archiwum

Fot. www.polskialarmsmogowy.pl

pochodzące z kotłów i pieców na pali-

W niektórych miejscowościach regionu normy zanieczyszczeń powietrza przekraczały 1000%!

nej w Katowicach, uważa, że trzeba wyposażyć instytucje i samorządy w odpowiednie instrumenty prawne dotyczące trzech obszarów. – Chodzi o to czym palimy, w czym palimy i kontrolę tego, co ludzie robią w swoich kotłowniach. Bez tego i bez wyeliminowania najgorszych pieców oraz paliw nie będziemy mogli mówić o zlikwidowaniu niskiej emisji – stwierdził Andrzej Pilot. Zakaz stosowania węgla brunatnego, mułów, flotokoncentratów i wilgotnego drewna, wymiana starych kotłów na bardziej ekologiczne, darmowe przejazdy pociągami Kolei Śląskich – takie rozwiązania po ostatniej zimie chcą wprowadzić władze województwa śląskiego w celu poprawy jakości powietrza. nr 46 / 2017 • Lady’s Club

71


k rz y żó wk a z nag r odami CYFERKI

1

2

11

3

4

5

6

7

5 11

16 18

1019

21

13

27

2

8

20

24

22

25

28 34

35

12

23

6

29 33

37

10

9 15

14 1

26

9

12 13

17

8

30

31

32

36 14

38

4

39 40

3

41 42

7

POZIOMO: 4. ciepły kapeć, 11. potrzebna do piaskownicy, 12. reflektor na planie filmowym, 13. zabawa w fanty, 14. na puszczy lub o pomoc, 15. lubi je każdy uczeń, 16. pracuje przy krosnach, 17. „Tytus, Romek i A’Tomek”, 21. bożodrzew gruczołowaty, 24. starannie wypielęgnowana na twarzy, 25. serial z Maciejem Stuhrem, 26. łapie się go ustami, 29. „… za miarkę” Williama Szekspira, 33. rodzaj, odmiana, 37. pół człowiek, pół koń, 38. na szyi wierzącego, 39. śmieci, 40. jest w powiększonych piersiach, 41. Hans Christian …, odkrywca zjawiska elektromagnetyzmu, 42. sitowie jeziorne. PIONOWO: 1. ptak baśniowego cesarza, 2. sklep Powszechnej Spółdzielni Spożywców, 3. biustonosz, 4. „Jezioro Łabędzie”, 5. obok ojca, 6. niejeden w galerii, 7. upiór, 8. trzeba go zachować w każdej sytuacji, 9. np. kontroli pojazdów, 10. tak zwykło mówić się o Wschodzie, 18. botaniczny, 19. jeden z najludniejszych krajów na Ziemi, 20. … i mat, 21. książka ze zdjęciami, 22. słynna Prusa, 23. ciemniak, ignorant, 26. modzel na stopie, 27. kaczor z kreskówki, 28. kaszkiet lub beret, 30. premier z rodziny Gandhi, 31. do zasłaniania okien, 32. japońska sztuka walki, 33. grupa przyjaciół, 34. złocisty kamień półszlachetny, 35. naprzeciwko zenitu, 36. obraźliwie o kimś ze wsi. Litery z pól oznaczonych czerwonymi cyframi od 1 do 14 utworzą hasło krzyżówki. Prawidłowe rozwiązanie prześlij pod adresem redakcja@ladysclub-magazyn.pl lub Firma Wydawnicza Lady’s Club, ul. Sucha 32, 43-309 Bielsko-Biała – w terminie do 25 kwietnia 2017. Nagrody zostaną wysłane pocztą.

CZEKAJĄ NA WAS 24 NAGRODY

1

Jeden egzemplarz książki Joanny Mielewczyk „Matka Polka feministka”, wydanej przez Wydawnictwo Czwarta Strona w Poznaniu (www.czwartastrona.pl).

Jeden egzemplarz książki Agnieszki Lis „Karuzela”, wydanej przez Wydawnictwo Czwarta Strona w Poznaniu (www.czwartastrona.pl).

2 3 4 5 6 7 8

9

Jeden egzemplarz książki „Zegarmistrz światła. Tadeusz Woźniak w rozmowie z Witoldem Górką”, wydanej przez Wydawnictwo Zysk i S-ka w Poznaniu

WYWIAD Z AUTORKĄ WEWNĄTRZ NUMERU. Jeden egzemplarz książki Agaty Przybyłek „Kobiety wzdychają częściej”, wydanej przez Wydawnictwo Czwarta Strona w Poznaniu (www.czwartastrona.pl). Jeden egzemplarz książki Karoliny Wilczyńskiej „Właśnie dziś, właśnie teraz”, wydanej przez Wydawnictwo Czwarta Strona w Poznaniu (www.czwartastrona.pl). Jeden egzemplarz kryminału Ryszarda Ćwirleja „Tylko umarli wiedzą”, wydanego przez Wydawnictwo Czwarta Strona w Poznaniu (www.czwartastrona.pl). Jeden egzemplarz książki Irene Cao „Za wszystkie błędy”, wydanej przez Wydawnictwo Sonia Draga w Katowicach (www.soniadraga.pl). Jeden egzemplarz książki Charlotte Link „Sześć lat. Pożegnanie z siostrą”, wydanej przez Wydawnictwo Sonia Draga w Katowicach (www.soniadraga.pl). Jeden egzemplarz książki kucharskiej Remigiusza Rączki i Sebastiana Nowaka „Zasmakuj w Sienkiewiczu. Remigiusz Rączka gotuje przysmaki z Sienkiewicza”, wydanej przez Wydawnictwo Sonia Draga w Katowicach (www.soniadraga.pl). (www.zysk.com.pl).

10 Trzy egzemplarze kryminału Karoliny Szewczykowskiej „Druga strona miasta”, wydanego przez Wydawnictwo Prószyński i S-ka w Warszawie (www.proszynski.pl). WYWIAD Z AUTORKĄ WEWNĄTRZ NUMERU.

11 Dwa egzemplarze książki Michaela Breusa „Potęga KIEDY. Żyj w zgodzie ze swoim naturalnym rytmem”, wydanej przez Wydawnictwo Znak Literanova w Krakowie (www.znak.com.pl).

72

Strona 1

nr 46 / 2017 • Lady’s Club


12 Dwa egzemplarze książki Jolene Hart „EAT PRETTY. Jedz i bądź piękna”, wydanej przez Wydawnictwo Znak Literanova w Krakowie (www.znak.com.pl). 13 Dwa egzemplarze kryminału Marco Malvaldiego „Wyższa karta”, wydanego przez Oficynę Literacką Noir sur Blanc w Warszawie (www.noir.pl).

14 Jeden egzemplarz książki Zbigniewa Mikołejki „Żywoty świętych poprawione ponownie”, wydanej przez Wydawnictwo Iskry w Warszawie (www.iskry.com.pl).

15 Jeden egzemplarz książki Bogumiła Paszkiewicza „Cwana panienka z Juraty. 69 limeryków freewolnych”, wydanej przez Wydawnictwo Iskry w Warszawie (www.iskry.com.pl).

16 Dermaroller, przyrząd do wygładzania zmarszczek i polepszania cery, ufundowany przez Mosaba Group w Inowrocławiu, do której należy sklep internetowy Mosati (www.mosati.pl).

17 Biżuteria w trzech zestawach, ufundowana przez Mosaba Group w Inowrocławiu, do której należy sklep internetowy Mosati (www.mosati.pl).

Dziękujemy Wydawcom i Firmom za ufundowanie nagród.

4

2

1

3

6

5

8

9 11

12

16

14

10

15

17

13

7

Rozwiązanie z nr 6 (45) 2016: NA NOWY ROK PRZYBYWA DNIA NA BARANI SKOK Lista nagrodzonych znajduje się na stronie www.ladysclub-magazyn.pl. Przygotowała ANNA JURCZYK/www.lowiskoksiazek.blogspot.com nr 46 / 2017 • Lady’s Club

73


HOROSKOP NA MARZEC I KWIECIEŃ Baran (21 marca – 19 kwietnia) To jest Twój czas! Z optymizmem powitasz wiosnę – przyniesie Ci nową porcję uniesień serca i szansę na prawdziwą miłość. Pod warunkiem, że nie przegapisz jej w natłoku codziennych zawodowych obowiązków. Nie bój się zwolnić tempa, postaraj się wygospodarować więcej czasu dla siebie. Potrzebujesz ruchu, bo po zimie trochę się zapuściłaś. W nowym (lub odnowionym) związku masz szansę poczuć stabilizację i pewność, że ta relacja rozwija się w dobrym kierunku. Dostrzeżesz w partnerze cechy, na które wcześniej nie zwracałaś uwagi. Ale – co równie ważne – z jego strony również zauważysz większe zaangażowanie. W marcu szykuje się ważny wyjazd. Byk (20 kwietnia – 20 maja)

Wiosną daj się zdobyć nowym pomysłom zawodowym, projektom, a także nowym uczuciom. Bo wiosna to odnowa życia. Wśród mężczyzn, których znasz, jest ktoś, komu bardzo na Tobie zależy. Wszyscy Cię lubią, ale ten jeden bardziej. Na razie nie domyślasz się, o kogo chodzi – to przyjdzie samo. Jeśli nie spłoszysz go swoim zachowaniem, macie szansę wkrótce nawiązać trwalsze relacje. Nie bój się obdarowywać znajomych panów upominkami i nie zastanawiaj się, jak oni to odbiorą. Nigdzie nie jest napisane, że to zadanie mężczyzn. Dając kolegom prezenty bez okazji, utwierdzisz ich w przekonaniu, że zależy Ci na nich i że dobrze Ci się z nimi pracuje.

Bliźnięta (21 maja – 20 czerwca)

Po zimie wreszcie poczujesz się dobrze we własnej skórze i zaczniesz podkreślać swoje atuty. Bądź konsekwentna w tworzeniu „nowej ja”. Szybko zauważysz, że wielu panów się Tobą interesuje. To będą inne doświadczenia. Bądź pewna siebie i bardzo kobieca, ale nie przesadzaj, bo Twoje drugie imię powinno brzmieć „naturalna”. Wykreśl ze swojego zestawu zachowań kłótnie i sceny zazdrości, nieporozumienia do niczego dobrego nie prowadzą. Wiosna to dobra pora na refleksję co dalej. Dbaj o powierzchowność, ale pomyśl głębiej nad swoim rozwojem zawodowym. Może dalsza nauka albo kursy? Może zmiana pracy? W marcu nie przegap szansy!

Rak (21 czerwca – 22 lipca) Wiosna nieprędko przyniesie Ci ukojenie po zimowych zawirowaniach uczuciowych, ale w końcu przestaniesz rozpamiętywać porażki i dojdziesz do wniosku, że nie możesz każdego faceta traktować z dystansem i chłodem. Zrób rachunek sumienia, rozlicz przeszłość, może zrozumiesz, że część winy, niemała, leży po Twojej stronie. Może to Ciebie związek znudził i potrzebujesz przerwy? W każdym razie nie udawaj, że wszystko jest w porządku. Przynajmniej nie przed sobą. Ktoś z rodziny chętnie Cię wysłucha. Wyjaśnijcie sobie, co leży Ci na sercu. Pora skupić się na pracy i planowaniu wyjazdów. W kwietniu poprawa finansów, będzie Cię stać na ciepłe kraje.

74

nr 46 / 2017 • Lady’s Club

Lew (23 lipca – 22 sierpnia) Po zimie, zgodnie z rytmem natury, odżyją w Tobie siły witalne i poczujesz się szczęśliwa. Będzie Cię radował każdy zielony listek. Zastanów się jednak – marzec sprzyja takim rozważaniom – czy warto pielęgnować radosne chwile w pojedynkę, czy może byłoby dobrze pomyśleć o przeniesieniu związku na wyższy poziom? Wiosna jest odpowiednim momentem na przeprowadzkę, zmianę pracy, nawet na powiększenie rodziny. Może uznasz to za szaleństwo, lecz wszystko ułoży się po Twojej myśli. W pracy bez sensacji, chociaż pogłoski o zwolnieniach wciąż będą wracały. Ciebie jednak nie dotyczą wcale, szefowie mają dobrą opinię o Tobie. Panna (23 sierpnia – 22 września) W kwietniu spotkasz kogoś z przeszłości, kto zawróci Ci w głowie. Uczucie spadnie na Ciebie jak grom z jasnego nieba i będziesz musiała sobie z nim poradzić. Najlepiej je przeczekać, bo chyba w trójkącie nie będzie Ci zbyt dobrze? Partner oczywiście zauważy zmiany w Twoim zachowaniu i zacznie robić Ci uwagi. Będzie komentował nie tylko Twoje zachowanie, ale i wygląd. Powinnaś zadać sobie pytanie, czy naprawdę warto ciągnąć ten związek na siłę, czy może los pod-


sunął Ci dobrą zmianę? Oczywiście nie tylko miłością człowiek żyje, dlatego zwróć uwagę na sytuację w pracy. Może szykuje się awans? Zaangażowanie niezbędne od zaraz!

musisz być wyspą spokoju i opanowania. Zawsze możesz liczyć na rodzinę, pamiętaj! Bądź jednak optymistką, słońca coraz więcej, trzymaj się zatem jasnej strony mocy.

Strzelec (22 listopada – 21 grudnia)

Uporem i złością na partnera nie wpłyniesz, musisz znaleźć na niego jakiś inny sposób. Wykaż więcej uczucia i troski o swojego mężczyznę, to zawsze działa. Łatwo można zranić faceta tak wartościowego jak on, bo pod grubą skórą kryje się wrażliwiec. Zadbaj więc o to, by tegoroczna wiosna była szalona i inna od wcześniejszych. Zaplanuj wyprawę albo wielki remont mieszkania. Najwyższa pora zakasać rękawy do pracy. Wolny czas spędzony aktywnie będzie korzystny dla Twojego związku. Ta odmiana stylu zaszokuje partnera i na pewno się do Ciebie przyłączy. Nie możesz się zrazić drobnymi niepowodzeniami. Musisz mieć więcej determinacji w działaniu.

Koziorożec (22 grudnia – 19 stycznia)

Ta wiosna nie będzie wyjątkowa, nie licz na wieczorne spacery w świetle księżyca, romantyczne kolacje i randki we dwoje. Osiągniecie pewnego etapu stabilizacji (którego nie należy mylić z rutyną czy nudą) zmieni Twojego partnera, ale na korzyść. Wkrótce zrozumiesz, że tworzycie udany związek i swoją nieroztropnością nie możesz tego zmarnować. Codziennie pokazuj partnerowi, jak bardzo jest Ci bliski i ile dla Ciebie znaczy, a zobaczysz – wynagrodzi Ci to wielokrotnie. Takie jest prawo zachowania energii, także w miłosnych związkach. Drobne kłopoty w pracy (złe języki!) nie zepsują niczego między Wami, raczej umocnią Waszą miłość.

Waga (23 września – 22 października)

Czeka cię w ciągu najbliższych miesięcy okres pełen męskiego towarzystwa. Poznasz wiosną wielu godnych uwagi panów, z którymi nawiążesz ciekawe relacje zawodowe. Ważne, abyś zachowała dystans do tych znajomości, bo to nie będą zalążki trwałych związków. W domu, niestety, monotonia, nuda, stałe rytuały i zachowania. Trzeba coś zrobić dla odświeżenia związku i inicjatywa musi należeć do Ciebie. Dobrym rozwiązaniem będzie kilka dni urlopu i wycieczka z dala od miejsca zamieszkania. Będziecie mieli okazję spojrzeć inaczej na swój związek i łatwiej będzie wam wychwycić rzeczy, nad którymi trzeba popracować. Relaks bardzo Ci się przyda.

Skorpion (23 października – 21 listopada)

Kiedy jesteś sama i czujesz się beztrosko, zachowaj powściągliwość. Inaczej przekroczysz pewne granice, a później będziesz żałować. Jeśli nie jesteś sama, z wiosną w Twoim związku pojawi się więcej optymizmu i nadziei. Róbcie oboje to, na co macie ochotę – i nie traćcie do siebie zaufania. Zwłaszcza że w pracy dość nerwowo, szykują się zmiany, które mogą Cię objąć. Nie licz na premie i podwyżki, raczej się ciesz, że jeszcze masz pracę. W firmie w niespokojnych czasach

Wodnik (20 stycznia – 18 lutego) Jesteś pełna energii, dlatego towarzystwo spokojnego, wyciszonego faceta bardzo Cię męczy. Albo go odmienisz (spróbuj!), albo wkrótce, już w marcu, poznasz kogoś takiego, kto całkowicie wywróci Twoje życie. Zastanów się jednak dobrze, czy wolisz przedłożyć erupcję przygód nad stabilizację i pewność jutra? Pod koniec wiosny możliwe poczucie osamotnienia, ponieważ masz kłopot z podejmowaniem radykalnych decyzji i będziesz się bujała między albo-albo. Jeden słabszy moment może zaważyć na kryzysie w Twoim związku i wtedy klops! Musisz być silna i pewna uczuć, które Was połączyły. Łatwo się mówi, lecz w pracy jakoś Ci to wychodzi. Działaj! Ryby (19 lutego – 20 marca) Za miesiąc albo dwa poznasz pewnego pana, który będzie zupełnie inny od Twojego mężczyzny idealnego, mimo to stracisz dla niego głowę. Chwilowe zauroczenie czy miłość? Jeśli będziesz wobec niego uczciwa, czekają Cię wyjątkowe chwile, a nawet szansa na coś więcej. Problem polega na tym, że boisz się trwałych relacji i wolisz unikać przełomowych decyzji. Po prostu jesteś asekurantką i działasz zachowawczo. Partner może Cię jednak zaskoczyć i wtedy zyskasz świadomość, że masz u boku bratnią duszę. Pytanie tylko, czy zgodzisz się, aby to ktoś inny za Ciebie decydował? To nie leży w Twojej naturze, o czym parę osób w pracy już się przekonało. nr 46 / 2017 • Lady’s Club

75


KRzysztoF łęcKi

oJ PARIS, PARIS... Co warto powiedzieć raz, to warto też powiedzieć i dwa razy – tak przekonywał dawno, dawno temu grecki filozof Empedokles. Dodam od siebie: może nawet więcej niż dwa razy.

J

eśli to prawda, a jestem przekonany, że tak, to formuła ta odnosi się w równym stopniu do cytowań. Przynajmniej zaś cytowania tekstów mądrych, zdań dających do myślenia. Niewątpliwie autorem takich mądrych tekstów był współczesny filozof, profesor Leszek Kołakowski. W swoim głośnym eseju „Odwet sacrum na kulturze świeckiej” pisał on: Mamy często wrażenie, jakby wszystkie znaki i wszystkie słowa, które budowały naszą podstawową siatkę pojęciową (…) waliły się na naszych oczach; jakby wszystkie bariery między opozycyjnie uzupełniającymi się pojęciami zacierały się z dnia na dzień. Nie ma już jasnego odróżnienia, w życiu politycznym, między wojną a pokojem, między suwerennością i niewolą; ani bezspornej granicy między katem a ofiarą, między kobietą a mężczyzną, między pokoleniami, między zbrodnią a bohaterstwem, między prawem a gwałtem, między zwycięstwem a porażką, między lewicą a prawicą, między rozumem a obłędem (…), między sztuką a błazeństwem, między wiedzą a ignorancją.. Dalej pisze Kołakowski – w tekście z roku 1973 – o rozpaczliwych usiłowaniach, by zatrzeć różnicę między kobietą i mężczyzną, co tzw. ruch wyzwolenia kobiet, jak i mody młodzieżowe co krok objawiają. Tak pisał profesor Kołakowski, który opublikował swój szkic przed ponad czterdziestu laty. I dodaje wybitny filozof jeszcze to: Kiedy sens sakralny ulatuje z kultury, ulatuje też jakikolwiek inny sens. Razem z zanikiem sacrum, które narzucało granice doskonalenia profanum, upowszechnić się musi jedno z najniebezpieczniejszych złudzeń naszej cywilizacji: złudzenie, iż przekształcenia ludzkiego życia nie znają barier, że społeczeństwo jest w zasadzie doskonale plastyczne i że plastyczność tę i tę zdolność do doskonalenia kwestionować, to przeczyć całkowitej autonomii człowieka, a więc samego człowieka zanegować. Tyle cytatów z Kołakowskiego. Proszę mieć w pamięci słowa tego nie tylko niezwykle inteligentnego, ale także po prostu mądrego człowieka, kiedy przejdę do przedstawienia jednego z marginalnych, zdawałoby się, zdarzeń z ostatnich kilku dni. Powiedziałem marginalnych, zdawałoby się, bo tak naprawdę to ciągle jeszcze zdarzenie marginalne, acz na pewno symptomatyczne. Tak trzeba czytać świat, w którym wczorajsza niezwykłość staje się dzisiejszym banałem, dzisiejsza skrajność – jutrzejszą normą – jak pisał Stanisław Lem w powieści „Katar”. Do rzeczy! Otóż córka nieżyjącego już króla popu Michaela Jacksona, osiemnastoletnia Paris, w jednym z dopiero co

76

nR 46 / 2017 • Lady’s CLub

udzielonych wywiadów dla magazynu „Rolling Stone” wyznała, że nie ma wątpliwości, iż Michael Jackson jest jej ojcem. Zawsze nim będzie. Tak było i tak będzie. Osoby, które go bardzo dobrze znały, twierdzą, że widzą go we mnie. Jak wiadomo, sam Michael Jackson rozjaśniał swoją skórę i przeszedł wiele operacji plastycznych twarzy, aby wyglądać jak „sportowiec z północy”. Mimo to cały czas miał powtarzać córce, że powinna szanować swoje korzenie. Paris nigdy nie miała wątpliwości co do swojej rasy, ponieważ wie, że ojciec by jej nie okłamał. Powiedziała: Uważam się za czarnoskórą osobę. Paris dodała, że ojciec patrzył jej w oczy, kierował w jej stronę palec i mówił: „Jesteś czarna. Bądź dumna ze swoich korzeni”. Paris myślała wtedy: OK, jest moim ojcem, dlaczego miałby mnie okłamywać? I dodaje: Wierzyłam w to, co mi mówił, ponieważ nigdy mnie nie okłamał. No cóż, do tego momentu wszystko w porządku, tyle że – jak łatwo się zorientować, oglądając jakiekolwiek zdjęcie Paris Jackson – jest ona białą kobietą. Spieszę dodać, że spostrzeżenie dość jednak oczywistego faktu, że tak właśnie – jako biała kobieta – może być Paris Jackson postrzegana, nie uszło uwadze nawet jej samej. W wywiadzie powiada wszak: Większość osób, która mnie biała. Co zatem nie zna, twierdzi, że jestem biała twierdzą ci, którzy Paris Jackson znają? Czy coś przeciwnego? O tym się córka króla popu nie wypowiada, ale opisując swój wygląd, przyznaje, iż ma (…) jasną skórę, a niedawno pofarbowałam włosy na blond. Wyglądam, jakFinlandii. bym urodziła się w Finlandii Dobrze, powie ktoś, i w Finlandii można urodzić się czarnoskórą kobietą, ale... Naprawdę nie brnijmy. Tym, którzy chcieliby dyskusję na tym poziomie kontynuować, warto zadedykować motto z książki znakomitego filozofa logiki, Willarda Van Ormana Quine’a: Jeśli tak było, to mogło być, a gdyby było, to mogłoby być; ale skoro tak nie jest, to nie jest. To jest logika. Dla ułatwienia: motto to Quine zaczerpnął z książeczki dla dzieci. Mądrej książeczki dla dzieci. Dla dzieci, lecz nie dla idiotów. Zakończę felieton minisyntezą. Najwyraźniej żyjemy w epoce specyficznie romantycznej. Pamiętacie Mickiewicza? Czucie i wiara silniej mówią do mnie niż mędrca szkiełko i oko. Jeśli idzie o Paris Jackson, to z czuciem się czarnoskórą może nie warto przesadzać – odrobina zdrowego rozsądku na pewno nie zawadzi. A gdy idzie o nas? No cóż, nie dajmy się zwariować!...




Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.